cukrzyca a zdrowie 13
DESCRIPTION
Magazyn Medyczny Cukrzyca a Zdrowie nr 13TRANSCRIPT
�
SPIS TREŚCI
5 Oblicza wody
12 Na huśtawce
16 Najważniejszy jest spokój
17 Estrogen zagraża
20 Gdy zachorujesz
21 Zadbaj o swoje stopy
23 Od negocjacji do rozejmu
�
24 Efektywne mikroorganizmy
30 Gorzka prawda o sztucznych słodzikach
34 Metale dla zdrowia niebezpieczne
39 Ayurveda
41 Dar natury
43 Owoc pełen niespodzianek
45 Zdrowie na talerzu
46 Aromatyczny smak lata
49 Argumenty
�
„Zanim ludzie nauczyli się korzystać z elektryczności, było jej w przyrodzie tyle co i dzisiaj i była ona również, jak dzisiaj, zdolna służyć naszej wygodzie. Lecz nasza władza nad nią jeszcze nie istniała, bo brakło nam sposobów i umiejętności nadawania jej kierunku dla nas pożądanego” – tak o współczesnych sobie czasach pisał w dziewiętnastym wieku Prentice Mulford, popularyzator amerykańskiej wiary w siebie.Z biegiem lat przybyło nam „sposobów i umiejętności” w ujarzmianiu natury; odkryliśmy ogrom tajemnic sił przyrody, wyzwoliliśmy z martwej materii przepotężne energie, rozpętaliśmy ruch gigantycznych maszyn – z każdą nową generacją sprawniejszych i coraz bardziej niezwykłych – wszystko dla naszej wygody. Tyle że „kierunek dla nas pożądany” obrał kurs… ku katastrofie.Nasza cywilizacja, wprawdzie najwyższa spośród wszystkich kultur i cywilizacji, jakie istniały w dziejach ludzkości, odpowiedzialna jest za grabieżczą eksploatację zasobów Ziemi, za skażenia gleby, powietrza i wody. Giną odwieczne lasy, zwierzęta, rośliny. A przecież kiedy zginie flora i fauna, dla nas również nie będzie życia. Czy dojdzie do tego? Czy współczesny człowiek, zagubiony w zgiełku wymyślonych przez siebie maszyn, w labiryncie kombinacji wszelkich cudów techniki, ma jeszcze szansę na ratunek dla ziemskiej biosfery, a tym samym dla siebie? Na szczęście uczeni znajdują odpowiedzi na te pytania, o czym, między innymi, piszemy w tym numerze magazynu.
Danuta Maria Roszkowska
Redakcja Magazynu „cukRzyca a zdRowie”wydawca: wszechnica diabetologiczna PSd zw w Białymstokuadres redakcji:ul. warszawska 23, 15-062 Białystoktel. 085 741 57 01, tel./fax 085 732 99 74e-mail: [email protected]
Redaktor naczelna:danuta Maria Roszkowska
z Redakcją wSPółPRacują: Sylwester Barskiprof. dr hab. Maria Borawskaprof. dr hab. n. med. ewa otto-BuczkowskaMarek doleckidr n. med. joanna Filipowskamgr Małgorzata Frąśdr n. med. Hanna Bachórzewska-gajewskamgr wiesława gołąbekprof. dr hab. n. med. Maria górskaMichał iwańczukprof. dr hab. n. med. ida kinalskadr n. med. Małgorzata korolczuk-zarachowiczjolanta kowalskamgr Bogumiła ławniczakdaniel MichnoBeata nowakowskaRadosław RoszkowskiRenata Saniewskaprof. dr hab. n. med. jacek Sieradzkiprof. dr hab. n. med. Małgorzata SzelachowskaLucyna Szepielprof. dr hab. n. med. Mirosława urbanBohdan waydykdorota wysockadr n. med. Halina wójcik
Tłumaczenie z języka angielskiego:Michał iwańczuk
Redakcja graficzna:Lucyna Szepiel
wydanie magazynu zostało dofinansowane przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji osób niepełnosprawnych
Fot.
Mar
ek D
olec
ki
�
jaki wpływ na nasze życie ma woda, z której korzystamy na co dzień – ta w kranach i studniach – i która nas otacza – w rzekach, jeziorach, stawach…
�
Japoński uczony, profesor Masaru Emoto, specjalista od stosunków międzynarodowych, doktor medycyny alternatywnej, mówi o sobie, że od ponad dwudziestu lat jest oczarowany wodą. Od momentu spotkania z amerykańskim naukowcem, doktorem Lee H. Lorencem, który badając wodę opracował technologię otrzymywania wody o dużym rozszczepieniu, czyli wody magnetycznej, profesor Emoto, wgłębiając się w zagadki wody, wynalazł rewolucyjną metodę fotografowania kryształów zamrożonych cząsteczek wody. Uczony prowadzi badania wody – każdej, znajdującej się np. w naszym ciele, w środowisku człowieka, w naturalnych zbiornikach Ziemi. Jest autorem kilkunastu książek, z których większość stała się prawdziwymi bestsellerami. W wyniku coraz większego zainteresowania świata nauki jego badaniami, w Europie i USA powstały filie Instytutu Badawczego IHM, którym profesor Masaru Emoto kieruje, będąc jednocześnie dyrektorem założonej przez siebie firmy IHM i przewodniczącym Międzynarodowego Towarzystwa Przyjaciół HADO IHM. Zanim uzmysłowimy sobie obecną w naszym otoczeniu i często wykorzystywaną technologią HADO, powinniśmy dowiedzieć się, co to jest i skąd się bierze, oraz co woda ma z tym wspólnego. Zacząć trzeba od początku, czyli od atomu.
Atomy, podstawowe elementy materii, składają się z jądra i elektronów; wokół jądra o ładunku dodatnim z wielką prędkością krążą ujemne elektrony, emitując, jedyne w swoim rodzaju, delikatne drgania nazywane HADO.
Według starożytnych nauk wschodnich jest to energia chi. HADO, za sprawą oddziaływań elektrycznych, rozchodzi się z ogromną prędkością, tworząc pewien wzorzec pola elektromagnetycznego. Ponieważ nie ma dwóch identycznych pól, we współczesnej nauce nazywane to jest chaosem. Wprawdzie znane są zasady rządzące
Oblicza wody
Kryształy wody mówią nam, byśmy spojrzeli w głąb siebie
O zmierzających w stronę atmosfery ziemskiej niewielkich ciałach niebieskich, przypominających kule śniegu, świat dowiedział się w maju 1997 roku z komunikatu amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Zjawisko to zaobserwowano z pokładu statku kosmicznego. Obiekty te miały około kilkunastu metrów średnicy, wyglądały jak małe komety, nadlatywały po kilka tysięcy, a w miarę zbliżania się do Ziemi, ulegały rozpadowi, stając się w końcu częścią chmury.– Tak wygląda deszcz z kosmosu – mówi profesor
Masaru Emoto. – Ilość tego deszczu jest niewielka nawet w skali roku, lecz jeśli założymy, że padał on przez 4,6 miliarda lat, jakie upłynęły od narodzin Ziemi, to było go wystarczająco dużo, by dać początek oceanom. Jeżeli to prawda, zrozumiała staje się sprawa wyjątkowych i niezwykłych właściwości wody.
�
światem na poziomie atomów, jednak przed współczesną nauką wciąż pozostaje „rozszyfrowanie” cząsteczek elementarnych budujących atomy. Zdaniem profesora Masaru Emoto dzieje się tak dlatego, że cząsteczki te zmieniają swoje właściwości zależnie od świadomości obserwatora i jego postrzegania świata. Innymi słowy, świat ten znajduje się na tym samym poziomie co ludzka świadomość, za pomocą której może być kształtowany podstawowy poziom materii. To zaś według uczonego oznacza, że świadomość ludzka może kształtować wszystko. Tymczasem HADO, tak ważny rodzaj energii, nie jest
Hiroshima – mia-sto rzek i mostów.
Miasto, którego matką chrzestną
jest bomba ato-mowa. Dzielnica Saijō znana jest
z produkcji sake, a miasto od dawna
słynęło z dobrej wody. Kryształ,
starający się z całych sił utwo-
rzyć sześciokąt, wyraża uprzejmość i solidarność wraż-
liwych ludzi.
obiektem badań naukowych, ponieważ jest niewidoczna dla ludzkiego oka.
Profesorowi Emoto udało się wpaść na pomysł ukazania energii jaką jest HADO. Za materiały i „płótno” posłużyła mu woda. Udowodnił, że zastosowanie HADO może wyjaśnić wiele zjawisk, że pozwala więcej ujrzeć i zrozumieć m.in. stan naszego zdrowia, stan umysłu, stan wody. HADO najmniejsza cząsteczka niewidzialnej energii, to nic innego jak fale dźwiękowe i radiowe, to zjawisko rezonansu wykorzystywanego do przenoszenia energii w telewizorach, radiach czy telefonach komórkowych. Jesteśmy zanurzeni w HADO. Aparaturę przetwarzającą unikatowe wzorce drgań, jakie posiada każda substancja, oraz badającą, czy występuje zjawisko rezonansu, i na tej podstawie pozwalającą zmierzyć różne stany HADO, amerykańscy wynalazcy nazwali Analizatorem Rezonansu Magnetycznego – MRA.
Masaru Emoto był pierwszym, który użył tego aparatu w Japonii. Wykorzystał go do badań nad HADO oraz gromadzeniem i przechowywaniem informacji przez wodę. Udało mu się Pierwsze udane zdjęcie kryształu/woda o dużej dyspersji.
�
m.in. dowieść, że dzięki informacjom zawartym w wodzie, można przy jej użyciu poprawić stan zdrowia ludzi. Podczas tych badań profesor zaczął zamrażać różne rodzaje wody, po czym fotografował otrzymane w ten sposób kryształy.
– Dzięki temu – mówi – udało mi się ujrzeć oblicze wody. Zdjęcia te są obrazem energii życia, który daje nam woda. Człowiek, gdy pojawia się na Ziemi w łonie matki, jako zapłodnio-ne jajo, w 95 procentach składa się z wody. Ciało dorosłego człowieka w 70 procentach składa się z wody. Można więc stwierdzić, że ciało ludzkie składa się z wody. Ziemię, nazywaną „wodną planetą”, pokrywa woda – około 70 pro-cent jej powierzchni. Bardzo podobnie jak w przypadku człowieka, prawda? – podkreśla profesor.
Największe zasoby wody na naszym globie znajdują się w oceanach, część gromadzi się w atmosferze pod postacią chmur i mgieł. Jest jeszcze woda
deszczowa, głębinowa, wypełniająca jeziora, rzeki i mokradła oraz zmagazynowana w wiecznych śniegach wysokich gór i w pokrywach lodowych na biegunach. Są to różne postaci wody.
Dla nas, zwykłych ludzi, każda woda wygląda tak samo. Dopiero specjaliści przy pomocy aparatury badawczej mogą stwierdzić, która woda jest dobra, a która zła, i jaki ma ona wpływ na ludzki organizm. W trakcie badań nad wodą nurtowały uczonego pytania, na które trzeba było znaleźć odpowiedź; np. nie wiadomo było, czym różni się informacja zawarta w różnych rodzajach wody i w jaki sposób można ją zobaczyć. Albo czy istnieje metoda pozwalająca ocenić jakość wody na pierwszy rzut oka… Przełom w postępie prac profesor Emoto określa nagłym doznaniem olśnienia; w tym momencie wymyślił metodę polegają
Tokio – zdjęcie będące po-twierdzeniem przypusz-czeń, że woda w Tokio jest niedobra.
Paryż – woda kra-nowa z Pary-ża, miasta, przez które przepływa Sekwana. Trudno nazwać re-zultat krysz-tałem, ale i tak wyniki są lepsze niż oczekiwano.
�
cą na wykonywaniu zdjęć kryształów zamarzniętej wody. Spodziewał się, że uzyska w ten sposób możliwość odczytania zawartych w wodzie informacji. Po wielu próbach udało mu się sfotografować kryształy, powiększyć je i zrobić slajdy. Każde zdjęcie było inne.
– Gdy pokazałem je na wykładach – wspomina – wielu ludzi, będąc pod wrażeniem ich piękna i niezwykłości, prosiło mnie o kopie zdjęć. Zarówno piękno, jak też brzydota kryształów, przyciągały ludzi.
Tak odczytany szyfr do tajemnic wody otworzył przed profesorem i jego zespołem badawczym przeczuwane tajemnice, przedziwne i nadzwyczajne właściwości wody.
– Najważniejszą rzeczą, na którą zwracamy uwagę przy oglądaniu zdję-
Nowy Jork – woda kranowa z tego miasta ma dużo lepsze oblicze niż japońska woda źródlana. W Nowym Jorku do oczyszczania wody używa się przede wszystkim fluoru i ozonu.
Woda z fontanny w Lourdes, Francja – „święta fontanna
z Lourdes” uważana jest za cudowne źródło, co
roku odwiedza ją ponad cztery miliony ludzi.
Woda ta zawiera wibra-cje HADO pochodzące
z miłości i jest znana jako woda przemieniają-
ca nienawiść w miłość.
�
40. symfonia g-moll Mozarta – duch tej kompozycji zdaje się dążyć do osiągnięcia doskonałego piękna najbardziej ze wszyst-kich symfonii Mozarta. Można by ją nawet określić mianem modlitwy do piękna.
Muzyka uzdrawiająca HADO – skomponowano ją w USA za po-mocą specjalnych technik. Ma za zadanie łagodzić ból i wzmacniać odporność organizmu.
Muzyka heavymetalowa – słowa tego rodzaju utworów są pełne gniewu, jakby złorzeczyły całemu światu. Sześciokątna struktura kryształu rozpadła się na wiele kawałków. Woda wykazała wyraźną negatywną reakcję nie tyle na muzykę, co na słowa.
Arigato, „dziękuję” po japońsku.
�0
cia kryształu – mówi Masaru Emoto – jest to, czy ma on regularną strukturę sześciokąta. Z doświadczenia wiemy, że braki i wypaczenia w strukturze kryształu nie wróżą nic dobrego. Innymi słowy, podstawowym kryterium oceny jest to, czy kryształ wydaje nam się piękny, czy nie. W czasie wykonywania zdjęć prześledziliśmy proces krystali-zacji wiele tysięcy razy. Zauważyliśmy dziwną rzecz: woda „stara się” stworzyć piękny kryształ. Doszliśmy do wniosku, że w kryształach zawarta jest wspaniała informacja, woda usiłuje coś ludziom powiedzieć. Zdjęcia tych kryształów naprawdę można określić mianem „oblicza wody”. Woda zwykle stara się z całych sił, jakby myśląc sobie: „Będę dobrą wodą! Chcę stać się dobrą wodą!” Takie wrażenie odnieśliśmy, obserwując kryształy.
Tak też było z wodą kranową z różnych regionów Japonii, gdzie nawet na prowincji i w rejonach wiejskich blisko
100 procent ludzi korzysta z wodociągów. Okazało się, że choć dostarczanie wody do odbiorców obwarowane jest określonymi standardami, nie udało się w każdej próbce uzyskać pięknych kryształów, mimo „desperackich wysiłków wody, starającej się utworzyć regularny kształt”. W niektórych próbkach nie udało się nawet zaobserwować zjawiska krystalizacji. Trudno więc się dziwić, że ludziom np. w Tokio woda nie smakuje.
Kolejne eksperymenty dowiodły, że woda może się zmieniać. Pytanie: czy woda słucha muzyki, jest efektem prostych skojarzeń. Zdaniem profesora Emoto, skoro rośliny mają świadomość i reagują na słowo, muzykę, skoro ludzie ustawiają się w kolejkach, by kupić „muzykalne pierożki” (mają być smaczniejsze, dzięki temu, że podczas ich przyrządzania puszczano utwory Czajkowskiego), może więc woda zawarta w jedzeniu i roślinach słucha
muzyki i słów? Ludzie zaś nabierają energii dlatego, że zaszła zmiana w wodzie zawartej w ich ciałach? Może wibracje, jakie słowa i muzyka przekazują za pośrednictwem powietrza, są najsilniej odbierane właśnie przez wodę?
Na wszystkie te pytania odpowiedziały zdjęcia kryształów, za każdym razem obrazujące zmiany zachodzące w wodzie pod wpływem muzyki pięknej albo agresywnej. Okazało się, że woda reaguje na słowo dobre i złe, reaguje na miłość wyrażoną słowem i dźwiękiem, reaguje na muzykę uzdrawiającą i modlitwy, na dążenia ludzi do dobra, reaguje też na ludzkie nieszczęście.
– Woda jest źródłem życia. Bezustan-nie krąży po powierzchni Ziemi, wchła-nia i rozpuszcza wszelkie zanieczyszcze-nia. Gdy ulegnie skażeniu, egzystencja wszystkich żywych stworzeń będzie zagrożona. Dlatego też moim celem
Tamashii, dusza i Oni, demon. Gdy usuniemy lewą część, oznaczającą „mówić”, ze znaku oznaczającego duszę, otrzymamy znak ozna-czający demona. Woda rozpoznaje duszę, nadaje jej kształt i przekazuje ludziom tę informację.
��
było jak najszybsze znalezienie sposobu oceny jakości wody – wyznaje profesor Masaru Emoto.
– Nowym podejściem, zupełnie od-miennym od dotychczasowych nauko-wych metod analizy, jest ocena stanu wody przez badanie zdjęć kryształów, które tworzy. Poprzez liczne ekspery-menty zrozumieliśmy, że tak naprawdę nic o wodzie nie wiemy. Mamy coraz więcej wątpliwości, pojawiają się nowe tematy badań. Po pierwsze, samo ist-nienie wody na Ziemi…
Jeżeli przyjmiemy, że na początku na Ziemi nie było wody, że przybyła ona z kosmosu, to nasza egzystencja również nabiera kosmicznego wymiaru. Powinniśmy zrozumieć, jak niezwykłą substancją jest woda i jakie, wręcz mistyczne, właściwości posiada.
Oprac. Lucyna Szepiel
Woda kranowa z Shina-gawa przed i po dostar-czeniu jej informacji odpornościowej – za pomocą MRA dostar-czono wodzie kranowej z dzielnicy Shinagawa w Tokio informację HADO o kodzie odpor-nościowym, a następnie wykonano zdjęcie. Na pierwszym zdjęciu ukazał się groteskowy kształt, który trudno nazwać kryształem. Na drugim zdjęciu zmiana jest tak wyraźna, że trudno uwierzyć, że to ta sama woda.. Tak właśnie działa energia HADO.
Profesor Masaru Emoto, przewodniczący Między-
narodowego Towarzystwa Przyjaciół HADO.
Od redakcji:Prezentujemy naszym Czy
telnikom zaledwie fragment niezwykłej książki Woda, obraz energii życia, której autorem jest profesor Masaru Emoto.
��
Często słyszę opinię, że umiarkowanie podwyższone cukry „nie bolą” (nie dają objawów, a zatem nie warto dociekać przyczyny i korygować leczenia). Diabetolodzy uważają, że ta rzekoma chwiejność cukrzycy („bo moja cukrzyca, panie doktorze, już taka jest”), zawsze podlega partnerskiej analizie pacjenta i lekarza, gdyż przyczyna może być prozaiczna i łatwa do wyeliminowania, np. nadmierna kontrregulacja. Diabetolodzy nie mogą zgodzić się na te epizody kontrregulacyjnych przecukrzeń, ponieważ byłoby to przyzwolenie na zło i niepotrzebne narażanie na ryzyko późnych naczyniowych komplikacji cukrzycy. Musimy pamiętać o tym, że te wszystkie przetrwałe w czasie (zatem kilku lub wielogodzinne przecukrzenia) hiperglike
mie nawarstwiają się w czasie, kodują się w naszej „pamięci metabolicznej” i, mimo że nieraz zupełnie bezobjawowe, niestety, przyspieszają proces zwyrodnienia cukrzycowego narządów strategicznych (układu sercowonaczyniowego, nerek, oczu, nerwów i mózgu). Zatem zawsze powinniśmy skorzystać z wiedzy i doświadczenia diabetologa i zadać sobie pytanie: czy za moje częste przecukrzenia jest odpowiedzialne zjawisko kontrregulacji.
Jeżeli tak, to co powoduje, że ujawnia
się poprzedzająca przecukrzenie, mniej lub bardziej uświadomiona hipoglikemia, czyli niedocukrzenie (poniżej 60 mg%; 3,3 mmol/1)? Czy jest to cukrzyca „przeleczenia” farmakologicznego insuliną lub doustnymi środkami obniżającymi poziom glukozy we krwi, zwłaszcza I generacji, czy może niedostatek kalorii w pożywieniu (np. przez pominięcie planowanego posiłku), lub wreszcie, czy to poprzedzające niedocukrzenie jest związane ze zwiększeniem zapotrzebowania energetycznego na skutek wysiłku?
Naprawdę warto zadawać sobie takie pytania, ponieważ znalezienie na nie odpowiedzi wspólnie z lekarzem ma skutek terapeutyczny doprowadza do wyeliminowania uruchamiających nadmierną kontrregulację niedocukrzeń. Taka bezobjawowa lub skąpoobjawowa hipoglikemia nocna stwarza poważne problemy, gdyż włączający się mechanizm kontrregulacji powoduje przecukrzenia krwi rano na czczo, przed śniadaniem, co nie powinno mieć miejsca przy dobrym rozplanowaniu w ciągu doby leczenia farmakologicznego, pożywienia i wysiłku fizycznego. Mówimy wówczas o adekwatności (odpowiedniości do siebie) relacji czasowych, jak i wielkości tych podstawowych form leczenia cukrzycy.
Rozważmy to na konkretnych przykładach: pacjent budzi się rano z bólem głowy, ma poczucie osłabienia i niewyspania, jednocześnie zdarza się niespodzianka – poziom cukru jest wyższy niż zazwyczaj, sięga nawet 300 mg%; 16,6 mmol/1, a w moczu zaznacza się ślad acetonu, mimo braku poważniejszego cukromoczu. Każe to nam podejrzewać, że przyczyną porannej hiperglikemii jest zjawisko
Wszystkie przetrwałe w czasie hiperglikemie kodują się w „pamięci metabolicznej” pacjenta i – mimo że nieraz bezobja-wowe – przyśpieszają proces zwyrodnienia cukrzycowego ukła-du sercowo-naczyniowego, nerek, oczu, nerwów i mózgu.
Samoobrona w niedocukrzeniu utrudnienie w leczeniu
Na huśtawceniskich i wysokich cukrówKontrregulacja, inaczej przeciwregulacja, to w organizmie zjawi-sko zwiększonego oddziaływania hormonów (katecholamin, hor-monu wzrostu, kortyzolu) o przeciwstawnym do insuliny, a więc hiperglikemizującym i zwiększającym poziom glukozy we krwi, wpływie. Ich metaboliczne działanie powoduje podwyższenie stężenia glukozy we krwi, a więc ratuje przed niedocukrzeniem, czyli hipoglikemią. Niestety, ten zawsze obecny fizjologiczny me-chanizm kontrregulacji nie jest zbyt skuteczny ani doskonały. Nie zawsze ratuje przed niedocukrzeniem i zbyt często przyczynia się do nadmiernej chwiejności poziomów glukozy we krwi. Metabo-liczny skutek nadmiernej aktywności tych hormonów często może trwać kilka godzin i nawet po łagodnym niedocukrzeniu przecuk-rzenie może trwać zbyt długo (200-300 mg%; 11,1 -16,6 mmol/1, narastające przez 2-3 godz.).
��
nadmiernej kontrregulacji po epizodzie nocnego – zazwyczaj między 2 a 3 godziną niedocukrzenia. To niedocukrzenie nie zawsze nas wybudza, czasami powoduje tylko pamięć koszmarnego snu. Następstwa tego stanu pod postacią porannego przecukrzenia (na skutek kontrregulacji), jeżeli nie są analizowane, często prowadzą na manowce lecznicze. Oto zwiększamy wieczorną dawkę insuliny lub popołudniową doustnego leku hipoglikemizującego w nadziei na „zbicie” porannych poziomów cukru we krwi. Nic bardziej błędnego, skutek będzie fatalny: w istocie nocna hipoglikemia okaże się jeszcze głębsza i mózg może na nią zareagować utratą przytomności, tj. śpiączką hipoglikemiczną, i bez umieszczenia chorego na oddziale szpitalnym intensywnego nadzoru medycznego nie będziemy w stanie go wybudzić. Oczywiście nie jest moim celem straszenie chorych, ale zobra
zowanie typowego przypadku błędnej interpretacji objawów, a co za tym idzie błędnej decyzji leczniczej.
Jak zatem należy postąpić w tych okolicznościach? Przede wszystkim nabrać pewności, że u podłoża rozchwiania cukrzycy leży nocne niedocukrzenie. Trzeba więc nastawić budzik na drugą, trzecią w nocy i ocenić glikemię (sprowadza się to do dobrego opanowania samokontroli w cukrzycy) i, po potwierdzeniu niedocukrzenia, możemy opóźnić porę wstrzykiwania ostatniej dawki insuliny i zmniejszyć procentowo zawartość insuliny krótkodziałającej, jeżeli to jest mieszanka, lub zmniejszyć całą dawkę wieczornej insuliny lub doustnego środka obniżającego poziom cukru we krwi.
Jeżeli jest to insulina jednorodna o długim lub pośrednim czasie działania, zaleca się spożycie dodatkowo przed snem niewielkiej ilości wolno wchłanianych węglowodanów. Jeżeli oznaczona glikemia przed udaniem się na spoczynek jest zbyt niska, to oczywiście ostatnią dawkę insuliny lub doustnego środka należy nieco zmniejszyć. W przypadkach leczenia insuliną i doustnymi lekami przeciwcukrzycowymi łącznie, decyzja należy do diabetologa, bowiem często w tych okolicznościach zrewidowania wymaga cały proces leczenia. Wychwycenie, nieraz drobnych, ale nawarstwiających się, błędów leczniczych przywraca regulację cukrzycy, a co zatem idzie eliminuje zjawisko porannego „odbicia” (kontrregulacji) po nocnym niedocukrzeniu. Opieranie się wyłącznie na objawach klinicznych może prowadzić do niebezpiecznych błędów, zwłaszcza
u chorych z neuropatią autonomiczną, u których znikają objawy sygnalizujące zbliżanie się poważnej hipoglikemii. Musimy zatem mieć pewność, że istotnie miał miejsce epizod niedocukrzenia, bowiem są inne typy porannego (przed śniadaniem) lub wczesnoporannego (o brzasku) przecukrzenia, nie powiązane przyczynowo z poprzedzającą nocną hipoglikemią. O tym nieco później.
Reasumując: wstrzyknięcie nadmiernej dawki wieczornej insuliny lub zażycie zbyt dużej ilości doustnego leku hipoglikemizującego w godzinach popołudniowych może powodować epizod niedocukrzenia między godziną drugą a trzecią w nocy, kiedy glikemia jest najniższa. Podobny efekt może wywołać zapomnienie o ostatnim posiłku lub spożycie zbyt małej masy pokarmowej przy jednoczesnym nie zaplanowanym wysiłku fizycznym. Mogą one spowodować nocny spadek glikemii poniżej 50 mg% (2,8 mmol/1) i uruchomienie mechanizmu kontrregulacyjnego, potężnych hormonów o działaniu przeciwstawnym do insuliny. Kortyzol i hormon wzrostu bardzo szybko uruchamiają spalanie tłuszczu, co zapewnia dostarczenie organizmowi zwiększonej ilości glukozy. Ubocznym produktem odpadowym tego spalania jest wzmożone powstawanie ciał ketonowych. Wyjaśnia to częściowo skłonność do kwasicy ketonowej dojrzewającej młodzieży z cukrzycą, uzależnioną od zwiększonego wydzielania hormonu wzrostu w nocy.
Często błędna w tych okolicznościach decyzja lecznicza, tj. zwiększenie dawki leku hipoglikemizującego, pogarsza
Trzeba więc nastawić budzik na drugą, trzecią w nocy i ocenić glikemię (sprowadza się to do dobrego opanowania samokon-troli w cukrzycy) i po potwierdzeniu niedocukrzenia możemy opóźnić porę wstrzykiwania ostatniej dawki insuliny i zmniej-szyć procentowo zawartość insuliny krótkodziałającej, jeżeli to jest mieszanka, lub zmniejszyć całą dawkę wieczornej insuliny lub doustnego środka obniżającego poziom cukru we krwi.
��
jeszcze bardziej sytuację i nasila wahania cukru we krwi – mówimy wówczas o tzw. „diabelskim kręgu zaburzeń”. Potwierdzeniem istnienia tego zaburzenia, tj. efektu Somogyi, u konkretnego chorego jest poprawa kontroli cukrzycy po zmniejszeniu dawki insuliny czy doustnego leku. Zmniejszenie dawek winno następować stopniowo. Szybkie wykrycie efektu Somogyi pozwala w miarę szybko opanować jego metaboliczne skutki (duże przyrosty masy ciała, powiększenie wątroby). Jeżeli rozpoznanie tego nadmiaru leku obniżającego poziom glukozy we krwi następuje po dłuższym okresie, to proces normalizacji zaburzeń metabolicznych może trwać kilka tygodni.
WczeSNoporaNNa hIperglIKeMIa Innym przypadkiem dysregulacji u chorego na cukrzycę jest objaw brzasku (Dawn phenomen). Mimo że manifestacja jest podobna, tj. objawy przecukrzenia krwi w godzinach rannych, niezależnie od prozaicznej przyczyny, jaką jest niedoleczenie (zbyt mała dawka źle dobranej insuliny bądź źle przyjęta niedostateczna dawka doustnego leku hipoglikemizującego, albo obie razem wzięte z jednoczesnym zaniechaniem leczenia dietą i wysiłkiem mięśniowym) lub złe leczenie. Podczas gdy efekt Somogyi spotykany jest częściej u chorych z typem 1 cukrzycy, to objaw brzasku występuje równie często w typie 1 jak i 2. Szczególnie jednak nasilony jest u dorastającej młodzieży z typem 1. Po zrównoważonej i mniej więcej stałej glikemii nocnej (a więc bez niedocukrzenia nocnego jak w efekcie z odbicia Somogyi) gwałtownie narasta stężenie glukozy we krwi w godzinach wczesnoporannych, tj. między czwartą a ósmą rano. Za zjawisko brzasku odpowiedzialna jest również kontrregulacja, polegająca na zwiększonym pulsacyjnym uwalnianiu hormonu wzrostu w tych godzinach wczesnoporannych oraz równolegle zwiększona aktywność glikokortyko
idów nadnerczowych w ramach ich rytmu dobowego.
Część naszych pacjentów ma po prostu taki rytm wydzielania tych hormonów o działaniu przeciwstawnym w zakresie przemiany węglowodanowej w stosunku do insuliny, czego manifestacją jest właśnie wczesnoporanne samoistne przecukrzenie krwi, nie powodowane błędem w leczeniu. Dlatego lekarze nie mają wpływu na taki profil wydzielania hormonów o działaniu opozycyjnym w zakresie równowagi cukrowej, mogą zaledwie próbować osłabić jego wpływ na wczesnoporanną glikemię. Temu służy przesunięcie dawki insuliny (na godz. 2223) lub doustnego środka hipoglikemizującego na godziny późniejsze (1920), a także korekta w zakresie rodzaju i ilości leku. Złagodzeniu tego zjawiska służy także zmiana profilu żywienia i przedziałów czasowych snu i czuwania. W stosunku do dzieci w okresie dojrzewania, u których nad ranem znacznie wzrasta pulsacyjne wydzielanie hormonu wzrostu, potrzebne jest podłączenie odpowiednio zaprogramowanej indywidualnej pompy insulinowej o zmiennym algorytmie godzinnego podawania insuliny do tkanki podskórnej chorego. Taka wczesnoporanna zmiana insulinooporności u dzieci z cukrzycą w okresie dojrzewania jest bardziej nasilona niż u dzieci zdrowych. Polega to na znacznie zwiększonym, w stosunku do zdrowych rówieśników, nadmiernym wydzielaniu hormonu wzrostu, co ma również niebagatelny wpływ na zwiększone powstawanie ciał ketonowych między 2 a 3 godziną w nocy. Tłumaczy to, dlaczego u tak wielu młodych osób z typem pierwszym cukrzycy tak szybko rozwija się kwasica ketonowa, gdy zapominają o wstrzyknięciu nocnej dawki insuliny.
Zwiększenie dawki insuliny w tych okolicznościach jest błędem, ponieważ pacjenci ci są bardziej wrażliwi na działanie insuliny do godziny trzeciej po północy, a następnie zaczyna u nich dość szybko narastać oporność organizmu
na działanie insuliny. Pod wpływem zwiększonej dawki nocnej insuliny może łatwo dojść do epizodów nocnej hipoglikemii i w konsekwencji do jeszcze większych przecukrzeń rano przed śniadaniem. Generalnie, jeżeli wieczorna dawka insuliny będzie pochopnie zwiększona, to – niezależnie od typu cukrzycy – po nocnym niedocukrzeniu zawsze włączy się mechanizm „ratunkowy” kontrregulacyjny (właśnie ten opisany wcześniej efekt z odbicia Somogyi) i przecukrzenie poranne może narastać.
poraNNe przecuKrze- NIe jaKo efeKT „NIedoleczeNIa”Ta prozaiczna przyczyna wysokich porannych poziomów glukozy we krwi na czczo, a więc przed śniadaniem, jest bardzo częsta. Po upewnieniu się (na podstawie nocnego profilu glikemii), że nie zależy od zjawiska kontrregulacji, konieczna jest zmiana lub korekta leczenia podstawowego. Taką decyzję podejmuje diabetolog, gdyż jest w stanie wziąć pod uwagę wszystkie inne możliwe przyczyny dysregulacji. Zbyt mały nacisk na pozafarmakologiczne sposoby leczenia cukrzycy (zmniejszenie insulinooporności przez odtłuszczenie ciała) dietą i wysiłkiem mięśniowym, albo równoległe stosowanie leków osłabiających działanie własnej lub podawanej z zewnątrz insuliny to bardzo często spotykane w mojej praktyce powody porannej hiperglikemii. U części moich pacjentów z typem 2 cukrzycy, którzy irracjonalnie, wręcz panicznie, boją się leczenia insuliną i zbyt długo zwlekają z decyzją, miażdżyca i inne wątki naczyniowych powikłań cukrzycy mogą znacznie przyspieszyć postęp choroby naczyniowej w cukrzycy (tego, czego najbardziej się obawiamy). Poranna glikemia przed śniadaniem powyżej 200 mg% (11,1 mmol/1), szybko wzrasta do wysokości „Himalajów” we krwi po pierwszych posiłkach, zanim zaznaczy swoją aktywność doustny lek przeciwcukrzycowy. Wykazanie przez diabetologa późnej wtórnej niesku
��
teczności doustnych leków przeciwcukrzycowych jest istotną przyczyną porannych wysokich cukrów we krwi. W tych okolicznościach moja decyzja jest jednoznaczna i pacjent wychodzi z gabinetu w pełni przygotowany do zmiany leczenia, tj. insulinowania. Jeżeli chory nie potrafi tego zaakceptować, nie mogę go leczyć dalej, ponieważ decyduje zawodowy imperatyw primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić). Drzwi mojego gabinetu są jednak dla niego zawsze otwarte i może po zmianie decyzji powrócić. Niektórzy z moich chorych muszą się z tym problemem „przespać” i poszukać grupy wsparcia w Polskim Stowarzyszeniu Diabetyków.
zjaWISKo WczeSNegoWSTaWaNIa Zjawisko to dotyczy tych osób, które wcześnie wstają, np. o godzinie szóstej, są aktywne i dwie godziny później, przed śniadaniem, mają hiperglikemię. Są to chorzy, którzy niejako sami wcześnie „budzą” swoje hormony z kontrregulacji w stosunku do insuliny. Moi starsi wiekiem pacjenci, którzy są na nogach o szóstej (idą do toalety, dokonują porannych ablucji, sprzątają i kręcą się po mieszkaniu, ale także myślą i emocjonują się), dopiero około godziny ósmej mierzą cukier, wstrzykują insulinę i łykają leki doustne, po czym spożywają śniadanie. Okazuje się, że przed śniadaniem mają poziom glukozy we krwi w granicach 180220 mg% (10,012,2 mmol/1) i to jest co najmniej o 80 mg% więcej od tych wartości glikemii, jakie mają zwykle kiedy dłużej śpią i wstają dopiero przed śniadaniem. Z tego można wyprowadzić uogólnienie, że niezależnie od wieku zbyt duży pośpiech i napięcie emocjonalne od rana mogą uaktywnić nadmiernie silną w stosunku do insuliny kontrregulację tzw. hormonami stresu, a to czyni cukrzycę chwiejną i wyzwala liczne dolegliwości, niezależnie od formy leczenia przeciwcukrzycowego.
Dr n. med. Zygmunt Trojanowski
Aktualnie pomiary poziomu glukozy we krwi dokonywane są przez nakłucie palca i umieszczenie kropli krwi na pasku testowym pokrytym odczynnikami chemicznymi czu-łymi na zawartą we krwi glukozę. Następnie miernik optyczny (glukometr) analizuje próbkę i daje odczyt cyfrowy. Glukometry są w tej chwili dużo tańsze niż jeszcze kilka lat temu, przede wszystkim dzięki temu, że wykorzy-stują jednorazowe paski testowe, dzięki czemu producenci tychże osiągają zyski. Niestety, koszta ponoszone przez pacjenta są dość wysokie, szczególnie jeśli zmuszony jest prze-prowadzać badania kilka razy w ciągu dnia. Wartość rynkowa sprzętu służącego do moni-torowania poziomu cukru we krwi przekracza już 3 miliardy dolarów rocznie, co jest sumą nie do pogardzenia. Dlatego nieprzerwanie trwają prace nad opracowaniem nowych technologii, z których najbardziej chyba oczekiwany jest glukometr nieinwazyjny.
Nieinwazyjne metody pomiaru glukozy we krwi podzielić można na podskórne, skórne, naskórkowe oraz kombinację dwóch ostatnich. Jeśli chodzi o materiały do pomiarów, eksperymenty prowadzone są nad płynami tkankowymi, ocznymi oraz potem, a miejsca testowe to opuszki palców, naskórek, przedra-miona i małżowina uszna.
Już kilka lat temu świat obiegły wieści o glukometrze SugarTrac, który opracowała amerykańska firma LifeTrac Systems. Według informacji oraz ulotek promocyjnych, miał on przypominać telefon komórkowy, połączony kabelkiem z zakładanym na ucho klipsem emitującym tzw. światło prawie podczerwone, które odbite od skóry ucha mierzyć miało poziom glukozy we krwi. Sprzęt nie wymagał
użycia pasków ani nakłuwaczy, jedynym elementem wymiennym miał być wspomnia-ny wcześniej klips. Miał on wystarczyć na trzy miesiące użytkowania, a jego cenę szacowano wstępnie na 50 dolarów (przy cenie samego glukometru na poziomie ok. 100 dolarów). Mówiło się, że SugarTrac z powodzeniem przeszedł przeprowadzane w szpitalu w Cambridge testy kliniczne, uzyskując 88 procent trafnych wyników (w USA minimalny wynik wymagany przez agencje rządowe to 80 procent). Wydawało się więc, że dopuszczenie glukometru do sprzedaży to tylko kwestia cza-su. Pojawiły się jednak plotki o opóźnieniach, nieporozumieniach między udziałowcami. Możliwe, że cała sprawa od samego początku była oszustwem. Ostatnie wieści na temat glukometru pochodzą sprzed blisko trzech lat, bardzo prawdopodobnym więc jest, że już o nim nie usłyszymy.
Krzepiące wieści płyną od przedstawicieli izraelskiej firmy Integrated Applications. Ukoń-czono już prace nad glukometrem GlucoTrack, który wykorzystuje opatentowaną przez firmę technologię jednoczesnego wykorzystania ultradźwięków oraz pomiaru konduktywności i ciepłoty ciała. Wyniki przeliczane są następ-nie za pomocą odpowiedniego algorytmu, a ostateczny wynik pojawia się na wyświetlaczu. GlucoTrack, podobnie jak wspomniany wcześ-niej LifeTrac, składa się z jednostki głównej oraz klipsa, który pacjent zakłada na ucho. Aktualnie glukometr przechodzi testy kliniczne nadzorowane przez agencje rządowe Izraela, USA oraz Hiszpanii, możliwe więc, że niedługo znów o nim usłyszymy.
Oprac. M. Iwańczuk
U progu nowych metod
��
Scott King spotkał Krisa Freemana w siedzibie jednej z firm produkujących insulinę, która jest jego sponsorem. Kris zgodził się na rozmowę. Oto, co miał do powiedzenia:
Kris, podobnie, jak wielu innych sportowców, u których stwier-dzono cukrzycę, pomyślałeś sobie pewnie, że to koniec twojej kariery. Dlaczego zmieniłeś zdanie?
Kiedy wykryto u mnie cukrzycę, lekarz przekazujący mi diagnozę rzeczywiście powiedział, że to koniec mojej kariery. Nie chciałem tego zaakceptować. Zainteresowałem się nowoczesnymi metodami leczenia cukrzycy. Dowiedziałem się, że insuliny szybko działające, takie jak na przykład humalog, w ogromnym stopniu wpłynęły
na rozwój metod leczenia cukrzycy. Ponieważ w tamtym czasie tego typu insuliny były na rynku dopiero od czterech lat, uznałem, że lekarze nie wiedzą jeszcze, co mogą osiągnąć korzystający z nich pacjenci.
Jak często odwiedzasz lekarza? Czy w trakcie zawodów lub treningów zawsze jest z tobą lekarz?
Lekarz jest dla mnie źródłem wiedzy i porad, a nie liną, której nieustannie muszę się trzymać, aby żyć. Z lekarzem spotykam się tylko wtedy, gdy potrzebuję recepty, porady albo gdy przeczytam o jakimś nowym leku, który mnie zainteresuje. Dopóki mam dobre wyniki, wolę zachować niezależność. To moje ciało i moja choroba, nie zrobię przecież czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić.
Podczas zawodów i treningów, trenerzy zawsze mają przy sobie glukagon – którego zresztą nie mieli okazji dotychczas użyć – a także glukometr oraz zapas insuliny.
Jaki jest twój sposób na unik-nięcie hipoglikemii? Przy jakim poziomie cukru rozpoczynasz wyścig? Czy w trakcie zawodów korzystasz z glukozy w tablet-kach albo pijesz napoje energe-tyczne?
Wyścigi zaczynam zwykle z cukrem na poziomie 100120. Podczas pierwszego kilometra
trasy poziom glukozy wzrasta na skutek adrenaliny, która uwalnia do krwiobiegu cukier. Później zaczyna stopniowo spadać.
W przypadku dłuższych biegów, na dystansach 20 czy 30 kilometrów, korzystam z energetycznych napojów sportowych. Dostaję je zwykle na szczytach wzniesień, zjazd z których nie wymaga wiele siły i uwagi, i wypijam w drodze na dół, nie tracąc w ten sposób czasu i dystansu do konkurentów. Zresztą tak samo postępuje większość biegaczy, więc nie jestem tu wyjątkiem.
Czy miałeś jakieś nieprzyjem-ne przypadki hipoglikemii lub otarłeś się o nią, co pozwoliło ci wyciągnąć jakieś ważne wnioski na temat biegów narciarskich i cukrzycy?
W ciągu ostatnich sześciu sezonów dwa razy miałem niski poziom cukru we krwi w trakcie zawodów. W obu przypadkach zdarzenie miało miejsce na trasie biegów długodystansowych, gdy upuściłem butelkę z napojem, którą podał mi trener. Od tego czasu, zawsze mam przy sobie zapasową butelkę, na wypadek gdybym upuścił tę, którą dostaję na trasie.
Czego jeszcze nauczyłeś się – metodą prób i błędów na temat sportu wyczynowego oraz cuk-rzycy?
Nauczyłem się, że kluczowe znaczenie dla utrzymania dobrego poziomu cukru we krwi ma maksymalne rozluźnienie niezależnie od sytuacji. Stres i zdenerwowanie bardzo utrudniają kontrolowanie poziomu cukru. Zwróciłem się nawet do naszego psychologa, by opracował dla mnie ćwiczenia relaksacyjne, które mógłbym wykonywać przed, a także w trakcie zawodów. Dzięki temu niezależnie od tego, czy biorę udział w lokal
Najważniejszy jest spokój
dwudziestosiedmioletni Kris freeman to aktualnie najlepszy amerykański biegacz narciarski i jedyny chory na cukrzycę spośród sportowców biorą-cych udział w Igrzyskach olimpijskich 2006 roku. W tej chwili Kris przygo-towuje się do kolejnej zimowej olim-piady, która odbędzie się w 2010 roku w Vancouver, gdzie, jak się na to zapo-wiada, będzie pierwszym od 1976 roku amerykańskim medalistą w biegach narciarskich, dyscyplinie zdominowa-nej przez sportowców ze Skandynawii oraz europy centralnej.
��
nych zawodach w Utah, czy w Igrzyskach Olimpijskich we Włoszech, do każdego wyścigu podchodzę z równym spokojem.
W 2006 roku, we Włoszech, nie udało ci się zdobyć medalu. Ostat-nio zapowiedziałeś, że w 2010 roku, w Vancouver, sięgniesz po złoto. Co zrobisz inaczej lub jakie nowe elementy treningu planujesz zasto-sować, by się lepiej przygotować?
Przed Igrzyskami Olimpijskimi we Włoszech dałem się namówić na program treningowy, w który nie do końca wierzyłem. Trenerzy zapewniali mnie bez końca, że przygotowuję się w sposób prawidłowy i że na trasie nikt nie zdoła mi zagrozić, ale czułem, że coś jest nie tak. Okazało się, że miałem rację, i w zawodach pobiegłem poniżej swoich możliwości, więc teraz trenuję bardziej niezależnie. Trenuję ciężej niż ktokolwiek w kraju i doskonale się z tym czuję.
A co z cukrzycą i twoim życiem oso-bistym? Ile na temat choroby wie twoja dziewczyna?
Nie lubię na nikim polegać, gdy chodzi o moją chorobę. Wolę zachować niezależność. Muszę jednak przyznać, że moi bliscy wiele się nauczyli na temat choroby. Wiedzą, jak podać glukagon, zrobić zastrzyk czy zbadać poziom cukru we krwi.
I ostatnie pytanie – co chciałbyś przekazać chorym na cukrzycę?
Chciałbym im powiedzieć, że chorzy na cukrzycę nigdy nie mieli tak dobrze, jak teraz. Dostępne dziś metody leczenia o lata świetlne wyprzedzają to, co było dostępne ledwie dziesięć lat temu. Leki są tak zaawansowane, że naprawdę nie ma już powodów, by rezygnować ze swoich marzeń, jakiekolwiek by one nie były.
Dziękuję za rozmowę.Tłum. Michał Iwańczuk
amerykańscy uczeni umieszczają estrogen i promieniowanie ul-trafiolftowe na liście czynników rakotwórczych.
komitet doradczy narodowego Programu Toksykologicznego Stanów zjednoczonych (uS national Toxicolony Program) zdecydował ostatnio stosunkiem głosów 8 do 1, że steroidalny estrogen stosowa-ny w leczeniu po menopauzie i w pigułkach zapobiegających ciąży powinien być umieszczony na liście środków rakotwórczych ze względu na jego związek z rakiem śluzówki macicy i piersi.
inny rodzaj estrogenu – estrogen
sprzężony – również stosowany w okresie po menopauzie – już od pewnego czasu znajduje się na fede-ralnej liście środków rakotwórczych.
Lekarze znają już związek tego środka z rakiem i dlatego estrogen stosowany w kuracji po menopauzie jest podawany razem z innym syn-tetycznym hormonem podobnym w działaniu do progesteronu. Ta kombinacja zmniejsza ryzyko raka śluzówki macicy.
komitet naukowy pełniący rolę cia-ła doradczego nTP, filii narodowych instytutów zdrowia (national insti-tues of Health), co dwa lata aktua-lizuje listę substancji podejrzanych
o własności rakotwórcze i mających udowodnione własności rakotwór-cze. komitet ten głosował również za włączeniem promieniowania ultrafioletowego na listę czynników rakotwórczych.
Promieniowanie uV może uszka-dzać wzrok i skórę. wyróżniamy trzy rodzaje tego promieniowania w zależności od długości fali, od uVa o stosunkowo dużej długości, do uVc o najkrótszych długościach fal. uVa to głównie ultrafioleto-we promieniowanie słoneczne, którego nie pochłania atmosfera, uVB to promieniowanie, które jest w przeważającej ilości pochłaniane przez warstwę ozonową, zaś uVc to promieniowanie, które jest pochła-niane całkowicie.
Źródło: Agencja prasowa Associated Press, Waszyngton, 18 grudnia 2000
Estrogen zagraża
Gdy jesteś przeziębiony, masz grypę lub gorączkę, poziom cukru we krwi może wzrosnąć. Aby uniknąć wizyty w szpitalu, będziesz musiał dostosować się do zmian zachodzących w twoim organizmie. Poniżej znajdziesz odpowiedzi na kilka pytań odnoszących się do tego, co robić, gdy dopadnie cię choroba.Czy powinienem przyjmować insuli-nę, gdy jestem zbyt chory, by jeść?
Tak. Powinieneś przyjmować dokładnie taką samą liczbę jednostek insuliny co zwykle. Nie przestawaj przyjmować insuliny, gdy jesteś chory. Wiele osób trafiło do szpitala, gdyż przestawały robić zastrzyki. Czy powinienem przyjmować leki cukrzycowe, jeśli wymiotuję?
Przyjmuj dokładnie taką samą liczbę jednostek insuliny co zawsze. Jeśli chorujesz na cukrzycę typu 2, przestań przyjmować pigułki.Jak często powinienem sprawdzać poziom cukru we krwi, gdy jestem chory?
Poziom cukru we krwi badaj co 2 do 4 godzin. Wyniki zapisuj w notesie.Czy powinienem badać mocz na obecność ketonów?
Jeśli przyjmujesz insulinę, badaj mocz co 4 godziny i zapisuj wyniki w notesie.Czy powinienem uważać jeszcze na jakieś oznaki, gdy jestem chory?
Tak, zwracaj uwagę na: bóle brzucha, oddech o zapachu owoców, biegunkę, przyspieszony oddech, wymioty.Kiedy powinienem skontaktować się z lekarzem domowym lub diabety-kiem?
Jeśli poziom cukru w twojej krwi przez 24 godziny przekracza 14 mmol/L lub poziom ketonu jest zbyt niski, średni lub zbyt wysoki, skontaktuj się z lekarzem.Co mam powiedzieć lekarzowi, gdy do niego zadzwonię?
Przekaż lekarzowi następujące dane: poziom cukru we krwi, poziom ketonu w moczu, temperatura ciała, jaką insulinę ostatnio przyjąłeś, kiedy ostatni raz przyjąłeś insulinę, ile jednostek insuliny przyjąłeś. Poinformuj lekarza o: bólach brzucha, przyspieszonym oddechu, oddechu o zapachu owoców (przypomina zapach zmywacza do paznokci), biegunce, wymiotach. Jeśli wymiotujesz lub masz biegunkę, spytaj lekarza, czy powinieneś wziąć jakieś leki.Co powinienem jeść, gdy jestem chory?
Jedz to co zwykle.Co mam zrobić, jeśli nie jestem w stanie jeść tego, co zwykle?
Jeśli jesteś chory, a poziom cukru we krwi przekracza 14 mmol/L:
– pij: wodę, herbatę z cukrem, bulion, napoje dietetyczne;
– jedz: glukozę w tabletkach (5 g na tabletkę), zupy.
Jeśli poziom cukru wynosi mniej niż 4 mmol/L:
– pij: soki owocowe, colę (zwykłą, z cukrem);
– jedz: jak wyżej.Nigdy nie wiadomo, kiedy zmoże
cię choroba i nie będziesz mógł wyjść po zakupy. Dlatego musisz się na czas przygotować. Zadbaj więc, by zawsze mieć w domu zapas: strzykawek, insuliny, pigułek na cukrzycę, pasków do badania poziomu cukru we krwi, tabletek z glukozą, pasków do badania poziomu ketonu w moczu, glucagonu, coli i innych napojów z cukrem, bulionu w kostkach lub w proszku.
Staraj się kierować powyższymi poradami. Dzięki temu unikniesz wizyty w szpitalu.
Oprac. M. Iwańczuk
Gdy zachorujeszdobrze wiedzieć
��
Ćwiczymy z nadciśnieniem i cukrzycąPrzypadłość znana jako nadciśnienie (podwyższone ciśnienie krwi) dotyka około 4 milio-
nów obywateli Polski i około biliona ludzi na świecie. Jest to najczęstszy powód ataków serca, wylewów krwi do mózgu oraz problemów z nerkami.
Ciśnienie krwi to siła z jaką krew naciska na komórki układu krążenia. Ciśnienie okre-ślają dwie liczby – wyższa (ciśnienie skurczowe) to ciśnienie w naczyniach krwionośnych w momencie, gdy serce bije; niższa (ciśnienie rozkurczowe) to ciśnienie, gdy serce się wypełnia i znajduje się w stanie spoczynku.
Nadciśnienie definiuje się jako ciśnienie przekraczające 140/90. Wytyczne z 2003 roku określają nową kategorię ciśnienia tętniczego, zwaną „przednadciśnieniem”, gdy odczyt wynosi ponad 120/80.
Najskuteczniejszymi metodami walki z nadciśnieniem i przednadciśnieniem są odchu-dzanie, redukcja sodu w diecie, ćwiczenia fizyczne oraz ograniczenie spożycia alkoholu.
Dla osób z nadciśnieniem i cukrzycą ćwiczenia fizyczne mają wiele plusów, w tym polepszenie funkcjonowania serca, zrzucenie zbędnej wagi, zwiększenie masy mięśniowej i spadek ciśnienia krwi.
Osobom cierpiącym na nadciśnienie i cukrzycę zaleca się:– przeprowadzenie 5-10 minutowej rozgrzewki i odpoczynku, z ćwiczeniami rozciągający-
mi po ukończeniu głównej części ćwiczeń;– spacerować, jeździć na rowerze lub pływać przy 55-79 procentach maksymalnego tętna
(obliczanego jako 220 minus wiek chorego) lub 50-60 procentach, jeśli dopiero zaczynasz ćwiczenia. Częstotliwość ćwiczeń to 3-4 razy na tydzień – więcej, jeśli chodzi o zrzucenie wagi;
– ćwiczenia wytrzymałościowe, 20 minut, dwa razy w tygodniu.Badanie poziomu cukru we krwi przed, w trakcie i po ćwiczeniach.
Oprac. M. Iwańczuk
��
Problemy ze stopami to najbardziej rozpowszechnione powikłania cukrzycy, które – nieodpowiednio leczone – mogą pociągać za sobą poważne konsekwencje, z amputacją włącznie. Większość ludzi nie dba o stopy i ogromnej ich części uchodzi to na sucho, ale chorzy na cukrzycę naprawdę nie mogą sobie na to pozwolić.
Źródłem problemu są długofalowe skutki podwyższonego poziomu cukru we krwi. Chorzy na cukrzycę narażeni są na wysokie ryzyko uszkodzenia nerwów i pojawienia się problemów z krążeniem krwi. Uszkodzenie nerwów ogranicza odczuwanie bólu, przez co skaleczenia stóp pozostają niezauważone, a osłabione krążenie sprawia, że rany trudniej się goją. Powyższe problemy mogą dać efekt w postaci wrzodów, które – jeśli wda się zakażenie – mogą prowadzić do amputacji stopy.
Z powyższego wynika, że nawet jeśli w przypadku problemów ze stopami nie pojawia się ból, nie oznacza to automatycznie, że można je lekceważyć. Tak więc dbać o stopy powinni wszyscy chorzy, a szczególnie ci, u których występują: utrata czucia, zmiana kształtu stopy oraz trudno gojące się wrzody i rany. Poniżej przedstawiamy kilka propozycji, jak to zrobić.
Zadbaj o swoją cukrzycę. Staraj się prowadzić zdrowy tryb życia, staraj się o to, by poziom cukru we krwi, ciśnienie oraz cholesterol były jak najbliższe normie. Pozwoli ci to uniknąć, a w najgorszym razie opóźnić wystąpienie
związanych z chorobą problemów ze stopami, jak również oczami i nerkami. Konsultuj się z lekarzami, by leczenie jak najlepiej pasowało do twego trybu życia i było jak najbardziej efektywne.
Codziennie kontroluj swoje stopy. Zdarza się tak, że pomimo poważnych problemów ze stopami, chory w ogóle nie odczuwa bólu. Sprawdzaj więc, czy na twoich stopach nie pojawiają się skaleczenia, rany, zaczerwienienia, opuchlizna oraz czy nic niepokojącego nie dzieje się z paznokciami. Staraj się to robić każdego dnia, najlepiej wieczorem.
Jeśli nie jesteś w stanie schylić się do tego stopnia, by móc dokładnie przyjrzeć się swoim stopom, skorzystaj z małego, ręcznego lusterka. Możesz także poprosić o pomoc kogoś z rodziny.
Jeśli skaleczenie, ranka, pęcherz czy
otarcie nie zacznie się goić po jednym dniu, udaj się z wizytą do lekarza.
codziennie myj stopy: Stopy myj w ciepłej, ale nie gorącej,
wodzie. Nie mocz ich długo, bo zanadto wysusza to skórę. Przed kąpielą czy prysznicem
sprawdzaj, czy woda nie jest zbyt gorąca. Najlepsza temperatura to 3235 stopni Celsjusza. Pamiętaj, by dokładnie osuszyć
stopy po umyciu. Szczególnie ważnym jest, by pozostawały suche pomiędzy palcami; w tym celu można użyć talku.
zadbaj o to, by skóra pozo-stawała miękka i gładka: Nacieraj skórę stóp mleczkiem
kosmetycznym, kremem lub wazeliną, zarówno od góry, jak i od dołu. Nie wcieraj mleczka ani kremu
w skórę pomiędzy palcami, gdyż może to prowadzić do infekcji.
usuwając odciski i zgrubienia postępuj bardzo delikatnie: Jeśli na skórze twoich stóp pojawią
się odciski i zgrubienia, porozmawiaj z lekarzem, który poradzi ci, co z nimi zrobić. Jeśli lekarz powie ci, by odciski
i zgrubienia usuwać przy pomocy pumeksu, zrób to po kąpieli lub wzięciu prysznica. Delikatnie pocieraj skórę pumeksem, poruszając nim w jedną stronę, by uniknąć skaleczeń.
Zadbaj o swoje stopy
Statystyki są jednoznaczne. Według Międzynarodowej federacji diabetyków prawdopodobieństwo amputacji stopy jest u chorego na cukrzycę 25-krotnie większe niż u osoby zdrowej. W skali ogólnoświatowej nawet do 70 procent amputacji przeprowadzanych jest u diabetyków. aby lepiej to sobie uzmysłowić, przyjąć możemy, że co 30 sekund gdzieś na świecie jakiś cukrzyk traci stopę. Należy jednak pamiętać, że prawie 85 procent amputacji spowodowanych przez cukrzycę da się uniknąć.
Michał Iwańczuk
�0
Pamiętaj, by w żadnym razie nie przecinać odcisków i zgrubień skóry. Nie używaj brzytew, żyletek, plastrów na odciski ani przeznaczonych do usuwania odcisków płynów, które dostępne są w aptekach – mogą uszkodzić skórę!
paznokcie obcinaj co najmniej raz w tygodniu: Paznokcie obcinaj po umyciu
i wysuszeniu stóp. Paznokcie obcinaj w linii prostej,
najlepiej przeznaczonymi do tego celu cążkami, a następnie wygładzaj przy pomocy pilniczka. Nie obcinaj narożnych części
paznokcia. Jeśli nie widzisz dokładnie swoich
paznokci, jeśli są grube, pożółkłe albo zaczynają wrastać w skórę, udaj się do specjalisty.
przez cały czas noś buty i skarpetki: Zawsze noś na nogach buty i skar
petki. Nie chodź boso, nawet w domu – dzięki temu na nic nie nadepniesz i nie zranisz sobie stopy. Gdy chodzisz w butach, zawsze
zakładaj na nogi skarpety lub pończochy. Unikniesz w ten sposób pęcherzy i otarć.
Noś czyste, miękkie skarpety. Najlepiej takie, które nie mają wewnątrz szwów. Buty kupuj pod koniec dnia, gdy
twoje stopy są lekko opuchnięte. Jeśli twoje nowe buty są wygodne, gdy stopy są opuchnięte, prawdopodobnie będą wygodne przez cały dzień. Nowe buty należy „rozchodzić”.
Przez kilka pierwszych dni wkładaj je co najwyżej na godzinę, by mogły dopasować się do twoich stóp. Zanim założysz buty, sprawdź, czy
wyściółka jest równa i czy do środka nie dostały się jakieś przedmioty, np. kamyki. Unikaj sandałów i innych „otwar
tych” butów.
chroń stopy przed gorącem i zimnem: Zawsze noś buty, nawet na plaży
czy gorącej nawierzchni, np. chodniku. Nakładaj na stopy krem do opala
nia, by uniknąć oparzenia słonecznego. Trzymaj stopy z dala od grzejni
ków, ognisk, pieca czy kominka. Nie ogrzewaj stóp butelkami
z gorącą wodą lub poduszkami elektrycznymi. Jeśli w nocy jest ci zimno w stopy,
zakładaj skarpetki. Zimą noś ciepłe buty.
Zimą często kontroluj swoje stopy, by uniknąć odmrożeń.
zadbaj o krążenie krwi w stopach: Gdy siedzisz, postaraj się, by stopy
były uniesione. 23 razy dziennie staraj się przez 5
minut intensywnie poruszać palcami, unoś i opuszczaj stopy, by stymulować krążenie krwi. Staraj się nie krzyżować nóg i nie
zakładać nogi na nogę. Rzuć papierosy. Palenie ogranicza
dopływ krwi do stóp. Jeśli masz problemy z rzuceniem nałogu, poszukaj specjalistycznej pomocy.
Bądź bardziej aktywny: Chodzenie, taniec, pływanie i jaz
da na rowerze doskonale wpływają na twoje stopy, zanadto ich nie obciążając. Unikaj ćwiczeń, które bardzo
obciążają stopy, takich jak bieganie czy skakanie. Przed rozpoczęciem ćwiczeń
pamiętaj o rozgrzewce. Po ich zakończeniu – o odpoczynku. Noś dobrze dopasowane, solidne
buty sportowe.
poproś lekarza, by: Co najmniej raz w roku skontrolo
wał twoje stopy. Szczerze powiedział ci, czy możesz
mieć problemy ze stopami. Pokazał ci, jak dbać o stopy. Zadecydował, czy powinieneś nosić
specjalne buty.Oprac. M. Iwańczuk
��
Są wszędzie i nie sposób ich uniknąć! To funkcjonariusze Cukrzycowej Policji – twoja rodzina, twoi przyjaciele i każdy, kto ma odmienne zdanie o tym, jak dbasz o swoje zdrowie. Nie podoba im się, na przykład, co jesz.
Zwracają uwagę, że przybywa ci kilogramów. Zawracają głowę, byś zaczął wreszcie ćwiczyć. Wszystkim bardzo na tobie zależy, ale sprawiają, że życie z cukrzycą staje się dużo trudniejsze przez to, że tworzą napięcie w łączących was związkach.
Oto przykład, jak Cukrzycowa Policja wykonuje swoje obowiązki. Wyniki badań poziomu cukru we krwi Kuby nie są doskonałe, ale i on, i jego lekarz są zadowoleni. Żona Kuby, Monika, też chce je znać. Jeśli jej się nie podobają, zaczyna go pouczać, zarzuca mu, że je za dużo i nie to, co trzeba. Aby uniknąć tych wykładów, Kuba zaczął kłamać, mówiąc jej, że wyniki są doskonałe. Kiedyś Kuba i Monika walczyli z cukrzycą wspólnie, byli zgrani jak mało kto, teraz znaleźli się po przeciwnych stronach barykady.
Życie z cukrzycą nie jest łatwe. Jedni kontrolują chorobę skuteczniej, innym przychodzi to z o wiele większym trudem, wszyscy chorzy muszą być jednak czujni i uważni. Narzekanie, oskarżenia i zrzędzenie tylko wszystko komplikuje. Jeśli bliska ci osoba, tak jak Monika, nastawiona jest negatywnie do tego, jak dbasz o swoje zdrowie, spróbuj zastosować poniższe porady.
Dziel się faktami. Zaproś bliskie ci osoby na spotkanie cukrzyków, na wizytę u lekarza lub daj do przeczytania książkę, którą następnie wspólnie przedyskutujecie. Niech poznają jak najwięcej faktów na temat choroby.
Stawiaj na otwartość i uczciwość. Mów otwarcie o tym, jak się czujesz. Okłamywanie bliskich, gdy chodzi o stan twego zdrowia, może tylko zaszkodzić.
Niech cię widzą. Zarzucają ci, że nie robisz wszystkiego, co niezbędne w cukrzycy? Działaj więc otwarcie. Niech ci, którzy mówią, że nie badasz poziomu cukru we krwi, zobaczą, jak to robisz. Niech chodzą z tobą na spacery, niech razem z tobą ćwiczą. Przekonają się, że traktujesz chorobę poważnie i zaczną doceniać twoje starania.
Zmień kierunek waszych relacji. Zamiast wysłuchiwać krytyki bliskich na temat twojej diety, poproś ich, by pomogli ci zmienić ją na lepszą. Spraw, że będą mieli swój udział w rozwiązywaniu twoich problemów.
Spójrz w lustro. Niektóre z komentarzy, jakie słyszysz ze strony Cukrzycowej Policji, mogą nie być bezpodstawne. Czy naprawdę robisz wszystko, by dbać o swoje zdrowie? Jeśli nie, być może najwyższy czas, by coś z tym zrobić.
Nie pozwól, by Cukrzycowa Policja zamieniła twoje życie w piekło – cukrzyca sprawia, że jest już wystarczająco trudne. Wsparcie ze strony partnera czy partnerki może znacznie ułatwić radzenie sobie z chorobą. Dziel się tym, co cię niepokoi, i mów o swoich potrzebach. Nie musisz od razu poddawać się i wywieszać białej flagi, może na początek wystarczy rozejm.
Oprac. M. Iwańczuk
Od negocjacji do rozejmu
Jak radzić sobie
z „cukrzycową
policją”
��
Pierwsze zdanie książki Rewolucja w ochronie naszej planety autorstwa profesora Teuro Higi brzmi: „Nasza ziemia jest chora, bardzo chora”. Profesor, który dziś zyskał już status wizjonera, marzy o szczęśliwym świecie bez głodu, chorób i niszczących zasad konkurencyjności. Dzięki swojej pasji i miłości do rolnictwa, entuzjazmowi oraz wieloletnim doświadczeniom naukowym profesor znalazł drogę do rozwiązania najistotniejszego, w jego opinii, problemu – niedoboru żywności. Z jego odkryciem wiążą się też ściśle zagadnienia ochrony środowiska oraz trapiących ludzkość chorób. Istotą wynalazku jest mieszanina specjalnie dobranych, w wyniku żmudnych eksperymentów, bakterii, nazwana przez profesora Efektywnymi Mikroorganizmami (w skrócie EM). Jest to, mówiąc najogólniej, kombinacja
różnych mikroorganizmów odpowiedzialnych za procesy regeneracji. Technologia EM, wynaleziona przez profesora Teuro Higę w 1980 r. jest odpowiedzią uczonego na założenie „życia razem we wzajemnej harmonii”. EM została opracowana jako środek mający zastąpić chemiczne środki ochrony roślin i nawozy sztuczne stosowane w rolnictwie. Spośród około 2 tysięcy rodzajów mikroorganizmów, uznanych za pożyteczne, wyodrębniono te, które nadają się do bezpośredniego spożycia przez ludzi. W skład mieszanki EM wchodzi około 80 gatunków mikroorganizmów, m.in. bakterie kwasu mlekowego, propionowe, fotosyntetyzujące, wiążące azot z powietrza, drożdże oraz promieniowce. Część z nich jest tlenowa, a część beztlenowa. Wiele z nich jest znanych i wykorzystywanych od dawna w przemyśle
czy profesor higa i jego małe
istotki zdołają zrewolucjonizować
świat?
Prof. Teruo Higa
Efektywne mikroorganizmy
��
spożywczym i medycynie, występują też w nieskażonych glebach. Wszystkie są korzystne i całkowicie bezpieczne dla ludzi, zwierząt i roślin. Ich aktywność stymuluje proces regeneracji, oczyszcza powietrze i wodę, a w glebie intensyfikuje wzrost roślin, produkując jednocześnie enzymy, witaminy i inne substancje odżywcze dla roślin. Profesor nazywa te mikroorganizmy: „małymi istotkami do rozwiązywania wielkich problemów”. Mimo że jego badania dotyczyły na początku wyłącznie działania mikroorganizmów na rośliny, szybko przekonał się, że ich zastosowanie jest daleko szersze. Czy można jednak dzięki jednemu wynalazkowi, w sposób tani i bezproblemowy, poprawiać jakość wody, oczyszczać ścieki, przetwarzać odpady komunalne i rolnicze, uzdatniać wyjałowione gleby, produkować czystą, ekologiczną żywność, hodować zdrowe zwierzęta i leczyć ludzi? Bez żadnych szkodliwych albo negatywnych rezultatów i skutków ubocznych? Brzmi to tak fantastycznie, że sam profesor komentuje to tak: Z pewnością niektórzy ocenią to, co piszę, za zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
Profesor Teuro Higa pracuje w Akademii Rolniczej Uniwersytetu Ryukyus na Okinawie w Japonii. Jest on autorem wielu znaczących publikacji naukowych, a założona przez niego Fundacja EMRO jest zaangażowana w realizację wielu programów dotyczących ochrony środowiska na całym świecie.
Na czym polega rewolucyjność tej kombinacji mikroorganizmów? Na niespotykanym dotąd pomyśle połączenia w jeden zestaw różnych gatunków bakterii tlenowych i beztlenowych. Przedtem uważano, że takie gatunki bakterii są ze sobą niekompatybilne, a więc że zniszczyłyby się wzajemnie. Jednak prof. Higa udowodnił, że w praktyce jest możliwa koegzystencja mikroorganizmów potrzebujących zupełnie odmiennych warunków do życia. Spośród niezliczonej ilości różnych gatunków bakterii żyjących w glebie zainteresowały go przede wszystkim bakterie fotosyntetyczne i azotobakter. Obydwa te rodzaje spełniają niezwykle pożyteczną
w której szybciej i skuteczniej przerabiany jest materiał organiczny. Gleba zmienia swoją strukturę i skład, nie zatrzymując wody na powierzchni, ułatwia przyswajanie składników odżywczych roślinom. Tym samym powoduje wzrost odporności roślin na choroby i szkodniki. Zaprawianie EM nasion i regularne opryski przeciw chorobom grzybowym, uciążliwym zwłaszcza w uprawach szklarniowych, pozwala po jakimś czasie zrezygnować nie tylko z dodatkowego zasilania roślin i gleby, ale także z chemicznych środków ochrony roślin. Znakomite rezultaty dały próby kompostowania odpadów organicznych przy użyciu bakterii EM. Takie gospodarowanie jest przeciwieństwem upraw z udziałem chemii rolnej, gdzie nawozy niszczą życie biologiczne w glebie. Również dla ludzi EM może być używane do przygotowywania i konserwowania żywności, ponieważ zawarte w mieszaninie związki niezbędne są w procesie fermentacji. Jest to więc łatwy sposób kiszenia warzyw, ziół i ziaren zbóż, których spożywanie jest zalecane ze względów zdrowotnych, nie tylko w kuchni makrobiotycznej. Jako zaczynu można dodawać roztworu EM do zakwasu służącego do wypieku doskonałego chleba.
eM a ochroNa środoWISKa
Pierwsze eksperymenty grupy badawczej pod kierunkiem profesora przy oczyszczaniu ścieków były wprost zaskakujące. EM umieszczono w trzykomorowym systemie miejskiej oczyszczalni ścieków. W ciągu jednej doby woda została całkowicie oczyszczona z zanieczyszczeń! W ten sposób można uzdatniać wodę z każdej oczyszczalni ścieków, oczyszczać wody stojące i płynące, wszelkie zbiorniki wodne i zlewiska, a nawet baseny. W Japonii przy pomocy roztworów EM oczyszcza się plaże, zbiorniki wodne do hodowli wodorostów. Można w ten sposób ratować zatrute jeziora, stawy i rzeki. Po wielu obiecujących próbach udało się wprowadzić technologię EM do coraz
rolę w przyrodzie bowiem wiążą azot. Problem polegał na tym, że o ile pierwsza grupa bakterii żyje w warunkach beztlenowych, o tyle druga potrzebuje do rozwoju tlenu. Połączenie ich w jedną mieszaninę nazwał profesor próbą podobną do wysiłku zmieszania oleju z wodą. Odkrywczość jego podejścia polega na tym, że uwierzył w możliwość skłonienia obu gatunków bakterii do współistnienia, w taki sposób, aby odnosiły wzajemne korzyści z koegzystencji.
eM W rolNIcTWIe eKologIczNyM
Zastosowanie technologii Efektywnych Mikroorganizmów w rolnictwie stwarza możliwość przekształcenia wszystkich rodzajów gleb, włącznie z pustynnymi, w pełnowartościową ziemię uprawną, na której będzie można osiągać plony wielokrotnie większe niż dotychczas bez użycia pestycydów, środków chemicznych czy nawozów sztucznych. To w gruncie rzeczy wcielenie w życie idei rolnictwa organicznego.Profesor Higa pisze w swojej książce, że współczesne rolnictwo, a zwłaszcza jego chemizacja, zachwiały równowagę mikrobiologiczną w glebie, która stale traci zdolność do regeneracji, a zastosowanie EM wydaje się być idealną naturalną technologią dla rolnictwa organicznego. EM jest proste i tanie – wykonuje się opryski roztworem w ogromnym rozcieńczeniu bezpośrednio na glebę, na resztki pożniwne, na rośliny w gruncie i w szklarniach. Doświadczenia osób stosujących ten preparat od wielu lat potwierdzają rewelacyjne skutki działania tych zabiegów – następuje ogólna poprawa fizycznych, chemicznych i biologicznych parametrów gleby,
��
też osłabić szkodliwe działanie fal elektromagnetycznych. EMX nie wywołuje żadnych skutków ubocznych, może być stosowany z innymi lekami.
eM W MedycyNIe
Badania nad zastosowaniem EM w medycynie wciąż trwają,
a dotychczasowe doświadczenia wskazują na różne obiecujące możliwości zastosowania tej technologii, nawet w tak ciężkich przypadkach jak rak i AIDS. W Japonii z powodzeniem stosowano EM w szpitalach (do zmywania podłóg i w nawilżaczach powietrza) w celu zlikwidowania szczepów gronkowca, który uodpornił się na antybiotyki. W 2001 roku japoński
Japońscy i chińscy uczeni na IV Międzynarodowym Kongre-sie poświęconym chorobom nowotworowym, gerontologii i ekologii, który odbył się w 1998 roku, opublikowali wyniki badań nad zastosowaniem EM -X w cukrzycy typu 2 oraz wpływu na metabolizm wolnych rodników i przewodni-ctwa włókien nerwowych.
W podsumowaniu uczeni ci stwierdzili m.in., że u pacjen-tów z cukrzycą typu 2, w wyniku zastosowania w leczeniu EM-X prędkość przesyłania impulsów nerwowych bodźców czuciowych w obrębie ośrodkowego układu nerwowego i włókien nerwowych uległa niewielkiemu przyśpieszeniu. Ponadto zastosowanie terapii z EM-X złagodziło objawy neuropatii. Wniosek? EM-X jest preparatem o udowod-nionym klinicznie działaniu przeciwutleniającym. Posiada zdolność do łagodzenia objawów cukrzycy i związanych z nią powikłań. Zaś połączenie terapii z zastosowaniem EM-X z terapią tradycyjną może zapobiec dalszemu rozwojowi tej choroby, złagodzić jej objawy i powikłania.
Dzięki postępowi nauki i techniki żyje się nam , ludziom, coraz wy-godniej, dłużej, ale czy zdrowiej? Współczesna cywilizacja to również codzienność z zanieczyszczonym powietrzem, gazami spalinowymi, ściekami przemysłowymi i dioksy-nami. To również fale elektromag-netyczne, promieniowanie ultrafio-letowe i radioaktywne, pestycydy, a także substancje chemiczne w żywności, do tego pośpiech, stres i używki – np. alkohol, papie-rosy. Zdaniem uczonych, dr Bin Ke i dr Terno Higa, są to przyczyny mogące wewnątrz organizmu człowieka powodować nadmierne
wytwarzanie aktywnego tlenu i wolnych rodników. Są one niewi-doczne, ale działają natychmiast – połączone z tłuszczami tworzą nadtlenki tłuszczowe, które mają silne działanie utleniające. Nadmiar takich tłuszczów niszczy zdrowe komórki rozpuszczając je. Gdy to się stanie, zaczynają się choroby i zaburzenia funkcji m.in. serca, płuc naczyń krwionośnych, a także układu odpornościowego. Właś-nie ten proces może wywoływać choroby nowotworowe oraz wiele innych, określanych jako choroby cywilizacyjne. Ludzie żyją dzięki tlenowi i umierają z powodu tlenu
powszechniejszej produkcji najlepszej jakości nawozów z odpadków organicznych, a w procesie recyklingu makulatury i plastiku otrzymać materiał znacznie lepszej jakości i ograniczyć koszty.
EM, oprócz zastosowania w rolnictwie i systemach ochrony środowiska, sprawdza się w sytuacjach, na które dotychczas nie znajdowano sposobu; nie było bowiem rady na odrażający fetor wyczuwany nawet z daleka od wysypisk śmieci, chlewni, ferm drobiarskich, hodowli ryb itp. Cuchnąć mogą również urządzenia sanitarne, szamba, ale już nie muszą – EM eliminuje te zapachy. Ponadto preparat skutecznie hamuje rozwój owadów – szkodników takich jak muchy, komary i karaluchy. Natomiast wykorzystanie go w fermach drobiarskich pozwala na zaprzestanie stosowania antybiotyków.
Profesor Higa podkreśla, że lista zalet EM jest nieskończona. Ale najważniejszym do zrozumienia ich istoty działania jest fakt, że to, co my, ludzie, uważamy za zanieczyszczające, niebezpieczne, gnijące, brzydko pachnące czy śmierdzące, jest wyborną strawą dla mikroorganizmów EM.
Nawet dla mnie, człowieka który opra-cował ten preparat, takie nowe, osobliwe i pożyteczne zjawiska były początko-wo trudne do uwierzenia – przyznaje Terno Higa – Po wielu doświadczeniach i eksperymentach odkryłem, że EM-X ma również właściwości przeciwutlenia-jące i zdrowotne, że może być całkowicie bezpiecznie spożywany przez ludzi.
W celu zbadania tego zjawiska w 1994 roku powołano w Japonii do życia Medyczne Stowarzyszenie Badawcze EMX. Dotychczasowe zastosowania kliniczne potwierdzają dużą skuteczność EMX w leczeniu chorób uznawanych dotychczas za nieuleczalne lub trudne do wyleczenia m.in.: nadciśnienie, rozmaite alergie, nadwrażliwość na różne substancje chemiczne, gruźlicę, inne choroby zakaźne. Ponadto preparat poprawia w znaczący sposób działanie enzymów wewnątrz organizmu, może
��
naukowobadawczych zainteresowanych m.in. poznaniem składu chemicznego i właściwości biochemicznych EMX, jak też wyjaśnieniem jego działania przeciwutleniajacego. W 1997 r. przeprowadzono pierwsze badania laboratoryjne w oparciu o model symptomów cukrzycy u myszy. Eksperyment wykazał, że EMX
spowodował obniżenie poziomu cukru we krwi myszy cierpiących na cukrzycę. W tym samym roku podczas sympozjum naukowego dr Ghoneum przedstawił odkrycie, że EMX spowalnia rozwój zainfekowanych przez wirus HIV komórek jednojądrowych, co sugeruje, że preparat może okazać się lekiem na tę chorobę. Inny uczony, dr E.F. Konoplya z Białorusi, przedstawił rozwiąza
nie problemu skutków katastrofy nuklearnej w Czarnobylu z wykorzystaniem EM i EMX. Ponadto uczestnicy tego sympozjum zostali zapoznani z wynikami badań nad EMX w zakresie m.in.: osłabiania bakterii chorobotwórczych, jego działań przeciwutleniających, przeciwdziałających skutkom zmęczenia organizmu człowieka
i skutkom odmrożeń, a także wpływu tego preparatu na funkcjonowanie wątroby i ochrony DNA przed czynnikami mutagennymi. W 1999 roku zakończone zostały badania toksykologiczne preparatu EMX i potwierdzone zostało bezpieczeństwo jego stosowania. W tym samym roku, na prośbę azjatyckiego oddziału WHO, organizacja EMRO zorganizowała I Konferencję Medyczną
Preparat EM-X jest napojem zdrowotnym wspomagającym lecz-nicze procesy, zachodzące zarówno wewnątrz organizmu, jak i w jego otoczeniu, co sprawia, że podstawowe działanie EM-X polega na ochronie przed chorobami i wspomaganiu funkcji życiowych. Zostało udowodnione, że preparat powoduje wzrost skuteczności immunologicznej komórek oraz ogólnie wspiera działanie narządów odpowiedzialnych za obronę immunologiczną organizmu, zapew-niając wszechstronne wzmocnienie organizmu.
– mówią uczeni. Większość tlenu, pobieranego podczas oddychania do organizmu człowieka, wcho-dzi w reakcję z wodorem tworząc wodę. Jednak na skutek jonizacji powstaje podczas tego procesu pewna ilość tlenu niestabilnego chemicznie, który może wchodzić w gwałtowne reakcje z innymi sub-stancjami. Jeśli jest go, podobnie jak wolnych rodników, bezpieczna ilość, zapewnia stabilizację funkcji organizmu, czyli dobrego zdrowia. Natomiast ich nadmiar staje się dla człowieka substancją niebezpiecz-ną. W opinii Kręgów naukowych ponad 90% chorób trapiących
ludzkość ma związek z oddziaływa-niem aktywnego chemicznie tlenu oraz wolnych rodników. Rozmaite przeciwutleniacze wykorzystywane są zarówno w leczeniu, jak i zapo-bieganiu chorobom.
Fakt posiadania przez EM-X właściwości przeciwutleniających jest powszechnie znany i uznawany przez środowiska naukowe. Jest preparatem o różnorodnych zastosowaniach, nie mających odpowiednika wśród innych, znanych przeciwutleniaczy. Przede wszystkim EM-X wpływa na system obronny organizmu przez ogra-niczenie w dużym stopniu wy-
twarzania aktywnego chemicznie tlenu i wolnych rodników. Ponadto EM-X szybko eliminuje, wychwytuje i stabilizuje powstały w organizmie aktywny chemicznie tlen i wolne rodniki. EM-X regeneruje uszkodze-nia wywołane przez tlen i rodniki w organizmie. Stymuluje system odpornościowy organizmu w stop-niu odpowiednim do potrzeb, a w niektórych przypadkach stymuluje wytwarzanie enzymów przeciwu-tleniających. Działa również zapo-biegawczo wychwytując szkodliwe substancje, które już powstały, dzięki czemu ogranicza zakres uszkodzeń DNA.
lekarz opublikował raport z wynikami swoich pięcioletnich doświadczeń w stosowaniu EM. Stwierdził on, że jest to najsilniej antyutleniający środek, jaki zna. Znajduje on zastosowanie we wspomaganiu leczenia raka, chorób wątroby, cukrzycy, chorób reumatycznych i nerwowych. Oczywiste jest, że wpływ preparatów EM na zdrowie człowieka musi być badany bardzo pieczołowicie przez dłuższy czas, gdyż wymagają tego normy międzynarodowe.
Historię badań medycznych zapoczątkowało wyprodukowanie po raz pierwszy w 1991 roku preparatu EMX. Cztery lata później profesor Teuro Higa i dr Mamdooh Ghoneum z Drew University w USA zainicjowali wspólny program badawczy dotyczący wpływu EMX na funkcjonowanie układu immunologicznego człowieka, powstawanie limfocytów oraz mnożenie się komórek T i B. Program poprzedziły serie innych eksperymentów. W 1996 roku dr Ghoneum udowodnił, że EMX spowalnia rozwój komórek nowotworowych, makrofagów oraz komórek limfocytów w warunkach in vitro. W tym samym roku ruszył wspólny program badawczy, w który zaangażowali się naukowcy z instytutów i uniwersytetów oraz placówek
��
z udziałem przedstawicieli 11 krajów. Spośród ponad siedemdziesięciu referatów naukowych dwadzieścia trzy były poświęcone tematyce EMX. Dwa lata później podczas II Konferencji Medycznej EM uczestnicy wysłuchali czterdziestu referatów na temat badań i zastosowania EMX.
W listopadzie 2006 roku odbyła się już trzecia konferencja na temat stosowania EM w medycynie, na której, między innymi, relacjonowano sposoby pozbywania się inwazji pleśni
po powodzi w Zatoce Meksykańskiej spowodowanej przejściem huraganów.
W roku 2001 preparat EMX sprzedawany był w 28 krajach. Na Białorusi został zarejestrowany jako specyfik przeznaczony do picia o działaniu antyradiacyjnym. Znakomite efekty osiągnięte podczas stosowania EM i EMX, zarówno w praktyce klinicznej, jak i przez ludzi regularnie stosujących i zażywających te preparaty sprawiły, że EMX stał się obiektem bardzo wnikliwych badań naukowych. Narodziła się „medycyna EM”.
Niektóre firmy farmaceutyczne zwróciły się do profesora Higi z prośbą o udostępnienie patentu na opracowany przez niego do stosowania w medycynie preparat EMX. Ale jak pisze profesor w swojej książce – marzy on o tym, żeby jego odkrycie było szeroko dostępne dla każdego i to najtaniej i najkorzystniej, jak to tylko możliwe i nie godzi się na zbijanie kapitału na jego wynalazku.
eM W śWIecIe
Technologię EM stosuje się już w 120 krajach, na wszystkich kontynentach.
Brazylia postawiła na technologię EM i jest jej największym użytkownikiem na świecie, uznając ją za sposób na odejście od niszczycielskich metod
gospodarowania w rolnictwie polegających na wycinaniu i wypalaniu amazońskiej dżungli. Wieloletnie doświadczenia ma Japonia oraz inne kraje azjatyckie. W Japonii całe miasta przystępują do programu kompleksowej ochrony środowiska z udziałem technologii EM, poprzez używanie jej w gospodarstwach domowych, przydomowych kompostowniach, miejskich ujęciach wody, oczyszczalniach ścieków i wysypiskach śmieci. Ostatnio przyjęto narodowy program rewitalizacji bardzo zanieczyszczonego morza wewnętrznego pomiędzy wyspami japońskimi. Powstają społeczne organizacje i stowarzyszenia na rzecz ochrony środowiska dzięki technologii EM. Bezpośrednim efektem stosowania EM w japońskim rolnictwie jest znaczące zwiększenie plonów na plantacjach ryżu. Oprócz tego, bakterie EM wpływają na ograniczenie populacji chwastów w uprawach, poprawę jakości owoców cytrusowych w uprawach ekologicznych, przynoszą znakomite rezultaty w uprawie warzyw. Zauważalna jest stała poprawa jakości gleb i zwiększanie się grubości warstwy próchniczej. Realne, wymierne korzyści oraz oszczędności przyniosło zastosowanie EM w utylizacji odpadów. Poza obniżeniem kosztów uzyskuje się jednocześnie ogromne ilości darmowego nawozu, będącego
Gdy człowiek osiąga wiek 40 lat, zdolność jego organizmu do elimi-nacji wolnych rodników ulega gwałtownemu ograniczeniu, a w wieku 80 lat zdolność ta właś-ciwie zanika. Dlatego uzupełnienie zasobów przeciwutleniaczy w or-ganizmie, dla ludzi z tych grup wiekowych, staje się niezbędne. Dlatego też, oprócz codziennego, prawidłowego odżywiania się, należy spożywać EM-X dla wzmocnienia układu immunologicznego oraz zapobiegania powsta-waniu wolnych rodników i aktywnego chemicznie tlenu, jak też eliminowa-nia tychże – pochodzą-cych z zewnątrz. Preparat chroni również przed uszkodzeniami DNA. EM-X ma działanie profilaktycz-ne – zapobiega chorobom i opóźnia procesy starze-nia organizmu człowieka.
Preparat EM-X, oprócz właściwości przeciwutleniających jest skutecznym środkiem przeciwnowotworowym, ponieważ wspomaga zdolności detekcyjne i odporność komórek obronnych. EM-X jest również skuteczny w stosunku do wszystkich chorób o podłożu infekcyjnym – począwszy od grzybicy stóp, poprzez choroby nowotworo-we, a skończywszy na infekcjach wirusem HIV (AIDS). Należy podkreślić, że preparat nie uwalnia toksyn w postaci substancji utleniających, które następnie kumulują się w organizmie, jak to ma miejsce ze stosowaniem leków antynowotworowych, sterydów i antybiotyków. EM-X albo eliminuje, albo neutralizuje te substancje, co zapobiega chorobom lub je leczy. Preparat ten nie powoduje żadnych skutków ubocznych i może być stosowany stale, przez całe życie. Jednak po zażyciu EM-X mogą okresowo wystąpić takie objawy jak: gorączka, dreszcze, bóle stawów, wysyp-ka, co według diagnostyki medycyny orientalnej może sygnalizować neutralizowa-nie lub eliminowanie toksyn przez preparat. Jest to naturalna reakcja organizmu na proces zdrowienia.
��
końcowym produktem przetworzonych odpadów. Rozmiłowany od dziecka w rolnictwie, profesor Higa uważa, że pierwszym i najważniejszym efektem stosowania EM jest zdrowe, czyste pożywienie, produkowane bez nadmiernych kosztów, w sposób ekologiczny i nieszkodliwy dla nikogo i niczego. Bez tego, według autora wynalazku, nie da się
znaleźć skutecznego lekarstwa na bolączki i choroby współczesnego świata. Musimy stworzyć system wolny od biedy i chorób – mówi profesor, przemierzając świat ze swoimi wykładami i kursami, konsekwentnie wcielając swoją koncepcję w życie.
Czy profesor Higa i jego małe istotki zdołają zrewolucjonizować świat?
Do prac badawczych nad rozwojem technologii EM wykorzystano rozmaite antyoksydanty wytwarzane przez po-żyteczne mikroorganizmy. Początkowo skupiono się na kwestii antyoksydan-tów, ale przy okazji odkryto wiele innych substancji aktywnych biochemicznie o bardzo szczególnych właściwościach. Stało się jasne, że skuteczne działanie EM-X, pozwalające na zastosowanie go w wielu dziedzinach, nie jest wyłącznie skutkiem działania antyoksydantów. Uczeni odkryli, że substancje z grupy EM nie tylko wspomagają chemiczną aktywność enzymów, ale odgrywają również bardzo dużą rolę w procesie eliminacji rozmaitych wolnych rodników, a minerały również stanowią ważny czynnik w tym procesie.
Bazując na tych odkryciach, wy-produkowano preparat o nazwie Sól Energetyzująca EM na bazie zwykłej soli kuchennej, wzmocnionej odpowiednim zestawem minerałów. Sól ta może mieć wiele zastosowań, również dla rato-wania zdrowia. Okazało się bowiem, że jest bardzo skutecznym preparatem leczniczym i mogą ją spożywać m.in. osoby z nadciśnieniem i cukrzycą.
Efektem tych badań jest również pre-parat o nazwie EM Energetyzujące Mi-nerały, który, podobnie jak sól Energe-tyzująca EM, może wspomagać procesy leczenia innymi preparatami z rodziny EM i EM-X. Szczególną właściwością tych substancji jest zdolność podnoszenia temperatury ciała pacjentów bardzo źle
znoszących niską temperaturę otocze-nia; wyższa ciepłota ciała ma związek z lepszym funkcjonowaniem układu odpornościowego.
Ponadto badania potwierdziły możliwość przekazywania różnym substancjom antyoksydacyjnych i innych właściwości EM. Mogą nimi być wzbogacone m.in. ubrania, bielizna pościelowa, galanteria, ceramika, a także beton, asfalt, farby i kosmetyki. Wykorzystanie substancji z grupy EM w produkcji tych artykułów zwiększa również ich odporność na zużycie.
Natomiast ceramiczny EM ma szczegól-nie szeroki zakres zastosowania do celów medycznych. Środek ten staje się niezbęd-ny w medycynie zapobiegawczej.
Technologia Efektywnych Mikro-organizmów EM, w związku z jej skutecznym działaniem leczniczym, jest obecnie testowana przez lekarzy na całym świecie. Medycyna naturalna, przyrodolecznictwo, homeopatia, me-dycyna Wschodu – wszystkie te formy terapii poszerzają swą wiedzę poprzez poszukiwanie wzajemnych zależności pomiędzy zdrowiem, technikami sto-sowanymi przez terapeutów, ducho-wością i energią Ziemi. W centrum tych działań zawsze znajdują się mikroorga-nizmy. Uwzględniając tę perspektywę, możemy sobie uświadomić potencjalne możliwości technologii EM. W prace badawcze w zakresie tej technologii włączyły się różne instytucje, tworząc sieć obejmującą cały glob.
EFEKTyWNE MIKRooRGANIZMy
Nie zawierają substancji chemicznych, mogą być wykorzystane w domu i ogro-dzie. Wprowadzenie Aktywnego EM do otoczenia wzmacnia system immunolo-giczny gleby, roślin, wody, zwierząt i nas samych, tworząc w ten sposób zdrowsze środowisko. Jest to naturalna opcja dla osób, które chcą posiadać piękne ogrody, zdrowe rośliny i warzywa, czystą wodę naładowaną korzystną dla zdrowia ener-gią i szczęśliwe zwierzęta.
W oFERcIE PREPARATy: EM – Efektywne MikroorganizmyEM-X – napój fermentacyjny wg tradycyj-nej japońskiej receptury przeznaczony do picia w celach leczniczych EM-1 – płynny koncentrat efektywnych mikroorganizmów EM – melasa z trzciny cukrowej do nam-nażania efektywnych mikroorganizmówZastosowanie: do picia – wzmacnia i chroni organizm m.in. przed infekcjami do spryskiwania pomieszczeń – odkaża i pochłania zapachy do kąpieli – równoważy florę bakteryj-ną skóry, łagodzi podrażnienia. Pomocny przy schorzeniach skórnych: egzemie, łuszczycy, łupieżu do basenów, oczek wodnych – chroni przed glonami.EM-X – ceramika – proszki ceramiczne z mikroorganizmami EM-X – rurki Zastosowanie zamiennie z płynnymi EM-ami : do kąpieli, do filtrów wody, do czysz-czenia toalet, akwariów, basenów do rekultywacji gleby.
Dystrybutor oryginalnych produktów firmy Greenland Technologia EMSklep „Gaja”15-085 Białystokul. Branickiego 1tel. 085 741 37 71, 085 741 57 01(również w sprzedaży wysyłkowej)
Najnowsze doniesienia na temat technologii EM
��
Kiedy Bóg
stworzył matkę
��
K iedy miłościwy Bóg stwarzał matkę, już szósty dzień pracował w nadgodzinach.
Wtedy zjawił się Archanioł, przyglądał się przez chwilę i powiedział: „Miłościwy Pa-nie, długo pracujesz nad tą postacią!”. A Bóg odrzekł: „Czy widziałeś te wszystkie specjal-ne życzenia na zamówieniu? Ma być łatwa w pielęgnacji, ale nie z plastiku. Ma mieć 160 ruchomych części, a nerwy jak stalowa lina. Kolana, na których może równocześnie siedzieć kilkoro dzieci, a jednocześnie musi zmieścić się na dziecinnym foteliku. Po-winna mieć plecy, na które można wszystko załadować. Ma żyć przeważnie w pozycji pochylonej, nie odczuwając bólu pleców. Jej pocieszenie powinno uleczyć wszystko, począwszy od bólów brzucha aż do cierpień duchowych. Ma mieć sześć par rąk...”.
Na to Archanioł potrząsnął głową i po-wiedział: „Sześć par rąk - to niemożliwe”. Miłościwy Bóg odpowiedział: „Sześć par rąk nie sprawi problemu. Ale trzy pary oczu, które musi mieć”.
Archanioł znowu zapytał: „Czy one należą do standardowego modelu?”. A miłościwy Bóg skinął głową: „Para oczu, które patrzą przez zamknięte drzwi, kiedy pyta, co robisz tam w środku, chociaż już dawno to wie.
Z tyłu głowy druga para, która widzi to, czego nie powinna, ale musi widzieć. I oczywiście dwoje oczu z przodu, które pa-trzą na dziecko, kiedy okropnie się zacho-wuje, a do którego mówi mimo to: Rozumiem cię i bardzo cię kocham! – nie wypowiadając przy tym ani słowa”.
„O Panie!”, powiedział Archanioł i delikat-nie pociągnął go za rękaw, „teraz idź spać, a jutro będziesz pracował dalej!”. Ale miłoś-ciwy Bóg odrzekł: „Nie mogę, bo jestem bliski stworzenia czegoś, co jest w pewnym stopniu podobne do Mnie. Już uczyniłem tak, że
potrafi sama się leczyć, kiedy jest chora. Umie też ugotować dla wszystkich ulubio-ną potrawę. Potrafi przekonać trzylatka, że kolorowe mazaki nie są do jedzenia. Umie również nakłonić sześciolatka do umycia rąk przed jedzeniem. Potrafi wyjaśnić dzie-sięciolatkowi, że nogi służą przeważnie do chodzenia, a nie do tupania”.
Archanioł powoli chodził dookoła modelu matki, dokładnie go obejrzał i westchnął: „Zbyt miękka”. Jednak Bóg odrzekł: „Bo bar-dzo czuła! Ale nie wiesz, ile potrafi pokonać i znieść!”.
Archanioł zapytał: „Czy również umie my-śleć?” Miłościwy Bóg roześmiał się: „Nie tylko myśleć, ale także dyskutować, wydawać wyroki, zawierać kompromisy i zapominać”.
Archanioł zapytał jeszcze raz: „Przecież to wszystko potrafi również robot. Dlaczego męczysz się tak długo z tym modelem?”. Miłościwy Bóg odpowiedział na to: „Maszyna jest zimna i niezbyt ruchliwa. Matka ma uczucia, daje przy tym ciepło, miłość, schro-nienie, cierpliwość i pocieszenie. Okazuje swoje uczucia i przekazuje je dalej. Jest tym, czym jest słońce dla Ziemi. Bez niej nic by się nie udało. Wszyscy jej potrzebują”. W reszcie Archanioł schylił
się i przejechał palcem po oczach i policzkach.
Zawołał: „Tu jest jakiś przeciek! Coś tu leci! Mówię Ci, Panie, że próbujesz w tym modelu pomieścić zbyt wiele”.
A Bóg wyjaśnił: „To nie żadna nieszczel-ność. To łza. Płynie ona z radości, smutku, zawodu, z bólu albo zapomnienia. Łzy są wentylem, chroniącym przed przepełnie-niem!”. Wtedy pełen podziwu Archanioł powiedział: „Miłościwy Boże, jesteś geniu-szem!”. Bóg uśmiechnął się zadumany i powiedział: „Wiem. I dlatego dobra matka jest tak podobna do Mnie”.
Cordula Pertler i Eva Reuys
�0
Aspartam to techniczna nazwa szeregu produktów, takich jak NutraSweet, Eaual, Spoonful czy EaualMeasure.
Aspartam odkryto przypadkiem w roku 1965, kiedy James Schlatter, chemik zatrudniony w G. D. Searle Company, testował lek przeciwwrzodowy. Środek ten dopuszczono do stosowania w suchych wyrobach spożywczych w roku 1981, a w napojach gazowanych w roku 1983.
W rzeczywistości po raz pierwszy dopuszczono go do stosowania w suchej żywności 26 lipca 1974 roku, jednak na skutek zastrzeżeń zgłoszonych przez neurologa dr. Johna W. Olneya oraz prawnika organizacji konsumenckiej Jamesa Turnera w sierpniu tego samego roku oraz po sprawdzeniu procedury badawczej zastosowanej w G.D. Searle, amerykański Urząd ds. Leków i Żywności 5 grudnia 1974 roku uchylił swoją zgodę. W roku 1985 firma G. D. Searle została nabyta przez koncern Monsanto, który wydzielił następnie z siebie Searle Pharmaceuticals i Nutra Sweet jako niezależne firmy.
Aspartam jest obecnie najniebezpieczniejszą substancją na rynku, jaką dodaje się do żywności. Jest on przyczyną ponad 75 procent negatywnych reakcji na występujące w żywności dodatki, zgłaszanych do Amerykańskiego Urzędu ds. Leków i Żywności. Wiele z tych reakcji ma bardzo poważny charakter, jak choćby napady apopleksji, a nawet śmierć, o czym w lutym 1994 roku doniósł raport Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej. Wśród 90 udokumentowanych symptomów wymienionych w raporcie znajdują się między innymi: bóle głowy i migreny, zawroty głowy, apopleksje, mdłości, drętwienie, skurcze mięśni, przybieranie na wadze, wysypki, depresja, znużenie, roz
drażnienie, częstokurcz, bezsenność, zaburzenia wzroku, utrata słuchu, palpitacje serca, trudności w oddychaniu, napady niepokoju, zaburzenia mowy, utrata smaku, szum w uszach, zaburzenia pamięci i bóle stawów.
Zdaniem naukowców oraz lekarzy badających negatywne skutki wywoływane przez aspartam, spożywanie tego środka może wywołać lub zaostrzyć przebieg następujących chorób: nowotwory mózgu, stwardnienie rozsiane, epilepsja, syndrom chronicznego zmęczenia, choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, zaniki pamięci, chłoniak, wady wrodzone, cukrzyca. W skład aspartamu wchodzą trzy związki chemiczne: kwas asparaginowy, fenyloalanina i metanol. Napisana przez Jamesa i Phyllis Balchów książka: Pres-cription for Nutritional Healing (Recepta na leczenie żywnością) zalicza aspartam do kategorii „chemicznych trucizn”.
Dr Russell L. Blaylock, profesor neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Missisipi, opublikował ostatnio książkę opisującą szczegółowo zniszczenia spowodowane spożywaniem nadmiernej ilości kwasu asparaginowego z aspartamu. Blaylock przytacza blisko pięćset naukowych źródeł, aby wykazać, że nadmiar występujących w żywności wolnych aminokwasów, do których należy kwas asparaginowy i równie niebezpieczny kwas glutaminowy (99procentowy glutaminian sodu), wywołuje szereg poważnych, chronicznych zaburzeń neurologicznych oraz wiele innych niepokojących symptomów.
Jak aspartam i glutaminian dzia-łają na organizm człowieka?Asparaginian i glutaminian działają w mózgu jak neuroprzekaźniki, ułatwiając przepływ informacji
Substytut cukru, aspartam, wywołuje wiele niepokojących zaburzeń, od zaników pamięci
po nowotwory mózgu. Mimo to amerykański urząd ds. leków
i Żywności dopuścił do spożycia i nadal toleruje tę jedną z naj-
niebezpieczniejszych substancji dodawanych do pożywienia.
Gorzka prawda o sztucznych
słodzikach
��
z neuronu do neuronu. Nadmiar tych substancji w mózgu prowadzi do śmierci pewnych neuronów, gdyż umożliwia napływ zbyt dużej ilości wapnia do komórek. Nadmiar wapnia prowadzi z kolei do powstawania zbyt dużej liczby wolnych rodników, które zabijają komórki. Ponieważ nadmiar asparaginianu może doprowadzić do uszkodzeń komórek nerwowych, substancje te nazywane są „toksynami pobudzającymi” – pobudzają komórki nerwowe do śmierci.
Kwas asparaginowy należy do aminokwasów. Przyjęty w wolnej postaci (niezwiązany z proteinami) znacznie podnosi poziom asparaginianu i glutaminianu w osoczu krwi wkrótce po ich spożyciu. Prowadzi to do wytworzenia wysokiego poziomu tych neuroprzekaźników w pewnych obszarach mózgu.
Dzieje się tak, kiedy bariera naczyniowomózgowa, która normalnie chroni mózg przed nadmiarem glutaminianu i asparaginianu, podobnie jak przed toksynami, (1) nie została w pełni wykształcona w dzieciństwie, (2) nie w pełni chroni wszystkie obszary mózgu, (3) jest uszkodzona na skutek stale powtarzających się, niekorzystnych warunków i (4) pozwala na pewien przeciek nadmiaru asparaginianu i glutaminianu do mózgu, mimo iż jest w pełni sprawna. Nadmiar glutaminianu i asparaginianu z wolna zaczyna niszczyć neurony. Zdecydowana większość (ponad 75%) komórek nerwowych w określonym obszarze mózgu zostaje uśmiercona, zanim pojawią się jakiekolwiek kliniczne objawy przewlekłej choroby. Do licznych schorzeń, których występowanie w udowodniony sposób wiąże się z uszkodzeniami wywołanymi przez długotrwałe oddziaływanie aminokwasu, należą między innymi: stwardnienie rozsiane, stwardnienie zanikowe boczne, utrata pamięci, zaburzenia
hormonalne, utrata słuchu, epilepsja, choroba Alzheimera, choroba Parkinsona, hipoglikemia, otępienie towarzyszące AIDS, zmiany chorobowe mózgu i zaburzenia neuroendokrynologiczne.
Toksyny pobudzające stanowią wielkie zagrożenie dla dzieci, kobiet w ciąży, osób starszych oraz ludzi z przewlekłymi problemami zdrowotnymi. Nawet Federacja Amerykańskich Towarzystw Biologii Eksperymentalnej (FASEB), zazwyczaj naśladująca Urząd ds. Leków i Żywności, stwierdziła ostatnio, że „jest rzeczą rozsądną, aby kobiety w ciąży, niemowlęta i dzieci unikały dodatków zawierających kwas Lglutaminowy. Istniejące dowody potencjalnej reakcji wydzielania wewnętrznego, takie jak podniesienie poziomu kortyzonu i prolaktyny, wskazują na powiązanie neuroendokrynologiczne, toteż należy unikać podawania kwasu Lglutaminowego kobietom w wieku rozrodczym, jak również osobom cierpiącym na psychozę maniakalnodepresyjną”. Kwas asparaginowy z aspartamu wywiera na ciało takie same szkodliwe działanie jak kwas glutaminowy.
W chwili obecnej trwają dyskusje nad mechanizmem reakcji na nadmiar wolnego glutaminianu i asparaginianu. W raporcie skierowanym do FDA (Urząd ds. Leków i Żywności) do takiej reakcji zaliczono: bóle głowy czy migreny, bóle brzucha, mdłości, znużenie (blokada prawidłowego napływu glukozy do mózgu), problemy ze snem, zaburzenia widzenia, napady niepokoju, depresję i astmę. Osoby cierpiące z powodu aspartamu często uskarżają się na utratę pamięci. Jak na ironię, w roku 1987 G. D. Searle, producent aspartamu, rozpoczął prace nad lekiem mającym zwalczyć utratę pamięci wywoływaną przez uszkodzenia, których przyczyną są aminokwasy.
Fenyloalanina (50% aspartamu)Fenyloalanina jest aminokwasem występującym normalnie w mózgu. Osoby z genetycznym zaburzeniem (fenyloketonuria) nie mogą metabolizować fenyloalaniny. Prowadzi to do niebezpiecznie wysokiego poziomu fenyloalaniny w mózgu, niekiedy nawet śmiertelnego. Dowiedziono, że przyjmowanie aspartamu, zwłaszcza w połączeniu z węglowodanami, może nadmiernie podnieść poziom fenyloalaniny w mózgu nawet u osób nie cierpiących na fenyloketonurię.
To wcale nie jest teoria. Wiele osób, które na przez długi czas spożywały duże ilości aspartamu i nie chorują na fenyloketonurię, mają podwyższony poziom fenyloalaniny we krwi. Podwyższony poziom fenyloalaniny w mózgu może spowodować zmniejszenie ilości serotoniny, co z kolei prowadzi do zaburzeń emocjonalnych, np. depresji. Wyniki badań potwierdzają, że poziom fenyloalaniny we krwi uległ znacznemu podwyższeniu u ludzi, którzy systematycznie używali aspartamu. Nawet jednokrotne użycie aspartamu powodowało wzrost poziomu fenyloalaniny we krwi.
��
Opis pewnego przypadku, w którym aspartam wywołał szczególnie wysoki poziom fenyloalaniny, został przedstawiony przez „Wednesday Journal” w artykule zatytułowanym „Koszmar aspartamu”. John Cook wypijał od 6 do 8 dietetycznych napojów dziennie. Po pewnym czasie zaczęły go nękać zaniki pamięci oraz częste bóle głowy. Gdy w dalszym ciągu korzystał z tych napojów, stan jego uległ pogorszeniu. Doznawał raptownych zmian nastroju albo bez powodu wpadał nagle we wściekłość. Choć nie chorował na fenyloketonurię, badania krwi wykazały obecność fenyloalaniny w ilości 80 mg/dl. Doszło też do uszkodzeń mózgu, który zaczął nieprawidłowo funkcjonować. Po rezygnacji z zawierających aspartam napojów stan zdrowia Cooka uległ radykalnej poprawie. Jak wykazuje w swojej książce Blaylock, pomiary odkładającej się w mózgu fenyloalaniny skażone były błędem. Naukowcy, którzy badali później określone rejony mózgu, a nie średni rozkład w nim całym, spostrzegli znaczny wzrost
poziomu fenyloalaniny. Szczególnie widoczny on jest w podwzgórzu, rdzeniu przedłużonym i ciele prążkowanym. Blaylock doszedł do wniosku, że nagromadzenie w mózgu nadmiernej ilości fenyloalaniny może wywołać schizofrenię bądź sprawić, że człowiek staje się bardziej podatny na ataki apopleksji. Tak więc w dłuższej perspektywie czasu nadmierne spożywanie aspartamu może przyczynić się do wzrostu sprzedaży środków przeciwdziałających zanikowi serotoniny, na przykład Prozacu oraz leków przeciwko schizofrenii i apopleksji.
Metanol (alkohol drzewny 10% aspartamu) Metanol jest śmiertelną trucizną. Niektórzy mogą go pamiętać jako truciznę, która wielu alkoholików doprowadziła do ślepoty bądź śmierci. Metanol zostaje stopniowo uwolniony w jelicie cienkim, gdy grupa metylowa aspartamu styka się z enzymem chymotrypsyną. Wchłanianie metanolu przez organizm ulega znacznemu przyśpieszeniu, kiedy spożywa
się go w wolnej postaci. Wolny metanol powstaje z aspartamu po podgrzaniu go do 30°C. Dochodzi do tego, jeśli produkt zawierający aspartam jest niewłaściwie przechowywany lub podgrzewany. Metanol rozkłada się w organizmie na kwas mrówkowy oraz formaldehyd, który jest śmiertelnie niebezpieczną neurotoksyną. Metanol jest uznawany jest za truciznę o działaniu kumulacyjnym z uwagi na niewielki stopień wydalania po spożyciu. Maksymalna dawka dopuszczalna do spożycia wynosi 7,8 mg/dzień. Litr słodzonego aspartamem napoju zawiera około 56 mg metanolu.
Do objawów zatrucia metanolem należy zaliczyć bóle i zawroty głowy, buczenie w uszach, mdłości, zaburzenia trawiennojelitowe, osłabienie, dreszcze, zaniki pamięci, drętwotę i bóle kończyn, zaburzenia zachowania oraz zapalenie nerwów. Najbardziej znane symptomy zatrucia metanolem to problemy ze wzrokiem, obejmujące między innymi zamglenie obrazu, postępujące zawężenie pola widzenia i ciemność, uszkodzenia siatkówki i w końcu ślepotę. Formaldehyd jest znanym czynnikiem rakotwórczym, niszczy siatkówkę, wpływa na replikację DNA i powoduje wady płodu.
Z braku kilku enzymów ludzie są o wiele bardziej wrażliwi na toksyczne oddziaływanie metanolu niż zwierzęta. Z tego też powodu testy aspartamu bądź metanolu dokonywane na zwierzętach nie w pełni oddają zagrażające ludziom niebezpieczeństwo. Niektóre soki owocowe oraz napoje alkoholowe zawierają niewielkie ilości metanolu. Należy jednak pamiętać, że metanol nigdy nie występuje w odosobnieniu. W każdym przypadku obecny jest również etanol, zazwyczaj w znacznie większej ilości. Etanol
��
spełnia u ludzi rolę odtrutki na toksyczne działanie metanolu.
Oddziały uczestniczące w operacji Pustynna Burza zostały „uraczone” ogromnymi ilościami słodzonych aspartamem napojów, które w słońcu Arabii Saudyjskiej ogrzewały się powyżej 30°C. Wielu żołnierzy wróciło do domu z licznymi zaburzeniami przypominającymi objawy zatrucia formaldehydem. Mógł się do tego przyczynić wolny metanol pochodzący z napojów słodzonych aspartamem. Podjętą przez Urząd ds. Leków i Zdrowia w 1993 roku decyzję aprobującą aspartam jako składnik wielu produktów spożywczych, które są zawsze podgrzewane powyżej 30°C, ocenić można jako skrajnie nieodpowiedzialną.
Schorzenia wywołane przez aspartam Składowe aspartamu mogą wywołać szereg różnych chorób. Niektóre z nich rozwijają się stopniowo, inne dają o sobie znać natychmiast, i to w sposób gwałtowny. Ogromna liczba ludzi cierpi z powodu objawów wywoływanych przez aspartam, nie rozumiejąc, dlaczego żadne zioła czy pigułki nie przynoszą im ulgi. Część osób spożywających aspartam nie odczuwa początkowo żadnych skutków, ale po pewnym czasie nawet i one zaczynają narzekać z powodu zniszczeń wywołanych przez długotrwałe działanie pobudzających aminokwasów, fenyloalaniny i metanolu.
Spośród mnóstwa schorzeń do szczególnie poważne to: rak (szczególnie guzy mózgu), wady płodu, epilepsja, apopleksja, zaburzenia emocjonalne i cukrzyca.
CukrzycaWedług H. J. Robertsa, specjalisty w dziedzinie diabetologii, autorytetu w dziedzinie sztucznych słodzików, aspartam to chemiczna trucizna i nie można go zalecać chorym na cukrzycę. Przyśpiesza on wystąpienie klinicznych objawów cukrzycy, pogarsza możliwość kontrolowania
choroby u pacjentów przyjmujących insulinę i leki doustne, wzmaga towarzyszące cukrzycy powikłania, takie jak retinopatia, zaćma, neuropatia i gastropareza. W oświadczeniu, poświęconym używaniu produktów zawierających aspartam przez osoby z cukrzycą oraz hipoglikemią, Roberts stwierdził: Niestety, wielu moich pa-cjentów, jak również tych, którzy przy-chodzili do mnie na konsultacje, miało poważne komplikacje metaboliczne, neurologiczne i inne, które przypisać można wyłącznie używaniu produktów zawierających aspartam. Przejawiało się to utratą kontroli nad cukrzycą, wzmożeniem hipoglikemii, wystąpie-niem domniemanych »reakcji na insu-linę« (takich jak drgawki, a będących w istocie reakcją na aspartam) oraz przyśpieszeniem bądź pogorszeniem powikłań diabetologicznych (zwłaszcza upośledzenia widzenia i neuropatii). Objawy te ustępowały po rezygnacji z aspartamu.
Ubolewam nad tym, że inni leka-rze i ADA nie biorą pod uwagę tych powtarzających się ustaleń opisanych w moich z gruntu neutralnych publi-kacjach i nie ostrzegają pacjentów oraz konsumentów.
Dlaczego o tym nie słyszymy?Powody, dla których wielu ludzi nie słyszy o poważnych reakcjach organizmu na aspartam, można podzielić na dwie zasadnicze grupy:
1. Brak świadomości społecznej. O wywoływanych przez aspartam chorobach nie pisze się w gazetach, ponieważ nie przyciągają one uwagi opinii publicznej, jak na przykład katastrofy lotnicze. Dzieje się tak dlatego, że przypadki takie występują pojedynczo w tysiącu różnych miejsc.
2. Większość ludzi nie kojarzy dostrzeżonych u siebie objawów z długotrwałym spożywaniem aspartamu. Osoby, które uśmierciły znaczny procent swoich komórek mózgowych, co doprowadziło następnie do przewlekłej choroby, nie są w stanie powiązać dolegliwości ze spożywaniem aspartamu. Sposób, w jaki aspartam został dopuszczony do stosowania, stanowi doskonałą lekcję, jak chemiczne i farmaceutyczne firmy potrafią manipulować rządowymi agencjami i oddziaływać na społeczność naukową za pomocą wadliwych czy wręcz oszukańczych badań sponsorowanych najczęściej przez producentów aspartamu.
Nexus, tłum. Mirosław Kościuk
Nie taka kawa niezdrowaKofeina zawarta w kawie może powodować skoki ciśnienia krwi. Dlatego do niedawna sądzono, że regularne picie kawy, zwłasz-cza w dużych ilościach, może prowadzić do nadciśnienia i chorób serca. Jednak 11-letnie badania z udziałem ponad 6 tys. zdrowych kobiet i mężczyzn tego nie potwierdzają. osoby, które wypijały ponad sześć filiżanek kawy dziennie, nie były bardziej narażone na rozwój nadciśnienia niż te, które w ogóle jej nie piły. co cie-kawe, najwyższe ryzyko zmian chorobowych stwierdzono u tych uczestników badań, którzy pili kawę okazjonalnie i w niewielkich ilościach. Autorzy pracy z Rutgers University i Departamentu Rolnictwa podejrzewają, że u osób regularnie pijących dużo kawy może wykształcać się tolerancja na kofeinę, natomiast osoby rzadko pijące kawę pozostają na nią czułe. Dlatego ryzyko choroby nadciśnieniowej jest u nich większe. www.mdlinx.com
��
wątrobie i nerkach, a odrobina – we krwi.
Niestety, im bardziej uprzemysłowiony kraj, tym większe może być stężenie tego pierwiastka w glebie. Na przykład, przy stężeniu 1 ppm kadm wypacza rozwój jęczmienia, a przy stężeniu 100 ppm – zboże już nie zawiązuje kłosów. Ponadto w obecności superfosfatu rośliny przyswajają kadm w dużej ilości – można by powiedzieć – ,,z apetytem”. Gdy go brak, nie wchłaniają go wcale lub minimalnie. Dowiedziono na szczurach, że przyswajalność kadmu można zmniejszyć, podając im selen. Jest on odtrutką także w stosunku do rtęci i innych metali. Ale poziom selenu w glebie obniżają związki siarkowe i znowu kadm staje się niebezpieczny.
W otaczającym nas środowisku przebiegają ustawiczne zmiany zawartości składników, powodując zmiany funkcyjne w razie nadmiaru lub niedoboru któregoś z nich. Nadmierna dawka mikroelementów może wpłynąć na naszą przemianę materii. Na przykład, nadmiar kadmu powyżej średniej dziennej (przyjętej na 50 mcg) może naruszyć metabolizm soli: żelaza, wapnia, cynku, magnezu i miedzi. Między kadmem
a żelazem występują antagonizmy. Wyniki badań geochemicznych pomagają w prognostycznym interpretowaniu wartości odżywczych żywności.
BERylObecność jego wiąże się też z uprzemysłowieniem i to najnowocześniejszym, bo atomowym. Otóż w zakładach o dużych źródłach energii atomowej (beryl służy jako źródło neutronów w stosach atomowych), w fabrykach i kopalniach, gdzie stężenie tego pierwiastka dochodzi do 0,01 mg na 1 m³ powietrza, już można spotkać objawy
ARSENJuż w starożytności był znany i jako lek, i jako trucizna. Do dziś używa się go nieraz w lecznictwie. Działa wzmacniająco, przeciw anemii i na apetyt. Przeciętnie w glebie jest od 1 ppm do 40 ppm arsenu, ale bywa go o wiele więcej, gdy jego związkami spryskuje się sady czy plantacje. Jeśli zawartość ta w glebie, w pożywieniu itp. przekroczy pewną granicę, zbliży się do dawek trujących, rośnie wówczas liczba zgonów wywołanych rakiem krtani, oczu oraz białaczką szpikową. Ale arsen jest również dobrą odtrutką w wypadkach, gdy np. świnie, psy, bydło i drób zatrują się nadmiernymi dawkami selenu. A w doświadczeniach przeprowadzanych na myszach udało się zmniejszyć ich zapadalność na nowotwory właśnie odpowiednimi dawkami arsenu. W organizmie człowieka (głównie we włosach i paznokciach) jest od 15 do 20 mg arsenu. Najbogatszym jego źródłem w pożywieniu są jadalne skorupiaki (langusty, homary, krewetki, kryle itp.) oraz niektóre ryby morskie.
KADMZostał on uznany za bardzo niebezpieczny pierwiastek. A zaczęło się wszystko w małej japońskiej miejscowości, położonej nad morzem, niedaleko rafinerii nafty. Spożywano tam ryż, który – jak się okazało – był zatruwany wodą zanieczyszczoną związkami kadmu, pochodzącymi właśnie z tej rafinerii. Mieszkańcy odczuwali nieznośne bóle w mięśniach, obserwowano samoistne łamanie się kości (bo kadm wypłukuje wapń), deformacje szkieletu, uszkodzenia płuc, nerek i innych narządów. Nadmiarem kadmu mogą być spowodowane wreszcie wszystkie postacie nowotworów. Niektórzy badacze wiążą np. rakotwórczy wpływ nikotyny z obecnością tego pierwiastka w tytoniu i dymie. Ilość pobranego z pożywieniem roślinnym i zwierzęcym kadmu wynosi dziennie ok. 48 mg. I tyle też zostaje wydalone z kałem i moczem. Najwięcej jest go w naszej
Metale dla zdrowia
jest ich kilka, ale nie wszystkie zostały do-brze poznane. a trzeba przy tym przypomnieć, że niektóre z już opisa-nych – jako „pożytecz-ne” – po przedawkowa-niu są przecież trucizną. choćby tak cenny dla zdrowia i równocześnie niebezpieczny selen. Nieco podobny pod tym względem jest arsen.
niebezpieczne
��
zatrucia. Są one trojakiego rodzaju: tzw. gorączka odlewników, przemijająca po upływie od 24 do 48 godzin, toksyczne zapalenie płuc, występujące po upływie nawet kilku lat, bądź też przewlekłe zatrucie, zwane beryliozą lub przemysłową sarkoidozą płuc. Statystyka wykazuje, że na 100 takich zatruć bywa 10 śmiertelnych wypadków. Pierwszy taki przypadek zdarzył się już ok. 1930 roku, ale wtedy w 1 m³ powietrza było aż 25 mg berylu.
Beryl należy do tych nieradioaktywnych pierwiastków, których zużycie wzrosło w ostatnich 20 latach o ok. 500%, podczas gdy np. baru − o 78%, chromu − o 50%, miedzi − o 30%, manganu − o 45%, niklu − o 70%, a cynku − o 44% ). Ogromny skok w zaotrzebowaniu przemysłu na ten składnik niepokoi lekarzy i żywieniowców.
Gwałtowny wzrost jego produkcji spowodowany został przez rozwój techniki rakietowej. Same rakiety do badań atmosferycznych zużywają go kilka ton rocznie. Trudno jest jednak oszacować, ile zużywają go rakiety typu wojskowego. Już od lat sześćdziesiątych poszukuje się materiału, który mógłby zastąpić ten składnik.
Beryl − rzadki pierwiastek na naszej planecie − ma sporo cennych zalet.
Jest bardzo lekki (4,5 raza lżejszy od żelaza), a bombardowany cząsteczkami alfa staje się wydajnym źródłem neutronów. Preparatów radu i berylu używał E. Fermi w doświadczeniach, dzięki którym powstał pierwszy reaktor. Przez długie lata berylem razem z cynkiem wypełniano kolorowe lampy uliczne o fluoryzującym świetle, które zresztą okazało się szkodliwe. Beryl nie rdzewieje! I jeszcze jedna ogromna jego zaleta – proszek berylowy używany w mieszankach do rakiet na paliwo stałe w czasie spalania wytwarza wielkie ilości energii. Ale wystarcza jedna wada berylu, która przeważa wszystkie jego zalety. Jest on trujący, i to nawet w minimalnych ilościach. Przy tym bardziej daje się we znaki kobietom niż mężczyznom, choć i ich w końcu niszczy. Badania przepro
wadzane na kurach dowiodły, że beryl zatruwa je całkowicie. Jeżeli już coś się wykluło z „zatrutych” jaj, były to potworki z rozmaitymi zniekształceniami. A kury zatrute berylem znosiły jaj więcej niż normalnie, jak gdyby w ten sposób chciały się pozbyć trucizny.
OłóWOłów oraz jego trujące właściwości są znane od wieków. Niemniej jednak ze względu na łatwą obróbkę mechaniczną metal ten był powszechnie używany m.in. do wyrobu zastaw stołowych, a także przewodów instalacji wodociągowych. Ołów już przez starożytnych uważany był za sprawcę chorób umysłowych. Dziś dużą odpowiedzialnością za zaburzenia psychiczne spowodowane zatruciem ołowiem obarcza się samochody. Największe bowiem obecnie zanieczyszczenie środowiska ołowiem wywołane jest spalinami silników benzynowych. Do benzyny dodaje się jako środek przeciwstukowy tetraetyloołów (C2H5)4Pb. Wchłania się on przez drogi oddechowe i skórę. Mając charakter lipofilowy tetraetyloołów łatwo się w organizmie rozkłada, sam zaś ołów odkłada się w tkance nerwowej, w mózgu i w wątrobie. Powoduje też dezaktywację enzymów. W wielkich miastach, w wąskich kanionach między wieżowcami spaliny tworzą atmosferę zatrutą gazami i pyłem, a tym powietrzem oddychają na co dzień ludzie. Zaobserwowano np. opóźnienie rozwoju psychicznego dzieci żyjących w atmosferze zatrutej spalinami samochodowymi, a więc w środowisku zanieczyszczonym ołowiem. Stwierdza się u nich nadmierną pobudliwość, a jednocześnie otępienie, zachowanie agresywne i mniejsze zainteresowanie zabawą niż normalnie. Ołów bezsprzecznie powoduje uszkodzenia mózgu, przy czym najbardziej cierpią dzieci i ta część mieszkańców, których nie stać na ucieczkę z miast na świeże powietrze, którzy mieszkają w slumsach, przy szosach i są wobec spalin bezbronni. Ale też nic dziwnego, że właśnie wśród nich rodzi się tyle agresji i brutalności.
��
Tymczasem można by ustrzec się w dużej mierze przed ołowiem usuwając jego związki przede wszystkim z benzyny, z minii i innych farb oraz z rur, którymi przepływa woda. Rury z ołowiu można było spotkać w starych budynkach jeszcze w okresie powojennym. Miękkie wody są na ogół lekko kwaśne i, działając korodująco na ołów, wymywały go do wody wodociągowej, dlatego stosowanie instalacji ołowianych jest już prawie we wszystkich krajach zabronione. Do niedawna ciężkie zatrucia ołowiem spotykano głównie wśród zecerów drukarskich (ołowica była ich typową chorobą zawodową), na szczęście zmiany w technice druku wyeliminowały u nich to zagrożenie. Istnieje ono jeszcze w hutnictwie, przy produkcji akumulatorów, w hutach szkła kryształowego, w przemyśle gumowym, naftowym i mas plastycznych, materiałów wybuchowych i przy wytwarzaniu środków ochrony roślin.
Wciąż jeszcze za mało dostrzega się groźbę, jaką stwarza ten pierwiastek. Nieskażona gleba ma go ok. 15 ppm. Próbki pyłu pobranego z szos i autostrad wykazały, że może go być od 1000 do 6000 ppm, a w niektórych wypadkach nawet do 50 000 ppm!
Kto mieszka przy ruchliwej szosie powinien profilaktycznie bardzo dbać o to, aby dzieci (przyda się i dorosłym) miały w pożywieniu dość magnezu, żelaza, wapnia, cynku oraz witamin.
Światową produkcję ołowiu oblicza się obecnie na ok. 3,3 mln ton rocznie, z czego ponad ćwierć miliona ton dostaje się do atmosfery w postaci gazów spalinowych. 98% ołowiu, znajdującego się w powietrzu, pochodzi z motoryzacji i powoli nasza atmosfera nim nasiąka. Badano kości Indian z Południowej Ameryki, liczące sobie 1600 lat, i porównywano je z kośćmi zmarłych w ostatnich latach Amerykanów i Anglików. Okazuje się, że w kośćcu współcześnie żyjących jest 700 do 1200 razy więcej ołowiu niż w kościach dawnych mieszkańców globu. Amerykański historyk medycyny, Seabury G. Gilfillan, wysunął hipotezę, że Rzym upadł
z powodu ołowiu. Wiadomo bowiem, że nie żałowano sobie tam wina. A było ono słodzone zagęszczanym sokiem winogronowym, rodzajem syropu, który przygotowywano w ołowianych kotłach. Ołów zawarty w winie zniszczył zdrowie i mózgi Rzymian. Tymczasem zwyczaj dosładzania wina syropem przeniósł się do reszty Europy. A tutaj popijali chętnie wino braciszkowie zakonni, sami je zresztą przygotowując – wzorem Rzymu – w ołowianych lub powlekanych ołowiem kadziach. Toteż nic dziwnego, że w średniowieczu jedną z najczęstszych chorób klasztornych była tzw. kolka jelitowa. Dopiero w XVII w. odkryto, że jej przyczyną jest zatrucie ołowiem.
Bo jakie są objawy ołowicy? Początkowo są one trudne do wykrycia. Pojawiają się: pogorszenie ogólnego samopoczucia, obstrukcje, nudności, bezpłodność, dolegliwości sercowe. Dopiero później zaobserwować można kolkę jelitową, zwaną też ołowiową, niebieskoczarną obwódkę ołowiczą (z siarczku ołowiawego) na dziąsłach, bladoszare zabarwienie skóry, niedokrwistość i w końcu uszkodzenia nerwów i mózgu. Do tej pory lekarze nie są zgodni, jaka dawka ołowiu jest groźna dla zdrowia. Na ogół określa się, że 35 mg tego metalu na 100 ml krwi może już wywołać zmiany funkcjonalne w centralnym systemie nerwowym, choć właśnie taka ilość uchodziła dotąd za nieszkodliwą. Szczególnie – powtórzmy – dzieci fatalnie reagują na zatrucia, nawet w niewielkich dawkach. Ale reakcje bywają rozmaite. Indywidualna tolerancja też jest różna. Może i poziom magnezu w organizmie dostarczanego z razem z wodą i pożywieniem też odgrywa tu pewną rolę. Niemniej w końcu ołów i tak daje znać o sobie.
Badania gleby, wody i składu chemicznego roślin zebranych wokół tzw. domów rakowych, tzn. mieszkań, gdzie wyjątkowo liczne były przypadki nowotworów, dowiodły, że zawierają one ołów. Przy tym domy te były położone nie dalej niż 500 m od autostrad. Wiadomo, że rakotwórcze są benzopireny oraz pyły ze startych opon samochodowych, ale i ołów
��
stwarza warunki do powstawania choroby nowotworowej. Tam, gdzie stwierdzono większe jego stężenie w wodzie i biosferze, zaobserwowano też wyższe wskaźniki śmiertelności z powodu nowotworów nerek, żołądka i jajników, a także białaczek i mięsaków limfatycznych. U zwierząt doświadczalnych wywołuje on raka nerek i uszkodzenia układu krwiotwórczego. Zatrucie ołowiem powoduje wzrost poziomu wapnia i zmniejszenie poziomu magnezu. Czyli, zwiększając dawkę magnezu, można zmniejszyć toksyczność ołowiu i ułatwić jego wydalanie z ustroju. Dwuwartościowy magnez zmniejsza również hemolizę spowodowaną ołowiem, co nieraz wykorzystuje medycyna. Najskuteczniejszym środkiem leczniczym na ołowicę jest sól wapniowodwusodowa kwasu etylenodiaminotetraoctowego o wzorze CaNa2EDTA, która wiąże jony ołowiu w dobrze rozpuszczalne kompleksy, łatwo następnie wydalane z organizmu. Ilość wydalanego ołowiu może być 25 a nawet 40krotna w stosunku do normalnego wydalania fizjologicznego.
Tyle mówi się o miękkiej i twardej wodzie, i tutaj również trzeba nawiązać do tego zagadnienia. Otóż na ryby w wodzie miękkiej – ołów działa toksycznie już przy ilości 10 ppm, a natomiast w wodzie twardej – dopiero przy ponad 400 ppm. Wody miękkie są wskutek małej zasadowości i zdolności buforującej układu bardziej niebezpieczne, gdyż ołów występuje tu w postaci rozpuszczalnych soli. A w wodach twardych i o dużej zasadowości (a także przy wyższych wartościach odczynu pH) występują trudno rozpuszczalne lub praktycznie nierozpuszczalne sole ołowiowe.
Różne rośliny różnie absorbują ołów. Na przykład brusznice i borówki zebrane z lasu, znajdującego się nawet 25 km od ruchliwych autostrad, zawierają ok. 40 mg ołowiu w 1 kg owoców, podczas gdy norma wynosi 2 mg). Wielokrotnie większą chłonność ołowiu ma korzeń fiołka, liście dzikiego bzu oraz mchy i porosty. Ołów wypiera magnez z liści i wywołuje w nich chlorozę, to jest zanik chlorofilu i żółknięcie. W doświadczalnych uprawach pszenicy, żyta, jęcz
��
mienia, owsa i kukurydzy na glebach piaszczystych nawadnianych wodą o zawartości od 10 do 100 mg Pb/dm3 w postaci octanu ołowiawego najmniej wrażliwa okazała się kukurydza, bardzo odporne na jony ołowiu było również żyto. Wrażliwy na ołów jest jęczmień i owies, a szczególnie pszenica. Rosła ona znacznie słabiej, wyraźnie niższe były plony. Ołów opóźnia rozrost i wyraźnie ogranicza oddychanie roślin. Szkodliwe skutki zależą od odporności danego gatunku rośliny, od cech i właściwości gleby oraz od postaci związku ołowiu. Większe szkody występują w glebach kwaśnych, a wyraźnie mniejsze w glebach alkalicznych.
RTęćJest ona naturalną składową niektórych skał, a więc i wody, gleby oraz powietrza. Mimo to trudno ją nazwać „metalem życia”. Raczej zasługuje na miano „metalu śmierci”. Już w I wieku n.e. Pliniusz Starszy określił ją jako „największą ze wszystkich trucizn”. Przed ok. 400 laty Paracelsus stwierdził: „chorób spowodowanych przez żywe srebro (rtęć) nie sposób policzyć”.
Rtęć jest pierwiastkiem dosyć często używanym w przemyśle, rolnictwie i medycynie, co powoduje zatruwanie środowiska naturalnego. Dlatego wszędzie tam, gdzie rozwija się wielki przemysł, a przedsiębiorcy oszczędzają na wydatkach na oczyszczalnie (co prawda są one nieraz równie kosztowne lub nawet droższe od samych urządzeń przemysłowych), tam zawsze kończy się na zatruciu środowiska – rtęć zawarta w ściekach przemysłowych, przedostaje się do rzek i wód morskich, powodując ich skażenie.
Rtęć jest bardzo zdradziecka. Niewielkie zatrucie rtęcią może początkowo przebiegać bezobjawowo. Rtęć kumuluje się stopniowo w wielu tkankach organizmu człowieka, dając mało charakterystyczne objawy: bóle i zawroty głowy, bezsenność, nudności, trudności z koncentracją, zapalenie dziąseł, zaburzenia mowy, ospałość lub nerwowość, sztywnienie stawów. W organizmie następują nieodwracalne zmiany.
Tylko dawka silnie toksyczna powoduje gwałtowną reakcję układu pokarmowego w postaci bólów brzucha, nudności, wymiotów, metalicznego smaku w ustach i krwawej biegunki. Rtęć wiąże się z białkami, powodując ich degradację, zmienia działanie hormonów, enzymów, hemoglobiny i białych ciałek krwi, zaburzając ich funkcje metaboliczne. Powoduje to znaczny spadek odporności organizmu i wtedy nawet drobna infekcja staje się niebezpieczna.
Rtęć kumuluje się w organizmie ludzi i zwierząt powoli. Na przykład w wielu punktach Łaby, najbardziej zanieczyszczonej rzeki w Europie, stężenie rtęci, jak i zresztą innych trujących substancji, bywa niższe od norm dopuszczonych przez Międzynarodową Organizację Zdrowia, ale żyjące w wodzie stworzenia mają tych „trucizn” w sobie nieraz ogromne ładunki. Ostatecznie pod koniec lat siedemdziesiątych połowy ryb w Łabie i ich sprzedaż zostały zabronione z powodu
ponad tysiąckrotnego przekroczenia norm, zawartej w nich rtęci. Rtęć potrafi dawać o sobie znać także i w następnych pokoleniach. Ekolodzy uważają, że zagłada dzikich ptaków żyjących nad Łabą również spowodowana jest zatruciem jej wód. Związki rtęci są absorbowane powoli, ale dokładnie, i osadzają się w mięśniach, nerkach, systemie nerwowym i mózgu. Zatrucie rtęcią jest szczególnie groźne w okresie płodowym i niemowlęcym. Czysta rtęć, występująca w pierwotnej postaci, nie jest tak groźna, jak jej pary oraz związki organiczne, powstające w wodzie pod wpływem działania mikroorganizmów. To właśnie one są absorbowane przez cały łańcuch żywych organizmów i w końcu trafiają do ludzi. Nie bez powodu nasze babcie wpadały w przerażenie po stłuczeniu termometru, gdy „żywe srebro” turlało się po podłodze, rozdzielając się na coraz to mniejsze kuleczki. Już wtedy zdawano sobie sprawę, jak bardzo rtęć jest trująca, a przecież nie skażała ona rzek w takim stopniu jak dziś.
Rtęć z organizmu człowieka wydalana jest bardzo powoli. Zdąży więc niestety – o czym mowa wyżej – uszkodzić nasze organy i psychikę. Badania przeprowadzane w różnych miejscach globu wykazały dużą zawartość rtęci we włosach i we krwi osób, które odżywiają się stale rybami odławianymi w silnie skażonych rejonach mórz i oceanów, jak na przykład Bałtyk czy wody oblewające uprzemysłowione wybrzeże Kanady i USA. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo zatrucia należy nie spożywać często tych samych gatunków ryb i kupować ryby z różnych łowisk. W przypadku zatrucia rtęcią należy wypić dużą ilość napojów wysokobiałkowych (np. mleka) i doprowadzić do wymiotów. Rtęć, reagując z białkiem zawartym w mleku, w mniejszym stopniu zostanie związana z białkiem błony śluzowej przewodu pokarmowego. Antidotum na zatrucie rtęcią jest też selen. A dowodem na to są tuńczyki, które zawierają duże ilości rtęci. Ponieważ jednak mają też dużo selenu, nie zatruwają ani siebie, ani spożywających ich mięso ludzi.
Normy, określające najwyższe dopuszczalne ilości rtęci w żywności ustalone w różnych państwach są różne. Szwecja i Japonia dopuszczają zawartość w jednym kilogramie żywności 1 miligrama rtęci, Norwegia 1,5 miligrama, a w Polsce norma ta wynosi 0,5 miligrama. Obecna wiedza nie pozwala z całą pewnością stwierdzić, czy przyjęte normy są właściwe, zwłaszcza że brak wystarczających danych o skutkach genetycznych zatrucia rtęcią, które mogą objawić się w przyszłych pokoleniach.
Świat zrobił się nagle bardzo mały. Nawet śniegi na szczytach niedostępnych gór w Himalajach okazały się skażone pyłami cywilizacji. O czystą wodę jest coraz trudniej, nie tylko w głębi lądów, ale i w morzach i oceanach. Hasła ochrony środowiska nie mogą być tylko hasłami, jeśli człowiek ma przetrwać na tej planecie.
Oprac. Bohdan Waydykwg „Kuchnia i medycyna”
��
Jogin Keshay Dev wiele lat swego życia poświęcił na badanie mudras – systemu gestów rąk i układu palców w czasie obrządków rytualnych. Z całego zestawu wybrał kilkanaście tych, które mają działanie lecznicze, wzmacniające i profilaktyczne, a są przy tym i bezpieczne dla człowieka, i bardzo proste do wykonania. Ręce są jedną z najważniejszych części ciała – mówi mistrz Dev – twój los leży w twoich rękach i trzeba to wziąć całkiem dosłownie. Nie tylko dlatego, że linie na rękach wskazują przeszłość i przyszłość danej osoby, lecz przede wszystkim dlatego, że poszczególne palce posiadają całkiem osobne, własne funkcje i władzę wewnątrz organizmu. Kto tę władzę posiądzie, może zachować cielesne zdrowie i duchową radość.
Zdaniem jogina reguła wyrównywania energii brzmi: jeśli się czubkiem któregoś z palców dotknie opuszka kciuka przy równoczesnym delikatnym nacisku kciuka na ten palec, to element odpowiadający poszczególnym palcom w organizmie zostanie zredukowany. Jeśli chcemy któryś z elementów wzmocnić, postępujemy odwrotnie: kciukiem dotykamy do opuszka odpowiedniego palca. Istnieje jeden wyjątek: palec serdeczny (ziemia) i mały palec (woda) nie wpływają na siebie wzajemnie, dlatego ważne jest, aby wypróbować różne możliwości. Ćwiczenia te, jak i wszelkie następne pozycje, wykonujemy bez naprężania jakichkolwiek mięśni i bez wysiłku. Możemy to robić na spacerze, siedząc na nudnym zebraniu czy też w trakcie oglądania telewizji albo podczas podróży.
Ćwiczenia te powinny być wykonywane obiema dłońmi, a ogólny czas ćwiczeń w ciągu dnia nie może być krótszy niż 45 minut. Można ten czas podzielić na 2 lub 3 krótsze odcinki. Na efekty przy niektórych schorzeniach czeka się nawet do kilku tygodni, toteż potrzeba konsekwencji i cierpliwości. Z kolei przy chorobach niezaawansowanych już po kilku dniach ćwiczeń można uzyskać dużą poprawę zdrowia i samopoczucia, a czasami zdarza się to już w ciągu jednego dnia.
Starożytne mądrości
Ayurveda
ayurveda – to starożytna medycyna hinduska. ayu – zna-czy żyć lub życie codzienne, a veda – wiedza, której korzenie sięgają w daleką przeszłość. ayurveda to praktyczna nauka o zdrowym życiu i samoleczeniu, a jej celem jest doskona-łe zdrowie człowieka i długowieczność. Mądrość ayurvedy pochodzi od dawnych mędrców – riszich. Stwierdzili oni, że świadomość jest energią przejawiającą się w pięciu podsta-wowych elementach, jakimi są eter (niebo), powietrze, ogień, woda i ziemia. pojęcie tych pięciu elementów stanowi sedno nauki ayurvedy, doskonałe zdrowie jest zachowaniem równo-wagi pomiędzy tymi pięcioma elementami. Według mądrości ayurvedy każdemu palcowi naszych dłoni odpowiada jeden element. Każdy więc palec kontroluje poszczególny element i, odpowiednio nimi manipulując, możemy doprowadzić do wyrównania energii w organizmie.
�0
joga Małych palcóW
Mudra gest Wie-dzy – jedna z najprostszych, ale jednocześnie najważniejszych. Polepsza zdolności koncentracji, usprawnia pamięć, wzmacnia duchowo, pomaga przy bezsenności i nadmiernej senności oraz w depresjach i przy wysokim ciśnieniu. Odradza nas na nowo.
Mudra Wiatru – ma osłabiać działanie „wiatru” w różnych częściach ciała, który wywołuje reumatyzm, ischias, drżączkę rąk, szyi i głowy. Po kilkunastu godzinach ćwiczeń może nastąpić poprawa.
Mudra Nieba – przeznaczona dla cierpiących na schorzenia uszu i słuchu. Niekiedy już po kilkunastu minutach słuch się polepsza, a częste praktykowanie może wyleczyć całkowicie.
Mudra energii – przeciwdziała bólowi i ułatwia wydalanie z organizmu rozmaitych trucizn i zanieczyszczeń (np. przy zatruciach żołądkowych). Oczyszcza organizm i leczy schorzenia układu moczowego.
Mudra ziemi – poprawia stan psychofizyczny, przeciwdziała słabościom psychicznym, załamaniom i stresom.
Mudra ra-tująca Życie – pierwsza pomoc przy ataku serca. Znajomość tej mudry może ratować życie. Stosować przy atakach serca, zawałach, niedomaganiach. Stosować koniecznie obiema rękami. Przynosi natychmiastową ulgę, która jest porównywalna do zażycia nitrogliceryny.
Mudra Życia – wyrównuje poziom energetyczny w całym organizmie i podnosi siły witalne. Ponadto leczy różne choroby oczu, polepsza ostrość widzenia. Poprawia samopoczucie, zalecana jest przy nerwowym wyczerpaniu, zmęczeniu, likwiduje też objawy senności.
Mudra Varu-na (jest bogiem wód) – gdy żołądek lub płuca mają za dużo elementu wody (wydzieliny lub śluzu) wywołują energetyczną blokadę
całego organizmu. Mudra pomaga przy chorobach wątroby, kolkach i wzdęciach.
Mudra Muszli wpływa leczniczo na dolegliwości gardła i krtani, chrypę. Wzmacnia i polepsza głos, dobrze jest śpiewać przy tym głoskę „om” (najkrótsza mantra). Zalecana dla śpiewaków i nauczycieli, wszystkich, którzy pracują głosem.
Mudra podnoszą-ca – bardzo pomaga przy przeziębieniach, kaszlu i zapaleniu płuc. Mobilizuje siły obronne organizmu. Pomaga schudnąć, jeśli stosuje się ją równolegle z dietą: minimum 8 szklanek wody, owoce, ryż i jogurt. Nie wolno zbyt długo stosować tej mudry, gdyż może to doprowadzić do letargu i apatii.
Ayurveda zna dużo więcej mudr niż te przedstawione powyżej, które wybrałam z broszury siostry D.T. zatytułowanej: Akupresura dłoni oraz joga małych palców. Mudry te możemy ćwiczyć w różnych pozycjach, choć najkorzystniejsza jest pozycja kwiatu lotosu. Niektórzy twierdzą, że systematyczne wykonywanie mudr może zastąpić ćwiczenia jogi klasycznej. Skorzystajmy z tego. Jeszcze do niedawna ta wiedza była określana mianem tajemnej i znana była tylko wybranym.
Na podstawie książki Elżbiety Cybulskiej Tajemnice niekonwencjonalnej medycyny
��
Lecznicze właściwości zielonych roślin znane są od dawien dawna. Stosował je ojciec medycyny Hipokrates. W latach trzydziestych XX wieku dr H. E. Kirschner osiągnął znakomite wyniki w leczeniu chorych na gruźlicę w sanatorium w Los Angeles. Sok z młodej trawy pszenicznej stosowała u swych pacjentów Ann Wigmore, założycielka Instytutu Zdrowia im. Hipokratesa. U wielu z nich został zahamowany proces chorobowy i nastąpiła odbudowa energii życiowej. Znaczenie zielonych roślin w leczeniu zostało potwierdzone przez współczesną medycynę molekularną. Okazuje się, że zielony barwnik roślin – chlorofil – ma bardzo zbliżoną budowę molekularną do barwnika krwi – hemoglobiny. Często bywa nazywany „żywą krwią” roślin. Różni się w swej budowie jednym atomem magnezu, hemoglobina zawiera bowiem atom żelaza. Chlorofil wspomaga tworzenie krwi. Wysoki wskaźnik czerwonych krwinek oznacza, że tkanki są lepiej utlenione, a dobrze odżywiona krew jest podstawą zdrowia.
Lecznicze działanie chlorofilu:poprawia obraz krwi,unieszkodliwia toksyny,pomaga oczyścić wątrobę, czyści i odwadnia jelita,wzmacnia układ naczyniowy, oczyszcza i leczy rany,hamuje stany zapalne,usprawnia pracę tarczycy, obniża zapotrzebowanie na insulinę, zapewnia lepsze wykorzystanie białka,neutralizuje szkodliwe działanie białka, chroni przed skutkami zanieczyszczenia
środowiska (neutralizuje pierwiastki ciężkie w organizmie, a szczególnie kadm),przyspiesza gojenie się wrzodów, łagodzi objawy astmy,niszczy bakterie w ranach, leczy żylaki,poprawia wydzielanie mleka u matek kar
miących,poprawia naturalny drenaż nosa, zwiększa krzepliwość krwi w przypadkach
hemofilii,wpływa korzystnie na narządy limfatyczne
(migdałki, wyrostek robaczkowy).W liściach roślin pod wpływem światła
słonecznego dokonuje się proces fotosyntezy. Chlorofil jest zielonym pigmentem, absorbującym światło słoneczne i przekształcającym
Dar natury
��
je w energię. Stanowi jakby magazyn mocy słonecznej, cudownie oczyszczającej nasz organizm. W zielonych sokach roślin znajduje się wiele witamin oraz wszystkie pierwiastki śladowe.
Najlepszymi źródłami chlorofilu są między innymi: lucerna, młode trawy pszenicy i jęczmienia (czyli przekiełkowane, dwunastodniowe uprawy tych roślin), zielone części brokułów, kalafiorów, rzepy, kalarepy, rzodkiewek, nać pietruszki i selera, jarmuż, szpinak, liście kapusty włoskiej oraz pekińskiej, rzeżucha, mniszek lekarski, pokrzywa, babka i inne zioła.
Zielone liście pomagają w utrzymaniu optymalnego poziomu wapnia w organizmie, co ma doniosłe znaczenie w leczeniu wielu chorób. Są szczególnym darem matki natury, odtruwającym, oczyszczającym i regenerującym skażony i nadwerężony organizm ludzki. Jak wykazały badania, systematycznie spożywane w niewielkich ilościach chronią przed nowotworami. Można je podawać w różnej postaci: na surowo
jako dodatek do sałatek, soków, zup i innych potraw, blanszowane w zupie, gotowane na parze i duszone.
Szczególne działanie lecznicze mają zielone soki. Kiedy natura odpoczywa i brak jest zielonych roślin, zawsze można je wyhodować w warunkach domowych. Wystarczy hodować kiełki lucerny, pszenicy, jęczmienia czy soi przez 12 dni tak, aby wyrosła zielona trawka. Codziennie rano i wieczorem należy kiełki przelewać wodą. Z takiej domowej hodowli można posiekać na przykład trawkę pszeniczną i posypywać nią kanapki (tak jak szczypiorkiem) lub uzyskać zielony napój.
Młoda trawa pszeniczna zawiera dużą ilość indolu, chroniącego przed nowotworami. Zawiera też enzym (PYD1) stymulujący naprawę cząsteczek DNA uszkodzonych przez szkodliwe substancje chemiczne oraz enzym zwany dysmutazą nadtlenkową (SOD), neutralizujący najgroźniejsze wolne rodniki i chroniący przed rakiem. Innym ważnym enzymem jest katali
za, rozkładająca szkodliwy nadtlenek wodoru w ciele i zapobiegająca uszkadzaniu przezeń komórek. Młoda trawa pszeniczna zawiera znaczne ilości katalizy. Obfituje również w prowitaminę A, chlorofil, potas, magnez oraz inne witaminy i minerały.
Obecnie wiele firm farmaceutycznych oferuje płynny chlorofil ekstrahowany z lucerny. Jest dobry, ale niestety brak mu świeżości. Świeże zielone soki zawierają niezbędne do życia enzymy, podobnie jak wszystkie surowe pokarmy. Enzymy te katalizują wiele reakcji chemicznych zachodzących w komórkach naszego ciała. Enzym to złożone, aktywne białko, które modyfikuje chemicznie inne substancje, nie ulegając przy tym zmianom. Im więcej enzymów trawiennych przyjmujemy w sokach i pożywieniu, tym mniej energii musi zużyć nasz organizm, by trawić pokarmy, rozkładając je na prostsze związki.
A oto przepisy na napoje chlorofilowe, wzmacniające zdrowie:
Sok zielony mieszany z innymi sokamiZ kiełków pszenicy wyhoduj 12-dniową zieloną
trawkę. Może to być też trawka z lucerny lub z jęczmienia. Wyciśnij sok za pomocą sokowirówki z dowolnych warzyw (marchew, burak, seler), jednocześnie przepuszczając przez sokowirówkę razem z warzywami zieloną trawkę. Proporcje nie są tu istotne, ponieważ potrzeba bardzo dużo tej trawki, aby uzyskać odrobinę soku. Każda ilość ma olbrzymie znaczenie dla organizmu. Do gotowego soku wlej nieco ciepłej wody i zaraz wypij.
Napój zielonyDo miksera lub blendera wlej nieco dobrej jakości,
przegotowanej, ciepłej wody i wsyp sporą garść zieleniny (trawa pszeniczna, jęczmienna, z lucerny, liście pietruszki, selera i inne). Mikser rozdrobni części roślin, dzięki czemu puszczą sok do wody. Następnie przelej zawartość do garnka i pozostaw na dwie godziny w chłodnym miejscu. Wyciśnij części stałe przez gazę i masz gotowy zielony napój wprawdzie rozwodniony, ale świeży, bogaty w składniki odżywcze i naładowany chlorofilem.
Zielony napój doktora KirschneraNamocz na noc w przegotowanej wodzie pięt-
naście obranych ze skórki migdałów, pięć daktyli i pięć łyżeczek słonecznika. Następnego dnia włóż te składniki do miksera, dolewając soku ananaso-wego (lub jabłkowego) i dobrze zmiksuj. Przygotuj cztery garście zielonej mieszanki (bez łodyg), np. lucernę, pietruszkę, miętę, szpinak, mniszek czy nać buraczaną i wszystko razem zmiksuj.
„Zwierciadło Medycyny” Bożena Żuk-Cyran
��
Drzewo grejpfrutowe jest wiecznie zielone, osiąga wysokość 613 metrów, gałęzie pokryte są miękkimi kolcami, liście skórzaste, o owalnym kształcie, kwiaty białe, pachnące, są zwykle sklepione po kilka sztuk razem. Kuliste owoce mają średnicę 15 cm, masę 200 do 500 g, grubą żółtą skórkę, bogatą w pektyny, olejki eteryczne, soczysty miąższ o smaku słodkokwaskowym z goryczką. Spożywa się je na surowo lub tylko pije sok barwy szarej lub różowej, o różnej intensywności. Barwa uwarunkowana jest zawartością pigmentu likopenu. Owoce są cenione za smak i duże wartości dietetyczne, silnie pobudzają apetyt i regulują trawienie.
Miąższ zawiera 46 proc. cukrów oraz pochod
ne kumaryny, psolareny i znaczne ilości flawonoidów w postaci glikozydów naryngeninowych: narynginy i naryrytyny. Stwierdzono też obecność kemferolu, flawonolu o bardzo ciekawych właściwościach farmakologicznych. Związki te o budowie diitrihidroksyflawonu odpowiedzialne są za charakterystyczną goryczkę soku grejpfrutowego. Sok zawiera ponadto wiele witamin, szczególnie dużo witaminy C. Największe stężenie glikozydów występuje w białej osłonce owocu, jednak są one źle wchłaniane w przewodzie pokarmowym.
Działanie farmakologiczne owoców grejpfruta jest wynikiem zawartych w soku związków czynnych. Stwierdzono, że
Nie popijajmy lekarstw sokiem grejpfrutowym
grejpfrut Citrus paradisi jest drzewem owocowym, z rodziny rutowatych Ruta-cae, zaliczanym do roślin cytrusowych. W stanie dzikim drzewo to nie występuje. prawdopodobnie powstało jako mutacja na wyspie Barbados w pierwszej połowie osiemnastego wieku. jego uprawa roz-powszechniła się w wielu krajach strefy podzwrotnikowej, zwłaszcza na florydzie i w Kalifornii, w południowej afryce, na Bliskim Wschodzie (Izrael) oraz w połu-dniowej europie.
Owoc pełen
niespodzianek
��
naryngenina i kemferol jako bardzo aktywne polifenole wywierają silne działanie antyoksydacyjne i przeciwwolnorodnikowe, porównywalne z działaniem witaminy E. Ostatnio prowadzono intensywne badania nad mechanizmami działania soku grejpfrutowego na organizm ludzki, gdyż zauważono, że sok ten używany do popijania leków w istotny sposób zmienia ich farmakokinetykę. Zawiera bowiem związki modyfikujące w znacznym stopniu metabolizm leków.
To spostrzeżenie ma szersze znaczenie, gdyż uświadomiło lekarzom, że niewinne składniki diety, np. dojrzewające sery, czerwone wina i niektóre składniki pożywienia mogą w istotny sposób wpływać na działanie leków.
Farmakokinetyka każdego leku jest złożona i odmienna, może zostać zaburzona na poszczególnych etapach swego przebiegu. Może ulec zmianom już podczas wchłaniania leku w przewodzie pokarmowym, jak też podczas „pierwszego przejścia” przez wątrobę, gdzie różne ilości wchłoniętego leku ulegają biotransformacji.
Przebieg farmakokinetyki na wspomnianych etapach zależy od szeregu układów enzymatycznych. Do takich enzymów należy przede wszystkim układ cytochromowy P450, złożony z wielu izoenzymów. W toku licznych badań in vitro stwierdzono, że naryngenina (aglikagon narynginy)
silnie hamuje izoenzym ludzkiego cytochromu P450, tj. GYP 3A4.
Sok grejpfrutowy używany do popijania wielu przyjmowanych leków w istotny sposób zwiększa maksymalne stężenie leku w surowicy krwi, przy czym nie obserwowano współzależności miedzy ilością spożytego soku a efektem wzmożonego wchłaniania.
Sok grejpfrutowy zwiększa również stężenie leków z grupy inhibitorów kanału wapniowego, np. nifedypiny, nimodypiny i amlodypiny, a w szczególności felodypiny. Prawdopodobnie sok ten nie zmienia farmakokinetyki werapamilu i diltiazemu. Sok grejpfrutowy wpływa również na farmakokinetykę innych grup leków, jak cyklosporyny, terfenadyny, leki psychotropowe, cisapryd oraz niektóre hormony steroidowe, co może sprzyjać powstawaniu działań niepożądanych. Zwrócono uwagę na wpływ soku grejpfrutowego na wzrost stężenia symwastyny w surowicy krwi; średnio wzrost ten sięgał nawet 80 proc. Podobny efekt obserwowano podczas stosowania lowastyny, leków silnie obniżających stężenie cholesterolu i jego frakcji w surowicy krwi. Sok grejpfrutowy nieco odmiennie wpływa na farmakokinetykę klarytromycyny, wydłuża bowiem czas powstawania maksymalnego stężenia leku we krwi. Podobnie ma wpływać na stężenie podawanej doustnie teofiliny, chociaż
niektórzy zaprzeczają tej obserwacji.
Uważa się, że mechanizm podwyższania stężeń tych leków w surowicy krwi po wypiciu soku grejpfrutowego spowodowany jest zahamowaniem aktywności izoenzymu CYP 3A4 cytochromu P450 w ścianie jelita cienkiego o około 62 proc. Inni uważają, że mechanizm ten jest bardziej złożony i działanie flawonoidów ma tylko znaczenie pomocnicze. Natomiast aktywność cytochromów w ścianie jelita ma być hamowana przez kumaryny i psolareny. Soldner i współpracownicy przedstawili ostatnio nową hipotezę, według której sok grejpfrutowy aktywuje tzw. glikoproteinę P, biorącą udział we wchłanianiu jelitowym wielu związków. Jak wynika z przedstawionych
hipotez, nadal nie poznano w pełni mechanizmu wpływu soku grejpfrutowego na farmakokinetykę leków. Podstawowym sposobem unikania takiej interakcji jest nieużywanie soku grejpfrutowego do popijania leków. Istnieje konieczność uświadomienia pacjentom, że do popijania leków najbezpieczniejsze jest używanie czystej niegazowanej wody.
Poza wpływem na farmakokinetykę leków stwierdzono, że sok grejpfrutowy, a także jego wyciągi, hamują rozwój wielu nowotworowych linii komórkowych. Mechanizm działania antyproliferacyjnego nie jest jak dotychczas poznany.
Prof. dr hab. med. Jan Niedworok
Zakład Farmakologii i Toksy-kologii Wojskowej Akademii
Medycznej w Łodzi
��
SuRóWKA PIęKNOŚCI Danie to zawiera niemal komplet witamin i soli mineralnych, a przy tym sporo błonnika w niezwykle smacznej formie. Zaspokaja łaknienie na wiele godzin – zapewnia poczucie sytości przez pięć do ośmiu godzin. Jeść należy możliwie jak najwolniej, nie łykać w pośpiechu! Surówkę piękności podaje się jako „pierwszy zabieg” w salonach kosmetycznych Heleny Rubinstein. Surówka ma dodatni wpływ na cerę, włosy, paznokcie, koloryt skóry – słowem na urodę, a także na samopoczucie. 5-6 łyżek płatków owsianych zalać w misce 6-8 łyżkami zimnej, przegotowanej wody. Dodać łyżkę miodu i ok. 7-10 posie-kanych orzechów laskowych. Zostawić na pół godziny, lub nawet na całą noc, i zjeść z rana na czczo. Przed podaniem dodać do płatków utarte na tarce duże jabłko, 5-6 łyżek mleka albo śmietanki, sok z połowy cytryny. Surówkę osłodzi dodanie miodu, owoców sezonowych – truskawek, malin, jagód. Zimą i poza sezonem letnim mogą to być rodzynki, suszone morele pokrojone w paseczki i owoce mrożone. Śmietankę i mleko może zastąpić twarożek.
wg „Kuchnia i medycyna” J. Aleksandrowicz, I. Gumowska
Zdrowie na talerzu
PIEROGI Z SOCZEWICąSkładniki farszu: szklanka soczewicy (zielonej), 2 cebule, 30 dag pieczarek, sól, pieprz, majeranek, bułka tarta.Ciasto: 3 szklanki mąki, szklanka wrzątku, łyżka masła, jajko.Przygotowanie: ciasto – mąkę z tłuszczem zalewamy wrzątkiem, dodajemy jajko i wyrabiamy ciasto. Farsz – soczewicę zale-wamy wodą, np. na całą noc. Rano zlewamy wodę z soczewicy, następnie zalewamy wrzątkiem, około 1 cm nad powierzchnią ziaren i dodajemy majeranek. Gotujemy ok. 10 minut. Pozostawiamy do ostygnięcia, a potem odcedzamy. Pieczarki i cebulę przesmażamy. Następnie wszystkie składniki mielimy, później przesmażamy na patelni i dodajemy tartą bułkę, sól i pieprz.Wykonanie: ciasto rozwałkowane dzielimy na krążki lub kwadraty, nakładamy farsz, zlepiamy. Gotujemy w osolonej wodzie.
SOCZEWICA Z RyżEM Składniki: szklanka soczewicy (zielonej), 2 cebule, 30 dag pieczarek, sól, pieprz, majeranek, łyżka masła albo oleju, ryż.Wykonanie: cebulę i pieczarki pokroić drobno, soczewicę moczoną przez noc gotować 10 minut, odcedzić. Wszystkie składniki przesmażyć, posolić, dodać pieprz i majeranek. Wymieszać z ryżem ugotowanym na sypko.
ZuPA Z SOCZEWICy Składniki: 10 dag soczewicy (czerwonej lub brązowej), 50 dag pomidorów albo przecier pomidorowy, cebula, 2 mar-chewki, liść laurowy, pół łyżeczki tymianku, oliwa z oliwek, litr wywaru warzywnego lub wody, sól, pieprz.Wykonanie: opłukaną soczewicę zalać wrzątkiem i po godzinie odcedzić. Pomidory obrać ze skórki, pokroić w kostkę. Posiekać cebulę, marchew pokroić w plasterki i smażyć 2-3 minuty, dodać pomidory, soczewicę i liść laurowy. Przełożyć wszystkie składniki do garnka, zalać wywarem i gotować ok. 50 minut – soczewica musi być miękka. Pod koniec go-towania dodać wszystkie przyprawy. Zupę można zmiksować z mlekiem lub jogurtem. Podawać z grzankami z chleba pełnoziarnistego albo z drobnym makaronem.
KROKIETy ZIEMNIACZANO-ORZEChOWESkładniki: 20 dag ugotowanych ziemniaków, 3 dag mielonych orzechów włoskich, jajko, cebula, bułka tarta, olej, natka pietruszki.Wykonanie: ziemniaki przecisnąć przez praskę, wymieszać z orzechami i pozostałymi składnikami. Formować krokiety, obtoczyć je w tartej bułce i smażyć na złoty kolor.
RuMIANy KAlAfIOR Składniki: kalafior lekko ugotowany, jajko, sól, pieprz, olej.Wykonanie: jajko rozmącić, dodać sól, pieprz, różyczki kalafiora moczyć w przyprawionym jajku. Smażyć na oleju, lekko rumieniąc. Zamiast kalafiora można w ten sposób smażyć brokuły.
��
Truskawki wspaniale wspomagają urodę i to nie tylko jadane; truskawkowe maseczki upiększają. Codzienna kuracja sprawia, że cera staje się niemal jak u niemowlaka; wystarczy rozetrzeć na twarzy świeże owoce, odczekać, aby wyschły, i zmyć je letnią wodą. Bo też truskawki są pełne skarbów: w 100 g tych owoców jest około 60 mg witaminy C, aż 100 mcg witaminy B2, 30 mcg witaminy B1 i tylko 100 j.m. witaminy A. Poza tym są w nich prawie wszystkie makro i mikroelementy, a przede wszystkim żelazo, wapń, dużo fosforu, sporo magnezu i manganu (na urodę i włosy). Trzeba też wspomnieć o filoncydach w soku truskawek, dzięki czemu jest on bakteriobójczy jak chrzan, czosnek i cebula.
Wprost trudno sobie wyobrazić, że truskawki znane są w Polsce od około 130 lat. Wcześniej były tylko leśne poziomki. Na przełomie XVIII i XIX wieku amerykańskie poziomki z Wirginii skrzyżowano z olbrzymimi poziomkami chilijskimi, w ten sposób wyhodowano nową odmianę owoców. Z Ameryki sprowadził je do Francji monsieur Frezier, czyli pan Truskawka. Od jego nazwiska nazwano te owoce „les fraises”. I tak pan Frezier dostarczał owe „frezy” na dwory Ludwika XIV. Wtedy nie były jeszcze tak dorodne jak dzisiejsze odmiany, ale smakowały wybornie.
Aromatyczny smak lata
Najważniejsze owoce lata – aromatyczne, soczyste, słod-kie truskawki smakują każde-mu, zaś zajadanie się nimi to jedno z bardzo wielu „szalo-nych obżarstw”, które można polecać wszystkim – nawet osobom z cukrzycą, bo cukier z truskawek to łatwo przyswa-jalne lewulozy. zdarzają się wprawdzie przypadki alergi-ków uczulonych na truskawki, ale bardzo rzadko. Natomiast w celach leczniczych powinni objadać się nimi reumatycy, artretycy i podagrycy, ponie-waż truskawki są alkalizujące i moczopędne, działają też profilaktycznie, są świetne dla „wątrobiarzy” i nerkowców, dla chorych na płuca oraz dla dzieci i rekonwalescentów.
��
Truskawki w 100 g dostarczają zaledwie 40 kalorii, więc nie tuczą. Uważać jednak trzeba na dodatki, bo 100 g 35procentowej śmietany to już 330 kalorii, a podobna porcja cukru – 400 kalorii. Najlepsze są świeże, natychmiast po zerwaniu i po umyciu pod bieżącą wodą. Nie wolno ich moczyć, bo jak mówią Francuzi – woda „kradnie ich smak”. Kuchnia francuska serwuje truskawki skropione czerwonym winem, co poprawia ich smak i pikantność, a przy okazji pod wpływem wina ginie wiele bakterii „brudnych rąk”, m.in. bakterie cukru.
Pokrojone owoce w ćwiartki, posypane cukrem stanowią doskonały dodatek do ryżu, naleśników, bitej śmietany, kremu waniliowego, budyniu. Z truskawek przyrządza się przepyszne konfitury, dżemy, nektary, soki, kompoty. Godne polecenia jest zamrażanie dorodnych, dojrzałych owoców, dzięki czemu możemy przez cały rok mieć w kuchni świeże truskawki. Lus
SAłATKA fANTAZyJNA½ główki kapusty białej lub włoskiej drobno poszatkowanej (można zastąpić je sałatą kruchą, np. lodową), 3 filiżanki pokrojonych na ćwiartki świeżych lub mrożonych truskawek (można je zastąpić malinami, jeżyna-mi, porzeczkami).Sos aromatyczny: ¾ filiżanki majonezu, ¼ łyżeczki curry (lub przyprawy chińskiej), 1-2 łyżeczki soku z cytryny, 2 łyżeczki miodu, pieprz do smaku. Sos powinien być pikantny. wymieszać kapustę z owocami, polać sosem.
SAłATKA TRuSKAWKOWA Z OGóRKAMISkładniki na 4 porcje: 1 duży ogórek, 500 g truskawek, sałata fryzyjska lub inna, sok z jednej cy-tryny, 3-4 łyżki octu winnego, 4-6 łyżek oleju, sól, pieprz, ½ pęczka szczypioru.ogórek umyć, sparzyć i pokroić w cienkie plastry. umytą sałatę dokładnie osuszyć, najlepiej w specjalnej suszarce lub za pomocą białej serwetki, liście po-dzielić na mniejsze kawałki. Tru-skawki umyć, osączyć, usunąć szy-pułki, przepołowić i polać połową soku cytrynowego. na talerzach rozłożyć porcje sałaty, następnie plastry ogórka i truskawki. do po-zostałej porcji soku cytrynowego wlać ocet winny i olej, następnie wsypać sól i pieprz. Mieszać tak długo, aż składniki się połączą i powstanie jednolity, gładki sos winegret. umyty szczypior drobno pokroić i dodać do sosu. całość wymieszać. Tak przygo-towanym sosem skropić każdą porcję sałatki. Podawać z różnymi gatunkami serów twardych.
��
KOKTAJl TRuSKAWKOWydo wysokiego naczynia włożyć 500 g umytych truskawek, wlać 1 litr schłodzonego mleka i wsypać 3-4 łyżki cukru. całość dokładnie zmiksować. koktajl rozlać do czterech wysokich szklanek. Mleko można zastąpić np. maślanką. koktajl jest równie dobry, jeśli do jego przyrządzenia wykorzystamy ½ l mleka i ½ l śmietany.
SłODKI DESER ZE ŚWIEżyMI TRuSKAWKAMISkładniki na 4 porcje: 500 g śmietany kremówki, 40 g cukru, rdzeń z 1 laski wani-lii, 6 łyżeczek sypkiej lub 3 listki białej żelatyny, 100 g jagód, 400 g truskawek.Śmietanę połączyć z cukrem i wanilią, doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu około 10 minut. Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie, a następ-nie dodawać powoli do gorącej masy śmietanowej, stale mieszając. deser śmie-tanowy rozlać do czterech salaterek i wstawić do lodówki, aby stężał. Truskawki dokładnie umyć i oczyścić z szypułek, a następnie zmiksować, ewentualnie do-dać cukru pudru i wymieszać. Schłodzony deser polać musem truskawkowym i udekorować umytymi i osączonymi jagodami.
POKARM DlA SKóRy –RADA DlA OSóB, KTóRE TROChę ZANADTO SIę OPAlIłynależy pokroić truskawki na pół i przyłożyć przekrojoną stroną do skóry. chłodna wilgoć zmniejszy pieczenie i pulsowanie. Skóra nie będzie później pękać i szybko dojdzie do siebie.