cukrzyca a zdrowie 15

56
1 Nie sposób nie zgodzić się z twierdzeniem, iż praw- dziwa sztuka życia polega na tym, aby w codzienności dostrzegać to, co piękne. Zawsze jednak znajdą się ci, którzy zapytają, gdzie tego piękna szukać i jak, skoro współczesne życie to nie wakacje w beztroskiej cudnej krainie. Dla wielu nasza codzienność jest twarda, szara – z pośpiechem, stresem i zmęczeniem. Nie ma w niej miejsca na taki luksus jak piękno. Tymcza- sem tak niewiele trzeba, aby odrobinę odetchnąć. Przecież najmniejsze zmartwienie, frustracja i stres mają ogromny wpływ na nasze nastroje, na nasze nastawienie do życia, a powodzenie i zdro- wie w ogromnej mierze zależą od stanu ducha. Pamiętając o tym – nie dajmy się szarzyźnie! Dla jednych odskocznią będzie krótki spacer, roz- mowa z osobą przyjazną, czy moment poświęcony kotu, rybkom, albo chwila relaksu. A przy okazji rozejrzyjmy się – jesteśmy zanurzeni w pięknie, w przenośni i dosłownie. Spójrzmy choćby na drzewa za oknem… Właśnie. Drzewa – architektoniczny cud przy- rody – czy z przepyszną zielenią latem, czy też ogołocone z liści, zawsze są pełne życia. A wśród konarów i gałęzi co dnia rozgrywają się spektakle z ptakami w roli głównej. Poeta angielski, Lord Byron radził: „Śmiej się, kiedy tylko możesz. To najtańszy lek”. Danuta Maria Roszkowska REDAKCJA MAGAZYNU MEDYCZNEGO „CUKRZYCA A ZDROWIE” Wydawca: Wszechnica Diabetologiczna PSD ZW w Białymstoku Adres redakcji: ul. Warszawska 23, 15-062 Białystok tel. 085 741 57 01, tel./fax 085 732 99 74 e-mail: [email protected] www.cukrzycaazdrowie.pl Redaktor naczelna: Danuta Maria Roszkowska Z REDAKCJą WSPółPRACUJą: Sylwester Barski prof. dr hab. Maria Borawska prof. dr hab. n. med. Ewa Otto-Buczkowska Marek Dolecki dr n. med. Joanna Filipowska mgr Małgorzata Frąś dr n. med. Hanna Bachórzewska-Gajewska mgr Wiesława Gołąbek prof. dr hab. n. med. Maria Górska mgr Michał Iwańczuk prof. dr hab. n. med. Ida Kinalska dr n. med. Małgorzata Korolczuk-Zarachowicz Jolanta Kowalska mgr Bogumiła ławniczak Daniel Michno Beata Nowakowska mgr Jolanta Obidzińska Radosław Roszkowski Renata Saniewska prof. dr hab. n. med. Jacek Sieradzki prof. dr hab. n. med. Małgorzata Szelachowska Lucyna Szepiel prof. dr hab. n. med. Mirosława Urban Bohdan Waydyk Anna Worowska Dorota Wysocka dr n. med. Halina Wójcik Tłumaczenie z języka angielskiego: Michał Iwańczuk Redakcja graficzna: Lucyna Szepiel Fot. Anna Worowska Wydanie magazynu zostało dofinansowane przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Upload: redakcja-cukrzyca-a-zdrowie

Post on 27-Mar-2016

227 views

Category:

Documents


5 download

DESCRIPTION

Magazyn Medyczny Cukrzyca a Zdrowie nr 15

TRANSCRIPT

Page 1: Cukrzyca a Zdrowie 15

1

Nie sposób nie zgodzić się z twierdzeniem, iż praw-dziwa sztuka życia polega na tym, aby w codzienności dostrzegać to, co piękne.Zawsze jednak znajdą się ci, którzy zapytają, gdzie tego piękna szukać i jak, skoro

współczesne życie to nie wakacje w beztroskiej cudnej krainie.Dla wielu nasza codzienność jest twarda, szara – z pośpiechem, stresem i zmęczeniem. Nie ma w niej miejsca na taki luksus jak piękno. Tymcza-sem tak niewiele trzeba, aby odrobinę odetchnąć.Przecież najmniejsze zmartwienie, frustracja i stres mają ogromny wpływ na nasze nastroje, na nasze nastawienie do życia, a powodzenie i zdro-wie w ogromnej mierze zależą od stanu ducha.Pamiętając o tym – nie dajmy się szarzyźnie!Dla jednych odskocznią będzie krótki spacer, roz-mowa z osobą przyjazną, czy moment poświęcony kotu, rybkom, albo chwila relaksu. A przy okazji rozejrzyjmy się – jesteśmy zanurzeni w pięknie, w przenośni i dosłownie. Spójrzmy choćby na drzewa za oknem…Właśnie. Drzewa – architektoniczny cud przy-rody – czy z przepyszną zielenią latem, czy też ogołocone z liści, zawsze są pełne życia.A wśród konarów i gałęzi co dnia rozgrywają się spektakle z ptakami w roli głównej.Poeta angielski, Lord Byron radził: „Śmiej się, kiedy tylko możesz. To najtańszy lek”.

Danuta Maria Roszkowska

Redakcja Magazynu Medycznego „cukRzyca a zdRowie”wydawca: wszechnica diabetologiczna PSd zw w Białymstokuadres redakcji:ul. warszawska 23, 15-062 Białystoktel. 085 741 57 01, tel./fax 085 732 99 74e-mail: [email protected] www.cukrzycaazdrowie.pl

Redaktor naczelna:danuta Maria Roszkowska

z Redakcją wSPółPRacują: Sylwester Barskiprof. dr hab. Maria Borawskaprof. dr hab. n. med. ewa otto-BuczkowskaMarek doleckidr n. med. joanna Filipowskamgr Małgorzata Frąśdr n. med. Hanna Bachórzewska-gajewskamgr wiesława gołąbekprof. dr hab. n. med. Maria górskamgr Michał iwańczukprof. dr hab. n. med. ida kinalskadr n. med. Małgorzata korolczuk-zarachowiczjolanta kowalskamgr Bogumiła ławniczakdaniel MichnoBeata nowakowskamgr jolanta obidzińskaRadosław RoszkowskiRenata Saniewskaprof. dr hab. n. med. jacek Sieradzkiprof. dr hab. n. med. Małgorzata SzelachowskaLucyna Szepielprof. dr hab. n. med. Mirosława urbanBohdan waydykanna worowskadorota wysockadr n. med. Halina wójcikTłumaczenie z języka angielskiego:Michał iwańczukRedakcja graficzna:Lucyna Szepiel

Fot.

Ann

a W

orow

ska

wydanie magazynu zostało dofinansowane przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji osób niepełnosprawnych

Page 2: Cukrzyca a Zdrowie 15

2

SPIS TREŚCI

4 Deklaracja poznańska

5 Z korzyścią dla pacjenta i lekarza

8 Mity o cukrzycy

10 Nestorka

11 Silikon – twój wróg?

13 …nie taka gorzka

16 Depresja i cukrzyca

19 Niewidomy tenor

21 Wiosna

28 Wzmocnij ducha i ciało

Page 3: Cukrzyca a Zdrowie 15

3

29 Eskimosi wiedzą co jest cool

34 Kwadratura wypowiedzi

37 Kiedy chorujesz…

39 Nasz słodki wróg

41 Zagram rolę, jaką mi napiszesz

44 Gdy bolą plecy

46 Interakcje

49 Nóżelec

50 Śmieciożercy

52 Dieta nocy i dnia

54 EM – cegiełki życia

Page 4: Cukrzyca a Zdrowie 15

4

W Polsce ludziom chorym na cukrzy-cę żyje się gorzej niż źle. Wynika to z faktu ze decydenci oraz parlamen-tarzyści nie widzą należycie problemu tej grupy osób albo starają się widzieć go w minimalnym stopniu. Polska weszła w struktury Unii Europejskiej t z tego tytułu winna spełniać zobo-wiązania wynikające z tej przynależ-ności i rozwiązywać wiele problemów struktur Służby Zdrowia i Opieki Społecznej. Dotyczy to m.in. 5-milio-nowej rzeszy ludzi chorych na cukrzy-cę w Polsce. Pragniemy przypomnieć, że cała Europa Zachodnia oraz nowe państwa członkowskie z dawnego obozu komunistycznego potrafiły rozwiązać sprawę ludzi chorych na

cukrzycę w swoich krajach, a jedynie Polska tego tematu nie podejmuje, aby cukrzycę uznać za chorobę społeczną, a dzieje się to tylko dlatego, że wiąże się to z dodatkowymi wydatkami państwa na tę grupę osób (dodatki dietetyczne). Szacunkowo w Polsce w chwili obecnej na cukrzycę różnego typu choruje 5 milionów rodaków a w najbliższych latach przewiduje się wzrost chorych do 10 milionów.

Dotychczas, mimo upływu lat, nikt nie próbował zapobiec rosnącemu zagrożeniu epidemią cukrzycy; są obietnice, nie ma rozwiązań.

Dlatego należy jak najszybciej do-strzec problem i uregulować go praw-nie – odpowiednimi ustawami.

Zdajemy sobie sprawę, że wiążę się to z dużym obciążeniem budżetu pań-stwa i że chorzy z cukrzycą nie mają klauzuli uprzywilejowania. Jednak rachunek ekonomiczny jest prosty: wydatki związane z niepełnosprawno-ścią chorych na cukrzycę, którzy stają się inwalidami w wyniku powikłań cukrzycowych, są wielokrotnie wyższe.

Pod wystąpieniem, które Oddział Po-wiatowy w Skarżysku-Kamiennej skie-rował do Ministra Zdrowia, podpisują się wszystkie organizacje działające na rzecz chorych na cukrzycę, w tym również wydawca „Cukrzycy a Zdro-wie” – Wszechnica Diabetologiczna Podlaskiego Stowarzyszenia Diabety-ków w Białymstoku.

DEKLARACJA POZNAŃSKAMy – diabetycy dotknięci uciążliwą, prze-

wlekłą i podstępną chorobą, zgromadzeni na obchodach Światowego Dnia Walki z Cukrzycą pod hasłem „NIE POZWÓLMY UMIERAĆ DZIECIOM Z POWODU CUKRZYCY” na słynnym, historycznym Placu Wolności, gdzie w 1918 roku przemawiał Ignacy Paderewski, apelujemy do władz Rzeczpospolitej o poważ-ne traktowanie problemów społecznych, jakie wynikają z lawinowego wzrostu zachorowań na tę chorobę.

Taki apel niesie ze sobą również OŚWIAD-CZENIE Parlamentu Europejskiego i REZO-LUCJA ONZ.

W związku z powyższą sytuacją domagamy się:po pierwsze – umieszczenia cukrzycy

w Narodowym Programie Zdrowia na lata 2007-2015 z wypracowaniem strategii prewen-cji i walki z tą chorobą – nazywaną Pandemią XXI wieku;

po drugie – umożliwienia bezpośredniego dostępu diabetykom do lekarzy specjalistów – diabetologów – szczególnie dzieciom i mło-dzieży;

po trzecie – podwyższenia wycen punkto-wych procedur diabetologicznych i eliminacji limitów w kontraktach leczenia cukrzycy;

po czwarte – wprowadzenia dofinansowania

zakupu pomp insulinowych wraz z osprzętem dla osób z cukrzycą typu 1;

po piąte – utworzenia powszechnego systemu edukacji diabetologicznej, jako najefektyw-niejszej metody zapobiegania powikłaniom cukrzycowym jak – utrata wzroku, amputacje kończyn dolnych, zawały serca, niewydolność nerek;

po szóste – wprowadzenia na listy leków refundowanych analogów insuliny – Polska jako jedyny kraj w Europie dotychczas tego nie zrobiła;

po siódme – umieszczania w Rocznikach Statystycznych danych o zachorowalności na cukrzycę w skali kraju – dotychczas brak da-nych o tej chorobie;

po ósme – zaniechania ograniczeń w zdoby-waniu specjalizacji – diabetologia wobec leka-rzy internistów oraz wprowadzenie do progra-mu nauczania studentów medycyny zagadnień o cukrzycy;

po dziewiąte – stworzenia systemu opieki zapobiegającego amputacjom kończyn dolnych, poprzez uruchomienie gabinetów stopy cukrzy-cowej;

po dziesiąte – otoczenia przez służbę zdrowia opieką psychologiczną osób z cukrzycą i ich rodzin.

Page 5: Cukrzyca a Zdrowie 15

5

Maria Górska, profesor dr hab. n. med.Fot. Marek Dolecki

Nowy program kompleksowej opieki nad chorymi na cukrzycę.

Z korzyścią dla pacjenta i lekarza

Kompleksowa opieka specjali-stów w jednym miejscu, do tego bez kolejek i tracenia czasu przez pacjenta – taki zamysł przyświe-ca wprowadzonej w tym roku przez Narodowy Fundusz Zdro-wia kapitacyjnej specjalistycznej ambulatoryjnej opiece nad chorym na cukrzycę (KAOS). W kilku miastach w Polsce już powstały pierwsze tego typu ośrodki.

PORADNIA ZAMIAST SZPITALA

Kompleksowa opieka nad pa-cjentem z cukrzycą to propozycja skierowana do osób z cukrzycą typu I i II, leczonych insuliną oraz kobiet, u których choroba pojawiła się po raz pierwszy w czasie ciąży. Poradnie diabetologiczne, które podejmą się takiego wyzwania, zbierają deklaracje od zaintereso-wanych pacjentów. NFZ za każdą zadeklarowaną osobę płaci temu świadczeniodawcy miesięczną

stawkę kapitacyjną, w ramach której poradnia zapewnia pa-cjentowi kompleksową opiekę. Stawka kapitacyjna – podobnie jak w podstawowej opiece zdrowot-nej – przekazywana jest poradni niezależnie od tego, czy zadekla-rowana osoba korzysta z porad w danym miesiącu.

Po podpisaniu umowy z NFZ, lekarz diabetolog będzie wykony-wał choremu badania kontrolne i udzielał konsultacji, będzie też zobligowany do wykonania w razie potrzeby świadczeń pozwalających na wyregulowanie nieprawidło-wego stężenia cukru u pacjenta. Świadczenia te wykonywane będą na miejscu w przychodni (a nie jak dotychczas – w szpita-lu). NFZ chce, aby w ten sposób w przypadku lekkich zaburzeń metabolicznych (hiperglikemia, odwodnienia) udzielać choremu pomocy w warunkach ambulato-ryjnych bez odsyłania do szpitala. W ramach kompleksowej opieki pacjent będzie mógł też liczyć na

konsultację specjalisty: kardiologa, okulisty lub neurologa, bez ko-nieczności czekania w kolejce do poradni specjalistycznych. Będą mu także wykonane niezbędne specjalistyczne badania (np. USG czy EKG). Taki ośrodek ma być czynny w godzinach od 8 do 18, a na jednego diabetologa przypa-dać ma średnio 700 pacjentów.

POMySł bARDZO DObRy

– Pomysł wprowadzenia takiej kompleksowej opieki jest bardzo dobry, bo teraz pacjenci biegają od specjalisty do specjalisty, tracą czas, nie prowadzi takiego pacjen-ta skoordynowana grupa lekarzy, przez co nie docierają informacje od jednego do drugiego leka-rza – mówi prof. Maria Górska, kierownik Kliniki Endokrynolo-gii, Diabetologii i Chorób We-wnętrznych Akademii Medycznej w Białymstoku.

Page 6: Cukrzyca a Zdrowie 15

6

KAOS wszystko porządkuje w jednym miejscu, pacjent ma swojego lekarza prowadzącego, bardzo dobrego specjalistę i grupę innych specjalistów. Lekarz prowadzący przy każdej wizycie wykonywałby wszelkie badania kontrolne, przez co można by ści-śle kontrolować rozwój ewentual-nych powikłań cukrzycy. Mógłby również, w razie potrzeby, sko-rzystać z konsultacji neurologa, okulisty, chirurga naczyniowego, kardiologa. Byłaby też możliwość wykonania badań kardiolo-gicznych, co jest bardzo ważne u pacjentów z cukrzycą, u których choroba niedokrwienna dość często przebiega skąpoobjawowo. Dlatego taka pełna współpraca z kardiologiem jest po prostu konieczna. Ponadto w ramach kompleksowej opieki pacjent miałby zapewnioną ocenę para-metrów metabolicznych, czyli nie tylko wyrównania cukrzycy, ale również parametrów lipidowych czy ocenę funkcji nerek. Mało tego, taki ośrodek zajmujący się kompleksową opieką nad chorymi na cukrzycę, ma też być doskona-le wyposażony, m.in. w najlepszy sprzęt do kontroli przepływu krwi w naczyniach, która byłaby doraźnie przeprowadzana przy każdej wizycie, sprzęt do oceny czucia, bardzo ważnej przy ocenie neuropatii, która jest bardzo trudno wykrywanym, ale częstym powikłaniem cukrzycy.

– Badania te zapewniłyby ochro-nę i prewencję przy zapobieganiu powikłań cukrzycowych – mówi prof. Górska. – To wygodniejsze i dla pacjenta i dla lekarza.

EDuKACJAI PROfILAKTyKA

Prof. Maria Górska dodaje, że przy nowym ośrodku kompleksowej

opieki w Białymstoku mógłby też powstać gabinet stopy cukrzyco-wej. Takiej specjalistycznej pla-cówki nie ma obecnie na Podlasiu. Zespół stopy cukrzycowej jest dość częstym powikłaniem źle wy-równanej cukrzycy, następstwem zmian w obwodowym układzie nerwowym (powodującym zanik czucia oraz zniekształcenia stóp), w naczyniach (efekt to miażdżyca i niedokrwienie) oraz infekcji – bakterii i grzybów. Niestety, często późne rozpoznanie i leczenie tego powikłania kończy się amputacją kończyny. Tymczasem odpowied-nia profilaktyka sprawia, że aż 85 procentom amputacji można zapobiec.

– Na razie to olbrzymi problem, bo wzrasta liczba amputacji koń-czyn z powodu powikłań cukrzy-cy – mówi prof. Maria Górska. – Niestety, propozycje finansowe NFZ na ten rok na leczenie stopy cukrzycowej są znacznie mniejsze, niż potrzebujemy. Już w ubiegłych latach wydawaliśmy na leczenie ta-kiego pacjenta dwukrotnie więcej pieniędzy niż otrzymywaliśmy z funduszu, tracąc na każdej ho-spitalizacji. W tym roku propozy-cja jest jeszcze gorsza, nie ma teraz np. możliwości zlecenia badań angio CT, czyli oceny naczyń. Dla-tego liczyłam na to, że przy okazji ośrodka KAOS mógłby powstać gabinet leczenia stopy cukrzy-cowej. Są już takie w Gdańsku, Warszawie, Krakowie i Poznaniu. Kompleksowa opieka nad pacjen-tem chorym na cukrzycę, objęłaby też jego edukację.

– Edukacja ma olbrzymie znacze-nie w cukrzycy – zaznacza prof. Maria Górska. – Brak świadomo-ści choroby u takiego pacjenta, to klęska. Część chorych niestety neguje potrzebę edukacji i trze-ba wielkiej pracy i wysiłku, aby przekonać ich do zmiany trybu życia. Niedawno mieliśmy trzech

pacjentów w śpiączce cukrzyco-wej z powodu niewyrównania cukrzycy. Tak ostrych powikłań dawno nie mieliśmy, ale ci pacjenci nigdzie się nie zgłaszali, nic nie robili ze swoją chorobą.

Dlatego bardzo ważne jest nauczenie pacjenta samokontroli, czyli oznaczania stężenia cukru we krwi, odmierzania dawki leku czy insuliny. To trudne, bo pacjentami często są osoby starsze, mające kłopoty ze wzrokiem czy słuchem. A badania potwierdzają, że osoba wyedukowana ma znacznie lepiej wyrównane stężenie cukru i póź-niej występują u niej powikłania cukrzycy.

ZA MAłO PIENIęDZy

Mimo że wymogi NFZ wobec ośrodka zainteresowanego KAOS są spore, większość specjalistycz-nych klinik – w tym białostocka – je spełnia. Niestety, w wielu przypadkach kwestia utworzenia takiej placówki rozbija się o pie-niądze. Dlatego na razie ośrodki tego typu powstały tylko w Zabrzu i Olsztynie.

– Żeby poradnia kompleksowej opieki działała odpowiednio, musimy zatrudnić dodatkowych specjalistów i pielęgniarki – mówi prof. Górska. – Niestety, przy obecnych wyliczeniach, kadra ośrodka straciłaby finansowo na przejściu do takiej poradni. Sprawę dodatkowo skomplikowa-ło wprowadzenie unijnego czasu pracy dla lekarzy. Ale jeśli tylko zmienią się warunki, ośrodek przy naszej klinice na pewno powstanie. Zwłaszcza, że zain-teresowanie poradnią jest duże – już mamy zebraną dużą grupę deklaracji od pacjentów. Dlate-go na pewno do tego pomysłu wrócimy.

Urszula Ludwiczak

Page 7: Cukrzyca a Zdrowie 15

200x260_dialevel_med_cukrzyca_a_1 1 2007-11-11 15:58:11

Page 8: Cukrzyca a Zdrowie 15

8

Prawdę o cukrzycy poznajemy najczęściej w chwili, gdy nas dotyka. Niestety, poziom wie-dzy na ten temat w społeczeństwie wciąż jest daleki od zadowalającego, a obawy przed „nie-znanym” rodzą mity i irracjonalne zachowania.

Mity o cukrzycyCukrzyca jest zaraźliwa.To nieprawda. Cukrzycą nie można się zarazić jak grypą czy różyczką. Nie przeno-si się pomiędzy osobami, które ze sobą śpią, wspólnie jedzą, czy przebywają w tym samym pomieszczeniu. Cu-krzyca jest chorobą systemu endokrynologicznego, a kon-kretnie trzustki, która produ-kuje niewystarczające ilości insuliny lub w ogóle przestaje funkcjonować. W przypad-ku cukrzycy typu 2 pewną rolę odgrywają także geny – pośród członków rodziny, w której są chorzy na cukrzy-cę, ryzyko zachorowania jest wyższe. Duże znaczenie ma także styl życia.

Cukrzycę wywołuje spożycie zbyt dużej ilości cukru i słodyczy.To nieprawda. Cukrzycę wywołuje kombinacja czynników genetycz-nych oraz wynikających ze stylu życia. Ilość spożywanego cukru nie ma znaczenia, o ile nie prowadzi do otyłości, która zwiększa ryzyko wystą-pienia cukrzycy typu 2. Jeśli w rodzinie są chorzy na cukrzycę, należy starać się zdrowo odżywiać i regularnie ćwiczyć, aby utrzymać wagę na odpowiednim poziomie.

Chorzy na cukrzycę nie mogą jeść słodyczy i cukru.To bardzo powszechne i całkowicie błędne przekonanie. Prawdą jest, że chorzy na cukrzycę nie powinni przesadzać ze słodyczami, ale to samo można przecież powiedzieć o ludziach zdrowych. Jeśli stanowią one element zrównoważonej diety, połączonej z regularnymi ćwiczeniami fizycznymi, słodycze nie są niczym złym.

Chorzy na cukrzycę powinni maksymalnie ograniczyć spo-życie produktów skrobiowych, takich jak chleb, ziemniaki i makarony.Chleb pełnoziarnisty, kasze, makarony, ryż i warzywa takie jak ziemniaki, groch i kukurydza to ważny element zdrowej diety. Dlatego mogą i powin-ny być spożywane przez chorych na cukrzycę. Kluczem do wszystkiego jest odpowiednia ilość. Z niczym nie można przesadzać.

Page 9: Cukrzyca a Zdrowie 15

9

Insulina wyleczy mnie z cukrzycy.To nieprawda. Cukrzyca jest choro-bą nieuleczalną, jednak dzięki zdro-wej diecie, dbaniu o właściwą wagę ciała oraz ćwiczeniom fizycznym można ją kontrolować i ograniczyć ryzyko występowania powikłań.

Owoce są zdrowe, więc można objadać się nimi do woli.Owoce są zdrowe – to prawda. Zawierają błonnik oraz duże ilości witamin i minerałów, a ponieważ zawierają także węglowodany, warto włączyć je do swojej diety. Jednak z niczym nie można przesadzać, więc w sprawie ilości spożywanych owoców także należy skonsultować się z dietetykiem.

Chorzy na cukrzycę nie po-winni uprawiać sportu.To nieprawda. Zarówno dorośli, jak i dzieci chore na cukrzycę nie tylko mogą, ale wręcz powinni uprawiać ćwiczenia fizyczne, bo to dzięki nim mogą kontrolować wagę swego ciała i regulować poziom glukozy we krwi. Zmniejszają także ryzyko związane z powikłaniami cukrzycy, takimi jak choroby serca.

Zebrał Michał Iwańczuk

Chorzy na cukrzycę powinni jeść produkty dietetyczne.Zdrowa dieta dla chorego na cukrzycę jest identyczna, jak dla kogokolwiek innego – z niską zawartością tłusz-czu, umiarkowaną ilością soli oraz cukru, posiłkami opartymi na produktach pełnoziarnistych, warzy-wach i owocach. Dietetycz-ne i „diabetyczne” wersje pokarmów zawierających cukier nie są specjalnie ko-rzystne – wbrew pozorom podnoszą poziom glukozy we krwi, są zwykle znaczą-co droższe i z uwagi na wy-stępujące w nich alkohole cukrowe mogą powodować rozwolnienia.

Chorzy na cukrzycę czę-ściej zapadają na grypę i przeziębienie.To nieprawda. Chorzy na cukrzycę nie przeziębiają się częściej niż osoby zdrowe. Zaleca się jednak, by szczepili się przeciwko grypie, a to dla-tego, że każdego typu infekcja wpływa na kontrolę poziomu cukru we krwi, zwiększając ryzyko występowania zbyt wysokiego poziomu glukozy, a u osób z cukrzycą typu 1 – kwasicy ketonowej.

Insulina prowadzi do rozwoju miażdżycy (arteriosklerozy) i do wysokiego ciśnienia krwi.To nieprawda. Dawniej sądzono, że insulina może powodować wzrost ci-śnienia i prowadzić do przyspieszenia postępów procesu miażdżycowego, ale to nieprawda.

Fot. Danuta Roszkowska

Page 10: Cukrzyca a Zdrowie 15

10

W listopadzie 1924 roku sze-ścioletnia wówczas Gladys Dunn zaczęła przyjmować

zastrzyki z insuliny. Było to zaledwie trzy lata po odkryciu tego specyfiku. Powszechnie uważa się ją za osobę najdłużej żyjącą z cukrzycą.

Urodzona w Północnej Dakocie Gla-dys straciła rodziców podczas epidemii grypy w 1920 roku. Miała wówczas trzy lata. Na szczęście ona i jedna z jej sióstr zostały wkrótce zaadoptowane przez sąsiadów z tej samej wsi. Pamięta, że zanim usłyszała diagnozę, źle się czuła i przez cały czas chciało jej się sikać. Po przebyciu dziewięciu mil do najbliż-szego miasteczka, gdzie znajdował się

DługOwIeCzNOść I DObre zDrOwIe – z CukrzyCą

Gladys C. Lester Dull – 83 lata z cukrzycą

gabinet lekarza, stwierdzono u niej cukrzycę typu 1. Doktor nie wiedział, jak leczyć cukrzycę i zasugerował rodzicom adopcyjnym, by zawieźli Gladys do Kliniki Mayo w Rochester w stanie Minnesota. Gladys pamięta długą podróż pociągiem z domu do kliniki, gdzie natychmiast przyjęto ją do szpitala i poddano terapii za pomocą dostępnej od niedawna insu-liny firmy Lilly.

– Pamiętam pierwszy zastrzyk jaki dostałam i że bardzo się go bałam – wspomina Gladys po ponad 80 la-tach. – Igły sprawiały wówczas dużo więcej bólu niż dzisiaj – i dużo więcej kosztowały.

Jej matka brała udział w wykładach w Klinice Mayo, gdzie uczyła się wa-żyć odpowiednie ilości pożywienia, używając do tego kawałków wosku. – Od tamtej pory mama wszystko dla mnie ważyła – mówi. – Dawała mi zwykle o jeden gram więcej niż po-winna. Ponieważ Gladys nie mogła już jeść słodyczy, podczas cotygo-dniowych wizyt w miasteczku dzia-dek kupował jej zamiast tego gazetę z komiksem na ostatniej stronie.

Przez całe życie Gladys cieszyła się wsparciem ze strony rodziny i przyjaciół. W roku 1943, w trakcie II Wojny Światowej, wyszła za mąż. Przez dwa i pół roku Gladys i jej mąż George (urodzony w 1915 roku) żyli w separacji, gdy jego jednostka stacjonowała za morzem. Po jego powrocie przenieśli się do Walla Walla w stanie Waszyngton, gdzie

Gladys przez trzydzieści lat praco-wała w zakładzie fotograficznym. Gdy miała 30 lat na świat przyszło jej jedyne dziecko, syn Norm Dull, który mieszka dziś w pobliskim miasteczku.

59-letnie małżeństwo zakończyło się wraz ze śmiercią męża w 2002 roku. Co zadziwiające, Gladys przeżyła całą czwórkę swego rodzeństwa. Dwoje spośród jej braci i sióstr było od niej starszych, a dwoje młodszych – i żadne nie chorowało na cukrzycę. Jej ostatnia siostra zmarła niedawno na Alzhe-imera (symptomów której to choroby u Gladys nie ma w ogóle, choć ryzyko jej występowania u chorych na cukrzy-cę jest podwyższone). – Po tym, przez co przeszła moja siostra, a co mogłam na własne oczy obserwować, wolę cho-rować na cukrzycę niż na Alzheimera – mówi Gladys.

Odważna dziewięćdziesięciolatka uważa, że długowieczność zawdzię-cza przede wszystkim prowadzeniu aktywnego życia i trzymaniu się nakazów diety. – Kiedy byłam młod-sza, robiłam wszystko – jeździłam na koniach, na rowerze, na nartach, na motocyklu – zawsze byłam aktywna. Po dziś dzień potrafi „na oko” stwier-dzić, ile waży porcja pożywienia i nadal ściśle przestrzega diety. – To zasługa mojej matki – mówi. – Była bardzo wymagająca i rygorystyczna. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna.

Kolejnym sekretem długowieczno-ści Gladys jest fakt, że jest niezwykle sumienna, gdy idzie o zastrzyki z insuliny. – Przez te wszystkie lata nie opuściłam ani jednego zastrzy-ku – zapewnia. – Jak dotąd było ich ponad 60 tysięcy.

Obyśmy wszyscy żyli tak długo i w tak dobrym zdrowiu!

Tłum. Michał Iwańczuk

Nestorka

Page 11: Cukrzyca a Zdrowie 15

11

jednak pacjenci nie pamiętają o tym, ponie-waż nie zmusza ich do tego ból – mówi Sol Balkin, emerytowany ortopeda z Los Angeles County & University of Southern California Medical Center. W 1963 roku, po wysłuchaniu wykładu o zastosowaniu płynnego silikonu do powiększania biustu, Balkina zastanowiło, czy niewielka ilość silikonu wstrzyknięta w po-deszwy stóp nie zastąpiłaby utraconej tkanki tłuszczowej i nie przywróciła prawidłowego rozkładu obciążenia stopy, działając jak swoista wewnętrzna wkładka ortopedyczna?

Przetestował tę metodę na grupie ochotników i z radością stwierdził, że jest skuteczna. Jak wyjaśnia, „silikon sprawdza się w roli substy-tutu tkanki miękkiej”. Zaczął więc stosować go u kolejnych pacjentów, obserwować ich przez wiele lat po zabiegu, gromadzić wyniki badań pośmiertnych i przeprowadzać analizy. Od-rębne badania kliniczne wykonano niedawno także w Wielkiej Brytanii. Wyniki wszystkich prac, opublikowane w recenzowanych czasopi-smach, wskazywały na bezpieczeństwo iniekcji silikonu i skuteczność zapobiegania owrzodze-niom tą metodą, choć w niektórych przypad-kach zabieg trzeba było powtarzać.

Silikon – twój wróg?

widmo procesów sądowych przeszkodą w leczeniu stopy cukrzycowej.

Owrzodzenie stopy, problem na pozór banalny, dla wielu cierpiących na cukrzycę staje się wyrokiem śmierci z odroczeniem. Trudno poddaje się leczeniu, często zaś kończy się ampu-tacją kończyny, a nawet powikłaniami ogólnoustrojowymi i zgonem. W USA jest większym zagrożeniem niż rak jelita grubego – pięć lat od rozpozna-nia tzw. stopy cukrzycowej przeżywa niewiele ponad połowa pacjentów. Spośród 20 mln Amerykanów choru-jących na cukrzycę aż milion umrze z tego powodu. Statystyki są wstrząsa-jące, ale jeszcze bardziej szokuje fakt, że od 40 lat znana jest dobra metoda zapobiegania temu powikłaniu, a FDA do tej pory nie zdecydowała się na jej zaaprobowanie.

Stopa cukrzycowa rozwija się głównie wskutek uszkodzeń nerwów, typowych dla cukrzycy. Zaburzenia unerwienia ruchowego prowadzą do zniekształceń stóp, a w następstwie do ich punk-towego przeciążenia podczas stania i chodzenia. Uszkodzenie nerwów czuciowych uniemożliwia zaś odbiór jakichkolwiek bodźców. Jak tłumaczy David Armstrong, ortopeda z Rosa-lind Franklin University w Chicago, chorzy „tracą dar odczuwania bólu”, a nieświadomi problemu, bez ograni-czeń eksploatują kończynę. W końcu w przeciążonej strefie zużywa się amortyzująca warstwa tkanki tłusz-czowej między skórą a kością stopy, a potem zgniatana skóra ulega mar-twicy i powstaje owrzodzenie. „Chorzy chodzą z dziurą w stopie, jakby to była dziura w bucie” – mówi Armstrong. Wrzód pozostawiony bez leczenia ulega zakażeniu (często beztlenowemu, czyli zgorzeli), co może doprowadzić do amputacji palców, stopy lub nawet całej kończyny – o ile wcześniej nie dojdzie do zagrażającej życiu posocz-nicy.

Najlepszą metodą zapobiegania owrzodzeniom jest odciążenie uci-skanych części stóp. Lekarze zalecają więc chorym noszenie specjalnych butów lub wkładek ortopedycznych,

Page 12: Cukrzyca a Zdrowie 15

12

Jednak nowa terapia nie doczekała się jeszcze oficjalnej akceptacji. Balkin uważa, że to tylko kwestia natury politycznej. W latach 1984-1998 klient-ki chirurgów plastycznych wniosły przeciw największemu producentowi silikonu, koncernowi Dow Corning (będącemu również sponsorem jedne-go z badań Balkina), szereg pozwów zbiorowych, twierdząc, że implanty silikonowe powiększające biust spowo-dowały u nich poważne szkody zdro-wotne, m.in. raka piersi i zaburzenia odporności. Dow Corning został zmu-szony do zawarcia wielomiliardowej ugody sądowej i całkowitego wycofania z rynku silikonu medycznego, a sam silikon stał się synonimem trucizny. To przeświadczenie utrzymuje się do dziś, mimo licznych dowodów na pełne bezpieczeństwo produktu – uważa Dick Compton, dyrektor generalny NuSil, największego obecnie dostawcy silikonu medycznego do wieloletnich implantów. „Literatura na ten temat jest naprawdę obszerna” – podkreśla.

W 1999 roku Institute of Medici-ne, zajmujący się zbieraniem danych naukowych, na których można opierać wytyczne dotyczące strategii postępo-wania medycznego, stanowczo zaprze-czył istnieniu jakichkolwiek powiązań między silikonem a zaburzeniami odporności i nowotworzeniem. Jednak FDA zwlekała z uchyleniem zakazu stosowania silikonowych implan-tów piersi aż do listopada 2006 roku. Według rzeczniczki FDA Josephine Tropei, Agencja uznała, że bezpieczeń-stwo płynnego silikonu nadal budzi wątpliwości. Jedynie jego zastosowanie do powstrzymania odklejania siat-kówki oka zostało zaakceptowane jako metoda lecznicza (Balkin używał go w terapii pacjentów w sposób niezgod-ny z zaleceniami).

Niezrażony przeciwnościami losu, chirurg próbował pozyskać różne fir-my i przekonać FDA o bezpieczeństwie i skuteczności swojej metody. Czterech producentów wyraziło zainteresowa-nie, lecz później wycofało się w obawie

przed odpowiedzialnością za produkt. Balkin wspomina, że wszystkie tłumaczyły się lękiem przed podzieleniem losu Dow Corning. Nie pomagał również fakt, że produktu nie da się opatentować, ponieważ jest to po prostu płynny silikon.

Sprawy mogą jednak przyjąć lepszy obrót. Balkin nawiązał współpracę z firmą z Ten-nessee, która spodziewa się, że do końca roku jej produkt uzyska zgodę na lecznicze sto-sowanie w krajach europejskich. Następnie zamierza przystąpić do rozmów z FDA. Trzeba się jednak liczyć z tym, że Agencja zażąda przeprowadzenia dodatkowych kosztownych i długotrwałych badań. Balkin jest jednak dobrej myśli.

Skończył już 82 lata, ale od tak dawna zmaga się z problemem, że ma nadzieję doczekać szczęśliwego finału, zwycięstwa nauki nad polityką, i wprowadzenia płynnego silikonu do praktyki klinicznej.„Byłbym, ostrożnie to ujmując, naprawdę zadowolony” – mówi.

Melinda Wenner – „Scientific American” Oprac. J.N.

Page 13: Cukrzyca a Zdrowie 15

13

W Polsce na cukrzycę cho-ruje już ponad 1,5 miliona osób. Cukrzyca to główny powód zawałów serca, wyle-wów krwi do mózgu, utraty wzroku, chorób nerek oraz amputacji. Liczba chorych będzie rosnąć, ocenia się, że w 2030 roku liczba cu-krzyków osiągnie ponad 2,5 miliona, w tej liczbie co trzecia osoba będzie w wieku poniżej 30 lat.Okazuje się jednak, że cu-

krzyca ma także swoje do-bre strony. Wielu niedawno zdiagnozowanych chorych uważa, że ta groźna przypa-dłość tak naprawdę ocaliła im życie. Oto, co nam o sobie powiedzieli:

ANDrzej 32 lata, wrocławAndrzej jest administratorem sieci komputerowych. Cztery lata temu dowiedział się, że choruje na cu-krzycę typu 2. Natychmiast zaku-pił najnowocześniejszy glukometr i rozpoczął eksperyment naukowy na sobie samym.

– Musiałem dobrze poznać swój organizm. Mierzyłem poziom cukru rankiem, po przebiegnięciu dwóch kilometrów. Mierzyłem – przyzna-je – przed i po posiłku, wcześnie rano i późno w nocy. Chciałem się przekonać, jak każdy element mojego życia – jedzenie, ćwiczenia, praca, emocje, jak to wszystko wpływa na mój organizm.

Równocześnie Andrzej korzystał z Internetu i z pomocy lekarzy, by jak najwięcej dowiedzieć się o chorobie oraz jej wpływie na człowieka – jego

mięśnie, wątrobę, oczy, nerki, serce, system nerwowy.

– Jeśli uznasz, że cukrzyca to okazja, by czegoś się nauczyć, że to coś pozytywnego – mówi – możesz lepiej poznać siebie i dużo się o sobie dowiedzieć. Stajesz się ekspertem w sprawach swego ciała.

Po zachorowaniu na cukrzycę, An-drzej zaczął dużo biegać – czasami na-wet 20 kilometrów dziennie. Prakty-kuje także coś, co nazwał „równowagą energetyczną”: po dużym śniadaniu lub obiedzie w restauracji, spala zbęd-ne kalorie wracając do domu pieszo lub ćwicząc dłużej na siłowni.

Jego filozofia: mądra równowaga.Najpoważniejsza przeszkoda: lubił

dużo jeść, korzystać z życia. – Nie chciałem mieć poczucia winy z powo-du zjedzonego ciastka czy kieliszka wina.

Nagrody: większa czujność i świa-domość, lepszy sen, lepszy ogólny stan zdrowia, np. szybciej wychodzi z przeziębień czy grypy.

Praktyczne rady: zwróć się o pomoc i wsparcie do rodziny oraz przyjaciół. Zawsze zastanawiaj się, jakie mogą być długofalowe skutki twego stylu życia.

jOANNA45 lat, rzeszówCoś złego działo się z Joanną, gdy w styczniu zeszłego roku, po dwutygodniowym urlopie wróci-ła do pracy w szpitalu, gdzie była pielęgniarką. – Po dwóch dniach w pracy – wspomina – czułam się tak osłabiona, że poprosiłam jedną z koleżanek, by zbadała mi poziom cukru we krwi. Na wyświetlaczu pojawiły się trzy cyfry: 380. Szyb-ko zabrano mnie na odpowiedni oddział. Dopiero później zrozumia-łam, jak niewiele brakowało, bym rozstała się z tym światem.

Joanna nie zamierzała pozwolić, by spotkało ją to, co część chorych na cukrzycę, których często widywała w szpitalu. – Widziałam takich, którzy przez chorobę utracili nogi,

…nie taka gorzka

z ust lekarza padło to straszne słowo. Cukrzyca. Co robić? Na początek prze-czytaj historie czwórki chorych, których życie dzięki cukrzycy stało się zdrowsze, szczęśliwsze i spokojniejsze.

Page 14: Cukrzyca a Zdrowie 15

14

wzrok, a nawet życie. Ale z początku nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nigdy nie myślałam, że przytrafi mi się coś takiego. Płakałam.

Wydawało jej się, że wszystko, co zje, podnosi poziom cukru we krwi. Zaczę-ła szukać pomocy. Koleżanka z pracy powiedziała – Jedz mniej, częściej badaj poziom cukru we krwi, zamiast całego jabłka, zjedz ćwiartkę.

Joanna modliła się wspólnie z księ-dzem w szpitalnej kaplicy. – Szcze-gólnie zapadł mi w pamięć jeden wers – „Boże, daj mi siłę...” Bardzo mi wtedy pomógł.

– Dawniej jadłam dużo mięsa i chleba. Zaczęłam jeść więcej warzyw, dro-biu i ryb. W domu zawsze mieliśmy napoje gazowane i ziemniaczane chipsy. Wszystko to musieliśmy zmienić. Dzie-ciom się to początkowo nie podobało. Było dużo krzyku i płaczu, ale teraz jest inaczej. Polubiły zdrowe jedzenie.

– Staram się spacerować co najmniej pół godziny dziennie i wciągam w to dzieci – dodaje – W soboty chodzi-my na działkę brata i pomagamy mu w ogrodzie. W zamian dostajemy od niego owoce i warzywa.

Rezultaty? – Teraz mogę już śmiać się ze swojej cukrzycy. W pracy mówią na mnie Pani Diabetyk. Joanna rzuciła także palenie, zniknęła gdzieś jej dawna porywczość. – Dawniej wszystko mogło doprowadzić mnie do szewskiej pasji, ale od tego skakał mi poziom cukru we krwi. Dlatego, gdy ktoś mnie denerwuje, modlę się za niego i po prostu odchodzę. Nasze życie tu, na Ziemi, jest krótkie, a ja mam jeszcze dużo do zrobienia.

Jej filozofia: wiara i determinacja.Najpoważniejsza przeszkoda:

zrównoważenie dbania o zdrowie z koniecznością wychowywania trójki młodszych (spośród piątki) dzieci oraz pracą na pełen etat.

Nagrody: zrzucenie 21 kilogramów wagi, dużo więcej energii, mniej ner-wów i stresu.

Praktyczne rady: stwórz sobie grupę wsparcia, stawiaj na wiarę i poczucie humoru.

kArOl37 lat, bielsko białaPodczas rutynowej kontroli wzroku, okulista oznajmił Karolowi, że powi-nien zbadać się pod kątem cukrzycy. – Musiał coś tam zobaczyć. Nie mam pojęcia, co to było – mówi Karol.

Przeprowadzone badania wykazały, że poziom cukru w krwi Karola jest nieznacznie podwyższony, ale nie do tego stopnia, by wymagało to podjęcia leczenia.

Po pięciu latach corocznych badań okazało się jednak, że poziom cukru wzrósł jeszcze bardziej i lekarz rodzinny stwierdził, że to już prawie cukrzyca.

– Chciał zacząć leczyć mnie tak, jakby to była cukrzyca typu 2, uważał, że tego wymaga sytuacja. Przyznaję – byłem przerażony.

Dlaczego ta diagnoza wywołała u Ka-rola taką reakcję? – Nie jestem otyły. Nie byłem w, jak by to można nazwać, złej formie, choć nie byłem specjalnie aktywny – mówi Karol, który jest przedstawicielem handlowym i był w tamtym czasie młodym małżon-kiem.

– Moja żona, Alicja, jest dla mnie największym wsparciem – mówi.

Jego życie zmieniło się błyskawicznie. Zaczął przyjmować leki. Pomogły, ale Karol na tym nie poprzestał. Posta-nowił odwiedzić diabetologa. – To on przekonał mnie do zmiany diety. Zrozumiałem, jak moje ciało reagu-je na konkretne typy pożywienia. Zrozumiałem, że nie chodzi o to, by ze wszystkiego rezygnować, ale o to, by jeść z umiarem.

Fot. Danuta Roszkowska

Page 15: Cukrzyca a Zdrowie 15

15

Dla Karola rozpoczął się długi proces, w toku którego miał pogodzić się z tym, że cukrzyca towarzyszyć mu będzie do końca życia i warto zmienić swoje przyzwyczajenia w taki sposób, by był to okres jak najdłuższy. Przed diagnozą ćwiczył niewiele, brał się za siebie, by szybko rzucić ćwiczenia, a po pewnym czasie znów do nich powró-cić. Wszystko to musiało się zmienić.

– Szybko zdałem sobie sprawę, że nie mogę pozwolić sobie na ciągłe rozpo-czynanie i rezygnację z ćwiczeń – mówi. Zapisał się na siłownię i zmienił dietę.

– W szkole zawsze byłem tym naj-mniejszym. Chciałem, żeby przybyło mi trochę mięśni i wreszcie miałem do tego odpowiednią motywację.

Masa mięśniowa to dla chorego na cukrzycę duży plus, bo aktywne mięśnie automatycznie absorbują i spalają cukier.

Karol uważa, że cukrzyca była dla niego jak dzwonek na pobudkę. – Gdy zachorowałem, miałem 34 lata, waży-łem prawie 90 kilogramów i poza pod-wyższonym poziomem cholesterolu, nie miałem problemów ze zdrowiem. Dobrze się czułem, choć ważyłem trochę za dużo, unikałem tłuszczów. Nie zamierzałem zmieniać swego życia. Po usłyszeniu diagnozy nie byłem za-łamany, nie pomyślałem sobie „Boże, umieram”. – Było to raczej coś jak – no dobrze, takie dostałem od życia karty. Spróbujmy wziąć pod kontrolę to, co jest w moim zasięgu, a więc dietę i ćwi-czenia fizyczne.

Rezultat? – Czuję się lepiej niż kiedy-kolwiek wcześniej, zarówno pod wzglę-dem fizycznym, jak i psychicznym. Mogę powiedzieć, że robię, co w mojej mocy, by wszystko szło jak najlepiej i dobrze się czuję z tą świadomością. Reszta zależy od Boga.

Jego filozofia: od nerwówki do poczu-cia pełnej kontroli.

Najpoważniejsza przeszkoda: jak za-cząć poważnie traktować cukrzycę i jej powikłania, wiadomo, że początkowo ich nie widać i nie dają się odczuć.

Nagrody: mniejsze ryzyko zawału serca, doskonała kondycja fizyczna.

Praktyczne rady: nie ma cudów, zdrowe odżywianie i regularne ćwicze-nia fizyczne to najważniejsze zmiany jakich możesz dokonać.

kAtArzyNA 57 lat, warszawaPoczątkowo Katarzyna ukrywała swoją cukrzycę przed współpracownikami.

– Wstydziłam się. Pracuję na wy-dziale żywienia uczelni wyższej. Prawidłowe odżywianie się to, można powiedzieć, mój zawód i zdawało mi się, że dzięki ogromnej wiedzy w tym zakresie powinnam była uniknąć cukrzycy. Nie mogłam uwierzyć, że akurat mnie to spotkało.

Odżywianie było dla Katarzyny czymś więcej niż tylko zawodem. Było całym jej życiem. Wraz z mężem

byli właścicielami restauracji i – nie ukrywajmy – lubili jeść. Gdy usłyszała diagnozę, Katarzyna miała ponad 25 kilogramów nadwagi.

– Tyłam, ale tłumaczyłam sobie, że w mojej rodzinie wszystkie kobiety były przy kości. Po tym, jak zachoro-wałam, zdecydowałam, że najważniej-sze jest zdrowie i będę robić wszystko, by o nie zadbać.

Katarzyna zdawała sobie sprawę, że kontrolowanie wagi ciała i ćwiczenia fizyczne pomogą jej utrzymać poziom cukru we krwi na odpowiednim pozio-mie. Przeszła więc na dietę niskotłusz-czową. Jadła mniej i zaczęła ćwiczyć. Obiecała sobie, że na koniec tysiąclecia będzie już całkiem inną osobą

Po czterech miesiącach ćwiczeń w domu, poczuła się wystarczająco szczupła, by zacząć odwiedzać si-łownię. Tam natknęła się na trenera, który nauczył ją boksować. – Nigdy nie mogłam przekonać się do aerobiku, ale boks strasznie mi się spodobał!

Chwila, która zmieniła jej życie?– Pewnego dnia powiedziałam sobie:– Chwileczkę, nie zrzucam wagi po

to, by zmieścić się w ulubioną sukien-kę. Cukrzyca już zawsze będzie czę-ścią mnie. Wiem, że nie mogę liczyć na cud. Nie będzie wielkich zmian, tylko ciężka praca i posuwanie się naprzód małymi, ostrożnymi krocz-kami. – Dzięki temu zaczęła doceniać nawet najmniejsze sukcesy, które są dla niej drogą, po której zbliża się do większych zmian.

Jej filozofia: nawet najmniejsze sukce-sy mają znaczenie.

Najpoważniejsza przeszkoda: pozo-stawienie za sobą starych przekonań, takich jak „zawsze będę otyła” czy „nigdy nie pójdę na siłownię, bo źle wyglądam w dresie”.

Nagrody: większy spokój, wiara w sie-bie, niższa waga (zrzuciła 25 kilogra-mów).

Praktyczna rada: ciesz się z najmniej-szych sukcesów.

Michał Iwańczuk

Page 16: Cukrzyca a Zdrowie 15

16

Chorzy na cukrzycę często cierpią na de-presję, a cierpiący na depresję często zapa-dają na cukrzycę. Dla-czego tak się dzieje?

Na powyższe pytanie nie można jeszcze udzielić jednoznacznej odpo-wiedzi, ale naukowcy trafiają na coraz więcej tropów, które mogą doprowa-dzić do wynalezienia metod leczenia obu chorób.

Problemy, jakie stawia przed chorym cukrzyca, prowadzą często do depresji. W takim stanie bardzo trudno jest stosować się do wymogów diety, do

systematycznych ćwiczeń, a nawet zażywania leków służących do kontrolowania przebiegu choroby. Powstała w efekcie tego wszystkiego samonakręcająca się spirala prowadzi do pogłę-bienia się choroby, rozwoju powikłań cukrzyco-wych, a także – jak wynika z najnowszych badań – dwukrotnie zwiększa ryzyko śmierci.

– Z powodu depresji ledwie mogłam funkcjo-nować” – mówi Anna, lat 64. – Byłam strasznie zła. Leżałam tylko i patrzyłam na rybki w akwa-rium. Nic innego nie chciało mi się robić.

Anna przez długie miesiące nie sprawdzała poziomu cukru we krwi i jadła tylko słodycze, przyjmując leki, dzięki którym jej ciało mogło poradzić sobie z cukrem. Tak jak w przypadku wielu chorych na cukrzycę, jej depresja po-zostawała niezdiagnozowana. Ukrywała ją pod-czas wizyt u lekarza i nikomu nie przyszło do głowy, by zapytać ją, czy nie czuje się zanadto przygnębiona.

i cukrzyca

Depresja

Fot. Marek Dolecki

Page 17: Cukrzyca a Zdrowie 15

17

Ponieważ wielu pacjentów cierpi jednocześnie na cukrzycę oraz depresję, naukowcy szukają wspólnych powodów ich występowania i badają, czy depresja może stanowić czynnik predesty-nujący do cukrzycy. Oprócz tego testowane są metody leczenia, które pozwoliłyby zwalczać obie choroby jednocześnie.

– U wielu cukrzyków depresja pozostaje niele-czona. Ale też wiele osób nie reaguje odpowied-nio na leki antydepresyjne – mówi Frans Pouwer z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Amsterdamie. – Szukamy skuteczniejszych metod leczenia. Musimy lepiej poznać mechani-zmy stojące za pojawianiem się depresji u cho-rych na cukrzycę i cukrzycy u cierpiących na depresję.

Związki pomiędzy cukrzycą i depresją zo-stały po raz pierwszy opisane w XVII wieku, gdy Thomas Willis, wybitny angielski lekarz,

zauważył, że cukrzyca częściej występuje u ludzi ciągle przygnębionych. Z najnowszych badań wynika, że na depresję cierpi do 15 procent osób z cukrzycą, a u 25 procent spośród nich poja-wiają się w pewnych okresach życia symptomy tej choroby. Jest to odsetek znacząco wyższy niż w przypadku ludzi zdrowych.

Naukowcy nie mają pewności, co pojawia się jako pierwsze – cukrzyca czy depresja – ani czy kolejność jest inna w przypadku cierpiących

na cukrzycę typu 1 i typu 2. Cukrzyca typu 1 pojawia się zwykle w młodym wieku i niszczy komórki odpowiadające za produkcję insuliny. Cukrzyca typu 2 jest bardziej rozpowszechniona i występuje zwykle u starszych ludzi z nadwagą, z powodu której ich organizm w nieodpowiedni sposób reaguje na działanie insuliny.

Ponieważ często się zdarza, że cukrzyca i de-presja przez wiele lat nie zostają zdiagnozowane, odpowiedź na pytanie typu: „co było pierwsze – jajko czy kura” bywa bardzo skomplikowana. Wspomniana wcześniej Anna przez wiele lat słyszała od lekarzy, że w jej przypadku istnieje poważne ryzyko zachorowania, ale diagnozę usłyszała dopiero w roku 2000. Kobieta miała skłonność do popadania w nastroje depresyjne – szczególnie, gdy pojawiały się problemy w życiu osobistym – ale prawdziwa depresja dopadła ją, kiedy okazało się, że jest chora.

Wiosną 2006 Frans Pouwer wraz ze współpra-cownikami postanowili poddać ocenie dowody wskazujące na to, że pierwsza pojawia się depre-sja. Doszli do wniosku, że chroniczna depresja zwiększa ryzyko pojawienia się cukrzycy o 37 procent, a więc w stopniu podobnym, jak palenie czy zaniechanie ćwiczeń fizycznych. Choć dowo-dów z roku na rok przybywa, oznajmili, że nie można jeszcze z całą pewnością dowieść, iż de-presja prowadzi do pojawienia się cukrzycy. Nie można również jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób choroby te łączą się ze sobą. Zaczynają się jednak pojawiać pewne wskazówki.

Badania prowadzone w Centrum Cukrzyco-wym Joslin w Bostonie (ich wyniki opubliko-wano w magazynie „Diabetes” z lutego 2006) pokazują, że mózg osoby cierpiącej na cukrzy-cę typu 1 różni się od mózgu osoby zdrowej. Jest mniej gęsty i zbity, a także mniej wrażliwy w obszarze kory przedczołowej, która odpo-wiada za kontrolę nad emocjami oraz – jak się uważa – ma wpływ na rozwijanie się depresji. Planowane są dalsze badania nad tym, jak te zmiany wpływają na zachowanie chorych oraz czy ich efekty stają się z czasem coraz groź-niejsze.

Inni naukowcy prowadzą badania nad hor-monem stresu, kortyzolem, który w nadmiarze gromadzi się w ciałach osób cierpiących na depresję. Kortyzol zmniejsza produkcję insu-liny i ogranicza reakcje na jej działanie – są to przecież podstawowe cechy cukrzycy. Gdy brak insuliny, ciało nie jest w stanie przetworzyć po-

związki pomiędzy cukrzycą i depresją zosta-ły po raz pierwszy opisane w XVII wieku, gdy Thomas willis, wybitny angielski lekarz, za-uważył, że cukrzyca częściej występuje u ludzi ciągle przygnębionych.

z najnowszych badań wynika, że na depresję cierpi do 15 procent osób z cukrzycą, a u 25 procent spośród nich pojawiają się w pewnych okresach życia symptomy tej choroby.

Page 18: Cukrzyca a Zdrowie 15

18

żywienia na „paliwo” niezbędne do codziennej aktywności.

Pat Lustman, psychiatra z Uniwersytetu Wa-szyngtona w St. Louis, prowadzi badania nad tym, czy dieta, ćwiczenia oraz leki podnoszące wrażliwość ciała ludzkiego na działanie insuliny, zwiększają także skuteczność antydepresantów. Inne badania dowiodły już, że ograniczenie de-presji daje chorym na cukrzycę lepszą kontrolę nad poziomem cukru we krwi.

Jedno z opracowań zaprezentowanych podczas zjazdu członków Amerykańskiego Związku Dia-betyków w czerwcu 2006 sugeruje, że łącznikiem pomiędzy depresją a cukrzycą mogą być leki an-tydepresyjne. Na potwierdzenie tej tezy podano, że ryzyko pojawienia się cukrzycy u pacjentów, zgłaszających symptomy depresji na początku trwającego trzy lata okresu badań, okazało się wyższe u tych, którzy stosowali antydepresanty. Badania miały na celu zapobieżenie pojawienia

się cukrzycy u 3 tysięcy osób z grupy podwyż-szonego ryzyka (wysoki poziom cukru we krwi).

Co ciekawe, pacjenci stosujący leki antydepre-syjne oraz metforminę (lek obniżający poziom cukru we krwi) nie zapadali na cukrzycę, co może wskazywać na to, że działanie ochronne metforminy było silniejsze od potencjalnie szko-dliwych efektów działania antydepresantów.

Badacze nie umieją jeszcze wyjaśnić tych za-gadkowych rezultatów, ale Richard Rubin z Uni-wersytetu Johna Hopkinsa, kierownik projektu

badawczego, namawia pacjentów, by nie odsta-wiali leków antydepresyjnych, gdyż badania nie dowiodły, że wywołują one cukrzycę.

Innym fragmentem układanki mogą być zakłócenia w pracy systemu odpornościowego, które prowadzą do zapaleń. Tak cukrzyca typu 2, jak i depresja, charakteryzują się podwyższonym poziomem cytokin, białek układu odpornościo-wego, które przenoszą informacje do pod-wzgórza, czyli części mózgu odpowiadającej za nastrój oraz poziom cukru we krwi. Naukowcy szukają sposobów na ograniczenie zapaleń.

Grupa holenderskich naukowców pracujących nad związkami depresji oraz cukrzycy poszła w podobnym kierunku i zajęła się kwasami tłuszczowymi omega-3. Substancje te, obec-ne w niektórych gatunkach ryb oraz olejach roślinnych, wspomagają komunikację pomiędzy komórkami mózgu i ograniczają zapalenia. Niski poziom kwasów tłuszczowych omega-3 łączy się z depresją i może ograniczać zdolność organizmu do kontrolowania poziomu cukru we krwi. Naukowcy badają, czy wyższe poziomy obecności kwasów tłuszczowych omega-3 mogą prowadzić do polepszenia nastroju oraz ograni-czać oporność na działanie insuliny u cierpią-cych na depresję cukrzyków.

W przypadku wspomnianej wcześniej pani Anny, leczenie depresji pomogło jej także w ra-dzeniu sobie z cukrzycą. Przyjaciele namówili ją, by zwróciła się do specjalisty. Ten udzielił jej niezbędnych porad oraz przepisał leki antyde-presyjne, które poprawiły nastrój chorej. Anna zaczęła więcej ćwiczyć, zadbała o dietę, zrzuciła w ciągu kilku lat 30 kilogramów wagi i nie musi już brać leków cukrzycowych.

– Gdy minęła depresja, zdołałam wreszcie wziąć się w garść – mówi. – Moja cukrzyca jest w tej chwili pod kontrolą, a leki antydepresyjne przyjmuję w małych dawkach.

Oprac. M. Iwańczuk

badania Pata lustmana, psychiatry z uniwer-sytetu waszyngtona w St. luis, dowiodły, że ograniczenie depresji daje chorym na cukrzycę lepszą kontrolę nad poziomem cukru we krwi.

Naukowcy holenderscy, pracujący nad związ-kami depresji z cukrzycą, twierdzą, że niski poziom kwasów tłuszczowych omega-3 łączą sie z depresją i może ograniczać zdolność ograni-zmu do kontrolowania poziomu cukru we krwi.

Page 19: Cukrzyca a Zdrowie 15

19

Na pogrzebie Luciano Pavarottiego, wzruszył do łez żałobni-ków, śpiewając Ave Verum Corpus Amadeusza Mozarta! Kim jest ten, który – tak jak Pavarotti – rozstał się z pierw-

szą żoną, niewygodnym świadkiem zabiegów o karierę i pieniądze; odniósł sukces sceniczny i fonograficzny, zarobił bajeczne pienią-dze, poznał możnych tego świata: artystów, polityków, bankierów. Ten, który – w przeciwieństwie do wielkiego Luciano – nie miał nigdy problemów z nadwagą, cukrzycą i cholesterolem, spłodził synów, a nie córki, wygrał festiwal w San Remo? A może wygrał o wiele więcej?

To Andrea Bocelli, niewidomy śpiewak, mężczyzna po tragicz-nych, bolesnych przejściach. Urodził się w roku 1958 w Lajatico w Toskanii, z wrodzoną wadą – postępującą jaskrą; jednak wzrok całkowicie stracił na skutek wylewu krwi do mózgu w wieku 12 lat i musiał pogodzić się z tym, że już nigdy nie ujrzy cudownych

krajobrazów kraju dzieciństwa. Ale rodzinna Toskania, tradycja regio-nu i wpływ rodziców, którzy na-uczyli syna nigdy nie poddawać się ułomności, wywarły piętno na jego osobowości. To dzięki żelaznemu charakterowi, uporowi i determinacji, oraz psychicznemu wsparciu rodziny uznał, że kalectwo nie może stanąć mu na drodze w spełnieniu marzeń.

A jednym z nich było to, by zostać wielkim tenorem. Jako nastolatek wygrał kilka

konkursów wokalnych. Potem wyje-chał do Pizy, aby studiować prawo. Tu właśnie występował w barach, grał na pianinie i śpiewał klasyczne przeboje Sinatry, Aznavoura i Piaf. Dowiedziawszy się, że Franco Corelli, jego idol z czasów dzieciństwa, (jeden z największych śpiewaków naszych czasów, którego głos o pięknej sre-

brzystej barwie, wielka kultura mu-zyczna, znakomite warunki zewnętrz-ne i wybitny talent aktorski uczyniły operową gwiazdą i ulubieńcem pu-bliczności) prowadzi kursy mistrzow-skie w Turynie, Andrea zgłosił się do mistrza. Corelli natychmiast dostrzegł naturalne piękno głosu Bocellego, przypominającego mu brzmieniem legendarnych toskańskich tenorów.

Andrea zaczął rozważać możliwość poświęcenia się muzyce. Zawiesił karierę prawniczą. W ciągu dnia uczył się muzyki, a wieczorami zarabiał występując w barach. W 1992 roku włoski gwiazdor rockowy Adelmo

Niewidomy tenor

Page 20: Cukrzyca a Zdrowie 15

20

Fornaciari – Zucchero – (w roku 2003 wy-stąpił na festiwalu w Sopocie) szukał tenora, z którym prowadziłby próby przed wspól-nym występem z Lucianem Pavarottim. Przypadkowo trafił na Bocellego. A wielki Luciano zachwycił się śpiewem nikomu nie-znanego śpiewaka.

Rok później Bocelli otrzymał zapro-szenie do udziału w festiwalu piosen-ki w San Remo. Wygrał eliminacje

z najwyższą punktacją w dziejach. Potem zwyciężył w konkursie „Nowe twarze”. Bły-skawicznie odniósł sukces na listach prze-bojów. Debiutancki album Il Mare Calmo Della Sera oraz następny – Bocelli, zwróciły uwagę Europy na włoskiego śpiewaka. Na rynku międzynarodowym zadebiutował w roku 1996 albumem Romanza.

Ale przedtem, cztery lata wcześniej, poznał dziewczynę i ożenił się z nią. Ta pierwsza miłość, kobieta z czasów, gdy dorabiał śpie-wając do przysłowiowego kotleta, nazywała się Enrica Cenitti. Urodziła mu dwóch synów, a po dziesięciu latach małżeństwa złożyła w sądzie wniosek o orzeczenie se-paracji z powodu ciągłej nieobecności męża w domu. Bocelli notorycznie podróżował, współpracował z wielkimi wokalistkami i nie uciekał przed fanatycznym uwielbie-niem dziewcząt – aż do 2002 roku, gdy po spektaklu Madame Butterffly w Torre del Lago oficjalnie przedstawił Veronikę Berti – obecną narzeczoną – swojej matce. Na rozprawie o separację z Enriką Cenitti, sę-dzia wyznaczył słoną cenę za taki tryb życia tenora – szesnaście tysięcy euro miesięcznie na poczet alimentów, z czego na utrzymanie żony dziesięć tysięcy euro, a dla chłopców po trzy tysiące.

Od kiedy trwa nowy związek, zakochany śpiewak przezornie ustala w kontraktach, że jego wyjazdy nie mogą trwać dłużej niż dwa tygodnie, a czas między podróżami spędza w posiadłości… oczywiście w uko-chanej w Toskanii. To bajeczna, otoczona sosnowym parkiem rezydencja w Forte dei Marmi (raj tenora i jego towarzyszki, obec-nie 26-letniej Veroniki , to XVIII-wiecz-na budowla, popularny hotel, w którym bywali poeci i artyści ówczesnej epoki). To oczywiście Veronika oprowadza turystów po salach, wypełnionych kanapami obity-

mi adamaszkiem, antycznymi komodami, obrazami. Obszerna biblioteka z orygi-nalnym kominkiem mieści tysiące książek i płyt oraz zbiór instrumentów, w salo-nie króluje fortepian, a wszędzie wiszą oprawione w ramki fotografie Bocellego: z angielską królową, polskim i niemiec-kim papieżem, Robertem de Niro, Billem Clintonem i wieloma innymi politykami, artystami.

Życie tenora światowej sławy to nie tylko przywileje i możliwości niedo-stępne zwykłym zjadaczom chleba, są i bolączki. Bocellemu, który uważa się za nieśmiałego introwertyka, prze-szkadza zupełna utrata prywatności. Panicznie boi się latać samolotami. Często cierpi na bezsenność. Jest jednak zaangażowany w ruch obrony praw ojców, aktywnie zabiega o to, aby ci mogli się jak najwięcej spotykać z dziećmi.

Być może sytuacja rodzinna słynnego tenora wkrótce się zmieni, bo Andrea Bocelli wyznał na łamach prasy, że

po kilku latach intensywnej relacji z Veroni-ką chciałby wreszcie ją poślubić i mieć z nią dzieci. Oświadczyny zostały przyjęte. Jak się sprawdza Andrea Bocelli w nowym związ-ku? To się rzuca w oczy – pogodny i speł-niony, bo od wielu lat mający dobrą passę. Sprzedał ponad 52 miliony płyt, nagrywa je po to, by – kiedy straci głos – móc wracać do czasów świetności wokalnej.

Trudna jest jednak rozłąka z synami z pierwszego małżeństwa, którzy na stałe mieszkają z matką w sąsiedztwie. W im-ponującej rezydencji ojca bywają gośćmi, chociaż mają w niej swoje pokoje. Tenor, sam zahartowany przeciwnościami losu, zawsze powtarza Amosowi i Matteo, że wszystko jest możliwe jedynie dla ludzi, któ-rzy z determinacją, a czasem nadludzkim wysiłkiem, realizują wyznaczone cele, i że bez wytężonej pracy i poświęceń niczego nie da się zdobyć. A kalectwo jest jak potknięcie się bosą stopą o wielki kamień. Boli, ale ból kiedyś mija.

Na podstawie tygodnika „Oggi” –oprac. J.N.

Page 21: Cukrzyca a Zdrowie 15

21

W kręgu zmieniających się pór roku dostrzegamy zmienność otaczającego nas świata, z różnorodnością zjawisk, kolorów i przemian zachodzących w przyro-dzie. Klimat w Polsce odznacza się dużą kapryśnością pogody i wahaniami w przebiegu pór roku w nastę-pujących po sobie latach. Od dawien dawna wszyscy, których życie i praca zależą od pogody, na podstawie obserwacji zjawisk w przyrodzie i zachowań zwierząt, starali się przewidywać, co ich czeka w nowym roku.

Na Nowy Rok pogoda, będzie w polu uroda. Kiedy dni styczniowe zimne i jasne, rok będzie dobry, stodoły za ciasne. Gdy w styczniu deszcze leją nie ciesz się dobrą nadzieją. Gdy styczeń z mgłą chodzi, mokrą i wczesną

wiosnę zrodzi. Gdy w Gromniczną (2 lutego) z dachów ciecze, zima jeszcze się przewlecze. Na Święty Maciej (24 lutego) lody wróżą długie chłody, a gdy płyną już strugą, to i zimy niedługo. Związkiem pomiędzy zmianami warunków klimatycznych i pór roku a terminami za-chodzenia cyklicznych zjawisk w życiu roślin i zwierząt zajmuje się fenologia, która wyróżnia 9 fenologicznych pór roku.

kiedy nadchodzi wiosna? Oczekiwano, że 12 marca – Na świętego Grzegorza idzie zima do morza. Według kalendarza wiosna zaczyna się 21 marca, w dniu, w którym następuje

zrównanie długości dnia z nocą i trwa do 21 czerw-ca, najdłuższego dnia w roku – momentu przesilenia letniego. Ale przyroda rządzi się własnymi prawami. Pojawienie się zwiastunów wiosny zależy od długości utrzymywania się pokrywy śnieżnej i temperatury w danym roku. Przyroda zaczyna budzić się ze snu zimowego gdy średnia temperatura wynosi od 0°C do 5°C. Wtedy śniegi topnieją, słońce ogrzewa Ziemię co-raz mocniej, zaczynają krążyć soki w roślinach. W la-sach, zaroślach śródpolnych i nadwodnych podmuchy wiatru wysypują żółty pyłek z długich kwitnących kotków leszczyny, przy drogach, nad brzegami wód złocą się podbiały, w ogrodach i parkach zakwitają przebiśniegi.

Nadeszło przedwiośnie (zaranie wiosny)Pierwsze rośliny, zwiastujące wiosnę, nie mają du-żych wymagań, mają zaś wiele cennych właściwości. Leszczyna pospolita i jej bliska krewna brzoza były pierwszymi drzewami, które pojawiły się w Europie po wycofaniu się lodowca. W lesie spełnia ważną rolę biocenotyczną, gdyż ocieniając glebę zasila ją obficie w dobrze rozkładającą się ściółkę. Daje schronienie ptakom i dostarcza smacznych owoców. Pożywny-mi orzechami objadają się wiewiórki, myszy, sójki, orzechówki, dzięcioły, kowaliki. Orzechy laskowe są jedynym pokarmem chrząszcza słonika orzechowca. Ludzie docenili nie tylko owoce leszczyny. Jak głoszą

Pogoda i przyroda Wiosna

Page 22: Cukrzyca a Zdrowie 15

22

legendy, leszczyna była świętym drzewem w czasach biblijnych, chroniła od ognia, była symbolem mądro-ści i obfitości. Na uwagę zasługuje jej nieprzeciętnie giętkie drewno. Leszczynowych gałązek używano jako różdżek do odnajdywania skarbów, leszczyno-wą różdżką do dziś wyszukuje się podziemne źródła wody.

Podbiał pospolity od dawna znany był jako roślina lecznicza. Naparem z podbiału leczyli już starożytni medycy. Współczesna medycyna potwierdziła działanie ziela łagodzącego różne dolegliwości układu oddecho-wego i chorób nerek. Surowcem lekarskim są zarówno kwiaty, jak i liście podbiału.

Dreszcz wiosny. Wierzba puszcza już kosmate bazie...

(Leopold Staff)

Często nie wiadomo czy to jeszcze zima czy już może wiosna. Marzec jest miesiącem o bardzo zmiennej pogodzie. Chociaż dni są coraz cieplejsze, wieczorem nastaje chłód, a nad ranem szron pobiela cały świat. Ale wiosny nic już nie powstrzyma.

Marzec. Wracamy z parku. Wreszcie przeszła zima.Spod stopniałego, śniegu wyjrzały murawy. Drzewa nagie, lecz pierwsze kiełkują już trawy. Choć na stawie zielony, cienki lód się trzyma

(Leopold Staff)

Kwitną drzewa, krzewy, byliny. W otoczeniu leżącego jeszcze śniegu, bezlistne pędy krzewów wawrzynka wilczełyko pokryte są różowymi pachnącymi kwia-tami. W lasach liściastych przez warstwę brunatnych starych liści przebijają się do słońca niebiesko-fioletowe przylaszczki. Wieczorem i gdy nastaje chłód i niepogo-da jej kwiaty zamykają się i zwieszają zapadając w „sen roślin”. Byliny w podziemnych bulwach, kłączach i cebulach rok wcześniej nagromadziły materiały odżywcze, jesienią wykształciły młode pędy i zawiązki kwiatów. Zanim las się zazieleni zdążą zakwitnąć, wy-starczy im kilka ciepłych marcowych dni. Nastaje naj-barwniejszy czas lasów liściastych. Kwitną miodunki, których czerwone kwiaty po zapyleniu zmieniają barwę na niebieską. Bogate w nektar purpurowo-fioletowe kwiaty kokoryczy przyciągają pierwsze owady. Wokół leśnych strumieni kwitną złocie, śledziennice. Zaczyna-ją kwitnąć zawilce gajowe. Na brzegach lasów, polanach pojawiają się lśniące w słońcu żółte ziarnopłony. Na słonecznych murawach zakwitają sasanki. Przed rozwi-nięciem liści kwitną wiatropylne drzewa – wierzby iwa i szara, olchy, topole osiki i wiązy. Wśród kwiatów już są pierwsze motyle przedwiośnia: listkowiec cytrynek i rusałki – ceik, pawik, pokrzywnik.

Ptasie zwiastuny wiosny – skowronki, czajki, żurawie – niekiedy przybywają tak wcześnie, że pola są jesz-cze białe, a rzeki spowite lodem. Skowronki z krótkiej wędrówki zimowej do Europy południowej potrafią się zjawić już w końcu lutego. Zamieszkują pola, łąki i ugory. Te małe szare ptaszki trudno zauważyć na ziemi, za to w locie zwracają uwagę perlistym, wesołym śpiewem. Skowronki śpiewają przez cały dzień – zaczy-nają jeszcze przed wschodem słońca, a kończą po jego zachodzie. Ten śpiew można usłyszeć zaraz po przylo-cie, przez porę toków i gniazdowania. Tylko podczas mgły milkną na pewien czas, podobnie jak w lecie, gdy

Page 23: Cukrzyca a Zdrowie 15

23

się pierzą. Zaraz za skowronkami przylatują szpaki. Na podmokłe łąki przybywają czajki. Gdy chłód ma powrócić, przemieszczają się w cieplejsze miejsca, po czym ludzie poznają, że na wiosnę należy jeszcze trochę poczekać. Gdy pogoda sprzyja, przystępują do lotów tokowych. Pewnego dnia, spośród zarośli, kęp turzyc

i skupisk małych brzózek osnutych poranną mgłą, roz-lega się magiczny i niepowtarzalny, donośny głos przy-byłych niepostrzeżenie żurawi. Ten piękny zwiastun wiosny wyróżnia się wysmukłym kształtem, wytwor-nymi ruchami. Żuraw jest najwyższym z europejskich ptaków, ale łatwiej go usłyszeć niż spostrzec.

Przez cały marzec, nawet nad dużymi miastami słychać i widać lecące klucze dzikich gęsi – gęgaw, zbo-żowych i białoczelnych. To przelotni wędrowcy, tylko część gęgaw pozostanie u nas by założyć gniazda. Dzi-kie gęsi ulubione miejsca postoju mają na terenach do-lin rzecznych. Przez kilka tygodni znajdują tu pokarm i odpoczynek przed dalszą podróżą do miejsc lęgowych na dalekiej północy. Rzekami spływa kra, na rozlewi-skach przesuwają się białe dostojne sylwetki łabędzi. Co jakiś czas z wysiłkiem wznoszą się ponad wody i z cha-

rakterystycznym świstem skrzydeł przelatują z miejsca na miejsce. Wysepki ziemi wystające ponad płycizny rozlanych rzek z dnia na dzień coraz liczniej zasiedlają skrzydlaci wędrowcy. Na przedwiośniu zjawiają się tu też gromadnie duże stada różnych gatunków kaczek: krzyżówek, cyranek, cyraneczek, podgorzałek, płasko-nosów, czernic, głowienek. Ptasi gwar wypełnia dolinę – dominują głośne, melodyjne fanfary łabędzi krzykli-wych, oznajmiające koniec zimy.

Wczesne kaczki z żurawiami, znakiem wiosny z cie-płami. Gdy gęś dzika w marcu przybywa, ciepła wiosna bywa. Nad zamarznięte jeszcze jeziora i stawy najwcze-śniej, często nawet w końcu lutego, przybywają czaple, kormorany i bąki, później kaczki, łyski, perkozy.

Zbliżającą się wiosnę oznajmiają też ptaki zimujące u nas. Zwraca uwagę melodyjny śpiew sikor, kowali-ków, dzwońców i trznadli, ćwierkają wróble, inaczej kraczą gawrony. W porze zarania wiosny odlatują na

północ ptaki, które u nas zimowały: gile, jemiołuszki, kwiczoły, jery.

Dla większości ludzi wiosna zaczyna się w dniu, w któ-rym przylatują bociany. Do dziś gospodarstwa z bocia-nimi gniazdami uważane są za obdarzone szczególnymi względami losu, cieszą się dobrobytem i są wolne od klęsk. Dlatego nikogo nie dziwi, że gospodarz, u którego mieszka bocian, często w marcu zerka w niebo. A one z dalekiej podróży z Afryki, niesione ciepłymi prądami wznoszącymi, bardzo wysoko szybują po niebie.

Gdy na święty Józef bociek przybędzie, to już śniegu nie będzie. (19 marca); Na Zwiastowanie bocian w gnieździe stanie (25 marca ).

Nadal powszechna jest wróżba, że gdy zobaczy się pierwszego bociana lecącego, rok będzie szczęśliwy. Obcowanie na jednym podwórku z bocianem przynosi-

Page 24: Cukrzyca a Zdrowie 15

24

ło wiele spostrzeżeń wyrażanych w wierzeniach i przy-słowiach. Wraz z przylotem bocianów rozpoczynano pracę w polu. Na święty Józef bocian na stodole, szykuj sochę i jedź orać pole.

Z zachowania bocianów odczytywano pogodę i uro-dzaj. Jeżeli latały wysoko, zapowiadały ładną wiosnę, nisko – późną i słotną. Znoszony do gniazd perz zapo-wiadał deszcz. Gdy wyrzucały z gniazd młode, rok miał nieść mało plonów. Ostatnie bociany białe przylatują w końcu kwietnia. I wtedy – Bocian na ogonie jaskółkę przynosi.

Bociany związane są z polskim krajobrazem, u nas występują najliczniej – jest ich ponad 40 tysięcy par. Pod koniec marca przylatują bekasy, kuligi, rudziki, drozdy śpiewaki, zięby, większość ptaków drapież-nych. Przybywają remizy by wkrótce uwić misterne gniazda na zwisających nad wodą wierzbowych ga-łązkach. Za budulec służą im włókna roślinne i puch z kwiatów wierzb, osik i topoli. Na skrajach lasów po zachodzie słońca odbywają loty tokowe słonki. O świ-cie, zwłaszcza w pogodne poranki, gdy szron zdobi trawy na leśnych polanach i podmokłych łąkach, toku-ją cietrzewie. Gniazda zakładają już kruki, puszczyki i sójki. W marcu przychodzą na świat pierwsze małe zające. Budzą się jeże, norniki, zaskrońce. Gdy marzec jest ciepły wychodzą z kryjówek biedronki i niektóre biegaczowate. Żaby moczarowe zaraz po przebudze-niu rozpoczynają wędrówkę do zbiorników wodnych. Samce wystrojone w błękitne szaty godowe głośnym skrzekiem oznajmiają czas godów. Stada migrujących gawronów w poszukiwaniu owadów przysiadają na polach z zieleniejącą oziminą. Kiedy w marcu deszczu

wiele, nieurodzaj zboża ściele. Pierwsze prace polo-we przebiegają od końca marca do połowy kwietnia. Orka, bronowanie i wysiew zbóż jarych – pszenicy, owsa i jęczmienia zaczynają się, gdy z pól zniknie śnieg, a ziemia osuszy się i ogrzeje.

Choć już w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg za-wieje. W porównaniu z marcem w kwietniu zmniejsza się wilgotność powietrza. Opadów jest niewiele. Średnia temperatura wynosi 5°C., ale w końcu miesiąca często przekracza 20°C.

Na Świętego Franciszka (2 kwietnia) przylatuje pliszka. W fenologii wczesna wiosna (pierwiośnie) zaczyna się

wraz z kwitnieniem różnych gatunków fiołków. W sta-rożytnej Grecji uważano fiołek za kwiat święty, w cu-downy sposób pojawiający się w świecie wiosny. Symbo-lizował miłość, pokorę i ascezę. Noszono z fiołków wianki, wierzono, że uśmierzają bóle głowy. Współcze-śnie – olejki eteryczne z fiołków używane są w kosme-tyce. Dominującą barwą kwietnia jest biel i żółć. Bielą się lasy od łanów zawilców. Na łąkach i wśród zarośli, w świetlistych lasach pierwiosnki lekarskie zdobią zło-cistożółte kwiaty. Ich dawna nazwa kluczyki – zebrane u góry kwiaty przypominają pęk kluczy – wiązała się z wierzeniem jakoby pierwiosnki otwierały wszelkie skarbce leśnych boginek. Od wieków jest rośliną leczni-czą, stosowaną przy nieżytach dróg oddechowych.

Gdy w połowie kwietnia przylatują bociany czarne, w dziuplach drzew gniazdują już szpaki, kowaliki, dzięcioły, pustułki. Czarne bociany zakładają gniazda z dala od ludzi, wysoko na starych drzewach w lasach liściastych. W końcu kwietnia w dziuplach z mchu i ko-rzonków ścielą gniazda sikory czubatki i sosnówki, a na świerkowej gałęzi, z mchu i porostów spowite pajęczy-ną, buduje gniazdo najmniejszy polski ptaszek mysi-królik. Raniuszek wysoko w rozwidlonych konarach drzew maskuje gniazdo kawałkami kory. Gniazdo tka z mchu, a w środku obficie wyścieła piórkami. Kiedyś je policzono, było ich ponad dwa tysiące. W kwietniu rodzą się małe, lisy, wilki, kuny i dziki. Jelenie i sarny zmieniają strój zimowy na letni. Wyłaniające się spod wezbranych rzek łąki, pokrywają dywany żółtych kwiatów knieci błotnej, popularnie zwanej kaczeńcami. Knieć jest ulubionym wiosennym zielem łosi. Swo-isty nastrój bagiennym łąkom i torfowiskom nadają koncerty czajek, bekasów, kuligów, rycyków, brodźców połączone z akrobatycznymi lotami lub naziemnymi popisami podczas godów. W kwietniu na torfowiskach zielenią się i kwitną turzyce, wełnianki. W połowie miesiąca przylatują na bagna dzielni mali wędrowcy – rokitniczki. Powracając z zimowisk w południowej Afryce dokonują nie lada wyczynu. Pokonują pusty-nię, lecąc nad nią 4 tysiące kilometrów bez przerwy

Page 25: Cukrzyca a Zdrowie 15

25

przez 60 godzin. Na bagnach pojawia się też, podobna do rokitniczki, ale bardzo rzadka wodniczka. Inne ciekawe ptasie osobliwości bagien to bojowniki batalio-ny (Pilomachus Pugnax – lubiący walkę). Przed tokami u samców wyrastają na szyi pióra godowe tworzące kryzy. Nie spotyka się dwóch jednakowo ubarwionych ptaków. Pióra różnią się barwą i odcieniem, od bieli, beżu, różnych odcieni żółtego i pomarańczowego, po niebieski, purpurowy i czarny. Zmienny jest również rysunek na piórach – od jednolitego koloru po plamki i prążki. Ubarwienie każdego samca jest równie nie-powtarzalne, jak ludzkie linie papilarne. Najintensyw-niejsze walki staczają bataliony na przełomie kwietnia i maja, w czasie pełni kwitnienia kaczeńców. Ale tylko niewielka ich część zakłada u nas gniazda. Większość, po tokowiskach, nagle odlatuje na mokre łąki i bagna tundry. Jest to czas, gdy brzozy okrywają się zielenią i kwiatem. W lasach, zaroślach, nad rzekami zakwita czeremcha zwyczajna. Ma małe białe zebrane w grona bardzo pachnące kwiatki. Wydzielane przez nie związki lotne zawierają dużo bakteriobójczych fitoncydów, dla-tego w medycynie ludowej stosowana była jako środek odkażający. W parkach, lasach, przy drogach zakwitają klony, graby, tarniny. Pękają duże pąki kasztanowca. Pod koniec kwietnia białym kwiatem stroją się czere-śnie, wiśnie i śliwy.

Na Święty Wojciech (23 kwietnia) zniesie jajko bociek. W bocianim gnieździe może ich być od 2 do 5. Ilość złożonych jaj bociany uzależniają od temperatury i obfi-tości pokarmu w danym roku.

Chcesz mieć kęs płótna dobrego, siej len na św. Jerzego. Jak w kwietniu rosa, to dosiewaj chłopie mocno prosa.

Jeziora i duże stawy, długo spowite pokrywą lodową, dopiero w końcu kwietnia pokrywają się zielonymi liśćmi grzybieni, grążel, rdestu. Ze snu zimowego budzą

się liczne bezkręgowce. Dla ryb kwiecień jest miesią-cem masowego tarła. Wtedy też nad wodami pojawia się rybołów. Powracają rybitwy, mewy śmieszki tworzą kolonie lęgowe. Pasy trzcin i wodne obrzeża rozbrzmie-wają śpiewem trzcinniczków, trzciniaków i łozówek.

Święta Agnieszka wypuszcza skowronka z mieszka.Maj przynosi ustabilizowaną ciepłą pogodę. Grzmot

w maju, sprzyja urodzaju. Jest najsuchszym miesiącem roku, zmniejsza się wilgotność powietrza a opadów at-mosferycznych jest więcej. Majowe błoto, więcej niż złoto. W maju zielenią się już pola zbóż jarych. Na przełomie kwietnia i maja rolnicy sadzą ziemniaki. Na początku miesiąca wysiewają len, rzepak jary, kukurydzę.

Maj zieleni łąki, drzewa… maj bogaty sieje kwiaty. Wszędzie pełno jest żółtych mniszków lekarskich, zmieniających się później w delikatne srebrzyste dmuchawce. Ta piękna, pospolita roślina, ma wiele właściwości leczniczych. Odwar z korzeni stosowany jest w chorobach dróg żółciowych i wątroby, miażdżycy, otyłości, reumatyzmie i anemii. Z młodych liści można przyrządzić sałatkę wiosenną. Lasy liściaste przy-ozdabiają się różnymi odcieniami zieleni. W parkach i ogrodach kwitną kasztanowce, zakwitają jabłonie. Na przełomie kwietnia i maja przylatują lelki i kolorowe dudki. Od kilku lat na północnym-wschodzie Polski gnieżdżą się pięknie ubarwione ptaki południa żołny. Ostatnie w maju przylatują strumieniówki, dziwonie i jerzyki, a także wilgi i kraski, które obok zimorodka są najbarwniejszymi ptakami Polski. Maj rozbrzmiewa śpiewem ptaków. Najpiękniej i najwytrwalej do póź-nych godzin nocnych śpiewają słowiki i drozdy śpie-waki. Intensywnie śpiewają rudziki i kosy. Urok lasu wzmacnia kukanie samców kukułek wabiących samice. Dla większości ptaków jest to czas lęgów. Są już młode

Page 26: Cukrzyca a Zdrowie 15

26

sikory, czajki, dzięcioły. W niedostępnych ostępach bagiennych lasów wylegają się pisklęta żurawi. W maju przychodzą na świat małe bobry, wydry, sarny i jelonki. Dopiero teraz z zimowego snu budzą się popielice.

W ciepłe majowe wieczory i noce, znad wód dobiega jeden spośród charakterystycznych odgłosów wiosny – re-chot żab wodnych. W tym czasie mają też gody najmniej-sze, za to najgłośniejsze spośród polskich płazów, zielone żabki – rzekotki. W okresie godowym można je usłyszeć nawet z odległości jednego kilometra. Dzięki przylgom na palcach wspinają się nawet po gładkich powierzchniach. Żyją wśród drzew i krzewów, kryją się wśród liści. W razie potrzeby ich barwa może zmieniać się od jasnożółtej do czarnej. Maj jest również porą godową owadów. Pojawiają się chrabąszcze majowe. Roją się korniki, wszędzie pełno much i komarów, za którymi uganiają się muchołówki, jaskółki oknówki, dymówki, brzegówki i najszybsze nasze

ptaki – jerzyki, które potrafią latać z prędkością nawet 160 km na godzinę. Poza czasem wysiadywania jaj, bezustan-nie latają, nawet śpią krążąc w letargu na wysokości ponad 2 tysięcy metrów. Kiedy się jaskółka zniża, deszcz się do nas zbliża. Widzisz bociana w wodzie, nie myśl o pogodzie.

Mówi się, że to spóźnione wiosenne chłody, to kaprys majowej pogody – nadeszli „zimni ogrodnicy”. Pankra-cy, Serwacy, Bonifacy to źli na ogrody chłopacy. Daw-no temu spostrzeżono, że maj przynosi kilkudniowe gwałtowne ochłodzenie, które przypada na 12–14 maja. Te dni zdecydują o tegorocznych plonach ogrodników. Następuje znaczny spadek temperatury, często poniżej zera, niszcząc wiele upraw i kwitnące sady. Przed Pan-kracym nie ma lata, po Bonifacym mróz ulata. A potem jeszcze „zimna Zośka” i już, można wysadzać warzywa. Majowa Zofija bzy nam porozwija.

Pełnia wiosny (wiosna właściwa) trwa na przełomie maja i czerwca. Wody rzek powróciły już do swoich koryt. Na użyźnionych łąkach wśród bujnej zieleni przybywa coraz więcej ziół. Niczym dywany – mienią się różnymi kolorami. Okrywają je żółto-złote łany różnych gatunków jaskrów, różowe firletki i rdesty. Rdzawoczerwony kolor łąkom nadają kwiaty i owo-ce szczawiu, potem dołączą do nich liliowe dzwonki rozpierzchłe, koniczyny. Przy brzegach strumieni niebieszczą się niezapominajki. Do rzadkości już należy pełnik europejski, kwiat wilgotnych łąk. W zaroślach przybrzeżnych kwitną kosaćce żółte. Wiosenna obfitość kwiatów i tyleż owadów, wśród których ozdobą są modraszki i pazie królowej. Między wysoką roślinno-ścią łąk niepostrzeżenie przemyka derkacz, zdradzając swą obecność charakterystycznym głośnym derkaniem. W drodze do gniazd z dziobami pełnymi owadów

przysiadają na trawach pokląskwy, pliszki żółte, potrzo-sy. Na torfowisku białymi kwiatami rozkwita bobrek trójlistny. Jego silne, gęsto splecione kłącza umożliwiają przejście przez mocno podtopione podłoże. Pojawiają się żółte kwiatostany tojeści bukietowej, bordowobrą-zowe dzwonki kuklika. Na bagnach przekwitłe turzyce ozdabiają teraz białosrebrzyste pióropusze puchu owo-cowego wełnianki wąskolistnej. W bagiennych lasach i torfowiskach wysokich roztacza się intensywny zapach kwiatów bagna zwyczajnego, kwitnie borówka bagienna zwana pijanicą a obok owocują wełnianki pochwowate rozjaśniając białymi puchowymi główkami bagienne topiele.

Zieleń lasów ozdabiają kiście białych kwiatów jarzębi-ny, kaliny, głogu a na dnie lasu białe połacie kwitnących gwiazdnic. Kwitnie też kruszyna, trzmielina, malina,

Page 27: Cukrzyca a Zdrowie 15

27

jeżyna, żarnowiec miotlasty. W runie leśnym pojawiają się niepozorne bukieciki czarnych jagód i poziomek, przeplatane eleganckimi perełkami konwalii pachną-cej. W latach obfitego kwitnienia sosny i świerku drogi leśne, drzewa i zioła okryte są warstwą żółtego pyłu. Pojawiają się pierwsze grzyby. Najpóźniej zakwitają i zielenieją dęby. Dąb szypułkowy kwitnie od końca kwietnia do końca maja równocześnie z rozwojem liści. Bezszypułkowy około dwa tygodnie później. W krajo-braz maja wpisuje się soczysta, słoneczna żółcień pól kwitnącego rzepaku. Kłosi się żyto, wśród zbóż zakwi-tają chabry, maki polne i rumianki. Chabry bławatki upodobały sobie pola uprawne, gdzie rozsiewane są razem ze zbożami, rosną też na nieużytkach i przydro-żach. Chaber jest rośliną miododajną i ma właściwości lecznicze. Napar z chabrów wykazuje działanie mo-czopędne, żółciopędne i przeciwzapalne, stosowany jest w chorobach skóry. W dawnych czasach, z płatków bławatka wytwarzano niebieską farbę, która w połącze-niu z ałunem barwiła wełnę.

W końcu maja w bocianich gniazdach już wylęgły się młode. Od lutego do czerwca przybyło do Polski około dwustu gatunków ptaków lęgowych. W czerwcu większość ptaków wychowuje młode, część zaś przystą-piła do drugich lęgów. Czerwiec bywa najcieplejszym miesiącem roku. Zazwyczaj jest suchy, z dużą ilością opadów atmosferycznych. Nazwę czerwca i nazwę koloru czerwonego źródła wywodzą od owada czerwca polskiego. W dawnych wiekach miał duże znaczenie go-spodarcze jako źródło czerwonego barwnika do tkanin. Barwnik otrzymywano z larw czerwca żerujących na roślinie czerwcu trwałym. W czerwcu larwy przeobra-żały się w owada dorosłego. Polska przez kilka wieków była głównym dostarczycielem czerwców do Europy.

Gdy czerwiec chłodem i wodą szafuje, to zwykle rok cały popsuje. W czerwcu pełnia sprowadza burze, ostat-nia kwadra zaś deszcze duże.

Z pól i łąk dochodzi dźwięczne cykanie świerszczy. W czerwcu nastaje największa obfitość kwitnienia. Ukwiecone wilgotne łąki ozdabiają też purpurowe i różowe kwiatostany storczyków. Na suchych łąkach, miedzach rozkwitają skupiska złocieni. Kwitną wszyst-kie trawy – tymotka, manna, wiechlina, drżączka, kostrzewa, kłosówka, mietlica. W bezmiarze zieleni leśnej rośliny kwitnące, choć jest ich krocie, nie są już tak barwne i widoczne jak na początku wiosny. Nad wodami kwitnie sitowie jeziorne, pałka wodna, tata-rak, strzałka wodna. Na słonecznych skrajach lasów sosnowych, na piaszczystych wzniesieniach łąk, różowe kwietne kobierce tworzy mała krzewinka macierzan-ka. Rozgrzana słońcem mocno pachnie, przyciągając mnóstwo kolorowych motyli. W ostatnich dniach wio-

sny zakwita na bagnach starzec bagienny. W parkach i ogrodach robinia akacjowa pod koniec maja rozwija liście, a w czerwcu charakterystyczne zwisające grona, wonnych, białych kwiatów.

Gdy wiosna zaświta, jest w ogrodzie raz ciemniej, raz jaśniej. Wciąż coś zakwita, przekwita. Wczoraj kwitło moje serce. Dziś jaśmin.

(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)

Koniec wiosny i wczesne lato zapowiada kwitnienie bzu czarnego i zbóż.

Opracowanie i fotografie AnnaWorowska

Literatura: Henryk Sandner, Zdzisława Wójcik

Kalendarz Przyrody, Warszawa 1995Jan Sokołowski Ptaki Ziem Polskich PWN 1958

Andrzej Kruszewicz, Ptaki Polski, Warszawa 2006Danuta i Włodzimierz Masłowscy, Przysłowia polskie, Katowice 2003

Page 28: Cukrzyca a Zdrowie 15

28

Człowiek spokojny silniejszy jest od tchórzliwego, uciekającego przed niepokojem. Człowiek spokojny więcej zyskuje w jednej godzinie sam ze swoimi smutkami i marzeniami niż porywczy w całym dniu pracy i pośpiechu. Naturalna harmonia wewnętrzna i bezgraniczna ufność pozwalają mu niejako bez trudu pokonywać wszelkie przeciwności losu, przy których inni beznadziejnie się trudzą. Jest jak fontanna, która nieustannie wypływa i nigdy nie zanika, podsycana przez niewidzialne źródło. Do niej przycho-dzą spragnieni, by czerpać pogodny spokój, którego wystarcza każdemu.

Ten piękny tekst nieznanego autora zamieścił w swojej książce Relaks w 90 sekund Rolf Herket. Autor podpowiada nam – czytelni-kom – w przeważającej większości żyjącym w napięciu, pośpiechu i nieustannie cierpiącym na nadmiar przerastających nas spraw, terminów i zobowiązań, jak – choćby na owe 90 sekund – „wyłączyć się” z codzienności. Ponoć tyle wystarczy, by ćwiczenia relaksa-cyjne, nazwane „wysepkami wypoczynku”, zregenerowały ducha i ciało, i pozwoliły na ponowne wejście w rytm codzienności.

– Nasze „wysepki wypoczynku” mogą zmobilizować niewiary-godne rezerwy siły – podkreśla R. Herket – zarówno fizycznej jak i psychicznej.

Proponowane ćwiczenia relaksacyjne znalazły szerokie zastosowa-nie w najprzeróżniejszych sytuacjach, procesach wychowawczych i metodach kształcenia, „wewnętrznych treningach” dla ludzi zaj-mujących kierownicze stanowiska. Okazały się również przydatne w zwalczaniu agresji i hiperaktywności u dzieci i młodzieży.

Ćwiczenia zaliczane do „treningu wewnętrznego” mają dzia-łanie odprężające i energetyzujące, służą rozbudzaniu dobrego samopoczucia i chęci do życia. Przy tym nie wymagają tak dużego wysiłku jak techniki medytacyjne czy ćwiczenia na kreatywność i wyobraźnię.

Aby krótkie ćwiczenia o długotrwałym działaniu mogły przy-nieść optymalne rezultaty, należy zapoznać się z kilkoma cennymi radami, a później do nich się dostosować.

krótkie zabawne ćwiczenia, które można wykonywać w razie potrzeby – w pracy, w korku, w autobusie, w czasie wolnym

Każde ćwiczenie „treningu wewnętrznego” ��trwa około 90 sekund, ale można poświęcić na nie więcej czasu.Można wykonywać kombinacje różnych ��ćwiczeń, na początku łącząc ze sobą trzy lub cztery propozycje, a później stopniowo zwiększać ich liczbę.Oddychanie podczas ćwiczeń ma być spo-��kojne, swobodne i płynące. Osiągnąwszy stan głębokiego odprężenia, wskazane jest pooddychać czasem mocniej, aby spotęgować jego odżywcze działanie.Po każdym ćwiczeniu niezbędna jest analiza ��swoich przeżyć; odpowiadamy sobie na pyta-nie, gdzie czujemy napięcie mięśni. Obser-wujemy – kiedy i jak ogarnia nas odprężenie, a wraz z nim dobre samopoczucie.Szczególną uwagę zwracamy na to, czy jeste-��śmy rozluźnieni, czy też spięci. Nie zapomi-najmy o uśmiechu, który według filozofów jest „kąpielą w słońcu dla naszej duszy”.We wszystkich ćwiczeniach faza napinania ��mięśni powinna trwać około siedmiu se-kund, zaś na całkowite odprężenie poświęcić należy wystarczającą ilość czasu.Jeśli wymaga tego sytuacja, fazę rozluźniania ��można zakończyć dwoma lub trzema silniej-szymi wdechami i wydechami, co ułatwia powrót do rytmu codzienności.Pamiętajmy, że jesteśmy sami dla siebie we-��wnętrznym mistrzem.Każde z ćwiczeń można powtórzyć dwu- lub ��trzykrotnie, co może nam podpowiedzieć nasze samopoczucie.

Oprac. Lus

Wzmocnij ducha i ciało

Zrzuć z siebie napięcieStań wyprostowany, w lekkim rozkroku. Zacznij trząść

całym ciałem – szczególnie rękami i nogami – i w ten

sposób uwolnij się od wszystkich obciążeń, nega-

tywnych myśli, gniewu i zmartwień. Wspomagaj się

w tym mocniejszym i głośniejszym wydechem.

Page 29: Cukrzyca a Zdrowie 15

29

OdwróceniEskimosi czyli Inuici, to dawni i dzi-siejsi mieszkańcy Grenlandii, Kana-dy, Alaski i Syberii. Są spokrewnieni z Aleutami i mówią językami z grupy eskimoaleuckiej. W XVI wieku wśród

białych podróżników upowszechniła się obecnie używana nazwa. Dzisiaj uznawana jest za niepoprawną po-litycznie, pogardliwą. Powszechnie uznano bowiem, że wywodzi się z języka algonkińskiego, którym mó-

wią Indianie z pogranicza Kanady i USA, od wyraże-nia – eskimantsik – zjadacz surowego mięsa, który to wyraz na skutek przekształ-ceń francusko-angielskich, ostatecznie utrwalił się jako Eskimo – Eskimos. Obec-nie językoznawcy sądzą, że nazwa ta ma jednak inne pochodzenie. Co ciekawe, słowo Inuit znaczy w ich języku – człowiek

Badania antropologiczne wykazały jednak niezbicie, że Inuici należą do rodziny ludów azjatyckich, toteż zaliczanie ich do Indian ka-nadyjskich czy też północno-amerykańskich jest błędem. Znaczna część Inuitów ma grupę krwi B, która wśród pierwotnych, rdzennych ludów indiańskich Ameryki,

w ogóle nie występuje. To kolejna zagad-ka dotycząca tej społeczności, liczącej niespełna dwieście tysięcy osób, mimo wszystko niezbyt dokładnie poznanej, zarówno przez specjalistów z zakresu medycyny jak i antropologii; prawdo-podobnie z powodu kulturowej, cywi-lizacyjnej i klimatycznej izolacji; w ich świecie noc i dzień trwają po pół roku.

Eskimosi – pozostańmy przy tej na-zwie, bo jest powszechna i zrozumiała – na większą skalę nie znali białego człowieka, poza sporadycznymi kon-taktami z myśliwymi, aż do roku 1667. Wtedy to założono Kompanię Zatoki Hudsona, działające do dzisiaj jedno z najstarszych przedsiębiorstw na świecie. Historia Kompanii, niezwykle barwna i burzliwa, rozpoczęła się od przygód dwóch francuskich traperów Medarda Chouarta i Pierre-Esprit Ra-dissona. Zyskali oni wielką sławę jako myśliwi, handlarze futer i to dzięki nim, a może przez nich, do Eskimosów dotarły wszelkie, nie zawsze chlubne, ówczesne nowinki i uciechy cywilizacji europejskiej. Wydaje się jednak, że je zlekceważyli. Wraz z białymi zawle-czone zostały także bakterie i wirusy, które trapiły miliony europejczyków, ale klimat i eskimoska kultura łowiec-ka, nie sprzyjały ich rozwojowi. Byli więc wolni od robactwa, wszy, nie znali dżumy, cholery, odry, nie chorowali nawet na grypę.

eskimoskie wynalazkiAby zrozumieć jakim „cudem” w tej społeczności, zamieszkującej wyjątko-

Eskimosi wiedzą co jest coolCzy we współczesnym świecie egzystują społeczności, których nie imają się plagi naszej cywilizacji, takie jak cukrzyca, nowotwór, reumatyzm, miażdżyca czy zawał serca? jak najbardziej! Posiadły tajemną wiedzę o jakiejś cudownej diecie? tak, jedzą ogromne ilości tłuszczu, mięsa, piją krew i prawie wcale nie przyjmują witamin!

Zrzuć ciężar z plecówNa twoich plecach i ramionach spoczywa ciężki worek do noszenia piachu – w nim znajdują się wszystkie twoje stresy i zmartwienia. Zataczasz się lekko pod jego ciężarem.Ręce trzymasz skrzyżowane przed klatką pier-siową. Teraz z okrzykiem Aaa odrzucasz je do tyłu i zrzucasz z siebie cały ciężar. Pooddychaj przez chwilę spokojnie, a następnie powtórz ćwiczenie dwu- lub trzykrotnie.

ŚcianaLekko przykucnij, wyciągnij przed siebie ręce i z całej siły odepchnij od siebie wyimagino-waną ścianę. Teraz wyobraź sobie obok dwie ściany, wyciągnij ręce po bokach ciała i zacznij je rozsuwać – raz na prawo, a raz na lewo. Na koniec, mocno wstrząśnij ramionami.

Page 30: Cukrzyca a Zdrowie 15

30

wo nieprzyjazne dla człowieka obszary globu, wykształciła się specyficzna odporność na śmiertelne choroby współczesnego świata, trzeba się bliżej przyjrzeć historii ich adaptacji, czyli wynalazkom, z których, po części, do dzisiaj czerpiemy korzyści, my, zjada-cze słoniny i steków, a także jakie to miało konsekwencje dla organizmów Eskimosów. Oraz ich diecie. W myśl przysłowia: jesteś tym, co jesz.

Pierwszym genialnym pomysłem było wynalezienie kajaka. Wąskiej, śmigłej łódki, skonstruowanej najczę-ściej z żeber morsów, rzadziej z drew-nianego szkieletu, które obciągano nieprzemakalną skórą z fok. Kajak był na tyle lekki, że nawet jeden myśliwy mógł przemieszczać się wraz z nim „pod pachą”, po krach, na wolne od lodu przestrzenie, w pogoni za ofiarą. Był też doskonałym środkiem trans-portu upolowanego zwierzęcia, gdyż do burt doczepiano, jako stabilizatory, nadmuchane pęcherze fok. Mobilność myśliwego miała i ma decydujące zna-czenie w czasie zdobywania pożywie-nia. Pokonywanie znacznych odległo-ści w śmigłym kajaku i szybkie jego transportowanie po twardym podło-żu, pozwalało oszczędzać bezcenną energię. W warunkach polarnych jej zapas decyduje o przeżyciu. Wynale-zienie kajaka można więc porównać do wynalazku maszyny parowej.

Drugim ważnym wynalazkiem było

skonstruowanie harpuna, włóczni z nasuwanym kościanym grotem, uwiązanym pierwotnie do linki

plecionej z jelit, zakończo-nej nadmuchanym foczym pęcherzem (wykorzysty-wanym potem jako stabi-lizator). Trafione zwierzę nie było w stanie na dłużej zanurzyć się i w końcu mu-siało wypłynąć. Jego los był przesądzony, tym bardziej, że grot posiadał specjalny zadzior, uniemożliwiający jego samoistne wypadnięcie z ciała ofiary. Broń ta pozwa-lała także zapolować na duże ssaki morskie, w tym nawet na wieloryby. Oczywiście nie

w pojedynkę. Taka zdobycz, to już była „góra mięsa”, która w okresie półrocz-nej nocy polarnej stanowiła nie tylko wystarczający zapas pożywienia, ale także dostarczała tłuszczu do oświetle-nia igloo lub ziemianki. Surowiec ten służył również, jako jedyny dostępny opał, do gotowania potraw. Przy-puszczalnie na tym właśnie harpunie wzorowali się późniejsi wielorybnicy, konstruując harpun rakietowy – a po-tem działko – z grotem na lince, oparty na jednym z pierwszych w świecie karabinów powtarzalnych, pomysłu norweskiego inżyniera Jacoba Smitha Jarmanna. Jako boje wypornościowe stosowali puste beczki po śledziach. Tak więc w świecie Eskimosa nic się nie marnowało: kości, wnętrzności,

Odpychanie sufituStań na lekko ugiętych nogach. Ręce unieś nad

głowę, a spody dłoni skieruj ku górze. Teraz

wyobraź sobie sufit lub niebo rozpościerające

się nad twoją głową, a potem zacznij na nie na-

pierać. Następnie rozluźnij się, mocno wstrząśnij

ramionami i całym ciałem, po czym jeszcze raz

spróbuj odepchnąć sufit od siebie.

Ćwiczeniem alternatywnym może tu być ścią-

ganie sufitu w dół, uchwyciwszy go najpierw

mocno dłońmi.

Page 31: Cukrzyca a Zdrowie 15

31

jelita. W okresie wędrówek karibu czyli dzikich reniferów, polowano na nie w głębi lądu przy brodach rzek, a ich skór używano do szycia ubrań. Przy okazji łowiono łososie wstępujące w górę rzek na tarło, budując kamienne tamy i przegrody oraz na lisy polarne, zające, a także dzikie ptactwo w czasie przelotów. W okresie letnim, niejako przy okazji, intensywnie zbierano jago-dy i jadalne porosty.

Powiedz co jeszGdybyśmy więc spróbowali ułożyć dietę Eskimosa, wyglądałaby tak: 60 proc. tłuszcz, 38 proc. mięso, 2 proc. węglowodany. I tu dochodzimy do sedna niezwykłej odporności tej nacji na choroby cywilizacyjne. Tą niezwy-kłą odporność zawdzięczają Eskimosi właśnie diecie, bogatej w nienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny ome-ga-3 i witaminę E, które znajdują się w tłuszczach fok, morsów, waleni i ryb morskich, takich jak łososie, halibuty, makrele. Europejczykom dieta taka może wydawać się zabójcza, ale w tam-tych warunkach wszystko co wysoko-kaloryczne i wydawałoby się, z powodu zawartości cholesterolu, prowadzi wprost do miażdżycy i zawału, otyłości i cukrzycy, jest pożądane. A to dlatego, że w owej diecie tzw. dobry chole-sterol – HDL, „morduje” zły – LDL. Przysmakami Eskimosów są nie tylko wszelakie mięsa, tłuszcze, ale także

wątroba morsa, foki, skóra wieloryba, szpik kostny czy mózg i to zjadane na surowo, a także krew tych zwierząt.

– Każdy szanujący się żywieniowiec, a nawet średnio wyedukowany w spra-wach żywienia człowiek zauważy, że dieta taka ma się nijak do powszechnie zalecanych zasad prawidłowego odży-wiania – twierdzi Małgorzata Krzyża-nowska z SGGW w Warszawie – już prędzej przypomina tak zwaną dietę optymalną. Mimo wszystko, nie notuje się zachorowań wśród ludów dalekiej północy na większość chorób, które

nękają naszą cywilizację, a mianowicie nowotwory, zawały mięśnia sercowego, cukrzycę czy najzwyklejsze nawet przeziębienia. Co wię-cej, ci spośród Eskimosów, którzy z powodu ekspan-sji cywilizacji upodobnili swoje nawyki żywieniowe do amerykańskich czy euro-pejskich standardów, a więc zaczęli jeść hamburgery, ale też od czasu do czasu frytki albo nawet jakąś zieleninkę, niebawem nabawili się ty-powych dla nas problemów:

głównie nowotworów i miażdżycy. Jedząc „normalnie” chronią się przed tymi chorobami. Nie rozwiązaną nadal zagadką jest pytanie: dlaczego Eski-mosi nie cierpią na braki witaminy C, skoro nie jedzą owoców ani warzyw? Teorii jest tyle, ilu badaczy. Być może wystarcza im tylko to, co znajduje się w jagodach lub glonach, które zdarza im się jadać latem. Być może mięso zwierząt, które upolują, zawiera wi-taminę C w wystarczających dla nich ilościach; a może w ogóle nie jest im ona potrzebna, bo przystosowali się do jej braku.

Naukowcy z takich dziedzin jak technologia żywienia czy biochemia doskonale wiedzą jednak, że dieta śródziemnomorska, oparta w dużej mierze na zasobach morza, warzywach, oliwie, winie, cytrusach, owocach, przetworach mącznych i serze jest nie do zaakceptowania dla mieszkańców wiecznego lodu i zmarzliny Grenlandii, Kanady, Azji jako podstawa prze-trwania. Zaś ich dieta, a także dieta Słowian, Germanów i Skandynawów, oparta na wołowinie, wieprzowinie, łoju, smalcu, ziemniakach, nieprzetwo-rzonym nabiale, tak zwana „świńska”,

Nabieranie oddechu Wyobraź sobie, że stoisz wyprostowany w cie-

płej wodzie, sięgającej ci aż po pas. Odpręż się

i rozluźnij. Układasz dłonie wnętrzem do góry

i wyobrażasz sobie, że trzymasz w nich wielką

piłkę. Wraz z wdechem, unosisz ją na wysokość

piersi. Następnie odwróć dłonie wnętrzem ku

dołowi i przy wydechu naciskaj na piłkę – tak,

aż zakryje ją woda do wysokości twojego

pępka.

Powtórz całe ćwiczenie.

Page 32: Cukrzyca a Zdrowie 15

32

jest nie do zaakceptowania przez mieszkańców basenu Morza Śródziem-nego. Bo to klimat układa, czy może raczej ustawia, dietę! Spożycie litra oliwy extra virgin z oliwek, z sałatką z papryki, rukoli, mozzarelli, awoka-do i bazylii, to jednak nie to samo co zjedzenie kilograma wysolonej słoniny suto obłożonej cebulą!

Powiedz co pijeszZnani aktorzy i ludzie estrady dali się w Polsce namówić na udział w pewnej reklamie, która rozpowszechniana jest nie tylko na bilbordach, ale także w mediach, a skierowana głównie do młodzieży: Pij mleko, będziesz wielki!

Dr Marcin Ryszkiewicz, znakomity popularyzator wiedzy, geolog, ewolu-cjonista, starszy kustosz Muzeum Zie-mi PAN twierdzi, że z punktu widzenia biologii, reklama ta jest szokująca! Dlaczego? Bo mleko dla wszystkich ssaków, które zostały odstawione przez matkę od karmienia piersią, jest pro-duktem wysoce szkodliwym! W eseju „Człowiek coraz bardziej rozumny” (Newsweek 51/52/2007) przedstawia rozważania, które mogą nie jednego czytelnika wprawić w zdumienie.

Młode ssaki – pisze dr Marcin Rysz-kiewicz – przez pierwszy okres życia (u człowieka – do około drugiego roku) żywią się niemal wyłącznie mlekiem matki i by ten trudno przyswajalny, ale bogaty pokarm strawić, produkują specjalny enzym, laktazę. Gdy mija

czas niemowlęctwa, matka przestaje produkować mleko, a dzieci przestają produko-wać laktazę – jedno i drugie z tego samego powodu: ewolucja eliminuje wszelkie funkcje, które przestają być użyteczne. Produkowanie mleka i laktazy wymaga energii, a lepiej zaoszczę-dzić ją na inne, bardziej już potrzebne zadania. Każdy, kto tego nie robi, przegrywa w ewolucyjnej grze o życie.

Człowiek nie jest tu wy-jątkiem – pisze dalej autor – bo ewolucja kształtowała nas tak samo jak wszystkie inne zwierzęta. Skąd więc ta dziwna reklama, wska-zująca, że coś nas jednak

różni? Otóż – istotnie jesteśmy inni, ale dotyczy to tylko niektórych, w tym Europejczyków. I to bynajmniej nie wszystkich. Zdolność do rozkładu laktozy (cukru mlekowego), a więc przystosowanie do picia mleka, obecna jest u mieszkańców północnej i środ-

kowej Europy – i prawie nigdzie indziej na świecie. Dla innych mieszkańców globu ta reklama mogłaby brzmieć: „Pij mleko, będziesz miał kłopoty”. Z żołądkiem oczywiście. Tolerancja laktozy występuje dziś u wszystkich Holendrów, u 99 procent Szwedów i u większości ich sąsiadów, ale zmniej-sza się drastycznie ku południowi – w basenie Morza Śródziemnego jest już rzadko obecna. Tam nie pije się mleka, ale jego przetworzone przez bakterie produkty, jogurt i kefir, je się sery. Tak było też w starożytności – Rzymianie uważali zwyczaj picia surowego mleka za cechę barbarzyńców z Północy.

Tolerancja laktozy u Skandynawów, Germanów i Słowian jest świeżej daty. Udomowienie bydła nastąpiło ok. 9 tysięcy lat temu na obszarze Bliskiego Wschodu i było zrazu substytutem

„Jes-tem su-per” (ćwiczenie energetyzujące) Podstawą tego ćwiczenia jest stara, magiczna formuła aktywizująca, która wyzwala w nas nowe energie. Najważniejsze jest to, że każda z czterech sylab „jes-tem su-per” przyporządko-wana jest odpowiednim ruchom całego układu – stąd należy je wypowiadać we właściwym momencie i najlepiej w równym rytmie.Stań wyprostowany, mając lekko zgięte kolana. Pochyl się do przodu i dłońmi uderz o podłogę, wykrzykując przy tym pierwszą sylabę formuły („jes”). Prostując się, uderz się w udo („tem”), po czym w klatkę piersiową („su”).Na koniec, unieś ręce wysoko nad głowę („per”). Całe ćwiczenie powtórz sześć do siedmiu razy, za każdym razem wykonując je jeszcze szybciej.

Page 33: Cukrzyca a Zdrowie 15

33

łowiectwa – zamiast gonić zwierzynę, lepiej było to źródło świeżego mięsa trzymać pod ręką. Krowy czy kozy produkują jednak również znaczne nadwyżki mleka, które nagle stało się dostępne dla wszystkich, a nie tylko dla niemowląt. Wystarczyła więc mutacja utrzymująca produkcję laktozy u dzieci po odstawieniu od piersi, by to nie-oczekiwane źródło pożywienia dało się wykorzystać. Kto był nosicielem takiej mutacji, mógł wykarmić więcej potomstwa – to otwierało doborowi naturalnemu drogę do popisu. W roku 2002 mutacja ta została zidentyfiko-wana u Europejczyków; okazało się, że zaszła ona u ludów pasterskich na terenie Skandynawii ok. 6 tysięcy lat temu i szybko rozprzestrzeniła się wśród ich sąsiadów. Stąd jej dzisiejszy zasięg w Europie.

Stacje telewizyjne pod koniec roku 2007 rozpoczęły emisję kilku spotów

reklamowych z udziałem – powiedz-my – Eskimosów. W jednym z nich, aktor podobny do przedstawiciela tej społeczności, a może tzw. natursz-czyk, ubrany w futro, w polarnym krajobrazie, pośród chrzęstu śniegu i trzaskającego mrozu, zachwala tra-dycyjny przysmak swoich ziomków: kulki świeżego śniegu przecinane nożem i przekładane zielonym liściem mięty, zerwanym w „dniu letniego przesilenia”, a po chwili, gdy zjada ów przysmak, lektor informuje, że dla nie-Eskimosów lepsze będą nowe drażetki firmy… (tu reklama). Z biologicznego punku widzenia to już nie jest szok, to przerabianie mózgu na wodę!

Żywieni i żywicieleW Stanach Zjednoczonych dr Hulda Regehr Clark przeprowadziła w ostat-nich latach wiele badań medycznych, które dowiodły, że około 85 proc. lud-

ności ma w swoim organi-zmie przynajmniej jednego pasożyta.

Bardzo niebezpieczna, śmiertelna choroba współ-czesności – cukrzyca – nie polega wyłącznie na stałych niedomogach metabolicz-nych, ale na uszkodzeniu trzustki, a w niej wysepek Langerhansa, przez przywry, które zostały tam zwabione obecnością alkoholu metylo-wego! W trzustce wszystkich osób cierpiących na cukrzy-cę znaleźć można przywrę Eurytrema pancreaticum, która powszechnie występu-je… u bydła. Do organizmu człowieka przedostaje się więc wraz z mięsem, jego przetworami i nieprze-tworzonymi produktami nabiałowymi. Trzeba by radykalnie zmienić dietę aby zapobiec kolejnym recydy-wom. Zwabiona jest obecno-ścią w ludzkim organizmie alkoholu metylowego! Skąd

obecność tej trucizny? Otóż metanol występuje w większości przetworzo-nych artykułów spożywczych, w na-pojach butelkowanych, odżywkach dla dzieci i sproszkowanej żywności. Znaj-duje się nawet w produktach zalicza-nych do „zdrowej żywności”. Stosowa-ny jest bowiem do odkażania i mycia urządzeń produkujących i pakujących żywność. Zastrzyk z insuliny może także zawierać metanol; oto ironia losu – leczenie przyspiesza rozwój choroby!

Tymczasem Eskimosi nie zasypiają gruszek w popiele i oskarżają Stany Zjednoczone o łamanie praw człowie-ka. Ich zdaniem rząd USA nie robi prawie nic, by przeciwdziałać efekto-wi cieplarnianemu i topnieniu lodu arktycznego, a to rujnuje ich kulturę i tradycję łowiecką! Zagraża bytowi po-pulacji! Wielu Eskimosów, nie mogąc zgromadzić odpowiednich zapasów na noc polarną, przenosi się do osad i miasteczek zamieszkałych przez obcą i wrogą im cywilizację białych. Handlują rzeźbami z kłów morsów, galanterią z poroży reniferów, parają się szyciem dla turystów ubrań ze skór karibu. Jedzą wszelkiego autoramentu wołowo-wieprzową żywność śmiecio-wą z marketów, przesiadują w pubach, piją piwo, przegryzając popcornem i chipsami, leją w siebie litry gazowa-nych coli. No i grają w reklamach!

epilogPodczas jednego z ostatnich wystąpień publicznych, na Wolnym Uniwersyte-cie w Bolzano we Włoszech, wybitny reporter Ryszard Kapuściński, w od-powiedzi na pytanie o swoje doświad-czenia w sytuacjach ekstremalnych odparł: „Większość krajów europej-skich ma doskonały klimat, może najprzyjemniejszy na świecie. Zimny klimat jest najdokuczliwszy i nikt nie jest w stanie się do niego przyzwyczaić. Z trudnościami, ale można przyzwy-czaić się do tropiku. Do zimna nigdy”. Pewnie zapomniał o Eskimosach? Ale pewnie, to nie znaczy na pewno!

Janusz Niczyporowicz

Eeee… Aaaa…To ćwiczenie ma usprawnić twoje krążenie – stań w pozycji wyprostowanej, głęboko wdy-chaj powietrze, a przy tym ręce unieś ponad głowę. Podczas wydechu, przejdź lekko do przysiadu, opuść ręce przed sobą i wydobądź z siebie przedłużoną głoskę Eeee.Potem, z głośnym Aaaa, wstań szybko, ponow-nie unosząc ręce.Powtórz to odżywcze ćwiczenie jeszcze trzy do czterech razy i poczuj, jak wraz z przypływem nowej energii ogarnia cię dobry nastrój.

Przepływ oddechuTo ćwiczenie możesz wykonywać w pozycji siedzącej, stojącej lub leżącej. Pozwól, aby twój oddech płynął, wyobrażając sobie przy tym, że jest szerokim, spokojnym strumieniem. Połóż dłonie na brzuchu – tak, aby unosiły się i opa-dały w rytmie twojego oddechu. Pomyśl przy tym, że jesteś spokojnym, zielonym brzegiem, opływanym przez potężny strumień swojego oddechu.

Page 34: Cukrzyca a Zdrowie 15

34

wyobraźmy sobie taką sytu-ację. Mąż i żona jadą samo-chodem. Ona prowadzi, on siedzi obok. znajdują się na skrzyżowaniu ze światła-mi. zapala się zielone. Mąż mówi: „zielone światło”. Na co żona odpowiada: „kieruję ja czy ty?”. w tym bardzo krótkim dialogu ujawnia się niezwykłe bogactwo informacji zawartych w wy-powiedzi jednej i drugiej strony. I przynajmniej kilka powodów, dla których wspo-mniane małżeństwo może w nienajlepszym humorze dojechać do celu.

Mówienie i słuchanie na cztery sposobyWedług Friedemanna Schulza von Thuna, psychologa zajmującego się meandrami komunikacji, w każdej wy-powiedzi możemy wyróżnić aż cztery jej aspekty, tzw. płaszczyzny komuni-kacji. Są to:

• Płaszczyznarzeczowa– czyli to, co chcę zakomu-nikować – zawiera informa-cje, określoną treść, fakty, konkrety.• Płaszczyznaujawniania

siebie – czyli co mówię o so-bie – jak myślę, jak się czuję, co jest dla mnie ważne.• Płaszczyznarelacyjna

– czyli co myślę o tobie, za kogo cię uważam i jaki jest nasz wzajemny stosunek, jaka jest moja postawa wobec ciebie; ważny jest tu dobór słów, ton głosu.• Płaszczyznaapelowa

– czyli do czego chcę cię na-

kłonić – do zrobienia lub zaniechania czegoś, do myślenia lub czucia w okre-ślony sposób.

Oznacza to, że kiedy mówimy, robi-my to na cztery sposoby jednocześnie. Czasami akcentujemy silniej któryś z aspektów. Podobnie rzecz ma się po stronie słuchającego. Dysponuje on odpowiednio czworgiem uszu: rzeczo-wym, ujawniania siebie, relacyjnym i apelowym. I podobnie, może mieć jedno z tych uszu bardziej pracowi-te, wyczulone. Na przykład częściej słyszy w wypowiedzi apel, sygnał do działania, a rzadziej inne treści. Schematycznie można potraktować różne aspekty wypowiedzi jako boki kwadratu:

Kwadratura wypowiedziczyli o tym, dlaczego czasami trudno nam się porozumieć

DyrygentPuść swoją ulubioną muzykę i zacznij sam

dyrygować w takt znanej ci melodii. Wiesz,

które tony są głośniejsze i bardziej dramatyczne,

a które subtelniejsze i cichsze.

Możesz też słyszeć muzykę tylko w swojej

wyobraźni. Ponownie zacznij dyrygować, ale

tym razem spróbuj wpleść w melodię swoje

własne akcenty. Muzykę dopasowujesz więc

do swojego nastroju i życzeń, czyli – dyrygując

szybciej lub wolniej – nadajesz jej więcej dyna-

miki, elegancji albo subtelności. To ćwiczenie

poprawia samopoczucie zarówno psychiczne,

jak i fizyczne.

Fot. Ewa Świętorzecka

Page 35: Cukrzyca a Zdrowie 15

35

Wypowiedź

Kłopoty z porozumieniem zaczy-nają się wtedy, gdy co innego mówi nadawca, a co innego słyszy odbior-ca. Do nieporozumienia może dojść na każdej z czterech płasz-czyzn komunikatu lub gdy nadawca akcentuje jeden aspekt wypowiedzi, np. przekazuje informacje, a odbiorca słucha go uchem relacyjnym i zasta-nawia się, co też złego nadawca o nim myśli.

Co powiedział mąż, a co usłyszała żona?Wracając do wspomnianego przykła-du zastanówmy się najpierw, co mógł

powiedzieć mąż (nadawca) w każdym z czterech aspektów:• Zawartośćrzeczowa:Zapaliłosię

zielone światło. • Ujawnianiesiebie:np.Spieszęsię.

Obawiam się, że się spóźnię. Jestem zdenerwowany. Jestem doświadczonym kierowcą. Jestem dobrym obserwato-rem. Itd.• Relacjawzajemna:Uważamcięza

niedoświadczonego kierowcę. Gdyby nie ja nie poradziłabyś sobie. Nie wie-rzę w twoje umiejętności. Potrzebujesz mojej troski. Jesteś słabszym kierowcą ode mnie. Jesteś rozkojarzona.• Apel:Jedź!Ruszaj!Dodajgazu!

Co tak naprawdę powie-dział mąż, a co usłyszała żona? Na podstawie jej reakcji można wniosko-wać, że nie była zachwy-cona stwierdzeniem męża. Zareagowała nie tylko na informację o sytuacji na drodze (zmiana świateł), ale usłyszała również inne aspekty jego wypowiedzi. Na przykład to, że mąż czuje się upoważniony do udzielania jej rad. Zatem usłyszała go nie tylko uchem rzeczowym, ale także relacyjnym.

Czy mąż rzeczywiście chciał się krytycznie odnieść do jej umiejętności, trudno powiedzieć, nie słysząc np. tonu jego głosu. Być może tak było w istocie. Co by to oznaczało? Że w dość zawoalowany sposób oboje

powiedzieli sobie, co sądzą o sobie nawzajem. To prawda, że prowadząc takie dialogi możemy dużo sobie powiedzieć, ale raczej nie osiągniemy porozumienia opartego na wzajemnym szacunku. Pozostanie zamęt w uczu-ciach. W takiej sytuacji warto upewnić się, czy dobrze odczytaliśmy intencje naszego rozmówcy, na przykład:

Mąż: Zielone światło.Żona: Widzę. Kiedy mówisz mi, co się

dzieje na drodze, podczas gdy ja pro-wadzę, mam wrażenie, że mi nie ufasz. To jak jest: nie ufasz mi?

Mąż: Ależ skąd. Uważam, że spraw-nie prowadzisz. Po prostu spieszę się, bo chciałbym jeszcze spotkać Janka zanim wyjdzie z pracy. Ostatnio trudno się do niego dodzwonić. Wiesz, projektujemy razem osiedle i boję się, że nie zdążymy skończyć na czas. A to dla mnie ważne, żeby dotrzymywać słowa.

To oczywiście tylko jedna z wersji dialogu, tu akurat prowadzącego do porozumienia. W innej, żona mogłaby, zamiast o wrażeniach, powiedzieć np. o swoich uczuciach i oczekiwaniach:

Żona: Denerwuję się, kiedy komen-tujesz sytuację na drodze, podczas gdy ja prowadzę. Spodziewałam się raczej uznania i zaufania.

A mąż na to mógłby powiedzieć: Lubię prowadzić i czasami trudno mi wyjść z roli kierowcy, kiedy jestem pasażerem. Rozumiem, że chciałabyś, żebym powstrzymał się od komenta-rzy. Czy tak?

Żona: Tak!

O różnicach między rozmówcamiKobiety w większym stopniu niż mężczyźni posługują się uchem nasta-wionym na relacje, czyli tzw. uchem drażliwym. W praktyce oznacza to, że częściej niż mężczyźni zastanawiają się, co złego ktoś o nich myśli. Pano-wie natomiast łatwiej posługują się

Pukanie energiiDziałanie układu krwionośnego i limfatyczne-

go możesz usprawnić, gdy lekko zaciśniętymi

pięściami opukasz od góry do dołu całe ciało –

najpierw lewą, a potem prawą stronę.

Czujesz już, jak każda komórka ciała budzi się

i rozgrzewa?

Chwila wytchnienia Połóż ręce na brzuchu i poczuj, jak oddech

wpływa do twojego wnętrza, do samego środ-

ka ciała. Podczas wdechu i wydechu przepona

naprzemiennie unosi się i opada. Obserwuj jej

spokojne ruchy – nie napinaj brzucha, pozwól,

by wszystko działo się w sposób naturalny, bez

twojej pomocy. Gdy podczas nabierania odde-

chu wypełnia cię powietrze, wczuj się głęboko

w swoje wnętrze, a uwagę postaraj się skupić

na czubku nosa.

Płaszczyzna rzeczowa (ucho rzeczowe)

Wypowiedź

Relacja wzajemna (ucho drażliwe)

Apel (ucho apelowe)

Ujawnianie siebie (ucho terapeutyczne)

Page 36: Cukrzyca a Zdrowie 15

36

uchem rzeczowym, być może dlatego trudniej im usłyszeć, że czasami pro-blem nie tkwi w konkretach, faktach, liczbach, ale bardziej dotyczy relacji z rozmówcą lub tego, co on aktualnie przeżywa. Rozwinięte ucho rzeczowe to także domena inżynierów, na-ukowców, prawników, żołnierzy oraz innych osób wykonujących zawody, których specyficznie pojmowany „etos profesjonalny” nakazuje obracać się w sferze faktów, przepisów, zakazów, nakazów, powinności, procedur i nie zaleca zwracania uwagi na uczucia i potrzeby.

Kłopoty z porozumieniem mogą zdarzyć się także wówczas, gdy spo-tkają się dwie osoby, które z reguły wykorzystują ten sam, jeden aspekt

wypowiedzi, np. mówią i słuchają na płaszczyźnie rzeczowej. Gdyby trzeba było ustalić plan konkretnego dzia-łania byłby to dobry team, ale wobec problemów w relacji może okazać się nieporadny. Bo jak porozmawiać o trosce, o potrzebach, gdy tylko posługujemy się faktami, jak w poniż-szym przykładzie:

Syn wybiera się na spotkanie:Matka (stanowczo): Jest zimno. Załóż

czapkęSyn (kategorycznie): Nie jest zimno.

Nie założę.Matka (z troską): Załóż kochanie! Jest

przecież dziesięć stopni mrozu! Sypie śnieg i mocno wieje!

Syn (arogancko): Dziesięć było rano. Jakbyś popatrzyła na termometr, to byś wiedziała, że jest siedem! – i wychodzi z domu bez czapki.

O czym była ta rozmowa? Pozornie tylko o faktach, w rzeczywistości o uczuciach i potrzebach. O tym, że matka martwi się o dziecko, chce o nie zadbać jak najlepiej, ale i o tym, że dziecko czuje się przytłoczone troską matki, którą postrzega jako nadopiekuńczą i potrzebuje więcej swobody w decydowaniu o sobie. Gdyby oboje usłyszeli się czworgiem

uszu i powiedzieli o swo-ich uczuciach i potrzebach wprost, porozumienie byłoby blisko, a i w uszy prawdopodobnie cieplej.

Słuchanie czworgiem uszu sprzyja porozumieniu. Jeżeli uaktywniamy ucho powiązane z tą płaszczy-zną wypowiedzi, którą właśnie akcentuje roz-mówca, możliwa jest dobra komunikacja. Zdarza się jednak, że mimo iż po-trafimy słuchać na cztery sposoby, pewnych ważnych dla nas osób słuchamy tylko jednym uchem, bez względu na to, co akcentują

w swojej wypowiedzi, jak w przy-kładzie poniżej. Córka wróciła do domu późno po pracy. Matka, która zapewne z troski o córkę, chce o nią zadbać, za każdym razem gotowa jest coś robić (słucha przede wszystkim uchem apelowym i w związku z tym proponuje różne działania):

Córka: Jestem zmęczonaMatka: Przygotuję ci kąpiel.Córka: Nie dziękuję. Czy jest herbata

w dzbanku?Matka: Zaraz zaparzę więcej.Córka: Nie, nie. Idę spać.Matka: Posłać ci łóżko?Córka: Nie! Mamo, czy musisz tak mi

usługiwać? Matka: Mam sobie pójść?

Opisana gotowość do działania, nawet wynikająca ze szlachetnych pobudek, w dalszej perspektywie może być męcząca dla każdej ze stron i zamiast porozumienia przynieść rozczarowanie. Warto więc rozwijać umiejętność słuchania każdym uchem. Wtedy mamy szansę dowiedzieć się, co naprawdę ktoś do nas mówi i zareago-wać adekwatnie do sytuacji.

Poza schematemKomunikacja to skomplikowana rzeczywistość. Nasz język nie ułatwia nam sprawy. Obfituje w porówna-nia, często błyskotliwe metafory, interpretacje, oceny. Z jednej strony pomaga nam porządkować informa-cje, szybciej je przetwarzać, z drugiej podsuwa proste schematy, szufladki, rozwiązania na skróty, które, zamiast przybliżać nas do siebie nawzajem, prowadzą czasami na manowce. Świa-domość własnego stylu komunikacji, przełamywanie schematów, pozwala unikać pomyłek, nieporozumień i bu-dować dobre relacje z innymi. Dobre, to znaczy oparte na prawdzie, zaufa-niu, z poszanowaniem uczuć i potrzeb swoich oraz innych osób.

Jolanta Obidzińska, psycholog

Spojrzenie medytacyjne

Usiądź i zetknij palce wskazujące ze sobą w od-

ległości 30 cm od oczu. Powoli zacznij rozsu-

wać ręce, cały czas patrząc na koniuszki palców.

Swoje spojrzenie kierujesz na rozsuwające

się palce dopóty, dopóki pozostają widzialne

kątem oka.

Uwaga: Podczas ćwiczenia spojrzenie idzie

w dal, zaś oddech pozostaje spokojny. Po jego

wykonaniu, palce zsuń ze sobą do pozycji wyj-

ściowej. Całość powtórz dwa do trzech razy.

Fot. Ewa Świętorzecka

Page 37: Cukrzyca a Zdrowie 15

37

Czy powinienem przyjmować insulinę, gdy jestem zbyt chory, by jeść?

Tak. Powinieneś przyjmować dokładnie taką samą liczbę jednostek insuliny jak zwykle. NIE PRZESTAWAJ PRZYJMOWAĆ INSULINY, GDY JESTEŚ CHORY. Wiele osób trafiło do szpitala, gdyż przestawały robić zastrzyki z insuliny.

Czy powinienem przyjmować leki cukrzycowe, jeśli wymiotuję?Przyjmuj DOKŁADNIE TAKĄ SAMĄ liczbę jednostek insuliny jak

zawsze. Jeśli chorujesz na cukrzycę typu 2, przestań przyjmować pigułki.

Jak często powi-nienem spraw-dzać poziom cukru we krwi, gdy jestem chory?

Poziom cukru we krwi badaj co 2 do 4 godzin. Wyniki zapisuj w notesie.

Czy powinienem badać mocz na obecność keto-nów?

Jeśli przyjmujesz insulinę, badaj mocz co 4 godziny i zapisuj wyniki w notesie.

Kiedy chorujesz…gdy jesteś przeziębiony, masz grypę lub gorączkę, poziom cukru we krwi może wzrosnąć. Aby unik-nąć wizyty w szpitalu, będziesz musiał dostosować się do zmian zachodzących w twoim organizmie. Oto odpowiedzi na kilka pytań odnoszących się do tego, co robić, gdy dopadnie cię choroba.

Czy powinienem uważać jeszcze na jakieś oznaki, gdy jestem chory?

Tak, zwracaj uwagę na:• bólebrzucha• oddechozapachuowoców• biegunkę• przyspieszonyoddech• wymioty.

Kiedy powinienem skontaktować się z leka-rzem domowym lub diabetykiem?

Jeśli poziom cukru w twojej krwi przez 24 go-dziny przekracza 14 mmol/L lub poziom ketonu jest zbyt niski, średni lub zbyt wysoki, skontak-tuj się z lekarzem.

Co mam powiedzieć lekarzowi, gdy do niego zadzwonię?

Przekaż lekarzowi następujące dane:• poziomcukruwekrwi• poziomketonuwmoczu• temperaturaciała• jakąinsulinęostatnioprzyjąłeś• kiedyostatnirazprzyjąłeśinsulinę• ilejednostekinsulinyprzyjąłeś.

Poinformuj lekarza o:• bólachbrzucha• przyspieszonymoddechu• oddechuozapachuowoców(przypomina

zapach zmywacza do paznokci)• biegunce• wymiotach.

Jeśli wymiotujesz lub masz biegunkę, spytaj lekarza, czy powinieneś i jakie wziąć leki.

Co powinienem jeść, gdy jestem chory?Jedz to co zwykle.

Co mam zrobić, jeśli nie jestem w stanie jeść tego, co zwykle?

Jeśli jesteś chory, a poziom cukru we krwi prze-kracza 14 mmol/L

Pij:• wodę• herbatęzcukrem• bulion• napojedietetyczneJedz:• glukozęwtabletkach(5gnatabletkę)• zupy.

AutomasażZdejmij buty i skarpety, po czym zacznij masaż

prawej stopy. Wierzch stopy, jej palce oraz

podeszwę dokładnie ponaciskaj, pougniataj

i wyciągnij. Zauważ różnicę w stosunku do

drugiej stopy, która nie była jeszcze masowana

– następnie jej też zrób taki sam masaż.

Jeśli spodobało ci się to ćwiczenie, a masz

akurat dużo czasu na rozpieszczanie siebie,

kontynuuj masaż, wędrując w górę ciała –

masuj łydki, uda, pośladki, brzuch, piersi, dłonie

i ramiona – te części ciała, z których możesz

łatwo ściągnąć części garderoby, by cieszyć się

kontaktem ze skórą.

Page 38: Cukrzyca a Zdrowie 15

38

Bądź czystą energiąPodczas tego ćwiczenia możesz siedzieć, stać lub leżeć. Pamiętaj o najważniejszym – całkowi-tym odprężeniu i rozluźnieniu.Zrób kilka wdechów i wydechów. Wraz ze spokojnym wdechem napręż wszystkie swoje mięśnie – stopy, łydki, uda, pośladki, piersi, plecy, ramiona i ręce. Teraz przez około siedem sekund wstrzymaj zarówno oddech, jak i naprę-żenie mięśni ciała – w tej pozycji jesteś czystą energią. Stopniowo zrób wydech, rozluźniając przy tym napięte mięśnie.Ćwiczenie powtórz kilkakrotnie.

Podróż do wnętrza siebieKierując się intuicją, postaraj się poczuć swoje wnętrze – jednocześnie wyciągaj się, przeciągaj lub wykonuj inne ruchy – takie, na które akurat masz ochotę. Twoje ciało wie dokładnie, co może poprawić mu samopoczucie – pozwól, by powiodło cię w odkrywczą podróż do swo-jego wnętrza. Oddech, niczym nie zakłócony, płynie sam z siebie.

Jeśli poziom cukru wynosi mniej niż 4 mmol/LPij:• sokiowocowe• colę(zwykłą,zcukrem)Jedz:• jakwyżej.

Nigdy nie wiadomo, kiedy zmoże cię choroba i nie będziesz mógł wyjść po zakupy. Dlatego musisz się na czas przygotować, zadbaj więc, by zawsze mieć w domu zapas:• strzykawek• insuliny• pigułeknacukrzycę• paskówdobadaniapoziomucukruwekrwi• tabletekzglukozą• paskówdobadaniapoziomuketonuwmo-

czu• glukagonu• coliiinnychnapojówzcukrem• bulionuwkostkachlubwproszkuStaraj się kierować powyższymi poradami.

Dzięki temu unikniesz wizyty w szpitalu.Oprac. M. Iwańczuk

Sekrety diety

Fot. Marek Dolecki

Ciekawych obserwacji dotyczących wpływu pożywienia na zdrowie człowieka dokonał dr John A. McDougall badając zwyczaje żywieniowe i stan zdrowia ludzi pracujących na plan-tacjach trzciny cukrowej i ananasów na Hawajach. Pierwsza ge-neracja pracowników, przeważnie dwudziestoletnich, przybyła tam głownie z Filipin i Chin. Zachowywali oni dietę rodzinnego kraju, na którą składał się głównie ryż, warzywa i od czasu do czasu ryby. Pomimo bardzo ciężkiej pracy, cieszyli się oni bardzo dobry zdrowiem. Mieli prawidłowe ciśnienie krwi oraz niski po-ziom cholesterolu i cukru we krwi. Ich znakomite samopoczucie utrzymywało się do późnej starości. Mieli dobry słuch i wzrok.

Jednak już ich dzieci zmieniały dietę. Zaczynali spożywać mięso, mleko i nabiał oraz produkty oczyszczone. Dieta rodzi-ców złożona z ryżu i warzyw była już dla nich jedynie przystaw-ką do obiadu. Tyle że nie cieszyli się już oni takim zdrowiem jak ich rodzice. Zaczynali się uskarżać na różne dolegliwości, ich wygląd zmienił się. Cierpieli na przewlekłe choroby cywiliza-cyjne: chorobę wieńcową serca, nadciśnienie, cukrzycę, raka. Wpływ żywienia na ich zdrowie był niezaprzeczalny.

Page 39: Cukrzyca a Zdrowie 15

39

Poza zakłócaniem równowagi organizmu, nadmiar cu-kru prowadzi do wielu innych poważnych konsekwen-cji. Oto niektóre z nich, zakłócające metabolizm, a tym samym normalne funkcjonowanie organizmu. Dane o skutkach objadania się cukrem zaczerpnięto z czaso-pism medycznych oraz publikacji naukowych.

Sposoby, w jakie cukier rujnuje nasze zdrowie

Nasz słodki wróg

Guma energetyczna Ćwiczenie zacznij od zacierania dłoni. Gdy będą

już dostatecznie ciepłe, złóż je (jak do modli-

twy) w odległości 30 cm przed twarzą. Wyobraź

sobie, że między nimi rozciągnięta jest guma.

Zacznij ją powoli rozciągać, czując między dłoń-

mi mrowienie energii. Jak bardzo możesz odda-

lić je od siebie, by wciąż tego doświadczać?

Następnie zbliż ręce do siebie, po czym ponow-

nie je rozsuń.

Postawa bociana Stań wyprostowany, plecy oprzyj o ścianę. Obu-

rącz obejmij lewe kolano i trzy do pięciu razy

przyciągnij je jak najbliżej do klatki piersiowej.

Powtórz ćwiczenie, stojąc na drugiej nodze.

Spróbuj także je wykonać bez opierania się

o ścianę.

Ma udział w powstawaniu otyłości, szybkie wchła-��nianie cukru sprzyja objadaniu się; ciało przerabia od 2 do 5 razy więcej cukru w tłuszcz, niż skrobi. U ludzi z nadwagą znacząco podnosi ciśnienie krwi.Podnosząc poziom glukozy w organizmie może ��spowodować reaktywną hiperglikemię. Obniżając wrażliwość na insulinę i dopuszczając do jej nie-normalnie wysokiego poziomu w organizmie, może prowadzić do cukrzycy. Może podnosić poziom glukozy i insuliny u kobiet zażywających doustne tabletki antykoncepcyjne. Może powodować patolo-giczne zmiany w trzustce. Może być przyczyną nadaktywności, niepokoju, ��trudności z koncentracją i chorowitości u dzieci oraz niekorzystne wpływać na dzieci z nadpobudli-wością psychoruchową (ADHD). Na obozach reha-bilitacyjnych dla młodzieży, gdzie stosowano dietę o niskiej zawartości cukru, zaobserwowano prawie 50 proc. spadek zachowań antyspołecznych.Rafinowany cukier w diecie obniża efektywność ��uczenia się, wpływając niekorzystnie na wyniki w nauce. Kojarzony jest ze wzrostem częstotliwości fal delta, alfa i theta w mózgu, co z kolei negatywnie wpływa na sprawność myślenia.Ma wpływ na powstawanie arteriosklerozy i cho-��

Fot. Marek Dolecki

Page 40: Cukrzyca a Zdrowie 15

40

rób kardiologicznych. Powoduje wzrost poziomu „złego” i obniżenie „dobrego” cholesterolu. Dieta wysokocukrowa u osób z chorobami naczyniowy-mi znacząco zwiększa lepkość płytek krwi.Osłabia wzrok, może powodować powstanie katarakty oraz krótkowzroczności. Przyczynia się do zakwaszenia śliny i do zniszczenia ��zębów oraz paradontozy. Powoduje choroby dziąseł. Ma swój znaczący udział w powstawaniu osteopo-��rozy.Może wywoływać wiele problemów z poziomem ��kwasowości przewodu pokarmowego m. in. jego zakwaszenie, niestrawność. To wróg numer jeden pracy jelit, powoduje złą przyswajalność u pacjentów z dysfunkcjami jelit, podwyższenie ryzyka choroby Crohna oraz owrzodzenia jelita grubego. Może osłabiać system immunologiczny i przeszka-��dzać mu w obronie przeciw chorobom infekcyjnym. Przyczynia się do niekontrolowanego wzrostu drożdżaków (Candida Albicans) odpowiedzialnych za infekcje grzybicze.Może powodować choroby systemu autoimmunolo-��gicznego takie jak: artretyzm, astma, stwardnienie rozsiane. Może powodować depresję. Obniżenie spożycia cukru może podnieść poziom emocjonal-nej stabilności.Dieta obfita w cukier może obniżać ilość witaminy ��E w krwi i powodować wzrost wolnych rodników i oksydantów. Może zakłócać przyswajalność białek, powodo-��wać zmiany w ich strukturze, zmieniać sposób ich działania w organizmie. Może uszkadzać strukturę DNA. Sprzyja alergiom pokarmowym, może przyczyniać ��się do powstawania egzemy u dzieci.Powoduje szybsze starzenie się skóry zmieniając ��strukturę kolagenu oraz powodować problemy ze ścięgnami.Może powodować bóle i zawroty głowy oraz migreny.��Odpowiada za zwiększone ryzyko zachorowania na ��Alzheimera.Może zaburzać równowagę hormonalną np: podno-��sić poziom estradiolu u młodych kobiet, pogarszać zespół napięcia przedmiesiączkowego oraz obniżać działanie hormonu wzrostu. Wysokie spożycie cukru może powodować istotne ��skrócenie trwania okresu ciąży wśród młodocianych i jest związane z dwukrotnie większym ryzykiem urodzenia noworodka o niskiej wadze. Odwadnia noworodki. Obniża wydajność enzymów. Duże ilości spożywa-��nego cukru mogą osłabić fizjologiczną homeostazę

(stan równowagi) wielu układów w organizmie człowieka.Zakłóca równowagę chemiczną organizmu: powo-��duje deficyt chromu i miedzi oraz przeszkadza we wchłanianiu wapnia i magnezu. Może powodować powstawanie kamieni żółcio-��wych. Ma wpływ na powiększenie się wątroby przez nadmierny podział jej komórek oraz jej otłuszcze-nie.Odpowiada za powiększenie się nerek i zmiany ��w nich, np. tworzenie się kamieni nerkowych. Działa niekorzystnie na skład elektrolitów w moczu. Przyczynia się do powstawania żylaków i hemoro-idów Duża ilość spożytego cukru może spowodować atak ��epileptyczny.Ma potencjał wywoływania nieprawidłowych ��procesów metabolicznych u normalnie zdrowej jednostki i sprzyja rozwojowi chronicznych chorób zwyrodnieniowych.Karmi komórki rakowe, odkryto jego związek z roz-��wojem raka piersi, jajników, prostaty, okrężnicy, trzustki, dróg żółciowych, płuc, woreczka żółciowe-go i żołądka. Karmienie dożylne słodzoną wodą może spowodo-��wać odcięcie dopływu tlenu do mózgu. Cukier jest substancją, która uzależnia. ��

Przy współpracy dr med. Nancy Appleton, www.nancyappleton.com

autorki książki Pokonaj nałóg słodzenia

Fot. Marek Dolecki

Page 41: Cukrzyca a Zdrowie 15

41

Pigmalion, król Cypru, zakochał się w wyrzeźbio-nym przez siebie posą-gu kobiety. tak bardzo pragnął, aby rzeźba ożyła, że w rezultacie stało się zadość jego oczekiwa-niom. rzeźba o imieniu galatea przemieniła się w kobietę, którą Pigma-lion wkrótce poślubił. to oczywiście tylko piękny mit, który w rzeczywisto-ści przejawia się w postaci samospełniającego się proroctwa. Ma ono swoje dobre i złe strony.Samospełniające się proroctwo, zwane też efektem Pigmaliona (dla oczekiwań pozytywnych) lub Gole-ma (dla oczekiwań negatywnych), polega na tym, że nasze nasta-wienie, co do przebiegu zdarzeń wpływa istotnie na ich bieg. Dzieje się tak poprzez system subtelnych sygnałów wysyłanych do otocze-nia. Na przykład, spodziewamy się, że ktoś grzecznie i miło nas potraktuje. Nieświadomie robi-my odpowiednią minę, mówimy określonym tonem głosu i często (choć nie zawsze) dostajemy to, czego oczekiwaliśmy – uśmiech po stronie rozmówcy. Albo jesteśmy przekonani, że przełożony nie ceni naszych kompetencji. Myślimy o tym, zastanawiamy się co złego

Zagram rolę, jaką mi napiszeszczyli o tym jak oczekiwania stają się rzeczywistością

szef „na pewno” o nas myśli. I wreszcie, kiedy z nim rozmawiamy tracimy pewność siebie, mówimy cicho, niezdecydowanym głosem, wzrok wbijamy w podłogę. Szef to widzi, słyszy i rzeczywiście zaczyna zastanawiać się, czy aby na pewno mamy odpowiednie kompetencje. Wątpliwości pokazuje w gestach, słowach, tonie głosu, postawie ciała. Odczytujemy te sygnały i koło się zamyka. Otrzymujemy potwierdzenie tego, co sobie założyliśmy. Inny przykład: idzie-my do urzędu z przekonaniem, że nie uzyska-my tam informacji. Z dużym prawdopodobień-stwem możemy oczekiwać, że tak się stanie. Zupełnie nieświadomie postawą ciała, zniechę-ceniem w głosie, nieprecyzyjnymi pytaniami sprawimy, że urzędnik nie będzie miał podstaw, by udzielić rzetelnych informacji. Chyba, że świadom różnych zachowań klientów oraz pu-łapek związanych z oczekiwaniami, dotrze do sedna sprawy, mimo naszego nastawienia.

eksperyment laboratoryjny

Jednym z badaczy, który zajmował się samospełniającym się proroc-twem był Robert Rosenthal, psy-cholog zgłębiający procesy uczenia się. W latach 60. ubiegłego wieku przeprowadził on szereg ekspery-mentów, najpierw w laboratorium, później w naturalnym środowisku, które pokazały, że możemy wpły-wać na wyniki uczenia się zwierząt i ludzi, niezależnie od ich predys-pozycji. Dowiódł on, że oczekiwa-nia nauczycieli mogą mieć duży wpływ na poziom inteligencji i wyniki osiągane przez uczniów, zwłaszcza w młodszych klasach szkoły podstawowej, niezależnie od początkowych umiejętności dzieci.

W jednym z pierwszych ekspe-rymentów Rosenthal pozornie badał szczury – w rzeczywistości badanymi zostali jego studenci. Poprosił ich, aby nauczyli szczu-ry poruszania się w labiryncie. Poinformował, że zwierzęta były odpowiednio hodowane – jedną grupę stanowiły osobniki inteli-gentne, drugą – uznane za tępe. Szczury z grupy zdolnych istotnie szybciej nauczyły się wymaganej umiejętności. Rzecz jednak w tym,

Jolanta Obidzińska, mgr psychologii

Samospełniające się proroctwo, zwane też efektem Pigmalio-na (dla oczekiwań pozytywnych) lub golema (dla oczekiwań negatywnych), polega na tym, że nasze nastawienie, co do przebiegu zdarzeń wpływa istotnie na ich bieg.

Page 42: Cukrzyca a Zdrowie 15

42

że nie były specjalnie hodowane, a do grup przydzielono je losowo. Różnica tkwiła w informacji jaką uzyskali studenci. Powodem od-miennych wyników nie były więc cechy zwierząt, ale tendencyjne oczekiwania ich opiekunów.

Praktyka szkolna

Rosenthal postanowił wyjść z eksperymentem poza laborato-rium. Wraz ze swoim współpra-cownikiem Jacobsonem udał się do jednej ze szkół podstawowych. Przypuszczał, że oczekiwania na-uczycieli w stosunku do uczniów mogą mieć wpływ na osiągane wyniki. Powszechną bowiem praktyką w Stanach Zjednoczo-nych było przeprowadzanie testów inteligencji na początku edukacji, których rezultaty przedstawiane były nauczycielom.

Wszystkim dzieciom w szkole rzeczywiście zbadano iloraz inteli-gencji. Nauczyciele dostali jednak informację, że zastosowano test, który prognozował przyszłe suk-cesy. Otrzymali oni listę uczniów ze swoich klas, którzy (rzekomo) uzyskali bardzo wysokie wyniki. Na zakończenie roku szkolnego ponownie zmierzono dzieciom poziom inteligencji. Średnio, dzieci wobec których nauczyciele mieli wyższe oczekiwania zwią-zane z rozwojem intelektualnym, uzyskały istotnie większy wzrost ilorazu inteligencji, niż te, którym (rzekomo) nie wróżono wielu suk-

cesów. W rzeczywistości nazwiska na liście były dobrane losowo. Początkowe predyspo-zycje dzieci w każdej z grup nie miały takiego znaczenia, jak postawa nauczycieli. Efekt oczekiwań zaznaczył się szczególnie wyraźnie w młodszych klasach.

Warto dodać, że pierwsze lata szkoły podsta-wowej to czas, w którym w dziecku kształtuje się poczucie kompetencji. Dziecko nabiera przekonania, że warto pracować i że sukces jest możliwy lub wzrasta w nim poczucie niższości.

W jednym z dalszych badań psychologowie próbowali dociec, w jaki sposób nauczyciele przekazują dzieciom swoje wyobrażenia o ich większych zdolnościach. Ponownie nauczy-cielom powiedziano, że niektóre dzieci są bardziej błyskotliwe, chociaż w rzeczywistości były wytypowane losowo. Zarejestrowane nagrania pozwoliły dostrzec pewne subtel-

Oczekiwania nauczycieli mogą mieć duży wpływ na poziom inteligencji i wyniki osiągane przez uczniów, zwłaszcza w młodszych klasach szkoły podstawowej, niezależnie od po-czątkowych umiejętności dzieci.

ności w zachowaniu. Nauczyciele częściej uśmiechali się do uczniów „błyskotliwych”, nawiązywali z nimi kontakt wzrokowy, przy-chylniej reagowali na uwagi. Jak się później okazało ci właśnie uczniowie, od których więcej oczekiwano, bardziej lubili szkołę, częściej otrzymywali konstruk-tywne uwagi, gdy popełniali błędy i więcej pracowali od innych uczniów, aby osiągnąć lepsze wyniki. Oczekiwanie stało się rzeczywistością.

Badania Rosenthala, aczkolwiek kontrowersyjne pod względem etycznym, mają olbrzymie zna-czenie dla rozumienia procesów edukacyjnych i działań wycho-wawczych. Myliłby się jednak ten, kto uznałby że rzecz dotyczy tylko nauczycieli. Nikt z nas nie jest wolny od tego mechanizmu.

Praktyka codzienna

Jako rodzice również prezentu-jemy określone postawy wobec dzieci, faworyzujemy jedne, mniej uwagi zwracamy na inne. Wspie-ramy je w rozwoju, albo w pośpie-chu zamykamy w ciasnych sche-matach: zdolnych, ale leniwych, bardzo odpowiedzialnych lub ignorantów, wybitnie inteligent-nych lub ograniczonych. Zamiast udzielania informacji opartych na faktach, przyklejamy etykiety, które zaczynają funkcjonować jak samospełniające się proroctwo. Tym gorzej, gdy nasze oczekiwania są negatywne. Jeżeli dziecko często słyszy, że jest leniwe i ograniczone, to po pewnym czasie nawet nie próbuje podjąć wysiłku i co więcej, zaczyna tak o sobie myśleć i robi wszystko, aby to przekonanie potwierdzić – traci motywację do jakiegokolwiek działania i rzeczy-wiście pracuje mniej. Przeryso-

Page 43: Cukrzyca a Zdrowie 15

43

Pierwsze lata szkoły podstawowej to czas, w którym w dziec-ku kształtuje się poczucie kompetencji. Dziecko nabiera przekonania, że warto pracować i że sukces jest możliwy lub wzrasta w nim poczucie niższości.

wując w drugą stronę – rodzinny geniusz może w rezultacie mieć problem z udźwignięciem roli i na-dziei w nim pokładanych.

Samospełniającego się proroctwa doświadczamy też w wielu innych sytuacjach w domu, w pracy, w sklepie, w autobusie, w różnych instytucjach. Często wpisujemy innych w określone role lub sami gramy takie, jakich oczekują od nas inni: pojętnych lub nierozgar-niętych, grzecznych lub niegrzecz-nych, zręcznych lub niezdarnych, pracowitych lub leniwych, atrak-cyjnych lub nie, chorych i słabowi-

tych lub bardzo silnych i zdrowych, kompe-tentnych lub nie – niezależnie od tego jaki poziom umiejętności w istocie prezentujemy.

Praktyka wolnej woli

Chociaż nie wszystko podlega naszej woli, warto być świadomym swojego wpływu na bieg zdarzeń. Z jednej strony, poprzez system przekonań i wynikające z nich zachowanie sami przyczyniamy się do tego co nas spotyka, z drugiej – podlegamy wpływom innych osób, które też mają pewne przekonania i ocze-kiwania wobec nas, a swoim zachowaniem

powodują, że gramy role jakie nam przydzielą. Odrobina woli i wie-dzy, trochę refleksji i ciekawości pozwoli przełamywać schematy, lepiej rozumieć zachowanie swoje i innych osób oraz częściej osiągać zamierzone cele.

Jolanta Obidzińska, psycholog

Przypadłość znana jako nadciśnie-nie (podwyższone ciśnienie krwi) dotyka około 4 milionów obywa-teli Polski i około miliarda ludzi na świecie. Jest to najczęstszy powód ataków serca, wylewów krwi do mózgu oraz problemów z nerkami.Ciśnienie krwi to siła z jaką krew naciska na komórki układu krą-żenia. Ciśnienie określają dwie liczby – wyższa (ciśnienie skur-czowe) to ciśnienie w naczyniach krwionośnych w momencie, gdy serce bije; niższa (ciśnienie rozkur-czowe) to ciśnienie, gdy serce się wypełnia i znajduje się w stanie spoczynku. Nadciśnienie definiuje się jako ciśnienie przekraczające

140/90. Wytyczne z 2003 roku określają nową kategorię ciśnienia tętniczego, zwaną „przednadciśnie-niem”, gdy odczyt wynosi ponad 120/80.Najskuteczniejszymi metodami walki z nadciśnieniem i przednadciśnie-niem są odchudzanie, redukcja sodu w diecie, ćwiczenia fizyczne oraz ograniczenie spożycia alkoholu.Dla osób z nadciśnieniem i cukrzy-cą, ćwiczenia fizyczne mają wiele plusów, w tym polepszenie funkcjo-nowania serca, zrzucenie zbędnej wagi, zwiększenie masy mięśniowej i spadek ciśnienia krwi. Osobom cierpiącym na nadciśnienie i cukrzy-cę zaleca się:

• Przeprowadzenie5–10minutowejrozgrzewki i odpoczynku, z ćwicze-niami rozciągającymi po ukończeniu głównej części ćwiczeń• Spacerować,jeździćnarowerzelubpływaćprzy55–79procen-tach maksymalnego tętna (ob-liczanego jako 220 minus wiek chorego)lub50–60procentach,jeśli dopiero zaczynasz ćwiczenia. Częstotliwość ćwiczeń to 3–4 razy na tydzień - więcej, jeśli chodzi o zrzucenie wagi.• Ćwiczeniawytrzymałościowe,20minut, dwa razy w tygodniu• Badaćpoziomcukruwekrwiprzed, w trakcie i po ćwiczeniach.

M. Iwańczuk

Ćwic z ymy z w ysok im ciśnieniem

Ruch jak lek

Page 44: Cukrzyca a Zdrowie 15

44

bolą mnie plecy, więc muszę leżeć w łóżku i odpoczywać.W szczególnie ostrych przypad-kach bólu pleców odpoczynek może być skutecznym sposobem na złagodzenie bólu i uniknięcie dalszego uszkodzenia tkanek. Jed-nak faza ostrego bólu trwa zwykle tylko kilka dni. W dłuższej per-spektywie, dostosowana do stanu chorego, aktywność fizyczna:

– może przyspieszyć proces leczenia,

Gdy bolą plecyw naszym społeczeństwie ból pleców jest tak szero-ko rozpowszechniony, iż oczywistym jest, że istnieć muszą mity na jego temat. Poniżej obalamy niektóre spośród nich.

Wzmocnij ducha i ciało Kiedy pracując przez dłuższy czas, zauważysz

u siebie trudności w koncentracji, to ćwiczenie

jest właśnie dla ciebie – w ciągu 90 sekund nie

tylko zgromadzisz na nowo siły wewnętrzne, ale

również zharmonizujesz swój oddech i wzmoc-

nisz całe ciało.

Stań w rozkroku – lewa noga zostaje w tyle,

prawą zaś wysuń do przodu, lekko ją przy tym

uginając. Ręce złóż przed sobą jak do modli-

twy. Podczas wdechu, wznieś je złączone nad

klatkę piersiową, daleko za głowę, aż wygniesz

się w łuk. Teraz wstrzymaj na chwilę oddech,

a podczas wydechu powróć do pozycji wyjścio-

wej. Zmień nogę i powtórz całe ćwiczenie.

– pozwoli zapobiec ponownej kontuzji poprzez wzmocnienie mięśni, zrównoważenie siły przeciwnych sobie grup mięśni oraz zwiększenie ich elastycz-ności,

– zapobiegnie depresji poprzez wytworzenie endorfin.

Na ból nie można nic poradzić. Trzeba nauczyć się z nim żyć.Każdy przypadek bólu pleców wy-maga indywidualnych rozwiązań. Jeśli ból jest wycieńczający i/lub uniemożliwia powrót do normal-nego życia, najlepiej jak najszyb-ciej zwrócić się do lekarza. Ból od-biera dużo energii, jest stresujący

i niekorzystnie wpływa na system immunologiczny organizmu.

Od wielu osób słyszę, że „ból jest w mojej głowie”.Ból jest prawdziwy, nawet jeśli nie udaje się zidentyfikować jego przyczyn. Dlatego trzeba podjąć z nim walkę – im szybciej, tym lepiej.

Aby kontrolować ból, co tydzień muszę chodzić do lekarza lub kręgarza.W początkowej fazie leczenia kręgarz może zachęcać pacjenta do wizyt kilka razy w tygodniu. Z czasem jednak ich liczbę powin-

Fot. Marek Dolecki

Page 45: Cukrzyca a Zdrowie 15

45

Siedem kroków do błyskawicznego odprężeniaKiedy masz uczucie, że codzienne stresy i napię-cia przerastają twoje siły, a nie możesz sobie pozwolić na jeden dzień odpoczynku, skutecz-nie pomoże ci szybki program błyskawicznego odprężenia. Ćwiczenie możesz wykonywać w pozycji siedzącej lub leżącej.1. Złóż ręce za głowę, a łokcie ściśnij do tyłu.2. Wyprostuj nogi aż po koniuszki palców i jed-

nocześnie napręż wszystkie mięśnie.3. Mocno napnij i poczuj mięśnie brzucha.

Wstrzymaj oddech i policz do siedmiu.4. Zrób łagodny wydech, rozluźniając całe ciało.5. Wczujsięwtoprzyjemneodprężenie.6. Jakkotpodrzemce–wyciągnijsię,rozpro-

stuj i przeciągle ziewnij.7. Terazprzemieńsięzkotawzwinnegodra-

pieżnika. W myślach lub na glos wypowiedz afirmację: „Jestem pełen energii, skupiony i spokojny!”

no dać się ograniczyć. Jeśli pacjent będzie wykonywał w domu zaleca-ne ćwiczenia, leczenie przebiegać będzie szybciej. Gdy stan chorego się ustabilizuje, wystarczy jedna wizyta w miesiącu albo nawet rzadziej.

Nie mogę już robić tego, co lubię – koniec z pieszymi wycieczkami i pracą w ogrodzie.Osoba cierpiąca na bóle pleców po-winna nauczyć się „słuchać” swego ciała i szanować narzucane przez nie ograniczenia. Nie traćmy jednak nadziei! Prawidłowo opracowany i ściśle przestrzegany zestaw ćwi-czeń w wielu przypadkach pozwala pacjentom powrócić do zdrowia i ulubionych czynności fizycznych.

Jestem osobą aktywną z dużą masą mięśniową, więc ból ple-ców mi nie zagraża.Aktywność fizyczna pomaga zapobiegać i leczyć kontuzje ple-

ców. Jednakże pewne przyzwy-czajenia i tryb życia predysponu-ją część osób do kontuzji pleców i pojawienia się bólu. Kluczem do jego uniknięcia jest zrówno-ważona praca grup mięśniowych całego ciała. Bez tego w pew-nych częściach ciała pojawia się napięcie, podczas gdy inne pozostają osłabione. Efektyw-nym środkiem zapobiegawczym będzie tutaj kompletny program ćwiczeń, w tym siłowych i roz-ciągających, dla wszystkich grup mięśniowych.

Magnetyczny rezonans jądro-wy (MRI) jest niezbędny do zdiagnozowania przyczyn bólu pleców.Chociaż MRI jest skutecznym narzędziem diagnostycznym, pozwalającym zidentyfikować uszkodzenie korzeni nerwowych i krążków międzykręgowych, wykorzystywany jest zwykle po tym, jak leczenie zachowawcze okaże się nieskuteczne i plano-wane jest przejście do leczenia operacyjnego. W większości przypadków powody bólu pleców lekarz potrafi zidentyfikować

przeprowadzając zwykłe badanie i przeglądając historię choroby pacjenta.

bolą mnie plecy, więc potrzebna będzie operacja.Do leczenia operacyjnego kwa-lifikuje się niewielki odsetek pacjentów z bólem pleców – około 1 osoba na 1000.

Wiedzą na temat zapobiegania i radzenia sobie z bólem pleców dysponuje tylko lekarz.Lekarze są niezastąpieni, gdy

chodzi o postawienie diagnozy i leczenie farmakologiczne, ale ist-nieje wiele innych źródeł wiedzy na temat zapobiegania i radzenia sobie z bólem pleców, a także wiele różnorodnych metod – w tym także z zakresu medycyny alterna-tywnej.

Nadwaga nie ma nic wspólnego z bólem pleców.Wprost przeciwnie. Im większa waga, tym większe obciążenie kręgosłupa i nacisk na krążki międzykręgowe.

Oprac. M. Iwańczuk

Fot. Marek Dolecki

Page 46: Cukrzyca a Zdrowie 15

46

Warto wiedzieć, że spożywanie niektórych po-karmów, zażywanie preparatów witaminowych oraz suplementów diety zawierających pewne substancje roślinne lub zioła, może powodować wystąpienie różnego rodzaju interakcji z prze-pisanymi przez lekarza lekarstwami. Interak-cje te są często bardzo złożone i mogą mieć miejsce w różnych etapach absorpcji leku przez

Kęs kanapki, łyk lekarstwa

organizm i mogą też dotyczyć jego przemian biochemicznych w wątrobie lub w przewodzie po-karmowym. Efekt terapeutyczny przepisanego przez lekarza środka może więc być nieprzewidywalny z powodu takich właśnie wzajem-nych oddziaływań. Bardzo istotną

kwestią jest też to, czym leki popi-jamy, jaki wpływ na przyjmowane preparaty mają określone używki oraz które produkty spożywcze osłabiają działanie leku, a które je wzmacniają.

Wielu pacjentów stale zażywają-cych leki oraz stosujących prepa-raty bez recepty nie zdaje sobie sprawy z możliwych interakcji pomiędzy lekami a żywnością. Z różnych badań przeprowadza-nych w Stanach Zjednoczonych wynika, że ponad połowa chorych doświadczyła skutków negatywne-go oddziaływania między lekami a pewnymi składnikami żywno-ści. Ich kliniczne następstwa były bardzo różne, od nieszkodliwych, polegających na mniejszej sku-teczności leku, do bardzo niebez-piecznych, prowadzących nawet do zgonów. Najczęściej dochodzi do zaburzeń wchłaniania leku. Niektóre składniki pokarmowe, takie jak błonnik pokarmowy, wapń zawarty w produktach mlecznych, czy też taniny znajdu-jące się w herbacie, mogą spowo-dować, że wchłonie się z przewodu pokarmowego tylko niewielka dawka leku. Ma to bardzo istotne znaczenie w przypadku niektórych antybiotyków stosowanych w le-czeniu zakażeń dróg oddechowych i moczowych. Brak jest wówczas

Interakcje

Page 47: Cukrzyca a Zdrowie 15

47

efektu terapeutycznego i poprawy klinicznej.

Bardzo trudne do przewidzenia, a zarazem bardzo groźne w skut-kach, są zaburzenia metabolizmu leków w organizmie spowodowane na przykład działaniem flawono-idów i furanokumaryn zawartych w owocach cytrusowych, zwłasz-cza w grejpfrutach. Zahamowanie czynności enzymów zawartych w wątrobie i jelicie cienkim do-prowadza do tego, że niektóre leki nie mogą być metabolizowane, co prowadzi do bardzo dużego wzrostu ich stężenia we krwi i, w konsekwencji, do wystąpienia objawów klinicznych „przedaw-kowania”, takich jak spadek lub wzrost ciśnienia tętniczego krwi czy też zaburzenia przewodzenia i rytmu serca.

Większość poznanych dotychczas przy-padków wzajemnego oddziaływania pomię-dzy żywnością a lekami zachodzi na etapie wchłaniania leku. Ma to miejsce, kiedy lek zażywany jest w trakcie jedzenia lub tuż przed posiłkiem. Leki podane doustnie wchłaniają się w całym przewodzie pokarmowym, głów-nie jednak w jelicie cienkim, ponieważ ma ono ogromną, silnie unaczynioną powierzchnię chłonną (około 300 m²). Skutki interakcji mogą mieć różne stopnie nasilenia, a statysty-ki pokazują, że w co najmniej 30 procentach w istotny sposób zaburzają proces leczenia i narażają chorych na poważne powikłania. Z analiz przeprowadzonych w Polsce na pod-stawie badań losowych wiemy, że skala proble-mu jest bardzo duża. Narażenie na interakcje między żywnością a lekami wystąpiło u 62 proc. badanych, przyjmujących co najmniej jeden lek, a przecież ryzyko interakcji rośnie wraz z ilością zażywanych leków. W Polsce aż 58 proc. osób zażywa stale więcej niż 3 leki.

W badaniach przeprowadzonych przez Instytut Żywności i Żywienia ponad 50 proc. respondentów nie zdawało sobie sprawy z możliwości interakcji pomiędzy przyjmowany-mi lekami a spożywaną żywnością.

Podstawowa wiedza może zapo-biec lub ograniczyć możliwości wystąpienia interakcji. Należy pa-miętać, że występują one częściej u osób, których dieta jest niepra-widłowo zbilansowana. Jeśli jakieś produkty spożywcze lub składniki odżywcze zjadane są w nadmier-nych ilościach, a inne w niewystar-czających, to narażenie na ryzyko interakcji jest większe.

Interakcje leków z tłuszczamiSzybkość wchłaniania niektó-rych leków zależy od zawartości tłuszczów w posiłkach, ponieważ powodują one zwiększone wchła-nianie leków o dużej lipofilności (jest to cecha związku chemicz-nego wskazująca na jego duże po-winowactwo do tłuszczów i słabą rozpuszczalność w wodzie). Takie leki są bardzo dobrze rozpuszczal-ne w tłuszczach emulgowanych przez kwasy żółciowe. Emulsja tłuszczowa staje się nośnikiem dla leku i przez to jego wchłanianie istotnie wzrasta.

Skutki wybranych interakcji leków z tłuszczami:

Posiłki z dużą zawartością ��tłuszczu, zwiększając wchłania-nie preparatów teofiliny, mogą narażać pacjenta na wystąpienie zaburzeń rytmu serca, tachykar-dii (kołatania serca), hipotonii (spadku ciśnienia), bólów głowy

oraz zaburzeń snu. Teofilina to alkaloid purynowy występujący, między innymi w liściach herbaty. Przede wszystkim znajduje ona zastosowanie w leczeniu astmy oskrzelowej i przewlekłej zaporo-wej choroby oskrzelowopłucnej (przykładowe leki to euphyllin, teophylium). Przeciwwskazania do stosowania preparatów teofiliny to m. in. przebyty zawał serca, zaburzenia rytmu serca, ciężkie nadciśnienie tętnicze, padaczka.

Przyjmowanie niektórych ��lipofilnych leków z grupy ß-adrenolityków (beta blokerów) przed jedzeniem, w czasie jedze-nia lub tuż po spożyciu posiłku z dużą zawartością tłuszczu może być przyczyną wielu groźnych dla zdrowia objawów, takich jak: zwol-nienie czynności serca, niedoci-śnienie tętnicze, blok przedsionko-wo-komorowy, niewydolność ser-ca. Beta-blokery to rozległa grupa preparatów stosowanych w wielu schorzeniach kardiologicznych, przede wszystkim w chorobie wieńcowej, zaburzeniach rytmu serca i nadciśnieniu tętniczym (np. proplanolol, bisocard, metocard).

Spożywanie posiłków obfitują-��cych w tłuszcz wraz z niektórymi lekami przeciwdepresyjnymi może spowodować wystąpienie zaburzeń

świadomości, napady drgawek, za-burzenia snu oraz spadek ciśnienia tętniczego krwi.

Jak uniknąć interakcji pomiędzy lekami a tłuszczami?

W przypadku przyjmowa-��nia leków, które mogą wchodzić w interakcje z tłuszczami, należy

Page 48: Cukrzyca a Zdrowie 15

48

unikać ich zażywania w trakcie, tuż przed lub tuż po posiłkach o dużej zawartości tłuszczów. Takie posiłki to na przykład: smażone na tłusz-czu potrawy, bekon, duża ilość masła i pełnotłu-ste mleko.

Nie powinno się spożywać posiłków i pro-��duktów o dużej zawartości tłuszczów także przez co najmniej 2 godziny przed i 1 godzinę po przyjęciu leku.

Jeśli, zgodnie z zaleceniami lekarza lub ��farmaceuty, lek przyjmowany powinien być w czasie, tuż przed lub tuż po posiłku, należy wybierać produkty o małej zawartości tłuszczu.

Pamiętajmy, że produkty o małej i średniej ��zawartości tłuszczu, spożyte w dużych ilościach, mogą w konsekwencji spowodować ryzyko wy-stąpienia interakcji.

Interakcje między lekami a składnikami soku grejpfrutowegoMetabolizm niektórych leków w wątrobie i jelicie cienkim może zostać zaburzony jeśli w czasie ich zażywania pijemy sok grejpfru-towy. Skutkiem tego jest wzrost stężenia leku we krwi, co może prowadzić do poważnego, nawet zagrażającego życiu zatrucia. Stan ten wywołują zawarte w soku grejpfrutowym niektóre flawo-noidy – kampferol, naryngenina, kwercetyna (organiczne związki chemiczne spełniające funkcję barwników, przeciwutleniaczy i naturalnych insektycydów oraz fungicydów, chroniących przed atakiem ze strony owadów i grzy-bów, nadających owocom inten-sywny kolor i ograniczających

szkodliwy wpływ promieniowania ultrafioletowego) oraz furanoku-maryny. Składniki te są metabo-lizowane przez rodzinę enzymów cytochromu P–450, które wystę-pują głównie w wątrobie i prze-wodzie pokarmowym człowieka i odpowiadają za metabolizm wielu substancji (w tym również leków). Jest on swoistą formą obro-ny organizmu przed toksycznymi czynnikami środowiskowymi. Dlatego cytochrom P–450 okre-ślany jest często jako „drugi układ odpornościowy człowieka”. Po-picie leku sokiem grejpfrutowym prowadzi do blokowania działania tej grupy enzymów, lek nie może być metabolizowany i wzrasta jego stężenie we krwi.

Skutki niektórych interakcji leków z sokiem grejpfrutowym

Spożycie soku grejpfrutowego ��i grejpfrutów w przypadku przyj-mowania leków na nadciśnienie z grupy blokerów kanału wapnio-wego (np. amlozek, nifedypine, isoptin, plendil) może spowodo-wać nawet 3–10-krotny wzrost stężenia leku we krwi i narazić pacjenta na znaczne obniżenie ciśnienia krwi i bóle głowy.

Popijanie sokiem grejpfruto-��wym cyklosporyny (lek o działa-niu immunosupresyjnym stosowa-ny przede wszystkim do leczenia pacjentów po przeszczepach na-rządów, a także w leczeniu ostrego atopowego zapalenia skóry oraz łuszczycy) naraża na drastyczny wzrost ciśnienia wraz z napadem drgawek.

Sok grejpfrutowy i grejpfruty ��nie powinny być spożywane wraz z niektórymi lekami przeciwhi-staminowymi (podstawowa grupa leków stosowana w alergicznych chorobach atopowych – np. aste-mizol), gdyż mogą spowodować wystąpienie groźnych dla życia zaburzeń rytmu serca.

Nie należy popijać sokiem ��grejpfrutowym leków z grupy ben-zodiazepin. Są to leki o działaniu przeciwlękowym, uspokajającym i nasennym (diazepam, mida-zolam, triazolam). Następstwa kliniczne wzrostu ich stężenia we krwi wskutek interakcji ze składnikami soku grejpfrutowego mogą być bardzo niebezpieczne i prowadzić do depresji oddecho-wo-krążeniowej.

Jak uniknąć interakcji pomiędzy lekami a sokiem grejpfrutowym?

Nie należy pić soku przez co naj-��mniej 4 godziny przed i 4 godziny po przyjęciu leku. Zalecenia te doty-czą także spożycia grejpfrutów oraz preparatów z wyciągiem z grejp-fruta. Nawet niewielkie spożycie soku grejpfrutowego (250 ml) może spowodować interakcję z lekiem.

Trzeba również pamiętać, że ��soki z niektórych gatunków poma-rańczy mogą wywoływać podobne działanie jak sok grejpfrutowy.

Unikajmy popijania jakiego-��kolwiek leku sokiem grejpfru-towym, dopóki nie zapytamy lekarza, bądź farmaceuty, czy lek ten nie stwarza ryzyka wystąpienia interakcji.

Wiedza na temat zależności pomiędzy sokiem grejpfrutowym a metabolizmem leków jest wciąż niepełna. Nadal nie wiadomo, jak wielu leków może dotyczyć ta interakcja. Rozsądnie jest w tej sy-tuacji nie łączyć zażywania leków z jedzeniem grejpfrutów i nie popi-jać ich sokiem grejpfrutowym.

Natomiast jeśli leki, które przyj-mujemy, nie wchodzą w interak-cje z sokiem grejpfrutowym, nie ma powodu, aby eliminować go z diety. Jest on bowiem bogatym źródłem składników odżywczych, m.in. witaminy C, potasu i flawo-noidów, które bardzo korzystnie wpływają na zdrowie.

Oprac. Bohdan Waydyk

Page 49: Cukrzyca a Zdrowie 15

49

Dla wielu ostatnie rewelacje o tym, że zaledwie trzy procent Brytyjczyków używa przy śniadaniu świętej stoło-

wej trójcy – łyżki, noża i widelca – oznaczać mogły tylko jedno: nasza cywilizacja chyli się ku upadkowi. W istocie jednak chodzi o to, że rozstaliśmy się z setkami lat mozolnych ćwi-czeń i ekwilibrystyki. Noże i widelce stały się na przestrzeni wieków groźną bronią zaprojektowa-ną tak, by ustawiać „innych” na odpowiednim szczeblu społecznej drabiny. W wiekach śred-nich rycerz musiał wyrąbywać sobie szacunek mieczem, jego następcy zrozumieli jednak, że ten sam efekt można osiągnąć, zapraszając kogoś do domu na obiad. Stąd już tylko mały kroczek, krótki doskok albo podskok (oczywiście nigdy

z widelcem w dłoni) do epoki edwardiańskiej, gdy na brytyjskich stołach pyszniły się zastępy sztućców, przy czym każdy zaprojektowany został w specyficzny sposób, by posługiwanie się nim było jak najmniej intuicyjne. Na przy-kład im rzadziej używało się widelca z jego naturalną wklęsłością skierowaną ku górze, tym bardziej zwiększało się swoje szansę na ponow-ne zaproszenie. Najwięcej zakazów i rytuałów narosło wokół noża, otaczanego największą czcią spośród sztućców. Jako młodszy brat bojowego miecza, nóż fallicznie chwiał się na boki, co być może tłumaczy, dlaczego kobiety w średnio-wieczu zniechęcano do używania go przy stole. Efekt był taki, że gdy obok nie siedział usłużny mężczyzna, panie musiały zniżać się do nieprzy-stającego damom ogryzania kości. W czasach współczesnych rodzaje noży i ich płciowe kono-tacje zostały w pełni skodyfikowane. W XVIII wieku lord Chesterfield kładł do głowy synowi, że prawdziwego dżentelmena zawsze można poznać po tym, jak (i czym) kroi przy stole. Sto lat później słynna Isabella Mary Beeton (autorka

pionierskiego podręcznika sztuki prowadzenia domu) spisała szczegółowe instrukcje, jak posłu-giwać się nożem tak, by wszyscy wokół wiedzieli, że oto mają do czynienia z osobą aspirującą do klasy wyższej. Łyżki z ich okrągłą, dziecinną buzią to zupełnie inny temat. Łatwo je polubić i dlatego pewnie są jedynym sztućcem, który daje się w prezencie. U freudystów łyżka symbo-lizuje troskliwą matkę.

Z kolei widelec to jej nieznośny, marudny synalek nienawidzący ojca-noża i za-zdrosny o mamę-łyżkę. Z historycznego

punktu widzenia widelec pojawił się stosunkowo późno: w renesansie pozostawał niewidoczny, bo wielu notabli traktowało go jako nieistotną zabawkę i wolało jeść palcami. Gdy tylko jednak wyższe sfery przekonały się do widelca i zaczęły go używać, poprzeczka powędrowała jeszcze wyżej. Czego najlepszym dowodem, według Margaret Visser, autorki klasycznej pozycji „Kolacyjne rytuały”, było pojawienie się noża do ryb. Jego ostentacyjnie płaski kształt i tępy brzeg posłużyły za kanwę wielu kawałów krążących wśród przedstawicieli wiktoriańskiej klasy średniej, która chciała za wszelką cenę pokazać, że zdaje sobie sprawę z tego, jak dalece plebejski to zwyczaj kroić pstrąga zwykłym nożem. Nowe narzędzie służyło do delikatnego podważania i odrywania mięsa od rybiej skóry, choć naj-większe snoby robiły to, co zawsze: pałaszowały pstrąga dwoma widelcami. Tak oto noże do ryb stały się przedmiotem westchnień tych, którzy nie odziedziczyli po babci srebrnej zastawy, lecz byli zmuszeni kupować wyroby z fabryki w Sheffield. Pojawienie się, zatem hybrydy noża i widelca, czyli nóżelca – z angielskiego knork – powinniśmy powitać z radością. Wiele wskazuje na to, że będzie to jedyny sztuciec, jakim będzie-my posługiwać się w przyszłości. Szerokie, ostro ścięte zewnętrzne zęby pełnią funkcję noża, podczas gdy wewnętrzne pozwalają na wygodne przenoszenie pożywienia z talerza do ust bez obawy o ich skaleczenie. Nóżelec można też trzymać na modłę amerykańską w prawej dłoni. W ostatecznym rozrachunku najbardziej liczy się jednak to, że nowy sztuciec obala wszelkie hierarchie i zaciera społeczne granice. Wolny od klasowych żądz, jest jedynym, na wskroś demokratycznym narzędziem do jedzenia, jakie wymyśliła ludzkość.

Oprac. J.N. wg artykułu K. Hughes w „The Guardian”

Nóżelec

felie

ton pr

zewr

otny

Page 50: Cukrzyca a Zdrowie 15

50

„I’m lovin’ it” – to hasło kampanii reklamowej McDonalds’a. Piękni, modni, młodzi ludzie bawią się, a wszędzie towarzyszy im słynna kanapka, serwowana w identyczny sposób zarówno w Nowym Jorku, Zakopanem, czy Tokio. Świat staje się jednorodny, a Polska, po wielu latach zamknięcia, chłonie nowo-ści zdecydowanie intensywniej niż inne kraje. Kupując taki typ jedze-nia, kupujesz inny styl życia. Scha-bowy i ziemniaki przestają nam wystarczać, poza tym mamy coraz mniej czasu. O ile prościej jest przegryźć coś na mieście. Wszel-kie bary i budki szybkiej obsługi

zyskują ogromną popularność. Luksus jedzenia poza domem kusi, zwłaszcza gdy przyjemność ta jest szybka i ogólnie dostępna. Ot, typowy znak naszych czasów.

Nietrudno wytłumaczyć feno-men sieciowych, fast-foodowych barów szybkiej obsługi, których marketing i sposoby manipulacji opracowują najlepsi światowi specjaliści. Restauracje te, choć tanie, proponują wysokokalorycz-ną, ubogą w witaminy i minera-ły, żywność, która, spożywana w nadmiarze, prowadzi do otyłości, cukrzycy oraz wielu innych chorób cywilizacyjnych. To czego klient szuka jednak, to nie wartości odżywcze i smako-we lecz pewność, iż dostanie to, co zna i lubi. Przewidywalność

to główne założenie sukcesu sieciowych barów. Wszędzie, za te same pieniądze firma dostarcza tego samego produktu i tej samej usługi. Stwarza to wrażenie sta-bilności, kreuje tak zwany świat bez niespodzianek. Wspomniany McDonalds oraz inne miejsca, działające na zasadach franchyzy, mają bardzo surowy regulamin, co do kreatywności na poziomie jednostki. Wszystkie przepisy i nazwy własne narzucane są centralnie, na szczeblu krajowym, z uwzględnieniem międzynaro-dowej spójności. Hamburger nie tylko ma smakować i wyglądać tak samo, musi też się identycznie nazywać. Na przedziwną fantazję pozwoliła sobie ta firma, wprowa-dzając „Wieś Maca”. Zasadniczo

wszystko musi być „Mac” – Kupu-jesz Mac zestaw, siadasz na Mac krześle przy Mac stoliku i jesz Mac obiad, taki sam na całym świecie.

Jednym z ważnych wyznaczni-ków makdonaldyzacji jest kalku-lacyjność oraz możliwość mani-pulacji. Liczy się ilość i szybkość podania, które są niewspółmierne do jakości zamówionego dania. Firma mami nas, iż dostajemy coś za darmo, np. podwójny zestaw w tej samej cenie, stosując naj-różniejsze narzędzia sterowania. Starając się przekonać klienta do mechanicznego wyboru, eliminu-je u niego myślenie, dzięki czemu staje się on bardziej podatny na mechanizmy manipulacji. Pomysłom marketingowców nie ma końca. Np.za jedyną złotówkę można powiększyć swój zestaw do rozmiarów „hiper”. Słowo to nacechowane jest bardzo moc-no. Słowa duży, wielki, nie są w stanie wyrazić tego ogromu. Producent w ten sposób tworzy w świadomości klientów wize-runek swojej oferty, jako bardzo atrakcyjnej. Każdy punkt stara się wyróżnić na tle innych własną pomysłowością. W przypadku zapiekanek najczęściej stosuje

„Makdonaldyzacja” życia czyli fast food to go

Śmieciożery

Fot. Marek Dolecki

Page 51: Cukrzyca a Zdrowie 15

51

się zwroty metryczne, określa-jące jej rozmiar: zapiekanka 50 cm. Przeniesiono ponadto skalę wielkości typową dla ubrań, ale tylko w największych rozmiarach. Mamy „zapiekankę XL”, „XXL”, ale już z drugiej strony „zapie-kankę małą”. Do powszechności

należą zwroty: megaburger, maxiburger. Powstają hybrydy typu „mini kebab XXL”. Istnieje tutaj chyba błąd logiczny, gdyż słowa sugerujące wielkość (XXL), oraz małość (mini) powinny się znosić, lecz mamy do czynienia z całkiem nowym produktem. Na tym tle oryginalny wydaje się być „hamburger królewski”. Przymiotnik królewski określa pozycję tego produktu wśród innych. Jest godny królów, a więc zrobiony z najlepszych składni-

ków z wyjątkowym pietyzmem, iście królewska uczta.

Popularność fast-foodów w Pol-sce wiąże się przede wszystkim z zalewem masowej, komercyjnej kultury amerykańskiej oraz dziką pogonią za zachodem. Młodzi ludzie bombardowani są globalną modą, sferą wzorców narzuca-nych przez zachodnie seriale, gazety, teledyski. Świat stał się „globalną wioską”, co sprawia, iż młodzi ludzie odnajdują się w szybkim życiu i jedzeniu typu instant. Żyjemy w świecie marke-tów, pinów, eventów. Współcze-sny, narzucany styl konsumpcji odsuwa nas coraz częściej od spo-łecznego uczestnictwa, uznając tę konsumpcję właśnie za wyznacz-nik jakości życia oraz za najważ-niejszą, prowadzącą w efekcie do hedonistycznego materializmu, wartość. Krzysztof Varga, autor „Tequili”, w swej książce odwo-łuje się do szeroko rozumianej kultury współczesnej. „Tequila” to tragikomiczny monolog narrato-ra, niosącego trumnę przyjaciela – perkusisty zespołu, którego jest liderem. Drodze przez cmentarz towarzyszą rozmyślania o przy-jaźni, muzyce, świecie współ-czesnym, śmierci i przemijaniu. Autor, prześmiewczo dystansując się od „trendy” świata, pisze:

„Gruby miał problem z żarciem. Żarł wszystko. Śmieciożer. Śmie-ciowe żarcie jadł maksymalnie. Był po prostu total uzależniony, normalnie bez szamy nie mógł wyrobić. Może to mało popular być uzależnionym od żarcia, ale Gruby musiał jeść, bo jak nie wszamał co godzinę, to dostawał jedzeniowej delirki (…), telepało nim, miał paranoje, zwidy, nie jarzył, co się do niego mówi, bredził coś, miał schizolską jazdę w oczach i tylko szukał miejsca, gdzie by tu coś zarzucić, jakiegoś tejkełeja (…).Jak już coś wsunął

szybko u wietnamczyka albo w makdonaldzie, to się uspoka-jał, luzował i zaczynał myśleć, gdzie by tu zjeść coś konkretnego. Karkówka, szaszłyk, kiełbasa, ful musztardy nalał i sosu barbekju (…) A z Makdonaldem to już duża kaszana była, bo go czasa-mi ludzie widzieli, jak wychodzi z takiego lokalu wpieprzając jakiegoś hiperbigmaka, totalna żenada, pałker takiego zespołu szamie w makdonaldzie (…) Ja tu udzielam wywiadu, że globa-lizacja jest syf, popieram protesty a mój pałker jak nic zasuwa do makdonalda”.

Krzysztof Varga rysuje nam pesymistyczną perspektywę. Kapi-talizm bez sensu, moda bez sensu, język bez sensu… Nie na darmo widziano w książce „spowiedź dziecięcia wieku”, lub nową deka-dencję. Konsumpcyjny styl życia zdominował współczesne społe-czeństwo zapewniając nam szybki i łatwy dostęp do wszystkiego. Stajemy się coraz bardziej niecier-pliwi. Kryzys kultury, makdonal-dyzacja, globalizm to pojęcia od-powiednie naszym czasom. I choć większość wyborów dokonujemy w biegu, mechanicznie, warto wstrzymać się przez chwilę zanim zamówimy kolejnego hamburgera.

A.P. K.Sz.Cytat zaczerpnięty z książki

Krzysztofa Vargi tequila, Wołowiec 2002

I’m lovin’ it (ang.) – uwielbiam to

event (ang.) – wydarzenie

tejkełej (z ang.) – take away – na

wynos

barbekju (z ang.) – barbecue –

mięso pieczone na grillu

pałker – w slangu młodzieżo-

wym – perkusista

Fot. Marek Dolecki

Page 52: Cukrzyca a Zdrowie 15

52

Wnikliwe obserwacje ludzi – co jedzą i o jakiej porze – posłuży-ły do stworzenia chronobiologii odżywiania, kierunku alternatyw-nego, odmiennego od powszech-nie znanych i stosowanych. Jego autorem jest francuski lekarz, Luc Hourdeguin. Doświadczenia pro-wadzone przez doktora Hourdegu-ina potwierdziły zależność prze-miany metabolicznej produktu od czasu, w którym został spożyty. Okazało się, że ten sam produkt jest różnie metabolizowany przez tę samą osobę: np. zjadany tłuszcz czy cukier najintensywniej ma-gazynowany jest w środku nocy (wtedy właśnie tworzy się tkanka tłuszczowa), a cukier łatwiej jest spalany latem niż zimą. Alkohol mocniej zadziała nocą, zwłaszcza o północy.

Opracowując zasady chronobio-logii odżywiania dr Hourdeguin nawiązał do chińskiej teorii jin i jang, według której nasz świat egzystuje w ścisłej zależności od słońca i księżyca – od dwóch

przestrzeni – prawej i lewej strony. Strona prawa to poziom słoneczny i energia dnia – ciepła, pozytyw-na, przynosząca tlen. Lewą stroną zarządza poziom księżycowy, z energią nocy – zimną, negatyw-ną, przynoszącą dwutlenek węgla. Człowiek składa się z tych dwóch przeciwstawnych elementów, jest zdolny do przyjęcia bieguna pozy-tywnego i negatywnego. W zależ-ności od dnia i nocy obie te energie mogą być synchronizowane dzięki chronobiologii odżywiania.

Oprócz zmian zachodzących w ciągu doby, na funkcjonowa-nie naszego organizmu mają też wpływ zmiany pór roku, jako że biologiczne rytmy ludzkiego życia powiązane są z ruchami Ziemi wokół własnej osi. Związek dobowego cyklu z wewnętrznym rytmem organizmu w naturalny sposób pełni rolę biologicznego zegara; o konkretnej porze doby czasu zegarowego – zewnętrzne-go – pojawiają się, wytworzone przez biologiczny rytm dobowy, poszczególne sygnały wewnętrz-ne. W niektórych godzinach organizm naturalnie wspomaga

Chronobiologia odż y wiania

Dieta nocy i dniaPodobnie jak całe nasze życie, podlegające różnym rytmom – z pracą, odpoczynkiem czy snem, również odżywianie po-winno odbywać się w odpowiednich porach dnia i nocy. zaś nieznajomość tych rytmów może prowadzić do zachwiania fizycznej i psychicznej równowagi.

Page 53: Cukrzyca a Zdrowie 15

53

działanie poszczególnych organów, m. in. odpowiedzialnych za trawienie pokarmu. Doświadczenia dowiodły, że zgodnie z chronobiologią najlepszą porą na śniadanie jest okres pomiędzy godzinami 6.30 a 9.00. Obiad najlepiej skonsumować pomiędzy 12.30 a 15.00, zaś kolację po 19.30. Ale nie za późno.

Podobnie jak produkty spożywcze, także organy naszego ciała wykazują różną aktywność w cyklu dobowym.

Oskrzela, serce, żołądek, śledziona, tarczyca (prawa część), jelita, żyły i tętnice są wrażliwe na pole słonecz-ne. Jeśli dostarczymy produktów dnia w odpowiednich godzinach, będą one miały działanie terapeutyczne dla tych organów.

Nerki, prostata, macica, tarczyca (lewa strona), jajniki, pęcherz moczo-wy, stawy, kości, gruczoły sutkowe, pęcherzyk żółciowy – reagują silnie na pole księżycowe, dlatego produkty nocy są dla nich bardzo korzystne. Na przykład mleko i jajka są produktami nocy, powinno się je zjadać w prze-dziale księżycowym – od 19.30 do 7.30 rano. Gdy śpimy dłużej, nie należy

jeść ich na śniadanie, ponieważ poza wymienionym przedziałem mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Woda jest produktem nocy – najlepiej pić ją przed snem i eliminować rano. Podobnie jabł-ka – owoce nocy – są do zjedzenia między 19.30 a 21.30. Działają wtedy korzystnie na pęcherzyk żółciowy, wątrobę i soki trzustko-we. Pomagają w zaśnięciu – uła-twiając trawienie. Jabłko zjedzone w ciągu dnia nie daje takiego efektu terapeutycznego.

Zgodnie z chronobiologią odży-wiania, owoce powinny być spoży-wane wyłącznie przed posiłkiem lub najpóźniej 2 godziny po posił-ku. Ważne też by sałatki owocowe nie zawierały owoców dnia i nocy; taka kompozycja może się okazać niestrawna i szkodliwa.

Pomarańcze i inne cytrusy zaliczane są do kwaśnych owo-ców dnia, zaleca się spożywać je między 8.30 rano a 15.00 – wtedy są najbardziej pożyteczne. Sok pomarańczowy wypity po połu-

dniu nie będzie przez organizm wykorzystany. Podobnie pomidory – zaliczane do kwaśnych owoców dnia – zjedzone między 12.00 a 15.00 – będą źródłem energii. Zjedzone później zakwaszą orga-nizm, a włączone do dania na ko-lację – wyprodukują toksyny, które mogą wywołać alergie, egzemy, choroby skóry i kłopoty z ukła-dem oddechowym oraz stawami. Często popełniamy błąd jedząc marchew wieczorem. Tymczasem jej potencjał witalny przypada na dzień. Najkorzystniejsza pora spożywania marchwi to czas mię-dzy 7.30 a 15.00. Do warzyw dnia stosujemy olej dnia – na przykład słonecznikowy. Do warzyw nocy używamy oleju z oliwek.

Brak równowagi – gdy spoży-wamy zbyt dużo produktów dnia w ciągu nocy lub odwrotnie – powoduje z czasem podatność na choroby.

Problem zbędnych kilogramów przestaje istnieć, gdy zaczynamy odżywiać się zgodnie z teorią chronobiologicznej równowagi. Organizm wówczas wykorzystu-je całą dostarczaną energię do zdrowego funkcjonowania i - co istotne – przestaje magazynować nadwyżki.

Oprac. Maciej Lutka

Page 54: Cukrzyca a Zdrowie 15

54

Mikroorganizmy są cegieł-kami życia obecnymi we wszystkich warstwach

gleby. Są one niezbędne dla funkcjo-nowania form życia na Ziemi – łącznie z ludzkim gatunkiem; występują nie tylko w naszym otoczeniu, ale wręcz sprawiają, że możemy żyć i istnieć. Nie doceniamy ich znaczenia, ponie-waż ich nie widzimy. Na co dzień też nie towarzyszy nam wiedza o tym, że rozmaite formy życia na naszej planecie – mikroorganizmy i bakterie – istnieją od 3,5 mld lat, zaś długość istnienia gatunku ludzkiego stanowi zaledwie jeden procent tego okresu. Współczesna nauka pozwala nam zrozumieć i docenić ich znaczenie. Wiemy już, że graniczny podział mię-dzy różnymi formami życia na Ziemi nie przebiega pomiędzy roślinami i zwierzętami. To obecność jądra komórkowego lub jego brak dzieli organizmy na osobne grupy. Wiemy też, że właśnie mikroorganizmy prze-kształciły powierzchnię i atmosferę Ziemi, i że są one odpowiedzialne za najważniejsze dla ziemskiego życia systemy chemiczne. Tak jak 3 milio-ny lat temu, gdy bakterie unosiły się w pierwotnym oceanie wytwarzając tlen, obecne są i dzisiaj w naszym or-ganizmie w postaci mitochondriów – ziarenek stanowiących źródło energii

życiowej każdej komórki – zarówno zwierzęcej, jak i roślinnej. Organizm ludzki jest więc swoistą kroniką życia na Ziemi. Że jesteśmy fragmentem całości potwierdza fakt, iż otoczenie komórek naszego ciała tworząc związ-ki węgla i wodoru – dzięki czemu żyją one w cieczy złożonej z soli i wody – tworzą skład chemiczny podobny do tego, jaki miały pierwotne morza.

Profesor Teruo Higa z Uniwersytetu Ryukyu na Okinawie w Japonii w ciągu 25 lat wyodrębnił grupę mikroorgani-zmów, które znajdują wiele praktycz-nych zastosowań w naszym codzien-nym życiu. Nazwał je Efektywnymi Mikroorganizmami, w skrócie EM.

EM składa się z rozmaitych typów mikroorganizmów pobranych z natury, które są namnażane w ściśle okre-ślonych warunkach, bez manipulacji genetycznej. Powstała technologia EM

dysponuje szeroką gamą produktów, które dają nadzieję na odrodzenie zniszczonej i zatrutej gleby, wody i powietrza. Są nadzieją na zdrowie dla ludzi, zwierząt i roślin. Zastosowanie EM tworzy nowy wymiar dla wielu dziedzin codziennego życia.

Efektywne Mikroorganizmy, co potwierdzają wieloletnie, wnikliwe badania, są bezpieczne dla zdrowia

człowieka i mogą być stosowane do wytwarzania produktów żywnościo-wych; bakterie kwasu mlekowego i drożdże mogą być wspólnie hodowa-ne w środowisku złożonym z rozcień-czonej melasy.

Produktem o epokowym znaczeniu jest EM-X, napój energetyzujący. Wy-twarzany jest na bazie otrąb ryżowych i morskich wodorostów, fermento-wanych z udziałem Efektywnych Mi-kroorganizmów (EM); EM-X zawiera niezwykle silnie działające antyoksy-danty – substancje, które pomagają organizmowi w kontrolowaniu reakcji utleniających i eliminowaniu wolnych rodników. Antyutleniacze wzmacnia-ją układ odpornościowy; pomagają zwalczać infekcje i neutralizować toksyny pochodzące ze środowiska, a także zapobiegają uszkodzeniu DNA. Uszkodzenia wywołane przez wolne rodniki kojarzone są przez naukowców ze starzeniem się orga-nizmu i wywoływaniem większości powszechnie występujących chorób. Zdolność do eliminowania wolnych rodników maleje wraz z wiekiem. Dlatego należy uzupełniać poziom antyoksydantów w organizmie dla

EM – cegiełki życia

Co to jest EM-XTrwające od 15 lat badania naukowe przeprowadzone w japonii potwierdzają, że eM-X jest rewolucyjnym preparatem odżywczym, z którego właściwości może każdy skorzystać. w szczególności dotyczy to osób spożywających przetworzoną żywność, narażonych na działanie drobnoustrojów chorobotwórczych i stres. Preparat ten powstaje w wyniku specyficznego procesu fermentacji otrębów ryżo-wych, wodorostów, brązowego ryżu przy udziale eM.końcowym produktem jest złocisty, płynny ekstrakt, zawierający ła-two przyswajalne składniki, takie jak: antyutleniacze, witaminy, skład-niki mineralne, enzymy, aminokwasy i związki pochodzenia roślinne-go, mające na celu wyzwolenie samo uzdrawiających sił organizmu.

Page 55: Cukrzyca a Zdrowie 15

55

wzmocnienia i utrzymania podstawo-wych mechanizmów obronnych.

Badania prowadzone w ponad 50 krajach nad wpływem preparatu EM-X na stan zdrowia pacjentów dowodzą, że ma on silne właściwości przeciwzapalne i przeciwutleniające. Organizacja EM Ameryka współpracuje z profesorem Higą i utworzonym przez niego instytu-tem EMRO oraz z kilkoma innymi pla-cówkami badawczymi w celu lepszego zrozumienia mechanizmów działania tego zdumiewającego produktu.

regeneracyjny napój o działaniu antyutleniającymEM-X to źródło różnorodnych anty-utleniaczy, które oczyszczają organizm z wolnych rodników i toksyn, zmniej-szają zmęczenie i spowalniają procesy starzenia, stymulują do regeneracji i powrotu do zdrowia, poprawiają funkcjonowanie układu immuno-logicznego, pomagają organizmowi pokonywać alergie, skutecznie oczysz-czają organizm podczas odtruwania i odchudzania, zwiększają wytrzyma-łość fizyczną. Zewnętrznie EM-X leczy wysypki oparzenia oraz zakażenia grzybowe i bakteryjne.

Stosowanie:1 łyżka stołowa EM-X (15 ml) rozcień-

czone w 100 ml wody lub soku 1–3 razy dziennie, w trakcie lub między posiłka-mi. Przy intensywnych kuracjach 4–8 łyżek stołowych w ciągu dnia przez 90 dni, a następnie zmniejszyć ilość do 2 łyżek na dobę. Preparat jest bezpieczny w każdym wieku.

Dzieci poniżej 12 roku życia powinny stosować 1 łyżkę (15 ml) rozcieńczoną w 100ml wody lub soku na dzień.

Zaleca się stosowanie powierzchnio-wo na wysypki, zranienia, oparzenia i zakażenia grzybicze.

środki ostrożności:Unikać na początku stosowania

dużych dawek. Rozpocząć od 1 łyżki dziennie zwiększając stopniowo zale-caną ilość.

Ogórki małosolne z bokashiSkładniki: ogórki, woda, bokashi

z otrąb pszennych, czosnek, koper

na 1 litr gorącej wody o temp.

90˚c odmierzamy łyżkę stołową

soli kamiennej. Takim roztworem

zalewamy ogórki w szklanym lub

glinianym naczyniu. Po wystygnię-

ciu dodajemy przyprawy i boka-

shi (1/2 łyżeczki na litr zalewy).

Przykryte naczynie odstawiamy na

kilka dni w ciemne miejsce.

ogórki z bokashi są smacznym

dodatkiem do sałatek i różnych

dań podstawowych, zaś bogata

w bakterie kwasu mlekowego

woda z ogórków to skuteczny

środek na pragnienie i kaca.

Ferment różanyPrzygotujmy:– trzy lub więcej garści świeżych

płatków róży (róża pomarszczona wonna, słodka)

– 150 g miodu– trochę piołunu i skrzypu – 3/4 bokashi z otrąb pszennych– ok. 5 litrów ciepłej wody pitnejMiodek rozpuszczamy w wodzie i dodajemy bokashi, następnie płat-ki róży i zioła. całość w szklanym balonie z rurką i korkiem uprzyjem-ni nam wieczory miłym pykaniem i tańcem płatków róży poruszanych w rytm bokashi.Fermentujące obrazy będą utrzy-mywały żywe kolory do końca. Po siedmiu dniach (kwaskowy) napój filtrujemy i zlewamy do czystych butelek. w jesienne wieczory będzie przypominał nam o lecie, różach i miodnych pszczołach. i o tym, byśmy zdrowi byli…

Korzenny chleb mieszany na zakwasie z bokashi i melasązakwas: 20 dag mąki żytniej, 5 dag bokashi z otrąb pszennych, 1/2 litra wody, szczypta kardamonuwodę zagotować i przestudzić do temp. ok. 30˚c, wymieszać z mąką, bokashi i kminkiem. Pozostawić w ciepłym miejscu w glinianym lub szklanym naczyniu, przykrywając gazą lub tkaną, płócienną ściereczką na ok. 1 dzień. gdy zacznie wydzielać charakterystyczną, lekko kwaskowatą woń, można przystąpić do sporzą-dzania ciasta chlebowego.ciasto: 1 kg mąki żytniej, 1/2 kg mąki pszennej, 2 łyżki stołowe bokashi, wcześniej wykonany zakwas, 1 szklanka mleka, 2 łyżki melasy, 1/2 łyżki soli, kolendra, goździki w proszkuMąkę przesiewać, aż nabierze pulchności. dodać wszystkie składniki, dokładnie wymieszać i wyrobić do uzyskania jednolitego ciasta. wyrobione ciasto odstawić w ciepłe miejsce na posypaną mąką stolnicę na ok. 2 godziny. Piec w temp. 220˚c, ok. 45 minut.

Bokashi to otręby ze zbóż uprawianych matodami orga-nicznymi, które zostały poddane fermentacji z wykorzy-staniem efektywnych Mikroorganizmów. Preparat eM Bokashi znajduje zastosowanie również w kuchni.

Page 56: Cukrzyca a Zdrowie 15

56

Potrzebne nam: wiaderko EM (szczelnie zamykany pojemnik z sit-kiem i możliwością odprowadzania zbierającego się w nim płynu), Super bokashi czyli otręby fermentowane z EM, domowe odpady organiczne.

Zaczynamy od wsypania niewielkiej ilości super bokashi do wiaderka. Każdą kolejną warstwę odpadów organicznych grubości około 2,5 cm posypujemy kolejną cienką warstwą super bokashi. Pojawiające się nad-miary płynu to cenny nawóz którym można podlewać kwiaty i krzewy, po uprzednim rozwodnieniu w stosun-ku 1:100/1000, np. 1 łyżeczka na litr wody. Ostatnią warstwę odpadów obficie posypujemy grubą warstwą super bokashi i szczelnie zamykamy.

Latem, i wtedy kiedy mamy odpady bogate w proteiny (ser, jajka, ryby) wsypiemy więcej super bokashi.

Pełne, szczelnie zamknięte, maksy-malnie wolne od płynów wiaderko, umieszczamy w ciepłym miejscu, z dala od światła na około 2-3 tygo-dnie.

Odpowiednio przefermentowane odpadki powinny wydzielać słodko-kwaśny zapach kiszonki. Zawartość wiaderka zakopujemy do ziemi.

W dołku głębokości 25 cm i śred-nicy około 70 cm. Wsypujemy tam zawartość wiaderka, lekko mieszamy z ziemią i przykrywamy około 8 cm grubości warstwą ziemi. Po upływie 6-8 tygodniach w tym miejscu po-wstaje piękna czarna próchnica.

Regionalny autoryzowany przedstawiciel oryginalnych produktów firmy Greenland

Sklep „Gaja”ul.Branickiego1,15-085Białystoktel.0857413771tel.0857415701

Jak z odpadów domowych robić pełnowartościowy kompost