design alive #5/2012

128
śWIADOMI LIDERZY ZMIAN DESIGN ALIVE AWARDS 2012 5 DESIGN TRENDY WNęTRZA ARCHITEKTURA LIFESTYLE NR 5 ZIMA 2012/2013 CENA 18 Zł (W TYM 5% VAT) WYDANIE SPECJALNE DESIGN ALIVE AWARDS 2012 GIULIO CAPPELLINI DOBRZE ZORIENTOWANY PHILIPPE STARCK PIęKNO TO ETYKIETA MIASTO LE CORBUSIERA I NOWICKIEGO VALENTINO NIECH ŻYJE BAL! WULKAN W GłOWIE JERSZY SEYMOUR

Upload: designalive

Post on 23-Mar-2016

227 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Design Alive #5/2012

świad

om

i liderzy zm

ian

d

esign alive aw

ards 2012

5

design trendy wnętrza architektura lifestyle nr 5 zima 2012/2013 cena 18 zł (w tym 5% vat)

wydanie specjalnedesign alive awards 2012

giulio cappellini dobrze zorientowanyphilippe starck piękno to etykieta

miasto le corbusiera i nowickiegovalentino niech Żyje bal!

wulkan w głowie jerszy seymour

Page 2: Design Alive #5/2012

Smart TV Wideowyp Design Alive 420x297mm.indd 1 11/15/12 2:24 PM

Page 3: Design Alive #5/2012

Smart TV Wideowyp Design Alive 420x297mm.indd 1 11/15/12 2:24 PM

Page 4: Design Alive #5/2012

DA_210x297.indd 2 12-11-21 18:14

Page 5: Design Alive #5/2012

DA_210x297.indd 2 12-11-21 18:14 DA_210x297.indd 3 12-11-21 18:14

Page 6: Design Alive #5/2012
Page 7: Design Alive #5/2012
Page 8: Design Alive #5/2012

zdję

cie:

mat

eria

ły p

raso

we

lee

bro

om

8 spis treści

12 NEWSLETTER na dobry począteknowości, wiadomości, ciekawostki

5

DESIGN ALIVE AWARDS 2012

z dumą prezentujemy laureatów pierwszej edycji nagród za kreatywne myślenie

36 ANIMATOR 2012 Agnieszka Jacobson-CieleckaMówić jak najprościej

40 KREATOR 2012 Robert KoniecznySkok w wodospad

46 STRATEG 2012 Wojciech Szczurek Projekt Gdynia

RZECZY

68 Kult wody. Łazienka92 London Design Festival

przegląd nowości94 MODA Niech żyje bal!

tęsknoty za kobiecością112 Absolutnie polskie114 W INTERAKCJI Jak nie zabić

innowacji?odpowiada dr Agnieszka Szóstek

115 ŁOWCY DIZAJNU Bo zupa była za słonaPaweł Rosner łowi projekty perspektywiczne

116 TEST BMW 320d Modern Line118 SELEKCJA Polskie zoo

archeologia polskiego designu Krystyny Łuczak-Surówki

120 MUST HAVE wybierają: Iwona Sołowow i Robert Kozyra

LUDZIE

52 Dobrze zorientowanyGiulio Cappellini łowca talentów

56 Piękno to tylko etykietaPhilippe Starck – celebryta?

60 Nika Zupanc kobiecość nie jest celem

64 Wulkan w głowieprowokator Jerszy Seymour

126 Nie znoszę marnotrawstwamówi François Azambourg

MIEJSCA

70 Barwy eklektyzmu w Stambule106 Dla podniebienia

najpiękniejsze restauracje świata

ARCHITEKTURA

76 360 stopni widokuSolo House pod niebem Katalonii

79 Zwierciadło przeszłościskrajny minimalizm w przestrzeni publicznej

80 Poziom zero Chandigarh. Miasto Le Corbusiera i Nowickiego

88 ARCHIKONY Serce Dolnego ManhattanuNowe Muzeum Sztuki Współczesnej

STYL ŻYCIA

100 Świadomość cyklu życia być realnym ekoistą

110 Pod kontrolą. Jabłko szukaj najlepszych, w 100 % polskich

WYDARZENIA

90 Londyn. Jedz i patrz! relacja z festiwalu designu

122 Arena ergonomii i Top Design Awards 2013

123 Tutaj warto być targi Maison & Objet i Imm Cologne

124 KALENDARIUM Co przed nami?

crystal bulbProjekt Brytyjczyka Lee Brooma to klosz w formie żarówki wyposażony w ledowe źródło światła, które starcza na 45 tys. godzin świecenia! Szlachet-ny przedmiot z dmuchanego szkła rżniętego w klasyczny kryształowy wzór. 109 funtów, www.leebroom.comWięcej nowości z London Design Festival na s. 92

Page 9: Design Alive #5/2012

paris Capitale de la Creation

Urban poetry* 18-22 stycznia 2013Paris Nord VillePiNte, hala 8www.nowdesignavivre.comMiędzynarodowe Targi Designu dla Domu Targi wyłącznie dla profesjonalistów. Tél. + 33 (0)1 44 29 02 00. [email protected]

Po

ésie

urb

aine

* p

revi

ew

, ©

Aer

awar

e, L

igne

Ro

set.

Muu

to ©

Gils

. Ro

che

Bo

bo

is ©

Nic

ola

s G

aillo

n. G

etty

Imag

es. O

rgan

izat

or

SA

FI,

Fili

a A

telie

rs d

’Art

de

Fra

nce

i Ree

d E

xpo

sitio

ns F

ranc

e

DESIGN_ALIVE_J13_210x297_POL.indd 1 08/11/12 15:02

Page 10: Design Alive #5/2012

designalive.pl

zdję

cia

: ra

fał

plac

ek (2

), a

rch

iwa

pry

wat

ne

10 edytorial

Ten numer jest wyjąt-kowy. Urodzinowy, uroczysty i refleksyjny. W nim prezentujemy pierwszych laureatów

Design Alive Awards 2012, nagród za kreatywne myślenie przyzna-nych Kreatorom, Animatorom i Strategom designu. Tworząc ideę nagród, nie chcieliśmy powielać stereotypów, ani robić rzeczy błahych. Ambicją było wskazać ludzi wyjątkowych, posiadających umiejętności rozważnego two-rzenia świata dla nowej generacji. Dziś widzę, że dzięki członkom Kapituły, udało się i rozpoczęliśmy coś niezwykle ważnego. – Te na-grody pokażą, po co nam design w XXI wieku, w czasie, kiedy wszystko ma się zmienić – tuż po obradach powiedział mi Piotr Voelkel, biznesmen, realny strateg, jeden z członków Kapituły. Gala Design Alive Awards w Warsza-wie przyciągnęła ponad 300 osób. Z różnych środowisk, o różnych kompetencjach. Łączyło nas jedno: poszukiwanie realnych wartości w ludziach. By poznać świado-mych liderów zmian zapraszam do specjalnego dodatku Design Alive Awards 2012. Naszych laureatów bez kompleksów osa-

Świadomi liderzy zmian

Redaktor Naczelna

Numer 6 w marcu 2013

dziliśmy wśród sylwetek świa-towych kreatorów, animatorów i strategów: Giulio Cappelliniego, Phillippe'a Starcka, Niki Zupanc, Jerszego Seymoura i Valentino.

Zmiana i świadomość. To brzmiało w naszych uszach przez ostatnie miesiące. O wadze świadomości w wytyczaniu nowych kierunków, świadczą też inne tematy, które Wam zostawia-my na długie zimowe wieczory. Wśród nich materiał „Poziom zero” o mieście Chandigarh – emanacji modernistycznej myśli, efek-cie architektonicznej dyktatury mistrza Le Corbusiera. Zachwy-cająco piękne, dziś niszczeje w dalekich Indiach w oderwaniu od lokalnej kultury i potrzeb. Marcin Mońka wraz z niemieckim fotografem Christianem Wil-dem obnażyli w nim, jak dzieła liderów zmian kończą, gdy nie ma w nich pełnej humanistycz-nej świadomości tworzenia dla ludzi. Ku przestrodze, by „lepsze nie było wrogiem dobrego”.

Christian Wild

Niemiecko-australijski architekt. Ukończył Parson School of Design w Nowym Jorku oraz Uniwersytet Techniczny w niemieckim Braun-schweigu. Ostatnie 10 lat spędził projektując w Sydney i Szanghaju. Poza pracą architekta spełnia się w roli fotografa architektury po-dróżując po całym świecie. Szcze-gólnie fascynuje go Azja. Dla nas uchwycił dzisiejszy klimat indyj-skiego miasta Chandigarh. (s. 80)

dr Krystyna Łuczak-Surówka

Historyczka i krytyczka wzornictwa. Wykłada na warszawskiej Akade-mii Sztuk Pięknych, specjalistka od polskiego wzornictwa. Prowa-dzi blog o polskim designie desi-gnby.pl. Dla nas odkrywa znane i nieznane ikony polskiego desi-gnu sprzed 1980 roku w autorskim cyklu „Selekcja”. (s. 118)

Page 11: Design Alive #5/2012
Page 12: Design Alive #5/2012

NAJSŁYNNIEJSZE ZNAKI śWIATAJak wyglądało pierwsze logo Adidasa, w któ-rym roku w znaku graficznym Apple pojawiło się jabłko, dlaczego marki samochodów tak rzadko decydują się na zmiany swoich logo-typów? – tego dowiemy się z książki „Logo Life: Life Histories of 100 Famous Logos” autorstwa Rona van der Vlugta. Holender dokonał wyboru stu najbardziej popularnych i rozpoznawalnych światowych marek – nie rozpisuje się jednak o historii ich rozwoju, lecz skupia uwagę na zmianach zachodzą-cych w ich logotypach. I tak na przykład, choć trudno sobie to dziś wyobrazić, w pierwszym logotypie Apple z 1976 roku nie pojawia się jabłko, lecz Issac Newton siedzący pod jabłonią. Podobnych historii jest w książce więcej. Na ponad 300 stronach znajdziemy loga, jakie przez dziesięciolecia towarzyszyły znanym markom. Całość składa się na fascynującą opowieść o ewolucji marek i ich logotypów. BIS Publishers, 24 euro, www.bispublishers.nl

śWIEżOść TRADYCJIW jaki sposób zmierzyć się z 400-letnią tradycją wytwarzania porcelany i wnieść do produkcji nowe wartości? Przykład holender-skiego studia Scholten & Baijings udowadnia, że jest to możliwe. Kolekcja 1616/Arita Japan, gdzie cyfry to daty założenia fabryki porce-lany, to właśnie połączenie czterech wieków tradycji i nowego spojrzenia projektantów. Kolekcja jest niezwykle kolorowa. Poszcze-gólne elementy są wykonane w różnych odcieniach glazury, łączonej z naturalnym kolorem porcelany. Ta ostatnia ma specjalny delikatny szaro-biały odcień, co czyni ją wyjątkowym w skali światowej. Kolekcję tworzą: talerze, kubki, misy, świeczniki, wa-zony i zestaw do herbaty. Ceny zaczynają się od kilkudziesięciu euro. www.1616arita.jp

POT I ŁZYPolska marka Atepaa udowodniła, że przyrządy do ćwiczeń w siłowni mogą dobrze wyglądać. Nowe pro-dukty firmy są wykonane z olejowanego orzecha europejskiego oraz stali pokrytej chromem. Wśród nich znalazł się ekskluzywny zestaw hantli Colmiaa, stworzony z myślą o treningach osobistych, siłowniach czy salonach spa. Nowością jest także urządzenie w stylu „2 w 1”, czyli ławka do ćwiczeń lub stolik kawowy pod nazwą Bankaa – w tym rozwiązaniu stolik przekształca się w ławeczkę do ćwiczeń. Znakomicie pre-zentuje się również przyrząd o nazwie Scalaa – urządzenie treningowe, które składa się z drabinki sporto-wej oraz wyjmowanych i obciążonych drążków „body bar”. Ceny: Bankaa ok. 2 300 zł, Colmiaa ok. 3 500 zł, Scalaa ok. 3 900 zł. www.atepaa.pl

designalive.pl

12 newsletter

1

4

3

2

teks

t: r

eda

kcja

zd

jęci

a: m

ater

iały

pra

sow

e

POMYSŁ NA SZISZęCzesi z Meduse Design wzięli na warsztat klasyczne arabskie szisze. I kompletnie je odmienili. Szisze są teraz w różnych rozmiarach, kształtach i kolorach. W całości wykonane ze słynnego czeskiego szkła. Wszystkie elementy fajek są wykonywane ręcznie, oczywiście sam proces tworzenia kształtów ze szklanej masy również należy do specjalistów-rzemieślników, potrafiących wydmuchać unikatowe kształty. Poszczegól-ne produkty powstające w Meduse Design dzielą się na fajki przenośne oraz stacjonar-ne. Od 700 euro, www.medusedesign.com

Page 13: Design Alive #5/2012

Designalive213x300.indd 1 20/11/12 14:42

Page 14: Design Alive #5/2012

14 newsletter

5

7

ZGŁOŚ SIĘ DO UDZIAŁU

W KONKURSIE PROMUJĄCYM NOWOCZESNE WZORNICTWO!

TERMIN ZGŁOSZEŃ: 17.01.2013REJESTRACJA ONLINE: WWW.ARENADESIGN.PL

ORGANIZATOR:

KONKURS TOWARZYSZY5.EDYCJI WYDARZENIA ARENA DESIGN

BROń OBOSIECZNAAmerykańska armia rozwija projekt pole-gający na wyposażaniu żołnierzy w drukarki 3D. Takie rozwiązanie pozwoliłoby w przy-szłości szybko i tanio produkować części do broni oraz innego frontowego ekwipunku. Wprowadzenie nowych technologii na pola bitwy umożliwi m.in. produkcję części zamiennych nawet do wrażliwych urządzeń, takich jak odbiorniki GPS. To przede wszyst-kim gigantyczna oszczędność czasu, gdyż na froncie oczekiwanie na nowe dostawy trwa nawet tygodnie. – Zamiast urucha-miać długi logistyczny łańcuch, wystarczy sięgnąć po małe i lekkie urządzenie, które łatwo będzie można przenosić w plecaku – przyznał D. Shannon Berry, analityk tego przedsięwzięcia. The Future Warfare Centre w Alabamie opracowuje system drukarek, które mają być tańsze niż dotychczasowe. Drukarki 3D są już testowane na froncie, m.in. w Afganistanie. Na razie US Army nie informuje o planach zmierzających do pro-dukcji broni od podstaw, z zastosowaniem frontowych drukarek, co budziłoby niepokój. W Stanach Zjednoczonych co jakiś czas po-jawiają się informacje o hobbystach, którzy pracują nad drukowaniem kompletnej broni. Jak widać innowacja to broń… obosieczna. www.smdc.army.mil

6

teks

t: a

nn

a b

ore

cka

zd

jęci

a: m

ater

iały

pra

sow

e

NOWE TROfEASteel Fox to współczesna odpowiedź na potrzebę dekorowania ścian trofeami myśliwskimi. Projekt stworzyła polska grupa Bongo Design, która „trofea” w całości wykonuje z metalo-wych elementów; połączone w jedną całość przyjmują formę głowy lisa. Steel Fox powstaje w dwóch rozmiarach i różnych wariantach kolorystycznych. Każdy przedmiot jest tworzony na zamówienie i powstaje ręcznie. 180–220 euro. www.bongo-design.com

DźWIęK IDEALNYCacko do odtwarzania płyt gramofonowych za 150 tys. dolarów? Na całym świecie żyją audiofile zdolni wydać gigantyczne pieniądze, by podczas wsłuchiwania się w muzykę ulubionych wykonawców słyszeć każdy dźwięk. Urządzenia takie jak Onedof One Degree of Freedom pozwalają usłyszeć to, czego nie da im żaden inny sprzęt grający: oddech skrzypka czy kroplę potu opadającą na partyturę. Dla melomanów to doświadczenia bezcenne. Onedof One Degree of Freedom to niemal kosmiczna technologia. Stoi za nim Aleks Bakman, projektant i naukowiec pracujący wcześniej dla takich firm i organizacji jak: Lockheed Martin, nasa czy Boeing. Głównym ogni-wem w tej całej muzycznej układance jest samocentrujący się talerz. Umieszczony na łożysku ograniczającym jakiekolwiek rezonanse pozwala na zminimalizowanie odchyleń talerza jedynie do mikro-metrów. Warto dodać, że samo łożysko znajduje się w zbiorniczku z cieczą. Silnik napędzający talerz pracuje z doskonałą regularnością. Jakiekolwiek zwolnienie czy przyspieszenie jest niemal niemożliwe, albo inaczej – jest „niedosłyszalne”, ponieważ mieści się w granicach milionowej części procenta na pełny obrót talerza. Komfort odsłuchu bliski ideału uzupełnia wygląd urządzenia, przywodzący na myśl stat-ki kosmiczne albo międzygalaktyczne stacje badawcze. Do jego pro-dukcji użyto metali szlachetnych, a także 24-karatowego złota. Każde urządzenie powstaje na indywidualne zamówienie. www.onedof.com

Page 15: Design Alive #5/2012

ZGŁOŚ SIĘ DO UDZIAŁU

W KONKURSIE PROMUJĄCYM NOWOCZESNE WZORNICTWO!

TERMIN ZGŁOSZEŃ: 17.01.2013REJESTRACJA ONLINE: WWW.ARENADESIGN.PL

ORGANIZATOR:

KONKURS TOWARZYSZY5.EDYCJI WYDARZENIA ARENA DESIGN

Page 16: Design Alive #5/2012

16 newsletter

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A I E

LIZA

ZIE

MIń

SKA

ZDJę

CIA:

łU

KASZ

PO

TOCK

I, M

ATER

IAły

PRA

SOW

E

ORIENTALNA MIŁOśćNowa kolekcja bangli yES to sentymentalna fascynacja Bliskim Wschodem. Projektantka yES, Magda Dąbrowska zafascynowana „Baśniami z tysiąca i jednej nocy”, stworzyła nową kolekcję orientalnych bransolet Habibi, co w języku arabskim oznacza „moje kochanie”. Minimalistyczne, masywne formy wykonane zostały z mosiądzu pokrytego emalią. Całość dopełniają kolorowe, półszlachetne kamienie: ametyst i topaz. Mosiądz to stop miedzi i cynku – tworzywo przyjazne środowisku i bardzo wytrzymałe, odporne na upływ czasu. I taka powinna być miłość, jaką biżuteria wyraża – trwała i fascynująca. 169–379 zł, www.yes.pl

ZATRYBIŁOW czerwcu grupa gruzińskich projektantów odwiedziła Warszawę. Dwa miesiące później polscy dizaj-nerzy pojechali z rewizytą do Tbilisi. Wspólnie weszli do opustoszałych hal produkcyjnych nieczynnych fabryk, by na moment przywrócić im życie. Ze znalezionych tam elementów seryjnej produkcji i porzuconych odpadów stworzyli unikatowe obiekty. Funkcja i rodzaj przedmiotów nie były przypadkowe. Powstały one zgodnie z potrzebami ostatnich pracowników Fabryki Samochodów Osobowych w Warsza-wie i Przetwórni Papieru w Tbilisi, by ostatecznie znaleźć się w ich domach. Grupa Kompott stworzyła np. młynek do pieprzu wykorzystu-jąc znalezione w hali FSO małe koło zębate. I w ten oto sposób, tryby fabryki znów się zakręciły. Patronem projektu Stowarzyszenia „Z Siedzibą w Warszawie” był „Design Alive”. www.wymiana2012.pl

8

9

Page 17: Design Alive #5/2012

TAK SIę ROBI DEKORYDziałająca w Polsce od 19 lat marka Schattdecor, specjalizująca się w papierach dekoracyjnych i foliach wykorzystywanych w produkcji mebli, nieustannie wykorzystuje najnowsze technologie. W tym roku w jednym ze swoich zakładów produkcyjnych, w Tarnowie Podgórnym, uruchomiła nową maszynę drukarską PMD 42. – To bez wątpienia najnowocześniejsza maszyna w tej branży – przyznaje Mirosław Wolski, członek zarządu marki Schattdecor. łączy ona funkcje drukowania i lakierowania z zastosowaniem technologii ESH, czyli utrwalania przy użyciu promieni elektromagnetycz-nych. www.schattdecor.de/pl

Więcej neWsóW szukaj na:WWW.DESIGNALIVE.PL

DOM DLA BARBIELalka Barbie przeprowadza się do nowoczesnej willi? Czy to oznacza koniec plastikowych, różowych domków? Niezupełnie, ale jest przynajmniej alter-natywa. Dwie mamy, Małgo-rzata Ostrowska i Agnieszka Klimczak-Pyryt, które jeszcze nie zapomniały, jak to jest być małą dziewczynką, stworzyły serię domków dla lalek w najlepszym, modernistycznym wydaniu. – Interesujemy się designem, dlatego bardzo poważnie podchodzimy do tematu pro-jektowania i dzieci to doceniają – przyznają pomysłodawczynie. Każdy element domku wykona-ny jest ręcznie, z wysokiej klasy materiałów takich jak: drewno, kamień i metal oraz nietoksycz-nych tworzyw sztucznych. Miniio stale poszerza swoją kolekcję o nowe mebelki, akcesoria, a nawet tapety. Od 699 zł, www.miniio.com

WWW.IMM-COLOGNE.COMWWW.LIVINGKITCHEN-COLOGNE.COM

Przedstawicielstwo Targów Koelnmesse w Polsce Sp.j., ul. Bagatela 11 lok. 7

00-585 Warszawa, Tel. +48 22 848 80 00, Fax +48 22 848 90 11

[email protected], www.koelnmesse.pl

CREATE. FURNISH. LIVE.THE INTERNATIONAL FURNISHING SHOW14 – 20. 01. 2013

The international kitchen show at imm cologne.

100x297-IMM13 PL-DesignAlive.indd 1 30.10.12 09:15

11

10

Page 18: Design Alive #5/2012

designalive.pl

18 newsletter

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A I E

LIZA

ZIE

MIń

SKA

ZDJę

CIA:

SZA

JEW

SKI.C

OM

, MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

14

CYRKOWA fINEZJAProjektant Marek Mielnicki, inspirując się zjawi-skiem cyrku, tak bardzo kojarzonym z przepy-chem, magicznymi sztuczkami i zapierającymi dech w piersiach widowiskami, stworzył kolekcję porcelany Circus marki Kristoff. Na elementach zestawu możemy znaleźć małe ludziki wykonujące akrobatyczne sztuczki, które wymagają precyzji porównywalnej do tej, jaką należy zachować przy chodzeniu po cyrkowej linie. W skład zastawu wchodzą: dwa rodzaje filiżanek, imbryk, dzbanu-szek oraz talerze obiadowe. Filiżanka kawowa, cukierniczka, mlecznik po 80 zł, filiżanka herbacia-na – 92 zł, talerzyk deserowy – 55 zł, imbryk – 197 zł, kubek – 71 zł. www.porcelana-kristoff.pl

12

Page 19: Design Alive #5/2012

newsletter 19

IKONY BAUHAUSU

SHOWROOM:02-676 WARSZAWA | UL. POSTĘPU 21 CT: +48 22 430 03 50 | M: +48 668 677 221WWW.FORMADECO.PL

Unikatowe meble wywodzące się ze szkoły Bauhausu

Najsłynniejsi architekci, projektanci, designerzy sygnują oferowane przez nas projekty

EAMES LOUNGE CHAIR | 1956

GEOMETRYCZNE DIAGOTabanda to pomorska grupa, która o sklejce wie chyba wszystko. I z niej uczyniła podstawowy surowiec dla swoich pomysłów. Ostatnio studio zaskoczyło użytkowników i w swoim najnow-szym projekcie pod nazwą Diago postanowiło wzbogacić swój ulubiony materiał o kawałek blachy aluminiowej. Diago to również pierwsze krzesło w historii grupy, znanej dotąd m.in. ze stolików, stołów czy lamp. – Siedzisko jest wykonane z jednego płaskiego kawałka blachy aluminiowej wygiętej w kształt geometrycznych płaszczyzn – przyznają projektanci, a więc Filip Ludka, Małgorzata Malinowska i Tomasz Kempa. Dodatkowym efektem zastosowanym w Diago jest matowe wykończenie. Natomiast nogi krzesła stworzono z fornirowanej dębem i olejowanej sklejki. Tabanda stworzyła pierwszą edycję krzeseł, malowanych proszkowo w siedmiu kolorach: żółtym słonecznym, zielonym miętowym, błękitnym pastelowym, białym popielatym, szaro-nie-bieskim, szarym grafitowym i czerwonym koralowym. Cena: 1 100 zł, www.tabanda.pl

CERAMICZNE ZEGARKIRado HyperChrome to pierwszy na świecie zegarek w jednoczęściowej ceramicznej kopercie. Teraz szwajcarski producent wprowadził na rynek nową serię czasomierzy, których koperta w całości odlana jest z ceramiki. Unikalne w nowej kopercie są w pełni zintegrowane uchwyty i wzmocnienia tworzące spójną formę ceramiczną. W skład kolekcji wchodzi 27 modeli. 10 190-14 390 zł, www.rado.pl

1314

REKLAMA

Page 20: Design Alive #5/2012

20 newsletter

LAMPA OWIJKASiła tkwi w prostocie – stara się udowadniać włoski projektant Costantino Cattneo Zotta. Poszukujący w doświadczeniach rzemieślniczych twórca postanowił stworzyć lampę, której wytwarzanie opiera się w głównej mierze na pracy ludzkich rąk. Jego Wrap Lamp to taka owijka. Projektant najpierw tworzy dwa stożki, by następnie utworzyć z nich kształt lampy, przypominający megafon. Na drewnianych stożkach zwija ręcznie dwa arkusze z blachy w dwóch przeciwnych kierunkach. Po wyciągnięciu stożka właściwie lampa jest już gotowa, wystarczy jedynie umieścić w niej żarówkę oraz osłonę. Na razie lampa jest dostępna w kolorze białym, wkrótce ma jednak pojawić się „kolorowa” kolekcja. 90 euro, www.cattaneozotta.com

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A I E

LIZA

ZIE

MIń

SKA

ZDJę

CIA:

łU

KASZ

PO

TOCK

I, M

ATER

IAły

PRA

SOW

E

17BUT-PRZEWODNIKWszystkie dzieci znają bajkę o trzewikach, które wybierają się same na przechadzkę, ale wybrać się nie mogą. Teraz jest już jasne, dlaczego – po prostu nie wiedziały, dokąd. Brytyjski projektant Dominic Wilcox, na zlecenie Global Footprint – londyńskiego Centrum Wiedzy, wykonał wraz z szewcem i programistą prototyp butów z wbudowanym systemem nawigacji satelitarnej. Trasę pro-gramuje się za pomocą komputera i przesyła przez usb do obcasa z wbudowanym nadajnikiem. O kierunku spaceru dowiadujemy się dzięki niewielkim, świecącym punkcikom na czubku lewego buta (do którego przyczepiona jest również antena), prawy natomiast pokazuje, ile jeszcze zostało do przejścia. Buty mogą służyć np. oso-bom starszym z zanikami pamięci. www.dominicwilcox.com

NIEBEZPIECZNE BŁYSKOTKIShaun Leane, jeden z najznakomit-szych projektantów biżuterii, po 15 la-tach powrócił do motywu, który wy-korzystywał już wcześniej w słynnych projektach z Alexandrem McQueenem. Na pierwszy rzut oka nikt nie przypusz-cza, że pełna srebra, złota, zielonych onyksów, a także szampańskich i dymnych kwarców kolekcja, jest in-spirowana ozdobami noszonymi przez etiopskie kobiety w celu wydłużenia szyi. Reinterpretacja znanego motywu – zwoju ściśle oplatającego ciało, dała początek nowej serii Bound, która przyciąga klasycznym pięknem i nie-pokojącym podtekstem – opowieścią o krępujących nas konwencjach i bólu, towarzyszącym dążeniu do ideału. Biżuteria dostępna jest w niedawno powstałym butiku Uzerai w Warszawie, prezentującym uznanych, współcze-snych projektantów oraz ekskluzyw-nej marki biżuterii z całego świata. Od 990 zł, www.uzerai.com

15

16

Page 21: Design Alive #5/2012

MALOWANIE Z PRąDEMBare Paint to pierwsze nietoksyczne farby przewodzące energię elektryczną. Stosując je, można zapewnić wspaniałą zabawę nie tylko najmłodszym, ale także ich rodzicom. W zestawach, jakie pro-ponuje producent, znajdują się specjalne kartki, które pokrywamy przewodzącymi energię elektryczną farbami. Każdą kartkę można zaopatrzyć w ledowe żarówki, które po podpięciu do baterii zaczy-nają świecić. Bare Paint i powstające przy jego udziale kartki to nie tylko wspaniała zabawa, ale także dobra lekcja o przewodzeniu elektrycznym. Dlatego też producent sugeruje, że Classroom Card Kit to skuteczna pomoc szkolna. Dostępne są rozmaite szablony do malowania, które można ściągnąć ze strony internetowej. Każdy zestaw jest wyposażony w 10 kolorowych pisaków, 30 kart do zapisania, 30 diod w różnych kolorach (zielonym, czerwonym i niebieskim), płytę cd z wzornikiem, a także baterie. 60 funtów, www.bareconductive.com

WAZON JAK KAMELEONWazon zmieniający kolory w zależności od miejsca, z które-go na niego spoglądamy to jeden z najnowszych projektów holenderskiej grupy Nightshop, którą stworzyli Adriaan van der Ploeg i Ward van Gemert. Naczynie nosi nazwę p.o.v. Nawiązuje do terminu znanego ze świata filmu. Tytułowe Point of View oznacza punkt widzenia – kąt, z którego widz ogląda filmowy obraz. Teraz ten punkt odniesienia Holendrzy postanowili przenieść w świat przedmiotów i nieco „pobawić się” z odbiorcami. Wazon został wykonany z różnego rodzaju tworzyw sztucznych, i rzeczywiście w zależności od miejsca, z którego na niego patrzymy, potrafi zmieniać barwy. Unikat, www.intothenightshop.nl

18

19

Page 22: Design Alive #5/2012

22 newsletter

BEZ CENZURYMySIA 3, nowe miejsce na handlowych i kulturalnych szlakach Warszawy, to połączenie świata mody, sztuki i designu, które czerpiąc z fascynującej historii kamienicy, proponuje nową kon-cepcję przestrzeni handlowo-artystycznej. Już sama historia tego miejsca jest intrygująca. Przy Mysiej 3, w samym centrum stolicy nieopodal pl. Trzech Krzyży, w prl-u mieściła się centrala Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, popularnie nazywanego „Cenzurą”. Historia lubi jednak płatać figle – dziś, w miejscu, które tak mrocznie zapisało się na kartach polskiej historii, panują totalna swoboda i indywidualizm w zakresie modowego, artystycznego czy estetycznego wyboru oraz wolność od jednoznacznego przekazu. Na trzech poziomach zostały zlokalizowane sklepy: cos, Take a Nap, Nap Concept, U Clothing, My Paris, ueg, Sperry Top-Sider, cookie, Kowalski, Berries&Co., Ny City czy Impossible Project Space Warsaw, które proponują zindywidualizowaną ofertę ubrań, butów, akcesoriów oraz wyposażenia wnętrz, współgrając z nowoczesną, industrialną przestrzenią kameralnej kamienicy. Twórczą atmosferę tego miejsca podkreśla atelier Dawida Wolińskiego, w którym niemal na oczach gości powstają projekty najnowszych kolekcji. Na czwartym poziomie, zwanym Piętrem Sztuki, w przestronnych wnętrzach, można zatrzymać się na kawę, kanapkę czy kieliszek wina, obejrzeć wystawę prac zarówno uznanych, jak i młodych współczesnych artystów, wziąć udział w warsztatach, koncer-tach, wieczorach autorskich czy innych wydarzeniach kulturalnych. TE

KST:

AN

NA

BORE

CKA

I ELI

ZA Z

IEM

IńSK

A ZD

JęCI

A: ł

UKA

SZ P

OTO

CKI,

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

Więcej neWsóW szukaj na:WWW.DESIGNALIVE.PL

DELIKATNA I PRZEMYśLANARelief kończy się w połowie talerza, lub płynnie przechodzi w inną dekorację, nowoczesne kształty filiżanek ozdobiono neobarokowymi lub klasycznymi uszkami. Na talerzach rozsypują się płatki margaretki albo zakręcają się spiralnie muszle. W kwadratowe misy wtopiono tradycyjne girlandy. Całość, z pozoru nieco chaotyczna, harmonijnie łączy się w niezwykłe nakrycie stołu. Dołożone do kolekcji elementy znalezione na targach staroci, pojedyncze filiżanki, czy talerze zyskują wspaniałe tło i indywidualizują konkretny zestaw. Taka jest kolekcja Centuries z niemieckiej manufaktury Kahla. Fabryka powstała w 1844 roku w Turyngii. W ciągu kilku lat wyrosła na największą fabrykę porcelany w regionie i przez następne niemal sto lat rozwijała produkcję, wyku-pując kolejne zakłady: Arzberg, Hutschenreuther, Shonwald. W 1952 roku została znacjonalizowa-na, a w latach 70. xx wieku była już właścicielem 17 fabryk porcelany zatrudniających łącznie ponad 18 tys. osób. Niedługo po upadku muru berlińskiego przedsiębiorstwo sprywatyzowano. Szczęściem firma znalazła prywatnego inwestora, który w krótkim czasie odbudował jej wartość. Dziś Kahla jest dosko-nale zarządzaną fabryką rodzinną o nowoczesnym podejściu do designu. Co roku organizuje warsztaty dla młodych i wciąż poszukuje nowych technologicz-nych możliwości przetwarzania porcelany – szuka rozwiązań, które mogą być wytwarzane ekonomicz-nie, ekologicznie i będą potem szeroko dostępne. Najlepszym przykładem filozofii Kahla, tworzącej nowy wymiar ucztowania i gościnności jest zapro-jektowana przez Barbarę Schmidt kolekcja Centuries. – Ideą Centuries była współczesna interpretacja znanych motywów i połączenie ich z nowoczesnym podejściem, pasującym do współczesnego życia. Centuries nie jest standardową zastawą stołową. To zbiór obiektów o nieograniczonych możliwościach kombinacji i zastosowania – opowiada projektantka. www.kahlaporzellan.com, www.czerwonamaszyna.pl

21

20

Page 23: Design Alive #5/2012

GABINET OSOBLIWOśCIOśmiu projektantów, siedem narodowości, pięć eu-ropejskich miast. Taka mieszanka mogła zmieścić się jedynie w gabinecie osobliwości pochodzącej jeszcze z renesansu, tradycji gromadzenia ciekawych i dziwnych przedmiotów w jednym pomieszczeniu. Taką niespotyka-ną koncepcję wystawy zaproponowała podczas London Design Festival Maria Jeglińska – polska projektantka i kuratorka. Wraz ze swoją koleżanką Livią Lauber zaprezentowały wybranych projektantów z całej Europy, udostępniając im, jako pole twórczej aktywności, szafki, tytułowe „Wonder Cabinets of Europe”. Zaproszeni dizaj-nerzy mieli za zadanie zaprezentować osobiste wpływy wraz z kontekstem kulturowym i geograficznym, w jakim tworzą. W ten sposób ujawniły się zaskakujące inspiracje i niekonwencjonalne metody pracy, których różnorod-ność była z pewnością godna gabinetu osobliwości. www.wondercabinetsofeurope.eu

PO MIARę I NA STOKPółtoratysięczny Lech am Arlberg to narciarska mekka w austriackim regionie Vorarlberg. Co sezon pielgrzymują tu narciarze z całej Europy. Wśród nich są jednak tacy, którzy przed pierwszym zjazdem przybywają tu zamówić nowe buty narciarskie marki Strolz – chyba najbardziej komfortowe z dostępnych na rynku, bo robione na miarę. Produkowane są tu z dziada pradziada. Buty w zakładach Strolza, jeśli tylko mamy takie życzenie, mogą powstać w dobę! Rano pobierana jest miara, wieczorem narciarz przycho-dzi na przymiarkę, a na drugi dzień odbiera buty i może już ruszać na stok. Buty, produkowane w Lechu ręcznie od 1921 roku, kosztują od ok. 700 euro, www.strolz.at, Więcej na ten temat na: www.designalive.pl

CHŁóD UNPLUGGEDRoot, czyli lodówka pozbawiona zasilania elektrycznego, to pomysł dwóch szwedz-kich projektantek, które proponują nam, abyśmy zweryfikowali nasze przyzwyczajenia dotyczące przechowywania produktów spo-żywczych. W Szwecji aż 27 proc. zakupionej żywności trafia na śmietnik. Statystyczny mieszkaniec wyrzuca rocznie ok. 100 kg po-żywienia. Projektantki doszły jednak również do przekonania, że przyczyna tkwi nie tylko w mentalności bogatego społeczeństwa, które może pozwalać sobie na „luksus” wyrzucania pożywienia. Często jedzenie jest wyrzucane z powodu naruszenia owoców czy warzyw, które tracą swój „zdrowy wygląd” przechowywane w lodówkach. Dlatego zaproponowały sięgnięcie po stare, dobrze sprawdzone metody, znane od setek lat, gdy energia elektryczna nie była tak wszech-obecna jak dziś. Root wykorzystuje naturalne właściwości surowców i materiałów. Te rozwiązania pozwalają wydłużyć okres, w którym produkty nadają się do spożycia. Dzięki pojemnikom o różnych temperaturach i wilgotności w Root można bezpiecznie przechowywać rozmaite rodzaje pożywienia, od mięsa, ryb i nabiału, poprzez zioła i przy-prawy, aż po owoce i warzywa. W „lodówce” wykorzystano nie tylko szkło oraz drewno, ale także: ziemię, piasek, elementy ceramicz-ne czy lniane siatki. Prototyp

22

24

23

Page 24: Design Alive #5/2012

24 newsletter

TEKS

T: R

EDAK

CJA

GRAF

IKA:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

AERODYNAMIKA I DOSTOSOWANIE PRODUKTUZieta Prozessdesign rozszerza kolekcję o gamę konstrukcji stołów w aerody-namicznych kształtach, które osiąga dzięki technologii FiDU (Freie Innen Druck Umformung) stosowanej w procesie produkcyjnym. Technologia deforma-cji blachy wysokim ciśnieniem umożliwia tworzenie bionicznych kształtów, w wydawało by się, mało elastycznym materiale, jakim jest metal. Lekkie, stalowe konstrukcje jak nogi, koziołki koza, koza ii dla blatów o wymiarach 100 × 200  cm czy koziol jako konstrukcji mniejszych stołów stosowanych np. w restauracjach, mają dodatkową zaletę – możliwość ich dostosowania do potrzeb odbiorcy. Czy to ze względu na długość stołu lub jego wysokość, czy kolorystykę, Zieta Prozessdesign korzysta z potencjału ukrytego w elastycz-nej technologii i przekazuje pałeczkę odbiorcy. Architekt projektujący wnętrze może wpłynąć na końcowy produkt spełniając w pełni wymagania klienta. Wraz ze zmianami wymiarów niektóre obiekty zyskują nową funkcjonalność. Po zmianie rozmiaru, koziołki koza stały się ławką lub np. kawowym stoli-kiem kozka. Konstrukcje stołowe Zieta Prozessdesign doskonale współgrają ze szklanymi, jesionowymi lub dębowymi blatami. Nogi lub kozioł mogą służyć jako np. stół jadalniany a koza jest doskonałą konstrukcją do wykorzy-stania w biurze. Od góry: kozka, koza  i i , koza, koziol,  nogi. www.zieta.pl

25

Page 25: Design Alive #5/2012
Page 26: Design Alive #5/2012

designalive.pl

26 newsletter

MODERNISM ALIVE!W londyńskiej galerii Contemporary Applied Arts od-była się niewielka, ale inspirująca wystawa „Domestic matters”. Pośród modernistycznych mebli pochodzą-cych z galerii Rocket, kuratorzy wystawy - Brian Ken-nedy i Peter Ting, zaprezentowali dzieła najlepszych rzemieślników z Wielkiej Brytanii. Połączenie starych wzorów lat 50. i 60. ze współczesnym rzemiosłem okazało się wyjątkowo trafne. W ten sposób ujawniły się podobieństwa między założeniami modernizmu, a tendencjami i podejściem stanowiącymi podstawę działania najznakomitszych rzemieślników w epoce zdominowanej przez produkcję przemysłową. Misją wystawy było pobudzanie i rozwijanie kontaktów między wyjątkowo uzdolnionymi twórcami a projek-tantami, potencjalnymi producentami oraz odbiorca-mi współczesnego designu. www.caa.org.uk

Na ścianie: regały Toma-do (1950), taca Alabasta folk stripe, Asta Barring-ton (2011). Na pierwszym planie krzesło Revolt, Friso Kramer (1950)

Page 27: Design Alive #5/2012

designalive.pl

TEKS

T: E

LIZA

ZIE

MIń

SKA

ZDJę

CIE:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

27

26

Page 28: Design Alive #5/2012

28 moda

designalive.pl

ZIARNA ZOSTAŁY ZASIANEChoć przełom wieków mamy już za sobą, a przepowiednie końca świata jak na razie nie wydają się być bliskie rzeczywistości, zagrożenie wciąż pozostaje aktualne. Bardziej niż apokalipsa, grożą nam katastrofy, do których jako ludzkość, sami się przyczyniamy. Nasilająca się degradacja środowiska, czy konflikty zbrojne to tylko niektóre problemy, mogące słusznie sugerować schyłek naszego świata. Jak w tej sytuacji zabezpieczyć ciągłość cywilizacji? Na to pytanie odpowiedział Marek Cecuła, świato-wej sławy polski ceramik, w wystawie „Seeds – sztuka przetrwania”, zorganizowanej we wrocławskim BWA. W ramach wystawy zaprezentowano 20 dużych i 20 małych ceramicznych pojemników – ziaren, zamykanych hermetycznie. Tak jak nasiona zawierają kod genetyczny, tak w kapsułach znalazły się tylko najważniejsze przedmioty potrzebne do przeżycia. Nie ma tam nowinek technologicznych, jedynie proste produkty, narzędzia i informacje, bez których egzystencja byłaby niemożliwa, a które, w świe-cie przepełnionym zbędnymi przedmiotami, są zepchnięte na margines. Kształt pojemników został zaczerpnięty z natury. Ziarna, jaja, diamenty – to jedne z najbardziej wytrzymałych struktur w świecie przyrody. Materiał zaś – ceramika, jest wyjątkowo odporny na działanie czynników zewnętrznych, dzięki czemu kapsuły mogłyby wiele przetrwać. W ramach projektu sto takich pojemników zostanie zakopanych na całym świecie. – Sądzimy, że w ten sposób przeniesiemy w przyszłość te elementy, które mogą pomóc powrócić naszej cywilizacji do życia – mówi Marek Cecuła. www.marekcecula.pl

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A I E

LIZA

ZIE

MIń

SKA

ZDJę

CIA:

KRZ

ySZT

OF

WIE

RZBO

WSK

I, M

ATER

IAły

PRA

SOW

E

27

28

NOWA PANORAMA WARSZAWYWarszawska Złota 44 jest już oficjalnie najwyższym apartamentowcem w Unii Europejskiej. Zbudowane w konstrukcji stalowej zwieńczenie, osadzone w ostatnich dniach października na betonowej wieży, znajduje się na wysokości 192 m od poziomu ulicy, 228 m nad poziomem Wisły i 306 m n.p.m. Waży blisko 65 ton i składa się z 150 elementów. – Postępująca budowa wieży zmienia panoramę Warszawy – cieszy się Daniel Libeskind, autor projektu wie-żowca. Za metr kwadratowy trzeba tu zapłacić od 18 (najniższe piętra) do 50 tys. zł (najwyższe piętro). łącznie w wieżowcu znajdzie się 251 apartamen-tów o średniej powierzchni 150 m kw. www.zlota44tower.com

Page 29: Design Alive #5/2012

newsletter 29

Więcej neWsóW szukaj na:WWW.DESIGNALIVE.PL

PEUGEOT Z MAKULATURYNa targach samochodowych w Paryżu Peugeot zaprezentował koncept nowego modelu o nazwie Onyx. Poza osiągami tego sportowego wozu równie istotne jest użycie przełomowe-go materiału NewspaperWood, powstałego m.in. ze starych gazet. NewspaperWood wymyślił Mieke Meijer we współpracy ze studiem Vij5. Ta technologia to odwrócenie pewnego klasycz-nego procesu, w którym z drewna robiono papier. Teraz, dzięki badaniom i eksperymentom, to właśnie z papieru tworzy się „drewno”. – Praca w największej tajemnicy trwała długie miesiące – przyznają Arjan van Raadshooven and Anieke Branderhorst z Vij5. Wnętrze wozu składa się z odważnej kombinacji materiałów NewspaperWood, filcu wełnianego oraz karbonu. Nowy materiał znalazł zastosowane w elementach deski rozdzielczej, siedzeniach oraz pane-lach drzwiowych. To niejedyne nowości materiałowe w motoryzacji: w samochodzie wykorzy-stano też elementy miedziane, a wskaźnik paliwa jest z dmuchanego szkła. Nadwozie wykona-no z karbonu i waży zaledwie 100 kilogramów. Onyx ma też niezłe osiągi: połączenie napędu hybrydowego z dieslem daje moc 680 koni mechanicznych. www.peugeot.com, www.vij5.nl

KABLE POD KONTROLąDla tych, którzy poddali się już w walce ze stale plączącymi się kablami, a także dla tych, którzy chcieliby mieć łatwy dostęp do wolnych gniazdek, powstał przedłużacz ES 01 Punkt zaprezentowany po raz pierwszy tej jesieni na targach Maison & Object w Paryżu. Od tej pory nie trzeba już czołgać się pod meblami i szukać zakurzonego kabla, wystarczy postawić zgrabny przedłużacz na biurku i podłączyć się do jednego z pięciu wejść. ES 01 nie tylko porządkuje niesforne kable, ale także chroni bezpieczniki przed spaleniem. W przypadku przeciążenia sieci, natychmiast odcina pobór prądu, zapew-niając ochronę urządzenia. Po usunięciu awarii należy tylko zresetować przedłużacz za pomocą podświetlanego guzika i wszystko wraca do normy. Cena jeszcze nieznana. www.shop.punktgroup.com

29

30

Page 30: Design Alive #5/2012

30 newsletter

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A ZD

JęCI

A: E

RNES

T W

INCZ

yK, J

AN L

UTy

K

DESIGN TO TWORZENIE SYTUACJI żYCIOWYCHW tym roku na najważniejszym festiwalu poświęconym designowi w Polsce zmierzyliśmy się z zagadnieniem

„świadomość”. Szósta edycja łódzkiej imprezy udowodniła, że przestają nam wystarczać rzeczy piękne. Ważniejsze od nich stają się idee i pomysły, które sprawiają, że to raczej nasze życie staje się piękniejsze. I właśnie z taką świadomo-ścią łódź opuszczały tysiące ludzi. Nie zabrakło „moc-nych” wystaw, które wypychały myślenie o projektowaniu przedmiotów, usług czy społeczeństwa z wygodnych, lecz utartych schematów. Najważniejsze wystawy: „The Future is Stupid”, „Kto ty jesteś?” oraz „Punkty widzenia / punkty siedzenia” opisały nie tylko świat przedmiotów, którymi się otaczamy. Pokazały również, że bez różnego rodzaju

„świadomości” (m.in. projektowej, obyczajowej, ekologicznej, kulturowej czy społecznej) możemy nie przetrwać. W łodzi kuratorzy, prelegenci oraz goście przekonywali, że świat materialny nas otaczający jest wciąż wytworem rzemiosła, choć nie wiemy, w jaki sposób powstają jego części, to jed-nak możemy mieć wpływ na otaczające nas obiekty. Wiele miejsca poświęcono też kategorii „naprawiania” i to na róż-nych poziomach, od domowych drobiazgów po społeczne systemy. Przekonanie, że design to piękne przedmioty odchodzi do lamusa. – Projektowanie to tworzenie sytuacji życiowych – przekonywał Jerszy Seymour, jeden z gości specjalnych tegorocznego festiwalu. – Musimy mieć tego świadomość – dodawał projektant, który zajmował się pro-jektowaniem produktów i strategii dla takich firm jak: Magis, Vitra, Evian czy Alessi. Częścią festiwalu jest także konkurs Make Me! dla młodych projektantów przed trzydziestką. Jego tegoroczną edycję wygrał Jan Lutyk i jego siedzisko Ribbon (obok). – Interesował mnie materiał, a więc bukowa sklejka gięta oraz możliwości jej zastosowania. Ribbon na razie nie został wdrożony, jednak zwycięstwo w konkursie może przybliżyć jego produkcję – mówił nam projektant. Swoje szóste urodziny obchodziło także Studio Rygalik. Na Urodzi-nowym Design Aperitivo nie zabrakło wielu gości, nieco-dziennych potraw i instalacji „Kuchnia” (powyżej). „Design Alive” był patronem medialnym urodzin. Wydarzenie wsparli również: Olej rzepakowy z Góry św. Wawrzyńca, Charlot-te, Fluidacje oraz Johnnie Walker. www.lodzdesign.com

31

Page 31: Design Alive #5/2012

Kto jest gotowy na tworzenie ery designu? Kto posiada wiedzę, umiejętności i talent, by kreować świat nowej generacji? Kto potrafi współtworzyć marki, produkty i przestrzenie przyszłości? Kto ma siłę i kompetencje, by tworzyć nowy wizerunek designu?

Page 32: Design Alive #5/2012

Dojrzeliśmy, by wartość designu znajdować w ludziach*

– Żyjemy w bardzo ciekawych czasach, kiedy wszystko ma się zmienić. Rok 2012 został umownie nazwany począt-kiem ery designu. Ale designu innego – dojrzałego i skierowanego na człowieka. Nie bawi nas już innowacja dla samej innowacji. Zmęczeni wszechobecnym nadmiarem oczekujemy przestrzeni, przedmiotów i usług przemyślanych, ponadczasowych, intuicyjnych i uprosz-czonych. Takich, w których łączy się estetyka z funkcjonalnością i troską o środowisko. W nich szukamy auten-tyczności, unikalności i emocji. Ambicją magazynu „Design Alive” było wskazać ludzi, którzy będą przykładem nowego myślenia. Mając takie grono autorytetów w Kapitule, byłam pewna, że wspól-nie wybierzemy Animatora, Kreatora i Stratega designu XXI wieku. Przy takiej koncentracji osobowości zaskoczyło mnie wspólne poczucie misji i odwaga werdyktu, który pokazuje, że dla nas design nie jest hermetyczną enkla-wą. Po obradach wiedzieliśmy, że jest to początek tworzenia czegoś ważnego.

Ewa Trzcionka,redaktor naczelna

„Design Alive”

– Te nagrody nie powielają stereotypów. Wykraczają daleko poza zwyczajo-we postrzeganie nagród związanych z designem. Pod tym względem wy-przedziliśmy Europę, bo nagradzamy prócz kreatorów, również strategów i animatorów. A to ludzie, którzy nie szukają klucza, oni wycinają dziu-rę w ścianie i tworzą nowe drzwi.

* Zuzanna Skalska,przewodnicząca Kapituły, trendwatcherka w VanBerlo,Holandia

– To nagrody promujące pewien rodzaj otwartości. To ważne, że przede wszystkim nie są dla produktów, tylko dla ludzi. Dla ludzi, którzy design tworzą, nadają mu kształt, ale również są w stanie wspierać jego tworzenie.

Ake Rudolf, kurator designu,Niemcy

– Design nie ma się zajmować tylko formą, trzeba wiedzieć, po co się go robi. Nagrody mają wskazać ludzi, którzy już są na tej drodze i wie-dzą co projektują. Chcemy pokazać nowe nurty, gdzie zostawia się wiele miejsca dla przyszłego użytkownika.

Piotr Voelkel, właściciel Grupy Kapitałowej VOX,Polska

– Dla nas wszystkich design jest nie tylko elementem formalnym, to spo-sób myślenia, rozwiązywania proble-mów tworzenia nowych koncepcji, sposób zmieniania społeczeństwa.

dr Agnieszka Szóstek,konsultant User Experience,Polska

– Myślenie jest podstawą tworze-nia. To nagrody za kreatywne myślenie. Współtworząc je jako członek Kapituły i projektant sta-tuetek mam poczucie, że działamy na słusznym, wspólnym froncie.

dr Oskar Zięta,projektant, naukowiec Zieta Prozessdesign, Polska, Szwajcaria

32 kapituła

Page 33: Design Alive #5/2012

ZDJę

CIE:

WO

JCIE

CH T

RZCI

ON

KA33

3 listopada 2012 w Concordia Design w Poznaniu Kapituła Design Alive Awards zebrała się po raz pierwszy. Po wielu godzinach ogłoszono werdykt. Z pośród 30 nominowanych przez redakcję „Design Alive” oraz samych członków Kapituły wybrano trzech laureatów i przyznano dwa wyróżnienia

Od lewej członkowie Kapituły Design Alive

Awards 2012: Ake Rudolf, Piotr Voelkel,

Oskar Zięta, Ewa Trzcionka, Zuzanna Skalska, Agnieszka

Szóstek

Page 34: Design Alive #5/2012

Są tylko trzy egzempla-rze statuetki DAA na

świecie i każda jest uni-katowa. Ma 28 cm wyso-kości, waży 1,25 kg, jest

wykonana w technologii FiDU (Freie Innendruck

Umformung)

Otrzymała już nieoficjalny tytuł „Oskara designu”. Dlatego, że jej twórcą jest znany projektant i nauko-wiec Oskar Zięta: – Zgodzi-

łem się stworzyć statuetkę DAA, ponieważ wspólnym celem, jaki nam przyświeca jest propagowanie istotnych wartości designu. Statuetka pokryta jest trzema mikronami szlachetnego materiału – miedzi. Nagrody nie zostały pokryte żadnym zabezpieczają-cym lakierem, nie ma w niej barier przed światem zewnętrznym. Ta miedziana skó-ra jest wrażliwa na każdy dotyk i na wieki nosić będzie w swojej strukturze ślad każ-dej trzymającej ją dłoni. Ta statuetka będzie dojrzewać wraz z ich laureatami i wraz z nimi absorbować świat – mówi twórca.

Choć statuetka może przypominać, ze względu na swoją bioniczną formę, postać człowieka z uniesionymi ręko-ma, to jej pochodzenie i sens leżą gdzie indziej. Jej „oczko” to właśnie miejsce łączenia się elementów w sieć. Element, człowiek, projektant mając takie właśnie predyspozycje łączenia się z innymi, jest w stanie tworzyć rozwiązania pełniejsze i bardziej potrzebne. Ponadto każda ze sta-tuetek może również funkcjonować jako stempel – nazwisko osoby nagrodzonej znajduje się w podstawie.

System identyfikacji DAA, oparty na sta-tuetce, opracował Bartłomiej Witkowski, dyrektor artystyczny magazynu „Design Alive”. – Ten projekt jest jak scenariusz. Na początku jest enigmatycznie i abstrak-cyjnie. Wszystko nabiera sensu dopiero na samym końcu – podczas wręczania statuetek. Wtedy tworzy wieloplatformo-wą całość: statuetka to element graficzny, element graficzny to ogniwo sieci, a sieć to clue designu – przyznaje Witkowski.

Nagrody za kreatywne myślenie

34

Page 35: Design Alive #5/2012

Animator2012

Nominacje

1. Ewa Ayton, British Council2. Marek Cecuła, niezależny kurator, ceramik3. Krzysztof Candrowicz, Łódź Art Center4. Rafał Desczyk, Dobroteka5. Fundacja Creative Project6. Agnieszka Jacobson-Cielecka, School of Form7. Matylda Krzykowski, niezależna kuratorka8. Krystyna Łuczak-Surówka, ASP Warszawa9. Anna Vonhausen, Sitag Formy Siedzenia10. Bartosz Zamirowski, Galeria Wnętrz Domar

za animowanie przepływu wiedzy, inspiracji i kontaktów, służące podniesieniu świadomości projektowej społeczeństwa oraz tworzeniu nowych rozwiązań dla przyszłości

Page 36: Design Alive #5/2012

Animator 2012Agnieszka Jacobson-Cielecka

uzasadnienie Kapituły:

Za inicjowanie, animowanie i reali-zowanie wydarzeń, które wpływają na świadomość designu w Polsce oraz postrzeganie w świecie designu z tej części Europy. Za łączenie ludzi i pobu-dzanie nowych inicjatyw. Za umiejętne budowanie zespołu, w którym potrafi być dyrygentem. Za współtworzenie innowacyjnego w skali światowej programu kształcenia projektantów w poznańskiej School of Form. Za wy-stawy „Unpolished – Young Design from Poland”, „Plecie się”, „Kto ty jesteś?” oraz za sprawowanie merytorycznej pieczy nad doskonałym tegorocznym Łódź Design Festival.

36

Page 37: Design Alive #5/2012

Animator 2012Agnieszka Jacobson-Cielecka

Agnieszka Jacobson-Cielecka (ur. 1967) – – dziennikarka, krytyk, pedagog i kuratorka. Absolwentka Wydziału Malarstwa na Aka-demii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2000 roku założyła polską edycję „Elle Decoration” i była jej wieloletnią redaktorką naczelną. Me-rytorycznie związana z łódź Design Festival. Promotorka polskiego designu na świecie. Autorka wielu wystaw, m.in. „Polska Folk”,

„Plecie się” i „Unpolished – young Design from Poland”, prezentowanych w m.in. Londynie, Belfaście, Brukseli, Berlinie, Neumuenster czy Kopenhadze. Jest jedną z trzech przed-stawicieli Vitra Design Museum na świecie. Od zeszłego roku wykłada w poznańskiej School of Form, gdzie pełni funkcję dyrektor ds. designu. Nadal publikuje w pismach spe-cjalistycznych, magazynach kobiecych oraz tygodnikach.

designalive.pl

animator 2012ZD

JęCI

E: W

OJC

IECH

TRZ

CIO

NKA

Page 38: Design Alive #5/2012

Agnieszkę Jacobson--Cielecką najłatwiej spotkać na wydarze-niach poświęconych projektowaniu. Jest wtedy w swoim żywiole, ale zawsze

znajduje chwilę, by cierpliwie opowie-dzieć o ekspozycjach, które przygoto-wała bądź też miała okazję zobaczyć. W ostatnich tygodniach pretekstem do takiego spotkania okazała się wy-stawa „Kto ty jesteś?”, którą zrealizo-wała na Łódź Design Festival. A to tylko wycinek jej codziennej aktywności. Wystawy, spotkania, praca pedagogicz-na, artykuły – słowem, nieustannie przebywa w drodze. Gdy rozmawiamy na temat jej pracy, mówi, że czuje się animatorką. Właśnie mija 20 lat, odkąd zajmuje się designem i nie ukrywa, że nieustannie się uczy. – Nie ma uniwersalnej recepty na przygotowanie dobrej wystawy czy interesującego wy-kładu. Po tylu latach wiem na pewno, że trzeba mówić językiem prostym i zrozumiałym. Często spotykam się również z problemem, że trudno nam jest się przyznać, że czegoś nie wiemy. A ja od dawna staram się przekonywać, że nie można obrażać się na osoby, które czegoś nie wiedzą – powtarza.

Gdyby nie pewna decyzja, dziś o Ja-cobson-Cieleckiej moglibyśmy pisać w odniesieniu do… jej prac malar-skich. Studiowała przecież malarstwo na gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych i to w czasie, gdy bardziej ceniona była sztuka wysoka niż użytkowa. Po stu-diach trafiła jednak do polskiej edycji „Elle”, w której pracowała m.in. jako stylistka w dziale wnętrz. – Wykorzysty-wałam swój tzw. dobry gust, po studiach miałam też sporą wiedzę, którą mogłam się dzielić. Od początku interesowało mnie, w jaki sposób zmieniać świat wo-kół siebie i sprawiać, by poprawiała się

Często zastanawiam się, jak wyglądałyby wystawy polskiego i nie tylko wzornictwa bez udziału Agnieszki Jacobson-Cieleckiej. Aż trudno w to uwierzyć, lecz ta ceniona kuratorka i wykładowczyni mogła zajmować się zupełnie inną dziedziną

Mówić jak najprościej

TEKST: MARCIN MOńKA

jakość ludzkiego życia. I jeszcze pracując w „Elle”, przygotowałam swoją pierwszą wystawę – wspomina. Tą ekspozycją była Pro Deco. Szybko przyszły następne pomysły. Została zaproszona do or-ganizacji drugiej edycji Łódź Design Festival. – Z doświadczeniem dzienni-karskim zajęłam się pracą kuratorską, i było to dla mnie niczym przejście z 2D do 3D – opowiada. Wciąż podkreśla, że pierwsze wystawy organizowane w Łodzi były dla niej wielką szkołą. – Wtedy poczułam, jaka siła drzemie w wystawianiu – przyznaje. Z festiwa-lem w Łodzi jest związana do dziś.

Nie przypuszczała jednak, że gigan-tycznym przedsięwzięciem okaże się wystawa „Unpolished”, która okazała się zupełnym fenomenem. – Na począt-ku była pomyślana jako wydarzenie jednorazowe i tak też ją przygotowali-śmy. Jednak w Domu Aukcyjnym Pierre Bergé & associés w Brukseli, gdzie ją otwieraliśmy, inaugurowano także inne ważne wydarzenia, z wystawą Li Edel-koort na czele. Wtedy, jakby mimocho-dem, odwiedzili nas „wszyscy święci” – śmieje się dziś Jacobson-Cielecka.

To właśnie „Unpolished” zrobiła naprawdę wiele dla polskiego desi-gnu. Była już prezentowana na kilku kontynentach, trwają przygotowania do kolejnej, 16. już odsłony tego wy-darzenia. Ta „żyjąca” wystawa, która wciąż jest wzbogacana o nowe elementy, uświadamia odbiorcom na świecie, ile ważnych rzeczy dzieje się w pol-skim designie. – Na początku jeszcze musieliśmy ją zgłaszać, teraz to my jesteśmy zapraszani przez organiza-torów różnych wydarzeń – mówi.

„Unpolished” Jacobson-Cielecka organizuje wraz z Pawłem Grobel-nym przy wydatnej pomocy Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli. – Oboje jesteśmy niemal nieustannie w podroży. Wyliczyłem, że w zeszłym roku 18 razy

udawałem się na krótsze czy dłuższe wyjazdy, Agnieszka równie często podróżuje. To z kolei wymusza na nas specyficzny rodzaj kontaktów oraz pracy. Oboje jesteśmy chyba praco-holikami, widujemy się np. na lotni-skach, wtedy staramy się wykorzystać każdą nadarzającą się chwilę, by zająć się kolejnymi projektami. Po prostu wyciągamy laptopy i działamy. Potra-fimy też pracować w kawiarniach czy hotelach. Taki „krótkotrwały” charakter pracy zakłada maksymalne skupie-nie i intensywność działań – mówi o wspólnej pracy Paweł Grobelny.

Agnieszka Jacobson-Cielecka nieustannie uczy innych: Polakom pokazuje wartości estetyczne i uży-teczność, odbiorcom festiwali wska-zuje światowe trendy, projektantom tłumaczy ich rolę we współczesnym świecie i przekonuje, że czasami trzeba brać sprawy w swoje ręce: projek-tować, produkować i promować.

W poznańskiej szkole projektowej School of Form współtworzyła uni-katowy na skalę światową program nauczania łączący nauki humani-styczne z przedmiotami projektowy-mi, by przyszli adepci lepiej potrafili odpowiedzieć na potrzeby przyszłego użytkownika. Nie ukrywa, że myślenie o tym, jak uczyć designu, pochłania jej ostatnio mnóstwo czasu. – Trze-ba mówić o nim jak najprościej i jak najwięcej pokazywać. Najważniejsze zadanie to nie opowiadać, jak de-sign wygląda, lecz co może zrobić, co zmienić, skąd jest i po co powstał. Staram się zaszczepiać to nowe myśle-nie, aby młodzi ludzie mogli później pójść z nim w świat – przekonuje.

Agnieszka Jacobson-Cielecka nie mo-gła być obecna na gali wręczenia Design Alive Awards ponieważ... otwierała kolejną wystawę, tym razem w Mu-zeum Designu w izraelskim Holon.

designalive.pl

38 animator 2012

Page 39: Design Alive #5/2012

Kreator2012

Nominacje

1 Andrzej Bikowski, projektant obuwia Ecco2. Code Design, studio projektowe3. Aleksandra Gaca, projektantka tkanin4. Maria Jeglińska, kuratorka i projektantka5. Lidia Kalita, projektantka mody Simple6. Robert Konieczny, architekt KWK Promes7. Anna Orska, projektantka biżuterii8. Kamil Owczarek i Michał Gilbert Lach, projektanci

mody Bohoboco9. Tomek Rygalik, wykładowca i projektant10. Bashko Trybek, projektant

za kreowanie nowych rozwiązań w dziedzinie designu, ze szczególnym uwzględnieniem zmieniającego się społeczeństwa

Page 40: Design Alive #5/2012

Kreator2012

Robert Konieczny

uzasadnienie Kapituły:

Za projekt Domu Autorodzinnego jako pełnego wyrazu opracowanej autorsko nowej typologii domu dla rodzin, gdzie samochód to stały łącznik między życiem domowym a światem zewnętrznym. Za umiejętność syntezowania własnych doświad-czeń oraz obserwacji życia współczesnego człowie-ka. Za ponadprzeciętną kreatywność oraz odwagę w stawianiu czoła projektom unikatowym i silnie skierowanym na użytkownika i jego potrzeby, często wymykające się głównym trendom oraz naukowej i demograficznej statystyce.

Robert Konieczny (ur. 1969) – absolwent Wy-działu Architektury Politechniki Śląskiej, od 13 lat prowadzi w Katowicach pracownię KWK Promes. Wielokrotnie nagradzany za projekty domów indywidualnych, w sumie zebrał po-nad 20 nagród. Architekt znalazł się m.in. na liście „101 najbardziej ekscytujących nowych architektów świata” magazynu „Wallpaper”, liście „44 najlepszych młodych architektów świata” pisma „Scalae”, otrzymał również na-grodę „Europe 40 Under 40”, przyznawaną przez The European Centre for Architecture Art Design and Urban Studies. Był także kil-kakrotnie nominowany do nagrody Fundacji Miesa van der Rohe. KWK Promes znalazła się na łamach „Historii europejskiej architek-tury po 1890 roku” holenderskiego krytyka architektury Hansa Ibelingsa oraz została ujęta w Atlasie Współczesnej Architektury Światowej wydawnictwa Phaidon.

designalive.pl

40

Page 41: Design Alive #5/2012

ROBE

RT K

ON

IECZ

Ny

JEST

UBR

ANy

W M

ARyN

ARKę

CO

Skreator 2012

Page 42: Design Alive #5/2012

To dzięki niemu niemal na naszych oczach powstają nowe typo-logie domów. Bo kto jeszcze kilkanaście lat temu mógł po-myśleć, że w Pol-

sce pojawi się dom dla jednej rodziny, której pełnoprawnym „członkiem” będzie... samochód?

A to tylko jeden z „futurystycznych”, jak chcą jedni, bądź „maksymalnie logicznych”, jak pragną inni, obiektów stworzonych przez znanego architekta ze Śląska. Ten projekt jest kolejnym rozwiązaniem, które elektryzuje fanów architektury na całym świecie. Jego autor intensywną pracę rozpoczął jeszcze w latach 90. Kariera Koniecz-nego nabrała rozpędu, gdy projekt jego biura zajął trzecie miejsce w konkur-sie na Świątynię Opatrzności Bożej w Warszawie. Był rok 2000, pracownia KWK Promes, której przewodzi od po-czątku, działała wówczas od kilkuna-stu zaledwie miesięcy. Po konkursie pojawiły się zlecenia, w tym wiele zamówień prywatnych. I to właśnie

Zawsze dobrze rysował, a gdy nastał czas wyborów drogi życiowej, trafił do pracowni architektonicznej i za zadanie otrzymał naszkicowanie klatki schodowej. Wykonał je celująco. Dziś Robert Konieczny jest zaliczany do grona najbardziej twórczych i inspirujących architektów

domy prywatne stały się „znakiem roz-poznawczym” architekta, choć jak sam przyznaje, są zaledwie wycinkiem jego pracy. Wszystkie projekty jego pracowni mają „to coś” i zaczynają żyć własnym rytmem. – To jak z wypuszczeniem dziecka w świat. Jak kończę projekt, on zaczyna żyć własnym życiem. Z ar-chitekturą jest trochę jak z filmami czy obrazami. Jest odczytywana na wiele sposobów. I każdy ma prawo do własnej interpretacji. Kiedyś, gdy byłem bardzo młodym architektem wydawało mi się, że każdy powinien od razu zrozumieć i wiedzieć, dlaczego w ten a nie inny sposób coś stworzyłem. Później zrozu-miałem, że siła projektu tkwi właśnie w jego własnym życiu. To nie architekt nadaje mu znaczenie – mówi Konieczny.

Powstające w jego katowickiej pracowni projekty dostrzeżono za granicą. Prestiżowy World Archi-tecture News w 2006 roku nazwał, powstały na obrzeżach Opola, Dom Aatrialny najlepszym domem świata.

Inne, doceniane na świecie projek-ty KWK Promes, a wśród nich m.in. Dom Outrialny, Dom Typowy, Dom

Bezpieczny czy Dom z Kapsułą, uświa-damiają nam, jak współcześnie możemy myśleć o przestrzeniach do mieszkania. Konieczny jest specjalistą od opraco-wywania nowych rozwiązań – nim powstaną pierwsze szkice, architekt potrafi długimi godzinami rozmawiać z ich przyszłymi użytkownikami. Działa trochę jak psychoanalityk, który stara się dotrzeć do drzemiących w umysłach ludzi pragnień i potrzeb. – Odpowiada-nie na potrzeby klienta to minimum, to powinien robić każdy rzemieślnik. Ale dobra architektura daje coś więcej niż tylko odpowiedź na podstawowe potrzeby. Posłużę się analogią do tego, co robi firma Apple. Po przeczytaniu biografii Steve’a Jobsa dostrzegłem pewną wspólną cechę skrajną – „upier-dliwość” w dążeniu do celu. Jobs nie tworzył rzeczy dla ludzi, które są im potrzebne, on tworzył rzeczy, o których ludzie jeszcze nie wiedzieli, że będą im potrzebne i że nie będą umieli bez nich w przyszłości żyć. Przez swoje produkty kształtował potrzeby klien-tów. Chciałbym, by moja architektura odgrywała podobną rolę – deklaruje.

TEKST: MARCIN MOńKAZDJęCIE: OLO STUDIO

Skok w wodospad

designalive.pl

42 kreator 2012

Page 43: Design Alive #5/2012

O Koniecznym mówi się, że jest odważnym twórcą, nie bojącym się szybkich decyzji, potrafiących odwrócić całkowicie ustalone kanony myślenia. – Odwagę twórcy rozumiem też jako podejmowanie decyzji bez podpierania się innymi. Jeżeli chcesz robić naprawdę dobre rzeczy – musisz słuchać przede wszystkim siebie. Oczywiście, nie jestem samotnym artystą, architektura to praca zespołowa. Ale to ja na samym końcu podpisuję się pod projektem, to ja z burzy mózgów w moim ze-spole muszę wybrać najlepszą opcję. Odwaga w projektowaniu ma jeszcze jeden aspekt – staram się każdy projekt zaczynać z otwartą głową, bez gotowych schematów. Parę budynków mi wyszło i mógłbym teraz do końca życia te pro-jekty powielać. Wolę jednak ryzyko i za-czynać wszystko od początku. To mnie najbardziej pociąga w konceptualnym projektowaniu, że efekt końcowy może cię samego zaskoczyć. To jak skok w wodospad – nie wiesz czy miękko wylądujesz, czy rozbijesz sobie głowę.

Najnowszym projektem Koniecznego jest Dom Autorodzinny, który podobnie

jak wcześniejsze realizacje jego pracow-ni, powstał na prywatne zamówienie, w tym wypadku dla kolekcjonera sztuki. Za ten projekt został nominowa-ny do Europejskiej Nagrody Fundacji Miesa van der Rohe 2013. To już szósta nominacja dla pracowni Konieczne-go w tym prestiżowym konkursie.

W tym założeniu część mieszkalna, samochód oraz garaż zostały potrakto-wane zupełnie inaczej, niż w rozwią-zaniach, do których jesteśmy przy-zwyczajeni. Samochód staje się niemal członkiem rodziny, bo wszyscy ci, któ-rzy decydują się zamieszkać w domach jednorodzinnych na przedmieściach, zdają sobie sprawę, że bez czterech kółek byłoby im trudno funkcjonować.

To dlatego w Domu Autorodzinnym samochodem wjeżdża się do strefy czystej. A jedyne wejście do budynku jest zarazem wjazdem dla samochodu. To odwrócenie dotychczasowej sytuacji, w której mamy piękne wejście do domu, a mimo to codziennie wchodzimy do niego przez garaż. – Wejście do tego domu to długi na kilkadziesiąt metrów tunel wydrążony w skarpie, ponieważ

budynek jest położony powyżej ulicy. Od jezdni widać tylko szklane drzwi jak do galerii sztuki współczesnej, a nie jak do garażu. To zarazem wjazd i główne wejście do domu, za nimi rozciąga się hol, będący też podjazdem, garażem oraz galerią. Kiedyś niewyobrażalna była sytuacja, w której do strefy czystej w domu wprowadzalibyśmy pralki, wiązało się to przecież z brudem.

Teraz podobna sytuacja jest z samo-chodami i ich obecnością w domowych przestrzeniach – opisuje Konieczny. Długi tunel idealnie nadaje się do eks-ponowania dzieł sztuki znajdujących się w zbiorach właściciela domu. Koniecz-ny przyznaje, że jako architekt może poprzez swoje projekty kształtować zachowania użytkowników. – Oczy-wiście jest to trochę niebezpieczne, modernizm był taką próbą tworzenia nowego człowieka, architekci byli wów-czas demiurgami, bo przedkładali swoje wizje nad potrzeby ludzi. Trzeba więc w tym wszystkim być uczciwym. Robić taką architekturę, by była ona osta-tecznie dla ludzi, nie dla architektów.www.kwkpromes.pl

Page 44: Design Alive #5/2012

Kreator2012Wyróżnienie Kreator Absolutny

Aleksandra Gaca

Aleksandra Gaca (ur. 1969) – – absolwentka Liceum Sztuk Plastycznych w łodzi. W wieku 22 lat wyjechała do Holandii, gdzie w roku 1997 ukończyła Królewską Akademię Sztuk Pięknych w Hadze na kierunku Projektowanie Tkanin i Ubio-ru. Obecnie mieszka w Delft, gdzie prowadzi autorskie studio projektujące m.in. dla Casalis i Hermèsa. Jej prace są regularnie prezentowa-ne na targach i wystawach, gdzie wielokrotnie uhonoro-wano je międzynarodowymi nagrodami (Decosit Awards w Belgii, Neocon Awards w Stanach Zjednoczonych). Jej projekty były wykorzy-stywane nie tylko w kolek-cjach firm produkujących tkaniny, ale też kupowane przez różne muzea, takie jak: Audax Textiel Mu-seum w Tilburgu (Muzeum Włókiennictwa, Holandia). W tym roku, oprócz wyróż-nienia w konkursie Design Alive Awards otrzymała również nagrodę Dutch Design Awards w kate-gorii Best Professional Product za Architextiles.Te niezwykłe tkaniny moż-na oglądać do 18 stycznia w krakowskiej Metafor-mie (ul. Lubelska 14). Stu-dio projektantki Renaty Kalarus to miejsce, gdzie na co dzień można rów-nież zamawiać tkaniny Gacy. Patronem wystawy

„Aleksandra Gaca & Casa-lis – Przestrzeń w tkani-nach” jest „Design Alive”.www.metaforma.pl

ALEK

SAN

DRA

GAC

A JE

ST U

BRAN

A W

SU

KIEN

Kę C

OS

uzasadnienie Kapituły:

Za projekt Architextile dla Casalis, który łączy ponadprzecięt-ną estetykę z akustycznymi właściwościami. Za rozwijanie technologii tkania trójwymiarowego oraz dostosowywanie jego unikatowych możliwości do formowania przepływu dźwięku w strukturach architektonicznych. Za projekt, który dzięki autorskim, unikalnym technikom zmienia tkaninę z płaskiej w przestrzenną, przez co we wnętrzach da się rozmawiać. A tym samym design staje się realnym rozwiązy-waniem problemów we współczesnym świecie.

44

Page 45: Design Alive #5/2012

Strateg2012

Nominacje

1. Laura Andrukiewicz, Well Done2. Ryszard Balcerkiewicz, Noti3. Michał Boni, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji4. Michał Dróżdż, Zelmer5. Jakub Hrab, Marmorin6. Mateusz Madelski, Yes7. Jolanta Pasynkiewicz, Comforty8. Joanna Przetakiewicz, La Mania9. Zdzisław Sobierajski, Perfekt Sobierajski10. Wojciech Szczurek, Prezydent Gdyni

za świadome implementowanie designu w strategię rozwoju jednostki czy organizacji w sposób wyróżniający i efektywny

Page 46: Design Alive #5/2012

Strateg 2012Wojciech Szczurek

WO

JCIE

CH S

ZCZU

REK

JEST

UBR

ANy

W K

OSZ

ULę

I KR

AWAT

CO

S

uzasadnienie Kapituły:

Za strategię wyrastającą z miłości do Gdyni. Realizowaną w dialogu publicznym według zasad partycypa-cji. Za budowanie zespołu pasjonatów, dzięki którym strategia nie jest tylko dokumentem, a czytelnym wyzna-czeniem celu, elastycznym względem zmieniających się warunków i oczeki-wań biznesu, mieszkańców, i turystów. Za kolejne Gdynia Design Days – impre-zę o lekkiej formule, edukującą o roli designu. Za inaugurację Centrum De-signu Gdynia, które na co dzień realnie służy jednostkom miejskim, by design był skutecznym narzędziem tworzenia miasta nowoczesnego, przemyślanego, przyjaznego i bezpiecznego

Wojciech Szczurek (ur. 1963), gdynianin w trzecim pokoleniu. Jest doktorem prawa, ukończył Uniwersytet Gdański. Z zawo-du sędzia, w latach 1989–94 pracował w Sądzie Rejonowym w Gdyni w Wydziale Cywilnym, był przewodniczącym wydziału. Członek Senatu Wyższej Między-narodowej Szkoły Stosunków Gospodarczych i Politycznych. Od 1998 roku prezydent Gdyni. W latach 1991–1998 był Prze-wodniczącym Rady Miasta Gdy-ni, równocześnie reprezentował miasto w Sejmiku Samorządo-wym Województwa Gdańskiego. Inicjator powołania w 2011 roku Metropolitalnego Forum Wój-tów, Burmistrzów i Prezyden-tów norda, którego celem jest współpraca działających w nim samorządów na rzecz rozwoju Pomorza.

46

Page 47: Design Alive #5/2012

Ma jednak to szczę-ście, że pochodzi z Gdyni. Od 14 lat kieruje tym mia-stem. Zapewne nie byłoby tutaj designu, gdyby

nie młody wiek nadmorskiego ośrodka, który od początku był dobrze zaprojek-towany w duchu modernizmu. Woj-ciech Szczurek nie chciał zaprzepaścić tego potencjału. Dzięki niemy miasto stało się nie tylko areną festiwalowych wydarzeń, ale tam design jest jego codziennością. – Gdynia jest miastem młodym, świetnie zaprojektowanym, nowocześnie urządzonym. Mieszkańcy są obdarzeni duchem otwartości, to cha-rakteryzuje zresztą wszystkie miasta nadmorskie. To sprawia, że przestrzeń kształtowana przez dziesięciolecia zmie-nia się w sposób bardzo świadomy – mówi Szczurek. Obejmując stanowisko prezydenta doskonale wiedział, jaką rolę w kształtowaniu wspólnej przestrzeni może odgrywać projektowanie. – Design w Gdyni nie jest pojęciem abstrakcyj-nym. Jest czymś realnym, konkret-nym, bardzo praktycznym, co sprawia, że mieszkańcy utożsamiają się ze swoim miastem, a wszystkie działania związa-ne z designem rozwijają się tak dobrze – mówi. I nie jest to tylko wyliczanka. Gdynia w ostatnich latach, podobnie jak większość polskich miast, przechodzi-ła gruntowne zmiany. Kiedyś, jeszcze na początku lat 90. o obliczu miasta decydował przemysł morski, którego potencjał gospodarczy wynosił ok. 80 procent. Dziś jest to zaledwie 10 pro-cent. – Nowe obszary życia gospodarcze-go udało się zbudować wspólnie, wokół przemysłu kreatywnego, wokół nowych technologii, tworząc tym samym nowe miejsca pracy. Nowe technologie i design, tak jak przed laty przemysł morski, są marką Gdyni w XXI wieku – przyznaje. Dla miłośników designu to miasto to przede wszystkim Gdynia Design Days odbywające się latem,

to także funkcjonujące tu Centrum Designu Gdynia oraz Pomorski Park Naukowo-Technologiczny. Lecz to tylko jedna strona medalu. Prezydentowi udało się coś, o czym zapewne w wielu innych miejscach można tylko poma-rzyć – zdołał zaangażować mieszkań-ców. To w Gdyni zmiany w przestrzeni miejskiej są z nimi konsultowane, a każdy gdynianin czuje, że może mieć realny wpływ na to jak funkcjonuje jego otoczenie. – Mieszkańcy bardzo to polubili. Na minidebaty zaprasza-my wszystkich, w różnym wieku. Ostatnio znakomicie współpracowało się nam z grupą seniorów, która ma swoją wrażliwość i swoje przemyślenia, i w dużej części jest odbiorcą wspólnej przestrzeni miejskiej. Zaangażowa-nie sprawia, że wspólnie oprawiamy jakość naszego życia w mieście. To jest klucz do rozumienia designu obecnego w Gdyni. Gdy jest on wykorzystywany, by poprawiać jakość życia, mieszkańcy doskonale rozumieją zmiany. Śmia-łe rozwiązania przestrzenne zawsze wprowadzamy po debatach z ludźmi – dodaje prezydent Gdyni. Szczu-rek to jeden z niewielu prezydentów polskich miast, którzy potrafią pojawić się na konferencji naukowej i zmierzyć się z tematyką urbanistyczną, biorąc udział w panelu „Zrównoważone miasta przyszłości: plany czy marzenia?” Nie wierzy jednak w funkcjonowanie miast idealnych. Zwraca uwagę, że zawsze jest coś do zrobienia, w każdym, nawet najbardziej modelowym miejskim ośrodku. Choć uniwersalnej recepty na poprawę przestrzeni publicznej nikt, jak dotąd, nie odkrył. – Myślę, że nie ma nic lepszego od dobrego przykładu. Jeśli będziemy pokazywać w różnych miejscach w Polsce, że design to nie iluzja, mrzonka, wydarzenie nastawione jedynie na spektakularny efekt, na pew-no znajdziemy naśladowców. To zakłada gruntowną zmianę w myśleniu, którą powinni zaakceptować ludzie. Zara-zem warto uświadomić sobie, że takie

działania przynoszą wymierny efekt ekonomiczny – deklaruje Szczurek. Prezydent Gdyni podkreśla zespoło-wość podejmowanych wysiłków i wraz ze swoimi współpracownikami daje chyba najlepszy przykład. Dla „wspólnej sprawy”, jaką jest świadome korzysta-nie z dobrych projektów, pracuje jeden z jego zastępców – Michał Guć.

Mieszkańcy, a także wielu gości od-wiedzających regularnie Gdynię docenia zmiany. – Pokazujemy, że design otacza nas wszędzie. I dobry i zły. W Gdyni chcemy, żeby tego dobrego było jak najwięcej. Wojciech Szczurek szczegól-ną wagę przywiązuje do świadomego i mądrego kształtowania przestrzeni publicznej w mieście, często wykorzy-stując zdolności młodych projektantów wzornictwa i architektury. Uwzględnia przy tym potrzeby i opinie mieszkań-ców, w tym osób starszych i niepełno-sprawnych – mówi Ewa Janczukowicz--Cichosz, kierownik Centrum Designu Gdynia. To nie przypadek, że w Gdyni podczas debat i konsultacji mówi się: „zrobimy”, „utworzymy”, a niemal co drugi samochód jest oznaczony nalepką „Gdynia moje miasto”. Projektant Janusz Kaniewski przyznaje, że choć jest warszawiakiem i ożenił się w warsza-wianką, to ślub wzięli właśnie w Gdyni. – Gdynia miała dużo szczęścia w swojej krótkiej historii. Nowocześnie zaprojek-towana, niezniszczona w czasie wojny, zamieszkana przez ludzi, którzy są lojal-ni względem swojego miasta. Po trans-formacji ustrojowej trafiła w ręce do-brych gospodarzy, Franciszki Cegielskiej i Wojciecha Szczurka. Dziś zdecydowa-nie może być modelowym miejscem do życia – podkreśla projektant. Z jego zdaniem najwyraźniej zgadzają się mieszkańcy Gdyni, którzy potwierdzają to przy wyborczych urnach. O Szczur-ku było głośno w całej Polsce, jako kandydacie na prezydenta z najwięk-szym poparciem. Przed dwoma laty był rekordzistą na skalę całego kraju – gło-sowało na niego 87 procent wyborców.

Nie wierzy w dziedziczenie „genu designu”. Zakłada raczej, że dostrzec w sobie powinien go każdy, bez znaczenia czy mieszka w Nowym Jorku, Warszawie, Tokio, czy jakimkolwiek innym miejscu na świecie

TEKST: MARCIN MOńKA

Projekt Gdynia

strateg 2012

Page 48: Design Alive #5/2012

Strateg 2012Wyróżnienie

Zdzisław Sobierajski

Zdzisław Sobierajski (ur. 1958) – właści-ciel firmy Perfekt Sobierajski. Od roku 1989 produkuje obudowy do profesjonalnej aparatury medycznej oraz elementy kom-pozytowe dla przemysłu motoryzacyjnego. Jest partnerem technologicznym Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. Zbigniewa Religi w Zabrzu. Opracował technologię formowania czterofazowych kompozytów quadur. W 2009 ufundował program Poly-ester-design.com promujący absolwentów wzornictwa. Organizuje współpracę uczelni z przemysłem. Prowadzi warsztaty oraz programy stażowe, w których powstały już cztery prace magisterskie i jeden licen-cjat. W 2010 założył biuro specjalizujące się w projektowaniu wyposażenia ergono-micznych miejsc pracy. Wdrożone produkty otrzymały dwukrotnie tytuł Red Dot Design Award Winner oraz nominację do German Design Award. Pracuje dla firm polskich i niemieckich. Lubi dobre wino, żagle i ludzi z którymi się spotyka.

ZDZI

SłAW

SO

BIER

AJSK

I JES

T U

BRAN

y W

MAR

yNAR

Kę I

KOSZ

ULę

CO

S

uzasadnienie Kapituły:

Za traktowanie wiedzy o designie jako integralnego ele-mentu strategii rozwoju produktu w firmie Perfekt Sobie-rajski. Za wiarę w design, jako kluczowy czynnik rozwoju ekonomicznego, która doprowadziła do zatrudniania wielu utalentowanych absolwentów wydziałów projekto-wych. Za budowanie zespołu projektującego coraz bardziej konkurencyjne i przyjazne urządzenia medyczne, no-minowane i nagradzane w międzynarodowych konkur-sach. W końcu za fakt, iż dzięki własnemu przekonaniu o wartości designu w biznesie stał się prawdziwym orę-downikiem współczesnej przedsiębiorczości w Polsce.

48

Page 49: Design Alive #5/2012

designalive.pl

gala 2012

Uroczysta gala wręczenia nagród Design Alive Awards 2012 odbyła się 15 listopada w koncep-cie handlowym Mysia 3 w Warszawie, a laureaci

świętowali w towarzystwie ponad 300 gości. Było uroczyście i towarzysko. W „koktajlu idei”, jak nazwaliśmy ten wieczór, oprócz doznań intelektualnych zaserwowaliśmy kulinarne specjały od Jabłek Kontrolowanych, warszaw-skiego Bistro Charlotte, restauracji Nowy Świat z Bielska-Białej, ze specjalnym udziałem Atelier Amaro. O drinki za-dbał Absolut. Każdy z trzech laureatów otrzymał: statuetkę, dyplom, pióra Lamy Dialog 3 i książkę Modesta Amaro. Galę pod hasłem „Świadomi liderzy zmian”, o czym w swoim wykładzie mówiła znana trendwatcherka Zuzanna Skalska, prowadzili: Ewa Trzcionka, redaktor naczelna „Design Alive” oraz Dariusz Stańczuk, dziennikarz RMF Classic. Relacje z gali na: www.designalive.pl

Koktajl idei

TEKST: DARIA LINERTZDJęCIA: KRZySZTOF DZIęCIOł, RAFAł PLACEK

Page 50: Design Alive #5/2012

Design Alive Awards 2012

Organizator: Presso sp. z o.o.Produkcja: Iwona Gach, Wojciech TrzcionkaMenedżer projektu: Agata KukułkaKierownictwo merytoryczne: Ewa TrzcionkaKierownictwo artystyczne: Bartłomiej WitkowskiKierownictwo redakcyjne: Marcin Mońka

Współpraca: Anna Biedrawa, Jan Brachaczek, Eliza Ziemińska, Michał Mazur, Marcin Gach, Kamil Śliwka, Andrzej Klimczyk

Sesja zdjęciowa Design Alive Awards 2012

Fotograf: Rafał PlacekAsystent: Krzysztof DzięciołPostprodukcja: Izabella ZembrzuskaMakijaż: Małgorzata KuczmierczykProdukcja: Iwona GachSesję wykonano aparatem: Leica S-2, APO-TELE-ELMAR-S 180 f/3.5; www.leicastore.plWykorzystano ubrania: COS, sklepy: Mysia 3, Warszawa; Stary Browar, Poznań; www.cosstores.comMiejsce: Prêt-à-Porter PR, ul. Hoża 51, WarszawaPartner: Schattdecor

Dziękujemy COS oraz Prêt-à-Porter PR za pomoc w realizacji sesji.

Więcej o Design Alive Awards 2012 oraz wideo i fotoreportaż z gali na www.designalive.pl

Dziękujemy mecenasowi, partnerom i patronom Design Alive Awards 2012 za wsparcie i zaangażowanie

Page 51: Design Alive #5/2012
Page 52: Design Alive #5/2012

W 1989 roku do zajęcia się projektowaniem przekonał rockowe-go muzyka i maj-sterkowicza Toma

Dixona, dziś czołowego brytyjskiego dizajnera. Pod jego okiem, w pocie czoła Holender Marcel Wanders tworzył swój charakterystyczny styl. Z Mar-ka Newsona, artysty konceptualnego stworzył projektanta przemysłowego. Mówią o nim łowca talentów, trend-setter i awangardzista włoskiego de-signu. Wbrew pozorom, konfrontacja z Cappellinim, jednym z najlepszych strategów w branży wyposażenia wnętrz to serdeczne spotkanie z dżentelmenem, pełnym serdeczności i włoskiej klasy.Jak to jest być stale w biegu?

– Wiele podróżuję i mówiąc szcze-rze uwielbiam to. Spotykam nowych ludzi, młodych studentów, obserwuję, co się dzieje w świecie. Szczególnie ciekawią mnie kraje, gdzie gospo-darka i design dopiero się rozwijają. W przyszły weekend jadę do Brazylii, potem na Daleki Wschód, teraz jestem tu w Polsce. Ten rejon Europy szczegól-nie mnie fascynuje. Widać tu rozwój. Czy coś szczególnego pana zainteresowało?

Giulio Cappellini. Biznesmen, projektant, trendsetter, twórca awangardowej włoskiej marki meblowej. Dla niego design to biznes. Podkreśla, że dobry design nie kreuje bestsellerów, tylko longsellery. O fenomenie lat 50., sposobach na przyszłość oraz radzeniu sobie z kryzysem, dziećmi i projektantami rozmawia z Ewą Trzcionką

dobrze zorientowany

– Atmosfera w tej części Europy jest niezwykła, bardzo dynamiczna, wszystko iskrzy. W tym samym czasie zachodnia część Europy ma kłopoty, szczególnie Włochy, Hiszpania. Rynki zwalniają też w Wielkiej Brytanii, Holandii, Fran-cji. Dlatego tak ważne dla mnie jest, by zrozumieć, w jakim kierunku klient w tych krajach kieruje swoją uwagę. Odbyłem szereg spotkań i okazuje się, że młodzi ludzie chcą kupować nowe rzeczy, ale z historią. Chcą ponadcza-sowych produktów. Są w stanie wydać na nie więcej, ale rozważniej, bo traktują je jak inwestycje, a nie wydatek. I to jest

świetny rynek dla naszych najbardziej wysublimowanych produktów uznawa-nych za ikony. Z drugiej strony próbujemy tworzyć produkty bardziej przystępne. Większość fanów Cappellini to młodzi lu-dzie. Lubią Cappellini, ale ich na nas nie stać. Więc to nad czym teraz pracujemy z Jasperem Morrisonem oraz Ronanem i Erwanem Bouroullecami to zaprzecze-nie stereotypowi z przeszłości, że design na wysokim poziomie to wysoka cena. Staramy stworzyć produkt o bardzo wysokiej jakości w ujęciu projektowym, technologicznym i materiałowym, ale za przystępną cenę i to jest wielkie wyzwa-nie dla projektowania dla przyszłości.Jesteśmy w bardzo ciekawych cza-sach, wszystko ulega przedefinio-waniu. Jaki jest nowy konsument?

– Jeśli chodzi o Cappellini, to nasz klient dużo podróżuje, chłonie róż-ne kultury. Lubi miksować je na swój sposób. Wybiera rzeczy różnych epok, światów, różnych projektantów i marek i śmiało je łączy. Więc to pierwsza zmiana – potrzeba wolności łączenia i tworzenia, a druga, której z uwagą się przyglądamy, to zmiana skali. Choć nasz klient, ten z dużego miasta, jest zamożny, to nie mieszka w wielkim apartamencie. Powierzchnia mieszkań kurczy się i nie

s-chairTom Dixon1992

designalive.pl

ZDJę

CIA:

WO

JCIE

CH T

RZCI

ON

KA, M

ATER

IAły

PRA

SOW

E CA

PPEL

LIN

I

52 ludzie

Page 53: Design Alive #5/2012

giulio cappellini

Urodził się w Mediolanie w 1954 roku w rodzinie

producentów me-bli. Z wykształcenia architekt. Ukończył

również zarządzanie przedsiębiorstwem.

W 1979 rozpoczął pracę w rodzinnej firmie. Pod

jego kierownictwem marka Cappellini

stała się światowym wyznacznikiem trendów,

nie tylko w wyposaża-niu wnętrz. Cappelli-niemu przypisuje się odwagę i niezwykły

talent do wyszukiwania talentów projektowych.

Pod jego okiem swoje przełomowe projekty tworzyli m.in.: Jasper Morrison, Tom Dixon, Marc Newson, Marcel Wanders oraz bracia

Bouroullec. W 2003 roku wprowadził własną mar-kę do grupy kapitałowej

Poltrona Frau.

Page 54: Design Alive #5/2012

ma już w nich miejsca na przeskalowane wielkie meble, które łatwo robią wra-żenie. Wyzwaniem dziś jest wydobyć piękno z małego obiektu. Tu liczy się perfekcja i precyzja, dwa-trzy milime-try robią różnicę. Ten koncept zmiany skali oznacza tworzenie produktów dopasowanych do ich życia. To przybliża design ludziom, przez zbyt wiele lat był on do podziwiania w muzeum sztuki. Ludzie nie postrzegali tych obiektów jako czegoś, co mogą sobie stawić do domu. Więc ta zmiana skali i atmosfery wokół designu jest bardzo ważna, by czynić go bardziej przyjaznym i dostępnym.Wspomina pan o marce Cappel-lini, ale jest pan zaangażowany również w inne firmy włoskie.

– Wiele z włoskich marek zoriento-wanych na design jest świetnie rozpo-znawanych w świecie. Są w muzeach designu i galeriach. Nowy scenariusz pokazuje jednak, że ten świat jest dla nich wszystkich za mały. Stąd decyzja, by w 2003 roku połączyć ze sobą marki Poltrona Frau, Cassina i Cappellini. Poszukiwanie wewnętrznej synergii, wspólnego produkowania, zdobywania rynków nie znaczy jednak, że marki tracą swój unikalny charakter. Poltrona Frau to klasyczny włoski styl, Cassina to modernizm i współczesność, a Cappel-lini to awangarda. Dbamy o tę różno-rodność i największą tragedią byłoby, gdyby, patrząc na nowy produkt, nie można było rozpoznać, która to marka.No właśnie, pan najlepiej wie, jak tworzy się silne marki i dba o ich rozpozna-walność. Jest na to jedna instrukcja?

– Na to składa się wiele elementów, które muszą „zagrać”. Wiem, że to nie łatwa sprawa dla młodych projektantów, znaleźć w Polsce firmę, która pojmuje design jako nową formę biznesu. Jednak polskie zakłady przemysłowe to wspa-niała jakość. Wiele światowych marek, również tych z najwyższej półki, właśnie tu produkuje swoje meble, robi tak np. Vitra. Ta sytuacja twórczego iskrzenia, o którym wspomniałem, przypomina mi Włochy lat 50., początku wielkiego fenomenu włoskiego designu. Wtedy to grupa młodych projektantów, wśród nich: Gio Ponti, bracia Pier Giaco-mo i Achille Castiglioni oraz młodych

przedsiębiorców jak: Piero Gandini z Flos, Cesare i Umberto Cassina z Cassiny, Giulio Castelli z Kartella, mocno uwie-rzyła, że design to nowa forma biznesu. I ta niewielka grupa ludzi zapoczątkowa-ła wielki długofalowy fenomen wło-skiego designu. Nowej marki nie da się stworzyć w pół roku. A istniejąca firma nie przestawi się natychmiast na design, tracąc dotychczasowy rynek i szukając nowych. To musi trwać, krok po kro-ku. I widzę wielkie szanse, by w Polsce tworzyć dla rynku globalnego i lokalnego. Co ma pan na myśli, mówiąc o szansach?

– Wpadł mi w ręce katalog z wy-stawy polskiego dziedzictwa designu („Chcemy być nowocześni. Polski design 1955-1968 z kolekcji Muzeum Narodowe-go w Warszawie” – przyp. red.), wywarł na mnie ogromne wrażenie. Wiedziałem o waszych projektowych tradycjach, jed-nak nie spodziewałem się ujrzeć czegoś tak olśniewającego. Byłem zdumiony pięknem prezentowanej ceramiki, tka-nin, szkła. Fantastycznych i tak ponad-czasowych form. Dowiedziałem się, że w większości, to pozostałości po latach 50. i 60., które nigdy nie weszły do maso-wej produkcji. A to wielka szkoda. Choć nic straconego. Te projekty powstawały pół wieku temu, a nadal są aktualne formą. Robienie czegoś nowego nie zawsze oznacza projektowania nowych produktów. Czasem istotą jest odszuka-nie projektów, które utknęły w historii

na etapie małej serii lub prototypu i wprowadzenie ich na rynek. Taka jest też nasza idea – dobry design nie kreuje bestsellerów tylko longsellery – produkty, które sprzedają się latami. Sam kupiłem ostatnio krzesła zaprojektowane przez Arne Jacobsena w 1950 roku. Nie kupuję rzeczy modnych. Wiele osób uważa design za coś modnego na teraz. Jednak dobrze zaprojektowany produkt jest na wiele kolejnych lat. Cieszę się, że ob-serwuje się światowy trend i nawet mło-dzi ludzie wracają do klasyków z lat 50. Jak tworzy się takie longsellery, Cap-pellini ma ich sporo w swojej ofercie?

– Tworząc nowy przedmiot, nie sta-ramy się tworzyć dziwnych rzeczy, tylko przedmioty o silnej osobowości. Wiele starych projektów Toma Dixona, Jaspera Morrisona czy Marka Newsona sprzed 20 lat sprzedaje się teraz lepiej niż kiedyś. Bo kiedy działasz innowacyjnie, efekt jest na ówczas niezrozumiały, dopiero po la-tach zyskuje uznanie w oczach klienta. W moim odczuciu najpiękniejsze kształty powstały w latach 50. i 60. Nawet patrząc na projekty Dixona, Bouroulleców, czy Morrisona, można dopatrzyć się tamtego dziedzictwa. Teraz mamy możliwość brać stare kształty i interpretować je, uży-wając nowych technologii i materiałów. To nie tylko nasza refleksja. Tak jak stało się ze znanym krzesłem Vernera Panto-na. Początkowo niebagatelnie drogi, bo z włókien szklanych, 40-50 lat później

Kiedy działasz innowacyjnie, efekt na ówczas niezrozumiały, dopiero po latach zyskuje uznanie

thinking man's chair

Jasper Morrison 1987

embrio Marc Newson

1993

designalive.pl

54 ludzie

Page 55: Design Alive #5/2012

– To niebywałe uczucie. Śledzenie pro-cesu powstawania nowego produktu jest ekscytujące. Mówiliśmy o jakości relacji, to odnosi się również do projektantów. W trakcie rozwoju produktu, projekt bar-dzo się zmienia. Ważne, by dyskutować z projektantem wszelkie zmiany. Z jednej strony ja respektuję niezależność projek-tanta, z drugiej – on musi zrozumieć, co jest dobre dla firmy oraz poznać jej spe-cyfikę. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy projektant rzuca projekt i pojawia się, gdy produkt jest gotowy. Kluczem jest odna-leźć ten balans i wspólnie dążyć do celu. Zdarzało się, że gdy produkt był już na rynku miesiąc czy rok, któryś z pro-jektantów – Oki Sato z Nendo, Morrison, czy Bouroullec przychodzili i chcieli wprowadzić zmiany, bo nie byli w stu procentach zadowoleni. Choć to kolejne koszty i zainwestowany czas, to zwykle te „ciężkie” projekty odnoszą najwięk-szy sukces rynkowy, właśnie dzięki tej fantastycznej synergii i jakości relacji.

dzięki nowym technologiom i mate-riałom staje się osiągalnym produktem i ekonomicznym sukcesem marki Vitra.Czy to nie jest czasem sposób ra-dzenia sobie z kryzysem i reak-cja na globalną nadprodukcję?

– Oczywiście. Robimy mniej pro-duktów. I częściej pytamy, czy nowość jest lepsza od projektu sprzed 10 lat, czy w ogóle jest potrzebna? Rocznie na rynek trafiają tysiące nowości, a my zapamiętujemy najwyżej 30. Reflek-sja o nadprodukcji i kryzys sprawiły, że zamiast myśleć o nowych produktach, szukamy nowych ścieżek sprzedaży, ale też rewidujemy stare produkty. Prze-projektowujemy je, nie wizualnie, lecz inżynieryjnie. Obniżamy koszty i cenę. Tak stało się przykładowo z sofą Basket braci Bouroulleców, kiedyś cenowo niedostępna, teraz to dobrze sprzedający się produkt za niższą o 35 procent cenę.Nowy konsument wiele podróżuje, podobnie jak pan. Jak udaje się łą-czyć życie prywatne z zawodowym?

– Z trudem (śmiech)! Mam trójkę dzieci: Constanza ma 22 lat, Giovanni 18, a Margherita 15. Kiedyś przy ojcow-skich rozmowach o przyszłości powta-rzałem: „Możecie robić co chcecie, pod warunkiem, że w mojej firmie!” Dziś jestem nieco mądrzejszy i mówię, że jeśli zechcą dołączyć do firmy, to chęt-nie ich wprowadzę, jeśli nie, to droga wolna. Constanza wcale nie jest zain-teresowana designem czy architekturą. Syna fascynują silniki i maszyny, ma umysł techniczny i bardziej nadaje się do Ferrari niż do Cappellini (śmiech). Najmłodsza jest najbardziej kreatyw-na. Rossana Orlandi (charyzmatyczna właścicielka galerii sztuki i designu w Mediolanie – przyp. red.) jest jej idolką! Margherita wychowywała się wśród

designu. Te kolacje z projektantami, rozmowy, przedmioty wkoło. To ją kształtuje od dziecka. Koledzy pytają ją: „jak możesz mieszkać w muzeum sztuki współczesnej i designu?” A dla niej to jest zwyczajna codzienność. A co ze wspólnym czasem?

– Nie jest łatwo, zwłaszcza teraz kiedy dorastają. Kiedy pytam, czy wybierzemy się razem na pizzę i pogadamy, zdarza mi się usłyszeć: „Przecież ciebie nigdy nie ma! Mamy swoje plany, kolegów…”. Jednak, może to zabrzmi głupio, ale tu chodzi o jakość relacji. Żona rozumie, że moja praca i podróże to bardzo ważny element naszego życia. Czasem podróżuje ze mną. Dzieci rozjeżdżają się po świecie na kilka miesięcy, ale zawsze mamy zaplanowany wspólny czas, jak ostatnio 10 dni w Toskanii. Nadrabiamy wtedy zaległości. I choć nie spędzamy ze sobą wiele czasu, to relacje są w naszej rodzi-nie bardzo dobre. To jest ta jakość relacji. A rodzina jest dla mnie najważniejsza.Co pan czuje, gdy widzi prototyp nowego produktu po raz pierwszy?

wanders tulip Marcel Wanders

2010

drop Nendo

2012

luXor Giulio Cappellini

2012

55

Page 56: Design Alive #5/2012

Piękno to tylko etykietaTworzenie to najlepszy czas życia, ale to nie zabawa. Zapytaj matkę! Philippe Starck, największa gwiazda wśród projektantów, uwielbia takie żartobliwe przytyki. Ten ekscentryczny Francuz to nietuzinkowa osobowość i charyzma. Ma w sobie naturalny wdzięk i poczucie humoru. Kamery go za to kochają

TEKST: WOJCIECH TRZCIONKA, ELIZA ZIEMIńSKA ZDJęCIA: WOJCIECH TRZCIONKA

56 ludzie

Page 57: Design Alive #5/2012

e-Werk, dawna berlińska elektrownia, a dziś jedno z najmodniejszych miejsc w stolicy Niemiec. Za chwilę rozpocznie się prezentacja Axor Starck Organic, naj-nowszej armatury zaprojek-towanej dla słynnej niemiec-

kiej marki przez jeszcze słynniejszego dizajnera. Gdy 69-latek wstaje z miejsca, półmrok hali rozświetlają reflektory i bły-ski fleszy. Francuski projektant-celebryta wskakuje na scenę i kilkakrotnie się kłania. Od tej chwili to on będzie tu rzą-dził. Ciszę będą przerywały tylko głośne uśmiechy, gdy czasami nieporadnie, z bardzo mocnym francuskim akcentem będzie opowiadał o meandrach projek-towania armatury; gdy porówna kształt Axor Starck Organic do kształtów swojej czwartej żony Jasmine Abdellatif Starck; albo salwy śmiechu, gdy odsłoni nowy kran i rzuci znienacka: „tadam, tadam, tadam! Oto i on!”. Choć i jemu przez całe wystąpienie uśmiech nie znika z twarzy, o swojej pracy potrafi opowia-dać śmiertelnie poważnie. I wciąga.

– Ktoś kiedyś złożył mi propozycję, abyśmy robili armatury co rok, żeby były trendy. Pomyślałem, że to głupiec! Takich rzeczy nie można robić tak często! Krany muszą być długowieczne, nie można myśleć o nich w kategoriach jednego sezonu. Statystycznie człowiek remontuje swoją łazienkę maksymalnie dwa razy w życiu. Liczy więc na coś stylowego, żywotnego i dobrego pod względem technologii. Ja proponuję esencję! Z Axo-rem współpracuję już 20 lat. Wiecie jak to się zaczęło? Powiem wam. A będzie to opowieść o miłości dwóch mężczyzn. Klausa Grohe (syn założyciela firmy, któ-ry zapoczątkował współpracę Hansgrohe z najlepszymi dizajnerami na świe-cie – przyp. red.) poznałem lata temu w dość niezwykłych okolicznościach. Był to bardzo gorący sierpień. Spędzałem go jak zwykle w domu na wsi w Hiszpanii. W pewnym momencie zauważyłem, że w moją stronę zmierza szpakowaty, dobrze zbudowany rowerzysta. Podje-chał, zatrzymał się i mówi: „Jestem Klaus Grohe. Produkuję armaturę. Czy możemy współpracować?”. Nie potrafiłem mu odmówić. Od tego czasu z rodziną

Page 58: Design Alive #5/2012

Grohe przyjaźnimy się. To fenomenal-ni ludzie. A w pracy perfekcjoniści.Jakie były pańskie inspiracje przy tworzeniu Axor Starck Organic?

– Pierwszy kran Axora zaprojekto-wałem wzorując się na zwykłej pompie do studni, a teraz chciałem zrobić coś jeszcze bardziej minimalistycznego. Myślałem, szukałem i w końcu znala-złem dwie inspiracje. Pierwsza to roślina. Roślina jest wolna i na wiosnę, kiedy idziesz do lasu, i widzisz nowe kwiaty i drzewa, to jest to niesamowicie pocią-gające. W roślinach jest energia i zdałem sobie sprawę, że to klucz. Potem wróci-łem do domu i zobaczyłem moją żonę. Spojrzałem na nią i pomyślałem, że ona też jest interesująca. Spojrzałem na jej ciało i powiedziałem: „wow!” (śmiech i błogie spojrzenie w stronę żony). Nie ma nic bardziej eleganckiego niż jej ciało. Pomyślałem, że mam rozwiązanie: gdybym mógł znaleźć ten minimalizm, esencję, inspirowaną ludzkim ciałem i roślinami, być może miałbym osta-teczne rozwiązanie. Czasami wystarczy rozejrzeć się wkoło i już mamy projekt. Takie proste! To jest naturalna rewolucja! Organiczna rewolucja! Natura jest bardzo ekonomiczna. Ten kran też taki jest!Jak wygląda pana praca na co dzień?

– Co roku w sierpniu wyjeżdżam do mojego domu na Formenterze (czwarta co do wielkości wyspa Bale-arów, leży na południe od Ibizy – przyp. red.), który mam już od 46 lat. Jest tam furtka, a na furtce napis: „Wizyty tylko po umówieniu”. Kiedy jestem tam, pracuję. Pracuję, pracuję, noc i dzień z moją żoną. Dla niej to jest bardzo nudne. Pracuję więc sam. 8-10 godzin dziennie. Zwłaszcza od czerwca do wrze-śnia. I wszystko jest zrobione w tym czasie. To jest mój czas kreatywności.Czy design to dla pana zabawa?

– Tworzenie to najlepszy czas życia, ale to nie zabawa. Zapytaj matkę! To jest jak uzależnienie od narkotyków. Po trzech miesiącach pracy idę do kliniki wypo-cząć, jestem zniszczony i wszystko mnie boli. Łokieć, bark, kolano... (śmiech).Podobają się panu gotowe już projekty?

– Jestem nimi zawsze rozczaro-wany. Czasami płaczę, kiedy widzę rezultaty, jestem wtedy taki kobiecy.

Nigdy nie chodzę do hoteli i restau-racji, które zaprojektowałem, ponie-waż dla mnie są jak lustro odbijające wszystkie moje błędy i słabości. Je-stem zawsze sobą zawiedziony.Jest pan najsłynniejszym projektantem na świecie. Również najszczęśliwszym?

– To duży błąd, zadawać to pytanie. Chociaż odkąd poślu-biłem Jasmine, powoli zaczynam rozumieć, czym jest szczęście…Jak wygląda pana studio projektowe?

– Całe życie pracowałem tak, żeby pozostać jak najmniejszym. Mogłem stać się biznesmenem, zatrudniać 400 projektantów i być bardzo bogatym człowiekiem. Ale nie chciałem tego. Dwa lata temu, kiedy było nas 60-70 osób, zamknąłem firmę. Zapłaciłem wszystkim, i zniszczyłem firmę, żeby zacząć od zera i być pewnym, że zawsze będę mały. Nie poddaję się presji. Jestem najbardziej wolną osobą na świecie.Kim jest według pana projektant?

– Projektant ma obowiązek two-rzyć ponadczasowe rzeczy. Żeby być ponadczasowym, musisz myśleć daleko w przyszłość, nie rok, nie dwa, ale najmniej 20 lat w przód. Tworzenie to nie przemysł, nie inspi-racja, to nagi i bezbronny człowiek przed kartką. To oznacza, że wszyst-ko, co było takie dobre, to byłem ja, i to co było złe, to też byłem ja.Czym jest dla pana design?

– Są dwa rodzaje designu: ten użytecz-ny, który ratuje życie i ten bezużyteczny, który nie ratuje życia. Dzisiaj design nie ratuje życia. Nigdy tego nie robił, ponieważ to nie było takie pilne. Dziś, w najlepszym wypadku, design może ulepszać życie. Każde czasy mają swoje narzędzie i broń. I każde narzędzie, i broń mają swoje czasy. Dla wyzwań, jakie mamy dzisiaj, gwałtownych i pil-nych, design nie jest pewnie właściwym narzędziem nawet na kolejne 20 lat.A czym jest dla pana piękno?

– Dla mnie idea piękna nie ma jasnego znaczenia. Nie wiem, czym jest pięk-no. Dla mnie piękno to tylko etykieta. Myślę, że prawdziwa droga do zrozu-mienia, czym jest to kwestia równowagi między różnymi elementami. Kiedy zrozumiesz, znajdziesz harmonię.

designalive.pl

58 ludzie

Page 59: Design Alive #5/2012

philippe starck urodził się w 1949 roku w paryżu. ukończył prywatną szkołę designu i projektowania wnętrz l’ecole camondo. pierwszą firmę zało-żył w 1968 roku, gdy jeszcze głównie liczyli się włoscy projektanci i z trudem, ale konsekwent-nie przebijał się w branży. pomogła mu praca na stanowisku dyrektora artystycznego w pierre cardin. po pięciu latach zrezygnował, zakładając własne biuro projektowe. w 1982 roku rozgłos przyniosły mu meble zaprojektowane na zamó-wienie ówczesnego prezydenta francji, francoisa mitteranda, do pałacu elizejskiego. od tego czasu projektuje wszystko – od szczoteczek do zębów, przez meble i samochody, po jachty. a wszystko to dla najsłynniejszych marek i możnych tego świata. wyciskarka soku juicy salif dla marki alessi to znak rozpoznawczy starcka, a dla wielu symbol designu. styl francuza charakteryzuje minimalizm i prowokacja, ale jest też zwolennikiem dostępno-ści w designie – uważa, że dobrze zaprojektowane przedmioty należą się każdemu. i faktycznie, wiele spośród zaprojektowanych przez niego produk-tów jest osiągalnych dla przeciętnego klienta. philippe starck ma pięcioro dzieci z czterema żonami. z obecną żoną jasmine abdellatif starck ma córeczkę justice, która urodziła się w maju 2011 roku.

Nigdy nie chodzę do hoteli i restauracji, które zaprojektowałem, ponieważ dla mnie są jak lustro odbijające wszystkie moje błędy i słabości. Jestem zawsze sobą zawiedziony

59

Page 60: Design Alive #5/2012

Świadoma swej urody Słowenka, Nika Zupanc pytana o to, jak się czuje w męskim świecie designu, odpowiada: – Całkiem dobrze! Bo ta moja kobiecość nie jest celem samym w sobie

TEKST: ELIZA ZIEMIńSKA

zUPanC60 ludzie

Page 61: Design Alive #5/2012

ZDJę

CIE:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

zUPanC

Page 62: Design Alive #5/2012

designalive.pl

ZDJę

CIE:

WO

JCIE

CH T

RZCI

ON

KA

62 ludzie

Kolekcja Summertime

zUPanC

Page 63: Design Alive #5/2012

Marcel Wanders powiedział o niej, że jest nadzieją na dłu-go oczekiwaną emancypację

kobiecości w projektowaniu. Skąd bierze się, często spotykany w jej przypadku, epitet „kobieca”? Pewnie stąd, że w swoich projek-tach tak bardzo kładzie nacisk na wartości, które nie wyni-kają wyłącznie z racjonalizmu, technologii i potrzeby komfortu. Poruszając tematy i motywy, które mogłyby wydawać się przeciętne i nudne, próbuje tworzyć nowe kody wizualne lub przeinter-pretowywać te istniejące, często nie stroniąc od specyficznego, czarnego poczucia humoru. W jej projektach jest miejsce na wstążki, kokardki i pióra, tak bardzo unika-ne w świecie designu. Jej niety-powe inspiracje można rozpoznać nie tylko w formie, ale także w na-zwach niektórych projektów. Tak jest chociażby w przypadku płyty grzewczej w formie puderniczki, noszącej imię Pani Dalloway, boha-terki powieści Virginii Woolf, czy lampy Lolita o kształcie melonika.

Ma na koncie projekty dla takich firm jak: Moroso, Gorenje i Moooi, sukcesy na targach w Mediolanie i własną markę La Femme et la Maison. Nika Zupanc ma 37 lat, pochodzi z Lublany, stolicy Słowe-nii i nie wyobraża sobie pracować

w jakimkolwiek innym miej-scu. Natura i wolne przestrzenie są najlepszym tłem dla rozwija-nia kreatywności. Jednak sama narodowość, według niej, nie ma znaczącego wpływu na projekto-wanie. – Oczywiście zawsze jest się pod wpływem miejsca, z którego się pochodzi. Jednak indywidu-alne inspiracje trzeba uczynić zrozumiałymi i interesującymi dla wszystkich. Patrzenie na projekty poprzez pryzmat narodowości niesie ze sobą zagrożenie, że już nic więcej nie zobaczymy. Dla mnie znacznie ważniejsza jest war-stwa poetycka i opowieść stojąca za danym przedmiotem – mówi w rozmowie z „Design Alive”. Będąc świadoma wymagań na-rzucanych przez technologię, Nika Zupanc poszukuje inteligentnych, eleganckich i budzących emo-cje rozwiązań. W jej projektach widać wolność, zabawę i pasję. Kiedy spotykamy się, osobiście dogląda montażu swojej wystawy ostatniej kolekcji Summertime.

- W tej kolekcji tytuł jest bardzo poetycki. Dla mnie lato brzmi jak obietnica, że wszystko będzie dobrze, a ten stan będzie trwać bez końca. Starałam się przywołać pewien rodzaj uczucia. Lato jest też mocne, szczere i wyraziste. Dlate-go, używam prostych technologii, metalu, tradycyjnego szkła wenec-kiego. Od dłuższego czasu miałam w głowie właśnie to różowe szkło.

Używam go tutaj w bardzo cha-rakterystyczny sposób. Chciałam znaleźć metodę na podkreślenie jego piękna. Ponieważ pracowa-łam przy bardzo niskim budżecie, wykorzystałam istniejące techno-logie, tak żeby nie trzeba było dużo inwestować. Szukałam małych firm do współpracy, oddalonych od mo-jego domu o nie więcej niż 20 kilo-metrów. Chciałam wszystko zrobić jak najprościej, żeby sprawdzić, czy ograniczając się budżetem i tech-nologiami, nadal mogę zawrzeć w projekcie pewną wartość doda-ną, historię, efekt, co jest oczywi-ście zawsze trudne do osiągnięcia. Na przykład ta bańka. Wygląda tak prosto. Nie wiedziałam, czy uda mi się osiągnąć to wrażenie. Jedno-cześnie starałam się myśleć bardzo precyzyjnie, żeby to wszystko mogło być produkowane przemy-słowo. Najpierw pytaniem była tylko funkcja, dopiero później po-jawiła się cała ta poezja i historie.

W dobie refleksji, przesytu i nadmiernej konsumpcji na-leży sobie zadać pytanie: po co jeszcze tworzyć nowe przedmioty? Dlatego tak ważna jest ponad-czasowość i uniwersalność. Nie ma też miejsca dla rzeczy, które nie budują z nami relacji. We-dług Zupanc każdy projekt musi przetrwać sam, bez tłumaczenia. Na piasku w południe, na trawni-ku, bez żadnych komentarzy, musi sam opowiadać swoją historię.

Projekt musi przetrwać sam, bez tłumaczenia

zUPanC

Page 64: Design Alive #5/2012

Wulkan W głoWieTEKST: MARCIN MOńKAZDJęCIE: WOJCIECH TRZCIONKA

Nauczyciel, projektant, animator. Potrafi porwać za sobą tłum. Nieustannie zachęca do myślenia i wywoływania własnych „projektowych duchów”, dzięki którym lepiej zrozumiemy świat i zachodzące w nim procesy. Design to kreowanie sytuacji życiowych. O tym przekonuje Jerszy Seymour

Page 65: Design Alive #5/2012

designalive.pl

ludzie 65

Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Wiedziałem, że czeka mnie coś ambitne-go, ale nie byłem przygotowany na tak ekstremalny tre-

ning intelektualny. Seymour poszat-kował mi świat i kazał poukładać go od nowa. Wykład przeobraził w kon-cert, przypominający czasy bitników czy nieco późniejszych punkowców.

– Ludzie muszą wymyślić sobie swój początek, swoją „sytuację zerową”, od której wszystko się zaczyna. Trzeba rzucić wyzwanie systemowi, uwolnić się – deklaruje Jerszy Seymour. Bardziej niż wzornictwo interesują go nawiązania do osiągnięć filozofów i artystów. Jest najlepszym przykładem, że sam pro-ces projektowy jest wypadkową wielu znaczeń i zdarzeń, a projektant może być i demiurgiem stwarzającym świat, i nihi-listą budzącym grozę wśród konserwa-tywnego establishmentu, w prosty spo-sób oddzielającego słupki zysków i strat.

wulkan w umyśleJedno w przypadku tego urodzonego

w Berlinie Kanadyjczyka jest pewne – kiedyś wszyscy spotkamy się „pod wulkanem”. Nawiązanie do powieści Malcolma Lowry'ego nie jest dziełem przypadku, podobnie jak dziedzictwo Zygmunta Freuda, Jeana Baudrillarda czy Georgesa Bataille'a. To właśnie badania różnych życiowych postaw i wyborów, nie zawsze uświadomionych, Seymour uczynił jednym z centralnych punktów swojej „filozofii projektowej”. Od dawna potrafi już wiązać design z różnymi zjawiskami, które tylko pozornie nie przystają do powszechnej recepcji „sztuki projektowej”. Celowo używamy terminu „sztuka”, bez niej wejście w projektowy świat Seymoura byłoby niemożliwe, a przynajmniej bardzo ograniczone. Podobnie jak w latach 20. XX wieku Marcel Duchamp z przedmiotu użytko-wego uczynił dzieło sztuki, tak Seymour współcześnie odwraca tę proporcję. Jego obiekty na równych prawach funkcjonują podczas wystaw wzornictwa, jak i w gale-riach sztuki współczesnej, gdzie z dużym

zaangażowaniem oddaje się happenin-gom i performance'om. – Wulkan jest metaforą ludzkiej psychiki – lubi powta-rzać. Jak doskonale pamiętamy, trudno określić kierunek, w którym popłynie wulkaniczna magma, nie potrafimy też przewidzieć, kiedy nastąpi erupcja. – Pro-jektowanie to tworzenie sytuacji życio-wych. Nieustannie budujemy świat wokół nas. Często prowadzimy się jak dzieci, nielogicznie i z pełnym zaangażowaniem – mówi. Tą wiedzę potrafi umiejętnie przełożyć na działania z designem. Dlate-go przystępując do pracy nad projektem, doskonale wie, że bardziej niż odpowie-dzi interesują nas pytania. A zakwestio-nować można już właściwie wszystko. To dlatego w jednym z projektów sięgnął po zwyczajne ogrodowe krzesło i od-wrócił jego estetykę – wulkan wystrzelił. Erupcja nastąpiła także w chwili, gdy tworzył sofę Bonnie and Clyde o kształ-tach Forda Escorta Coupe z 1985 roku, wykonaną z pianki poliuretanowej. Dziś wspomina, że to jeden z bardziej emo-cjonujących momentów. Podobny choćby do wizyty i pracy w warsztatach szklar-skich w Murano, gdzie doświadczył zasa-dy szybkiego reagowania materii. Liczyło się tylko szybkie i sprawne „dzianie się”.

prowokacja – funkcja społecznaO Seymourze często mówi się, że jest

prowokującym twórcą. A to dlatego, że zmusza nieustannie do myślenia. Zwykle proponuje uczestnikom swoich projektów i warsztatów pewien rodzaj re-wolucji. Nie mówi jednak o niej w takim wymiarze, jaki znamy z doświadczeń lat 60. XX wieku czy też pism Karola Mark-sa. – Nie jestem żołnierzem rewolucji – przyznaje w rozmowie z „Design Alive”. Bardziej niż o rewolucji lubi mówić o ewolucji. – Ostatnie sto lat przynio-sło drastyczną zmianę warunków życia na naszej planecie. I w tym sensie mu-simy mówić o bardziej akceptowalnych sposobach wytwarzania rzeczy. Ponadto wciąż mamy problemy z narodowością. Jeśli chcemy tworzyć rzeczy społecznie potrzebne, nie możemy liczyć na narodo-we współdziałanie. – Robotnicy z Polski czy Wielkiej Brytanii nie protestują w imieniu pracowników w Chinach

Wulkan W głoWie

Page 66: Design Alive #5/2012

designalive.pl

66 ludzie

czy Południowej Afryce. Nie interesu-je ich los kolegów – mówi Seymour.

Spotkaniom, na których głosi swoją „teorię designu”, towarzyszy „duchowy ferment”, a kwestionowanie naszych co-dziennych doświadczeń i utartych ścieżek myślowych budzi skojarzenia z postawą punkowców. Seymour jednak za punka się nie uważa. – Chciałbym głosić anar-chię, ale ta sprawdza się tylko w czystej teorii, mogę wam powiedzieć, że jest to raczej czcze gadanie. Nie jesteśmy w stanie uwolnić się od życia w systemie międzyludzkich powiązań, a anarchia głosi przede wszystkim rolę jednostki. I w tym sensie właśnie relacje między-ludzkie powinniśmy zrewolucjonizować – przekonuje. Aby jednak stworzyć okre-ślony, wspólny dla wszystkich system, potrzebny jest podobny sposób myślenia.

Seymour twierdzi, że każde ludzkie doświadczenie opiera się na podstawo-wych zależnościach, mamy też pewien „mit założycielski”. – Początkiem jest lęk przed śmiercią. To emocja czysto zwierzęca, jako ludzie możemy pokusić się o refleksję na ten temat. Lęk wiąże się z poczuciem winy, gdy zabijamy zwierzę-ta. A jednocześnie pojawia się pierwia-stek radości – zabijając mamy poczucie, że kontrolujemy śmierć – wyjaśnia.

To dlatego wśród projektów Seymoura ważną rolę odgrywa np. krew, obecna w jego instalacjach i wystawach powarsz-tatowych. - Nawet jeśli nie zabijamy dosłownie, mamy do czynienia z symbo-licznym zabijaniem i śmiercią. Wszyscy ze sobą jesteśmy powiązani i wszystkich nas łączy lęk przed śmiercią – dodaje.

„każdy jest...”Jerszy Seymour lubi odwoływać się

do słów niemieckiego artysty i teoretyka sztuki Josepha Beuysa, który stwierdził kiedyś, że „każdy jest artystą”. Proponu-je jednak, aby wykreślić z tej maksymy słowo „artysta”. Odpada troska o status, a i tak wszyscy wiemy, że nie tylko nie-ustannie jesteśmy, ale i tworzymy. Dlatego Seymour stworzył kategorię „amatora”, który kreuje w sposób nieograniczony, korzystając z dostępnych materiałów. A jednocześnie głosi ideę nieprofesjona-lizmu jako sposobu istnienia, w którym

jerszy seymour(ur. 1968 w Berlinie). Studiował w Londynie inżynierię (Politechnika South Bank) oraz wzornictwo przemysłowe (Royal College of Art). Po studiach przeniósł się do Mediolanu, rozpoczynając pracę nad swoimi eksperymentalnymi projektami, m.in. House in a Box czy Scum. W roku 2004 wrócił do Berlina i otworzył własną pracownię Jerszy Seymour Design Workshop, poświęcając się projektom koncep-tualnym, m.in. The First Supper (Pierwsza wieczerza) z 2008 roku oraz Coalition of Amateurs w 2009 roku. Współpracował także z markami Magis, Vitra, Evian oraz Alessi. Wykłada m.in. w Royal College of Art w Londynie, Akademii Domus w Mediolanie, ECAL w Lozannie i UdK w Berlinie.

bardziej chodzi o życie i dzielenie się z innymi. Seymour w jednym z projek-tów z „amatorami” (zrealizował m.in. Salon des amateurs oraz Coalition of amateurs) zaproponował pracę z wodą, surowcem najbliższym człowiekowi, będącym przedłużeniem jego ciała.

Ostatnio jednak więcej uwagi poświęca woskowi, tworzywu, które nie tylko służy

do powstawania nowych przedmiotów, np. krzeseł (Workshop Chair), ale także „naprawiania” różnych przedmiotów. Wosk stworzony przez Seymoura jest tworzywem polimerowym, wytwa-rzanym z pochodnych ropy naftowej. – Tworzywa sztuczne są najbardziej wy-dajnym materiałem, kiedyś próbowałem wytwarzać plastik z ziemniaków – mówi kanadyjski twórca. Wosk w ujęciu Sey-moura jest kolejną metaforą, substancją scalającą, którą chciałby w symbolicz-nym wymiarze przenieść także w relacje społeczne. – To materiał, który daje ludziom poczucie siły – mówi Seymo-ur. Z wosku można zrobić praktycznie wszystko, książki, meble, samochody, w końcu pewnie i pokarm dla żywych istot. – Chodzi o ty, by dać zmienny ma-teriał zmiennym ludzkim pragnieniom – deklaruje. Pożywienie z takiego surowca na razie wydaje się dość utopijną wizją, pomysł jednak chwycił: gdy tworzył wystawę „Pierwsza wieczerza” i przy-gotował kolację dla stu osób, podczas której nie obowiązywały żadna hierar-chia i konwenanse, każdy mógł mówić o czym chciał, siedzieć, przy kimkolwiek.

Projektant, artysta i teoretyk od dawna już zastanawia się, co jest nam niezbęd-ne do życia. Raczej stara się odrzucać

ideę uprzedmiotowanego świata, neguje też wiele rozwiązań funkcjonujących w kapitalistycznym świecie. – Mo-dernizm się wyczerpał, bo produku-jemy po prostu za tanio – mówi.

Dlatego krzesło, które stworzył, ma określoną cenę ( 38 euro) i w jego odczuciu jest tworzeniem rzeczywistej ekonomii. Krzesło przeszło wszystkie testy: strukturalne, funkcjonalne czy wytrzymałościowe. Zastosowano w nim wosk, „spajający” z jednej strony materiał, a z drugiej społeczne życie. To także jeden z przykładów, jak przedmiot z wystawy zaczyna przenosić się w rzeczywistość.

a ty kim jesteś?Odpowiedzi na nasze pragnienia

Seymour poszukuje m.in. w ideach Zygmunta Freuda i jego podziale struktur osobowości na id, ego i superego. Czyli od sfer najbardziej racjonalnych po nie-uświadamiane pragnienia, drzemiące głęboko w pokładach ludzkich umysłów.

Co więcej, potrafi też kategoryzować charakter ludzkiej aktywności w zbio-rowości. Wymienia trzy grupy: myśli-wych, farmerów oraz myślicieli. Myśliwy to czyste libido, działa instynktownie i przede wszystkim poluje. Farmer bardziej przypomina projektanta – dba o przyszłość, opiekuje się np. roślinami w ogrodzie. – Z kolei myśliciel to taki ludzki typ, który idąc widzi przed sobą horyzont. A widząc go, zastanawia się czym jest horyzont, czyli tworzy relacje myślenia – metaforycznie tłumaczy.

Seymour zachęca więc do rewolucji, lecz czysto mentalnej. Każdy z nas może wyznaczyć swoją „sytuację zerową”, od której zaczyna. Nieważne, jaką sferę zamierza „projektować”. Dla Seymoura wszystko wydaje się emanacją kosmicz-nej energii, być może nieuporządkowa-ną, jednak pozwalającą przynajmniej na poszukanie odpowiedzi. Stąd też pomysł na Dirty Art Department, działającym w Instytucie Sandberga na Akademii Rietvelda w Amsterdamie. – Wydział Sztuk Brudnych jest otwarty na wszystkich, złapmy statek kosmicz-ny, polećmy w gwiazdy, zobaczymy co będzie – kończy Seymour. Czy jeste-śmy już gotowi na taką podróż?

Tworzywa sztuczne są najbardziej wy-dajnym materiałem, kiedyś próbowałem wytwarzać plastik z ziemniaków

Page 67: Design Alive #5/2012

dział 67

designalive.pl

Page 68: Design Alive #5/2012

designalive.pl

68 rzeczy

TEKS

T I W

yBó

R: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

01. SELVNajnowsza linia niemieckiej marki Dornbracht. Seria SELV łączy nowoczesne, precyzyjne linie z klasyczną, stożkowatą formą. Armatury mają elegancki i reprezentacyjny wygląd – jak współcze-sna interpretacja tradycyjnej trzypunktowej armatury z wylewką umieszczoną blisko umywalki. Wzornictwo, które dyskretnie chowa się w cieniu, pozostawiając pierwszy plan indywidualnemu wnętrzu. Jako kompletna linia produktów do łazienki SELV jest dostępna w wykończeniach chrom i matowa platyna. Autorem linii jest Sieger Design. Bateria umywalkowa, trzyotworowa z uchwyta-mi dźwigniowymi, platyna matowa – 3 700 zł. www.dornbracht.de

02. MOSA SHOWER DRAINOdpływy łazienkowe holenderskiej marki Mosa pięknie i niesztam-powo wkomponowują się w otoczenie. Dzięki czteromilimetrowej szparze, odpływ jest, a jakby go nie było, nie burząc tym samym idealnej, gładkiej powierzchni. Kolekcja nagrodzona Red Dot De-sign Award. Mosa działa od 1883 roku w Maastricht. Cała produkcja ceramiki odbywa się wyłącznie w Holandii. 574 euro, www.mosa.nl

03. BERLINTo jedna z najnowszych kolekcji płytek ceramicznych Grupy Tubą-dzin, autorstwa jednego z najsłynniejszych polskich projektantów mody, Macieja Zienia. Światowa premiera kolekcji miała miejsce we wrześniu w Bolonii. Zień współpracuje z Tubądzinem od 2009 roku przygotowując autorskie kolekcje nawiązujące do źródeł artystycznego bogactwa znanych metropolii. Dotąd, zaprojektował sześć kolekcji płytek ceramicznych dla Tubądzina: Paryż, Londyn, Tokio, Barcelona, Monaco oraz Berlin. – Tubądzin kreuje wnętrza tak, jak ja staram się ubierać kobiety – podkreśla Maciej Zień. www.tubadzin.pl

kult wodyŁazienka powoli przestaje być już tylko miejscem do mycia. Zaczyna dzielić się strefy: pie-lęgnacji, relaksu, odpoczynku, zdrowia, budowania relacji ro-dzinnych… Warto jednak, aby zmieniała się zgodnie z naszy-mi upodobaniami. Oto kilka łazienkowych nowości

01

Page 69: Design Alive #5/2012

02

07

03

04 05

06

04. AxOR STARCK ORGANICTo najnowsza kolekcja marki Axor stworzona przez Philippe Starcka. Współpraca Francuza z tą niemiecką marką rozpoczęła się dokładnie 20 lat temu, gdy firma rozpoczęła produkcję kompletnych kolekcji łazienkowych. Najnowsza kolekcja to już kolejny projekt zrealizowany przez Starcka dla Axora. Inspirowana łodygą rośliny i kobiecymi kształtami, składa się z ponad 40 produktów. Dzięki zastosowaniu zawora napowietrzającego z 90 otworami (takiego samego jaki dotąd używany był w pryszni-cach), strumień wody jest bardzo delikatny, a zużycie wody waha się w granicach 3,5-5 litra na minutę (zwykłe krany przepuszczają ok. 7 l). Od 1 596 zł, www.hansgrohe.pl

05. STONEBetonowy grzejnik elektryczny polskiej firmy Terma. łatwo można nim suwać po łazience, gdyż jest na kółkach. Ma wgłębienie na olejki eteryczne. Może służyć jako miejsce do sie-dzenia, łazienkowy stolik kawowy, czy zwykła suszarka na ręczniki. Powierzchnia nagrzewa się do 40 stopni Celsjusza. Produkowany będzie od 2013 roku w trzech wymiarach i kolorach: biel, jasna szarość, grafit, czerń. Projekt gru-py Razy2, który tworzą Jacek Ryń i Paulina Krauza. www.termagroup.pl

06. LIVANajnowszą propozycję Marmorinu charakteryzuje mocna, wyrazista i jednocześnie elegancka linia. Projektanci Mowo Studio stworzyli uniwersalny w swojej prostocie kształt wanny, której czysta forma doskonale komponuje się zarówno w no-woczesnych, jak i bardziej tradycyjnych wnę-trzach. Dzięki zachowaniu ergonomicznego kąta w oparciu, wanna gwarantuje optymalny kom-fort kąpieli. Precyzyjnie dobrane proporcje nóg i misy oraz detal wydobyty w płynnym przejściu pomiędzy tymi elementami sprawiają łagodne, harmonijne wrażenie. 5 100 zł, www.marmorin.pl

07. LLOYD BENCHCzasem przedmioty stworzone na specjalne zamówienie potrafią wzbudzić tak duże zain-teresowanie, że ich producenci i projektanci decydują się na wprowadzenie ich do „szer-szego obiegu”. Tak stało się m.in. z ławeczką łazienkową Lloyd, stworzoną pierwotnie z myślą o Lloyd Hotel i Cultural Embassy w Amsterdamie. Element kolekcji marki Functionals. 575 euro, www.functionals.eu, www.seyferth.nl

więcej inspiracji szukaj na www.designalive.pl

Page 70: Design Alive #5/2012

designalive.pl

70 miejsca

barwyeklektyzmuBizancjum, Nowy Rzym, Konstantynopol, Stambuł – kilka imion jednego miasta. Każde z innego okresu, wszystkie pod różnymi względami ważne. Karaköy Rooms to fenomenalny okaz łączący jego dawne tradycje z nowoczesnymi trendami

TEKST: ANGELIKA OGROCKA

Page 71: Design Alive #5/2012
Page 72: Design Alive #5/2012

designalive.pl

72 miejsca

Od początku swego istnienia miasto było wyrywane przez ko-lejnych najeźdźców z rąk mieszkańców.

Rozdarte pomiędzy światem azja-tyckim i europejskim. Gdy zniewo-lone przez wieki zyskało wolność, straciło rangę stolicy na rzecz An-kary. Jednak to nie zakłóciło jego piękna, którym wciąż zachwyca.

Na dwa światy Stambuł zostaje rozdzielony cieśniną Bosfor, która łączy Morze Czarne z Morzem Marmara. Legendy mówią, że ob-sunięcie i załamanie skał zwal-niających przejście pomiędzy tym pierwszym a Morzem Śródziem-nym było pierwowzorem licznych przedstawień potopu, jak choćby tego w Biblii. Z kolei wcinająca się w obszar miasta zatoka Złoty Róg rozgranicza starożytny Konstan-tynopol od europejskiej Galaty. Jednym z jej najbardziej charakte-rystycznych zabytków jest właśnie Wieża Galata, tworząca niegdyś część muru obronnego. Następ-nie służyła do obserwacji miasta i portu, później pełniła funkcje więzienia, magazynu czy latarni

morskiej, a obecnie jest atrakcją re-gionu. Nieopodal niej znajduje się odrestaurowana ponad stuletnia kamienica, która skrywa niepoko-jąco olśniewające pomieszczenia.

Karaköy Rooms, bo to o nich mowa, to dziewięciopokojowy hotelik zaprojektowany przez Cana Cenberoglu, który tworzy jednoosobowe studio RunAr-chitects. Autor zadbał, by no-woczesne wnętrza, do których prowadzą czarno-białe korytarze, harmonizowały z wieloletnimi tradycjami zarówno wiekowe-go budynku, jak i sędziwej, lecz wciąż rozkwitającej metropolii. Możemy ją podziwiać z półokrą-głych przystrojonych kwiatami balkonów, z których zaobserwu-jemy także spokój morskiej toni.

Wykorzystane w apartamen-tach barwy kojarzą się raczej pejoratywnie – biel, brąz, czerń czy grafit – wszystkie w różno-rakich odcieniach – traktowane są jako tzw. barwy obojętne, nie ocieplają ani nie oziębiają pokoi. Jednak architekt łączy je w taki sposób, że niesamowicie ze sobą współgrają. Pomieszczenia mają

Czarno-białe koryta-rze oraz miedziane instalacje stają się przewodnikiem po wnętrzach

Page 73: Design Alive #5/2012

designalive.pl

73

Kafle i rury są ozdobami samymi

w sobie, nie potrze-bują dodatkowych

konkurentów

Page 74: Design Alive #5/2012

designalive.pl

74 miejsca

Page 75: Design Alive #5/2012

designalive.pl

75

w sobie wiele szyku, ale i pewnego rodzaju stonowanej drapieżności.

Jeśli sufit jest grafitowy, to dywan oraz kotary będą o kilka odcieni ciemniejsze, tak samo jest z kanapami i meblami – te z kolei są najjaśniejsze w palecie brązów. Najbardziej jaskrawe są miedziane rury układające się w pewnego rodzaju instalację, którą podążamy, zwiedzając następne pokoje. Zdu-miewające jest pozostawienie ich na wierzchu, gdyż większość pro-jektantów stara się jak najbardziej zminimalizować ilość widocznych elementów technicznych, takich jak: gniazdka elektryczne czy rury, jednakże tutaj ich obecność jest nie tylko wyraźnie podkreślona, ale pełni również funkcję dekoracyjną. Ponadto to one doprowadzają wodę do najciemniejszego punktu, czyli czarnych kaloryferów symbolizują-cych tradycyjność tureckiej kultury.

Najłagodniejsza jest biel pod-kreślająca otwartość przestrzeni, występująca na stropach sufitu, boazeriach naściennych oraz

studio runarchitects zostało założone w 2010 roku w stambule przez cana cenberoglu (ur. 1979 r.). ten początkujący architekt studiował na marmara university w stambule, gdzie ukończył wydział sztuk pięknych oraz wydział archi-tektury wnętrz. uwielbia miksować style i smaki, co wyraża w swoich projektach. www.runarch.com

kafelkach w kuchni i łazience. Na nich znajdują się wzorzyste elementy podkreślające elegancję – panele ułożone w jodełkę, boazeria naścienna czy kafelki w łazience.

Meble przywołują na myśl design lat 60. ub. wieku, ze swoimi niskimi kanapami czy wygod-nymi krzesłami z drewnianymi oparciami. Jest ich wystar-czająca ilość, by apartamenty były przytulne, lecz nie przy-tłaczają swoją obecnością.

Nastroju luksusu tym razem nie tworzą wyszukane ozdoby, precjoza czy obrazy, lecz zestawie-nie kilku barw oraz delikatnych deseni. Nowoczesne wnętrze na-wiązujące do wielu tradycji, a przy tym łączy europejską stylistykę z klimatem Turcji. To z pewnością kolejny punkt do podziwiania na trasie stambulskich wycieczek.

Wynajęcie pokoju w Karaköy Rooms kosztuje od 100 euro.

Więcej wnętrz na:www.designalive.pl

Page 76: Design Alive #5/2012

Solo House Pezo jest nazywany skrzyżowaniem domu Pascala Hausermanna, Miesa van der Rohe oraz Claude’a Parenta. Nad pagórkami Katalonii góruje dom funkcjonalny, nowoczesny, a zarazem również pomysłowy z widokiem na cztery strony świata

360°TEKST: ANGELIKA OGROCKA

designalive.pl

76 architektura

Page 77: Design Alive #5/2012

z jednej strony region geo-graficzny, z drugiej kraina historyczna. Do dziś jej mieszkańcy próbują stwo-rzyć autonomiczne państwo i uniezależnić się od Hisz-panii, choć u jej wybrzeży

leży jej najważniejsze miasto – Barcelona. Katalonia w starożytności należała

do Rzymian, później do Wizygotów, Arabów, Aragonów, Kastylijczyków, Francuzów. Ta mieszanka kultur jest widoczna do dzisiaj w strukturze etnicznej kraju, zwyczajach, a nawet w języku. Od 1930 roku była odrębnym bytem, jednak wchodziła nadal w skład Hiszpanii. Kolejne fale separatystycz-ne ucięła dyktatura generała Franco. Dopiero po jego śmierci, przywrócono jej autonomię kulturalno–polityczną, która jednak nie wszystkich zadowala.Na północny zachód od Barcelony leży

górzysty region Matarranya, a w niej gmi-na Teruel ze swoimi opustoszałymi mia-steczkami. Odpływ ludności spowodo-wały trudne warunki terenowe oraz Plan Stabilizacji Franco z 1959 roku, który za-chęcał wieśniaków do emigracji do miast.

Ten pagórkowaty krajobraz upodobali sobie architekci tworzący powstającą od 2010 roku serię domów Solo House. Zaprojektowali je m.in.: Sou Fujimoto, MOS czy Studio Mumbai oraz Pezo Von Ellrichshausen Architects. Budynki te mają spełniać oczekiwania nowo-czesnej rodziny, propagując współcze-sną architekturę w rozsądnej cenie.

Solo House w wykonaniu Pezo Von Ellrichshausen Architects to rodzaj wariacji na temat wakacyjnego dom-ku na drzewie. Z daleka wyłania się prostokątna bryła z wewnętrznymi kwadratowymi otworami, górująca nad szczytami drzew. Dom powstał głównie

designalive.pl

Page 78: Design Alive #5/2012

z betonu oraz drewna. Jest samowystar-czalny – wykorzystuje system energii słonecznej i ma własną oczyszczalnię.

Centrum budynku stanowi basen wyłaniający się z ziemi, który nad sobą ma tylko błękitne niebo. Można z niego wyjść czterema przejściami prowadzą-cymi na taras przypominający platformę widokową. Twórcy złamali konwencję i umieścili pokoje właśnie na owym ta-rasie, po którym można swobodnie prze-mieszczać się z jednego pomieszczenia do drugiego, ponieważ jedyną przeszko-dą są szklane drzwi i okna. Tylko rogowe kąty nie są oszklone, pełniąc funkcję typowego balkonu lub ganka. Koloru do-mowi dodają tylko meble (łóżka, leżaki, stoliki) oraz inne elementy jak np. lampy.

Kilka domów z serii Solo House jest już dostępnych w sprzedaży. www.solo-houses.com

W okolicy znajduje się rezerwat przyrody Puertos de Tortosa Beceite, którym inspirował się Picasso. Można tam spotkać sępy płowe, dzikie kozy oraz bukszpany, buki czy dęby

pezo von ellrichshausen architects zostało założone w 2002 roku w buenos aires przez dwójkę architektów: sofię oraz mauricia. sofia von ellrichshausen (ur. 1976 r.) ukończyła z wyróżnie-niem architekturę na universidad de buenos aires. mauricio pezo (ur. 1973 r.) studiował architek-turę na universidad catolica de chile, a obecnie wykłada na kilku amerykańskich uczelniach. ra-zem projektują domy, mieszka-nia i rezydencje na całym świecie. mają na swoim koncie kilkanaście nagród m.in.: pierwsze miejsce za chilean pavilion na la biennale di venecia z 2008 czy trzecią lokatę za promotional pavilion w mu-seum of modern art z 2010 zdo-bytą w warszawie. www.pezo.cl

designalive.pl

78 architektura

Page 79: Design Alive #5/2012

architektura 79

zwierCiadło PrzeszłoŚCiPlac w klasztorze norbertynów w Averbode (Belgia) zamienił się w jedno wielkie lu-stro wody, w którym odbijają się wszystkie otaczające budynki, w tym perła flamandz-kiej barokowej architektury, kościół św. Norberta. W ten oto prosty sposób w histo-rycznym miejscu powstała niezwykła nowoczesna przestrzeń publiczna. Głęboka na kilka centymetrów i rozległa na 900 m kw. tafla wody, uformowana w sztucznej depresji placu, rozpościera się przed kościołem i wyznacza dystans do podziwiania hi-storycznych obiektów, organizuje ruch zwiedzających a w upalne dni oferuje turystom ochłodę. Za rewitalizację zabytkowej przestrzeni, na zlecenie bractwa, odpowiadało biuro architektoniczne OMGEVING z Antwerpii. www.omgeving.be

TEKST: KAROL GRyGOLECZDJęCIE: POL DE VILDE

Page 80: Design Alive #5/2012

designalive.pl

poziom zeroIndie. Rok 1950. Polski architekt tuż przed gigantyczną realizacją, zleceniem życia, musi jeszcze na moment powrócić do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka. Samolot rozbija się na pustyni. Jego dziełu nadano jednak ciąg dalszy. Projekt kontynuuje sam mistrz Le Corbusier. Powstaje miasto–utopia, miasto–maszyna. Chandigarh. Budowane od zera miasto przyszłości. Porównywane do Brasilii Oskara Niemeyera

TEKST: MARCIN MOńKAZDJęCIA: CHRISTIAN WILD

Page 81: Design Alive #5/2012

poziom zero

Page 82: Design Alive #5/2012

designalive.pl

t a historia to niemal gotowy filmowy scena-riusz. Rzecz dzie-je się w połowie XX wieku. Nie-wiele brakowało, by to właśnie

Maciej Nowicki, polski architekt znany m.in. z przedwojennych realizacji Ośrodka Wychowania Fizycznego Klubu Sportowego „Orzeł” na warszawskim Grocho-wie czy Domu Wycieczkowego w Augustowie, stał się jednym z twórców „miast przyszłości”, budowanych zupełnie od podstaw.

Maciej Nowicki, architekt, grafik urodził się w 1910 roku w miejsco-wości Czita w Kraju Zabajkalskim. Studiował architekturę na Poli-technice Warszawskiej w latach 1928–1936. Po wojnie przygoto-wywał, nigdy nie zrealizowane, plany odbudowy stolicy. Za granicą tymczasem uchodził za wschodzą-cą gwiazdę architektury. Współ-pracował z m.in. Eerno Saarine-nem nad projektem budynków Uniwersytetu w Brandeis oraz hali wystawowej w Raleigh w Stanach Zjednoczonych. Kierował wydzia-łem architektury North Carolina State University. Jednak dopiero realizacja w Chandigarh miała mu przynieść światowy rozgłos. Po po-dziale Indii Brytyjskich w 1947 roku na Indie i Pakistan, indyjska część stanu Pendżab została bez głównego ośrodka. Chandigarh miało stać się stolicą regionu.

Pracę pierwotnie zlecono amerykańskiemu przyjacielowi Nowickiego – Albertowi May-erowi, ten jednak zaproponował współpracę Polakowi. Indie po raz pierwszy odwiedził latem 1950 roku. Od pięciu lat przebywał już wtedy w Stanach Zjedno-czonych, do których wysłało go polskie MSZ, by pomógł przy wznoszeniu polskiej placówki dyplomatycznej oraz budowie siedziby ONZ. Ze względów rodzinnych – spodziewał się

Page 83: Design Alive #5/2012

designalive.pl

architektura 83

Chandigarh jest zupełnie inne od pozostałych indyjskich miast. Jest uporządkowane, niezbyt zaludnione, a ruch na ulicach znośny. Jednak

duże dystanse oraz skala budynków i samego miasta zdają się być nieludzkie.

christian wild, fotograf

Page 84: Design Alive #5/2012

designalive.pl

narodzin dziecka – postanowił nie wracać do Polski. W kraju uznano decyzję za polityczną i Nowic-ki na długie lata PRL-u zniknął z publicznej świadomości.

Przystępując do pasjonującego zlecenia Nowicki stworzył pierwsze szkice, m.in. Kapitolu, stacji kole-jowej, osiedli mieszkaniowych, sta-cji kolejowej, centrum handlowego a nawet bazarów. Łączył ówczesne zasady architektury i urbanisty-ki z wiedzą o lokalnej kulturze. W Indiach znalazł zrozumienie dla swoich pomysłów, a władze zapro-ponowały mu nawet stanowisko w randze ministra i kierownictwo całej budowy. Propozycję przyjął. Chciał jeszcze na chwilę wrócić do USA, by zamknąć kilka spraw. Samolot, którym 40-letni archi-tekt leciał do Raleigh, rozbił się na Pustyni Libijskiej, w pobliżu Wadi an-Natrun w Egipcie. Był 31 sierpnia 1950 roku. Po śmierci Nowickiego Albert Mayer napisał: – Zadziwiała mnie ilość pracy, jaką Maciej wykonał praktycznie sam i ogrom wyobraźni, jaką urucho-mił, jak gdyby ta twórczość nie była zakłócona żadnymi kompli-kacjami sytuacji. Jego przyjaciele podkreślają, że przy całej róż-norodności projektów Nowicki wprowadził tam prawdziwego człowieka, z krwi i kości, myślą-cego, o określonym stanie ducha.

le corbusierPo śmierci Nowickiego pro-

jekt przejął słynny już wówczas szwajcarski architekt i projektant, nazywany „papieżem moder-nizmu”, którego ideami polski architekt pasjonował się jeszcze w czasach studenckich. W latach 30. XX wieku Nowicki odbył nawet krótki staż u wybitnego kolegi po fachu. Teraz to mistrz miał skończyć rozpoczęte dzieło ucznia. Pracował nad nim przez osiem lat.

Miasto przyszłości stworzone przez Le Corbusiera to miasto-eks-peryment, któremu dziś po kilku-dziesięciu latach, czasami zarzuca się bezduszność i nieludzkość. Architekt stworzył miasto-maszy-nę. To nie indywidualne potrzeby mieszkańców, a funkcje reprezen-tacyjne pojawiły się na pierwszym planie. Jego wizja miasta to forma architektoniczna, w której zawarte obiekty pełnią funkcję nadrzędną nad prywatnością i pragnieniami mieszkańców. Ówcześnie jed-nak o Chandigarze, wielokrotnie nazywanym też „Pięknym Mia-stem”, mówiło się jak o symbolu wiary w przyszłość wyzwolonego i demokratycznego państwa Indii. Sam Le Corbusier wspominał o tym projekcie, że jest ukorono-waniem jego wieloletniej pracy.

Le Corbusier przyjmując propo-zycję pracy nad projektem wziął

pod uwagę wiele wcześniejszych rozwiązań, proponowanych przez Mayera i Nowickiego. Stworzył zielone miasto, z bardzo zge-ometryzowaną formą, z wieloma gigantycznymi i przestronnymi przestrzeniami publicznymi. Drogi, budynki, parki – wszystko zostało „utkane” z cegieł, kamieni i beto-nu. Miasto podzielono na ponad 50 prostokątnych sektorów, w każ-dym znajdują się domy, zakłady pracy, świątynie, szkoły, gabinety usługowe, sklepy i wiele innych obiektów użyteczności publicz-nej. Gdy turyści pytają o centrum, mieszkańcy bezradnie rozkładają ręce. Chandigarh nie ma bowiem centrum. Le Corbusier projektując stolicę Pendżabu wziął pod uwagę wytyczne Międzynarodowego Kon-gresu Architektury (CIAM) i Karty Ateńskiej z 1933 roku – zbioru postulatów dotyczących urbanisty-ki i architektury mieszkaniowej. Miasto jest antropomorficzne – układ poszczególnych obiektów i sektorów przypomina budowę człowieka. I tak administracja znajduje się w „głowie”, główne drogi łączone dziesiątkami rond wybudowano pomiędzy ponad 50 sektorami, a całe miasto otacza kilkunastokilometrowy pas zieleni, który miał za zadanie ograniczyć jakąkolwiek dalszą rozbudo-wę miejskiego organizmu.

Pałac Zgromadzeń w dzielnicy admini-stracyjnej

Page 85: Design Alive #5/2012

architektura 85

Pomnik Otwarta Dłoń – symbol

Chandigarhu

Page 86: Design Alive #5/2012

designalive.pl

86 architektura

miasto fascynacjiLe Corbusier pracował nad

planem Chandigarh przez całe lata 50. XX wieku. Była to jedyna jego tak kompleksowa praca urbanistyczna, w której szukał relacji pomiędzy na-turą a miastem, prywatnym i publicznym, wreszcie, między indywidualnym a zbiorowym.

Dziś już wiadomo, że nie wszystkie pomysły były trafione. Obecnie mieszka tam 1,5 milio-na ludzi, pierwotnie tworzono je z myślą o 150 tys., nieco później w planach założono liczbę 500 tys. mieszkańców. Z czasem zaczęły się pojawiać w nim nieplanowane inwestycje i tereny przemysło-we. Jednak do dziś miasto budzi zainteresowanie i nieustannie fascynuje. Przetrwały obiekty, które na stałe wpisały się do hi-storii architektury, a które oddają styl Le Corbusiera: relacje prze-strzeni, rzeźbiarskość obiektów, gra światłocieni. W tym sensie Kapitol, budynek Sądu, ulice, parki, Sekretariat czy Pałac Zgro-madzeń są dziełami wybitnymi.

dziedzictwo chandigarhuNa 60. urodziny, miasto pokusiło

się o przygotowanie jubileuszowej publikacji „Le Corbusier: Chandi-garh and the Modern City: Insights into the Iconic City Sixty Years Later”. Znalazł się w niej również tekst poświęcony Nowickiemu, a indyjscy autorzy przyznali, że to jego projekty były bliższe kulturze Indii niż rozwiązania za-proponowane przez Le Corbusiera.

W październiku tego roku minęła 125. rocznica urodzin „papieża modernizmu”. Z tej okazji, również w Polsce Cen-trum Architektury projektem „Le CorbusYear”, przypominało jego postać i architektoniczny dorobek. Z kolei w dalekich In-diach podjęto wysiłek, by rato-wać dziedzictwo Chandigarhu. Zainicjowano akcję „Save Chandi-garh”, która ma ocalić to unika-towe na światową skalę miasto budowane z „poziomu zero”.

Page 87: Design Alive #5/2012

architekci w świecie zachodnim utra-cili rolę demiurgów, technokratów, którzy poprzez kilka arbitralnych de-cyzji mogą zaprojektować życie mi-liona ludzi. wielkie projekty budowy miast stawianych od zera powstają obecnie głównie w chinach, rosji czy na bliskim wschodzie – zazwyczaj w krajach niedemokratycznych, gdzie łatwiej wciąż o „dyktaturę” architekta, o budowanie olbrzymich założeń nie patrząc się na opinię publiczną. w ta-kich krajach łatwiej budować spekta-kularnie. ale nawet tam wiadome jest, że miasto to skomplikowany organizm i nad projektowaniem tych nowych metropolii pracują sztaby specjali-stów. architekci to tylko część wiel-kich multidyscyplinarnych zespołów, w skład których wchodzą urbaniści, socjologowie, inżynierowie ruchu, sieci energetycznych, kanalizacji, ekolodzy, projektanci krajobrazu, psychologowie, deweloperzy, urzędnicy i wielu innych.zdrowe miasto to miasto różnorodne, które powstaje przez lata, które na-rasta sukcesywnie. wybudowanie za jednym zamachem dużego zespołu miejskiego zaprojektowanego tylko przez kilku architektów – może grozić powstaniem monofunkcyjnego mo-locha, w którym życie może się nie rozwinąć. mimo to, uważam, że kilku zdolnych architektów jest w stanie stworzyć nie tyle projekt, co ogólne wytyczne dla dużego miasta. to ma być bardziej szkielet, rodzaj matrycy, którą wypełniać będą szczegółowe projekty innych architektów, reali-zowane przez różnych deweloperów czy publicznego inwestora. bo miasta nie da się zaprojektować od a do z, można tylko wytyczać kierunki jego rozwoju, kanalizować jego dynamikę na określonych polach. chandigarh jest właśnie przykładem świetnie za-projektowanej matrycy, która nawet po śmierci architektów jest kontynu-owana przez lokalnych budowniczych

– to miasto rozwija się w sposób ciągły, w oparciu o rozsądne reguły.

Komu dyktatura architekta?robert konieczny, architekt

Wjazd do Budynku Sądu Najwyższego w Chandigarh to potężny portyk wsparty na trzech kolorowych py-lonach, który manifestuje

majestat prawa

Page 88: Design Alive #5/2012

designalive.pl

88 archikony

New Museum of Contemporary Art ma 53 metry wysokości i osiem kondygnacji; w jego najbliższym otoczeniu znajdują się niskie kamienice. We-wnątrz na miłośników sztuki współczesnej czeka przestrzeń wysta-wiennicza licząca ponad 5,5 tys. m kw.

serce dolnego manhattanuCzy bez żadnego nowojorskiego doświadczenia można stworzyć ikoniczny budynek w tym słynnym amerykańskim mieście? Przykład japońskiego studia Sanaa i zaprojektowana przez jego architektów siedziba New Museum of Contemporary Art udowadniają, że warto podejmować takie wyzwania

TEKST: ANNA DUDZIńSKA*ZDJęCIA: DEAN KAUFMAN, MATERIAły PRASOWE

To miejsce potrafi za-chwycać nie tylko stałych bywalców nowojorskich galerii czy muzeów. Urzeka również Europejczyków, którzy w czasie swo-

ich amerykańskich wojaży natrafiają na obiekty, które potrafią na długo zapaść w pamięci. Polskiego projektanta Przemo Łukasika budynek New Museum of Con-temporary Art w Nowym Jorku zafascy-nował na tyle, że bez wahania wymienia go wśród najważniejszych obiektów architektonicznych ostatnich lat. – Jego wspaniała bryła jest łatwa do zauważenia już z daleka – mówi architekt. I przy-znaje, że budynek Nowego Muzeum Sztuki w Nowym Jorku jest oszczędny, prosty i przemyślany. A to jego zdaniem najważniejsze cechy architektury.

Obiekt zaprojektowało japońskie studio Sanaa, dla którego była to pierwsza realizacja w Nowym Jorku. Oczywiście Japończycy, nim przystąpili do pracy nad tym projektem, w swoim przepastnym CV mieli już kilka istotnych realizacji, jednak głównie w Kraju Kwitnącej Wiśni. Dla Amerykanów stworzyli też nigdy nie zrealizowany projekt Kampusu Illinois Institute of Technology. Tym razem się udało i praca nad budową Nowego Mu-zeum, trwająca cztery lata, zakończyła się w 2007 roku. Trzy lata później japońskie studio otrzymało jedną z najważniejszych i najbardziej znanych architektonicznych nagród na świecie: Nagrodę Pritzkera.

Co takiego szczególnego jest w bu-dynku tego muzeum? Zlokalizowano je w Soho, w sercu dolnego Manhatta-nu, w ukochanej nowojorskiej dziel-nicy Przemo Łukasika. – Ten obiekt jest przykładem działania prostymi środkami wyrazu, bez stosowania wysublimowanych detali. Detal bywa tam zestawiony jedynie tak, aby stać się tłem dla tego wszystkiego, co ma wydarzyć się w galerii – przyznaje polski

Page 89: Design Alive #5/2012

89

przemo łukasik(ur. 1970) Absolwent Politechniki Śląskiej na Wydziale Architektury, stypendysta Rządu Francuskiego (1996-1998) w Ecole d’Architecture Paris-Villemin. Po studiach praktykował w pracowniach niemieckich i francuskich. Od 1997 roku prowadzi wraz z łukaszem Zagałą autorską pracownię Medusa Group. Jej projekty były dwukrotnie nominowane do nagrody Miesa Van Der Rohe. Wśród ważnych reali-zacji znajdują się m.in. budynek biurowy Roedl & Partner w Gliwicach, Millenium

– zespół budynków wielorodzinnych w Katowicach, dom w Żernicy oraz lofty w dawnym spichlerzu w Gliwicach. Przemo łukasik jest autorem, inwestorem i użytkownikiem ikonicznego Bolko Loftu w Bytomiu.

*Tekst powstał na podstawie cyklu audycji emito-wanych w radiowej Trójce pod tytułem „Znane nieznane”. O perłach architektury Annie Dudziń-skiej – dziennikarce Radia Katowice – opowiadają znani architekci i projektanci

architekt. Bohaterem tego obiektu jest sztuka współczesna i przestrzeń dla niej. Przybiera różne formy, kolory, posługuje się obrazem i instalacją, potrafi wniknąć w ściany, w podłogę czy sufit. – A sama estetyka wnętrz ma do tego industrialny klimat, trochę jak lofty w legendar-nym Soho – dodaje polski architekt.

Praca w Nowym Jorku była wyzwa-niem dla japońskich twórców. – Zapropo-nowałam stworzenie muzeum otwartego na miasto. Zapragnęliśmy, aby ludzie poczuli miasto także poprzez wpadające światło. A ludzie z zewnątrz mogą oglą-dać to, co dzieje się w środku. W zależno-ści od miejsca, w którym się znajdujemy, budynek robi inne wrażenie, również w zależności od pogody. Dzisiaj jest po-chmurno, a muzeum wydaje się miękkie i delikatne, lecz kiedy świeci słońce, budynek błyszczy – przyznaje japońska architekt Kazuyo Sejima, która wraz z Ryūe Nishizawa tworzy studio Sanaa.

Ten budynek zachwyca miłośników współczesnej sztuki i architektury. Naj-ważniejsza jest tutaj prostota, wszystko jest malowane na biało (kolory są obecne w muzeum tylko w prezentowanych dziełach sztuki). Zwraca uwagę także szarość betonowej posadzki, poszcze-gólne elementy, jak: elewacja, meble, przepierzenia są wycofane i dyskretne, utrzymane we właściwej skali. Jego konstrukcję tworzą białe prostopadło-ściany, ustawione jeden na drugim, i nieco względem siebie przesunięte.

To sprawia, że wyglądają jak nie-dbale pozostawione w ulicznym zgiełku boksy i z niego wyrastające.www.newmuseum.orgwww.medusagroup.pl

Page 90: Design Alive #5/2012

designalive.pl

london design festival.jedz i patrz!TEKST: EWA TRZCIONKA

Wyborna pie-czona dorada na emaliowanych półmiskach Falcon

Page 91: Design Alive #5/2012

wydarzenia 91

Jesienno-zimowy sezon w designie otwiera festiwal na Wyspach. Dziesiąta, jubile-uszowa edycja London Design Festival (LDF) to setki miejsc i wydarzeń w całym mieście. Od obszernych komercyjnych

targów, konferencji, przez alternatywne prezentacje znanych i mniej znanych marek, aż po premiery młodych projek-tantów i studentów. Poza tym wykłady oraz masa niewielkich wystaw w gale-riach i studiach projektowych rozsianych po całym mieście. W sumie ciężko, by opi-sać wszystko w jednym miejscu, dlatego przygotowaliśmy cały londyński cykl.

Jak zawsze po powrocie z takich wydarzeń nasuwają się refleksje. Mnie w tym roku w głowie tylko jed-no – jedzenie! I przedziwna zależność: tam gdzie był wysoki poziom designu, tam w przelicznych, tymczasowych kantynach, bistro i kawiarniach poda-wano wyśmienite jedzenie i napoje.

I tak: ze strefy Brompton zapamiętam libańska koftę, różaną herbatę oraz wysta-wę „Wonder Cabinets of Europe” Marii Je-glińskiej i Livii Lauber (s.  23 ). W Muzeum Victorii & Alberta zachwyciło mnie ciasto marchewkowe i ekspozycje „Ballgowns: British Glamour Since 1950” (s.  94 ) i „Out of the Woods” (s.   100 ). Natomiast na targach 100% design stanęła instalacja Lava Lemonade Oli Mireckiej z ręcznie robioną przez projektantkę organiczną lemoniadą. W przestrzeni Designjunction w centrum miasta było coraz ciekawiej: świetne połączenie komercyjnych targów, nowych marek i dobrego rzemiosła (s. 92 ), a do tego tarta z baraniną w kantynie Good British Food. To, do czego jednak wracam z największym sentymentem, to przyrządzona na poczekaniu słuszna pajda chleba z rukolą i plastrem wędzo-nej szynki oraz sałatka z ogórka, mięty i fety serwowane w Portobello Docs. Tam w strefie Toma Dixona, na targowi-sku rozmaitości, można było znaleźć takie pyszności, ale też np. emaliowane serwisy Falcona (obok), ekspozycję prac Niki Zupanc (s. 60 ) oraz nieodzownie prace Pieta Hein Eeka czy młodych rokujących projektantów. To nieprawdopodobne, jak podążając szlakiem designu można odkryć, nowy smak Wielkiej Brytanii.

Page 92: Design Alive #5/2012

designalive.pl

92 rzeczy

londyn

bolon by missonidoskonała kooperacja szwedzkiego producenta tkanych wykładzin i włoskiej marki tekstylnej missoni. charakterystyczne wzory tkanin missoni od teraz można mieć na podłodze. seria liczy 9 rodzajów. na zamówienie, www.bolon.com, www.marro.com.pl

enokistoliki projektu philippa mainzera dla e15. sprytna zabawa formą, kolorem, rozmiarem i materiałami. marmurowy blat może być dobrany do blaszanej regulowanej stopy, która dostępna jest w bogatej gamie kolorów. stolik dostarczany jest w dwóch płaskich częściach. 452 euro, www.e15.com

Od sufitu po podłogę. Nowości z London Design Festival. W tym roku mniej, za to ciekawsze

Page 93: Design Alive #5/2012

dział 93

designalive.pl

londyn4a chairspadek zapotrzebowania na pro-dukcję spowodował, że zamiast wolnych przebiegów maszyny w chinach służą eksperymentom projektantów. tak michael young stworzył markę eoQ i pierwszy produkt – 4a chair. przy jego produkcji wykorzystano zaawan-sowane technologie wtrysku aluminium oraz tańszy surowiec z odzysku. od 420 funtów, www.eoq-design.com

slingerlamprichard hutten zaprojektował ją dla holender-skiej marki ngispen. niezwykle prosta w pro-dukcji, wycinana z niewielkiego arkusza blachy. ażur nie zatrzymuje światła a jednocześnie tworzy przyjemna atmosferę nad domowym stołem. 650 euro, www.ngispen.com

jubilee cabinetnienachalny mebel na drogocenne przedmioty. zaprojektowany w 1952 roku przez cees braakman stał się wizytówką marki pastoe. teraz zyskał nowe oblicze. cena na zapytanie, www.pastoe.com

pelt i tendadwie nowości benjami-na huberta. pierwsza to wykonane w kolabora-cji z de la espada krzesło z jednego arkusza sklejki i prostej konstrukcji nóg. 12 miesięcy prób dały efekt stabilnego, prostego siedziska. cena: na za-pytanie. druga – lampa, to połączenie włókien szklanych używanych przy produkcji kitów, sportowej lycry, rozciągli-wej siateczki stosowanej przy wyrobie bielizny oraz konstrukcji znanej z na-miotów. bardzo atrakcyjny efekt poszukiwań nowych rozwiązań, dostępny w czterech rozmiarach. 325–425 funtów, www.benjaminhubert.co.uk

emma & danielpochodzą z adelaidy w australii. ich projek-ty mają być „zwyczajnie przyjemne” – taka ich maksyma. drobne biurkowe przed-mioty to proste bryły, przy czym każda jest w innym kolorze i z innego materiału, przez to samemu można ustawiać z nich własne kompozycje o funkcji pudełka, świecznika, czy przycisku do papieru. cena na zapyta-nie, www.daniel-emma.com

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

spiral boXniepozorny spiralny obiekt oka-zuje się szufladką na biżuterię. zaskakujące, ciekawe w formie puzderko to projekt węgra lasz-lo tompy. starannie wykonana stolarska robota z wiśniowego drewna. cena na zapytanie, www.tompakeramia.hu

Page 94: Design Alive #5/2012

niech żyjebal!

Było kwestią czasu, by po latach usilnej emancypacji i lansowania androgynicznych sylwetek w modzie, zatęsknić za kwintesencją kobiecości. Suknią wieczorową

TEKST: ELIZA ZIEMIńSKA

Page 95: Design Alive #5/2012

moda 95

Mistrz Valentino. Twórca i tworzywo

Page 96: Design Alive #5/2012

designalive.pl

96 moda

Nie od dzisiaj wiadomo, że jeśli cho-dzi o modę, to ulice Londy-nu są właści-wym miejscem

do poszukiwania inspiracji. Miasto to przoduje jednak nie tylko w wyznaczaniu nowych trendów, ale także w pielęgno-waniu tradycji krawiectwa.

Do stycznia 2013 roku, w londyńskim Victoria & Albert Museum można oglądać najpięk-niejsze suknie, które zapisały się w historii mody Wielkiej Brytanii. Niektóre wykonane z piór, inne z lateksu i koronki, a wszystkie za-chwycające i wyjątkowe. Wystawa „Ballgowns: British Glamour Since 1950” obejmuje ponad 60 kreacji, od wieczorowych i balowych, po te zaprojektowane wyłącznie na wybieg. Oprócz takich sław jak Alexander McQueen i Vivienne Westwood, prezentowane są stroje klasyków mody – Normana Hartnella, czy Victora Stiebela, a także młodszego pokolenia projektantów m.in. Husseina Chalayana i Roksandy Illincic.

– Większość ludzi jest podekscy-towana ideą bajkowego wieczoru i wyboru sukni, która decyduje o poziomie ich gustu – mówi Sonnet Stanfill, stylistka i kurator-ka V&A Museum. Jednak wysta-wa jest nie tylko o przyjęciach i kolejnych warstwach tiulu. – To, co naprawdę podobało mi się w tej pracy, to przewrotna idea zawarta w strojach. To nie tylko przebrania, to ukryte niespodzianki, których odkrywanie jest naprawdę intere-sujące – dodaje Sonnet Stanfill.

Tak jest w przypadku kreacji Atsuko Kudo, która wygląda na ko-ronkę, a po przyjrzeniu się z bliska okazuje się, że została wykonana z lateksu. Zaskakujący jest również projekt Garetha Pugh’a, który specjalnie na wystawę stworzył skórzaną, metalicznie połyskującą suknię. Poza bardzo awangardo-wymi strojami, można zobaczyć także kreacje Królowej Elżbiety, słynną Elvis Dress Księżnej Diany oraz inne suknie pojawiające się na czerwonych dywanach od lat 50., aż po czasy współczesne.

Okres, którego dotyczy wystawa, nie jest przypadkowy. Dawniej,

tradycja ubierania wystawnych kreacji w Zjednoczonym Kró-lestwie towarzyszyła jedynie prywatnym przyjęciom, uroczy-stościom państwowym i balom debiutantów, będąc przywilejem rodziny królewskiej i arystokra-cji. Od lat 50. szykowne suknie zaczęto nosić na parady i przyjęcia charytatywne, a zapotrzebowanie na stroje wieczorowe gwałtow-nie wzrosło. Dzisiaj prawdziwe suknie przeniosły się głównie na czerwony dywan i zdarza się, że sama kreacja gwiazdy przyciąga

Do marca 2013 roku trwa wystawa „Valentino: Master of Couture” pokazująca ponad 130 sukni

Page 97: Design Alive #5/2012

dział 97

designalive.pl

ZDJę

CIA:

DAV

ID H

UGH

ES, V

ALEN

TIN

O, V

&A

trendy 97moda 97

Ta zroszona korali-kami, jedwabiście satynowa suknia

to projekt Erdema, projektanta turec-

kiego pochodzenia, który zaczynał jako stażysta u Vivienne

Westwood. Obecnie Erdem posiada

własną markę znaną na całym świecie

Page 98: Design Alive #5/2012

98 dział

designalive.pl

Mówi się, że retro-spektywna wystawa

„Ballgowns: British Glamour Since 1950” w Muzeum V&A wpłynie na kolejne sezony w modzie i nawet w kolek-cjach prêt–à–porter zagoszczą tiule, szyfony i szlachetne kamienie

Page 99: Design Alive #5/2012

większą uwagę niż premiera filmu, w którym występuje.

Dlaczego tak się dzieje? Odpo-wiedzi na to pytanie warto po-szukać w Somerset House, galerii położonej zaledwie pięć przystan-ków metra dalej. Do marca 2013 roku, można tutaj oglądać niezwy-kłą wystawę „Valentino: Master of Couture” obejmującą ponad 130 kreacji haute couture noszo-nych przez takie ikony mody jak: Jackie Kennedy Onassis, Grace Kel-ly, Sophia Loren i Gwyneth Paltrow.

Poświęcona jednemu projek-tantowi, wystawa ukazuje nie tylko kreacje, ale także warsztat pracy jednego z najznakomit-szych kreatorów mody. Projekty Valentino są synonimem ele-gancji, opanowania i zmysło-wości, a on sam jest nazywany mistrzem kobiecej perfekcji.

Wystawa podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich ukazuje niewidziane wcześniej fotografie Valentino w jego atelier. W drugiej części niespodziewanie następu-je odwrócenie ról. Zwiedzający poruszają się po wybiegu, by móc z bliska podziwiać nieruchome modelki prezentujące suknie wie-czorowe, sukienki, garnitury, pele-ryny i szykowne kaftany. Na końcu prezentowana jest niezwykła suk-nia ślubna księżnej Marie-Chantal, uszyta ręcznie z różnych rodzajów koronki, stanowiąca przykład kunsztu włoskiego krawiectwa.

– Każdy z tych projektów ma piękną historię – mówi Valen-tino. – Staranne przygotowanie ich w atelier zajmuje godziny, a czasem nawet dni. Detale są niezwykle zawiłe, a poza wy-biegiem i imprezami rzadko jest możliwość ich obejrzenia. Dlatego możliwość zaprezentowania ich w Somerset House dla szerokiej publiczności to wyjątkowa okazja.

Ekspozycji strojów towarzyszą filmy dokładnie ukazujące techniki krawieckie, w tym również budel-lini – charakterystyczny dla Valen-tino sposób zaszywania materiału. Dla pasjonatów udostępniono również zbiory Valentino Garavani Virtual Museum, będące archiwum wszystkich prac projektanta.

vam.ac.uksomersethouse.org.uk valentino-garavani-archives.org

moda 99

Page 100: Design Alive #5/2012

100 dział

designalive.pl

Choć projekt Lauren Davies okazał się mocno obciążający środowisko mate-riałowo i w trakcie obróbki, jego solidna konstrukcja czyni go przyjaznym przez długowieczność

Page 101: Design Alive #5/2012

styl życia 101

I choć takie „proeko-logiczne” zachowanie można odbierać jako marketingowy chwyt, to dla rzetelnych graczy rynkowych ocena cyklu życia produktu to świa-dome planowanie przyszłości. Ta świa-

domość przekłada się też na nasze zachowania. Zachowa-nia zwykłych użytkowników.

Life Cycle Assessment (LCA) – Ocena Cyklu Życia. Mówiąc metaforycznie to „analiza od ko-łyski aż po grób” wytwarzanego produktu. W tej ocenie staramy się określić wszystkie czynni-ki, mające potencjalny wpływ na środowisko: zastosowanych technologii i materiałów oraz substancji, które produkujemy wytwarzając, użytkując oraz utylizując konkretny przedmiot.

Pierwsze dane dotyczące oceny cyklu życia pojawiają się już na etapie projektowania. W spektakularny sposób na ten fakt zwróciła uwagę wspólna akcja Stowarzyszenia Handlowego

świadomość cyklu życia

Amerykańskiego Przemysłu Drewna Liściastego (AHEC), Royal College of Art (RCA) oraz firmy Benchmark Furniture. Efektem była jedna z ciekawszych wystaw w trakcie London Design Festival „Out of the Woods” prezentowa-na w Victoria & Albert Museum. Zadaniem studentów londyńskiej uczelni było stworzenie sie-dzisk o jak najniższym wpływie na środowisko. Podczas kilku-miesięcznej akcji projektowania i rzemieślniczego wytwarzania krzeseł notowali każdy krok swojej pracy. Adepci projektowania poczuli, że wygląd i wygoda nie są jedynymi cechami, jakie dziś ma spełniać dobry produkt. Tymcza-sem dane trafiały do programu komputerowego, który wyliczył jak ich praca wpłynęła na środowisko.

Jednym z projektantów bio-rących udział w akcji był Sam Weller, tegoroczny absolwent Royal College of Art. Stworzył projekt od nazwą Snelson. To hołd złożony przez młodego dizajnera Kennethowi Snelsonowi, który stworzył zasadę „tensegrity”, zakładającą, że jedyną siłą

W przyrodzie nic nie ginie – stara prawda powraca nieustannie. Sentencja traktowana niegdyś metaforycznie dziś stała się wspólnym mianownikiem wielu wysiłków, w których jakikolwiek pozostawiany przez nas ślad w przyrodzie można badać z niewiarygodną dokładnością

TEKST: JARDA RUSZCZyCZDJęCIA: PETR KREJCI, MARK O'FLAHERTy

Page 102: Design Alive #5/2012

102 dział

designalive.pl

Krzesło Designed Legacy według studenta Michaela Warrena miało być najlepsze, bo najlżejsze. Okazało się jednak, że ilość odpadów z obróbki zdyskwalifikowała jego projekt

Page 103: Design Alive #5/2012

styl życia 103

utrzymującą konstrukcję mogą być naprężenia między jej elementami.

W projekcie krzesła Wellera wszystkie elementy łączy jedynie naprężona nierozciągliwa linka, spięta śrubą rzymską, wykorzy-stywaną w żeglarstwie. Nieskom-plikowana forma a zarazem użycie niewielkiej ilości surowców oraz narzędzi w pozytywny sposób wpłynęło na ograniczenie śladów, jakie jego tworzenie pozostawiło w przyrodzie, takie jak: dwutlenek węgla, dwutlenek siarki czy fosfo-rany. Jego projekt okazał się najbar-dziej ekologicznym ze wszystkich.

Z kolei Nic Wallenberg, ab-solwent Rhode Island School of Design w Stanach Zjednoczo-nych oraz Royal College of Art w Londynie przygotował siedzisko pod nazwą Squeeze. Swój projekt oparł na asymetrycznym wycięciu szczelin, ulokowanych w każdej osi mebla. Pod naciskiem siedzącej osoby, miejsca, w których znajdują się szczeliny, uginają się tworząc wklęsłe powierzchnie – tym sa-mym siedzisko „pracuje” podczas użytkowania mebla, zapewniając komfortową pozycję siedzącą. Wybór materiału nie był przypad-kowy – włókna muszą układać się równolegle w miejscach, w których pojawiają się szczeliny. Stąd zdecydowano się na użycie elastycznego drewna hikory. Wal-lenberg wyeliminował koniecz-ność gięcia drewna przy użyciu energochłonnych maszyn. Ponadto wykorzystał zaledwie pięć śrub.

– Analizowaliśmy wszystko, ilość każdego wykorzystanego materia-łu: drewna, kleju, śrubek, reje-strowaliśmy także każdą sekundę pracy urządzeń. Dzięki temu możliwe było opracowanie pełnej oceny wpływu na środowisko dla każdego z krzeseł – mówi David Venables, dyrektor AHEC na Euro-pę. Istotna jednak okazała się też zmiana w postrzeganiu materiału i oceny tego, co tak naprawdę jest „postawą proekologiczną”. – Prze-mysł wciąż używa tworzyw sztucz-nych, które nie są odnawialne,

a mimo to producenci uznają, że taka postawa jest bardziej pro-ekologiczna, bo np. nie wycinają lasów. A przecież warto pamiętać, że wiele materiałów używanych współcześnie jest bardziej szkodli-wych dla środowiska niż proces wycinki. Selektywna wycinka po-zwala na utrzymanie zdrowych za-sobów leśnych i tworzy miejsce dla nowych drzew. W ciągu ostatnich 50 lat zasoby leśne Stanów Zjedno-czonych wzrosły ponad dwukrot-nie z 5 do 11,4 mld m sześć. Ten wzrost zasobów, w połączeniu ze znacznym zwiększeniem popytu na drewno, to wynik wielolet-niego zaangażowania w zrów-noważoną gospodarkę leśną i odpowiedzialne pozyskiwanie drewna w USA – dodaje Venables.

AHEC wspiera działania służące bardziej naukowemu podejściu do projektowania i budownictwa przy użyciu Oceny Cyklu Życia produktu.– Dzięki tym danym możemy być transparentni w tym, co robimy. Mamy nadzie-ję, że te naukowe dane pozwolą na zwalczenie zjawiska „green-wash”, czyli kreowania proekolo-gicznego wizerunku firmy, która w rzeczywistości wywiera szko-dliwy wpływ na środowisko. Wie-rzymy, że zmienią one powszech-ne opinie na temat materiałów stosowanych przez projektantów i architektów. Chcemy zade-monstrować w najdrobniejszych szczegółach, jaki jest rzeczywisty wpływ drewna na środowisko naturalne – tłumaczy Venables.

Drewno jest jednym z kluczo-wych materiałów projektowania w przyszłości, lecz nie jedynym. Holenderski badacz Aart van Bezooyen, współzałożyciel Ma-terial Stories twierdzi, że żyjemy w najlepszych dla zmian czasach. Na czym miałyby polegać? Van Bezooyen wychodzi z założenia, że obecnie „trwałość” stała się nową religią. Stąd też znaczenie materiałów jako naszego najcen-niejszego, a zarazem jednego z naj-bardziej ograniczonych zasobów.

projektów powstało w ramach akcji. Nie cho-dziło jedynie o zaprojek-towanie krzesła, które będzie służyć przez wiele lat, chodzi również o to, aby już teraz jego design odpowiadał tendencjom projektowania w przy-szłości – podkreśla Harry Richardson z RCA

12

Page 104: Design Alive #5/2012

designalive.pl

104 dział

Taboret Snelson Sama Wellera okazał się najbardziej przy-jaznym środowisku siedziskiem akcji

„Out of the Woods”

Page 105: Design Alive #5/2012

styl życia 105

– Służą nie tylko do wykonywania przedmiotów, są też narzędziami zmian, w których projektanci i architekci mogą odegrać bardzo znaczącą rolę. Sam materiał oczy-wiście nie ocali świata, natomiast istotna jest relacja pomiędzy kon-dycją naszego środowiska a ekono-mią materiałową. Z jednej strony wiem, że użycie tworzyw sztucz-nych w transporcie ogranicza zu-życie energii i surowców, z drugiej jednak tworzywa trafiają do rzek i oceanów, zaśmiecając je na lata – wyjaśnia. Nowy sposób gospodaro-wania zasobami to dla niego szansa na bardziej zrównoważone „jutro”. Przyznaje, że zrównoważony rozwój to coś więcej niż używanie ekologicznych materiałów. – To ra-czej myślenie w kategoriach cyklu życia produktu oraz możliwości jego ponownego zastosowania. To także uczenie odpowiedzialnych nawyków i zachowań. Materiały mogą zmieniać nasz sposób myśle-nia, nasze oczekiwania i przy-szłość – twierdzi. Sam przez ponad pół roku podróżował po całym świecie w poszukiwaniu surow-ców. – Wprowadzam do własnego słownika kategorię „rethink”, czyli przemyślenia alternatywnych zastosowań i strategii, które wcze-śniej nie zostały wzięte pod uwagę. Bliższe spojrzenie na materiały pozwala projektantom zobaczyć produkty jako coś więcej niż goto-we obiekty – wyjaśnia Holender.

Ważną rolę odgrywa wyko-rzystywanie lokalnych zasobów i know-how czy pracy miejsco-wych wytwórców. – Skupiając się na lokalnych materiałach, ogra-niczamy energochłonny trans-port, a także decentralizujemy produkcję, wpierając tym samym lokalne gospodarki – mówi.

Wciąż korzystamy z dobro-dziejstw świata i nie tylko jesteśmy użytkownikami, ale i mimowol-nie „producentami”. Podobne do LCA badania są przeprowa-dzane w wielu innych sferach naszego życia, od lat można już analizować ślad ekologiczny

(analiza zapotrzebowania czło-wieka na zasoby naturalne), ślad węglowy (całkowita suma emisji gazów cieplarnianych) czy tzw. negawaty, czyli zaoszczędzone jednostki mocy – termin wpro-wadzony w 1989 roku przez amerykańskiego fizyka i działacza ekologicznego Amory'ego Lovinsa.

Surowcem, o który w przyszło-ści – jak przewidują naukowcy – będzie się toczyć ogromna walka, jest woda. Wskaźniki są bezlitosne: przygotowanie jednej filiżanki kawy „pochłania” 140 litrów – tyle bowiem potrzeba, aby otrzy-mać niewielką filiżankę napoju. Ta przerażająca ilość to suma zliczana już od momentu uprawy ziaren na plantacji. Wskaźniki wzrastają, gdy przyjrzymy się mleku – tam uzyskanie jednego litra kosztuje naturę 1000 litrów wody, a uzyskanie kilograma wołowiny to zużycie 16 tys. litrów.

Absolutnie nie namawiamy do rezygnacji z porannej „małej czarnej”. Swoje ślady węglowe pozostawiane w środowisku mo-żemy jednak wydatnie ograniczać i w ten sposób wspólnie „projekto-wać” świat. Jedną z największych bolączek współczesnego świata jest ilość emitowanych gazów cieplarnianych, a więc dwutlenku węgla. I tak np. wyłączenie pięciu żarówek 60-watowych, gdy ich nie potrzebujemy ogranicza emisję CO2 o 270 kg rocznie. Odczekanie, aż gorące jedzenie ostygnie, nim wstawimy je do lodówki – to o 6 kg dwutlenku węgla rocznie mniej w przyrodzie. Gotowanie dokładnie takiej ilości wody, jaką potrzebu-jemy by przygotować np. herbatę to ograniczenie emisji CO2 o 25 kg. Jest co robić, by być realnym eko-istą. To zdecydowanie ważniejsze niż powierzchowne zabawy w de-sign–recykling. Często odpad lepiej oddać do przetworzenia w nie-zmienionej formie niż na nowo pokrywać go warstwami lakierów i farb, bo do odzyskania materia-łu wyjściowego znów potrzebne będą potężne nakłady energii.

litrów wody pochłania przygotowanie jednej filiżanki kawy

140

Page 106: Design Alive #5/2012

Najlepsze, najciekaw-sze, najwygodniejsze i najbardziej inspiru-jące restauracje i bary – każdy z nas mógłby

stworzyć własną, prywatną ich listę. Wiele osób z odwiedzania lokali, jeśli nie uczyniło jeszcze sposobu na życie, to przynajmniej część codziennej aktywności po-święca na takie zajęcia jak: wizyta w restauracji, wnikliwe oglądanie jej wnętrz, skosztowanie spécialité de la maison oraz analizę własnych zmysłowych wrażeń. A później, raz w roku, postanawiają wymie-nić swoje spostrzeżenia z innymi specjalistami i w efekcie tworzą ranking najlepszych zaprojekto-wanych restauracji i barów świata.

Wiele restauracji z wyglądu tworzy całą strategię, poczynając od projektu architektonicznego i aranżacji wnętrz. O tym, że lokal jest „dizajnerski”, a więc odpo-wiada na nasze potrzeby i spełnia rozmaite kryteria (np. funkcjo-nalne) decydują goście i ich chęć regularnych powrotów. W każdym roku takich lokali na całym świe-cie regularnie przybywa. Nikt ich nie kataloguje, jednak ich wła-ściciele do rąk otrzymali potężny oręż, a jest nim organizowany od czterech lat konkurs Restaurant & Bars Design Awards. To właśnie tam zgłaszają się lokale, które w aranżacji przestrzeni stosują najnowocześniejsze materiały, ale też sięgają do tradycji, wyposażają je w najodważniejsze projekty różnych pokoleń projektantów.

Jesienią znów poznaliśmy werdykt jurorów (wśród nich znaleźli się m.in. Alberto Alessi, szef marki Alessi i Matthew Clark, założyciel United Visual Artists). Tegoroczne edycja konkursu była rekordowa, przystąpiło do niego ponad 600 miejsc z 60 krajów na wszystkich kontynentach.

To, co nas ujęło w tych zwycięskich to skierowanie uwagi nie na stół lecz na su-fit „podniebienie lokalu”.

DlaPoDniebienia

TEKST: ANNA BORECKA

1

Page 107: Design Alive #5/2012

1. vajra Jaipur (Indie)projekt: Urban Studio

2. the cubeMediolan (Włochy)projekt: Park Associati

3. tondelunaLogroño (Hiszpania)projekt: Picado de Blas

4. paul hamlyn hall w royal opera houseLondyn (Wielka Brytania)projekt: B3 Designers

5. the roXyAuckland (Nowa Zelandia)projekt: Pack

6. les grandes tables de l'ile seguinParyż (Francja)projekt: 1024 Architecture

miejsca 107

designalive.pl

2

3

654

Page 108: Design Alive #5/2012

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

108 miejsca

7. what happens whenNowy Jork (USA)projekt: Metrics Design Group

8. pump roomChicago (USA)projekt: Yabu Pushelberg

9. the gourmet teaSao Paulo (Brazylia)projekt: Alan Chu

10. lolitaLublana (Słowenia)projekt: Trije

7

9

Page 109: Design Alive #5/2012

designalive.pl

8

8

10

Page 110: Design Alive #5/2012

PRO

JEKT

FIN

ANSO

WAN

y ZE

ŚRO

DKó

W F

UN

DU

SZU

PRO

MO

CJI O

WO

CóW

I W

ARZy

W

Jeśli chcesz znaleźć w sklepie dobre polskie jabłko, najlepiej będzie zrobić to w którymś ze sklepów… Londynu, Berlina lub Paryża

Tak, to nie żart, polskie jabłka stały się w ostatnich latach towarem eksportowym. Tak jak Grecja kojarzona jest z oliwkami, a Hiszpa-nia z cytrusami, znakiem

rozpoznawczym Polski stają się jabłka. Jesteśmy największym producentem jabłek w Europie. Nasze owoce, tak po-żądane na europejskich stołach z trudem znajdują uznanie polskich konsumen-tów. Być może smak jabłek wydaje się nam bardziej pospolity od egzotycznych owoców, być może jednak jabłka do-stępne w polskich sklepach różnią się od owoców wysyłanych na eksport. Większa opłacalność sprzedaży owoców za granicę sprawia, że na półki polskich sklepów trafiają jabłka gorszego gatunku. Sadownicy, co zrozumiałe, wolą sprze-

dawać owoce po wyższych cenach, co sprawia, że prawdziwe, smaczne jabłka trafiają przeważnie na zagraniczne rynki. My natomiast posilamy się odmianami sprowadzanymi z USA, a nawet Nowej Zelandii, płacąc za nie odpowiednio wyższą cenę. Tak jednak być nie musi.

Polskie znaczy lepszePodróżując po Polsce łatwo dostrzec,

że w sadach coraz mniej jest wysokich drzew jabłoni – przeważają drzewa niskie nazywane karłowymi. Dzięki temu zbiór jabłek i pielęgnacja drzew jest ułatwiona, co umożliwia sadow-nikom obniżanie ceny ich produk-tów. Jakość naszych jabłek, doceniana za granicą jest coraz wyższa. Starannie selekcjonowane i uprawiane spełniają

najwyższe standardy jakości. To ona świadczy o tym, co w jabłku interesuje nas najbardziej – wspaniałym smaku.

Jak jednak znaleźć dobre polskie jabłko? Od niedawna ramach projektu „Polskie Jabłka Wysokiej Jakości” stwo-rzona została marka „Jabłko Kontrolo-wane”. Ta nazwa oraz towarzyszący jej symbol lupy pokazuje jak wnikliwie kontrolowane są owoce spod tego znaku. Niegdyś gwarantem jakości był sam sadownik i jego dobre imię, a z rekla-macją wystarczyło pójść na drugi koniec wsi. W dzisiejszym świecie najlep-szą gwarancją jest rzetelny certyfikat. Znak jabłka pod lupą daje gwarancję, że kupujemy smaczny, zdrowy owoc.

Jeżeli nie chcemy, aby jabłka w Polsce stały się towarem luksusowym i kosz-towały, tak jak np. w Japonii, cztery

PoD kontrolą

Page 111: Design Alive #5/2012

dolary za sztukę musimy zaakcepto-wać, że zmieniły się polskie sady. Duże drzewa odmian historycznych jabłoni zostały zastąpione przez małe, ale za to bardziej wydajne. Co nie znaczy gorsze – mówi prof. dr hab. Eberhard Makosz, przewodniczący komisji projektu „Jabłko Kontrolowane”. Do projektu wytypowa-no cztery popularne i lubione odmiany jabłek produkowanych w pieczołowi-cie pielęgnowanych sadach: Golden Delicious, Gala, Jonagold i Szampion. Jabłka różnią się między sobą kolorem, kształtem i aromatem, ale wszystkie cechuje potwierdzona jakość, niska kaloryczność i wysokie walory die-tetyczne. Komisja przyznająca prawo do używania znaku, myśląc o naszym zdrowiu i środowisku, weryfikuje też poprawność techniki ich uprawy.

i naturą. To nowocześni, wykształceni fachowcy, potrafiący mądrze posługiwać się środkami ochrony przed chorobami i szkodnikami. Znając procesy prze-biegające w przyrodzie, chronią owoce tak, by w jabłku nie było pozostałości chemicznych szkodliwych dla zdrowia.

Sadownicy skarżą się, że to co najlep-sze z Polskiej ziemi, u nas nie jest doce-niane. Szczególnie przez dystrybutorów i sieci handlowe, nawet te delikatesowe. Polskie jabłka słyną na całym świecie. Zdrowe, nieskażone środowisko, sprzy-jający klimat, duża różnica temperatur w tygodniach poprzedzających zbiory – to powody, dla których polskie jabłka są zdrowe i mają piękny, czerwony rumieniec. No i jak mu nie ulec?Więcej na: www.jablkokontrolowane.plmateriał promocyjny

Smak w zgodzie z naturą

Co ciekawe bardzo ważna jest także wielkość jabłka. Jeżeli, patrząc na zbyt duże jabłko zastanawiasz się, czy dasz radę je zjeść, to być może patrzysz na owoc złej jakości. Przerośnięte jabłka zawierają zbyt dużo powietrza i wody, ich miąższ traci jędrność, a owoce gorzej się przechowują. Smak rozwadnia się i niknie. „Jabłka Kon-trolowane” zachowują prawdziwy, gęsty smak dzięki utrzymaniu rozmia-rów mniejszych niż 8 centymetrów. Są chrupkie, jędrne i smakowite. I do tego możesz zjeść je w całości.

Doświadczeni sadownicy wiedzą też jak znaleźć równowagę pomiędzy nauką

polskie jabłka wysokiej jakości — poznaj je

JONAGOLD GOLDEN DELICIOUS GALA ŠAMPION

styl życia 111

Page 112: Design Alive #5/2012

designalive.pl

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

ABSO

LUT

VOD

KA

112 rzeczy

Reżyser Spike Lee, projektant Oskar Metsavaht, geniusz pop-artu Ron English, rysownik i mistrz tatuażu Dr. Lakra, Jamie Hewlett z ze-

społu Gorillaz – dzięki ich kreatyw-ności limitowane edycje szwedzkiej wódki na trwałe zapisały się w historii światowej popkultury. Teraz przyszedł czas na Polskę. Do stworzenia projektu Absolut Polakom zaproszono Swanskiego.

Od samego początku wiadomo było, że nie będzie łatwo znaleźć symbol, który w sposób jednoznaczny określi polski charakter i siłę narodu. Dlate-go do realizacji projektu zaproszono polskiego artystę, który jest współcze-snym ucieleśnieniem konceptu „wolność i niezależność”, znanym z otwartości w patrzeniu na świat i nowatorskiego

podejścia do sztuki – Swanskiego. Efektem wspólnych pracy marki Absolut i artysty jest efektowna grafika, w której gest „V” łączy się i wyłania z charakte-rystycznego dla artysty florystycznego „gąszczu”. Kontekst natury – ręka w sym-bolu „V” wyłaniająca się z kwitnących roślinnych pnączy – to symbol odra-dzającego się, dynamicznie rozwijają-cego kraju i polskiego społeczeństwa.

– Szukaliśmy takiego artysty, który będzie potrafił stworzyć grafikę ilustrują-cą polski wyrazisty i waleczny charakter. Swanski to wolny, niezależny i wszech-stronny artysta. Tworzy murale, grafiki, ilustracje, animacje a także projektuje ubrania. Inspiracje czerpie z różnych zakątków globu. Nie lubi monotonii. Okazał się idealnym artystą do stworze-nia limitowanej edycji Absolut Polakom – przekonuje Senior Brand Manager marki Absolut, Dorota Durakiewicz.

– Marka Absolut poprosiła mnie o zaprojektowanie unikalnej wersji butelki dedykowanej specjalnie na pol-ski rynek. Koncepcja projektu miała opierać się na naszych podstawowych cechach, jak niezależność i indywidu-alność oraz na tym, jak bardzo waż-nym pojęciem dla naszego narodu jest wolność i to nie tylko w tym histo-rycznym znaczeniu – mówi artysta.

Przygotował kilka projektów. Wybra-ny został ten z symbolem Victorii. – Nie chcieliśmy obciążać się jedynie naszą historią, chociaż była również ważnym elementem mojej pracy. Ten symbol jest tak samo klarowny dla weteranów powstania, jak i dla młodych ludzi. Moją największą inspiracją jest ekosys-tem, natura i panujące w niej twarde zasady gry. Stąd w większości moich prac roślinno-zwierzęcy gąszcz. To taki symbol społeczeństwa i świata, który

ABSOLUTNIE POLSKIEMarka Absolut od lat zaprasza do współpracy największych kreatorów z całego świata. Tym razem padło na Polaka

TEKST: DARIA LINERT

Page 113: Design Alive #5/2012

dział 113

designalive.pl

Marka Absolut należy do Grupy Pernod Ricard. Każda butelka Absolut Vodka jest produkowana w Åhus, na południu Szwecji

Swanski, czyli Paweł Kozłowski (ur. 1980), jest warszawiakiem. Zajmuje

się projektowaniem graficznym, tworzeniem murali, ilustracji, rysun-ków, animacji i teledy-sków. Prowadzi studio projektowo-graficzne

Swanarts.  Stworzył Turbokolor, firmę która

sprzedaje projektowane przez niego ubrania.

nigdy nie stojąc w miejscu, wciąż rodzi się na nowo, umierając zarazem. I to jest w nim piękne – dodaje Swanski.

Absolut jest bardzo zadowolony z efek-tów jego pracy. – W kraju, w którym by-cie wolnym i niezależnym jest wartością najwyższą, oddajemy hołd polskiemu charakterowi. Siła, duma, duch wal-ki – to jest to, co jednoczy wszystkich Polaków od pokoleń. Właśnie o tym jest nowa butelka. Po raz pierwszy globalna marka oddaje cześć polskiemu narodo-wi – ludziom. To ważny, ponadczasowy symbol dla wszystkich pokoleń Polaków. Jest on obecny w ich codziennym życiu: w momentach poważnych, historycz-nych, ale również na koncertach, stadio-nach czy podczas wspólnie spędzonych chwil z przyjaciółmi. Ten symbol to my, Polacy – dodaje Dorota Durakiewicz.www.projektpokolenie.pl, www.swanofobia.com

Butelka Absolut Polakom stworzona przez Swanskiego

Page 114: Design Alive #5/2012

designalive.pl

TEKST: DR AGNIESZKA SZóSTEK*

* Autorka tekstu jest przewodniczącą CHI Polska, (Computer--Human Interac-tion), należącej do międzynarodowego stowarzyszenia ACM największej informa-tycznej społeczności naukowo-edukacyj-nej na świecie

114 w interakcji

Kilka razy zdarzyło mi się ostatnio usłyszeć nastę-pujące pytanie: a kiedy wreszcie przeprowadzisz

prawdziwe badania? Za prawdziwe badania zwykle uważane są ankie-ty wypełniane przez przynajmniej 500 osób ze ściśle zdefiniowanej grupy docelowej lub serie grup fokusowych. Nic prostszego, by skutecznie „zabić” jakąkol-wiek innowacyjną koncepcję.

Nie wiem, ilu z was kiedykol-wiek natknęło się na Nabaztaga, królika podpiętego pod Wi-Fi. Jest on jednym z pierwszych przykła-dów tego, jak można projekto-wać technologie wykorzystujące uwagę peryferyjną. Założenia dotyczące prezentacji informacji peryferyjnej zostały sformułowane już przez Marka Weisera w jego słynnym artykule, który stał się podstawą do rozwoju technolo-gii współdziałających nie tylko z człowiekiem ale też ze sobą i adaptujących się do środowi-ska, w którym się znajdują oraz do przebywających w nim ludzi.

Na tej kanwie powstał Nabaztag (po armeńsku królik) najpierw jako projekt badawczy, a następ-nie komercyjny. Całe urządzenie

składa się z trzech ledów, głośnika, mikrofonu i silnika sterującego zachowaniami uszu królika. W ten sposób jeżeli pozycja uszu jednego z Nabaztagów zmienia się, uszy połączonego z nim przez Wi-Fi innego Nabaztaga automatycz-nie ustawiają się w takiej samej pozycji. W ten sposób Nabaztag jest w stanie przekazać infor-macje przesłane do niego przez Wi-Fi, umie również przekazać newsy, blogi, odtwarzać radio.

W procesie przygotowywania Nabaztaga do stania się produktem komercyjnym zostały przeprowa-dzone badania z użytkownikami, które zaczęto właśnie od grup fokusowych. Tylko jak zbadać to, czy potencjalni klienci byliby zain-teresowani posiadaniem „królika z Wi-Fi”? Uczestnicy fokusów w ogóle nie byli w stanie odpowie-dzieć na takie pytanie. Próbując jednak wykorzystać potencjał ludzi zebranych w grupach fokusowych poproszono ich o wymyślenie pomysłów na to, w jaki sposób taki królik mógłby być wykorzy-stany. Również i to ćwiczenie nie przyniosło żadnych wyników…

Interesujące i inspirujące po-mysły powstały dopiero po tym,

kiedy wybrani użytkownicy niejako „zaadoptowali” wczesne prototypy królików. Wyniki były zbierane w dwójnasób: logując i analizując wszystkie sposoby korzystania z urządzenia, żeby odseparować używane funkcje od nieużywanych oraz przez zbie-ranie informacji od użytkowników dotyczących ich doświadczeń i nowych pomysłów na wykorzy-stania Nabaztaga. Obie te meto-dy sprawdziły się doskonale.

Kiedy obserwuję to, co dzieje się w polskich firmach, niestety zauważam, że wyniki grup foku-sowych często determinują to, czy dane rozwiązanie zobaczy światło dzienne czy jednak niekoniecznie. Problem polega na tym, że każde rozwiązanie, które jest innowacyj-ne i nietypowe będzie wzbudzało co najmniej mieszane uczucia. W związku z tym, zgodnie z dyna-miką zachowań grupowych, gdzie najsilniejszy głos definiuje wynik (przy czym często najsilniejszym głosem jest głos konserwatywny) praktycznie każde rozwiązanie wykraczające poza znany nam świat prawdopodobnie zostanie zabite. Sama widziałam przykła-dy bardzo ciekawych rozwiązań bezwzględnie skrytykowanych przez uczestników takich badań.

Pytanie, które najczęściej pojawia się w tym momencie jest następujące: no tak, ale co w takim razie mamy zrobić? Sugeruję by postąpić podobnie jak zrobiła firma Violet produkująca Nabazta-gi – wypuścić krótką linię swoich produktów lub usług, zaprosić ograniczoną liczbę osób do ich testowania i wnikliwie obserwo-wać, co robią i jak zaoferowane rozwiązanie komentują. I na tej podstawie najpierw usprawnić swój pomysł, a dopiero potem wypuścić go na szeroki rynek. Jest to, co prawda rozwiązanie droższe niż fokusy, ale też zdecydowanie bardziej opłacalne. No i pozwala budować przewagę konkurencyjną w oparciu o dogłębne zrozumienie zachowań i potrzeb swoich klien-tów pozwalające na znajdywanie nowych ścieżek rozwoju, a to prze-waga, którą trudno jest przesko-czyć jedynie kopiując rozwiązania, które już się sprawdziły na rynku.

ZDJę

CIE:

łU

KASZ

SZó

STEK

, MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

jak nie zabić innowacji?

nabaztag to przedmiot komunikujący stworzony przez Rafiego Haladjiana i Oliviera Mévela. łączy się z Internetem za pośrednictwem Wi-Fi i komunikuje z użytkownikiem za pomocą wiadomości dźwię-kowych, świetlnych lub poruszając uszami. Podaje wiadomości takie jak: prognoza pogody, giełda (ekonomia), zanieczyszczenie powietrza, wiadomości dla kierowców czy nowy e-mail

Page 115: Design Alive #5/2012

Roboty przyjęło się przedstawiać w powieściach czy też filmach science-ficton jako skomplikowaną

maszynerię, która tak wizualnie, jak i z zachowania, stara się jak najbardziej upodobnić do człowie-ka. Im trudniejsza do rozróżnienia, tym doskonalsza. Rzeczywistość, a raczej najbliższa przyszłość, przedstawia się jednak inaczej. Odwrotnie. Współczesny robot doskonały, to człowiek obudowany nowoczesną technologią. Takie były moje pierwsze myśli po za-poznaniu się z Tastee, a raczej całą gamą podobnych mu projektów.

Najkrócej mówiąc, Tastee to „łyż-ka” pełna nanoreceptorów, które odczytują smak potrawy, następnie dane są przesyłane do aplikacji zainstalowanej na naszym tablecie, która prezentuje składowe smaku w postaci infografiki i doradza nam co poprawić, by potrawa osiągnęła pożądany smak.

Skoro design ma podnosić standard naszego życia, to nie rozumiem, czemu mamy skupiać się na projektowaniu przedmiotów gorszych od naszych wrodzonych umiejętności. Chyba że słowo standard stosujemy tu dosłownie.

Oczywiście Tastee może być traktowany jako ciekawy gadżet, mała pomoc kuchenna, któ-ra pomoże nam zawsze dobrze poprawić smak. Przynajmniej zupa nie będzie za słona.

Obiekt ten jest jednym z wielu dowodów na to, jak ważne są i będą dane oraz ich szybki przepływ, dlatego w dziedzinie wzornictwa przemysłowego będzie powstawało coraz więcej przed-miotów służących do zbierania i przetwarzania danych a nie tylko pełniących „mechaniczną/fizyczną” funkcję. I to jest jak najbardziej trafny kierunek roz-woju, pozwala na lepsze i szybsze poznawanie otaczającego nas świata, dzielenia się informacjami.

jeżeli masz ciekawy projekt, koncept, to czekam z niecierpliwością! pisz na: [email protected]

* Autor tekstu to jednoosobowa redakcja bloga lowcydizajnu.pl, gdzie łowi projekty perspektywiczne

TEKST: PAWEł ROSNER*

bo zupa była za słona

Film, sztuka, literatura kreowały człowieka na tego, który to maszy-nom będzie mówił, co i jak mają robić, ale obecnie trend zmierza w drugą stronę. Może i dobrze, przynajmniej się nie zbuntują.

Jestem zwolennikiem wielu nowinek technicznych, kocham Internet i korzystam z wielu aplikacji, ale z tych które są, powiedzmy, przedłużeniem zmysłów a nie zastępują je.

Szkoda, że coraz więcej pro-jektów jest nakierowanych nie na ułatwianie, ale wykonywanie za człowieka niektórych czyn-ności. Ciągłe dążenie do zapro-gramowanego ideału albo może programowanie ideału. Ja jednak lubię tą ludzką niedoskonałość, która nieraz doprowadza do wiel-kich zwycięstw i nie mniejszych porażek, ale dostarcza emocji.

tastee elektronicz-na łyżka sprawdza smak potrawy. Jej

walory wyświetla na tablecie wskazując,

czy np. zupa nie jest za słona

łowcy dizajnu 115ZD

JęCI

E: E

LECT

ROLU

x D

ESIG

N L

AB

Page 116: Design Alive #5/2012

designalive.pl

116 test

pozycję. Plus dla projektantów za to, że pomyśleli o tym, aby uchwyty na kubki były nieco głębsze – teraz bez stresu moż-na stawiać otwartą puszkę bez obawy, że się przewróci. Natomiast tył jest bardzo przestronny. W drzwiach i przednich siedze-niach są schowki, które docenią na pewno pasażerowie podczas dłuższych tras. BMW ma też spory bagażnik otwierany pilotem – do pełni szczęścia zabrakło mi tylko automatycznego zamykania.

A jak nowe BMW wygląda od męskiej strony? Wsiadam, trochę się zastanawiam, jak sobie dam radę z tymi wszystkimi nowościami, bo BMW serii 3 jest nimi mocno napakowane, a ja je-stem zwolennikiem prawdziwych samochodów… Bywa, że irytuje mnie już nawet ABS. No ale cóż, elektronika to znak czasów.

Pozycja za kierownicą ustawiona niemal intuicyjnie – szerokość fo-tela, podparcie pod uda, wyso-kość siedziska… Wszystko super. Pozostaje ustawienie kierownicy i lusterek i odpalamy, oczywi-ście włącznikiem START/STOP. Przełączam skrzynię na tryb sport plus i… rewelacja! Automat ośmio-biegowy działa jak w aucie spor-towym. Biegi zmienia szybko, od-powiednio je dobierając, a reakcja na gaz jest natychmiastowa. Wóz

Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po ko-lejnym testowanym samochodzie. Jakież było moje

zdziwienie, kiedy Tomek powie-dział, że zanim ruszę w trasę, to pokaże mi, co i jak mam ob-sługiwać. No i całe szczęście, bo tylu ustawień fotela, trybów jazdy i dźwiękowych powiadomień się nie spodziewałam… Ale tylko na początku wyglądało to tak strasznie, bo po kilkunastu minu-tach jazdy świetnie się odnalazłam.

Mam wrażenie że auto jest prze-ładowane elektroniką, komputer informuje o każdym naszym ru-chu, mnie osobiście trochę to prze-szkadzało. Sama jazda „bmką” była jednak bardzo przyjemna: niby taki niepozorny samochód, ale trzeba się pilnować, bo bardzo łatwo się rozpędza, a przecież pa-nowie policjanci nie śpią. Z drugiej strony takie przyspieszenie to atut, bo można bez stresu wyprzedzać.

Wnętrze dopracowane jest w szczegółach: jasna skóra i brązo-we drewniane elementy wyglądają elegancko, ale nie przytłaczają. Kojarzą mi się z lodami wanilio-wymi w polewie czekoladowej. Przednie fotele mają tyle moż-liwości ustawień, że naprawdę każdy znajdzie wygodną dla siebie

elegant z pazuremNa pierwszy rzut oka przypomina poważnego eleganta. Ale gdy ruszasz, pokazuje sportowy pazur. BMW 320d Modern Line to ten typ limuzyny, którą pokochasz zaraz po wciśnięciu pedału gazuTEKST: ANETA I TOMEK JAGODZIńSCy*

* Autorzy tekstu to pasjonaci motoryza-cji, designu i mody

„zbiera się” przy każdej prędkości i znakomicie się prowadzi, rozkład mas jest idealny! Po przełącze-niu skrzyni na tryb komfortowy, samochód prowadzi się spokojnie, ale nadal dynamicznie. W trybie ekologicznym ma nieco gorsze osiągi, ale za to bardzo niskie spa-lanie. Szybko też doceniam dobre światła i skuteczne hamulce, co przy osiągach auta jest nieodzow-ne. Wrażenie robi też oświetlenie pod podwoziem – może być przy-datne, gdy nocą parkujemy wśród kałuż. Punkty świetlne są też przy każdej klamce i niestety już tak dobrze nie wyglądają, przywo-dząc na myśl tuningi z lat 90.

Zabrakło mi w tym aucie tylko jednego: odpowiedniego dźwięku rzędowej szóstki, niezapomniane-go ze starszych modeli marki BMW. Natomiast w zamian otrzymujemy zużycie paliwa na poziomie nie-przekraczającym 7 litrów na setkę i to przy dynamicznej jeździe w zróżnicowanych warunkach.

W świetle dziennym wersja mo-dern prezentuje się nader agresyw-nie. Wóz ma znakomite proporcje i piękną sylwetkę. Prowadzi się wspaniale. Hasło BMW „Radość z jazdy” jest jak najbardziej uprawnione! Gdy dziś widzę kogoś w nowym modelu BMW serii 3 to lekko mu zazdroszczę.www.bmw.pl

ZD

JęCI

A: M

AGD

ALEN

A RO

DZI

EWIC

Z, M

EDIA

PRE

SSO

+DES

IGN

, MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

BMW

Page 117: Design Alive #5/2012

PRENUMERATAZamów roczną

prenumeratę kwartalnika

Janusz Kaniewskiprojektant

CIąGŁOść

Obecne BMW 3 niewiele różni się od poprzednika. To jedyna rzecz, której Azjaci nie mogą podebrać starym europejskim wytwórniom: ciągłości. Kia może w ciągu kilku lat powstać z niczego i robić ładne samochody, ale tylko fabryka tak stara jak BMW może łaskawie pozwolić publiczności śledzić i komentować w kuluarach zmiany zachodzące na przestrze-ni lat: od zawsze ten sam surowy, niemiecki sznyt; w latach 80. wahnięcie w stronę elegancji spod igły mistrza Ercole Spady; początek xxi wieku to ekstrawaganckie poszukiwanie rzeźby Chrisa Bangle'a, porządkowane, co mało kto wie, przez genialnego, młodego stylistę Davide Arcangelego wypożyczonego na kilka miesięcy przed śmiercią z Pinin-fariny. Dzisiejsza 3 jest bardzo podobna do 5, może nie jest dizajnerskim fajerwerkiem, ale też firma z Monachium czas odmierza epokami, nie sezonami. Klasyczne proporcje i detal, ironiczne potraktowanie motywu światłowodów w przednich reflektorach, szczegółu kopiowanego dziś jak świat długi i szeroki. Tradycyjne „spojrzenie spode łba”, długa maska, kabina osadzona mocno na tylnej osi. Żadnych stylistycznych rewolucji. BMW perfekcyjnie rozgrywa temat „ostatni samochód na świecie”: pośród histerii poszukiwań pojazdu przyszłości, alternatywnych źródeł napędu, optyma-lizacji kosztów produkcji, konstruuje w bogatej Bawarii, rę-kami bawarskich rzemieślników auta takie same od zawsze. Solidne, rozpoznawalne, drogie, klasyczne sedany z napę-dem na tylną oś. Firma może sobie pozwolić na taki wóz jak obecna trójka – perfekcyjnie zmontowany, prestiżowy, ale dizajnersko raczej nijaki: teraz kilka modeli bawarskiej marki będzie tylko – i aż – poprawne zanim w Monachium nastanie następny wizjoner, który na perfekcyjnie dopraco-wanej platformie zbuduje ponadczasowe dzieło sztuki. Pol-ski awans z „kraju na wschodzie Europy” na „kraj na północy Europy” objawia się m.in. zmianą postrzegania właściciela BMW z „najbogatszego buraka z naszej wsi” na „człowie-ka dbającego o prestiż i jakość życia”. Mniej lansu, więcej przyjemności. Jeździłem BMW Z4, ale wybrałem Mazdę Mx 5: cztery razy tańsza, prostsza, bardziej intuicyjna, bardziej „zrośnięta z ciałem”, daje więcej przyjemności z jazdy niż naszpikowany elektroniką, dystansujący kierowcę od szosy niemiecki roadster. Bardziej „moja”. Bo dna prawdziwego BMW to nie lans, tylko dobry samochód dla zamożnego mieszczaństwa. Potem jeździłem Serią 5 i było super. Po-dejrzewam, że Seria 3 dałaby mi „prestiż i jakość życia” a w końcu o to chodzi, nie?

NEWSYPoznawaj rzeczy, ludzi, miejsca i opinie. Czytaj zapowiedzi i relacje.Codziennie

SOCIAL MEDIASledź nas na Facebook+Twitter

SKLEPKupuj oryginalne

produkty nie wychodząc z domu

WIDEOOglądaj ciekawe

projekty i wydarzenia

z całego świata

DESIGNALIVE.PL

bmw 320d modern lineSilnik: wysokoprężny TwinPower TurboPojemność: 1995 ccmMoc: 184 KM (135 kW)Napęd: tylnySkrzynia: automatycznaBagażnik: 480 lMasa własna: 1505 kgDługość nadwozia: 4624 mmZbiornik paliwa: 57 lSpalanie (miasto/trasa): 5,8/3,8 lPrędkość maksymalna: 230 km/hPrzyspieszenie 0-100 km/h: 7,6 sek.Cena egzemplarza testowego: 209 tys. zł

Page 118: Design Alive #5/2012

designalive.pl

118 selekcja

Czas na archeologię polskiego designu. Zanim znajdą się na aukcjach za okrągłe sumy, cennych wykopalisk należy szukać w mieszkaniu cioci, na strychach, w kredensach, w zapomnianych magazynach, w biurach z tamtej epoki. Tam, gdzie czas się zatrzymał, albo gdzie szczęśliwie zabrakło funduszy, by wszystko wyrzucić i wstawić nowe, rzadko lepsze. W pierwszym odcinku wśród wykopalisk design-zwierzęta

Kto z nas nie pamięta szkolnych wycieczek do zoo? Chodziliśmy tam, by poznać zwie-rzęta, dowiedzieć się, jakie są. Uczyliśmy się identyfikować

je po tym jak wyglądają, jakie mają zwyczaje i upodobania. Opisując świat zewnętrzny, ubieramy go w system słów. Każde słowo coś oznacza. Rozumiemy je dzięki zespołowi cech, uznawanych przez nas za charakterystyczne. Po-zwala nam to później dostrzec więcej w dorosłym życiu. A zwierzę rozpoznać nie tylko w ożywionej części świata.

Polskie design-zoo jest niezwykle bogate, a najwięcej przedstawicieli świata fauny znajdziemy oczywiście wśród projektów dla dzieci. Jednym z nich jest Sarenka autorstwa spółki Olgierd Szlekys i Władysław Wincze. Krzesełko i za-bawka – projekt typu „dwa w jednym”, choć stworzony na „cztery ręce”. Projekt powstał w czasie wojny, około 1942 roku, a produkowany był seryjnie przez Spół-dzielnię Artystów „Ład” od roku 1946. Sarenki z warsztatów w Kłodzku trafiały do przedszkoli, dziecięcych przychodni i domów prywatnych. Jeszcze niedaw-no rozmawiałam z kimś, kto napotkał jedną z nich i wydobył ją z zakamarków warszawskiego przedszkola. Dzisiaj te Sarenki, którym udało się przetrwać do XXI wieku są do „upolowania” głównie na aukcjach i rynku wtórnym.

Zupełnie inny jest kolejny projekt. Nie można na nim usiąść. Wprost przeciw-nie, to on, a właściwie ona „przysia-dła”. Sikorka to porcelanowa figurka, przedstawicielka licznej zwierzęcej rodziny, założonej w polskiej cerami-ce lat 50. i 60. Mała, na pierwszy rzut oka niepozorna, a jednak ma w sobie

ogromną siłę wyrazu. Ma wszystko to, z czym kojarzy się nam sikorka. Ptaszek, którego widujemy zimą, wyróżnia się żółtym upierzeniem i nastroszonymi piórkami optycznie zwiększającymi jej ciało. Te znaki rozpoznawcze widzimy w figurce projektu Mieczysława Narusze-wicza z roku 1960. Nie ma zarysu piór, a jednak ptak jest napuszony i wystawia jedynie ogon i drobny dziobek. Jeden z tych, co wyfrunęły w latach 60. z Za-kładów Produkcyjnych Tułowice siedzi w moim domu na półce, nie tylko zimą.

Ssaki i ptaki kojarzą się większości z nas bardzo pozytywnie. Mniej radośnie odnosimy się do płazów. Ja chciałabym przyjrzeć się żabie, którą poza spacerami po łąkach spotkamy również w bajkach, choć nie każda z nich to książę. Projek-tanci Małgorzata i Wojciech Małolepsi wspólnie z Kazimierzem Piotrowskim (Studio M.P.), wyczarowali w roku 1987 Żabkę. Nie trzeba jej całować. Drewniana, prosta forma pokaże swój prawdziwy charakter, kiedy wprawimy ją w ruch. To zabawka dla dzieci i wymaga jedy-nie wyprowadzenia na spacer. Zielona Żaba z Polski, której droga zaczęła się od pomysłu stworzenia zabawki dla syna Małolepszych – Stasia, była produkowa-na i obecna na rynku przez ponad dwie dekady. Sprzedawała ją m.in. „Cepe-lia”. Była też eksportowana za granicę. A w połowie lat 90. można ją było spo-tkać w polskiej Ikei. Potem populacja żab zaczęła spadać w związku z plagą tanich zabawek z Dalekiego Wschodu. Niestety jako produkt nie przetrwała, podobnie jak wiele innych polskich drewnianych zabawek dla dzieci. Twarde prawa ewo-lucji spotykamy wszędzie, również w de-signie. Tu jednak zdarzył się cud i Żabka wskrzeszona przez markę WellDone niebawem ma trafić znów na rynek.

TEKST: DR KRySTyNA łUCZAK-SURóWKA*ZDJęCIA: RAFAł PLACEK

*Autorka tekstu jest hi-storyczką i krytyczką wzornictwa. Wykłada na warszawskiej Aka-demii Sztuk Pięknych. Specjalistka od polskie-go wzornictwa, prowadzi blog o polskim designie designby.pl

polskie zoo

Page 119: Design Alive #5/2012

selekcja 119

Na dziecięcym krzesełku Sarenka

(1942) przysiadła porcelanowa

Sikorka (1960).Tuż obok na

kamieniu zabawka Żabka (1987)

Page 120: Design Alive #5/2012

120

forma podąża za funkcją To zdanie Louisa Sullivana, ma odniesienie nie tylko do architektury jego czasów. Jest aktualne w każdej z epok. I to urzeka mnie w przedmiotach najbardziej. Ponadto lubię, gdy nowy przedmiot odnosi się do tradycji z respektem –

– udoskonala, ale nie zmienia wartości

LOUNGE CHAIRElegancja w czystej postaci ujmuje ponadczasową formą. Picie porannej kawy w tym fotelu to prawdziwa przyjemność. Poza tym posiadanie elementu wypo-sażenia wnętrz sygnowanego nazwiskiem mistrza Charlesa Eamsa to wielka satysfakcja. Fotel i podnóżek 21 640 zł, www.formadeco.pl

wybiera:iwona sołowow właścicielka showroomu Forma Deco Art

NENDOTo japońskie studio projek-towe oczarowuje syntezą designu. Rachityczność przedmiotów i czystość koloru tworzą materię. Ostatnio często odwiedzam ich stronę w poszukiwaniu idealnego przedmiotu i mam już swoje zakupowe typy, np. Thin Black Table z oferty Cappellini. Od 985 funtów, www.nendo.jp

TOLOMEO MEGARodzina lamp Tolomeo Artemide zaspokaja potrzeby nawet najbardziej wybredne-go konesera. Różnorodność modeli i system przegubów, daje możliwość zastosowania w każdym wnętrzu. Moim faworytem jest wersja Mega – dominująca we wnętrzu jednocześnie zachwyca lekkością konstrukcji. 2 550 zł, www.artemide.com

MINI COOPERto samochód, który zyskał drugą młodość i stał się symbolem nieprzemijającego piękna. Przykład połącze-nia najnowszej technologii z poszanowaniem tradycyjnej stylistyki, która zachwyca pokolenia. Aby zaspokoić moją twórczą naturę, pod-jęłabym się zaprojektowania wersji specjalnie dla mnie. Od 80 600 zł, www.mini.pl

fATBOY HEADDEMOCKOdrobinę błogostanu w hamaku wprowadziłam do ogrodu dzięki amery-kańskim projektantom. Paleta dostępnych kolorów, różnorodne faktury materia-łów oraz charakter projektu dają możliwość wykreowa-nia własnej oazy. 1 500 zł www.fatboyusa.com

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE,

WO

JCIE

CH T

RZCI

ON

KA, E

LIZA

BETH

MO

NTA

GNIE

R, JO

ANN

A GO

RZEL

IńSK

A

Page 121: Design Alive #5/2012

designalive.pl

must have 121

wybiera: robert kozyramenedżer, dziennikarz i krytyk muzyczny

BLACK BLANCHEautorstwa elisabeth montagnier.

to zdjęcie mnie zahipnotyzowało. Kiedy zobaczyłem je w galerii, od razu wiedziałem, że będzie moje. nie prze-

staje mnie zachwycać swoją idealną kompozycją. egzemplarz kolekcjonerski

IPAD APPLE znak czasu. Gazety czytam już tylko

w sieci, od której jestem uzależniony. Od 2 099 zł, www.apple.pl

I fIUMIwanna, element serii stworzonej przez

claudio Silvestrina dla Boffi. najwygod-niejsza wanna na świecie. estetycznie–

– dzieło sztuki. Jej minimalistyczna forma idealnie odpowiada mojemu sty-

lowi. 20 200 euro, www.boffi.com

IW390209Portuguese yacht club chronograph

wc Schaffhausen. zegarek, który w genach nosi precyzję sprzętów

do nawigacji. Bez niego czuję się jak bez ręki. Lubię masywne i wyraziste zegarki. Od 95 640 zł, www.apart.pl

BEOLAB 1Bang & Olufsen. zaprojektowane przez Davida Lewisa w 1999, już

ikona. Dźwięk z tych głośników jest genialny. a ja bez muzyki nie istnieję. Do zdobycia tylko na rynku wtórnym.

Od 2 250 funtów, www.ebay.co.uk

Interesują mnie tylko piękne rzeczy o prostej, ascetycznej formie. W tej kwestii nigdy nie idę na kompromis

mniej znaczy więcej

Page 122: Design Alive #5/2012

designalive.pl

TEKS

Ty: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIE:

MAT

ERIA

ły P

RASO

WE

122 wydarzenia

W yznacznikiem jako-ści dóbr konsump-cyjnych są już nie tylko nowoczesne

technologie użyte do ich produkcji, ale to, w jaki sposób zostały one wykorzystane, by jak najlepiej słu-żyć odbiorcom. Indywidualizacja i wygoda w połączeniu z przyjazną formą i innowacyjnością, tworzą komplet składowych elementów dobrego projektu, zaś postępująca humanizacja relacji człowiek-ma-szyna każe skupiać się na predys-pozycjach, ograniczeniach i moż-liwościach ludzkich, co w bardzo widoczny sposób odbija się w światowych trendach panują-cych w designie. Przedmioty użyt-kowe mają nie tylko cieszyć oko czy zaskakiwać niebanalną formą, ale przede wszystkim podnosić jakość życia. Taką funkcję w pro-jektowaniu spełnia ergonomia.

– Arena Design od lat, poza rolą łączenia przedsiębiorców i projek-tantów, edukuje pokazując produk-ty wyróżniające się znakomitym designem a przy tym funkcjonalne i ergonomiczne – mówi Monika Wietrzyńska, dyrektor Areny De-sign 2013. – Design jest nadal zbyt często kojarzony z luksusowym aczkolwiek zbytecznym produk-

Projektowanie ergonomiczne to hasło przewodnie 5. edycji Areny Design w Poznaniu w dniach 5-8 marca 2013 roku

arena ergonomii

tem lub przedmiotem, tymczasem dobrze zaprojektowany mebel, wa-zon, rower, długopis, ultrasonograf czy kosiarka do trawy to produkty przede wszystkim funkcjonalne, wygodne, bezpieczne, dostosowane do indywidualnych predyspozycji.

O ergonomii, co-designie, designie uczestniczącym (inclu-sive design) mówić będą podczas przyszłorocznej Areny Design specjaliści, ergonomiści i projek-tanci z kraju i Europy. Planowane są również wystawy ukazujące ergonomiczne projektowanie w skandynawskim stylu.

Oprócz strefy Forum (konfe-rencje, warsztaty, prezentacje) nieodłączną częścią Areny Design będą ponownie: strefa Kreatywni (młodzi projektanci i uznane studia projektowe), Edukacja (uczelnie wyższe o profilu projektowym), Innowacje (nowoczesne materiały i urządzenia, a także specjalistycz-ne oprogramowanie dla projektan-tów i architektów) oraz Top Design (wystawa produktów nomino-wanych w konkursie Top Design Award). Udział w strefach zgłaszać można do 17 stycznia 2013 roku.

Organizator: Międzyna-rodowe Targi Poznańskie, www.arenadesign.pl

top design award 2013do 17 stycznia można zgłaszać swój udział w top design award – konkur-sie, towarzyszącym wydarzeniu arena design 2013. produkty do konkursu można zgłaszać w obrębie 14 grup te-matycznych, obejmujących praktycz-nie wszystkie sfery kultury materialnej m.in.: przestrzeń domowa, kuchnia, łazienka i wellness, biuro, przestrzeń publiczna i ogrody, oświetlenie, me-dia i sprzęt elektroniczny, motoryzacja i transport publiczny, nauka i medy-cyna, rozrywka i sport, wyposażenie wnętrz, moda i akcesoria. w konkursie mogą wziąć udział zarówno producenci, jak i projektanci z seryjnie produkowa-nymi wzorami, które są na rynku nie dłużej niż dwa lata lub zostaną wpro-wadzone do produkcji w roku 2013.

celem konkursu jest wyróżnienie producentów, którzy w poszukiwaniu swojej drogi do sukcesu, dostrzegają potrzebę inwestowania w dobre, er-gonomiczne wzornictwo. wychodząc z założenia, że design to wszystko, co zostało zaprojektowane z myślą o czło-wieku i podniesieniu jakości jego życia, organizatorzy – międzynarodowe targi poznańskie, chcą zwrócić uwagę na po-trzebę współpracy producenta z pro-jektantem. taka kooperacja pozwala na stworzenie przedmiotów o opty-malnych parametrach, pozwalających w pełni zaspokoić oczekiwania odbior-ców przy jednoczesnym uwzględnie-niu tak kluczowych kwestii, jak choćby opłacalność zastosowania konkretnych technologii czy materiałów.

wzrost świadomości konsumenckiej i konkurencyjności na rynku zmusza przedsiębiorców do produkowania wysokojakościowych, a przy tym pro-dukowanych w sposób ekonomiczny i dostępnych szerokiemu gronu odbior-ców produktów. przyglądając się liście laureatów top design award, łatwo jest stwierdzić, że dobry projekt może dziś stanowić receptę na osiągnięcie wyso-kiej pozycji na rynku i na wyróżnienie się wśród konkurencji. nagrodzone produkty są dowodem na to, że do-bre wzornictwo to większa sprzedaż, a co za tym idzie – większy zysk. suk-ces, który osiągnęły pokazuje, że dobre wzornictwo się sprzedaje. wśród firm, których produkty mogą poszczycić się znakiem top design award, są: hans-grohe, thonet, balma design, zelmer, vox industrie, fun factory, schattdecor, marmorin, flügger, kettal, grohe, klafs czy solaris bus & coach. szczegółowe informacje o warunkach udziału, kry-teriach oceny i procedurach zgłoszenia produktu do konkursu znaleźć można na stronie: www.arenadesign.pl

Page 123: Design Alive #5/2012

designalive.pl

wydarzenia 123

tutaj warto byćTEKST: MICHAł MAZUR

ferie w koloniipierwszy ważny wpis w kalendarzu na 2013 rok dotyczy targów imm cologne. to właśnie w niemieckiej kolonii profe-sjonaliści z branży meblarskiej składają sobie noworoczne życzenia i prezentują najnowsze produkty. niemieckie targi skupione są na tematyce mebli do salonu i sypialni. przez cały tydzień kolonia jest światową stolicą sof, stołów, krzeseł, łóżek i szaf. spotkaniom biznesowym towarzyszą liczne wydarzenia i wystawy. w ramach cyklu design talents, swoje pomysły przedstawiają również młodzi, niezależni projektanci. ważnym, stałym punktem targów jest ogłoszenie zwycięzców pre-stiżowego konkursu interior innovation award na najlepsze produkty. w 2013 roku

istotną częścią będzie kuchenna, druga odsłona livingkitchen. podczas najbliższej edycji swoje oferty zaprezentuje około 1200 wystawców z 50 krajów. wydarzenie potrwa od 14 do 20 stycznia. pierwsze dni zostały zarezerwowane dla ekspertów i biznesu, od 18 stycznia targi będą otwarte dla wszystkich zwiedzających.

na paryskim wybiegumaison & objet w paryżu to jedne z najważ-niejszych targów poświęconych wyposa-żeniu wnętrz. od 1995 roku, z niewielkiej imprezy, przerodziły się w prestiżowe świę-to designu, na którym ogłaszane są trendy na kolejne sezony. nad sekwaną prezento-wane są rozmaite nowości wprowadzane na rynek zarówno przez największe domy

designu, jak i twórczych, młodych projek-tantów z całego świata. to tu kreowane są tendencje, które po kilku miesiącach od-bijają się szerokim echem na targach w me-diolanie. francuski salon dekoracji wnętrz podzielony jest na kilka tematycznych, powiązanych ze sobą wydarzeń. najnowsze meble, tekstylia, dywany, dekoracje ścienne, oświetlenie, wyposażenie ogrodów i ak-cesoria prezentowane są w aż dziewięciu sąsiadujących ze sobą halach. targi maison & objet organizowane są dwa razy w roku. najbliższa edycja odbędzie się w terminie od 18 do 22 stycznia. wykonywanie zdjęć jest dozwolone po uzyskaniu akredytacji.

www.imm-cologne.comwww.maison-objet.com

Wbrew pozorom styczeń to bardzo gorący okres.Marki szykują premiery na kolejny rok

REKLAMA

Page 124: Design Alive #5/2012

124

kalendarium styczeń-marzec 2013STYCZEńimm cologne14–20.01.Kolonia (niemcy)www.imm-cologne.de

Międzynarodowa wystawa mebli, ważne miejsce spotkania wystawców i trendsetterów ze wszystkich liczących się rynków światowych. Organizatorzy stawiają na sprawdzoną formułę, zawartą w określeniach: „Create. Furnish. Live”. Na wydarzeniu istotną częścią są nie tylko targi, ale również przyznawane nagrody Interior Innovation Award. W sumie w czasie wydarzenia pojawi się ok. 1200 marek i firm z ponad 50 krajów świata. Co roku wydarzenie odwiedza ponad 100 tys. osób.

maison & objet 18–22.01.Paryż (Francja)www.maison-objet.com

Targi co roku odbywają się w dwóch terminach: w styczniu i we wrześniu. Historia imprezy sięga 1995 roku, powstała z połączenia kilku innych paryskich wydarzeń. Obecnie targi „uczestniczą w kreowaniu fenomenu mody dla domu” – deklarują organizatorzy. Na paryskim wydarzeniu można oglądać zarówno naj-nowsze projekty dizajnerów z całego świata, jak i wiele propozycji architektonicznych.

toronto design offsite festival21.01–27.01.toronto (Kanada)www.todesignoffsite.com

Przez cały tydzień w Toronto będą prezento-wane najlepsze kanadyjskie projekty, zarówno te wdrożone jak i prototypy. Impreza odbędzie się po raz trzeci. Wydarzeniem żyje całe Toron-to, w wystawy, seminaria i instalacje angażuje się wiele działających w mieście instytucji.

LUTYstockholm design week 4–10.02. Sztokholm (Szwecja)www.stockholmdesignweek.com

Obowiązkowy przystanek dla miłośników skan-dynawskiego wzornictwa. Imprezie towarzyszą dwa ważne wydarzenia: Stockholm Furniture Fair oraz Northern Light Fair. Wydarzenie otworzy swoje podwoje już po raz 62., festiwalem żyje całe miasto – na zeszłorocznej edycji festiwal gościł w 60 przestrzeniach, a w części targowej zaprezentowało się ponad 750 wystawców.

design indaba conference 27.02–3.03.cape town (rPa)www.designindaba.com

Wielka coroczna konferencja i wiele imprez towa-rzyszących, na których pojawiają się najsłynniejsi projektanci świata, by wspólnie rozwiązywać problemy. Design Indaba powstała w 1995 roku, flagowym wydarzeniem imprezy jest konferen-cja, co roku odbywają się też Expo, Simulcast czy FilmFest, a do tego szereg inicjatyw społecznych, warsztatów szkoleniowych, festiwali muzycznych i projektów wzorniczych. W tym roku na konferen-cji pojawi się ponad 30 specjalistów z całego świata.

rovaniemi design week10.02–24.02.rovaniemi (Finlandia)www.rovaniemidesignweek.fi

To najdalej wysunięta na Północ impreza po-święcona projektowaniu. W mieście, kojarzonym głównie ze św. Mikołajem, design zagości już po raz piąty. Organizatorzy nie ukrywają, że położenie geograficzne i aura determinują tematykę każdej kolejnej edycji imprezy – mówią nawet o specjal-nym rodzaju projektowania, nazywanym Arctic Design. Wystawom towarzyszą panele dyskusyjne i spotkania, poświęcone często budownictwu mieszkaniowemu i architekturze, przedmio-tom codziennego użytku, a nawet podróżom i… dobremu samopoczuciu Ludzi Północy.

london fashion week15.02-19.02.Londyn (wielka Brytania)www.londonfashionweek.co.uk

LFW co roku ma dwie odsłony. Przed nami jej edycja zimowa, na której kreatorzy mody z całego świata zaprezentują nowe kolekcje. Pokazy odby-wają się w kilku przestrzeniach. Na poprzedniej, jesiennej edycji goście Tygodnia mieli szansę uczestniczyć w niemal stu pokazach.

MARZECarena design 5–8.03. Poznań www.arenadesign.pl, www.arenadesign.pl

Poznańskie wydarzenie odbędzie się po raz piąty. Od początku Arena Design stawia na wzornic-two, wyjątkowych gości oraz biznes. Na imprezie prezentują się głównie wystawcy z Polski, sprzyja temu profil imprezy – nieodłączną częścią jest kon-kurs Top Design Award, swoje miejsce odnajdują też młodzi projektanci. W sumie Arena Design jest podzielona na pięć stref, obok Top Design są to: Edukacja, Kreatywni, Innowacje oraz Forum. Tematem tegorocznej edycji jest „Ergonomia”.

international motor show and accessories 7–17.03.Genewa (Szwajcaria)www.salon-auto.ch

Motor Show należy do grona najstarszych tego typu imprez na świecie, odbędzie się po raz 83. Z myślą o tym wydarzeniu koncerny motoryza-cyjne przygotowują premiery nowych modeli rynkowych, można zobaczyć również szereg wozów koncepcyjnych, które pokazują kierunki rozwoju motoryzacji. Łatwiej wymienić światowe marki, których w Genewie nie będzie niż te, które już potwierdziły swój udział. Co roku poznaje-my tam ok. stu nowych modeli samochodów.

design days dubai18–21.03.Dubaj (zjednoczone emiraty arabskie)www.designdaysdubai.ae

Pierwsza tak duża impreza poświęcona projekto-waniu na Bliskim Wschodzie oraz w Azji Południo-wej. Wydarzenie nie ogranicza się do prezentacji najlepszych wzorów z ZEA oraz krajów sąsiadują-cych, pokazuje także projekty z obu Ameryk czy Europy. Przed nami druga edycja wydarzenia: DDD zadebiutowały w zeszłym roku, stając się częścią Tygodnia Sztuki. Wydarzenie wówczas odwiedziło 8,5 tys. osób. Program targów obejmuje także seminaria, dyskusje panelowe czy warsztaty.

  www.whitearound.pl

ORYGINALNE SKANDYNAWSKIE MEBLE I DODATKI

REKLAMA

Page 125: Design Alive #5/2012

redakcja designalive®ul. Głęboka 34/4, 43-400 [email protected]./fax: +48 33 858 12 64

Redaktor naczelna: Ewa TrzcionkaDyrektor artystyczny: Bartłomiej WitkowskiDyrektor wydawniczy: Wojciech TrzcionkaDyrektor marketingu i reklamy: Iwona Gachinternational sale: Mirosław Kraczkowskizespół redakcyjny: Marcin Mońka, Daria Linert, Angelika Ogrocka, Anna Borecka, Eliza Ziemińska, Jarda Ruszczyc, łukasz Potocki, Michał MazurWspółpracownicy: Anna Dudzińska Radio Katowice, Agnieszka Szóstek, Aneta Jagodzińska, Krystyna łuczak-Surówka, Dariusz Stańczuk RMF Classic, Tomasz Jagodziński, Paweł Rosner Design alive awards 2012: Agata Kukułkakorekta: Angelika Ogrockaskład i łamanie: UltrabrandLogo i layout: Bartłomiej WitkowskiDruk: Drukarnia Beltrani / Krakównakład: 14 tys. egz.

reklama:[email protected]./fax: +48 33 858 12 64tel. kom.: +48 602 157 857

prenumerata:[email protected]. kom.: +48 602 57 16 37

www.designalive.plRedaktor prowadzący: Marcin Mońka

wydawca: Presso sp. z o.o.ul. Głęboka 34/4, 43-400 CieszynNIP 548 260 62 28KRS 0000344364 Nr konta 59116022020000000153175837tel./fax: +48 33 858 12 64e-mail: [email protected]

na okładceElewacja Pałacu Zgromadzeń projektu Le Corbusiera w indyjskim Chandigarh.Zdjęcie: Christian Wild

Copyright © 2012, Presso sp. z o.o. Kopiowanie całości lub części bez pisemnej zgody zabronione.

Redakcja „Design Alive” nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo reda-gowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia lub reklamy, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z charakterem i regulaminem pisma oraz portalu.

prenumerujDeSignalive*[email protected]

*Prenumerata roczna (4 numery): zwykła 60 zł (oszczędzasz 12 zł), studencka 52 zł (oszczędzasz 20 zł). Więcej na www.designalive.pl/magazyn/prenumerata

Page 126: Design Alive #5/2012

designalive.pl

126 ludzie

ZDJę

CIE:

WO

JCIE

CH T

RZCI

ON

KA

Zacznę dość mocno… Pańskie projekty wyzwalają różne emocje, zmuszają do myślenia, porzu-

cania klasycznych przyzwycza-jeń. Czy czasami nie jest pan uznawany trochę za wariata?

– Nie, chyba nie, a może po prostu nie zdaję sobie z tego sprawy. Zdarza mi się dziwić, że zarabiam na życie tym, co robię. Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie sam design, moją uwagę po-chłania o wiele więcej zjawisk. Wprawdzie design jest jednym z głównych punktów moich zainteresowań i intryguje mnie w nim aspekt estetyczny. Dlaczego estetyka jest aż tak bardzo ważna?

– Dlatego, że estetyka wyraża naszego ducha – gdybyśmy mówili o pisarstwie, np. o poezji, użyliby-śmy może sformułowania „styl”. A styl jest dla mnie sposobem arty-kułowania i łączenia rzeczy między sobą, ich wzajemnego wpływu na siebie. Z tego powodu intere-sują mnie muzyka oraz literatura, w swojej pracy korzystam z tych dziedzin i są dla mnie inspiracją. Często dzieje się tak, że nie zajmuje mnie design i jego treść, lecz idee funkcjonujące w obrębie innych dziedzin, i moc ich przenikania. Dziś jednak często w dyskusjach o designie porzuca się wątek estetyczny na rzecz myślenia o projektowaniu jako procesie...

– Design łączy w sobie wszystkie elementy otaczającego świata. Jest swego rodzaju sacrum. Oczywiście wiele zależy od przedmiotu zainte-resowań i tematów, jakim poświę-cają się twórcy. Design to dla mnie sposób na widzenie przedmiotów,

zbliżania się do nich. Zdarza się, że w projektowaniu dominują sprawy techniczne, wielu projek-tantów to właśnie technologii po-święca więcej uwagi. A w innych projektach skupiamy się bardziej na estetyce. Nieustannie pod-kreślam, że design jest połą-czeniem wielu sfer i zjawisk. Mówi pan często o organicznych materiałach i możliwościach ich za-stosowań. Wiele miejsca poświęca pan ekologii. Wyniósł pan te in-tuicje z dzieciństwa? Z kontaktu z naturą? Czy była to raczej fascy-nacja naturą mieszkańca miasta?

– Właściwie żyłem i na wsi, i w mieście, sporo czasu spędzałem nad morzem, więc miałem bardzo różne doświadczenia. Nie znoszę marnotrawstwa, burżuazyjnej pazerności, nadmiaru. I dlatego wydaje mi się, że jestem kimś cał-kowicie normalnym, lubię dobrze

nie znoszę marnotrawstwa

françois azambourg to twórca wciąż poszukujący nowych materiałów i ich zastosowań. Projektuje dla Hermèsa, Cappellini, Poltrona Frau, Ligne Roset, Cinna, Domestic, Moustache, Kreo czy Saint Luc. Współpracuje z japońskimi firmami zajmującymi się recyklingiem tworzyw sztucznych. Dziesięć lat swojego życia po-święcił na poszukiwania nowych rozwiązań w ergonomii… saksofonu. Badania nad materiałami stały się podstawą dla jego filozofii lekkości i oszczędności materiałów. Laureat wielu nagród, m.in. Villa Medici Hors les murs (2003), Grand Prix du Design de Paris (2004), Concours Top Plastique, Concours du Musée des Arts Décoratifs.

Design łączy w sobie wszystkie elementy otaczającego świata. Jest swego rodzaju sacrum. François Azambourg w rozmowie z Ewą Trzcionką

wykonane rzeczy, które są piękne i funkcjonalne, które zarazem nie są pretensjonalne i nie udają czegoś, czym nie są. Mam bardzo zwyczajne podejście do designu. Taka wiedza pomaga chyba w do-konywaniu właściwych wyborów...

– System, w którym obecnie żyjemy produkuje zarówno rzeczy dobre, jak i złe. Dzisiaj wciąż mamy do czynienia z przeświad-czeniem, że poprzez nieustannie zwiększaną produkcję kraje mogą osiągnąć postęp. A wiemy przecież, że istnieją inne moż-liwości, związane nie tylko z przemysłem i wielką produkcją. Pańskie propozycje i idee to dobra propozycja dla świa-ta na czas kryzysu...

– Kryzysy są dobre, pozwalają dojść do głosu tendencjom, które w innych sytuacjach nie miały-by możliwości by się przebić.

Page 127: Design Alive #5/2012

Naszych bliskich traktujemy jak skarby. Mamy dla nich 15 000 „skarbów” docenianych jako prezent. Upoluj coś niezwykłego. Odwiedź www.CzerwonaMaszyna.pl

Tamakipo japońsku znaczy skarbLaleczka Kimmidoll Tamaki – 59 PLN

Page 128: Design Alive #5/2012

www.lamy.com LAMY Safari. The Bestseller.

Merry Christmas

www.paperbutik.comAutoryzowane salony sprzedaży:KATOWICE: Kaligraf C.H. Silesia tel. 32 605 03 66,KRAKÓW: Kaligraf Galeria Kazimierz tel. 12 433 02 07,LĘDZINY: FerDex ul. Lędzińska 175 tel. 691 884 446, PIŁA: Pentap ul. Rogozińska 11c tel. 67 210 49 20,POZNAŃ: IQ C.H. King Cross Marcelin tel. 61 886 03 74,WARSZAWA: Autograf C.H. Klif tel. 22 531 45 65, Bazarnik ul. Nowy Świat 66 oraz Galeria LIM w hotelu Mariott tel. 22 826 43 34, Kaligraf Galeria Mokotów tel. 22 541 33 46, Wariackie Papiery Galeria Mokotów tel. 604 617 230,WROCŁAW: Stalówka ul. Szewska 44-46 lok. 1A tel. 71 396 37 90, Pegaz ul. Powstańców Śląskich 122 tel. 71 790 56 49.Wybrane salony EMPIK w całej Polsce.