design alive #3/2012

90
iSALONI MEDIOLAN 2012 STOP. POMYśL CYFROWY REWOLUCJONISTA TOM DIXON MIES VAN DER ROHE WILLA W BRNIE JAZDA POLSKA W śWIATOWEJ MOTORYZACJI JESTEM REALISTĄ OSKAR ZIĘTA HERMÈS I KIKI VAN EIJK W JEDNYM OKNIE POLACY NAGRODZENI RED DOT BIEG PO ZŁOTO INNOWACYJNA SIŁA SPORTU DESIGN TRENDY WNĘTRZA ARCHITEKTURA LIFESTYLE NR 3 LATO 2012 CENA 18 Zł (W TYM 5% VAT) STOP. POMYśL 3 INDEX 281581

Upload: designalive

Post on 23-Mar-2016

276 views

Category:

Documents


5 download

DESCRIPTION

Kwartalnik DESIGN ALIVE to jedyny w Polsce, skierowany do szerokiego odbiorcy, magazyn o projektowaniu. Stworzony specjalnie dla Was, wypełnia lukę pomiędzy prasą fachową a pismami lajfstajlowymi i wnętrzarskimi

TRANSCRIPT

Page 1: Design Alive #3/2012

iSALONI MEDIOLAN 2012 stop. pomyśl CyFRoWy REWolUCJoNIstA TOM DIXONMIES VAN DER ROHE WIllA W BRNIEJAZDA POLSKA W śWIAtoWEJ motoRyZACJIJEstEm REAlIstĄ OSKAR ZIĘTAHERMÈS I KIKI VAN EIJK W JEDNym oKNIE polACy NAGRoDZENI RED DOTBIEG po ZŁoto INNOWACYJNA SIŁA SPORTU

DESIgN TRENDY WNĘTRZA ARCHITEKTURA LIfESTYLE nr 3 LAto 2012 cenA 18 zł (w tym 5% vAt)

STOP. PO

MYśL

3

InDeX 281581

Page 2: Design Alive #3/2012

design_alive_210x297.indd 2-3 5/14/12 11:48 AM

Page 3: Design Alive #3/2012

design_alive_210x297.indd 2-3 5/14/12 11:48 AM

Page 4: Design Alive #3/2012

ObJET bY bENETTONSłynna marka odzieżowa wraz ze studiem Fabricia przygotowała ko-lekcję Objet Coloré – ekspozytory do prezentacji pro-duktów Benettona. To na razie unikaty. Można je spotkać w kilku marko-wych sklepach. www.benetton.com

ZDJę

CIE:

Em

AN

UEl

E to

Rto

RA

4 SPIS TREśCI

ŁadnerzeczyŁadne rzeczy

8 NEWSLETTER na dobry począteknowości, wiadomości, ciekawostki

3

RZECZY

23 Renesans ikon z Ćmielowa28 MEDIOLAN 2012 subiektywnie

nowości z targów iSaloni30 MEDIOLAN 2012 Fuori Salone

premiery tygodnia designu w Mediolanie

32 Najlepsi z Najlepszychnagrody Red Dot dla Polaków

80 TEST Japoński gepardMazda CX-5 2.0 Skyenergy

82 MUST HAVE wybierają: Claudia Küchen i Marian A. Kareński-Tschurl

LUDZIE

36 Jazda polskaPolacy w światowej motoryzacji

44 Tom Dixon. Kapitanwywiad z twórcą MOST

48 Jestem realistą Oskar Zięta o przełomowej technologii

88 Wciąż prowadzę śledztwowywiad z Patrizą Moroso

MIEJSCA

19 Wrocławskie centrum inspiracji54 Spotkajmy się pod Parasolem!

dobra przestrzeń publiczna74 MODA Hermèsa zabawy z czasem

okna wystawowe Kiki van Eijk

ARCHITEKTURA

56 Dom jak pamiętnikPerdo Useche w brazylijskiej zieleni

61 Hołd mistrzomMonika Unger o tropikalnym domu Useche

62 Jaffa znaczy piękna apartament w starych murach Tel Awiwu

66 ARCHIKONY Modernistyczna perła w Brniewilla projektu Miesa van der Rohe

TRENDY

40 Technologiczny bieg po złotosport napędza innowacje

76 Betonowa chmura danychskutki cyfrowej rewolucji

78 TECHNOLOGIE Czy pilot musi mieć przyciski?odpowiada dr Agnieszka Szóstek

79 ŁOWCY DIZAJNU 2 minuty. Czas startperspektywiczne projekty łowi Paweł Rosner

WYDARZENIA

24 MEDIOLAN 2012 Czas zatrzymać się i pomyślećrelacja z targów w Mediolanie

84 DOBRZE TO WIDZĘ Kupą mości panowie!apeluje Wojciech Trzcionka

85 Design z widokiem na morzew lipcu Gdynia Design Days i Gdynia Playground

85 Kielce na start w czerwcu rusza Design Centrum Kielce

86 KALENDARIUM Co przed nami?

Page 5: Design Alive #3/2012

DZIAŁ 5

DEsIGNAlIvE.pl

ŁadnerzeczyŁadne rzeczy

Page 6: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

ZDJę

CIA

: sEB

Ast

IAN

Wo

źNIA

K, p

REss

o m

EDIA

+D

EsIG

N, A

RCh

IWU

m p

RyW

AtN

E

6 EDYTORIAL

Krótkie serie, unikaty, persona-lizacja, zrównoważony rozwój, rzemiosło, natura. Jeszcze kilka lat temu takie słowa rzadko poja-wiały się w strategiach wielkich marek. Dziś stają się obowiązkiem. By dotrzeć do konsumenta nowej generacji nie wolno być maso-wym – od dawna mówiła awan-garda zmian. I zdaje się, że właśnie trend przeszedł w teraźniejszość.

Tegoroczne targi wyposażenia wnętrz w Mediolanie to najwięk-sze takie wydarzenie na świecie. I skoro tu widoczna jest zmiana, to znak, że przyszło nowe. Bez wątpienia tok zdarzeń został przyspieszony przez kryzys, a jego oczyszczająca funkcja zmusi-ła do zatrzymania się, refleksji i przedefiniowania pojęć. Konsu-ment nie chce mieć, tylko korzy-stać, a producent nie dostarcza już rzeczy, a emocje.

W tym numerze prezentu-jemy jednak nie tylko to, co nas poruszyło, ale również kto. Z przyjemnością prezentujemy Polaków w światowej motory-zacji i w gronie „Najlepszych z Najlepszych” wśród wyróżnień Red Dot. Ponadto w numerze fascynujące sposoby na przyszłość dwóch projektantów: Toma Dixona i Oskara Zięty. I trzeciego, który wizję przyszłości kreślił 80 lat temu. Przez pryzmat willi z 1930 roku pokażemy mistrzowską myśl

STOP. POMYśL

Redaktor Naczelna

architekta Ludwiga Miesa van der Rohe, którego modernistyczny dom w Brnie wygląda nieprawdo-podobnie aktualnie. Szczęśliwie, od niedawna można go zwiedzać. A modernizm do dziś dostarcza in-spiracji, choćby dla Pedra Useche, który schował prostą bryłę domu w tropikalnej zieleni São Paulo.

Mimo wszelakich uników, nawet gdyby kto chciał, nie sposób omi-nąć sportowej gorączki. I dobrze! Bo zmagania na stadionach, prócz widowiska, to swoisty poligon doświadczalny dla nowych technologii i materiałów. To, co dziś na bieżni, jutro znajdzie-my na sklepowych półkach. Ale zanim kupisz: stop. Pomyśl.

Fran Parentefotograf

Rafał Placekfotograf

Paweł Rosner felietonista

Kolekcjoner butelek Coca-Coli. Od jazdy kultowym Volkswagenem Karmannem Ghiasem woli poruszać się pieszo lub na rowerze. Wielbiciel dżinsów. I apa-ratów, przez które patrzy na otaczający świat. To dla nich porzucił architekturę. Od 2007 roku skupia się na fotografowaniu architektury i wnętrz na całym świecie, co wiąże się z jego kolejną pasją, jaką jest podróżowanie. Jego zdjęcia ilustrowały również kilka książek. Obecnie mieszka w São Paulo, gdzie sfotografował dla nas dom architekta Pedra Useche, idealnie ujmując jego tropikalny charakter. (s. 56)

Absolwent katowickiej „filmówki”. Najchętniej pracuje w obszarze kultury wizualnej przemysłu i biznesu. Lubi na fotografiach tworzyć obrazy przedsięwzięć zmieniających rzeczywistość oraz ludzi, dla których pasja jest motorem tych przemian. W ramach festiwalu filmowego Nowe Horyzonty współtworzył galerię, gdzie sportretował takich reżyserów, jak: Asghar Farhadi, Agnes Varda, Peter Greenaway czy Marta Meszaros. Dla nas w kadrze zamknął Oskara Ziętę i jego ojca. (s. 48)

Autor blogu Lowcydizajnu.pl. Projektowaniem zainteresował się, bo od zawsze wyobrażał sobie wszystko innym, niż jest w rzeczywistości. Jak mówi,

„rodzice” większości rzeczy, których się podejmuje zwą się: „Dlaczego?” i „Jak?”. Woli świat analogowy, choć więcej czasu spędza w tym cyfrowym. W tym pierwszym brakuje mu najbardziej skrótu ctrl+z. Ale są za to Camele! Natomiast, gdyby nie komputer, do tej pory nie narysowałby linii prostej, a bez internetu, by go tutaj nie było. Dla nas w cyklu

„Łowcy Dizajnu” wyławia i komentuje perspekty-wiczne projekty. (s. 79)

Numer 4 już we wrześniu.

Piszcie! Czekamy!Pasjonaci designu, obserwatorzy rzeczy-wistości, amatorzy dziennikarstwa, piszcie! Najlepsze teksty opublikujemy w kwartalniku lub portalu „Design Alive”. Artykuły wysyłajcie na [email protected]

Page 7: Design Alive #3/2012

DZIAŁ 7

DEsIGNAlIvE.pl

Page 8: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

8 NEWSLETTER

23

1

ZIĘTA W OfERCIE PIRELLICorsa Venezia to jedna najdroższych ulic w Mediolanie. Swój flagowy sklep ma tu m.in. marka Pirelli. Pomiędzy drogimi ubraniami i limi-towanymi edycjami motocykli Ducati (oczywiście z oponami Pirelli), natrafimy na deskorolki najbardziej rozpoznawalnego polskiego projektanta Oskara Zięty. Jak wszystko, co Zięta oferuje, również deski zostały wykonane z blachy w opatentowanej przez projektan-ta technologii FiDU, czyli „Freie Innen Druck Umformung” (wolna deformacja ciśnieniem). Deski przez kilka miesięcy można było tylko oglądać, ale zainteresowanie nimi okazało się tak duże, że od kwietnia sklep zaczął je sprzedawać (ceny 220-690 euro). W ofercie są deski: stalowe i miedziane, białe, czarne oraz w naturalnej barwie materiału. To, że nadmuchane powietrzem blaszane deski (nie służą do jazdy, pełnią dekoracyjną rolę) znalazły się w salonie Pirelli, nie jest dziełem przypadku: firma już od pewnego czasu poszukuje twórców tworzących nowe zastosowania do wciąż powstających technologii. www.pzeroweb.com i www.zieta.pl

NA RATUNEK SUGRUZniszczyłeś lusterko samochodowe, nie wiesz, w jaki sposób przymocować antenę, w ulu-bionych przedmiotach pojawiły się ubytki, a jednak za wszelką cenę chcesz je uratować? W sukurs może przyjść materiał, stworzony przez brytyjskie studio Sugru. Firma, opierając się na współpracy z naukowcami, stworzyła pewien rodzaj tworzywa poddający się dowolnemu kształtowaniu. Produkt Sugru to nic innego jak kauczuk silikonowy, który można stosować do montażu, wypełniania obiektów i ich rekonstrukcji. Sugru można łatwo formować, mocuje się ręcznie, po 24 godzinach od zastosowania powstaje z niego twarda, wodoodporna i elastyczna materia. Wiąże się niemal z każdą powierzchnią: metalem, drewnem, plastikiem czy tkaninami. A to oznacza, że może służyć do różnych prac i obiektów: od podstawo-wych narzędzi i urządzeń aż po laptopy. Jego struktura i właściwości sprawiają, że może być stosowana nawet w ekstremalnych warunkach (np. na Antarktydzie). Paczka Sugru, składająca się z ośmiu 5-gramowych porcji materiału kosztuje ok. 10 funtów. www.sugru.com

Page 9: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

NEWSLETTER 9

4

BĘDZIEMY UPRAWIAć KRZESŁANiemiecki projektant Werner Aisslinger, znany m.in. z projek-tu krzesła z siana rozwijanego obecnie przy współpracy z włoską firmą Moroso, wie już, jak będzie wyglądała przyszłość w meblar-stwie. Krzesła czy półki będą nam rosły w ogrodzie. Trzeba będzie tylko pamiętać o ich podlewaniu i odpowiednim formowaniu.Będziemy kupować sadzonki krzeseł?– Żadnej produkcji, po prostu wzrost. Taka jest idea. Kiedyś będziemy siedzieć na krzesłach, które urosły.To będziemy na te krzesła bardzo długo czekać...– Niekoniecznie. W Tajlandii występuje gatunek bambusa, któ-ry ma dziennie 30 centymetrów przyrostu! Ja pokazałem projekt, który częściowo urósł, a częściowo został ukształtowany z wyrośniętych już pędów. Po prostu zabrakło czasu przed pokazem w Mediolanie. Ale takie krzesło faktycznie może urosnąć. To tylko kwestia czasu. W Berlinie mamy małe poletko, na którym rosną nam trzy krzesła (śmiech). Oczywiście, w Europie przyrost roślin zawsze będzie słabszy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby krzesła uprawiać w Azji.Czyli znowu produkcja w Chinach!?– Tak może być. Moim marzeniem jest tak zmutować genetycznie roślinę, że będzie ona bardzo szybko rosła i bardzo szybko „drew-niała”. Marzy mi się po prostu roślina produkcyjna. To jednak na razie czysta koncepcja, projekt na pojutrze. www.aisslinger.deWięcej o niemieckim projektancie na www.designalive.pl

SYfON POWRACA!W PRL-u syfony obecne były w prawie każdym domu. Po upadku komunizmu zastąpiły je plastikowe butelki z wodą mineralną. Z obliczeń ekologów wynika, że co roku każdy z nas opróżnia i wyrzuca 550 pustych butelek po wodzie, powodując ogromne zanieczyszcze-nie środowiska. Dlatego znów modne staje się używanie dystrybutorów, w których zwykłą kranówkę nasyca się dwutlenkiem węgla z wymiennych nabojów. Firmy zauważyły ten trend i coraz mocniej stawiają na ten sektor. Działająca również w Polsce spółka Soda-Club (największy na świecie producent urządzeń do przygotowywania napojów gazowanych, który pierwszy tego typu produkt wprowadził na rynek już w 1903 roku) do zaprojek-towania nowego syfonu zatrudniła znanego amerykańskiego dizajnera Yvesa Béhara (na zdjęciu). Prezentacja urządzenia, umożliwiającego nasycanie gazem wody i dodawa-nie syropu smakowego w celu uzyskania orzeźwiającego napoju, odbyła się w kwietniu w Mediolanie. – Proponuję, aby tym projektem zmienić nasze przyzwyczajenia i odejść od plastikowych butelek – powiedział nam Yves Béhar na prezentacji w Leonardo da Vinci Museum of Science and Technology. – Nie tylko ratujemy świat przed zasypaniem plastiko-wymi butelkami, ale również przed emisją szkodliwych substancji, bo ktoś te butelki musi przecież wyprodukować, a potem przetransportować. Możesz ponadto sam komponować napoje. Nie musisz jechać do sklepu po sok. Wystarczy woda z kranu i pomarańcza. Można nawet robić colę z syropu. W wielu miejscach na świecie nie trzeba nawet filtrować wody. Tam gdzie mieszkam, w Nowym Jorku i San Francisco, woda jest fantastyczna. All you need is water! – dodał Béhar. Ok. 500 zł, www.sodastream.pl, www.sodastreamsource.com

6

5

O DESIGNIE NIEMAL WSZYSTKOO tym, co łączy osiągnięcia starożytnych z zupełnie współczesnymi projektami możemy przekonać się, sięgając po wydaną po polsku znakomitą książkę autorstwa Penny Sparke. Czyta się ją niemal jednym tchem. Penny Sparke, znakomita historyczka, zdecydowała się zaprezentować historię światowego designu w odniesieniu do zja-wisk społecznych i kulturowych. Nie epatuje nazwiskami i datami, w zamian oferując intrygującą opowieść. Zdecydowała poruszać się po pięciu obszarach wzornictwa, które jednak potraktowała nowocześnie. Punktem wyjścia stał się moment, w którym zaczęto odróżniać projektowanie od „wytwarza-nia”. Na kilkuset stronach zetkniemy się nie tylko z najsłynniejszymi projektami, ale także z muzyką... Sex Pistols. Penny Sparke „Design – historia wzornictwa”. Wydawnictwo Arkady. Warszawa 2012. 79 zł

SANKI NA... LATOW upalne lato na stok? Czemu nie. Polski projek-tant Szymon Hanczar stworzył sanie z kółkami, które doskonale sprawdzą się wiosną, latem i je-sienią. Sanki „We never give up!” (nazwę od nich przyjęła wystawa, która w kwietniu była pokazy-wana w Mediolanie) są minimalistyczne i bardzo nowoczesne, swobodnie skorzystamy z nich na wszelkich płaskich i spadzistych powierzch-niach. Wykonane z metalowej ramy, do której przylegają kółeczka oraz drewnianego siedziska sanki mogą być wykorzystywane w wielu miejscach w mieście, jak parkingi czy ulice. Ich projektant zwraca uwagę, że mogą pełnić także funkcję mobilnego szezlonga w apartamentach. Są dwuosobowe, więc dodatkowo dają możli-wość integracji. Wykorzystywane jako pojazd potrafią rozwijać dużą prędkość. Sanki powstają na indywidualne zapytanie. www.hanczar.com

tEKs

t: R

EDA

KCJA

ZD

JęCI

A: p

REss

o m

EDIA

+D

EsIG

N, J

UlI

AN

lEC

hN

ER, J

ęDRZ

EJ s

tElm

AsZ

EK

Page 10: Design Alive #3/2012

10 NEWSLETTER

7

LAMPA LUBI SIĘ ZMIENIAćSą dziesiątki podobnych, wiszących lamp. A jednak Holo ma nad nimi pewną przewagę, bo zawiera niespodziankę. Podczas użytkowania potrafi... zmienić barwę. Za tym projektem stoi urodzona w Polsce, choć na stałe mieszkająca we Wiedniu, Patrycja Domańska. Pozornie Holo niczym szczególnym się nie wyróżnia. Wystarczy jednak ją włączyć, odczekać chwilę – aż do momentu, gdy rozgrzeje się do temperatury 31 st. C i już mamy zapowiadaną niespodziankę. Lampa oryginalnie pomalowana na kolor turkusowy zmienia barwę na białą. Wszystko ze względu na użyty materiał: wykonany z aluminium klosz pokryto farmą termochromową, która zmienia się pod wpływem temperatury. W momencie wychładzania klosz powraca do barwy podstawowej, czyli turkusowej. Zmiana kolorów następuje jednolicie: sprzyja temu zarówno użyte w projekcie aluminium, jak i jej obły kształt. Prototyp. www.patrycjadomanska.com

SCHODY DO NIEBAMarka Moooi oraz magazyn „Frame” zorganizowały konkurs dla projektantów, którego główna nagroda wyniosła 25 tys. euro, a w jury zasiadał sam Philippe Starck. Spośród prawie 900 projektów z 80 krajów świata najlepszy okazał się obiekt stworzony przez Holendra Bertjana Pota. Nagrodzono jego instalację świetlną Stairway to Heaven. Bez wątpienia to mniej praktyczny przedmiot niż moglibyśmy się spodziewać. Jednak marka Moooi, której szefem jest Marcel Wanders, słynie z uwielbienia dla zaskakują-cych i łamiących prawidła logiki rozwiązań. System oświetleniowy Pota opiera się na... drabinie, która zwisa z sufitu. Jej ramiona oraz szczeble są dokładnie inkrustowa-ne żarówkami, stosowanymi najczęściej podczas karnawałowych zabaw. – Wszystko rozpoczęło się w momencie, gdy dla naszego studia zamówiliśmy drabinę oraz światełka na imprezę karnawałową. Obie przesyłki dotarły do nas w tym samym czasie, a mnie ich połączenie wydało się idealnym rozwią-zaniem – przyznaje holenderski projektant. Bertjan Pot jest absolwentem Akademii Designu w Eindhoven, pracującym m.in. dla Moooi, Moustache, Arco czy Goods. Produk-cją nowego projektu zajęła się już marka DH PH, gdzie funkcjonuje pod nazwą Do-wnstairs. Od 5 300 euro, www.bertjanpot.nl

10

8

DEsIGNAlIvE.pl

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

PRE

SSO

MED

IA+D

ESIG

N, M

ATER

IAŁY

PRA

SOW

E, P

ARIS

TSI

TSO

S

SZTUCZNA PARAStudenci Bezalel Academy of Art and Design w izraelskiej Jerozolimie stworzyli dotykową szy-bę samochodową. Po włączeniu programu „Zaparowanej szyby” dzieci mogą na niej rysować palcem, albo bawić się w interaktywne i rozwijające gry. Jednak możliwości zastosowania prototypowego urządzenia są dużo szersze, praktycznie nieskończone. – Głównym celem tego projektu jest wzmocnienie więzi pomiędzy pasażerami pojazdu oraz otaczającym ich światem – przyznają profesorowie uczelni oraz studenci realizujący projekt w kooperacji z General Motors. Najważniejsze w tym pomyśle jest zwrócenie uwagi na informację, którą ktoś chce nam przekazać. Okno w samochodzie, ale i autobusie, metrze czy tramwaju staje się platfor-mą, dostępną innym uczestnikom podróży. Wystarczy delikatnie wypisać palcem myśl, urzą-dzenie je zbiera i przetwarza, by następnie ją „udostępniać”. Uczestnicy procesu komunikacyj-nego zarówno wewnątrz pojazdu, jak i ci znajdujący się poza nim, mają szansę na nawiązanie kontaktu. Informacja zaczyna funkcjonować w dwóch równoległych światach. Czy projekt się spopularyzuje – przekonamy się w najbliższych latach. Warto jednak zapamiętać jego nazwę: GM / Bezalel 2/3 Future Lab Rear Passenger Seat Window. www.bezalel.ac.il

HAYON NA RĘKUSłynny hiszpański projektant Jaime Hayon, znany przede wszystkim jako projektant ceramiki i mebli, sięgnął w ostatnich miesiącach po ze-garki. Wraz z Ianem Lowe założył firmę Orolog i pod jej szyldem projektuje czasomierze. – Moja żona jest Dunką i gdy gdzieś zostawiałem swój zegarek, ona zawsze wołała za mną: „Zabieraj swój Orolog!”. I tak już zostało – śmieje się w rozmowie z „Design Alive” Hayon. Zegarki Orolog cechuje prostota i zastosowa-nie klasycznych elementów, również klasycznej typografii w odniesieniu do cyfr umiesz-czonych na tarczy. Jak dotąd powstały trzy modele nowych czasomierzy, każdy z nich oprócz wskazywania godziny, został wyposażony w datownik oraz stoper. Zegarki są produkowane w Szwajcarii, wszystkie pojawią się w limitowanych seriach do 1 000 sztuk. Są wodoszczelne, kwarcowe, powstały z nierdzew-nej stali, mają rożne obudowy, z którymi kontrastują paski wy-konane z najwyższej jakości skó-ry. Producent nie podaje jeszcze ich ceny. www.hayonorolog.com, www.hayonstudio.com

9

Page 11: Design Alive #3/2012

NEWSLETTER 11

DEsIGNAlIvE.pl

fERRARI WE WŁASNYM DOMUFerrari wiosną otworzyło swoje podwoje dla zwiedzających: w rodzinnym mieście założyciela marki – Modenie – powstało muzeum, które powinno znaleźć się na trasie podróży każdego miłośnika motoryzacji. Museo Casa Enzo Ferrari otwarto w marcu. Mieści się dokładnie w miejscu, gdzie kiedyś stał dom, w którym Enzo Ferrari przyszedł na świat w 1898 roku. Zachowano oryginalne mieszkanie wraz z dawnymi warsztatami, łącząc je z futurystyczną galerią. Uwagę zwraca konstrukcja z pokrytego żółtą barwą aluminium – to kolor Modeny, a zarazem barwa, która stała się tłem dla znanego na całym świecie logo Ferrari. Kształtem obiekt przypomina maskę samochodu. Muzeum wybudowano kosztem 18 mln euro. Projekt zrealizowało studio Future Systems z Londynu. W muzeum można prześle-dzić całą historię rozwoju Ferrari – wiele pojazdów (także tych historycznych) jest eksponowanych jak dzieła sztuki. W stałej kolekcji znajdują się także samochody innych znaczących i ważnych marek jak: Alfa Romeo 40-60 z 1914 roku, Alfa Romeo RL Super Sport Mille Miglia stworzone w 1927 roku czy Alfa Romeo Bimotore z 1935 roku. – Ten obiekt to hołd złożony mojemu ojcu, który głęboko umiłował Modenę. Teraz każdemu dajemy okazję, by dowiedział się więcej o człowieku, jego historii i związkach pomiędzy miastem a światem silników. Museo Casa Enzo Ferrari jest doskonałym uzupełnieniem muzeum w Maranello, innym ważnym miejscem dla mojego ojca – przyznawał Piero Ferrari podczas inauguracji muzeum w Modenie. Łączna powierzchnia muzeum to około 5 000 m kw., oprócz części wystawowej obejmuje także salę wykładową z cyfrowym centrum dokumentacji, salę konferencyjną, salę do projekcji filmowej, sklep oraz kawiar-nię. Muzeum jest czynne codziennie w godz. 9.30-19.00. Bilety kosztują od 9 do 13 euro. www.museocasaenzoferrari.it

śWIATŁO Z PRZESŁANIEMLampa Nomad zaprojektowana przez pochodzącego z Belgii Alaina Gillesa to propozycja uniwersalna. Powstała z bardzo humanistycznych pobudek, aby umożliwić jak największej liczbie osób dostęp do światła w chwili, gdy za oknami panuje już zmierzch. – Stworzono ją po to, aby zaspokoić potrzeby ludzi mieszkających w różnych częściach świata, które mają utrudniony dostęp do elektryczności, albo nie mają go w ogóle – opowiada nam Alain Gilles. Belgijski projektant postanowił stworzyć alternatywę dla lampek naftowych, które wprawdzie są wykorzystywane jako źródło światła, zdarza się jednak że są sprawcami pożarów. Lampa została wyposażona w panele solarne, które przechwytują energię słoneczną. Po pełnym załadowaniu Nomad potrafi świecić ok. 6 godzin. Jest bardzo prosty w obsłudze, jednym przyciskiem regulujemy różne ustawienia (jak np. natężenie światła). Jest też odporny na wstrząsy. Powstał po to, aby ludzie w mniej rozwiniętych krajach mogli dłużej pracować w swoich domach, a ich dzieciom umożliwić wieczorne odrabianie lekcji. Lampę wykonano z tworzywa ABS, tworzy ją 12 diod. Istnieje możliwość za-silania ją także innymi źródłami energii. Ponadto, korzystając ze zgromadzonej w lampie energii, możemy doładować np. telefon komórkowy. Projektant założył bowiem, że z jego pomysłu będą również korzystać mieszkańcy krajów bardziej uprzemysłowionych. Nomad powstał dla marki O'sun. Cena nie jest jeszcze znana. www.o-sun.net

1311

KIERUNEK PRZYSZŁOśćJeden z największych polskich producentów biżuterii – marka Yes niedawno obchodziła swoje 30-lecie. Teraz jednak spogląda wyłącznie w przyszłość i wprowadza nową wersję logotypu. Nowe logo Yes: czarne litery na białym tle, pełne emocji i elegancji, symbolizuje innowacyjny charakter firmy jubilerskiej, która podejmuje wciąż nowe wyzwa-nia. Rebrandingiem zajęło się wielokrotnie nagradzane Mamastudio, specjalizujące się w tworzeniu kompleksowych systemów identyfikacji wizualnej. Styl nowego logotypu łączy prestiż z nowoczesnością. Wyraża również najważ-niejsze cechy marki: emocjonalność, indywidualizm, design. Poprzedni logotyp, drugi w historii firmy, był wizualną wizytówką Yes od 1999 roku. www.yes.pl 12

Page 12: Design Alive #3/2012

12 NEWSLETTER

NIERUCHOMY POKAZ MODYSzósta, kwietniowa edycja FashionPhilosophy Fashion Week Poland w Łodzi, zdaniem obserwatorów, była najlepszą ze wszystkich dotychczasowych. Organizatorzy pokazali, że Polska projektantami stoi i ma się czym chwalić. Nas na Tygodniu Mody zaskoczył pokaz Maldorora, którego projektanci nie chodzili po tradycyjnym wybiegu, a nieruchomo stali pod ścianą. Grzegorz Maldoror Matląg zasłynął tym, że nie tyle szyje, co konstruuje ubrania, upinając tkaninę bezpo-średnio na manekinie. A teraz jeszcze zamienia modeli w manekiny. Kolejna edycja Fashion Week już jesienią. www.fashionweek.pl, www.maldoror.pl

SZCZĘśLIWA TRZYNASTKAMowo Studio, czyli Monika Elikowska-Opala (ur. 1983) i Wojciech Opala (ur. 1980) zostało zaliczone przez prestiżowy włoski magazyn

„Interni KingSize” do grona 13 najbardziej obiecujących grup projekto-wych na świecie. Magazyn, ukazujący się co roku w kwietniu podczas największych na świecie targów designu w Mediolanie, zestawił Polaków z projektantami z Włoch, Brazylii, Szwecji, Hiszpanii, USA i Słowenii. Mowo Studio powstało w 2010 roku. Jego twórcy ukończyli Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu na wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa. Za projekt brodziko-wanny Jena dla firmy Marmorin otrzymali przed rokiem Red Dot Design Award Honourable Mention. Studio zaczynało od projektowania produktów autorskich w limi-towanych seriach, często wykorzystując naturalne materiały oraz łącząc tradycję z nowoczesnością. Obecnie skupia się na współpracy z przemysłem i tworzeniu nowych wzorów dla takich firm jak Marmo-rin, Fameg, Delivie, czy Harpia Acoustics. www.mowostudio.pl

NA PIERWSZYM PLANIEPochodzącą z Seulu Lunę Seo interesują bardzo różne projekty. Tworzy siedziska, szafki, inspiruje się m.in. geometrią. Zajmuje ją także biżu-teria, którą traktuje nie tylko jako element ozdobny. Tworząc ją, stara się również zadawać pytania. Dlatego też zdecydowała się stworzyć na-szyjnik pod nazwą 92.5 necklace. – Dlaczego zwykle staramy się ukrywać to, co naprawdę ważne? Odpowiedzi na to pytanie szukam wszędzie, nawet w takiej formie, jaką jest biżuteria. A w niej zwykle zapięcie jest ukryte gdzieś z tyłu, nieważne i niewidoczne. Odpowiadając na pytanie, postanowiłam odwrócić proporcje i ukazać zapięcie na pierwszym planie – przyznaje Luna Seo. Naszyjnik jest produkowany w Seulu, powstaje z połączenia srebra oraz innych metali. Zawiera 92,5 procent czystego srebra, i stąd też jego nazwa. Każdy egzemplarz ma wygrawerowany numer. 100 dolarów, www.luna-seo.com

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

PRE

SSO

MED

IA+D

ESIG

N, M

ATER

IAŁY

PRA

SOW

E, M

ARTJ

E VA

N G

ASTE

L, K

PICT

URE

S.PL

ROMAN MODZELEWSKI: REAKTYWACJAIkony polskiego designu, fotele Romana Modzelewskiego, które nigdy nie trafiły do produkcji i przez lata były znane jedynie ze zdjęć bądź okolicznościowych wystaw wreszcie trafiają do produkcji. Miłośnicy polskiego wzornictwa na tę chwilę czekali ponad 50 lat. Trzy klasyczne modele foteli wyprodukuje nowa marka Vzór. Za „przywróceniem” ikonicznych foteli stoi Jakub Sobiepanek, absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ich reaktywacja nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie wsparcie Krystyny Łuczak-Surówki (badaczki polskiego wzornictwa), Tomka Rygalika (projektanta i promotora pracy magisterskiej Sobiepanka) oraz Wery Modzelewskiej, wdowy po Romanie Modzelewskim, która udzieliła młodemu polskiemu dizajnerowi licencji na wdrożenie projek-tów męża. Oryginalne fotele nie miały nazw, Sobiepanek także postanowił nie nazywać ich na siłę: stąd trzy modele w nazwie noszą inicjały projektanta oraz rok, w którym zostały zaprojektowane. Kolekcję tworzą więc: rm58 (najsłyn-niejszy, powstały z tworzyw), rm56 (stworzony ze sklejki) oraz rm57 (model tapicerowany). Wszystkie będą produkowane w Polsce. Cena od 1 680 zł, www.vzor.pl. Więcej o projekcie na www.designalive.pl

16

15

17

14

Page 13: Design Alive #3/2012

NEWSLETTER 13

DEsIGNAlIvE.pl

KARIMOKU ZNACZY DREWNOJak w twórczy sposób wykorzystać 70-letnią tradycję i wzbogacić ją o najnowsze technologie przekonuje japońska marka Karimoku New Standard. Powstała jako znak towarowy działającej od lat 40. XX wieku firmy Karimoku Furniture Inc. i wciąż pozostaje wierna produkcji meblowej. Szefowie nowej marki przyznają, że są jedną z najbardziej innowacyjnych firm w Japonii. Od wielu innych wyróżnia ich wysoka jakość produktów meblowych, wprowadzonych jednak do codziennego życia. Projektanci pracujący dla marki reagują szybko na wszystkie nowe trendy, przenosząc je do swoich produktów i za-spokajając indywidualne gusta, i style życia. Filozofia firmy opiera się na zrównoważonym wykorzystaniu zasobów leśnych, eksperymental-nym zastosowaniu nowych metod produkcji oraz znalezieniu równo-wagi pomiędzy globalnym środowiskiem naturalnym i lokalną branżą produkcyjną. Swoje meble firma wytwarza z zasobów drzewnych obecnych w Japonii, a więc klonu, kasztanu oraz dębu. Do produkcji stosuje drzewa o małej średnicy, które wcześniej wykorzystywano jedynie do produkcji papieru. Szefowie firmy podkreślają również znaczenie rzemiosła w produkcji. Jak dotąd nowa marka stworzyła kilkanaście modeli mebli, a także akcesoria domowe. Uwagę zwracają bardzo proste siedziska, wśród nich m.in. Tones, Pen czy Torii-S. Na tegorocznej edycji iSaloni w Mediolanie zaprezentowała dziewięć prototypów, które do produkcji trafią jeszcze w tym roku. Ceny roz-poczynają się od kilkuset euro. www.karimoku-newstandard.jp

Reklama

DOKąD ZMIERZAMY? SKALSKA CI POWIEAby odnaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania dotyczące przyszłości, wyszukać inspiracji bądź też po prostu zaspokoić swoją ciekawość dotyczącą nowych zjawisk – warto odwiedzić nowy blog. Za tą inicjatywą stoi VanBerlo, jedna z wiodących europejskich agencji zajmujących się strategią i projektowaniem. Holenderska firma bada różne kategorie produktów. Zajmuje się analizą nie tylko trendów, ale również ich szerszych powiązań. Z agencją od ponad 10 lat jest związana polska tren-dwatcherka Zuzanna Skalska. Od lat bada trendy współczesności. Teraz swoją wiedzą, spostrzeżenia-mi i wrażeniami dzieli się z czytelnikami. Platforma pod nazwą 360° Inspiration w sposób pragmatyczny i racjonalny stara się przedstawić otaczającą nas rzeczywistość. Jeśli więc poszukujecie odpowiedzi na pytania, jakie stawia przed nami wciąż zmieniają-cy się świat, zajrzyjcie na: www.360inspiration.nl

19

18

Page 14: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

NAMIOT NAD GŁOWąTentlamp, produkowana ręcznie w niewielkiej holenderskiej manufakturze to połączenie dwóch światów: kruchej materii, jakim jest ceramika oraz materiału odpornego na niedogodności aury. Tentlamp to po holendersku lampa-namiot. I takie też budzi pierwsze skojarzenia. Zaprojektowała ją Lotty Lindeman, absolwentka Akademii Designu w Eindhoven, specjalizująca się głównie w meblach oraz oświetleniu. Tentlamp jest odporna na warunki atmosferyczne, dlatego można jej używać zarówno we wnętrzach, jak i w ogrodzie. Poddaje się regulacji, dlatego jeśli użytkownik sam decyduje o jej wymia-rach – jeśli dysponuje odpowiednią ilością przestrze-ni, może rozwinąć ją do rozmiarów przekraczających grubo ponad metr. Każda lampa jest wyposażona w ceramiczny koralik, który pełni nie tylko funkcje dekoracyjne; przede wszystkim strzeże równowagi, a także służy do regulacji wysokości. Lampy są pro-dukowane w rożnych kolorach, w podstawowych wariantach mają średnicę: 60, 100, 120 centymetrów. Od 2 800–3 295 euro. www.lottylindeman.nl

REKORDOWE KRZESŁOKrzeslo Masters, stworzone przez Philippe Starcka dla marki Kartell bije rekordy popularności. Tylko w sześć miesięcy sprzedano 100 tys. egzemplarzy na całym świecie. Krzesło stało się sukcesem sprzedażowym i notuje jeden z najlepszych wyników w historii Kartella. Masters bywa nazywane „krzesłem--hybrydą”, a jego projektant składa hołd trzem ikonom designu: krzesłom Series 7 projektu Arne Jacobsena, Tulip Eero Saarinena oraz Eiffel Chair Charlesa Eamesa. W tym projekcie forma wynika bezpośrednio z jego funkcji. Oparcie w Masters przyjęło formę splotu linii, które gromadzą się wokół siedziska. Jego fantazyjność jest podporządkowana funkcji, a Starck poszukując nowych rozwiązań korzysta z tego, co jest już znane. Marka postanowiła pójść za ciosem i na tegorocznej edycji Salone Internaziolane del Mobile zaprezentowała nową wersję krzesła Masters, wydłużając jego nogi z 84 cm do 108 cm. Najnowszy projekt powstał we współpracy Philippe Starcka z Eugeni Quitlletem. 670 zł, www.kartell.pl

TWARZą W TWARZ W KONTENERZEAż 920 metrów kwadratowych dywanu pocięto regularnie na 250 warstw, tworząc trójwymiarowy portret Briana Frandsena (na zdjęciu), duńskiego artysty i pro-jektanta. Z gigantyczną podobizną autora można było stanąć „twarzą w twarz” w Mediolanie, podczas ekspozycji „The Tube”, prezentującej prace studentów Kolding School of Design. Do wspólnej pracy z adeptami sztuki projektowej zaangażowało się sześć duńskich znaczących firm. Wśród nich znana dywanowa marka Ege, którą los skojarzył właśnie z Brianem Frandsenem. Efekt okazał się imponujący. Projektant zainteresowany modą, produktami oraz projektowaniem koncepcyjnym, tym razem wszedł na teren sztuki połączonej z rzeźbą i technolo-gią. Wszystkie wycięte paski wykładziny dywanowej utworzyły jego stylizowany portret, a artysta zaprosił w ten sposób do spotkania, rzecz jasna „Face to face” („Twarzą w twarz”). Bo taki też tytuł nosi jego najnowszy projekt. Dywanowy portret umieszczono w specjalnym kontenerze. www.designskolenkolding.dk

14 NEWSLETTER

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

PRE

SSO

MED

IA+D

ESIG

N, M

ATER

IAŁY

PRA

SOW

E

20

21

22

Page 15: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

NEWSLETTER 15NEWSLETTER 15

23

JAPOńSKA OPOWIEść O CZESKIM SZKLETo niewiarygodne, jak długą drogę potrafi odbyć projektant, by osiągnąć zamierzony cel, czyli odnaleźć zakład, w którym spełnią się jego najskryt-sze projektowe marzenia. Twórcy z japońskiego studia Nendo, pragnąc pracować ze szkłem, trafili do Czech.

Współpraca japońskiego studia Nendo z firmą lasvit rozpoczęła się już kilka-naście miesięcy temu. Najpierw zaprezentowali Growing vases. teraz pokazali z kolei m.in. lampy. – Często pracuję z przezroczystym materiałem, jednak ze szkłem zmierzyłem się po raz pierwszy w zeszłym roku. szkło jest kluczem do wszystkich innych przezroczystych materiałów. odnalazłem czeskiego producenta i teraz z pewną regularnością odbywam podróż pomiędzy Japonią a Novym Borem, gdzie mieszczą się zakłady. praca w Czechach, a byłem tam już sześć razy, pozwala zweryfikować umiejętności, budzi też refleksje na temat pracy z tym fantastycznym materiałem – przyznaje oki sato, założyciel Nendo. www.lasvit.com, www.nendo.jp. Więcej o szkle i Nendo na www.designalive.pl

Nowe projekty Nendo i Lasvit, prezentowane na wystawie „Still and

Sparkling” w Mediolanie. Od lewej:

INHALElampa, w której istotna jest technika wytwarzania. odwrócono tutaj proces dmuchania: powstająca lampa zasysa powietrze pod ciśnieniem, zamiast normalnego procesu jej dmuchania aż do osiągnięcia wymaganych kształ-tów. waży 3 kg, zaleca się stosowanie oświetlenia ledowego.

OVERfLOWszklany blat stolika powstaje poprzez stopniowe wypełnianie rozgrzanym szkłem stalowej ramy. masa wydobywa się naturalnie przez ubytki w obręczy i powolnie zastyga w procesie. w ten sposób każdy stolik jest unikatowy. A blat wygląda niczym kałuża wody. 

PRESSlampy dostępne w dwóch wersjach: wiszącej lub podłogowej. mają organiczne kształty, są dmuchane w ten sposób, jakby były poddawane procesowi rozciągania. Są wytwarzane bez użycia metalu. Każda posiada uni-katowy wygląd. Lampy ważą od 2 do 5 kilogramów.

Page 16: Design Alive #3/2012

ODROBINA PRYWATNOśCIDziesięciu projektantów i studentów niemieckiej Detmold School of Architecture and Interior Design postano-wiło zbadać relacje pomiędzy tym, co prywatne i tym, co publiczne. Efektem ich pracy jest projekt Ownzown. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to bardzo odważny projekt. Nie wiemy, czy nasze ulice i galerie handlowe są już na niego gotowe. Nazwa produktu to gra słów, powstała z połączenia słów „own”, „town” oraz „zone”. Konstrukcja przedmiotu pozwala nie tylko na chwilową alienację z otaczającej rzeczywistości. Jeśli użytkow-nik chciałby zachować własną odrębność na dłużej, w obiekcie może poruszać się właściwie nieustannie. Ownzown przypomina kształtem kryształ, powstał z półprzezroczystej folii, dzięki której można oglądać świat na zewnątrz, samemu nie będąc oglądanym. To na razie tylko projekt badawczy, określający relacje pomiędzy środowiskiem miejskim a potrzebą zachowania prywatności. Ownzown powstaje w rożnych wersjach zarówno tych podręcznych, zakładanych na głowę podczas miejskich spacerów, jak i stacjonarnych, przypisanych do konkretnego miejsca. www.hs-owl.de

CZAS RADYKALNEJ ZMIANYNa polskim rynku pojawiła się nowa marka okularów Radical Eyewear. Stworzył ją architekt Tomasz Bartelik, który bardzo długo poszukując odpowiednich dla siebie oprawek, w końcu zdecydował się, że sam je zaprojektuje i wyprodukuje. Pomysł wypalił. Okulary sprzedają się świetnie już nie tylko na Pomorzu, gdzie firma działa, ale i w innych regionach kraju, a ostatnio i za granicą. Bo to nie tylko okulary korekcyjne, ale wyznacznik stylu, oryginalny dodatek do stroju. – Radical Eyewear to okulary dla osób odważnych, które nie boją się wyjść z szarego tłumu, które od życia oczekują czegoś więcej. To okulary dla ludzi, którzy strojem nie boją się manifestować swojej osobowości, cenią oryginalność i dobre wzornictwo, dla ludzi o otwartych umysłach, pewnych siebie, którzy cenią awangardę ponad przeciętność – przekonuje Tomasz Bartelik. Sugerowana cena detaliczna 490 zł, www.radicaleyewear.eu

SKOMPONUJ SOBIE STóŁStół w domu czy biurze nie może być przypadkowy. Jest sercem wnętrza, centralnym elementem, który sprawia, że nasza przestrzeń żyje. Dlatego pro-jektanci Raptora – Sotyrys i Aleksander Pantopulos, postawili sobie za cel, by w tym niezwykłym stole wyrazić za-równo piękno, jak i siłę. Ważnym atu-tem Raptora jest możliwość samodziel-nego tworzenia jego wyglądu dzięki wymienialnemu korpusowi i blatom. Stół jest oferowany w różnych konfigu-racjach kolorystycznych, wykorzystując wysokiej jakości polerowane lub chro-mowane materiały. 3 280–6 620 euro, www.landor.com.pl

24

25

26

16 NEWSLETTER

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

PRE

SSO

MED

IA+D

ESIG

N, M

ATER

IAŁY

PRA

SOW

E

Page 17: Design Alive #3/2012

fRANCUSKIE OBJAWIENIE

Pojawiła się właściwie przed kil-koma tygodniami i już jest uzna-wana za jedno z odkryć tego roku.

Nowa francuska marka La Chance pierwszą kolekcję zaprezentowała

podczas Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie, wzbudzając

zachwyt gości, producentów, pro-jektantów i dziennikarzy. Szczególne

było też miejsce premiery marki. Jej projekty trafiły do MOST, czyli

przestrzeni stworzonej przez słynnego Toma Dixona. Wśród 11 projektantów

i grup z całego świata, których Francuzi zaprosili do współpracy, znalazł się również projektant z Polski – Bashko Trybek. Dla La Chance zaprojektował półkę Climb. Oprócz Trybka z marką pracują m.in. Suzanne de Graef z Holandii, Pierre Favresse z Francji czy Jonah Takagi ze Stanów Zjednoczonych. Wśród projektów są siedziska, półki oraz szereg drob-nych akcesoriów m.in. lusterka. La Chance jest dziełem Jean-Baptiste Souletie i Louise Breguet. – Lubimy rzeczy ciepłe, kolorowe

i dobrej jakości – przyznają. Takie są też wszystkie meble marki.

– Nie mamy nic do ukrycia, u nas można zobaczyć, jak każdy mebel

funkcjonuje – dodają. Są świadomi istnienia dwóch różnych od siebie grup odbiorców mebli: jedni chcą bez-

kompromisowych barw, inni podążają w kierunku bardziej stonowanych reali-zacji. To dlatego każdy projekt marki ma dwie wersje i są to: kolorystyczny Jekyll i stonowany Hyde. Meble czekają na wdrożenie. www.lachance.fr

LATA 60. NA SIEDZąCONowa polska marka Delivié stawia na współpracę z uznanymi polskimi twórcami. A ci potrafią uwolnić wodze fantazji. Jak cho-ciażby Tomasz Augustyniak i jego kolekcja pod wdzięczną nazwą Limeryk. Tytułowy Limeryk kiedyś zastrzeżony wyłącznie do poezji, teraz mocno wkroczył również do wzornictwa. Kolekcja składa się ze stołu oraz trzech rożnych od siebie krzeseł wykonanych z metalu – każde jednak zachowuje swój niepowtarzalny charakter. Mamy więc krzesło spokojne, odważne oraz nawiązujące do lat 60. i ówczesnych ogródków kawiarnianych. Krzesła są dostępne w róż-nych kolorach. Limeryk niebawem ma się pojawić w sprzedaży. www.delivie.com

DEsIGNAlIvE.pl

(POD)śWIETLANA HISTORIA NEONóWPierwsze w Polsce Muzeum Neonów działa w Warszawie. Jego pomysłodawcy postawili sobie jeden główny cel: dokumentowania, ratowania i gromadze-nia odchodzących do przeszłości powojennych reklam świetlnych. Do dziś muzeum zgromadziło 35 neonów, w sumie ok. 400 liter. Kolekcja nieustannie się powiększa. Sporo w nim wzorów znanych z dawnych warszawskich ulic: Kino Praha, Berlin, Cepelia czy restauracja Ambasador. Największym „eksponatem” wciąż jednak pozostaje Jubiler o 8-metrowej długości i 4-metrowej wysokości. Pomysłodawcy muzeum twierdzą, że za każdym neonem kryje się intrygująca historia. I tak np. świetlną reklamę restauracji Ambasador przekazał muzeum ze swojej kolekcji były ambasador Luksemburga Ronald Dofing. Z kolei Kino Praha ocalił, a następnie przechowywał na swoim polu rolnik, pracujący przy burzeniu kultowego kiedyś kina. Obiekty często są poddawane renowacji. W Muzeum znaj-duje się bogata dokumentacja, wiele rysunków czy fotografii odchodzących do przeszłości wzorów. Pod opieką muzeum znajduje się również neonowa Syrenka przy ul. Grójeckiej. Muzeum Neonów mieści się w Soho Factory na warszawskiej Pradze (ul. Mińska 25). www.neonmuzeum.org

29

28

27NEWSLETTER 17

Page 18: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

18 NEWSLETTER

JAK TO ROBIą NORWEGOWIE?Aby jak najlepiej zaobserwować nieujarzmioną przyrodę, trzeba jak najmniej w nią ingerować. Z tego założenia wyszli architekci ze studia Snøhetta, tworząc wielokrotnie nagradzany w ostatnich miesiącach pawilon obserwacyjny. Norwegian Wild Reindeer Centre Pavilion mieści się w Hjerkinn na obrzeżach Parku Narodowego Dovrefjell, z widokiem na masyw górski Snøhetta. Dovre-fjell jest pasmem górskim, w którym żyją ostatnie dzikie stada europejskich reniferów. To także naturalne siedlisko wielu rzadkich roślin i zwierząt.Konstrukcja budynku jest oparta o powłokę zewnętrzną i organiczny, wewnętrz-ny rdzeń. Obiekt od strony południowej, daje zabezpieczenie obserwatorom. Natomiast otwarta ściana sprawia, że jak na wyciągnięcie ręki mamy widok na spektakularną panoramę. Konstrukcyjnie powstał obiekt trwały i odporny na trudne warunki klimatyczne. Ramę wykonano z żelaza, którego pokłady znajdują się na tym terenie. Wykorzystano również lokalne tradycje budow-lane, łącząc je z najnowszymi technologiami, w tym możliwości drukowania w 3D. W ten sposób przygotowano m.in. frezarki, którymi następnie kształ-towano organiczne formy drewnianych elementów. Powierzchnia budynku wynosi 90 m kw. www.snoarc.no. Więcej architektury na www.designalive.pl

PIERWSZE KROKI NA WYBIEGUPodczas targów About Design w Gdańsku odbył się premierowy pokaz kolekcji mody powstałej w ramach warsztatów projektowania ubioru realizowanych przez firmę LPP (Reserved, Cropp, House i Mohito) przy współpracy z Akademią Sztuk Pięknych w Gdańsku. Kolekcję zrealizowali studenci pod okiem doświadczonych projektantów Reserved. – Projekt trwa już kilka lat. W ten sposób uczymy młodych ludzi, ale też szukamy inspiracji i młodych talentów – mówi Magdalena Stefańska-Lotkowska, koordynatorka projektu z LPP. – Na ASP w Gdańsku nie ma projektowania ubioru, więc zapraszamy studentów do współpracy, a potem wybranym osobom proponujemy staż. I często już z nami zostają. Zaprezentowane na About Design projekty w bieżącym roku nie trafią do produkcji, choć pojawia się sporo głosów, aby w przyszłym roku może się tak stało. Zobaczymy.

MAŁA CZARNAJacob Aue Sobol, wielokrotnie nagradzany fotograf słynnej agencji Magnum, wyruszył w po-dróż przez Syberię i Mongolię tylko z jednym aparatem w swojej torbie: Leica M Monochrom. Gdy po powrocie zaprezentował zdjęcia, znajomi osłupieli. Ich jakość była wyjątkowa. Leica M Monochrome to pierwszy na świecie cyfrowy pełnoklatkowy aparat fotograficzny rejestrujący wyłącznie czarno-biały obraz. Wyposażony jest w matrycę specjalnie zapro-jektowaną do wykonywania zdjęć tylko w czerni i bieli. Ponieważ sensor (rozdzielczość 18 megapikseli) nie „widzi” kolorów, każdy piksel rejestruje tylko siłę światła, w rezulta-cie tworząc od podstaw prawdziwy, czarno-biały obraz. Takie rozwiązanie, w połączeniu z jakością obiektywów serii M, tworzy nadzwyczajnie ostry obraz. Miłośnicy niemieckiej marki są zachwyceni. Wielu jednak żałuje, że ten sam aparat, przy cenie 29 tys. zł, nie robi również zdjęć kolorowych. Byłby wówczas bardziej uniwersalny. www.leica-camera.pl

32

31

30

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE,

DIA

PHO

TOD

ESIG

N.D

E, A

NN

A śW

IECZ

KOW

SKA

Page 19: Design Alive #3/2012

Galeria Wnętrz Domarul. Braniborska 1453-680 Wrocławtel. + 48 71 355 39 [email protected]

Godziny otwarcia:poniedziałek – piątek 10.00 –20.00sobota 10.00 –18.00Niedziela 10.00 –16.00

DODATEK PROMOCYJNY 19

WROCŁAWSKIE CENTRUM INSPIRACJIGaleria Wnętrz Domar to miejsce znane wszystkim wrocławianom, którzy tutaj właśnie lat temu 20 kupowali swoje pierwsze meble - wersalki, tapczany i meblościanki, nierzadko stojąc w kolej-kach sięgających ulicy. Wraz ze zmianą systemu Galeria również zmieniła swoje oblicze, zniknęły kolejki, pojawiły się sofy, fotele, komody, witryny, lampy i inne artykuły wyposażenia wnętrz po-chodzące zarówno z Polski, jak i ze świa-ta. To tutaj wrocławianie mieli okazję zobaczyć i kupić pierwsze włoskie meble.

Dzisiaj Galeria Wnętrz Domar jest największym centrum z artykułami wyposażenia wnętrz w Polsce i jedynym

komercyjnym miejscem, które od lat promuje dobry, polski dizajn podczas rokrocznej, trwającej miesiąc akcji „Dizajn Udomowiony”. Tym sposobem GW Domar wspiera dobre wzornic-two, pokazując jego najlepsze realizacje poprzez ekspozycje, wystawy, spo-tkania projektantów, klientów zain-teresowanych dizajnem oraz studen-tów, podczas inaugurującej „Dizajn Udomowiony” - Nocy z dizajnem.

Galeria Wnętrz Domar to nie zwykłe centrum wyposażenia wnętrz – to miej-sce z ideą, wnętrzarsko inspirujące, miej-sce gdzie mebel jest w centrum uwagi – tak jak w naszych domach.

Page 20: Design Alive #3/2012

BalmaPoza biurowym schematemNową kolekcję mebli biurowych, zaprojektowanych przez Piotra kuchcińskiego dla Balma, tworzą system modułowych lad recepcyjnych Furonto oraz stoły H2. Stoły H2 swym niezwykłym kształtem wykraczają poza biurowy schemat. Zwracają uwagę filigranową, graficzną formą podstawy. Bo dobry minimalizm jest uniwersalny i wykracza poza schematy… nie tylko biurowe.Balma, poziom 2

IsteTrzy rozmiary meblaCechą charakterystyczną nowych mebli Iste jest moż-liwość dopasowania ich rozmiarów do powierzchni, w której mają się znajdować (wersje m, l, Xl). Oferta wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów szuka-jącym mebli w określonym wzorze, ale w różnych wielkościach. Wysuwane siedzisko daje większą powierzchnię wypoczynkową, a opcjonalny zagłówek, będący osobnym elementem, sprawia, że możemy dopasować mebel do własnych oczekiwań w zakresie wygody oraz wyglądu.Iste, poziom 1

KlerSiciliana i Can-Cankler to renomowany producent mebli, przede wszystkim wypoczynkowych, ale także nowoczesnych, najwyższej jakości mebli do sypialni (tapicerowane łoża) i jadalni (stoły i krzesła). Nowe kolekcje kler zaprezentowane w kwietniu na Salone Internazionale del mobile w mediolanie to Siciliana, Danza, Ragtime, Blues, Calypso, Valzer, czy też linia Can-Can.Kler, poziom 2

Design ExpoNOW! Czas na kolorkolekcja NOW ! no 15 by Hulsta oszałamia kolorem. Pozorny nieład, atrakcyjne, świeże zestawienia kolorystyczne to cechy charakterystyczne tej kolekcji, która pozwala swobodnie tworzyć własne zestawienia. Ciekawa forma, kolorystyka i proporcje nadają jej niepowtarzalny charakter.Design Expo, poziom 1

KalmarAwangardowe Soho kalmar Soho to seria ekskluzywnych grzejników o awangardowym wzornictwie, łączącym prostotę z elegancją i bardzo wysoką wydajnością grzewczą. Projektantem jest znany włoski duet Roberto i ludo-vica Palomba. Szlachetny wygląd grzejnik zawdzię-cza wysokiej klasy wzornictwu oraz ekskluzywnym osłonom górnym i bocznym, do wyboru w wersjach lakierowanych i chromowanych. Kalmar, poziom 0

Meble VoxDla buntowników To kolekcja, która daje niegraniczone możliwości tworzenia różnych form we wnętrzu. Dzięki wielo-funkcyjności brył, mobilności oraz poprzez system graficznych nakładek i dodatkowych akcesoriów na fronty mebli, możemy dowolnie zaprojekto-wać swój pokój, a potem…radykalnie go zmienić. Wielokrotnie nagradzana i prezentowana na targach w mediolanie kolekcja Young Users by Vox jest idealna dla młodych buntowników. Meble Vox, poziom 2

BALMA

DESIGN

EXPOKALM

AR

KLER

MEBLE VO

X

ISTE

20 DODATEK PROMOCYJNY

GAlERIA WNętRZ DomAR Ul. BRANIBoRsKA 14 WRoCŁAW WWW.DomAR.pl

Page 21: Design Alive #3/2012

GAlERIA WNętRZ DomAR Ul. BRANIBoRsKA 14 WRoCŁAW WWW.DomAR.pl

Parkett ServicePiet Boon dla SolidfloorDrewniana podłoga stanowi doskonałą podstawę każdego stylu, każdego wnętrza. Siedem wyjątko-wych kolekcji Solidfloor, a każda z nich w odrębnym klimacie, każda stwarzająca swoistą, niepowtarzalną atmosferę. kolekcję podłóg Solidfloor stworzył znany holenderski projektant Piet Boon. Parkett Service, poziom 0

BizzartoKolekcja AscotPiękna forma i interesujące detale – zwracające uwagę przeszycia, ciekawe wykończenie boczku, ory-ginalne nóżki to cechy od razu rzucające się w oczy. kolekcja jest modułowa i umożliwia dowolne zesta-wienie elementów, pozwalających na dopasowanie kształtu i wielkości do potrzeb. Do tego należy dodać niezwykłą wygodę i miękkość mebla oraz podnoszące komfort wypoczynku zagłówki. kolekcja ascot zdobyła wyróżnienie w konkursie Produkt Roku 2012.Bizzarto, poziom 1

Livingroom by Mebelplast And the Oskar goes to…livingroom by mebelplast prezentuje nowy model - Oscar. Oskar urzeka oryginalnym, opływowym kształtem, niepowtarzalną sylwetką oraz silną indywi-dualnością. Zaspokoi najbardziej wymagające gusta oraz pomoże zbudować magiczne miejsce sprzyjające wypoczynkowi i odprężeniu.Livingroom by Mebelplast, poziom 1

Goliszek Centrum PodłogiPodłoga i drzwi w jednym!To nowa jakość w nowoczesnych, eleganckich wnę-trzach jaką proponuje producent marki Siente – firma Goliszek – Centrum Podłogi z Wrocławia. Unikatowość tej linii polega na zastosowaniu w procesie produkcji podłóg i drzwi identycznych kolorów naturalnych olejów. Dzięki temu uzyskiwany efekt jest wyjątkowy i jednolity dla podłogi i drzwi oraz może dotyczyć dowolnego koloru, jaki wybierze sobie klient.Zaoszczędza to trudu i czasu w dobieraniu tych ważnych elementów wyposażenia wnętrz – a efekt jest niepowtarzalny!Goliszek Centrum Podłogi, poziom 0

Sharda HomePiękno mangowca kolekcja mango charakteryzuje się oszczędną i prostą formą. Szczególnie zaakcentowane jest w niej naturalne piękno i kolorystyka drewna mangowca. elegancki minimalizm i funkcjonalność mebli z kolekcji sprawiają, że doskonale pasuje do wnętrz we wszyst-kich stylach, a lite drewno jest gwarantem trwałości i szlachetnego wyglądu.Sharda Home, poziom 0

Interno ItalianoNiekonwencjonalna Bellavita Bellavita ma miękkie i zaokrąglone kształty. Niskie siedziska i oparcia w kształcie poduch, o różnych wysokościach, dają możliwość dowolnego i niekon-wencjonalnego komponowania sofy. miękkie linie i ekskluzywny design przypominają wygodę arabskie-go salonu. Producentem systemu jest znana włoska firma – alberta. Interno Italiano, poziom 2

PARKETT SERVICE

BIZZARTO

LIVINGRO

OM

BY MEBELPLAST

GOLISZEK PO

DŁO

GI

INTERN

O ITALIAN

O

SHARD

A HO

ME

DODATEK PROMOCYJNY 21

Page 22: Design Alive #3/2012

Paged MebleRodzina AntillaFirma Paged meble zaprezentowała ostatnio kilka no-wości: krzesła Bumerang projektu Jadwigi Husarskiej – Chmielarz, czy rodzinę krzeseł antilla. antilla to bardzo wygodne, a zarazem doskonale wpisujące się we współczesne trendy krzesło. Toczone elementy w stylu Vintage przywołują wspomnienia z lat 70. XX wieku. Różnorodne kolory cieszą oko i wprowadzają dobry nastrój do wnętrz. Verso (Paged), poziom 2

LineaPrzystanek Inspiracjakuchnia dla osób, które dobrze czują się w otoczeniu kolorów ziemi. Gładkie, nowoczesne fronty programu linea w kolorach: beżowym i szarym, wzbogacone zostały subtelnymi, stalowymi uchwytami, których sposób mocowania podkreśla horyzontalny układ szafek. Całą kompozycję ożywia blat o wzorze orzecha romantycznego z bardzo wyrazistym rysunkiem słojów drewna. Przystanek Inspiracja (WFM), poziom 0

Lissy PortlandObrotowy stół, który łączy w sobie dwie funkcje - sto-łu bilardowego i stołu jadalnianego. Wystarczy obrócić środkową część i błyskawicznie zmienić jego funkcję. Ta podwójna funkcjonalność pozwala na efektywne wykorzystanie powierzchni pomieszczenia. Stół uzy-skał nagrodę Dobry Design 2012. Lissy, poziom 2

Ludwik Styl Dzikość serca w środku miastaNowa kolekcja Oakville jest dla tych, którzy łączą dzikość serca z potrzebą geometrycznego porządku. Płynne przejścia od „nieobrobionego” materiału do cyzelowanych powierzchni, połączenie naturalne-go drewna ze szkłem, masywna, stabilna forma, którą uzupełnia lekka faktura dębu pozwalają rozpoznać charakterystyczną dla ludwik Styl umiejętność two-rzenia nowoczesnych, lecz jednocześnie tradycyjnych mebli.Ludwik Styl, poziom 1

Galeria NotiConcept Store Galeria NotiConcept Store Galeria Noti to jedyny salon tej marki w Polsce, który oprócz produktów własnych oferuje również szeroki wybór marek uzupełniających, które doskonale wpisują się w stylistykę i estetykę marki Noti i stanowią świetne dopełnienie oferowanych pro-duktów. Poza meblami Noti znajdziemy tu takie marki jak: arper, Pedrali, Gandia Blasco, Sztuka Beskidzka, magis, Zieta Prozessdesign, Fivetimesone, luzifer lamps, moooi, Rosenthal.Galeria Noti, poziom 2

Almi Decor & IkerKolekcja ComZaprojektował ją marek Gawlik, dizajner związany z firmą Iker. Składa się ona z sześciu elementów: sofy, różnych modułów, fotela i pufy. kolekcję mogą uzupełniać stolik boczny oraz ława. Com wyróżnia się elegancją, miłą dla oka organiczną, opływową formą, a jednocześnie solidną, przestrzenną bryłą, która daje poczucie bezpieczeństwa i sprzyja rodzinnej bliskości. kolekcja jest przykładem udanej równowagi pomiędzy awangardą, a klasyką, harmonijnego pogodzenia nowoczesnego i nowatorskiego charakteru marki Iker z jedynym w swoim rodzaju stylem almi Decor.Almi Decor, poziom 1

PAGED M

EBLE

LUD

WIK STYL

ALMI D

ECOR &

IKER

PRZYSTANEK IN

SPIRACJA

LISSY

NO

TI

22 DODATEK PROMOCYJNY

GAlERIA WNętRZ DomAR Ul. BRANIBoRsKA 14 WRoCŁAW WWW.DomAR.pl

Page 23: Design Alive #3/2012

S łynne porcelanowe figur-ki z Ćmielowa powracają do łask. Po prawie pół wieku

zapomnienia, ikony polskiego desi-gnu lat 60. znów są w dobrej formie.

Historia ćmielowskiej porcelany sięga XVIII wieku. Z małego warsztatu, założonego w 1790 roku przez garncarza Wojtasa, z czasem powstały dwie fabryki produkujące porcelanę. W latach 50. i 60. XX wieku Wytwórnia Porcelany „Świt” święciła triumfy za sprawą figurek powstałych przy współpracy z Instytutem Wzornictwa Przemysłowego (IWP), a produkowanych w Ćmielowie. Jedni, pamiętający czasy PRL, podziwia-li je na kredensach mam i babć, inni znają je dopiero z muzealnych wystaw.

Jeszcze w latach 50. produkcja w Ćmielowie opierała się na wzorach okresu międzywojennego. Dopiero współpraca z projektantami z IWP przyniosła nowoczesne i awangardo-we rozwiązania, które tak rozsławiły „Świt”. Lata 60. były „złotym okresem” dla fabryki. Porcelanowe figurki projek-towali wtedy Mieczysław Naruszewicz, Henryk Jędrasiak, Hanna Orthwein, czy Lubomir Tomaszewski. Pokazywane na całym świecie (m.in. Nowy Jork, Berlin, Moskwa) figurki kota, wiewiórki, kiwi, siłaczy, baletnicy, Felka marynarza czy dziewczyn w spodniach przynio-sły ogromny sukces i sławę polskim projektantom oraz samej manufaktu-rze. Niestety z biegiem lat, w wyniku zmieniającej się sytuacji na rynku, „Świt” miał się coraz gorzej. Próby zmiany programu produkcyjnego nie przyniosły oczekiwanych efektów, aż w końcu fabryka została zamknięta.

Odrodzenie się słynnych figurek to efekt pracy Adama Spały. Wraz z zakupem budynków pozostawionych przez „Świt”, w ręce nowego właściciela trafiły oryginalne formy i modele figurek. Nie tak łatwo było jednak przywró-cić fabryce dawny blask. Wznowienie produkcji wzorów sprzed 40 lat uda-ło się dzięki odnowieniu współpracy z projektantami i pracownikami, którzy pamiętają lata świetności fabryki.

Do tej pory w Fabryce Porcelany

TEKST: ELIZA ZIEMIńSKA

AS Ćmielów udało się odtworzyć 150 mo-deli. Szacuje się, że na odzyskanie całej kolekcji potrzebne jest jeszcze 20 lat pra-cy. Oprócz wysiłków włożonych w pie-lęgnację pozostawionych przez „Świt” wzorów, produkowane są nowe figurki.

– Wielkim powodzeniem wśród kolekcjonerów cieszy się tańcząca, choć przecież statyczna, figurka Baletnica zaprojektowana przez jednego z au-torów sukcesu Ćmielowa sprzed lat, Lubomira Tomaszewskiego – mówi Emilia Kwiecień, rzeczniczka pra-sowa manufaktury w Ćmielowie. – Rozchwytywane przez miłośników dobrego, polskiego designu są rów-nież wzory z lat 60., m.in. Dziewczyna siedząca i Dziewczyna w spodniach.

Jednak oprócz powrotu do produkcji dawnych wzorów i wdrażania nowych, Ćmielów rozszerzył ofertę o tzw. żywe muzeum. Pasjonaci ceramiki mogą w nim dokładnie poznać proces powsta-wania wyrobów z porcelany, a nawet samodzielnie wykonać figurkę. Kto wie, może wśród zwiedzających po-jawią się godni następcy mistrzów?www.as.cmielow.com.pl

Dziki kotprojektu Mieczysława Naruszewicza z 1958 roku doskonale sprzedaje się również dzisiaj. Cena: 298 zł

Dziewczyna w spodniach

projektu Lubomira Tomaszewskiego. Wzór z 1961 roku.

Dziś już ikona i jedna z najchętniej

kupowanych figurek. Na zdjeciu

z prawej. Cena: 799 zł

RENESANS IKON Z ĆMIELOWA

DEsIGNAlIvE.pl

RZECZY 23ZD

JęCI

A: F

ABR

yKA

po

RCEl

AN

y A

s ćm

IEló

W

Page 24: Design Alive #3/2012

„Czas zatrzymać się i pomyśleć”. Takie motto zawisło nad jednym ze stoisk największych w świecie targów wyposażenia wnętrz Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że cała branża powoli poddaje się tej refleksji

TEKST I ZDJęCIA: EWA I WOJCIECH TRZCIONKOWIE

DEsIGNAlIvE.pl

24 WYDARZENIA24 MEDIOLAN 2012

Page 25: Design Alive #3/2012

ZUZANNA SKALSKAtrendwatcherka w studiu projektowym vanBerlo, Holandia. Do mediolanu przyjeżdża obserwować zmieniające się trendy, nowości i technologie.

potwierdza się koniec ery industrialnej. isaloni 2012 to czas przedefiniowa-nia wartości (np. potrzeb klientów, stylu życia) i pojęć takich jak tech-nologia czy przemysł. prezentowane nowości (jeśli w ogóle były) to często manufaktura i wynik pracy rzemieślni-ków. Często zauważane odświeżanie starych wzorów przez wielkie marki to znak zmęczenia nadprodukcją.

JAN LUTYKna iSaloni przyjechał służbowo, jako fotograf i dla przyjemności – w po-szukiwaniu inspiracji do pracy jako projektant.

ventura lambrate. Dla mnie to zagłębie młodych projektantów i studentów, nowe materiały i ich odpowiedzialne stosowanie. to efekty poszukiwań balansujących między przydomowym warsztatem, manufakturą a przemy-słem. Refleksja nad procesami wytwa-rzania jakie zdominują przyszłość. Czy będzie to druk 3D, rzemiosło, przemysł, manufaktura, czy może pająki same będą za nas przędły ubrania? W tym wszystkim, trochę przewrotnie, wystawa kolekcji Ikea ps. Jak zwykle formą i zro-zumieniem materiału na łopatki powalił mnie Nendo – kolekcję szklanych lamp i stolików dla czeskiej marki lasvit z trudem wyłowiłem na Zonie tortonie.

JAMIE HAYONHiszpański projektant z optymistycz-nym stylem. tworzy dla marek niszo-wych i ekskluzywnych. w mediolanie miał retrospektywną wystawę w ra-mach ventura Lambrate.

teren targów dla mnie nie istnieje. Jest nieludzki. Zawsze szukam inspiracji, pomysłu, zaskoczenia, a tam tego nie ma. Ustawia się stoisko, obok stoiska, krzesło obok krzesła. Każdego roku więcej. A w tym roku widać, że są prze-rażeni kryzysem. I nie bardzo wiedzą jak z tego schematu wyjść. Na targach zawsze się liczy marka. ona wybiera do współpracy projektantów. Cieszę się, że ja mogę robić odwrotnie.

Dopiero 9.00, a przed wejściem na targi kłębi się nieprze-brany tłum. Ścisk nieprawdopodobny. Tak będzie do wie-

czora. Przez kolejnych sześć dni. Grzecznie stoimy w kolejce

do bramek, nad którymi wisi tablica „Fast way”. Kolejka nawet nie drgnie. – Typowa włoska szybka ścieżka – rzuca ktoś z uśmiechem. W końcu przecho-dzimy. Szybkie espresso w biurze prasowym i ruszamy. Kolejno odwiedzamy halę po hali. Kartell, Vitra, Magis, Moroso, Kettal, Edra, Kler, Paged, Dedon… Godzina za godziną, stoisko za stoiskiem. A to dopiero trzecia hala. Zostało jeszcze, hm, chyba pięć z tych, które chcieliśmy odwiedzić. Bo wszystkich jest ponad 20!

Refleksja nasunęła się szybko: oczyszczająca funkcja kryzysu zadziałała. W tym roku mniej było premier, w zamian, nawet wielkie marki, chętnie chwaliły się swoim dziedzictwem, rzemieślniczą pracą i dbałością o środowisko.

Fiera, czyli targi, gdzie przycho-dzi się głównie załatwiać interesy, to jednak tylko część iSaloni. Trendy podglądaliśmy „fuori Salone” czyli „poza targami”, bo na czas mediolańskiego tygo-dnia designu projektowaniem tętni całe miasto! W Zonie Tortonie, w Venturze Lambracie, w Brerze, muzeach, kawiarniach, sklepach. Dzięki tym wszystkim imprezom przez cały tydzień do Mediolaniu zjeżdża pół miliona ludzi.

I wszędzie Polacy! Nie tylko w gronie oglądających, ale coraz więcej w roli wystawców.

Przygotowując wraz z Fundacją Creative Project publikację „Designlink.pl – Guide on Polish Design / Milan 2012” otrzymaliśmy 17 zgłoszeń miejsc, gdzie moż-na było zobaczyć polski design w Mediolanie. Mieliśmy duże wystawy, ale też mniejsze stoiska dizajnerów, grup projektowych, czy instytucji. Większość dobrze wpisana w panujące trendy.

Po powrocie stworzyliśmy własną, subiektywną foto-mapę Mediolanu. I choć zwykło się mó-wić, że na czas iSaloni serce miasta przenosi się na teren targów, dla nas było na swoim naturalnym miejscu – w centrum, gdzie design przenikał naturalną tkankę miasta.

Na stoisku Emeco krzesła

Broom projektu Philippa Starcka

Page 26: Design Alive #3/2012

fieratargi w tym roku przebiegły w atmosferze kryzysu, doskonale jednak przekutej w atut tej imprezy. Nawet wielkie marki jak vitra (1) szczyciły się klasycznymi projektami, ręcznym wykonaniem i dbałością o szczegół. Z przyjemnością wyszu-kaliśmy stonowane stoiska pagedu i Klera.

centrumtu design wylewa się z każdej wystawy sklepowej i bramy. spazio Rosany orlandi (2) to ulubio-ne miejsce tzw. design-hipsterów. most (3) to epicentrum cyfrowej rewolucji w towarzy-stwie historycznych galeonów. muzeum Designu triennale to miejsce retrospektyw i spotkań z „wielkimi nazwiskami” takimi, jak Ross lovegrove (4). Różnorodnością zaskoczyła Brera: rzemieślnik robił fotel dla Fritza hansena (5), natomiast w pałacu Clerici magazyn „Domus” pokazał, co czeka nas w niedalekiej przyszłości, a Audi zbierało cyfrowe dane o naszych sposo-bach siedzenia (6). W okolicach mediolańskiej katedry matylda Krzykowski i marco lorusso (7) zorganizowali niewielką, dobrze przemyślaną wystawę „the front room: colour and geometry”.

ventura lambrate„Czy nadal mamy apetyt na te wszystkie meble?” pytali Ryosuke Fukusada i Rui pereira (8) zjada-jąc swój projekt – świeżo wypieczone krzesełko. po raz kolejny źródło trendów zabiło w poprze-mysłowych halach. Na 90 wystawach pokazano projekty i koncepcje wskazujące kierunek zmian w wytwarzaniu i konsumpcji dóbr. tu zarówno za-awansowane technologie jak i tradycyjne techniki są źródłem innowacji. Wypatrzyliśmy tu polskie wystawy: lorenz, Łódź Design Festival – „must have” oraz Design Centrum Kielce – „Artetura” (9).

zona tortonato miejsce, gdzie udało się wyłowić kilka pere-łek, jak np. fantastyczną ekspozycję szklanych obiektów czeskiej marki lasvit stworzonej przez Nendo. Niezła okazała się też wystawa „Design from Wielkopolska”. prezentowane tam m.in. marki: Noti, vox, Comforty, profim, mowo oraz marmorin zostały dostrzeżone i opubli-kowane w prestiżowym magazynie „Interni”. Na wystawie zwracały szczególną uwagę lam-py grupy mowo i umywalki marmorin (10).Więcej relacji z iSaloni na www.designalive.pl

1

4

6

2

10

Page 27: Design Alive #3/2012

ROSSANA ORLANDIopiniotwórcza, charyzmatyczna właścicielka Spazio rossana orlandii w mediolanie, gdzie selekcjonuje i pre-zentuje współczesną sztukę i design.

to najważniejsze targi designu na świe-cie! powinny być dłuższe o kilka dni, bo ludzie nie są w stanie zobaczyć wszystkiego. Wydaje się potężne pieniądze by przygotować wystawy, by po 5-6 dniach po prostu je zdemon-tować. A impreza powiększa się i ewolu-uje. pojawiają się nowe ciekawe miejsca, tak jak ventura lambrate, która zde-tronizowała Zonę tortonę, początkowo świetną przestrzeń, teraz zbyt zatłoczo-ną, rozkrzyczaną. Nawet tydzień zdaje się zbyt krótki, by doznać tej największej koncentracji designu na świecie.

gIANfRANCOmediolański taksówkarz.

to nasze święto! otwarte i demokratycz-ne. Nie to, co tydzień mody – burżuazyj-ne wydarzenie dla elit. Na czas isaloni pół miliona ludzi odwiedza mediolan i żyje designem! Dziadkowie, dzieci, studenci odwiedzają nie tylko galerie i muzea ale tez przedziwne zakamar-ki. A miasto ich chłonie jak gąbka.

iSALONI51. targi Salone Internazionale del mobile trwały od 17 do 22 kwietnia. tegoroczną edycję iSaloni odwie-dziło 331 649 gości, o ponad 10 tys. więcej, niż przed rokiem. Prawie 190 tys. osób przyjechało spoza włoch. na targach zaprezentowało się 2,7 tys. wystawców z całego świata. w sumie targi odwiedziło niemal 6,5 tys. dziennikarzy (w tym 5,7 tys. zagranicznych).

5

7

3

8

9

MEDIOLAN 2012 27

Page 28: Design Alive #3/2012

isaloni subiektywnieNa 51. edycji Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie zaprezentowano tysiące nowości. Subiektywnie wybraliśmy najciekawsze premiery

1. DALAKolekcja tkanych mebli ogrodowych, z ujed-noliconą powierzchnią. Projekt Stephena Burksa, który zainspirował się pracą rzemieślników w mniej rozwiniętych technologicznie krajach. Siedziska powstają z metalowej konstruk-cji, którą następnie uzupełnia się warstwą włókien, pochodzących z recyklingu. Siedziska są tkane ręcznie. Cena jeszcze nieznana, www.dedon.de

2. fAUTEUIL DE SALONKlasyczny mebel Jean Prouvé z 1939 roku w nowej wersji. Stworzony dla Vitry. Uzupełnia Prouvé RAW Collection. Fauteuil de Salon ma gładką powierzchnię, jest po-zbawiony ornamentów. To czysta konstrukcja – słynął z niej twór-ca, który wprowadzał funkcjonalne meble do masowej produkcji. Cena jeszcze nieznana, www.vitra.com

3. BROOMProekologiczny projekt Philippa Starcka dla Emeco. Do produkcji krzesła zastosowano nowy materiał kom-pozytowy: 75 proc. odzyskanego polipropy-lenu, 15 proc. zregenero-wanych włókien drewna oraz 10 proc. szklanych włókien także pocho-dzących z recyklingu. Materiał ma trzykrot-nie mniejszy wpływ na środowisko. 1  050 zł, www.emeco.net

4. LINDöSofa projektu Nike Karlsson dla Ikea. Charakteryzuje się głę-bokim siedziskiem oraz miękkimi poduszkami. Stworzono ją z bawełny, lnu i tkaniny poliestro-wej. Całość jest tkana z przędzy o różnych grubościach, wspiera się na metalowej konstruk-cji. Mebel trzyosobowy, część kolekcji Ikea PS 2 600 zł, www.ikea.com

5. MIAKolekcja zaprojekto-wana dla marki Emu przez Jeana Nouvela. Krzesło w kolekcji jest bardzo lekkie i łatwe w użytkowaniu, zahacza się podłokietnikami na stole; chcąc umyć podłogę, nie musimy go odwracać. Powstanie z laminatu i metalu w kilku kolorach: białym, czerwonym, szarym i czarnym. Kolekcja nie trafiła jeszcze do sprze-daży, www.me.emu.it

DEsIGNAlIvE.pl

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A ZD

JęCI

A: M

ATER

IAŁY

PRA

SOW

E

28 MEDIOLAN 2012

4

3

2

1

Page 29: Design Alive #3/2012

6. 3D TExTILESProjekt Polki Aleksandry Gacy dla marki Casalis. Wydrukowana w 3D tkanina zapewnia izo-lację akustyczną, jest elastyczna. Możną ją zawieszać na ścianie bądź podwieszać na su-ficie. Szeroka na metr, jest produkowana w czterech kolorach. 650 zł za metr kw., www.casalis.be

7. MINUSCULEEfekt współpracy pomię-dzy projektantką Cecilie Manz oraz Republic of Fritz Hansen. Powłoka siedziska jest tapice-rowana i szyta ręcznie, użyto także elemen-tów skórzanych. Fotel przyjmuje kształt muszli. Wyprofilowana powłoka, tworząca ramę, powstała z tworzywa sztuczne-go. Krzesło pojawi się w sprzedaży jesienią. www.fritzhansen.com

8. I LOVE ANIMALSNowy projekt Pier Paolo Pitacco dla Alessi. Wykonana z metalo-wej ramy, która tworzy szkielet i naciągniętej na nią tkaniny, przyjmu-je zabawne kontury pta-ka. Dostępna w różnych kolorach, zastosowano w niej diody ledowe, które zmieniają barwę oraz natężenie światła. 700 zł, www.alessi.com

9. ROCKY Konik zaprojektowany przez Marca Newsona dla marki Magis. Wariacja na temat konika na biegunach. Ma stabilną podsta-wę, bieguny zastępuje wewnętrzny mecha-nizm. Zabawkę wypro-dukowano z rotacyjnie formowanego poliety-lenu. Konik nie trafił jeszcze do sprzedaży. www.magisdesign.com

10. M.A.S.S.A.S.Pełna nazwa: Moroso Asymmetric Sofa System Adorably Stitched. Projekt Patricii Urquioli dla Moroso. System tworzą kanapa, fotel oraz stolik. Ułożona asymetrycznie tkanina z widocznymi elemen-tami łączenia „prze-biega” po konstrukcji mebli. Miękką tapicerkę połączono z pian-ką. Projekt nie trafił jeszcze do sprzedaży, www.moroso.it

6

DEsIGNAlIvE.pl

29

9

10

8

5

6

7

Page 30: Design Alive #3/2012

fuori salonepo włosku znaczy „poza targami”, gdzie setki wystaw dopełniają mediolańskie święto designu. Oto jakie premiery przykuły naszą uwagę podczas spacerów po mieście

1. SEVENWieszak zaprojektowany przez Tomka Rygalika dla marki PROFIm. Wykona-ny z wytrzymałej stali, lakierowanej w wesołych kolorach. Wyposażony w dodatkowe uchwyty na ubrania, które wyglą-dają jak guziki. Nie trafił jeszcze do sprzeda-ży, www.profim.pl

2. BALANCEBiurkowa lampa zaprojektowana przez Nathalie Dewez dla marki Established and Sons. Tworzy ją rurka aluminiowa, źródłem światła są diody ledowe. Transformator jest ukry-ty wewnątrz konstruk-cji. Lampka na biurku utrzymuje „balans” bez dodatkowego osprzętu. Na zapytanie, www.n-d.be, www.establishedandsons.com

3. 38 SERIESNowy żyrandol kana-dyjskiej firmy Bocci w kształcie dmuchanych szklanych kul z przy-padkowo rozmieszczo-nymi otworami. Służy też jako doniczka. Kule mają różne rozmiary, są mocowane na mie-dzianej konstrukcji, którą dowolnie się formuje. Jedna kula kosztuje 3 200 zł, www.bocci.ca

4. COLOUR WOOD DININGProjekt holenderskiego studia Scholten & Ba-ijings dla Karimoku New Standard z Japonii. Przy produkcji stołów wykorzystano tradycyjną obróbkę drewna kasz-tanowca. Jego faktura jest nakładana z wzoru powierzchniowego, tworząc głębię w „za-brudzonym” wcześniej meblu. Na zamówienie, www.karimoku-new-standard.jp, www.scholtenbaijings.com

5. TEDDY BEARFormy meblarskie stworzone przez studio Wierszyłłowski i Projek-tanci dla Noti. Nawiązują do zabaw z dzieciństwa. Można z nich stworzyć bryły zestawu, jak fotele, sofy czy leżanki. Tworze-nie własnego zestawu przypomina zabawę klockami. Kolekcję sie-dzisk uzupełniają stoliki. Nie trafił jeszcze do sprze-daży, www.noti.pl, www.wierszyllowski.com

DEsIGNAlIvE.pl

TEKS

T: A

NN

A BO

RECK

A ZD

JęCI

A: T

OM

DIX

ON

STU

DIO

, MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE

30 MEDIOLAN 2012

1

2

3

4 6

5

Page 31: Design Alive #3/2012

6. CHAIRNazywa się po prostu Chair, ma organiczne kształty, Jaime Hayon za-projektował je dla marki &Tradition. Kluczem do tego projektu stało się stworzenie elastycz-nych i wygodnych kształtów, dostosowu-jących się do ludzkiego ciała. Z wykończeniem wełnianym bądź skó-rzanym. Chair nie trafił jeszcze do produkcji, www.andtradition.com

7. BOLTStołek składający się z czterech kawałków drewna jesionu, połą-czonych metalowym pierścieniem. Dowód, że siła tkwi w prostocie. Powstały dwie wersje siedziska: Hyde (z ma-lowanego na czarno drewna oraz miedzia-nego pierścienia) i Jekyll (matowe lakierowane drewno z pomarań-czowym pierścieniem z metalu). Projekt Studia Note dla La Chance. Nie trafił jeszcze do produk-cji, www.lachance.fr

8. TRANSIENCEProjektanci: Lex Pott i David Derksen wyci-nają szkło, pokrywają je srebrem, a następnie siarką, która przyśpie-sza proces utleniania. Regulują także natężenie procesu do osiągnięcia zadowalających kolorów: złotego, brązu, purpury czy niebieskiego. Lustra mają formy geometrycz-ne. Od 5 900 zł, www.lexpott.nl, www.davidderksen.nl

9. RAffAELEGwiazdy są kwintesencją światła – z tego zało-żenia wyszli Federico Minarelli i Julie Janssen (studio Fred&Juul), tworząc lampę Raffaele. Klosz jest wykonany z mosiądzu, przyjmuje postać trójwymiarowej, spadającej gwiaz-dy. Lampa w całości jest odlewana przez toskańskich rzemieśl-ników. 400 euro, www.fredandjuul.com

10. fACETUREWazony Phila Cuttance powstają indywidual-nie. Interesujący jest sam proces wytwarza-nia: są konstruowane z żywicy, wrzucanej do specjalnej formy, po-wstałej z ciętego arkusza tworzywa sztuczne-go. Wazony powstają w różnych kolorach. Każdy jest numero-wany. Od ok. 3 000 zł, www.philcuttance.com

DEsIGNAlIvE.pl

31

87 10

9

Page 32: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

ZDJę

CIA

: Wo

JCIE

Ch t

RZCI

oN

KA, m

AtER

IAŁy

pRA

soW

E

32 RZECZY

OPRAWA gRAfICZNA

TVN WARSZAWA

VELVET MEDIENDESIGN GMBH

CommUNICAtIoN DEsIGN

Red Dot w świecie designu, to jak Oscar w świecie filmu. Z roku na rok powiększa się liczba firm i produktów, które walczą o ten zaszczytny tytuł. Obecny sezon jest wyjątkowy dla Polaków, którzy otrzymali rekordową liczbę siedmiu wyróżnień oraz tytuł The Best of the Best (Najlepsze z Najlepszych), co nie zdarzyło się nigdy wcześniej!

STOŁEK PLOPPHay

OSKAR ZIĘTA

pRoDUCt DEsIGN

DYWAN

MOHOHEJ!DIA

MoHo Design

MAGDALENA LUBIńSKA

MICHAŁ KOPANISZYN

pRoDUCt DEsIGN

2008

TEKST: JARDA RUSZCZYC

O nagrodzie Red Dot można mówić różnie: jej krytycy przekonują, że jest przyznawana w bardzo wieku kategoriach

i otrzymuje ją coraz więcej produktów. Dodają również czynnik ekonomiczny – aby wziąć udział w rywalizacji, trzeba wnieść opłatę. Nie zmienia to jednak faktu, że ten rok jest rekordowy. Do walki przystąpiło 1800 firm z 58 krajów, zgłaszając w sumie 4515 produktów. Bo nagroda daje nie tylko prestiż i uznanie, ale przede wszystkim zbyt (producen-tom) oraz klientów (projektantom).

Rywalizacja toczy się w 19 kategoriach w sekcji produktowej oraz w komuni-kacji i konceptach. W każdym roku jest przyznawana także nagroda Design Team of the Year, a także nagrody The Best of the Best. I tu po raz pierwszy w historii „Najlepszym z Najlepszych” polskim produktem okazał się piekarnik Zen, wyprodukowany przez markę Amica. Projektowo stoi za nim pracownia Code Architecture and Design z Katowic pod wodzą Michała Biernackiego. To już drugi Red Dot dla Amiki i Biernackiego. Co ciekawe, w 2008 roku pierwsze-go polskiego Red Dota dostał dywan mohohej!_DIA marki Moho Design, którą stworzyli Magdalena Lubińska i Michał Biernacki. W tym samym roku Czerwoną Kropką wyróżniono też stołek Plopp wykorzystujący wymyśloną przez Oskara Ziętę technologię FiDU, czyli Freie innen Druck Umformung („wolna deformacja ciśnieniem wewnętrznym”).

Od tego momentu nagrody za-częły płynąć do Polski mocniejszym

strumieniem. Apogeum nastąpiło w roku 2012, gdy czerwony znaczek otrzymało aż osiem produktów. Wśród tegorocz-nych polskich laureatów znaleźli się przedstawiciele różnych branż. Marka Bisk otrzymała nagrodę za Futura Collection. – To zwycięstwo pozwala nam na znalezienie się w ścisłej czołówce uznanych światowych marek reprezen-tujących różne dziedziny, od motory-zacji przez sprzęt AGD aż po łazienkę, a to z kolei zwraca uwagę międzyna-rodowych środowisk opiniotwórczych w tej dziedzinie na jakość polskiego wzornictwa w Europie i poza jej grani-cami – przyznaje Sebastian Sałkiewicz, development manager w Bisk.

Red Dotem może się również po-chwalić firma MDD: nagrodzono jej ladę recepcyjną Zig-Zag. – Naszym celem było stworzenie lady recepcyj-nej, która, łącząc w sobie nowoczesny

design i wysoką jakość, równocześnie będzie ujmowała użytkowników swoją funkcjonalnością – opowiada projek-tant Zbigniew Kostrzewa. – Głównymi kryteriami, którymi kierowało się jury konkursu, były dobrze dopracowane rozwiązania łączące w sobie wszyst-kie te wartości, dlatego niezmiernie cieszymy się z nagrody – dodaje.

– Projektowaniem środowiska medycznego zajmuje się bardzo wą-ska grupa specjalistów. Weszliśmy w tą dziedzinę, znając wyzwania, jakie stawia projektantom. Nasz zespół, zdobywając ten zaszczytny tytuł po raz kolejny pokazał, że w chirurgii możemy projektować na światowym poziomie – podkreśla dyrektor przedsiębiorstwa Prefekt Sobierajski, Zdzisław Sobierajski. Ich urządzenie, nożny przełącznik dla urządzeń medycznych Thin znaj-duje wszechstronne zastosowanie

Page 33: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

OPRAWA gRAfICZNA

TVN WARSZAWA

VELVET MEDIENDESIGN GMBH

CommUNICAtIoN DEsIGN

33

KRZESŁO COMMAnoti

RENATA KALARUS

hoNoURABlE mENtIoN

pRoDUCt DEsIGN

2009

TORbA OVAL60bag.coM

KATARZYNA OKIńCZYC

I REMIGIUSZ TRUCHANOWICZ

pRoDUCt DEsIGN PIECZąTKA

MODICO R45MoDico

MATYLDA

GOLĘDZINOWSKA,

BOGUSŁAW MAŁCZYńSKI

pRoDUCt DEsIGN

2010

w medycynie, jest wodoodporne, zna-komicie współpracuje z aparaturą, łatwo poddaje się czyszczeniu. Nagrodą może się cieszyć także marka Sitag, gdyż wyróżniono jej fotel konferencyjny Wood zaprojektowany w podpoznań-skim Swarzędzu przez Annę Vonhausen, dyrektora kreatywnego firmy.

Uhonorowano także grupę Malafor za sofę Blow: nadmuchiwaną i wyko-naną z materiałów w całości poddają-cych się recyklingowi. – W Niemczech po otrzymaniu nagrody nasze studio podskoczyłoby o kilka punktów w ran-kingu projektantów. W Polsce rankingi nie istnieją, ale będzie to na pewno punkt przetargowy przy zleceniach projektowych i może przełoży się na ilość zamówień. A poza tym mamy nadzieję na zwiększenie sprzedaży sofy – przyznaje Agata Kulik–Pomorska z Malafora. Wyróżniono także lampę

154 000 uczestników z 70 krajów świata walczyło od 1954 roku o nagrodę Red Dot przyznawaną przez Design Zentrum Nordhrein Westfalen w niemieckim Essen, gdzie działa także Muzeum Red Dot. Z początku konkurs ograniczał się jedynie do niemieckich producentów, szybko jednak zyskał międzynarodowy splendor

Leda, zaprojektowaną przez Jeremiego Nagrabeckiego dla własnej marki Velt.

Wśród tegorocznych laureatów panuje duży entuzjazm i wiara w siłę wyróż-nienia. O jej znaczeniu mogą mówić wcześniejsi laureaci, m.in. Renata Kalarus, która Czerwoną Kropkę otrzy-mała w 2009 roku za krzesło Comma stworzone dla Noti. – Z perspektywy tych kilku lat nagroda jest trudna do prze-cenienia. Potrafi otworzyć wiele drzwi w sytuacji, kiedy prowadzę własną dzia-łalność gospodarczą i chcę prezentować światowych twórców oraz ich realizacje – przyznaje projektantka. Okazała się także istotna choćby w sytuacji, kiedy sprowadzała do Krakowa obiekty Toma Dixona. – Red Dot okazał się argumen-tem, który go przekonał. Co ciekawe, ko-jarzy ją bardzo wielu architektów wnętrz, odwiedzających Metaformę w Krakowie. To wszystko sprawia, że cena, którą

płacą producenci za możliwość rywali-zacji i zwycięstwo, jest dobrze oszaco-wana – mówi Renata Kalarus. W tym samym roku wyróżniono też poznańską pracownię Ptasia30 za projekt wystawy „My, berlińczycy! Wir Berliner! Historia polsko-niemieckiego sąsiedztwa” oraz TVN Warszawa za oprawę graficzną.

Znaczenie otrzymanej nagrody do-cenia również Matylda Golędzinowska, która z Bogusławem Małczyńskim zaprojektowała pieczątkę Modico R45. – Wyróżnienie nie przełożyło się na ilość zleceń z tego prostego powodu, że ich nie szukałam. Pracując na etacie, nie narzekałam na brak zajęć. Nie ukry-wam jednak, że miło było oglądać swoje projekty na wystawach. A ponadto z róż-nych stron docierały do mnie sygnały, że stworzyliśmy jedną z najpiękniejszych pieczątek na świecie. Od tego czasu wciąż cieszy się dużym zainteresowa-niem – przyznaje autorka. Przed dwoma laty wyróżniono także torbę 60bag.

Zapowiedzią tegorocznych sukce-sów bez wątpienia był zeszły rok, gdy kolor czerwony „oznaczył” trzy polskie produkty: ssak chirurgiczny Combo, piekarnik Amica Integra oraz brodziko--wannę Jena Marmorinu. – Z pewnością

IDENTYfIKACJA

WIZUALNA WYSTAWY

„MY, bERLIńCZYCY!

WIR bERLINER!”

GRUPA PROJEKTOWA PTASIA 30

CommUNICAtIoN DEsIGN

Page 34: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

SOfA bLOWMalafor

hoNoURABlE mENtIoN

SSAK

CHIRURgICZNY

COMbO

Perfekt sobierajski

PAULINA KORDOS

I DAWID ŻEBROWSKI

pRoDUCt DEsIGN

PIEKARNIK

AMICA INTEgRA

EbI 81074 CaMica

CODE ARCHITECTURE

AND DESIGN

pRoDUCt DEsIGN

bRODZIKO-

WANNA JENAMarMorin

MOWOSTUDIO

pRoDUCt DEsIGNPROJEKT

OPAKOWANIA

PIWA ŁOMżA

NIEPASTERYZOWANE

TOUCH IDEAS

CommUNICAtIoN DEsIGN

SYSTEM INfORMACJI

WIZUALNEJ DLA

CENTRUM NAUKI

KOPERNIK

MAMASTUDIO

CommUNICAtIoN DEsIGN

IDENTYfIKACJA NETII

WHITE CAT STUDIO

CommUNICAtIoN DEsIGN

34 RZECZY

2012

fOTEL WOODI

sitag forMy sieDzenia

pRoDUCt DEsIGN

LAMPA LEDAVelt

JEREMI NAGRABECKI

hoNoURABlE mENtIoN

LADA

RECEPCYJNA

ZIg-ZAgMDD

IN DESIGN

pRoDUCt DEsIGN

2011

fUTURA

COLLECTIONbisk

COLOROfON

pRoDUCt DEsIGN

Red Dot przyczynił się do zwiększenia zainteresowania naszymi produktami. Oczywiście wanna Jena stała się waż-nym, niemal obowiązkowym elemen-tem targowych ekspozycji Marmorinu. Z pewnością jury przyznające te wyróż-nienia doceniło nie tylko elegancję bryły wanny, ale i jej optymalnie praktycz-ne zastosowanie: połączenie funkcji kąpieli i prysznica – mówi Dominika Fedyk-Wolanin z firmy Marmorin.

O tym, że sukces jest możliwy nawet na początku działalności, pokazuje przykład firmy Touch Ideas nagrodzonej

w 2011 roku w kategorii komunikacja za projekt opakowania piwa Łomża Niepasteryzowane. Dla firmy było to pierwsze zlecenie. – Nagroda za design oraz sukces sprzedażowy Łomży potwierdzają skuteczność metody design thinking, w ramach której pracujemy – mówi Bartłomiej Serafiński, założy-ciel Touch Ideas. W tym samym roku za komunikację wizualną nagrodzono również warszawskie Mamastudio oraz

White Cat Studio. – To wyróżnienie tylko utwierdza nas w przekonaniu, że rynek potrzebuje pomysłów odważnych, łamią-cych obowiązujące stereotypy – prze-konuje Michał Dolny, dyrektor departa-mentu marketingu Netii, która nagrodę odebrała za system identyfikacji.

Page 35: Design Alive #3/2012

DOSKONAŁE PIĘKNORozmowa z Michałem Biernackim, projektantem Code Design, które pracuje dla marki Amica

PIEKARNIK ZENaMica

CODE ARCHITECTURE

AND DESIGN

thE BEst oF thE BEst

PRZEŁąCZNIK

NOżNY THIN

Perfekt sobierajski

PAULINA KORDOS

I DAWID ŻEBROWSKI

pRoDUCt DEsIGN

fOTEL WOODI

sitag forMy sieDzenia

pRoDUCt DEsIGN

Czy Red Dot zmienia wiele w co-dziennej zawodowej aktywności?– Zmiana polega na tym, że bardziej otwiera się przede mną rynek. Pojawiają się nowi partnerzy biznesowi i klienci, którzy zauważają pracę, jaką wykonuję wraz z zespołem. Nie ograniczamy się jedynie do pracy z produktem, zaj-mujemy się także strategią designu. W tej chwili nasze działania opierają się na trzech filarach: strategii, produkcie i komunikacji. Nagrodzony produkt jest

wypadkową wszystkich tych aktywności.Na czym polega fenomen tej nagrody? – Nagroda nie tylko działa na wyobraź-nię, ale jest także gwarancją pewnych cech produktowych dla przyszłego klienta. Oczywiście kilku nowych zwykle po przyznaniu nagrody się pojawia, nie ma jednak sytuacji, że telefon się urywa. Jednak ci klienci, którzy się pojawiają, często mają intrygujące propozycje. Nasza pracownia zresztą też ma pew-ne zasady: nie pracujemy nad wię-cej niż 3-4 projektami jednocześnie. Stąd, jeśli pojawiają się propozycje, wybieramy tylko te najciekawsze.Do pracy nad nagrodzonym piekar-nikiem Zen Amiki przygotowywa-liście się w sposób szczególny?– Staram się, aby każdy projekt, nad którym pracuję, był niepowtarzalny i wyróżniający się. I do każdego z nich, bez wyjątku, podchodzę tak samo. I nie ma znaczenia czy jest projekt butów, pie-karnika czy samochodu bezzałogowego.

Ktoś zleca mi wykonanie pewnej pracy, i tym samym obdarza mnie zaufaniem. A przy tym nieustannie poszukujemy nowych rozwiązań. Tym razem stało się nim wpisane w ten produkt wyci-szenie. Nie chciałem epatować elek-troniką i technologią, choć piekarnik oczywiście zawiera wszelkie niezbędne rozwiązania techniczne. Ten obiekt ma uspokoić kuchnię. Jest przeznaczony dla zindywidualizowanego klienta - jest nim kobieta, która potrzebuje szybkiego dostępu do podstawowych programów i nie chce, by elektronika wytwarzała „szum informacyjny”. Piekarnik można również spersonalizować, dobierając np. uchwyt do koloru mebli kuchennych. Minimalizm, cisza, wszystko to, co może kojarzyć się z wzornictwem japońskim oraz skandynawskim. Zen jest projektem bez zbędnych ozdobników i dekoracji, a przy tym urządzeniem szalenie intu-icyjnym. To propozycja dla klienta, który kocha wyciszone, doskonałe piękno.

PIECZąTKI

MODICO A12 i A25

MoDico gbMH, zellfusion

MATYLDA GOLĘDZINOWSKA,

BOGUSŁAW BOGAL

MAŁCZYńSKI

DEsIGN pRoDUCt

35

Page 36: Design Alive #3/2012

ZDJę

CIA

: mAt

ERIA

Ły p

RAso

WE

DEsIGNAlIvE.pl

C hoć w Polsce brakuje wydziałów kształcących przyszłych projektantów

samochodów, nasi rodacy radzą sobie inaczej – wyjeżdżają za granicę kształcić się i spełniać marzenia. Polacy od wielu lat pro-jektują i stylizują samochody dla największych marek świata. Magia tego zawodu działa na wyobraźnię i przyciąga kolejne pokolenia.

W ostatnich latach głośno zrobi-ło się o Jacku Frohlichu (ur. 1966 ), projektancie pochodzącym z Siemianowic, który od lat pracuje dla BMW, gdzie jest dyrektorem designu zewnętrznego. Podczas studiów na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach nabrał przekonania, że właśnie z motoryzacją zwiążą się jego życiowe losy. Tak rzeczywiście się stało. Po studiach w Polsce wyje-chał do Niemiec, gdzie ukończył Uniwersytet w Pforzheim, jedną z trzech najlepszych szkół kształ-cących „automobil designerów”, obok uczelni w Pasadenie i Royal College of Art (RCA) w Londynie. Frohlich jest przykładem, jak wiele w tym fachu znaczy przypadek i spotkanie z właściwą osobą. Podczas nauki w Pforzheim jeden z profesorów zapytał go, czy nie wziąłby udziału w pewnym projekcie. Był nim projekt dla BMW. Długo się nie zastanawiał. – Takich okazji po prostu nie można zmarnować – przyznaje dzisiaj. Dla BMW pracuje również inny były student Politechniki

Projektują limuzyny, miejskie auta albo sportowe torpedy. Czasem pracują w wielkim zespole, czasem sami. Są szeregowymi projektantami albo dyrektorami. Łączy ich wspólna pasja i pochodzenie. Wszyscy są Polakami i kochają projektować samochody

JAZDA POLSKA

Śląskiej – Tomasz Sycha (ur. 1963 ), który do Niemiec wyjechał jeszcze w latach 80., a ostatnio zajmuje się modelami prototypowymi. Po bardzo udanym projekcie modelu Z4 coupé firma przeko-nała go do pracy nad pojazdami, które najwcześniej mogą pojawić się na ulicach za jakieś... 10 lat.

Projekt w 10 dni Przez długi czas jednym z bar-

dziej rozpoznawalnych polskich projektantów samochodów był Tadeusz Jelec (ur. 1958 ). Od ponad 20 lat pracuje dla Jaguara, współ-pracuje także z innymi markami. Pochodzi z Giżycka, pod koniec lat 70. studiował na gdańskiej Politechnice. Nie ukończył polskiej uczelni, wyjechał do Anglii, gdzie studiował m.in. w Chelsea School of Art. Już do legendy przeszła propozycja współpracy ze słyn-nym Peterem Stevensem, który zaproponował mu pracę w Lotusie, gdzie miał przestylizować Jaguara XJ. Zadanie musiał wykonać w... 10 dni. Udało się, a marka Jaguar przyjęła go do swojego zespołu. Od tego czasu tworzy wnętrza kolejnych modeli Jaguara.

Dla światowych koncernów two-rzyli i tworzą także inni nestorzy polskiego projektowania. Dla Forda pracował Tomasz Jara (ur. 1951 ), odpowiedzialny m.in. za wygląd scorpio, fiesty, sierry, escorta czy mondeo. Nie trafiłby do zawodu, gdyby nie wycieczka do Londynu

i niezobowiązująca rozmowa z napotkanym studentem RCA, który namówił go do zaprezento-wania swoich rysunków specjali-stom. Po kilku latach Tomasz Jara ukończył RCA, a do dziś za swój najważniejszy projekt uznaje Forda fiestę drugiej generacji. W branży działa już od ponad 30 lat. Z kolei Justyn Norek przez ponad 20 lat pracował w ośrodku stylizacji I.D.E.A w Turynie, firmie projek-tującej dla Alfy Romeo i Ferrari, a także BMW, Chryslera i Volvo. Był tam głównym stylistą. Również w ośrodku I.D.E.A odbywał staż Zbigniew Maurer, który w 1994 roku rozpoczął pracę w cen-trum stylizacji Alfy Romeo. I jest tam odpowiedzialny za kształt nadwozi nowych pojazdów. Bodaj najbardziej znaną reali-zacją Maurera jest model 156.

To idzie młodośćTadeusz Jelec pozostaje

w bliskich związkach z Polską, prowadząc m.in. warsztaty

TEKST: MARCIN MOńKA

36 LUDZIE

Page 37: Design Alive #3/2012

Włoszech przez pewien czas stara-łem się mu pomagać aż do chwili, gdy już takiej pomocy nie po-trzebował. Byłem dumny, gdy widziałem, jak Wojtkowi w geście gratulacji rękę uścisnął sam książę Albert – przyznaje Kaniewski. Było to wtedy, gdy w Rajdzie Monte Carlo głowię jednego z kierow-ców ochraniał nowiutki kask stworzony przez Sokołowskiego dla zespołu Red Bulla. Koniec czerwca to czas premiery nowego projektu młodego projektanta, tym razem to motocykl, który podobno zachwycił już na eta-pach koncepcyjnych szkiców.

Skazani na samochody Wspomniany Janusz Kaniewski

(ur. 1974 ), który projektował dla Ferrari, Lancii, Mazdy czy Fiata należy do tej grupy projektantów, którzy na samochody byli skazani właściwie „od zawsze”. – Nie po-trafiłem narysować niczego innego, tylko auta. Inne rzeczy nauczyłem się szkicować dopiero w szkole

ze studentami gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych (ASP). – Młodzi swoimi myślami wyprzedzają nasze czasy i wymyślają pojazdy, które za 10–15 lat będą się poja-wiać na naszych drogach – pod-kreśla. Jednym z tych, którzy kreują przyszłość jest Wojciech Sokołowski (ur. 1984 ). Uczył się m.in. w Istituto Europeo di Design w Turynie pod okiem Ercole Spady i właśnie od niego otrzymał zaproszenie do współ-pracy nad powstającym w 2008 roku modelem Spada Codatronca w wersji TS. Sokołowski pra-cował nad modelem z Paolo Spadą, synem Spady seniora.

– Inspiruje mnie projektowanie samochodów szczególnie tych sportowych, ale ekologicznych, i trochę niszowych. Więc przed przyjęciem propozycji długo się nie wahałem – przyznaje. O Sokołowskim w samych super-latywach mówi Janusz Kaniewski, również projektant. – Wojtek jest szalenie skromnym człowiekiem o wielkich umiejętnościach, we

Kamil Łabanowicz i jego Audi E-Tron

Jacek Frohlich podczas prezentacji

BMW 650i

Page 38: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

kształcącej projektantów samocho-dów. Gdy wszyscy obok mnie rysowali samochody, ja miałem ochotę zrobić coś innego. Marzenia z najmłodszych lat potrafią jednak „ustawić” człowie-ka na całe życie. Pamiętam, gdy jako 10-latek dowiedziałem się o istnieniu studia Pininfarina. Wymyśliłem sobie wtedy, że zostanę projektantem samo-chodów – przyznaje Kaniewski. Aby zrealizować swój cel, najpierw uczył się w szkole z językami obcymi, później studiował architekturę. W chwili, gdy poczuł, że ma już dość mocno wyostrzo-ny „zmysł techniczny” i potrafi nieźle rysować, wyjechał do Istituto Europeo di Design w Turynie. – Tam poczułem się bliżej wymarzonej Pininfariny – wspomina. W Turynie miał świetnych wykładowców–praktyków. By utrzymać się w prywatnej szkole, znalazł sobie pracę w niewielkim studiu. – Któregoś dnia jeden z moich wykładowców, który pracował w Pininfarinie, zapytał, czy nie chciałbym u nich spróbować. Trochę wówczas kokietowałem rzeczywistość, mówiąc, że mam pracę. Oczywiście za kilka tygodni już u nich byłem spełniając swoje dziecięce marzenia – tłumaczy. Pracę w studiu zaczynał od projektu gry, która nie została wdrożona. Pierwszym samochodem, przy którym pracował, była Lancia Delta. Od tego czasu brał udział w pracach projektowych nad około 10 samochodami. – Nigdy nie wracam do wcześniejszych projektów, choć czasami widzę samochód, któremu poświęciłem czas i uwagę. I zastanawiam się, co mógłbym zrobić w nim lepiej – opowiada projektant. Jego samochód marzeń jeszcze nie powstał, choć Janusz Kaniewski nie ukrywa, że wcześniej czy później taki model się pojawi. – Daję sobie jeszcze kilkanaście lat.

gdy pasja staje się zawodem

Kamil Łabanowicz (ur. 1981 ) od kilku lat pracuje dla Audi. – Jako dziecko rysowałem tylko samochody. Po latach pasja stała się moim zawodem – przy-znaje. Nie trafiłby zapewne do Audi, gdyby nie wsparcie rodziców, którzy nie traktują szkicowania samochodów jako zbytecznej fanaberii. – Moi rodzice mi zaufali, do niczego nie zniechęcali – wspomina. Dlatego najpierw mógł pójść na Politechnikę Śląską, gdzie kończył architekturę, później wyjechał na naukę do Włoch. – Dużo czytałem o Polakach projektujących za granicą, a przecież ojciec Zbigniewa Maurera zakładał ten wydział w Gliwicach, a jego absolwentem jest także Tomasz Sycha. Nie mogłem uczyć się w innym miejscu – przyznaje.

Podczas studiów w Gliwicach wciąż rysował samochody i wydawało mu się, że jest w tej pasji odosobniony.

10 WSPANIAŁYCH*38 LUDZIE

1.Jacek FrohlichBmW

2.Tomasz JaraFord

3.Tadeusz JelecJaguar

4.Janusz KaniewskiFerrari, lancia, honda, Fiat, mazda, pininfarina

Do czasu, gdy odkrył konkursy, których tematem było projektowanie samocho-dów. – Okazało się, że zajmują się tym tysiące młodych Polaków, było to coś niesamowitego – wspomina. Sam wziął udział w konkursie na nową wersję samochodu Warszawa, później były kolejne. Sześć lat temu dostał się na sty-pendium do Scuola Politecnica di Design w Mediolanie. – Pod koniec studiów przyjeżdżali do nas przedstawiciele Audi, by nas uczyć i wyszukać dwie osoby na praktyki – wspomina. W 2008 roku Łabanowicz zajął jedno z tych miejsc. Po kilku miesiącach zaproponowano mu stałą pracę. I tak, mając zaledwie 27 lat, stał się najmłodszym stylistą w zespo-le. – Zawsze myślałem, że osoby, które pracują w takim zawodzie, w dodatku dla takich marek, będą zarozumiałe i wyniosłe. A ja spotkałem niesamo-witych i otwartych ludzi – opowiada.

blok glinyW zawodzie stylisty wiele rzeczy

jest istotnych, wśród nich szkice, wizja i umiejętność współpracy. Jest też

pewien magiczny moment. – O wszyst-kim decyduje chwila, gdy stoisz przed modelem. Na początku jest to brązowy blok gliny, który wygląda jak czeko-lada, przy ogrzewaniu roztapia się, by później znów zastygnąć. Z czegoś takiego na podstawie szkiców i po-mysłów powstaje przestrzenny model bryły nadwozia. – opowiada Kamil Łabanowicz. Jak dotąd najwięcej satys-fakcji dała mu praca nad Audi E-Tron. – Byłem szczęśliwy, gdy zrealizowałem ten projekt. Widywałem go potem na tar-gach, testach oraz sesjach zdjęciowych. Szkoda, że nie na ulicy, bo zadowolenie wzrasta proporcjonalnie do otwartości projektu, czyli momentu, gdy zaczyna służyć ludziom – mówi projektant.

Samochód – fuzja wizji, marzeń i technologii

Projektowanie samochodów jest dziedziną bardzo „męską”, kobiety to rzadkość i zwykle pracują w dziale stylizacji, decydują o kolorach i mate-riałach. W dziale Color&Trim (kolor

Lancia Delta przy której pracował Janusz Kaniewski

Page 39: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

39

JAGUARfERRARISPADABMWAUDIMAZDAALfA ROMEOROVERLANCIAfORDfIATTATADLA NICH PROJEKTUJąPOLACY

5.Kamil ŁabanowiczAudi

6.Zbigniew MaurerAlfa Romeo, I.D.E.A.

9.Justyn NorekFiat, tata, Gm, I.D.E.A.

10.Aleksandra SładekvW

8.Wojciech Sokołowskispada

7.Tomasz SychaBmW

i materiał) w Volkswagenie (VW) od 2008 roku projektuje Aleksandra Sładek (ur. 1980 ). Nasza redakcja wyłowiła ją na branżowym spotkaniu „Donna e Mobile” – sieci współpracy skupia-jącej kobiety projektujące dla najważ-niejszych koncernów samochodowych świata. Sładek to absolwentka Wydziału Form Przemysłowych na krakowskiej ASP i Wydziału Automotive Design w Coventry University School of Art&Design (Wielka Brytania). – Zanim trafiłam do VW Design, praktykowałam w Audi Advanced Design w Monachium i Design Studio Hyundai w Rüsselsheim. Mój dyplom (Trójkołowiec I3 ) zdo-był pierwszą nagrodę na Degreeshow w Coventry i... umożliwił mi rozpoczęcie pracy w Volkswagenie już kilka mie-sięcy po obronie – wspomina. Obecnie pracuje nad samochodami pokazowy-mi oraz modelami limitowanych serii, samochodów sportowych VW R oraz R line. – Samochód jest perfekcyjną fuzją marzeń i wizji oraz możliwości tech-nologicznych. Żaden inny przedmiot, który projektujemy nie wzbudza takich emocji! Projektowanie samochodów interesowało mnie od zawsze. Podczas studiów w Polsce miałam okazję wyje-chać do Bratysławy na Wydział Transport

Design, gdzie pracowałam nad moim pierwszym projektem samochodu. Atmosfera, kilkanaście godzin rysunku dziennie, dyskusje o samochodach – to było to! Wiedziałam już, że to moja droga – mówi drobna, sympatyczna bru-netka. Aleksandra Sładek współtworzyła dla VW m.in. modele Black und White UP!, Race Touareg 3 Qatar, Scirocco Studie R Concept, Golf i Scirocco R.

Choć polscy projektanci są coraz bar-dziej widoczni, nie chcą jednak mówić o specjalnym fenomenie. Najwięcej europejskich studiów projektowych znajduje się w Niemczech. Dlatego każdy projektant nie pochodzący z tego kraju budzi zainteresowanie. – W większości studiów połowa pracowników to Niemcy, reszta to Polacy, Węgrzy, Hiszpanie czy Austriacy – mówi Kamil Łabanowicz.

– Zaczęto mówić o fenomenie w chwili, gdy pojawiło się zaledwie kilka nazwisk. A przecież projektan-tów mody, pracujących dla światowych marek jest kilkadziesiąt razy wię-cej – przyznaje Janusz Kaniewski.

A może to wzrost świadomości Polaków, którzy zaczynają dostrze-gać i doceniać istotę zawodu pro-jektanta? Jeśli tak, to nam ta ten-dencja bardzo się podoba.

 * polskich dizajnerów w światowej motory-zacji jest więcej. o np. Dawidzie Romańskim czytaj na www.designalive.pl

Spada Codatronca w wersji TS, przy której pracował Wojciech Sokołowski

Tadeusz Jelec od ponad 20 lat tworzy wnętrza samo-chodów Jaguara

Page 40: Design Alive #3/2012

TECHNOLOgICZNY bIEg PO ZŁOTOSport zawodowy, armia i loty kosmiczne to trzy źródła technologicznych innowacji. W roku Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Europy w piłce nożnej możemy spodziewać się wysypu nowości. To, co na bieżniach, basenach i boiskach pozwoli dziś zdobyć złoto, jutro zobaczymy na półkach sklepowych

T echnologia idzie ramię w ramię ze sportem. Wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Podczas

Igrzysk Olimpijskich raz na cztery lata mamy technologiczno-spor-towe święto, gdzie następuje prawdziwa erupcja najnowszych osiągnięć. Niemal wszystkie dyscypliny korzystają z innowacji i chyba jedynie krykiet jest w tej materii oporny. Tam rządzi przy-wiązanie do tradycyjnych wartości i wiara w ludzkie umiejętności. – Technologii nie ma chyba jedynie w sportach ludowych, czyli np. przeciąganiu drewnianych bali czy też wyścigu z wiadrem, by polać sąsiadkę – przytakuje Zuzanna Skalska, trendwatcherka

TEKST: MARCIN MOńKA

w holenderskim studiu VanBerlo. I dodaje: – Ostatnio słyszę, że nawet na basenach stosuje się środki do rozrzedzania wody.

buty z IQNiezwykle szybko rozwiązania

tworzone dla zawodowców tra-fiają na sklepowe półki. Z czasem tanieją, powszednieją, by ustąpić miejsca nowym. Od zeszłego roku każdy może grać w inteli-gentnych butach, jakie Adidas stworzył parę lat temu dla „boga futbolu” Leo Messiego. Model adizero f50 miCoach, określany jako „but z mózgiem”, pozwa-la śledzić obroty o 360 stopni i zapisywać co sekundę średnią

prędkość, ilość sprintów, dy-stans, a nawet kroki. Cyfrowe dane są gotowe do dalszej analizy treningu. Dane można porówny-wać z wynikami innych zawod-ników w serwisie miCoach.com. Sam but, choć jest wyposażo-ny w urządzenie rejestrujące, waży zaledwie 165 gramów.

Szyte „na miarę”Projektant Andrzej Bikowski

przez lata był związany z fir-mą Adidas, gdzie stworzył buty m.in. dla Tysona Gaya, w których zawodnik 4 lata temu wystarto-wał na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Bikowski obecnie pracuje dla skandynawskiej marki

DEsIGNAlIvE.pl

Page 41: Design Alive #3/2012

ICEbREAKER: Designed by Nature

– elastyczne dzianiny Icebreaker

powstałe z wełny nowozelandzkich

owiec grzeją zimą, chłodzą w lecie i nie przetrzymują potu, redukując przykry zapach. Zupełnie

naturalne, umiesz-czone w kompo-stowniku ulegają

rozkładowi w kilka tygodni. Z tego

materiału produkuje się głównie odzież

outdoorową

obuwniczej Ecco i nie ukrywa, że czynnikiem popychającym sport do przodu jest ciągła rywalizacja. – Czasem na jeden bieg tworzy się kilka par butów dopasowanych specjalnie dla sportowca. Rasmus Henning, światowej klasy triatlo-nista, startował w prototypowym obuwiu, które stało się podsta-wą przy projektowaniu nowej kolekcji biegowych modeli Ecco. Skopiowaliśmy kształt jego stóp, tworząc unikalne kopyto (model do kształtowania obuwia – przyp. red.) dla tych kilku par, które potrzebował. Ta bezpośrednia współpraca zaowocowało rozwią-zaniami, które znacznie poprawia-ją funkcjonalność nowych butów Biom – opisuje projektant. Jego

zdaniem nie tylko lekkoatletyka, ale wiele innych dyscyplin zostało zrewolucjonizowanych przez wprowadzenie nowych technolo-gii. – Wystarczy spojrzeć jak przez ostatnie lata zmieniała się kon-strukcja nart. Nowe rozwiązania sprzętowe często ułatwiają spor-towcom trening, chronią przed kontuzjami czy poprawiają kom-fort użytkowania, co pozwala osią-gać lepsze rezultaty. Z drugiej stro-ny, takie przełomowe rozwiązania są też często blokowane, bo dają niesprawiedliwą przewagę, która wypacza idee sportowej fair-rywa-lizacji – mówi Andrzej Bikowski.

Skóra rekina zakazanaWiele pytań i wątpliwości

swego czasu wzbudziły kostiumy pływackie Fastskin, nazywane „skórą rekina”. Przy ich opraco-waniu australijska firma Speedo korzystała z pomocy specjalistów z NASA. – Taką mamy technologię, jaką wojnę. Te zjawiska zawsze szły ze sobą w parze. Wszystko swój początek czerpie z doświad-czeń militarnych bądź badań kosmicznych. A specjaliści z NASA mają sprzęt niedostępny innym badaczom i naukowcom – zauwa-ża Zuzanna Skalska. W modelu LZR Racer wystartował w Pekinie amerykański pływak Michael Phelps, zdobywając osiem złotych medali olimpijskich! Strój był wykonany z odpychającej wodę tkaniny i śliskich paneli z poliure-tanu. Pod względem właściwości i z wyglądu przypominał skórę rekina – zwierzęcia, które ważąc nawet tonę, potrafi bez problemu pokonać opór wody. Praca nad tego typu kostiumami to niemal laboratoryjne zajęcie – naukowcy podczas badań potrafili anali-zować skany ciał 400 zawodni-ków, szukając miejsc, w których woda napotyka na największy opór. W 2010 Międzynarodowa Federacja Pływacka zabroniła sto-sowania kontrowersyjnych kostiu-mów. – Jestem dość sceptycznie nastawiony do wielu rozwiązań, bo mocno redukują czynnik ludzki w rywalizacji sportowej. W takich sytuacjach o wynikach zaczyna decydować sprzęt, dostępność do niego. Sport powinien być wspierany przez technologie, lecz tylko te, które operują wyłącznie rozwiązaniami czysto treningowy-mi. I pozostać rywalizacją opartą o możliwości ludzkiego organi-zmu – na tym przecież polega jego istota: człowiek zostaje obdarzony wspaniałymi umiejętnościami

ZDJę

CIA

: ICE

BREA

KER,

AD

IDA

s, N

IKE,

spE

EDo

TECHNOLOgIE 41

Piłkarz Leo Messi był pierwszym, który zagrał w butach adizero f50 miCoach. Buty Adidasa wyposażo-ne w czujniki śledzą każdy ruch zawod-nika, a następnie wszystkie dane analizuje program komputerowy

Page 42: Design Alive #3/2012

i potrafi je wykorzystać w czystej walce na sportowych arenach – przyznaje Paweł Słomiński, były trener kadry narodowej pływaków, współtwórca suk-cesów m.in. Otylii Jędrzejczak i Pawła Korzeniowskiego.

Innowacyjny powrót do tradycji

Stroje sportowe w historii od ba-wełnianych pantalonów i trykotów przeszły do syntetyków. Lżejszych, szybciej schnących i elastycznych. Każdy nowy materiał po 2–3 latach od chwili, gdy sportowcy osiągali w nich sukcesy, przedostawał się do masowej produkcji. Z czasem jednak zaczęto powracać do na-tury i poszukiwać materiałów naturalnych z wykorzystaniem nowych sposobów tkania, dziania czy, wytwarzania przędzy.

Pod hasłem „designed by nature” („zaprojektowane przez naturę”) marka Icebreaker produkuje odzież outdoorową z naturalnej wełny nowozelandzkich owiec rasy Merynos. Prócz ciepłych ubrań, które chronią przed utratą ciepła, co wydaje się oczywiste, Icebreaker opracował niezwykle cienkie włókna i sprężyste dzia-niny, które chłodzą, nie magazy-nują potu i przykrych zapachów. Ponadto zakopane w ziemi rozkładają się w kilka miesięcy.

Technologię dziania (tak jak na szydełku lub drutach) wykorzy-stała marka Nike w butach Flyknit. W laboratoriach marki stworzono nowy sposób produkowania buta, dzięki której powstała ultralekka, świetnie dopasowana i pozbawiona szwów cholewka, która wraz z ję-zykiem buta waży zaledwie 34 gra-my. Cały but z podeszwą – 160 gramów. To niebagatelny postęp w stosunku do najpopularniejszego z dotychczasowych modeli butów dla maratończyków Nike Zoom Streak 3. Firma na nowy produkt poświęciła 4 lata. Zespół składający się z programistów, inżynierów i projektantów zajmował się mi-krotechnicznymi właściwościami statycznymi materiałów elastycz-nych. W efekcie but nałożony na nogę sprawia wrażenie „drugiej skóry”. Z modelu Flyknit korzystają najlepsi długodystansowcy z Kenii, Anglii, Rosji czy USA. Wystartowali w nich w maratonach, pobie-gną również w Londynie.

NIKE fLYKNIT Model obuwia, który staje się „drugą skórą” na stopach. Wykorzy-stano w ich produkcji technikę dziania, przez co Buty są bardzo lek-kie. Zostały stworzone na Igrzyska Olimpijskie w Londynie z myślą o długodystansowcach

42 TECHNOLOgIE

Page 43: Design Alive #3/2012

Stała inwigilacjaTechnologia jest dziedziną

napędzającą wyniki, a sportowcy i ich zespoły nie szczędzą mi-lionów euro, by wygrać każdy wyścig – przede wszystkim ten w pracowniach analitycznych. Jednak doping technologiczny wydaje się igraszką przy możliwo-ściach, jakie stwarza genetyka.

– Coraz częściej mówi się o do-pingu genetycznym: nasz ustrój wytwarza np. białko, które pro-dukuje i wzmacnia mięsień. Takie białka są pobierane od zawodnika i w chwili, gdy jest w okresie reha-bilitacji i nie może obciążać mię-śni, wstrzykuje mu się genetycznie zmodyfikowane białko. Taka forma dopingu jest niewykrywalna. Podobno najbliższa olimpiada w Londynie będzie ostatnią, która odbędzie się bez dopingu gene-tycznego na szeroką skalę – wyja-śnia Paweł Ryngier, trener i fizjote-rapeuta z Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Wykorzystywanie komórek macierzystych bez wątpienia ma kolosalną przyszłość, szczególnie gdy tego rodzaju zabiegi mają służyć niekoniecznie w osiąganiu lepszych wyników sportowych, lecz ratować życie. Sportowcy znów są w awangardzie. I czy tego chcą, czy nie, stali się uczestnika-mi wspólnej pracy w laboratoriach i są poddawani eksperymentom.

Króliki doświadczalneDo nieustającego monitoringu

naszej aktywności musimy się przyzwyczaić wszyscy. – Jesteśmy królikami doświadczalnymi. W którymś momencie do naszej rzeczywistości wejdzie proces nieustannego monitorowania, aby kompletnie rozumieć nasze ciało. Proaktywny tryb życia i ludz-kie zdrowie będą najważniejsze. Skala przedsięwzięcia będzie tak ogromna, że nawet ściany poczują, czy mamy gorączkę czy też nie. Podkreślam jednak wyraźnie: to, co piszemy o przyszłości, to jedynie nasze przeczucia, pewne mrzonki oparte na konceptach technologicznych, jakie prezentują różne firmy dzisiaj. Nie oceniaj-my ich jak dzisiejszy konsument. Czy mieliśmy rację, przekonają się przyszłe pokolenia, bo tylko w ten sposób dziś tworzymy jutro – podkreśla Zuzanna Skalska.

DEsIGNAlIvE.pl

43

LZR RACER: Kostiumy pływackie Speedo poprawiały wyni-ki sportowej rywalizacji na tyle, że Międzynarodowa Federa-cja Pływacka zabroniła ich stosowania. Jednak studenci m.in. z London College of Fashion postanowili wykorzystać materiał do stworzenia kamizelek ratunkowych i odzieży technicznej, przydatnej służbom ratunkowym. Z „odrzuconego” materiału powstają również projekty modowe, w tym kostiumy kąpielowe

Page 44: Design Alive #3/2012

Z a cel postawił sobie stworzyć jedno z bardziej intrygują-cych miejsc podczas medio-

lańskiego tygodnia designu Salone Internazionale del Mobile 2012. Według wielu, cel został osiągnię-ty. – To muzeum powinno płacić Dixonowi, a nie Dixon muzeum, które dotąd odwiedzały głównie szkolne wycieczki – skomentowała Rossana Orlandi, kolekcjoner-ka designu i właścicielka galerii w Mediolanie. Pod dowództwem Toma Dixona senne na co dzień Muzeum Nauki i Technologii im. Leonarda da Vinci wypłynęło na nowe wody i stało się ambitnym miejscem zderzenia innowacji, technologii, designu i kultury w niezwykłych historycznych prze-strzeniach. Tom Dixon pod swoją banderę wziął i światowe marki, i młodych projektantów. Wszyscy mieli zaprezentować się nieba-nalnie, to był warunek. Pomiędzy parowozami, kadłubami samo-lotów, statków i galeonów, pod XVII-wiecznymi freskami zatknął na mapie Mediolanu nową szpilkę. Nie można sobie było wymarzyć lepszego miejsca i czasu na roz-mowę z 53-letnim projektantem.

Ubrany jak przystało na angiel-skiego dżentelmena w idealnie skrojony płaszcz w musztardo-wym kolorze, cierpliwie przepro-wadza kolejnego dziennikarza po wszystkich zakamarkach MOST. Nie pomija żadnego wystawcy ani

Jak tworzył się MOST – nowe gorące miejsce na mapie Mediolanu? Co nas czeka w przyszłości? Jak to jest być filantropem? O tym wszystkim Ewie Trzcionce opowiada brytyjski projektant

eksponatu. Kiedy przychodzi nasza kolej, wygląda na zadowolonego, że udało mu się uwolnić od mało rozgarniętej dziennikarki z Hong Kongu. Rozmowę zaczynamy przy rytmicznym huku niemieckiej maszyny Triumph, która wstawio-na pomiędzy żelazne parowozy wycina z blachy kolejne egzempla-rze lampy Stamp. Choć logicz-nie byłoby uciec z tego hałasu, zostajemy. Dixon wydaje się być niezwykle dumny właśnie z tego miejsca. Mimo zaczepek i nie-ustannych gratulacji jest skupiony, żywiołowo odpowiada na pytania.Niecały rok temu w Londynie prosiłam o dłuższy wywiad, niestety udało nam się zamie-nić tylko parę zdań, bo był pan w drodze do Japonii, czy Chin?

– Albo może jeszcze gdzieś indziej. Ja stale jestem w drodze.To nie dziwi, skoro tworzy pan takie miejsca jak to.

– Muzeum Nauki i Technologii to miejsce nieznane, albo mało znane, na szczęście ja je znam od 20 lat. Ma świetne wnętrza i jest tuż przy stacji metra. Chciałbym tu pozostać na kolejnych kilka lat.A co na to władze muzeum?

– Co prawda na początku nie przyznałem się do wszystkich moich planów, ale zaskoczyła mnie ich otwartość i chęć współpracy. Może dlatego, że mają nie-wielu zwiedzających… Tłumy gości jeżdżą do Mediolanu

zDJĘcIA: mAtteo PettIroSSo

DEsIGNAlIvE.pl

44 LUDZIE

Page 45: Design Alive #3/2012

Tom Dixon – obsesyjnie wierny

„szczerym” materia-łom, przysiągł ciągle

ulepszać projekto-wanie i wytwarzanie.

Sam wyznaczył sobie misję, by przedefiniować

i ożywić brytyjski przemysł meblarski

Page 46: Design Alive #3/2012

w poszukiwaniu mody, trendów i designu. Przegapiając czę-sto prawdziwą twarz miasta.

– O tak, znam wiele wersji tego miasta. Mediolan jest bardzo tajemniczy. Ci, którzy przyjeż-dżają tylko na targi nie odkrywają go, poznają masę ludzi, ale nie tych stąd, a samo miasto przega-piają gdzieś w biegu. By zrozu-mieć prawdziwy Mediolan i jego mieszkańców, musisz zostać zaproszony do ich domów. Poznać miejsca, które przez tak długi czas są zatopione w designie. Tu design nie jest tylko dla bogatych, w tym mieście designem się żyje.Jesteśmy w ciekawych czasach, przełomowych i postindustrial-nych. Szukamy nowych definicji wytwarzania. Jest pan podawany za przykład tego, który wie, jak przestawić się na nowy tor.

– Tak? To miłe. Czuję się trochę jak nowoczesny rzemieślnik. Myślę, że dystans pomiędzy przemysłem i projektantem może być krótszy. To chciałem właśnie pokazać tu za moimi plecami, że współpraca może być coraz bardziej i bardziej kompatybilna, szybsza. Tu i teraz rozmawiam z inżynierem, on wprowadza zmiany na komputerze, a jutro produkt może być już gotowy. Lampy i krzesła, które powstają za naszymi plecami zostały za-projektowane w zeszłym tygo-dniu w Londynie, teraz w Me-diolanie je produkujemy, by za dwa dni rozdać po 400 sztuk.Rozdać?

– W tym sezonie jestem zarówno rzemieślnikiem, jak i filantro-pem – Robin Hoodem, co zabiera bogatym i daje biednym. Ale urządziłem tu też całą restaura-cję właśnie tymi nowościami, typowy czasowy pop-up na czas imprezy, który potem sprzedam. Bo w przedmiotach ważny dla mnie jest ich aspekt komercyjny, nie tylko tworzenie rzeczy, ale też ich sprzedawanie. Trochę jak pie-karz, który piecze chleb i sprzedaje go tego samego dnia. To fascynuje mnie ostatnio co raz bardziej. Powracam do moich korzeni – tych wytwórczych, industrialnych.Wraz z serią lamp Stamp ogłosił pan nadejście „cy-frowej rewolucji w przemy-śle”. Na czym ona polega?

LUMINOSITYWystawa lamp Toma Dixona na terenie MOST. W Polsce produkty Brytyjczyka dostępne są m.in. w krakowskim studiu Metaforma. www.metaforma.pl

Muzeum to były klasztor Oliwetanów z początku XVI wie-ku. Na powierzchni 50 tys. m kw mieści zabytki techniki takie jak ta łódź podwodna

DEsIGNAlIvE.pl

46 LUDZIE

W tym miejscu nie chodziło tylko o design

Page 47: Design Alive #3/2012

– Tak jak przemysł muzyczny, tak samo zmienia się przemysł wytwórczy. To krzesło i lampa jako towar jest dla mnie po prostu cyfrowym plikiem, który wy-syłam w świat i produkuję tam, na miejscu, w łatwej technologii wycinania i gięcia blachy. Poza tym bardzo łatwo można je zmodyfiko-wać i spersonalizować na specjal-ne zamówienie. To przyszłość. Powracając do filantropii. W prze-strzeni MOST wspiera pan młode talenty i prezentuje nowe marki, np. francuską La Chance z półką Polaka Bashko Trybka w ofercie.

– Są świetni. Dostało im się miejsce w pięknym miejscu (w sali parowozów, niedaleko głośno pracującej maszyny – przyp. red.), ale w strasznym hałasie, mam nadzieję, że mi to wybaczą. To wspaniałe uczucie, być w stanie otworzyć Muzeum nie tylko dla siebie, ale też dla innych i stworzyć przestrzeń, gdzie wszystko współ-gra, choć pozornie jest niespójne. Bo co ma ze sobą wspólnego marka meblowa i producent lodów? Niewiele. Ale tu nie chodzi tylko o design. Też o modę, handel, jedzenie, sztukę, technologię, tradycję, komunikację, produkcję. Chciałem, by to wszystko zaistnia-ło wspólnie, ale nie chaotycznie, tylko pod kontrolą, by miało sens.Jesteśmy w miejscu pełnym dzie-dzictwa, pan tworzy rzeczy nowe. Od kogo dzisiejszy projektant uczy się więcej od rodziców, czy dzieci?

– Od obydwóch po równo. Zobacz, tu z jednej strony masz Leonarda Da Vinci, który wieki temu próbował zrobić drewniany helikopter, obok stoi maszyna, która powstała w setki lat póź-niej – prawdziwy latający heli-kopter to nic innego jak reali-zacje tamtej genialnej wizji.MOST – nazwa wystawy to skrót od miejsca gdzie jesteśmy (Mu-seum Of Science and Techno-logie), znaczy też tyle samo co „najwięcej, najbardziej”

– Fakt, symbolika nam się wyjątkowo udała.Do tego w polskim języku „most” łączy też dwa brzegi...

– O wspaniale! To miejsce takie ma być. Esencja nowej ery. Pomost pomiędzy starym i nowym. Więcej o Tomie Dixonie na www.designalive.pl

Odkryte 20 lat temu przez Toma Dixona mediolańskie Muzeum Nauki i Technologii im. Leonarda da Vinci to na co dzień miejsce odwiedzane jedynie przez klasowe wycieczki. Tom Dixon tchnął w nie ducha nowej ery

„Rzut kamieniem od galerii Rossany Orlandi – ulubionego miejsca design-hipsterów i lata świetlne od Zony Tortony, która desperac-ko stara się odzyskać utraconą wiarygodność" – tak o MOST pisze brytyjski dziennikarz JJ Martin dla magazynu „Wallpaper”. Przy starych parowozach kolekcja La Chance

47

Page 48: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

JestemrealistąPewny siebie i tego co robi. Jednak nie pozbawiony dystansu do świata i własnej osoby. Z dr. Oskarem Ziętą o przełomowej technologii, szukaniu logiki i o byciu nierozumianym rozmawia Ewa TrzcionkaZDJęCIA: RAFAŁ PLACEK

Page 49: Design Alive #3/2012

Wszystko zaczęło się od dziadka kowa-la i genów, które przekazał swojemu wnukowi. Potem

upór i przekonanie o innowacyjności technologii FiDU – mówi o swoim bracie Maja Zięta, która na co dzień pracuje w Zieta Prozessdesign. Błyszczące stołki z dmuchanej blachy poznał cały świat. Dla Zięty to jednak tylko jeden z etapów. Niezwykle konsekwentny w działa-niu rozwija technologię FiDU (niem.: Freie Innen Druck Umformung) i marzy o projektowaniu FiDU-samolotów, -statków, -mostów. Ciągle w rozjazdach pomiędzy Polską, Szwajcarią, Niemcami, Włochami, rozdarty pomiędzy domy w Zurychu, Zielonej Górze i Wrocławiu. Mimo szalonego tempa znajduje czas dla żony i półrocznej córki. Rodzinę ma zawsze blisko. Siostrę, rodziców, żonę zaraził pasją i dziś wspólnie tworzą prężną firmę Zieta Prozessdesign. Mimo natłoku spraw, zawsze poukładany, jak przystało na kogoś, kto przez kawał życia chłonął szwajcarski „ordnung” i kla-sę. Na oficjalnych spotkaniach czarny garnitur i odprasowaną koszulę nosi jednak z nonszalancją, którą dopełnia specyficznym poczuciem humoru.

Gdy pytam za granicą o polski design, jako pierwsze słyszę z niemiecka wyma-wiane „Cjeta!”. I zaraz potem, że widzieli. A to w Mediolanie, a to w Bazylei, Tokio, Londynie, Nowym Jorku. Jakby na po-twierdzenie, w ręce wpada mi archi-walny numer „Modern” – amerykański magazyn dla kolekcjonerów, a w nim, na pierwszej stronie reklama nowojor-skiej galerii Moss i wielkie zdjęcie stołka Chippensteel 0.5. Kilka dni później, gdy wpadamy do sklepu Pirelli w najdroż-szej dzielnicy Mediolanu, ekspedient mało nas nie całuje, kiedy dowiaduje się, że jesteśmy dziennikarzami z Polski i znamy Oskara Ziętę, który stworzył obiekty-deskorolki właśnie dla Pirelli.

To, co widzimy w galeriach to jed-nak niewielki fragment wielkiej pracy 37-letniego inżyniera i jego zespołu. – Zięta w zasadzie stworzył zupełnie nową technologię, nowy sposób wytwarzania dedykowany dla przemysłu, a to nie-zwykle trudne wymyślić nowy proces produkcji masowej – mówi projektant Philippe Malouin. – Porównuję go z małżeństwem Eamsów, którzy wymy-ślili technologię gięcia sklejki i zre-wolucjonizowali tym przemysł. Oskar wymyślił coś zupełnie nowego, tak jak kiedyś oni. Zięta jest nie tylko projek-tantem, jest inżynierem i architektem,

LUDZIE 49Oskar Zięta (ur. 1975), absolwent Wydziału Architektury Uniwer-sytetu Technologicz-

nego w Szczecinie. Studia podyplomo-we kontynuował w Politechnice Fede-ralnej w Zurychu w katedrze CAAD

(komputerowe wspomaganie projektowania

architektonicznego), gdzie w marcu tego

roku obronił pracę doktorską. Jako szef

Działu Projektowania Przemysłowego od 2011 roku wykłada też w poznańskiej

szkole projektowej School of Form

Page 50: Design Alive #3/2012

wydaje mi się dużo mądrzejszy od nas, zwykłych projektan-tów – skromnie dodaje Malouin. I to kwintesencja Oskara Zięty.Ewa Trzcionka: Ostatnio w mejlu w trzech słowach zrobiłeś pięć byków.

Oskar Zięta: – (śmiech) W podstawówce o mało bym nie przepadł! Przez ortografię języka polskiego. Nie znajdowałem w nim logiki. Bo czemu „kula” pisze się przez „u”, skoro sam kształt opisanej rzeczy powinien nasunąć jego pisownię. Poza tym pisze się „koło”. I gdyby polski język był logiczny, to pisalibyśmy „kóla”.Wszędzie doszukujesz się logiki?

– Zwykle nowe technologie to zawiłe, trudne do zrozumienia procesy. Technologia FiDU jest prosta, pod warunkiem zrozumie-nia materiału, z jakim pracujemy oraz jego „logiki”. Metalowa blacha ma swoje parametry chemiczne i fizyczne, jeśli je znamy i wiemy, jak się zachowa podczas proce-su, to praca w technologii FiDU jest prosta. Jest pewne słowo, które opisuje nasz tok myślenia, technologię i produkt, to „simpli-city” (ang.: prostota, przystępność – przyp. red.) – nasze produkty są „simple” – łatwo zrozumieć ich proces powstania. To, co robimy zdecydowanie wpisu-je się w ramy idei Johna Maedy (dyrektor Rhode Island Design School, autor książki: „The Laws of Simplicity” – przyp. red.). „Simple” powiedział też o tobie projektant Philippe Malouin. Jakie znaczenie tego słowa miał na my-śli? Prosty, zwykły, skromny, zwy-czajny, naturalny, prostoduszny?

– Wydaje mi się, że „prosto-duszny”! (śmiech). Podoba mi się „zwykły” – chciałbym, by to co robię, jak robię i jak postrzegam przyszłość, również w Polsce, było zwykłe, normalne i niewyszukane.To dlaczego wielu cię nie ro-zumie i widzi tylko, że ro-bisz niewygodne stołki?

– Nie wymagam, by ludzie

2001rozpoczęcie rozwoju technologii FiDU

2007w Zurychu powstaje firma Swiss Zieta, gdzie Zięta rozwija swoją technologię

2008 na rynek trafia pierwszy obiekt FiDU, stołek Plopp, nagrodzony w tym samym roku tytułem Red Dot i trzema innymi nagrodami

2009powstaje pełna kolekcja Zieta

2010 we Wrocławiu powstaje dział sprzedaży i pro-jektowania Zieta Prozessdesign

2011Oskar Zięta wy-różniony nagrodą Audi-Mentorpreis by A&W, rozpoczyna współpracę z Audi

mnie rozumieli. Zrozumie-ją za kilkadziesiąt lat. To kto cię rozumie dziś?

– Naukowcy, inżynierowie, metalurdzy. Bo choć sam proces jest prosty, to istotą jest pojęcie wagi opracowania nowej techno-logii i jej znaczenia dla przyszłości. Obróbka metalu ma kilka tysięcy lat. Dowody o istnieniu pierwszych kowali mamy z okolic 1 000 roku p.n.e. Teraz po 3 000 lat wymy-śliliśmy kolejny, nowy sposób obróbki metalu. I to taki, gdzie bardzo lekka konstrukcja potrafi utrzymać bardzo duży ciężar. Czyli idealna w samochodach, samolotach, mostach. Pełna inżynieria. Czy w takim razie stołki Plopp to przypadek?

– Przypadek? Hm... A czy obiekty Jeana Prouvé (architekt i genialny konstruktor, nowe techniki testował na meblach – przyp. red.) też zdefiniowałabyś jako przypadek? My pracujemy w tej materii od 12 lat bardzo systematycznie począwszy od skali XS, a skończywszy na XXL.Ujmę to inaczej: czy sto-łek Plopp i inne obiekty po-wstały „po drodze”?

– Tak, zdecydowanie. Używam platformy designu do zabawy, nauki i testowania technologii. Wystawy, ekspozycje, promocyjne wydarzenia. To dla mnie rodzaj „show” – manifestacji technologii, którą rozwijam. Design, te nie-wielkie przedmioty, to świadomy zabieg, by technologia zaistnia-ła i poznał ją przemysł. Zrobić „show” jest stosunkowo łatwo, szybko. Natomiast realne produkty to wieloletnie procesy. Samoloty, samochody, łodzie… to wszystko wymaga testów, certyfikatów, prób… i błędów. Jestem realistą! Czyli projektuję rzeczy realnie potrzebne i ważne. Ta nasza realność, czyli fakt, że nie tylko projektujemy, ale też zajmujemy się wytwarzaniem, pozwala na naukę metodą prób i błędów na prawdzi-wym obiekcie. Tych, co zajmują się

tylko formą nazywam formalista-mi. I dziwię, że są w takiej prze-wadze. Ta refleksja dopada mnie zwłaszcza po wizycie w takich miejscach jak targi w Mediolanie.Co sądzisz o mediolań-skim tygodniu designu?

– Ech, nie chcę o tym mówić. Bo musiałbym powiedzieć źle.Ale świat designu docenił cię najprędzej. I stale domaga się nowości.

– W warsztatach Zieta Prozess-design powstaje nowa kolekcja. Z premierą chcielibyśmy zdążyć na tegoroczne targi Maison & Objet w Paryżu. Ale musimy być pewni, że kolekcja jest dopracowana. Nowe przedmioty nie manifestują już nowej technologii. Istotą stał się zrównoważony rozwój. Myślimy o takich aspektach, jak ograni-czenie zużycia surowca, użycie tylko jednego rodzaju materiału, by ułatwić recykling, uproszczenie transportu przez małe rozmia-ry. W Polsce dyskusja o ekologii jest niepełna. Ludzie dyskutu-ją o tekturowych siedziskach, a prawdziwie ekologiczne roz-wiązania i zrównoważony rozwój wymagają przeprogramowania myślenia o produkcie, sposobie wytwarzania, doborze materiałów, ich późniejszym, magazynowa-niu, transporcie i recyklingu.Ale znów pokażesz dmuchane przedmioty?

– Tak.By zachować obiektywizm, prze-czytam ci opinię Moniki Unger, kolekcjonerki designu, która ma w kolekcji również trzy twoje krzesła: „Zdawać się może, że się nieco zablokował. Z tym samym procesem chce tworzyć kolejne obiekty i to może być odebrane jako nudne. Myślę, że ta jego samowystarczalność – sam pro-jektuje i wytwarza – tą decyzję mu utrudnia, czy projektować dla przemysłu, na zlecenie? Czy trzy-mać się swojej technologii i two-rzyć obiekty i instalacje w duchu sztuki? Tak jak np. Maarten Baas”.

DEsIGNAlIvE.pl

50 LUDZIE

94%produkcji marki zieta trafia na rynek zagraniczny

2   000 m2

ma powierzchnia hal produkcyjnych zieta Prozessdesign

22tylko tylu pracowników obsługuje sterowane numerycznie linie produkcyjne

Page 51: Design Alive #3/2012

ZIETA PROZESSDESIgNto rodzinna firma Ziętów. Pracę naukową Oskara (prezes i projektant procesów, na zdj. z prawej) wspiera ojciec Jan (produkcja: obróbka blachy, na zdj. z lewej), mama Alicja (produkcja pokrow-ców i akcesoriów), żona Agata (prawnik i proku-rent) oraz siostra Maja (sprzedaż i kierownictwo)

51

Page 52: Design Alive #3/2012

Co powiesz na te obawy?– Obiektywizm – ważna spra-

wa. Wszystko się zgadza – jeżeli nie weźmiemy pod uwagę wielu faktów, o których może po prostu nie wiedzieć. W końcu mało jest projektantów z tytułem doktora architektury i budowy maszyn (śmiech). Nie lubię porównywa-nia do kogokolwiek. Każdy ma swoją drogę, ja mam swoją, którą konsekwentnie dążę. Koncentruję się nie na projektowaniu kolejnych produktów, lecz na rozwoju i zna-lezieniu dalszych zastosowań dla technologii FiDU. Design to tylko część mojej pracy. Oczywiście po-pełniam też błędy. To, że jesteśmy od A do Z (od koncepcji do sprze-daży) to też sprawia, że nasz rozwój to zbiór kompromisów i sztuka podejmowania dobrych decyzji. To, co daje nam siłę i podstawę do działania to pewnego rodza-ju poukładanie i konsekwencja. Wpierw był etap poszukiwań. Kiedy udało nam się zdefiniować swój styl, to najważniejszy stał się rozwój polegający na małych kroczkach. Trzeba być gotowym na wiele upadków, jednak sztuką jest umieć się podnosić. Wiemy, że przed nami jeszcze wiele pora-żek, ale mam nadzieję – również też sukcesów, które motywują.

A jeżeli potrzebujesz opi-nii o mnie, zapytaj najlepiej bezpośrednio szefów desi-gnu w Audi (śmiech).

(Oskar Zięta współpracuje z Audi. Został m.in. twarzą ich ostatniej kampanii promocyj-nej oraz otrzymał nagrodę Audi Mentor Award 2011 – przyp. red.)Trudno się z nimi spotkać, po-dobnie zresztą jak z tobą. Jesteś stale w rozjazdach. Współpraca z Audi, wykłady, konferencje...

– Nazbierało się tego. Wcze-śniejsze zobowiązania skumu-lowały się w czasie. Najbliższy wyjazd to Florencja, ach, wcze-śniej jeszcze Hannover, Zurych, Mediolan, potem Monachium... jaka ta Europa teraz mała.

10 MILIONóW RAZY TANIEJ!By wyproduko-wać stołek Plopp metodą FiDU, do sterownika ma-szyny trzeba wgrać plik o rozmiarze 16 kB, dalej krzesło kształtuje już tylko ciśnienie wewnętrz-ne. By identyczny stołek wykonać w tradycyjnej technologii np. gięcia blachy, trzeba by wgrać do ma-szyny plik opisujący jego finalny kształt, czyli 147 GB. To 10 milionów razy więcej danych! Metoda FiDU jest zatem niezwykle oszczędna w ujęciu cyfrowym. To ważne w obliczu problemu energochłonności przesyłu i składowa-nia danych.

Te stałe rozjazdy wróżą, że nieba-wem zobaczymy realny wymiar technologii FiDU w wymiarze XXL?

– Teraz jesteśmy na etapie pracy z prawdziwym przemysłem i biz-nesem. Uzyskaliśmy już profesor-skie aprobaty. FiDU jest uznana oficjalnie za przemysłową tech-nologię stabilizacji blachy. Duże obiekty to jednak lata pracy, testów i certyfikatów. Ale niebawem FiDU przeniknie do naszej codzienności. Jak? Gdzie? Możesz zdradzić?

– Nie, niestety. Taki poziom pracy wymaga najwyższej kul-tury i dyskrecji. Zdradzę tylko, że na lądzie, na niebie i pod ziemią.

p.s. Trudno nie zauważyć, że praca Zięty wpisuje się w światowy nurt innowacji. Tym bardziej,

że wspomniany John Maeda i inni naukowcy z Rhode Island Design School oraz przedstawiciele rządu amerykańskiego dostrzegli potrze-bę łącznia nauk ścisłych i sztuki. Niespełna parę lat temu do stymu-lującej rozwój ekonomiczny kraju „wielkiej czwórki” – Science, Tech-nology, Education, Maths (nauki, technologii, edukacji i matematyki) w skrócie STEM dodano „A” jak Art (sztuka i design). Tym samym powstała idea „STEAM”. – Artyści i projektanci czynią wiedzę bar-dziej zrozumiałą a rzeczy bardziej pożądane – przekonuje Maeda. No to kto był pierwszy? Zięta czy Maeda?

Więcej o Oskarze Zięcie na www.designalive.pl, www.zieta.pl

DEsIGNAlIvE.pl

52 LUDZIE

FiDU(niem.: Freie Innen Druck Umformung) – opracowana przez oskara ziętę, uznana naukowo, przemysłowa tech-nologia stabilizacji blachy ciśnieniem wewnętrznym

Praca z technologią FiDU to pasmo prób i błędów.

Na zdjęciu nieudany egzemplarz krzesła

Chippensteel

Page 53: Design Alive #3/2012

PRENUMERUJ DesiGnALIVE*[email protected]

*Jeden z pięciu losowo wybranych produktów marki Muji otrzyma osoba, która zamówi roczną prenumeratę magazynu „Design Alive” w dniach 1. 06–31. 08 .2012. Promocja ważna do wyczerpania zapasów. Prenumerata roczna (4 numery): zwykła 60 zł (oszczędzasz 12 zł), studencka 52 zł (oszczędzasz 20 zł). Więcej na www.designalive.pl/magazyn/prenumerata

ETUI NA WIZYTÓWKI PorTfEl NoTATNIKZESTAW orIgAmI DłUgoPIS Z gUmKą

ZDJę

CIA:

WW

W.M

UJI.

COM

.PL

Page 54: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

54

B ałem się, czy surrealistycz-na konstrukcja zostanie zaakceptowana przez

lokalne społeczeństwo. Spokojny byłem dopiero wtedy, gdy pod Parasolem zobaczyłem religijną procesję, demonstrację i święto folklorystyczne – mówi niemiecki architekt Jürgen Mayer H., który doskonale poradził sobie z rewita-lizacją Placu Wcielenia w Sewilli. Drewniana kratownica inspiro-wana wzorem z kopert, w których wysyła się numery PIN, powstała w miejscu, gdzie od lat straszył zaniedbany plac. Ostatecznie wyrosła rozległa, otwarta

Kiedy przestrzeń publiczna jest dobra? Gdy zaczyna funkcjonować w świadomości jako bezpieczna, dostępna i nasza

wyłącznie centra handlowe, zmie-niać muszą się place, skwery, czy parki. Ale nie tylko. Przestrzeń publiczna to też szpitale, teatry, lot-niska, muzea, kościoły. To miejsca, w których musimy sobie radzić sami. Tam nikt nie zaprowadzi nas do toalety, czy do wyjścia. Nikt nie przysunie stołka i nie przypilnuje roweru. Wszystko musi być tak zaprojektowane, aby każdy mógł poradzić sobie sam. – Przestrzeń publiczna jest dla ludzi – to prosta dewiza Håkona Iversena, prezesa Stowarzyszenia Skandynawskich Urbanistów. – W moim rodzinnym Bergen powstał skwer – piękny,

TEKST: DARIA LINERTZDJęCIA: SANDER WESTERVELD, ŁUKASZ POTOCKI

Spotkajmy Się poD paraSolem!

konstrukcja Metropol Parasol i zaczęła funkcjonować w świado-mości mieszkańców jako prze-strzeń spotkań oraz symbol miasta. Od razu zachwyciła też dzienni-karzy i jurorów wielu konkursów na całym świecie, co znacząco wpłynęło na promocję miasta.

Na miejskich placach dawno minęły czasy targowisk, które spełniały ważne funkcje. Nie tylko handlowe, ale też społeczne; to przecież tu spotykano się, ba-wiono, czy zdobywano informacje ze świata. By dziś jedyną alter-natywą dla spotkania, rozmowy i bezpiecznej zabawy nie pozostały

Page 55: Design Alive #3/2012

ARCHITEKTURA 55

DObRA PRZESTRZEń PUbLICZNA:

1. buduje i wspiera lokalną społeczność

2. definiuje tożsamość mieszkańców

3. polepsza dostępność i komunikację

4. kreuje poczucie przynależności i bezpieczeństwa

5. przyciąga różne grupy społeczne

6. pozwala na interakcję

Metropol Parasol w Sewilli

(Hiszpania) szybko stał się symbolem

miasta, przestrzenią spotkań, procesji

religijnych i demonstracji

i agresji, zwłaszcza na oddziałach ostrego dyżuru. Opracowaliśmy odpowiedni system informowania, który pomoże zorientować się, ile czasu spędzą na oddziale, ile osób znajduje się przed nimi w kolejce albo, jak długo trwają konkretne procedury. Taka wiedza pomaga wyeliminować uczucie niepew-ności i dezorientacji, redukuje agresję i poprawia bezpieczeństwo personelu oraz samych pacjentów.

Justyna Kucharczyk projektuje systemy identyfikacji wizualnej. Kiedy jedni myślą, że jest „panią, co powiesi ładne tabliczki na ścia-nach”, ona skrupulatnie planuje, jak na lotnisku, w operze czy teatrze poprowadzić tłumy gości: jednych do toalet, innych do wyj-ścia, jeszcze innych na balkony. Tak, by czuli się swobodnie i samo-dzielnie. – W Polsce często chcemy mówić naraz i wszystkimi środka-mi, stąd wszędzie natłok tabliczek, reklam, strzałek i billboardów – mówi. – To chyba nasza najwięk-sza bolączka. Żyjemy w chaosie informacyjnym. Brak dobrego pro-jektowania w przestrzeni publicz-nej budzi w nas frustrację – dodaje.

Choć w Polsce mamy jeszcze wiele do zrobienia i tu pojawiają się dobre przykłady: Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, Centrum Informacji Naukowej Biblioteka Akademicka w Katowicach czy nowy terminal lotniczy w Gdańsku. Wiele z nich powstaje wspierane funduszami unijnymi, te najlepsze stały się tematem wystawy „Ładny kraj” w ramach lipcowych wyda-rzeń Gdynia Design Days.

Projektant Andrzej Śmiałek: – Zmiany potrzebują czasu. To tak, jak z paleniem papiero-sów w miejscach publicznych. Jeszcze kilkanaście lat temu nie uwierzylibyśmy, że może być w naszym kraju zakazane.Więcej dobrych rozwiązań z przestrzeni publicznej w ser-wisie www.designalive.pl

7–15 lipca. Wystawy, warszta-ty, spotkania, panel biznesowy. www.gdyniadesigndays.eu

gładki, pełen oddechu, ale zupeł-nie pusty, nawet w słoneczne dni, których mamy w roku zaledwie 30 – przyznaje architekt. Projekt okazał się zupełnie nieprzyjazny.

– Dobra przestrzeń publicz-na musi być nie tylko dobrze rozplanowana i ładna, ale atrak-cyjna oraz dostępna dla m.in. matek z wózkami, osób starszych, chorych, dzieci, obcokrajowców. No i dobrze oznakowana – mówi Weronika Rochacka z brytyjskie-go Design Council. – W jednym ze szpitali w Wielkiej Brytanii brak informacji często prowadził pacjentów do frustracji, stresu

Nowo otwarty terminal Portu Lotniczego

imienia Lecha Wałęsy w Gdańsku

TWORZąC PRZESTRZEń PUbLICZNą, TRZEbA WZIąĆ POD UWAgĘ:

1. dostępność i komunikację2. funkcje towarzyskie3. bezpieczeństwo4. aktywności i zastosowania5. komfort i elastyczność6. wygląd i atrakcyjność

Page 56: Design Alive #3/2012
Page 57: Design Alive #3/2012

Architekt Pedro Useche stworzył swój dom w São Paulo od podstaw. W gąszczu zieleni wybudował ascetyczny budynek. Z czasem puste połacie ścian stały się jak strony pełne wspomnień i sentymentalnych kolekcji

Dom jak pamiętnik

TEKST: ANGELIKA OGROCKAZDJęCIA: FRAN PARENTE

Minimalistyczna bryła stała się białą kartką

do zapisania przez domowników

Page 58: Design Alive #3/2012

j edno z największych miast świata. Rozlewisko rzeki Tietê. Miejsce przenikania kultur, gdzie nowoczesność harmonizuje z tradycją, a natura z cywilizacją.

São Paulo to prawie pięćset-letnia metropolia. Odkrycie zawdzięcza kolonistom portu-galskim, przybyłym do Ameryki w poszukiwaniu Nowego Świata. Ta niewielka chrześcijańska misja z czasem stała się coraz bardziej znana światu jako eksporter kawy. Wraz z wzrostem znaczenia na rynku światowym, napływa-ło do niej mnóstwo emigrantów i inwestorów. Aktualnie miasto świętego Pawła to ponad jede-nastomilionowa społeczność.

W sercu São Paulo mieści się dzielnica Zielonych Wzgórz. Morumbi, bo tak brzmi oryginalna nazwa, to najbardziej popularna, najbogatsza, jak również najbar-dziej zielona dzielnica! Tu miesz-czą się miejskie ogrody Guedala, Esplanada, Cordeiro i nie dziwi nas zatem, że właśnie tam wiele osób postanawia zapuścić korzenie.

PEDRO USECHErocznik ’56, znany głównie w Ameryce Łacińskiej. Z pochodzenia Wenezuelczyk, obecnie entuzjasta Brazylii, gdzie od 1984 wciąż tworzy. Sześć lat później otworzył swą słynną pracownię. Jak każdy wielki artysta swą karierę rozpoczął z potrzeby. Gdy był młodym architektem, nie mógł so-bie pozwolić na meble z obowiązującego ówcześnie trendu, dlatego też postano-wił nauczyć się je projektować. Ukończył Universidad Central de Venezuela (UCV). Od początku zdobywał liczne nagrody i pochwały za wkład w design. Pierwszym sukcesem było wyróżnienie przyznane przez Museu de Casa Brasileira w 1990 roku za krzesła. Inne nagrody to m.in.: pierw-sze miejsce w Brasil Faz Design, nagroda za Eco Design Award 2004 (FIESP/CIESP) czy Abimóvel de Design.

58 ARCHITEKTURA

Page 59: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

Na pierwszy rzut oka dom wydaje

się chłodną, niezamieszkaną

przestrzenią. Zieleń natomiast

przywodzi na myśl krajobrazy tworzone przez Roberta Burle

Page 60: Design Alive #3/2012

60

Jednym z nich, jest Pedro Useche. Ten ceniony wenezuel-ski architekt postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zapro-jektował trzykondygnacyjną, ponad 1   000-metrową rezydencję w duchu ekologii, wykorzystu-jąc dobra okolicznej natury.

Dom składa się z trzech części, a każda ma swój uzasadniony charakter. Pierwsza to wspól-ny obszar stanowiący centrum domowego życia, kolejna jest sferą usług, gdzie Useche przyjmuje klientów i współpracowników. A ostatnia to intymna przestrzeń, subtelnie odcięta od pozostałych. Od frontu wita nas brazylijska roślinność, na tyłach dom otwiera się na niewielki ogród z basenem.

Cały budynek ma charakter otwarty, zwłaszcza na naturę, która niemal wdziera się przez patio i wielkie szyby w dwukon-dygnacyjnym salonie. Zieleń palm i bambusów przenika domostwo, otacza go z każdej strony. Sym-bioza z przyrodą ma też wymiar bardziej praktyczny – dom zasilany jest energią z kolektorów słonecz-nych, a zastosowanie w sufitach świetlików pozwoliło doświetlić wnętrze promieniami słońca.

Na pierwszy rzut oka minimali-styczna bryła wydaje się być chłod-ną, niezamieszkaną przestrzenią. Jednak to po prostu biała karta do zapisana przez domowników.

Wnętrza łączą w sobie mini-malistyczną architekturę z bardzo osobistą aranżacją pełną bibe-lotów, dzieł sztuki i pamiątek z podróży. Wbrew przypuszcze-niom, w niczym nie przypomina graciarni kolekcjonera-pasjonata. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu. Drobne elementy kom-ponują przemyślane aranżacje i poukładane struktury, tworząc niezapomniany charakter domu.

Patrząc na meble, począt-kowo zdaje się, iż to spektaku-larny i modny vintage. Jednak te przyciągające wzrok, a zarazem komfortowe przedmioty, to projek-ty autorstwa samego Useche. Zja-wiskowe meble zostały zbudowane z miejscowego drewna, np. Cuma-ru użytego również do paneli pod-łogowych. Krzesła Pedra, którymi zyskał uznanie, podkreślają tylko swoją wartość, bo to właśnie tutaj jest ich miejsce. Wszystkie obiekty mają niepowtarzalny charakter i wspaniale komponują się z resztą.

Najbardziej zachwycają jednak

Page 61: Design Alive #3/2012

Z zewnątrz dom przywodzi na myśl wspaniałe realizacje, autorstwa wybitnego projektanta krajobrazu Roberta Burle Marxa, jakimi po-dążałam podczas ostatniej wizyty w Brazylii, od Pampuli przez Brasilię do Rio de Janeiro. Eksplozja zieleni miejscowych drzew, traw i pnączy. Ukryty w niej dom Pedra Useche to doskonała betonowa modernistyczna kon-strukcja, otwarta i przestronna, harmonijnie prowadząca dialog pomiędzy wnętrzem domu, a otaczającą przyrodą. To prawdziwy tropikalny modernizm.Same meble projektu Useche: fotele, kredensy, stoły, stoliki, ławy, taborety to interesująca kombinacja metalu oraz drewna, która poka-zuje znajomość materiału i dobre rzemiosło. Choć są współczesne, zdają się szokująco podobne i może zbyt dosłowne nawiązujące do tych, jakie powstawały w nurcie skandy-nawskiego i brazylijskiego modernizmu.Patrząc na nie, moje myśli szybko pobiegły w stronę brazylijskich mistrzów lat 50. i 60. zeszłego wieku, imigrantów z całego świata, którzy stworzyli niepowtarzalną tropikalną in-terpretację modernizmu: Jerzy (Jorge) Zalszu-pin – urodzony jako polski Żyd, przeżył woj-nę w Bukareszcie i wyjechał do Brazylii w 1947, Giuseppe Scapinelli wyemigrował z Włoch a Joaquim Tenreiro z Portugalii. Wszyscy oni potrafili tak nastawić swój tok myślenia i pracy, by łącząc tamtejszy styl życia, naturę i wspa-niałe drewno jacaranda, tworzyć wnętrza dla ówczesnego dynamicznie rozwijającego się społeczeństwa Brazylii ery prezydenta Kubit-schka (z pochodzenia ślązaka) i wybitnego architekta Niemeyera.Dom Useche to żywy hołd tej wspaniałej ge-neracji odważnych architektów i projektantów.www.bemodern.net

Hołd mistrzomo domu Pedra Useche i tropikalnym modernizmie mówi Monika Unger, architektka, kolekcjonerka brazylijskiego i skandynawskiego modernizmu

ARCHITEKTURA 61

zebrane przedmioty z całego świata. Useche zgromadził dzieła najważniejszych współczesnych, głównie brazylijskich, artystów, m.in. przestrzenne projekty Luisa Hermana, koralikowe instalacje Nazaretha Pacheca, eklektyczne obrazy Stephana Doitschinoffa czy kolaże Valeski Soaresy. Pamiątki te wywołują wrażenie dynamizmu i barwności, przez co oddają cha-rakter São Paulo. Wspomniany już ogromny salon jest doskonałym miejscem na ekspozycję tychże przedmiotów. Są wszędzie: na ścia-nach, komodach, stolikach, a na-wet na półkach między książkami.

Useche łączy odmienności, sprawiając zarazem, że stają się one jedną, nierozłączną całością. Tym samym tworzy dom prawdziwy i wrażliwy na nowe doświadczenia domowników. Nie jest bowiem trudno po kolejnej podróży „do-pisać” nową opowieść na białych ścianach domu w Morumbi. www.useche.com.br

Dom, choć współczesny, to prawdziwy tropikalny modernizm

Page 62: Design Alive #3/2012

TEKST: ANGELIKA OGROCKAZDJęCIA: AMIT GERON DESIGN TEAM

Rozgrzane słońcem mury, a wewnątrz przyjemnie chłodny, stonowany luksus. Apartament w Jaffie to przykład rewitalizacji w poszanowaniu dla tradycji najstarszego portowego miasta świata

JaFFaznaCzy piękna

T u podobno wszystko zaczęło się od nowa. Kiedy opadły wody wielkiego potopu, syn

Noego – Jaffet popatrzył na wzgó-rze nad wodą i postanowił tu za-mieszkać, a osadę nazwać Jaffa, co po hebrajsku znaczy „piękna”. Przez tysiące lat ten śródziemno-morski port stał się tyglem kultur i religii, gdzie w różnych językach wznosi się prośby o spokój i chłód. Są tacy, których prośby się spełniły.

Jaffa to obecnie część aglomera-cji Tel Awiwu. Coraz bardziej mod-na. Tu stare mury coraz częściej zyskują nowe wnętrza. Niedawno pracownia architektoniczna Pitsou Kedema odnowiła piękną budowlę leżącą w porcie Jaffy. Mówi się, iż

budynek ma kilkaset lat i prawdo-podobnie był zamkiem. Izraelska grupa starała się zachować klimat wiekowych murów z piaskowca stających się obietnicą chłodnego schronienia, co w tak gorącym mieście ma niebagatelne znacze-nie. Architekci nie ingerowali, lecz usiłowali oddać wcześniejszy wygląd budynku. Masywne ściany zostały zapuszczone wodood-pornymi żywicami, wcześniej jednak poddano je gruntownemu peelingowi. Użyto mieszanki ceramiki i plażowego piasku, która sprawiła, że odzyskały dawną świetność, zachowując surową strukturę naturalnego kamienia. Ten stał się szkieletem, do którego

62

Chłód historycznych murów ociepla dywan Mangas projektu Particii Urquioli oraz drewniany stołek ST04 Backenzahn projektu Philippa Mainzera

62 ARCHITEKTURA

Page 63: Design Alive #3/2012

Pitsou Kedem wraz z ośmiooso-bową grupą od 2002 roku tworzy zespół architektów w tel Awiwie. Zwykle ich projekty mają regularne kształty, wnętrza są minimalistycz-ne, funkcjonalne i wykorzystują grę kolorystycznych kontrastów. mają na koncie projekty wnętrz m.in. dla elektronicznego giganta Apple czy B&B Italia znanej z gustownych mebli i dodatków do wnętrz.

63

Biała zabudowa „na wymiar” oraz

druciane akcenty np. krzesło DKR Eames Wire z Vitry, nadają

wnętrzu lekkości

Page 64: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

64 ARCHITEKTURA

Topografia starych murów wymusiła, by łazienka stała się przechodnim pomieszczeniem. Prysznic umiesz-czono w sypialni i jedynie toaleta została odseparowa-na drzwiami z lewej strony korytarza

Moda na JaffęO mieście mówią miłośnicy Izraela, Magda i Piotr Jackowscy, dziennikarze radia RMF

Jaffa jest jak mozaika albo ko-ciołek, w którym kucharz war-stwami układa różne produkty, by połączyć je w danie o wielu smakach. Kultury nakładały się tam od wieków. to jeden z najstarszych portów świata. przechodził z rąk do rąk – od Żydów do Egipcjan, od Arabów do Krzyżowców, turków osmańskich, od Anglików do ży-dowskich imigrantów marzących o własnym państwie. Jak na miasto portowe przystało – bywali tam marynarze, kupcy i pielgrzymi. Biblia podaje, że to z Jaffy wyru-szył prorok Jonasz, uciekając przed wezwaniem Boga i że to tam święty piotr wskrzesił dziewczynę. ta mieszanka społeczności jest nadal widoczna na każdym kroku. Kościół sąsiaduje z meczetem i synagogą. Arabowie mieszkają w sąsiedztwie Żydów i imigrantów. Właśnie mija 63. rocznica wcielenia Jaffy do tel Awiwu i chyba ten mariaż wychodzi obu na dobre. Znika bieda, a Jaffa staje się modną dzielnicą. Warto tam zamieszkać lub choćby odwiedzić tamtejsze atrakcje: dla ciała kawiar-nie i najlepsza w okolicy piekarnia Abulafia, dla ducha – świątynie, muzeum starożytności, wieżę zegarową, stary port czy pchli targ. Byliśmy i dajemy słowo, że warto!

tchnięto ducha nowoczesności, nie burząc historycznego porządku.

Stumetrowy apartament został podzielony na dwie sfery. Pierwsza jest otwarta dla gości, łączy salon z kuchnią, tworząc jedno wielkie pomieszczenie, w którym rytm i podział wyznacza kolumna-da. Z kolei druga ma charakter intymny. Zamiast tradycyjnej sypialni stworzony został pokój wypoczynkowy z łóżkiem, kabiną prysznicową i widokiem na po-bliski port. Dwie strefy zaskaku-jąco łączy przejściowa łazienka z zamykaną toaletą. Łazienka funkcjonuje jak śluza. Na co dzień jest w strefie prywatnej, gdy jednak przychodzą goście, jest dostępna z salonu, a przesuwane drzwi odcinają wtedy część sypialną. Taki pomysł wymusiła trudna topo-grafia pomieszczeń z murami nie do ruszenia. Te ze swoimi zaka-markami i wnękami okazały się idealne, by umieścić w nich szafki i regały na wymiar. Materiały, jakie użyto do wykończenia minimali-stycznego loftu, to głównie beton, Corian, stal i żelazo. Neutralne nowe struktury – okna, posadzki, zabudowy na wymiar i oświetle-nie harmonizują z historycznym dziedzictwem. Meble zostały wybrane z pieczołowitym rozmy-słem: naturalna wełna, ceramika i drewno dodają domowego ciepła. Jak w poprzednich realizacjach, również tutaj architekci postawili na jasne kolory, które dookre-ślają beżowo-żółte mury. Tym razem połączono je z wyraźnymi elementami czerni ram okien

i frontów półek kuchennych, co tworzy nienachalną całość.

Mieszkanie otwiera się na Morze Śródziemne. Oba tarasy znajdują się na zachodzie, co tylko wzma-ga apetyt na zapierający dech widok, który jest ujmujący na tyle, że postanowiono go zdublować w ogromnym lustrze. Podwójny zachód słońca na tle zatoki pa-miętającej czasy Noego oglądane z tarasu pięknego i luksusowego apartamentu? Tak, to jest coś! www.pitsou.com

Page 65: Design Alive #3/2012

designmeetsecologyFUTURA:NOWA KOLEKCJA KOORDYNOWANYCH AKCESORIÓW, ARMATURY ORAZ ZESTAWÓW PRYSZNICOWYCH, W KTÓREJ NOWOCZESNE WZORNICTWO SPOTYKA SIĘ Z KOMFORTEM UŻYTKOWANIA, TECHNOLOGIĄ I TROSKĄ O ŚRODOWISKO NATURALNE.

www.bisk.eu

designmeetsecologyFUTURA:NOWA KOLEKCJA KOORDYNOWANYCH AKCESORIÓW, ARMATURY ORAZ ZESTAWÓW PRYSZNICOWYCH, W KTÓREJ NOWOCZESNE WZORNICTWO SPOTYKA SIĘ Z KOMFORTEM UŻYTKOWANIA, TECHNOLOGIĄ I TROSKĄ O ŚRODOWISKO NATURALNE.

Page 66: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

moDerniStyczna perła w Brnie

66 ARCHIKONY

Page 67: Design Alive #3/2012

Willa Tugendhatów z 1930 roku została ponownie otwarta dla zwiedzających. To jedno ze szczytowych dzieł modernizmu – projekt Ludwiga Miesa van der Rohe to połączenie eleganckiej prostoty oraz funkcjonalności z rodzinną historią w tle

TEKST: MARCIN MOńKA ZDJęCIA: WOJCIECH TRZCIONKA

Architekt wykorzystał topografię terenu

i zbudował trzykondy-gnacyjny dom, którego wejście od strony ulicy prowadzi na najwyższe piętro, niższe poziomy

zaś otwierają się w stronę ogrodu

Page 68: Design Alive #3/2012

Gdy Ludwig Mies van der Rohe przyjechał do Brna w 1928 roku, był już uznanym w Europie i Ameryce archi-tektem. Miasto

w Czechosłowacji odwiedził jesienią i dość szybko zafascyno-wał go krajobraz roztaczający się wokół terenu, na jakim miał stanąć projektowany przez niego dom. Działka z widokiem na piękną panoramę miasta z mieszczań-skim Pałacem Kleinów, Domem Czterech Gigantów, Katedrą św. Piotra i Pawła, Klasztorem Minorytów czy zamkiem Spilberk, należała do małżeństwa Grety i Fritza Tugendhat. Otrzymali ją od rodziców panny młodej jako ślubny prezent. Oboje pochodzili z rodzin bogatych żydowskich przedsiębiorców.

DomUmowę na realizację domu małżeństwo Tugendhatów spisało z van der Rohe wiosną 1929 roku. Nie trudno zgadnąć, dlaczego słyn-ny architekt chętnie zdecydował się na tą współpracę – nie musiał liczyć się z żadnymi ograniczenia-mi finansowymi. Pozostawiono mu również swobodę w wykorzystaniu materiałów i technologii, a także planowaniu układu pomieszczeń. Do jego budowy użyto rewolucyjne na tamten czas materiały. Sama stalowa konstrukcja kosztowała krocie. Czescy badacze podkre-ślają, że budżet, jakim dyspono-wało małżeństwo, wystarczyłby na zrealizowanie 30 standardo-wych domów mieszczańskich. Budowa pochłonęła pięć milionów ówczesnych koron. A sam architekt nie znosił sprzeciwu. Podobno w chwili, gdy Fritz Tugendhat miał np. wątpliwości dotyczące wielkości drzwi, architekt potrafił powiedzieć, że w takiej sytuacji dalej nie projektuje. Fritz szybko ustępował, a mistrz działał dalej.

W efekcie powstał obiekt ze szklanymi ścianami, dzięki którym przestała istnieć granica dzieląca wnętrza od otaczającego dom ogrodu. Budynek znajduje się na działce o dużym spadku terenu. Architekt potraktował to jako atut. Stworzył trzykondygnacyjny budynek z wejściem od strony ulicy, prowadzącym na najwyższe piętro, podczas gdy niższe wiodą do ogrodu. Mies van der Rohe pozostawał wrażliwy na wszelkie nowinki technologiczne: dom wyposażono m.in. w klimatyzację, a kosztowna usztywniona ścianami stalowa konstrukcja szkieletowa, była wtedy zupełną nowością.

Postawił też na prostotę, stwa-rzając dom pozbawiony zbędnych dekoracji i ozdób. Zamiast tego miał być przesycony światłem, przestronny i otwarty, wybudowa-ny niemal wyłącznie ze szlachet-nych materiałów. Stąd też słynne już onyksowe ściany, częściowo przezroczyste, zmieniające wygląd pod wpływem promieni słonecz-nych. Meble, którymi wyposa-żyły dom, zaprojektował sam architekt, przy wsparciu swojej życiowej partnerki i projektantki Lilly Reich. Jeden z foteli stwo-rzonych dla Tugendhatów jest nadal produkowany pod nazwą Flat Bar Brno przez markę Knoll.

brnoDlaczego właśnie w Brnie mógł pojawić się obiekt, którego nie powstydziłyby się żadne inne europejskie miasta o historii i tra-dycji znaczenie bogatszej od tego czeskiego miasta? Stolica Moraw była jednym z głównych ośrodków kulturalnych Czech, była także ważnym ośrodkiem przemysło-wym. Przez lata rozwijał się tutaj przemysł tkacki, jednak już w XIX wieku postawiono tu na wyna-lazki i najnowsze technologie. To w Brnie, w 1814 roku pojawiła się pierwsza w całej monarchii habsburskiej maszyna parowa.

Niewiele później miasto otrzymało oświetlenie gazowe. Gdy wybu-dowano linię kolejową łączącą Brno z Wiedniem, miasto zyskało miano „morawski Manchester”. Wybitnie przemysłowy charakter miasta podkreśliło ulokowanie tu przemysłu zbrojeniowego i maszynowego, który rozwijał się od roku 1918 i powstania fabryki broni Zbrojovka. Ta uczyniła Brno, obok Pilzna, potęgą przemysło-wą. A w roku, w którym po raz pierwszy przyjechał tu słynny ar-chitekt, w mieście po raz pierwszy zorganizowano międzynarodowe targi przemysłowe. To w rodzin-nym Brnie postanowiła osiąść Greta Löw-Beerové, przyszła pani Tugendhat, która miała już za sobą nieudane małżeństwo i kilka lat przebywała w Niemczech oraz Wiedniu, gdzie studiowała eko-nomię. Bliskie relacje z rodziną mieszkającą w Berlinie sprawi-ły, że zainspirowana tamtejszą architekturą i wciąż pojawiającymi się nowymi ideami, zapragnęła w końcu znaleźć swoje miejsce na ziemi, gdzie mogłaby stworzyć własny dom. Powróciła więc w ro-dzinne strony. Jednak, mieszkając jeszcze w Berlinie zdarzało się, że odwiedzała dom zaprojek-towany przez van der Rohe dla marszanda Perlsa. I to właśnie tam miała okazję spotkać wspomnianą już Lilly Reich. Niedługo później ta znajomość okazała się kluczo-wa w rozmowach z architektem na temat budowy domu. Do tej idei dość szybko przekonała swojego męża Fritza – nie bez znaczenia pozostał fakt, że to właśnie ojciec Grety zadeklarował finansową pomoc w budowie domu. Fritz chciał pomagać ludziom, a jego wielkim marzeniem była medycy-na. Jego rodzina uparła się jednak, by nawiązał do przemysłowych tradycji rodowych i zaangażował się w przemysł włókienniczy. Lecz jego artystyczne pasje również i tutaj brały górę: zamiast po-święcać swój czas na zliczanie

68 ARCHIKONY

Od lewej: architekt Ludwig Mies van der Rohe, Greta i Fritz Tugendhatowie

Page 69: Design Alive #3/2012

ARCHITEKTURA 69

firmy ubezpieczeniowej, zmarł w Caracas w 1980 roku. Hanna pracowała aż do śmierci w 1991 roku jako wicekonsul w austriac-kiej ambasadzie w Montrealu. Ernst ukończył filozofię i pracuje jako profesor w Niemczech, Ruth jest psychoanalitykiem i mieszka w Zurychu. Natomiast Daniela odziedziczyła po matce miłość do sztuki i działa jako historyk sztuki w Wiedniu. I to ona, wraz z bratem Ernstem najmocniej zaangażowała się w rekonstrukcję willi i wielokrotnie „naciskała” na władze Brna, aby w końcu pomogły w jego odbudowie. Wraz ze swoim mężem Ivem Hammerem zasiadała w gronie ekspertów zaj-mujących się rewitalizacją obiektu.

LosyWilla bez swoich właścicieli zaczęła podupadać. W czasie wojny przejęło go gestapo, potem wkroczyli tu żołnierze radzieccy i uczynili z niego stajnię. Później obiekt pełnił bardzo różne funkcje, mieścił się tutaj ośrodek reha-bilitacyjny dla dzieci, a także szkoła taneczna. Gdy władze Czechosłowacji w 1992 roku decy-dowały o podziale kraju na Czechy oraz Słowację, rozmowy w tej sprawie były prowadzone właśnie tutaj. W 2001 roku willę wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przez ostatnie dwa lata trwały w nim prace konserwator-skie (co ciekawe dom budowano tylko 14 miesięcy). Z pietyzmem zrekonstruowano najdrobniej-sze szczegóły. Pomogły unijne fundusze. Koszt rekonstrukcji wyniósł około 32 mln złotych. Prace polegały na stopniowej odbudowie fundamentów, napra-wie dachów oraz rekonstrukcji wnętrz. Cel był jeden: przywrócić willę do stanu pierwotnego.

Dlatego odnowiono na przy-kład wielkoformatowe przesuwne okno z głównego salonu, które wykonano w Belgii. Z kolei jedna

z oryginalnych ścian w jadalni została odnaleziona w jednej z breneńskich szkół, gdzie pełniła swoje funkcje. Utrzymane w duchu pierwowzorów są urządzenia (np. klimatyzacyjne), a nawet system rur wodociągowych oraz przewody elektryczne.

Spośród mebli tylko kilka elementów pozostało oryginal-nych, resztę zrekonstruowano na podstawie zdjęć i innych zachowanych źródeł. Oryginalne pozostały m.in. bufet z malowane-go drewna, stali, chromu i szkła; malowana drewniana ława, stół z chromowanej stali i szkła oraz krzesło powstałe z chromowych rur, pokryte skórą i pluszem. Willa ponownie została otwarta dla od-wiedzających w marcu 2012 roku.

Na uroczystości pojawiły się spadkobierczynie rodu: Daniela Hammer-Tugendhat oraz Ruth Guggenheim-Tugendhat. Swoją rodową posiadłością córki Grety i Fritza interesowały się od dawna. – Po raz pierwszy przyjecha-łam tu z matką w 1969 roku. Była to dla niej pierwsza wizyta od czasu opuszczenia willi w 1938 roku. Wiedziałam, że to piękny budynek, bo znałam go z foto-grafii i rodzice wiele mi o nim opowiadali. Byłam ogromnie zdumiona, gdyż nawet najlepsza fotografia nie oddaje wrażeń, jakich doświadcza się, odwiedzając to miejsce. Zeszłyśmy do salonu, a matka podeszła do onyksowej ściany i dotknęła jej. Powiedziała mi wówczas, że nie wierzyła już, że kiedykolwiek ją jeszcze zobaczy – wspomina Daniela.

Ponad 40 lat po śmierci spełniło się jedno z największych marzeń Grety Tugendhat, aby dom otwo-rzyć dla publiczności. – Byłabym szczęśliwa, gdyby ludzie odwiedza-li to miejsce nie tylko ze względu na jego unikatową architekturę. Marzę o tym, by dom otworzył się także na działalność kul-turalną, by znów ożył – doda-je druga z sióstr, Ruth.

69

słupków wydatków i zysków, często zaszywał się w swoim gabinecie i projektował wzory tkanin. Zamiłowania do działań artystycznych sprawiły, że często widywano go na ulicach Brna w towarzystwie nieodłącznego aparatu fotograficznego. W 1930 roku rodzina Tugendhatów wpro-wadziła się do nowego domu.

RodzinaWilla była schronieniem dla rodziny Tugendhatów je-dynie przez osiem lat.

Po latach Greta pisała we wspo-mnieniach, że willa powstawała głównie z myślą o dzieciach, a ta-ras wychodzący na ogród miał stać się prawdziwym rajem. Był więc schronieniem dla Grety i Fritza oraz ich dzieci: Ernsta i Herberta oraz najstarszej Hany (córki Grety z pierwszego małżeństwa). Dom był otwarty zresztą nie tylko dla rodziny, ale także wielu przyjaciół gospodarzy – kilka razy do roku organizowali w nim turniej gry w brydża, z którego całkowity dochód przekazywali Lidze Praw Człowieka. Gdy w Niemczech rozpanoszyli się faszyści, Greta zaczęła pomagać również uchodźcom. Niedługo później wraz z rodziną także znalazła się w podobnej sytuacji – rodzina opuściła Brno w maju 1938 roku i osiadła w St. Gallen w Szwajcarii. Trzy lata później wyemigrowali do Wenezueli, w Caracas Fritz zaangażował się w przebudowę fabryki włókienniczej. W Ameryce Południowej urodziły się im córki: Ruth i Daniela. Po wojnie powróci-li do Szwajcarii. Fritz zmarł w 1958 roku w St. Gallen, Greta przeżyła go o 12 lat. Cały czas tęsknili za Brnem. – Moja matka poprosiła o powrót do domu zaraz po wojnie, w 1948 roku, ale nikt nie reago-wał – wspominała Daniela. Greta odwiedziła willę dwukrotnie dopiero w drugiej połowie lat 60.

Syn Herbert był dyrektorem

Page 70: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

70 ARCHIKONY

W dzisiejszej araż-nacji wykorzystano między innymi fotele Barcelona, które van der Rohe stworzył w 1929 roku do pawilonu niemieckiego na Wystawę światową w Barcelonie

Stworzone dla tego domu krzesła Brno są do dziś produkowane przez markę Knoll

Page 71: Design Alive #3/2012

Onyksowa ściana jest częściowo przezroczysta i zmienia wygląd pod wpływem światła

71

to dom, pod którego silnym wra-żeniem pozostaję od chwili, gdy go po raz pierwszy obejrzałem. Zwiedziłem go bardzo dokładnie, i wciąż mam przed oczami genialną relację, w jaką wchodzi z każdej strony z otoczeniem, w którym powstał. przechodząc przez jego poszczególne funkcje, dochodzi się do poziomu ogrodu. ta struktura wiążąca go zarówno z miastem jak i z naturą, jest rozwiązana w sposób absolutnie wyjątkowy. Rzecz, która wręcz „zwala z nóg” to chwila, gdy znajdujemy się w salonie domu i pa-trzymy na ogród. Gdy panuje piękna pogoda, można szklaną ścianę odsunąć, powstaje wówczas niesa-mowita relacja pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem. siedząc w jadalni, można się poczuć, jakbyśmy sie-dzieli wewnątrz ogrodu. towarzyszy nam unikalny widok na miasto.

* wypowiedź pochodzi z cyklu audycji emitowanych w radiowej Trójce pod tytułem

„Znane nieznane”. O perłach architektury Annie Dudzińskiej – dziennikarce Radia Katowice – opowiadają znani architekci i projektanci

Unikalna relacjao Willi Tugendhatów mówi architekt Tomasz Konior*

Page 72: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

72 ARCHIKONY

Przyziemie domu kryje w sobie technologiczne rozwiązania, które w 1930 roku były przełomowe. Zaprojektowany przez Miesa van der Rohe systemy grzewczy oraz wentylacyjno-klimatyzacyjny sprawiły też, że dom kosztował krocie

Trawertynowe schody do salonu zostały odno-wione ze szczególną pieczołowitością. Wszystkie elementy wyposażenia i użyte podczas reno-wacji materiały są autentyczne lub stanowią wierną kopię tych sprzed ośmiu dekad

Umywalki były zasilane wodą do mycia rąk i osobno zdatną do picia

Page 73: Design Alive #3/2012

73

Wejście prowadzi do najwyższej kondy-gnacji – prywatnej części domu, gdzie sypialnie i łazienki zostały podzielone na strefę dziecięcą i część państwa Tugendhatów

Willę tugendhat można zwie-dzać od wtorku do niedzie-li od godz 10.00 do 18.00.

Istnieją różne warianty zwiedza-nia: standardowe trwa 60 minut i obejmuje wnętrza oraz ogród. Kosztuje 300 czeskich koron.

Wydłużona wersja zwiedzania, trwająca 90 minut, obejmują-ca również techniczne zaplecze obiektu, kosztuje 350 koron.

Jednorazowo w zwiedzaniu może wziąć udział nie więcej niż 15 osób. Zwiedzanie rozpoczyna się co godzinę, poczynając od 10.00.

Bilety wstępu można nabyć wy-łącznie za pośrednictwem systemu rezerwacyjnego, dostępnego pod adresem: www.rezervace.spilberk.cz

www.tugendhat.euGaleria zdjęć: www.designalive.pl

Page 74: Design Alive #3/2012

F rancuska marka Hermès wystrój swoich okien wystawowych powierzyła

Kiki van Eijk – jednej z najbar-dziej interesujących, niszowych, holenderskich projektantek.

Hermès jako jedna z nielicz-nych marek luksusowych nie poddała się procesowi demokra-tyzacji i stara się zachować swoje bezcenne skarby – wyjątkowość i najwyższą jakość. To właśnie dlatego Pierre-Alexis Dumas – dyrektor artystyczny firmy wybrał jako temat kolekcji na rok 2012 „Dar Czasu” („The Gift of Time”).

Czas, to najbardziej deficytowy towar w naszej kulturze instant, w której liczy się przede wszyst-kim szybkość. W Hermèsie czas wciąż traktowany jest z szacun-kiem. Tworzone tutaj wyjątkowe przedmioty wymagają czasu na przygotowanie materiałów, wykształcenie rzemieślników, projekty i wykonanie. Klienci Hermèsa wiedzą o tym i cierpliwie czekają na nie kilka miesięcy.

By świat dobrego rzemiosła nie odchodził w przeszłość, marka Hermès i jej fundacja współpra-cują z artystami i projektantami, starając się promować: rzemiosło i sztukę. Z firmą współpracują: Shigeru Ban, Nendo, czy Hiroshi Sugimoto. Natomiast w 2005 roku

TEKST: KATARZYNA ANDRZEJCZYK-BRIKSZDJęCIE: FRANK TIELEMANS

HERMÈSAZAbAWY Z CZASEMW Hermèsie czas wciąż traktowany jest z szacunkiem. Tworzone tutaj przedmioty wymagają czasu na przygotowanie materiałów i pieczołowite wykończenie

MAgIA HERMÈSAFirma Hermès założona w 1837 roku w Paryżu była początkowo luksusowym sklepem z uprzężą i siodłami, czego znakiem jest logo firmy. Na przełomie wieku XIX i XX pojawiła się w jej ofercie pierwsza torebka, a z czasem asortyment poszerzył się o biżuterię i eksklu-zywną odzież. Znakiem rozpoznawczym fir-my jest ponadczasowa elegancja, dyskretny luksus i najwyższa jakość wykonania. Marka jest wierna dobremu rzemiosłu i naturalnym materiałom.

Francois Azambourg (gość spe-cjalny tegorocznych targów Arena Design w Poznaniu) zaprojektował dla Hermèsa innowacyjną mate-riałowo kolekcję Herlight. Francuz słynący z fascynacji nietypowymi materiałami wykorzystywanymi z ogromną oszczędnością, stwo-rzył minimalistyczny w formie neseser, który waży niespełna 700 gram! Produkt został nagro-dzony rok później nagrodą „Etoile de l’Observateur du Design”.

Tym razem marka znana z kul-towej torebki „birkin” zaprosiła do współpracy niszową, holen-derską projektantkę Kiki van Eijk, by zaprojektowała okna wystawo-we sklepów. Najpierw w Amster-damie (Bijenkorf Amsterdam), potem, po sukcesie, w Mediolanie podczas minionej imprezy Salone Internazionale del Mobile. Kiedy przyjrzymy się bliżej pracom Kiki zobaczymy, że została ona idealnie dobrana do tego zadania. Uwiel-bia dobre rzemiosło, naturalne materiały, inspiruje się przeszło-ścią, a jednym z jej ulubionych tematów jest właśnie czas, którym bawi się jak Alicja z Krainy Czarów. Kiki potraktowała tę propozycję jak wyzwanie i zinterpretowała je w charakterystyczny dla siebie sposób. Inspiracji szukała w prze-szłości, odwiedzając niedostępne

DEsIGNAlIvE.pl

74 MODA

Page 75: Design Alive #3/2012

KIKI VAN EIJK(ur. 1978) jedna z najbardziej interesujących, holenderskich projektantek. W 2000 roku ukończyła Design Academy Eindhoven. Jej design skupiony na rzemiośle często opo-wiada historie, odwołuje się do tradycji, którą autorka interpretuje w swój autorski sposób. Kiki prowadzi studio w Eindhoven. Współ-pracuje z firmami takimi jak: Moooi, Ahrend, Royal Leerdam, Swarovski, Forbo Flooring, Hermès. Projektuje dla przemysłu, daje się też poznać jako autorka limitowanych serii przedmiotów sztuki użytkowej np. Klejnoty domowe, czy Cut and Paste Collection. Jej kolekcje prezentowane są w galeriach i mu-zeach na całym świecie: w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Mediolanie, Amsterdamie, Tokio, Eindhoven, Brukseli i wielu innych.

W jednym z okien widzimy piękną akrobatkę, która, wykonując jedną ze swoich sztuczek, spoglą-da w lusterko. Zupełnie, jak my wszyscy, próbując wygrać walkę z czasem, balansuje na granicy możliwości. Surrealistyczny nastrój aranżacji powoduje, że zapomina-my o tym, że stoimy przed witryną jednego z najdroższych sklepów na świecie. Dopiero po chwili do-strzeżemy w tej bajkowej scenie tak-że kultowe torby i dodatki Hermèsa. www.hermes.com, www.kikiworld.nl

OKNOProjekt wystaw

sklepowych przypomina scenografię inspirowaną światem akwarelowych ilustracji z dziecięcych

książek, w którą Kiki van Eijk włączyła

charakterystyczny dla Hermèsa motyw

konia i postać dandysa. Na zdjęciu torebki

Hèrmes, od lewej: Steeple 2 070 euro, Victoria

Fourre-Tout 43 3 550 euro, Kelly Mini 2 950 euro,

Bolide Relax 4 150 euro

zwykłym śmiertelnikom muzeum firmy. Jej projekt przypomina scenografię inspirowaną światem akwarelowych ilustracji z dzie-cięcych książek, w którą włączyła charakterystyczny dla Hermèsa motyw konia i postać dandysa. – Czas jest teraz delikatniejszy niż kiedykolwiek przedtem. Jest to najbardziej cenny skarb, jaki mamy. Dlaczego nie żonglować nim, pokazując różne jego aspekty? To opowieść o tym, jak widzimy czas – opowiadała projektant-ka pytana o ideę pomysłu.

Page 76: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

S erfujemy w sieci, odbieramy mejle – niby w przestrzeń ślemy informacje. Tylko że te wirtu-

alne chmury danych mają swoje be-tonowe alter ego – serwerownie, na-macalne i bardzo energochłonne.

Jeszcze 30 lat temu świat nie znał takich obiektów. Serwerownie, cen-tra danych funkcjonowały jedynie w powieściach i filmach science-fiction. Dziś magazynują tryliony gigabajtów danych dotyczących każdej przestrzeni naszego życia, poczynając od oszczędno-ści, poprzez zdrowie, a na tajemnicach wagi państwowej kończąc. Ich często niewyszukana architektura to spadek po szczelnych bunkrach i schronach. Bo zawarte w nich dane są na wagę złota, a ich utracenie mogłoby mieć katastro-falne skutki. – Centra danych są dla współczesnych tym, czym w czasach wiktoriańskich była kolej żelazna. Nie

TEKST: ANNA BORECKA

01100010011001010111010001101111011011100110111101110111011001010010000001100011011010000110110101110101011100100111100100100000011001000110000101101110011110010110001101101000

76 TECHNOLOgIE

skupiają się na walorach architektonicz-nych, niektóre są jednak fenomenalne, zawierają wiele elementów inżynierii, które bywają niezrozumiałe i zarazem ta-jemnicze – przyznaje szef jednego z cen-trum danych na Wyspach Brytyjskich.

Rzeczywiście, serwerownie najczęściej niczym szczególnym się nie wyróżniają. Są bryłami bez okien, zlokalizowanymi w przestrzeniach przemysłowych. Sedno tkwi w tym, co mieszczą w środku. Naj-większe centra danych potrafią pomieścić kilkaset tysięcy serwerów: otwarte przed trzema laty centrum danych Google w Goose Creek w Południowej Karolinie, mieści ponad 500 tys. pracujących urzą-dzeń. Kosztowało ok. 600 mln dolarów.

Obiekt Google nie przypomina już klasycznych bunkrów, jest dość asce-tyczny, dlatego kojarzy się z więzieniem na Rikers Island, choć podobno wię-zienie wygląda bardziej kameralnie.

W Mediolanie natomiast powstała bardzo nowoczesna serwerownia I-Net. Ten bodaj jeden z najpilniej strzeżonych obiektów na świecie zaprojektował Pietro Foglio, który przede wszystkim postawił na bezpieczeństwo, ale nie zapomniał o wyglądzie. Fasadę pokryto panelami chroniącymi przed nadmiernym na-grzewaniem się ścian. Wewnątrz obiekt także ma pewną „wartość dodaną”, to użyte kolory: żółty, niebieski i czer-wony, których zestawienie przywodzi na myśl prace malarskie Marka Rothko.

Czyżby w przypadku I-Netu inwe-storzy spodziewali się, że w przyszło-ści budynek będzie musiał zmienić funkcję, a interesujący wygląd może okazać się kartą przetargową?

Obiekty te potrafią budzić gro-zę, nie tylko ze względu na wy-gląd, ale także swoją zawartość oraz ogromne koszty funkcjonowania.

szacowana liczba serwerów:

HP/EDS380 tysIęCy

MICROSOfT300 tysIęCy

YAHOO100 tysIęCy

AMAZON40 tysIęCy

= 10 000 sERWERóW

Tak w zapisie binarnym wygląda krótki tytuł tego artykułu: „Betonowa chmura danych”. To wystarczy, by wyobrazić sobie, jak potężne strumienie informacji gnają codziennie w sieci

Page 77: Design Alive #3/2012

zmiany w społeczeństwie. – Napraw-dę czuję się zaniepokojona istnieniem takich obiektów. Zastanówmy się, kto je tworzy, w jakim celu, a ponadto, w jaki sposób można je wykorzystywać? W tej chwili są to miejsca, w których następuje np. wirtualna koncentracja pieniędzy, ale i wiedza o nas. Samo gromadzenie

wiedzy o ludziach wydaje mi się rzeczą niedobrą, ponieważ za chwilę może się okazać, że jesteśmy nieustannie kontro-lowani. Wiedza tam zgromadzona, jeśli

trafi w nieodpowiednie ręce, może być bardzo źle wykorzystana. A ja nie wierzę w zupełną czystość intencji wszystkich tych, którzy postanowili tą wiedzę

„przechowywać” – podsumowuje.Wiele przesłanek wskazuje na to,

że centra danych nie przetrwają próby czasu tak jak gotyckie katedry. Trudno oczekiwać, by stały się atrakcjami tury-stycznymi. Świat wciąż podąża do mi-niaturyzacji nośników danych, więc być może za kilkanaście lat informacje prze-chowywane obecnie w tysiącach serwe-rów, zmieszczą się na niewielkiej płytce stworzonej z nanomateriałów. Już teraz eksperci przewidują w myśl zasady re-cyklingu, że wtedy obecne bunkry mogą okazać się przydatne jako banki nasienia bądź krwi. Jak poradzimy sobie z podłym wykorzystywaniem danych do celów inwigilacyjnych czy marketingowych? Na to pytanie na razie brak odpowiedzi…

MOżE WARTO JED-NAK WYDRUKOWAĆ TREśĆ WAżNEgO MEJLA?

Przepływ miliardów informacji to jed-no, a ich przechowywanie to drugie.

Choć giganci nie chcą się do tego przy-znawać, nie trudno zgadnąć, że serwery zużywają ilości energii porównywane w całymi miastami! Działają przecież przez 24 godzinę 365 dni w roku, co znacząco obciąża przyrodę emisją do atmosfery tysięcy ton dwutlenku węgla. Może więc paradoksalnie war-to wydrukować treść ważnego mejla (na papierze pochodzącym z recyklingu oczywiście) niż przetrzymywać wiado-mość w nieskończoność na serwerze?

Dane są niezwykle interesującym i łakomym kąskiem dla wszystkich, którzy mogliby tę wiedzę wykorzysty-wać i przetwarzać. I funkcjonowanie centrów danych budzi wiele wątpliwości. Nurtuje to Josephine Green, szefową Beyond20 w Wielkiej Brytanii, która zajmuje się branżą IT oraz obserwuje

gOOgLE900 tysIęCy

Roczne zużycie energii elektrycznej:

gOOgLE

WARSZAWA

2,26mld kWh

1,5mld kWh

77

Page 78: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

CZY PILOT MUSI MIEĆ PRZYCISKI?

TEKST: DR AGNIESZKA SZóSTEK*

* Autorka tekstu jest przewodniczącą CHI Polska, (Computer--Human Interac-tion), należącej do międzynarodowego stowarzyszenia ACM największej informa-tycznej społeczności naukowo-edukacyj-nej na świecie

78 TECHNOLOgIE

bEZDOTYKOWY PILOTprojektu Jorisa van Geldera to narazie koncept stworzony dla Banga & Olufsena

J eszcze dziesięć lat temu, projektując w Philipsie uniwersalny pilot do obsługi

sprzętu audio-video (iPronto), sugerowaliśmy, że może warto go uprościć, bo nikt bez technicznego wykształcenia nie będzie w stanie go obsłużyć. Inżynierowie nie chcieli o tym słyszeć. Dzisiejszy rynek smartfonów i tabletów jest w zasadzie całkowicie oparty o technologie dotykowe. Bezdoty-kowa interakcja jest również bar-dzo istotnym aspektem związanym z interaktywnymi aplikacjami dla kuchni. Z tym tematem zmierzył się jeden ze studentów Wzornictwa Przemysłowego na Politechnice w Eindhoven w Holandii, Joris van Gelder w ramach projektu zrobionego na zlecenie duń-skiej firmy Bang & Olufsen.

Przedstawiciele firmy pojawili się na wydziale z projektem doty-czącym zwiększenia atrakcyjności odbiorników telewizyjnych projek-towanych dla kuchni. W wyniku badań potrzeb użytkowników przeprowadzonych przez Jorisa okazało się, że problemem nie jest sam telewizor, ale pilot. Piloty tele-wizyjne, których do dziś używamy, zostały zaprojektowane w latach pięćdziesiątych, dla sytuacji, w której cała rodzina siedzi w salo-nie przed odbiornikiem i ewentu-alnie od czasu do czasu zmienia kanał telewizyjny. I chociaż od tego czasu nastąpiła gwałtowna trans-formacja tego, jak konsumujemy kontent wideo, a funkcja pilota zmieniła się dość radykalnie, jego design pozostał w zasadzie taki

sam. Co więcej niechęć do ko-rzystania z tradycyjnego pilota w kuchni wynikała z tego, że prace kuchenne często sprawiają, że ręce użytkownika są brudne, a co najmniej mokre. W tym kontekście używanie tradycyjnych pilotów automatycznie oznacza ich zabru-dzenie i w konsekwencji zepsucie.

Alternatywnym rozwiązaniem był pilot zaproponowany w ramach projektu i oparty o bezdotykową interakcję. Jako, że w środowisku kuchennym oglądanie telewizji nie jest zajęciem dominującym, ale raczej pobocznym, zapropono-wane rozwiązanie pozwala jedynie na wykorzystanie podstawowych funkcji pilota, takich jak: zmiana kanału, natężenia dźwięku oraz funkcje włączenia i wyłączenia odbiornika. Każda z tych funkcji zaimplementowana jest w formie naturalnych gestów pozwalają-cych na bezdotykową interakcję z pilotem (przy wykorzystaniu akcelerometru oraz sensorów in-frared). W ten sposób użytkownik jest w stanie bezpiecznie korzystać z jego funkcji bez obawy znisz-czenia samego pilota. Co więcej, ograniczenie funkcji do przerzuca-nia kanałów, sterowania poziomem dźwięku oraz włączania i wyłącza-nia pokazuje, że także i tradycyjne piloty zdecydowanie dałoby się uprościć, po to, żeby zwiększyć ich użyteczność. Zresztą i w tym przy-padku za przykład może służyć pilot do produktów Appla, który mimo, że jego funkcjonalność jest zredukowana do minimum, doskonale spełnia swoje zadanie.

Page 79: Design Alive #3/2012

p owyższy projekt odstaje od reszty niniejszego ma-gazynu, prawda? Z jednej

strony tak, ale z drugiej – nie. Tak – wizualne aspekty i funkcja po-jazdu, nie – rola designu jest taka sama. Skupmy się na „niepraw-dzie”, ta zawsze jest ciekawsza.

Pojazd powstał jako projekt dy-plomowy Agnieszki Fujak i Seba-stiana Spłuszki w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w tym samym miejscu, w którym projek-tują piękne meble, porcelanowe oraz szklane naczynia itd. Przestaje to dziwić, gdy projektanta przesta-niemy utożsamiać ze stereotypo-wym artystą, a słowa „design” uży-wać jedynie jako synonimu „ładny i modny”. Projektant to twórca, którego inspirują, a nie ograniczają wytyczne, briefy, normy prawne, technologie. Design to dla niego lepsze życie, natomiast dobry pro-jekt to taki, z którego korzystamy intuicyjnie i naturalnie.

W tym wypadku projektanci musieli zmierzyć się z szeregiem norm prawnych i technicznych. Lotniskowe jednostki ratownicze jako jedyne posiadają w statu-sie punkt mówiący precyzyjnie o czasie operacyjnym. Służby mają maksymalnie dwie minuty na do-jazd do każdego miejsca lotniska. W związku z powyższym zarówno wnętrze, jak i elementy poszycia zabudowy powinny poprawić efektywność działania strażaków i zminimalizować czas potrzebny do zajęcia pozycji. Analizując cały proces sytuacji alarmowych oraz to, w jakiej kolejności strażacy zajmują miejsca w pojeździe, projektanci rozmieścili odpo-wiednio siedzenia w kabinie. Dodatkowym ograniczeniem jest pozycja kierowcy, który zazwyczaj prowadzi pojazd ze środkowej części kabiny. Ważne są też normy mówiące o kącie widoczności prowadzącego. Kierowca w czasie

Nawet projekt sys-temu poręczy wy-

magał analizy czasu operacyjnego oraz procesu wsiadania

i wysiadania z wozu lotniskowych służb

ratowniczych

Jeżeli masz ciekawy projekt, koncept, to czekam z niecierpliwością! pisz na: [email protected]

* Autor tekstu to jednoosobowa redakcja bloga lowcydizajnu.pl, gdzie łowi projekty perspektywiczne

TESKT: PAWEŁ ROSNER*

W tym czasie lotniskowe służby ratownicze muszą dotrzeć do miejsca katastrofy. Design pomaga

2 MINUTY. CZAS START!

akcji nie wysiada z pojazdu, ma obowiązek monitorowania sytuacji oraz operowania odpowiednimi działkami wodnymi. Przeszklona powierzchnia dachu zwiększa mu widoczność i ułatwia monitorowa-nie sytuacji również tego, co dzieje się nad płytą lotniska i ewentualnie zbliżające się samoloty.

To tylko kilka aspektów związanych z zaprojektowaniem tego pojazdu, ale wystarczy, aby zorientować się, jak nieraz zło-żona i odpowiedzialna jest praca projektanta.

Wiadomo, że tego typu projekty nigdy nie staną się bardzo popular-ne w związku z wąską grupą doce-lową, ale warto pamiętać, że design służy nie tylko upiększaniu życia, ale również jego ratowaniu.więcej na www.lowcydizajnu.pl

ŁOWCY DIZAJNU 79W

IZUA

LIZA

CJA:

AGN

IESZ

KA F

UJA

K I S

EBAS

TIAN

SPŁ

USZ

KA

Page 80: Design Alive #3/2012

80 DZIAŁ

DEsIGNAlIvE.pl

M azda CX-5 to samochód bardzo wydajny, ale o dy-namicznym, sportowym

charakterze. Bezpośrednią inspira-cją dla projektantów była sylwetka geparda w biegu – najszybszego zwierzęcia na ziemi. Zgodnie z japońską ideą KODO – dusza ruchu, projektanci tchnęli w nowy model witalność i aktywność, jaką można odnaleźć w naturze. Efekt to elegancka i solidna sylwetka, z charakterystyczną dla Mazdy dy-namiczną, pełną emocji stylizacją, przy jednoczesnym doskonałym współczynniku aerodynamicz-nym. Natomiast wnętrze zostało zaprojektowane tak, by zapewnić kierowcy maksymalny komfort. Jego solidny i dojrzały design współgra z charakterem karoserii. Szczególną uwagę zwracają mate-riały zastosowane w wykończeniu wnętrza: satynowany chrom oraz

Dla niej samochód przede wszystkim musi być funkcjonalny. Dla niego to za mało – auto musi mieć też „to coś”. Komu bardziej spodobała się nowa Mazda?

TEKST: ANETA I TOMEK JAGODZIńSCY*

JAPOńSKI gEPARD

lakier fortepianowy na przed-nim panelu. Co ciekawe, Mazda postanowiła „tylko” udoskonalić istniejące rozwiązania prze-projektowując wszystkie części samochodu. Co z tego wyszło?

Wolna od kluczykaMoje pierwsze wrażenie po jeździe Mazdą było następujące: to duże, eleganckie auto, naszpikowane gadżetami. Wóz prowadzi się niezwykle lekko. Pedały, gałka biegów, kierownica chodzą bardzo delikatnie i płynnie. Nawet przy dużych prędkościach w środku jest cicho. Dla mnie, jako kobiety, przydatna była kontrolka, która sugeruje zmianę biegu na wyższy lub niższy. A czujniki parkowania Mazdy to marzenie każdej pani! I frajda dla moich dzieci, które na wyświetlaczu obserwowały,

* Autorzy tekstu to pasjonaci motoryza-cji, designu i mody

ile jeszcze mamy miejsca do prze-szkody. Kolejny plus dla projektan-tów za wyłączany airbag pasażera z przodu – umożliwia to przewoże-nie fotelika na przednim siedzeniu mając maluszka na wyciągnięcie ręki. Stylistyka wnętrza jest raczej elegancka i „poważna”, ale nie można powiedzieć, że nudna.

Na pierwszy rzut oka nie doce-niłam rozplanowania wszystkich schowków, przegródek i kieszonek – dopiero po czasie zorientowałam się, że intuicyjnie wyciągam rękę za jakimś drobiazgiem, a właściwy schowek jest dokładnie tam, gdzie ma być. Półka między siedzeniami z przodu ma praktyczne przegro-dy na drobiazgi. Zwłaszcza jeśli do dyspozycji mamy podświetlane lusterka i na światłach możemy poprawić makijaż. Natomiast dzieci, siedząc z tyłu, na pewno docenią kieszenie w fotelach

Page 81: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

TEST 81

MAZDA CX-5 2.0 SKYENERgYSilnik: benzynowy, 4 cylindryPojemność: 1 997 cm³Moc: 160 KM (118 kW)Napęd: 4 kołaSkrzynia: manualna, 6 biegów do przoduBagażnik: 503 /1 620 l (po złożeniu siedzeń)Masa własna: 1 497 kgDługość nadwozia: 4 540 mmZbiornik paliwa: 58 lSpalanie (miasto/trasa/średnie): 8,1 / 5,8 / 6,6 lPrędkość maksymalna: 197 km / hPrzyspieszenie 0-100 km/h: 10,5 sek.Cena egzemplarza testowego: 118 400 zł

Mazda CX-5 to znakomite połączenie lekkości, doskonałych osiągów i nowego designu. Nic dziwnego, że samochód stał się bohaterem 3. edycji konkursu Mazda Design dla profe-sjonalnych projektantów oraz osób, które pa-sjonują się projektowaniem. Uczestnicy stanęli przed zadaniem zaprojektowania niestandar-dowego miejsca parkingowego lub sprzętu sportowego dedykowanego Maździe CX-5. Do zdobycia są m.in. dwie nagrody pieniężne w wysokości 10 tys. zł oraz weekendowe pobyty na festiwalu Gdynia Design Days (7-15 lipca).

– Konkurs adresowany jest zarówno do profe-sjonalistów, jak i osób, które w głowie mają dobre pomysły i chciałyby się nimi podzielić. Paradoksalnie bowiem dla projektanta ciekaw-sze może być zmierzenie się z tak nietypowym wyzwaniem jak niestandardowy, innowacyjny parking, a dla architekta zaprojektowanie cze-goś bez wykorzystania tradycyjnych materiałów budowlanych – mówi przewodniczący jury Janusz Kaniewski.

jest niespodziewanie dużo miejsca. Trzeba tylko uważać na głowę.

W końcu ruszam i… żadnego hu-raganu mocy. Już miałem to auto skreślić, ale jednak wyjechałem z miasta, zrobiłem wieczorną pętlę wokół jeziora i jakże się przepra-szałem, że tak źle o niej myślałem. Okazało się, że można tym autem naprawdę przyjemnie podróżo-wać, komfortowo, bezpiecznie, cicho i przyjemnie. Muzyczka miło brzmi, żadnych stuków, telepa-nia autem. Późnym wieczorem doceniłem dobre światła. Usta-wione w pozycji automatycznej dobrze reagowały na zmieniające się sytuacje na drodze. Gdy po-jawiał się jakiś pojazd w zasię-gu, zmieniały się na mijania, a na pustych odcinkach oświetlały spore kawałki drogi i pobocza.

Po całym dniu spędzonym za kółkiem Mazdy CX-5, wysiadłem z niej zadowolony, nawet przez chwilę pomyślałem, że mógłbym używać jej na co dzień. Okazało się nawet, że na drogach ekspreso-wych można nią całkiem szybko jeździć. Auto jest bardzo dobrze wygłuszone. Na wakacje w sam raz, w zasadzie wyraźnie słychać tylko szum kół. Siła wspomagania kierownicy natomiast wyraźnie się zmniejsza wraz ze wzrostem prędkości i daje dobre wyczucie przy dużych prędkościach.

WniosekOn: Nowa Mazda jest bardzo dopracowanym produktem, którym można się przyjemnie przemieszczać. Zużycie paliwa jest na bardzo przyzwoitym poziomie, jak na gabaryty. Przy bezklu-czykowym zapalaniu ważne jest jednak, aby wiedzieć gdzie się kluczyk znajduje, można bowiem pojechać bez niego (żona wrzuci do torebki i wyjdzie). Komuni-kat dźwiękowy można przegapić i pojechać naprawdę daleko, a potem już nie odpalić auta.Ona: Nową Mazdą jeździło mi się przyjemnie, komfortowo, ale nie dostarczyła mi większych emo-cji. Miałam wrażenie, że jeżdżę „autem pożyczonym od męża”, tym bardziej, że fotel, podłokiet-nik, zagłówek są zaprojektowane dla zdecydowanie wyższej osoby, niż mierzącej 160 cm. Gabary-ty Mazdy niestety nie ułatwiają jazdy po mieście, a tym bardziej parkowania. Zdecydowanie lepiej sprawdza się na dłuższych trasach poza miastem. A już najlepiej, gdy za kierownicą siedzi Tomek.www.mazda.pl

przednich – będą mogły scho-wać zabawki na dłuższe prze-jażdżki. Zachwyca też półka nad kołem zapasowym w bagażniku – w końcu projektanci wpadli na pomysł, żeby uporządkować akcesoria (trójkąt, linka holowni-cza, apteczka). Półka znajduje się nad kołem, ale pod powierzchnią podłogi bagażnika i przedmio-ty „nie latają” oraz nie zabierają cennej przestrzeni. Same gabaryty bagażnika też robią wrażenie!

Są też inne plusy. Zazwyczaj, gdy wsiadam do samochodu w brzydką pogodę, wycieram nogawkami próg… A tu miła nie-spodzianka – projektanci tak skon-struowali drzwi, że osłaniają progi i nie brudzę spodni. Natomiast bezkluczykowe zapalanie samo-chodu na początku wydawało mi się fanaberią, ale po kilku prze-jażdżkach doceniłam je. Otwieram

zamek pilotem, chowam go do kieszeni i mogę spokojnie pakować zakupy do bagażnika, a dzieci do fotelików. Gdy odpalam samochód przyciskiem on/off, klu-czyk nadal spoczywa w kieszeni.

Mógłbym ją miećCzekając na test nowej CX-5, cały czas wracały do mnie wspomnie-nia dotyczące modelu 323 F (tej Mazdy z otwieranymi światłami). Ach! Cóż to była za fura, szczegól-nie w 1992 roku w Polsce. Prawie każdy wówczas oglądał się za tym hatchbackiem. A osiągi tego auta też były ponad średnią, szczegól-nie na tle królujących wszędzie polskich Fiatów, Polonezów i wszelakich Mercedesów na ropę.

Nowa CX-5, owszem, wygląda nieco sportowo jak na SUV-a, ma mocny przód, ciekawy tył, rekinią płetwę na dachu, ale… – Nie jest źle – pomyślałem. – Będzie śmigać! Wsiadłem, dopasowałem instru-mentarium do swojej sylwetki. Fotel jest z wyraźnymi boczkami, w których się mieszczę. Przyjemny. Dość dobrze trzyma moje niewą-skie ciało. Chwytam kierownicę. Wygląda na sportową i taka też jest. Dość gruba i mała. Powinna ucieszyć wielu kierowców. Jeszcze jeden miły akcent to pedał gazu. Fajnie wystaje z podłogi i stopa na nim dobrze leży. Kufer też wy-gląda dobrze, można się z rodziną pakować na wakacje i powinno być wygodnie. Na kanapie z tyłu

Page 82: Design Alive #3/2012

82 MUST HAVE

1. JUNGHANSKlasyczny, projektu Maxa Billa. Każdego dnia cieszę się na widok jego ponadczasowej formy. Pasuje do mnie i mojej osobowości. Cyferblat w zegarkach Billa to kwintesencja harmonii w prezentacji godzin i minut. 100 procent Bauhausu. 495 funtów, www.junghans.de

2. VAN RYCKEPierwszą bransoletkę otrzymałam od przyjaciółki. Teraz noszę po kilka jednocześnie i delikatny naszyjnik z zawieszkami takimi jak serce, gwiazda czy plakietka z wygrawerowanym „Porte Bonheur" („Niech ci się szczęści”). To moje talizmany i akcesoria, których nigdy nie chciałabym zdejmować. 80–250 dolarów, www.vanrycke.com

3. ROTERfADEN Terminarz pozwala mi okiełznać chaos spotkań i podróży. Niezwykłe w nim jest to, że jest wykonany specjalnie dla mnie, na indywidualne zamówienie. Klient sam wybiera materiał, a wykonanie to oczywiście ręczna robota. Ma wymienne kartki i przez to jest „długowieczny”. Od 179 euro, www.roterfaden.com

4. fLUOROTaboret Toma Dixona odkryłam podczas targów w Mediolanie. Zapadł mi w pamięci dzięki swojej prostocie w połączeniu z energetycznym fluo. Preferuję minimalistyczny styl, ale kolorystyka tego taboretu umożliwia postawienie akcentu i doskonale zwalcza wnętrzarską nudę. 145 funtów, www.tomdixon.net

5-6. AJ fLOOR I ROCKING CHAIRLampa AJ Arne Jacobsena stoi u mnie w salonie obok krzesła Rocking Chair Eamesów. Oba te przedmioty stanowią doskonałą jedność. Chętnie uciekam w ten zaułek z książką i tam się doskonale relaksuję. Lampa 998 dolarów, krzesło 424 funty, www.vitra.com

WYbIERAMKLASYKĘ„Nie czekaj na kolejną okazję od losu, najlepsza to właśnie ta, którą otrzymałeś“ to moje motto. Uważam, że należy odpowiednio wykorzystać wszystkie szanse od losu. Jestem spontaniczna, uwielbiam zmiany i podróże w poszukiwaniu inspiracji w pracy i życiu prywatnym. Jednak rzeczy, które mi towarzyszą na co dzień są klasyczne i ponadczasowe

wybiera:Claudia Küchenszefowa designu marki Schattdecor

1

2

5

4

6

3

Page 83: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

ZDJę

CIA:

MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE,

ARC

HIW

UM

PRY

WAT

NE

MUST HAVE 83

1. STONEAwaryjny stołek Kartella projektu Marcela Wandersa. Przydatny, gdy zabraknie krzesła dla gościa. Dostępny w wielu kolorach. Atrakcyjny akcent we wnętrzu. 650 zł, www.kartellshop.pl

2. fRUIT MAMAMisa zaprojektowana przez Stefano Giovannoni dla marki Alessi. Wypełniona owocami doskonale spełnia swoją funkcję, a bez nich prezentuje się jak nowoczesna rzeźba. 685 zł, www.fabrykadesignu.com

3. "YOU CAN fIND INSPIRA-TION IN EVERYTHING*"Co jakiś czas powracam do książki na temat Paula Smith’a. Lubię nie tylko jego styl i modę. Fascynuje mnie też jego biografia oraz stosunek do sztuki, projektowania i biznesu. 99-260 dolarów, www.amazon.com

4. TAC BLACKKlasyczna estetyka Bauhausu. Przedmioty zaprojektowane niemal sto lat temu wciąż urzekają swoją prostotą i nowoczesną elegancją. Filiżanka her-baciana 310 zł, www.sklep.rosenthal.pl

5. ERTETATDobre samopoczucie we wnętrzu to w dużej mierze zasługa zapachu. Ta zapachowa lampa Lampe Berger Paris, to swego rodzaju cudo, które sprawia, że we wnętrzu doceniam nie tylko jego wystrój, ale także jego nie-widoczne walory. Model kolekcjonerski 3 355 zł, www.lampeberger.com.pl

6. LINA CAVALIERIPrzed laty Rosenthal współpraco-wał z genialnym włoskim artystą, Piero Fornasettim. Lubię patrzeć na porcelanowe obrazy z twarzą legendarnej włoskiej sopranist-ki. 275 zł, www.rosenthal.pl

RZECZ MUSI ZACHWYCAĆ

wybiera: Marian Andrzej Kareński-Tschurl konsul honorowy Republiki Federalnej Niemiec w Polsce

To zadziwiające, jak często przedmioty codziennego użytku mogą być dziełami sztuki. Już od ponad 20 lat reprezentuję w Polsce Rosenthal i cieszę się, że na co dzień pracuję z rzeczami, które mnie zachwycają. Niezależnie jednak od marki – kluczem moich wyborów jest udany mariaż producenta z projektantem

1

2

4

5

6

3

Page 84: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIA:

MAR

TA T

RZCI

ON

KA, J

AN L

UTY

K / F

UN

DAC

JA C

REAT

IVE

PRO

JECT

, MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE

84 DObRZE TO WIDZĘ

Kilka dni temu w ręce wpadł mi tygodnik ilustrowany „Ty i ja” z 1960 roku. Z relacją z Triennale

w Mediolanie, gdzie Polska zapre-zentowała się z krzesłami prof. Jana Kurzątkowskiego i Władysława Wołkowskiego, promując również modne wówczas meblościanki. Nie wiem, ile takich narodowych wystaw Polska zorganizowała od tamtej pory, ale jeżeli w PRL się udawało, to nie rozumiem, dlaczego nie można dziś. Dlaczego Francja, Austria, Serbia, Belgia, Holandia, Dania prezentują się na stoiskach narodowych, a my nie potrafimy zorganizować nawet jednej wspólnej wystawy regional-nej; i na Zonie Tortonie podczas

KUPą MOśCI PANOWIE!

tygodnia designu w Mediolanie prezentowały się obok siebie, wydając z osobna niemałe pie-niądze Wielkopolska i Poznań?!

Ale dość zrzędzenia, bo jednak Polska miała w tym roku rekor-dową reprezentację w Mediolanie. Większość prezentacji została ujęta w zredagowanej przez nas dla Fundacji Creative Project pierwszej publikacji „Designlink.pl - Guide on Polish Design / Milan 2012”. Cieszy również wzrost odwie-dzin krajowych targów, a także poprawa ich oferty. Arena Design w Poznaniu odbyła się po raz czwarty i dzięki temu, że miała miejsce w tym samym terminie co Meble Polska i Home Decor, hale odwiedziła szersza publiczność. Projektanci mieli okazję posłuchać

dobrych wykładów i spotkać się z biznesem, a biznes zaczerpnąć inspiracji i podejrzeć, jak to robią inni. Podobnie było podczas dru-giej edycji About Design na terenie Międzynarodowych Targów Gdań-skich. Impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem wystawców i oglądających. Widać, że Trój-miasto jest spragnione designu i potrzebuje tego typu targów, a ich organizatorzy rozumieją, że wciąż należy pracować nad ofertą.

Całe szczęście coraz więcej osób w kraju (wydawało się, że i rząd, ale była to chyba przedwczesna radość) rozumie, że design to nie tylko ładna lampa w salonie, ale motor napędzający gospodarkę. Otwiera się centrum designu w Kielcach, o swoich centrach myślą Łódź i Kraków. W Dobro-dzieniu na Opolszczyźnie pojawiła się Dobroteka (stoi za nią Kler). – Rzemiosło dobrodzieńskie trady-cjami sięga ponad 200 lat i natural-ną koleją jesteśmy kontynuatorami tej tradycji. Nie chcieliśmy tworzyć obiektu, który będzie jedynie dobrze wyglądać na zdjęciach, lecz uruchomić pewną platformę wy-miany myśli i informacji pomiędzy doświadczeniem rzemiosła, nauką, edukacją i badaniami – przekonuje Rafał Desczyk, dyrektor Dobroteki.

Nasz ogromny polski potencjał oglądałem też ostatnio w Warsza-wie i Poznaniu. W stolicy zoba-czyłem entuzjazm, którego wciąż nie zatraciliśmy. Mowa o wystawie prac Teresy Kruszewskiej, jednej z najważniejszych postaci polskie-go designu, twórczyni słynnego krzesła Muszelka. W Concordii Design w Poznaniu oglądałem dwie niezwykle ciekawe wysta-wy, pokazujące potencjał pro-jektowy Poznania i Berlina. Już po pobieżnym przyjrzeniu się obu ekspozycjom miałem nieodparte wrażenie, że to nie stolica Niemiec, ale dużo mniejszy Poznań, ma więcej do zaoferowania. Od dawna wiedziałem, że w Wielkopolsce działa mnóstwo świetnych firm meblowych i dizajnerów, a swoje siedziby mają tu duże firmy jubi-lerskie, ale nie wiedziałem, że jest ich aż tyle (sama branża jubilerska to: Kruk, Yes, Apart, czy Orska), i że stanowią top polskich marek. Pewne produkty wyglądają lepiej, inne gorzej, ale widać, że pro-jektowanie w firmach zaczyna odgrywać kluczowe znaczenie. Tym bardziej szkoda, że w Me-diolanie Wielkopolska i Poznań nie potrafiły pokazać się razem.

TEKST: WOJCIECH TRZCIONKA*

*Autor tekstu jest publicystą i redakto-rem prowadzącym portalu i magazynu „Design Alive”

Wystawa miasta Poznań podczas

51. targów Salone Internazionale del

Mobile w Mediolanie

Page 85: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

WYDARZENIA 85

Piąta, jubileuszowa edycja Gdynia Design Days rusza 7 lipca. Nadmorski festiwal z wydarze-nia regionalnego, konsekwentnie przekształca się w najważniejszą letnią imprezę tego typu w polsce. Impreza potrwa do 15 lipca. patronem jest „Design Alive”.

tegoroczna edycja potrwa dziewięć dni i będzie wypełniona wystawami, warsztatami (przygoto-wano ofertę dla amatorów i profe-sjonalistów), wykładami, spotkaniami z mistrzami designu i przedsiębiorca-mi, którzy szukają dobrych wzorów.

sercem Gdynia Design Days będzie kontenerowy terminal Designu, który w tym roku, po raz pierwszy w historii festiwalu, stanie na skwerze Kościuszki. Będzie można zobaczyć w nim, czym jest proces tworzenia produktu – od pomy-słu, przez projekt aż do realizacji. terminal Designu będzie także miejscem spotkań. to właśnie tu odbędzie się całodzienny panel Biznesowy z udziałem specjalistów, projektantów i przedsiębiorców.

Główną wystawą festiwalu będzie w tym roku „Ładny kraj” – opo-wieść o tym, jak przez ostatnie dwie dekady zmieniała się polska. Janusz Kaniewski, kurator wystawy, spróbuje odpowiedzieć na pyta-nie, czy zmiany na lepsze zawsze oznaczają przemiany na piękniejsze. Kaniewski jest także kuratorem innego wydarzenia. powstańcza broń, wynalazki wujka-złotej rączki, retro meble – nasze strychy i piwnice kryją skarby anonimowego designu, które znajdą się na wystawie „przydaś-ki, wihajstry, pipanty. Wynalazki domowe polaków 1939-1989”.

lipcowy festiwal nawiąże do swo-ich tradycji przybliżania designu kra-jów nadbałtyckich. Wystawa „Rzeczy piękne i mądre” pod kuratorstwem Kseni piątkowskiej zaprezentuje wizjonerskie prace młodych projek-tantów z nadbałtyckich uczelni, zaś Ksenia Kaniewska odkryje przed nami Rosję – jedną z najdynamiczniej roz-wijających się gospodarek, za którą podąża projektowanie. Dopełnieniem będzie Gdyński plener projektowy i bogaty program wydarzeń towa-rzyszących, m.in. supersam Design, czyli targowisko designu, spacery szlakiem gdyńskiego modernizmu, koncerty oraz imprezy. Wrażenia gwarantowane wraz z opalenizną.www.gdyniadesigndays.eu

Już po raz drugi latem odbędzie się Gdynia Playground – wydarzenie artystyczne, interwencja w przestrzeni miejskiej Bulwaru Nadmorskiego. W 2011 roku w Gdyni stanęły meble miejskie skłaniające do odwrócenia się w kierunku morza i zachęcały do spędzania czasu na Bulwarze. W te wakacje nad morzem, pod hasłem „Mówi-my: bawmy się!”, pojawią się instalacje skłaniające do zabawy lub zabawne same w sobie, m.in. tor kapslowy, ogromny koń na biegunach, odwzorowanie papierowej łódki w skali makro, wielkie układanki i gry czy włącz-nik. Wokół odbywać się będą warsztaty, gry, projekcje. Wszystkie akcje i obiekty zostały zaprojektowane przez członków Pomorskiego Stowarzyszenia Projektantów „PoCoTo”. 30 czerwca–30 sierpnia. www.pocoto.eu

DESIgN Z WIDOKIEM NA MORZE

KIELCE NA STARTSwoje podwoje otwiera Design Centrum Kielce. Patronem długo oczekiwane-go wydarzenia jest „Design Alive”.Kolejny regionalny ośrodek wzornictwa powstał w budynku byłego więzienia, teraz jednak otwiera się na wolność myślenia, kreacji i two-rzenia. podczas dwóch dni Kielce odwiedzą go-ście zarówno z kraju jak i z zagranicy, a wśród nich znajdzie się Giulio Cappellini, projektant, wizjoner i poszukiwacz trendów, którego autor-ska marka zdobyła uznanie na całym świecie.

Inauguracja DCK to długo oczekiwany

gIULIO CAPPELLINI projektant, przedsiębiorca, wizjoner i wykładowca

5. Gdynia Design Days odbędzie się

w dniach 7-15 lipca

moment, zresztą nie tylko w Kielcach. Centrum stworzył zespół pod opieką marka Cecuły, ceramika, którego pra-ca i doświadczenie są znane daleko poza granicami polski (swoje studio prowadził m.in. w Nowym Jorku).

oficjalne otwarcie ośrodka zapla-nowano na sobotę 23 czerwca. Z tej okazji przygotowano trzy wystawy, a gościem specjalnym wydarzenia będzie Giulio Cappellini, projektant, przedsiębiorca, wizjoner i wykładow-ca. szef autorskiej marki Cappellini pochodzi ze znanej rodziny produ-centów mebli. studiował architekturę oraz zarządzanie przedsiębiorstwem, a w 1979 roku rozpoczął pracę w ro-dzinnej firmie. Jego celem stało się stworzenie nowych przestrzeni dla życia i wzorów poprzez mieszankę stylów, kultur i używanych materia-łów. przez lata dał się poznać jako przedsiębiorca odkrywając talenty projektowe. Jasper morrison, tom Dixon, marc Newson, marcel Wanders oraz bracia Bouroullec – to tylko kilka nazwisk, które dla świata „odkrył” Giulio Cappellini. stworzone we włoskiej firmie projekty znajdują się w stałych kolekcjach światowych galerii i muzeów, m.in. museum of modern Art w Nowym Jorku czy paryskim Centre pompidou. W nie-dzielę 24 czerwca w Kielcach obiekt zostanie otwarty dla publiczności: od godz. 12.00 odbędą się prezen-tacje, happeningi oraz rozmowy z kuratorami odbywających się wy-staw. www.designcentrumkielce.com

Więcej o Design Centrum Kielce na www.designalive.pl

Page 86: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

TEKS

T: R

EDAK

CJA

ZDJę

CIE:

MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE

86

KALENDARIUMCZERWIEC-

-PAźDZIERNIK 2012

CZERWIEC belgrade Design Week 4–10.06. Belgrad (Serbia)www.belgradedesignweek.com

Co roku imprezę odwiedzają najwybitniejsi pro-jektanci i architekci (m.in. Daniel Libeskind, Jaime Hayon czy Patricia Urquiola). Hasłem przewodnim 5.   edycji festiwalu jest „Wolność”.

DMY International Design festival6–10.06.Berlin (niemcy)www.dmy-berlin.com

Na równych prawach gośćmi imprezy są uznani, jak i początkujący projektanci. Co roku na festiwalu są przyznawane nagrody (DMY Award). Wydarze-nie odbędzie się po raz 10.

Design Miami/basel11–17.06. Bazylea (Szwajcaria)www.designmiami.com

Festiwal o bardzo dużym zasięgu i to dosłownie: odbywa się na dwóch kontynentach dwa razy w roku, najpierw Europie, później w Stanach Zjed-noczonych. Na festiwalu jest przyznawany tytuł Designer of the Future.

Inauguracja patronat DA Design Centrum Kielce 22–24.06.DcK Kielcewww.designcentrumkielce.com

Oficjalna inauguracja kolejnego regionalnego cen-trum designu, którego szefem jest ceramik Marek Cecuła. Zaplanowano trzy wystawy, happeningi, spotkania i wykłady. Wśród zaproszonych gości znajduje się m.in. Giulio Cappellini, projektant i przedsiębiorca, szef autorskiej marki Cappellini.

LIPIECDesign Tokyo4-6.07.tokio (Japonia) www.designtokyo.jp

Wydarzenie, które pozwala dostrzec najnowsze produkty oraz spotkać najlepszych projektantów z całego świata. Imprezie towarzyszy kilka wyda-rzeń stricte targowych, w tym roku będą to m.in. targi Baby & Kids Expo. To 3. edycja imprezy.

gdynia Design Days patronat DA 7–15.07.Gdyniawww.gdyniadesigndays.eu

Impreza promuje design przez wydarzenia eduka-cyjne, kulturalne i wysokiej jakości rozrywkę dla mieszkańców i gości odwiedzających Gdynię. Two-rzy środowisko współpracy biznesu kreatywnego: projektantów, przedsiębiorców i producentów. Kuratorem GDD został Janusz Kaniewski. W tym roku festiwal odbędzie się po raz piąty.

WRZESIEń Helsinki Design Week6–16.09.Helsinki (Finlandia)www.helsinkidesignweek.com

Tutaj profesjonaliści spotykają się z publicznością i wystawami oraz prezentacjami, opowiadają o de-signie i jego roli. To także prestiżowy konkurs Best Of Helsinki. I wszystko w szczególnym dla Finów roku – Helsinki stały się na 12 miesięcy Światową Stolicą Designu. To już 8. edycja HDW.

Paris Design Week 10–16.09.Paryż (Francja)www.parisdesignweek.fr

Festiwal, na którym na równych prawach funk-cjonują wzornictwo, moda, grafika oraz sztuka. Na imprezie pojawiają się europejskie marki i pro-jektanci. W zeszłym roku – gdy festiwal startował – odwiedziło go 60 tys. osób.

London Design festival 14–23.09. Londyn (wielka Brytania)www.londondesignfestival.com

Przez ponad tydzień dizajnerzy nie tylko prezentują projekty, ale także rozmawiają o ideach. Po targach w Mediolanie druga tak istotna europejska impreza poświęcona wzornictwu. W tym roku festiwal obchodzi jubileusz: odbędzie się po raz dziesiąty. W zeszłym roku w czasie imprezy zorganizowano prawie 300 różnych wydarzeń.

Vienna Design Week28.09–07.10.wiedeń (Austria)www.viennadesignweek.at

W zeszłym roku imprezę odwiedziło 30 tys. zwiedzających. Wydarzenia festiwalowe nie skupiają się w jednej przestrzeni, są rozmieszczone w kilkudziesięciu lokacjach w stolicy Austrii (np. w ambasadach). W tym roku honorowym gościem będzie Hiszpania. To już 6. edycja festiwalu.

budapest Design Week 28.09–07.10.Budapeszt (węgry)www.designhet.hu

Podczas każdej edycji tej międzynarodowej impre-zy wybrany kraj i jego wzornictwo są prezentowa-ne szerzej. W zeszłym roku gościem specjalnym była Polska. Organizatorzy nie informują jeszcze, który kraj w tym roku pojawi się na budapesztań-skim festiwalu na specjalnych prawach.

PAŹDZIERNIKDesignblok1–7.10. Praga (czechy)www.designblok.cz

Co roku wydarzenie odwiedzają dizajnerzy z innych europejskich krajów. Do ich dyspozy-cji pozostaje 10 tys. m kw. powierzchni w kilku lokalizacjach. Festiwal w stolicy Czech funkcjonuje już od roku 1999.

Międzynarodowy festiwal Dobrych Projektów Wroclove Design5–7.10.wrocław www.wroclovedesign.pl

Festiwal poświęcony najnowszym trendom obo-wiązującym w aranżacji wnętrz i przestrzeniach mieszkalnych. Zaplanowano prezentacje, wystawy, panele dyskusyjne i wykłady. Wroclove Design jest nowym przedsięwzięciem na mapie polskiego designu.

Łódź Design festival patronat DA18–28.10.łódź www.lodzdesign.com

Najważniejsza polska impreza poświęcona wszel-kim aspektom designu. Festiwal podczas każdej edycji ma temat przewodni – w tym roku stanie się nim „Świadomość”. Ważną częścią festiwalu są konkursy, wśród nich „Make Me!” dla młodych twórców. To już szósta odsłona łódzkiej imprezy.

Dutch Design Week20–28.10.eindhoven (Holandia)www.dutchdesignweek.nl

To w tym niedużym holenderskim mieście bije serce nowych trendów. Chyba z żadnego innego festiwalowego miasta nie wyjeżdża się z głową tak pełną pomysłów. Swoje prace pokazuje tu ponad 1500 projektantów. Przed nami 11. edycja holen-derskiego wydarzenia.

Qubique furniture Design Show30.11-02.12.Berlin (niemcy)www.qubique.com

Przed nami druga edycja imprezy, która odbędzie się na terenie stacji kolejowej – nowa lokalizacja nazywa się „Station Berlin” i zgromadzi produ-centów i projektantów z całej Europy, także tych nastawionych na tworzenie konceptualne.

W czerwcu warto wybrać się do Berlina na festiwal DMY. W październiku natomiast w stolicy Niemiec odbywają się ciekawe targi Qubique

Page 87: Design Alive #3/2012

REDAKCJA DESIgNALIVE®ul. Głęboka 34/4, 43-400 [email protected]./fax: +48 33 858 12 64

redaktor naczelna: Ewa TrzcionkaDyrektor artystyczny: Bartłomiej Witkowskiredaktor prowadzący: Wojciech TrzcionkaDyrektor marketingu: Iwona Gachzespół redakcyjny: Marcin Mońka, Daria Linert, Angelika Ogrocka, Anna Borecka, Eliza Ziemińska, Jarda Ruszczyc, Łukasz PotockiWspółpracownicy: Anna Dudzińska Radio Katowice, Dariusz Stańczuk RMF Classic, Agnieszka Szóstek, Aneta Jagodzińska, Tomasz Jagodziński, Katarzyna Andrzejczyk-Briks, Paweł Rosnerkorekta: Angelika Ogrocka, Daria Linertskład i łamanie: Ultrabrandlogo i layout: Bartłomiej WitkowskiDruk: Drukarnia Kolumb / Katowicenakład: 14 tys. egz.

REKLAMA:[email protected]./fax: +48 33 858 12 64tel. kom.: +48 602 157 857

WWW.DESIgNALIVE.PLadministracja:Wojciech Krawczyk SPOT

WYDAWCA: Presso sp. z o.o.ul. Głęboka 34/4, 43-400 CieszynNIP 548 260 62 28KRS 0000344364 Nr konta 59116022020000000153175837tel./fax: +48 33 858 12 64e-mail: [email protected]

PRENUMERATA:[email protected]. kom.: +48 602 57 16 37

NA OKŁADCEPółki Corniches dla Vitry. Projekt Ronan i Erwan Bouroullec. Zdjęcie Studio Bouroullec

Reklama

Kopiowanie w całości lub w części bez pisemnej zgody zabronione.Copyright © 2012, Presso sp. z o.o. Redakcja

„Design Alive” nie zwraca materiałów niezamó-wionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia lub reklamy, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z cha-rakterem i regulaminem pisma oraz portalu.

Page 88: Design Alive #3/2012

DEsIGNAlIvE.pl

88 LUDZIE

ZDJę

CIE:

JARD

A RU

SZCZ

YC

p olska jest drugim na świecie producentem mebli, niestety głównie dla marek zagranicznych,

takich jak Ikea czy Vitra. Czy Moroso też zleca produkcję na zewnątrz?

– Większość kolekcji Moroso powstaje w naszych fabrykach. Jeśli jakikolwiek element wytwarzamy poza firmą, to i tak informujemy o miejscu, w którym dany element powstaje. Jeśli więc wyprowa-dzamy produkcję poza nasze fabryki, to mamy konkretne powody, jak osoba projektanta, zastosowana technologia czy użyte materiały. Myślę o Polsce jako kraju, w którym można znakomicie wykorzy-stywać rękodzieło. Powoli odkrywam ten fantastyczny świat polskiego rzemiosła.Europejska gospodarka, a włoska w szczególności, przechodzi kryzys. Czy Moroso go odczuwa?

– Jesteśmy małą firmą i czujemy kry-zys. To dla nas trudny czas. Ale jeśli wykonujesz dobrą robotę, to masz szansę przetrwać. Mocno trzymam się tej zasady i wierzę, że nie tylko my się wybronimy, ale i branża pro-jektowa. Dla mnie Europa to jeden kraj, mamy podobne tradycje, miasta, obyczaje, łączy nas wspólna historia. Stąd Europa stała się częścią mojego myślenia. Dlatego też wierzę, że wszyst-ko to, co nas łączy, pozwoli przetrwać nam nawet najtrudniejsze momenty.Zdarza się pani projektować?

– Nie, nigdy. Doskonale wiem, co jest dobrym projektem, a co nie, wielo-krotnie podejmuję decyzję dotyczącą wyboru projektów. Jednak wszystko opieram na współpracy z projektan-tami i to im pozostawiam te zadania. Wśród ostatnich pani odkryć znaj-dują się jakieś polskie nazwiska?

– Przed rokiem na Salonie Satellite w Mediolanie widziałam młodych Polaków, których projekty nie tra-fiły jeszcze do masowej produkcji. Zainteresował mnie pewien projekt, ale nie jestem pewna jak się nazywał jego autor. Chodzi o fotel stworzony z piłe-czek, chyba takich antystresowych…To Bashko Trybek…

– Możliwe. Stworzył bardzo wyjątko-wy projekt. Jego fotel ogromnie mnie zaintrygował, długo o jego projekcie rozmyślałam. Oczywiście doskonale

znam Tomka Rygalika, który dla naszej marki już pracował i niewykluczo-ne, że będziemy jeszcze wspólnie coś robić. To taki rodzaj współpracy, który nieustannie się rozwija. Tomek Rygalik to bardzo dobry projektant, uczył się a następnie wykładał w Royal College of Art w Londynie, prestiżowej szko-le, chyba najlepszej w Europie. Polska to w ogóle kraj, w którym wciąż dobrze miewa się rękodzieło i jest wielu ludzi

z pasją do wymyślania i tworzenia. Są wśród nich tacy, którzy uczą innych, ale i wdrażają nowatorskie rozwiązania. Jak Oskar Zięta i jego technologia, dzięki której powstały m.in. siedziska Plopp z dmuchanej blachy. Oskar Zięta według mnie jest geniuszem! Wykorzystuje znany już wcześniej materiał, ale w zupełnie nowy sposób. To nowa idea w stosowaniu pewnych technologii. Projektanci wciąż poszukują no-wych materiałów. Pani chętnie z tych rozwiązań korzysta?

– Bardzo chętnie. Na przykład Werner Aisslinger i jego Hemp Chair stworzone ze sprasowanego siana konopnego... Wystawa była interesująca ze wzglę-du na użycie nowych materiałów. Podobnych materiałów pochodzenia organicznego jest więcej. To jednak materiały wciąż badane. Wciąż pro-wadzimy „śledztwo”. Jest niesłychanie ważne, aby znaleźć różne materiały, odpowiadające różnym potrzebom.

Co dla pani jest najistotniej-sze w projektowaniu?

– Wielokrotnie podkreślam znaczenie nie tylko estetyki, choć bez jej roli trudno mówić o dobrych projektach. Myślę, że równie ważne w projekto-waniu jest docieranie do określonego celu. Stąd tak ogromna rola procesu, poszukiwania, tego całego fermentu projektowego. Bez takich zabiegów myśl projektowa na pewno nie by-łaby w stanie podążać do przodu. Wiemy, że łączy panią przyjaźń z projektantką Patricią Urquiolą. Nawet zaprojektowała dla pani dom...

– Tak, znamy się od 1999 roku. Poznałyśmy się w momencie, gdy praco-wała w dużym studiu projektowym, lecz chciała je opuścić i rozpocząć działal-ność na własne konto i własne nazwi-sko. Patricia pokazała mi wtedy swoje pomysły. Przejrzałam je i dostrzegłam jej talent, po raz pierwszy spotykam się z tak silną i ciekawą osobowością. Szybko też okazało się, jak bardzo interesują-ca może stać się współpraca kobiety z kobietą. Wcześniej pracowałam jedynie z mężczyznami. Pomyślałam wtedy: nareszcie na mojej drodze pojawia się ktoś, z kim można będzie popracować inaczej, ktoś, kto jest niezwykle pewny siebie. Poczułam wtedy naprawdę wielką ulgę. Początkowo oczywiście łączyła nas praca zawodowa, która z czasem przerodziła się w prawdziwą przyjaźń.Trudno być szefem-kobietą w tym dość męskim świecie?

– Owszem, przemysł jest mocno zdomino-wany przez mężczyzn, ale to nieustannie się zmienia. Zwykle staram się układać wszelkie relacje tak, aby opierały się na zasadach współpracy, a nie dominacji.

WCIąż PROWADZĘ śLEDZTWOZ patrizią moroso, dyrektorem kreatywnym włoskiej firmy meblowej moroso rozmawia Jarda Ruszczyc

Wykonujesz dobrą robotę, masz szansę przetrwać kryzys

Patrizia Moroso – dyrektor kreatywna w firmie Moroso, założonej przez jej rodziców 60 lat temu. Moroso to jeden z największych włoskich symboli rodzinnych biznesów meblarskich XX wieku. W fabrykach mebli praktycz-nie się wychowała. Jak mówi, rodzice pracowali „na okrągło”. Studiowała sztukę na najstarszym w Europie Uniwersytecie w Bolonii. Patrizia Moro-so pochodzi z Udine, gdzie nadal mieszka wraz z mężem i trójką dzieci.

&

DESITGN ALIVE 2012.indd 1 2012-05-16 10:12:14

Page 89: Design Alive #3/2012

&

DESITGN ALIVE 2012.indd 1 2012-05-16 10:12:14

Page 90: Design Alive #3/2012