kim jestem? rzecz o św. edycie stein

13

Upload: wydawnictwo-karmelitow-bosych

Post on 27-Mar-2016

221 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), podobnie jak jej młodsza współsiostra z Karmelu, Teresa od Dzieciątka Jezus, nie zakończyła swej misji wraz z momentem śmierci – ona dopiero ją rozpoczęła. Jaka jest ta misja patronki Europy względem nas, chrześcijan trzeciego tysiąclecia, mieszkańców starego kontynentu? Wydaje się, że święta doktor filozofii, karmelitanka bosa, ma do spełnienia zadanie pedagoga – tego, który prowadzi za rękę, towarzyszy w dojrzewaniu do stawiania pytań o otaczający świat, o siebie, wreszcie o Boga. Dziś, w czasach kryzysu – nie tylko ekonomicznego – potrzebujemy prawdziwej i rzetelnej formacji. Nie dadzą nam jej media, celebryci czy politycy, lecz tylko wiarygodni świadkowie.

TRANSCRIPT

Page 1: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein
Page 2: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

W JAKI SPOSÓB ZOSTAĆ DOKTOREM FILOZOFII,

CZYLI RZECZ O TYM, JAK STUDIOWAŁA EDYTA STEIN

P ostać Edyty Stein zafascynowała mnie jeszcze w czasie studiów fi lozofi cz-

nych. Ostatecznie przecież młodzieńcze lata swo-jego życia – w tym część studenckiego okresu – spędziła w moim mieście, tu, we Wrocławiu. Tu stał jej rodzinny dom przy ulicy Nowowiejskiej, tu uczęszczała do synagogi (przy ulicy św. Anto-niego) zanim jeszcze porzuciła judaizm, tu cho-dziła do szkół, tu wstąpiła na uniwersytet i tu po swym nawróceniu wiele godzin spędziła w ko-ściele św. Michała, tuż obok jej rodzinnego domu. Najbardziej cieszył mnie fakt, że – jak wspomi-na w swych zapiskach – lubiła wieczorami space-rować po Wyspie Tumskiej, pośród długich cieni rzucanych przez światła staromodnych dziś latar-ni. I jeszcze to, że niekiedy siadała na parapecie

Page 3: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

18

w budynku uniwersyteckim i długo wpatrywała się w nurt Odry.

Edyta Stein urodziła się w 1891 roku w rodzi-nie żydowskiej (a więc wyznania mojżeszowego), jednak w wieku 14 lat wybrała ateizm. Studiowała germanistykę we Wrocławiu i fi lozofi ę u Husser-la w Getyndze. Swoje nawrócenie na katolicyzm przeżyła w ciągu jednej nocy (choć sam proces za-czął się dużo wcześniej), gdy w domu swej przy-jaciółki trafi ła na książkę Życie św. Teresy napisane przez nią samą. Zamykając ostatnią kartę powie-działa: „To jest prawda” i następnego dnia po-prosiła o chrzest. Po obronie pracy doktorskiej z fenomenologii i kilku latach pracy nauczyciel-skiej wstąpiła do Karmelu. Z nastaniem wojny wzmogły się prześladowania Żydów. Teresa Be-nedykta od Krzyża (to zakonne imię Edyty) ucie-kła więc z Niemiec do holenderskiego klasztoru w Echt, gdzie jednak trafi ono na jej ślad i po od-nalezieniu wywieziono do Oświęcimia. Zmar-ła w komorze gazowej w 1942 roku. W 1987 roku papież ogłosił ją błogosławioną, a 11 października 1998 roku świętą.

W krótkiej refl eksji chciałbym zatrzymać się nad bardzo pogodnym okresem jej życia, którym był czas studiów, a właściwie nad niektórymi – niekiedy mało znaczącymi – wydarzeniami, które

Page 4: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

19

oddają atmosferę studiowania w tamtym czasie. Chodzi o drobne epizody, niekiedy humorystycz-ne sytuacje, z których przebija pogodne oblicze dzisiejszej świętej, a które zdradzają także jej siłę woli w dążeniu do raz obranego celu. Niech ten bukiet refl eksji i sytuacji poparty zapiskami samej Edyty pozwoli z pewnym dystansem spojrzeć na nasze studiowanie i wydobyć z niego to, co rze-czywiście istotne.

Zawsze zastanawiała mnie determinacja, z jaką Edyta traktowała swą naukę, a z drugiej

strony łatwość w podejmowaniu radykalnych de-cyzji (jak np. porzucenie jednego kierunku stu-diów na rzecz drugiego). W swoich zapiskach Edyta przedstawia to następująco: „Przez czte-ry semestry studiowałam na uniwersytecie wro-cławskim. Uczestniczyłam w życiu tej Alma mater tak intensywnie, jak chyba mało kto, i mo-gło się wydawać, że do tego stopnia się z nią zro-słam, iż dobrowolnie jej nie opuszczę. Ale i teraz, i później jeszcze w życiu, potrafi łam lekkim ru-chem zerwać najsilniejsze pozornie więzy i ule-cieć jak ptak, który wyrwał się z sidła”. Od 1909 roku studiowała germanistykę na uniwersyte-cie we Wrocławiu. Był to czas „poważnej pracy, ale i przepięknego życia towarzyskiego”. Edyta

Page 5: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

20

decydowała się niejednokrotnie na niekonwen-cjonalne kroki. Dla przykładu – wybrała wykła-dy z psychologii eksperymentalnej u profesorów Hoenigswalda i Sterna, których słuchaczami byli jedynie mężczyźni. Na tamte czasy była to de-cyzja radykalnej emancypantki. Pewnego dnia podczas wykładu usłyszała: „Gdy mówię: Moi Panowie, mam, oczywiście, na myśli i tamtą Pa-nią”. W roku akademickim 1912/13 na seminarium Sterna omawiano problemy psychologii myślenia. Edyta dwukrotnie podjęła się przygotowania re-feratu, co wymagało wielu godzin spędzonych w czytelni. Wszystkie niemal książki, nad który-mi ślęczała, powoływały się na Logische Untersu-chungen Edmunda Husserla. Pewnego dnia zastał ją przy tej pracy dr Moskiewicz, który znał osobi-ście Husserla, i powiedział: „Niech pani zostawi cały ten kram i przeczyta lepiej to”. Wręczył jej Lo-gische Untersuchungen i dodał:

„W Getyndze tylko się fi lozofuje – we dnie i w nocy, przy

jedzeniu, na ulicy, wszędzie”. Kilka miesięcy później Edyta miała już w ręce spis wykładów prowadzonych w Getyndze, który przesłał jej mieszkający tam kuzyn. Z promienną radością oznajmiła swą decyzję o wyjeździe z Wrocławia profesorowi Hoenigswaldowi, nie przypuszczając

Page 6: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

21

zupełnie, że ten właśnie rozpoczął swą polemi-kę z fenomenologią. „Przy całej bystrości umysłu Hoenigswalda – wspomina Edyta – nie przyszło mi na myśl, że mógł on stawiać siebie w jednej li-nii z Husserlem”. Nic więc dziwnego, że wrocław-skiemu profesorowi niezbyt przypadła do gustu decyzja Edyty o przejściu z otwartym sztandarem do przeciwnego obozu.

„Kochana, stara Getynga! Sądzę, że tylko ten, kto studiował tam w latach 1905–1914, w krótkim okresie rozkwitu getyńskiej szkoły fenomenolo-gicznej, może zrozumieć, co dla nas znaczy ta na-zwa” – zachwycała się nowa słuchaczka Husserla. W jej sercu Wrocław górował nad Getyngą jedy-nie pod względem zaplecza budynków: „Ostatni dom przy Weender Tor po prawej stronie, to bu-dynek z salami wykładowymi, centrum życia uni-wersyteckiego. Nie jest to budowla monumentalna i nie może się równać z naszą starą, wrocław-ską Leopoldiną”. Co tak zachwyciło w Getyndze młodą adeptkę fi lozofi i? Wydaje się, że całość ży-cia studenckiego, we wszystkich jego odcieniach: zarówno wykłady, jak i życie towarzyskie, nowe przyjaźnie, studenckie spacery czy

górskie wędrówki.

Na jedną z nich wybrała się ze swą przyjaciół-ką Różą Gutmann. Zamierzały zwiedzić okolice

Page 7: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

22

Weimaru. Trzeciego dnia wędrówki pogoda się popsuła: deszcz stawał się coraz bardziej uciążli-wy, w związku z czym i kroki piechórek nieco się wydłużyły. Gdy w końcu późnym wieczorem do-tarły do jakiejś wioski, okazało się, że trudno do-stać nocleg. Dopiero po długich poszukiwaniach ktoś zlitował się nad nieszczęsnymi studentkami i udzielił im schronienia. Edyta wspomina: „Spy-tałyśmy życzliwego gospodarza, gdzie właściwie jesteśmy. Manebach – nazywała się ta dziura. Ma-nebach – brzmiało to tak rozwlekle, jak ten nie-kończący się deszcz i ta niekończąca się droga. Miałyśmy znów dość humoru, by śmiać się z tego serdecznie”.

Celem, jaki założyła sobie Edyta Stein w Getyn-dze, było dostanie się na

seminarium naukowe Edmunda Husserla.

Zapoznała najpierw Adolfa Reinacha, prywat-nego docenta fi lozofi i. Reinach pełnił rolę łączni-ka między Husserlem a studentami. Gdy w końcu przyszedł czas spotkania Edyty z jej mistrzem (tak go później nazywała), udała się na seminarium fi -lozofi i: „Po omówieniu spraw ogólnych Husserl wzywał nowych pojedynczo do siebie. Gdy wy-mieniłam swe nazwisko, powiedział: Doktor Re-inach wspominał mi o pani. Czy czytała już pani coś z moich rzeczy? – Logische Untersuchungen –

Page 8: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

23

Całe Logische Untersuchungen? – Tom drugi cały. – Cały drugi tom? To było bohaterstwo! – powie-dział z uśmiechem. Tak zostałam przyjęta.

W kilka miesięcy po przyjeździe Edyty, w Ge-tyndze pojawił się również dr Moskiewicz, ten sam, który zachęcił Edytę we wrocławskiej czytel-ni do studiowania dzieł Husserla. To on właśnie poinformował Edytę o spotkaniach

Towarzystwa Filozofi cznego.

Był to ścisły krąg uczniów mistrza. Zebrania odbywały się raz w tygodniu, wieczorem: „Róża i ja nie wiedziałyśmy, jakim było zuchwalstwem z naszej strony, że znalazłyśmy się zaraz wśród tych wybranych. Ponieważ Moskiewicz uważał za rzecz oczywistą, że i my pójdziemy, i my są-dziłyśmy tak samo. W innych wypadkach mijał niejeden semestr, zanim ktoś dowiadywał się o ist-nieniu takiej instytucji, a gdy został do niej wpro-wadzony, wówczas miesiącami przysłuchiwał się z szacunkiem i w milczeniu, zanim sam odważył się otworzyć usta”. Spotkania miały charakter dys-kusji na różne interesujące grono fenomenologów kwestie. Ich miejscem był dom pewnego ziemiani-na, który zainteresował się fi lozofi ą. Kłopotem było jedynie to, iż z całej rodziny jedynie on żywił sza-cunek do tej nauki, inni zaś domownicy z milczą-cą uprzejmością kiwali głowami nad osobliwymi

Page 9: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

24

gośćmi. „Nigdy nie zapomnę – pisze Edyta –jak w czasie pewnej gorącej dyskusji Hans Lipps strząsał popiół z cygara do srebrnej cukierniczki, dopóki nie przestraszył go nasz śmiech”.

Oprócz Edmunda Husserla coraz większym autorytetem wśród fenomenologów cieszył się Max Scheler. Towarzystwo Filozofi czne zaprasza-ło go co roku na kilka tygodni wykładów. Ponie-waż uniwersytet w Monachium zabrał mu prawo wykładów (z powodu skandalu związanego z jego sprawą rozwodową), nie mógł również ofi cjalnie wykładać w Getyndze. Dlatego spotkania zazwy-czaj odbywały się w jakimś hotelu lub kawiarni. Scheler nie bardzo radził sobie z rozplanowaniem czasu, dlatego pod koniec jego wizyty w Getyn-dze spotkania odbywały się każdego wieczoru. Po części ofi cjalnej zostawał jeszcze w gronie py-tających i długo w nocy wyjaśniał tajniki fi lozo-fi i. Edyta bardzo polubiła te spotkania, ujęła ją zwłaszcza osobowość Schelera: „Pierwsze wraże-nie, jakie Scheler na mnie wywarł, było fascynują-ce. Nigdy potem nie uderzył mnie tak u żadnego człowieka tak wyraźnie fenomen genialności... W życiu praktycznym Scheler był bezradny jak dziecko. Widziałam raz, jak w szatni pewnej ka-wiarni stał zakłopotany przed rzędem kapeluszy, nie wiedząc, który należy do niego. „Brak panu

Page 10: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

25

żony, prawda?” – powiedziałam, uśmiechając się. Skinął głową na znak potwierdzenia. Kiedy się go tak widziało, nie można się było nań gniewać –nawet wtedy, gdy czynił rzeczy, które u innych należałoby potępić. Same ofi ary jego wybryków zwykle wstawiały się za nim”.

Choć głównym zainteresowaniem Edyty pod-czas okresu getyńskiego była fi lozofi a, studentka postanowiła jednak nie zaprzepaścić okazji zwięk-szenia znajomości

innych dziedzin nauki.

Poszerzyła więc swój rozkład zajęć o wykłady z germanistyki i historii: „Ponieważ zamierzałam pozostać tu tylko jedno lato, chciałam bardzo wy-korzystać je po to, by poznać germanistów i histo-ryków innych niż wrocławscy. Wykład na temat Borne, Heine i młode Niemcy u Ryszarda Weissen-felsa był bardziej wypoczynkiem niż pracą. Rów-nież surowego i wzbudzającego postrach Edwarda Schrodera odbierałam beztrosko jako «fenomen»... Był on przeciwny studiom kobiet i dotąd nie przy-jął ani jednej do swego seminarium. Ja jednak by-łam świadkiem jego «nawrócenia»”.

Wiele czasu i energii zabrały Edycie obowiąz-ki związane z seminarium u Maksa Lehmanna, historyka. Już we Wrocławiu przeczytała jego

Page 11: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

26

główne dzieło i cieszyła się, że spotka się z nim osobiście. Okazało się jednak, że ze spotkania tego wypłynęły bardzo czasochłonne zajęcia w czytel-niach. Lehmann miał zwyczaj na początku seme-stru rozdzielać referaty i wyznaczać termin ich prezentacji. Temat wyznaczony Edycie dotyczyłkonstytucji Niemiec z 1848 roku. Praca nad refe-ratem wymagała korespondencji z kilkoma uni-wersytetami. Zasadniczy materiał otrzymała z Heidelbergu. Gdy ostatecznie nadszedł dzień przedstawienia wyników pracy i oddania rękopi-su, Edyta usiadła dokładnie naprzeciw „egzekuto-ra”, który – z powodu wady wzroku – tylko w ten sposób mógł rozpoznać swoich studentów: „Wy-nikła jednak tragikomiczna trudność: Lehmann nie mógł dobrze odczytać mej pracy, bo dla jego słabego wzroku atrament był za blady. Starsza ko-leżanka poradziła mi odszukać Lehmanna i spy-tać, czy mogłabym jeszcze raz oddać tę pracę, ale przepisaną na maszynie”. Wysiłek ten okazał się jednak niepotrzebny, gdyż sama rozmowa dała profesorowi dobrą orientację o stanie wiedzy jego studentki. Zaproponował jej nawet – co zdarzało się nieczęsto – że przedstawi jej pracę do egzaminu państwowego, który wtedy obowiązywał. W ten oto sposób Edyta, która przyjechała do Getyngi tylko na jeden semestr, musiała – aby nie przepu-

Page 12: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

27

ścić takiej okazji – zostać tam dłużej. Okazało się to brzemienne w skutki: w 1916 roku Edmund Hus-serl został powołany na katedrę we Fryburgu, a na prywatną asystentkę wybrał Edytę Stein. Jej

praca doktorska

traktująca o zagadnieniach w c z u c i a s i ę ukazała się w 1917 roku. Znamienne, że nawet wte-dy Edyta nie straciła nic ze swej skromności i do-broduszności. Kiedy po obronie pracy doktorskiej z wynikiem summa cum laude została zaproszona do kawiarni przez swego przyjaciela, okazało się, że ten nie wziął ze sobą pieniędzy. Plotka głosi, że aby nie spowodować zakłopotania towarzysza wo-bec innych, dyskretnym ruchem pod blatem stoli-ka wręczyła mu swoją portmonetkę.

ks. Mariusz Rosik

Page 13: Kim jestem? rzecz o św. Edycie Stein

SPIS TREŚCI

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

Dochodzenie do Prawdy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7W jaki sposób zostać doktorem fi lozofi i, czyli rzecz o tym, jak studiowała Edyta Stein . . . . 17Ratio – fi des – caritas. Droga duchowa Edyty Stein . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29Bóg Edyty Stein . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39„Między nicością a pełnią Boskiego życia” . . . . 47Jestem w rękach Bożych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57„Pozostanie tylko wielka miłość...” . . . . . . . . . . . . 65 Jak Edyta Stein swojej drogi szukała . . . . . . . . . . . 73Na drogach trudnej modlitwy . . . . . . . . . . . . . . . . . 79Gdy zgaśnie w nas wewnętrzne światło . . . . . . . 89Jak służyć Królestwu Niebieskiemu? Porady św. Teresy Benedykty od Krzyża . . . . . . . . . . . 97Zwierciadło Boga św. Teresy Benedykty od Krzyża . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107Edyta Stein i Mariam Baouardy – dwie drogi do świętości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115Ofi arne zwierzę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123