zycie_kolorado_may2012

32
MIESIĘCZNIK POLONII AMERYKAŃSKIEJ W KOLORADO | 303.396.8880 | www.zycie-kolorado.com wydanie 33 | MAJ/MAY 2012 | WYDANIE BEZPŁATNE / FREE | POLISH NEWSPAPER IN COLORADO Denver Metro | Boulder | Colorado Springs | Fort Collins | Dillon | Glenwood Springs piszemy o: Wiadomości z kraju i ze świata - Krystian Żelazny >> str.4 Wiadomości sportowe - Marcin Żmiejko >> str.5 Ludzie w Kolorado Polska Rada Rycerzy Kolumba - Krzysztof Trytek >> str.8 Herbata czy kawa? Aktywa pasywne - Waldek Tadla >> str.14 Wspomnienia Podmoskiewskie wieczory Grzegorz Malanowski >> str.16 Inspiracje słowem Wszystkie świata mądrości... - Bożena Michalska >> str.19 Felietony - Witold-K w kącie >> str.20 Zapiski znad Zatoki San Francisco cz.14 - Adam Lizakowski >> str.21 Z życia polskiej parafii - Ks. Marek Cieśla TChr >> str.24 Z życia polskiej szkoły Elżbieta Kulesza >> str.26 Filmowe recenzje Piotra “The Hunger Game” - reż. G. Ross - Piotr Gzowski >> str.27 Ugotuj coś dobrego Jedzenie stare jak świat - Gabriela Smakosz >> str.31 >> 25 Biało-czerwona Fot: Fotolia Od 2004 roku 2 maja jest w Polsce oficjalnie obchodzony jako Dzień Flagi Rzeczypospo- litej Polskiej. O tej daty każdy może legalnie wywieszać flagę narodową nie tylko z okazji świąt państwowych, narodowych czy lokalnych, ale także z okazji uroczystości i wydarzeń z życia prywatne- go. Jest to wyraz poszerzenia obszaru wolności oso- bistej. Mamy zatem prawo manifestować flagą naszą polskość każdego dnia. Polska ma bogatą historię, jest wiele rocznic historycznych, związanych z wydarzeniami zarówno złymi jak i dobrymi, zwłaszcza walką o niepodległość. W walce o niepodległość flaga polska odegrała ogromną rolę, a dzisiaj jej wywieszanie jest ważne dla zachowania pamięci i spójności narodowej. Odzyskaną niepodległość trzeba pielęgnować. Mieszkjąc za granicą nie należy wstydzić się naszych barw narodo- wych i używać flagi jako symbolu polskości. Wywieszanie polskiej flagi jest manifestem naszego patriotyzmu. Barwy flagi złożone z dwóch poziomych pasów: białego oraz czerwonego są odwzorowaniem kolorystyki godła państwowego, który stanowi orzeł biały na czer- wonym polu. Zgodnie z zasadami heraldyki pas górny reprezentuje białego orła, a dolny czerwone pole tarczy herbowej. Koloru białego używa się w heraldyce jako reprezentację srebra. Oznacza on także wodę, a w zakresie wartości duchowych czystość i niepoka- lanie. Z kolei kolor czerwony jest symbolem ognia, a z cnót oznacza odwagę i waleczność. Historia polskiej flagi Pierwotnie polską barwą narodową był karmazyn, stanowiący symbol dostojeństwa i bogactwa, a zara- zem uważany za najszlachetniejszy z kolorów. Z uwagi na cenę barwnika – koszenili uzyskiwanej z larw czer- wca polskiego, mało kto mógł sobie na niego pozwolić, dlatego też był on wykorzystywany jedynie przez najbogatszą szlachtę i dostojników państwowych. Na pierwszych flagach i sztandarach reprezentujących Królestwo Polskie widniał biały orzeł w koronie na czerwonym tle. Jan Długosz opisując przygotowania do bitwy pod Grunwaldem pisze o „chorągwi wielkiej, na której wyszyty był misternie orzeł biały z rozciągnionemi skrzydły, dziobem rozwartym i z koroną na głowie, jako herb i godło całego Królestwa Polskiego”.

Upload: zycie-kolorado

Post on 06-Mar-2016

217 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

Polish newspaper in Colorado USA

TRANSCRIPT

MIESIĘCZNIK POLONII AMERYKAŃSKIEJ W KOLORADO | 303.396.8880 | www.zycie-kolorado.comwydanie 33 | MAJ/MAY 2012 | WYDANIE BEZPŁATNE / FREE | POLISH NEWSPAPER IN COLORADOPOLISH NEWSPAPER IN COLORADO

Denver Metro | Boulder | Colorado Springs | Fort Collins | Dillon | Glenwood Springs

piszemy o:Wiadomości z kraju i ze świata- Krystian Żelazny>> str.4

Wiadomości sportowe- Marcin Żmiejko>> str.5

Ludzie w KoloradoPolska Rada Rycerzy Kolumba- Krzysztof Trytek>> str.8

Herbata czy kawa?Aktywa pasywne- Waldek Tadla >> str.14

WspomnieniaPodmoskiewskie wieczoryGrzegorz Malanowski>> str.16

Inspiracje słowemWszystkie świata mądrości...- Bożena Michalska>> str.19

Felietony- Witold-K w kącie>> str.20

Zapiski znad Zatoki San Francisco cz.14- Adam Lizakowski>> str.21

Z życia polskiej parafii- Ks. Marek Cieśla TChr>> str.24

Z życia polskiej szkołyElżbieta Kulesza>> str.26

Filmowe recenzje Piotra“The Hunger Game” - reż. G. Ross- Piotr Gzowski>> str.27

Ugotuj coś dobregoJedzenie stare jak świat- Gabriela Smakosz>> str.31

>> 25

Biało-czerwona

Fot:

Fot

olia

Od 2004 roku 2 maja jest w Polsce oficjalnie obchodzony jako Dzień Flagi Rzeczypospo-litej Polskiej. O tej daty każdy może legalnie wywieszać flagę narodową nie tylko z okazji świąt państwowych, narodowych czy lokalnych, ale także z okazji uroczystości i wydarzeń z życia prywatne-go. Jest to wyraz poszerzenia obszaru wolności oso-bistej. Mamy zatem prawo manifestować flagą naszą polskość każdego dnia. Polska ma bogatą historię, jest wiele rocznic historycznych, związanych z wydarzeniami zarówno złymi jak i dobrymi, zwłaszcza walką o niepodległość.

W walce o niepodległość flaga polska odegrała ogromną rolę, a dzisiaj jej wywieszanie jest ważne dla zachowania pamięci i spójności narodowej. Odzyskaną niepodległość trzeba pielęgnować. Mieszkjąc za granicą nie należy wstydzić się naszych barw narodo-wych i używać flagi jako symbolu polskości. Wywieszanie polskiej flagi jest manifestem naszego patriotyzmu.

Barwy flagi złożone z dwóch poziomych pasów: białego oraz czerwonego są odwzorowaniem kolorystyki godła państwowego, który stanowi orzeł biały na czer-wonym polu. Zgodnie z zasadami heraldyki pas górny

reprezentuje białego orła, a dolny czerwone pole tarczy herbowej. Koloru białego używa się w heraldyce jako reprezentację srebra. Oznacza on także wodę, a w zakresie wartości duchowych czystość i niepoka-lanie. Z kolei kolor czerwony jest symbolem ognia, a z cnót oznacza odwagę i waleczność.

Historia polskiej flagi

Pierwotnie polską barwą narodową był karmazyn, stanowiący symbol dostojeństwa i bogactwa, a zara-zem uważany za najszlachetniejszy z kolorów. Z uwagi na cenę barwnika – koszenili uzyskiwanej z larw czer-wca polskiego, mało kto mógł sobie na niego pozwolić, dlatego też był on wykorzystywany jedynie przez najbogatszą szlachtę i dostojników państwowych. Na pierwszych flagach i sztandarach reprezentujących Królestwo Polskie widniał biały orzeł w koronie na czerwonym tle. Jan Długosz opisując przygotowania do bitwy pod Grunwaldem pisze o „chorągwi wielkiej, na której wyszyty był misternie orzeł biały z rozciągnionemi skrzydły, dziobem rozwartym i z koroną na głowie, jako herb i godło całego Królestwa Polskiego”.

Ewa Sosnowska Burg

303-886-0545

www.ewarealty.com

DOMY• MIESZKANIA • PARCELE MOTELE • HOTELE • BIZNESY

Professionalism will move you

• Domy odebrane przez bank• Dostęp do wszystkich domów na sprzedaż (niezależnie od agencji)• Wieloletnie doświadczenie w sprzedaży i kupnie nieruchomości• Pomoc w załatwieniu pożyczki

Denver Metro & Colorado

zapraszamy codziennie: 6.30 - 14.00www.eggcredible.com

Wyśmienite Śniadania i LuncheKuchnia polska i amerykańska

Catering; Imprezy okolicznościowe(wesela, komunie, itp.) w naszejrestauracji lub u klientów.

5397 S. Boulder Road, Boulder, CO 80303

OFERTA WAŻNA TYLKO Z KUPONEM 1 KUPON NA 1 STOLIKKUPON NIE JEST WAŻNY W ŚWIĘTA WAŻNE DO 30. 11. 2010

przy zamównieniu 1 dania- drugie:

50%OFF

przy zamównieniu 1 dania - 1 danie dla dziecka

FREE

303-301-000531 maja 2012

Życie Kolorado - mięsiecznik Polonii Amerykańskiej w stanie Kolorado

wydawany przez:MEDIA LITTERA, INC.

www.zycie-kolorado.comtel.: 303.396.8880

5944 S Monaco Way, Ste. #200Englewood, CO 80111

Waldek Tadla - Redaktor Naczelnywaldek.tadla@ zycie-kolorado.com

Katarzyna Hypsher - Edycja & Skł[email protected]

Marcin Żmiejko - [email protected]

W sprawach listów, reklam, itp.prosimy o kontakt na powyższe adresy e-mailowe lub telefon.

PRENUMERATA:

$5 za każde wydanie, z wysyłką pocztową

WSPÓŁPRACA:

Krystian Żelazny Marcin Żmiejko

Halina DąbrowskaPiotr Gzowski

Barbara PopielakTomasz Skotnicki

Ks. Marek Cieśla TChr.Elżbieta Kulesza

Margo ObrzutWitold-K

Bożena MichalskaAgnieszka Tyl

Adam Lizakowski - Chicago

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 3

Drodzy Czytelnicy,

Maj to jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku. Obdarza nas nie tylko cudowną aurą wiosenną, co powoduje, że chcemy więcej czasu spędzać na zewnątrz i cieszyć się wyjątkowym słońcem w Kolorado. W maju mamy kilka ważnych dla Polonii rocznic i świąt; Święto Flagi, Święto Uchwalenia Konstytucji 3 maja Rzeczypospolitej Obojga Narodów przypominają nam o naszej historii, co i my staramy się podkreślić na łamach naszego pisma.

Maj to także uroczystości Pierwszej Komunii świętej, przez wielu z nas obchodzone w polskim kościele w Denver. Od tego miesiąca zaczyna pisać dla Was proboszcz polskiej parafii - ks. Marek Cieśla w swojej rubryce “Z życia Parafii św. Józefa”, czym utrwali wydarzenia związane z katolicką społecznością polską. Podobnie, witamy w nowej kolumnie Krzysztofa Trytka, który będzie pisał o niedawno uformowanej Polskiej Radzie Rycerzy Kolumba, skupionej przy polskiej parafii.

Bardzo cieszymy się, że nie brakuje nam tematów i ludzi, którzy swoją obecnością w gazecie utrwalają nasze polskie korzenie.

W maju świętujemy Dzień Matki i Dzień Ojca, przy tej okazji życzymy im wiele satysfakcji i radości płynących z rodzicielstwa.

Jak zawsze, zapraszam do czytania. Zapraszam też do pisania do nas, jeśli macie sugestie czy opinie o naszej gazecie. Zawsze mile widziane są Wasze teksty, wiersze, wspomnienia, fotografie, które chętnie opublikujemy.

Życzę miłego maja,pozdrawiam, Waldek Tadla.

• SawaMeat&Sausage: 303.462.0412, 3206 Wadsworth Blvd, Wheat Ridge • SawaMeat&Sausage: 303.691.2253, 2318 S. Colorado Blvd, Denver• EuropeanGourmet: 303.425.1808, 6624 Wadsworth Blvd, Arvada• Europa: 303.699.1530, 13728 E. Quincy Ave, Aurora• M&IIntl.Market: 303.331.1590, 909 S. Oneida St, Denver• ChicagoMarket:303.868.5662, 1444 Carr St, Lakewood• TasteEuropeanDeli:303-347-8077, 4389 S. Federal Blvd, Sheridan

ZgłoszeniaREKLAMprzyjmujemy do 20-go dnia każdego miesiąca.

Redakcja Życia Kolorado nie odpowiada za treść reklam

i ogłoszeń.

SKLEPY SPOŻYWCZE, PIEKARNIE

• EggcredibleCafé: 303.301.0005, 5397 S. Boulder Rd, Boulder• Kinga’sLounge: 303.830.6922, 1509 Marion St., Denver

RESTAURACJE, BARY, CATERING, WYNAJEM SALI

• CliffHypsher:303.806.5104, 3780 S. Broadway, Englewood• BrianLandy:303.781.2447, 3780 S. Broadway, Englewood

PRAWNICY

• MargoObrzut:303.241.5802, 11859 Pecos St. #200, Westminster• Tadla&TadlaRealEstateGroup: 720.935.1965, 5944 S Monaco Way, Ste#100, Englewood• EwaSosnowskaBurg: 303.886.0545• JoannaSobczak:720.404.0272• ElaSobczak: 303-875-4024

AGENCI NIERUCHOMOŚCI

• KużbielInsurance:720.974.1716, 3705 Kipling St. Ste.# 107 Wheat Ridge

UBEZPIECZENIA

• MiraHabinaIntl:720.331.2477, 8760 Skylark St. Highlands Ranch

TŁUMACZENIA , INCOME TAX, NOTARY PUBLIC

OGŁOSZENIADROBNEw gazecie i naszej

stronie internetowej: www.zycie-kolorado.com

$10 / miesiąc /do 30 słów/e-mail: [email protected]

• MegaPolDenver:720.524.6390

PRZESŁYKI PACZEK

Wspierajcienaszebiznesy:

• MonikaHiggins-Szczur:303.667.7947

POŻYCZKI NA NIERUCHOMOŚCI

BILETY LOTNICZE, BIURA PODRÓŻY

Od Redakcji

POLSKA TV• DISHNetwork:1-888-231-2542

• MegaPolDenver:720.524.6390, 1423 Larimer Street, Ste.030 Denver

Nie wszystkie publikowane teksty autorów odzwierciedlają

poglądy redakcji ŻK

Ogłoszeniadrobne

NAPRAWIĘ SAMOCHODY - wszystkie marki. Wymiana: paski rozrządu, półośki, hamulce i więcej. Niskie ceny, proszę dzwonić pod nr 303-671-0410 (zostawić wiadomość) lub tel. komórkowy: 303-912-4039

• DentalClinicofChicago:773.622.8700, 4849 N. Milwaukee Ave. Ste# 505, Chicago

STOMATOLOGIA

PIWO - ALKOHOL HURT & DETAL• SikoraMalt&Spirits-TasteEuropeanDeli:303-347-8077 4389 S. Federal Blvd, Sheridan

• Polish&SlavicFederalCreditUnion-NaszaUnia:1-800-297-2181, 100 McGuinness Blvd. Brooklyn, NY 11222

BANKI

to wcześniej nie wzięto się na budowę dróg ekspresowych, krajowych, czy choćby polepszenia fatalnego stanu taborów kolejowych? Autostrady mają tą wadę, że są… płatne. A komu chce się po raz kolejny płacić za to samo. Tzn. wybudowaliśmy je z podatków akcyzowych, utrzymujemy z podatków drogowych, a tutaj co jeszcze? Bramki nam stawiają! Może to i lepiej, jak tych autostrad nie ma, ile przyrody się uchro-ni, a za parę lat przyjdą kolejne technolo-gie, które spowodują, że budowa takich tras będzie się mijała z celem.

Jarosław Kaczyński chce jedności na prawicy. Wedle przysłowia, zgoda buduje, wspaniałomyślnie zwrócił się do swego byłego poplecznika Zbigniewa Ziobry, by wybaczyć wzajemne krzy-wdy i wspólnie pójść do boju przeciw Platformie. Niestety, takie zagranie marginalizowałoby polityków Soli-darnej Polski. Ileż to osób stęka i kwi-czy, iż to dobro Ojczyzny ceni ponad swą prywatę. Ileż jednak jest mil od słów do czynów, kto tutaj odpowie?

Na koniec troszkę (wedle życzenie paru osób) o Smoleńsku. Następuje coraz większe przebudzenie w świadomości społecznej, co do faktu, iż nie ważne czy lubiliśmy, czy nie lubiliśmy prezydenta Kaczyńskiego, ale był on Głową Państwa i leży w interesie narodowym by kwestię katastrofy lotniczej wyjaśnić, w imię wizerunku międzynarodowego. Oto moje trzeźwe, chłodne spojrzenie na tę kwestię. Na pokładzie Tupolewa prócz prezydenta znajdowali się najważniejsi

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 4

Wiadomości

>> 13

edle najnowszych doniesień z Mini-sterstwa Finansów w 2016r. mamy mieć

w końcu zrównoważony budżet, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów (bodajże od doby stanisławowskiej). Rok temu osiągnęliśmy za to reko-rdowy deficyt, jest zatem z czego zbijać, a w tym roku podobno ma być o wiele lepiej niż w poprzednim. W każdym razie nasz Bank Narodowy nieocze-kiwanie wypracował ogromne zyski, których rząd nie omieszkał przygarnąć w swe lepkie łapki. Aż blisko 9mld zł walnie przyczyniło się to wspomniane-go zbicia szacowanego zadłużenia na ten rok. Tutaj przekonujemy się kole-jny raz o słuszności pozostawania poza strefą euro. Zysków by nie było, gdyby nie własna polityka monetarna kraju.

À propos euro, pociesza wielce decyzja rządu, który zapowiedział, że w tym dziesięcioleciu na pewno się naszej złotówki nie wyzbędziemy. Przykład Estonii, Słowacji jednak uczy. Mądre to narody, co na cudzych błędach się uczą. A trzeba zaznaczyć, że planowano zaszczepić nam wspólnotową walutę już tego lata, euro na EURO. Histo-ria lubi płatać, niejednokrotnie bardzo przyjemne dla nas figle.

Nasz premier przyznał się do pora-żki (toż to ewenement w dzisiejszym świecie). Określił tak stan budowy au-tostrad przed wielkim wydarzeniem medialnym, jakim są Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Cóż, a czemu

Z kraju i ze świata

Redaktor “Wiadomości”: Krystian Żelazny, Katowice

generałowie, paru ministrów, szefów bardzo ważnych instytucji jak NBP czy IPN, a także Rzecznik Praw Obywate-lskich, ponadto posłowie i senatorowie. Zastanawia fakt, iż rząd polski uznał z miejsca prowadzenie śledztwa za rzecz nieistotną, przecież wiadomo, że był to zwykły wypadek, w którym zginał… no właśnie Jan Kowalski? Indolencja pol-skiego aparatu, który oddał wszystko w ręce Rosji, kraju, w którym procesy nie od biedy nazywa się sterowanymi z Kremla, wręcz poraża. Pamiętam jak już 2 godziny po zdarzeniu media trąbiły o błędzie pilota, o złamaniu skrzydła przez brzózkę. Tutaj, kiedy mamy cza-sy zamachów terrorystycznych, gdzie na pokład samolotu nie mogę wnieść butelki wody mineralnej, gdzie obnażają mnie przy prześwietleniach, a każdy najmniejszy wypadek byle prominenta wskazuje z miejsca, iż może wmieszała się do tego jakaś IRA, ETA, etc. tutaj z miejsca, bez dowodów wykluczono zamach! Fakty są jednak takie, że zamachu wykluczyć się wręcz nie da. Po pierwsze, mataczenia przy śledztwie wskazują, że nie był to zwykły wypadek z winy pi-lota. Po drugie mamy tutaj wiele faktów, które potwierdzają najgorsze przeczu-cia, że pokrótce; zniknęły wszystkie na-grania z kamer na lotnisku Okręcie z dnia 10 kwietnia 2010r. Nie zabezpieczono należycie miejsca wypadku (szczątki ciał znajdowały grupy wycieczek szkolnych parę miesięcy po zdarzeniu). Wrak samolotu nigdy nie był bada-ny, a premier Tusk w sierpniu 2010r. stwierdził wprost, że nie jest on dowo-dem w śledztwie. Polska prokuratura nie jest stroną w sprawie (za zgodą polskiego rządu), nie uzyskuje w związku z tym żadnych dowodów (wraku, czarnych skrzynek). Rząd nie dopuszcza do przeprowadzenia sekcji zwłok na wniosek rodzin, jedno co się udało przeprowadzić wykazało, że ciała Was-sermanna w trumnie nie było, a ma to potwierdzić oficjalnie jeszcze jed-na ekspertyza, która jest robiona od października! Nie brane są pod uwagę ekspertyzy żadnych naukowców pol-skich, amerykańskich czy australijskich, którzy przedstawiają dowody przeczące teorii zderzenia z drzewem. Nauka

mówi jasno, jeśli ciało działa na ciało nigdy dwa na raz się nie łamią, zatem jak złamana, tytanowa brzózka mogła złamać skrzydło? Temat smoleński to w tym momencie jest przysłowiową rzeką. Postaram się w następnym numerze napisać o tym osobny artykuł. Póki, co radzę zastanowić się nad tym ważnym problemem. Inteligentna osoba szuka, nie bierze za pewnik tego, co media powiedzą.

Aha, jeszcze jedna kwestia natury historycznej. Numer majowy, a przecież tutaj mamy rocznicę uchwalenia naszej wspaniałej Konstytucji. Tak proszę państwa, wspaniałą, rzekłbym lepiej oddającą realia funkcjonowania ów-czesnego państwa niż jej amerykański, starszy odpowiednik! Tak poprawiająca stan Rzeczpospolitej, że w przeciągu roku swego funkcjonowania pozwoliła z państwa anarchią stojącego, będącego w totalnym rozkładzie, uzależnionego od sąsiadów, bez armii i skarbu stawić czoła w bezpośredniej walce największej potędze nowożytnej Europy. Ustawa Zasadnicza Sejmu Wielkiego stwarzała zagrożenie dla Rosji, Prus, Austrii, tak wielkie, że już rok po jej uchwaleniu owe państwa zaatakowały Rzeczpospolitą praktycznie ze wszystkich stron. Po-mimo tego Polacy byli bliscy wygranej (zawaliło fatalne dowodzenie i zdrada na Litwie). Co ciekawe, zazwyczaj kolejne konstytucje powodują rozszerzenie praw wyborczych. Ta Konstytucja poszła w drugą stronę, zabrała je szlachcie nie posesoryjnej

Świat

W tym numerze z racji pisania artykułu na ostatnią chwilę, gdyż byłem w podróży, temat świata prześledzimy raczej bardzo pobieżnie. Nie możemy niemniej nie wspomnieć o jakże ważnym wydarzeniu, jakie miało miejsce zaraz po Świętach Wielkiej Nocy na arenie amerykańskiej sceny politycznej. Z wyścigu o nominację republikańską wycofał się Rick Santorum. Co to ozna-cza? Trudno przewidzieć jednoznacznie, choć niewątpliwie stawia w tej chwili

Polska

MH - INTERNATIONALMira Habinadziała od 1980 roku, Lic.# 01825

8760 Skylark StreetHighlands Ranch, CO 80126

720-331-2477

Notariusz PublicznyTłumacz PrzysięgłyRozliczanie podatków (Income Tax)

[email protected]

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 5

Wiadomości sportowe

Żyj sportem w Kolorado

Marcin Żmiejko

aj nastał. W Kolora-do maj podobnie, jak kwiecień mogą uraczyć nas namiastką zimy, ale

mimo wszystko parafrazując znane powiedzenie speców z Instytutu Meteo-rologii i Gospodarki wodnej w Polsce – „jak zwykle” zima chyba drogo-wców już tak konkretnie nie zaskoczy. Maj przypomina mi młodzieńcze lata i przy-musowe spotkanie na boisku szkolnymoraz wymarsz na obowiązkowy po-chód. Oprócz tego czerwone święto pracy - masa imprez o charakterze spo-rtowo rekreacyjnym, biegi, wyścigi rowerowe oraz mecze oldboyów. W mo-jej miejscowości mecz taki miał bardzo niespotykaną oprawę – na boisku spo-tykali się zawodnicy reprezentujący nieistniejącą już Fabrykę Maszyn Rolniczych „Agromet” kontra reszta świata. Dodatkiem do zawodników był sędzia... oraz okazała beczka piwa ustawiona na środku boiska, oczywiście z jednym kuflem. Mniej więcej po dwudziestu minutach po boisku biegało tylko pięciu panów i sędzia. Reszta drzemała poza boczną linią... Ech stare, dobre czasy.

Wróćmy do teraźniejszości. Za miesiąc i kilka dni odbędzie się Polsce największa impreza sportowa w his-torii – Euro 2012. Poza sportem – już wiadomo, że nie będzie autostrad. Baza hotelowa jest napięta do granic wytrzymałości, ale najważniejszy jest sport. Jak wiadomo reprezentacja Pol-ski będzie rywalizowała w grupie z Cze-chami, Rosją i Grecją. Podobno mamy niesamowite szczęście i wyjście z grupy to jak spacerek po 16 Street Mall. Pragnę jednak przypomnieć, że jeśli weźmiemy Rosję za spadkobierczyni ZSRR (był taki kraj), a Czechy analogic-znie za spadkobierców Czechosłowacji (nie, nie ma już takiego kraju) – to jesteśmy w grupie, w której każda eki-pa wygrywała europejski championat w historii swoich występów. ZSRR to pierwszy w historii mistrz Europy - rok 1960, Czechosłowacja – mistrz z 1976 roku, a Grecja to oczywiście sensacyjny mistrz z roku 2004. Sami oceńcie drodzy Czytelnicy czy jesteśmy w faktycznie słabej grupie. Na pociesze-nie mogę dodać, że w sporcie ogólnie nieźle wiodło się Polskim piłkarzom w latach kończących się na “2”. Rok 1972 – złoto drużyny Kazimierza Górskiego na olimpiadzie w Monachium, 1982 – trzecie miejsce i srebrny medal pod-opiecznych Antoniego Piechniczka w Hiszpanii, 1992 – srebrny medal na olimpiadzie w Barcelonie zdobyła drużyna pod wodzą Janusza Wójci-ka, 2002 – hmm... jedyny pozytyw to fakt, że reprezentacja pod przewodem Jerzego Engela awansowała na mis-trzostwa świata w Korei i Japonii po raz pierwszy od 1986 roku. Cała nadzieja w osobie Franciszka Smudy oraz będącej w niezłym gazie trójki z Borussi Dort-mund: Piszczek-Błaszczykowski-Lewandowski. W USA wszystkie mecze Euro 2012 będziemy mogli obejrzeć w programach stacji ESPN.

WYGRANI W KWIETNIU

• Agnieszka Radwańska – tenis. Nie wiem czy cieszyć się z tego, ze „Isia” wygrała turniej ATP w Miami, czy z tego, że w jednym turnieju pokonała Venus Williams i Marie Szarapową. Silna obsa-da turnieju, niesamowita presja, z którą krakowianka zawsze miała problem i proszę – zgarnęła cała pulę -wszystko. Agnieszka jest obecnie sklasyfikowana na czwartej pozycji w rankingu ATP i nigdy żadna polska tenisistka nie była tak wysoko. Urszula Radwańska, młodsza z sióstr sklasyfikowana jest na 93-ciej pozycji tegoż rankingu. W maju najważniejszą imprezą tenisową będzie rozgrywany 27-go maja Rolad Garros na ziemnych kortach w Paryżu – sukces w tym wielkoszlemowym turnieju dałby Agnieszce awans w kla-syfikacji generalnej. Wszyscy czekamy z niecierpliwością na transmisje z poje-dynków naszej krakowskiej gwiazdy.

• Jamie Moyer – baseball. Pitcher naszej lokalnej drużyny – Colorado Rockies ma skończone 49 lat! 17-go kwietnia dzięki doskonałej formie Moyera, Rockies po-konali San Diego Padres 5:3. Nie byłoby w tym nic dziwnego poza faktem, że dzięki temu osiągnięciu Jamie Moyer stał się najstarszym pitcherem w MLB, który wygrał mecz ligowy. Baseball to wyjątkowy sport, nie jest popularny na całym świecie, wymaga od widza sku-pienia, uwagi oraz dokładnego zrozumi-enia reguł tego współzawodnictwa. Są miejsca w USA, w których baseball to pasja porównywalna do religii (Chicago, New York, Philadelphia, Boston), przez kilkanaście lat miałem przyjemność mieszkać w jednym z wyżej wymieni-onych miast, w którym Boston Red Sox to instytucja sama w sobie i nie sposób funkcjonować na poziomie towarzyskim i profesjonalnym bez dyskusji o bejsbo-lu. Zrozumienie reguł tego sportu zajęło mi kilka lat i w roku 2004, kiedy Red Sox przełamali 86-letnią klątwę Bam-bino śledziłem World Series z całym Bostonem i Red Sox Nation. Dodatkowo w owym czasie pracowałem dla jednego z głównych sponsorów Red Sox i dane mi było objąć World Series Trophy, więc zdjęciem z tym trofeum dzielę się dziś z Wami moi drodzy Czytelnicy. Tak na marginesie panowie ojcowie – jeśli ma-cie syna, który jest leworęczny – kup-cie mu rękawicę i piłkę i zapiszcie do szkółki bejsbolowej.

• Borussia Dortmund – piłka nożna. Jurgen Klopp niewątpliwie genialnym trenerem jest. Po wszystkich latach, kiedy polscy piłkarze narzekali na tren-erów, na ich metody selekcji na up-rzedzenia narodowościowe – Klopp jawi się, jako niesamowity wyjątek. Łukasz Piszcek, który jeszcze kilka lat temu grał w ataku Zagłębia Lubin jest teraz jed-nym z najlepszych bocznych obrońców na świecie. Kuba Błaszczykowski – najlepszy biznes w historii Wisły Kraków po kilku słabszych sezonach odbudował pozycję i chyba jest teraz w życiowej formie. Robert Lewandows-

ki to oczywiście perła polskiej piłki nożnej, zawodnik biegający kilka lat temu po drugoligowych boiskach w ba-rwach Znicza Pruszków, obecnie po raz drugi został mistrzem Niemiec i wciąż liczy się w walce o tytuł króla strze-lców.

• Ruch Chorzów– piłka nożna. W czasach, kiedy liczy się kasa sponsora, skromny Ruch Chorzów wygrywa mecz za meczem i stał się rewelacją sezonu w T-Mobile ekstraklasie. Bez wie-lkich gwiazd, bez sponsora-miliardera, drużyna niebieskich pnie się w górze ta-beli i jest już na czwartym miejscu. Na nieszczęście Ruch ma nieodpowiedzia-lnych kibiców, którzy demolują stadion i narażają klub na wysokie kary finan-

sowe. Ostatnio bardzo krytycznie pod adresem kiboli Ruchu wypowiadali się legenda polskiej piłki – Gerard Cieślik oraz pisarz Wojciech Kuczuk.

• Termalica Bruk-Bet Niciecza – piłka nożna. Na dzień dzisiejszy – lider I ligi piłkarskiej z ogromną szansą awansu do T-Mobile ekstraklasy. Nic niezwykłego nie byłoby w tej informacji, gdyby nie fakt, że Niciecza to wioseczka w wojew-ództwie małopolskim, powiat Żabno, populacja: 726 osób!

PRZEGRANI W KWIETNIU

• Sławomir Peszko – piłka nożna. Za-wodnik (do niedawna) reprezentacji Polski oraz FC Koel, postanowił uczcić Wielkanoc w wyjątkowy sposób. Jadąc taksówką w Wielką Sobotę, a dokładnie w noc z soboty na niedzielę Peszko wdał się w awanturę z kierowcą, skutkiem, czego spędził noc na izbie wytrzeźwień. W rezultacie trener selekcjoner Smuda wykluczył Peszkę ze składu na Euro. Powstały dyskusje broniące lub potępiające Sławomira Peszkę. Wśród polskich piłkarzy eskapady alkoho-lowe były na porządku dziennym. Do historii przeszedł przypadek Mirosława Okońskiego, który grając w HSV regu-larnie balował, ale spisywał się na boisku na tyle dobrze, że sztab szkole-niowy otwarcie stwierdził „jak masz pić to pij, ale graj tak, jak grasz cały czas”. Czasy niestety dla polskich piłkarzy mamy inne – piłka nożna obecnie to bardziej wybiegana dyscyplina sportu i piłkarze wyglądają obecnie jak atleci-

kulturyści w odróżnieniu do graczy z lat 70-tych. Pewien Polski fizykoterapeuta stwierdził, że jeśli perfekcyjny zawo-dnik ma 100 jednostek siłowych, to po zabalowaniu w dzień meczu ma tych jednostek 80. W przypadku polskich piłkarzy, mających tych jednostek „na zdrowo” – 50, po zakrapianej balandze mają 30 jednostek w dniu meczu, a to niestety nie wystarczy na profesjonalny poziom.

• Reprezentacja Polski – piłka ręczna. Zwycięstwo z Algieria, Remis z Serbią i druzgocąca porażka z Hiszpanią. Rezu-ltat: polscy szczypiorniacy nie wystąpią na olimpiadzie w Londynie. Trener Wenta po siedmiu latach po medalach mistrzostw świata i Europy ostatecznie

poddał się do dymisji.

• Mateusz Matczak – pływanie. Jedna z nadziei polskiego pływania, mistrz wielu międzynarodowych rywalizacji trafił w niedzielę (04/15) do jednego z łódzkich szpitali w wyniku upadku, jakiego doznał na jednej z łódzkich ulic. Matczak został przewiezi-ony do szpitala, w którym stwierdzono, że ma 2.5 promila alkoholu. Młody sportowiec przez pewien czas był w stanie śpiączki farmakologicznej, obecnie jest po serii zabiegów i po-woli powraca do zdrowia.

• Kadra Polski – boks. Olimpiada w Londynie odbędzie się bez pols-kich bokserów. Nawet jeden nie zaklasyfikował się do finałów IO 2012. Honoru Polski być może reprezentować będą... pan-ie, jeśli przebrną przez elim-inacje. I tylko pomyśleć: Antkiewicz, Pietrzykowski, Kulej, Grudzień, Walasek, Gołota, Bartnik, i nikt w

Londynie. Pierwszy raz w historii!

• Stadion Narodowy – Piłka Nożna, etc. Stadion Narodowy po raz drugi gościł piłkarzy tym razem towarzysko zmierzyły się Legia Warszawa i Sevilla FC. Hiszpanie wygrali 2:0 (pierwsze bramki na nowym obiekcie), przete-stowano opcję z zamkniętym dachem, ale jak zwykle musiała być gafa. Sprze-dano pakiet biletów, oznakowanych miejscami siedzącymi na sektor – bez krzesełek.

POLECANE IMPREZY SPORTOWE W KOLORADO

MLS Colorado Rapids:05/19 – Sporting Kansas City05/26 – Montreal Impact* MLL Denver Outlaws (lacross)05/06 – Hamilton Nationals05/12 – Long Island Lizards05/19 – Boston Cannon* Drużyna Denver Outlaws rozgrywa mecze na Sports Authority Filed at mile High. Ceny biletów od $20.00.Najlepsza szansa na zakup biletów strona www.tickethorse.com

Sport w Internecie:

W maju polecam witrynę internetowa poświęconą największej arenie sportowej w Polsce: www.stadionnarodowy.pl

Marcin Żmiejko - MLB World Series Trophy

Wywiad z Szymonem Bobrowskim

O roli Przemka w filmie „Bokser” z cyklu „Prawdziwe historie” opowiada Szymon Bobrowski. Premiera filmu na antenie iTVN już w niedzielę,6 maja o godzinie 20.50 (CDT – Chicago), 21.50 (EDT – Nowy Jork).

„Bokser” to film inspirowany karierą i życiem Przemysława Salety. Jaki jest Pana Przemysław Saleta? W filmie nie gram Przemysława Salety. „Bokser” oparty jest na wydarzeniach z życia tego sportowca, ale gram po prostu boksera, boksera o imieniu Prze-mek. Jest to duży, silny, mocny facet, uprawiający bardzo niebezpieczny zawód. Przemek to mężczyzna, który kocha swoją żonę, swoją córkę, a jednocześnie bardzo kocha swój zawód, kocha sport. Chce osiągnąć

wszystko, co możliwe w tym zawodzie – zostać mi-strzem świata.

Czy, poza ojcostwem, łączy coś Pana z filmowym Przemkiem? Doskonale rozumiem mojego boksera, bo jestem w tym samym momencie życia – bardzo kocham swoją rodzinę, dzieci, ale też bardzo kocham moją pracę i chciałbym czuć się w niej spełniony. Podejrzewam, że wszyscy oddający się zawodowo swojej pasji mają podobnie, pragną dostać swojego „Oskara”. W odróżnieniu od filmowego Przemka ja chyba jestem bardziej świadomy - nie tylko tego, co chcę osiągnąć ale jeszcze bardziej, czego nie chcę stracić. Mój bo-hater w tym się pogubił i poniósł ogromną cenę. Nie był krystaliczny, natomi-ast zrobiłem, co w mojej mocy, aby go obronić.

Czy praca przy produkcji inspirowanej faktami różni się czymś od pracy przy typowej fabule? Jest to film wyjątkowy ze względu na to, że naprawdę wszyscy znamy tę historię. Cały kraj nią żył, śledził w mediach. W filmie od głównego bohatera ważniejszy jest dramat rodziny i dlatego starałem odsunąć się od prawdziwego Przemka Salety. Potraktowałem film, jak uniwersalną historię fabularną, a swoją postać budowałem niezależnie od tego, kim jest pierwowzór. Wiem, że nie uwolnię się od porównań z Przemkiem Saletą, ale starałem się zagrać po prostu Przemka-boksera, ojca chorego dziecka. Bardzo pomogła mi w tym Ania Przybylska, która była ciepłą duszą tego filmu i zawodową partnerką, o której aktor może tylko marzyć.

Postać Ewy to tak naprawdę druga równorzędna rola główna w tym filmie. Jak układała się Wam współpraca na planie? Znakomicie. Byliśmy na podo-bnym etapie swojego życia – obydwoje mamy dzieci, sukcesy zawodowe, kochamy to, co robimy. Chociaż niektóre wybory, których dokonaliśmy prywatnie były różne od wyborów naszych bohaterów, pewne tematy, dzięki życiowemu doświadczeniu było nam łatwiej zagrać.

Zdjęcia do filmu powstawały już jakiś czas temu… Tak, kręciliśmy w połowie 2010 roku. Spędziliśmy 40 dni na tzw. obozie szkoleniowym w Krakowie z Tomkiem Blachnickim - reżyserem, z całą siłą i mocą zespołu krakowskiego. Z radością czekam na premierę tego filmu i mam nadzieję, że wi-dzowie polubią mojego boksera, Ewę stworzoną przez

Anię, naszą filmową córeczkę Nicole, którą zagrała Emilka Stachurska, i że docenią pracę całej cudownej ekipy, która przy tym filmie pracowała.

Prawdziwe historie to powrót do tradycji filmów telewizyjnych. Myśli Pan, że to słuszny kierunek? Osobiście uważam, że „Bokser” ma wszelkie znamiona filmu fabularnego. Oczywiście ze względu na to, że jest to produkcja telewizyjna, skierowana do szerokiej publiczności, nie mogliśmy nakręcić filmu wyłącznie o sporcie. Powstał film o miłości ze sportem w tle. Jeśli chodzi o sam gatunek filmu telewizyjnego opartego na faktach, to życie pisze historie, o których nie śniło się scena-

rzystom. Dobrze, że jest projekt, w którym możemy je uwiecznić na taśmie. Jeśli skupimy się tylko na wymyślonych historiach z seriali to szybko stracimy kontakt z prawdziwym życiem.

„Bokser” obfituje w sceny walki. Jak wyglądały przy-gotowania do scen stricte sportowych? Po raz pierwszy w moim zawodowym życiu, czyli od jakichś 15 - 16 lat, miałem idealne warunki do pracy nie tylko na planie, ale także jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Stacja TVN zapewniła mi treningi z najlepszymi - przez jedenaście tygodni trenowałem pod okiem niezwykłego trenera Tomka Krzemienieckiego, który układał także wszystkie

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 6

DISH Network poleca

>> 12

Bokser | Fot.TVN

sceny walk w filmie. Dzięki treningowi moje ciało było przygotowane do roli i większość scen walki mogłem zagrać sam. Niestety nie udało mi się utrzymać efektów tej pracy do dzi-siaj, fizycznie nie czuję się już bokserem. Patrząc na to wszystko z perspektywy mogę powiedzieć, że była to chyba jedna z największych zawodowych, filmowych przygód mojego życia i jestem niezwykle wdzięczny losowi, że dał mi szansę pracować przy tym filmie, i w takich warunkach.

Nie obawiał się Pan kontuzji? Na tym polega zawodo-wstwo, że Tomek Krzemie-niecki najpierw trenował ze

mną przez jedenaście tygodni, a potem ułożył taką choreografię, nad którą cały czas trzymał pieczę, że nic mi się nie stało. Ciosy moich partnerów, których grali kaskaderzy Tomka, skutecznie omijały moje ciało, wyhamowywały w odpowiednim momencie i wszystko zostało tak zorganizowane, że w efe-kcie oglądamy prawdziwą walkę pełną ciosów. To, co mogłem zrobić i wydaje mi się, że mi się udało, to zagrać jak najbardziej wiarygodnie. Na planie tłumaczyłem Tomaszowi, co umiem zrobić, czego nie, co jestem w stanie zagrać, a on odpowiednio kierował walką. Na planie usłyszałem jeden z największych komplementów. Pan Jerzy Kulej, który grał sędziego, powiedział mi: „No mały, gdybyś zajął się tym 25 lat temu to miałbyś duże możliwości”. Tych słów chyba nigdy nie zapomnę. W filmie efekty tej pracy i przygotowań ustąpiły miejsca historii obyczajowej. Spektakularne popisy bokserskie nie mogły odwrócić uwagi od sedna naszej opowieści i zostały zredu-kowane do minimum. Może jednak w niedługiej przyszłości doczekamy się dobrego, sportowego filmu kinowego?

Jakie inne momenty z planu Pan zapamiętał? „Bokser” zapewnił mi jedno z najbardziej

emocjonujących przeżyć w moim życiu – scenę, w której Prze-mek wychodzi do walki o mistrzostwo świata. Miałem na sobie szlafrok w barwach narodowych, przede mną szły dziewczyny z flagami Polski, z głośników leciał nasz hymn, a na widowni było trzystu widzów - krzyczących „Przemek, Przemek”. Kiedy wychodziłem na ring absolu-tnie uwierzyłem, że walczę o mi-strzostwo świata dla swojego kraju. Było wzruszenie, było ściśnięcie gardła... niebywałe przeżycie. Przez chwilę mogłem sobie wyobrazić, co czują Adam Małysz, Justyna Ko-walczyk, kiedy stają na linii startu, a publiczność skanduje ich imię. Teraz, jak czasami jest mi źle, albo

czuję zawodowy niedosyt, to sięgam myślami do tego przeżycia i od razu myślę sobie – warto czekać, bo co jakiś czas spotka nas coś tak nieprawdopodobnego…

MATERIAŁY TVN

Bokser | Fot.TVN

Bokser | Fot.TVN

Odwiedź naszą stronę - www.dishpolskatv.com

POLSKA TV

Zamów Polish Super Pack i otrzymsz

zestaw kibica

Dwa NOWE Polskie Programy Po instalacji DISH’a odwiedź stronę www.dish.com/zestawkibica i wypełnij formularz

w Wielkim

StyluKibicuj polskiej drużynie

Międzynarodowe programy wymagają dodatkowego minimum programowego od $10/m-c. Oferta kibica piłki nożnej: Podczas okresu promocyjnego (01/04/12-30/06/12) musisz aktywować nowy serwis DISH z Digital Home Advantage z 24 miesięcznym zobowiązaniem i zamówić Polish Super Pack. Aby otrzymać pakiet kibica musisz odwiedzić stronę i wypełnić formularz: www.dish.com/zestawkibica przed 15/07/2012. Wymaga kontynuowanej subskrypcji Polish Super Pack przez okres trwania promocji. Pakiet kibica zostanie wysłany od 6-8 tygodni od 30/06/2012. Oferta ważna do wyczerpania zapasów. W skład oferty wchodzi: jeden szalik, jedna piłka, oraz do wyboru bluza lub koszulka z długim rękawem lub koszulka z krótkim rękawem. Oferta Digital Home Advantage wymaga 24-miesiecznego zobowiązania i kwalifikacji kredytu. Jeżeli serwis zostanie zlikwidowany przed upływem zobowiązania, naliczana będzie opłata w wysokości $17.50 za każdy zlikwidowany miesiąc serwisu. Przy zlikwidowaniu serwisu lisingowany sprzęt musi zostać zwrócony do DISH, jeśli sprzęt nie zostanie zwrócony - naliczana będzie opłata. Obowiązuje limit: 6 lisingowane tunery na konto; opłata lease upgrade z góry będzie naliczana w zależności od wybranego modelu, miesięczna opłata uzależniona jest od rodzaju i liczby odbiorników. Wszystkie ceny, pakiety i zestawy programów mogą ulec zmianie bez wcześniejszego powiadomienia. Oferta tylko dla nowych pierwszorazowych klientów DISH i podlega warunkom i zasadom umowy promocyjnej Residential Customer Agreement. Mogą wystąpić dodatkowe ograniczenia i opłaty. Czas oferty jest ograniczony. Przedstawione zdjęcia mogą różnić się od aktualnych produktów. ©2012 DISH Network L.L.C. Wszelkie prawa zastrzeżone.

1-888-231-2542

Już wkrótce!

Radar SAT Inc.Tel.1-877-KINO POL (546-6765)

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 8

Ludzie w Kolorado

ycerze Kolumba są katolicką, bratnią, organizacją wzajem-nej pomocy mężczyzn,

która powstała, aby udzielać pomocy finansowej członkom i ich rodzi-nom. Członkowie wraz z rodzinami, pomagają sobie nawzajem w wy-padku choroby, kalectwa, a także w każdej potrzebie. Między Ryce-rzami Kolumba wytwarza się więź intelektualna i towarzyska poprzez wspólne prace w dziedzinie chary-tatywnej, wychowawczej, religijnej, społecznej.

Rycerze Kolumba działają w oparciu o cztery filary Naszego Zakonu:Jedność, Miłosierdzie, Braterstwo i Patriotyzm. Te cztery filary wskazują cele i ideały, jakie ma spełniać każdy

Rycerz Kolumba.Kto może zostać Rycerzem Kolumba?1. Mężczyzna, który ukończył 18 lat2. Jest głęboko wierzącym i praktykującym katolikiem kościoła rzymskokatolickiego3. Czuje wewnętrzną potrzebę pomocy bliźnim i pogłębiania swojej wiary4. Zostanie zaproszony przez innego Rycerza

Polska Rada Rycerzy Kolumba przy kościele świętego Józefatekst: Krzysztof Trytek

Uroczystości wstępowania w drugi i trzeci stopień naszych Rycerzy w Commerce City, w kościele, gdzie proboszczem jest ks. Tomasz Wikarski.

obecnie 74 miliardami dolarów, które są ulokowane w ubezpieczeniach na życie. W roku ubiegłym Rycerze Ko-lumba przeznaczyli na cele charytaty-wne ponad 159 milionów dolarów i przepracowali w celach społecznych ponad 68 milionów godzin. Poprzez udzielanie pomocy dzieciom w różnych sytuacjach po dostarczanie wózków inwalidzkich niepełnosprawnym i po-moc upośledzonym umysłowo, poprzez organizowanie banków żywności po oferowanie wysokiej jakości i finan-sowo przystępnych ubezpieczeń na życie swoim członkom, Rycerze Ko-lumba udzielają się charytatywnie w swoich społecznościach i wspierają potrzebujących na całym świecie od ponad 127 lat.

Od jesieni ubiegłego roku grupa mężczyzn z parafii świętego Józe-fa zaczęła się spotykać i planować założenie polskojęzycznej Rady. Plany i marzenia zaczęły się krystalizować i już 19 października grupa oficjalnie wstąpiła w szeregi Organizacji. Wielką pomocą byli angielskojęzyczni Rycerze z Commerce City i kilku innych Rad. Oto zdjęcia z uroczystości wstępowania w drugi i trzeci stopień naszych Rycerzy w Commerce City, w kościele, gdzie proboszczem jest ks. Tomasz Wikarski.

Spotykamy się w każdą drugą środę miesiąca bezpośrednio po Mszy świętej wieczornej /godz.20:00/ - w szkole przy parafii św. Józefa. Chętnych serdecznie zapraszamy!

Wymagania:

• Otwarte serce na czynienie dobra

• Wiara, Nadzieja, Miłość

Co jest misją Rycerzy Kolumba?

Organizacja Rycerzy Ko-lumba została założona w 1882 roku w celu określenia sposobów, według których postępować powinni katolic-cy mężczyźni, aby wspierać kościół katolicki, zapewnić ochronę finansową swoim rodzinom i angażować się w przedsięwzięcia cha-rytatywne, aby pomóc potrzebującym. W dniu dzisiejszym prawie 1,8 mil-iona członków wchodzi w skład największej, świeckiej organizacji katolickiej na świecie, jej program ubez-pieczeniowy dysponuje

Zebranie Rady Rycerzy Kolumba.

Artisan Sourdough -

Chleby Pełnopszenne -

Chleby Żytnie -

Zawsze Tradycyjna, Europejska Receptura

Specialty Breads -

organiczne i bezdrożdżowe: California Rustic Paisano Ciabatta Seven Grain Whole Wheat Rustic Whole Rye Napa Valley

Graham Oats & Dark Wheat Macrovit Macrovit RollsArtisan Italian

German RyeCountry RyeFarmers RyeClassic RyeBauernbrot 100% RyeWhole RyePumpernickel

Walnut Raisin BreadCinnamon RaisinChallah (Chałka)

Wszystkie nasze produkty zawierają tylko organiczne i naturalne składniki, bez konserwantów.

Oferujemy szeroki wybór gatunków i rodzajów pieczywa:

Nasze pieczywo w sprzedaży:Vitamin Cottage, Sunflower MarketKingSoopers oraz europejskich sklepach:European Gourmet, M & I Intl. Market, Elite Deli,Europa, Rheinlander.

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 11

Majwydarznia polonijne• 5maja-Krakowiacy-KoncertwBroomfieldAuditorium,ogodz.15.00

Polski Klub w Denver zaprasza• 3maja-WieczórPoezjiispotkaniezpisarkąMariąSutton• ogodz.19.00• 11maja-DanceSocial-Lekcjetańcaizabawętaneczną• ogodz.18.30• 13maja-Akademiapt.”Pokolenia”zokazjiDniaMatkiiDniaOjca

• 26maja-Majówka-zabawatanecznaogodz.18.30

Kinga’s Lounge zaprasza • 3majanaPolishConstitutionParty

Wydarzenia w Kościele św. Józefa - str. 24

W czerwcu Witol-K będzie obchodził 80-lecie swoich urodzin w swojej galerii w Cherry Creak, szczegóły podamy w następnym wydaniu ŻK.

LETNI KONCERTOWY SEZON W RED ROCKS AMPHITHEATREwww.redrocksonline.com

• 8maja,godz.19.00-STYX/REOSpeedwagon/TedNugent• 11maja,godz.19.30-TheFray• 12maja,godz.19.30-TheFray• 18maja,godz.19.30-GlobalDubFestivalfeaturing:FluxPavilion• 19maja,godz.19.30-EricChurch• 28maja,godz.19.00-LMFAO• 29maja,godz.19.00-TheShins• 31maja,godz.19.00-BonIver

Prof.JanRosiński

Urodzony 10 lutego 1917 roku w Warszawie, zmarł 25 lutego 2012 roku w Boulder, Kolora-do. Spoczął 3 marca 2012 roku na cmentarzu w Boulder obok żony Barbary.

30 czerwca o godz. 18.30 w kościele pw. św. Józefa odbędzie się Msza święta w intencji prof. Jana Rosińskiego.

Prof. Rosiński był absolwentem Szkoły Wojciecha Górskiego w Warszawie i Politechniki Warszawskiej (1943 dyplom inż. chemika), żołnierzem Armii Krajowej ps. "Halszka", uczestnikiem Powstania Warszawskiego, więźniem obozów jenieckich w Zeithain i Northeim w Niemczech. Po ucieczce z Northeim wziął udział w kampanii włoskiej jako żołnierz Drugiego Korpusu Polskiego. Po wojnie z Włoch przez Anglię dotarł do USA, gdzie zamieszkał na stałe.

Karierę naukową rozpoczął w Illinois Institute of Technology w Chicago, od 1962 roku kontynuował w National Center for Atmospheric Research (NCAR) w Boulder. Współpracował z wieloma uniwersytetami i instytutami naukowymi: we Włoszech, Francji, Niemczech, Kanadzie, Chinach, Anglii, Australii, Nowej Zelandii i Afryce Południowej. W 1968 roku otrzymał tytuł profesora Uniwersytetu w Bolonii we Włoszech, a kilka lat później objął stano-wisko Enrico Fermi Chair w Departamencie Fizyki tegoż Uniwersytetu. Stopień doktora (1976), następnie doktora habilitowanego (1980) w zakresie fizyki atmosfery uzyskał na Uniwersytecie Warszawskim. Wybitny uczony, autor licznych publikacji z dziedziny chemii i fizyki atmosfery. Utrzymywał żywe kontakty ze środowiskiem polskich i włoskich geofizyków. Był Człowiekiem skromnym, pogodnym i życzliwym, służył pomocą młodym na-ukowcom, również ludziom "Solidarności" wydalonym z kraju w stanie wojennym.

Pozostanie na zawsze w naszej pamięci

wych, premier, koncertów i pokazów mody. Kultura w każdym wymiarze. Ciekawe rozmowy i interesujący goście. Zapraszamy na program “Się kręci” - sobota, godz.19:30 w Polsacie 2 !!!!

Programy Polsat2, itvn, religia.tv, Babytv i Kino Europa są dostępne na platformie DISH Network. Po więcej informacji proszę dzwonić: 1.888.231.8542

W programie swoje spojrzenie na zapożyczenia języka biblijnego do współczesnej kultury i popkultury zaprezentują również bibliści i filmoznawcy.

Magazyn “Się kręci” to cotygodniowy przegląd najważniejszych wydarzeń kulturalno - towarzyskich. Program nadawany jest z nowego studia - jednej ze stołecznych kawiarni. Prowadzący odwiedzają

najbardziej prestiżowe imprezy w kraju i na świecie - są wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Filmy, seriale, showbiznes, relacje z planów filmo-

<< 6

Majw religia.tvn

W maju kanał Religia.tv zaprasza do obejrzenia nowego programu „Z Biblii ukradzione” o wpływie Biblii na współczesny język polski.

Celem programu jest pokazanie jak bardzo współczesny język polski jest zakorzeniony w tradycji języka biblijnego. Dziś bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że, na co dzień, bardziej czy mniej świadomie, posługujemy się wyrażeniami, określeniami z Biblii. Alfa i omega, Pański krzyż, Chleb powszedni, Ciemności egipskie, Judaszowy pocałunek to tylko niektóre powiedzenia z Biblii, które cytujemy. Językowym ekspertem programu będzie profesor Jerzy Bralczyk.

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 12

DISH Network poleca

Fot. fot. POLSAT/studio69

Szeroki wybór m. innymipolskich produktów:sery, wędliny,pierogi, przetwory,codziennie świeżo pieczony chleb z Niemiec, słodycze i wiele innych...13728 E. Quincy Ave, Aurora, CO 80015

www.europaworlddeli.com

Specjały z Polski, Węgier, Bułgarii, Ukrainy, Rumunii, Rosji, Włoch, Niemiec, Francji....

zapraszamy:

Pon - Sobota: 10.00 - 20.00Niedziela: 10.00 - 18.00

(303) 699-1530

EUROPA

Quincy Ave

Parker Rd

Prof. Jerzy Bralczyk | Fot. Religia.tv

Fot. Religia.tv

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 13

Wiadomości c.d.

Mita Romneya w bardzo klarownej sy-tuacji. Pisząc ten artykuł nie znam je-szcze wyników z 5 stanów północnego-wschodu, mogę jedna być pewnym, że we wszystkich wygra były mormoński gubernator z Bostonu. Niewątpliwie ważne będzie, kto zajmie tutaj dru-gie miejsce. Ważne jest to z tego po-wodu, iż dzięki uzyskaniu sporej ilości głosów tenże kandydat może mocno namieszać na konwencji sierpniowej w Tampie. Jeśli byłby to Ron Paul miałby niewątpliwie duże szanse na nominację, mimo gorszego od lidera wyniku globa-lnego, dlaczego? Zdaje się ze znacząca większość delegatów Santoruma jest w stanie poprzeć właśnie reprezentanta Teksasu. Czas pokaże. Gingrich do maja może już nie wytrzymać…

Jeszcze słowo à propos wyborów w USA. Konwencje stanowe w Północnej Dakocie i Kolorado okazały się, że tak nazwę antydemokratyczne. Mimo założeń partyjnych mówiących, iż del-egaci powinni być wybierani zgodnie z proporcjonalną ilością głosów od-danych na danego kandydata w trakcie prawyborów, okazuje się, że wcale tak do końca nie jest. Pamiętacie Państwo jak bodaj w lutym pisałem, że wygrana w prawyborach o niczym nie świadczy, grunt by wygrywający nie zdobył większości głosów, a wtedy może nie zdobyć nawet jednego delegata z dane-go stanu mimo 49% poparcia wśród wyborców. Skomplikowany system, do tego różny, w zależności od stanu. We wspomnianych stanach najwięcej, prawie wszystkich delegatów dostał ten, który tam przegrał z kretesem, Mit Rom-ney. Podobno nie obeszło się bez wiel-kich kontrowersji. Pamiętamy przecież Maine, czyż nie? Wierchuszka partyjna już wie, kto ma byś z góry nominowany.

W miniony weekend odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji. Zaskoczenia nie było, wygrał z wyni-kiem 28% Hollande przed 27% Sarkozy i 19% Le Pen. Reszta z nieznaczącym już poparciem. Jakie wnioski? Druga tura rozstrzygnie czy wygra socjalizm wersji hard czy soft, jaki mamy doty-chczas. Po prostu mniejsze zło. Szkoda, że pani Marie La Pen mimo dobrego wyniku nie weszła jak swego czasu jej ojciec do drugiej tury. Niemniej pewną nagonkę medialna znamy ze swego pod-wórka, czy to w USA na Rona Paula, czy w Polsce na Janusza Korwina - Mikke. W następnym numerze obowiązkowo podsumuję już ostateczny rezultat tych w sumie mało ciekawych wyborów.

Na koniec jeszcze troszkę o sytu-acji u naszych bratnich Czech. Ano źle się tam dzieje, niestety. W minionym tygodniu doszło do poważnego kryzysu w rządzie za sprawą afery korupcyjnej w najmniejszym klubie koalicyjnym Sprawy Wspólne. Nie możność doga-dania się co do ustąpienia ichniejszych prominentów, a także różnice w kwestii planów naprawy finansów państwa doprowadziły ponadto do rozłamu w samym ugrupowaniu. Premier Necas sformułował rząd oparty na kruchej większości dosłownie 3 posłów, ale udało się uniknąć przedterminowych wyborów. Niestety, pomimo mojego szczerego podziwu w kwestii prowadze-nia przez czeską prawicę polityki za-granicznej, kwestie polityki wewnętrznej pozostawiają dużo do życzenia. Można by porównać sytuację do USA roku 1992r. Niby wszystko w porządku, kraj się rozwija, na zewnątrz sukcesy, ale… mimo zapowiedzi nie podwyższania podatków, wypaczając prawicowe idee rząd je podnosi i to bardzo wyraźnie. Źle, oj źle…

Czytelniku, w razie chęci podjęciakorespondencji z autorem

prosimy pisać na email: [email protected]

Świat<< 4 | Krystian Żelazny

PAN SZUKA PANI: Witam serdecznie i pozdrawiam z miasteczka Aurora :) Mam na imię Wojtek, 37 lat, 187 cm wysokości i niebieskie oczy. Pochodzę z Białegostoku, tu mieszkam od 14 lat. Pracuję na maszynach CNC - piszę programy do pracy maszyn, itp. Jestem 8 lat po rozwodzie, nie mam dzieci, choć bardzo chciałbym. Jeśli byłabyś zainteresowania - czekam naodpowiedź - mogę wysłać swoje zdjęcia.

PANI SZUKA PANA: Samotność czasem jest fajna, ale nie zawsze... chciałabym ułożyć sobie życie z Panem w miarę przystojnym, dobrym, czułym, uczciwym w wieku miedzy 56-65 lat. Jestem osobą miłą, szczerą, oddaną, jeżeli chodzi o wygląd, cóż mogę sama o sobie powiedzieć, że podobam się mężczyznom: blondynka, szczupła, zawsze uśmiechnięta, kocham tańczyć i uprawiać ogród. Jeżeli mężczyzna będzie mną zainteresowany i wyśle mi swoje zdjecia, to powiem więcej - nie szukam przygody, chcę życ spokojnie i dać komus spokój.

PAN SZUKA PANI: Bez przekonania, ale z nadzieją poznania tu sympatycznej partnerki, cel towarzyski a resztę zweryfikuje rzeczywistość...Mam 41 lat i mieszkam w Denver.

PANI SZUKA PANA: Mam 48 lat, mieszkam wWestminster.Do życia potrzebna jest druga osoba,we dwoje zawsze weselej i przyje-mniej. Dlatego chcę jeszcze raz spróbować. Proszę o kontakt tylko poważnie myślących o życiu panów.

Ogłoszenia prosimy kierować na email:[email protected] z dopiskiem – „serce”

Wszelkie dane personalne są znane naszej redakcji i będą udostępniane za odpowiedzią na daną ofertę, jeśli oferta nie będzie miała otwartej

inforamcji o telefonie lub adresie emailowym.

są: mniejsze niż średnia krajowa bez-robocie, mniejsza ilość bankructw i mniejsza ilość przejęć domów przez banki. Wysoki standard życia, relaty-wnie niskie ceny, fantastyczny i zdrowy klimat, bliskość gór i jezior, a przede wszystkim ten „młodzieńczy vibe” mia-sta (średnia wieku mieszkańców wynosi zaledwie 31 lat), który sprawia, że mamy do czynienia ze stałą migracją ludzi

przyjeżdżających głównie z północnego wschodu i Kalifornii. W nasze osiedla nieśmiało wkrada się optymizm. Czyżby to był już koniec kryzysu i początek eko-nomicznego wzrostu? A jeżeli tak jestto, jakie wnioski możemy wyciągnąć na przyszłość z tych niełatwych doświadczeń ostatnich czterech lat? Co robić, aby znowu kiedyś nie popaść w tarapaty? Odpowiedź na to pytanie jest prosta... I tak jak na globalną ekonomię większego wpływu nie mamy, to jed-nak ważne jest, aby 6 listopada pod-czas wyborów prezydenckich podjąć właściwą decyzję i skierować nasz kraj na drogę zrównoważonego rozwoju i ekonomicznej odpowiedzialności. Natomiast, jeżeli chodzi o własne gos-

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 14

Herbata czy kawa?

iedy dwa lata temu pisałem pierwszą część z tego cyklu, gospodarka świata zapadła w „zimowy sen”

ekonomicznej stagnacji. Kryzys mocno pogrążył wszystkie gałęzie globalnej gospodarki, a upadające ko-losy instytucji finansowych podcięły skrzydła najbardziej prężnym bizne-som. „Mydlana bańka” pękła i obnażyła słabość ludzkiej jednostki, pozbawionej jakiejkolwiek możliwości dalszego ro-zwoju bez aktywnego udziału zdrowej ekonomii. Nastał kompletny mrok. Było ciemno, zimno i zaczęło mocno padać...

O Boże, i znowu zalało mi cały chodnik! Wczoraj pierwszy raz po zimie włączyłem spryskiwacze do trawy. Z przykrością zauważyłem, że dwie głowice w całym systemie nawa-dniania należy definitywnie wymienić, ponieważ nie celują w trawę tylko „zmiękczają” chodnikowy beton. Co za marnotrawstwo! Rozrzucony dwa tygodnie wcześniej nawóz, porobi-one dziury i dosiane nasiona zrobiły już swoje. Jest „soczyście-gęsto” i zielono. Pachnący bez, kwitnąca czer-emcha, dorodne tulipany i pęczniejące irysy koją zmysły. Ptaki na przydomo-wych rynnach znów pozakładały swoje gniazda i wesoło kwiląc bezustannie karmią wystające z nich, wiecznie roz-wrzeszczane dzioby. Przejrzyście zim-ny strumyk, który leniwie wije się za naszym domem budzi do życia rosnące przy nim wierzby oraz chroni przed słońcem i bezustannie schładza twarde pancerze mieszkających w nim raków. Kojot goni lisa, lis ściga królika a królik z wiewiórką obgryza naszą ogrodowa maciejkę. Czyżby przyszła już wiosna? Chyba tak, przecież świeci słońce i na pewno jest już znacznie... cieplej.

Piątkowe wydanie Denver Post z dnia 20 kwietnia na pierwszej stro-nie oznajmia, że stagnacja na rynku nieruchomości w naszym mieście to już historia. Domy zaczęły sprzedawać się w zawrotnym tem-pie, a ich podaż zmniejszyła się w skali ostatniego roku prawie dwu-krotnie. Teraz, jak chcesz kupićcoś atrakcyjnego, to musisz sięśpieszyć. Niskie oferty przestały już skutecznie pracować. Niejednokro-tnie konkurs ofert kończy się licytacją „kto da więcej”, a ostateczna cena przewyższa cenę wywoławczą domu. Na początku tego roku telewizyjny kanał Business FOX przewidział, że najlepszym miastem dla inwestorów nieruchomości w 2012 roku będzie Denver, gdzie głównymi czynnikamipozytywnie wpływającymi na rozwój

podarstwo domowe, to mamy tu już zna-cznie większe pole do popisu. Wystarczy się poprawić. Najczęściej popełnianym błędem, którego konsekwencją mogą być poważne problemy finansowe jest niezrozumienie przez ludzi podsta-wowych pojęć ekonomicznych, jakim są pasywa i aktywa oraz ich częste mieszanie. Warto będzie w tym miejscu przytoczyć najprostszą i opisową ich

definicję.

Aktywa są to dobra, które pomnażają Twój kapitał. Jeżeli kupisz bi-znes - przedsiębiorstwo, które regeneruje stały dochód, to możesz go dodać w poczet swoich aktywów. Takim bizne-sem może być kosiarka do koszenia trawy, która będzie częścią twojego ogrodowego serwisu lub samochód, którym będziesz świadczył usługi transportowe, lub zakupiony przez Ciebie lokal mieszkalny, który wynajmiesz. Do akty-wów możemy zaliczyć również bardziej wyszu-kane inwestycje takie, jak dzieła sztuki czy też inne dobra, których upływ czasu bezustan-nie pomnaża wartość. Wszystko, co wkłada pieniążki do twojego portfela jest Twoim ak-tywem i jest to wartość pozytywna.

Pasywa są to (nie)dobra, które pomniejszają Twój kapitał. Przykłady można by tu mnożyć, wśród nich znajdziemy - modne ciuchy, ekstrawagancką biżuterię, szybkie samo-

chody, wysokie do nieba domy, bajeczne podróże po świecie i upojne, do białego rana balangi. Jeżeli żyjemy ponad stan, a zwłaszcza jak robimy to jeszcze na kredyt, automatycznie skazujemy się na nieuniknioną porażkę. Kupując pasywa inwestujemy w wartość negatywną, która niczego nie buduje. Wszystko, co wybiera pieniążki z Twojego portfela jest Twoim pasywem. Pamiętaj, że nie wszystko złoto, co się świeci!

Tego właśnie nie mogło zrozumieć wielu ludzi, którzy podczas ostatniej ekonomicznej zawieruchy nie mieli się, na czym oprzeć, bo zainwestowali w wartość negatywną – dom z dużą pożyczką, drogie samochody, karty

Aktywa pasywne Waldek Tadla

Drogi Czytelniku

Uprzejmie proszę o kierowanie wszystkich komentarzy, opinii i spostrzeżeńna temat artykułu zamieszczonego na tej stronie pod adres emailowy:[email protected] dopiskiem: "Herbata czy kawa?"

Tego właśnie nie mogło zrozumieć wielu ludzi, którzy podczas ostatniej ekono-micznej zawieruchy nie mieli się na czym oprzeć, bo zainwestowali w wartość negatywną – dom z dużą pożyczką, drogie samochody, karty kredytowe i niezależną już od nich chwiejną pracę. Kiedy jej zabrakło, cała reszta zburzyła się jak przysłowiowy domek z kart. Aby tegow przyszłości uniknąć nabywajmyaktywa, bo przecież nieważne jestjak zarabiamy nasze pieniądze,szalenie ważne jest jak je wydajemy.

kredytowe i niezależną już od nich chwiejną pracę. Kiedy jej zabrakło cała reszta zburzyła się jak przysłowiowy domek z kart. Aby tego w przyszłości nie doświadczyć nabywajmy aktywa - bo przecież nieważne jest jak zarabiamy nasze pieniądze, szalenie ważne jest jak je wydajemy. Wcale nie trzeba być bo-gatym, aby to dobrze robić - większość wielkich biznesów zaczynała od garażu (aktywa) lub komputera (aktywa). Następnie - wizja, konsekwencja w działaniu i stały rozwój oparty na mini-malizacji zakupów pasywnych stworzył z tych małych firm tak wielkie potęgi jak Mercedes czy Facebook. Z drugiej strony wielu z nas uważa się za zbyt dużych by spaść. Nic bardziej błędnego! Przykładem niech będą amerykańscysportowcy, którzy brylują w kategoriiludzi podejmujących finansowo nietrafnedecyzje i też święcie wierzą, żesą zbyt duzi by spaść. W żadnym in-nym kraju sportowcom nie płaci się tak ogromnych pieniędzy jak w Stanach - średnia w NBA to 5,15 mln dol. za se-zon, w MLB - 3,31 mln, w NHL - 2,4 mln, w NFL - 1,9 mln, pomimo to, co roku setki byłych sportowców składa w sądach wnioski o bankructwo. Wszystko zaczyna się często tak samo - od horren-dalnych wydatków na rzeczy, których sportowiec po prostu nie potrzebuje. Evander Holyfield kupił dom ze 109 pokojami (pasywa), a potem nie mógł płacić alimentów swoim jedenaściorgu dzieciom. Wciąż chce walczyć - mimo że ma 49 lat - by spłacać swoje długi. Koszykarz Scottie Pippen pożyczył 4 mln dol. na niewielki odrzutowiec (pasywa). Gdy samolot się zepsuł, nie miał pieniędzy na jego naprawę. Długu już nie spłacił, suma urosła do 5 mln dol. z odsetkami, więc ogłosił bankructwo. Jednym z licznych, nieprzemyślanych zakupów Mika Tysona był tygrys (pasy-wa), którego utrzymanie kosztowało 4 tys. dol. miesięcznie. Choć w karierze zarobił 300 mln dol. bankructwo ogłosił w 2003 r. Latrell Sprewell nabył na kredyt jacht (pasywa), którego nie był potem w stanie spłacić. Jacht został zli-cytowany za sumę, która nie pokryła zobowiązań koszykarza. Allen Iverson, który uwielbiał kosztowne błyskotki (pasywa) w ciągu kariery z samych ty-lko kontraktów w NBA zarobił 154 mln dol., a teraz ma 860 tys. długu, którego nie ma, za co spłacić. Aby rozchmurzyć ten cały finansowo nieracjonalny nastrój dla przeciwwagi wypada zacytować mi słowa Merla Butlera - zwycięzcy os-tatniej maga milionowej loterii, który podczas prezentacji 218 milionowej wy-granej powiedział: „Płacąc trzy dolary nabyłem trzy bilety na loterię, a tylko jeden z nich wygrał. Czuję się tak, jak-bym dwa dolary przepłacił”. Lubię takisposób myślenia, kiedy to pomimo nie-zmiernie dużej wygranej - świadomośćw życiu ludzkim jest wciąż najbardziejcennym jego aktywem.

Brian Landy, Attorney

One-on-One Help Since 1995 3780 South Broadway, Englewood

Bank ruptc y & Wi l ls

Call for a Free Consultation

(303) 781-2447w w w . l a n d y - l a w . c o m

(A Debt Relief Agency under the Bankruptcy Code)

SPECIALIZING EXCLUSIVELY

in DUI LAWCall us today for a FREE telephone consultation

303-806-5104www.dui-advisor.com

The Law Office of Cliff Hypsher 3780 S. Broadway, Englewood, CO 80113

ZAPRASZAMY:wt.-pt. 10.00-18.00sobota: 9.00-17.00

niedz. i pon. - nieczynne

OFERUJEMY:

Szeroki wyrób wędlin z najlepszego miejsca w Chicago: “Mikolajczyk-Andy’s Deli”Świeże pieczywo, słodycze oraz inne rozmaitości europejskieSpecjalności kuchni polskiej: pierogi, �aki oraz bigosKarty okolicznościowe, prasa, kosmetyki, lekarstwa i karty telefoniczneTace z wędlin, serów na różne okazje

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 16

Wspomnienia

>> 19

ył sierpniowy wieczór 1964 roku, gdy samolot typu TU104 linii Aerofłot po kilku godzinach lotu z

Warszawy, podskoczywszy kilkakro-tnie wylądował na moskiewskim lot-nisku Szeremietiewo. Prędkość tego sowieckiego samolotu przy lądowaniu i przy starcie była znacznie większa, niż wymagana jest dziś dla współczesnych samolotów amerykańskich, więc zamykałem oczy z wrażenia. Jakoś tym razem się udało i wraz z Norbertem zeszliśmy po metalowych schodach na płytę lotniska. Norbert był inżynierem mechanikiem, towarzyszącym mi w podróży do moskiewskiego Instytutu Maszyn. Czarna taksówka „Wołga” zawiozła nas do hotelu Ukraina, gdzie dostaliśmy wspólny pokój na dwudzi-estym piętrze, z bajecznym widokiem na miasto. Hotel Ukraina, wyglądający wypisz-wymaluj jak Pałac Kultury w Warszawie, był jednym z dwóch ho-teli przeznaczonych wyłącznie dla cu-dzoziemców i gwarantował z jednej strony pewien komfort, z drugiej zaś ciągłą inwigilację. Ta ostatnia była za-pewniona między innymi przez kontrolę rozmów telefonicznych, oraz przez instytucję tak zwanych „etażnych”, ponurych bab dyżurujących na każdym piętrze z notesem i ołówkiem w ręku, niespuszczających wzroku z wchodzących lub wychodzących gości. „Baba” jest tylko częściowo określeniem pejoratywnym. Rosyjska Babuszka jest babą specjalną, zupełnie jak ze składanej tradycyjnej rosyjskiej zabawki, gdzie po otwarciu dużej drew-nianej Baby znajduje się w jej wnętrzu Babę mniejszą, potem jeszcze mniejszą i na końcu maciupką Babeczkę. Taka apoteoza babskości. Baba, jak w zabawce, wygląda zawsze jednakowo – jest gruba, mała, w nieokreślonym wieku, otulona chustą zakrywającą głowę, kolorowa spódnica sięga jej do połowy łydek, na których nosi długie filcowe lub gumowe buciska. Baba w Rosji jest Instytucją.

Moskwa była chyba jedyną stolicą świata, pozbawioną książki telefoni-cznej. Jej rolę pełniły tak zwane „spra-wocznyje biura”. W hotelu był to po-koik z kontuarem, za którym siedziała baba patrząca niechętnie na kolejkę petentów. Aby dowiedzieć się numeru czyjegoś telefonu, należało wypełnić podanie, w którym pisało się nazwis-ko i adres posiadacza telefonu, oraz własne imię, nazwisko (wraz z tak zwanym „otczestwem”, tj. imieniem ojca). A także, o dziwo, własny adres, oraz w moim przypadku numer pasz-portu. Wówczas, po wpłaceniu pięciu

kopiejek, baba-urzędniczka zaczynała kartkować jakąś księgę trzymaną na kolanach, aby spoza kontuaru nie było jej widać. To, czy otrzymało się wresz-cie ów numer, zależało od niejasnych okoliczności. Byłem zapewne dla baby osobą podejrzaną, bo dwukrotnie

Podmoskiewskie wieczorycz.1 | Grzegorz Malanowski, Boulder

poinformowała mnie, że „taki towa-rzysz telefonu nie ma”. Było to oczy-wistym kłamstwem, bo poprzedniego dnia byłem u „towarzysza” na kolacji i korzystałem z jego telefonu.

Na ulicach rolę „sprawocznych biur”

Moskwa - widok z okna pokoju hotelowego. Fot. G. Malanowski

Moskwa była chyba jedyną stolicą świata, pozbawioną książki telefoni-

cznej. Jej rolę pełniły tak zwane „sprawocznyje biura”. W hotelu był to

pokoik z kontuarem, za którym siedziała baba patrząca niechętnie na

kolejkę petentów. Aby dowiedzieć się numeru czyjegoś telefonu, należało

wypełnić podanie, w którym pisało się nazwisko i adres posiadacza tele-

fonu, oraz własne imię, nazwisko (wraz z tak zwanym „otczestwem”, tj.

imieniem ojca). A także, o dziwo, własny adres, oraz w moim przypadku

numer paszportu.

Moskiewska książka telefoniczna, „sprawocznyje biuro”. Fot. G. Malanowski

pełniły drewniane budki, z takimi samy-mi ponurymi babami w środku. Szansa na uzyskanie informacji była tam jesz-cze mniejsza. Chodziło zapewne o to, aby ograniczyć kontakty cudzoziemców z krajowcami, a także, aby dowiedzieć się, z kim ów cudzoziemiec chciał rozmawiać. O tym wszystkim jesz-cze nie wiedzieliśmy, gdy namówiłem kolegę na nocny spacer po Moskwie. Zobaczymy Moskwę by night! Jako doświadczony harcerz, w sklepiku ho-telowym zakupiłem wielką mapę miasta i odważnie ruszyliśmy na eksplorację stolicy imperium. Był chłodny, przyjemny wieczór. Ulice były ciemne i pustawe, jeśli nie liczyć paru zataczających się osobników oraz przyglądających się nam uważnie milicjantów. Obecność tych ostatnich podniosła nas na duchu. Dopiero później uświadomiłem sobie, że dzięki naszym ubraniom już z daleka wyglądaliśmy jak cudzoziemcy, zapewne również w oczach rabusiów. Po przejściu długiego, prostego odcinka szerokiej ulicy mieli-śmy już wyobrażenie pokazanych na mapie odległości. Była dopiero dziesiąta w nocy i minęło zaledwie pół godz-iny spaceru, więc patrząc na mapę ustaliliśmy logiczny plan obejścia pozostałych ulic śródmieścia. Według nabytej mapy, powinno to nam zająć jeszcze jakieś półtorej godziny.

O północy byliśmy dopiero w poło-wie drogi, bolały nas już nogi, przybywało pijaków, a ubywało mili-cjantów. Na widok wyciągniętej przez nas pod uliczną latarnią mapy miasta, pijacy wyłazili nie wiadomo skąd i robiło się nieprzyjemnie. Wreszcie, o drugiej nad ranem, dotarliśmy do hotelu. Staraliśmy się iść na paluszkach, aby nie obudzić śpiącej w fotelu „etażnej”, ale baba wykazała czujność proletariacką, obudziła się i zapisała w notesie godzinę naszego powrotu. Następnego dnia nasi sowieccy gospodarze w instytucie kwi-czeli z radości, słuchając opowieści o naszych peregrynacjach. „Jacy głupi ci Polacy, nie wiedzą, że planu miasta nie wykonuje się w żadnej skali, centymetr długości jednej ulicy może odpowiadać pięciu centymetrom innej, a mosty na rzece nie są pokazane w ogóle. Ot, ulice po obu stronach kończą się na rzece, a mostu nie ma! Robi się to, dlatego, żeby utrudnić amerykańskim liotczykom bom-bardowanie miasta, gdyby zechcieli. Nie będą mieli dokładnej mapy, to będzie im trudniej, faszystom.”

Tak oto odkryłem drugą, lecz nie ostatnią, osobliwość Moskwy z roku 1964.

W ciągu nocy i dnia przez środek mi-asta przetaczały się niekończące się kol-umny ciężarówek, wiozących rozmaite produkty z jednych republik Związku do drugich. Pilnowano, aby żadna re-publika nie była samowystarczalna. W rezultacie, w Moskwie bezustan-nie rozbrzmiewało głuche dudnienie i śmierdziało spalinami. Idąc rozpaloną ulicą śródmieścia w upalne popołudnie, poczułem, że z bosej stopy spada mi

W obydwóch sklepach polecamy szeroki wybór własnych wyrobów mięsnych i garmażeryjnych, jak równieższeroki asortyment polskich produktów spożywczychpo najniższych cenach w Kolorado.Polecamy duży wybór wędlin zrobionych specjalnie na Wasz grill!

ZAPRASZAMY DO NASZYCH SKLEPÓW:2318 S. Colorado Blvd, Denvertel: 303.691.2253Pon.: zamknięteWt.- Pt: 9.00 - 18.00Sobota: 9.30 - 16.30Niedziela: zamknięte

3206 Wadsworth Blvd, Wheat Ridgetel: 303.462.0412Pon.: 10.00 - 18.00Wt.- Pt: 9.00 - 18.00Sobota: 9.30 - 16.30Niedziela: zamknięte

www.sawasausage.com email: [email protected]

OFERUJEMY: CATERING I WYSYŁKI PACZEK DO POLSKIPACZKI MORSKIE: .99centów za FUNT + $15 shipping & handling

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 18

Profesjonalne porady

tempo sprzedaży domów. Tylko 33 dni trwa średnio proces sprzedaży w naszym mieście, podczas gdy ten sam wskaźnik w skali kraju wynosi 89 dni. Dwoma głównymi czynnikami, którym przy-pisuje się ten stan są: 1) Wciąż reko-rdowo niskie odsetki na pożyczki (oscylujące w okolicach 4%) oraz 2) ograniczona ilość domów oferowanych na sprzedaż (ponad 40% mniej niż w ubiegłym roku). Pierwszy z nich po-woduje, że opcja wynajmowania domu czy mie-szkania staje się coraz mniej atrakcyjna finansowo, zwłaszcza w wa-runkach rosnących cen wynajmu. Coraz więcej ludzi, którzy do tej pory wynaj-mowali postanawia nabyć własne lokum. Z kolei ograniczona inwentaryzacja wy-stawionych na sprzedaż nieruchomości powoduje, że te najbardziej atrakcyjne znajdują nabywców niemal natych-miast. Ponadczasowe prawo rynku dotyczące relacji podaży i popytu zaczęło malować uśmiech na twarzach niektórych sprzedających. Niestety ci po drugiej stronie barykady, czyli kupujący zaczynają być sfrustrowani procesem poszukiwania domu swoich marzeń. Obecny rynek jest tym bardziej atrakcyjny dla kupujących gdyż ceny domów jeszcze nie wzrastają. Jako bro-ker, z doświadczeniem zarówno w pracy z kupującymi, jak i sprzedającymi widzę absolutną konieczność codziennego obserwowania rynku w celu wyłapania najbardziej atrakcyjnych ofert. „Week-endowe” wycieczki z klientem w celu oglądania domów stały się jednorazowe i mają na celu rozpoznanie rynku. Po wstępnym zapoznaniu kupującego z ofertą domów następuje oczekiwanie na tzw. „DEAL” i czasami codzienne spotkania w celu obejrzenia nowej nieruchomości. Z mojego punktu wi-dzenia, przy możliwościach, jakie daje dzisiejsza technologia przegapienie oka-zji jest lekceważeniem klienta.

Jeśli macie Państwo pytania na temat tego artykułu lub jakiekolwiek inne pytania z zakresu nieruchomości proszę o kontakt. Małgorzata Obrzut, tel.303-241-5802

o, co dzieje się od początku tego roku na rynku nieruchomości w Metro Denver wywołuje u wielu

obserwatorów zdziwienie, lekkie nie-dowierzanie i jednocześnie nadzieję, że może światełko w tunelu długotrwałego kryzysu zaczyna nabierać mocy prawdziwego dziennego światła. Czy nie za wcześnie, aby zacząć się cieszyć? Widmo przetrzymywanej przez banki nowej fali „foreclosures” wciąż wisi nad krajem. Naciski rządu federalnego na banki w sprawie nieprzestrzegania procedur prawnych „foreclosures” spowodowały znaczne spowolnie-nie procesów przejmowania przez nie domów, których właściciele nie płacą rat pożyczki. Nie zmieniło to jednak faktu, że wcześniej czy później bank przejmie nieruchomość. Choć nie ma co spodziewać się, że Kolorado należy do wyjątków, to zaliczane jest jak na razie do tych stanów, w których ze względu na specyfikę procedur „fore-closures” problem ten nie będzie aż tak nasilony.

Tymczasem pierwszy kwartał 2012 roku zamienił niektóre części Denver z tzw.: „buyer’s market”, gdzie kupujący ma przewagę i to on dyktuje warunki, na „seller’s market”, w którym sprzedający przebiera w ofertach. Choć trudno w to uwierzyć po tak długim okresie dewalu-acji wartości nieruchomości, to domy w niektórych okolicach i w określonym przedziale cenowym sprzedają się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Sprzedający często otrzymują kilka ofert zakupu w ciągu pierwszych dni na rynku. Nie jest rzadkością sytuacja, w której dom zostaje sprzedany za cenę wyższą niż początkowo oferowana. Zjawisko to jest dość charakterysty-czne dla domów w cenie od $250,000 do $400,000 w centralnym Denver. Wymieniane są tutaj okolice Park Hill, Congress Park, Mayfair i Highlands. Gorączka zakupów odczuwalna jest jednak w różnych innych częściach miasta. Według najnowszych danych Denver jest na 2 miejscu, jeśli chodzi o

Rynek nieruchomości w Denver coraz bardziej przyjazny dla sprzedającychMałgorzata Obrzut

11859 Pecos St.#200, Westminster, CO 80234

Pomogę Ci kupić lub sprzedać nieruchomość.Serwis za darmo dla kupujących jak również sprzedających jako "short sale". Małgorzata Obrzut, Broker Associatewww.margoobrzut.yourkwagent.com emial:[email protected]

2011 Denver Five Star Real Estate Agent in 5280 Magazine

Wszystkie Świata mądrościNajwspanialszy cud… Bożena Michalska

przedstawiciela tzw. psychologii hu-manistycznej, człowiek kieruje się przede wszystkim zaspakajaniem własnych potrzeb, co tłumaczy mecha-nizm działania, motywacji, jakie nami kierują. Jest to tak zwana Piramida Po-trzeb. Zaczynając od tych podstawowych, fizjologicznych - jedzenie, picie, ciepło, schronienie poprzez bezpieczeństwo, potrzeby społeczne, miłość, uznanie i samorealizacja. Macierzyństwo jest tą samorealizacją, instynktem. Można przytaczać tysiące teorii naukowych traktujących człowieka przez pryzmat biologii. Najważniejsze jednak jest stworzyć prawdziwy dom przepełniony ciepłem rodzinnym, miłością i wza-jemnym szacunkiem. Jest to pierwszy stopień, początek schodów. Nasze oso-biste puzzle, coś, co musi pasować do siebie idealnie. Każdy dzień jest zapisem jasnej i ciemnej strony macierzyństwa, tej ogromnej siły twórczej, która jestrczej, która jest prawdziwym spełnieniem kobiety. Dzień przepełniony mądrością codziennych wyborów czasami bardzo trudnych. Cud stworzenia, kreacji, olb-rzymia odpowiedzialność za drugiego człowieka, to wszystko towarzyszy nam przez całe życie. Troski i obawy niezależne od wieku naszego poto-mstwa. Wszyscy kiedyś byliśmy dziećmi, dążąc do tego by stać się rodzicami przez rozwijanie w sobie kiełkujących, posad macierzyństwa. I tak myślę sobie, że słuszne jest i dobre rozsiewanie, dzielenie się tą potęgą z in-nymi. Bo prawdą jest, że wszystkie dzie-ci są nasze. Cóż piękniejszego, bardziej humanitarnego, szlachetniejszego ist-nieje poza byciem matką czy ojcem.

Cudem jest człowiek ze swoimi możliwościami, cudem jest czerpanie radości z tej właśnie świadomości.

“ Wszystkie Świata mądrości, najwspanialszy cud,Wszystkie Świata radości, najcenniejszy łup ”

To jest to, co daje nam macierzyństwo.

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 19

Inspiracje słowem

ilka miesięcy temu kole-jny raz zamknęłam za sobą drzwi mojego domu w Polsce. Osta-

tnia noc przed wyjazdem była kosz-marna - świadomość nadchodzącego pożegnania z moją mamą następnego ranka. Strach przed rodzącymi się wzruszeniami, ostatnie spojrzenie w oczy, próba pocieszenia, fałszywy, bo tak naprawdę smutny uśmiech. Jej postać, staruszki niepogodzonej ze swo-im losem, z bezradnością starości i oto ja, w nowej roli, tej silnej, uzbrojonej po uszy w cierpliwość i odpowiedzialność. Delikatnie odsunęłam z jej czoła ko-smyk białych włosów czule całując jej czoło. Tak jak ona kiedyś przygarniała mnie do siebie zapewniając, że wszystko będzie dobrze, tłumacząc mi prawdy o życiu, tak ja teraz obiecuję szybki powrót do niej. Zważywszy na odległość, inność tych dwóch światów, skala czasu nabrała innych wymiarów. Wydawałoby się, że rok, czy dwa są godzinami w tym oddaleniu, w tym świecie planowania.

Bolesny upływ czasu. Stopniowo docierająca dojrzałość myśli, naga prawda o cykliczności życia, ciągłych zmianach. Bo tak naprawdę nigdy nie pełnimy tej jednej roli społecznej w życiu. Ja - kobieta, ja - matka, ja - córka, ja. Ciągłe przeistaczanie się, powtarzalność. Jeszcze niedawno byłam małą dziewczynką zdaną na matczyną miłość. Stojąc teraz, tak mi się wydaje, w połowie swego życia, mogę patrzeć wstecz i w przyszłość godząc się na to, co los przynie-sie, godząc się na wypełnianie kolei codzienności. Życiem rządzi rozwój, czy tego chcemy czy nie, proces prze-mian i przeobrażeń. Przechodzenie z jednego stanu do drugiego, który jest doskonalszy niż poprzedni. Tak samo macierzyństwo jest w fazie stawania się poprzez rozwój ludzkiej świadomości. A to dzięki istocie praw człowieka, ety-ki i psychologii.

Opierając się na koncepcji Abra-hama Masłowa, amerykańskiego psychologa, twórcy i czołowego

sandał, w którym zerwał się skórzany pasek. Ogarnęła mnie groza. W mi-janym sklepie z obuwiem sprzedawano wyłącznie gumowe kalosze do kolan, więc zdesperowany, kulejąc człapałem ulicą szukając warsztatu szewskiego. Było mi gorąco, ale nie miałem odwa-gi napić się wody z blaszanego kubka wiszącego na łańcuchu z ulicznego saturatora. Stopniowo mój humor się pogarszał. Wreszcie znalazłem! Nad wielkim magazynem widniał napis „Re-mont Obuwia”. Wszedłem z nadzieją do środka.

Za nieodłącznym kontuarem siedzia-ła tym razem nie Baba, a młoda ko-bieta, co było dobrym znakiem. Do-brym również znakiem był widok dużej szewskiej maszyny do szycia, stojącej w przyległej izbie. Złym znakiem była kolejka kilkunastu ponu-rych, milczących ludzi, wpatrzonych w kobietę piszącą coś mozolnie na zadru-kowanym papierowym formularzu. Nie miałem wyboru, stanąłem w kolejce i po piętnastu minutach zaczęło się.„Imię? Nazwisko? Otczestwo? Ja nie poniemaju: Nemezjuszewicz? Adres? Z Polski? A pasport u was jest? A numer pasporta?”

Starałem się odpowiadać spokojnie, mimo, że spoceni klienci stojący za mną kładli mi się na plecach, aby ko-niecznie zobaczyć „pasport”. Wresz-cie, po zakończeniu części oficjalnej zaczęła się część towarzyska – niewi-asta z za kontuaru zainteresowała się nareszcie celem mojej wizyty. Próbowałem wytłumaczyć, że trzeba zszyć zerwany pasek, ale moja kiepska znajomość rosyjskiego powodowała wybuchy śmiechu zebranych. Wresz-cie, zrozpaczony, zerwałem ze stopy ów sandał i wręczyłem go kobiecie, pokazując palcem maszynę do szy-cia. Wszyscy wydali okrzyk ulgi i zro-zumienia, zaś urzędniczka instytucji remontującej obuwie wyjęła ze słoika duży pędzel, umoczyła w puszce z kle-jem i posmarowała zelówkę trzymanego w ręku sandałka. Następnie starannie urwała pół papierowego formularza z moim numerem paszportu, imieniem ojca i datą urodzenia, przykleiła go do zelówki i zręcznie wrzuciła sandałek do wielkiej skrzyni pełnej dziurawych butów. Stałem boso, oniemiały.Gdy odzyskałem mowę, Kobieta Pracująca rozmawiała już z następnym klientem. „Izwinitie, pażausta”, przerwałem jej grzecznie. „Kiedy ten sandał będzie zszyty?”- Za tydzień - odpowiedziała Manager Remontu Obuwia. - To niemożliwe, w Warszawie, gdzie ja mieszkam, to zajmuje pięć minut.- Wy nam tutaj towarzyszu propagandy nie róbcie, my to wysyłamy do fabryki,

to zajmuje tydzień, a czasem dłużej.Kolejka klientów kiwała ze zrozumi-eniem głowami, patrząc na mnie nieprzyjaźnie. - A ta maszyna? - po raz drugi pokazałem maszynę do szycia.- A ta maszyna nie rabotajet, ona była za-wsze zepsuta. Byłem przerażony perspektywą marszu przez Moskwę na bosaka, więc zażądałem zwrotu sandałka. I tu powstał problem natury biurokraty-cznej – nie chciano mi go oddać, gdyż kwitancja była już wystawiona, numer paszportu zapisany, więc nie wolno jej zniszczyć. Wtedy dopiero wpadłem w szał. Nie pamiętam, co krzyczałem i w jakim języku, ale wrzask poskutkował i kapeć wrócił do właściciela. Sprawdziło się to, czego nauczyła mnie przed laty matka: jeśli rozmawiasz „z pozycji siły” z ludźmi nawykłymi do posłuchu, jest prawie pewne, że ci ulegną. Logika jest prosta: jeśli na nich wrzeszczysz, to znaczy, że masz do tego prawo, więc wolą się nie narażać.

Zmęczony przeżyciami wracałem do hotelu trolejbusem. Usiadłem na ostat-niej wolnej ławeczce, gdy na kolejnym przystanku wsiadła zgarbiona, otyła baba-staruszka w nieokreślonym wieku, gdzieś między 35 a 90 lat. Zerwałem się i szarmancko wskazałem starowincewolne miejsce, jak to było w zwyczajuw Warszawie. W trolejbusie zapanowała cisza, wszyscy patrzyli na mnie wytrzeszczając oczy. Umierająca na kartoflaną otyłość stara kobieta nie wiedziała jak zareagować i wahała się czy usiąść, gdy nagle jakiś jegomość w skórzanej marynarce, wskazując na mnie otwartą dłonią powiedział głośno coś, co brzmiało jak „patrzcie, jaki to charoszyj komsomolec! Brawo, brawo!”Wszyscy pasażerowie uśmiechali się szeroko i kiwali z uznaniem głowami. Zrobiłem wówczas coś, czego do dziś żałuję. Być może, byłem jeszcze pod wrażeniem „walki o sandał”, lub też uznanie mnie za komsomolca było dla mnie obraźliwe, kiedy głośno, kalecząc język, zapytałem zebranych. „Ja je-stem innostraniec, cudzoziemiec, gdzie wysiąść do hotelu Ukraina?”Cisza zapanowała powtórnie. Kiedy wysiadałem na przystanku, wszyscy patrzeli w podłogę. Zrobiło mi się przy-kro – rozwiałem ich złudzenia.

Następnego dnia samolot TU104 rozpędzając się na moskiewskim lotni-sku wpadł w takie drgania i kołysania, że myślałem, że przyjdzie zapłacić karę za brzydki postępek w trolejbu-sie. Dolecieliśmy jednak szczęśliwie na warszawskie lotnisko, na którym powitał mnie rozradowany ojciec.

c.d.n.

Podmoskiewskie wieczory<< 16 | Grzegorz Malanowski, Boulder

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 20

Felietony

Z Romanem Polańskim, Andrzejem Wajdą, Czesławem Miłoszem, Krzysztofem Kieślowskim. Fot. Archiwum W. Kaczanowskiego

których opuścił Nowy Jork. Być może, że nawet żałował tej decyzji - ale czy uda się żyć tak, aby nigdy niczego nie żałować -pytał sam siebie. W Los Ange-les zakupił swój pierwszy amerykański samochód, Lincoln Continental, biały i wielki jak szerokość Floriańskiej w Kra-kowie i często przemierzał wzdłuż i w szerz Kalifornię bez celu i zamiarów. Uczucie pełnej wolności, do tej pory nigdy mu nieznanej i radość egzystencji niedoświadczona przedtem w tak dużej skali, pozostały mu w pamięci. To po-czucie szczęścia, choć chwilowe było bardzo przemożne. Znakomite głośniki muzyką wzmacniały radość.

- Tak, nie ma permanentnego szczęścia, są tylko chwile i oby uzbierać ich jak najwięcej, mamy przecież na to trochę czasu - tak prowadził rozmowy sam ze sobą i dochodził do wniosku, że odo-sobnienie jest nieodzowne, bo twórcze i nie ma wiele wspólnego z samotnością. Jest konieczne. Poczucie samotności jest bolesne, odosobnienie od czasu do czasu dobre i szyte na miarę. Jedynie w samotności rodzi się odtwarzanie tego, co uprzednio doświadczyliśmy w tłumie. O mało nie spowodował wypadku, wjechał pod prąd w jednokierunkowa ulicę. Uczucie smutku nagle powróciło i tęsknota za bliskimi pozostawionymi w tyle w kraju.

W Beverly Hills przy ulicy Bedford był dom, już go nie ma. Nowy naby-wca buldożerem zrównał z ziemią cała przeszłość i z nią związane niezwykłe historie tego domu. Należał najpierw do wielkiej aktorki, a potem do polskiego kompozytora Bronisława, czyli Bronka. Bronisław dostał Oskara za muzykę do filmu „ Lili ”. Co czwartek po południu u Bronka odbywały się małe, ale na ekskluzywną skalę przyjęcia. Tak było przez lata. Tam poznał Kirka Douglasa, Gregory Pecka, Ivettę Mimieux, Leslie Caron, Zubina Mehte i wiele innych słynnych i skromnych. Tam grywał w ping ponga z Henrym Millerem, który pomimo swej starczej postury na ogół wygrywał. Henry Miller przybywał w towarzystwie dwóch ślicznych młodych orientalnych dziewczyn i nigdy nie było wiadomo, która była jego żoną, gdyż obydwie otaczały go troskliwością i wyglądały jak bliźniaczki.

Któregoś dnia wczesnym rankiem był świadkiem trzęsienia ziemi niosącego łomot armii czołgów i do tej pory pamięta, że przez parę dni miał za-burzenia błędnika i miał trudności iść po linii prostej, a ponieważ nigdy od alkoholu nie stronił, więc w ciągu tych paru dni padały na niego podejrzenia o intoksykację. Do tego należy nadmienić, że po alkoholu zawsze chodził pro-sto i nie lubił towarzystwa pijanych, zwłaszcza kobiet.Lubił przebywać, malować i spać u Ro-

uż na początku lotu spotkała go niespodzianka. Samolot jak zabawka był rzucany podmu-chami wiatru do góry i na dół,

kołysał się z jednej strony na drugą. Na siedzeniach za nim dziecko zaczęło płakać i ewidentnie zwracać, czym dobroć matki go nakarmiła. Już wylot z Paryża był dość opóźniony i martwił się, że Jurek, który ma go odebrać z lot-niska w Nowym Jorku, będzie zmuszo-ny czekać, diabli wiedzieć jak długo. Z Paryża wypędziły go czerwone sztan-dary wiwatującej gawiedzi, młodych adeptów polityki w tym pamiętnym roku 1968, kiedy wykańczali wielkiego francuskiego patriotę, prezydenta De Gaulle’a, który uratował, choć trochę honor swojego kraju w czasach na-zizmu.- Proszę Państwa - spokojny głos angi-elskiego pilota anonsował - będziemy musieli lądować w Islandii, gdyż wa-runki atmosferyczne nie pozwalają nam na kontynuowanie lotu.

Kochany Louis nie mógł tego przewidzieć. Student psychologii na Sorbonie, przebiegły jak lis z domieszką krwi cygańskiej, lojalny przyjaciel na przestrzeni następnych 44 lat, wymyślił mu fałszywą legitymację studencką, aby kupić bilet o pięćdziesiąt procent taniej i do tego przy okazji zwiedzi Rejkiawik.- Jestem szczęściarz – pomyślał - i nie choruję, pomimo, że nigdy nie byłem żeglarzem.Jurek był na lotnisku i spędził tam całą dobę, gdyż nie opłacało mu się wracać daleko do domu, tym bardziej, że opóźnienie samolotu nie było określone w czasie. Wszystko zależało od Boga wiatrów.Wspominał to samozaparcie Jurka wielokrotnie później, zwłaszcza wó-wczas, kiedy Jurek raptem odszedł przy-padkowo czy samowolnie, tego pewnie nikt nie będzie wiedział już do końca literatury. Znaleziono go martwego w wannie. Nowy Jork przywitał go dobrą pogodą o temperaturze ludzkiego ciała i monumentalnością zapierającą dech w piersiach.- Nie należy porównywać Paryża z Nowym Jorkiem, jest po prostu inny, też wspaniały – myślał.Najpierw owinęła go gościnność Elżbiety, potem przydały się bez-cenne porady Wojtka i w końcu Gibi, wyjeżdżając do Kalifornii oddała mu klucze od swojego skromnego, ale luk-susowego mieszkania po zachodniej stronie, tam gdzie ulica była pełna życia i ruchliwego wdzięku, innego niż Paryż ani gorszego, ani lepszego, innego.Zapraszał go na weekendy do swojego domu w New Canaan inny Jurek, Jurek numer dwa.

Do Los Angeles, jak mówią, wyje-chał uciekając przed zimą, ale myślę, że były inne, ukryte powody, dla

Witold-K (w kącie)

mana w domu w Bel Air, z rozległym widokiem na Los Angeles. Siedzenie w ogrodzie wieczorem w wygodnym fote-lu z kielichem szampana w ręku i patrząc na morze świateł uważał za wielką nagrodę za lata, które były świadkiem cierpień i śmierci.I nagle ta nagroda, ten świat chwilowego szczęścia rozpadł się jakby go dynamit jakiegoś przeznaczenia poślubił. Pewnej nocy roku 1969 przyszli mordercy i zarżnęli niewinnych: ciężarną Sharon, Gibi, Wojtka i innych.

Za oknem przesuwa się pejzaż jak z dzieciństwa, jak Bukowina Tatrzańska. Tamże dziadek kupił mu białego szcze-niaka u Górala, Misiem został nazwany. Szcze-niak nie Góral. Nie łatwo pisać, kiedy wagon trzęsie i jeszcze trudniej będzie odczytać, a potem dwoma palcami wystukiwać w Wordzie, aby tekst oddać na czas: przed dwudzi-estym drugim każdego miesiąca. Pan Waldemar, który oczekuje tego tek-stu, czymkolwiek się nie zajmie jest temu oddany i towarzyszy mu nieodzo-wny w życiu optymizm. Pociąg minął Procho-wice, staroświecka Praga została w tyle, jak urocza babcia, która nie mogła za nami nadążyć. Lau-rie i Wit jak dwoje dzie-ciaków zasnęli ukołysani. Może skończę zanim do-brniemy do Budapesztu. Pociąg niedługo dojedzie do granicy, wolnej od sowieckich żołdaków. Doczekałem się i żal mi jedynie tych, którzy nie doczekali, a których kochałem. Życie jest w jakimś sensie podróżą udekorowaną jak girlan-dami miłością, która jest lekarstwem na wszystko:podane w za dużych dawkach może zabić, ale to zależy od predyspozy-cji pacjenta.

Tyle się zdarzyło tak dawno i zupełnie jak wczoraj. Czas pędzi do przodu, tydzień za tygo-dniem, dzień za dniem, już minęła następna doba. Jeszcze przyjdzie parę dób zaliczyć, za miesiąc przeżyć kolejne urodziny. Coraz trudniej ludziom mówić do zobaczenia i wkładać skarpetki. Cza-sem pytam sam siebie, czy ten, co wylądował w Is-landii to ja, czy ktoś inny, a pociąg kołysze schizo-frenicznie.

Louis – Louis Dupont, dziś znany psycholog w Paryżu.Jurek nr I – Jerzy Kosiński, pisarz. Zmarł w 1991 r.Wojtek - Wojciech Frykowski, zamordowany w 1969 r.

Elżbieta – Elżbieta Czyżewska, aktorka zmarła 2001 r.Jurek nr II – Jerzy Główczewski, najmłodszy pilot RAF-u podczas II wojny światowej.Roman – Roman Polański.Gibi – Abigale Folger, zamordowana (Coffe Folger).Bronek – Bronisław Kaper, kompozytor.Pan Waldemar – Waldemar Tadla, redaktor naczelny „Życia Kolorado”.Sharon Tate – Polańska, aktorka, zamordowana.

Tekst i zdjęcia © WITOLD-K (Wit Leszek Kaczanowski) 2012

robić wszystko, aby tutaj przyjechać. Mój powrót do Polski jest nierealny i bez sensu. Wracając teraz w tej chwili wpakuję się do mieszkania jej rodziców albo mojego brata. I jedni i drudzy po ty-godniu będą mieli nas serdecznie dość.

Planuję wysłać do niej paczkę, ale nie mam czasu iść na zakupy, bo pracu-jemy sześć dni w tygodniu. Wcale się nie uskarżam ani nie narzekam, po prostu nie mam czasu. Jest praca, będą pieniądze, będzie można później zastanowić się co dalej. Teraz jak wszyscy - uważam - trzeba pilnować pracy. Ona może być kluczem do przyszłości.

W Polsce co chwilę Jaruzelski “coś” znosi, Kiszczak oferuje zbuntowanym bilety w jedną stronę czyli emigrację na Zachód, zwalnia z “internatów”. Słucham tego jakbym był daleko, gdzieś na drugim końcu świata. Boże, a to przecież tak blisko. Polska zaczyna mnie coraz mniej interesować, nawet Halina, z którą właściwie nie wiem jak mam już rozmawiać. Zdaje się, że ani Haliny, ani Polski nie zmienię. Nie je-stem wyjątkiem. Czy tak wolno myśleć patriocie…?

Praca na świeżym powietrzu, ciężka ale pierwsza uczciwa praca w życiu – nie tylko dla mnie, lecz dla większości z nas – daje mi wielką satysfakcję. Jedzenie jest za darmo, spanie za darmo. Żadnych rachunków na koszt własny. Cenę za to płacą uwięzieni w Polsce. Im mocniej ich tam tłuką, tym lżej nam tutaj zdaje się żyć. Im głośniej oni tam krzyczą, tym bardziej my jesteśmy tutaj szanowani. Wytworzyła się wręcz jakaś surreal-istyczna paranoja, połączenie krzywdy i szczęścia, dobra i zła, łez i uśmiechu.

Podersdorf, “mała mysia dziura” okazuje się miejscowością pełną uroku i piękna, szczególnie wiosną. Ludzie żyją tutaj jak w bajce, chyba są szczęśliwi i zadowoleni. Czy mogą prosić Boga o lepsze życie? Chyba nie. O co można tu jedynie prosić Boga – to o zdrowie.

W środę otrzymałem pierwsze pieniądze z obozu: 400 szylingów – za to, że jestem azylanem, plus mydło i proszek do prania. Zasiłek przysługuje tylko tym, którzy nie pracują. Ja, jak większość azylantów, pracuję, ale na czarno. Nawet ręka mi nie drgnęła przy liczeniu pieniędzy.

Właścicielka hotelu oświadczyła, że pod koniec maja jej hotel zacznie funkcjonować dla turystów. My nie jesteśmy jej już potrzebni. Możemy wyprowadzić się do obozu lub dokądkolwiek. Co na to władze obo-zowe, które nas do niej skierowały? Nie wiem, ale jej postępowanie według mnie jest bezprawiem. Wysłałem Ada-ma, aby zrobił zwiady i coś wyszukał, przecież takich miejsc jak to jest w tej miejscowości kilkanaście.

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 21

Pamiętnik Adama Lizakowskiego

Zapiski znad Zatoki San Francisco

Adam Lizakowski, odcinek 14

16 kwietnia 1982

Przyszło zawiadomienie z mojej sponsorującej organizacji im. Lwa Tołstoja, abym osobiście stawił się na przesłuchanie w ich siedzibie w Wied-niu. Szybko - nawet nie myślałem, że tak szybko. Kilka tygodni temu złożyłem odpowiednie papiery, myślałem, że odleżą co najmniej kilka miesięcy. Będę ubiegał się o wyjazd do Stanów Zje-dnoczonych, do Kalifornii, do San Fran-cisco. Zawsze marzyłem, aby tam być i zobaczyć na własne oczy to, co tak in-tensywnie pobudzało moją wyobraźnię. Co stanie się z Haliną, nie wiem. Jeszcze jej o tym nie pisałem, boję się nawet o tym głośno myśleć.

W hotelu teraz właściwie tylko się kąpię i śpię, czyli jestem prawdziwym gościem hotelowym. Życie hotelowe przestało mnie interesować, bo ci, z którymi się zaprzyjaźniłem i żyłem teraz, tak jak i ja, mają swoje własne sprawy i zajęcia. Skończyły się wielogodzinne nasiadówki, przelewanie z pustego w próżne. Gołym okiem, zwłaszcza w niedzielę, można zauważyć wiele zmian. Kilkanaście twarzy ubyło, kilka przybyło. Dużo osób pracuje, a ci którzy nie pracują, załatwiają swoje sprawy w Wiedniu lub w obozie w Traiskirchen.

Nikt nie chce tracić czasu na tzw. głupoty. Teraz już wiadomo, że większość z nas do Polski nie powró-ci. Tak jak na samym początku każdy chciał zarobić i wracać do kraju, tak teraz mało kto chce, tzn. chcą tylko już nie za pół roku czy za rok, ale za pięć, może dziesięć lat. Jaruzelski stworzył możliwość pozostania dłużej poza grani-cami Polski na koszt kapitalistów. Wielu z nas to się spodobało. Nadażyła się duża okazja i większość nie przepuści tej szansy. Obecnie nie ma już dylema-tu: emigrować czy nie. Decyzję za nas podjął rząd w Warszawie. Emigrujemy.

23 kwietnia 1982

Wziąłem jeden dzień wolnego z pracy i pojechałem do Wiednia, tym razem, autobusem. Swoim szefom powiedziałem, że chcę mieć dzień wolny, bo jadę załatwiać papiery na wyjazd do Ameryki. Oni bardzo się zdziwili, po co mi Ameryka skoro tutaj mam pracę, do Polski blisko, znam niemiecki, słowem, mam tutaj jak u pana Boga za piecem i jeszcze o Ameryce myślę. Natomiast robotnicy poparli moją decyzję, pow-iedzieli, że tutaj w tej małej, zakichanej Austrii nigdy niczego się nie dorobię, zawsze będę dziadem i będę pracował dla innych. W Ameryce każdy może zostać milionerem, tutaj nie.

W obozie wszystko załatwiłem po swojej myśli. Do mojej organizacji wiele osób się nie zapisuje. Polacy ra-czej zapisują się do katolickiego Caritas gdzie kolejki są tak przerażające, że z wrażenia przewrócić się można. Czeszka

o imieniu Milada, która tam rządzi Po-lakami, gdyby miała sześć rąk, to też by nie dała rady. Moja organizacja prześle papiery do konsulatu amerykańskiego. Spraw papierowych prawie nie było, pytano mnie o to, o co już wszyscy sto razy się pytali. Imię, nazwisko, data i miejsce urodzenia, imiona rodziców, badania lekarskie, etc. Jedynie zdziwie-nie, że chcę jechać do San Francisco, a nie do Chicago, czy Nowego Jorku, jak większość Polaków. Młoda, ładna Polka, która pomagała mi wypełnić wszyst-kie papiery, kręciła głową, że nie chcę jechać do Chicago.

Wiosna, cieplejsze dni, słońce na budowie “wyciska” coraz więcej potu. Księżyc natomiast sprzyja zakochanym“wyciska” miłość w hotelu. Jola wyprowadziła się do Krzysia, teraz mieszka z Ewą i Sławkiem. Coraz większy ruch nad jeziorem, więcej ludzi przyjeżdża na soboty, krzątają się przy łodziach, kręcą się po miasteczku. W barach więcej pięknych kobiet przez co atmosfera staje się coraz przyjemniejsza i grające szafy grają coraz dłużej.

Koleżanka z pokoju w ciąży, kilka in-nych dziewcząt w ciąży, parę małżeństw się rozpadło. Wiele polskich dziewcząt chodzi z Austriakami, którzy przesiadują w naszym hotelu przez całe weekendy. Takie są skutki przeżycia pierwszej zimy w Austrii. Wcale się niczemu nie dziwię. Gdybym tutaj nie był i sam na własnej skórze nie doświadczył tych wszyst-kich stresów i rozdarć wewnętrznych mógłbym się dziwić i wymądrzać. A tak, wydaje mi się, że wszystkich i wszystko rozumiem i rozbite małżeństwa i ciąże pozamałżeńskie, etc.

Powrócił Adam z Niemiec. Jest załamany postawą ojca, który nie chce wracać do Polski, do żony. Ma już narzeczoną, z którą planuje ułożyć sobie życie. Dla niego ucieczka do wolności miała nie tylko znaczenie polityczne, ale i osobiste. Gdyby kochał swoją żonę i dzieci na pewno nie zdecydowałby się na taki krok. Czy można go osądzać, trudno mi powiedzieć. Nie jestem w jego skórze. Szkoda jest mi kolegi, który bardzo przeżywa decyzję ojca. Ojciec, jakby na to nie patrzeć, odrzucił nie ty-lko swoją żonę ale i dzieci, bo dzieci są po stronie matki. Przegrał moim zdaniem podwójnie i podwójnie zapłacił za swój wyjazd. Czy warto było? Chyba nie, ale to mój prywatny punkt widzenia. Synowi dał na drogę kilka marek i kupił kurtkę skórzaną. Adam jest najstarszy w domu, ma młodszego 17- letniego brata i 12-letnią siostrę. Teraz on będzie musiał pracować i pomagać finansowo matce.

30 kwietnia 1982

Jestem tak zapracowany i zajęty, że nie mam czasu ani sił odpisać Halinie, tym bardziej myśleć o Polsce. Halinie dość wyraźnie, uważam, przedstawiłem swój plan. Jeśli chce być ze mną musi

7 maja 1982

Magister strasznie bał się złodziei, kradzieży, włamań, słowem: niepożądanego elementu zagarniającego cudzą własność. Sprawdzał czy okna są domknięte, czy aby nie ma czegoś na balkonie, co mogłoby skusić złodzieja. Sprawdzał dwa razy drzwi, zamki czy klucz z jednego pokoju nie pasuje przypadkiem do drugiego. Tymczasem zgubił wszystkie pieniądze: cały swój skarb, który wywiózł z Polski, plus to, co zdążył już tutaj zarobić. W czarnej rozpaczy podciął sobie żyły. Jak bardzo musi być człowiek zrozpaczony, aby targnąć się na własne życie?

Ewa – mój ideał piękna i wdzięku – porzuciła Sławka dla Adama i, jak mi się wydaje, dla jego gitary. A także dla samej odmiany. Myślałem o niej jak o aniele, tymczasem ona okazała się być normalną kobietą. Normalną, zwykłą kobietą, od której nie można za dużo wymagać. A ja, głupi, myślałem o niej jak o aniele bez skrzydeł. Nie tylko tak o niej myślałem, ale nawet tak ją traktowałem. Adam, który jest fizycznie sto razy brzydszy od Sławka, zdołał ją oczarować – niczym jakiś pół -człowiek, pół - bóg, grający na gitarze. Dźwiękami strun zdobył duszę i ciało kobiety. Plany małżeństwa ze Sławkiem będą musiały zostać przełożone, na kiedy, nikt nie wie, może nawet na zawsze. Zobaczymy jak się dalsze ich losy potoczą. Nie mam do Ewy pretensji za jej zachowanie, ale muszę zmienić swoje wyobrażenie o an-iele w ciele kobiety. A może ona jest fak-tycznie aniołem, tylko że upadłym? Jak to sprawdzić…?

10 maja 1982

Magister puścił farbę – zaczął mówić. Ale trzeba uważnie wsłuchiwać się w to, o czym mówi, bo na duszy jest mu ciężko. Zgubił 600 dolarów, cały dorobek życia. Na moje pytanie – dla-czego zabrał dorobek całego swojego życia w jedną kieszeń i wyjechał pozostawiając żonę i syna na łasce losu – nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć. Widocznie myślał jak większość z nas,zarobi i to dużo zarobi i powróci. Na py-tanie, jakim cudem udało mu się zebrać aż 600 dolarów, mając żonę i dziecko, gdy ja po sprzedaniu całego miesz-kania zebrałem jedynie 80 dolarów, powiedział:– Jestem od ciebie starszy, więc dłużej pracowałem, więcej mogłem odłożyć. Ale to nie jest prawda. Prawdą jest to, że brałem nadgodziny, po 10-12 godzin dziennie. Ale to też nie jest prawdą. Prawda jest taka, że kradłem. Komu-nizm zrobił z nas wszystkich złodziei. Powiedz mi, kto nie kradł?– Ja nie kradłem – odpowiedziałem mu bez wahania.– Nie kradłeś, bo nie miałeś co ukraść. Gdybyś miał, też byś kradł. Gdybyś widział tych bogaczy w obozie, po ogłoszeniu stanu wojen-nego, sprzedających samochody za pół darmo, oddających paserom złoto, przekupujących urzędników admini-stracji obozowej, aby jak najszybciej stąd wyjechać do Ameryki; gdybyś widział tych śpiących ludzi na walizkach z tysiącami dolarów, już nie setkami, ale tysiącami dolarów wywożonych z Pol-ski, po to tylko, aby tutaj, jeszcze więcej zarobić – uświadomiłbyś sobie, że ta-kich dziadów jak ty, tutaj nie spotyka się często.

c.d.n.

Dni Młodzieży, Denver 1984 rok

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 22

Towarzystwo Przyjaciół Fundacji JPII

siódmą rocznicę odejścia bł. Jana Pawła II do Domu Ojca, Towa-rzystwo Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II w Kolorado po raz kole-jny zorganizowało uroczystość Stacji Drogi Krzyżowej w Mother Cabrini Shrine. W tym roku, wspólna modlitwa zgromadziła przed-stawicieli wszystkich organizacji polonijnych w Denver. Tematem

rozważań Stacji były fragmenty zaczerpnięte z nauki Jana Pawła II. Teksty wybrał i zredagował w broszurce pan Szymon Łobocki. Modlitwy przy Stacjach poprowadził proboszcz polskiej parafii pw.św. Józefa i kapelan Fundacji ks. Marek Cieśla TChr. Na zakończenie uroczystości wszyscy zgromadzili się na pod-wieczorek przygotowany przez panie z Fundacji. Pogoda dopisała i podano go na tarasie przyklaszto-rnym.

Stacje Drogi Krzyżowej usytuowane na stromym stoku góry przy klasztorzeMatki Cabrini stwarzają niezapomnianą scenerię do kontemplacji Męki Pańskiej. Cieszy nas, że uroczystość stała się stałą pozycją w kalendarzu wydarzeń polonijnych w Kolorado. Serdecznie dziękuję wszystkim za przybycie, a szczególnie tym, którzy przyczynili się do zorganizowania uroczystości - księdzu Markowi Cieśli, paniom Teresie Descour, Han-nie Altman, Annie Mróz (podwieczorek), panom Szymonowi Łobockiemu (zredagowanie broszu-rki, dobór lektorów), dyr.Stanisławowi Gadzinie (mikrofony), Romanowi Popielakowi (druk kolo-rowych broszurek), harcer-zom, lektorom, członkom Polskiego Klubu, grupy Krakowiaków, uczniom Polskiej Szkoły.

Szczęść Boże,

Barbara Popielak,

prezydent Towarzystwa Przyjaciół Fundacji Jana

Pawła II w Kolorado

Droga Krzyżowaw Mother CabriniBarbara Popielak

an Paweł II kochał młodzież. Z Jego inicjatywy od 1984 roku są organizowane coro-czne spotkania młodych

katolików - Dni Młodzieży. Co kilka lat są to spo-tkania międzynarodowe, w pozostałych latach w Niedzielą Palmową w diecezjach.

W Niedzielę Palmową 1992 roku Jan Paweł II ogłosił, że na miejsce VIII Międzynarodowego Dnia Młodzieży wybrał Denver. Zwrócił się do młodzieży słowami: “Moim życzeniem jest zaproszenie młodzieży ze wszystkich krajów na wspaniały festiwal młodości, którego miejs-cem będzie Denver, szczególnie mam nadzieję spotkać tam wiele młodych ludzi z wielu zakątków kontynentu amerykańskiego. Młodzieży Ameryki i Świata! Chrystus oczekuje was w Den-ver! (...) Podążając za krzyżem piel-grzyma, symbolem Światowego Dnia Młodzieży, będziemy szukać Boga, żeby Go znaleźć w sercu nowoczesnego miasta. Z wielką radością oczekuję tej ważnej manifestacji wiary i młodości. Moim najgłębszym życzeniem jest spot-kanie każdego z was.”

W rok później, w Niedzielę Palmową 1993 roku archidiecezja Denver pod patronatem ówczesnego arcybiskupa J. Francisa Stafforda zorganizowała międzynarodową procesję. Zatrzy-mano ruch w części miasta. Z trzech kościołów wyruszyły pielgrzymki młodzieży, zorganizowane według narodowości. Z katedry Niepokalanego Poczęcia wyruszyła grupa europejsko-amerykańską (USA, Kanada). Procesję prowadził arc. F. Stafford. Towarzyszyli mu Polacy z parafii św. Józefa z polski-mi i papieskimi flagami, obrazem Ma-tki Boskiej Częstochowskiej i polskimi

palmami. Na skrzyżowaniu ulic Califor-nia i 14-tej spotkali się z grupą azjatycką, która wyszła z kościoła Świętego Ducha, tam też dołączyła grupa z kościoła św. Elżbiety - kraje latynoskie i kilkusetna grupa pielgrzymów z Włoch. Wszyscy zebrali się w nowo wybudowanym Con-vention Center na uroczystą Mszę.

Przygotowania do tej manifestacji wiary w mieście Denver trwały rok. Na jednym z zebrań organizacyjnych przedstawiłam polską palmę z bazi, wiosennych kwiatów i pierwszych zielonych gałązek. Palma została zaaprobowana na symbol procesji eu-ropejskiej. Rodzice i dzieci z polskiej szkoły wykonali ponad 200 małych palm, które rozdaliśmy zebranym przed procesją. Duże palmy zostały zrobione na wzór palm wileńskich z akcentami tradycyjnych palm z Lipnicy Murowanej w powiecie bocheńskim. Znane są w Polsce lipnickie procesje w Niedzielę Palmową i konkurs na palmy. Prze-szczepieniem polskiej tradycji na gościnną ziemię amerykańską zajęło się Towarzystwo Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II w Kolorado.

W tym roku, po ogłoszeniu konkursu na palmę wielkanocną przez ks. probo-szcza Marka Cieślę, członkowie Fun-dacji pp. Leszek i Elżbieta Wójtowie przywieźli z Boulder ogromne naręcza dorodnych bazi. Na kilka dni przed Niedzielą Palmową w szkolnej sali ze-brali się uczniowie i rodzice i z zapałem pracowali nad palmami. Cieszy nas, że po dwudziestu latach tradycja polskich palm i procesji zostałaprzywrócona przez naszego nieocenio-nego proboszcza i kapelana Fundacji ks.Marka Cieślę TChr.

Tradycja Niedzieli PalmowejBarbara Popielak

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 24

Polski kościół w Denver

Niedziela Palmowa w Kościele św. Józefa, kwiecień 2012. | Fot: Sylwester Mróz

li Paschalnej odnajdujemy w Jerozo-limie w IV wieku. W tamtych czasach starano się jak najdokładniej odtwarzać sceny z życia Jezusa. Z upływem lat procesje zostały udramatyzowane - w Egipcie na czele niesiono krzyż, w Jero-zolimie biskup reprezentujący Chrystusa wjeżdżał do miasta na osiołku.

W Polsce w Niedzielę Palmową odbywały się w kościołach przedstawie-nia pasyjne. Za czasów króla Zyg-

a początku chciałbym serdecznie podziękować redaktorowi naczelnemu „ŻYCIA KOLORADO”

oraz wszystkim, którzy pomyśleli, iż dobrze byłoby na łamach czasopisma umieścić więcej informacji z życia parafii świętego Józefa w Denver. Ważną rolę odegrał tutaj Wielki Ry-cerz (Grand Knight) Polskiej Rady Rycerzy Kolumba, która zawiązała się ostatnio w naszej parafii, Krzy-sztof Trytek. Dzięki jego staraniom czytacie Państwo te słowa.

Chcę rozpocząć od spojrzenia na najważniejszy Tydzień roku w kościele katolickim. Wielki Tydzień jest już poza nami, ale był szczególny we Wspólno-cie, którą nazywamy Parafią świętego Józefa. Rozpoczął się od Niedzieli Palmowej, która w tym roku była 1 kwietnia. Liturgia Niedzieli Palmowej przeniosła nas do Jerozolimy. Gdy Jezus wjeżdżał do tego miasta zgromadzone tłumy rzucały na drogę płaszcze, gałązki oliwne i palmowe i wołały: „Hosanna Synowi Dawidowemu. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”. Radosną procesję z palmami kończy czytanie Męki Pańskiej. W ten sposób Kościół podkreśla, że triumf Chrystusa i Jego Ofiara są ze sobą nierozerwalnie związane.

Początki świętowania liturgii Niedzie-

Z życia Parafii świętego Józefa

ks. Marek Cieśla TChr

munta III istniały zrzeszenia aktorów-amatorów, którzy w roli Chrystusa, Kajfasza, Piłata, Judasza itp. chodzili po miastach i wioskach i odtwarzali misterium Męki Pańskiej. Zwyczaj święcenia palm pojawił się w Kościele w XI wieku. Palmy w Polsce zastępują często gałązki wierzbowe z baziami. Po ich poświęceniu zatyka się je za krzyże i obrazy, by strzegły domu od nieszczęść i zapewniały błogosławieństwo Boże. Wtykano także palmy na pola, aby Pan

Bóg strzegł zasiewów i plonów przed gradem, suszą i nadmiernym deszczem.Niedzielę Palmową w naszej Wspólno-cie uświetniła obecność Administratora Apostolskiego Archidiecezji Denver. Jest nim do czasu zatwierdzenia przez Papieża nowego Arcybiskupa, biskup James Conley.

Rozpoczęliśmy naszą Liturgię na stopniach plebanii. Krakowiacy grali i śpiewali. Za biskupem w procesji niosąc własnoręcznie zrobione palmy weszliśmy do kościoła. Wzorem wielu miejsc w Polsce i my mieliśmy konkurs na najwyższą palmę. Wygrała palma zrobio-na przez Krzysztofa Trytka. Wspomnieć tu także trzeba palmę zrobioną przez Romka Barteczkę (też Rycerz Kolum-ba), oraz palmę zrobioną przez Szkołę Polską. Były także inne, pięknie zrobi-one, znakomicie prezentujące się palmy. Gratulacje dla wszystkich, którzy je wykonali. Za rok ponownie w Niedzielę Palmową będziemy szli w procesji z własnoręcznie zrobionymi palmami. Już dzisiaj zapraszam.

W czasie Liturgii Niedzieli Palmowej razem z biskupem wspominaliśmy siódmą już rocznicę „odejścia Jana Pawła II do Domu Ojca”. Błogosławiony Jan Paweł II - Wielki, jak o nim mówimy przypomina nam o powołaniu każdego z nas, o naszym wybraniu i odkupieniu przez Chrystusa.

W Wielkim Tygodniu spotykaliśmy się na Liturgii Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty oraz Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. W Wielki Czwartek dziękowaliśmy Bogu za ustanowione przez Chrystusa sakramenty Kapłaństwa i Eucharystii. W liturgii mieliśmy także obrzęd umy-cia nóg a później adorację Pana Jezusa w Ciemnicy. Wielki Piątek to dzień Krzyża. Czytaliśmy z podziałem na role Mękę Pańską według św. Jana. Polecaliśmy Bogu siebie i cały świat, wyrażając w ten sposób pragnienie samego Chrystusa: aby wszyscy byli zbawieni. Szczególnym wydarzeniem liturgii wielkopiątkowej jest adoracja Krzyża. Na wołanie: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”, odpowiadaliśmy: „Pójdźmy z pokłonem”. W Wielki Piątek rozpoczęliśmy wspólnie Nowennę do Bożego Miłosierdzia.

Wielka Sobota była dla nas dniem ciszy i oczekiwania. Tradycją Wie-lkiej Soboty jest poświęcenie pokarmów wielkanocnych: chleba - na pamiątkę tego, którym Jezus nakarmił tłumy na pustyni; mięsa - na pamiątkę baranka paschalnego, którego spożywał Jezus podczas uczty paschalnej z uczniamiw Wieczerniku oraz jajek, które symbolizują nowe życie. Nasze święcenia sprowadziły tłumy gości. Po zapadnięciu zmroku od poświęcenia og-nia, wody rozpoczęliśmy Liturgię Wie-lkiej Soboty.

W Niedzielę o godzinie 6:00 rano od procesji z Grobu do Ołtarza rozpoczęliśmy radosne świętowanie fak-tu, że Jezus Chrystus Zmartwychwstał, że Żyje. Ponieważ cud Zmartwychwsta-nia jakby nie mieści się w jednym dniu, dlatego też Kościół obchodzi Oktawę Wielkiej Nocy - przez osiem dni bez przerwy wciąż powtarza się tę samą

kolor biały i czerwony w podłużnych pasach równoległych, z których górny – biały, dolny zaś – czerwony.” Od 1955 dwa rodzaje flag są w Polsce nazywane „flagą państwową”: flaga biało-czerwona oraz flaga z godłem Polski na białym prostokącie nazywana „flagą państwową z godłem”. Flagę z

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 24

Polskość

Barwami królewskimi Rzeczypospo-litej Obojga Narodów był sztandar złożony z trzech pasów: dwóch czer-wonych umieszczonych w dole i na górze oraz oddzielającym go pasie białym, na których umieszczano zw-ykle czterodzielny Herb Rzeczypospo-litej Obojga Narodów o czerwonym tle zawierający dwa pola przedstawiające białego Orła w koronie, czyli symbol Korony i dwa z wizerunkiem Pogoni – herbu Litwy. Na tarczy sercowej znajdował się najczęściej herb rodowy aktualnie panującego monarchy.

Barwy biała i czerwona zostały uznane za narodowe po raz pierwszy 3 maja 1792. Podczas obchodów pie-rwszej rocznicy uchwalenia Ustawy Rządowej damy wystąpiły wówczasw białych sukniach przepasanych czerwoną wstęgą, a panowie nałożyli na siebie szarfy biało-czerwone. Nawiązano tą manifestacją do heraldy-ki Królestwa Polskiego – Białego Orła na czerwonej tarczy herbowej.

Po odzyskaniu niepodległości ba-rwy i kształt flagi uchwalił Sejm Usta-wodawczy odrodzonej Polski 1 sierpnia 1919. W ustawie podano: „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się

Biało-czerwona<<1

Sebastian Sobieski – Wielki Chorąży sztan-daru Rzeczypospolitej podczas ceremonii w Krakowie w 1605r.| Fot: Wikipedia

POLECAMY portal organizacji POLSKI NETWORK: www.polskinetwork.org Misja Polskiego Networku: Łączymy ludzi, idee, doświadczenie oraz kapitał. Jest nas, Polek i Polaków około 60 milionów. 38 milionów w Polsce i około 21 milionów poza granicami Polski, w ponad stu krajach. My, Polacy mamy szóstą, co do wielkości diasporę na świecie - Polonia stanowi około 35 procent naszego narodu.Powstaliśmy po to, aby działając ponad granicami krajów, w których żyją Polacy zmobilizować, zintegrować i wykorzystać ten rozproszony potencjał.

Integrujemy polskich inwestorów, przedsiębiorców i profesjonalistów na całym świecie. Piękno świata polega między innymi na jego różnorodności. Przyczynia się ona do elastyczności, dynamicznego rozwoju, kreatywności, odradzania się. Stanowi o sile cywilizacji. Uczestnicy networku wspomagają różnorodność poprzez dążenie do zachowania, w globalizującym się i unifikującym kulturowo świecie, swojej polskości i swojego słowiańskiego dziedzictwa.

prawdę, że Chrystus Zmartwychwstał. Ostatnim dniem oktawy jest Biała Niedziela, nazywana obecnie Niedzielą Miłosierdzia Bożego. W ten dzień w Rzy-mie ochrzczeni podczas Wigilii Paschal-nej neofici, odziani w białe szaty poda-rowane im przez gminę chrześcijańską, szli w procesji do kościoła św. Pan-kracego, by tam uczestniczyć w Mszy św. Jan Paweł II ustanowił ten dzień świętem Miłosierdzia Bożego, którego wielką orędowniczką była św. Faustyna Kowalska.

W Niedzielę Miłosierdzia Bożego o godzinie 15:00, na stałe wprowadzamy do naszego kalendarza Mszę świętą w języku angielskim. Zapraszamy wszy-stkich przyjaciół i krewnych i dzielimy się z nimi radością, że mamy w kościele świętego Józefa Relikwie Pierwszego Stopnia Świętej Siostry Faustyny Ko-walskiej. To takie ogólne wspomnienie tego, co już za nami, tego, co przeżywaliśmy w religijnej Wspólnocie w kwietniu 2012.Teraz jeszcze pozostaje mi powiedze-nie tego, co będzie się działo w maju. Życząc Państwu dużo łask Bożych życzę także radości z oglądania kilku zdjęć z parafii Św. Józefa w Denver.

Kościół św. Józefa - Maj 2012

2 maja – Msza św. polska o 19:00 – W pierwszą rocznicę (przypada 1 maja) dziękujemy Bogu za ogłoszenie przez kościół Jana Pawła II błogosławionym.

4 maja – Pierwszy Piątek Miesiąca: spowiedź św. od 18:00 do 18:50. 19:00 – Msza święta, adoracja, spotkanie młodzieży.

6 maja – Pierwsza niedziela miesiąca:10:10 – Różaniec dzieci w kościele10:30 – Msza św.12:00 - Akademia Trzeciego Maja organizowana przez Szkołę Polską.

13 maja – Dzień Matki. 10:10 – Koronka do Bożego MiłosierdziaNa Mszach świętych dziękujemy Bogu za nasze Matki. Modlimy się o Boże łaski dla matek z naszej Wspólnoty.

20 maja – 10:30 - Pierwsza Komu-nia święta.

27 maja – 10:30 – Rocznica Pier-wszej Komunii świętej.

Maj jest miesiącem poświęconym Maryi, Matce Bożej. Po każdej Mszy św. będziemy śpiewali Litanię Loretańską do Matki Bożej. W środy i w soboty, jeśli pogoda pozwoli będziemy robili to przy Grocie. Zapraszam wszystkich serdecznie.www.swietyjozef.org

godłem ustanowiono 1 sierpnia 1919 i początkowo przeznaczono dla polskich poselstw (przedstawicielstw dyploma-tycznych) i konsulatów oraz statków handlowych. W latach 1928-1938 była tylko banderą handlową. Wynikało to z faktu, że flaga biało-czerwona była i jest do dziś jedną z flag Międzynarodowego Kodu sygnałowego używanego do sygnalizacji na morzu (flaga biało-czerwona to flaga „H” oznaczająca (jako sygnał jednoliterowy): „Mam pi-lota na statku”), zatem aby odróżnić od niej polską banderę, dodano godło. Od 1938 ponownie używają jej polskie in-stytucje państwowe za granicą. Dekret z 7 grudnia 1955 potwierdził ten zakres używania flagi, rozszerzając go na lotni-ska cywilne, porty lotnicze oraz polskie samoloty komunikacyjne za granicą. Ustawa z 31 stycznia 1980 rozszerzyła zakres używania flagi także na kapita-naty i bosmanaty portów. Rysunek orła w czerwonym tle na białym pasie flagi zmieniał się wraz z urzędową zmianą godła państwowego, a obecny wzór her-bu pochodzi z 9 lutego 1990.

Znieważenie, niszczenie, uszka-dzanie lub usuwanie Flagi Polski jest występekiem zagrożonym karą grzy-wny, karą ograniczenia wolności albo karą pozbawienia wolności do roku. Art. 137 § 1 Kodeksu Karnego w tym samym zakresie obejmuje ochroną godło, sztan-dar, chorągiew, banderę, flagę lub inny polski znak państwowy. Szanujmy naszą flagę i uczmy szacunku do niej nasze dzieci.

www.polskinetwork.org

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 26

Dzieci w Kolorado

Niedziela Palmowa i konkurs na najwyższą palmę. Między palmami wielka-nocnymi znalazła się również palma reprezentująca naszą szkołę. Miała około16 stóp wysokości, brakowalo nam naprawde niewiele, aby zająć pierwsze miejsce, o co napewno postaramy się w przyszłym roku. Dziękujemy pani Barbarze Popielak z Fundacji Jana Pawla II za ofiarowane bazie i materiały do wykonania palm, jak również tym paniom, które poświęcily swój czas i zdolności artysty-czne, są to: Agnieszka Skrodzka, Anna Szerniot, Zofia Steczko, Elżbieta Kulesza, Anna Głowacki i Katarzyna Fedorowicz. | Fot: EK

Z życia Polskiej SzkołyElżbieta Kulesza

1 kwietnia w Argo Park w okolicy naszej szkoły odbyło się coroczne “Polowanie na Jajka” organizowane przez Komitet Rodzicielski oraz Związek Narodowy Polski - PNA. W tym roku również dołączył się do nas Polski Klub w Denver, za co serdecznie dziękujemy. Pogoda nam dopisała, a dzieci bawiły się na całego. Dziękujemy wszystkim rodzicom za przygotowanie “pot luck”, na Was zawsze można liczyć!

Kilka tygodni temu, Jo-Jo, 13-letni wnuk mojego przyjaciela powiedział mi, że właśnie wyszedł film, który “trzeba zobaczyć”. Film miał tytuł “The Hun-ger Games” (pol. “Igrzyska śmierci”). To była wersja filmowa pierwszego tomu futurystycznej trylogii autorstwa Suzanne Collins i “każdy” (w tym przy-padku “każdy” znaczy w wieku między 12 a 18 lat) - to czyta. On właśnie oglądał sfilmowaną wersję książki i

jego zdaniem to była najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek widział. Parę dni później, podczas wakacji w Connecticut, skontaktowałem się ze znajomą, Magic, i zapytałem ją czy chciałaby iść do kina, właśnie na ten film. Okazało się, że jej 9-letnia córka też była chętna. Ale Mag-ic, będąc zapobiegliwie troskliwą mamą, chciała sama najpierw go zobaczyć. Żadne z nas nie przeczytało którejkol-wiek z książek. Jednakże, kasowe wyni-ki sprzedaży biletów na “The Hunger Games”, pokazywały, że jest to jeden z najlepiej zarabiających filmów, który przyniósł niemal 322 miliony dolarów w kraju i niemal 500 milionów na świecie, od premiery pod koniec marca.

Aby krótko opisać film: jest on mieszanką wielu podobnych tematów i elementów. Jest loteria (“The Lot-tery”- Jackson’a); jest represyjne, su-werenne społeczeństwo oparte na kon-sumpcjonizmie i inżynierii genetycznej (“Brave New World: Huxley’a), jest

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 27

ilka lat temu, moja 16-letnia bratanica i jej przyjaciele zachwycali się serią książek jak to mówili “napisanych

przez mormonkę, o wampirach i wilkołakach”. Zdawać by się mogło, że każda nastolatka w wieku od 12 do17 lat zakochiwała się w kawalerach... którzy mieli po 300 lat. Jeden był wampirem o imieniu Edmund, a drugi wilkołakiem o imieniu Jake. Ten przedział demografi-czny nie tylko ograniczał się do czyta-nia książek z tej serii, ale do oglądania wszystkich wersji filmowych, bijąc w tym rekordy. Ciekawość wzięła nade mną górę. Nie powiem, żeby to była “moja broszka”, ale zanurkowałem w serię “Twilight” autorstwa Stephenie Meyer. W połowie czytania prawie zmieniłem się w 15-letnią dziewczynę. To była walka. Po przeczytaniu książki Anne Rice pt.”Vampire Trilogy” w latach osiemdziesiątych, ta wersja gotyku wydawała się czymś więcej niż sacharyną. Podjąłem świadomą decyzję, że w to nie wchodzę i nie obejrzę filmu. Pogodziłem się z fak-tem, że to nie “moja broszka”, ale jednocześnie podejrzewałem, że os-tatecznie ciekawość weźmie górę nade mną, że ulegnę i w końcu obejrzę filmy na DVD.

Śledzenie ekranizacji najlepszych bestsellerów zawsze stanowiło dla mnie interesujący problem. Nie jest łatwo być obiektywnym. Proces czytania stwarza żywe, umysłowe wizerunki w mojej głowie. To jest wynik powolnego czyta-nia. Bowiem, w książce, strona po stro-nie stwarza projekcję wirtualnego filmu w mojej głowie. Jeśli jest dobrze napisa-na, obrazy wbijają się w moją pamięć. Wskutek tego, gdy książka osadziła w moim mózgu inny od filmowej ekra-nizacji obraz, to doświadczam blokady związanej z moim początkowego wyobrażeniem. Czuję, jak jestem pokrótce odrywany od absorbcji filmu do czasu, dopóki mój umysł nie dopasu-je się do nowych informacji, płynących z ekranu. Nie mogę jednak powiedzieć, że wersja ekranowa nie jest dla mnie przyjemna. W większości przypadków jest; to wszystko naprawdę zależy do filmowców. To jest tak, że po prostu doświadczenie historii książkowej na ekranie nie jest już czystą filmową jakością. To jest jeden z głównych po-wodów, kiedy popularna nowa książka jest zaadaptowana na film, wolę jego oglądanie przed czytaniem książki. Po-mimo, że wielu nie zgadza się z moim podejściem, po prostu jest mi łatwiej uczynić to magiczne podejście w takiej kolejności; od ekranu do druku.

Filmowe recenzje Piotra

The Hunger Gamesreżyseria Gary Ross

motyw “man-hunts-man” (“The Most Dangerous Game” Connell’a); są dzie-ci, które niszczą się nawzajem (“Lord of the Flies” Golding’a); ktoś niele-galnie poluje w lesie z łukiem i strzałą (“Robin Hood”); jest ogólnokrajowe widowisko telewizyjne, gdzie zawod-nicy ubiegają się o względy publiczności (“American Idol”); i w końcu, jest na-jostrzejszy konkurs, gdzie tylko jedna osoba zostaje zwycięzcą (“Survivor”).

Dobrzy faceci są gol-cami, biednie odzianymi, głodnymi mieszkańcami dzielnic zwanych Region-ami. Źli faceci to bogacze, mieszkańcy represyjne-go Kapitolu, którym ni-czego nie brakuje i którzy pozwalają sobie na za wiele. Wątek filmu kształtuje się wokół corocznego konkur-su, gdzie tuzin mężczyzn i tuzin kobiet w wieku od 12 do 18 lat jest wrzuconych na środowiskową scenę, aby wymordować się wza-jemnie. Wśród przemocy są zabójcze, genetycznie skonstruowane osy i dzikie psy dingo, jest zdrada, młodociany romans i his-toria sercowa obejmująca śmierć i pogrzeb jednego z głównych bohaterów. Gdy film się skończył, Magic i ja zgodziliśmy się, że nie był najgorszy, ale wielki też nie był. W sumie wolałbym najpierw przeczytać książkę. Czegoś tu brakowało.

W ciągu ostatniej dekady obserwu-jemy tendencję przerabiania popularnej fikcji na filmy, czego realizacja dzieje się w tempie natychmiastowym. Dla wielu pisarzy, umowa filmowa, a nie sama książka wydaje się być głównym celem. Czasami wyniki są nawet do-bre. Produkcja studia “Yellow Bird” pt. „Dziewczyna ze Smokiem - Millenium Trilogy” była świetną interpretacją tej fikcji, podobnie jak wersja „Sony Pic-tures American”. Oba filmy bronią się swoją jakością.

Z drugiej strony, niektóre odcinki Har-ry Pottera najwyraźniej zakładały, że ich publiczność zna gruntownie książki do tego stopnia, że wiele elementów mogło być poświęconych pogoni za sensacją, jakiej dostarczają efekty specjalne. Nie-stety, wersja “Lionsgate” filmu “The Hunger Game” wydaje się skłaniać ku tej kategorii, co jest zadziwiające, ponieważ autorka Suzanne Collins

Piotr Gzowski

współpracowała z reżyserem, Garym Ross’em, przy scenariuszu.

Po tym jak zobaczyłem ten film, sięgnąłem po powieść. Ma ona coś z pastiszu fikcji bardziej znajomej dla mo-jej generacji. Niemniej, jest to całkiem dobra historia, opowiedziana w pier-wszej osobie przez Katniss, młodą kobietę, która walczy by utrzymywać przy życiu rodzinę w przytłaczających okolicznościach. Poprzez jej narrację, dowiadujemy się istotnych szczegółów z jej związku z matką, zmarłym ojcem, jej młodszą siostrą, i powracających bohaterów z tzw. Dystryktu 12, czyli wszystkich ważnych elementów, które wpłynęły na jej decyzję zgłoszenia się na ochotnika do walki.

Ponadto, poprzez jej młode oczy widzimy subiektywną migawkę polityki tego futurystycznego świata nazwanego Panem. Historia ta czyta się jak odno-wiona wersja mitu o Tezeuszu i Mino-taurze opowiedziana z żeńskiego punktu widzenia. (Collins sama przyznaje, że grecki mit był podstawą do tej historii w ramach pomysłu zainspirowanego starożytnymi gladiatorskimi walkami). Filmowi nie udaje się uchwycić tej subtelności. Za to, opiera się na pogoni za sensacją, jakie dają walki i dwu-wymiarowo przedstawia klasę panującej i pracujące dla niej media.

Jestem daleki, drogi Czytelniku, aby namawiać Cię do zbojkotowania tego filmu. Przeciwnie, jak najbardziej, zobacz go. Wspomniałem poprzednio, to nie jest zły film. Jennifer Lawrence, (która również była nominowana do Oscar za rolę w “Winter Bone”) gra świetnie, jako Katniss Everdeen, podob-nie robi reszta osady. Historia ta zawiera jakąś alegoryczną wartość, która daje widzowi naukę. Boję się, jednakże, że te wysiłki niestety zostaną ujarzmione przez współczesny marketing, który wykorzysta gladiatorski element do bólu. Przewiduję całą masę gier wideo na podstawie książki. Facebook już przedstawił jedną prymitywną wersję, a nowe strony internetowe ukazują się codziennie. Rozważając tak, może, obserwacja Suzanne Collins naszego przyszłego społeczeństwa jest trafna. Może jesteśmy faktycznie tak rozpiesz-czeni, znudzeni stadem aktorów grających kobiece role, rywalizujących o najlepszy strój w Choreographer’s Ball, jesteśmy jak społeczeństwo Marii Antoniny, dyktujące tym mniej szczęśliwym, że jeśli nie mają chleba, to powinni „jeść ciasto”, społeczeństwo, które opiera się tylko na buncie. Mie-jmy nadzieję, że sukces komercyjny książek nie opiera się na takim samym wskaźniku jak sukces komercyjny filmu, którym w tym przypadku jest przemoc. Wolałbym myśleć, że nie. (A propos, Magic zdecydowanie stwierdziła, że nie zgadza się żeby ten film zobaczyła jej 9-letnia córka).

Naturalnie, jak zawsze, to tylko moja opinia. Zobacz film i osądź sam(a).

Tłumaczyła: K. Hypsher

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 28

W zdrowym ciele, zdrowy duch

yjemy w pędzącym, stech-nologizowanym, zgloba-lizowanym świecie, który obok oczywistych wygód

i korzyści komplikuje nam życie i przyprawia o wiele stresów. Dbałość o nasze zdrowie, zarówno psychiczne jak i fizyczne w dużej mierze zależy od naszego powrotu do natury i uproszczeniu stylu życia. W czasach kryzysu i nie tylko (miejmy nadzieję, że ten kryzys wreszcie minie) warto poszukać nowych, całkowicie nieodpłatnie dostępnych możliwości korzystania z zasobów życia.

Żyć powietrzem czyli moc światła

Prahlad Djani 83-letni indy-jski jogin żyje p o w i e t r z e m . Ponoć nie miał nic w ustach od momentu, gdy skończył 7 lat. Naukowcy z India’s De-fence Institute of Physiology & Allied Sci-ence postanow-

ili przeprowadzić próbę obserwacji niezwykłego Hindusa w warunkach laboratoryjnych. Kolejne dni tes-tów przyniosły zaskakujące rezultaty. Prahlad Djani nie tylko nie wykazywał najmniejszych oznak zmęczenia czy odwodnienia, ale także nie zmieniała się jego waga, co jest naprawdę niewytłumaczalne.- Jeśli Djani nie pobiera energii do życia z wody bądź pokarmu, musi ją czerpać z innego źródła, takiego jak np. światło - powiedział dr Sudhir Shah, członek zespołu badaczy.Czy to możliwe, czy to fenomen, czy kolejna tania afera wywołana przed me-dia?

Przypadek jogina zwany jest au-totrofem. Autotrof to organizm, który nie potrzebuje związków organicznych, jako pokarmu i zawartej w nich energii, a substancje odżywcze czerpie z innych źródeł. Większość roślin to autotrofy. Wykorzystują energię słoneczną, wodę i kilka związków nieorganicznych do budowy swojego ciała. Ludzie są heterotrofami gdyż potrzebujemy do życia źródła materii organicznej i za-wartej w niej energii. W Rosji pewna dziewczyna zdecydowała, ze zosta-nie autotrofem. W tym celu najpi-erw zrezygnowała z jedzenia mięsa i została wegetarianką. Potem przestała przyjmować jakąkolwiek żywność i pić wodę. Od kilku lat jest pod obserwacją

Bezpłatne dobrodziejstwatakże dla Ciebie

lekarzy i naukowców. Jej organizm radzi sobie jednak doskonale i funkcjonuje normalnie mimo braku jedzenia.

Wydaje się, że wielu zwolenników tego “stylu życia” podpiera się tradycją Wschodu lub wywodzi się z hinduizmu, gdzie wierzy się, iż człowiek przede wszystkim odżywia się energią, zwaną “praną”, która pochodzi głównie z pow-ietrza. Energię tę pobieramy w trakcie oddychania. Czyli powietrze staje się pożywieniem. Następnym źródłem en-ergii jest woda i warzywa. Ci, którzy próbują wytłumaczyć to zjawisko twierdzą, że organizmy niektórych ludzi są w stanie wykazać cechy au-totrofizmu, czyli wytworzyć niezbędne do życia związki z energii pranicznej przyjmowanej podczas oddychania. Można też wysnuć, że do tego typu funkcjonowania potrzebne jest niemal duchowe nastawienie czy też rodzaj wi-ary. Metoda odżywiania się światłem jest opisywana przez inne osoby, które w ubiegłych wiekach osiągnęły zaskakujące rezultaty w doskonaleniu się poprzez medytację. Dotyczyło to także kilku chrześcijańskich świętych.

Czy można uwierzyć, że powietrze może być jak manna z nieba? Oczy-wistym faktem jest, że z pewnością klimat i pora roku, w jakim żyje człowiek ma wpływ na jego po-trzeby żywnościowe, ale czy to fakty-cznie możliwe, żyć tylko powietrzem?Z jednej strony to rozwiązałoby wiele problemów współczesnego świata, gdzie miliony ludzi żyje na skraju głodu. Z drugiej strony pozbawiłoby to wielką część ludzkości pracy związanej z produkcją żywności. Z trzeciej strony, przyjąć taki styl życia, pozbawilibyśmy się jednej z największych przyjemności, jaką jest celebracja biesiadowania i związanego z nim rozkoszowania się jadłem. Każda kultura czy społeczność ludzka wypracowała przez wieki sztukę kulinarną, gdzie rodzinne spotkania, czy święta to okazje do spożycia najlep-szych potraw. Raczej trudno byłoby z tych przyjemności zrezygnować, ale spróbować zawsze można.

Runner’s High - naprzeciw depresji

Kto nie spróbował, ten nie uwi-erzy ile euforii i poczucia szczęścia może dać wysiłek fizyczny. Mowa tutaj o euforii biegacza, czyli runner’s high, który jest fenomenem stanu eu-forycznego, pojawiający się podczas biegu długodystansowego lub innej długotrwałej aktywności fizycznej, powodujący zwiększoną odporność na ból i zmęczenie. Teoria euforii biega-cza pojawiła się w latach 70. w USA na fali rosnącego entuzjazmu dla biegania, kiedy odkryto receptory opioidowe μ w mózgu.

Szeroko opisywanym w literaturze powodem wystąpienia stanu euforii biegacza jest produkcja endorfin. Aby to wyjaśnić potrzeba odrobiny nauki. Zgodnie z tym poglądem endorfiny są wydzielane w mózgu ćwiczącej oso-by podczas długotrwałego, ciągłego wysiłku fizycznego z intensywnością na poziomie od umiarkowanego do wyso-kiego, kiedy oddychanie jest utrudnione. Moment wystąpienia efektu odpowiada czasowi, po którym mięśnie zużywają cały glikogen w nich zmagazynowany. Po upływie ok. 45-60 minut podczas wysiłku następuje moment przejścia z oddychania aerobowego na anaerobowe (próg anaerobowy), kiedy to pow-staje tzw. dług tlenowy. Niedotlenienie wywołuje stres organizmu, co z kolei

może powodować silne wydzielanie en-dorfin. Podczas krótszych, intensywnych ćwiczeń również są wydzielane endor-finy, jednakże w ilościach niemierza-lnych, uwolnienie endorfin przygotowu-je organizm na dalszy wysiłek fizyczny.

Produkcja endorfin wywołuje emocjonalną reakcję na stres, objawiającą się poprawą nastroju oraz zwiększeniem wytrzymałości i odporności organizmu na ból, co umożliwia dalszy wysiłek, który w nor-malnych warunkach nie mógłby być kontynuowany. Zjawisko to jest opi-sywane przez biegaczy, jako przejęcie

przez umysł kontroli nad ciałem. En-dorfiny oddziałują silnie na receptory μ (są ich agonistami), których pobudzanie wywołuje stany euforyczne. Aktywność fizyczna, podczas której może wystąpić stan euforyczny obejmuje nie tylko bie-ganie, ale również pływanie, narciarstwo biegowe, wioślarstwo długodystansowe, jazdę na rowerze, podnoszenie ciężarów, kulturystykę, aerobik, czy gry zespołowe takie jak koszykówka albo piłka nożna.

Według niektórych fizjologów, bie-gacze długodystansowi to “endogenni morfiniści” uzależnieni fizjologicznie od biegania i to właśnie maratończycy są grupą gdzie fenomen euforii występuje najczęściej. Sugeruje się również, że może on być główną przyczyną up-rawiania biegów długodystansowych. Znane są także przypadki uzależnienia od wysiłku fizycznego, powodującego szkody fizyczne i psychiczne. Jak ze wszystkim - także w sporcie należy zachować zdrowy rozsądek.

Co ciekawe, także wśród himala-istów, czy alpinistów, występuje efekt eu-forii wysokościowej, do której dochodzi na skutek niedotlenienia mózgu na dużej wysokości. Według niepotwierdzonej jeszcze teorii niedobór tlenu podczas wspinaczki wywołuje stres organizmu, który w odpowiedzi na niego wytwarza w płynie mózgowo-rdzeniowym endor-finy. Himalaiści opisują przypadki eu-forii wśród wspinaczy, objawiające się porzucaniem elementów sprzętu i ubi-oru, dziwnym zachowaniem czy halucy-nacjami.

W ostatnich latach pojawiły się doniesienia, które zrywają związek fenomenu euforii biegacza z endorfina-mi. Badania prowadzone w 2001 r. przez badaczy brytyjskiego Nottingham Trent University sugerują, że za fenomen eu-forii biegacza odpowiedzialna jest feny-loetyloamina (PEA), naturalnie produ-kowana przez ciało, spokrewniona z amfetaminą. Badacze donoszą, że umi-arkowane ćwiczenia podnoszą poziom fenyloetyloaminy u większości ludzi. Osoby cierpiące na depresję mają niski poziom fenyloetyloaminy i to tłumaczy, dlaczego aktywność fizyczna jest natu-ralnym środkiem antydepresyjnym. Po podaniu fenyloetyloaminy u większości chorych na depresję następuje szybka doraźna poprawa nastroju (w ciągu około pół godziny).

Badania poziomu fenyloetyloaminy wykonano u 20 mężczyzn dzień po dniu, w którym nie wykonywano ćwiczeń i dzień po dniu, w którym ćwiczono z umiarkowaną intensywnością (30 minut, 70% tętna maksymalnego). U wszystkich badanych stwierdzono podwyższony poziom PEA, a u osób, które ćwiczyły najintensywniej był on najwyższy.

Badacze podkreślają, że otrzymane wyniki nie przekreślają całkowicie związku fenomenu euforii biegacza z endorfinami. Ich zdaniem endorfiny nie penetrują mózgu tak łatwo jak fenylo-etyloamina, jednakże aktywność fizy-czna może oddziaływać chemicznie na mózg jednocześnie w różnoraki sposób poprzez różne endogenne substancje psychoaktywne, zależnie od indywidu-alnych cech danego organizmu.

Najlepiej - spróbuj! To nic nie kosztuje.

Biegać każdy może!

Produkcja endorfin wywołana wysiłkiem fizycznym wywołuje emocjonalną reakcję na stres, objawiającą się poprawą nastroju oraz zwiększeniem wytrzymałości i odporności organizmu na ból, co umożliwia dalszy wysiłek, który w normalnych warunkach nie mógłby być kontynuowany. Zjawisko to jest opisywane przez biegaczy, jako przejęcie przez umysł kontroli nad ciałem. Endorfiny oddziałują silnie na receptory μ, których pobudzanie wywołuje stany euforyczne.

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 29

Historia polskiej emigracji

rzedstawiciele środowisk niepodległościowych zaró-wno z Kraju jak i z Zagranicy nie zostali beneficjentami

tej transformacji . Emigracji odebrano nawet bierne prawo wyborcze na 5 lat w wyborach do Parlamentu III RP. Za-tem, przyjecie przez wyselekcjonowaną opozycę, warunków zmian polityczno-społeczno-gospodarczych, właściwie przygotowanych przez komunistyczną stronę przy „okrągłym stole”, uniemożliwiło przekazanie władzy i panowania Narodowi Polskiemu w latach 1989-1990. Władza i pan-owanie pozostała w rękach grup interesu politycznego i gospodarczego ukształtowanych w drodze porozumi-enia się komunistów zmieniających ideologię z komunistycznej na kapitalistyczną, z siłami nowej libera-lnej demokracji, dla której idee pol-skiego dziedzictwa narodowego i emi-

gracji niepodległościowej były raczej przeszkodą niż pomocą w wyznaczaniu nowych kierunków rozwoju Polski.Patriotyczne polskie siły nigdy tak naprawdę po 1989r nie miały szans na powrót do gospodarki narodowej jak i na polską scenę polityczną. Partyjna proporcjonalna ordynacja wyborcza obowiązująca dziś w Polsce utrwala patologię polityczne – tzw. partyjniactwo, oraz blokuje dopływ świeżych, wykształconych, doświadczonych, młodych sił na polską scenę polityczną.W naszej polskiej sytuacji narodowej, gdzie jedna trzecia narodu mieszka zagranica, reprezentacja emigracji w Polskim Parlamencie, na poziome klubu jest koniecznością. Wielkie sukcesy Polski to członkowstwo w NATO /1999r/ oraz Unii Europejskiej /2004r/, oraz inny już wygląd Polski, który jest wyni-kiem zmiany systemu gospodarczego

z fikcyjnej komunistycznej gospo-darki tzw. centralnego planowania na realną gospodarkę wolnego rynku przy pracowitości, inicjatywie i przedsiębiorczości Polaków.Czy Polska wykorzystała i przeprowadziła te zmiany po 1989r najlepiej jak to było możliwe, to będzie przez długie, długie lata przedmiotem poważnych dyskusji historyków, poli-tologów, socjologów społecznych. Kto właściwie tymi zmianami polityczno-gospodarczymi u nas kierował? Jak wykorzystano doświadczenie emi-gracji niepodległościowej? Jaka jest dziś prawdziwa wykładnia i definicja niepodległości narodu, państwa w tak zmieniającej się szybko Europie i świecie?Wydaje się, że moje pokolenie wy-chowane w duchu niepodległościowym zna odpowiedzi na te pytania. Nie są to odpowiedzi zgodne z dzisiejszą

poprawnością polityczną głoszoną przez rządzących w IIIRP . Wychodzę jednak z założenia, że tylko prawda jest ciekawa. Historię niech piszą historycy w oparciu o fakty, dokumenty, zezna-nia świadków, a nie politycy. Dziś /2009r/, żyje jeszcze miliony światków tamtych wydarzeń, dlatego trzymajmy się prawdy historycznej i faktów. Piszę te uwagi na tle niezrozumiałej dla mnie ostatnio krytyki działalności Instytutu Pamięci Narodowej przez prominent-nych polityków IIIRP. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w demokra-tycznym państwie.

Literatura:

• Polish American Congress. 1944-1994 Half a century of service to Poland and Polonia.

• The Polish American Congress in action.

• Historia Związku Narodowego Pol-skiego – St. Osada Chicago, 1957.

• Polska–DwaŚwiatyKrajiPolonia, UKSW Warszawa 2009r – W.W.Golebiewski

• Sekcja III, s256-288 „ZwiązekNarodowyPolskiPNAorazKon-gresPoloniiAmerykańskiejwżyciuPolaków w Ameryce”.

• Kazimierz Michalczyk „PO-MOST”- ruch społeczno-polityczny, blog internetowy Google-2009r.

Polska Emigracja Niepodległościowa

w USA w latach 1944-1990Walter Wiesław Gołębiewski - prezes Światowej Rady Badań nad Polonią

cz.7

Czysta woda,

zdrowia dodaZbigniew Żelazny

• ok. 120 mln ludzi w USA używa złe przygotowaną wodę ze względu na wiele niedociągnięć w systemach jej uzda-tniania • chlor jest łatwo przyswajalny przez organizm np. podczas kąpieli. Swego czasu w Holandii ograniczono zajęcia z pływania ze względu na stwierdzone negatywne oddziaływanie chloru na układ oddechowy• miliony Amerykanów zapada na różne choroby od dolegliwości żołądkowych po choroby nowotworowe pijąc i używając do kąpieli „czystej” wody z kranu

Jednym z rozwiązań tego problemu jest użycie filtrów do wody. Jest ich cała masa. Od filtrów montowanych w dzbankach, na kranach czy w lodówkach do systemów filtracji wody dla całego budynku. Ten ostatni jest najdroższym, ale także najbardziej efektywnym. Nie tylko filtruje wodę z prawie wszystkich zanieczyszczeń biologicznych i che-micznych, to dodatkowo zmiękcza ją bez użycia soli. Dual Action Water System spełnia powyższe warunki. Jest objęty długą gwarancją i zapewnia satysfakcję z jego użytkowania.

Tym zaś, którzy potrzebują tylko zmiękczenia tzw. twardej wody zaleca

owyższy tytuł jest staropol-skim przysłowiem i wielką mądrością, którą poznali już przed wiekami nasi przod-

kowie. Przodkowie, którzy korzystali naprawdę z czystej, często źródlanej wody.

Nie zawsze zastanawiamy się, jaką wodę pijemy, często zapominając, że stanowi ona około 80% naszego ciała i flirtuje nasze organizmy z różnych zanieczyszczeń. W związku z powyższym powinna być ona jak najwyższej jakości. I teraz chwila re-fleksji nad tym, co pijemy. Pijemy i kąpiemy się w wodzie zazwyczaj chlorowanej. Chlor jest nieodzowny do zabicia chorobotwórczych bakterii i drobnoustrojów w wodociągach czy basenach. Do tego dochodzą różne wtrącenia w postaci metali ciężkich, związków siarki, pestycydów, arsenu pochodzące z odpadów przemysłowych i rolniczych. „Obce ciała” w wodzie przyczyniają się do powstawania wielu chorób. Potwierdzają to bada-nia naukowe, które tak oto można skonkludować:

• ryzyko rozwoju raka jest o 90% większe u ludzi używających wody chlorowanej

się urządzenia najnowszej generacji, które nie tylko zmiękczają, nie tylko nie potrzebują użycia soli, ale dzięki zaawa-nsowanej elektronice nie pozbawiają jej ważnych minerałów, takich jak, wapń czy magnez. Wielką zaletą tych urządzeń jest ich bezobsługowe działanie i bardzo łatwy montaż oraz działanie zmiękczające przez całą dobę, a nie tylko podczas przepływu wody. Urządzenie usuwa także stary kamień z rur i urządzeń.

Natychmiastowym efektem ich działania są czyste rury, czyste grzałki wodnych urządzeń grzewczych, mniejsze zużycie detergentów do pra-nia, co implikuje oszczędność kilkuset dolarów rocznie w zużyciu urządzeń i energii w przeciętnym domu. Jednym z takich urządzeń jest HydroCare.

Zachęcam do analizy swoich za-kupów pod kątem poprawy zdrowia swego i swoich najbliższych, zwłaszcza dzieci. Czyż nie jest bardziej istotna czysta woda niż wiele artykułów, na które wydajemy pieniądze? Jeśli się rozejrzymy wokół nas zauważymy wiele przedmiotów zbędnych, kupionych pod wpływem impulsu, czy mody, a nie dostrzegamy problemu wody, którą pi-jemy, piją nasze dzieci i kąpiemy w niej nie tylko siebie, ale i niemowlęta.

Dla zainteresowanych są dostępne prezentacje wykonywane na życzenie w Państwa domach. Kontakt tel. 646.462.9568

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 30

Rozerwij się

Osoby urodzone w znaku Byka są spoko-jne, cierpliwe, opanowane. Cenią sobie systematyczny i uporządkowany tryb życia. Twardo stąpają po ziemi, są osadzone w ziemskiej rzeczywistości. Mają silną potrzebę bezpieczeństwa emocjonalnego i mate-rialnego i dlatego nie lubią zmian, wyborów dokonują ostrożnie biorąc pod uwagę własne dobro, a wybory te są zwykle konserwatywne. Uparcie trwają przy swoim stanowisku, czasami ich upór staje się zupełnie nieuzasadniony. Działają stanowczo i konsekwentnie, powoli i rozważnie. Zwykle uprawiają jakiś rodzaj sztuki lub rzemiosła artystycznego, lubią kolekcjonować piękne przedmioty, płyty, itp. Często są obdarzone tale-ntem artystycznym. Szkody może im

Krzyżówka Życia KoloradoKAWAŁY...piekło-niebo

Pewna bardzo wierząca kobieta wybrała się w podróż samolotem. A że bardzo się bała, całą drogę czytała Biblię. Siedział koło niej ateista i widząc jej zaangażowanie, zapytał: - Chyba nie wierzy Pani w to, co piszą w tej książce? - Ależ wierzę, przecież to Biblia! - A co Pani powie o tym człowieku połkniętym przez wieloryba? - O Jonaszu? Wierzę we wszystko, przecież to jest w Biblii! - Nie wierzy chyba Pani, że przeżył coś takiego? - Cóż, zapytam go w niebie. - A jeśli go nie będzie w niebie? - Wtedy Pan go zapyta

Na lekcji religii katecheta pyta dzieci: - Dzieci jak miał na imię Św. Józef? Zgłasza sie Jasiu: - Pośpiech! - Jak to Jasiu - Pośpiech? - pyta ka-techeta. - No bo w Bibli było napisane, że Maryja z Pośpiechem udała się do Betlejem.

Człowiek umiera. Widzi niebo, a tam ludzie modlący się cały czas. Widzi piekło, a tam zabawa, imprezy itp. Św. Piotr się go zapytał gdzie chce iść. On powiedział, że do piekła, więc Św.Piotr mówi do diabła: - Kolejny do ciebie. Diabeł zaprowadza człowieka do małej klatki i go zamyka. Człowiek się pyta: - Jak to przecież miały być imprezy itp. - Mamy dobrą kampanię reklamową.

Ksiądz na mszy świętej mówi: - Małżeństwo to niczym spotkanie dwóch statków na morzu życia.... W tym czasie jeden z parafianin myśli: - Więc, już rozumiem, trafiłem na okręt wojenny.

Na lekcji religii ksiądz pyta: - Jasiu, gdzie mieszka Pan Bóg? - U nas w łazience. - Jasiu, co ty mówisz? Dlaczego?! - Bo codziennie rano mama wali do drzwi i krzyczy: “Boże, jeszcze tam jesteś?”

- Co trzeba zrobić, żeby iść do nieba? - pyta ksiądz na lekcji religii. Dzieci kolejno odpowiadają: - Trzeba pomagać rodzicom! - ... być dobrym! - ... chodzić do kościoła! A Jasiu woła: - Trzeba umrzeć!

Umarł producent broni i poszedł do nieba. - Witaj dobry człowieku. Czy zrobiłeś w życiu coś złego? - pyta Pan Bóg - Broń Boże

W szkole na lekcji religii ksiądz mówi do dzieci: - Narysujcie dzieci aniołka. Wszyscy rysują aniołki z dwoma skrzydłami, a Jasio z trzema. - Jasiu, widziałeś aniołka z trzema skrzydełkami? - pyta ksiądz. - A ksiądz widział z dwoma?

Katechetka do Jasia na lekcji religii: - Powiedz mi, mój chłopcze, kto wszystko widzi, wszystko słyszy i wszystko wie? - Nasza sąsiadka!

Ksiądz jedzie do chorego. Zatrzymuje go policjant:- Bez świateł ? Mandat 50 złotych! - Synu, jadę do chorego z Panem Bo-giem. - Co! We dwóch na rowerze? 100 złotych! Ksiądz płaci, odjeżdża i myśli: “Jakie to szczęście, że nie wiedział, że Bóg jest w trzech osobach”.

Idzie sobie chrześcijanin przez dżunglę, widzi lwa. Zaczyna się modlić: - Boże spraw aby ten lew miał chrześcijańskie zamiary! A lew: - Boże pobłogosław ten posiłek!

BYK

21 kwiecień – 20 maj

W gwiazdachprzynieść upór i sztywne stanowisko, rezygnacja z koniecznych nierzadko zmian. Mają skłonność do lenistwa i wygodnictwa oraz przyziemnego materializmu. Są zachowawcze i trudno im się dostosować do zmieniającego się świata. Mogą też być skąpe, zabo-rcze, mogą traktować swoich bliskich

jak własność. Dobrze się czują w zawodach związanych z ziemią, nieruchomościami, bankowością, finansami. Mogą osiągać sukcesy w różnych dziedzinach sztuki.

Byk w miłości

Kończy się okres ciepłego i spokojnego bycia tylko we dwoje w domowym zaciszu. Teraz Byki, które są w stałych związkach będą musiały się pogodzić z tym, że do ich partnerskiego świata zagości mnóstwo nowych wrażeń. Możliwe, że okoliczności zewnętrzne

zmuszą Was do otworzenia się na to, co było do tej pory przez Ciebie Byku unikane. Uważaj na nieporozumienia i niedomówienia, które mogą Was skłócić. W tym czasie Wenus tworzy kwadraturę z Neptunem i nic nie będzie takie jakie by się wydawało. Najlepiej zrobisz wykorzystując ten mglisty czar wybierając się ze swoją drugą połówką na film do kina, lub dobry spektakl do teatru, w innym wypadku ten aspekt może spowodować, że byle drobiazg urośnie do rangi wielkiego problemu. Pilnuj dat i godziny spotkania, bo z powodu niedopatrzenia możecie się zrozumieć całkiem inaczej. Byki, które są samotne będą mieć w maju niepowtarzalną okazję do wejścia w całkiem nowe towarzystwo, w którym na pewno znajdą coś dla siebie. Nie przegapcie szansy! Kolejne ważne dla Twojego serca dni w tym miesiącu to 8 i 9 maj. Kwadratura Wenus i Marsa oraz sekstyl Wenus i Urana przyniesie Ci ekscytację i nagłe zmiany planów. Niebezpiecznie dla układów partner-skich 13 maja! W tym dniu będziecie testować swoją miłość.

ŻYCIE Kolorado | www.zycie-kolorado.com | Maj/May 2012 31

Ugotuj coś dobrego!

Niezwykle istotnym czynni-kiem przemawiającym za potrzebą zwiększenia spożycia roślin strą- czkowych jest fakt, że skutecznie przeciwdziałają one powstawaniu chorób cywilizacyjnych, zwłaszcza no-wotworów. Poza tym należy wiedzieć, że zawierają spore ilości witamin, głównie grupy B, oraz soli mineralnych dostarczających, makro i mikroele-mentów, czy aminokwasów. Wielu z nas unika grochu jak ognia z powodu sen-sacji trawiennych po jego spożyciu. Nie należy się tym zbytnio przejmować, gdyż umiejętne gotowanie grochu pozwala na zredu-kowanie ilości gazów. Trzeba zalać suche na-siona wrzącą wodą w pro-porcji 1:4 (nasiona: woda) i pozostawieniu w pokojowej temperaturze na około trzy godziny. Podczas moczenia nasiona miękną a duża część niekorzystnych cukrów zostaje rozpuszczona w wodzie, którą należy odlać. Odlanie wody użytej do gotowania powoduje dalsze usunięcie gazotwórczych cukrów. Ponadto stoso-wanie przypraw ziołowych (czosnek, majeranek, itd.), także ograniczają działanie gazo twórcze pokarmów.

Gorąco zachęcam, aby od czasu do czasu zastąpić kotlet schabowy delika-tnym kotletem z mielonej fasoli lub pyszną fasolką po bretońsku. Smaczne i zdrowe są też różnorakie sałatki, w których fasolę łączymy z cebulą, szczy-piorkiem, sałatą, papryką lub kapustą. Istnieje wiele rodzajów grochu, fasoli czy soczewicy, o wielu kolorach i rozmiarach. Rozejrzyjcie się w sklepach przy okazji następnych zakupów. War-to kupować suche nasiona strączkowe, nie w puszkach, gdzie tracą swoje wartości odżywcze. Najlepiej mieć w domu zapas suchej fasoli, soczewicy, grochu, soi czy cieciorki, aby móc po nią sięgnąć w każdej chwili.

PS. Jeszcze coś: wodę z moczenia i gotowania fasoli możemy użyć do robie-nia okładów kosmetycznych - traktować, jako tonik do skóry. Zawarte w niej witaminy i mikroelementy poprawią wygląd cery.

Jak gotować fasolę, groch i soczewicę?Ziarna należy namoczyć w zimnej wodzie na kilka godzin, a następnie ugotować w tej samej wodzie, w której się moczyły, bo dzięki temu zachowuje się wszystkie składniki. Soczewicy moczyć nie potrzeba, ale jeśli chce się ją rozgotować, to dobrze zalać ją wrzątkiem i odstawić do namoczenia na ok. 1 godz. Sól należy dodawać pod koniec gotowania - gdy nasiona są już miękkie. Aby przyspieszyć gotowanie można nasiona gotować w małej ilości wody, co jakiś czas dolewając wody zimnej. Innym sposobem jest gotowanie w szybkowarze albo w żeliwnym garnku z ciężką pokrywą. Aby obniżyć „gazotwórcze” właściwości roślin strączkowych należy przez pierwsze 20 min. gotować je bez przykrycia, a pod koniec gotowania dodać cząber. Ponadto do przygotowywanych potraw oprócz cząbru można dodać inne zioła np. estragon, kminek, majeranek albo czosnek.

ośliny strączkowe, zwłaszcza fasola ze względu na swe właściwości odżywcze i ilość zawartego w sobie białka,

bywają zwane “mięsem wegetarian”. Fasola, soczewica, groch, soja, bób czy ciecierzyca od zarania wieków stanowiły jeden z najstarszych po-karmów człowieka.

Na podstawie odkryć archeolo-gicznych wiemy, że nasiona bobu jadano w epoce kamiennej, brązu i żelaza. W zapiskach z czasów chal-dejskich, egipskich i Biblii znajdują się informacje o bobie i soczewicy. W starożytnym Egipcie bób odgrywał rolę kultową. Ponieważ uważany był za “pokarm umarłych”, kapłani go nie spożywali; podobnie pitagorejczycy. Pliniusz Starszy pisał, że wśród roślin strączkowych Rzymianie najbardziej cenią bób. Nasiona bobu odnaleziono w ruinach Troi. W Chinach uprawiany jest od 5000 lat. Soja była pokarmem w Chinach od 5 tysięcy lat gdzie uważano ją za roślinę świętą. Groch jest jedną z roślin najwcześniej uprawi-anych przez człowieka, nasiona grochu zwyczajnego znajdowano w stano-wiskach archeologicznych na Bliskim Wschodzie datowanych na 10 tys. lat. Około roku 2000 p.n.e. jego uprawa rozpowszechniła się w Europie i na Wschodzie, w Indiach i Chinach.

W Polsce rośliny strączkowe od dawna były popularnym pożywieniem. Dziś koncerny produkujące żywność, głównie promują mięso i inne wysoko przetworzone produkty zepchnęły to jakże wartościowe jedzenia na bo-czne tory. Dla ludzi, którzy zrezyg-nowali z jedzenia mięsa nasiona roślin strączkowych są głównym źródłem białka. Suche nasiona soi zawierają do 40% białka, fasoli, bobu, grochu i soczewicy około 20%. Soja zawiera bardzo dużo korzystnych tłuszczów, w sumie około 20%. Tłuszcze te zawierają dużo wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, do 60% kwa-su linolenowego oraz około 20% kwasu linolowego i jednonienasyco-nego oleinowego. Soja zawiera bardzo niewielkie ilości skrobi, lecz więcej nieprzyswajalnych i bardzo korzystnych dietetycznie, frakcji błonnika pokar-mowego. Fasola, groch lub soczewica zawierają ponad 50% węglowodanów, w większości skrobi i około 3% cukrów prostych. Soczewica to doskonałe źródło błonnika pokarmowego, białka, witamin z grupy B, witaminy A, C i PP oraz mikroelementów takich jak mag-nez, fosfor, potas, wapń, sód i żelazo.

Jedzenie stare jak światGabriela Smakosz

Purée z suchego grochu lub fasoli

Składniki

• 400 g grochu lub fasoli lub bobu• 3-4 łyżki bulionu• 1 cebula• 1 łyżka masła• sól, pieprz

Namoczony groch/fasolę odcedzić, zalać świeżą wodą, gotować, aż będzie miękki (ok. 2 godz.). Pod koniec gotowania posolić, odcedzić, i zmiksować. Cebulę sparzyć, utrzeć na tarce o małych ot-

worach i poddusić na maśle. Włożyć przetarty groch/fasolę, wlać kilka łyżek bulionu, dodać szczyptę pieprzu, osolić, wymieszać i podgrzać. Podawać do mięsa, gotowanej szynki lub pieczonej kiełbasy.

Sałatka z “jasia” (lub innej fasoli), boczku i pieczarek

Składniki

• 20 dag fasoli “jaś”, • 20 dag małych pieczarek, • 10 dag wędzonego boczku, • 2–3 łyżki oliwy z oliwek, • 1 łyżka octu estragonowego, • 1 łyżeczka musztardy, • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki,• 1/2 płaskiej łyżeczki miodu, • sól, pieprz

Namoczoną wcześniej fasolę gotujemy, aż będzie miękka, odcedzamy i studzimy. Pieczarki kroimy na plasterki i dodajemy do fasoli. Z oliwy, miodu, octu, soli i pieprzu przyrządzamy sos, którym polewamy warzy-wa. Boczek kroimy w kostkę i smażymy na krucho. Dodajemy razem z tłuszczem do fasoli z pieczarkami. Całość posypuje-my natką pietruszki.

Zupa z soczewicy

Składniki

• 30 dag zielonej soczewicy• puszka pomidorów • 2-3 marchewki• 2 średnie cebule• liść laurowy• 2-3 łyżki majeranku• ziele angielskie• sól, pieprz• 2 szczypty cukru• oliwa z oliwek• zabek zgniecionego czosnku

Soczewicę myjemy i gotujemy w ok. 2,5-3 l wody. Usuwamy łyżką cedzakową “szumo-winy”, dodajemy listek laurowy. Marchewki ścieramy na tarce o dużych oczkach. Cebule kroimy w kostkę, posypujemy szczyptą soli i cukru i szklimy na oliwie, następnie dodajemy marchewkę, smażymy, prawie do miękkości. Gdy soczewica będzie na wpół miękka, dodajemy podsmażone warzywa i gotujemy do miękkości. Wtedy doprawiamy pomidorami z puszki, majer-ankiem, cukrem i solą, chwilę gotujemy. Wyłączamy ogień, a

zupę doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem oraz jeśli lubimy czosnkiem i papryką . Podajemy gorącą najlepiej ze świeżym chlebem.

��j��j�jj�jj����j�������j�����j����j��j��j������j���

��������j�j�������j��j���j��������j��j���j��������j������jj�����j����������j�j�����j����������j���������j��j������j����j��j��j��j�

�����j���j���������j�������������j�����j����������j������j����j���j������j�������j���������j������j����j������j�j��j���j������

�����������������

1) Oferta tylko dla osób z dobrą historią kredytową. Inne ograniczenia mogą obowiązywać. APR - Annual Percentage Rate. Roczna stopa procentowa może być podniesiona do karnej rocznej stopy procentowej, jeżeli płatność jest spóźniona o 60 dni. 2) Kwota przeniesionego zadłużenia podlegać będzie oprocentowaniu w wysokości 0% APR do końca okresu rozliczeniowego upływającego w miesiącu maju 2013 r. Po tym terminie oprocentowanie promocyjne zmieni się na standardowe za wypłaconą gotówkę.Na dzień 01.04.2012, oprocentowanie standardowe wynosi 12,90% APR dla kakart Klasycznych, z Zabezpieczeniem i Biznesowych, 11,90% APR dla kart Złotych i 9,90% APR dla kart Platynowych. Dodatkowe informacje zawarte są w Umowie Karty Kredytowej. 3) Podstawą zatwierdzenia kredytu jest ocena historii kredytowej i zdolności do spłaty kredytu. 4) Do otwarcia konta obowiązują zasady członkostwa. Inne ograniczenia mogą obowiązywać.

Zeskanujjjjjjj