travels magazine

72
Kogo stać na wymarzone wakacje w tropikach Podróżowanie za jeden uśmiech Co nowego ma do zaoferowania kraj faraonów Powtórka ze starożytnej historii Egzotyczne wakacje O czym nie mówią turystyczne przewodniki MAGAZINE Magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways nasze Airbusy z pierwszym numerem Travels Magazine wykonały ponad 600 rejsów przewożąc ponad 100.000 pasażerów! Szukaj aktualnych informacji o konkursach na: FACEBOOK.PL/ YESAIRWAYS 3 YES! 2011 Egzemplarz bezpłatny N o 2

Upload: luke-lelonkievitz

Post on 11-Mar-2016

224 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Design of grid sysytem and layouts. Photoeditor, and dtp as myself.

TRANSCRIPT

Page 1: Travels Magazine

Kogo stać na wymarzone wakacje w tropikach

Podróżowanie za jeden uśmiech

Co nowego ma do zaoferowania kraj faraonów

Powtórka ze starożytnej historii

Egzotyczne wakacjeO czym nie mówią

turystyczne przewodniki

magazine

Magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways

nasze airbusy z pierwszym numerem Travels magazine wykonały ponad 600 rejsów przewożąc ponad 100.000 pasażerów!

Szukaj aktualnych informacji o konkursach na: facebook.pl/yeSairwayS

3

YES!

2011egzemplarz bezpłatny

No 2

Page 2: Travels Magazine

SP-IAA

SP-IAb

SP-IAc

Page 3: Travels Magazine

Pierwsze Polskie

Linie z Airbusem

ZDJĘ

CIA

: MAC

IeJ S

erAf

In/e

PWA

SPo

tter

S

Page 4: Travels Magazine

Czytaj TRAVELS

Kogo stać na wymarzone wakacje w tropikach

Podróżowanie za jeden uśmiech

Co nowego ma do zaoferowania kraj faraonów

Powtórka ze starożytnej historii

Egzotyczne wakacjeO czym nie mówią

turystyczne przewodniki

MAGAZINE

Magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways

nasze Airbusy z pierwszym numerem Travels Magazine wykonały ponad 600 rejsów przewożąc ponad 100.000 pasażerów!

Szukaj aktualnych informacji o konkursach na: FACEBOOK.PL/YESAIRWAYS

3

YES!

2011Egzemplarz bezpłatny

No 2

Bezpłatny magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways

Redaktor naczelny: Witold SzukSekretarz Redakcji: Paulina NowosielskaDyrektor artystyczny: Łukasz LelonkiewiczRedakcja i współpracownicy: Agnieszka Baran, Rafał Chojnacki, Dagmara Ikiert, Dominik Kasprzyk, Anna Pasek, Tomasz Przybysz-Przybyszewski, Natalia Rabińska, Juliusz Sabak, Michał Synowiec, Dorota Stolarska, Joanna Szczepaniak, Anna Winiarska, Angelina Sielewicz

ReklamaTel.: +48 667 682 530

[email protected]

RedakcjaTel.: +48 22 855 03 78

[email protected]

Studio graficzne Lelonkievitz Studio [email protected]

na zlecenie:

Yes Airways Sp. z o.o.ul. Puławska 465

02-844 Warszawawww.yesairways.pl

WydawcaNewman Sp. z o.o.

ul. Puławska 46502-844 Warszawawww.newman.pl

1410

40KARTAGINAwycieczka obowiązkowa

JEEPEM po pustyni

KAWApo turecku

58WAKACJE

w domu

70PLECAKvs. walizka

20ATENY

raz jeszcze

SPIS TREśCI

60MAROKOteż jest zielone

50ROZWIĄZANIE KONKURSU

82

KONKURSwygraj nagrody

KOSMETYCZKA MĘSKA SPLASH

ZA 69.00 ZŁMĘSKA SPLASH

ZA 69.00 ZŁ

3854

4420

60WYSPY SZCZĘŚCIA

Szczęście ma czasem surowe oblicze

Koniecznie zajrzyj do następnego numeru TRAVELSbędzie jeszcze ciekawszy!

NURKOWANIEw Egipcie

ROMANS w samolocie

MAROKAŃSKASakiewka

?Zapraszamy do nadsyłania opisów

Waszych wypraw, relacji z podróży, ciekawych spostrzeżeń i rad oraz zdjęć

z krótkimi opisami miejsc godnych upamiętnienia i podzielenia się z innymi

na adres: [email protected].

Najciekawsze relacje i zdjęcia opublikujemy w następnych wydaniach, a ich autorzy

otrzymają atrakcyjne prezenty ofi arowane przez fi rmy Monroe.pl i Euromark

TERMOS STALOWY 500ML

ZA 69.00 ZŁ

DRUKARKAEPSON STYLUS

PHOTO ZA 280 ZŁ

KOSMETYCZKA DAMSKA SAFO ZA 69.00 ZŁ

PLECAK ROMER 25

ZA 99.00 ZŁ

APARATPANASONIC

LUMIX ZA 487 ZŁ

www.campus.com.pl

KONKURS I SPIS TREŚCI DLA TYCH CO PRZEGLĄDAJĄ MAGAZYN OD KOŃCA (-:

PASJA KOLEKCJONERSTWAWidokówki

GRECKA ATLANTYDADestynacje Kreta

16PR

ZEDO

WN

IKw

ycie

czek

OFFROAD w Australii

82- spisek_konkurs.indd 82 11-04-18 20:11

30AIRBUS

A320 POLSKIE zamki

48ZD

JĘC

IA: S

HUT

TERS

TOC

K

www.facebook.com/Travelsmagazine

Page 5: Travels Magazine

EdYTORIAL

WSTęPNIAK OdLOTOWY

Witold Szuk

0

5

25

75

95

100

REKLAMA

rzechwalałem się w poprzednim numerze, jaki to ze mnie podróżnik. Przekonywałem do spakowania walizek, plecaków i wyruszenia przed siebie. A sam, cóż... W ciągu trzech ostatnich miesięcy, poza

jednodniową eskapadą do Turcji, nie wyściubiłem nosa z Warszawy. Moje przekonanie, że praca dla linii lotniczych to pasmo nieustających podróży, zabawy co wieczór w innym kasynie i flirtowanie ze stewardessami legło w gruzach jak... starożytna Troja. Za to nasze linie nie próżnowały. Za nami już 600 rejsów, ponad 100 tys. przewiezionych pasażerów. Pobieżnie licząc, nasze trzy airbusy pokonały ponad 1,2 mln km. To tak, jakby obleciały kulę ziemską 30 razy! Każdy rejs jest inny, ale każdy tak samo bezpieczny. O tym, jak wspaniały mamy personel pokładowy i załogę przekonacie się sami na pokładach naszych samolotów. Bo w to, że jeszcze kilkadziesiąt osób w dzień i nocą dba o Wasze bezpieczeństwo i komfort musicie uwierzyć na słowo. W tym wydaniu również zachęcamy Was do spędzania każdej wolnej chwili w podróży, bo cóż lepiej rozwija i wzbogaca nasze życie niż podróżowanie? Nie ważne, blisko czy daleko. Ważne, by wciąż przed siebie. Znajdziecie tu również pierwsze relacje naszych pasażerów i czytelników. Mam nadzieję, że z numeru na numer będzie ich coraz więcej. Panie i Panowie, drogie dzieci - prosimy o zapięcie pasów i życzymy miłej podróży!

Page 6: Travels Magazine

6

wyspy kanaryjskie

el - Wyspy Kanaryjskie. Od razu pojawia się lista pytań. Czy rzeczywiście jest tam wietrznie i czy ortalion będzie niezbędny? Co jeszcze może się przydać? Spodnie – bo może być zimno, ciepły sweter i kurtka – bo deszcz, kalo-sze – wiadomo, kałuże, duże ręczniki – gdy zabraknie hotelowych. Do tego dziesięć par skarpetek, dwie bluzy z długim rękawem, zupki w proszku, czajnik elektryczny, butelka wody mineralnej… Czy to wszystko jest niezbęd-ne? Owszem, ale nad polskim morzem, gdzie pogoda bywa kapryśna. Wtedy nadmiar bagażu jest zjawiskiem pozytywnym. Jednak wyjeżdżając na Wyspy Kanaryjskie nadmiar staje się przekleństwem. Na wszystkich siedmiu wyspach archipelagu Kanaryjskiego klimat jest łagodny. Nie ma porywistych wiatrów. Mimo że jedna z wysp nazy-wana jest Wietrzną Wyspą (Fuerteventura). Latem nie ma

tu nawet mżawki. Jest za to słońce, choć zazwyczaj towa-rzyszą mu chmury. Poranki temperaturą raczej przypomi-nają wiosnę. Stałość pogody jest tutaj plusem, szczególnie podczas pakowania. Grube spodnie są zbędne, ciepły swe-ter lepiej zastąpić bluzeczką. Zamiast kaloszy w zupełności wystarczą klapki lub sandały. Krajobraz jest górzysty i wulkaniczny, co sprzyja pieszym wycieczkom. Miłośnicy wędrówek nie powinni więc zapomnieć o wygodnych butach. W hotelach nie brakuje ręczników i jedzenia rów-nież jest w nadmiarze. Sklepy i drogerie są przy każdej ulicy i większość czynna jest całą dobę. Na Wyspach Kanaryjskich szwajcarski scyzoryk nie przyda się do niczego, bo wszystko co niezbędne, jest na wycią-gnięcie ręki. Po co zatem przyjeżdżać z pełnym plecakiem? Zdecydowanie lepiej jest wracać z nadbagażem.

C

tekst agnieszka Baran

Wielu z nas zastanaWiało się, Co zabrać ze sobą na bezludną wyspę? i najWyraźniej na takich rozmyślaniach się kończyło, Bo W Większości

zWykle nie potrafimy się spakoWać

6

na kanaraCh sweter i grube spodnie na pewno się nie przydadzą

Plecak Pełen Przygód

zDję

cia

: sh

utte

rsto

ck

Page 7: Travels Magazine
Page 8: Travels Magazine

8

a co dzień jesteśmy zapracowani i większość dnia spędzamy w biegu. Choćby dlatego urlop powinien być odpoczynkiem od natłoku spraw. Jednak nawet wtedy nie mamy czasu na relaks. Szybkie śniadanie, wypra-wa na plażę, potem biegiem na obiad, zwiedzanie i kolacja. Wieczorem, po dniu pełnym wrażeń, nie mamy już siły nawet na spokojny sen. Widok czytającej osoby na plaży jest bardzo rzadki i już praktycznie nie-spotykany. A przecież opalanie może być nie tylko przyjemne, ale również pożyteczne. Dobra książka dla każde-go znaczy coś innego. O gustach się

nie dyskutuje. Dlatego nie ważne, co się czyta. Ważne, że w ogóle sięgamy po książkę. Ukojenie dla umysłu może przynieść na przykład książka przygo-dowa lub romans. Niektórzy lubują się w thrillerach psychologicznych lub horrorach. Nie ma potrzeby, żebyśmy wracali do nieprzeczytanych lektur szkolnych. Może warto zabrać się za książkę, którą przez cały rok odkłada-liśmy na półkę tłumacząc się brakiem czasu. Zapewne każdy z nas ma jakąś pasję i może warto ją teraz zgłębić.Niewykluczone, że w ten sposób wprowadzimy nowy trend tego lata. Leżak, zimny napój i dobra książka.

Piękna opalenizna nie musi być syno-nimem leniuchowania. To może być nowy sposób postrzegania kultury. Elektryzujący duet: kultura fizyczna i kultura dla umysłu.

ntekst joanna szczepaniak

oDpoczynek na plaży poWinien oznaczać relaks Dla ciała i umysłu. Jednak mało kto zabiera ze sobą książkę. naWet tam nie zaWsze

starcza nam czasu na czytanie.

Z kulturą na piasku

zDję

cia

: sh

utte

rsto

ck

Page 9: Travels Magazine
Page 10: Travels Magazine

destynacje tunezja

Kraj ludzi wolnych

1010

Page 11: Travels Magazine

11

to nieprawda, że w tunezji egzotyka zamiera, a kultura muzułmańska jest wypierana przez europejskie naleciałości. żeby pozbyć się tych stereotypów, wystarczy wyjść z nadmorskiego kurortu i wyjechać na południe, gdzie

rozpościera się kraj tajemniczy i nieodgadniony.

Kraj ludzi wolnych

tekst natalia rabinska

rzez wieki tunezyjska kraina Sahel przyciągała tłumy podróżu-jących. Pojawiali się tu zarówno Arabowie szukający złota, jak i Europejczycy - szukający afrykań-skich niewolników. Niektórzy po prostu przychodzili i odchodzili. Inni zostawali i osadzali się na bardziej

przyjaznych terenach. W ten sposób powstała wielokulturowa społecz-ność pół-nomadów, koczowników wędrujących po całym terenie w zależności od pory roku, deszczo-wej czy suchej. Przez trzy tysiąclecia ludy zamieszkujące Sahel zmagały się z głodem, suszą i eksploatacją

ich terenów. Dziś nadmierny wypas bydła i wypalanie traw przez miej-scową ludność sprawiają, że Sahel zaczyna zamierać i łączyć się z pobli-skimi terenami Sahary. Warto więc wybrać się tam na wycieczkę, póki ten tętniący folklorem teren zacho-wuje swoją dawną świetność.

p

zdję

cia

: sh

utte

rsto

ck

Page 12: Travels Magazine

12

Noc pod gwiazdamiNa eskapadę po południowej Tunezji najlepiej wybrać się ze zorganizowaną wycieczką. Tereny pustynne i górskie są bardzo rozległe i podróżowanie na własną rękę może niekiedy skończyć się zimną nocy pod gołym niebem... Wyprawa po tunezyjskim safari wraz z biurem podróży trwa dwa, trzy dni. W zależności od tego, jak dużo chcemy zobaczyć. Ścieżki prowadzą często bez-drożami Sahary, ale zawsze zahaczają o żelazne punkty każdej wyprawy: amfiteatr El Jem, Matmatę, góry Dahab czy – gratkę dla wszystkich fanów Gwiezdnych Wojen - Ksar Hadada Iksar Ouled Debeb. Na trasie znajdą się też atrakcje dla amatorów, niespotykanych gdzie indziej, form natury. To największe, bo mające ponad 5000 m kw., całkowi-cie płaskie słone jezioro w Afryce Półno- cnej, największa oaza w Tunezji i rezer-wat form piaskowych. Wieczorem wszystkich czeka kolejna atrakcja i jednocześnie odpoczynek po ciężkiej wyprawie – nocleg w namiotach ple-miona Berberów. Nazwa Berber pocho-dzi od łacińskiego barbarus, czyli barba-

rzyńca. Do języków europejskich weszło za pośrednictwem arabskiego Barbar.

Błękit Na pustyNiLud ten jest jednym z najbardziej tajem-niczych plemion nie tylko w Afryce, ale i na świecie. Bo kto z podróżujących po terenach pustynnych spodziewałby się spotkać tam rdzennych mieszkańców o jasnych włosach i błękitnych oczach? Gdyby jeszcze dodać, że mieszkają w jaskiniach wydrążonych w mięk-kiej skale, cała historia mogłaby się wydawać wręcz nieprawdopodobna. Berberowie są jednak prawdziwi. Mają mieszkania, w których wydrążone są oddzielne otwory na kuchnię, łazienkę czy sypialnie. Kobiety berberyjskie nadal noszą tradycyjne holi – tkaninę upinaną za pomocą spinek i wełnianych pasków i pokrywają twarze oraz ręce tatuażami wykonanymi z henny. Mężczyźni zaj-mują się głównie uprawą roślin i wypasaniem kóz. To w ich miejscowo-ści, w Matmata, kręcono zdjęcia do sagi Gwiezdne Wojny. Białe skały przypomi-nają tu powierzchnię księżyca, a domy budowane są z materiałów, które ofe-

ruje sama natura – głównie z wapieni i piaskowców. Domostwa często łączą się ze sobą, tworząc zwartą zabudowę, chroniącą przed czynnikami zewnętrz-nymi. Turysta o niewprawnym oku mógłby nawet przejechać obok wioski Berberów wcale jej nie zauważając! Tutejsza ludność określa siebie mianem ludzi „wolnych”. Berberowie nie płacą rządowi żadnych podatków, ale też nie otrzymują ze strony państwa żad-nej pomocy materialnej. W skrajnych warunkach, pośród górskich skał, potra-fią przetrwać nawet najcięższe czasy. Kobiety często zajmują się wyrobem

poznawanie tunezji często oznacza podróż przez

pustynne bezdroża

destynacje tunezja

Page 13: Travels Magazine

13

ceramiki, którą później sprzedają tury-stom na targach. Każde plemię ma swój specyficzny rodzaj ozdabiania naczyń – dzięki temu na podstawie wzorów można określić, z której wio-ski pochodzi zakupiony na targowi-sku przedmiot. Odwiedzając wioskę Berberów można (za opłatą) zwiedzić ich domy i przyjrzeć się z bliska ich codziennemu życiu.

Jazda ekstremalNaChociaż nikt, kto podróżuje po pusty-ni nie nastawia się na komfortowe warunki, jadąc na wyprawę po gór-

skich oazach należy uzbroić się w żelazne nerwy. Miejscowi kie-rowcy uwielbiają szalone wojaże. Piach w oczach i przepaście po obu stronach auta to dla nich nic nowe-go. Nerwowe krzyki jeszcze bardziej zachęcają ich do ekstremalnej jazdy. Lepiej więc zająć się poszukiwaniem na horyzoncie ruin miast i dawnych oaz, niż zerkaniem na wskaźnik pręd-kości wewnątrz samochodu. Kiedy najlepiej wybrać się na safari po Tunezji? Zdecydowanie nie w lipcu i w sierpniu, kiedy temperatura prze-kracza 40 stopni C i jest nie do zniesie-

nia dla Europejczyków. Najlepszymi miesiącami na podróżowanie będą czerwiec, wrzesień i październik. Przy temperaturach w okolicach 30 stopni można jeszcze zażyć ochłody podczas kąpieli w morzu. Tunezja to nie tylko hałaśliwy Tunis i tętniące przez całą dobę życiem stra-gany. W tym afrykańskim kraju każdy znajdzie coś dla siebie. Wycieczka po pustyni, górach, odwie-dzenie rdzennych wiosek, nocleg w oazach pełnych egzotyki. Nie dajmy się zwieść pozorom i poznajmy Tunezję na nowo! zd

jęc

ia: s

hut

ters

toc

k

Page 14: Travels Magazine

14

Czasem warto oderwać się od CodziennośCi i spędzić Chwilę w miejsCu przepełnionym magią. Romantyczny weekend w zamku to idealny pomysł na przeżyCie kilku fasCynująCyCh dni.

tekst joanna szCzepaniak

KsiężniczKi i rycerze

14

polska nieznana

ie trzeba wyjeżdżać za granicę, aby przeżyć coś nowego. Spędzenie czasu w miejscu, które ma wyjątkową historię to ciekawa odskocznia od domowych obowiązków i problemów w pracy. Weekend w zamku to okazja do spotka-nia z historią, ale w o wiele ciekawszej formie niż nużąca książka czy mono-

tonny wykład historyka. To możliwość spotkania się „twarzą w twarz” z tym, co działo się kilka lub kilkanaście wie-ków temu. Towarzyszący mu dreszczyk emocji to wabik dla rzeszy tych, którzy zdecydowali się na przeżycie kilku dni w zamkowej komnacie. Kameralne wille pałacowe, noclegi z klimatem,

romantyczne przejażdżki zabytkowymi autami i wielogodzinne spacery po bajecznych ogrodach. To tylko wybrane atrakcje, jakich możemy spodziewać się wynajmując zamkowy apartament. Dzięki nim każda kobieta może poczuć się jak prawdziwa hrabianka, a panowie - jak hrabiowie z zamierzchłych czasów.

n

staRezamkowe mury skrywają wielowiekowe tajemnice

Page 15: Travels Magazine

15

zdję

Cia

: sh

utte

rsto

Ck

Właściciele bajkowych komnat robią wszystko, by jak najpełniej przybliżyć swoim gościom klimat minionych wieków. To dlatego wynajmując pokój lub apartament w zamku czeka nas nie tylko miły weekend we dwoje, ale również cały wachlarz „średniowiecz-nych usług”.

Smak Starodawnych SpecjałówPary, które zdecydowały się tu przyjechać, wspominają potem długo romantyczne wieczory przy kominku, smak win produkowa-nych według starodawnych recep-tur, magiczne wschody i zachody

słońca, spacery wokół zamkowych posiadłości porozrzucanych gdzieś w ukrytych czeluściach lasów i łąk. Weekend w zamku to również wspa-niała okazja do spróbowania różnych specjałów, którymi zajadali się nasi przodkowie przed wiekami. Dzięki zachowanym przepisom można

zamek w będzinieto średniowieczna warownia obronna

wzniesiona przez kazimierza wielkiego na

pograniczu małopolski i śląska, na wzgórzu nad

Czarną przemszą

Page 16: Travels Magazine

balkon ostylowany

16

odtworzyć sposoby przyrządzania różnych smakołyków, jakimi raczyli się na ucztach królowie, księżniczki i cały dwór. Gdzie w Polsce można zna-leźć takie zamkowe atrakcje?Szukając ciekawego miejsca na week-endowy wypoczynek warto wybrać się w okolice Opola, gdyż właśnie tam mieści się około 200 pałaców i dwor-ków. Zamek w Mosznej nazywany jest potocznie śląskim Disneylandem, ze względu na potężny zamek przypo-minający te z pięknych baśni. Pochodzi z przełomu XIX i XX w. i wzniesiony

został dla przemysłowca Franza von Thiele-Wincklera. Ciekawostką jest fakt, że zamek ten ma 365 sal (czyli tyle, ile dni w roku), oraz 99 wież (gdyż tyle majątków posiadał właściciel). Park otaczający zamek należy do najpiękniejszych i największych na opolszczyźnie, ma 200 hektarów i kiedyś jego alejami jeździły powozy. Dzisiaj stukot kopyt dochodzi z pobliskiej stadniny, gdzie można się podszkolić w konnej jeździe. Na uwagę zasługuje również Hotel Pałac Staniszów. Wiele lat temu było to

dominium książęcej rodziny Reussów wywodzącej się z Saksonii. Pałac zbu-dowano pod koniec XVIII wieku wśród lasów. Wokół niego powstał park kra-jobrazowy z „niespodziankami”, czyli sztucznymi ruinami, pustelnią i grotą.

Być jak królowa Bona Bursztynowy Pałac w Strzękecinie miał być z kolei oazą piękna i spokoju. Prawdziwą utopią, którą zbudowano zgodnie z największymi neorenesanso-wymi trendami. Do pałacu położonego wśród parku krajobrazowego wiedzie

polska nieznana

Page 17: Travels Magazine

17

pałac staniszóww późnobarokowej budowli z końca XViii

wieku czuć arystokratyczną atmosferę

zamek w niepołomicachnazywany jest „drugim wawelem”,

bo przez lata był siedzibą królów polski

staRe dRawskoto dawna siedziba templariuszy oraz

zakonu joannitów.

platanowa aleja, z której rozciąga się widok na jezioro. Pływają po nim dum-nie białe i czarne łabędzie.Jedną z atrakcji zamkowych są również turnieje rycerskie oraz rożne trady-cje związane z epoką średniowiecza. Zamek w Starym Drawsku to dawna siedziba templariuszy oraz zakonu joannitów. Ruina warowni mieści się na bardzo wąskim, bo tylko 60-metro-wym, przesmyku pomiędzy jeziorami Drawsko i Żerno. Na obszernym dzie-dzińcu widać zrekonstruowane drew-niane domy, wśród których oprócz

współczesnych turystów kręcą się rycerze i kobiety w powłóczystych sza-tach. Najsłynniejszym gościem zamku był Karol Wojtyła.W Polsce istnieje też zamek nazywany „drugim Wawelem”. To zamek w Niepołomicach, który był siedzibą królów polskich, a także ulubionym miejscem polowań ostatnich Piastów i Jagiellonów, szczególnie królowej Bony. Co ciekawe, to jedyny hotel w Polsce, który mieści się w dawnej posiadłości królewskiej. Na uwagę zasługuje również posiadłości

w Gołkowicach, a konkretnie wybudo-wany w XVIII wieku pałac hrabiego von Götza. To właśnie tam w zimie odbywają się słynne kuligi, a w czasie ferii organizowane są weekendowe obozy dla dzieci. Atrakcją może być również to, iż czasem przybywa tam… medyk z Mongolii i jest on do usług gości.Kilkaset zamków, jakie mamy w Polsce, czeka na żądnych wrażeń gości. Warto poszukać czegoś dla sie-bie i w ciągu kilku godzin przenieść się w zupełnie inny, ale jakże roman-tyczny świat.

zamek w mosznejnazywany jest śląskim disneylandem. potężne

mury przypominają warownie z pięknych

baśni.

zdję

Cia

: in

tern

et

Page 18: Travels Magazine

1818

NocNe życie tętNi.Jest głośno, kolorowo i bardzo

rozrywkowo

W taWerNachmożna odpocząć i sącząc ouzo podziwiać lazur morza

UrokliWe miejsca Najlepiej pozNaje się pieszo. ZwłasZcZa, Jeśli Jesteśmy akurat na JedneJ

Z greckich wysp na morZu egeJskim.

japoNki Na mykoNos

tekst agniesZka Baran

DestyNacje grecJa

órzysta Mykonos ma powierzch-nię 105,2 km kw. Słynie z pięknych plaż. Dziś opalanie po północnej stronie wyspy, jutro po południo-wej. Wieczorne szaleństwo w części wschodniej, a nocleg w zachodniej. To nic trudnego, jeśli mamy parę wygodnych butów…

Trudny TerenTymczasem po przybyciu na wyspę w moim podróżnym plecaku nie zna-lazłam żadnego obuwia. Na nogach miałam klapki. Na szczęście, nie były

to zwykłe klapki, ale jakże modne w tym sezonie japonki! No cóż, muszą wystarczyć. Zmiana planów co do formy zwiedzania była nie do przyjęcia. Na Mykonos przejażdżka busem jest bardzo droga, kolejki do taksówek to widok powszechny, a o rowerze można jedynie poma-rzyć. Nikt nie używa tu pojaz-dów jednośladowych bez silnika. Wszystko to za sprawą ukształto-wania terenu, który jest bardo nie-równy. Zwiedzanie rowerem byłoby raczej treningiem mięśni nóg. Skuter,

owszem, jest tu bardzo popularny. Jednak lepiej trzymać się chodnika: grecki styl i tempo jazdy są zawrotne.

Wyspa, kTóra nie śpiZatem postanowione: zwiedzanie w japonkach. Mykonos to przecież kosmopolityczna wyspa. Tu w ciągu dnia widok klapek nie jest dla nikogo zaskoczeniem, jednak problem poja-wia się wieczorem. Śmiało można powiedzieć, że to wyspa, która nigdy nie śpi. Nocne życie tętni. Jest głośno, kolorowo i bardzo rozrywkowo.

G

Page 19: Travels Magazine

19

W nocnych klubach szaleją setki ludzi i każdy ma stosowne do zaba-wy obuwie. Moje jest zniszczone po całodziennych wędrówkach wąskimi uliczkami starego miasta…

W labiryncie ulicLiczne plaże Mykonos różnią się od sie-bie klimatem. Każda jest inna i na każdej warto być. Tu słońce opala bardziej, a tam jest przyjemniejsza bryza znad morza. Na szczęście obuwie na plaży nie jest konieczne. Poranne lenistwo należy uwieńczyć popołudniową wędrówką

po wąskich uliczkach starego miasta. To swojego rodzaju labirynt. Zgubić się tu łatwo, ale odnalezienie właściwej drogi też nie jest trudną sztuką. W nadbrzeż-nym porcie o każdej porze dnia i nocy jest zawsze wielu turystów. Atmosfera tego miejsca jest urzekająca. W licznych tawernach można odpocząć i sącząc ouzo podziwiać urokliwy zachód słońca.

pelikany i mała WenecjaSymbolem Mykonos są białe domy z niebieskimi oknami. Jednak znakiem rozpoznawczym wyspy są również

pelikany. Profesjonalnie pozują do zdjęć. Fotka z pelikanem na tle jedne-go z pięciu wiatraków to rzecz cenna w domowym albumie. Klapki wytrzy-mały również zwiedzanie dzielnicy artystycznej zwanej małą Wenecją. Tu domy zbudowane są niemal na krawędzi wody. Zwiedzać można w grupie lub samemu, nocować w hotelu lub namiocie, a jadać w restau-racjach lub barach szybkiej obsługi. Świat można przemierzać boso. Ale po co? Na Mykonos sprawdziła się para japonek. Zd

JĘc

ia: s

hut

ters

toc

k

Page 20: Travels Magazine

2020

Grecja niezmiennie inspiruje. I bez względu na to, czy przyczyną jest jej antyczne dzIedzIctwo czy teraźnIejszość,

kluczem do tej zagadkI są ateny.

Dawno temu w atenach

tekst angelIna sIelewIcz

DestYnacje grecja

hodząc po mieście, cały czas natykamy się na antyczne budowle. Górujący nad miastem Partenon i inne zabudowania Akropolu przypomi-nają Grekom o tym, z czego powinni być dumni (choć jeśli przeszkadzają ci dźwigi i rusztowania, podziwiaj Partenon z daleka, najlepiej nocą. Kiedy jest podświetlony, wygląda niebywale). Ale to nie jedyny obraz tego miasta.

Antyczne Ateny to mekka homosek-sualistów. Dzisiejsze Ateny również. Świadczyć o tym może ilość lokali gejowskich. Zatrzymaj się na chwilę na Placu Syntagma, gdzie znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. Zmiana warty jest zawsze bardzo uroczysta. Żołnierze, evzoni, zawsze noszą białe, marszczone spódnice i buty z pompo-nami.

Praca nie w naturzeTurysta z Polski zauważy od razu, że ludzie tutaj krótko pracują. Bank w Atenach zamyka się o 13.00. Poczta główna jest otwarta trzy godziny dłużej. Nic więc dziwnego, że Grecy chwalą sobie pracę w urzędach państwowych... Jednak również biznes rodzinny nie jest mitem. Z dziada pradziada

c

zmiana wartY przy grobie nieznanego Żołnierza jest zawsze bardzo uroczysta

Page 21: Travels Magazine

21

greckie rodziny zajmują się tym samym, wyrabiając sobie markę. To naród handlarzy, stąd powie-dzenie, że jak Grek się rodzi, to Żyd płacze. Mimo że Grecy nie harują dniami i nocami (przysługują im 22 dni płatnego urlopu), ich domy są zawsze pięknie urządzone, a samochody wypucowane. Potrafią też okazać gest. Kochają

żyć ponad stan, więc jak tu nie rozumieć protestów i strajków wymierzonych w państwowe plany oszczędnościowe…

w tłoku i smoguUpalnym latem w Atenach czasami sam nie wiesz, czy to gorące powie-trze, czy to spaliny wydobywające się z rury wydechowej brutalnie zd

jęc

Ia: s

Hut

ters

toc

k

Page 22: Travels Magazine

22

DestYnacje grecja

atakują nozdrza. Temperatury powyżej 38 stopni Celsjusza w tym odgrodzonym górami od reszty świata mieście potrafią być zabój-cze. Wiele wąskich ulic w centrum jest jednokierunkowych. Ogranicza się tam ruch, wprowadzając strefy dla pieszych. Wyznaczono też dni, kiedy do miasta można wjechać samochodem o parzystych nume-rach rejestracyjnych, a kiedy o nie-parzystych. Sprytni Grecy kupują więc po dwa samochody… Metro i autobusy w Atenach? Nie ma co liczyć na rozkład jazdy. Metro kursuje dość często. Jednak na auto-busy można się czasami nie docze-kać, a tablica ze stacjami napisane są, oczywiście, w języku greckim. Alternatywą wydaje się więc żółta taksówka (najczęściej dosiadamy się do innego klienta). Taksówki są niedrogie, ale trzeba uważać, bo kie-rowca może udać, że się przesłyszał i zawieźć nas 50 kilometrów dalej niż trzeba.

Dobre, bo greckieZe wszystkich południowców Grecy są najbardziej wycofanym naro-dem. Hałaśliwi i smutni zarazem. Ma to związek z ich trudną historią.

To dlatego starsi Grecy bywają nie-chętni Turkom. Tak jak starsi Polacy Niemcom. Natomiast sami Grecy mówią o sobie w superlatywach. Jaki ten kraj jest piękny – usły-szysz nieraz od Greka. Greczynka Alexandra Fiada w poradniku o swoich rodakach informuje: „Nigdy nie próbuj dać mieszkańcom tego kraju do zrozumienia, że gar-dzisz czymkolwiek, co greckie. To droga donikąd!”. Tak, Grecy bardzo są dumni ze swojego dziedzictwa. W „Moim wielkim greckim weselu” ojciec głównej bohaterki oznajmia dzieciom: „Dajcie mi słowo, jakie-kolwiek słowo, a ja udowodnię wam, że to słowo pochodzi z greki”. Dzieci rzucają słowo „kimono”. Pan Portokalos pokrętną drogą, ale jed-nak potrafi udowodnić nawet to!

FasaDa Pozorów „U Greków każdy jest aktorem”, twierdził Juvenal, poeta rzymski. Dla Greków ważna jest fasada, utrzymanie pozorów. W „Moim wielkim greckim weselu”, gdy ojciec Tuli oznajmia, że jego córka chyba nie chce wyjść za mąż, ciotka i wujek muszą się natych-miast przeżegnać. Cóż, nikogo nie

w Grecji życie zaczyna się po zmroku

Page 23: Travels Magazine

23

zdję

cIa

: sH

utte

rsto

ck

Page 24: Travels Magazine

24

Błękit i Biel. te kolory dominują w każdym zakątku

dziwią czterdziestoletni kawalero-wie mieszkający z mamą, bo naj-ważniejszą misją rodziny jest przede wszystkim wydanie córek za mąż.Teraz Grecy mają po jedno, dwoje dzieci, ale więzy rodzinne nadal są bardzo ważne. „Rodzina jest duża, hałaśliwa, wszyscy żyją i pracują razem cały czas” – oznajmia Toula z filmu. Rodzina wyjeżdża razem na wakacje, spotyka się na święta, raz w tygodniu udaje się do restauracji. Grecy spędzają razem z rodziną nawet Sylwestra. Dopiero jakiś czas po północy można wyjść i bawić się ze znajomymi w klubie. Wcześniej jednak w gronie rodzin-nym, w domu, kroją ciasto Świętego Wasylego, w środku którego znajdu-je się pieniążek. Kto go znajdzie w swoim kawałku ciasta, ten będzie szczęśliwy przez cały rok.

szara streFaGrecy potrafią sprytnie omijać prawo. Za niedokończone budynki nie płaci się podatku, więc wystają-ce druty w domach nie są rzadkim zjawiskiem. Modne jest budowanie domów, których druga kondygnacja jest wsparta na słupach, czyniąc

pierwszą rodzajem otwartego gara-żu. To również, w świetle prawa, niedokończony budynek.Innym przejawem sprytu, żeby nie powiedzieć pazerności, są łapówki dawane w szpitalach. Bez łapówki Grek nie podda się operacji. Słynna jest również grecka biurokracja. Według francuskiego dziennika „Libération”, szara strefa w Grecji stanowi od 30 do 50 procent PKB.

wierutne bzDuryGrek jest Grekiem, gdy jest prawosław-ny (choć można się natknąć na mylną informację w przewodnikach, że są grekokatolikami). To ich tożsamość, odpowiedź na wieloletnią turkokrację. Do samej religii podchodzą bardziej swobodnie. W świątyni, dopóki nie odezwie się ksiądz, ludzie rozmawiają ze sobą zupełnie jakby czekali na roz-poczęcie sztuki w teatrze. Wychodzą też ze świątyni podczas mszy, aby uciąć pogawędkę. I bywa, że na nabożeństwo już nie wracają. Bo Grek, gdy znajdzie kompana do rozmowy na rogu ulicy, będzie tam tkwić godzinami, podno-sząc głos i gestykulując. Uwaga: jeśli nie znasz greckiego, możesz mieć wrażenie, że zaraz dojdzie do bójki.

DestYnacje grecja

Page 25: Travels Magazine

25

Page 26: Travels Magazine

Raj jest Biały

i nieBieski

DESTYNACJE TUNEZJA

2626

Raj jest Biały

i nieBieski

Page 27: Travels Magazine

Raj jest Biały

i nieBieski

TEkST DAgmArA IkIErT

27

ZAchoDZącE słońcE pochylA sIę NAD płAskImI DAchAmI SiDi Bou SAiD.

prZEchoDNIom wyDAwAć sIę możE, żE ZłocIsTA kUlA

DosłowNIE wpADA Do morZA ŚróDZIEmNEgo. mAgIcZNE mIAsTEcZko

położoNE NA klIfIE górUJącym NAD TUNEZyJską sTolIcą To rAJ DlA ArTysTów

I smAkosZy hErbATy!ZD

Jęc

IA: s

hUT

TErs

Toc

k

Raj jest Biały

i nieBieski

Page 28: Travels Magazine

28

DESTYNACJE TUNEZJA

idi Bou Said, którego nazwa pochodzi od imienia tune-zyjskiego świętego Abou Saida, od wieków zachwyca swą urokliwą atmosferą artyzmu i spokoju. W tym małym miasteczku czas zdaje się płynąć swoim powolnym rytmem. Wspaniała architektura, która jest mieszanką wpływów arabskich i andaluzyjskich, przyciąga amato-rów oryginalnego budownictwa. Połączenie bieli ścian oraz turkusowego błękitu bram i okiennic sprawia, iż wąziutkie uliczki przenoszą nas w świat fantazji. W tym bajkowym spektaklu główną rolę odgrywa kolor i światło. Sprawiają, iż nazywanie Sidi bou Said „małym, niebiesko-białym rajem” jest jak najbardziej uzasadnione.

Z tysiąca i jednej nocyHistoria miasta jest bogata. Przez wieki ścierały się tu bowiem potęgi i wielkie cywilizacje. Najpierw Kartagińczycy, następnie Rzymianie upodobali sobie to wyjątkowe miejsce. W XI wieku natomiast dynastia Almorawidów stworzyła tu jedną z głównych fortec w pasie obronnym wybrzeży Tunezji. Od skonstruowa-nych przez Arabów fortyfikacji oraz latar-ni morskiej, górę na której wznosi się mia-sto nazwano Djebel Menara - Góra Latarni. Począwszy jednak od XVIII wieku, miesz-kańcy Tunisu zaczęli dostrzegać znacznie większy, niż jedynie strategiczny, poten-cjał Sidi bou Said. Wielkomiejska burżu-azja rozpoczęła budowę wielkich luksusowych willi. Jednym z naj-piękniejszych domów pochodzących z tej epoki jest Dar El Annabi, ogromny budynek z 50 pokojami, nazy-wany „Pałacem Tysiąca i Jednej Nocy”. Dziś mieści się tam muzeum sztuki arabskiej, gdzie oglądać można między innymi suknię ślubną ważącą 22 kilogramy!

smak orZesZków Miłośników herbaty w swe progi zapraszają bardzo stare, tradycyjne kawiarnie, w których chiński napój serwuje się od wieków z prażonymi orzeszkami pinni, co nadaje mu niepowtarzalny smak i aromat. Warto zatem wybrać się np. do Café de Sidi Chebhane, gdzie słodki nektar popijać można delektując się zapierającym dech w piersi widokiem na zielone tuniskie pola golfowe. Najwspanialsza jest jednak artystyczna aura, która spo-wija Sidi bou Said. Przechadzając się wąskimi uliczkami wypełnionymi straganami z rękodziełem, kunsztowną biżuterią czy kolorową ceramiką nietrudno zrozumieć, dlaczego miejsce to upodobali sobie najwięksi twórcy sztuki naszych czasów, między innymi: Chateaubriand, Flaubert, Lamartine, André Gide, Colette czy Simone de Beauvoir. Tutaj nie pozostaje bowiem nic innego, jak tylko wsłuchiwać się w głos morza i tworzyć!

S

BiEl śCiAN oraz turkusowy błękit bram i okiennic. wąziutkie uliczki

przenoszą nas w świat fantazji

ZDJę

cIA

: sh

UTTE

rsTo

ck

Page 29: Travels Magazine
Page 30: Travels Magazine

30

ierowca przechodzi zwykle tylko jeden egzamin w życiu, a jego samochód - jeden przegląd na rok. Tymczasem pilot samolotu pasażer-skiego ma za sobą tysiące godzin lotu i setki godzin nauki, nim powierzy mu się los pasażerów. Maszyna jest dokładnie sprawdzana przed każdym startem i po każdym lądowaniu, a w czasie lotu nad jej bezpieczeń-stwem czuwają dziesiątki osób i naj-nowocześniejsza technologia.Mimo to, znacznie więcej ludzi boi się latać samolotem niż poruszać się po drogach. Dlaczego tak jest? Pomijając przypadki prawdziwej fobii, przyczy-ną jest strach przed nieznanym. Na początek przyda się więc nieco teorii.

NośNa siła NośNaSiła nośna jest tym, co unosi samo-lot, a wiec trzyma go w powietrzu. Niestety, większość z nas niezbyt rozumie czym ona jest. Myślimy o niej, jak o czymś związanym z napędem samochodowym. Dlatego np. obawiamy się awarii silnika. Tymczasem sprawy mają się zgoła inaczej.

Siła nośna to różnica ciśnienia między powietrzem lecącym pod skrzydłem i ponad nim. Najprościej można ją poczuć wystawiając dłoń z okna jadą-cego samochodu. Jeśli ułożymy ją całkiem poziomo, to powietrze będzie swobodnie opływać nasze ekspery-mentalne „skrzydło”. Jeśli jednak odchy-limy krawędź dłoni, na którą wpływa powietrze, poczujemy siłę unoszącą naszą rękę do góry. I to właśnie jest siła nośna. Oczywiście jest ona tym większa, im większa jest powierzch-nia skrzydła i szybkość lotu. A gdy jest większa od ciężaru maszyny, samolot unosi się do góry. Maszyna musi się jednak rozpędzić, aby przezwyciężyć siłę ciążenia. Po pierwsze, samolot nie spadnie, nawet jeśli (co jest niemal niepraw-dopodobne) oba silniki przestaną działać. Po drugie, pilot z pewnością poradziłby sobie, nawet gdyby się tak stało. Latanie jest jak transakcja wymiany trzech walut: wysokości, prędkości i odległości. Normalnie pła-cimy prędkością, czy raczej jej produk-cją przez silniki, żeby lecieć dalej i wyżej. Jeśli silniki przestaną działać,

będziemy musieli płacić za odległość sumą pozostałych „walut”. Samolot z jednym sinikiem może lecieć dość sprawnie, gdyż posiada duży zapas mocy. Trudność sprawi mu jedynie wznoszenie się na wyższy pułap. Jeśli oba silniki nie będą działać, samolot zmieni się w wielki szybowiec. Będzie powoli zmniejszał wysokość, aby

NowoczesNy samolot jest pewniejszy niż słynny „pony express”. wszystkie badania i statystyki zgodnie pokazują, że podróż samochodem, zwłaszcza po polskich drogach, jest bardziej niebezpieczna niż lot samolotem pasażerskim.

tekst juliusz sabak

Przełamując siebie

k

lataNie jest bezpieczne

Page 31: Travels Magazine

ilust

rac

ja: s

hut

ters

toc

k

31

lecieć dalej i zachować wystarczającą do lotu prędkość. W takim wypadku skieruje się na najbliższe lotnisko. Sytuacja tego typu zdarza się niesa-mowicie rzadko i zwykle kończy się dla pasażerów szansą opowiedzenia swoich przeżyć w telewizji. Natomiast w czasie każdego lotu możemy zaob-serwować całkiem pospolite zdarze-

nia, których nie należy się obawiać. Ale aby zachować spokój, warto coś o nich wiedzieć.

CiChy pomruk turbiNOdgłos silników zmienia się w czasie lotu. To całkiem normalne. Tak, jak ma to miejsce w samochodzie. Silniki samolotu to potężne turbiny, posiada-

jące duży zapas mocy. Najgłośniejsze są w czasie startu samolotu, gdyż roz-pędzenie wielotonowej maszyny i oderwanie jej od ziemi to spory wysiłek. Po starcie szybko cichną. Piloci często redukują obroty, aby nie przekraczać norm hałasu nad tere-nem zamieszkałym. „Dodadzą gazu” na nieco większej wysokości.

tylko jedeN

egzamiN w życiu

przechodzi kierowca. pilot ma za sobą

tysiące godzin szkoleń

Page 32: Travels Magazine

32

lataNie jest bezpieczne

Ciszej będą też pracować, gdy samolot osiągnie swój pułap „przelotowy”, czyli wysokość, na jakiej będziemy podróżować. Podczas lądowania chodzi o to, aby samolot jak najbar-dziej zwolnił, żeby zmniejszyć drogę hamowania, a wiec odległość, jaką przejedzie na pasie. Dlatego siniki pracują wówczas z minimalną mocą, czasem tak cicho, że wydaje się, że nie działają w ogóle. Nic bardziej mylne-go, co piloci udowodnią nam chwilę po dotknięciu kołami ziemi. Wówczas ponownie usłyszymy napęd, tym razem ostro pracujący „na wstecznym biegu”, aby wyhamować pędzącą po ziemi maszynę.

Gdy trzęsie i buja Chwilę po oderwaniu się od ziemi może nas zaskoczyć odgłos uderzenia czy też przytłumiony łoskot pod pod-łogą. To dźwięk chowanego podwozia, które zwykle znajduje się w kadłubie na wysokości skrzydeł. Podobny hałas usłyszymy na kilka minut przed lądowaniem, gdy podwozie zostanie

ponownie wypuszczone.O ile jednak same dźwięki mogą nas zaciekawić, to co powiedzieć o nagłych ruchach maszyny, zwłaszcza gdy zapa-la się lampka „zapiąć pasy”? Przede wszystkim: nie wolno się denerwować. Pomyślmy raczej, że nie bez przyczyny mówi się o „żegludze powietrz-nej”, a pojazdy latające nazy-wamy „statkami powietrzny-mi”. Kiedy pilot ostrzega nas przed turbulencjami i każe zapiąć pasy, mówi o powietrz-nym odpowiedniku niespo-kojnej fali. Samolotem może zatrząść lub zabujać. Możemy mieć wrażenie opadania lub gwałtownego wznosze-nia. Skąd się one biorą? Powietrze pod wieloma względami zachowuje się jak woda. Jest w ciągłym ruchu. Kiedy na mapie pogody widzimy kreski oznaczające wyże i niże, tak napraw-dę patrzymy na wielkie fale powie-trza, które się spotykają. Wyże płyną do góry, a niże spływają ku ziemi. Na

ich styku powstają wiry, które nazy-wamy turbulencjami. Na szczęście samolot ma specjalny radar, który pozwala omijać te niebezpieczne. Nie należy się więc denerwować „sztor-mową falą” w czasie lotu, ale zastoso-wać się do poleceń załogi i sprawdzić, czy pasy są dobrze zapięte i nic nie grozi spadnięciem nam na głowę ze schowka. Jeśli ktoś ma czuły zmysł równowagi, może go niepokoić buja-

1300 iNżyNierówróżnych specjalizacji jest

zaangażowanych w budowę średniej wielkości samolotu

Przed każdym odlotem

samolot jest przygoto-wywany przez zespół

specjalistów

Page 33: Travels Magazine

zdjĘ

cia

: sh

utte

rsto

ck

33

nie samolotu nawet w spokojnym powietrzu. W tym wypadku wraca-my do marynistycznych porównań. Wykonując skręt, samolot nie tylko obraca się, ale również pochyla, cał-kiem jak szybko płynąca motorówka. Związane jest to z działaniem na niego różnych sił, ale jest całkiem naturalne. Zwykle pilot wykonuje takie manewry bardzo delikatnie, aby nie niepokoić pasażerów. Może się jednak zdarzyć, że sytuacja wymaga bardziej energicznej reakcji. Wówczas samolot pochyli się na skrzydło i zacznie obracać. Podobnie ma się spra-wa z wrażeniem, że maszyna opada. Często jest to pierwszym sygnałem, iż zbliża się lądowanie i pilot zmniej-sza wysokość oraz redukuje prędkość.

Nerwowa Chwila Lądowanie to moment najbardziej denerwujący pasażerów. Niby zbli-żamy się do ziemi, ale dzieje się tak

wiele. Samolot obniża lot, wysuwa klapy i podwozie, redukuj moc sil-ników. Na dodatek często nie ląduje od razu, tylko krąży nad lotniskiem. Czasem trwa to nawet przez kilkadzie-siąt minut. Jest to całkiem normalne. Na większych lotniskach, takich jak np. Berlin czy Londyn, lądują dziesiąt-ki maszyn na godzinę i nasz samolot musi ustawić się w kolejce, krążąc wokół lotniska, aż przyjdzie jego kolej. Na szczęście każdy samolot ma zapas paliwa nie tylko na to krążenie, ale też na ewentualny lot do najbliższego zapasowego lotniska.A kiedy już zacznie się lądowanie, opadają nas czasem wątpliwości, czy będzie bezpieczne. Całkiem niepo-trzebnie. Nad waszym bezpieczeń-stwem czuwa nie tylko pilot, ale i liczna obsługa naziemna. Nawet jeśli jest ciemno, leje deszcz lub wisi mgła, samolot bezpiecznie dotknie kołami ziemi.

aNi deszCz, aNi mGłaNowoczesny samolot jest lepszy niż słynny „Pony Express” i jego też nie powstrzyma ciemność, mgła czy deszcz. Współczesne samoloty pasażerskie i lotniska posiadają technologie, pozwa-lające lądować jedynie na podstawie przyrządów pokładowych i gdy ziemia jest całkowicie niewidoczna. Precyzyjna nawigacja, GPS (system nawigacji sate-litarnej) i systemy takie jak ILS (radiowy system nawigacyjny wspomagający lądowanie samolotu) doprowadzą pilo-ta w przyjazne objęcia pasa startowego. Jak one wszystkie działają? Najkrócej mówiąc: wyznaczają w powietrzu optymalną drogę do progu pasa starto-wego. Zadaniem pilota jest utrzymać się wewnątrz niej, aż zobaczy światła (a czasem nawet - aż do dotknięcia kołami ziemi). Głuche uderzenie pod nogami oraz wrażenie, że cały samolot przysiadł i wyraźnie zwalnia, to znak, że podróż dobiegła końca.

obsługa NaziemNato dodatkowe wsparcie dla każdego samolotu.

Piloci posiadają nie tylko

ogromną wiedzę, ale i intuicję. po-

nadto przechodzą szereg testów umysłowych

i sprawnościowych

osób jest zaangażowanych w jeden lot samolotu pasażerskiego

400

Page 34: Travels Magazine

3434

DESTYNACJE EGIPT

NAwET miESiąC NiE wYSTArCzY, bY pozNAć CAłY EgipT. JEdnak sIEdmIodnIowy rEJs Po nIlu,

szlakIEm naJznamIEnITszych zabyTków, możE być zachęcaJącą namIasTką TEGo,

co ma do zaofErowanIa kraJ faraonów.

rEJSpo STArożYTNEJ

hiSTorii TEkST daGmara IkIErT

Page 35: Travels Magazine

35

zdJę

cIa

: sh

uTTE

rsTo

ck

Page 36: Travels Magazine

DESTYNACJE EGIPT

36

gipt w czasach starożytnych nazy-wano „boskim“, a Nil, uważany

wtedy za najdłuższą rzekę świata– za jego „dar“. Dopóki nie odkryto, iż Amazonka przewyższa go pod względem długości, ta fascynująca rzeka miała status mistycznej, obdaro-wanej łaską bogów. Jej sezonowe wyle-wy, które zapewniały okolicznej ziemi urodzajność sprawiły, iż Egipt stał się światową potęgą na stulecia.Nil przyciąga do Egiptu setki tysięcy turystów, którzy chcą zobaczyć rzekę, o której wspominała już Biblia. Z nie-ukrywanym zachwytem opisywali ją również Arystoteles i Napoleon. Rzeka, dzieląc się na Nil Biały i Błękitny, wcina się począwszy od swej delty nad Morzem Śródziemnym, w głąb Afryki, aby po sforsowaniu malowniczych katarakt, odkryć swe źródła w jeziorze Tana, w Etiopii.

Wielki, biały żagielRejs po Nilu pozwala na odkrycie naj-wspanialszych zabytków kraju fara-onów, z perspektywy życiodajnej rzeki. Mimo, iż Nil nie wygląda dziś tak samo jak za czasów Ramzesa Wielkiego czy Kleopatry, nadal wzbudza zachwyt. Jego losy potoczyły się w XX wieku w sposób nieoczekiwany, przykuwając uwagę całego świata. Kiedy w 1970 roku, ówczesny prezydent Egiptu Jamal abdel Nasser postanowił wybudować na Nilu ogromną zaporę regulującą jego wylewy, międzynarodowa spo-łeczność rzuciła się na ratunek tysiąc-om zabytków starożytnej Nubii. Miały zostać zalane przez błękitne wody sztucznego zbiornika powstałego po budowie tamy. Widoczne dziś z kosmo-su Jezioro Nassera stanowi fascynujący obiekt, który wydaje się pochodzić z zupełnie innej bajki, niż otaczające go, gołe i rozgrzane skały zaczynającej się w Nubii Sahary. Rozpoczynając rejs w mieście Assouan, gdzie zbudowa-na została zapora, nie można zatem ominąć wielkiego dzieła, jednego z największych polityków Egiptu. Zbudowana dzięki pomocy Związku Radzieckiego tama, zakończyła cyklicz-ne wylewy Nilu, ujarzmiając rzekę oraz

stwarzając warunki do połowu ryb u bram pustyni, a także do efektyw-niejszej gospodarki rolnej w dolinie Nilu. Assouan przenosi podróżników w czasy kolonialne, kiedy to białymi felukami (małymi łódkami o wielkich, białych żaglach) pływali w okolicach wyspy Elefantyny gubernatorzy i dostojnicy angielscy. Można tu zwie-dzić również interesujące Muzeum Kultury Nubijskiej ukazujące zagma-twane losy tego szlachetnego ludu, który od lat walczy o swą tożsamość.

Sobek i HoruSWsiadając na mniej lub bardziej luk-susowy statek (są takie, które przy-pominają małe miasta – z kinami, restauracjami, kasynami) płyniemy zatem wzdłuż wybrzeży Nilu, które zamieszkane były od zarania dziejów. Napawając się delikatną bryzą, zielenią palm i upraw trzciny cukrowej, dopły-wamy do pierwszego przystanku na trasie: Świątyni Sobka i Horusa w Kom Ombo. Zbudowana przez Ptolemeusza VI (ok. 180-145 p.n.e.), na brzegu Nilu świątynia niestety w części obsunęła się do niespokojnej rzeki i jedynie wewnętrzna jej część nadaje się do zwiedzania. Z ruin rozta-cza się bajeczny widok na zakole Nilu, a wieczorem – na zachód słońca, gdy rozżarzona kula wpada z impetem do błękitnej otchłani. Poświęcona bogu Sobkowi, przedstawianemu pod posta-cią krokodyla oraz Horusowi – sokoło-wi, świątynia szczyci się wspaniałymi reliefami ściennymi oraz doskonale zachowanymi elementami dekoracyj-nymi. To one pozwoliły archeologom na odkrycie wielu tajemnic życia codziennego starożytnych Egipcjan. Jest absolutnie idealnie symetryczna, a każda z jej części poświęcona jest jed-nemu z bóstw. Sobek, bóg Nilu, wody i urodzaju, miał wpływ na wylewy Nilu, a obecność krokodyli w rzece (których mumie można w Kom Ombo oglądać) zapowiadała udane zbiory po obfitych opadach. Horus natomiast, bóstwo opiekuńcze o wielkiej wadzew Egipcie, symbolizował szczęście i pokonywanie przeszkód.

horuSbył bóstwem opiekuńczym o wielkiej wadze

E

Page 37: Travels Magazine

37

kom ombo w tej świątyni ku czci horusa i sobka, boga nilu, zachowały się mumie krokodyli

EDfuPoświęcona

wyłącznie horusowi

upamiętnia mit o jego

cudownym zespoleniu

zdJę

cIa

: sh

uTTE

rsTo

ck

Page 38: Travels Magazine

38

DESTYNACJE EGIPT

Złe bóStWo i okrutna króloWaPrzesuwając się dalej na północ, ku Delcie, natrafiamy na kolejną majestatyczną budowlę, tym razem poświęconą wyłącznie Horusowi, świątynię w Edfu. W micie o Ozyrysie, Horus jest synem wiel-kiego boga oraz Izydy. Gdy Ozyrys zostaje zamordowany przez swego brata, Seta, a jego poćwiartowane ciało rozrzucono po całym świecie, tylko dzięki miłości Izydy do swego męża, udało jej się z siostrą Neftydą, przywrócić Ozyrysa do życia. To wła-śnie z tego cudownego odrodzenia i ponownego zespolenia małżon-ków narodził się Horus, bóstwo ze słonecznym dyskiem na czole, które ostatecznie pokonało złego Seta. Mitologia Egipska jest jedną z naj-bardziej interesujących i jednocze-śnie najbardziej skomplikowanych. Plejada bóstw może przyprawiać o kolorowy zawrót głowy. Jednak mity i legendy starożytnego Egiptu to piękne i mądre historie, niosące za sobą przesłanie tysiącleci, aktualne do dziś. Poznawszy historię Horusa z Edfu kierujemy nasze żagle dalej w górę rzeki, docierając do najważ-niejszego regionu świata Faraonów – do starożytnych Teb. To wieczne miasto, stare jak historia całego Egiptu, dzieli się na dwie części, tzw. Zachodni i Wschodni Brzeg. Rozpoczynając zwiedzanie od pra-wobrzeżnych obszarów, mamy oka-zje przespacerować się po Dolinie Królów, Mieście Umarłych, starej nekropoli, gdzie z honorami chowa-no w pięknych, bogato zdobionych grobowcach największych władców Egiptu: Ramzesa I, II, III, IV, Setiego I i III, a także znanego na całym świecie Tutenchamona, którego zagadka kosztowała życie wielu osób. W Dolinie można zapoznać się z taj-nikami mumifikacji, której sztukę Egipcjanie dopracowali do perfekcji, a która pozwalała na wieczną kon-serwację zwłok – warunek konieczny do przejścia na „drugą stronę“. Do życia po śmierci, w które wiara była jednym z fundamentów egipskich

wierzeń. Wschodni Brzeg to rów-nież śpiewające Kolosy Memnona (wyrwy pozostałe po trzęsieniu ziemi przepuszczają wiatr tak, iż może wydawać się, jakby monu-mentalne rzeźby gwizdały) oraz spektakularna, tarasowa Świątynia Hatszepsut. Poświęcona okrutnej kró-lowej budowla, wznosi się na kilku poziomach, tuż przy górskim zboczu. Przypomina o tym, iż w dziejach Egiptu nie tylko mężczyźni odgry-wali ważną role. Zdarzały się kobiety ambitne i skłonne do poświęcenia swego życia i kobiecości dla osiągnię-cia najwyższej władzy.

Miłość alekSandra WielkiegoZsiadając ze statku na Wschodnim Brzegu, udajemy się do Luksoru, pięk-nego miasta, w którym zakochał się sam Aleksander Macedoński, zwany Wielkim. Zwiedzanie świątyni w Luksorze i Karnaku, jest doskona-łym ukoronowaniem nilowej wypra-wy. Ta ostatnia budowla jest naj-większym kompleksem sakralnym na świecie, a jej wspaniałe reliefy, rzeźby, ogromne granitowe i alaba-strowe posągi, czy wysokie obeliski świadczą o potędze nie tylko gospo-darczej i militarnej świata faraonów, ale również o wielkości duchowej i kulturowej. Ciężko jest zwykłym śmiertelnikom wyobrazić sobie, jak wielkim nakładem finansowym oraz potu i krwi ludzkiej wznoszono przez tysiąclecia te grube mury i monu- mentalne ołtarze. Ile kunsztu i dokła--dności trzeba było do wykonania zdobień i dekoracji, które przetrwa-ły do dziś. W Luksorze żegnają nas gigantyczne posągi Ramzesa III. Luksorska świątynia, ze swą aleją sfinksów, wybudowanym na dachu, przez muzułmanów meczetem oraz salą ufundowaną przez zafa-scynowanego Egiptem Aleksandra Wielkiego na zawsze kojarzyć się będzie z kwintesencją egipskiego geniuszu budowlanego. Oraz z mie-szanką kultur i tradycji, od zawsze współżyjących na tych uświęconych przez hojność Nilu ziemiach.

Page 39: Travels Magazine

39

zdJę

cIa

: sh

uTTE

rsTo

ck

Page 40: Travels Magazine

4040

DESTYNACJE TUNEZJA

MAJESTATYCzNE ruiNY KArTAgiNY wZNosZą się NAd brZEgiEm TUrkUsowEgo morZA ŚródZiEmNEgo. wZbUdZAJą ZAchwyT TUrysTów i NApAwAJą dUmą TUNEZyJcZyków, kTórZy Z sZAcUNkiEm odNosZą się do swEJ ANTycZNEJ hisTorii.

Miasto żywych i uMarłychTEKST dAgmArA ikiErT

Page 41: Travels Magazine

41

istoria Kartaginy pełna jest zaskakujących wydarzeń. Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie, Berberowie i Arabowie. Wszyscy pałali żądzą zdobycia tego miasta owianego legen-dami i przepełnionego zapachem jaśminu. „Delenda est Carthago! “ (co znaczy: „Trzeba zniszczyć Kartaginę!) – krzyczał w rzymskim Senacie Katon Starszy, gdy w 218 r. p.n.e. Hannibal i 60 tys. jego żołnierzy wraz z 40 słoniami afrykańskimi, przedzierało się przez Hiszpanię. Poprzez Pireneje wdzierali się do Galii, a następnie przez Alpy – do słonecznej Italii.Powodów do obaw, jak się potem okazało, było aż nadto. Hannibal, strateg wszech czasów, z urodzenia Kartagińczyk, zgotował Rzymianom straszliwą klęskę. Kiedy po związa-niu się sojuszem z miastami Włoch Centralnych i Sycylii, Kartagina stała się największym wrogiem Imperium, w 204 roku p.n.e. Rzym wysłał na odsiecz swego najznamienitszego wojownika: Scripiona Afrykańczyka. Ten nie zdołał jednak zatrzymać rozpę-dzonego w podboju świata śródziem-nego Hannibala. Dopiero 55 lat później, Rzymianom udało się ostatecznie zrównać wieczną Kartaginę z ziemią.Pozostałości po potężnej Kartaginie zostały wpisane w 1979 roku na Listę Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, dzięki czemu zapomniane wcześniej stano-wisko archeologiczne zostało odrestau-rowane i oddane turystom do zwie-dzania. Jednak antycznym miastem

zainteresowano się o wiele wcześniej, zwłaszcza w kręgach francuskich. Stało się tak po publikacji w 1858 roku dzieła Gustawa Flauberta „Salammbo”. Akcja powieści toczy się w sercu boskiej Kartaginy. Wypalone słońcem ruiny, gdzie ciężko o źdźbło trawy (po zdoby-ciu miasta, Rzymianie zasypali cały teren solą, aby zapobiec jakiemukol-wiek przyszłemu osadnictwu), dzielą się na Miasto Żywych i Umarłych. Pierwszym mianem określa się części prywatne, zachowane domo-stwa, teatr, odeon czy sławne Termy Aureliusza. Miasto Umarłych to nekro-polie różnych kultur: punickie, rzym-skie i bizantyjskie. Przez stulecia prze-winęli się tu wyznawcy wielu religii, politeistycznych i monoteistycznych. To dlatego na terenie miasta można odnaleźć zarówno stare świątynie rzymskie, jak i ruiny chrześcijańskiej bazyliki. Kartagina, na przestrzeni setek lat, była niemym świadkiem najważniejszych wydarzeń w naszych dziejach. Tych, które miały wpływ na kształt współczesnej cywilizacji i kul-tury. Zarówno europejskiej, jak i afry-kańskiej. Balansując zawsze na granicy różnych wpływów, Kartagina przypo-mina o czasach, w których kolor skóry, religia i pochodzenie przenikały się tworząc to, co dziś stanowi podwaliny naszego życia. Historia tego miejsca idealnie współgra z pięknem i zjawiskowością wypalonych słońcem ruin, które warte są przyjazdu do sło-necznej Tunezji.

H

KArTAgiNAzostała wpisana

na listę światowego dziedzictwa UNEsco

ZdJę

ciA

: sh

UTTE

rsTo

ck

Page 42: Travels Magazine

42

ruga połowa lat 60. to okres gwałtownego rozwoju komunikacji lotniczej, która staje się coraz tańsza i bezpieczniejsza. W powietrzu kró-lują odrzutowce, które garściami

czerpią z rozwiązań zarezerwowa-nych dotąd dla maszyn wojskowych. Europejscy konstruktorzy i produ- cenci dysponują najnowocześniej-szymi rozwiązaniami i niewykorzy-

stanymi możliwościami produkcyj-nymi. Dzieje się tak, ponieważ na rynku cywilnym, podobnie jak w technologii wojskowej, prym wiodą firmy amerykańskie.

lotnicze technologie

D

Airbus nAjbezpieczniejszy Autobus świAtA

W Wolnym tłumaczeniu oznacza tyle, co latający autobus. i jest doWodem geniuszu ludzi, którzy W latach 60. ubiegłego Wieku W prostej formie ukryli nAjnowsze zDobycze techniki.

tekst juliusz sabak

nAsi pilocizawsze

profesjonalnie, zawsze z humorem

i......nasze urocze

stewardessy. W środku

oczywiście kapitan!

Page 43: Travels Magazine

zdjĘ

cia

: mar

cin

gau

kszt

ol,

mac

iej s

eraf

in, a

rch

iWum

43

Angielscy producenci pierwszego odrzutowca pasażerskiego Comet, czy Francuzi marzący o barierze dźwięku latają na co dzień maszyna-mi Boeinga czy Lockheeda. Problem dostrzegają politycy: tysiące miejsc pracy przy produkcji samolotów dla europejskich linii lotniczych wycie-kają za Atlantyk. Dlatego w 1969 r., podczas wystawy lotniczej na podpa-ryskim lotnisku Le Bourget, francuski minister transportu Jean Chamant i minister gospodarki Niemiec Karl Schiller podpisali umowę o budowie pierwszego paneuropejskiego samo-lotu. Zdarzenie jest tym bardziej symboliczne, że odbywa się w pełno-wymiarowej makiecie kabiny samo-lotu A300. Stanie się on pierwszym produktem firmy Airbus i pierwszym na świecie szerokokadłubowym samolotem pasażerskim.

Słowo klucz: AirbuSUmowa podpisana w 1969 r. jest zwieńczeniem dwuletniej współ-pracy firm angielskich, francuskich i niemieckich przy tworzeniu kon-kurencji dla amerykańskich pro-ducentów. Angielscy i francuscy konstruktorzy projektujący wówczas trzy różne samoloty uświadomili sobie, że konkurując między sobą przegrają z Amerykanami. Dlatego w porozumieniu z firmami niemiecki-mi stworzyli jeden projekt samolotu, który mógł konkurować z ówcze-snymi konstrukcjami zza Atlantyku. Model A300 był lekki i ekonomiczny. Dlatego mimo początkowych pro-blemów z zamówieniami, szybko zdobył uznanie. Tymczasem do kon-sorcjum systematycznie dołączały kolejne państwa, takie jak Holandia i Hiszpania. Produkcja była rozpro-szona po fabrykach w niemal całej Europie, natomiast ostateczny mon-taż odbywał się w głównej fabryce Airbusa, we Francji. W porozumie-niu ze wszystkimi zdecydowano się na zmianę nazwy konsorcjum. Z niezbyt chwytliwego GIE - Groupement d’Interet Economique, czyli po prostu Grupy Interesów

Ekonomicznych na proste AIRBUS. Słowo to powstało początkowo jako określenie pewnej klasy maszyn pasażerskich – średniego lub krótkiego zasięgu zabierających dużą liczbę pasażerów. Obecnie, kojarzy się jednoznacznie z produk-tami tej firmy. Jak choćby Airbus A320.

bezbłędny komputerAirbus 320 był potomkiem A300 i koncepcji, która zdaje się królo-wać w projektach firmy. Czyli: „Cokolwiek zrobią Amerykanie, my zrobimy to lepiej i bardziej innowacyjne”. Co jest jednak tak wyjątkowego w A320, że stał się on na długie lata flagowym produk-tem Airbusa? Przede wszystkim innowacyjność. Samolot przewyż-sza konkurentów pod względem zastosowanych kompozytów, lek-kich stopów i innych materiałów przyszłości. Z pełnym pokładem pasażerów może osiągnąć maksy-malną prędkość ponad 900 km/h i zasięg grubo przewyższający 5 tys. kilometrów. A wszystko to w komfortowych dla pasażerów warunkach, przy wygodnych sie-dzeniach, miłej obsłudze i filmach na podsufitowych monitorach LCD. Jednak Airbus A320 przeszedł do historii lotnictwa nie ze względu na prędkość czy zasięg, ale innowacyj-ną technologię i niespotykany wcze-śniej w cywilnej maszynie poziom zastosowanej elektroniki. Był pierw-szym samolotem pasażerskim, w któ-rym zastosowano system fly-by-wire, czyli całkowicie elektronicznego sterowania samolotem. Pilot porusza sterami maszyny za pośrednictwem pokładowego komputera, który cały czas kontroluje, czy są to manewry bezpieczne dla samolotu. Dzięki temu znacznie zwiększa się bezpieczeń-stwo lotu i spada ryzyko ludzkiego błędu w pilotażu.

mASzynA SterowAnA joyStickiemInnym rozwiązaniem, które w mo--mencie powstania tego samolotu,

a więc pod koniec lat 80., było nowością nawet dla naddźwięko-wych myśliwców, jest użycie do sterowania maszyną joysticka, podobnego do tych używanych w komputerach. Pilot poruszając nim przekazuje informacje do komputera. Skomplikowany elek-troniczny system przelicza ruch jego ręki na precyzyjne wychylenie odpowiednich sterów. Tak więc samolot, którym państwo podróżujecie, to nie tylko komfor-towy, szybki i bezpieczny środek transportu.Związane jest też z nim wiele inte-resujących historii oraz najnowo-cześniejszych technologii.

Page 44: Travels Magazine

44

kutery wodne, piaszczyste plaże, najpiękniejsze zachody słońca, nocne kluby, bezludne zakątki, urokliwe miasteczka, cudowne rejsy statkiem i nurkowanie w przejrzystej wodzie. Nawet jeśli nowożeńcy mają odmien-ne charaktery i wolą inaczej spędzać czas, na Krecie z pewnością znajdą coś, co zachwyci ich oboje. Słoneczne poranki skłaniają do spacerów

wzdłuż plaży. Liczne tawerny i re- stauracje kuszą swoim romantycz-nym klimatem. Kuchnia śródziemno-morska dodaje siły i witalności. Smak i zapach oliwek na zawsze pozostaje w pamięci. W ouzeri można napić się ouzo i zjeść lekką przekąskę. W kafe-nion z kolei trzeba napić się greckiej kawy. W licznych tawernach warto zjeść rybę, którą grecy potrafią przy-

rządzić na tysiąc sposobów. I nawet jeśli będziemy mieli ochotę na kolację o północy, na pewno nie zostaniemy odprawieni z kwitkiem.

Statkiem miłościRejs na Santorini to coś w rodzaju wycieczki statkiem miłości. Piękne widoki na klifowe zbocza oraz cudna flora i fauna morza. Orzeźwiająca

S

DESTYNACJE GRECJA

Page 45: Travels Magazine

45

TEkST AGniEszkA BARAn

MiESiąC MioDowY w TYDziEń? To możliwE, AlE Tylko w miEJsCu,

GdziE lATo niE mA końCA. kRETA To wyspA pEłnA ATRAkCJi. TyCh dziEnnyCh i noCnyCh, dlA AkTywnyCh i lEniuChów.

Kretadla zaKochanych

bryza. Krajobraz wyspy jest osobli-wy. Piasek jest tam ciepły i czarny! To zapewne pozostałość po licznych wybuchach wulkanu, który obecnie znajduje się pod wodą. Kontrast nadają białe domy z niebieskimi dachami. Wyspa ma też swoje maskotki. To osiołki, których jest tu bardzo dużo. Można spróbować prze-jażdżki na grzbiecie jednego

z nich lub przynajmniej podrapać go za uchem.

Poetycki naStrójNocne kluby na Krecie, które słyną ze świetnych drinków, tętnią życiem do białego rana. Po wyczerpującej nocy dobrze robi cichy i spokojny dzień. Można go przeznaczyć na zwiedzanie. A jest tu co oglądać. Mnóstwo zabyt-

ków i pałaców, w tym m. in. legen-darny pałac – labirynt króla Minosa. Knossos to doskonałe miejsce, by we dwoje odnaleźć spokój i wprowadzić się w poetycki nastrój. Słońce, plaża, olejek do opalania. Do tego ciepła morska woda, zimne drinki. A u boku ukochana osoba, z którą potem latami będzie można wspominać cudowny miesiąc miodowy.

MorSkA brYzAi osobliwy krajobraz. w takiej atmosferze miłość rozkwita.

zdJĘ

CiA

: sh

uTTE

RsTo

Ck

Page 46: Travels Magazine

46

pamiątka z wakacji

Ntekst Tomasz Przybysz-Przybyszewski

kiedyś Po Powrocie z wakacji zanosiło się klisze do foTografa. Ten je wywoływał i robił odbiTki, kTóre lądowały w albumie. Dziś jest o wiele

więcej możliwości zachowania wsPomnień z wakacji.

46

ie trzeba wychodzić z domu, by zamówić odbitki zdjęć. Wystarczy prze-słać wybranej firmie pliki przez Internet, zapłacić (do wyboru: przelew, karta kre-

dytowa, płatność przy odbiorze) i czekać na przesyłkę. Ceny odbitek są konku-rencyjne w stosunku do tradycyjnych zakładów. Na www.fotojoker.pl odbitka

w formacie 9x13 cm kosztuje 32 gr, a 10x15 cm – 39 gr. Na www.fotoprint.com.pl zarówno odbitka w formacie 9x13, jak i 10x15 kosztuje 35 gr, ale im

Zachować wspomnienia

Page 47: Travels Magazine

47

więcej sztuk, tym taniej. Gdy odbitek jest więcej niż 400, cena za jedną spada do 29 gr. Do tych cen powinno się jed-nak dodać m.in. koszty przesyłki.

Odbitki w dOmuBy mieć, co włożyć do albumu, nie jest już nawet potrzebne laboratorium. Możliwość drukowania zdjęć na papie-rze fotograficznym to dla nowoczesnych drukarek nic wielkiego. Czasem nie trzeba nawet pośrednictwa kompute-ra. Do drukarek fotograficznych serii Epson Stylus Photo, Canon Selphy czy HP Photosmart można bezpośrednio podłączyć aparat lub kartę pamięci, a na wbudowanym małym LCD – wyświe-tlić zdjęcia. Jest nawet możliwość wydrukowania bliskim fotografii jeszcze przed powrotem z wakacji. Najnowsze drukarki HP za pomocą funkcji ePrint

same wydrukują zdjęcie, przesłane na nie e-mailem bezpośrednio ze smartfo-nu. Drukarkę fotograficzną kupić można już za niecałe 300 zł.

FOtOksiążkaKonkurencją dla tradycyjnych albumów jest fotoksiążka. To album, w którym zdjęcia drukowane są bezpośrednio na kolejnych stronach. Ich kompozycja zale-ży wyłącznie od nas. Do zdjęć dodawać można komentarze, opisy, elementy gra-ficzne. Wszystko to dzięki bezpłatnemu i dość prostemu w obsłudze programo-wi, pobieranemu ze strony firmy oferu-jącej fotoksiążkę. Samodzielnie na kolej-nych wirtualnych kartach umieszcza się w niej zdjęcia i przez Internet wysyła do produkcji, by w krótkim czasie otrzy-mać ją pocztą. Dostępnych jest wiele formatów fotoksiążek, różniących się cenami. Album firmy (www.fotoksiaz-ka.pl) kosztować może już 19,90 zł (bez kosztów przesyłki). Cena zależy od roz-miaru albumu (od formatu 13x14 cm do 42x30 cm), rodzaju okładki (twarda, miękka, płócienna, eko skóra) i papieru (zwykły lub fotograficzny) i, oczywiście, ilości stron (od 26 do 130).

FOtOkalendarzMyśli o złotej plaży i ciepłym morzu roz-grzewać nas mogą nawet w najsroższą zimę. Wystarczy, że spojrzymy na ścien-ny kalendarz, gdzie obok słowa „styczeń” znajdzie się nasze zdjęcie z ostatnich wakacji. Ceny kalendarzy z własnymi zdjęciami zależą głównie od formatu i ilości stron – może to być kalendarz na biurko lub na ścianę, jedno-, siedmio- lub 13-kartkowy (12 stron plus okładka). Ten ostatni, w którym w każdym miesiącu jest inne, przesłane przez nas producen-towi przez Internet zdjęcie, kosztować może bez przesyłki niecałe 30 zł (www.twojkalendarz.pl, www.fotokalenda-rze24.eu).

ramki cyFrOweZdjęciami z wakacji rozgrzewać nas może także ramka cyfrowa. Na małym ekranie LCD (przekątna zazwyczaj do 12 cali, choć jest i 32-calowa) wyświetlać będzie wybrane zdjęcie lub pokaz slaj-

dów. Wgrywa się je poprzez włożenie do ramki karty pamięci. W sklepach internetowych ramki z popularnym, 7-calowym ekranem kupić można już za niecałe 150 zł.

zdjęcia w sieciPrócz Facebooka i Naszej Klasy zdjęcia z wakacji prezentować można rodzinie i znajomym poprzez specjalnie do tego celu stworzone serwisy, jak Picasa Web Albums czy Flickr. Bliskie nam osoby zobaczą tam podzielone na albumy zdjęcia wraz z komentarzami, do któ-rych mogą oczywiście dopisywać swoje. Zdjęcia na tych serwisach udostępniać można wszystkim lub tylko ściśle okre-ślonym osobom. Do konta w serwisie Picasa (picasaweb.google.com) można za darmo wrzucić 1 GB zdjęć. W bezpłat-nym koncie na Flickr (www.flickr.com) jest miejsce na jednoczesną prezentację 200 zdjęć i do 300 MB miejsca na zdjęcia miesięcznie.

jest wielesposobów ...na przywoływa-nie wspomnień z wakacji, ale najskuteczniejsze są zdjęcia. zarówno te w tradycyjnej for-mie papierowych odbitek, jak i te w wersji elek-tronicznej na róż-nych nośnikach.

zdję

cia

: sh

uTTe

rsTo

ck

Page 48: Travels Magazine

4848

Turyści w Turcji częsTo zamawiają Tzw. kawę po Turecku. Bo jak Będąc w tym kraju nie spróBować lokalnego przysmaku? popełniają jednak potworny nietakt – zamawiają ją z mlekiem!

Tureckie faux pas

TeksT agnieszka Baran

obyczaje turcja

awa uważana przez wielu za napój szlachetny jest podawana na różne sposoby. Może być z białym lub brązowym cukrem, z laską wanilii, z czekoladą i bitą śmietaną. Na ciepło lub zimno, z dodatkiem słodkiego likieru, a nawet z ameretto. Jednak wśród Europejczyków najbardziej popularna jest kawa z mlekiem. Z tym dodatkiem trunek gubi swoją gorycz. W Turcji to niemal święto-

kradztwo. Ten pachnący przypra-wami kraj stawia na mocną i czarną kawą. Wybierając kraj arabski za cel naszej podróży, powinniśmy przynaj-mniej trochę poznać i dostosować się do tamtejszej kultury. Zagraniczne wyjazdy właśnie po to są, by zasma-kować innych, często orientalnych i obcych nam smaków życia. Dlatego nie zapominamy o małej czarnej – kawie!

Tylko nie po arabskuPrawdziwa kawa dla Turka jest mocna, czarna jak węgiel i gorzka jak gorczyca. Podawana w malutkiej filiżance, którą do połowy wypełniają fusy. Nie jest to jednak zwyczajna kawa z fusami, która jest popularna w Polsce i błędnie nazywana kawą po arabsku. Proces jej parzenia stanowią zazwyczaj trzy etapy, które są długotrwałe, by w osta-teczności wydobyć całą esencję smaku.

k

Page 49: Travels Magazine

49

TeksT agnieszka Baran

Na pierwszy rzut oka może się wyda-wać, że taką filiżaneczkę wypijemy jednym łykiem. Jednak jest to absolut-nie zabronione i prawie niemożliwe do wykonania. Kawą należy się delekto-wać, sączyć ją powoli, raczyć się chwilą odpoczynku i korzystać z uroków urlo-pu. To taka dłuższa przerwa na kawę, jednak bez słodkiego dodatku w formie ciasteczka, ale za to ze szklan-ką wody. Popijając każdy łyk mocnej

kawy zimną czystą wodą, dłużej można rozkoszować się jej smakiem.

Mleko w osobnej szklanceBędąc w Turcji byłam świadkiem, jak w kawiarni w Marmaris, Francuzka zamówiła filiżankę kawy z mlekiem. To, co zobaczyłam na twarzy kelnera jest nie do opisania. Ntajłagodniejsze słowa, by przybliżyć wyraz jego twarzy? Wstręt i niesmak. Bez słowa

odwrócił się i odszedł. Po kilku minu-tach przyniósł kawę i mleko w osobnej filiżance. Teraz podobną minę miała Francuzka. Próbowała wlać mleko do malutkiej filiżanki, jednak było to nie-możliwe. Musiała wypić połowę kawy, by nalać mleka. Kelner stał w kącie i z uśmiechem się temu przyglądał. W Turcji europejskie zwyczaje często lepiej schować do kieszeni, bo poza wszystkim: podróże kształcą!

woda do popicia? tak. ale ciasteczka to już europejska naleciałość

zdję

cia

: sH

utte

rsto

ck

Page 50: Travels Magazine

5050

To było nasze drugie spoTkanie z Turcją. po niezapomnianych wakacjach na riwierze Tureckiej w kemer, przyszedł czas na zachodnią, egejską sTronę Tego kraju, równie ciekawą i piękną. Tym razem wybraliśmy półwysep

bodrum i miejscowość TurguTreis.

od imperium osmańskiego

po sainT Tropez

TeksT michasia i boguś nosiadek

rozsTrzygniĘcie konkursu

michasiai boguś

nosiadek

Turcja nagroda:drukarka epson sTylus phoTo ufundowana przez firmę monroe.pl

Page 51: Travels Magazine

51

rganizatorem wypoczynku tak, jak za pierwszym razem, było biuro podróży Itaka. Spisało się dobrze… Dobrze, bo były także pewne niedociągnięcia. Generalnie jednak jesteśmy zadowoleni. Naszym lotniczym przewoźnikiem były polskie, nowo powstałe linie Yes Airways ope-rujące maszynami Airbus A320. Lot na trasie Katowice – Bodrum/Milas trwa około 2, 5 godziny. W obie strony lot o czasie, podróż spokojna, samolot czy-ściutki, załoga profesjonalna. Choć każdy lot niesie ze sobą dreszczyk emocji, miło wspominamy lądowanie w Bodrum – Milas.Nasz hotel? Alta Beach – nieduży, kameralny, składający się z kilku 2-3 piętrowych budynków o białej, charakte-rystycznej dla półwyspu Bodrum archi-tekturze. Posiada całodobową recepcję, lobby z salą telewizyjną, restaurację, dwa baseny, dostępny bezpłatny internet bezprzewodowy. Pokoje skromne, ale codziennie sprzątane. Jedzenie w opcji all inclusive smaczne, kuchnia typowo turecka, dużo warzyw, w określonych godzinach snack bar. W obejściu hotelu dużo zieleni i kwiatów. Obiekt położony tuż przy morzu, przy ślicznej marinie, w niewielkiej odległości od centrum miasteczka z jednej strony, z drugiej zaś o krok od pięknego, zielonego, ukwieco-nego parku Sabanci.Turgutreis to druga pod względem wielkości miejscowość na półwyspie Bodrum. Nazwę miastu nadano na cześć tureckiego marynarza i admirała Turgut Reisa, który w roku 1485 przyszedł tu na świat. Osomański bohater zasłynął m.in. z wypraw na wybrzeża Hiszpanii, Francji, Włoch i Afryki Północnej. Zginął w tureckim oblężeniu Malty w 1565r. Dziś pomnik admirała Turgut Reisa zdobi miejski Sabanci Park.Miejscowość Turgutreis to dobre miejsce na wakacyjny wypoczynek. Bliskość tureckich i greckich wysp dostarcza wspaniałych widoków. Zachody słońca są tam niezwykle malownicze. Samo miasto ma wszystko, co trzeba – sklepiki z pamiątkami, supermarkety, bankoma-ty, kantory i oczywiście liczne restauracje zapraszające do spróbowania lokalnych

przysmaków. W samym centrum wśród kramów z suwenirami stoi biały, okazały meczet z dwoma minaretami, o prze-pięknym wnętrzu. Z mariny codziennie wypływają statki wycieczkowe. Można popłynąć w błękitny rejs lub odwiedzić okoliczne tureckie bądź greckie wyspy (Kos, Kalimnos). W centrum miejscowo-ści znajduje się czysta, piaszczysta plaża – leżaki i parasole są bezpłatne.

Wycieczka do BodrumBodrum od Turgutreis dzieli zaledwie około18 km, dlatego też postanowili-śmy wybrać się tam na własną rękę. Najprościej dotrzeć tam małym busi-kiem zwanym dolmuszą. Bilet w jedną stronę kosztuje 4 tureckie liry.Bodrum to największe miasto na pół-wyspie, określane mianem tureckiego Saint Tropez. Malownicze wzgórza z białymi domkami harmonizują pięk-nie z błękitem Morza Egejskiego, liczny-mi steczkami, jachtami oraz okazałym zamkiem Joanitów. W starożytności Bodrum nosiło nazwę Halikarnas, to właśnie tu znajdowało się Mauzoleum zaliczane do siedmiu cudów świata. Tutaj też urodził się Herodot, zwany ojcem historii. My pierwsze swoje kroki skierowaliśmy w stronę mariny i zamku św. Piotra, będącego wizytówką mia-sta. Usytuowana na niewielkim cyplu forteca zbudowana została przez krzy-żowców, a do jej budowy użyto kamieni ze zrujnowanego przez trzęsienia ziemi oraz zawiłości losu Mauzoleum. Dziś w murach twierdzy mieści się Muzeum Archeologii Podwodnej prezentujące skarby wydobyte z dna morza – liczne amfory, wyroby ze złota, szkła i kości sło-niowej. W jednej z sal wyeksponowano zrekonstruowane, zabytkowe wraki stat-ków. Spacerując po zakamarkach zamku wśród pięknej zieleni można dostrzec liczne tablice herbowe oraz ślady i elementy z czasów króla Mauzolosa. Na środku głównego placu stoi kaplica rycerzy, którą Turcy zmienili w meczet. Zamek posiada pięć wież – francuską, włoską, angielską, niemiecką i wężową. Zostały ufundowane przez różne naro-dowości. Z murów fortecy rozpościerają

się cudowne widoki na Bodrum oraz błękitne morze. Jest pięknie! Po trudach „zdobywania” fortecy zjedliśmy pyszny, choć drogi, posiłek w uroczej restauracji tuż przy porcie. Kolejnym punktem w naszym zwiedzaniu był usytuowany na wzgórzu teatr datowany na czasy króla Mauzolosa, przebudowany później przez Rzymian. Budowla robi wrażenie, a z jej stopni rozpościera się prześliczna panorama na zatokę Bodrum. W drodze do teatru pobłądziliśmy gdzieś w gąsz-czu wąskich uliczek miasta, jednak dzięki cierpliwości oraz pomocy uprzejmego Turka znaleźliśmy drogę do celu – i było warto! Schodząc w dół w stronę mariny i centrum odnaleźliśmy miejsce, w którym niegdyś znajdował się jeden z siedmiu cudów świata starożytnego – Mauzoleum w Halikarnas. Niestety, dziś ze świetności budowli nic już nie zostało, jedynie fundamenty.

Wycieczka do efezuEfez to jedno z najpiękniejszych antycz-nych miast na świecie! Od Bodrum to starożytne miasto dzieli około 180 km, z miasta Turgutreis to trzy godziny spo-kojnej jazdy autokarem. Trasa prowadzi przez zabudowany białymi domkami półwysep Bodrum, potem zaś przez uro-czy górzysty teren obfitujący w gaje oliwne. W drodze można zoba-czyć Jezioro Camici – niegdyś była to morska zatoka. Dziś akwen przekształcił się w jezioro. Podążając w kierunku Efezu już niedaleko do Miletu, Priene, Didimy, natkniemy się też na ślady histo-rycznej Magnezji. Efez to miejsce z przebogatą przeszłością, będące ówcze-śnie ważnym centrum finansowym i handlowym. Jedna z legend mówi, że miasto zostało założone przez Amazonki. Początki Efezu wiążą się również z postacią Adroklosa, który stworzył tu nadmorskie miasto. W Efezie urodził się i żył słynny filozof Heraklit, w mie-ście przebywali również św. Jan i św. Paweł. Pierwszym punktem naszego zwiedzania są pozostałości po świątyni Artemidy. W swych dziejach świątynia była wielokrotnie grabiona, niszczona i odbudowywana. Dziś niewiele z niej

o

Page 52: Travels Magazine

52

zostało… Wiele elementówświątyni zdobi kościół Aja Sofia, wiele z nich można zobaczyć również w British Museum oraz muzeach w Stambule. Z miejsca, gdzie stał ówcześnie jeden z cudów świata rozpościera się piękny widok na bizantyjską cytadelę, meczet Isa Bey Camii oraz kościół św.Jana. Wchodząc na teren starożytnego Efezu zachwycamy się pięknym położe-niem tego miejsca, jesteśmy w sercu antycznego świata, wyobraźnia zaczy-na pracować. Spacerując wśród ruin zobaczymy pozostałości łaźni Variusa, świątyni Isysa, państwowej agory, budynku radnych oraz domów boga-czy i pensjonatów. Uwagę przyciąga odeon – mały teatr mieszczący 1500 osób wybudowany w II wieku n.e. przez Vediusa Antoniusa i jego żonę. Tuż przy teatrze znajdziemy wyrytą w kamieniu rybę – symbol chrześcijaństwa oraz wyrysowaną w chodniku ówczesną grę towarzyską. Ulica Kuretów to jedna z ważniejszych dróg miasta, łącząca górną agorę i drogę Marmurową. W tej części miasta natkniemy się na zdo-biony rzeźbami pomnik Memmiusa, na placu Domicjana zaś odnajdziemy pozostałości świątyni Domicjana oraz fontanny Polliona. Ciekawy jest relief bogini zwycięstwa – Nike. Ponoć z jed-nego z elementów znana współczesna firma Nike zaczerpnęła pomysł na swoje logo. Podążając dalej zobaczymy bramę Herkulesa z wyrzeźbionymi kolumnami, fontannę Trajana, świątynię Hadriana, łaźnie Skolastiki, pozostałości po domach mieszkalnych i sklepach, mozai-ki oraz publiczne latryny. Przy Bramie Hadriana zaczyna się ulica Marmurowa

– jedna z głównych arterii starożytnego miasta. To tu znajduje się wspaniała i chyba najczęściej fotografowana budowla w Efezie – biblioteka Celsusa. Biblioteka powstała na cześć rzymskie-go senatora i gubernatora azjatyckiego Iuliusa Celsusa, który został pocho-wany w krypcie wewnątrz budynku. Budowla zachwyca swą architekturą. Wejście do budynku zdobią korynckie kolumny połączone w pary, górna jego część zwieńczona jest półokrągłymi i trójkątnymi frontami. W fasadach umieszczono kobiece posągi symboli-zujące cnoty: Sophia (mądrość), Arete (charakter), Ennoia (myśl), Episteme (wiedza). Z biblioteką Celsusa sąsiaduje brama Mazeusa i Mithriatesa, mająca kształt trzyczęściowego łuku triumfal-nego z inskrypcjami w górnej części, prowadząca na teren dolnej agory. Plac dolnej agory służył celom handlowym. Ciekawy widok na tę część miasta roz-tacza się z ruin przy ulicy Marmurowej. Podążając dalej zobaczy wyrysowany w chodniku ślad stopy, wskazującej drogę do domu publicznego. Nasz spacer ulicą Marmurową kończy się przy impo-nującym Teatrze Wielkim. Pierwsza taka budowla istniała tu już w czasach hellenistycznych, obecny wygląd teatru to efekt przebudowy w czasach rzym-skich. Otoczony z trzech stron murami, złożony z trzech poziomych sekcji teatr mógł pomieścić 25 tys. widzów. W miej-scu tym odbywały się przedstawienia,

zebrania, w pierwszych latach chrze-ścijaństwa toczyły się tu walki między zwolennikami Jezusa i Artemidy. Od teatru w stronę portu prowadziła droga Arkadiusa. Tędy wożono towary do miasta, tu znajdowały się liczne sklepy, droga ta była oświetlona lampionami podobnymi do świec. Warto podkreślić, że niegdyś Efez był miastem portowym, zamulenie terenu odcięło to miejsce od morza i było przyczyną jego upadku. Spacerując ulicą portową zobaczymy liczne kolumny. Z tego miejsca roztacza się też piękny widok na wzgórze z wię-zieniem św. Pawła. W tej części miasta odnajdziemy pozostałości łaźni porto-wych, gimnazjonu portowego datowa-nego na czasy Domicjana oraz ruiny bizantyjskiego kościoła. Nieco dalej, poza terenem wykopalisk można zobaczyć pozostałości stadionu oraz Jaskinię Siedmiu Śpiących – nekropolię z czasów bizantyjskich. Ale to jeszcze nie koniec naszej wycieczki – ostatnim punktem programu jest wizyta w miejscu zwa-nym Panay-Kapulu lub Meryemana – Domu Matki Boskiej w Efezie. Około 9 km od Efezu na wysokim wzniesieniu zwanym Wzgórzem Słowików znaj-duje się miejsce, w którym ostatnie lata swego życia spędziła Maryja. Na fundamentach domu Matki Boskiej stoi dziś mała kapliczka, w której często odbywają się katolickie nabożeństwa. Meryemana jest miejscem pielgrzymek i kultu, panuje tam sakralna atmosfera. Nieco poniżej znajdują się lecznicze źró-dełka oraz miejsce, w którym składane są prośby wiernych. Wizyta w tym miej-scu dostarcza wielu wrażeń duchowych, a sama podróż serpentynami na szczyt wzniesienia jest okazją do podziwiania przepięknych widoków.

rozsTrzygniĘcie konkursu

Page 53: Travels Magazine

53

ylatujemy wieczorem z Fran-kfurtu nad Menem. Lot bezpośredni na Malediwy. Po ponad dziesięciogodzin-nym locie i stracie czterech godzin ze względu na przesuniecie czasowe, samo-lot lata jeszcze przez pół godziny cze-kając na zezwolenie na lądowanie. Pas startowy – jak wyjaśnia pilot – jest zbyt mokry. Jest dziesiąta czasu lokalnego. Lotnisko Male International Airport na wyspie. Rzeczywiście, po wylądowaniu widać spore kaluże obok pasa. Pogoda kiepska, czas deszczów, nieźle si ę zaczy-na. Dobrze, że udało się wylądować…Po wyjściu z terminalu i wchłonieciu przez ścianę wigotnego, tropikalnego powietrza łatwo odnajdujemy przed-stawiciela naszego biura podróży. Nastepny punkt programu? Jazda szybką motorówką, 35 km w ciągu 40 minut. Motorówka skacze po wodzie, pęd jest niesamowity, w oparciach sie-

dzeń oprócz instrukcji, jak w samolocie, także torebka… Na szczęście nikt z niej nie korzysta. Dopływamy do wyspy Kandooma. Widok jak w raju. Warunki także. Wolnostojący dom z widokiem na ocean, oddalony od wody jedynie o kilkadziesąt metrów. Dla nas, rodziny z dwojgiem dzieci, jest o wiele za duży. Z wszelkimi wygodami, niepotrzeb-nymi tewizorami, ipod-doc-stacjami, sześcioma pomarańczami i świeżą wodę do picia co rano w każdym pokoju. Całoroczna temperatura na wyspie to 28-31 stopni Celcjusza. Niestety, o godzinie 18.30 robi się ciemno. Także w lecie. Mimo, że na wyspie jest około 160 gości ma się wrażenie, jakby było się tu samemu. Jako, że rafy kora-lowej wyspa nie posiada, codziennie mamy zapewniony nieodpłatny kurs łodzia na pobliską rafę koralową. Sprzęt do nurkowania również jest nieodpłat-

ny. A jeśli chodzi o podatki i państwo… Każda palma kokosowa na każdej wyspie zamieszkałej przez turystów i tubylców jest spisana w rejestrze pań-stwowym. I użytkownicy wysp tury-stycznych płacą roczną opłatę za jej użyt-kowanie i użytkowanie każdej palmy. Nic dziwnego, kokos jest podstawą bytu wysp. Kolejny dzień. Wyruszamy motorówką do Male, stolicy kraju. Tam dopada nas deszcz. Kupuję nowy aparat fotograficzny. Mają tylko czerwony. Uff, będę mógł zrobić parę zdjęć z wodnopła-towca. Male to stolica skuterów, ciężko przejść prez ulicę. Wszyscy na nich jeż-dżą. Targ rybny nie jest tu na szczęście opanowyny przez industrialnych poten-tatów świata zachodniego. Tubylcy wieczorem po pracy wracają do siebie. Bawią się. Czasem nawet lepiej, niż tury-ści. To słychać i widać. Tak, można im tego zazdrościć.

w

Tu każda palma spisana jesT w rejesTrze pańsTwowym. użyTkownicy płacą

roczną opłaTę za ich użyTkowanie. Tubylcy się Tym nie marTwią. poTrafią bawić siĘ lepiej,

niż Turyści.

podaTek od kokosa

TeksT zbigniew pięknik

zbigniew piĘknik

malediwynagroda:aparaT panasonic lumix ufundowany przez firmę monroe.pl

Page 54: Travels Magazine

54

paTrycja szczecin

berlin

kiedyś mówiło się: podróż za jeden uśmiech. współczesna nazwa To carpooling. To dzięki niemu podróż do sTolicy niemiec za 50 zł jesT możliwa.

berlin calling

TeksT paTrycja szczecin

omysł na spontaniczny wypad do Berlina naszedł mnie nagle, tuż przed egzaminami. Zmęczona nauką zapragnęłam na chwilę oderwać się od książek. Przydałby się jakiś kom-pan podróży – pomyślałam… Do głowy przyszedł mi kolega ze studiów. Jak przypuszczałam, zgodził się od razu. Berlin położony jest od Wrocławia, w którym mieszkam, niecałe 350 km. Mimo to cena trans-portu przerastała nasze możliwości. Szukając taniego przejazdu trafiłam na stronę www.carpooling.pl, gdzie ludzie oferują wolne miejsca w samochodzie za niewielkie pie-niądze. Tak właśnie znalazłam ogłoszenie Michała, który zabrał nas do Berlina za 50 zł. Po niecałych czterech godzinach jazdy byliśmy w Berlinie. Na miejscu zaopatrzy-liśmy się w mapę miasta. Pogoda, choć kapryśna, wcale nas nie zra-żała. Na początku zobaczyliśmy wszystkie obowiązkowe punktu Berlina takie, jak: Alexanderplatz, Oranienburgerstrasse czy Plac Poczdamski. Mimo wszystko dwa dni na zobaczenie całego Berlina to stanowczo za mało. Na prawdziwe

perełki zawsze trafia się przypad-kiem. Zmęczeni po całym dniu zwiedzania zapragnęliśmy w końcu odpocząć. Koszt hotelu w Berlinie to jakieś 30 euro. My skorzystali-śmy z ciekawszej formy noclegu. Zakładając konto na www.couchsu-ring.com można znaleźć mnóstwo osób, które chętnie przenocują tury-stów odwiedzających ich miasto. Tak oto poznaliśmy Imre, Węgra który od kilkunastu lat mieszka w Berlinie. Couchsurfing to nie tylko bezpłat-ny nocleg, ale przede wszystkim możliwość poznania nowych ludzi i nawiązania przyjaźni. Imre dużo opowiedział nam o Berlinie, polecił kilka miejsc wartych zobaczenia, o których nie piszą przewodniki. Ale przede wszystkim udzielił wielu cennych wskazówek na przyszłość. Powrót również znaleźliśmy na www.carpooling.pl. Droga minęła nam w niesamowicie miłej atmos-ferze, a kierowca nadrobił trochę drogi podrzucając nas prawie pod sam dom. Chociaż na początku taka forma transportu wydawała mi się trochę ryzykowna, teraz wiem, że tylko tak będę podróżować.

w niedalekim położeniu od bramy

brandenburskiej znajduje się pomnik

ofiar holocaustu

zwykły budynek,

niezwykłe murale. berlin to miasto

kontrastów.

kolorowe grafiti pokrywa

niezliczoną ilość budynków

berlina.

p

kosmeTyczka damska campus ufundowana przez firmę euromark

nagroda:

rozsTrzygniĘcie konkursu

Page 55: Travels Magazine

TurcjażaneTa wiTczak

przy plaży kleopaTry

leTnie kuszenie

TeksT alicja dominik

TeksT łukasz wiTkowski

Chciałabym podzielić się moimi spo-strzeżeniami z pobytu w Turcji z biurem Itaka. Pobyt trwał tylko siedem dni, wypoczywaliśmy z mężem w miej-scowości Alanya na Riwierze Tureckiej. Hotel Sultan Sipachi, w którym każdy gość czuje się wyjątkowo, oferuje wiele atrakcji. Jedzenie – przepyszne! Królują świeże owoce, mięso, wspaniałe desery oraz ciasta. W parku obok hotelu rosną piękne bugenwille, bananowce, stare fikusy i hibiskusy osiągające ogromne rozmiary. Do plaży Kleopatry mieliśmy dwie minuty. Plaża przepiękna, czysta. Woda ciepła i krystaliczna kusiła, aby do niej wskoczyć. Po dwóch dniach opalania się i kąpieli pojechaliśmy na wycieczkę tdo Pamukkale. Podróż auto-karem z Alany była dość długa, ale widok wapiennych tarasów wynagrodził nam trud drogi. Moczyliśmy się w ciepłej wodzie termalnej. Niedaleko znajduje się muzeum Hierapolis oraz basen, w którym podobno kąpała się Kleopatra. Niestety, mieliśmy za mało czasu, by to wszystko zobaczyć. Dlatego chcieli-byśmy z mężem wrócić kiedyś do tego miejsca, by w pełni się nim nacieszyć.

raj dla dzieciTeksT żaneTa wiTczak

Moja relacja może być przydatna dla osób wybierających sie do Turcji z dzieć-mi. Antalya przywitała nas przepiękną pogodą i widokiem drzewek pomarań-czy, fig i granatów. Piękne oleandry zna-czyły drogę do celu. Dwugodzinna jazda autobusem w towarzystwie miłej rezy-dentki minęła szybko. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek z historii tego dziwnego kraju, w którym kierowcy nie używają kierunkowskazów, jeżdżą pod prąd, a mimo to unikają cudem kolizji. Będąc w Alanya byłoby grzechem nie zobaczyć twierdzy i murów. Łatwo jest tam się dostać busem, a koszt dla doro-słej osoby to 1,25 liry (dla dzieci tylko 0,75 liry). Mój dziewięcioletni syn świet-nie poradził sobie ze wspinaczką na sam koniec murów i zejściem do Czerwonej Wieży. Widoki, jakie można podziwiać podczas wędrówki wynagradzają zmę-czenie. Po drodze można zatrzymać się na wielki kubas świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Ponieważ mój syn nie jest z tych dzieci, które usiedzą w jednym miejscu postanowiłam wybrać się z nim na rafting. Polecam wszystkim w każdym wieku.

Avsallar. Nadmorski, niewielki kurort w okolicach tureckiego miasta Alana. W wakacyjnym sezonie to tętniące życiem centrum turystyki i rekreacji. Oprócz plaży i morskich przyjemności można tam pospacerować po skle-pach, kolorowych butikach, ciesząc oko bardziej lub mniej tradycyjnymi wyrobami. Po spacerze warto z kolei odpocząć i posilić się w jednej z przytulnych herbaciarni czy restau-racji. W ostatnich latach powstało tu wiele nowoczesnych kompleksów hotelowych, zapewniających masę sportowych i orientalnych tureckich atrakcji. Piękne, złociste plaże i błękit-ne morskie fale kuszą. Leniwa atmos-fera tej okolicy to idealne warunki na wakacje.

Turcja alicja

dominik

55

zdję

cia

: maT

eria

ły a

uTo

rów

/sh

uTTe

rsTo

ck

nagroda:plecakcampusufundowanyprzez firmę euromark

nagroda:kosmeTyczkamĘskacampusufundowanaprzez firmę euromark

Termos sTalowy campus ufundowany przez firmę euromark

nagroda:

Turcja łukasz

wiTkowski

Page 56: Travels Magazine

5656

Co skróCi Czas odprawy na lotnisku, Czekania w kolejkaCh i będzie reCeptą na wiele problemów związanyCh z wyjazdem? Telefon. oto jego Cudowne właśCiwośCi.

KomórKa na szlaKu

TeKsT joanna szCzepaniak

niezbędniK podróżniKa telefon

Page 57: Travels Magazine

57

elefony komórkowe mają coraz więcej możliwości, ale i tak służą

nam głównie do dzwonienia i wysy-łania SMS-ów. Powód? Brak czasu lub chęci na poznanie funkcji telefonu, który jak się okazuje, szczególnie podczas wyjazdu może być naszym ogromnym pomocnikiem.

SMS, czyli odprawa Pasażerowie samolotów na pewno już nie raz korzystali z odprawy przez telefon. Na czym to polega? Każda linia lotnicza ma tu swoje zasady, ale w skrócie polega to na otrzymaniu elektronicznej karty pokładowej. Taka karta jest wysyłana do pasaże-rów pocztą elektroniczną lub właśnie przez wiadomość SMS prosto do telefonu komórkowego podłączonego do Internetu. Na karcie znajdują się informacje na temat rejsu, nazwi-sko pasażera, numer lotu i godziny odlotu. Karta zawiera również kod kreskowy, dzięki któremu możliwe jest przejście przez bramki odpra-wy prosto do wyjścia do samolotu. Specjalny skaner wczytuje kod oraz zawarte w nim informacje, a pasażer może spokojnie kierować się bezpo-średnio do samolotu bez konieczności posiadania drukowanego papierowe-go dokumentu. Elektroniczna karta pokładowa to wielka oszczędność nerwów związanych z odprawą na lotnisku.

w każdyM języku i kierunkuKolejnym dobrodziejstwem telefo-nów jest możliwość korzystania z nawigacji GPS. Najważniejszą funk-cją każdej nawigacji są mapy. W większości przypadków bezpłatne jest ich pobieranie i aktualizowanie, a wszystko można zrobić właśnie za pomocą telefonu. Wśród miejsc oznaczanych na tych mapach są właściwie wszystkie miejsca uży-teczności publicznej. To się dopiero nazywa oszczędność czasu i ner-wów, kiedy w kilka minut możemy dowiedzieć się, gdzie zlokalizowany jest nasz cel. Bez względu na to, czy będzie to muzeum, WC czy najbliższy

bankomat. Skoro jesteśmy już przy punktach usługowych, warto wspo-mnieć o możliwości płacenia SMS-em za usługi lub zakupy. W wielu krajach (w tym w Polsce) możemy płacić w ten sposób za bilety komu-nikacji miejskiej, a także za parko-wanie. Metoda sprawdza się także w kawiarni, restauracji, w pralni, taksówce.

aplikacje na wagę złotaPomocne w podróży są różne apli-kacje, które możemy zgrać na swój telefon w ciągu kilku minut. Na pewno warto znać takie, jak np. Convert Pad, która przekonwertuje dowolną jednostkę - wagę, długość, prędkość, a nawet poda aktual-ny kurs walut. Wybierając się za granicę warto też mieć w swoim telefonie aplikację TransZilla, która wykorzystując możliwości Google Translate może przetłumaczyć tekst oraz mowę korzystając z bazy 50 języków. Dla tych, którzy lubią dzie-lić się z innymi swoimi przeżyciami z wyjazdu, stworzono aplikację Trip Journal. Jest niczym dziennik, który zapamięta przebytą trasę, zdjęcia wideo i notatki z podróży. Dzięki jej funkcjom można opublikować swoje postępy na blogu, Facebooku, Twitterze.

przed odloteMAby jednak komórka stanęła na wysokości zadania, warto również ją przygotować do podróży. Na początek trzeba upewnić się, czy mamy włączony roaming oraz usłu-gę „rozmowy międzynarodowe”. Następnie - zapisać ważne numery telefonów z międzynarodowym numerem kierunkowym +48 na początku. Kolejna ważna sprawa to przejściówka do ładowarki, która pozwoli na korzystanie z sieci elek-trycznej w kraju, do którego się wybieramy. I jeszcze rada dla tych, którzy korzystają z oferty na kartę lub mix: przed wyjazdem nie zapo-mnij doładować konta lub zabrać ze sobą karty doładowującej.

T

KomórKakomórka na co dzień służy nam do dzwonienia i wysyłania sms-ów. na wakacjach staje się kołem ratunkowym. zd

jęC

ia: s

hut

ters

toC

k

Page 58: Travels Magazine

58

podróże za jeden uśmiech

C

58

zas urlopów. Przez kilka miesię-cy w roku w firmach wieje pustka-mi, w miastach chodniki są jakby szersze, a ulice luźniejsze. Niestety, wakacyjna euforie nie dotyczy wszystkich. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Program Bonusowy Payback, ponad połowa Polaków (55 proc.), spośród różnych opcji spędzania urlopu, wybiera odpoczynek w domu. Prawie co trzecia osoba decyduje się na waka-cje w Polsce, organizując wyjazd na własną rękę lub udając się do rodziny (odpowiednio 28 proc. i 26 proc.). Niecałe 15 proc. wskazuje na działkę. Z zagranicznej oferty biur podróży korzysta tylko 7 proc. bada-nych, a 6 proc. taki wyjazd organi-zuje samemu.

Przygoda za zakrętemUrlop spędzony w domu wykorzy-stujemy jednak mało kreatywnie. Jak wskazują wyniki badania,

najbardziej popularnym zajęciem jest oglądanie telewizji (51 proc.), spędzanie czasu z rodziną (41 proc.) i przyjaciółmi (35 proc.), a także spacery i praca na działce (28 proc.). Z oferty kin, muzeów i wystaw korzysta jedynie 2 proc. Polaków. Na szczęście już za naprawdę nie-wielką kwotę można ruszyć na prawdziwe wakacje. Wystarczy tylko odrobina determinacji w po--szukiwaniu atrakcyjnych ofert, szczypta sprytu w ich zdobyciu oraz otwarcie się na przygodę. W cenie jest również sprawne poruszanie się po Internecie, gdyż większość usług takich, jak transport czy noc-leg, najprościej kupić właśnie za pomocą mediów elektronicznych. Ostatnio furorę zrobiła możliwość grupowych zakupów. Na czym polega ten system? Na serwisach www, które oferują zakupy grupo-we, firmy sprzedają swoje usługi produkty z bardzo dużymi zniżkami

Carpooling polega na udostępnianiu innym wolnego miejsca we włąsnym samochodzie”.

ponad połowa polaków spędzi urlop w domu. To błąd. mając do dyspozycji naweT niewielką ilość goTówki można wyruszyć w szaloną podróż.

tekst joanna szczepaniak

polowanie na wakaCje

zdję

cia

: sh

uTTe

rsTo

ck

pod warunkiem, że serwis zbierze odpowiednią liczbę chętnych. Na danym serwisie (w Polsce jest już kilka) umieszczane są codziennie nowe ogłoszenia, np. o zniżce na wynajęcie pokoju nad morzem wraz z wyżywieniem. Kupon będzie jed-nak aktywny dopiero, kiedy zbierze się, przykładowo, 80 chętnych. Niemniej teraz, kiedy kupony raba-towe rozchodzą się błyskawicznie, o ilość chętnych na daną zniżkę nie trzeba się martwić.

Nad morze za grosze Pobyt dla czterech osób nad morzem w cenie 90 zł od osoby. Nie możli-

Page 59: Travels Magazine

we? A jednak! Z reguły ośrodki czy hotele oferują dodatkowo duże zniż-ki na wyżywienie, wypożyczenie sprzętów sportowych, korzystanie z obiektów typu sauna, kort teni-sowy czy baseny z jacuzzi. Słowem coś, co wydawałoby się odległe, można mieć za pomocą kilku klik-nięć myszką. Warto zapisywać się na wszelkie newslettery oferowane przez serwisy z zakupami grupo-wymi. Dzięki tym wiadomościom codziennie rano możemy przeglądać najświeższe oferty, aby łatwiej trafić na tę wymarzoną. Gdy wykupimy już wymarzone wczasy, kolejnym problemem może okazać się dojazd. Transport autem do najtańszych nie należy. Przynajmniej od czasu, kiedy cena za litr benzyny przekro-czyła astronomiczne 5 zł. Transport kolejowy również ostatnio podrożał, podróż pociągiem często wiąże się też z dodatkowymi, nieprzewidzia-

nymi atrakcjami. To może busy? To już bardziej przystępna metoda dojechania w dane miejsce, ale tro-chę niewygodna na dłuższe trasy. Niemniej warto poszukać w sieci nowych busów, które oferuję bilety już za złotówkę.

szybko i taNioTeraz liczy się szybkość odnajdywa-nia atrakcyjnych ofert w Internecie i podejmowania decyzji odnośnie wyjazdu. Efekt? Urlop dla rodziny czy paczki znajomych za „grosze”. Wakacje w domu, którym towa-rzyszy wszechogarniająca nuda, powoli odchodzą do lamusa. Liczy się szybkość odnajdywania atrak-cyjnych ofert w Internecie i podej-mowania decyzji odnośnie wyjazdu. Efekt tych łowów? Urlop z rodziną czy paczką znajomych za „grosze”. Wspomnienia z takiego wyjazdu – bezcenne.

polowanie na wakaCje

map

ka: s

huT

Ters

Toc

k

Untitled-1 1 8/7/11 10:23:45 PM

reklaMa

55 % polaków

wybiera odpoczynekw domu

15 % polakówwakacje spędza

na działce

6 % polaków

wakacje organizuje

sobie samemu

2 % polaków

korzysTa w okresiewakacyjnym z kinTeaTrów muzeów

eTc.

7 % polakówkorzysTa z oferT

biur podróży

Page 60: Travels Magazine

60

tekst Joanna Szczepaniak

Jedna z naJwiękSzych atrakcJi afryki, pełna lukSuSowych hoteli, pałaców, gaJów pomarańczowych i kwiatowych dywanów. miaSto w południowym

maroku i Jednocześnie wielki cud natury. MARAkesZ.

OgrOdy zawieszOne w czasie

60

DestYNACJe maroko

Page 61: Travels Magazine

61

isano o nim, że jest idealnym afrykańskim miastem z nawad-nianymi trawnikami, chłodnymi pałacami na kolumnach i gajami pomarańczowymi. I rzeczywiście - wizytówką Marakeszu stały się wyjątkowe ogrody. Jego miesz-kańcy od dawna przykładali dużą wagę do ozdabiania roślinami swo-jego miasta. Jednym z powodów dbania o tak dużą ilość roślin był fakt, że niezmiernie rzadko padał tam deszcz, a każdy skrawek cienia był na wagę złota. Efektem tych zabiegów jest przestrzeń pełna zieleni i najróżniejszych kwiatów, dumnie nazywana ogrodami Marakeszu.

Ich historia sięga XIX wieku. Choć tak naprawdę w większości powstały one w miejscu starych parków zniszczonych z powodu braku wody podczas walk plemien-nych. Zresztą początkowo nikt nie wróżył wielkich turystycznych sukcesów dawnym terenom rolni-czym, dzięki których sułtan „dora-biał się” na uprawie oliwek i cytrusów. Tutejsze ogrody stały się także ziemskim odpowiednikiem życia wiecznego i raju, opisanego w Koranie jako „ogrody nawadnia-ne szemrzącymi strumieniami”. Splecione liście, elementy islam-skiej sztuki dekoracyjnej, przeważa-

Pzd

Jęc

ia: S

hut

terS

toc

k

Page 62: Travels Magazine

62

DestYNACJe maroko

ją w fajansowych płytkach maro-kańskich meczetów i medres oraz na stiukowych rzeźbach. Turyści, którzy przyjeżdżają do tych wspa-niałości mogą mieć wrażenie, że oto podróżując w czasie cofnęli się o kilka wieków. Wszędzie jest pełno małych i maleńkich ogrodów, szczególnie przy starych pałacach przekształco-nych w muzea. Przykładowo ogród przy El-Bahii przypomina otoczoną murami oazę, gdzie przechadzały

się żony i konkubiny wielkiego wezyra. W tym ogrodzie ścieżki umieszczone są symetrycznie, ale rośliny, kwiaty i drzewa spłatają się, tworząc swoisty zamknięty świat. Akantowa kurtyna i oszała-miający zapach jaśminu stanowią tu idealną atmosferę dla sekret-nych spotkań. W tym ogrodzie nie znajdziemy równiutko dociętych rabat i nieskazitelnie rosnących krzewów, gdyż najcenniejszym skarbem tego miejsca jest chaos.

Wyobraźnię dodatkowo pobudzają silne zapachy: róży, jaśminu, kwia-tu pomarańczy. Pragnienie można tu zaspokoić soczystymi owocami (granaty, figi, chleb świętojański, brzoskwinie, winogrona). Do tego dochodzi intrygująca i odurza-jąca woń pyłku datury, znanego „zazdrosnym drzewem” - podobno przyprawia ludzi o szaleństwo. Większość roślin w Marakeszu swoją moc uwalnia nocą, czyniąc to miasto jeszcze bardziej magicz-

Page 63: Travels Magazine

63

nym. Wtedy wszystko wydaje się bardziej fascynujące, a wyostrzone zmysły chłoną atmosferę mocniej.Uwagę przykuwa również niedaw-no odnowiony ogród Majorelle, nazwany tak na cześć swojego twórcy, Jacquesa Majorelle’a, miesz-kającego w Marakeszu w latach 20. XX wieku. Zachwycająco odrestau-rowany przez Yves’a St Laurenta, stanowi swoistą feerię barw. Pomosty w tym ogrodzie mają kolor przydymionego różu, donice

są jaskrawo żółte, a ozdobne karpie w porośniętych liliami basenach są barwy soczystej pomarańczowy. Taką ferię kolorów z pewnością będzie się pamiętać do końca życia.Marakesz to miasto ogrodów, które również znane jest z bardzo bogatego życia nocnego. Turyści do późnych godzin nocnych mogą spa-cerować między stoiskami z długimi, drewnianymi ławka-mi i próbować gastronomicznych specjałów z całego Maroka: niezli-czonych rodzajów kuskusu, tadżin, grillowanych ryb i owoców morza oraz znakomitych ślimaków z sosem czosnkowym. Kiedy w mieście ogrodów zapada zmrok, trudno znaleźć wolne miej-sce przy stoliku. Ludzi przyciąga wykonywana na żywo muzyka, zachęcające okrzyki właścicieli restauracji, orientalne aromaty. Każdy, kto spędził kilka nocy w Marakeszu wie, że można tam zapomnieć o wszystkim, wpatrując się w magiczne sceny z życia tego bajecznego miasta.

Aż tRuDNo uwieRZYć... aż trudno uwierzyć, że początkowo był to typowo rolniczy, zaniedbany region. dziś w marakeszu wszędzie jest pełno małych i maleńkich ogrodów, szczególnie przy starych pałacach przekształconych w muzea. wyobraźnię pobudzają w nich silne, nasycone kolory roślin i uderzające zapachy: róży, jaśminu, kwiatu pomarańczy. za dnia wyglądają niesamowicie. Jednak większość roślin w marakeszu swoją moc uwalnia nocą, czyniąc to miasto jeszcze bardziej magicznym.

zdJę

cia

: Sh

utte

rSto

ck

Page 64: Travels Magazine

64

Domy konesera

eśli lubisz tłum, a spośród dziesiątków miejsc na wypoczynek wybierasz głośne kurorty, zatłoczone deptaki i restauracje, to miejsce nie jest dla ciebie... Ruszamy w niedzielny poranek. Przed nami około trzech godzin jazdy z Warszawy. Cel – Trzcin, niedaleko Lidzbarka Welskiego. Miejscowość, o istnieniu której wiele osób nie ma pojęcia. Domy Konesera to ukryte zacisze pośród polodowcowych pagórków Warmii i Mazur. Niewidoczne z pobliskiej, krętej, malowniczej i nieuczęszczanej szosy. Powstałe w miejscu, gdzie jeszcze kilka lat temu było gospodarstwo rolne. Trudno w kilku zdaniach oddać jego charakter. To nie tylko archi-tektura, wykończenia wnętrz, aranżacja terenów zielonych, ale nade wszystko ludzie, którzy je tworzą stanowią o jego nie-przeciętności. Tu nic nie jest pozostawione przypadkowi, każdy element stanowi spójną całość. Do tego sposób zagospodarowania terenu: duża przestrzeń, na której miłośnik wędkowania może skorzystać ze stawu, a smakosz grillowanych potraw nie tylko

W królestWie śWiętego spokoju

Dotrzeć tu nie jest łatWo. Być może dlatego do domów konesera trafiają nieprzypadkowi ludzie. i od razu stają oko w oko z widokiem zapierającym dech w piersiach. latem to skrząca się rosa o wschodzie słońca, jasne szutrowe drogi i łąka mleczy ciągnąca się do stawów, a zimą lód na rzece.

j

Domy koneserato miejsce, w którym warto się zatrzymać, znaleźć czas dla siebie, rodziny, przyja-ciół i wspólnie zachwycić się pięknem otaczającego nas świata.

materiał promocyjny

Page 65: Travels Magazine

zdję

cia

: jul

ia m

oln

er

65

usmaży karkówkę w chacie wykutej w zboczu pagórka, ale także spróbuje uwędzić swoją własną szynkę. Ilość spokojnych, lekko ukrytych miejsc do zasiedzenia się z dobrą lekturą jest ogromna. O charakterze Domów Konesera świadczy ilość i różnorodność odbywających się tu imprez. Loty balonem, rajdy off-road, spływy kajakowe, rodzinne mikołajki, weekend z mama i tatą, zloty sta-rych samochodów, pokazy rycerskie, pikniki rodzinne, walentynki, wieczory z humorem i parodią. Punktem kulminacyjnym Domu jest Salon Muzyczny prowadzony przez śpiewaka operowego Krzysztofa Gwiazdę. To właśnie tu odbywają się recitale fortepia-nowe, koncerty operetkowe i operowe z udziałem polskich i międzynarodowych artystów. Niezależnie od pogody w Domach Konesera zawsze jest ciepła atmosfera, a szczególnie witani i przyj-mowania są mali goście. I jeszcze jedno - doskonała kuchnia! Śniadania są godne polecenia, a bogate kolacje i aromatyczne nalewki na długo zatrzymują gości w jadalni. Domy Konesera to siła tradycji i piękno natury. To miej-

sce, w którym warto się zatrzymać, znaleźć czas dla siebie, rodziny, przyjaciół i wspólnie zachwycić się pięknem otaczającego nas świata. Tym bardziej, że kalendarz jest pełen imprez: 20-22 maja Weekend z mamą i tatą, od 15 czerwca mazurskie wakacje, 14 sierp-nia premiera Księżniczki Czardasza, a we wrześniu III Zawody Balonowe.

Page 66: Travels Magazine

6666

Każda pamiątKa z waKacji jest wyjątKowa. Zdjęcia, ubrania, pocZtówki, piasek Zebrany na plaży, kamyk Z niecZynnego wulkanu.

bywają cenniejsZe niż najdrożsZe butikowe souveniry, .

moc małej muszelKiteKst agniesZka baran

przywiezione Ze świata

iektórzy zbierają kubki z każdego miejsca, które odwiedzili. Są i tacy, któ-rych pasją jest poszukiwanie niezwy-kłych kamieni. Kawałek głazu z nie-czynnego wulkanu może być nie lada urozmaiceniem domowej kolekcji. A co z poczciwą muszelką? Chyba większość z nas będąc dzieckiem prze-szukiwała plaże z nadzieją na znale-zienie niezwykłej muszelki i kawałka bursztynu. Gdzie są teraz te znaleziska? Jak każda pasja, zbieractwo pamiątek wymaga przestrzeni w domu. Z czasem półka na kubki staje się za

mała, a muszelki wędrują do kosza. W najlepszym razie trafiają na strych w kartonowym pudle. Kupione w podróży ubrania, zdzierają się i stają się niemodne. Być może od zawsze takie były, ale i tak kupiliśmy je pod wpływem wakacyjnego impulsu. Jednak czy wszystkie pamiątki musi spotkać ten sam los? Dla niektórych najważniejsze są wspomnienia. Wakacyjne wyjazdy są przepełnione miłymi momentami. Warto powracać do nich myślami. I tu niezastąpione jest zdjęcie, bo wspo-

mnienia najłatwiej zachować w tej formie. Piękne krajobrazy, lazur morza czy deszczowy dzień w tropikach naj-prościej jest uwiecznić aparatem. Teraz nie ma już większego znaczenia, jaką formę przybierze zdjęcie. Papierową w albumie? A może będzie tłem pulpi-tu na komputerze? Ważne, że w każdej chwili możemy powrócić myślami do miejsca naszego odpoczynku. Warto zachować wszystkie fotografie, ponie-waż po latach nawet z pozoru niecie-kawe zdjęcie przypomina nam piękne chwile spędzone w podróży.

n

Page 67: Travels Magazine

nieodłącZnym elementem każdej ZagranicZnej podróży jest kupowanie pamiątek. w krajach arabskich wiąże się to Z koniecZnością dobijania targu. i wszyscy turyści, bez wyjątKu, muszą przez to przejść.

co by tu utargować…

teKst natalia rabińska

aroko, Egipt, Tunezja. Zawsze czeka nas ten sam scenariusz. Wejście do sklepu z pamiątkami w kraju arabskim wiąże się z dłuższym poby-tem, czasem nawet kilkugodzinnym! Arabowie są bardzo gościnni, dlatego wielu z nich już na wejściu poczęstuje nas herbatą i drobnym posiłkiem. Nie należy jednak zbyt szybko się spoufalać. Warto też pamiętać o kilku podstawo-wych zasadach.

Nie dotykaj!Po pierwsze, nigdy nie można brać do ręki przedmiotu, który nam się spodo-bał. Sklepikarze to znakomici obserwa-torzy. Jeśli zauważą, że ktoś jest czymś zainteresowany, nie zejdą wiele z ceny. Będą przekonani, że klient tak czy inaczej kupi daną rzecz. Jeśli już popeł-niliśmy ten błąd, należy zrobić unik i przejść przez cały sklep zdecydowanym krokiem. Sprzedawca pomyśli wtedy, że prawdopodobnie mamy mało czasu i nasze negocjacje będą trwały krócej.

Walka o rabatJaka będzie cena, którą usłyszymy, kiedy już zdecydujemy się na jakiś przedmiot? Na pewno wyższa, niż się spodziewa-liśmy. Dlatego warto już na początku zaproponować kwotę o połowę niższą niż ta, którą podał sprzedawca. Jeśli będzie uparcie trwał przy swojej propo-zycji, należy opowiedzieć mu historię o tym, że taką samą rzecz widzieliśmy za rogiem w dużo niższej cenie. Zawsze skutkuje. Czasem warto również zaopa-trzyć się hurtowo w jednym sklepie. Bardzo prawdopodobne, że dostaniemy wtedy jeszcze większy rabat.

Nauka cierpliWościZakupy w krajach arabskich to przede wszystkim nauka cierpliwości i przedsię-biorczości. Targowanie się nie musi być przykrym obowiązkiem – może stać się elementem poznawania kultury kraju i jego ludzi. Wystarczy, że do sklepikarzy podejdziemy z szacunkiem i zrozumie-niem dla ich zwyczajów.

m

%

%

%

67

Zdję

cia

: sh

utte

rsto

ck

Page 68: Travels Magazine

Siedzisz wygodnie w fotelu samolotu zmierzającego do domu. Zza okna dobiega przytłumiony ryk silników, błękit nieba koi wzrok. Daleko w dole widać zamglone zarysy ziemi, a gdzieniegdzie biel obłoków. Idealny czas, by rozkoszować się wspomnieniami z udanych wakacji…Warto było to przeżyć. Wszędzie robiłeś zdjęcia lub filmowałeś kamerą. Czasem również w miejscach, gdzie było to zakazane. Raz, kiedy strażnik zauważył, że masz ją włączoną, o mały włos nie straciłeś urządzenia razem z nagraniem. Włożyłeś wiele wysiłku, aby zachować najpiękniejsze obrazy i cieszyć się nimi, ale po ich oglądaniu pozo-stanie niedosyt. Nie martw się na zapas, nie wszystko jest stracone. A gdyby tak wyświetlić je na ekranie w kinie? Tak, to by było to! Na pewno słyszałeś już określenie „kino domowe”. Sprzedawca w sklepie z elektroniką używał go namawiając cię do zakupu kilku ładnych pudełek i skrzynek, które mogły wydawać różne dźwięki i wyświetlały obraz na

ekranie telewizora. To jednak tylko namiastka kina domowego. Do osiągnięcia pełnego efektu potrzebny jest prawdziwie kinowy obraz. Jakość i wielkość obrazu można tak dobrać, aby wrażenia i odczucia widza były takie same jak w kinie. Nie musisz w tym celu kupować ogromnego i potwornie drogiego płaskiego telewizora, który będzie zajmował dużo miejsca. Ciekawym i zdecydowanie korzystniejszym rozwiązaniem jest zastosowanie projektora. Wielu producentów elektroniki posiada w swojej ofercie projektory multimedialne, a większość z nich - modele dedykowane do kina domowego. Łatwo je rozpoznać w ofercie, ponieważ wyświetlają szeroki panoramiczny obraz. Podobnie jak nowoczesne telewizory. Do wyświetlania obrazu potrzebny jest jeszcze ekran. Nie wierz znajomym wmawiającym ci, że zastąpi go ściana pomalowana białą farbą... Aby obraz z projektora nabrał żywych barw i realizmu niezbędne jest wyświetlenie go na powierzchni o odpowiednich właściwościach.

KINO BEZ BILETU

Page 69: Travels Magazine

Warto poprosić specjalistów z firm sprzedających projektory i ekrany projekcyjne o pomoc w doborze tego właściwego. Znają oni aktualną ofertę, dysponują próbkami dostępnych powierzchni. Kontakt do takich firm można znaleźć w Internecie, np. pod adresem www.aversscreens.pl. W domu najwygodniej jest zainstalować na stałe ekran rozwijany elektrycznie. Może być przymo-cowany do ściany lub sufitu. Jeżeli ekran psuje wystrój wnętrza, można go ukryć . Powier-zchnia ekranu widoczna będzie tylko po jego rozwinięciu. Na podobnej zasadzie można ukryć projektor. Kino domowe można wykorzystywać do oglądania filmów, relacji z imprez sportowych lub koncertów. Poczujesz się tak, jakbyś był tam osobiście. Na deser pozostają gry kompute-rowe. Każdą poznasz z innej strony. Efektów nie przekaże żaden opis ani najlepszej jakości zdjęcia, to trzeba zobaczyć na żywo… Albo w kinie domowym.

REKLAMA POLECAMY SERWISY

LAtAnIE, LAtAnIE...Portal Pasazer.com to największy, niezależny, opiniotwórczy serwis branży lotniczej w Polsce. Portal rozpoczął swoją działalność w sierpniu 2004 roku. Skierowany jest do osób poszukujących informacji branżowych, ofert przelotów przygotowanych przez linie lotnicze, opisów lotnisk, opinii pasazerów, rezerwacji biletów lotniczych jak i innych niezbędnych informacji z dziedziny turystyki lotniczej. Pasazer.com to miejsce, gdzie rozpoczyna się twoja podróż.

WWW.PASAzER.COM

z PASJI DO LOtnICtWA

EPWA SPOTTERS to serwis tworzony przez młodych pasjonatów lotnictwa i fotografii. Podzielony na lotnictwo

cywilne, wojskowe, wirtualne i General Aviation zawiera ciekawostki

i artykuły dotyczące lotnictwa, ale przede wszystkim bogate galerie zdjęć samolotów i fotoreportaże.

WWW.EPWA-SPOttERS.PL

SAMOLOtY tO nASzA PASJA Portal sky-watcher.pl powstał wiosną 2009r. Z bardzo małej strony internetowej szybko przerodził się w funkcjonalny portal, na łamach którego można znaleźć bardzo dużo ciekawych informacji, zdjęć, filmów, relacji z pokazów lotniczych. Został już doceniony przez kilka dużych imprez lotniczych w kraju - zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Został m.in. patronem medialnym Płockiego Pikniku Lotniczego, Mazury Airshow oraz Międzynarodowych Pokazów Lotniczych AIR SHOW w Radomiu. Bardzo częste aktualizacje, przyjazna atmosfera sprawiają, iż chętnie się go odwiedza.

WWW.SKY-WAtCHER.PL

z nAMI ODLECISz... Portal Latajznami.pl wystartował 1

stycznia 2006 roku. Znajdziesz tu informacje niezbędne w czasie

podróży lotniczych i podczas przygotowań do lotu samolotem. Portal Latajznami.pl skierowany jest do osób, które poszukują informacji dotyczących

turystyki lotniczej. Portal LATAJZNAMI PL to: bieżące informacje, wiadomości

branżowe i ciekawostki, opisy tradycyjnych, tanich i czarterowych

linii lotniczych operujących z polskich lotnisk, opisy lotnisk i producentów

samolotów oraz informacje dla podróżnych.WWW.LAtAJznAMI.PL

69

Page 70: Travels Magazine

70

NiezbędNik globtrotera

tekst Natalia rabińska

Przed każdą Podróżą zadajemy sobie PytaNie: w co się sPakować? Od zawsze trwa spór między zwOleNNikami walizek i plecaków. to, jaką formę PakowaNia się wybierzemy zależy główNie od celU wyPrawy

70

Walizka kontra plecak

zalety plecaka− jest łatwy w przewożeniu różnymi

środkami lokomocji,− gdy zmniejsza się ilość rzeczy,

zmniejszają się jego wymiary,− jest bliżej ciała niż walizka, łatwiej

zwrócić na niego uwagę,− jest idealny w każdych warunkach

drogowych, nawet na błotnistym szlaku.

zalety walizki− rzeczy są dobrze ułożone, nie potrzeba

wszystkich przekładać, żeby coś znaleźć,− ubrania nie są pogniecione,− wygląda elegancko i wygodnie się

ją prowadzi,− jest lepsza dla kręgosłupa niż plecak.

wady walizki− zmieści się w nią mniej rzeczy, − niezależnie od tego, ile włożysz rzeczy,

jej wielkość się nie zmieni,− jest niewygodna, jeśli podróżujesz na

własną rękę do trudniej dostępnych miejsc.

walizka jest idealna dla osób podróżujących służbowo i dla tych, które postanowiły zatrzymać się w dobrym hotelu. znakomicie sprawdza się podczas podróży samochodem, pociągiem i samolotem.

wady plecaka− nie prezentuje się zbyt elegancko, co jest ważne,

jeśli udajemy się do hotelu,− trzeba wszystko nosić na plecach, co staje się

problemem przy dużej ilości rzeczy,− żeby wyjąć jedną rzecz z dna, trzeba najpierw

wypakować mnóstwo innych, − nie jest dobrym wyjściem, jeśli nie chcemy

pognieść ubrań.

Plecak to wybór dla osób aktywnych, często organizują-cych wyprawy na własną rękę. jeśli nie masz konkretnego planu podróży i dodatkowo planujesz poruszać się różny-mi środkami lokomocji. Postaw na wyjazd z plecakiem.

Niezależnie od tego, w co się

spakujesz pamiętaj, żeby zabrać podstawowe rzeczy.

czyli: dokumenty, pieniądze, apteczkę i jakiś prowiant.do bagażu podręcznego włóż kilka dodatkowych rzeczy na wy-

padek, gdyby po drodze zaginął twój bagaż i trzeba było czekać na jego odnalezienie nawet kilka dni. Na pewno powinno się tam znaleźć ubranie

na zmianę i bielizna. i najważniejsze – weź ze sobą dobry humor! bon voyage!

Page 71: Travels Magazine

71

Page 72: Travels Magazine