traktat o szczęściu

32

Upload: siw-znak

Post on 14-Mar-2016

253 views

Category:

Documents


10 download

DESCRIPTION

Jean d'Ormesson: Traktat o szczęściu

TRANSCRIPT

Page 1: Traktat o szczęściu

Jest wiele dróg do szczęścia.Rozejrzyj się i znajdź własną.

Wybierz się w podróż szlakiem wytyczonym przez indyjskie Wedy i Biblię, pisma Platona i Nietzschego, dzieła świętego Augustyna i Einsteina. Poznaj tajemnice największych umysłów, które dążyły do tego samego celu: chciały zrozumieć życie i osiągnąć szczęście. Popatrz na świat oczami samego Boga.

Czy znajdziesz w tej książce gotową receptę na szczęście i odmienisz swoje życie? Być może. Ale na pewno zmienisz myślenie o sobie i o świecie, a to pierwszy krok, aby odnaleźć właściwą drogę. Twoją własną drogę do szczęścia.

Zachwycająco lekkim i wdzięcznym krokiem Autor prowadzi nas przez tysiącletnie labirynty fi lozofi i i nauki poszukujących sensu świata i życia. Dostajesz do ręki mądrą i błyskotliwą nić Ariadny… czeka cię wiele niespodzianek i radości!

Małgorzata Braunek

Ta książka jest jak koniak, można sączyć powoli, smakować odcienie, roz-koszować się. Może też uderzyć do głowy i zmienić życie w ciągu chwili. Wszystko jest w naszych rękach.

Anna Mucha

ISBN 978-83-240-1848-2

9 788324 018482 >

Cena detal. 32,90 zł

Page 2: Traktat o szczęściu
Page 3: Traktat o szczęściu

WYDAWNICTWO ZNAK

KRAKÓW 2011

PrzekładAgata Sylwestrzak-Wszelaki

JEAN D’ORMESSON

Traktat o szczęściu

Page 4: Traktat o szczęściu

30

marzenie Starca

Jeżeli oni wszyscy, a zwłaszcza on, uważają, że są w sta-nie zrozumieć cokolwiek, co dotyczy przestrzeni i czasu, okrutnie się mylą. I zawsze będą się mylili.

Seks. Tak, oczywiście: razem ze śmiercią to jeden z klu-czy do systemu. Bo wszechświat nie jest niczym innym niż gigantycznym systemem, gdzie wszystko ma swoje miejsce i wszystko się łączy. Śmierć istnieje, ponieważ ist-nieje seks, seks istnieje, ponieważ istnieje śmierć. I niewy-czerpana obfitość innych rzeczy, które metodą prób i błę-dów stopniowo odkryją – lecz tylko do pewnego stopnia. Aż do końca przygody, aż do granic systemu sens przygo-dy i tajemnica systemu będą im zawsze umykać.

Magia. Mogą się zawsze naśmiewać z ludzi pierwotnych i uważać się za lepszych od nich. Wiara w siły, o których się nic nie wie, których nie widać, których się nie rozumie, nie jest bardziej absurdalna niż wiara w istnienie szyszynki łączącej duszę z ciałem. Albo w istnienie eteru, który miałby

Page 5: Traktat o szczęściu

31

być wszędzie, co wyjaśniałoby rozchodzenie się fal świetl-nych, wiara w to, że koniec historii nastąpi wcześniej niż ko-niec czasu, w niewidzialną rękę rządzącą rynkiem czy w to, że przypadek i konieczność to siły wystarczające do wyja-śnienia działania wszechświata i życia, albo wiara w cudow-ne posągi.

Page 6: Traktat o szczęściu

32

nić Ariadny

W  dolinie Żółtej Rzeki, w  dolinie Indusu, pomię-dzy Tygrysem a Eufratem, w Ur, w Uruk, w Mari, w Ebli, w Akadzie, w Lagasz, w Sumerze, w dolinie Nilu, w Egip-cie, w Anatolii, w Çatal Hôyük czy w Jerychu (dlaczego właśnie tam, a nie gdzie indziej? Bo Opatrzność Ojców Kościoła i Bossueta, oświeceniowy rozum, duch absolut-ny Hegla, materializm dialektyczny marksistów, jednym słowem, historia jest zobowiązana do wcielania się w prze-strzeń, tak jak wciela się stopniowo w czas) pojawiają się nieśmiałe jeszcze początki rolnictwa i miast. Na tronach zasiadają królowie. Ich imiona dotrwały do naszych cza-sów. Nazywają się Sargon Akadyjski, Hammurabi, Senna-cheryb, Asurbanipal, którego znamy raczej pod imieniem Sardanapala, Cheops, Chefren, Mykerinos, Pepi, Totmes, Amenofis, Ramzes. Zlewają się w  jedno z bogami, któ-rzy zaistnieli w myślach ludzi wśród duchów i mitów. Że-nią się między sobą. Dziedziczą po sobie. Pozostawiają

Page 7: Traktat o szczęściu

33

swoim dzieciom trony i bogactwa. Pojawia się też genial-ny wynalazek, który posłuży ludziom do tego, by uświę-cić swoje osiągnięcia, zliczyć krowy i kozy, prowadzić ewi-dencję zbiorów – pismo. Przekształca ono słowo, które ginie w przestworzach, w ślad na kamieniu, na glinie, na papirusie.

Pismo pojawiło się niedawno: jakieś pięć tysięcy lat przed nami. Po Wielkim Wybuchu, początkach życia, my-śli, języka, po ogniu czy innych rewolucjach, o których być może zapomniałem, stanowi ono szósty lub kolejny po-czątek naszej długiej historii. Ostatni jej etap jest bardzo krótki. Bo czym jest pięć tysięcy lat wobec dwustu lub trzystu tysięcy lat ludzi, kilku lub kilkudziesięciu milio-nów lat naczelnych czy kręgowców, trzech i pół miliarda lat istnienia życia, pięciu miliardów lat naszego Ukła-du Słonecznego, trzynastu miliardów siedmiuset milio-nów lat istnienia wszechświata przed naszym nadejściem? Pismo – bez wątpienia nie tak bardzo jak samo życie lub myśl, lecz gwałtownie i z dużą mocą – zmienia bieg rze-czy, przyspiesza rytm zmian, które długo następowały tak powoli, przed oświeconymi umysłami otwiera drogę do kariery prawie bez ograniczeń, tworzy historię, którą rela-cjonuje i utrwala, przekazuje nam marzenia, obawy, ocze-kiwania nieistniejących już cywilizacji.

Page 8: Traktat o szczęściu

34

marzenie Starca

Przestańcie biec. Zatrzymajcie się na chwilę. Poświęć-cie dwie minuty na to, by się trochę zastanowić i odpo-wiedzieć choć na jedno spośród wielu pytań. Czy uważa-cie, że życie, myśl, język, pismo od niepamiętnych czasów były ludziom niezbędne? Czy też, przeciwnie, sądzicie, że życie, myśl, język, pismo mogłyby się w ogóle nie pojawić i nigdy nie istnieć?

Page 9: Traktat o szczęściu

35

nić Ariadny

Babilończycy, Egipcjanie, Chińczycy, mieszkańcy Indii, a po nich Grecy, wszyscy tworzyli sobie obraz świa-ta, w którym żyli. Wymyślali niewiarygodne historie, czę-sto do siebie podobne, będące odbiciem ich lęków i na-dziei, gdzie bajka i majaki mieszały się z geniuszem, siły przyrody grały istotną rolę, bogowie i boginie bez przerwy łączyli się w pary, aby płodzić innych bogów i inne bogi-nie, których drzewa genealogiczne wypełniłyby całe strony.

W delcie Tygrysu i Eufratu Nintu, matka-ziemia, sy-pia z Apsu, bogiem morza, i daje życie Anu, bogowi nie-ba; a potem sypia z Anu, dzięki czemu pojawią się Ea, bóg ziemi,  i Sin, bóg księżyca, z których z kolei narodzą się, w tym lub innym porządku, Szamasz, bóg słońca, Isztar, bogini miłości i płodności, Marduk, pan wszechświata i zwycięzca Tiamat, bogini zła, którą przetnie na pół, oraz jakieś sześćset innych bóstw czczonych przez ludzi z tych okolic.

Page 10: Traktat o szczęściu

36

Mniej więcej w tym samym czasie, w dolinie Nilu w  Egipcie, Atum, syn bogini nieba Nut, połączył się z Nun, pierwotną wodą, i przyjął imię Re, boga słońca czczonego przez kapłanów z Heliopolis. Da on począ-tek ba, duszy świata, i niezliczonym bóstwom egipskie-go panteonu, wśród których są: Geb, bóg ziemi; Ozyrys o podwójnej naturze tajemniczego boga cywilizacji i do-bra, który jednak wskrzesza też umarłych, a jedną z jego postaci jest Nil; Izyda, bogini księżyca, nieodłączna sio-stra Ozyrysa i na zawsze jego żona; Set z głową psa, bóg przemocy i ciemności; Amon, bóg powietrza, najwyższy zwierzchnik kapłanów w Tebach, którzy utożsamiali go z Re; Anubis z głową szakala, bóg śmierci i mumifika-cji; Apis, bóg-byk; Hathor, bogini-krowa; Horus o gło-wie sokoła; Sebek lub Sobek, bóg-krokodyl; Sechmet, bogini-lwica; Thot, bóg z głową ibisa, opiekun skrybów i pisarzy, czczony przez Greków jako Hermes Trismegi-stos; a przede wszystkim Aton, tarcza słoneczna. Pew-nego razu Aton, uważany za wcielenie boga Re, odnie-sie zwycięstwo nad Amonem i dzięki Amenhotepowi IV, mężowi Nefretete, zwanemu Echnatonem, zostanie wy-niesiony do najwyższej godności boga stwórcy świata i jego jedynego władcy. I wszyscy inni, którzy pełnią ja-kąś funkcję w każdej chwili życia i śmierci starożytnych Egipcjan i których odkrycie sto czy dwieście lat temu

Page 11: Traktat o szczęściu

37

wstrząsnęło światem nauki, a poza nim – także rzeszami ciekawskich i turystów.

Także w Chinach bogowie i boginie tworzą wspania-łą niebiańską biurokrację rządzącą światem. I to na dwa tysiąclecia przed Konfucjuszem i Lao-Cy, którego słyn-ne Tao Te King popularyzuje tao – drogę, zasadę kierują-cą życiem, bieg rzeczy, oraz kosmologię – yin i yang, dwie przeciwstawne sobie siły: yin to ziemia i księżyc, kobiece, ciemne, wilgotne; yang to niebo i słońce, mocne, męskie, świetliste, twórcze.

W tamtej epoce kapłani wszędzie są uczonymi, a ucze-ni nie odróżniają się od kapłanów. To, co dzieje się na niebie w dzień, oraz bieg gwiazd nocą są poddawane obserwacjom, w których cyfry mieszają się z intrygami bogiń i bogów. Wschód i zachód słońca i księżyca, ru-chy planet, znajomość znaków zodiaku pozwalają odkry-wać pewne regularności, opracowywać kalendarze, a na-wet przewidywać zaćmienia. By konstruować piramidy w dolinie Nilu, zikkuraty pomiędzy Tygrysem i Eufra-tem, świątynie – właściwie wszędzie po trochu, koniecz-na jest podstawowa wiedza matematyczna i geometrycz-na. Lecz ani kontemplacja nieba, ani wykorzystanie liczb nie skłaniają ludzi do oderwania się od mitologicznych obsesji. Gwiazdy i  ich bieg służą przede wszystkim do odgadywania przyszłości, która zależy tylko od bogów.

Page 12: Traktat o szczęściu

38

W tamtych czasach największe i najbardziej uczone umy-sły podporządkowują się piekielnym lub niebiańskim mocom. Astronomowie są astrologami. To, co można wyczytać z nieba, to nie wszechświat: to przeznaczenie ludzi i imperiów.

Page 13: Traktat o szczęściu

39

marzenie Starca

Wszystko biegnie naprzód. Historia się tworzy i ma jakiś sens. Przyjdą ludzie, którzy będą utrzymywali, że istnieje tylko wściekłość i wrzask, że nie ma sensu – i będą się mylili. Inni – przeciwnie – stwierdzą, że znają ukryty sens historii, i będą usiłowali przemocą narzucić go in-nym, skazując ich na różnorakie cierpienia: to uzurpato-rzy. Determinizm historii nigdy nie objawia się inaczej niż w przeszłości. I to z taką mocą, że nic nie wydaje się bardziej oczywiste i być może bardziej przewidywalne niż historia, która właśnie się rozgrywa. Kolejny błąd. Kolej-na iluzja. Historia to niepewna konieczność. Jej przyszłość należy do mnie. Jej sens jest tajemnicą. Tę tajemnicę wy-jaśni tylko koniec wszech czasów.

Page 14: Traktat o szczęściu

40

nić Ariadny

Do najstarszych tekstów, jakimi dysponujemy, należą indyjskie Wedy. Uważa się, że powstały w pierwszej po-łowie III tysiąclecia przed naszą erą, na krótko po poja-wieniu się pisma. Na długo natomiast przed niekończą-cymi się poematami Mahabharatą i Ramajaną, na długo przed genialnym mieszkańcem Indii znanym nam jako Aryabhata – wynalazcą zera, które dotarło do nas za po-średnictwem Arabów.

Wedy, a  zwłaszcza Rigweda, dają nam obraz hindu-istycznej myśli antycznej, sytuującej się pomiędzy pante-izmem i politeizmem, ze śladami monoteizmu, w epoce, w której Ariowie, lud indoeuropejski pochodzący z pół-nocnego zachodu, podbili dolinę Indusu i zwyciężyli ży-jących tam Drawidów. Pośród bogów, których czcili – sił przyrody, gwiazd, nieba, ziemi, wiatru, ognia (agni), ro-ślin, wina (soma)… – oddzielne miejsce zajmuje Jedyny, ten, który sam jeden istniał już przed stworzeniem świata:

Page 15: Traktat o szczęściu

41

„Nic wtedy nie istniało, ani widzialnego, ani niewidzialne-go. Nie było ani śmierci, ani nieśmiertelności. Nic nie za-powiadało ani dnia, ani nocy. Tylko on oddychał, nie two-rząc żadnego oddechu, zamknięty w samym sobie. Istniał tylko on. Na początku miłość była w nim. A z jego mą-drości wynurzyła się pierwsza przyczyna”.

Do Wed można zaliczyć późniejsze Upaniszady. Dotyczą tych kwestii, które zawsze dręczyły umysły lu-dzi: początku wszechświata, istoty świętości, natury rze-czy i duszy. To właśnie łącząc się z absolutnym duchem (Brahman), indywidualna jaźń (Atman) po przejściu przez różne ciała osiągnie ostateczne uwolnienie. To połączenie w całkowitej świadomości, to najwyższe utożsamienie jest

„prawdą pośród prawd”. Upaniszady będą miały ogrom-ny wpływ na Schopenhauera. Będą jedną z jego ulubio-nych lektur przez całe życie, a w chwili śmierci przynio-są mu ukojenie.

Pochodząca od Tekstów piramid i Tekstów sarkofagów słynna egipska Księga umarłych, począwszy od połowy II tysiąclecia, powstawała przede wszystkim z nagrobnych napisów na papirusie, płótnie lub skórze. Miały one być gwarancją przeżycia dla tych, którzy są już martwi, i tych, którzy jeszcze żyją, lecz już niedługo, bo są nieboszczyka-mi w zawieszeniu, tymi, którzy jeszcze nie przyjęli swo-jej ostatecznej i nieuniknionej formy. Najstarsze z  tych

Page 16: Traktat o szczęściu

42

tekstów o kilka wieków poprzedzają Ramzesa II, wielkie-go faraona, budowniczego świątyń, przeciwnika, a potem sprzymierzeńca Hetytów, uznanego za zwycięzcę w nieroz-strzygniętej bitwie pod Kadesz, ojca mniej więcej pięćdzie-sięciorga oficjalnych dzieci, poprzedzają Mojżesza, który uciekł z Egiptu ze swoimi Żydami, zanim jeszcze dał im kamienne tablice z przykazaniami, oraz wojnę trojańską, która rozegrała się gdzieś tam, na drugim końcu znanego świata, na północno-zachodnim wybrzeżu Anatolii, nazy-wanej dziś Azją Mniejszą.

Gilgamesz to bohater przygód równie znanych w Me-zopotamii i na całym starożytnym Bliskim Wschodzie, jak później i gdzie indziej przygody Ulissesa, Aleksandra Wiel-kiego, króla Artura czy Rolanda, Sindbada Żeglarza czy Don Kichota. Najbardziej kompletna wersja Eposu o Gil-gameszu pochodzi z biblioteki Asurbanipala w Niniwie, lecz najstarsze manuskrypty poświęcone temu bohaterowi sięga-ją wcześniejszej epoki, sprzed Homera i nawet sprzed woj-ny trojańskiej. Sam Gilgamesz prawdopodobnie istniał. Nie jest wykluczone, że był postacią historyczną, władcą miasta Uruk w Sumerze, w dolnej Mezopotamii, niedaleko Zato-ki Perskiej, prawie pięć tysięcy lat temu. Miał się narodzić z ducha lub z demona i rządzić sto dwadzieścia sześć lat.

Jego wyczyny, legendy związane z jego imieniem, po-tomstwo, rozprzestrzeniające się pismo czynią zeń jednego

Page 17: Traktat o szczęściu

43

z pierwszych bohaterów ludzkości, która właśnie staje się świadoma siebie samej i zaczyna wywierać piętno na po-staciach półbogów wynurzających się z  jej marzeń i wy-obraźni. Jest otoczony postaciami także opromienionymi nimbem sławy – jak na przykład jego przyjaciel Enkidu, który zszedł do piekieł, zanim stał się ofiarą zazdrości bo-gów, czy zamieszkująca na krańcach świata szafarka Siduri, która na wiele tysiącleci przed Faustem radzi mu cieszyć się chwilą obecną – i raz ramię w ramię z bogami i boginiami, raz pod gradem ciskanych przed nich gromów nieustan-nie walczy z potworami, olbrzymami, a przede wszystkim ze śmiercią. Śmierć jest jego obsesją. W epoce kiedy zaczy-nają się mnożyć przemoc i masakry nierozerwalnie zwią-zane z walką o władzę, wszelkie formy życia po śmierci są w centrum zainteresowania ludzi. Odpowiedzi szukają w gwiazdach, w kulcie bogów i w świętych księgach.

Page 18: Traktat o szczęściu

44

marzenie Starca

Ludzie – lituję się nad nimi, bawią mnie, podziwiam ich. Najpiękniejsza modlitwa to gorliwość, z  jaką chcą mnie poznać. I mnie wymyślić. Bardzo mi się podoba to, co robią najlepsi z nich, choć się mylą, oczywiście, tak jak tylko można się mylić. I od czasu do czasu im pomagam. Pomagam im mówić cokolwiek – a czasem nawet prawdę. Mieszać mnie z błotem. Wznosić dla mnie posągi. Pod-powiadam im idee, zdania, kolory i dźwięki. Wtedy szep-czą: „To znak niebios…”. Kiedy śpiewają, kiedy malują, kiedy piszą, ich muzyka, ich formy, ich obrazy i słowa są dla mnie największym pochlebstwem. Gdybym był czło-wiekiem, spędzałbym cały czas, patrząc na nich, słuchając ich i czytając ich księgi.

Page 19: Traktat o szczęściu

45

nić Ariadny

Niespełna trzy tysiące lat temu u wschodnich wybrze-ży Morza Śródziemnego rozpoczyna się nadzwyczajna epoka. Wszystkie epoki mają swoje niezwykłe wydarze-nia i dokładają do historycznej puli własną porcję cu-dów i nieszczęść. Ale ten właśnie okres jest tak bogaty we wszelkie początki i różnego rodzaju wynalazki, że w pa-mięci ludzi przypada mu niepodważalne miejsce wio-sny historii.

W IX wieku przed naszą erą, w Azji Mniejszej, w re-gionie, w którym ludzie posługiwali się językiem o ko-rzeniach indoeuropejskich, nazywanym greką, przycho-dzi na świat pierwszy i największy poeta tamtych czasów, i być może wszech czasów: Homer. Siedem miast, cią-gle jeszcze młodych, lecz już święcących triumfy, spiera się o zaszczytne miano miejsca jego urodzenia; nie wie-my prawie nic o  jego życiu; według legendy był ślep-cem; nie jest pewne, czy umiał pisać. Jest uważany za

Page 20: Traktat o szczęściu

46

autora dwóch przepięknych epickich poematów, któ-re teraz, tyle wieków później, wciąż jeszcze mają moc uszczęśliwiania nas: Iliady i Odysei.

Iliada przedstawia kilka dni wojny, która rozegrała się czterysta lat przed Homerem, mniej więcej w cza-sach Mojżesza i Ramzesa II, a trwała dziewięć lat. Starli się w niej z  jednej strony Trojanie króla Priama pod wodzą jego dwóch synów, starszego Hektora, męża An-dromachy, i Parysa, porywacza Heleny, żony Menelaosa, króla Sparty; z drugiej – Grecy pod wodzą Menelaosa, który przybył odzyskać swoje dobro; jego brata, złego Agamemnona, potężnego króla Myken, syna Atreusza, męża Klitajmestry, ojca Ifigenii i  Orestesa; Achillesa, syna Peleusa i króla Myrmidonów; i Ulissesa, króla Ita-ki. Napastników wspiera Hera, rzymska Junona, i Ate-na, ponad którą nieostrożny Parys w konkursie piękno-ści zorganizowanym przez bogów wywyższył Afrodytę, to znaczy Wenus, sławioną później przez tylu rzeźbia-rzy i malarzy, od Fidiasza i Praksytelesa do Botticelle-go, Tycjana i Rubensa. Trojan chroni Ares, bóg wojny, przez Rzymian nazywany Marsem, i oczywiście Afrody-ta. Dużą część mitologii greckiej, równie niedorzecznej jak panteony Memfis i Teb, Sumeru i Babilonii, a tak-że literatury klasycznej, mieszaninę heroizmu i zbrod-ni, skupia więc Homer wokół Troi. Poemat zaczyna się

Page 21: Traktat o szczęściu

47

od sceny, w której rozgniewany Achilles odmawia wal-ki u boku Agamemnona, bo ten uwiódł mu brankę, na której obu zależy. Kończy się zaś pogrzebem Hektora, zabitego przez Achillesa, który podjął walkę, by pomścić śmierć swojego najbliższego przyjaciela Patroklesa z rąk starszego syna Priama.

Odyseja to opowieść o przygodach Ulissesa, którego powrót do domu po upadku Troi stale się opóźnia z po-wodu nieprzerwanej serii wypadków, katastrof i  prze-szkód zależnych w decydującej mierze od pewnej liczby bogów, bogiń i kobiet: Posejdona, to znaczy Neptuna, króla morza i trzęsień ziemi, ponownie Ateny, Kalipso, Kirke czy Nauzykai, podobnej do młodej palmy. Minie dziesięć lat, zanim Ulisses wróci do Itaki, gdzie czeka na niego żona Penelopa, wystawiona na zniewagi zalotni-ków czyhających na jej urodę, tron i bogactwa, syn Te-lemach, garść zwolenników, wytrwale wiernych swemu panu mimo jego długiej nieobecności, oraz stary pies Argos, który rozpozna go pierwszy, po czym umrze ze szczęścia.

Te dwa stworzone u  progu epoki pisma poema-ty epickie, z których jeden jest relacją wojenną, a dru-gi najwspanialszą opowieścią przygodową, zanim jesz-cze zostały spisane, przez długi czas były recytowane przez rapsodów. Sam Homer był rapsodem, to znaczy

Page 22: Traktat o szczęściu

48

pieśniarzem. Śpiewał swoje poematy przy akompania-mencie cytry z trzema bądź czterema strunami, jako je-den z  tych, którzy przemierzają miasta i wsie, rozpo-wszechniając skomponowane przez siebie pieśni. Wielu znało już te utwory na pamięć, ich miłośnicy wielokrot-nie je powtarzali, a dzieci uczyły się ich od najmłodszych lat w szkołach w całym świecie greckim i w cesarstwie rzymskim, a potem w Bizancjum. Pismo, a dużo później druk spowodują ich ogromne rozpowszechnienie, a póź-niej nieśmiertelność.

Cała literatura zachodnia wywodzi się z Iliady i  Odysei, w których już są obecne motywy wojny, podróży, miłości, przyjaźni, namiętności, ambicji, odwagi, rywalizacji, wła-dzy, współczucia, pieniędzy, przeznaczenia, śmierci, przy-padku, morza. Można twierdzić, że nie tylko Ajschylos, Sofokles, Eurypides, ale także od Wergiliusza do Jame-sa Joyce’a, autora Ulissesa, i do Borgesa, przez Dantego, przez Ronsarda –

„Chcę w trzy dni przeczytać Iliadę Homera, I dlatego, Korydonie, zamknij za mną dobrze drzwi”

– przez Tassa, Cervantesa, Szekspira, Corneille’a i  Racine’a, Goethego i Chateaubrianda, Lautréamonta, Offenbacha i jego Piękną Helenę, Péguy – „Nic starszego niż dzisiejsza

Page 23: Traktat o szczęściu

49

poranna gazeta, podczas gdy Homer jest wciąż młody” – i przez Jeana Giraudoux, który ożywia Hektora, Andro-machę i Helenę w Wojny trojańskiej nie będzie, cała na-sza literatura jest tylko niekończącym się komentarzem i ciągiem dalszym, na różne sposoby dopisywanym, Ilia-dy i Odysei.

Page 24: Traktat o szczęściu

50

marzenie Starca

Wszystkie narody są wybrane. Niezliczeni żółci Chińczycy przez długi czas uważali się za środek świata, nad którym w końcu zapanują. W przeciwieństwie do Chin, które są chińskie od zarania dziejów, Indie w ogó-le nie istnieją. Indie to groch z kapustą, tygiel, miesza-nina ras, języków, religii, stylów życia. Mieszkańcy Indii trzymają się razem na mocy jakiegoś wciąż trwającego cudu; mam dla nich wiele sympatii. Arabowie – w Da-maszku, Bagdadzie, Kordobie, Grenadzie, ich podboje, meczety, obserwatoria, tłumaczenia i Baśnie tysiąca i jed-nej nocy – ucieleśniają zarazem kulturę i potęgę. Ang-licy to wielki lud, który – samodzielnie lub za pośred-nictwem Ameryki – narzucił pięciu kontynentom swój język, swoje królowe, swoją herbatę, swój habeas cor-pus i demokrację, swój tweed, rolls-royce’a, boks i rug-by. Ludzie Północy, przemierzający morza jako wikin-gowie, a wielkie rzeki jako Waregowie, odcisnęli swoje

Page 25: Traktat o szczęściu

51

piętno na Rosji, która zawdzięcza im nazwę, Ukrainie, Normandii – Normanowie zaś z kolei podbili Anglię, Sycylię i  Apulię, całą południową Italię, aż do Rzy-mu, królewskiego miasta Cezara, Augusta, Hadriana, Marka Aureliusza, po czym dali światu jednego z  le-gendarnych bohaterów, cesarza Fryderyka II, wszech-stronnego geniusza, jedynego władcę chrześcijańskiego, który bez walki zdobył tron Jerozolimy. Świat germań-ski ma Bacha, który dał mi wiele dobrego, oraz Feuer-bacha, Marksa, Nietzschego i Freuda, którzy spowodo-wali w moim życiu wiele złego. Podziwiam i kocham z pewnego rodzaju namiętnością i  jednych, i drugich, a może przede wszystkim przeciwników, którzy życzyli sobie mojej śmierci i nawet ją obwieścili. Portugalczycy żeglują po wszystkich oceanach, od Brazylii po Afrykę i Indie. Cóż piękniejszego niż żeglowanie? Hiszpanie są dumni i pełni mistycyzmu, a kiedy nie walczą, zdarza im się malować. Nie powiem nic o Francuzach: Péguy lepiej niż ktokolwiek inny wychwalał ich cnoty. Ani o Włochach: ich malarze, rzeźbiarze, architekci, muzy-cy, a także ich święci oraz kształt ich wzgórz wystarczą, by rozjaśnić świat światłem poranka. Tylko o Szwajca-rach trudno byłoby mi cokolwiek powiedzieć: są szczę-śliwi w swoich górach, gdzie czas upływa im na pielę-gnowaniu krów i kont bankowych. Dwa ludy jednak

Page 26: Traktat o szczęściu

52

zadziwiają mnie bardziej niż inne, bo zrobiły więcej niż inni, aby jedyna historia, jaka się kiedykolwiek wyda-rzyła, stała się emocjonująca: to Żydzi i Grecy.

Żydzi mnie wymyślili – to wielka rzecz. Grecy pierwsi przejrzeli moje tajemnice.

Page 27: Traktat o szczęściu

53

nić Ariadny

Dwieście lat po Homerze, ciągle w Azji Mniejszej, i  ciągle u  wschodniego wybrzeża Morza Śródziemne-go, obsypanego darami przez bogów, w regionie nazy-wanym Jonia, gdzie Iliada i Odyseja znajdowały się już w sercach i na wargach wielu ludzi, pewien osobnik zwa-ny Talesem, uważany za roztargnionego i bardzo niepo-radnego w codziennym życiu z powodu ciągłego przy-patrywania się gwiazdom, podejrzewa, że Słońce rzuca światło na Księżyc, i  zakłada pierwszą szkołę filozofii i  geometrii. W  tamtych dawnych czasach zawód filo-zofa jeszcze nie istniał: filozofowie byli równocześnie, i być może przede wszystkim, uczonymi, matematyka-mi i astronomami. Interesowali się zjawiskami natural-nymi, takimi jak zaćmienia Słońca i Księżyca, liczbami i  rachunkami, figurami geometrycznymi i  ich właści-wościami. Były to bardzo potężne umysły i biorąc pod uwagę ówczesną wiedzę, umysły wszechstronne. Odkryli

Page 28: Traktat o szczęściu

54

potęgę cyfr i  rozumu zdolnego objaśnić pewną liczbę sytuacji lub zdarzeń oraz ustalić związki, które – jak się wydawało – wprowadzały nieco jasności i stabilności do tego niepewnego świata.

Zapowiadało się na rewolucję. Jej podstawą miało być raczej nieprzetłumaczalne pojęcie, które Grecy na-zwali logos. „Logos” to greckie słowo, które pojawiło się w tamtej epoce. Później w nieco innym sensie zostało przejęte przez Platona, a następnie przez świętego Jana Ewangelistę. Oznacza ono „rozum”, „prawo”, „logikę”,

„język”, „słowo”, „powszechną konieczność”. Logos wy-raża się w języku i jest uprzywilejowanym sposobem do-tarcia do natury rzeczy, do ich zasady, do ich istoty. Ma związek z matematyką i geometrią. Kładzie kres chwiej-nym, niejasnym opiniom, powierzchownym przybliże-niom, przesądom, magii. Cud grecki polega na odejściu od świata mitologii po to, by wejść – dzięki logosowi i za cenę nadludzkiego wysiłku – w świat nauki. Nauka ro-dzi się właśnie w greckiej Azji Mniejszej, która dała już światu Homera i  jego poematy, a patrząc szerzej – we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, ukształ-towanego przez Grecję, która na dwa tysiąclecia stanie się centrum świata.

Począwszy od VI wieku przed naszą erą, Grecy odkry-wają, jakby za jednym zamachem, aktem nadzwyczajnej

Page 29: Traktat o szczęściu

55

mocy, że natura stanowi przedmiot refleksji i dociekań, który można oddzielić od bogów. W konstrukcjach in-telektualnych mających teraz wyjaśniać zjawiska przyrod-nicze człowiek zajmuje miejsce mitologii. Geologia, me-teorologia, biologia, astronomia – cała przyroda zaczyna wyłaniać się z cyfr i z matematyki. Pitagoras, dla którego

„liczba jest istotą wszystkich rzeczy”, opracowuje pierw-sze twierdzenia i czyni z matematyki przedmiot naucza-nia. Dzięki nadzwyczajnej intuicji Leukippos i Demokryt wyobrażają sobie, że materia jest podzielona na atomy. Euklides odkrywa zasady geometrii.

Jak później Portugalczycy, Hiszpanie, Holendrzy, Ang-licy – Grecy byli żeglarzami. Codzienne doświadczenie na-uczyło ich, że statek, który wypływa w morze w ładną po-godę, wydaje się stopniowo zagłębiać w odległy horyzont. I odwrotnie – oczom tych, którzy obserwują z brzegu zbli-żający się okręt, najpierw ukazują się jego żagle, a potem kadłub. Podróże morskie pokazały im także, że Gwiaz-da Polarna pojawia się niżej nad horyzontem w regionach położonych na południe od Morza Śródziemnego niż na północy. Grecy zrozumieli wreszcie to, czego inni przed nimi mogli się tylko mniej lub bardziej odważnie domy-ślać: że zaćmienia Księżyca następowały w wyniku przejść Ziemi pomiędzy Słońcem a Księżycem; zaobserwowali, że cień pojawiający się na Księżycu jest zawsze okrągły,

Page 30: Traktat o szczęściu

56

co podsunęło im myśl, że Ziemia jest okrągła. W czasach Greków Ziemia ostatecznie przestaje być postrzegana jako płaski dysk zamieszkany tylko z jednej strony, jak wyobra-żało ją sobie jeszcze wielu kapłanów czy mędrców w pier-wotnych czasach, i przyjmuje doskonały kształt kuli.

Page 31: Traktat o szczęściu

57

marzenie Starca

Ziemia jest okrągła. Nie, nie spoczywa na skorupie żół-wia, nie unosi się ani na kwiecie lotosu, ani na oceanie podtrzymywanym przez splecione w uścisku anioły i gi-gantów, nie jest płaskim dyskiem. Jakie to ciekawe: jest wszystkim, co najprostsze. Jest okrągła. Lub prawie okrąg-ła. W czasach istnienia Babilonu, starożytnego Egiptu i Jo-nii wiedzieli już o tym najwięksi uczeni, lecz zwykli lu-dzie – jeszcze nie. Prawda lub to, co w tamtych czasach uchodzi za prawdę, rozpowszechnia się w sposób nierów-nomierny. Jeszcze wiele stuleci po starożytnych Grekach znajdą się filozofowie, pisarze, przedstawiciele Kościoła i nauki, którzy powiedzą zdecydowanie „nie” wyobraże-niu ludzi chodzących do góry nogami po drugiej stronie Ziemi i deszczu, który padałby w górę. A wielu maryna-rzy, aż do wczesnych czasów współczesnych, będzie odczu-wać lęk przed otchłaniami, które mogłyby ich pochłonąć u kresu nieznanych mórz.

Page 32: Traktat o szczęściu

Jest wiele dróg do szczęścia.Rozejrzyj się i znajdź własną.

Wybierz się w podróż szlakiem wytyczonym przez indyjskie Wedy i Biblię, pisma Platona i Nietzschego, dzieła świętego Augustyna i Einsteina. Poznaj tajemnice największych umysłów, które dążyły do tego samego celu: chciały zrozumieć życie i osiągnąć szczęście. Popatrz na świat oczami samego Boga.

Czy znajdziesz w tej książce gotową receptę na szczęście i odmienisz swoje życie? Być może. Ale na pewno zmienisz myślenie o sobie i o świecie, a to pierwszy krok, aby odnaleźć właściwą drogę. Twoją własną drogę do szczęścia.

Zachwycająco lekkim i wdzięcznym krokiem Autor prowadzi nas przez tysiącletnie labirynty fi lozofi i i nauki poszukujących sensu świata i życia. Dostajesz do ręki mądrą i błyskotliwą nić Ariadny… czeka cię wiele niespodzianek i radości!

Małgorzata Braunek

Ta książka jest jak koniak, można sączyć powoli, smakować odcienie, roz-koszować się. Może też uderzyć do głowy i zmienić życie w ciągu chwili. Wszystko jest w naszych rękach.

Anna Mucha

ISBN 978-83-240-1848-2

9 788324 018482 >

Cena detal. 32,90 zł