owocem_ducha_fragment.pdf

24

Upload: oficyna-wydawnicza-vocatio

Post on 21-Nov-2015

435 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • Owocem za Ducha jest: mio, rado, pokj, cierpliwo, uprzejmo, dobro, wierno, agodno, opanowanie.

    Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa.

    Ga 5,22-23

  • ImprimaturKurii Metropolitalnej Warszawskiej Nr 3941/D/2014 z dnia 03.12.14.

    Redakcja:Elbieta Mamczarz

    Korekta:Zesp VOCATIO

    Redakcja techniczna:Magorzata Biegaska-Bartosiak

    Projekt okadki:Joanna Zonkiewicz

    Ilustracje:Przemysaw Saamacha

    Cytaty z Pisma witego wg Biblii Tysiclecia:Pismo wite Starego i Nowego Testamentu w przekadzie z jzykw

    oryginalnych, wydanie pite, Wydawnictwo Pallottinum, Pozna 2005.

    Copyright for the Polish edition 2015 by Oficyna Wydawnicza VOCATIO.All rights to the Polish edition reserved.

    Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeone.Ksika, ani adna jej cz, nie moe by przedrukowywana

    ani w jakikolwiek inny sposb reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie,

    ani odczytywana w rodkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.

    W sprawie zezwole naley zwraca si do Oficyny Wydawniczej VOCATIO 02-798 Warszawa, ul. Polnej Ry 1, e-mail: [email protected]

    Redakcja: fax (22) 648 63 82, tel. (22) 648 54 50, Dzia handlowy: fax (22) 648 03 79, tel. (22) 648 03 78,

    e-mail: [email protected]

    Ksigarnia Wysykowa: 02-798 Warszawa 78, skr. poczt. 54, tel. (603) 861 952

    e-mail: [email protected]

    ISBN 978-83-7829-141-1

  • 2

    Posuchajcie westchn ojciec, siadajc przy stole. Nie mam dla was dobrych wieci.

    Caa rodzina mama, Zuza, Gosia i Patryk spojrzaa na niego ze zdziwieniem.

    Ojciec milcza dugo, jakby to, co mia zaraz powiedzie, sprawiao mu ogromn trudno. Byo tak cicho, e nawet aciaty pies wystawi gow z koszyka, eby sprawdzi, co si dzieje.

    Stao si co? spytaa mama. Mw. Nie trzymaj nas w niepewnoci!

    Straciem prac. Ojciec zrobi gboki wdech. Dzisiaj byem w biurze ostatni dzie. Rano na wszyst- kich biurkach leay wypowiedzenia. Zakad zosta zam- knity.

    I co teraz bdzie? Mama uniosa donie do twarzy. Co my teraz zrobimy?

    Nie martw si. Poszukam nowej pracy pociesza j ojciec. Wiem, e to moe potrwa, ale na pewno sobie poradzimy. Problem w tym, e teraz trzeba bdzie bardzo

    Rado

  • 2

    oszczdza. Musimy niestety zrezygnowa z naszych waka-cyjnych planw.

    Ale miaymy pojecha nad morze! jkna Zuza. I za granic dodaa Gosia, pocigajc nosem, jak-

    by zaraz miaa si rozpaka. No c, w tym roku bdziemy musieli pozosta

    w domu powiedzia tata. Zreszt nie mielibymy jak pojecha, bo nie mamy ju samochodu. Ale obiecuj wam, e na pewno co wymylimy. Z pewnoci nie bdziemy si nudzi. Tyle jest ciekawych rzeczy dookoa.

    Jakie marne wioszczyny, las, staw! I to ma by cie-kawe? Gosia ju szlochaa na dobre. Przecie ja to wszystko widziaam ju milion razy! zy jak ziarnka grochu pyny dziewczynce po buzi i skapyway na row bluzk.

    A ty, Zuziu, co o tym mylisz? spyta tata. Jest komputer, telewizor, ksiki wzruszya ra-

    mionami dziewczynka. Jako to przetrzymam. I tak nie cierpi wyjazdw. A nad morzem jest nudno.

    Co do komputera powiedzia tata to zosta nam tylko jeden. Subowego laptopa te musiaem od- da.

    Cudnie mrukna Zuza. Wprost przecudnie. Tata nie ma placy! zawoa radonie Patryk, ude-

    rzajc yeczk w misk z kaszk i ochlapujc wszystko do-okoa.

    Niele si zaczyna zmartwi si tata, patrzc na mam z trosk w oczach. Jedna crka tonie we zach, drugiej jest wszystko jedno, a syn si cieszy z mojego ko- potu.

    Oj, tato zawstydzia si Zuza. Przecie wiesz, e to nie tak!

    Gosia, paczc, podbiega do taty i mocno si do niego przytulia.

  • 2

  • 2

  • 30

    Wiecie co odezwaa si mama, wycierajc st z kaszki Patryka moe bymy si pomodlili o te wakacje i o to, eby tata znalaz prac?

    Gosia ponownie pocigna nosem i chlipic, skina gow. Zuza wzruszya ramionami i prychna co, co w jej specyficznym Zuzowym jzyku mogo oznacza, e si zga-dza. Wzili si za rce i pochylili gowy.

    *

    Wieczorem rodzice wyszli na spacer z psem. Szereg takich samych biaych domw z niewielkimi ogrdkami styka si prawie ze cian gstego lasu.

    Jakie masz plany? spytaa mama. Znajd now prac odpar ojciec. Na szczcie

    w moim zawodzie nietrudno j znale. Mog tymczasem wzi kilka zlece i popracowa w domu. Jako si podzie-limy jednym komputerem.

    W to nie wtpi, kochanie umiechna si mama. Chodzio mi take o wakacje. Dwa miesice w domu To nie jest dobre rozwizanie. Boj si, e dziewczynki przyrosn do kanapy przed telewizorem.

    Za moich czasw zacz tata to byo nie do po-mylenia, eby dzieci siedziay w wakacje przed telewizo-rem albo przed komputerem. Nawet jeli nigdzie nie wyje-day, to przez cay dzie biegay po dworze.

    Za twoich czasw ucia mama byy dwa pro-gramy w telewizji, a o komputerach nawet wrble nie wierkay. Jak zamierzasz wygra z wszechobecn elektro-nik?

    Za moich czasw odci si ojciec mielimy wy-obrani. Niektrym to zostao do dzi. Puci do niej oko i rozemia si serdecznie. Wyobrania to najsku-teczniejsza bro przeciwko nudzie! Zobaczysz sama.

  • 31

    *

    Pierwszego dnia wakacji dziewczynki ujrzay na korytarzu kilka maych paczek. Leay uoone w zgrabny stosik, jak-by na co czekay.

    Co to jest? zdziwia si Zuza. To pierwszy z pomysw waszego taty powiedzia-

    a mama, wychodzc z kuchni. A co to za pomys? Gosia podejrzliwie spojrzaa na

    pakunki. Na pocztek oznajmi tata, wystawiajc gow nad

    ramieniem mamy zrobimy sobie biwak na podwrku. Po co? Biwak koo domu? mrukna Zuza. To

    nie ma sensu. Ale oczywicie, e ma powiedzia niezraony oj-

    ciec. Planuj w najbliszym czasie poazi troch z pleca-kiem po okolicy. Dobrze wic bdzie nauczy si przedtem rnych rzeczy. Na przykad jak rozbi namiot czy rozpali ognisko. No i zobaczy, jak to jest, kiedy si pi pod na- miotem.

    A jeli tam bd pajki? Oczy Gosi zrobiy si wielkie jak spodki.

    Spokojnie, creczko. Nie dobior si do nas umiechna si pogodnie mama. W namiotach jest taka specjalna siatka ochronna. Nie wpuci do rodka adnych owadw. To co, rozbijamy te namioty?

    No dobrze zgodzia si Zuza z niechci. Ale jak bdzie gupio, to ja wracam do swojego pokoju.

    A ja wracam, jak w namiocie bdzie choby jeden je-dyny robal! zawtrowaa siostrze Gosia.

    Lobal, lobal, lobal! rozpiewa si na cay gos ich modszy braciszek.

    Rozbijanie namiotu wcale nie poszo im tak atwo, cho rodzice twierdzili, e uwin si z tym w kilka chwil. Zdrowo

  • 32

    si namczyli we czworo, zanim wszystko byo gotowe. Na podwrku, midzy dwoma owocowymi drzewkami i kilko-ma iglakami stany dwa dwuosobowe namioty. Dziewczyn-ki wniosy do rodka karimaty i materace. Usiady w jas-nym wntrzu.

    Cakiem fajnie powiedziaa z zadowoleniem Go-sia. Jeszcze nigdy nie spalimy w namiotach. Zawsze tyl-ko hotele i hotele.

    Noo! Zuza z uwag obserwowaa migotanie soca na namiotowej ciance. Tam waciwie byo tak samo jak w domu.

    Wiesz co, chyba si zdecyduj na spanie tutaj. A ty? Sama nie wiem zawahaa si Zuza. Nadal

    uwaam, e to do gupie. A waciwie to skd wytrzasne ten sprzt, tato?

    zapytaa podejrzliwie Zuza. Dwa namioty, piwory i karimaty wyliczaa. Przecie to musiao sporo kosz-towa.

    A wanie e nie umiechn si tryumfalnie oj-ciec. Namioty dostaem od kolegi. On jest organizatorem obozw dla modziey. Poyczy je nam na cae wakacje! A reszt kupiem kilka lat temu. Chciaem si wybra z mam i z wami na tak wycieczk, ale jako nigdy si nie skadao. Mam jeszcze i inne ciekawe rzeczy. Troch si tego uzbierao przez lata. Niektre z nich pamitaj czasy, kiedy byem w waszym wieku. Zaraz je przynios.

    Tata dziarskim krokiem ruszy do swojego pokoju, we-soo pogwizdujc.

    Hej! usyszay nagle znajomy gos. A co wy tu wyprawiacie?

    Wysuny si z namiotu. Na ssiednim podwrku stay uczepione potu bliniaczki, ich rwieniczki, i bacznie przyglday si obozowisku.

    Rozbijamy namioty na podwrku.

  • 33

    Podobno wasz tata nie ma pracy powiedziaa z maskowan zoliwoci jedna z bliniaczek i nie poje-dziecie na wakacje za granic. Chyba w ogle nigdzie nie pojedziecie. Na pewno zostaniecie w domu dodaa ju z jawnym tryumfem.

    Tak nam przyyykro! odezwaa si druga z faszy-wym umiechem na twarzy. My jedziemy do Grecji. I moe jeszcze do Chorwacji. To bd wspaniae wakacje!

    Ja na waszym miejscu wcale bym si tak nie cieszya stwierdzia lekcewaco Zuza.

    A co? Zazdrocisz? rzucia zaczepnie dziewczynka. Nie, skd. Zuza miaa najzupeniej niewinn min.

    Ale syszaam, e w Grecji panuje jaka zaraza. Zaraza? Bliniaczki, zaniepokojone, a lekko po-

    blady. No! Podobno turystom wyskakuj straszne pryszcze! Kamiesz! oburzyy si obie ssiadki. Zuzia, przesta, to nie jest ani dobre, ani mdre

    szepna bagalnie Gosia do siostry. Jeste niemia. No wiem, aleRozmow dziewczynek przerwa tata, wychodzc na

    podwrko ze sporym kartonem pod pach. Bliniaczki przywitay si grzecznie i pobiegy do domu, skd po kilku minutach rozleg si tubalny miech ich ojca.

    Nie znosz ich powiedziaa dobitnie Zuza. Zobaczcie, dziewczynki, co ja tu mam. Tata posta-

    wi karton przed sob. Siadajcie. To dla was. Poda dziewczynkom byszczce czerwone scyzoryki.

    No co ty! oburzya si Gosia. Nie jestemy cho-pakami! Po co nam noe?

    Jeli kto si wybiera na piesz wczg i pod na-miot wyjani tata to n z pewnoci mu si przyda. I chopakowi, i dziewczynie. Tak jak i to. Pokaza cr-kom solidne, due latarki i metalowe menaki.

  • 34

    Robi si ciekawie owiadczya Zuza z przeksem. Masz jeszcze moe maczety?

    Zuza! Tylko artowaam! A scyzoryk naprawd mi si po-

    doba. Chodcie na obiad krzykna z kuchni mama.

    Dzisiaj naleniki! Wakacyjne! Po obiedzie pod okiem mamy dziewczynki skompleto-

    way praktyczne ubrania, odpowiednie na biwak: swetry, kurtki, buty, paszcze nieprzemakalne. Zajo im to troch czasu, bo obie panny toczyy z mam regularne boje o kady zakwestiono-wany przez ni ciuch. Gdyby nie mama, prze-niosyby do namiotw ca zawarto szaf.

    Trzeba byo spakowa jeszcze biwakowe je-dzenie, jak wyrazia si mama. Uznaa, e jak biwak, to biwak, i ona obiadw gotowa nie b-dzie. Wszystkie trzy wybray si wic do skle-pu.

    W drodze powrotnej natkny si na odje-dajcych ssiadw. Samochd wypakowany by a po sam dach. Ssiad zatrbi do nich ra-donie i wyjecha na drog. Dziewczynki zdy-y jeszcze zauway, e odwrci si do blinia-czek i powiedzia chyba co bardzo zabawnego, bo wszyscy si rozemiali.

    miej si z nas! Zuza gniewnie zacis-na pici.

    Daj spokj agodzia Gosia. Ciesz si, e jad. Ale byo jej troch przykro.

    No i po co te smutne minki? zapytaa figlarnie mama. Zobaczycie, nasze wakacje te bd fantastyczne.

  • 3

    *

    Zblia si wieczr. Na niebie nie byo ani jednej chmurki. Ostatnie promienie zachodzcego soca rzucay ciepe bla-ski na lecy w pobliu las, skd dobiega haaliwy wier-got szykujcych si do snu ptakw. Osiedle tono w ciszy koczcego si dnia. Wyludnio si niemal zupenie i tylko gdzieniegdzie wida byo rozwietlone okna.

  • 3

    Caa rodzina siedziaa w ogrodzie. Nie wczyli wiata. Dom powoli nikn w mroku. Kiedy tata rozpali niewielkie ognisko, jego pomienie agodnie owietliy siedzce wok sylwetki. Zrobio si jako tak niesamowicie nastrojowo. Siedzieli z kubkami herbaty, trzymajc w rkach kijki z na-bitymi na nie kiebaskami apetycznie skwierczcymi na ogniu.

  • 3

    Zupenie jak dawniej westchn tata. e te wczeniej na to nie wpadem.

    Te kiebaski smakuj zupenie inaczej ni z grilla zdziwia si Gosia. S chyba lepsze.

    No oczywicie mama oblizaa palce. Dawniej nikt nie sysza o grillu, a ludzie jako sobie radzili.

    Na niebie zapalay si pojedyncze gwiazdy. Zobaczcie, may zasn powiedziaa cichym go-

    sem mama. Patryk spa w najlepsze na maminych kolanach,

    z noskiem wtulonym w jej piwr. Nie ma to jak sen na wieym powie-

    trzu.Dziewczynki poczuy si naprawd

    zmczone po dniu penym wrae. Przez chwil wpatryway si w taczce pomienie ogniska. Oczy same im si zamykay. Jeli na-tychmiast si nie poo, to zasn tu, przy og-nisku, na siedzco. pimy w namiocie? Zuza jeszcze troch

    si wahaa. Ja tak. Sowa Gosi poprzedzio go-

    ne ziewnicie. Nie dowlok si do ka.Weszy do pciennego domku i sta-

    rannie zacigny za sob zamek by-skawiczny. Opatulone w piwory, za-sny po kilku chwilach, wsuchane w cichy szept rodzicw.

    Panie Boe, dzikuj Ci za ten dzie zdoaa jeszcze wymrucze Gosia.

    Odpowiedzia jej cichy, rwny od-dech siostry. Zuza spaa. Min pierw-

    szy dzie wakacji.

  • 3

    *

    Zuza obudzia si nagle i usiada gwatownie. Nie wiedzia-a, gdzie jest i dlaczego ma tak bardzo ograniczone ruchy. Byo zupenie ciemno. Wycigna przed siebie rce i do-tkna jakiej paskiej i szeleszczcej powierzchni rozciga-jcej si tu nad jej gow. Ach! To przecie namiot. Jestem w namiocie, przypomniaa sobie. Uspokojona uoya si wygodnie na materacu.

    Wtedy znowu to usyszaa. Dwiki, ktre wyrway j ze snu, dochodziy zza cienkiej cianki namiotu. Szuranie, chrobot, a pniej co, co przypominao przenikliwy pisk poczony z zawodzeniem. Dziewczynka poczua, jak wosy je si jej na karku. Chciaa krzykn, ale gos zamar jej w gardle. Ucieka! Ucieka do domu, do swojego pokoju, pomylaa w panice. Jak mogam si da namwi na po-dobne dziwactwo. Spanie pod namiotem. Co to za pomys!

    Chwycia mocno latark. Krek wiata miota si w jej drcej rce i drga na siatce ochronnej. Zesztywniay-mi ze strachu palcami rozsuna w kocu suwak i wyczo-gaa si na zewntrz. I wtedy nadziaa si wzrokiem na oczy straszliwego potwora! Byszczay zowrogo i rosy, ro-sy, rosy. Zuza bya pewna, e to jej ostatnie chwile, e ten potwr zaraz j pore. Nie moga wydoby z siebie gosu.

    Miaa!, zamrucza wdzicznie potwr, prc puszy-sty ogonek, tak jak to robi kady zwyczajny kot. Ociera si o ciank namiotu, krci semki wok napronych li-nek.

    Ale mnie przestraszye! Zuza wypucia ze wi-stem powietrze i pogaskaa prgowane futerko. Kot ssia-dw, pozostawiony w domu, korzysta z cakowitej swobody i wolnoci. A teraz przyszed zobaczy, co to za dziwna rzecz wyrosa na rodku terytorium, ktrym noc wada niepodzielnie.

  • 3

    A ja chciaam ucieka do domu, jakby mnie gonia ja-ka straszna bestia! Dziewczynka zaniosa si cichym, radosnym miechem. Uniosa gow i

    Och! westchna pena podziwu. Jeszcze nigdy nie widziaa tak piknego, penego gwiazd nieba. Jasnego, skrzcego si milionami milionw wiateek. Samym jego rodkiem biega Droga Mleczna, jeszcze janiejsza i pik-niejsza ni reszta gwiazd. Wydawao si, e jest na wycig-nicie rki. Jak to moliwe, e nigdy nie widziaam tylu gwiazd wyszeptaa.

    Bo zawsze o tej porze albo pisz, albo siedzisz przy komputerze usyszaa cichy gos taty. Bardzo si wy-straszya tego kota?

    Troszeczk przytakna. Ale dziki niemu zo-baczyam najpikniejsz rzecz na wiecie.

  • 40

    Tak Widok jest naprawd niezwyky przyzna tata. I zobacz, jest tu za progiem twojego domu. Wy-starczy tylko spojrze w gr.

    Wiesz co, tato? Tak? To mog by naprawd ciekawe wakacje. I ja tak myl.

    *

    Wracali z tygodniowej wycieczki do lasu. Pokonywali ostat-nie zakrty. Jeszcze chwila, a dojad do osiedla. Byli zm-czeni, ale bardzo radoni i szczliwi. Nawet ciar toreb rowerowych nie stanowi problemu. Przekrzykiwali si, ze miechem wspominajc rne zabawne incydenty.

    A pamitacie, jak si leniczy zdziwi, kiedy mu po-wiedziaam, e bdziemy spa w namiotach, a nie w leni-czwce? zawoaa mama.

    I to nasze gotowanie! doda tata. Do koca y-cia bd pamita jajecznic z grzybami i makaron z mu-sem malinowym. Niebo w gbie!

    Ja najbardziej polubiam ziemniaki z ogniska do-daa Gosia. Chrupica skrka mniam! Ale bya pysz-na!

    A ty, Zuza? Co ci najbardziej smakowao? dopyty-wa si tata.

    Szczupak! Szczupak z ogniska. Niele go upiekem, prawda? chwali si tata. No! Szczupak by wyborny! Tylko szkoda, kochanie,

    e to nie ty go zowie artowaa mama. Pech. Po prostu pech. Cay dzie siedziaem nad

    wod i nic. Przesympatyczny by ten wdkarz! Gdyby nie odda mi wasnego szczupaka, wrcibym z pustymi rka-mi. I plam na honorze pogromcy szczupakw! mia si

  • 41

    tata. Nie udao si, niestety, zaszpanowa przed wami, moje panie. Ale to papla z tego naszego malucha. Musia wszystko wygada, zanim jeszcze doszlimy do obozowiska. Na kilometr byo sycha, jak si wydziera na cae gardo: Pan da nam lyb! Pan da nam lyb!. Tata zabawnie naladowa Patryka.

    Ale najlepsze byo pniej! Zuza a zatrzymaa ro-wer i zamiewajc si, patrzya na rodzin roziskrzonym wzrokiem. Najlepsze byo to, jak tata piek tego szczupa-ka. Sam mk na deszczu, a parasol trzyma nad ryb, eby mu ognia nie zalao! By przemoczony do suchej nitki, a z kaloszy wod wylewa strumieniem!

    Mogliby tak rozprawia godzinami. Mieli o czym. Przez kilka wakacyjnych tygodni przyj-

    rzeli si wiatu, ktry mieli na wycignicie rki. Wczeniej by dla nich tak bardzo odlegy, e nie mieli pojcia o jego istnieniu. Przemierzali na rowerach okoliczne lasy, zdepta-li lene drki i cieki, opynli jeziora. Spali w namiotach i w stodoach. Poznali wielu ciekawych ludzi. Nauczyli si cieszy ze wszystkiego, bo wszystko dookoa byo powodem do radoci. Wieczorem siadywali przy ognisku i gadali, ga-dali, gadali Tyle mieli sobie do powiedzenia! Bywao, e dosiada si do nich gospodarz, u ktrego biwakowali. Je-den z nich przynis ktrego wieczoru skrzypce. Poniosa si w pola muzyka. Inna taka, nieznana bywalcom klubw i dyskotek, tskna i surowa. Muzyka, o ktrej mao kto dzi-siaj pamita.

    Tak westchna Zuza. To byy nasze najlep-sze wakacje. Najbardziej udane ze wszystkich.

    A przecie nigdzie tak naprawd nie wyjechali Tu przed domem wpadli wprost na wracajcych z ur-

    lopu ssiadw. Dzie dobry, panie ssiedzie! przywita si tata.

  • 42

  • 43

  • 44

    Dobry, dobry odburkn zagadnity z kwan min.

    Czy co si stao, e taki pan nachmurzony? spy-taa mama.

    Jestem wykoczony odpar rozdraniony ssiad. Co za koszmar! W yciu nie mielimy tak nieudanego urlopu!

    Jak to? zdziwi si tata. Przecie miaa by Grecja

    No i bya przerwa mu niecierpliwie mczyzna tylko okazao si, e oferta biura podry bya zupenie inna ni to, co zastalimy na miejscu. Jaki pody hotel, do morza daleko, arcie okropne. A do tego towarzystwo! Koszmar! Mwi panu!

    I jeszcze nas okradli! dodaa ssiadka zza opusz-czonej szyby. Ile si nabiegalimy, eby odzyska doku-menty! Nigdy wicej nie pojad do adnej Grecji stwier-dzia stanowczo z kwan min.

    Bliniaczki stay oparte o mask samochodu. Jak wakacje? zapytaa grzecznie Zuza. E tam! Dziewczynka wzruszya ramionami. Fa-

    talnie! Jak nas okradli, to rodzice przez cay czas si kcili. A u was? Jak byo?

    Najlepsze wakacje w yciu! Co ty! Na podwrku przed domem? Wanie! Chocia nie tylko na podwrku. W gowie si nie mieci! To niesprawiedliwe. Obie

    bliniaczki byy bliskie paczu! To my miaymy mie super wakacje, nie wy.

    Zuza spojrzaa na siostr i mrugna do niej porozumie-wawczo.

    Wiecie co rozemiaa si, zadowolona z tego, co przyszo jej do gowy. Wy te moecie mie takie fanta-styczne wakacje. Przecie mamy jeszcze cay sierpie. Tata

  • 4

    dosta now prac, wic nie bdzie ju wsplnych dugich wycieczek. Ale wszystko ma swoje plusy i minusy.

    Jakie ty tu widzisz plusy, Zuzka? Podaj mi chocia jeden.

    Mamy do dyspozycji dwa namioty. Moemy je na nowo rozbi w ogrodzie! Jeden dla nas, drugi dla was! Chce-cie si przespa pod rozgwiedonym niebem?