magazyn maszkety #6

74

Upload: magazyn-maszkety

Post on 22-Jul-2016

225 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Szósty, letni numer magazynu śląskich blogerów

TRANSCRIPT

Page 1: Magazyn Maszkety #6
Page 2: Magazyn Maszkety #6

fot. Aneta Wojciechowska

Page 3: Magazyn Maszkety #6

24 Elżbieta Korfantowa i jej ślub1 Wstympniok

3 Maszkety rychtujóm

4 Jodło na łobrozkach

14 Jodło na hica

TabboulehChłodnik szpinakowyKrem z pieczonych buraków i tymianku Truskawkowy Eton Mess z miętąLody malinowe z rozmarynemLody bazyliowe (bez jajek)Orzeźwiające lody z kiwiSorbet rabarbarowyAnanasowo-miętowa granita z nutką rumuTruskoniada, czyli lemoniada truskawkowa

8 Majluft

Rogale francuskie z pulled pork Żytnie kanapki piknikoweBajgle z pastą z bobuWody owocoweDrożdżówkiSerniczki w słoikach

w num

erze:

36 Ino gymizy

Zielony chłodnik z mniszkiemPesto ze szczawiuSzczawiowaPoğaçe z pokrzywą i fetąSerowe scone’y z wodorostamiMiodek z mniszka lekarskiego

32 Jadalne chwasty

MniszekPokrzywaSzczawPodagrycznik

42 Ślónzoki rajzujóm

Czas na piknik!Rowerem przez Śląsk

46 Bombóny i zisty

Tarta malinowa z musem czekoladowymTarta z rabarbaremTarta z lemon curd i bezą włoskąTarta pistacjowa z truskawkamiRustykalna tarta razowaTarta z brzoskwiniami i pistacjami

56 Fizymatynta ło kafyju

Drip na lodzie

26 Jodło do boroków

Bratkartofle z jajkiemZupa maślankowaParzybrodaPrażuchaKluski na parzeAjerkuchy z bratruły

58 Jodło do duszy

Naga prawda o śniadaniuJedzenie, które ma duszę

62 Dejcie na to pozór!

Piknik, warsztaty, maszkety – nie z tej planetyKonkurs plastyczny

68 Po szychcie, czyli naszo inszo stróna

Magdalena Cielenga-Wiaterek

66 Grajfka mom – poradza som

Suszarka na zioła

70 Recepisy za rajom

Maszkety

1

Page 4: Magazyn Maszkety #6

Joanna Furgalińskawww.furgaleria.pl/blog

Ewa Siuda-Szymanowskagebawniebie.blogspot.com

Aneta Wojciechowskaplaneta-smaku.blogspot.com

Magdalena Cielenga-WiaterekRedaktor naczelna

zielenina.blogspot.com

Bernadeta Jarnot-Maneckamojkulinarnypamietnik.blogspot.com

Barbara Salamon-Szympruchpodrozehani.blogspot.com

Józefina Hądzgoodmoodfood-goodmoodfood.blogspot.com

Dominika Zagrodzkafoodie.blog.onet.pl

Iwona Starzecdecorate-a-cake.blogspot.com

Marta Borowiecpass-the-food.blogspot.com

Magdalena KozłowskaProjekt winiety

www.rogalikblog.pl

Dagmara Gładysz-Raiwapocztowkizirlandii.wordpress.com

Anna Łabońskaania-od-kuchni.blog.pl

Anna Poloczeknamiotle.pl

Urszula MazurowskaSkładmistrzyni, opracowanie graficzne

eksperymentsobotni.blox.pl

Agnieszka Staneckawyslownik.blogspot.com

Agata Nastulakdreamytaste.blogspot.com

Magdalena Ściborworldonafork.blogspot.com

Maszkety rychtujóm

:

www:magazynmaszkety.pl

kontakt:[email protected]

Katarzyna GodlewskaSekretarz redakcji, opracowanie graficzne

wedlug-lokatej.blogspot.com

fot. Aneta Wojciechowska

Page 5: Magazyn Maszkety #6

Lato, lato. Mimo że rok szkolny mnie nie dotyczy od lat, a moje dzieci są w wieku przedszkolnym, mimo że na wakacje jeżdżę przed albo po sezonie, bo nie lubię tłumów i upałów, to i tak żyję w trybie wakacyjnym – czekam na upragnione wakacyjne miesiące, ciepłe wieczory, zimne piwko i to przyjem-ne poczucie luzu, nawet gdy moje życie gna swoim zwykłym tempem. To lato jest dla mnie podwójnie ekscytujące: w maju ukazała się moja pierwsza kuli-narna książka „Zielenina na talerzu”, którą polecam Waszej życzliwej uwadze, a prawie równo rok temu, 30 czerwca, ukazał się pierwszy numer magazynu „Maszkety” – wprost nie mogę uwierzyć, że to już rok i właśnie publikujemy 6 numer! Pięknie dziękuję wszystkim osobom, które stale i wytrwale pracują nad naszym magazynem – tylko dzięki wytrwało-ści i profesjonalizmowi prawie dwudziestu blogerek nasz magazyn ma tak wysoki poziom! I oczywiście naszym nieocenionym czytelnikom, bez których ten cały wysiłek nie miałby sensu! Wasze ciepłe sło-wa dopingują nas niesamowicie!W tym numerze cieszymy się z naszymi dziołszkami latem, obchodzimy naszą rocznicę, piknikując uro-czyście i pakując do koszyków pyszności, te słodkie i te wytrawne (nie zapominając o czymś na popitkę rzecz jasna), a potem w naszych kwiecistych spódni-cach, z włosem rozwianym, pedałujemy na naszych pięknych kołach w jakąś cudną okolicę, których w naszym regionie – wbrew ciągle pokutujących o czarnym Śląsku stereotypach – nie brakuje. Oczy-wiście robia was trocha za błozna, ale zupełnie poważ-nie namawiam do korzystania z tego najpiękniej-szego czasu roku, cieszenia się ciepłymi wieczorami i przyjęciami w ogrodzie w gronie miłych osób i przy suto zastawionym stole – i do częstowania go-ści chwastami! Sięgnijcie po stare rodzinne przepisy na kołocze z owocami, zjedzcie talyrz ajntopfu pełne-go gymizów, na które nie będzie lepszego momentu w ciągu roku. Pojedźcie na wycieczkę rowerową, zróbcie piknik, jednym słowem – korzystajcie z lata pełnymi garściami, a wolny czas uprzyjemnijcie so-bie lekturą naszego magazynu!

WstympniokMagdalena Cielenga-Wiaterek

redaktor naczelna

koło – rowerrobić za błozna – żartować sobie z kogośtalyrz – talerzgymizy – warzywaajntopf – danie jednogrankowemajluft – piknik

Maszkety

3

Page 6: Magazyn Maszkety #6

www.facebook.com/godejachim

Maszkety

4

Page 7: Magazyn Maszkety #6

Maszkety

5

Page 8: Magazyn Maszkety #6

Maszkety

6

Page 9: Magazyn Maszkety #6

Marta Borowiec

Szykujcie słomkowe kapelusze, szorty, klapki i okulary przeciwsłoneczne, bo ono nareszcie przy-szło. Lato, bo o nim mowa, na dobre rozgościło się w naszych parkach, ogrodach i oby zostało z nami jak najdłużej. Szybki wzrost temperatur mocno uszczuplił naszą garderobę, odsłonił nieco ciała i jednocześnie wyostrzył apetyt na lekkie, wakacyj-ne jedzenie. A czy istnieje coś przyjemniejszego niż wspólne biesiadowanie ze znajomymi na świeżym powietrzu? W plenerze wszystko smakuje lepiej, więc latem warto z tego korzystać jak najczęściej. Opcji na piknikowanie mamy naprawdę wiele. Mo-żemy wybrać się na wyprawę w góry i po pozytyw-nie wyczerpującej wspinaczce odpakować prowiant na górskiej polanie. Jeśli nie interesują nas górskie szczyty, aternatywą jest wycieczka rowerowa z metą nad jeziorem w towarzystwie tataraku i dryfujących kaczek. A jeśli nie przeszkadza nam piasek, to może być i plaża nad Bałtykiem. Ale żeby swobodnie po-piknikować, nie trzeba jeździć w odległe miejsca. Recepta na udane spotkanie w przyjemnych okolicz-nościach przyrody jest banalnie prosta. Wystarczy przygotować kraciasty koc, schłodzone napoje, kil-ka smacznych przekąsek i uśmiech na twarzy. Tylko tyle i aż tyle, aby miło spędzić czas i schwytać trochę promieni słonecznych. Sprawdzi się nawet trawnik w pobliskim parku.

Jeśli mamy już wybraną lokalizację i chętne towa-rzystwo, pozostaje nam wymyślić coś do jedzenia. Przygotowałyśmy dla Was kilka bezbłędnych prze-pisów na przekąski i desery, a także orzeźwiające wody owocowe, które ugaszą pragnienie. Wszystko w kompaktowej, wygodnej formie, która zmieści się do piknikowego koszyka.

To co? Pakujemy koszyki, zwijamy koce i w drogę!

Maszkety

7

Page 10: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Bernadeta Jarnot-Manecka

Rogale francuskie z pulled pork

ok. 1 ½ kg łopatki wieprzowej, 2 łyżki musztardy dijon, 2 łyżki keczupu, 6 ząbków czosnku, świeżo mielony czarny pieprz, 1 łyżka papryki wędzonej, 1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego, ½ łyżeczki mielonego kminku, 1 łyżeczka tabasco, 2 łyżki oleju rzepakowego, sól wg smaku

dodatki: ogórki konserwowe, pomidory, sałata, sos jogurtowy, miodowy lub inny ulubiony

rogale: ciasto francuskie, jajko

Mięso: Czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystkie składniki marynaty mieszamy razem. Mięso myjemy, osuszamy, naciera-my marynatą i wstawiamy do lodówki na kilka godzin (najlepiej na całą noc). Mo-żemy marynować w naczyniu żaroodpor-nym, w którym się potem będzie piekło. Następnie wyjmujemy mięso, przykrywa-my folią aluminiową i wstawiamy do pie-karnika nagrzanego do 90°C i pieczemy przez 12 godzin. Dobrze piec mięso w nocy, bo nie potrzebujemy go pilnować. Pod ko-niec pieczenia możemy odkryć, żeby się przyrumieniło z wierzchu. Im dłużej mię-so pieczemy, tym bardziej będzie soczy-ste. Po upieczeniu odstawiamy mięso na około godzinę, by odpoczęło, a następnie przy pomocy dwóch widelców dzielimy mięso na cienkie włókna. Rogaliki: Ciasto francuskie wyjmujemy z lodówki i kroi-my na duże trójkąty. Zwijamy do środka w zwężającą się stronę. Wierzch smaruje-my roztrzepanym jajkiem. Gotowe roga-liki układamy na blasze wyłożonej papie-rem do pieczenia i pieczemy ok. 20 min. w temp. 180°C. Studzimy. Rogale przekra-wamy na pół, do środka wkładamy porcję mięsa, kawałki sałaty, plasterki ogórków, pomidory, polewamy ulubionym sosem.

– MAJLUFT –

Maszkety

8

Page 11: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Marta Borowiec

Żytnie kanapki piknikowe

4 duże kromki chleba żytniego, ½ awokado, 1 mała cebula czerwona, 4 plastry koziego sera, 4 łyżki pesto z rukoli, kawałek cukinii, 8 liści sałaty, 100 g wędzonego łososia, sól i pieprz, oliwa extra vergine, 20 g masła

Za pomocą obieraczki do warzyw ścinamy kilka wstążek cukinii. Wstążki oprószamy solą i pieprzem, skrapia-my oliwą i odstawiamy na kilka minut. Awokado i cebulę kroimy w plastry, łososia rozdzielamy na mniejsze kawałki. Na dużej patelni rozgrzewamy kawałek masła, kładziemy kromki chleba i krótko smażymy z obu stron na złoty kolor. Następnie smarujemy wszystkie kromki z jednej strony łyżką pesto, układamy kolejno sałatę, kozi ser, awokado, łososia, cukinię, cebulę i ponownie sałatę. Całość zamykamy drugą kromką chleba. Kanapki szczelnie owijamy papierem śniadaniowym.

– MAJLUFT –

Maszkety

9

Page 12: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Józefina Hądz

Bajgle z pastą z bobuna 6 bajgli

50 g świeżych drożdży, 500 g mąki pszennej, 2 jajka, 1 łyżka cukru, 200 ml ciepłej wody, 15 ml oliwy, 6 g soli, 1 jajko do posmarowania przed pieczeniem oraz woda i cukier do gotowania

Drożdże z cukrem rozpuszczamy w łyżce ciepłej wody i odstawiamy na 10 minut, aż drożdże zaczną bąbelko-wać. Mąkę, jajka, oliwę, sól i wodę łączymy, dodajemy drożdże. Wyrabiamy ciasto i odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto dzielimy na 6 części, z każdej formujemy bajgiel. W dużym garnku gotujemy wodę z cukrem (na litr wody łyżka cukru). Bajgle wrzucamy do gotującej się wody, gotujemy 1 minutę (pół minuty każdą stronę). Ugotowane bajgle wyciągamy z wody łyżką cedzakową i odstawiamy do obcieknięcia. Piekarnik nagrzewamy do 200°C. Ugotowane bajgle układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarujemy roztrzepanym jajkiem, posypujemy sezamem i pieczemy 20-25 minut.

pasta:400 g ugotowanego i obranego bobu, 50 ml śmietanki 30%, 50 g serka śmietankowego, 30 ml oliwy, garśc posiekanego świeżego lubczyku, 1 ząbek czosnku, 1 łyżeczka czosnku niedźwiedziego, sól, pieprz

Czosnek drobno siekamy. Wszystkie składniki razem blendujemy. Podajemy w bajglu z sałatą, młodą rzod-kiewka i listkami bazylii.

– MAJLUFT –

Maszkety

10

Page 13: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Marta Borowiec

Wody owocowe

truskawkowo-malinowa z granatem:500 ml wody, 200 g świeżych truskawek, 100 g malin, 50 g pestek granatu, listki mięty, pokruszony lód

cytrusowo-rozmarynowa z imbirem:500 ml wody, 2 cytryny, 1 limonka, 5 cm imbiru, gałązki rozmarynu, pokruszony lód

ogórkowo-pietruszkowa z kiwi:500 ml wody, 1 limonka, 1 ogórek, 2 kiwi, pęczek pietruszki, pokruszony lód

W każdym wariancie smakowym składniki należy pokroić w cienkie plastry – oprócz malin, pestek gra-natu i ziół. Owoce wraz z ziołami należy przełożyć do słoika lub butelki i zalać zimną wodą. Następnie odstawić do lodówki na minimum dwie godziny, najlepiej na całą noc. Na chwilę przed podaniem do wody dodajemy kostki lodu i porządnie mieszamy.

– MAJLUFT –

Maszkety

11

Page 14: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Katarzyna Godlewska

Drożdżówki

na drożdżówki: 500 g mąki pszennej, 40 g drożdży, 100 g cukru, 200 ml letniego mleka, 80 g rozpuszczonego masła, 2 jajka, szczypta soli, 300 g rabarbaru, 25 g cukru, 200-300 g truskawek

na kruszonkę: 100 g mąki, 50 g cukru, 50 g masła

Drożdże rozcieramy z łyżeczką cukru, mleka i mąki. Odstawiamy na 15 minut w ciepłe miejsce, żeby zaczyn „ruszył”. Mąkę przesiewamy, dodajemy zaczyn, mleko, cukier, jedno jajko, masło i wy-rabiamy ciasto (przez 10-15 minut). Od-stawiamy na 2-3 godziny do wyrośnięcia przykryte czystą ściereczką. Truskawki myjemy i kroimy na połówki. Rabarbar obieramy i kroimy na centymetrowe ka-wałki. Rozgrzewamy patelnię, wrzucamy rabarbar, dodajemy 25 g cukru, kilka ły-żek wody i dusimy chwilę, aż zmięknie. Kiedy ciasto podwoi objętość, wykłada-my je na stolnicę i delikatnie wyrabiamy. Dzielimy na ok. 12 równych części i for-mujemy z nich okrągłe bułeczki. W środ-ku każdej drożdżówki robimy wgłębienie i układmy w nim owoce. Odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na ok. 20 mi-nut. Piekarnik rozgrzewamy do 200°C, a w międzyczasie wyrabiamy kruszonkę. Drożdżówki smarujemy roztrzepanym jajkiem, posypujemy kruszonką i piecze-my 20-25 minut do zezłocenia.

– MAJLUFT –

Maszkety

12

Page 15: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Aneta Wojciechowska

Serniczki w słoikachna 4 porcje

warstwa serowa: 250 g twarogu sernikowego, zmielonego przynajmniej dwukrotnie, 250 g gęstego jogurtu naturalnego, 3 łyżki cukru pudru, 1 łyżeczka cukru waniliowego.

warstwa truskawkowa: 250 g truskawek, 2 łyżki cukru, ½ opakowania kisielu truskawkowego, 180 ml wody

ponadto: 200 g kruchych ciastek, np. owsianych lub herbatników, kilka truskawek do dekoracji

Zmielony twaróg miksujemy z cukrem pudrem i cukrem waniliowym, dodaje-my jogurt i dokładnie mieszamy. Ciast-ka rozdrabniamy na okruszki, używając blendera lub tłuczka. Przygotowujemy mus truskawkowy: umyte i osuszone truskawki miksujemy z cukrem. Kisiel rozprowadzamy w 60 ml zimnej wody, pozostałą wodę zagotowujemy. Do go-tującej się wody wlewamy proszek kisie-lowy i energicznie mieszamy. Studzimy i miksujemy z musem truskawkowym. Do każdego słoika wsypujemy 2 łyżki po-kruszonych ciasteczek, wlewamy 2 łyżki musu truskawkowego, dopełniamy masą serową. Na wierzch do każdego słoiczka nakładamy jeszcze po łyżeczce musu, posypujemy pokruszonymi ciastkami i dekorujemy ćwiartkami truskawek. Tak przygotowane serniczki wstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny.

– MAJLUFT –

Maszkety

13

Page 16: Magazyn Maszkety #6

Katarzyna Godlewska

Wychodzę rano z domu i czuję przyjemny powiew wiatru. Dodatkowe kilka stopni na termometrze sprawia, że cieszę z przygotowanych wcześniej dań, które nie tylko są smaczne i pożywne, ale również świetnie się sprawdzają w upalne dni, kiedy ape-tyt nie dopisuje. W lecie znika ochota na pieczeń z kaczki, zupę pomidorową lub ciasto czekoladowe z gruszkami. Zamiast ciężkich dań warto sięgnąć po przepisy na lekką sałatkę z kaszy z warzywami, doprawianą orzeźwiającą cytryną i miętą, chłodniki – czy to klasyczny szpinakowy, czy z pieczonych bu-raków, a także po desery na zimno. Wśród nich nie może zabraknąć lodów: klasycznego sorbetu z rabar-baru lub oryginalnych lodów bazyliowych. W słoiku zabierzemy ze sobą Eton Mess, czyli połączenie bez z truskawkami i miętą. W upalny dzień trzeba także pamiętać o napojach – w ciągu dnia dobrze sprawdzi się lemoniada z truskawek, a wieczorem granita za-barwiona rumem. A przepisy na wszystkie te dobro-ci znajdziecie w naszym specjalnym, letnim dziale.

Maszkety

14

Page 17: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Katarzyna Godlewska

Tabbouleh

170 g kaszy bulgur, 2-3 ogórki gruntowe, 2 średnie pomidory, nieduża cukinia, 2 szalotki, około ½ szklanki posiekanej pietruszki, 1 łyżka posiekanej mięty, 3 łyżki oliwy extra vergine, 1 łyżka soku z cytryny, ząbek czosnku, sól

Przygotowujemy kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Wykładamy na talerz i studzimy. Cukinię obieramy, kroimy w kostkę i podsmażamy 10-15 minut do miękkości. Na koniec solimy i odstawiamy do ostygnięcia. Ogórki myjemy, osuszamy, obieramy i kroimy w kosteczkę. Dodajemy drobno pokrojone pomidory, cebulę, cukinię oraz natkę i miętę. Dodajemy oliwę, sok z cytryny, czosnek oraz sól. Na ko-niec dosypujemy ostudzoną kaszę i mieszamy.

Maszkety

15

Page 18: Magazyn Maszkety #6

– JODŁO NA HICA –

przepis i zdjęcie: Anna Łabońska

Chłodnik szpinakowyna 2-3 porcje

200 g mrożonego szpinaku lub 350 g świeżego, 450 ml schłodzonej maślanki, 150 g ogórka zielonego, 2-3 ząbki czosnku, 1 łyżka soku z cytryny, sól do smaku, bazylia lub koperek do dekoracji

Mrożony szpinak wyjmujemy z zamra-żarki na 20-30 minut przed planowanym podaniem zupy, aby się nieco rozmro-ził, świeży szpinak natomiast dokładnie płuczemy i odsączamy. Do wysokiego naczynia wlewamy maślankę. Ogórek płuczemy i obieramy ze skórki, czosnek obieramy z łupinek, wszystkie warzywa wrzucamy do maślanki, dodajemy sok z cytryny i sól, a następnie blendujemy na gładką masę. Ogórek możemy rów-nież zetrzeć na tarce na wiórki i wymie-szać z musem przygotowanym z pozo-stałych składników. Tak przygotowany chłodnik przelewamy od bulionówek lub szerokich szklanek i dekorujemy ko-perkiem lub bazylią. Chłodnik możemy wzbogacić dodając jajko ugotowane na twardo, ser feta pokrojony w kosteczkę lub podając grzanki z masłem ziołowym jako side dish.

Maszkety

16

Page 19: Magazyn Maszkety #6

– JODŁO NA HICA –

przepis i zdjęcie: Bernadeta Jarnot-Manecka

Krem z pieczonych buraków i tymianku

600 ml wywaru warzywnego, 250 ml soku jabłkowego, 800 g niewielkich buraków (np. botwinki), liście z pęczka botwinki, szalotka, ½ jabłka, 2 ząbki czosnku, sok z ½ cytryny, sól, pieprz, 4 gałązki tymianku, 2 łyżeczki octu winnego z czerwonego wina, ser bałkański np. feta

Piekarnik nagrzewmy do 180°C. Buraki myjemy, każdy zawijamy w folię alumi-niową, układamy na blasze do pieczenia i wstawiamy do piekarnika na 1 godzi-nę. Upieczone wyjmujemy z folii i obie-ramy ze skórki. Przestudzone kroimy na mniejsze kawałki. Liście botwinki szatkujemy, dodajemy do wywaru ra-zem z tymiankiem i gotujemy 10 mi-nut. Szalotkę i czosnek drobno kroimy. Na patelni na łyżce oliwy szklimy czos-nek i szalotkę. Całość dodajemy do bulio-nu, gotujemy razem 5 minut. Do miksera wkładamy buraczki, wlewamy stopnio-wo bulion z warzywami i miksujemy. Dodajemy obrane jabłko i sok jabłkowy. Ponownie miksujemy Przyprawiamy wg uznania sokiem z cytryny, octem, solą, pieprzem i tymiankiem. Wlewamy por-cje do talerzy, na wierzch dajemy pokro-jony w kostkę ser, listki botwinki i posy-pujemy tymiankiem. Możemy podawać na ciepło lub jako chłodnik.

Maszkety

17

Page 20: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Magdalena Ścibor

Truskawkowy Eton Mess z miętą

4 białka z dużych jajek, 240 g cukru pudru, szczypta soli, garść świeżej mięty, 300 ml śmietany kremówki 30%, ¼ łyżeczki pasty z wanilii, 300 g truskawek

Piekarnik nagrzewamy do 120°C. Białka oddzielamy od żółtek, wrzucamy do misy miksera i dodajemy szczyptę soli. Całość ubijamy na sztywną pianę, następnie stopniowo, po łyżce, kontynuując ubijanie, dodajemy cukier puder. Liście mięty myjemy. Wrzucamy je do moździerza i dokładnie ucieramy z odro-biną cukru, aż puszczą soki. Powstałą pastę mieszamy z ubitymi białkami, tak by powstały zielone okręgi. Pianę przekładamy łyżką na wyłożoną papierem do pieczenia blachę i pieczemy przez ok. 60 minut, aż spód bez będzie suchy. Wyciągamy z piekarnika i odstawiamy, by ostygły. Śmietanę kremów-kę ubijamy na sztywną pianę z odrobiną pasty z wanilii. W szklance układamy na przemian warstwę ubitej kremówki, drobno pokruszoną bezę, kawałki pokrojonych truskawek, znów kremówkę itd. De-ser najlepiej przygotować na krótko przed podaniem. Dokładnie mieszamy zawartość szklanki przed zjedzeniem.

– JODŁO NA HICA –

Maszkety

18

Page 21: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Anna Poloczek

Lody malinowe z rozmarynem

125 ml śmietany kremówki, 70 g cukru, 2 żółtka, 350 g malin (mogą być mrożone), 3 małe gałązki świeżego rozmarynu, 250 ml śmietany kremówki 36%

 Do rondelka wlewamy śmietanę (125 ml), dodajemy żółtka i cukier. Mieszamy, aby składniki dobrze się połączyły, dodajemy gałązki rozmarynu. Płyn podgrzewamy do temperatury 82°C. Możemy podgrze-wać krem bez termometru: gdy krem jest bardzo gorący, zestawiamy na chwi-lę rondelek z ognia, mieszamy inten-sywnie i po chwili znowu stawiamy go na ogniu. Nie można zagotować kremu! Krem ogrzewamy około 15 minut, ciągle mieszając. Gdy krem zgęstnieje, odsta-wiamy go do zupełnego ostygnięcia. Naj-lepiej przygotować krem dzień wcześniej i wstawić na noc do lodówki. Aby w czasie studzenia kremu nie utworzyła się sko-rupka, całą powierzchnię kremu przy-krywamy folią spożywczą (nie oklejamy folią miski, tylko kładziemy folię bezpo-średnio na krem). Gdy krem jest zupełnie zimny, wyjmujemy z niego gałązki roz-marynu. Maliny przecieramy przez sitko lub rozgniatamy widelcem na papkę (je-żeli nie przeszkadzają nam drobne pestki z owoców). Śmietanę ubijamy na sztyw-no. Do kremu żółtkowego dodajemy ma-liny i ubitą śmietanę. Masę przekładamy do maszynki do lodów i kręcimy, aż masa się zmrozi. Lody możemy też przygoto-wać bez maszynki. Masę przekładamy do pojemnika i umieszczamy w zamra-żarce. W czasie zamrażania lodów trzeba kilka razy pomieszać masę, żeby lody nie zmroziły się „na kość”.

– JODŁO NA HICA –

Maszkety

19

Page 22: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Magdalena Kozłowska

Orzeźwiające lody z kiwi

5 kiwi, 1 łyżka soku z cytryny, 50 g cukru, 1 łyżka miodu akacjowego, 200 ml maślanki

Kiwi miksujemy na mus z cukrem i sokiem z cy-tryny. Dodajemy miód. Dokładnie mieszamy z ma-ślanką. Przekładamy do foremek i wkładamy do zamrażarki.

przepis i zdjęcie: Józefina Hądz

Lody bazyliowe (bez jajek)na 6 lodów

200 ml śmietanki 30%, 250 g jogurtu greckiego, 100 g syropu z agawy, ½ pęczka posiekanej bazylii rzymskiej

Wszystkie składniki mieszamy w misce. Wkładamy do zamrażarki na ok. 15 minut. Po tym czasie masę dokładnie mieszamy i wkładamy do zamrażarki na kolejne 10 minut. Po 10 minutach masę dokład-nie mieszamy, wlewamy do pojemniczków na lody, wkładamy patyczki i zostawiamy lody w zamrażarce najlepiej na całą noc.

– JODŁO NA HICA –

Maszkety

20

Page 23: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Dagmara Gładysz-Raiwa

Sorbet rabarbarowy

500 g rabarbaru, 225 g miałkiego cukru, 1 łyżeczka posiekanego imbiru, sok z 1 cytryny, 150 ml wody

Rabarbar myjemy, odcinamy końce i kroimy na centymetrowe kawałki. Wkładamy do rondla, wsypujemy cukier, dodajemy posiekany imbir, wlewamy wodę i sok z cytryny. Gotujemy na ma-łym ogniu przez 15 minut, aż rabarbar zmięknie. Odstawiamy do wystudzenia. Dokładnie blendujemy, przelewamy do pojemnika odpornego na bardzo niską temperaturę, wstawiamy do zamrażalni-ka na 6-8 godzin. Co godzinę wyjmujemy i mieszamy sorbet, by rozbić grudy lodu. Sorbet przenosimy do lodówki na 15 mi-nut przed podaniem.

Sorbet z rabarberu

½ kila rabarberu, 225 g cukru, 1 łeżyczka pokrotego zozworu, zaft z 1 citróny, 150 ml wody

Rabarber myjymy, pajtómy łostatki łod sztyngli i krómy kónski na centimeter rube. Rabarber wciepujymy do tygla, sujymy cuker i zozwór, wlywómy ku niy-mu woda i zaft z citróny. Warzimy to na malućkim łógniu bez 15 minut. Łodsta-wiómy z łógnia skoro rabarber bydzie miyntki. Trza go łóchłódzić i niyskorzij utrzić akuratnie blenderym. Przelewómy ta ciaplyta do dzbónka, kery idzie wrazić do zamrożarki i mrożymy bez 6-8 go-dzin. Co godzina wyłónaczomy na aus i fyrlómy, co by roztrzaskać klómpy ze lodu.

– JODŁO NA HICA –

Maszkety

21

Page 24: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Marta Borowiec

Ananasowo-miętowa granita z nutką rumu

1 duży ananas i kilka kawałków do dekoracji, 150 ml wody, 70 g cukru trzcinowego, 70 ml białego rumu, pęczek świeżej mięty

Wodę i cukier doprowadzamy do wrzenia, gotujemy około 10 minut, aż syrop się zredukuje. Odstawia-my do wystudzenia. Ananas obieramy, wycinamy rdzeń i kroimy na mniejsze kawałki. Przekładamy je do kielicha blendera, dodajemy listki mięty, wystudzony syrop i rum. Miksujemy na wysokich obrotach przez 2-3 minuty. Gotową masę przekładamy do prostokątnego naczynia i wstawiamy do zamrażalnika. Co godzinę za pomocą widelca rozbijamy masę na kryształki. Powtarzamy tę czynność kilkakrotnie, do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Podajemy w szklankach udekorowane kawałkami ananasa i listkami mięty.

– JODŁO NA HICA –

Maszkety

22

Page 25: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Anna Łabońska

Truskoniada, czyli lemoniada truskawkowana około 4-5 szklanek

750 ml schłodzonej wody mineralnej, 250 g truskawek, 30-40 g płynnego miodu np. mniszkowego lub lipowego, 1 cytryna, kostki lodu, liście mięty (według uznania)

Truskawki dokładnie płuczemy, pozbawiamy szypułek i brzydkich fragmentów, a następnie miksujemy blen-derem na jednolity mus. Dodajemy miód. Cytrynę szorujemy, a następnie kroimy wzdłuż na pół i z jednej połówki wyciskamy sok do truskawkowego musu. Drugą połówkę kroimy wzdłóż na 3-4 łódeczki. Mus tru-skawkowy wraz z miodem i sokiem z cytryny ponownie miskujemy. Do wysokiego dzbanka lub karafki wlewa-my mus, wrzucamy cytrynowe łódeczki, kostki lodu i miętę, a następnie zalewamy całość mocno schłodzoną wodą mineralną. Przed rozlaniem do szklanek lemoniadę należy wymieszać.

– JODŁO NA HICA –

Maszkety

23

Page 26: Magazyn Maszkety #6

Jest 1903 rok. Młoda Elżbieta Sprott przygotowuje się do ślubu. Termin ślubu Elżbiety wyznaczono na 1 lipca 1903 roku. Jej narzeczony, Wojciech Korfany, jest 30-letnim działaczem politycznym, redaktorem „Górnoślązaka”. W 1902 roku (rok przed ślubem!) przebywał w więzieniu we Wronkach w Wielkopol-sce za publikację artykułów pt. Do Niemców i Do mo-ich braci Górnoślązaków. Narzeczony w więzieniu? Wiele kobiet by tego nie przeżyło. Ale nie Elżbieta.

Zgodnie z pruskim prawem młoda para musiała najpierw zawrzeć ślub cywilny, a potem dopiero koś-cielny. Na jego miejsce narzeczeni wybrali parafię

Trójcy Przenajświętszej w Bytomiu, do którego na-leżała panna młoda. Wygłoszono zapowiedzi w By-tomiu i w Katowicach, na początku wszystko prze-biegało bez przeszkód. Ale koniec końców przed narzeczonymi zaczęły się piętrzyć przeszkody. Woj-ciech Korfanty został nakłoniony do podpisania oświadczenia o posłuszeństwie kardynałowi Kop-powi. Oczywiście normalnie księża nie żądali od nikogo tego typu oświadczeń. Dla świętego spokoju Wojciech Korfanty podpisał to oświadczenie, dla te-goż samego świętego spokoju zgodził się, aby mszę ślubną wyznaczono na godzinę 6.00, co było czystą złośliwością.

Kto z Was kiedykolwiek przygotowywał się do ślubu, ten wie o czym mowa. Trzeba zająć się dokumentami, kościołem, przyjęciem, menu, gośćmi, zaproszeniami, zawiadomieniami, ubiorem… Przygotowania nawet do skromnego ślubu mogą

doprowadzić wyjątkowo cierpliwego człowieka na skraj wyczerpania nerwowego. Bo przygotowania do tego dnia, przy całej swojej radości, są ogromnym

przedsięwzięciem logistycznym i wymagają dopilnowania dziesiątek szczegółówtekst: Magdalena Niewiadomska, Odkrywając Śląsk

Elżbieta Korfantowa i jej ślub

W czerwcu 1903 roku wszystko było już dograne. Jakież było zdziwienie przyszłych państwa Kor-fantych, gdy na kilka dni przed wyznaczoną datą ślubu dowiedzieli się, że ślubu nie dostaną (inne źródła twierdzą, że odmówiono narzeczonym ślubu uroczystego).

W każdym razie proboszcz Reinhold Schrimeisen uzależnił udzielenie ślubu (uroczystego ślubu?) od przeproszenia krytykowanych przez Wojciecha Kor-fantego proniemieckich księży (którzy m.in. odma-wiali Polakom rozgrzeszenia za czytanie propolskiej prasy). Inspiratorem odmowy miał być władający diecezją wrocławską kardynał Georg Kopp. Bez względu na to, czy jak twierdzą biografowie, odmó-wiono narzeczonym sakramentu w ogóle, czy też za-proponowano im ślub bez ceremoniału (tzn. śpiewu

i gry na organach), trudno się dziwić, że tego było po prostu już za wiele. Co robi się w takiej sytuacji? Normalną reakcją jest odwrócenie się na pięcie i po-szukanie innego kościoła. Lecz na zebraniu księży w Bytomiu zapadła profilaktyczna uchwała, by Kor-fantemu nigdzie indziej ślubu nie udzielać.Korfanty odmówił przeprosin.

30 czerwca 1903 roku odbył się ślub cywilny niepo-kornych narzeczonych. Następnego dnia zamiast ślubu kościelnego odbyła się w domu narzeczonej uczta weselna, bo zaproszonych wcześniej gości nie sposób było nawet powiadomić o zaistniałej sytuacji.

Pod koniec lipca 1903 roku Wojciech i Elżbieta wyje-chali do Krakowa. Zamieszkali w dwóch osobnych mieszkaniach. Elżbieta pracowała tam jako nauczy-

Maszkety

24

Page 27: Magazyn Maszkety #6

cielka niemieckiego, z czego wynika jasno, że musia-ła przerwać pracę w domu towarowym w Bytomiu.I w grodzie Kraka nie obyło się bez trudności. Ślu-bu odmówili im jezuici, gdy otrzymali z Rzymu za-kaz swojego generała. Potem kardynał Kopp zyskał poparcie krakowskiego kardynała Puzyny (którzy wspólnie obradowali na konklawe po śmierci papie-ża Leona XIII). Do Krakowa przyszła z Watykanu de-pesza: „Ślubu Korfantemu nie dawać”. Oburzyła ona wielu księży krakowskich, niektórzy byli gotowi wy-łamać się z kościelnej dy-scypliny. Wreszcie ksiądz Władysław Mikulski, pro-boszcz parafii Świętego Krzyża w centrum Krako-wa zdecydował się udzie-lić ślubu, nie zważając na grożące mu konsekwencje. Datę wyznaczono na 5 paź-dziernika. W końcu i kardy-nał Puzyna machnął ręką i wycofał swój sprzeciw.

Wojciech i Elżbieta do-pełnili obowiązku sześ-ciu tygodni zamieszkania w monarchii habsburskiej, nie było także naturalnie żadnych przeszkód wyni-kających z prawa kanonicz-nego. Zakończyła się ich trzymiesięczne krakowskie starania o ślub.

Korfantowie mieszkali w Krakowie około 3 mie-sięcy. Wyobraźmy sobie taką sytuację współcześ-nie. Chcąc przeprowadzić się do innego miasta na 3 miesiące, młody, pracujący już zazwyczaj człowiek musiałby – pracując na etacie – poprosić szefa o ur-lop bezpłatny, a przy mniej sprzyjających okolicz-nościach zwolnić się. Prowadząc przedsiębiorstwo – musiałby kursować bez przerwy pomiędzy Krako-wem a – powiedzmy – Katowicami, nie odchodzić od laptopa, a ponadto znaleźć zaufanego człowieka który przez – właściwie nie wiadomo przecież jak długi czas – interesu, jak to się mówi, „przypilnuje”. W najlepszym razie taki młody człowiek straciłby

mnóstwo czasu i pieniędzy. W najgorszym ryzyko-wałby karierę lub wręcz cały majątek. Choć Elżbieta i Wojciech kojarzą się bardziej z XX-leciem między-wojennym, pamiętajmy, że pobierali się na początku wieku XX, właściwie na przełomie wieków. W epoce fin de siècle. Kraków żył jeszcze niedawno m. in. pre-mierą Wesela Stanisława Wyspiańskiego (1901), któ-ra wywołała niemałe poruszenie za sprawą postaci dramatu, wzorowanych na prawdziwych, żyjących

jeszcze osobach (patrz np.: Roman Brandstaet-ter, Ja jestem Żyd z „Wese-la”, Poznań 1981).

W poniedziałek, 5 paź-dziernika 1903 roku tłu-my Krakowian wypełni-ły plac przy kościele św. Krzyża, aby uczestniczyć w ślubie tej niezmordo-wanej pary. Potem odby-ło się przyjęcie, na któ-rym zauważono m.in. malarza Włodzimierza Tetmajera, który zasły-nął właśnie niedawno jako inspiracja dla posta-ci Gospodarza w Weselu Wyspiańskiego.

Szczęśliwy koniec? Nic takiego. Po ślubie mło-dych małżonków męczo-no jeszcze odwołania-mi do samego papieża! W końcu jednak cała sprawa znalazła szczę-

śliwy koniec i Korfantowie żyli w małżeństwie… na pewno nie można powiedzieć, że spokoj-nie, bo życie ich z całą pewnością do spokoj-nych nie należało. Cała ta historia świadczy jednak o wyjątkowo silnym charakterze żony jednego z bardziej znanych śląskich polityków. Kobiety niezwykle aktywnie uczestniczącej (szcze-gólnie jak na swoje czasy) w życiu publicznym, w hi-storii jednak wciąż schowanej w cieniu męża.

Na podstawie: Jan F. Lewandowski, Wojciech Korfanty, Katowice 2009.

Elżbieta Korfantowa z córką Marią Ullman

Maszkety

25

Page 28: Magazyn Maszkety #6

Bernadeta Jarnot-Manecka

Kuchnia śląska zazwyczaj kojarzy sie z obfitym, bogatym obiadem, rosołem z domowym makaro-nem, śląską roladą, gumiklyzami i modrą kapustą. To standard jadany co niedzielę w naszych domach na obiad. Nie codzień tak jadano, w kuchni śląskiej znajdziemy wiele dań skromnych i oszczędnych. Najsłynniejszym synonimem ubogiej śląskiej potra-wy jest zupa wodzionka, dziś uważana za danie god-ne najbogatszego stołu. Tymczasem lato obfitowało w biedne dania, w trakcie żniw, czy jesienią jadano skromnie, prosto, ale zawsze smacznie, nie tylko w chłopskich domach, ale i pańskich. Podstawą obiadu były ziemniaki, mogły być to smażone brat-karkofle z tłuszczem, koperkiem i kwaśnym mle-kiem. Gościły ajntopfy, czyli dania z jednego garn-ka. To była strawa zapracowanych żniwiarzy, którzy wrzucali do naczynia to, co mieli pod ręką, co znaj-dowało się w spiżarni oraz akurat rosło w przydo-mowym warzywniaku. Na stołach gościły skromne parzybrody, kluski, drożdżowe bułeczki, czyli buch-ty, placki z sera i taką właśnie kuchnię chcemy Wam dzisiaj przybliżyć. Dania, które współcześnie na-zwalibyśmy biednymi, a których smak wciąż cieszy domowników zebranych przy śląskich stołach.

Maszkety

26

Page 29: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Bernadeta Jarnot-Manecka

Bratkartofle z jajkiem

1 kg ugotowanych w mundurkach ziemniaków (najlepiej dzień wcześniej), 2 cebule, 3 ząbki czosnku, 1 łyżka masła, 4 jajka, sól, pieprz, łyżeczka kminku, zielona część cebuli dymki lub szczypior

Ziemniaki obieramy i kroimy w plasterki. Cebulę i czosnek obieramy, cebulę kroimy w kostkę, czosnek na plasterki. Rozgrzewamy patelnię, dajemy masło, następnie plastry ziemniaków, smażymy na złoty kolor około 5 minut, ostrożnie mieszając. Dodajemy cebulę i czosnek, smażymy przez kolejne 2 minuty, aż się zeszkli. Doprawiamy solą, pieprzem i kminkiem. Pomiędzy ziemniaki wbijamy jajka. Smażymy na średnim ogniu przez 2-3 minuty, aż białko się zetnie. Doprawiamy solą i pieprzem. Posypujemy po-siekaną dymką lub szczypiorem. Podajemy z kwaśnym mlekiem.

Maszkety

27

Page 30: Magazyn Maszkety #6

przepis: Józefina Hądz, zdjęcie: Magdalena Ścibor

Zupa maślankowa

750 ml wywaru warzywnego, 250 ml maślanki, 250 ml śmietanki 30%, 2 żółtka, 10 g mąki pszennej, 2 łyżki koperku (świeżego), 2 łyżki lubczyku (świeżego), sól, pieprz, do podania usmażone (mogą być wczorajsze) kartofle z masłem

W garnuszku mieszamy maślankę, śmietan-kę, żółtka i łyżkę mąki. Wlewamy do gotu-jącego się wywaru, zagotowujemy. Dopra-wiamy do smaku, podajemy z ziemniakami i smażoną cebulką.

– JODŁO DO BOROKÓW –

Maszkety

28

Page 31: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Bernadeta Jarnot-Manecka

Parzybroda

½ kg ziemniaków, mała główka białej kapusty, 1 marchew, 2 cebule, sól, świeżo mielony pieprz, liść laurowy, natka pietruszki, lubczyk, koperek, 2 ziarna ziela angielskiego, 1 łyżka smalcu, 1 łyżka mąki

Kapustę płuczemy i szatkujemy. Ziem-niaki obieramy i kroimy w kostkę. W garnku zagotowujemy 1 ½ litra wody. Do wrzącej wody wkładamy kapustę, ziemniaki, obraną marchew, liść lauro-wy, posiekany koperek, natkę pietruszki i lubczyk. Gotujemy, aż wszystko będzie miękkie. Na osobnej patelni na smalcu smażymy na złoty kolor posiekaną cebu-lę, dodajemy mąkę i robimy zasmażkę. Zagęszczamy nią zupę i doprawiamy do smaku.

Lyniwo kapusta

½ kila kartofli, mało bioło kapusta 1 marekwia, 2 cybule, sól, świyżo pemelane korzyni, listek bobkowy, astki pietruzielo i magiflancy, koperek, wóniónce korzyni (2 szt.), 1 łeżka tustego, 1 łeżka mónki

Kapusta myjymy i krónżómy na rube kónski. Kartofle szkrobiymy i krómy w myńsze kónski. W gorku warzymy 1,5 litra wody. Do waru wciepujymy kapusta, kartofle, pokroto marekwia, ziela i ge-wyrce. W tygliku na tustym skwarzimy cybula, wciepujymy ku tymu mónka, ło-naczymy ajnbryna i wciepujymy jóm do gorka z zupóm. Doprawiómy i fertig.

– JODŁO DO BOROKÓW –

Maszkety

29

Page 32: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Urszula Mazurowska

Prażucha

1 kg ziemniaków, 100 g mąki pszennej, 200 g boczku lub słoniny, sól, maślanka

Obrane ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie, gdy będą prawie miękkie, odlewamy połowę wody i wsypujemy mąkę. Przykrywamy garnek i na mi-nimalnym ogniu dogotowujemy jeszcze 10 minut. Całość dokładnie tłuczemy na jednolitą masę. Bo-czek kroimy w drobną kostkę i smażymy na wolnym ogniu, aż się wytopi. Skwarki zdejmujemy z patel-ni, a namoczoną w tłuszczu łyżką nabieramy porcje ziemniaków. Możemy również po zdjęciu skwarek z patelni, nabrane porcje zrumienić na wytopionym tłuszczu. Podajemy posypane skwarkami, z maślan-ką do picia.

przepis i zdjęcie: Anna Poloczek

Kluski na parze

400 g mąki, 20 g drożdży świeżych, 2 żółtka, 60 g masła, 250 ml mleka, 60 g cukru, szczypta soli

Mąkę z solą przesiewamy do miski. Wlewamy cie-płe (nie gorące!) mleko do miseczki i rozrabiamy w nim drożdże. Dodajemy łyżkę mąki i łyżkę cukru. Odstawiamy, aż zaczyn zacznie pracować. Gdy droż-dże podrosną, łączymy je z mąką. Żółtka ucieramy z resztą cukru na jasną i puszystą masę. Dodajemy do mąki z drożdżami. Wyrabiamy ciasto, aż na jego powierzchni utworzą się pęcherzyki powietrza. Ma-sło rozpuszczamy i studzimy. Letnie masło dodaje-my do ciasta i ponownie wyrabiamy. Odstawiamy, aż ciasto podwoi swoją objętość, wtedy wykładamy je na blat posypany mąką. Szklanką wycinamy klus-ki. Gotowe kluski odstawiamy jeszcze na 20 minut do ponownego wyrośnięcia. Kluski gotujemy na pa-rze, aż staną się lśniące i sprężyste.

– JODŁO DO BOROKÓW –

Maszkety

30

Page 33: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Bernadeta Jarnot-Manecka

Ajerkuchy z bratruły

3 jajka, 5 łyżek mąki pszennej tortowej, 250 g sera półtłustego twarogu, 2 łyżki cukru, szczypta soli, ½ łyżeczki proszku do pieczenia, 1 łyżka śmietany, olej do smażenia, cukier puder

Twaróg dokładnie rozgniatamy na papkę. Białka ubijamy mikserem na sztywną pianę. Do miski dajemy cu-kier, sól, wbijamy po jednym żółtku i ubijamy mikserem przez kilka minut. Dodajemy mąkę i mieszamy łyżką. Dodajemy twaróg i śmietanę. Całość jeszcze raz mieszamy. Na koniec dodajemy pianę z białek i wszystko de-likatnie jeszcze raz mieszamy. Ciasto kładziemy małymi porcjami na rozgrzany olej i smażymy na złoty kolor z obu stron placuszki. Usmażone placuszki wykładamy na papierowy ręcznik, aby usunąć nadmiar tłuszczu. Ciepłe, trzymamy w bratrule, czyli w piekarniku. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

– JODŁO DO BOROKÓW –

Maszkety

31

Page 34: Magazyn Maszkety #6

Jadalne chwasty

Mniszek Mniszek lekarski, któ-rego kwiaty po zapyle-niu przekształcają się

w owoce wyposażone w aparat lot-ny, tworząc delikatne puszyste kul-ki, w wypielęgnowanych ogródkach nie jest mile widziany. Tymczasem mniszek lekarski, zwany popularnie mleczem, to miododajna roślina lecz-nicza, która oprócz zastosowań lecz-niczych doskonale sprawdzi się jako składnik wielu dań. Z liści mniszka można przygotować pesto, zupę lub dodać posiekane liście do sałatki lub twarożku. Z kwiatów przygotuje-my aromatyczny miód mniszkowy, a także pyszne domowe wino.

Mniszek ma działanie moczopędne. Zawiera także dużą ilość potasu, dla-tego też nie dochodzi do obniżenia zawartości potasu we krwi w cza-sie zwiększonej diurezy, co zwykle dzieje się przy stosowaniu środków

Myśląc o ziołach, mamy zazwyczaj na myśli bazylię, tymianek lub popularne i znane rośliny lecznicze, takie jak rumianek czy mięta. Jednak natura obdarzyła

nas niezwykle hojnie w rośliny jadalne i lecznicze, więc nawet te, które zwyczajowo uznajemy za chwasty i z determinacją usuwamy je z naszych ogrodów, mogą gościć

na naszych talerzachtekst: Anna Poloczek, zdjęcia: Anna Poloczek, Urszula Mazurowska

Maszkety

32

Page 35: Magazyn Maszkety #6

– JADALNE CHWAST Y –

konwencjonalnych o właściwościach moczopędnych.

Korzeń mniszka ma działanie oczyszczające. Działając głównie na wątrobę oraz pęcherzyk żółciowy, przyczynia się do wydalania zbęd-nych produktów przemiany materii.

Kiedy i jak zbieramy mniszek? Liście wczesną wiosną, gdy są małe i deli-katne. Zbiór korzeni rozpoczynamy dopiero późną jesienią, wówczas koncentrują się w korzeniu substan-cje czynne krążące w roślinie. Kwiaty (młode) zbieramy rano, tuż po zej-ściu rosy.

PokrzywaPrzez wielu działkowców uważana jest za uciążliwy chwast. Choć wygląda zu-

pełnie niepozornie, potrafią rozpo-znać ją nawet dzieci, bo identyfika-cje ułatwiają pokrywające pokrzywę włoski wydzielnicze, które po bezpo-średnim kontakcie ze skórą wywo-łują wysypkę nie pozwalającą długo o pokrzywie zapomnieć.

Pokrzywa ma szerokie zastosowanie w ziołolecznictwie. Jest prawdziwym bogactwem aktywnych związków, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Jej niezwykłe właściwości docenili już starożytni Grecy, którzy stosowali pokrzywy, aby usunąć z rany jad węża po ukąszeniu. Dzisiaj mamy znacznie szerszą wiedzę na temat tej rośli-ny. Pokrzywa pomaga leczyć wypryski, stosuje się ją w chorobach układu pokarmowego, sercowo–naczy-niowego, ma działanie moczopędne, oczyszczające, przeciwzapalne, regenerujące. Pomaga w zwalczaniu kataru siennego, łagodzi choroby skóry.

Warto pamiętać o sporej roli pokrzywy w pielęgnacji skóry i włosów. W skład preparatów przeznaczonych do pielęgnacji skóry tłustej, trądzikowej i podraż-nionej, a także szamponów przeciwłupieżowych

i wzmacniających włosy wchodzą ekstrakty z po-krzywy. Osoby mające problemy z łupieżem i wy-padaniem włosów mogą samodzielnie przygotować płukankę z pokrzywy. Wystarczy zaparzyć susz z li-ści (może być pokrzywa w torebkach ekspresowych), ostudzić i płukać włosy. Właścicielki bardzo jasnych blond włosów powinny używać gotowych prepara-tów, bo może się zdarzyć tak, że napar z suszonych liści zabarwi włosy na zielonkawy odcień.

W kuchni pokrzywa uważana jest za pożywne danie. Liście pokrzywy zawierają dużą ilość że-laza, witaminy C, mikroelementów oraz karote- noidy. W smaku pokrzywa przypomina szpinak.

Maszkety

33

Page 36: Magazyn Maszkety #6

Z młodych liści pokrzywy można przygotować sa-łatki, zupy, usmażyć je w cieście lub przygotować jak szpinak. Pokrzywa doskonale komponuje się sma-kowo z czosnkiem niedźwiedzim, więc warto łączyć te dwie rośliny w jednej potrawie.

Pokrzywy zbieramy przed kwitnieniem w pogodne, słoneczne dni (od maja do września). Suszymy w za-cienionym i przewiewnym miejscu. Liście oddziela-my od łodyg dopiero wtedy, gdy pokrzywa jest lekko zwiędła, wówczas pokrzywy są mniej parzące.

Korzeń pokrzywy wykopujemy wczesną wiosną lub

jesienią. Oczyszczone korzenie su-szymy (rozłożone pojedyncza war-stwą) w ciepłym, suchym miejscu.

SzczawWśród gatunków szczawiu, który należy do rodziny rde-stowatych, na wyróżnienie

zasługuje szczaw zwyczajny, któ-rego użytkową częścią są młode li-ście, zbierane w okresie wiosennym. W stanie dzikim występuje w całej Europie i Azji Zachodniej. Szczaw zwyczajny został także wprowadzo-ny do uprawy, którą można prowa-dzić na jednym stanowisku przez okres 3 do 4 lat.

Szczaw to roślina często pomijana w diecie i traktowana jako uciążliwy chwast. Tymczasem szczaw jest bo-gaty w cenne dla zdrowia witaminy i substancje odżywcze, dlatego warto go spożywać jako dodatek do sała-tek lub sosów albo w formie pysznej, kwaskowej zupy. Ze szczawiu moż-na przygotować kremowy sos, który doskonale smakuje z jajkami ugoto-wanymi na twardo. Liście szczawiu dobrze komponują się ze smakiem ryb, cebuli, papryki, ziemniaków, wieprzowiny, cielęciny, jajek, sałatek, sosów na bazie śmietany i białych se-rów (także kozich).

Liście szczawiu, poza zastosowa-niem kulinarnym, wykazują również właściwości lecznicze, dzięki którym można wspomagać lecze-nie wielu chorób. Korzeń szczawiu stosowany jest w zatruciach pokarmowych, biegunkach infek-cyjnych lub wzdęciach. Pomaga także w leczeniu niedokrwistości. W medycynie ludowej sproszko-wanego korzenia używa się jako zasypki na po-wierzchniowe rany i owrzodzenia.

Przy spożywaniu szczawiu zalecane jest zachowanie ostrożności, gdyż nadużywany i przedawkowany staje się niebezpieczny. Szczawiany mogą odkładać

– JADALNE CHWAST Y –

Maszkety

34

Page 37: Magazyn Maszkety #6

się w nerkach i pęcherzu moczowym, sprzyjając powstawaniu kamicy moczowej (szczawian wap-nia). Zbytnie absorbowanie wapnia przez związki szczawianowe może spowodować odwapnienie ko-ści i zaburzenia kurczliwości mięśni (hipokalcemia). Nadmierne ilości antrachinonów i szczawianów wywołują ostrą, długotrwałą biegunkę, zaburzenia wodno-elektrolitowe i kwasowo-zasadowe organi-zmu. Szczawiu nie powinny spożywać osoby chore na dnę moczanową.

Szczaw zbieramy od maja. Wykorzystywaną częś-cią rośliny są świeże liście, zwłasz-cza młode. Liście szczawiu możemy mrozić.

PodagrycznikPodagrycznik pospolity to utrapienie wszystkich ogrodników. Jest rośliną,

która gdy tylko pojawi się w ogro-dzie,  bardzo ekspansywnie się w nim panoszy. Pochodzi z rodziny selerowatych, a jego botaniczna na-zwa wywodzi się od podagry, czyli bólów reumatycznych obejmujących stawy palców stopy, i związana jest z zastosowaniem leczniczym tej rośliny. Napary z podagrycznika wykazują słabe działanie uspokaja-jące, moczopędne i przeciwzapalne, a także regulują przemianę materii. Natomiast świeże liście przykłada-ne na rany przyspieszają ich gojenie, a wyciśnięty z nich sok jest stosowa-ny zewnętrznie na oparzenia i bolące stawy, a także do nacierania miejsc po ukąszeniu przez owady.

Historia podagrycznika pospolitego na ziemiach polskich sięga czasów średniowiecza, kiedy to jego wartości odżywcze były na tyle doceniane, że sprzedawany był na targach  jako po-wszechna zielenina. Wykorzystywa-no go do przyrządzania zup, sałatek, a młode liście z powodzeniem zastę-powały szpinak. Dzisiaj kulinarne

zastosowanie podagrycznika jest niewielkie, a szko-da, bo potrawy przygotowane z tej rośliny są bardzo smaczne.

W dziale „Jadalne chwasty” znajdziecie ciekawe przepisy z wykorzystaniem pokrzywy, mniszka i szczawiu.

Bibliografia:Andrzej Skarżyński, Zioła czynią cudaDanuta Tyszyńska-Kownacka, Zioła w domu

– JADALNE CHWAST Y –

Maszkety

35

Page 38: Magazyn Maszkety #6

Magdalena Cielenga-Wiaterek

Tym razem w dziale wegetariańskim szalejemy – prezentujemy przepisy z chwastami! Zresztą, szcze-rze mówiąc, nie przepadam za tym określeniem – obrazuje dzisiejsze podejście człowieka do roślin, taki typowy brak szacunku do przyrody jako cało-ści. To, co niekoniecznie jest nam potrzebne, jest uznawane za „chwast”, szkodnika, a to wcale nie zawsze prawda. I właśnie to pokazujemy tym razem w dziale „Ino gymizy” – że rośliny często uznawa-ne za niepożądane, rosnące pod ręką w większości ogrodów są pyszne i mogą stanowić ciekawe uroz-maicenie naszych posiłków! Wpisują się też świetnie w historyczną kuchnię śląską – tę ludową, biedną, która korzystała z tanich i łatwo dostępnych roślin-nych źródeł pożywienia. Warto zaskoczyć rodzinę czy znajomych i tego lata podać sałatkę czy zupę z dziko rosnącymi roślinami jadalnymi, oddając im należny szacunek!

Maszkety

36

Page 39: Magazyn Maszkety #6

– INO GYMIZY –

przepis i zdjęcie: Magdalena Cielenga-Wiaterek

Zielony chłodnik z mniszkiem

2 porcje: 1 pęczek mniszka (ok. 100 g), 1 pęczek szpinaku (ok. 100 g), 125 ml jogurtu roślinnego (na przykład sojowego), 1 ząbek czosnku, ½ łyżeczki soli, sok z ½ cytryny, ½ l bulionu warzywnego, 50 g liści świeżej mięty

Wszystkie składniki umieszczamy w blen-derze, miksujemy na gładki krem. Podajemy schłodzony.

Maszkety

37

Page 40: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Katarzyna Godlewska

Szczawiowa

2 nieduże marchewki, 1 pietruszka, 350 g szczawiu, 1 ½ l bulionu warzywnego, ½ szklanki kopru, 250 ml śmietany 18%, 1 łyżeczka mąki

Marchewki i pietruszkę ścieramy na tarce, a następ-nie gotujemy w bulionie. Szczaw myjemy i siekamy, dodajemy do bulionu. Wszystkie warzywa gotujemy do miękkości przez kilka minut. Dodajemy śmieta-nę, posiekany koper oraz mąkę rozpuszczoną w nie-wielkiej ilości wody. Mieszamy i zagotowujemy.

Zupa z „babskich szczochów”

2 myńsze marekwie, 1 petersyla, 350 g „babskich szczochów”, 1,5 litra bulionu z gymizy, pół szklónki kopru, szklónka śmietónki 18%, 1 łeżyczka mónki

Utrzite na tarle marekwie i petersyla warzymy w buiónie. „Babski szczochy” myjymy, krónżómy i dociepujymy do bulionu. Warzymy to do kupy do miyntkości bez pora minut. Dolywómy śmietónka, pokroty koper i mónka rozfyrlano z troszkóm wody. Fyrlomy i warzymy

przepis i zdjęcie: Magdalena Cielenga-Wiaterek, przepis z książki „Zielenina na talerzu”

Pesto ze szczawiuna ok. 200 ml pesto

1 pęczek szczawiu (ok. 100 g), ⅓ szklanki migdałów, ½ pęczka natki pietruszki, ⅓ szklanki oliwy, 2 ząbki czosnku, ½ łyżeczki soli, ½ łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu

Wszystkie składniki wkładamy do blendera i miksu-jemy na gładko. Szczaw i natkę możemy wcześniej grubo pokroić.

Recepis z ksiónżki „Zielenina na talerzu”

Pesto z „babskich szczochów” na niecołko szklónka pesto

1 kiczka „babskich szczochów”, ⅓ szklónki mandli, ½ kiczki pietruzielo, ⅓ szklónki prawygo łolyju, 2 zómbki czosku, ½ łeżyczki soli, ½ łeżyczki świyżo pomelanego korzynio

Wszyjstko wrażómy do blyndera i uciyrómy akurat-nie. „Babski szczochy” i pietruzieli trza najprzód po-kroć na rube kónski. Sztyngle wyciepać.

– INO GYMIZY –

Maszkety

38

Page 41: Magazyn Maszkety #6

– INO GYMIZY –

przepis i zdjęcie: Urszula Mazurowska

Poğaçe z pokrzywą i fetą

ciasto:500 g mąki pszennej typ 650, 20 g świeżych drożdży, 1 łyżeczka cukru, 125 ml ciepłego mleka, 125 ml jogurtu naturalnego, 125 ml oleju, 1 jajko, 1 łyżeczka soli

nadzienie:100 g młodych liści pokrzywy, 100 g fety, ½ pęczka szczypiorku, sól, pieprz

na wierzch:1 jajko, 2 łyżki czarnego sezamu lub czarnuszki

Pokruszone drożdże zasypujemy cukrem, polewamy 2 łyżkami mleka i odstawiamy na 15 minut. Mąkę przesiewamy i miesza-my z solą. Wlewamy drożdże, roztrzepa-ne jajko i resztę mleka, jogurt i olej. Wy-rabiamy, aż ciasto będzie gładkie. Ciasto powinno być miękkie, ale nie lepkie. Je-śli nie odchodzi od dłoni, podsypujemy je odrobiną mąki. Ciasto zagniatamy w kulę, wkładamy do dużej miski, przy-krywamy folią spożywczą i wstawiamy na 4-5 godzin do lodówki (lub na całą noc). Pół godziny przed przygotowaniem farszu ciasto wyjmujemy z lodówki, by się ogrzało. Pokrzywę myjemy, lekko osusza-my i wilgotny wrzucamy na patelnię. Pod-grzewamy tyle, żeby zwiędła, następnie drobno siekamy i mieszamy z pokruszoną widelcem fetą oraz z posiekanym szczy-piorkiem. Doprawiamy solą i pieprzem. Ciasto dzielimy na 10 kawałków. Każdy rozwałkowujemy na prostokąt o wymia-rach ok. 10 cm x 15 cm. Wzdłuż krótkiego boku rozsmarowujemy farsz, a następnie ściśle zwijamy w rulonik. Odkładamy do wyrośnięcia na 30 minut na blachę wyło-żoną papierem. Smarujemy rozmąconym jajkiem, posypujemy wierzch ziarnem i pieczemy w 200°C przez 20-30 minut, aż poğaçe będą porządnie zrumienione.

Maszkety

39

Page 42: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Dagmara Gładysz-Raiwa

Serowe scone’y z wodorostami

75 g masła w temperaturze pokojowej oraz odrobina do nasmarowania formy, 225 g mąki samorosnącej (lub 225 g mąki pszennej z dodatkiem 2 ½ łyżeczki proszku do pieczenia), 200 g mąki pszennej graham, 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka sody oczyszczonej, 1 łyżeczka utłuczonych ziaren pieprzu, 30 g dojrzałego sera Cheddar, 1 garść suchych wodorostów „dillisk” (Palmaria palmata), 2 jajka, 250 ml maślanki

Piekarnik rozgrzewamy do 220°C (200°C z włączonym termoobiegiem). Dużą tacę do pieczenia wykładamy papierem, który natłuszczamy odrobiną masła. Wodorosty siekamy na małe kawałki, ser ścieramy na tarce. Obie mąki mieszamy w sporej misce z solą, sodą oczyszczoną, pieprzem, serem i wodorostami. Dodajemy masło i wyrabiamy, aż dobrze się połączy z mąką. Do drugiej miski rozbijamy jedno jajko i rozbełtujemy je z maślanką. Wlewamy zawartość miski do miski z mąką. Mieszamy, aż mąka wchłonie cały płyn. Z powsta-łego ciasta wyciskamy foremką 8 bułek. Układamy je na przygotowanej wcześniej tacy do pieczenia. Drugie jajko rozbełtujemy z kilkoma kroplami wody i smarujemy nim każdą bułkę. Bułki wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 15 minut, następnie przekładamy na kratkę do przestygnięcia.

– INO GYMIZY –

Maszkety

40

Page 43: Magazyn Maszkety #6

– INO GYMIZY –

przepis i zdjęcie: Magdalena Kozłowska

Miodek z mniszka lekarskiego

500 kwiatostanów (bez łodyżek, ale z zielonymi szypułkami) mniszka lekarskiego, 1 l wody (źródlanej, mineralnej), 1 kg cukru, 1 cytryna

dodatkowo: kawałek gazy

Zbieramy na łące (położonej z dala od ulicy!) 500 kwiatków mniszka. Po powrocie do domu rozsypujemy je na arkuszu białego papieru i pozostawiamy na kilka godzin, żeby pozbyć się ewentualnych lokatorów. Następnie zalewamy kwiatki litrem wody (nie płuczemy ich), dodajemy umytą i pokrojoną w plastry cytrynę. Gotujemy około 20 minut pod przykryciem i odstawiamy na 24 godziny. Następnego dnia przecedzamy wywar, odciska-jąc kwiatki przez gazę.  Kwiatki i cytrynę wyrzucamy, a do wywaru wsypujemy kilogram cukru. Gotujemy na małym ogniu przez 2 godziny, często mieszając. Odstawiamy. Trzeciego dnia ponownie podgrzewamy miodek i gorący przelewamy do wyparzonych wcześniej słoiczków. Zakręcamy i odwracamy do góry dnem.

Maszkety

41

Page 44: Magazyn Maszkety #6

1.Chorzów, Park ŚląskiTo miejsce-legenda. Może nie przeży-wa obecnie swoich lat świetności, ale i tak jest (i chyba pozostanie) jednym z ulubionych miejsc popołudniowego

i weekendowego odpoczynku mieszkańców śląskiej aglomeracji. Z tego powodu jest tam tłoczno, wy-starczy jednak zboczyć z najpopularniejszych ście-żek i można znaleźć bardziej ustronne miejsca. W sezonie letnim świetnym przyczynkiem do leni-wego piknikowania są Śniadania na trawie. A gdy rodzinne nicnierobienie się znudzi, warto pójść do Rosarium, w którym kwitną dziesiątki tysięcy róż, czy do Kontenerów Kultury, w których zawsze dzieje się coś ciekawego.

2.Mikołów, Śląski Ogród BotanicznyTo miejsce uwielbiamy za świetne połączenie edukacji z zabawą. Od-wiedzamy, kiedy tylko możemy,

szczególnie w weekendy, w które organizowane są święta ekologiczne. Wtedy razem z Hanią możemy brać udział w grze terenowej i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o ptakach, roślinach czy zwycza-jach zwierząt. A po przejściu trasy rozkładamy pik-nikowy koc przy tamtejszym ogromnym, drewnia-nym placu zabaw (z pewnością jednym z lepszych w okolicy). Gdy dorośli piknikują, dzieciaki szaleją na zjeżdżalni, huśtawkach lub bawią się w piasku, którym wysypany jest cały teren. W niedzielę przy

– ŚLONZOKI R AJZUJOM –

Temperatury już prawie letnie, dzień jest coraz dłuższy i humory lepsze – czas więc na rodzinne wycieczki w plener. Miejsc piknikowych nie brakuje, zapraszam więc na

nasze małe, całkowicie subiektywne, śląskie TOP 5tekst i zdjęcia: Barbara Salamon-Szympruch

Czas na piknik!

Maszkety

42

Page 45: Magazyn Maszkety #6

wejściu organizowany jest mały bazar ekologiczny (tamtejsze okrągłe „zdrowe ciastka” są przebojem).

3.Pszczyna, Zabytkowy Park PszczyńskiDo Pszczyny mogę jeździć co ty-dzień. Uwielbiam to miasteczko – jego urokliwą starówkę z Ławecz-

ką Daisy, przepyszne jedzenie w wielu knajpkach, żubry, które zachwycają dzieciaki, no i ten park. Można w nim spędzić godziny. Park jest ogromny (ma 156 ha), podzielony na trzy części – Park Za-mkowy, Dworcowy i Zwierzyniec, zwany też Dziką Promenadą. Na spacery polecam miejsca oddalone od najpopularniejszych ścieżek przy zamku. Jednak jeśli jedziemy na piknik, zawsze rozkładamy się na dużej polanie przed rezydencją – posiłek z takim wi-dokiem to naprawdę przeżycie.

4.Rudy, Pocysterski Zespół Klasztorno-PałacowyPark w Rudach jest częścią Cyster-skich Kompozycji Krajobrazowych Rud Wielkich, parku krajobrazowe-

go, na terenie którego znajduje się też m. in. Rezer-wat Łężczak (polecamy!). Przy nabierającym z roku na rok blasku klasztorze miło spędzić można niejed-no popołudnie. Pod koniec pobytu (na początku nie ma sensu, bo się nie wyjdzie dalej…) warto zahaczyć

o plac zabaw, przy którym łączą się trasy rowerowe. Uwaga! Jadąc do Rud trzeba się przygotować i – oprócz piknikowego kosza i koca – zabrać rów-nież jakiś środek przeciwko owadom, bo kłują niemiłosiernie...

5.Zbrosławice, Rodzinne Centrum RozrywkiW podtarnogórskich Wilkowicach, na terenie byłego PGR-u stworzono raj dla dzieci – jest plac zabaw, si-

łownia na świeżym powietrzu, park linowy (chyba największy z tych, które my odwiedziliśmy, ale jed-nocześnie nadający się i dla dość strachliwej 5-latki, jaką ostatnimi czasy jest Hania), boisko, miejsce na ognisko… Najważniejsze są jednak zwierzęta (kozy, owce, paw, króliki, gęsi, lamy, jelonki, surykatki i inne), niektóre z nich można karmić (jedynie zaku-pioną w kasie kukurydzą – koszt to 1 zł, radość dzie-ci – bezcenna). Do tego dużo trawy, na której można się rozłożyć i bez skrępowania piknikować. Dla tych, którzy przyjadą bez własnej wałówki, zorganizowa-no stanowisko z grillem, dla bardziej wymagających jest restauracja „Pod Platanami” z naprawdę dobrą kuchnią.

To tylko niektóre z setek miejsc na Śląsku, w których można spędzić leniwe, weekendowe popołudnia. A wy gdzie najczęściej piknikujecie?

– ŚLONZOKI R AJZUJOM –

Maszkety

43

Page 46: Magazyn Maszkety #6

Zaczynając od podstaw: warto zwrócić uwagę na do-bre przygotowanie. Na rowerze każdy jeździć może, ale nie każdy rower powinno się zabierać na 60-kilo-metrową trasę przez lasy. Warto pomyśleć o swoim komforcie i przyjemności z takiej wycieczki i wyre-montować nieco swój rower. Nie sugeruję zakupu nowego, bo w moim co sezon wymieniane są jakieś części – korba, opony, siodełko, rama, amortyzator itd. Wybierając rower lub części, warto przemyśleć do czego sprzęt nam ma służyć – czy wolimy szybkie trasy po asfalcie, spokojną jazdę po mieście, a może wycieczki w teren. W przypadku tras, które propo-nuję, najlepiej sprawdzi się rower trekingowy – opo-ny nieco szersze niż w przypadku kolarzówek lub rowerów miejskich, ale węższe niż terenowe górskie,

wygodne siodełko, przedni amortyzator, rama po-zwalająca zachować w miarę wyprostowaną posta-wę, błotniki, światełka przednie i tylne oraz spraw-ne przerzutki i hamulce. Przydać się może bagażnik i torby rowerowe, ale na jednodniową wycieczkę spokojnie wystarczy też plecak. Ubiór powinien być wygodny i niekrępujący ruchów, obuwie sportowe, kończące się pod kostką. Na głowę czapka lub chust-ka, okulary przeciwsłoneczne lub przezroczyste, jeśli zamierzamy jechać wieczorem. Warto mieć także rę-kawiczki rowerowe, które pozwolą uniknąć odcisków na dłoniach. Do plecaka koniecznie trzeba zabrać dużą butelkę wody niegazowanej, prowiant, mapę rowerową regionu oraz krem z filtrem – pogoda lubi się zmieniać, a słońce potrafi mocno grzać na szosie.

– ŚLONZOKI R AJZUJOM –

Chowając narty do szafy i żegnąjąc się z nimi do kolejnego sezonu, myślami przemierzam już kilometry na rowerze. Szybki przegląd czy nie trzeba wymienić żadnych części i mogę śmigać – sama, z mężem, z rodziną. Kiedy brakuje czasu wybieramy 20-kilometrową trasę w okolicach gliwickiego lotniska i lasów, za to

w weekendy jest czas na dłuższe, kilkugodzinne wypady. Tym razem chciałabym zaproponować kilka moich ulubionych tras, które można zrealizować całą rodziną

w wolny dzień i urozmaicić tym wakacje spędzane w mieścietekst i zdjęcia: Katarzyna Godlewska

Rowerem przez Śląsk

Jestem z Gliwic, więc najczęściej moją bazą wypa-dową jest właśnie to miasto. Jedną z ciekawszych tras, którą po raz pierwszy przejechałam za na-stoletnich czasów wraz z kolegami ze szkoły, jest trasa do Rud Raciborskich. Najczęściej miejscem zbiórki przy takich wyjazdach jest Gliwicki Teatr Muzyczny, spod którego łatwo trafić na pożąda-ne ścieżki. Spod teatru możemy kierować się przez pola na Kozłów, skąd przez Rachowice dojedziemy do Sierakowic – niewielkiej miejscowości znanej ze swoich stawów i smażalni rybnych (można tędy również śmiało wracać i zatrzymać się na obiad). Z Sierakowic do Gajówki i leśnymi ścieżkami dotrze-my do Rud. Drugą możliwą trasą jest droga w kie-runku Kędzierzyn, którą docieramy do Sośnicowic.

W centrum jest ładny kościół oraz charakterystycz-ny Rynek w postaci ronda, a w okolicy jest całkiem niezła lodziarnia. Z Sośnicowic odbijamy na Trachy i przez Bargłówkę dojeżdżamy do Rud. W Rudach przede wszystkim wart wspomnienia jest park kra-jobrazowy oraz zespół klasztorno-pałacowy. Cieka-wym miejscem jest równie zabytkowa stacja kolejki wąskotorowej. Po zwiedzeniu Rud czas wracać. Do wyboru mamy albo jedną z dwóch wyżej opisanych tras albo drogę Stanica – Pilchowice – Smolnica. Wybierając ostatnią opcję, mamy okazję zobaczyć most w Leboszowicach oraz jedną z przyjemniej-szych tras w okolicy do Smolnicy. W samej Smolni-cy wart wspomnienia jest malutki drewniany koś-ciół, za którym skręcamy na Wilcze Gardło i trasą

Maszkety

44

Page 47: Magazyn Maszkety #6

rowerową dojeżdżamy do autostrady A4, a następ-nie osiedla Sikornik w Gliwicach. Całość trasy to ok. 55-65 km, zależnie od wybranych wariantów trasy i tego, ile zjeździmy w samych Rudach.

Innym pomysłem na wycieczkę z Gliwic jest kieru-nek północno-zachódni, czyli dwa (w porywach do trzech) jeziora doskonale znane fanom żagli czy weekendowego odpoczynku na plaży.

Ponownie spod teatru wyruszamy w kierunku CH Arena i ulicy Kozielskiej. W tej okolicy możemy zde-cydować – czy chcemy jechać w kierunku strefy eko-nomicznej, przez Ligotę Łabędzką na Rzeczyce, czy wybieramy trasę biegnącą przy torach. Kiedy doje-dziemy do Rzeczyc możemy zjechać nad Dzierżno Duże i spędzić chwilę nad wodą. Następnie kieruje-my się na Taciszów i na Pławniowice, gdzie możemy obejrzeć zespół pałacowo-parkowy. Po przekrocze-niu kanału możemy dojechać nad jezioro pławnio-wickie, które w upalne weekendy bywa zatłoczone, jednak może być kolejnym miłym przystankiem na chwilę relaksu. Drogę powrotną proponuję przez Niewiesze, Bycinę w kierunku miejscowości Dzier-żno, do której dojeżdżamy pomiędzy Dużym i Ma-łym jeziorem. Następnie wybieramy drogę przy Kanale Gliwickim i dojeżdżamy do Łabęd, skąd kie-rujemy się na osiedle Kopernik i Toszecką do cen-trum. Ta trasa to również ok. 55 kilometrów.

Czasem jednak warto zapakować rowery do samo-chodu (lub na dach) i przejechać kawałek Śląska, by dotrzeć w bardziej oddalone, a interesujące okolice.

Jednym z takich miejsc jest Jura w okolicy Często-chowy, gdzie przy granicy Śląska, Małopolski i Świę-tokrzyskiego znajdują się piękne leśne ścieżki oraz ciekawe zabytki. Z okolic Podzamcza i zamku Ogro-dzieniec możemy kierować się do Ryczowa, z które-go łatwo dojechać do Żarnowca, z którego wracamy przez Biskupice pod zamek.

W okolicach Żarek leży Park Krajobrazowy Orlich Gniazd pełen wysoko usytuowanych zamków z cza-sów Kazimierza Wielkiego. Oprócz wspomnianego już Ogrodzieńca znajdują się tu także słynne twier-dze w Mirowie i Bobolicach. Przed wyruszeniem w te rejony warto zapoznać się z mapą szlaków ro-werowych, bo często są one nieco trudniejsze – od-cinki piaskowe lub wymagające nawet podprowa-dzenia roweru mogą męczyć, jednak uroki okolicy i widoki wynagradzają trud. Jedna z najdłuższych tras przez park liczy ok. 180 km rowerem, ale naj-lepiej zaplanować sobie trasę na 20-30 km, którą w razie potrzeby można wydłużyć. Jedną z propo-zycji jest droga ze Złotego Potoku przez Trzebiniów, przy Strażnicy Łutowiec (tutaj może być potrzeba prowadzenia roweru), skąd dojeżdżamy do Mirowa. Jeśli mamy siły, możemy skierować się dalej na Bo-bolice, a wrócić możemy nieco wygodniejszą asfalto-wą drogą przez Niegową.

To tylko kilka propozycji, a pięknych ścieżek rowe-rowych na Śląsku jest o wiele więcej. Zachęcam do poczytania i poszukania, bo jest to bardzo przy-jemny sposób na spędzenie weekendu z rodziną lub znajomymi.

– ŚLONZOKI R AJZUJOM –

fot. Marcin Mazurowski

Maszkety

45

Page 48: Magazyn Maszkety #6
Page 49: Magazyn Maszkety #6

Anna Poloczek

Lato, lato, lato czeka... I my też czekamy na lato, na wakacje, na aromatyczne, wygrzane słońcem owoce. Pogodne dni to czas imprez ogródkowych, pikników i spotkań z przyjaciółmi, na których z chęcią każ-dy uraczy się kawałkiem dobrego, domowego ciasta. Zamiast walczyć w kuchni z babami i drożdżowca-mi, zachęcam Was do pieczenia letnich, kolorowych, owocowych tart. Spody na tartę możecie przygoto-wać wcześniej, a „wnętrze” wypełnić w dowolnym momencie. W tym numerze magazynu znajdziecie przepisy na pyszne tarty: z rabarbarem, malinami, truskawkami, tartę rustykalną ze śliwkami, kwaśno – słodką z lemon curd i brzoskwiniową z pistacjami. Kolorowe, pachnące słońcem i owocami, dokładnie takie jakie powinno być lato!

Maszkety

47

Page 50: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Anna Poloczek

Tarta malinowa z musem czekoladowym

ciasto: 200 g mąki, 2 żółtka, szczypta soli, 100 g masła, w razie konieczności zimna woda (kilka łyżeczek)

Wszystkie składniki ciasta szybko siekamy nożem. Kilkoma ruchami rąk zagniatamy ciasto, gdyby ciasto było zbyt sypkie możemy dodać 2-3 łyżecz-ki zimnej wody. Ciastem wyklejamy formę na tartę (15 cm x 30 cm) i pieczemy w piekarniku rozgrza-nym do 190-200°C do chwili, aż górne brzegi zaczną się rumienić. Spód pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia.

mus czekoladowy: 100 g gorzkiej czekolady (70%), 200 ml śmietany 36%, 100 g brązowego cukru, 1 ½ łyżeczki żelatyny

Śmietanę podgrzewamy z cukrem i czekoladą. Ze-stawiamy z ognia, gdy czekolada i cukier zupełnie się rozpuszczą. 1 ½ łyżeczki żelatyny rozpuszczamy w 30 ml zimnej wody. Gdy żelatyna napęcznieje, do-dajemy do niej kilka łyżek masy śmietanowo-czeko-ladowej i mieszamy, aż żelatyna się rozpuści. Żela-tynę wlewamy do zimnej masy czekoladowej i całość ubijamy mikserem do uzyskania konsystencji musu.

mus malinowy: 400 g mrożonych malin, 65 g cukru brązowego, 1 ½ łyżeczki żelatyny

Na patelni rozpuszczamy 65 g brązowego cukru z 3 łyżkami wody. Do gorącego syropu wrzucamy ma-liny i smażymy przez ok. 5 minut. Maliny powinny się rozmrozić i zmięknąć. Gorące maliny przeciera-my przez sitko. 1 ½ łyżeczki żelatyny rozpuszczamy w 30 ml zimnej wody. Gdy żelatyna napęcznieje, dodajemy do niej kilka łyżek musu malinowego i łączymy z resztą malin. Wstawiamy do lodówki. Gdy masa malinowa zacznie tężeć, wykładamy ją na wystudzony spód z kruchego ciasta. Na wierzch wykładamy mus czekoladowy. Odstawiany tartę do lodówki. Gotową tartę dekorujemy świeżymi mali-nami i listkami melisy.

– BOMBÓNY I ZIST Y –

Maszkety

48

Page 51: Magazyn Maszkety #6

– BOMBÓNY I ZIST Y –

przepis i zdjęcie: Dagmara Gładysz-Raiwa

Tarta z rabarbarem

ciasto: 100 g zimnego masła, 45 g cukru pudru, 2 żółtka, 160 g mąki pszennej

krem waniliowy: ½ laski wanilii, 375 ml mleka, 3 żółtka, 100 g miałkiego cukru

wierzch:500 g rabarbaru, ½ laski wanilii, 150 g miałkiego cukru, 80 ml wody

Ciasto: Masło kroimy w kostkę, przekładamy do miski, dodajemy przesiany cukier puder i żółtka. Ucieramy blenderem. Przesiewamy mąkę i dodajemy do masła, szybko wyrabiamy kruche ciasto. Zawija-my w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 1 h. Piekarnik nagrzewamy do 180°C (160°C z termoobie-giem). Ciasto cienko rozwałkowujemy i wykładamy nim prostokątną formę (11 cm x 35 cm). Na cieście kładziemy papier do pieczenia, na który wysypujemy obciążniki (lub suchy groch). Wstawiamy do piekar-nika na 25 min. Wyjmujemy, gdy ciasto się zezłoci.Krem waniliowy: Rozkrawamy wzdłuż pół laski wa-nilii i zeskrobujemy ziarenka do rondelka. Wlewa-my mleko, podgrzewamy pomału. Gdy zacznie się gotować, zdejmujemy i odstawiamy na 15 min. Żółt-ka rozbełtujemy w misce, dodajemy cukier i mąkę, mieszamy. Dodajemy do mleka, ponownie ustawia-my na małym ogniu i podgrzewamy, aż zgęstnieje, cały czas mieszając. Zdejmujemy z palnika, przekła-damy krem do miski, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy do wystygnięcia.Rabarbar: Piekarnik nagrzewamy do 150°C. Rabar-bar tniemy na 10-centymetrowe kawałki. Układamy luźno w głębokiej foremce. Pół laski wanilii rozci-namy wzdłuż, nożem zeskrobujemy ziarenka do miseczki, dosypujemy cukier i dokładnie mieszamy, posypujemy rabarbar. Wlewamy wodę i wstawiamy do piekarnika na 20 minut. Pilnujemy, by rabarbar się nie rozgotował. Wyjmujemy foremkę i przelewa-my powstały sok do rondelka. Sok podgrzewamy, aż stanie się dość gęstym syropem.Na ciasto wykładamy wystudzony krem waniliowy, na wierzchu układamy upieczony i przestudzony ra-barbar, skrapiamy syropem. Zanim podamy tartę, odczekujemy przynajmniej 30 minut.

Maszkety

49

Page 52: Magazyn Maszkety #6

– BOMBÓNY I ZIST Y –

Maszkety

50

Page 53: Magazyn Maszkety #6

– BOMBÓNY I ZIST Y –

przepis i zdjęcie: Anna Poloczek

Tarta z lemon curd i bezą włoską

lemon curd:2 duże cytryny, 220 g brązowego cukru trzcinowego, 100 g masła, 4 duże żółtka, szczypta soli

Z jednej cytryny ocieramy skórkę (tylko żółtą warstwę). Z obu cytryn wyciskamy sok – powinno go być ok. ½ szklanki. W niewielkim rondelku łączymy żółtka z cukrem i sokiem z cytryny. Dodajemy sól i skórkę cytryno-wą. Wszystko podgrzewamy na małym ogniu do chwili, gdy masa zacznie gęstnieć. Dodajemy masło (pokro-jone w niewielką kostkę), mieszamy, aż masa będzie kremowa i gładka. Gdy krem zacznie się gotować od razu zdejmujemy rondelek z ognia, przecedzamy krem przez sitko i odstawiamy do ostudzenia.

tarta: 200 g mąki, 2 żółtka, szczypta soli, 100g masła, dodatkowo w razie konieczności zimna woda (kilka łyżeczek)

Wszystkie składniki ciasta szybko siekamy nożem. Kilkoma ruchami rąk zagniatamy ciasto, gdyby ciasto było zbyt sypkie można dodać 2-3 łyżeczki zimnej wody. Ciastem wyklejamy formę na tartę (15 cm x 30 cm) i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 190-200°C do chwili, aż górne brzegi zaczną się rumie-nić. Spód pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Na upieczony spód wykładamy grubą warstwę kremu cytrynowego.

beza włoska: 120 g cukru kryształu, 2 białka

Białka ubijamy. Cukier umieszczamy w rondelku, dolewamy 40 ml wody i podgrzewamy na wolnym ogniu. Gotujemy syrop, aż osiągnie temperaturę 120°C. Wtedy zdejmujemy go z ognia i odstawiamy na kilkanaście sekund, aż przestanie się gotować. Gorący syrop wlewamy do białek, nie przerywając ubijania. Syrop wlewamy cienkim strumieniem i ciągle ubijamy, aż białka zrobią się białe i lśniące. Po dodaniu całego syropu białka ubi-jamy jeszcze około 15 minut, do chwili aż trochę ostygną. Ubitą bezę przekładamy do rękawa cukierniczego i wyciskamy na krem cytrynowy. Można wierzch tarty pokryć w całości bezą wyciskając małe różyczki lub jedynie umieścić je na brzegu. Krem jest dosyć kwaśny, a beza bardzo słodka, możemy więc dowolnie regulo-wać poziom słodkości/kwaśności ciasta, dodając mniej lub więcej masy bezowej. Masę bezową rumienimy za pomocą planika kuchennego lub wkładamy tartę do piekarnika pod mocno rozgrzaną górną grzałkę (umiesz-czamy ciasto tuż pod grzałką) na kilkanaście sekund.

mocno cytrynowa

Maszkety

51

Page 54: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Marta Borowiec

Tarta pistacjowa z truskawkami

150 g ciastek digestive, 70 g masła, 300 g mascarpone, 150 g pistacji, 125 g białej czekolady, świeże truskawki, listki mięty

Nastawiamy piekarnik na 180°C. Ciastka kruszymy na piasek, dodajemy roztopione masło i dokładnie miesza-my. Powstałą masę przekładamy do foremki na tartę o średnicy 20 cm i formujemy spód tarty. Ciasto dobrze dociskamy do dna i brzegów foremki. Podpiekamy w piekarniku przez 15 minut. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Białą czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej, studzimy. Wyłuskane pistacje mielimy w blende-rze na gładką masę. W dużej misce, za pomocą miksera spulchniamy mascarpone, następnie partiami doda-jemy czekoladę i zmielone pistacje. Gotową masę przekładamy na wystudzony spód z ciastek, wyrównujemy. Truskawki kroimy na cienkie plastry i dekorujemy nimi tartę. Przed podaniem schładzamy w lodówce przez 1-2 godziny. Wierzch posypujemy listkami mięty i posiekanymi pistacjami.

– BOMBÓNY I ZIST Y –

Maszkety

52

Page 55: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Magdalena Kozłowska

Rustykalna tarta razowa

140 g razowej mąki orkiszowej, 80 g masła lub margaryny, 6 łyżek cukru trzcinowego, 1 jajko, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, 6 dużych śliwek

Mąkę razową wysypujemy na stolnicę, robimy dołek, wbijamy jajko, dodajemy 4 łyżki cukru i pokrojone w kostkę masło. Szybko zagniatamy, formujemy z ciasta kulę, owijamy folią spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki. Śliwki myjemy i osuszamy. Kroimy na ćwiartki lub plastry. Wyjmujemy ciasto z lodówki, wał-kujemy na posypanej mąką stolnicy na grubość 4 milimetrów. Przekładamy rozwałkowane ciasto na blachę przykrytą papierem do pieczenia i układamy na nim pokrojone śliwki, zostawiając kilka centymetrów margi-nesu od brzegów ciasta. Oprószamy śliwki mąką ziemniaczaną i posypujemy pozostałymi 2 łyżkami cukru. Zawijamy brzegi ciasta do wewnątrz. Wkładamy ciasto do nagrzanego do 190°C piekarnika na 35-40 minut.

– BOMBÓNY I ZIST Y –

Maszkety

53

Page 56: Magazyn Maszkety #6

– BOMBÓNY I ZIST Y –

Maszkety

54

Page 57: Magazyn Maszkety #6

przepis i zdjęcie: Magdalena Ścibor

Tarta z brzoskwiniami i pistacjami

spód: 200 g mąki pszennej, 60 g cukru, 100 g zimnego masła, 1 jajko

wypełnienie: 45 g miękkiego masła, 80 g brązowego cukru, 1 jajko, 1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia, ½ łyżeczki mielonego kardamonu, 90 g mąki pszennej, 4 małe brzoskwinie, 50 g niesolonych pistacji

Zaczynamy od przygotowania kruchego spodu. Masło kroimy w kostkę i wrzucamy do miski razem z pozo-stałymi składnikami. Wyrabiamy ciasto rękami, aż wszystkie składniki się połączą. Staramy się wyrabiać jak najszybciej, zanim masło zacznie się topić pod wpływem ciepła rąk. Formujemy kulę i wykładamy ciasto na stolnicę, lekko podsypujemy mąką – zarówno blat, jak i wałek, by ciasto do niego nie przywierało. Rozwałko-wujemy je na okrąg o średnicy większej niż nasza forma, żeby zakryć także brzegi. Delikatnie zawijamy ciasto na wałku i rozwijamy je na formie. Palcami przyklejamy ciasto do brzegów naczynia i odcinamy jego nadmiar z krawędzi. Wkładamy do zamrażarki na czas przygotowywania wypełnienia. Rozgrzewamy piekarnik do 160°C. Miękkie masło ucieramy z cukrem. Wbijamy całe jajko, dodajemy proszek do pieczenia, a następnie, miksując na niskich obrotach, dodajemy mąkę i kardamon. Wyjmujemy formę z zamrażalnika i równomier-nie smarujemy jej dno maślanym ciastem. Na wierzchu układamy umyte, pokrojone w księżyce brzoskwinie i posypujemy drobno posiekanymi pistacjami. Pieczemy przez ok. 40 minut.

– BOMBÓNY I ZIST Y –

pachnaca kardamonem

Maszkety

55

Page 58: Magazyn Maszkety #6

tekst i zdjęcie: Katarzyna Godlewska

Drip na lodzie

Zaczęło się! Coraz częściej wracając do domu lub wychodząc do kawiarni, nie mam nawet ochoty na myślenie o ciepłych napojach. Temperatura na dwo-rze skutecznie zachęca mnie do wybierania pozycji z sekcji „zimne” i nawet popołudniowa kawa musi mieć niższą temperaturę. W zeszłym roku w letnim numerze „Maszketów” poleciłam Wam tzw. „cold brew”. Z czasem jednak odkryłam wadę tej meto-dy – jeśli zapomnimy przygotować napar wcześniej, to musimy odczekać kilkanaście godzin zanim się zrobi. Zdecydowanie nie jest to dobra opcja dla osób zapominalskich i ciężko improwizować przy jej po-mocy, gdy wpadają goście na kawę mrożoną. Na szczęście coraz częściej w lecie można spotkać w ka-wiarniach tzw. „Ice Brew” lub „Coffee on Rocks”. Po-dobieństwo w nazwie do znanego drinka nie bierze się przypadkiem, bo jest to kawa na lodzie. Powiem więcej – kawa parzona na lód, w kawiarniach naj-częściej spotykana pod nazwą „drip na lodzie”.

Do tego typu naparu poleca się kawy lekkie, o owo-cowym posmaku. Jeśli nie wiecie jak znaleźć taki smak, to warto rozejrzeć się wśród ziaren pochodzą-cych z Afryki. Zazwyczaj kawy pochodzenia kenij-skiego, etiopskiego czy rwandyjskiego, jasno palone, charakteryzują się profilem dobrze nadającym się do ice brew.

Wybór urządzenia do parzenia kawy należy do Was. Może być to aeropress, chemex czy dripper. Ja jed-nak tym razem skupię się na ostatnim, czyli drippe-rze. Jest to urządzenie dość proste, używane coraz powszechniej i relatywnie tanie. Ma kształt lejka, zaś sposób parzenia w nim zalicza się do metod przelewowych. Jednak w porównaniu do zwykłego ekspresu przelewowego ma kilka zalet. Po pierwsze,

sami jesteśmy w stanie kontrolować temperaturę wlewanej wody. Po drugie, jesteśmy w stanie skon-trolować tempo wlewania wody i zarazem czas parzenia, a jak wiadomo zbyt długi kontakt kawy z wodą zaburza smak napoju. Po trzecie, możemy kontrolować, czy woda równomiernie przesącza się przez kawę.

Po ustawieniu drippera na kubku lub dzbanku umieszczamy w nim papierowy filtr, który przele-wamy gorącą wodą w celu pozbycia się papierowego posmaku. Wsypujemy dość grubo zmieloną (jednak nieco drobniej niż do chemeksu) kawę (klasycznie stosuje się przelicznik 1 g kawy na 15 ml wody) i wodą o temperaturze 90-95 stopni zalewamy kawę. Na po-czątek tylko tyle wody, żeby ledwo zakryła kawę. Po odczekaniu 30 sekund powoli i równomiernie wle-wamy resztę wody tak, aby cały proces parzenia nie przekroczył 4 minut.

A czym się różni metoda z lodem od klasycznej? Przede wszystkim część wlewanej wody zastępuje-my lodem, który umieszczamy w kubku/dzbanku. Na ogół ⅓ użytej wody powinien stanowić lód, jed-nak nie bójcie się eksperymentować! Następnie pro-ces parzenia przebiega podobnie jak w przypadku klasycznego dripa. Zależnie od rodzaju kawy może się okazać, że trzeba nieco zaburzyć proporcje i do-dać więcej kawy, bo schłodzony napar będzie zbyt wodnisty (zwłaszcza, jeśli jesteście fanami espresso).W przypadku parzenia na lodzie w chemeksie lub przy użyciu aeropressu proporcje kawy i wody będą jeszcze inne – polecam samemu spróbować i znaleźć te, które najbardziej odpowiadają, dzięki temu zy-skamy przepis na szybką, lekką i smaczną kawę na upalne dni.

Maszkety

56

Page 59: Magazyn Maszkety #6

– FIZYMAT YNTA ŁO K AFYJU –

Maszkety

57

Page 60: Magazyn Maszkety #6

Z taką koncepcją z pewnością zgodziłby się XIX-wieczny francuski malarz, Édouard Manet. Jego obraz „Śniadanie na trawie” stanowi niezbity dowód na to, że poranny posiłek nie tylko może znacznie wykraczać poza przyjęte standardy, ale także stanowić źródło zmysłowej rozkoszy. I to nie tylko za sprawą jedzenia.

Na obrazie Maneta uwagę odbiorcy przykuwa prze-de wszystkim centralna postać. Naga kobieta. Już samo przedstawienie kobiecego ciała i spojrzenie

skierowane w stronę patrzącego wystarczyłyby, żeby wywołać skandal. Ale dla malarza to za mało. Umieszcza kobietę wśród dwójki całkowicie ubra-nych mężczyzn, którzy zdają się traktować tę sy-tuację jako coś najzwyklejszego w świecie. Z ich min i gestów można wywnioskować, że prowadzą rozmowę. A może tylko rzucają sprośnymi dowci-pami? Manet całą scenę osadza nie w buduarze czy wnętrzu domu publicznego, ale podczas absolutnie codziennej, zwyczajnej sytuacji – śniadania na świe-żym powietrzu.

Zjedliście dzisiaj śniadanie? Według naukowców to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Potwierdza to też stare przysłowie: Rano jedz jak król, w południe jak książę,

a wieczorem jak żebraktekst: Dominika Zagrodzka

Naga prawda o śniadaniu

– JODŁO DO DUSZY –

Ś n i a d a n i e d a w n i e j

Pierwszy posiłek, jedzony wkrótce po przebudze-niu, od zawsze był ważnym elementem dnia. Miał być na tyle pożywny, żeby dawał siłę albo do ciężkiej pracy, albo do absorbujących zajęć towarzyskich. W XV wieku na dworze królewskim Jagiełły jedzo-no tylko dwa posiłki dziennie – śniadanie podawane w godzinach 9-12 oraz odpowiednik naszego obiadu w przedziale od godziny 15 do 18. Często później od-bywały się jeszcze huczne uczty, ale nie codziennie.Sytuacja ta uległa zmianie dopiero w wieku XVIII, kiedy osoby zamożne do dwóch podstawowych po-siłków dorzuciły jeszcze dwa, czyli podwieczorek i kolację. Tym samym śniadanie zaczęto podawać wcześniej, około godziny 8, natomiast obiad prze-sunął się na godzinę 12. Na luksus jedzenia czterech posiłków mogły sobie pozwolić jedynie warstwy

najbogatsze, chłopi nadal jedli mniej. Często też późny obiad był ich jedynym ciepłym posiłkiem.Co jedzono rano? Bogaci, o których rozpisują się źródła historyczne jadali obfite śniadania. Kobie-tom przyrządzano piwną polewkę z dodatkiem wina, cukru, jaj i przypraw, między innymi cyna-monu, obok której nasze współczesne mleczne zupy wypadają dość blado. Mężczyźni jedli posiłek, który dziś podalibyśmy na kolację lub obiad, skła-dający się z różnego rodzaju mięs i wędlin. Do tego nieodzowna była wódka (tak, do śniadania piły ją też kobiety). Dopiero w XVIII wieku poranną por-cję wódki zaczęto zastępować upowszechniającą się kawą. Kawa musiała być gęsta i koniecznie zawierać dużą ilość gęstej śmietanki lub mleka. Pito ją właś-ciwie po każdym posiłku, ale pierwszy łyk kobiety wypijały jeszcze przed śniadaniem, zwykle nie wy-chodząc spod pierzyny.

Maszkety

58

Page 61: Magazyn Maszkety #6

Ś n i a d a n i e ś w i ą t e c z n e

W polskiej kulturze dwa śniadania były szczególnie ważne. Pierwsze to śniadanie bożonarodzeniowe. Niektórzy od razu po pasterce siadali do stołu, a po-tem stopniowo dołączali do nich inni domownicy. Serwowano tradycyjne potrawy świąteczne, już nie ryby, tak jak podczas poprzedzającej śniadanie wie-czerzy wigilijnej, ale głównie rozmaite przysmaki mięsne. Współcześnie poranny posiłek bożonaro-dzeniowy nie jest już aż tak uroczyście celebrowa-ny. Zdecydowanie większą uwagę przykładamy do przygotowania potraw na wigilijną kolację i to ona stanowi główny punkt świąt.

Drugie ważne śniadanie to śniadanie wielkanocne. To posiłek, który kończy Wielki Post, pierwszy od dłuższego czasu, podczas którego można jeść wcześ-niej zakazane pokarmy. Na stole stawiano sery, in-dyki, prosięta, pieczenie, jaja. Śniadanie zaczynało

się od podzielenia między biesiadników poświęco-nego jajka i złożenia sobie życzeń. Nieodzownymi elementami, które musiały znaleźć się na wielka-nocnym stole były: baranek (np. z masła) oraz wy-pieki – mazurki i baby, popisowe dania pań domu. Tradycja uroczystego świętowania wielkanocnego śniadania przetrwała do dziś.

Ś n i a d a n i e w s p ó ł c z e s n e

Dzisiaj standardowe polskie śniadanie ulega zmia-nom. Rezygnujemy z bułki z szynką i serem na rzecz owsianki, owoców lub twarożku. Nadal jednak nie zawsze potrafimy celebrować pierwszy posiłek w ciągu dnia, często nie mamy lub wydaje nam się, że nie mamy na niego czasu. Rzućcie okiem na obraz Maneta. Powtarzając pytanie zadane na początku: Zjedliście dziś śniadanie? W ubraniu? No cóż. Jutro też jest dzień, wszystko przed Wami.

– JODŁO DO DUSZY –

Maszkety

59

Page 62: Magazyn Maszkety #6

Jedzenie, które ma duszę

Kiedyś kuchnia była sercem domu. Stół kuchenny był miejscem ważnych rozmów, dziecięcych zabaw, blatem do zagniatania drożdżowego ciasta

tekst i zdjęcie: Ewa Siuda-Szymanowska

Kiedyś kuchnia była sercem domu. Pamiętam, że przez ciemną, chłodną sień wchodziło się w gwar rozmów, przestrzeń wypełnioną tykaniem starego zegara, ciepłem trzaskającego w ogniu drewna, za-pachem smażonej cebuli. Stół kuchenny był miej-scem ważnych rozmów, dziecięcych zabaw, blatem do zagniatania drożdżowego ciasta.

Przepisy kulinarne przekazywało się z pokolenia na pokolenie. Patrzyło się na poorane życiem ręce babci lepiącej pierogi. Szczęściem było uzyskać we własnej kuchni ten smak, który znało się z dzieciństwa.

Hassan Kadam, bohater filmu „Podróż na sto stóp” Lasse Hallströma, pamięta smak jeżowców goto-wanych przez matkę w kociołku. Pytany o umiejęt-ność gotowania, za swoje kwalifikacje uznaje fakt, że nauczyła go tego mama. Hassan przyjeżdża wraz z rodziną z Indii do Francji, by założyć rodzinną re-staurację. Ich siłą jest tradycyjna kuchnia pachnąca przyprawami.

Hortense Laborie, bohaterka filmu „Niebo w gębie” Christiana Vincenta nauczyła się prostej kuchni, ob-serwując matkę i babcię. Laborie zostaje kucharką prezydenta w Pałacu Elizejskim, polecona przez za-ufane osoby. Na prośbę François Mitterranda gotu-je nieskomplikowane potrawy z najwyższej jakości lokalnych składników, pomagając mu odnajdywać „smaki proste i prawdziwe”.

Niebo w gębie / Materiały prasowe dystrybutora

Podróż na sto stóp / Monolith Films

– JODŁO DO DUSZY –

Maszkety

60

Page 63: Magazyn Maszkety #6

Dla Hassana i Hortense ważna jest kuchnia, która przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Składniki, które skądś pochodzą (np. marchewka znad Loa-ry), jedzenie, które ma duszę. Potrawy mające duszę kontrastują z tymi przygotowywanymi w niemal laboratoryjnych przestrzeniach kuchni restauracyj-nych. Wymowne jest wzruszenie Hassana, który, zdobywszy sławę w Paryżu jako szef kuchni, kosztu-je pewnego wieczoru potrawy ugotowanej na ogniu przez żonę kolegi. Jakże zgodne są spostrzeżenia cukiernika Nicolasa i pani Laborie na temat deseru z kuchni centralnej prezydenta – tort zostaje uzna-ny za nudny, bez osobowości. Taki, który mógłby przygotować każdy. Dla Hortense najwyższym kom-plementem są słowa prezydenta, że przygotowała chowder, jaki jadano w jego rodzinie.

Hortense Laborie oddaje hołd swojej babci. Babcia nauczyła ją robić tort Saint-Honoré na ptysiowym spodzie, z odrobinę zmodyfikowanym kremem chi-boust. Ten przepis ma dla niej najwyższą wartość, bo zawiera w sobie rys ukochanej osoby.

Tort Saint-Honoré z kremem babuni

ciasto ptysiowe (wg Pierre’a Hermé):100 ml pełnotłustego mleka, 80 ml wody, 75 g masła, 1 niepełna łyżeczka soli, 1 niepełna łyżeczka cukru, 100 g mąki, 3 jajka

krem babuni (wg Hortense Laborie):500 ml pełnotłustego mleka, 1 laska wanilii, 60 g mąki, 100 g cukru, 3 jajka

sos karmelowy:125 g cukru pudru, 100 ml śmietanki 30%, 20 g masła

Przygotowujemy krem: mleko wlewamy do rondla o grubym dnie, wrzucamy do niego przekrojoną wzdłuż laskę wanilii. Powoli doprowadzamy mle-ko do wrzenia, wyjmujemy wanilię. Ucieramy cu-kier z żółtkami, dodajemy mąkę i nieco ciepłego mleka, by rozrobić mieszankę. Wlewamy wszyst-ko do pozostałego mleka, powoli doprowadzamy do wrzenia, bez przerwy mieszając. Gotujemy ok. 5 minut. Zestawiamy z ognia, do ciepłego kre-mu dodajemy pianę z białek, delikatnie mieszamy. Studzimy. Przygotowujemy ciasto: Wodę, mleko i masło umieszczamy w rondelku, dodajemy cukier i sól. Doprowadzamydo wrzenia. Wsypujemy mąkę, ucieramy ciasto szpatułką na wolnym ogniu, aż zrobi się gładkie i będzie odstawać od ścianek na-czynia. Wówczas ucieramy jeszcze 2-3 minuty, aby odparował płyn. Zestawiamy z ognia, dodajemy po jednym jajku i ucieramy do połączenia wszystkich składników. Ciasto przekładamy do rękawa cu-kierniczego i na blachę wyłożoną pergaminem wy-ciskamy ptysiowy spód z wyższymi brzegami. Na drugą blachę wyciskamy małe ptysie. Wstawiamy blachy do piekarnika nagrzanego do 200°C, piecze-my ok. 12 minut. Pozwalamy im ostygnąć w piekar-niku po jego wyłączeniu. Śmietankę zagotowujemy i odstawiamy. Karmelizujemy cukier puder, do-sypując go stopniowo, następnie dodajemy masło i śmietankę, dokładnie mieszając, aby sos był gład-ki i bez grudek. Studzimy. Ptysiowy spód wypeł-niamy kremem, wierzch ciasta ozdabiamy małymi ptysiami polanymi polewą karmelową.

– JODŁO DO DUSZY –

Maszkety

61

Page 64: Magazyn Maszkety #6

– DEJCIE NA TO POZÓR! –

tekst i zdjęcia: Marta Borowiec

Drogi czytelniku, czy wiesz, że magazyn „Maszke-ty” właśnie obchodzi swoje pierwsze urodziny? Do-kładnie rok temu wyszedł premierowy, letni numer, który zapoczątkował naszą wspólną przygodę. Przez ostatni rok wydałyśmy pięć numerów magazynu, w tym numer specjalny na święta Bożego Narodze-nia. Cała redakcja ciężko pracowała, by merytorycz-nie i wizualne zadowolić naszych czytelników. Pew-nie niewielu wie, że od kilku miesięcy działa także fundacja pod tą samą nazwą. Co jest naszym nad-rzędnym celem? Oczywiście szeroko pojęta dzia-łalność promująca i wspierająca blogerów ze Śląska oraz nasz region. Chcemy upowszechniać wiedzę o Śląsku, jego kulturze i historii, a także fantastycz-nym jedzeniu. Nie bez kozery nazwa to „Maszkety”.

Po pokonaniu barier biurokratycznych i bohater-skiej walce o dofinansowanie w końcu zabrałyśmy się do pracy. W kwietniu tego roku wraz z Urzędem Miasta Chorzów organizowałyśmy Piknik Rodzin-ny, który odbywał się pod Szybem Prezydent. Duża, masowa impreza, na którą miało przyjść wiele głod-nych i żądnych wrażeń osób. Brzmiało jak idealne wyzwanie dla naszego zespołu. Miałyśmy tylko kil-ka tygodni na przygotowanie się do tego zadania, zaplanowanie harmonogramu warsztatów i menu. Z uwagi na lokalizację i niewielkie doświadczenie w takich wydarzeniach, postawiłyśmy wszystko na zdrowe słodkości. Czy się udało? Cóż, nie było ła-two, ale z pewnością było warto.

Dla najmłodszych uczestników pikniku przygoto-wałyśmy moc kreatywnych warsztatów, które odby-wały się w industrialnej hali kompleksu Sztygarka. Standardowo na dzieciaki czekały warsztaty kuli-narne prowadzone przez Magdę „Zieleninę”. Tym razem zadaniem było przygotowanie słodkich, cia-steczkowych kwiatków. Dzieci z pomocą rodziców i rodzeństwa wyrabiały ciasto i tworzyły słodkie kompozycje. Było mnóstwo rozsypanej mąki, dużo śmiechu i oblizanych palców.

Na warsztatach „coś z niczego” prowadzonych przez Ulę dzieci mogły się nauczyć, jak wykonać unikal-ne i funkcjonalne rzeczy z produktów pozornie

Piknik, warsztaty, maszkety – nie z tej planety

Maszkety

62

Page 65: Magazyn Maszkety #6

niepotrzebnych. Tym razem miały przy-gotować własnej produkcji ołówki z ma-kulatury. Z początku dosyć nieśmiało, ale z czasem pojawiali się nowi uczestnicy.

Na starsze dzieci czekały warsztaty pla-styczne, których celem było budowanie świadomości ekologicznej poprzez two-rzenie fantazyjnych kolaży i asamblaży ze śmieci i odpadów domowych. Asia wspie-rała dzieci w tworzeniu własnych kom-pozycji, poprzedzając twórczą zabawę krótką prezentacją. Niektóre propozycje były zaskakujące, wyobraźnia dzieci jest jednak nieograniczona.

Zaskakująco największą frekwencją cie-szyły się warsztaty tworzenia biżuterii, czyli electro design. Gdy dzieciaki tworzy-ły swoje małe dzieła sztuki, rodzice (ale również młodzież) wykonywali biżuterię z wykorzystaniem zużytych kabli, części elektronicznych i drobnych elektrośmieci.

Gdy część ekipy opiekowała się uczest-nikami warsztatów, reszta zajmowała się obsługą obleganego stoiska ze słodkościa-mi. Choć na naszej drodze stanęło kilka koncertowych zakalców i porażek w deko-rowaniu wypieków, udało nam się przy-gotować kilkanaście ciast i ciasteczek, którymi częstowałyśmy uczestników. Największą popularnością cieszyły się ciasta na bazie warzyw, szczególnie czeko-ladowe ciasto fasolowe, które zaskakiwało niemal wszystkich. Oczywiście pozytyw-nie! Przez kilka godzin trwania pikniku naszych wypieków spróbowało kilkaset osób, rozdałyśmy wszystko, co do okrusz-ka. Chyba nie ma lepszej rekomendacji.

Do domu wróciłyśmy zmęczone, ale za-dowolone. Z nadzieją, że każde kolejne wydarzenie będziemy organizować coraz lepiej. Trzymajcie kciuki!

– DEJCIE NA TO POZÓR! –

Maszkety

63

Page 66: Magazyn Maszkety #6

KONKURS plastyczny

To dla mnie ważne

– 25 lat samorządności w GliwicachKONKURS plastyczny

termin składania prac:

07.09.2015

Fundacja „Maszkety” oraz Miasto Gliwice serdecznie zapraszają uczniów gliwickich szkół do udziału w konkursie plastycznym z okazji 25-lecia samorządności w Gliwicach, odbywającym się pod patronatem Prezydenta Miasta Gliwice.

Stwórzcie własne opowieści o otaczającym was świecie, swoich marzeniach i doświadczeniach. Poszukajcie śladów nieodległej historii miasta, w którym żyjecie!

Gliwice – miasto moich marzeń – dla uczniów szkół podstawowych

Gliwice – miasto przyszłości – dla uczniów gimnazjów

Gliwice – historia mieszka tuż obok – dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych

organizator

partner

Projekt dofinansowany z budżetu Miasta Gliwice

3 tematy konkursowe

3 tematy konkursowe

regulamin oraz oświadczenie do pobrania na stronie: magazynmaszkety.pl

patronat medialny

Maszkety

64

Page 67: Magazyn Maszkety #6

regulamin oraz oświadczenie

dostępne są na stronie:

magazynmaszkety.pl

Najważniejsze informacje:Szczegółowe informacje znajdują się w regulaminie; wraz z oświadczeniem można je pobrać ze strony: magazynmaszkety.pl

Wszelkie wątpliwości wyjaśniają przedstawiciele Fundacji Maszkety, kontakt mailowy: [email protected]

Termin i miejsce składania prac – 07.09.2015Gliwickie Centrum Organizacji Pozarządowych, ul. Kościuszki 35, 44-100 Gliwice, z dopiskiem na opakowaniu „Fundacja Maszkety Konkurs – To dla mnie ważne”

Prace powinny być opisane zgodnie z regulaminem i przesłane razem z oświadczeniem.

Na zwycięzców czekają nagrody!

Kategorie tematyczne:Gliwice – miasto moich marzeń, kategoria dla uczniów szkół podstawowych, polega na stworzeniu pracy plastycznej ukazującej własną wizję, wyobrażenie autora, jak chciałby, żeby miasto Gliwice wyglądało. Praca ma być wykonana technikami malarskimi, tj. farbami akrylowymi, temperami, plakatówkami, gwaszem, kolorowym tuszem, akwarelą lub farbami olejnymi, pastelami suchymi lub olejnymi. Format pracy jest dowolny. Zachęcamy do stosowania różnych formatów. Możliwy jest również cykl kilku prac. Pracę można wykonać samemu lub w grupie.

Gliwice – miasto przyszłości, kategoria dla uczniów szkół gimnazjalnych, polega na stworzeniu pracy malarskiej, rysunkowej, kolażu, grafiki, ukazującej wizję, wyobrażenie, jak miasto Gliwice będzie wyglądać w przyszłości. Format pracy jest dowolny, zachęcamy do poszukiwań i eksperymentów. Praca może być wykonana przez jednego autora lub w grupie.

Gliwice – historia mieszka tuż obok, kategoria dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, polega na stworzeniu pracy malarskiej lub projektu ukazującego miejsca lub osoby związane z historią miasta, które przetrwały do dziś. Projekt może być wykonany w jednej z podanych niżej technik:- w postaci płaskiej pracy malarskiej, rysunkowej, grafiki, kolażu;- w technice komputerowej, w dowolnym programie graficznym;- w innej formie wykreowanej przez autora.

Drodzy uczniowie,zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie plastycznym dla dzieci i młodzieży „To dla mnie ważne – 25 lat samorządności w Gliwicach”.27 maja 1990 roku, po raz pierwszy w powojennej Polsce, obywatele mogli zdecydować, kto będzie ich reprezentantem w gminie. Odrodzona samorządność to jeden z największych sukcesów przemian w Polsce. Pozwoliła lokalnym wspólnotom współuczestniczyć i współdecydować w sprawach publicznych. To inicjatywy samorządów w znacznym stopniu zmieniają krajobraz Polski.

Drodzy nauczyciele,wesprzyjcie waszych uczniów w spotkaniu z historią – wytłumaczcie na czym polega samorządność, pokazując przykłady inicjatyw w najbliższym otoczeniu, pomóżcie znaleźć świadków przemian sprzed 25 lat, nie tylko osoby, ale również i miejsca.

Maszkety

65

Page 68: Magazyn Maszkety #6

Anna Poloczek

Suszarka na ziola

Grajfka mom,poradza som

Maszkety

66

Page 69: Magazyn Maszkety #6

Do zrobienia suszarki potrzebne będą: • ramki do obrazków (tyle ramek, ile chcecie pięter suszarki), • sznurek, tiul (ma spore dziurki i jest przewiewny), • wkręty zakończone haczykami (lub wkrętarka z wiertłem do drewna), • sznurek, • zszywacz tapicerski (dostępne w marketach budowlanych).

Ramki można przygotować na dwa sposoby. Wkręcając na rogach haczyki lub wiercąc w rogach ramek otwory, przez które przewlekamy sznurek.

Na spodniej stronie ramki rozkładamy równo tiul i lekko naciągając materiał mocujemy go zszywaczem tapicerskim do ramki. Nadmiar tiulu obcinamy lub

podwijamy i ponownie mocujemy do ramki.

Przez otwory w ramce przewlekamy sznurek i wiążemy węzełki (w równych odległościach) w taki sposób, aby ram-ki wisiały jedna nad drugą.

Jeżeli używacie haczyków, to na sznur-kach wiążecie pętelki (w równych odległościach) i w pętelki wkładacie haczyki.

Pamiętajcie, aby zostawić zapas sznur-ka na górze, tak aby była możliwość za-wieszenia suszarki np. na drzewie lub w innym przewiewnym i zacienionym miejscu.

– GR AJFK A MÓM – POR ADZA SÓM –

Maszkety

67

Page 70: Magazyn Maszkety #6

magdalenę cielengę-wiaterek, redaktor naczelną magazynu „Maszkety”, autorkę bloga www.zielenina.blogspot.com

rozpracowuje Iwona Starzec

zdjęcie: Ida Kwietniowa

Maszkety

68

Page 71: Magazyn Maszkety #6

Zaczyna się lato. Słońce, ciepło, przyroda w pełni obudzona do życia. Zatrzęsienie lokalnych warzyw, owoców. Dla Ciebie, autorki bloga wegetariańskie-go, to „twój czas”?

Tak, zdecydowanie, lato to dla wegetarian ulubiony czas w roku, ale myślę, że dotyczy to wszystkich, którzy lubią warzywa i owoce. Ciepłe pory roku za-pewniają po prostu największy ich wybór.

Jaroszem zostaje się z wielu powodów: czasem to tylko efekt mody, czasami przyczyną jest alergia, a czasem jest to część życiowej filozofii. Co skłoniło Ciebie do rezygnacji ze spożywania mięsa?

Jestem wegetarianką od wielu lat z powodów etycz-nych. Nigdy nie odpowiadało mi jedzenie mięsa, los zwierząt leży mi bardzo na sercu i nie pasuje mi świadomość, że mają tracić życie, gdy jedzenie mię-sa nie jest dla mnie niezbędne. Dlatego, gdy tylko stało się to możliwe, przeszłam na wegetarianizm. W życiu codziennym zwracam dużą uwagę na wy-bory konsumpcyjne – staram się kupować lokalnie, sezonowo, co wspiera regionalną ekonomię, a także oszczędza środowisko – skraca się transport, ilość opakowań, a tym samym śmieci. Staram się żyć eko-logicznie, szanować środowisko naturalne.

W tym roku, a dokładnie w maju, ukazała się Twoja pierwsza książka „Zielenina na talerzu – wegeta-riańsko, sezonowo, lokalnie”. Zdradzisz nam o niej kilka słów?

Książka to zbiór ponad 100 we-getariańskich przepisów podzie-lonych zgodnie z porami roku na śniadania, obiady, kolacje i desery. Zawiera nowe przepisy (z bloga jest dosłownie kilka, może 5) pełne owoców i warzyw, oparte na lokal-nych składnikach. Zależało mi, aby w książce pokazać, że wegetaria-nizm to bardzo przyjazny i zdrowy sposób odżywiania, a gotowanie w ten sposób jest proste. Taką filo-zofię odzwierciedlają moje przepi-sy, a przy tym są kolorowe, bogate w warzywa, owoce i inne zdrowe składniki.

Zachwyciła mnie strona wizualna Twojej książki. Czy sama zadbałaś o stylizację potraw i zdjęcia?

Bardzo dziękuję! Wszystkie zdjęcia są mojego autor-stwa, w tym stylizacje.

Widząc coraz większy trend na zdrową żywność, zdrowe odżywianie, myślisz, że Twoja książka skło-ni czytelników do odstąpienia czasami od mięsa?

Mam nadzieję. Myślę, że najlepszym sposobem przekonywania ludzi do wegetarianizmu jest poka-zywanie, że to pyszna i prosta kuchnia, bo co jest lepszego niż smaczne, kolorowe jedzenie?

Prowadzisz popularny blog, publikujesz w gaze-tach, redagujesz „Maszkety”, prowadzisz warszta-ty kulinarne dla dzieci i dorosłych, a teraz wydałaś książkę. Masz ochotę na więcej? Może planujesz już coś nowego?

Myślę, że na razie mój grafik jest wypełniony w 100, a nawet 120 procentach. Prowadzę regularnie warsztaty na Śląsku w Katowicach i Gliwicach, pla-nuję kilka warsztatów wyjazdowych. Nowe pomy-sły pchają mi się do głowy, ale trochę hamuje mnie rozsądek (śmiech). Ale przyznaję, że mam już tro-chę nowych planów, no i zawsze jestem otwarta na nowe, ciekawe propozycje!

Od roku pełnisz funkcję redaktor naczelnej „Maszketów”. Jak się odnajdujesz w tej roli?

Aż trudno uwierzyć, że minął już rok. Jestem niesamowicie dum-na z naszego osiągnięcia! Mamy już stały, sprawnie funckojnu-jący skład redakcji. To prawie 20 świetnych, kreatywnych i bardzo pracowitych dziewczyn – moja rola sprowadza się właściwie do nadzoru organizacyjnego i wspie-rania działań promocyjnych. Dziewczyny mają masę świetnych pomysłów, pracują bardzo profe-sjonalnie, myślę że niejeden „za-wodowy” magazyn mógłby nam pozazdrościć.Zielenina na talerzu. Wegetariańsko, sezono-

wo, lokalnie, Wydawnictwo Druga Strona, Warszawa 2015

Maszkety

69

Page 72: Magazyn Maszkety #6

Recepisy za rajom

Ajerkuchy z bratruły | 31Ananasowo-miętowa granita z nutką rumu | 22Bajgle z pastą z bobu | 10Bratkartofle z jajkiem | 27Chłodnik szpinakowy | 16Drip na lodzie | 56Drożdżówki | 12Kluski na parze | 30Krem z pieczonych buraków i tymianku | 17Lody bazyliowe (bez jajek) | 20Lody malinowe z rozmarynem | 19Lyniwo kapusta | 29Miodek z mniszka lekarskiego | 41Orzeźwiające lody z kiwi | 20Parzybroda | 29Pesto z „babskich szczochów” | 38Pesto ze szczawiu | 38Poğaçe z pokrzywą i fetą | 39Prażucha | 30Rogale francuskie z pulled pork | 8Rustykalna tarta razowa | 53Serniczki w słoikach | 13Serowe scone’y z wodorostami | 40Sorbet rabarbarowy | 21Sorbet z rabarberu | 21Szczawiowa | 38Tabbouleh | 15Tarta malinowa z musem czekoladowym | 48Tarta pistacjowa z truskawkami | 52Tarta z brzoskwiniami i pistacjami | 55Tarta z lemon curd i bezą włoską | 51Tarta z rabarbarem | 49Tort Saint-Honoré z kremem babuni | 61Truskawkowy Eton Mess z miętą | 18Truskoniada, czyli lemoniada truskawkowa | 23Wody owocowe | 11Zielony chłodnik z mniszkiem | 37Zupa maślankowa | 28Zupa z „babskich szczochów” | 38Żytnie kanapki piknikowe | 9

Maszkety

70

Page 73: Magazyn Maszkety #6

fot. Marta Borowiec

Page 74: Magazyn Maszkety #6