internet niech stanie się ciałem

31
UNIWERSYTET ARTYSTYCZNY W POZNANIU WYDZIAŁ KOMUNIKACJI MULTIMEDIALNEJ Jan Domicz Internet. Niech stanie się ciałem. Związki między Internetem a rzeczywistością Licencjacka praca dyplomowa napisana pod kierunkiem dr Justyny Ryczek Poznań 2012 1

Upload: jas-domicz

Post on 28-Mar-2016

232 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

związki między internetem, rzeczywistością

TRANSCRIPT

Page 1: internet niech stanie się ciałem

UNIWERSYTET ARTYSTYCZNY W POZNANIU

WYDZIAŁ KOMUNIKACJI MULTIMEDIALNEJ

Jan Domicz

Internet. Niech stanie się ciałem.Związki między Internetem a rzeczywistością

Licencjacka praca dyplomowanapisana pod kierunkiemdr Justyny Ryczek

Poznań 2012

1

Page 2: internet niech stanie się ciałem

Spis Treści

Wstęp 3

Rozdział I Krótka historia Internetu. Od ARPANETu do Post Internetu 9

Rozdział II Wpływ 4chan'a i Kwejka na rzeczywistość poza Internetem 16

Rozdział III Rola artystów w Internecie 21

Zakończenie 26

Bibliografia 28

Spis ilustracji 29

2

Page 3: internet niech stanie się ciałem

Internet. Niech stanie się ciałem.Związki między Internetem, a rzeczywistością.

Wstęp

Nie wiem czy na pewno zdajemy sobie z tego sprawę, ale Internet nie jest już

nowym medium. Jest miejscem pełnym różnic, zmian i sprzeczności, które nie dają się

ująć w prosty sposób. Z uwagi na szybkość swojego rozwoju ma swoją skomplikowaną

historie. Od czasu pierwszych prób tworzenia połączeń między komputerami w latach

sześćdziesiątych ubiegłego wieku upłynęło niespełna 50 lat. Był to okres, w którym

nastąpił nie tylko niesamowity i wiele znaczący rozwój związany z doskonaleniem

technologii, ale też wizje jakie poszczególni naukowcy, kulturoznawcy i badacze nowych

mediów tworzyli w związku z Internetem, zmieniały się diametralnie. W poniższym

opracowaniu chciałbym, wychodząc od historii i losów tego medium, przedstawić rolę

jaką pełni ono dzisiaj. Fascynacja rozwojem nowych możliwości zawsze była silnym

impulsem dla społeczeństwa. Wiemy o tym z przykładów historii chociażby prasy,

fotografii i kina. Sytuacja Sieci jest w wielu wymiarach do nich zbliżona, jak i o lata

świetlne odległa. Musimy zauważyć, że okres kiedy Internet był przede wszystkim

miejscem dla technologicznych zapaleńców nowych mediów minął bezpowrotnie.

Oczywiście, jest on także i dziś miejscem ich działań, ale oprócz tego Sieć stała się

przestrzenią, w której zdobywamy wiedzę, oglądamy filmy, nawiązujemy kontakty

handlowe, rozmawiamy z przyjaciółmi, składamy rozliczenia podatkowe, oglądamy

mecze piłkarskie, kupujemy narkotyki, czytamy najnowsze wiadomości, kłócimy,

zakochujemy i zastanawiamy się. Innymi słowy staje się on przestrzenią dla coraz

3

Ilustracja 1: Internet Guide, 2011, 4chan.com

Page 4: internet niech stanie się ciałem

większej grupy ludzi niezależnie od wieku, profesji lub wykształcenia. Internet, przez

proces ciągłej profesjonalizacji i fakt, że każdy może znaleźć w nim swoje coraz

dokładniej wydeptane ścieżki jest coraz mocniej związany z otaczającą go

rzeczywistością. Mam silne przeświadczenie, że osoby mające szczególny wpływ na

tworzenie w przeszłości struktur Internetu widziały go jako rodzaj alternatywnego

środowiska, którym na pewno jest do dzisiaj, ale o wiele ważniejszą role odgrywa jego

silne połączenie z rzeczywistością poza ekranem. Trudno sobie dziś wyobrazić prężnie

działającą firmę, partie polityczną lub organizację pozarządową, która nie korzysta z

wielu możliwości jaką oferuje sieć. Powiedzmy to głośno: Internet, niech stanie się

ciałem! Jest on częścią otaczającego nas świata o wiele bardziej niż mogliśmy to

kiedykolwiek wcześniej sobie wyobrazić. Bardzo rzetelnie na ten problem już w latach

dziewięćdziesiątych spoglądał Wolfgang Welsch „nie uważam, że rewalidacja cielesności

i indywidualności ma być prostym kontrprogramem wobec sztucznych rajów

elektronicznych, lecz programem wobec nich komplementarnym”1 - potrzeba

doświadczania rzeczywistości nie wyklucza siły świata wirtualnego. Myślę, że wielu

coraz lepiej zdaje sobie z tego sprawę.

Chciałbym skupić się na miejscu w jakim Internet znajduje się tu i teraz. „Teraz”

w znaczeniu momentu w rozwoju Sieci, rok 2012. „Tu” w znaczeniu miejsca – Polska,

Poznań, szerokość i długość geograficzna: 52.409265, 16.902055. Przypatrzyć się

zagadnieniu z najlepszej perspektywy jaką posiadam, czyli punktu widzenia człowieka,

który urodzony na samym początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku dorastał w

niezwykle ścisłym związku z Internetem. Nie jestem zwolennikiem używania słowa

„pokolenie”, ale na pewno nic tak bardzo nie wpłynęło i nie wpływa na wszystkich moich

rówieśników oraz tych, którzy urodzili się później, jak Sieć. Chętnie podpiszę się pod

słowami Piotra Czerskiego, który w tekście My, dzieci sieci pisze „dorastaliśmy z siecią –

i w sieci. To nas odróżnia, to czyni nieoczywistą z waszej perspektywy, ale istotną

różnicę: my nie «surfujemy», a sieć nie jest dla nas «miejscem» czy «wirtualną

przestrzenią». Sieć nie jest dla nas czymś zewnętrznym wobec rzeczywistości, ale jej

równoprawnym elementem: niewidoczną, ale stale obecną warstwą przenikającą się z

przestrzenią fizyczną. My nie korzystamy z sieci, my w niej i z nią żyjemy” 2. Nie

1) W. Welsch, Sztuczne raje? Rozważania o świecie mediów elektronicznych i o innych światach, w

„Problemy ponowoczesnej pluralizacji kultury”. Wokół koncepcji W. Welscha cz. 2, red. R. Kubicki, Poznań

1998, http://www.kosidlo.eu/forum/CyberKultura/DSWE-Sztuczne-raje.pdf

2) Piotr Czerski My, dzieci sieci, http://pokazywarka.pl/pm1pgl/

4

Page 5: internet niech stanie się ciałem

możemy omawiać problematyki sieci bez odniesienia się do świata materialnego. Z uwagi

na silne połączenie tego co dzieje się w przestrzeni wirtualnej i fizycznej jest to, według

mnie jedyny sposób w jaki możemy spoglądać na Internet.

Drugą stroną, z której chciałbym przedstawić powiązania między rzeczywistością

i światem Internetu, jest rola jaką spełniają w nim twórcy kultury. Ukazać jak zadania,

które przed sobą stawiają, zmieniają się razem z dokonującą ciągłej transformacji Siecią.

Jeśli internet jest dla nich czymś bardzo naturalnym, czego używają bez zastanowienia

nad specyfiką tego medium, to jak odnieść się do stwierdzenia Marshalla McLuhana, że

„medium is the message” - „środek przekazu jest przekazem”? Przecież niezależnie, czy

przypatrzymy się anonimowemu twórcy internetowych memów pączkujących przez

portale takie jak 4chan.org, czy ambitnemu młodemu artyście przywiązanemu do

unormowanego podejścia do praw autorskich i obiegu galeryjnego, są to zawsze postawy,

które z niezwykłym wyczuciem podchodzą do tego w jaki sposób Internet, w którym się

przecież poruszają, wpływa na ogół rzeczywistości. Dość ostro dzielę te dwa rodzaje

twórców kultury. Mimo tego, że nie trzeba nikomu przypominać, że kultura wysoka od

dawna miesza się z kulturą niską, jednak dla porządku i przejrzystości chciałbym opisać

je w dwóch oddzielnych rozdziałach. Głównie z powodu odmiennej świadomości z jaką

prezentowani twórcy i ich grupy (bo jak inaczej określić anonimowych – na ile możemy

się tym pojęciem posługiwać w Sieci, użytkowników np. Kwejka3) wpływają na

rzeczywistość.

Z wielu portali zbierających internetowe memy możemy zrozumieć jak młodzi

ludzie postrzegają otaczający ich świat. Oczywiście wymaga to często przedarcia się

przez setki niezrozumiałych na początku i dość tandetnych żartów. Jednak oprócz

najprostszej formy rozrywki strony takie jak 9gag.com4 lub popularny na polskim gruncie

Kwejk oferują wiele więcej. Są one doskonałym papierkiem lakmusowym społeczeństwa.

Pokazują nie tylko z jakiego programu w telewizji należy się teraz śmiać, ale też na kogo

młodzi ludzie będą głosować w przyszłych wyborach i dlaczego, które decyzje rządu są

uznawane za beznadziejne i przede wszystkim jakie są problemy współczesnego

człowieka: w jaki sposób możemy jednocześnie odczuwać i naśmiewać się z naszej

samotności, rozkojarzenia, ADHD, braku motywacji i umiejętności podejmowania

decyzji. Z punktu widzenia naszego kraju wiadrem zimnej wody stały się protesty

3) www.kwejk.pl

4) www.9gag.com

5

Page 6: internet niech stanie się ciałem

przeciwko podpisaniu przez polski rząd umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu

towarami podrabianymi ACTA, która miała na celu między innymi regulacje sposobu

działania internetu. To nie telewizja i prasa sprawiły, że na ulice wielu miast wyszły

tysiące protestujących. Właściwie to tradycyjne media całkowicie zbagatelizowały

sprawę, przedstawiały ją w sposób niezwykle płytki i stronniczy. Głównym motorem,

którym napędził tłumy ludzi, na co dzień należących do skrajnie przeciwstawnych opcji

politycznych do wspólnych protestów, były setki obrazów i filmów przedstawiające

problem, które rozeszły się błyskawicznie dzięki użytkownikom portali

społecznościowych. Jeśli spojrzymy na to wydarzenie z szerszej perspektywy

zauważymy, że nie chodziło w nich tylko o problem praw autorskich, ale też o to, że

społeczeństwo może z podobnym lub nawet większym natężeniem walczyć o wygląd

Internetu, niż kiedyś walczyło o wygląd ulic. Te kwestie są sobie niezwykle bliskie.

Możemy się zastanowić, czy sposób w jaki twórcy internetowych memów wpływają na

rzeczywistość poza siecią przypomina anarchistyczną wizje cyberświata, „pirackie

utopie” i Tymczasowe Strefy Autonomiczne Hakim Bey'a, czy raczej opierają się one na

centralizacji i globalnych korporacjach takich jak Facebook lub Tweeter5.

W podobnym kierunku przebiega transformacja roli twórców związanych z

„kulturą wysoką”. Pojęcia takie jak „Net Artyści” i „Artyści Internetu” są obecnie bardzo

przestarzałe i mają głównie historyczny charakter. Odnosiły się one, w najprostszym

rozumieniu, do artystów, których prace mogliśmy znaleźć w Internecie. Podstawowa

definicja Sztuki Internetu ukuta przez Steve'a Dietz'a to „projekty artystyczne, dla których

sieć jest zarówno wystarczającym jak i koniecznym warunkiem do zaistnienia"6. Lecz co

z artystami, których dzieła znajdujemy w sieci niejako przez przypadek, a sieć jest tylko

rodzajem oczywistej drogi jaką należy wykorzystać. Dziś trudno wyobrazić sobie

znanego artystę, którego dzieł nie potrafilibyśmy znaleźć w sieci. Oczywiście nie muszą

to być reprodukcje wykonane przez samego artystę, chodzi mi raczej o opisy, zdjęcia i

filmy dokumentujące daną wystawę zrobione przez muzealną widownie. W swoim

manifeście Introduction to net.art (1994-1999)7 pionierzy sztuki w sieci Alexei Shulgin i

Natalie Bookchin opisują ten kierunek jako niezależny od „instytucjonalnej biurokracji” -

5) Zob. Europejska mapa planowanych protestów przeciw ACTA – luty 2012. Protesty miały miejsce w

następujących krajach: Polska, Niemcy, Francja, Bułgaria, Czechy, Słowacja, Słowenia, Austria, Anglia,

Hiszpania, Portugalia, Chorwacja, Litwa http://www.mediarp.pl/acta/mapa-protestow ]

6) S. Dietz, Beyond . Interface, http://www.walkerart.org/gallery9/beyondinterface/bi_frdietz.html

7) N. Bookchin, A. Shulgin, Introduction to net.art (1994-1999), http://www.easylife.org/netart/

6

Page 7: internet niech stanie się ciałem

na co spoglądamy dziś z uśmiechem i przymrużeniem oka. Mniej więcej tak ;) Wiemy, że

wiele cennych z historycznego punktu widzenia prac net.artystów znajduje się dziś pod

opieką dużych centrów sztuki i muzeów na całym świecie. Niejako wpadły w ten sam

obieg, od którego próbowały uciec. Nietrudno tu wychwycić analogie do twórców

pierwszej Awangardy, którzy krzyczeli „spalić muzea”, a dziś ich dzieła znajdują się w

kolekcjach największych i najszacowniejszych z nich. Podobnie sprawy mają się ze

sztuką w Internecie. Trudno określić, czy artyści zyskują w tym wypadku cokolwiek

oprócz archiwizacji własnych dokonań – przecież sami nie dostali za swoje prace

pieniędzy i nie cieszyli się sławą podczas wernisażu, którego nie było. Można wymienić

wiele przykładów prób wpisania się w klasyczny obieg kolekcjonerski prac cyfrowych,

takich jak na przykład „Kontrakt sprzedaży artystycznej strony internetowej / Certyfikat

autentyczności” Rafaëla Rozendaala8 lub system stworzony przez Petre Cortright i Ilie

Ovechkin9, w którym cena ich prac zależy od liczby obejrzeń danego wideo na Youtubie

lub Vimeo. Jednak wszystkie z nich traktowane są, jako prace same w sobie. Dzisiejszy

instytucjonalny świat sztuki w dużej mierze oparty jest na wymianie ekskluzywnych i

materialnych dóbr między galerami i kolekcjonerami. Ten system stracił swoją

wiarygodność pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy instytucje kultury zaczęły

sprzedawać prace pierwszych konceptualistów, które w swoich założeniach nie istniały w

materialnym świecie. Próbowano sprzedawać dokumentacje, które nie były wtedy

najważniejszą reprezentacją efemerycznego działań. Jednak ten stan trwa do teraz.

Sytuacja konceptualistów i ich dzieł istniejących w przestrzeni idei jest bliska statusowi

artystów sieci działających w przestrzeni wirtualnej. Dlatego też artyści internetu zdają

sobie sprawę, że obieg kolekcjonerski jest żartem, jednak kluczowym dla istnienia sztuki

w sposobie rozumienia jej, jaki znamy. Warto odnieść się tu do instruktażowego filmu

Jaakko Pallasvuo How To / Internet10, w którym daje rady jak zostać sławnym

internetowym artystą „Musisz umieć mówić o gifach tak jakbyś mówił o rzeźbach.

Później, w celu dojścia do zysku będziesz musiał zostać rzeźbiarzem. Zwycięscy

dokonają przejścia”. Warto zauważyć, że nie jest to myśl całkowicie świeża w kręgu

artystów związanych z Internetem. W starszym o kilkanaście lat i przytaczanym powyżej

8) R. Rozendaal, Art Website Sales Contract / Certificate of Authenticity,

www.artwebsitesalescontract.co m

9) Zob. Video Catalog, http://www.petracortright.com/videocatalog/]

10) J. Pallasvuo, How To / Internet, https://vimeo.com/32839686

7

Page 8: internet niech stanie się ciałem

manifeście Alexei Shulgin i Natalie Bookchin wyszczególniają w punkcie Krytyczne

Rady i Sztuczki dla Popularnego Współczesnego net.artysty „uczestnicz i bierz udział w

największych festiwalach sztuki mediów, konferencjach i wystawach: Wirtualnie i

Fizycznie”. Wirtualnie i fizycznie widać dziś też artystów wywodzących się z nurtu

zapoczątkowanego przez Shulgina, jednak nigdy tak bardzo nie walczyli oni o obecność

w muzealnych kolekcjach. Osobiście bardzo oczekuję pierwszej wystawy artysty, dla

którego Internet jest częścią rzeczywistości, w Hali Turbin londyńskiego Tate Modern i

nie jestem osamotniony w tym oczekiwaniu.

8

Page 9: internet niech stanie się ciałem

Rozdział I

Krótka historia Internetu. Od ARPANETu do Post Internetu

Początków istnienia Internetu możemy doszukiwać się w powstaniu pierwszych

połączeń między komputerami, które finansowane były przez Departament Obrony USA.

W 1967 roku zorganizowano pierwszą amerykańską konferencję poświęconą rozległym

sieciom zdecentralizowanym. Dla bezpieczeństwa kraju będącego w stanie zimnej wojny

z ZSRR szczególne znaczenie miało utrzymanie stabilności komunikacji w Ameryce.

Brak centralnego obiektu, który mógł stać się celem ataku i ulec zniszczeniu był główną

zaletą takiego rozwiązania. Dane miały być rozsyłane w sposób przypominający działanie

tradycyjnej poczty, kiedy listonosz chodzi od drzwi do drzwi i sprawdza czy podany adres

zgadza się z tym na drzwiach mieszkania. Amerykanie byli przerażeni możliwościami

naukowców z ZSRR, a znaczącym impulsem było wystrzelenie przez nich pierwszego

sztucznego satelitę Ziemi – Sputnika. Amerykański rząd zawierzył modelowi

zaprezentowanemu przez Alexa McKenziego z Uniwersytetu Stanforda. Gregory Gromov

w "Roads and Crossroads of Internet History" opisuje pierwsze połączenie pomiędzy

Stanford Research Institute a Uniwersytetem Kalifornijskim w Los Angeles

następującymi słowami:

„Plan był bez precedensu: Kleinrock, pionierski profesor informatyki na Uniwersytecie

Kalifornijskim i jego niewielka grupa studentów miała zalogować się na komputerze

Instytutu w Stanford i spróbować wysłać tam jakieś dane. Mieli zacząć wpisywać słowo

«login» i sprawdzać, czy litery pojawiają się na oddalonym monitorze.

«Mamy skonfigurowane połączenie telefoniczne między nami a ludźmi w SRI ...»

Kleinrock powiedział w wywiadzie: «Wpisaliśmy L i zapytaliśmy przez telefon, czy

widzisz L?»

«Tak, widzimy L», przyszła odpowiedź.

«wpisaliśmy O, i zapytaliśmy: Czy widzisz O?»

«Tak, widzimy O»

«Następnie wpisaliśmy G, a system się wysypał.»

Jednak rewolucja rozpoczęła się.”11

11) G. Gromov, Roads and Crossroads of the Internet History, http://www.netvalley.com/cgi-

9

Page 10: internet niech stanie się ciałem

Dziś trudno nie skojarzyć tego z faktem, że widocznie komputer chciał, aby

pierwszym słowem przesłanym w rodzącej się sieci był skrót LOL. Akronim od

angielskiego wyrażenie „Lots Of Laugh” - „dużo śmiechu” popularnego dziś w

internetowym slangu (nazywanym przez niektórych LolSpeak'iem).12

Rozwój projektu ARPANET był z oczywistych powodów finansowany przez

Amerykański Departament Obrony, jednak z czasem coraz bardziej stawał się domeną,

która ewoluowała w ośrodkach akademickich i naukowych. Konieczne było powstawanie

nowych aplikacji, które ułatwią posługiwanie się siecią. Takimi protokołami, które miały

unifikować sposób jej działania były TCP i IP czyli Protokół Kontroli Transmisji i

Protokół Internetowy. Prace Jona Pastela w latach osiemdziesiątych doprowadziły do

ujednolicenia się sposobów działania internetu i powstania Systemu Nazw Domen. DNS

(skrót od Domain Name System) to cytując Wikipedie „złożony system komputerowy

oraz prawny. Zapewnia z jednej strony rejestrację nazw domen internetowych i ich

powiązanie z numerami IP. Z drugiej strony realizuje bieżącą obsługę komputerów

odnajdujących adresy IP odpowiadające poszczególnym nazwom”13. Mniej więcej w tym

okresie zaczęto używać nazwy Internet. W Europejskim Centrum Badań Jądrowcy CERN

powstał projekt dokumentów hipertekstowych World Wide Web (WWW) do teraz

będących podstawą funkcjonowania każdej strony internetowej. W 1989 porzucono

projekt ARPANET, a placówki badawcze stały się niezależnymi kreatorami Sieci. Rozwój

ten miał charakter naukowy, choć wielu upatrywało już wtedy w Internecie nowe

perspektywy związane z działalnością komercyjną. Do roku 1991 blokował go zakaz

wydany przez Amerykańską agencję rządową National Science Foundation. Według

Manuela Castells'a decydującym momentem, który wyznaczył datę narodzin Internetu dla

zwykłych ludzi było udostępnienie przeglądarki Netscape w 1995 roku14.

W tym okresie Internet był przede wszystkim miejscem działania

wyspecjalizowanych naukowców, którzy cieszyli się rozwojem środowiska prawie

niezależnego na zewnętrzne wpływy. Sieć była ucieczką. Sposobem na oderwanie się od

rzeczywistości. Jednocześnie była miejscem w którym naprawdę dużo można było

bin/intval/net_history.pl?chapter=1

12) Lolspeak to połączenie z premedytacją użytej błędnej gramatyki i internetowego slangu. Polecam

krótką definicje zamieszczoną na portalu Cheezburger.com,

http://feedback.cheezburger.com/knowledgebase/articles/22383-what-is-lolspeak-

13) Wikipedia, Domain Name System, http://pl.wikipedia.org/wiki/Domain_Name_System

14) M. Castells, Galaktyka Internetu, przeł. T. Hornowski, Dom Wydawniczy Rebis, 2003

10

Page 11: internet niech stanie się ciałem

zmienić, dokonać i ulepszyć. Z dzisiejszej perspektywy widzę zmęczonego pracą w

biurze człowieka, który wraca do domu, włącza komputer i traktuje go jak coś

oderwanego od wszystkiego co wymęczyło go przez cały dzień pracy. Według mnie są to

główne motywy, które na początku przyciągały coraz to szersze rzesze zapaleńców.

W tym też okresie na scenę działań w internecie, który głównie w

angielskojęzycznych opracowaniach nazywany jest Web1.0, wchodzą artyści. Chodzi mi

tu o grupę, którą w książce Net Art Ewa Wójtowicz nazywa net.artystami15. Pojęcie

„Net.art” pisane z kropką środku odnosi się do pierwszych artystów działających w sieci.

Nazwa ta przypomina swoją budową zapis pliku komputerowego gdzie pierwsza część to

nazwa, a za kropką zapisywane jest jej rozszerzenie dzięki, któremu komputer wie jakiej

aplikacji użyć, aby dany plik otworzyć. Vuk Ćosić powiedział, że nazwę tą znalazł w

anonimowym mailu, który dostał i rozpowszechnił ją. Odnosi się przez to, też do

charakterystycznej dla lat dziewięćdziesiątych stylistyki błędu, kiedy grupy takie jak na

przykład Jodi (Joan Heemskerk i Dirk Paesmans) eksplorowały możliwości

wykorzystania błędów w kodzie stron internetowych. Ich najbardziej znana praca 404 -

File not Found16 to przede wszystkim zabawa z możliwościami nowego medium jakim

dla artystów był internet. Warto podkreślić, że najbardziej rozpoznawalni twórcy

wczesnej sztuki sieci tacy jak Vuk Ćosić, Jodi, Alexei Shulgin, Heath Bunting i Olia

Lialina odnosili się do podstawowych możliwości jakie dawała sieć. Były one głównie

związane z cechami technicznymi jakie określały jej działanie. Można w tym miejscu

wyszczególnić fascynację hipertekstem – możliwością tworznenia nielinearnych historii,

które odbiorca może kreować na bieżąco obcując z pracą i cyfrową obecnością lub

niematerialnością dzieła oraz wszystkim tym na co ona pozwala. Działania twórców

początków sztuki w Internecie są rozwinięciem na płaszczyźnie świata cyfrowego

sposobów myślenia artystów z kręgów Dada, Fluxusu, Mailartu i przede wszystkim

Konceptualizmu. „Sztukę konceptualną można” jak pisze Wójtowicz „uznać za podstawę

porównawczą dla sztuki nowych mediów, z zwłaszcza dla sztuki Internetu”17 szczególnie

z uwagi na programową niematerialność. W wypadku porównania do Dada i Fluxusu

podobieństwo upatrujemy także w grupowych działaniach, podważaniu zasad działania

instytucji kultury oraz charakterze eksploracji oraz zabawy nowymi możliwościami

związanymi z medium. To co łączyło artystów sieci z poprzednikami to przede wszystkim

15) E. Wójtowicz, Net art, Wyd. Rabid, Kraków 2008

16) Jodi, 404 - File not Found, http://404.jodi.org/

17) E. Wójtowicz, op. cit., s. 141

11

Page 12: internet niech stanie się ciałem

język, sposób w jaki odcinali się od klasycznego pojmowania dystrybucji sztuki i

dematerializacji dzieła. Wielu artystów Fluxusu na początku istnienia tego nurtu nie była

uznawana przez świat sztuki. Dopiero z czasem zrozumiano, że sposób myślenia artystów

wymienionych nurtów był osadzony w historii sztuki. Podobnie rzecz miała się z

artystami Internetu – zostali przedstawieni przez teoretyków sztuki w kontekście tradycji

artystycznej po początkowej fazie szybkiego rozwoju. W tekście From Browser to

Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-201118 Jennifer Chan opisuje

powiązania wczesnych twórców internetu z muzeami i innymi instytucjami sztuki jako

zmienne, lekkomyślne, płoche. „Historycy sztuki mediów i kuratorzy scharakteryzowali

net art jako anty -instytucjonalny ponieważ jego najwcześniejsi przedstawiciele

zdecydowali, że internet spełni rolę bezpłatnej platformy sztuki poza ustaleniami

galerii”19 jednak nie jest to sposób pojmowania nurtu jakim był net.artu całkowicie

zgodnie z prawdą. W manifeście Alexeia Shulgina i Natalie Bookchin z 1999 roku, który

przywoływałem we wstępie, nie tylko określają oni swój sposób działania jako „0%

kompromisu” wobec instytucji, teoretyków i ideologów sztuki. Pod koniec lat

dziewięćdziesiątych wraz z szybkim wzrostem popularności medium jakim była Sieć,

artyści zauważają, że powiązania między tym co dzieje się w internecie i poza nim są o

wiele mocniejsze. Kończy się etap, który był głównie okresem badania możliwości

nowego medium w kontekście działalności artystycznej i nie tylko. Łączy się to ze

sposobem widzenia przestrzeni wirtualnej przez ogól jej użytkowników. Sieć przestaje

być postrzegana, jako coś oderwanego od rzeczywistości.

Dzieje się tak głównie z powodu zwiększonej dostępności. Środowisko

komputerów było bardziej przystępne dla ludzi z nich korzystających. Środek ciężkości

przesuwał się z zafascynowanych nową technologią naukowców i nerdów20,

zasiedziałych przed ekranami komputera na ogół społeczeństwa kolejnych obszarów

naszego globu. Coraz więcej osób zaczynała używać sieci jako miejsca wymiany

informacji. Powstawały pierwsze rozsiane prywatne strony, blogi i fora, zarówno

tematyczne, jak i te łączące osoby o bardzo różnych zainteresowaniach. Ważną role miała

w tym procesie wiara w zawartość tworzoną przez użytkowników. Wraz z rosnącą

18) J. Chan From Browser to Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-2011,

http://pooool.info/from-browser-to-gallery-and-back-the-commodification-of-net-art-1990-2011/

19) Ibidem

20) pejoratywne określenie osób pasjonujących się informatyką, grami komputerowymi, często także

fantastyką i anime, spędzających długie godziny przed komputerem.

12

Page 13: internet niech stanie się ciałem

popularnością medium szły firmy, które widziały internet jako miejsce swojego rozwoju.

Nie chodzi mi w tym momencie o tych, którzy widzieli sieć jako świetną przestrzeń

reklamy dla swoich biznesów prowadzonych w rzeczywistym świeci, ale raczej tych,

którzy tworzyli nowe usługi, aplikacje - rozwijali software tak, aby był on bardziej

dostępny dla ludzi nie zajmujących się na co dzień nowymi mediami. Bardzo ograniczona

przepustowością internetowego łącza i możliwościami komputerów (przez to też piękna)

stylistyka portali takich jak Geocities21 była niezrozumiała dla nowych użytkowników

sieci. W tym momencie nikt nie pamiętał już, że Internet powstał jako rozwinięcie

projektu Amerykańskiego Departamentu Obrony ARPANET, presja zimnej wojny

odpłynęła w niepamięć, sieć była otwarta na rozwój komercyjny. Trzeba było się skupić

na tym co jest „tu i teraz”. Potrzebne były nowe podejście do użytkownika – większa

klarowność, prostota użytkowania, profesjonalizm, zaokrąglone czcionki, gradienty,

pastelowe barwy.

Web 2.0 to kolejna odsłona Internetu. Nie w znaczeniu zmiany oprogramowania,

choć sugeruje to nawiązanie do programistycznej nomenklatury. Przecież do dziś

używamy na stronach formy hipertekstu opartego na rozwiązaniach technologicznych z

XX wieku. Komputery ciągle używają kodu zero-jedynkowego. Pozornie nic się nie

zmieniło. A jednak. Web 2.0 to pojęcie spopularyzowane przez firmy O'Reilly Media i

Media Live International w 2004 roku. W myśl tez postawionych przez Tima O'Reilly'a w

artykule What Is Web 2.022 internet w fazie swojego rozwoju od 2001 roku (początek XXI

wieku) miał istnieć w chmurze pojęć takich jak: partycypacja, użyteczność, ekonomia,

projekt, standaryzacja, łatwość mieszania, konwergencja. Twórcy portali internetowych

zrozumieli, że nie muszą już sami tworzyć ich zawartości, muszą dać przede wszystkim

możliwość rozwoju użytkownikom na klarownych zasadach w określonej i edytowalnej

przestrzeni. User-generated content to angielskie pojęcie spopularyzowane wraz z

hasłami: Web 2.0, Open Culture, wolne oprogramowanie, prosumpcja. Platformy, które w

znaczący sposób wpłynęły na zwrot w stronę zawartości kreowanej przez często

anonimowych twórców i amatorów to systemy blogowe jak np. Blogger i Wordpress,

rozwój strony typu wiki, jak największa internetowa encyklopedia Wikipedia; Reddit i

Digg, czyli platformy wykorzystujące kanały internetowe RSS które pozwalały kreować i

wybierać użytkownikom pojawiające się informacje, portale zbierające wybrane przez

21) portal zbierający grafiki z nieistniejących już stron Geocities - Interenet Archeology założony przez

Ryder'a Ripps'a http://internetarchaeology.org

22) T. O'Reilly What Is Web 2.0 http://oreilly.com/web2/archive/what-is-web-20.html

13

Page 14: internet niech stanie się ciałem

użytkowników linki – zakładki jak del.icio.us, wreszcie serwisy pozwalające na dzielenie

się plikami graficznymi, zdjęciami, filmami i wideo Youtube, Flickr, Picasa. Równolegle

z rozwojem wewnątrz sieci powstają kolejne urządzenia, które pozwalają na połączenie z

World Wide Web jak iPhone, smartphony i dotykowe tablety.

Popularyzatorzy i zwolennicy Sieci 2.0 stali się obiektem szerokiej krytyki. Paul

Boutin w Web 2.0 - The new Internet "boom" doesn't live up to its name23 pisze wprost, że

nowa nazwa dla sieci była potrzebna przedsiębiorcom, którzy spóźnili się z rozwojem

sieci w jej odsłonie z lat dziewięćdziesiątych, była zaledwie chwytem marketingowym. Z

drugiej strony przyciągnęła jednak nowych użytkowników, którzy nie pamiętali sieci z

okresu jej nagłego i często chaotycznego rozwoju. Wielu twórców utopijnych systemów,

którzy pokładali wiele nadziei w rozwoju Internetu jako niepodległego systemu łączącego

ludzi zrozumiała, że jest to niemożliwe, a na pewno nie na globalną skale. Jaron Lanier

nazywany ojcem technologii rzeczywistości wirtualnej lat osiemdziesiątych i

dziewięćdziesiątych w książce You Are Not A Gadget podkreśla, że ufność w kolektywną

innowacyjność Web 2.0 nie jest prawdą24. Przecież jedyne co mogą zyskać zbiorowi

twórcy w sieci to poklask i sławę. Wszelkie inne przejawy zysku, a przede wszystkim

pieniądze otrzymują wielcy potentaci tacy jak Apple, Google i Microsoft, którzy w

niewielkich grupach pracują nad swoim rozwojem nie tweetując jednocześnie o każdym

kroku jaki zamierzają poczynić. Jednak czy jest to coś czym przejmują się codzienni

użytkownicy sieci. Myślę, że coraz bardziej zdajemy sobie sprawę - są to oczywiste fakty,

które znamy głównie z otaczającego nas świata dookoła komputera, bardziej niż z

Internetu. Przecież te sfery są niezwykle mocno ze sobą powiązane. Potrzebne są nam

wytarte ścieżki, klarowność, profesjonalna estetyka. Chcemy wiedzieć, że po sieci

podobnie, jak w życiu poza nią poruszamy się drogami znanymi przez innych.

Każda poprzednia generacja starał się zawłaszczyć sieć dla własnych celów. Miała

być ich środowiskiem, które tylko określona grupa potrafi zrozumieć, a cała reszta patrzy

na nie w mniej lub bardziej przekręcony sposób lub nie ogarnia całości spektrum

internetowego łącza. Teraz wiemy, że jest to złudne myślenie, nie da się opisać i

zrozumieć Internetu w całości. Jest zdecydowanie zbyt złożony i różnorodny. Dziś

internet jest tak samo domeną technologicznych freaków, którzy pamiętają pierwsze

platformy blogowe z końca XX wieku i jak całej masy dzieciaków urodzonych w XXI

23) P. Boutin Web 2.0 - The new Internet "boom" doesn't live up to its name, „Slate Magazin” 2006,

http://www.slate.com/articles/technology/webhead/2006/03/web_20.html

24) J. Lanier, You Are Not A Gadget, wyd. Alfred A. Knopf., Nowy Jork 2011

14

Page 15: internet niech stanie się ciałem

wieku, które szukają zabawy, więzi społecznych i tworzą swoje ideały.

Gene McHugh na swoim blogu Post Internet25 opisuje w bardzo trzeźwy sposób

nie tylko to pojęcie, ale też sposób w jaki widzi Internet w ogóle „So, what changed?

What about what we mean when we say «Internet» changed so drastically that we can

speak of «post Internet» with a straight face? On some general level, the rise of social

networking and the professionalization of web design reduced the technical nature of

network computing, shifting the Internet from a specialized world for nerds and the

technologically-minded, to a mainstream world for nerds, the technologically-minded and

grandmas and sports fans and business people and painters and everyone else. Here

comes everybody”26. Jeśli spojrzymy na Internet z odległego miejsca możemy zauważyć,

że jego historia rozpoczęła się od projektu dowodzących Departamentem Obrony USA to

dziś jest też przestrzenią, w której wynudzeni amerykańscy żołnierze dzielą się ze

światem swoimi zabawnymi skeczami nagranymi podczas misji w Afganistanie.

25) G. McHugh, Post Internet, http://122909a.com/

26) Co się więc zmieniło? Co mamy na myśli, kiedy mówimy „Internet”, zmieniło się tak drastycznie w

nim, że możemy poważnie mówić o „Post Internecie”? W pewnym ogólnym ujęciu, powstanie sieci

społecznościowych i profesjonalizacji projektowania stron zmniejszyło techniczną naturę połączeń między

komputerami, przesuwając Sieć z specjalistycznego świata dla nerdów i technologicznych zapaleńców, w

stronę mainstream'owego świata dla nerdów, technologicznych zapaleńców i babć i miłośników sportu i

ludzi biznesu i malarzy i wszystkich innych. Tu przychodzą wszyscy. (tłumaczenie JD)

15

Page 16: internet niech stanie się ciałem

Rozdział II

Wpływ 4chan'a i Kwejka na rzeczywistość poza Internetem

Sieć jest pełna dziwnych obrazków, filmów, haseł i wszelkiego rodzaju informacji

lub danych. Często bardzo dziwnych. Może się nam wydawać, że są one gdzieś upchane

pod masą stonowanej, normalnej zawartości, którą łatwo możemy zrozumieć i ułożyć na

odpowiedniej półce. Są tak dokładnie schowane, że prawie niemożliwym byłoby trafienie

na nie przez przypadek. Jest jednak zupełnie inaczej. Przecież, często przeglądając bardzo

poważną stronę zakorzenioną poza internetem jak np. serwis informacyjny

www.thetimes.co.uk wpadamy przez jakiś poboczny artykuł, reklamę lub komentarz

użytkownika w zakamarek internetu, w którym na pewno nie chcieliśmy się na początku

znaleźć. Jakiś czas później ta sytuacji się powtarza i jeden z naszych znajomych na

Facebooku, którego bardzo dobrze znamy i szanujemy, poleca wszystkim na swoim

profilu dokładnie ten sam link. Jak to się dzieje, że niektóre śmieciowe dane wracają do

nas. Przecież w materialnym świecie wyrzucony przez nas stary komputer nie wróci do

nas tak szybko. Odbędzie zapewne daleką drogę do jednego z krajów trzeciego świata,

gdzie zostanie przetopiony w warunkach, które na pewno nie moglibyśmy nazwać

przyjaznymi środowisku naturalnemu. Wiemy, że kiedyś to będzie miało wpływ na

wygląd naszych ulic, ale to odległa perspektywa. W fizycznej rzeczywistości takie

sytuacje mogą mieć miejsce, lecz po prostu zapominamy co wyrzucamy i z czasem

przestajemy się tym przejmować. To bardzo oczywiste skoro tego nie widzimy. Jednak w

sieci te rzeczy „wracają” dużo szybciej i przede wszystkim mają prawie natychmiastowy

oddźwięk.

W książce „Samoluby gen” brytyjski publicysta i naukowiec Richard Dawkins

przedstawił pojęcie „memu”27. Jako ewolucjonista odniósł się do doboru naturalnego,

którego podstawową jednostką nie jest populacja, gatunek, czy pojedynczy osobnik tylko

gen. Analogicznie do genu w ewolucji biologicznej, mem jest podstawową jednostką

ewolucji kulturalnej. Jednak, jaki ma to związek z siecią? Ogromny. W książce „Maszyna

memowa” Susan Blackmore wyjaśnia to na podstawie prostej anegdoty: "jeśli wasze

irytujące nucenie przy pracy zaraża resztę biura obiema zwrotkami Jeruzalem Blake’a,

27) R. Dawkins, Samolubny Gen, przeł. M. Skoneczny, Prószyński i S-ka 2007

16

Page 17: internet niech stanie się ciałem

memem jest cała ta natchniona pieśń. Jeśli zarażacie ich samym tylko «Da da da dum»,

memem są te właśnie stare dobre nuty”28. W wypadku Internetu taka sytuacja jest bardzo

częsta. Szczególnie w dobie portali społecznościowych, przez które podpatrujemy

naszych znajomych i przekazujemy kolejnym osobom informacje, które wywarły na nas

szczególne wrażenie. Internetowy mem to idea rozprzestrzeniająca się w obrębie sieci.

Może przybrać on formę linku, strony, obrazka, animacji, wideo, przekręconego słowa,

zdania, które powielane są przez sieci społecznościowe, blogi, fora, komunikatory, maile i

popularne portale. W ten sposób informacja, którą zauważyliśmy w jednym miejscu może

bardzo szybko pojawić się zupełnie gdzie indziej. Charakterystyczny w tym modelu

dystrybucji jest fakt, że decyzje, aby przekazać dalej dany na przykład obrazek

podejmujemy niezwykle szybko. Ma to silny związek z tym w jakiś sposób oceniamy

zawartość sieci. Czas między zobaczeniem zdjęcia na Facebooku, a kliknięciem

przycisku „lubię” jest właściwie niezauważalny. Internet ze wszystkimi swoimi

narzędziami, aplikacjami, skrótem kopiuj/wklej jest idealną przestrzenią dla

rozprzestrzeniania się memów.

Skąd się biorą memy w internecie? Tworzymy je my, czyli użytkownicy. W celu

dokładniejszego zrozumienie tego stwierdzenia możemy wyznaczyć stronę, która

działając od 2003 roku miała szczególny wpływ na zawartość i język internetu. Chodzi

mi oczywiście o 4chan'a29. Jest to klasyczny imageboard - forum nastawione przede

wszystkim na wymianę obrazów. Powstał jako portal przeznaczony dla miłośników anime

i mangi, jednak rozrósł się do niespotykanych wcześniej rozmiarów. Nie jest to

profesjonalnie wykonana strona, nie zaczęła się od przemyślanego start-up'u, jej layout

jest bardzo surowy. Często określany jest jako największy śmietnik sieci, a jego

użytkowników widzimy jako zasiedziałych przed komputerami nerdó. 4Chan podzielony

jest na kilka części. Każda z nich związana jest z jakimś tematem. Na przykład dział /vp/

jest miejscem rozmów na temat Pokemonów lub /o/ poświęcona jest samochodom i

motoryzacji. Jednak najbardziej znany z nich jest dział oznaczony, jako /b/. Magazyn

informacyjny „Gawker” w artykule What The Hell Are 4chan, ED, Something Awful,

And /b/? określił go słowami „czytanie /b/ rozpuści ci mózg”30. Możemy tam znaleźć

wszystko to co dziwne, okrutne i odrażające. Jak jednak doszło do tego, że z pełną

28) S. Blackmore, Maszyna memowa, przeł. N. Radomski, wyd. Rebis 2002

29) 4chan, http://www.4chan.org/

30) N. Douglas, What The Hell Are 4chan, ED, Something Awful, And /b/?, „Gawker” 2008,

http://gawker.com/346385/what-the-hell-are-4chan-ed-something-awful-and-b

17

Page 18: internet niech stanie się ciałem

powagą odnosimy się teraz do pokracznej strony stworzonej przez anonimowego na

początku nastolatka znanego tylko jako moot? Myślę, że pierwszym takim momentem był

atak hakerów związanych z 4chan'em, którzy ośmieszyli przywoływany już przeze mnie

magazyn „The Times”. Ich atak z 2007 roku sprawił, że pierwsze miejsce w rankingu 100

najbardziej wpływowych osób świata zajął twórca 4chan'a moot, a resztę zestawienia

ustawili tak, aby pierwsze litery nazwisk układały się w frazę „mARBLE CAKE ALSO

THE GAME” („piaskowa babka też jest grą”). Jednak wpływ 4chana jest też o wiele

mniej oczywisty i widoczny na pierwszy rzut oka. Wiele kreowanych na przestrzeni tego

portalu obrazów jest później wielokrotnie powielana przez innych użytkowników sieci,

którzy często nie są świadomi istnienia 4chan'a. Jednak jeśli zagłębimy się w historie

poszczególnych internetowych memów na przykład na portalu Know Your Meme31, który

archiwizuje i opisuje dzieje wielu z nich, zauważymy w jak wielu przypadkach 4chan był

miejscem powstania lub powodem nagłego wzrost popularności danego obrazka, hasła

lub wideo.

Jak? Trudno mówiąc o sposobie funkcjonowanie 4chan'a nie skojarzyć go z

trollowaniem. Z angielskiego „trolling” pojęcie to odnosi się do nazwy sposobu łowienia

ryb. Próbowano ukuć wiele definicji internetowych trolli. Najlepsza jaką znam, została

przedstawiona przez Stefana Krappitz'a w książce Troll Culture - „trollowanie jest aktem

irytowania ludzi dla własnej rozrywki lub rozrywki wielu”32. To właśnie robią

użytkownicy 4chan'a. Podważają standardy na co pozwala ich anonimowość, aby w

przewrotny i czasem zabawny sposób wpłynąć na rzeczywistość. Odwracają do góry

nogami wiele spraw, których obawialibyśmy się poruszyć stojąc koło naszego rozmówcy.

Trollowanie to proces zazwyczaj bardzo napastliwy, który ma na celu sprowokowanie

kłótni. Jak wspomina Krappitz, niemożliwe jest jednak wymienienie wszystkich

sposobów działania internetowych trolli, ponieważ ciągle rozwijane są nowe33.

Jednak 4chan nie jest jedynym miejscem kreującym i rozprzestrzeniającym

internetowe memy. Jest ich o wiele więcej. W polskojęzycznym internecie szczególne

znaczenie ma portal Kwejk. Powstał on, jako prywatny blog zbierający śmieszne zdaniem

autora obrazy z sieci. Jest dziś pełny słodkich kotków, rasistowskich dowcipów,

komiksów, myśli filozofów, przeróbek polskich seriali, rad dla maturzystów, stereotypów

o życiu studenta, deklaracji o niechęci do matematyki. Jednak to czym wyróżniał się od

31) Know Your Meme http://knowyourmeme.com/

32) S. Krappitz, Troll Culture, wyd. S. Krappitz 2012, http://wwwwwwwww.at/trolls/

33) Ibidem

18

Page 19: internet niech stanie się ciałem

wielu podobnych była możliwość szybkiego umieszczenia jednego z obrazków z Kwejka

na Facebook'owym profilu przez kliknięcie jednego przycisku, czyli tzw. „Facebook

button”. Dzięki tej prostej funkcji i popularności portalu społecznościowego kolejne

osoby z profili swoich znajomych wchodziły na stronę, przeglądały jej zawartość i

przekazywały dalej informacje o jej istnieniu – polecając te grafiki, które najbardziej

przypadły im do gustu. Na początku bez żadnej reklamy. Nie jest to rzadki model rozwoju

w Sieci 2.0. Po pewnym czasie Kwejk stał się najszybciej zyskującą popularność stroną w

polskim internecie. Twórcy portalu dali internautom możliwość wgrywania na serwer

plików graficznych i wideo. Doprowadziło to do sytuacji, kiedy tysiące nowych obrazów

dziennie pojawia się na Kwejku. Z tej masy administratorzy wybierają ich zdaniem

najlepsze. Jest to duża różnica w porównaniu z 4chanem. To nie użytkownicy określają

najciekawszą ich zdaniem zawartość, która ma pojawić się na głównej stronie portalu. Za

cenę większej przejrzystości niewielka grupa wybiera szczególnie warte pokazanie

obrazy z działu „poczekalnia”. Jednak administratorzy w dużej mierze sugerują się

popularnością, jaką wgrywane obrazy zyskały wśród użytkowników (na pliki w

„poczekalni” też można głosować).

Kwejk w Polsce, 9gag w angielskojęzycznej sieci i wiele innych podobnych stron

są zbiorami internetowych memów. Można powiedzieć, że są to głównie portale, które

mają rozbawiać i zapełniać dzień najprostszą rozrywką. Jednak trudno zliczyć ilość

żartów znajdujących się tam, które odnoszą się do osób spędzających godziny przy biurku

i marnujących czas w całkowicie niekonstruktywny sposób. Są przez to niezwykle

autoironiczne, wyśmiewają ludzi spędzających wszystkie wolne chwile przed ekranem

komputera. Jeśli przedrzemy się przez masę bardzo przeciętnego humoru i

stereotypowych prawd o życiu możemy bardzo dużo dowiedzieć się o problemach

współczesnego człowieka: rozkojarzeniu, samotność, brak motywacji, osłabienie siły

woli. Internetowe memy, nie licząc wielu często niejasnych odnośników do popkultury i

zacierających się kodów kulturowych, tworzą niezwykle ciekawy obraz społeczeństwa,

oraz co najważniejsze kreują go. Dzięki swojej przystępności i formie banalnych

komunikatów zaszczepiają wiele myśli w łaknących rozrywki ludziach w silniejszy

sposób niż robiła to wcześniej prasa i telewizja.

W swoim manifeście Stosowane sztuki społeczne polski artysta Artur Żmijewski

pisze o nieudolności sztuki współczesnej w wpływaniu na rzeczywistość polityczną34.

34) A. Żmijewski, Stosowane sztuki społeczne, wyd. Krytyka Polityczna 2007,

http://www.krytykapolityczna.pl/dmdocuments/kp11-manifest.pdf

19

Page 20: internet niech stanie się ciałem

Jednak prawdziwie zaangażowani społecznie twórczy kultury nie rekrutują się dziś w

Akademiach Sztuk Pięknych, siedzą przed komputerami tworząc kolejne lekkie w

przekazie komunikaty, których siła jest niezwykła. We wstępie przywoływałem już

przykład manifestacji przeciwko podpisaniu przez polski rząd międzynarodowej umowy

ACTA. To setki grafik i klipów wideo, które rozprzestrzeniały się w myśl zasad istnienia

internetowych memów sprawiły, że społeczeństwo zainteresowało się tym tematem, a w

rezultacie wstało sprzed komputerów i manifestowało na ulicach wielu miast kraju swoje

niezadowolenia z kierunku w jaki władze chciały pchnąć Internet. Podobnie rzecz się

miała również w przypadku siostrzanej wersji tego dokumentu w USA czyli SOPA (Stop

Online Piracy Act). W obydwu tych przykładach trudno przecenić rolę internetowych

memów. Nakreślamy drogę od świata materialnego do wirtualnego i z powrotem. Portale,

które zwykliśmy nazywać „śmietnikiem Internetu” pokazały, jak duży może być wpływ

jaki wywierają na rzeczywistość. Śledząc strony takie jak Kwejk możemy zrozumieć

dlaczego młodzi ludzie głosują w wyborach na konkretne partie. Idee, które

rozprzestrzeniają się w Sieci mają oczywiście oparcie w historii sprzed jej powstania, lecz

to internet, jako coraz popularniejsze źródło informacji jest przestrzenią, gdzie te myśli

zyskują rozgłos. Można zaryzykować stwierdzenie, że poprzednie pokolenia miały

kawiarnie i salony to dziś ich funkcje coraz częściej przejmuje ze wszystkimi swoimi

wadami i zaletami Sieć.

20

Ilustracja 2: Not Bad, 2011, 9gag.com

Page 21: internet niech stanie się ciałem

Rozdział III

Rola artystów w Internecie

Pierwsi artyści działający w Sieci zostali włączeni przez instytucjonalny i teore-

tyczny obieg sztuki głównie z uwagi na istotność w kontekście historii Internetu oraz osa-

dzenia ich w tradycji sztuki XX wieku. Jednak dziś Internet nie jest już przestrzenią prze-

znaczoną dla wąskiego grona. Jak określił tą zmianę w opisie pojęcia „Post Internet”

Gene McHugh „tu przychodzą wszyscy”. Ma to również wpływ na współczesnych arty-

stów, którzy coraz częściej używają sieci. Podobnie jak ich rówieśnicy nie traktują Inter-

netu, jako odrębnej przestrzeni, jest on raczej naturalnym miejscem wymiany ściśle zwią-

zanym z rzeczywistością materialną. W jednym ze swoich statusów na Facebooku amery-

kański teoretyk i artysta Brad Troemel powiedział, że pamięta czasy kiedy artystyczna

szkoła do której uczęszczał nie była jeszcze „internet art school” co bardzo go dziwi, po-

nieważ teraz wszyscy uczący się tam studenci sztuki korzystają z sieci w swoich realiza-

cjach35. Podobna sytuacja nie jest oczywiście reprezentatywna dla wszystkich tego typu

placówek, choć obecność Internetu coraz częściej przejawia się w działaniach młodych

artystów, nie tylko jako medium, ale głównie jako źródło inspiracji, wiedzy lub miejsce

wymiany.

Coraz częstszą obecność sztuki w sieci możemy zaobserwować nie tylko w dzia-

łalności indywidualnych młodych twórców, lecz także w strategii muzeów, galerii, targów

i centrów sztuki współczesnej. Trudno jest znaleźć przykłady korporacji, partii politycz-

nych lub organizacji pozarządowej, która nie korzysta z udogodnień sieci. Przytłaczająca

większość instytucji posiada własne strony internetowe, blogi i fanpage na Facebooku.

Sytuacja instytucji kultury nie jest w tym aspekcie odosobniona. W 2012 roku otwarto

pierwsze wyłącznie wirtualne targi sztuki VIP Art Fair36, w których biorą udział galerie

prezentujące swoje stoiska także podczas tak uznanych targów sztuki, jak na przykład Art

Basel lub londyńskim Frieze Fair (np. nowojorska galeria Alexander and Bonin). Świato-

wy potentat internetu Google rozwija wspólnie z największymi muzeami na całym świe-

cie swój projekt - Google Art Project37, dzięki któremu możemy na ekranie domowego

35) profil Brada Troemel'a na portalu Facebook, http://www.facebook.com/bradtroemel

36) https://www.vipartfair.com/

37) http://www.googleartproject.com/

21

Page 22: internet niech stanie się ciałem

komputera oglądać dokładnie zdokumentowane kolekcje dzieł sztuki z Pałacu wersalskie-

go, Tate Modern, Muzeum Sztuki Islamskiej w Ad-Dauha i wielu innych. Nowojorskie

Guggenheim w ramach Youtube Play Benniale wystawia wyselekcjonowane na drodze

konkursu wideo z Youtuba i włącza je do swojej kolekcji38.

Jednak powyższe przykłady tak naprawdę niewiele mówią o sieci. Są tylko przeło-

żeniem w wirtualnej przestrzeni tego, co już znamy ze świata materialnego. Szczególnie

w kontrze do ostatniego z przykładów warto przytoczyć pracę Brada Troemela "Facebook

Raid”, w ramach której artysta zachęcił użytkowników Facebooka do wgrywania swoich

prac na fanpage Muzeum Sztuki w Los Angeles39 (LACMA) co doprowadziło do zalania

strony setkami przeróżnych obrazów i zablokowania jej na pewien czas. W ten sposób

młodzi artyści zadali pytanie tradycyjnej instytucji kulturalnej: „czy jesteście na to goto-

wi?”. Troemel należy do pokolenia artystów urodzonych w latach 1980-1990, którzy do-

rastali w latach kiedy istniał już internet. Inni wyróżniający się w sieci artyści należący do

tej grupy to między innymi Ryder Ripps, Artie Vierkant, Ben Vickers, Petra Cortright,

Martin Kohout, Parker Ito, Tabor Robak, Jaakko Pallasvuo, Katja Novitskova i Timur Si-

Qin40. Ich działania przystają jednocześnie do świata wirtualnego i materialnego. Jednak-

że wiele więcej osób widziało ich prace w formie, często sfabrykowanych w programie

3D, dokumentacji niż na rzeczywistej wystawie. Wystawy są raczej miejscem robienie

zdjęć kolejnych obiektów w stylistyce kolażu z Photoshopa niż faktycznym miejscem

prezentacji. Artyści, których wymieniłem powyżej bardzo świadomie posługują się róż-

norodnymi rodzajami danych. Niezależnie czy są to grafiki, tekst, czy obrazy ruchome.

Łączą przeciwstawne stylistyki i nurty. Próbują spojrzeć na zawartość Internetu w ogólny

ciekawy i nowatorski sposób. Co istotne zdają sobie sprawę, że wyłącznie odbiegające od

przeciętności i jednocześnie łatwe do całościowego określenia drogi artystyczne pozwolą

im stać się zauważonymi w przytłaczającym zalewie informacji, jaki mam nieustannie

miejsce w Internecie.

Współcześni artyści przyglądają się sobie bardzo dokładnie przez kanały portali

społecznościowych. Troemel, Vierkant i Vickers opisują tę sytuacje we wspólnym tekście

38) http://www.guggenheim.org/new-york/interact/participate/youtube-play

39) http://www.facebook.com/LACMA

40) strony wymienionych artystów:

http://ryder-ripps.com/ http://artievierkant.com/ http://benvickers.tumblr.com/

http://www.petracortright.com/ http://www.martinkohout.com/ http://www.parkerito.com/

http://www.taborrobak.com/ http://www.jaakkopallasvuo.com/ http://katjanovi.net/ http://timursiqin.com/

22

Page 23: internet niech stanie się ciałem

zainicjowanym przez pierwszego z nich Club Kids: The Social Life of Artists on Facebo-

ok41. Według nich młodzi artyści coraz częściej przypatrują się sobie przez pryzmat nie

tylko realizacji artystycznych, ale głównie profilu na Facebooku. Zdjęcia z wystawy zbio-

rowej ze znacznikami pokazującymi kto jest autorem kolejnych dzieł dopełniają się ze

zdjęciami z szalonej imprezy po wernisażu. Istnienie wielu grupowych inicjatyw, stwo-

rzonych przez artystów dla artystów, takich jak na przykład

JstChillin42, BYOB43 lub Speedshows44, opiera się na podobnym schemacie. Myślę, że tak

było zawsze – twórcy spotykali się i mieli na siebie wzajemny wpływ. Artyści oddziały-

wali na siebie, choć nigdy w tak prostolinijny i zauważalny sposób, jak dzięki portalom

społecznościowym. Bycie artystą w Internecie obraca się głównie wokół relacji społecz-

nych.

Profil na Facebooku spełnia rolę mniej lub bardziej świadomie kreowanego auto-

portretu, który myślę, że ucieszyłby wszystkich XX-wiecznych zwolenników połączenia

sztuki z życiem codziennym. Prezentując prace w sieci, jednocześnie kreujemy własny

wizerunek. Każda podjęta, często bardzo szybko, decyzja ma swój oddźwięk na całość

przekazu. Możemy zestawić ze sobą koncepcję budowanej latami przez dadaistę Kurta

Schwittersa formy architektonicznej we wnętrzu mieszkania – Merzbau, do pracy Rydera

Rippsa zatytułowanej Ryder Ripps Facebook. 201145. Jest to udostępnione dla wszystkich

41) B. Troemel, A. Vierkant, B. Vickers, Club Kids: The Social Life of Artists on Facebook, „DIS Magazi-

ne” 2012, http://dismagazine.com/discussion/29786/club-kids-the-social-life-of-artists-on-facebook/

42) http://jstchillin.org/

43) http://www.byobworldwide.com/

44) http://speedshow.net/

45) R. Ripps, Ryder Ripps Facebook. 2011 http://ryder-ripps.com/ryderripps_facebook/

23

Ilustracja 3: Petra Cortright, MISC DRAWINGS/PAINTINGS, 2011 http://www.petracortright.com

Ilustracja 4: Timur Si-Qin, Axe Effect, 2011 http://timursiqin.com

Page 24: internet niech stanie się ciałem

archiwum ze wszystkimi danymi (zdjęciami, opisami, komentarzami, prywatnymi wiado-

mościami) jakie artysta zgromadził na swoim profilu na Facebooku do grudnia 2011 roku.

Są to dwa dzieła totalne, które ukazują charakter czasów, w jakich powstały. Pierwsze

rozgrywało się w przestrzeni prywatnej pracowni, drugie związane jest z popularnym por-

talem społecznościowym.

Inicjator ulotnych wystaw zbiorowych w kawiarenkach internetowych – Speed-

shows i przede wszystkim artysta znany z łączenia świata wirtualnego z fizycznym Aram

Bartholl na swoim blogu napisał, że prezentowanie prac na 4chanie jest o wiele ciekaw-

sze niż robienie tradycyjnej wystawy w New Museum w Nowym Yorku46. Jest w tym na

pewno dużo racji. Sieć pozwala na zaistnienie wielu działań artystycznych bez ujmowa-

nia ich w nawias wysokich sal galerii. Powstaje pytanie czy artyści są ciągle zaintereso-

wani robieniem wystaw w świecie materialnym. Często dzieła sztuki zyskują dużo przez

umiejscowienie poza dyskursem sztuki współczesnej. Można wyczuć zmęczenie tym na-

wiasem na przykład w manifeście polskich artystów wykorzystujących sieć w swoich

ostatnich działaniach Tymka Borowskiego i Pawła Sysiaka How Art Works47 oraz wypo-

wiedziach zamieszczanych na ich blogach48. Mówią oni, że artyści nie powinni zapomi-

nać o tym, że kultura to nie tylko to czym się zajmują. Myślę, że w przestrzeni Internetu

tego typu stwierdzenia są oczywistością. Nic nie przeszkadza nam mieć w jednej karcie

przeglądarki internetowej otwartej strony młodego ambitnego artysty, a w drugiej forum

miłośników anime. Internet w całej swojej złożoności musi być miejscem dla enigma-

tycznych i niedopowiedzianych dzieł sztuki, jak i w pełni klarownych lub dosadnych ko-

munikatów większości internetowych memów z Kwejka i 9gag'a. Tak samo jak jest miej-

scem dla osób w każdym wieku, o rożnych zainteresowaniach, poglądach i pasjach.

Wymienieni przeze mnie artyści są bardzo młodzi. Wiele w ich twórczości może

się jeszcze zmienić tak, że za kilka lat będziemy na ich dokonania spoglądać z zupełnie

innej perspektywy. Warto jednak podkreślić, że zdają sobie sprawę, że system sztuki jaki

znamy, czyli sieć galerii, centrów, muzeów i targów nie zniknie. Świat sztuki, jaki znamy

w jego dzisiejszej formie opiera się na pieniądzu i wartości ekonomicznej, która wyzna-

czana jest przez sieć instytucji kultury przez promowanie poszczególnych postaw arty-

stycznych (organizację wystaw, promocje, zapewnienie rozgłosu). Dzisiejsi artyści sieci

46) A. Barthol, Aram Barthol - Blog, 2011 http://datenform.de/blog/

47) T. Borowski, P. Sysiak, How Art Works, 2012, http://billygallery.com/howartworks/

48) http://tymekborowski.blogspot.com/ , http://pawelsysiak.blogspot.com/

24

Page 25: internet niech stanie się ciałem

dobrze zdają sobie z tego sprawę. Mimo wielu prób znalezienie sposobu na dystrybucję w

Internecie, która dawałaby artystom zysk w świecie rzeczywistym, pieniądze ciągle leżą

w tradycyjnym i materialnym świecie sztuki. Jest to jeden z powodów dla których może-

my oglądać prace internetowych artystów na tradycyjnych prezentacjach w galeriach.

Zdają sobie sprawę, że jest to konieczność. Jednak za każdym razem jest to gra, podobnie

jak z wyrenderowanymi w komputerze rzeźbami, które umieszczają w awatarach wielkich

muzeów. Starają się zawłaszczyć kojarzony z nimi prestiż. Można porównać to do sytu-

acji znanej nam z protestów przeciwko podpisaniu przez polski rząd ACTA, kiedy ludzie

wymieniający się informacjami w sieci wstali sprzed komputerów, żeby na ulicach zmie-

nić to co będą oglądać na ekranie. Nastąpiło sprzężenie zwrotne. Osobiście wyczekuję

momentu, kiedy jeden z artystów należących do pokolenia tych, którzy wychowywali się

razem z Internetem dojdzie do pozycji w świecie sztuki przypominającej rolę Damiena

Hirsta lub Jeffa Koonsa. Myślę, że ten moment jest nieunikniony.

25

Page 26: internet niech stanie się ciałem

Zakończenie

W tytule opracowanie nie bez powodu odnoszę się do sformułowania znanego z

Biblii , która jest jednym z najbardziej podstawowych tekstów osadzonych w zachodniej

kulturze. W wypadku Internetu często mogliśmy zapomnieć, że opiera się ona na fizycz-

ności. Połączanie między komputerami i innymi urządzeniami które pozwalają na dostęp

do sieci wydają się być magią, którą nie do końca rozumiemy. Jednak każdy impuls ist-

nieje naprawdę. Podobnie jak kiedyś zapomnieliśmy o fizyczności prądu dającym światło

w domach. Jego obecność stała się tak oczywista, że aż niezauważalna. Przypomina to

sposób w jaki dzisiejsi użytkownicy spoglądają na Internet. Jednak chciałbym podkreślić

proste zdarzenia, które przypominają nam o kruchości i delikatności mediów cyfrowych,

jak na przykład spadający z biurka laptop – narzędzie naszej pracy, które psuje się w

ułamku sekundy lub zgubiony pendrive na USB, w którym przechowujemy ogromną

większość naszej codziennej pracy. W tym aspekcie interesujące jest nowe hasło global-

nego potentata sieci – firmy Google „Internet of Things”49. Specjaliści public relations tej

firmy uwypuklają w ten sposób swoją świadomość, że internet oparty jest na materialno-

ści. Google już od kilku lat promuje swój program „Green Google” i nieustannie chwali

się swoimi kolejnymi gigantycznymi serwerami, które zasilane są odnawialną energią z

elektrowni na panele słoneczne lub prądotwórcze wiatraki.

Nie można jednak pominąć faktu, że nie tylko ze względów technicznych Internet

wywodzi się ze świata fizycznego. Próba przedstawienia sieci, jako niezależnej przestrze-

ni i ucieczki od świata materialnego okazała się porażką. Jako przykład możemy przyj-

rzeć się młodym ludziom i ich uzależnieniu od połączaniu do sieci, głównie przez smart-

phone'y, które możemy nosić bez przerwy przy sobie w poręcznej torebce lub kieszeni

spodni. W artykule Facebook rehab50 serwis informacyjny Al Jazeera podaje wynik ba-

dań, w których zmuszano nastolatków do zaprzestania używania internetu na parę dni

„While disconnected, students complained of feeling depressed, lonely, bored and less fo-

49) Hayley Tsukayama, Google X and the Internet of Things, „The Washington Post”, 15.11.2011,

http://www.washingtonpost.com/business/technology/google-x-and-the-internet-of-

things/2011/11/14/gIQAPPH3LN_story.html

50) Renee Lewis, Facebook rehab, „Al Jazeera”, 17.02.2012,

http://www.aljazeera.com/indepth/features/2012/02/2012213123855733486.html

26

Page 27: internet niech stanie się ciałem

cused. They also complained of physical withdrawal symptoms such as headaches, fe-

eling fidgety and hearing phantom ringing”51 z drugiej strony „even students who hated

the experiment said they liked certain aspects of it. They liked having an excuse for not

keeping up with the media or not responding to every message”52. Ten przykład pokazuje

jak silna jest presja związana ze społecznymi więziami, jakie kształtujemy przez Internet.

Jednak chciałbym podkreślić inną stronę związków Internetu z rzeczywistością.

Kiedy to co dzieje się w wirtualnej przestrzeni sieci oddziałuje na świat rzeczywisty. Jest

to szczególnie interesujące z punktu widzenia twórców kultury. Niezależnie, czy mamy

na myśli twórców grafik rozprzestrzeniających się zgodnie z funkcjonowaniem interneto-

wych memów, czy współczesnych artystów. W wypadku użytkowników forów takich, jak

4chan, jest to wpływ na postrzeganie jakie korzystający z sieci mają na otaczającą ich

rzeczywistość. Dzięki klarowności oraz szybkości swojego przekazu i intrygującej for-

mie, są niezwykle opiniotwórcze. Przez co mają wpływ na to co dzieje się poza interneto-

wym łączem. Przykładem tego typu oddolnej ingerencji mogą być protesty przeciwko

wprowadzeniu umów ACTA i SOPA w krajach Europy i Stanach Zjednoczonych. W wy-

padku współczesnych artystów, są to silne związki z instytucjonalnym obiegiem sztuki

opartym na muzeach, targach i centrach sztuki współczesnej. Wyraz tego myślenia daje

Jennifer Chan tytułując swoje opracowanie o artystach sieci From Browser to Gallery

(and Back): The Commodification of Net Art 1990-201153, którą nazywam „sprzężeniem

zwrotnym”.

Społeczeństwo chciało zamknąć się w niezależnym wirtualnym środowisku, jed-

nak zaczęło wpływać na rzeczywistość poza nim, wiec musiało wstać sprzed kompute-

rów, żeby dowieść swoich racji. Już artyści Pierwszej Awangardy manifestowali chęć spa-

lenia muzeów i bibliotek, jednak ich dzieła dziś znajdują się w zbiorach największych z

nich. Podobnie miała się sytuacja z artystami sieci.

51) Uczniowie, którzy nie mieli dostępu do Sieci, narzekali na uczucie przygnębienia, samotności, znudze-

nia i zmniejszonej koncentracji. Skarżyli się także na fizyczne objawy zespołu abstynencyjnego takie jak

bóle głowy, uczucie niepokoju i syndrom fantomowego dzwonienia.

52) Nawet uczniowie, którzy znienawidzili eksperyment twierdzili, że lubią pewne jego aspekty. Podobało

im się posiadanie wymówki, żeby nie nadążać za mediami lub nie odpowiadać na każdą wiadomość. (tłu-

maczenie JD)

53) J. Chan From Browser to Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-2011,

http://pooool.info/from-browser-to-gallery-and-back-the-commodification-of-net-art-1990-2011/

27

Page 28: internet niech stanie się ciałem

Bibliografia

pozycje książkowe:

S. Blackmore, Maszyna memowa, przeł. N. Radomski, wyd. Rebis 2002M. Castells, Galaktyka Internetu, przeł. T. Hornowski, Dom Wydawniczy Rebis, 2003R. Dawkins, Samolubny Gen, przeł. M. Skoneczny, Prószyński i S-ka 2007S. Krappitz, Troll Culture, wyd. S. Krappitz 2012, http://wwwwwwwww.at/trolls/J. Lanier, You Are Not A Gadget, wyd. Alfred A. Knopf., Nowy Jork 2011E. Wójtowicz, Net art, Wyd. Rabid, Kraków 2008

artykuły:

N. Bookchin, A. Shulgin, Introduction to net.art (1994-1999), http://www.easylife.org/netart/

P. Boutin Web 2.0 - The new Internet "boom" doesn't live up to its name, „Slate Magazin” 2006, http://www.slate.com/articles/technology/webhead/2006/03/web_20.html

J. Chan From Browser to Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-2011, http://pooool.info/from-browser-to-gallery-and-back-the-commodification-of-net-art-1990-2011/

Piotr Czerski My, dzieci sieci, http://pokazywarka.pl/pm1pgl/

S. Dietz, Beyond . Interface, http://www.walkerart.org/gallery9/beyondinterface/bi_frdietz.html

N. Douglas, What The Hell Are 4chan, ED, Something Awful, And /b/?, „Gawker” 2008, http://gawker.com/346385/what-the-hell-are-4chan-ed-something-awful-and-b

G. Gromov, Roads and Crossroads of the Internet History, http://www.netvalley.com/cgi-bin/intval/net_history.pl?chapter=1

Renee Lewis, Facebook rehab, „Al Jazeera”, 17.02.2012, http://www.aljazeera.com/indepth/features/2012/02/2012213123855733486.html

G. McHugh, Post Internet, http://122909a.com/

T. O'Reilly What Is Web 2.0 http://oreilly.com/web2/archive/what-is-web-20.html

B. Troemel, A. Vierkant, B. Vickers, Club Kids: The Social Life of Artists on Facebook, „DIS Magazine” 2012, http://dismagazine.com/discussion/29786/club-kids-the-social-life-of-artists-on-facebook/

Hayley Tsukayama, Google X and the Internet of Things, „The Washington Post”, 15.11.2011, http://www.washingtonpost.com/business/technology/google-x-and-the-internet-of-things/2011/11/14/gIQAPPH3LN_story.html

W. Welsch, Sztuczne raje? Rozważania o świecie mediów elektronicznych i o innych światach, w Problemy ponowoczesnej pluralizacji kultury. Wokół koncepcji W. Welscha cz. 2, red. R. Kubicki, Poznań 1998, http://www.kosidlo.eu/forum/CyberKultura/DSWE-Sztuczne-raje.pdf

Wikipedia, Domain Name System, http://pl.wikipedia.org/wiki/Domain_Name_System

A. Żmijewski, Stosowane sztuki społeczne, wyd. Krytyka Polityczna 2007, http://www.krytykapolityczna.pl/dmdocuments/kp11-manifest.pdf

28

Page 29: internet niech stanie się ciałem

materiały wideo:

J. Pallasvuo, How To / Internet, https://vimeo.com/32839686T. Borowski, P. Sysiak, How Art Works, 2012, http://billygallery.com/howartworks/

źródła internetowe (wszystkie wykorzystane w roku 2012):

www.kwejk.plwww.9gag.comhttp://internetarchaeology.orghttp://knowyourmeme.com/http://datenform.de/blog/http://tymekborowski.blogspot.com/http://pawelsysiak.blogspot.com/

Spis ilustracji

Ilustracja 1: Internet Guide, 2011, 4chan.com Ilustracja 2: Not Bad, 2011, 9gag.com Ilustracja 3: Petra Cortright, MISC DRAWINGS/PAINTINGS, 2011 http://www.petracortright.com Ilustracja 4: Timur Si-Qin, Axe Effect, 2011 http://timursiqin.com

29

Page 30: internet niech stanie się ciałem

............................................ (imię i nazwisko)

O Ś W I A D C Z E N I E

Niniejszym oświadczam, że przedłożoną licencjacką pracę dyplomową napisałem(am) samodzielnie tzn.:

- nie zleciłem(am) opracowania pracy lub jej części innym osobom- nie przepisałem(am) pracy lub jej części z innych opracowań i prac

związanych tematycznie z moją pracą- korzystałem(am) jedynie z niezbędnych konsultacji.

Mam świadomość, że złożenie nieprawdziwego oświadczenia skutkować będzie cofnięciem decyzji o wydaniu mi dyplomu.

............................................ (czytelny podpis)

Poznań, dnia ................................

30

Page 31: internet niech stanie się ciałem

............................................ (imię i nazwisko)

O Ś W I A D C Z E N I E

Wyrażam zgodę ( nie wyrażam zgody) * na udostępnienie mojej licencjackiej

pracy dyplomowej.

............................................ (czytelny podpis)

Poznań, dnia ................................

* niepotrzebne skreślić

31