(historyczne bitwy 154) sand creek 1864 - wydawn. bellona (2007)

317

Post on 06-Dec-2015

82 views

Category:

Documents


15 download

TRANSCRIPT

Page 1: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 2: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej.Nasz adres:Dom Wydawniczy Bellona ul. Grzybowska 77 00-844 WarszawaDział Wysyłki tel.: 022 45 70 306, 022 652 27 01 fax 022 620 42 71 Internet: www.bellona.pl e-mail: [email protected] www.ksiegarnia.bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz Ilustracja na okładce: Daniel Rudnicki Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska Korektor: Teresa Kępa

© Copyright by Jarosław Wojtczak, Warszawa 2007 © Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2007

ISBN 978-83-11-10676-5

Page 3: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 4: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

WSTĘP

Problemy Amerykanów z rdzennymi mieszkańcami Wiel­kich Równin wiążą się ściśle z kolonizacją, która wymagała coraz więcej ziemi pod osadnictwo. Presja na zdobycze terytorialne miała swój początek na Wschodzie. W miarę zasiedlania wschodnich obszarów Stanów Zjednoczonych, Indianie zostali zmuszeni do wędrówki na Zachód. Gwał-✓towny napływ osadników na ziemie Środkowego Zachodu spowodował nowe konflikty z Indianami. Żeby zapewnić przestrzeń życiową dla plemion indiańskich i ziemię pod osadnictwo białych ludzi, rząd amerykański wprowadził system rezerwatów.

Na początku rezerwaty były przeznaczone wyłącznie dla Indian. Były miejscem azylu, gdzie mogli żyć zgodnie ze swymi odwiecznymi zwyczajami i znaleźć schronienie przed białymi. Z punktu widzenia Amerykanów rezerwaty stanowiły jedyną alternatywę dla eksterminacji Indian. Obszary pozostające poza obszarem rezerwatów przyznano Indianom jako tereny łowieckie, ale przestały one stanowić ich wyłączną domenę. Ziemie te, uznane za „własność państwową” (public lands), przeznaczono do wspólnego użytku z białymi. Ponieważ „wspólne terytoria” nie miały określonych granic, a biali nie mogli się pogodzić

Page 5: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

z traktowaniem ich jako nieużytki, stały się przedmiotem eksploracji i osadnictwa. To godziło w podstawy bytu plemion indiańskich utrzymujących się głównie z polowania na dziką zwierzynę. W ten sposób między przedstawicielami obu ras zrodził się zasadniczy konflikt na tle ziemi. Aby go rozwiązać rząd amerykański uznał, że Indianie powinni skupić się wyłącznie w rezerwatach. W zamian za zgodę Indian na takie rozwiązanie, władze zobowiązały się do ich ochrony i utrzymania. Zgodnie z tym punktem widzenia rząd Stanów Zjednoczonych i armia przyjęły określać tych Indian, którzy dali się umieścić w rezerwatach mianem „przyjaz­nych” lub „pokojowych”, a tych, którzy się przed tym bronili, mianem „wrogich”.

Obszar stanowiący przedmiot konfliktu mieścił się zasad­niczo w granicach tzw. zakupu Luizjany, czyli terytorium sprzedanego przez Francję Stanom Zjednoczonym w roku 1803 '. W wyniku inkorporacji Luizjany państwo amerykań­skie podwoiło swoją wielkość. Do końca XIX w. z obszaru tego wyłoniły się nowe stany: Arkansas, Missouri, Iowa, Nebraska, Dakota Południowa i Północna, a także Teryto­rium Indiańskie oraz część Minnesoty, Kansas, Kolorado, Montany, Wyoming i Luizjany (stan noszący tę samą nazwę, stanowiący zaledwie fragment omawianego ob­szaru). Razem z Luizjaną w granicach USA znaleźli się jej mieszkańcy, wśród nich mieszkający tam Indianie. Chociaż Amerykanie powitali cesję Luizjany z radością, nie mogła ich ona w pełni zadowolić. Rząd amerykański stanął bowiem wobec konieczności rozwiązania problemu Indian.

Nowe terytorium dało Stanom Zjednoczonym nieograni­czone możliwości rozwoju, a ich społeczeństwu dodało sił i energii. Na początku nieznany region położony na zachód od Missisipi, znany jako Pogranicze, przerażał większość Amerykanów i jawił się im jako zupełnie nienadający się dla

1 Za terytorium równe swojej powierzchni Stany Zjednoczone zapłaciły Francji 15 min dolarów, co daje 4 centy za jeden akr ziemi (4046,9 m2).

Page 6: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

osadnictwa. Z tego powodu określano go także mianem Wielkiej Pustyni Amerykańskiej. Za prezydentury Thomasa Jeffersona rząd USA wspierał liczne wyprawy mające na celu zbadanie nowo pozyskanego terytorium Luizjany. Najszerzej zakrojoną ekspedycję badawczą poprowadzili na Zachód w latach 1804-1806 Meriweather Lewis i William Clark. Jej zadaniem była nie tylko eksploracja nowych ziem i wytyczenie drogi do Oceanu Spokojnego, ale także nawiązanie kontaktów handlowych z zamieszkującymi je plemionami indiańskimi.

Początkowo wielu Amerykanów sądziło, że terytoria leżące na zachodzie na zawsze pozostaną we władaniu Indian. Jefferson wyrażał pogląd, że obszary na zachód od Missisipi zamieszkane przez Indian prawnie się im należą, a rząd powinien dążyć do przesiedlenia tam także Indian ze wschodu. Planował, że z czasem na tym terytorium mógłby zostać utworzony samodzielny stan indiański, którego miesz­kańcy zasymilowaliby się z białą społecznością tworząc jeden wielki naród amerykański. Ustawa terytorialna z 1804 r. uprawniała prezydenta do podjęcia kroków w celu przy­spieszenia emigracji wschodnich Indian za Missisipi oraz podziału obszaru Luizjany na dwie części wzdłuż 33 równoleżnika, z których północna część miała być prze­znaczona wyłącznie dla Indian. Następcy Jeffersona uznali ten obszar za idealne miejsce do przesiedlenia tych plemion indiańskich, które wielu białych z Południa uważało za najtrudniejszą przeszkodę dla osadnictwa i rozwoju niewol­nictwa w południowych stanach Unii (zwłaszcza „pięciu cywilizowanych plemion”: Czoktawów, Czikasawów, Kli­ków, Czirokezów i Seminolów, które stanowiły znaczną część ludności Południa i niemałą siłę militarną). W 1825 r. z inicjatywy Johna Calhouna, sekretarza wojny w administ­racji prezydenta Jamesa Monroego, linia rzeki Missisipi miała odtąd stanowić „stałą granicę indiańską” nieprze­kraczalną dla białych. Biali ludzie nie mieli prawa handlować

Page 7: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

na terenach indiańskich bez specjalnej licencji i nie mogli się tam osiedlać.

Amerykańskie kresy długo uważano za jeden z najważniej­szych czynników wspierających rozwój ideologicznego chara­kteru Stanów Zjednoczonych. Większość Amerykanów akcep­towała ideę ich całkowitego podboju, połączonego z przymu­sową asymilacją bądź też eksterminacją ludności indiańskiej. Politykę ekspansji często próbowano uzasadnić w kategoriach „Objawionego przeznaczenia” (Manifest Destiny) — doktryny określającej anglo-amerykański ekspansjonizm jako przezna­czenie i dziejową misję Ameryki. Mianem tym określano wyraźne, pochodzące od Boga prawo Stanów Zjednoczonych do całkowitego opanowania kontynentu północnoamerykańs­kiego i ukształtowania go zgodnie ze swoimi zasadami. Przekonanie o dziejowym przeznaczeniu, które przesądziło ostatecznie los terytoriów leżących na zachodzie Ameryki, nie zrodziło się nagle. Koncepcja ta nie była nowością, gdyż już w czasie rewolucji amerykańskiej wielu wybitnych polityków dostrzegało na Zachodzie możliwości rozwoju kraju. Taka była geneza terminu „Objawionego przeznaczenia” i tezyo jego nieuchronności2.

Kiedy „nieuchronność” amerykańskiej misji dziejowej zaczęła dotykać problemu Indian, poczęto szukać dla niej racjonalnego wytłumaczenia. Ostatecznego rozwiązania kwestii indiańskiej po wschodniej stronie Missisipi dostar­czyła ustawa o przesiedleniu Indian z 1830 r. U jej podstaw legła popularna teza, że „intencją Stwórcy było wydobycie ziemi ze stanu natury i jej uprawianie”. Na tej podstawie przyjęto pogląd, że ponieważ Indianie nie są rolnikami, lecz myśliwymi, którzy nie potrafią zrobić właściwego użytku z ziemi, nie są uprawnieni do jej posiadania (kiedy jednak zaczęto pozbawiać terenów Indian w Georgii, gdzie ludność indiańska zmieniła tryb życia i zaczęła uprawiać

2 James H o r s 1 e y, Washita, Genocide on the Great Plains, part I, s. 21-22.

Page 8: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ziemię, amerykański gubernator uznał, że traktat określający warunki posiadania ziemi przez plemię Czirokezów przezna­czał ją Indianom na tereny łowieckie, a skoro ci zaczęli ją uprawiać, złamali postanowienia układu i stracili w ten sposób prawo do ziemi). Doprowadziło to do masowego, przymusowego przesiedlenia wschodnich Indian na tereny leżące za rzeką Missisipi. Nadano im nazwę Terytorium Indiańskiego (Indian Territory) i w roku 1837 oddano w „wieczne” użytkowanie Indianom. Cała ta część Stanów Zjednoczonych na zachód od Missisipi, z wyjątkiem Luizjany (stan od 1818 r.), Missouri (1821) i Arkansas (1836), miała być krajem Indian „tak długo, jak zechcą go zamieszkiwać”. Zanim jednak udało się wprowadzić w życie akt z 1834 r., nowa fala osadników zasiedliła terytoria Wisconsin i Iowa. To z kolei zmusiło rząd federalny do przesunięcia „stałej granicy indiańskiej” z rzeki Missisipi do 95 południka (od Jeziora Leśnego na obecnej granicy USA i Kanady, do zatoki Galveston w Teksasie). Zeby utrzymać Indian za linią 95 południka i zapobiec penetracji terenów indiańskich przez białych, wybudowano linię posterunków wojskowych ciągną­cą się od Minnesoty do Luizjany.

Terytorium Indiańskie stało się synonimem cierpień i krzywdy Indian. Cztery z „pięciu cywilizowanych ple­mion” (z wyjątkiem Seminolów) przyjęły europejski styl życia, jako sposób na przetrwanie wobec agresji białych. Groźbą, zdradą i siłą zmuszono te wielkie narody do pozostawienia dotychczasowej tradycji, domów i większości posiadanego dobytku i przejścia 1000 mil na zachód. Jedną po drugiej poszczególne grupy Indian z tych plemion wyzuto z ziemi i umieszczono w rezerwatach na terenie dzisiejszej Oklahomy i Kansas. Wypędzenie 60 000 ludzi w ciągu nieco ponad 10 lat nie ma precedensu w całej historii Stanów Zjednoczonych. Wielu z nich nigdy nie dotarło do miejsca przeznaczenia, znacząc naprędce wykopanymi groba­mi drogę wzdłuż tak zwanego Szlaku Łez (Trail ofTears).

Page 9: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Pozostałych pędzono pod strażą bez dostatecznej ilości pożywienia, ciepłej odzieży, ze stopami krwawiącymi od długich marszów. W trakcie tej zimowej wędrówki jedna czwarta Czirokezów zginęła w drodze z Georgii do Okla­homy na skutek zimna, głodu i chorób. Ci, którzy odmówili przymusowej emigracji byli często ścigani i zabijani bez litości. Setki Krików i Seminolów, którzy uciekli na bagna Alabamy i Florydy padło ofiarą brutalnego polowania na ludzi. Pozostałych przy życiu zakuto w kajdany i przetran­sportowano na Terytorium Indiańskie.

Podobny los jak plemiona przesiedlone z południowego wschodu spotkał innych wschodnich Indian. Resztkom potężnych niegdyś leśnych Indian: Szaunisów, Sauków, Lisów, Kikapu, Ottawów, Huronów, Pottawatomich, Dela­warów i innym, którzy przetrwali, wydzielono rezerwaty w Oklahomie i we wschodnim Kansas, gdzie musieli wieść ubogie życie pozbawionych ojczyzny uciekinierów. Wkrótce podążyli za nimi inni. Plemiona Quapaw, Oto i Osagów, zamieszkujące niegdyś dorzecze Missisipi i Missouri, przesunięto na zachód i osiedlono we wschodniej Oklaho­mie. Na północ od nich osadzono półosiadłe plemiona Kansa, Ponka i Omaha. Ze wschodniego Teksasu i Luizjany wypędzono tych, co pozostali z rolniczych plemion Wichita, Waco i Caddo.

Na zachód od terenów zajmowanych przez przesied­lonych Indian ze Wschodu rozciągały się łowiska koczow­niczych plemion z Wielkich Równin. Obszary zachodniej Oklahomy, wschodnia część Nowego Meksyku i północ­no-zachodni Teksas były domeną Kiowów i Komanczów. Na północ od nich rozciągały się ziemie należące do Czejenów, Arapahów i Siuksów (Dakotów).

Pomimo wysiłków amerykańska ekspansja poza linię Missisipi miała ograniczony charakter, a obszar Wielkich Równin aż do połowy XIX w. pozostał domeną Indian, traperów i z rzadka pojawiających się tam oddziałów wojska.

Page 10: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Sytuację zmieniła wojna z Meksykiem (1846-1848), w wy­niku której Stany Zjednoczone wydarły południowemu sąsiadowi ponad połowę jego terytorium, wielka migracja do Oregonu oraz odkrycie złota w Kalifornii w 1849 r. W ciągu relatywnie krótkiego czasu ziemie, które kiedyś wydawały się mało atrakcyjne i niedostępne, stały się przedmiotem zainteresowania i wzmożonego osadnictwa. Indianie, którzy polowali wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych prze­cinających Równiny i przyzwyczaili się do widoku nielicz­nych białych handlarzy, traperów, misjonarzy lub żołnierzy uprawnionych do pobytu na ich terytorium, stanęli w obliczu rzeki wozów pełnych emigrantów. W 1854 r. powstały dwa nowe ogromne Terytoria: Kansas i Nebraska, w skład których weszła niemal cała kraina zamieszkana przez Indian z Równin. Zaledwie ćwierć wieku po ustanowieniu „stałej granicy indiańskiej” biali przekroczyli linię 95 południka i wtargnęli do kraju Indian.

Kiedy w końcu lat 50. XIX w. odkryto złoto w górach Kolorado i gromady białych poszukiwaczy ruszyły przez Równiny na Zachód, a żyzne ziemie Kansas i Nebraski stały się terenem osadnictwa i obiektem zainteresowania kolei, na nowo podjęto wysiłki w celu usunięcia stamtąd wszystkich Indian. W 1862 r., mimo wojny secesyjnej, Kongres uchwalił ustawę o nadaniu ziemi, regulującą bezpłatny przydział osadnikom gruntów z „ziem publicznych”. Zanim zakończyła się pierwsza fala przesiedleń, zaczęła się już druga, a ziemia należąca do Indian stała się przedmiotem handlu i spekulacji.

Początkowo drogę na Zachód próbowano otworzyć białym przy pomocy traktatów. To oznaczało, że Indianie musieli zrzec się swoich praw do ziemi i scedować je na rzecz rządu federalnego. Po ratyfikowaniu traktatu przez Senat nabyte terytoria stawały się „własnością państwową” i podlegały ustawom regulującym obrót ziemią. Bywało jednak, że ziemia należąca do Indian była odsprzedawana przez niektórych wodzów plemiennych bezpośrednio prywatnym osobom lub

Page 11: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

spółkom bez nabywania statusu „własności państwowej” i bez żadnej kontroli ze strony władz. Wykorzystując niewiedzę i naiwność Indian, którzy często nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia podpisywanych układów, nakłaniano ich do zrzeczenia się własności ziemi. Kolejne tereny indiańskie trafiały do rąk spekulantów, kompanii obrotu ziemią i towarzystw kolejowych, przynosząc zyski również stojącym za nimi skorumpowanym politykom. Niemały udział w tej grabieży miało Biuro do spraw Indian. Urząd, którego misją miało być prowadzenie polityki wobec Indian i chronienie ich przed nieuczciwoś­cią białych, od początku stał się narzędziem, za pomocą którego Stany Zjednoczone narzucały swoją wolę plemio­nom indiańskim. Nieliczni uczciwi urzędnicy byli solą w oku elit politycznych i kół gospodarczych, dla których Indianie byli tylko uciążliwą przeszkodą na drodze do rozwoju kraju.

Kiedy zawodziły traktaty, poszukiwanie nowych ziem na Zachodzie oznaczało wojnę. Zamieszkujące Wielkie Rów­niny dumne i wolne plemiona Indian, patrzące pogardliwie na swych braci ze Wschodu, którzy poddali się białym, nie zamierzały rezygnować z własnej ziemi. Wojna pociągnęła za sobą tragedię tysięcy ludzi. Nie tylko dlatego, że starły się w niej dwie cywilizacje, z których jedna od początku skazana była na zagładę. Także dlatego, że stosowano w niej najbardziej brutalne metody zniszczenia. Rozmyślne szerzenie chorób, wybijanie potężnych stad bizonów, uży­wanie zatrutego alkoholu do niszczenia woli i oporu Indian oraz zabijanie kobiet i dzieci powiększyło tylko rozmiar tragedii, która stała się czymś więcej niż tylko nieuchron­nym zderzeniem dwóch kultur i rywalizujących sposobów życia. Miejsca takie jak dolina rzeki Bear River w Idaho, potok Sand Creek w Kolorado, dolina rzeki Washita w Oklahomie, czy brzegi strumienia Wounded Knee w Dakocie Południowej, na zawsze pozostaną symbolem

Page 12: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

krwawej eksterminacji i śmierci ludzi, których jedyną winą było to, że bronili tradycji i ziemi swych przodków.

Amerykański pisarz L. P. Brockett zajmujący się prob­lematyką migracji na Zachód napisał w książce „Nasze Zachodnie Imperium”:

„Możemy uznać za bezsporny fakt, że na początku dwudziestego wieku Indianin, szczególnie w swojej noma- dycznej postaci, przestanie być niepokojącym czynnikiem na Zachodzie. Liczebność plemion zmniejsza się w gwał­towny sposób. W 1860 r. w granicach Stanów Zjednoczo­nych było ich nieco ponad 500 000. W 1870 r. ich liczba spadła do 383 000. W 1878 r. było ich już tylko 275 000, a spis z 1880 r. wykazał niewiele więcej niż 250 000. Gdyby ta tendencja się utrzymała, wymarliby całkowicie przed rokiem 1900. To mało prawdopodobne, ale i tak będzie ich zbyt mało, by mieli jakiekolwiek znaczenie. Takie są prawa natury i jest to tylko kwestia czasu, ale trzeba przyznać, że przez prawie całe obecne stulecie nasz rząd przyspieszał to zjawisko”3.

Opierając się na takich opiniach przewidywano, że do 1935 r. Stany Zjednoczone zamkną rozdział swojej „ginącej rasy”. Na szczęście te pesymistyczne prognozy nie spraw­dziły się. Rdzenni Amerykanie nie zniknęli. Począwszy od 1890 r. liczba ludności indiańskiej w USA z najniższego poziomu około 240 000 zaczęła systematycznie rosnąć. Jeśli liczby stanowią o sile, to potęga Indian wzrasta. W 1970 r. przybyło ich o ponad 50%, 10 lat później o 70%, a w 1990 r. o jedną trzecią. Liczba Amerykanów, którzy choć trochę uważają się za Indian wynosi obecnie przeszło 4 000 000 (w tym 2 500 000 to Indianie czystej krwi). Ludność indiańską można uznać za najszybciej rosnącą mniejszość Stanów Zjednoczonych.

Przez ponad 100 lat Indianie w USA wegetowali w cie­niu białego człowieka. Ujarzmieni, pozbawieni poczucia

' Ibidem, s. 5-6

Page 13: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

godności i tożsamości, próbowali przetrwać z rządowych zapomóg. Dziś sytuacja się zmienia. W rejestrach władz federalnych widnieją 562 szczepy, a amerykańscy Indianie stanowią 1,5% ludności kraju. Coraz częściej sięgają do dziedzictwa swoich przodków i na nowo odczuwają dumę z tego, że są Indianami. To odrodzenie zaczęło się od politycznej aktywizacji lat 60. XX w., kiedy po okresie ujarzmienia wzrosły wpływy organizacji Red Power (Czer­wona Siła). Indianie mocnym głosem zażądali suwerenno­ści i wzmogli wysiłki w celu odzyskania swego dziedzic­twa. Głównym polem walki pozostaje własność ziemi. Konfiskata terytoriów indiańskich, którą ułatwiło federalne ustawodawstwo z lat 1887-1934, oddające ziemie po­szczególnych plemion indywidualnym właścicielom, do­prowadziła do sprzedania lub wydzierżawienia jej części białym (obecnie stanowią oni blisko połowę ludności rezerwatów). Dysponując większą świadomością i siłą ekonomiczną — zasilane w części z dochodów z kasyn gry— plemiona toczą prawne i polityczne batalie o większą kontrolę nad swoimi terytoriami. Patrząc kategoriami przyszłości wiele z nich poszukuje środków na ponowne wykupienie terenów zarezerwowanych kiedyś dla Indian. Zmianie ulega także stereotyp Indianina w świadomości przeciętnego Amerykanina. Przejawem tego staje się moda na poszukiwanie indiańskich korzeni i stopniowe elimino­wanie z oficjalnego słownictwa nazwy Indianie, którą coraz częściej zastępuje się określeniem tubylczy Amery­kanie (Native Americans) lub pierwsi mieszkańcy Ameryki (First Nations). Według raportu naukowców z uniwersytetu w Harvardzie z końca lat 90. XX w. „zasadniczą cechą indiańskiej Ameryki u progu nowego milenium jest parcie Indian do samostanowienia”.

Page 14: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

INDIANIE WIELKICH RÓWNIN

CZEJENOWIE I ICH SPRZYMIERZEŃCY

Wielkie Równiny Ameryki Północnej (Great Plains) są prawdziwym sercem kontynentu. Ciągną się szerokim pasem na przestrzeni 3000 km od środka kanadyjskich prowincji Alberta i Saskatchewan, niemal pod samą granicę meksykańską w środkowym Teksasie. Na wschodzie gra­niczą z doliną rzeki Missisipi, na zachodzie dochodzą do podnóży Gór Skalistych. Cały ten obszar roił się kiedyś od dzikich zwierząt: bizonów, antylop, jeleni, wilków, kojotów i niedźwiedzi. Główny system rzeczny biegł z zachodu na wschód, ku potężnym rzekom Missouri i Missisipi.

Wielkie Równiny, których wschodni skraj graniczył z żyznymi, trawiastymi obszarami zwanymi Prerią (franc. prairie — łąka), obejmują swym zasięgiem ogromny jałowy obszar o powierzchni około 2 600 000 km2. Tereny te były od końca XVII w. ojczyzną kilkunastu typowych koczowniczych plemion indiańskich, mówią­cych różnymi językami i opierających swój byt na polowaniu na bizony. Większość tych plemion przywęd­rowała tu ze wschodu i północnego wschodu, wypierana stamtąd przez posiadające już broń palną ludy Kri

Page 15: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i Czipewejów z zachodniego regionu Wielkich Jezior. Te z kolei ustępowały przed ekspansją potężnej Ligi Iroke- zów 1 i białych kolonizatorów.

Zdobywszy konie, które do Ameryki sprowadzili Hisz­panie i które szybko się rozmnożyły, piesi wędrowcy przekształcili się w doskonałych konnych myśliwych. Spośród nich mieli się wywodzić w niedalekiej przyszłości najdzielniejsi i najsłynniejsi wojownicy prowadzący bez­nadziejną walkę z cywilizacją białych ludzi.

Większość plemion z Wielkich Równin i Prerii należała do grupy językowej Sju (Siouan), wywodzącej swą nazwę od Siuksów (Dakotów). Były to plemiona: Siuksów, As- siniboinów, Iowa, Kansa, Mandanów, Missouri, Omaha, Osagów, Oto, Ponka i Wron (Crow). Drugą licznie re­prezentowaną grupą językową byli Algonkinowie. Do grupy algonkińskiej należały plemiona: Arapahów, Czarnych Stóp, Czejenów, Czipewejów z Równin, Gros Ventres (Atsina) oraz Kri z Równin. Równiny i Prerie zamieszkiwały ponadto należące do grupy językowej atapaskańskiej plemiona wschodnich Apaczów z odłamów: Jicarilla, Lipan i Mes- calero, ich pobratymcy Kiowa-Apacze oraz Sarsi, a także plemiona z grupy kaddoańskiej: Caddo, Arikara, Paunisi i Wichita, oraz uto-azteckiej : Kiowa, Komańcze i wschodni Szoszoni. Wspólną cechą wszystkich plemion z Wielkich Równin było używanie koni, polowanie na bizony, ograni­czona dieta roślinna, powszechne wykorzystywanie skór bizonów oraz posługiwanie się włókami (travois) i stożko­watymi namiotami z drewnianych tyczek pokrywanych

1 Liga Irokezów (Liga Pięciu Narodów) — związek o charakterzepolitycznym, społecznym i wojskowym utworzony ok. 1570 r. przez ludy

/

irokeskie z okolic Wielkich Jezior i Rzeki Świętego Wawrzyńca. Należały do niego plemiona: Mohawków, Oneidów, Onondagów, Kajugów i Sene­ków. Około 1715 r. do federacji przystąpiło plemię Tuskarora i odtąd związek zwany był Ligą Sześciu Narodów. Głównym jej celem było zachowanie pokoju między skonfederowanymi plemionami oraz sojusz wojskowy w walce ze wspólnymi wrogami.

Page 16: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

bizonimi skórami, zwanymi tipi (tepee)2. Niektóre plemiona ze wschodnich prerii: Caddo, Iowa, Mandanowie, Omaha, Ponka, Paunisi i Wichita prowadziły półosiadły tryb życia, zamieszkując ziemianki i chaty z drewna lub słomy. Łączyły sezonową uprawę roli i okresowe polowanie na bizony. Nawet one jednak używały tipi w czasie podróży i łowów z dala od stałych siedzib. Kultura ludów z Wielkich Równin ukształtowała się pod wpływem konia i bizona. Mniejszy wpływ wywarły zmiany wynikłe z migracji plemion na wschodnie równiny, a także broń palna, handel futrami i innymi towarami, co powodowało ciągłe zmiany począwszy od XVII stulecia.

Liczba Indian zamieszkujących Wielkie Równiny nie była zbyt duża. W okresie pierwszych kontaktów z białymi nie przekraczała 150 000. Plemiona nie były liczne. Około 1780 r. najsilniejsze plemiona z północnych Równin, Czarne Stopy i Assiniboini, liczyły odpowiednio 15 000 i 10 000 ludzi. Siuksowie Zachodni (Tetoni) mieli w tym czasie od 15 000 do 20 000, a Wrony i Gros Ventres po 4000 głów. Na wpół osiadłe plemię Paunisów liczyło10 000 osób, Arikarowie zaś, Mandanowie i Omaha mieli nie więcej niż 4000 głów. Dominujący na południowych preriach Komańcze liczyli według luźnych szacunków około 20 000 ludzi. W połowie XIX w. pierwotna liczba Indian z Wielkich Równin została zredukowana do mniej więcej połowy3.

2 Nazwa pochodzi z języka Siuksów i znaczy „chata”. Tipi nie należy mylić z wigwamem, czyli szałasem o konstrukcji drewnianej, krytym matami z sitowia, gałęziami lub płatami kory, używanym przez plemiona leśne na wschodzie Ameryki Północnej.

3 Główną przyczyną drastycznego zmniejszenia populacji Indian były choroby przywleczone przez białych, zwłaszcza ospa, odra i cholera. Epidemie ospy i cholery rozprzestrzenione przez poszukiwaczy złota w latach 1849-1851 zredukawały liczbę Komańczo w do 12 000 ludzi. Na cholerę zmarła także połowa Paunisów i wielu Kiowów. W mniejszym stopniu epidemie dotknęły Czejenów i Siuksów Teton.

Page 17: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Najliczniejszym i najsilniejszym ludem indiańskim na zachodzie Ameryki Północnej byli Siuksowie. Ich począt­kowa liczebność wynosiła około 25 000. Nazwa Siuksowie wywodzi się z języka ich największych wrogów, Czipewe­jów. Określenie nadoweisiweg, zniekształcone później przez francuskich myśliwych na nadowessioux lub krócej sioux, znaczyło tyle, co „małe węże”, a w szerszym znaczeniu „wrogowie”. W językach innych plemion wrogich Siuksom nazwy, jakie im nadawano ze względu na zwyczaj tor­turowania jeńców i okrucieństwo, brzmiały jeszcze mniej pochlebnie. Indianie Ute nazywali ich „ucinaczami rąk”, a Wrony, Arapahowie i Komańcze „mordercami” lub „podrzynaczami gardeł”. W indiańskiej mowie znaków pojęcie Siuks oznaczało ruch dłoni imitujący podcinanie gardła. Sami Siuksowie nazywali się „sprzymierzeńcami”, co w poszczególnych dialektach ich języka brzmiało Dakota, Nakota lub Lakota. Pierwotnie tworzyli konfedera­cję składającą się z siedmiu niezależnych, lecz spokrew­nionych ze sobą plemion, zwaną „Siedem Ognisk Rady” (■Otchente Chakowiń). W XVIII w. Siuksowie przegrali długotrwałą wojnę z Czipewejami uzbrojonymi w broń palną przez Francuzów z Kanady i musieli opuścić bogate w zwierzynę puszcze okalające zachodni skraj Wielkich Jezior. W trakcie stopniowej migracji na zachód podzielili się na trzy odłamy.

Najdalej na wschodzie, w dorzeczu rzeki Minnesota, na terenach, które w początkach XVIII w. stanowiły serce ich kraju, żyli Siuksowie Santee. Byli ludem leśnym, prowa­dzącym na wpół osiadły tryb życia. Często wyprawiali się na bizony, nigdy jednak nie przyjęli koczowniczego trybu życia. Zaliczano do nich plemiona Mdewakanton, Sisseton,

Wahpekute i Wahpeton. Środkową grupę Siuksów stanowili Yanktonowie. W jej skład wchodziły plemiona Yankton i Yanktonai. Zamieszkiwały one bliskie Prerie dzisiejszego stanu Dakota Południowa, na wschód od rzeki Missouri.

Page 18: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Yanktonowie stanowili jakby pomost pomiędzy wschodnim i zachodnim odłamem narodu Siuksów. Siódmą, największą i najsilniejszą grupę tworzyli Siuksowie Zachodni, zwani Tetonami. Grupa ta dzieliła się z kolei na siedem typowo koczowniczych plemion: Brule, Bez Łuków, Czarne Stopy Lakota, Dwa Kotły, Hunkpapa, Miniconjou i Oglala.

Tetoni byli ludem bardzo wojowniczym. Walczyli ze wszystkimi swoimi sąsiadami. Najeżdżali wioski rolniczych plemion znad Missouri i przeganiali plemiona, które stały na ich drodze na Zachód. W drugiej połowie XIX w. zagrożone przez nich eksterminacją sąsiednie plemiona: Wrony, Paunisi, Arikarowie i Szoszoni zawarły sojusz z Amerykanami i odtąd wspomagały ich w wojnach prowadzonych przeciwko Siuk­som, dostarczając armii amerykańskiej kontyngentów cenio­nych zwiadowców.

Najbliższymi sąsiadami Siuksów byli Czejenowie. Siuk­sowie nazwali ich Sha hi’ye na (Yanktonowie) lub Sha hi’e la (Tetoni), „Ludzie mówiący obcym językiem”, od okreś­lenia sha e’a, co znaczy „mówić niezrozumiałym językiem”. Inne plemiona z grupy językowej Sju, takie jak Arikara lub Paunisi, mówiły na nich Sha r’ha, co oznaczało „obcych”. Sami Czejenowie nazywali siebie Tsis tsis’ tas, co znaczyło „Ludzie” lub „Nasi ludzie” i odzwierciedlało typowy dla Indian z Równin etnocentryzm.

Według legendy pierwsi Czejenowie żyli pod ziemią i wyszli na powierzchnię za sprawą jednego ze swoich ludzi, który idąc kiedyś w stronę małego źródła światła odkrył świat istniejący nad nimi. Większość badaczy uważa, że w dawniejszych czasach plemię Czejenów składało się z kilku dużych, pokrewnych grup mówiących językiem algonkińskim. Zachowywały one dość szeroką autonomię i swobodę wędrówek, łącząc się ze sobą tylko okazjonalnie. Grupy te, znane pod nazwami: Tsistsistas, Heviksnipahis, Havaitaneo, Ovimana i Hisometaneo tworzyły naród Cze­jenów właściwych. W początkach XIX w. Czejenowie

Page 19: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zetknęli się z innymi, mniej licznymi, lecz spokrewnionymi z nimi grupami: Sutaio, Ornisis, Masikota i Wutapiu. Dwie pierwsze były prawdopodobnie oddzielną częścią narodu Czejenów, która kiedyś oddzieliła się od reszty plemienia i przez pokolenia żyła nieświadoma jej istnienia. Dwie ostatnie uważane są za powstałe z połączenia niektórych odłamów Czejenów i Siuksów. Ci badacze, dla których pochodzenie Czejenów stanowi zbyt skomplikowaną zagad­kę uważają, że plemię powstało z połączenia Tsistsistas i Sutaio, zaznaczając jednak, że aż do końca lat 30. XIX w., a nawet do epidemii cholery, która nawiedziła Wielkie Równiny w 1849 r. i znacznie zredukowała ich liczbę, Sutaio zachowali swoją tożsamość i poczucie odrębności od Czejenów.

Pierwszy historyczny przekaz o Czejenach pochodzi ze źródeł francuskich z 1673 r. i wspomina o bliżej nieokreś­lonym plemieniu zamieszkującym zachodnie obszary dzi­siejszych stanów Wisconsin i Minnesota oraz południową część kanadyjskiej prowincji Manitoba4. Pewniejsza infor­macja znalazła się w zapiskach francuskich odkrywców, którzy wspominali o spotkaniu w lutym 1680 r. grupy Indian określanych jako Chaa podczas budowy fortu Crevecoeur nad rzeką Illinois. Indianie ci z własnej inicjatywy udali się w liczącą 300 mil podróż, aby nawiązać kontakty handlowe z Francuzami i otworzyć sobie dostęp do europejskich towarów. Lud Chaa nie mógł przewidzieć wtedy skutków, jakie handel skórami z Europejczykami ściągnie na nich w następnych stuleciach.

W XVII w. Czejenowie byli jeszcze plemieniem rol­niczym. Centrum ich kraju stanowiła dolina rzeki Min­nesota. Zamieszkiwali tam małe wioski składające się z drewnianych domostw pokrytych korą wiązu lub brzozy.

4 W 1673 r. ukazała się mapa francuskiego badacza Jeana-Baptiste Franquelina, na której po raz pierwszy zaznaczono nazwę plemienia Chaiena zamieszkującego obszar u ujścia rzeki Wisconsin do Missouri.

Page 20: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

W jednej takiej wiosce mogło mieszkać nawet 300 osób. Pod naciskiem dużo liczniejszych Siuksów, wypieranych zbrojnie z zachodniego regionu Wielkich Jezior przez Czipewejów, około 1676 r. Czejenowie przenieśli się nad rzekę Cheyenne w północno-wschodniej części Dakoty Północnej. Ich główna wieś leżała na południowym brzegu rzeki, koło dzisiejszego miasteczka Lisbon. W nowej ojczyźnie mężczyźni polowali na drobną zwierzynę, ptactwo wodne i łowili ryby, kobiety natomiast zajmowały się zbieraniem dzikich owoców i dzikiego ryżu rosnących obficie w płyciznach rzek i jezior, a po trosze także rolnictwem. Choć więc dominowało u nich myślistwo i zbieractwo, uprawiali też warzywa. Po staremu mieszkali w ziemiankach i szałasach z gałęzi krytych skórami i korą brzozy. Około roku 1750, w Dakocie Północnej, Czejenowie zetknęli się z końmi i bizonami. Szybko przystosowali się do wędrownego, łowieckiego trybu życia. W tym czasie podstawowym składnikiem ich pożywienia stało się mięso bizonów, uzupełniane dietą roślinną, na którą składała się głównie fasola, kukurydza i dynie.

Pod stałym naciskiem Czipewejów i Siuksów-Lakota Czejenowie porzucili swoje ziemianki i poletka kukurydzy. Jako konni myśliwi, uzbrojeni w łuki ze strzałami i lance, powędrowali w rejon Black Hills, a na początku XIX w. w okolice źródeł Północnej Platte. Po przybyciu na Równiny Czejenowie w ciągu zaledwie dwóch pokoleń zupełnie zmienili swój sposób życia i kulturę, całkowicie przystosowu­jąc się do nowych warunków otoczenia. W latach 30. XIX w. wchłonęli mieszkające w pobliżu Black Hills pokrewne plemię Sutaio. Liczyli wówczas około 3500 głów. Dzięki połączeniu z Sutaio ostatecznie ukształtowały się główne składniki kultury i organizacji plemienia. Czejenowie wnieśli między innymi instytucję Rady Czterdziestu Czterech (począt­kowo posiadali czterech głównych wodzów równych sobie rangą i radę złożoną z 40 przedstawicieli starszyzny,

Page 21: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

reprezentujących wszystkie grupy plemienia), tradycję czterech Świętych Strzał (Mahuts)5 oraz wojenne stowa­rzyszenia mężczyzn, Suitao natomiast większość ceremonii religijnych, z typowym dla wielu plemion z Równin Tańcem Słońca (Oxheheom) oraz drugą, oprócz ŚwiętychStrzał największą świętością plemienia — ozdobioną

/

rogami i piórami Świętą Czapę Wojenną ze skóry zdartej z łba bizona (Issiwum). Wspólnie Czejenowie urośli do rangi jednego z najpotężniejszych plemion na Równinach. Fizycznie należeli do najdorodniejszych i najprzystojniej­szych Indian północnoamerykańskich. Ich wartości moral­ne, w tym skromność i czystość kobiet przetrwały, mimo zdeprawowania i skorumpowania, jakie niosła za sobą cywilizacja europejska. Znawca Indian płk Richard I. Dodge pisał:

„Kobiety Czejenów są powściągliwe i skromne i ich niewinność wytrzymywałaby porównanie z innymi na­rodami lub ludami. Są one niemal wzorem niewinnościi czystości”6.

Niewierność, tak kobiet, jak i mężczyzn, była niewyba­czalnym grzechem i stanowiła bardzo rzadkie zjawisko wśród Czejenów. Słynący ze świetnie zorganizowanego systemu hierarchii plemiennej, bitnych wojowników, swej duchowości oraz systemu wartości i etyki, Czejenowie stali się nieprzemijającym symbolem pierwotnej Ameryki.

r s' Święte Strzały, każda w innym kolorze, symbolizowały zbiorowe

życie plemienia i stanowiły jego najwyższy fetysz. Czejenowie uważali, że mają je „od początku świata”. Wierzyli, że jeśli Strzały miały się dobrze, to i plemię miało się dobrze. Dwie z nich miały władzę nad bizonami (skierowane rytualnie na zwierzęta czyniły je bezradnymi i pozwalały je zabijać), a pozostałe dwie nad ludźmi (skierowane przeciwko wrogowi sprawiały, że stawał się on ślepy i zagubiony). Strzały były więc największym środkiem oparcia Czejenów przeciwko najbardziej dokucz­liwym, widocznym kłopotom: brakowi żywności i wrogom plemienia.

6 S e t o n Enest Thompson, Poselstwo Indianina, Biblioteczka Waiden, Katowice 1994, s. 94.

Page 22: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Rywalizacja o nowe tereny łowieckie i konie na Rów­ninach przysporzyła Czejenom wielu wrogów. Około 1820 r. wybuchły walki z Paunisami, których szczyt przypadł na lata 30. W 1835 r. rozgorzała wojna z Wronami. Mniej więcej w tym samym czasie Czejenowie, z pomocą Arapa- hów, ostatecznie wyparli za rzekę Arkansas plemiona Komańczo w i Ki owo w.

Latem w 1829 r. Paunisi wybili do nogi oddział Czejenów, którzy próbowali wykraść konie z ich obozu nad górną Arkansas. W sierpniu następnego roku doszło do wielkiej wyprawy odwetowej Czejenów i Arapahów. W bitwie nad południową odnogą rzeki Loup Paunisi odnieśli zwycięstwo, a w ich ręce wpadły cztery Magiczne Strzały — jedna z największych świętości Czejenów7. Był to dla nich straszny cios, któremu przypisywali wszystkie nieszczęścia, jakie ich później dotknęły. Nie stracili jednak ducha walki. W 1833 r. wspólnie z Arapahami wybili silny oddział Paunisów koło późniejszego fortu Lyon nad rzeką Arkansas. W następnym roku zniszczyli kolejną wyprawę Paunisów nad Południową Platte, koło obecnego Fort Morgan w Kolorado.

Walki z Paunisami trwały bez przerwy do połowy lat 50. Czejenowie porównywali je do nigdy niekończących się, nierozstrzygniętych zapasów dwóch bizonów, z których jeden cofa się przed przeciwnikiem, by po chwili go zaatakować. Latem 1852 r. w bitwie nad Solomon River

7 Atak Czejenów nastąpił podczas przygotowań Paunisów do ceremonii złożenia Gwieździe Porannej krwawej ofiary z młodej branki. Najpierw Czejenowie zaatakowali kilku łowców bizonów, którym na pomoc przybyły główne siły Paunisów z obozu. Stary Paunis pragnący zginąć w walce wyszedł naprzeciw wroga i został zaatakowany przez wodza Czejenów, który trzymał włócznię z zawiniątkiem z Magicznymi Strzałami. W chwili, gdy Czejen usiłował pchnąć samotnego Paunisa, starzec niespodziewanie chwycił za włócznię i wydarł ją z rąk zaskoczonego przeciwnika. Natychmiast podskoczyli inni Paunisi, którzy zdołali uciec ze zdobyczą. Utrata strzał tak zdemoralizowała Czejenów, że zrezygnowali z walki i wycofali się.

Page 23: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w Kansas zginął słynny wojownik Czejenów Zapalający Chmury, budzący powszechny lęk u swoich wrogów, gdyż od jego hiszpańskiej kolczugi, która kryła go od szyi po kolana, odbijały się strzały i kule, co przypisywano chro­niącym go czarom8. Podjęta siłami całego plemienia wyprawa wspomagana przez Arapahów, Siuksów Brule oraz małych grup Kiowów, Kiowa-Apaczów i Wron nie zdołała go pomścić. W sierpniu 1853 r. została rozbita nad rzeką Republican przez Paunisów dowodzonych przez Wodza Nieba. Do zwycięstwa Paunisów walnie przyczynił się oddział posiłkujących ich Pottawatomich, którzy posia­dali doskonałe karabiny i walczyli niczym regularne wojsko. Czejenowie pomścili klęskę w lipcu następnego roku, wybijając w sojuszu z Kiowami 113 Paunisów.

Na początku lat 30. XIX w. za namową Żółtego Wilka— jednego z najsłynniejszych wodzów z dawnych dni, którego biali uważali za głównego przywódcę Południowych Czejenów — amerykańscy kupcy wybudowali w górnym biegu rzeki Arkansas w Kolorado, u zbiegu z rzeką Purgatoire, fort, w pobliżu którego osiedliła się znaczna część plemienia. Dzięki temu Czejenowie mieli bliżej do placówki, gdzie mogli wymieniać skóry na potrzebne im towary z St. Louis i Nowego Meksyku, oraz dostęp do ogromnych stad koni Kiowów i Komanczów. Większość Czejenów pozostała jednak nad Północną Platte i rzeką Yellowstone. W ten sposób dokonany został podział ple­mienia na odłam północny i południowy. Granicę między nimi stanowiła odtąd rzeka Platte. Podział plemienia został usankcjonowany w 1851 r. przez traktat, jaki rząd amery­kański podpisał z Indianami ze środkowych i północnych Równin nad strumieniem Horse Creek, niedaleko fortu

8 Zapalającego Chmury zabił piętnastoletni chłopiec o imieniu Wielki Cętkowany Koń. Uciekając przed groźnym wrogiem, Koń, który był mańkutem, wypuścił z lewej ręki strzałę trafiając w prawe oko nie- spodziewającego się niczego złego Czejena.

Page 24: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Laramie. Wtedy też doszło do zawarcia trwałego sojuszu Czejenów z Siuksami. Odtąd Czejenowie wspólnie z nimi występowali przeciwko innym plemionom i białym.

Historycznie związani z Czejenami byli Arapahowie. Na Wielkich Równinach pojawili się przed nimi, prawdopodob­nie w pierwszej połowie XVII stulecia. Przyszli tam z terenów leżących bardziej na północ, z rejonu Rzeki Czerwonej Północnej. Nazywali siebie Invna-ina, to znaczy „Ludzie naszego własnego rodzaju”. Czejenowie nazywali ich Hitanixvo’ik - „Ludzie chmury”, co było związane z ruchliwością Arapahów spowodowaną zamiłowaniem do handlu. To niewielkie plemię, którego członkowie charak­teryzowali się jaśniejszą niż u innych Indian z Równin skórą oraz wydatnymi nosami, znane było także jako „tatuowani ludzie”. Miano to spopularyzowali biali kupcy, którzy nadali Arapahom przejętą od Wron nazwę Alappaho, co w ich języku znaczy dokładnie „Ludzie z wieloma tatuażami”. Określenie to nawiązuje do zwyczaju ozdabiania przez Arapahów ciał malunkami w postaci małych niebies­kich kółek. Od niej wywodzi się angielska nazwa plemienia- Arapaho.

Około roku 1820 Arapahowie zawarli sojusz z Czejenami wymierzony przeciwko wspólnym wrogom, Siuk­som mieszkającym na północ od Platte i Paunisom ze wschodu. Wspólnie też wyparli plemiona Kiowów i Koman- czów za rzekę Arkansas i w ten sposób całkowicie zdominowali tereny położone pomiędzy Platte i Arkansas. Od tego czasu plemiona Czejenów i Arapahów były powiązane ze sobą i żyły na tych samych terenach. Po podziale plemienia Czejenów część Arapahów pozostała z Północnymi Czejenami w okolicach źródeł Platte, inni przenieśli się wraz z południowym odłamem na tereny nad rzeką Arkansas. Po 1851 r. obydwa odłamy zachowały odrębność i polityczną niezależność. Stan ten uznał rząd federalny wyznaczając każdej części plemienia innego

Page 25: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

agenta indiańskiego. Północni Arapahowie związali się potem sojuszem z Siuksami i Północnymi Czejenami, a ich południowi pobratymcy pozostali w przymierzu z Połu­dniowymi Czejenami oraz Kio wami i Komańczami.

ORGANIZACJA SPOŁECZNA I POLITYCZNA

INDIAN Z WIELKICH RÓWNIN

Plemiona indiańskie z Wielkich Równin nie stanowiły zwartych społeczności. Dzieliły się na mniejsze grupy regionalne, gromady i klany. Przez większą część roku poszczególne grupy, liczące zwykle od 20 do 30 rodzin powiązanych ze sobą więzami krwi, wędrowały i polowały oddzielnie. Taka liczba ludzi w grupie pozwalała na łatwiejsze wyżywienie i sprawniejsze poruszanie się w okre­sie polowań na bizony. Była jednocześnie wystarczająco duża, aby bronić się przed napadami wroga lub samemu podejmować mniejsze wyprawy wojenne. Raz do roku, w okresie letnim, całe plemię zbierało się w celu odbycia tradycyjnych ceremonii plemiennych i wielkich łowów na bizony. To pozwalało zachować jedność szczepową różnych odłamów plemienia i umożliwiało zawieranie małżeństw z członkami innych rodów. Zwyczaje Indian z Równin w sprawach małżeńskich były bardzo surowe i zabraniały łączenia w pary krewnych w obrębie tej samej grupy. Żeniąc się mężczyzna wchodził do rodziny żony, a dzieci urodzone z takiego związku należały do rodu matki.

Na czele poszczególnych grup i plemion stali wodzowie. Ich władza nie miała nigdy charakteru autokratycznego. Opierała się na indywidualnych cechach charakteru i osobis­tym przykładzie, pozwalających jednostce wybić się ponad współplemieńców. Oznaczało to, że każdy wyróżniający się wojownik miał możliwość osiągnięcia godności wodza. W praktyce największe szanse mieli synowie dotych­czasowych wodzów, co często prowadziło do mylnego

Page 26: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

postrzegania władzy przywódców indiańskich jako władzy dziedzicznej. Wodzowie indiańscy dzielili się na wodzów pokojowych i wojennych.

Wodzowie pokojowi byli zwykle starszymi wojownikami, których życiowa mądrość, rozwaga, uczciwość i zasługi w życiu codziennym wyniosły na czoło grupy. Wraz z innymi najbardziej doświadczonymi i szanowanymi mężczyznami tworzyli radę starszych plemienia. Do jej zadań należało podejmowanie najważniejszych decyzji dotyczących wojny i pokoju, czuwanie nad przestrzeganiem praw i obyczajów plemiennych oraz innych ważnych spraw dotyczących ogółu. Wszystkie ważne decyzje wymagały jednomyślności. Jeśli nie można było jej osiągnąć, podjęcie decyzji zwykle odkładano. W razie potrzeby decyzje wodzów były wprowadzane w życie przez wojowników należących do specjalnych stowarzyszeń o charakterze policyjnym. Wodzowie wojenni byli młodszymi wojow­nikami, którzy wyróżnili się osobistą odwagą, czynami wojennymi i powodzeniem w wyprawach wojennych lub myśliwskich. Od wszystkich przywódców oczekiwano osobistego przykładu dla młodych wojowników. Sprzyjały temu takie cechy, jak: rozsądek, uczciwość, odpowiedzial­ność, dbałość o współplemieńców, wielkoduszność i od­waga. Im większym poważaniem i respektem cieszył się wódz lub zasłużony wojownik, tym większe znaczenie miały jego słowa i rady wypowiadane podczas narad plemiennych, na których zapadały najważniejsze decyzje.

Osobną grupę przywódców stanowili szamani lub czarow­nicy. Cieszyli się oni we wszystkich plemionach wielkim szacunkiem. Szamani łączyli w sobie zdolności nauczyciela, lekarza, kapłana, wróżbity i artysty. Posiadali dużą wiedzę medyczną i byli ekspertami w dziedzinie stosowania leków, odtrutek, środków halucynogennych i tym podobnych. W praktykach medycznych wykorzystywali przypisywaną im ponadnaturalną moc oraz znane tylko im środki lecznicze

Page 27: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i metody uzdrawiania, których uczyli się od swych starszych poprzedników i których zazdrośnie strzegli przed innymi. Jako kapłani mieli prawo prowadzenia ceremonii religijnych i rytuałów plemiennych. Posiadali także umiejętność tłu­maczenia wizji i snów, do których zabobonni Indianie przywiązywali ogromną wagę. Bywali też zręcznymi ma­gikami i posiadali umiejętności telepatyczne. Na nich ciążyła odpowiedzialność za podtrzymywanie tradycji i opiekę nad świętymi przedmiotami, będącymi własnością plemienia. Musieli doskonale znać historię swego ludu, nauczyć się setek pieśni modlitewnych oraz rytuałów trwających często wiele dni i nocy. Szamani odgrywali w swoim plemieniu wielowarstwową i sięgającą daleko rolę. Do nich należało duchowe przywództwo nad społecz­nością szczepową.

Wszyscy członkowie plemienia mieli obowiązek po­stępowania zgodnie z prawami szczepu i działania dla dobra plemienia jako ogółu. Plemię postrzegane było jako jedna wielka rodzina, której symbolem był zamknięty krąg obozowy. Przetrwanie grupy zależało od zbiorowego wysił­ku wszystkich jej członków podczas polowania czy walki z wrogiem. Ci, którzy nie stosowali się do obowiązujących reguł i popełniali wykroczenia, narażeni byli na rozmaite kary. Najcięższymi karami było: pozbawienie dobytku, utrata koni, chłosta, wygnanie z plemienia, a nawet śmierć. Karano nimi tych, którzy splamili się zdradą lub tchórzost­wem, samolubstwem, nieuczciwością i zabiciem współ- plemieńca.

Tak jak krąg obozowy symbolizował jedność całego plemienia, tak okrąg tipi był symbolem rodziny. Charak­terystyczny stożkowaty namiot składał się ze szkieletu z drewnianych tyczek pokrytych półkolistym skórzanym poszyciem. Zwykle do 3 lub 4 tyczek głównych o długości 7-8 metrów dostawiano od 15 do 20 tyczek pomocniczych. Przeciętne tipi miało średnicę 5 m i mogło pomieścić

Page 28: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

nawet 10-12 osób. Na jego pokrycie potrzeba było około 15 skór dorosłych bizonów. Tipi było idealnym schronie­niem dla koczujących Indian. Skutecznie chroniło przed zimnem i deszczem, a w razie uszkodzenia można je było łatwo naprawić. Jego największą zaletą była łatwość składania i rozkładania oraz transportu. Dwie doświadczone kobiety potrafiły rozbić tipi w ciągu godziny. Do transportu wystarczały 2 lub 3 konie ciągnące włóki, na których składano skórzane poszycie namiotu. W zwyczaju nie­których plemion było malowanie pokryć tipi scenami myśliwskimi i wojennymi lub tajemniczymi znakami ma­jącymi chronić domowników przed duchami, chorobą i nieszczęściem.

Każdy członek plemienia miał ściśle określone obowiązki i czynności do wykonania. Zadaniem dorosłych mężczyzn było zdobywanie pożywienia, walka z wrogiem i dbanie0 bezpieczeństwo rodziny. Starsi mężczyźni trudnili się wyrobem broni i narzędzi oraz sprawowali opiekę nad obozem w czasie nieobecności młodych wojowników. Chłopcy od najmłodszych lat byli przygotowywani do walki i polowania. Strzelanie z łuku, jazda konna, pływanie, walka wręcz, ćwiczenie wytrzymałości i odporności na ból przygotowywały ich do roli myśliwego i wojownika. Zanim dostąpili zaszczytu uczestniczenia w wyprawach wojennych1 polowaniach, zajmowali się pilnowaniem koni, transportem żywności i spełnianiem drobnych posług dla dorosłych wojowników. Rolą kobiety było wychowywanie dzieci, budowa, transport i utrzymanie tipi, a także przygotowywa­nie pożywienia, wyprawianie skór oraz wyrób ubrań i ozdób. Niektóre czynności wymagały wysiłku wielu osób i były wykonywane wspólnie. Należało do nich przede wszystkim oprawianie zwierzyny, ćwiartowanie mięsa i robienie zapasów na zimę.

O ile obowiązki kobiet były bardziej pracochłonne i uciążliwe, o tyle czynności wykonywane przez mężczyzn

Page 29: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

były bardziej niebezpieczne. Większość wojowników nie dożywała starości i ginęła w młodym wieku. Niedobór mężczyzn i konieczność stałego uzupełniania liczby wojow­ników stanowiących o sile plemienia powodował, że wśród Indian z Równin częstym zjawiskiem było wielożeństwo\ Obowiązek zachowania więzi rodzinnej sprawiał, że mężczyzna zwykle brał sobie za kolejną małżonkę siostrę pierwszej żony lub wdowę po zmarłych i poległych krewnych. Poligamia miała raczej miejsce w przypadku wybitnych wojowników, niż mężczyzn z niższych warstw społecznych. Mieli oni dodatkowe obowiązki (np. utrzymy­wanie gości i sierot), które obciążały gospodarstwo dodatkową pracą, a tę mogła zapewnić tylko większa liczba rąk. Posiadanie kilku żon nakładało na wojownika obowią­zek ich utrzymania, ale zwiększało także jego prestiż społeczny. Czyniło mężczyznę bogatszym, gdyż pozwalało na wyprawienie większej ilości skór i uszycie większej ilości ubrań, które były jednym z najważniejszych przed­miotów handlu.

Handel był ważnym elementem życia Indian z Równin. Koczownicze ludy w zamian za mięso bizonów, skóry i konie mogły otrzymać wiele produktów pochodzących od plemion rolniczych: kukurydzę, fasolę, dynię, czy tytoń. W pierwszej połowie XIX w. biali handlarze rozwinęli na Równinach sieć punktów handlowych (w 1840 r. było ich około 150), w których w zamian za skóry i wyroby artystyczne Indianie mogli zaopatrywać się w broń palną, amunicję, metalowe groty do strzał i włóczni, narzędzia, naczynia, ozdoby, odzież, koce i wiele innych rzeczy ułatwiających codzienne życie. Około 1830 r. popyt na skóry bizonów i zwierząt futerkowych wśród białych handlarzy osiągnął takie rozmiary, że Indianie zaczęli zabijać znacznie więcej zwierząt, niż wymagały tego ich podstawowe potrzeby. Negatywną stroną handlu z białymi stawało się stopniowe uzależnienie niektórych plemion od towarów sprzedawanych przez handlarzy, głównie prochu

Page 30: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i amunicji do broni palnej. Częste obozowanie w pobliżu fortów i faktorii handlowych sprzyjało także szerzeniu się wśród Indian plagi pijaństwa i chorób roznoszonych przez białych.

Podstawą bytu Indian z Wielkich Równin było polowanie na dziką zwierzynę. Mięsna dieta w małym stopniu uzupeł­niana była dziko rosnącymi owocami i roślinami, a niekiedy produktami otrzymywanymi od trudniących się rolnictwem sąsiadów ze wschodnich Prerii. Łowy dostarczały nie tylko pożywienia, ale także cennych skór. Podstawowym zwie­rzęciem łownym dla Indian z Równin był jednak bizon. Milionowe stada bizonów wędrowały swobodnie po trawias­tych połaciach Wielkich Równin, zapewniając Indianom niemal wszystko, czego potrzebowali do życia9.

Znaczenie bizona w życiu Indian było tak wielkie, że zwierzę to stało się jednym z najważniejszych symboli ich wierzeń religijnych i kultury niematerialnej. Bizonom poświęcano pieśni, tańce i różne ceremonie religijne. Wiele indiańskich imion i nazw pochodziło od bizona, który dla Indian był symbolem siły i nowego życia.

Drugim zwierzęciem, które zdominowało życie Indian z Wielkich Równin był koń. Z początku Indianie uważali konia za dar duchów, dlatego nazwali go „duchowym psem” lub „tajemniczym psem” (pies był ich tradycyjnym zwierzęciem pociągowym). Pierwsze konie z hiszpańskich hodowli w północnym Meksyku trafiły w ręce Indian w XVII w. Szybko stały się przedmiotem handlu lub kradzieży. Pewna liczba koni zbiegła na równiny, gdzie dały początek zdziczałym mustangom (hiszp. masteno— dziki)10. Jako pierwsi oswoili konie Apacze i Indianie Pueblo z południa. Około 1700 r. konie pojawiły się u mieszkających na zachód od Gór Skalistych Szoszonów

9 Oblicza się, że w czasach historycznych na równinach Ameryki Północnej pasło się około 60 000 000 bizonów.

10 Około 1850 r. liczba mustangów na preriach sięgała 2 000 000 sztuk.

Page 31: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i Ute, którzy uczynili je przedmiotem handlu z plemionami zamieszkującymi płaskowyż Kolumbii oraz Równiny i Pre­rie. Od Szoszonów przejęli je Komańcze i Kiowowie. W połowie XVIII w. konie trafiły do Arapahów, Czarnych Stóp, Czejenów, Wron, Siuksów i innych plemion. W ten sposób około 1770 r. proces rozprzestrzeniania się koni wśród Indian z Równin został zakończony. Wraz z oswo­jeniem konia zakończył się też proces transformacji pie­szych nomadów w konnych myśliwych i wojowników.

W ciągu jednego pokolenia koń zmienił całkowicie dotychczasową kulturę i styl życia Indian. Szybko zinteg­rował się z istniejącymi wzorami kulturowymi, wyparł zastosowanie psa do travois, co stworzyło kult konia i pozwoliło ludom indiańskim rozprzestrzenić się na za­chodnie Równiny. Koń dał Indianom nowe możliwości transportu, polowania i prowadzenia wojny. Jego użycie pozwoliło na szybsze wędrówki, budowanie większych tipi, sporządzanie większej ilości zapasów żywności i po­większanie terenów łowieckich. Wykradanie koni wrogim szczepom stało się ulubioną grą wojenną Indian, źródłem bogactwa i osobistego prestiżu wojownika. Słowo „wojna” utożsamiano stopniowo ze słowami „wyprawa po konie”. Wojownicy planując wrócić konno wyruszali pieszo kraść konie, pokonując nieraz setki kilometrów.

WOJNA W ŻYCIU INDIAN Z WIELKICH RÓWNIN

Przyswojenie koni wzmogło i tak wojowniczą naturę Indian z Równin. Chęć zawładnięcia stadami należącymi do innych szczepów, rozszerzenia terenów łowieckich i zdobycia najwygodniejszych miejsc do obozowania stała się najczęstszym powodem wojen między plemiennych. Oprócz materialnych przesłanek walk były jeszcze inne powody: tradycyjna zemsta rodowa, chęć wykazania osobis­tej odwagi, czy pragnienie zyskania sławy.

Page 32: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Istotą życia wojownika indiańskiego była walka. Wojna stała się najlepszą drogą do wykazania swej męskiej wartości, awansu społecznego, zdobycia sławy i bogactwa. Pragnienie sławy wojennej, okazywanie osobistej odwagi i przewagi nad wrogiem oraz pogarda dla śmierci sprawiały, że powszechne było przekonanie, iż lepiej zginąć w walce, niż umrzeć ze starości lub z powodu choroby. Wierzono, że tylko Niebo i Ziemia trwają wiecznie i że podeszły wiek nie jest powodem do dumy. Ideał wojownika wymagał, by młodzież oswoiła się ze śmiercią i oddawała życie, gdy zachodziła taka koniecz­ność. Jedną z podstawowych zasad Indian było stwierdzenie, że „tylko tchórz boi się śmierci”. Jednocześnie największą zniewagą dla wojownika było powątpiewanie w jego odwagę. Mimo to warunki demograficzne wymagały, aby wojownicy unikali śmierci za wszelką cenę. Indianie modlili się o zabija­nie wrogów bez strat własnych i podczas wypraw usilnie się0 to starali. Śmierć wojownika powodowała wielki smutek1 żałobę, a rodziny poległych otaczano opieką plemienia, by powetować im poniesione na wojnie straty.

Sposób pojmowania wojny przez Indian był typowy dla społeczeństw pierwotnych i różnił się zasadniczo od euro­pejskiego sposobu myślenia. Walkę traktowano jako rodzaj gry wojennej, w trakcie której można było wykazać swą indywidualną wartość i cechy osobiste. Zabicie przeciwnika nie było głównym celem walki. Wbrew powszechnemu przekonaniu Indianie umieli cenić sobie życie i nigdy nie narażali się bez wyraźnej potrzeby. Dużo wyżej niż śmierć wroga ceniono pokaz odwagi, jakim było zwycięskie dotknięcie żywego lub zabitego przeciwnika gołą ręką albo specjalną laską uderzeń. Większy zaszczyt przypadał nie temu, kto zabił przeciwnika, ale temu, kto pierwszy dotknął żywego lub poległego wroga. Przejawem odwagi było stawanie do walki bez broni, którą można było razić przeciwnika na większą odległość. Godniejszą bronią od łuku czy strzelby była więc lanca, a od lancy maczuga lub

Page 33: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

tomahawk. Najdzielniejsi ruszali do walki uzbrojeni jedynie w pejcze do poganiania koni lub laski uderzeń. Czejenowie przyznawali honor dotknięcia przeciwnika gołą ręką trzem kolejnym wojownikom, Arapahowie zaś czterem. Oznaczało to, że podczas bitwy, w której brali udział Czejenowie i Arapahowie, zaszczytu dotknięcia jednego wroga mogło dostąpić siedmiu kolejnych wojowników.

Namacalnym dowodem zwycięstwa były skalpy z głów pokonanych przeciwników. Utrata skalpu traktowana była jako wielka hańba i dlatego pierwszym zadaniem wojow­ników indiańskich było niedopuszczenie do tego, by ciała poległych towarzyszy dostały się w ręce wręga. Często zwycięska wyprawa kończyła się uroczystym tańcem skal­pów, podczas którego wystawiano je na widok publiczny, głosząc chwałę i odwagę ich zdobywców.

Walki między plemienne toczone były zwykle przy użyciu niewielkich sił. Małe oddziałki wojowników przemierzały kraj w poszukiwaniu koni albo zemsty za śmierć krewnych lub przyjaciół. Jeśli celem wyprawy były konie, zwykle próbowano wślizgnąć się do obozu wroga i wykraść je bez walki. Jeśli celem była zemsta, napadano zwykle na samotnych wędrowców lub tych, którzy nieostrożnie oddalili się od obozu, przy czym z jednakową brutalnością trak­towano wszystkich przedstawicieli wrogiego szczepu, bez względu na płeć. Rzadko zdarzało się, aby przeciwko sobie stawały całe plemiona. Miało to miejsce tylko wtedy, gdy w grę wchodziła groźba utraty terenów łowieckich lub zagrożenie przez wroga całej społeczności plemiennej. W większości przypadków walka przypominała harce wojowników pragnących wykazać swą odwagę i indywidu­alną wyższość nad przeciwnikiem. Taktyka walki polegała zwykle na szybkim ataku w celu oddania strzału lub zadania ciosu wrogowi i równie szybkim odwrocie w bez­pieczne miejsce. Po mistrzowsku stosowano zasadzki i typową wojnę podjazdową. Każdą wyprawę wojenną

Page 34: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

poprzedzali zwiadowcy, rozsyłani w różnych kierunkach.11 Czejenów było ich trzech. W nocy dwóch odpoczywało, a jeden czuwał. W razie potrzeby jednego wysyłano z wiadomością do głównego oddziału lub do obozu. Gdy wiadomość była szczególnie ważna, posłaniec sygnalizował swój przyjazd wyciem wilka. W obronie obozu brali udział wszyscy, przegrana bowiem oznaczała zwykle śmierć lub niewolę dla wszystkich mieszkańców wioski. W razie niespodziewanego napadu wroga na obóz każdy miał prawo wziąć dowolnego konia, nawet jeśli nie był jego własnością. W przypadku gdy koń został zabity, jego użytkownik nie musiał dawać odszkodowania właścicielowi, ale był zobo­wiązany oddać mu ewentualną zdobycz wojenną.

Powszechnie uważa się, że Indianie na ścieżce wojennej stanowili dziką niezorganizowaną bandę indywidualistów, z których każdy walczył wyłącznie dla siebie. Jest to przekonanie z gruntu fałszywe, a już na pewno w od­niesieniu do Czejenów. Taktyka walki była dokładnie planowana przez wodzów, a jeśli udało się ją zrealizować, często przynosiła sukces. Czejenowie nigdy nie mieli na celu odniesienia decydującego zwycięstwa, walczyli o zdo­bycz i chwałę. Dlatego unikali walnych bitew, stosując podstęp, niespodziewany atak lub konny manewr. Jeśli wróg nie dał się zaskoczyć lub okazał się silniejszy, rezygnowali z walki i próbowali innym razem. Jeżeli wyprawa wojenna poniosła straty, wojownicy po zbliżeniu się do obozu sygnalizowali śmierć swych towarzyszy wymachując skórami lub kocami, których było tyle, ilu poległych. Pierwszą troską Indian było zabranie z pola walki swoich rannych i zabitych. Rannych przewożono do obozów, gdzie przed oddaniem pod opiekę rodzinom zajmowali się nimi biegli w sztuce leczenia szamani. Poległych przed pogrzebaniem opłakiwano. Czejenowie i Siuksowie, w przeciwieństwie do Arapahów, nigdy nie chowali umarłych w ziemi. W przypadku śmierci

Page 35: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wojownik Czejenów pragnął, by jego ciało złożono na drewnianym rusztowaniu — marach, gdzie każdy mógł je zobaczyć i skąd łatwiej można się było dostać do indiań­skiego Nieba, Krainy Wiecznych Łowów, a w ostateczno­ści, by ciało pozostawiono na ziemi na żer wilkom albo dzikiemu ptactwu.

Nagrodą za zasługi wojenne było prawo noszenia piór. Najbardziej zasłużeni wojownicy nosili wspaniałe pióro­pusze, w których każde pióro oznaczało konkretny czyn wojenny. Pióropusz nie był więc jedynie oznaką godności wodzowskiej. Często przypisywano mu magiczną, uświę­coną moc, która miała chronić jego właściciela podczas walki z wrogiem.

Zanim Indianie posiedli broń palną, ich głównym uzbro­jeniem były łuki ze strzałami, włócznie, noże, maczugi i topory o kamiennych ostrzach oraz tarcze z niewy- prawionej skóry bizona. Łuki wyrabiano z twardego drewna lub rogów zwierzęcych. Te pierwsze często wzmacniano od wewnątrz ścięgnami bizonów, co nadawało im wyjąt­kową trwałość i elastyczność. Początkowo używano długich łuków podobnych do średniowiecznych europejskich. Po oswojeniu konia długość łuku została dostosowana do wygody i bezpieczeństwa jeźdźca w razie upadku i wynosiła nieco ponad jeden metr. Wyrobem strzał zajmowali się zwykle biegli w tej sztuce wojownicy, którzy osiągnęli już wiek zwalniający ich od udziału w walce lub polowaniu, i w ten sposób zarabiali na swoje utrzymanie. Groty strzał i włóczni wykonywano początkowo z kości lub z kamienia. Potem zaczęto zastępować je grotami żelaznymi pochodzą­cymi od białych handlarzy lub wyrabianymi ze zdobytych skrawków metalu. W rękach doświadczonego wojownika łuk był bronią niezwykle groźną i skuteczną. Zasięg niektórych łuków dochodził nawet do 300 metrów, zwykle jednak strzelano z nich na bliskie odległości, nieprze- kraczające 50-100 metrów. Wystrzelona z niewielkiej

Page 36: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

odległości strzała mogła przebić na wylot ciało bizona albo ludzką czaszkę. W bezpośrednim starciu wojownik uzbro­jony w łuk miał zdecydowaną przewagę nad przeciwnikiem posiadającym ładowany przez lufę muszkiet lub strzelbę. W czasie potrzebnym na ponowne załadowanie broni odprzodowej łucznik mógł wystrzelić od 12 do 15 strzał. Wartość łuku zmalała dopiero w drugiej połowie XIX w., kiedy do powszechnego użytku weszła nowoczesna broń powtarzalna.

Pierwsze strzelby i pistolety kupowane od białych handlarzy były ciężkie i mało skuteczne. Posiadanie broni palnej było jednak marzeniem każdego wojownika, zwięk­szało bowiem jego prestiż zarówno wśród swoich, jak i wrogów. Z czasem zakup nowoczesnej broni i zdobycze wojenne sprawiły, że wielu wojowników posiadało karabiny i wielostrzałowe rewolwery. Niektórzy mieli ich nawet po kilka sztuk. Nigdy jednak Indianom nie udało się rozwiązać problemu braku amunicji do nowszych typów broni, co znacznie ograniczało jej użycie. Z tego powodu wygodniej­sze było posiadanie starszych modeli broni odprzodowej, do których łatwiej było zdobyć proch i ołów na kule. Przeciętny wojownik niewiele dbał o utrzymanie swojego karabinu, co wynikało z przekonania, że w razie potrzeby będzie mógł kupić lub zdobyć następny. Stan jego broni pozostawiał wiele do życzenia. Był za to na ogół dobrym strzelcem, często przewyższającym umiejętnością strzela­nia żołnierza amerykańskiego.

Kamienne topory, maczugi i noże szybko zastąpiono stalowymi ostrzami, służącymi zarówno do walki, jak i różnych czynności gospodarczych. Stały się one jednym z głównych towarów w handlu z Indianami. Włócznie i lance były nie tylko groźną bronią, ale także symbolem odwagi i godności dowódczej. Zwyczaje niektórych ple­mion, na przykład Komanczów, pozwalały posiadać włócz­nie tylko najlepszym i najdzielniejszym wojownikom.

Page 37: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Tarcza indiańska wykonana z kilku sklejonych ze sobą warstw skóry z twardego bizoniego garbu spełniała po­dwójną rolę. Jako element uzbrojenia chroniła przed strzałami i ciosami przeciwnika. Z drugiej strony, podobnie jak pióropusz wojenny, miała magiczną moc, gdyż chroniła jej właściciela przed niebezpieczeństwem. W tym celu pokrywano ją magicznymi znakami i symbolami lub przyczepiano do niej czarodziejskie przedmioty i amulety. Dawna broń i tarcze pozostały nieodłączną częścią ek­wipunku wojownika na długo po tym, jak Indianie wpro­wadzili do swojego arsenału broń palną.

Konie i broń palna zrewolucjonizowały wojny toczono^ przez Indian. Współzawodnictwo plemion o dostęp do europejskich towarów, nabywanych w handlu, powiększyło je i spotęgowało. Walki między plemionami zaczęto traktować z czasem jako trwały element rzeczywistości, a nie coś przypadkowego, sama wojna zaś i wyprawy po konie stały się nieodłączną częścią nowego ustroju gos­podarczego, jaki wytworzył się na Równinach.

Indianie z Wielkich Równin walczyli zwykle konno. Wyjątkiem była sytuacja, gdy zostali zaskoczeni podczas pieszej wyprawy po konie lub uderzali z zasadzki. Wojow­nicy szli do boju przystrojeni i pomalowani w barwy wojenne. Kiedy tylko było to możliwe, dla zachowania pełnej swobody ruchów, walczyli ubrani tylko w przepaski biodrowe i mokasyny, czasem skórzane nogawice. Osła­wione indiańskie koszule wojenne rzadko były używane w walce. Ich znaczenie miało raczej charakter ceremonialny. Symbolizowały osiągnięcia wojowników i ich przynależność do stowarzyszeń żołnierskich.

Stowarzyszenia (związki wojowników) odgrywały ważną rolę wśród Indian z Równin i Prerii, stając się osią ich codziennego życia. Miały one charakter społeczny, religijny i wojskowy. Te najbardziej znane spełniały różne zadaniao charakterze policyjnym i militarnym. Ukierunkowywały

Page 38: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ducha współzawodnictwa mężczyzn i prowadziły do mię- dzyplemiennej rywalizacji w brawurowych wyczynach. Członkowie stowarzyszeń pomagali wprowadzać w życie decyzje rady starszych, pilnowali porządku i bezpieczeństwa w obozie, podczas wędrówek, polowań oraz uroczystości plemiennych. Na wojnie wykonywali najniebezpieczniejsze akcje militarne. Każde stowarzyszenie, grupujące najczęściej mężczyzn w tym samym wieku, miało swoją wewnętrzną organizację, prawa, kodeksy honorowe, pieśni, tańce, zawołania wojenne i znaki rozpoznawcze. Jego członkowie wspólnie wyruszali na wojnę, chowali i opłakiwali swoich poległych. Wojownicy poszczególnych związków szli do walki razem, pod wodzą swoich przywódców występują­cych w roli oficerów. Jeśli w bitwie uczestniczyli człon­kowie różnych stowarzyszeń, rywalizowali ze sobą, starając się wykazać większą odwagą i zdobyć więcej trofeów niż inni. Rzadko zdarzało się jednak, by do walki szli wszyscy naraz. Oprócz wojny głównym obowiązkiem wojownika była ochrona obozu i polowanie, toteż poszczególne stowa­rzyszenia musiały dzielić się zadaniami, by nie narażać na niebezpieczeństwo całej grupy lub plemienia.

Najwięcej stowarzyszeń wojennych mieli Siuksowie Teton. Do najbardziej znanych należały: Szczenięta Lisa, Waleczne Serca, Nosiciele Sowich Pióropuszy, Zaznaczeni na Biało i Posiadacze Wron. Wrony mieli elitarne związki Lisów i Wielkich Psów, Arapahowie bitne Stowarzyszenie Włóczni, Komańcze Nosicieli Wroniego Ogona, którzy poświęcali się wyłącznie wojnie, Paunisi różne stowarzy­szenia Noży-Włóczni (różniących się tylko swoistymi ozdobami na tej broni), a Kiowowie prestiżowe stowarzy­szenie Koitsenko, do którego należało 10 najodważniejszych wojowników plemienia. Czejenowie mieli sześć związków wojennych: Związek Napiętej Cięciwy (Himatanohis), znany także jako Związek Wilków (Koanianutqio), Wygięte Włócznie (.Himoiyoqis), Związek Lisów (Woksihitaneo),

Page 39: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Czerwone Tarcze (Mahohivas), Szalone Psy (.Hotamimasaw) i najliczniejsze, stojące najwyżej w hierarchii związków, wojenne stowarzyszenie Żołnierzy Psów (Hotamitaneo)u. To ostatnie od lat 30. XIX w., kiedy to wstąpili do niego wszyscy wojownicy z grupy Masikota, skupiało prawie połowę dorosłych mężczyzn i było uważane za najważniej­sze i najbardziej wojownicze w całym plemieniu.

Konfrontacja zwyczajów i kultury plemion z Wielkich Równin z cywilizacją europejską zakończyła się dla Indian tragicznie. Zadecydowała o tym nie tylko przewaga liczebna i technika białych, przywleczone przez nich choroby i wyniszczenie bizonów stanowiących materialną podstawę bytu plemion. Istotny wpływ miała także fatalna mentalność^ w pojmowaniu wojny przez Indian w zetknięciu z militarną techniką i sposobami walki Amerykanów. Wojownik in­diański był przede wszystkim indywidualistą szukającym okazji do pokazania osobistej odwagi i wykazania się w walce. Odwaga, wytrzymałość, mistrzowskie posługiwa­nie się bronią i sztuka jazdy konnej często pozwalały mu na osiągnięcie przewagi nad białymi. Wybitny znawca Indian, Stanley Vestal, mówił o Indianach, których znał najlepiej: „Indianin, Siuks, czy też Czejen, był mniej więcej czterokrotnie bardziej efektywny niż biały żoł­nierz” ,2. Sukcesy odnoszone przez Indian miały jednak ograniczoną skalę. Rzadko kiedy udawało się Indianom zebrać dostateczną liczbę wojowników, aby skutecznie przeciwstawić się dobrze uzbrojonym i zorganizowanym oddziałom wojska. Jeszcze trudniejsze okazywało się utrzymanie wojowników na ścieżce wojennej przez dłuższy czas i nauczenie ich dyscypliny walki. Wodzowie indiańscy prowadząc swoich ludzi do boju nie mieli właściwie

11 Związek Napiętej Cięciwy występował tylko u Czejenów Połu­dniowych, a Stowarzyszenie Szalonych Psów istniało jedynie w północnym odłamie plemienia.

12 Set on Ernest Thompson, op.cit., s. 31.

Page 40: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

żadnego wpływu na ich zachowanie podczas walki. Wielką słabością Indian był brak ich jedności, wynikający z ukształ­towanej przez stulecia wrogości plemiennej.

Warto na koniec przytoczyć opinię gen. Nelsona A. Milesa, który walczył z Indianami w wielu kampaniach. W 1912 r. pisał on:

„Historia nie może dostarczyć nic porównywalnego do bohaterstwa i nieugiętości Indian północnoamerykańskich, którzy w dwustuletniej wojnie walczyli przeciwko zaj­mowaniu ich kraju cal po calu, przeciwko wrogowi, który był uzbrojony bez porównania lepiej, dysponował niewy­czerpanymi środkami pomocniczymi i posiadał przytła­czającą większość wojska. Gdyby te liczby były równe, to kroniki historyczne przekazywałyby prawdopodobnie cał­kiem inny rezultat tych walk. Indianin amerykański jest bez wątpienia przedstawicielem najbardziej bohaterskiej rasy, jaką kiedykolwiek znał świat” 13.

13 Ibidem, s. 31

Page 41: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ARMIA AMERYKAŃSKA NA POGRANICZU INDIAŃSKIM W LATACH 184a-1866

W połowie XIX w. na zachodnich rubieżach Stanów Zjednoczonych zaistniały dwa wydarzenia, które zwróciły uwagę Amerykanów na Zachód i doprowadziły do starcia z zamieszkującymi go plemionami Indian. Pierwszym była zwycięska wojna z Meksykiem. Traktat pokojowy z Gua- delupe Hidalgo oddawał pod kontrolę USA ogromne połacie kontynentu, o powierzchni prawie 1 200 000 mil2, od Zatoki Meksykańskiej po wybrzeże Pacyfiku. Miały na nich powstać w niedalekiej przyszłości stany: Teksas, Nowy Meksyk, Arizona, Nevada, Utah i Kalifornia, oraz częściowo Kolorado i Wyoming. Otwierało to drogę do osadnictwa na nowych terenach dla tysięcy ludzi, dla których brakowało już ziemi na Wschodzie. Drugim wyda­rzeniem było odkrycie złota w Kalifornii w 1848 r. Jego skutkiem była nieznana w dziejach gorączka złota, gnającą dziesiątki tysięcy ludzi na Zachód, przez tereny łowieckie Indian. Emigranci ze Wschodu zostawiali za sobą znisz­czoną ziemię, zanieczyszczone wody i wybitą zwierzynę. Godziło to w podstawy bytu plemion indiańskich.

Pierwsze kontakty Amerykanów z Indianami z Wielkich Równin miały charakter pokojowy. Wkrótce jednak starcia

Page 42: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

pomiędzy Indianami a najeżdżającymi ich ziemie poszukiwa­czami złota i emigrantami zrodziły konieczność wysłania na Zachód wojska, które miało zapewnić bezpieczeństwo pionie­rom i przeciwdziałać powstawaniu konfliktów z Indianami.

Po zakończeniu wojny z Meksykiem armia amerykańska, złożona w większości z ochotników, została zredukowana do liczby 10 000 żołnierzy. W rzeczywistości choroby, dezercje i pijaństwo zmniejszyły jej liczebność do około 8000 ludzi, rozrzuconych po całym kraju. Tej nielicznej i słabo wyszkolo­nej armii zlecono zadanie niemożliwe do wykonania. Miała pilnować granic i dróg wewnętrznych, ciągnących się na przestrzeni wielu tysięcy mil. Pogranicze Indiańskie, obejmu­jące mnóstwo terenów jeszcze nie zbadanych, miało być kontrolowane przez kilka tysięcy żołnierzy rozmieszczonych w strategicznie położonych fortach. Osiągnięto to poprzez zakup lub przejęcie na cele wojskowe dawnych placówek handlowych oraz budowę nowych fortów osłaniających główne szlaki komunikacyjne przecinające Wielkie Równiny.

W 1849 r. Thomas J. Fitzpatrick, pierwszy agent do spraw Indian znad górnej Platte i Arkansas, zwrócił się do rządu z propozycją zawarcia traktatu z Indianami. Pierwszego września 1851 r. nad strumieniem Horse Creek (na granicy dzisiejszych stanów Nebraska i Wyoming) zgromadziło się 8000 do 12 000 Indian reprezentujących różne plemiona: Siuksów Brule, Oglala i Miniconjou, Czejenów, Arapahów, Wron, Szoszonów, Assiniboinów, Arikarów, Gros Ventres i Mandanów. Wiele z tych ple­mion spotykało się ze sobą po raz pierwszy poza polem walki. Po 17 dniach rozmów i narad z udziałem Fitz- patricka, jezuickiego misjonarza Jeana-Pierre’a de Smeta oraz inspektora do spraw Indian Davida D. Mitchella z St. Louis podpisano porozumienie, znane jako pierwszy traktat z fortu Laramie. Pod naciskiem komisarzy rzą­dowych Indianie zgodzili się zaprzestać walk między sobą, wybrać głównych wodzów, którzy mieli ich re­prezentować w kontaktach z władzami i dali sobie narzucić

Page 43: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

umowne granice terytoriów plemiennych. Zgodzili się też zostawić w spokoju emigrantów na Szlaku Oregońskim oraz uznali prawo rządu do zbudowania drogi i posterun­ków wojskowych wzdłuż szlaku. W zamian rząd obiecał bronić Indian przed wrogością białych i miał im wypłacać co roku rentę o wartości 50 tys. dolarów przez okres 50 lat (ratyfikując traktat Senat jednostronnie zredukował wypłatę renty do 10 lat, z możliwością jej przedłużeniao dalsze 5 lat). W forcie Laramie powstała wtedy agencja (Platte Agency) dla Siuksów i Północnych Czejenów. Dwudziestego siódmego lipca 1853 r. Tom Fitzpatrick doprowadził do podpisania w forcie Atkinson nad rzeką Arkansas podobnego układu przez plemiona z południo­wych Równin: Komanczów, Kiowów i Kiowa-Apaczów, które nie chciały przybyć nad Horse Creek. Zawarcie traktatu znacznie poprawiło bezpieczeństwo podróży i han­dlu wzdłuż południowego Szlaku Santa Fe. Zgodnie z porozumieniem Indianie mieli otrzymywać co roku przez 10 lat towary wartości 18 tys. dolarów. W wyniku traktatu została założona w forcie Bent pierwsza agencja dla Kiowów, Komanczów, Kiowa-Apaczów oraz Połu­dniowych Czejenów i Arapahów (Upper Arkansas Agen­cy) ’. Z uwagi na odległość dzielącą fort Bent od tradycyj­nych siedzib Kiowów i Komanczów w północnym Tek­sasie, zorganizowano dla nich tymczasową agencję nad Beaver Creek w Oklahomie. W złudnej nadziei komisarzy rządowych oba porozumienia miały skłonić łowców bizo-

1 Pierwszym agentem dla wszystkich tych plemion został Thomas Fitzpatrick. Po jego śmierci w 1854 r. agentem wybrany został William W. Bent, który zrezygnował z funkcji w 1859 r. Zastąpił go Albert G. Boone, wnuk Daniela Boone’a — słynnego pioniera z Kentucky. W 1861 r. Boone został usunięty ze stanowiska, ponieważ pochodził z Missouri i po wybuchu wojny secesyjnej przestano mu ufać z obawy, że może namówić Indian do powstania przeciwko Uniii. Zastąpił go wówczas Samuel S. Colley. Za urzędowania Boone’a agencja została przeniesiona z fortu Bent do fortu Wise (Lyon).

Page 44: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

nów do porzucenia swego dzikiego trybu życia i prze- kszałcenia się w cywilizowanych rolników.

Całkowity brak na zachodnich rubieżach zorganizowa­nych ośrodków cywilnego wymiaru sprawiedliwości i stabil­nych instytucji społecznych uczynił z armii jedyną siłę zdolną do utrzymania porządku na tych terenach. Na mocy traktatów z fortu Laramie i Atkinson wojsko uzyskało zgodę na budowę dróg i posterunków na terenach indiańskich. Jeszcze przed ich podpisaniem wojsko odkupiło od prywatnej spółki futrzarskiej fort Laramie w Wyoming2. Na długie lata stał się on główną placówką wojskową na północnych Równinach (od sierpnia 1849 r. stacjonowało tu 2 oficerów i 53 żołnierzy). Na środkowych Równinach wybudowano w latach 50. forty: Atkinson (1850), Riley (1853) i Lamed (1859), które miały osłaniać szlak z St. Louis do Santa Fe w Nowym Meksyku. Na południu, w Teksasie, powstała w latach 1849-1852 linia 13 fortów strzegących drogi z San Antonio do El Paso. W czerwcu 1853 r. w 54 placówkach wojskowych na Pograniczu Indiańskim stacjonowało 6918 ludzi, z ogólnej liczby 13 821. W grudniu 1854 r. stan etatowy armii wzrósł do 14 216 oficerów i żołnierzy, ale jej realna siła wynosiła tylko 10 745 ludzi.

Tej nielicznej armii wyznaczono typowo policyjne za­danie utrzymania porządku na granicy. Tak rozumiane zadania obejmowały przede wszystkim: ochronę indiań­skich rezerwatów i ziem należących do Indian przed zakusami białych osadników, zapewnienie bezpieczeństwa urzędnikom i własności rządowej, zwłaszcza na terenie

2 Fort Laramie został wybudowany w 1834 r. w widłach rzeki Laramie i Północnej Platte jako Fort William przez znanych handlarzy skórami Williama Sublette i Roberta Campbella. Od 1835 r. był własnością Kompanii Futrzarskiej Gór Skalistych, a od 1836 r. Amerykańskiej Kompanii Futrzarskiej. W 1841 r. zmienił nazwę na Fort John. Swoją nazwę Fort Laramie zawdzięcza rzece nazwanej od imienia trapera Jacquesa La Ramee, który zginął w jej pobliżu z rąk Indian w 1820 r.

Page 45: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

rezerwatów, utrzymywanie plemion w granicach wyzna­czonej im przestrzeni życiowej, pomoc zaprzyjaźnionym szczepom i ich obronę przed napadami wrogów. Ponadto obowiązkiem armii stało się egzekwowanie prawa federal­nego na terenach, gdzie nie istniały organy władzy cywil­nej lub gdzie egzekucja prawa wymagała realnej siły.

W miarę upływu lat, najtrudniejszym zadaniem wojska stała się ochrona ziemi należącej do Indian przed białymi osadnikami. Wiele było w tym winy rządu federalnego, który często sam podejmował decyzje godzące w postanowienia traktatów. Brak poszanowania dla praw zagwarantowanych Indianom ze strony instytucji federalnych zachęcał osadników do wkraczania na ich ziemie i stawiał armię w niezręcznej sytuacji. Kiedy fala osadników docierała do rezerwatów, otaczała je, a reprezentujący ponierów politycy zarzucali rząd petycjami, aby usunął Indian z „drogi cywilizacji”. Zwykle agenci Biura do spraw Indian przekupywali kilku wodzów, którzy zawierali nowy układ, często wbrew większości plemienia, a Indian zmuszano do przesiedlenia się w nowe miejsce pod kontrolą wojska. Skutkiem takiego postępowania był głód, choroby i śmierć wielu członków plemion, które stały się ofiarami pochodu cywilizacji białego człowieka.

Różnorodność i złożoność obowiązków przy niedostate­cznej liczbie regularnego wojska i jego nadmiernym roz­proszeniu wykluczała skuteczne wykonywanie zadań, jakie postawiono przed armią. Każda próba koncentracji wojska w jednym miejscu w celu zapobieżenia niepokojom lub ukarania winnych pozostawiała bez ochrony całe połacie Pogranicza. Doświadczenia pierwszych lat służby na Rów­ninach wykazały całkowitą nieefektywność małych fortów rozmieszczonych na granicy indiańskiej. Słabe załogi wojskowe nie były w stanie zapobiegać niepokojom wśród Indian i przeciwdziałać ich najazdom na tereny pograniczne. Z inicjatywy Sekretarza Wojny Davisa wiele mniejszych fortów zlikwidowano. Ich dotychczasowe załogi skupiono

Page 46: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w dużych placówkach usytuowanych w strategicznie poło­żonych miejscach, skąd wojsko mogło kontrolować kraj Indian i w razie potrzeby podejmować działania operacyjne z lepszym skutkiem.

Do 1853 r. wszystkie ziemie leżące na zachód od Missisipi wchodziły w skład wielkiego okręgu wojskowego, tzw. Dywizji Zachodu (Military Division of the West). W październiku 1853 r. dla celów administracyjno-militar- nych całe terytorium Stanów Zjednoczonych podzielono na pięć mniejszych okręgów wojskowych, zwanych depar­tamentami {Military Departments), podległych dowództwom regionalnym. Były to w kolejności:

1. Departament Wschodu {Department of the East), obejmujący cały kraj na wschód od Missisipi. Rubieże departamentu obejmowały granicę morską na odcinku 2800 mil, granicę kanadyjską na odcinku 1800 mil i granicę indiańską na odcinku 200 mil. Siły zbrojne departamentu liczyły 1574 oficerów i żołnierzy, z których 500 pilnowało granicy indiańskiej na Florydzie.

2. Departament Zachodu {Department of the West), obejmujący kraj pomiędzy Missisipi i Górami Skalistymi, z wyjątkiem Teksasu i Nowego Meksyku. Granice departa­mentu wynosiły 2400 mil. Kontroli podlegało w nim 2000 mil dróg przecinających kraj Indian, stale wykorzystywanych przez emigrantów udających się do Utah, Nowego Meksyku i amerykańskich posiadłości nad Oceanem Spokojnym. Obszar departamentu zamieszkiwało około 180 000 Indian, z których większość stanowiła potencjalne zagrożenie dla białych. Siły zbrojne departamentu liczyły 1855 ludzi. Do 1861 r. kwatera dowództwa znajdowała się w forcie Leaven- worth nad rzeką Missouri, a jego kolejnymi dowódcami byli generałowie: Newman S. Clarke, Daniel E. Twiggs, Persifor F. Smith, William S. Hamey i Nathaniel Lyon.

3. Departament Teksasu {Department of Texas), obej­mujący prawie cały stan, z granicą morską o długości 400

Page 47: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

mil, granicą meksykańską i indiańską o długości prawie 2000 mil i wewnętrznymi szlakami komunikacyjnymi ponad 1200 mil. Populacja Indian na terenie departamentu liczyła 30 000 głów, w większości koczowników. Stan wojska wynosił 2886 oficerów i żołnierzy.

4. Departament Nowego Meksyku (Department of New Mexico), obejmujący tereny dzisiejszego stanu Nowy Mek­syk oraz część Arizony i Nevady z granicą meksykańską i indiańską o długości 1500 mil i szlakami komunikacyj­nymi o długości 1000 mil. Liczbę Indian zamieszkujących obszar departamentu szacowano na 50 000, w większości należących do plemion nieuznających władzy Stanów Zjednoczonych. Siły departamentu liczyły 1654 ludzi.

5. Departament Pacyfiku (Department of Pacyfic), obej­mujący stan Kalifornia oraz Terytoria Oregon, Waszyngton, Utah i część Nevady. Granice departamentu obejmowały wybrzeże morskie o długości 1500 mil, granicę meksykań­ską, kanadyjską i indiańską o długości 1600 mil oraz ponad 2000 mil dróg i szlaków komunikacyjnych wymagających ochrony. Obszar departamentu zamieszkiwało około 134 000 Indian. Stan liczebny wojska w departamencie wynosił 1365 oficerów i żołnierzy.

Podsumowując, w 1854 r. armia Stanów Zjednoczonych miała za zadanie chronić zewnętrzne granice państwao długości ponad 10 000 mil oraz granicę indiańską i szlaki komunikacyjne w kraju Indian o długości ponad 8000 mil. Populacja Indian na obszarze podległym jurysdykcji wojska wynosiła ponad 400 000, z czego połowa, w tym co najmniej 40 000 wojowników, zasługiwała na miano „wrogich”. Spokoju i porządku wśród nich miała pilnować armia, której efektywna liczebność nie przekraczała 11 000 ludzi.

Wojna z Meksykiem pozostawiła siły zbrojne USA bogate w jednostki piechoty i artylerii, ale z niewielką ilością regularnej kawalerii. Dwie jednostki kawalerii: 1. pułk drago­nów (Ist Dragoonś) i 2. pułk dragonów (2nd Dragoons),

Page 48: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zorganizowano jeszcze w latach 30. Trzecia — pułk strzelców konnych (Regiment of Mounted Rifles), powstała w 1846 r. specjalnie do walki z Meksykanami. Szybko okazało się, że warunki służby na Pograniczu, przy ogromnych przestrzeniach i ruchliwości Indian, będą wymagały zwiększenia ilości jazdy. Kawaleria była jednak bardzo kosztowna i dopiero wybicie przez Siuksów oddziału ppor. Johna Grattana w pobliżu fortu Laramie w 1854 r. skłoniło Kongres do wyrażenia zgody na sformowanie w roku następnym dwóch nowych pułków jazdy: 1. pułku kawalerii USA (Ist US Cavalry) i 2. pułku kawalerii USA (2nd US Cavalry). Przy okazji warto wspo­mnieć, że w trosce o poprawę stanu transportu i zmniejszenia kosztów utrzymania armii, w połowie lat 50. Jefferson Davis eksperymentalnie wprowadził na użytek wojska w Depar­tamencie Pacyfiku, Teksasu i Nowego Meksyku wielbłądy, testując przydatność tych zwierząt do zadań transportowych w warunkach wielkiej pustyni amerykańskiej (łącznie sprowa­dzono z Bliskiego Wschodu 77 dromaderów, które weszły w skład tzw. Wojskowego Korpusu Wielbłądów — Camel Military Corps).

W 1856 r. liczebność armii wzrosła do 15 000. Duża w tym zasługa Davisa, który nie przestawał argumentować, że „(...) władza wykonawcza musi dbać o regularną armię powołaną przez prawo do utrzymania porządku wśród plemion indiańskich i zapewnienia ochrony osiedlom pio­nierów (...) gdyż impuls do migracji w kierunku granicy zachodniej i większa ilość karawan jadących lądem do naszych posiadłości nad Pacyfikiem zwielokrotnia zarówno okazje, jak też powody do napadów i wrogości Indian (...)”3.

Większość wojska nadal obsadzała różne placówki na Zachodzie, od Missouri po Ocean Spokojny, i od granicy kanadyjskiej po meksykańską. W przededniu wojny secesyj­nej armia lądowa Stanów Zjednoczonych liczyła etatowo 1098 oficerów i 15 304 żołnierzy, razem 16 402 ludzi

3 Secretary of War Jefferson Davis’ Report to the President, op. cit., s. 6.

Page 49: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

(faktycznie nieco ponad 15 000) i była zorganizowana wlO pułków piechoty (każdy po 10 kompanii), 5 pułków kawalerii (po 10 szwadronów) i 4 pułki artylerii (po 12 baterii). Jej trzon stanowili niedawni emigranci z Europy, głównie Irlandczycy (50%) i Niemcy (20%). Wielu z nich służbę w wojsku traktowało jako ucieczkę przed pechem i nędzą, w jakiej znaleźli się po przybyciu do Ameryki.

Po secesji stanów południowych zdecydowana większość żołnierzy i oficerów pozostała wierna rządowi federalnemu. Tylko 313 oficerów opowiedziało się po stronie Konfederacji. Jeszcze przed secesją Teksasu (4 marca 1861 r.) dowódca Departamentu Teksasu gen. Twiggs poddał konfederatom podległe mu oddziały federalne liczące 2700 ludzi, po czym wstąpił do służby w armii Południa. Większość oddziałów regularnych ewakuowano z Teksasu drogą morską zanim wybuchły pierwsze walki, niewielka część trafiła do niewoli. Garnizony fortów na sąsiadującym z Teksasem Terytorium Indiańskim wycofały się do fortu Leavenworth.

Po wybuchu wojny, 5 maja 1861 r., Kongres zadecydowało utworzeniu 3. pułku kawalerii USA. Trzeciego sierpnia całą regularną kawalerię i wiele innych jednostek federalnych wycofano z Pogranicza i skierowano do udziału w działaniach wojennych przeciwko konfederatom na wschodzie kraju. Kawalerię zreorganizowano. Wszystkie jednostki konne stały się „kawalerią”. I tak: 1. pułk dragonów przemianowano na 1. pułk kawalerii, 2. pułk dragonów na 2. pułk kawalerii, pułk strzelców konnych na 3. pułk kawalerii, a dawne 1., 2. i 3. pułki kawalerii na odpowiednio 4., 5. i 6. pułki kawalerii USA. Trzydziestego pierwszego grudnia 1861 r. stan kawale­rii regularnej wynosił 4744 ludzi. Większość jej oddziałów weszła w skład tzw. brygady rezerwowej (Reserve Brigade) pod dowództwem gen. Wesleya Merritta, biorąc później udział m.in. w bitwie pod Gettysburgiem.

W miejsce wojsk regularnych odwołanych do walki z konfederatami, do służby na Pograniczu Indiańskim

Page 50: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

powołano jednostki ochotnicze. Poszczególne stany Unii wystawiły kilkadziesiąt różnych oddziałów ochotniczych, głównie kawaleryjskich, zorganizowanych w pułki lub samodzielne bataliony, w których w latach 1862-1866 służyło około 20 000 ludzi. Łącznie podczas wojny secesyj­nej i tuż po jej zakończeniu do służby na zachodnim Pograniczu skierowano w całości lub w części: 10 pułków piechoty (w tym dwa regularne), 26 pułków (w tym jeden regularny) i jeden batalion kawalerii oraz jeden pułk (regular­ny) i samodzielną baterię artylerii. Pierwsze z nich mogły wejść do służby dopiero w 1862 r. i później. Jednym z pierwszych był skierowany do akcji na wiosnę 1862 r. 1. Samodzielny Batalion Kawalerii z Ohio, na bazie którego utworzono w czerwcu 1863 r. 11. pułk kawalerii z Ohio. W ostatnim okresie wojny dowództwo armii federalnej utworzyło pięć pułków piechoty (US Volunteer Infantry), złożonych z byłych jeńców konfederackich, tzw. „Ożywio­nych Jankesów” (Galvanised Jankę es). Woleli oni walkę z Indianami, niż pobyt w obozach jenieckich w Illinoisi Ohio. Żołnierzom tym zagwarantowano, że nie zostaną użyci do walki na frontach wojny secesyjnej. W kon- federackim Teksasie, od dawna nękanym łupieżczymi na­jazdami Komanczów i Kiowów, główny ciężar walki z In­dianami spadł na nieliczne jednostki ochotnicze oraz słynnych Strażników Teksasu (Texas Rangers)4.

Oddziały ochotnicze były z reguły dobrze umundurowanei wyposażone w dobre konie, brakowało im natomiast nowoczesnego uzbrojenia. Doskwierał im zwłaszcza niedo­statek nowszych modeli karabinów i rewolwerów. Służbę ochotników na Pograniczu Indiańskim w okresie wojny

4 Paramilitarna formacja Strażnicy Teksasu (Texas Rangers) wywodzi się od oddziału ochotników utworzonego w 1823 r. przez pioniera amerykańskiego osadnictwa w Teksasie Stephena F. Austina do obrony jego kolonii przed Indianami. Nazwa Texas Rangers została przyjęta 15 stycznia 1839 r.

Page 51: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

domowej ocenia się na ogół pozytywnie. Istnieje dość powszechne przekonanie, że w latach 1862-1865 kawaleria amerykańska na Wielkich Równinach była silniejsza, lepiej zorganizowana i wyćwiczona, niż w jakimkolwiek innym okresie. Gen. Henry Halleck, pełniący obowiązki szefa sztabu armii federalnej, raportował w 1863 r.:

„Ilość wojsk stacjonowanych obecnie w departamentach pogranicznych i na obszarze terytoriów jest dużo większa, niż w czasach pokoju”5.

W chwili zakończenia wojny na obszarze obejmującym Wielkie Równiny siły Unii liczyły 60 000 oficerów i żoł­nierzy. Co najmniej 10 000 z nich obsadzało pograniczne forty i ochraniało szlaki komunikacyjne i linie telegrafu. W sierpniu 1865 r., już po demobilizacji wielu oddziałów ochotniczych, siły wojskowe na tym obszarze liczyły wciąż ponad 20 000 ludzi.

Oficerowie i żołnierze pułków ochotniczych rekrutowali się głównie z ludzi Pogranicza nawykłych do broni i jazdy konnej. Służąc w oddziałach lokalnych mieli większą moty­wację do walki, lepiej znali teren i wykazywali większą inicjatywę w działaniu. Byli też silniejsi fizycznie i bardziej wytrzymali na trudy służby niż ludność miejska, z której wywodziła się większość żołnierzy w innych okresach. Ochotnicy mieli także większe doświadczenie w kontaktach z Indianami i mniej się ich obawiali niż żołnierze pochodzący z innych części kraju. Ludzie ci jednak, w przeciwieństwie do zawodowych wojskowych, nienawidzili Indian i starali się wykorzystać każdą okazję, aby się ich pozbyć.

Od 3 lipca 1861 r. większa część Wielkich Równin znalazła się w granicach nowego Departamentu Zachodniego (Western Department) z kwaterą w St. Louis (Missouri). Jego pierwszym dowódcą został słynny podróżnik i odkrywca, a jednocześnie wpływowy polityk Partii Republikańskiej, gen.

5 K a te h e r Philip, op.cit., s. 21.

Page 52: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

John C. Fremont. W listopadzie 1861 r. Departament Zachod­ni przemianowano na Departament Kansas, a nowym komen­dantem w miejsce odwołanego Fremonta mianowano gen. Davida Huntera. We wrześniu 1862 r. obszar departamentu włączono do Departamentu Missouri. Na początku 1864 r. Departament Kansas odtworzono, a na jego czele 16 stycznia stanął gen. Samuel R. Curtis, kwaterujący w forcie Leaven- worth. W końcu stycznia 1865 r. Departament Kansas został ponownie zlikwidowany i w postaci dystryktu włączony do Departamentu Missouri (dowódca gen. Grenville M. Dodge), wchodzącego w skład Dywizji Missouri (dowódca gen. John Pope z kwaterą w St. Louis). Siedemnastego lutego 1865 r. granice Departamentu Missouri powiększono o Terytorium Utah i część Nebraski. W czerwcu Dywizję Missouri przejściowo zlikwidowano, zaś obszar znajdujący się pod jurysdykcją gen. Pope’a włączono do Dywizji Missisipi, którą dowodził gen. William T. Sherman (do sierpnia 1866 r.).

Od 28 marca 1865 r. środkowe Równiny znalazły się w granicach nowego podokręgu w ramach Departamentu Missouri, któremu nadano nazwę Dystryktu Równin (District ofthe Plains). Obejmował on Terytoria: Nebraska, Koloradoi Utah. Dowództwo dystryktu powierzono wsławionemu pogromem Szoszonów nad Bear River w styczniu 1863 r. gen. Patrickowi E. Connorowi, który stanął kwaterą w forcie Laramie. Południowa część Równin znalazła się w granicach Dystryktu Górnej Arkansas (District ofthe Upper Arkansas) z kwaterą w forcie Riley. Jego komendantem od grudnia1864 r. był płk James H. Ford, a od lipca 1865 r. gen. John B. Sanborn. Wschodnie Prerie, aż do Missouri, podlegały gen. Robertowi B. Mitchellowi, dowódcy Dystryktu Kansas. Po likwidacji Dystryktu Równin w marcu 1866 r., większa jego część została przypisana do nowego Departamentu Platte (Department of the Platte) z kwaterą w Omaha.

Wraz z zakończeniem wojny domowej powróciły na Pogranicze Indiańskie jednostki regularne, a oddziały

Page 53: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ochotnicze zostały stopniowo zdemobilizowane. Przed końcem 1865 r. większość pułków ochotniczych została rozwiązana. Pozostałe rozformowano do połowy następ­nego roku.

Bezpośrednio po wojnie etat armii regularnej ustalono na 19 pułków piechoty, 6 pułków kawalerii i 5 pułków artylerii. W sumie dawało to 37 133 oficerów i żołnierzy. W 1866 r. sformowano 4 dodatkowe pułki kawalerii — 7., 8., 9. i 10. Dwa ostatnie złożone były z Murzynów, byłych żołnierzy Unii, służących pod rozkazami białych oficerów 6. Zwiększono także do 37 liczbę pułków piechoty, powięk­szając przejściowo stan etatowy armii do 54 300 ludzi. Podstawową jednostką organizacyjną w armii amerykańskiej był pułk. Jego liczebność nie była stała i ulegała zmianom w zależności od potrzeb i budżetu armii. W piechocie wynosiła ona od 500 do 1000 żołnierzy. Pułk piechoty {Infantry) dzielił się na 10 kompanii. Pułk artylerii (Artil- lery) na 12 baterii. W 1866 r. liczebność kompanii piechotyi baterii artylerii ciężkiej ustalono na 64, a baterii artylerii lekkiej na 122 oficerów i żołnierzy.

Pułk kawalerii (Cavalry) składał się z 12 szwadronów. Dowódcą pułku był pułkownik, jego zastępcą podpułkownik. Poszczególne szwadrony oznaczano literami od A do M. Literę J omijano, czasami oznaczano nią rzadko występujące szwadrony szkolne. Szwadronem dowodził kapitan, mając do pomocy porucznika i podporucznika. W razie potrzeby pułk dzielono na trzy bataliony, oznaczone numerami od 1 do 3. Dowódcą batalionu był major. Rozkaz organizacyjny z 4 ma­ja 1861 r. ustalał stan etatowy pułku kawalerii na 997 do 1189 ludzi. Batalion liczył od 325 do 389, kompania od 79 do 95 oficerów i żołnierzy. Akt Kongresu z 28 lipca 1866 r. ustalał liczbę ludzi w szwadronie na 3 oficerów, 12 podoficerów i 78 szeregowych.

6 Ze względu na kręcone włosy Indianie nazywali ich „Żołnierzami- -Bizonami” (Bufallo Soldiers)\ wśród białych znani byli jako „bruneci”.

Page 54: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Pułki kawalerii amerykańskiej na Pograniczu Indiańskim prawie nigdy nie miały pełnych stanów etatowych, do czego przyczyniały się liczne dezercje, choroby i kary regulaminowe (głównie za pijaństwo). Rzadko też wy­stępowały w pełnym składzie. Z reguły poszczególne szwadrony rozmieszczano w różnych placówkach. Więk­szość fortów była obsadzona przez jeden szwadron kawaleriii kompanię piechoty. Tylko niektóre większe garnizony składały się z paru kompanii kawalerii i piechoty, czasami wzmocnionymi kilkoma działami.

Przepisy organizacyjne armii USA regulowały także zasady rekrutacji zwiadowców indiańskich (.Indian scouts). Po zakończeniu wojny ich etat ustalono na 1000 ludzi. Pochodzili oni zwykle ze szczepów przyjaznych białym lub wcześniej przez nich podbitych. Najliczniejszych kontyngentów zwiadowców do walki z plemionami Siuk­sów, Czejenów, Arapahów oraz Komanczów i Kiowów dostarczali ich tradycyjni wrogowie: Arikarowie, Wrony, Szoszoni, Paunisi oraz Osagowie, Tonkawa i wcześniej przesiedleni ze Wschodu Delawarowie i Szaunisi. Zwia­dowcy indiańscy byli zorganizowani w regularne kompanie przydzielane do poszczególnych pułków jazdy. Dowodzili nimi biali oficerowie, natomiast Indianie służyli w nich jako podoficerowie i szeregowi. Mimo że próbowano ich uzbroić i umundurować na modłę regularnej kawalerii, zarówno broń, jak i wygląd zwiadowców były bardzo dowolne i zawierały wiele tradycyjnych elementów in­diańskiego stroju i uzbrojenia.

Osobne korpusy w armii stanowili łącznościowcy i leka­rze. Żołnierze korpusu łączności (Signal Corps) byli w za­sadzie jedynymi wysoko kwalifikowanymi specjalistami w armii. Ich zadaniem była obsługa telegraficznych i helio- graficznych środków łączności. Lekarze wojskowi wchodzili organizacyjnie w skład Departamentu Medycznego (Medical Department). W strukturze pułkowej znaleźli się jedynie

Page 55: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

lekarze weterynarii (po dwóch w pułku) i sanitariusze (łącznie 459 w 1866 r.).

Na czele armii stał Naczelny Dowódca (Commanding General of the Army), który organizacyjnie podporząd­kowany był Sekretarzowi Wojny (Secretary of War). Naczelnym Dowódcą armii amerykańskiej w latach 1864-1869 r. był generał Ulisses S. Grant.

Miejsce stacjonowania każdego pułku wyznaczał Departa­ment Wojny w Waszyngtonie. Po przybyciu do garnizonów jednostki podlegały miejscowym dowództwom wojskowym. Po 1865 r. wprowadzono nową strukturę woj skowo-administ- racyjną. Szóstego sierpnia 1866 r. kraj podzielono na sześć dywizji: Atlantyku, Tennessee, Zatoki Meksykańskiej, Missi­sipi, Missouri i Pacyfiku. W skład dywizji tak jak dawniej wchodziły departamenty. W ramach niektórych departamen­tów tworzono dystrykty, które niekiedy dzielono jeszcze na poddystrykty. Dywizją dowodził zwykle generał major, departamentem generał brygady, a dystryktem pułkownik (często oddelegowany z któregoś z pułków stacjonujących na jego terenie). Od 1866 r. obszar Wielkich Równin znalazł się w granicach Dywizji Missouri z kwaterą w Chicago. Obszar dywizji liczył przeszło 1 000 000 mil2. Stacjonowało w niej około 18 000 oficerów i żołnierzy. Kolejnymi dowódcami Dywizji Missouri byli: gen. John Pope (1865), gen. William T. Sherman (1866-1869) oraz gen. Philip H. Sheridan (1869-1883). W 1866 r. Dywizja Missouri została podzielona na cztery departamenty: Dakoty (kwatera w St. Paul, Minnesota), Platte (Omaha, Nebraska), Missouri (Fort Lea- venworth, Kansas) i Teksasu (San Antonio, Teksas). Granice poszczególnych dywizji, departamentów i dystryktów nie były stałe i ulegały zmianom w zależności od sytuacjii rozwoju terytorialnego kraju7. Dotyczyło to także miejsco­wości, w których kwaterowały ich dowództwa.

W 1860 r. na miejsce Departamentu Pacyfiku utworzono trzy nowe departamenty: Utah (828 żołnierzy), Oregon (2236) i Kalifornia (1218).

Page 56: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Przed 1861 r. oficerowie rekrutowali się głównie spośród absolwentów szkoły wojskowej w West Point (stan New York). Wielu z nich miało doświadczenie wyniesione z wojny z Meksykiem i walk z Indianami. W latach późniejszych, oprócz absolwentów West Point, w armii znalazła się duża liczba weteranów wojny secesyjnej. Zdarzały się przypadki awansowania do stopni oficerskich najzdolniejszych żołnierzyi podoficerów (w 1866 r. stanowili 12% korpusu oficerskie­go). W armii regularnej awanse zdarzały się rzadko, a okres oczekiwania na kolejny stopień oficerski trwał latami. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy była ścisła etatyzacja armiii brak przepisów regulujących ustawowy wiek emerytalny. Nie było jasnego systemu wynagradzania i odznaczania wyróżniających się oficerów i żołnierzy. Jedynym odznacze­niem wojskowym w tym okresie był Medal Honoru, nadawa­ny przez Kongres za odwagę i zasługi na polu walki. W całym okresie wojen indiańskich odznaczono nim 416 ludzi, z których żaden nie był w stopniu wyższym od majora.

O ile oficerowie byli na ogół nieźle przygotowani do służby, o tyle szkolenie nowych rekrutów pozostawiało wiele do życzenia. Większość z nich wywodziła się z niewykształconej biedoty miejskiej. Nie mieli oni żadnego doświadczenia w obchodzeniu się z bronią i końmi (przed wojną wyszkolenie żołnierza kawalerii zajmowało dwa lata). Braki w wyszkoleniu pogłębiały kłopoty z porozu­mieniem się, gdyż wielu kandydatów do wojska było niedawnymi imigrantami i nie znało dobrze języka angiel­skiego. Znaczna część żołnierzy zgłaszała się do wojska z powodów koniunkturalnych. W służbie w armii widzieli jedyną szansę ucieczki przed biedą, a czasami także azyl przed ścigających ich prawem, długami lub kłopotami rodzinnymi. Nic dziwnego, że fluktuacja w wojsku po1865 r. wynosiła średnio od 25 do 40% rocznie (dla porównania w 1853 r. — 13%). Dezercje stały się plagą trudną do opanowania, a powody jej były różne. Najczęściej

Page 57: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

były to pogłoski o odkryciu złota, złe wyżywienie, brutal­ność niektórych dowódców lub niski żołd.

Służba w odległych fortach na Pograniczu Indiańskim była na ogół nudna i monotonna. Wielu żołnierzy skarżyło się na bezczynność lub wykorzystywanie ich do prac budowlanych i remontowych, nie mających nic wspólnego z wojaczką. Budowa kwater, stajni, magazynów, dróg i umocnień była normalną praktyką w izolowanych placów­kach, które musiały być całkowicie samowystarczalne i tego typu prace były na porządku dziennym. Odbywało się to często kosztem szkolenia wojskowego.

Po zakończeniu wojny secesyjnej armia miała do dyspozy­cji na terenie całego kraju ponad 100 fortów i posterunków wojskowych. Wbrew rozpowszechnionej opinii tylko nielicz­ne forty na zachodzie przypominały warownie otoczone palisadą z drewnianych pali (typowym przykładem był fort Phil Kearny w Wyoming). Większość placówek składała się z mniej lub bardziej regularnego skupiska budynków miesz­kalnych i gospodarczych, baraków, czy nawet ziemianek wybudowanych wokół placu apelowego, pośrodku którego wznosił się maszt z flagą Stanów Zjednoczonych.

Nuda, samotność i monotonia codziennego życia powodo­wały szerzenie się wśród żołnierzy pijaństwa i hazardu. Powszechnym zjawiskiem były choroby. Lekarzy można było spotkać tylko w większych garnizonach. Brakowało nie tylko opieki medycznej, ale i podstawowych lekarstw. Trudne warunki służby, brak higieny, nieodpowiednie wyżywienie i epidemie zbierały obfite żniwo. Cholera, ospa, krwawa dyzenteria, gruźlica, szkorbut, malaria i choroby weneryczne spowodowały więcej strat niż strzały i kule Indian. Dla przykładu, 11. pułk kawalerii z Ohio w okresie od kwietnia1862 r. do czerwca 1866 r. stracił 84 ludzi, z tego tylko 3 oficerów i 20 żołnierzy zginęło w walkach z Indianami. 7. pułk kawalerii z Iowy w ciągu trzech lat służby na Wielkich Równinach (od czerwca 1863 r. do czerwca 1866 r.) poniósł

Page 58: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

straty w wysokości 124 ludzi, z tego zaledwie 1 oficer i 29 żołnierzy zginęli w walce, pozostali padli ofiarą chorób. W 11. pułku kawalerii z Kansas w okresie od kwietnia 1863 r. do września 1865 r. w walkach z konfederatami i Indianami poległo 61 ludzi, podczas gdy 2 oficerów i 110 żołnierzy zmarło z powodu chorób. Dane szacunkowe armii USA za cały okres wojen indiańskich w drugiej połowie XIX w. wskazują, że na każdych 1800 żołnierzy korzystających z pomocy lekarskiej, 1550 cierpiało z powodu chorób, a tylko 250 od ran.

Przeciętny żołnierz rzadko miał okazję walczyć przeciwko Indianom. Kiedy jednak dochodziło do walki, zwykle potrafił osiągnąć przewagę nad przeciwnikiem, nawet jeśli ten górował nad nim liczbą, indywidualną odwagą i umiejętnoś­cią jazdy konnej. Nawet słabo wyszkolone wojsko potrafiło walczyć w sposób zorganizowany i jednolicie dowodzony. Dysponowało także nowoczesną bronią i techniką wojskową. Silny, skoordynowany ogień karabinowy stanowił dla Indian zaporę nie do przebycia i zwykle przesądzał o ich porażkach w walce nawet z mniejszymi oddziałami wojska.

Służba na Pograniczu Indiańskim była ciężka i niebez­pieczna, a dla wielu mało zaszczytna. Chociaż większość żołnierzy czuła strach przed Indianami, była niedostatecznie wyszkolona i słabo zdyscyplinowana, opór Indian został ostatecznie złamany. Zadecydowała o tym przewaga liczeb­na wojska, europejska taktyka walki, wytrwałość w prowa­dzeniu operacji wojskowych w różnych warunkach klima­tycznych, a nade wszystko przewaga w uzbrojeniu i umiejęt­ność korzystania z nowoczesnych środków łączności (telegraf, heliograf) i transportu (kolej, parostatki).

Page 59: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

TERYTORIUM KOLORADO

EPOKA „LUDZI Z GOR”

Historię amerykańskiego Zachodu wyznaczają trzy epoki, z których każda ma istotne znaczenie dla postępu białego człowieka w głąb kontynentu i narastającego niezadowole­nia Indian z tego powodu.

Pierwszą była epoka myśliwych, zwanych „Ludźmi z gór” (Mountain Men), i handlarzy skór. Półdzicy, odważni i mało odpowiedzialni traperzy i handlarze futer stanowili forpocztę cywilizacji białego człowieka na terenach zastrzeżonych dotąd wyłącznie dla Indian. Swoim wyglądem, zwyczajami i za­chowaniem nie przypominali heroldów nowej kultury, wiodąc swobodny żywot pośród wolnych Indian i niezmierzonej dziczy. Mimo to właśnie oni zasiali ziarna, z których miała się narodzić nowa era amerykańskiego Zachodu. Ludzi ci z podziwu godną odwagą zapuszczali się w najodleglejsze zakątki dzikiej Ameryki, penetrując równiny i góry w po­szukiwaniu bobrów i innych zwierząt futerkowych. Chociaż głównym celem do którego dążyli były futra zwierzęce, mimowolnie dali narodowi amerykańskiemu coś znacznie ważniejszego — bezcenną wiedzę o geografii, ludach indiań­skich i charakterze wnętrza kontynentu, która po dotarciu na

Page 60: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Wschód stała się prawdopodobnie najważniejszą siłą sprawczą eksploracji i osadnictwa na terenach Zachodu.

Z okresem tym na trwałe związane są nazwiska: Jima Bridgera, Jedediaha Smitha, Davida Jacksona, Williama Sublette, Toma „Złamanej Ręki” Fitzpatricka i Jima Beck- wourtha. W ich ślady poszli później: Christopher „Kit” Carson, bracia Charles i William Bent, Ceran St. Vrain, Ed Curtis, Jim Baker, Louis Vasquez, William „Stary Bill” Williams, Richard „Wuj Dick” Wooten i inni1. To tylko najbardziej znane przykłady spośród setek tych, którzy odziani w skóry, z nieodłączną strzelbą myśliwską prze­mierzali dzikie ostępy, wspinali się na nagie szczyty gór, z nożem w ręku stawiali czoła niedźwiedziom grizzli, a gdy dopadł ich głód i niedostatek, nie wahali się ratować życia żując pociętą w paski skórę, czy —jak chce legenda — zjadając swoje własne mokasyny.

Ci pierwsi biali odkrywcy nigdy nie uważali się za zdobywców nowych terenów. Ziemia znaczyła dla nich tyle samo, co dla Indian. Lasy i równiny Zachodu zapew­niały im pożywienie, odzienie, budulec na domy oraz cenne futra, za które w odległych faktoriach mogli odnowić zapasy prochu i amunicji, a także kupić to, czego nie mogli sami zdobyć na odludziu2. Kiedy zmuszała ich do tego sytuacja, walczyli z Indianami o dostęp do łowisk, ale nigdy nie podważali ich praw do tych terenów i nie myśleli ich stamtąd rugować. Często zawierali przyjaźnie z tubyl­cami, żenili się z ich kobietami i brali udział w walkach międzyplemiennych u boku krewnych swoich indiańskich

1 W okresie największego popytu na futra polowaniem na bobry i inne zwierzęta futerkowe w Górach Skalistych zajmowało się około 600 traperów.

2 Duży popyt w Ameryce i Europie na skóry bobrów sprawił, że zajęcie „Ludzi z gór” było bardzo opłacalne. Dobry traper mógł w sezonie zarobić 2000 dolarów , podczas gdy roczny dochód wykwalifikowanego rzemieślnika na prowincji nie przekraczał 500 dolarów.

Page 61: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

żon3. Kiedy pod koniec lat 30. XIX w. skończył się popyt na futra bobrów, wielu z nich zajęło się zyskownym handlem z Indianami, zakładając umocnione punkty handlowe po obu stronach Gór Skalistych, zwłaszcza w łatwo dostępnych dolinach rzek Arkansas i Południowej Platte. Inni zostali przewodnikami rządowych wypraw badawczych i karawan imigrantów zdążających w poprzek kontynentu4. Czasami okoliczności powodowały, że w charakterystyczny sposób zmieniały się ich relacje z indiańskimi plemionami. Interesu­jąca na tym tle jest historia powstania fortu Bent w Kolorado.

Około roku 1829 bracia Charles i William Bent oraz ich wspólnik Ceran St. Vrain, razem z Kitem Carsonem i Edem Curtisem prowadzili handel z Komańczami i Kiowami. W tym czasie Czejenowie wciąż jeszcze żyli na północy, w okolicach Black Hills, i tylko okresowo wędrowali na południe w ślad za bizonami. W celu rozwinięcia działalności handlowej bracia Bent i St. Vrain wybudowali nad Canadian River w Teksasie (na obszarze zwanym Panhandle — Rączka Patelni) faktorię o ścianach z palonej gliny, znaną pod nazwą Adobe Walls. Zazdrośni o swoje wpływy meksykańscy kupcy z Santa Fe, Taos i innych miast Nowego Meksyku podburzyli Indian, którzy zaczęli zagrażać nowej faktorii. Odpowiedzialny za jej prowadzenie St. Vrain postanowił zwinąć interes

3 Jim Bridger, William Bent, Kit Carson, Sharp Grover, Ed Curtis, Ceran St. Vrain i wielu innych miało indiańskie żony.

4 Kit Carson był w 1842 r. przewodnikiem Johna Fremonta badającego Szlak Oregoński i jego okolice. Tom Fitzpatrick powiódł w 1841 r. pierwszą grupę pionierów z Missouri do Oregonu. W latach 1843-1844 Carson i Fitzpatrick poprowadzili ekspedycję Fremonta przez Góry Skaliste do Wielkiego Jeziora Słonego, a stamtąd do Oregonu^ Kalifornii. Jako uznany przewodnik Carson został zatrudniony przez Fremonta w czasie jego następnej wyprawy wojskowo-kartograficznej do Kalifornii (1845-1846), która zbiegła się z wybuchem wojny z Meksykiem i aneksją Kalifornii. Fitzpatrick służył za przewodnika gen. Stephenowi Kearny’emu w jego ekspedycji wojskowej na Zachód w 1844 r., a następnie, wraz z Carsonem, w czasie wyprawy mającej na celu aneksję Kalifornii podczas wojny meksykańskiej w 1846 r.

Page 62: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i wynieść się w spokojniejsze miejsce. Przed jego wyjazdem grupa Komanczów i Kiowów uprowadziła mu stado mułów. Przebiegły i bezwzględny St. Vrain wywiesił wówczas białą flagę i zaprosił Indian do negocjacji. Kiedy wodzowie indiańscy przekroczyli próg jego domu, St. Vrain zaryglował drzwi i zagroził im śmiercią, jeśli muły nie zostaną zwrócone, a on sam nie dostanie zgody na bezpieczny wyjazd na północ. Ta strategia była później wielokrotnie stosowana wobec Indian przez różnych amerykańskich dowódców wojskowych, ale wtedy po raz pierwszy na Równinach zastosował ją właśnie St. Vrain. Zagrywka okazała się skuteczna. Muły powróciły do właściciela, a kupiec bez przeszkód wydostał się z pułapki.

Po tym wydarzeniu Indianie z południowych Równin wciąż odmawiali bliższych kontaktów z Amerykanami. Wil­liam Bent, z charakterystyczną dla Jankesów przedsiębior­czością, zaczął się rozglądać za nowym biznesem. W 1831 r. wybudował swoją pierwszą placówkę handlową u ujścia Fountain Creek, na miejscu dzisiejszego Pueblo. Po roku jego brat Charles, który prowadził interesy w Nowym Meksyku, przekonał go do zmiany lokalizacji. W poszukiwaniu lepszego miejsca William Bent nawiązał kontakt z Czejenami, których zaufanie zdobył rok wcześniej, ukrywając dwóch ich wojow­ników przed pościgiem Komanczów. Poślubił też siostrę ich wpływowego szamana, Szarego Pioruna, Kobietę Sowę, a po śmierci żony w 1847 r. ożenił się z jej rodzoną siostrą, Żółtą Kobietą. Potem doprowadził do spotkania z przywódcami Czejenów polujących w dolinie Arkansas i przekonał ich wielkiego wodza Żółtego Wilka do współpracy handlowej. W rezultacie doszło do wybudowania nad górną Arkansas warownego fortu Bent, a znaczna część Czejenów przeniosła swoje obozy z północy na południe, w okolice nowej placówki handlowej. W takich okolicznościach doszło do historycznego podziału plemienia Czejenów na dwa odłamy, północny i południowy. Historia ta jest doskonałą ilustracją tego, w jaki

Page 63: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

sposób działalność białego człowieka wpłynęła na zmianę zwyczajów, tradycji i losów wielu plemion indiańskich.

W 1848 r. zakończyła się wojna meksykańska. Pokonany Meksyk uznał amerykańskie prawo do Teksasu i granicę na Rio Grande. Odstępował też Stanom Zjednoczonym ponad połowę (51%) swego terytorium o łącznej powierzchni 1 193 061 mil2, w tym: Górną Kalifornię (obecny stan Kalifornia) i Nowy Meksyk (obecne stany Arizona, Nowy Meksyk, Nevada, Utah oraz część Wyoming i Kolorado). Kilka dni wcześniej doszło do wiekopomnego zdarzenia, które odmieniło losy Ameryki. Było nim odkrycie złota w północnej Kalifornii, wydartej Meksykowi przez zbun­towanych osadników amerykańskich, którym przewodził oficer armii USA John Charles Fremont, i wojskową ekspedycję gen. Stephena W. Keamy’ego. To epokowe odkrycie stało się przyczyną największej migracji ludności w dziejach Ameryki, która przeszła do historii pod nazwą „kalifornijskiej gorączki złota” (Californian Gold Rush). Jego skutki okazały się dużo poważniejsze, niż początkowo sądzono, przyspieszając kolonizację Zachodu i przesądzając ostatecznie los Indian (w latach 1848-1890 wy wędrowało na zachód Stanów Zjednoczonych ponad 8 min ludzi).

«

„GORĄCZKA ZŁOTA” W PIKE’S PEAK

Wraz z gorączką złota w Kalifornii oraz początkiem osadnictwa we wschodniej części Kansas i Nebraski rozpo­częła się druga epoka — epoka pionierów i górników.

W styczniu 1848 r. odkryto złoto na ziemi należącej do Johna Suttera w północnej Kalifornii. Wieści o złocie szybko się rozeszły i zapoczątkowały masowy marsz emigrantów na zachód. Tylko w 1849 r. do Kalifornii przybyło w poszukiwaniu złota ponad 100 000 ludzi. W następnych latach ich liczba powiększyła się o nowe tysiące. Wielu przybyszów wzbogaciło się dostarczając górnikom żywność i zaopatrzenie po zawyżonych cenach

Page 64: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

oraz świadcząc różne usługi. Część tych, którym się nie powiodło w Kalifornii, wróciła na wschód. Niektórzy zajęli się na miejscu hodowlą bydła i uprawą owoców. Kalifornia szybko osiągnęła wymaganą liczbę ludności, zorganizowała władze i w 1850 r. została przyjęta do Unii jako 31 stan. Kolonizacja Kalifornii i nietolerancja białych wobec Indian miała i ten skutek, że przyniosła zagładę większości mieszkających tam plemion indiańskich. Tylko w latach 1850-1860 wyginęło 70% spośród ponad 100 000 kalifor­nijskich Indian (w końcu XIX w. żyło w rezerwatach tylko 25 000-30 000 pierwotnych mieszkańców Kalifornii).

Z kolei sporna kwestia niewolnictwa ściągnęła tysiące ludzi do Kansas, w nadziei uczynienia z niego nowego, wolnego lub niewolniczego stanu. Przy okazji odkryto, że Wielka Amerykańska Pustynia jest terytorium całkiem urodzajnym, mogącym spełnić marzenie niejednego biedaka ze Wschodu. W końcu lat 50. XIX w. fala osadników zalała niedawno utworzone Terytoria Kansas i Nebraska. Do 1860 r. tylko we wschodnim Kansas osiedliło się ponad 100 000 ludzi, obejmując w posiadanie przeszło 4 000 000 akrów najbardziej urodzajnej ziemi.

Wiosną i wczesnym latem 1858 r. w Kansas rozeszły się pogłoski o odkryciu złota we wschodniej części Gór Skalistych. Powtarzane od lat plotki o znajdujących się tam pokładach złota skłoniły Williama G. Russella, doświad­czonego górnika z Georgii i weterana „gorączki złota” z 1849 r., oraz jego braci, do zorganizowania dobrze wyposażonej ekspedycji poszukiwawczej, która rozpoczęła prace u podnóża Gór Skalistych, na obszarze znanym jako region Pike’s Peak5. W lipcu 1858 r. ekipa Russella

5 Nazwa pochodziła od najwyższego szczytu w tej okolicy — szczytu Pikę’a, nazwanego na cześć por. Zebulona Pike’a, słynnego podróżnika, który w latach 1806-1807 badał obszary południowo-zachodniej części Luizjany nabytej przez Stany Zjednoczne od Francji w 1803 r., graniczące z posiadłościami Hiszpanii.

Page 65: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

znalazła pierwsze grudki złota, wartości 200 dolarów. Po kilku tygodniach okazało się, że miejsce jest źle wybrane i poszukiwania złota w promieniu 100 mil od Pike’s Peak nie wróżą powodzenia. Jesienią główny obóz wyprawy przenie­siono w pobliże ujścia Cherry Creek, do Południowej Platte, gdzie dziś leży miasto Denver. Chociaż znaleziono tu liczne ślady kruszcu, nie było go aż tyle, żeby rozbudzić nadzeje na odkrycie „nowego Eldorado”. Przypadkowym świadkiem odkrycia był pewien kupiec z Missouri powracający z wypra­wy handlowej z Nowego Meksyku. Za jego sprawą wieść0 złocie szybko się rozeszła, a prasa w Missouri i Kansas dopełniła reszty. Wczesną wiosną 1859 r. z różnych punktów nad rzeką Missouri zaczął się szaleńczy wyścig w kierunku Gór Skalistych.

W 1859 r. John Gregory odkrył znacznie bogatsze pokłady złota nad Clear Creek, w pobliżu dzisiejszego Central City. Puste do niedawna tereny pomiędzy rzekami Platte i Arkansas zaroiły się nagle tysiącami ludzi będącymi zwiastunami ogromnej fali poszukiwaczy złota napływającej na środkowe Równiny. Drogi wiodące w górę rzek Platte1 Arkansas, z których od dawna korzystali emigranci i przewoźnicy, przestały wystarczać. Każdą dostępną drogą pełzły w kierunku Gór Skalistych karawany ciężkich wozów krytych białym płótnem, zwanych popularnie „szkunerami prerii”. Wiele z nich miało wymalowane na poszyciu hasło: „Pike’s Peak albo klapa” (.Pike’s Peak or Bust). W nocy dymy setek obozowych ognisk unosiły się pod obłoki. Tysiące ludzi wędrowało trudnymi drogami w górę rzek Smoky Hill i Republican, zanieczyszczając wody i za­śmiecając szlak porzuconymi sprzętami, starymi ubraniami i narzędziami górniczymi. W maju 1859 r. nie mniej niż 10 000 ludzi przeszło w kierunku zachodnim samym tylko szlakiem wzdłuż Republican River. Na wiosnę 1859 r. do Kolorado przybyło ponad 100 000 osadników, poszukiwa­czy złota i różnej maści awanturników. Przodowali wśród

Page 66: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

nich mieszkańcy Kansas, któremu niektórzy przepowiadali całkowite wyludnienie 6. Jak grzyby po deszczu wyrastały nowe obozy górników: Fairplay, Georgetown, Gold Hill i Breckenridge. Wiosną i latem następnego roku pęd do Gór Skalistych nie ustawał. W maju 1860 r. doliną Platte przejechało 10 000 wozów, z których prawie wszystkie zmierzały do nowych kopalni złota w regionie Peake’s Peak i Cherry Creek.

Wśród przybyłych ludzi znalazł się założyciel pierwszej gazety w Kolarado — William Newton Byers. Na początku

1859 r. Byers zostawił dom i spokojne życie w Omaha i owładnięty „gorączką złota” ruszył wraz z innymi nad Cherry Creek. Dwudziestego trzeciego kwietnia wydał pierwszy numer gazety „Rocky Mountains News”. Przesadnie optymistyczne artykuły i poematy Byersa sławiące bogactwo Gór Skalistych podgrzewały atmosferę i rozbudzały nadzieje tych, którzy kilkoma uderzeniami kilofa lub machnięciami łopaty spodziewali się zdobyć fortunę. W rejonie Pike’s Peak, Idaho Springs i w górnym biegu Południowej Platte wyrastały jak grzyby po deszczu drewniane osady górników. Większość kopaczy była zwykłymi kmiotami ze Wschodu, zbyt „zielo­nymi”, żeby cokolwiek znaleźć (żartowano, że próbowali wydobywać złoto widłami). W 1861 r. pęd do Gór Skalistych ustał, a rozczarowani wynikami poszukiwań górnicy wkrótce masowo zaczęli opuszczać góry i rozpoczęli powrotną wędrówkę do Missouri i Stanów7. Przynajmniej połowa z tych, którzy rok lub dwa lata wcześniej ulegli gorączce złota wracała na Wschód tymi samymi drogami, którymi w odwrot­nym kierunku wciąż jechali amatorzy złotego piasku. Ich wozy miały teraz wymalowane na bokach dosadne hasło: „Wystrychnięci na dudka” (Busted by Cioci) lub rymowankę: „Z Kansas, gdzie głód i frasunek do Missouri po ratunek”

6 W tym czasie wyjechało z Kansas do Kolorado ponad 20 000 osób.7 W tym czasie Stanami (the States) nazywano ziemie leżące na

wschód od rzeki Missisipi, uważane za cywilizowaną część kraju.

Page 67: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

(From Kansas and starvation to Missouri and salvation). Wśród nich byli tacy, którzy dali się nabrać niejakiemu D.C. Oaksowi, autorowi wielce poczytnego, choć mającego niewiele wspólnego z rzeczywistością, przewodnika po regionie wy­dobycia złota. Po kilku miesiącach na głowę Oaksa dybały już setki niedoszłych milionerów, którzy — nie mogąc go dopaść — ustawili przy szlaku symboliczny nagrobek, na którym wyryto epitafium o znamiennej treści:

„Tutaj leży zabitego D. C. Oaksa ciało,Któremu na Pike’s Peak nabrać się nas udało”8.Co najmniej drugie tyle złorzeczyło Byersowi, a niektórzy

wręcz sugerowali, że zarówno on, jak i Oakes powinni zadyndać na sznurze. Coraz głośniejsze plotki o rzekomej śmierci Oaksa (do czego przyczynił się jego symboliczny grób) ostudziły nastroje, a przy okazji upiekło się także Byersowi.

POCZĄTKI DENVER CITY

I POWSTANIE TERYTORIUM JEFFERSONA

Na długo przedtem zanim rozpoczął się exodus zawiedzio­nych poszukiwaczy złota z gór Kolorado, emerytowany generał James W. Denver, piąty gubernator Terytorium Kansas9, w skład którego wchodziły złotonośne tereny u podnóży Gór Skalistych, podjął decyzję, która już wkrótce miała przesądzić o przyszłości tych ziem. Spodziewając się wielkiego napływu ludzi w góry Kolorado, Denver rzucił pomysł wydzielenia z ogromnych przestrzeni zachodniego Kansas nowego amerykańskiego terytorium, które w jego

8 „Here lies the body of D. C. Oakes, killed for aiding the Pike’s Peak hoax” (Przekład w wolnym tłumaczeniu autora).

9 W 1857 r. Denver pełnił funkcję komisarza do spraw Indian w rządzie prezydenta J. Buchanana. Po złożeniu funkcji został mianowany sekretarzem Terytorium Kansas, potem pełniącym obowiązki gubernatora, a od 12 maja do 10 października 1858 r. zajmował stanowisko gubernatora Kansas. f

Page 68: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zamysłach miało nosić nazwę Terytorium Szoszonów [Shos- hone Territory). Przystępując do realizacji planu, na początku września 1858 r., Denver zwołał w urzędzie ziemskim w Lecompton (terytorialnej stolicy Kansas) spotkanie grupy lokalnych przedsiębiorców i żądnych przygód awanturników. Zgodnie postanowili oni wysłać ekspedycję w celu wybrania odpowiedniego miejsca pod przyszłe miasto u stóp Gór Skalistych. Dwudziestego pierwszego września 1858 r. Den­ver powołał z grona uczestników spotkania w Lecompton ekipę tymczasowych urzędników. Mieli oni zaprowadzić porządek, zapewnić przestrzeganie prawa i zorganizować życie publiczne w tej części kraju, której oficjalnie nadano nazwę okręgu Arapahoe (Arapahoe County)10. W skład zespołu weszło 17 ludzi. Grupie przewodzili H. P. A. Smith, mianowany sędzią, oraz Edward „Ned” W. Wynkoop, który został tymczasowym szeryfem okręgu Arapahoe. Swoją funkcję Wynkoop zawdzięczał silnej budowie ciała, wysokiemu wzrostowi, rozsądkowi i odwadze, cechom niezwykle przydatnym na Dzikim Zachodzie.

Zadaniem grupy wysłanej przez Denvera w rejon Pike’s Peak było zaprowadzenie porządku wśród górników, zorganizowanie władz i wybranie miejsca pod budowę miasta, mającego pełnić rolę stolicy nowego okręgu. Pod płaszczykiem tych działań organizatorzy i uczestnicy wyprawy chcieli zrealizować swoje własne plany. Człon­kowie wyprawy mieli zamiar wzbogacić się na wydobyciu złota, gubernator zaś i jego wspólnicy spodziewali się znacznych korzyści z handlu ziemią.

Pierwszego października 1858 r. pełnomocnicy Denvera, dobrze wyposażeni w broń (każdy miał nowoczesny karabin

10 W tym czasie okręg Arapahoe obejmował 1/5 obecnego terytorium stanu Kolorado, a jego granice biegły na wschód „od północno-wschod- niego rogu Nowego Meksyku, na północ do linii rozdzielającej Teryto­ria Kansas i Nebraski, oraz na zachód wzdłuż linii oddzielającej Terytoria Kansas i Utah”.

Page 69: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Sharpa i rewolwer), sprzęt obozowy i roczny zapas żywności załadowany na pięć konnych wozów, wyruszyli do odleg­łego o 700 mil celu z miasta Topeka w Kansas. Ze względu na jesienną porę ekspedycja wybrała najbardziej wysunięty na południe Szlak Santa Fe. Droga ta, chociaż dłuższa, najlepiej nadawała się do podróży o tej porze roku. Jadąc wzdłuż rzeki Arkansas podróżnicy minęli po drodze tysiące zaciekawionych Indian z plemion Kiowa, Komanczów, Arapahów i Czejenów i po miesiącu bez przygód dotarli do Pueblo. Z Pueblo grupa ruszyła na północ, przybywając do działu wodnego Palmer Lake. Tam niespodziewanie doszło do spotkania z uczestnikami konkurencyjnego prywatnego przedsięwzięcia, kierowanego przez „wysokiego, aroganc­kiego byłego generała milicji z Pensylwanii” Williama H. H. Larimera. Grupa Larimera, w skład której wchodziło sześciu ludzi, wyruszyła z fortu Leavenworth 3 października 1858 r. i podobnie jak wysłannicy Denvera powędrowała nad Południową Platte Szlakiem Santa Fe.

Po spotkaniu z ekipą z Lecompton, Larimer, któremu nieobce były tajniki spekulacji gruntami, zdając sobie sprawę z przewagi, jaką dawało jego rywalom poparcie gubernatora Denvera, przybył do ich obozu i przekonał do współpracy. Obie grupy uznały takie rozwiązanie za korzy­stne. Wspólnie przebyły ostatni odcinek drogi, docierając 16 listopada 1858 r. do ujścia Cherry Creek.

Przybysze z wielkim zdziwieniem odkryli, że na obu brzegach potoku rozsiadły się już dwa duże obozowiska poszukiwaczy złota. Pierwszym z nich było leżące na zachod­nim brzegu Cherry Creek osiedle założone przez Williama Russella i jego ludzi, którzy trafili tu we wrześniu. Pierwszego października Russell nadał mu oficjalnie nazwę Auraria (od łacińskiego słowa oznaczającego złoto), na pamiątkę miej­scowości w Georgii, gdzie w latach 30. XIX w. miał miejsce pierwszy złoty boom w kraju. Drugim było leżące na wschodnim, wyższym brzegu potoku St. Charles, założone

Page 70: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w drugiej połowie października 1858 r. przez grupę po­szukiwaczy z Lawrence w Kansas przybyłą tu śladem Russella.

Mieszkańcy Aurarii, którzy zjawili się nad Cherry Creek jako pierwsi, krzywym okiem patrzyli na nowych przybyszów i ani myśleli respektować ich władzy. Chcąc nie chcąc paczka Larimera i ludzie Denvera rozbili własne obozowisko nad brzegiem potoku. Potem porozumieli się z górnikami z St. Charles i zawiązali spółkę miejską St. Charles Town Compa­ny. Dwudziestego drugiego listopada pod kierunkiem Larime­ra wytyczono centrum przyszłego miasta, oznaczając je skrzyżowanymi na ziemi patykami. W ciągu miesiąca mało oryginalna nazwa osady uległa zmianie i podczas narady przy wieczornym ognisku St. Charles — być może za sprawą Wynkoopa — na cześć gubernatora Kansas przemianowano na Denver City (miasto Denvera). Zapewne u podstaw tej decyzji leżał dość przyziemny cel, jakim była chęć uzyskania od gubernatora licencji na sprzedaż alkoholu w powstającym mieście. Tak, czy inaczej przekaz o roli Wynkoopa w tej sprawie może potwierdzać fakt, że pierwszą ulicę Denver nazwano Wynkoop Street. Niedługo potem swoją ulicę (.Larimer Street) miał także Larimer, który wybudował przy niej pierwszy w mieście dom z drewnianych bali.

Po wybraniu miejsca pod przyszłe miasto mieszkańcy Denver wysłali dwuosobową delegację do Lecompton, w celu oficjalnego potwierdzenia praw miejskich dla swego osiedla. Rywalizujący z nimi o palmę pierwszeństwa ludzie z Aurarii uczynili to samo i obie grupy rozpoczęły szalony wyścig do Kansas. Zimowa pogoda wkrótce ostudziła zapędy przyzwyczajonych do południowego klimatu dele­gatów z Aurarii i posłańcy z Denver, nie bacząc na srogą zimę, jako pierwsi zameldowali się na miejscu. W ten sposób miasto powstałe u ujścia Cherry Creek przeszło do historii pod nazwą Denver, chociaż Auraria była tam pierwsza. Kiedy po wybuchu wojny secesyjnej Russell i jego towarzysze powrócili do rodzinnej Georgii, nic już

Page 71: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

nie stało na przeszkodzie, by Larimer mógł przypisać sobie tytuł „ojca-założyciela” przyszłej metropolii Kolorado.

Odległość od siedziby władz Terytorium sprawiała, że zaprowadzenie rządów prawa na terenie okręgu Arapahoe nastręczało wiele trudności. Różne grupy interesów zaczęły przygotowywać apele do rządu federalnego, dążąc do oderwania się od Kansas, ustanowienia własnych władz tymczasowych i podporządkowania im swoich konkuren­tów. W kwietniu 1859 r. zwołano pierwszą konwencję konstytucyjną, mającą położyć podwaliny pod zorganizo­wanie suwerennego stanu. We wrześniu została ona od­rzucona w głosowaniu powszechnym, ale już miesiąc później frakcja zmierzająca do uniezależnienia się od rządu terytorialnego Kansas „przyjęła” własną konstytucję i pro­klamowała powstanie nowego Terytorium Jeffersona (Ter­ritory of Jefferson). Dwudziestego czwartego października przeprowadzono wybory i wybrano tymczasowe władze oraz delegata do Kongresu. Siódmego listopada zebrała się pierwsza terytorialna legislatura. Obradowała przez miesiąc, podejmując kilka ważkich decyzji, po czym zawiesiła działalność. Kongres w Waszyngtonie, zaniepokojony wzro­stem napięcia pomiędzy Północą i Południem, odmówił uznania nowego Terytorium (mimo to, samozwańcze Tery­torium Jeffersona przetrwało do 1861 r.).

Głównym problemem osadników znad Cherry Creek stało się zagrożenie ze strony innych, błyskawicznie rozwijających się miasteczek górniczych, zwłaszcza Colorado City i Golden, z których każde pretendowało do przywódczej roli w regio­nie. Rywalizacja ta skłoniła notabli Denver do przygotowania projektów aktów prawnych sankcjonujących konsolidację wszystkich ośrodków miejskich w widłach Cherry Creek i Południowej Platte w jeden organizm miejski. Decyzja w tej sprawie została zatwierdzona przez władze terytorialne Kansas 27 lutego 1860 r. Szóstego kwietnia w trakcie nocnej uroczystości na moście nad Cherry Creek proklamowano

Page 72: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

powstanie jednego miasta Denver. We wrześniu ustanowiono tymczasowy „zarząd miejski”, urzędujący początkowo w sa­lonie z teatrzykiem o nazwie „Apollo Hall”.

Po dwóch latach istnienia, Denver, podobnie jak inne osady górnicze, stało się siedliskiem gwałtu, prostytucji, hazardu i pijaństwa, wobec czego zachodziła konieczność zaprowa­dzenia ładu i porządku. Na straży prawa w mieście stanął miejscowy kowal — Tom Pollock, z powodu donośnego głosu zwany „Hałaśliwym Tomem”. W bezpośredniej rywali­zacji o gwiazdę szeryfa Pollock pokonał „Neda” Wynkoopa, głównie dzięki temu, że w widowiskowym pojedynku rewolwerowym zastrzelił znanego hazardzistę i awanturnika George’a Steele’a. „Hałaśliwy Tom” pobierał z kasy miejskiej 50 centów za każdego złoczyńcę, którego udało mu się złapać. Musiało ich być niemało, gdyż wkrótce hotel, który przeznaczono na tymczasowy areszt, był wypełniony „gość­mi” Pollocka do ostatniego miejsca. Dziewiętnastego listopa­da 1861 r. władzę w Denver objęły nowe władze wyznaczone przez oficjalny terytorialny rząd Kolorado.

PIERWSZE LATA OSADNICTWA W KOLORADO

W pierwszym okresie istnienia Denver i sąsiednie osady wcale nie przypominały miasta. Były to tylko chaotyczne zbiorowiska namiotów, drewnianych bud, chat zestawionych z okrąglaków i pewnej ilości „miejsc interesu”, o których przeznaczeniu informowały koślawe szyldy. Pierwszego stycznia 1859 r. w Aurarii było 50 drewnianych zabudowań, a w Denver 20, nie licząc prowizorycznych szałasów i namiotów. Mimo to osiedle rozwijało się w niespotykanym tempie. Pojawiły się domy mieszkalne, prawdziwe sklepy i ulice z drewnianymi chodnikami. Z czasem do Denver zaczęli przybywać nowi osadnicy z rodzinami, rzemieślnicy i kupcy stanowiący element stabilizujący społeczność miasta. Wraz z nimi rozwijało się życie społeczne i religijne. Jak na

Page 73: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

większości obszarów zachodniego Pogranicza, dominującym wyznaniem stał się przyniesiony z Anglii metodyzm, głoszący wiarę w wielkie możliwości ludzkiej jednostki. Już w grudniu 1858 r. odprawiono pierwsze nabożeństwo na wolnym powietrzu dla górników z udziałem wędrownego kaznodziei George’a W. Fishera. Nieco później William H. Goode i Jacob Adriance, którzy zostali wysłani w Góry Skaliste przez konferencję kościoła metodystów z Kansas i Nebraski, zorganizowali pierwszą parafię w regionie wydobycia złota. Trzeciego marca 1859 r. w Denver przyszło na świat pierwsze dziecko z mieszanego małżeństwa dawnego „czło­wieka z gór” Williama „Jacka” McGaa i Indianki Arapaho. Dwudziestego trzeciego kwietnia wyszedł pierwszy numer gazety „Rocky Mountains News”. Trzeciego października w Aurarii otwarto pierwszą szkołę. Denver za to postawiło na rozrywkę. Dwudziestego czwartego października odbył się pierwszy spektakl w teatrze „Apollo”. W niedługim czasie w mieście otworzyło podwoje kilka innych teatrów, z których największy mógł pomieścić na dwóch kondyg­nacjach 1000 widzów. Jak grzyby po deszczu wyrastały salony, domy publiczne i szulemie. Dziewiętnastego grudnia w Denver przeprowadzono pierwsze wybory, w wyniku których burmistrzem został John C. Moore. Dwudziestego pierwszego stycznia 1860 r. odbyło się pierwsze posiedzenie rady miejskiej. W tym samym roku powstała jednostka straży pożarnej, na czele której stanął Scott J. Anthony, dawny komendant straży w Leavenworth. Rok później rozpoczęto produkcję przemysłową maszyn górniczych.

Jeden z mieszkańców tak opisywał początki życia w mieście:

„(...) Szyby w oknach były rzadkością, a jedynie dwie lub trzy chaty miały podłogi z desek (...) Umeblowanie domów stanowiły stołki, stoły i łóżka z pęków gałęzi, a rolę biurek i kufrów pełniły sosnowe skrzynki. Puste miejsce w dolnej części tego embrionalnego miasta zaj-

Page 74: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ino wały namioty Indian, zamieszkane przez kobiety szyjące ubrania ze skór dzikich zwierząt lub gotujące psy na obiad, nagie dzieciaki bawiące się w piasku oraz wojowników wylegujących się na ziemi, ubranych jedynie w wąskie przepaski biodrowe. Taki był obraz w roku 1859. Wiosną1860 roku niewiele się zmieniło, poza tym, że przybyło więcej lepszych domów i powiększyła się liczba ludzi. Wszystkie drogi prowadzące w kierunku gór były przepeł­nione karawanami wozów krytych białym płótnem, ciąg­niętych przez woły lub muły, które powoli zmierzały ku nowo odkrytym i budzącym nadzieje kopalniom złota” n.

Na wiosnę 1859 r. u zbiegu Cherry Creek i Południowej Platte gnieździło się około 1000 ludzi, w większości młodych, niedoświadczonych mężczyzn, będących nowicjuszami w gó­rach. Nowojorski dziennikarz Horace Greeley, kory zawitał w te strony w początkach istnienia Denver, opisał je jako „sklecone z drewna osiedle ze stu pięćdziesięcioma domo­stwami, ani w trzech czwartych ukończone, ani w dwóch trzecich zamieszkane i ani w jednej trzeciej nie nadające się do tego, by w nim zamieszkać”. Mimo to rok później liczba białych mieszkańców Kolorado wynosiła już 33 000 męż­czyzn i 1600 kobiet, z których większość osiedliła się w okolicy Denver. Byli tam „Amerykanie ze wszystkich części Unii, Meksykanie, Indianie, Metysi, traperzy, spekulan­ci, hazardziści, desperaci, przegrani politycy i uczciwi ludzie”. Prawie codziennie dochodziło do awantur i strzelaniny, a morderstwa były prawie codziennym zjawiskiem. Greeley opisuje, że w trakcie jego dwutygodniowego pobytu w Den­ver „było więcej awantur, walki i strzelaniny z pobudek kryminalnych, niż w jakiejkolwiek innej, podobnej wielkości społeczności na Ziemi”.

Zło i występek ogarniające Denver i inne osiedla górnicze skłoniły bardzo aktywny kościół metodystów do utworzenia

11 N o e l Thomas J., Mile High City, Lincoln, University of Nebraska Press, 1984, s. 2.

Page 75: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wiosną 1860 r. „dystryktu Gór Skalistych”. Na jego czele stanął przybyły 19 maja do Denver z Nebraski potężny brodaty kaznodzieja John M. Chivington, któremu powie­rzono zadanie zbudowania w mieście świątyni i zor­ganizowania tam wspólnoty wiernych 12.

Początkowo mieszkańcy górniczych osiedli niewiele przej­mowali się Indianami, kiedy jednak dochodziło do bezpośred­niego kontaktu byli zaskoczeni ich łagodnością i gościnnoś­cią. Z czasem zrozumieli, że nie da się pogodzić interesów obu ras. Wówczas zaczęli się głośno domagać osadzenia Indian w rezerwatach i zawarcia z nimi układu, który dawałby białym legalne podstawy do opanowania całego kraju. Dzięki odkryciu nowych złóż złota Denver wzrosło w siłę i jako baza zaopatrzeniowa dla górników i wojska stało się centrum regionu. Liczne głosy żądały utworzenia nowego stanu i przeprowadzenia linii kolejowej przez całe Kansas do Denver i dalej do Pacyfiku. Na wiosnę 1859 r. wzdłuż Platte uruchomiono regularną linię dyliżansową z Leavenworth do Kolorado. Siódmego maja do Denver przybyły pierwsze dwa dyliżanse pocztowe firmy Leavenworth & Pike’s Peak Express (ze względów bezpieczeństwa jadące w parze). Wkrótce na całej trasie znalazło się 50 dyliżansów.

Dla zaspokojenia potrzeb mieszkańców Kolorado, nie tylko wzdłuż Platte, ale i wzdłuż Arkansas, Republican i Smoky Hill otwarto stałe linie dyliżansów zapewniające regularne połączenie z głównych miast Kansas do Denver. Na wiosnę 1861 r. na Szlaku Overland przeprowadzono linię telegrafu

u John M. Chivington (1821-1894) urodził się w Ohio w rodzinie farmerskiej. W 1844 r. uzyskał święcenia kapłańskie i rozpoczął karierę wędrownego kaznodziei. Zanim w 1860 r. przybył do Kolorado działał na terenie Ohio, Illinois, Missouri i Nebraski. Dał się poznać jako zażarty wróg niewolnictwa i aktywny abolicjonista. W 1856 r. podczas walk w Kansas pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami niewolnictwa zasłynął z wojowniczej postawy wobec proniewolniczej frakcji swoich współwy­znawców. Z tego powodu nadano mu przydomek „Walczącego pastora” (Fighting Par son).

Page 76: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

z Omaha do fortu Keamy (w Denver pierwszą stację telegrafu uruchomiono dopiero 10 października 1863 r., jako odnogę linii łączącej Wschód z wybrzeżem Pacyfiku). Wzdłuż ważniejszych szlaków komunikacyjnych zakładano nowe stacje, wokół których wyrastały osiedla pionierów. Otaczające je równiny, znakomicie nadające się na pastwiska, przyciągały uwagę hodowców i powoli zaczęły się zmieniać w rancza.

Dobre warunki do rozwoju hodowli i rolnictwa oraz potencjalnie łatwy dostęp do transportu na równinach Kansas, Nebraski i Kolorado przyciągnęły także uwagę spekulantów i towarzystw kolejowych. Budowa kolei żelaznej stała się platformą wyborczą Partii Republikańskiej w wyborach w 1860 r. Jej przedstawiciele otwarcie głosili, że: „(...) Żywotne interesy całego kraju wymagają przeprowadzenia kolei żelaznej do Pacyfiku, dlatego rząd federalny powinien udzielić natychmiastowej i efektywnej pomocy przy jej budowie, a do tego czasu powinno być ustanowione codzien­ne połączenie dyliżansów poczty Overland Mail (...)”. Budowa kolei „od rzeki Missisipi do Oceanu Spokojnego” stała się też w 1860 r. hasłem wyborczym Partii Demokraty­cznej. Pierwszego lipca 1862 r. uchwalono ustawę o kolei Pacyfiku, która umożliwiała budowę transkontynentalnej linii kolejowej. Na jej podstawie utworzono kompanię Union Pacyfic Railroad, dając jej prawo budowy kolei i linii telegraficznej na ziemiach stanowiących „własność publicz­ną”. Tam, gdzie linia kolejowa miała przechodzić przez tereny indiańskie, ustawa nakazywała „aby rząd Stanów Zjednoczonych, tak szybko, jak to jest możliwe, pozbawił Indian prawa do ziemi, która stanowi przedmiot działalności określonej niniejszą ustawą”. Na takich samych warunkach powstały później inne towarzystwa kolejowe.

Ogólnie rzecz biorąc cały obszar środkowych Równin pomiędzy rzekami Platte i Arkansas, rozciągający się na wschód do Gór Skalistych, był pierwotnie domeną Południo­wych Czejenów i Arapahów. Na południe od Arkansas leżał

Page 77: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

półpustynny obszar zwany Staked Plains, zamieszkany przez Kiowów i Komanczów, na północ zaś od Platte ciągnęły się łowiska Siuksów i Północnych Czejenów. Na podstawie traktatu z 1851 r. obszar ten stanowił część wielkiego „rezerwatu” dla Indian, ciągnącego się od granicy kanadyj­skiej na północy, do granic Teksasu i Nowego Meksyku na południu. Zachodnią granicę tego terytorium stanowiła linia Gór Skalistych, na wschodzie natomiast obszar przyznany Indianom wrzynał się na kilkaset mil w głąb Kansas, Nebraski i Terytorium Dakoty. Obejmował też wschodnią połowę Kolorado. Na tym ogromnym obszarze, którego granic nigdy dokładnie nie zdefiniowano („na południe od Missouri, na wschód od Gór Skalistych i na północ od linii Teksasu i Nowego Meksyku”), leżały tereny łowieckie ośmiu plemion indiańskich utrzymujących się głównie z polowania na bizony: Siuksów, Czejenów, Arapahów, Wron, Assiniboinów, Gros Ventres i Arikarów. Czejenom i Arapahom traktat przyznawał łowiska, których granice biegły z grubsza wzdłuż północnej odnogi Platte do jej źródeł w Górach Skalistych, potem na południe do źródeł rzeki Arkansas, a następnie w dół Arkansas do miejsca, w którym rzekę przecinał Szlak Santa Fe. Na mocy traktatu cały obszar pomiędzy Platte i Arkansas, przecięty dodatkowo rzekami Saline, Republican i Smoky Hill, należał prawnie do Czejenów i Arapahów.

Na długo przed powstaniem Denver, miejsce w którym Cherry Creek wpada do Południowej Platte było ulubionym obozowiskiem Arapahów. Potok wziął nazwę od wszędobyl­skich krzewów dzikiej wiśni (choke cherry), które dostar­czały Arapahom kwaśnych owoców, doskonałego składnika indiańskiego przysmaku — pemmikanu. Rzeka Platte natomiast zawdzięcza swoje miano licznie zapuszczającym się tu dawniej francuskim traperom i handlarzom, z którymi Arapahowie zawsze żyli w przyjaźni, a którzy ochrzcili tak rzekę z powodu jej płaskiego i płytkiego koryta.

Początkowo Arapahowie i Czejenowie odnosili się przy­chylnie do białych przybyszów, bezprawnie wdzierających

Page 78: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

się na ich tereny łowieckie. Naiwnie sądzili, że nie pozostaną oni długo na ich ziemi i tak jak inni pójdą dalej na Zachód. Indianie nie czuli większej presji ze strony białych i obserwowali ich wyścig do złotonośnych pól Kolorado ze zdumieniem i rozbawieniem. Wielu uważało białych za szaleńców, poruszających się bez celu w po­szukiwaniu czegoś, co nie ma żadnej wartości.

W tym czasie Indianie byli niemal codziennymi gośćmi w Denver lub obozowali na jego skraju. Na wiosnę 1859 r. osiedle odwiedził naczelny wódz Południowych Arapahów Mały Kruk, którego plemię zimowało zazwyczaj u podnóża Gór Skalistych, w okolicy współczesnych miast Boulder i Denver. Byers, który z nim rozmawiał, opisał go jako przystojnego, wojowniczo wyglądającego Indianina, nie mówiącego po angielsku. Wódz spotkał się z mieszkańcami Denver, zapewniając białych o pokojowych zamiarach i przyjaźni swoich ludzi. Po tym spotkaniu Byers napisał:

„Ci, którzy znają Małego Kruka, naczelnego wodza narodu Arapaho (...) są o nim jak najlepszego zdania (...) Mały Kruk powiedział, że lubi białych ludzi, nie ma nic do nich i cieszy się, że tak wielu ich tutaj widzi. Mały Kruk i Arapahowie pragną, aby nauczyć ich rolnictwa, rzemiosła i sztuki pokojowego współżycia z białymi i otaczającymi ich plemionami Indian” 13.

Przy okazji wizyty w Denver Mały Kruk nauczył się palić cygara oraz jeść mięso nożem i widelcem. Na odjezdnym przypomniał jednak białym, że kraj, w którym się znajdują należy do Indian i wyraził nadzieję, że biali ludzie nie zostaną w nim długo i opuszczą go, kiedy wydobędą tyle złota, ile będzie im potrzebne. Biali jednak nie tylko zostali, ale ich liczba stale się powiększała, a wodzowie Arapahów mieli później gorzko żałować serdeczności, jaką okazali zachłannym „ludziom-pająkom”.

13 N o e l Thomas J., Denver: The City The Saloon, 1858—1916, Lincoln, University of Nebraska Press, 1982, s. 42.

Page 79: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Indianie z niedowierzaniem obserwowali, jak dziesiątki tysięcy poszukiwaczy złota zbiegło się w góry Kolorado. Niektórzy zaczęli uważać, że wszyscy biali ze wschodu przenieśli się na zachód i może Arapahowie powinni powędrować na wschód, by zająć ich miejsce.

W 1860 r. biali w Kolorado przewyższali liczbą Połu­dniowych Arapahów w stosunku 20 do 1. Nie minęły cztery lata, a ta sama gazeta w Denver, która tak przychylnie komentowała wizytę Małego Kruka w mieście w 1859 r., w artykule z marca 1863 r. pisała o Indianach:

„(...) To zdeprawowana, włóczęgowska, brutalna i nie­wdzięczna rasa i powinna zostać zmieciona z powierzchni ziemi (...)”.

W 1863 r. wśród 27 artykułów w „Rocky Mountains News” poświęconych Indianom, w 20 znalazły się głosy nawołujące do eksterminacji ludności indiańskiej. Biali w Kolorado coraz częściej okazywali swoją pogardę i nie­nawiść dla niedawnych gospodarzy tych ziem.

W przeciągu roku ustalono nowe granice Kansas i wy­dzielono z niego nowe Terytorium. Dwudziestego ósmego lutego 1861 r. Kongres przyjął dla niego nazwę Kolorado (Colorado), choć miał do wyboru co najmniej pół tuzina innych propozycji. Pierwsze wybory do terytorialnej legislatu- ry odbywały się w atmosferze wojny domowej i rywalizacji między zwolennikami Północy i Południa (około jedna trzecia mieszkańców Kolorado sprzyjała Konfederacji). Zdominowa­na przez zwolenników Unii legislatura zebrała się w Denver dopiero 9 września 1861 r. Na posiedzeniu uchwalono akto podziale Kolorado na 17 okręgów i wybrano stolicę Terytorium. Mania reputacja Denver i fakt, że w mieście było wielu zwolenników Południa sprawiła, że wybór padł na Colorado City. Mimo to legislatura nadal zbierała się w Denver. W 1862 r. stolicę terytorialną przeniesiono do Golden City. I to miejsce nie przypadło do gustu włodarzom Kolorado, którzy nadal woleli obradować w tętniącym życiem

Page 80: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Denver, a nie w prowincjonalnym Golden14. Piątego stycznia1863 r. delegat z Kolorado Hiram P. Bennet złożył w Kon­gresie projekt ustawy w sprawie zorganizowania się Kolorado w kolejny stan Unii. Projekt przepadł w Izbie Reprezentan­tów, gdyż „Kongres był zbyt zajęty wojną domową, żeby przykładać do niego wagę”.

W roku 1864 w Stanach Zjednoczonych odbywały się wybory do Kongresu. Zwolennicy suwerennego stanu głośno agitowali w tej sprawie, licząc, że zmiana zapewni Kolorado większą pomoc rządową przeciwko Indianom, a w przyszłości przyciągnie do Kolorado kolej i zabezpieczy interesy górnictwa. W lipcu zwołano w Denver kolejną konwencję konstytucyjną, która miała przygotować projekt nowej konstytucji i poddać ją pod głosowanie na początku września15. Sprawa ta zdominowała na jakiś czas życie publiczne mieszkańców Kolorado, chociaż pierwszy etap walki o prawa stanowe dla Terytorium miał się skończyć dla jego zwolenników gorzkim rozczarowaniem.

W atmosferze walki o zorganizowanie się Kolorado w stan i przyszłe miejsca w Kongresie problem Indian stał się nagle sprawą drugorzędną. Nikt jeszcze tego nie wiedział, ale na Wielkie Równiny szybkimi krokami nadchodziła trzecia epoka amerykańskiego Zachodu — epo­ka prawdziwych wojen indiańskich.

14 Denver zostało stolicą Kolorado dopiero w 1867 r.15 Przeprowadzone we wrześniu 1864 r. głosowanie zakończyło się

odrzuceniem konstytucji stanowej. Przeciw głosowało 5006 osób, za 4219. Zdaniem oponentów Kolorado nie było w stanie zapewnie skutecz­nych rządów na swym terytorium, a wojna secesyjna czasowo zatrzymała ekspansję na Zachód i zainteresowanie rządu centralnego tym obszarem.

Page 81: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

WOJNA SECESYJNA NA WIELKICH RÓWNINACH

ŚRODKOWE I POŁUDNIOWE RÓWNINY W PRZEDEDNIU

WOJNY SECESYJNEJ

Nie licząc się z prawami Indian osadnicy i górnicy usadowili się na dobre u podnóża Gór Skalistych, zajmując zimowe łowiska Arapahów w rejonie dzisiejszych miast Denver i Boulder. Ufność jaką Indianie darzyli białych szybko obróciła się przeciwko nim. Zaczęły się konflikty, których na dłuższą metę nie można było uniknąć. Górnicy nachodzili obozy Indian i zaczepiali Indianki podczas nieobecności ich mężów. Pewnej nocy grupa pijanych białych awanturników zgwałciła kilka kobiet z plemienia Arapahów, w czasie gdy ich mężczyźni byli na wyprawie wojennej przeciwko Ute. Młody wódz Lewa Ręka straszył odwetem, ale ostatecznie Arapahowie przełknęli obrazę w milczeniu, do czego namówił ich dawny „człowiek z gór”, Jim Beckwourth 1. To tylko rozzuchwaliło białych.

1 Właściwie James P. Beckwith (1798-1867), znany jako Amulet Cielę Beckwourth — słynny traper, przewodnik i zwiadowca. Mulat, syn białego właściciela niewolników i czarnej niewolnicy. W latach 20. i 30. XIX w. wiódł żywot myśliwego na Zachodzie, nawiązując wiele przyjaźni z Indianami. W 1833 r. wrócił do białych, zajmując się myślistwem

Page 82: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

( oraz liczniejsze rzesze górników i karawany osadników zaczęły płoszyć stada bizonów wędrujące przez Wielkie Równiny. Wzdłuż rzek, nad którymi Indianie tradycyjnie polowali na bizony i antylopy, pionierzy wycinali nielicznie rosnące drzewa i systematycznie wybijali zwierzynę, stano­wiącą podstawę utrzymania Indian. W końcu 1860 r. Indianie ze środkowych Równin stanęli w obliczu głodu.

Pozostający od dawna w przyjacielskich stosunkach z In­dianami kupiec i ranczer William Bent, agent indiański znad górnej Arkansas, widział nadchodzące problemy lepiej od innych2. Podkreślając, że jedną z konsekwencji wzrostu populacji białych na Równinach będzie zmniejszenie ilości pożywienia dla Indian, w 1859 r. pisał w dorocznym raporcie do komisarza do spraw Indian, Alberta B. Greenwooda:

„Napływ białych jest tak silny, że nie ma możliwości objęcia go kontrolą i powstrzymania przez rząd. Z tego powodu należy przyjąć politykę szybkiej ochrony Indian i odsunięcie ich od kontaktów z białymi (...) Ci liczni i wojowniczy Indianie, naciskani ze wszystkich stron przez Teksańczyków, osadników z regionu wydobycia złota,

i handlem futrami. W okresie gorączki złota udał się do Kalifornii, następnie zamieszkał w Missouri. W 1859 r. wraz z falą górników powędrował do Kolorado i osiedlił się w okolicach Denver. Zmarł w trakcie pokojowej misji do Wron podczas wojny z Siuksami, praw­dopodobnie otruty przez jedną ze swych porzuconych indiańskich żon lub jej zazdrosnego męża.

2 William Bent (1809-1869) — kupiec z St. Louis, współzałożyciel firmy kupieckiej Bent, St. Vrain and Company (1831) i placówki handlowej Fort Bent, wybudowanej na łowiskach Czejenów w latach 1832-1833. W 1835 r. ożenił się z córką szamana Czejenów Szarego Pioruna Kobietą Sową, z którą miał dwóch synów: Roberta i George’a, oraz córkę Mary. Po śmierci żony w 1847 r. poślubił jej siostrę Żółtą Kobietę, która urodziła mu syna Charliego i córkę Julię. Czejenowie nadali mu imię „Mały Biały Człowiek”. Jego starszy brat i wspólnik Charles był pierwszym amerykańskim gubernatorem Nowego Meksyku. Charles Bent zginął podczas anty amerykańskiego powstania Meksykanów i Indian Taos w Nowym Meksyku w styczniu 1847 r.

Page 83: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zbliżających się ludzi z Kansas i znad Platte, już teraz są ściśnięci na niewielkim terytorium, pozbawieni pożywienia i rozdzieleni przez nieprzerwanie wędrującą linię emigran­tów. Z tego powodu wojna spowodowana głodem i wynisz­czeniem jest nieunikniona, o ile na czas nie zostaną podjęte środki zaradcze”3.

We wrześniu 1859 r. Bent w drodze do St. Louis spotkał się z wodzami Arapahów i Czejenów nad Pawnee Creek w Kansas. Rozmawiał też z Kiowami i Komańczami Penateka, obozującymi nad Walnut Creek. Kiowom prze­wodził słynny wódz Satanta, a Komańczom nie mniej znany Bizoni Garb. Obaj wodzowie wyrazili chęć utrzyma­nia pokoju z białymi, narzekali jednak na głód spowodo­wany migracją białych. Piątego października Bent donosił w liście do inspektora A. M. Robinsona z St. Louis, że u zbiegu Arkansas i Walnut Creek spotkał 2500 Kiowów i Komanczów z południa, którzy pod naciskiem Teksań- czyków musieli przenieść swoje siedziby w pobliże za­tłoczonego Szlaku Santa Fe. W tym samym liście Bent pisał, że od stycznia do października 1859 r. Szlakiem Santa Fe przeszło 60 000 białych. Wyraźnie dawał do zrozumienia, że spodziewa się kłopotów z Indianami.

Dwudziestego drugiego września 1859 r. na ranczu hand­lowym Walnut Creek prowadzonym przez George’a H. Peacocka zdarzył się incydent, który omal nie doprowadził do wybuchu wojny. Pijany Satanta i jego zastępca Paunis wywołali burdę, gdy odmówiono im wydania towarów z magazynu. W jej wyniku Paunis został zastrzelony przy próbie aresztowania. Wybuchowi walki zapobiegło szybkie ściągnięcie posiłków wojskowych z pobliskich posterunków, co zmusiło Kiowów i Komanczów do poniechania natych­miastowej zemsty i opuszczenia okolicy. Dwa dni później oddział Kiowów pomścił śmierć Paunisa napadając na

3 H o r s 1 e y James, Genocide on the Great Plains, part II, s. 3.

Page 84: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

dyliżans pocztowy niedaleko Pawnee Creek. Następnego dnia ta sama grupa Kiowów zabiła kilku ludzi wracających /, regionu Pike’s Peak. Do końca października z rąk wzburzonych Indian zginęło na Szlaku Santa Fe 13 osób.

W obawie przed odwetem armii, Kiowowie podzielili się w sprawie wojny z białymi. Stary wódz Mała Góra chciał pokoju i gdy większość Kiowów stanęła po stronie wojow­niczego Satanty, na wiosnę 1860 r. odszedł na północ z 60 tipi, by dołączyć do Czejenów, którzy „przysięgli wieczny pokój z białymi” i woleli walczyć z Indianami Ute. Inni Kiowowie pozostali na południe od Szlaku Santa Fe, przygotowując się do wojny razem z Komańczami.

Mimo powtarzających się starć, zaniepokojeni sytuacją na Równinach Kiowowie i Komańcze domagali się ustanowienia nowego punktu dystrybucji towarów nad Arkansas, który miał zastąpić ich tymczasową agencję nad Beaver Creek, której Indianie z południa nie chcieli z powodu bliskości Teksańczy- ków. Za radą Ben ta, w pobliżu zbiegu Pawnee Creek i rzeki Arkansas rozpoczęto w październiku 1859 r. budowę nowego posterunku wojskowego, który miał stanowić bazę dla wojsk ochraniających ruch na Szlaku Santa Fe, w rejonie ulubionych koczowisk Indian. Nowy posterunek, nazwany najpierw Camp Pawnee, potem Camp Alert, a od 29 maja 1860 r. noszący nazwę Fort Larned, miał jednocześnie przejąć rolę nowego punktu dystrybucji towarów dla Kiowów i Koman­czów, do czego obligował rząd traktat z fortu Atkinson.

W celu uspokojenia sytuacji na południowych Równinach wojsko zaplanowało latem 1860 r. wielką wyprawę przeciw­ko Kiowom i Komańczom. Miały w niej wziąć udział dwie kolumny kawalerii nacierające znad Arkansas (dowódca mjr John Sedgwick) i z fortu Cobb na Terytorium Indiań­skim (kpt. Samuel D. Sturgis). Zakrojone na szeroką skalę działania nie przyniosły rezultatów, gdyż Indianie odmówili walki i rozproszyli się po Równinach. W lipcu akcję przerwano i kawaleria odeszła do fortów. Pojedyncze

Page 85: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

napady Kiowów i Komanczów na Szlaku Santa Fe trwały do końca lata, przynosząc nowe ofiary wśród białych. Jedną z nich stał się w końcu sam Peacock. Dziewiątego września handlarz zginął wraz z dwoma pracownikami z rąk Kiowów słynnego Satanka. W ten sposób Satanka zemścił się na Peacocku za wcześniejsze oszustwa w handlu. Ranczo nad Walnut Creek przejął po nim młody handlarz Charles Rath. Rath ułożył sobie dobre stosunki z Indianami, do czego przyczyniła się jego uczciwość w handlu i fakt, że ożenił się z Czejenką, co zapewniło mu szczególne względy jej współplemieńców. Był jednym z nielicznych białych handla­rzy, którzy odmawiali sprzedaży alkoholu Indianom.

Komisarz Greenwood informował rząd o rosnącym napię­ciu w stosunkach z Indianami, spowodowanym wzmożonym ruchem białych na ich łowiskach po odkryciu złota w regionie Pike’s Peak i trudnościami ze zdobywaniem przez nich pożywienia. Z powodu bezsilności władz jedynym wyjściem było zalecenie wynegocjowania nowych układów, przy pomocy których Indianie mieli być usunięci z drogi białego człowieka. W 1860 r. Kongres wydał zgodę na wynegocjowa­nie nowego układu, który miał zastąpić wcześniejsze traktaty zawarte z Indianami w fortach Laramie i Atkinson.

<

OSZUSTWO Z FORTU WISE (1861)

Od czasu karnej wyprawy płk Edwina Sumnera w 1857 r. Czejenowie i Arapahowie utrzymywali pokój, a ich pokojowo nastawieni wodzowie starali się trzymać swoich wojowników z dala od głównych szlaków komunikacyjnych. Głównym rzecznikiem pokojowego współistnienia z białymi był w tym czasie wódz Południowych Arapahów Lewa Ręka, zdolny poliglota i wielki wojownik, dobrze znający zwyczaje białych ludzi. Będąc małym chłopcem Lewa Ręka nauczył się narzecza Siuksów i Czejenów oraz języka angielskiego. Ten ostatni poznał podczas częstych odwiedzin placówek handlowych

Page 86: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w fortach Lupton, Vasquez, Jackson i Bent. Znajomość języka białych pogłębił dzięki swemu szwagrowi, Johnowi Poisalowi, kupcowi z Kentucky handlującemu z Indianami. Coraz trudniejsza sytuacja Indian z Równin sprawiła, że w 1858 r. Lewa Ręka wyruszył wraz z rodziną w podróż wozem po Nebrasce i Iowie, aby sprawdzić, czy uprawa ziemi pozwoli Indianom przetrwać po wybiciu bizonów. Pracował przez jakiś czas na farmie, zapoznał się w pewnym stopniu z rolnictwem i wrócił na zachód z karawaną osad­ników. Zdobyte doświadczenia przekonały go, że jego współ- plemieńcy prędzej zdecydują się na hodowlę bydła, niż grzebanie w ziemi, co było całkowicie obce ich kulturze i stylowi życia. Kiedy pod koniec 1858 r. w Kolorado odkryto złoto, Lewa Ręka i Mały Kruk z trudem powstrzymali młodych wojowników przed wstąpieniem na ścieżkę wojenną. Sąsiedztwo białych sprawiło, że plemię Arapahów narażone było na ciągłe kłopoty, lecz obaj wodzowie zachowywali się spokojnie mimo prowokacji. Razem z Czejenami żądali jednak wypłacenia odszkodowań za straty spowodowane migracją białych osadników i poszukiwaczy złota. Kiedy zimą 1860 r. komisarze rządowi, Albert G. Boone i F. B. Culver, zaprosili wodzów obu plemion do fortu Wise4 nad rzeką Arkansas w celu omówienia warunków nowego poro­zumienia, kilku z nich stawiło się na rozmowy z białymi.

Podpisanie układu odbyło się uroczyście 18 lutego1861 r. z udziałem przybyłego z Waszyngtonu komisarza

4 Ta ważna placówka na Pograniczu Indiańskim wybudowana została jako Nowy Fort Bcnta w 1853 r. koło Bent’s Fork nad rzeką Arkansas, pełniąc funkcję faktorii handlowej i posterunku wojskowego. Latem 1860 r. wojsko wybudowało nową placówkę o milę na zachód od fortu Benta i nadało jej nazwę Fort Wise na cześć gubernatora Wirginii Henry’ego Wise’a. Po wybuchu wojny secesyjnej Wise przystąpił do Konfederacji, więc placówkę przemianowano 25 maja 1862 r. na Fort Lyon. Nowa nazwa pochodziła od nazwiska pierwszego poległego generała Unii Nathaniela Lyona, który zginął 10 sierpnia 1861 r. w bitwie nad Wilson’s Creek w Missouri.

Page 87: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Greenwooda, który wręczył Indianom pamiątkowe medale i upominki w postaci koców, cukru, kawy i tytoniu. Ze strony Czejenów traktat podpisali zwolennicy pokojowego współist­nienia z białymi, znani przywódcy południowego odłamu plemienia: Czarny Kocioł, Biała Antylopa i Głodny Nie­dźwiedź, a także stary Mały Wilk i Wysoki Niedźwiedź. Ze strony Arapahów sygnatariuszami układu byli: Mały Kruk, Lewa Ręka, Burza, Ogolona Głowa i Wielkie Usta. Podpisu na dokumencie nie złożył żaden z przywódców najbardziej wojowniczych związków militarnych ani żaden z wodzów Czejenów i Arapahów, których grupy wędrowały na północ od rzeki Platte. Kiedy Indianie zwrócili uwagę, że tylko kilku wodzów podpisało dokument, biali zapewnili ich, że pozostali będą mogli to uczynić w terminie późniejszym. Nigdy do tego nie doszło, co stawia legalność układu pod znakiem zapyta­nia. Na zakończenie obrad Czarny Kocioł dostał od komisarza Greenwooda wielką flagę amerykańską z 34 gwiazdami symbolizującymi wszystkie stany Unii wraz z zapewnieniem, że tak długo, jak flaga ta będzie nad nim powiewać, nic mu nie grozi ze strony armii Stanów Zjednoczonych.

Traktat z fortu Wise od samego początku wzbudzał wątpliwości. Wodzowie, którzy go podpisali twierdzili, że co innego im obiecywano, a co innego znalazło się w treści dokumentu. Utrzymywali, że obiecano im zachowanie prawa do ziemi oraz swobodę poruszania się i polowania na bizony, jeśli zgodzą się osiedlić na obszarze trójkąta, którego dwa ramiona stanowiły rzeka Arkansas i potok Sand Creek. Sprawa swobody poruszania się i polowania miała dla Indian decydujące znaczenie, gdyż na terenie rezerwatu prawie nie było dzikich zwierząt, a suchej i jałowej ziemi Indianie bez pomocy białych nie potrafili wykorzystać do celów rolniczych. Tymczasem w treści układu znalazł się zapis, że Czejenowie i Arapahowie „oddadzą wszystkie ziemie, które są obecnie ich własnością, znajdują się w ich posiadaniu lub które uważają za swoje”,

Page 88: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

z wyjątkiem małego rezerwatu w południowo-wschodniej części Kolorado u zbiegu Arkansas i Sand Creek. W za­mian rząd zobowiązał się chronić Indian (nad ich bez­pieczeństwem miał czuwać garnizon wojskowy w forcie Wise, który znajdował się w granicach rezerwatu) i przy­znał roczną rentę w wysokości 15 tys. dolarów dla każdego z plemion. Renta miała być wypłacana przez 15 lat w postaci żywności, różnych towarów oraz sprzęcie rolniczym i zwierzętach domowych. W negocjacjach brali udział William Bent i jego syn Robert, oraz handlarz, tłumacz i specjalny agent indiański John S. Smith, którzy mieli pilnować interesów Indian 5.

Podpisanie traktatu w forcie Wise nie uspokoiło sytuacji na środkowych Równinach. Wiele grup Czejenów, zwłaszcza tych, które pozostawały pod silnym wpływem militarnych stowarzyszeń wojowników, a także Arapahów i przybywa­jących z północy Siuksów polujących na południe od Platte, w ogóle nie uznało porozumienia. Także niektórzy wodzowie, których podpisy znalazły się na traktacie oświadczyli, że nie wytłumaczono im właściwie postanowień układu i że nigdy nie godzili się na oddanie ziemi. Na wiosnę 1861 r. Lewa Ręka dwukrotnie odwiedził w Denver redakcję „Rocky Mountains News”, aby oświadczyć, że jego plemię pragnie pokoju i przedstawić punkt widzenia Indian. Za drugim razem towarzyszył mu Mały Kruk, który chmurnie przyglądał się, jak w ciągu zaledwie dwóch lat od jego poprzedniej wizyty u podnóża Gór Skalistych wyrosło gwarne miasto, a jego mieszkańcy, wbrew życzeniom Indian, zadomowili się tu na stałe i ani myśleli stąd wyjeżdżać.

Dziesięć dni po zawarciu traktatu w forcie Wise, 28 lutego 1861 r., władze w Waszyngtonie utworzyły Teryto­rium Kolorado. Dwudziestego dziewiątego maja Lincoln

5 Z ich inicjatywy w traktacie znalazł się zapis o wydzieleniu synom obu handlarzy z mieszanych małżeństw, Robertowi Bentowi i Jackowi Smithowi, 640-akrowych działek położonych 7 mil powyżej fortu Wise.

Page 89: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

przysłał tu swojego gubernatora. Był nim republikański polityk z Missouri William Gilpin6.

ZACHODNIE POGRANICZE PO WYBUCHU WOJNY SECESYJNEJ

Wybuch wojny secesyjnej nie wpłynął zasadniczo na zmianę dotychczasowego sposobu życia Indian z Wielkich Równin. Na wiosnę 1862 r. Indianie tak jak przedtem wędrowali na swych dawnych łowiskach w poszukiwaniu bizonów. Grupki Czejenów i Arapahów tradycyjnie przemie­rzały równiny, staczając potyczki z wrogimi plemionami, strasząc napotkanych osadników swym wyglądem, dzikimi okrzykami i krwawymi skalpami zdjętymi z głów zabitych wrogów. Czasami, gdy wyprawa się nie powiodła, Indianie rekompensowali sobie niepowodzenie kradnąc konie i bydło z rancz mijanych po drodze. Kiedy indziej małe oddziałki wojowników w poszukiwaniu żywności napadały na pojedyn­cze rancza, niepokoiły dyliżanse i furgony przewożące towary ze wschodu Szlakiem Santa Fe. Kiedy latem 1862 r. koło fortu Bent zgromadziły się plemiona Czejenów, Arapahów, Komanczów, Kiowów i Kiowa-Apaczów, aby pobrać żyw­ność i inne towary przyznane im na mocy traktatów, nowy agent Samuel Colley ostrzegł ich, że mają zaprzestać napadów, gdyż w przeciwnym razie rząd wyśle przeciwko nim wojsko.

Chociaż incydenty w stosunkach z Indianami jak zawsze budziły troskę władz terytoriów pogranicznych, dużo bardziej niepokojące było realne zagrożenie ze strony Konfederacji.

6 William Gilpin (1813-1894) był uczestnikiem wyprawy Fremonta do Oregonu w 1843 r. i jednym z organizatorów osadnictwa na zachodnim wybrzeżu. Brał udział w wojnie meksykańskiej i podboju Nowego Meksyku. Jako entuzjasta osadnictwa amerykańskiego na Zachodzie tworzył własne plany podboju i zagospodarowania tych ziem. Był jednym z organizatorów Partii Republikańskiej w Missouri, co po zwycięstwie wyborczym Lincolna dało mu nominację na pierwszego gubernatora Terytorium Kolorado.

Page 90: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Zimą i wiosną 1861 r. konfederaci zmusili oddziały federalne do opuszczenia garnizonów w Teksasie i na Terytorium Indiańskim7. Po wybuchu wojny ochotnicy teksascy dokonali inwazji na zachód. Zajęli forty federalne w zachodnim Teksasie oraz południowym Nowym Meksyku i ogłosili powstanie Skonfederowanego Terytorium Arizony. W odpowiedzi zwolennicy Unii w Nowym Meksyku zorgani­zowali własne oddziały ochotnicze, w czym duży udział mieli Ceran St. Vrain i Kit Carson. Groźba inwazji zmusiła dowódcę Unii na tym obszarze płk. Edwarda R. S. Canby’ego do szukania pomocy w Kolorado. Latem 1861 r. Canby zaapelował do Gilpina o rozpoczęcie akcji rekrutacyjnej wśród górników z Gór Skalistych. Prosił o wzmocnienie fortu Garland na pograniczu z Nowym Meksykiem oraz punktów etapowych w fortach Wise i Larned, przez które Szlakiem Santa Fe przechodziła większość zaopatrzenia dla garnizonów w Nowym Meksyku. We wrześniu Kolorado wystawiło pierwsze oddziały ochotnicze do służby w forcie Garland. Siły te stały się zaczątkiem 1. pułku piechoty z Kolorado (dowódca płk John P. Slough), który wszedł do walki na początku 1862 r. i walnie przyczynił się do utrzymania Nowego Meksyku pod kontrolą Unii8.

W lutym 1862 r. generał Henry H. Sibley poprowadził z południa, z fortu Bliss w El Paso, wyprawę 3500 ludzi w górę Rio Grande z zamiarem dokonania inwazji na południową Kalifornię, gdzie Konfederacja miała wielu zwolenników. Pierwszym celem Sibleya było zajęcie

7 Po opuszczeniu przez wojska federalne Teksasu, 17 kwietnia 1861 r. rozpoczęła się ewakuacja garnizonów Unii dowodzonych przez ppłk. Williama H. Emory z fortów na Terytorium Indiańskim.

8 Oprócz 1. pułku piechoty (przezwanego przez konfederatów „Owiecz­kami Gilpina”), Kolorado wprowadziło do walki 2. pułk piechoty pod dowództwem płk. Jesse H. Leavenwortha oraz Samodzielną Ochotniczą Baterię Artylerii Lekkiej kpt. Williama D. McLane’a. Ogółem podczas całej wojny w formacjach ochotniczych z Kolorado służyło ponad 4000 ludzi.

Page 91: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

placówki federalnej w forcie Union w Nowym Meksyku, z którego konfederaci zamierzali uczynić bazę do ataku na Kalifornię i regiony wydobycia złota w Nevadzie i Kolorado. Dwudziestego pierwszego lutego Sibley pokonał siły płk. Canby’ego w bitwie pod Valverde, a następnie zajął Al- buquerque i Santa Fe. Dalszy marsz Teksańczyków za­trzymały oddziały ochotników z Kolorado (1340 ludzi) dowodzone przez płk. Slougha. Dziesiątego marca żołnierze z Kolorado dotarli z odsieczą do fortu Union. Dwudziestego szóstego marca część sił Slougha pod komendą mjr. Johna M. Chivingtona pobiła przednią straż konfederatów w Kanio­nie Apaczów, na drodze do Santa Fe. Dwa dni później doszło do decydującego starcia na Przełęczy Glorietta, na wschód od Santa Fe. Dwudziestego ósmego marca stoczono tam bitwę, która zadecydowała o losach terytoriów zachod­nich. W bitwie na Przełęczy Glorietta znowu wyróżnił się Chivington9. Dowodzony bezpośrednio przez niego oddział, prowadzony przez miejscowego przewodnika ppłk. Manuela Chaveza, obszedł górską ścieżką pozycje Teksańczyków i zaatakował ich słabo strzeżony tabor. Ludzie Chivingtona zniszczyli wozy z zapasami i zabili kilkaset pociągowych koni i mułów. Chociaż główne siły konfederatów utrzymały pole bitwy na przełęczy, a oddziały Slougha wycofały się do fortu Union, utrata zapasów amunicji i żywności zmusiła Sibleya do porzucenia planów inwazji. W trakcie odwrotu, 15 kwietnia, zaatakował go pod Peralta płk Canby i po serii ataków zmusił do wycofania do El Paso (z 3500 ludzi wróciło tylko 2000).

9 Pierwsza śmiertelna ofiara wśród ochotników z Kolorado padła z ręki barmana w jednym z domów publicznych w Denver. Kiedy koledzy zabitego chcieli zlinczować zabójcę, wezwano na pomoc pastora Chiving­tona, który wygłosił kazanie i uspokoił wzburzonych żołnierzy. Gubernator Gilpin zaproponował mu wówczas funkcję kapelana pułku. Chivington odrzucił propozycję mówiąc, że zamierza walczyć z rebeliantami z bronią w ręku, a nie z „modlitwą na ustach”. Dostał stopień majora, a kilka miesięcy później odegrał kluczową rolę w bitwie na Przełęczy Glorietta.

Page 92: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Za akcję na Przełęczy Glorietta Chivingtona okrzyknięto bohaterem10. W kwietniu 1862 r. dostał awans na pułkow­nika i stanął na czele 1. pułku piechoty z Kolorado w miejsce Slougha, który musiał odejść z wojska. W listopadzie 1862 r., gdy piesze oddziały z Kolorado wycofano z Nowego Meksyku i przeformowano na jednostki kawalerii (bardziej nadające się do walk z Indianami), Chivingtonowi powierzo­no komendę nad 1. pułkiem kawalerii z Kolorado i dowódz­two nowo utworzonego wojskowego Dystryktu Kolorado.

W maju 1862 r. przybył do Kolorado John Evans, lekarz i polityk ze Środkowego Zachodu. Evans, urodzony w Ohio, dorobił się majątku na nieruchomościach i inwestycjach kolejowych w Illinois. W latach 50. zaczął robić karierę polityczną. Był jednym z założycieli Partii Republikańskiej w Illinois, co pozwoliło mu na zawarcie bliższej znajomości z Abrahamem Lincolnem. W 1861 r. Lincoln zaoferował mu gubernatorstwo Terytorium Waszyngton, lecz nie wzbu­dziło to zainteresowania Evansa. Rok później przyjął nomina­cję na gubernatora Kolorado n. Zastąpił na tym stanowisku Gilpina, odwołanego za nadużycia przy dostawach dla wojska12. Równocześnie Evans objął urząd inspektora do spraw Indian. Mając bogate doświadczenie w inwestycjach kolejowych, już wtedy myślał o przeprowadzeniu transkon- tynentalnej linii kolejowej, której częścią miał być odcinek

10 Przeciwnicy Chivingtona twierdzili, że całą bitwę na Przełęczy Glorietta przesiedział w ukryciu za pobliskim wzgórzem, a później przypisał sobie całą chwałę zwycięstwa, którego faktycznym twórcą był ppłk Chavez.

11 Stanowisko gubernatora Kolorado Evans zawdzięczał politycznemu poparciu Lincolna, którego aktywnie wspierał podczas kampanii prezyden­ckiej w Illinois w 1860 r. Pełnił urząd w latach 1862-1865.

12 W celu sfinansowania i wyposażenia ochotników z Kolorado po wybuchu wojny secesyjnej, Gilpin wystawił skrypty dłużne w imieniu skarbu federalnego. Kiedy dłużnicy zwrócili się o zwrot pieniędzy do Waszyngtonu, okazało się, że nie miał do tego prawa, a pożyczone sumy znacznie przekraczają wartość dostaw.

Page 93: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

łączący Denver z Salt Lake City. Przyczynił się nawet do utworzenia przedsiębiorstwa przewozowo-komunikacyjnego, które miało przyciągnąć inwestorów.

Piastując oba najważniejsze stanowiska w Kolorado, Evans znalazł się w niewygodnej pozycji. Biali widzieli w Indianach główną przeszkodę na drodze do cywilizacji oraz bogacenia się poprzez zdobywanie nowych ziem i pozyskiwanie bogactw naturalnych. Z kolei Indianie traktowali białych jak intruzów na przyznanej im prawnie ziemi. Początkowo Evans starał się utrzymywać przyjazne stosunki z Indianami. Na Środkowym Zachodzie trwały zacięte walki Północy z Południem i do Denver co jakiś czas docierały niepokojące wieści o możliwej inwazji konfederatów z Teksasu i Missouri13. Władze Unii obawiały się, że południowcy mogą podburzyć Indian i przy ich pomocy przeciąć szlaki komunikacyjne oraz opanować opuszczone przez załogi federalne forty na Równinach, w których pozostało mniej niż 300 ludzi14.

Obawy te miały uzasadnienie, gdyż konfederaci traktowali politykę podburzania Indian jako część swojej strategii militarnej w walce z armią federalną. W maju 1861 r. gen. Albert Pike, któremu prezydent Davis powierzył sprawę pozyskania dla Konfederacji południowych Indian, w po­szukiwaniu sojuszników przybył na Terytorium Indiańskie i zaproponował przymierze wielu tamtejszym plemionom. Pike, który dobrze znał Indian, wiedział, że pokój z nimi pozwoli przerzucić wojska Konfederacji z Teksasu do walk

n Już 16 czerwca 1861 r. dowódca sił federalnych w Nowym Meksyku płk Canby ostrzegał komendantów fortów Wise i Lamed przed możliwością ataku ze strony Teksańczyków i prosił o podjęcie wszelkich starań w celu zabezpieczenia dróg dla konwojów jadących Szlakiem Santa Fe z zaopat­rzeniem rządowym dla garnizonów Unii w Nowym Meksyku.

14 Do czasu zorganizowania terytorialnych formacji ochotniczych, w fortach pozostały nieliczne załogi wojsk regularnych: w Lamed 39 żołnierzy z 2. pułku piechoty, w Wise 33 z 10. pułku piechoty, w Kearny 125 z 4. i 6. pułku kawalerii, a w Laramie 90 z 2. i 10. pułku piechoty.

Page 94: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

z Unią na Wschodzie. W dniach 12 i 13 sierpnia 1861 r. w Agencji Wichita, niedaleko Anadarko, zawarto dwa traktaty, które podpisało 11 plemion z rezerwatu wokół agencji i niektóre odłamy Komanczów. Konfederacja zobowiązała się chronić Indian i dostarczać im zaopatrzenie w zamian za neutralność. Formalnie od Indian nie żądano walki po stronie Południa, jednak w wyniku zawartych porozumień niektóre plemiona nasiliły swoje najazdy na terytoria pozostające pod kontrolą Unii. Doprowadziło to do rozłamu wśród Indian. Wielu z nich opowiedziało się po stronie Północy. Kiowowie i część Komanczów, którzy uważali Teksańczyków za swoich największych wrogów, chętnie informowali dowódców Uniio ruchach wojsk Konfederacji i dostarczali zwiadowców oddziałom rządowym w fortach Lyon i Lamed15. Caddo, Wichita oraz ich pobratymcy wycofali się do Kansas pod opiekę wojsk federalnych. Część schroniła się, by zachować neutralność. Pozostali, wśród nich Anadarko, Tonkawa, nie­którzy Wichita i południowy odłam Komanczów Penateka pozostali na miejscu i podporządkowali się władzom Kon­federacji. Podobnie postąpiła większość Indian należących do Pięciu Cywilizowanych Plemion (z wyjątkiem Krików, którzy w ogromnej większości pozostali wierni Unii). Wielu z nich było właścicielami niewolników, żyło na modłę białychi w naturalny sposób sprzyjało sprawie Południa. Dotych­czasowy agent rządowy Matthew M. Leeper został w Agencji Wichita i otrzymał nominację na agenta indiańskiego z ramie­nia Konfederacji. W rezultacie wybuchły bratobójcze walki między Indianami popierającymi obie wojujące strony. Ich jaskrawym przykładem była bitwa pod Anadarko stoczona 24 października 1862 r.

15 22 sierpnia 1861 r. dowódca fortu Wise kpt. Eimer Otis pisał do płk. Canby’ego w Santa Fe: „Zwerbowałem Kiowów jako szpiegów i myślę, że mogę im zaufać, bo Teksańczycy są ich zatwardziałymi wrogami (...) Nie sądzę, aby Teksańczycy zbliżyli się na odległość 75 mil stąd, bez wcześniejszego ostrzeżenia o ich nadejściu”.

Page 95: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Dwudziestego trzeciego października grupa Delawarów i Szaunisów, występująca jako oddział Unii, napadła na opuszczony przez konfederatów fort Cobb u zbiegu rzeki Washita i Pond Creek. Napastnicy posiłkowani przez Indian Kikapu z wodzem Papequahem zabili 3 białych handlarzy i ciężko ranili agenta Leepera. Potem ograbili pobliską Agencję Wichita i zabrali dokumenty, które oddali agentowi Delawarów. Następnego dnia wyśledzili i otoczyli mieszkają­ce w pobliżu nienawistne im plemię Tonkawów pod wodzem Placido, którzy dostarczali zwiadowców konfederatom z Tek­sasu. Masakra, jaka potem nastąpiła, przyniosła śmierć Placido oraz blisko 150 mężczyznom, kobietom i dzieciom spośród 390 jego współplemieńców. Po walce napastnicy wraz z zagarniętym stadem koni wrócili do swych wiosek w Kansas pod ochronę wojsk federalnych.

Próby konfederatów wciągnięcia plemion Komanczów i Kiowów, a także Południowych Czejenów i Arapahów do walki przeciwko Unii nie przyniosły rezultatów. Na wiosnę1862 r. emisariusze Konfederacji z Teksasu zjawili się wśród Komanczów i Kiowów. Rozdając broń i podarki, próbowali namówić ich do wyprawy na federalne forty Lyon i Larned. Czwartego maja gen. Pike raportował przełożonym o zorgani­zowaniu ekspedycji wojskowej, która miała wyruszyć z fortu Cobb na czele z wodzem Seminolów, ppłk. Johnem Jumpe- rem. Do pomocy przysłano mu grupę oficerów i podoficerów z Południa. Większość konfederackich oficerów traktowała Indian z lekceważeniem i pogardą, podobnie jak Murzynów, przez co Konfederacji nigdy nie udało się pozyskać dla swojej sprawy plemion z Równin. Komańcze i Kiowowie chętnie wzięli broń, ale odmówili udziału w walce i rozproszyli się. Osagowie, do których potem zwrócili się konfederaci, okazali się mniej łagodni w obejściu i po prostu wybili całą grupę ośmiu emisaruszy Południa, którzy próbowali ich zwerbować do walki z oddziałami Północy. Mimo fiaska prób konfederac- kiej dywersji, wśród przedstawicieli władz fedralnych przez

Page 96: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

długi czas panowało przekonanie o zagrożeniu z Południa i spisku indiańskim wymierzonym przeciwko Unii.

Z nadejściem lata 1862 r. plemiona indiańskie ruszyły w poszukiwaniu bizonów, nie myśląc o atakowaniu posterun­ków armii federalnej. Zresztą na tego typu akcje było już za późno. Zimą 1861 r. i na wiosnę 1862 r. szczupłe garnizony wojsk regularnych w fortach Lyon i Lamed zostały zastąpione przez ochotników z Kolorado i Kansas. W sierpniu 1862 r. kilku białych handlarzy sprzyjających Konfederacji próbowa­ło namówić Indian do odebrania siłą z agencji należnych im przydziałów rządowych, ale próba ta została powstrzymana w wyniku szybkiej interwencji dowódcy fortu Larned płk. Jessie H. Leavenwortha z 2. pułku piechoty z Kolorado.

Późnym latem 1862 r. osadników na Zachodzie ogarnął strach. W końcu sierpnia do pogranicznych osiedli dotarły wieści o wielkim powstaniu Siuksów Santee w Minnesocie, które przyniosło śmierć setkom białych16. Pacyfikowani przez wojsko Siuksowie z Minnesoty i Dakoty Południowej zaczęli zagrażać także osiedlom na południu. Przestraszeni osadnicy z Iowy i Nebraski, a za ich przykładem także mieszkańcy Kansas i Kolorado, zaczęli się domagać ochrony wojskowej. W 1863 r. w obawie przed wybuchem po­wszechnego powstania Indian zaczęto rozbudowywać siły ochotnicze na środkowym Pograniczu. Bacznie obserwo­wano ruchy Indian, zwiększając liczbę oddziałów woj­skowych patrolujących główne szlaki Zachodu (m.in. do ochrony Szlaku Overland latem 1863 r. skierowano więk­szość 7. pułku kawalerii z Iowy i 11. pułk kawalerii z Ohio). Władze uznały, że drogi, którymi na zachód wędrowały karawany pionierów, a na wschód wysyłano transporty złota, muszą pozostać otwarte.

Wydarzenia w Minnesocie wzburzyły plemiona ze środ­kowych Równin od dawna rozgniewane napływem białych na

16 Powstanie Siuksów w Minnesocie w 1862 r. kosztowało życie 644 cywilów oraz 93 żołnierzy. Straty Indian oblicza się na ok. 50 zabitych.

Page 97: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ich tereny łowieckie i trudnościami ze zdobyciem pożywienia. Chcąc złagodzić napięcia wśród Indian oraz zapobiec ich ewentualnemu sojuszowi z Konfederacją, w marcu 1863 r. zaproszono do Waszyngtonu delegację przedstawicieli ple­mion: Czejenów, Arapahów, Komanczów, Kiowów i Caddo. Na czele delegacji Indian pojechał wielki wódz północnego odłamu Komanczów Yamparika Dziesięć Niedźwiedzi, który podpisał z białymi traktat w forcie Atkinson. Dwudziestego siódmego marca na spotkaniu w Białym Domu z Lincolnem i jego żoną Mary Todd Czejenów reprezentowali wodzowie: Czarny Kocioł, Głodny Niedźwiedź, Wojenny Czepiec i Sto­jący W Wodzie, Arapahów zaś Neva, brat Lewej Ręki, rozumiejący nieco język angielski. Zabrakło natomiast dwóch najważniejszych przywódców południowego odłamu Arapa­hów, Małego Kruka i Lewej Ręki. Nieobecność Lewej Ręki Indianie tłumaczyli później intrygą agenta do spraw Indian Samuela Colleya i tłumacza Johna Smitha, którzy dzięki nieobecności wodza znającego najlepiej zwyczaje i język białych doprowadzili do tego, że „Smith mógł bezkarnie kłamać” I7. Mały Kruk nie pojechał do stolicy, gdyż nie ufał żadnemu innemu tłumaczowi.

Podczas rozmów w Waszyngtonie obie strony głośno deklarowały chęć zachowania pokoju. Szóstego kwietnia zawarto traktat, którego warunki pokrywały się z tymi, jakie ustalono w forcie Atkinson w 1853 r., z tym że większy nacisk położono na wycofanie się Indian ze Szlaku Santa Fe. Indianie obiecali zaprzestać napadów na szlakach do Kolorado

17 Smith żył wśród Indian od 25 lat i miał troje dzieci z mieszanego małżeństwa z Czejenką. Indianie znali go dobrze, nazywając niekiedy „Kłamliwym Johnem”. Oskarżali go też, że razem z agentem Colleyem i jego synem Dexterem oszukiwał Indian przy dostawach, każąc im płacić za towary należące się Indianom prawnie w ramach renty rządowej. William Bent obliczył, że Colley przez 3 lata zarobił prawie 30 tys. dolarów oszukując Czejenów i Arapahów na dostawach rządowych, jego zaś syn, który dołączył do ojca w rezerwacie mając na początku tylko stado 30 krów, zbił w ciągu 2 lat fortunę wartą 25 tys. dolarów.

Page 98: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i Nowego Meksyku, zezwolili na budowę dróg i fortów w swoim kraju i zgodzili się naprawić szkody wyrządzone białym. W zamian mieli co roku dostawać towary wartości 25 tys. dolarów. Na zakończenie wodzów tradycyjnie ob­darowano prezentami i medalami.

Obawy o przymierze plemion z Wielkich Równin z kon­federatami okazały się płonne. Indian nie interesowała wojna secesyjna i problem niewolnictwa, a idea wspólnego przeciw­stawienia się inwazji białych pozostawała poza sferą ich politycznego myślenia. Zwykle traktowali jako wrogów wszystkich białych, niezależnie od ich przynależności do Unii czy Konfederacji. Na przykład Komańcze (poza od­łamem Penateka), po tym, jak brak środków uniemożliwił władzom Konfederacji dostawy towarów przewidziane trak­tatem z Agencji Wichita, pod koniec 1862 r. z jednakową zaciętością najeżdżali osiedla w Teksasie, jak i szlaki komunikacyjne w południowym Kansas. Mimo to obie strony oskarżały się o inspirowanie ataków Indian. Oskarżenia te najgłośniej powtarzano w Kansas i Kolorado. Tamtejsza prasa często publikowała informacje o konfederackich szpie­gach działających wśród plemion indiańskich, zwłaszcza wśród Czejenów i Arapahów. Jest bardzo prawdopodobne, że rzeczywiście doszło do kontaktów Indian z wysłannikami Konfederacji. Agent indiański Ute w Denver Simon Whiteley donosił o groźbach Komanczów, Kiowów i Czejenów, którzy w pewnym okresie zapowiadali wzięcie wszystkich fortów nad Arkansas przy pomocy żołnierzy z Teksasu (było to chyba pokłosie niedoszłej wyprawy Jumpera).

Pamiętając o polityce władz Konfederacji wobec plemion indiańskich, gubernator Evans dbał o to, by Indianom z Ko­lorado wypłacano zasiłki przyznane przez rząd i próbował zapobiegać walkom między plemiennym, które tradycyjnie toczyli jeszcze między sobą Czejenowie i Ute. Szczególną jego troskę wywoływały wątpliwości dotyczące legalności traktatu z fortu Wise, pod którym brakowało podpisów

Page 99: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

większości wodzów Czejenów i Arapahów. Dziewiętnastego marca 1863 r. Evans poruszył ten problem w liście do nowego komisarza do spraw Indian, Williama P. Dole’a (1861-1864), podkreślając, że traktat musi być rozciągnięty na wszystkie odłamy Czejenów i Arapahów, nawet bez formalnego uznania dokumentu przez przywódców tych grup. Zauważył że:

„(...) Do czasu załatwienia tej sprawy regiony górnicze i wszystkie zasiedlone części Kolorado pozostaną prawnie we władaniu Indian (...) i rząd Terytorium nie ma nad nimi władzy. Nasze prawa są nieważne, a my pozostajemy w stanie anarchii (...)”.

Evans wiedział, że w istniejących warunkach legalny tytuł do ziemi jest w posiadaniu Indian. Dole, odpowiadając mu, podkreślił, że „traktat z 1861 r. wyrażonymi postanowieniami oddał wszystkie ziemie Czejenów i Arapahów nie będące ich własnością, w ich posiadaniu lub do których nie zgłaszają pretensji, gdziekolwiek się znajdują”. Pisząc, że „traktat w rzeczywistości obejmuje wszystkich Indian”, Dole zalecił Evansowi, by ten zwołał plemiona na nową naradę i uzyskał pod traktatem podpisy wodzów tych odłamów, które go do tej pory nie zaakceptowały. Pozostawiał przy tym guber­natorowi Kolorado swobodę „przyjęcia takiej polityki, jaka będzie niezbędna” do zorganizowania wspólnej narady, mającej w pokojowy sposób rozwiązać sprawę Indian.

Na początku czerwca 1863 r. Evans wysłał emisariuszy do wodzów nietraktatowych grup Czejenów i Arapahów znad Arkansas. Do rokowań jednak nie doszło. Kolejna próba podjęta w czerwcu przez zaprzyjaźnionego z Indianami ranczera i handlarza El bridge’a Gerry’ego także się nie powiodła. W rzeczywistości Indianie odmawiali zawarcia jakiegokolwiek traktatu i oddania kolejnych terenów łowiec­kich. Niewątpliwy wpływ na taką postawę miały wojownicze nastroje wśród czejeńskich Żołnierzy Psów. O tym, jak były one silne może świadczyć fakt, że Żołnierze Psy zakazali

Page 100: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

swemu przywódcy Bykowi Niedźwiedziowi uczestnictwa w naradzie z Evansem. Żołnierze Psy bali się, że Byk Niedźwiedź mógłby ulec wpływom pokojowych wodzów uczestniczących w spotkaniu. Byli zdecydowani utrzymać swoje tereny łowieckie nad rzekami Republican i Smoky Hill i nie chcieli słyszeć o żadnym traktacie, który mógłby mieć dla nich równie katastrofalne skutki, jak traktat z fortu Wise. Po powrocie z nieudanej misji Geny ostrzegał, że coraz większa liczba Czejenów „jest zdecydowana oczyścić z osad­ników dolinę Platte i kraj nad nią położony tak daleko, jak tylko będzie można”. Zauważył też, że pokojowo nastawieni wodzowie tracą swoją władzę na rzecz bardziej wojowniczych przywódców, zwłaszcza przywódców Żołnierzy Psów, i prze­stają kontrolować swoich młodych wojowników18.

Przed nadejściem jesieni Biała Antylopa i inni wodzowie, którzy uczestniczyli w obradach nad traktatem w forcie Wise zaprzeczyli, jakoby go wówczas podpisali. Podczas spotkania z agentem Colleyem stwierdzili, że wodzowie, których podpisy widnieją na dokumencie zostali wprowa­dzeni w błąd i nie rozumieli tego, co podpisują. Zaprzeczyli jednocześnie, by kiedykolwiek godzili się na sprzedaż terenów u źródeł rzek Republican i Smoky Hill, dając do zrozumienia, że nigdy ich nie oddadzą.

Mimo rzucanych czasami gróźb wodzowie Czejenów i Arapahów nie chcieli ryzykować losu, jaki spotkał Siuksów w Minnesocie. Starali się zająć swoich wojowników łowami na bizony i trzymać ich z dala od szlaków komunikacyjnych i osiedli. Stada bizonów znikały jednak z okolic często nawiedzanych przez białych, więc wśród Indian zapanował głód. Żeby zapolować na bizony myśliwi musieli wyprawiać się na łowiska odległe o 200 mil od wyznaczonego

18 Wielu badaczy uważa, że w latach 60. XIX w. Żołnierze Psy zdominowali południowy odłam Czejenów. Dzięki swej liczebności oraz prestiżowi swoich wodzów praktycznie rządzili plemieniem. Kiedy Żołnierze Psy chcieli wojny, całe plemię wkraczało na ścieżkę wojenną.

Page 101: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

rezerwatu. Pokojowo nastawieni wodzowie nie mogli w tej sytuacji powstrzymać młodych wojowników przed wkro­czeniem na ścieżkę wojenną. W poszukiwaniu żywności Indianie zaczęli napadać na karawany transportowe i ran- cza, choć na ogół nie robili krzywdy ludziom. Nie było jednak tygodnia, żeby do posterunków wojskowych na Szlaku Santa Fe nie zgłaszali się przewoźnicy ze skargami na rabunki dokonane przez Indian.

W styczniu 1863 r. kilku głodnych Indian zatrzymało karawanę wozów u źródeł Pawnee Creek, 75 mil na zachód od fortu Larned, domagając się wydania żywności i kawy. W zamieszaniu któryś z woźniców zranił jednego z napast­ników. Wojownicy wrócili później większą grupą i zabili wszystkich białych, z wyjątkiem jednego, który zdołał uciec. Kilka miesięcy później grupa Kiowów, pozorując chęć handlu, odpędziła 300 sztuk bydła spod fortu Larned. W pierwszych dniach lipca 1863 r. w zachodnim Kansas Czejenowie zaatakowali dyliżans pocztowy, splądrowali kilka farm i porwali z pastwisk wiele krów. Na początku lipca Colley raportował, że Indianie „w kilku przypadkach przypuścili ataki na rządowe konwoje z zaopatrzeniem; napadli i obrabowali jeden z nich, a także ostrzelali stado bydła na ranczu Walnut Creek, zabijając i raniąc zwierzęta”. Zaniepokojony rosnącą liczbą incydentów płk Leavenworth wezwał do fortu Larned wodzów Czejenów, Kiowów i Ko­manczów. Ci stawili się prowadząc ze sobą 300 wojowników „w wojskowym porządku i uformowanych w linię bojową”. Po rozmowie z wodzami i wysłuchaniu ich skarg, Leaven­worth kazał wydać Indianom dużą ilość sucharów, bekonu i innych artykułów. To na razie uspokoiło sytuację, ale 9 lipca zdarzył się wypadek, który zagroził pogorszeniem relacji z Indianami. W czasie, gdy znaczna liczba Arapahów, Cze­jenów, Kiowów, Kiowa-Apaczów i Komanczów obozowała wokół fortu Larned w oczekiwaniu na rozdział towarów, wartownik z posterunku zastrzelił przy wjeździe młodego

Page 102: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wodza Czejenów, Małe Serce. Dochodzenie wykazało, że wina leżała po stronie Małego Serca, który po pijanemu omal nie stratował próbującego go zatrzymać wartownika. Prezenty wydane przez agenta Colleya w ramach re­kompensaty rodzinie zabitego nie na wiele się zdały. Płk Leavenworth, który miał pod swoimi rozkazami ledwie 150 żołnierzy, donosił, że walki udało się uniknąć tylko dlatego, że Czejenów było niewielu, a pozostałe plemiona nie chciały ryzykować utraty przydziałowych towarów. Mimo to liczba incydentów stale rosła, wy­wołując u białych obawy przed powszechnym powstaniem Indian. Oliwy do ognia dolało odrzucenie przez Senat postanowień zawartego w kwietniu w Waszyngtonie traktatu z Indianami. Gdy niektórym plemionom od­mówiono wydania obiecanych im darów, chociaż wię­kszość wodzów opowiedziała się za dotrzymaniem pokoju, na jesieni 1863 r. plemiona Komanczów, Kiowów i Kio- wa-Apaczów oraz Czejenów, Arapahów i Siuksów z pół­nocy zaczęły myśleć o zawarciu sojuszu przeciwko białym.

W listopadzie 1863 r. gubernator Evans otrzymał list od Roberta Northa, białego ożenionego z Indianką Arapaho i od dawna żyjącego wśród Indian. W swoim liście North donosił, że wodzowie i starszyzna plemion ze środkowych i południowych Równin spotkali się na wielkiej naradzie nad rzeką Arkansas, 55 mil poniżej fortu Lyon, na której postanowili wydać wojnę białym. Dziesiątego listopada Evans przesłał kopię listu Northa do komisarza Dole’a i sekretarza Stantona. Jednocześnie ostrzegał dowódców wojskowych o rzekomej konspiracji Indian i możliwości wybuchu wojny z nadejściem wiosny. Czternastego grudnia napisał do Stantona prosząc o pomoc wojskową, zgodę na zorganizowanie milicji terytorialnej i obsadzenie załogami wojskowymi głównych punktów etapowych na drogach przecinających Równiny. Wspierał go płk John Chivington, zainteresowany wzmocnieniem

Page 103: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

sił wojskowych w Dystrykcie Kolorado. Już w sierpniu1863 r. podejrzewał on Indian o wrogi sojusz przeciwko białym i spiskowanie z konfederatami za pośrednictwem półkrwi Czejena, byłego żołnierza armii Południa, Geo- rge’a Benta, syna Williama Benta I9.

Apele te nie wywarły wrażenia na władzach federalnych. Wojna secesyjna osiągnęła punkt kulminacyjny i prioryte­tem rządu było wzmocnienie armii walczącej z kon­federatami. Raporty Departamentu Wojny dotyczące sytu­acji na Wielkich Równinach wskazują, że do wiosny1864 r. dowództwo wojskowe nie dysponowało żadnymi potwierdzonymi informacjami o planowanym przez Indian wybuchu wrogości przeciwko białym. Mimo to w pierw­szych miesiącach 1864 r. stosunki między białymi i In- dianami stale się pogarszały. Żołnierze w fortach lek­ceważyli jednak zagrożenie, pokątnie sprzedając Indianom alkohol i napastując ich kobiety.

19 Do chwili wybuchu wojny secesyjnej George Bent i jego brat Charles przebywali w St. Louis, gdzie z woli ojca pobierali nauki w tamtejszych szkołach. W 1861 r. obaj bracia zaciągnęli się do kawalerii konfederatów. Nieletni Charlie (ur. 1847) zrezygnował ze służby po kilku miesiącach i wrócił do fortu Bent. George (ur. 1843) walczył w bitwach nad Wilson’s Creek i pod Pea Ridge, a następnie brał udział w rajdach gen. Van Dorna do Arkansas i Missisipi. Podczas oblężenia Corinthu (1862) dostał się do niewoli i trafił do St. Louis. Po uwolnieniu wrócił do fortu Bent, lecz po kilku miesiącach — razem z Charliem — odszedł do Czejenów, z którymi obaj bracia spędzili resztę życia.

Page 104: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

POCZĄTEK WOJNY Z CZEJENAMI

EKSPEDYCJA POR. EAYRE’A (8-23 KWIETNIA 1864 R.)

Nadeszła wiosna 1864 r., a zapowiadanego powstania Indian nie było. Meldunki z tego okresu wskazują, że przynajmniej do marca 1864 r. na środkowych Równinach panował spokój. Jeden z agentów indiańskich tłumaczył w tym czasie, że Indianie są „biedni, chorzy i od dawna głodują”, wielu z nich musi się żywić padłym bydłem emigrantów znalezionym na szlaku, a biali handlarze oszu­kują ich, oferując im za bizonie skóry wyłącznie whisky.

Szesnastego marca Evans informował płk. Chivingtona, że Indianie w Kolorado są spokojni i przyjaźnie nastawieni. 24 marca gen. Robert Mitchell, komendant sąsiedniego Dystryktu Nebraska, meldował, że Siuksowie i inne plemiona znad górnej Platte nie mają wrogich zamiarów i wykazują satysfakcję ze sposobu, w jaki są traktowani przez rząd. Uspokajające meldunki sprawiły, że 26 marca dowódca Departamentu Kansas gen. Samuel Curtis zapowiedział wycofanie wszystkich wolnych sił wojskowych z Równin do walki z konfederatami. Być może właśnie perspektywa odesłania terytorialnych oddziałów ochotniczych z Kolorado na wschód wpłynęła na zmianę dotychczasowej sytuacji.

Page 105: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Gdy tylko na równinach Kolorado i Kansas zazieleniła się trawa, małe wyprawy łowieckie Czejenów i Arapahów wyruszyły na poszukiwanie dawno nie widzianych bizonów, odbywających po zimowej przerwie swoją doroczną węd­rówkę na północ. Zamiast nich Indianie coraz częściej napotykali stada bydła, które biali ranczerzy zaczęli wypasać na pastwiskach należących dawniej do bizonów \ Nie mogąc nic upolować Czejenowie, którzy obwiniali białych za przepłoszenie bizonów i antylop, swoim zwyczajem zaczęli w różnych miejscach uprowadzać bydło, aby choć trochę zaopatrzyć swoje rodziny w świeże mięso.

Spokój panujący w Kolorado prysł nagle na początku kwietnia. Siódmego kwietnia płk Chivington otrzymał mel­dunek, że Indianie porwali z pastwisk położonych u źródeł Sand Creek, na południowy wschód od Denver, 175 sztuk bydła należącego do rządowych dostawców, spółki Irwin, Jackman & Co. Ludzie pilnujący stada doszli jego śladem do źródeł Smoky Hill, bali się jednak zapuścić głębiej w okolicę pełną Indian. Udali się więc do Denver i poskarżyli płk. Chivingtonowi. Późniejsze ustalenia wykazały, że oko­liczności zdarzenia wyglądały inaczej niż to przedstawili kowboje. Stado najpewniej uległo nagłej panice i rozbiegło się po okolicy, co często przytrafiało się półdzikiemu bydłu. Ludzie odpowiedzialni za jego pilnowanie chcieli zrzucić z siebie winę i oskarżyli o kradzież Indian, co było częstym zjawiskiem w takich przypadkach. Nie zmienia to faktu, że łowiecka wyprawa Czejenów, wracająca z polowania na bizony do jednej z wiosek leżących na wschód od źródeł Republican, napotkała pewną ilość wałęsających się w po­bliżu krów i pognała je do obozu.

1 W swym naturalnym cyklu wędrówek bizony podążały za wzrastającą trawą z południa na północ, nie zakłócając równowagi ekologicznej na obszarze Równin. Natomiast bydło hodowlane wyjadało trawę i wydep­tywało ziemię na ograniczonym terenie, doprowadzając do znacznego wyjałowienia gleby.

Page 106: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Po otrzymaniu meldunku płk Chivington wysłał w pościg za złodziejami bydła por. George’a S. Eayre’a z artylerii Kolorado. Eayre wyruszył 8 kwietnia z obozu wojskowego Camp Weld w pobliżu Denver w kierunku Smoky Hill na czele oddziału złożonego z 54 artylerzystów z 2 haubicami górskimi, 26 kawalerzystów z kompanii D 1. pułku kawa­lerii z Kolorado i taboru 10 ciężkich wozów z zaopat­rzeniem. Czternastego kwietnia w okolicach źródeł Repub­lican oddział Eayre’a natrafił na ślady bydła. Idąc jego tropem, wojsko natknęło się na mały obóz (5 tipi) Czejenów Wodza Wron, którzy nie mieli pojęcia o kłopotach z bia­łymi. Wojownik Skóra Antylopy jako pierwszy dostrzegł zbliżających się żołnierzy i zaalarmował obóz. Zaskoczeni pojawieniem się wojska Indianie zaczęli uciekać, łapiąc w pośpiechu konie i zostawiając cały dobytek w namiotach. Dwóch uzbrojonych wojowników wyjechało na spotkanie żołnierzy, chcąc poznać ich zamiary. Eayre nie zamierzał jednak rozmawiać (i tak nie miał ze sobą tłumacza) i wysłał ludzi, aby odciąć Indianom odwrót. Widząc to obaj wojownicy zawrócili i uciekli do swoich. Eayre rzucił kawalerię w pościg, szybko jednak przerwał pogoń, gdy jeden z jego ludzi został śmiertelnie raniony podczas próby schwytania samotnego wojownika obserwującego ruchy wojska. Na rozkaz Eayre’a żołnierze wrócili do obozu i splądrowali namioty. Potem zebrali pozostawione przez Indian tipi, duże ilości suszonego mięsa, bizonich skór, ubrań, sprzętu obozowego, prochu, ołowiu i wszystko spalili. Po zniszczeniu obozu Wodza Wron Eayre kon­tynuował marsz w górę Republican. Siedemnastego kwietnia żołnierze natrafili na opuszczone obozowisko innej grupy Czejenów wodza Szopa i spalili je także. W pobliżu znaleźli 19 bezpańskich krów, co upewniło Eayre’a w prze­konaniu, że jest na tropie porywaczy. Wyczerpanie pocią­gowych mułów, kończące się zapasy furażu i trudności w poruszaniu się ciężkich wozów taborowych w uciążliwym

Page 107: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

terenie nie pozwoliły na kontynuowanie ekspedycji. Oddział Eayre’a powrócił do Denver 23 kwietnia, dowiadując się, że wojna z Czejenami jest w pełnym toku. Następnego dnia, po uzupełnieniu zapasów i zarekwirowaniu na ulicach miasta 15 lżejszych wozów transportowych, Eayre wyruszył ponownie w kierunku indiańskich obozów nad Republican. Tym razem szedł do walki z wyraźnym rozkazem płk. Chivingtona, aby „zabijać Czejenów, kiedykolwiek i gdzie­kolwiek ich spotka”.

POTYCZKA POD FREMONT’S ORCHARD (12 KWIETNIA 1864 R.)

W czasie, gdy por. Eayre ścigał we wschodnim Kolorado Czejenów, których podejrzewano o porwanie bydła Irwina i Jackmana, na północ od Denver doszło do incydentu, który doprowadził do wybuchu wojny.

Wieczorem 11 kwietnia na posterunku wojskowym w Camp Sanbom, niedaleko stacji dyliżansów Fremont’s Orchard, na południowym brzegu Południowej Platte, zjawił się biały osadnik W. D. Ripley. Ripley poskarżył się komendantowi posterunku kpt. George’owi L. Sanbor- nowi, że wojenna wyprawa Indian uprowadziła konie i muły jemu i jego sąsiadom z rancz nad Bijou Creek. Nazajutrz rano kpt. Sanborn wysłał ppor. Clarka Dunna z oddziałem 40 żołnierzy z kompanii H 1. pułku kawale­rii z Kolorado i Ripleyem w celu „odzyskania skradzio­nych zwierząt, rozbrojenia Indian i doprowadzenia ich do obozu wojska”. Dunn podzielił oddział na trzy części, aby łatwiej natrafić na trop Indian i ruszył na poszukiwa­nia. Jedną grupę wysłał na ranczo Ripleya, a dwie pozostałe zaczęły przeczesywać piaszczyste wzgórzai wąwozy nad Platte. W godzinach popołudniowych, po przejściu 75 mil, dowodzona przez Dunna część oddziału, licząca 16 ludzi, napotkała grupę 15 do 20

Page 108: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Indian jadących w dół rzeki. Byli to młodzi wojownicy z grupy Czarnego Kotła, którzy zdążali znad Arkansas na północ, aby wspólnie z Północnymi Czejenami wziąć udział w odwetowej wyprawie wojennej przeciwko Wro­nom2. Indianie prowadzili ze sobą około 20 luźnych koni i mułów.

Jak wynika z późniejszej relacji Indian, na dzień przed dotarciem do rzeki młodzi Czejenowie znaleźli na brzegu Bijou Creek cztery zbłąkane muły, które zabrali ze sobą. Zamierzali zostawić je na ranczo znajomego handlarza Gerry’ego (Gerry mieszkał wraz z żoną Czejenką 40 mil na północ od Denver, niedaleko stacji Fremont’s Orchard), nie zastali tam jednak nikogo i popędzili je dalej. Wieczo­rem w ich obozowisku zjawił się biały człowiek, który zażądał zwrotu mułów, twierdząc, że należą do niego. Wojownicy zgodzili się je oddać, ale chcieli, by w zamian za opiekę nad zwierzętami ich właściciel dał im jakąś nagrodę. Biały jednak nie zamierzał niczego dawać In­dianom i odjechał zły do najbliższego obozu żołnierzy.

Gdy tylko Czejenowie dostrzegli pościg, szybko prze­prawili się na północny brzeg Platte, 3 mile poniżej Fremont’s Orchard. Dunn posłał na drugi brzeg Ripleya z jednym żołnierzem, a następnie przeprawił resztę oddziału przez rzekę w pewnej odległości od Indian. Niedługo potem Ripley powrócił z wiadomością, że w stadzie indiańskich koni rozpoznał swoje zwierzęta. Dunn natych­miast rozwinął żołnierzy w linię i ruszył za Indianami, zamierzając najpierw przechwycić stado. Wtedy Czejenowie rozdzielili się, odpędzając luźne wierzchowce pod opieką kilku wojowników poza pasmo piaszczystych wzgórz wznoszących się na północ od rzeki. Pozostali na wzór kawalerii rozwinęli się w linię i ruszyli naprzeciw żołnierzy,

2 Według wyjaśnień ppor. Dunna wojowników było od około 15 do 45. W liście do Evansa z 15 kwietnia Chivington pisał o 60 lub 70 Indianach. Czejenowie twierdzili, że w walce brało udział od 14 do 18 wojowników.

Page 109: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

czyniąc przygotowania do walki. Wkrótce oba wrogie szeregi zbliżyły się do siebie na odległość kilkuset kroków, trzymając w rękach broń gotową do strzału (kawalerzyści Dunna uzbrojeni byli tylko w rewolwery Whitney a i szable). Dunn zeskoczył z konia i ruszył w kierunku Indian, dając do zrozumienia, że chce porozmawiać. Po chwili nie­zdecydowania z szeregu Czejenów wysunął się młody wódz sygnalizując gestami, że pragnie uścisnąć dłoń dowódcy żołnierzy. Na ten widok oba szeregi zbliżyły się do siebie. Dunn podszedł do Czejena i zaczął się domagać zwrotu skradzionych zwierząt. Indianin zgodził się je oddać tłumacząc, że wojownicy znaleźli je błąkające się bezpańsko nad brzegami Bijou Creek. Wyjaśnienia te nie przekonały oficera. Dunn zażądał zwrotu całego stada, na co Czejen odparł, że Indianie nie oddadzą go bez walki. Kiedy kawalerzyści zaczęli zsiadać z koni, aby rozbroić Czejenówi zabrać ich na posterunek, padły strzały. Indianie twierdzili później, że wojsko ostrzelało ich, nie dając im możliwości wyjaśnienia sprawy, Dunn natomiast zameldował, że został zdradziecko napadnięty podczas próby negocjacji. Praw­dopodobnie jeden z żołnierzy chciał wyrwać siłą karabin z ręki Czejena i ten automatycznie wystrzelił. Natychmiast rozpoczęła się strzelanina i zapanowało ogólne zamieszanie. Po krótkiej wymianie strzałów i kilku kwadransach walki pościgowej na przestrzeni 15 mil, w trakcie której łukii strzały Czejenów okazały się groźniejsze od rewolwerówi szabel kawalerii, Czejenowie uciekli. Wyczerpanie koni, zapadający zmrok i nadchodząca burza powstrzymały pościg żołnierzy. O północy powrócili do odległego o 12 mil Camp Sanborn ze stratą 4 ciężko rannych towarzyszy, z których dwóch krótko potem zmarło. Ppor. Dunn w swoim meldunku podał, że w walce zginęło 8 do 10 Indian, a kolejnych 12 lub 15 zostało rannych. Wyraźnie zawyżył liczbę ofiar po stronie Indian, podobnie jak przesadnie podał ich liczbę i uzbrojenie, chcąc w ten sposób usprawied-

Page 110: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

liwić własne straty i przedstawić potyczkę jako swoje zwycięstwo3. Czejenowie twierdzili później, że nie mieli zabitych, ale trzech z nich odniosło rany.

Początkowo Dunn nie wiedział, z j akimi Indianami się spotkał. Dopiero gdy łuki i strzały zabrane z pola walki wysłano do Denver, pewien stary traper rozpoznał w nich broń należącą do Czejenów. Wkrótce potem płk Chivington postawił w stan gotowości podległe mu oddziały i zarządził wielką obławę na Czejenów. Trzynastego kwietnia z ma- gazynów w Denver wyruszyły do wszystkich posterunków transporty karabinów i amunicji. Tego samego dnia kpt. Sanborn dostał rozkaz „pomszczenia ran” zadanych przez Indian. Miała mu w tym pomóc kompania B 1. pułku kawalerii z Kolorado z garnizonu w Camp Collins. Jej dowódca por. George W. Hawkins dostał rozkaz odcięcia Czejenom odwrotu na północ. W szczegółowej instrukcji dla Hawkinsa znalazło się wyraźne polecenie, aby „upewnił się, że ma do czynienia z właściwymi Indianami, a później ich zabił”. Z Sanbornem i Hawkinsem miała współdziałać załoga fortu Laramie pod komendą ppłk. Williama O. Collinsa z 11. pułku kawalerii z Ohio.

Trzynastego kwietnia o północy kpt. Sanborn wysłał w pościg za Czejenami ppor. Dunna i ppor. George’a H. Chase’a z oddziałem 30 żołnierzy, uzbrojonych i wyek­wipowanych lepiej niż poprzedniego dnia (Dunn zabrał ze sobą wóz z prowiantem, amunicją i paszą dla koni) Wojsku towarzyszył w charakterze przewodnika handlrz Gerry. Miał on bliskie kontakty z Indianami i z tego powodu był często wykorzystywany przez władze. Na nieszczęście dla żołnierzy padający przez cały dzień śnieg

3 W meldunku z 18 kwietnia do płk. Chivingtona, Dunn napisał,że wszyscy Indianie byli dobrze uzbrojeni w karabiny, rewolwery Colta pistolety kawaleryjskie oraz łuki ze strzałami, lance i tarcze. Zdziwienie może budzić jednak fakt, że przy tak dobrym uzbrojeniu Czejenów ,aż trzech żołnierzy odniosło rany od strzał, a tylko jeden od kuli pistoletowej

Page 111: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zasypał wszystkie ślady. Nawet Gerry nie był w stanie odnaleźć tropu i po przejściu zaledwie 60 mil oddział powrócił do obozu. Po jednodniowym odpoczynku Dunn znowu był w siodle. Piętnastego kwietnia po raz trzeci ruszył za Czejenami, tym razem gotów „dać im lekcję, którą zapamiętają”.

Czejenowie, którzy zostali zaatakowani przez ppor. Dunna wcale nie uciekli na północ, lecz przyczaili się w rozpadlinach na północnym brzegu rzeki. Następnego dnia po walce powrócili nad Platte i wzięli odwet za atak wojska. Napadli pierwsze napotkane ranczo (Junction Ranch) nad Beaver Creek, kilkanaście mil na wschód od Fremont’s Orchard. Zabili dwóch kowbojów, ciężko ranili właściciela nazwiskiem Bradley i uprowadzili stado bydła, zanim na miejsce przybyli zaalarmowani żołnierze Dunna z Camp Sanborn. Potem splądrowali położone dalej w dole Platte Indian Ranch, którego właścicielem był dawny handlarz indiański Samuel P. Ashcraft. Pod nieobecność gospodarza zabili jego zarządcę i odpędzili kilka koni. Po dokonaniu zemsty odeszli szybkoz łupem na południowy wschód, w dół lewego ramienia/Beaver Creek. Ścigający ich oddział ppor. Dunna, wiedziony przez Ashcrafta, zdołał odzyskać część porwanego bydła, ale nie doszedł Indian, którzy przepadli w okolicach źródeł Republican. Czejenowie podążyli szybko nad Arkansas, gdzie znajdowały się główne obozy plemienia. Szesnastego kwiet­nia, po przebyciu 250 mil i spędzeniu 60 godzin w siodłach, żołnierze Dunna powrócili do Camp Sanborn.

Niczym nieusprawiedliwione ataki żołnierzy z Kolorado zaniepokoiły Indian obozujących na południe od Platte. Szczególna złość ogarnęła Czejenów, którzy stali się głównym celem ataków wojska. Wielu młodych wojow­ników rwało się do walki. Siedemnastego kwietnia Czeje­nowie porwali 9 koni i mułów załodze fortu Lyon. Pościg kpt. Davida L. Hardy’ego i 50 kawalerzy stów z kompanii M 1. pułku z Kolorado stracił trop i wrócił z kwitkiem. Nie

Page 112: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

powiodło się też por. Hawkinsowi. Poszukując przez tydzień „właściwych Indian” w widłach Platte trafił w próżnię i po przejechaniu ponad 300 mil powrócił z niczym do Camp Collins. Pierwsza zakrojona na większą skalę operacja Chivingtona przeciwko Czejenom zakończyła się fiaskiem.

Wielu historyków jest zdania, że to potyczka pod Fremont’s Orchard stała się przyczyną wojny z Indianami w roku 1864. Tak przynajmniej uważali Czejenowie, którzy w późniejszych rozmowach twierdzili, że cała wrogość wzięła się od nieporozumienia z mułami Ripleya. Był to jednocześnie początek długiego konfliktu, znanego w his­torii pod nazwą Wojny Czejenów (Cheyennes War), który miał trwać z przerwami do roku 1879. Odpowiedzialnością za ten wybuch wrogości obarcza się zwykle płk. Chiving­tona, jako tego, który decydował o sprawach wojskowych w Kolorado. W sprawie okoliczności i przyczyn wybuchu wojny z Czejenami warto przytoczyć opinię mjr. Edwarda W. Wynkoopa, zawartą w jego raporcie dla Amerykań­skiego Towarzystwa Geograficznego i Statystycznego przy Instytucie Coopera w Nowym Jorku, opublikowanym 24 grudnia 1864 r. przez „New York Tribune”:

„(...) Dysponując ilością wojska ograniczoną przez częste rozkazy odwołujące jego żołnierzy do walki w polu przeciwko tym, którzy zamierzali doprowadzić do rozpadu Unii, [płk Chivington] uznał, że musi coś zrobić, aby siv utrzymać na najważniejszej pozycji w życiu, jaką osiągnął — pozycji dowódcy dystryktu wojskowego, w którym lak naprawdę wojsko nie było potrzebne. Dlatego uznał /.i sprawę polityczną rozpoczęcie wojny z Indianami. Wyko rzystując jako dobrą okazję fakt, że myśliwska wyprawy Czejenów zabrała kilka koni znalezionych na prerii i pęd/il.i je na ranczo, by zwrócić prawowitemu właściciel«mi rozkazał oddziałowi wojska zaatakować ich. Indianie* <u , wiście zaczęli się bronić i w konsekwencji dos/In <!<»

Page 113: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

potyczki, w której zginęło kilku ludzi. Wtedy podniósł się wrzask o wojnie z Indianami. Na rozkaz tego potwora oddziały wojska wyszły w pole, żeby zabijać wszystkich Indian, gdziekolwiek ich napotkają. W odwecie za ataki wojska, Indianie naturalnie rozpoczęli napady wszędzie tam, gdzie trafiła się im okazja (...)”.

NAPAD NA OBÓZ CZEJENÓW W CEDAR CANYON

(3 MAJA 1864 R.)

Szesnastego kwietnia płk Chivington powierzył przygoto­wanie działań przeciwko Czejenom nad Platte mjr. Jacobowi Downingowi, uczestnikowi bitwy na Przełęczy Glorietta. Jednocześnie ostrzegł władze wojskowe w sąsiednich dystryk­tach o wybuchu długo oczekiwanego konfliktu z Indianami.

Osiemnastego kwietnia Downing przybył do Camp San- bom i od razu zabrał się do dzieła. Jeszcze tej samej nocy posłaniec przywiózł do obozu wieści o nowym napadzie Czejenów na Morrison’s Ranch, 55 mil w dół Platte. Jego mieszkańcy zdołali uciec, ale cały inwentarz i dobytek padły łupem Indian. Nie minęła godzina od przybycia posłańca, a Downing na czele oddziału 60 żołnierzy ruszył w pościg za Czejenami. Świerży trop prowadzący na północ urywał się wśród okolicznych wzgórz. Żołnierze minęli spokojnie mały obóz Siuksów, których Downing nie chciał prowokować, gdyż nie mieli nic wspólnego z napadami Czejenów, i zagłębili się w plątaninę pagórków. Po bezskutecznych poszukiwaniach i przebyciu 140 mil major doszedł do wniosku, że pogoń na ślepo za lotnymi grupami Indian wyczerpuje tylko siły ludzi i koni. Dwudziestego kwietnia zameldował Chivingtonowi o swoich działaniach, zwracając uwagę na potrzebę zaangażowania większych sił i rozmiesz­czenia nowych posterunków do osłony szlaku wzdłuż Platte. Domagał się też zaangażowania dobrych przewodników, którzy mogliby naprowadzić żołnierzy na ślad Indian.

Page 114: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Po powrocie z wyprawy mjr Downing zdecydował się przenieść swoją bazę operacyjną w dół Platte. Stamtąd rozpuścił na wszystkie strony patrole wojska, starając się odnaleźć ślady wrogich Indian. Dwudziestego szóstego kwietnia dowiedział się o napadzie Czejenów na kolejne ranczo w dole rzeki. Pościg wysłany tropem Indian w kie­runku Republican natrafił na świeżo opuszczony obóz złożony z 11 tipi. Namioty z całą zawartością zostały spalone. Cenną zdobycz stanowiła duża ilość skór bizonich przygotowanych przez Indian do wymiany handlowej.

Po kilku dniach poszukiwań do Downinga uśmiechnęło się wreszcie szczęście. Pierwszego maja żołnierze schwytali w pobliżu American Ranch młodego Indianina, pół Siuksa, pół Czejena, którego Downing uznał za szpiega i kazał zastrzelić. Po namyśle jednak oszczędził jeńca, w zamian za wskazanie drogi do obozu Czejenów, którzy zdaniem Downinga odpowiadali za ostatnie napady nad Platte. Następnego dnia Downing wyruszył wraz z ppor. Dunnem, 40 żołnierzami i Ashcraftem jako przewodnikiem w stronę Cedar Bluffs, gdzie według zeznań jeńca miała się znaj­dować wioska Indian. Po całonocnym marszu, 3 maja nad ranem, wojsko natrafiło na dobrze ukryty obóz Czejenów w kanionie koło Cedar Bluffs, na północ od Południowej Platte. W obozie tym przebywało wiele kobiet, dzieci i starców, którzy dopiero niedawno dowiedzieli się o wy­buchu wojny z białymi. Straże Czejenów odkryły obecność żołnierzy zbyt późno, aby Indianie mogli się bezpiecznie wycofać. Widząc paniczny odwrót Czejenów, Downing spieszył swoich żołnierzy i rzucił ich do ataku. Dziesięciu ludzi odcięło Indian od tabunu koni, zabijając chłopca pilnującego stada. Pozostali zaatakowali obóz spychając Czejenów w głąb kanionu. W naturalnie ufortyfikowanym wąwozie wojownicy osłaniający odwrót swych rodzin powstrzymali natarcie wojska. Downing miał zbyt mało ludzi, aby ich oskrzydlić i wyprzeć z zajmowanych pozycji.

Page 115: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Rozkazał więc swym ludziom zająć stanowiska strzeleckie i zabić tylu Indian, ilu się da. W meldunku do Chivingtona podał, że jego żołnierze zdążyli zabić około 25 i ranić od 35 do 40 Czejenów, zanim zaczęło im brakować amunicji do karabinów. Po trzech godzinach strzelaniny Downing przerwał walkę w momencie, gdy —jak obliczył — zabicie jednego dobrze ukrytego Czejena przestało się opłacać, gdyż wymagało wystrzelenia około 50 pocisków. Wycofał się z walki, zamierzając powrócić do Cedar Canyon po uzupełnieniu amunicji i wzmocnieniu oddziału posiłkami i artylerią, o które zaraz po walce poprosił Chivingtona. W ręce wojska wpadło 100 indiańskich koni, które później zostały rozdzielone pomiędzy żołnierzy. W walce Downing stracił 1 zabitego i 1 rannego żołnierza. Mógł więc mówićo łatwym i przekonującym zwycięstwie.

„Myślę, że ukaraliśmy ich całkiem poważnie w tym starciu — pisał w raporcie do Chivingtona. — Teraz wierzę, że to początek wojny z tym plemieniem, której skutkiem musi być ich całkowite wytępienie”4.

To co w przekonaniu mjr. Downinga było dużym i łatwym zwycięstwem, wyglądało inaczej w oczach Indian. Czejeno­wie przyznali, że atak wojska nastąpił w chwili, gdy obóz przygotowywał się do wymarszu nad Arkansas. Nie mogąc zabrać ze sobą całego dobytku Indianie zawinęli część rzeczy w bizonie skóry i ukryli w rozpadlinach skalnych. To, co żołnierze brali za zabitych Indian, było w rzeczywistości skórzanymi pakunkami poutykanymi w skałach, choć Czeje­nowie przyznali, że stracili wówczas kilku ludzi i setkę koni.

Dziesiątego maja Downing powtórzył swój atak na obóz w Cedar Canyon na czele 80 żołnierzy. Tym razem Czejenowie nie dali się zaskoczyć i uciekli przed przy­byciem wojska. W opuszczonym obozie zostawili 14 tipi i wiele innego dobytku. Wszystko zostało jak zwykle

4 Official Records, seria 1, t. 34, cz. 3, s. 291.

Page 116: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

spalone. Krótko potem Downing natrafił na duży obóz Siuksów Brule, którzy poinformowali go, że niedawno odrzucili zaproszenie Czejenów do wspólnej walki z bia­łymi.

BITWA NAD ASH CREEK — ŚMIERĆ GŁODNEGO NIEDŹWIEDZIA

(16 MAJA 1864 R.)

Na przełomie kwietnia i maja wiele grup Czejenów i Arapahów opuściło swoje dotychczasowe zimowe obozo­wiska i zaczęło ściągać do wielkiego obozu nad Island Creek (dopływ Smoky Hill, około 50 mil na północny zachód od fortu Larned), w celu połączenia swych sił i zwiększenia tym samym bezpieczeństwa obu plemion. Wzburzenie Indian wzrosło, gdy dotarły do nich rodziny z obozów Wodza Wron i Szopa, zniszczonych przez żołnierzy por. Eayre’a. W pierwszych dniach czerwca nad Island Crek zebrało się około 1200 Czejenów i Arapahów, a także Kiowów i Komanczów, gotowych stawić opór białym. Indianie byli dobrze uzbrojeni w karabiny i rewol­wery (zwłaszcza Czejenowie, którzy od kilku lat przygoto­wywali się do wielkiej wyprawy wojennej przeciwko Paunisom) i mieli duży zapas amunicji zakupionej od meksykańskich kupców nad Arkansas i zdobytej w maga­zynach fortu Larned (na wieść o napadzie Downinga jedna z grup Czejenów obozująca w pobliżu fortu przed wyruszę niem na północ obrabowała agencyjny skład amunicji).

Wciąż żywe obawy przed inwazją konfederatów na tereny nad górną Arkansas sprawiły, że wkrótce po rozpoczęciu walk z Indianami nad Platte, gen. Curtis rozkazał płk. Chivingtonowi skoncentrować główne siły jego dystryktu w okolicach fortu Lyon. Rozpętawszy wojnę z Indianami wojsko z Kolorado nagle opuściło garnizony w północnej części Terytorium, pozostawiając drogi i osiedla bez należytej ochrony. Aby chociaż częściowo

Page 117: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zrekompensować brak wojska w tej części kraju, Chi ving­ton zwrócił się do Curtisa z prośbą o uzyskanie zgody Departamentu Wojny na powołanie milicji terytorialnej, która w razie potrzeby mogłaby stanowić bazę do utworze­nia dalszych jednostek ochotniczych. Jednocześnie za­proponował dokonanie rajdu na bazy konfederatów w Tek­sasie, skąd spodziewano się uderzenia południowców na federalne forty nad Arkansas.

Na dowódcę wojsk zbierających się w forcie Lyon płk Chivington wyznaczył mjr. Edwarda W. Wynkoopa z 1. pułku kawalerii Kolorado. Wynkoop przybył do Lyon 8 maja, zastając placówkę i jej załogę w dość opłakanym stanie. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił nowy dowódca było wydanie walki szkorbutowi, który niemiłosiernie gnębił żołnierzy. Potem zapędził ludzi do roboty przy naprawie kwater i budowie umocnień. Umocniwszy placówkę Wyn­koop wystawił silne pikiety w dole Arkansas i rozesłał zwiadowców w kierunku Red River, skąd mogli nadejść południowcy.

Drugim problemem, przed którym stanął mjr Wynkoop była sprawa stosunku do Indian. Kiedy Wynkoop przybył do Lyon, zastał kilka rodzin Czejenów obozujących w po­bliżu fortu5. Nazajutrz po przyjeździe zwrócił się do Chivingtona o wyjaśnienie polityki wobec takich pokojowo nastawionych Indian. Szesnastego maja Chivington sprecy­zował swoje stanowisko w tej sprawie:

5 Jednym z takich przyjaźnie nastawionych Indian był wódz Czejenów Jedno Oko. Znany ze swej sympatii do białych ludzi często wraz z żoną przebywał w domu ranczera Johna W. Prowersa, który w 1861 r. ożenił się z jego córką Amache Ochinee (Chodzącą Kobietą), która przyjęła imię Amy Prowers. Ranczo Prowersa leżało nad Caddo Creek, naprzeciw fortu Lyon, po drugiej stronie rzeki Arkansas. Jedno Oko był częstym gościem w forcie, stąd dobrze znał tę placówkę i jej garnizon. Latem 1864 r. służyłColleyowi za posłańca do Czejenów. Z tego powodu płk Chivingtonpolecił wystawić mu przepustkę na wypadek spotkania z obcymi żoł­nierzami.

Page 118: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Jeśli w pobliżu ciebie są Czejenowie, sprawdź czy brali udział w kradzieżach popełnionych przez to plemię nad Platte, Republican lub Smoky Hill. Jeśli tak, tneba ich ukarać. Jeśli nie, zostaw ich w spokoju, ale trzeba ich do­kładnie obserwować

Jednocześnie zabronił dopuszczania Indian w pobliże fortu i zasugerował, aby zwrócić baczniejszą uwagę na George’a Benta, którego wciąż podejrzewał o spiskowanie z konfederatami:

,Jeżeli kręci się tam młody Bent, lepiej będzie go zatrzymać. Był w służbie u konfederatów i jeśli nadal im sprzyja, nie stanie się żadna szkoda ani niesprawiedliwość, gdy trafi w kajdanach na wartownię”6.

Odważny, ale nie mający dużego doświadczenia z In­dianami Wynkoop obserwował ich koncentrację nad Smoky Hill z wysuniętej 60 mil na wschód placówki w Camp Wynkoop, której załogę stanowiła kompania kawalerii pod dowództwem por. Luthera Wilsona.

Tymczasem do wielkiego obozu Indian nad Island Creek, w pobliżu którego rozbili także swoje obozy Siuksowie z północy, ściągały coraz to nowe grupy Czejenów. Jedna z takich grup, w skład której wchodziły klany Czarnego Kotła, Białej Antylopy i Głodnego Nie­dźwiedzia, od dawna obozujące razem, na początku maja wyszła z leży zimowych nad Arkansas. W drodze na północ Czejenowie rozbili obóz nad Ash Creek. do­pływem Smoky Hill, w odległości 80 mil na północny zachód od fortu Lamed. Szesnastego maja zwiadowcy Czejenów wypatrzyli oddział por. Eayre’a, który z rozkazu Chivingtona 24 kwietnia ponownie wyszedł z Denver z misją odszukania wrogich Indian. W skład kolumny wchodziło 84 żołnierzy (44 artylerzystów z dwiema haubicami górskimi oraz 40 kawalerzystów z kompanii

6 Official Records, seria 1, t. 34, cz. 3, s. 630

Page 119: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

D 1. pułku kawalerii Kolorado) oraz tabor 15 wozów z zaopatrzeniem i amunicją.

W końcu kwietnia Eayre rozpoznał tereny u źródeł Republican, do których dotarł podczas swojej poprzedniej wyprawy i stwierdził, że Indianie zdążyli już opuścić okolicę. W tym czasie Czejenowie podążyli do obozowiska nad Island Creek. Pierwszego maja nad jednym z do­pływów Smoky Hill, Eayre trafił na trop wędrującego obozu Czejenów liczącego około 100 tipi. Idąc jego śladem doszedł w okolice potoku Ash Creek. Tam 16 maja niespodziewanie natknął się na grupę Czejenów ciągnącą znad Arkansas.

Z natury niecierpliwy Głodny Niedźwiedź uznał, że nadeszła odpowiednia chwila, by wyjaśnić żołnierzom wszystkie nieporozumienia. Zawiesił na piersiach pamiąt­kowy medal, który otrzymał rok wcześniej w Waszyngtonie od prezydenta Lincolna i wziął ze sobą dokumenty z Biura do spraw Indian zaświadczające, że jest przyjacielem Stanów Zjednoczonych. Z papierami w ręku wyjechał naprzeciw wojska w eskorcie swych wojowników. Na widok Indian wyłaniających się zza wzgórz żołnierzy ogarnął popłoch. Kolumna wojska maszerowała w trzech osobnych grupach (na czele kawaleria, potem działa, na końcu wozy) rozciągniętych na dużej przestrzeni. Wszystkie części kolumny w pośpiechu połączyły się w jeden oddział, po czym żołnierze wspięli się na małe wzniesienie, zatoczyli działa i uformowali szyk bojowy. Głodny Niedźwiedź, który ze spokojem obserwował te manewry, polecił wojow­nikom pozostać na swoich miejscach i wraz ze swoim zastępcą Gwiazdą zjechał ze wzgórza na spotkanie żoł­nierzy. Kiedy obaj zbliżyli się na odległość strzału, Eayre wydał rozkaz i żołnierze otworzyli ogień. Głodny Nie­dźwiedź i Gwiazda spadli z koni przed samą linią wojska. Wtedy żołnierze ruszyli w dół stoku cały czas strzelając do leżących bezradnie w dole Indian. Na ten widok roz­

Page 120: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wścieczeni Czejenowie zjechali ze wzgórz i swoim zwy­czajem zaczęli krążyć wokół oddziału Eayre’a, ostrzeliwując go z łuków i karabinów. Żołnierze odpowiedzieli chaotycz­nym ogniem, wkrótce jednak w obawie przed wyczerpaniem się zapasu wody i amunicji por. Eayre nakazał odwrót do fortu Lamed. Uciekająca kolumna na przestrzeni wielu mil musiała ostrzeliwać z dział krążących dookoła Indian. Chociaż z powodu złego stanu amunicji artyleryjskiej, przechowywanej w magazynach od lat, ostrzał ten był mało skuteczny, wystarczył, żeby utrzymać Indian na dystans. Mimo to kilku żołnierzy zginęło i odniosło rany. W ręce Czejenów wpadło też 15 wojskowych koni wraz z uprzężą i siodłami. W trakcie walki nadjechał Czarny Kocioł, który bojąc się, że starcie doprowadzi do wybuchu otwartej wojny, próbował powstrzymać wojowników ścigających wojsko. Niektórzy z nich nie dali się przekonać i niepokoili żołnierzy prawie do samego fortu Larned.

Por. Eayre, który formalnie nie miał prawa do prowadze­nia działań wojennych na terenie sąsiedniego Dystryktu Kansas, 19 maja wysłał z Larned do Chivingtona meldunek (dotarł on do Denver z dużym opóźnieniem), w którym całą winę za to, co się stało, przypisał Indianom:

„Mam honor poinformować, że 16 [maja], w odległości 3 mil od Smoky Hill, zostałem zaatakowany przez około 400 Czejenów i po trwającej nieprzerwanie siedem i pół godziny walce udało mi się spędzić ich z pola. [Indianie] stracili zabitych 3 wodzów i 25 wojowników; ilości rannych nie mogę oszacować. Moje własne straty wyniosły 4 zabi tych i 3 rannych. Nasze zwierzęta są całkowicie wyczerpanr Pozostanę na miejscu w oczekiwaniu na dalsze rozkazy”

Czejenowie przyznali później, że w bitwie stracili ly lko trzech ludzi: Głodnego Niedźwiedzia, Gwiazdę i jeszc/c jednego wojownika, ale mieli wielu rannych.

7 Ibidem, s. 206

Page 121: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Czarny Kocioł nie mógł zrozumieć, dlaczego żołnierze z Kolorado zaatakowali jego pokojowo nastawionych ludzi. Aby to wyjaśnić wysłał posłańca do Williama Benta, jedynego białego człowieka, któremu ufał. Bent od dawna żył w przyjaźni z Indianami, a jego pięcioro dzieci z mieszanych małżeństw z Czejenkami spędzało wiele czasu wśród współplemieńców ich matek. On sam wciąż handlował, hodował bydło i trudnił się przewozem towarów, lecz dwaj jego młodsi synowie, George i Charlie, woleli przebywać w wioskach Czejenów. Posłaniec Czarnego Kotła przypadkowo spotkał Williama Benta na drodze z fortu Larned do fortu Lyon. Bent wiedział już o starciach wojska z Indianami od por. Eayre’a, który schronił się w Lamed, i bał się o los swoich synów, którzy razem z Czejenami polowali na bizony nad Smoky Hill. Do spotkania Czarnego Kotła z Bentem doszło niedługo potem nad Coon Creek. Czarny Kocioł uspokoił Benta informując go, że z miejsca, gdzie przebywali jego synowie nie było doniesień o walkach z żołnierzami. Indianie zapewnili też, że nie mają złych zamiarów i pragną pokoju. Bent poprosił Czarnego Kotła, by ten powstrzymał swych wojowników przed podejmowaniem wypraw odwetowych i obiecał, że pojedzie do Chivingtona, aby przekonać go do zaprzestania działań przeciwko Indianom.

Tymczasem płk. Chivingtona bardzo niepokoił brak wiado­mości od por. Eayre’a. Jego ostatni meldunek nosił datę 1 maja i został wysłany z obozu położonego 160 mil na południowy wschód od Denver. Zachodziła obawa, że oddział Eayre’a mógł zostać odcięty przez Indian. Jego zaniepokoje­nie wzrosło, gdy do posterunku w Cottonwood Springs nad Platte, gdzie stał oddział 7. pułku kawalerii z Iowy mjr. George’a M. O’Briena, indiański zwiadowca wojska do­starczył 21 maja wiadomość o walce z Czejenami „za­kończonej śmiercią 10 żołnierzy”. Kilka dni później Chi- vington dostał meldunek mjr. Wynkoopa z 26 maja, w którym

Page 122: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

dowódca fortu Lyon wyraził przypuszczenie, że oddział Eayre’a mógł zostać zniszczony przez Czejenów „gdzieś w okolicach Smoky Hill”. Chociaż Chivington nie wierzył w taki obrót sprawy, natychmiast wydał rozkaz skierowania do fortu Lyon posiłków i polecił wysłać na poszukiwanie por. Eayre’a w stronę Smoky Hill patrole z fortu Lyon i Camp Fillmore. Jednocześnie kazał Wynkoopowi wzmocnić placówkę w Camp Wynkoop, skąd por. Wilson obserwował ruchy Czejenów nad Smoky Hill, starając się przy tym powstrzymać zjeżdżających się zewsząd do obozów Indian handlarzy whisky.

Zanim posiłki Chivingtona dotarły do fortu Lyon, 27 maja pojawił się tam niespodziewanie por. Eayre z większą częścią swojego oddziału (działa z obsługą zatrzymał w Larned dowódca fortu kpt. James W. Parmeter, tłumacząc to zagrożeniem ze strony konfederatów z Tek­sasu). Jeszcze tego samego dnia Wynkoop wysłał meldunek do Chivingtona informując go o szczęśliwym powrocie Eyre’a i powtórzył jego wersję wydarzeń na temat potyczki z Czejenami nad Ash Creek. Później jednak, na podstawie relacji ludzi z oddziału Eayre’a, Wynkoop przedstawił prawdziwe okoliczności, w jakich doszło do walki żołnierzy z Kolorado z Czejenami Głodnego Niedźwiedzia:

„Do sierżanta Fribbleya [sierż. Johna B. Fribleya z 1. pułku z Kolorado — przyp. J.W.] zbliżył się Głodny Niedźwiedź i razem z nim podjechał do naszej kolumny, zostawiając swoich wojowników w pewnej odległości. Krótko po tym, jak Głodny Niedźwiedź dotarł do naszego oddziału, został zabity, a do jego bandy otwarto ogień (...)”.

W taki oto sposób oddziały Chivingtona w ciągu miesią­ca, od 12 kwietnia do 16 maja, stoczyły trzy potyczki z Czejenami, zniszczyły cztery ich wioski i zabiły wielu z nich, w tym Głodnego Niedźwiedzia, szczycącego się pokojowym nastawieniem do białych.

Page 123: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ŚRODKOWE RÓWNINY W OGNIU

Problem Indian ustąpił na krótko plotkom o rychłym ataku konfederatów z Teksasu na forty Lyon i Larned. Trzeciego czerwca, w dniu w którym por. Eayre powrócił do Denver, por. Wilson zameldował Wynkoopowi o doko­nanym 26 maja napadzie na meksykańską karawanę kupiec­ką koło brodu Cimarron Crossing na Arkansas (na wschód od fortu Lyon, w miejscu skąd zaczynał się omijający Kolorado skrót na Szlaku do Santa Fe zwany Cimarron Cutoff). Informacja pochodziła od przestraszonego woźnicy rządowego konwoju, który był przekonany, że napadu dokonała przednia straż rebeliantów z Południa.

Jedenastego kwietnia 1864 r., z rozkazu dowódcy konfede­ratów w Teksasie gen. Douglasa H. Coopera, do Kolorado wyruszył złożony z 22 ludzi oddział partyzancki pod komendą Jamesa Reynoldsa. Reynolds był znanym zwolenni­kiem Południa w Kolorado. Po wybuchu wojny został aresztowany i w 1862 r. uciekł z więzienia w Denver do Teksasu. Chociaż oficjalnie zadaniem jego oddziału miało być atakowanie transportów Unii na Szlaku Santa Fe, w rzeczywistości on i jego ludzie zajęli się grabieżą na własny rachunek. Dwudziestego szóstego maja konfederaci — prze­brani za meksykańskich bandytów — napadli przy Cimarron Crossing na meksykańską karawanę jadącą z Nowego Meksyku. Łupem bandy padło 70 pociągowych mułów oraz „1800 dolarów w złocie i tyle samo w zielonych banknotach”. Po napadzie napastnicy wycofali się na krótko do fortu Belknap w Teksasie, aby rodzielić zdobycz. W czerwcu oddział Reynoldsa podzielił się, prawdopodobnie na tle nieporozumień przy podziale łupów. Trzynastu ludzi odmówiło służby pod komendą dotychczasowego przy­wódcy i poszło grabić do Nowego Meksyku. Dwunastego czerwca Reynolds z ośmioma innymi wyruszył do Ko­lorado, aby prowadzić akcję rekrutacyjną do armii Kon­

Page 124: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

federacji wśród zwolenników Południa. Ich śladem w czerw­cu miał wyruszyć do Kolorado inny oddział Teksań- czyków, liczący 50 lub 60 ludzi8.

Po otrzymaniu od por. Wilsona wiadomości o napadzie koło Cimarron Crossing, Wynkoop natychmiast wysłał meldunek w tej sprawie do płk. Chivingtona. Samowolnie zatrzymał w Lyon dwie sekcje artylerii z Kolorado pod dowództwem ppor. Horace’a Baldwina, które Chivington wysłał 25 maja z Denver do fortu Larned w celu uzupeł­nienia uzbrojenia, oraz kilka oddziałów kawalerii, które z rozkazu gen. Curtisa miały zostać przesunięte z fortu Lyon do Kansas. Siódmego czerwca Chivington ruszył forsownym marszem z Denver do fortu Lyon, aby objąć osobiste dowództwo na wypadek inwazji konfederatów. Cztery dni później przygnał na miejsce, ale tymczasem sytuacja uległa zmianie. Patrol wysłany przez Wynkoopa 6 czerwca do Cimarron Crossing nie potwierdził obecności konfederatów. Znalazł jednak pozostałości spalonej kara­wany i po analizie śladów doszedł do błędnego wniosku, że napad był dziełem grupy około „30 meksykańskich bandytów”. To uspokoiło Chivingtona, kory uznał alarmo pochodzie wroga za przesadzony. Nie natrafiono też na ślady Indian ani w okolicy fortu Lyon, ani na drodze z Lyon do fortu Larned.

Zbytnia ostrożność Wynkoopa, który z obawy przed najazdem konfedratów celowo opóźniał wymarsz posiłków z Kolorado do Kansas i w poszukiwaniu śladów wroga wysyłał patrole daleko na południe, poza wyznaczone

8 Wobec pogłosek o groźbie ataku ze strony konfederatów z Teksasu, gen. Curtis w czerwcu 1864 r. nakazał przesunięcie części wojska znad granicy z Nowym Meksykiem i Platte nad Arkansas. W wyniku tego prawie cały 1. pułk kawalerii z Kolorado znalazł się w forcie Lyon. 2. pułk kawalerii z Kolorado i część baterii McLane’a odesłano do przygranicznych okręgów w Kansas i Missouri, gdzie zwalczały połu­dniową partyzantkę, a jesienią 1864 r. wzięły udział w odparciu inwazji gen. Sterlinga Price’a.

Page 125: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

granice dystryktu, spowodowała ostrą reakcję gen. Curtisa, który od dawna domagał się przesunięcia części kawalerii z Kolorado do fortu Larned, bardziej narażonego na ataki Indian9. Miało to w niedalekiej przyszłości zostać wyko­rzystane przeciwko Wynkoopowi.

Niedługo po przyjeździe Chivingtona, w forcie Lyon zjawił się William Bent powracający z narady z Czejenami Czarnego Kotła nad Coon Creek. Powtórzył pułkownikowi swoją rozmowę z Indianami i to, że wodzowie pragną pokoju. Chivington stwierdził, że nie jest upoważniony do zawarcia pokoju i że znajduje się na ścieżce wojennej. Kiedy Bent zwrócił mu uwagę, że wojna z Indianami uderzy przede wszystkim w cywilnych obywateli, którym władze nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa, pułkownik odpowiedział, że obywatele muszą bronić się sami. Bent nie wiedział jeszcze, że Chivington wraz z gubernatorem Evansem byli już zaangażowani w plan przepędzenia Indian ze wschodniego Kolorado, będący ważnym elementem ich przyszłej strategii wyborczej (Evans zamierzał ubiegać się o fotel senatora z ramienia Partii Republikańskiej, a Chivington zabiegał o miejsce w Izbie Reprezentantów). Ataki wojska na Czejenów stanowiły też prawdopodobnie celowe działanie, mające powstrzymać oddziały z Kolorado od wymarszu na Wschód. W sytuacji, gdy rząd mógł w każdej chwili wycofać część wojska z Pogranicza i wysłać je na front do Georgii, gdzie gen. Sherman toczył ciężkie boje o Atlantę, większość ochotników Chivingtona wolała walczyć z nielicznymi i słabo uzbrojonymi Indianami, niż z groźnymi południowcami w Georgii. Zamiary

9 Negatywną reakcję gen. Curtisa wywołał zwłaszcza meldunek Wyn- koopa z 27 czerwca w sprawie patrolu, który wyszedł z Lyon 7 czerwca, przebył w ciągu 17 dni 464 mile, docierając na głębokość 65 mil na południe od rzeki Cimarron do granicy z Teksasem, a następnie spenet­rował Szlak Santa Fe w północno-wschodniej części Nowego Meksyku.

Page 126: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

te wyraźnie oddaje meldunek Chivingtona do gen. Curtisa wysłany z fortu Lyon 11 czerwca:

„(...) Kiowowie i Czejenowie są zdecydowani na wojnę i muszą dostać baty, zanim się ich uciszy. Komańcze i Apacze [Kiowa-Apacze — przyp. J.W.] wydają się skłaniać ku pokojowi, ale wojownicze plemiona wciąż naciskają na nich, aby się przyłączyli do walki z białymi i trudno powiedzieć, co zrobią (...) Jeśli generał Mitchell powstrzyma Indian nad Platte, zdołam utrzymać szlak pomiędzy Larned i Lyon wolny z Indian i rebeliantów, a jeśli dostanę taki rozkaz, mogę wyprawić się do Teksasu lub przeciwko Indianom nad Smoky Hill i Re- publican (...)” 10.

Kiedy w końcu maja odszedł do Kansas 2. pułk kawalerii z Kolorado, a wraz z nim większa część baterii McLane’a, zapewnienie bezpieczeństwa dróg i osiedli na obszarze całego Terytorium przypadło 1. pułkowi kawalerii z Kolo­rado (w czerwcu 1864 r. siły Chivingtona liczyły tylko 664 oficerów i żołnierzy, w tym 471 zdolnych do służby w polu). W tej sytuacji gubernator Evans 28 maja napisał dramatyczny list do gen. Curtisa:

„(...) Pozostała nam ledwie połowa wojska, a jesteśmy w stanie wojny z potężną konfederacją plemion indiańskich, które zobowiązały się nawzajem wspierać i wypędzić białych ludzi z tego kraju (...) Dowiedziałem się, że wszyscy Czejenowie, najbardziej wojownicze i najpotęż­niejsze plemię, sprzymierzyli się z Kio wami i Komańczamii teraz zgodnie z planem realizują swoje diabelskie cele (...) Zbierają się w wdelkiej sile na prerii i nie ma wątpliwości, że jeśli wojska federalne zostaną wycofane (...) zmiotą nasze odosobnione osiedla niezależnie od tego, czy zdołamy zmobilizować przeciwko nim jakieś oddziały lokalnej milicji. Nasze wojska stoczyły z nimi kilka potyczek,

10 Official Records, seria 1, t. 34, cz. 3, s. 318.

Page 127: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

a w Cedar Canyon major Downing dał im niezłe baty, ale ci którzy ich dobrze znają uważają, że rozbudzają one w nich tylko żądzę odwetu (...) Jeżeli od razu nie zostaną wysłane siły do rozprawienia się z nimi, zapłacimy za to życiem wielu ludzi i trudnymi do opisania stratami material­nymi. Nasze linie komunikacyjne, od których zależy głównie nasze utrzymanie, zostaną zrujnowane, a w kon­sekwencji zostanie zamknięta droga dla transportów z za­opatrzeniem (...) W imię humanitaryzmu proszę o to, by nie zabierano naszych wojsk znajdujących się teraz na granicy Kansas, gdyż zostały one specjalnie powołane przez rząd, by nas bronić w chwili, w której potrzebujemy ich najbardziej od czasu zasiedlenia tego kraju” n.

Trzeciego czerwca Evans wysłał kolejny list do Curtisa z prośbą o pomoc wojskową i ochronę szlaków ko­munikacyjnych:

„(...) Jeśli nasze linie komunikacyjne zostaną odcięte, albo nie zapewni się im należytej ochrony, aby przewoźnicy, którzy dostarczają nam niezbędnego zaopatrzenia, nie bali się jechać przez równiny, szczególnie wzdłuż rzeki Platte, Kolorado czeka zniszczenie i śmierć. Kończy się nam żywność, a w drodze do nas jest zaledwie kilka transportów. Proszę, aby naszym wojskom pozwolono wziąć nas w obronęi od razu rozprawić się z tymi czerwonoskórymi re­beliantami (...)”12.

Apele Evansa wywarły ten skutek, że gen. Curtis wstrzymał dyslokację pozostałych wojsk z Kolorado na wschód i pozwolił żołnierzom Chivingtona pozostać w gra­nicach Terytorium. Trzynastego czerwca generał powiado­mił Evansa o zgodzie na zorganizowanie milicji terytorial­nej. Rekrutację rozpoczęto natychmiast, ale zainteresowa­nie obywateli okazało się małe. W tej sytuacji Evans 16 czerwca zwrócił się o pomoc do dowódcy Departamentu

11 Ibidem, s. 9712 Ibidem, s. 206

Page 128: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

,,Ludzie z gór”

„Szkuner prerii”

Page 129: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Poszukiwacze złota

Page 130: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Kurier Pony Express

William Bent Czarny Kocioł

Page 131: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Mały Kruk Wojownik Północnych Czejenów

Satank Satanta

Page 132: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Mała Wrona — wódz po wstania Siuksów w Minne-socie

Cętkowany Ogon

Page 133: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Ruch na Szlaku Platte

Stacja dyliżansów na Szlaku Platte

Page 134: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Zabójca Paunisa

Rzymski Nos

Page 135: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Wodzowie Czejenów

Mjr Edward W. Wynkoop Płk John M. Chivington

Page 136: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Nowego Meksyku w Santa Fe, gen. Jamesa Carletona13. Nalegał na przesunięcie części sił Carletona do fortu Union, skąd w razie potrzeby mogły być użyte przeciwko Indianom w Kolorado. Carleton rzeczywiście wysłał posiłki do fortu Union, a w pierwszych dniach sierpnia skierował oddział 50 kawalerzystów i 50 piechurów z 2 działami do ochrony Szlaku Santa Fe w górnym odcinku Arkansas. W końcu sierpnia odkomenderował na dwa miesiące kompanię C kpt. Louisa Felsenthala z 1. pułku piechoty z Nowego Meksyku do ochrony szlaku pocztowego wzdłuż rzeki Purgatoire, a kompanię K kpt. Reubena A. Hilla do wzmocnienia garnizonu w forcie Lyon.

Obawy Evansa, chociaż mocno przesadzone, miały pewne uzasadnienie. Śmierć Głodnego Niedźwiedzia spowodowała nasilenie napadów na środkowych Równinach. Rozwściecze­ni Czejenowie postanowili oczyścić z białych cały pas ziemi pomiędzy Platte i Arkansas. W tym celu wojownicy rozdzieli­li siły. Jedna część wyruszyła na Szlak Santa Fe, druga na Szlak Overland. Nie tyle mieszkańcy Kolorado, którzy w większości wierzyli w istnienie „indiańskiego spisku” i nie winili Chivingtona za rozpoczęcie wojny z Indianami, co Bogu ducha winni emigranci oraz obywatele Kansas i Nebras- ki mieli ponieść konsekwencje akcji por. Eayre’a.

W pierwszych atakach na Szlaku Santa Fe wzięli udziało

głównie czejeńscy Żołnierze Psy. Natychmiast po walce z oddziałem Eayre’a, Żołnierze Psy najechali szlak pomię­dzy fortami Lamed i Riley. Szesnastego maja po południu 10 Czejenów przybyło na ranczo Walnut Creek. Było ono

13 Gen. James Carleton stał na czele tzw. kolumny kalifornijskiej, która wkroczyła z zachodu do Nowego Meksyku na wiosnę 1862 r., aby wspólnie z miejscowymi ochotnikami walczyć z najazdem konfederatów. W 1862 r. zastąpił gen. Canby’ego na stanowisku dowódcy sił federalnych w Nowym Meksyku i Arizonie. Po wycofaniu się konfederatów do Teksasu, głównym zadaniem Carletona było pacyfikowanie plemion Nawahów i Apaczów, co w 1863 r. doprowadziło do wybuchu długoletniej wojny z Apaczami.

Page 137: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

przystankiem na linii dyliżansów Kansas Stage Company, położonym w miejscu, gdzie droga z fortu Riley łączyła się z głównym odcinkiem Szlaku Santa Fe (32 mile na północny wschód od fortu Larned). Zarządcą i operatorem stacji był Charles Rath, dawny handlarz, żonaty z Czejenką 14. Wo­jownicy, którzy prawdopodobnie byli krewnymi Indianki, ostrzegli Ratha o planowanym napadzie i odjechali zabie­rając ze sobą jego indiańską żonę i córkę Cheyenne Belle, a jemu samemu kazali wynieść się z okolicy. Nazajutrz Rath, jego pomocnik Lewis Booth i poczmistrz John Dodds bezsilnie obserwowali z dachu domu, jak wataha Żołnierzy Psów plądruje ranczo i odpędza znajdujące się w zagrodzie konie i muły. Kiedy tylko Indianie zniknęli, Rath i jego towarzysze uciekli bezpiecznie do fortu Larned. Czejenowie tymczasem skierowali się dalej na wschód do stacji dyliżansów w Cow Creek Ranch. Zabili jednego z jej pracowników, Suela D. Walkera, i próbowali spalić zabudo­wania. Dwaj pozostali pracownicy, bracia Prater, zabarykado­wali się w domu i odpowiedzieli ogniem. Zastrzelili dwóch wojowników i ranili trzeciego, odpędzając napastników, którzy zdołali uprowadzić cały żywy inwentarz. W obawie przed powrotem Indian bracia Prater uciekli na wschód do Salina. Zaalarmowani przez nich osadnicy z osiedli nad Smoky Hill w pośpiechu opuścili swoje domostwa i zebrali się w osadzie Abilene, rozpoczynając budowę palisady, która miała ich ochronić przed Indianami (ukończono ją 7 czerw­ca). Następnego dnia wezwali na pomoc wojsko z fortu Riley.O północy na ratunek osadnikom przybył por. Jacob Van Antwerp z 45 żołnierzami z 11. pułku kawalerii z Kansas. Wysłany do Cow Creek patrol pochował Walkera i stwierdził, że wszystkie rancza pomiędzy Salina i Walnut Creek zostały złupione i nie ma w nich żywej duszy.

14 Czejenka Odnajdująca Drogę była przedtem żoną Kita Carsona, który zostawił ją dla Meksykanki Marii Josefy, córki Francisco Jaramillo z Taos.

Page 138: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Tego samego dnia, gdy jedni Czejenowie dokonali napadu na Co w Creek, inni zjawili się na ranczu Great Bend, należącym do znanych handlarzy Theodore’a „Dicka” Curtisa i Franka Cole’a. Na oczach przerażonego Cole’a (Curtisa nie było w tym czasie w domu) i jego pomocnika napastnicy zabrali 9 koni, 4 muły i osła, zapowiadając, że jak tylko odprowadzą zdobycz powrócą i zabiją wszystkich białych na Szlaku Santa Fe. Nie czekając, aż Indianie spełnią swoją groźbę, Cole zapakował najpotrzebniejsze rzeczy na wóz i uciekł na wschód (Czejenowie rzeczywiście powrócili do Great Bend i splądrowali opuszczone ranczo, zabierając towary o wartości 3555 dolarów, których zwrotu Curtis i Cole dochodzili później od rządu). Ogółem podczas napadów Czejenów na Szlaku Santa Fe w dniu 17 maja poszkodowanych zostało 16 osób, a straty materialne oszacowano na 47 tys. dolarów.

Zgodnie ze swoją logiką Czejenowie i ich sprzymierzeńcy rozpoczęli systematyczne ataki na głównych szlakach komu­nikacyjnych, zamykając drogi dla dyliżansów i karawan wiodące wzdłuż rzek Platte i Arkansas. Na jakiś czas ruch na obu szlakach zamarł, najbardziej zagrożone stacje dyliżansów opuszczono, a wielu operatorów miało już nigdy do nich nie powrócić (w tym bracia Prater). W wyniku napadów ustał ruch emigrantów, a większość kraju uległa wyludnieniu. Podczas gdy wysiłki Czejenów i Arapahów skoncentrowały się na północy, Szlak Santa Fe pozostał całkowicie na łasce Kiowów i Komanczów. Nasilenie indiańskich napadów na środkowych Równinach niektórzy oficerowie armii uznali za początek powszechnego powstania Indian. Dwudziestego siódmego maja gen. Mitchell zwrócił się do gen. Curtisao przysłanie 1000 żołnierzy i baterii dział do ochrony dróg nad Platte. Ogólną panikę powiększały napady Indian na stacje dyliżansów i rancza niedaleko Denver.

W celu opanowania sytuacji na głównych szlakach Nebraski, gen. Mitchell 31 maja zaprosił do rozmów

Page 139: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

pokojowych wodzów Siuksów Brnie i Oglala, chcąc utrzymać ich z dala od doliny Platte. Ósmego czerwca rozpoczęły się w Cottonwood Springs negocjacje Mitchella z Cętkowanym Ogonem, Małą Raną i innymi wodzami Siuksów, którzy w liczbie 250 tipi obozowali na południe od Platte. Postraszeni przykładem ekspedycji gen. Hameya z 1855 r., wodzowie zgodzili się powstrzymać swych wojowników od ataków na emigrantów, nie chcieli jednak słyszeć o przejściu na tereny położone na północ od Platte (tłumaczyli to brakiem bizonów, które o tej porze roku pasły się na południu, ale tak naprawdę woleli być jak najdalej od wojska, które mocno dało się we znaki Siuksom w Minnesocie i Dakocie), zaprzestaniu walk z Paunisami oraz współpracy z armią w celu zwalczania Czejenów i innych wrogich plemion. W rozmowie z Mitchel­lem Siuksowie przyznali, że Czejenowie chcą „pozabijać wszystkich białych na obu drogach, Platte i Santa Fe, będą walczyć tak długo jak się da, a potem uciekną na południe od Arkansas”. Mitchell jeszcze dwukrotnie spotykał się z wodzami Siuksów w Cottonwood, ponawiając swoje żądania, które nigdy nie zostały spełnione. Kilka dni po ostatniej naradzie wojenna wyprawa Siuksów, która wyruszyła przeciwko Pau- nisom we wschodniej Nebrasce, zabiła przez pomyłkę kilku białych ludzi. Mitchell od razu skierował przeciwko nim wojsko i wkrótce wszyscy Siuksowie przyłączyli się do wojny z białymi.

Jeszcze nie ostygł popiół ogniska narad gen. Mitchella z wodzami Siuksów w Cottonwood, a ich zapowiedzi, co do wojennych zamiarów Czejenów, zaczęły się sprawdzać.

Jedenastego czerwca wojenna wyprawa około 50 Czeje­nów i Arapahów zdążająca nad Północną Platte uprowadziła stado 50 mułów i koni z rancza nad Coal Creek, 20 mil na wschód od Denver. Ta sama grupa zaatakowała ranczo Van Wirmera położone 10 mil dalej nad Box Elder Creek. Indianie zabrali około 30 koni i mułów i spalili zabudowa­nia. Czterech wojowników z tego oddziału napadło na dom

Page 140: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zarządcy rancza Warda Hungate’a, zabijając całą rodzinę składającą się z dwojga dorosłych i dwojga dzieci. Kiedy ekipa ratunkowa dotarła na miejsce zdarzenia, obok ruin spalonego domu znalazła pokłute nożami i oskalpowane ciało żony Hungate’a, noszące ślady gwałtu, oraz jej dwie małe córeczki z poderżniętymi gardłami15. Dopiero następnego dnia odnaleziono naszpikowane strzałami i pozbawione skalpu ciało Hungate’a. Biali nazwali to wydarzenie Masakrą Hungate’ow. Młodzi wojownicy zgodnie ze swoim zwycza­jem oskalpowali i rytualnie zmasakrowali ciała zabitych. Okaleczone zwłoki Hungate’a i jego rodziny przewieziono do Denver, gdzie zostały wystawione w drewnianych skrzyniach na widok publiczny. „Rocky Mountains News” szeroko rozpisywała się na temat tego incydentu, przypisując go Czejenom (potem okazało się, że sprawcami byli Północni Arapahowie, którzy towarzyszyli Czejenom w wyprawie):

„STRASZNY WIDOK! Zwłoki tych czworga ludzi, którzy zostali zmasakrowani przez Czejenów, przywieziono dziś do miasta (...). Widok okaleczonych ciał tej okrutnie zamordowanej rodziny spowodował dziś, że mieszkańców miasta ogarnęły najgłębsze uczucia (...)”•

Śmierć Hungate’ow i widok zmasakrowanych ciał wy­wołały panikę w Denver i okolicach. Dziesiątki ludzi z okolicznych rancz i osiedli porzuciły swoje domy i w pośpiechu zbiegły do miasta. Rozgorączkowany tłum zaatakował miejski arsenał, domagając się wydania broni i amunicji. Gdy nadzorujący skład broni oficer odmówił, zagrożono rozwaleniem budynku, co zmusiło go do ustąpienia przed motłochem. Natychmiast po tym Evans poinformował

15 Zwyczaje Indian z Równin nie zabraniały kontaktów seksualnych z białymi kobietami, toteż gwałty na nich nie należały do rzadkości. W przypadku porwania, biała branka mogła być wykorzystana przez każdego wojownika należącego do wyprawy wojennej. Dopiero po powrocie do obozu stawała się wyłączną własnością tego, który ją uprowadził.

Page 141: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

gen. Curtisa o wybuchu „powstania Indian” i znowu zaczął się domagać pomocy wojskowej do obrony dróg i osiedli nad górną Platte i Arkansas. Wymiana depesz skończyła się tym, że Curtis zażądał od Evansa przed­stawienia innych dowodów na poparcie tezy o „general­nym powstaniu Indian”, poza zabójstwem rodziny Hun- gate’ow. Czternastego czerwca Evans, za pośrednictwem Curtisa, po raz pierwszy zwrócił się do sekretarza Stan- tona o zgodę na utworzenie nowej jednostki ochotniczej do zwalczania Indian.

Alarm spowodowny śmiercią Hungate’ow i pojawieniem się wrogich Indian w pobliżu Denver wykorzystał płk Chivington, który ledwie dwa tygodnie po wyjeździe do fortu Lyon w pośpiechu powrócił do miasta.

„(...) Mój powrót z Lyon do Denver został spowodowany strachem i alarmem wywołanym masakrą dokonaną przez Indian w sąsiedztwie miasta — pisał do gen. Curtisa 8 sierpnia — oraz prośbami wszystkich zatroskanych sprawą pokoju i porządku na obszarze całego Terytorium (...)” I6.

APEL GUBERNATORA EVANSA DO „PRZYJAZNYCH” INDIAN

*

W swoich działaniach gubernator Evans nie ograniczał się do wzmocnienia sił wojskowych Kolorado. W celu osłabienia potęgi Indian podjął próbę pozyskania pokojo­wych odłamów Arapahów, Czejenów, Komanczów i Kio- wów. Szesnastego czerwca wydał agentowi Colleyowi polecenie przygotowania niezbędnych środków do „wyży­wienia i wsparcia wszystkich przyjaznych Indian” z połu­dnia w fortach Lyon i Larned. Zapowiedział też zor­ganizowanie zbiorczego obozu dla północnych odłamów Arapahów i Czejenów w Camp Collins nad rzeką Cache la Poudre, lewym dopływem Południowej Platte.

16 Official Records, seria 1, t. 41, cz.l, s. 318.

Page 142: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Po uzyskaniu poparcia władz wojskowych dla swych planów, 27 czerwca Evans wydał słynną proklamację „do przyjaznych Indian z Równin”, opublikowaną tego samego dnia w „Rocky Mountains News”. Dwa dni później odezwa trafiła do Colley a w agencji w forcie Lyon. Evans pisał w niej:

„Agenci, tłumacze i handlarze powiadomią Indian, że niektórzy członkowie ich plemion rozpoczęli wojnę z bia­łymi. Kradną i uprowadzają bydło, mając nadzieję, że unikną wytropienia i kary. W kilku przypadkach zaatako­wali oni i zabili żołnierzy oraz zamordowali niewinnych obywateli. Za to właśnie Wielki Ojciec się gniewa i na pewno będzie ścigał owych Indian i ukarze ich, nie chce jednak skrzywdzić tych, którzy pozostają w przyjaznych stosunkach z białymi. Pragnie ich chronić i otoczyć opieką. Dlatego też polecam wszystkim przyjaznym Indianom, żeby się trzymali z dala od tych, którzy prowadzą wojnę i udali się do miejsc, w których będą bezpieczni (...)”.

Południowym Czejenom i Arapahom Evans wyznaczał— jako punkt zborny — fort Lyon. Komańcze i Kiowa mieli się stawić w forcie Lamed, Północni Arapahowie i Czejenowie w Camp Collins, a Siuksowie Brule i Oglala w forcie Laramie.

„Celem tego postanowienia jest — głosiła dalej pro­klamacja Evansa — ochrona przyjaznych Indian przed przypadkową śmiercią. Do wyznaczonych miejsc mogą się udać tylko ci, którzy pragną pozostać w przyjaźni z białymi. Rodzinom tych, którzy prowadzą wojnę z białymi nie wolno przebywać wśród zaprzyjaźnionych Indian. Wojna z wrogimi Indianami będzie kontynuowana aż do momentu, w którym zostaną oni wszyscy skutecznie ujarzmieni” 17.

Po otrzymaniu tekstu proklamacji Colley skontaktował się z Williamem Bentem oraz Johnem Smithem i jego półkrwi synem Jackiem, prosząc ich o pomoc w przekonaniu Indiano celowości przybycia do wyznaczonych punktów zbornych.

17 Ibidem, s. 964

Page 143: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Czternastego lipca Evans przesłał mu do fortu Lyon 3000 dolarów na zakup żywności dla Indian. W tej sytuacji Colley mógł obiecać, że zaopatrzy przyjaźnie nastawionych Indian w żywność i wskaże im bezpieczne miejsce pobytu. Colley, Bent i obaj Smithowie odnaleźli większość grup Czejenów i Arapahów nad Smoky Hill, a duże zgrupowanie Kiowów, Komanczów i Kiowa-Apaczów nad Medicine Lodge Creek, w południowej części Kansas. Indianie byli zajęci przygotowaniami do letnich polowań na bizony i niewielu z nich wyraziło zainteresowanie zaleceniami Evansa. Tylko kilku pokojowo nastawionych wodzów Czejenów zgodziło się udać z Colleyem i Bentem do fortu Larned, gdzie w rozmowie z dowódcą placówki kpt. Parmeterem obie strony wyraziły satysfakcję z intencji leżących u podstaw decyzji gubernatora Kolorado.

Ponieważ większość Indian, do których skierowana była odezwa Evansa, zignorowała jego polecenie wybierając walkę, niż stanie się „dobrymi Indianami”, wojna na Równinach nie ustała. Po odprawieniu tradycyjnych cere­monii religijnych na południu, Czejenowie wyruszyli na północ. W drodze spotkali posłańców Siuksów obozujących nad Republican, od których dowiedzieli się o fiasku rozmów z gen. Mitchellem i włączeniu się ich plemienia do walk na Szlaku Platte. Zachęceni tym Czejenowie rozbili swoje obozy w pobliżu Siuksów i wznowili ataki. Odtąd drobne utarczki i napady na rancza, stacje dyliżansów i odosobnione osiedla białych oraz karawany jadące szlakami wzdłuż Platte i Arkansas ciągnęły się przez całe lato. Przodowali w nich Żołnierze Psy i ci spośród młodych wojowników z innych stowarzyszeń, którzy woleli słuchać młodszych wodzów wojennych, niż starych przywódców opowiadają­cych się za pokojem z białymi. Ich wojenna aktywność powodowała, że odpowiedzialnością za prowadzenie wojny obarczano także pokojowe grupy Czejenów i Arapahów, które coraz częściej stawały się celem ataków wojska.

Page 144: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

WALKI NA SZLAKACH KOMUNIKACYJNYCH W KANSAS

Rozpoczęta w kwietniu 1864 r. wojna na środkowych Równinach nie obfitowała w wielkie bitwy, a jedynie w drobne potyczki i napady na pojedyncze cele. Ich intensywność była jednak na tyle duża, że w istotny sposób paraliżowały one komunikację między Wschodem a Kolorado i Nowym Meksykiem. Wojsko stacjonujące w fortach przy głównych szlakach na Zachodzie miało coraz więcej problemów z utrzymaniem porządku i za­pewnieniem bezpieczeństwa osadnikom i transportom rządowym (w czerwcu 1864 r. siły wojskowe Depar­tamentu Kansas liczyły 5768 oficerów i żołnierzy, z tego zdolnych do służby w polu 201 oficerów i 4362 żołnierzy, ale tylko część z nich można było skierować do walki z Indianami).

Po majowych napadach Indian gen. Curtis wysłał w po­dróż inspekcyjną do najbardziej zagrożonego rejonu Kansas mjr. Thomasa I. McKenny, w celu zorganizowania obrony kluczowych punktów na Szlaku Santa Fe, na odcinku od fortu Riley do fortu Lamed. W rezultacie inspekcji, w pierwszych dniach czerwca w Salina stanął umocniony palisadą posterunek 25 ludzi z 7. pułku kawalerii z Iowy pod dowództwem por. Curtisa Clarka. Dziewiątego czerwca przy brodzie na Smoky Hill ppor. Allen Ellsworth z 40 żołnierzami z Iowy zaczął wznosić kamienny blokhauz, który stał się zaczątkiem przyszłego fortu Ellsworth. Na opuszczonym ranczo Ratha nad Walnut Creek kpt. Oscar F. Dunlap z kompanią 45 żołnierzy z 15. pułku kawalerii z Kansas rozpoczął budowę umocnionego Camp Dunlap (Fort Zarah)18. Wzmocniono także fortyfikacje ziemne

18 Placówkę, nazwaną początkowo Camp Dunlap, przemianowano na cześć syna gen. Curtisa, mjr. Zaraha Curtisa, który poległ z rąk południowych partyzantów z Missouri podczas rajdu na Baxter Springs w 1863 r.

Page 145: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

fortu Larned, którego załoga narażona była na ciągłe potyczki z Indianami.

W forcie Larned mjr McKenny spotkał się z Małą Górą i małą grupą jego Kiowów, którzy zapewnili go o swojej przyjaźni do białych. Rozmawiał też z pokojowo na­stawionymi wodzami Arapahów, Małym Krukiem i Ka­miennym Grzmotem. W raporcie do gen. Curtisa zalecał, aby nie dopuścić do wybuchu krwawej wojny i starać się załagodzić stosunki z Indianami. Przestrzegał, że „wystar­czy, że nasze wojska dokonają kilku zabójstw, a wszystkie wojownicze plemiona z Równin, które przez lata pozo­stawały w pokoju zjednoczą się przeciwko nam”. Wnios­kował również o natychmiastowe odwołanie kpt. Parmetera,o którym „każdy oficer i żołnierz mówi, że to zade­klarowany pijak”.

Wojny, o której wspominał mjr McKenny, nie można już było uniknąć. Dwudziestego czwartego czerwca na wschód od Larned Indianie zaatakowali dyliżans pocztowy i jego wojskową eskortę. Podczas walki prowadzonej na odcinku 10 mil „zabili jednego muła i naszpikowali wóz strzałami”. Ostatecznie żołnierze zdołali odegnać napastników, zabija­jąc lub raniąc trzech z nich, ale od tej chwili, aby utrzymać komunikację na Szlaku Santa Fe wszystkie dyliżanse musiały się poruszać pod eskortą kawalerii. Czwartego lipca kilku Indian napadło znienacka na stado koni i mułów koło mostu na Cow Creek, na wschód od fortu Larned. Wrzeszcząc wniebogłosy wojownicy rozpędzili stado, upro­wadzając 18 pociągowych mułów i 7 koni należących do kawalerzystów z Kansas. Był to dopiero początek kłopotów, jakie czekały tutejszych żołnierzy.

W połowie lipca wyprawa Czejenów wyruszyła znad Smoky Hill w stronę fortu Larned, żeby pomścić śmierć Głodnego Niedźwiedzia i porwać konie artylerzystom z Kolorado. Krążąc wokół fortu Czejenowie spotkali starego Satankę, który prowadził do agencji w Larned grupę

Page 146: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Kiowów po odbiór racji żywnościowych. Wojownicy Kio- wów byli wściekli na kpt. Parmetera, który na początku lipca nie wpuścił na teren placówki ich wodza Satanty. Łatwo dali się więc namówić do wspólnej akcji. Chociaż kilku Arapahów Lewej Ręki ostrzegło Parmetera, że w po­bliżu kręcą się wrogo nastawieni Czejenowie i Kiowowie, dowódca fortu zlekceważył ich słowa. Jak wykazało póź­niejsze dochodzenie, Parmeter był pijany i nie podjął żadnych środków ostrożności.

Siedemnastego lipca część Kiowów Satanka odwróciła uwagę żołnierzy, organizując w niedzielny wieczór na dziedzińcu fortu tańce z udziałem kobiet i dzieci. Kiedy zapadł zmierzch, zabawa trwała na całego. Cała załoga, włącznie z wartownikami, spragniona rozrywki i widoku kobiet skupiła się wokół tancerzy. W tym czasie niezauwa­żeni wojownicy Czejenów i Kiowów podkradli się pod osłoną jaru do okólnika, gdzie stały konie, ostrzelali straże i odpędzili 172 konie i muły (inne źródła mówią naweto 240 zwierzętach), unieruchamiając załogę fortu na dłuższy czas. Czejenowie zrewanżowali się w ten sposób wojsku za pomoc, jaką załoga Larned udzieliła oddziałowi por Eayre’a po walce z Głodnym Niedźwiedziem, a Kiowowie zemścili się za obrazę, jakiej doznał Satanta. Nie udało się natomiast porwać 30 koni artyleryjskich baterii z Kolorado, które znajdowały się w obrębie fortu.

Niedługo potem do Larned przybył Lewa Ręka na czele 25 wojowników. Wódz Arapahów zamierzał pośredniczyć w rozmowach Czejenów i Kiowów z żołnierzami, spo­dziewając się wielu korzyści dla siebie i swoich ludzi. Kiedy Lewa Ręka samotnie zbliżył się do fortu z białą flagą pokoju, wściekły na Indian kpt. Parmeter kazał wystrzelić do niego z haubicy. Wystraszony Lewa Ręka zawrócił konia i uciekł. Zdradziecki uczynek Parmetera spowodował, że część młodych Arapahów z wodzem Wielkie Usta wkroczyła na ścieżkę wojenną. Sam Lewa

Page 147: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Ręka nie przyłączył się do nich. Później powiedział Colleyowi, że nie zamierza walczyć z białymi i osobiście nie jest zły z powodu ostrzelania go przez żołnierzy, ale „jego młodzi wojownicy dostali szału i nie mógł nad nimi zapanować”. Chociaż tylko część Arapahów przyłączyła się do walki, podejrzenia białych o wrogie zamiary padły na całe plemię.

Osiemnastego lipca oddział ponad 100 Kiowów i Arapa­hów napadł nad Walnut Creek na dwie karawany rządowych przewoźników, Jerome’a E. Crowa i Richarda F. Barreta, wiozące zaopatrzenie do fortu Union w Nowym Meksyku. Indianie posłużyli się podstępem. Podjechali do przewoź­ników, przywitali się z nimi przyjaźnie i dopiero wtedy uderzyli na zaskoczoną obsługę. Zabrali pociągowe woły

rozsypali na ziemi). Zabito wówczas 10 woźniców, a 5 cięż­ko raniono. Wydarzenie to wywołało wielkie poruszenie. Płk Chivington wspominał, że widział później w forcie Zarah dwóch ludzi z obsługi karawany, których Indianie oskalpowali żywcem i z których jeden dostał z tego powodu pomieszania zmysłów. Napad miał miejsce kilka mil na zachód od fortu Zarah. Stojąca tam załogą kompania kpt. Dunlapa nie miała dostatecznych sił, by ruszyć w pościg za napastnikami.

Nazajutrz ta sama wyprawa Indian zaatakowała mek­sykańską karawanę przy moście na Cow Creek. Mek­sykanie podnieśli białą flagę i próbowali podjąć negocja­cje. Kiowowie i Arapahowie nie mieli jednak ochoty do rozmów i nie zważając na pokojowe gesty przewoźników uprowadzili im 300 sztuk bydła. Dwudziestego lipca inna grupa Indian napadła na szlaku koło brodu na Little Arkansas trzech młodych kowbojów pędzących stado bydła. Jeden zginął, dwóch odniosło rany. Wojownicy ze złości wystrzelali z łuków 30 krów i odjechali. Dzień później Kiowowie spalili do cna stację dyliżansów na

Page 148: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ranczo Cole’a i Curtisa. Przy okazji rozbili transport z materiałami do odbudowy i zaopatrzeniem dla stacji. Zabrali 8 mułów, 2 konie i 11 sztuk bydła, powiększając straty właścicieli po majowym napadzie o kolejne 650 dolarów.

W dniach od 20 do 22 lipca wielka wyprawa wojenna 500 Kiowów, Komanczów i Arapahów pod wodzą Kopią­cego Ptaka obiegła faktorię handlową na ranczu Cow Creek w wielkim zakolu rzeki Arkansas, należącą do handlarza indiańskiego Williama Mathewsona 19. Przez trzy dni Mathewson i kilku jego pracowników, mając do dyspozycji dalekonośne karabiny, rewolwery i 6-funtowe działo, desperacko broniło rancza przed Indianami. Nie mogąc go zdobyć Indianie napadli na cztery połączone karawany rządowe z bronią, amunicją i zaopatrzeniem dla garnizonów w Nowym Meksyku (135 wozów i 155 ludzi obsługi), które zamknęły się w warownym obozie nad Cow Creek, 1,5 mili na wschód od rancza Mathewsona. Mathewson został powiadomiony o ich przyjeździe kilka dni wcześniej, ale z jakiegoś powodu ludzie z obsługi nie wiedzieli, co zawierają przewożone ładunki. Kiedy In­dianie zaatakowali, przewoźnicy nie mogli się skutecznie bronić z powodu braku dostatecznej ilości nowoczesnej broni i amunicji. Na odgłos walki Mathewson zostawił ranczo i dosiadł swej śmigłej klaczy o imieniu Bess. Uzbrojony w karabin i 6 rewolwerów, przedarł się przez linię wojowników dołączając do obrońców. Za jego namową otwarto kilka skrzyń z karabinami Sharpsa

19 William Mathewson — traper, zwiadowca wojskowy, później handlarz indiański w zachodnim Kansas. W 1853 r. w wielkim zakolu rzeki Arkansas założył placówkę handlową, znaną jako Cow Creek Ranch. Kiowowie nadali mu przydomek Sillpah Sinpah („Groźny Człowiek z Długą Brodą”). To on jako pierwszy nosił przydomek „Bufallo Bill” z racji zaopatrywania w mięso bizonów karawan osadników (później imię to przeszło na słynnego Williama F. Cody’ego).

Page 149: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i amunicją, co pozwoliło przetrwać oblężenie Indian. Bezsilni wobec ognia dalekonośnych karabinów Indianie, uzbrojeni głównie w łuki, strzały i włócznie, podpalili trawę i wycofali się pod osłoną dymu, unosząc wielu zabitych i rannych.

Wiadomości o nowych atakach Indian rozeszły się po szlaku i wprawiły w popłoch wszystkie konwoje zdążające na zachód. Jeden z przewoźników pisał w liście z 24 lipca znad Little Arkansas, że „każdy transport stąd do Fort Larned obwarował się i boi się wyruszyć dalej”.

„POLOWANIE NA ŚLIWKI” GEN. CURTISA

Duża aktywność wojenna Indian na początku lata 1864 r. wywołała głośne reakcje zachodniej prasy, która domagała się ich pacyfikacji i zapewnienia spokoju na Równinach. Pod jej naciskiem gen. Curtis zorganizował kampanię, której celem była ochrona dróg i osiedli położonych wzdłuż Szlaku Santa Fe i zastraszenie wojujących Indian. Stało się to koniecznością militarną, gdyż Szlak Santa Fe był linią życia dla Nowego Meksyku.

Dwudziestego trzeciego lipca Curtis przybył do fortu Riley, gdzie nadzorował formowanie liczącego 400 żoł­nierzy batalionu jazdy, w skład którego weszła kompania L 11. pułku kawalerii z Kansas (dowódca kpt. Henry Booth) i cztery kompanie milicji stanowej z Kansas. Nazajutrz kolumna wyruszyła z fortu Riley przez Salina do brodu na Smoky Hill, a potem do fortu Zarah. Jadąc wygodnym wozem sztabowym gen. Curtis doprowadził ją tam 28 lipca. Następnego dnia w nocy ekspedycja dotarła do fortu Larned. Po drodze żołnierze Curtisa uwolnili z opresji transporty, które po bitwie z Indianami nad Cow Creek obawiały się ruszyć w dalszą drogę bez pomocy wojska. Nigdzie nie spotkano Indian, a jedynym zyskiem tej części kampanii było „oswobodzenie” unieruchomionej

Page 150: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

załogi fortu Larned, która po ataku Indian z 17 lipca przez dwa tygodnie tkwiła w obronie przekonana, że oblegają ją setki indiańskich wojowników.

Zbiegiem okoliczności w dniu, w którym kolumna Curtisa dotarła do fortu Larned, przybyły tam cztery kompanie1. pułku kawalerii z Kolorado, prowadzone przez kpt. Williama H. Backusa i kpt. Edwarda A. Jacobsa. Oddziały te już dawno miały wzmocnić załogę Larned, jednak ich wymarsz z fortu Lyon został opóźniony przez mjr. Wynko- opa20. Trzydziestego lipca Curtis wysłał w związku z tym ostrą reprymendę płk. Chivingtonowi:

„(...) Gdyby (...) dowodzący w forcie Lyon oficer zadziałał z należytą szybkością, można było zapobiec znacznej ilości mordów i utraty inwentarza, jakie miały miejsce w tym regionie (...) Obawiam się, że pańska uwaga jest za bardzo skupiona na sprawach innych, niż dowodzenie, mam jednak nadzieję, że poczuje pan powagę spraw związanych z koniecznością wykonywania bieżą­cych obowiązków, bez względu na to, jaki obrót przyjmą sprawy publiczne w Kolorado (...)” 21.

Chivington, poruszony uwagami gen. Curtisa w sprawie zaniedbywania obowiązków służbowych kosztem polityki, natychmiast wyruszył z Denver do fortu Larned. Dotarł tam 4 sierpnia, nie zastał jednak oddziałów Curtisa, które wyszły z fortu dwa dni wcześniej. Zamiast jednak ruszyć w poszukiwaniu wrogich Indian na zachód, zawrócił w dół Arkansas, gdzie — jak pisał Curtis „sprawy wydają się wymagać większej uwagi” (prawdopodobnie Curtis obawiał się o swoje tyły zagrożone przez Indian, którzy dokonali w tym czasie kilku najazdów na szlaku pomiędzy fortem Larned a Council Grove). W forcie Zarah Chivington dowiedział się, że wyprawa Curtisa ma się ku końcowi,

20 Na opóźnienie wpłynął także dywersyjny rajd Reynoldsa i choroba mjr. Scotta J. Anthony’ego, który miał poprowadzić posiłki do Kansas.

21 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 1, s. 613.

Page 151: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zawrócił więc do Denver, gdzie znalazł się 8 sierpnia. Pośpiech z jakim wracał do Kolorado miał związek z od­bywającą się w Denver konwencją stanową, po której Chivington spodziewał się wielu korzyści politycznych.

„Pamiętając o liście, w którym publicznie odmawia Pan akceptacji dla mojego zaangażowania się w sprawę agitacji na rzecz konstytucji stanowej, lub mojej elekcji do Kon­gresu, w charakterze członka lub delegata, do których to obydwu stanowisk zostałem nominowany, będę zwracał nieustającą uwagę na swoje obowiązki o charakterze wojskowym” — pisał do Curtisa po powrocie22.

Podczas krótkiego pobytu w Larned gen. Curtis odwołał kpt. Parmetera i mianował na jego miejsce kpt. Backusa z kawalerii Kolorado. Wyciągając wnioski z zaniedbań Parmetera, 31 lipca wydał ważny dla późniejszych wydarzeń rozkaz połowy nr 2. Nakazywał w nim wybudowanie we wszystkich fortach w zachodniej części Departamentu Kansas umocnień polowych i kategorycznie zabraniał dopuszczania Indian w pobliże placówek wojskowych:

„(...) I. We wszystkich posterunkach i stacjach depar­tamentu znajdujących się na zachód od osiedli w Kansas i Nebrasce, muszą być wybudowane palisady lub zasieki dla ludzi i inwentarza, w obrębie których zwierzęta mają być trzymane w nocy. Za dnia nie wolno ich wypasać bez ochrony, która może ostrzec przed zbliżaniem się wroga i dać czas na zabezpieczenie inwentarza przed zaskoczeniem.

II. Indianie oraz ich sojusznicy lub sprzyjające im osoby nie mogą być wpuszczani do fortów, chyba że z zawiąza­nymi oczami, a i wtedy nie wolno im dać rozpoznać charakteru i liczebności naszych wojsk. Zaniedbania w tym względzie spotkają się z natychmiastową i surową karą (...).

Powyższych środków ostrożności nie wolno rozluźniać bez zgody dowódcy departamentu, a każdy oficer, niezależ­

22 Ibidem, s. 614.

Page 152: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

nie od stopnia, ma niezwłocznie meldować przełożonym, oraz do kwatery dystryktu i departamentu, o każdym przypadku zlekceważenia tego rozkazu lub pojawieniu się sygnałów o zagrożeniu dla jego oddziału (...)”23.

Trzeciego sierpnia, po wyjściu z Larned i wzmocnieniu swoich sił kawalerią z Kolorado, Curtis podzielił swój oddział na trzy kolumny. Aby łatwiej trafić na ślady wrogich Indian rozeszły się one w różnych kierunkach, z zamiarem połączenia nad Little Arkansas River we wschodnim Kansas. Kolumna płk. Price’a, złożona z dwóch kompanii milicji z Kansas i dwóch kompanii kawalerii z Kolorado pod kpt. Jacobsem, przeszła na południowy brzeg Arkansas i skierowała się w dół rzeki, wysyłając patrole w kierunku źródeł Salt Creek i Red River. Druga kolumna, którą tworzyły dwie kompanie milicji z Kansas pod komendą płk. Scotta, ruszyła w dół rzeki jej lewym brzegiem, penetrując tereny na północ od osi marszu, gotowa w każdej chwili połączyć się z kolumną Price’a. Trzecia kolumna, dowodzona przez kpt. Bootha, w skład której weszła kompania 11. pułku kawalerii z Kansas i dwie kompanie 1. pułku kawalerii z Kolorado, wyruszyła na północ. Po osiągnięciu Smoky Hill pomaszerowała na wschód do fortu Ellsworth, a potem nad Little Arkansas, gdzie nastąpiło połączenie wszystkich trzech oddziałów. Mimo intensywnych poszukiwań nie natrafiono na ślady Indian. Operujący w tym rejonie Kiowowie, Komańcze i Arapahowie Wielkich Ust uniknęli starcia odchodząc na zachód i południe. Uczestniczący w akcji kpt. Booth napisał później: „Jedynego ataku dokonaliśmy na sad śliwkowy u ujścia Walnut Creek”. To wydarzenie sprawiło, że ekspedycję nazwano żartobliwie „polowaniem Curtisa na śliwki”. Po kilku dniach bezowocnych poszukiwań gen. Curtis przerwał kampanię. Kawalerię z Kolorado odesłał

23 Ibidem, s. 483-484.

Page 153: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

do fortów Larned i Zarah, milicję z Kansas rozpuścił w forcie Riley, a sam wrócił do Leavenworth. Ósmego sierpnia zameldował gen. Halleckowi w Waszyngtonie, że chociaż nie stoczył żadnej bitwy, odegnał Indian od Szlaku Santa Fe, co pozwoliło przywrócić normalny ruch dyliżan­sów i transportów.

Ledwie gen. Curtis zdążył wysłać swój meldunek, otrzymał wiadomość, że 6 sierpnia Indianie zabili nad Salina River czterech łowców bizonów, a nazajutrz porwali 50 koni i mułów z fortu Ellsworth. Wezwany przez por. Ellswortha na pomoc oddział żołnierzy z Salina pod komendą por. Van Antweipa ruszył natychmiast w pogoń, nie zdołał jednak dopędzić napastników i przerwał pościg po przejechaniu 40 mil w górę rzeki Salina. Szesnastego sierpnia nad Elm Creek wyprawa około 100 Indian napadła na sześciu kawalerzy stów z 7. pułku z Iowy jadących z Salina do fortu Ellsworth. Zginęło czterech żołnierzy. Pościg zorganizowany przez dowódcę posterunku w Salina kpt. Elishę Hammera w kierunku Republican nie przyniósł rezultatu. Potyczka nad Elm Creek była ostatnim starciem wojska z Indianami w tym rejonie aż do 20 listopada. Tego dnia w pobliżu fortu Zarah wyprawa 20 lub 30 Indian omal

*

nie zabiła kpt. Bootha i innego oficera, którzy odbywali podróż inspekcyjną.

Kiowowie, którzy uchylili się od walki z Curtisem, pojawili się na Szlaku Santa Fe nieco dalej na zachód. Siódmego sierpnia na ranczo Williama Benta w pobliżu fortu Lyon zjawił się niespodziewanie Satanta w towarzystwie syna Małej Góry i dwóch innych Kiowów. Satanta potwierdził, że stoi na czele wyprawy wojennej, czego dowodem była grupa wojowników na okolicznych wzgórzach. Wódz pochwalił się, że w drodze na północ jego Kiowowie zabili pięciu białych przy Cimarron Crossing. Syn Małej Góry oświadczył, że ojciec przysłał go, aby sprawdził, czy Bent mógłby pośredni­czyć w rozmowach pokojowych z białymi. Bent uchylił się od

Page 154: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

odpowiedzi, dając Indianom do zrozumienia, że sprawa pokoju leży wyłącznie w gestii władz wojskowych i odesłał ich do fortu Larned. Był zresztą w złym nastroju, gdyż kilka dni wcześniej opuściła go jego indiańska żona Żółta Kobieta (uciekła z młodym Metysem Jo Barrado, bo stwier­dziła, że ten podoba się jej bardziej niż stary mąż). Bent nie wierzył w pokojowe intencje Kiowów i nie chciał angażować się w żadne rozmowy z nimi.

Niepowodzenie misji rozdrażniło Kiowów, gdyż jeszcze tego samego dnia napadli na ranczo położone kilka mil poniżej domu Benta. Czterech białych mężczyzn stawiło silny opór i odegnało napastników, zabijając jednego z nich. Chcąc powetować sobie niepowodzenie Kiowowie zaata­kowali meksykański konwój w odległości 7 mil od fortu Lyon. Zabili jednego woźnicę, zabrali żywność i spokojnie odeszli. W pościg za nimi wyruszył mjr Wynkoop z 80 ludźmi i jednym działem, wysyłając jednocześnie oddział żołnierzy na południowy brzeg Arkansas, aby odciąć Indianom odwrót. Ci jednak zdążyli umknąć na południe, przechodząc Arkansas przez bród Cimarron, gdzie wciąż leżały szczątki pięciu białych zabitych przez Kiowów w drodze na północ.

LETNIE NAJAZDY INDIAN NA SZLAKU PLATTE

Podczas gdy wojsko dokładało starań, aby zabezpieczyć komunikację między Wschodem i Zachodem, Indianie nasilili napady na Szlaku Overland.

Pierwsze uderzenie nastąpiło 17 lipca. Tego samego dnia, gdy uprowadzono konie żołnierzy z fortu Larned, grupa Czejenów porwała zwierzęta emigrantom obozu­jącym w pobliżu Camp Sanborn. Następnego dnia Indianie najechali Bijou Ranch, Junction Ranch i Murray’s Ranch. Zabili 2 ludzi, jednego ranili i uprowadzili kilkaset sztuk koni i bydła. W pościg za nimi ruszyły natychmiast

Page 155: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

dwa oddziały wojska dowodzone przez kpt. Sanboma i ppor. Chase’a, którzy bez powodzenia próbowali prze­chwycić Indian w drodze do rzeki Republican. W atakach nad Południową Platte w dniach od 17 do 28 lipca uczestniczyło około 150 wojowników, którzy zgładzili pięciu osadników, a jednego ranili.

W pierwszych dniach sierpnia Indianie postanowili zmieść osiedla nad Platte na odcinku od fortu Kearny do Denver. Ponad 500 Czejenów, Arapahów i Siuksów z obo­zów nad Smoky Hill i Republican, małymi grupami, bez ostrzeżenia, zaatakowało stacje dyliżansów, samotne rancza i transporty wozów na szlaku po obu stronach fortu Kearny. Siuksowie dokonywali ataków na wschód od Kearny, Czejenowie najeżdżali szlak na zachód od fortu, a Arapa- howie zapuszczali się daleko na zachód, pod samo Denver.

Pierwszego sierpnia zaatakowano konwój wozów koło stacji Junction. Siódmego sierpnia Czejenowie napadli na Hook’s Station, 10 mil od fortu Kearny. Później najechali stację Pawnee Ranch, gdzie załoga dużego transportu stoczyła z nimi kilkugodzinną bitwę obronną. Tego samego dnia inni Czejenowie rozbili dwie karawany na stacji Plum Creek, 35 mil na zachód od fortu Kearny. Jedna z nich wiozła na 10 wozach ładunek towarów do Salt Lake City. Zginął właściciel E. F. Morton z Iowy i 10 ludzi z obsługi, a żona Mortona trafiła do niewoli. Podobny los spotkał drugą karawanę złożoną z 6 wozów wyładowanych kuku­rydzą i towarami przemysłowymi, należącą do Michaela Kelly z St. Joseph w Missouri. Zabito właściciela i 7 woź­niców. Ocalał tylko dziewięcioletni chłopiec, syn jednego z przewoźników, którego Czejenowie zabrali ze sobą. W ręce Indian wpadło ponad 50 pociągowych mułów. Dziewiątego sierpnia w Liberty Farm nad rzeką Little Blue w południowej Nebrasce Indianie zaatakowali dwa inne konwoje. Pierwszy, złożony z 11 wozów firmy przewoź- niczej Simonton & Smith, wiózł maszny rolnicze i towary

Page 156: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

przemysłowe dla przedsiębiorcy George’a Tritcha z Denver. W wyniku napadu zginęło 9 ludzi, stracono też stado 150 pociągowych wołów, które Indianie porwali z pastwiska. Drugi konwój liczący 20 wozów z alkoholem zdołał się obronić. W nocy załogi obu konwojów wyładowały beczki z alkoholem i uciekły do odległej o 14 mil stacji Kiowa. Po ich odejściu Indianie zniszczyli pozostawione wozy razem z ładunkiem.

Ósmego sierpnia Czejenowie najechali domy osadników nad Little Blue. Położone na brzegach rzeki rancza zostały splądrowane i spalone. Kilkanaście osób straciło życie, a 2 kobiety i 4 dzieci trafili do niewoli24. Z rancz uprowadzono cały żywy inwentarz, chociaż większość mieszkańców zdołała uciec i ocalić życie. Na wschód od fortu Kearny Siuksowie zaatakowali trzy konwoje, znisz­czyli jeden z nich i zabili kilku mężczyzn. W drodze powrotnej ostrzelali patrol zwiadowczy z fortu Kearny. W wyniku napadów w dniach od 7 do 9 sierpnia zniszczono wielkie ilości przewożonych towarów, a w ręce Indian wpadła duża liczba mułów i pociągowych wołów, używa­nych do ciągnięcia ciężkich wozów transportowych. W cią­gu 48 godzin ekipy ratunkowe znalazły w różnych miejscach od 30 do 40 ciał zabitych ludzi.

Od pierwszych dni sierpnia Indianie z ogromną za­ciętością atakowali dyliżanse, konwoje z zaopatrzeniem, wozy emigrantów, stacje komunikacyjne i rancza na odcinku ponad 200 mil od Julesburga do stacji Liberty Farm. Gigantyczny rajd zakończył się zniszczeniem wielu mil linii telegraficznej, ruiną wielu rancz i spaleniem wszystkich 30 stacji na przestrzeni 120 mil, z wyjątkiem

24 Wśród nich byli: Lucinda Eubanks z dwojgiem małych dzieci, jej bratanek Ambrose Archer i sąsiadka Laura Roper. Pani Eubanks straciła wtedy męża i 6 członków jego rodziny. Jej tragiczny los i pobyt w niewoli u Indian mógł być jednym z powodów ataku Chivingtona na obóz Czejenów nad Sand Creek.

Page 157: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Little Blue, o czym informował komisarza Dole’a główny inspektor poczty Overland w liście z 31 sierpnia. Towarzy­stwa pocztowe zostały zmuszone do rezygnacji z przewozu poczty na odcinku 400 mil. Piętnastego sierpnia do Kolorado dotarł ostatni dyliżans ze Wschodu. Dyliżanse z Zachodu dojeżdżały tylko do Latham Station i tu czekały na otwarcie drogi. Setka strwożonych pasażerów przez wiele dni koczowała w Latham, rozsiewając co jakiś czas paniczne wieści o pochodzie Indian gotowych zetrzeć stację z powierzchni ziemi.

W tym czasie przewoźnicy próbowali kontynuować marsz, skupiając się w duże konwoje zdolne do odparcia mniejszych oddziałów Indian, jednak w połowie sierpnia sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że i oni dali za wygraną. Transporty okopały się i postanowiły poczekać na lepsze czasy. Ograniczenie dowozu towarów do osiedli w Kolorado spowodowało ogólną drożyznę (latem 1864 r. w Denver stukilogramowy worek mąki przywieziony ze Wschodu podrożał z 9 do 25 dolarów), a pocztę — ze względów bezpieczeństwa — wysyłano aż przez Przesmyk Panamski do Kalifornii, a dopiero stamtąd do Denver. Na ponad miesiąc Indianie całkowicie zamknęli drogi na zachód. Pierwszy dyliżans jadący na wschód opuścił Latham dopiero 24 września, a potem stopniowo został przywrócony ruch na całym szlaku.

W sierpniowych akcjach Indian można było dostrzec pewną planowość i koordynację. Pojawiły się opinie, że wszystkie ataki zostały „zaplanowane i przeprowadzone ze zręczną, militarną precyzją”. Sytuacja była tak poważna, że gen. Mitchell zmuszony był postawić na nogi połowę wojska w swoim dystrykcie. W pogranicznych okręgach Nebraski i Kansas rozpoczęto pośpieszną mobilizację cywilnych ochotników. W ciągu ośmiu dni od początku rajdu, nad Little Blue wysłano oddział wojska z fortu Kearny i trzynaście kompanii cywilnych ochotników.

Page 158: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Szesnastego sierpnia kompania 7. pułku kawalerii z Iowy pod komendą kpt. Edwarda B. Murphy’ego i grupa 34 cywilnych ochotników kpt. Williama H. Stonera, poszuku­jąca Indian na obszarze pomiędzy rzekami Blue i Repub- lican, zaatakowała łowiecką wyprawę Siuksów nad Elk Creek, dopływem Republican. Na odgłos strzałów Siuksom przybył na pomoc oddział Czejenów i wspólnymi siłami Indianie przegonili wojsko, zabijając 2 białych. Po powrocie do fortu Kearny Murphy zameldował, że stoczył potyczkę z wojenną wyprawą około 500 Czejenów i Siuksów, których ścigał przez 10 mil, po czym Indianie zawrócili i gonili go z kolei przez 30 mil. W walce miało zginąć 10 wojowników oraz jeden żołnierz i cywilny ochotnik.

Podczas gdy jedni Indianie atakowali szlaki w Nebrasce, inni szykowali się do zadania decydującego ciosu białym w Kolorado. W połowie sierpnia 800 do 1000 Czejenów, Arapahów, Siuksów, Kiowów i Komanczów rozbiło obozy u źródeł Beaver Creek, 125 mil na południowy wschód od Denver. Dwudziestego sierpnia wieczorem na ranczu Gerry’ego u ujścia Crow Creek zjawiło się dwóch starych Czejenów, Długa Broda i Postrzelony Przez Arikarę. Nieproszeni goście zapowiedzieli, że w ciągu kilku dni przeciwko osiedlom położonym po obu stronach Denver ruszy kilka dużych oddziałów Indian i ostrzegli Gerry’ego, aby wyniósł się z rancza razem ze stadem i swoją czejeńską żoną. Gerry, który służył Evansowi za posłańca do Indian i donosił mu o panujących wśród nich nastrojach, następnego ranka wyruszył do Denver, aby powiadomić władze o planowanej wyprawie. Przejechał bez wytchnie­nia 65 mil, ostrzegając po drodze wszystkie osiedla i posterunki wojskowe. Evans zawiadomił o niebezpieczeń­stwie płk. Chivingtona, który 23 sierpnia ogłosił wprowa­dzenie w Kolorado stanu wojennego. Jednocześnie Evans wydał zarządzenie wzywające obywateli, aby formowali ochotnicze oddziały milicji i zwalczali wrogich Indian na

Page 159: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

własną rękę25. Kiedy dwa dni później nadeszli Indianie, zastali wszystkie osiedla i forty zaalarmowane i gotowe do obrony. Tylko u ujścia Cherry Creek grupa wojowników zabiła trzech osadników i uprowadziła stado bydła.

Dwudziestego trzeciego sierpnia nadeszła z południa wyprawa dziesięciu młodych Czejenów. Wojownicy ominęli łukiem posterunki w forcie Lupton i Fremont’s Orchard i najechali dom Gerry’ego. Z opuszczonego ranczo zabrali 150 koni należących do handlarza i jego sąsiada Antoine’a Raynalsa. Potem przeprawili się przez Platte u ujścia Crow Creek, gdzie zabili osadnika. Ponownie przeszli Platte koło Fremont’s Orchard i uszli ze zdobyczą w górę Bijou Creek, bezskutecznie ścigani przez oddział milicji kpt. Samuela E. Browne’a z fortu Lupton.

W tym samym czasie mała grupa pokojowo nastawionych Arapahów, odpowiadając na czerwcowy apel Evansa, rozbiła obóz nad Cache la Poudre, koło stacji Latham. Kiedy wiadomość o tym dotarła do osiedli nad Południową Platte, białych ogarnęła żądza odwetu. Oddział milicjantów Browne’a wyruszył z zamiarem wyrżnięcia Arapahów i byłby ich niewątpliwie zmasakrował, gdyby nie prze­szkodził mu w tym najazd Czejenów na ranczo Gerry’ego. W ten sposób niewinni Arapahowie ocalili swoje życie.

Zorganizowana z wielkim trudem wielka wyprawa połączonych plemion skończyła się niepowodzeniem. Indianie nie mieli możliwości atakowania dobrze uforty­fikowanych osiedli, a postawione w stan alarmu oddziały wojska i milicji były zbyt trudnym przeciwnikiem do walki w polu. Po kilku tygodniach wojownicy zwinęli swoje obozy i wycofali się znad Platte do zachodniego Kansas, gdzie rozbito wielki obóz nad Solomon River.

Na początku sierpnia 1864 r. dowództwo Departamentu Kansas zaczęło intensywnie wzmacniać swoje siły na środ-

25 Zeznając przed specjalną komisją Kongresu Evans stwierdził, że wydał swoje zarządzenie w sytuacji, gdy Terytorium Kolorado nie miało dostatecznych sił wojskowych do obrony.

Page 160: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

kowych Równinach. Dużym wysiłkiem przywrócono zdol­ność bojową wycofanego z frontu w Arkansas 1. pułku kawalerii z Nebraski (dowódca ppłk William Baumer), który 23 sierpnia stanął w forcie Kearny. Udało się także zdobyć kilkaset nowych koni dla żołnierzy z fortów nad Platte. Gen. Curtis zażądał również kompanii Paunisów, jako zwiadow­ców dla wojska. Ta pierwsza kompania pauniskich zwiadow­ców nie wzięła udziału w walkach, choć uczestniczyła w letnich wyprawach wojska na równiny Kansas i Nebraski.

Dwudziestego ósmego sierpnia z fortu Kearny wyruszyła kolumna złożona z elementów 7. pułku kawalerii z Iowy,

1. pułku kawalerii z Nebraski i 16. pułku kawalerii z Kansas, dowodzona osobiście przez generałów Curtisa i Mitchella (około 700 ludzi). Wojsku towarzyszyła kompania paunis­kich zwiadowców przebranych dla zapewnienia im bez­pieczeństwa w niebieskie kurtki mundurowe i kapelusze. Uderzenie wojska na południe w kierunku rzeki Solomon, gdzie spodziewano się znaleźć większe zgrupowanie wro­gich Indian, trafiło w próżnię. W tej sytuacji 13 września Curtis podzielił oddział na dwie części. Większa część z gen. Mitchellem odeszła w górę Solomon River, a potem nad Platte. Pozostała część (285 ludzi) poszła w dół rzeki, penetrując okoliczny kraj we wszystkich kierunkach. Sie­demnastego września po dotarciu do Smoky Hill Curtis opuścił ekspedycję i dwa dni później powrócił do Leaven- worth. Gen. Mitchell poprowadził jeszcze swą kolumnę w górę Platte, lecz i on nie natrafił na ślady wroga. Dwudziestego szóstego września jego oddział po przejściu 800 mil wrócił do fortu Cottonwood kończąc kolejną nieudaną kampanię wojska przeciwko Indianom.

Na przełomie września i października gen. Mitchell odbył podróż inspekcyjną wizytując posterunki wojskowe nad Platte. W rezultacie inspekcji w ramach Dystryktu Nebraska wydzielono dwa poddystrykty: Wschodni (obejmował część Nebraski na południe od Omaha i na wschód od Julesburga)

Page 161: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i Zachodni. Dwudziestego dziewiątego września dowództwo Poddystryktu Wschodniego w forcie Kearny objął płk Robert Livingstone. Dowódcą drugiego poddystryktu został ppłk William O. Collins stojący w forcie Laramie. Siedem­nastego października, po powrocie do Omaha, gen. Mitchell wydał płk. Livingstone’owi rozkaz podpalenia traw na całej równinie na południe od Platte, chcąc w ten sposób pozbawić Indian paszy dla koni i zmusić ich do zawarcia pokoju lub wyniesienia się w inne okolice. Dwudziestego drugiego października, wykorzystując sprzyjający północny wiatr, wywołano pożary w kilku miejscach pomiędzy Jules- burgiem a fortem Kearny. Wypaliły one trawy na odcinku szerokości 200 mil, aż do Republican River.

Mimo wzmocnienia jesienią 1864 r. sił wojska i milicji strzegących dróg wzdłuż Platte na obszarze Nebraski (29 września płk Livingstone miał do dyspozycji 971 ofice­rów i żołnierzy z 13 działami, którzy ochraniali linie komunikacyjne na 400-milowym odcinku od rzeki Mis­souri do Julesburga), armia nie była w stanie zapewnić całkowitego bezpieczeństwa na szlaku i walki toczyły się tu do nadejścia zimy.

RAJD JAMESA REYNOLDSA W GÓRACH KOLORADO

y

Ósmego sierpnia przestraszony sytuacją w Kolorado i jego sąsiedztwie Evans, depeszował do gen. Curtisa:

„(...) Znajdujemy się w desperackiej sytuacji z powodu odcinania naszej komunikacji przez Indian. Droga musi być patrolowana, bo inaczej odetną nas całkowicie. Milicję ogarnął taki defetyzm, że nie możemy jej utrzymać z dala od domów. Trzeba organizować stacje etapowe na szlaku aż do Junction, zbierać w nich emigrantów w większe grupy i eskortować je z obozu do obozu”26.

26 Official Records, seria I, t. 41, cz. 3, s. 462.

Page 162: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

W depeszach do Stantona i Curtisa z 18 sierpnia donosiło napadach Indian w pobliżu Denver i kłopotach ze zbiorem zbóż, jedynego własnego źródła pożywienia.Domagał się też szybkiego przysłania na pomoc z Kansas2. pułku kawalerii z Kolorado i zabezpieczenia linii zaopatrzenia wzdłuż Platte.

Zły nastrój Evansa potęgowały wiadomości o nowych aktach dywersji południowych partyzantów, sprzyjające szerzeniu się plotek o pochodzie konfederatów z Teksasu. W końcu lipca w górach na południe od Arkansas pojawił się znowu James Reynolds i jego banda. Dwudziestego czwarte­go lipca Reynolds z 8 ludźmi wtargnął do rejonu South Park. Minąwszy Pueblo i Canon City napastnicy zaczęli grabić rancza i porywać konie z podgórskich pastwisk. Niedaleko Canon City napadli na dyliżans pocztowy z Fairplay do Denver. Uwięzili woźnicę Abe’a Williamsona i właściciela linii Billy’ego McClellana, zabierając im broń oraz 3000 dolarów w gotówce i złotym piasku. Przez cały następny tydzień banda Reynoldsa grasowała wzdłuż drogi z Fairplay do Denver. Zaalarmowani napadami górnicy z Fairplay oraz osiedli nad Swan i Snake River zorganizowali dwa oddziały samoobrony (Colorado Rangers) i ruszyli na poszukiwanie napastników. Do pościgu za bandą Reynoldsa Chivington skierował kompanię C 1. pułku kawalerii z Kolorado pod komendą por. Josepha H. Maynarda i kompanię H pod dowództwem por. George’a L. Shoupa z Camp Fillmore oraz kawalerzystów kpt. Charlesa Kerbera z załogi fortu Garland. Trzydziestego lipca oddział rangersów kpt. Andrew J. Gilla zaskoczył ludzi Reynoldsa obozujących koło przełęczy Kenosha Pass. W nocnej walce jeden z południowców zginął, pozostali uciekli porzucając wszystkie konie i zapasy. Kilka dni później drugi oddział rangersów pochwycił jednego z członków bandy koło Canon City. Trzynastego sierpnia patrol z kompanii por. Shoupa pojmał Reynoldsa i trzech jego ludzi u źródeł Beaver Creek. Pięciu ujętych konfederatów

Page 163: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

odesłano do Denver. Trzech innych zdołało wymknąć się z obławy i zbiec na południe. Dwudziestego drugiego sierpnia Chivington zameldował gen. Curtisowi, że oddział Reynoldsa przestał istnieć.

Schwytani członkowie grupy Reynoldsa trafili do więzienia w Denver. Chociaż zgodnie z prawem podlegali jurysdykcji cywilnego wymiaru sprawiedliwości, Chivington, bez konsul­tacji z prokuratorem Kolorado Samuelem E. Browne’em, usiłował przekonać władze, że powinni oni stanąć przed sądem wojskowym. Dwudziestego trzeciego sierpnia zatele­grafował do Leavenworth domagając się zgody na osądzenie i rozstrzelanie więźniów. Z powodu nieobecności gen. Curtisa, zajętego przygotowy waniami do wyprawy przeciwko Indianom w zachodnim Kansas, decyzję w tej sprawie odłożono do powrotu dowódcy departamentu. Pierwszego września Rey­nolds i jego towarzysze zostali odesłani z Denver do fortu Lyon pod eskortą oddziału żołnierzy z 3. pułku kawalerii z Kolorado pod dowództwem kpt. Theodora G. Cree. Od początku zdziwienie budził fakt, że na liczącą 240 mil i obliczoną na 9 dni marszu drogę nie wyfasowano racji żywnościowych dla więźniów. Czwartego dnia marszu, niedaleko Russelville, zostali oni zabici w niewyjaśnionych okolicznościach. Według oficjalnej wersji, podanej 9 września 1864 r. w „Rocky Mountains News’', więźniowie byli wyjątkowo napastliwi i nie wykonywali poleceń strażników, aż w końcu zostali zastrzeleni „podczas próby ucieczki”. W rzeczywistości skutych łańcuchami więźniów odprowa­dzono kilka mil w bok od drogi i postawiono przed plutonem egzekucyjnym, w którym znalazł się sierż. Abe Williamson, dawny woźnica dyliżansu ograbionego przez ludzi Reynoldsa. Wszystko wskazuje, że za zabójstwem stał płk Chivington. Kiedy doniesiono mu o śmierci więźniów, miał powiedzieć, że przed wyjazdem do fortu Lyon „ostrzegł strażników, że jeśli nie załatwią tych facetów, da im bobu”. Kpt. Cree przyznał później, że kazał rozstrzelać więźniów na polecenie

Page 164: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Chivingtona, który polecił zostawić zwłoki bez pochówku, chcąc dać w ten sposób odstraszający przykład zwolennikom Konfederacji w Kolorado27.

APEL O EKSTERMINACJĘ INDIAN

I PROKLAMACJA EVANSA DO OBYWATELI KOLORADO

Lato 1864 r. było trudnym okresem dla załogi fortu Lyon i garnizonów położonych w górnym biegu Arkansas. W pierwszych dniach sierpnia patrole mjr. Wynkoopa stwierdziły obecność wojennej wyprawy Arapahów nad Sand Creek. Jedenastego sierpnia w odległości 3 mil na północ od Lyon w ręce Arapahów omal nie wpadł szer. Allen Kenyon poszukujący zbiegłego konia. Wysłany za Indianami patrol ppor. Josepha Cramera starł się w odleg­łości 25 mil na północny wschód od fortu z oddziałem 14 Arapahów z grupy Małego Kruka, którym przewodził Neva (Arapahowie twierdzili później, że chcieli za pośrednictwem żołnierza przekazać do fortu propozycję zawarcia pokoju). Tego samego dnia 30 kawalerzy sto w z kompanii A 1. pułku z Kolorado, patrolujących Szlak Santa Fe na zachód od fortu Lyon, stoczyło walkę z grupą 50 Arapahów i Czejenów pod wodzą syna Małego Kruka, Tarczy. Żołnierze zdołali się obronić, ale w nocy Indianie porwali im wszystkie konie. Kilka dni później Tarcza ze swoimi wojownikami napadł na stację dyliżansów Point of Rocks nad Arkansas. Indianie uprowadzili 28 koni i wybili stado krów należących do operatora stacji Charlesa Autabeesa. Na szlaku, poniżej Camp Fillmore, wojownicy Tarczy zabili dwóch cywilów i szer. Harmana Snydera z załogi fortu Lyon, porwali żonę

27 „Musimy wyłapać i zlikwidować tych drani; nie są oni honorowymi żołnierzami, ale nędznymi, zdradzieckimi złodziejami i zimnokrwistymi mordercami i zasługują na to, by ich odpowiednio do tego traktować” — rozkazywał już w kwietniu 1863 r. Chivington swoim podwładnym zwalczającym konfederacką partyzantkę.

Page 165: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

żołnierza, zniszczyli 2 wozy i zabrali 8 mułów. Siedemnas­tego sierpnia odkryto zwłoki dwóch żołnierzy z fortu Garland, udających się do Lyon na rozprawę sądu polowego w charak­terze świadków. Dwaj inni zginęli koło wysuniętego na wschód posterunku w Camp Wynkoop.

Meldując o potyczkach z Indianami mjr Wynkoop skarżył się na zawodne karabinki Starr, w które uzbrojeni byli jego ludzie. Trzynastego sieipnia w atmosferze udzielającej się i jemu paniki meldował przełożonym, że Indianie otoczyli jego posterunek z zamiarem porwania koni i unieruchomie­nia jego załogi w taki sam sposób, jak to uczynili w lipcu z żołnierzami z fortu Larned.

Porywanie koni było zresztą ulubionym i bardzo skutecz­nym sposobem walki stosowanym przez Indian. Dwudzies­tego pierwszego sieipnia 14 Czejenów i Arapahów, którym przewodzili słynni wojownicy Trąba Powietrzna i Prochowa Twarz, uprowadziło wszystkie, z wyjątkiem czterech, konie oddziału kawalerzystów ppor. George’a H. Chase’a z obozu Jimmy’s Camp niedaleko Colorado City. Śmiała akcja wywołała wściekłość Chivingtona, a Chase, który wracał z pościgu za Reynoldsem, musiał się potem gęsto tłumaczyć swoim przełożonym.

W wyniku ataków Indian latem 1864 r. na równinach Kansas, Nebraski i Kolorado zginęło ponad 200 białych, spalono dziesiątki rancz i stacji dyliżansów, a straty materialne szacowano na 200 do 300 tys. dolarów. Migracja do Kolorado i Kalifornii drogami wzdłuż Platte została praktycznie wstrzymana, a niektóre rejony osadnictwa całkowicie się wyludniły. Raporty donosiły, że Indianie zamierzają usunąć ze swoich ziem wszystkich białych.

Dziesiątego sierpnia w „Rocky Mountains News” napi­sano, że jedynym sposobem załatwienia sprawy Indian jest ich eksterminacja:

„Zwolennicy humanitaryzmu ze Wschodu, którzy wierzą w wyższość rasy indiańskiej podnoszą niesamowity wrzask

Page 166: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wobec takiej polityki. Nie ma jednak czasu na to, aby dzielić włos na dwoje ani rozważać delikatne względy sumienia. Nasze przetrwanie wymaga podjęcia zdecydowa­nej akcji, a jedyną drogą osiągnięcia tego celu jest zwal­czanie Indian ich własnym sposobem. Kilka miesięcy aktywnej eksterminacji skierowanej przeciw czerwonym diabłom przyniesie spokój”.

Opinię gazety podzielał płk Chivington, który nie krył satysfakcji na wieść o możliwości bratobójczych walk między Indianami. Powiadomiony przez agenta Whiteleya, że wojenna wyprawa Ute zeszła z gór i kieruje się ku obozom wrogich Indian, 13 sierpnia pisał do dowódcy fortu Collins:

„Dowiedziałem się, (...) że 400 wojowników Ute weszło na wojenną ścieżkę (...) przeciwko Siuksom, Arapahom i Czejenom. Jeśli ci czerwoni rebelianci pozabijają się nawzajem, będzie to wielka oszczędność dla rządu, gdyż jestem całkowicie przekonany, że zabicie ich jest jedynym sposobem osiągnięcia pokoju i spokoju. (...) W moim dystrykcie nie będę zabraniał walczyć Indianom między sobą, gdyż uważam, że żaden Indianin nie ma prawa do ochrony rządu przed innym Indianinem” 28.

Zabiegi Evansa zmierzające do oddzielenia wrogich i przyjaznych Indian zostały przerwane w pierwszych dniach sierpnia, zanim jeszcze zdążyły przynieść skutek. Jedenastego sierpnia, zaledwie 45 dni po wydaniu swo­jej pierwszej proklamacji do Indian, Evans porzucił wcześniejszy plan i wydał drugą proklamację, tym razem skierowaną do mieszkańców Kolorado. Pełny tekst proklamacji ukazał się w „Rocky Mountains News”. Gubernator przypominał w niej o swoim wcześniejszym zarządzeniu, nakazującym wszystkim przyjaznym India­nom przybycie do wyznaczonych punktów zbornych

28 Official Rrecords, seria 1, t. 53, cz. 1, s. 695

Page 167: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i informował, że większość Indian odrzuciła jego we­zwanie, wybierając wojnę.

„(...) Dlatego ja, John Evans, gubernator Terytorium Kolorado — pisał — wydaję swoją proklamację upoważ­niając wszystkich obywateli Kolorado, pojedynczo lub w zorganizowanych grupach, do ścigania wrogo nastawio­nych Indian z Równin, lecz oszczędzania tych, którzy odpowiedzieli na moje wezwanie do stawienia się w wy­znaczonych miejscach, a także do zabijania i niszczenia wszystkich Indian jako wrogów kraju, gdziekolwiek uda się ich napotkać (...)”29.

W dalszej części odezwy Evans uznawał zdobytą włas­ność indiańską jako jedyną nagrodę za służbę, zapewniał wojującym dostawy broni i amunicji z rządowych magazy­nów i obiecywał obywatelom zwrot osobistych wydatków poniesionych na walkę z Indianami. Odezwa nie od­powiadała jednak na pytanie, jak należy postępować z jeń­cami, czy kobiety i dzieci mają być oszczędzane, i wreszcie, co robić z tymi Indianami, którzy znajdują się w drodze do wyznaczonych przez Evansa miejsc. Co ciekawe, Evans nie zadbał nawet o to, aby powiadomić Indian, że jego poprzednia inicjatywa straciła aktualność.

ORGANIZACJA 3. PUŁKU KAWALERII Z KOLORADO

Skutkiem zmiany planów Evansa były coraz większe naciski na władze w Waszyngtonie na zorganizowanie w Kolorado nowego pułku ochotników do walki z Indianami. Jedenastego sierpnia, w dniu w którym „Rocky Mountains News” opublikowała proklamację Evansa, gubernator dostał w końcu zgodę na utworzenie jednostki przeznaczonej do służby na okres 100 dni (tzw. „studniowy pułk”). Kilka dni później sekretarz Stanton rozkazał przesunąć do zachodniego

29 Stan H o i g, The Sand Creek Massacre, s. 68-69

Page 168: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Kansas 2. pułk kawalerii z Kolorado. Wykonanie tego rozkazu wymagało jednak czasu i ostatecznie nie doszło do skutku z powodu groźnego rajdu konfederatów gen. Sterlinga Price’a w Missouri.

Trzynastego sierpnia gen. Curtis poinformował oficjalnie Chivingtona o decyzji w sprawie utworzenia nowego pułku, rozkazując mu, aby „oficerowie artylerii, kwatermistrzostwa i zaopatrzenia z jego dystryktu, dostarczyli nowej jednostce potrzebne zaopatrzenie”. Evans od razu włączył w jej skład milicję terytorialną i już dwa dni po decyzji Departamentu Wojny mógł zawiadomić Waszyngton, że „ma 200 pierw­szych ludzi, którzy gdy tylko otrzymają konie, będą mogli od razu wyruszyć na Indian”.

Formowanie 3. pułku kawalerii z Kolorado rozpoczęło się w połowie sierpnia w Denver. Wprowadzenie 23 sierp­nia stanu wojennego na obszarze Terytorium znacznie ułatwiło werbunek i prace nad wyposażeniem pułku. Do końca sierpnia zorganizowano pięć kompanii, które stanęły w nowym obozie Camp Evans, 2,5 mili na północny wschód od miasta. Dwudziestego trzeciego sierpnia kom­pania A kpt. Cree jako pierwsza wyruszyła nad Running Creek, koło Russelville, gdzie w obawie przed Indianami na jednym z rancz zabarykadowało się 30 rangersów kpt. Gilla uczestniczących w polowaniu na Reynoldsa. Cztery pozostałe kompanie — gdy tylko zostały uzbrojone i wyposażone w konie — natychmiast wysłano do od­blokowania Szlaku Platte i służby garnizonowej w forcie Lupton (kompania B), Latham Station (C), Valley Station (D) i Junction (F).

W ciągu miesiąca do służby w nowym pułku zgłosiło się ponad 1000 ochotników, z reguły bez doświadczenia wojskowego30. Większość rekrutów stanowili twardzi, brutalni górnicy z okolic Denver i Boulder. Było też wielu

30 Oficjalny stan 3. pułku kawalerii z Kolorado wynosił 1061 ludzi

Page 169: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

osadników znad Platte, którzy mieli porachunki z Indianami, oraz garść Meksykanów znad górnej Arkansas. Tych ostatnich przyciągnęło głównie zainteresowanie indiańskimi końmi. Nie brakowało też najgorszego autoramentu szumo­win z Denver „wyciągniętych z najbardziej obskurnych barów i saloonów miasta”, skuszonych perspektywą łatwego zarobku i utrzymania na koszt rządu. Ochotnikom zapew­niono żołd w wysokości 40 centów dziennie (plus wyży­wienie), co dawało prawie 15 dolarów miesięcznie lub 50 dolarów za cały okres służby. Komendę nad pułkiem objął faworyzowany przez Chivingtona George Laird Shoup, porucznik 1. pułku kawalerii z Kolorado wsławiony roz­prawą z bandą Reynoldsa31. Dwudziestego pierwszego września Evans mianował go pułkownikiem. Jego zastępcą został ppłk Leavitt L. Bowen, lokalny polityk i były generał milicji z Nebraski, który po przeprowadzce do Denver w 1861 r. bez powodzenia ubiegał się o miejsce w terytorialnej legislaturze.

Mimo wysiłków Evansa i Chivingtona organizacja pułku od początku napotykała na duże trudności. Najbardziej dotkliwy okazał się brak koni i oporządzenia. Dwudziestego drugiego sierpnia Evans skarżył się Stantonowi, że „w promieniu 700 mil od Denver nie ma ani jednego rządowego siodła i brakuje rządowych koni dla studniowego pułku kawalerii”. W okresie od 20 sierpnia do 15 września kwatermistrz dystryktu kupił w Denver i okolicach 764 wierzchowce różnej jakości, od indiańskich mustangów do koni farmerskich odciągniętych od pługa. Ponad setka z nich okazała się zupełnie nieprzydatna. Do czasu wyjścia w pole zakupiono jeszcze 120 sztuk (ostatnie dostarczono dopiero w grudniu), ale i tak nie dało się posadzić na konie wszystkich żołnierzy. Wielu musiało z konieczności pełnić

31 Swoje stanowisko Shoup zawdzięczał też koneksjom politycznym. Jako aktywny zwolennik praw stanowych dla Kolorado, w 1864 r. uczestniczył w pracach Stanowej Konwencji Konstytucyjnej w Denver.

Page 170: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

służbę w charakterze piechoty. Podstawowe uzbrojenie stanowiły stare austriackie karabiny, zalegające tysiącami rządowe arsenały w St. Louis i Leavenworth. Zakupiono także lub wynajęto 50 wozów taborowych z zaprzęgami mułów do transportu paszy, żywności i sprzętu obozowego.

Broń i wyposażenie dla żołnierzy płk. Shoupa przybywały powoli i nieregularnie z fortu Leavenworth w okresie od sierpnia do listopada. Dwudziestego drugiego września Chivington skarżył się Stantonowi, że choć 3. pułk jest sformowany, nie może wyjść w pole z powodu opóźnienia transportów z uzbrojeniem, które utknęły 400 mil dalej, odcięte od Kolorado „kłopotami sprawianymi przez Indian na szlakach Platte”. Z obawy, że nie zdąży wprowadzić pułku do walki przed upływem przepisowych stu dni, próbował nawet przejąć w forcie Lyon sprzęt przeznaczony dla oddziałów Carletona w Nowym Meksyku i tylko wyraźny zakaz gen. Hallecka powstrzymał go przed realizacją tego zamiaru.

Chociaż z dużym opóźnieniem, wyposażenie i uzbrojenie dla 3. pułku ostatecznie dotarło do Denver. Do rąk żołnierzy trafiło m.in.: 527 kompletów siodeł wz. 1859, 772 austriac­kie karabiny Lorenz kal. 54, 224 muszkiety kawaleryjskie kal. 69, 16 muszkietów kawaleryjskich kal. 71, 28 karabi­nów Sharpsa, 58 karabinów Starra, 5 karabinów Colta wz. 1855, 72 rewolwery Whitneya, 2 rewolwery Colta oraz duże ilości prochu i amunicji.

Większość końskich rzędów przybyła dopiero w lis­topadzie. Uzbrojenie, umundurowanie i wyposażenie osobis­te, którego w zasadzie nie brakowało, wydawano żołnierzom sukcesywnie we wrześniu i październiku. Udało się też wymienić część starej broni na nowsze modele, głównie karabiny Starra, i sprowadzić niewielką ilość (19) rewol­werów tej samej firmy.

Wszystkie trudności sprawiły, że pułk wszedł do służ­by dopiero 22 września, chociaż ostatnie trzy kompanie były wciąż w fazie organizacji. Do 27 września pełnił

Page 171: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

służbę garnizonową w Denver. Potem poszczególne kom­panie, w miarę wyposażania w konie, kierowano głównie do ochrony szlaku dyliżansów biegnącego wzdłuż Platte na północ od Denver. Wielu żołnierzy narzekało na opóźnienia, domagając się aktywnej służby przeciwko Indianom.

Na początku października, po uzyskaniu gotowości bojowej, dyslokacja pułku wyglądała następująco:

Sześć kompani (E — dowódca kpt. Jay J. Johnston, H — kpt. Henry D. Williams, I — kpt. John McCannon, K — kpt. Adam L. Shock, L — kpt. John Freeman Phillips, M — kpt. Presley Talbot) pod komendą mjr. Williama Wildera w Camp Evans,

kompania C (kpt. William Morgan) w starym forcie Lupton, 35 mil poniżej Denver,

kompania B (kpt. Hal Sayr) na stacji Latham, 25 mil dalej na północ,

kompania F (por. Joseph Foy) na stacji Junction, około 100 mil od Denver,

kompania D (kpt. David Nichols) w Valley Station, około 150 mil poniżej Denver,

kompania A (por. Charles Cass) w Camp Cass, 5 mil na wschód od ujścia rzeki Fountain do Arkansas, skąd pat­rolowała drogę pomiędzy Pueblo i Colorado City,

kompania G (kpt. Oliver Baxter) w Camp Baxter nad Arkansas, 5 mil na wschód od Pueblo.

W pierwszych dniach października 3. pułk kawalerii z Kolorado wyszedł w pole i stoczył swoją pierwszą walkę z Indianami. Dziesiątego października kpt. Nichols na czele 40 żołnierzy z garnizonu w Valley Station znalazł na południowym brzegu Platte obozowisko dwóch czejeńskich rodzin pod wodzą Wielkiego Wilka. Żołnierze natychmiast zaatakowali zaskoczonych Indian, zabijając 6 mężczyzn, 3 kobiety i chłopca. Zdobyli 10 koni i muła, a w jednym z namiotów znaleźli ubranie i skalp białej kobiety oraz dokument potwierdzający przyjazne

Page 172: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

nastawienie Wielkiego Wilka do białych ludzi, co nie bardzo pasowało do znalezionego skalpu i rzeczy ofiary. Była to pierwsza krew przelana przez ludzi płk. Shoupa. len niewielki sukces bardzo podniósł ich na duchu, nie wystarczył jednak do pozbycia się złośliwego przydomka „Bezkrwawy Trzeci” (Bloodless Third), jakim ochrzcili 3. pułk mieszkańcy Denver.

WYPRAWA MJR. WYNKOOPA NAD SMOKY HILL

Latem 1864 r. Czarny Kocioł i jego zwolennicy przeby­wali wraz z niektórymi Kiowami i Komańczami w obozie nad Medicine Lodge Creek w Kansas, nie biorąc udziału w walkach. Mały Kruk także wstrzymał się od udziału w wojnie, chociaż jego syn Tarcza przewodził wielu wyprawom wojennym Arapahów. Pod koniec sierpnia Czarny Kocioł i Biała Antylopa dołączyli do Czejenów nad Smoky Hill, gdzie dostali list Williama Benta zachęcający ich do zawarcia pokoju z białymi. Wszyscy wodzowie w obozie zgodzili się, że należy przywrócić pokój i powia­domić o tym agenta Colleya i dowódcę fortu Lyon. Dwudziestego dziewiątego sierpnia Czarny Kocioł po­dyktował Metysom, George’owi Bentowi i jego szwagrowi Edwardowi Guerrierowi, list do Colleya z propozycją pokoju:

„Wieś Czejenów, 29 sierpnia 1864 roku.Mjr Colley,Otrzymaliśmy list od Benta, w którym życzy sobie,

abyśmy zawarli pokój. Zwołaliśmy w tej sprawie naradę i wszyscy doszli do wniosku, aby uczynić z wami pokój pod warunkiem, że zawrzecie pokój z Kiowami, Komańczami, Arapahami, Apaczami i Siuksami. Zamie­rzamy wysłać posłańca do Kiowów i innych plemion z informacją o tym, co chcemy zrobić w stosunku do was. Słyszeliśmy, że macie trochę jeńców w Denver.

Page 173: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

My mamy siedmiu waszych ludzi, których chcielibyśmy oddać pod warunkiem, że zwrócicie nam naszych. Trzy nasze wyprawy wojenne i dwie Arapahów wciąż znajdują się w polu, ale nie ma ich od pewnego czasu i wkrótce oczekujemy ich powrotu. Kiedy odbywaliśmy tę naradę, uczestniczyło w niej też kilku Arapahów i Siuksów. Chcemy, byście udzielili nam odpowiedzi zawierającej samą prawdę.

Czarny Kocioł i inni wodzowie”32.Pisząc list do Colleya Czarny Kocioł miał nadzieję, że

agent zapewni Czejenom bezpieczne przejście przez Kolo­rado bez narażania ich na ataki ze strony wojska i cywilnych ochotników. Nie ufał mu jednak w pełni, dlatego kazał przygotować kopię listu dla Williama Benta. List zaad­resowany do Colleya zgodził się dostarczyć do fortu Lyon Jedno Oko z żoną, który znał tam wielu ludzi i mógł liczyć na przepustkę wystawioną mu z rozkazu płk. Chivingtona. Dołączył do niego Minimic (Głowa Orła), jeden z przywód­ców Związku Napiętej Cięciwy, który uważał, że Jedno Oko nie powinien jechać sam ze względu na wrogie nastroje panujące wśród żołnierzy i osadników. W niedzielę 4 września, gdy wysłannicy Czarnego Kotła zbliżyli się do fortu Lyon, zobaczyli trzech żołnierzy jadących drogą do Denver. Na widok Indian żołnierze natychmiast złożyli się do strzału. Jedno Oko uczynił szybko gest pokoju i pokazał papiery trzymane w ręku. Żołnierze z wahaniem zdjęli palce ze spustów i zabrali Indian do fortu w charakterze jeńców. Tam przekazali ich w ręce mjr. Wynkoopa. Ten od razu kazał zamknąć ich na odwachu.

W swojej niedokończonej autobiografii mjr Wynkoop pisze, że latem 1864 r. dowodzony przez niego garnizon w forcie Lyon znalazł się w stanie oblężenia przez pięć wrogich plemion. Zgodnie z zaleceniami Chivingtona kazał

32 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 3, s. 195.

Page 174: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

żołnierzom strzelać bez ostrzeżenia do wszystkich Indian, jacy znajdą się w pobliżu placówki. Dlatego, gdy najstarszy stopniem z trójki żołnierzy sierżant przyprowadził jeńców, major ostro zbeształ go za niewykonanie rozkazu. Na swoją obronę podoficer stwierdził, że przed oddaniem strzałów jeden z Indian wyciągnął papier i uczynił znak pokoju. Uznał zatem, że lepiej będzie przyprowadzić Czejenów do mjr. Wynkoopa, niż ich zabijać.

Po przeczytaniu listu mjr Wynkoop zapytał Jedno Oko za pośrednictwem Johna Smitha, czy zdawał sobie sprawę, że przyjeżdżając do fortu narażał się na pewną śmierć. Wtedy Jedno Oko odparł, że liczył się z tym, lecz sprawa pokoju miała dla niego większe znaczenie. Potem wygłosił mowę, w której przedstawił motywy swojego postępowania i punkt widzenia Indian na przyczyny konfliktu:

— Był czas, kiedy młodzi ludzie z mojego plemienia mogli opuszczać swoje domy z żonami i dziećmi i wyruszać na łowy na bizony i antylopy. Kiedy wracali z polowania, znajdowali swoje rodziny bezpieczne, szczęśliwe i zado­wolone. Ten czas minął. Nasi biali bracia przynieśli nam wojnę, zaatakowali nas, a my w rewanżu uderzyliśmy na nich. Ich jest wielu, a nas jest mało, oni mają broń, amunicję i armaty, podczas gdy my mamy tylko łuki, strzały i włócznie. Kiedy walczymy, musimy się także troszczyć o wyżywienie naszych kobiet i dzieci i zapewnienie im ochrony przed białymi. Kiedy opuszczamy nasze tipi, żeby polować na bizony, by zdobyć pożywienie dla naszych rodzin, po powrocie znajdujemy miejsca, gdzie stały nasze namioty puste, a obozy porzucone przez nasze uciekające rodziny. O każdej porze dnia i nocy, w przeraźliwym zimnie i podczas burzy, nasze kobiety i dzieci błąkają się rozproszone po prerii w obawie przed nadejściem waszych wojsk. Padają i giną, a w całym plemieniu panuje smutek i słychać żałobne zawodzenie. Staraliśmy się zawrzeć pokój, myśląc, że nasi biali bracia okażą nam współczucie, a nasz Wielki Ojciec,

Page 175: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

kiedy tylko dowie się, że jego Czerwone Dzieci cierpią i wcale nie pragną walczyć z białymi braćmi, wyciągnie rękę i powie swoim żołnierzom — „dość”. Jednak zawsze, gdy próbowaliśmy dać znać białemu człowiekowi, że chcemy pokoju, do naszych młodych ludzi strzelano i czasami ich zabijano. Nie jestem już młody, ale wciąż jestem wojow­nikiem. Nie bałem się umrzeć, kiedy byłem młody, dlaczego miałbym obawiać się tego teraz, gdy jestem stary? Dlatego Wielki Duch szepnął mi i rzekł: „Musisz spróbować uratować swoich ludzi”. Powiedziałem więc radzie naszych głównych wodzów, by rzekli mi prawdę, tak jak jest ona napisana, a zaniosę ją do fortu. I oto jestem tutaj.

Zdumiony Wynkoop zapytał ponownie Jedno Oko, czy nie obawiał się, że zostanie zastrzelony próbując się dostać do fortu.

— Spodziewałem się, że zostanę zabity — odrzekł Jedno Oko — ale wiedziałem, że list, który mam przy sobie zostanie znaleziony przy moich zwłokach, że go przeczytasz i to może dać pokój moim ludziom.

Dodał także, że jego towarzysz Minimic czuł to samo i udał się z nim do fortu, gotów na śmierć.

Edward Wanshear Wynkoop był wysokim, przystojnym mężczyzną, odważnym i zdecydowanym w działaniu (In­dianie nadali mu przydomek „Wysoki Wódz”). Pochodził z zamożnej rodziny osiadłej w Pensylwanii. Awanturniczy duch przygnał go do Kolorado w 1856 r., gdzie został pierwszym szeryfem okręgu Arapahoe. Potem zajął się poszukiwaniem złota w Górach Skalistych i przyczynił się do powstania nad Cherry Creek osady górniczej, z kórej wyrosło miasto Denver. Po wybuchu wojny secesyjnej, kiedy latem 1861 r. formowano 1. ochotniczy pułk piechoty z Kolorado, Wynkoop wstąpił do niego w stopniu pod­porucznika. Wkrótce awansował na kapitana i objął dowódz­two kompanii. Wziął udział w odsieczy fortu Union i w bitwie na Przełęczy Glorietta w marcu 1862 r., gdzie

Page 176: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

dowodził batalionem ochotników. W kwietniu 1862 r., gdy Chivingtona awansowano na pułkownika, Wynkoop został na jego miejsce majorem pułku. W roku 1864 Edward Wynkoop miał 25 lat i od maja był komendantem fortu Lyon. Indian nie znał i odnosił się do nich podejrzliwie. Jak wielu ludzi Pogranicza początkowo uważał, że najlep­szym sposobem rozwiązania problemu Indian jest ich fizyczna likwidacja. Nie krył, że uważał Indianina za istotę „niższą, zdradziecką i okrutną, która musi ustąpić z drogi cywilizacji lub być unicestwiona, nie posiadającą żadnych praw wymagających respektowania, w rzeczywistości nie mającą nic poza instynktem dzikiego zwierzęcia, która powinna być odpowiednio do tego traktowana”. Spotkanie z Jednym Okiem i Minimicem okazało się przełomowe dla Wynkoopa i zapoczątkowało serię wydarzeń, które cał­kowicie zmieniły jego od dawna — jak mu się wydawało— wyrobiony stosunek do Indian.

Kiedy mjr Wynkoop usłyszał od Jednego Oka, że Czarny Kocioł zaprasza go do obozu nad Smoky Hill, odległegoo 140 mil na północny wschód od fortu Lyon, odniósł się do tej propozycji z dużą ostrożnością. Jego podejrzliwość wzrosła jeszcze bardziej, gdy dowiedział się, że w obozach u źródeł Smoky Hill przebywa ponad 2000 Czejenówi Arapahów oraz 40 tipi Siuksów przybyłych z północy, którzy połączyli się w celu zwiększenia swojego bezpieczeń­stwa. Wynkoop chciał jednak za wszelką cenę odzyskać przetrzymywane w niewoli białe kobiety i dzieci, nie mogąc znieść myśli, że przebywają oni z Indianami.

Szóstego września, uzyskawszy zapewnienie Jednego Oka, że jeńcy zostaną wydani, Wynkoop był gotów do wymarszu z oddziałem liczącym 3 oficerów i 124 kawale- rzystów oraz dwiemia haubicami. Kilka dni wcześniej załoga fortu została wzmocniona przez kompanię piechoty z Nowego Meksyku i Wynkoop uznał, że może zostawić placówkę z należytą ochroną. W wyprawie miał mu

Page 177: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

towarzyszyć tłumacz John Smith i czworo Czejenów (Wynkoop wziął ze sobą także Indianina zatrudnionego u handlarza Johna Vogle’a z fortu Lyon, zwanego przez białych „Głupkiem”), którzy mieli pełnić rolę przewod­ników i zakładników. Wielu żołnierzy nie kryło obaw przed tym, co ich czeka i było zaniepokojonych perspektywą udania się do kraju Indian w tak niewielkiej liczbie. Czwartego dnia drogi Wynkoop wysłał Minimica naprzód, aby uprzedził Indian o nadejściu wojska i przygotował spotkanie. Dziesiątego września u źródeł północnego ra­mienia Smoky Hill, w miejscu zwanym Bunch of Timber (Zagajnik), zwiadowcy Wynkoopa napotkali 600 do 800 wojowników rozstawionych na okolicznych wzgórzach, przygotowanych jak do bitwy i czekających na sygnał wodzów do ataku. Nie tracąc zimnej krwi Wynkoop rozwinął swój oddział w linię, przygotował do strzału działa i mimo pięciokrotnej przewagi liczebnej Indian, kontynuował marsz. Zbliżywszy się do Indian wysłał Jedno Oko z tą samą wiadomością, z jaką wcześniej pojechał Minimic. Wódz wrócił wkrótce mówiąc, że gdy czejeńscy Żołnierze Psy ujrzeli żołnierzy, chcieli ich zaatakować, jednak Czarny Kocioł i inni wodzowie powstrzymali ich i zgodzili się porozmawiać z Wynkoopem i jego oficerami. Wynkoop rozbił obóz na brzegu strumienia i uformował żołnierzy w szyku obronnym. Wkrótce przybyli Czarny Kocioł, Lewa Ręka, Biała Antylopa, Byk Niedźwiedź, Mały Kruk, Neva i kilku innych wodzów Czejenówi Arapahów.

Naradę rozpoczął przywódca Żołnierzy Psów Byk Nie­dźwiedź, pytając, dlaczego Wynkoop przybył z żołnierzamii działem, jeśli naprawdę chce pokoju. Oficer odparł, że pragnie pokoju, ale musi także zapewnić bezpieczeństwo sobie. Potem pokazał wodzom list Czarnego Kotła i spytał, czy rzeczywiście go wysłali i czy chcą rozmawiać o pokoju. Stwierdził, że nie jest ważnym wodzem żołnierzy, ale jeśli

Page 178: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Indianie wydadzą mu jeńców, w zamian zaprowadzi ich wysłanników na spotkanie z przedstawicielami władz, aby mogli porozmawiać w sprawie możliwości zawarcia pokoju. Jego propozycja spotkała się z niechętnym i nieufnym przyjęciem. Czarny Kocioł pozwolił najpierw wypowiedzieć się innym. Byk Niedźwiedź podniósł się i kazał wstać Wynkoopowi, mierząc go groźnym wzrokiem.

— Ten wódz białych żołnierzy mówi: „Oddajcie mi białych jeńców, a ja nie dam wam nic w zamian” — rzekł wskazując Wynkoopa ręką. — Czy myśli, że jesteśmy głupcami, do których przybył, by się z nich śmiać?

Następnie stwierdził, że on i jego brat Głodny Niedźwiedź starali się żyć z białymi w pokoju, lecz żołnierze bez powodu zabili Głodnego Niedźwiedzia.

— Indian nie należy winić za wojny — dodał. — Biali ludzie to lisy i pokój z nimi jest niemożliwy. Indianom pozostaje jedynie walka.

Lewa Ręka powiedział, że zawsze starał się żyć w pokoju z białymi i aż do tego roku nie miał z nimi kłopotów. Poskarżył się na kpt. Parmetera i stwierdził, że jego nieprzemyślane zachowanie zmusiło młodych Arapahów do wejścia na ścieżkę wojenną. Mały Kruk i kilku innych poparli Byka Niedźwiedzia. Zaczął się tumult. Jedno Oko zerwał się z miejsca i krzyknął, że ryzykował własnym życiem udając się do fortu Lyon i zagwarantował swym słowem i życiem bezpieczeństwo Wynkoopowi i jego ludziom. W końcu zaproponował, że odda swoje najlepsze konie tym, którzy przestaną się wtrącać do rozmowy. Byk Niedźwiedź przyjął propozycję i już się więcej nie odezwał.

Czarny Kocioł w milczeniu obserwował przebieg roz­mów. W pewnej chwili dał znak, by się uciszono. Powstając podszedł do Wynkoopa, wziął go za rękę i poprowadził do środka kręgu obradujących.

— Ten biały człowiek nie przybył tu, by się z nas śmiać ani traktować nas jak dzieci — powiedział. — Przeciwnie, nic

Page 179: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

tak jak inni ludzie jego rasy, przybył ufny w zapewnienia otrzymane od Czerwonego Człowieka. Kiedy jeden z naszych najdzielniejszych wojowników powiedział mu, że będzie mógł przybyć i odjechać bezpiecznie, nie zamknął swych uszu i z zamkniętymi oczami podążył szlakiem tego, którego wysłaliśmy jako naszego posłańca. Pójść za jednym z przedstawicieli naszej rasy i uwierzyć słowom kogoś, kto uważany był za niewartego zaufania i wiary, było dla białego człowieka jak przejście przez ogień. Nie przybył tu z rozdwojonym językiem lub z dwoma sercami, jego słowa są proste, a serce jedno. Powiedział nam, że może dać nam pokój pod warunkiem zwrócenia mu naszych jeńców, ale to nieprawda. Wiem, że nie może nam dać pokoju. W da­lekim obozie białych żołnierzy jest ważniejszy wódz, który musi w tej sprawie rozmawiać z kimś jeszcze ważniejszym, naszym Białym Ojcem w Waszyngtonie. Tylko on może powiedzieć swym żołnierzom, by zakopali topór wojenny, zanim znowu będziemy mogli bezpiecznie wędrować po preriach i polować na bizony. Gdyby ci biali żołnierze przybyli tu do nas z kłamstwem na ustach, sam bym go wyśmiał i zapytał, czy uważa nas za głupców, którym można szeptać do uszu słodkie słowa i śmiać się, widząc, że w nie wierzymy. Lecz on przybył ze słowami prawdyi ufnością w zapewnienia swych czerwonych braci i jakim­kolwiek rezultatem zakończy się ta narada, powróci do swego domu, z którego przybył bez uszczerbku.

Na koniec Czarny Kocioł poprosił Wynkoopa o wycofa­nie wojska na pewną odległość i poinformował go, że da mu znać o wyniku narady następnego rana. Żołnierze spędzili noc w obronnym miejscu, 12 mil od obozu Indian. Nazajutrz Arapahowie zwrócili szesnastoletnią Laurę Roper, którą przywiódł Neva. Troje pozostałych jeńców znajdowało się w obozach dalej na północ, dlatego przywieziono ich dopiero następnego dnia. Czarny Kocioł wykupił ich płacąc własnymi końmi. Dziewięcioletni Daniel Marble, siedmio­

Page 180: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

letni Ambrose Archer i czteroletnia Isabella Eubanks wyglądali na dobrze traktowanych, a najstarszy z chłopców stwierdził nawet, że mógłby pozostać wśród Indian. Wszy­scy, oprócz Daniela, którego Indianie porwali 7 sierpnia nad Plum Creek, zostali wzięci do niewoli następnego dnia w pobliżu rancza Oak Grove nad Little Blue. Trzech innych osób, dwóch kobiet i dziecka, które znajdowały się w rękach Siuksów, nie udało się odnaleźć. Odzyskały one wolność później w zupełnie innych okolicznościach. Ostat­nia z przetrzymywanych kobiet, pani Snyder, która wpadła w ręce Arapahów Tarczy koło Booneville nad Arkansas, powiesiła się wcześniej, o czym Czarny Kocioł poinfor­mował Wynkoopa.

NARADA W CAMP WELD

Po naradzie postanowiono, że Indianie pozostaną w swoich obozach nad Smoky Hill, podczas gdy Wynkoop weźmie ze sobą białych jeńców i kilku wodzów Czejenów i Arapahów do fortu Lyon, a potem na rozmowy z Evansem i Chivingto- nem do Denver. Delegację Czejenów stanowili: Czarny Kocioł, Biała Antylopa i Byk Niedźwiedź. Arapahów repre­zentowali krewni Lewej Ręki: Neva, Zranione Kolano, Bossei Stosy Bawołów. Pojechało także kilku innych wodzów, wśród nich Jedno Oko, oraz 40 lub 50 wojowników eskorty. Mały Kruk i Lewa Ręka zostali, by trzymać w ryzach swoich młodych wojowników. Wojenny Czepiec i Minimic mieli pozostać na straży obozu Czejenów.

Po przybyciu do fortu Lyon Colley i mjr Wynkoop wydali Indianom racje żywnościowe, które towarzyszący delegacji wodzów wojownicy odwieźli do obozów nad Smoky Hill. Osiemnastego września Wynkoop wysłał do gubernatora Evansa wiadomość o wynikach swojej misji Wiadomość o pokojowej inicjatywie Wynkoopa wyraźnie nie przypadła do gustu cywilnym i wojskowym władzom

Page 181: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Kolorado. Dwudziestego szóstego września Chivington telegrafował do gen. Curtisa w Leavenworth:

„Zostałem poinformowany, że E. W. Wynkoop, dowódca fortu Lyon, jest w drodze do nas z wodzami Czejenówi Arapahów oraz czterema białymi jeńcami, których mu wydano. Nadchodzi zima. Trzeci pułk jest gotowy i oni [Czejenowie] wiedzą, że będą ścigani za swoje grabieże, dlatego teraz chcą pokoju. Mam nadzieję, że Pan generał rozkaże, by zwrócili wszystko, co zrabowali i potem odeszli do swojego rezerwatu, gdzie już pozostaną” 33.

Dwa dni później nadeszła odpowiedź Curtisa:„Zażądam, by wydano złych Indian, zwrotu równej liczby

porwanych zwierząt i wszystkich jeńców. Nie chcę żadnego pokoju, zanim Indianie nie ucierpią jeszcze bardziej. Lewa Ręka ma opinię dobrego wodza Arapahów, ale Wielkie Usta jest draniem. Boję się, że agent Departamentu Spraw Wewnętrznych będzie skłonny zbyt wcześnie wydać im prezenty. Lepiej ich ukarać, zanim cokolwiek dostaną, z wyjątkiem niewielkiej ilości tytoniu przy rozmowach. Nie wolno zawierać żadnego pokoju bez mojej zgody”34.

Dwudziestego września mjr Wynkoop z Indianami, białymi jeńcami oraz Johnem Smithem, kpt. Silasem Soulem, ppor. Cramerem i oddziałem 40 żołnierzy eskorty ruszyli z fortu Lyon do Denver. Wszystkie mijane po drodze stacje i rancza w dolinie Arkansas były opuszczone. Ich mieszkańcy uciekli w obawie przed Indianami, zostawiając dobytek i niezebrane z pól zboże. Wszędzie, gdzie napotykano większe skupiska ludzi, Wynkoop przekonywał osadników, że niebezpieczeńst­wo minęło i mogą wracać do normalnych zajęć. Oddział Wynkoopa i delegacja indiańskich wodzów dotarli do Denver w dniu, w którym z Leavenworth nadeszła odpowiedź gen. Curtisa. Dzień wcześniej w miasteczku Booneville Wynkoop zostawił kolumnę i ruszył przodem, by osobiście porozma-

33 Ibidem, s. 399.34 Ibidem, s. 711.

Page 182: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wiać z Evansem na temat pokoju z Indianami. Do spotkania doszło następnego ranka w hotelu „Planters” w Denver, w którym zatrzymał się Wynkoop. Evans był wyraźnie niezadowolony z przyjazdu wodzów i niechętnie nastawiony do sprawy Indian. Twierdził, że są oni nadal w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi i jako tacy pozostają w gestii władz wojskowych. Miał zresztą nadzieję, że Departament Wojny zorganizuje zimową wyprawę przeciwko wrogim plemionom i surowo je ukarze. Wynkoop próbował go przekonać, że jako oficer amerykański zobowiązał się przyprowadzić indiańskich wodzów do Denver i podkreślił, że przebyli razem 400 mil, żeby się z nim zobaczyć. W końcu musiał błagać Evansa, żeby zechciał spotkać się z Indianami. Gubernator długo nie odpowiadał, aż w końcu zapytał, co zrobi z 3. pułkiem z Kolorado, jeśli zawrze pokój? Potem dodał, że nowi żołnierze zostali powołani po to, żeby zabijać Indian. Wyjaśnił Wynkoopowi, że dostał pozwolenie na zorganizowanie nowego pułku tylko dlatego, że przekonał władze w Waszyngtonie o zagrożeniu ze strony Indian i konieczności wzmocnienia sił do obrony Terytorium. Nie krył obaw, że jeśli 3. pułk z Kolorado nie wyruszy przeciwko Indianom, on sam zostanie oskarżonyo złą ocenę sytuacji i narażenie rządu na niepotrzebne wydatki. W końcu jednak Wynkoopowi udało się namówić Evansa do spotkania z wodzami.

Narada odbyła się 28 września w obozie szkoleniowym Camp Weld (dawny Camp Elbert), na zachodnim brzegu Platte, naprzeciwko południowych przedmieść Denver. Indianie i uwolnieni jeńcy przyjechali na miejsce dwoma odkrytymi wojskowymi wozami ciągniętymi przez muły, wyposażonymi dla wygody w drewniane ławki. Podczas przejazdu przez miasto Czarny Kocioł wywiesił nad swoim wozem amerykańską flagę, podarunek od komisarza Greenwooda. Wozom i ich eskorcie towarzyszyła ka­walkada powozów z mieszkańcami Denver. Widok był

Page 183: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

tak niezwykły, że procesja ściągnęła na siebie uwagę całego miasta. Ze strony białych w rozmowach wzięli udział: gubernator Evans, płk Chivington, płk Shoup, mjr Wynkoop, tłumacz John Smith oraz agent indiański Simon Whiteley, który miał notować wszystkie wypowiedzi. Naradę obserwo­wało wielu oficerów i ważniejszych obywateli Denver.

Spotkanie otworzył gubernator Evans, pytając Indian, co mają do powiedzenia. W odpowiedzi Czarny Kocioł wy­głosił przemówienie, w którym mocno zaakcentował prag­nienie zawarcia pokoju.

— W związku z twoim okólnikiem z 27 czerwca— powiedział — pojechałem z majorem Wynkoopem do fortu Lyon i major Wynkoop zaproponował, abyśmy się udali na spotkanie z tobą. Przybyliśmy tu z zamkniętymi oczami, podążając za garstką twoich ludzi, a było to dla nas niczym przejście przez ogień. Wszystko o co prosimy, to zawarcie pokoju z białymi. Chcemy iść z tobą ramię w ramię. Jesteś naszym ojcem. Poruszaliśmy się jak we mgle. Od chwili rozpoczęcia wojny niebo zasnuły chmury. Wojownicy, którzy stoją przy mnie, są gotowi uczynić, co im powiem. Chcemy przynieść do domu dobre wieści, aby nasi ludzie mogli spać spójnie. Chcę, byś wszystkim dowódcom dał jasno do zrozumienia, że przybyliśmy tu w celach pokojowych, że zawarliśmy pokój, żeby przez pomyłkę nie wzięli nas za wrogów. Przybyliśmy tutaj z własnej woli, by spotkać się z tobą, i gdy wrócę do domui powiem swoim ludziom przy wspólnym posiłku, że uścisnąłem twą dłoń i dłonie wszystkich dowódców tu, w Denver, nie tylko moi ludzie będą szczęśliwi, lecz także wszystkie plemiona indiańskie z Równin.

Wysłuchawszy Czarnego Kotła Evans zarzucił wodzom Czejenów i Arapahów, że zawarli sojusz z Siuksamii wspólnie z nimi prowadzą wojnę ze Stanami Zjed­noczonymi. Wodzowie przyznali, że wiele grup Siuksów oraz kilka grup Kiowów, Komanczów i Południowych

Page 184: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Czejenów znajduje się wciąż na ścieżce wojennej, zaprze­czyli jednak, że zawarli przymierze z Siuksami przeciwko białym. Evans zmienił wówczas temat rozmowy twierdząc, że nie ma ochoty na zawarcie układu pokojowego.

— Myślicie pewnie, że skoro biali prowadzą wojnę między sobą, uda wam się wygnać ich z tego kraju, ale takie założenie jest błędne — powiedział Indianom. — Wiel­ki Ojciec w Waszyngtonie ma dosyć ludzi, by wygnać Indian z Równin i rozprawić się z rebeliantami. Radzę wam teraz przejść na stronę rządu i udowodnić czynami wasze przyjazne nastawienie, o jakim staracie się mnie przekonać. Wykluczone, abyście mogli pozostawać z nami w pokoju, a jednocześnie przebywać z naszymi wrogamii być ich przyjaciółmi.

Wówczas zabrał głos najstarszy z wodzów, Biała Anty­lopa, który także wyraził swoje pragnienie pokoju i obawyo możliwość poniesienia śmierci z rąk żołnierzy:

— Gdy wysłaliśmy nasz list do majora Wynkoopa, dla ludzi majora przyjście do naszego obozu było tak trudne, jak przejście przez ogień. Kiedy szliśmy do ciebie, czuliśmy się tak samo. Kiedy major Wynkoop przybył do nas, złożyliśmy mu propozycję pokoju. Powiedział, że nie ma władzy, by zawrzeć z nami pokój, ale może przyprowadzić nas tutaj i zapewnić nam bezpieczny powrót. Od czasu, gdy byłem w Waszyngtonie i dostałem ten medal, nazywam wszystkich białych swoimi braćmi, lecz teraz żołnierze nie ściskają nam dłoni i chcą mnie zabić. Obawiam się, że ci nowi żołnierze, którzy wyszli z fortu, mogą zabijać moich ludzi nawet w tej chwili, gdy tutaj jestem.

Evans szorstko potwierdził przypuszczenia wodza, po czym zaczął wypytywać Indian o poszczególne incydenty, które miały miejsce na początku wojny, aby w ten sposób uzyskać potwierdzenie ich udziału w napadach. Kiedy rozmowa zeszła znowu na Siuksów, podniósł się Byk Niedźwiedź i rzekł:

Page 185: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

— Siuksowie zamierzają oczyścić cały ten kraj. Są źli i uczynią białym tyle zniszczenia, ile będą mogli. Nigdy nie skrzywdziłem białego człowieka. Dążę do tego, żeby było dobrze. Mój brat Głodny Niedźwiedź zginął starając się utrzymać pokój z białymi. Ja gotów jestem umrzeć za to samo i spodziewam się, że się tak stanie.

Przedstawiwszy swoje stanowisko wodzowie przypo­mnieli, że okazali dobrą wolę wydając białych jeńców i zapewnili, że zawarcie jakiegokolwiek porozumienia zachęci innych Indian do powstrzymania się od wojny. Evans wyraził wówczas żal, że Indianie nie odpowiedzieli we właściwym czasie na jego proklamację.

— Wprawdzie wielu pojedynczych ludzi próbowało zachować pokój, ale jako naród przystąpiliście do wojny— wypomniał Indianom.

Rozmowy przeciągały się, a Evans nadal odmawiał zawarcia pokoju.

— Jeśli chodzi o zawarcie traktatu, nie ma w tej chwili do tego warunków. Wasi młodzi ludzie są wciąż na ścieżce wojennej. Moi żołnierze są gotowi do walki. Do tej pory wy mieliście przewagę, ale zbliża się chwila, gdy prerie zaroją się żołnierzami Stanów Zjednoczonych.

Zaniepokojony słowami Evansa Biała Antylopa zapytał, jak w tej sytuacji może zapewnić bezpieczeństwo swoim ludziom.

— Musicie porozumieć się w tej sprawie z dowódcą wojskowym — odparł Evans.

Wówczas głos zabrał płk Chivington. Powiedział, że nie ma uprawnień do zawierania traktatu z Indianami i musi słuchać rozkazów gen. Curtisa, który kazał mu walczyć ze wszystkimi Indianami, jakich napotka na swoim terenie. Dlatego poradził Indianom, że jeśli chcą uzyskać pomoc białych, powinni udać się do najbliższego posterunku wojskowego, oddać broń i zrabowane łupy i czekać na dalsze polecenia.

Page 186: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

— Nie jestem wielkim wodzem wojennym — powiedział na zakończenie — ale wszyscy żołnierze w tym kraju znajdują się pod moją komendą. Moja zasada walki, czy to z białymi, czy z Indianami polega na tym, żeby walczyć z nimi dopóki nie złożą broni i nie poddadzą się władzy wojskowej. Oni [Indianie] są bliżej majora Wynkoopa, niż kogokolwiek innego i mogą iść do niego, kiedy tylko będą na to gotowi.

W ten sposób Chivington dał jasno do zrozumienia, że interesuje go tylko całkowita kapitulacja Indian. Słowa te przyszły mu z niemałym trudem, gdyż ledwie kilka tygodni wcześniej, podczas narady starszych kościoła metodystów, która odbyła się na początku września w Denver, odrzucał możliwość paktowania z Czejenami, mówiąc:

„Dla Indian jest po prostu rzeczą niemożliwą przestrzegać traktatu lub nawet zrozumieć jego postanowienia. Jestem całkowicie przekonany, że jedynym sposobem osiągnięcia pokoju i spokoju w Kolorado jest ich pozabijać”.

Nazajutrz po naradzie w Camp Weid Evans zadepeszował do Colleya:

„Wysłuchałem wodzów, których przyprowadził major Wynkoop. Odrzuciłem propozycję zawarcia z nimi pokoju, gdyż mogłoby to zaszkodzić militarnym operacjom przeciw­ko wrogim Indianom z Równin. Arapahowie i Czejenowie, którzy są obecnie w stanie wojny z rządem Stanów Zjednoczonych, muszą zawrzeć pokój z władzami woj­skowymi. Oczywiście, takie rozwiązanie zwalnia Biuro do spraw Indian z obowiązku dbania o nich, aż do czasu kiedy zostanie ogłoszony pokój z nimi (...) Moim zamiarem było wybadanie ich opinii, bez oferowania im czegokolwiek w zamian. W sprawie pokoju muszą porozumieć się z władzami wojskowymi, dopiero potem będą mogli negocjować z rządem w sprawie swojej przyszłości”35.

35 Ibidem, s. 711

Page 187: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Po naradzie w Camp Weld, na której nie postanowiono nic konkretnego w sprawie pokoju, Indianie pozostali w niepew­ności co do tego, czy zawarli pokój, czy nie. Pięć lub sześć dni po spotkaniu w Denver wodzowie Czejenów i Arapahów wrócili razem z Wynkoopem do fortu Lyon. Na miejscu Wynkoop zapewnił ich, że mogą powrócić do swoich ludzi i sprowadzić ich bliżej fortu, gdzie będzie mógł otoczyć ich opieką. Ósmego października napisał pełny raport do gen. Curtisa i prośbę o instrukcje w sprawie dalszego postępowa­nia z Indianami, z którym wyprawił do Leavenworth swojego adiutanta, por. Warda W. Denisona. Po jego odjeździe Wynkoop obiecał wodzom, że jeśli otrzyma od Curtisa rozkaz walki z Indianami, nie zaatakuje ich znienacka i pozwoli im odejść, zanim rozpocznie działania wojenne. Czarny Kocioł i Jedno Oko spotkali się także z Johnem Prowersem na jego ranczo nad Caddo Creek. Kilka dni później Jedno Oko sprowadził swoją rodzinę i rozbił namioty koło domu swego białego zięcia.

W połowie października Lewa Ręka i Zranione Kolano jako pierwsi przyprowadzili do fortu Lyon 50 Arapahów i oddali część zdobyczy wziętej podczas letnich najazdów. Wielu Czejenów i Arapahów, którzy uwierzyli w zapewnienia Wynkoopa także zwinęło swoje obozowiska nad Smoky Hill i stanęło obozem nad Sand Creek. W oczekiwaniu trwałego pokoju rozbili namioty około 40 mil na północny wschód od fortu Lyon, w miejscu niezbyt odległym, lecz pozwalającym uniknąć ewentualnych konfliktów z żołnierzami z fortu i podróżnymi na Szlaku Santa Fe. Niedługo potem ponad 100 tipi Arapahów opuściło obóz nad Sand Creek i przeniosło się do nowego obozowiska położonego dwie mile od fortu Lyon. Kiedy Mały Kruk i Lewa Ręka poskarżyli się Wynkoopowi, że przybyli do fortu, gdyż na terenie rezerwatu myśliwi nie mogą upolować bizonów ani żadnej innej zwierzyny, major wydał im racje żywnościowe. Byk Niedźwiedź i Żołnierze Psy woleli trzymać się z dala od białych i nie odpowiedzieli na apel Wynkoopa.

Page 188: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Brak rozstrzygnięcia w rozmowach gubernatora Evansa z wodzami Czejenów i Arapahów w Denver wywołał gniewną reakcję Biura do spraw Indian. W raporcie z 15 października Evans pisał do komisarza Dole’a, że jego zdaniem większość Indian nadal pozostaje wrogo nastawio­na do białych i pozostawił ich sprawę w gestii władz wojskowych, nie obiecując im niczego w sprawie pokoju. Dole ostro skrytykował Evansa za jego stanowisko wobec Indian, przypominając mu, że będąc z urzędu odpowiedzial­ny za sprawy indiańskie w Kolorado, miał obowiązek zareagować pozytywnie na wszelkie pokojowe propozycje Indian. Dla Evansa nie miało to już większego znaczenia. Nazajutrz po naradzie w Camp Weld udał się na rozmowy z wodzami Ute do miejsca nad Rio Grande odległego o 300 mil od Denver. Sprawa traktatu z Ute zajęła mu cały miesiąc. Szesnastego listopada Evans wyjechał z rodziną na Wschód, pozostawiając dalsze wydarzenia w Kolorado bez swojego udziału.

EKSPEDYCJA GEN. BL.UNTA

W rezultacie letniej wyprawy gen. Curtisa utworzone zostało nowe dowództwo regionalne Departamentu Kansas, Dystrykt Górnej Arkansas, którego kwaterę umieszczono w forcie Riley. Dowódcą dystryktu został gen. James G. Blunt, który miał kontynuować zapoczątkowaną w lipcu akcję Curtisa, wzmocnić obecność wojska na pograniczu Kansas, Kolorado i Terytorium Indiańskiego oraz za­bezpieczyć podległy teren przed penetracją ze strony wrogich Indian36. W skład nowego dystryktu weszły

36 James G. Blunt jako „polityczny” generał z Kansas, w maju 1862 r. objął dowództwo Departamentu Kansas, a później Dystryktu Kansas. Na czele dywizji brał udział 7 grudnia 1862 r. w bitwie pod Prairie Grove (Arkansas), w której zatrzymano ofensywę konfederatów na Missouri i Kansas.

Page 189: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

obszary środkowego i zachodniego Kansas oraz południowo- wschodnia część Kolorado, z fortem Lyon włącznie. W ten sposób najważniejszy posterunek wojskowy w Kolorado znalazł się formalnie poza jurysdykcją płk. Chivingtona.

Drugiego sierpnia gen. Blunt przybył do fortu Riley szykować nową wyprawę. Brak dostatecznej liczby wojska i koni opóźniły jego wymarsz. Trzynastego sierpnia doniesio­no mu o wielkim obozie Indian nad Republican, który stał się punktem zbornym wielu wypraw wojennych najeżdżających szlak pomiędzy fortem Kearny i Denver. Wielka ilość zdobycznych zwierząt, jaka w wyniku tych napadów znalazła się w rękach Indian, podsunęła Bluntowi przypuszczenie, że część zdobyczy zechcą oni przegnać na południowy brzeg Arkansas. Piętnastego sierpnia generał kazał por. Ellswortho- wi, stojącemu najbliżej obozu Indian, wysłać patrole w kie­runku Republican i obserwować ich ruchy. Jednocześnie polecił kpt. Backusowi w Larned skoncentrować siły i — w razie podjęcia przez Indian próby przekroczenia Arkansas — przechwycić wroga obciążonego zdobyczą.

Tymczasem 13 sierpnia do fortu Larned przybył mjr Scott J. Anthony z batalionem jazdy z Kolorado oddanym pod rozkazy Blunta. Oddział Anthony’ego liczył 150 ludzi z 2 dzia­łami, dobrze uzbrojonych, lecz prawie całkowicie pozbawio­nych amunicji do broni strzeleckiej. Anthony przejął dowódz­two fortu od kpt. Backusa i cierpliwie czekał na przybycie Blunta i dostawę amunicji. Osiemnastego sieipnia dostał z fortu Riley wiadomość o dokonanym dwa dni wcześniej napadzie Indian na patrol kawalerzystów z Iowa nad Elm Creek. Przekonany, że napadu dokonali Indianie z obozu nad Republican, przed którym ostrzegał Blunt, wyszedł im na spotkanie, jednak wysłane na północ patrole nie potwierdziły obecności większych sił indiańskich idących ku Arkansas.

Zdobywszy konie, Blunt posadził na nie 250 ludzi z oddziałów milicji terytorialnej Kansas stacjonujących w Emporii, dołączył do nich kilka dział z 9. baterii artylerii

Page 190: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

z Wisconsin i mszył w kierunku fortu Larned, ponaglany informacją o kończącym się 7 września terminie służby pięciu kompanii 1. pułku kawalerii z Kolorado odkomen­derowanych do jego dystryktu. Po przybyciu do Larned wzmocnił swój oddział batalionem Anthony’ego. W sumie pod komendą Blunta znalazło się 396 żołnierzy i oddział indiańskich zwiadowców z plemion Delawarów i Szaunisów pod wodzą Jesiennego Liścia.

Dwudziestego pierwszego września Blunt — mając za przewodnika Billa Mathewsona — wyruszył z Larned na zachód w poszukiwaniu wroga, nie orientując się, że duże zgrupowanie Czejenów i Arapahów wyruszyło znad Smoky Hill w kierunku fortu Larned, aby w jego okolicy rozbić swe zimowe obozy, tak jak miało to miejsce w poprzednim roku. Byli to ci sami Indianie, których wodzowie po naradzie z Wynkoopem udali się do Denver, aby zawrzeć pokój z białymi, o czym Blunt nic nie wiedział.

W starym forcie Atkinson na Szlaku Santa Fe generał stwierdził, że w okolicy nie ma Indian, skręcił więc na północ w kierunku Smoky Hill. Maszerując jedynie nocą i kryjąc się za dnia w głębokich rozpadlinach terenu, oddział Blunta niezauważony dotarł w górę Pawnee Fork, 80 mil na północny zachód od fortu Larned. Rano 25 września przednia straż wojska dowodzona przez mjr. Anthony’ego (60 ludzi) natknęła się nad Walnut Creek na sześciu Czejenów, którzy pod wodzą Białego Liścia szli na wyprawę przeciwko Paunisom. Żołnierze natychmiast ich zaatakowali. Odgłosy walki zwabiły więcej Indian z po­bliskiego obozu i w rezultacie doszło do gwałtownej bitwy spotkaniowej z grupą 150 Czejenów i Arapahów prowa­dzonych przez Wojennego Czepca. Pod naporem szar­żujących Indian, których strzały dosięgły kilku żołnierzy, /Wnthony spieszył swoich ludzi na jednym z pagórków i zajął obronę okrężną. Wojownicy swoim zwyczajem obtoczyli wroga i galopując dookoła zataczali coraz węższe

Page 191: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

kręgi, starając się wedrzeć w szeregi obrońców. W pewnej chwili jeden z atakujących Indian został trafiony i spadł z konia przed stanowiskami wojska. Wówczas z kręgu żołnierzy wysunął się Jesienny Liść, dopadł zabitego i zdarł mu z głowy skalp. Potem wywijając krwawym trofeum wrócił do szańca. Ten widok tak poraził atakujących Indian, że skonfudowani przerwali natarcie i pospiesznie się wycofali37. Dalszą walkę przerwało pojawienie się głównych sił Blunta. Indianie uciekli na zachód, ostrzegająco pochodzie białych swoje obozowiska w górnym biegu Walnut Creek. Obozy natychmiast zwinięto i rozproszono. Blunt przez dwa dni z niewielkim skutkiem ścigał Indian w stronę Smoky Hill, po czym zaniechał pogoni na skutek wyczerpania koni. Po walce meldował, że jego siły napot­kały wielki obóz Indian liczący 3000 do 4000 ludzi, w tym około 1500 wojowników, z których zabito 9 przy własnych stratach 2 poległych i 7 rannych.

Po powrocie do fortu Larned gen. Blunt planował ściągnąć większą liczbę żołnierzy, aby zorganizować wy­prawę na szerszą skalę. Zanim jednak do tego doszło, został odwołany do fortu Leavenworth przez gen. Curtisa w związku z rajdem Price’a w Missouri. Ósmego paździer­nika Blunt znalazł się z powrotem w Leavenworth, gdzie stanął na czele dywizji Unii broniącej wschodnich granic Kansas. W ten sposób zakończył swoją krótką służbę na Równinach. Dowództwo dystryktu objął po nim mjr Ben­jamin S. Henning z 3. pułku kawalerii z Wisconsin.

Kampanie generałów Curtisa, Mitchella i Blunta przeciw­ko Indianom w lecie i na jesieni 1864 r. nie przyniosły

37 Według George’a Benta zabitym wojownikiem był Arapaho Biały Koń, według innych meksykański jeniec wychowany wśród Arapahów. Okoliczności jego śmierci utwierdziły mjr. Anthony’ego w przekonaniu, że jedynym sposobem skutecznego zwalczania Indian jest stosowanie

*

takich samych metod walki, co oni. W jego opinii oznaczało to bezlitosne zabijanie kobiet i dzieci, skalpowanie i kaleczenie zwłok poległych w celu wywołania przerażenia Indian i skłonienia ich tym sposobem do zaprze­stania oporu.

Page 192: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

oczekiwanych skutków. Jedynym widocznym rezultatem było założenie przez oddziały Curtisa dwóch nowych posterunków wojskowych na Szlaku Santa Fe: fortu Ells­worth (późniejszego fortu Harker) na lewym brzegu Smoky Hill, i fortu Zarah nad Walnut Creek.

Mimo pokojowych intencji części wodzów Czejenów i Arapahów (po naradzie w Denver w promieniu 200 mil od lortu Lyon nie doszło do żadnego napadu Indian), inni nie przerwali walki. Wojna trwała nadal, dopóki śnieg, mróz i rosnące straty nie zmusiły walczących wojowników do powrotu do ich zimowych obozów. Drobne utarczki nad Platte trwały nieprzerwanie do końca listopada. Dwudziestego października wyprawa około 200 Indian przekroczyła Platte i napadła wozy emigrantów niedaleko Alkali Station, zabi­jając jednego człowieka i uprowadzając 50 wołów. Następ­nego dnia ci sami Indianie po otrzymaniu posiłków zaatako­wali ścigający ich oddział kpt. Murphy’ego z posterunku w Alkali, zmusili go do wycofania i przypuścili atak na sam posterunek. Dziewiętnastego listopada kilka mil na zachód od stacji Plum Creek wyprawa około 100 wojowników zaatakowała konwój z zaopatrzeniem, a następnie stoczyła walkę z przybyłym na odsiecz oddziałem kawalerii z Nebra­ski. Tydzień później na wschód od Plum Creek Indianie napadli jadący na zachód dyliżans i w kilku miejscach uszkodzili sieć telegraficzną na tym odcinku. Po upływie paru godzin w tym samym miejscu wojownicy napadli na kolejną karawanę, wciągając do walki oddział 60 ludzi kpt. Thomasa J. Majorsa z posterunku w Plum Creek.

Na Szlaku Santa Fe ostatni cios wymierzyli Kiowowie. Dwunastego listopada wyprawa około 30 wojowników napadła transport pięciu wozów z ładunkiem ziarna dla fortu Larned. Zginęło dwóch woźniców, pozostali uciekli, pozostawiając na pastwę napastników zaprzęgi, wozy i cały ładunek.

Page 193: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

SAND CREEK

PRZED WYPRAWĄ

Przyjazny stosunek mjr. Wynkoopa do Indian wzbudził do niego niechęć płk. Chivingtona i niektórych dowódców wojskowych Departamentu Kansas, którzy od dawna za­mierzali rozwiązać problem indiański siłą. Wynkoopowi zaczęto wypominać, że bez pozwolenia sprowadził do Denver wodzów indiańskich i utrzymuje zbyt bliskie stosunki z Indianami w forcie Lyon. Czyniono mu także inne zarzuty: brak dyscypliny wśród żołnierzy, którzy znudzeni monotonią służby w Lyon często wyprawiali się do Denver w poszukiwaniu rozrywki, oraz wysyłanie patroli zwiadowczych poza granice dystryktu. Zanim por. Denison zdołał dotrzeć do Leavenworth, gen. Curtis, któremu pokojowe inicjatywy wobec Indian były wyraźnie nie na rękę, kazał odwołać Wynkoopa z fortu Lyon i zaostrzyć politykę wobec Indian. Kilka tygodni później, 2 grudnia, pisał do mjr. Henninga w forcie Riley:

„(...) Operacje traktatowe w forcie Lyon wielce skom­plikowały sprawy. Mam nadzieję, że pozbył się pan majora Wynkoopa i zarządził zmiany na lepsze. Z Indianami nie wolno się bratać. Nawet jeśli przychodzą jako jeńcy

Page 194: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wojenni, nie jesteśmy zobowiązani do ich przyjmowania, karmienia lub wpuszczania na teren fortów. Starzy, chorzy i leniwi przyjdą, podczas gdy ci wrodzy pójdą sobie ze swoją diabelskością. Przypuszczam, że Lewa Ręka i część Indian, którzy już tam są, mogą być uczciwi, ale muszą oni dowieść swej wierności poprzez wydanie winnych, broni, koni itd., oraz okazanie wrogości nieprzyjaznym bandom i gotowość do podjęcia z nimi walki. We właściwym czasie zamierzam wysłać wojsko w celu prowadzenia dalszych operacji, ale nie chcę, by o moich planach dowiedziała się opinia publiczna, dlatego oczywiście głośno o nich nie mówię. Będę miał oko na sprawę indiańskich kłopotów” ’.

Siedemnastego października Henning odwołał mjr. Ant­hony’ego z fortu Larned i skierował go do garnizonu w Lyon w celu „przeprowadzenia dochodzenia i złożenia raportu w sprawie nieoficjalnych pogłosek docierających do kwatery dowództwa o tym, że pewni oficerowie wyda­wali wrogim Indianom zaopatrzenie z rządowych magazy­nów i opuszczali granice dystryktu bez pozwolenia, łamiąc w ten sposób rozkazy generała dowodzącego departamen­tem”. Chociaż w treści rozkazów, jakie otrzymał Anthony nie znalazło się nazwisko mjr. Wynkoopa, miał on zapłacić rachunek za pokojową politykę wobec Indian, prowadzoną wbrew woli swych przełożonych.

Drugiego listopada Anthony zameldował się w forcie Lyon. Dwa dni później Henning wydał rozkaz odwołujący Wynkoopa ze stanowiska i nakazujący mu stawienie się w dowództwie Dystryktu Górnej Arkansas. Piątego listopada obowiązki komendanta fortu objął oficjalnie mjr Anthony.

Po objęciu komendy w forcie Lyon Anthony stwierdził, że 2 mile dalej, po drugiej stronie rzeki, stoi obozem 113 tipi Arapahów pod Małym Krukiem, Lewą Ręką, Nevą, Burzą i Zranionym Kolanem. Arapahowie (652 mężczyzn,

1 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 4, s. 751.

Page 195: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

kobiet i dzieci) byli codziennymi gośćmi w forcie, gdzie z rozkazu mjr. Wynkoopa wydawano im racje żywnościowe. Anthony od razu kazał aresztować wszystkich Indian przebywających na terenie placówki, a następnie udał się na spotkanie z ich wodzami. Przestraszeni srogością nowego dowódcy Arapahowie długo zapewniali Anthony’ego o swo­jej przyjaźni do białych i prosili o zgodę na pozostanie pod opieką wojska. Podejrzliwy Anthony kazał im oddać konie, broń i wszystkie zwierzęta zrabowane białym. Arapahowie oddali jeden karabin z uszkodzonym kurkiem, dwie stare strzelby i jeden pistolet z niewielką ilością amunicji oraz 50 lub 60 łuków ze strzałami. Według Anthony’ego broń palna nie nadawała się do użytku, a chłopięce łuki dobre były do zabawy, nie do walki. Konie Arapahów wyglądały tak nędznie, że major postanowił zostawić je Indianom. Żołnierze odebrali za to 14 zdobycznych mułów i 6 koni, które odprowadzono do fortu. W końcu Anthony pozwolił Arapahom pozostać w pobliżu fortu w charakterze jeńców wojennych, ostrzegł ich jednak, że aresztuje i ukarze każdego, kto weźmie udział w napadach na białych. Gdy wodzowie Arapahów poprosili Anthony’ego o żywność, ten poinformował ich za pośrednictwem Johna Smitha, że nie dostał na to pozwolenia i kazał im czekać na dalsze decyzje. Oświadczył też, że objął placówkę z rozkazem zwalczania wszystkich Indian w okolicy fortu i na całym przyległym terenie. Dodał jednak, że sytuacja, jaką zastał jest lepsza, niż się spodziewał, i że po rozmowie z ofice­rami z Lyon postanowił kontynuować dotychczasową politykę mjr. Wynkoopa. Po kilku dniach, wbrew roz­kazom dowództwa, wydał Arapahom racje i żywił ich przez 10 dni. Potem jednak oświadczył Indianom, że wstrzymuje pomoc żywnościową i nie będzie ich traktować jak jeńców. Ponieważ wodzowie Arapahów stwierdzili, że skąpy zapas pożywienia nie pozwoli im pozostać dłużej w okolicy fortu, Anthony oddał im broń i poradził, aby

Page 196: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wysłali młodych wojowników na poszukiwanie bizonów, jednak nie w te okolice, gdzie żołnierze mogliby wziąć ich za wrogów.

Szóstego listopada do fortu Lyon przybyła delegacja Czejenów, prosząc Anthony’ego o spotkanie. Wodzowie Czejenów wiedzieli już od Arapahów o odwołaniu Wynkoopa i pragnęli porozmawiać z nowym dowódcą, aby poznać jego intencje. Wysłannicy Czejenów poinformowali Ant­hony’ego, że 35 mil na północ zatrzymało się 600 ich współplemieńców gotowych dołączyć do Arapahów w po­bliżu fortu, a kolejne 2000 obozuje 75 mil dalej nad Smoky Hill w oczekiwaniu na poprawę pogody. Anthony, który miał pod swoją komendą tylko 200 kawalerzy sto w z Kolo­rado i kompanię piechoty z Nowego Meksyku, a do tego niemały problem z Arapahami, nie zamierzał mnożyć sobie kłopotów z pilnowaniem i żywieniem tak dużej liczby ludzi. Po odjeździe Czejenów natychmiast poinformował mjr. Henninga o swoich zamiarach wobec nich:

„(...) Nie pozwolę im tu przyjść, nawet jako jeńcom, gdyż musiałbym ich wziąć na więzienne utrzymanie. Zażądam jednak, by wydali mi swoją broń, wszystkie skradzione zwierzęta oraz sprawców grabieży. Uważam, że nie przyjmą moich warunków i wrócą nad Smoky Hill. Udają tylko, że chcą pokoju i dobrze wiedzą, że nie mogą walczyć w zimie, chyba że jakaś mała banda napadnie gdzieś pozbawiony ochrony konwój lub pograniczne osiedle. Nie sądzę, aby celowe było zawieranie z nimi teraz pokoju, dopóki nie poddadzą się wszyscy sprawcy rabunków, z którymi będziemy mogli zrobić, co zechcemy”2.

Jednocześnie Anthony informował Henninga o lokalizacji zimowych obozów Czejenów, Arapahów, Kiowów i Ko- manczów. Mając ograniczone siły, zdolne jedynie do obrony fortu, nie mógł sam rozprawić się z Indianami, sugerował

2 Ibidem, seria 1, t. 41, cz. 1, s. 913.

Page 197: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

więc, że rozproszone plemiona mogą być łatwym celem dla wojska. Henning, który sam oczekiwał na instrukcje w spra­wie postępowania z Indianami z dowództwa departamentu, kazał mu skrupulatnie przestrzegać rozkazu gen. Curtisa z 31 lipca i czekać na dalsze rozkazy.

Siódmego listopada na spotkanie z mjr. Anthonym przybyli do fortu Lyon Czarny Kocioł i Wojenny Czepiec w eskorcie 60 wojowników. W spotkaniu z nimi wzięli udział także Smith, Prowers i Wynkoop, który nie zdążył jeszcze wyjechać i wraz z innymi oficerami z załogi fortu towarzyszył Anthony’emu podczas narady. Czarny Kocioł przekonywał Anthony’ego, że jego ludzie są przyjaciółmi białych i nigdy nie pragnęli wojny. Prosił o pozwolenie na rozbicie obozu w pobliżu fortu, podobnie jak to uczynili Arapahowie. W odpowiedzi Anthony oświadczył, że nie posiada pełnomoc­nictw do zawarcia pokoju z Indianami. Poradził Czejenom, aby rozbili swe namioty nad Sand Creek i zaczekali tam do czasu, aż otrzyma w ich sprawie szczegółowe rozkazy od przełożonych. Czarnemu Kotłowi nie podobało się to, że Anthony nie pozwala jego ludziom przyjść do Lyon. Wódz obawiał się napaści żołnierzy z Denver lub z Kansas i wolał być pod bezpośrednią ochroną załogi fortu.

Podobnie jak Arapahom, także Czejenom nie podobała się zmiana na stanowisku dowódcy fortu Lyon. Niski, nerwowy Anthony, świdrujący Indian zaczerwienionymi od szkorbutu oczami, wydał im się podejrzliwy i nieszczery. Nie chcieli uwierzyć w jego dobre intencje i nie spodziewali się po nim nic dobrego. Wierzyli jednak mjr. Wynkoopowi, który przekonywał ich, by zaufali jego następcy. Przyjęli więc za dobrą monetę słowa Anthony’ego, który zapewnił ich o swoich pokojowych zamiarach. Powiedział im, że jeśli powrócą do obozu nad Sand Creek, będą pod ochroną fortu Lyon. Zezwolił również na to, by do czasu uzyskania zgody na wydanie Indianom zimowych racji żywnoś­ciowych, młodzi wojownicy udali się na łowy na bizony

Page 198: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w kierunku Smoky Hill. Na zakończenie Czarny Kocioł, okazując zadowolenie z zapewnień Anthony’ego, oświad­czył, że po odwołaniu Wynkoopa on i inni wodzowie zamierzali udać się za rzekę Arkansas, aby być z dala od żołnierzy, jednak po spotkaniu pozostaną nad Sand Creek, gdzie będą się teraz czuć bezpieczni.

Po rozmowie z Anthonym delegacja Czejenów spędziła noc na ranczo Johna Prowersa. Czarny Kocioł, Wojenny Czepiec i Jedno Oko wspólnie z nim radzili, co powinni uczynić.

„Czarny Kocioł zapytał mnie, co sądzę o spotkaniu z majorem Anthonym w forcie Lyon — zeznał kilka miesięcy później Prowers. — Odpowiedziałem mu, że myślę, iż wszystko będzie dobrze; że według mojej oceny sprawy idą w dobrym kierunku (...)”3.

Prosto od Prowersa Czarny Kocioł z wojownikami udał się na ranczo Williama Benta u ujścia Purgatoire. Po powrocie od Benta poinformował Prowersa, że jest zado­wolony i spodziewa się, że sprawy potoczą się w dobrym kierunku. Przed odjazdem Prowers obdarował Czejenów żywnością i dał im w prezencie tytoń kupiony specjalnie dla nich przez oficerów z fortu Lyon.

Uspokojeni Czejenowie udali się nad Sand Creek, wie­rząc, że sprawa pokoju zostanie niedługo rozstrzygnięta i Anthony poinformuje ich o decyzjach przełożonych. Późniejsze wydarzenia dowiodły, że byłoby lepiej dla Czarnego Kotła i jego ludzi, gdyby pokierowali się swoim pierwszym wrażeniem i nie dali się zwieść przyjaznym gestom mjr. Anthony’ego, który od początku prowadził wobec nich podwójną grę. Dowodem na to może być raport, jaki Anthony wysłał 16 listopada do mjr. Henninga. Opisał w nim przebieg spotkania z Czarnym Kotłem i dokładnie określił swoje rzeczywiste intencje:

3 H a r v e y James R., Mary Prowers Hudnall Interview, Early Hisîory of Bent County, 1945, s. 3.

Page 199: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

„(...) Wygląda na to, że istotnie chcą pokoju i pragną, by ktoś kompetentny na dobre załatwił wszystkie ich problemy, spotkał się z nimi i ustalił warunki poro­zumienia. Wyjaśniłem, że nie jestem upoważniony do zawierania z nimi pokoju, ale działania wojenne zostaną wstrzymane do czasu podjęcia przez pana ostatecznych decyzji. Jestem przekonany, że wszyscy Arapahowie i Czejenowie, którzy odwiedzili tę placówkę pragną pokoju, chociaż wielu mężczyzn należących do tych grup jest teraz nad Smoky Hill i Platte z dużą ilością skradzionych zwierząt. Utrzymuję Indian w przekonaniu, że w rozmowach z nimi nie miałem intencji sprawiania im kłopotów, ale nie mogłem zgodzić się na zawarcie z nimi stałego pokoju do czasu uzyskania od pana pełnomocnictwa w tej sprawie. Dlatego na razie zachowuję spokój, aż do czasu przysłania dostatecznej liczby wojska, która pozwoli nam wymusić wszystko, czego zechcemy. Łatwo poradzilibyśmy sobie z tą garstką wojowników, którzy przyszli do fortu, ale gdybyśmy podjęli wobec nich wrogie działania, ruch na szlaku zostałby przerwany, a osiedla położone w górze rzeki i nad okolicznymi strumieniami zostałyby całkowicie zmiecione, gdyż nie jesteśmy dostatecznie silni, aby ich ścigać i walczyć z nimi na ich terytorium (...) Moją intencją jest pozostawić sprawy swojemu biegowi, dopóki w pole nie zostaną wysłane wojska przeciwko wszystkim tym plemionom”4.

Anthony nie krył, że zamierza do tego czasu szpiegować Indian wykorzystując do pomocy kilku przekupionych Czejenów i Arapahów. Byli wśród nich Jack Smith i Jedno Oko, który zgodził się donosić Anthony’emu o nastrojach panujących w wioskach Czejenów i ich sprzymierzeńców w zamian za racje żywnościowe i rządową pensję w wyso­kości 125 dolarów miesięcznie.

4 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 1, s. 914.

Page 200: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Po rozmowie z Czejenami Anthony wezwał Małego Kruka i Lewą Rękę i kazał im zwinąć obóz koło fortu Lyon. Kilka razy, gdy bezbronni Arapahowie przybyli do fortu, by wymienić trochę drobiazgów na żywność, rozkazał wartowni­kom powitać ich strzałami i przegonić poza teren placówki. W połowie listopada wystraszeni Arapahowie zwinęli obóz i odeszli spod fortu. W drodze podzielili się na dwie grupy. Większość z Małym Krukiem, który nie dowierzał żołnie­rzom, ruszyła w dół Arkansas i stanęła obozem koło Camp Wynkoop, 55 mil poniżej fortu Lyon. Chory Lewa Ręka z grupą około 50 ludzi udał się nad Sand Creek, aby połączyć się z Czejenami Czarnego Kotła i Białej Antylopy.

Po odjeździe Arapahów Anthony zameldował gen. Curtisowi:

„W promieniu 40 mil od fortu znajduje się grupa Indian. Powiedziałem im, że na razie nie zostałem upoważniony do ogłoszenia stałego pokoju, ale też że nie będziemy z nimi wojować bez pańskiego życzenia. Cieszę się, że wszyscy ci Czejenowie i Arapahowie, którzy odwiedzali fort pragną pokoju (...) Spróbuję utrzymać tych Indian w przekonaniu, że nie chcę mieć z nimi kłopotów, chociaż nie mogę przystać na stały pokój bez pańskiego pozwolenia. Dlatego na razie będę spokojnie pilnować spraw, dopóki nie zostaną przysłane wystarczające posiłki wojska, które pozwolą wyegzekwować podjęte decyzje”5.

Treść meldunku wskazuje na to, że Anthony celowo wysłał Indian nad Sand Creek, żeby w razie czego mieć ich w swoim zasięgu i móc ich zaatakować, gdy nadarzy się ku temu okazja. Późniejsze dochodzenie wykazało w pełni, że Antho­ny od początku był zwolennikiem rozprawienia się z Indiana­mi i tylko udawał przyjaźń do nich, dopóki wojsko nie będzie na tyle silne, aby ich wszystkich pozabijać.

5 United States Army, Courts of Inquiry, Sand Creek Massacre, 1864, Report ofthe Secretary of War, Government Printing Office, Washington, 1867, s. 18.

Page 201: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Dwudziestego ósmego listopada Curtis napisał do gen. Carletona w Santa Fe, informując go o swoich działaniach wobec Indian:

(...) Arapahowie i Czejenowie przybyli do fortu Lyon błagając o pokój, oddając w tym celu jeńców, konie itd. Zażądałem najtwardszych warunków, które zostały przez nich przyjęte. Nalegają na pokój lub zdanie się całkowicie na moją łaskę, co wybiorę. Oczywiście, trzeba ich przyjąć, ale wciąż pozostają pewne grupy tych plemion i wszyscy Kiowowie, którymi trzeba się zająć, dlatego proponuję w tym celu zimową kampanię. Jeśli ma ona przynieść sukces, trzeba to zachować w tajemnicy. Napisałem już do Departamentu Wojny, a gubernator Evans z Kolorado pojechał do Waszyng­tonu zabiegać o poparcie moich planów (...)” 6.

Dwudziestego szóstego listopada mjr Wynkoop wyjechał w końcu z Lyon do fortu Riley w eskorcie 28 żołnierzy. Dwa dni później na szlaku dopędził go Zranione Kolano z dwoma wojownikami, wysłany przez Czarnego Kotła i Lewą Rękę. Wódz ostrzegł Wynkoopa przed wojenną wyprawą 200 Siuksów zmierzającą w kierunku fortu Larned. W porę ostrzeżony Wynkoop uniknął spotkania z przeciwnikiem i bez przeszkód dotarł do celu. Później oficjalnie interpretował ostrzeżenie Czarnego Kotła jako jeszcze jeden dowód przyjaźni i dobrej woli Indian z obozu nad Sand Creek.

Kilka godzin po wyjeździe Wynkoopa agent Colley polecił Johnowi Smithowi udać się do Indian nad Sand Creek. Oficjalnie Smith, który dopiero co wy dobrzał po przebytej chorobie, miał sprawdzić interesy handlowe syna agenta, Dextera D. Colleya, a przy okazji odwiedzić swą indiańską żonę z małym dzieckiem i syna Jacka, którzy znajdowali się w obozie Czarnego Kotła. W rzeczywistości Colley i Anthony kazali mu policzyć Indian przebywających nad Sand Creek, wybadać ich intencje i ustalić, gdzie obozują

6 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 4, s. 709

Page 202: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

inne grupy plemienia Czejenów. Anthony dał mu do prze­wozu towarów kryty wojskowy ambulans i woźnicę, szer. Davida H. Louderbacka z kompanii G 1. pułku kawalerii z Kolorado. Towarzyszył im pomocnik handlowy młodego Colleya, R. Watson Clark. Dwudziestego szóstego listopada Smith i jego towarzysze wyjechali z fortu Lyon. Nazajutrz około południa przybyli nad Sand Creek. Złożyli towar w namiocie Wojennego Czepca, posilili się i wzięli się od razu do pracy. Tego popołudnia i przez cały następny dzień handlowali z Indianami, wymieniając przywiezione towary na 3 dobre konie, muła i 104 skóry bizonów.

Tymczasem mjr Anthony wciąż czekał na instrukcje od gen. Curtisa. Zamiast nich, w forcie Lyon pojawił się niespodziewanie płk Chivington ze swoim wojskiem z Kolorado.

BITWA NAD SAND CREEK

Jesienią 1864 r. stało się jasne, że większość Indian odeszła na południe od Platte i zaległa w zimowych obozach nad Republican, Smoky Hill i Arkansas. W połowie października Chivington przesunął sześć kompanii 3. pułku kawalerii z Kolorado z Camp Evans do Bijou Basin, dużej kotliny o łagodnym klimacie, położonej około 75 mil na południowy wschód od Denver. Do 20 paździemia dołą­czyły do nich kompanie z Latham i Camp Cass. Dwudzies­tego piątego października płk Shoup wyprawił z Bijou Basin oddziały pozbawione koni, aby zluzowały pełnowar­tościowe kompanie z Junction i Valley Station.

W końcu października Chivington dostał telegram od gen. Connora z Salt Lake City. Dowódca Dystryktu Utah informował o rozkazie gen. Hallecka z 16 paź­dziernika, nakazującym mu zapewnienie bezpieczeństwa na Szlaku Overland od Salt Lake do fortu Kearny, bez względu na granice departamentów. Connor pisał, że

Page 203: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

zamierza przeprowadzić w tym celu zimową kampanię przeciwko Indianom i pytał Chivingtona, czy może liczyć na jego pomoc. Wiadomość ta zelektryzowała Chivingtona, który obawiał się, że udział w operacji może zniweczyć jego plany, a cały splendor z ewentualnego zwycięstwa przypadnie Connorowi, do którego nie żywił sympatii i któremu zazdrościł sukcesu znad Bear River. W tej sytuacji postanowił rozprawić się z Indianami własnymi siłami i w tym celu przyspieszył koncentrację oddziałów.

Piątego listopada Connor wyjechał z Salt Lake City na wschód, żeby omówić z dowódcami sąsiednich dystryktów plany kampanii. Czternastego listopada, niemal w przed­dzień wyjazdu Evansa do Waszyngtonu, przybył do Denver w towarzystwie właściciela linii dyliżansów Overland Stage, Bena Holladaya. Evans i Chivington przywitali go uroczyś­cie z udziałem orkiestry 1. pułku kawalerii z Kolorado. Później nie było już tak miło. Chivington oświadczył Connorowi, że nie odda mu do pomocy swoich wojsk i sam poprowadzi zimową wyprawę na Równiny. Connor dość sceptycznie odniósł się do tych planów, nie kryjąc wątp­liwości, co do powodzenia działań przeciwko plemionom z Równin. Dwudziestego pierwszego listopada pisał z Den­ver w raporcie do gen. Hallecka:

„(...) Znalazłem kraj Indian podzielony i w granicach kilku dystryktów wojskowych, których dowódcy są zdania, że nie będą mogli wydzielić żadnych rezerw na zimową kampanię przeciwko Indianom. Nie mając żadnej władzy nad tymi wojskami, które moim zdaniem można by wyko­rzystać do tego celu, i nie mogąc sprowadzić tu swoich oddziałów, nie jestem w stanie nawet spróbować po­prowadzić ekspedycji przeciwko dzikusom, którzy, jak mnie poinformowano, są w tej chwili w zimowych obozach nad Republican i Arkansas (...)”1.

7 Ibidem, seria 1, t. 41, cz. 1, s. 908

Page 204: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Dotkliwy mróz i obfite opady, które pokryły pogórze i zachodnie równiny Kolorado grubą warstwą śniegu, opóźniały wymarsz oddziałów Chivingtona. Dopiero 16 listopada siedem kompanii 3. pułku z Kolorado z Bijou Basin (A, B, E, I, M oraz część kompanii H i K) pod komendą mjr. Hala Sayra wyszło z obozu i ruszyło do punktu zbornego w Camp Fillmore nad Arkansas. Na wschód od Pueblo dołączyła do nich kompania G 3. pułku kawalerii z Kolorado z Camp Baxter. Płk Shoup wyjechał kilka dni wcześniej w dół Platte, aby ściągnąć kompanie stojące w forcie Lupton, Junction i Valley Station. Na straży Szlaku Overland pozostała tylko spieszona kompania L oraz część kompanii H i K 3. pułku kawalerii z Kolorado. Sayr przybył do Camp Fillmore 18 listopada, zastając tam już kompanię E 1. pułku kawalerii z Kolorado. Trzy dni później do zgrupowania dołączył płk Shoup z kompaniami C, D i E 3. pułku oraz kompanią H 1. pułku z Camp Sanbom. Shoup przyprowadził ze sobą z Denver starego Jima Beckwourtha, którego miał zamiar użyć jako tłumaczai przewodnika.

Płk Chivington wyruszył z Denver 20 listopada wraz z mjr. Downingiem i swoim adiutantem kpt. Maynardem, w eskorcie kompanii C 1. pułku kawalerii z Kolorado z Camp Wheeler w Denver, którą dowodził ppor. Judson J. Kennedy. Dwudziestego trzeciego listopada oddział Chiving­tona dotarł do Camp Fillmore. Wieczorem pułkownik dokonał przeglądu wojska. Przejął bezpośrednie dowództwo nad ekspedycją i zorganizował sztab w składzie: mjr Downing (inspektor), kpt. Maynard (szef sztabu), kpt. J. J. Johnston (szef żandarmerii), por. J. S. Boyd (oficer zaopat­rzeniowy), kpt. A. J. Gili z milicji Kolorado (adiutant- -ochotnik) oraz dr T. I. Leas (naczelny chirurg).

Ogółem w skład wojsk Chivingtona zebranych w Canip Fillmore weszła większość 3. pułku kawalerii z Kolorado (około 550 oficerów i żołnierzy) oraz trzy kompanie

Page 205: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

1. pułku kawalerii z Kolorado (125 ludzi)8. Te ostatnie zorganizowano w tzw. batalion weteranów pod dowódz­twem por. Luthera Wilsona. Ekspedycji miał towarzyszyć tabor 50 wozów ciągniętych przez muły.

Dwudziestego czwartego listopada rano oddziały Chiving­tona wyszły z Camp Fillmore i ruszyły wolnym marszem wzdłuż Arkansas w stronę fortu Lyon. Chivington rapor­tował później, że przez pierwsze 100 mil od Bijou Basin kolumna wojska brnęła przez pokrywę śnieżną o grubości2 stóp (ponad 60 cm), przez kolejne 100 mil śnieg zalegał warstwą grubą na stopę. Dopiero później biały puch zniknął, odsłaniając zmarzniętą ziemię. Codziennie żołnierze kładli

«•

się do snu o 22.00, a wstawali o 4.00 rano. Nocą temperatura spadała miejscami do 30 stopni poniżej zera.

Od samego początku płk Chivington podjął ścisłe środki ostrożności, aby zachować w tajemnicy swój marsz. Nie pozwolił nikomu wyjeżdżać do przodu, po drodze za­trzymywał całą pocztę i wziął pod straż wszystkie napotkane osoby zdążające do fortu Lyon, które mogły zdradzić pochód jego wojsk.

Dwudziestego piątego listopada wieczorem, po przejściu 27 mil, kolumna dotarła do stacji dyliżansów w Spring Bottom. Doszło tam do spotkania z dwoma mężczyznami jadącymi w interesach z fortu Lyon do Pueblo. Jeden z nich, James Combs, wieczorem zasiadł do wspólnego posiłku z Chivingtonem i jego oficerami.

— Nie spodziewają się mnie tam, w dole rzeki, co?— zapytał Chivington.

— Nie — odparł Combs.— Nie wiedzą i nie dowiedzą się, dopóki mnie tam nie

zobaczą — zaśmiał się pułkownik. Potem wspólnie z mjr.

8 Faktyczny stan wojska w Dystrykcie Kolorado w listopadzie 1864 r. wynosił 901 ludzi (stan etatowy 1469), w tym zdolnych do służby w polu 43 oficerów i 719 żołnierzy. Liczba ta nie obejmuje załogi fortu Lyon leżącego w granicach Dystryktu Górnej Arkansas, w którym stacjonowało wtedy 451 oficerów i żołnierzy.

Page 206: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Downingiem zaczęli wypytywać swego rozmówcę o Indian i sytuację w forcie Lyon.

Kiedy w trakcie swej relacji Combs wspomniał o od­wołaniu Wynkoopa i objęciu komendy przez mjr. Ant­hony’ego, Chivington przerwał mu ze śmiechem:

— Och! Pan się musi mylić. Myślałem, że to Lewa Ręka dowodził fortem, dopóki nie zjawił się tam major Anthony.

Chivingtona ciekawiło zwłaszcza to, jak daleko od fortu jest obóz Indian, ilu ich jest, a także jaki jest ich stosunek do Anthony’ego i czy otrzymują od niego pomoc żywnoś­ciową. Combs zeznał potem, że słyszał, jak pułkownik i inni mówili o „zbieraniu skalpów”. Na koniec Chivington miał powiedzieć do swych oficerów, że „tęskni za chwilą, w której będzie mógł brodzić we krwi”9.

Dwudziestego szóstego listopada pogoda znacznie się poprawiła. Ociepliło się i kolumna mogła wreszcie przyspie­szyć tempo marszu. Tego dnia pokonano 28 mil, zatrzymując się na noc w pobliżu starego fortu Benta, służącego obecnie jako rozjazd na szlaku dyliżansów do Denver. Po drodze Chivington zabrał z pobliskiego rancza Roberta Benta, najstarszego syna Williama, który kiedyś służył jako przewod­nik i tłumacz u mjr. Anhony’ego. Siłą wcielił go do swoich szeregów w charakterze pomocnika Jima Beckwourtha.

W niedzielę 27 listopada wojsko przebyło kolejne 38 mil i rozbiło obóz 14 mil od fortu Lyon. Tego wieczoru kpt. Soule i ppor. William P. Minton z załogi fortu dostrzegli grupę jeźdźców i odległe błyski ognisk obozowych. W for­cie od trzech tygodni nie pojawił się żaden podróżny ani poczta z Denver, podejrzewali więc, że mogą to być Indianie, którzy przerwali komunikację z zachodem. Po powrocie do fortu zameldowali o tym mjr. Anthony’emu. Nazajutrz Anthony wysłał Soule’a z oddziałem 20 żołnierzy na zwiad w górę Arkansas. Po przejechaniu 10 lub 12 mil

9 H o i g, op.cit., s. 137.

Page 207: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

patrol Soule’a natknął się na długą, maszerującą w szyku czwórkowym kolumnę wojska. Widok kolumny zdziwił żołnierzy z Lyon. Jadący na przedzie płk Chivington upewnił się, że w forcie nic nie wiedzą o jego marszu i zapytał Soule’a, czy w okolicy są jacyś Indianie. Soule odpowiedział, że najbliższy obóz Czejenów i Arapahów znajduje się nad Sand Creek, a jego mieszkańcy uważani są za jeńców wojennych i nie stanowią żadnego zagrożenia. Wledy któryś z oficerów Chivingtona zauważył, że Indianie „przestaną być jeńcami, kiedy wojsko tam dotrze”.

Dwudziestego ósmego listopada około południa, gdy tylko przednia straż Chivingtona znalazła się w pobliżu fortu Lyon, żołnierze otoczyli go linią posterunków, które nie wypuszcza­ły nikogo na zewnątrz. Wkrótce potem Chivington wydał rozkaz w sprawie zachowania żołnierzy i mieszkańców fortu:

„Żaden z oficerów nie może opuścić swego oddziału bez zgody naczelnego dowódcy, a żaden żołnierz bez pisemnej zgody dowódcy kompanii (...) Po zmroku nie wolno palić ognisk (...) Każda osoba, która przekaże Indianom informa­cje dotyczące ruchów wojska zostanie uznana za szpiega i ukarana śmiercią (...)” 10.

W drodze do fortu oddział 20 żołnierzy por. Sweina J. Grahama z kompanii G 3. pułku kawalerii z Kolorado przeprawił się na drugi brzeg Arkansas i zajął ranczo Williama Benta, aby nikt nie ostrzegł Indian (dwaj synowie Benta, George i Charlie, oraz zięć Edmond Guerrier znajdowali się w obozie nad Sand Creek). Przed zachodem słońca żołnierze z batalionu por. Wilsona otoczyli także położone dalej w dole rzeki ranczo Johna Prowersa oraz dom handlarza Johna Vogle’a, mającego również indiańską żonę, zatrzymując wszystkich domowników w areszcie domowym. Wiele lat później najstarsza córka Prowersa z mieszanego małżeństwa, Mary Hudnall, wspominała:

10 Report of the Secretary of War, op.cits. 165

Page 208: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

„W niedzielę wieczorem [27 listopada], tuż przed za­chodem słońca (...) na nasze ranczo przybył Pierwszy Pułk Kawalerii z Kolorado (...) rozbroił mojego ojca i siedmiu jego kowbojów, zatrzymując ich jako więźniów i nie pozwalając nikomu opuszczać domu przez dwa dni i dwie noce. Na koniec zostali zwolnieni. Nie udzielono nam żadnych wyjaśnień (...) Uważaliśmy, że powodem był fakt posiadania przez ojca indiańskiej rodziny” n.

Kilka mil przed fortem Chivington i Downing zostawili kolumnę i udali się do Lyon na spotkanie z mjr. Anthonym. Kiedy przybyli do jego kwatery, Anthony przywitał ich serdecznie i potwierdził, że nad Sand Creek przebywa około 1000 Indian, a dalsze 2000 obozuje dalej na północ w rejonie Smoky Hill. Oświadczył, że Czejenowie i Arapahowie zasłużyli na karę i sam dawno by się na nich wyprawił, gdyby tylko miał odpowiednie siły. Przyznał też, że Arapahowie denerwowali go tak bardzo, że kazał strażom strzelać do tych, którzy chcieli zbliżyć się do fortu bez zezwolenia. Nie był tylko pewien, czy siły Chivingtona są dostatecznie duże, aby po wyprawie ochronić szlaki i osiedla, które tradycyjnie musiałyby się stać obiektem odwetowych ataków Indian. Przytakiwał mu agent Colley, który miał powiedzieć, że Czejenowie od pół roku nie chcą go słuchać, a ci znad Sand Creek nadal utrzymują kontakty z wrogimi grupami swego plemienia i nie sposób do końca odróżnić, którzy z nich zasługują na miano przyjaznych, a którzy wrogich.

Nie wszyscy podwładni Anthony’ego podzielali jego zapał do walki. Kpt. Soule oraz por. Chauncey Cossit, ppor. Joseph Cramer i ppor. Horace Baldwin, a także por. James D. Cannon i ppor. Minton z 1. pułku piechoty z Nowego Meksyku nie kryli swego oburzenia i uznali, że Chivingtona trzeba powstrzymać. Soule udał się w tej sprawie po pomoc do mjr. Anthony’ego. Anthony, który

11 Harvey, op.cit., s. 4.

Page 209: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

jeszcze kilka dni wcześniej obiecał kontynuować pokojową politykę Wynkoopa wobec Indian, był teraz zajęty przy­gotowaniami do wyprawy. Nie zwracał uwagi na to, że fort Lyon leżał poza granicami Dystryktu Kolorado, a płk Chivington nie był już jego zwierzchnikiem i nie mógł mu wydawać rozkazów. Soule przypomniał mu o tym i za­protestował, twierdząc, że napad na pokojowy obóz Czarnego Kotła byłby aktem zdrady, niegodnym munduru oficera armii Stanów Zjednoczonych. Anthony uznał jednak, że wciąż obowiązuje go rozkaz dowódcy depar­tamentu zwalczania Indian „kiedykolwiek ich napotka” i przekonywał, że „wielu z tych Indian powinno być zabitych, a tylko niektórych powinno się oszczędzić”. Po rozmowie z Anthonym Soule poszedł do kwatery, w której zebrało się wielu oficerów z obu pułków. Wzburzony oświadczył, że każdy, kto „znając istniejące okoliczności weźmie udział w mordowaniu Indian jest nędznym, tchórzliwym sukinsynem”. Kiedy powtórzono to Chiving- tonowi i Downingowi, pułkownik wpadł we wściekłość i przysiągł, że jeśli Soule nie cofnie swoich słów, przed wyruszeniem na akcję każe go powiesić. Mjr Anthony i inni ostrzegli wówczas Soule’a, aby się nie zbliżał do obozu Chivingtona. Soule pozostał w swojej kwaterze, nie zamierzał jednak rezygnować i za pośrednictwem kpt. Presleya Talbota z 3. pułku z Kolorado przesłał Chiving- tonowi pisemny protest.

Próbę powstrzymania Chivingtona podjął także ppor. Cramer. W rozmowie z pułkownikiem i oficerami jego sztabu oświadczył, że wyprawa nad Sand Creek byłaby „morderst­wem i stawiałaby ich [oficerów Wynkoopa] w niezręcznym położeniu wobec tych samych Indian, którzy uratowali im życie”. Mówiąc to miał na myśli zasługi Czarnego Kotła i Jednego Oka dla ocalenia ludzi mjr. Wynkoopa podczas wyprawy nad Smoky Hill. W odpowiedzi Chivington wybu­chnął gniewem i pogroził pięścią Cramerowi.

Page 210: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

— Niech będzie przeklęty każdy, kto sympatyzuje z Indianami! — krzyczał chodząc nerwowo po izbie.— Wielkie nieba! Jestem przekonany, że stosowanie wszelkich możliwych środków przeciwko mordercom kobiet i dzieci jest słuszne i zgodne z honorem. Do diabła z każdym, kto sympatyzuje z Indianami! — wrzasnął jeszcze raz. Zaraz potem dodał, że byłoby lepiej, gdyby ludzie tacy jak Wynkoop i Cramer wystąpili ze służby w armii Stanów Zjednoczonych.

Ostatnią rozmowę z Chivingtonem podjęła wieczorem grupa oficerów zebranych w kwaterze por. Cossita. Cossit i Minton przypomnieli Chivingtonowi o obietnicach danych Indianom przez mjr. Wynkoopa i uznali, że atak na ludzi Czarnego Kotła, uważanych za jeńców wojennych, byłby przestępstwem. Poparł ich Colley, który po chwili wahania wziął Czejenów w obronę twierdząc, że przedstawiono ich w niewłaściwym świetle i winę za sprowokowanie ich napadów ponoszą niektórzy oficerowie z Kolorado i Kansas. W odpowiedzi Chivington ostro skrytykował politykę Wynkoopa i tak jak poprzednio w rozmowie z Cramerem, zakończył spotkanie przeklinając wszystkich, którzy sym­patyzują z Indianami.

Mjr Anthony próbował opanować sytuację, oświadczając swoim oficerom, że głównym celem wyprawy są obozowis­ka wrogich plemion nad Republican i Smoky Hill. Wyjaśnił, że po drodze wojsko otoczy obóz Czarnego Kotła, odbierze zrabowane zwierzęta i ukarze śmiercią tylko tych Indian, którzy dopuścili się rabunków i zabójstw. Pozostali, w tym Czarny Kocioł i jego pokojowa grupa, mieli być oszczę­dzeni. To uspokoiło wzburzone umysły. Anthony rozkazał dowódcom kompanii przygotować do wymarszu wszystkich ludzi zdolnych do boju. Soule i Cramer przyłączyli się do wyprawy, między sobą ustalili jednak, że „nie spalą prochu na panewce” i pozwolą swym żołnierzom strzelać do Indian tylko w akcie samoobrony. Razem z nimi pojechał

Page 211: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

także por. Cannon, którego Anthony zabrał w charakterze swojego adiutanta. Na straży fortu miała zostać część piechurów z Nowego Meksyku, jedna kompania kawalerii i ci, którzy z różnych względów nie mogli wziąć udziału w wyprawie, razem około 150 ludzi pod komendą kpt. Cooka. Na rozkaz Anthony’ego oddziałom Chivingtona wydano z magazynów fortu paszę dla koni i racje żywnościowe dla żołnierzy. Wyczerpane długim marszem muły i tabor 3. pułku z Kolorado miały pozostać w obozie. Anthony kazał przygo­tować własny tabor złożony z 20 wozów z zapasami amunicji i żywnością na 20 dni wyprawy.

Chivington, nie chcąc stracić elementu zaskoczenia, zarządził wymarsz na wieczór 28 listopada. Około godziny20.00 kompanie mjr. Anthony’ego z 2 działami wyszły z Lyon, dołączając do głównych sił Chivingtona obozują­cych około mili poniżej fortu. Każdy żołnierz wiózł w jukach zapas żywności na trzy dni i 200 sztuk amunicji. Wygaszono ognie i kolumna wojska w szyku czwórkowym wyruszyła w kierunku obozowiska Indian nad Sand Creek. Na przedzie szła kawaleria mjr. Anthony’ego, za nią batalion por. Wilsona i pułk Shoupa, na końcu działa i kilka wozów z piechurami. Po wydzieleniu części sił do pilnowania domostw Benta, Prowersa i innych zatrzyma­nych ranczerów oraz pozostawieniu w forcie chorych i wyczerpanych marszem, Chivington prowadził ponad 450 kawalerzy stów z 3. pułku z Kolorado pod bezpośrednim dowództwem płk. Shoupa, około 100 kawalerzy stów por. Wilsona, 125 ludzi Anthony’ego i garść piechoty z Nowego Meksyku z załogi fortu Lyon. Według różnych szacunków miał od 675 do 700 ludzi, w tym kilku cywilów. Pułk Shoupa uzbrojony był głównie w stare austriackie karabiny oraz niewielką ilość karabinków typu Starr i Sharps. Nieliczni żołnierze mieli rewolwery. Wszyscy żołnierze 1. pułku z Kolorado mieli karabinki Starra lub Sharpsa, a wielu także rewolwery. Kawalerii towarzyszyły cztery

Page 212: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

12-funtowe haubice górskie. Obsługiwali je żołnierze z kompanii C 3. pułku z Kolorado pod dowództwem kpt. Morgana i z kompanii G 1. pułku z Kolorado ppor. Baldwina. Według relacji płk. Chivingtona 3. pułk z Kolo­rado był niedostatecznie wyekwipowany, żołnierzom bra­kowało ciepłych okryć, koców, butów, czapek i kapeluszy, a ich konie były zmęczone kilkudniowym marszem po zaśnieżonej i zmarzniętej ziemi. Kawalerzyści 1. pułku z Kolorado byli dostatecznie wyposażeni i dysponowali dobrze odżywionymi i wypoczętymi końmi.

Przed wyjściem z fortu Lyon płk Chivington podzielił swoje siły na pięć batalionów. Z oddziałów 1. pułku kawalerii z Kolorado utworzono dwa bataliony:

pierwszy, złożony z elementów kompanii D (dowódca kpt. S. S. Soule), G (ppor. H. Baldwin) i K (por. J. A. Cramer), pod dowództwem mjr. Anthony’ego (około 125 ludzi), oraz

drugi, złożony z elementów kompanii C (ppor. J. J. Kennedy), E (por. C. Dunn) i H (por. J. Olney), pod dowództwem por. Luthera Wilsona (około 100 ludzi).

Oddziały 3. pułku kawalerii z Kolorado podzielono na trzy bataliony:

pierwszy: kompania A (por. C. L. Cass), C (kpt. W. M. Morgan), M (kpt. P. Talbot) i H (ppor. M. Autabees), dowodzony przez ppłk. Leavitta Bowena (około 150 ludzi),

drugi: kompania B (kpt. H. M. Orahood), G (kpt. O.H.P. Baxter), I (kpt. J. McCannon) oraz K (por. W.E. Grinnel), pod komendą mjr. Hala Sayra (178 ludzi),

trzeci: kompania D (kpt. D.H. Nichols), E (kpt. JJ Johnston) i F (por. J.A. Foy), dowodzony przez kpi Theodore’a G. Cree (około 130 ludzi).

Droga ekspedycji prowadziła przez falującą równinę pokrytą krótką, wyschniętą trawą. Noc była bardzo zimna, niebo czyste, jasno świecił księżyc. Aby nie narażać na zamarznięcie ludzi i koni, co jakiś czas zmieniano tempo

Page 213: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

marszu: stępa, trucht, galop i pochód w szyku spieszonym. Żołnierze kiwali się sennie w siodłach, niektórzy, by nie zasnąć, gryźli twarde suchary, popijając je na rozgrzewkę podłą whisky. Skostniały z zimna Beckwourth zupełnie stracił orientację w terenie i trzeba było polegać wyłącznie na Robercie Bencie, który jechał pół mili przed kolumną pod lufami rewolwerów Chivingtona i Shoupa.

Obóz Indian leżał w rozległej dolinie w dużym zakolu potoku Sand Creek, który płynie w kierunku południowo-- wschodnim, lecz w tym miejscu, zatrzymany ścianą wysokich piaszczystych wzgórz, gwałtownie skręca na wschód, by potem znowu skierować się na południe. O tej porze roku płaskie koryto potoku, szerokie miejscami na 200 lub 300 kroków, było prawie całkowicie wyschnięte, zaledwie w kilku miejscach pozostały niewielkie, zamarza­jące nocą, kałuże wody. Lewy, słabo zaznaczony brzeg przechodził łagodnie we wznoszącą się rozległą równinę zamkniętą od wschodu pasmem piaszczystych wzgórz. Prawy brzeg, wyraźnie zaznaczony niemal pionową piasz­czystą skarpą, wznosił się na wysokość od 2 do 10, a nawet więcej stóp.

Obecny nad Sand Creek George Bent, który przybył tam zaledwie trzy dni wcześniej z ranczo swego ojca, wspominał, że w obozie znajdowało się około 100 namiotów Czejenów i 10 namiotów Arapahów pod wodzą Lewej Ręki. W jego opinii byli to najbardziej przyjaźni ludzie z obu szczepów, którzy obozowali nad Sand Creek w przekonaniu, że pozostają pod opieką garnizonu w forcie Lyon i że mają pozostać w tym obozie do czasu nadejścia z kwatery dowództwa w Kansas decyzji w sprawie zawarcia pokoju.

Według różnych relacji obóz Indian nad Sand Creek liczył 110 do 130 namiotów. Louderback —jako szpieg Anthony’ego — widział w głównym obozie 115 namiotów. Kilka innych stało pół mili dalej w dole potoku. W sumie mogło być tam około 600 Indian, z czego mniej więcej

Page 214: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

dwie trzecie stanowiły kobiety, dzieci i starcy12. Wśród Czejenow znajdowali się przedstawiciele sześciu odłamów plemienia: Wutapiu, któremu przewodził Czarny Kocioł, uważany jednocześnie za głównego wodza Południowych Czejenów, Hisometaneo z Białą Antylopą i Jednym Okiem, Heviksnipahis z wodzem Piaskowe Wzgórze, Havaitaneo ze starym Żółtym Wilkiem i jego bratem Wielkim Czło­wiekiem, oraz małe grupki Ovimana i Sutaio. Oprócz przywódców największych klanów byli tam wodzowie niektórych stowarzyszeń wojennych: Stojący W Wodzie przewodzący Wygiętym Włóczniom, Dwa Uda ze Związku Lisów oraz Żółta Tarcza i Minimic ze Związku Napiętej Cięciwy. Poza tym w połączonym obozie znajdowała się cała plejada innych wodzów południowego odłamu Czeje­nów: Wojenny Czepiec, Niedźwiedzi Język, Mała Szata, Człowiek Niedźwiedź, Czarnoogoniasty Orzeł, Cętkowana Wrona i Niedźwiedzi Płaszcz. Wielu młodych wojowników znajdowało się tego dnia z dala od obozu polując na bizony, zgodnie z zaleceniem mjr. Anthony’ego.

Obóz Indian rozciągał się na przestrzeni mili wzdłuż północnego brzegu potoku. Tipi grupy Czarnego Kotła zajmowały środek obozowiska, obok ludzi Żółtego Wilka i Jednego Oka. Namioty grupy Białej Antylopy i Wo­jennego Czepca zajmowały górną część obozu. Sąsia­dowały z nimi namioty Metysów: młodych Bentów, Gu- erriera i syna handlarza Gerry’ego. Tipi grupy Piaskowego Wzgórza i Sutaio znajdowały się w pewnym oddaleniu w dole strumienia. Poniżej głównego obozu Czejenów znajdowały się namioty Arapahów Lewej Ręki. Indianie czuli się zupełnie bezpieczni, gdyż nawet nie wystawili

12 Opublikowana w 1982 r. w Northern Cheyenne Tribal News lista obecnych nad Sand Creek mężczyzn — głów rodzin Czejenów — zawiera 111 imion. Według Johna Smitha na jeden namiot w obozie przypadało przeciętnie 5 osób, w tym 2 mężczyzn, co daje w sumie około 2.S0 wojowników.

Page 215: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wart obozowych, z wyjątkiem kilku strażników pilnujących głównego stada około 1000 koni i mułów pasących się na równinie na wschód od obozu. Drugi, mniejszy tabun liczący ponad 200 koni, znajdował się na południowym brzegu potoku, w górnej części obozu.

Dwudziestego dziewiątego listopada przed wschodem słońca wojsko zbliżyło się do obozu Indian, pokonując w ciągu ośmiu godzin odległość 42 mil. Około godz. 6.30 jadący na przedzie kolumny Chivington i Shoup stanęli na szczycie piaszczystego wzgórza, za którym rozciągała się szeroka dolina Sand Creek. W dole przed nimi, niemal prostopadle do osi marszu, - widać było ciemny, kręty pas potoku wyraźnie zaznaczony gęstwiną krzewów i drzew porastających jego brzegi. Na lewo, w odległości około dwóch mil w górę potoku, przez ogołocone z liści gałęzie drzew, można było dostrzec zarysy indiańskich tipi i wąskie smóżki dymu unoszące się nad pogrążoną we śnie wioską.

O godz. 6.45 batalion mjr. Anthony’ego wyszedł na wzgórza nad południową częścią doliny Sand Creek i dostrzegł w dole kolejny ślad obecności Indian — ciemną ruchomą plamę tabunu koni pasących się pół mili na prawo od obozu. Na ten widok kolumna zatrzymała się. Chivington natychmiast pchnął do ataku na dolną część obozu batalion por. Wilsona, każąc mu przejść potok i odciąć Indian od stada. Trzy kompanie Wilsona zjechały ze wzgórza małym wąwozem i zatoczywszy łuk popędziły ku wschodniemu skrajowi wioski. Kompania H przebyła koryto, weszła w lukę pomiędzy główną częścią obozu a namiotami grupy Piaskowego Wzgórza i spłoszyła konie Indian. W odległości 200 kroków od obozu żołnierze spieszyli się i zaczęli ostrzeliwać tipi z karabinów. Pozostałe dwie kompanie zostały na południowym brzegu i po zejściu z koni także rozpoczęły gęsty ogień w kierunku obozu.

Batalion Anthony’ego ruszył za Wilsonem, wychodząc na południowy skraj wioski. Bateria ppor. Baldwina została w tyle. Zmęczone muły nie mogły dotrzymać kroku szybko

Page 216: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

posuwającej się kawalerii. Kompanie Soule’a i Cramera rozwinęły się w linię i przeszły koryto potoku. Zatrzymały się na północnym brzegu w odległości 100 kroków od pierwszych namiotów. Padło kilka strzałów, ale Soule i Cramer zgodnie z postanowieniem powstrzymali swych ludzi przed strzelaniem do Indian. Za to mjr Anthony wykrzykiwał obelgi i zachęcał żołnierzy do „zabijania sukinsynów”. W końcu Anthony dał rozkaz zejścia z koni i postanowił zaczekać na idący w tyle 3. pułk kawalerii z Kolorado, nie chcąc „rozpoczynać balu przed przybyciem Chivingtona”.

Jedną z pierwszych osób, jakie zobaczyli przed sobą żołnierze mjr. Anthony’ego był John Smith. Posuwał się wolno w kierunku linii wojska, kuląc się przed pociskami nadlatującymi z boku. Za nim szedł Louderback z białą chustką przywiązaną do kija. Anthony wyjechał im na­przeciw i pomachał kapeluszem, jakby chciał ich do siebie przywołać. Ze strony wojska padły kolejne strzały. Louder­back cofnął się. Po chwili zawrócił także Smith i zaczął umykać w kierunku namiotów. Nagle z szeregu żołnierzy wysunął się szer. George Pierce z kompanii F, przydzielony do oddziału ppor. Cramera.

— Majorze, niech mi pan pozwoli go przyprowadzić!— krzyknął do Anthony’ego. Dosiadł konia i pomknął w stronę obozu. W kilku susach dopadł Smitha i zatoczył wokół niego krąg, chcąc osłonić go przed kulami. W tym momencie ktoś strzelił, nie wiadomo czy Indianin, czy żołnierz. Śmiertelnie raniony wierzchowiec padł razem z jeźdźcem na ziemię. Ranny Pierce wstał i zrobił kilka kroków, gdy trafiła go następna kula. Na ten widok niektórzy kawalerzyści Cramera zaczęli strzelać w kierunku obozu.

W tym momencie nadciągnęła spóźniona bateria Baldwina, zajmując stanowiska blisko brzegu, na lewym skrzydle batalionu Anthony’ego. Za nią nadszedł 3. pułk z Kolorado. Kawaleria Shoupa czwórkami spłynęła ze wzgórz i ruszyła w stronę Sand Creek. Nad brzegiem potoku kolumna stanęła i Chivington krótko przemówił do żołnierzy:

Page 217: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

— Nie mówię wam, że macie zabijać wszystkich, bez względu na wiek i płeć, ale przypomnijcie sobie równiny nad Platte i pamiętajcie o naszych pomordowanych kobie­tach i dzieciach, którch krew wsiąkła w piasek nad Platte.

Padł rozkaz zdjęcia płaszczy. Żołnierze zsiedli z koni i przytroczyli okrycia do siodeł. Potem znowu dosiedli wierzchowców, ruszając w górę Sand Creek. Gdy znaleźli się naprzeciw obozu, płk Shoup rozkazał kompanii McCan- nona odciąć Indian od stada koni na południowym brzegu potoku. Jego żołnierze zrobili zwrot w lewo i ruszyli do akcji. Zdecydowanym natarciem spędzili z pola George’a Benta i kilku Czejenów, którzy wybiegli z obozu, aby ratować zagrożone stado, i za jednym zamachem wzięli prawie 200 koni. Widząc tłumy Indian biegnące z obozu w kierunku południowych wzgórz, żołnierze McCannona otoczyli tabun i popędzili go na tyły, gdzie czekali mek­sykańscy poganiacze z oddziału ppor. Mariona Autabeesa.

Widok Indian na południowym brzegu strumienia skłonił mjr. Sayra do wysłania na pomoc kompani McCannona oddziału kpt. Baxtera. Obie kompanie silnym ogniem powstrzymały napór Czejenów. Potem żołnierze zajęli wygodne pozycje na stokach wzgórz i zaczęli ostrzeliwać Indian, zmuszając ich do ucieczki w górę potoku. Wy­strzeliwane ze wzgórz kule wprowadziły zamęt w szeregach żołnierzy por. Wilsona, którzy w dole atakowali północny skraj obozu, wychodząc dokładnie naprzeciw pozycji McCannona i Baxtera.

Pozostała część 3. pułku z Kolorado wyszła na prawe skrzydło i tyły batalionu Anthony’ego. Widząc obóz pełen uciekających Indian żołnierze zatrzymali się, zsiedli z koni i zaczęli strzelać w ich kierunku ponad głowami spieszonych kawalerzy sto w mjr. Anthony’ego. Chwilę potem ryknęły działa kpt. Morgana, ustawione za plecami kawalerii, rzucając swój śmiercionośny ładunek prosto pomiędzy namioty. Soule i Cramer natychmiast podskoczyli do

Page 218: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Anthony’ego, zwracając mu uwagę na niebezpieczeństwo ostrzelania ich żołnierzy. Anthony kazał Cramerowi zrobić zwrot w lewo, zejść z linii strzału i ruszyć północnym brzegiem w górę potoku. W drodze wyprzedziła go pędząca za Indianami bateria kpt. Morgana. Część żoł­nierzy Cramera uległa pokusie i dołączyła do pościgu. Wkrótce w ślady Cramera, ale południowym brzegiem, poszła także kompania kpt. Soule’a. Soule trzymał się z dala od walki. W ten sposób przeszedł dwie lub trzy mile w górę Sand Creek. Po drodze jego kompania mijała grupy rozproszonych żołnierzy, którzy toczyli zażarte potyczki z grupami Indian, strzelając do nich w zapamiętaniu z obu brzegów potoku.

Zanim kanonierzy Baldwina przygotowali działa do strzału, wioska opustoszała. Jego działa zmieniły pozycję i oddały kilka niecelnych strzałów w kierunku uciekających Indian. Potem ruszyły w górę Sand Creek za kawalerią, ale szybko wystrzelały całą amunicję. Bateria miała tylko 16 ładunków, a wóz amunicyjny znajdował się w taborze. W wirze walki koń dowódcy został śmiertelnie trafiony i Baldwin razem z działami został odesłany do obozu.

%

Kompania Soule’a pozostała w górze potoku do południa lub nieco dłużej, praktycznie nie biorąc udziału w boju. Była jedynym oddziałem, który przez całą bitwę nie oddał ani jednego strzału i zachował pełną dyscyplinę. Wczesnym popołudniem mjr Anthony wycofał ją do zdobytego obozu, gdzie przez krótki czas pilnowała bagaży i rannych w po- lowym lazarecie. Niedługo potem do obozu przybyła także kompania ppor. Cramera. Przed zmierzchem mjr Anthony wziął obie kompanie i odjechał z nimi do fortu Lyon po spóźniający się tabor z amunicją i zaopatrzeniem. Wielu ludzi słyszało, jak kpt. Soule opuszczając pole bitwy dziękował Bogu, że nie zabił żadnego Indianina.

Kiedy wojsko znalazło się w odległości niecałej mili od obozu, jakaś stara Indianka wyszła przed namiot w przekona

Page 219: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

niu, że nadciąga stado bizonów. Wkrótce dołączyło do niej kilka innych kobiet zaniepokojonych dudnieniem kół artylerii i głuchym stukotem kopyt o zmarzniętą ziemię. Edmond Guerrier spał w namiocie i słyszał z początku, jak kilka kobiet mówiło, że duże stado bizonów biegnie w stronę obozu. Inne mówiły, że to wojsko. Chwilę potem wśród namiotów rozległy się głośne krzyki i cały obóz stanął na nogi. Kobiety w pośpiechu chwytały dzieci, szykując je do ucieczki, podczas gdy mężczyźni wyskakiwali ze swoich tipi, chcąc jak najszybciej dopaść koni.

George’a Benta obudził hałas i krzyki biegających ludzi. Zerwał się z posłania i wyskoczył przed namiot. W szarym świetle poranka dostrzegł, że z dołu potoku zbliżają się pędem dwie grupy żołnierzy. Był to oddział por. Wilsona, który szybko odciął zaskoczonych Indian od stada koni, pozbawiając ich mobilności i możliwości skutecznej obrony, a potem zaczął ostrzeliwać obóz. Wśród Indian zapanował hałas i wielkie zamieszanie. Ludzie wybiegali z namiotów częściowo tylko ubrani. Kobiety i dzieci krzyczały na widok wojska, wojownicy wracali do namiotów po broń. Nieliczni, którym się udało złapać konie, starali się wywieźć swoje rodziny lub pędzili na otwartą równinę. Pozostali musieli uciekać lub walczyć na piechotę.

Czarny Kocioł widząc, co się dzieje, wyciągnął poda­rowaną mu kiedyś przez komisarza Greenwooda amery­kańską flagę i zatknął ją na długą tyczkę wraz z kawał­kiem białej materii podwiązanym u dołu na znak pod­dania13. Stał przed namiotem z gwiaździstym sztandarem powiewającym na wietrze i wołając, że to nieporozumie­nie, wzywał ludzi do gromadzenia się wokół flagi i za­chowania spokoju. Wokół niego zbierały się tymczasem

13 Sprawa białej flagi pozostaje wciąż dyskusyjna. Większość świadków potwierdza fakt wywieszenia przez Czarnego Kotła białej flagi, niektórzy jednak — wśród nich por. Cramer, którego trudno posądzić o sympatię do Chivingtona — twierdzili, że nie widzieli żadnej flagi nad obozem Indian.

Page 220: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ilumy kobiet, dzieci i starców wierząc, że tak długo jak będzie powiewać nad nimi flaga Stanów Zjednoczonych wojsko nie będzie do nich strzelać. Od strony obozu Białej Antylopy i Wojennego Czepca, wzdłuż koryta Sand Creek, nadciągały nowe grupy Indian wystraszone strzałami żołnierzy. Biała Antylopa szedł na przedzie z wiarą w magiczną moc flagi powiewającej nad głową Czarnego Kotła. Gdy Biała Antylopa dotarł do namiotu Czarnego Kotła, dołączył do nich Stojący W Wodzie i wszyscy trzej wodzowie wyszli naprzeciw wojska, żeby powiedzieć, że nie chcą walczyć. W ich stronę natychmiast posypały się kule. Zawrócili więc i pobiegli z powrotem do obozu.

„Kiedy spojrzałem w stronę namiotu wodza — wspomi­nał George Bent — zobaczyłem, że Czarny Kocioł ma dużą amerykańską flagę zatkniętą na długiej tyczce namio­towej jako sygnał dla wojska, że to pokojowy obóz (...) Czarny Kocioł wciąż wołał, żeby się nie bać, że obóz jest pod ochroną i nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. Wtedy żołnierze nagle otworzyli ogień do masy mężczyzn, kobiet i dzieci, wszyscy się rozbiegli i zaczęli uciekać” 14.

Ostrzelany tłum w panice rzucił się do ucieczki. Większość Indian zaczęła uciekać ku południowym wzgórzom i w górę wyschniętego koryta potoku. Czarny Kocioł z żoną, Biała Antylopa i Wojenny Czepiec pozostali jeszcze jakiś czas przed namiotem, nad którym łopotała flaga. W końcu Czarny Kocioł uznał, że wszystko stracone i pobiegł wraz z żoną za innymi, nawołując Białą Antylopę, by zrobił to samo. Niektórzy z uciekających padli po drodze od kul atakujących żołnierzy, wśród nich żona Czarnego Kotła. Do leżącej na ziemi kobiety kawalerzyści oddali jeszcze kilka strzałów. Opuszczony namiot Czarnego Kotła padł łupem żołnierzy z batalionu ppłk. Bowena. Powiewającą nad nim flagę zdarł adiutant Bowena, sierż. Stephen D. Decatur z kompanii C.

1 4 G r i n n e l l , op.cits . 1 7 7

Page 221: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Z drugiej strony obozu Lewa Ręka i jego Arapahowie również próbowali dotrzeć pod flagę Czarnego Kotła. Na widok żołnierzy Lewa Ręka stanął i założył ręce na piersi mówiąc, że nie będzie walczył z białymi, gdyż są oni jego przyjaciółmi. Chwilę później trafiony kulą upadł, a jego ludzie rozbiegli się w panice. Wśród nich była uciekająca z trojgiem małych dzieci kobieta o imieniu Kohiss. Kule żołnierzy zabiły dwoje z nich, uratowało się tylko niemowlę, kurczowo trzymane przez matkę przy nagiej piersi. Kohiss uszła z życiem i w rezerwacie Arapahów w Oklahomie dożyła 104 lat. Do końca życia nosiła na ciele ślady po pociskach i stała się żywą pamięcią plemienia, opowiadając kolejnym pokoleniom wstrząsające historie znad Sand Creek.

Biała Antylopa nie miał zamiaru szukać ratunku w uciecz­ce. Jim Beckwourth twierdził później, że wódz pobiegł w stronę potoku, gdzie rozwijało się natarcie wojska. Kiedy zobaczył płk. Chivingtona na czele żołnierzy wyszedł im naprzeciw i wznosząc ręce do góry krzyczał po angielsku, by zaprzestali ognia. Potem skrzyżował ręce na piersi i zaczął śpiewać pieśń śmierci zanim upadł trafiony kulą. Szer. Louderback zeznał jednak, że po ostrzelaniu wodzów przez wojsko, Czarny Kocioł uciekł z innymi w górę potoku, natomiast Biała Antylopa i Stojący W Wodzie pobiegli do swoich namiotów po broń. Uzbrojeni w łuki i rewolwery wybiegli naprzeciw żołnierzy i zaczęli do nich strzelać. W ich kierunku natychmiast posypały się strzały. Obaj zginęli jako jedni z pierwszych, w odległości 50 kroków od siebie. Stojący W Wodzie został trafiony na północnym brzegu, tuż przed linią namiotów. Biała Anty­lopa dostał postrzał w pachwinę, chwilę potem celna kula rozbiła mu głowę. Padł w środku koryta, naprzeciwko tipi Wojennego Czepca. Obu zabitych wodzów oskalpowano. Białej Antylopie żołnierze odcięli nos, uszy i genitalia.

Zaraz po pierwszym alarmie do namiotu, w którym John Smith z rodziną i towarzyszami jedli śniadanie, przybiegła

Page 222: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

jakaś kobieta mówiąc, że nadciąga stado bizonów. Kilka minut później pojawił się któryś z wodzów i krzyknął, że nadchodzi mnóstwo żołnierzy. Wnet pojawiło się więcej Indian. Kilku wojowników odebrało broń Smithowi i Lou- derbackowi i groziło żołnierzowi, mówiąc, że jest szpie­giem i to on sprowadził na nich wojsko. Inni prosili jednak, aby biali wyszli naprzeciw nadciągającym żoł­nierzom i sprawdzili, czego chcą. Wśród Indian był także Edmond Guerrier, który dołączył do Smitha, jego rodziny oraz Louderbacka i Clarka w ich namiocie:

„Louderback zaproponował, abyśmy wyszli na spotkanie wojska, co też staraliśmy się uczynić. Zanim jeszcze znaleźliśmy się poza namiotem, ujrzałem żołnierzy zsiada­jących z koni. Sądziłem, że są to artylerzyści i że wkrótce będą ostrzeliwać obóz. I rzeczywiście zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zaczęli strzelać z karabinów i pis­toletów. Jak tylko zobaczyłem, że nie zdołam się do nich dostać, uciekłem, zostawiając żołnierza i Smitha” L\

Louderback poprosił Jacka Smitha, aby złapał mu jakie­goś konia, na którym mógłby wyjechać i sprawdzić, co się dzieje, ale stado było już odcięte i żadnego nie udało się złapać. Chwycił jakiś patyk i przywiązał do niego białą chustkę. Razem z Johnem Smithem zbliżyli się na 150 kroków do żołnierzy, gdy nagle w ich stronę posypały się kule. Obaj nie podejrzewali nawet, że atakują ich żołnierze Chivingtona. W pierwszej chwili sądzili, że napadło ich wojsko z Kansas. Żołnierze, którzy otworzyli ogień do Smitha i Louderbacka należeli jednak do oddziału por. Wilsona. Louderback cofnął się natychmiast, ale Smith, w kapeluszu na głowie, spodniach i dobrze widocznym wojskowym płaszczu, posuwał się nadal w stronę potoku. Gdy znalazł się w odległości 50 kroków od linii wojska, rozległy się okrzyki:

1 5 B r o w n , op.cit., s . 90-91.

Page 223: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

— Zabić starego sukinsyna, nie jest lepszy od Indianina!Kilku żołnierzy wystrzeliło w jego kierunku. Ppor.

Cramer zaczął wołać, że to John Smith i próbował go przywołać do siebie, ale Smith w obawie o swoje życie zaczął uciekać, czym przyczynił się do śmierci szer. Pierce’a. Tymczasem Clark wskoczył na wóz i zaczął machać nad głową wyprawioną bizonią skórą przytroczoną do namiotowej tyczki. Dopiero roje bzykających kul spędziły go z wozu i wraz ze Smithem schował się w namiocie. Louderback natomiast usiadł na dyszlu swojego ambulansu i z ciekawością przyglądał się temu, co się wokół niego dzieje, dopóki w pobliżu nie zaczęły eks­plodować pociski z dział. Dopiero wtedy poszedł do namiotu i przez otwór wejściowy dalej obserwował przebieg walki. Gdy po pewnym czasie Louderback ponownie wyszedł z namiotu, dostrzegł płk. Chivingtona przekracza­jącego konno koryto potoku w odległości dobrych 50 kroków od niego. Chivington od razu go poznał i kazał mu iść na tyły. Zaraz potem z namiotu wyłonił się John Smith.

— Chodź tu Wujku Johnie, jesteś w porządku! — krzyk­nął do niego Chivington, zachęcając Smitha, by się zbliżył.

Nie zastanawiając się Smith pobiegł w jego stronę. Za nim ruszyli Clark i Charlie Bent i wszyscy schronili się za plecami żołnierzy. Ppor. Baldwin, który był tu ze swoimi działami, próbował znaleźć Smithowi konia, ale wszystkie były zajęte. Krzyknął więc do Smitha, by się chwycił jaszcza z amunicją i pobiegł za zaprzęgiem. Tak dotarli do miejsca, w którym żołnierze otoczyli główną grupę uciekających Indian. Louder- backowi udało się w końcu złapać jakiegoś konia, którego oddał Smithowi. Po zakończeniu walki Smith wrócił do obozu, gdzie pozostała ukryta w namiocie jego żona i dziec­ko. Louderback pochwycił jeszcze jednego konia dla siebie. Dołączył do swojej kompanii, pomagając żołnierzom przy działach i pilnowaniu wierzchowców. Po wycofaniu baterii Bald wina powrócił do obozu i udał się do namiotu Wojenne­

Page 224: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

go Czepca, gdzie znalazł Johna Smitha, jego indiańską żonę z dzieckiem i Clarka.

Ruchy batalionu Anthony’ego na obu brzegach Sand Creek zapoczątkowały generalne natarcie skierowane ostrzem w gó­rę potoku, z batalionem Wilsona szarżującym wzdłuż północ­nego skraju obozu i kolumną Chivingtona i Shoupa idącą prawym brzegiem. Do tego czasu większość Indian uciekła, konno lub na piechotę, rozpraszając się we wszystkich kierunkach. Nie wszystkim się to jednak udało. Niektórzy, zabici lub ranni, zostali w obozie. Do jednej z rannych kobiet podszedł żołnierz z toporkiem w ręku, żeby ją dobić. Zasłoniła się rękami, a on mocnym ciosem ciął ją w ramię, potem chwycił ją za drugą rękę i roztrzaskał jej czaszkę. Inna próbowała uciec prowadząc za ręce dwoje dzieci. Kiedy żołnierze zaczęli do niej strzelać, padła na kolana błagająco życie, ale celna kula trafiła ją w bok. Śmiertelnie ranna kobieta wyciągnęła zza pasa nóż, przyciągnęła dzieci do siebie i podcięła im gardła. Stara Indianka, która nie miała siły do ucieczki, powiesiła się w swoim tipi zaciskając sobie pętlę na szyi. Gdzie indziej trzech żołnierzy kolejno strzelało z odległości 75 kroków do nagiego, trzyletniego chłopca, aż w końcu malec padł przeszyty kulą.

Początkowo wojownicy, których było mniej niż 100, próbowali utworzyć linię obrony w poprzek koryta potoku w górnej części obozu i osłonić odwrót swoich rodzin. Wielu z nich oprócz łuków i strzał miało także karabinyi rewolwery. Ostrzeliwali się więc jak mogli spod wysokiej skarpy brzegowej. W końcu spłoszeni ogniem artylerii wycofali się grupami środkiem koryta w górę Sand Creek. Żołnierze ścigali ich konno, najpierw całymi kompaniami, później na własną rękę. Kiedy doszli wroga, zsiadali z wierzchowców i strzelali do Indian z karabinów z obu brzegów, czasem raniąc się nawzajem. Oskrzydlani przez wojsko Indianie zatrzymywali się tam, gdzie mogli się ukryć przed kulami żołnierzy i stawiali zacięty opór.

Page 225: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

W wirze walki od kuli Jednego Oka padł ciężko ranny w nogę kpt. Talbot, prowadzący konno do ataku spieszoną kompanię M. Indianie walczyli pojedynczo lub w małych grupkach, rzucając się czasami na całe oddziały wroga. Przez cały czas bój miał chaotyczny przebieg, nawet po stronie wojska trudno było dostrzec jakieś zorganizowane działanie. Dopiero ryk artylerii złamał ostatecznie wolę oporu Indian. Większość z nich, pojedynczo lub w małych grupach, uszła na otwartą równinę lub próbowała szukać schronienia pośród okolicznych wzgórz. Ci, którym się nie udało uciec starali się ukryć, gdzie tylko mogli.

Mjr Anthony przyznał później, że Czejenowie walczyli z ogromną desperacją, starając się zadać żołnierzom jak największe straty.

„(...) Widziałem raz, jak trzech Indian szarżowało na nie mniej niż 150 żołnierzy. Podeszli na czterdzieści jardów strzelając z rewolwerów i łuków, dopóki nie zostali zastrzeleni (...)” — pisał 15 grudnia w raporcie z bitwy 16.

Główna grupa uciekinierów, głównie kobiet, dzieci i starców w otoczeniu kilkunastu uzbrojonych wojowników, wycofywała się dalej w górę wyschniętego koryta potoku, które dawało pewną osłonę przed kulami żołnierzy. Grupa ta ukryła się w wykrotach pod wysokim brzegiem strumie­nia, milę lub dwie powyżej głównego obozu. W sumie zgromadziło się tam około 100 osób, w tej liczbie najwyżej 30 mężczyzn w różnym wieku. W pościg za nimi ruszyła kompania kpt. McCannona, która zjechała pędem ze wzgórz na południowym brzegu potoku i pierwsza dopędziła uciekinierów. Dogoniwszy Indian część żołnierzy od razu otworzyła do nich ogień, podczas gdy inni przeprawili się na wschodnią stronę strumienia i odcięli im odwrót. Wkrótce dołączyły do nich pozostałe kompanie batalionu Sayra i część operujących po północnej stronie Sand Creek

16 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 1, s. 953.

Page 226: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

żołnierzy Wilsona i Cramera. Na odgłos narastającej palby na plac boju zaczęły ściągać inne grupy żołnierzy, którzy zaprzestali pogoni za Indianami uciekającymi w stronę piaszczystych wzgórz nad doliną Sand Creek. Dotarł tu także ze swoimi działami ppor. Baldwin. Ogółem zebrało się tam od 200 do 400 żołnierzy, głównie z 3. pułku z Kolorado, z mjr. Sayrem na czele.

W grupie Indian otoczonej przez wojsko znalazł się także George Bent, który po nieudanej próbie ratowania koni na południowym brzegu pobiegł z innymi w górę potoku. Po latach wspominał:

„Biegnąc mijaliśmy wielu Indian, mężczyzn, kobiet i dzieci, niektórzy byli ranni, inni zabici leżąc na piasku i w kałużach wody. Potem dotarliśmy do miejsca, gdzie zatrzymała się główna grupa kryjąc się w dziurach, które ludzie wykopali w wysokim brzegu strumienia” l7.

Przy pierwszym ataku kilku żołnierzy z kompanii Baxtera poległo od kul i strzał młodych wojowników, chociaż możliwe, że przez nieuwagę ranili się też nawzajem strzelając w poprzek strumienia ponad głowami Indian. Wkrótce żołnierze skoncentrowali ogień na ludziach ukry­tych w dziurach, kładąc trupem każdego, kto się niedo­statecznie krył. Indianie jak mogli odpowiadali strzałami, ale mieli tylko łuki i kilka strzelb z niewielkim zapasem amunicji. Już na samym początku George Bent został ranny kulą w biodro, zdołał jednak doczołgać się do jamy i ukryć z innymi. Mimo ciężkiej rany razem z kilkoma kobietami pomagał ładować karabiny wojownikom, którzy ostrzeliwali żołnierzy. Ci, pomni losu swych poległych towarzyszy, woleli nie narażać życia w walce wręcz i niechętnie szli do przodu, zwłaszcza gdy usłyszeli, jak młody Bent grozi im śmiercią i miota na nich angielskie obelgi, jakich nauczył się na ranczo ojca.

1 7 Grinnel i , op.cits. 177.

Page 227: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

— Chodźcie tu cholerne białe sukinsyny i zabijcie mnie, jeśli macie odwagę! — krzyczał z dziury pod skarpą.

Raz czy dwa razy, gdy żołnierze zlikwidowali opór wojowników w którymś z wykrotów, rzucili się naprzód, dobijając rannych oraz pozbawione ochrony kobiety i dzieci, które nie stawiały oporu. Kilka kobiet wyszło z ukrycia z podniesionymi rękami, w nadziei, że żołnierze darują im życie, lecz zostały natychmiast zastrzelone. Inne, które kryły się pod nawisem skarpy, wysłały kilkuletnią dziew­czynkę z białą szmatą. Dziecku udało się przejść zaledwie kilka kroków, zanim padło trafione kulą.

Większość Indian, którzy szukali schronienia w jamach i wykrotach pod skarpą została zabita. Po bitwie w jednym zagłębieniu znaleziono ciała 23 martwych osób, w drugim 27. Walka wygasła dopiero około godz. 13.00, gdy żołnierzom zaczęło brakować amunicji i dowodzący oddziałem mjr Sayr odwołał ich do obozu. Jego batalion stracił w boju 5 zabitych i 7 rannych, najwięcej ze wszystkich oddziałów biorących udział w bitwie. Wycofujący się żołnierze niepowstrzymywa- ni przez oficerów skalpowali trupy, rozbijali czaszki poleg­łych i masakrowali ciała w sposób, w jaki zwykli robić to Indianie. Jednej z martwych kobiet żołnierz ściągnął z głowy cały skalp, aż skóra z czoła opadła jej na oczy. Inni obcinali Indianom palce, żeby zdjąć z nich pierścionki. W sumie z głównej grupy Czejenów, która walczyła w górze potoku poległo ponad 70 osób. Co najmniej dwie trzecie z nich stanowiły kobiety i dzieci.

Podczas gdy główny oddział mjr. Sayra walczył z In­dianami w górze potoku, pozostałe siły rozproszyły się po całej dolinie w pogoni za drobnymi grupkami Indian szukającymi ocalenia w ucieczce (według relacji niektórych uczestników, pole walki objęło obszar 12 mil2). WTielu uciekinierów doścignięto i zabito bez litości, niektórych nawet pięć mil od obozowiska. Dopiero po południu zmęczeni żołnierze zaniechali dalszej pogoni i zaczęli

Page 228: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wracać do obozu w poszukiwaniu zdobyczy. Około godz.15.00 bitwa wygasła, choć drobne potyczki trwały do samego zmierzchu.

Po odejściu żołnierzy około 30 ocalałych Czejenów z grupy, w której był George Bent, pozostało w ukryciu do zmroku, obawiając się, że wojsko może powrócić. Później wyczołgali się z ukrycia zesztywniali z zimna. Połowa z nich była ranna. Mróz był tak wielki, że krew zamarzała wokół ran pokrywających półnagie ciała. Mężczyźni, kobiety i dzieci tłumiąc ból powoli i w największej ciszy wycofali się w górę strumienia, wspierając się nawzajem w marszu. Ranni cicho pojękiwali, kobiety i dzieci szlochały, jednak niezbyt głośno, w obawie, że żołnierze mogą wrócić i wszystkich pozabijać. Nieco dalej spotkali kilku wojowników z końmi, którzy uciekli na początku bitwy. Dzięki nim udało się przewieźć najciężej rannych. Uciekinierzy spędzili noc w jarze, około 10 mil od obozu. George Bent wspominał:

„To była bardzo ciemna i wyjątkowo zimna noc. Niewielu z nas miało ciepłe ubrania, gdyż wygoniono nas z posłań i nie mieliśmy nawet czasu, by się ubrać. Ranni bardzo cierpieli. Nie było drewna na opał, ale zdrowi mężczyźni i kobiety zbierali rękami drobne kępki trawy i palili ogniska. Wokół nich porozkładali się ranni, których przykryto trawą, aby nie zamarzli. Przez całą noc ludzie nawoływali się, chcąc zwrócić uwagę Indian, którzy mogli się błąkać między piaszczystymi wzgórzami. Nasi ludzie zostali rozproszeni przez wojsko po całej okolicy i nikt nie wiedział, ilu z nich mogło tej nocy zamarznąć na śmierć na otwartej przestrzeni” 18.

Wielu Indian, którzy stracili krewnych lub przyjaciół, wróciło na pobojowisko, szukając ich pomiędzy nagimii zmasakrowanymi ciałami zabitych. Udało im się odnaleźć tylko kilka żywych osób, gdyż żołnierze dokładnie wykonali swoją robotę. Wśród tych, którzy poszli w dół Sand Creek

18 Ibidem, s. 179

Page 229: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

do opuszczonego obozu był także Czarny Kocioł. Szczęś­liwie odnalazł żonę i stwierdził, że żyje mimo dziewięciu ran od kul wystrzelonych z bliskiej odległości. Wódz wziął ją na plecy i zaniósł w bezpieczne miejsce. W górze potoku spotkał konnego wojownika, posadzili ją na koniu i odwieźli do swoich.

Większość Indian ocalałych z masakry nad Sand Creek ruszyła na północ, do głównego obozu Czejenów nad Smoky Hill. Zanim tam dotarli, zaczęli spotykać wojow­ników spieszących im z pomocą, powiadomionych o napa­dzie przez uciekinierów, którym na początku bitwy udało się schwytać konie. W końcu doszli nad Smoky Hill po długiej, pięćdziesięciomilowej wędrówce przez zamarzniętą równinę. Prawie każdy miał tam, w obozie nad Sand Creek, przyjaciół lub krewnych i kiedy tylko grupa, w której był George Bent znalazła się w zasięgu wzroku, wszyscy wybiegli im na spotkanie z płaczem i zawodzeniem, jakiego młody Bent nigdy dotąd nie słyszał.

Zdyscyplinowany i dobrze wyćwiczony oddział wojska mógł zniszczyć prawie wszystkich Czejenów i Arapahów obozujących nad Sand Creek. Brak dyscypliny, słabe wyszko­lenie strzeleckie i duża ilość alkoholu wypitego przed walką na rozgrzewkę pozwoliły uciec większości Indian. Nigdy nie ustalono dokładnie ilu ich wtedy zginęło. W liście do Byersa płk Chivington nazwał Sand Creek „jedną z najkrwawszych bitew, jakie kiedykolwiek stoczono na Równinach”. Dwu­dziestego dziewiątego listopada zameldował gen. Curtisowi, że jego ludzie zabili 500 Indian, w tym Czarnego Kotłai innych wodzów. W drugim raporcie z 16 grudnia 1864 r. podał, że zabito od 500 do 600 Indian.

Liczby podawane przez Chivingtona są znacznie przesa­dzone, ale trudno się temu dziwić. Dowódcy poszczegól­nych oddziałów meldowali o dziesiątkach, a nawet setkach zabitych Indian, chcąc w ten sposób podkreślić swój udział w walce. Sam Chivington był zainteresowany przed­

Page 230: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

stawieniem bitwy nad Sand Creek jako wielkiego i decy­dującego zwycięstwa nad Czejenami, które miało mu przynieść laury i awans na generała. Większość źródeł podaje liczbę poległych na 120 do 200 osób. Kpr. Amos Miksch z 1. pułku z Kolorado mówił o 123 martwych Indianach, w tym tylko około 25 dorosłych wojownikach. George Bent, który dobrze znał wszystkich Indian przeby­wających w obozie nad Sand Creek, twierdził, że zginęło 137 Czejenów, w tym 28 mężczyzn. Guerrier, który jakiś czas po bitwie wrócił do fortu Lyon i zatrudnił się tam w charakterze wojskowego zwiadowcy, podał liczbę 148 poległych. John Smith mówił o ponad 70 zabitych, ale odnosi się to tylko do walki nad rzeką, której był naocznym świadkiem. Kpt. Henry Booth, który na rozkaz dowództwa Dystryktu Górnej Arkansas 31 grudnia dokonał oględzin pola bitwy, doliczył się 69 martwych ciał. Wielu Indian padło podczas pościgu na równinie, niektórzy zmarli z ran na szlaku odwrotu i w obozach nad Smoky Hill. Późniejsze badania wskazały, że najbardziej prawdopodobna jest liczba około 150 osób, w tym 60 mężczyzn w różnym wieku, oraz 90 kobiet i dzieci19.

Największe straty poniosły klany Czarnego Kotła i Białej Antylopy. Znany z łagodnego usposobienia wódz Mała Szata stracił całą rodzinę, ocalał tylko jeden syn, z którym wódz uciekł na początku bitwy. Poległ również Jedno Oko, zastrzelony na początku bitwy wraz z wieloma członkami swojej grupy. Grupa Żółtego Wilka i odłam Ovimana straciły połowę swoich ludzi. Stosunkowo niewielkie straty miały grupy Piaskowego Wzgórza i Sutaio, głównie dlatego, że obozowały nieco dalej w dole strumienia. Obliczono, że spośród 51 Arapahów Lewej Ręki zginęło 46.

<

19 Wiele ciał zabitych Indian pozostawiono na pobojowisku na żer ptakom, kojotom i łowcom pamiątek. Kości poległych leżały tam do 1867 r., kiedy to zostały zebrane przez grupę lekarzy wojskowych prowadzących badania nad psychofizycznymi skutkami ran postrzałowych.

Page 231: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Wśród zabitych było 10 wybitnych wodzów Czejenów. Oprócz Białej Antylopy i Jednego Oka zginęli także: Żółty Wilk, Wielki Człowiek, Stojący W Wodzie, Cęt- kowana Wrona, Dwa Uda, Wojenny Czepiec, Człowiek Niedźwiedź i Żółta Tarcza. Poległ także wódz Arapahów Zranione Kolano. Lewa Ręka, chociaż doniesiono, że zginął w walce, został ciężko ranny i zmarł później w obozie nad Smoky Hill. Niektórzy z poległych wodzów walczyli z bezprzykładną odwagą i zginęli prowadząc swych wojowników do boju.

Nazajutrz po bitwie Chivington wysłał Johna Smitha w asyście ppłk. Bowena; pisarza oraz kilku żołnierzy eskorty z por. Frankiem De Lamarem, aby zidentyfikował nabitych wodzów. Zwłoki większości Indian leżały w ko­pycie strumienia. Były tak zmasakrowane i pokryte warst­wą brudnego piachu, że Smithowi udało się rozpoznać jedynie kilku ważniejszych przywódców, wśród nich J3iałą Antylopę, Jedno Oko, Wojennego Czepca i Stojące­go W Wodzie. Wydawało mu się nawet, że natrafił na ćiało Czarnego Kotła, okazało się jednak, że pomylił go £ kimś innym.

W ręce żołnierzy dostało się kilku jeńców: żona Johna 5mitha z dzieckiem, żona handlarza Charliego Winsora 'l fortu Lyon, także z dzieckiem, oraz Metysi Charlie Benti Jack Smith. Pierwsza z kobiet przeżyła ukryta w tipi. prugą uratował cywilny zwiadowca Charles Autabees. Jim ßeckwourth odwiózł ją potem wraz z rannym żołnierzem do obozu i ukrył w namiocie Smitha. Po zakończeniu bitwy kołnierze znaleźli w wykrocie nad rzeką żywego małego chłopca. Wieczorem odnaleziono dwie małe dziewczynkii kilkumiesięczne niemowlę. Wszystkich jeńców umiesz­czono pod opieką Beckwourtha w namiocie zajmowanym przez Johna Smitha.

Charlie Bent i Jack Smith, mający na sobie indiańskie stroje, nie mogli liczyć na litość żołnierzy. Młodego Benta

Page 232: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Gen. Henry H. SibleyGubernator John Evans

Gen. Robert B. MitchellGen. Samuel R. Curtis

Page 233: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Gen. James C. Blunt

Gen. Patrick E. Connor

Page 234: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Delegacja Indian na spotkaniu z Mary Todd Lincoln w Waszyngtonie w marcu 1863 r.

Proklamacja Evansa do „przy- jaznych” Indian

Page 235: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Wjazd delegacji wodzów Czejenów i Arapahów do Denver 28 IX 1864 r.

Wodzowie Czejenów i Arapahów na spotkaniu w Denver. Stoją od lewej: S. Whiteley, D. Colley, J. Smith, Bosse, Stosy Bawołów, gubernator Evans, N.N. Siedzą od lewej: Neva, Byk Niedźwiedź, Czarny Kocioł, Jedno Oko, Zranione Kolano. Klęczą: mjr. E. Wynkoop i kpt. S. Soule

Page 236: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Atak na wioskę Czejenów i Arapahów nad Sand Creek 29 XI 1864 r.

Obóz indiański nad Platte

Page 237: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Wyprawa wojenna Indian

Atak Indian na karawanę wozów

Page 238: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Taniec wojenny Indian

Stacja dyliżansów

Page 239: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Kowboj

„Mówiący drut”

Page 240: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

uratował kpt. Soule i żołnierze z fortu Lyon, którzy dobrze znali jego rodzinę. Beckwourth ukrył go w ambulansie Louderbacka, w którym leżał ranny kpt. Talbot. Później wraz z nim odesłał chłopca do szpitala polowego. Kiedy Soule odjeżdżał z mjr. Anthonym do fortu Lyon, za zgodą płk. Chivingtona zabrał Charliego ze sobą (w forcie Charlie trafił do aresztu, skąd jakiś czas potem został wypuszczony i podobno ukrył się na ranczo ojca). Nie udało się natomiast uratować Jacka Smitha. W pierwszej chwili chłopak, widząc jak żołnierze strzelają do jego ojca, uciekł wraz z Guer- rierem i innymi Czejenami w górę potoku. Po walce powrócił do obozu i oddał się w ręce mjr. Sayra. Potem wraz z innymi jeńcami skrył się w tipi ojca. Następnego dnia jeden z żołnierzy z kompanii por. Dunna zabił go strzelając z rewolweru przez dziurę w namiocie, bez żadnej reakcji ze strony Chivingtona. Zanim do tego doszło, mjr Anthony, słysząc, jak niektórzy żołnierze namawiają się, aby zabić Jacka jako renegata, próbował przekonać płk. Chivingtona, by pozwolił wziąć chłopaka na służbę w charakterze przewodni­ka lub tłumacza. W odpowiedzi na to Chivington stwierdził, że wydał swoim ludziom rozkaz, aby nie brali jeńców i nie ma w tej sprawie nic więcej do dodania. Grupa pijanych żołnierzy odciągnęła później ciało zabitego od namiotu i długo się nad nim pastwiła. Niewiele brakowało, żeby zastrzelono także Johna Smitha i Watsona Clarka, których od śmierci uratowali por. Cannon i jego żołnierze.

Indiańskie żony Smitha i Winsora wraz z dziećmi zostały drugiego dnia po bitwie odesłane z kompanią ppor. Bald- wina do fortu Lyon. Kilka dni później dotarła tam stara Indianka Arapaho, która przywędrowała za wojskiem z obozu nad Sand Creek. Mjr Anthony po powrocie z wyprawy odesłał kobiety i dwoje dzieci z ppor. Cramerem na ranczo Williama Benta. Niemowlę, którym nie chciał się nikt zaopiekować, porzucono na szlaku marszu oddziału Chivingtona. Trójka starszych dzieci została później zabrana

Page 241: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

100 skór kupionych od Indian, będących własnością Smitha i Dextera Colleya, a także zapas prochu, ołowiu i spłonek przeznaczony na handel z Indianami. Większość tych rzeczy przewieziono do Denver, skąd nigdy nie wróciły do rąk właścicieli (każdy z nich wycenił swoje straty na 6 tys. dolarów; stało się to później podstawą roszczeń Smitha i młodego Colleya wobec rządu).

Wieczorem 29 listopada płk Chivington napisał pierwszy meldunek do gen. Curtisa:

„(...) W ciągu ostatnich dziesięciu dni mój oddział przebył 300 mil, z tego 100 w śniegu głębokim na dwie stopy. Ostatniej nocy przeszliśmy forsownym marszem czterdzieści mil i nad ranem zaskoczyliśmy wioskę Czejenów złożoną ze 130 namiotów, w której było od 900 do 1000 wojowników. Zabiliśmy wodzów Czarnego Kotła, Białą Antylopę, Zranione Kolano, Czarnego Kotła i Małą Szatę [Małego Kruka] oraz od 400 do 500 innych Indian, zdobyliśmy też tyle samo koni i mułów. Nasze straty wyniosły 9 zabitych, 38 rannych. Wszyscy spisali się wspaniale. Myślę, że więcej ich dopadnę około osiemdziesiąt mil stąd, nad Smoky Hill. W jednym z namiotów znalazłem skalp białego człowieka, mający nie więcej niż trzy dni”22.

Na tej podstawie 8 grudnia Curtis zameldował o akcji Chivingtona gen. Halleckowi.

Dzień 30 listopada żołnierze spędzili w pobliżu znisz­czonego obozu w pełnej gotowości, z obawy, że mogą zostać zaatakowani przez wojowników przybyłych na ratunek swym krewnym z wiosek położonych nad Smoky Hill. W nocy po bitwie i następnego dnia kilkakrotnie doszło do drobnych potyczek wart z krążącymi wokół obozu Czejenami. Zginął jeden żołnierz i kilku Indian.

Po bitwie płk Chivington dawał do zrozumienia, że zamierza wyruszyć na północny wschód przeciwko innym

22 Official Records, seria 1, t. 41, cz. 1, s. 948.

Page 242: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

obozom Czejenów i Siuksów. Uciekinierzy znad Sand Creek ostrzegli jednak swoich współplemieńców i Indianie znad Smoky Hill i Republican wzmogli czujność. Trzy­dziestego listopada do Chivingtona dotarł posłaniec ze wskazówkami dotyczącymi położenia obozów Południo­wych Arapahów nad Arkansas. Obozy Arapahów wydały się Chivingtonowi łatwiejszą zdobyczą niż te nad Smoky Hill, dlatego szybko zmienił plany. Pierwszego grudnia rano kolumna wojska ruszyła z biegiem Sand Creek w stronę Arkansas. Na pierwszym postoju, 15 mil w dole potoku, Chivington odesłał do fortu Lyon kompanię ppor. Baldwina z rannymi, zabitymi, zdobyczą, Smithem i jeń­cami. Drugiego grudnia pod wieczór wojsko dotarło do ujścia Sand Creek, gdzie zarządzono krótki odpoczynek. Jeszcze tej samej nocy Chivington poderwał żołnierzy do marszu, chcąc jak najszybciej dopaść nowego przeciwnika. Po dojściu do Arkansas kolumna skierowała się na wschód, przechodząc w ciągu nocy 42 mile i przekraczając niewi­doczną granicę Kansas. Rano 3 grudnia nad Salt Bottom, w pobliżu Camp Wynkoop, do Chivingtona dołączył po całonocnym marszu mjr Anthony z kawalerią Soule’a i Cramera oraz spóźnionym taborem z fortu Lyon.

Wysłany 3 grudnia w dół Arkansas patrol kpt. Soule’a dostrzegł z oddali obozowe ogniska Indian, co oznaczało, że Arapahowie są zaledwie kilka godzin marszu przed wojskiem. Rano 4 grudnia napotkano na szlaku dyliżans z fortu Lamed. Jego pasażerowie potwierdzili, że 15 mil dalej w dole rzeki znajduje się duży obóz (130 tipi) grupy Małego Kruka, która dwa tygodnie wcześniej uciekła spod fortu Lyon. Żołnierze ruszyli szybkim marszem i wkrótce trafili na obozowisko Arapahów, lecz Indian już w nim nie było. Piątego grudnia oddział Chivingtona przeszedł następne 17 mil, odnajdując znowu miejsce, w którym poprzedniego dnia obozowali Indianie. Patrole wysłane na wschód wróciły w środku nocy donosząc, że obóz Małego Kruka znajduje się wciąż 15 mil

Page 243: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

przed wojskiem. Nie czekając świtu, Chivington ruszył w dalszy pościg i nad ranem dotarł do miejsca, gdzie jeszcze tliły się resztki obozowych ognisk Arapahów. Indianie, w porę ostrzeżeni o pochodzie żołnierzy, w środku nocy zdążyli opuścić obozowisko i w ostatniej chwili uciekli w stronę Pawnee Fork.

Chivington zwołał naradę dowódców, na której po­stanowiono przerwać dalszy pościg. Wyczerpani pogonią ludzie i zwierzęta pozostali na miejscu przez dwa dni, czekając na przyjazd taborów. Siódmego grudnia Chiving­ton, wbrew opinii Anthony’ego, który nalegał na kon­tynuowanie kampanii, wydał rozkaz powrotu w górę Arkansas. Zostawił kolumnę pod dowództwem płk. Shoupa i ruszył do fortu Lyon, gdzie dotarł 10 grudnia. W Lyon spotkał por. Hewitta, który zjawił się tam poprzedniego dnia z końmi odebranymi ludziom Autabeesa. Szesnastego grudnia Chivington był już z powrotem w Denver. Anthony wrócił do fortu Lyon 11 grudnia, a kolumna 3. pułku z Kolorado dotarła tam dzień później. Shoup zostawił w Lyon chorych, uzupełnił zaopatrzenie i wyruszył w drogę powrotną do Denver. Po wyjściu z fortu Lyon kilku żołnierzy z 3. pułku z Kolorado namówiło się, żeby zgładzić Williama Benta. Zycie uratował mu ppor. Cramer, który z oddziałem 20 żołnierzy przybył na ranczo Benta z kobietami i dziećmi wziętymi do niewoli nad Sand Creek, co wystraszyło niedoszłych zabójców.

Natychmiast po powrocie do Denver płk Chivington napisał do gen. Curtisa pełny raport z wyprawy. Zamel­dował, że powodem przerwania ekspedycji było zmęczenie koni i ludzi oraz zbliżający się koniec służby 3. pułku z Kolorado. Wydaje się jednak, że rozgrzany łatwym sukcesem nad Sand Creek nie zamierzał jeszcze kończyć kampanii przeciwko Indianom.

„Jeśli dostanę pod swoją komendę wszystkie kompanie Pierwszego Pułku Kawalerii z Kolorado i Jedenastego

Page 244: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Ochotniczego z Ohio z pobliskich garnizonów, będę mógł zorganizować kampanię, która pozwoli oczyścić cały kraj pomiędzy Platte i Arkansas z tych czerwonych rebeliantów”— pisał do Curtisa23.

Kolumna płk. Shoupa wkroczyła do Denver 22 grudnia. Powracających z wyprawy żołnierzy powitano w mieście jak bohaterów. Przy dźwiękach orkiestry wojskowej „krwawy” 3. pułk kawalerii z Kolorado w glorii chwały przemaszerował ulicami Denver. Na jego czele jechał sam Chivington, który niczym rzymski wódz trzymał w ręku tyczkę z przywiązanym do niej żywym orłem. „Rocky Mountains News” z dumą pisała:

„(...) Wśród wszystkich wspaniałych czynów wojennych, jakich dokonano w walkach z Indianami, niewiele jest takich, które w historii mogą dorównać ostatniej kampanii naszych ochotników z Kolorado, a żadna nie przewyższa jej pod względem ostatecznych rezultatów (...) Żołnierze z Kolorado znowu okryli się chwałą”24.

Dwudziestego ósmego grudnia podczas uroczystego pożegnania żołnierzy 3. pułku z Kolorado, którzy wracali do cywila po odsłużeniu swoich 100 dni, w teatrze miejskim w Denver nad sceną zawisła girlanda z indiańskich skalpów wraz z pamiątkowym medalem zerwanym z ciała Białej Antylopy.

„Od skalpów Czejenów — donosiła «Rocky Mountains News» — jest tu teraz gęsto, jak od ropuch w Egipcie. Każdy ma jeden i niecierpliwie chce zdobyć następny, aby go wysłać na wschód”.

Nie wszyscy jednak podzielali te bezkrytyczne opinie. Już kilka dni później pojawiły się pogłoski, że nad Sand Creek żołnierze z Kolorado zmasakrowali bezbronne ko­biety i dzieci. W gazecie „Intelligencer” z Missouri ukazał się list agenta Colleya, którego treść zmieniła nastawienie

23 Ibidem., s. 950.24 H o i g , op.cit., s. 162.

Page 245: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

opinii publicznej do akcji Chivingtona. Wynikało z niego, że dobrze rokujące perspektywy pokojowego załatwienia sprawy Indian zostały zniszczone, gdy „żołnierze Chiving­tona napadli pokojowy obóz Indian koło fortu Lyon, zabili połowę z nich, same kobiety i dzieci, a potem wrócili do Denver”. Wątpliwości na temat akcji nad Sand Creek potwierdziły się, kiedy Chivington kazał aresz­tować 6 uczestników bitwy, w tym kpt. Soule’a, pod zarzutem tchórzostwa i odmowy udziału w walce. Na polecenie sekretarza Stantona aresztowanych wkrótce zwolniono, a w Denver zaczęto mówić o rozpoczęciu śledztwa w sprawie wydarzeń, jakie miały miejsce nad Sand Creek.

DOCHODZENIA W SPRAWIE MASAKRY NAD SAND CREEK

Na Wschodzie wiadomość o masakrze wywołała furię. Z Waszyngtonu nadeszła wiadomość opublikowana w „Roc­ky Mountains News”, że atak Chivingtona na pokojową wioskę Czarnego Kotła i wymordowanie niewinnych kobiet i dzieci ma być przedmiotem oficjalnego śledztwa Kon­gresu. Wiadomość ta wywołała sensację wśród mieszkań­ców Denver i wściekłość „chłopców z trzeciego pułku z Kolorado” uczestniczących w ekspedycji nad Sand Creek. Sprawy ruszyły ostro po 1 stycznia 1865 r. Pod naporem opinii publicznej zażądano przesłuchania gubernatora Evan- sa i płk. Chivingtona. Gen. Halleck nakazał wszczęcie dochodzenia przeciwko Chivingtonowi, a gen. Curtis za­wiesił go w obowiązkach służbowych i zapowiedział postawienie pułkownika przed sądem wojskowym. Trzy­dziestego pierwszego grudnia mjr Wynkoop otrzymał rozkaz objęcia ponownie dowództwa w forcie Lyon i „prze­prowadzenia dokładnego dochodzenia w sprawie ostatnich operacji przeciwko Indianom oraz złożenia szczegółowego raportu”. Czternastego stycznia Wynkoop przybył do Lyon

Page 246: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i już następnego dnia odebrał pierwsze oświadczenia świadków: Smitha, Cannona, Miniona, Louderbacka, Clarka i Colleya. Posłużyły mu one do sporządzenia raportu, w którym nazwał Chivingtona „nieludzkim potworem’\

Czwartego stycznia do Denver przybył z Leavenworth płk Thomas Moonlight, dowódca 11. pułku kawalerii z Kansas, wyznaczony przez gen. Curtisa na nowego komendanta Dystryktu Kolorado. Ósmego stycznia 1865 r. Chivington odszedł ze służby, co uratowało go przed procesem i karą (Wynkoop utrzymywał, że okres służby wojskowej Chivingtona upłynął 23 września 1864 r. i od tej chwili w świetle prawa był on już osobą cywilną). Razem z nim odszedł płk Shoup. Obaj zrobili to dobrowolnie i z pełnymi honorami. Jako cywile przestali podlegać jurysdykcji wojskowej. Dwudziestego pierw­szego stycznia ze służby zrezygnował mjr Anthony.

W tym samym czasie, gdy zaczęto się domagać prze­słuchania Evansa i Chivingtona, przedstawiciele rządu odnaleźli w Denver Jima Beckwourtha. Dziewiątego stycz­nia wysłali go jako emisariusza do Czarnego Kotła, aby zbadał, czy istnieje jakaś możliwość przerwania wojny. Trzy dni później Beckwourth natrafił na obóz Czejenów (140 tipi) nad White Man’s Fork (Box Elder), około 100 mil od Denver, ale nie było już w nim Czarnego Kotła, który zaszył się gdzieś z grupką krewnych i najwierniej­szych przyjaciół. Czejenom przewodzili teraz Noga W Wo­dzie i syn Małej Szaty, noszący to samo imię, co ojciec. Kiedy Noga W Wodzie zobaczył Beckwourtha, którego Czejenowie widzieli u boku płk. Chivingtona nad Sand Creek, powiedział z wyrzutem:

— Amulet Cielę, po co tu przybyłeś. Czy znowu przyprowadziłeś białego człowieka, żeby dokończył zabi­jania naszych rodzin?

Beckwourth odrzekł, że chciał porozmawiać z jego ludźmi. Zwołano naradę, na której Beckwourth przekonywał

Page 247: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Indian, że powinni zawrzeć pokój z białymi, którzy „są liczni jak liście na drzewie, a Indian jest zbyt mało, żeby z nimi walczyć”.

— Wiemy o tym — odpowiedział Noga W Wodzie.— Lecz po co mamy żyć? Biały człowiek zabrał naszą ziemię, wytępił całą zwierzynę, ale i tego było mu mało, więc zabił nasze kobiety i dzieci. Nie będzie pokoju. Chcemy pójść na spotkanie naszych rodzin w krainie Wielkiego Ducha. Kochaliśmy białych dopóki nie okazało się, że nas okłamali i obrabowali ze wszystkiego, co mieliśmy. Wznieśliśmy topór wojenny i nie złożymy go, aż do śmierci.

Indianie pytali jeszcze Beckwourtha dlaczego przypro­wadził żołnierzy nad Sand Creek. Gdy tłumaczył się, że zagrożono mu śmiercią w razie odmowy, kazali mu jechać i powiedzieć białym, że zamierzają walczyć aż do końca. Beckwourth posłuchał rady, wrócił do Denver i zrezygnował z dalszego pośrednictwa w negocjacjach.

Na początku 1865 r. sprawa Sand Creek stanęła w Kon­gresie. Dziesiątego stycznia rozpoczęła prace Połączona Komisja Obu Izb Kongresu do spraw Sposobu Prowa­dzenia Działań Wojennych (Joint Committee on the Conduct of the War). Trzynastego stycznia rozpoczęła się debata w Senacie. W jej wyniku przegłosowano rezolucję, w której zaproponowano zawieszenie żołdu wszystkim uczestnikom ataku na wioskę Czejenów, do czasu rozpoczęcia oficjalnego dochodzenia w tej sprawie. Podjęto nawet przygotowania, aby ją wprowadzić w ży­cie, ale ostatecznie propozycja nie przeszła w Izbie Reprezentantów. Trzynastego marca rozpoczęły się prze­słuchania przed komisją Kongresu. Pierwszego lutego swoje własne śledztwo wszczęły także władze wojskowe, powołując komisję śledczą pod przewodnictwem ppłk. Samuela Tappana. Zeznania świadków we wszystkich tych przypadkach potwierdziły fakt mordowania bez­

Page 248: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

bronnych kobiet, dzieci i starców oraz skalpowania i okaleczania zwłok poległych25.

Robert Bent i John Smith pozostawili wstrząsający opis zbrodni popełnionych przez żołnierzy Chivingtona nad Sand Creek. „Wszystkie zabite kobiety zostały oskalpowane— zeznał Bent. — Widziałem jedną kobietę z rozciętym brzuchem, a nie narodzone jeszcze dziecko leżało u jej boku (...) Widziałem ciało Białej Antylopy z odciętymi genitaliami i słyszałem, jak jeden z żołnierzy mówił, że zrobi sobie z tego woreczek na tytoń. Widziałem kobietę z wyciętymi intymnymi częściami (...) Widziałem wiele niemowląt, które zginęły w ramionach matek”. John Smith potwierdził, że „wobec ciał zabitych dopuszczono się najokropniejszych czynów: zostali oskalpowani, rozbito im czaszki; żołnierze używali noży, rozcinając ciała kobiet, miażdżyli głowy małych dzieci uderzeniami kolb, aż wypływały z nich mózgi, profanowali ich zwłoki w każdy możliwy sposób”.

Opis bestialskich czynów ochotników z Kolorado został potwierdzony przez niektórych oficerów. W oświadczeniu złożonym pod przysięgą 16 stycznia por. James Cannon zeznał:

„Następnego dnia, kiedy szedłem przez pole bitwy, nie widziałem ani jednego ciała mężczyzny, kobiety, czy dziecka, które nie byłoby oskalpowane. W wielu wypadkach zwłoki mężczyzn, kobiet i dzieci nosiły ślady bestialskiego okaleczenia. Słyszałem, jak jeden mężczyzna opowiadał, że wyciął kobiecie intymne części ciała, a następnie przywiązawszy je do kija, obnosił publicznie. Inny chwalił się tym, że odciął Indianinowi palce, aby mu zabrać pierścienie. J. M. Chivington zdawał sobie sprawę z popeł­nianych okrucieństw, nie słyszałem jednak, aby starał się

25 Podczas dochodzenia zeznawało 33 świadków, z tego 17 potępiło akcję Chivingtona. Słynny Kit Carson, powołany w charakterze eksperta oświadczył, że „Chivington i jego chłopcy byli tchórzami i psami”.

Page 249: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

im zapobiec (...) Słyszałem o wielu przypadkach po­zbawienia kobiet intymnych części, które rozpinano na łękach siodeł lub noszono przy kapeluszach w czasie jazdy”.

Kpt. Soule oświadczył, że wielu Indian zostało za­strzelonych w chwili, gdy próbowali się poddać i wyszli naprzeciw wojska z podniesionymi rękami. Później ich ciała zostały oskalpowane i okaleczone, bez żadnej reakcji ze strony dowódców. Wielu zabitym zdjęto z głów po kilka skalpów, gdyż nie dla wszystkich chętnych starczyło krwawych trofeów.

Por. Olney przysiągł, że był świadkiem, jak ppor. Harry Richmond z 3. pułku z Kolorado z zimną krwią zastrzelił i oskalpował jedno po drugim 3 kobiety i 5 dzieci przyprowadzone do obozu przez żołnierzy, których widok ten „napełnił zgrozą i wyraźnym niesmakiem”. Kpr. Miksch, podobnie jak inni, widział, jak mjr Sayr własnoręcznie rozbił czaszkę małemu dziecku, a potem wraz z Richmon­dem skalpował trupy leżące w korycie potoku.

Ostatecznie obie komisje Kongresu prowadzące prze­słuchania uznały, że Sand Creek był „miejscem mordu i barbarzyństwa” i potępiły akcję Chivingtona jako akt „najgorszego zdziczenia”. Wyjaśnienia Evansa na temat okoliczności wybuchu wojny z Indianami uznano za nie­spójne i mało wiarygodne, obwiniając go za przyczynienie się do późniejszej masakry Czejenów. W sierpniu 1865 r. Evans został zmuszony przez prezydenta Andrew Johnsona do ustąpienia ze stanowiska. Dostało się również Ant- hony’emu, któremu zarzucono, że „kiedy pułkownik Chiving­ton pojawił się w forcie Lyon w swojej zbrodniczej i barbarzyńskiej misji, szybko przyłączył się do niego z ludźmi i artylerią, chociaż pułkownik Chivington nie miał nad nim żadnej władzy”. Dowództwo wojskowe zadecydowało jednak, że nie można nikogo postawić przed sądem. Gen. Curtis uznał, że w armii jest zbyt wiele podziałów personalnych i politycznych, aby istniały warunki

Page 250: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

do uczciwego i obiektywnego wyjaśnienia faktów. Mimo to gen. Grant określił działania podwładnych Chivingtona jako „czyste morderstwo”, a generalny prokurator wojskowy gen. Joseph Holt stwierdził, że była to „tchórzliwa i doko­nana z zimną krwią rzeź, wystarczająca, by jej wykonawców okryć niesławą, a oblicza wszystkich Amerykanów rumień­cem wstydu i oburzenia”.

Dochodzenie w sprawie masakry nad Sand Creek nie doprowadziło do skazania nikogo winnego. W 1866 r. Kongres uchwalił odszkodowania dla ocalałych czejeń- skich wdów i sierot. Rekompensatę wyceniono na sumę39 050 dolarów. Miała ona być wypłacona w postaci zwierząt, towarów, żywności i takich artykułów „jakie wskaże Sekretarz Spraw Wewnętrznych”.

John Chivington, chociaż nie spotkała go żadna kara, również zapłacił wysoką cenę. Po odejściu z wojska wycofał się także z polityki. W 1865 r. udał się do Nebraski, gdzie przez kilka lat bez sukcesów prowadził firmę przewozową. Potem na krótko wyjechał do Kalifornii, by znowu powrócić na Wschód. Osiedlił się w Ohio, gdzie zajmował się farmerstwem i wydawaniem lokalnej gazety. W 1883 r. próbował wrócić do polityki, ubiegając się o miejsce w stanowej legislaturze, ale zła sława „rzeźnika” znad Sand Creek nie pozwoliła mu na to. Rok później przyjechał do Denver na zaproszenie mieszkańców Kolorado świętujących 25 lat osadnictwa na swoim terenie. Potraktowano go wówczas jak bohatera i nakłoniono do ponownego osied­lenia w mieście. Krótko przed śmiercią zajmował stanowis­ko zastępcy szeryfa w Denver. Zmarł w październiku 1892 r. z opinią „prawdopodobnie najgorszego oficera, jaki kiedykolwiek służył w siłach ochotniczych armii Stanów Zjednoczonych”.

Jego bliskiego towarzysza broni (razem walczyli na Przełęczy Glorietta w 1862 r.), a potem najgorszego wroga, kpt. Silasa Soule’a, spotkał inny los. Już podczas dochodzenia

Page 251: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w sprawie tragedii nad Sand Creek Soule wyznał prze­słuchującemu go inspektorowi George’owi Price’owi, że grożono mu śmiercią i próbowano podważyć wiarygodność jego zeznań przed komisją Tappana. Pierwszego kwietnia 1865 r. Soule ożenił się i osiadł w Denver, gdzie został szefem żandarmerii miejscowego garnizonu. Dwudziestego trzeciego kwietnia usłyszał odgłosy ulicznej strzelaniny. Kiedy wyszedł na ulicę z rewolwerem w ręku, zaczajony w zaułku morderca strzelił mu w twarz. Trzy dni po śmierci Soule’a zeznanie pod przysięgą przed notariuszem złożył Chivington. Do zeznania dołączone było oświadczenie pewnego przewoźnika, który stwierdził, że Soule był „pi­jakiem, tchórzem i złodziejem”. Popierająca Chivingtona gazeta „Black Hawk Minning Journal” napisała, że nie ma żadnych podstaw, aby wierzyć, że śmierć Soule’a była „zorganizowana przez wysoko postawioną i odpowiedzialną grupę ludzi”.

W wyniku dochodzenia ustalono, że zabójcą Soule’a był dawny żołnierz z Kolorado, Charles W. Squiers, prawdopodob­nie wynajęty przez któregoś z przyjaciół Chivingtona. Por. James Cannon, który przyjaźnił się z Soulem, ruszył tropem mordercy i po dwumiesięcznym pościgu schwytał go na terenie Nowego Meksyku. Z narażeniem życia sprowadził łotra na proces do Kolorado. Morderca Soule’a nigdy jednak nie stanął przed sądem. Czternastego lipca w nocy, trzy dni po powrocie do Denver, Squiers zniknął z celi na odwachu i przepadł na dobre. Cannona natomiast znaleziono martwego w jego pokoju w hotelu „Tremont House”. Wydarzenie to dolało oliwy do ognia i nasiliło plotki, że śmierć Cannona była sprawką tych samych ludzi, którzy zabili Soule’a. Wynkoop w swoim pamiętniku wyraził przekonanie, że także za tą śmiercią stał Chivington. „Za sprawą machinacji płk. Chivingtona i jego satelitów [morderca] uciekł (...) Następne­go ranka Cannon został znaleziony w łóżku bez życia, otruty w wyniku działań tych samych diabłów, które zamordowały

Page 252: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Soule’a”. Zwolennicy Chivingtona tymczasem zgodnie twier­dzili, że Cannon był hazardzistą, pijakiem i morfinistą, a jego śmierć była wynikiem zażycia jednocześnie nad­miernej dawki alkoholu i narkotyku.

Przez lata wokół wydarzeń nad Sand Creek narosło wiele nieporozumień i kontrowersji. Doszło do tego, że niektórzy współcześni obrońcy Chivingtona, wśród nich Gregory F. Michno, autor opracowania „Prawdziwi dranie znad Sand Creek”, podważają wcześniejsze ustalenia i próbują dowieść, że określanie bitwy nad Sand Creek mianem masakry jest nadużyciem. Argumentem, który za tym przemawia ma być fakt, że zaatakowani Indianie prowadzili długą walkę obron­ną, a wielu mieszkańcom wioski udało się uciec.

„Żaden wódz nie został zabity śpiewając pieśń śmierci koło swego tipi — pisze Michno. — Nie było nawet konnej szarży na obóz. Wieś została opuszczona przed atakiem, a wojsko wkroczyło do niej na piechotę. Walka rozgorzała dopiero w górze strumienia, na pozycjach obronnych [Indian]. To, że była ciężka potwierdzają wykopaliska i poniesione straty”26.

Chociaż niektóre tezy Michno znajdują pokrycie w fak­tach, ogólny wydźwięk jego argumentów nie wytrzymuje krytyki. Powszechnie znana jest skłonność Indian do fatalizmu i gotowość poniesienia śmierci, zwłaszcza przez wodzów, którzy poczuwali się do odpowiedzialności za nieszczęścia sprowadzone na swoich ludzi. To mogłoby tłumaczyć zachowanie Białej Antylopy, który był jednym z głównych rzeczników pokoju z białymi i po ataku wojska mógł uświadomić sobie fiasko swojej pokojowej polityki. Konnej szarży wojska na obóz istotnie nie było. Spowodo­wane to było słabym wyszkoleniem strzeleckim większości żołnierzy Chivingtona, obawą przed walką w plątaninie namiotów i prostym faktem, że taktyka kawalerii federalnej

26 M i c h n o Gregory F., The Real Villains of Sand Creek, Wild West, December 2003.

Page 253: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

w tym okresie opierała się głównie na prowadzeniu waliki ogniowej w szyku spieszonym.

Gdyby rzeczywiście wszyscy mieszkańcy wioski opuścili ją przed nadejściem wojska i uciekli nie mając na karkach atakującego wroga, nie byłoby aż tylu ofiar wśród osób n ie biorących bezpośredniego udziału w walce. Ten, kto zna zwyczaje wojenne i taktykę walki Indian wie, że pierwszyrm obowiązkiem wojowników w razie zagrożenia było ratowa­nie swoich rodzin. Większość zabitych stanowiliby zapewne młodzi mężczyźni, którzy osłaniali odwrót bezbronnej masy starców, kobiet i dzieci. Tymczasem na placu boju doliczono się zaledwie 20-30 poległych wojowników, podczas gdy starców, kobiet i dzieci zginęło kilkakrotnie więcej.

Skądinąd wiadomo także, że poranny atak na uśpioną wioskę przeciwnika był ulubioną i sprawdzoną taktyką białych w walkach z Indianami, stosowaną już od XVII w. Mimo doskonałych umiejętności prowadzenia walki w trud­nym terenie Indianie nigdy nie nauczyli się stosować odpowiednich środków bezpieczeństwa i prawie nigdy aie prowadzili dzałań wojennych zimą, która była w ich tradycji okresem pokoju i odpoczynku. Dlatego najskuteczniejszą formą walki z Indianami stosowaną zarówno przez cywilnych ochotników, jak i regularne wojsko, stały się zimowe wyprawy do kraju wrogich Indian, podczas których starano się atakować indiańskie wioski tuż przed świtem, kiedy ich mieszkańcy spali w szczelnie zamkniętych domach w po­czuciu pełnego bezpieczeństwa. Nie ma powodu sądzić, że Chivington i jego ludzie mieliby odstąpić od tej sprawdzonej i skutecznej metody walki, bo i z jakiego powodu? To, że mimo zaskoczenia wroga ponieśli stosunkowo wysokie straty (Michno szacuje je nawet na około 70 ludzi) i pozwolili uciec większości Indian, należy przypisać nieznajomości terenu, słabemu wyszkoleniu żołnierzy 3. pułku z Kolorado i temu, że wielu z nich było pod wpływem alkoholu, którym rozgrzewali się w czasie zimnej nocy przed walką, a po

Page 254: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

części także niechęci wielu żołnierzy z załogi fortu Lyon do wzięcia aktywnego udziału w walce.

Ciężka walka, czy masakra? Tak, czy inaczej atak na obóz nad Sand Creek był w oczach mjr. Wynkoopa jawną zdradą i draństwem. Nic dziwnego, że taka postawa przysporzyła mu wielu wrogów wśród ludzi nienawidzących Indian. Niektórzy z nich, szczególnie na Zachodzie, uznali go wręcz za wroga białej rasy. „Powód jest prosty — pisze współczesny obrońca Wynkoopa Louis Kraft, autor wielu artykułów o historii Dzikiego Zachodu i sztuki scenicznej «Wieczór z Nedem Wynkoopem» wystawionej na scenach Kansas, Kalifornii i Kolorado. — Biali obawiali się o swoje życie i z radością przyjęli wiadomość, że Indianie zostali zabici. W 1864 r. większość białych widziała w Czejenach i ich sojusznikach morderców nie mających w sobie nic z człowieczeństwa”.

„Wynkoop był człowiekiem najbardziej odpowiedzialnym za śmiertelną konfrontację pomiędzy ochotnikami z Kolo­rado płk. Chivingtona a Czejenami Czarnego Kotła — od­powiada mu Michno, upatrując w mjr. Wynkoopie głów­nego winowajcę. — Gdyby nie ciągłe naruszanie przez niego rozkazów, nigdy by do tego nie doszło. Wynkoop był malutkim, mściwym oportunistą, niepotrafiącym trzymać się rozkazów i na dodatek kłamcą. Zawarł z Indianami separatystyczny pokój, podczas gdy jego własna armia próbowała z nimi walczyć. To, co zrobił odwróciło się w końcu na niekorzyść Indian. Żeby ukryć swoje błędy, krzyczał najgłośniej ze wszystkich”.

Michno i inni apologeci Chivingtona nie dostrzegają lub celowo ukrywają jego prawdziwe intencje i niewygodne fakty z życia pułkownika-kaznodziei. Latem 1864 r. Chiving- ton naraził się na krytykę gen. Curtisa za to, że przedkładając ambicje polityczne, zwracał niedostateczną uwagę na sytuację wojskową w swoim dystrykcie, przez co zostawił zbyt wiele swobody Indianom. Nie jest też tajemnicą, że zazdrościł sławy wojennej i generalskiej gwiazdki swemu sąsiadowi

Page 255: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

z Utah, płk. Connorowi, który w styczniu 1863 r. zniszczył obóz Szoszonów Łowcy Niedźwiedzi nad Bear River w Idaho (ta największa masakra Indian okresu wojny secesyjnej przyniosła śmierć 224 Szoszonom, w większości kobietom i dzieciom, chociaż mormoni, którzy utrzymywali dobre stosunki z Szoszonami twierdzili, że na polu bitwy pozostało około 400 zabitych Indian). Chivington widział w wojnie z Czejenami okazję do poprawienia opinii o sobie w oczach przełożonych oraz zyskania sławy i upragnionych szlifów generalskich. Sława „pogromcy Indian” miała mu otworzyć drzwi do Kongresu, po uzyskaniu przez Kolorado statusu nowego stanu Unii. Cel ten zamierzał osiągnąć w najłatwiejszy sposób. Zamiast podejmować ryzykowną wyprawę przeciwko silnemu zgrupowaniu wrogich Indian zimujących nad Smoky Hill i Republican, wolał wybrać łatwiejszy cel — obóz Czarnego Kotła, jedyny, którego lokalizacja była pewna, i którego mieszkańcy byli przekonani, że znajdują się pod ochroną wojska z fortu Lyon. Czyż w drugim meldunku do gen. Curtisa nie pisał, że kampanię przeciwko innym obozom Indian będzie mógł przeprowadzić, jeśli dostanie do dyspozycji co najmniej 1000 żołnierzy? Nad Sand Creek miał ich tylko 700 i wydaje się oczywiste, że z taką siłą bał się ruszyć przeciwko głównemu zgrupowaniu Indian, wolał więc zaata­kować przeciwnika słabszego liczebnie i niespodziewającego się aktu wrogości ze strony wojska. Ten błąd kosztował Chivingtona dobre imię i karierę wojskową. Mimowolnie przyczynił się też do odsunięcia w czasie chwili, w której Kolorado stało się suwerennym stanem. Wielu polityków, którzy mogli poprzeć sprawę Kolorado w Kongresie, po nagłośnieniu okoliczności napadu na obóz Indian nad Sand Creek, odwróciło się od Terytorium i jego obywateli27.

Warto przy okazji wspomnieć, że po zakończeniu wojny secesyjnej Chivington otworzył w Nebrasce firmę prze-

27 Ostatecznie Kolorado zostało przyjęte do Unii jako 38 stan 1 sierpnia 1876 r.

Page 256: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wozową, która miała kontrakt na dostawy zaopatrzenia dla garnizonów wojskowych na terenie Wyoming. Oce­niając współpracę z Chivingtonem ppłk Innis Newton Palmer z 2. pułku kawalerii USA, dowodzący w tym czasie placówką w forcie Laramie, określił go jako oszusta i warchoła. W latach późniejszych Chivington ożenił się z wdową po własnym synu, aby tym sposobem przejąć jego majątek. Taki był naprawdę człowiek, którego niektórzy uważają za bohatera znad Sand Creek.

Obrońcy Wynkoopa przyznają, że jego kariera też nie była kryształowa. Miał w swoim życiu okres awantumictwa, a po przegranej walce o stanowisko szeryfa w Denver przez pewien czas zarabiał na życie jako ochroniarz saloonu, w którym mieścił się dom publiczny. Zaraz jednak dodają, że „Wynkoop nie zaplanował Sand Creek, nie brał udziału w ataku i na pewno nie można go oskarżyć o zabijanie kobiet i dzieci. Twierdzenie, że najbardziej przyczynił się do katastrofy jest pozbawione logiki”.

Dziś trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy nad Sand Creek stoczono bitwę, czy — jak twierdzi większość — dokonano masakry, i kto ponosi największą odpowiedzialność za to, co się stało. Jedno jest pewne. Doprowadził do tego niepohamowany napływ białych na ziemie Indian, błędy i zła ocena sytuacji przez władze, złamane traktaty oraz fakt, że uczestnikami tamtych wyda­rzeń byli nie tylko „źli” biali, ale i „źli” Indianie. Znawcy problematyki indiańskiej przyznają zresztą, że w tym czasie niełatwo było odróżnić przyjaznych Indian od tych, którzy mieli wrogie intencje.

Jednym z argumentów na obronę akcji Chivingtona było to, że Indianie znad Sand Creek nie byli oficjalnie uznani za jeńców wojennych, a w ich wiosce znajdowała się grupa wojowników ze stowarzyszeń wojennych, którzy brali wcześniej udział w walkach z białymi. Czarny Kocioł, choć nie pochwalał wyczynów swoich młodych

Page 257: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wojowników, nie mógł zabronić im pobytu w obozie. Mieli tam swoje rodziny i starym zwyczajem chcieli z nimi spędzić zimową przerwę. Najlepszym przykładem są Metysi — bracia George i Charles Bent oraz Jack Smith— którzy uczestniczyli w letnich rajdach na szlaki komunikacyjne i osiedla białych. Indiańska część krwi czyniła z nich groźnych i bezlitosnych wrogów białej rasy, którzy wykorzystywali swój wpływ na pobratymców matek do rozpalania nienawiści przeciwko krajanom ojca. Nie bez powodu historyk David Lavender nazywa Charliego Benta „najgorszym desperado, jakie kiedykolwiek znały Rów­niny”, chociaż prawdą jest, że jego niesławna kariera zaczęła się na dobre dopiero po Sand Creek28.

To, że część plemienia Czejenów prowadziła wojnę z białymi nie podlega dyskusji. Obecność nad Sand Creek wojowników biorących wcześniej udział w napadach na białych nie zmienia jednak faktu, że obóz Czarnego Kotła uchodził za pokojowy i w mniemaniu zarówno Indian, jak i oficerów z załogi fortu Lyon znajdował się pod ochroną wojska. Nawet jeśli Chivington chciał udzielić „lekcji” wrogim plemionom, które znajdowały się poza jego zasię­giem, nic nie usprawiedliwia brutalności jego ludzi i popełnio­nych przez nich okrucieństw, które już wtedy potraktowano jako „gwałt na cywilizacji”, a w dzisiejszych kategoriach bez wahania zostałyby uznane za zbrodnię przeciwko ludzkości.

Zbeszczeszczenie zwłok zabitych Indian przez ochot­ników z Kolorado nie było ostatecznie niczym niezwykłym.

O O

“ Charlie Bent wziął czynny udział w odwetowych napadach Czejenówi bitwach, jakie ogarnęły Równiny po masakrze nad Sand Creek. Podczas jednej z nich na czele kilku Żołnierzy Psów napadł na Downer Station w Kansas, wywabił z niej 8 białych, po czym uderzył, zabijając jednego, biorąc do niewoli 2 i raniąc pozostałych. Okrutna śmierć w męczarniach, jaką poniósł jeden z jeńców, przyniosła mu złą sławę. Wyczyny Charliego sprawiły, że wyznaczono nagrodę za jego głowę, a ojciec wyparł się go. W 1868 r. odniósł ranę w potyczce z Paunisami, a że był osłabiony przebytą malarią, zmarł w jednym z indiańskich obozów w wieku 21 lat.

Page 258: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

W czasach podboju Zachodu obie strony, biali i Indianie, praktykowali ten rodzaj wojny dość powszechnie. Wielu żołnierzy Chivingtona było przekonanych, że jedynym sposobem zwalczenia Indian jest prowadzenie walki ich własnym sposobem. Czejenowie i inni Indianie z Równin wierzyli, że rytualne okaleczenie zwłok zabitego wroga pozbawi go możliwości normalnego bytu w Krainie Du­chów. Dlatego wielu ludzi z Kolorado uważało, że zmasak­rowanie ciał poległych Indian nad Sand Creek wzbudzi strach wśród ich współplemieńców i zniechęci do prowa­dzenia wojny. Po Sand Creek, chociaż Indianie kon­tynuowali zacięte walki w Nebrasce, Kansas i w północ­no-wschodnim Kolorado, nigdy więcej nie odważyli się zaatakować osiedli białych w pobliżu Denver.

Ocena wydarzeń prowadzących do masakry nad Sand Creek każe widzieć w Chivingtonie jedynie wykonawcę polityki, której wprowadzenia od dawna domagały się niektóre koła wojskowe i cywilne na Pograniczu In­diańskim. Wielu dowódców wojskowych i polityków z kresów uważało, że tylko przeniesienie ciężaru wojny do kraju wrogich Indian i zastosowanie wobec nich najbardziej drastycznych metod pomoże zgnieść opór plemion z Równin29. Zdawano sobie dobrze sprawę, że tylko zdecydowana kampania zimowa może odnieść pożądany skutek. Także gubernator Evans niejednokrotnie sugerował, że tylko takie rozwiązanie „pomoże podbić wrogich Indian i zmusi ich do respektowania autorytetu rządu”. Plany takie popierała także w swej masie opinia publiczna na Pograniczu. „Rocky Mountains News” w nu­merze z sierpnia 1864 r. zachęcała: „Dalej na nich, do ich domów, kobiet i wszystkiego co mają”. Z kolei

29 Ostatecznie to czego dokonał Chivington podczas wyprawy nad Sand Creek w 1864 r. nie różniło się wiele od metod stosowanych przez oddziały regularne generała Sheridana i ppłk. Custera w ich kampanii przeciwko Indianom cztery lata później.

Page 259: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wychodząca w Kansas gazeta „Junction City Union” opublikowała 20 sierpnia 1864 r. artykuł, w którym napisano: „Skuteczną wojnę przeciwko Indianom można prowadzić tylko wtedy, gdy zorganizuje się ekspedycję, która spenetruje ich kraj i odnajdzie miejsce pobytu ich kobiet i dzieci. Tylko wtedy staną do walki z naszymi żołnierzami”.

W dłuższej perspektywie ofiarami akcji Chivingtona stali się osadnicy. Sympatyzująca z Indianami opinia publiczna na Wschodzie obróciła się przeciwko nim, obarczając głównie ich odpowiedzialnością za wywo­ływanie zatargów z plemionami z Równin. Znalazło to swoje odbicie także w działalności legislacyjnej Kon­gresu, poważnie obniżając skuteczność ustawodawstwa regulującego obronę terytoriów pogranicznych.

Na koniec warto przytoczyć jeszcze opinię gen. Nelsona Milesa, późniejszego naczelnego dowódcy armii Stanów Zjednoczonych, którego raczej trudno posądzać o szczegól­ną życzliwość do Indian:

„Masakra nad Sand Creek jest prawdopodobnie naj­wstrętniejszą i najmniej uzasadnioną zbrodnią w dziejach Ameryki. Została zaplanowana i dokonana pod osobistym kierownictwem J. M. Chivingtona (...) Ale, co do tej strasznej rzezi istnieje oczywiste przekonanie, że wszystkich późniejszych wojen z Czejenami i Arapahami oraz sprzy­mierzonymi z nimi plemionami można było uniknąć”30.

30 M e 11 o r William J., op.clt., s. 15.

Page 260: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ODWET ZA SAND CREEK

WIELKA OFENSYWA INDIAN — STYCZEŃ I LUTY 1865 R.

Wieść o masakrze nad Sand Creek rozniosła się lotem błyskawicy po Równinach i przeraziła wszystkie plemiona. Wkrótce szok ustąpił i zastąpiło go pragnienie zemsty. Wściekłość Czejenów za zdradziecki napad żołnierzy z Kolo­rado i rzeź ich współplemieńców nad Sand Creek była tak wielka, że z głównego obozu nad Smoky Hill natychmiast wyruszyli do innych plemion gońcy z wezwaniem do wojny. Wojenną fajkę poniesiono do Siuksów Brule Cętkowanego Ogona i Oglalów Zabójcy Paunisa oraz Północnych Arapa­hów. Po kilku dniach Czejenowie ruszyli do obozowiska Siuksów nad Solomon River. Samtąd połączone plemiona przeniosły się nad Cherry Creek, dopływ południowej odnogi rzeki Republican, w północno-zachodnim rogu Kansas.

Początkowo białym wydawało się, że klęska Czejenów nad Sand Creek poraziła Indian i zmusiła ich do ukrycia. Było to tylko złudzenie. W grudniu wszystkie plemiona, kóre wypaliły fajkę wojny i odpowiedziały na apel Czejenów ściągnęły do wielkiego obozu nad Cherry Creek. W krótkim czasie zgromadziło się tam ponad 3000 Indian gotowych pomścić zabitych nad Sand Creek.

Page 261: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Jak obrazowo określił to wódz Siuksów Brule Wielkie Usta, Sand Creek „rozpaliło na preriach ogień”. Miał on kosztować białych życie 300 ludzi, a rząd Stanów Zjednoczonych sumę 30 min dolarów.

W październiku 1864 r. gen. Curtis ściągnął z Równin większość swojej kawalerii do odparcia rajdu południowego generała Sterlinga Price’a, który z 15 000 ludzi najechał Missouri i zagroził wschodniemu Kansas. W wyprawie przeciwko Price’owi wzięły udział także 16. pułk kawalerii z Kansas i 2. pułk kawalerii z Kolorado oraz stacjonująca w Paola (Kansas) bateria artylerii z Kolorado, które miały wzmocnić siły walczące z Indianami. Po ich odejściu, przesunięto nad Arkansas większość 1. pułku kawalerii z Kolorado. W końcu 1864 r. główną siłą bojową w Kolo­rado pozostawał 3. pułk kawalerii z Kolorado. Po jego formalnym rozwiązaniu 28 grudnia 1864 r. (w służbie pozostały przez pewien okres tylko trzy najpóźniej sfor­mowane kompanie), prawie cały wysiłek obronny na Szlaku Santa Fe spadł na załogę fortu Lyon oraz załogi fortów Larned, Zarah, Ellsworth i Salina.

Szlak Overland miał nieco lepszą ochronę. W forcie Laramie i na zachód od niego stacjonował 11. pułk kawalerii z Ohio, natomiast obszar na wschód od Laramie miały pod swoją pieczą pododdziały 7. pułku kawalerii z Iowy oraz1. pułku kawalerii z Nebraski, wzmocnione kilkoma kom­paniami milicji, których główne bazy znajdowały się w fortach Cottonwood i Keamy. Rozciągnięte cienką linią wzdłuż Platte oddziały z Iowy i Nebraski nie były jednak w stanie zapewnić bezpieczeństwa na całej drodze i niektóre odcinki szlaku pozostawały w praktyce bez ochrony. Najsłabiej broniona była dolina Południowej Platte na zachód od rozwidlenia rzeki, od Cottonwood do stacji dyliżansów w Latham, u ujścia Cache la Poudre. Był to jednocześnie bardzo ważny obszar komunikacyjny, przez który biegły drogi dostaw zaopatrzenia do Kolorado i szlak

Page 262: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

dyliżansów. Po odparciu najazdu Price’a, w styczniu 1865 r., 2. pułk kawalerii z Kolorado razem z 11. pułkiem kawalerii z Kansas ruszyły na Równiny. Nieco później w ślad za nimi pomaszerował batalion kawalerii z Nebraski i 16. pułk kawalerii z Kansas oraz dwa pułki piechoty US Volunteers, złożone ze wspomnianych już „ożywionych Jankesów”. Na początku stycznia 1865 r. wszystkie te oddziały były jednak wciąż daleko od Kolorado.

Najważniejszym posterunkiem wojskowym w północno- -wschodnim rogu Kolorado był fort Rankin, leżący u ujścia Lodgepole Creek, nieco powyżej miejscowości Julesburg K Od lata 1864 r. załogę fortu stanowiła kompania F 7. pułku kawalerii z Iowy pod dowództwem kpt. Nicholasa J. O’Briena (2 oficerów i 67 żołnierzy oraz dwie haubice).

Julesburg został założony w 1859 r. jako punkt handlowy przez francuskiego handlarza Julesa Beni. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Znajdowały się tu dwie przeprawy przez Południową Platte, jedna na zachód, druga na wschód od Julesburga, z których od lat korzystali wędrujący w obu kierunkach Czejenowie i Arapahowie. Strategicznie poło­żony na prawym brzegu Południowej Platte Julesburg stał się ważnym przystankiem na Szlaku Overland, zanim jeszcze słynny przedsiębiorca Ben Holladay uruchomił tam swoją linię dyliżansów. W Julesburgu szlak się rozwidlał. Jedna droga biegła doliną Północnej Platte do Przełęczy Południowej, a potem dalej do Utah i Kalifornii, druga prowadziła wzdłuż Południowej Platte do szybko roz­wijającego się Denver. Przez krótki czas Julesburg służył jako stacja linii dyliżansów Leavenworth & Pike’s Peak Express i wschodni terminal słynnej poczty konnej Pony

1 Powstał latem 1864 r. jako posterunek przy stacji Julesburg (Post at Julesburg Station), przemianowany na Camp Rankin i Fort Rankin, w 1865 r. rozbudowany i nazwany Fort Sedgwick na cześć gen. mjr. Johna Sedgwicka, byłego oficera 1. pułku kawalerii USA, poległego 9 maja 1864 r. w bitwie pod Spotsylvania Court House w Wirginii.

Page 263: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Express. Dogodne położenie i duży ruch uczyniły z niego przystań dla różnej maści awanturników, szulerów, ladacz­nic i złodziei koni szwendających się na szlaku, którym przewodził sam Jules Beni. Kiedy Ben Holladay przejął obsługę poczty na Szlaku Overland, kazał przegonić nie­uczciwego handlarza i jego bandę. W nadziei na zmianę wizerunku osiedla próbowano także zmienić jego nazwę na Overland City, ale nowa nazwa nigdy się nie przyjęła. Na początku 1865 r. w Julesburgu było parę chat mieszkalnych i kilkanaście drewnianych budynków, w których mieściły się sklepy, magazyny, kuźnia, stajnie, biuro telegrafu, saloon i stacja dyliżansów.

Początkowo umocnienia Julesburga składały się z doraź­nie ufortyfikowanej stacji dyliżansów wzmocnionej wałami z darni i rowami strzeleckimi przykrytymi płótnem namio­towym, które służyły żołnierzom za kwatery. Dwudziestego szóstego października 1864 r. garnizon został przeniesiony na opuszczone ranczo, około ćwierć mili na zachód od stacji, gdzie załoga miała przynajmniej dach nad głową i zapas siana dla koni. Ranczo ufortyfikowano, otaczając je ziemnym wałem, częściowo wzmocnionym drewnianą palisadą. Głównym zadaniem załogi fortu była codzienna ochrona dyliżansów i linii telegrafu do Denver oraz dzienne i nocne patrolowanie szlaku.

Pierwszego stycznia 1865 r. w obozie Indian nad Cherry Creek odbyła się narada wojenna, na której wodzowie postanowili zaatakować i złupić słabo bronione osiedla na Szlaku Overland. Uradzono zrezygnować z typowych małych rajdów i poprowadzić zmasowany atak, który miał całkowicie zaskoczyć żołnierzy. Zjednoczeni Indianie za­mierzali zaatakować z dużą siłą, w zimie, wbrew swoim dotychczasowym zwyczajom. Kilka dni później ponad 1000 czejeńskich Żołnierzy Psów pod Bykiem Niedźwie­dziem, Wysokim Bykiem i Białym Koniem, oraz młodych wojowników z innych stowarzyszeń, którym przewodził

Page 264: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

słynny Rzymski Nos2, a także Siuksów i Północnych Arapahów, przesunęło swe obozy w pobliże szlaków biegnących wzdłuż Południowej Platte. Wojownikom to­warzyszyły kobiety z jucznymi końmi do transportu łupów.

Pierwszy cios Indianie wymierzyli w Valley Station, obsadzoną przez nieliczną załogę wojskową pod komendą por. Newkirka z kawalerii Kolorado. Siódmego stycznia rano oddział około 400 wojowników napadł tam na konwój jadący do Denver. Zginęło 12 ludzi z obsługi, spłonął też cały zapas siana linii dyliżansów.

Tego samego dnia przed świtem większość Żołnierzy Psów i ich sojuszników ukryła się za piaszczystymi wzgórzami w pobliżu fortu Rankin i Julesburga. Kilku wodzów stanęło na wzgórzu, skąd mieli kierować walką za pomocą błysków luster i znaków dawanych bizonimi skórami. O brzasku wódz Czejenów Wielka Wrona z grupką wojowników ześlizgnął się na szybkim koniu ze wzgórza i ruszył w kierunku fortu, wywołując alarm wart stojących przed posterunkiem. Wojow­nicy zaatakowali karawanę wozów w Julesburgu, chcąc wywabić żołnierzy spoza umocnień. Po krótkiej walce, w trakcie której obie strony poniosły straty, załoga konwoju odparła atak. Była godz. 7.00 rano.

Tego dnia znaczna część żołnierzy z fortu Rankin przebywała na rutynowych patrolach w okolicy. Na poste­runku pozostało niewiele ponad 40 ludzi. Widząc indiań­skich harcowników na równinie przed Julesburgiem kpt.

2 Nietoperz (Sautie), zwany przez białych Rzymskim Nosem — wojow­nik urodzony w północnym odłamie Czejenów, w rodzinie pochodzącej z wchłoniętego przez nich plemienia Sutaio. Zasłynął jako największy w swoim czasie wojownik plemienia. Jego indiańskie imię Nietoperz wzięło się stąd, że w bitwie poruszał się lekko i szybko, „jak nietoperz szybujący na tle wieczornego nieba”. Biali nadali mu imię Rzymski Nos ze względu na duży, orli nos, nadający charakterystyczny wygląd jego twarzy. Mimo że formalnie należał do militarnego Stowarzyszenia Wygiętych Włóczni, w latach 60. XIX w. związał się z grupą Żołnierzy Psów wodza Siwej Brody.

Page 265: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

O’Brien kazał trąbić do ataku. Chwilę potem z fortu wypadł oddział 37 kawalerzystów i cywilnych ochotników, rzucając się w pogoń za Indianami. Wielka Wrona i jego wojownicy zaczęli uciekać w kierunku wzgórz, gdzie w zasadzce czekały setki ukrytych Indian. Wydawało się, że los żołnierzy jest przesądzony. Podnieceni młodzi wojownicy nie wytrzymali jednak napięcia i nie czekając na sygnał wodzów ruszyli do ataku w chwili, gdy oddział kawalerii był jeszcze zbyt daleko. Gdyby Indianie czekający w zasadzce byli bardziej zdyscypli­nowani, cały oddział OVBriena zostałby okrążony i wybity w pień. A tak, widząc chmary Indian wyłaniające się zza wzgórz, żołnierze zdążyli zawrócić i w panice pomknęli w kierunku fortu. Kilku wojowników dosiadających najszyb­szych koni wpadło między uciekających i starało się wciągnąć ich do walki. Niektórzy z kawalerzystów zaczęli się ostrzeli­wać spoza zabitych wierzchowców, nie zdając sobie sprawy z przewagi wroga. Nadciągająca fala Indian zmiotła ich w jednej chwili, jednak pozostali, zostawiając za sobą zabitych i rannych towarzyszy, zdołali dotrzeć do fortu i schronić się za niedokończoną palisadą. Poległo 4 podofice­rów, 11 szeregowców i 4 cywilnych ochotników, 2 żołnierzy odniosło rany. Indianie nie zaatakowali fortu w obawie przed artylerią. Zostawili żołnierzy w spokoju i skierowali się w górę rzeki do opuszczonego przez mieszkańców Julesbur- ga. Na oczach bezsilnej załogi fortu, która od czasu do czasu próbowała przepłoszyć ich strzałami z haubicy, wojownicy splądrowali budynki i wywieźli zdobycz do swoich obozów nad Kepublican River. Ich łupem padły wielkie zapasy żywności, bele perkalu i mnóstwo innych sprzętów znajdują­cych się w magazynach. Pod wieczór napastnicy wycofali się, znikając między wzgórzami, zza których nadeszli rano.

Pierwszy meldunek o ataku Indian na Valley Station i Julesburg płk Moonlight przesłał telegrafem 7 stycznia. Meldował o „wielkich siłach indiańskich, liczących od 500 do 1500 ludzi, które zaatakowały stacje nad Platte”.

Page 266: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Świadomy słabości własnych sił (w momencie objęcia dowództwa w Kolorado miał do dyspozycji tylko 200 żołnierzy rozproszonych na odcinku 300 mil), próbował wezwać posiłki z sąsiednich dystryktów, okazało się jednak, że łączność z dowództwem departamentu została przerwana. Następnego dnia pisał do pełniącego obowiązki gubernatora Kolorado Samuela H. Elberta:

„(...) Z powodu napadów Indian jesteśmy obecnie bez łączności telegraficznej ze wschodem i dlatego nie mamy możliwości uzyskania jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. To wymaga od nas polegania wyłącznie na własnych siłach. Jeśli kłopoty będą trwały dłużej, będę zmuszony powołać pod broń ludzi do obrony szlaków transportowych (...)3.

Nie mając dostatecznych środków do zapewnienia bez­pieczeństwa na podległym mu odcinku Szlaku Overland, Moonlight zamierzał ogłosić w dystrykcie stan wojenny, aby mieć prawo do zmobilizowania milicji i konfiskaty koni na potrzeby wojska. Dopiero w końcu stycznia podporządkowano mu załogę fortu Lyon (250 ludzi), dzięki czemu siły dystryktu wzrosły do 460 oficerów i żołnierzy, choć większość z nich była zbyt daleko, żeby wziąć udział w decydujących działaniach nad Platte. Groźba wyprowa­dzenia wszystkich sił wojskowych z miast i osiedli i skie­rowania ich do utrzymania linii komunikacyjnych zmusiła obywateli do utworzenia oddziałów milicji terytorialnej. W połowie lutego Moonlight dysponował już 360 milicjan­tami przeznaczonymi do „otwarcia” drogi do Julesburga.

Czejenowie i Siuksowie pozostali nad Cherry Creek jeszcze kilka dni po napadzie na Julesburg. Piętnastego stycznia połączone plemiona opuściły obozowisko i prze­niosły się nad White Butte Creek, w połowie drogi pomiędzy południową odnogą Republican i Południową Platte. Stąd wojownicy ruszyli do nowych najazdów na

3 Officiai Records, seria 1, t. 48, cz. 1, s. 841.

Page 267: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Szlak Overland. Indianie atakowali dużymi grupami, zrywali całe mile drutów telegraficznych i grabili transporty wiozące zaopatrzenie ze wschodu. W drugiej połowie stycznia na zachód od fortu Kearny Indianie dokonali dziesięciu napadów, w których zginęło 10 białych. Spalili pięć rancz i dwie stacje dyliżansów, skradli 1500 sztuk bydła i zagar­nęli rządowy konwój złożony z 22 wozów. Wojsko stoczyło z nimi kilka potyczek: w Godfrey’s Ranch (14 stycznia), w American Ranch, Wisconsin Ranch i koło Valley Station (15 stycznia), w Gittrell’s Ranch (25 stycznia), w Moore’s Ranch (26 stycznia), w Lillian Ranch (27 stycznia) i ponow­nie koło Valley Station (28 stycznia).

Napad na Valley Station, w wyniku którego utracono cały zapas siana, praktycznie zatrzymał dalszy ruch dyliżansów na trasie do Denver. Następnego dnia płk Moonlight wysłał z Camp Weld do Valley Station swoją ostatnią rezerwę — kompanię C 1. pułku kawalerii z Kolorado pod dowództwem por. Kennedy’ego (60 ludzi). Kennedy dotarł na miejsce 14 stycznia. Jego oddział minął po drodze dwa spalone rancza. Na jednym pogorze­lisku znaleziono ciała 8 ludzi. W drodze tylna straż wojska i wozy z zaopatrzeniem były parokrotnie atakowa­ne przez Indian, w wyniku czego kilku żołnierzy zostało rannych. Dwudziestego ósmego stycznia Valley Station została ponownie napadnięta przez oddział 200 Indian, którzy uprowadzili 650 sztuk bydła. Pościg zorganizowany przez Kennedy’ego zdołał odbić 200 krów, ale żołnierze stracili 3 rannych i musieli się wycofać.

W końcu stycznia wojenna wyprawa Czejenów spotkała na szlaku 9 zdemobilizowanych żołnierzy 3. pułku kawalerii z Kolorado, którzy po odsłużeniu swoich 100 dni wracali do domów. Wszyscy zostali zabici w rozpaczliwej walce. W ich bagażach znaleziono dwa skalpy wojowników, które krewni ofiar rozpoznali jako należące do poległych nad Sand Creek Białego Liścia i Małego Wilka, syna Dwóch

Page 268: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Ud. Wściekli Indianie porąbali ciała żołnierzy na kawałki i rozrzucili je po zamarzniętej ziemi.

Sytuacja na szlakach Kolorado i zachodniej Nebraski stała się na tyle poważna, że armia zaczęła kierować na front indiański posiłki. Pierwszy powrócił na Równiny 2. pułk kawalerii z Kolorado. Jego główne siły od 16 stycznia znalazły się w fortach Lamed i Zarah. Nie wiedzieć czemu większą część żołnierzy zatrzymano na Szlaku Santa Fe (poza kompanią rekrutów por. A. Waltera, która wzmocniła siły Dystryktu Kolorado), chociaż to Szlak Overland znajdował się pod kontrolą Indian i potrzebował większej pomocy wojska. Wkrótce potem przybył 11. pułk kawalerii z Kansas, który pierwotnie miał wzmocnić siły Moonlighta w Kolorado, lecz i tę jednostkę zatrzymano na Szlaku Santa Fe. Zamiast skierować oba pułki do walki z In­dianami, którzy spustoszyli Julesburg i Valley Station, rozciągnięto je wzdłuż drogi od fortu Riley do fortu Larned, gdzie zagrożenie ze strony Indian było znacznie mniejsze. Ósmego stycznia w forcie Leavenworth rozpo­częto koncentrację 16. pułku kawalerii z Kansas, który miał wyruszyć do fortu Kearny na pomoc gen. Mitchellowi. Zebranie rozproszonego pułku zabrało mnóstwo czasu i zanim do tego doszło, na początku lutego 11. pułk z Kansas dostał rozkaz wymarszu do fortu Kearny i podjęcia walki z Indianami w dolinie Platte. Kiedy długo oczekiwane posiłki w końcu przybyły, było za późno i nie napotkały one już żadnych sił indiańskich.

Po napadzie na Julesburg gen. Mitchell zebrał w Cotton- wood Springs kilkaset kawalerzystów z fortów i stacji w Nebrasce na wyprawę przeciwko sprzymierzonym India­nom. Obsadziwszy opuszczone przez wojsko placówki cywilami z zatrzymanych transportów, 16 stycznia wyma- szerował z Cottonwood prowadząc 640 ludzi, 6 dział i tabor 100 lekkich wozów z zaopatrzeniem. Zamiast jednak pójść w górę Południowej Platte, zaczął przeczesywać obszar

Page 269: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

położony na południe od rzeki. Wojsko spenetrowało teren, odnalazło dawny obóz Żołnierzy Psów nad Smoky Hill i trafiło nad White Butte Creek. Nie mogąc znaleźć Indian, którzy kilka dni wcześniej opuścili obóz nad potokiem White Butte i pociągnęli na północ, żołnierze wrócili nad Republican. Trwającą 12 dni wyprawę Mitchell zakończył 26 stycznia w Cottonwood Springs. Nie zabito ani jednego Indianina, za to co najmniej 50 żołnierzy z odmrożeniami trafiło do lazaretu i trzeba ich było zwolnić ze służby. Przed odjazdem do Omaha gen. Mitchell kazał podpalić trawy na całym południowym brzegu Platte od fortu Kearny do Denver. Począwszy od 27 stycznia potężny wał ognia przetoczył się przez Równiny, docierając po trzech dniach do brzegów Ar­kansas. Ci Indianie, którzy nie poszli na północ, uchronili się wypalając miejscami trawę przed sobą, ale cała zwierzyna uciekła z okolicy zostawiając kraj pomiędzy Platte i Arkansas martwy i całkowicie opuszczony.

Chociaż główny wysiłek Indian skupił się na północy, małe oddziałki wojowników pojawiały się także na dwustu- milowym odcinku drogi pomiędzy fortami Larned i Lyon. Mimo to południowe szlaki pozostały w zasadzie bezpieczne. Jednym z poważniejszych incydentów, odnotowanych w sty­czniu na Szlaku Santa Fe, był napad Indian na transport firmy Streeter & Strickler wiozący zaopatrzenie dla fortu Lyon. Siedemnastego stycznia konwój wyruszył z fortu Larned w eskorcie 31 kawalerzystów z 2. pułku z Kolorado. W drodze wozy zostały napadnięte przez grupę około 45 wojowników i po kilkugodzinnej walce transport musiał zawrócić do Larned ze stratą 1 poległego i 2 rannych. W pierwszych dniach lutego pojedyncza wyprawa Kiowów ostrzelała zza rzeki patrol kawalerii z 2. pułku z Kolorado koło fortu Zarah, przepadając zaraz potem wśród piaszczys­tych wzgórz po drugiej stronie Arkansas.

Page 270: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Po ustąpieniu pierwszej furii wodzowie połączonych plemion postanowili opuścić środkowe Równiny i dołączyć do swych braci i sojuszników na północy, w dolinie rzeki Powder (Wyoming). Wodzowie zdawali sobie sprawę, że armia otrząsnęła się już z szoku i skierowała posiłki przeciwko Indianom. Było pewne, że wojsko zechce pomścić poniesione straty i odzyskać utraconą twarz. Dalsze pozostawanie na terenach pomiędzy Platte i Arkansas stanowiło zbyt wielką groźbę dla zjednoczonych Indian, postanowili zatem poszukać azylu tam, gdzie ekspansja białych na razie nie była tak dokuczliwa. Jedynie Czarny Kocioł był przeciwny wojnie i proponował, aby pójść za rzekę Arkansas, gdzie spodziewał się znaleźć lepsze warunki do życia. Czarny Kocioł nie chciał iść z innymi i postanowił pójść na południe. Towarzyszyli mu pokojowo nastawieni wodzowie, którzy byli wraz z nim nad Sand Creek i odmówili udziału w odwetowych wyprawach Żołnierzy Psów: Mała Szata, Minimic, Niedźwiedzi Język, Czerwony Księżyc, Siedem Byków, Czarny Biały Człowiek i Byk Który Nadsłuchuje. Razem z nimi poszło około 400 Czejenów (80 tipi), w większości starców, kobiet i dzieci oraz nieco chorych i rannych wojowników, którzy nie mogli brać udziału w walce. George Bent, któremu wciąż dokucza­ła rana biodra odniesiona nad Sand Creek, postanowił zostać z tymi, którzy zdecydowali się pójść na północ. Po latach tak wspominał chwilę pożegnania:

„Szedłem między namiotami i wymieniałem uściski dłoni z Czarnym Kotłem i wszystkimi moimi przyjaciółmi. Ci, którzy byli z Czarnym Kotłem, poszli na południe od rzeki Arkansas i dołączyli do Arapahów Południowych, Kiowów i Komanczów” 4.

ODWRÓT INDIAN DO DOLINY POWDER RIVER

4 Br o w n, op.cit., s. 96.

Page 271: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Wielu z tych, którzy byli z Czarnym Kotłem z braku koni musiało iść pieszo. Mieli niewiele namiotów i ciepłych ubrań, gdyż — choć współplemieńcy wsparli ich jak mogli— „ich konie, tipi i większość rzeczy osobistych wpadły w ręce żołnierzy podczas masakry nad Sand Creek”. Pozo­stali, w liczbie około 3000, 26 stycznia ruszyli na północ. Dwa dni później masa Indian dotarła do skutej lodem Platte w pobliżu Harlow’s Ranch, 23 mile na zachód od Julesburga. Kobiety i dzieci z dobytkiem przeprawiły się po posypanym piaskiem lodzie i rozbiły obozy na północnym brzegu rzeki, a wojownicy podpalili ranczo, zabili 2 białych mężczyzn i wzięli do niewoli jedną kobietę.

Gdy tylko rodziny znalazły się w bezpiecznym miejscu odgrodzone rzeką od żołnierzy z fortu Rankin, wojownicy rzucili się na stacje dyliżansów i osiedla położone przy drodze. W krótkim czasie dolina Platte „zapłonęła blaskiem palących się rancz i stacji dyliżansów”. Poszły z dymem wszystkie osiedla na wschód od Valley Station do Julesbur­ga: Harlow’s Ranch, Antelope Station, Bufallo Spring Ranch, Spring Hill Station i Moore’s Ranch. Wojownicy napadli konwój z zaopatrzeniem dla Denver, uprowadzili setki sztuk bydła, ścięli słupy telegraficzne i zerwali druty telegraficzne na przestrzeni wielu mil, a osadników, którzy nie zdążyli schronić się w fortach, bezlitośnie pozabijali.

Liczby wszystkich ofiar odwetowych napadów Indian w dolinie Platte nigdy nie udało się ustalić, ale jest niemal pewne, że straty osadników i emigrantów znacznie prze­kroczyły liczbę Indian zabitych nad Sand Creek. Dziennik „Republican” z Omaha pod datą 3 lutego napisał:

„(...) Cała równina od Julesburga na zachód na odcinku ponad 100 mil jest czerwona od krwi pomordowanych męż­czyzn, kobiet i dzieci; rancza w popiołach, wszystkie zwierzęta uprowadzone, cały kraj dosłownie wyludniony. Prawda jest taka, że dotarła do nas wielka wojna z Indianami (...)”5.

5 History of Nebraska, op.cit., s. 9.

Page 272: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Obozy Indian (800 tipi), ciągnące się na przestrzeni 3 mil wzdłuż północnego brzegu Platte, były pełne łupów. W forcie Rankin zaalarmowani żołnierze z niepokojem słuchali głuchego bicia bębnów i obserwowali nocą odległe blaski wielkich ognisk, przy których ucztowali i tańczyli indiańscy wojownicy. W Denver znowu wybuchła panika. Odcięcie dostaw i przerwanie łączności telegraficznej sprawiło, że miasto po raz kolejny znalazło się w izolacji.

Trzeciego lutego ponad 1000 Indian znowu najechało Julesburg. Tym razem wojownicy zastosowali inną taktykę. Spokojnie podpalali jeden budynek po drugim, czekając na reakcję żołnierzy z fortu Rankin, gotowi w każdej chwili uderzyć na wojsko wychodzące spoza umocnień. W ten sposób spalili do cna cały Julesburg, nie ruszyli jednak posterunku, którego broniło 50 uzbrojonych cywilów i 15 żołnierzy dowodzonych przez por. Johna S. Brewera (reszta kompanii kpt. O’Briena była na wyprawie z gen. Mitchellem). Brewer zachował zimną krew i nie dał się wywabić, powstrzymując zapędy Indian strzałami z haubicy. On i jego żołnierze przyglądali się dziełu zniszczenia, aż znudzeni wojownicy skończyli zabawę i zaczęli odchodzić za rzekę.

W tym samym czasie, gdy jeden oddział Indian palił Julesburg, grupa kilkuset wojowników zablokowała drogę ze stacji Beauvais i Alkali, próbując odciąć ewentualne posiłki dla załogi fortu Rankin. Dymy z płonących zabudo­wań Julesburga zasnuły całą okolicę, skrywając przed wzrokiem wojowników oddział kpt. O’Briena, który po wyprawie Mitchella wracał z Cottonwood. Na rozkaz dowódcy żołnierze wystrzelili z prowadzonej haubicy i pędem ruszyli do fortu. Zaskoczeni Indianie sądzili, że to przednia straż większego oddziału wojska i rozpierzchli się na boki. Kiedy przekonali się o swojej pomyłce, było już za późno. Załoga fortu osłoniła nadjeżdżających towarzyszy ogniem działa i w ten sposób kpt. O’Brien ze swoimi ludźmi dotarł na miejsce bez straty żołnierzy. Indianie

Page 273: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

załadowali łupy i przeszli Platte poniżej Julesburga, wyco­fując się do swojego obozu w górze rzeki.

Dopiero nazajutrz rano do Julesburga nadciągnął z odsie­czą płk Livingstone prowadzący z fortu Kearny 300 kawalerzystów. Patrole wysłane przez niego na zachód do Valley Station i odległej o 25 mil przeprawy na Lodgepole Creek natrafiły wkrótce na ogromny, szeroki na milę szlak indiański, na którym znaleziono tropy bardzo licznej gromady ludzi i zwierząt zdążających ku Północnej Platte. Po obu stronach szlaku zwiadowcy znaleźli ścięte słupy i porwane druty linii telegrafu na odcinku 12 mil w stronę Denver i 33 mil w stronę Laramie. Zniszczenia były tak poważne, że Livingston musiał porzucić myśl o pościgu i skierować wszystkie siły do odbudowy linii i odtworzenia łączności z Kolorado i Kalifornią. Mimo ogromnych trudności spowodowanych ciężkimi warunkami pogodowy­mi i koniecznością sprowadzania nowych słupów z odległe­go o 140 mil fortu Cottonwood, łączność z Denver udało się przywrócić 12 lutego, a z Laramie pięć dni później. Dziewiątego lutego gen. Mitchell, powiadomiony o skali zniszczeń i potędze połączonych plemion, poprosił gen. Dodge’a o posiłki. Równocześnie sugerował zorganizowanie na przedwiośniu nowej ofensywy z udziałem paru silnych i dobrze wyposażonych kolumn wojska, które przy jedno­czesnym obsadzeniu załogami wojskowymi głównych punk­tów na Szlaku Overland, mogłyby oczyścić kraj z wrogich Indian i zapewnić jego bezpieczeństwo6.

Wskutek dwukrotnych napadów na Julesburg, w styczniu i lutym, osiedle zostało całkowicie zrównane z ziemią. Spłonęły wszystkie budynld, zniszczeniu uległo 100 ton

6 Płk Livingstone już w grudniu 1864 r. wyrażał opinię, że najlepszą porą na zaatakowanie Indian są miesiące wczesnowiosenne, kwiecień lub początek maja, „kiedy młoda trawa przeczyści i osłabi ich konie, pozbawiając je sił do biegania na dłuższy dystans i pozwoli na to, że łatwo ich będzie można doścignąć na naszych zwierzętach karmionych ziarnem”.

Page 274: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

siana i prawie 20 ton kukurydzy i żywności, nie licząc konwoju liczącego ponad 20 wozów z towarami. Ponadto Indianie zniszczyli 12 okolicznych rancz i zerwali 75 mil drutów telegraficznych biegnących w kierunku zachodnim. Zniszczenie Julesburga było największą finansową kata­strofą, jaką kiedykolwiek poniosła linia Overland. W rapor­cie do Kongresu Holladay skrupulatnie wyliczył poniesione straty: 35 tys. dolarów za zniszczone budynki, 1500 za spalone siano, 78 tys. za 3500 worków kukurydzy, 2000 za zapas żywności, łącznie około 115 tys. dolarów.

Drugi atak na Julesburg był końcowym akordem wielkiej ofensywy Indian. Drugiego lutego połączone plemiona zwinęły obozy nad Platte i ruszyły dalej na północ, zawzięcie niszcząc po drodze słupy i druty znienawidzonego telegrafu. Czwartego lutego czołówka indiańskiej kolumny dotarła do Lodgepole Creek, gdzie rozbito nowy obóz. Niewielka grupa wojowników skierowała się ku stacji telegrafu w Mud Springs, 105 mil na południe od fortu Laramie. Załogę stacji stanowiło 9 żołnierzy i operator. Dołączyło do nich 4 kowbojów, którzy pędzili szlakiem stado bydła. Zamiast od razu zaatakować osiedle, Indianie zagarnęli tylko 19 koni i mułów oraz porzucone przez kowbojów stado, po czym wycofali się bez walki. Mając jeszcze łączność telegraficzną ze światem, załoga Mud Springs wezwała pomoc z fortu Laramie. Ppłk Collins natychmiast wysłał na odsiecz por. Williama Ellswortha z 36 żołnierzami z 11. pułku kawalerii z Ohio z posterunku w Camp Mitchell, leżącego 55 mil od Mud Springs. Por. Ellsworth maszerował 12 godzin bez wytchnienia i 5 lutegoo świcie dotarł do Mud Springs radośnie witany przez załogę stacji. W tym czasie Collins zebrał 120 kawalerzys­tów z Ohio i Iowy i wieczorem 4 lutego wyruszył z nimi w dół Platte. Jego oddział maszerował całą noc przy trzaskającym mrozie, docierając do Camp Mitchell następ­nego dnia w południe. Po krótkim odpoczynku Collins

Page 275: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wziął ze sobą 25 najsilniejszych żołnierzy, z którymi przybył do Mud Springs w samym środku nocy. Reszta oddziału dotarła na miejsce dopiero nad ranem. Dystans 105 mil posiłki z Laramie przebyły w 36 godzin.

Z niezrozumiałych względów Indianie zwlekali z ata­kiem. Przybycie Ellswortha musiało ich bardzo zaskoczyć, gdyż przez cały dzień 5 lutego nie mogli zdecydować się na rozpoczęcie walki. Dopiero kiedy przybyły posiłki z Laramie wojownicy zaatakowali żołnierzy, chcąc ich prawdopodobnie utrzymać jak najdalej od swoich rodzin i dobytku.

Bitwa o Mud Springs rozpoczęła się 6 lutego około godz. 8.00 rano. Położenie stacji, otoczonej licznymi pagórkami, zasadniczo nie sprzyjało obronie. Od 500 do 1000 wojowni­ków, wielu na zdobycznych amerykańskich koniach, obsadzi­ło pobliskie wzniesienia i zaczęło zacieśniać pierścień okrążenia. Niedługo potem Indianie z wielką odwagą ruszyli do ataku próbując wpaść pomiędzy zmęczonych i przemarz­niętych żołnierzy Collinsa. Silny ogień odtylcowych karabi­nów Smitha i powtarzalnych Spencerów powstrzymał natarcie i walka przerodziła się w pojedynek ogniowy z lotnymi grupami Indian krążącymi dookoła pozycji wojska. W pew­nym momencie grupa około 200 wojowników podeszła pod osłoną jaru na odległość szturmową i zasypała żołnierzy gradem strzał z łuków wystrzeliwanych z ukrycia pod kątem 45 stopni. Inni atakowali zawzięcie z różnych stron, próbując podpalić stację płonącymi strzałami i wedrzeć się w szeregi wojska. Chcąc przerwać dokuczliwy ostrzał, Collins rzucił część swej kawalerii do szarży, która odrzuciła Indian z powrotem na wzgórza. Udany wypad wojska zniechęcił Indian do dalszej walki. Po czterech godzinach natężenie bitwy zaczęło słabnąć. Dwie godziny później Indianie wycofali się pomiędzy wzgórza, jedynie garść zwiadowców została do samego wieczora, aby obserwować poczynania wojska. Collins wykorzystał resztę dnia na umocnienie

Page 276: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

pozycji obronnych i odpoczynek. Jego oddział, zmęczony wielogodzinnym marszem i kilkakrotnie słabszy liczebnie od Indian, zawdzięczał sukces zdyscyplinowanemu ostrzałowi i wielkiej sile ognia nowoczesnych karabinów, który stanowił dla nacierających wojowników zaporę nie do przebycia. Żołnierze stracili tylko 7 rannych, straty przeciwnika Collins oszacował na co najmniej 30 zabitych i rannych.

Ósmego lutego rano do Mud Springs przybył z Laramie por. William H. Brown z haubicą górską. Ppłk Collins pozostawił na stacji silną załogę, a sam zabrał większość żołnierzy, działo i ruszył w pościg za Indianami. Kilka mil dalej żołnierze natrafili na ślady po wielkim obozowisku połączonych plemion, które po starciu pod Mud Springs pociągnęły ku odległej o 10 mil Północnej Platte.

Zachowanie Indian w bitwie pod Mud Springs budzi zdziwienie. W pierwszej fazie pozwolili dotrzeć do stacji dwóm raczej niedużym oddziałom wojska, chociaż mogli je zniszczyć jeden po drugim. Być może na początku byli zbyt rozproszeni i nie mieli odpowiednio dużej liczby wojow­ników. A może chcieli tylko porwać ze stacji konie i dopiero gdy pojawił się większy oddział wojska stanęli do walki, aby dać rodzinom czas na zwinięcie obozu i spokojny odwrót w górę Platte. Tak czy inaczej, przez swoją pasywność Indianie stracili wielką okazję, aby zadać wojsku znaczącą klęskę. Przynajmniej oddział por. Browna powinien zostać zniszczony, ale i on dotarł do Mud Springs bez walki.

Nowy obóz indiańskich plemion rozbito na wysokim północnym brzegu Platte, na wprost ujścia Rush Creek, skąd roztaczał się widok na szeroko rozlaną, zamarzniętą rzekę i rozległe równiny na południu. Przed południem 8 lutego w obozie Indian dostrzeżono nadciągające wojsko Collinsa. Ze skraju nadrzecznego urwiska Indianie doskonale widzieli kolumnę wozów krytych białym płótnem, którą otaczały cztery oddziały kawalerii. Podczas gdy kobiety i dzieci w pośpiechu uciekały na północ, wojownicy dosiedli koni

Page 277: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i rozdzieliwszy się ruszyli w górę i w dół rzeki. Szybko przeprawili się po lodzie na południowy brzeg i z obu stron wybiegli na spotkanie wojska. Kiedy żołnierze Collinsa zbliżyli się do brzegu Platte, mszyła na nich chmara wrzeszczących i wywijających bronią wojowników. Kolumna dotarła do niewielkiego parowu utworzonego przez Rush Creek i tu się zatrzymała. Żołnierze sprawnie ustawili wozy w duże koło, wpędzili do środka swoje konie i pod osłoną wozów zajęli stanowiska obronne. Wszystkie wyżej położone stanowiska obsadzili strzelcy wyborowi. Wkrótce oddział otoczyły setki konnych Indian. Wojownicy jak zwykle nacierali z wielką odwagą, która później znalazła uznanie w raporcie ppłk. Collinsa. Odparci silnym ogniem karabinów i przestraszeni hukiem działa, zeskoczyli z koni i wykorzys­tując nierówności terenu próbowali dostać się w pobliże przeciwnika. Niektórzy celnymi strzałami razili konie żoł­nierzy stojące między wozami. Aby zlikwidować zagrożenie, Collins kazał rozsunąć wozy i rzucił do ataku pluton kawalerzystów z Ohio por. Roberta Pattona. Szarżując w pełnym galopie z rewolwerami w dłoniach żołnierze przegonili z pobliskiego wzniesienia grupę najbardziej dokuczliwych wojowników. W pewnej chwili na zwycięski oddziałek spadła wataha około 150 lub 200 konnych Indian. Zawrzała krótka, gwałtowna walka wręcz, w trakcie której padło 2 żołnierzy (ciało jednego z nich znaleziono następnego dnia straszliwie zmasakrowane i naszpikowane 97 strzałami) i kilku Indian. Pozostali kawalerzyści zdołali się wycofać pod osłoną ognia kolegów z taboru. Utarczki trwały cały dzień i ustały dopiero z nastaniem zmroku. Następnego dnia,9 lutego, walkę kontynuowało około 400 Indian, którzy starali się powstrzymać marsz wojska do czasu bezpiecznego odwrotu swoich rodzin. Wkrótce wodzowie zdali sobie sprawę z tego, że wojsko nie jest w stanie ich zatrzymać i wojownicy wycofali się z walki, dołączając do kolumny Indian odchodzącej na północ.

Page 278: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

W walkach nad Rush Creek jeszcze raz dała o sobie znać siła ognia doskonałych karabinów Smitha i Spencera. Gdyby nie nowoczesna broń, straty wojska byłyby zapewne dużo większe. Po walce Collins ruszył 15 mil w górę Platte śledząc trasę przemarszu indiańskiej kolumny. W końcu uznał, że nie ma wystarczających sił na dalszą kampanię i przerwał pościg. Część oddziału z por. Brownem odesłał do Camp Mitchell i fortu Laramie, aby wzmocnić ich załogi na wypadek ataku Indian. Z resztą wrócił do Mud Springs, skąd 10 lutego na czele 75 ludzi wyszedł na południe w celu otwarcia komunikacji z Julesburgiem. Następnego dnia napotkał jedną z ekip płk. Li vingstone’a naprawiających linię telegrafu, zawrócił więc do Laramie, gdzie ostatecznie dotarł 14 lutego.

Oddział Collinsa dokonał niezwykłego wyczynu. W ciągu 10 dni jego trzon przebył 400 mil, maszerując cały czas w trudnych warunkach, głównie nocą, w zimnie i przy przejmującym północnym wietrze, bez namiotów i do-

o

statecznych zapasów żywności i furażu dla koni. Żołnierze stoczyli dwie zwycięskie bitwy z przeciwnikiem przewyż­szającym ich liczebnie dziesięć, a może piętnaście razy, przy stosunkowo małych stratach. W sumie wyniosły one zaledwie 2 zabitych i 16 rannych. Przyczyniła się do tego siła ognia kawalerii, wysoka dyscyplina wśród żołnierzy i skuteczna taktyka walki. Nie bez znaczenia był także fakt, że wielu indiańskich wojowników nie potrafiło właściwie posługiwać się zdobyczną bronią. Podczas strzelania zwykle pudłowali, mierząc za wysoko, ponad głowami ukrytego przeciwnika. Sami wystawieni byli za to na celny ogień żołnierzy. W opinii Collinsa ogólne straty Indian wyniosły około 40 wojowników. Bitwa pod Mud Springs kończyła zimową kampanię 1865 r. Na wiosnę walki zostały wzno­wione i miały się toczyć jeszcze wiele lat. Nigdy więcej jednak Indianie nie zdołali sprawić wojsku takiej niespo­dzianki i przeprowadzić działań ofensywnych z udziałem tak wielkiej liczby wojowników.

Page 279: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

POKÓJ NAD MAŁĄ ARKANSAS

DZIAŁANIA WOJENNE W LECIE 1865 R.

Po walkach z oddziałem ppłk. Collinsa połączone plemiona bez przeszkód ruszyły niegościnnym szlakiem na północ, prowadzone przez Siuksów, którzy dobrze znali te tereny. Po przejściu rzeki Niobrara, nad White River, Indianie z południa spotkali zwiadowców Północnych Czejenów, którzy popro­wadzili ich do obozów w pobliżu Black Hills. Gdy niebezpie­czeństwo ze strony wojska minęło, indiańska kolumna rozdzieliła się i każde plemię powędrowało w inne miejsce. Siuksowie Cętkowanego Ogona i Zabójcy Paunisa poszli na wschód, a Arapahowie na zachód, nad Tongue River. Południowi Czejenowie obeszli Black Hills i także ruszyli na zachód. W marcu w dolinie Powder River spotkali swych pobratymców z północy. Chociaż Południowi i Północni Czejenowie zawsze starali się utrzymywać ze sobą ścisły kontakt, widać było wielkie różnice, jakie zaszły między nimi od czasu, gdy doszło do podziału plemienia. Ci z południa byli w znacznym stopniu uzależnieni od amerykańskich towarów. Wszyscy nosili sukienne koce, ubrania, a nawet metalowe ozdoby i biżuterię kupione od białych lub zdobyte w czasie ostatnich walk. Nie wpinali we włosy piór i związy­

Page 280: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

wali je w warkocze zdobione kolorowymi chustami lub kawałkami barwnej tkaniny. Ci z północy trzymali się z dala od białych, mieli tradycyjne ubrania z bizonich i jelenich skór. Włosy wiązali pomalowanymi na czerwono rzemykami z jeleniej skóry i przyozdabiali je ptasimi piórami. Pozostając w ścisłym sojuszu z Siuksami używali tak wiele słów z ich języka, że Czejenowie z południa czasem mieli kłopot z ich zrozumieniem. Z początku oba człony plemienia rozbiły osobne obozy, jednak wkrótce obozowiska połączono i podział na Czejenów Południowych i Północnych przestał istnieć.

W maju 1865 r. Czejenowie przenieśli się nad Tongue River, gdzie były lepsze pastwiska dla koni i gdzie można było spotkać stada bizonów. Nad rzeką Tongue Czejenowie rozbili obóz w pobliżu Siuksów Oglala pod wodzą Czerwonej Chmury. Na wspólnej naradzie wodzowie obu plemion postanowili, że Indianie pozostaną tu do lata, a kiedy konie zostaną już odpasione i nabiorą siły, wojownicy znowu ruszą do walki na Szlaku Overland. Przez całą zimę indiańscy zwiadowcy obserwowali najbardziej wysunięte na północ i zachód posterunki wojskowe, lecz ich nie atakowali. Kiedy jednak pogoda się poprawiła, młodzi wojownicy zaczęli sprawdzać czujność żołnierzy organizując napady na stacje dyliżansów i patrole wojska, które strzegły dróg i linii telegraficznej do Utah wzdłuż Północnej Platte i Sweetwater. Z końcem maja walki rozgorzały na dobre, jakby Indianie chcieli przypomnieć żołnierzom, że czas zimowej przerwy w wojnie już minął. W czerwcu i lipcu grupy wojowników niemal bez przerwy atakowały stacje dyliżansów, transporty i mniejsze patrole wojskowe na całym północnym odcinku Szlaku Overland prowadzącym do Kalifornii, Utah i Oregonu.

Dwudziestego szóstego lipca ponad 2000 wojowników z połączonych plemion Siuksów, Czejenów i Arapahów stoczyło bitwę z żołnierzami w pobliżu najbardziej wysu­niętego na północ posterunku wojska, Platte Bridge Station

Page 281: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

(Camp Dodge). Posterunek ten strzegł ważnego mostu na północnej odnodze Platte, przy którym zbiegały się wszystkie najważniejsze szlaki prowadzace na zachód. W walce tej poległ ppor. Caspar Collins z 11. pułku kawalerii z Ohio i czterch żołnierzy z 11. pułku kawalerii z Kansas1. Kilka godzin później Indianie zaatakowali i zniszczyli pod Red Buttes, kilka mil na zachód od Platte Bridge Station, konwój z zaopatrzeniem powracający do fortu ze stacji Sweetwater. Zginął dowodzący konwojem sierż. Amos J. Custard i 20 kawalerzystów z Kansas. W obu bitwach koło Platte Bridge obok Północnych Czejenów pod wodzą Tępego Noża i Rzym­skiego Nosa, uczestniczyła także grupa Żołnierzy Psów z południa prowadzona przez Białego Byka2.

Wielka ofensywa Indian na początku 1865 r. skłoniła dowództwo armii do zorganizowania szeregu ekspedycji karnych przeciwko Indianom z Równin. Nowy projekt wymagał nowych dowódców. W styczniu 1865 r. gen. Pope objął dowództwo Dywizji Missouri, a gen. Dodge stanął na czele Departamentu Missouri. Na wiosnę Dodge rozpoczął przygotowania do zakrojonej na szeroką skalę operacji wojskowej, jakiej nie znały do tej pory Wielkie Równiny. W działaniach na wschód od Gór Skalistych i na południe od Arkansas miało wziąć udział 12 000 żołnierzy kawalerii, piechoty i artylerii działających w składzie ośmiu samodzielnych kolumn. Trzy z nich pod dowódz­twem gen. Connora miały wyruszyć przeciwko północnym plemionom, trzy inne dowodzone przez płk. Forda, przeciw­ko południowym plemionom. Zadaniem dwóch pozostałych kolumn podległych gen. Mitchellowi, małych i lekkich, był

1 W uznaniu odwagi ppor. Collinsa gen. Pope rozkazem z 21 listopada 1865 r. zmienił nazwę Platte Bridge Station na Fort Caspar. Jako nazwę fortu Pope wybrał imię młodego oficera, ponieważ w Kolorado istniał już fort Collins, którego patronem był ojciec porucznika, ppłk William Collins.

2 W walkach koło Platte Bridge Station poległo 8 Czejenów, w tym brat Rzymskiego Nosa, Lewa Ręka.

Page 282: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

marsz w górę Republican (350 kawalerii — dowódca ppłk John S. Kirwan) i Smoky Hill (250 kawalerii — dowódca mjr Jessie L. Pritchard) do Kolorado i oczyszczenie z Indian terenów pomiędzy rzekami Platte i Arkansas. Z Connorem miał współdziałać gen. Alfred Sully (1200 kawalerii) nacierający z Sioux City przez Dakotę na północ od Black Hills w kierunku rzeki Powder.

Zanim kampania ruszyła, główne armie konfederatów skapitulowały i wojna secesyjna wkrótce się skończyła. Ogromne trudności z zaopatrzeniem, zła pogoda, ciężkie warunki terenowe oraz brak dostatecznej ilości mostów pontonowych i bunty oddziałów ochotniczych domagają­cych się demobilizacji zredukowały liczbę żołnierzy biorących udział w operacji do mniej niż 6000. Ostatecznie w lecie udało się wysłać na północ trzy kolumny gen. Connora. Dwie z nich nacierały z fortu Laramie: gen. Connora (600 ludzi, w tym około 200 indiańskich zwia­dowców z plemion Paunisów, Winnebagów i Omahów) i ppłk. Samuela Walkera (600) w górę Powder River, a trzecia płk. Nelsona Cole’a (1400) z Omaha w górę Loup River. Wszystkie kolumny miały się spotkać około 1 września nad Rosebud Creek, po zachodniej stronie Black Hills. Wydając swoim dowódcom rozkaz do wymar­szu gen. Connor nakazał im „nie przyjmować od Indian żadnych propozycji pokoju lub poddania, lecz atakować i zabijać wszystkich Indian płci męskiej powyżej dwunas­tego roku życia”3.

Przeprowadzona z wielkim wysiłkiem w okresie od 20 czerwca do 7 października Ekspedycja Powder River {Powder River Expedition) zakończyła się wielką klapą. Wprawdzie Paunisom Connora udało się wybić 16 sierpnia nad Powder

River oddział 24 Czejenów (w walce tej zginęła Żółta

3 Gen. Pope uznał rozkaz Connora za zbrodniczy i 11 sierpnia rozkazał gen. Dodge’owi wymusić na Connorze jego odwołanie. Connor zrobił to z niechęcią, o czym zameldował Dodge’owi 20 sierpnia.

Page 283: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Kobieta — matka Charliego Benta), a 29 sierpnia żołnierze Connora zniszczyli nad Tongue River duży (250 tipi) obóz Północnych Arapahów wodza Czarnego Niedźwiedzia (zginęło ponad 50 Indian, Arapahowie stracili też 750 koni), ale pozostałe dwie kolumny Cole’a i Walkera zawiodły na całej linii. Nie mając żadnego doświadczenia w walkach z Indianami, pozbawione dobrych przewod­ników, straciły większość koni, sprzętu i zapasów, ledwo unikając katastrofy. Connor został odwołany do Utah. Sława zwycięzcy znad Bear River mocno ucierpiała, gdy okazało się, że nadmierne koszty operacji niemal do­prowadziły armię do bankructwa. Nie lepiej powiodło się Sully’emu, który ze swoją kolumną (Northwest Indian Expedition) wyszedł w pole na początku czerwca i przez całe lato bez powodzenia próbował spacyfikować Równiny nad górną Missouri.

Na południu wiosną 1865 r. oddziały płk. Forda zbierały się powoli w fortach Leavenworth i Riley. Zgodnie z planem miały wyjść na linię Szlaku Santa Fe i nacierać trzema kolumnami (każda w sile 500-600 ludzi) z podstaw wyjściowych w Cimarron Crossing, forcie Larned i u ujścia Cow Creek, spenetrować obszar na południe od Arkansas i spotkać się w forcie Cobb na Terytorium Indiańskim. Atak wojska do samego serca kraju Komanczów, Kiowów i Kiowa-Apaczów był zaplanowany w taki sposób, aby odegnać Indian dokonujących napadów na Szlaku Santa Fe, zniszczyć ich wioski na południu i zmusić wrogie plemiona do uległości. Kiedy 29 kwietnia siły Forda ruszyły w końcu do akcji, na przeszkodzie stanęły im wezbrane wody Arkansas. Ford stracił przy przeprawie wiele koni i mułów i musiał się cofnąć, aby uzupełnić straty. W maju podjął jeszcze jedną próbę, został jednak zatrzymany rozkazem gen. Hallecka, zmuszonego do prze­rwania działań przez czynniki polityczne.

Page 284: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

TRAKTAT ZNAD MAŁEJ ARKANSAS

Na początku 1865 r. Jessie Leavenworth, agent indiański południowych plemion Komanczów, Kiowów i Kiowa-- Apaczów z fortu Lamed, udał się do Waszyngtonu szukając politycznego poparcia dla propozycji zawarcia nowego traktatu pokojowego z Indianami. Przed wyjazdem, 9 stycz­nia, pisał do komisarza Dole’a w sprawie napadu wojska na obóz Indian nad Sand Creek:

„To niemożliwe, abym mógł wyrazić wobec Pana prze­rażenie, z jakim patrzę na tę akcję. Zniszczyła ona ostatnią resztkę zaufania pomiędzy czerwonym i białym człowie­kiem (...) Co można teraz zrobić? Nic, dopóki departament [spraw wewnętrznych] szybko nie weźmie rzeczy w swoje ręce i nie zażąda, by odpowiednio zajęto się ludźmi, którzy są powodem tak nikczemnego traktowania Indian”.

Planom Leavenwortha sprzyjały buntownicze nastroje w oddziałach ochotniczych i żywa pamięć o Sand Creek wśród ludzi na wschodzie. Nie bez znaczenia było także dążenie władz do ostatecznego usankcjonowania własności ziem położonych na Terytorium Kolorado. Chociaż osad­nicy i wojsko wyrzucili Czejenów i Arapahów z terenów na wschód od Gór Skalistych, na podstawie dotychcza­sowych traktatów nie można było dowieść, że Denver i okolice leżą na ziemiach prawnie odstąpionych przez Indian białym. Wojna secesyjna dobiegała końca. Rząd spodziewał się gwałtownego napływu osadników na za­chód. Potrzebny był nowy traktat pokojowy, który zapew­niłby bezpieczeństwo na zachodnich szlakach i raz na zawsze załatwił sporną sprawę ziemi w Kolorado. Le­avenworth znalazł w Waszyngtonie ważnego sojusznika w osobie senatora Jamesa R. Doolittle’a z Wisconsin, przewodniczącego senackiej komisji do spraw Indian. Dzięki wpływom Doolittle’a i postawie gen. Alexandra McD. McCooka, dowódcy Dystryktu Arkansas, którego

Page 285: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

jurysdykcja obejmowała tereny na południe od rzeki Arkansas, wysiłki w sprawie zawarcia pokoju z połu­dniowymi plemionami ruszyły pełną parą. Zostały one w pełni poparte przez sekretarza spraw wewnętrznych Jamesa Harlana i nadzorowane przez niego Biuro do spraw Indian. Działania te w konsekwencji opóźniły, a potem całkowicie zablokowały walki na południe od Arkansas.

Pod koniec zimy 1865 r. gońcy Leavenwortha, wśród nich znani handlarze indiańscy, półkrwi Czirokez Jessie Chisholm i Charles Rath, wyruszyli na poszukiwanie wrogich plemion obozujących na południe od Arkansas4. W marcu Chisholm spotkał ' się z niektórymi wodzami Komanczów, Kiowów i Kiowa-Apaczów i przekazał im pierwsze propozycje pokojowe. Indianie mieli jeszcze w pamięci wydarzenia nad Sand Creek i obawiali się pułapki. Początkowo odnieśli się nieufnie do propozycji białych. Nawet stary wódz Kiowów Mała Góra wykazał dużą ostrożność i wysłał tylko nad Arkansas grupy zwia­dowców, które miały obserwować ruchy wojska. Podczas gdy wojownicy Małej Góry śledzili ruch na Szlaku Santa Fe, bardziej nieprzejednani (głównie Kiowowie Satanty i Kopiącego Ptaka) wciąż dokonywali rozbojów, prowokując wojsko do walki. W maju Indianie z południa zorganizowali koło fortu Cobb wielką naradę z udziałem całego plemienia Kiowów, Kiowa-Apaczów, wielu grup Komanczów oraz Południowych Arapahów Małego Kruka i Czejenów Czar­nego Kotła. Wziął w niej udział także konfederacki oficer z Teksasu, który zawiadomił Indian o zakończeniu wojny i namawiał ich do zawarcia pokoju z władzami Unii. Pod koniec maja wódz zaprzyjaźnionego z białymi plemienia

4 W marcu 1865 r. Chisholm wyprawił się z karawaną handlową do doliny rzek Canadian i Washita szlakiem, którym w 1861 r. wycofywały się z Terytorium Indiańskiego załogi federalnych fortów Washita, Arbuckle i Cobb. Droga ta, znana jako Szlak Chisholma (Chisholm Trail), stanowiła później główną trasę przepędu na północ bydła z Teksasu.

Page 286: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Caddo przesłał Chisholmowi wiadomość, że wszystkie południowe plemiona, z wyjątkiem Czejenów, opowiadają się za pokojem.

W maju 1865 r. przybyła na Równiny delegacja komisji Kongresu badającej sprawę akcji Chivingtona, pod przewod­nictwem senatora Doolittle’a. Członkowie delegacji zapoz­nali się z sytuacją na Szlaku Santa Fe, dokonali inspekcji wojsk przeznaczonych do ekspedycji za Arkansas, a w dro­dze do Denver odwiedzili miejsce bitwy nad Sand Creek. Siady znalezione na dawnym pobojowisku w pełni po­twierdziły fakt zmasakrowania indiańskich dzieci i kobiet. Trzydziestego pierwszego maja Doolittle pisał do sekretarza Harlana z fortu Larned:

„(...) Jak dotąd, nie przelano jeszcze wiele krwi, z wyjąt­kiem zdradzieckiej, brutalnej i tchórzliwej rzezi Czejenów nad Sand Creek, za którą musimy obwinić naszą stronę. To wydarzenie zjednoczyło przeciwko nam wszystkie plemiona. Święty honor naszej flagi został pogwałcony, zaskoczone kobiety i dzieci zmasakrowane, a ich ciała strasznie zbeszczesz- czone (...) Nadszedł czas, by władze w Waszyngtonie uświadomiły sobie doniosłość sprawy pokoju, któremu zagrażają działania niektórych generałów, co może kosztować setki, a może tysiące żyć i miliony dolarów (...) Wszyscy wodzowie pragną pokoju, z wyjątkiem Czejenów, którzy gotowi są walczyć do końca, lecz można wierzyć, że dzięki wpływom ich pokojowych wodzów, popartym pewnymi propozycjami stonowania ich nastrojów, których wymaga sprawiedliwość wobec Czejenów i szacunek dla nas samych (...) możemy mieć pokój i zatrzymać Indian na południe od Arkansas (...) Zaproponuję dla Czejenów warunki w zamian za straty, jakie ponieśli nad Sand Creek (...)”5.

Raport Doolittle’a, poparty napisanym 12 czerwca w tym samym tonie listem komisarza Dole’a do Harlana, oraz

5 Official Records, seria 1, t. 48, cz. 2, s. 868-869

Page 287: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

przyczyny — głównie natury finansowej — skłoniły prezydenta Johnsona do wstrzymania działań wojennych na południu6. Dwudziestego czerwca komisarz Dole dostał carte blanche na zawarcie pokoju ze wszystkimi Indianami z Równin, a Leavenworth otrzymał tytuł „specjalnego komisarza” i polecenie nawiązania rozmów pokojowych z plemionami z południa. Dole wezwał na pomoc Kita Carsona i Williama Benta, których autorytet miał pomóc w osiągnięciu porozumienia z Indianami. W końcu czerwca płk Ford złożył dowództwo dystryktu. Pierwszego lipca zastąpił go gen. John B. Sanborn, weteran kampanii vicksburskiej Granta, który na rozkaz gen. Dodge’a kon­tynuował przygotowania do wyprawy przeciwko Indianom na wypadek fiaska pokojowych działań Leavenwortha.

Osiemnastego lipca Leavenworth spotkał się z delegacją Kiowów reprezentującą wszystkie południowe plemiona. Wysłannicy donieśli o zgodzie wodzów na zaprzestanie wypraw wojennych i gotowości zawarcia pokoju z białymi. W końcu lipca gen. Sanborn skoncentrował wszystkie siły przeznaczone na wyprawę przeciwko Indianom (około 2000 żołnierzy i 4 działa) w forcie Lamed. Silne deszcze opóźniły jego wymarsz. Czwartego sierpnia Sanborn dostał wiadomość od Leavenwortha o nawiązaniu rozmów pokojowych z wo­dzami Kiowów i Kiowa-Apaczów u ujścia Little Arkansas River. Delegacji wodzów towarzyszyła Indianka z plemienia Czejenów, która potwierdziła znane wszystkim obawy jej współplemieńców i brak zaufania Czejenów, co do intencji białych7. Trzy dni później Sanborn otrzymał w forcie Lamed

6 W raporcie do prezydenta, Doolittle oceniał siły Indian na 5000 do 7000 wojowników, co jego zdaniem wymagałoby zaangażowania ponad 5000 żołnierzy i pociągnęłoby za sobą koszty obliczane na 25 do 50 min dolarów.

7 Indianką tą była prawdopodobnie Odnajdująca Drogę, gdyż w dzia­łania pokojowe Leavenwortha był zaangażowany jej były mąż, Charles Rath.

Page 288: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

rozkaz gen. Pope’a zawieszający jego działania wojenne i nakazujący mu nawiązanie kontaktów z przedstawicielami Indian w celu ustalenia szczegółów konferencji pokojowej. Piętnastego sierpnia Sanborn spotkał się w obozie Leavenwortha u zbiegu rzek Arkansas i Little Arkansas (w miejscu, gdzie leży dziś miasto Wichita) z Małą Górą, Biednym Niedźwiedziem, głównym wodzem Kiowa-Apaczów, wodzem Arapahów Wiel­kie Usta i ośmioma wodzami Komanczów, którzy wyrazili chęć zawarcia pokoju. Podpisano wstępne porozumienie przewidujące natychmiastowe zaprzestanie działań wojennych i ustalono termin właściwych negocjacji pokojowych na 4 października nad Bluff Creek, 40 mil na południe od ujścia Little Arkansas (miejsce obrad zostało później przeniesione kilka mil na północ od ujścia Little Arkansas). Indianie zapewnili, że użyją wszyst­kich swoich wpływów, aby rozwiać obawy Czejenów i nakłonić ich do zawarcia pokoju.

Posłańcy Leavenwortha niosący Indianom propozycję zawarcia pokoju odnaleźli także Czarnego Kotła i Małego Kruka, którzy obozowali ze swymi ludźmi daleko na południe od Arkansas. Obaj wodzowie odmówili początkowo spot­kania z wysłannikami białych, dopóki nie porozumieją się z Williamem Bentem. Za jego radą Czarny Kocioł oraz Mały Kruk i Burza ze swoimi ludźmi 16 sierpnia przybyli do Cow Creek Station. Tam dowiedzieli się o rozmowach pokojowych prowadzonych przez Sanboma i Leavenwortha z Indianami u ujścia Little Arkansas. Kiedy przybyli na miejsce, rozejm był już zawarty. Osiemnastego sierpnia Czarny Kocioł, Mały Kruk i Burza podpisali się pod zawartym trzy dni wcześniej zawieszeniem broni. Czując się bezpiecznie Czejenowie i Arapahowie postanowili rozbić obóz i poczekać wraz z innymi na przybycie delegacji rządowej. Drugiego września gen. Pope rozkazał wycofać wszystkie siły Sanboma (z wyjątkiem 500 ludzi) do fortu Leavenworth w celu demobilizacji. Rozpoczęta w 1864 r. wojna na środkowych Równinach dobiegła końca.

Page 289: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

W pierwszych dniach października, 6 mil na północ od ujścia Little Arkansas, na terenie tymczasowego rezerwatu zamieszkanego przez Indian Wichita, Waco, Caddo, Tawa- koni, Kechi i inne plemiona z południa zbiegłe do Kansas przed konfederatami, rozbiło swe obozy kilka tysięcy Komanczów, Kiowów, Kiowa-Apaczów, Arapahów i Cze­jenów. Dwunastego października rozpoczęły się obrady, które trwały z przerwami przez tydzień. Stronę rządową reprezentowała komisja złożona z siedmiu komisarzy pod przewodnictwem gen. Sanborna. W jej skład weszli także: pogromca Siuksów Brule znad Blue Water, gen. William Hamey, inspektor Thomas Murphy z okręgowego Biura do spraw Indian w Atchison, weterani Dzikiego Zachodu Kit Carson i William Bent, płk Leavenworth i James Steele, reprezentujący komisarza do spraw Indian. Wojskową eskortą ochraniającą komisarzy dowodził mjr Wynkoop. Oficjalnym tłumaczem strony rządowej był John Smith. Ze strony Indian w rozmowach wzięli udział najbardziej wpływowi wodzowie poszczególnych plemion.

Na pierwszy ogień poszli Czejenowie i Arapahowie. Rozmowy toczyły się w ciężkiej, lecz przyjaznej i szczerej atmosferze. Wodzom obu plemion wyjaśniono, że na zawsze będą musieli opuścić ziemie w Kolorado i krainę pomiędzy rzekami Arkansas i Platte, przez którą biegł szlak dyliżansów, a wkrótce miała przejść tamtędy linia kolejowa. Czarny Kocioł ociągał się z zaakceptowaniem układu. Wskazywał, że wraz z nim jest tylko 80 tipi, a reszta Południowych Czejenów wciąż pozostaje na północy. Ostatecznie jego wątpliwości zostały rozwiane i 14 października traktat został uroczyście podpisany. Wszystkie postanowienia sformuło­wano w dziewięciu artykułach. Najważniejsze były artykuły2, 3 i 4. Pierwszy z nich przewidywał utworzenie rezerwatu dla Czejenów i Arapahów na południe od Arkansas, na obszarze Kansas przylegającym do Terytorium Indiańskiego, zajmowanym do tej pory przez Kiowów i Komanczów,

Page 290: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

którzy mieli być przesiedleni dalej na południe8. W końcowej części artykuł 2 układu mówił:

„(...) Zostało zaakceptowane przez Indian (...), że odtąd zaniechają oni wszelkich żądań lub praw na i do obszaru (...) w następujących granicach: od miejsca, gdzie łączą się północna i południowa odnogi Platte River, dalej od północ­nej odnogi rzeki w górę do głównego pasma Gór Skalistych lub Red Buttes, następnie na południe wzdłuż grzbietów Gór Skalistych do źródeł rzeki Arkansas, dalej wzdłuż rzeki Arkansas do połączenia z Cimarron River i stąd do punktu wyjścia — który to obszar Indianie uważali za swój własny i nigdy nie wyrzekli się praw do niego”9.

W ten sposób wodzowie Południowych Czejenów, mimo że reprezentowali tylko jedną szóstą plemienia, oraz Arapahowie zrzekli się wszelkich praw do Terytorium Kolorado. Wątpliwe pocieszenie stanowił fakt, że do czasu wyznaczenia rezerwatu dla Komanczów i Kiowów w południowo-zachodniej części Terytorium Indiańskiego i w zachodnim Teksasie, Czejenowie i Arapahowie mogli pozostać z nimi w dotychczasowym miejscu. Na mocy artykułu 3 Indianie zachowywali tymczasowe prawo do wędrówek i polowań na swoich dawnych terenach łowieckich, niezasiedlonych obszarach pomiędzy Platte i Ar­kansas. Artykuł 4 zezwalał władzom na budowę dróg i fortów w obrębie rezerwatu. Cały artykuł 6 traktatu poświęcony był potępieniu akcji Chivingtona nad Sand Creek i rekompensatom przyznanym przez rząd uratowanym wodzom plemienia oraz wdowom i sierotom po poległych. Artykuł 9 unieważniał wszystkie dotychczasowe traktaty.

Podpisy pod traktatem złożyli wszyscy znaczniejsi wo­dzowie Południowych Czejenów: Czarny Kocioł, Siedem Byków, Mała Szata, Byk Który Nadsłuchuje, Minimic

8 W wyniku poprawki przyjętej 26 maja 1866 r., postanowieniami traktatu objęto także Kiowa-Apaczów, którzy mieli odtąd dzielić rezerwat z Czejenami i Arapahami.

9 B r o w n , op.cit., s. 101.

Page 291: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i Czarny Biały Człowiek, oraz Południowych Arapahów: Mały Kruk, Burza, Wielkie Usta, Cętkowany Wilk, Czarny Człowiek, Wódz Wszystkiego i Chlebak. Podpisując traktat Czejenowie i Arapahowie przyjęli roczną rentę w wysokości 56 tys. dolarów płatną przez okres 40 lat.

Siedemnastego października podpisano podobny traktat z Kiowa-Apaczami, a 18 października z Komańczami i Kiowami, którzy musieli przedtem zwrócić kilkoro białych jeńców wziętych do niewoli w Teksasie. Agentem Koman­czów i Kiowów pozostał Jessie Leavenworth. Oba plemiona zgodziły się na rezerwat, który miał być utworzony na południe od rzeki Cimarron, oraz roczną rentę w wysokości40 tys. dolarów płatną przez 40 lat.

W wyniku traktatu nad Małą Arkansas w forcie Larned utworzono nową agencję dla Czejenów, Arapahów i Kiowa- -Apaczów, której agentem został mjr Edward Wynkoop.

Senat USA ratyfikował traktat 22 maja 1866 r., z czterema poprawkami. Najważniejsza z nich dotyczyła arykułu 2. W Waszyngtonie uznano, że żaden wspomniany w układzie rezerwat indiański nie może leżeć w granicach stanu Kansas. Z treści artykułu 6 usunięto wszystkie personalne odniesienia dotyczące płk. Chivingtona. Poprawki Senatu zostały przyjęte przez Indian w listopadzie 1866 r. i traktat wszedł formalnie w życie 2 lutego 1867 r.

Na początku października 1865 r. większość plemienia Czejenów, część Arapahów oraz małe grupy Komanczów i Kiowów pozostawały wciąż na północ od Platte, narażone na ataki wojska. W listopadzie, po zakończeniu ekspedycji Connora, Południowi Czejenowie opuścili północne Rów­niny i ruszyli na południe, obozując w dobrze znanych miejscach nad Platte i Smoky Hill. Po drodze małe oddziałki wojowników dokonywały napadów na pojedyncze stacje dyliżansów i rancza. Czejenowie musieli jednak porzucić myśl o wojnie na większą skalę, gdyż okazało się, że wiosną i latem 1865 r. stacje odbudowano i ufortyfikowano,

Page 292: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

czyniąc z nich prawdziwe małe twierdze. W końcu grudnia, po przejściu Arkansas, nad Cimarron River, wędrujący Czejenowie napotkali wielki obóz południowych plemion, wśród których znajdowała się także grupa Czarnego Kotła. Od nich Czejenowie przybyli z północy po raz pierwszy dowiedzieli się o zawarciu układu nad Małą Arkansas

Jako narzędzie mające zapobiec przyszłym wojnom z In­dianami traktat znad Małej Arkansas okazał się mało przydat­ny. W wyniku poprawki Senatu Czejenowie i Arapahowie z południa pozostali praktycznie bez konkretnego rezerwatu. Pozostawione im prawo do swobodnego wędrowania po terenach leżących pomiędzy Platte i Arkansas nadal stwarzało groźbę konfliktów z białymi, tym bardziej że zobowiązanie do trzymania się z dala od głównych szlaków komunikacyj­nych nie mogło być przez nikogo wyegzekwowane. Na domiar złego układu nie zaakceptowało żadne z czejeńskich

9

stowarzyszeń wojennych. Szczególny sprzeciw wyrażali Żoł­nierze Psy, których burzyły plany przeprowadzenia linii kolejowej Kansas Pacific do Denver. Indianie byli gotowi zatrzymać swój kraj nad Smoky Hill i Republican, gdzie żyli od tak dawna i nie chcieli żadnej kolei przecinającej ich tereny łowieckie. Jesienią i zimą, kiedy zmęczeni walką wojownicy szukali odpoczynku w ciepłych namiotach, przy­szłość rysowała się jeszcze dość optymistycznie. Rok 1866 na południu upłynął pod znakiem względnego spokoju. Wbrew groźbom Żołnierzy Psów prace związane z wytyczeniem nowej linii kolejowej wzdłuż Smoky Hill przebiegały bez zakłóceń. Za to następny rok miał przynieść nową wojnę i nowe nieszczęścia dla plemienia Południowych Czejenów. Ich zwiastunem było pojawienie się na Równinach nowo utworzonego 7. pułku kawalerii USA, którego zadaniem była ochrona budowanej w Kansas kolei. Człowiekiem, który w decydującym stopniu miał już wkrótce przesądzić o losie Południowych Czejenów, był niedawny bohater wojny secesyj­nej, ppłk George Armstrong Custer.

Page 293: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ZAKOŃCZENIE

Bitwa, czy, jak uważają niektórzy, masakra nad Sand Creek zapoczątkowała najbardziej krwawy i tragiczny okres wojen indiańskich na Wielkich Równinach. Dla Czejenów była pierwszym z szeregu klęsk i niepowodzeń, które zakończyły się dopiero w 1879 r. niemal całkowitym rozbiciem plemienia i zapędzeniem jego resztek do rezer­watów. Chociaż bitwa nad Sand Creek nie jest tak znana jak bitwa nad Little Big Horn, pozostaje jednym z najbar­dziej emocjonalnych wydarzeń w historii Stanów Zjed­noczonych, budząc kontrowersje zarówno wśród kolejnych pokoleń amerykańskich Indian, zwłaszcza członków ple­mienia Czejenów, jak i białej opinii publicznej. Dokładna liczba Indian zabitych nad Sand Creek wciąż pozostaje przedmiotem dyskusji. Na ogół przyjmuje się jednak, że poległo ich około 150, z czego ponad dwie trzecie stanowiły kobiety i dzieci. Już sam ten fakt jest wystarczającym powodem, aby wydarzenia z 29 listopada 1864 r. pozostały na zawsze w pamięci tych, którzy czczą pamięć ofiar tamtej tragedii.

Od wielu lat pole bitwy nad Sand Creek znajduje się w granicach prywatnych posiadłości. Położone jest około10 mil na wschód od miasteczka Eads i około 9 mil na

Page 294: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

północ od niemal całkowicie wyludnionej miejscowości (nomen omen) Chivington, w okręgu Kiowa w Kolorado. Sto kilkadziesiąt lat, jakie upłynęły od opisywanych wyda­rzeń, zmieniło to miejsce prawie nie do poznania. W 1887 r. w jego pobliżu powstało miasteczko o nazwie New Chicago, którego krótki żywot skończył się wraz ze zmianą plano­wanej trasy linii kolejowej. Około 1910 r. miejscowi farmerzy założyli spółkę o nazwie Chivington Canal Company i wykopali kanał nawadniający, którego ślady widać do dziś na skraju dawnego obozu Indian. W połowie lat 70. XX w. firma gazownicza przeprowadziła rurociąg przez zakole Sand Creek, gdzie stał obóz Czejenów i Arapahów. Ziemia leżąca na brzegach potoku od 1864 r. została przysypana dwudziestopięciocentymetrową warstwą nowej gleby, która zakryła ślady dawnych dni. W latach późniejszych zakole Sand Creek stało się miejscem, do którego młodzież z okolicy przyjeżdżała, aby w tajemnicy pić alkohol i palić „trawkę”, a lokalni farmerzy zwozili śmieci ze swoich gospodarstw. W końcu doszło to tego, że właściciel większości terenu zagrodził dostęp, częściowo w celu pozbycia się nieproszonych gości, a częściowo przez szacunek dla ofiar dawnej masakry.

Ograniczony dostęp dla osób postronnych i zmiany ukształtowania terenu spowodowały, że faktyczna lokaliza­cja obozu Czarnego Kotła na długi czas stała się przed­miotem spekulacji, a samo miejsce bitwy zostało prawie zupełnie zapomniane. Sytuacja uległa zmianie w latach 90. XX w., kiedy z inicjatywy władz stanu Kolorado rozpoczęto badania archeologiczne, mające na celu odnalezienie praw­dziwego pola bitwy. Wspólny wysiłek archeologów, studen­tów, osób prywatnych i lokalnych właścicieli ziemskich, poparty najnowszą techniką saperską, pozwolił w 1999 r. odnaleźć ślady dawnej wioski indiańskiej i wydobyć z ziemi wiele pamiątek z tamtego okresu (m.in. groty strzał, kule i odłamki pocisków artyleryjskich, ale także resztki kości

Page 295: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

i wyrobów indiańskich, w sumie ponad 3000 różnych przedmiotów lub ich fragmentów). Wtedy to grupa osób związana z federalną Służbą Parków Narodowych {National Park Service) oraz środowiskiem Południowych Czejenówi Arapahów z Oklahomy, przy politycznym wsparciu senatora Bena Nighthorse’a Campbella (Północny Czejen) z Kolorado postanowiła przywrócić to miejsce dawnym właścicielom. Z inicjatywy tej grupy, w której znaleźli się m.in.: Alexa Roberts, były antropolog z National Park Servce, James Druck, przedsiębiorca z Minnesoty, oraz Laird Cometsevah, wódz Południowych Czejenów, powstał projekt utworzenia historycznego miejsca pamięci {Sand Creek Massacre National Historie Site), administrowanego przez dyrekcję parków narodowych we współpracy z przed­stawicielami obu plemion. W 2002 r. dyrekcja parków narodowych ogłosiła informację o wykupieniu 920 akrów prywatnego terenu nad Sand Creek. Dodatkowe 1465 akrów zakupili przedstawiciele społeczności indiańskiej z Oklahomy. Kupno rancza {Bill Dawson Ranch), obej­mującego większą część dawnego pola bitwy, i trzech innych posiadłości usunęło największą przeszkodę na drodze do realizacji projektu.

Page 296: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

ANEKS

Organizacja Departamentu Kansas(Department of Kansas)

stan na 31 października 1864 r.

Dowódca — gen. mjr Samuel R. Curtis kwatera w forcie Leavenworth (Kansas) eskorta — 11. pułk kawalerii z Kansas, kompania G (kpt. Greenville L. Gove)Korpus Sygnałowy — oddział (kpt. Edwin I. Meker)Stan bojowy: 226 oficerów i 5271 żołnierzy Stan ogólny: 6467 oficerów i żołnierzy

Dystrykt Kolorado (District of Colorado) dowódca — płk John M. Chivington kwatera w Denver (Kolorado) stan bojowy: 45 oficerów i 816 żołnierzy stan ogólny: 974 oficerów i żołnierzy

garnizony:

Camp Baxter3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania G (kpt. Oliver H. P. Baxter)

Camp Cass3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania A (kpt. Theodore G. Cree)

Camp Elbertpłk George L. Shoup3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania E (kpt. Jay J. Johnson) 3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania H (por. Thomas E. McDonald)3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania I (kpt. John McCannon) 3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania K (kpt. Adam L. Shock) 3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania L (kpt. J. Freeman Phillips)3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania M (kpt. Presley Talbot)

Page 297: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Camp Fillmore1. pułk kawalerii z Kolorado, kompania E (kpt. Isaac Gray)

Fort Garland1. pułk kawalerii z Kolorado, kompania I (kpt. Charles Kerber)

Junction Station 3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania F (kpt. Edward Chase)

Latham Station 3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania C (kpt. William M. Morgan)

Old Fort Lupton 3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania B (kpt. Hal Sayr)

Camp Rofobins1. pułk kawalerii z Kolorado, kompania H (por. Luther Wilson)

Valley Station3. pułk kawalerii z Kolorado, kompania D (kpt. DavidH. Nichols)

Camp Weldpor. Eli DickersonI. pułk kawalerii z Kolorado, kompania C (por. Judson J. Kennedy)

Dystrykt Nebraska (District of Nebraska) dowódca — gen. bryg. Robert B. Mitchell kwatera w Omaha (Nebraska) stan bojowy: 60 oficerów i 1403 żołnierzy stan ogólny: 1570 oficerów i żołnierzy

Poddystrykt Wschodnia Nebraska (East Sub-District of Nebraska) dowódca — płk Robert R. Livingston kwatera w Omaha (Nebraska)

garnizony:

Omahappłk William Baumer1. batalion kawalerii z Nebraski, kompania D (kpt. Henry F. C. Krumner)

Alkali Station7. pułk kawalerii z Iowy, kompania A (kpt. Edward B. Murphy)

Page 298: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Béarnais Station1. batalion kawalerii z Nebraski, kompania A - pluton(ppor. Merrill S. Tuttle)

Columbus7. pułk kawalerii z Iowy, kompania E (kpt. James B. David)

Cottonwood kpt. Henry Kuhl7. pułk kawalerii z Iowy, kompania C - pluton (por. Harrison W. Cree)1.batalion kawalerii z Nebraski, kompania C(kpt.Henry Kuhl)

Dakota City1. batalion kawalerii z Nebraski, kompania B (kpt. Zaremba Jackson)

Dan Smith’s Ranch7. pułk kawalerii z Iowy, kompania C — pluton (por. Martin B. Cutler)

Gillman’s Station1. batalion kawalerii z Nebraski, kompania A — pluton (kpt. Charles F. Porter)

Julesburg (Terytorium Kolorado)7. pułk kawalerii z Iowy, kompania F(kpt. Nicholas J.O’Brien)

Junction Station1. pułk milicji z Nebraski, kompania B (kpt. Isaac Wiles)

Fort Kearny kpt. Lee P. Gillespie1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania A (kpt. Lee P.Gillespie) 1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania C (por. ThomasH. Griffin)I. pułk kawalerii z Nebraski, kompania F (por. John P. Murphy) 1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania K (kpt. Edward Lawler)

Little ßlue Station1. pułk milicji z Nebraski, kompania C (kpt. Alvin G. White)

Mullhala’s Station1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania B (por. Morgan A. Hance) 1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania I (kpt. Henry H. Ribble)

O’Fallon Bluffs7. pułk kawalerii z Iowy, kompania B (kpt. John Wilcox)

Page 299: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Plum Creekkpt. Thomas J. Majors1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania E (kpt. Sterrit M Curran)1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania G (kpt. Thomas J Weatherwax)1. pułk kawalerii z Nebraski, kompania H (kpt. William W. Ivory)

Pawnee Ranch1. pułk milicji z Nebraski, kompania A (kpt. Thomas B. Stevenson)

Poddystrykt Zachodnia Nebraska (West Sub-District of Nebraska) dowódca — ppłk William O. Collins kwatera w forcie Laramie (Terytorium Idaho)

garnizony:

Camp Collins (Terytorium Kolorado)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania B (kpt. Wesley Love)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania F (kpt. William H. Evans)

Deer Creek (Terytorium Idaho)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania G (kpt. Levi M. Reinhart)

Fremont’s Orchard (Terytorium Kolorado)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania C (kpt. Thomas P. Clark)

Fort Halleck (Terytorium Idaho)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania D (kpt. Peter W. Van Winkle)

Horshoe Station (Terytorium Idaho)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania E (kpt. Levi G. Marshall)

Fort Laramie (Terytorium Idaho) mjr John S. Wood7. pułk kawalerii z Iowy, kompania D (kpt. William D. Fout)

Scott’s Bluff (Terytorium Idaho)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania H (kpt. Jacob S. Shuman)

Sweetwater Bridge (Terytorium Idaho)11. pułk kawalerii z Ohio, kompania A (kpt. Henry L. Koehiie)

Page 300: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Dystrykt Górnej Arkansas (District af the Upper Arkansas) dowódca — mjr Benjamin Henning kwatera w forcie Riley (Kansas) stan bojowy: 14 oficerów i 531 żołnierzy stan ogólny: 725 oficerów i żołnierzy

garnizony:

Fort Ellsworth7. pułk kawalerii z Iowy. kompania H (por. Henry W. Garfield)

Fort Lamed kpt. Edward A. Jacobs12. pułk piechoty' z Kansas, kompania H (por. Augustus W. Burton)1. pułk kawalerii z Kolorado, kompania B (kpt EdwardA. Jacobs)1. pułk kawalerii z Kolorado, kompania L (por. StephenG. Marvin)

Fort Lvon*mjr Edward W. Wynkoop1. pułk piechoty z Nowego Meksyku, kompania K (kpt Reuben A. Hill)1. pułk kaw alerii z Kolorado, kompania D (kpt. Silas S. SouleX 1. pułk kawalerii z Kolorado, kompania G (por. GeorgeH. Hardin)I. pułk kawalerii z Kolorado, kompania K (por. Joseph A. Cramer)

Fort Rilev »kpt. Henry Booth17. pułk piechoty z Kansas, kompania A (por. James Kelsey)11. pułk kawalerii z Kansas, kompania L (kpt. Henry' Booth) Artyleria Lekka z Wisconsin, 9 bateria — sekcja (por. John A. Edin)

Salina7. pułk kawalerii z Iowy, kompania G (kpt. Elish Hammer)

Dystrykt Północne Kansas {District of North Kansas) dowódca — gen. bryg. Thomas A. Davies kwatera w forcie Leavenworth (Kansas)

Page 301: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

16. pułk kawalerii i Kansas — dziewięć kompanii (płk Werte R. Davis) r

Korpus Rezerwowy Weteranów USA (oddział) stan bojowy: 9 oficerów i 126 żołnierzy stan ogólny: 267 oficerów i żołnierzy

Dystrykt Południowe Kansas (District of South Kansas) dowódca — gen. mjr James G. Blunt kwatera w Paola (Kansas) stan bojowy: 86 oficerów i 2276 żołnierzy stan ogólny: 2789 oficerów i żołnierzy

Page 302: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

WYBRANA BIBLIOGRAFIA

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE, PAMIĘTNIKI I WSPOMNIENIA

History of Nebraska, WebRoot Library, WebRoots, Inc. 2001-2004. Official Records, Louisiana and the Trans-Missisipi, Correspon-

dence, Washington: Government Printing Office, 1898.Report of the Joint Committee on the Conduct of the War at the

Second Session Thirty-Eight Congress, Massacre of Cheyennes Indians, Washington: Government Printing Office, 1865.

Sand Creek papers; testimonies and statements reflecting facts conceming the killing of Cheyennes and Arapaho Indians on November 29, 1864 by the Third Colorado Volunteers, BlackForrest Bookman, 1959.

Secretary of War Jefferson Davis 1854 Report to the Presidentfrom the Library of T.D. Judach.

The War of the Rebellion: A Compilation of the Official Records of the Union and Confederate Armies. Published Under the Direction ofThe Honorable Daniel S. Lamont, Secretary of War, Washington: Government Printing Office, 1893.

United States Army. Court of Inąuiry. Sand Creek Massacre, 1864, Report of the Secretary of War; communicating ... ordered to enquire into the Sand Creek massacre, November, 1864, Was­hington: Government Office, 1867.

The Sand Creek Massacre: a documentant history, New York, Sol Lewis,1973.

Page 303: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Ware Eugen F., The Indian War of 1864: Being a Fragment of the Early History of Kansas, Nebraska, Colorado and Wyoming, Crane and Co., Topeka, Kansas, 1911 .

OPRACOWANIA

B o r o w s k i Larry, Revisiting Sand Creek, Terrain, org., 2002. B r o w n Dee, Pochowaj me serce w Wounded Knee, Państwowe

Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa, 1981.C a r e y Raymond G., The Bloodless Thitd Regiment, Colorado

Volunteer Cavalry, Colorado Magazine, Vol. 38, No 4 (October 1961).

C i c h o m s k i Marek, Szejenowie i Arapaho, TAWACIN nr1 (21), wiosna 1993.

El sw ick M. S., Colorado Volunteers, 1861-1865, Colorado State Archives, 2002.

G r i n n e l l George Bird, The Fighting Cheyennes, University of Oklahoma Press, Norman, Oklahoma, 1955.

H a r v e y James R., Mary Prowers Hudnall Interview, Early History ofBent County,1945.

Historia wojen Indian Ameryki Północnej, Wydawnictwo Ak-cydens, Poznań, 1995.

H o i g Stan, The Sand Creek Masscre, University of Oklahoma Press, Norman, Oklahoma, 1961.

H o r s 1 e y James, Washita, Genocide on the Great Plains.H u l l Myra E., Soldiering on the High Plains. The Diary

of Lewis Byram Hull, 1864-1866, Kansas Historical Collection, February 1938.

J a i m e s Annette M., The State of Native America, Colonization and Resistance, 1992.

M c C a n n Lloyd E., The Grattan Massacre, Nebraska History, Vol. XXXVII, Number 1, 1956.

Me 11 or William J., The Military Investigation of Colonel John M. Chivington following the Sand Creek massacre, Chronicles of Oklahoma, Vol. 16, No. 4, December 1938.

N o ë l Thomas J., Denver: The City & The Saloon, 1858-1916, Lincoln, University of Nebraska Press, 1982.

Page 304: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Noel Thomas J., Mile High City, Lincoln, University of Nebraska Presss, 1984.

Se ton Ernest Thompson, Poselstwo Indianina, Biblioteczka WALDEN, Katowice, 1994.

Sudak Aleksander, Komańcze, Władcy Południowych Równin, Akcydens — Poznań, Tipi — Wielichowo, 1998.

Sudak Aleksander, Paunisi, Nieszczęśliwy lud Równin, Tipi — Wielichowo, 1999.

Sudak Aleksander, Leksykon 300 najsłynniejszych Indian, Wy­dawnictwo Akcydens, Poznań, 1995.

S v a 1 d i David, Sand Creek and the Rhetoric of Extermination, 1989.

Wynkoop Christopher H., The Road to Sand Creek, http://freepages.genealogy.rootsweb.com/~wynkoop/index.htm,2004.

Page 305: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

SPIS MAP

Wojny Czejenów i Siuksów 1854-1865 Środkowe Równiny 1864-1865 Szlak Santa Fe 1864-1865 Plan obozu Czejenów nad Sand CreekTrasa marszu połączonych plemion na północ (grudzień 1864-luty 1865)

Page 306: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 307: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 308: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 309: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 310: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 311: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

SPIS ILUSTRACJI

„Ludzie z gór”„Szkuner prerii”Poszukiwacze złotaKurier Pony Express William Bent Czarny Kocioł Mały KrukWojownik Północnych CzejenówSatankSatantaMała Wrona — wódz powstania Siuksów w MinnesocieCętkowany OgonRuch na Szlaku PlatteStacja dyliżansów na Szlaku PlatteZabójca PaunisaRzymski NosWodzowie CzejenówMjr Edward W. WynkoopPłk John M. ChivingtonGubernator John EvansGen. Henry H. SibleyGen. Samuel R. CurtisGen. Robert B. MitchellGen. James C. BluntGen. Patrick E. Connor

Page 312: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Delegacja Indian na spotkaniu z Mary Todd Lincoln w Waszyng­tonie w marcu 1863 r.

Proklamacja Evansa do „przyjaznych” IndianWjazd delegacji wodzów Czejenów i Arapahów do Denver

28 IX 1864 r.Wodzowie Czejenów i Arapahów na spotkaniu w Denver. Stoją

od lewej: S. Whiteley, D. Colley, J. Smith, Bosse, Stosy Bawołów, gubernator Evans, N.N. Siedzą od lewej: Neva, Byk Niedźwiedź, Czarny Kocioł, Jedno Oko, Zranione Kolano. Klęczą: mjr. E. Wynkoop i kpt. S. Soule

Atak na wioskę Czejenów i Arapahów nad Sand Creek29 XI 1864 r.

Obóz indiański nad Platte Wyprawa wojenna Indian Atak Indian na karawanę wozów Taniec wojenny Indian Stacja dyliżansów Kowboj„Mówiący drut”

Page 313: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

SPIS TREŚCI

Wstęp ....................................................................................... 5Indianie Wielkich Równin ..................................................... 15Armia amerykańska na Pograniczu Indiańskim w latach

1848-1866 .......................................................................... 42Terytorium Kolorado ............................................................. 60Wojna secesyjna na Wielkich Równinach ............................. 82Początek wojny z Czejenami ............................................... 105Sand Creek ........................................................................... 186Odwet za Sand Creek ........................................................... 247Pokój nad Małą Arkansas .................................................... 266Zakończenie ......................................................................... 280Aneks ................................................................................... 283Wybrana bibliografia ........................................................... 289Spis ilustracji ....................................................................... 292Spis map .............................................................................. 294

Page 314: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 315: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 316: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 317: (Historyczne Bitwy 154) Sand Creek 1864 - Wydawn. Bellona (2007)

Czarny Kocioł wyciągnął amery­kańską flagę i zatknął ją na długą tyczkę wraz z kawałkiem białej ma­terii. Stał przed namiotem z gwiaź­dzistym sztandarem powiewającym na wietrze i wołając, że to nieporo­zumienie, wzywał ludzi do groma­dzenia się wokół flagi i zachowania spokoju. Wokół niego zbierały się tymczasem tłumy kobiet, dzieci i starców wierząc, że tak długo jak będzie powiewać nad nimi flaga Stanów Zjednoczonych, wojsko nie będzue do nich strzelać. Od strony obozy Białej Antylopy i Wojennego Czepca nadciągały nowe grupy Indian wystraszone strzałami żoł­nierzy. Biała Antylopa szedł na przedzie z wiarą w magiczną moc flagi (...). Gdy dotarł do namiotu Czarnego Kotła, dołączył do nich Stojący W Wodzie i wodzowie wy­szli naprzeciw wojska, aby powie­dzieć, że nie chcą walczyć. W ich stronę natychmiast posypały się kule. Zawrócili więc i pobiegli z po­wrotem do obozu.