h i s t o r i a - lwj.edu.pl filedr jan dĄbrowski profesor uniwersytetu jagiellońskiego h i s t o...
TRANSCRIPT
Dr JAN DĄBROWSKI
Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego
H I S T O R I A
TOM CZWARTY
DLA IV KLASY GIMNAZJÓW
Z LICZNYMI ILUSTRACJAMI W TEKŚCIE
LWÓW 1937
NAKŁAD I WŁASNOŚĆ K. S. JAKUBOWSKIEGO
Reprint wydania z 1937r. na podstawie tekstu ze zbiorów Tomasza Zbrzeznego
CZĘŚĆ I
Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Władysława Jagiełły
PŁOCK 2017
2
Dr Jan Dąbrowski
Jan Konstanty Dąbrowski (1890-1965) – polski historyk, profesor Uniwersytetu Wileńskiego
i Jagiellońskiego, członek PAN.
W 1919r. habilitował się na podstawie rozprawy Ostatnie lata Ludwika Wielkiego. Został
profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Wileńskiego i kierownikiem Katedry Historii Polski
i Litwy. Rok później przeniósł się na UJ, gdzie został profesorem w Katedrze Historii
Średniowiecznej, w 1924 kierownikiem tej katedry i profesorem zwyczajnym. Został aresztowany
przez Niemców w trakcie Sonderaktion Krakau, był więziony w Krakowie i Wrocławiu, ale uzyskał
zwolnienie po interwencji władz węgierskich; brał udział w tajnym nauczaniu. Po wojnie był
dziekanem Wydziału Humanistycznego (1945-1947) i prorektorem (1948-1952). W 1952r. został
kierownikiem Katedry Historii Powszechnej Średniowiecznej, był również od 1954r. dyrektorem
Biblioteki PAN w Krakowie. W 1961r. przeszedł na emeryturę.
Opublikował materiały dotyczące historii Polski znalezione w archiwach budapeszteńskich.
Zainicjował prace nad wydaniem krytycznym Historia Polonica Długosza, badał m.in. opis bitwy pod
Grunwaldem Długosza. Współpracował z „Czasem”, był członkiem Komitetu Redakcyjnego
Polskiego Słownika Biograficznego oraz redaktorem „Rocznika Biblioteki PAN w Krakowie”. Ogłosił
ponad 600 prac naukowych, m.in.: Kraków a Węgry w wiekach średnich (1911), Pochodzenie
rodu Amadejów (1912), Średniowieczne kroniki węgierskie w świetle ostatnich badań (1914),
Nowa historjografia węgierska (1915), Znaczenie literatury historycznej węgierskiej
dla historji polskiej (1920), Bitwa Grunwaldzka: (z historii Polski) (1920), Władysław
Łokietek (1921), Polityka andegaweńska Kazimierza Wielkiego (1922), Władysław I
Jagiellończyk na Węgrzech, 1440-1444 (1922), Organizacja naczelnych władz wojskowych
a ustrój Rzeczypospolitej (1924), Węgry (1924), Dzieje Polski średniowiecznej (1926,
z Romanem Grodeckim i Stanisławem Zachorowskim), Dzieje polityczne Śląska w latach
1290-1402 (1932, w: Historia Śląska), Portret Kazimierza Wielkiego (1933), Dzieje Europy
od X do schyłku XIV wieku (1937), Wielka Wojna 1914-1918 (1937, w: Wielka historia
powszechna), Kraków pod rządami wroga (1946, redaktor), Korona Królestwa Polskiego
w XIV wieku (1956), Kraków. Studia nad rozwojem miasta (1957, redaktor), Studia
nad początkami państwa polskiego (1958). [Z Wikipedii]
Autor i firma wydawnicza pozwalają sobie w tym miejscu złożyć Wojskowemu Biuru
Historycznemu podziękowanie za udzielenie pozwolenia na umieszczenie w niniejszym
podręczniku następujących rycin reprodukowanych z fotografii znajdujących się w zbiorach
Wojskowego Biura Historycznego:
Ryc. 14. II Brygada Legionów w Karpatach zimą 1914/15 r. Karabin maszynowy 3. pułku
Legionów.
Ryc. 17. Okopy I Brygady Legionów pod Konarami.
Ryc. 18. Rezerwy I Brygady Legionów pod Konarami.
Ryc. 22. Pozycje I Brygady Legionów Polskich nad Styrem.
Ryc. 26. Pozycja artylerii I Brygady Legionów pod Sitowiczami na linii Stochodu.
Ryc. 27. Generał Zygmunt Zieliński.
Ryc. 50. Walki z Ukraińcami 1918/19 r. Piechota polska w okopach.
Ryc. 53. Z walk z Ukraińcami. Warta 36. pułku przy dziale.
Ryc. 54. Wojna polsko-rosyjska. Wkroczenie wojsk polskich do Kijowa w 1919 r.
Ryc. 56. Wojna polsko-rosyjska. 3. szwadron 3. pułku ułanów w okopach nad Ptyczą.
Ryc. 57. Wojna polsko-rosyjska. Obrona Warszawy w 1920 r. Bateria 120 mm w ogniu.
3
I. WOJNA ŚWIATOWA. ODZYSKANIE NIEPODLEGŁOŚCI
1. Wybuch wojny światowej.
A. Przyczyny i wybuch wojny światowej.
Wielka wojna, która w latach 1914-1918 wstrząsnęła całym światem, dała początek nowemu,
istniejącemu do dziś, ukształtowaniu się stosunków międzynarodowych. Nie tylko bowiem zmieniła
ona do gruntu stosunki polityczne Europy, ale spowodowała bardzo doniosłe zmiany gospodarcze
i społeczne. Przyczyn tej wielkiej wojny szukać należy w wypadkach rozwijających się już na długie
lata przed jej wybuchem. Jak wiemy z dziejów Europy u schyłku XIX w., różnice interesów
politycznych i gospodarczych pomiędzy wielkimi mocarstwami doprowadziły już wówczas
do podziału tych mocarstw na dwie przeciwne sobie grupy; około nich skupiały się mniejsze państwa.
Jedną z grup utworzyły mocarstwa związane trójprzymierzem zawartym za inicjatywą Niemiec
za czasów Bismarcka (1882 r.) przez Niemcy, Austro-Węgry i Włochy. Grupa ta liczyć mogła
na podstawie zawartych umów na pomoc Rumunii, później także i Turcji. Turcja bowiem widziała
w Niemczech i Austro-Węgrzech obrońców przed Rosją, której wpływy wśród państw bałkańskich
wzrosły bardzo, zwłaszcza od wojny 1912/13r. Trójprzymierze zapewniało Niemcom przewagę
w Europie i wywoływało zaniepokojenie u wielu państw, a przede wszystkim we Francji pokonanej
w 1870 r. przez Niemcy, a myślącej o odzyskaniu straconych wówczas ziem, Alzacji i Lotaryngii.
Jedynym mocarstwem, które mogło wówczas Francji udzielić pomocy, była Rosja, z którą też Francja
zawarła przymierze w 1894 roku To dwuprzymierze francusko-rosyjskie zyskało po pewnym czasie
poparcie Wielkiej Brytanii.
Wielka Brytania nie wiążąca się przez dłuższy czas z żadną z tych dwu grup mocarstw przechylać
się poczęła z początkiem XX w. coraz wyraźniej na stronę dwuprzymierza z powodu coraz to silniej
rosnącego antagonizmu a n g i e l s k o - n i e m i e c k i e g o. Wielki rozwój gospodarczy Niemiec,
a zwłaszcza wzrost przemysłu niemieckiego, skłonił Niemcy do szukania sobie rynków zbytu na
całym świecie i do silnej konkurencji z przemysłem angielskim. W ślad za tym szedł wzrost floty
niemieckiej zarówno wojennej jak handlowej. Cesarz Wilhelm II i jego doradcy postawili sobie za cel
zrobić z Niemiec wielką potęgę morską, lecz wywoływali tym coraz większą niechęć w Anglii.
Szczególnie niepokoiło Anglię ustawiczne zwiększanie niemieckiej floty wojennej mogącej zagrozić
w przyszłości zarówno wybrzeżom Anglii jak jej panowaniu nad morzami. Daremnie próbowała
Anglia skłonić Niemcy do porozumienia i zaniechania, a przynajmniej znacznego ograniczenia
zbrojeń morskich. Nie osiągnąwszy tego celu porozumiała się wreszcie Anglia za czasów króla
Edwarda VII z Francją i Rosją, by z ich pomocą położyć kres wzrostowi potęgi Niemiec. W ten
sposób przeciw trójprzymierzu powstało t r ó j p o r o z u m i e n i e trzech pozostałych wielkich
mocarstw. Potęga ich była tym większa, że posiadały one znaczny wpływ nie tylko na wiele państw
mniejszych, ale nawet na państwa związane z Niemcami, jak na Włochy i Rumunię. Coraz wyraźniej
dążyło trójporozumienie do przeciągnięcia ich na swoją stronę. Dzięki pośrednictwu Wielkiej Brytanii
przyszło też w kilka lat po wojnie rosyjsko-japońskiej do porozumienia między Rosją a Japonią,
która przyrzekła popierać państwa trójporozumienia.
Antagonizm angielsko-niemiecki stał się też i s t o t n ą, choć nie bezpośrednią przyczyną wojny
światowej. Wiedziano powszechnie, że wobec nieustępliwości Niemiec zbrojna rozprawa między
Anglią a Niemcami jest nieunikniona. Mocarstwa dwuprzymierza zmuszone dotąd ustępować
przed przewagą trójprzymierza (w istocie Niemiec), a pewne teraz poparcia Anglii, rozpoczęły
energiczniejszą politykę zwróconą przeciw trójprzymierzu. Czyniła to przede wszystkim Rosja,
w której brali coraz wyraźniej górę zwolennicy rychłej wojny z państwami trójprzymierza. Pragnęli
oni przez nową, jak się spodziewano, zwycięską wojnę oraz przez zdobycze na Austro-Węgrzech
i Turcji (Konstantynopol) podnieść na powrót tak wobec państw obcych jak wobec własnych
poddanych urok potęgi caratu naruszony przez rewolucję i przegraną wojnę japońską (1905).
Przeciwieństwa pomiędzy Rosją a Austro-Węgrami występowały najostrzej na Półwyspie
Bałkański, gdzie Rosja nie szczędziła poparcia i zachęty Serbii coraz to bardziej nieprzyjaźnie
usposobionej wobec Austro-Węgier. Uwolniwszy ziemie serbskie od panowania tureckiego
4
i pokonawszy Bułgarów zwracali się Serbowie coraz wyraźniej przeciw Austro-Węgrom, gdzie żyły
miliony Serbów i Chorwatów. Myśleli oni teraz o oderwaniu ziem południowo-słowiański
od monarchii habsburskiej i zjednoczeniu wszystkich Serbów i Chorwatów w jednym państwie
jugosłowiańskim.
Ryc. 1. Cesarz Wilhelm II w otoczeniu oficerów 1. pułku piechoty gwardii.
Rosnący z tych przyczyn antagonizm serbsko-austriacki stał się też bezpośrednią przyczyną wojny
światowej; nastąpiło to tym rychlej, że podobnie jak Rosja podniecała Serbię do polityki
antyaustriackiej, tak Niemcy popychały rząd wiedeński na drogę polityki ostrej i nieprzejednanej
w stosunku do Serbii.
W Niemczech bowiem upowszechniało się również przekonanie, że antagonizmy wśród mocarstw
prowadzą nieuchronnie do wojny powszechnej. W przewidywaniu jej Wilhelm II (ryc. 1) i jego
doradcy postanowili w razie zatargów międzynarodowych: występować bezwzględnie, w przekonaniu
że przeciwnicy nie są jeszcze należycie przygotowani do wojny. Spodziewali się bowiem, że w ten
sposób najłatwiej będzie albo skłonić ich do ustępstw i do porzucenia dotychczasowej polityki,
albo zmusić do przyjęcia wojny w warunkach pomyślnych dla trójprzymierza.
Wśród rosnącego z tych przyczyn naprężenia w stosunkach międzynarodowych przyszło
do ostrego zatargu pomiędzy Austro-Węgrami a Serbią. Spowodowało go zamordowanie w końcu
czerwca 1914 r. w Sarajewie przybyłego na manewry do Bośni austro-węgierskiego następcy tronu,
arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, którego uważano za wroga Serbii.
Jak się okazało, czynu tego dokonali członkowie tajnej organizacji serbskiej zmierzającej
do oderwania od Austro-Węgier ziem południowo-słowiańskich; ci członkowie tajnej organizacji
pochodzili wprawdzie z Bośni, ale działali za namową i poparciem wyższych oficerów serbskich.
Po przeprowadzeniu dochodzeń Austro-Węgry mając zapewnione poparcie Niemiec wystąpiły bardzo
ostro przeciw Serbii. Rząd wiedeński wysłał w końcu lipca 1914 r. do rządu serbskiego ultimatum,
w którym żądał przyjęcia w ciągu 48 godzin warunków dla Serbii nader ciężkich i naruszających jej
niezależność. Serbia licząc na pomoc Rosji odrzuciła je, a wówczas Austro-Węgry wypowiedziały
jej wojnę.
Mocarstwa zachodnie, a w szczególności Anglia, myślały jeszcze o ograniczeniu tego zatargu
do Serbii i Austro-Węgier. Wysiłki ich jednak udaremniła Rosja, gdzie pod wpływem partii wojennej
car zarządził powszechną mobilizację. Niemcy odpowiedziały na nią 1 sierpnia wypowiedzeniem
wojny zarówno Rosji jak i sprzymierzonej z nią Francji. Jednocześnie zaś uderzyli Niemcy
niespodziewanie na neutralną Belgię (ryc. 2), by utorować sobie przez nią drogę ku Paryżowi
z ominięciem silnie ufortyfikowanej przez Francuzów granicy niemiecko-francuskiej. Wypadki te,
a w szczególności naruszenie przez Niemcy neutralności Belgii, spowodowały z kolei dnia 4 sierpnia
wypowiedzenie wojny Niemcom przez Anglię.
Współzawodnictwo Niemiec z Anglią nie pozostawiało bowiem Anglikom żadnej wątpliwości
co do tego, że jeżeli Niemcy pokonają Francję i Rosję i usadowią się w Belgii, uderzą później
na osamotnioną Wielką Brytanię, by złamać jej potęgę morską. W ciągu kilku dni przeważna część
Europy objęta została pożarem wojny wypowiadanej sobie nawzajem przez państwa obu obozów
walczących. W dniu 6 sierpnia wypowiedziały wojnę Rosji Austro-Węgry. Ziemie polskie rozdarte
od tak dawna granicami rozbiorów stały się terenem zbrojnych zapasów trzech mocarstw
rozbiorowych.
5
Ćwiczenia: 1. Na podstawie nauki w kl. III przypomnieć, jak rozwijał się imperializm i militaryzm w końcu
XIX w. 2. Jak doszło do powstania trójprzymierza i trójporozumienia? 3. Wskazać właściwe powody wojny
światowej oraz te przyczyny, które spowodowały bezpośrednio wybuch wojny.
Ryc. 2. Wojska niemieckie wkraczają do Belgii.
B. Józef Piłsudski i polski czyn zbrojny.
Polskie ugrupowania niepodległościowe śledziły z uwagą rosnące naprężenie w stosunkach
międzynarodowych; zapowiadało ono bliską wojnę, w której walczyć ze sobą miały państwa zaborcze
unikające dotąd zbrojnego pomiędzy sobą konfliktu i złączone przez czas tak długi wspólnym
interesem w sprawie Polski.
Wojna taka pozwalała żywić nadzieję, że sprawa Polski stanie się znowu sprawą
międzynarodową, w której zabiorą w końcu głos nie tylko zaborcy, lecz także i inne mocarstwa.
Zachodziło pytanie, jakie stanowisko zająć mają Polacy i czy mają opowiedzieć się przy jednej
ze stron walczących, czy też biernie wyczekiwać, aż obcy rozstrzygną sprawę Polski. Wyzyskanie
tych pomyślnych dla sprawy polskiej możliwości, jakie niosła ze sobą wielka wojna, nie było jednakże
łatwe.
Wybuch wojny zastawał naród polski w bardzo ciężkim położeniu zarówno zewnętrznym jak
i wewnętrznym. Pod względem zewnętrznym nie mogli Polacy liczyć na to, aby którekolwiek
z państw biorących udział w wojnie poparło naprawdę dążenia do odbudowania niepodległej Polski.
Żadne też z nich nie podniosło tej myśli; co więcej, państwa zaborcze czyniły, jak długo się tylko dało,
wysiłki, aby sprawa polska, która po powstaniu styczniowym zeszła z widowni międzynarodowej,
pozostała nadal sprawą należącą wyłącznie do zaborców. Wszystkie trzy mocarstwa zaborcze
natomiast, chcąc zyskać sobie przychylność narodu polskiego, na którego ziemiach miała się toczyć
wojna, czyniły mu ogólnikowe obietnice lepszej przyszłości. Ufać im nie można było, tym mniej
że dwa z nich: Rosja i Niemcy prowadziły od lat politykę wrogą dla Polaków; trzecie mocarstwo
rozbiorowe, Austria, dawała wprawdzie Polakom możność swobodnego rozwoju narodowego, była
jednakże najsłabszym z tych mocarstw, a prądy nieżyczliwe Polakom także i w niej rosły
na znaczeniu.
Ryc. 3. Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, naczelny wódz wojsk rosyjskich.
6
Z zewnątrz więc nie można było liczyć na szczere poparcie sprawy niepodległej Polski.
Niepomyślnie również układały się stosunki w samym społeczeństwie polskim. Przeważna część
opinii polskiej nie była przygotowana na przełomowe w dziejach narodu wypadki, jakie niósł z sobą
wybuch wojny. Brakowało jedności w postanowieniach i działaniu. Pewna część stronnictw
politycznych polskich wychodziła z założenia, że najgroźniejszym wrogiem Polaków są Niemcy,
że zwycięstwo ich pogorszy położenie narodu polskiego, że zatem bardziej korzystne dla Polaków
będzie zwycięstwo Rosji i zjednoczenie przez nią ziem polskich. Zapowiadała je wydana po wybuchu
wojny odezwa naczelnego wodza wojsk rosyjskich wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza (ryc. 3),
która obiecywała Polakom ogólnikowo swobodę „w wierze, języku i samorządzie” w obrębie państwa
rosyjskiego.
Zupełnie odmienne stanowisko zajmowały polskie organizacje wojskowe dążące pod przewodem
Józefa Piłsudskiego (ryc. 4) do wzięcia udziału w zbliżającej się wojnie oraz te ugrupowania
polityczne polskie, które popierały działalność polskich organizacji wojskowych. Uważały one,
że najgroźniejszym wrogiem Polski jest Rosja, że dopóki panowanie jej ciążyć będzie nad przeważną
częścią ziem polskich, dopóty nie można myśleć o istotnej poprawie losów narodu polskiego
i odbudowaniu państwa polskiego, jedynej gwarancji przyszłości narodu. Zdawały sobie one sprawę,
że potęgę Rosji złamać mogą tylko dwa potężne, występujące z nią do boju mocarstwa: Niemcy
i Austria. Z tej przyczyny uznawały one konieczność pójścia wraz z nimi przeciw Rosji mimo słusznej
nieufności, jaką napawać mogła Polaków zarówno wroga polityka Prus jak niepewna coraz bardziej
polityka Austrii. Widziały one wreszcie, że tym więcej będą musiały mocarstwa liczyć się z wolą
Polaków przy rozstrzyganiu sprawy polskiej, im większą energię i siłę wykażą sami Polacy
w toczących się zapasach.
Ryc. 4. Józef Piłsudski.
Probierzem jej miało być tworzenie wojska polskiego. W przełomowych chwilach, jakie
rozpoczęły się po wybuchu wojny Rosji z Niemcami a niebawem i z Austrią, Józef Piłsudski nie
czekając na decyzje polityków stworzył fakt dokonany przez zbrojne wystąpienie Polaków przeciw
R o s j i, nie chcąc dopuścić do tego, „by w czasie, gdy na żywym ciele naszej ojczyzny miano
wyrębywać nowe granice państw i narodów, samych tylko Polaków przy tym brakowało”. Pierwotny
plan jego polegał na tym, by z pomocą niewielkich choćby sił opanować pewną część Królestwa,
zorganizować tam władze polskie i porwać ludność do powstania, „rzucić iskrę na proch”, tak by
ruch zbrojny ogarnąć mógł cały kraj. Stanąwszy więc na czele zmobilizowanych oddziałów Strzelca
i Drużyn Strzeleckich, tj. tych organizacji wojskowych, które poddały się j ego władzy jako
komendanta głównego, wyruszył z Krakowa do Królestwa Polskiego na czele nielicznych kadrowych
zastępów mających stanowić zawiązek wojska polskiego. W dniu 6 s i e r p n i a 1914 r. z r a n a nie
czekając na rozpoczęcie się wojny austriacko-rosyjskiej przekroczyła granicę Królestwa
pod Michałowicami pierwsza kompania kadrowa wojsk polskich (mapa 1).
Oddziały Józefa Piłsudskiego postępujące ku północy przez Miechów i Jędrzejów wkroczyły
12 sierpnia do Kielc (ryc. 5). Odparłszy ataki rosyjskie w kilkudniowych walkach w okolicach Kielc
uzupełnił tutaj Józef Piłsudski i pomnożył swoje siły ochotnikami śpieszącymi do szeregów.
Pierwotny wszakże jego plan doznał niepowodzenia. Ludność uwolnionych ziem nie dała się porwać
7
do powstania, a wkraczające do Królestwa wojska niemieckie i austriackie stawiały jak najostrzej
przeszkody jego zamierzeniom organizacyjnym.
Wybuchowi wojny z Rosją i wymarszowi oddziałów strzeleckich do Królestwa towarzyszył
natomiast gorący zapał społeczeństwa polskiego w zaborze austriackim. Posłowie polscy
do parlamentu wiedeńskiego i sejmu galicyjskiego uchwalili dla zjednoczenia wysiłków w walce
z Rosją utworzyć Naczelny Komitet Narodowy obejmujący wszystkie polskie ugrupowania polityczne
zaboru austriackiego; zadaniem jego była praca nad dalszym rozwojem wojska polskiego. Opierając
się na istniejących już oddziałach postanowiono tworzyć Legiony polskie do walki z Rosją i wezwano
ochotników pod broń. Śpieszyli oni w istocie tłumnie do szeregów. Ogromna ofiarność społeczeństwa
polskiego w Galicji ułatwiała szybką organizację dalszych oddziałów; postępowała ona mimo
mnożących się przeszkód. Wynikały one zarówno z postępowania wojskowych władz austriackich,
które starały się Legiony krępować i ich samodzielność ograniczać, jak i z pomyślnego początkowo
dla Rosji przebiegu wojny. Na wieść bowiem o zwycięstwach Rosji część stronnictw polskich
w Galicji wystąpiła z Naczelnego Komitetu Narodowego i opuściła sprawę Legionów, powodując
przez to rozwiązanie części oddziałów legionowych tworzonych we wschodniej części kraju.
Ryc. 5. Józef Piłsudski ze sztabem w Kielcach w 1914 roku.
Ćwiczenia: 1. Co wiesz o życiu Józefa Piłsudskiego z nauki w III klasie? 2. Kiedy utworzyły się polskie
organizacje wojskowe? Jakie miały cele do spełnienia? Jak przygotowywano walkę o niepodległość w 1914 r.,
a jak w 1846/48 i 1863 r.? 3. Przedstawić trudności położenia Polski w chwili wybuchu wojny światowej.
Czy w 1846/48 i 1863 r. były takie same trudności? 4. Co zamierzał osiągnąć Józef Piłsudski przez czyn zbrojny
w 1914 r.? Jakie myśli przyświecały przy tworzeniu Legionów Dąbrowskiego oraz przy wybuchu powstania
styczniowego?
8
C. Niemcy w Belgii i Francji. Bitwa nad Marną.
Po wybuchu wojny, uwagę powszechną przykuły najsilniej wypadki wojenne w zachodniej
Europie rozwijające się początkowo z błyskawiczną niemal szybkością na korzyść Niemców. W myśl
dawno ułożonego planu prawie cała armia niemiecka skupiona została na zachodzie do uderzenia
na Francję, którą spodziewano się złamać szybko i zmusić do zawarcia pokoju. Potem dopiero miały
się Niemcy zwrócić tym potężniej przeciw Rosji; wojska jej miała wstrzymywać tymczasem armia
austro-węgierska z pomocą niewielkiej liczby pozostawionych na wschodzie wojsk niemieckich.
Ryc. 6. Król belgijski Albert II. Ryc. 7. Działo ciężkiej artylerii niemieckiej.
9
Chcąc uniknąć zdobywania silnych twierdz francuskich na pograniczu Alzacji i Lotaryngii
postanowili Niemcy obejść je, dostać się do północnej Francji przez Belgię i uderzyć tamtędy wprost
na Paryż (mapa 2). Nie dbając więc o zastrzeżoną przez układy międzynarodowe neutralność Belgii
wojska niemieckie wtargnęły zaraz w pierwszych dniach wojny do Belgii i złamawszy opór
nielicznych wprawdzie, ale dzielnie broniących się wojsk belgijskich pod wodzą króla Alberta
(ryc. 6), zajęły Brukselę i dotarły do północnej granicy Francji. Wzdłuż całej zagrożonej teraz granicy
Francji od rzeki Skaldy po Alzację zawrzała pomiędzy wielomilionowymi armiami niemieckimi
a francuskimi, wspartymi przez niewielkie posiłki angielskie, w i e l k a b i t w a zwana graniczną.
Mimo dzielnego oporu wojska francuskie i angielskie zostały w niej, zwłaszcza na północy,
przez Niemców pobite. Pod ciosami potężnych dział ciężkiej artylerii niemieckiej (ryc. 7) padały teraz
twierdze północnej Francji, a wojska niemieckie już w pierwszych dniach września docierać poczęły
w okolice Paryża.
Ryc. 8. Generał (późniejszy marszałek) Joseph Joffre.
Ryc. 9. Wojska niemieckie na wybrzeżu pod Ostendą w 1914 r. Opanowanych części wybrzeża belgijskiego bronili
Niemcy bardzo wytrwale. Stamtąd bowiem mogli najłatwiej zaatakować pobliską Anglię.
Groza położenia natchnęła jednak zarówno armię jak i cały naród francuski gorącą wolą obrony
państwa. Wojska francuskie pod naczelnym dowództwem gen. Joffre (ryc. 8) silnym uderzeniem,
wymierzonym w b i t w i e n a d M a r n ą (6-9 września 1914 r.) na prawe skrzydło wojsk
niemieckich, zatrzymały ich zwycięski pochód i zmusiły do cofnięcia się ku północy (mapa 3).
10
Dalsze jednak walki trwające do końca 1914 r. nie przyniosły rozstrzygnięcia. Wojskom
francuskim, angielskim i belgijskim nie udało się wyprzeć Niemców z Francji i Belgii, jak się tego
początkowo spodziewano. Jednakże również i Niemcy mimo zaciętych walk nie zdołali się przedrzeć
w głąb Francji, choć zajęli prawie całą Belgię po rzekę Izerę i opanowali pograniczne departamenty
północnej Francji. Tak Niemcy jak i ich przeciwnicy okopywali się teraz coraz mocniej na froncie,
który powstał w czasie tych walk i biegł wielkim łukiem od kanału La Manche (ryc. 9) przez ziemie
francuskie do granicy szwajcarskiej.
Zaczęła się w ten sposób na zachodzie zacięta wojna pozycyjna trwająca całe lata; obydwie
strony ponosząc olbrzymie straty w ludziach i materiale wojennym starały się nadaremnie przełamać
umocnione pozycje przeciwnika złożone z licznych okopów, rowów i zasieków (ryc. 10).
Dla dalszego przebiegu wojny najważniejszym jednak było, że Niemców zawiodła nadzieja szybkiego
pokonania Francji. Ogromne ich siły uwięzione były na froncie zachodnim, gdy tymczasem wojna
na wschodzie przybrała obrót korzystny dla Rosji. Na nią też i jej spodziewane zwycięstwo
oglądały się państwa zachodnie nie mogąc własnymi siłami wyprzeć Niemców z Francji i Belgii.
Dla tym skuteczniejszego prowadzenia wojny zawarły Francja i Anglia układ z Rosją zobowiązujący
te trzy mocarstwa, określane teraz mianem k o a l i c j i, do wspólnego działania w ciągu wojny
i niezawierania odrębnego pokoju z Niemcami i Austrią.
11
Ryc. 10. Pozycje wojsk niemieckich i wojsk koalicyjnych na jednym z odcinków frontu zachodniego. Przeciwników
rozdziela droga. Po obu jej stronach widoczne są okopy, złożone z kilku linii okopów połączonych rowami dobiegowymi,
umożliwiającymi dostęp do okopów. Przed okopami, na przedpolu, urządzano zasieki z drutu kolczastego i wilcze doły oraz
zakładano miny.
Ćwiczenia: 1. Jakie były przyczyny wojen między Francją a Rzeszą lub państwami niemieckimi
w czasach wielkiej rewolucji i Napoleona oraz w latach 1859 i 1870? Które z tych wojen były
pomyślne dla Francji? Jakie były skutki każdej z wojen? 2. Porównać przebieg kampanii 1870 i 1914
r. 3. Kiedy powstała niepodległa Belgia? Jakie znaczenie ma niepodległość Belgii dla bezpieczeństwa
Anglii? 4. Jakie stanowisko ze względu na własne, bezpieczeństwo zajmowała Anglia, gdy Francja lub
Niemcy dążyły do przewagi na kontynencie w czasach rewolucji i Napoleona, a jakie zajęła w czasach
wojny światowej?
2. Wojna na ziemiach polskich. Boje Legionów 1914-1916 r.
A. Pierwsze miesiące walk.
Zapasy wojenne pomiędzy mocarstwami rozbiorowymi rozegrały się głównie na ziemiach
polskich. Wojna przeorała wśród zniszczeń i spustoszeń przeważną część ziem polskich wszerz
i wzdłuż, a wyniki jej miały wielkie znaczenie zarówno dla losów Polski jak i jej rozbiorców, a przede
wszystkim dla Rosji.
Pierwsze miesiące wojny upłynęły wśród powodzeń wojsk rosyjskich uzyskanych przeważnie
skutkiem znacznej przewagi liczebnej, jaką posiadały nad przeciwnikami. Główną część swych sił
skupiła Rosja przeciw Austro-Węgrom; chciała je bowiem rozbić i utorować sobie drogę
ku południowi na Półwysep Bałkański, aby dać pomoc Serbii i zawładnąć Konstantynopolem. Wojska
austro-węgierskie odniosły wprawdzie początkowo powodzenia w bitwach pod Kraśnikiem
i Komarowem (w Lubelskiem), ale w końcu sierpnia i w początkach września 1914 r. zostały pobite
w dwu wielkich bitwach stoczonych w Galicji wschodniej, a zwanych bitwami pod Lwowem
(pierwszej na wschód, drugiej na zachód od Lwowa). Cofnęły się one najpierw nad San, a później
aż w stronę Dunajca, oddając przeważną część Galicji Rosjanom, którzy zaczęli tam zaraz wbrew
12
obietnicom odezwy wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza zaprowadzać język i urządzenia
rosyjskie. Wojska rosyjskie nie spotykając poważniejszego oporu przedarły się przez Karpaty
wschodnie do Węgier. Niewiele zmieniły w ogólnym położeniu zwycięstwa, jakie słabe stosunkowo
wojska niemieckie pod dowództwem gen. Hindenburga odniosły pod Tannenbergiem i nad Jeziorami
Mazurskimi nad Rosjanami wkraczającymi do Prus Wschodnich.
Niemcy zaniepokojeni postępami Rosjan w Galicji wzmacniać poczęli swe siły na froncie
rosyjskim i wraz z Austriakami uderzyli w październiku na Rosjan w Królestwie i Galicji zachodniej.
Wojska państw centralnych dotarły wtedy do Sanu i średniej Wisły, dochodząc aż pod Dęblin
i Warszawę (ryc. 11).
Ryc. 11. Pochód Niemców na Warszawę. Kolumna piechoty w marszu.
W walkach tych zaszczytny udział wzięły Legiony. Część ich zostająca pod wodzą Józefa
Piłsudskiego walczyła najpierw około Nowego Korczyna i Opatowca, następnie w krwawej bitwie
pod Dęblinem; odznaczyły się tam bataliony legionowe w zaciętych walkach pod Laskami
i Anielinem. Dwa z nich skierowane na północ dotarły wraz z wojskami państw centralnych w okolice
Warszawy.
Uderzenie Niemców na Warszawę a Austriaków na Dęblin skończyło się niepowodzeniem.
Rosjanie bowiem przerzucili nad Wisłę tak znaczne siły, że zmusili wojska niemieckie i austriackie
do odwrotu.
Odwrót tych wojsk znad Wisły i Sanu ku granicom Poznańskiego i Śląska oznaczał moment
najbardziej krytyczny w walce państw centralnych z Rosją. Potężne armie rosyjskie, przewyższające
liczebnością swoich przeciwników a skupiające się dotąd przeważnie na wschód od Wisły i Sanu,
przelały się teraz olbrzymią masą do zachodniej Galicji i zachodniego Królestwa. Chociaż Niemcy
cofając się niszczyli za sobą drogi, mosty, tory i urządzenia kolejowe, by utrudnić pochód
nieprzyjaciela, Rosjanie posuwali się szybko naprzód. Potężne masy piechoty, tysiące armat
i niezliczone tabory zapełniały wszystkie drogi. W połowie listopada wojska rosyjskie, prąc
niepowstrzymanie na zachód, podchodziły pod mury Krakowa i zbliżały się do Częstochowy,
Kalisza i Torunia (mapa 4). Były one — wedle ówczesnego powiedzenia — potężnym „walcem
parowym”, który miał zmiażdżyć przeciwników. Zarzucając poprzedni plan przedarcia się na południe
ku Serbii chcieli teraz Rosjanie wtargnąć na Śląsk i Morawy oraz otworzyć sobie drogę do Berlina;
pragnęli w ten sposób dać pomoc zachodnim sprzymierzeńcom a rozbiwszy Austro-Węgry
i pokonawszy Niemcy zakończyć wojnę. W razie powiedzenia się tych planów Rosja byłaby się stała
głównym zwycięzcą w wojnie i byłaby mogła dowolnie gospodarzyć na ziemiach polskich.
13
Mapa 4.
Wbrew tym nadziejom wojska rosyjskie, acz silniejsze, ale źle kierowane, zostały ostatnim niemal
wysiłkiem zatrzymane i odrzucone przez wojska niemieckie i austro-węgierskie. Jedna z armii
niemieckich pobiła Rosjan w zaciętych walkach pod Łodzią i zajęła ją 6 grudnia 1914 r. Także
i armie austro-węgierskie, walczące dalej ku południowi, powstrzymały Rosjan wśród zaciętych walk,
w których wzięły udział oddziały Legionów Józefa Piłsudskiego. Jeszcze w ciągu odwrotu spod
Dęblina odznaczyły się one dwoma czynami wojennymi. Mianowicie jedna część ich pod osobistym
dowództwem Józefa Piłsudskiego odbyła bardzo niebezpieczny marsz spod wsi Krzywopłotów przez
Ulinę w stronę Krakowa; dokonawszy wywiadu przeprowadzona została przez swego wodza
szczęśliwie do Krakowa wśród postępujących naprzód korpusów rosyjskich (tekst 1). Druga ich część
wzięła w tym czasie udział w ciężkiej walce z Rosjanami pod Krzywopłotami. Zjednoczone znowu
w Krakowie oddziały skierowane zostały na Podhale, by wziąć udział w rozpoczynających się tam
walkach (mapa 5).
14
Austriacy bowiem, wstrzymawszy Rosjan w pochodzie ku Śląskowi w ciężkiej bitwie stoczonej
w drugiej połowie listopada pod Krakowem, wymierzyli im teraz z kolei ciężki cios na ich lewym
skrzydle i pobili ich (z początkiem grudnia 1914 r.) w bitwie pod Limanową. Ważną rolę w bitwie tej
odegrały oddziały Józefa Piłsudskiego; rzucone jedne z pierwszych na powstrzymanie pochodu
Rosjan na Podhale, stoczyły one najpierw szereg walk w okolicach Nowego Sącza (np. pod
Marcinkowicami) i Limanowej. Później zaś gdy wojska austro-węgierskie przeszły do ataku, przez
śmiałe uderzenie Józefa Piłsudskiego przez Zalesie w stronę Dunajca i rozbicie znajdujących się tam
oddziałów rosyjskich ułatwiły połączenie się wojsk austro-węgierskich atakujących z dwu stron,
zachodu i z południa; połączenie to przesądziło klęskę Rosjan.
Sformowane teraz w osobną brygadę (I Brygadę Legionów) pod dowództwem Józefa
Piłsudskiego zastępy legionowe, zostały skierowane po krótkim odpoczynku w Nowym Sączu pod
Łowczówek (na południe od Tarnowa) i wzięły udział w ciężkich walkach toczących się w całym
dorzeczu Dunajca z Rosjanami, którzy próbowali raz jeszcze przedrzeć się na zachód. Bitwa pod
Łowczówkiem (mapa 6), stoczona przez I Brygadę podczas chwilowej nieobecności Józefa
Piłsudskiego pod dowództwem ppułk. Sosnkowskiego w same święta Bożego Narodzenia 1914 r.,
należała do najkrwawszych i najcięższych walk prowadzonych przez Legiony. Oddziały legionowe
przez dzielny atak 1. pułku majora Śmigłego Rydza zamknęły tam drogę wdzierającym się już
w pozycje austriackie Rosjanom i przez 4 dni odpierały szturmy kilkakrotnie liczniejszego
nieprzyjaciela. Wśród nieustępliwych walk (upamiętnionych w rozkazie Brygady, zob. tekst 2) wzięły
one licznych jeńców i naraziwszy Rosjan na ciężkie straty zluzowane zostały w końcu przez świeżo
przybyłe oddziały austriackie.
Bitwy pod Łodzią, Krakowem i Limanową złamały rozmach wojsk rosyjskich i uratowały
państwa centralne od grożącej im klęski. Okazało się, że Rosja nie jest zdolna do pokonania swoich
przeciwników i odniesienia zwycięstwa, które by przechyliło szalę wojny na stronę koalicji. Niezdolna
do zwycięstwa Rosja nie była jednakże ostatecznie pokonana. Wojska rosyjskie okopały się
na ogromnym froncie biegnącym przez wschodnią część Prus Wschodnich, następnie ku Wiśle,
a stamtąd wzdłuż rzek Bzury, Rawki (ryc. 12), Nidy i Dunajca ku Karpatom i wzdłuż Karpat
do granicy rumuńskiej. Wojska państw centralnych nie miały na razie sił do przełamania Rosjan.
W czasie walk staczanych zimą 1914/15 r. wyparły one ich wprawdzie z Prus Wschodnich,
ale z Galicji mimo ciężkich bojów w Karpatach (ryc. 13) nie zdołały ich już usunąć (mapa 4).
W przeważnej części Galicji Rosjanie utrzymali się aż do wiosny 1915 r.
15
W walkach tych od początku października 1914 r. brała również udział II Brygada Legionów.
Składały ją pułki tworzone już po rozpoczęciu wojny w Galicji z mobilizowanych w dalszym ciągu
organizacji wojskowych i śpieszących licznie do szeregów ochotników. Na czele ich stanął
gen. Durski, Polak z armii austriackiej mianowany przez władze wojskowe austriackie dowódcą
Legionów. Brygada została jednakże wysłana nie na teren walk w Polsce, ale do północno-
wschodnich Węgier dla obrony przed wdzierającymi się tam Rosjanami.
Pułki II Brygady ledwie zorganizowane i jeszcze niedostatecznie uzbrojone, przewiezione
pośpiesznie z Krakowa przez Śląsk i północne Węgry, uderzyły na Rosjan w okolicach Maramaros-
Sziget. W ciągu kilku dni oczyściły z nich terytorium Węgier i wyparły ich za Karpaty jednając sobie
tymi jak i późniejszymi walkami w Karpatach wdzięczność i uznanie na Węgrzech. Powodzenia te
ułatwiły Austriakom uderzenie przez Karpaty w stronę Dniestru. Druga Brygada Legionów przebyła
wówczas niedostępną Przełęcz Pantyrską po zbudowanej tam „drodze Legionów”, posunęła się
do Nadwornej i stoczyła w końcu października bitwę z Rosjanami pod Mołotkowem. Mimo
przewagi Rosjan Legioniści dzielnie wytrzymali ich napór, ale wobec siły artylerii rosyjskiej
i ogólnego odwrotu wojsk austriackich cofnąć się musieli w stronę gór. Tam pod Zieloną i Rafajłową,
a później na Pokuciu koło Krzyworówni oraz koło Ökörmezö wstrzymywały pułki legionowe
16
(ryc. 14) napór rosyjski przez długie tygodnie zimowe osłaniając Węgry; wreszcie w styczniu 1915 r.
w zwycięskim ataku na Kirlibabę otwarły wojskom austriackim drogę do Czerniowiec. Tym razem
ofensywa wojsk austriackich w stronę Dniestru miała powodzenie, a niemało do niego przyczyniła się
II Brygada wkraczająca znowu zwycięsko na ziemię polską; pułki jej okryły się chwałą w walkach
koło Śniatyna, Jezupola, Niżniowa i Tłumacza.
Ryc. 14. II Brygada Legionów w Karpatach zimą 1914/15r. Karabin maszynowy 3. Pułku Legionów.
Wszystkie te walki staczane zarówno przez I jak i przez II Brygadę zahartowały młode szeregi
legionowe. W ciężkich bojach wśród szarugi jesiennej i zimowych zawiei śnieżnych zmieniły się one
w doborowe zastępy zyskując sobie uznanie nawet u nieprzyjaciół swym męstwem i nieustępliwością
w boju. Wbrew niepomyślnej długo sytuacji wojennej wierzyły one niezłomnie w zwycięstwo sprawy
niepodległości; wiarą swą nieciły otuchę w narodzie przygnębionym wieściami z wojny,
która zamieniła w ruiny ogromne obszary ziemi polskiej.
B. Wyparcie Rosjan z Polski.
Pomimo ogromnej przewagi liczebnej nad przeciwnikami wojska rosyjskie traciły coraz bardziej
możliwość zwycięstwa. Nieudolni dowódcy nadaremnie pędzili tysiące ludzi na śmierć pod ogniem
dział i karabinów nieprzyjacielskich. Ogromne straty zapełniano źle wyćwiczonym rekrutem,
a dezorganizacja panująca w głębi Rosji powodować zaczęła niedostatek broni i amunicji wśród wojsk
na froncie. Toteż nawet opanowanie długo broniącej się twierdzy przemyskiej nie zmieniło położenia
na korzyść Rosjan.
Tymczasem dowództwo wojsk austro-węgierskich i niemieckich, zgromadziwszy z wiosną 1915 r.
nowe siły, przygotowało wielką ofensywę przeciw Rosji. W dniu 2 maja 1915 r. zadały wojska państw
centralnych pod dowództwem niemieckiego generała Mackensena ciężką klęskę Rosjanom
pod Gorlicami (por. tekst 3 i ryc. 15); stała się ona początkiem dalszych niepowodzeń Rosjan,
których na całej przestrzeni od Nidy aż do źródeł Sanu zmuszono do odwrotu. Daremnie próbowali
oni kilkakrotnie powstrzymać zwycięski pochód nieprzyjaciół (ryc. 16). Pobici jeszcze kilkakrotnie,
postanowili za wszelką cenę bronić Lwowa (mapa 4). Po nowych jednak klęskach poniesionych
na zachód od Lwowa musieli od tego odstąpić. Wojska austriackie zajęły Lwów 22 czerwca 1915 r.,
a Rosjanie wyparci wysiłkiem bronili się przed wyparciem ich także z Królestwa Polskiego.
Daleko od głównego terenu walk znajdująca się II Brygada Legionów toczyła w tym czasie
ciężkie walki na Bukowinie i dotarła w czerwcu 1915 r. w zwycięskim pochodzie do granic
Besarabii. Tutaj w bitwie stoczonej 13 czerwca pod R o k i t n ą okrył się nieśmiertelną chwałą
2. szwadron ułanów polskich wznawiając swą bohaterską szarżą wspomnienia Somosierry. Piechota
legionowa atakując tam pozycje rosyjskie nie mogła się posunąć naprzód wobec bardzo silnego ognia
rosyjskich dział i karabinów maszynowych. Wówczas austriacki pułkownik Kuttner, któremu wtedy
17
podlegała II Brygada, wydał 2. szwadronowi ułanów polskich rozkaz do ataku. Szwadron
pod dowództwem rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza ruszył naprzód w świetnej szarży
na rosyjskie rowy strzeleckie. Pędząc po odkrytym terenie wśród ognia karabinów maszynowych
i pękających szrapneli z bezprzykładną odwagą i pogardą śmierci, wzięli ułani trzy linie okopów
rosyjskich; szczątki tylko bohaterskiego oddziału dotarły do ostatniej z nich. Skąpany we krwi
własnej, stracił bowiem szwadron w tej szarży w zabitych dowódcę, dwu oficerów, kilkunastu
podoficerów i żołnierzy; reszta, z nielicznymi wyjątkami, odniósłszy rany zaścieliła pole bitwy
(tekst 4). Rosjanie cofnęli się.
Ryc. 16. Piechota rosyjska w okopach w czasie walk w Galicji.
Pierwsza Brygada znajdująca się z wiosną 1915 r. na linii bojowej nad Nidą wzięła w tym czasie
udział w walkach, jakie rozwinęły się w południowym Królestwie pomiędzy Roślinami
a napierającymi na nich wojskami austro-węgierskimi. Zmuszeni do cofnięcia się w Galicji, starali się
Rosjanie za wszelką cenę bronić linii środkowej Wisły z Warszawą i Dęblinem, by nie dać się
wyprzeć i z Królestwa. Opór, jaki stawiali Austriakom w okolicy Sandomierza, wprowadził
i I Brygadę w drugiej połowie maja w ciężką kilkudniową bitwę stoczoną przez nią pod Konarami
(ryc. 17 i 18).
18
Pobiwszy dywizję austriacką walczącą w sąsiedztwie Legionów natarli Rosjanie tym silniej
na odcinki frontu obsadzone przez I Brygadę. Bataliony legionowe odparły jednak wszędzie
nieprzyjaciela mimo bardzo nieraz niebezpiecznej sytuacji i znacznej jego przewagi liczebnej;
szczególnie odznaczył się III batalion 1. pułku w zaciętym boju o Lasek Kozinkowski.
Niebawem wojska państw centralnych rozpoczęły nowe silne uderzenia przeciw Rosjanom:
atakowały ich teraz od południa z Galicji, w Lubelskiem (mapa 4), zmierzając w stronę Brześcia
Litewskiego, tak by odciąć odwrót wojskom rosyjskim trzymającym dotąd Warszawę i linię Wisły.
Trzy armie złożone z wojsk austro-węgierskich i niemieckich pod kierownictwem gen. Mackensena
po długich zapasach trwających przez drugą połowę lipca 1915 r. pobiły tak ciężko Rosjan
na południe od Lublina, że musieli oni rozpocząć odwrót za Bug. W tych walkach w Lubelskiem
wzięła znowu udział I Brygada oraz nowy 4. pułk Legionów zorganizowany w Piotrkowie
z ochotników garnących się coraz liczniej w szeregi legionowe. Niebawem też w krwawej bitwie
pod Jastkowem (na północ od Lublina) otrzymał on swój chrzest bojowy i wziął wraz z I Brygadą
udział w pościgu za Rosjanami w stronę Brześcia.
Ryc. 19. Most kolejowy w Warszawie wysadzony przez Rosjan w odwrocie 1915 r.
Panowanie Rosji w Królestwie liczyło się już wówczas na dnie tylko. Utrzymanie Warszawy
zagrożonej przez postępy wojsk państw centralnych było niemożliwe. Wyparci z Dęblina przystąpili
Rosjanie do opróżnienia Warszawy i zniszczywszy mosty na Wiśle (ryc. 19) próbowali trzymać się na
Pradze. Dnia 5 sierpnia 1915 r. zajęli Warszawę Niemcy; przeprawili się oni niebawem na drugi
brzeg Wisły i dotarli za cofającymi się Rosjanami do wschodnich granic Królestwa Polskiego.
Po wielu latach panowania opartego na przemocy i srogim ucisku ustępowali Rosjanie z Warszawy
pobici przez dawnych swych sprzymierzeńców, z którymi niegdyś dokonali rozbioru ziem polskich.
Cofali się zostawiając za sobą ruiny i zgliszcza; niszczyli bowiem zacięcie całe wsie i plony po polach
i pędzili przed sobą dziesiątki tysięcy ludzi na tułaczkę w głąb Rosji: w myśl hasła, by za sobą
zostawić „gołą” ziemię.
19
Dalsze miesiące kampanii 1915 r. powiększały jeszcze klęskę Rosjan połączoną z ogromnymi
stratami w ludziach i broni. Setki tysięcy żołnierzy rosyjskich szły w niewolę. Szybko padały
twierdze, które ongiś były budowane dla powstrzymania pochodu nieprzyjaciół, a obecnie niszczone
przez ich potężną artylerię (ryc. 20). Padły zarówno Brześć i Modlin jak Kowno i Grodno (ryc. 21).
Wojska niemieckie pod dowództwem Hindenburga pobiwszy Rosjan kilkakrotnie na Litwie zajęły
Wilno 18 września, dotarły do Dźwiny i wzięły Pińsk. Dalej na południu wojska austro-węgierskie
opanowały znaczną część Wołynia aż po Styr (mapa 4) w walkach, w których wzięły udział
zjednoczone na jednym terenie Legiony polskie. Obok I Brygady znalazła się wreszcie II Brygada
sprowadzona z frontu besarabskiego, ciągle zaś rosnący napływ ochotników pozwolił stworzyć III
Brygadę. Odznaczyły się one szczególnie w końcowych walkach toczonych w październiku
i listopadzie o linię rzeki Styru (ryc. 22). Najdonioślejsze były: bitwa stoczona przez część pułków
legionowych pod dowództwem Józefa Piłsudskiego pod Kuklami, gdzie uratowały one front
austriacki od przerwania przez Rosjan, oraz krwawe walki stoczone przez II Brygadę niedaleko
Kostiuchnówki (mapa 4) o ważną pozycję nazwaną od nich Polską Górą.
Ryc. 21. Most drewniany zbudowany przez Niemców na Niemnie pod Grodnem
w miejsce wysadzonego przez Rosjan mostu kolejowego w 1915 r.
20
Nadchodziła zima. Legiony spędziły ją na froncie wołyńskim zajmując pozycje około
Kostiuchnówki. Z dumą mogły patrzeć Legiony na stoczone boje. Po kilkunastu miesiącach
pod Grodnem w miejsce wysadzonego przez Rosjan mostu kolejowego w 1915 r. wojny Legiony,
które w jej początkach były wedle słów Józefa Piłsudskiego (zob. tekst 5) „małą garścią ludzi źle
uzbrojonych i źle wyposażonych”, stały się w ogniu walk zastępem doborowych żołnierzy,
wywołujących uznanie Niemców i Austriaków wyrażane w licznych rozkazach pochwalnych.
Zjednoczenie wszystkich oddziałów legionowych, jakie dokonało się na Wołyniu, spoiło je
wewnętrznie i podniosło na duchu. Legioniści wszystkich formacyj wśród wspólnych walk i długich
miesięcy pobytu w okopach zżyli się i poznali. Patrzeć mogli w przyszłość tym śmielej, że wojna
przyniosła uwolnienie przeważnej części zaboru rosyjskiego spod panowania cara. Rosja utraciła
Polskę, a przeciwnicy Rosji mieli teraz możność uczynienia sprawy polskiej sprawą międzynarodową.
Wraz z tym u swoich i obcych występowała coraz wyraźniej słuszność hasła, które rzucił polski ruch
niepodległościowy i za które walczyły Legiony. Głosiło ono, że trzeba przede wszystkim usunąć
Rosjan z Królestwa, bo tylko wówczas stanąć może na porządku dziennym niepodległość Polski
zapomniana przez Europę od pół wieku.
Państwa zaborcze oczywiście nie śpieszyły się z rozwiązaniem sprawy polskiej, i to zarówno
pobita Rosja, jak i państwa centralne. Rosja trwała na stanowisku, że sprawa polska jest jej sprawą
wewnętrzną, że ona tylko może rozstrzygać losy Polski. Dyplomacja rosyjska usilnie starała się o to,
by także zachodni sprzymierzeńcy Rosji, a zwłaszcza Francja, nie podejmowali sprawy polskiej —
słowem nie dopuszczała, by stała się ona sprawą międzynarodową. Nawet przyrzeczeń danych
Polakom w odezwie wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza nie wprowadziła Rosja w życie;
narady podjęte w tej sprawie w Piotrogrodzie po wyparciu wojsk rosyjskich z Polski nie dały żadnego
istotnego wyniku.
Rządy mocarstw centralnych zaznaczały wprawdzie, że nie myślą Rosji zwrócić zdobytych ziem
polskich i narażać się na to, by znowu zagroziła im kiedyś, jak w pierwszym roku wojny;
nie ogłaszały jednak niepodległości Polski. Mimo to było rzeczą jasną, że mocarstwa te nie zdołają
nawet przy największej zaborczości wchłonąć wielomilionowego narodu mającego wielką kulturę
i wspaniałą przeszłość, a ożywionego pragnieniem odzyskania własnego państwa. Z tego zdawano
sobie sprawę nie tylko w Austro-Węgrzech, lecz także w Niemczech (por. tekst 6). Nawet
najniechętniejsi Polsce politycy nie mogli zaprzeczyć, że odbudowania państwa polskiego nie będzie
można odmówić; starali się tylko sprawę tę odwlec, a wielkość państwa polskiego ograniczyć.
Zarówno Legiony jak i te stronnictwa polskie, które wraz z nimi opowiedziały się po stronie
państw centralnych, widziały, że sprawę polską poruszyć muszą w ówczesnej sytuacji Austria
i Niemcy. Widziały one, że nadszedł czas urzeczywistnienia celów, dla których Legiony ruszyły
w bój: stworzenie państwa i wojska polskiego. Coraz żywiej rozlegały się te żądania w szeregach
legionowych. Nie ustawali też w staraniach politycy polscy w zaborze austriackim, aby spowodować
ogłoszenie niepodległości Polski przez mocarstwa centralne. Pomimo też wszystkich trudności
konieczność odbudowania niepodległej Polski występowała odtąd z coraz to większą siłą, tak że ani
zmienne koleje, wojny, ani krótkowzroczna polityka obydwu stron wojujących nie zdołały sprawy
Państwa Polskiego podkopać.
Ćwiczenia: 1. Przedstawić przy pomocą mapy przebieg wojny na ziemiach polskich. Opisać początkową
przewagę Rosjan, następnie równowagę sił i późniejsze zwycięstwa państw centralnych. 2. Oznaczyć na mapie
4, jakie części obecnego Państwa Polskiego uległy zniszczeniu w czasie wojny światowej. 3. Opisać udział
Legionów w wojnie z Rosją w latach 1914/15. Jakie znaczenie miał ten okres dla rozwoju Legionów? 4. Opisać
z pomocą tekstu 2 i mapy 6 bitwę pod Łowczówkiem. 5. Przedstawić na podstawie tekstu 3 i rycin 10, 12, 16,
17, 22 obraz bitwy nowoczesnej z początków wielkiej wojny (bez zastosowania gazów i użycia lotnictwa).
6. Jakie przyczyny wysunęły w r. 1914/15 sprawę polską na widownię międzynarodową?
21
C. Ogłoszenie niepodległości Polski 5 listopada 1916 r.
Państwa centralne po zwycięstwie nad Rosją były tym pewniejsze swego powodzenia w wojnie
światowej, że także na innych teatrach wojny szczęście dopisywało im w 1915 r. Turcja, która jeszcze
w listopadzie 1914 r. wystąpiła przeciw koalicji po stronie państw centralnych, obroniła się po długich
walkach na półwyspie Gallipoli przed atakiem wojsk angielskich i francuskich wymierzonym
na Konstantynopol. Po klęsce Rosji w 1915 r. także i Bułgaria przyłączyła się do państw centralnych.
Spowodowało to katastrofę Serbii, która w 1914 r. z powodzeniem oparła się Austriakom.
Zaatakowana z północy i zachodu przez wojska austro-węgierskie i niemieckie, a ze wschodu przez
wojska bułgarskie, doznała Serbia mimo dzielnego oporu zupełnej klęski w jesieni 1915 r. Całe jej
terytorium dostało się w ręce nieprzyjaciół, którzy zajęli także Czarnogórę i znaczną część Albanii.
Przybył wprawdzie mocarstwom centralnym groźny nieprzyjaciel. W maju 1915 r. wypowiedziały
wojnę Austro-Węgrom Włochy (ryc. 23) pragnąc uwolnić od panowania austriackiego resztę ziem
zamieszkałych przez Włochów. Przez długi czas jednak nie zdołały wojska włoskie przełamać wojsk
austro-węgierskich broniących granic w Alpach i nad rzeką Isonzo. Nie miały też powodzenia próby
wyparcia Niemców z Francji czynione przez Francuzów i Anglików. Niemcy i Austro-Węgry więc
pokonawszy Rosję i Serbię przygotowały się na rok 1916 do złamania Francji i Włoch licząc, że w ten
sposób zakończą zwycięsko wojnę.
W tej nadziei nie śpieszyły się też one z rozwiązaniem sprawy polskiej chcąc po zwycięstwie
załatwić ją wedle swego uznania; objawiać się też zaczęły coraz większe różnice w sprawie polskiej
między Niemcami a Austro-Węgrami. Austro-Węgry pragnęły otrzymać całe Królestwo Polskie i
utworzyć zeń i z Galicji państwo polskie pod berłem Habsburgów, które by weszło w skład ich
monarchii. Niemcy jednakże byli niechętni takiemu wzmożeniu się sojusznika i stworzeniu
tak wielkiego, jak uważali, państwa polskiego. Różnice te powodowały również opóźnienie
w rozwiązaniu sprawy polskiej.
Tymczasem zdobyte przez państwa centralne na Rosji ziemie polskie znajdowały się pod
dokuczliwymi i twardymi rządami okupacyjnymi wykonywanymi przez wojsko. Królestwo Polskie
podzielone zostało na dwie okupacje: niemiecką (generałgubernatorstwo warszawskie) pod gen.
Beselerem i austriacką (generałgubernatorstwo lubelskie), co wywoływało wśród ludności obawy
nowego rozbioru. Wschodnie powiaty Królestwa, Litwa i ziemie kresowe pozostały pod zarządem
dowódców armii walczących na froncie, bezwzględnym w postępowaniu z ludnością a wrogim
najczęściej dla Polaków. Nie oddano Polakom ani zarządu kraju, ani sądownictwa. Jedynym
ustępstwem było otwarcie w Warszawie uniwersytetu i politechniki.
Polityka ta wywoływała ogromne rozgoryczenie wśród Polaków wszystkich trzech zaborów,
zwłaszcza zaś wśród tych, którzy opowiadali się za współdziałaniem z mocarstwami centralnymi
22
i liczyli, że z zajęciem Warszawy ogłoszą one niepodległość Polski. Szczególnie ciężko przeżywały
te chwile Legiony, trwały jednak na stanowisku, mimo że władze wojskowe austriackie odmawiały
przetworzenia ich formalnie na zawiązek wojska polskiego. Józef Piłsudski wobec stanowiska państw
centralnych w sprawie polskiej sprzeciwił się dalszemu werbunkowi do Legionów, natomiast polecił
wzmóc pracę działającej tajnie Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Organizacja ta powstała
w Warszawie na jego rozkaz tuż po wybuchu wojny i pod kierunkiem jednego z najdzielniejszych
oficerów legionowych Tadeusza Żulińskiego (ryc. 24). Pracowała ona zakonspirowana
przed władzami rosyjskimi, a w szczególności organizowała oddziały wojskowe, które prowadziły
walkę na tyłach wojsk rosyjskich. Po wkroczeniu Niemców do Warszawy cały batalion
zorganizowany w Warszawie przez POW zasilił szeregi I Brygady, reszta członków POW dalej
prowadziła pracę organizacyjną. Przy pomocy oficerów legionowych rozwijała POW coraz to szerszą
działalność.
Ryc. 24. Tadeusz Żuliński.
W czasie rosnącego niezadowolenia po stronie polskiej nastąpiła niepomyślna dla mocarstw
centralnych zmiana położenia wojennego. Mocarstwa te pragnęły tym rychlej ukończyć wojnę,
że coraz dotkliwiej poczynały odczuwać skutki blokady morskiej stosowanej do nich przez państwa
koalicji, a w szczególności przez potężną flotę angielską. Odcięcie im dowozu z państw neutralnych
powodowało coraz to większe braki nie tylko w produkcji przemysłowej i zaopatrzeniu wojska,
ale także w wyżywieniu wojska i ludności. Tymczasem jednak rachuby mocarstw centralnych na
rychłe pokonanie państw zachodnich i zwycięskie zakończenie wojny w 1916 r. zawiodły. Ofensywa
Austrii przeciw Włochom i ofensywa Niemiec przeciw Francji nie udały się; wojska niemieckie
atakujące przez kilka miesięcy twierdzę Verdun, bronioną bohatersko przez Francuzów (tekst 7),
poniosły ciężkie straty. Francja była niepokonana. Jednocześnie Rosjanie, korzystając z tych walk
na zachodzie, uderzyli raz jeszcze na Austriaków i pobiwszy ich w czerwcu 1916 r. pod Łuckiem
grozili przedarciem się w okolice Lwowa, a nawet za Bug (mapa 4). Zaczęły się z pomocą
ściągniętych posiłków niemieckich ciężkie walki o powstrzymanie tej ofensywy rosyjskiej kierowanej
przez gen. Brusiłowa.
Wśród tych walk Legiony spełniły raz jeszcze świetnie obowiązek żołnierski walcząc na linii
Styru w ciężkiej trzydniowej bitwie stoczonej z początkiem lipca 1916 r. pod Kostiuchnówką
(ryc. 25, mapa 7). Przez cały prawie pierwszy dzień walki artyleria rosyjska zasypywała pozycje
pułków legionowych ogniem z ciężkich dział; pod wieczór ruszył na nie do ataku cały korpus rosyjski
odparty po zaciętych walkach przez nieustraszonych obrońców. W drugim i trzecim jednak dniu walka
stała się jeszcze trudniejsza wobec przełamania przez Rosjan sąsiednich pozycji austriackich,
co zmusiło prawe skrzydło Legionów do cofnięcia się na dalsze linie obronne. Linii tych broniły
jednak oddziały legionowe z bohaterską wytrwałością mimo nader ciężkich strat, jakie poniosły pułki,
zwłaszcza I i II Brygady; wielka szarża jazdy rosyjskiej została krwawo odparta. Po trzydniowych
zaciekłych bojach pułki legionowe utrzymały się na placu boju mimo kilkakrotnej przewagi
nieprzyjaciela. Dopiero ogólny odwrót wojsk austriackich i niemieckich na linię Stochodu zmusił je
do cofnięcia się na zachód (ryc. 26).
23
Na linii biegnącej wzdłuż Stochodu i dalej na południe koło Brodów i Stanisławowa aż po Karpaty
udało się ostatecznie wojskom państw centralnych po kilkumiesięcznych walkach zatrzymać postępy
Rosjan (mapa 4). Położenie ich jednak pogorszyło się tak widocznie, że Rumunia trwająca dotąd
w neutralności przyszła do przekonania, iż przegrają one wojnę, i przyłączyła się do koalicji. Wojska
jej wtargnęły do Siedmiogrodu. Dopiero po długich i zaciętych walkach zdołały wojska niemieckie
i austro-węgierskie oraz bułgarskie uchylić grożące stąd niebezpieczeństwo, pobić Rumunów w końcu
1916 r. i zająć całą Dobrudżę i Wołoszczyznę wraz ze stolicą Rumunii Bukaresztem.
24
Widocznym jednak było, że o zwycięstwie, którego tak rychło spodziewały się państwa centralne,
mowy być nie może i że wojna przeciągnie się jeszcze przez czas dłuższy. Tymczasem wyczerpywały
się zasoby państw centralnych otoczonych zewsząd nieprzyjaciółmi i dawał się odczuwać brak rezerw
do zapełnienia ogromnych strat poniesionych w dwuletniej wojnie.
Wtedy to Niemcy, którzy dotąd pierwszy głos w sprawie polskiej zostawiali Austro-Węgrom,
postanowili przyśpieszyć załatwienie sprawy polskiej i stworzenie wojska polskiego, w nadziei,
że znajdą w nim sprzymierzeńca w dalszej wojnie. W związku z tym zainteresowali się także
i Legionami. Dotąd traktowali Legiony nieżyczliwie nie dopuszczając ich do Warszawy i na obszary
przez armię niemiecką okupowane. Świetne jednak czyny bojowe Legionów zyskujących pochwały
i uznanie od dowódców niemieckich natchnęły Niemców przekonaniem, że będą one doskonałą
podstawą dla potrzebnej im armii polskiej.
Do decyzji nagliło mocarstwa centralne także i rosnące wśród Legionów niezadowolenie
i rozgoryczenie z powodu zaniedbywania przez te mocarstwa sprawy polskiej. To niezadowolenie
doszło do szczytu w chwili, gdy Józef Piłsudski zgłosił swą dymisję z Legionów, dając tym znak,
że nie wierzy w owocność dalszej współpracy z mocarstwami centralnymi. Otrzymawszy dymisję
w końcu września ustąpił z Legionów; za przykładem jego zażądali zwolnienia także oficerowie
legionowi.
Wśród tych zmienionych przez wypadki 1916 r. warunków Niemcy przeprowadziły swój program
rozwiązania sprawy polskiej zupełnie inny od programu Austro-Węgier. Podstawą jego była myśl
poddana przez generałgubernatora warszawskiego Beselera, a znajdująca zwolenników wśród
dowódców niemieckich: wedle niej należało ogłosić Królestwo Polskie niezależnym państwem,
ale związanym raczej z Niemcami niż z Austro-Węgrami, i tworzyć tam wojsko polskie, które by jako
sprzymierzeniec państw centralnych wzięło udział w dalszej wojnie i zastąpiło wyczerpujące się ich
rezerwy. Austro-Węgry, acz bardzo niezadowolone z takiego obrotu sprawy, musiały się nań zgodzić,
gdyż po klęsce pod Łuckiem zdane były na pomoc Niemiec.
Dnia 5 listopada 1916 r. cesarze Niemiec i Austrii wydali proklamację utworzenia
z Królestwa Polskiego niepodległego państwa polskiego, jako dziedzicznej monarchii
z konstytucyjnym ustrojem i własną armią, a związanego z obu ich państwami. Zarówno urządzenie
tego państwa, jak jego granice i stosunek do Austrii i Niemiec miały być później oznaczone. To tylko
było jasne i wywoływało niezadowolenie wśród Polaków, że nie wejdzie w skład tego państwa ani
zabór pruski, ani austriacki. Franciszek Józef I licząc się z tym zapowiedział jednocześnie z tą
proklamacją wyodrębnienie Galicji z reszty krajów austriackich i nadanie jej jak najszerszej
autonomii. Rząd berliński natomiast nie tylko nie zamierzał poprawić ciężkiego losu Polaków zaboru
pruskiego, lecz w układach z Austrią zastrzegał sobie jeszcze możność wcielenia do Niemiec pewnych
części Królestwa. Poza państwem polskim miały też pozostać Wilno i ziemie litewskie; Niemcy
zamierzali bowiem związać te obszary z państwem niemieckim i krępowali w nich na każdym kroku
Polaków, aby zjednać sobie Litwinów.
Niemniej proklamacje z 5 listopada miały ogromną doniosłość polityczną. Dwa wielkie państwa
bezpośrednio w sprawie polskiej interesowane, dwa mocarstwa rozbiorcze ogłaszały niepodległość
państwa polskiego i uznawały formalnie sprawę polską za międzynarodową, zmuszone do tego
nie życzliwością dla Polaków, ale samym rozwojem wypadków. A choć Rosja i inne państwa koalicji
zaprotestowały przeciw aktowi z 5 listopada jako rozporządzającemu jeszcze przed zawarciem pokoju
ziemiami należącymi do Rosji, to przecież było już pewne, że przy zawarciu tego pokoju sprawa
państwa polskiego musi być załatwiona. Zaczął się teraz nowy okres historii polskiej: walka
o zorganizowanie Państwa Polskiego.
Ćwiczenia: 1. Co przyrzekały i do czego zmierzały w sprawach polskich trzy państwa zaborcze w pierwszych
dwu latach wojny? Czego dokonały istotnie? 2. Jaka była sytuacja wojenna i jakie były konieczności wojskowe
państw centralnych, gdy powstały akty z 5 listopada 1916 r.? Jakich życiowych interesów Polski nie
uwzględniły te akty? 3. Na podstawie mapy 7 przedstawić rozwój bitwy pod Kostiuchnówką w trzech kolejnych
dniach. Dlaczego bitwa ta należy do chlubnych czynów legionowych? 4. Porównać politykę państw centralnych
w sprawie polskiej w czasie wielkiej wojny z polityką Napoleona.
25
3. Postępy sprawy niepodległości Polski. Rewolucja w Rosji i zwycięstwo koalicji.
A. Walka o zorganizowanie Państwa Polskiego. Wybuch rewolucji w Rosji 1917 r.
Ogłaszając proklamację 5 listopada łudzili się Niemcy nadzieją, że wystarczy ona do tego,
by pociągnąć Polaków pod broń, i pozwoli Niemcom organizować potrzebne im wojsko polskie.
Nie myśleli natomiast ani tworzyć rządu polskiego, ani oddawać Polakom władzy, lecz zamierzali
utrzymywać dalej rządy okupacyjne.
Niewiele zmieniło ten stan rzeczy utworzenie przez rządy okupacyjne Tymczasowej Rady Stanu
złożonej z 25 członków mianowanych przez okupantów, zwłaszcza że nie przyznano jej żadnej
istotnej władzy. Z dala od prac Rady trzymali się przedstawiciele tej części społeczeństwa polskiego
w Królestwie, która opowiadała się przeciw współpracy z państwami centralnymi, a za biernym
wyczekiwaniem dalszego rozwoju wypadków (tzw. pasywiści). Do Rady weszli tylko aktywiści,
tj. zwolennicy czynnej polityki i współdziałania z państwami centralnymi, pragnący wszakże
natychmiastowego organizowania państwa. Wszedł też do niej Józef Piłsudski, aby pracować nad
przygotowaniem organizacji wojska, którą podjąć chciała Rada Stanu; z tej przyczyny oddał on POW
do dyspozycji Rady Stanu. Kadrami tego wojska miały być Legiony, które sprowadzono z frontu
do Królestwa; dnia 1 grudnia 1916 r. weszły one do Warszawy. Po latach 85 zjawiło się znowu na jej
ulicach wojsko polskie.
Sprawa utworzenia wszakże z kadr legionowych armii polskiej napotkała skutkiem polityki
Niemiec na ogromne trudności. Legionów nie oddano bowiem pod władzę Rady Stanu, ale pod
komendę Beselera. Oficerowie niemieccy zajęli się organizacją wojska polskiego. Radzie Stanu nie
chcieli Niemcy ani przyznać władzy nad wojskiem, ani powierzyć jej organizacji tego wojska.
Odmawiali też oddania jej nie tylko zarządu ziem okupowanych, ale nawet szkolnictwa
i sądownictwa. W tych warunkach Piłsudski oparł się werbowaniu ochotników do wojska, co przy
ogólnej niechęci do ciężkich rządów okupacyjnych sprawiło, że werbunek zawiódł. Stosunki między
Radą Stanu a Beselerem pogarszały się coraz bardziej. Legiony ogarnęło znowu wrzenie, powiększały
je jeszcze różnice czynione w nich przez Niemców pomiędzy Polakami z zaboru rosyjskiego
i austriackiego oraz zapowiedzi, że Legioniści pochodzący z Galicji oddani zostaną Austrii. Józef
Piłsudski widząc ten obrót rzeczy ustąpił z Rady Stanu.
Bezpośrednio potem przyszło do rozbicia Legionów wywołanego nieustępliwością Niemców
w sprawie przysięgi; wedle żądań niemieckich miała ona obowiązywać wojsko polskie do wierności
i braterstwa broni z Niemcami. Przysięgę mieli składać tylko Legioniści pochodzący z Królestwa,
co uważano za wykluczenie Galicjan z wojska polskiego. Rada Stanu, a za nią część Legionistów,
godziła się, choć z ciężkim sercem, na złożenie przysięgi, aby ratować istniejące zaczątki wojska
polskiego i doczekać się pomyślniejszej sytuacji. Znaczna jednakże część Legionistów kierująca się
stanowiskiem Józefa Piłsudskiego była złożeniu takiej przysięgi przeciwna. Kiedy mimo to Beseler
wezwał Legiony do złożenia przysięgi, wywołało to ich rozbicie.
Przeważna część Królewiaków odmówiła złożenia przysięgi, a wielu Galicjan zażądało zwolnienia
z Legionów. Ażeby udaremnić wstąpienie ich w szeregi POW, jak to zalecił Józef Piłsudski, Niemcy
26
internowali odmawiających przysięgi Królewiaków w Beniaminowie i Szczypiornie. Jednocześnie
uwięzili Niemcy Józefa Piłsudskiego i pułkownika Sosnkowskiego w lipcu 1917r. i wywieźli ich
do twierdzy magdeburskiej chcąc w ten sposób przeciwników swych pozbawić kierownictwa;
aresztowali też wielu członków POW. Z Legionistów, którzy kierowani chęcią utrzymania mimo
wszystko resztek wojska polskiego złożyli przysięgę, utworzono nieliczne bardzo wojsko polskie,
resztę zaś Legionów oddano Austrii. Władze wojskowe austriackie wcieliły do pułków austriackich
tych Legionistów pochodzących z zaboru austriackiego, którzy żądali zwolnienia z szeregów;
pozostałe oddziały po zreorganizowaniu w Przemyślu jako „Polski Korpus Posiłkowy” pod komendą
wsławionego w walkach II Brygady w Karpatach gen. Zielińskiego (ryc. 27) (dwa pułki piechoty,
jeden jazdy i jeden artylerii) wysłało dowództwo austriackie na front bukowiński. Legiony przestały
istnieć. Nie przestał jednak istnieć żołnierz polski, który tak we wszystkich formacjach, w jakich się
znalazł: w wojsku powstałym w Królestwie, w POW i w Korpusie Posiłkowym, jak i w obozach
internowanych lub w narzuconym mu obcym mundurze czuł się żołnierzem Polski, dla niej walczył
i pracował.
Nieustępliwość Niemców w sprawie wojska polskiego płynęła z dwu przyczyn: z chęci
uzależnienia od siebie tworzącej się armii polskiej i z przekonania, że niekorzystne dla nich w 1916 r.
położenie wojenne zmieniło się, zwłaszcza na wschodzie, na ich korzyść, że zatem wojsko polskie
nie będzie im potrzebne.
Hindenburg, który w końcu sierpnia 1916 r. został szefem sztabu generalnego wojsk niemieckich,
zdołał z pomocą nieodstępnego swego współpracownika a wroga Polaków, gen. Ludendorffa,
zreorganizować i wzmocnić armię niemiecką. Odpowiadając na blokadę stosowaną do państw
centralnych przez państwa koalicji, a szczególnie przez Anglię, rozpoczęły Niemcy z początkiem 1917
r. bezwzględną wojnę łodziami podwodnymi (ryc. 28). Zatapiać zaczęto przy pomocy tych łodzi
wszelkie okręty zdążające do Anglii i innych państw koalicji. W ten sposób spodziewali się Niemcy
ogłodzić i zmusić do zawarcia pokoju Anglię, którą uważali za najgroźniejszą spośród swych
nieprzyjaciół. Spowodowało to wmieszanie się w wojnę Stanów Zjednoczonych Ameryki
Północnej; oburzone na wojnę łodziami podwodnymi i niszczenie okrętów neutralnych, a wśród nich
i amerykańskich, wypowiedziały one wojnę Niemcom.
Wmieszanie się w wojnę Stanów Zjednoczonych miało, jak wykazały późniejsze wypadki,
rozstrzygające znaczenie dla wyniku wojny. Miało też ono wielki a korzystny wpływ na losy sprawy
polskiej. Liczna emigracja polska w Stanach Zjednoczonych pracowała od początku wojny nad
zjednaniem ich życzliwości dla sprawy niepodległości Polski. Ogromne na tym polu zasługi położył
27
zwłaszcza Ignacy Paderewski. Za jego to sprawą prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow
Wilson (ryc. 29), zwolennik zasad demokratycznych i wolnościowych (por. tekst nr 8), jeszcze przed
wypowiedzeniem wojny Niemcom oświadczył się za koniecznością stworzenia Polski „zjednoczonej,
wolnej i niepodległej”, a więc obejmującej wszystkie trzy zabory. Było to zapowiedzią, że w czasie
wojny Ameryka, jak się to stało istotnie, rzuci swój wielki wpływ na korzyść Polski. Toteż Polacy
amerykańscy z zapałem garnęli się do szeregów, do walki z Niemcami.
Niemcy jednakże lekceważyli sobie początkowo wystąpienie Ameryki przeciw nim, mimo to że za
jej przykładem coraz więcej państw przechodziło na stronę koalicji. Lekceważyli je zaś dlatego, że na
razie Stany Zjednoczone nie mogły wysłać poważniejszych sił do Europy. Ponowne próby Francuzów
i Anglików, by wyprzeć Niemców z Francji, zawiodły (mapa 3) mimo zaciętych walk toczonych
na froncie zachodnim a obracających w ruinę całe połacie kraju (ryc. 30). Niemcy spodziewali się
więc, że zdołają pokonać Anglię i Francję, zanim nadejdą do Europy w znaczniejszej liczbie posiłki
amerykańskie; a spodziewali się tego tym więcej, że z wiosną 1917 r. położenie państw centralnych
na wschodzie uległo znacznemu polepszeniu skutkiem wybuchu rewolucji w Rosji.
28
Nieudolne prowadzenie wojny, ogromne straty w ludziach ponoszone przez wojska rosyjskie,
a nadto rozprzężenie i wzrastający niedostatek wewnątrz kraju wywoływały w całej Rosji coraz to
większe niezadowolenie. Zwracało się ono przeciw całemu systemowi rządów gniotącemu od dawna
ludność Rosji, a szczególnie przeciw carowi Mikołajowi II. Po klęskach wojsk rosyjskich w Polsce
w 1915 r. usunął on z naczelnego dowództwa wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza i objął je
sam. Losów wojny na korzyść Rosji nie zdołał jednak odwrócić, a ulegając otaczającym go
reakcjonistom stawał się coraz bardziej niepopularnym. Agitacja za przewrotem ogarniała cały kraj.
Korzystając z tej agitacji rewolucyjnej nurtującej od dawna wśród armii rosyjskiej wywołały partie
demokratyczne Dumy w marcu 1917 r. przewrót i pozyskawszy garnizon Piotrogrodu obaliły
dotychczasowy system rządów. Car Mikołaj II abdykował, władzę zaś objął rząd prowizoryczny
pod przewodnictwem księcia Lwowa; rząd ten zamierzał przekształcić Rosję na państwo
konstytucyjne, demokratyczne, a zarazem podjąć energicznie wojnę z państwami centralnymi.
Rewolucja rosyjska przyniosła zasadniczą zmianę w stosunku Rosji i reszty państw koalicji
do sprawy polskiej. Nowy rząd rosyjski, który pragnął podjąć zwycięską wojnę z państwami
centralnymi, nie chciał w sprawie polskiej pozostać za nimi w tyle po aktach z 5 listopada. Ogłosił
więc 30 marca 1917 r. odezwę, w której przyznał Polsce prawo do niepodległości z zastrzeżeniem
związku wojskowego z Rosją. Trzy wielkie mocarstwa koalicji, Anglia, Francja i Włochy, zgodziły
się solidarnie z tym stanowiskiem Rosji nie chcąc dopuścić, by Polska związana została z państwami
centralnymi. W Rosji poczęto też zaraz z Polaków służących w armii rosyjskiej tworzyć osobne
formacje wojskowe polskie; rosły one szybko w liczbę, tak że powstawały z nich osobne korpusy.
Plany nowego rządu rosyjskiego, aby z ponowną siłą uderzyć na państwa centralne, zawiodły
jednakże zupełnie. Armię rosyjską dezorganizowała bowiem coraz bardziej agitacja skrajnego odłamu
socjalistów, bolszewików, nawołujących do rewolucji społecznej i natychmiastowego zawarcia
pokoju. Wojska państw centralnych nie tylko odparły nową ofensywę słabnącej armii rosyjskiej,
ale w lipcu 1917 r. przeszły same do ataku i wyparły Rosjan zupełnie z reszty Galicji (ryc. 31)
i Bukowiny. Walki te przekonały państwa centralne, że Rosja trawiona rewolucją nie jest już groźnym
dla nich przeciwnikiem. Dlatego to, jak poprzednio wspomniano, dowództwo niemieckie uznało, że
wojsko polskie nie jest mu już potrzebne i nie zamierzało ustępować żądaniom co do jego
samodzielności. Objawiały się za to w Niemczech coraz bardziej zaborcze co do Polski zamysły.
Postępując w ten sposób nie liczyli się jednak Niemcy z tym, że od chwili ogłoszenia aktów
z 5 listopada szanse Polski na arenie międzynarodowej się poprawiły, w znacznej mierze z powodu
zmian zaszłych w Rosji. Uznanie niepodległości Polski przez nowy rząd rosyjski rozwiązało ręce
innym państwom koalicji w sprawie polskiej; pozwoliło ono im, a szczególniej Francji, podjąć
życzliwą dla Polaków politykę uniemożliwianą dotąd przez rząd carski. Na podstawie dekretu
prezydenta republiki francuskiej zaczęto tworzyć od czerwca 1917 r. armię polską we Francji
z ochotników napływających szczególnie z Ameryki. Niezadługo potem powstał pod przewodnictwem
29
Romana Dmowskiego „Polski Komitet Narodowy” założony przez stronnictwa polskie
opowiadające się po stronie koalicji, a stawiający sobie za cel pracę nad odbudowaniem niepodległej
Polski. Zarówno Francja jak Anglia, Włochy i Stany Zjednoczone uznały go za oficjalną organizację
polską i przyznały mu prawo ustanowienia przedstawicieli przy swych rządach. Przedstawicielem
Komitetu przy rządzie Stanów Zjednoczonych został Ignacy Paderewski.
W ten sposób sprawa niepodległego państwa polskiego raz ruszona z miejsca postępowała
niepowstrzymanie naprzód. Wypadki w Rosji i w państwach koalicji nie zostały też bez wpływu
na opinię polską w kraju. Widziano, że główny dotąd wróg Polski, Rosja, przestał być groźnym,
że Polska może liczyć na pomoc koalicji i że najgroźniejszym wrogiem są teraz Niemcy.
Polskie Koło Sejmowe złożone z polskich posłów do sejmu galicyjskiego i reprezentujące
Polaków zaboru austriackiego powzięło wobec tego w Krakowie 28 maja 1917 r. rezolucję, w której
domagało się utworzenia Polski zjednoczonej i niepodległej z dostępem do morza; żądało więc ono
włączenia do Polski nie tylko zaboru austriackiego, na co gotowa się była zgodzić osłabiona Austria,
ale także i zaboru pruskiego.
W Królestwie Rada Stanu po rozbiciu Legionów zgłosiła swą dymisję. Cała polityka niemiecka
w sprawie polskiej załamała się. Coraz niechętniej występowały wobec Niemiec także i Austro-
Węgry, gdzie następca Franciszka Józefa I (zmarłego w końcu 1916 r.), cesarz Karol I, dążył
do zawarcia pokoju i odłączenia się od Niemiec. Wobec tego Niemcy zdecydowali się za zgodą
Austrii na ustępstwa. Oddano w ręce polskie szkolnictwo i sądownictwo w obu okupacjach,
a w połowie września 1917 r. ogłoszono patenty obu cesarzy ustanawiające jako zwierzchnią władzę
Państwa Polskiego Radę Regencyjną złożoną z trzech osób. Powołani do niej zostali arcybiskup
warszawski ks. Aleksander Rakowski, książę Zdzisław Lubomirski i Józef Ostrowski. Rada
Regencyjna miała sprawować władzę aż do objęcia jej przez przyszłego króla polskiego i mianować
rząd dla kierowania tymi działami administracji, które okupanci oddali w ręce polskie. Władzę
ustawodawczą miała sprawować Rada Regencyjna z nową Radą Stanu pochodzącą z wyborów. Poza
tym wszakże władze miejskie pozostawały dalej w ręku okupantów. Toteż nowy ten krok na polu
zorganizowania Państwa Polskiego był znowu połowiczny i nie mógł, jak i poprzednie, zadowolić
Polaków.
Tymczasem wypadki w Rosji zmieniły znowu położenie zarówno Polski jak i obu stron
wojujących.
Ćwiczenia: 1. Jakie stanowisko wobec niepodległości Polski zajął demokratyczny rząd rosyjski po upadku
caratu? Jak to wpłynęło na ustosunkowanie się do tej sprawy państw koalicji? Jakie stąd wynikły konkretne
korzyści? 2. Przez jakie stadia przechodziła idea Państwa Polskiego na różnych częściach ziem polskich
po aktach z dnia 5 listopada 1916 r.? 3. Jakie koleje przechodziła w latach 1915/17 walka o rząd i wojsko polskie
i co w niej Polacy zdołali osiągnąć? 4. W jakich warunkach ustąpiło z Warszawy wojsko polskie w 1831 r.
i w jakich pojawił się na jej ulicach nowy żołnierz w 1916 r.? 5. Przedstawić przyczyny rewolucji rosyjskiej
na tle stosunków w Rosji do schyłku XIX w. (z uwzględnieniem materiału klasy III).
B. Przewrót bolszewicki w Rosji (1917 r.) i pokój brzeski (1918 r.)
Rządy demokratyczne w Rosji nie zdołały się długo utrzymać. Nowy rząd rosyjski był bezsilny
wobec coraz to większych postępów rewolucji społecznej i agitacji bolszewików za zniesieniem
własności prywatnej oraz za natychmiastowym zakończeniem wojny i zawarciem pokoju
bez oglądania się na sojuszników. Armia rozprzęgała się, trawiona masową dezercją i zatargami
dowódców z rządem. Zrewoltowanie wojska oraz mas robotniczych i chłopskich postępowało coraz
silniej pod jesień 1917 r.; od steru rządów usuwali się przedstawiciele stronnictw umiarkowanych
i demokratycznych, a na czele rządu stanął przywódca socjalistów Kierenskij. Pragnął on ratować
kraj przed anarchią hasłem rządów ludowych, ogłoszeniem republiki i rozpisaniem wyborów
do konstytuanty.
Wnet okazało się, że i on nie potrafi opanować sytuacji, bolszewicy kierowani przez bardzo
utalentowanego a bezwzględnego przywódcę swego Uljanowa, działającego pod pseudonimem
partyjnym Lenin (ryc. 32), postanowili nie dopuścić do zebrania się konstytuanty i uprzedzić je przez
nowy przewrót. Moment był dobrze wybrany. Zbliżająca się zima, rosnący brak środków żywności
i wszelkich przedmiotów pierwszej potrzeby, spadek waluty i łącząca się z tym nędza, pozwalały
30
bolszewikom przeciągnąć na swą stronę zarówno żołnierzy hasłem natychmiastowego pokoju
i rozejścia się do domów, jak robotników hasłem wywłaszczenia fabryk a chłopów natychmiastowym
nadaniem im ziemi. Oparcie formalne miał im dać kongres rad (sowietów) robotniczo-żołnierskich
zwołany do Piotrogrodu. W nocy z 6 na 7 listopada (z 24 na 25 października starego stylu) oddane
bolszewikom oddziały garnizonu piotrogrodzkiego opanowały po krótkiej walce najważniejsze punkty
stolicy; rząd Kiereńskiego opuszczony przez wojsko i flotę musiał uchodzić ze stolicy. Kongres
sowietów powierzył władzę nowemu rządowi, bolszewickiemu, pod przewodnictwem Lenina; nowy
ten rząd został nazwany radą komisarzy ludowych.
Ryc. 32. Lenin. Mapa 8.
Niebawem opanowali bolszewicy Moskwę i znaczną część miast prowincjonalnych
zaprowadzając wszędzie rządy rad. Rząd sowiecki opierając się na nielicznych, ale oddanych mu
oddziałach „czerwonej gwardii” ogłosił niezwłocznie dekrety zaprowadzające nowy ustrój społeczny
i gospodarczy: wywłaszczenie ziemi i oddanie jej do rozporządzenia radom włościańskim oraz
oddanie fabryk zarządom robotniczym.
W wielu jednak częściach państwa nie uznawano rządów bolszewików i władzę ujmowali tam
dowódcy wojskowi lub — jak w Kijowie — rada ukraińska ogłaszająca odrębną republikę ukraińską.
Rząd sowiecki ani nie mógł, ani nie chciał prowadzić dalszej wojny i ogłosił niezwłocznie wezwanie
do państw wojujących, by przystąpiły do zawarcia pokoju bez zaborów i odszkodowań; następnie zaś
(mimo protestów państw koalicyjnych) zawarł w połowie grudnia zawieszenie broni z państwami
centralnymi i przystąpił do zawarcia pokoju. Jako miejsce rokowań wyznaczono Brześć Litewski.
Zdawało się, że szala zwycięstwa przechyla się ostatecznie na stronę mocarstw centralnych,
którym znowu lepiej zaczęło się powodzić. W jesieni 1917 r. wojska austriackie i niemieckie,
pobiwszy wojska włoskie pod Caporetto, posunęły się aż do rzeki Piave (mapa 8). Zabezpieczone z tej
strony mocarstwa centralne, a zwłaszcza Niemcy, liczyły, że po zawarciu pokoju z niegroźną już
zupełnie Rosją rzucić będą mogły wszystkie siły do Francji i tam osiągnąć ostateczne zwycięstwo.
Nie uważały też one za potrzebne liczyć się z Polską i nie dopuściły przedstawicieli jej do rokowań
pokojowych w Brześciu.
Rokowania te nie odbyły się bez trudności, gdyż przedstawiciele Rosji i Niemiec nie mogli się
porozumieć co do losów ziem zajętych przez państwa centralne. Kiedy pertraktacje utknęły
na martwym punkcie, postanowiły państwa centralne dla zaszachowania rządu rosyjskiego
zaprosić do Brześcia przedstawicieli Ukrainy i zawrzeć z nią jak najspieszniej pokój bez względu
na Rosję. Podpisano go (9 lutego 1918 r.) na warunkach niezmiernie dla Polski niekorzystnych;
Ukrainie bowiem przyznano nie tylko ziemie na wschód od Bugu, ale także i ziemię chełmską.
Co więcej, austriacki minister spraw zagranicznych hr. Czernin, jeden z głównych twórców tego
pokoju, przyrzekł Ukraińcom w tajnym układzie, że przeprowadzi podział Galicji na część polską
i ukraińską, wbrew niedawno (str. 39; str. 24 w tym wydaniu) zapowiedzianemu jej wyodrębnieniu.
Ażeby wywrzeć nacisk na Rosję i zmusić ją również do zawarcia pokoju, wypowiedziały Niemcy
i Austria zawieszenie broni zawarte z Rosją. Wojska niemieckie i austro-węgierskie rozpoczęły
na nowo operacje wojenne posuwając się bardzo szybko ku wschodowi wobec słabości
i rozprzężenia armii bolszewickiej. Niebawem opanowały one ogromne obszary ziem dochodząc
do Narwy, Pskowa, Orszy, a nawet do Charkowa i Rostowa nad Donem (mapa 8). Ukraina, z której
31
Niemcy wyparli wdzierających się bolszewików, organizowała się jako państwo pod opieką Niemiec,
podobnie jak i Litwa, gdzie już w końcu 1917 r. utworzono osobny rząd litewski (tarybę).
Pod naciskiem posuwających się naprzód wojsk niemieckich (ryc. 33) i austriackich zdecydowali się
także i bolszewicy zawrzeć pokój podpisany w Brześciu (3 marca 1918 r.); zrzekli się w nim praw
do Polski, Litwy i krajów bałtyckich, których urządzeniem zająć się mieli zwycięzcy.
Ryc. 33. Parada wojsk niemieckich w Mińsku. Wiosna 1918 r.
Postanowienia traktatu brzeskiego miast spodziewanego wzmocnienia tworzącego się Państwa
Polskiego przyniosły nowy rozbiór. Wywołały też one w całej Polsce powszechne oburzenie
i protesty. Rada Regencyjna oświadczyła, że postanowień tego pokoju nie uznaje, Koła Polskie
w parlamencie wiedeńskim i berlińskim ogłosiły protesty zapowiadając walkę o ich obalenie.
Najsilniej jednakże, bo z bronią w ręku, zaprotestowała ocalała jeszcze jako Polski Korpus Posiłkowy
część Legionów polskich, a mianowicie II Brygada znajdująca się na froncie besarabskim. Na wieść
o warunkach pokoju brzeskiego postanowiła ona uderzyć na Austriaków i wyrwać się spośród armii
państwa, które tak wrogo odniosło się do Polski. Pod wodzą brygadiera Józefa Hallera przebiła się
ona pod Rarańczą na Ukrainę w nadziei, że połączy się tam z oddziałami polskimi tworzącymi się
z Polaków wydzielonych z wojsk rosyjskich.
Część tylko oddziałów odciętych od całości udało się Austriakom rozbroić: internowano je
w Maramaros Sziget zapowiadając wytoczenie im procesu. Pozostałe oddziały Korpusu znajdujące się
w głębi kraju rozbrojono. Polski Korpus Posiłkowy został zniesiony, a Legionistów, o ile nie mieli
stawać przed sądem, wcielano do wojsk austriackich. Po kilkumiesięcznym więzieniu Legionistów
umorzono rozpoczęty proces w chwili, gdy zbliżała się już katastrofa państw centralnych. W ten
sposób zerwały Legiony ostatecznie węzły z państwami centralnymi podkreślając tym dobitniej,
że służyć chcą jedynie sprawie niepodległości Polski bez względu na przyjazne czy nieprzyjazne
okoliczności.
Tymczasem korpusy polskie tworzone z Polaków, którzy wydzielili się z rozprzężonego wojska
rosyjskiego, rosły coraz bardziej w siłę. Najsilniejszy był korpus I generała Dowbor-Muśnickiego,
skupiony na Białej Rusi, dwa dalsze (II i III) mniej liczne, organizowały się na Ukrainie. Przejście:
II Brygady Legionów do Besarabii, a następnie na Podole i wniosło nowego ducha w te oddziały.
Pułki legionowe weszły w skład II korpusu, umocniły go i zreorganizowały; na czele jego stanął
gen. Haller (ryc. 34) prowadząc go w stronę Dniepru, aby uniknąć zetknięcia z postępującymi
naprzód wojskami niemieckimi i austriackimi. Mimo że korpusy polskie unikały z nimi zatargów
i poddały się pod rozkazy Rady Regencyjnej, Niemcy, pewni po pokoju brzeskim swej przewagi
na wschodzie, postanowili je zniszczyć. Osaczywszy korpus II znajdujący się pod Kaniowem
uderzyli nań Niemcy podstępnie (w pierwszej połowie maja 1918r.); po zaciętej i krwawej
walce musiał korpus wyczerpawszy amunicję złożyć broń. Przeważna część jego żołnierzy i oficerów
nie wróciła wszakże do ojczyzny, ale rozprószywszy się zmierzała dalej na wschód, by organizować
się na nowo i dalej prowadzić wojnę o Polskę. Bezpośrednio potem zmusili Niemcy do kapitulacji
korpus I w Bobrujsku (wbrew zawartej z nim umowie), Austriacy zaś – słaby korpus III. Siły
32
wojskowe polskie na ziemiach kresowych skupiły się obecnie w POW, pracującej teraz nie tylko
na ziemiach polskich, ale i w głębi Rosji.
Wśród tysiącznych niebezpieczeństw przedzierali się żołnierze polscy ku brzegom Oceanu
Północnego na Murmań i do Archangielska; organizowano tam oddziały polskie w nadziei
przewiezienia ich do Francji, dokąd pośpieszył gen. Haller. Daleka droga i przeszkody ze strony
bolszewików uniemożliwiały jednak całym tysiącom tych żołnierzy przedostanie się na północ.
Kierowano ich więc na wschód, na Kubań, formując nowe pułki, nad którymi dowództwo objął
gen. Żeligowski. I dalej jeszcze na wschodzie, nad Wołgą i na Syberii (gdzie powstała wnet cała
dywizja), tworzyły się oddziały polskie zarówno z dawnych żołnierzy korpusów polskich jak i jeńców
Polaków z wojsk austriackich i niemieckich. Żołnierz polski nie złamany żadnymi przeciwnościami
losu powstawał ciągle na nowo w imię zbliżającej się już szybko wolności.
Ćwiczenia: 1. Porównać rewolucję francuską z 1789 r. i rewolucję rosyjską z 1917 r. (hasła społeczne
i polityczne, stosunek do reszty Europy, wpływ późniejszy na rozwój stosunków europejskich). 2. Opisać
żywiołowy odruch Polaków przeciw zamierzonemu w Brześciu nowemu rozbiorowi Polski. 3. Przedstawić losy
najważniejszych formacji polskich w Rosji. Jak myśl żywotna o wojsku polskim ciągle odradzała się nawet
w najniepomyślniejszych warunkach? 4. Jak Niemcy u schyłku wojny światowej zamierzali urządzić okupowane
przez nich ziemie dawnej Rzeczypospolitej?
C. Orędzie Wilsona i deklaracja niepodległości Polski. Zwycięstwo koalicji.
Nadzieje Niemców, że upadek Rosji pozwoli im odnieść ostateczne zwycięstwo nad koalicją,
okazały się złudzeniem. Zmusiwszy także i Rumunię do zawarcia odrębnego pokoju z państwami
centralnymi skupili Niemcy z wiosną 1918 r. prawie wszystkie swoje siły do ponownego ataku
na armię sprzymierzonych we Francji i zaczęli ofensywę w kierunku Paryża. Wysiłki wojsk
niemieckich coraz więcej wyczerpanych długą wojną napotykały tam jednak na twardy opór, tym
większy, że Stany Zjednoczone Ameryki Północnej wysyłały od wiosny 1918 r. coraz to większe
zastępy świeżego żołnierza na front francuski (ryc. 35).
Wraz z tym rósł także wpływ Ameryki na politykę koalicji. Było to tym donioślejsze, że właśnie
w przededniu pokoju brzeskiego prezydent Wilson ogłosił w orędziu do Kongresu Stanów
(z 8 stycznia 1918 r.) warunki przyszłego pokoju ujęte w 14 punktów; 13. punkt tyczył Polski
i stwierdzał konieczność utworzenia niezawisłego państwa polskiego złożonego ze wszystkich ziem
przez Polaków zamieszkałych, z dostępem do morza.
W kilka miesięcy później, 3 czerwca 1918 r., reprezentanci państw koalicji, a mianowicie
prezydenci ministrów Anglii, Francji i Włoch, uchwalili w Wersalu deklarację zapowiadającą przy
33
zawarciu pokoju utworzenie Polski zjednoczonej i niezawisłej, z dostępem do morza. Deklaracja ta
miała tym większe znaczenie, że niezadługo po niej wojska państw koalicji wstrzymawszy ostatecznie
napór Niemców przeszły do zwycięskiego przeciw nim ataku.
Ryc. 36. Niemieckie miotacze min przygotowujące atak piechoty
w czasie walk we Francji latem 1918 r.
W tych ostatecznych zapasach z Niemcami brały udział pułki wzrastającej teraz szybko armii
polskiej we Francji odznaczając się w krwawych walkach koło Reims (pod St. Hilaire). Wodzem
tej armii został przybyły z Rosji do Francji gen. Haller. W ostatnich tygodniach wojny zaczęto też
tworzyć oddziały polskie i we Włoszech z jeńców Polaków z armii austriackiej.
Ryc.38. Niemiecki samolot myśliwski. Ryc. 39. Amerykańska eskadra samolotów niszczycielskich
w czasie walk we Francji w 1918r.
Niemcy nie potrafili ani ogłodzić Anglii blokadą przy pomocy łodzi podwodnych, ani przełamać
we Francji frontu sprzymierzonych, choć wśród walk (ryc. 36) okupionych wielkimi stratami posunęli
się w stronę Paryża. Napięcie sił obu stron walczących doszło do szczytu w czasie tych zapasów
toczonych z zastosowaniem udoskonalonych w czasie wojny, jak np. lotnictwo (ryc. 37, 38),
lub wynalezionych w ostatnich latach wojny środków walki, jak gazy trujące (ryc. 39), czołgi (ryc. 40)
i miotacze ognia (ryc. 41).
34
Ryc. 40. Czołgi (wynalezione i zastosowane po raz pierwszy przez Anglików w 1916 r.) stały się groźną bronią
wojsk koalicyjnych wobec Niemców, którzy w ciągu wojny światowej nie umieli ich zastosować.
Tymczasem w lipcu 1918 r. rozpoczął wódz naczelny wojsk koalicji marszałek Foch (ryc. 42)
wielką gruntownie przygotowaną ofensywę przeciw Niemcom; ofensywa ta przyniosła klęskę wojsk
niemieckich wypieranych coraz szybciej z Francji. Także i na Półwyspie Bałkańskim wojska koalicji
odniosły zwycięstwo nad wojskami państw centralnych, a wojska włoskie (ryc. 43) pobiły wojska
austro-węgierskie pod Vittorio Veneto.
35
W ciągu kilku miesięcy wojna zamiast spodziewanego zwycięstwa przyniosła państwom
centralnym klęskę, po której się już nie podniosły, bo towarzyszył jej wybuch rewolucji. Wrzenia
rewolucyjne objawiające się pod koniec wojny coraz częściej zarówno w Niemczech jak w Austro-
Węgrzech doprowadziły do przewrotów z chwilą, gdy klęska mocarstw centralnych stała się
nieunikniona.
Narody wchodzące w skład Austro-Węgier zrzuciły władzę Habsburgów tworząc odrębne
państwa, jak państwo węgierskie, czechosłowackie i austriackie, lub łącząc się z sąsiednimi
państwami narodowymi, jak południowi Słowianie z Serbią i Rumuni z Rumunią.
Także i w Niemczech nastąpił przewrót wywołany przez socjalistów i tworzące się rady
robotniczo-żołnierskie za wzorem Rosji. W Berlinie po przejściu garnizonu na stronę rewolucjonistów
ogłoszono zrzeczenie się tronu przez Wilhelma II i wprowadzenie republiki. Wilhelm II uszedł
do Holandii. Szybko też w całych Niemczech po usunięciu dynastii, panujących w poszczególnych
państwach, zaprowadzono rządy republikańskie.
Złamane ostatecznie państwa centralne musiały po kolei prosić koalicję o zawieszenie broni
na podyktowanych im przez przeciwników warunkach; ostatnie uczyniły to z początkiem listopada
1918 r. Niemcy. Musiały one wycofać swe wojska aż poza Ren, nad którym stanęły teraz wojska
sprzymierzonych, zgodzić się na internowanie znacznej części swej floty pod strażą sprzymierzonych,
wydać znaczną ilość broni i sprzętu wojennego oraz uznać pokój zawarty w Brześciu za nieważny.
Ćwiczenia: 1. Przedstawić główne fazy wojny na froncie zachodnim (atak Niemców w 1914 r. i bitwa
nad Marną, lata walk pozycyjnych, rozstrzygnięcie w 1918 r.). 2. Przedstawić pierwotne nadzieje koalicji
na pomoc rosyjską, mającą rozstrzygnąć o zwycięstwie, i istotną rolę Rosji jako sprzymierzeńca państw
zachodnich w ciągu wojny. 3. Wskazać (z pomocą rycin 37—41), jakie środki wojny nowoczesnej przyniosła
lub udoskonaliła wojna światowa.
D. Oswobodzenie się Polski. Dzień 11 listopada 1918 r.
Wśród rozpoczynającego się w państwach centralnych rozprzężenia zrzuciła Polska ciążącą
nad nią władzę zaborców. Najpierw podniósł się zabór austriacki. Przedstawiciele Polaków
w parlamencie austriackim oświadczyli, że uważają się odtąd za obywateli Państwa Polskiego,
następnie zaś uchwalili utworzyć tzw. Komisję Likwidacyjną jako tymczasowy zarząd ziem polskich
zaboru austriackiego.
Dnia 31 października 1918 r. Legioniści znajdujący się w Krakowie oraz oficerowie i żołnierze
Polacy załogi krakowskiej rozbroili wojsko austriackie. Kraków był wolny, a za jego przykładem
poszła przeważna część Galicji i Śląsk Cieszyński.
We Lwowie natomiast władze wojskowe austriackie nie chcąc oddać miasta Polakom ułatwiły
opanowanie go przez Ukraińców, którzy o świcie 1 listopada zajęli koszary, składy broni i gmachy
publiczne. Polska ludność Lwowa nie myślała jednak z tym się pogodzić, choć prawie cała Galicja
wschodnia przeszła w ręce Ukraińców. Garść Legionistów i żołnierzy polskich z armii austriackiej
wspierana przez ludność miasta podjęła tego samego jeszcze dnia walkę o ocalenie Lwowa dla Polski
i prowadziła ją przez 3 tygodnie wśród najcięższych warunków na ulicach miasta i w jego najbliższej
okolicy. Walczyły nawet kobiety i nieletni chłopcy. Zdobywano dom po domu, ulicę za ulicą,
a wreszcie przybyłe z odsieczą wojska polskie dopomogły do zupełnego uwolnienia miasta dnia
22 listopada 1918 r. Walki jednakże w Galicji wschodniej toczyły się jeszcze przez czas dłuższy.
Tymczasem nastąpiło zrzucenie władzy okupantów w Królestwie Polskim. W Lublinie
po usunięciu okupacji austriackiej utworzono (7 XI 1918 r.) „rząd ludowy republiki polskiej”,
w Warszawie zaś wśród starań Rady Regencyjnej o wytworzenie rządu odpowiadającego powadze
chwili przyszło do wybuchu przeciw Niemcom. Hasłem do niego stał się powrót Józefa Piłsudskiego
(ryc. 44) zwolnionego z Magdeburga po wybuchu rewolucji w Niemczech. W nocy z 10 na 11
listopada oddziały wojsk polskich i POW wspomagane przez ochotników rozbroiły znaczną część
załogi niemieckiej, odebrały jej artylerię oraz obsadziły stacje kolejowe, składy broni i amunicji. Rada
Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu 11 listopada 1918 r. władzę nad wojskiem, a w trzy
dni później rozwiązała się przekazując mu władzę naczelną. Władzy jego poddał się także rząd
lubelski. Józef Piłsudski objął teraz jako „Tymczasowy Naczelnik Państwa” władzę najwyższą
36
w Państwie Polskim, uznanym za rzeczpospolitą, i nakazał utworzonemu z jego polecenia rządowi
polskiemu przeprowadzenie wyborów i zwołanie sejmu ustawodawczego. Znajdujące się
w Królestwie oddziały niemieckie objęte coraz wyraźniej ruchem rewolucyjnym i kierowane
przez rady żołnierskie rozbrojono, bądź skłoniono do dobrowolnego złożenia broni i szybkiego
wyjazdu do Niemiec. Dalej na wschód położone ziemie, od Białegostoku i Brześcia począwszy,
okupowały jeszcze czas jakiś wojska niemieckie powracające tamtędy z kresów do Niemiec.
Ryc. 44. Powrót Józefa Piłsudskiego z Magdeburga do Warszawy.
Do zrzucenia panowania niemieckiego przyszło też niebawem i w Wielkopolsce. Niemcy
przyśpieszyli tam sami gotujący się wybuch. W dniu 27 grudnia 1918 r. w czasie uroczystości
poznańskich, odbywanych na cześć niepodległości Polski i państw koalicyjnych z powodu przyjazdu
z Paryża do Poznania Ignacego Paderewskiego, wystąpili oni tak brutalnie przeciw Polakom,
że Polacy porwali się do broni. Po krótkiej walce stoczonej z Niemcami przez oddziały POW zaboru
pruskiego i straży ludowej Poznań znalazł się w rękach polskich. Władzę objęła Naczelna Rada
Ludowa, a pułki tworzone z żołnierzy polskich z armii niemieckiej wnet oswobodziły prawie całą
Wielkopolskę (ryc. 45). Tylko na Śląsku i na Pomorzu utrzymywali się nadal Niemcy.
Ryc. 45. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski dekoruje oficerów,
którzy odznaczyli się przy wyrzucaniu Niemców z Poznania w 1918 r.
W ciągu więc kilku tygodni ogromny szmat ziem polskich został oswobodzony; zorganizowało się
niepodległe Państwo Polskie i rozpoczęło polityczną i wojskową walkę o swoje granice.
Ćwiczenia: 1. Jak i kiedy Polacy przywrócili pełną niepodległość w Krakowie, we Lwowie, w Lublinie,
w Warszawie i w Poznaniu? 2. Powrót Józefa Piłsudskiego do Warszawy i Jego pierwsze poczynania w wolnym
Państwie Polskim.
37
Z ROZDZIAŁU V.
TEKSTY ŹRÓDŁOWE [DO ROZDZIAŁU I]
Tekst 1.
Ulina Mała
Wyjątki z opisu marszu przez Ulinę dokonanego przez oddziały legionowe pod dowództwem
Józefa Piłsudskiego. Z książki Józefa Piłsudskiego pt. „Moje pierwsze boje”.
...Miałem przed sobą jeszcze opętanych trzydzieści kilka kilometrów, które przejść mogłem
jedynie w nocy. W perspektywie zaś nad ranem — bój z Moskalami, którzy, jak przewidywałem,
muszą gdzieś stanowić osłonę przed fortami Krakowa. Musiałem więc śpieszyć.
Gdyśmy ruszyli od Wiktorki, kazałem dla ostrożności iść pod samym lasem tak, by być w cieniu
drzew, zasłaniających nas od blasku księżyca. Drżało we mnie serce, oczekiwałem wciąż strzałów
z prawej, odkrytej strony. Lecz minuty szły za minutą, strzałów nie było. Zacząłem się uspokajać
i myśleć o następnym etapie — Władysławie. Pierwszy — Wiktorkę i drogę z Czapel do Iwanowic —
minęliśmy szczęśliwie.
...Skręcamy z drogi na prawo, na świeżo zorane pole, i zaczynamy z wolna wchodzić na pagórek.
Jakaż to wściekła różnica maszerować po drodze, a iść bezdrożem po zoranych polach. Nogi grzęzną
gdzieś w bruzdach, miękka ziemia oblepia buty. Doprawdy, gdyby nie ta konieczność śpieszenia,
gdyby nie te nerwy naprężone, nie dałbym ani ja, ani moi żołnierze rady w tym dzikim marszu
po bezdrożu. Odpoczywalibyśmy z pewnością co 10 minut. Teraz szło się bez wytchnienia prawie.
Gdy mi serce od zmęczenia trochę dokuczać zaczynało, stawałem na chwilę nie zatrzymując kolumny,
by odetchnąć głębiej i spokojniej. Dało mi to możność obejrzenia parę razy kolumnę, wciągającą się
na pagórek. Cudowny widok! Ledwie dostrzegalny szary wąż pełznął po równie szarej ziemi do góry.
Cisza była absolutna. Trochę w dole, na lewo od nas, tonęła w szarosrebrnej mgle również w ciszę
pogrążona wieś Władysław. Widziałem, że żołnierze, równie jak ja, zezowali na lewo, na wieś, gdzie
się spodziewano, że są Moskale. Każdy starał się stąpać jak najciszej, nieledwie szedł na palcach.
Nie spostrzegałem nikogo, kto by występował z szeregów na bok — rzecz tak zwykła w każdym
marszu. Kolumna zdawała się nie być zbiorem jednostek-atomów, lecz jednolitą masą, wyginającą się
w ładnych skrętach.
Z pagórka zaczęliśmy się spuszczać po bardzo spadzistej ścianie do głębokiego wąwozu.
Nie mając laski ani karabinu do oparcia się, już miałem zamiar po prostu stoczyć się na dół,
gdy poczułem obok siebie podtrzymującą mnie rękę Śmigłego. „Jezus Maria! — przemknęło mi przez
głowę — jak tu przejdzie kawaleria. Kasztanka mi na pewno nogi połamie w tym wertepie.” A jednak
przeszła i jazda, i kasztanka. Wiele ten może, kto musi.
...Po szosie tam, na górze, gna mój pluton ułański już gdzieś w początkach Michałowic. Widzę,
jak migają wśród domów wiejskich ich czapki, a z obu stron szosy umykają pędem na otaczające
wzgórza grupy konnych. To Moskale. Moja kompania awangardowa wysunęła się trochę naprzód,
lecz jej gros zatrzymało się przy pierwszych domach, wykonując koło nich jakieś niezrozumiałe
dla mnie ewolucje. Z lasu za mną już się wysuwał wąż kolumny moich batalionów. Od czasu
do czasu, gdzieś z tyłu za nami, ze strony Słomniczek, jakiś uparty i niewidzialny Moskalik strzelał
i kula z jękiem pędziła nad nami w przestworza...
...Przyśpieszonym, żwawym krokiem ruszamy naprzód, kompanie rozwinęły się na boki, i widzę,
jak ich łańcuchy tyralierskie zbliżają się ku wzgórzom. Mamy się wszyscy zejść tam na górze,
przy dawnej granicy. W środku wsi Michałowic zastaję paru kawalerzystów, którzy też wzięli jeńców
z gwardii, z tegoż finlandzkiego pułku. Zabrano do niewoli dwunastu, z nich jeden ranny, poza tym
dwóch zabitych. Było tu więcej Moskali, lecz zaskoczeni z tyłu znienacka, poszli w rozsypkę. U nas
strat nie ma. Podporucznik z resztą plutonu popędził dalej do fortecy wypełnić zlecone mu zadanie.
Mam więc dwudziestu jeńców i kilka koni, wziętych pod samym Krakowem.
Była to ta osłona od Krakowa, której się tak bałem poprzednio w swoich rozważaniach.
Najzabawniejszym jednak było to, że wkradłem się do lasu niepostrzeżenie pomiędzy przednią straż
38
pułku i sam pułk. Ba! spędziłem w tym lesie półtorej godziny o kilkaset kroków od noclegu
finlandzkich gwardzistów, od miejsca, skąd wyszli na wywiad ku fortecy!...
...Wszystko tonęło mi w mgle.
Obudziła mnie kasztanka, która, nagle chrapiąc, zaczęła zwijać się pode mną i przysiadać
na zadzie. Z wielkim hałasem i dudnieniem szedł naprzeciw nas automobil ciężarowy i kasztanka,
wychowanica wolnej wsi, protestowała przeciw takiemu monstrum. A ja, dumny i szczęśliwy,
głaszcząc ją po błyskającej złotem w słońcu szyi, uspakajałem ją słowami:
„Głupia, w twoich Czaplach nie byłaś, ale za to jesteś w Krakowie, rozumiesz? w kochanym,
cudnym, polskim Krakowie, gdzie żołnierz polski z honorem umrzeć może, rozumiesz? ty czapelska
istoto! Na tobie, na tobie wjadę, głuptasku, do Wilna!”...
Tekst 2.
Bitwa pod Łowczówkiem
Z rozkazu I Brygady Legionów
Żołnierze!
Bój, który rozpoczęliście dn. 22 grudnia 1914 r. na wzgórzach Łowczówka i Meszny Szlacheckiej,
był największym ze wszystkich, w jakich dotychczas brał udział 1. pułk Legionów. Mieliście
do czynienia z wyborową dywizją rosyjskiej piechoty, specjalnie dla przełamania tego frontu
przysłaną. Mieliście sprawę z nieprzyjacielem ufnym w powodzenie.
Ruszyły do boju nasze szeregi. W pierwszy ogień poszła nasza stara gwardia, oddziały majora
Śmigłego, prąc naprzód w niezawodnym ataku. W szczegółach dzielnie i sprawnie poprowadzili ów
atak komendanci Herwin i Bukacki, pierwszy sunąc naprzód wytrwale pod silnym ogniem
nieprzyjaciela, drugi oskrzydlając zręcznie przeciwnika, zdobywając w rozpędzie trzy rzędy okopów
moskiewskich wzmocnionych drutem kolczastym, wreszcie biorąc gęsto niewolnika.
Już wieczorem byliście, żołnierze, panami pozycji, na których kilka godzin temu tryumfował
nieprzyjaciel.
Odpowiedzialna skwapliwość dowódców, szlachetna odwaga szeregowców, męstwo jednych
i drugich nie pozwoliło poprzestać na samym spełnieniu zadania. Patrole 1. pułku w pościgu dalej
poszły, wnikając w teren zajęty przez nieprzyjaciela. Tu patrol złożony z 8 ludzi pod dowództwem
podoficera Świderskiego wziął do niewoli prawie cały sztab benderskiego pułku rosyjskiej piechoty,
a mianowicie podpułkownika, 2 kapitanów, 2 poruczników, 2 podporuczników oraz dalszych licznych
jeńców...
Drugi dzień walki, 23 grudnia, upłynął na rozwijaniu się naszego frontu, wśród coraz
gwałtowniejszych starć na poszczególnych jego częściach.
Podczas gdy prawe skrzydło z batalionem Rylskiego sunęło ostro naprzód, lewe, z oddziałami
Olszyny, Grudzińskiego, Piskora, odbijało ataki nieprzyjaciela zadając mu ciężkie straty.
Drugi dzień nieprzerwanej walki postawił nas wobec braku amunicji i żywności. Pierwszą
zastąpiono w części karabinami rosyjskimi zdobytymi na wrogu. Żywność zastąpić nam w tym boju
musiała twarda chęć zwycięstwa.
Dzień 24 grudnia w przebiegu tej gwałtownej rozprawy natężeniem nie ustępował dniom
poprzednim. Linie walczących tężyły się naprzeciw siebie o 30-40 kroków odległości. Na próżno
szalał ogień artylerii nieprzyjacielskiej, nasz front trwał w ogniu, wszystkie rezerwy wcieliwszy
w obrót walki. Front nieprzyjacielski zasilały wypoczęte oddziały coraz nowych grup.
Żołnierze! uporem swym, hartem i męstwem tego dnia okazanym wystawiliście sobie świadectwo
godne tych wszystkich, których sława przyświeca Waszemu orężowi. Dowiedliście, że nie ma wysiłku
i nie ma ofiary dość trudnej, byście jej nie podjęli, gdy wróg złamać Was pragnie, a Wy zwyciężać
chcecie.
Co znaczy łamać polskie fronty, przekonał się nieprzyjaciel przypuszczając szturm na centrum
naszej pozycji, skąd odparty świetnym kontratakiem komendanta Bojarskiego, cofnął się w nieładzie
dając nam kilkudziesięciu jeńców.
39
Wieczorny rozkaz cofnął naszą linię z jej stanowisk, by w godzinę potem ponownie ją na nie
powołać. Powróciliście wyrzucając gdzieniegdzie nieprzyjaciela bagnetem z zajmowanych przez Was
dawniej stanowisk.
Odeszliśmy odparłszy 16 ataków moskiewskich, zostawiając za sobą 100 poległych; nie mniej jak
4000 rannych i zabitych przeciwnik stracił w boju pod Łowczówkiem. Odeszliśmy uprowadzając
z sobą 600 jeńców, w tej liczbie 18 oficerów.
Żołnierze, w bitwie pod Łowczówkiem daliście dowód męstwa, które szacunkiem przejmuje
dla Was szeregi armii, a za które nieprzyjaciel płaci stosami trupów i rannych. Wojenna postawa
Wasza wskrzesza dawne tradycje oręża polskiego.
Tekst 3.
Bitwa pod Gorlicami
Z dzieła niemieckiego gen. V. François pt. „Gorlice”
Pięć minut przed szóstą! Artylerzyści stoją przy działach gotowych do strzału, piechota
w rynsztunku szturmowym skupiła się na krawędzi okopów, aby słuchać i patrzeć. Na naszej pozycji
panuje cisza, każdy stoi na swoim miejscu z zegarkiem w ręku. Niebo jest błękitne, powietrze czyste,
a u naszych stóp ciągną się w terenie jak węże linie bojowe nasze i rosyjskie. Na prawo, na skraju
panoramy, Gorlice ze wzgórzem cmentarnym, w środku czarna masa lasu Kamieniec, a na lewo
wzgórze Pustki, cel ataku Austriaków.
Godzina szósta! Działo 12-centymetrowe pod wzgórzem 696 daje strzał sygnałowy i wszystkie
baterie od dział polnych do ciężkich moździerzy oddają salwę na pozycje rosyjskie. Potem następuje
bezustanny huk, grzmot i trzask; 700 dział otwiera swe ogniste paszcze i zieje stalą i żelazem, które
sycząc i świszcząc przeszywa powietrze. Pociski wrzynają się w ziemię, wyrzucając wysoko
w powietrze masy ziemi, odłamy drzewa i przeszkód z drutu kolczastego. Poza liniami rosyjskimi
bucha dym i płomienie ze wsi i zabudowań. Tu i ówdzie widać, jak Rosjanie uciekają z rowów
i punktów oparcia; za nimi jednak dążą nasze śmiercionośne szrapnele. Nasze ciężkie działa trzymają
pod ogniem drogi dostępu do pozycyj nieprzyjaciela. Na północ od Gorlic płonie gruby słup ognia,
a czarne masy dymu sięgają aż do chmur. Niezapomniane, przejmujące widowisko. To zapaliły się
zbiorniki rafinerii nafty, nie wiadomo czy od naszego ognia, czy też podpalone przez Rosjan.
Artyleria rosyjska długo zwlekała z odpowiedzią, ogień jej był słaby. Nie wydawała się ona być
silną.
Zegarek wskazuje dziewiątą. W kanonadę artylerii miesza się nowy huk. To miotacze min
rozpoczynają swe dzieło zniszczenia. Małe i wielkie miny lecą wysokim lukiem, widoczne dla oka,
ponad nasze pozycje szturmowe na pozycje nieprzyjacielskie. Detonacje są ostre, wstrząsają nerwami.
Drzewa łamią się jak zapałki, potężne pnie wylatują wysoko w powietrze, mury domów walą się
w gruzy, a z gruntu wytryskają istne fontanny ziemi. Ziemia drży, wydaje się, że rozpętało się piekło...
Godzina dziesiąta! Huk min cichnie, artyleria przekłada swój ogień na dalszą odległość. Ostry
gwizd. Przez krawędzie okopów rzuca się pierwsza fala szturmowa piechoty naprzód
na nieprzyjaciela.
Tekst 4.
Szarża pod Rokitną
Rozkaz komendy II Brygady Legionów
Stosunki bojowe dnia 13 bm. (czerwca) domagały się współudziału kawalerii przy ataku
na oszańcowane pozycje nieprzyjacielskie. Zadanie, które przypadło kawalerii, nie było łatwe;
zostało jednak przez 2. szwadron pod dowództwem rotmistrza Dunin-Wąsowicza, który przy tym
poniósł śmierć bohaterską, w tak świetny sposób przeprowadzone, iż chyba historia podobnego nie
zna przykładu. Szwadron przejechał przez trzy, służące do celów flankowych i częściowo obsadzone
rowy strzeleckie i zaatakował potem z bezprzykładną odwagą i pogardą śmierci około 2-kilometrowe
40
pozycje główne nieprzyjaciela przejeżdżając je z flanki wśród najsilniejszego ognia piechoty,
karabinów maszynowych i artylerii.
Jeśli spodziewanego rezultatu nie było, należy sprowadzić to do innych nieszczęśliwych
okoliczności; szwadron uczynił więcej niż swą powinność.
Ten atak będzie w historii Legionów uwieczniony jako najwspanialszy czyn kawalerii, a każdy,
kto ten atak przebył, może z uprawnioną dumą uderzyć się w piersi i zawołać: niech kto tego dokaże!
Tekst 5.
Żołnierz Legionów
Rozkaz Józefa Piłsudskiego z dnia 5 VIII 1915r.
Żołnierze!
Rok temu z garścią małą ludzi, źle uzbrojonych i źle wyposażonych, rozpocząłem wojnę.
Cały świat stanął wtedy do boju. Nie chciałem pozwolić, by w czasie, gdy na żywym ciele naszej
ojczyzny miano wyrąbać mieczami nowe granice państw i narodów, samych tylko Polaków przy tym
brakowało. Nie chciałem dopuścić, by na szalach losów, ważących się nad naszymi głowami,
na szalach, na które miecze rzucono, zabrakło szabli polskiej!
Że szabla nasza była małą, że nie była godną wielkiego 20-milionowego narodu, nie nasza w tym
wina. Nie stał za nami naród, nie mający odwagi spojrzeć olbrzymim wypadkom w oczy i oczekujący
w biernej „neutralności” jakiejś dla siebie od kogoś „gwarancji”.
Żołnierze! Poszliście za moim rozkazem bez wahania, bez chwili namysłu, czy los wasz nie będzie
podobnym do losu tylu poprzedzających nas pokoleń żołnierzy polskich. Poszliście, by stanąć
w obronie, jeśli już nie szczęścia ojczyzny, to przynajmniej jej honoru.
Rok minął. Wyrobił się z nas ten typ żołnierza, jakiego nie znała dotąd Polska. Nie brawura,
nie błyskotka żołnierska stanowi najistotniejszą naszą cechę, lecz ten przedziwny spokój i równowaga
w pracy bez względu na przeciwności, jakie nas spotykają. Z młodego chłopaka w naszej atmosferze
wyrabia się szybko spokojny, równy, stary żołnierz, przygotowany na długą i żmudną pracę,
nie spalający się, jak słoma, w pierwszym, drobnym ogniu.
Żołnierze i towarzysze broni! Rok ciężkiej pracy minął! Pracy tak ciężkiej, tylu obstawionej
przeszkodami, że gdy się obejrzymy na nią, dziw bierze, że istniejemy, że dawno już rodzime bory nie
szemrzą po nas swej pieśni żałobnej, po nas, po polskich żołnierzach z wielkiej wojny 1914-1915
roku.
I teraz po roku wojny, jak w początku, jesteśmy tylko awangardą wojenną Polski, a także Jej
awangardą moralną z umiejętnością zaryzykowania wszystkim, gdy ryzyko jest konieczne.
Żołnierze! Dziś po roku wojny i pracy smutno mi, że powinszować wam olbrzymich triumfów
nie mogę, lecz dumny jestem, że dzisiaj z większym spokojem, niż rok temu, mogę do was, jak ongi,
zawołać: Chłopcy! Naprzód! Na śmierć czy na życie, na zwycięstwo czy na klęski — idźcie czynem
wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania!
J. Piłsudski
Ożarów pod Lubartowem, 5. VIII, 1915.
Tekst 6.
Obcy o sprawie polskiej
a) Hr. Juliusz Andrássy (późniejszy minister spraw zagranicznych Austro-Węgier)
o tzw. rozwiązaniu austro-polskim w dziele pt. „Dyplomacja i wojna światowa”.
...Ze spraw polityki zagranicznej, jakie wypłynęły w czasie wojny, zajmowałem się najwięcej
kwestią polską. W artykule ogłoszonym przeze mnie we wrześniu 1915 r, na łamach jednego z pism
wiedeńskich pierwszy poruszyłem ją publicznie. Również pierwszy postawiłem ją pod obrady
węgierskiego parlamentu (17 grudnia 1915). Uważałem ją za jedną ze spraw najdonioślejszych
i najbardziej pilnych. Sprawiedliwość i interes, uczucie i rachuba wskazywały w jednym i tym samym
kierunku. Jedyną polityką właściwą było: wszystko uczynić, aby naród polski dla nas pozyskać. Nasi
41
przeciwnicy lubili oskarżać nas o to, że chcemy zgubić małe narody... Sprawiedliwe rozwiązanie
kwestii polskiej, oswobodzenie narodów ujarzmionych, naprawienie dawnej zbrodni byłoby świetnym
odparciem postawionego oskarżenia. Tutaj nasuwała się doskonała sposobność poprawić przed całym
światem naszą mocno popsutą opinię. Oprócz tego zyskiwaliśmy zwolennika na głównym teatrze
wojny, a po niejakim czasie mogliśmy dostać dobry materiał żołnierza. Dla monarchii habsburskiej
otwierało się pole jedynej ekspansji, która oznaczałaby istotny przyrost sił, albowiem była jedyną,
która nie znajdowała się w sprzeczności z uczuciem i interesem odnośnej ludności, nie była
ograniczeniem wolności narodu, przeciwnie, miałaby za skutek oswobodzenie narodu.
Pozbawilibyśmy Rosję bastionu wypadowego, zapewnilibyśmy sobie korzystną granicę strategiczną
nie wytwarzając wcale przez to niemożliwego dla Rosji położenia.
Wedle mojego przekonania jedynie właściwym wyjściem tej sprawy było tzw. austro-polskie
rozwiązanie. Należało utworzyć z Galicji połączonej z Polską rosyjską nowe państwo suwerenne,
na którego tron naród polski powołałby naszego władcę. Na miejsce dualizmu, powstałby trializm.
Każde inne rozwiązanie oznaczało niebezpieczeństwo dla nas, a nawet na wypadek naszego
zwycięstwa prowadziłoby do utraty prowincji, a co najmniej do jej zagrożenia. Łatwo było dostrzec,
że jeśli my nic nie przedsięweźmiemy dla narodu polskiego, to schroni się on pod skrzydła rosyjskie.
Nie oczekując niczego już więcej po nas skierowałby ku Rosji ostatnie swe nadzieje, nie po to
wprawdzie, aby szukać u niej wolności, ale aby trzy rozdarte swe części zjednoczyć na jej łonie.
Uczucie to ogarnęłoby również i Galicję, zawsze wrażliwą na prądy duchowe narodu i w gruncie obcą
Austrii. Pozostawienie Polski Niemcom oznaczałoby dla Polaków najcięższe niewolnictwo, którego
ulękliby się bardziej niźli rosyjskiej tyranii. Zmieniłby się tylko słowiański władca na germańskiego,
silniejszego i jeszcze w przeciągu konfliktów ostatnich dziesięcioleci bardziej od rosyjskiego
znienawidzonego. Nowy podział Polski pomiędzy Austro-Węgry a Niemcy byłby jedynie
powtórzeniem dziejowej zbrodni, usprawiedliwiłby rzucone przeciwko nam oskarżenia i podsyciłby
zarzewie rewolucji w tym właśnie czasie, kiedy rewolucyjna groza pojawiała się na widnokręgu.
Na jednym z rozstrzygających teatrów wojny stworzylibyśmy sobie zaciętego wroga, miast pozyskać
sojusznika...
b) Kanclerz niemiecki Bethmann-Hollweg o sprawie polskiej w dziele pt. „Spostrzeżenia o wojnie
światowej”.
...Jakkolwiek różną była polityka polska trzech dawnych potęg rozbiorowych, żadna z nich
nie zdołała u siebie sprawy polskiej załatwić. W rozmaitym kształcie przejawiały się narodowe
dążenia polskości: pragnieniem autonomii w Królestwie, irredentą w zaborze pruskim, ambicją Galicji
do politycznego przewodnictwa w monarchii naddunajskiej; jednakim był natomiast wszędzie cel:
odbudowanie jednolitego polskiego państwa. Sprawa polska pozostawała nieruchomą tylko tak długo,
jak długo i na ile stosunek wzajemny trzech mocarstw nie odmienił się u podstaw. Tylko całkowicie
nierozstrzygnięta wojna mogła była utrzymać stan rzeczy poprzedni. Każde inne rozwiązanie dawało
urzeczywistnienie polskich dążeń do wyzwolenia na koszt tego państwa, które wojnę przegrało.
Nie spekulacja więc polityczna, lecz sam fakt wojny podniósł sprawę polską. Zmartwychwstanie
Polski było naturalnym następstwem dziejowej przeszłości...
...Na każdym kroku w tym kraju natrafialiśmy na jedną tylko myśl — myśl odnowienia
niezależnej Polski. Przed nią grać w chowanego — nie uchodziło na czas dłuższy. Wrodzonej
sympatii znajdowaliśmy niewiele — ku temu, aby się dać lubić, nie posiada Niemiec ani zdolności,
ani ochoty; blokada Niemiec przez wroga zmusiła nas również do uciskania Polski rekwizycjami
wszelkiego rodzaju, przy czym i w zakresie i w sposobie zdarzały się nadużycia. Nareszcie musieli się
Polacy dowiedzieć, czy zamierzaliśmy uważać ich na stałe za naszych wrogów. Inaczej, każde
poważniejsze zachwianie naszego frontu na wschodzie stwarzało dla nas sytuację krytyczną, tym
bardziej, iż Polacy pewni byli zdecydowanego poparcia ich wyzwoleńczych dążeń przez państwa
zachodnie...
42
Tekst 7.
Atak Niemców na Verdun.
Z dzieła marszałka Pétaina: „Bitwa pod Verdun”
Bombardowanie niemieckiej artylerii ciężkiej 21 lutego i w nocy z 21 na 22 poprzedziło runięcie
dywizji szturmowych; nigdzie jeszcze, na żadnym froncie i w żadnej bitwie nie widziano podobnego
ognia. Miał on na celu stworzenie „strefy śmierci”, w której żaden oddział nie mógłby się utrzymać.
Huragan stali, żelaza, szrapneli i gazów trujących spadł na nasze lasy, nasze wąwozy, nasze okopy,
nasze schrony, miażdżąc wszystko, zmieniając odcinek w plac rzezi, zatruwając powietrze, niosąc
pożogę aż do serca miasta, dobierając się nawet do mostów i miejscowości nad Mozą, aż do Génicourt
i Troyon. Potężne wybuchy wstrząsały naszymi fortami i pokrywały je dymem. Nie można opisać tego
działania, które z pewnością nie miało nigdy sobie podobnego w gwałtowności i które ześrodkowało
w ograniczonym trójkącie zawartym między Brabant-sur-Meuse, Ornes i Verdun; niszczący ogień
przeszło 2 milionów pocisków.
Gdy Niemcy małymi oddziałkami ruszyli 21. po południu, a potem 22. rano naprzód, po nocy,
w ciągu której artyleria ponownie rozpoczęła swoje piekielne „tłuczenie” bez przerwy, w kolumnach
popychających się wzajemnie, spodziewali się, że posuną się naprzód z bronią na pasie.
Jakież było ich zdumienie i rozczarowanie, kiedy zobaczyli, że wszędzie na ich drodze Francuzi
powstają z gruzów i obdarci, wyczerpani, lecz groźni mimo wszystko, bronią ruin wszystkich swoich
punktów oporu!
Opór strzelców Drianta, posła-żołnierza, autora „Wojny jutrzejszej” i „Wojny fortecznej”,
zasługuje na przypomnienie. Ostrzeliwanie przygotowawcze zmiażdżyło ich dosłownie; większość
schronów zawaliła się wskutek wybuchów; straty przed nawiązaniem styczności z napastnikiem
sięgały liczby bardzo wysokiej. Nasi strzelcy jednak trzymali się wewnątrz lasu zamknięci, osaczeni
i tropieni ze wszystkich stron, w ciągu prawie dwudziestu czterech godzin.
Oddziały XXX korpusu wykazały zdumiewające i wprost nieprawdopodobne męstwo, kiedy
ośrodek oporu — las, miejscowość, sieć zawalonych okopów lub chaotyczne zgrupowanie lejów
od pocisków — umożliwiał naszym jednostkom powtórzenie bohaterskich czynów strzelców Drianta
i przyczyniał się ze swej strony do złamania nawałnicy. Żołnierz i oficer francuski rozumiejąc
wielkość swego zadania wywiązali się z niego ze stoicyzmem; zgubieni w szalejącym oceanie
wiedząc, że nikt nie usłyszy ich sygnałów alarmowych, zawzięli się, aby osłabić falę, która ich
zalewała jednych po drugich i woleli śmierć lub okropną niewolę niż ratunek, który mogli znaleźć
w odwrocie. Nasi ludzie wycierpieli i wymęczyli się więcej, niż to można sobie wyobrazić;
wykonywali swój obowiązek z prostotą i bez fanfaronady sięgając w ten sposób wielkości.
Tekst 8.
Wilson o zadaniach Ameryki
Z dzieła Wilsona pt. „Nowa wolność”
...Od stuleci, właściwie od początku dziejów świata było oblicze Europy zwrócone na wschód.
Wszystkie linie handlowe biegły z zachodu na wschód. Każda ekspansja sił kierowała się na wschód.
Ocean Atlantycki leżał za plecami świata... Wreszcie zdobyto się na odwagę zwrócenia się
na nieznane morze na zachodzie i przekonano się, że jest dwa razy tak wielkie, jak przypuszczano.
Kolumb nie znalazł, jak się tego spodziewał, cywilizacji takiej jak chińska; znalazł pusty kontynent.
Później, w ciągu wieków nadarzyła się ludzkości sposobność stworzenia na tej nieodkrytej dotąd:
połowie kuli ziemskiej nowej cywilizacji; tutaj stał się jej udziałem niezwykły przywilej dokonania
nowego eksperymentu dziejowego.
Ta wyjątkowa sposobność kryjąca w sobie tak niesłychanie bogate możliwości musi zawsze
pobudzać siłę wyobraźni. Łatwiej można było wymyślić tysiąc bajek, niżby wyobraźnia odważyła się
pojąć jedną z nich: że połowa kuli ziemskiej była zakryta tak długo, aż nadszedł czas do nowego
rozkwitu cywilizacji. Nic innego jak ambicja kapitana, chcącego znaleźć nową drogę handlową,
stworzyła dla ludzkości teren do wielkiego moralnego przeżycia. Ludzie winni byli znaleźć nowe
zadania w tym wspaniałym kraju, w którym, jak opowiadają dawni podróżnicy, każdy
43
z przybywających odczuwał woń lasów pełnych kwiatów i czystych źródeł. Leżała tu nowa ziemia
oczekując życia... A wszystko to ukazuje się nam jako jakaś bajeczna wizja, jako wyjątkowy cud,
który tylko raz mógł zdarzyć się w dziejach.
Jedno tylko można z tym porównać. Jest coś, co może porwać nasze uczucia, tak jak obraz okrętu
Kolumba u lśniących wybrzeży: jest to myśl o dzisiejszym wychodźcy, który ze ściśniętym gardłem
stoi między pokładami i patrzy na kraj będący, jak mu powiedziano, ziemskim rajem, w którym on
jako wolny człowiek będzie mógł zapomnieć o troskach dawnego życia i znajdzie spełnienie swych
wszystkich nadziei. Czyż każdy okręt kierujący swój dziób ku zachodowi nie wiózł nadziei wielu
generacji uciśnionych wszystkich krajów? Jakżeż biły żywiej zawsze serca ludzi, gdy widzieli
wznoszące się przed ich oczyma wybrzeże Ameryki, jak mocno wierzyli oni zawsze, że ci, którzy tu
mieszkają, wolni są od władców, od klas uprzywilejowanych i od wszelkich ograniczeń, które ludzi
uciskają i czynią bezbronnymi; a tu będzie można urzeczywistnić swój ideał uczciwego człowieka,
a tu wszyscy są braćmi, którzy się nawzajem nie podchodzą i nie oszukują, lecz dążą do podniesienia
dobra ogółu. Cóż czytamy w pismach ludzi, którzy założyli Amerykę? Czy to, że chcieli służyć
egoistycznym interesom Ameryki? Chcieli oni służyć ludzkości a ludziom przynieść wolność.
Zatknęli oni tu w Ameryce swój sztandar jako znak nadziei i sygnał otuchy dla wszystkich narodów
świata. I ludzie przybywali i cisnęli się do tych wybrzeży tak radośni nadzieją i pełni zaufania, jak
nigdy przedtem. Znajdowali tu oni dla całych generacji przystań pokoju i szczęścia. Oby Bóg dał,
abyśmy w naszych dzisiejszych tak zawichrzonych stosunkach, mogli się znowu wznieść do czynów
bohaterskich owych czasów.