kobiety woli herstoria woli czyli opowieść o trzech...
Post on 28-Feb-2019
225 Views
Preview:
TRANSCRIPT
KOBIETY WOLI – HERSTORIA WOLI czyli opowieść o trzech
niezwykłych kobietach.
Autorki: Anna Bąk, Grażyna Knitter, Anna Góral oraz uczestniczki/cy projektu „ Kobiety Woli czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna” Redakcja merytoryczna: Anna Góral Fotografie projektowe: Anna Góral Archiwum foto: Muzeum Woli, Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego Skład i przygotowanie publikacji: Piotr Thieme Wydawca: Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych
Publikacja została wydana na licencji Creative Commos Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Oznacza to, że wszystkie zawarte w niej treści można kopiować i dowolnie wykorzystywać, a także tworzyć na ich podstawie utwory zależne pod warunkiem podania autora oraz nazwy licencjodawcy: Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych, www.inicjatywakobiet.org
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
2
Spis treści Wstęp ...................................................................................................................................................... 4
Realizacja projektu ................................................................................................................................. 5
Kobiety Woli – Nasze bohaterki .............................................................................................................. 7
Adina Blady Szwajger .............................................................................................................................. 7
Dom rodzinny na Świętojerskiej 30 ..................................................................................................... 8
Szkoła na Długiej 55 ............................................................................................................................. 9
Studia na Uniwersytecie Warszawskim ............................................................................................. 10
Wybuch wojny ................................................................................................................................... 10
Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów ........................................................................................ 11
Po aryjskiej stronie ............................................................................................................................ 15
Po wojnie ........................................................................................................................................... 16
Hanka Ordonówna ................................................................................................................................ 20
Hanka Ordonówna – znana i nieznana .............................................................................................. 20
Dziewczyna z klasy robotniczej.......................................................................................................... 21
Ja śpiewam piosenki .......................................................................................................................... 23
1939 ................................................................................................................................................... 25
Tułacze dzieci ..................................................................................................................................... 27
Postępująca gruźlica i Bejrut ............................................................................................................. 29
Irena Stanisława Sendler ...................................................................................................................... 33
Irena z domu Krzyżanowska .............................................................................................................. 33
Irena Stanisława Sendler jako "Jolanta" ............................................................................................ 35
Więźniarka Pawiaka ........................................................................................................................... 36
Irena Stanisława Sendler jako Klara Dąbrowska ............................................................................... 36
Matka wielu dzieci ............................................................................................................................. 41
Sprawiedliwa wśród Narodów Świata ............................................................................................... 42
Trasa szlakiem Kobiety Woli - Anna Bąk ................................................................................................ 43
TRASA SZLAK KOBIETY WOLI ............................................................................................................. 44
Opis poszczególnych punktów szlaku:............................................................................................... 44
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
4
Wstęp
Publikacja „Kobiety Woli” przygotowana jako podsumowanie ośmio miesięcznej pracy projektowej
„Kobiety Woli czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna”, projektu realizowanego przez
Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych, a współfinasowanego ze środków m.st. Warszawy dzielnicy Wola.
Był to projekt herstoryczny. Herstoria dosłownie oznacza jej opowieść, neologizm stworzony na
podstawie gry językowej his-story (jego opowieść). Od ponad trzydziestu lat słowo herstoria
funkcjonuje jako rozpoznawalna formuła żargonu naukowego i języka popularnych publikacji.
Ważne, dla nas osób realizujących ten projekt, było budowanie przestrzeni w kulturze dzielnicy Woli,
Warszawy dla kobiet, dla herstorii. W projekcie opowiadamy o trzech aktywnych, mądrych, dzielnych
kobietach, których losy połączyła dzielnica Wola, a naznaczyła je II wojna światowa. Opowieści o ich
empatii, odwadze, zaangażowaniu w pomoc innym, mogą być przykładem dla nas współcześnie
żyjących na Woli, w Warszawie. Sprawiają, że czujemy dumę z ich dokonań, ich opowieści nakłaniają
nas do refleksji: jak my zachowalibyśmy się na ich miejscu? Motywują do pracy nad sobą i wspieraniem
ludzi wokół nas.
Poznajcie herstorię trzech kobiet Woli: Adiny Blady Szwajger, Hanki Ordonówny i Ireny Sendler.
Z życzeniami dobrej lektury
Anna Góral
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
5
Realizacja projektu Projekt „Kobiety Woli czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna” został zrealizowany przez Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych, współfinasowany przez Biuro Kultury dzielnicy Wola m.st. Warszawa. Projekt integracji kulturalnej mieszkanek i mieszkańców Woli był realizowany od kwietnia do listopada 2017 roku. W projekcie wzięło udział 35 osób , w tym: 30 kobiet i 5 mężczyzn. Wśród osób znalazło się w tym 7 osób z niesprawnością. Najmłodszą uczestniczką projektu była 13 letnia Daria a najstarszym uczestnikiem 78 letni Janusz. W ramach projektu odbyło się 6 szkoleń:
dwie edycje szkolenia historycznego (historia dzielnicy Wola oraz szukanie źródeł/archiwów historycznych)
dwie edycje szkolenia metodologiczno-herstorycznego
jedna edycja dwudniowego warsztatu przewodnickiego i stworzenie trasy „Kobiety Woli” W szkoleniu metodologiczno-herstorycznym, prowadzonym przez Grażynę Knitter wzięło udział 27 osób. W szkoleniu historycznym prowadzonym przez Annę Bąk wzięło udział 29 osób. W warsztacie przewodnickim prowadzonym przez Annę Bąk wzięło udział 13 osób .
Uczestnicy/uczestniczki projektu podzieli się na 3 grupy i przez 4 miesiące pracowali nad życiorysami trzech kobiet Woli:
Hanką Ordonówną – pieśniarka i działaczka społeczna- Grażyna Knitter
Irenę Sendler – pracowniczka socjalna ratująca żydowskie dzieci w czasie II wojny- Anna Góral
Adina Blady-Szwajger – lekarka pediatra, działaczka społeczna – Anna Bąk
Grupa Hanki Ordonówny, opiekunka Grażyna Knitter: 1. Czerwińska Barbara 2. Jaworski Janusz 3. Nowakowska Marlena 4.Świniarska Beata 5. Miłosz Joanna 6. Bazan Edyta 7. Bazan Iga 8. Jędrak Katarzyna
Grupa spotkała się 12 razy, w tym wycieczkę po Woli oraz wieczór muzyczny z utworami Hanki Ordonówny.
Grupa Ireny Sendler, opiekunka Anna Góral: 1. Kozieńska Beata 2. Posel Małgorzata
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
6
3. Krawczyk Barbara 4. Wasiukiewicz-Rogulska Małgorzata 5. Pietraszek Ewa 6. Thieme Piotr 7. Krogulecka Daria 8. Kosiewicz Małgorzata
Grupa spotkała się 8 razy, w tym zrealizowała wycieczkę do Otwocka oraz pokaz filmu „Historia Ireny Sendlerowej” Andrzeja Wolfa z udziałem córki Ireny Sendler– Janiny Zgrzembskiej.
Grupa Adiny Blady-Szwajger, opiekunka Anna Bąk: 1. Czuba Marzena 2. Góral Wiktoria 3. Pielas Weronika 4. Perzyńska Anna 5. Perzyński Maciej 6. Milewski Sławomir 7. Golec Beata 8. Kokoszka Kamila
Grupa spotkała się 7 razy, w tym nagrała wywiad z córką Adiny -aktorką Aliną Świdowską.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
7
Kobiety Woli – Nasze bohaterki
Kluczem do wyboru bohaterek- kobiet w naszym projekcie jest ich związek z dzielnicą Wola
(mieszkały/działały na terenie Woli), wszystkie trzy zajmowały się dziećmi w czasie II wojny światowej.
Adina Blady Szwajger
lekarka getta warszawskiego
łączniczka ŻOB uczestniczka powstania warszawskiego
pediatra w Polsce powojennej zaangażowana w walkę z gruźlicą wśród dzieci
Informacje do niniejszego opracowania zebrała grupa biorąca udział w projekcie herstorycznym „Kobiety Woli”, zajmująca się postacią Adiny Blady Szwajger, na podstawie :
lektury książki napisanej przez bohaterkę Adinę Blady Szwajger „I więcej nic nie pamiętam”
internetowych opracowań historycznych
wywiadów książkowych, prasowych i radiowych z Adiną
wywiadów prasowych z córką Adiny - Aliną Świdowską - aktorką teatralną i filmową
monodramu zagranego przez Alinę Świdowską, napisanego na podstawie książki „I więcej nic nie pamiętam
rozmów podczas spotkań naszej grupy z Aliną Świdowską
spotkania z Aliną Świdowską podczas uroczystego zakończenia projektu „Kobiety Woli”
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
8
Dom rodzinny na Świętojerskiej 30
Adina Blady Szwajgeir urodziła się w 21 marca 1917 r. Warszawie. Mieszkała na ulicy Świetojerskiej pod numerem 30 w trzypokojowym mieszkaniu z mamą i chorą babcią. Rodzina matki Adiny była zasymilowana. Dziadek Adiny Max Hercberg był kupcem i miał fabrykę cholewek. Został zabity w czasie podróży handlowej do Rosji jeszcze przed jej urodzinami.
Rodzicami Adiny byli Stefania i Icchak Szwajger. Icchak Szwajger był rosyjskim Żydem pochodzącym z Radomyśla. Po 4 latach od narodzin Adiny, z powodów politycznych został zmuszony do wyjazdu za granicę. Ustaliliśmy, że był tzw. bezpaństwowcem - posiadał paszport nansenowski. Icchak wyjechał do Francji a potem Palestyny. Stefania nie chciała wyjechać razem z mężem z Polski. Nie potrafiła wyobrazić sobie życia poza krajem.
Adina zobaczyła się z ojcem dopiero jako dorosła kobieta w latach 70 w Izraelu. Icchak Szwajger założył
tam nową rodzinę. Był autorem książek dla dzieci, a przede wszystkim jednym z założycieli
Uniwersytetu w Tel Awiwie.
Stefania Szwajger budynek gimnazjum Jehudija. Długa 55
Matka Adiny, Stefania Szwajgier, była niezwykle silną i zdolną kobietą. Pracowała przez 25 lat na stanowisku dyrektorki gimnazjum żeńskiego dla Żydówek – „Jehudija”. Była też nauczycielką na wieczornych kursach dla analfabetów. Studiowała medycynę w Paryżu. Jednak przerwała studia i ukończyła Wydział Biologii na Uniwersytecie w Warszawie.
Po wyjeździe Icchaka z Polski musiała radzić sobie z wieloma problemami jako samotna matka. Podjęła się pracy nauczycielki biologii. W krótkim czasie awansowała na dyrektorkę szkoły. Taki sukces mogło osiągnąć niewiele kobiet przed II wojną światową. Było to na tyle niezwykłe, że stała się bohaterką wywiadu do gazety „Ewa” w 1928 r. Zginęła w obozie w Treblince 29 lipca 1942 r. w wieku 52 lat.
Obok Nalewek i i Franciszkańskiej Świętojerska była jedną z trzech najważniejszych ulic żydowskiej
Warszawy. Działały tu sklepy z futrami, materiałami, materiałami papierniczymi, handel winami, a
także fabryczki świec, mydła. Na rogu z ulicą Wałową znajdował się pasaż handlowy Fridmana.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
9
Szkoła na Długiej 55
Żydowskie gimnazjum żeńskie prowadzone przez Towarzystwo Opiekuńcze „Jehudija- Żydówka”,
którego dyrektorką była Stefania Szwajger, matka Adiny, znajdowało się w kamienicy przy ulicy
Długiej 55. Adina uczęszczała do tej szkoły.
zdjęcie nauczycieli Jehudiji z 1927 r. Stefania Szwajger - w dolnym rzędzie druga od lewej
Jednym z jej nauczycieli był Emanuel Ringeblum. Był specjalistą historii Żydów w Polsce, członkiem
Żydowskiego Instytutu w Wilnie, a także wielu stowarzyszeń, związków i przedstawicielem Żydów
polskich na kongresach naukowych w Europie. Przez 10 lat do 1938 r. uczył historii w gimnazjum. W
czasie wojny założył w getcie warszawskim tajną grupę „Oneg Szabat”, która zgromadziła archiwum
dokumentujące życie w getcie. Nazwano je Archiwum Ringelbluma.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
10
Emanuel Ringelblum metalowe skrzynki i kanki na mleko, w których ukryto Archiwum Ringelbluma
Studia na Uniwersytecie Warszawskim
Brama Uniwersytetu Warszawskiego 1938 r. młodziutka Adina
Adina rozpoczęła studia medyczne w 1934r. na Uniwersytecie Warszawskim. Okres jej studiów przypadł na czas nasilających się wystąpień antysemickich. Pod wpływem endeckich nacjonalistycznych organizacji młodzieżowych (m.in. Młodzieży Wszechpolskiej i ONR), na polskich uczelniach, wprowadzono zasadę tzw. getta ławkowego. Studenci pochodzenia żydowskiego zobowiązani byli stać podczas wykładów w wyznaczonym miejscu.
W indeksach żydowskich studentów zamieszczano stempel informujący o tym, w jakiej części sali wolno im przebywać podczas wykładów.
Wybuch wojny
W lipcu 1939 r. rabin Posner udzielił jej ślubu religijnego ze Stefanem Szpigielmanem. Młode
małżeństwo zamieszkało razem z matką na Świętojerskiej.
Wybuch II wojny światowej w 1939 r. przerwał studia Adiny. Adina miała wtedy 22 lata i
przygotowywała się do zdania ostatnich egzaminów. Liczne prześladowania ludności żydowskiej
rozpoczęły się bezpośrednio po wkroczeniu wojsk niemieckich do Warszawy.
Uniwersytet Warszawski został zamknięty 1 października 1939 r.
W tym czasie Adina i Stefan wyjechali na wschód, początkowo do Białegostoku, a następnie do Lwowa.
Stamtąd zawrócili jednak do Białegostoku, a Adina pod koniec grudnia 1939 r. powróciła do Warszawy.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
11
W październiku 1940 r. nastąpiło przymusowe przesiedlenie ludności żydowskiej do wyznaczonego
przez nazistów obszaru getta w Warszawie. Getto zostało otoczone murem i zamknięte 16 listopada
1940 r. Dom Adiny znalazł się w granicach getta.
Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów
Adina zaczęła pracę jako stażystka 11 marca 1940 r. w szpitalu Dziecięcym Bersohnów i Baumanów,
znajdującym się w obrębie warszawskiego getta.
Szpital ten powstał pod koniec XIX wieku z fundacji dwóch rodzin Majera i Chaji Bersohn oraz Salomona
i Pauliny Bauman pomiędzy dwoma ulicami: Sienną i Śliską. W 1906r. pracował tam jako pediatra dr
Henryk Goldszmit czyli Janusz Korczak.
Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów
Przełożoną szpitala była dr Anna Braude-Hellerowa. Dbała o szpital stawiając czoła wszelkim
trudnościom. Pomimo braku jedzenia, leków, odpowiednich sprzętów medycznych, wraz z całym
personelem robiła wszystko, aby stworzyć dzieciom jak najlepsze warunki. Im dłużej trwała wojna tym
trudniej było osiągnąć ten cel.
To właśnie o pracy w tym szpitalu Adina Blady Szwajger napisała w swoich wspomnieniach z czasów
wojny. Można powiedzieć, że przez całe życie nie rozmawiała z nikim o tych traumatycznych
przeżyciach. Zdecydowała się na napisanie swojej książki, p.t. „I więcej nic nie pamiętam”, dopiero pod
koniec życia w 1988 r.
Podczas rozmów z córką Adiny - Aliną Świdowską, do której udało nam się dotrzeć - dowiedzieliśmy
się, że matka nigdy nie mówiła o getcie. Opowiadała jedynie o swoich przeżyciach z okresu powstania
warszawskiego.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
12
Historia Szpitala Dziecięcego Bersohnów i Baumanów rozdzierała nam serca. W przeludnionym getcie,
w którym panował głód, ludzie skazani byli na życie w niezwykle trudnych warunkach sanitarnych.
Choroby szerzyły się w zastraszającym tempie. Ich ofiarami padali najsłabsi, czyli dzieci, często
osierocone i bezdomne. Większość małych pacjentów chorowała na tyfus i gruźlicę oraz chorobę
głodową. Do szpitala trafiały również dzieci postrzelone przez niemieckich snajperów. Byli to kilkuletni
szmuglerzy, którzy przechodzili na aryjską stronę muru, aby kupić lub wyżebrać jedzenie. Dzieci te
często były jedynymi żywicielami rodziny. Polował na nie ze szczególnym upodobaniem jeden z
niemieckich snajperów nazywany Frankenstein.
Adina opisała swoich podopiecznych z niezwykłą wrażliwością. Podczas lektury jej książki odczuwa się
ogromny szacunek jakim młoda lekarka darzyła tych szczególnych pacjentów. Adina opisując codzienne
wydarzenia z życia szpitala pokazała ogrom dziecięcego cierpienia, które było wszechobecne w getcie.
Jeden z cytatów jej książki mówi wszystko o charakterze tej niezwykłej lektury:
„Tego dnia był taki mały chłopak, może ośmio-, może dziesięcioletni, i miał postrzał wątroby i nic mu
nie można było pomóc, a ja jakoś tak przypadkiem stanęłam przy nim. Wtedy akurat otworzył oczy i
spojrzał na mnie i wyciągnął rączkę, w której ściskał 50 groszy. Powiedział: "Daj mamie" - i umarł”.
W szpitalu prowadzono badania naukowe nad chorobą głodową.
Z Adiną pracowały takie wybitne lekarki jak dr Anna Margolis, doświadczona pediatra oraz jej córka
Alina Margolis , która po wojnie została żoną Marka Edelmana. Sam Marek Edelman pracował w
szpitalu jako goniec. Po wojnie ukończył studia medyczne i został wybitnym kardiologiem. Z Adiną
Blady Szwajger przyjaźnił się całe życie.
Filia szpitala powstała w październiku 1941 przy skrzyżowaniu ulic Leszno i Żelaznej ze względu na
ogromny wzrost zachorowań dzieci na tyfus plamisty. Nowo zorganizowany szpital mógł przyjąć 400
chorych.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
13
filia szpitala dziecięcego. róg Leszna i Żelaznej
Opiekując się chorymi dziećmi w nowym miejscu Adina coraz bardziej przeżywała fakt, że nie jest w
stanie ich zupełnie wyleczyć. Mogła tylko łagodzić objawy chorób czyniąc ich śmierć lżejszą.
Z okien tego budynku obserwowała również marsz Żydów na Umschlagplatz podczas Wielkiej Akcji
likwidacji getta. W czasie tej wywózki latem 1942 roku została zabrana z domu przy ulicy Świętojerskiej
30 jej matka Stefania.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
14
Stawki 8
Latem 1942 r. szpital został przeniesiony na ul. Stawki pod nr 8, tuż obok Umschlagplatzu.
W tym miejscu Adina, wraz z innymi lekarzami, podała małym pacjentom szpitala śmiertelną dawkę
morfiny. W ten sposób chciała uchronić je przed traumatyczną śmiercią z rąk żołnierzy niemieckich lub
śmiercią w komorach gazowych.
We wrześniu 1942 r. połączono szpital na Czystem i szpital dla dzieci Bersohnów i Baumanów przy ul.
Gęsiej 6/8. Cały oddział składał się z 3 pokoi na 1 piętrze, w których leżało kilkaset dzieci. Adina
mieszkała tam przez 4 miesiące. W tym czasie załamała się psychicznie i chciała popełnić samobójstwo.
Pracowała jako salowa i asystentka dra Wilka przy amputacjach. Na 3 pietrze znajdowały się 3 pokoje z
kuchnią gdzie mieszkała razem z 10 -12 osobami. Na 2 piętrze był schowek w którym zmiesciło się 30
osób. Schowana w nim przetrwała II Akcję Likwidacyjną 18 stycznia 1943 r.
Kilka dni później wyszła na aryjską stronę na skrzyżowaniu ulic Leszno i Żelaznej. Doktor Braude-
Hellerowa zginęła na gruzach szpitala przy Gęsiej podczas powstania w getcie.
brama do getta przy Żelaznej Marek Edelman
Marek Edelman - jeden z przywódców powstania w getcie - wydał jej polecenie przejścia na aryjska
stronę.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
15
Po aryjskiej stronie
Miodowa 24
Adina, która miała tzw. „dobry wygląd”, zamieszkała początkowo przy Dzielnej, a potem na Miodowej
jako Irena Meremińska aż do powstania warszawskiego. Była łączniczką ŻOB. Organizowała pomoc w
ucieczce z getta, załatwiała uciekinierom dokumenty, szukała dla nich mieszkań, przenosiła broń,
roznosiła pieniądze, zbierała informacje o obozach pracy dla Komitetu Koordynacyjnego.
Na przełomie 1943 i 1944 pracowała w świetlicy Rady Głównej Opiekuńczej mieszczącej się w
klasztorze Salezjanów na Powiślu.
Niestety nie udało się jej uratować męża Stefana Szpigelmana, który zgłosił się do Hotelu Polskiego,
gdzie Niemcy zorganizowali „kocioł”. Od maja 1943 roku przy ul. Długiej można było kupić dokumenty
państw Ameryki Południowej, które miały gwarantować Żydom ukrywającym się po stronie aryjskiej
możliwość wyjazdu z Generalnego Gubernatorstwa. Celem wyjazdu z okupowanych ziem polskich
miały być specjalne obozy we Francji, gdzie Żydzi zostaliby wymienieni na niemieckich jeńców
internowanych przez aliantów. Wszyscy, którzy zgłosili się do hotelu, zostali wywiezieni do Auschwitz,
gdzie zginęli. Jednym z nich był mąż Adiny. Z ponad 2500 Żydów, którzy zgłosili się na Długą 29, przeżyło
zaledwie 260 osób.
W czasie powstania warszawskiego w piwnicy na Miodowej zorganizowała miejsce opatrunkowe -
szpital polowy, w którym pracowała jako lekarka. Potem znalazła się w szpitalu polowym na
Mokotowskiej. Ze Śródmieścia uciekła z pomocą żołnierza AK Władysława Świdowskiego , z którym po
wojnie wzięła ślub i miała dwie córki.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
16
zdjęcie ślubne Adiny i Władysława Świdowskiego
Z palącej się Warszawy udało się jej przedostać do Grodziska gdzie przebywała do końca wojny. W
Grodzisku spotkała się z przyjaciółmi - Markiem Edelmanem i Aliną Margolis.
Po wojnie
Pod koniec stycznia 1945 r. zatrudniła się w Centralnym Komitecie Żydów w Polsce jako referentka do
spraw dziecięcych i pediatra.
Po wojnie ukończyła studia medyczne w Łodzi. Pracowała całe życie jako pediatra - początkowo w
Łodzi, potem w szpitalu dziecięcym gruźliczym w Łagiewnikach, a po 1968 r jako lekarka szkolna w
Szczecinie.
Swoje wspomnienia zawarte w książce „I więcej nic nie pamiętam” spisała leżąc na łóżku szpitalnym na oddziale kardiologicznym szpitala w Łodzi. Była jak zawsze pod opieką swojego przyjaciela i jedynego lekarza, któremu pozwalała się leczyć, Marka Edelmana. To za jego namową Adina zdecydowała się na wydanie książki. Publikacja została wydana w tzw. drugim obiegu w ramach „Zeszytów Niezależnej Myśli Lekarskiej”.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
17
Adina Blady Szwajger zmarła w Łodzi 19 lutego 1993 roku. Została pochowana na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej w Warszawie obok Marka Edelmana.
Grób Adiny Blady Szwajger
Praca naszej grupy była oparta przede wszystkim na rozmowach z córką Adiny Blady Szwajger – Aliną Świdowską.
Alina Świdowska
Ta niezwykle wrażliwa i mądra kobieta poświęciła nam wiele swojego cennego czasu opowiadając historię swojej mamy. Opowiedziała nam o swojej relacji z mamą i o swoim dzieciństwie. Dzięki niej
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
18
dowiedzieliśmy się jakim człowiekiem była Adina Blady Szwajger w czasie pokoju. Adina Blady Szwajger całe życie była oddana chorym dzieciom. Poświęcała swój czas pracy w szpitalu i przychodni często kosztem swojego życia prywatnego. Była niezwykłą i ciepłą kobietą, która służyła radą i pomocą wszystkim potrzebującym. Nie dała rady ofiarować dostatecznie dużo uwagi swoim córkom. Tak to już bywa, że bohaterki bywają trudnymi matkami. Poświęcenie wymaga ofiar. Alina Świdowska bardzo pięknie opowiada o rozczarowaniach i brakach swojego dzieciństwa. Pięknie, bo pomiędzy słowami o żalu jaki czuje do swojej mamy, słyszy się również słowa akceptacji, zrozumienia i miłości do niej. Jesteśmy wdzięczni Pani Alinie za te cudowne spotkania.
Nasza grupa stworzyła mapę getta z zaznaczonymi miejscami związanymi z historią Adiny Blady Szwajger. Zbierałyśmy w tym celu informacje z różnych opracowań historycznych odwiedzając czytelnię Żydowskiego Instytutu Historycznego oraz punkt informacyjny w Muzeum Polin.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
19
Miejsca związane z życiem Adiny Blady Szwajger naniesione na mapę będącej załącznikiem do publikacji „Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście”.
Odtworzyliśmy również wygląd ulicy Świętojerskiej. Ulica ta nie zachowała się w swojej przedwojennej formie. Została doszczętnie zniszczona. W miejscu gdzie stał dom Adiny Blady Szwajger znajduje się teraz płot i trawnik okalający Ambasadę Chińską. Zdjęcia wszystkich kamienic ulicy Świętojerskiej odnalazła jedna z naszych koleżanek w Archiwum Akt Nowych przy ul. Krzywe Koło.
bibliografia:
Blady-Szwajger A., Szpital w getcie, Warszawa 1987 Blady-Szwajger A., I więcej nic nie pamiętam, Warszawa 2010 A. Grupińska, Ciągle po kole. Rozmowy z żołnierzami getta warszawskiego Monodram I więcej nic nie pamiętam w wykonaniu Aliny Świdowskiej
Alina Świdowska. Zdjęcie z próby monodramu I więcej nic nie pamiętam. fot.Piotr Litwic
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
20
Hanka Ordonówna
Hanka Ordonówna – znana i nieznana
Hanka Ordonówa, właściwie Maria Anna Pietruszyńska
Ur. 25.09.1902 / Żelazna 68 na Woli w Warszawie Zm. 8.09.1950 / Bejrut
Znana jako:
Anna Ordon Hrabina Tyszkiewiczowa Weronika Hort Pieśniarka, tancerka Aktorka kabaretowa i filmowa (m.in. film Szpieg w masce) Autorka tomiku Piosenki, których nigdy nie śpiewałam, 1929, Autorka tekstów w zbiorze Piosenki żołnierskie, 1940 Autorka zbioru opowiadań Tułacze dzieci, 1948 wydanych pod pseudonimem Weronika Hotr Malarka
Miejsca, w których występowała to m.in.
Teatr Wielki w Warszawie - balet Kabaret Sfinks – debiut wokalny Wesoły Ul – Lublin Teatr Miraż Kabaret Sfinks Kabaret Bagatela; Ul/Lwów Teatr Qui Pro Quo – 1922-1931
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
21
Teatrzyk Tip-Top – 1939 Wilno, Ateny, Ryga, Paryż, Berlin, Wiedeń, Bejrut, Damaszek, Jerozolima, Kair, Tel Awiw, Stanu
Zjednoczone
Dziewczyna z klasy robotniczej
Mimo, iż mogłoby się wydawać inaczej, Hanka Ordonówna, jedna z najbardziej znanych pieśniarek
międzywojennej Polski, wcale nie urodziła się w zamożnym domu. Pochodziła z biednej rodziny
robotniczej. Jej ojciec Władysław był kolejarzem, a matka Helena z Bieńkowskich pracowała w domu.
Podczas naszych wspólnych poszukiwań udało nam się dotrzeć do aktu małżeństwa z 1895 r.
Świadectwo ślubu rodziców Hanki Ordonówny – Heleny i Władysława z 1895 roku. (AP m.st. Warszawy)
Niestety nie wiemy kiedy Maria Anna Pietruszyńska - tak naprawdę się nazywała - przyszła na świat.
Najczęściej podawaną datą jest 25.09.1902, którą rodzina Ordonki zamieściła w nekrologach. Z kolei w
jej paszporcie konsularnym widnieje data 23.09.1905. Według Anny Mieszkowskiej, badaczki dziejów
kabaretów i losów ich gwiazd, „najprawdopodobniej urodziła się w 1900 roku. A może nawet rok lub
dwa lata wcześniej? Pierwsze wzmianki o jej występach pochodzą już z roku 1916. A miała wtedy
właśnie 14-16 lat.”
Pietruszyńscy mieszkali w mieszkaniu czynszowym przy ul. Żelaznej 68 na Woli. Niestety, kamienica nie
przetrwała do czasów dzisiejszych, pozostał pusty plac. Z racji niezagospodarowanej przestrzeni, może
warto w tym miejscu stworzyć skwer Hanki Ordonówny dla upamiętnienia jej osoby?
W wieku 8 lat nasza bohaterka poszła do szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie i
bynajmniej nie dlatego, że rodzina dbała o jej rozwój artystyczny. Powodem, co zaskakujące, były
darmowe posiłki dla uczniów. Z książki Polskie szkolnictwo baletowe w okresie międzywojennym
dowiadujemy się, że w owych czasach do szkoły baletowej rekrutowano głównie kandydatów
pochodzących ze środowisk drobnomieszczańskich i że w większości były to rodziny raczej ubogie. Jak
pisał w latach 30. publicysta Kuriera Porannego – „Rodzice oddający swe dzieci do szkoły baletowej
rekrutują się przeważnie z najbiedniejszych sfer stolicy. W tych sprawach nie idzie o jakieś ambicje
artystyczne, a po prostu o zapewnienie dziecku możliwości zarobkowania w nadziejach pomagania
później rodzinie.”
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
22
Szkoła baletowa przy Teatrze Wielkim w Warszawie, obecnie im. Romana Turczynowicza
Już w wieku 16 lat Maria Anna Pietruszyńska zaczęła stawiać pierwsze kroki na deskach Teatru
Wielkiego. Wkrótce zaangażowała się do pracy w kabaretach. To również w tym czasie Karol Hanusz
wymyślił dla niej pseudonim sceniczny Hanka Ordon, o czym zadecydował zupełny przypadek. Tego
dnia prawdopodobnie Irena Solska występowała przed młodą Pietruszyńską z tekstem Reduty Ordona
i Hanusz zaproponował Marysi pseudonim Anna Ordon. Jej początkowe występy nie należały do
udanych, zwłaszcza wykonanie debiutanckiego utworu „Szkoda słów” Artura Tura, które zostało
mocno skrytykowane w prasie. Jeden z recenzentów napisał nawet, że „kotów i dzieci na scenie
pokazywać nie należy”.
Hanka jednak nie poddaje się i wkrótce wyjeżdża do Lublina, gdzie gra w kabarecie „Wesoły Ul”. To
tam po raz pierwszy śpiewa piosenki żołnierskie, które jeszcze nie raz zagoszczą w jej repertuarze. Poza
rozwojem kariery, a także uczęszczaniem na kursy doszkalające, pobyt w Lublinie odznaczył się
niepowodzeniem miłosnym. Hanka nieszczęśliwie zakochuje się w aktorze Januszu Sarneckim, przez
co próbuje nawet popełnić samobójstwo strzelając z pistoletu w czoło. Kula chybiła, ale do końca życia
pozostawiła skazę na czole Ordonki, którą ta ukrywała pod wielkimi kapeluszami. W 1919 roku po
zamknięciu teatrzyku „Wesoły Ul” Ordonówna wraca do domu, do Warszawy.
Żelazna 66 i skwer, który znajduje się w miejscu, gdzie przed wojną stała kamienica przy Żelaznej 68
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
23
Grupa Ordonki zbiera informacje o zburzonej w trakcie wojny kamienicy przy Żelaznej 68
Ja śpiewam piosenki
Powrót z Lublina do Warszawy Ordonówna rozpoczyna od wyprowadzki z mieszkania rodziców przy
Żelaznej 68. Powodem oficjalnym jest duża odległość między rodzinną kamienicą a centrum miasta,
gdzie otrzymuje angaż w teatrze „Miraż” przy Nowym Świecie 63. Nieoficjalnie kariera artystyczna,
na którą decyduje się Hanka budzi kontrowersje i plotki. Nowe lokum znajduje z pomocą „starego
znajomego” ze „Sfinksa” – znanego aktora Karola Hanusza, tego samego który wymyślił jej pseudonim.
Zamieszkuje u Zofii Bajkowskiej, barwnej i znanej w środowisku artystycznym autorce tekstów
kabaretowych, wynajmującej pokoje artystom w mieszkaniu przy ul. Koszykowej 50. Bajkowska
wspiera Hankę w nauce aktorskiego warsztatu, a że jest osobą bardzo bezpośrednią, padają czasem
słowa krytyki, zwłaszcza pod adresem zbytniej egzaltacji podopiecznej.
Kariera Hanki rozwija się powoli - jest rok 1919, nasza bohaterka ma 17 lat i marzy o otrzymaniu
samodzielnego utworu - piosenki lub roli; przez reżysera i kolegów z teatru nadal jednak jest
postrzegana jako amatorka bez potencjału scenicznego, a nawet beztalencie i musi zadowolić się
rolami w epizodach. Hanka na pewno to przeżywa, jednak się nie poddaje – zafascynowana teatrem
spędza w nim cały czas wolny - przesiaduje za kulisami zapamiętując kwestie kolegów i koleżanek, tak
że całe programy może recytować z pamięci. Bardzo imponuje wytrwałość Hanki - w jej biografii
początkom kariery naszej bohaterki biograf Ordonki Tadeusz Wittlin poświęca aż cztery rozdziały.
W poszukiwaniu ciekawszych propozycji artystycznych Ordonówna opusza Warszawę, by po powrocie
– za radą Bajkowskiej - występować w nocnym kabarecie satyry politycznej „Stańczyk” przy
Marszałkowskiej (sala kina Stylowy) a od 1922 r. - lub w innych źródłach - 1923 r. zdobyć angaż w
bijącym rekordy popularności kabarecie literackim „Qui Pro Quo”, w podziemiach w Galerii Luxenburga
przy ul. Senatorskiej 29, o którym Wittlin pisze że to „szczyt marzeń każdego artysty rewiowego”.
Nadal bardzo zależy jej na rozwoju umiejętności. „Pod okiem” swojego ówczesnego partnera
Fryderyka Járosyego uzupełnia swoją wokalną edukację We Włoszech, w Wiedniu i
w Paryżu spotykając się między innymi ze sławą piosenki francuskiej Cecile Sorel, do której
porównywać ją z czasem będą zagraniczni recenzenci.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
24
Wraz ze wzrostem popularności artystka podejmuje nowe wyzwania, przyjmując role w produkcjach
filmowych takich jak „Orlę” (1927 r.) czy „Szpieg w masce”(1933 r.), z którego pochodzą najbardziej
znane piosenki Ordonówny: „Miłość ci wszystko wybaczy” i „Na pierwszy znak”. Od 1931 roku (rok
zamknięcia Qui Pro Quo) Ordonka występuje również w teatrach „Banda”, „Wielka Rewia”, „Cyrulik
Warszawski”. Oprócz występów w kabaretach artystka daje liczne koncerty i recitale w wielu miastach
Polski, odbywa także zagraniczne tournée. Z entuzjazmem przyjmowana jest w takich miastach jak
Paryż, Berlin, Wiedeń, Ateny, Palestyna, Kair. W latach 1938-1939 odbywa tournée po Stanach
Zjednoczonych, występując dla Polonii w kilkunastu miastach USA. Do Warszawy wraca w sierpniu
1939 r.
Rewia wiosenna „Słońce w Cyruliku” w Teatrze „Cyrulik Warszawski” w Warszawie (1937)
Historia Ordonki to również historia jej relacji z ludźmi sceny, w tym mężczyznami.
Na pierwszy plan wysuwa się tutaj postać wspomnianego już Fryderyka Járosyego – dyplomaty
węgierskiego pochodzenia, potem konferansjera i dyrektora artystycznego, który do Warszawy
przyjechał wraz z rosyjskim kabaretem literackim Niebieski Ptak na gościnne występy w 1924 r. Jego
znajomość z 22 letnią wówczas Hanką rozpoczęła się od kolacji w Bristolu, gdzie nieprzypadkowo
zostali usadzeni obok siebie . Z czasem zamieszkali razem równocześnie współpracując w zespole Qui
pro Quo, gdzie Jarosy występował jako konferansjer. Sztuka pełniła niebagatelną rolę w ich relacji –
Jarosy od początku dostrzegł potencjał sceniczny Ordonówny, starał się go wypromować i rozwinąć
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
25
przez dobór odpowiedniego repertuaru – nastrojowych, sentymentalnych ballad; jak również edukację
i rozwój warsztatu artystycznego Hanki.
Znajomość Ordonówny z przyszłym mężem, hrabią Michałem Tyszkiewiczem, rozpoczęła się od tekstu
piosenki „Uliczka w Barcelonie”, którą Michał - urzędnik w ministerstwie spraw zagranicznych, napisał
do melodii hiszpańskiego tanga Cosidosa i ofiarował dyrektorowi Qui Pro Quo – Jerzemu
Boczkowskiemu. Zaakceptowany przez dyrektora utwór trafił do Hanki Ordonówny, która wykonała go
w trakcie rewii „Coś wisi w powietrzu”. Po występie artystka znalazła w swojej garderobie bukiet
czerwonych róż z podziękowaniami za piękne wykonanie piosenki podpisane inicjałami M.T. Wkrótce
po tym Warszawę obiegła plotka, że „w powietrzu wisi” romans Ordonówny z Tyszkiewiczem. Para
coraz częściej pojawiała się razem (widywana była m.in. w Kawiarni Europejskiej), a po kilku
miesiącach znajomości arystokrata poprosił Ordonkę o rękę. Oświadczyny zostały przyjęte, pod
warunkiem jednak, że po ślubie panna młoda nie będzie zmuszona rezygnować z kariery artystycznej.
Ślub odbył się 26 marca 1931 r. w kościele św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Z rodziny
Ordonówny obecna była matka Ordonki – Helena Pietruszyńska i zaprzyjaźnieni z Hanką artyści.
Rodzinę Tyszkiewiczów, dla której związek Michała był mezaliansem, reprezentował kuzyn pana
młodego Stefan Tyszkiewicz. Ciekawostką jest, że ceremonię utrzymywano w tajemnicy przed
dziennikarzami, w obawie, że uroczystość ściągnęłaby wielu gapiów.
Zgodnie z ustaleniami po wizycie w rodzinnym majątku i podróży poślubnej Ordonka kontynuowała
pracę sceniczną. Wyzwanie jakim było aktorstwo dramatyczne w tym sztuki szekspirowskie, związało
losy Hanki z wybitnym aktorem i reżyserem teatralnym Juliuszem Osterwą.
Plotki łączyły ją również z niezwykle przystojnym aktorem niemieckiego pochodzenia - Igo Symem,
który w trakcie wojny za kolaborację z III Rzeszą Niemiecką został skazany przez Polskie Państwo
Podziemne śmierć, wyrok wykonany został przez żołnierzy Armii Krajowej
Prywatnie Hanka uchodziła za dobrą, życzliwą koleżankę, o której Mira Zimińska mówiła: „Potrafiła
zmieniać się jak kameleon… to była naprawdę pyszna babka. No i odważna. Ryzykowała i wygrywała”
1939
1 września zadzwoniła do mnie Hanka Ordonówna – wspominał po latach Mieczysław Fogg, – Mieciu –
mówiła do mnie podnieconym głosem – idziemy śpiewać na dworce, dla rannych żołnierzy! […] nazajutrz
udałem się […] na Dworzec Gdański. Tam też zjawiła się po paru minutach Hanka Ordonówna. Ubrana
była po wojskowemu: mundur khaki, peleryna strzelców podhalańskich, głowę zdobił jej kapelusz z
piórem, a u pasa aktorki umieszczona była kabura z rewolwerem… Gdy tylko na dworzec zajechał
pierwszy pociąg z rannymi, zaczęliśmy chodzić od wagonu do wagonu śpiewając piosenki.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
26
Spędziliśmy z Hanką Ordonówną całe godziny na dworcu – także przez następne dni – czekając na
przybycie nowych pociągów w kwaterze komendanta wojskowego stacji. To były moje ostatnie spotkania
i występy z Hanką Ordonówną (śpiewała swoje piosenki z ogromnym wzruszeniem), znakomitą artystką
i wielką patriotką. (Mieczysław Fogg, Od palanta do belcanta, Warszawa 2009).
Ordonka jeszcze w sierpniu 1939 przygotowuje wojskowy program – planuje jeździć do okopów i śpiewać
polskim żołnierzom, roboczy tytuł autorstwa biografa Ordonki Tadeusza Wittlina, brzmi Kupa śmiechu” .
Sama jest nieco tym pomysłem przerażona.
Pod koniec wojny wydany zostaje zbiór piosenek żołnierskich autorstwa Hanki Ordonówny.
Hej matusiu, ty moje kochanie
nie rozpaczaj nad żołnierskim losem!
Gdzie wojenka musi być rozstanie
A gdzie żniwo, tam padają kłosy.
Przyszedł nowy rozkaz dziś wieczorem
i nie wiemy gdzie nas los poniesie.
Może wreszcie przyszła na nas pora,
by zapłacić za krzywdy za wrzesień
Testament żołnierski – to jeden z utworów ze zbioru Piosenki żołnierskie (1940) autorstwa Hanki
Ordonówny.
Okładka zbioru z tekstami piosenek autorstwa Hanki Ordonówny Wróćmy jeszcze do pierwszych dni września 1939 roku - Ordonka występowała w teatrzyku Tip-Top. W
listopadzie 1939 roku, kiedy zaprotestowała przeciw projekcjom hitlerowskiego filmu o zajęciu
Warszawy, aresztowało ją gestapo.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
27
Z więzienia na Pawiaku wyszła w lutym 1940 roku, dzięki interwencji męża, hrabiego Michała
Tyszkiewicza obywatela litewskiego - spowinowacony z rodziną Tyszkiewiczów król Włoch Wiktor
Emanuel II interweniował u Hitlera.
Po opuszczeniu Pawiaka Hanka Ordonówna wyjechała z mężem do Wilna (marzec 1940), wówczas pod
okupacją litewską. Tam jej pierwszy występ, w sali Teatru na Pohulance stał manifestacją narodową, w
innym spektaklu przerywa przedstawienie i śpiewa Marsyliankę – entuzjazm sali.
Już wówczas Ordonka dochód z występów przeznacza na najuboższych uchodźców z całej Polski. Potem
także przy innych okazjach będzie okazywała swą charytatywną hojność.
Po aneksji Litwy przez ZSRR, NKWD aresztowało Michała Tyszkiewicza (donos z artystycznej grupy
Ordonki?) z powodu jego politycznego zaangażowania, był łącznikiem z rządem gen. Sikorskiego – i
wywiozło go przez Kowno na Łubiankę w Moskwie.
W tym samym czasie władze sowieckie zwróciły się do Ordonówny z propozycją występów w Moskwie.
Po początkowych wahaniach, artystka zaakceptowała tę propozycję nie do odrzucenia, mając nadzieję
na uratowanie męża. Występów nie było, wydawało się, że uwolnienie Michała Tyszkiewicza nigdy nie
będzie możliwe, a sama Ordonka w Moskwie zostaje aresztowana za… nieposiadanie przynależności
państwowej i zesłana do obozu pracy dla kobiety w Uzbekistanie.
Tułacze dzieci
Zastanawialiście się kiedyś, co się stało z dziećmi, które w 1940 roku zostały wywiezione razem ze
swoimi rodzicami z terenów wschodniej Polski do Związku Radzieckiego? Część z nich nie przeżyła
nawet transportu - kilkutygodniowej gehenny w bydlęcych wagonach w drodze do Kazachstanu czy na
Syberię. Te, które przeżyły, zostały zdziesiątkowane przez głód i liczne choroby. Inne zmarły w
sowieckich sierocińcach, gdzie były ciężkie i nieludzkie warunki do przetrwania. Sierocińce radzieckie
oferowały warunki niewiele lepsze od łagrowych baraków. Niewielka garstka dzieci zdołała jednak
przeżyć. Co się z nimi stało? Jaki był udział Hanki Ordonówny w ratowaniu polskich sierot?
Ordonka opuszcza obóz pracy na skutek układu Sikorski-Majski (przywracał stosunki dyplomatyczne
między Polską a ZSRR) i zajmuje się organizowaniem pomocy dla osieroconych dzieci polskich
wygnańców. Przybywa do obozu w Buzułuku.
Widzi tam mnóstwo polskich dzieci, których rodzice zostali zamordowani.
Wysypała się oto z wagonów w tę noc aszchabadzką gromadka małych nędzarzy, pozbawionych
wszystkiego – włącznie z sercem rodzicielskim, które zastygło gdzieś pod śniegiem... Kołysała się tylko
na wietrze stacyjna lampa, rzucając raz cień, a raz światło, na umęczone, wymizerowane twarze dzieci.
Tragiczna gromada wyciągnęła się w długi pochód. Parami – parami szło nieszczęście z chorobą, głód
z wszami, – do autobusów, ledwo wlokąc nogami...
Hallo, hallo, czyż nie widzicie, że w tych autobusach jadą najnieszczęśliwsze na świecie dzieci, dzieci
więźniowie, dzieci wykolejeńcy, dzieci sieroty, dzieci starcy.
Jest to fragment książki Tułacze dzieci, napisanej przez Hankę Ordonównę pod pseudonimem
Weronika Hort, niezwykła relacja o ratowaniu polskich dzieci
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
28
Tułacze dzieci Weroniki Hort, czyli Hanki Ordonówny - książka wydana po raz pierwszy w Bejrucie w
1948 roku
W 1942 r. jako opiekunka dzieci polskich udała się z II Korpusem Polskim na Bliski Wschód, do Bejrutu.
Ratuje, wywożąc z ZSRR, kilkaset polskich dzieci z deportowanych rodzin, które pomaga
przetransportować przez Bombaj w Indiach do Bejrutu w Libanie. Ordonka ma misję do spełnienia:
musi zapewnić opiekę osieroconym dzieciom polskich zesłańców NKWD.
Nie bacząc na zalecenia I ostrzeżenia lekarzy że odnawia jej się choroba płuc, zbiera w ośrodku w
Taszkiencie polskie sieroty, które zamierza wywieźć z sowieckiego piekła. Generał Anders obiecuje
pomoc. Dwie setki dzieci wędruje z kilkoma opiekunkami przez pół Uzbekistanu - do Turkmenii, na
kraniec pustyni Kara-Kum. Stąd już tylko góry dzielą ich od Iranu i wolnego świata. W turkmeńskiej
stolicy Aszchabadzie Ordonka szuka szefa polskiej placówki opieki społecznej. Okazuje się, że jest nim
jej zaginiony mąż Michał Tyszkiewicz. Po dwóch latach rozłąki wpadają sobie w objęcia. Oboje docierają
do Bombaju w Indiach.
Tu dzieci mogły wieść w miarę normalne życie, uczyć się i bawić. O gehennie polskich dzieci dowiedział
się maharadża dziedzic księstwa (Dobra Ziemia) w zachodnich Indiach. Głęboko wzruszony i przejęty
cierpieniami polskich sierot, zaofiarowałem im gościnę w swojej rezydencji w malowniczej krainie
otoczonej pięknymi górami nad brzegiem morza. W nowym domu powitał dzieci i opiekunki sam
maharadża.
Uratowane dzieci wspominają Hankę Ordonównę jako najukochańszą nauczycielkę. Na długie lata
zapamiętały swą rozśpiewaną wychowawczynię i nauczycielkę jako Panią Annę w kapeluszu z
ogromnym rondem, jak uczyła ich pieśni patriotycznych i piosenek, a poproszona śpiewała Miłość ci
wszystko wybaczy.
Trudno sobie wyobrazić, ile ta wątła, krucha istota potrafiła tyle dać z siebie nie zważając na
postępującą chorobę. Ile wykazała siły, hartu ducha, by ratować dzieci, często chore o spustoszonej
przez wojnę psychice.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
29
Postępująca gruźlica i Bejrut
Kiedy Hanka Ordonówna została wywieziona do łagru, jechała tam w zatłoczonym bydlęcym wagonie.
Ma 40 lat i nie jest przyzwyczajona do fizycznej pracy, powraca u niej choroba płuc. Ordonka pracuje
przy budowie szosy. Opada z sił, ale zaciska zęby i haruje, by przeżyć. Nie mogąc wyrobić dziennej
normy, dostaje głodowe racje żywnościowe. Wyczerpana trafia z gruźlicą do szpitala
Ordonka wciąż kaszle i ma stan podgorączkowy, ale nie ma czasu dla siebie. Liczą się tylko maluchy.
Mówili, że jest “jak motyl i koń w jednej osobie”. W Bejrucie spędziła swoje ostatnie lata życia, pod
opieką lekarzy. – Właściwie była skazana na stałe leżenie w łóżku – wspominał mąż Hanki Ordonówny,
Michał Tyszkiewicz. – Jej temperament twórczy i pasja życia nie gasły.
Ordonówna nawet na zesłaniu koncertuje, dołącza do innych polskich artystów. Daje również wówczas
koncerty dla polskich żołnierzy.
Daje ponad 50 koncertów, z czego część w warunkach polowych - 50 wieczorów walki organizmu
osłabionego chorobą z wolą pełnienia swej artystycznej misji do końca.– podkreślał Stanisław Julicki.
(redaktor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa). Ordonka nie liczyła się ze zdrowiem. Chora słuchała
wieści z Monte Cassino, gdzie walczyli jej przyjaciele. Cały czas korespondowała z żołnierzami. Od
jednego wrócił list z adnotacją: „zwrot do nadawcy, adresat zabity na froncie”.
Gruźlica przyczynia się do tego, że musiała zacząć się poważniej leczyć, opuszczając dzieci, które tak
pokochała. Wraz z mężem zamieszkała w Bejrucie, dając czasem koncerty dla rodaków, malując obrazy,
czy przygotowując do druku swoje piosenki.
Tymczasem Tyszkiewicz, zaniepokojony stanem zdrowia żony, wywozi ją do Teheranu. Jest nadzieja,
że perski klimat powstrzyma rozwój choroby, ale szybko przychodzi rozczarowanie. Mąż wywozi
Ordonkę do Palestyny - następuje poprawa. W Jerozolimie pełno jest polskich żołnierzy. Znów śpiewa
w namiotach i kantynach, na placach apelowych i w salach szpitalnych, czasem po prostu staje na
skrzyni ładunkowej jakiejś ciężarówki. W sumie 40 występów.
Kolejny kryzys, Ordonka trafia do szpitala w Jaffie. Gdy tylko zdrowie się poprawia, daje cztery recitale
w reprezentacyjnej sali miasta. Gdy po występie wychodzi na scenę z naręczem róż i żegna się z
publicznością, mówiąc: "Wiem, że muszę odejść" - ludzie wstają i płaczą.
Kolejny kryzys, lekarze dają kilka miesięcy życia. Los jest jednak łaskawszy. Michał Tyszkiewicz zostaje
sekretarzem Konsulatu Generalnego RP w Libanie. Małżonkowie zamieszkują pod Bejrutem. Ordonka
pisze wiersze. Rzadko opuszcza łóżko.
Pisała wiersze, nowele, przygotowywała książkę autobiograficzną. Zaczęła także malować i nawet
wystawiała swoje prace. Jej obrazy miały spore powodzenie, w czym przejawiał się jej temperament
artystyczny. Malować zaczęła, popychana jakąś wewnętrzną potrzebą. Można odnieść wrażenie, że
talent jej, pozbawiony sceny, znajdował ujście w przedstawianiu świata rysunkiem i kolorem. Zaczęło
się od rysowania główek węglem na podłodze, następnie były płótna, akwarele, pastele, obrazy olejne.
W Polsce akwarele Ordonówny po raz pierwszy pokazano w 1990 r. na wystawie w warszawskim
Muzeum Teatralnym. Pisała też do amerykańskiej prasy polonijnej.
Niestety gruźlica stopniowo odbierała jej siły, choć wciąż jeszcze śpiewała i występowała.
W styczniu 1948 r. na prośbę zaprzyjaźnionego małżeństwa z Nowego Jorku Ordonka godzi się jeszcze
nagrać płytę, sześć, może osiem piosenek. Kilka razy w tygodniu przychodzi do niej akompaniator z
akordeonem, ćwiczą. Ordonka czuje się słabo, śpiewa siedząc. Po dwóch piosenkach ma dość, ale po
półgodzinnym odpoczynku wraca do nagrywania płyty. Przy ostatniej piosence dostaje ataku kaszlu.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
30
Na początku września 1950 r. stan zdrowia chorej nie zostawia złudzeń. Dni, najwyżej tygodnie. Do
tego Michał rozchorował się na tyfus i leży w szpitalu. Przy Ordonce jest tylko pielęgniarka, przyjaciółka
domu.
Hanka Ordonówa, hrabina Tyszkiewiczowa umiera 8 września 1950 roku w Bejrucie. Tam zostaje
pochowana.
Na grobie, zgodnie z życzeniem Ordonki wykuto napis:
Śp. Maria Hanna Tyszkiewiczowa
Hanka Ordonówna
Ur. 25 IX 1902 zm. 8 IX 1950
Tyś jest ucieczką moją od uciśnienia
zachowasz mię i piosenkami radosnego wybawienia uraczysz mię
Ps. XXXII. 7.
W roku 1990 dzięki zaangażowaniu Jerzego Waldorffa prochy Ordonki przewieziono do Warszawy i
złożono w Alei Zasłużonych na Powązkach. W tym samym roku jej imię nadano Szkole Podstawowej nr
209 w Warszawie.
Mural przy ul. Nowolipki w Warszawie wykonany we wrześniu 2017 roku przez Fundację Klamra.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
31
Spotkania Grupy Ordonki odbywały się w Cafe PoWoli.
Prezentacja Grupy Ordonki 30.09.2017 r. w Cafe PoWoli
Bibliografia:
Tadeusz Wittlin. Pieśniarka Warszawy. Hanka Ordonówna i jej świat. Wydawnictwo Polonia,
Warszawa 1990
Weronika Hort (Hanka Ordonówna). Tułacze dzieci, Bejrut 1948
Mateusz "Biszop" Biskup. Śladami zapomnianych bohaterów, Wydawnictwo Vesper, Poznań
Maria Kwiatkowska, Film Ordonka - http://ninateka.pl/film/ordonka-maria-kwiatkowska
You Tube – Piosenki w wykonaniu Hanki Ordonówny: Na pierwszy znak, Miłość ci wszystko
wybaczy, Uliczka w Barcelonie, Błękitny Express
http://culture.pl/pl/tworca/hanka-ordonowna
http://film.interia.pl/wiadomosci/news-hanka-ordonowna-artystka-o-tragicznym-losie,nId,1915463#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
32
https://kobieta.wp.pl/ordonka-i-hrabia-czyli-historia-wielkiego-mezaliansu-
5982764972471425a
http://oldcamera.pl/hanka-ordonowna-polska-hrabina-na-scenie/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hanka_Ordon%C3%B3wna
http://nowahistoria.interia.pl/polska-walczaca/news-polskie-dzieci-maharadzy-indyjskie-
losy-sierot-uratowanych-
z,nId,1411399#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other
Album zdjęć i malarstwa Hanki Ordonówny - http://www.e-
teatr.pl/pl/dokumenty/2010_03/23036/album_zdjec_hanki_ordonowny.pdf
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
33
Irena Stanisława Sendler
Irena z domu Krzyżanowska
Obruszyłaby się, gdyby nazwać ją bohaterką. Zatem nazwijmy ją działaczką społeczną, kobietą
niezwykle odważną i empatyczną. Uratowała blisko tysiąc dzieci żydowskich przed zagłada w czasie II
wojny światowej. Teraz już wiemy, że liczba 2,5 tys. dzieci to liczba nieprawdziwa. Jednak nawet jeśli
przyjmiemy, że było ich 800-1000 dzieci to wymagało to mnóstwo wysiłku, wytrwałości, odwagi i
zaangażowania setek osób. Irena Sendler zawsze podkreślała, że uratowała te dzieci nie sama, ale z
grupą innych kobiet przy wsparciu setek osób. Do końca życia powtarzała, że uratowała ich za mało.
Urodziła się 15 lutego 1910 w Warszawie.
Jej rodzice: ojciec Stanisław Krzyżanowski (1874–1917), syn Jana i Marianny z domu Krajewskiej, był
lekarzem. Matka, Janina Karolina Krzyżanowska z domu Grzybowska (1885–1944), była córką
Ksawerego i Konstancji z domu Zakrzewskiej. Irena była ich jedyną córką. Została ochrzczona i
zarejestrowana (przed wojna rejestracja dziecka następowała przy chrzcie) dopiero po śmierci ojca –
ateisty, który na chrzest Ireny się nie zgadzał. Została ochrzczona w roku 1917 roku i nadano jej imiona
Irena Stanisława. Ojciec był bardzo ważną postacią w jej życiu. To jemu zawdzięcza swoje życiowe
zasady. Po pierwsze, "ludzi należy dzielić na dobrych i złych. Rasa, pochodzenie, religia, wykształcenie,
majątek – nie mają żadnego znaczenia". Po drugie, „tonącemu trzeba podać rękę, nawet jeśli nie umie
się pływać”.
O czasie spędzonym przez Irenę Krzyżanowską i jej rodziców w Otwocku napisała Ewa Pietraszek:
W 1912 roku, kiedy Irena była dwuletnią dziewczynką, zachorowała na koklusz. Stanisław
Krzyżanowski, ojciec Ireny, wówczas początkujący lekarz, podjął decyzję o przeniesieniu się wraz z
rodziną do Otwocka – podmiejskiego uzdrowiska, w większości zamieszkanego i odwiedzanego przez
ludność żydowską. Pobyt poza miastem miał dać dziewczynce szansę na powrót do zdrowia.
Stanisław Krzyżanowski rozpoczął pracę jako asystent w Sanatorium Geislera w Otwocku. Żyli wówczas
bardzo skromnie, wręcz biednie. Jednak dzięki pomocy kuzynów Stanisław został kierownikiem
własnego zakładu leczniczego przy ulicy Kopernika. Z przedwojennych źródeł wiemy, że w pensjonacie
było 20 pokoi, leżalnia, sala zabaw, biblioteka, sala jadalna, łaźnia, gabinet przyjęć, a wszystko to
pięknie położone w niewielkim parku. Ośrodek był bardzo nowoczesny jak na tamte czasy – w pokojach
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
34
pacjentów umieszczono dzwonki elektryczne, a górne okna można było samodzielnie otworzyć za
pomocą dźwigni.
Stanisław, uczestnik rewolucji 1905 roku i członek PPS, swoje socjalistyczne przekonania wyrażał także
w prowadzonej praktyce lekarskiej – biednych leczył za darmo. Cieszył się dobrą opinią, a jego
pensjonat pękał w szwach. Krzyżanowscy mieszkali w budynku pensjonatu, więc Irena bawiła się z
małymi pacjentami lub dziećmi pacjentów, a ponieważ były to w większości dzieci żydowskie, nauczyła
się porozumiewać w jidysz.
Matka Ireny, Janina (z domu Grzybowska), była w
Otwocku aktywna – m.in. występowała w zespole
teatralnym przy Towarzystwie Spójnia. Ojciec
również włączył się w życie społeczności lokalnej –
działał w Kole Macierzy Polskiej, a także
Towarzystwie Przyjaciół Otwocka.
Stanisław Krzyżanowski zmarł w 1917 roku z
powodu tyfusu, na który zachorował, zaraziwszy się
od swoich pacjentów. Tak pisał o nim w nocie
pożegnalnej „Kurier Warszawski” z 14 lutego 1917
rok: „Wszyscy znali go jako człowieka ogromnych
zalet serca, który nie tylko leczył darmo ubogich,
ale jeszcze wspierał ich pieniędzmi” (za A. Bikont,
Sendlerowa, Warszawa 2017, s. 55).
O tym, jak dobrą opinią cieszyli się w Otwocku,
najlepiej świadczy fakt, że kiedy Stanisław zmarł na
tyfus, lokalna gmina żydowska złożyła na pogrzebie
wieniec. Sama Irena wspominała, że gmina
zaoferowała pokrycie kosztów jej nauki, wiedząc,
że matka z córką zostały same, bo większa część rodziny znajdowała się w Rosji w wyniku wojny. Te
informacje trudno jednak zweryfikować. Na pewno wiemy natomiast, że wkrótce po pogrzebie męża
Janina Krzyżanowska sprzedała pensjonat i wraz z Ireną przeprowadziły się do Piotrkowa
Trybunalskiego. Budynek, w którym mieścił się ośrodek Krzyżanowskich, stoi do dziś – jest drewniany,
pomalowany na różowo i wciąż w użytku, a na terenie posesji znajduje się tablica przypominająca o
pobycie Ireny Sendler w Otwocku.
Grupa Ireny wybrała się w lipcu 2017 roku na wycieczkę do Otwocka, śladami Ireny … oprowadziła nas
Ewa Pietraszek i Marzena Czuba .
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
35
W szkole średniej (w Piotrkowie Trybunalskim) należała do harcerstwa. Zawieszono ją w prawach
ucznia, gdy w 1926 r. przygotowała prasówkę o przewrocie majowym. Nie inaczej było na studiach. Na
Uniwersytecie Warszawskim omal nie ukończyła polonistyki, podobnie jak kiedyś ojciec medycyny.
Na uczelni wprowadzono tzw. getto ławkowe, a Sendlerowa skreśliła w indeksie zapis "prawa strona
aryjska" (lewa była dla Żydów). Zamiast pracy magisterskiej, pisała odwołania. Dopiero po paru latach
prof. Tadeusz Kotarbiński przywrócił jej status studenta. Obroniła się w czerwcu 1939 r. Nie mogąc
znaleźć zatrudnienia jako nauczycielka (ze względu na poglądy), wróciła do Wydziału Opieki Społecznej,
gdzie wcześniej pracowała.
W latach 30 tych mieszkała na Warszawskiej Woli przy ul. Ludwiki, najpierw z matką a po ślubie z
Mieczysławem Sendler (kolegą ze studiów), zamieszkali w kamienicy obok mieszkania matki także przy
ul. Ludwiki. W czasie wojny Irena także mieszkała (do października 1943 roku- czasu aresztowania jej
przez gestapo) w mieszkaniu przy ul. Ludwiki.
Irena Stanisława Sendler jako "Jolanta"
Od początku okupacji niemieckiej Irena Sendler prowadziła podwójne życie. Oficjalne: praca w
Zarządzie Miejskim Warszawy. Nieoficjalne: działalność konspiracyjna z ramienia Polskiej Partii
Socjalistycznej, później w referacie dziecięcym Żegoty – jako "siostra Jolanta". W obu ratowała Żydów,
dorosłych i dzieci. To wymagało dobrze przemyślanej strategii. Sendler okazała się znakomitą
organizatorką, odważną konspiratorką i „empatyczną przemytniczką” dzieci z getta.
W opiece społecznej pomocy udzielano na podstawie wywiadu środowiskowego. Aby zdobyć
dodatkową żywność, odzież, leki i pieniądze, należało ankiety sfałszować.
Zajmowała się tym Sendler i jej współpracowniczki (na początku było to 5 kobiet). Najpierw pięć,
potem dziesięć osób. Pozostało "tylko" wejść do getta, najlepiej kilka razy dziennie, nie wzbudzając
podejrzeń. Grupa otrzymała przepustki. Za murami Irena zakładała opaskę z gwiazdą Dawida – na znak
solidarności i aby się nie wyróżniać. Jednak doraźne wsparcie nie wystarczało, jak nie zabijali Niemcy,
to robił to głód (dzienny przydział żywności to 300 kalorii). Trzeba było wyprowadzić ludzi a
przynajmniej dzieci z getta.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
36
Wyjść z getta było kilka, podobnie jak dróg ratowania dzieci. Droga nr jeden prowadziła podziemnymi
korytarzami sądów na Lesznie. Anonimowi woźni zostali przekupieni. Droga nr dwa to tory
tramwajowe – tu korzystano z usług zaprzyjaźnionego motorniczego Leona Szyszko. Droga nr trzy –
razem z brygadami pracy. Tak ocalał kilkuletni Stefanek, który schował się pod płaszczem dorosłego
mężczyzny. Droga nr cztery to opuszczający getto ambulans. W skrzyniach lub workach przewożono
niemowlęta, m.in. Elżbietę Ficowską (dziś autorkę książek dla dzieci). Zostały jeszcze wyrwy w murze,
piwnice domów i kanały. Tymi ostatnimi wydostał się Piotr Zysman (dziś Zettinger, inżynier).
Sendler zapisywała nazwiska polskie, żydowskie i miejsce zamieszkania uratowanego dziecka na
bibułce, a zwiniętą w rulon wkładała do butelki. I tak za każdym razem. Dane te przekazała później
Adolfowi Bermanowi w postaci listy, znaną jako "Lista Sendlerowej" (o takim tytule reportaż napisała
Magdalena Grochowska, a Michał Dudziewicz zrealizował film dokumentalny).
Więźniarka Pawiaka
20 października są imieniny Ireny. Imieniny z roku 1943 r. Sendlerowa zapamiętała do końca
życia. Odwiedziły ją starsza ciotka i Janina Grabowska, jedna z łączniczek. A nad ranem – kilku
gestapowców. Bibułki z danymi dzieci planowała wyrzucić przez okno, ale dom był otoczony. Zwitek
schowała pod szlafrokiem Grabowska. Irenę aresztowano, przesłuchiwano w gmachu przy alei Szucha,
następnie uwięziono na Pawiaku. Po latach Irena Sendler wyznała: "Do dziś mam wizytówki na swoim
ciele tych nadludzi". Wydano wyrok: rozstrzelanie. Akcję uwolnienia zorganizował Julian Grobelny przy
udziale Marii Palester. Przekupiono gestapowca, który zamiast na rozstrzelanie wyprowadzi ją na inną
stronę i kazał uciekać. Irena na Pawiaku spędzała kilka tygodni- pełnych strachu i tortur.
Irena Stanisława Sendler jako Klara Dąbrowska
Po wydostaniu się z Pawiaka ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem, pod wieloma adresami, nie
mogła przyjść nawet na pogrzeb matki, która zmarła kilka miesięcy po jej uwolnieniu z Pawiaka.
Kontynuowała działalność konspiracyjną, została sanitariuszką. W czasie powstania warszawskiego
zgłosiła się do najbliższego punktu sanitarnego (Mokotów), który wkrótce przekształcił się w duży
szpital. W tym szpitalu ukrywała też Żydów. Bibułki z nazwiskami w butelkach zakopała w ogródku
przyjaciółki przy Lekarskiej 9. Po upadku Powstania wraz z rannymi, którymi się opiekowała trafiła do
obozu w Pruszkowie.
Po wojnie Irena Sendler wróciła do pracy w opiece społecznej zastępowała min. naczelnika Wydziału
Opieki i Zdrowia, pracowała z „gruzinkami”, tworzyła domy dla sierot i starców, poradnie życia
rodzinnego, szkoliła opiekunów społecznych (byłą dyrektorką szkoły). Pełniła też inne funkcje w
organizacjach społecznych, w Ministerstwie Oświaty, a po przymusowej emeryturze w 1967 r.
pracowała w bibliotece szkolnej jeszcze 17 lat.
O wycinku powojennej pracy Ireny Sendler artykuł napisała Małgorzata Rogulska– Wasiulkiewicz
„Polskie tradycje reedukacji grup dysfunkcyjnych na przykładzie tzw. dziewcząt upadłych”
Epoka oświecenia obfitowała w eksperymenty nie tylko o charakterze pedagogicznym. Wtedy to po
raz pierwszy na masową skalę zastosowano ideę resocjalizację grup dysfunkcyjnych (m. in. więźniów)
poprzez odpowiednie kształcenie i pracę. Prym w nowatorskich formach oświaty wiedli Anglicy, w
szczególności szkoccy radykaliści. Pierwsze próby polskie na tym gruncie (reedukacja prostytutek)
pojawiły się w drugiej połowie XIX wieku i związane są przede wszystkim z działalnością zgromadzeń
zakonnych – honoratek i sercanek.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
37
To dopiero czas rozkwitu rewolucji przemysłowej na dawnych ziemiach polskich. Szybka
industrializacja pociągnęła za sobą szybki napływ ludności do miast, więc życie ich mieszkańców
koncentrowało się wokół fabryk i przedsiębiorstw. Dzień pracy obejmował czasem nawet do szesnastu
godzin na dobę. Obok mężczyzn, zatrudniano także kobiety i dzieci, przy czym wynagrodzenie robotnic
wynosiło nieco ponad połowę męskiego. W szczególnie trudnym położeniu znajdowały się młode
dziewczęta. Chętnie wynajmowano je do pracy, ale ich zarobki nie wystarczały na zaspokojenie
podstawowych potrzeb. Mniej zaradne popadały w długi, inne ratowały swój budżet trudniąc się
prostytucją.
Wyzyskiwany proletariat nie był chroniony przez żadne prawa. W Kościele katolickim zainteresowanie
tzw: kwestią społeczną było oddolną inicjatywą, najczęściej odosobnioną na tle całej działalności
duszpasterskiej. Jedną z nich podjęła siostra Aniela Godecka (1861-1937) ze Zgromadzenia Małych
Sióstr Niepokalanego Serca Maryi, założonego w 1888 roku w Zakroczymiu. Matka Róża (bo takie imię
zakonne otrzymała) zajęła się m. in: problemem prostytucji wśród proletariuszek. Chcąc jej
przeciwdziałać, organizowała dla nich wspólne mieszkania i własne kasy oszczędnościowe, uczyła
gospodarności, ale także katechizmu i zasad życia chrześcijańskiego. Wyznaczyła cele swej pracy: „1)
nauczanie religijne i wpływ moralny na klasę rzemieślniczą, a przede wszystkim na robotnice pracujące
w fabrykach i kopalniach, aby chronić od upadku i odciągać je same, a przez nie i resztę ludności
fabrycznej i rzemieślniczej od złych wpływów ludzi bez wiary i moralności; 2) wychowanie dziewczynek
na uczciwe robotnice, opieka nad dziećmi moralnie zaniedbanymi przez rodziców oddanych pracy w
fabrykach lub warsztatach; opieka nad sierotami po robotnikach i rzemieślnikach; 3) przysposabianie
osób innych wyznań do przyjęcia wiary katolickiej”1.
Dla robotnic niezdolnych do pracy otwarto przytułki i zakład opieki. Wielką troską były oczywiście
potrzeby życia duchowego, dlatego prowadzono katechezy dla dzieci, młodzieży i dorosłych,
organizowano rekolekcje dla robotników, a także odpowiednio zaopatrzone czytelnie, a nawet domy
wypoczynkowe.
Terenem oddziaływania były zwykle ośrodki przemysłowe i duże miasta, gdzie sytuowano wspólnoty
zakonne. Pierwsze placówki znajdowały się w Warszawie i pobliskich miejscowościach fabrycznych:
Marki i Żyrardów. Kolejne powstały w Płocku i Włocławku, a następnie w Częstochowie, Sosnowcu,
Łodzi i Białymstoku. W 1897 roku siostry zajęły się ludem fabrycznym na Łotwie: w Rydze, Libawie,
Dyneburgu, Liksnej. Z czasem powstały także domy w kolejnych polskich miastach. Ponadto siostry
udały się na tereny obecnej Białorusi, Litwy i Rosji: do Kojdanowa, Słonimia, Wilna, Petersburga.
XIX wiek to także, według historyków Kościoła, czas odrodzenia życia zakonnego - narodzin licznych
wspólnot zakonnych opartych o duchowość świętego Franciszka z Asyżu. Aby wyjścć naprzeciw
potrzebom nowych klas społecznych, powstały nowe formy życia zakonnego - z konkretnym zadaniem
np: opieki nad dziećmi, osobami starszymi, emigrantami, chorymi, prowadzenia szkolnictwa
powszechnego i zawodowego, opieka nad zagubioną młodzieżą, czy dziewczętami zagrożonymi
prostytucją. Takie formy pomocy utrzymują się do początków II Rzeczpospolitej – narodzin świeckiej
opieki społecznej, przede wszystkim działaności Warszawskiego Chrześcijańskiego Towarzystwa
Ochrony Kobiet.
Założona wtedy przez hrabiego Gustawa Przeździeckiego organizacja urządziła na polecenie magistratu
miasta Warszawy ośrodek “Przystań” dla młodocianych prostytutek, głównie z prowincji. Dziewczęta
po przymusowej kwarantannie w szpitalu skórno-wenerycznym resocjalizowano i uczono tam zawodu.
Podobne zakłady prowadziły wówczas siostry zakonne, m. in. Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej
1 Źródło: strona zgromadzenia (http://www.honoratki.pl)
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
38
Miłosierdzia (św. Faustyny Kowalskiej) w folwarku w Walendowie, również darze hrabiego
Przeździeckiego. Mimo iż w 1919 roku Ministerstwo Zdrowia Publicznego, wskutek rozprzestrzeniania
się chorób wenerycznych, zamknęło domy publiczne, kwitły nielegalne placówki tego typu.
Szacunkowa liczba prostytutek w Warszawie wynosiła 20-30 tysięcy i dwukrotnie przewyższała ich ilość
w przeliczeniu na ogół mieszkańców w Paryżu2. Praca z nimi nie należała do najłatwiejszych. W czasie
przymusowego pobytu w szpitalu bywały bardzo agresywne, prowokowały bójki. Dlatego od 1925 roku
kierowano je potem do zakładu stworzonego przez hrabiego, a prowadzonego przez siostry
Pasterzanki. Jego siedziba znajdowała się w kamienicy w Henrykowie pod numerem 37 (dzisiejsza
Modlińska 257). Początkowo placówka nie spełniała postawionych przed nią wymogów – resocjalizacji
dziewcząt i kobiet upadłych, głównie z powody zbytniego zróżnicowania jej mieszkanek (przebywały w
niej również młodociane w ciąży i samotne matki) oraz instytucji tam się mieszczących (np. apteka,
poczta, posterunek policji). Radna warszawska Stanisława Kołaczkowska zaproponowała więc w 1927
roku przejęcie ośrodka przez siostry Samarytanki, wtedy pod przewodnictwem matki Wincenty
Jaroszewskiej. Przełożona była osobą o wielkiej empatii i wrażliwości na krzywdę bliźniego. “Początek
pracy w Henrykowie była bardzo ciężki – wspomina jedna z uczestniczek tamtych wydarzeń siostra
Cecylia – zakład zadłużony, pieniędzy brak, wszędzie pustki, brak ubrania i bielizny, cały inwentarz w
rozpaczliwym stanie. Zbliżała się zima, trzeba było zaopatrzyć zakład w węgiel, kartofle, kapustę
kiszoną”3. Trudnym warunkom bytowym, spowodowanym zarówno sytuacją finansową zgromadzenia,
jak i świadomym działaniem wychowawczym, towarzyszyły także dość surowe zasady moralne,
ustalone przez siostry. Np. przy śniadaniu obowiązywało milczenie, wszystkie mieszkanki “Przystani”
musiały zmienić imię, wprowadzono także zakaz mówienia o swojej przeszłości. Stosowano kary za
przewinienia i zaniedbania. Dzień wypełniony był nauką, również zawodu, pracami gospodarskimi i
modlitwą. Ponieważ żadna z dziewcząt przy przyjęciu nie umiała ani czytać ani pisać, dużą wagę
przykładano do edukacji, szczególnie religijnej. W niższych klasach prowadziły ją siostry, starsze
dziewczęta uczęszczały do miejscowej szkoły parafialnej. Panujący rygor, ale zarazem stała obecność
sióstr przy swych wychowankach wkrótce przyniósł oczekiwane efekty – w zakładzie zapanował
porządek. Oczywiście, zdarzyły się i przykre incydenty, ale ich liczba była nieporównywalnie mniejsza.
Przeprowadzona w 1928 roku przez Warszawskie Chrześcijańskie Towarzystwo Ochrony Kobiet
kontrola placówki umożliwiła przedłużenie umowy na jej prowadzenie o następne pięć lat4. Co
charakterystyczne dla tego typu ośrodków, przebywały w nim nie tylko młodociane prostytutki, ale i
przestępczynie, sieroty, dziewczęta sprawiające trudności wychowawcze, a także przyszłe matki. Górna
granica wieku wynosiła trzydzieści lat, co wymusiło odseparowanie najmłodszej części dziewcząt dla
lepszych rezultatów terapeutycznych.
W 1930 roku zakład doczekał się własnego “Regulaminu”, autorstwa matki Wincenty i ambulatorium,
którym opiekowała się dr Jadwiga Zasztowt. Cztery lata później pojawiła się nowa przełożona – Zofia
Szadkowska, a wraz z nią duże zmiany. Przede wszystkim trzykrotnie wzrosła liczba podopiecznych
sióstr (do dziewięćdziesięciu), powstała nowa klasa, sala rekreacyjna. Zintensyfikowano niektóre kursy
zawodowe (np. gotowania) i wprowadzono system pensji za określone prace. Dziewczęta podzielono
na tzw. rodzinki, skupione wokół jednego zadania. Zaś matka Wincenta zajęła się organizacją dwóch
placówek dla dzieci niepełnosprawnych - w Pruszkowie i Żbikowie, którym przyświecało indywidualne
podejście do każdego podopiecznego. Te doświadczenie wykorzystano potem w Henrykowie.
W 1937 roku przed śmiercią matki Wincenty placówkę objęła siostra Benigna Umińska. Dawna aktorka,
która wyjechała za swym ukochanym – Janem Żyznowskim do Paryża, na prośbę nieuleczalnie chorego
2 A. Mieszkowska, B. Włodkowski, Modlińska 257: miejsce magiczne, Warszawa 2015, s. 16 3 Ibidem, s. 26 4 Ibidem, s. 28
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
39
przyszłego męża, skróciła jego męki. Proces, jaki jej potem wytoczono, zakończył się uniewinnieniem i
powołaniem do życia zakonnego. W 1927 roku wstąpiła do Zgromadzenia Samarytanek. Dzięki jej
staraniom i efektywnej współpracy z Wydziałem Opieki Społecznej i Zdrowia Publicznego
warszawskiego Urzędu Miasta przeprowadzono generalny remont “Przystani”. Siostra kładał
szczególny nacisk na podniesienie poziomu życia kulturowego dziewcząt. Zabierała je więc często np.
do kina czy teatru. Także jej podopieczne nierzadko same wystawiały skecze. Siostra Benigna cieszyła
się więc dużą popularnością, ale przede wszystkim dużym autorytetem wśród swych wychowanek. Do
wybuchu II wojny światowej po pobycie w ośrodku 50% z nich zerwało z dotychczasowym życiem5.
W czasie wojny placówka nadal funkcjonowała, choć zdarzały się przymusowe, choć zazwyczaj krótkie
ewakuacje. Uruchomiono nawet nowe kursy dla dziewcząt m. in. czapkarstwa, kaletnictwa,
modniarstwa, a najlepiej rokujące wysyłano do Warszawy na kurs opiekunek do dzieci, wychowawczyń
przedszkolnych, czy też do szkoły handlowej. Od 1940 roku siostry powróciły do idei “wychowania
przez pracę”, zakładając podopiecznym specjalne książeczki, ewidujące czas i efekty zajęć, na
podstawie których następowała potem wypłata skromnej pensji6. Dziewczęta redagowały też gazetkę
ścienną, należały do grup modlitewnych, prowadzonych przez zaprzyjaźnionych księży i miały prawo
odwiedzin przez rodzinę. Otwarto kuchnie dla biednych, a mieszkanki “Przystani” ochoczo działały na
rzecz poszkodowanych w walkach. Warunki bytowe jednak stale się pogarszały. Funkcjonował też
prowizoryczny szpital oraz teatr. W wystawianych od 1942 roku przedstawieniach, wystawianych przez
podopieczne sióstr, wśród widzów można było zobaczyć np. Jerzego Andrzejewskiego, Witolda
Lutosławskiego, Andrzeja Łapickiego, Czesława Miłosza. Grano głównie inscenizacje utworów Leona
Schillera - “Pastorałki” i “Godów weselnych”, a niezwykła atmosfera przedstawień pozwalała zebranym
przywołać ducha oporu przeciw okupantowi. W ośrodku przebywały również żydowskie dziewczęta,
przywożone, dzięki interwencji Ireny Sendler, z muranowskiego getta. Wydział Opieki, w którym ta
wybitna działaczka społeczna była zatrudniona, od 1932 roku wspierał “Przystań” przede wszystkim w
zakresie zaopatrzenia w ubrania i środki higieny. Siostry Samarytanki zmuszono do opuszczenia
Henrykowa dopiero w czasie powstania warszawskiego. Do placówki juz nigdy nie powróciły, osiadając
ostatecznie w Gębicach.
Po wojnie ośrodkiem do 1950 roku kierowała Irena Sendler. Jak sama przyznaje oficjalnym powodem
jej odejścia z Wydziału Opieki Społecznej, a zarazem ze stanowiska naczelnika ośrodka, była
rozbieżność ideologiczna wizji takiej formy pomocy. Postrzegała ją bowiem całościowo, dziś
powiedzielibyśmy holistycznie, a swoją pracę traktowała jako swego rodzaju misję, powołanie. Nowe
władze “Przystani” szybko doprowadziły do upadku placówki, którą w 1952 roku przekształcono w
Państwowy Dom Specjalny dla przewlekle chorych. Jednak za kadencji pani Ireny zakład funkcjonował
wzorowo, czego najlepszym dowodem jest fakt, iż w tym czasie tylko jedna z dziewcząt go opuściła7.
Pod względem programowym Irena Sendler w zasadzie powtórzyła pomysł Samarytanek opierając go
na warsztatach pracy (bieliźniany, krawiecki, ogrodniczy w czterech wariantach, zabawkarski). Poza
tym jej podopieczne chodziły do szkoły, która znajdowała się na miejscu, co stanowiło istotne novum
edukacyjne, a także wykonywały prace gospodarskie w kuchni i ogrodzie.
5 Ibidem, s. 55 6 Ibidem, s. 66 7 A. Mieszkowska, Prawdziwa historia Ireny Sendler, Warszawa 20, s.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
40
Zmiany w mentalności łatwo dają się zaobserwować na przykładzie edukacji. Przełomem w myśleniu o
prostytutkach jako o równoprawnej jednostce społecznej była możliwość podjęcia przez nie studiów
wyższych. Udało się to dopiero siostrze Annie Bałchan ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej
(Marianek), która od 1999 roku prowadzi dla nich “Dom Aniołów Stróżów” (DAS). Znajdują w nim
schronienie dziewczęta zagrożone nierządem, a także innymi patologiami społecznymi. Wspierają ją
m. in. Zgromadzenie, prawnicy, wolontariusze, wśród nich tzw. streetworkerzy. Ich zadaniem jest
dobrowolny werbunek dziewcząt pracujących na ulicy. DAS powstał w całości dzięki ich współnej pracy,
w tym fizycznej. Jak podkreśla siostra Anna: “z szacunku dla dziewczyn miejsce (to) jest utajone”8. W
czasie 9-miesięcznego pobytu (analogia do okresu ciąży) w ośrodku obowiązują jasno określone
zasady: przede wszystkim zakaz używania narkotyków, przemocy i prostytuowania się. Śniadanie jest
o 8.00, obiad sześć godzin później. W czasie między posiłkami podopieczne Siostry najczęściej chodzą
do szkół, pracy, odprowadzają dzieci do placówek edukacyjnych, idą do lekarza. Wprowadzono system
dyżurów np. w kuchni, warsztatów terapeutycznych (zajęcia grupowe, plastyczne) i kursów (m. in.
florystyczny, gastronomii, kosmetyczny), na które uczęszcza zazwyczaj około dwudziestu osób9.
Zachęcane są także do chodzenia na mszę. Wiele z nich pracuje potem w opiece społecznej i handlu,
paradoksalnie wykorzystujac w pracy swe wcześniejsze trudne doświadczenia. Po pobycie w placówce
stopniowo sie usamodzielniają, np. mieszkając w wynajętym przez siostry mieszkaniu. Trwa to zwykle
do roku. Podobnie jak w przypadku “Przystani” największą bolączką jest brak środków, głównie
finansowych, mile widziani są więc darczyńcy i sponsorzy. Zdarzają się również przykre incydenty,
najczęściej kradzieże.
Wychowanki DAS najczęściej nie podejmowały świadomej decyzji przy wyborze “profesji”. Nierzadko
były do niej przymuszone, w tym przez “najbliższych”, a metody tzw. werbunku należą zazwyczaj do
podstępnych i perfidnych (np. wrzucanie środków odurzających do napoi). Wiele z nich to ofiary
przemocy m. in. seksualnej, część starała się w ten sposób utrzymać rodzinę lub związek. Jest to też
coraz popularniejszy sposób dorobienia przez studentki.
Jak utrzymuje siostra Bałchan, Polska jest trzecim krajem na świece pod względem handlu kobietami,
przede wszystkim tranzytowym10. Służy on głównie dwum celom: pozyskania taniej siły roboczej (np.
prostytutki, robotnicy) albo sprzedaży organów. “To są różne układy, struktury wysoko zorganizowanej
przestępczości – twierdzi Siostra (…) W Polsce zaangażówani są w to ludzie wysoko postawieni, czasem
znani z gazet. Nawet tak zwane autorytety”11. Jej zdaniem, jest w to uwikłana również policja, zna z
autopsji takie przypadki.
O tym jak poważny jest to problem, świadczy coraz większa liczba instytucji, zarówno świeckich jak i
konsekrowanych, się nim zajmująca. W Polsce, oprócz Marianek, próbują go rozwiązać także:
międzynarodowa sieć Talitha Kum12 oraz Dominikanki z Krakowa. Te ostatnie prowadzą przede
8 K. Wiśniewska, Kobieta nie jest grzechem, Kraków 2007, s. 79 9 Ibidem, s. 89 10 Ibidem, s. 11 Ibidem, s. 157-158 12 Organizacja działająca w ponad osiemdziesięciu krajach, wspierana przez Johna Studzinskiego, świeckiego
filantropa. Obecnie pracuje w niej około 1100 sióstr. Założona w 2004 roku, zrzesza osoby konsekrowane
walczące z handlem ludźmi. Szacunki mówią, że około 1 procent ludności świata (73 miliony) cierpi wskutek
procederu handlu ludźmi. 70 procent tych osób stanowią kobiety i małoletni poniżej szesnastego roku życia.
Siostry z Talitha Kum nikomu nie ufają: ani rządom, ani korporacjom, ani policji. W niektórych przypadkach nie
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
41
wszystkim walkę o dusze mężczyzn. Całodobowy telefon zaufania lub rozmowa z siostrami mają pomóc
nawrócić grzeszników. O tym jak duże jest zapotrzebowanie na tego typu dialog, świadczy ilość
zgłoszeń. Równie ogromna, jak podkreślają Dominikanki, jest potrzeba modlitwy za ludzi z problemami.
Wśród organizacji świeckich do niedawna dysfunkcją tą zajmowała się jedynie Fundacja La Strada. Jak
zauważa jej prezeska Irena Dawid-Olczyk, metody tzw. werbunku dziewcząt nie zmieniły się od co
najmniej dwustu lat. Jedną z nich jest mechanizm wiecznego długu, którego ofiary nie są w stanie nigdy
spłacić. Wszelką pomoc utrudnia fakt, iż korzystanie z tego typu usług jest społecznie akceptowalne, a
same dziewczyny boją się zeznawać, bo oprawcy często grożą, również ich rodzinom. Fundacja
prowadzi od lat program “Iris”, oferujący kursy i staże, mające na celu reorientację zawodową. Jak
zaznacza prezeska La Strady, większość z nich radzi sobie potem w pracy nadzwyczaj dobrze.
Szacunkowo w Polsce jest 150-160 tysięcy osób, które żyją z tej profesji13. Jeśli uda się pomóc połowie
chcących się resocjalizować, jest to duży sukces.
Podobnie jak w przypadku innych dysfunkcji osobom przez nie dotkniętym pomagają głównie
charyzmatyczne jednostki, zarówno duchowne, jak i świeckie, wokół których tworzy się później
środowisko przeciwdziałające danej patologii. Zalegalizowanie prostytucji nie rozwiązało jej problemu
w żadnym z krajów, gdzie wprowadzono to rozwiązanie (np. Holandia, Niemcy). Takich prób podjął się
już w okresie oświecenia Nicolas de la Bretonne (1734-1806). Jego metoda, opisana w noweli
Pornograf (Le Pornographe, 1769), polegała na uregulowaniu dostępu do płatnych usług seksualnych
oraz objęcia ich pełną kontrolą. Mikrospołeczność prostytutek rozmieszczono w korytarzach
wyposażonych w kasy biletowe. Hierarchię wyznaczał tu wiek dziewcząt (im młodsza, tym więcej
warta). Miało to całkowicie zlikwidowac problem. Jak widać, nie przyniosło to zamierzonych
rezultatów, ale zachwycony tą ideą austriacki cesarz Józef II nadał jej autorowi tytuł barona.
Matka wielu dzieci
Dla wielu dzieci Holocaustu Sendlerowa była zastępczą matką. Irena Sendler miała troje własnych
dzieci:
Janinę ur w 1947 roku, która również ukończyła polonistykę i pielęgnuje pamięć o matce;
Andrzeja ur. 1949, który przeżył kilkanaście dni, bo urodził się za wcześnie (z powodu ciągłych przesłuchań Sendler w Urzędzie Bezpieczeństwa);
Adama ur 1951, który zmarł na serce w 1999 r.
Na studiach Cyganka wywróżyła jej, że będzie miała dwóch mężów, ale wyjdzie trzy razy za mąż.
Sprawdziło się. Jej pierwszym mężem był Mieczysław Sendler, drugim – Stefan Zgrzembski (właśc.
Adam Celnikier), ojciec jej dzieci. Po rozwodzie ponownie związała się z Sendlerem. Jednak po 10 latach
rozstali się.
Janina Zgrzembska wspomina, że matka zawsze była dla innych, miała wielu przyjaciół z różnych stron
świata, a jej nazwisko otwierało wszystkie drzwi w Izraelu. Interesowała się losami uratowanych, z
mogą ufać nawet duchownym. Nazwa organizacji nawiązuje do słów Jezusa kierowanych do zmarłej dziewczynki,
które można przetłumaczyć: "Dziewczynko, mówię ci, wstań" (Mk 5, 41).
13 M. Jędrzejko: Prostytucja jako problem społeczny, moralny i zdrowotny. Pułtusk-Warszawa: Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Oficyna wydawnicza ASPRA-JR, 2006, s. 42
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
42
dumą opowiadała, że ten jest cenionym lekarzem, a tamten szanowanym profesorem.
Korespondowała z nimi, spotykała się, gdy tylko mogła. Nie rozmawiała o wojnie, ale o dniu dzisiejszym.
Ficowska twierdziła, że "każdy, kto przychodził, to się w niej zakochiwał".
O tym, co zrobiła podczas wojny długo milczała. Jeśli już mówiła czy pisała w bezcennych dziś
świadectwach, to w osobliwy sposób. O żydowskich dzieciach i ich matkach – zawsze z przejęciem. O
współpracownikach – a skrupulatnie notowała wszystkie nazwiska – z podziwem. Tylko o sobie mówiła
tak, jakby wykonywała najzwyklejszą rzecz na świecie.
Sprawiedliwa wśród Narodów Świata
Przyznano jej tytuł Sprawiedliwej wśród narodów świata. Od tytułów, medali i odznaczeń (a było ich
wiele) wolała na przykład, żeby jakaś szkoła nosiła jej imię. Pierwsza była w Niemczech, w Polsce jest
ich kilkadziesiąt. Jedna z nich znajduje się na Warszawskiej Woli.
Zmarła 12 maja 2008 r w Warszawie. Pogrzeb odbył się 15 maja 2008 na cmentarzu Powązkowskim w
Warszawie.
W maju 2013 pamiątki po Irenie Sendlerowej (m.in. medal i dyplom Sprawiedliwej wśród Narodów
Świata, honorowe obywatelstwo Izraela, honorowe obywatelstwo miasta Otwocka wraz z kluczem do
bram miasta) zostały przekazane przez jej córkę Janinę Zgrzembską do Muzeum Historii Żydów Polskich
w Warszawie. Fundacja Klamra wraz z Komitetem Honorowym, realizują ogólnopolską inicjatywę, w
efekcie której w Polsce powstają murale Ireny Sendler. Najnowszy mural Ireny Sendler został
odsłonięty 14 lutego 2016 roku w Spółdzielni Socjalnej WOLA w Warszawie na ul. Smoczej 3.
Źródła:
Magdalena Grochowska, "Lista Sendlerowej", Gazeta Wyborcza 2001
Halina Grubowska, "Ta, która ratowała Żydów", Warszawa 2014
Anna Mieszkowska, "Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej", Warszawa 2004 i "Dzieci Ireny Sendlerowej", Warszawa 2009 "Prawdziwa historia Ireny Sendlerowej", Warszawa 2014
"Irena Sendlerowa we wspomnieniach", NINATEKA 2010
„Życie w słoiku. Ocalenie Ireny Sendler.” Jack Mayer, 2013
Grupa Ireny Sendler zorganizowała pokaz filmu Andrzeja Wolfa pt. „Historia Ireny Sendlerowej”
Pokaz odbyło się 22 września 2017 w Cafe PoWoli.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
43
Andrzej Wolf stworzył 27 minutowy, krótkometrażowy dokument przeplatany niemymi scenkami
inscenizowanymi. Ukazuje rozpaczliwe próby ratowania przynajmniej części z tych, którzy - według
terroru hitlerowskiego - musieli umrzeć. Muzykę skomponował Michał Lorenc, część materiałów
filmowych pochodzi z archiwum Stevena Spielberga. Po filmie odbyła się dyskusja z zaproszonymi
gośćmi:
córką Ireny Sendler Janina Zgrzembska
reżyserem filmu i przyjacielem Ireny Sendler- Andrzejem Wolfem
profesor Anna Landau-Czajka, która specjalizuje się w historii społecznej Polski w XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów społeczności żydowskiej.
Trasa szlakiem Kobiety Woli - Anna Bąk
Trasa wycieczki „Kobiety Woli” powstała w czasie warsztatu przewodnickiego zorganizowanego przez
Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych w ramach projektu w październiku 2017. W listopadzie odbyło
się pierwsze robocze przejście trasą. Przewodniczkami/kami były osoby, które wzięły udział w
projekcie. Trasa jest dosyć krótka – obejmuje trasę 1,5 km i jest przystosowana do potrzeb większości
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
44
osób z niesprawnością ruchową. Została przetestowana przez członkinię Stowarzyszenie, która
porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim.
TRASA SZLAK KOBIETY WOLI
1. Trasę zaczynamy od ulicy Smoczej 16 kiedyś Smocza 28 – kamienica Amelii Gruner-Reiff
2. Ul. Smocza róg z Dzielną Kamienica Mateusz Wrzesińskiego gdzie mieszkała m.in. sklepowa
Gitla Wafel (pracowała w składzie win i wódek)
3. Ul. Nowolipki 18 Kościół św. Augustyna / Augustowa Potocka
Ul. Nowolipki 20 F Mural Hanki Ordonówny
4. Nowolipki Dziewczęta z Nowolipek / Pola Gojawiczyńska
Nowolipki 28 i 30 Archiwum Ringelbluma / Rachela Auerbach
Nowolipki 29 Szopy Shultza i Tobbensa / Kawenoki Guta i Korn Lea
5. Obecnie ulica Smocza 3, przed wojną Smocza 9 ognisko dziecięce w getcie – wejście do lokalu
SIK Smocza 3 i mural Ireny Sendler / Irena Sendler
6. Żelazna 90 Szpital świętej Zofii / Zofia Goldstandt
7. Leszno róg Żelazna / Adina Blady Szwajger
Leszno róg Żelazna brama getta, przez którą wyprowadzała dzieci żydowskie Irena Sendler
8. Żelazna 68 dom Hanki Ordonówny i jej historia
9. Żelazna 97 Przedszkole nr 217 w Pałacyk Bogusławskiego / Siostry Rodziny Maryi
Opis poszczególnych punktów szlaku:
Smocza 28 Kamienica Amelii Gruner-Reiff / pomiędzy Pawią a Gęsią (dziś Anielewicza)
Smocza była uważana za jedną z najuboższych, najbardziej zaniedbanych i najbrudniejszych ulic w
dawnej "dzielnicy północnej". Tutaj mieszkała spolonizowana rodzina o korzeniach niemieckich.
Reiffowie posiadali przy ul.Smoczej okazałą kamienicę. Ich lokatorami byli niemal wyłącznie ubodzy
Żydzi. Niezwykłą postacią w tej rodzinie była Amelia Gruner-Reiff, pani domu, która mieszkając wśród
Żydów, nauczyła się języka jidysz i wygłaszała w nim mowy do swoich lokatorów.
Smocza (róg z Dzielną)
KAMIENICA MATEUSZA WRZESIŃSKIEGO – skład win i wódek Wassera, w którym pracowała sklepowa
Gitla Wafel. Jej postać to wspaniały pretekst żeby opisać życie żydowskiej kobiety. Jak wyglądał rodzina
żydowska, czy przestrzega tradycji czy nie, zależało od kobiety. Kobiety często były niegramotnaje czyli
niepiśmienne. Nie przeszkadzało to im jednak pielęgnować w domu żydowskie zwyczaje i przestrzegać
świąt Szabatu. Kobiety z biedniejszych rodzin oprócz pracy w domu podejmowały się pracy zarobkowej.
Niektóre z nich pracowały w sklepie – tak jak Gitla Wafel. Inne handlowały na targu, skubały pierze,
dziewczęta dziecko niańczyły. Dziewczęta przeważnie były oddane do krawcowej, do szwaczki, do
gorseciarki. Modystki, to już był taki inteligentny zawód. Żony pomagały też swoim mężom w
warsztatach. Zanosiły do sklepu ich wyroby (szczotki, pędzle, wycieraczki słomiane, drobną galanterię,
wyroby żelazne itp. W wielodzietnych rodzinach – takich co miały o sześcioro dzieci i więcej kobiety nie
pracowały
Nowolipki 18 Kościół św. Augustyna
Urzędnik warszawski zapisał dom wraz z placem przy ulicy Dzielnej pod budowę nowego kościoła.
Działka była za mała, a przedsięwzięcie stało się możliwe dzięki hojności hrabiny Aleksandry Potockiej,
wdowy po Auguście Potockim, która dokupiła pod nową świątynię dwa sąsiednie place, w związku z
czym budowla mogła stanąć frontem do ul. Nowolipki.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
45
Augustowa Potocka była znaną filantropką. Działała jako opiekunka w Warszawskim Towarzystwie
Dobroczynności, była fundatorką szpitala dziecięcego, była protektorką Zakładu Starców i Kalek. Była
również propagatorką nowoczesnego rolnictwa, dostawała nawet liczne nagrody za rzadkie rośliny
hodowane w ogrodach wilanowskich.
Rzeczpospolita rozwijała się przez wieki dzięki dobroczynności zamożnej szlachty - szczególnie w sferze
kulturalno-oświatowej oraz w sferze wspierania ubogich. Kościół mógł również liczyć na hojne dotacje.
Działalnością taką często zajmowały się kobiety – żony, siostry, córki, matki. Panowie mieli ważniejsze
sprawy na głowie.
Nowolipki 20 F
mural Hanki Ordonówny – powstał z inicjatywy Fundacji Klamra, którą zainspirował nasz projekt
„Kobiety Woli”. Wykonany przez Dariusza Paczkowskiego i Barbarę Poniatowską
Hanka Ordonówna była jedną z największych gwiazd polskiej rozrywki lat 30. Wreszcie doczekała się ciekawego upamiętnienia w swoim rodzinnym mieście. Urodziła się 25.09.1902 i mieszkała jako młoda dziewczyna na Żelaznej 68 na Woli w Warszawie.
Pieśniarka, tancerka, aktorka kabaretowa i filmowa. Hanka Ordonówna, czyli Maria Anna Tyszkiewicz z domu Pietruszyńska w roli piosenkarki i tancerki debiutowała jeszcze jako nastolatka, ale prawdziwą sławę przyniosła jej piosenka "Miłość ci wszystko wybaczy", która znalazła się na ścieżce dźwiękowej filmu "Szpieg w masce" z 1933 roku. Przez kilka lat Ordonówna była mega-gwiazdą polskiej sceny rozrywkowej, występującą także w USA, Niemczech czy Francji.
Bohaterką projektu Kobiety Woli stała się ze względu na swoja działalność w czasie wojny. Uratowała kilkaset polskich osieroconych dzieci z terenów Związku Radzieckiego i przewiozła je do Bejrutu.
NOWOLIPKI 28 i 30 Archiwum Ringelbluma
W sierpniu 1942 i lutym 1943 r. w piwnicach budynku przy ul. Nowolipki 68, działacze konspiracyjnej
grupy Oneg Szabat ukryli w metalowych pojemnikach i bańkach na mleko dokumenty Podziemnego
Archiwum Getta Warszawskiego, tzw. Archiwum Ringelbluma. Archiwum jest bezcennym źródłem
obrazującym Zagładę polskich Żydów. Wśród zachowanych dokumentów znajdują się m.in.: raporty,
druki urzędowe, prasa konspiracyjna oraz relacje i pamiętniki obrazujące Zagładę.
Jedną ze współpracownic Emanuela Rigelbluma była Rachela Auerbach (ur. 1901, zm. 1976 w Izraelu)
– polska pisarka, historyk, tłumaczka i psycholog, pisząca w języku polskim i jidysz. Podczas wojny
kierowała kuchnią ludową w getcie warszawskim. Dla Oneg Szabat napisała pracę na temat
funkcjonowania kuchni ludowej oraz przekazywała sprawozdania dotyczące warunków życia w getcie.
Po wydostaniu się na aryjską stronę działała pod fałszywym nazwiskiem Aniela Dobrucka i pracowała
w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”. Z tego okresu pochodzi jej poemat Izkor o wymordowanej
młodzieży żydowskiej. Następnie ukrywała się wraz z dużą grupą Żydów w warszawskim zoo, gdzie
doczekała zakończenia wojny.
Po wojnie współpracowała z Centralną Żydowską Komisją Historyczną, w której zajęła się dokumentacją czasów Holocaustu. Była konsultantką filmu Ulica Graniczna w reżyserii Aleksandra Forda. To na skutek m.in. jej nacisków zdecydowano rozpocząć poszukiwania Archiwum Ringelbluma.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
46
Pierwszą część znaleziono na skwerze 18.09.1946, drugą znaleźli przypadkiem robotnicy zmieniający rury kanalizacyjne 01.12.1950.
Nowolipki 29 Szopy Tobbensa i Schultza
Podczas wyjścia grupy bojowców walczących w Szopach Tobbensa i Schultza na aryjską stronę Guta, ze
względu na to iż była kobietą, została wyznaczona przez dowódcę do pozostania i opiekowania się
rannymi. Nie zgodziła się na to ponieważ była zdecydowana walczyć w partyzantce. Zastąpiła ją z
własnej woli Lea.
Kawenoki Guta (1920 Łódź – 1944 Warszawa) Rodzina Guty pochodziła z Białegostoku. Jej ojciec był
fabrykantem tekstylnym, a matka – farmaceutką. Przed wybuchem II wojny Guta pracowała jako
pomoc technika dentystycznego. Działała także w Gordonii. W 1939 r. trafiła do Warszawy. W getcie
pełniła funkcję skarbnika ŻOB-u. W czasie powstania w getcie walczyła na terenie szopów Toebbensa i
Schultza, a następnie w partyzantce. Zachorowała i musiała wrócić do Warszawy. Ukrywała się przy pl.
Grzybowskim 6. Dozorca budynku doniósł na nią do gestapo. Zginęła razem z dwoma towarzyszami
– Jakubem Fajgenblatem i Zygmuntem Igłą.
Korn Lea (1918 Łódź – 04.1943 Warszawa) była przed II wojną światową działaczką Gordonii. Trafiła do getta warszawskiego i tam w ramach pracy dla Gordonii opiekowała się dziećmi. Przed wybuchem powstania w 1943 r. mieszkała ze swoją grupa bojową u zbiegu ul. Dzikiej i Stawki. Brała udział w walkach na terenie szopów Toebbensa i Schultza. Zdecydowała się zostać z rannymi w bunkrze przy ul. Leszno 76, kiedy jej grupa bojowa wyszła kanałami z getta.
Nowolipki
Ulica ta związana jest z Polą Gojawiczyńską i jej powieścią „Dziewczęta z Nowolipek”
Pola Gojawiczyńska, z domu Koźniewska (ur. 1 kwietnia 1896 roku w Warszawie, zm. 29 marca 1963
roku tamże) – jedna z najpopularniejszych powieściopisarek okresu międzywojennego; jej utwory
zawierały ciekawe wątki psychologiczne i społeczno-obyczajowe związane ze środowiskiem
proletariackim i drobnomieszczańskim. Pochodziła z rodziny warszawskich rzemieślników; jej ojciec
prowadził warsztat stolarski na ulicy Nowolipki. Nie była wykształcona. Mimo to postanowiła zostać
pisarką. Popularność zyskała po opublikowaniu autobiograficznych Dziewcząt z Nowolipek (1935), za
które otrzymała nagrodę literacką Warszawy, i jej ciągu dalszego – Rajskiej jabłoni (1937). W 1943 roku
aresztowano ją i więziono przez pół roku na Pawiaku w kobiecym oddziale Serbia, co opisała we
wspomnieniowej powieści (Krata, 1945).
"Dziewczęta z Nowolipek” to książka nadal ciekawa, opisująca egzystencję ubogich dziewcząt. Postaci występujące w książce mają swoje autentyczne prototypy - to przyjaciółki z podwórka i szkolnej ławki samej Gojawiczyńskiej. Marzenia i dążenia dziewcząt stanowią istotę powieści, która obfituje w bogate szczegóły życia obyczajowego. Portrety bohaterek zostały zarysowane z dużą dozą ciepła. Z kart książki wyłania się jednak posępny obraz świata przedwojennego. Wymowa powieści jest pesymistyczna i gorzka, zwłaszcza w aspekcie uzależnienia kobiety od mężczyzny i spowodowanego tym jej cierpienia i upodlenia.
Obecnie ul. Smocza 3 przed wojną -Smocza 9 (wizyta w Cafe PoWoli – mural Ireny Sendler)
Znajdowało się tu ognisko dziecięce działające w getcie. W takich ogniskach pracowali dorośli
opiekunowie, ale w pracy z najmłodszymi pomagały im starsze dzieci. Odwiedzała je Irena Sendler,
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
47
która starała się być w kontakcie z takimi placówkami. Poznawała dzięki takim wizytom sytuacje dzieci
w getcie.
Irena Sendler była polską bohaterką czasu wojny. Uratowała wiele żydowskich dzieci z getta
warszawskiego. Jako pracownica miejskiej pomocy stołecznej zorganizowała grupę ok. 10 osób
pomagającym Żydom odciętym w getcie od reszty miasta, od początku powstania getta. Zdobyła
legitymacje pracowników kolumny sanitarnej zwalczającej choroby zakaźne w getcie. Przepustka
umożliwiała swobodne poruszanie się po getcie do stycznia 1943. Irena Sendler nosiła tam żywność,
odzież, pieniądze i lekarstwa, m.in. razem z Ireną Schultz przeniosły do dzielnicy zamkniętej ok. 1000
porcji szczepionki Weigla na tyfus plamisty, produkowanej nielegalnie w Państwowym Zakładzie
Higieny. Wchodziła do getta nawet 2–3 razy dziennie (aby nie wzbudzać podejrzeń wartowników –
przez różne bramy). Wyprowadzała dzieci żydowskie na strone aryjską. Organizowała im opiekę w
klasztorach, zakładach opiekuńczych lub w polskich rodzinach. Dostarczała dzieciom fałszywe metryki
urodzenia, a także przekazywała pomoc finansową, materialną i lekarskią. Chcąc wyrazić solidarność z
jego mieszkańcami, w getcie wkładała opaskę z Gwiazdą Dawida. Dzięki temu nie zwracała również na
siebie uwagi i unikała legitymowania. W listopadzie 1942 nawiązała kontakt z tworzoną Radą Pomocy
Żydom „Żegota”, zgłaszając do współpracy działającą w konspiracji grupę pracowników Wydziału
Opieki i Zdrowia. Dotychczasowa działalność jej grupy została podporządkowana kierownictwu
„Żegoty”, dzięki czemu przybrała ona bardziej zorganizowany charakter i otrzymała wsparcie
finansowe. Po zaangażowaniu się w prace „Żegoty”, Irena Sendlerowa miała pod swoją opieką 8–10
mieszkań, w których ukrywali się Żydzi. Irena Sendlerowa prowadziła zaszyfrowaną kartotekę dzieci
oraz dorosłych objętych pomocą „Żegoty”. Została aresztowana przez Gestapo 21 października
(według innych źródeł – 18 października) 1943 w swoim mieszkaniu przy ul. Ludwiki 6 m. 82. Jej
nazwisko wydała Niemcom aresztowana właścicielka pralni, w której znajdował się jeden z punktów
konspiracyjnych spotkań. Podczas rewizji Niemcy nie znaleźli kartoteki uratowanych dzieci. Została
osadzona na oddziale kobiecym Pawiaka (Serbii). Była przesłuchiwana i torturowana w siedzibie
Gestapo przy Alei Szucha 25. „Żegota” zdołała ją uratować, wpłacając wysoką łapówkę, dzięki której 13
listopada 1943 została wyprowadzona z gmachu w alei Szucha 25 przez jednego z gestapowców i
puszczona wolno. Po uwolnieniu kontynuowała konspiracyjną działalność w „Żegocie”, która
dostarczyła jej fałszywe dokumenty na nazwisko Klara Dąbrowska. Krótko przed wybuchem powstania
warszawskiego zakopała wraz z Jadwigą Piotrowską zaszyfrowaną kartotekę „Żegoty” w dwóch
butelkach w ogrodzie domu Piotrowskiej przy ul. Lekarskiej 9.
Podczas powstania warszawskiego była sanitariuszką. Po wojnie zajęła się pomocą dla tzw. Gruzinek –
dziewcząt oddających się mężczyznom w gruzach Warszawy. Wiedziała, że robiły to z bezsilności. Dała
im dom, w którym znalazły opiekę i możliwości nauki zawodu. Była prześladowana przez Urząd
Bezpieczeństwa. W 1965 otrzymała tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata. Drzewko w Jad
Waszem zasadziła 6 maja 1983. W 1991 otrzymała honorowe obywatelstwo Izraela.
Zyskała rozgłos po 2000 roku dzięki przygotowaniu przez grupę amerykańskich uczennic szkolnego przedstawienia teatralnego Life in a Jar, którego tematem była jej działalność w czasie II wojny światowej.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
48
Mural Ireny Sendler w Cafe PoWoli (ul. Smocza 3)
Żelazna 90
Szpital świętej Zofii powstał w 1912 r., fundowany przez małżeństwo Zofii i Leona Feliksa Goldstandów,
jako pierwsza położnicza placówka w Warszawie. Była wybudowana z myślą o potrzebach kobiet.
Szpital otrzymał imię świętej Zofii, patronki położnych i jednocześnie fundatorki placówki. Nowoczesna
jak na owe czasy placówka powstała w środku dzielnicy zamieszkałej w dużej mierze przez ludność
żydowską.
Zofia Dorota Karolina Karnkowska herbu Junosza wyszła polskiego dyplomatę i bankiera żydowskiego pochodzenia Leona Goldstanda. Sprawował on funkcję konsula Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie oraz radcy handlowego polskiej ambasady w Wielkiej Brytanii. Był właścicielem dóbr zaborowskich. Wraz z mężem prowadziła działalność filantropijną. Oprócz fundacji szpitala wspierali m.in. Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych.
W czasie II wojny szpital został zamieniony na lazaret a następnie szpital więzienny i koszary, po wojnie służył za szpital resortowy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W 1956 przywrócono mu pierwotną funkcję. Od 2012 funkcjonuje jako spółka prawa handlowego, w której całość udziałów ma miasto stołeczne Warszawa.
Leszno (Al.Solidarności) róg Żelazna
Filia Szpitala Dziecięcego Bersohnów i Baumanów, znajdującego się w getcie na ulicy Siennej, powstała
w październiku 1941 przy skrzyżowaniu ulic Leszno i Żelaznej ze względu na ogromny wzrost
zachorowań dzieci na tyfus plamisty. Dyrektorką była Anna Braude-Hellerowa. Pracowała w nim
również młoda lekarka Adina Blady Szwajger, która opisała swoje traumatyczne wspomnienia z czasów
wojny w książce „I więcej nic nie pamiętam”.
Adina bardzo przeżywała fakt, że ona i jej koledzy nie są w stanie leczyć dzieci znajdujących się w
szpitalu. W wielu przypadkach mogli łagodzić objawy chorób czyniąc śmierć dzieci lżejszą. Większość
małych pacjentów szpitala chorowała na tyfus i gruźlicę oraz chorobę głodową. Do szpitala trafiały
również dzieci postrzelone przez niemieckich snajperów. Byli to kilkuletni szmuglerzy, którzy
przechodzili na aryjską stronę muru, aby kupić lub wyżebrać jedzenie. Dzieci te często były jedynymi
żywicielami rodziny. Polował na nie ze szczególnym upodobaniem jeden z niemieckich snajperów
nazywany Frankenstein, który miał wartę przy pobliskiej bramie do getta.
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
49
W szpitalu brakowało jedzenia, leków, odpowiednich sprzętów medycznych. Adina z okien tego budynku Leszno/Żelazna obserwowała marsz żydów na Umschlagplatz podczas Wielkiej Akcji likwidacji getta. W czasie tej wywózki latem 1942 roku została zabrana z domu przy ulicy Świętojerskiej 30 jej matka Stefania.
Leszno (Al.Solidarności) róg Żelazna brama getta – wacha
To tędy Irena Sendler wyprowadzała dzieci żydowskie z getta. Dzieci wyprowadzano z getta m.in. przez
gmach Sądów Grodzkich przy ul. Leszno 53/55 i remizę tramwajową „Muranów” przy ul. Sierakowskiej.
Ale również na skrzyżowaniu Leszno z żelazną przez tzw. wachę. Niemowlęta usypiano i wywożono w
skrzynkach i workach karetką Miejskich Zakładów Sanitarnych. Wykorzystywano także tramwaje
przejeżdżające przez getto, wozy strażackie, przejścia przez piwnice domów graniczących z budynkami
po „aryjskiej” stronie oraz kanały. Wiele dzieci przekradało się za mury getta samodzielnie. Irena
Sendlerowa i jej współpracownicy pomagali także w ucieczkach z getta osobom dorosłym. Młodzież i
dorośli najczęściej opuszczali dzielnicę zamkniętą – po przekupieniu wartowników – wraz z grupami
żydowskich robotników zatrudnionych na tzw. placówkach poza gettem.
Uratowanie jednego dziecka żydowskiego polegało na podjęciu wielu działań, w których uczestniczyło
co najmniej 10 osób. Dzieci były najpierw przekazywane do pogotowia opiekuńczego (najczęściej
prywatnego mieszkania) gdzie były ubrane i nakarmione. Często trzeba było je podtuczyć ponieważ
były niezwykle wychudzone i zwracałyby na siebie uwagę. Udzielano też im pomocy lekarskiej i
psychologicznej, której bardzo potrzebowały. Następnie uczono je mówić po polsku – przynajmniej
kilka słów. Musiały także nauczyć się modlitw chrześcijańskich. Na koniec wyrabiano im fałszywe
dokumenty i przekazywano do domów opieki, klasztorów lub polskich rodzin.
Żelazna 68 Miejsce urodzin i dom rodzinny Hanki Ordonówny
Pochodziła z biednej rodziny mieszczańskiej. Jej ojciec Władysław był kolejarzem, a matka Helena z
Bieńkowskich pracowała w domu. Nazywała się Maria Anna Pietruszyńska. W wieku 8 lat poszła do
szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim. W wieku 16 lat Maria Anna Pietruszyńska zaczęła stawiać
pierwsze kroki na deskach Teatru Wielkiego. Jej kariera rozwija się bardzo powoli. Występuje w
kabaretach i rozwija stale umiejętności. Popularność przynosi jej film „Szpieg w masce”(1933 r.), z
którego pochodzą najbardziej znane piosenki Ordonówny: „Miłość czy wszystko wybaczy” i „Na
pierwszy znak”.
Od tej pory z entuzjazmem przyjmowana jest w całej Polsce oraz takich miastach jak Paryż, Berlin,
Wiedeń, Ateny, Palestyna, Kair, USA. Wychodzi za mąż za hrabiego Michała Tyszkiewicza. Dla rodziny
Tyszkiewiczów związek ten jest mezaliansem
W listopadzie 1939 roku, kiedy zaprotestowała przeciw projekcjom hitlerowskiego filmu o zajęciu
Warszawy, aresztowało ją gestapo. Z więzienia na Pawiaku wyszła w lutym 1940 roku i wyjechała z
mężem do Wilna. Gdzie NKWD aresztowało Michała Tyszkiewicza z powodu jego politycznego
zaangażowania, był łącznikiem z rządem gen. Sikorskiego. Sama Ordonka w Moskwie zostaje
aresztowana za… nieposiadanie przynależności państwowej i zesłana do obozu pracy dla kobiety w
Uzbekistanie. Ordonka opuszcza obóz pracy na skutek układu Sikorski-Majski (przywracał stosunki
dyplomatyczne między Polską a ZSRR) i zajmuje się organizowaniem pomocy dla osieroconych dzieci
polskich wygnańców. Przybywa do obozu w Buzułuku. Widzi ta mnóstwo polskich dzieci, których
rodzice zostali zamordowani. W 1942 r. jako opiekunka dzieci polskich udała się z II Korpusem Polskim
na Bliski Wschód, do Bejrutu. Ratuje, wywożąc z ZSRR, kilkaset polskich dzieci z deportowanych rodzin,
które pomaga przetransportować przez Bombaj w Indiach do Bejrutu w Libanie. W międzyczasie
następuje u niej nawrót gruźlicy, który Hanka ignoruje. Nie może jednak zajmować się dziećmi. Wraz z
Kobiety Woli – czyli międzypokoleniowa integracja kulturalna
50
mężem zamieszkała w Bejrucie, dając czasem koncerty dla rodaków, malując obrazy, czy
przygotowując do druku swoje piosenki. Umiera 8 września 1950 roku w Bejrucie. Tam zostaje
pochowana.
Żelazna 97 (Pałacyk Bogusławskiego) Przedszkole nr 217 Sióstr Rodziny Maryi
Posiadłość, do ostatniego króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego, który miał tu pałacyk myśliwski. W latach 1791-1800 posesję tę nabył Wojciech Bogusławski, ojciec teatru polskiego. Początkowo mieszkał w dworku, a 1807 roku wybudował pałacyk z oficynami przy ul. Żelaznej, dokąd przeniósł się w 1808r. Wskutek zadłużenia, posesja ta została sprzedana. W 1862r. ostatecznie nabył ją Arcybiskup Warszawski Zygmunt Szczęsny Feliński. Zorganizował on tu schronisko dla dziewcząt oraz szkołę dla dzieci miejscowych i przychodnych pod opieką Sióstr Rodziny Maryi, które to zgromadzenie powołał w Petersburgu w 1857r. Oficjalne otwarcie zakładu naukowo-wychowawczego Sióstr Rodziny Maryi przy ulicy Żelaznej 97 miało miejsce 15 sierpnia 1862 roku. W domu tym poprzez ubiegłe stulecie prowadziłyśmy szereg instytucji wychowawczych, oświatowych i dobroczynnych dla okolicznej ludności.
W latach okupacji niemieckiej 1939-1944 dom przyjął wiele dzieci wysiedlonych; istniał nadal Internat dla stu dwudziestu dziewcząt. Po zamknięciu szkoły przez Niemców w 1943 roku organizowałyśmy pełne, tajne nauczanie dla trzystu sześćdziesięciu dzieci oraz pomoc prześladowanym, uwięzionym i wysiedlonym. Siostry ukrywały około dwudziestu dzieci żydowskich. Akcja ratowania Żydów przez Siostry Rodziny Maryi była z jednej strony spontaniczna, z drugiej zorganizowana, kierowana w Warszawie przez przełożoną prowincjalną m. Matyldę Getter (1870-1968). Według Ireny Sendler, matka Getter przyjmowała każde dziecko uratowane z getta, stąd domy sióstr przepełnione były dziećmi żydowskimi. Dom przy Żelaznej przylegał do getta.
W czasie Powstania Warszawskiego Niemcy zbombardowali i spalili nasz dom przy Żelaznej (6 VIII 1944). Aresztowali wszystkie Siostry w liczbie 44, w tym 20 nowicjuszek (9 VIII). Wywieźli je do obozu w Pruszkowie, a stąd 11 VIII do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck. Aresztowane wychowanki zostały uratowane i zabrane z Pruszkowa przez Siostry Rodziny z Brwinowa i Kostowca. Trzy siostry ciężko ranne pozostały w kraju. Niezwłocznie po wojnie siostry przystąpiły do odbudowy domu. W dniu 4 kwietniu 2016 r., w ramach Konferencji Dialogu Międzyreligijnego w Warszawie, została uczczona s. przełożona Celina Aniela Kędzierska (1902-1946), odznaczona pośmiertnie Medalem Sprawiedliwa wśród Narodów Świata (2015).
top related