a polishnorama - panorama polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry...

16
VOL. 24, NO 6 (270) JUNE/CZERWIEC 2016 www.panoramapolska.ca Albertański krajobraz Fot. Roberto

Upload: hatuong

Post on 01-Mar-2019

221 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

a n o r a m aPOLISH

a n o r a m aa n o r a m aa n o r a m aa n o r a m aPPPPP POLSKA

Independent Cultural Magazine

Niezalezny magazyn kulturalny

VO L . 2 4 , N O 6 ( 2 7 0 ) J U N E / C Z E RW I E C 2 0 1 6

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

Albertański krajobrazFot. Roberto

Page 2: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

2

Komunikatdotyczący obywateli RP, posiadających równocześnie

obywatelstwo innego państwaW związku z pojawiającymi się w ostatnim czasie

wątpliwościami, co do zasad dokonywania odprawy granicznej przy przekraczaniu polskiej granicy państwowej przez obywateli RP z podwójnym obywatelstwem, uprzejmie informujemy, że wymóg okazania funkcjonariuszom Straży Granicznej podczas kontroli granicznej polskiego dokumentu paszportowego lub odpowiednio dowodu osobistego dotyczy wszystkich obywateli polskich.

Jeśli pomimo posiadania obywatelstwa polskiego, osoba będąca jednocześnie obywatelem innego państwa zdecyduje się na legitymowanie się dokumentem podróży wydanym przez władze tego państwa, to powinna mieć na uwadze, iż w takiej sytuacji będą dotyczyły jej przy przekraczaniu granicy RP wymogi, jakie powinni spełnić obywatele państw trzecich. Przykładowo ograniczony będzie czas dozwolonego pobytu w RP (czyli 90 dni w okresie 180-dniowym), którego przekroczenie będzie uznane za naruszenie prawa skutkujące sankcjami.

Odmiennie jednak będzie traktowana osoba legitymująca się dokumentem podróży wydanym przez władze państwa trzeciego, która sama przy odprawie paszportowej aktywnie powoła się na fakt posiadania polskiego obywatelstwa. W takiej sytuacji funkcjonariusz Straży Granicznej będzie zobowiązany do traktowania takiej osoby wyłącznie jak polskiego obywatela. Zgodnie bowiem z art. 3 ustawy z dnia 2 kwietnia 2009 r. o obywatelstwie polskim „obywatel polski posiadający równocześnie obywatelstwo innego państwa ma wobec Rzeczypospolitej Polskiej takie same prawa i obowiązki jak osoba posiadająca wyłącznie obywatelstwo polskie. Obywatel polski nie może wobec władz Rzeczypospolitej Polskiej powoływać się ze skutkiem prawnym na posiadane równocześnie obywatelstwo innego państwa i na wynikające z niego prawa i obowiązki”. Konsekwencją powyższego będzie konieczność okazania polskiego dokumentu uprawniającego do przekroczenia granicy.

RekomendacjeMając na uwadze obowiązujące przepisy i nasze

dążenie do zapewnienia przekraczającym granicę sprawnej odprawy paszportowej, uprzejmie sugerujemy osobom posiadającym oprócz obywatelstwa polskiego również obywatelstwo innego państwa, a w przyszłości zamierzającym odbyć podróż do Polski, aby z odpowiednim wyprzedzeniem podjęły kroki zmierzające do uzyskania polskiego dokumentu paszportowego.

Rekomendacja, by podczas odprawy granicznej okazywać funkcjonariuszom Straży Granicznej polski dokument uprawniający do przekroczenia granicy, wynika z przepisów polskiego prawa. Zgodnie z art. 3 ustawy z dnia 2 kwietnia 2009 r. o obywatelstwie polskim „obywatel polski posiadający równocześnie obywatelstwo innego państwa ma wobec Rzeczypospolitej Polskiej takie same prawa i obowiązki jak osoba posiadająca wyłącznie obywatelstwo polskie. Obywatel polski nie może wobec władz

Rzeczypospolitej Polskiej powoływać się ze skutkiem prawnym na posiadane równocześnie obywatelstwo innego państwa i na wynikające z niego prawa i obowiązki”.

Zgodnie z art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 12 października 1990 r. o ochronie granicy państwowej, „przekraczanie granicy państwowej jest dozwolone na podstawie dokumentów uprawniających do jej przekraczania.”

Z art. 4 ustawy z dnia 13 lipca 2006 r. o dokumentach paszportowych wynika, iż - w stosunku do polskich obywateli - „dokument paszportowy uprawnia do przekraczania granicy i pobytu za granicą oraz poświadcza obywatelstwo polskie, a także tożsamość osoby w nim wskazanej w zakresie danych, jakie ten dokument zawiera”.

Polscy obywatele decydujący się na przekroczenie polskiej granicy państwowej i okazujący przy tej okazji zagraniczny dokument podróży (paszport państwa, którego obywatelstwo również posiadają) powinni być świadomi procedur stosowanych w takich sytuacjach. Przy przekraczaniu granicy zewnętrznej państw strefy Schengen przez osobę będącą obywatelem państwa trzeciego i legitymującą się paszportem tego państwa – funkcjonariusz Straży Granicznej zamieszcza w jej paszporcie odcisk stempla kontroli granicznej, który stanowi potwierdzenie daty wjazdu na terytorium RP. Zgodnie z Kodeksem Granicznym Schengen, obywatele państw trzecich, których nie dotyczy obowiązek posiadania wiz, mogą przebywać na terytorium RP i innych państw obszaru Schengen przez 90 dni w okresie 180-dniowym, jeżeli m.in. posiadają ważny dokument podróży uprawniający do przekraczania granicy i  wystarczające środki utrzymania na czas planowanego pobytu. Przekroczenie 90-dniowego okresu pobytu w okresie 180-dniowym skutkuje dla cudzoziemca poniesieniem konsekwencji naruszenia obowiązującego prawa, takimi jak np. orzeczenie grzywny w wysokości do 500 złotych, czy wpisanie jego danych osobowych do Systemu Informacyjnego Schengen dla celów odmowy wjazdu.

Jeżeli w trakcie odprawy granicznej przy wyjeździe z Polski funkcjonariusz Straży Granicznej stwierdzi, że osoba legitymująca się paszportem innego państwa nie posiada w tym paszporcie odcisku stempla kontroli granicznej poświadczającego datę wjazdu do Polski lub też przekroczyła 90-dniowy okres pobytu w okresie 180-dniowym - obowiązany jest podjąć stosowne czynności wyjaśniające, w trakcie których może okazać się, że osoba zainteresowana posiada także obywatelstwo polskie. Od tego momentu funkcjonariusz Straży Granicznej ma obowiązek traktować taką osobę wyłącznie jako obywatela polskiego. W takim przypadku nie mogą być wobec tej osoby zastosowane sankcje z powodu przekroczenia dozwolonego okresu pobytu w Polsce, jednakże będzie od niej wymagane okazanie ważnego polskiego dokumentu umożliwiającego przekroczenie granicy RP.

(nadesłał Konsul Honorowy RP John Szumlas)

[email protected]

ZEGARMISTRZEUROPA WATCH & JEWELLERY

2474 West Edmonton Mall, Entrance 1, Phase 3, Europa Bd 8882-170 St.

Edmonton, AB, T8T 4M2Tel. 780.444.3025 lub 780.907.3530

Pon. – piątek 10:00 – 21:00 Sobota 10:00 – 18:00

Posiadamy ponad 1000 zegarków. Specjalizujemy się w naprawianiu zegarków

Rolex, Omega, Breitling i innych

Polskie Szkoły Internetowe Libratus

Libratus to darmowy program skierowany do Polaków przebywających poza granicami kraju, którzy chcą zapewnić dzieciom stały kontakt z polską edukacją. Dzięki uczestnictwie w projekcie uczeń ma możliwość realizacji polskiej podstawy programowej. Nauka odbywa się w formie nauczania domowego – to rodzic pełni rolę nauczyciela w oparciu o scenariusze lekcyjne i repetytoria zamieszczone na internetowej platformie. Dodatkowe wsparcie stanowi szeroka gama multimedialnych materiałów edukacyjnych oraz cotygodniowe lekcje on-line, tzw. Webinaria, prowadzone przez wykwalifikowaną kadrę pedagogiczną. Program zajęć urozmaicają prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt polskich szkół podstawowych, kilkanaście gimnazjów, poradnie psychologiczno-pedagogiczne, Polskie Szkoły Sobotnie oraz inne instytucje i organizacje polonijne. Koordynatorem Projektu jest Fundacja Edukacji Polonijnej.

www.libratus.edu.pl

Page 3: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

3P a n o r a m a P o l s k a

Kontakt w języku polskim

Z dumą wspieramy edmontońską Polonię

servuscu.ca

Kathy 780.638.7177

Wypowiedź Clintona o Polsce to wyborcza demagogia

Wypowiedź Billa Clintona w piątek 13-go maja 2016r. w College w New Jersey na wiecu wyborczym demokratów, była dla Polaków i Polski nie tylko niesprawiedliwa, ale również obraźliwa i zakłamana. Powiedział on, że „Polska i Węgry nie odzyskały by niepodległości bez pomocy USA” oraz, że obecne władze w Polsce uważają, że „z demokracją jest za dużo kłopotu i zmierzają w kierunku dyktatury Putina”.

Warto przypomnieć Panu Clintonowi, że Polska by tej niepodległości nie straciła , gdyby nie zdrada aliantów (w tym USA) w okresie II wojny światowej. Co do „kłopotów nowej władzy w Polsce z demokracją” i wyborem dyktatury w stylu Putina, to to już jest całkowita demagogia Clintona i zakłamana manipulacja polityczna. I tu również warto przypomnieć panu Clintonowi, że do Putina to całkiem niedawno jego żona Hillary jako Secretary of State USA jeździła z tym przysłowiowym już reset-em i rezygnacją z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce co Putin określił jako „correct and brave” - właściwą i bohaterską decyzję USA. Jak na tej współpracy i tych reset-ach z Putinem USA wyszło to już dobrze wiemy.

Polska obecnie nie wybrała rządzenia w stylu Putina, natomiast nowa władza chce aby agentura i anty-polskie grupy interesu przestały oszukiwać i okradać Polaków. Proszę więc nowej władzy w Polsce nie zarzucać stylu władzy Putina, bo to całkowite kłamstwo i polityczna demagogia.

Jeżeli poprzednią władzę w Polsce PO/PSL pan

Clinton uważa za demokratyczną to ja mu współczuje, bo całkowicie stracił kontakt z rzeczywistością polityczna w Polsce i w Unii Europejskiej. Warto przypomnieć panu Clintonowi, kto w Polsce przez 8-ostatnich lat: inwigilował dziennikarzy i odbierał siłą w redakcjach niewygodne dla władzy materiały, kto był uwikłany w niekończące się afery gospodarcze – nigdy nie rozliczone i ukarane, kto z pogardą i lekceważeniem (taśmy prawdy nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele”) wyrażał się o Polakach i naszym państwie, kto na pokojowych pochodach narodowych organizował policyjne prowokacje, kto zawłaszczył całkowicie tzw. „media publiczne”, kto korzystał z usłużnych sędziów tzw. wymiaru sprawiedliwości, kto jest moralnie i organizacyjnie odpowiedzialny za „katastrofę smoleńską„- 2010 i przebieg tzw. „śledztwa” w tej sprawie oddanego całkowicie Putinowi, kto przybijał „piąstki” z Putinem nad ciałami ofiar tej narodowej tragedii. Takich pytań dotyczących tzw. „demokracji” poprzednich rządów PO/PSL można zadawać wiele. Wygląda na to, że taka „demokracja” w Polsce odpowiadała

panu Clintonowi, a szkoda, bo myśleliśmy, że od byłego prezydenta USA można oczekiwać, że nie ma problemu z właściwym pojmowaniem demokracji – widocznie tak nie jest. Przypominamy więc panu Clintonowi, że obecna władza w Polsce była wybrana w 2015 r. przez Naród Polski w demokratycznych wyborach, i że to właśnie ta władza chce doprowadzić do sytuacji aby demokracja w Polsce funkcjonowała rzeczywiście a nie była tylko „szyldem”, a agentura i grupy interesu tu rządziły wbrew polskiej racji stanu - tak jak to było dotychczas.

Zadziwiające jest to, jak łatwo agentura i grupy interesu w Polsce zaniepokojone utratą władzy, potrafią docierać do międzynarodowych organizacji i rządów nie mówiąc już o EU aby w fałszywy sposób przedstawiać sytuację polityczną w Polsce.

Zarzuty stawiane dziś obecnej władzy w Polsce są najczęściej fałszywe ale bazujące na tym, że odbiorcy tych informacji chcą aby Polska była jak dotychczas „poprawna politycznie”, a to znaczy, aby nie miała własnego zdania na arenie międzynarodowej, aby była państwem „teoretycznym” a nie praktycznym dbającym o swoich obywateli i im służącym. Taka była dotychczas przez 70 lat od zakończenia II wojny światowej i taka według „możnych tego świata” powinna pozostać. I tu tym razem mogą się pomylić. Polacy do naród zawsze otwarty na świat i międzynarodową współpracę, to naród wolności i niepodległości i taka jest nasza polska racja stanu. Zmieniać jej nie będziemy, niezależnie od tego jakiej manipulacji politycznej „możnych tego świata” będziemy poddawani.

Pan Clinton bardzo słabo, lub zupełnie się nie orientuje, co tak naprawdę dzieje się w Polsce, a obraża nasz Kraj i nas Polaków - może kiedyś to potrafi zrozumieć i nas przeprosi.

Walter Wiesław GołębiewskiFloryda, USA, 20 maja 2016 r.

Bek Denture Clinic

Fraszki jednego pana niejakiego Henryka

Wilmana

Fraszki Nowe (2016)

Swawolne

Nie bał się rabina ani nawet księdza,ale klęczał przed żoną- bo była z niej jędza.**Już od ślubu mam…niezły z nią kram.

Różne

Nie będę obrażony,gdy moje fraszki poczytasz sam- bez żony.**Nikomu nie zaszkodzi- fraszka rodem z Łodzi.(dedykowane znajomemu)**Kto fraszki czyta na plaży- ten uśmiech ma na twarzy.

Polityczne

Polskiej komuny ciemne tło -oświetlił w Ameryce – Światło.**W końcu i na Putina- przyjdzie jego godzina.

Page 4: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

4

W sześćdziesiątą rocznicę… o rewolucji węgierskiej z dr Adrienne Körmendy

konsul generalną Węgier w Polsce rozmawia Stanisława Warmbrand

Część II- Rewolucja 1956 rozegrała się między 22

października a 22 listopada. Zaczęła się od wiecu na Uniwersytecie, a potem marszu spod pomnika generała Józefa Bema w kierunku parlamentu. Marszu na znak solidarności z Polakami. Wzruszające jest zdjęcie z tamtego dnia – jeden z demonstrantów niesie polską flagę! Koniec rewolucji to dzień, w którym Imre Nagy opuścił schronienie w Ambasadzie Jugosławii. Rewolucję – jej główne wydarzenia, zamykają daty 22. X – 22. XI miesiąc. Wielu historyków, i słusznie, mówi o POWSTANIU 1956. Pozwoli pani, że porównam – powstanie warszawskie trwało 63 dni. Zanim nastąpił wybuch, niemal od początków wojny trwał opór zbrojny. Armia Krajowa nie tylko prowadziła wojnę partyzancką; trwało podziemne szkolenie wojskowe, medyczne. Uczono posługiwania się bronią, sabotażu… I była broń. Powstańcy – wprawdzie ilość niewystarczającą, ale mieli uzbrojenie. To byli żołnierze. Powstańcy węgierscy nie mieli NIC. Ani wojskowego przygotowania, ani uzbrojenia, ani kadry dowódczej. A mimo to walczyli MIESIĄC! Jest to ewenement. Przykład nieprawdopodobnej determinacji. Odwagi. Patriotyzmu. Walki o wolność. Znamienne, że to była walka jednostek ludzkich, nie oczekujących rozkazu, kierujących się jakimś niepojętym instynktem. Tak wyglądała reakcja społeczeństwa; ludzi, którzy po prostu mieli dosyć. Przykład? Ákos Engelmayer. Wtedy 18-letni chłopak. Jest wszakże druga strona medalu – w tym samym czasie działo się, bo dziać się musiało, za kulisami. Sytuacja w ówczesnej Europie, w naszej części, była niezwykle symptomatyczna; Węgierską Republikę Ludową otaczały – ZSRR (dziś jest to ukraińskie Zakarpacie), Rumuńska Republika Ludowa, Czechosłowacka Republika Ludowa, i na pocieszenie spoza „ludowości” Austria i Jugosławia. Wydarzenia węgierskiej rewolucji rozgrywały się głównie w Budapeszcie, a więc w stolicy, w której były ambasady – nie tylko ZSRR i „demoludów”, ale RFN, Francji, Anglii, USA, Belgii, Holandii, Japonii, Chin, Indii, Włoch, Jugosławii itd.,… słowem był cały świat. Czy ja dobrze odczytałam ówczesne wydarzenia? Rosjanom na rękę było dać Polsce prezent w osobie wypuszczonego z więzienia Władysława Gomułki. Wygłaszano przemówienia o wolności, o gospodarce, o węglu… Trwał w Polsce festiwal pozorów i euforia bez uzasadnienia. Położenie Polski? ZSRR, Czechosłowacka Republika Ludowa i NRD. W Czechosłowacji szalał zamordyzm, w 1956 roku, a więc 11 lat po wojnie łatwo było NRD wplątać w propagandę o odradzającym się faszyzmie. Zatem Polska nie była zagrożeniem. Natomiast Węgry, z sąsiadami Austrią, Jugosławią – o, to już inny smak polityczny… A i to chyba nie wszystko – wszak Rosja sowiecka brała udział w grze nie tylko o sferę wpływów, ale o panowanie gospodarcze. O co więc szło? O wiązanie

sił, o dalsze betonowanie „przedmurza”? Węgierscy, nieuzbrojeni powstańcy a przeciw nim sowiecka armia… Wybuch w roku 1956 w Polsce i na Węgrzech to system naczyń połączonych w Europie w 11 lat po wojnie, w podzielonym świecie. Szaleństwo? Bezsensowna danina krwi, która nie skutkowała wolnością? Co na to świat?

- Moja ocena to nie jest oficjalne stanowisko. Opieram się na własnej intuicji politycznej. Uważam, że mimo zimnej wojny, która wówczas trwała, ZSRR do połowy lat 50., minionego wieku doszedł do wniosku, iż w jego interesie jest „odwilż” w stosunkach z Zachodem, jakaś forma współpracy. Pamiętajmy, że po śmierci Stalina władzę przejął Chruszczow, który lansował politykę odprężenia.

- Pozory…?- Politycy ZSRR byli mistrzami, o ile chodzi o

propagandę. Chruszczow, na XX zjeździe KPZR, mocno krytykował stalinizm. Rzecz jasna cel był inny – Chruszczow chciał stworzyć pozory iż jest politykiem odprężenia, zabiegającym o pokój i kończącym zimną wojnę.

- Nie bez przyczyny chyba?- Oczywiście! W ZSRR trwały nie lada trudności

gospodarcze, i nie tylko. Bez wsparcia Zachodu system „wiecznej szczęśliwości” zacząłby się po prostu walić. Współpraca więc z Zachodem była koniecznością. To była przyczyna i początek odprężenia. Pamiętajmy poza tym, że w 1955 roku NATO przyjęło w poczet paktu RFN, zatem ZSRR powołał Układ Warszawski.

- Koleje zaostrzenie?- Tylko przejściowo zaostrzyło to sytuację

międzynarodową. Nie zachwiało to polityką odprężenia, w ramach której uzgodniono, że Armia Czerwona opuści Austrię. Pamiętajmy też, że sowieci okupowali nie cały kraj, lecz tylko połowę Austrii. Ówczesne kierownictwo ZSRR podjęło decyzję o uregulowaniu stosunków z Jugosławią. Ostry konflikt i wrogość wobec państwa rządzonego przez Josifa Broz Tito uległy załagodzeniu, mimo świadomości w ZSRR iż Tito nigdy nie będzie posłusznym barankiem wobec Moskwy. Zaczęło się odbudowywanie stosunków z Jugosławią. Z tego powodu, ponieważ cele ZSRR były o wiele dalsze, dla Moskwy drakoński system stalinowski był raczej kłopotliwy…

- System stalinowski, wprowadzony na Węgrzech przez Matyasa Rakosiego…

- …uległ w 1953 roku chwilowemu złagodzeniu; Imre Nagy został wtedy po raz pierwszy premierem. Ale ten „eksperyment” szybko się skończył. Rakosi ponownie przejął pełną władzę. A obok niego Ernő Gerő – uosobienie całego zła, jakie niósł stalinizm. Obaj trzymali w ręku stery – w partii i w rządzie. Taki „zamordyzm” powodował, iż w węgierskim

społeczeństwie narastało niezadowolenie. Z drugiej strony Węgrzy – którzy przecież jak Polacy i inne narody „demoludów”, mimo zagłuszania, słuchali audycji „Wolnej Europy” szybko wyczuli, iż w Moskwie coś pęka, że następuje odwilż. Zatem zmiany na Węgrzech nie są niemożliwe. Kierownictwo, czyli tandem Rakosi – Gerő nadal trzymali twardą linię, mimo sugestii z Moskwy, iżby lekko załagodzić kurs. Skutek był oczywisty – w społeczeństwie narastał opór. W 1956 roku, szczególnie po XX zjeździe KPZR, na Węgrzech powstawały ośrodki dyskusyjne; dominował węgierski Związek Literatów, poeci, literaci… Zaczęło „pękać” również w systemach władzy – w wojsku też rozpoczął się ferment.

- Partia komunistyczna dalej była monolitem?- Otóż nie! Zwolennicy Imre Nagyego –

komunisty - idealisty również zaczynali tworzyć jakąś grupę nacisku. Imre Nagy pokazał od 1953 roku, że jest zwolennikiem metod bliższych demokratycznym. Pokazał, iż jest wierny swoim ideałom – nie będzie współpracował z Rakosim i Gerő, jeśli nie będzie miał możliwości wprowadzenia bardziej humanitarnych metod kierowania państwem. To wszystko było zaczynem społecznego fermentu. I pobudzało nadzieję na zmiany.

- Węgrzy dojrzewali do powstania?- Naród był intelektualnie przygotowany do

zmian. Pisarze (np. Tibor Déry), którzy do niedawna tworzyli pochlebne dzieła na cześć stalinizmu, teraz, w sposób bardzo rozsądny, zaczęli krytykować system, mało, domagać się zmian. Wie pani, jest takie określenie – socjalizm z ludzką twarzą. Tego się zaczęto domagać.

- Puste hasło, ale w tym czasie – było to objawienie!- Ależ tak! Mało – za hasłem kryły się bardzo

konkretne nadzieje.- Sytuacja międzynarodowa?- Również „dojrzewała”. Dało to asumpt Węgrom

do wysnuwania wniosku, iż to jest właściwy moment. Że sytuacja sprzyja zmianom.

- Ruszyła Polska…- Tak! Kiedy w Polsce zaczął się Czerwiec,

nadzieja zamieniła się w pewność. Że MOŻNA. Że twarda linia partii na nic się zda. Że to droga donikąd. Że terrorem niczego się nie zatrzyma. Że wojsko, że partia to ogrom ludzi, wśród których też rosło niezadowolenie.

- Gospodarka?- Industrializacja. Forsowanie przemysłu ciężkiego,

dla którego absolutnie nie było warunków, jako że wszystkie kopaliny i źródła energii pozostały poza obszarem państwa na mocy układu trianońskiego z 1920 roku. Przemysł ciężki, produkcja stali? Utopia… A mimo to, w 1950 roku rozpoczęła się chaotyczna polityka gospodarcza. Trochę „odpuszczono”. Ci, a było ich wielu, związani z „industrializacją” pojęli, że nic z tego nie wyjdzie. To również była grupa niezadowolonych.

- Wojsko?

Page 5: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

5P a n o r a m a P o l s k a

- Na początku lat 50., XX wieku zostało niesłuchanie rozbudowane. Bodaj do 300.000 żołnierzy. A oficerowie stanowili kadrę z minimalnym zaledwie wykształceniem i z szybką ścieżką do kariery. Polityka odprężenia ujawniła twardą prawdę – że utrzymanie takiej armii przekracza możliwości państwa. Rozpoczęło się zmniejszanie liczebności armii. To był oczywisty powód do niepokoju.

- Czy to był czas, kiedy zbiegły się w czasie krach gospodarczy i krach ideologiczny?

- Zdecydowanie tak!- Jest taki moment we wspomnieniach

Ákosa Engelmayera, w których przyszły pierwszy niekomunistyczny ambasador Węgier w Polsce po 1989 roku, opisuje pierwsze „rewolucyjne” wystąpienie Imre Nagyego. Pan Engelmayer zapamiętał, iż działo się to na balkonie parlamentu, historycy odnotowują, iż było to okno, ale nie to jest istotne – to był moment, w którym Imre Nagy zaczął przemówienie do tłumu: - Towarzysze! Tłum odpowiedział pomrukiem i krzykiem: - My nie jesteśmy towarzysze! Imre Nagy cofnął się w głąb pokoju. Pytanie – kto jeszcze był w tym pomieszczeniu? Jest chyba oczywiste, że to nie była samowolna decyzja Imre Nagyego. Że musiała trwać jakaś narada…?

- Proszę pamiętać, że reformy, jakie próbował wprowadzać Imre Nagy, mieściły się w obrębie socjalizmu. Ruszyła prasa z coraz śmielszymi publikacjami. Nie ruszono dwóch systemowych spraw – wycofania się Armii Czerwonej i systemu wielopartyjnego, ale kiedy studenci sformułowali swoje słynne postulaty, to wśród 16 punktów dokumentu już zjawił się zapis o wielopartyjnym systemie i o wycofaniu sowieckich wojsk z Węgier.

- Rewolucja?- Wtedy to, w szeregach biura politycznego

komunistycznej partii zapanowała konsternacja – nie bardzo wiedziano, co zrobić. Byli tacy, w mniejszości, którzy uważali, że trzeba iść drogą reform. Większość była za rozwiązaniami siłowymi. Tyle, że ta większość już nie dysponowała siłą. A więc 22, 23 października zgody na demonstrację nie wydano, ale… nie było siły, żeby tę demonstrację stłumić. Kiedy więc tłum wylał się na ulice, i widać było, że ma siłę ogromną, wtedy w parlamencie, w partii trwały gorączkowe narady. Ulica domagała się Imre Nagyego na stanowisku premiera.

- To był moment zwrotny?- Nie! Imre Nagy nie ruszał się z domu. Zjawił

się na naradach dopiero na polecenie politbiura. Właściwie już wychodził z obrad, jakie toczyły się w budynku parlamentu, kiedy zdecydowano, żeby przemówił, żeby uspokoił tłum.

- Towarzysze?- Ależ tak zwracali się do siebie uczestnicy obrad!- Co mógł zaoferować Imre Nagy?- Kontynuowanie reform zapoczątkowanych w

1953 roku. Ale to już było za mało.- Towarzysze?- Imre Nagy nie wyczuł tłumu. Mógł zaoferować

mniej, niż tłum oczekiwał.- Towarzysze?- Tłum poczuł się zawiedziony. Wtedy jeszcze

Imre Nagy nie stał się przywódcą. To nie on nadał bieg wydarzeniom. Decydował tłum.

- Niebywałe. Bunt, rewolucja, powstanie bez przywódców?! Jakaś zbiorowy instynkt ludu, o którym przy zupełnie innej okazji pisał Melchior Wańkowicz…

- To odbywało się absolutnie BEZ PRZYWÓDCÓW! Imre Nagy był o krok za wydarzeniami. Mało, na początku realizował ustalenia podjęte na naradzie.

- Budapeszt. Stolica Węgier. Miejsce, gdzie wiele było i jest placówek dyplomatycznych. Naiwnością byłoby sądzić, że nikt nie analizował sytuacji. Że nikt nie wiedział…

- Musieli wiedzieć. To już było mocno odczuwalne. Ferment był wyczuwalny, spodziewany. Czy spodziewano się wybuchu? Może nie takiej siły wybuchu… Wybuch, a więc datę 23 października poprzedza data pamiętna – 6 października. Dzień, w którym w roku 1849, po powstaniu, z rozkazu austriackiego generała, rozstrzelano pierwszego premiera Węgier hrabiego Lajosa Batthyanyego. W tym miejscu pali się wieczny płomień, jako symbol oporu. To miejsce jest niejako wyrocznią – jeżeli Węgrzy tam się gromadzą, znak, że szykuje się bunt. W tym samym dniu roku 1849 powieszono13 generałów węgierskiego wojska – w mieście, które jest obecnie poza granicami kraju... I to nie wszystko –w sto lat później, 6 października 1956 roku był pogrzeb komunistów – Laszlo Rajka i Györgya Pálffyego, Tibora Szőnyiego, Andrasa Szalaiego, których pod naciskiem Rakosiego, w masowych procesach, w ramach „czystki”, skazano na śmierć w 1949 roku. Ponieważ Rakosi był głównym sprawcą, lud podniósł Rajka do rangi bohatera, który bronił narodowego interesu. Tuż przed wybuchem, na pogrzebie Rajka też był już tłum… A wdowa domagała się rehabilitacji. Wiem, że przyznano jej spore odszkodowanie, którego nie przyjęła, mówiąc, iż lat strachu nie da się wynagrodzić pieniędzmi. Pieniądze przekazała organizacjom młodzieżowym. Jak pani widzi, płomień szedł szybko, oddolnie, bez przywództwa. Imre Nagy stał się przywódcą nie z własnej inicjatywy. On dopiero dojrzewał do poziomu powstańców. Sam musiał przyswajać sobie hasła rewolucji. Ale kiedy zrozumiał, że został sam, że Zachód nie przyjdzie z pomocą, że sowieci brutalnie zdławią wolność, nie cofnął się. Nie stchórzył.

- Imre Nagy nie był bohaterem z tłumu. To był polityk, premier, znał doskonale realia polityczne ówczesnej Europy. I sowietów. I uwierzył w gwarancje sowieckie? Miał odwagę pójść tak daleko?! To szaleństwo! Przecież musiał wiedzieć, czym to grozi… Czy miał jakieś gwarancje zachodniego świata?

- Nie wiem. Nie mam wiedzy na ten temat. Proszę pamiętać, że nie był sam. Wokół niego zgromadzili się komuniści - reformatorzy, jak Géza Losonczy,

Ferenc Donáth. Oni również parli do przodu i pchali go do przodu. I jeszcze jedno. Węgrzy przez wieki przywiązywali wagę do prawa. To była wartość bezwzględna. Naród miał instynktowną, głęboką wiarę, że to, co jest prawem międzynarodowym, to również jest wartość bezwzględna. Że prawo działa. A więc sądzili, że jeśli sami szanują prawo, to prawo wobec nich będzie przestrzegane. Że społeczność międzynarodowa wymusi nawet na ZSRR uszanowanie prawa. Idąc dalej – jeżeli Imre Nagy jest legalnie mianowanym premierem, to nie tylko on, ale rząd jest legalny. I wszystkie decyzje są legalne. Nie było dowódców, a mimo to młodzież i robotnicy potrafili zatrzymać stosunkowo długo sowieckie czołgi na rogatkach Budapesztu; opóźnić natarcie na centrum miasta. A to opóźniło atak na centrum polityczne. I opóźniło aresztowania.

- Rok 1956 na Węgrzech to nie tylko Budapeszt…- Ależ oczywiście! Na terenie całego kraju

wyrastały oddolnie rewolucyjne samorządy. Naród przejmował władzę w prawie każdej miejscowości.

- Rewolucja węgierska 1956 to ewenement. I groza milczenia. Jaki zysk miał wolny świat, że nie pomógł, że milczał…? Ruszyła Polska, Węgry…

- To złudna polityka odprężenia roku 1955. Być może nadzieja na jakieś realne podstawy współpracy z ZSRR, za pewne ustępstwa? Nikt nie chciał brać na swoje barki problemu, jakim był nasz region. Nawet za cenę wyrwania nas spod kurateli ZSRR. Nie chciano wrócić do ostrej zimnej wojny. Ani do ewentualnego konfliktu zbrojnego. Zachód obrał inną taktykę – zmiękczenia ZSRR i komunistów. A przy okazji załatwiono Suez.

- A my służyliśmy do wiązania sił?- Stany Zjednoczone wtedy popierały ruchy

wyzwoleńcze w dawnych koloniach. Likwidację systemu kolonialnego. Wybuch na Węgrzech nikomu nie był na rękę. Mam wrażenie, że Zachód wtedy przyjął taktykę ostrożnego wyczekiwania. Bez zmian systemowych w naszym regionie i utraty władzy komunistów. Spodziewano się, że prędzej czy później „zmiękczone” nowe elity da się przeciągnąć na zachodnią stronę….

- Bez rewolucji, i bez starej elity…- Nowa będzie bez kręgosłupa…- Czy węgierska rewolucja to nie było „wypuszczenie”

elit, społeczeństwa obywatelskiego po to, żeby złapać za gardło, wymordować i w ten sposób zagwarantować sobie w miarę spokojne władanie na kilkadziesiąt lat… do następnego wybuchu?

- Czas przywołać Jugosławię, Tito… W przeddzień wybuchu rewolucji Moskwa i Tito podpisali ugodę. Zatem Tito też maczał w tym palce. Armia jugosłowiańska stała w gotowości na granicy węgierskiej. Rumuńska również. Łudzono się, że Chiny, które w tym czasie wysupłały się spod ścisłej kurateli ZSRR, zwiążą sowieckie siły… Pyta pani, dlaczego nikt nie ruszył z pomocą? Bo bano się sukcesu rewolucji ulicy.

Page 6: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

6

- Imre Nagy. Największy, tragiczny bohater powojennej Europy. Przerósł epokę i chyba siebie. Jest taki moment, kiedy zwrócił się do ONZ…

- Tak. To był moment, kiedy utożsamił się z żądaniami ludu. Kiedy nastąpił atak sowietów Imre Nagy zwrócił się do organizacji międzynarodowych o neutralność. I o wycofanie wojsk sowieckich. Wiara w niezłomność prawa – że jeżeli złoży deklarację i zwróci się do ONZ, to będzie to respektowane, jako że występuje w imieniu narodu i z woli suwerena – narodu.

- Polska. Rewolucja węgierska zaczęła się od wieści, że Armia Czerwona z rozkazu Chruszczowa ruszyła na Warszawę. Węgrzy wyszli na ulicę w odruchu solidarności. Spod pomnika generała Józefa Bema. Kiedy ginęli Węgrzy, Polska nie ruszyła z pomocą. Wiem, wiem – szły transporty sanitarne, leki, materiały opatrunkowe, krew; w radio transmitowano wieści z Budapesztu… Ale… mieć taką sposobność, taką okazję! Nie wierzę, że i reszta „demoludów” nie ruszyłaby do walki…

- Polska była niesłychanie wykrwawiona. To było zaledwie 11 lat po wojnie. A po wywózkach do ZSRR ślad był jeszcze ciepły… Polska umiejętnie rozładowała sytuację. Imre Nagy stanął na czele węgierskiej rewolucji zbyt późno. Nie udało się zatrzymać żądań nie do spełnienia w ówczesnych realiach. Nie wyciągnięto wniosków z polskiego przykładu.

- Dlaczego Imre Nagy schronił się w ambasadzie Jugosławii? Wszak w Budapeszcie ambasad nie brakowało...

- Proszę pamiętać, że Nagy był legalistą i był komunistą. I człowiekiem honoru. Mimo propozycji nie ugiął się, nie ogłosił, iż to była kontrrewolucja. A tego, za cenę życia, domagano się od niego…

- Nie wierzę. Nie wierzę, iż jakakolwiek deklaracja uratowałaby Nagyego od wyroku śmierci…

- Wie pani – upokorzony człowiek, przywódca, to upokorzony naród. Może chciano to wykorzystać? A Nagy wszystko robił według prawa. Zatem nie mógł uznać, że działał wbrew prawu, w sposób bezprawny. Wierzył, że doczeka się rehabilitacji. Swoją postawą uratował honor Węgrów. To była niezłomna konsekwencja – nie dopuścił do tego, by to, co czynił naród, uznane zostało za bezprawie. Wszak Kadar do końca powtarzał, że 1956 rok to była kontrrewolucja…

- Kadar nadawał odezwy nie z Węgier, a z Użhorodu; wtedy był to ZSRR. Kadar jednocześnie dał Nagyemu gwarancje bezpieczeństwa. Dlaczego Nagy uwierzył Kadarowi, którego przecież znał z nienajlepszej strony, i opuścił bezpieczny jugosłowiański azyl, jaki dawała ambasada?

- Bo był legalistą. Wierzył w honor, prawo, i dane komuś słowo. Mówi pani – Kadar. Być może do końca życia jednak gryzło go sumienie? Ponoć przed zbliżającą się śmiercią poprosił o księdza…

Dziękuję za rozmowę.

“Z Wilczych Tropów Podziemna Armia Wraca”

Koncert piosenek pod tym tytułem w wykonaniu znanego barda Pawła Piekarczyka, zorganizowany przez Klub Gazety Polskiej, odbył się 24 maja br. w sali parafialnej kościoła Matki Bożej Królowej Polski w Edmonton.

Artysta jest znakomitym piosenkarzem, który komponuje i pisze teksty piosenek, ale także ciekawym gawędziarzem oraz celnym komentatorem. Uczestniczy w cotygodniowych programie pt. “Tydzień do rymu” telewizji REPUBLIKA.

Piosenki w wykonaniu Pawła Piekarczyka można posłuchać na stronach internetowych:

http://www.bliskopolski.pl/muzyka/pawel-piekarczyk-piosenki-z-wilczych-tropow/

https://www.youtube.com/watch?v=S19v6AvstQs

Naszym MatkomDla uczczenia Dnia Matki, który obchodzony

jest w Polsce 26 maja, w Edmonton dzień później w sali parafialniej kościoła Różańca Świętego Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Historyczne zaprosiło na uroczystą kolację liczne grono rodaków. Wśród nich byli uczniowie Angielsko-Polskiego Programu im. św. Jana Pawła II oraz liczni członkowie zespołów tanecznych „Łowicz” „Oberek” i „Opoczno”.

Zanim proboszcz parafii Różańca Świętego ojciec Andrzej Sowa wygłosił modlitwę przed posiłkiem, zaśpiewał wzruszającą pieśń oraz przypomniał wiersz, który ułożył przed wielu laty dla swojej matki. Z życzeniami na Dzień Matki pięknie deklamowały także wiersz uczennice Szkoły im. św. Jana Pawła II.

Podczas tego wieczornego spotkania wielokrotnie wystąpiły na scenie skrzypaczka Maja Budzińska i akordeonista Jerzy Cieślik oraz chór „Polskie Kwiaty” pod dyrekcją p. Barbary Pruskiej, jak również tancerze zespołów „Łowicz” „Oberek” i „Opoczno”, którymi kieruje pani Elżbieta Kapica.

Wszystkim obecnym na uroczystości matkom wręczono kwiaty oraz odśpiewano im tradycyjne “Sto lat”.

Członkowie Zarządu Polsko-Kanadyjskiego Towarzystwa Historycznego Aleksandra Janowicz i Andrzej Proczkowski byli mistrzami ceremonii tej miłej uroczystości dedykowanej matkom.

(MS)

Na scenie najmłodsi tancerzeFot. Witek Stepczynski

Page 7: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

7P a n o r a m a P o l s k a

KONKURS MŁODYCH KONSTRUKTORÓWJak co roku Stowarzyszenie Inżynierów Polskich w

Kanadzie Oddział w Edmonton zorganizowało konkurs dla uczniów programu szkolnego Św. Jana Pawła II na zbudowanie pojazdu napędzanego elastyczną gumką lub powietrzem z napełnionego nim balonika, który przejechałby najdłuższy dystans. Odbył się on 2 czerwca br. w sali gimnastycznej szkoły św. Bazylego w Edmonton, gdzie mieści się ten program.

Wzięło w nim udział 30 uczniów. W grupie pierwszej rywalizowali ze sobą uczniowie klas od pierwszej do szóstej, natomiast w drugiej grupie uczniowe klas gimnazjalnych (od VII do IX).

Najlepsze rezultaty w grupie pierwszej (pojazd napędzany gumką) uzyskali:

Jacob Peterson (12.35 m), Jakub Kozubski (10.24 m), Łukasz Urbański (9.86 m), natomiast w grupie drugiej (pojazd napędzany powietrzem): Mattea Evoy (15.90 m), Allison O`Connor (7.20 m), Malina Zawaduk (6.60 m). Otrzymali oni po 100 dolarów za zajęcie piewszego miejsca, 75 dol. za drugie i 50 dol. za miejsce trzecie.

Zawody obserwowało wielu uczniów szkoły gorąco dopingując uczestników tego konkursu.

MS

NIEZALEŻNA SPOŁECZNA TELEWIZJA

Zapraszamy do TV NIEZALEZNA POLONIA dostępnej pod adresem www.tvniezaleznapolonia.org, niezależnej, niezrzeszonej i samorządnej Telewizji dla Polonii i o Polonii: nic o NAS bez NAS!

Można tam obejrzeć min. cenny film dokumentalny Elżbiety i Wacława Kujbidów o zbrodni w Jedwabnem – Powstańmy z kolan – Portret użytkownika Blogpress.

Jest on zwieńczeniem dwu- i półletniej pracy autorów, którzy nie tylko – jako pierwsi – dotarli

do tych dwóch, żyjących i naocznych świadków tej zbrodni, nie tylko pokazują w swoim filmie – po raz pierwszy – część dowodów rzeczowych wykopanych w trakcie niedokończonej ekshumacji w Jedwabnem, na przełomie maja i czerwca 2001 roku, ale również ujawniają wiele, nieznanych dotychczas faktów, detali i szczegółów.

BURTON DENTURE CLINIC

Pomagam w uzupełnieniu Twojego uśmiechu.

Jeśli Twoja proteza nie daje Ci pełnego komfortu i zadowolenia

przedzwoń po bezpłatną konsultację lub poradę.

Tel. 780.422.3235MONIKA OKONIEWSKI, D.D.

11730 104 Ave, EdmontonBEZŁATNY PARKING!obok są sklepy London Drugs

oraz Staples

COUSTOM DENTURE CARECOMPLETE AND PARTIAL

DENTURES * RELINES * REPAIRS

www.burtondentureclinic.ca

TOWARZYSTWO POLSKICH WETERANÓWPOLISH VETERAN’S SOCIETY

9203- 144 Ave. Edmonton

KLUB WAWEL17515-127 Str. Edmonton

Tel. 780.475.9366, Fax 780.473.8251

Oferuje usługi w zakresie wynajęcia mieszkań dla seniorów oraz dwie sale i Klub Wawel

na wesela, bankiety, pikniki, różnego rodzaju uroczystości i imprezy

Page 8: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

8

KOD udzielił poparcia PiS-owiZupełnie przypadkowo, KOD zorganizował

demonstrację „w obronie demokracji” w rocznicę śmierci Stanisława Pyjasa. Nazwiska tej ofiary antydemokratycznego reżimu nie widziałem jednak na sztandarach niepłacącego alimenty tatusia.

Patrząc na hasła dorszowców (z angielskiego cod czyli dorsz), dochodzę do wniosku, że tak zaplątali się oni w swojej narracji, że starając się ukraść idee, na jakich zbudowany jest, wokół PiS, polski obóz prawicowo-niepodległościowy, właśnie udzielili, nieświadomie, wielkiego poparcia rządowi PiSu. „Jesteśmy i będziemy w Europie” – to piękne hasło kodziarzy jest przecież tym, o co od dekad zabiega Prawo i Sprawiedliwość. PiS od lat podkreśla jak ważna jest nasza obecność w Europie.

Co więcej, panuje zgodność wśród polityków PiSu, że ta obecność jest niewystraczająca. Polski rząd i prezydent, oraz politycy rządzącej partii, podejmują zdecydowane kroki, aby ową obecność zwiększyć, tak, aby to Polska mogła być jednym z głównych liderów Europy. Rozumiem, że przejęcie odpowiedzialności za losy Europy jest również pragnieniem wszystkich kodziarzy, bez względu na to, czy nieśli na pochodzie, niebieską, czerwoną, zieloną czy tęczową flagę.

Swoja drogą, kodziarze wydają się niekonsekwentni – chcą być w Europie (twierdzą, że są), a jednocześnie aktywnie działają na rzecz wykluczenia Polski z Europy, czym przecież były by sankcje przeciwko Polsce wprowadzone przez UE. Moi drodzy – chcecie być w tej Europie czy nie?

Po demonstracji kodziarze muszą usiąść w cieniu, wypić szklankę zimnej wody i zdecydować, czego tak na prawdę chcą – iść razem z PiS-em i wzmacniać rolę Polski w Europie, czy też nakłaniać Europę do wprowadzania sankcji przeciwko Polsce.  Sankcji, podobnych do tych, jakie Europa wprowadziła w ostatnich latach przeciwko krajom leżącym poza Europą.

Wygląda na to, że w chwili obecnej, kodziarze jednak udzielają poparcia PiSowi, choć nie są tego świadomi. Jak historia pokazuje lemingi zazwyczaj potrzebują czasu, by dojść do konstruktywnych wniosków, dajmy im, więc, i tym razem szansę, aby zrozumieli swoje postulaty.

Następnym z nich jest „nie pozwolimy na łamanie demokracji” Dziękuję kodziarzom za tak zdecydowane poparcie dla polskiej prawicy. Wielu z nas, ludzi o przekonaniach prawicowych, oddało życie ratując demokrację. Właśnie dziś obchodzimy rocznicę śmierci

Stanisława Pyjasa. On bronił demokracji. Dorszowcy nie pamiętają jednak o nim jak zresztą o innych ofiarach swoich przodków i patronów, jak ksiądz Popiełuszko zamordowany przed zaledwie 32 laty. Drodzy kodziarze, przecież dobrze pamiętacie te czasy. Czy wtedy też broniliście demokracji? Ufam, że tak.

I tu dochodzimy to kodziarskiego spostrzeżenia, z jakim się nie mogę zgodzić – przedstawiciel jednego z kręgów kodziarzy, kiedyś samodzielnej partii zwanej PSLem, twierdzi, że jesteśmy pierwszym pokoleniem od tysiąca lat, które nie doświadczyło wojny. Niestety, doświadczyliśmy wojny. Owszem nie na skalę światową, ale lokalną. Pamiętam z dzieciństwa rok 1981 i 1982. Pamiętam czołgi na ulicach. Na tych ulicach zginęli wtedy ludzie zastrzeleni z broni palnej.  Była to wojna, w której uzbrojone oddziały postawiono przed niewinnymi ludźmi i wydano rozkaz strzelania do tych nieuzbrojonych ludzi. Jeszcze w 1988 pamiętam ludzi maltretowanych przez ZOMO na krakowskich plantach i wrzucanych do milicyjnych suk jak worki ziemniaków.

Jeżeli kodziarze chcą być poważnie traktowani w ich zabiegach o obronę demokracji, muszą najpierw dobrze sprawdzić, ilu wśród ich szeregów jest bliskich przyjaciół tych, którzy te rozkazy zabijania niewinnych ludzi wydawali. W innym przypadku, narażają się, co najmniej na śmieszność lub nieprzyzwoitość.

Piotr Węcław

Żelazny Triatlon 4 czerwca br. w Okunince nad Jeziorem Białym

odbył się Żelazny Triathlon. W zmaganiach udział wzięło 124 zawodników,

m.in. z Warszawy, Rzeszowa, Krakowa, Bydgoszczy, większość - z województwa lubelskiego. Zawodnicy mieli do pokonania 0, 75 km w pływaniu na Jeziorze Białym w Okunince, 20 km rowerem drogą asfaltową oraz 5 km biegu. Pierwszy na mecie pojawił się Jakub Seroczyński z Warszawy z czasem 1:03:50. Na drugim miejscu był Piotr Michalak z miejscowości Marki z czasem 1:03:52, a na trzecim Marcin Mazurek z Lublina - 1:04:49. Wśród kobiet najlepszą okazała się Aleksandra Rudzińska z Warszawy, jej czas to 1:07:30, na drugim miejscu była Magdalena Sudak z Milanówka (1:09:27), a na trzecim Amelia Seroczyńska z Warszawy (1:12:33).

Nazwa zawodów – żelazny Triathlon- nawiązuje do postaci Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”. Był on jednym z najdłużej stawiających opór dowódców antykomunistycznego podziemia na Lubelszczyźnie. „Żelazny” uczestniczył w wielu akcjach przeciwko funkcjonariuszom i instytucjom „władzy ludowej”. Poległ z bronią w ręku 6 października 1951 r. w Zbereżu nad Bugiem podczas próby przebicia się przez pierścień 600 osobowej obławy UB-KBW. Do dziś miejsca pochówku „Żelaznego” i większości jego podkomendnych są nieznane.

„Warto przypominać młodym ludziom o naszej historii - mówi kapitan Edmund Brożek, prezes włodawskiego koła Armii Krajowej, członek komitetu honorowego Żelaznego Triathlonu. - Niech znają

prawdę. Do dziś wiele faktów jest zakłamywanych. We Włodawie bracia Taraszkiewiczowie mieli złą opinię - to oni walczyli przecież z władzą ludową”. Grzegorz Makus, który od niemal 15 lat bada historię oddziału Jastrzębia i Żelaznego, mówi: „Jeżeli przez 45 lat komuniści mieli monopol na to, żeby nazywać Jastrzębia i Żelaznego bandytami, żeby kłamać, trudno w tej chwili ten stereotyp zmienić”.

Organizatorem zawodów jest Starostwo Powiatowe we Włodawie. „W tym roku szczególny nacisk położyliśmy na otoczkę promocyjną - mówi Adam Panasiuk, wicestarosta włodawski. - Dlatego do organizacji zawodów włączyło się stowarzyszenie zrzeszające hotelarzy i restauratorów z Jeziora Białego w Okunince, którzy dla zawodników przygotowali niespodzianki. Zawody są płaszczyzną współpracy bardzo wielu instytucji. Gmina Włodawa udzieliła wkładu finansowego w wysokości 5 tys. zł i oprócz dotacji służy pomocą w organizacji służb porządkowych. W organizację triatlonu włączyły się służby mundurowe, Zakład Karny, szpital powiatowy, MOSiR i WOPR”.

Partnerem organizacyjnym zawodów jest Stowarzyszenie Leniwce. Patronat honorowy objął marszałek województwa lubelskiego.

JS

Page 9: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

9P a n o r a m a P o l s k a

DELTON SAUSAGE HOUSE

12906 – 82 ST EDMONTON

MONDAY - FRIDAY 9 AM - 6 PM

SATURDAY 9 AM - 5 PM

SUNDAY 10:00AM-3:00PMFRESH

ALBERTA AAA BEEF FARM FRESH CHICKENS / EGGS FARM FRESH PORK

Fresh sausage made dailyPolish grocery

3 ring garlic sausage for $ 10.00 every day of the weekHome made pierogies

Home made cottage cheeseand so much more

Tel. 7804751769; Cell. 7809957165; [email protected] HEIGHT

Smoked Herrings Smoked Trout Smoked Mackrel Smoked Salmon Smoked Eel Smoked Haddock Home Made Sauerkraut

Homed Made Herrings / Rollmops Lunch meats Sausage Polish cheese Sides of pork and beef and custom cutting

ON SALE: Side of pork $2.49 per pound

Page 10: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

10

Pedagodzy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Motto: Abowiem tak dawno powiadają, iż lepszy jest zawżdy żywy głos niż zdechła skóra, co ją na pargamin wyprawują. - Mikołaj Rej z Nagłowic Żywot człowieka poczciwego.

Ten cytat będzie pretekstem do wspomnień, których bohaterami są niektórzy wykładowcy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach latach 1968-1973, wielkie indywidualności. Zabier i Jaś Zaremba zupełnie inni, tak w metodzie prowadzenia wykładów, czy egzaminowania, jak i w swej dbałości o wygląd zewnętrzny, mieli jedną wspólną cechę; przebogatą osobowość i poczucie wolności w obcowaniu z dziełem literackim.

Myślę, że nie spoufalali się nawet z asystentami, z którymi pracowali przez wiele lat i przebywali po kilka godzin dziennie we wspólnych, niezbyt dużych gabinetach.

Nie znam żadnej czarnej listyDwudziestoletnim słuchaczkom wykładów

doc. dra Stanisława Zabierowskiego, zwanego wśród studentów Wydziału Filologii Polskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach Zabierem, wydawało się zbędne akcentowanie zdania: trzeba państwu wiedzieć, że to dzieło miało pierwsze wydanie - tu zawieszał głos - i miało drugie wydanie. Panie dziekanie, bo tak go tytułowaliśmy, (a za dorobek naukowy zasługiwał na profesorski!), przepraszam i chyba nie tylko ja, że to podkreślanie różnicy w wydaniach wydawało nam się wówczas nieważne.

Niedawno na cmentarzu przy ulicy Francuskiej w Katowicach trochę przypadkowo udało mi się odnaleźć mogiłę Zabiera. Sporo zniczy, które mogą świadczyć, że nie tylko ja mam jakieś zobowiązanie wobec znawcy i wielbiciela twórczości Żeromskiego.

Myślę, że Zabier, uchodzący za surowego,wybaczył nie tylko mnie niedojrzałość i nieświadomość tego, jak można było - zwłaszcza w drugiej połowie ubiegłego wieku – manipulować, ingerując w dzieło przy kolejnym wydaniu.

Nie był małostkowy. Nie miał na drobiazgi czasu. Świetnie znał literaturę powszechną i z tego przedmiotu w przepełnionej sali, bo na roku było przeszło sześćdziesiąt osób, prowadził wykłady, gdy byłam na pierwszym roku studiów. Na każdym miał komplet słuchaczy.

Był dziekanem Wydziału Filologii Polskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. W tym czasie władze uczelni czyniły starania, by szkoła uzyskała status uniwersytetu, więc w jego gestii było wiele spraw organizacyjnych. Ale nie przepadały żadne zajęcia!

Gdy wchodził do sali wykładowej wyprostowany, zwykle w eleganckim, jasnym, garniturze ze starannie dobranym krawatem, wszyscy wstawaliśmy. Jeśli komuś zdarzało się spóźnienie, wykładowca tylko mimiką wyrażał swoje niezadowolenie.

A robił to tak, że nawet najbardziej rozkojarzone

osoby pamiętały, że Zabier rozpoczyna kwadrans po ... Wykład prowadził zawsze na stojąco, chociaż miał wówczas ponad sześćdziesiąt lat. Nie pamiętam, by posługiwał się notatkami. Miewał jedynie karteczkę, na którą zerkał dyskretnie na początku, nawiązując do tego, co było przedmiotem wykładu przed tygodniem. Kończył, jakby miał w sobie szwajcarski zegarek. Gdy mówił do widzenia, znów bez szmeru na pożegnanie wstawaliśmy. Gwar studencki zaczynał się dopiero po jego wyjściu z przepełnionej sali.

Był przyzwyczajony do skrótowego wyrażania myśli. Nie zawsze za nim nadążaliśmy. Przecież nie znaliśmy wielu kontekstów. Wydawał się bardzo niedostępny. Wkrótce przekonaliśmy się, że pod surowością i oschłością, krył się przyjaciel młodzieży. W czasie marcowych strajków w 68 roku tylko on jeden miał odwagę przyjść do sali, gdzie zebrali się studenci polonistyki i sąsiadującej z naszą uczelnią Akademii Ekonomicznej, którzy u siebie, chociaż warunki do zebrań mieli odpowiedniejsze, nie ośmieliliby się ani zgromadzić, ani zadawać trudnych wówczas pytań.

Wtedy, w marcu 1968, w sali - zwanej na wyrost aulą - jeden ze studentów, chyba z Akademii Ekonomicznej - zadał pytanie; czy to prawda, że ci, którzy biorą udział w pochodach, trafią na czarną listę? Chodziło o manifestacje studenckie organizowane w wielu ośrodkach akademickich w Polsce jako poparcie dla studentów warszawskich, których przy pomocy sił MO, ORMO i tak zwanego aktywu robotniczego spacyfikowano za udział w wiecach. Wiece były reakcją na zawieszenie 30 stycznia 1968 roku przedstawienia dramatu Adama Mickiewicza Dziady w reżyserii K. Dejmka. W Katowicach pochody wyruszały z Rynku, by ulicą Mickiewicza przejść do placu Wolności.

Na spotkanie ze studentami z władz dwóch uczelni przyszedł tylko Zabier. Usłyszawszy pytanie o czarną listę, spurpurowiał. Chwilę milczał. W sali jak makiem zasiał. Czekamy. Za chwilę kolory na jego twarzy wróciły do normy. Ściszył głos i bardzo powoli, dobitnie odpowiedział: NIE ZNAM ŻADNEJ CZARNEJ LISTY! Powtórzył: Zapewniam państwa! U mnie nie ma żadnej czarnej listy. I nie będzie! I posmutniał. Po chwili wyszedł z sali. Studenci z Akademii z zazdrością popatrzyli na nas. Mieli innego dziekana.

Potem w zaufaniu od asystentki Zabiera dowiedzieliśmy się o jego ogromnym rozżaleniu: jak można mnie posądzić o jakąś czarną listę!

Czy był dla nas Ikarem, czy Dedalem?Rozmyślam, znów chodząc po cmentarzu przy ul.

Francuskiej, tym razem w części ewangelickiej. Szukam kolejnej mogiły, na którą niegdyś trafiałam bez trudu. Byłam przecież na jego uroczystości pogrzebowej w katerze Chrystusa Króla w Katowicach.

Na moim roku prowadził zajęcia z literatury

staropolskiej. Świetnie znał też romantyzm, bo w tamtym okresie wykładowcy byli znawcami nie tylko jednej epoki. Zwany przez żonę Jasiem, przeszedł do legendy pod tym imieniem.

Jaś Z. na drugim roku studiów miał też z nami ćwiczenia z literatury staropolskiej. Prowadząc je, uświadamiał nam skalę trudności w poznawaniu dzieła. Jak Zabier, nie znosił taniego sentymentalizmu. Jednakże tak analizował utwory, że nie mieliśmy wątpliwości, iż czytanie, zwłaszcza liryki, nie jest możliwe bez udziału emocji. Prowadząc zajęcia, zwykle siedział. Miał notatki, do których czasem zaglądał. Ale cytaty czerpał z pamięci. Przymykał oczy, odchylał głowę w tył i recytował. Wydawało się, że przenosił się, a my z nim, w inny czas, w inną epokę. Ku naszemu zaskoczeniu potrafił szybko wrócić do rzeczywistości i dać praktyczną radę: pójdziecie państwo do szkół, będziecie uczyć, zadajcie od czasu do czasu swoim uczniom wiersz do nauczenia się na pamięć. To potrzebne ćwiczenie.

Proszę sobie wyobrazić epokę, gdy nie było literatury na temat technik szybkiego uczenia się, zwłaszcza nie były dostępne opracowania zagranicznych autorów, oczywiście poza radzieckimi.

A on, o którym mówiliśmy, że buja w obłokach, który znał na pamięć cały cykl Trenów Kochanowskiego, Pana Tadeusza i wiele innych utworów, mówił o prostej metodzie: zadajcie uczniom wiersz do nauczenia się na pamięć! Wskazując nam literaturę przedmiotu, z podziwem wyrażał się o rzetelnym dorobku naukowym autorów wielu opracowań.

A gdzie te anegdoty?W czasach powszechnej mody na ortaliony niejedna

studentka musiała pędzić za nim z jego płaszczem, by odebrać zabrane przez roztargnienie swoje okrycie. I często dochodziło do komicznej sytuacji, bo profesor mocno trzymał i pytał, czemu pani chce mi to zabrać. To przecież mój. Zorientowawszy się w pomyłce, bez słowa oddawał i w pośpiechu oddalał się do swojej salki.

Trzeba było w porę przyjść na jego zajęcia, by znaleźć wolne krzesło. Nikt na wykładzie nie rozmawiał. Notowaliśmy skrupulatnie. Niektóre zeszyty mam jeszcze do dziś.

Jaś Z. mylił grupy, sale, ale nie mylił się w treści wykładów. I wydawałoby się, że taki zagubiony, potrafił zrobić dygresję, wskazując z podziwem na dorobek naukowy Kazimierza Wyki czy Juliana Krzyżanowskiego; oni potrafią czytać akapitami i sprowadzać nas na ziemię; będziecie nauczycielami, zadajcie uczniom wiersz na pamięć. To ćwiczy pamięć i uczy wrażliwości – dorzucał!

Ni stąd ni zowąd zapytywał na ćwiczeniach: jaką prasę państwo czytacie. Co pani czyta, skierował pytanie wprost do mnie. Usłyszawszy Życie Literackie, burknął; to gazeta. Student polonistyki powinien gazetę czytać w tramwaju. Pytam, co czytacie! Nikt już nie chwalił się znajomością treści tygodników. By ratować sytuację, asystentka wspomniała; panie były wczoraj w teatrze! Na czym, zapytał. A usłyszawszy, że na Śmierci na gruszy Witolda Wandurskiego, roześmiał się głośno i wysłuchawszy, co mamy do powiedzenia, podjął

Page 11: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

11P a n o r a m a P o l s k a

temat przenikania motywów i stałą obecność literatury sowizdrzalskiej i jarmarcznej w kulturze. I tak wrócił do epoki staropolskiej, głównego tematu zajęć.

Takim był Jan Zaremba, znawca literatury staropolskiej i romantycznej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach; w beretce z antenką, w niemodnym ortalionie, przykrótkich spodniach, że można było widzieć skarpetki nierzadko nie do pary, a niekiedy i tasiemki od kalesonów, który uświadamiał, że dzieło to sposób rozmowy z twórcą. Żeby do tej rozmowy się przygotować, trzeba rozwijać swą osobowość. A rozwija się człowiek, nieustannie się ucząc.

Do egzaminu ze staropolskiej uczyliśmy się zwykle w trójkę: Grażyna, pracująca później w Centrum Scenografii w Katowicach, Janek, któremu zaraz po studiach zaproponował asystenturę na uniwersytecie, i niżej podpisana. Czasem przygotowanie odbywało się u mnie w akademiku, ale najczęściej spotykaliśmy się u Grażynki, bo w jej mieszkaniu, gdy rodzice byli w pracy, można było uciekać z jednego pokoju do drugiego przed czerwcowym słońcem. Najchłodniej było u Janka przy ul. Kołobrzeskiej. W starym solidnym bloku z cegieł, przy okrągłym stole nakrytym ręcznie robionym koronkowym obrusem, czułam się jak w innej epoce. No i – jak to się mówiło wówczas – obryci, umówiliśmy się, że wchodzimy do sali egzaminacyjnej razem, bo Zaremba zwykł pytać trójkami. Gdy nadeszła nasza kolej, weszliśmy. Już nie pamiętam, czy pytania się losowało, czy brało kartę, jaką egzaminator podsuwał.

W każdym razie egzamin u niego wyglądał tak, że Zaremba zwykł dorzucać jakieś pytania, pozwalał na rozwijanie zagadnienia, dygresje. Nie dało się odklepać wyuczonego.

Ale do naszej trójki przylepiła się Basia Cz. taka sobie osóbka o zamieszanej nieco inteligencji, przy tym sprytna, że bez ceregieli podpięła się do nas i jakby nigdy nic przysiadła na moim krześle, że zmusiła mnie do zajęcia krawędzi, bo na dodatek nie była kształtów dziewczęcych. W pewnym momencie Zaremba przeszedł w fazę przymknięcia oczu, jakby słuchał a jednocześnie myślał o czym innym, po czym wyszło tak jakoś, że trzeba było nawiązać do spalenia biblioteki aleksandryjskiej, a mnie, zamiast kalif Omar, wyrwało się Onan! Na co profesor błyskawicznie rzucił: a fe, co nam też tu pani opowiada i widząc moje zawstydzenie, serdecznie zarechotał. Jego śmiech udzielił się wszystkim. Podobno siedzieliśmy w środku dłużej niż inni. Basia Cz. zdała, mimo że poza przytakiwaniem naszym odpowiedziom nie wyróżniła się niczym i pamiętam, że asystentka pilnowała, by adekwatne do wiedzy oceny zostały wpisane do właściwych indeksów. Po egzaminie na intencje uczczenia sukcesu postanowiliśmy w trójkę przejść koło Wieży spadochronowej w Parku im. T. Kościuszki i na piechotę

dojść do Ligoty.Ale niedaleko wieży spadochronowej była kawiarnia

Zielone Oczko. Janek Malicki elegancko zaprosił mnie i Grażynę na lody. Po uczcie dopiero odczuliśmy zmęczenie i dalszą podróż do domów odbyliśmy już nie Szlakiem Harcerzy Września, którym harcmistrz Malicki miał prowadzić, ale autobusem, umawiając się na dziękczynną pielgrzymkę z ulicy Wita Stwosza do Ligoty w późniejszym terminie.

Spełnienie tej obietnicy wciąż jest przed nami! Ale chyba Zaremba, przebywający już po drugiej stronie, machnąłby na to swą nieodłączną skórzaną teczką. Janek Malicki, najpierw jako asystent, rozwijał swoją karierę naukową przy jego boku i wkrótce doszedł do stopnia profesorskiego.

W pewien lutowy dzień pożegnał Profesora w imieniu Rady Uczelni na cmentarzu przy ulicy Francuskiej.

Grażynka i ja wielokrotnie posprzątałyśmy Jego mogiłę, bo Jaś leży sobie jakby naprzeciw nowego gmachu Biblioteki Śląskiej.

Kiedyś zażartowałyśmy, czy nas poznaje, czy też nie pomylił z kimś, jak to zdarzyło się, gdy w Dzień Nauczyciela tuż po zajęciach chciałyśmy złożyć mu życzenia i wręczyć kwiaty. Profesor jakby nie zauważył, że grupa wstała, że dwie wystrojone w dyżurne białe bluzki i granatowe spódnice studentki podchodzą do niego uroczystym krokiem. Pozbierał swoje notatki, złapał ortalion, wypadł z sali i pobiegł niczym młodzieniaszek zawiłymi korytarzami do gołębnika, jak nazywano małe salki na poddaszu budynku, który należał do Śląskiego Seminarium Duchownego,a który za naszych studenckich czasów partia odebrała Kościołowi i zawłaszczony budynek przekazała na siedzibę Wydziału Filologiczno - Humanistycznego Uniwersytetu Śląskiego. Tempo Jasia było takie, że nie mogłyśmy dotrzymać mu kroku. Gdy wreszcie ośmieliłyśmy się zapukać i wejść do sali, już przeglądał jakieś notatki. Jedna z asystentek

znów wyratowała: panie profesorze, panie do pana. Na to Zaremba jakby nigdy nic: Tak, znam panie, panie są z mojego seminarium doktoranckiego! Zaraz spotkamy się na zajęciach! A byłyśmy dopiero na drugim roku! Przed chwilą, jak nam się wydawało, aktywnie brałyśmy udział w zajęciach.

Pan Ł.Zjawił się wraz z nastaniem epoki Gierka. Podobno

był jego doradcą, miał nadzorować pracę zespołu przygotowującego Pierwszemu Sekretarzowi KW Partii referaty. Ale podobno znalazł się w Katowicach, bo wrocławscy studenci obeszli się z nim bez ceregieli i wymogli na władzach uczelni jego usunięcie. Podzielał i krzewił poglądy swojej epoki, więc miał wszystkie tytuły naukowe, co takim jak on, o których się mówiło w tamtych czasach, że wierny, nie było trudno osiągnąć. Uważał się za znawcę marksizmu. Miał z nami zajęcia, które w planie

na uczelni figurowały chyba jako elementy filozofii marksistowskiej. Na pewnym wykładzie powiedział: lepsi są tylko na KUL-u i w Watykanie. Trzeba znać język wroga, rzucił jako dowcip i roześmiał nieszczerze.

Napisał niby podręcznik, bo jako popierający stanowisko partii bez problemu dostał przydział papieru, a wydał go w trybie uprzywilejowanym i bez kosztów w uczelnianej drukarni. Reklamą zajął się sam, mówiąc, że to jedyny obowiązujący podręcznik i z tego będzie nas egzaminował.

Zniknął wkrótce. Mówiono, że Gierek wziął go jako swego człowieka do Warszawy. Ale wielu studentom przeszkodził w ukończeniu studiów.

Ten człowiek nie pasował do uniwersyteckiego środowiska, jakie tworzyli Zabierowski, Zaremba, Z.J. Nowak, bracia Polańscy, dojeżdżająca

z Krakowa córka językoznawcy Zenona Klemensiewicza, prof. Irena Bajerowa wspaniale prowadząca zajęcia z gramatyki historycznej,i prof. Zygmunt Czerny, staruszek w futrze, chyba największy wówczas znawca literatury powszechnej. Także dojeżdżający z Krakowa.

I nadal aktualny jest cytat z Żywota człowieka poczciwego, który przytaczam jako motto wspomnień - Abowiem tak dawno powiadają, iż lepszy jest zawżdy żywy głos niż zdechła skóra, co ją na pargamin wyprawują, z sentymentem wspominając możliwość obcowania z wielkimi pedagogami.

Niestety, obecnie studenci, zwłaszcza z wydziałów zaocznych, nie mają już takiego kontaktu z indywidualistami i autorytetami naukowymi, jak moje pokolenie, gdy zajęcia na uczelniach odbywały się przez sześć dni w tygodniu.

Już na ten fakt zwracał nam uwagę Jan Zaremba przy okazji omawiania poziomu szkolnictwa w czasach baroku: gdy coś staje się powszechne, obniża swój poziom!

Genowefa Światłoń

Jan Zaremba, szkic Bogusławy Tutajewicz

Page 12: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

12

Jezioro Chilika dynamicznieKiedy przyjechałem z północy po drogach jakoś

przejezdnych, co nie jest powszechnym zjawiskiem w Indiach, pożegnałem stolicę stanu Odisha, czyli Bhubaneshwar. Oddaliłem się około 50 km od stołecznego grodu tego stanu obsianego dosłownie niebywale atrakcyjnymi świątyniami, udawszy się do Puri. Tam, w Puri, w oku cyklonu, czyli w centrum pątnictwa hinduskiego, wśród pielgrzymów, krów, kramów, hałasu produkowanego głosem i instrumentami przez niemal świętych starców, duchoty tłumu i zakurzonej ciżby, ciągnącej do religijnych wzlotów, marzyłem o wypoczynku wśród natury.

Zostałem wysłuchany przez hinduistyczne bóstwa właśnie po 50 km, jako że znalazłem się na brzegiem Jeziora Chilika (wym. czilika), optycznie obdarowującego turystę zielenią wzgórz oraz błękitem wody. Spotkanie z czystą przyrodą. Błękit wody jest trochę matowy, przechodzący w dynamiczny malachit, ale i tak uspokajający skołatane nerwy i żal: nie wolno mi było w Puri jako niewiernemu wejść do głównej świątyni. Tolerancja ma jeszcze sporo do zrobienia wśród narodów świata…

We wsi Barkul stawia się samochód oczywiście w cieniu, aby w typowym upale Indii przynajmniej silnik trochę wypoczął. Na horyzoncie jest tafla wody, ale na brzegu należy załatwić formalności, aby przejechać się łodzią po jeziorze. A jest ono największym jeziorem lagunowym w Indiach i drugim tego typu co do wielkości na świecie. W konkretnym dniu nikt nie wie jak wielką powierzchnię ono ma. Dlatego że połączenie przesmykiem z Oceanem Indyjskim, czyli Zatoką Bengalską powoduje wahania w jego poziomej (tak już jest z wodą w jeziorach) powierzchni. Średnio ma 1100 km², ale gdy monsuny przytransportują wielkie moce w powietrzu, jezioro osiąga nawet 1165 km², gdyż jest napompowane dodatkową ilością wtłoczonej falami wody. A kiedy zapanuje sezon suszy, okoliczne ex zielone wzgórza przybierają kolor zmęczonego brązu i jezioro Chilika kurczy się do nawet do 905 km². Zatem istnieje dialektyzm w ilości kilometrów kwadratowych. Ciekawszy dialektyzm obserwuje się w stopniu zasolenia wód jeziora. Jest ono raz słodsze albo bardziej słone, jako że właśnie istnieje okrakiem wzdłuż wybrzeża, będąc jego funkcją. Jak sobie z tym radzą ryby?

Docieram pieszo do czegoś w rodzaju kiosku, czyli prostej konstrukcji z mocnych żerdzi bambusowych, przykrytych plastikową grubą płachtą chroniącą oczywiście od intensywnych promieni słońca. Kiosk-biuro nie ma ścian. Chodzi o to, by panował naturalny przeciąg. W cieniu na plastikowych krzesłach siedzi kilku mężczyzn, kasujących pieniądze, czyli rupie, za przejażdżkę łodzią. Zobaczę i pokosztuję słonawą wodę, zagarniając ją dłonią z łódki w toni laguny. Może zobaczę słynne elementy ekosystemu, chroniącego tu może nie ryby, ale ptaki. Hindusi zapewniają, iż jest tu 160 rodzajów ptactwa, przylatującego z odległych egzotycznych terenów. Atrakcja dla ornitologów. Skąd konkretnie? Odpowiedź: znad Morza Kaspijskiego, znad Bajkału (sic!), znad sfatygowanego radziecką rabunkową gospodarką Jeziora Aralskiego, a nawet znad kirgiskich stepów. Też chroni się tu rośliny, zarówno te wodne jak i rosnące dziko (takie robią wrażenie) na brzegach przestronnego jeziora. Są tu też płazy, gady i zwierzęta drapieżne. Nie podaję wielkiej ilości liczb gatunków, gdyż to nie jest losowanie totolotka...

Wreszcie wsiadamy grupą do łodzi. Po dolaniu

Rybacy hinduscy na jeziorze Chilika

Page 13: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

13P a n o r a m a P o l s k a

benzyny do zbiornika i zapaleniu sznurem motoru, płyniemy. Jezioro jest bardzo płytkie (taki hinduski Balaton) i w mętnej wodzie laguny nie widać mielizn. Ale czujemy i słyszymy, iż czasem ocieramy się łodzią o dno jeziora. A co będzie, jak ukryta skała przerżnie nam łódź? O tej grożącej dziurze myślą ci, którzy oglądnęli film „Titanic”. Mijamy w ciepłym wietrze wysepki, na brzegach których przechadzają się ptaki, kompletnie nas ignorując. Szukanie żywności jest egzystencjalnie ważniejsze niż pozowanie za darmo do zdjęć turystom z nieznanych krajów. Ktoś obiecywał, że zobaczymy delfiny. Ale jakoś też nie wyległy nam na spotkanie.

Ryby nie są pod ochroną, jako że ludność tubylcza z czegoś musi żyć. Rybaków jest sporo, mijają nas na swych szczupłych łodziach, ciągnąc sieci, patrząc ciekawie na obarczonych aparatami turystów. Sami z rodzinami zjadają wyłapane ryby ze słono-słodkich wód lub je sprzedają do okolicznych restauracji. Niewidoczna handlowa symbioza z turystami istnieje.

Wracamy po trzech kwadransach z powrotem do wsi Barkul. Spacer wodny nie był zbyt atrakcyjny. Ale wyszedłszy z łodzi, widzimy egzotyczny widok na brzegu. Firma wynajmująca łodzie widocznie postanowiła zbudować na wypukłym chodniku wzdłuż brzegu betonowy pas dla turystów. Dotychczas była tam po prostu uklepana na piachu ścieżka. Ale teraz buduje się tam betonowy chodnik. Jak to wygląda w Indiach? Bardzo kolorowo. Mały oddział kobiet nosi płynny jeszcze beton na głowie w koszach, jakby misach do miejsca, gdzie ten materiał budowlany się wylewa. Zdejmują z głowy sprawnym wyćwiczonym ruchem pojemnik, przechylając go. Wylewają 10 kg betonu na kolejny fragment powstającego chodnika. Wyprostowywują się i odchodzą do miejsca, gdzie załadują kolejną porcję betonu. Swoimi kobiecymi smukłymi i gibkimi ciałami tworzą „taśmę produkcyjną” o określonym rytmie. Idą prosto, kolorowe jak kwiaty w swych przepięknych kobiecych sari. Kwiaty, ptaki? Są młode i nie ma w tym korowodzie ciężkiej pracy fizycznej ani jednego mężczyzny. Oni są u źródła betonu. Mieszają go łopatami, homogenną masę nakładając porcjami do wspomnianych koszy, noszonych jedynie przez młode kobiety. Domyślam się, iż jest to forma zarobku tu w okolicy, iż mogą być one „szczęśliwe”, bo mają tę pracę. Może musiały nawet dać łapówkę, aby móc pracować? Domyślam się, iż nie wiedzą co to są związki zawodowe, co to jest solidarność świata pracy. Coś mówią do siebie w pięknie brzmiącym języku orija, mającym jeszcze piękniejszy alfabet. Ale czy one znają litery? Może są analfabetkami? Pytań jest sporo. Jedno jest pewne: nad Jeziorem Chilika chronione są ptaki, zwierzęta nie umiejące latać, roślinność, fauna i flora, ale nie młode kobiety, noszące na głowie beton w barwnym kieracie ciężkiej pracy fizycznej. Kiedy oddalam się do kokona swego turystycznego kosmosu, stają się coraz mniejsze w dynamice ich harówki. Znikają z obrazu. Przecież mam jechać dalej na południe. Mam zarezerwowany hotel w Brahmapur...

Wiesław PiechockiJezioro Chilika, Indie, stan Odisha, marzec 2015 r. Pracujące młode kobiety

Rdzeń firmy - tu płaci się za spacer motorówką

Page 14: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016P a n o r a m a P o l s k a

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

14

Początki Tarnowskich Gór sięgają już czasów prehistorycznych. Dowodzą tego znalezione przez archeologów narzędzia z brązu i żelaza. Jednak dopiero w 1526 roku nadano im prawa miejskie. Nazwa pochodzi od wsi Tarnowice i od słowa gory – kopalnie. Istnieje legenda, która głosi, że pierwszą bryłę srebra wydobył na swoim polu chłop Rybka. Tak miało narodzić się tarnogórskie górnictwo. Dwa lata po nadaniu praw miejskich Tarnowskim Górom ogłoszona zostaje pierwsza ustawa górnicza. Miasto zaczyna się rozwijać, powstaje pierwsza szkoła i szpital. Dociera także zaraza, która wypędza tamtejszych mieszkańców. Swój ślad w historii miasta zostawiła dynastia Hohenzollernów. To za ich panowania Tarnowskie Góry otrzymały herb.

W 1683 roku w drodze na Wiedeń w miejscu obecnego Domu Sedlaczka zatrzymuje się król Jan III Sobieski z Marysieńką i ze swoją husarią. Na pamiątkę tamtego wydarzenia, jedna z głównych ulic miasta otrzymała nazwę tego właśnie króla. Istnieje legenda o tym, że podczas swojej wizyty monarcha posadził lipy, które mają magiczne właściwości.

Kilka lat później kolejny monarcha zatrzymuje się w Tarnowskich Górach. Tym razem jest to

August II Mocny. Ten zaś podczas uczty zadał zgromadzonym zagadkę o marki (jedni twierdzą, że chodzi o pieniądze inni, że o marki win). Nagrodą za wskazanie właściwej odpowiedzi miał być dom, w którym odbywała się kolacja. Zgadł Sedlaczek i to on wszedł w posiadanie nieruchomości, która do dzisiaj stoi na rynku.

Wiek XVIII nie był łaskawy. Najpierw wybuchł pożar, później przez miasto przeszły trzy epidemie. W przerwie między jedną tragedią, a drugą wpada na chwilę August III Sas. Następnie przez 73 dni non stop pada deszcz, który finalnie doprowadza do głodu i wymarcia kilkuset mieszkańców. Kolejne dwa pożary wyniszczają miasto.

Razem z trzęsieniem ziemi odchodzi fatum, które ciążyło na mieście przez ponad 80 lat. Do Tarnowskich Gór zawitali kolejno Johann Wolfgang von Goethe, Alexander von Humboldt, Ignacy Krasicki, Józef Wybicki, Aleksander I i Julian Ursyn Niemcewicz.

W 1840 roku powstaje drukarnia, kilka lat później fabryka mydła. Następnie rozpoczyna się budowa linii kolejowej łączącej Tarnowskie Góry z Opolem. Powstaje gazownia, która dostarcza gaz do 55 lamp, które oświetlają ulice miasta. W 1870

roku założono Królewskie Gimnazjum Realne, te przekształciło się w Państwowe Gimnazjum Męskie im. Księcia Jana II Opolskiego. Obecnie jest tam II Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica, w którym miałam przyjemność zdawać matury.

W czasie plebiscytu ponad dwie-trzecie mieszkańców opowiedziała się za Polską, podczas gdy takie miasta jak Gliwice, Opole czy Lubliniec stanęły po Niemieckiej stronie. Po II Wojnie Światowej powiększa się teren administracyjny Tarnowskich Gór. Będące kiedyś osobnymi gminami Lasowice, Stare Tarnowice, Sowice i Czarna Huta od tamtej pory należą do miasta. Od tego momentu następuje dynamiczny rozwój. Powstaje gazeta Gwarek, która prężnie działa do dzisiaj. Swoją pracę zaczyna huta cynku i ołowiu w Miasteczku Śląskim, zostaje wybudowana obwodnica.

Obecnie miasto stale modernizuje obiekty. Ma swoją telewizję - TG Stacja. Remont przeszło Tarnogórskie Centrum Kultury, Dom Sedlaczka, zostały na nowo wybrukowane ulice, zmieniono oświetlenie. Powstały liczne sklepy i lokale gastronomiczne, a stary dworzec autobusowy zamieniono na nowoczesny.

Historia pozostawiła po sobie ślad. Co roku przypominamy o niej podczas obchodów święta miasta w trakcie przemarszu Pochodu Gwarkowskiego. Jednak gdyby nie ona, to liczące obecnie ponad 60 tysięcy mieszkańców miasto położone na południu Polski, w województwie śląskim, należące do GOPu nie byłoby tak atrakcyjne.

Karolina GatyAutorka jest studentką I roku

dziennikarstwa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu

GDZIE SOBIESKI LIPY SADZIŁSpotkanie z historią

Dworzec kolejowy

Serenity Funeral Service 10129 Princess Elizabeth Avenue NW

Edmonton, AB T5G 0X9

Tel. 780 477 7500 ‎ Fax 780 477 0110

www.serenity.caYOUR COMMUNITY OWNEDNOT-FOR-PROFIT SOCIETY

Page 15: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

June / Czerwiec 2016

w w w . p a n o r a m a p o l s k a . c a

15

PA N O R A M A P O L S K AT H E P O L I S H PA N O R A M AEditorial Board – Zespół Readakcyjny:

Executive Editor- Redaktor NaczelnyMarek StepczyńskiEdward Możejko

Piotr Węcław

Conrtibutors – Współpraca:Maria KozakiewiczTomasz Kornecki

Wiesław Piechocki

Internet Edition – Wydanie Internetowe:Marcin Janiszewski

Desktop Publishing – Skład komputerowy:Jan Janiszewski

Advertising – Dział Reklam:e-mail: [email protected]

Tel. 780-434-2665

Reklamy i ogłoszenia oraz życzenia można zamawiać nadsyłając ich treść wraz z odpowiednią opłatą na adres redakcji:

Suite 1240, 5328 Calgary Trail S. Edmonton, Alberta T6H 4J8, Canada

Czeki lub przekazy pienieżne należy wystawiać na Panoramę Polską. Redakcja nie odpowiada

za treść, ani za formę zamieszczonych ogłoszeń, jak również za poglądy autorów publikowanych

tekstów, z którymi często się nie zgadzamy.

Advertising Deadlines: advertizing space must be reserved no later than on the 15th of the

month preceding publication date (e.g. January 15 for February edition).

Advertising discounts: 6 inserts – 10% off, 12 inserts – 20% off.

Make your cheque or money order payable to Panorama Polska.

Please send letters to the editor to: [email protected]

Include address and telephone number. We reserve the right to edit all letters.

Przyjmujemy do druku tylko teksty nadesłane pocztą elektroniczną (MS Word z polskimi

znakami). Zastrzegamy sobie prawo skracania i adjustacji tekstów oraz zmiany tytułów.

Redakcja nie zwraca nadesłanych materiałów.

P a n o r a m a P o l s k a

415, 10115-100A Str.Edmonton, AB T5J 2W2

Biblioteka Parafialnaim. świętego Jana Pawła II

mieści się w dolnej sali kościoła Różańca Św. (11485-106 Str. Edmonton)

Czynna w każdą środę od 18:00 do 20:00oraz w każdą niedziele od 10:00 do 14:00

Posiadamu najnowsze wydania książkowe, CD, DVD, MP3 w następujących działach:

religijnym, poświęcony JPII, dział dla dzieci, rozrywkowy oraz historyczny. Mamy też sekcje

anglo- jezyczną.

Sobotnia Szkoła Polska im. Marii Chrzanowskiej

Strathcona High School10450-72 Ave Edmonton

Tel. 469-5944 Urszula Kunikiewicz

Page 16: a POLISHnorama - Panorama Polska · prezentacje, filmy edukacyjne, interaktywna tablica oraz gry – wszystko po to, aby nauka łączyła się z zabawą. Projekt współtworzy kilkadziesiąt

Sprzedaje ubezpieczenia::::::::::::(life & mortgage)::))::::)))):)):::)):)):::::(disability)::critical illness::)::s:ss::):::::))))s)s::::s)s::s)s))s:)::):::)s:�::)):):��:)�s):::a:):s:)::::s�����s�

WIESŁAW GÓRECKI, M.Sc.Niezależny konsultant ubezpieczeniowy.

as):ssa:::)�:))s::::�a:)):::):::::sa:s:):a::::as:)::s)s:::::::)):a)))a:::::s:)a):):a:)::a::::):))::):aaa:�)a:))::a:aa:::a:s:�:::))::�

Jeśli chcesz zaoszczędzić na składkach

Nie zwlekaj! Zadzwoń dzisiaj!Otrzymasz najlepsze stawki dostępne na rynku.

3035404550556060

$82

$89

$109

$134

$177

$283

$436$436

$280

$280

$360

$545

$840

$1455

$2495$2495

$104

$107

$173

$199

$237

$362

$605$605

$135

$145

$182

$232

$340

$565

$945$945

$175

$177

$217

$315

$462

$780

$1340$1340

$210

$215

$255

$370

$580

$940

$1760$1760

$100,000 $250,000 $500,000wiek K K KM M M

�):s::a:s:�::)::::::)a:::s):)::)�:):)::ss)a::�a:)):::):::::::::::::�:�s):::a:::s):::::)::a�a:)):):::saa:)a::�a:)):::):::::�:)a:aa:)):::::):)a:::a

K - kobieta, M - mężczyznaa:):):::)):::)):s:::aas:a:):a:):a:)sa::a:saa:)a::))):s:aaaaaaaa

:::))s:::a:a)aa:a:a:a:s):)::)a:::):::):aa:)):aaa

We speak English, Polish, and Russian

Dr. Margaret PokroyDr. Mila Lutsky

FAMILY DENTISTSPleasantview Professional Bldg.Suite 300, 11044 - 51 AvenueEdmonton, Alberta T6H 5B4Fax: (780) 432 - 1427

(780) 430 - 9053

Felietony „Sztuka Kochania” Dariusza

Spanialskiego teraz w książce e-book!

„Sztuka kochania” jest zbiorem felietonów radiowych o tematyce związanej z wychowaniem dzieci i relacjami w rodzinie. Teksty publikowane były w Polskim Radio Edmonton oraz w „Panoramie Polskiej”. Jak głosi recenzja Jak głosi recenzja Wydawnictwa „Nowy Świat”- autor stara się pisać językiem prostym.

Nie osądza, ale wskazuje na generalne przyczyny kłopotów z jakimi borykają się rodzice; nie podaje gotowych rozwiązań, ale prowokuje do przemyśleń.

Adres wydawnictwa: www.nowyswiat/spanialski www.poczytaj.to/spanialski

BALTYKMEAT PRODUCTS & DELI LTD.

Sklep czynny: poniedziałek 10-18, wt.- pt. 9-19, sobota 9-16

KINGSWAY MEWS SHOPPING CENTRE10559 KINGSWAY AVE. EDMONTON

Tel./Fax 780.428.1621

Duży bezpłatny parking

CAMELOTe-mail: [email protected]

10120 - 118 AveEdmonton, AB T5G 0P6

Tel (780) 430-8747księgarnia

Tel. (780) 477-8747Toll Free 1 888-430 8747

Fax (780) 430-0571Fax (780) 430-0571

TRAVEL TOURS INC.

18 Spiller Rd. SECalgary, AB

Tel. (403) 272-6595Fax (403) 272-4725Cell (403) 617-6274

S O L I D N I E - F A C H O W OPO PRZYSTĘPNYCH CENACH

SOLIDNIE - FACHOWOPO PRZYSTĘPNYCH CENACH

ZRÓB REZERWACJĘ NA NASZEJ STRONIEwww.camelotedmonton.com

Music may be a serious art form, but it should also be

pleasurable and FUN!

Jerry Ozipko is a local musician and teacher offering violin lessons to all ages and levels of experience at a reasonable

and competitive price.

(780) [email protected]