zarządzanie ośrodkiem zarządzanie ośrodkiem zasada ccc n … szkola jazdy/11-zasada ccc.pdf ·...

1
34 SZKOŁA JAZDY 11/2013 (95) 35 SZKOŁA JAZDY 11/2013 (95) Osobnym tematem jest przewóz dzieci. Nie- stety, większość kierowców nie widzi różnicy między fotelikiem dla dziecka, siedziskiem i naj- zwyklejszym podwyższeniem. Z uwagi na funk- cjonalność i małe gabaryty najczęściej w samo- chodach znajdują się właśnie podwyższenia. Na przednim fotelu pojazdu dziecko, które nie ukończyło 12. roku życia, może być przewożo- ne tylko i wyłącznie w foteliku. W innym przy- padku kierowca otrzyma mandat w wysokości 150 złotych oraz 6 punktów karnych. Przewóz dziecka na tylnej kanapie jest trak- towany bardziej liberalnie. Mówi się, że dziec- ko, które ukończyło 12. rok życia lub ma wię- cej niż 150 cm wzrostu, może podróżować po- jazdem bez dodatkowych zabezpieczeń. Jeże- li dziecko nie spełnia tych warunków, musi być przewożone w przeznaczonym do tego foteli- ku lub siedzisku. Najmłodsze dzieci często przewożone są na przednim fotelu tyłem do kierunku jazdy. Należy wówczas pamiętać, że w ta- kim przypadku pojazd nie może być wypo- sażony w poduszkę powietrzną dla pasaże- ra, a jeżeli jest, to należy ją wyłączyć. Warun- ki homologacyjne mówią, że wyłączenie po- duszki jest równoznaczne z nieposiadaniem jej w samochodzie. Pod względem przeżywalności dzieci w wy- padkach drogowych Szwecja ma zdecydowanie lepsze wyniki (95 procent) niż pozostała część Europy (60 – 70 procent). Badania pokazują, że poziom przeżywalności wśród dzieci w wieku do czterech lat znacząco wzrasta, jeżeli siedzia- ły one w specjalnych fotelikach zainstalowanych tyłem do kierunku jazdy. Dlatego zaleca się, aby dziecko do czwartego roku życia było przewożo- ne tyłem do kierunku jazdy. Głowa noworodka jest zbyt duża w stosunku do reszty ciała, jej cię- żaru nie są w stanie utrzymać słabe i mało wy- ćwiczone mięśnie karku i szyi. Gwałtowne od- chylenie głowy może skończyć się niebezpiecz- nymi urazami mięśni szyi, a nawet uszkodze- niem kręgosłupa. Podczas nagłego zatrzyma- nia pojazdu, kiedy dziecko jest przewożone ty- łem do kierunku jazdy, głowa naciska na opar- cie fotelika i dziecko nie musi angażować do jej utrzymania mięśni. W przypadku, gdyby siedzia- ło przodem do kierunku jazdy, mechanizm ten zadziałałby odwrotnie. Głowa dziecka wychy- lałaby się do przodu, podczas gdy pas bezpie- czeństwa przytrzymywałby korpus przy opar- ciu fotelika. Nie ma wątpliwości, iż pasy są urządzeniem, które dba o bezpieczeństwo i warto z nich ko- rzystać. Badania naukowe wskazują, że w przy- padku niezapięcia pasów bezpieczeństwa ry- zyko odniesienia ciężkich obrażeń ciała w mo- mencie wypadku jest 25-krotnie większe, a ry- zyko poniesienia śmierci wzrasta sześciokrotnie. Marek Rupental Zarządzanie ośrodkiem Zarządzanie ośrodkiem Paweł Żuraw T ytuł artykułu może wydawać się obcy, wręcz dziwny, ale zarazem znajomy. Nawiązuje do nazwy, a następnie hasła reklamowe- go znanej firmy obuwniczej, dobrze utrwalo- nej w świadomości polskich klientów. Jeżeli cho- dzi o firmę, nie mam żadnych uwag, wręcz prze- ciwnie, nawet korzystam z jej produktów. Nie chcę bawić się w reklamę, ale słowo wyjaśnie- nia z poczucia przyzwoitości jest w tym przy- padku jak najbardziej wskazane. Tytuł w moim zamierzeniu ma być sugestywny, jak zawsze re- fleksyjny, dlatego mam nadzieję, że szanowana firma nie poczuje się urażona. Skrót CCC można rozwinąć: „cena czyni cuda”. Tego rodzaju hasło w dzisiejszych cza- sach dla potencjalnego konsumenta jest bar- dzo atrakcyjne, chwytliwe i nośne. Przegląda- jąc podręczniki akademickie z zakresu ekonomii i zarządzania zauważymy, że bardzo wiele uwa- gi poświęca się w nich zagadnieniom jakości, która powinna stanowić fundament wiarygod- ności i rzetelności każdej firmy. O jakości przy- pominałem już w poprzednim artykule, dlate- go nie chciałbym rozwodzić się nad tą kwestią. Dlaczego jednak ponownie wspomniałem o ja- kości? Otóż pragnę potwierdzić tezę, jak wielka jest przepaść pomiędzy teorią a praktyką. Teo- ria dotycząca danej dyscypliny, dziedziny życia zawsze jest wyidealizowana, praktyka nieste- ty bywa bardzo brutalna, zaborcza i gniewna. n Cena w parze z jakością? Czy jakość ma dzisiaj jeszcze jakieś większe zna- czenie – w czasach, w których zalani jesteśmy różnego rodzaju towarami, produktami i usłu- gami? Z pewnością tak, ale tłamszona jest (cza- sami w sposób bardzo agresywny) przez element rynkowy zwany ceną. Cena, według definicji za- mieszczonej w internetowej Wikipedii, jest ilością pewnego dobra (najczęściej pieniądza), za przyję- cie którego sprzedający jest gotów zrzec się swo- ich praw do danego dobra, a kupujący jest gotów je kupić, aby do niego nabyć określone prawa. Jedna z teorii ekonomicznych – tzw. obiek- tywna teorii wartości – oparta jest na wartościo- twórczej roli pracy. Teoria stworzona na prze- łomie XVIII i XIX w. przez angielskich ekonomi- stów A. Smitha i D. Ricardo zakłada, że jedynym czynnikiem tworzącym wartość towaru czy usłu- gi jest praca. Nakłady pracy wyrażane są za po- średnictwem pieniądza, a więc występują pod postacią ceny. Cena jest zatem pieniężnym wy- rażeniem wartości towaru czy usługi. Według tej teorii, wymiana towarów i usług powinna być wymianą równych wartości (podkreślmy to wyraźnie – rów- nych wartości). Smith i Ricardo to przedstawiciele ekonomii kla- sycznej. Z kolei ekonomia neokla- syczna, której twórcą był A. Mar- shall, wskazuje dodatkowo na ce- notwórczą rolę kosztów produkcji czy usługi. Teorie sławnych ekonomistów przy- czyniły się do powstania takich pojęć, jak: ela- styczność cenowa popytu i podaży, które poka- zują wpływ zmian ceny i elastyczności na wydat- ki konsumentów i przychody przedsiębiorstw. Zasada CCC Skrót CCC wielu kojarzy się pewnie z nazwą jednej z firm obuwniczych, jednak ja rozwinę go inaczej: „cena czyni cuda”. n Królowa ekonomii Przytoczone modele teorii ekonomicznych po- kazują, co realnie kształtuje współczesną rze- czywistość gospodarczą. To właśnie cena jest królową ekonomii XXI w. To ona dyktuje wa- runki, to ona jest przedmiotem sporów, zgo- dy lub kłótni przy prezydialnych stołach. Czę- sto ta rynkowa cena jest źle rozumiana i inter- pretowana. Niejednokrotnie jest ona zaniżana, wręcz niedoceniana, co bezpośrednio kłóci sie z klasycznym etosem pracy. Prognoza na 2014 r. nie wydaje się optymi- styczna. Obecnie dług Polski wynosi prawie 900 miliardów złotych. Według wyliczeń Mi- nisterstwa Finansów, jest to 55 proc. naszego PKB. Jest jesz- cze coś (o czym wiele w mediach się nie mówi), co można okre- ślić mianem tzw. długu ukryte- go, czyli tego, który wedle róż- nych szacunków wynosi od 140 do 180 proc. PKB, czyli ok. 2 – 3 biliony zło- tych. Najczęściej są to zobowiązania emerytal- ne państwa i jego wydatki, np. na służbę zdro- wia lub inne, których nie wlicza się w oficjalny dług publiczny. Do długu ukrytego na pewno można doliczyć dziurę w ZUS-ie. W 2012 r. wy- nosiła ona 49 miliardów złotych. Według sza- cunków ekonomistów, sytuacja tego rodzaju ma powtarzać się w zasadzie co roku. Deficyt ten będzie również rosnąć ze względu na de- mografię, bo emerytów przybywa, a rąk do pra- cy niestety wciąż ubywa. 49 miliardów rocz- nie, w porównaniu do prawie 900 mld oficjal- nego długu, być może nie robi jakiegoś więk- szego wrażenia, ale należy pamiętać, że to tyl- ko jedna instytucja, której deficyt będzie wciąż rosnąć. Niestety, pomysłów na to, jak ten pro- blem rozwiązać, jak na razie nie ma. Przykładowo według wyliczeń „Dziennika Gazety Prawnej”, polskie szpitale są zadłużo- ne już na ok. 10 miliardów złotych. A przecież w tej sferze demografia także sprawia, że kosz- ty będą rosnąć szybciej niż przychody, bo pła- cących składki będzie mniej, aniżeli korzystają- cych z opieki zdrowotnej. Przytoczenie powyższych statystyk nie ma nas uspokoić na zasadzie: zobaczcie, jak inni w po- równaniu do nas mają gorzej i trudniej. Fakty i prognozy powinny pokazać nam zasadę syste- mu naczyń połączonych. W świecie globalnym czasami jedna drobna rzecz wywiera ogromny wpływ na całość. Dociekliwość skłania jednak do zadania pytania, dlaczego akurat w niniejszym numerze poświęcam uwagę sprawom finanso- wym, a w konsekwencji tak newralgicznemu ele- mentowi współczesnego rynku, jakim jest cena. n Mieliśmy zarabiać lepiej Otóż w naszym środowisku mieliśmy chyba (może małe, skryte, ciche) marzenia, że po re- formie systemu szkolenia i egzaminowania kan- dydatów na kierowców zaczniemy choć trochę lepiej zarabiać. Ktoś może się zaśmiać i powie- dzieć: marzenia ściętej głowy. Niestety, sami je- steśmy sobie winni, sami siebie nie szanujemy (co wielokrotnie powtarzam) i w ogóle dale- ko nam do ideałów klasyków ekonomii, którzy mawiali, że wymiana towarów i usług powin- na być wymianą równych wartości (za rzetel- ną pracę rzetelna zapłata). Zadaję sobie pyta- nie: do czego to wszystko zmierza, jeżeli słyszę w lokalnej rozgłośni radiowej reklamę OSK, któ- ry ma jedną z najlepszych zdawalności, ale za- prasza potencjalnych klientów na kursy za ty- siąc złotych. Jeżeli – powiedzmy to w cudzy- słowie – „lider” wyznacza tego rodzaju trendy, co mają powiedzieć inni, którzy powinni znaj- dować się przynajmniej o krok w tyle za nim? Mają szkolić za 800 zł? n Pokusa popeliniarstwa Zadaję sobie kolejne pytanie: jak mam być w takiej sytuacji zmotywowany do rzetelnej i uczciwej pracy? Czy takie „granie” na ryn- ku nie zrodzi pokusy popeliniarstwa? Dożyli- śmy czasów, w których – niestety – wygrywa- ją: cwaniactwo, „przedsiębiorczy spryt” (oczy- wiście znaczenie tego zwrotu jest negatywne) oraz nieuczciwa konkurencja. Cwaniacy śmieją się z uczciwych i rzetelnych, podważając rolę zasad etycznych, które ich zdaniem przeszka- dzają w prowadzeniu działalności gospodar- czej. Jest to smutne, ale prawdziwe. Cena jako królowa współczesnej ekonomii hołduje by- lejakości. Dobry, rzetelny i uczciwy przedsię- biorca nie ma w takiej sytuacji, przypomina- jącej frontową, szans na przetrwanie. W fer- worze walki nawet generał może zostać od- strzelony przez szeregowego snajpera. Trze- ba więc się jakoś ratować, ale przede wszyst- kim nie ulec dyktatowi cwaniaków. Nie można zniżać się do ich poziomu. Trzeba mieć swój honor i godność. Receptę powtarzam od kil- ku już numerów „Szkoły Jazdy”: żyć skrom- nie, ale godnie, rozważnie i ostrożnie, kiero- wać się mądrością życiową oraz intuicją. Nie można poddawać się negatywnym emocjom i zniżać się do poziomu ludzi o niskiej moral- ności. Wyzwanie trudne jak na współczesne czasy, ale kto tego nie zrozumie, będzie chwy- tał się w swoim biznesie zasady CCC, która w dłuższej perspektywie nie przyniesie real- nych korzyści. Jako żołnierz Narodowych Sił Rezerwowych wołam: Wytrwajmy! Nie pod- dawajmy się! n Teoria dotycząca danej dyscypliny, dziedziny życia zawsze jest wyidealizowana, praktyka niestety bywa bardzo brutalna, zaborcza i gniewna. Prognoza na 2014 r. nie wydaje się optymistyczna. Obecnie dług Polski wynosi prawie 900 miliardów złotych. ä dokończenie ze str. 21

Upload: others

Post on 07-Jan-2020

3 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Zarządzanie ośrodkiem Zarządzanie ośrodkiem Zasada CCC n … Szkola Jazdy/11-Zasada CCC.pdf · 11/2013 (95) 35 Osobnym tematem jest przewóz dzieci. Nie-stety, większość kierowców

34

SZKO

ŁA J

AZDY

11/

2013

(95)

35

SZKO

ŁA J

AZDY

11/

2013

(95)

Osobnym tematem jest przewóz dzieci. Nie-stety, większość kierowców nie widzi różnicy między fotelikiem dla dziecka, siedziskiem i naj-zwyklejszym podwyższeniem. Z uwagi na funk-cjonalność i małe gabaryty najczęściej w samo-chodach znajdują się właśnie podwyższenia.

Na przednim fotelu pojazdu dziecko, które nie ukończyło 12. roku życia, może być przewożo-ne tylko i wyłącznie w foteliku. W innym przy-padku kierowca otrzyma mandat w wysokości 150 złotych oraz 6 punktów karnych.

Przewóz dziecka na tylnej kanapie jest trak-towany bardziej liberalnie. Mówi się, że dziec-ko, które ukończyło 12. rok życia lub ma wię-cej niż 150 cm wzrostu, może podróżować po-jazdem bez dodatkowych zabezpieczeń. Jeże-li dziecko nie spełnia tych warunków, musi być przewożone w przeznaczonym do tego foteli-ku lub siedzisku.

Najmłodsze dzieci często przewożone są na przednim fotelu tyłem do kierunku jazdy. Należy wówczas pamiętać, że w ta-kim przypadku pojazd nie może być wypo-sażony w poduszkę powietrzną dla pasaże-ra, a jeżeli jest, to należy ją wyłączyć. Warun-ki homologacyjne mówią, że wyłączenie po-duszki jest równoznaczne z nieposiadaniem jej w samochodzie.

Pod względem przeżywalności dzieci w wy-padkach drogowych Szwecja ma zdecydowanie lepsze wyniki (95 procent) niż pozostała część Europy (60 – 70 procent). Badania pokazują, że poziom przeżywalności wśród dzieci w wieku do czterech lat znacząco wzrasta, jeżeli siedzia-ły one w specjalnych fotelikach zainstalowanych tyłem do kierunku jazdy. Dlatego zaleca się, aby dziecko do czwartego roku życia było przewożo-ne tyłem do kierunku jazdy. Głowa noworodka jest zbyt duża w stosunku do reszty ciała, jej cię-żaru nie są w stanie utrzymać słabe i mało wy-ćwiczone mięśnie karku i szyi. Gwałtowne od-chylenie głowy może skończyć się niebezpiecz-nymi urazami mięśni szyi, a nawet uszkodze-niem kręgosłupa. Podczas nagłego zatrzyma-nia pojazdu, kiedy dziecko jest przewożone ty-łem do kierunku jazdy, głowa naciska na opar-cie fotelika i dziecko nie musi angażować do jej utrzymania mięśni. W przypadku, gdyby siedzia-ło przodem do kierunku jazdy, mechanizm ten zadziałałby odwrotnie. Głowa dziecka wychy-lałaby się do przodu, podczas gdy pas bezpie-czeństwa przytrzymywałby korpus przy opar-ciu fotelika.

Nie ma wątpliwości, iż pasy są urządzeniem, które dba o bezpieczeństwo i warto z nich ko-rzystać. Badania naukowe wskazują, że w przy-padku niezapięcia pasów bezpieczeństwa ry-zyko odniesienia ciężkich obrażeń ciała w mo-mencie wypadku jest 25-krotnie większe, a ry-zyko poniesienia śmierci wzrasta sześciokrotnie.

Marek Rupental

Zarządzanie ośrodkiemZarządzanie ośrodkiem

Paweł Żuraw

T ytuł artykułu może wydawać się obcy, wręcz dziwny, ale zarazem znajomy. Nawiązuje do nazwy, a następnie hasła reklamowe-

go znanej firmy obuwniczej, dobrze utrwalo-nej w świadomości polskich klientów. Jeżeli cho-dzi o firmę, nie mam żadnych uwag, wręcz prze-ciwnie, nawet korzystam z jej produktów. Nie chcę bawić się w reklamę, ale słowo wyjaśnie-nia z poczucia przyzwoitości jest w tym przy-padku jak najbardziej wskazane. Tytuł w moim zamierzeniu ma być sugestywny, jak zawsze re-fleksyjny, dlatego mam nadzieję, że szanowana firma nie poczuje się urażona.

Skrót CCC można rozwinąć: „cena czyni cuda”. Tego rodzaju hasło w dzisiejszych cza-sach dla potencjalnego konsumenta jest bar-dzo atrakcyjne, chwytliwe i nośne. Przegląda-jąc podręczniki akademickie z zakresu ekonomii i zarządzania zauważymy, że bardzo wiele uwa-gi poświęca się w nich zagadnieniom jakości,

która powinna stanowić fundament wiarygod-ności i rzetelności każdej firmy. O jakości przy-pominałem już w poprzednim artykule, dlate-go nie chciałbym rozwodzić się nad tą kwestią. Dlaczego jednak ponownie wspomniałem o ja-kości? Otóż pragnę potwierdzić tezę, jak wielka jest przepaść pomiędzy teorią a praktyką. Teo-ria dotycząca danej dyscypliny, dziedziny życia zawsze jest wyidealizowana, praktyka nieste-ty bywa bardzo brutalna, zaborcza i gniewna.

n Cena w parze z jakością?

Czy jakość ma dzisiaj jeszcze jakieś większe zna-czenie – w czasach, w których zalani jesteśmy

różnego rodzaju towarami, produktami i usłu-gami? Z pewnością tak, ale tłamszona jest (cza-sami w sposób bardzo agresywny) przez element rynkowy zwany ceną. Cena, według definicji za-mieszczonej w internetowej Wikipedii, jest ilością

pewnego dobra (najczęściej pieniądza), za przyję-cie którego sprzedający jest gotów zrzec się swo-ich praw do danego dobra, a kupujący jest gotów je kupić, aby do niego nabyć określone prawa.

Jedna z teorii ekonomicznych – tzw. obiek-tywna teorii wartości – oparta jest na wartościo-twórczej roli pracy. Teoria stworzona na prze-łomie XVIII i XIX w. przez angielskich ekonomi-stów A. Smitha i D. Ricardo zakłada, że jedynym czynnikiem tworzącym wartość towaru czy usłu-gi jest praca. Nakłady pracy wyrażane są za po-średnictwem pieniądza, a więc występują pod postacią ceny. Cena jest zatem pieniężnym wy-rażeniem wartości towaru czy usługi. Według tej teorii, wymiana towarów i usług powinna

być wymianą równych wartości (podkreślmy to wyraźnie – rów-nych wartości). Smith i Ricardo to przedstawiciele ekonomii kla-sycznej. Z kolei ekonomia neokla-syczna, której twórcą był A. Mar-shall, wskazuje dodatkowo na ce-notwórczą rolę kosztów produkcji

czy usługi. Teorie sławnych ekonomistów przy-czyniły się do powstania takich pojęć, jak: ela-styczność cenowa popytu i podaży, które poka-zują wpływ zmian ceny i elastyczności na wydat-ki konsumentów i przychody przedsiębiorstw.

Zasada CCCSkrót CCC wielu kojarzy się pewnie z nazwą jednej z firm obuwniczych, jednak ja rozwinę go inaczej: „cena czyni cuda”.

n Królowa ekonomii

Przytoczone modele teorii ekonomicznych po-kazują, co realnie kształtuje współczesną rze-czywistość gospodarczą. To właśnie cena jest królową ekonomii XXI w. To ona dyktuje wa-runki, to ona jest przedmiotem sporów, zgo-dy lub kłótni przy prezydialnych stołach. Czę-sto ta rynkowa cena jest źle rozumiana i inter-pretowana. Niejednokrotnie jest ona zaniżana, wręcz niedoceniana, co bezpośrednio kłóci sie z klasycznym etosem pracy.

Prognoza na 2014 r. nie wydaje się optymi-styczna. Obecnie dług Polski wynosi prawie 900 miliardów złotych. Według wyliczeń Mi-nisterstwa Finansów, jest to 55 proc. naszego PKB. Jest jesz-cze coś (o czym wiele w mediach się nie mówi), co można okre-ślić mianem tzw. długu ukryte-go, czyli tego, który wedle róż-nych szacunków wynosi od 140 do 180 proc. PKB, czyli ok. 2 – 3 biliony zło-tych. Najczęściej są to zobowiązania emerytal-ne państwa i jego wydatki, np. na służbę zdro-wia lub inne, których nie wlicza się w oficjalny dług publiczny. Do długu ukrytego na pewno można doliczyć dziurę w ZUS-ie. W 2012 r. wy-nosiła ona 49 miliardów złotych. Według sza-cunków ekonomistów, sytuacja tego rodzaju ma powtarzać się w zasadzie co roku. Deficyt ten będzie również rosnąć ze względu na de-mografię, bo emerytów przybywa, a rąk do pra-cy niestety wciąż ubywa. 49 miliardów rocz-nie, w porównaniu do prawie 900 mld oficjal-nego długu, być może nie robi jakiegoś więk-szego wrażenia, ale należy pamiętać, że to tyl-ko jedna instytucja, której deficyt będzie wciąż rosnąć. Niestety, pomysłów na to, jak ten pro-blem rozwiązać, jak na razie nie ma.

Przykładowo według wyliczeń „Dziennika Gazety Prawnej”, polskie szpitale są zadłużo-ne już na ok. 10 miliardów złotych. A przecież w tej sferze demografia także sprawia, że kosz-ty będą rosnąć szybciej niż przychody, bo pła-cących składki będzie mniej, aniżeli korzystają-cych z opieki zdrowotnej.

Przytoczenie powyższych statystyk nie ma nas uspokoić na zasadzie: zobaczcie, jak inni w po-równaniu do nas mają gorzej i trudniej. Fakty i prognozy powinny pokazać nam zasadę syste-mu naczyń połączonych. W świecie globalnym czasami jedna drobna rzecz wywiera ogromny wpływ na całość. Dociekliwość skłania jednak do zadania pytania, dlaczego akurat w niniejszym numerze poświęcam uwagę sprawom finanso-wym, a w konsekwencji tak newralgicznemu ele-mentowi współczesnego rynku, jakim jest cena.

n Mieliśmy zarabiać lepiej

Otóż w naszym środowisku mieliśmy chyba (może małe, skryte, ciche) marzenia, że po re-

formie systemu szkolenia i egzaminowania kan-dydatów na kierowców zaczniemy choć trochę lepiej zarabiać. Ktoś może się zaśmiać i powie-dzieć: marzenia ściętej głowy. Niestety, sami je-steśmy sobie winni, sami siebie nie szanujemy (co wielokrotnie powtarzam) i w ogóle dale-ko nam do ideałów klasyków ekonomii, którzy mawiali, że wymiana towarów i usług powin-na być wymianą równych wartości (za rzetel-ną pracę rzetelna zapłata). Zadaję sobie pyta-nie: do czego to wszystko zmierza, jeżeli słyszę w lokalnej rozgłośni radiowej reklamę OSK, któ-ry ma jedną z najlepszych zdawalności, ale za-prasza potencjalnych klientów na kursy za ty-siąc złotych. Jeżeli – powiedzmy to w cudzy-

słowie – „lider” wyznacza tego rodzaju trendy, co mają powiedzieć inni, którzy powinni znaj-dować się przynajmniej o krok w tyle za nim? Mają szkolić za 800 zł?

n Pokusa popeliniarstwa

Zadaję sobie kolejne pytanie: jak mam być w takiej sytuacji zmotywowany do rzetelnej i uczciwej pracy? Czy takie „granie” na ryn-ku nie zrodzi pokusy popeliniarstwa? Dożyli-śmy czasów, w których – niestety – wygrywa-ją: cwaniactwo, „przedsiębiorczy spryt” (oczy-wiście znaczenie tego zwrotu jest negatywne) oraz nieuczciwa konkurencja. Cwaniacy śmieją się z uczciwych i rzetelnych, podważając rolę zasad etycznych, które ich zdaniem przeszka-dzają w prowadzeniu działalności gospodar-czej. Jest to smutne, ale prawdziwe. Cena jako królowa współczesnej ekonomii hołduje by-lejakości. Dobry, rzetelny i uczciwy przedsię-biorca nie ma w takiej sytuacji, przypomina-jącej frontową, szans na przetrwanie. W fer-worze walki nawet generał może zostać od-strzelony przez szeregowego snajpera. Trze-ba więc się jakoś ratować, ale przede wszyst-kim nie ulec dyktatowi cwaniaków. Nie można zniżać się do ich poziomu. Trzeba mieć swój honor i godność. Receptę powtarzam od kil-ku już numerów „Szkoły Jazdy”: żyć skrom-nie, ale godnie, rozważnie i ostrożnie, kiero-wać się mądrością życiową oraz intuicją. Nie można poddawać się negatywnym emocjom i zniżać się do poziomu ludzi o niskiej moral-ności. Wyzwanie trudne jak na współczesne czasy, ale kto tego nie zrozumie, będzie chwy-tał się w swoim biznesie zasady CCC, która w dłuższej perspektywie nie przyniesie real-nych korzyści. Jako żołnierz Narodowych Sił Rezerwowych wołam: Wytrwajmy! Nie pod-dawajmy się! n

Teoria dotycząca danej dyscypliny, dziedziny życia zawsze jest wyidealizowana, praktyka niestety bywa bardzo brutalna, zaborcza i gniewna.

Prognoza na 2014 r. nie wydaje się optymistyczna. Obecnie dług Polski wynosi

prawie 900 miliardów złotych.

ä dokończenie ze str. 21