zamboch miroslav - koniasz 03 - krawedz zelaza t. 1
DESCRIPTION
fantastyka ciekawa ksiażkaTRANSCRIPT
-
MIROSLAV AMBOCH
KRAWD ELAZA
TOM I
Z JZYKA CZESKIEGO PRZEOYA
ANNA JAKUBOWSKA
ILUSTRACJE
DOMINIK BRONIEK
fabryka sw
LUBLIN 2007
-
Copyright by Miroslav amboch, 2007
Copyright for this edition by Fabryka Sw sp. z o.o., Lublin 2007
Copyright for translation by Anna Jakubowska,2007
Wydanie I
ISBN 978-83-60505-70-0
-
Spis treci
Koniasz i jego wiat .............................................................................................. 4
Na samo dno ........................................................................................................ 6
Cherchez la Femme ............................................................................................. 19
Piekielne szczcie .............................................................................................. 77
owcy nagrd ................................................................................................... 106
Gra otrw ........................................................................................................ 130
Pasjonat ............................................................................................................. 141
Na wojennej ciece ..........................................................................................170
Szmaragdowa gra ........................................................................................... 222
-
KONIASZ I JEGO WIAT
Era:
Dokadne datowanie pocztkw starej ery jest trudne do okrelenia i rni si w
dawnych rdach, ale panuje powszechna zgoda, e star er rozpoczyna Wielka
Wojna hipermaga Tekuarda Maatena przeciwko pozostaym klanom
wtajemniczonych na Kontynencie.
Ze wzgldu na niejasnoci w datowaniu niektrych wydarze historycznych i
okres chaosu, trwajcy w przyblieniu stulecie, przedstawione ery bd opiera si na
Wielkiej historii cywilizacji spisanej przez Verola Munga. Mimo e z pewnymi
hipotezami autora - na przykad, e Tekuard Maaten y jeszcze kilkadziesit lat po
skoczeniu Wielkiej Wojny, e przez cay czas trwania starej ery istniay tajne klany
czarownikw oraz z wieloma innymi podobnymi spekulacjami - nie moemy si
zgodzi, uwaa si, e praca Munga nad sprawdzaniem faktw jest, w porwnaniu z
innymi nowoytnymi autorami, najbardziej dokadna.
Koniasz:
Prawdziwe imi: [ocenzurowano]; urodzony 355 s.e.
Jedyny syn pana [ocenzurowano] i pani [ocenzurowano]. W wieku dwudziestu
lat po sprzeczce z ojcem uciek z domu i wyruszy w podr. Uywa wielu
przydomkw, najczciej ukrywa si pod imieniem Koniasz; to imi z czasem stao
si synonimem czowieka w drodze, ktry chce zatai swoj prawdziw tosamo.
Poniej przedstawiam niepeny spis epizodw z ycia Koniasza, jaki zosta
opublikowany przez nieznan osob w 23 roku nowej ery. Wedle analizy s to zapiski
-
wasne Koniasza, stanowice cz jego spucizny. Od prawowitych spadkobiercw
uzyskaem przyrzeczenie, e kiedy ju przestan by wane osobiste i polityczne
powody, bd mia moliwo wgldu do pozostaych tekstw, ktre zostawi po sobie
ten owca przygd, podrnik i katalizator dziaa spoecznych. Na razie, mam
nadziej, czytelnicy wybacz, jedynie niepena historia z nie tak odlegych czasw,
kiedy wiat by jeszcze wielki, a na wielu miejscach mapy moglimy przeczyta napis
Hic sunt leones.
Na samo dno (znane rwnie jako Na pocztku drogi)
Cherchez la Femme
Piekielne szczcie
owcy nagrd
Gra otrw
Pasjonat
Na wojennej ciece
Szmaragdowa Gra
Na ostrzu noa
Pustynny skorpion
Kiepska inwestycja
Ostra gra
Wysoki przypyw
[ocenzurowano]
Koniec wilka samotnika
377 starej ery (s.e.)
179 s.e.
380 s.e.
380 s.e.
382 s.e.
385 s.e.
386 s.e.
390 s.e.
394-395 s.e.
395 s.e.
397 s.e.
398 s.e.
398 s.e.
398 s,e.
399 s.e.
-
NA SAMO DNO
Jadem zup i zagryzaem chlebem. Pieczywo byo twarde, na wierzchu spleniae, ale
na lepsze jedzenie nie mogem sobie pozwoli. Facet przy stole obok nagle zakl, z
hurgotem odsun krzeso i wsta. A ja ju trzymaem w rkach strzak do rzucania,
jeszcze przed chwil ukryt w futerale po wewntrznej stronie lewego przedramienia.
Zrobiem to odruchowo i gdyby mczyzna uczyni cho jeden krok w moim kierunku,
zabibym go na miejscu. On jednak skierowa si na zewntrz. Schowaem bro i znw
zapaem yk.
To trwao ju zbyt dugo. Cige napicie i wiadomo niebezpieczestwa
zmieniy mnie w zaszczute zwierz, w zagonione w kt stworzenie, ktre najpierw si
broni, a dopiero potem myli.
Po dwch tygodniach w dziczy zatoczona i cuchnca knajpa wydawaa mi si
szczytem luksusu. Gospoda znajdowaa si na samym skraju miasta i z ca pewnoci
przychodzili tutaj ludzie, ktrym nie zaleao na obecnoci cesarskich szpicli lub
onierzy. Paszcz pooyem na awie obok siebie i w kocu poczuem, e powoli
wysycha na mnie ubranie. Dugie nogi wycignem jak najbliej kominka, eby
porzdnie si ogrza. Siorbaem resztki letniej ju zupy i z ukosa obserwowaem
obecnych. Zodzieje, kieszonkowcy, szmuglerzy, ludzie wynajmowani do bjek.
Zauwayem, e maego chopaka, kulcego si przy oknie, zainteresowao moje
okrycie. Nie miaem w kieszeniach nic cennego prcz piciu srebrnych, ale nie
chciaem straci paszcza, poniewa by nieprzemakalny. Ostatnia rzecz, jaka mi
zostaa z domu.
- yczy sobie pan co jeszcze? - Przy moim stole zatrzyma si oberysta.
- Jeszcze raz to samo - odpowiedziaem.
Odszed, pomrukujc. Niedawno jeszcze zwracano si do mnie modziecze
albo mody czowieku. Teraz ludzie unikali patrzenia na mnie i czuli odraz nawet
-
podczas rozmowy. Moe to wina wieych blizn na twarzy, moe le zronitego
zamanego wczeniej nosa.
Nigdy nie byem zbyt przystojny, wrcz przeciwnie, ale dao si przey. Kiedy
tydzie temu ujrzaem swoje odbicie w wodzie, sam si zdziwiem, jak le wygldam.
le - to dobre sowo. Ju od dwch lat byem zbiegiem. Dwa lata ukrywaem si,
uciekaem, broniem si i zabijaem. Nauczyem si przebiegoci, ostronoci,
nikomu nie wierzyem. I to wszystko wyryo si w rysach mojej twarzy. Puciem
kromk chleba i chwyciem za przedrami chopaka, ktry zza stou prbowa ukra
paszcz.
- Wiesz, co robi ze zodziejami?
Obserwowa mnie z uwag, w jego oczach migota strach. Trzymaem go mocno
i jeszcze wykrcaem rk w nadgarstku. W Vandecie widziaem, jak podobny may
hultaj brzydko dgn jednego kupca.
- Nie wiem. - Pokrci gow.
- Obcinaj im rce.
Puciem chopaka. Odwrci si i jak byskawica wybieg z gospody.
Oberysta postawi przede mn kolejny talerz zupy. Nie mrukn o
pienidzach, a i ja o nich nie wspomniaem. Czuem si zmczony. Nie fizycznie, ale
psychicznie. Od czasu, kiedy uciekem z domu, zabiem dwudziestu jeden mczyzn.
Wikszo z nich znaem osobicie. Byli to czonkowie elitarnej jednostki ojca,
doskonali onierze, absolutnie oddani swemu panu. Tak oddani, e nie wahali si
przed przeladowaniem jego syna. Dzi ju wiedziaem, e wtedy popeniem bd.
Powinienem go zabi. Powinienem zabi swojego ojca.
- Mog si przysi?
Podniosem wzrok. Przy moim stole objawi si facet, mwi do mnie a nawet
przynis ze sob krzeso. Prawdopodobnie traktowa swoje pytanie powanie. By
drobny, niski i szczupy. Twarz mia niezwykle blad, zimne oczy o niebieskiej barwie
osadzone blisko nosa. Paszcz lea na nim doskonale, w materia, mimo i na
pierwszy rzut oka wydawa si delikatny i leciutki, nie wsiky krople deszczu.
Wzruszyem ramionami.
- Pewnie.
Bez popiechu przysun krzeso do stou i usiad. Nagle wok nas zrobio si
pusto. Go nie by std, ale go znali.
- Chce pan co do picia?
-
Gdyby przyszed wczeniej, zamwibym porzdne danie, lecz po dwch litrach
zupy i bochenku spleniaego chleba nie miaem ju miejsca w odku.
- Grzane wino.
Wzrokiem przywoa oberyst i zamwi cay dzban. Upiem. Wino pachniao
cynamonem i godzikami, cierpko mieszaa si ze sodycz. Czuem, jak gorcy pyn
przyjemnie spywa po przeyku. Idealny napj w zimnym i deszczowym klimacie. Nie
rozumiaem, jak ludzie mog pi miejscowe liche piwo. Milczaem i czekaem, a go
sam zacznie mwi.
- Miabym dla pana prac. - Przeszed od razu do rzeczy.
Uniosem brwi:
- Szukam pracy?
Potrzebowaem pienidzy, duo pienidzy, poniewa kiedy czowiek ukrywa si
i ucieka, musi sobie drog torowa zotem.
- To bardzo dobrze patna praca - kontynuowa.
- Jak bardzo dobrze?
- Piset zotych zaliczki, piset zotych potem.
Zrozumiaem, do czego zmierza.
- Nie zabijam ludzi - powiedziaem, a w duchu dodaem: za pienidze.
Spochmurnia, gadkie czoo pokryy zmarszczki, oczy mczyzny zmieniy si
w dwa kawaki lodu.
- Wyglda pan na profesjonalist.
Nie by przyzwyczajony, eby kto sprzeciwia si jego yczeniom czy rozkazom.
- Czasem wraenie jest mylne.
Zamyli si. Widziaem, jak w gowie mu si kotuje, jak decyduje, co bdzie
dla niego najlepsze.
- Zatrzyma si pan tu na duej?
- Nie wiem. Chyba przejd si w d rzeki do przystani. Tam jest taniej, a moe
dam si naj na jaki statek.
Pooy na stole wypenion w poowie sakiewk.
- Zostawi panu troch pienidzy, eby mg pan odpocz. Oczywicie
zupenie niezobowizujco. Gdyby jednak zmieni pan zdanie, prosz powiedzie
oberycie, e chce pan rozmawia z Eduardem. Zajmie si reszt. - Nawet nie tkn
swojego kielicha i odszed.
-
W sakiewce byo dziesi zotych. Jeszcze rok temu podobna kwota nic by dla
mnie nie znaczya. Teraz zamiast dziesiciu byszczcych monet wyobraziem sobie
kpiel, pokj, czyste ko i jedzenie na dug drog.
- Nie jest pan zainteresowany?
Staa troch bojaliwie kawaek od stou. Z pewnoci nie widziaa dobrze
mojej twarzy, inaczej by mnie nie zaczepia. Nie moga by duo starsza ode mnie, ale
rzemioso dziwki jest cikie i szybko si przy tym starzeje. Miaa bia spdnic z
brudn lamwk, wysoki gorset unosi due piersi dziewczyny a do ramion. Musiaa
dopiero co przyj, poniewa w farbowanych krconych wosach byszczay krople
wody. Pene wargi nie potrzeboway szminki, mimo to podkrelia je tani
nieprzyzwoit czerwieni.
- Ile? - spytaem.
Zawahaa si.
- Dwa zote.
Wiedziaem, e ponad dwukrotnie zawyya normaln taks ulicznych dziwek,
ale nie przeszkadzao mi to. Nie chciaem dzisiaj by sam.
- Na ca noc. Za trzy zote. - Podbiem ofert, zanim zdya powiedzie nie.
* * *
Wyszlimy z gospody. Wci padao, niebo byo pokryte oowian zason, w
powietrzu unosia si wszechobecna, przenikajca do szpiku koci wilgo. Pod nogami
chlupotao nam boto. Dziewczyna podcigna spdnic, eby jej nie zabrudzi.
Zauwayem, e ma na nogach porzdne buty z cholewami. Tutejszy klimat nie
sprzyja noszeniu trzewiczkw.
- Mam klitk przy ulicy obok, zaprowadz pana - powiedziaa z wahaniem i
wzia mnie pod rk.
Widziaem jej wzrastajc niepewno i strach. Chyba nie zachowywaem si
jak typowy klient.
- Zakwaterujemy si gdzie na miecie.
Nie protestowaa.
U ulicznego sprzedawcy kupiem prosty parasol z nawoskowanego papieru i
podaem dziewczynie. Byoby mi nieprzyjemnie, gdyby ca drog moka. Pewnych
resztek dobrego wychowania czowiek pozbywa si na ostatku.
-
Znalazem pensjonat w kupieckiej dzielnicy, gdzie si zameldowalimy. Facet
za lad, co prawda, przyglda si nam podejrzliwie, ale kiedy spojrzaem wrogo, bez
sowa da mi klucz od pokoju.
- Niech pan sponie w piekle - wycedziem do niego, odchodzc.
* * *
Zanurzyem si w gorcej wodzie. Nad powierzchni unosia si para, w wielkim
ceramicznym piecu hucza ogie. Na suficie zbieraa si woda i kapaa z powrotem do
basenu. Miejscowi ludzie walczyli z zimnym klimatem najrniejszymi sposobami, a
kpiele byy ich najwikszym osigniciem. Baseny napeniali gorc wod
wypywajc gdzie bezporednio z ziemi. Przyapaem si na tym, e rozmylam o
tysicu zotych. Te pienidze bardzo by mi si przyday. Mgbym sobie kupi miejsce
na odzi, wydosta si z Kontynentu, uciec z zasigu wadzy ojca. Moe nawet
wytargowabym wicej... Przeszy mnie ciarki. Wanie rozwaaem zabjstwo za
pienidze. Dwa lata zmieniy mnie bardziej ni mylaem, mier staa si dla mnie
czym wprost naturalnym. A wasne ycie postrzegaem jako niejasne, odlege,
pokryte szarym woalem. Odpdziem nieprzyjemne myli i oddaem si kojcemu
dotykowi gorcej wody. Z przyzwyczajenia sprawdziem, gdzie mam bro - miecz i
n leay na krawdzi basenu niedaleko mojej prawej rki. Dziewczyna przysza
zawinita w lnian tkanin i szybko wlizna si do wody.
Podsunem jej brzozow rzg, szczotk i mydo.
- Wydaje si panu mieszne, e si wstydz? - zapytaa niepewnie.
- Nie.
Nie kamaem. Uwiadomiem sobie, e ciesz si, i byem w ani pierwszy i
nie musiaem pokazywa swego chudego, pokrytego bliznami ciaa.
- Przyjecha pan z daleka?
Mya si i jednoczenie przygldaa mi si spod oka.
- Tak. Kto bardzo uparcie mnie ledzi, a ja staram si zatrze za sob lady.
- Jest pan wyksztacony, prawda?
- Po czym to poznaa?
- Mwi pan jak uczeni ludzie.
Uwiadomiem sobie, e przestaem uywa miejscowego dialektu. Mam dobre
ucho do jzykw i po dwch, trzech dniach atwo dostosowuj si do miejscowej
gwary. Tylko czasem, kiedy jestem zmczony, zapominam si.
-
- Studiowaem na uniwersytecie.
- A jak si pan tu znalaz?
Gralimy w prastar gr: kobieta, ktra sucha i mczyzna, ktry mwi. Nie
przeszkadzao mi to. A moe rzeczy wicie j interesowaem?
- Jeden czowiek uwid dziewczyn, wzgldem ktrej miaem powane plany,
a ja prbowaem mu si przeciwstawi. Dlatego musiaem ucieka.
- By silniejszy od pana?
- Co w tym stylu.
* * *
Byem dla niej dobry. Spaa teraz w ku, na jakie nigdy nie moga sobie pozwoli,
weniana kodra zelizna si dziewczynie a do pasa. Z obnaonymi piersiami i bez
makijau wygldaa duo modziej i bezbronnie. Siedziaem na krzele, piem wino i
rozmylaem. O przeszoci i przyszoci. Ojciec by typem czowieka odnoszcego
sukcesy, ktremu wszystko si udaje. Najlepszy onierz, wietny polityk, jeden z
pierwszych wielmow cesarstwa. Ale najlepiej radzi sobie z kobietami. Nie mia
zahamowa i kiedy w jego skrzydle paacu spotkaem nawet krlow. Bya do
pna godzina, wic wizyta z ca pewnoci nie miaa pretekstu politycznego. Kocha
ryzyko, a strach przed tym, e wszystko si wyda, by dla ojca jak wisienka na torcie.
Nie lubi mnie, wydawao mu si, e jestem jedynym dowodem jego niedoskonaoci.
On by przystojny, ja brzydki, on atletyczny i silny, ja wychudy i kocisty. On
czarujcy, wrcz dusza towarzystwa, ja powicaem si raczej ksikom. On mia
niesabnce ambicje zwizane z handlem i mocarstwem, ja wolaem studiowa albo
incognito wczyem si midzy ludmi. czya nas jedna rzecz - zainteresowanie
szermierk i walk. Czasem trenowa mnie osobicie, by pokaza, jak marnym jestem
zawodnikiem. Sprawi, e sam o sobie zaczem tak myle.
Dziewczta krciy si wok mnie jak wok kadego modego, bogatego
szlachcica, lecz dobrze zdawaem sobie spraw, co jest przedmiotem ich zalotw,
dlatego niezbyt si nimi interesowaem. Dopiero pewnego dnia, podczas jednej ze
swoich wypraw na targowisko, gdzie przysuchiwaem si, w jakich jzykach mwi
przyjezdni i staraem si ich uczy, spotkaem dziewczyn, ktra zaciekawia mnie od
pierwszego wejrzenia. Nie wiedziaa, kim jestem, a mimo to jej si podobaem. Ale
ojciec ju mia plany zwizane ze mn. Chcia mnie wykorzysta jak figur na
szachownicy mocarstwa i oeni z waciw kobiet. Wtedy po raz pierwszy sobie
-
uwiadomi, e nie zdoa mn manipulowa tak, jak innymi ludmi, wic zdecydowa
si zaatwi mnie inaczej. Uwid t dziewczyn i postara si, ebym ich razem
przyapa. Nie oceni mnie waciwie. Dzi pewnie zareagowabym inaczej, ale wtedy
nie mylaem. Mimo e tysice razy przegraem w pojedynkach na treningach, mimo
e tysice razy leaem na ziemi poniony i zhabiony, zaatakowaem ojca od razu w
parku. Nie daem mu szansy. Pamitam strach w jego oczach, kiedy siedzia w kauy
wasnej krwi na ciece usypanej z biaego wiru, a kawaek dalej w kurzu walay si
jego ucho i kawaek nosa.
Po raz pierwszy w yciu przegra. Ju wtedy uwiadomiem sobie, e albo
musz go zabi, albo odej. Uciekem, bo nie przyszo mi do gowy, e bdzie mnie
przeladowa tak dugo. Podjem wtedy z decyzj.
Dziwka zamruczaa co przez sen, odwrcia si na bok i nacigna kodr na
ramiona. W cigu ostatnich dwch lat nie przeczytaem ani jednej ksiki, nie
odwiedziem adnego miejsca, ktre byoby interesujce, nie widziaem nic adnego.
Wci si ukrywaem i staraem zgubi przeladowcw. Za kadym drzewem
widziaem zabjcw, w kadym cieniu szpiclw. Moja pierwsza poranna i ostatnia
wieczorna myl dotyczya broni. Powoli, ale nieuchronnie zaczynaem wariowa.
Dopiem resztk wina. Na zewntrz zaczynao wita. Siedziaem w obskurnym
pokoju, piem tanie wino, w moim ku spaa uliczna prostytutka, a mimo to
odbieraem t sytuacj jako co najprzyjemniejszego i najadniejszego, co mnie
ostatnimi czasy spotkao. Po cichu zaczem si ubiera. Nie chciaem obudzi
dziewczyny, nie chciaem rozmawia. Noc, wino i moja duga samotno sprawiy, e
czuem si z ni dobrze, baem si, e przerw ten czar trzewym porannym
spotkaniem. Na nocnym stoliku zostawiem sakiewk, a w niej trzy zocisze.
Poszedem do taniej stowki po drugiej stronie ulicy i zamwiem kasz
owsian z cukrem i miodem. Do picia gorc wod doprawion w jednej trzeciej
najtaszym winem. Wikszo klientw stawia si tutaj przed pocztkiem dnia pracy
na niadanie. Ciele, wbijacze pali mostowych, tragarze, kilku kupcw. Jedzenie byo
gorce, a ja godny, wic mi smakowao. Ludzie o poranku zbyt wiele nie mwili i
przewaanie skupiali si na zawartoci swych talerzy. W nocy zdecydowaem, e
wynajm si na jaki statek kupiecki zmierzajcy do brzegw Poudniowego wiata.
Moe byo tam pustkowie i tylko zacztki cywilizacji, ale i tak wydawao si to lepsze
ni ukrywanie si i zwodzenie zabijakw ojca. Zapaem si na tym, e rozcigam
wargi w umiechu. Po raz pierwszy od dugiego czasu cieszyem si myl o
-
przyszoci. Do stowki weszo kilku ludzi, drzwi otworzono do szeroko i a do
mnie dotar zimny powiew wiatru. Oddawaem si mylom o tym, jak to bdzie za
oceanem. Dojadem niadanie i z przyzwyczajenia skontrolowaem okolic. Przez
ma szybk w drzwiach widziaem wejcie do pensjonatu, gdzie spdziem noc.
Dwch apiduchw wanie wynosio kogo na noszach. Powia wiatr, szara pachta si
uniosa, zobaczyem kilka blond kdziorw. Pochyliem gow nad talerzem. A jednak
mnie znaleli. Syszaem omot wasnego serca. Nie przyspieszyo nawet o jedno
uderzenie, bio monotonnie i regularnie jak maszyna. Oddychaem spokojnie i
gboko, otoczenie postrzegaem jako ukadank detali i caoci rwnoczenie.
Czuem, e ostatnia grupa ludzi, ktrzy weszli do rodka, to byli oni. Ostronie si
rozejrzaem. W cigu kilku minut przybyo klientw. Barczysty mczyzna przynis
wanie misk do stou obok. Mimo e by przysadzisty, prawie krpy, porusza si
lekko i zwinnie. Rozpoznaem go: Mark, ulubieniec ojca i mj - jeli nie przyjaciel, to
przynajmniej kolega. Od czasu, kiedy go ostatni raz widziaem, jeszcze bardziej
zmnia i poznaem go po charakterystycznym sposobie chodzenia. Ju w modoci
porusza si jak pantera, a teraz, z powodu jego postawnoci, po prostu rzucao si to
w oczy. Obojtnym spojrzeniem omiotem ludzi dokoa. Nie zauway mnie. Moe.
Moe mnie widzia, lecz nie da tego po sobie pozna? Sprbowaem oszacowa, ilu
ich razem weszo. Czterech czy piciu? Odwrciem yk rczk w stron talerza,
szersz cz schowaem w doni, pod pach wsunem zwinity paszcz i usiadem na
awce przed Markiem.
- Jak si wiedzie?
Zamruga ze zdziwieniem.
- Zmienie si - powiedzia po chwili i pokn ks kaszy. Drug rk, jakby
nigdy nic, pooy na kolanach.
- Ludzie si zmieniaj. Ju ci ojciec mianowa na rycerza?
- Nie, jeszcze nie.
- Zatem ja jestem twoim ostatnim egzaminem?
- Ty? Nie rozumiem, o czym mwisz. Przyjechaem ubezpiecza transport
wartociowej przesyki. Delikatny towar.
Szubrawiec myla, e si nabior. Zagray potne minie na ramionach,
jakby Mark szuka czego pod awk. Nie zawsze wygodnie by miniakiem.
Wepchnem mu rczk yki przez oko a do mzgu, nie zdy si nawet poruszy.
Pod awk upada mu maa kusza. Ju nacignita. Nachyliem si po ni. Dwch
-
mczyzn podnioso si od stou i z mieczami w rkach ruszyli na mnie. Pierwszemu
strzeliem w twarz. Przypuszczaem, e pod odzieniem bdzie mia drucian koszul.
Na drugiego przewrciem cik aw. Nie zdoa uskoczy na czas - awa podcia
mu nogi, a kiedy pada, jeszcze podernem mu gardo. Dzwonienie yek o talerze
ustao, ludzie stoczyli si przy cianach, rodek pomieszczenia opustosza. Czyby
byo ich tylko trzech? Uwanie przeszukaem Marka, zabraem sakiewk z pienidzmi
i jego miecz. Mark uywa miecza z rkojeci na ptorej doni, z przeduon
omioktn gowni. Bya to o wiele lepsza bro ni moja. Dwch mczyzn
zostawiem w spokoju. Musiabym si za bardzo zbliy do ludzi zebranych pod
cianami. Powoli szedem do wyjcia. W prawej rce trzymaem miecz, w lewej
zoony na p paszcz. Najbardziej niebezpieczna chwila nastpi, kiedy sprbuj
otworzy drzwi. Jeli jest ich dwch i stoj po obu stronach, jeden prawdopodobnie
mnie dostanie. Musiaem wyj jak najszybciej, poniewa na zewntrz z pewnoci
urzdzili zasadzk. Nie patrzyem w aden konkretny punkt, zdaem si na widzenie
peryferyjne. W stowce zapada cisza, moje kroki rozbrzmieway dononie, kto
gono oddycha. Szelest materiau, delikatne skrzypienie podogi, bbnienie deszczu
o dach. Staem przy drzwiach i wstrzymywaem oddech. Rk z paszczem ostronie
zbliaem do klamki. Znieruchomiaem na dwik stali wyciganej ze skrzanej
pochwy. Byskawicznie odwrciem si w prawo, instynktownie osoniem, pynnie
przeszedem do obrotu i odtrciem rwnie drugi miecz. Mczyzna spodziewa si
mojej reakcji i przeszed natychmiast do ataku. Wiedziaem, e nie zd z powrotem i
byem zmuszony osoni si rk z paszczem. Ostrze miecza przecio mocn skr i
ugodzio mnie w przedrami, ale jednoczenie uwizo w fadach zoonego paszcza.
Naparem na mczyzn, czym nie pozwoliem mu wyswobodzi miecza i
jednoczenie wydostaem si z zasigu czowieka po lewej. Uderzyem go gowni w
skro. Upad na ziemi. Mczyzna z prawej si zawaha i to ocalio mi ycie.
Odrzuciem paszcz, ebym mg lepiej manewrowa i ruszyem w jego stron.
Krwawiem, cho jednoczenie wiedziaem, e mam do czasu, zanim utrata krwi
mnie osabi. Ustpowa, odwaga go opucia.
- Prosz, panie, nie. Niech mnie pan nie zabija! - skamla.
Nie prbowa nawet unie miecza. Dgnem go w samo serce. Od razu w
stowce owinem sobie lew rk bandaem, a potem szybko przeszukaem
wszystkich martwych. Mczyzn na zewntrz, jeli jacy tam czekali, ju si nie baem.
-
Znalazem w sumie sto zotych i czek na piset patny u miejscowego bankiera. Kiedy
odchodziem, w drzwiach zatrzyma mnie waciciel jadodajni.
- Nic do pana nie mam, pan si tylko broni. Ale co z tymi martwymi?
Zatrzymaem si.
- Ile kosztuje najtaszy pogrzeb?
- Dwa srebrne, panie.
Pooyem na stole zocisza i odszedem.
* * *
Zapaciem rwnie za pogrzeb kobiety, z ktr spdziem noc i ktrej imienia nawet
nie znaem. Moe miaa bliskich, ktrymi si opiekowaa - dzieci, rodzicw,
rodzestwo. Nie mogem im pomc, nawet gdybym chcia.
Wybraem przesadnie drog gospod w centrum miasta i zamwiem
miejscow specjalno: ognist marynarsk gorzak. Z mojego powodu umara
niewinna kobieta, zabiem piciu ludzi, w tym jednego nieprzytomnego i jednego
sparaliowanego ze strachu. Zabiem ich, eby ju nigdy nie mogli na mnie napa, a
mimo to zbierao mi si na wymioty. Gorzaka smakowaa tak, jak powinna. Ohydnie
palia w gardle, a mroczki latay przed oczami. Po poudniu i drugiej butelce driakwi
dla niewidomych w gospodzie pojawi si Eduard.
- Syszaem, co pan zrobi na dole, w miecie.
Wypiem duo, ale nie byem pijany. Patrzyem na Eduarda jak przez zason
spadajcej wody.
- Taki talent jak paski szkoda zmarnowa. Przemyli pan moj propozycj? -
kontynuowa przymilnie.
Mia racj. Miaem talent albo zdolnoci, jak zwa, tak zwa. Dokdkolwiek bym
nie zmierza, wszdzie umierali ludzie. Winni, niewinni, wszystko jedno.
- Mam pienidze. Paski tysic mnie nie interesuje - odpowiedziaem i nalaem
sobie nastpny kieliszek.
- Jestem tego wiadomy i zwikszam cen piciokrotnie.
Gdybym by trzewy, natychmiast bym uciek, poniewa tyle pienidzy paci si
za zamordowanie dostojnika kocielnego, krla albo Boga.
- wietnie. O kogo chodzi?
- Bierze pan zlecenie?
-
Zastanawiaem si tylko przez chwil. Byo mi wszystko jedno. Jeden trup
mniej czy wicej...
- Bior.
Pokaza mi obrazek czowieka, ktrego miaem zabi, da kusz i jeden bet, a
do tego tysic zotych zaliczki. Poleci mi, ebym strzela do celu z odlegoci
przynajmniej siedemdziesiciu metrw. Z bliska podobno nigdy nie daje si
zaskoczy. Ju wczeniej syszaem o ludziach, ktrzy maj tak wyostrzone zmysy i
wraliw podwiadomo, e prawie niemoliwe jest zabi ich z zasadzki. Wierzyem
Eduardowi. Z pewnoci nie dawa mi tyle pienidzy bez powodu. Zapaciem i
wyszedem z gospody. W chwili, kiedy przyjem zlecenie, jakby co mi przeskoczyo
w gowie - nie wahaem si, nie wtpiem, czy dobrze myl... Skoncentrowaem si
jedynie na tym, eby mczyzn zabi.
Kupiem tuzin betw do wielkiej kuszy i poszedem za miasto przestrzela
bro. uczysko nie byo zrobione z drewna, ani z elaza, lecz z kilku rnych
materiaw: na wewntrznym uku mona byo rozpozna mas rogow, porodku
warstw drewna, a co tworzyo zewntrzn cz uku, nie mogem zgadn. Podczas
napinania kuszy stwierdziem, e prawie nie daj rady - miaa nacig przynajmniej stu
trzydziestu kilogramw. Z worka napenionego traw zrobiem tarcz o wielkoci i
ksztacie ludzkiego tuowia, powiesiem na drzewie i odliczyem sto krokw. Mam
dugie nogi, odlego z pewnoci bya wiksza ni osiemdziesit metrw.
Wystrzeliem i ju za pierwszym razem trafiem. Bet lecia niewiarygodnie paskim
ukiem. Sprawdziem tarcz i stwierdziem, e bet przeszed przez worek i gruby na
trzydzieci centymetrw pie drzewa za nim. Pocisk cay ze stali, ktry da mi Eduard,
przebiby nawet ceglan cian.
Trzy dni poznawaem przyzwyczajenia mojego celu. By to mczyzna prawie
mojego wzrostu, ale o dobre dziesi kilogramw ciszy i wyglda na silnego jak
byk. Chodzi w dugim paszczu z wysokim konierzem, skrzanej czapce i spodniach,
na ktrych widoczne byy lady dugiej jazdy w siodle. Mieszka w pensjonacie Pod
Niebiesk Kotwic, skd codzienne rano chodzi do gospody na przystani i dokd
codzienne wraca. Nie wygldao na to, e pije. Prawdopodobnie na kogo albo na co
czeka. Wybraem miejsce przy czciowo zburzonej cianie na skraju przystani i
schowaem si za ni. Przez cae dnie padao, ale od chwili, kiedy zabiem Marka i jego
ludzi, deszcz mi nie przeszkadza. Przyzwyczaiem si do dwiku wody ciekajcej po
paszczu, do nieustannie mokrych butw, do wilgotnego ubrania. Nauczyem si
-
rozpoznawa niewyrane obiekty w terenie przy cigym zachmurzeniu. Staem w
deszczu za cian z przygotowan kusz i czekaem, a drzwi gospody si otworz, a
mj cel pojawi si na zewntrz. Wyobraaem sobie moment, kiedy nacisn spust,
czas bezgonego lotu betu, chwil trafienia. Dalej nie wyobraaem sobie nic.
W cieniu pod rynn co si poruszyo, otworzyy si drzwi i jaki czowiek
wyszed na zewntrz. Wycelowaem, lecz po sposobie poruszania si poznaem, e to
kto inny. Dopiero za drugim razem miaem szczcie. Wycelowaem w tuw
mczyzny przez szpar w murze i wstrzymaem oddech. Ale pniej odoyem kusz.
Tu przed tym, zanim nacisnem spust, wyobraziem sobie, jak to bdzie, kiedy go
trafi. Moe mam zabijanie we krwi, jednak strzelania z zasadzki nie. Tak by zrobi
mj ojciec. Z kusz w rku przeszedem murek i pobiegem w kierunku drogi, eby go
dogoni.
- Hej, niech pan poczeka! - zawoaem.
Odwrci si i zatrzyma.
Podszedem do niego, kusz wci trzymaem w zwieszonej rce.
- Dostaem pienidze za to, e pana zabij.
- I dlaczego pan tego nie zrobi? - zapyta i kiwn na bro.
Po raz pierwszy widziaem go z bliska. Mia pomarszczon twarz, masywn
szczk, wielkie usta pene biaych rwnych zbw. Oczy w szaroci deszczowego dnia
wydaway si zielone. Pici przypominay paki do rozbijania kamieni.
- Zrobi to mieczem.
- Raczej powiniene strzela, modziecze. Odrzuciem kusz, zdjem paszcz i
stanem w postawie wyjciowej.
Poszed w moje lady. Pomyliem si, by potniejszy ni mylaem, ale to i tak
nie grao roli.
- Ile ci dali? - zapyta.
- Pi tysicy.
- To nie jest za cena.
Nasze miecze po raz pierwszy si skrzyoway. By lepszy, o wiele lepszy ni ja.
By lepszy ni mj ojciec, ni ktokolwiek, z kim si potkaem albo kogo widziaem. Nie
trwao dugo, a ju leaem na ziemi, w bocie. Krwawiem z tuzina ran, wszystkie byy
gbokie, a to, e jeszcze yem, zawdziczaem tylko szczciu i mojemu sprystemu
ciau.
-
Sta nade mn i zakrywa poow oowianego, szarego nieba. Powoli wytar
miecz z krwi i wsun go do pochwy.
- Jeste dobry, modziecze, naprawd dobry. Ale nie masz dobrego rzemiosa.
Brakuje ci twardoci. Ju trzydzieci lat zabijam za pienidze, lecz nigdy si nie
wahaem, kiedy mogem strzeli w plecy, przysigam. Zajmij si czym innym. O ile
przeyjesz.
Odszed. Leaem w bocie, umieraem, ale byem szczliwy. Wreszcie zdaem
sobie spraw z ceny ycia, ponownie odkryem jego urod, jego warto. Nagle
wiedziaem, e trzymam si go jak nikt inny, e je szanuj i chc y. wiat by peen
rzeczy wartych zobaczenia, na zapomnianych pkach stay ksiki pene myli,
ktrych na razie nikt, oprcz autorw, nie doceni. A moe gdzie czekaa na mnie
kobieta, ktr mgbym pokocha? miertelne zmczenie i wyniszczenie ostatnich
dwch lat opado ze mnie, byem znw sob, taki jak kiedy. Albo prawie jak kiedy.
Oboyem rany botem i zaczem si czoga w kierunku najbliszego domu. W
oknach si wiecio, a ja miaem nadziej, e znajd tam jakiego naiwnego gupka,
ktry mi pomoe.
-
CHERCHEZ LA FEMME
wiat pogrony by w biaej mgle, pod gwatownymi podmuchami wiatru drzewa
wok uginay si to w jedn, to w drug stron. Chciaem si rozejrze, ale wasne
ciao nie byo mi posuszne. Usyszaem dwik bbna. Monotonny rytm przenika
gboko do wntrza mzgu i rozbudza fale drczcego blu. Wtem kto powiesi we
mgle ognist kul. Buchaa arem, miaem wraenie, e zaczyna mi przypieka skr
na ciemieniu. Prbowaem dostrzec, co za gupek zawiesi kul w powietrzu, lecz
wci nie mogem si ruszy. Bl, ktry powodowa rytm bbna i gorco
doprowadzay mnie do wciekoci. eby nie oszale, skupiem swoj uwag na
otaczajcym mnie lesie. Drzewa taczyy w rytmie nadawanym przez grajcego na
bbnie. Zaklem, poniewa to, co widziaem, byo bez sensu. Mina caa wieczno,
a biaa mga si rozproszya, a pulsujcy bl zmieni w agoni. Kto jkn. Mia
popkane i spierzchnite usta, do tego piekielnie chciao mu si pi. Tym kim byem
ja. Ognist kul nad gow okazao si soce, a koyszcymi si drzewami - ludzie
maszerujcy przede mn. Wci jednak nie mogem przekrci gowy i nie potrafiem
znale wasnych rk. Dopiero po chwili odkryem je po bokach, na wysokoci twarzy,
okoo p metra od niej. Byy wte i bez si, jakby naleay do kogo innego. Rozlego
si trzaniecie batem, kto stkn. Bl gowy ustpi, moje myli przestay
przypomina nite ryby uwizione w wyschnitym bocie.
Maszerowaem porodku kolumny ludzi, wszyscy mielimy gowy i rce
uwizione w drewnianych kodach cinitych skrzanymi pasami. eby nie uderza
w siebie dybami, koysalimy si z boku na bok w tym samym rytmie. Wzdu
kolumny przejedali konni i zmuszali nas do zachowywania formacji. Jedcy byli
ubrani w mundury armii crambijskiej. Albo wszyscy bylimy rekrutami, wnioskujc z
drewnianych konierzy - niedobrowolnymi rekrutami, albo winiami. Nie
pamitaem, ebym planowa wstpienie do armii, nie przypominaem sobie rwnie,
eby ostatnimi czasy cigali mnie z powodu jakiego przestpstwa. Wszystkie
-
popeniem bardzo daleko std. Zastanawiajc si, stwierdziem jednak, e moja
pami ma wiele dziur. Moe naprawd zachciao mi si zosta onierzem piechoty
Jego Imperialnej Wysokoci i mczy si w skwarze w kajdanach? Hm, nie wydawao
si to prawdopodobne.
W kocu jeden z oficerw zarzdzi przerw. Staem troch duej ni pozostali,
eby si zorientowa, ilu nas tutaj jest. W mczyzn z kodami rozciga si w obie
strony jak okiem sign, umundurowanych onierzy dostrzegem kilkudziesiciu.
Krpy mczyzna, sierant, sdzc po pagonach, w towarzystwie dwch pomocnikw
z wiadrem chodzi midzy uwizionymi i dawa im wod. Kademu jeden czerpak. Nie
mogem si doczeka, a nadejdzie moja kolej, wzrokiem wci ledziem czerpak i
prosiem opatrzno, eby sierant nabra dla mnie peen. Chciao mi si pi,
piekielnie chciao mi si pi. Chwil pniej do trjki doczy oficer z pisarzem.
Kadego rekruta oglda i dyktowa pisarzowi krtk notatk. Powoli si do mnie
zbliali. Wnioskujc ze sposobu, w jaki nieli wiadro, wody porzdnie ubyo. Oficer
mia mundur szyty na miar, pagony wskazyway, e to porucznik, zota lamwka
zdradzaa, e jest rwnie szlachcicem. Plebejusze, bez wzgldu na rang, w armii
crambijskiej mieli lamwki srebrne.
W kocu podeszli do mnie. Sierant przytrzyma mi przy ustach peny czerpak
wody. Ju pierwszy yk by wspaniale zimny i orzewiajcy. Byo mi obojtne, e z tego
samego czerpaka poi przede mn kilkuset innych mczyzn, a wielu z nich ma
prawdopodobnie trypra, syfilis, trd i Bg raczy wiedzie co jeszcze. Zaczem pi -
apczywie, ale jednoczenie tak, eby nie rozla ani kropelki.
- Ale wygldasz. Kto ci tak urzdzi?
Porucznik swoj zdobion srebrem szpicrut odwrci mi gow, eby mg si
lepiej przyjrze. Wcale go nie interesowao, e z tego powodu straciem dobr poow
zawartoci czerpaka, ktra wylaa si na ziemi.
- Straszne, tym razem wzilimy najgorszy plebs - kontynuowa ocen mojej
powierzchownoci.
Pisarz bezmylnie mu przytakiwa. A mnie byo wszystko jedno, co o mnie
mwi. Nawet jako modzian nie byem przystojniakiem, wrcz przeciwnie. Nie byem
te potworem i ludzie, patrzc na mnie, nie odwracali wzroku. Teraz, kiedy z biegiem
lat paru gorliwcw upikszyo moj zbyt pocig i kocist twarz kilkoma bliznami i
dwukrotnie zamanym nosem, wygldaem troch gorzej. Dokadnie mwic, o wiele
gorzej, ale przyzwyczaiem si do wasnego wygldu i potrafiem z nim y. Naprawd
-
byo mi obojtne, co ten arogancki i wystrojony porucznik o mnie myla. Chciaem
tylko porzdnie si napi.
- Wyla mi pan wod. Mgbym dosta jeszcze jeden czerpak? - powiedziaem
najspokojniej i najgrzeczniej jak potrafiem.
Moe wyczyta wcieko z moich oczu?
- Nie bd bezczelny, gnoju! Teraz jeste piechurem cesarskiej armii! Tutaj
wszystkie sztuczki wybijemy ci z gowy!
Smagn mnie szpicrut po twarzy. Przeci mi skr, czuem, jak po policzku
cieka krew. Jedna blizna mniej czy wicej, bez rnicy. Jednak zagotowao si we
mnie. By w moim wieku, dobrze zbudowany, z wypomadowanymi wosami i gadk
cer, obiecujcy potomek szlacheckiego rodu na progu wietlanej kariery.
Wiedziaem, e wicej wody nie dostan, dlatego przestaem gra posusznego
chopczyka.
- Nie jestem onierzem Jego Imperialnej Wysokoci, poniewa nie zoyem
przysigi. Wanie uderzy pan w twarz wolnego obywatela, co jest przewinieniem
wobec prawa Jego Cesarskiej Ekscelencji. Chocia przypuszczam, e takiej rzeczy
swoim intelektem nie jest pan w stanie poj.
Moja gadka o przewinieniu wobec prawa bya tylko akademick paplanin, ale
porzdnie go rozzocia. Prawdopodobnie skoczy z wyrnieniem akademi
wojskow i nie by przygotowany na to, eby jaki azga wymiewa si z jego
inteligencji.
- Ty gnoju! Ju ja ci naucz! - wrzasn i znw smagn mnie szpicrut.
Uchyliem si i cios nieszkodliwie zatrzyma si na dbowym drewnie mego konierza.
To go rozwcieczyo jeszcze bardziej i zacz mnie kopa gdzie popadnie. Sierant
stara si powstrzyma oficera sowem, lecz oczywicie na prno. Skuliem si,
odczekaem, a si zamachnie do nastpnego kopnicia i w ostatniej chwili
podetknem mu pod gole kod. Zawy z blu i przewrci si na ziemi, pozbiera
si jednak szybko i wyskoczy z mieczem w rce. Wtedy ju zbiegli si pozostali
onierze, ktrzy w kocu go powstrzymali.
- Zostawcie mnie - prycha jak rozdraniony kot. - Jestem szlachcicem i
oficerem, nie macie prawa mnie trzyma!
- Pucie go! - rozlego si za moimi plecami.
Odwrciem si na ziemi tak, eby zobaczy nadchodzcego. Zote generalskie
pagony, jastrzbia twarz z zimnymi, bystrymi oczami w niemoliwym do okrelenia
-
kolorze. Inteligentny, powcigliwy, niebezpieczny. Wanie patrzyem na hrabiego
generaa Edmunda de Glowa, najlepszego oficera cesarskiej armii. Widziaem jego
portrety wystawiane w duych miastach cesarstwa podczas jego wojennych triumfw.
Zawsze trzyma si z dala od politycznych intryg i zawsze, bez wzgldu na
okolicznoci, wspiera cesarza. Mwiono o nim, e imperator moe polega na nim
bardziej ni na sobie.
- Co tu si stao? - zapyta i popatrzy przy tym na sieranta, ktry rozdziela
wod.
onierz zacz co nerwowo tumaczy, lecz de Glow powstrzyma go gestem.
- Interesuje mnie, czy ten mczyzna - wskaza w moim kierunku - zaatakowa
porucznika Horowitza.
Zmrozio mnie. Wystarczyo sowo i koysabym si na stryczku. Sierant
rwnie to wiedzia.
- Nie, to markiz Horowitz... - udao mu si powiedzie bez zajknienia.
- Wystarczy - znw przerwa de Glow. - Poruczniku, niech pan skoczy
wydawanie wody, zanim zaczniemy maszerowa. Zapamitam, co si tu dzisiaj stao.
Chc pana mie w swoim oddziale szturmowym, eby si przekona, czy jest pan
godzien nosi mundur oficera Jego Cesarskiej Ekscelencji. - De Glow wyda rozkazy i
odjecha.
Horowitz spojrza na mnie z nienawici. Rozumiaem go, wanie staem si
plam na jego dobrym imieniu.
- Zapacisz mi za to! - sykn.
- Prosz pana, gdzie mam wcieli tego onierza? Musimy dokoczy cay rzd,
eby nie zrobi si baagan - wtrci pisarz.
- Bdzie mia tak sam sposobno jak ja. Zapisz drania do przedniego
oddziau hrabiego de Gowa. W ten sposb bd go mia pod kontrol i przekonam
si, czy jest godzien nosi mundur onierza Jego Cesarskiej Ekscelencji.
Pan rozkaza psu, a pies ogonowi, pomylaem, ale gono tego oczywicie nie
powiedziaem. Mgby mnie na miejscu dgn na wylot.
Znw wyruszylimy w drog. Przerwa pomoga i chocia jzyk przylepia mi si
do podniebienia, czuem si lepiej. Nawet sobie przypomniaem, co sprawio, e
zdecydowaem si umrze w imi chway i sawy crambijskiego cesarza. Oczywicie,
winna temu bya kobieta.
-
Z powodu mojego wygldu - do odraajcej i budzcej strach twarzy trzeba
dooy dwumetrowe, wychude i pokryte bliznami ciao, na ktrym mona studiowa
kade cigno i misie - nie jestem w centrum uwagi tej bardziej atrakcyjnej poowy
ludzkoci. Kiedy zaley mi na towarzystwie, musz za nie zapaci i to zazwyczaj trzy
razy wicej ni inni mczyni. A i tak to wszystko jest nic niewarte, poniewa
dziewczyny si mnie boj, a te, ktre si nie boj, s wobec mnie obojtne. W Hyaszu,
najbardziej na poudnie wysunitym porcie imperium, spotkaem pewn ma,
aroganck brunetk, ktrej zupenie nie przeszkadzao, jak wygldam. Byo z ni
nawet wesoo. W cigu wieczora odwiedzilimy kilka gospd i kabaretw, a wreszcie
wyldowalimy w pokoju w cakiem porzdnym pensjonacie. miaa si z moich
dowcipw, suchaa, kiedy powinna sucha i potrafia cytowa dugie fragmenty
Poskromienia zonika, Modego imperatora oraz innych dobrych sztuk
teatralnych. Umiaa, oczywicie, te wiele innych rzeczy i bya w nich jeszcze lepsza
ni w recytacji. Moe powinno mi da do mylenia, e nie interesowaa si pienidzmi.
Rano nie obudziem si w ku, ale tutaj, w kolumnie przymusowych rekrutw z
kod na karku. Musiaa mi nasypa czego do jedzenia, poniewa - mimo e tego
wieczora wypiem naprawd duo - takiego blu gowy i luk w pamici sam alkohol by
nie spowodowa. Niewtpliwie sprzedaa mnie cesarskim werbownikom, bestia jedna.
Gdyby bya mdrzejsza, zorientowaaby si, e po dobroci wycignaby ze mnie
wicej. Ale moe si jej nie podobaem.
Tymczasem doszlimy do ogromnej rzeki. Woda bya zamulona przez te
bocko, przeciwlegy brzeg oddalony o dobre sto metrw, a prd gna w tempie
kusujcego konia. Promy ju na nas czekay. Konwojujcy, jakby chcieli speni moje
najgorsze obawy, na czas przeprawy zostawili nam drewniane konierze na szyjach. Z
gow i rkami uwizionymi w dybach, pywa si nie dao. Gdyby ktry prom
zaton albo si rozpad, wszyscy bymy utonli. Czekaem, a przyjdzie moja kolej i
staraem si wykoncypowa, co si tutaj dzieje. ta rzeka, wedug mojej wiedzy
geograficznej, nazywaa si FewGhaka i tworzya naturaln poudniow granic
imperium. Za ni rozcigaa si tropikalna dungla, zasiedlona przez prymitywne
plemiona owcw gw. Wedug niektrych uczonych kiedy, dawno temu, istniaa
tam rozwinita cywilizacja, zanim cay teren pochona dungla. W rodowisku lasw
deszczowych adna kultura nie moe ani powsta, ani przetrwa. Z Historii
powstania Imperium Crambijskiego Vespada pamitaem, e w cigu ostatnich
-
dwustu lat plemiona z puszczy kilkakrotnie prboway przej przez rzek i przesun
granic na pnoc. Nigdy im si to nie udao, poniewa byli le zorganizowani.
W cigu kilku godzin na lewym brzegu FewGhaki zgromadziy si wszystkie siy
de Glowa. Szacowaem, e ma ze sob trzy tysice ludzi, z czego tysic stanowili
biedacy tacy jak ja, a drugi tysic niebojowe jednostki zaopatrzeniowe. Jak na armi
inwazyjn byo nas za mao, jak na oddzia przygraniczny - za duo.
Z zamylenia wyrwa mnie peen przeraenia krzyk. Jeden z promw natrafi
porodku rzeki na mielizn. Drewniana platforma przechylia si, prd coraz bardziej
napiera na jeden bok i woda dostaa si na pokad. Przeraeni ludzie odskoczyli na
drug stron promu i naruszyli delikatn rwnowag ju i tak przecionej jednostki.
Kto prbowa zaprowadzi porzdek, ale jego gos zgin w nieartykuowanych
wrzaskach. Lina, ktra utrzymywaa prom, zatrzeszczaa, platforma rozpada si na
wiele grubo ciosanych pni, ludzie powpadali do wody. Silny prd porwa resztki
drewna i ludzi, po chwili na mielinie pozostao tylko paru szczliwcw.
Szczliwcw tylko do momentu, kiedy dostrzegy ich krokodyle. Podczas
potwornego widowiska ruch na brzegu troch usta.
- Wsta i do szeregu! - rozkaza sierant i skierowa nas do nastpnego promu.
Koda wok szyi wydaa mi si nagle cisza, a prymitywna tratwa, na ktr
miaem wej, jeszcze bardziej krucha.
- Nie pozwol na to! Po prostu im to zdejmijcie! - usyszaem wysoki gos.
Rowolicy grubasek, ubrany w co, co bardziej ni mundur przypominao
polow sutann kapana, kci si z kapitanem, ktry dowodzi wsiadaniem na prom.
- Tamci ludzie mogli przey, gdybycie im zdjli te gupie okowy!
Kapitan, stary weteran ze srebrnymi lamwkami, nie przejmowa si
wrzaskami grubaska.
- Nie bd ryzykowa, e ktry z nich ucieknie. Dyby zdejm po drugiej stronie
rzeki. Dostaem rozkaz.
Grubasek prbowa protestowa, ale na prno.
- Wsiadaniem dowodz ja - zakoczy debat kapitan. - Zabierzcie std doktora
Gausta, ebym go nie musia zamkn z powodu naruszenia dyscypliny - poleci na
koniec dwm przybocznym.
Gaust przypomina rowy wulkan tu przed erupcj i kapitan rozsdnie si
odwrci, eby udawa, e nie dosysza wyzwisk doktora.
-
W uporzdkowanej formacji przeprowadzono nas na prom i przewieziono na
drugi brzeg. Tam, bez dalszej zwoki, pozbawiono kd i zaczto przydziela do
oddziaw. Wieczorem wszyscy uroczycie zoylimy przysig i rwnie wobec
prawa zostalimy onierzami cesarskiego imperium. Nie czuem si z tego powodu
lepiej.
Leaem w namiocie polowym z dwudziestoma innymi mczyznami i tak samo
jak oni miaem przy gowie ekwipunek uoony w piramidk. Prosty hem, krtki
miecz z szerokim ostrzem, pochw z kkiem do przewieszenia rzemienia i wojskow
menak. Mimo duchoty i odoru spoconych cia w namiocie czuem zapach obcego
wiata tam, na zewntrz. Tutaj, za rzek, koczya si cywilizacja. Cesarz przez cae
dziesiciolecia stara si przesun granic dalej, ale wszelkie jego usiowania
paraliowaa ciana wiecznie zielonej dungli. Nawet mimo tego, e przeciwko niemu
stay tylko pojedyncze plemiona dzikich wojownikw, ktre nie znay elaza i nie
potrafiy ze sob wsppracowa. By to rwnie wiat, przez ktry jeszcze nikt nie
przeszed i nie oznaczy na mapach. We wspomnieniach weteranw walk z dzikimi
plemionami mwio si o bezgranicznej wierze tubylcw w to, e pewnego dnia
znajdzie si czowiek, ktry ich zjednoczy i wtedy zwyci.
Wci nie rozumiaem, dlaczego armia de Glowa wysiada na drugim brzegu.
Na kolejn prb zmasakrowania dzikich i przepdzenia ich dalej od granicy byo nas
za mao, ale moliwe, e widziaem tylko niewielki kawaek duo wikszego planu.
Bya pna noc, dwiki dobiegajce z niedalekiej dungli nasiliy si. Kroki
stranikw chodzcych wok namiotw zabrzmiay nagle bardziej nerwowo. Mogem
uciec, ale nie wiedziaem, czy tego chc. Rozmylaem tak dugo, a usnem. Rano
obudzia mnie obozowa trbka.
Cay dzie budowalimy obz, ktry mia nam suy jako staa baza;
cinalimy wysok traw, stawialimy magazyn na palach i palisady na wypadek
niespodziewanego ataku. De Glow rozstawi na granicy dungli acuch stray.
Horowitz oczywicie o mnie nie zapomnia i przydzieli mi pnocn wart. Nie
przeszkadzao mi to, poniewa sypiam mao a jednoczenie zyskaem moliwo w
samotnoci zapozna si z zapachami i dwikami tego nowego wiata za rzek.
Nastpnego dnia, oprcz stawiania obozu, nadesza kolej take na
przewiczenie rekrutw. Starzy onierze nie tracili czasu na musztr, nauczyli nas
tylko kilku podstawowych komend, a reszt powicili na fechtunek. Na tej podstawie
wywnioskowaem, e naprawd idziemy do akcji bojowej. Nie wychylaem si i
-
uderzaem mieczem tylko tak, jak oczekiwali tego ode mnie instruktorzy Jednoczenie
zastanawiaem si, gdzie podziaa si moja wasna bro - dugi miecz ze smukym
ostrzem z dobrej chaabskiej stali. Ju za sam miecz ta ulicznica moga dosta majtek.
- Sierancie! Niech mi pan da na chwil tego onierza. Wydaje si, e pana
lekcja go nie bawi. - Z zadumy i bezmylnego powtarzania za instruktorem
poszczeglnych technik wyrwa mnie znajomy gos.
Porucznik Horowitz odnalaz mnie rwnie tutaj. Nawet go rozumiaem.
Gdybym pi lat temu nie uciek z domu, te prawdopodobnie bybym takim nadtym
szlacheckim smarkaczem.
- Miej si na bacznoci, onierzu! - rozkaza Horowitz i zaatakowa znienacka.
Nie chcia mnie ani niczego nauczy, ani poniy, chcia mnie zabi. Zrobiem
unik niedbaym ruchem, eby wygldao to na przypadek i kontratakowaem
uderzeniem.
Horowitz z atwoci si uchyli i znw ostro zaatakowa. Mia pikny miecz z
potn oson i odcionym ostrzem, ktre z daleka przypominao moj oryginaln
bro. Przeciwstawiaem si mu lizgiem, na tyle krtkim, eby porucznik mg
myle, i to znw by tylko przypadek. Otoczyli nas pozostali onierze, z oddali
usyszaem oceniajce uwagi sierantw. Horowitz te je sysza. Irytoway go,
poniewa sieranci chwalili moj obron. By dobrym szermierzem, ale wcieko
nikomu nie dodaje zrcznoci. Nie wiedziaem, co by si ze mn stao, gdybym go
zabi, dlatego wykorzystaem jego zbyt zamaszysty cios, odwrciem si do niego i
powaliem przerzutem na bok, ktrego nawet prostak, za jakiego mnie uwaa, moe
si nauczy podczas bjek w gospodach. Druyna mi kibicowaa, lecz wiedziaem, e
za ten aplauz zapac.
- Wystarczy! - Horowitza, ktrego dalsze dziaania z pewnoci zamieniyby si
w jatk, zatrzyma wadczy gos. - Wspaniay pokaz fechtunku i walki, cho z pana
strony, markizie, moe troch nierozwany.
De Glow znw zbliy si jak duch.
- Idcie obaj do punktu opatrunkowego, a potem zgo si do porucznika Benoa
- wskaza na mnie. - Chc ci mie w oddziale zwiadowczym.
- Rozkaz, generale! - odpowiedziaem.
Dopiero teraz uwiadomiem sobie, e na lewym przedramieniu mam
powierzchown ran. Horowitz zdoa mnie jednak zadrasn.
-
W punkcie opatrunkowym nikogo nie byo, na stole ujrzaem map.
Rozoyem j i staraem si zapamita szczegy. FewGhaka pyna po granicy
mniej wicej z zachodu na wschd, sto kilometrw wyej na zachodzie wpadaa do
niej mniejsza rzeka - LowGhaka. Poniewa wpadaa z dungli, jej bieg na mapie by
zaznaczony przerywan niebiesk lini, co znaczyo, e w rzeczywistoci dokadnie nie
wiedziano, ktrdy waciwie pynie. Wedug kartografa pyna dungl rwnolegle
do granicy, okoo dwiecie pidziesit kilometrw.
- Umie pan czyta?
Do namiotu wszed doktor Gaust.
- Ech, troch - przyznaem si niechtnie. Kami tylko wtedy, kiedy to
niezbdne. - Rok chodziem do przykocielnej szkoy.
Gaust skin gow. Natychmiast zauway moje zadranicie na przedramieniu
i grzbiecie doni.
- Niech pan usidzie, obejrz to.
Mimo e by gruby, w panujcym upale, w odrnieniu ode mnie, w ogle si
nie poci.
- Przywioz jeszcze nastpne rezerwy? - zapytaem.
Gaust spojrza na mnie badawczo.
- Dlaczego pana to interesuje?
- No, wydaje mi si, e na du wypraw do dungli mamy ich troch za mao.
- Umie pan troch czyta i troch si zna na zaopatrzeniu armii?
- No. - Wzruszyem ramionami. - To tylko dowiadczenia starego onierza.
Nie chciao mi si tumaczy, e do dwunastego roku ycia musiaem studiowa
histori wszystkich wielkich bitew, rozbiera je i analizowa bdne lub - przeciwnie -
genialne decyzje dawnych dowdcw.
- Jasne, onierzu, ma pan zaledwie trzydzieci lat, ale ju jest pan stary. Z tym
ciciem ju skoczylimy. Gdyby si zaognio, prosz przyj. - Doktor Gaust
zakoczy opatrywanie rany.
Ukoniem mu si uprzejmie i odszedem, eby poszuka porucznika Benoa.
W obozie zostalimy jeszcze tydzie. W tym czasie dowiedziaem si od
werbownikw, ktrzy byli tutaj z nami, co waciwie si ze mn dziao. Ta sprytna
brunetka sprzedaa mnie armii za pi zotych, a za miecz dostaa od nich nastpne
pi. Kady porzdny patnerz daby za niego bez targowania stw, ale tego nie
moga wiedzie. Moe wydawao jej si, e to dobry interes, lecz dziesi zotych
-
dabym dziewczynie ju za sam wieczr, ktry razem spdzilimy. Tego rwnie nie
moga wiedzie. Podczas jednej ze zbirek stwierdziem, e moj star bro ma jaki
oficer oddziaw zaopatrzeniowych drugiego rzutu. Mdrze si opanowaem i
machnem na miecz rk.
Po tygodniu wicze i przygotowa wyruszylimy. Zanim si zanurzyem w
nieprzebyt na pierwszy rzut oka zielon cian, gboko zaczerpnem powietrza.
Miaem niejasne przeczucie, e niewielu bdzie tych, ktrzy jeszcze zobacz soce.
Jako wywiadowca szedem w pierwszej linii. Pltanina zaroli, karowatych
drzew i lian bya tak gsta, e musiaem prawie cay czas uywa cikiej maczety. Nad
zielonym chaosem, na wysoko wielu dziesitkw metrw, wznosiy si olbrzymy
puszczy, ktre zasaniay niebo i zmieniay wiato jasnego poudnia w szarawy
pmrok. Natychmiast zaczem dusi si z gorca, a skr pokry oleisty pot.
Powietrze byo wilgotne, wydawao mi si, e mona w nim wprost dotkn kropelek
wody. Puszcza dokoa ttnia yciem. Pod kadym liciem i w kadym kawaku
butwiejcej ziemi skryway si miriady robakw, gsienic i najrniejszych larw, w
powietrzu unosiy si ptaki tak mae, e byo to a niewiarygodne, motyle i chrzszcze,
z kleszczami tak dugimi jak ludzkie palce, byy za to nieprawdopodobnie wielkie. A
take jadowite. W cigu pierwszego dnia stracilimy siedmiu ludzi tylko z powodu
uksze wy i pogryzie przez malekie robaczki, ktre ukryway si w misistych
odygach roliny przypominajcej papro skrzyowan z przyziemn palm.
W nocy nie mogem usn i suchaem szeleszczcych dwikw ycia wok.
Wystarczy dzie, ebym zrozumia, e do lasu deszczowego, do dungli, ktra
rozpocieraa si na wielu pitrach nad nami, nie naleymy. Kiedy przez pier
przebiego mi co kudatego, poddaem si, z koca zrobiem prosty hamak i
zawiesiem midzy dwoma pobliskimi drzewami.
Ranek nastpnego dnia rozpocz si od liczenia martwych. Dwunastu ludzi.
Wszyscy mieli sine wargi, a yy na skroniach nabrzmiae, jakby miay pkn. Gaust
chcia zbada ich ciaa, dlatego na krtko wstrzymano wymarsz. Kiedy przyniosem
Gavrila, mczyzn, z ktrym miaem by w parze, przyapaem doktora nad otwart
klatk piersiow. Wok zgromadziy si chmary much, lecz wydawao si, e ich nie
zauwaa. Pooyem ciao przy pozostaych i nachyliem si nad stoem do sekcji
zwok. Serce, ktre Gaust trzyma w rce, byo opuchnite i miao dziwny ty kolor.
- Nie rozumiem. Wszyscy zostali pogryzieni w ten sam sposb, ale jeden mia
wod w pucach, inny umar na apopleksj, jeszcze inny si udusi - mrucza do siebie.
-
- Jak byli pogryzieni? - spytaem.
Pokaza na skupiska czerwonych kropek na ttnicy szyjnej nieboszczyka.
- Te bestie czuj ciep krew i id po ni.
Przytaknem.
- Z pewnoci ma pan racj, lecz obawiam si, e wszyscy bdziemy musieli si
do tego przyzwyczai.
Ja sam miaem na rkach identyczne ranki. Swdziay jak diabli, jednak nie
odwayem si ich drapa.
- Wszyscy jestemy pogryzieni w setkach rnych miejsc, ale wedug mnie
kadego z tych onierzy zabio co innego. Co, od czego opdzali si we nie.
Gaust skin gow.
- Dobre spostrzeenie. Przypuszczam, e to te wiedza starego onierza?
- Tak, prosz pana. - Skrzywiem si i zasalutowaem.
- W porzdku, onierzu.
Odwzajemni mi si grymasem i przez chwil wyglda jak may chopiec.
- W tym przypadku radzibym panu, eby przesta mnie pan pozdrawia w
sposb zarezerwowany tylko dla najwyszych dowdcw i krewnych imperatora.
Grymas zastyg mi na twarzy Z tego, oczywicie, nie zdawaem sobie sprawy.
- Rozkaz, prosz pana! - Zasalutowaem ponownie, tym razem zgodnie z
regulaminem.
Gaust mi si spodoba, nie miaem tylko pojcia, co on tu robi. Po krtkiej
porannej odprawie ruszylimy dalej. Dwunastu martwych, zabitych przez jadowite
owady, nie mogo zatrzyma de Glowa. Wydawao mi si to niemoliwe, ale dungla
staa si jeszcze bardziej niedostpna i niebezpieczna. Nie chciao mi si macha
maczet od rana do wieczora i zaczem uwanie przyglda si rolinom. Obok
niektrych dao si przej, jeli oczywicie nie rzuci si nagle na czowieka rj
owadw i nie pogryz go do krwi. Inne roliny miay kolce lub jadowite woski pod
spodem lici, lecz przy odrobinie sprytu czowiek mg je omin. Podobne prby
kosztoway mnie wiele uku i oparze. Przysigem sobie, e jeli wyjd z tego ywy,
zostan ekspertem w zakresie flory i fauny tropikalnej dungli.
A do trzeciego dnia mylaem, e naszym gwnym przeciwnikiem bd
jadowite owady i we. Byem w bdzie. Na pagrku, ktry zupenie gin w zielonym
morzu, ale gdzie powietrze byo o wiele chodniejsze, odkrylimy prymitywn wiosk
mieszkacw dungli. Byo to tylko par chat z lian i lici palmowych i kilka czciowo
-
uprawianych maych poletek, gdzie rosy pataty, drzewa cukrowe i chlebowce.
Widziaem, e oficerowie jak jeden m, podczas naszej relacji ze zwiadu, krzyknli z
radoci. Nie wiedziaem z jakiego powodu, poniewa ci tubylcy nie byli kanibalami ani
owcami gw. Dzicy, ktrych obserwowaem z gszczy, byli zbyt zamoni, eby para
si mylistwem i wojn. Znaleli miejsce, gdzie udao im si wykorzysta olbrzymie
rolinne bogactwo dungli i utrzymywali si przy yciu dziki jej niezliczonym
podom. Rolnictwo to pierwszy krok do cywilizacji. De Glow odwoa nas,
zwiadowcw, i wysa do wsi wypoczte jednostki dalszej linii. Z czym nie day sobie
rady ich miecze, zlikwidowa ogie.
* * *
Siedziaem w hamaku i czekaem, a zacznie wrze woda w kocioku, kiedy midzy
krzewami pojawi si Gaust.
- Mog na chwil, onierzu?
Zrobiem mu miejsce obok siebie i wsypaem do wrztku par listkw herbaty.
Wolabym kaw, ale ukradli j po mojej nieudanej bibce.
- Nie podziela pan wszechobecnego entuzjazmu z powodu naszego zwycistwa?
- Gaust zacz rozmow.
- De Glow go podziela?
Pokrci gow.
- Nie. De Glow by zawsze specyficznym i skrytym czowiekiem, ale ostatnimi
czasy zachowuje si jeszcze bardziej niezwykle ni kiedy. Jak pan myli, jak to bdzie
wyglda dalej? - spyta. - Jestem ciekawy spostrzee starego onierza.
Upiem gorcej herbaty. Gasia pragnienie lepiej ni zimna woda i czowiek
mia przynajmniej pewno, e nie ma w niej adnych yjtek.
- Z kadym kilometrem, ktry pokonamy, drzewa bd wysze, runo gstsze, a
powietrze bardziej wilgotne. Nastpnej wsi, jeli na jak trafimy, ju nie spalimy. Nie
bdzie chciaa si zaj.
Gaust pokrci si w hamaku, zza pazuchy w butwiejce licie wypado mu
kilka pergaminw. Zanim zdy zareagowa, przykucnem, by je podnie. Przy
okazji oczywicie obejrzaem. Byy na nich starannie wykonane rysunki rolin, ktre
rosy wokoo. Wikszo obrazkw bya opatrzona podpisami wykonanymi drobnym,
ale ksztatnym pismem.
- Co to jest? - Podaem mu pergaminy.
-
- Jeden z powodw, dla ktrych tu jestem. Chc zebra jak najwicej informacji
o miejscowej florze.
- A pozostae powody?
Popatrzy na mnie, w oczach bysno mu rozbawienie.
- A pan mi zdradzi swoje, onierzu?
- Nie.
- To ja te nie.
Moje przypuszczenia dotyczce dungli byy nieprzyjemnie dokadne.
Nauczylimy si zwraca uwag na najbardziej jadowite stwory, wic zazwyczaj
umiera najwyej jeden czowiek dziennie. Ale pi dni po mojej rozmowie z Gaustem
byo ich nagle siedmiu. Rozpoznanie lekarza brzmiao: mier z powodu przegrzania.
W upale i stuprocentowej wilgotnoci czowiek prawie nie by w stanie ochodzi si
przez wypocenie i serca niektrych tego nie wytrzymyway. Szlimy dalej. Upa,
wysiek i wilgo trawiy nas jak kwas, twarze staway si bez wyrazu. Ludzie z wygldu
przypominali chorych w letargu. De Glowa zupenie to nie interesowao. Widziaem
go kilka razy i wydawao si, e dungla na niego nie dziaa. Tylko oczy byszczay mu
jak kotu.
Na prawdziwych kanibali natrafiem jako pierwszy. Bya to caa rodzinka:
jeden dorosy mczyzna, trzy kobiety i siedmioro dzieci. Miaem szczcie, poniewa
sporadyczny powiew wiatru przynis do mnie korzenny odr ich cia i to mnie
ostrzego. Stali na kotwicy na potoku albo raczej rzeczce i z pirogi owili ryby.
Mczyzna mia naszyjnik z miniaturowych ludzkich czaszek. W chwili, gdy
wynurzyem si z krzakw, prbowa we mnie wycelowa wsk, ptorametrowej
dugoci rurk. Przypuszczaem, e to dmuchawka z zatrut strza wewntrz.
Zatrzymaem go gestem. Mogem sobie na to pozwoli, poniewa byem dobrze kryty
przez licie. Pozostali nasi ludzie szli za mn w odlegoci co najmniej dwustu metrw.
Mimo e staraem si ich tego nauczy, nikt inny nie przyswoi sobie mojej techniki
poruszania si w dungli. To nie bya moja wojna i z kad godzin miaem coraz
wiksz ochot znikn. A ju na pewno z powodu cesarza nie chciaem zabija dzieci
i kobiet, nawet gdyby byli kanibalami. Niech kady je to, na co ma ochot. Wskazaem
na nich, na d i rzek, pniej na siebie i zatoczyem doni szeroki okrg wok.
Przez cay czas w drugiej rce trzymaem n do rzucania, przygotowany, eby wbi go
dzikusowi midzy ebra, gdyby tylko sprbowa mnie przechytrzy. W chwili, kiedy
usysza nadchodzcych onierzy, skin gow. Wyszepta chrapliwym gosem par
-
sw, ktrych nie zrozumiaem, jego kobiety w okamgnieniu spakoway ekwipunek i
zanim zdyem nabra powietrza, odpynli z prdem.
* * *
Hem, tarcz i ciki pikowany paszcz wyrzuciem ju dawno. Nie byy warte wysiku,
jakiego wymagao ich noszenie. Przedzieraem si przez dungl jak najciszej
potrafiem i miaem coraz silniejsze poczucie, e ju nie jestem sam. Czasem
sprawiay to zbyt gwatownie rozkoysane licie, dziwny odr w powietrzu czy
mignicie ciemnego cienia, ktry dostrzegaem ktem oka. Trwao to cay dzie.
Rzucili si na nas, kiedy gotowalimy si do rozbicia obozu. Gdyby poczekali do
zmroku, byoby z nami gorzej. Wynurzyli si z dungli niczym zrczne mapy,
uzbrojeni w proce, dmuchawki i lekkie, rzucane z doni strzaki ze skrzydekami z
balsowego drewna i zatrutymi grotami z cierni. Te byy najgorsze - latay szybko i
celnie na odlego trzydziestu metrw.
Nie uywaem miecza, bo by zbyt ciki i do walki ze zwinnymi ludojadami
nieporczny. W absolutnej ciszy walczyem dwoma noami, wstrzymujc przy tym
oddech, eby mc sysze zdradziecki wist towarzyszcy miotanej strzace. Z trawy
przede mn wynurzy si zgarbiony dugorki cie z kamienn siekier w rce,
jednoczenie zarejestrowaem delikatny szelest za sob. Rzuciem si na ziemi,
strzaka trafia w pier tego z przodu. Wtedy zaatakowa mnie kto z lewej. Lec,
kopnem go w pachwin. Odskoczy na kilka metrw i pad bez ruchu. Kolejny
pstrokato pomalowany wojownik skoczy na mnie ze strzak w rce. Musiaem
powici n, eby by szybszym.
Starcie trwao zaledwie dziesi minut, ale kiedy atak si zakoczy, byo nas o
pidziesiciu mniej; poowa zabitych nie miaa gw. Napadli nas owcy gw i
naszym kosztem zdobyli niezy up. Naliczylimy tylko dwunastu martwych dzikich.
Po przeczesaniu okolicy i wyrbaniu bezpiecznej przestrzeni, kutykaem do
rodka obozu, eby by jak najdalej od zielonej ciany lasu, gdzie grozio
niebezpieczestwo. Jako zwiadowca, na szczcie, nie miaem obowizku trzymania
warty. Zdecydowaem si znikn z samego rana. O ile zdoaem si zorientowa,
zaatakowao nas nie wicej ni trzydziestu, ale to my mielimy dwa razy tyle
martwych i rannych. Miaem wraenie, e cae zajcie traktowali raczej w kategoriach
sportowych, widziaem bowiem rwnie dzieci i kobiety, albo walka tutaj rzdzia si
innymi prawami, a odcinanie gw naleao do obowizkw kobiet. Najgorsze
-
wydawao si to, e par kilometrw dalej mogo czeka nastpne plemi, ktre a
trzso si z niecierpliwoci, eby si z nami rozprawi. De Glow by szalecem, skoro
stara si przebi przez dungl bez wsparcia caej armii. Zatrzymaem si w namiocie
Gausta. Zatrute strzay sprawiy e waciwie si nie napracowa. Mia pochmurn
min i ndznie wyglda. Zaproponowa mi szklaneczk z butelki zapiecztowanej
woskiem. Gorzaka, do tego diabelnie mocna. W miejscowym klimacie trucizna, ale
byem mu za ten kieliszek wdziczny.
- Wie pan, co jest ciekawe? Jedna trzecia martwych to oficerowie - powiedzia
cicho.
Kiedy mwi, odwraca wzrok, zauwayem jednak, e oczy ma byszczce od
ez. Dziwne byo patrze na mczyzn, ktry pacze z powodu ran obcych ludzi. Gaust
tu nie pasowa - taki wraliwy na wojn i mier. Moe by dobrym lekarzem, ktry
potrafi sprowadza na wiat dzieci i pomaga przy nieduych operacjach, ale gdy pod
noem umierali mu ludzie, ktrym stara si amputowa koczyny zranione zatrut
strza - z tym nie dawa sobie rady.
- Oficerowie nosz hemy z piropuszami. Chyba spodobao si to dzikim i
dlatego na nich si skupili.
Moje wytumaczenie przyj skinieniem gowy.
- Dziesiciu. Dziesiciu umaro mi wprost na stole. Wydawao si, e jednego
zdoaem uratowa, ale pniej w cigu p godziny zabia go niewiarygodnie szybko
postpujca gangrena - powtarza w kko.
Zmusiem Gausta, eby wypi jeszcze jedn szklaneczk i pooy si w hamaku.
Zanim sam zlegem, przeszedem si po obozie i odwiedziem patnerza. Broni
martwych onierzy jeszcze nikt nie rozgrabi, wszyscy byli zbyt zmczeni. Na stercie
znalazem swj stary miecz. Zabraem go i wrciem do namiotu. Przy oficerskim kto
sta i mnie obserwowa. Zmierzchao ju, wic nie zwrciem uwagi, kto. I to by bd.
Zamierzaem uciec, gdy tylko si rozwidni, poniewa w ciemnociach nie
odwaybym si i przez dungl. Obudzili mnie jeszcze przed witem. Dziesiciu
ludzi, wszyscy z wycignitymi mieczami, dowodzi nimi Horowitz. Nawet na nim
dungla odcisna swe pitno. Policzki mia zapadnite, pogryzion szyj rozdrapa
sobie do krwi. A si prosio, eby jaki robal naskada mu w ranach jajeczek.
- Prosz odda bro! - rozkaza mi.
Nie miaem pojcia, co znaczy ta wizyta, dlatego posuchaem.
-
Doprowadzili mnie przed namiot dowdcw, przedwczesna pobudka sprawia,
e wikszo ludzi wysza ju ze swoich hamakw.
Nawet de Glow by na nogach. Nie wyglda na zaspanego ani wciekego, mia
swoj zwyczajow, powcigliw min.
- Panie generale, ten mczyzna ukrad oficerowi bro. Tutaj! - Horowitz
przedstawi swoje oskarenie i poda de Glowowi mj miecz, ktry wczoraj wziem z
kupki po polegych.
De Glow obrzuci bro przelotnym spojrzeniem.
- Do kogo naley ten miecz?
Milczaem, poniewa zgodnie z przepisami zwykemu onierzowi nie wolno
rozmawia z oficerem wyszej rangi bez rozkazu, a Horowitz i tak by mi przerwa.
Miaem nadziej, e zaraz wszystko si wyjani. Nie popeniem adnego
przewinienia, zachowaem si zgodnie z wojskowym prawem obyczajowym.
- Mj, panie! - Jako waciciel zgosi si ysy kapitan i wystpi o krok.
Mia dreszcze spowodowane gorczk i z pewnoci nie wiedzia, co mwi.
Cierpia na t febr w ostatnim stadium. Horowitz mg mu wmwi cokolwiek.
- To nieprawda! - krzyknem i nagle leaem na ziemi powalony ciosami
drewnianych paek. Nie sdziem, e Horowitz tak starannie poinstruowa swoich
ludzi i przegapiem ostatni okazj do ucieczki.
- Dziesi razw batem. - De Glow bez mrugnicia ogosi wyrok i wrci do
namiotu.
Dziesi razw wojskowym batem z elaznymi kolcami rozbija miso a do
koci, ze skry nie zostaje zupenie nic. Sabszym ludziom mocniejsze uderzenie
niekiedy przetrca kark. W rodowisku, gdzie nawet najmniejsze otarcie grozio
infekcj i gangren, gdzie w misie roiy si larwy pasoytw, to by pewny wyrok
mierci, ktry mona porwna z inkwizycyjnym i torturami.
Bez ceregieli przywizali mnie za rce do kody i podnieli do gry, ebym nie
dotyka nogami ziemi. Gaust prbowa protestowa, ale na prno. Kapitana, ktry
swoim owiadczeniem wyda na mnie wyrok, musieli odnie do namiotu lekarskiego,
poniewa straci przytomno.
- Zdechniesz, ty gnojku! - szepn mi do ucha Horowitz, kiedy sprawdza ptle
na rkach.
- Zobaczymy - warknem.
Zamiast odpowiedzi plun mi w twarz.
-
Czuem, jak rodzi si we mnie nienawi. Gorca i gorzka nienawi. Staraem
si j wykorzysta, rozdmucha w pomie, ktry utrzymaby mnie przy yciu. Gdyby
si ze mnie nie wymiewa, pewnie umarbym ju podczas batoenia. Horowitz wybra
do egzekucji uminionego chopa z niskim czoem. Z przyjemnoci wyprbowa bat
na pniu rosej palmy, akomie si przy tym oblizujc. elazne kolce zostawiay w korze
grube na palec dziury. Zapaem si na tym, e na porozdzierany pie spogldam z
wybauszonymi oczami. Gaust tymczasem woy mi midzy zby kawaek drewna.
Przegryziony jzyk wydawa mi si w tej chwili zupenie nieistotny Skoncentrowaem
si na twarzy Horowitza i przygotowaem na pierwsze uderzenie. Nienawidziem tego
paniczyka i chciaem zobaczy jak umiera. Cholernego dupka, ktry chcia mnie zabi
tylko z powodu nieporozumienia. Gnoja, zasmarkaca, ptaka. Przy pierwszym ciosie
zadraem, przy drugim wyrwa mi si krtki jk. Przy trzecim przestaem zauwaa
wiat, zostaa tylko rozmazana twarz Horowitza. Przy pitym z oczu pocieky mi zy;
nie z blu, ale z wciekoci, poniewa czuem, jak opuszczaj mnie siy. Jeszcze przy
smym wszystkie minie miaem napite, eby chroni krgosup i wane organy
wewntrzne przed ranicymi elaznymi kolcami. Dziewitego i dziesitego nie
pamitam.
Obudzio mnie bzyczenie much. Natrtne i gone bzyczenie much. Chciaem
si otrzsn, eby uniemoliwi im zoenie jajeczek w moich otwartych ranach, ale
mi si nie udao. Leaem na brzuchu na czym twardym. Baem si tego, co
nadejdzie.
- Spokojnie, onierzu, uwaam na pana - usyszaem uspokajajcy gos Gausta.
- adnego robactwa do pana nie dopuszczam.
Leaem pod moskitier, a Gaust zajmowa si drobnymi muszkami, ktre
przenikay przez delikatn tkanin.
- Ju dobrze, onierzu.
Wiedziaem, e kamie, poniewa trzsa mn febra, le widziaem i czuem,
jakbym prbowa wdycha wod. Czsto traciem przytomno, ale Gaust,
przynajmniej kiedy byem wiadomy, nieustannie o mnie dba. Co dziwne, wci
obozowalimy w tym samym miejscu. Byo ze mn coraz gorzej. Gaust twierdzi, e
trzeciego dnia przychodzi kryzys. Gorczka pomau trawia moje serce, Czasem bio
szybko, kiedy indziej powoli; puls, ktry w chwilach napicia syszaem jak regularne
dudnienie dzwonw, zmienia si w delikatny szelest. Nie chciaem umiera, z caej
siy walczyem ze mierci, z chorob, z zakaeniem krwi i pasoytami, ktre roiy si
-
wszdzie wok mnie. Nie chciaem umiera, coraz bardziej nie chciaem. Nie z
powodu pragnienia ycia, mioci i innych piknych rzeczy, ktre s tego warte. Nie
chciaem umiera, poniewa pragnem zobaczy, jak umiera kto inny. Trzeciego
dnia wieczorem Gaust usn. Byo mi niedobrze, byo mi le, byo mi najgorzej od
chwili, kiedy mnie batoyli. W odku, pucach i sercu czuem chd, jakbym ju w
poowie by martwy. Ze mierci si pogodziem, ale nie z przegran.
ciemnio si, cige bzyczenie ustao i miaem wraenie, jakby si ochodzio. Z
pewnoci spowodowaa to gorczka. Gaust ze spuszczon gow spa na krzele tu
obok mnie. Odgarnem moskitier i wstaem. Wydawao mi si, e jestem ze szka, w
poowie niematerialny, niczym duch w rzeczywistym wiecie. Kiedy jednak objem
palcami rkoje bata, na ktrym jeszcze gniy kawaki skry z moich wasnych
plecw, cz si wrcia. Zataczajc si, doszedem do namiotu oficerw. Byo mi
wszystko jedno, czy kto mnie zobaczy. W drugiej rce trzymaem n, gotowy zabi
kadego, Horowitza znalazem od razu, spa przy wejciu. Uderzyem go rkojeci
bata w skro. Osun si z hamaka. Nie bybym zadowolony, gdyby teraz umar.
Przerzuciem go przez rami i zaniosem do dungli. Wci czuem si niczym
papierowa kukieka, ale kiedy niosem paniczyka, nawet nie wydawa si ciki.
Wsunem mu w usta knebel i przywizaem stojcego do drzewa. Mj ruch obudzi
owady, po chwili wok nas bzyczay cae chmary much, moskitw i innego robactwa.
Czuem, jak siadaj na moich poranionych plecach, ale byo mi wszystko jedno. Za
moment bd mogy wybiera. Poczekaem, a Horowitz si ocknie i mnie rozpozna.
Znalazem kawaek wieccego prchniejcego drewna, ebym mg popatrze
oficerowi w oczy. Wyglda jak wystraszony krlik. Nie byo mi go al, ani troch.
Przeszedem do rzeczy. Bat w ciszy nocy opada, wydajc kapicy dwik. Przy pitym
uderzeniu Horowitzowi wypad z ust knebel i zacz krzycze. Nie przestawaem
uderza. By wytrzymalszy ode mnie, zemdla dopiero przy ostatnim, dziesitym
bacie. Obz oy, okoliczne warty staray si sprawdzi, co waciwie si dzieje. Nie
ukrywajc si, wrciem do namiotu Gausta. Miaem szczcie. Albo nikt mnie nie
widzia, albo nikt mnie widzie nie chcia.
Z omdlenia przecknem si dopiero rano, nade mn sta de Glow.
- Mam uzasadnione podejrzenia, e to on - powiedzia do kogo lodowato
spokojnym gosem.
- Hrabio, czuwaem przy nim ca noc. Nie mam pojcia, co si dzieje wrd
waszych onierzy, ale ten mczyzna nie opuci namiotu. Ponadto wyglda jakby
-
mia trzy wierci do mierci. Do tego, co pan opisuje, potrzeba by piciu silnych
mczyzn - protestowa Gaust.
Nie mia racji nawet w jednej kwestii. Nie miaem trzech wierci do mierci.
mier siedziaa mi w odku, w jelitach, w gowie, po prostu wszdzie. Byem ni
przesiknity na wylot.
- Wierz panu. Przynios tu Horowitza. Prosz zrobi dla niego wszystko, co w
pana mocy. To by obiecujcy oficer - zgodzi si de Glow po krtkiej przerwie.
Sprawio mi rado, e mwi o Horowitzu w czasie przeszym.
Poniewa obaj potrzebowalimy twardego podoa, leelimy z Horowitzem
obok siebie. Innego stou w obozie nie byo. Spywajce z nas krew, pot i ropa
mieszay si ze sob na zniszczonych dbowych deskach. Bylimy sobie blisi ni
dwoje kochankw. Nasz stan by podobny, poniewa w nocy moje rany znw si
otworzyy. Gdy nie syszaem jkw Horowitza, syszaem wasne. Gaust na nasze
plecy wyla resztki gorzaki. Agonia trwaa nastpne trzy dni. Pniej przyszed
kolejny kryzys i to ja przeyem. Horowitz tylko si ockn. Oddycha pytko, yy na
nadgarstkach i szyi mia nabrzmiae, puls ledwo wyczuwalny. Obserwowa mnie na
wp przytomnym wzrokiem. Mia poranion krta i dziki temu nikt nie rozumia
jego bekotu.
- Jeli przeyjesz, zostawi ci w spokoju - szepnem Horowitzowi do ucha.
Oczy mu si zaszkliy i umar.
- Jest pan dumny z tego, co zrobi? - zapyta Gaust.
Nie zauwayem doktora siedzcego w ciemnym kcie namiotu. W cigu
tygodnia, kiedy nie wiedziaem, co si ze mn dziao, straci chyba z dziesi
kilogramw i ani troch nie przypomina rowego tuciocha.
Wzruszyem delikatnie ramionami, poniewa wci jeszcze czuem wszystkie
rany.
- Nie ja wymyliem reguy tej gry. Lecz jeli nie chc umrze, musz si nimi
kierowa.
Nie odpowiedzia mi, zamkn tylko oczy i nie przestawa krci gow.
Szybko zrozumiaem, dlaczego.
Podczas mojej choroby nie ruszylimy si z miejsca ani o pid, poniewa de
Glow zdecydowa si wyczyci jak najszerszy obszar za naszymi plecami.
Pidziesicioosobowe oddziay, z pomoc tubylczych tropicieli wynajtych na
wschodzie, przez dwa dni przeczesyway teren o powierzchni mniej wicej dwustu
-
kilometrw kwadratowych. Wynikiem operacji byo pi zniszczonych wsi, zabitych w
sumie stu pidziesiciu dzikich, wliczajc kobiety i dzieci, oraz trzystu naszych
wasnych martwych. Dwie trzecie byo w gorczce, cakowicie wyczerpanych,
pogryzionych lub chorych na co, czego nikt nie zdoa nawet nazwa.
Rano, gdy mielimy wyruszy w dalsz drog, de Glow wygosi krtkie
przemwienie. Musia powtarza je pi razy, poniewa w dungli nie byo do
miejsca, gdzie moglibymy si wszyscy zgromadzi.
Mwi o wielkiej operacji armii, ktrej jestemy pono stra przedni. Naszym
zadaniem byo doj a do LowGhaki, dopywu FewGhaki, i wybudowa tam baz na
zapasy i dla jednostek, ktre dotr rzek. De Glow przemawia na swj sposb, bez
szczypty emocji. W jego wersji nasz marsz wyglda jak spacer po parku, a nie
minimalnie sto pidziesit kilometrw przez zielone pieko.
Moe de Glow by arogancki, ale by te wymienitym taktykiem i strategiem,
nawet w dungli mia doskona orientacj. Zwiadowcy, ktrzy posuwali si przodem
przed regularnymi oddziaami, przeczesywali dungl w formie szeroko rozpostartego
wachlarza. Ja szedem w najdalej wysunitej grupie. Po pewnym czasie stwierdziem,
e zanim kolumna niezgrabnych ludzi rozdrani dlcych i kujcych mieszkacw
puszczy, przez gste poszycie mona przechodzi bez wikszych problemw, omijajc
niebezpieczestwa. O ile oczywicie czowiek zwraca uwag, eby nie rozdepta
gniazda maych skorpionw albo nie przedrze sieci wochatych pajkw czyhajcych
na ofiar.
Dungla wci si zmieniaa i w cigu kilku dni wszyscy si przekonalimy, e
to, co uwaalimy za zielone pieko, byo tylko przedpieklem. Po nastpnych dwch
dniach miaem ochot powiedzie, e rajem. Delikatnie pofadowany teren
przedzieliy gbokie doliny i jary. W jednej chwili czowiek myla, e idzie po
rwninie, eby nagle stwierdzi, e patrzy na szczytowe gazie drzew rosncych w
rozpadlinie przed nim. Nigdy, nawet na najwyszym wzgrzu, czy w okolicach
najgbszej doliny, nie ujrzelimy soca. Przedzieralimy si przez dungl w
niekoczcym si pmroku, niebo zasaniay olbrzymie drzewa, ycie bujnie
rozkwitao wszdzie wok nas, nad nami i pod nami.
By dopiero rodek dnia, a ja miaem ju powyej uszu coraz bardziej
pofadowanego terenu i coraz bardziej nieprzeniknionej dungli. Najpierw
zatrzymaem si tylko dlatego, eby odpocz, pniej jednak zauwayem dwie
wieo uamane gazie, ktre leay skrzyowane na ziemi. Wygldao to jak znak.
-
Kropla potu spyna mi z czoa na nos i spada na traw. Dungla przede mn bya
jeszcze ciemniejsza, teren agodnie opada. Ostrzeenie? Dla kogo? Na moje
niewypowiedziane pytania odpowiedziay podniecone okrzyki i odgosy walki. Z
pewnoci natrafilimy na wie. Skuliem si u podna duego drzewa i rozejrzaem
ostronie. Walka szybko si skoczya, lecz wci dobiega mnie jaki szelest. Zblia
si i dochodzi z wielu miejsc rwnoczenie. W zielonej pltaninie dostrzegem czarne
postaci. Tubylcy uciekali. Nie uciekali najkrtsz drog, ale rwnolege z nami.
Siedziaem w kucki z mieczem w rce, ostrze schowaem w trawie, eby nie zdradzi
mnie bysk. Byem do pasa nagi, pokryty potem i brudem, miaem nadziej, e mnie
nie zauwa.
Troje dzikich zatrzymao si na grce niedaleko. Mczyzna i dwie kobiety,
jedna niosa w ramionach niemowl. Niewysocy, wzrostem przypominali dzieci.
Starsza kobieta wskazaa na skrzyowane gazie i co wybekotaa. Mczyzna
pokrci gow, rozbi kopniakiem znak, wzi dziecko i ruszy dalej we wczeniej
obranym kierunku. Owion mnie charakterystyczny korzenny odr ich cia i ju ich
nie byo. Przebiegli nie dalej ni p metra ode mnie.
Usyszaem gos obozowej trbki obwieszczajcej, e dzi rozbijemy obz
troch wczeniej.
To by pospny wieczr. Dzicy bronili si tylko przez chwil, a i tak zatrutymi
strzaami dosigli pitnastu onierzy. W nocy kilkakrotnie atakowali strae, zginli
dwaj kolejni wartownicy. Teraz ju nie masakrowalimy na wp osiadych rolnikw,
ale prawdziwych owcw gw, kanibali, dla ktrych walka bya sensem ycia.
Poszedem sprawdzi, co u Gausta.
Znalazem go za zniszczon chat. Wygrzeba z ziemi rolin z nienaturalnie
duym, przeronitym korzeniem i stara si odda jej wygld w najdrobniejszych
szczegach. Wyglda na zmczonego i wycieczonego, ale rysowa w skupieniu i z
zapaem.
- Odkry pan co ciekawego? - Oderwaem go od pracy.
- Ta rolina nazywa si Aquoe palet i wikszo uczonych twierdzi, e w ogle
nie istnieje. Jest troch podobna do mandragory, lecz ona nie ronie w tropikach.
Wedug niektrych starych ksig wycig z korzenia pomaga na wiele chorb, a napar z
lici przedua ycie.
-
Przygldaem si doktorowi. Za kadym razem, kiedy mwi o rolinach i o
tym, jak za ich pomoc mona pomaga ludziom, natychmiast wyglda na o wiele
mniej zatroskanego.
- Niech pan to wyprbuje. Jedna czwarta obozu ma gorczk albo dreszcze -
zaproponowaem.
- Ale ja nie jestem zupenie pewny, czytaem o tym tylko w starych ksigach. To
moe by trucizna! - zaprotestowa.
- Wikszo z nas i tak umrze. Kada pomoc jest dobra - powiedziaem i
poszedem spa.
Zdaem sobie spraw, dlaczego przeoyem swj plan ucieczki. Nie chciaem
zostawi tutaj Gausta samego. Bez moich sporadycznych odwiedzin ju by si
zaama.
Rano stwierdziem, e Gaust ca noc pracowa i wymiesza cae litry maci.
Przygotowa je nawet na kilka rnych sposobw, eby stwierdzi, co bdzie najlepiej
pomaga. Jego eliksiry dziaay nad podziw dobrze, a Gaust promienia. Z kadym
czowiekiem, ktremu udao si pomc, wracaa mu energia. De Glow zarzdzi dzie
przerwy w marszu, eby druyna porzdnie odpocza.
Mylaem o skrzyowanych gaziach i o tym, dlaczego dzicy nie chcieli za nie
przej. Byem jednak zbyt zmczony, eby samemu lecie gdzie do przodu i
sprawdza. Miaem nieprzyjemnie przeczucie, e bd jeszcze potrzebowa caej
swojej energii, eby przey w zdrowiu t przygod. Nastpnego dnia de Glow da
rozkaz do dalszego marszu w pierwotnie wybranym kierunku, to znaczy na teren
oznaczony skrzyowanymi gaziami. Mimo e byo to wbrew regulaminowi,
poprosiem generaa o audiencj. Z powodu duych strat w gronie oficerw
awansowano mnie na sieranta i mogem sobie pozwoli na lekkie
niezdyscyplinowanie.
De Glow wysucha mnie w milczeniu. Gdyby nie mia mokrych plam potu na
mundurze i rdzewiejcych metalowych guzikw, wygldaby jak pokazowy onierz.
Ja byem do pasa nagi, z dwoma noami za paskiem, maczet w skrzanym pokrowcu
przy pasie i mieczem na plecach. Nie zwracano ju takiej uwagi na wygld munduru
jak na pocztku. Nawet si nie dao, poniewa materia od wilgoci gni i butwia z
nieprawdopodobn szybkoci.
- Zrozumiaem pana, sierancie - powiedzia tylko i kaza si odmeldowa.
Rozkazu oczywicie nie zmieni.
-
Wyruszylimy Zadaem sobie trud i wyprzedziem pozostaych zwiadowcw o
sto metrw. Szedem dosownie na czubkach palcw. Nieustannie si rozgldaem, co
chwila wcigaem nosem powietrze i nasuchiwaem. Teren opada i zrobio si jeszcze
ciemniej, mimo e w niesabncym upale ponad koronami drzew panowa ar
tropikalnego dnia. Schodzilimy do rozlegej i gbokiej doliny. Zmienio si poszycie
dungli, gleba zmika pod dywanem butwiejcej rolinnoci. A do tej pory
stpalimy po twardym podou, poniewa nieprawdopodobnie szybki wzrost i
rozkad rolin w deszczowym lesie uniemoliwia nagromadzenie rolinnych resztek,
jak to bywa w lasach na pnocy. Teraz byo inaczej. Zieleni ubywao, a zostaa tylko
wysoko nade mn. Nagle szedem wrd czarnych kolumn goych kamieni
poronitych delikatnym mchem i grudkami pasoytniczych grzybw. Warstwa
gnijcych resztek pod nogami roia si miliardami robakw i larw o przedziwnych
ksztatach. Co, co wygldao jak gaz, nagle z trzaskiem si rozpado i uwolnio w
przestrze chmur szybko rozprzestrzeniajcych si zarodnikw. Zrozumiaem. Ta
dungla trawia sama siebie. Bez sonecznego wiata, w wilgoci i ciemnociach
zachodzi wolny proces rozkadu, grzyby i plenie pasoytoway na wszystkim, co yo.
Chrobotanie drobnych mieszkacw butwiejcej materii w panujcej ciszy robio
straszne wraenie. Wydawao mi si, e nawet tlenu jest mao i apaem si na tym, e
ciko mi oddycha. Ostronie, eby niczego niepotrzebnie nie dotkn i nie
uszkodzi, skradaem si dalej.
W kocu przeszlimy przez dolin, ale przypacilimy to yciem czterdziestu
ludzi. Siedmiu zabi grzyb, ktrego wybuch widziaem, pozostali zmarli, ot tak, bez
widocznej przyczyny.
W cigu kolejnych trzech dni dwa razy zaatakowali nas dzicy; wnioskujc z
barw, jakimi byli wymalowani, naleeli do rnych plemion. Bro jednak mieli tak
sam: proce, dmuchawki, mae uki z zatrutymi strzaami, balsowe strzaki do
rzucania, wcznie oraz dungl - a ta im pomagaa najbardziej. Czwartego dnia rano
pojawili si pierwsi spleniali. Zaczynao si od zielonej plamki w miejscu, gdzie si
czowiek zarazi, w wikszoci na ramionach albo barkach. W dotyku plamka bya
aksamitna i stopniowo si rozrastaa. Ludzie cierpieli na coraz silniejsze ataki blu, a
nie byli w stanie i.
W cigu dwch dni ich skra stawaa si zielona i w kocu umierali
nieprzytomni. Mylaem, e Gaust oszaleje. Czego by nie zrobi i tak nie pomagao.
Nie potrafi nawet zakaonym uly przed mierci. Na moje nalegania jednego
-
umarego otworzy. Wszystkie organy wewntrzne byy poronite aksamitn zielon
pleni. Tego wieczora siedzia w moim hamaku jeszcze dugo w nocy. Najpierw
paka, potem tylko koysa si i trzs. By zbyt wraliwym czowiekiem, lepszym ni
wszyscy pozostali, i paci za to okrutn cen. Zawdziczaem doktorowi ycie i chtnie
bym mu pomg, ale nie miaem pojcia, jak. Dlatego wic zostaem. Gdyby nie Gaust,
dawno zawrcibym z powrotem na poudnie i zostawi de Glowa, eby sobie radzi,
jak potrafi.
* * *
De Glow zdoa zachowa dyscyplin jeszcze przez niecay tydzie. Narzekanie
szeregowych onierzy si nie liczyo, poniewa pomstowali cicho i tylko wtedy, kiedy
nikt ich nie sysza. Zauwayem jednak, e oficerowie maj coraz bardziej chmurne
miny i czasem przygldaj si sobie badawczo. Wiedziaem, e w chwili, kiedy
zostanie naruszony acuch wojskowego dowodzenia, gdzie de Glow uprzejmie
wydaje polecenia oficerom, ci mniej uprzejmie, ale wci jeszcze stosunkowo
grzecznie popdzaj sierantw, a ci ju zupenie bezwzgldnie i bez skrupuw
wyywaj si na druynie, dyscyplina naszego oddziau rozpadnie si jak domek z
kart. Po dwch dniach obserwacji odkryem, kto stoi w centrum konspirujcych
oficerw. Koncentrowali si wok siwowosego kapitana, ktry kierowa przejciem
przez FewGhak. Z pewnoci rwnie i ich caa ta wdrwka do wntrza dungli,
poykajca ludzkie ycia jak mrwkojad mrwki, zacza napenia wstrtem. Nasze
straty wynosiy ju ponad czterdzieci procent. Nawet cesarz nie lubi, kiedy
powicao si ycie jego onierzy tylko z powodw taktycznych.
Bunt wybuch nastpnego dnia rano. Kapitan, w towarzystwie trzech innych
oficerw, czeka przed namiotem de Gowa. Kiedy hrabia wyszed na zewntrz,
zasalutowa zgodnie z regulaminem i natychmiast zacz:
- Panie generale, domagamy si powrotu do obozu bazowego.
Mwi pewnie, bez ladu jakichkolwiek wtpliwoci w gosie.
- Na dzi wydaem ju rozkazy - odpowiedzia mu spokojnie de Glow, mimo i
musia wiedzie, e nie jest to tylko zwyka dyskusja midzy dowdcami. Ta odbyaby
si w ustronnym miejscu, poza zasigiem wzroku szeregowych onierzy. Wydawao
si, e nie dostrzega stojcych przed nim oficerw, a oczami bdzi po okolicznej
dungli.
- Jeli nie zmieni pan rozkazw, bd zmuszony pozbawi pana dowdztwa -
-
kontynuowa kapitan, jakby przygotowany na podobny rozwj sytuacji.
- Zapomina pan, kto jest wyszy rang - powiedzia de Glow z powan twarz.
- Nie, panie generale. Mamy podstawy podejrzewa, e nie postpuje pan
zgodnie z rozkazami cesarza. W takim przypadku mam prawo i obowizek pozbawi
pana dowdztwa.
Druyna zacza gromadzi si wok, ale wszyscy trzymali si z boku, eby nikt
ich nie mg skojarzy z ca sytuacj.
- A te podejrzenia zyska pan w jaki sposb? - zapyta drwico de Glow.
- Od chwili, kiedy opucilimy obz bazowy, nie dostalimy adnej wiadomoci,
nie dogoni nas nawet jeden kurier i nie przywieziono dalszych zapasw.
- Wci mamy jeszcze wystarczajc ilo prowiantu - odrzek de Glow.
- Tak. Z powodu naszych licznych strat. Ponadto nie bylimy poinformowani o
tym, czy grupa, z ktr mamy spotka si nad LowGhak, rzeczywicie wyruszya. Bez
niej nasze starania s zbyteczne - kontynuowa kapitan.
- Ja byem informowany - powiedzia de Glow.
- Jak, panie generale?
Wzrok hrabiego zelizn si na ludzi przed nim.
- Jeli nie ma mi pan ju nic do powiedzenia, prosz wrci do swoich
obowizkw. Konsekwencje naruszenia dyscypliny wycign wobec pana pniej,
kiedy bdzie na to lepszy czas - sprbo