wszechświat jest tylko drogą. kosmiczne rekolekcje
DESCRIPTION
Michał Heller: Wszechświat jest tylko drogą. Kosmiczne rekolekcjeTRANSCRIPT
Cena detal. 32,90 zł
Przeżyj kosmiczne rekolekcje z księdzem
Michałem Hellerem.
Dlaczego kosmos milczy? Jak można wyprodukować życie?
Czy przyszłość jest bałaganem?
Wszechświat jest tylko drogą, czyli Kosmiczne rekolekcje autorstwa
księdza Michała Hellera, wybitnego fi lozofa i kosmologa, to po-
dróż nie tylko przez świat duchowy. To medytacja nad całym
Wszechświatem, nieskończonością, niezwykłością matematyki
i kosmosu. To krótkie rozważania o sensie życia, o końcu świata
i o tym, czy wiemy, co będzie po naszej śmierci. Pisane przystęp-
nym językiem, pozwalają poznać nie tylko rzeczywistość, któ-
rą opisuje fi zyka, ale zmuszają do tego, żeby zastanowić się nad
niezwykłą rolą człowieka w historii kosmosu. To rozważania
o stworzeniu, ale także próba usprawiedliwienia Wszechświata.
To intymne rozmowy w nocy i niezwykłe zamyślenia nad tym,
kim jest Wielki Nieznajomy.
Wszechśw
iat jest tylko drogąM
ICH
AŁ
HE
LL
ER
Wszechświat jest tylko drogą
MICHAŁ
KOSMICZNE REKOLEKCJE
: U]HFK� Z LDW� MHVW� W\ONR� GURJDBRNOHLQDBZ HU� � � LQGG� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � �
WSZECHŚWIAT
JEST TYLKO DROGĄ
Kosmiczne rekolekcje
Michał Heller
W YDAWNICTWO ZNAK
KRAKÓW 2012
5
Wstęp
DROGA PRZEZ WSZECHŚWIAT
Na początku była gorąca plazma – mieszanina cząstek elemen-
tarnych i promieniowania w tak wielkich ciśnieniach i tempe-
raturach, że właściwie trudno mówić o indywidualnych cząstkach
i kwantach promieniowania. Ale w miarę wszechobejmującej eks-
pansji ciśnienia i temperatury spadały, a w niemal bezpostaciowej
plazmie zaczęły się pojawiać zarysy pierwszych struktur: kwarki łą-
czyły się w protony i neutrony – budulce przyszłych jąder atomo-
wych. Tak zaczęła się moja historia. Była ona z pewnością poprze-
dzona prehistorią, ale utkaną z tak wielu znaków zapytania, że lepiej
pozostawić ją w mrokach początku.
Gdy historia Wszechświata liczyła sobie kilka minut (niewy-
obrażalnie wiele w tamtej skali czasu), temperatura opadła na tyle,
że protony i neutrony mogły łączyć się w jądra najprostszych pier-
wiastków chemicznych, głównie wodoru i helu. Tych kilka pierw-
szych minut było kluczowe dla mojej historii – to wówczas za-
padły pierwsze decyzje dotyczące przyszłego składu chemicznego
Wszechświata. Bardziej złożone struktury, nawet dużo prostsze od
struktury białka, były jeszcze ciągle tylko możliwościami zawarty-
mi w prawach przyrody, ale gdyby nie te możliwości, Wszechświat
na zawsze pozostałby jałowy.
6
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
Potem historia toczyła się coraz wolniej, jakby bardziej ocięża-
le. Po kilkuset tysiącach lat promieniowanie przestało oddziaływać
z cząstkami elementarnymi, skutkiem czego protony miały szanse
wyłapać elektrony i utworzyć atomy wodoru. Ale powstanie galak-
tyk z pierwotnych, małych zaburzeń gęstości wymagało już miliar-
dów lat. W galaktykach rodziły się gwiazdy i w swoich wnętrzach
przepalały wodór na cięższe pierwiastki. Droga od wodoru do wę-
gla, pierwiastka, na którym oparta jest chemia organiczna, także
nie była prosta. Ciąg reakcji jądrowych, niezbędnych, by pokonać tę
drogę, wymagał specjalnych warunków fi zycznych – ciśnień i tem-
peratur. Gwiazdy rodzą się, ewoluują (spalając swoje paliwo jądrowe)
i umierają w spazmach, które kończą się gwałtownymi wybuchami.
Z prochów jednych gwiazd rodzą się następne. Potrzeba było kilku
generacji gwiazd, aby wodór mógł się przekształcić w węgiel. To był
ważny krok w kierunku powstania życia.
Materia kosmiczna okazała się płodna. Potrzeba było tylko odpo-
wiedniej niszy, by chemia organiczna, chemia związków węgla, prze-
kształciła się w biochemię. Spazmy rodzenia się gwiazd często pro-
wadzą do powstania układów planetarnych. Grawitacyjna pępowina
łączy młode planety z macierzystym słońcem, a prawa fi zyki rzeźbią
ich powierzchnie w odmienny sposób niż w gwiazdach. Możliwości
jest bardzo wiele, ale tylko wąski przedział fi zycznych parametrów
umożliwia dalszy ewolucyjny postęp.
Ziemia powstała około 4,5 miliarda lat temu. Ostatni wspólny
przodek wszystkiego, co żyje, zwany przez biologów LUCA (Last
Universal Common Ancestor), pojawił się na Ziemi 3 miliardy lat temu;
pierwsze rośliny – 0,5 miliarda lat temu; pierwsze ssaki – 225 milio-
nów (już tylko milionów!) lat temu; Homo sapiens – 0,2 miliona lat
temu. A Jezus Chrystus żył na Ziemi 0,002 miliona lat temu.
Historia biologiczna wydała z siebie historię człowieka – histo-
rię narodów i społeczeństw, wojen, ale także fi lozofi i, nauki, litera-
tury i sztuki (również zabijania), historię sukcesów i porażek, dobra
i heroiczności, lenistwa i zła.
7
WSTĘP. DROGA PR ZEZ WSZECHŚW I AT
Nasze Słońce ma jeszcze zapas paliwa jądrowego na około 5 mi-
liardów lat. Potem wybuchnie i zamieni się w białego karła. Na długo
przedtem życie na Ziemi będzie musiało umrzeć śmiercią naturalną.
*
Jeżeli jestem chrześcijaninem – naprawdę, a nie tylko w sensie
quasi-intelektualnej ozdoby tradycyjnych nawyków – to wierzę, że
Wszechświat, który z takim mozołem, ale i poświęceniem badamy,
nie jest całą rzeczywistością. Ta Inna Rzeczywistość niekoniecz-
nie rozciąga się gdzieś poza naszym Wszechświatem („gdzieś” jest
przecież kategorią przestrzenną, a przestrzeń należy do naszego
Wszechświata); raczej przenika ona nasz Wszechświat, ale w jakimś
sensie poza Wszechświat wykracza – transcenduje, jak mówią fi lo-
zofowie. Nie będziemy się tu jednak silić na wielką fi lozofi ę. Raczej
po prostu stańmy na progu Tajemnicy.
Jeżeli tak na to spojrzymy, to nasze życie jest tylko drogą przez
Wszechświat. Rozpad na pierwiastki chemiczne i ich ponowne włą-
czenie w ewolucję Wszechświata nie jest moim końcem, lecz tyl-
ko etapem.
*
Przez Wszechświat podróżuje się nawet, gdy się o tym nie wie. Bo
można nie wiedzieć: gdy głowę do tego stopnia zajmie się innymi
„sprawami”, że nie ma już miejsca na myślenie. Wówczas Wszech-
świat niesie człowieka tak, jak nurt rzeki unosi przypadkowo wrzu-
cony do niej kawałek patyka. Z perspektywy patyka, kręconego przy-
brzeżnym wirem, nie widać ujścia rzeki, w którym łączy się ona
z oceanem.
Żeby nie dać się zredukować do roli patyka, trzeba od czasu do
czasu zrobić w swojej głowie miejsce na myślenie. To właśnie na-
zywam rekolekcjami. Mogą to być rekolekcje w sensie tradycyjnym,
8
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
z modlitwą i religijnymi rozważaniami, ale mogą to także być re-
kolekcje w szerszym znaczeniu – wyłączenie kilkunastu chwil z co-
dziennych spraw i zwrócenie myśli poza to, czego myśl zwykle bez-
pośrednio dotyka. W obydwu tych formach rekolekcji książka ta
chciałaby pomóc.
Składa się na nią pięć serii rekolekcji, które wygłosiłem (lub na-
pisałem) przy różnych okazjach. Pierwsze dwie serie noszą kolejno
tytuły: Usprawiedliwienie Wszechświata oraz Rozważania o stwo-
rzeniu. Zdecydowałem się połączyć je w jedną całość pod wspól-
nym tytułem Usprawiedliwienie Wszechświata. Jest to tytuł książki1,
w której serie te zostały opublikowane. Gdy odprawia się rekolekcje
i jeden człowiek doznaje usprawiedliwienia, usprawiedliwia się rów-
nież Wszechświat. I to wcale nie tylko w jednej swojej mikroskopij-
nej cząstce, w tym konkretnym człowieku. W sprawach usprawied-
liwienia nie obowiązuje zwykła arytmetyka. Nie wiemy, jaki pyłek
ostatecznie przeważy szalę.
Usprawiedliwienie uzyskuje się przez odzyskanie sensu. Dlate-
go w Rekolekcjach I skupimy się na zagadnieniu sensu. Druga część
tych Rekolekcji przenosi zagadnienie usprawiedliwienia do kręgu
myśli chrześcijańskiej i jest próbą przemyślenia od nowa chrześci-
jańskiej doktryny o stworzeniu.
Rekolekcje zatytułowane Rozmowy w nocy (Rekolekcje II ) zo-
stały uprzednio opublikowane w książeczce pod tym samym tytu-
łem2. Wygłosiłem je w kościele akademickim Świętej Anny w Kra-
kowie w 1991 roku. W tym wydaniu zdecydowałem się zachować
napisany wówczas wstęp, choć od tamtych czasów – przecież tak
niedawnych – dzieli nas cała epoka. Może dobrze przy okazji po-
równać siebie obecnego z sobą z tamtego okresu. Czy zmieniłem
się aż tak bardzo?
1 Michał Heller, Usprawiedliwienie Wszechświata, Kraków: Wydawnictwo Znak,
1984, 1995.2 Tenże, Rozmowy w nocy, Tarnów: Biblos, 1991, 2002.
WSTĘP. DROGA PR ZEZ WSZECHŚW I AT
Kolejne rekolekcje wygłosiłem w 1999 roku w Krakowie do pra-
cowników wydawnictwa Znak i „Tygodnika Powszechnego”. Rok
potem ukazały się jako tomik zatytułowany po prostu Rekolekcje
(w obecnym wydaniu Rekolekcje III ). Jako tytuł dla tej serii wybra-
łem tytuł jednego z rozważań: Poza bezpośredniość. To sformułowanie,
zapożyczone od Leszka Kołakowskiego, uderza trafnością, zwłasz-
cza gdy się je przywołuje w atmosferze rekolekcji. Bezpośredniość
jest często trudną do przebicia otoczką…
I wreszcie seria „Tygodnika Powszechnego”, drukowana w okre-
sie od 21 lutego do 28 marca 2009 roku, pod wspólnym nagłów-
kiem Rekolekcje wielkopostne (Rekolekcje IV ). I tym razem za tytuł
serii wybrałem tytuł jednego z rozważań: Wielki Nieznajomy. Trzeba
się przedrzeć przez bezpośredniość, żeby Go dostrzec i rozpoznać.
17 listopada 2011
Rekolekcje I
USPRAWIEDLIWIENIE
WSZECHŚWIATA
13
POTRZEBA USPRAWIEDLIWIENIA
Gdy Mały Jaś opuści dzień nauki w szkole, potrzebuje usprawiedliwienia,
a gdy okaże się, że zamiast na lekcjach polskiego był z kolegami w parku,
z usprawiedliwieniem będą kłopoty. Gdy Duży Jan późno w nocy wraca
do domu, musi się gęsto usprawiedliwiać przed żoną, ale gdy żona skąd-
inąd wie, że powoływanie się na ważną konferencję to zwykłe wykręty,
z usprawiedliwieniem również będą kłopoty.
Usprawiedliwienie to poważna sprawa. Zarówno dla Małego, jak
i dla Dużego Jana. Miarą ważności problemów bywa stopień zaangażo-
wania w nie. Gdy ktoś szuka usprawiedliwienia, jest zwykle poważnie
zaangażowany. W przeciwnym razie nie zależałoby mu, aby się uspra-
wiedliwiać. Ale są także usprawiedliwienia, których potrzeba wynika
z natury rzeczy, nawet wtedy gdy nikt sobie tego nie uświadamia. I to
są usprawiedliwienia największej wagi. W tym sensie grzesznik potrze-
buje usprawiedliwienia, choćby nawet dobrze mu było z jego grzechami.
Szczelina, jaka powstała w najgłębszych pokładach ludzkiej istoty, woła
swoim rozdarciem. Ludzkie istnienie jest zagrożone i domaga się, aby
ktoś przywrócił mu rację bytu, aby je usprawiedliwił.
W jakim znaczeniu Wszechświat potrzebuje usprawiedliwienia? Ba-
dając Wszechświat, w nim samym szukamy racji jego istnienia; chce-
my, by sam się usprawiedliwił. Leibnizowska zasada racji dostatecznej,
brzytwa Ockhama i wiele innych reguł metodologicznych to tylko różne
odmiany postulatu samousprawiedliwienia się Wszechświata. W gruncie
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
rzeczy idzie tu o coś podobnego jak w przypadku Małego i Dużego Jana,
z tym że oni musieli uzasadnić swoją nieobecność, a Wszechświat po-
winien się usprawiedliwić z tego, że jest i że jest taki, jaki właśnie jest.
Ale Wszechświat potrzebuje usprawiedliwienia także w sensie po-
dobnym do tego, jakiego domaga się stan grzesznika. Ślepa bezwładność
praw przyrody, ewolucja materii dokonywająca się metodą kosztownych
prób i niewybaczalnych błędów, tęsknoty ludzkiego rozumu ulegające-
go niszczącemu działaniu kosmicznego środowiska – to wszystko woła
o usprawiedliwienie. I nie idzie tu tylko o własne dobre samopoczucie:
żeby bezsensowną układankę zmusić, za pomocą jakiejś ekwilibrystyki,
do wyrażania narzuconego jej wzoru. Idzie przede wszystkim o ocalenie
racjonalności. Tej racjonalności, z której wyrasta cała fi lozofi a ludzkości
i cała stworzona przez ludzkość nauka. Jeżeli bowiem nie ma uspra-
wiedliwienia dla Wszechświata, nie ma go również dla naszych pytań:
poczucie racjonalności jest najbardziej irracjonalną sztuczką spłataną
nam przez pozornie tylko istniejące nic.
W tym sensie wszystkie myślowe wysiłki ludzi są jedynie próbami
usprawiedliwienia Wszechświata. I dlatego, być może, tytuł, jaki nada-
łem rozważaniom, którymi obecnie dzielę się z Czytelnikami, jest mało
pokorny. Tym bardziej że nie zawierają one żadnej nowej wizji ani
żadnej nowej teorii fi lozofi cznej, dzięki której Wszechświat poczułby się
bardziej na swoim miejscu. Rozważania te podejmują jedynie wątek,
nazywając go po imieniu: jak usprawiedliwić Wszechświat, który nas
wyprodukował i do którego należymy?
Wszystkie myśli przedstawione w tej książce mają raczej charakter
„refl eksji w głąb” niż systematycznego studium. Nie chcę przez to twier-
dzić, że moje myśli są rzeczywiście głębokie. „W głąb” jest kierunkiem
moich intencji, a niekoniecznie wykonania. I z podobnymi intencjami
Czytelnik powinien nachylać się nad tymi stronicami. Bo jedno jest pew-
ne – błądząc po powierzchni, niczego nie da się usprawiedliwić.
15
WSZECHŚWIAT I MYŚL
Zamyślenie
Gdy człowiek przeżywa stan zagubienia, poszukiwanie staje się wa-
runkiem przetrwania. Czasem szuka także ten, kto już posiada – żeby
posiadać pewniej. Szukanie jest jedną z najbardziej ludzkich czynności.
Przedstawiam Czytelnikowi tekst czterech konferencji wygłoszonych
podczas „Rekolekcji dla poszukujących” w Wielkim Poście 1979 roku. Nie
są to ani wykłady naukowe – mimo rozbudowanej „części kosmologicz-
nej”, ani kazania w zwykłym tego słowa znaczeniu – mimo „zastoso-
wań moralnych”. Jest to zamyślenie się nad najważniejszymi sprawami
człowieka. Ale zamyślenie się w szerokim kontekście tego, co współczesna
nauka mówi o miejscu człowieka we Wszechświecie.
Każde szukanie zaczyna się od zamyślenia.
Zawrót głowy
Idę ulicą mojego miasta. Przedwieczorny spacer, zasłużony wypo-
czynek po całodziennym zmęczeniu. Znam tu każdy kąt. Wiem,
jaką wystawę minę za rogiem. Przechodnie… niby obcy, a szczel-
nie wtopieni w scenerię. Właśnie tacy powinni być. Bezbarwni, za-
aferowani swoimi sprawami, ale obecni; nieznajomi, choć dobrze
16
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
znani. Czuję się jednym z nich. Grawitacja mocno trzyma mnie
na Ziemi.
Muszę być jednak nieco zmęczony, bo lekko kręci mi się w gło-
wie. Kontury mego miasta rozmywają się. Ono samo przestaje być
ważne. Planeta wiruje nieustannie. Raz na 24 godziny pełny ob-
rót dookoła swojej osi. Prędkość na równiku 464 m/s. Ziemia –
mój dom, mały bąk wirujący w przestrzeni.
Myśli, podobnie jak ciała niebieskiego, nie da się zatrzymać. Raz
wprawiona w ruch, nieuchronnie nabiera przyspieszenia. Raz wy-
szedłszy z ziemskiego zaścianka, uparcie drąży przestrzenie. Już jej
nie wystarcza kręcić się wraz ze swoją planetą dookoła macierzystej
gwiazdy – Słońca, ze średnią prędkością równą 30 km/s.
Najszybszy sygnał istniejący w przyrodzie, promień światła, po-
ruszając się w pustej przestrzeni z prędkością 300 000 km/s, poko-
nuje odległość, jaka dzieli Ziemię od Słońca, w ciągu około 8 minut,
ale do najbliższej gwiazdy musi podróżować prawie 4 lata i 4 miesią-
ce. Znamy wszakże gwiazdy położone znacznie dalej. Odległości do
niektórych z nich dochodzą do 100 000 lat świetlnych. Wszystkie
gwiazdy tworzą jeden wielki układ zwany naszą Galaktyką.
Myśl ludzka pokonała te odległości. Znamy dziś dobrze budowę
naszej Galaktyki, rozumiemy – i to w zadziwiającej ilości szczegó-
łów – tajniki powstawania i ewolucji gwiazd.
Nocne niebo jest źródłem wielu informacji. Astronomowie i ra-
dioastronomowie gromadzą dane, teoretycy tłumaczą je na wzory
i rozszyfrowują. Wszechświat ulega twórczej ciekawości człowie-
ka, poddaje się jego zaborczej myśli, uchyla rąbka swoich tajemnic.
Nasza Galaktyka nie jest samotną wyspą w pustym Wszechświe-
cie. Znamy inne galaktyki. Od najbliższej sąsiadki, Wielkiej Galak-
tyki w Andromedzie, dzieli nas około 2 milionów lat świetlnych.
Galaktyki są „wszędzie”; odległości od nich mierzą się milionami
i miliardami lat świetlnych. Granice ustanawiają tu tylko możliwo-
ści naszych obserwacyjnych instrumentów.
17
WSZECHŚW I AT I M YŚL
Kosmos i mity
Przyzwyczailiśmy się traktować Wszechświat jako statyczną bu-
dowlę, dom, w którym mieszkamy. Tymczasem tak nie jest. Świat
jest raczej nadymaną bańką mydlaną, a nasze materialne istnienie
przejściowym epizodem w jej strukturze. Według powszechnie dziś
przyjmowanej teorii kosmologicznej, stanowiącej najbardziej spójne
wyjaśnienie faktów obserwacyjnych, odległości pomiędzy galaktyka-
mi rosną, galaktyki oddalają się od siebie z ciągle rosnącymi pręd-
kościami. Wszechświat nadyma się, pęcznieje.
Myśl ludzka wystartowała z ziemskiego podwórka, dziś penetruje
już świat galaktyk, przenosi się z prędkością większą od prędkości
światła, przenika atomy i układy gwiezdne. I zaczyna pytać o gra-
nice swoich możliwości…
Myśl ludzka jest ograniczona czasem. Czas działa na nią destruk-
cyjnie. W miarę upływania czasu starzejemy się i umieramy. Czas
jest wyzwaniem dla ludzkiej myśli.
Ale tak się dziwnie składa, że przezwyciężaniu jednego ograni-
czenia przychodzi na pomoc drugie ograniczenie. To, że w przyro-
dzie istnieje ograniczona, maksymalna prędkość przenoszenia in-
formacji – prędkość światła, sprawia, iż myśl ludzka może podjąć
wyzwanie czasu, może podjąć próbę spenetrowania historii Wszech-
świata wstecz. Zasada jest prosta: gdy patrzy się przez teleskop na
odległe galaktyki, widzi się je takimi, jakie były miliardy lat temu,
wtedy gdy opuścił je promień światła, który obecnie wpada do na-
szego teleskopu.
Ale sam teleskop nie wystarczy. Potrzebna jest jeszcze dobra teoria.
Nie wystarczy patrzeć – trzeba rozumieć, co się ogląda. Z wyników
obserwacji, przeprowadzonych za pomocą najnowszych urządzeń
technicznych i rozumianych w świetle najbardziej spójnych teorii,
wyłania się pewien – dość dobrze zarysowany – obraz kosmicznej
ewolucji. Nazywamy go standardowym modelem Wszechświata.
18
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
Gdy przez teoretyczne rekonstrukcje standardowego modelu ob-
serwujemy historię Wszechświata wstecz, widzimy, że Wszechświat
się kurczy: wszystkie galaktyki niebezpiecznie zbliżają się do siebie,
wzrasta ciśnienie i temperatura. Po kilkunastu miliardach lat, licząc
od chwili obecnej, wszystkie galaktyki, gwiazdy, planety… zostają
całkowicie zgniecione. Wkrótce temperatura i ciśnienie stają się tak
wysokie, że nawet atomy, jako złożone struktury, nie mogą już istnieć.
Kończy się era galaktyczna w dziejach Wszechświata. Materia rozta-
pia się w promieniowanie. Świat jest teraz wypełniony światłem – fa-
lami elektromagnetycznymi, przemierzającymi przestrzeń we wszyst-
kich kierunkach z jednakową prędkością. Tę erę nazywamy świetlną
lub promienistą. Trwa ona „krótko”, tylko kilkaset milionów lat.
Teraz zdarzenia dzieją się coraz prędzej, historia świata nabiera
przyspieszenia. Następna era, zwana leptonową, trwa zaledwie dzie-
sięć minut. Na początku tej ery temperatura sięga 1010 K (w skali
bezwzględnej), a gęstość materii w coraz bardziej ścieśniającym się
Wszechświecie przybiera wartość 104 g/cm3. Zapalają się reakcje
jądrowe. Te egzotyczne warunki mogą jednak przetrzymać cząst-
ki elementarne zwane leptonami. Nimi jest wówczas wypełnio-
ny Wszechświat (stąd nazwa ery). Po dziesięciu minutach (cofa-
jąc się w czasie), gdy temperatura wynosi 1012 kelwinów, a gęstość
1014 g / cm3, leptony już „nie wytrzymują”. W takich supergęstych
stanach stabilne okazują się tylko ciężkie cząstki, zwane hadronami.
Era hadronowa trwa tylko kilka tysięcznych sekundy. Powszechne
zapadanie się, gigantyczny antywybuch (anty – bo rozważany w cza-
sie wstecz) powinien ściągnąć Wszechświat do punktu, do bezwy-
miarowego zera. Jednakże na 10-44 sekundy zanim to się stanie, gdy
gęstość Wszechświata wynosi 1093 g/cm3, a temperatura 1033 K, zała-
muje się nasza obecna znajomość fi zyki. Możemy już tylko operować
hipotezami i domysłami oraz czekać na przyszłą teorię, która być
może pozwoli rozszyfrować kolejną miliardową część sekundy dzie-
jów Kosmosu. Niewykluczone, że gdy posuniemy się jeszcze o ten
kawałeczek dalej, okaże się, iż załamują się nawet tak podstawowe
19
WSZECHŚW I AT I M YŚL
prawa fi zyki, jakimi są zasady zachowania masy i energii, a pojęcia
czasu i przestrzeni po prostu tracą sens. Wielu poważnych uczonych
przewiduje właśnie takie wyniki przyszłej teorii pierwszych ułam-
ków sekundy kosmicznej historii.
Progowe warunki, poza które nie sięgają przewidywania wyni-
kające z naszych obecnych teorii, nazywa się zwyczajowo warunka-
mi Plancka. Próg Plancka wyznacza kres naszych współczesnych
dociekań nad ewolucją Kosmosu. Jest to kres dociekań bazujących
na empirii. Ale wyznaczanie granic myśli spekulatywnej oznacza-
łoby zdradę myśli w ogóle (Whitehead). Właśnie dopiero tu rodzą
się znaki zapytania naprawdę interesujące z punktu widzenia na-
szej egzystencji; znaki zapytania być może szczególnie powyginane,
lecz właśnie dlatego zmuszające do łamania sobie głowy nad nimi.
We współczesnej literaturze science fi ction znane są wyobraże-
nia, według których Wielki Wybuch – początek ewolucji naszego
Kosmosu, był dziełem jakiejś supergenialnej istoty lub istot, które
zabawiły się w pirotechnikę kosmiczną, podobnie jak my bawimy
się od czasu do czasu w wybuchy nuklearne. My sami mielibyśmy
być rzekomo ubocznym produktem tego rodzaju kosmoinżynie-
rii. Jeśli ktoś traktuje takie kosmiczne mity choć odrobinę bardziej
serio niż dobrą zabawę, automatycznie ustawia się w szeregu wy-
znawców Zeusa, sądzących, że pioruny są bezpośrednim wynikiem
działalności bogów.
Milczenie Kosmosu
W nauce obowiązuje pewna taktyka – powiedziałbym mocniej, pew-
na asceza – od której nie wolno odstąpić. Każde zdyspensowanie
się od niej oznacza zdradę nauki. Naukowa asceza polega na nie-
ustannym ograniczaniu się. Już w punkcie wyjścia naukowiec musi
ograniczyć się do tego, co da się zmierzyć. Jeżeli istnieją jakieś nie-
mierzalne cechy rzeczywistości (a chyba takie istnnieją, bo jak na
20
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
przykład zmierzyć moralną wartość jakiegoś człowieka), to od sa-
mego początku znajdują się one poza zasięgiem metod nauki.
Ale nauka to nie tylko mierzenie. Wyniki pomiarów służą do
sformułowania wyjściowych założeń, potem następuje dedukcja. I tu
znowu pojawia się istotne ograniczenie: dedukcja nie może być inna
jak tylko matematyczna. Dlaczego? Na to pytanie istnieje właściwie
tylko jedna odpowiedź: bo właśnie taka, a nie inna dedukcja daje
dobre wyniki. Przyroda w jakimś sensie jest matematyczna: tylko
matematyczne rozumowanie jest zdolne przenikać jej tajniki.
Matematyczna dedukcja może prowadzić w bardzo wielu kierun-
kach. Zaczynając od określonego zbioru wyjściowych założeń, moż-
na zbudować wiele różnych modeli matematycznych danej dziedziny
rzeczywistości. Tu również trzeba się ograniczyć. Należy porównać
teoretyczne modele z wynikami eksperymentów (czyli z wynikami
pomiarów) i bezlitośnie odrzucić te wszystkie modele, które „odstają”
od wyników doświadczeń.
Postawa naukowca wobec świata to postawa ascety abnegata.
Wszystko to, co wykracza poza metodę „pomiarowo-matematycz-
ną”, musi wykraczać poza krąg (ciasnych?!) zainteresowań naukow-
ca. Nowożytne nauki powstały w momencie, kiedy uczeni wpadli
na trop tej metody i przestali zadawać przyrodzie pytania, być może
ciekawe, ambitne i bardzo pasjonujące, na które nie mogła ona od-
powiedzieć, bo nie zostały wypowiedziane w zrozumiałym dla niej
języku matematyki.
Tym razem postawa ascetyczna okazała się niezwykle opłacal-
na. Sukcesy nauk empirycznych w krótkim czasie stały się tak za-
wrotne i tak trwałe, że ludzie bardzo często zapominają o ascezie,
jaka je zrodziła, i wyobrażają sobie, że nauka jest zdolna odpowie-
dzieć na wszelkie możliwe pytania, z jakimi się tylko do niej zwró-
cimy. Tymczasem jest to jedno z najniebezpieczniejszych złudzeń.
Metoda naukowa świetnie nadaje się do tego – w tym celu zosta-
ła przecież wynaleziona – aby wyciskać z przyrody zawarte w niej
informacje. Ale człowiek nie żyje wyłącznie informacjami. Gdyby
21
WSZECHŚW I AT I M YŚL
człowiekowi do życia wystarczał jedynie dopływ informacji, byłby
on wyłącznie biochemiczną maszyną do porządkowania swoich ele-
mentów składowych.
W centrum najbardziej ludzkich spraw znajduje się nie kategoria
informacji, lecz kategoria wartości. Z chwilą gdy maszyna do prze-
twarzania informacji otwiera się na wymiar wartości, przestaje być
maszyną – staje się Człowiekiem.
Nauka milczy o wartościach. Ale nie można mieć o to do niej
pretensji, tak jak nie można mieć pretensji do aptekarza, że nie
sprzedaje kotłów parowych. Rozważanie wartości wykracza poza
kompetencje nauki. Metoda wypracowana przez naukę, skuteczna
w dziedzinie zdobywania informacji, jest całkiem bezsilna w dzie-
dzinie ocen i wartości. Jest to bezsilność zasadnicza, wynikająca
z istoty metody empirycznej. Niemożność bardziej zasadnicza niż
próba zbudowania rakiety kosmicznej za pomocą obcęgów i młotka.
Jeśli się chce metodą empiryczną pytać Wszechświat o wartości,
Wszechświat pozostanie milczący.
Świat wartości
Są różne wartości: większe i mniejsze. Za większe jesteśmy gotowi
zapłacić wyższą cenę, za mniejsze – niższą. Pewne wartości stawia-
my wyżej niż życie. Oznacza to, że jesteśmy gotowi płacić za nie
nawet życiem.
Życie człowieka jest wtopione w cały system wartości. Bez nie-
go byłoby kalekie, zdegenerowane do poziomu wegetacji opartej na
handlu zamiennymi namiastkami wartości.
Mój stosunek do Boga, do innych ludzi, do własnego istnienia,
szukanie sensu tego istnienia… to cała „siatka wartości” wpisująca
się w moje istnienie, określająca jego najgłębsze wymiary.
Człowiek chce mieć poczucie własnej wartości. Gdy je traci, to
albo szuka ucieczki przed koniecznością myślenia we wszystkich
22
WSZECHŚW I AT J EST T Y LKO DROGĄ. KOSMICZ NE R EKOLEKCJ E
możliwych środkach na bezmyślność, od morderczej pracy począw-
szy, a skończywszy na alkoholu i narkotykach, albo wpada w kryzys
osobowościowy, w którym środki psychiatryczne mogą być tylko
drugorzędną pomocą.
Istnieje bowiem doświadczenie wartości. Pojęcie wartości jest
widocznie jakoś wszczepione w istotę człowieka, bo tam właśnie –
w sobie – je odnajdujemy. I nie tylko samo pojęcie, także postulat,
aby do wartości dążyć, chcieć ją osiągnąć. Co więcej, ten postulat
(imperatyw) nie jest różny od samego pojęcia wartości. Wartość jest
tym, do czego się dąży, i dąży się tylko do tego, co ma jakąś wartość.
Można wartość źle odczytać, to znaczy uznać za wartość to, co
nią nie jest, ale nie można dążyć do czegoś, czego się nie uznaje za
wartość. Dla samobójcy szukającego ucieczki przed życiem, które
straciło dla niego wszelką wartość, śmierć staje się wartością i jako
wartość (mimo że źle odczytana) jest motywem działania. To, że na-
wet nie można pomyśleć działania „przeciw wartościom”, świadczy
o jakimś podstawowym znaczeniu wartości dla ludzkiego istnienia.
Skąd się w nas bierze doświadczenie wartości? Czyim jest śladem?
A jeśli imperatyw dążenia do wartości jest wpisany w ludzkią naturę
i jeśli ktoś ten imperatyw zlekceważy, nie osiągając takich wartości, do
których osiągnięcia był zdolny, to czy istnieje sankcja za zniszczenie tej
podstawowej moralnej struktury stanowiącej osnowę ludzkiego bytu?
Wartość nauki i Wszechświata
Jeśli materialny świat zdefi niować jako to, czym zajmują się nauki,
to pytania postawione powyżej otwierają nas na rzeczywistość wy-
kraczającą poza materialny świat.
Nauka o wartościach nie mówi, ale sama jest wartością, i to zarów-
no dla całej ludzkości, jak i dla bardzo wielu ludzi uprawiających naukę.
Wprawdzie od czasu do czasu podnoszą się głosy przeciwko nauce:
że zagrożenie atomowe, że zniszczenie środowiska, że manipulacja
WSZECHŚW I AT I M YŚL
wolnością człowieka itp., ale zapomina się wtedy o tej oczywistej praw-
dzie, iż bez nauki nasza planeta po prostu nie mogłaby nas utrzymać;
postęp naukowy i techniczny jest procesem nieodwracalnym.
Nauka jest także wartością, bo zaspokaja naturalny pęd człowieka
do zdobywania informacji; czasem ujmujemy to bardziej wzniośle –
pęd do zdobywania naukowej prawdy. Prawda to jedna z naczelnych
wartości rządzących działaniem człowieka.
Wprawdzie nauka rozszyfrowuje tylko informacje zawarte we
Wszechświecie, a nie jest zdolna dotrzeć do czegoś, co można by na-
zwać „wartością Wszechświata”, ale w świetle powyższych rozważań
Wszechświat ukazuje się nam także jako „nośnik wartości”. Nie tylko
dlatego że życie jest dla nas wielką wartością, a zostało ono zrodzone
przez Wszechświat, z jego materii, na skutek działania jego praw, ale
przede wszystkim dlatego że te najgłębiej ludzkie wartości, zakorze-
nione w człowieku, urzeczywistniają się w kontekście Wszechświata.
Wszechświat jawi się współczesnej nauce nie jako wielka ma-
szyna, lecz jako wcielenie myśli. A myśl jest sobą tylko wtedy, gdy
wyraża sens. Sens jest wartością myśli.
W momencie gdy wypowiedzieliśmy słowo „sens”, postawiliśmy
problem Boga. Boga nie należy wyobrażać sobie jako pirotechnika
ukrywającego się za Wielkim Wybuchem Wszechświata. Nie wolno
Go umieszczać poza progiem naszej dzisiejszej wiedzy. Nie znajduje
się On poza granicami, lecz w samym środku. Nie jako robocza hipo-
teza wyjaśniająca to, czego dziś jeszcze nie rozumiemy, lecz w samym
jądrze rzeczywistości jako ostateczny sens wszystkiego, co jest. Sens,
który ukazuje swoje logiczne oblicze w matematyczności Wszech-
świata i swoje oblicze obiektywnego dobra w całym systemie wartości
wpisanych zarówno we Wszechświat, jak i w nasze ludzkie istnienie.
Żyjemy zanurzeni w wartościach. Ale wartości te mogą pozostać
dla nas abstrakcjami; wtedy ich życiodajna siła jest jakby zamrożona.
Wartości muszą się urzeczywistniać w naszej codzienności. Wówczas
codzienność ożyje i odnajdziemy w niej wartość życia.
189
SPIS TREŚCI
WSTĘP. DROGA PRZEZ WSZECHŚWIAT . . . . . . . . . . . . . . . 5
Rekolekcje I. Usprawiedliwienie Wszechświata
POTRZEBA USPRAWIEDLIWIENIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
WSZECHŚWIAT I MYŚL . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
Zamyślenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
Zawrót głowy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
Kosmos i mity . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
Milczenie Kosmosu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Świat wartości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
Wartość nauki i Wszechświata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
WSZECHŚWIAT I CZŁOWIEK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Początki giną w mroku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Czy łatwo wyprodukować życie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Genesis ducha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
WSZECHŚWIAT I CZAS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
Filozofi a zegarka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
Przyszłość jest bałaganem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Pociecha w statystyce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36
190
SPIS TR EŚCI
Tajemnicy czasu ciąg dalszy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37
Historia i świadomość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40
WSZECHŚWIAT I EWOLUCJA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Horyzonty ewolucji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Ewolucja mechanistyczna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45
Ewolucja prawdopodobieństw . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47
Ewolucja kosmiczna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48
Ewolucja i moralność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50
Ewolucja i społeczeństwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51
Wszechświat i Sens . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Rozważania o Stworzeniu
STRATEGIA PYTAŃ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57
Arché mojego losu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58
Język myśli i język istnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61
Konieczność i tajemnica . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65
Usprawiedliwienia Wszechświata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68
Usprawiedliwienia historii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70
Usprawiedliwienia ludzkiego istnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73
Usprawiedliwienie zmęczenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78
Rekolekcje II. Rozmowy w nocy
REKOLEKCYJNE ZAMYŚLENIE (WSTĘP
DO PIERWSZEGO WYDANIA) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85
ROZWAŻANIE 1. WSZECHŚWIAT TWÓRCZY . . . . . . . . . . . 89
Rozmowa w nocy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100
ROZWAŻANIE 2. DELIKATNE ZESTROJENIE . . . . . . . . . . 103
Pięć wróbli . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115
SPIS TR EŚCI
ROZWAŻANIE 3. ZWIĘDŁY LIŚĆ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117
Żona siedmiu braci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
Rekolekcje III. Poza bezpośredniość
BEZPOŚREDNIOŚĆ. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135
DZIEŃ 1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137
Jak żyć? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137
Dzieło sztuki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 140
Realizm Dobra . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141
DZIEŃ 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 146
Poza bezpośredniość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 146
Horyzont ludzkiej historii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 147
Wina . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 154
DZIEŃ 3 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156
… co gwiazdy porusza i słońce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156
Rekolekcje IV. Wielki Nieznajomy
TEN, KTÓRY JEST . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169
Mądrość życia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169
Pokój jak rzeka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 172
Rozsunąć ściany swojego domu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175
Okrucieństwo Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 178
Wielki Nieobecny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 181
Dwie rozmowy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 184
Cena detal. 32,90 zł
Przeżyj kosmiczne rekolekcje z księdzem
Michałem Hellerem.
Dlaczego kosmos milczy? Jak można wyprodukować życie?
Czy przyszłość jest bałaganem?
Wszechświat jest tylko drogą, czyli Kosmiczne rekolekcje autorstwa
księdza Michała Hellera, wybitnego fi lozofa i kosmologa, to po-
dróż nie tylko przez świat duchowy. To medytacja nad całym
Wszechświatem, nieskończonością, niezwykłością matematyki
i kosmosu. To krótkie rozważania o sensie życia, o końcu świata
i o tym, czy wiemy, co będzie po naszej śmierci. Pisane przystęp-
nym językiem, pozwalają poznać nie tylko rzeczywistość, któ-
rą opisuje fi zyka, ale zmuszają do tego, żeby zastanowić się nad
niezwykłą rolą człowieka w historii kosmosu. To rozważania
o stworzeniu, ale także próba usprawiedliwienia Wszechświata.
To intymne rozmowy w nocy i niezwykłe zamyślenia nad tym,
kim jest Wielki Nieznajomy.
Wszechśw
iat jest tylko drogąM
ICH
AŁ
HE
LL
ER
Wszechświat jest tylko drogą
MICHAŁ
KOSMICZNE REKOLEKCJE
: U]HFK� Z LDW� MHVW� W\ONR� GURJDBRNOHLQDBZ HU� � � LQGG� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � �