victoria hislop - wydawnictwo albatros

20
HISLOP W YSPA VICTORIA

Upload: others

Post on 24-Oct-2021

9 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

HISLOPWYSPA

V I C T O R I A

Page 2: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

Plaka, 1953

Zimny wiatr omiatał wąskie uliczki Plaki. Kobietę przenikałjesienny chłód, wprawiając jej ciało i umysł w absolutneodrętwienie, które całkowicie paraliżowało zmysły, ale wżaden sposób nie pomniejszało cierpienia. Potykając się,przeszła kilka ostatnich metrów do pomostu, uwieszona naramieniu ojca jak staruszka, której każdy krok sprawianiewypowiedziany ból. Ale nie odczuwała fizycznego bólu.Była silna jak każda młoda kobieta, która przez całe życieoddychała czystym kreteńskim powietrzem, miała równiemłodzieńczą cerę i intensywnie piwne błyszczące oczy jakwszystkie dziewczyny na wyspie.

Niewielka łódź, załadowana dziwnymi tobołami,umocowanymi sznurem, podskakiwała i kiwała się na falach,obciążona tak niestabilnym ładunkiem. Starszy mężczyznapowoli opuścił się do łodzi, jedną ręką starał się jąustabilizować, a drugą podał córce. Kiedy już bezpieczniezeszła do łodzi, otulił ją kocem, chroniąc przed żywiołami.Jedynym widocznym dowodem na to, że nie chodzi o kolejnypakunek, były kosmyki długich czarnych włosów, swobodnietańczące na wietrze. Mężczyzna ostrożnie odczepił cumy —

Page 3: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

nie było już nic więcej do powiedzenia ani do zrobienia — irozpoczęli podróż. Nie był to jednak początek krótkiej drogi zkolejną dostawą. Był to początek drogi w jedną stronę, donowego życia. Życia w kolonii trędowatych. Życia na wyspieSpinalonga.

Page 4: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

Rozdział 1

Plaka, 2001

Odwiązana cuma frunęła w powietrze i opryskała gołeramiona kobiety kropelkami morskiej wody. Wyschły niemalnatychmiast, bo na bezchmurnym niebie świeciło słońce;kobieta zauważyła, że na jej skórze ułożyły się skomplikowanewzory z kryształków soli, jak wytatuowane romby. Alexisbyła jedyną pasażerką niewielkiej, wysłużonej łodzi; kiedyłódka oddalała się od nabrzeża, zmierzając w stronę samotnej,niezamieszkanej wysepki, kobieta zadrżała na myśl o tychwszystkich, którzy płynęli tędy przed nią.

Spinalonga. Bawiła się tym słowem, obracała je na językujak pestkę oliwki. Widziała przed sobą wyspę, łódź zbliżałasię do weneckich fortyfikacji wychodzących na morze.Kobieta czuła fascynację przeszłością, była jednak świadomarównież aktualnego znaczenia tego miejsca. Tutaj historia niewystygła jeszcze na kamień, mieszkańcy byli prawdziwi, niemityczni. Jakie to odmienne od starożytnych pałaców istanowisk archeologicznych, które odwiedzała przez kilkaostatnich tygodni, miesięcy, a nawet lat.

Alexis mogła spędzić kolejny dzień, wspinając się poruinach Knossos, na podstawie fragmentów kamieni

Page 5: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

rekonstruując w wyobraźni życie, jakie toczyło się tutaj przedponad czterema tysiącami lat. Ostatnio jednak zaczynałaodczuwać, że tak odległa przeszłość jest właściwie niedostępnadla jej wyobraźni i zdecydowanie niewiele ją obchodzi.Mimo dyplomu archeologa i posady w muzeum miaławrażenie, że jej zainteresowanie maleje z dnia na dzień.Ojciec był uczonym pasjonującym się swoją pracą, a ona poprostu, po dziecinnemu, wzrastała w przekonaniu, że pójdziew jego ślady. Dla kogoś takiego jak Marcus Fielding nie byłostarożytnej cywilizacji zbyt odległej w czasie, by gozainteresować, ale dwudziestopięcioletniej Alexis byk, któregowcześniej minęła na drodze, zdawał się bardziej rzeczywisty iistotny niż minotaur w centrum kreteńskiego labiryntu.

Jednak kierunek, w jakim ostatnio zmierzała jej kariera, niebył w tym momencie najważniejszy. Znacznie bardziejnaglący wydawał się dylemat związany z Edem. Kiedypodczas tych wakacji pławili się w niezmiennym upalepóźnego lata na greckiej wyspie, tak dobrze zapowiadającysię romans powoli ulegał zmianie. Ich związek rozkwitał wrozrzedzonym mikrokosmosie uniwersyteckiego światka, alewiądł w atmosferze świata zewnętrznego i po trzech latachprzypominał chorą flancę, która nie przeżyła przeniesienia zeszklarni na obrzeże rabatki.

Ed był przystojny. Było to raczej oczywistością niż sprawąindywidualnej opinii. Ale to właśnie jego wygląd czasaminajbardziej denerwował Alexis; nie wątpiła, że przyczyniałsię do arogancji Eda i czasami godnej pozazdroszczeniawiary w siebie. Tworzyli parę na zasadzie „przyciąganiaprzeciwieństw”, ciemnowłosa i ciemnoooka Alexis o jasnejkarnacji, i jasnowłosy, niebieskooki Ed. Czasami jednakczuła, że jej bardziej dziką naturę przytłacza zamiłowanieEda do dyscypliny i porządku; wiedziała, że nie tego chce.Nawet odrobina spontaniczności, której tak potrzebowała,

Page 6: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

była dla niego absolutnie nie do przyjęcia.Wiele innych jego zalet, powszechnie akceptowanych,

zaczynało ją rozwścieczać. Przede wszystkim niczymniezachwiana wiara w siebie. Był to w jakimś sensienieunikniony rezultat jego absolutnej pewności co do tego,jaka przyszłość go czeka, pewności towarzyszącej muwłaściwie od urodzenia. Ed miał obiecaną dożywotnią posadęw firmie prawniczej, lata będą mu upływać według z góryzałożonego schematu awansów w karierze zawodowej izwiązanej z nią zmiany adresów, także łatwych doprzewidzenia. Alexis pewna była jedynie coraz wyraźniejszegorozdźwięku między nimi. W miarę trwania wakacji corazwięcej czasu poświęcała rozmyślaniom o przyszłości, wktórej nie widziała Eda. Dzieliły ich nawet praktycznedrobiazgi domowe. Pasta do zębów wyciskana ze złegokońca. Ale to ona była winna, nie Ed. Sposób reakcji na jejbałaganiarstwo charakteryzował całe jego podejście do życia.Wymagania Eda, żeby wszystko było absolutnieuporządkowane, Alexis odbierała jako nieprzyjemne dążeniedo panowania nad sytuacją. Starała się zrozumieć tę potrzebęładu, miała jednak żal o niewypowiadaną krytykę pewnegochaosu w jej życiu. Często docierało do niej, że naprawdędobrze czuła się w zabałaganionym gabinecie ojca, a sypialniarodziców urządzona przez matkę, gdzie ściany były jasne ipanował wielki porządek, przyprawiała ją o dreszcze.

Edowi zawsze wszystko się udawało. Należał dowybrańców losu, nie musiał się wysilać, by rok po roku byćnajlepszym uczniem w klasie i niezrównanym victor ludorum.Idealny przywódca. Przykro byłoby patrzyć, jak pęka tabańka mydlana. Wychowano go w przekonaniu, że cały światsłuży mu za skorupę, ale Alexis zaczynała dostrzegać, żeprzynajmniej ona nie pozwoli się w niej zamknąć. Czynaprawdę mogłaby zrezygnować ze swojej niezależności,

Page 7: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

żeby żyć z Edem, choćby wydawało się to absolutnieoczywiste. Dość zaniedbane wynajęte mieszkanko przyCrouch End albo elegancki apartament w dzielnicyKensington. Czy odrzucenie tego drugiego było szaleństwem?Ed co prawda spodziewał się, że Alexis jesienią wprowadzisię do niego, najpierw jednak musiała zadać sobie parę pytań:jaki sens miało wspólne mieszkanie, skoro nie zamierzali siępobierać? A poza tym, czy naprawdę chciałaby, żeby tenmężczyzna był ojcem jej dzieci? Od tygodni, a nawetmiesięcy dręczyły ją takie wahania, więc wcześniej czypóźniej musi zdobyć się na odwagę i jakoś to rozwiązać. Edtak dużo mówił, tak zawzięcie organizował te wakacje, żezdawał się nie zauważać przedłużających się chwil milczenia.

Jak różna była ta podróż od wakacji na greckich wyspach wczasach studenckich, kiedy wraz z przyjaciółmi wędrowałaod wyspy do wyspy; jedynie przypadek, czyli rzutdwudziestodrachmową monetą, decydował o tym, jak spędządługie, skąpane w słońcu dni, który bar odwiedzą, na jakiejplaży będą się opalać, jak długo zostaną na danej wyspie. Ażtrudno uwierzyć, że życie mogło być tak beztroskie. Obecnapodróż obfitowała w konflikty, spory i rozważania, ale towszystko zaczęło się na długo przed przyjazdem na Kretę.

Jak to możliwe, że w wieku dwudziestu pięciu lat jestemtak beznadziejnie niepewna swojej przyszłości? Alexiszadawała sobie to pytanie, pakując torbę na wyjazd.Mieszkanie nie jest moje, wykonuję pracę, której nie lubię, iwyjeżdżam na urlop z mężczyzną, który właściwie nic mnienie obchodzi. Co się ze mną dzieje?

W jej wieku Sofia, jej matka, była już od kilku lat mężatką imiała dwójkę dzieci. Jakie to okoliczności sprawiły, że w takmłodym wieku była aż tak dojrzała? Jak to możliwe, że miałatak ustabilizowane życie, skoro Alexis wciąż czuła siędzieckiem? Gdyby wiedziała coś więcej o podejściu matki do

Page 8: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

życia, może pomogłoby jej to w podejmowaniu decyzji.Sofia zawsze była wyjątkowo powściągliwa w sprawach

swojego pochodzenia, a z czasem owa tajemniczość stała siębarierą między nią a córką. Alexis uważała za ironię losu to,że w rodzinie tak zachęcającej do studiowania i zrozumieniaprzeszłości uniemożliwiano równocześnie poznanie własnejhistorii; poczucie, że Sofia ukrywa coś przed dziećmi, rzucałona wszystko cień nieufności. Wydawało się, że Sofia Fieldinggłęboko zakopała własne korzenie.

Alexis miała tylko jedną wskazówkę dotyczącą przeszłościmatki: wyblakłe zdjęcie ślubne, które odkąd sięgała pamięcią,stało na nocnym stoliku Sofii, w ozdobnej srebrnej ramcecoraz cieńszej od częstego polerowania. We wczesnymdzieciństwie, kiedy Alexis skakała na wielkim, nierównymłożu rodziców jak na trampolinie, obraz uśmiechniętej, choćsztywno upozowanej pary na zdjęciu unosił się przed jejoczami w górę i w dół. Czasami pytała matkę o piękną paniąw koronkach i mężczyznę o wyrazistych rysach i włosach wkolorze platyny. Jak się nazywają? Dlaczego on ma siwewłosy? Gdzie są teraz? Odpowiedzi Sofii były wyjątkowolakoniczne: to jej ciotka Maria i wuj Nikolaos, mieszkali naKrecie, obydwoje już nie żyją. Wtedy te informacje zadowoliłyAlexis, ale teraz musiała się dowiedzieć czegoś więcej.Właśnie znaczenie tego zdjęcia — jedynego zdjęcia w ramcew całym domu, jeśli nie liczyć fotografii jej i młodszego brataNicka — intrygowała ją najbardziej. Ta para najwyraźniejodgrywała ważną rolę w dzieciństwie matki, a jednak Sofiazawsze zdawała się niechętna, by o nich mówić. W istociebyło to coś więcej niż niechęć, raczej uparta odmowa. Jakonastolatka Alexis nauczyła się respektować prywatność matki,własny instynkt też kazał jej się odgradzać i unikać kontaktów.Ale teraz już z tego wyrosła.

W przeddzień wyjazdu na wakacje odwiedziła rodziców w

Page 9: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

szeregowym wiktoriańskim domku na spokojnej uliczce wBattersea. Tradycją rodzinną stały się kolacje w miejscowejgreckiej tawernie przed każdym wyjazdem Alexis czy Nickana kolejny semestr uniwersytecki czy w zagraniczną podróż.Tym razem jednak Alexis odwiedziła rodziców z innegopowodu. Chciała zasięgnąć porady matki, jak postąpić zEdem, i — co nie mniej ważne — zamierzała zadać jej kilkapytań dotyczących przeszłości. Alexis zjawiła się dobrągodzinę wcześniej i postanowiła skłonić matkę do uchyleniaokiennic. Wystarczy choć trochę światła.

Weszła do domu, położyła ciężki plecak na posadzkę zterakoty, rzuciła klucz na zmatowiałą mosiężną tacę na półcew przedpokoju. Wylądował z głośnym brzękiem. Alexiswiedziała, że matka najbardziej nie znosi być zaskakiwana.

— Cześć, mamo! — zawołała w ciszy przedpokoju.Domyślając się, że matka jest na górze, wbiegła,

przeskakując po dwa stopnie, a kiedy znalazła się w sypialnirodziców, jak zwykle zdumiała się panującym tamporządkiem. Niewielka kolekcja korali wisiała na rogu lustra,trzy flakony perfum stały w uporządkowanym szeregu natoaletce Sofii. Poza tym w pokoju nie było właściwie żadnychprzedmiotów. Żadnych wskazówek dotyczących osobowościmatki czy jej przeszłości, żadnego zdjęcia na ścianie aniksiążki przy łóżku. Tylko to jedno zdjęcie w ramce nanocnym stoliku. Choć Sofia dzieliła ten pokój z Marcusem,była to jej przestrzeń, zdominowana jej potrzebą porządku.Każdy z członków rodziny miał swoje miejsce, a wszystkierównie dziwaczne.

Jeśli minimalizm głównej sypialni czynił z niej domenęSofii, to przestrzenią Marcusa był jego gabinet, w którym napodłodze piętrzyły się stosy książek. Czasami te wieże wagiciężkiej przewracały się, książki rozlatywały się po całympokoju i jedyny dostęp do biurka prowadził po oprawnych w

Page 10: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

skórę tomach. Marcus lubił pracować w tej zrujnowanejświątyni ksiąg; przypominało mu to wykopki archeologiczne,gdzie każdy kamień zostaje szczegółowo opisany, nawet jeśliniewprawnemu oku wszystkie te kamienie wydają się poprostu fragmentem porzuconych gruzów. W gabinecie zawszebyło ciepło, toteż Alexis w dzieciństwie często wślizgiwałasię tutaj, żeby poczytać książkę, zwinięta w kłębek namiękkim fotelu obitym skórą, z którego bezustannie wyzieraływnętrzności, ale mimo to pozostawał najprzytulniejszym inajbezpieczniejszym siedzeniem w całym domu.

Chociaż dzieci dawno się wyprowadziły, ich pokojepozostały niezmienione. Pokój Alexis pomalowany był nadość agresywny fiolet, który wybrała jako naburmuszonapiętnastolatka. Kapa na łóżko, dywanik i szafa były wdobranym odcieniu lilaróż — kolorze migren i histerii. Teraznawet Alexis tak uważała, choć wtedy upierała się przy takichbarwach. Może pewnego dnia rodzice pomalują pokój, choćniewykluczone, że upłynie dziesięć lat, nim o tym pomyślą,bo projektowanie wnętrz i tapicerka nie były w tej rodziniesprawą pierwszoplanową. Kolor ścian w pokoju Nicka jużdawno stracił jakiekolwiek znaczenie — spod plakatówArsenalu, zespołów heavymetalowych i niezwykle piersiastychblondynek nie widać było ani kawałka ściany. Salonik byłmiejscem, w którym Alexis i Nick w ciągu dwudziestu latspędzili milion godzin, oglądając telewizję w półmroku i wkompletnym milczeniu. Ale kuchnia należała do wszystkich.Centralny punkt stanowił sosnowy stół z lat siedemdziesiątych— pierwszy mebel, jaki Sofia i Marcus kupili jako para. Przytym stole zbierali się wszyscy, rozmawiali, grali w jakieś gry,jedli i mimo częstych zażartych debat i ostrej różnicy zdaństanowili rodzinę.

— Cześć — powitała Sofia odbicie córki w lustrze.Równocześnie czesała krótkie włosy z jasnymi pasmami i

Page 11: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

szukała czegoś w pudełku z biżuterią. — Jestem prawiegotowa — dodała, mocując koralowe kolczyki, które pasowałydo bluzki.

Alexis nigdy się nie dowie, że Sofii ściskał się żołądek namyśl o rodzinnym rytuale. Przypominały jej się te wszystkiewieczory przed rozpoczęciem uniwersyteckich semestrówAlexis, kiedy pod maską udawanej pogody zamartwiała się,że córka wkrótce wyjedzie. Zdolność ukrywania emocji przezSofię zdawała się rosnąć proporcjonalnie do skali ukrywanegouczucia. Spojrzała na twarz córki w lustrze i na odbiciewłasnej twarzy obok niej i doznała szoku. Nie była to jużtwarz nastolatki, którą zawsze miała w pamięci, patrzyły nanią pytające oczy dorosłej osoby.

— Cześć, mamo — powtórzyła spokojnie Alexis. — Októrej wróci tata?

— Mam nadzieję, że niedługo. Wie, że musisz jutro ranowstać, więc obiecał wrócić niezbyt późno.

Alexis wzięła do ręki znajomą fotografię i głębokowciągnęła powietrze. Nawet w wieku dwudziestu paru latmusiała się zdobyć na odwagę, żeby się zapuścić wniedostępne tereny przeszłości matki, czuła się tak, jakbyprzemykała pod taśmą w paski, jaką policja odgradza miejscezbrodni. Ale musiała poznać poglądy matki. Sofia wyszła zamąż, nie mając nawet dwudziestu lat, więc Alexis chce siędowiedzieć, czy postępuje głupio, odrzucając możliwośćspędzenia reszty życia z kimś takim jak Ed. Czy matka uważatak jak ona, że skoro w ogóle przychodzą jej do głowy takiemyśli, to Ed rzeczywiście nie jest odpowiednią osobą?Przepowiadała sobie w myślach te pytania. Skąd matkawiedziała, w tak młodym wieku i z taką pewnością, żeczłowiek, za którego wychodzi, to właśnie „ten”? Skąd mogławiedzieć, że będzie z nim szczęśliwa przez następnepięćdziesiąt, sześćdziesiąt, a może nawet siedemdziesiąt lat?

Page 12: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

Czy też w ogóle nie myślała w ten sposób? Akurat w chwiligdy wszystkie te pytania cisnęły jej się na usta, straciłaodwagę, nagle bojąc się odrzucenia. Musiała jednak zadaćjedno pytanie.

— Czy mogłabym... czy mogłabym pojechać domiejscowości, gdzie się wychowałaś? — spytała. Opróczimienia, które potwierdzało jej greckie powiązania, jedynymzewnętrznym znakiem pochodzenia Sofii były ciemne oczyAlexis, i tego wieczoru córka wykorzystała je w pełni,wpatrując się w matkę z niezwykłą intensywnością. — Nakoniec wakacji jedziemy na Kretę, więc szkoda byłoby niewykorzystać takiej okazji.

Sofii niełatwo przychodziły uśmiechy, demonstrowanieuczuć, uściski. Jej naturalnym sposobem zachowania byłapowściągliwość, a pierwszą reakcją szukanieusprawiedliwienia. Tym razem jednak coś ją powstrzymało.Przypomniała sobie słowa często powtarzane przez Marcusa,że Alexis zawsze pozostanie ich córką, ale nie zawsze będzieto dziecko, które wraca do matki. Choć Sofia nie mogła siępogodzić z takim stwierdzeniem, wiedziała, że jest prawdziwe,w czym ostatecznie utwierdził ją widok tej niezależnejmłodej kobiety. Toteż zamiast zamknąć się w sobie, jak torobiła zawsze, ilekroć temat przeszłości choćby tylko rysowałsię na horyzoncie, odpowiedziała z nieoczekiwanym ciepłem,uznając po raz pierwszy, że ciekawość córki, by dowiedziećsię czegoś więcej o jej korzeniach, jest nie tylko naturalna, alemoże nawet słuszna.

— Owszem — odparła z lekkim wahaniem. — Chyba tak.Alexis próbowała ukryć zdumienie, starała się nie oddychać,

obawiając się, że matka zmieni zdanie.— Tak, to będzie doskonała okazja — powiedziała Sofia

już bardziej pewnym tonem. — Dam ci list do Fotini Davaras.Ona znała moją rodzinę. Teraz musi już być stara, ale całe

Page 13: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

życie przeżyła w miasteczku, w którym się urodziłam.Wyszła za właściciela miejscowej tawerny, więc może nawetdostaniesz dobry posiłek.

Alexis nie kryła entuzjazmu.— Dzięki, mamo. Gdzie dokładnie leży ta miejscowość?

W porównaniu z Chanii?— Około dwóch godzin jazdy na wschód od Iraklionu —

wyjaśniła Sofia. — Więc z Chanii możesz jechać cztery czypięć godzin, duża odległość jak na jeden dzień. Tata zarazprzyjdzie, ale jak wrócimy z kolacji, napiszę list do Fotini ipokażę ci na mapie, gdzie dokładnie leży Plaka.

Niedbałe trzaśnięcie drzwiami oznaczało, że Marcus wróciłz biblioteki uniwersyteckiej. Zniszczona skórzana aktówka,wypchana do granic możliwości, stała na środku przedpokoju,a przez wszystkie pęknięcia w szwach wystawały papiery.Niedźwiedziowaty mężczyzna w okularach, z gęstą srebrzystączupryną — prawdopodobnie ważył tyle, ile jego żona i córkarazem wzięte — powitał zbiegającą po schodach Alexisszerokim uśmiechem i porwał ją w ramiona, kiedy zeskoczyłaz ostatniego stopnia. Rzuciła się w jego objęcia dokładnie taksamo jak w wieku trzech lat.

— Tato! — powiedziała tylko, ale nawet to byłoniepotrzebne.

— Moja śliczna dziewczynka. — Objął ją tak ciepło iprzytulnie, jak może zrobić jedynie ojciec obdarzony takszczodrą posturą.

Wkrótce potem wyszli do restauracji oddalonej zaledwie opięć minut marszu. Taverna Loukakis, wciśnięta międzyeleganckie winiarnie, zbyt drogie patiserie i modne restauracjepodające potrawy z całego świata, była stałym elementemmiejscowego pejzażu. Otwarto ją wkrótce po tym, jakFieldingowie kupili swój dom, a przez ten czas w sąsiedztwieotwarto i zamknięto setki innych sklepów i restauracji.

Page 14: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

Właściciel, Gregorio, powitał trójkę Fieldingów jak starychprzyjaciół, których wizyty nabrały form rytuału w takimstopniu, że jeszcze nim usiedli, wiedział, co zamówią. Jakzwykle wysłuchali uprzejmie specjalności dnia, po czymGregorio wyrecytował:

— Meze, mussaka, stifado, kalmary, butelka retsiny i dużawoda gazowana.

Potwierdzili skinieniem głowy i wszyscy wybuchnęliśmiechem, kiedy Gregorio odwrócił się, rzekomozdegustowany tym, że wzgardzili bardziej nowatorskimipotrawami szefa kuchni.

Mówiła głównie Alexis (mussaka). Opowiadała oplanowanej podróży z Edem, a ojciec (kalmary) od czasu doczasu wtrącał sugestie dotyczące zabytków archeologicznych,które mogliby obejrzeć.

— Ależ tato — jęczała zdesperowana Alexis — przecieżwiesz, że Ed nie jest zainteresowany oglądaniem ruin.

— Wiem, wiem — potwierdzał spokojnie. — Ale tylkoprostak może pojechać na Kretę i nie odwiedzić Knossos. Tojakby pojechać do Paryża i nie pójść do Luwru. Nawet Edmusi to rozumieć.

Cała rodzina doskonale zdawała sobie sprawę, że Ed jestzdolny pominąć wszystko, co choćby zatrąca wysoką kulturą.W głosie Marcusa zawsze dźwięczała leciutka nutka pogardy,ilekroć w rozmowie pojawiała się osoba Eda. Nie dlatego, żebył mu przeciwny czy nie darzył go sympatią. Ed był takimmężczyzną, jakiego każdy ojciec chciałby mieć za zięcia,jednak Marcus nie mógł opanować rozczarowania, ile razywyobraził sobie tego ustosunkowanego chłopaka jakoprzyszłość swojej córki. Natomiast Sofia uwielbiała Eda.Wydawał się jej uosobieniem wszystkiego, o czym marzyładla córki: szacowny, zapewniający bezpieczeństwo i zświetnym rodowodem, który dawał mu pewność osoby

Page 15: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

związanej (choćby niezwykle słabo) z angielską arystokracją.Był to beztroski wieczór. Od wielu miesięcy nie spotykali

się we trójkę, Alexis miała więc duże zaległości, choćby wostatnich romansach Nicka. Jej brat robił pracę podyplomowąw Manchesterze i nie spieszył się z dorastaniem, a rodzinęnieustannie zdumiewała złożoność jego związków.

Alexis wymieniała z ojcem historyjki z pracy, a Sofiaprzyłapała się na tym, że wraca myślami do pierwszej wizytyw tej restauracji, kiedy to Gregorio przyniósł stertę poduszek,żeby Alexis mogła sięgnąć do stołu. Gdy urodził się Nick, wtawernie było już wysokie krzesło, a dzieci wkrótce pokochałyostry smak taramasalaty i tzatziki, które kelnerzy przynosiliim na malutkich talerzykach. Przez ponad dwadzieścia latkażde ważne wydarzenie w życiu rodziny celebrowano tutajprzy akompaniamencie tych samych popularnych greckichmelodii płynących z magnetofonu na zapleczu. Świadomość,że Alexis nie jest już dzieckiem, dotarła do Sofii wyraźniejniż kiedykolwiek, zaczęła myśleć o Place i o liście, którymusi wkrótce napisać. Przez wiele lat niemal regularniekorespondowała z Fotini, a ćwierć wieku wcześniej dokładnieopisała pojawienie się swojego pierwszego dziecka; po kilkutygodniach nadeszła maleńka, cudownie haftowanasukieneczka, w którą Sofia ubrała dziecko do chrztu w brakutradycyjnych szat rodzinnych. Jakiś czas temu kobietyprzestały do siebie pisywać, Sofia nie miała jednakwątpliwości, że mąż Fotini nie omieszkałby jej poinformować,gdyby coś się stało jego żonie. Zastanawiała się, jak terazwygląda Plaka, próbowała wyrzucić z myśli obraz miasteczkaopanowanego przez głośne puby sprzedające angielskie piwo.Miała nadzieję, że Alexis znajdzie Plakę bardzo podobną dotej, z której sama wyjechała.

Wraz z upływem czasu rosło podekscytowanie Alexis namyśl o tym, że w końcu zajrzy głębiej w historię swojej

Page 16: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

rodziny. Wiedziała, że na tym urlopie będzie musiała stawićczoło różnym napięciom, ale przynajmniej mogła się cieszyćperspektywą wizyty w miejscu urodzenia matki. Alexis iSofia wymieniły uśmiechy, a Marcus zastanawiał się, czy tokoniec jego roli mediatora między żoną a córką. Ta myślbardzo go ucieszyła i bez przeszkód rozkoszował siętowarzystwem dwóch kobiet, które kochał najbardziej naświecie.

Skończyli posiłek, uprzejmie wypili pół kieliszkaofiarowanej przez firmę raki i poszli do domu. Alexis spędzitę noc w swoim dawnym pokoju — cieszyła się na te kilkagodzin w łóżku z lat dziecinnych, nim będzie musiała wstać ipojechać metrem na lotnisko Heathrow. Czuła się dziwnieusatysfakcjonowana, choć nie zdążyła zapytać matki o radę.W tym momencie znacznie istotniejsze wydawało się to, że zpełnym przyzwoleniem matki uda się do miejsca jej urodzenia.Wszystkie dokuczliwe niepokoje dotyczące przyszłości zeszłytymczasem na dalszy plan.

Po powrocie z restauracji Alexis zrobiła matce kawę, aSofia zasiadła przy kuchennym stole, by napisać list doFotini; dopiero po wyrzuceniu trzech kolejnych prób zakleiłakopertę i przesunęła ją po stole w stronę córki. Wszystko toodbyło się w kompletnym milczeniu, Sofia była całkowiciepochłonięta pisaniem. Alexis czuła, że jeśli się odezwie,może przerwać trans i matka gotowa jeszcze zmienić zdanie.

� � �

Już dwa i pół tygodnia list Sofii tkwił w wewnętrznejkieszeni torby Alexis, równie cenny jak paszport. W istociebył to swego rodzaju paszport, umożliwi jej bowiem dostępdo przeszłości matki. Podróżował z nią z Aten nazadymionych, czasami miotanych sztormem promach naParos, Santorini, a teraz na Kretę. Przyjechali na wyspę przed

Page 17: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

kilkoma dniami i wynajęli pokój nad samym morzem wChanii — niezbyt trudne zadanie o tej porze roku, kiedywiększość urlopowiczów już wyjechała.

Były to ostatnie dni ich wakacji. Ed niechętnie zwiedziłKnossos i mueum archeologiczne w Iraklionie i teraz miałwielką ochotę spędzić kilka dni na plaży przed długą podróżąstatkiem do Pireusu. Jednak nie zgadzało się to z planamiAlexis.

— Jutro jadę odwiedzić starą przyjaciółkę mojej matki —oznajmiła, kiedy usiedli w nadbrzeżnej tawernie, czekając, ażkelner przyjmie zamówienie. — Mieszka z drugiej stronyIraklionu, więc nie będzie mnie prawie cały dzień.

Po raz pierwszy wspomniała Edowi o planowanejpielgrzymce, więc nastawiała się na jego reakcję.

— To cudowne — warknął. I dodał urażonym tonem: —Pewnie weźmiesz też samochód.

— Wezmę, jeśli nie masz nic przeciwko temu. To prawieczterysta kilometrów i zajęłoby mi kilka dni, gdybym chciałatam dojechać lokalnymi autobusami.

— Rozumiem, że tak naprawdę nie mam wyboru, prawda?A na pewno nie mam ochoty jechać z tobą.

Ed obrzucił ją wściekłym, nieprzyjaznym spojrzeniem,zanim ukrył opaloną twarz za kartą dań. Przez cały wieczórbędzie się dąsał, ale Alexis jakoś to wytrzyma, zwłaszcza żetrochę go zaskoczyła. Trudniej było zaakceptować jegocałkowity brak zainteresowania jej planami, choć to też dlaniego charakterystyczne. Nawet nie zapytał o nazwiskoosoby, którą Alexis ma zamiar odwiedzić.

Następnego ranka wkrótce po wschodzie słońca wyślizgnęłasię z łóżka i wyszła z hotelu.

Kiedy szukała w swoim przewodniku hasła Plaka, uderzyłoją coś całkowicie niespodziewanego. Coś, o czym matka niewspomniała. Naprzeciwko miasteczka, niedaleko wybrzeża,

Page 18: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

znajdowała się wysepka z niewielką przystanią, łatwo ją byłoprzegapić, ale podziałała na wyobraźnię Alexis.

SPINALONGA. Zdominowana przez masywną weneckąfortecę, wyspa została zdobyta przez Turków w XVIIIwieku. Większość Turków opuściła Kretę, kiedy ogłoszonojej autonomię w 1898, ale mieszkańcy wysepki odmówilioddania domów i lukratywnego przemytu na Spinalongę.Wyjechali dopiero w 1903, kiedy wyspę przekształcono wkolonię trędowatych. W 1941 Kretę zajęli Niemcy iokupowali ją do 1945, lecz obecność trędowatychuratowała Spinalongę. Opuszczono wyspę w 1957.

Wydawało się, że raison d’etre samej Plaki byłodostarczanie zaopatrzenia do kolonii trędowatych. Alexis niemogła zrozumieć, dlaczego matka w ogóle o tym niewspomniała. Siedząc za kierownicą wynajętego cinquecentomiała nadzieję, że zdąży odwiedzić Spinalongę. Rozłożyłamapę Krety na pustym siedzeniu pasażera i po raz pierwszyzauważyła, że wyspa miała kształt rozleniwionego zwierzakaśpiącego na plecach.

Trasa prowadziła na wschód od Iraklionu po równej iprostej nadbrzeżnej drodze, która mijała nadmiernierozbudowane nowoczesne osady Hersonisos i Malia. Odczasu do czasu pokazywał się brązowy znak informujący ostarożytnych ruinach niestosownie wtłoczonych pomiędzyrozrastające się hotele. Alexis ignorowała te wszystkie znaki.Teraz celem jej podróży nie była osada kwitnąca w XX wiekuprzed Chrystusem, ale w XX wieku naszej ery.

Mijała kilometry gajów oliwnych, a na bardziej płaskichprzybrzeżnych równinach olbrzymie plantacjeczerwieniejących pomidorów i dojrzewających winogron. Wkońcu zjechała z głównej drogi, rozpoczynając ostatni etap

Page 19: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

podróży do Plaki. Droga była węższa, musiała jechać wolniej,unikając niewielkich stosów kamieni, które stoczyły się zezboczy na środek szosy; od czasu do czasu przed samochodemwyrastała rozleniwiona koza, a jej diabelnie blisko osadzoneoczy wpatrywały się w Alexis. Po jakimś czasie droga zaczęłasię piąć. Po pokonaniu szczególnie ostrego zakrętu Alexiszjechała na bok, opony zgrzytnęły na żwirze. Daleko w dolew oślepiająco błękitnych wodach zatoki Mirabello widziaławielki łuk niemal kulistej naturalnej przystani, a w miejscu,gdzie ramiona owej przystani zdawały się łączyć w uścisku,znajdował się kawałek lądu, przypominający niewielkizaokrąglony pagórek. Z daleka wydawało się, że jestpołączony z lądem, ale Alexis wiedziała z mapy, że to wyspaSpinalonga i że dostać się na nią można tylko łodzią.Przytłoczona okolicznym pejzażem wyspa dumnie wystawałaz wody, z jednej strony wyraźnie widać było resztki weneckiejfortecy, a za nią słabiej widoczne linie ulic. Opuszczonawyspa. Była zamieszkana nieustannie przez tysiące lat inagle, niecałe pięćdziesiąt lat temu, została z jakiegoś powoduopuszczona.

Kilka ostatnich kilometrów do Plaki Alexis jechała wolno,okna taniego wynajętego samochodu były otwarte, żebywpuścić ciepły powiew wiatru i ulotny zapach tymianku. Odrugiej po południu wreszcie się zatrzymała, zakłócając ciszęgłównego placu miasteczka. Dłonie spocone od kurczowegościskania plastikowej kierownicy błyszczały, a lewa ręka byłaprzypalona słońcem wczesnego popołudnia. Bardzonieodpowiednia pora przyjazdu do greckiego miasteczka. Psyleżały w cieniu jak martwe, kilka kotów snuło się wposzukiwaniu resztek. Nie widać było innych oznak życiaoprócz niejasnych dowodów, że niedawno byli tu ludzie —porzucona szczotka oparta o drzewo, niepełna paczkapapierosów na ławce obok otwartej planszy tryktraka. Słychać

Page 20: VICTORIA HISLOP - Wydawnictwo Albatros

było niemilknący chór cykad, który ucichnie dopiero ozmierzchu, kiedy zmniejszy się wreszcie nieznośny upał.Miasteczko prawdopodobnie wyglądało tak samo jak wlatach siedemdziesiątych, kiedy opuściła je matka Alexis.Przecież nie miało wielu powodów do zmian.

Alexis zdecydowała już, że najpierw odwiedzi Spinalongę,a dopiero potem odszuka Fotini Davaras. Rozkoszowała siępoczuciem kompletnej swobody i niezależności; poodnalezieniu tej starej kobiety wyprawianie się gdzieś łodziąmogłoby się wydawać niegrzeczne. Alexis nie miaławątpliwości, że musiałaby bardzo się spieszyć, by wrócić nawieczór do Chanii, ale teraz chciała tylko cieszyć siępopołudniem, później zajmie się dzwonieniem do Eda iszukaniem jakiegoś noclegu.

Postanowiła uwierzyć przewodnikowi („w barze niewielkiejrybackiej osady Plaka zwykle znajdzie się rybak, gotów zakilka tysięcy drachm zawieźć na wyspę”), zdecydowanymkrokiem przeszła przez plac, weszła przez lepką tęczęplastikowych sznurków do wnętrza miasteczkowego baru. Tebrudne wstęgi miały powstrzymać muchy, ale wrzeczywistości głównie zbierały kurz i przyczyniały się dozaciemnienia wnętrza. Wpatrując się w ciemność baru, Alexisdostrzegła sylwetkę kobiety siedzącej przy stole, a kiedyskierowała się w jej stronę, niewyraźna postać podniosła się iprzeszła za ladę. Alexis już kompletnie zaschło w gardle.

— Nero, parakalo — powiedziała niepewnie.Kobieta minęła liczne szklane beczki oliwek i na pół

opróżnione butelki gęstego ouzo i sięgnęła do lodówki pozimną wodę mineralną. Starannie napełniła wysoką, prostąszklankę, dodała skórkę cytrynową i podała Alexis. Następniewytarła ręce zwilżone szronem pokrywającym lodowatozimną butelkę w wielki fartuch w kwiatowe wzory, któryledwie obejmował jej obfitą talię.