przegniła nitka

14
Po zakomunikowaniu mi nowiny Nikołaj przybiera surowy wyraz twarzy i rozpoczynamy służbową rozmowę. Gdyby ktoś obcy posłuchał, jak swobodnie Nikołaj posługuje się terminologią naukową, to mógłby chyba pomyśleć, że to uczony przebrany za żołnierza. Nawiasem mówiąc słuchy o ,,uczoności" woźnych uniwersyteckich są mocno przesadzone. Rzeczywiście, Nikołaj zna ponad setkę nazw łacińskich, umie złożyć szkielet, czasem przygotować preparat, wywołać śmiech studentów jakąś długą uczoną cytatą, lecz — na przykład — nieskomplikowana teoria krążenia krwi stanowi dlań dziedzinę równie mglistą, jak dwadzieścia lat temu. W gabinecie przy stole, nisko schylony nad książką lub preparatem, siedzi mój asystent Piotr Ignatiewicz, pracowity, skromny, lecz; pozbawiony talentu człowiek lat około trzydzieści pięć, łysawy już i z wyraźnym brzuszkiem. Pracuje od rana do wieczora, mnóstwo czyta i świetnie pamięta wszystko, co przeczytał — w tej dziedzinie to istny skarb; lecz we wszystkich pozostałych — to koń roboczy lub, jak to się mówi, uczony tępak. Charakterystyczne cechy roboczego konia, które odróżniają go od człowieka talentu, są następujące: widnokrąg ciasny i ściśle ograniczony specjalnością; pozą kręgiem swej specjalności jest naiwny jak dziecię. Pamiętam, jak kiedyś rankiem wszedłem do gabinetu i rzekłem: — Proszę sobie wyobrazić, co za nieszczęście! Podobno Skobielew zmarł. Nikołaj przeżegnał się, a Piotr Ignatiewicz odwrócił się do mnie zapytał: — Jaki to Skobielew? Innym razem — było to nieco dawniej — oświadczyłem wchodząc, że zmarł profesor Pierow. Poczciwy Piotr Ignatiewicz zapytał: — A co on wykładał? Można przypuścić, że gdyby nad samym uchem jego zaśpiewała Patti, gdyby wtargnęły do Rosji hordy Chińczyków, gdyby zdarzyło się trzęsienie ziemi — ten człowiek nawet nie drgnąłby i nadal wpatrywałby się najspokojniej swym przymrużonym okiem w mikroskop. Słowem — Hekuba nic a nic go nie obchodzi. Wiele bym dał za to, aby

Upload: wacek4444

Post on 19-Nov-2015

214 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

geregre

TRANSCRIPT

Po zakomunikowaniu mi nowiny Nikoaj przybiera surowy wyraz twarzy i rozpoczynamy subow rozmow. Gdyby kto obcy posucha, jak swobodnie Nikoaj posuguje si terminologi naukow, to mgby chyba pomyle, e to uczony przebrany za onierza. Nawiasem mwic suchy o ,,uczonoci" wonych uniwersyteckich s mocno przesadzone. Rzeczywicie, Nikoaj zna ponad setk nazw aciskich, umie zoy szkielet, czasem przygotowa preparat, wywoa miech studentw jak dug uczon cytat, lecz na przykad nieskomplikowana teoria krenia krwi stanowi dla dziedzin rwnie mglist, jak dwadziecia lat temu.

W gabinecie przy stole, nisko schylony nad ksik lub preparatem, siedzi mj asystent Piotr Ignatiewicz, pracowity, skromny, lecz; pozbawiony talentu czowiek lat okoo trzydzieci pi, ysawy ju i z wyranym brzuszkiem. Pracuje od rana do wieczora, mnstwo czyta i wietnie pamita wszystko, co przeczyta w tej dziedzinie to istny skarb; lecz we wszystkich pozostaych to ko roboczy lub, jak to si mwi, uczony tpak. Charakterystyczne cechy roboczego konia, ktre odrniaj go od czowieka talentu, s nastpujce: widnokrg ciasny i cile ograniczony specjalnoci; poz krgiem swej specjalnoci jest naiwny jak dzieci. Pamitam, jak kiedy rankiem wszedem do gabinetu i rzekem:

Prosz sobie wyobrazi, co za nieszczcie! Podobno Skobielew zmar.

Nikoaj przeegna si, a Piotr Ignatiewicz odwrci si do mnie zapyta:

Jaki to Skobielew?

Innym razem byo to nieco dawniej owiadczyem wchodzc, e zmar profesor Pierow. Poczciwy Piotr Ignatiewicz zapyta:

A co on wykada?

Mona przypuci, e gdyby nad samym uchem jego zapiewaa Patti, gdyby wtargny do Rosji hordy Chiczykw, gdyby zdarzyo si trzsienie ziemi ten czowiek nawet nie drgnby i nadal wpatrywaby si najspokojniej swym przymruonym okiem w mikroskop. Sowem Hekuba nic a nic go nie obchodzi. Wiele bym da za to, aby zobaczy, jak ten zasuszony grzyb pi ze sw maonk.

Inna cecha; fanatyczna wiara w nieomylno nauki, a przede wszystkim tego, co pisz Niemcy. Pewien jest samego siebie, swych preparatw, wiadom celu swego istnienia i absolutnie nie znane mu s wtpliwoci i rozczarowania, ktre pokrywaj siwizn gowy ludzi utalentowanych. Niewolnicze wielbienie autorytetw i brak potrzeby samodzielnego mylenia. Przekona go o czym trudno, a dyskutowa z nim niemoliwe. Bo prosz sprbowa dyskusji z czowiekiem, ktry jest najgbiej przewiadczony, e najlepsza z nauk to medycyna, najlepsi ludzie lekarze, najlepsze tradycje medyczne. Z niedobrej przeszoci medycznej ocalaa jedyna tradycja biay halsztuk, ktry nosz obecnie lekarze; dla uczonego za i w ogle wyksztaconego czowieka mog istnie jedynie tradycje oglnouniwersyteckie bez wszelkiego podziau na medyczne, prawne itp., lecz Piotr Ignatiewicz nie potrafi si z tym pogodzi i gotw jest dyskutowa do dnia sdu ostatecznego.

Jego przyszo widz wyranie. Przez cae swe ycie wykona parset preparatw niezwykle precyzyjnych, napisze wiele suchych, poprawnych referatw, zrobi dziesitek sumiennych przekadw, lecz prochu nie wymyli. By wynale proch, potrzebna jest fantazja, odkrywczo, zdolno przewidywania, a Piotr Ignatiewicz nic z tego nie posiada. Krtko mwic, to nie gospodarz w nauce, tylko wyrobnik.

Ja, Piotr Ignatiewicz i Nikoaj mwimy pgosem: dziwnie tracimy kontenans. To szczeglne uczucie, gdy za drzwiami huczy jak morze audytorium, w cigu trzydziestu lat nie zdoaem si do przyzwyczai i odczuwam je co rana. Nerwowym ruchem zapinam surdut, zadaj zbdne pytania Nikoajowi, gniewam si... Wydawa by si mogo, e tchrz mnie oblatuje, lecz to nie tchrzostwo, a co zgoa innego, co, czego nie potrafi ani nazwa, ani opisa.

Zupenie niepotrzebnie spogldam na zegarek i mwi:

No, c? Trzeba i.

Ruszamy w takiej kolejnoci: na przedzie idzie Nikoaj z preparatami lub atlasami, za nim ja, a za mn, skromnie spuciwszy gow, sunie ,,ko roboczy"; lub te, jeeli trzeba, na przedzie nios na noszach zwoki, za zwokami idzie Nikoaj itd. Gdy wchodz studenci wstaj, potem siadaj i szum morza nagle zacicha. Nastpuje sztil.

Wiem, o czym bd mwi, ale nie wiem, jak bd mwi, od czego zaczn i na czym zakocz. Nie mam w gowie adnego przygotowanego zawczasu zdania. Lecz wystarczy rzuci okiem na audytorium (zbudowane jest amfiteatralnie) i wygosi stereotypowe:

,,Poprzedni wykad zakoczylimy na...", a zdania pyn nieprzerwanym potokiem z mej duszy i nic ju ich nie powstrzyma. Mwi niepohamowanie szybko, z zapaem, i zda si nie ma takiej mocy, ktra by moga przerwa bieg mego wykadu. Aby wykada dobrze, to znaczy nie nudno i z korzyci dla suchaczy, trzeba mie, prcz talentu, dowiadczenie i wpraw, trzeba dokadnie orientowa si w swych moliwociach, wiedzie, do kogo si mwi i co stanowi przedmiot wykadu. Poza tym trzeba zachowa zimn krew, pilnie obserwowa i ani na mgnienie nie traci z oka audytorium.

Dobry dyrygent, oddajc myl kompozytora, wykonuje rwnoczenie dwadziecia czynnoci: odczytuje partytur, daje znaki paeczk, uwaa na piewaka, robi ruch w kierunku bbna lub waltorni itp. To samo robi ja podczas wykadu. Mam przed sob ptorej setki rnorodnych twarzy i trzysta oczu wpatrzonych w moj twarz. Moim celem jest opanowanie tej wielogowej hydry: jeeli w kadym momencie wykadu orientuj si dokadnie w napiciu jej uwagi oraz w stopniu skupienia umysowego panuj nad ni. Drugi mj przeciwnik tkwi we mnie samym. Jest to bezgraniczna rnorodno form, zjawisk i praw oraz mnstwo uwarunkowanych nimi wasnych i cudzych myli. W kadej chwili musz posiada zdolno wychwytywania z tego ogromnego materiau rzeczy najistotniejszych, najpotrzebniejszych i tak samo szybko, jak pyn moje sowa, przyobleka sw myl w tak form, ktra byaby dostpna rozumieniu hydry i pobudzaa jej uwag, przy tym trzeba pilnie baczy, aby wypowiada myli nie w miar gromadzenia si ich, ale w pewnym porzdku, niezbdnym do prawidowego komponowania obrazu, ktry pragn naszkicowa. Nastpnie staram si, eby wykad mj mia form literack, eby okrelenia byy krtkie i dokadne, zdania moliwie proste i adne. Co chwila musz si hamowa i przypomina sobie, e mam do dyspozycji zaledwo godzin i czterdzieci minut. Jednym sowem roboty niemao. Rwnoczenie musz peni funkcj uczonego, pedagoga i mwcy, i biada mi, jeeli mwca zapanuje nad pedagogiem i uczonym lub przeciwnie.

Wykadam kwadrans, p godziny i nagle spostrzegam, e studenci zaczynaj zerka na sufit, na Piotra Ignatiewicza, jeden siga do kieszeni po chustk, drugi sadowi si wygodniej, trzeci umiecha si do swych myli... To znaczy, e napicie uwagi sabnie. Trzeba temu zaradzi. Korzystajc z pierwszej lepszej okazji rzucam jaki kalambur. Wszystkie ptorasta twarzy umiechaj si szeroko, oczy byszcz wesoo, przez chwil sycha szum morza... I ja te si miej. Uwaga odwiea si, mog mwi dalej.

adna dyskusja, adne rozrywki lub zabawy nie daway mi tyle rozkoszy, co wykady. Jedynie podczas wykadu pochaniaa mnie cakowicie namitna pasja i wwczas pojmowaem, e natchnienie nie jest wymysem poetw, lecz istnieje rzeczywicie. I sdz, e Herkules, po najbardziej pikantnej ze swych przygd, nie czu tak bogiego wyczerpania, jakie ja przeywaem po kadym ze swych wykadw.

Tak byo dawniej. Teraz za na wykadach odczuwam jedynie mczarni. Nie mija p godziny, a zaczyna opanowywa mnie niepowcigniona sabo w nogach i ramionach; siadam w fotelu, lecz nie przywykem do wykadania siedzc; po chwili wstaj, mwi dalej stojc, potem znw siadam. W ustach mi zasycha, gos chrypnie, w gowie si krci... Aby ukry przed suchaczami swj stan, coraz to sigam po yk wody, kaszl, czsto wycieram nos, jakby dokucza mi katar, mwi nie w czas kalambury i ostatecznie ogaszam przerw wczeniej, ni naley. Lecz przede wszystkim odczuwam wstyd.

Sumienie i rozum dyktuj mi, e najlepsze, co mgbym zrobi obecnie, to wygosi do chopakw poegnalny wykad, rzec im swe ostatnie sowo, pobogosawi ich i ustpi miejsca czowiekowi modszemu i silniejszemu ode mnie. Lecz niech mnie Bg osdzi nie starcza mi odwagi, by postpi zgodnie z sumieniem.

Niestety, nie jestem ani filozofem, ani teologiem. Wiem doskonale, e poyj ju nie duej, ni jakie p roku; zdawaoby si, e teraz najbardziej powinny mnie obchodzi mroki pozagrobowe i widziada, ktre nawiedz mj sen mogilny. Lecz nie wiem, czemu dusza moja unika tych zagadnie, mimo i rozum uznaje ca ich wag. Jak. dwadzieciatrzydzieci lat temu, tak i teraz, przed mierci, interesuje mnie jedynie nauka. Wydajc ostatnie tchnienie bd nadal wierzy, e nauka jest czym najistotniejszym, najpikniejszym i najpotrzebniejszym w yciu ludzkim, e zawsze bya i bdzie wzniosym przejawem mioci i e tylko poprzez ni czowiek zapanuje nad przyrod i nad samym sob. Wiara ta, by moe, w zasadzie jest naiwna i nieusprawiedliwiona, lecz c jestem winien, e wierz tak, a nie inaczej i e zwalczy w sobie tej wiary nie potrafi.

Lecz nie o to mi chodzi. Prosz tylko o pobaliwo dla mojej saboci i zrozumienie faktu, e oderwanie od katedry i suchaczy czowieka, ktrego losy rdzenia kostnego obchodz ywiej anieli ostateczny cel wszechwiata, rwna si temu, jakby go ywego woono do trumny.

Na skutek bezsennoci i usilnej walki z wci wzrastajcym osabieniem dzieje si ze mn co dziwnego. Podczas wykadu odczuwam nagle zy dawice krta, piekce w oczach i ogarnia mnie namitne, histeryczne pragnienie: wycign przed si ramiona i poskary si gono. Pragn woa gromkim gosem, e na mnie, sawnego czowieka, los wyda wyrok mierci i e za jakie p roku tu, w tym audytorium, bdzie gospodarzy ju inny. Pragn wykrzykn, e jestem zatruty; nowe myli, jakich nie znaem dawniej, zatruy ostatnie dni mego ycia i dl nadal mj mzg jak moskity. W takim momencie sytuacja moja wydaje mi si tak okropna, e pragn, aby wszyscy moi suchacze, wstrznici, zerwali si z miejsc i w panicznym popochu, z rozpaczliwym krzykiem rzucili si do drzwi.

Nie atwo przeywa podobne chwile.

II

Po wykadzie siedz u siebie w domu i pracuj. Czytam czasopisma, dysertacje lub przygotowuj si do nastpnego wykadu, czasem za co pisz. Pracuj z przerwami, poniewa musz przyjmowa interesantw.

Sysz dzwonek. To przyszed kolega pomwi o sprawach uniwersyteckich. Wchodzi do mnie z kapeluszem i lask i wycigajc ku mnie obie rce woa:

Ja tylko na chwilk, na chwilk. Siedcie, kolego! Tylko dwa sowa!

Przede wszystkim usiujemy okaza jeden drugiemu, e obaj jestemy niezwykle uprzejmi i widzc siebie cieszymy si ogromnie. Sadowi go w fotelu, on za sadowi mnie; przy tym obaj delikatnie gadzimy jeden drugiego po plecach, dotykamy guzikw, a wyglda to tak, jakbymy obmacywali siebie nawzajem i bali si sparzy. Obaj miejemy si, chocia nie mwimy nic miesznego. Usadowiwszy si, pochylamy ku sobie gowy i zaczynamy mwi pgosem. Niezalenie od stopnia serdecznej zayoci, nie moemy unikn w rozmowie pozacanej chiszczyzny, na przykad: Jak pan by askaw susznie zauway" lub: Jak miaem ju zaszczyt panu owiadczy"; nie moemy oby si bez chichotania, jeeli ktry z nas powie jaki, bodaj nieudany, dowcip. Po zakoczeniu rzeczowej rozmowy kolega zrywa si wawo i wskazujc kapeluszem na moj prac, zaczyna si egna. Znowu obmacujemy si nawzajem i chichoczemy. Odprowadzam go do przedpokoju i tu pomagam mu wdzia futro, lecz ten broni si wszelkimi sposobami przed tak wysokim zaszczytem. Potem, gdy Jegor otwiera drzwi, kolega zapewnia mnie, e mog si przezibi, ja za udaj, e gotw jestem wyj za nim bodaj na ulic. I kiedy wreszcie powracam do swego gabinetu, mam nadal umiech na twarzy, widocznie ju si inercji.

Po chwili drugi dzwonek. Kto wchodzi do przedpokoju., dugo rozbiera si i kaszle. Jegor melduje, e przyszed student. Mwi: pro. Wchodzi mody czowiek o miej powierzchownoci. Oto mija ju rok, jak jestemy z nim na bakier: chopak fatalnie odpowiada na egzaminach, a ja uparcie stawiam mu pay, Takich zuchw, ktrych, mwic gwar studenck, oblewam lub cinam, nazbiera si co roku z siedmiu. Ci, ktrzy nie zdaj egzaminu z powodu braku zdolnoci lub choroby, dwigaj zazwyczaj swj krzy cierpliwie i nie usiuj targowa si ze mn; targuj si za i nachodz mnie w domu tylko sangwinicy, o charakterach lekkomylnych, ktrym niepowodzenia egzaminacyjne psuj apetyt i przeszkadzaj w regularnym odwiedzaniu opery. Pierwszych traktuj wzgldnie, a drugich odsyam z kwitkiem przez cay okrgy rok.

Prosz siada mwi do gocia. Co pan mi powie?

Prosz darowa, panie profesorze, e pana fatyguj... zaczyna student zacinajc si i nie patrzc mi w oczy. Nigdy nie omielibym si pana fatygowa, gdyby nie... Zdawaem u pana egzamin ju pi razy i... i ciem si... Prosz pana, aby pan by tak askaw postawi mi dostatecznie, poniewa...

Argument, ktry wszyscy lenie przytaczaj na sw obron, brzmi zawsze jednakowo: oto wietnie zdali z pozostaych przedmiotw, a obcili si tylko u mnie, co jest tym dziwniejsze, e wanie nad moim przedmiotem pracowali szczeglnie pilnie i znaj go doskonale; widocznie ich niepowodzenie egzaminacyjne polega na jakim nieporozumieniu.

Daruje pan, mj drogi odpowiadam gociowi postawi panu oceny dostatecznej nie mog. Prosz jeszcze raz przestudiowa skrypta i przyj. Wwczas zobaczymy.

Pauza. Odczuwam ch podrczy nieco studenta za to, e kocha bardziej piwo i oper ni nauk, mwi wic do z westchnieniem:

Moim zdaniem, najlepsze, co pan by mg obecnie zrobi, to zupenie zarzuci medycyn. Skoro przy pana zdolnociach nie moe pan w aden sposb zda egzaminu, to widocznie pan nie ma ani chci, ani powoania na lekarza.

Twarz sangwinika przeciga si.

Pan daruje, panie profesorze umiecha si lecz byoby to co najmniej dziwne z mej strony. Przestudiowa pi lat i nagle... odej?

Wanie. Lepiej zmarnowa pi lat, anieli pniej przez cae ycie oddawa si pracy zawodowej, do ktrej nie czuje si zamiowania.

Lecz od razu robi mi si go al i mwi:

Zreszt, jak pan uwaa. A wic prosz popracowa jeszcze troch i przyj.

Kiedy? pyta stumionym gosem.

Kiedy pan chce. Chociaby jutro. A w jego dobrych oczach czytam: ,,Ba, przyj mog, ale przecie ty, bydlaku, znw mnie zetniesz".

Oczywicie dorzucam nawet pitnastokrotny egzamin nie przysporzy panu wiedzy, ale pomoe wyrobi charakter. Dobre i to.

Nastaje milczenie. Wstaj i czekam, kiedy go wyjdzie, a ten stoi, patrzy w okno, szarpie sw brdk i rozmyla. Robi si nudno.

Sangwinik ma gos miy, soczysty, oczy rozumne i kpice, twarz dobroduszn, nieco zmit przez zbyt czste naduywanie piwa i przydugie wylegiwanie si na kanapie; prawdopodobnie mgby mi opowiedzie wiele ciekawego o operze, o swych awanturkach miosnych, o kolegach, ktrych kocha, lecz niestety o tym mwi nie wypada... A chtnie bym posucha...

Panie profesorze! Daj panu sowo honoru, e jeeli pan mi postawi dostatecznie, to...

Kiedy sprawa dochodzi do ,,sowa honoru", macham rkami i siadam przy biurku. Student namyla si jeszcze chwil i mwi smtnie:

Wobec tego egnam pana... Przepraszam.

egnam, mj drogi. Pomylnoci. Student niepewnym krokiem idzie do przedpokoju, ubiera si tam powoli i wyszedszy na ulic, widocznie znw dugo zastanawia si, nic jednak nie wymyla prcz ,,starego diabliska" pod moim adresem i rusza do marnej restauracji na obiad i piwo, a potem do domu spa. Spoczywaj w pokoju, dzielny adepcie nauki! Trzeci dzwonek. Wchodzi mody lekarz w nowym czarnym garniturze, w zotych okularach i oczywicie w biaym halsztuku. Przedstawia si. Prosz, aby usiad, i pytam, czym mog suy. Nie bez wzruszenia mody kapan nauki zaczyna mwi, e wanie w tym roku zda doktorat i pozostao mu teraz tylko napisanie dysertacji. Pragnie wic popracowa u mnie, pod moim kierownictwem, i zobowizabym go ogromnie, gdybym zechcia wskaza mu temat dysertacji.

Bardzo bym pragn by panu pomocny, kolego odpowiadam ale moe sprbujemy najpierw ustali wsplnie pogld na dysertacj. Nazw t przyjto okrela prac, stanowic produkt twrczoci samodzielnej. Nieprawda? Praca za, napisana na temat zlecony i pod czyim kierownictwem, zwie si inaczej...

Doktorant milczy. Wybucham i zrywam si z fotela.

Czemu zwracacie si wszyscy do mnie? Nie rozumiem! krzycz gniewnie. Mam tu sklepik czy co? Nie handluj tematami! Prosz mi darowa niedelikatno, ale mam tego wreszcie dosy! Po raz tysic pierwszy prosz was wszystkich, ebycie dali mi spokj!

Doktorant milczy i tylko policzki rumieni mu si z lekka. Na twarzy jego widnieje wyraz gbokiego szacunku dla mego sawnego nazwiska i mojej erudycji, ale po oczach jego widz, e gardzi mym gosem, moj ndzn postaci i nerwow gestykulacj. W swym gniewie wydaj si mu prawdopodobnie dziwakiem.

Tak, tu nie sklepik! oburzam si. I rzecz zdumiewajca! Czemu nie chcecie by samodzielni? Czemu tak nie lubicie swobody?

Mwi duo, a on wci milczy. Na koniec powoli uspokajam si i oczywicie poddaj. Doktorant otrzyma ode mnie nic niewarty temat, napisze pod moim kierownictwem nikomu niepotrzebn dysertacj, z godnoci przeprowadzi nudn obron tej dysertacji i otrzyma zbdny mu waciwie tytu naukowy.

Dzwonki mog nastpowa jeden po drugim bez koca, lecz ogranicz si tu tylko do czterech. Dwiczy czwarty dzwonek i sysz znajome kroki, szelest sukni, miy gos...

Osiemnacie lat temu zmar mj kolega, okulista, i osieroci siedmioletni creczk Kati pozostawiajc jej szedziesit tysicy rubli. W swym testamencie wyznaczy mnie na opiekuna. Do lat dziesiciu Katia mieszkaa razem z moj rodzin, potem zostaa umieszczona na pensji i przyjedaa do mnie tylko na letnie miesice, na wakacje. Nie miaem czasu zaj si jej wychowaniem, obserwowa j mogem jedynie dorywczo, tote o jej dziecistwie potrafi powiedzie niewiele.

Pierwsze, co pamitam i kocham ze wspomnie to niezwyka ufno, z jak wesza do mego domu, z jak leczya si u moich kolegw i jaka zawsze opromieniaa jej twarzyczk. Bywao, zasidzie gdzie w kciku z podwizanym policzkiem i obserwuje co z uwag; czy widzi wwczas, jak ja przegldam ksik i robi notatki, czy jak krzta si po domu ona lub te jak kucharka w kuchni skrobie kartofle, albo jak figluje pies oczy jej zawsze i niezmiennie wyraaj to samo, a mianowicie: ,,Wszystko, co dzieje si na tym wiecie, wszystko jest pikne i mdre". Bya dna wiedzy i bardzo lubia gawdzi ze mn. Czasami usadowi si przy stole naprzeciwko mnie, pilnie patrzy na moje ruchy i zadaje mi rne pytania. Interesuje j to, co ja wykadam, co robi na uniwersytecie, czy nie obawiam si trupw i na co wydaj swoj pensj.

A czy studenci czubi si midzy sob na uniwersytecie? pyta Kalia.

Czubi si, kochanie.

A czy pan kae im klcze?

Ka.

Bawio j to, e studenci si czubi, a ja za kar ka im klcze, i wybuchaa miechem. Byo to agodne, cierpliwe i dobre dziecko. Nieraz zdarzao mi si widzie, jak odbierano jej co, niesusznie karano lub nie zaspokajano jej ciekawoci; wtedy, oprcz zwykego wyrazu ufnoci, na twarzyczce jej zjawia si smutek i tyle. Nie umiaem uj si za ni, a tylko kiedym widzia w smutek pragnem przytuli j do siebie i poaowa tonem starej niani: ,,Moja ty sierotko najmilejsza".

Pamitam te, e Katia lubia adnie ubiera si i perfumowa. W tym wzgldzie bya podobna do mnie. Ja te lubi adne ubranie i dobre perfumy.

auj, e nie miaem czasu ani chci na obserwowanie zacztku i rozwoju namitnoci, ktra zawadna ju cakowicie Kati, kiedy miaa czternaciepitnacie lat. Mwi tu o jej namitnym umiowaniu teatru. Gdy przyjedaa z pensji na wakacje i mieszkaa u nas, to o niczym nie mwia tak chtnie i z takim zapaem, jak o sztukach teatralnych i aktorach. Swymi staymi rozmowami o teatrze po prostu zamczaa nas. ona i dzieci nie suchay jej. Tylko ja nie miaem do odwagi, aby okaza jej brak zainteresowania. Kiedy pragna podzieli si swym zachwytem, wchodzia do mego gabinetu i odzywaa si bagalnym tonem:

Nikoaju Stiepanowiczu, prosz mi pozwoli pomwi o teatrze!

Pokazywaem jej zegarek i owiadczaem:

Daj ci p godziny. Zaczynaj!

Potem przywozia ze sob caymi tuzinami fotografie aktorw i aktorek, do ktrych po prostu modlia si; potem prbowaa parokrotnie bra udzia w przedstawieniach amatorskich i ostatecznie, po skoczeniu pensji, owiadczya mi, e czuje si urodzon aktork.

Nigdy nie podzielaem teatralnej pasji Katii. W moim przekonaniu, jeeli sztuka jest dobra, to aby wywara odpowiednie wraenie, nie ma potrzeby fatygowa aktorw: mona ograniczy si do przeczytania jej. Jeeli za jest licha, to najlepsza nawet gra jej nie poprawi.

W modoci czsto bywaem w teatrze i teraz par razy do roku rodzina wykupuje lo i wozi mnie ,,przewietrzy si". Jest to oczywicie za mao, aby mie prawo wydawa sd o teatrze, ale mog powiedzie o nim sw par. Moim zdaniem teatr nie sta si lepszy ni by 3040 lat temu. Nadal ani w korytarzach teatralnych, ani w foyer nie znajd szklanki czystej wody; nadal bileterzy nakadaj na mnie dwudziestokopiejkow kar za moje futro, chocia noszenie ciepej odziey zim nie stanowi nic nagannego; nadal w antraktach gra zupenie niepotrzebnie muzyka, dodajc do wrae wywoanych przez sztuk nowe, cakiem zbdne; nadal mczyni chodz w antraktach do bufetu popija napoje wyskokowe. Skoro nie widz postpu w rzeczach drobnych, daremnie szukabym go w istocie sprawy. Kiedy aktor, od stp do gowy sptany teatralnymi tradycjami i przesdami, usiuje wygasza prosty, zwyky monolog ,,By albo nie by" nie w sposb prosty, ale nie wiadomo dlaczego syczc i drgajc kurczowo caym ciaem, lub gdy stara si za wszelk cen przekona mnie, e Czacki, mwicy wiele z gupcami i kochajcy idiotk, sam jest czowiekiem mdrym, za sztuka ,,Mdremu biada" nie jest wcale nudna wieje na mnie ze sceny wci t sam rutyn, ktrej nie znosiem ju czterdzieci lat temu, kiedy raczono mnie klasycznym zawodzeniem i biciem si w piersi. I za kadym razem wychodz z teatru wikszym konserwatyst, ni byem nim wchodzc.

Sentymentalny i ufny tum mona przekona, e teatr w obecnej jego postaci jest szko. Lecz kto zna szko w jej waciwym sensie, ten nie da si na t wdk zapa. Nie wiem, co bdzie za pidziesit lub sto lat, ale w obecnych warunkach teatr moe suy jedynie jako rozrywka. Jednakowo rozrywka ta jest zbyt kosztowna, eby mc stale z niej korzysta. Odbiera pastwu tysice modych, zdrowych i utalentowanych mczyzn i kobiet, ktrzy mogliby by dobrymi lekarzami, rolnikami, nauczycielami, oficerami, gdyby nie powicali si scenie; odbiera spoeczestwu wieczorne godziny najlepszy czas do pracy umysowej i rozmw koleeskich; nie mwi ju o wydatkach pieninych i o stratach moralnych, ktre ponosi widz, ogldajc na scenie wypaczony stosunek do morderstwa, cudzostwa lub oszczerstwa.

Katia za bya zupenie odmiennego zdania. Zapewniaa mnie, e nawet w obecnej swej postaci teatr to wicej ni aule uniwersyteckie, ksiki i wszystko na wiecie. Teatr to potga, czca w swej istocie wszystkie dziedziny sztuki, a aktorzy to misjonarze. adna sztuka ani adna z poszczeglnych nauk nie s w stanie oddziaywa tak mocno i skutecznie na dusz ludzk, jak scena, nic wic dziwnego, e aktor nawet o miernym talencie cieszy si w pastwie wiksz popularnoci anieli najmdrzejszy uczony lub malarz. I adna dziaalno nie moe da tyle upojenia i satysfakcji, co scena.

I ot pewnego piknego dnia Katia zaangaowaa si do trupy i wyjechaa zdaje si do Ufy, zabierajc ze sob wiele pienidzy, mnstwo tczowych nadziei i arystokratyczne pogldy na spraw.

Pierwsze jej listy z podry byy zadziwiajce. Czytaem je i po prostu zdumiewaem si, jak owe niewielkie kartki papieru mogy zmieci w sobie tyle modoci, czystoci ducha, witej naiwnoci, a zarazem tyle subtelnych, rzeczowych sdw, ktre przyniosyby zaszczyt tgiemu umysowi mskiemu. Wog, przyrod, zwiedzane miasta, kolegw, swe tryumfy i niepowodzenia nie tyle opisywaa, co opiewaa; kady wiersz tchn ufnoci, jak zwykem by widzie na jej twarzy, a obok tego wszystkiego mnstwo bdw gramatycznych i prawie cakowity brak znakw przestankowych.

Nie upyno p roku, kiedy otrzymaem od niej list niezwykle poetyczny i peen uniesie, zaczynajcy si od sowa: ,,Pokochaam". Do listu tego bya zaczona fotografia, przedstawiajca modego mczyzn o wygolonej twarzy, w kapeluszu z szerokim rondem, z przerzuconym przez rami pledem. Nastpne listy byy nadal wspaniae, lecz zjawiy si w nich znaki przestankowe, zniky bdy ortograficzne i zapachniay wyranie mczyzn. Katia zacza rozpisywa si o tym, jak dobrze byoby wybudowa gdzie nad Wog wielki teatr, oczywicie na zasadach spki, i wcign do tego przedsiwzicia bogate kupiectwo oraz wacicieli statkw woaskich; pienidzy byoby mnstwo, dochody ogromne, a aktorzy byliby udziaowcami. By moe, i wszystko to jest rzeczywicie dobre, lecz wydaje mi si, e podobne pomysy mog rodzi si jedynie w mskiej gowie.

Tak wic to byo czy inaczej, lecz przez jakie ptora lub dwa lata wszystko widocznie szo pomylnie:

Katia kochaa, wierzya w sw prac i czua si szczliwa; lecz potem zaczem spostrzega w listach wyrane oznaki depresji. Zaczo si od tego, e Katia poskarya si na kolegw to pierwszy zowieszczy objaw; jeeli mody uczony lub literat zaczyna sw dziaalno od tego, e cierpko skary si na uczonych i literatw, to dowodzi, e ju jest zniechcony i niewiele z niego bdzie poytku dla sprawy. Katia pisaa, e koledzy nie bywaj na prbach, nie umiej swych rl; e wystawianie bzdurnych sztuk, sposb zachowania si na scenie wszystko to wiadczy o ich kompletnym lekcewaeniu publicznoci; dla zrobienia kasy, o ktrej wci si mwi, aktorki dramatyczne zniaj si do piewania frywolnych piosenek, a tragicy piewaj kuplety, w ktrych wykpiwaj mw-rogaczy, ci wiaroomnych maonek itp. Sowem, trzeba podziwia, dlaczego dotd nie run w prowincjonalny teatr i jak moe si utrzymywa na tak cienkiej i przegniej nitce.