kroniki nicole

21
Kroniki Nicole Hej! Nazywam się Nicole. Mam 27 lat. Jestem samotną kobietą, ćpunką, pijaczką. Może z twarzy tego nie widać, ale tak w rzeczywistości jest. Ostatnio mąż wyszedł z Lambertem na łowy. Nie wracali… zaczynałam się niepokoić.. w końcu zebrałam coś w sobie, chwyciłam mojego wiernego Desert Eagla i wyszłam z miasta. Męża znalazłam w tej zardzewiałej, brudnej wannie przed Megatoną. Miał obcięte palce i wydłubane oczy… Pochowałam go niedaleko. Lamberta nie znalazłam. Czemu do cholery ten skurwiel Sztokholm nic nie zareagował?! Ponoć kurwa strzeże tego miejsca, a nic nawet nie zrobił?! Coś mi tu śmierdzi… To wydarzenie odmieniło moje życie. Teraz jestem zwykłą alkoholiczką i ćpunką… życie dla mnie straciło sens. Już nie chodzę do Kościoła Wiecznego Atomu, już nie rozmawiam z przyjaciółmi… Muszę sama chodzić i znajdować rzeczy niezbędne do przetrwania… domu nie mam… właściwie to nigdy nie mieliśmy, ale kiedy mąż jeszcze był to jakoś dawaliśmy sobie radę… przy jego boku czułam się jakoś raźniej, nie

Upload: gorset

Post on 10-Feb-2015

463 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

:) Miłego czytania

TRANSCRIPT

Page 1: Kroniki Nicole

Kroniki NicoleHej! Nazywam się Nicole. Mam 27 lat. Jestem samotną kobietą, ćpunką, pijaczką. Może z twarzy tego nie widać, ale tak w rzeczywistości jest. Ostatnio mąż wyszedł z Lambertem na łowy. Nie wracali… zaczynałam się niepokoić.. w końcu zebrałam coś w sobie, chwyciłam mojego wiernego Desert Eagla i wyszłam z miasta. Męża znalazłam w tej zardzewiałej, brudnej wannie przed Megatoną. Miał obcięte palce i wydłubane oczy… Pochowałam go niedaleko. Lamberta nie znalazłam. Czemu do cholery ten skurwiel Sztokholm nic nie zareagował?! Ponoć kurwa strzeże tego miejsca, a nic nawet nie zrobił?! Coś mi tu śmierdzi…

To wydarzenie odmieniło moje życie. Teraz jestem zwykłą alkoholiczką i ćpunką… życie dla mnie straciło sens. Już nie chodzę do Kościoła Wiecznego Atomu, już nie rozmawiam z przyjaciółmi… Muszę sama chodzić i znajdować rzeczy niezbędne do przetrwania… domu nie mam… właściwie to nigdy nie mieliśmy, ale kiedy mąż jeszcze był to jakoś dawaliśmy sobie radę… przy jego boku czułam się jakoś raźniej, nie bałam się niebezpieczeństw… teraz jest inaczej… naboi mam jak na lekarstwo… za to mam dość znaczną kolekcję broni, ale na chuj mi one, skoro mam minimalną ilość amunicji? Mąż miał kiedyś karawanę handlową z broniami. Zarabialiśmy krocie na nich… ale ja jako ćpunka nie potrafię prowadzić interesu… teraz mam zaledwie kilka kapsli na krzyż.. Zabrakło mi żywności, więc musiałam się wybrać na wyprawę w jej poszukiwaniu. I to o tym opowiada ta historia.

Page 2: Kroniki Nicole

Przypięłam do pasa taśmę z 6 granatami i 1 flarą. Do kabury Gold Desert Eagle, a na plecy jednostrzałowy AK-101 z lunetą po mężu. Wzięłam też maczetę.

Stojąc przy bramach dolinnego świata pomyślałam: „lepiej żeby wszystkie wspomnienia znikły…”. Pamiętam jak rozmawiałam z tym nowym co się wprowadził do miasta. Z tym co miał ten zupełnie nie pasujący do Pustkowi garnitur. Pytał czy nie mogłabym wysadzić tego miejsca. Wtedy jeszcze mój mąż żył… pomyślałam po prostu że to jakiś przypierdol i odeszłam. Teraz to ma jakiś sens. Zniszczyć wspomnienia… Ale pamiętam że dał mi detonator… udało mu się mnie namówić za 2 razem.. To

chyba nadal leży i kurzy się w schowku. Teraz tylko trzeba to podłożyć. Poszłam do bomby.

Przez chwilę myślałam: „Czy aby na pewno tego chcę? To będzie nieodwracalne…” Ale już po chwili: „Jebać to, wszystko jedno…”

Niestety, jestem za słaba w te zabawy. To efekty tego że tyle chlałam i ćpałam.. łapy mi się trzęsą, wolę nie uzbrajać, bo jeszcze coś przekręcę...

Page 3: Kroniki Nicole

Poszłam do Burke’a znowu powiedzieć mu że dupa z tego będzie. Ale ku mojemu zdziwieniu on odrzekł że nie ma problemu. Dał mi też kartkę że od niejakiego Leo Stahla można kupić dragi na koncentrację. Dobra… co mi szkodzi.

No więc poszłam, był w Mosiężnej Latarni, stał oparty o ścianę.

Powiedziałam mu że potrzebuję dragów, więc zaproponował mi Mentaty po zajebistej cenie 33 kapsli za opakowanie… jako iż miałam przy sobie ich 47 to kupiłam jedno opakowanie.

Poszłam do baru tam nie zważając na nic połknęłam naraz wszystko i popiłam Nuca-Colą. Świat nagle zawirował mi przed oczami. Ale jako prawdziwie wytrwała już w nałogu nie zemdlałam. Poszłam chwiejnymi krokami do bomby nie zważając na wścibskie spojrzenia mieszkańców. Próbowałam podłożyć, ale nic z tego nie wychodziło, nadal jestem za słaba w tych rzeczach.

Page 4: Kroniki Nicole

Ech, kasy nie mam na kolejne opakowanie, więc muszę się wybrać w poszukiwaniu jej.

Tyle lat w tym mieście, tyle kroków w nim pokonanych… dobrze, żegnajcie, być może na zawsze…

Page 5: Kroniki Nicole

Wyszłam.

Ostatnie spojrzenie na bramę… Westchnęłam. Być może także ostatni raz.

Page 6: Kroniki Nicole

Liczy się pierwszy krok… nagle zrobiło mi się bardzo słabo i runęłam na glebę. Gdy się obudziłam była już 11 w nocy. Głowa mnie tak bolała, że myślałam że zaraz wybuchnie. Jednak tak się niestety nie stało. Przez chwilę leżałam na zimnej, radioaktywnej ziemi i łapałam się za głowę. Potem jakby wytrzeźwiałam i ból ustał. Pomyślałam że może dostałam jakimś pociskiem, więc w trybie natychmiastowym wyjęłam karabin. Jednak nikogo poza robotem nie było. Nie miałam też żadnych ran na ciele.

Stałam tu zupełnie sama. Opuściłam broń. Znowu zrobiło mi się słabo i zemdlałam. Po obudzeniu zauważyłam że stoi koło mnie grupka mieszkańców, którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Spojrzałam na godzinę – była 6: 13. Wyszłam na idiotkę. Na jeszcze większą ćpunkę. Niech no ja dorwę tylko tego sukinsyna Leo… Weszłam do miasta.

Przeszłam obok bomby i poszłam znaleźć tego sukinkota.

Page 7: Kroniki Nicole

Ludzie nadal się na mnie patrzyli jak na wariatkę. Wyszłam na kompletną debilkę… na schodach prowadzących na górę odpychałam rękami ludzi. W końcu doszłam do Oczyszczalni Wody. Intuicja mnie nie myliła. Siedział przy biurku nad czymś rozmyślając i popijał kawę.

Chwyciłam maczetę i szarpnęłam go za koszulę. Przestraszył się i uderzył mnie z pięści. Potem próbował uciec. Byłam jednak szybsza, złapałam go przy wejściu. Unosząc go jedną ręką za koszulę zauważyłam kątem oka dziadka który się zbliża do mnie. Rzuciłam maczetę na podłogę i nadal trzymając tego frajera błyskawicznie chwyciłam jedną ręką do kabury i wyciągnęłam Desert Eagla. Wycelowałam dziadkowi w pierś i krzyknęłam żeby się odpierdolił od naszych spraw. Uciekł szybciej niż przyszedł. Wtedy odwróciłam się do Leo. Trzymając go nadal przyłożyłam mu drugą dłoń z pistoletem do szyi. Przełknął ślinę. Spytałam go co on mi do cholery podał. On jąkając się powiedział mi że bandyci go do tego zmusili i na dodatek bezczelnie dodał „że faktycznie jestem za dużą ćpunką jak mówili żeby mnie to zabiło”. Podał mi też kartkę, na której niewyraźnym pismem było napisane: „Skończysz tak jak twój mężulek dziwko”. Wściekłam się niesłychanie. Przez chwilę zapomniałam o tym frajerze co go trzymałam. Rzuciłam nim o podłogę. Jęknął z bólu. Wyplułam pełnym nienawiści głosem: „przekaż im że bardzo się mylą”. Wyszłam na zewnątrz, przy okazji rzucając dziadkowi zgniecioną kartkę. Wyszłam na zewnątrz. Oparłam się o barierkę i rozmyślałam o różnych sprawach.

W końcu postanowiłam wyruszyć na dobre. Wyszłam szybkim krokiem przez bramę Megatony i ruszyłam przed siebie. Nagle jeden widok mnie odrzucił. Był to dziadek. Widywała go często. Zawsze

Page 8: Kroniki Nicole

siedział przed bramą i prosił o wodę.

Teraz leżał tu półnagi, martwy z Berettą. Skąd on miał broń do cholery? W każdym razie uciekłam stamtąd jak najszybciej. Odrzucił mnie ten widok. Wędrowałam długo w poszukiwaniu czegoś wpływowego, ale rozciągała się totalna pustka. Nagle usłyszałam za mną jakiś tupot. Zaatakowała mnie Olbrzymia Mrówka – Królowa. Wyciągnęłam AK-101 , wymierzyłam w mrówkę i strzeliłam.

Page 9: Kroniki Nicole

Oddałam 13 strzałów, ale niestety tylko 2 pociski trafiły.

Page 10: Kroniki Nicole

Pomyślałam że to wstyd walczyć tyle z głupią mrówką i chwyciłam za M16 które też targałam.

Page 11: Kroniki Nicole

Wystrzeliłam. Strzały trafiły. Mrówka zaskrzeczała i padła w kałuży czegoś zielonego.

Odcięłam jej odwłok maczetą i zabrałam go. Każde jedzenie się przyda. Nagle faktycznie zrobiłam się głodna. Mam jeszcze przecież mój mutowoc – pierwsza rzecz przyniesiona z wypraw męża. Ma już 2 dobre lata. Cóż, co dobre nigdy nie będzie złe.

Page 12: Kroniki Nicole

Był całkiem niezły, tylko bardzo słony.

Tak wędrowałam. Mijałam kolejne wyschnięte drzewa, kolejne zniszczone autostrady, kolejne zdezelowane drogi.

Kiedy zobaczyłam jakąś osadę.

Page 13: Kroniki Nicole

Była otoczona przeszkodami i drutem kolczastym. Postanowiłam tam nie wchodzić, gdyż nie wiedziałam jak mnie przyjmą.

Niektóre domy były zabite dechami. Tu musi się dziać coś złego. Ale nie będę się plątała w nie swoje sprawy. Mam już wystarczająco dużo swoich kłopotów.

Page 14: Kroniki Nicole

Niedaleko od tego miejsca ujrzałam ciężarówkę z dużą ilością pudeł. Pomyślałam że to będzie ładny i łatwy łup.

Page 15: Kroniki Nicole
Page 16: Kroniki Nicole

Poszłam więc tam i na powitanie zauważyłam supermutanta który dzierżył w rękach granat ręczny.

Potem wyszedł drugi, tym razem z Browningiem. Myślałam że już po mnie. Chciałam zmówić modlitwę, ale zmysł podpowiedział mi że lepiej spierdalać. Ukryłam się za drzewem i obserwowałam

Page 17: Kroniki Nicole

ich zza osłony.

Page 18: Kroniki Nicole

Pomyślałam że trzeba będzie wymyślić jakąś taktykę. Temu w ciężarówce będzie można podrzucić granat, a drugiego załatwić z AK-101. Zaczaiłam się więc w krzakach

I rzuciłam granat. Mutantowi w ciężarówce oderwało nogi, bo eksplodował także ładunek fuzyjny zawarty w samochodach. Drugiego zabiłam z mojej ukrytej broni czekającej na lepsze okazje – pistoletu Wattz. Nie mogłam uwierzyć w to co dokonałam. Podeszłam do Browninga – to byłą

Page 19: Kroniki Nicole

idealna broń. Bardzo się ucieszyłam.

Ale zrobiło mi się jasno przed oczami i zaczęło mi się znowu kręcić w głowie. Spojrzałam jeszcze na zabitego mutanta i zemdlałam.

CDN. Kronik Nicole nastąpi! Gorset

Page 20: Kroniki Nicole