kronika chrzanowska nr 189

26
Nr 189 lipiec-wrzesień 2014 rok XXIII kwartalnik NR ISSN 1232-4566 Na zdjęciu: Kacper i Oskar Prygiel fot. Antoni Dobrowolski Do końca roku na pasażu za ośrodkiem kultury można oglądać niezwykłą wystawę rzeźb Michała Batkiewicza pt. „Cywlizacja” STR. 16

Upload: moksir-chrzanow

Post on 05-Apr-2016

257 views

Category:

Documents


12 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Kronika Chrzanowska nr 189

Nr 189lipiec-wrzesień 2014 rok XXIIIkwartalnik

NR ISSN 1232-4566

Na zdjęciu: Kacper i Oskar Prygiel fot. Antoni Dobrowolski

Do końca roku na pasażu za ośrodkiem kultury można oglądać niezwykłą wystawę rzeźb Michała Batkiewicza pt. „Cywlizacja” STR. 16

Page 2: Kronika Chrzanowska nr 189

2 KronikaChrzanowskaROZMAITOŚCI

Wrzesień tego roku był bardzo łaska-wy dla działalności wystawienni-

czej chrzanowskiego MOKSiR-u. Swoje prace udostępniło aż trzech znakomitych artystów. Dwaj z nich, to twórcy uzna-ni, o ogromnym twórczym dorobku, jak Michał Batkiewicz czy Eugeniusza Mol-ski. Kolejny artysta, który wystawił swo-je prace, jest malarzem będącym na po-czątku swojej kariery – ambitny student ASP w Katowicach, Cyprian Nocoń.

Od kiedy pasjonuje się Pan malowaniem?W latach szkolnych przez 12 lat trenowałem piłkę nożną i to dość intensywnie w klubie sportowym. W liceum poznałem kilka osób, wśród nich był także dyrektor szkoły, któ-re pokazały mi inną drogę w życiu, pomogły mi odkryć talent malarski. Tą drogą teraz po-dążam, cały czas doskonaląc swój artystycz-ny warsztat.

Gdzie zatem doskonali Pan swój malarski warsztat?

W dzisiejszych czasach jest tak, że jest moda wśród maturzystów na studiowanie, nie ważne na jakiej uczelni i na jakim kierunku. Kiedy ja

kończyłem szkołę średnią dokładnie wiedzia-łem co chcę w życiu robić, jakie studia wybrać, co mi się podoba, w czym czuję się dobrze,

najlepiej. Moje zawodowe cele były jedno-znacznie ukierunkowane na kulturę, na sztukę, na tworzenie sztuki. Nie mogłem wiec wybrać innej szkoły jak Akademię Sztuk Pięknych – zdecydowałem się na uczelnię katowicką. Ak-tualnie jestem na trzecim roku tej uczelni.

Co jest głównym tematem Pana obrazów?Głównie maluję to, co mnie dotyka na co dzień . Obserwuję pilnie najbliższe otoczenie, wszystko co mnie otacza, co mnie boli, co za-stanawia i budzi niepokój. Na moich obrazach uwieczniam osoby, które znam osobiście - ko-legów, koleżanki, przyjaciół, członków rodzi-ny. Oni tworzą określone malarskie historie, opowieści, relacje – są ich głównymi aktorami.

Jakie są Pana ulubione techniki malarskie?Popróbowałem wszystkich technik, od ole-ju, przez akwarele, po akryl. Jednak najbar-dziej odpowiada mi malowanie olejami. Od nich zaczynałem i do nich wróciłem. Uważam, że lepszej techniki nie ma, ona jest najbardziej klasyczna i najdoskonalsza, nic lepszego nie ma. Być może kiedyś zmienię zdanie, ale na ra-zie najpełniej wypowiadam się tworzeniem obrazów farbami olejnymi.

Rozmawiał Antoni Dobrowolski

Malarz codziennościRozmowa z Cyprianem Noconiem, studentem Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach

Artysta (w środku) razem ojcem i dziadkiem. fot. A. Dobrowolski

STANISŁAW LESSAER UHONOROWANY

Burmistrz Miasta Chrzanowa złożył do Prze-wodniczącego Rady Miejskiej w Chrzanowie wniosek o nadanie honorowego obywatelstwa naszego miasta dr inż. arch. Stanisławowi Lessa-erowi. Ostatecznie wniosek został zaopiniowany pozytywnie. Uroczyste wręczenie tego zaszczyt-nego tytułu, nastąpi podczas sesji Rady

28 października b.r. o godz. 11.00, w sali kon-ferencyjno-balowej przy ul Sokoła 24.

W uzasadnieniu wniosku czytamy m.in.:Dr inż. arch. Stanisławowi Lessaer jest cenio-

nym urbanistą i architektem. Swoimi dokona-niami wpisał się na trwałe w historię Chrzano-wa. Współpracę z Chrzanowem rozpoczął od projektu przebudowy chrzanowskiego Rynku. Kolejne lata przyniosły szereg udanych projek-tów realizowanych w ramach Rewitalizacji Cen-trum Chrzanowa - Etap III „Tysiąc Kamieni”, tj. przebudowa Placu 1000-Lecia, budowa Miej-skiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie przy ul. Broniewskiego, przebudowa przestrzeni pu-blicznej wokół obiektów infrastruktury przy ul.

Kusocińskiego - MOKSiR oraz Hali Sportowej przy ul. Piastowskiej. Dzięki tym sztandarowym inwestycjom Chrzanów zmienił i przybrał obec-ny nowoczesny wygląd.

Dr inż. arch. Stanisław Lessaer bierze obecnie czynny udział w projektowaniu w ramach Rewi-talizacji Centrum Chrzanowa - Etap IV - Pro-gram Funkcjonalno-Użytkowy oraz Rewitaliza-cji Centrum Chrzanowa - Etap V - przebudowa przestrzeni publicznej wraz z przebudową boisk sportowych przy Publicznym Gimnazjum Nr 1 w Chrzanowie. Dr inż. arch. Stanisław Lessaer wykonał ponadto projekt remontu ulicy Sądo-wej, koncepcję

urbanistyczno - architektoniczną przebudo-wy pasażu pomiędzy ulicami: Dobczycką, Sądo-wą i Świętokrzyską, miejscowy plan zagospoda-rowania przestrzennego połączenia istniejących węzłów komunikacyjnych przy ul. Trzebińskiej i Kusocińskiego w Chrzanowie, przebudowy muru ogrodzeniowego cmentarza żydowskiego w Chrzanowie przy ul. Borowcowej.

Przytoczone powyżej argumenty przekonują jednoznacznie, iż dr inż. arch. Stanisław Lessaer w szczególny sposób przyczynił się do material-nego i społecznego rozwoju Chrzanowa i w peł-ni zasługuje na przyznanie zaszczytnego tytułu honorowego obywatelstwa miasta Chrzanowa.

Dr inż. arch. Stanisław Lessaer uzyskał dy-plom magistra inżyniera architekta na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach w 1978 roku. Dyplom doktora nauk technicz-nych uzyskał w Instytucie Architektury i Urba-nistyki Politechniki Wrocławskiej w 1988 roku. Od roku 1978 do roku 2010 był pracownikiem naukowo-dydaktycznym Wydziału Architektu-

ry Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Od 2010 roku do dziś współpracuje z Katedrą Urbanistyki i Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Jest promotorem około 80 prac magisterskich na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej. Od 1978 roku prowadzi szeroką działalność projek-tową, będąc autorem i współautorem:

- kilkunastu publikacji i wydawnictw okolicz-nościowych oraz prac naukowo-badawczych

z dziedziny urbanistyki i architektury;- ok. 80 projektów zrealizowanych lub będą-

cych w realizacji;- ok. 50 studiów uwarunkowań i planów miej-

scowych;- 45 konkursów krajowych i zagranicznych (z

czego ok. 25 uzyskało nagrody i wyróżnienia,w tym 9 pierwszych nagród);- wielu projektów koncepcyjnych, studialnych

i technicznych oraz opracowań planistycznych. Opr. A. Dobrowolski

Page 3: Kronika Chrzanowska nr 189

3KronikaChrzanowska KULTURA

Kronika Chrzanowska pismo lokalne

CZŁONEK POLSKIEGO STOWARZYSZENIA PRASY LOKALNEJRedakcja: Antoni Dobrowolski (redaktor naczelny), Agnieszka Filipowicz (skład techniczny), Olga Nowicka, Małgorzata Zbroszczyk, Anna Kosowska-Czak, Henryk Czarnik Adres redakcji: ul. Broniewskiego 4 (MOKSiR), pok. nr 15, tel. 32 623 30 86 wew. 36Wydawca: MOKSiR Chrzanów, ul. Broniewskiego 4,

Galeria „Na Styku” chrzanowskiego MOKSiR-u nowy sezon artystyczny

zainaugurowała wystawą obrazów i ce-ramiki znanego artysty, pedagoga i po-dróżnika Eugeniusza Molskiego. Wiele zaprezentowanych w galerii prac to po-kłosie plenerów malarskich i warszta-tów ceramicznych organizowanych w ca-łej Europie, m.in. w Serbii, na Słowacji, na Łotwie czy na Chorwacji.

Jaki jest motyw przewodni prezentowanej wystawy w galerii „Na Styku:”?

Motywem chrzanowskiej wystawy jest sacrum. Przeważają anioły, które towarzyszą mi od dawna, Nie jest to efekt mody, ale raczej mo-ich twórczych, świadomych wyborów. Pra-ce w większości powstały na plenerach, któ-re często mają w swoim haśle tematykę sakral-ną, wiec dlatego anioły, madonny i inne prze-myślenia z elementami sacrum często pojawia-ją się w mich pracach.

Uzyskał Pan dyplom Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu o specjalności malarstwo architektoniczne i ceramika. Co jest zatem Panu bliższe ma-larstwo czy właśnie ceramika?

Kocha się jedno i drugie. Kocham ceramikę na

ANIOŁY I MADONNY Rozmowa z artystą, pedagogiem i podróżnikiem Eugeniuszem Molskim

Eugeniusz Molski urodził się w 1942 r. w Bagie-nicach. Jest absolwentem PLSP w Nałęczowie i PWSSP (obecnie ASP) we Wrocławiu. Dyplom otrzymał w 1969 w malarstwie architektonicznym i ceramice. W latach 1969 - 2006 pracował w Li-ceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu, jako nauczyciel ceramiki.. Uprawia malarstwo, malar-stwo ścienne, ceramikę, rzeźbę. Ma w swoim do-robku ponad 180 wystaw indywidualnych i 200 zbiorowych w kraju i za granicą. Jest laureatem prestiżowych nagród i wyróżnień. W 2007 roku ob-chodził 40-lecie pracy twórczej. Jego prace znajdu-ją się w licznych zbiorach kolekcjonerów krajowych i zagranicznych.

pewno, moje ręce przewaliły tony gliny, sza-motu i porcelany, ulepiły setki ceramicznych rzeźb. Ale kocham też malarstwo. To się u mnie zresztą przenika. Moje ceramiki mają ko-lor, ale bywa, że są stonowane w kolorze – za-wsze jednak, obok bryły, dominuje barwa. Moje rzeźby są, krótko mówiąc, malarskie. A zatem, odpowiadając na pytanie, bardzo lubię jedno i drugie.

Obok twórczych pasji był Pan także peda-gogiem w Liceum Sztuk Plastycznych w Wiśniczu. Jak Pan wspomina tamten czas?

Z wielkim sentymentem. Zaraz po ukończe-niu moich artystycznych studiów we Wrocła-wiu w 1969 roku podjąłem pracę w wiśnic-kiej szkole plastycznej jako nauczyciel cerami-ki. Trwało to prawie 30 lat, bo do 2006 roku. To był piękny okres w moim życiu, w którym łączyłem moje twórcze pasje z pracą pedago-giczną. Wychowałem setki młodych ludzi, da-jąc im rzetelną wiedzę z zakresu tajników pra-cy ceramika. Wielu moich uczniów ukończyło potem wyższe uczelnie artystyczne, wielu pra-cuje na uczelniach z tytułami naukowymi. Są znanymi artystami o ogromnym twórczym do-robku. To napawa mnie dumą, że być może ich sukces jest po części moją zasługą.

Nad czym aktualnie Pan pracuje?

Przede wszystkim planuję udział w kolejnych plenerach, które są dla mnie paliwem napędo-wym do dalszej aktywności twórczej. Nato-miast aktualnie pracuje nad przygotowaniem kolejnej wystawy moich prac w Bochni, której otwarcie przewidziane zostało na 14 paździer-nika. Podobnie jak w Chrzanowie, będą tam również anioły i madonny, ale inne, powstałe w późniejszym czasie.

Rozmawiał A.Dobrowolski

Podczas wernisażu prac Eugenisza Molskiego dyrektor MOKSiR Jan Smółka uroczyście otworzył wystawę. natomiast poeta Antoni Dobrowolski czytał wiersze. fot. DS

Page 4: Kronika Chrzanowska nr 189

4 KronikaChrzanowskaHISTORIA

Zanim opowiem o sytuacji, jaka pano-wała na osiedlu Kąty podczas okupa-

cji, przedstawię los jednego z naszych mieszkańców, cichego bohatera kampa-nii wrześniowej, który oddał życie w wal-ce z niemieckim agresorem.

Kampania wrześniowa była pierwszą kampa-nią II wojny światowej, trwającą od 1 września do 6 października 1939 r. Polska ogłosiła mo-bilizację 30 sierpnia. Wcześniej była prowadzo-na mobilizacja alarmowa, w wyniku której zmo-bilizowano około 800 tysięcy żołnierzy w trybie indywidualnych powołań, jednak pod naciskiem sojuszników, odwołano ją i ogłoszono ponow-nie 31 sierpnia. Powołanie do wojska otrzymał m. in. Kazimierz Kulig, mieszkaniec Kątów. Zo-stawiając żonę Bronisławę, siedmioletniego syna Fryderyka i trzyletnią córkę Marię, udał się do swojej jednostki wojskowej.

Z relacji córki: – ”(...) ja nie pamiętam, ale mama opowiadała, że tata jeździł na szkolenia wojskowe do Tarnowskich Gór. Prawdopodob-nie był saperem. Często robił notatki w swoim zeszycie, który po wojnie jeszcze oglądałam. Po otrzymaniu powołania również udał się do Tar-nowskich Gór. Nikt z nas nie przeczuwał tego, co się stanie...”

1 września 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa. Oto, co z relacji córki, wiemy o prze-życiach rodziny Kazimierza Kuliga:

– „ Mama podjęła pracę w tzw. ogrodach w Balinie. Pracowała tam przez całą okupację. Mnie i brata zostawiała u babci, a sama pieszo musiała chodzić do Balina. Praca zaczynała się o 6 rano i trwała do godziny 17 18 po południu. W ogrodach zajmowano się uprawą warzyw, sadzo-no kwiaty. Wszystko to przeznaczone było dla Niemców. Każdy dzień rano przyjeżdżał samo-chód, ładowano na niego warzywa i wywożono je do Chrzanowa dla mieszkających tam Niem-ców, którzy rządzili Chrzanowem. Była bieda, zresztą nie tylko u nas. Każdy, kto przeżył oku-pację, może coś na ten temat powiedzieć. Mama i my, oprócz biedy, żyliśmy myślą o miejscu po-bytu naszego taty, czy on żyje oraz co się z nim dzieje. W ten sposób przeżyliśmy całą okupację. Po wojnie mama dostała pracę w ,,Fabloku”, a na-dal nie było żadnej wiadomości o ojcu. Mimo że tata brał udział w II wojnie światowej, w obronie Polski, nie dostaliśmy od państwa żadnej pomo-cy. Mama robiła co mogła, aby uzyskać jakąkol-wiek informację o tacie. Napisała pismo do Pre-zydenta RP Bolesława Bieruta oraz do Czerwo-nego Krzyża w Polsce. Niestety, nie było żadne-go odzewu. Kolejnym etapem było napisanie pi-sma do Czerwonego Krzyża w Szwajcarii. Wte-dy, po raz pierwszy dostaliśmy pismo, w którym napisano ,,zwróćcie się do parafii w Kolbuszo-wej”, co też uczyniliśmy. Nie musieliśmy długo czekać. Parafia przesłała nam akt zgonu taty, któ-ry był dla nas największym ciosem, jednak z dru-giej strony, dowiedzieliśmy się wreszcie co się z nim stało”.

Z aktu zgonu wynikało, że Kazimierz Ku-lig był kapralem 202 plutonu Pionierów ,,Biel-

Kazimierz Kulig w kampanii wrześniowej 1939

sko”. Został zabity podczas działań wojennych, 9 września 1939 r., w bitwie pod Kolbuszową, a pochowany 11 września 1939 r. na cmentarzu w Kolbuszowej, obecnie województwo podkarpac-kie. Żonie pana Kazimierza nie było dane poje-chać na jego grób.

Kolbuszowa to miasto w woj. podkarpackim, w powiecie kolbuszowskim, położone nad rze-ką Nil, na płaskowyżu Kotliny Sandomierskiej, na skraju Puszczy Sandomierskiej. Bój żołnierzy polskich 4 krakowskiego batalionu fortecznego, liczącego niecałe sześćset osób, powiększonego o stu wojskowych z innych formacji o miejscowość Kolbuszową z 2 niemiecką Dywizją Pancerną rozpoczął się 9 września o godzinie 13 i trwał do około godziny 18.

Według relacji por. Andrzeja Krawca, do-wódcy 4 krakowskiego batalionu forteczne-go: - „Niemieckie czołgi nie zajęły Kolbuszo-wej w pierwszym podejściu. Cofnęły się, badając ostrożnie siły przeciwnika. Ale wnet powróciły razem z niewielkim oddziałem pieszym. Więk-sza ich grupa podjechała z szosy od Nowej Wsi, skąd przybyły ku stadionowi i ostrzeliwała mia-

sto. Obrońcy Kolbuszowej stawiali opór, jednak wobec beznadziejnej sytuacji i niemożności uzy-skania pomocy, nakazałem wycofać się w stronę wsi Zarębki.”

Podczas bitwy Niemcy stracili 150 żołnierzy, w tym 8 oficerów i 3 czołgi. Straty polskie wy-niosły 110 żołnierzy, w tym 10 oficerów. Spło-nęło 250 domów w Kolbuszowej i Kolbuszowej Dolnej i Górnej. Wśród żołnierzy, którzy pole-gli w bitwie pod Kolbuszową, zidentyfikowano tylko 38 osób, między innymi Kazimierza Ku-liga. Czytając listę poległych żołnierzy i miej-sce ich pochodzenia dowiadujemy się, że oprócz Kazimierza Kuliga oddali tam również swoje ży-cie inni żołnierze z powiatu chrzanowskiego. W 1981 roku, wraz z koleżanką, na grób ojca udała się córka Maria: ”Grobu ojca nie mogliśmy zna-leźć. Po cmentarzu chodził również starszy pan, podeszłam więc do niego i poprosiłam o pomoc. Pan był bardzo miły i udał się z nami na grób, w którym byli pochowani żołnierze, polegli w bi-twie pod Kolbuszową. Jakie było moje rozcza-rowanie, gdyż jadąc do Kolbuszowej wyobraża-łam sobie całkiem inaczej grób ojca, a tymczasem zobaczyłam porośniętą trawą i obmurowany ce-głą mogiłę żołnierzy pod murem, Na mogile była wbita tabliczka z nazwiskami i imionami żołnie-rzy, którzy zginęli 9 września 1939 r. Było tam również nazwisko taty. Zapomniałam o wszyst-kim. Nie przeszkadzało mi to w jakim stanie jest grób. W milczeniu chciałam jak najszybciej po-rozmawiać z tatą. Opowiedzieć jak bardzo nam go brakowało, opowiedzieć o naszym

życiu, przecież straciłam go mając trzy lata...Moją rozmowę z tatą przerwał głos nieznajo-mego pana, który zwrócił się do mnie mówiąc: ,, proszę panią, jakie tu były ciężkie walki w 1939 roku, jak dużo zginęło tu żołnierzy, również Niemców. Pokażę Wam grób żołnierzy, którzy polegli w 1945 r., podczas wyzwolenia Kolbu-szowej. Poszliśmy. Zobaczyłam piękny pomnik, z pięknymi napisami poległych żołnierzy. Pierw-szą myślą, jaka przyszła mi do głowy, była myśl, czym różnili się żołnierze polegli w 1939 roku od tych, którzy polegli w roku 1945...”

Ciała żołnierzy poległych w 1939 roku, w tym również Kazimierza Kuliga, zostały już poddane ekshumacji. Spoczywają w innym miejscu. Jest pomnik, są napisy.

Roman Madejski

Kazimierz Kulig pierwszy rząd od dołu, siedzi w środku Kazimierz Kulig siedzi u góry po prawej stronie

Współczesne zdjęcia z cmentarza w Kolbuszowej

Page 5: Kronika Chrzanowska nr 189

5KronikaChrzanowska KULTURA

Inspiracją niniejszego tekstu jest książ-ka znajdująca się wśród pozycji biblio-

teki chrzanowskiego Muzeum, a miano-wicie „Dziesięciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928”, wydana w 1928 r. przez koncern „Ilustrowany Ku-ryer Codzienny”, której oprawę wykonały Zakłady Introligatorskie Roberta Jahody i Aleksandra Semkowicza oraz Kazimie-rza Legeżyńskiego we Lwowie.*

To piękne i monumentalne wydawnictwo zo-stało podarowane do nowopowstałego wów-czas chrzanowskiego Muzeum przez uczenni-cę Liceum Ogólnokształcącego im. St. Staszica w 1965 r.

Pokaźnych rozmiarów publikacja (wymia-ry: 39,8x28,5x5,5 cm!) stanowi zbiór artykułów poruszających szereg problemów związanych z 10-letnim okresem niepodległości Polski. Są to sprawy polityczne, administracyjne, społeczne, kulturalne, turystyczne i wiele innych, zawartych w następujących rozdziałach: I. Geografia, histo-ria i ustrój Polski Odrodzonej; II. Odbudowa kra-ju. Komunikacja. Uzdrowiska. Letniska. Turysty-ka; III. Oświata i nauka; IV. Literatura i sztuka; V. Ustrój społeczny. Spółdzielczość. Polacy na ob-czyźnie. Sport. Dział kobiecy. Oświata pozaszkol-na; VI. Gospodarstwo narodowe. Każdy rozdział, do napisania którego zaangażowano innego au-tora, został starannie zredagowany i zaprojekto-wany graficznie, co oprócz wartości wynikającej z treści podnosi także wartość estetyczną książ-ki z zakresu poligrafii, grafiki i introligatorstwa. W tym miejscu zatrzymam się przy oprawie ni-niejszej książki.

Okładka, układ artystyczno-graficzny i zdob-nictwo zostały zaprojektowane przez artystę Al-freda Żmudę (1897-1966). Układ techniczno-graficzny powstał pod kierownictwem L. Króli-kowskiego, natomiast skład, druk i ilustracje wy-konano w zakładach graficznych „IKC” pod kie-runkiem Feliksa Korczyńskiego. Twarda okła-dzina oklejona została oklejką płócienną w ko-

lorze ciemnego zgaszonego różu. Zdobiona jest wytłoczeniami: w polu centralnym orzeł w koro-nie, dookoła w formie szerokiej bordiury znajdu-ją się prostokątne pola, zawierające na przemian inicjał wiązany RP i cyfrę X wiązaną z wieńcem laurowym. Tył okładki jest analogiczny, z tym, że w polu środkowym widnieje inicjał „I.K.C.” z motywem architektonicznym. Grzbiet okładki uległ zniszczeniu. Wyklejka zdobiona jest moty-wem wici roślinnej tworzącej w centrum otok za-wierający daty 1918 i 1928. Zdobnictwo okładki przywodzi na myśl wpływy Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana, którego członkowie współ-pracowali z Jahodą. Moment wytwarzania książ-ki uwieczniony został na kilku fotografiach znaj-dujących się w katalogu Narodowego Archiwum Cyfrowego. Na kilku zdjęciach dostrzec można będące w przygotowaniu egzemplarze „Dziesię-ciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928”.

Zakłady Introligatorskie Roberta Jahody w tym czasie osiągnęły już bardzo wysoki poziom produkcji. Dla przypomnienia kilka słów o za-kładzie. W roku 1887 Robert Jahoda (1862-1947) założył oficynę introligatorską, która mie-ściła się w Krakowie przy Rynku Głównym 37, następnie przy ul. Brackiej i Wiślnej, aż w koń-cu w kamienicy przy ul. Brackiej. Jahoda, obok drugiego ważnego krakowskiego zakładu Bona-wentury Lenarta, podniósł poprzeczkę rzemio-sła introligatorskiego bardzo wysoko. Pracował zgodnie z ideami filozofii Ruskina i jego kręgu, opierającymi się na podniesieniu rze-miosła do rangi sztuki i zerwania z marnej jako-ści wyrobem przemysłowym o wątpliwej este-tyce. W modzie, która zapanowała pod koniec XIX w., w dziedzinie introligatorstwa zerwano z nadmiarem zdobień, kładziono nacisk na zespo-lenie dekoracji z zastosowanym materiałem oraz na solidne wykonanie. W takim duchu tworzo-ne były wyroby introligatorskie u Jahody. Ambi-cją zakładu były „uczciwość w materiale i tech-niczna doskonałość w wykonaniu”. Mistrzowi wiele zawdzięcza także młodsze pokolenie, bo-

wiem zatrudniając do pracy nie pomijał także młodych adeptów sztuki introligatorskiej, któ-rzy w słynnym zakładzie zdobywali doświad-czenie zawodowe pod okiem artystów współ-pracujących z Jahodą (np. Henryka Uziembły). Co ciekawe, oficyna była także miejscem spo-tkań samych artystów, bowiem prowadziła rów-nież działalność ramiarską, co przykuwało uwa-gę malarzy. A byli to m.in. Włodzimierz Tetma-jer, Jan Bukowski, Henryk Uziembło, Karol Ho-molacs, Stanisław Fabijański i in. Sukcesy zakła-du widoczne były na licznych wystawach krajo-wych i zagranicznych, na których prezentowa-ne były wyroby. Warto nadmienić, że od 1967 r. w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa ist-nieje Dział Drukarstwa, Introligatorstwa i Pra-sy bogaty w liczne realia związane z działalnością Zakładu Jahody. W zasobie tym odnaleźć moż-na także wiele projektów introligatorskich autor-stwa Henryka Uziembły, który współpracował z Jahodą . Sam Uziembło nie pierwszy raz zetknął się z pracą przy książce. W swoim dorobku arty-stycznym ma bowiem m.in. ilustracje do: „Baj-ki” B. Hertza, „Wawel” J. Żóławskiego, „Lataren-ka” F. Mirandoli. Ponadto oprócz współpracy z Robertem Jahodą był także kierownikiem arty-stycznym drukarni Władysława Teodorczuka. Jego działalność artystyczna została dostrzeżo-na także przez autorów „Dziesięciolecia Polski odrodzonej…”, którzy wspominają artystę w roz-dziale dotyczącym sztuki.

Przenosząc wzrok z ekranu komputera bądź czytnika e-booka na tradycyjną książkę, warto sobie uświadomić jaką wartość i znaczenie mia-ła ona niegdyś… Anna Cieplińska

Dziesięciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928Książka-wiedza-dzieło sztuki

* Dziesięciolecie Polski odrodzonej księga pamiąt-kowa 1918-1928, wydawca i red. naczelny: Ma-rian Dąbrowski, red.: Piotr Lot, Wydawnictwo i na-kład „Ilustrowanego Kuryera Codziennego, „Śwa-itowida”, „Na szerokim świecie”, Kraków-Warszawa 1928 r. Autorka dziękuje p. Henrykowi Czarnikowi za wskazanie niniejszej pozycji książkowej.

Wnętrze bramy oficyny przy ul. Gołębiej nr 4 w Krakowie – dawna pracownia drukar-ska R. Jahody. Witraże być może autorstwa H. Uziembły fot. A. Cieplińska, 2013 r.

Brama oficyny przy ul. Gołębiej nr 4 w Krakowie fot. A. Cieplińska, 2013 r.

Page 6: Kronika Chrzanowska nr 189

6 KronikaChrzanowskaZ MIASTA

Krzyż na ul. Głównej w Kościelcu odzyskał swój blask. 16 września nastąpiło jego uroczyste poświęcenie w nowym miejscu. Wysoki, solidny krzyż, z artystycznym wizerunkiem Chrystusa postoi tutaj wiele lat.

Pod koniec kwietnia, na spotkaniu burmi-strza Chrzanowa Ryszarda Kosowskiego z rad-nym Stanisławem Zygadło - inicjatorem przed-sięwzięcia i Zbigniewem Mazurem dyrektorem Muzeum burmistrz zdecydował, że zniszczony przez upływ czasu, pochylony krzyż w Kościel-cu należy odrestaurować i przenieść z chodni-ka w głąb działki gminnej. Stroną formalną czy-li kosztami uzgodnień geodezyjnych, projektem architektonicznym zagospodarowania działki i pozwoleniami ze Starostwa miało zająć się Mu-zeum (to już czwarta kapliczka poddana reno-wacji przy wsparciu Muzeum), radny Zygadło stroną techniczną z wykonaniem i osadzeniem w nowym miejscu krzyża, natomiast Urząd Miej-ski i kierownik Sochacki przebudową chodni-ka przy końcu ul. Głównej. Krzyż stoi tutaj jak wskazują na to austriackie mapy co najmniej od XVIII w., na skrzyżowaniu dróg – ul. Głów-nej z ul. Chwastowskiego, na granicy Kościelca jak to dawniej zazwyczaj bywało. Projekt krzy-ża i zagospodarowanie działki wykonał architekt Adam Bartnik, sam krzyż modrzewiowy Zakład produkcyjno-usługowo-handlowy „Janiszew-ska” Urszuli Janiszewskiej z Chełmka. Odlewa-ną pasyjkę typu nagrobkowego wiszącą na sta-rym krzyżu zastąpił artystyczny wizerunek twa-rzy Chrystusa, ale bez rąk i nóg. Wykonał go w postaci porcelanowego odlewu mieszkaniec Ko-ścielca, artysta Zbigniew Gierczak. Inicjatorami przeniesienia i renowacji krzyża oraz fundatora-mi wykonania nowego była Zofia Mędela i Stani-

Kościelecki krzyż św. Jacka?

sław Zygadło z Kościelca. Dzięki ich staraniom krzyż odzyskał blask i nowe, zagospodarowane otoczenie. Na tabliczce z pleksi i tworzywa wy-konanej przez organistę z kościoła św. Mikołaja, wiszącej na krzyżu pojawił się napis: „Krzyż sto-jący na skrzyżowaniu dróg od II poł. XVIII w. Wielokrotnie wymieniany. Fundatorzy ostatniej renowacji Muzeum w Chrzanowie i mieszkańcy Kościelca. IX 2014”. Nie bez trudności, pod ko-niec sierpnia, wszystkie sprawy związane z krzy-żem udało się ostatecznie zakończyć. Wraz z pa-rafią św. Jana Chrzciciela zaplanowane zostało też poświęcenie krzyża. Tak się akurat złożyło w okolicach święta Podwyższenia Krzyża Św. i na I rocznicę śmierci poprzedniego, długoletniego proboszcza kościeleckiej parafii.

Na uroczystym poświęceniu krzyża przyszło kilkudziesięciu parafian wraz z burmistrzem i przew. Rady Miejskiej oraz dyrektorem Mu-zeum. Były też siostry zakonne z dziećmi z domu dziecka i kościelecki proboszcz ks. Zdzisław Ba-

lon. Podczas nabożeństwa kapłan przypomniał historię krzyża postawionego w Kościelcu praw-dopodobnie na pamiątkę pobytu w XIII w. św. Jacka Odrowąża. Według XIV-wiecznego kro-nikarza Stanisława ma to związek z cudem do-konanym w Kościelcu przez świętego poprzez przywrócenie do poprzedniego stanu wybitego przez grad zboża. Nie ma pewności tylko czy ta opowieść dotyczy chrzanowskiego Kościelca czy tego w powiecie proszowickim. Nie mniej jed-nak ksiądz proboszcz oddając nowy krzyż pod opiekę parafianom z Kościelca nawiązał do ale-gorycznego wyobrażenia Chrystusa wiszące-go na krzyżu tylko w postaci głowy w ciernio-wej koronie, że to ludzie mają być nogami Chry-stusa idącymi do bliźnich i jego rękami poma-gającymi potrzebującym.Po poświęceniu krzyża wierni procesyjnie przeszli do kościoła, gdzie zo-stała odprawiona msza św. w pierwsza rocznicę śmierci poprzedniego proboszcza Ks. Edwarda Wielgusa. Zbigniew Mazur

Filmy zrealizowane w ramach projek-tu Przystanek Ziemia Chrzanowska

wzięły udział w konkursie dla młodych twórców filmowych Dozwolone do 21. Chrzanowscy filowcy musieli się zmie-rzyć z twórcami z całego świata.

Film promujący Miejską Bibliotekę Publiczną w Chrzanowie, Powiat chrzanowski przez palce, Piękno Pogorzyc oraz Chrzanów nocą znalazły się wśród 101 filmów, które były prezentowane podczas 31. Międzynarodowego Festiwalu Fil-mowego w Warszawie. Festiwal odbył się 18-20 września 2014 roku. Do stolicy zostali zaprosze-ni autorzy zakwalifikowanych filmów: ucznio-wie II Liceum Ogólnokształcącego im. K.K. Ba-czyńskiego w Chrzanowie Bartosz Rochniak i Joanna Cackowska wraz z opiekunem Barba-rą Nosek; Kornelia Szczygieł, obecnie uczenni-ca V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie i z chrzanowskiej Biblioteki koordynator projek-tu - Małgorzata Zbroszczyk.

Biblioteka projekt Przystanek Ziemia Chrza-nowska realizuje od 4 lat, uczestnikami są lice-aliści i gimnazjaliści z powiatu chrzanowskie-

Dozwolone do 21go. Podczas warsztatów regionalnych poszerza-ją swoją wiedzę o regionie a podczas warsztatów filmowych uczą się pisania scenariuszy, przygo-towania planów filmowych, zbierania dokumen-tacji, kadrowania i montażu. Projekt był już do-ceniany na arenie ogólnopolskiej, wygrał w kon-kursie „Inspiracje” i był prezentowany podczas III Ogólnopolskiego Kongresu Bibliotek Pu-blicznych. Kadry przygotowane przez młodzież wykorzystała w swoich materiałach informacyj-nych TV Polonia.

Podczas 3 dni festiwalu w 10 blokach poka-zano 101 filmów, które poddano ocenie jury. Uczestnicy wzięli także udział w warsztatach animacji filmowej prowadzonych przez Rolfa Birna z Drezna. Festiwal zakończyła uroczysta gala filmowa, podczas której wręczono nagro-dy i wyróżnienia. Dla chrzanowskich młodych twórców sam udział w tak prestiżowej imprezie był ogromnym docenieniem ich starań. Pozosta-ły nie tylko miłe wspomnienia, ale również kon-takty, które udało się nawiązać z młodymi twór-cami kina niezależnego. Więcej o wydarzeniu można przeczytać na stronie www.upto21.pl

Małgorzata Zbroszczyk

Page 7: Kronika Chrzanowska nr 189

7KronikaChrzanowska KULTURA

Chciałabym podzielić się z Państwem odna-lezionymi w literaturze informacjami o naszym regionie, oraz zaprosić do własnych poszukiwań śladów ziemi chrzanowskiej w literaturze.

Opisy historyczne, przyrodnicze, turystyczne Chrzanowa znajdują się w wielu książkach.

Nie jest moim zamiarem wymieniać wszyst-kie opracowania historyczne, przewodniki tury-styczne, wspomnienia czy albumy, które w oczy-wisty sposób będą zawierały informacje o regio-nie. Raczej zaprosić do zabawy literaturą. Ziemia chrzanowska może pochwalić się zamka-mi i budowlami, których dzieje przez wiele lat fa-scynowały mieszkańców i przyjezdnych. Należy do nich Zamek Lipowiec, którego opis znajdzie-my w większości przewodników po Jurze Kra-kowsko-Częstochowskiej.

„Od wsi Babice wąska, kamienista droga pro-wadzi przez piękny bukowy las do obronnego zam-ku na wzgórzu górującym nad okolicą. W dzień jeżdżą nią wozy z pobliskich gospodarstw, nocami – spotkać można karetę zaprzężoną w szóstkę ka-rych koni, jadącą w kierunku zamku. […]Wieczo-rem wybierzcie się na spacer i zatrzymajcie na po-boczu kamienistej ścieżki wiodącej do zamku. Ka-reta zwykła przejeżdżać tędy między godziną dzie-siątą a północą. Zbliżania się jej zwiastuje nagły podmuch chłodnego wiatru…”

Udając się z Lipowca w kierunku Chrzano-wa mijamy miejscowość Płaza. To tam właśnie „W 1898 roku hrabia Adam Starzeński, miło-śnik przyrody i polowań, kupił w pobliżu Chrza-nowa dziewięćset dwadzieścia jeden hektarów zie-mi i dwór. Przebudowany przez Zygmunta Hen-dla pałac w Płazie na wiele lat stal się rodową sie-dzibą Starzeńskich.” Dzieje rodu Starzeńskich i ludzi z nimi związanych , ich pałacu, otaczają-cego go parku i roślin przybliża między innymi książka „Wejdź na szlak”.

W klimacie opisów geograficzno-przyrodni-czych utrzymuje się opis: „Kiedy z szosy wiodą-cej z Krakowa do Trzebini patrzy się na widnieją-cą za murem wyniosłą sylwetkę tego dworu – zam-ku raczej – z szarego kamienia, ma się wrażenie, że przeniesiono go z innego kraju: Nadrenii, Lo-taryngii czy Szkocji. I że ma znacznie więcej niż niespełna 200 lat. Dwór w Młoszowej, wzniesio-ny przez wzbogaconego jurystę, żądnego ziemiań-skich splendorów…”

Tak o młoszowskim dworze Florkiewiczów pisze Bogna Wernichowska, a na łamach tej sa-mej książki zaprasza również do poznania histo-rii nieco dalej położonego Dworku Zieleniew-skich w Trzebini.

Z epoki zamków, dworów i pałaców przeno-simy się w wiek XXI. Tak ziemię chrzanowską z perspektywy podróży pociągiem widział Mi-chał Olszowski. „Są za Chrzanowem miejsco-wości, których próżno szukać w bedekerach. Bolę-

cin, Płaza. Nie trzeba wyjeżdżać za granicę, do biedniejszych sąsiadów albo na tereny zagrożo-ne strukturalnym bezrobocie, by poczuć jak sma-kuje prawdziwy rozpad. […]Kiedyś, nie tak daw-no nawet, jeździły tędy pośpieszne z Zakopanego do Szczecina, omijając Kraków. Dojeżdżały dzie-ciaki do szkoły w Chrzanowie, dojeżdżali górnicy do kopalń niedalekiego Zagłębia. Z Wadowic do Trzebini, z Trzebini choćby i na koniec świata.[…] Zarośnięte tyły Fabloku, ruina starych hal zakła-dów ogniotrwałych, do Sierszy nie dojedziemy, bo Sierszy już nie ma.[…] Jednak napisać, że wszyst-ko upada, byłoby kłamstwem. Domy są przecież coraz ładniejsze, przestrzeń prywatne pnie się ku górze […] jest sobota i całkiem niebrzydkie samo-chody przysypiają na podjazdach ze świeżej kost-ki brukowej, lśnią nowe elewacje i blachodachów-ka odbija słońce.”

Sławę chrzanowskiego Fabloku w latach trzy-dziestych XX wieku prezentują Maria i Jan Ło-zińscy: Trzy lata później licencyjną produkcję rozpoczął chrzanowski FABLOK. Polska Lux-torpeda mogła rozwijać prędkość 120 km na godz. „Leci jak strzała i w półtorej godziny jesteśmy w Łodzi” – zanotowała w swoich Dziennikach Ma-ria Dąbrowska.

Chrzanowska fabryka lokomotyw pojawia się w książce Mercedes-Benz: Najpierw pan Will-man Cox z Londynu zadzwonił do Chrzanowa i mówi – kochany panie dyrektorze Zieliński, czy możemy zamówić w pana fabryce piętnaście loko-motyw, to na początek, tak między nami mówiąc, poufnie powiem panu, że odkąd kieruję British Railways, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem: te-lefonują do mnie zwykli ludzie i krzyczą do słu-chawki – dlaczego u nas nie ma takich lokomotyw?

Na koniec należy wspomnieć o znanych po-staciach związanych z ziemią chrzanowską. Na-leżał do nich Julian Przyboś, który w latach 1926-1927 był nauczycielem w obecnym I Li-ceum Ogólnokształcącym. Niebawem przeniósł się Julek z Sokala do Chrzanowa, małego powia-towego miasteczka w województwie krakow-skim; być może dlatego by być bliżej Krakowa… .

Ksiądz Józef Tischner w latach 1957-1959 był wikarym w parafii św. Mikołaja. Te lata to była praca, praca i praca – wspomina Tischner okres chrzanowski. Zamieszkał na plebanii przy ulicy Mickiewicza; do kolegów z roku wysłał zaprosze-nia: Robię zjazd w Chrzanowie przy ulicy twór-cy Dziadów – co miało być aluzją do jego sytu-acji materialnej…Przez pierwszy rok młody ksiądz uczył religii w szkole podstawowej, o której zwy-czajowo mówiło się „pod kościołem.[…] W następ-nym roku powierzono mu katechizację w I Liceum Ogólnokształcącym i dla Przedszkolanek.

W Alwerni urodzili się i wychowywali bracia Andrzej i Mikołaj Grabowscy, miasto przewi-ja się ciągle w ich rozmowach. Andrzej Grabow-

ski wspomina: W takich miejscach jak Alwernia wszystko jest dużo wyraźniejsze niż w dużych mia-stach, w których, szczególnie teraz, świat się już rozmywa, a ludzie gonią nie wiadomo dokąd. […] równie trudno było się z Alwerni wydostać. Dro-ga do świata nie była taka prosta. Najpierw trze-ba było przejść dwa kilometry w dół stromego zbo-cza przez las do stacji Alwernia Regulice. Stamtąd pociągiem do Chrzanowa, gdzie chodziłem do li-ceum, przesiadka w Bolęcinie, potem w Trzebini, a stamtąd dopiero do Krakowa.

Opisami rodzinnych stron rozpoczyna swoje wspomnienia Maria Stach, która mieszkając od wielu lat w Nowej Zelandii tęskni za Libiążem. Jak wyglądało tam życie przeczytacie w książce „Szlak na wyspę szczęśliwości”.

Czy ktoś z Państwa trafił na te same książ-ki i odkrył w nich fragment o swoim regionie? A może znacie Państwo inne, niewymienione przeze mnie tytuły? Proszę napisać na adres [email protected]

Wszystkie wymienione książki są dostępne w zbiorach Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie. Zapraszamy do korzystania z na-szych zbiorów.

Renata Wyrwiak

Bibliografia1. Wernichowska B., Kozłowski M., Duchy polskie, Warszawa, Wydawnictwo Kraj, 1983.2. Kobylarczyk K., Wejdź na szlak, Kraków, Małopolski Instytut Kultury, 2013.3. Wernichowska B., Opowieści polskich dworów, Kraków, Wydawnictwo Krakowskie, 2014.4. Olszewski M. Zapiski na Biletach, Warsza-wa, W.A.B., 2010.5. Łozińska M., Łoziński J., W przedwojennej Polsce. Warszawa, PWN, 2011.6. Huelle P., Mercedes-Benz, Warszawa, Znak, 2001.7. Wspomnienia o Julianie Przybosiu, oprac. J. Sławiński, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wy-dawnicza, 1976.8. Bonowicz W., Tischner, Kraków, Znak, 2001.9. Grabowski A., Grabowski M., Jak brat z bratem, Warszawa, Wydawnictwo Zwierciadło, 2014.10. Stach M., Szlak na wyspę szczęśliwości, Brzezia Łąka, Poligraf, 201211. MiłoszewskI Z., Bezcenny, Warszawa, W.A-.B., 201312. Gretkowska M., Obywatelka, Warszawa, Świat Książki, 2008

Ślady ziemi chrzanowskiej w literaturze polskiejCzytelnik śledząc losy bohaterów Bezcennego Zygmunta Miłoszewskiego trafia

do małego miasteczka. Na peronie w Trzebini pociąg zwolnił, tuż przed jego nosem podskakiwał na jednej nodze – drugiej nie miał – chłopak o sympatycznej

kartoflanej urodzie Orsona Wellsa. Uśmiechał się, jakby to był najszczęśliwszy dzień jego życia. Czy bohater wsiadł do pociągu? I dokąd pojechał? Może jechał na spotkanie z Manuelą Gretkowską, która w Obywatelce pisze: W Chrzanowie pełna sala wytrawnych czytelników […] Jedna trzecia wypożycza książki z biblioteki. Byłam wśród nich i ja.

Page 8: Kronika Chrzanowska nr 189

8 KronikaChrzanowskaKULTURA

Zaprezentował Pan w Chrzanowie prawie 2-godzinny koncert. Nie obawiał się Pan, że będzie problem z przykuciem uwagi pu-bliczności wokół muzyki poważnej?

Jak to się dzieje, że ludzie słuchają muzyki, którą gram i z koncertu nie wychodzą, na do-brą sprawę sam nie wiem. Może dlatego, że opowiadam o tych utworach, może dlatego, że trochę przybliżam kompozytorów, w ogóle epoki, samego ducha tych utworów. Tradycyj-nie na koncertach wchodzi pianista, kłania się i gra, potem znowu wstaje i znowu gra, znowu wstaje, a potem wychodzi. U mnie jest ina-czej. Cały czas prowadzę dialog z publiczno-ścią, połączony z muzycznymi wstawkami.

Jak Pan układał repertuar?Ten koncert rozpoczynam od Paderewskie-go, potem pojawia się Maria Szymanowska, następnie Mozart, potem przechodzę do mu-zyki Szuberta i wracam z powrotem do na-szych polskich muzycznych klimatów, czyli do Fryderyka Chopina. Jest w tym pewna kon-sekwencja, bowiem koncert stanowi muzycz-ną podróż, która ma przybliżyć różne klimaty klasycznej muzyki.

A zatem czy są to konotacje bardziej histo-ryczne czy muzyczne?

Jedno i drugie. Koncert ma podtekst Polski. Początek to Paderewski, koniec to Chopin. Paderewski wielki nasz pianista, ale również kompozytor i pierwszy utwór jest jego autor-stwa, będąc takim akcentem bardzo narodo-wym, patriotycznym. Potem następuje odej-ście od takiej wysokiej nuty i zejście trochę ni-żej, pokazanie innej strony muzyki klasycznej, takiej bardziej frywolnej, wesołej, radosnej. Pokazanie trochę innej twarzy muzyki klasycz-nej. Uważam, że aby zarażać taką muzyką tych co na co dzień nie słuchają klasyki, powin-no się im serwować naprawdę porządną mu-zykę, w jak najlepszym wykonaniu i na pozio-mie. Dodatkowo uwagę może przykuć słowo, podawane lekko, z humorem, w prostej, zro-zumiałej formie. Taki sposób prezentacji mu-zyki klasycznej, połączonej ze słownym wpro-wadzeniem powoduje, że publiczność zostaje do końca, tak jak to się stało właśnie w Chrza-nowie.

Pierwszego października świat obcho-dził Międzynarodowy Dzień Muzyki,

ustanowiony w 1975 roku z inicjatywy amerykańskiego wirtuoza skrzypiec i dy-rygenta – Yehudiego Menuhina . W tym roku również chrzanowski MOKSiR przy-łączył się do tej szczytnej idei, która uka-zuje wyjątkowość muzyki, organizując muzyczny koncert.

W pierwszej części koncertu znakomity piani-sta Szymon Kowalski zabrał słuchaczy w podróż muzyczną, którą rozpoczęły dwie słynne minia-

Z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki

Magiczna podróż muzycznatury fortepianowe Ignacego Jana Paderewskiego: Menuet G - dur oraz Nokturn B-dur. W następ-nej kolejności zabrzmiało sześć krótkich Mazur-ków oraz Nokturn B-dur jednej z pierwszych polskich kompozytorek piszących na fortepian - Marii Szymanowskiej. Potem w sali teatralna za-brzmiała Sonata F-dur KV 332 Wolfganga Ama-deusza Mozarta. Artysta pozostał jeszcze w krę-gu muzyki kompozytorów wiedeńskich, prezen-tując pierwszy cykl „Momentów muzycznych” Franciszka Schuberta.

Druga część koncertu rozpoczęła się pięk-ną Bossa novą, o dziewczynie z Ipanemy, w wy-

Co jest trudniejsze, granie w dużych salach dla wyrobionych odbiorców czy granie dla publiczności, która z taką muzyką ma kon-takt sporadyczny, często przypadkowy?

To są zupełnie inne koncerty, jest na nich zu-pełnie inna atmosfera. Natomiast jeżeli chodzi o samą muzykę, to staram się, by te koncerty poziomem się nie różniły. Żeby ludzie, którzy nie mają styczności z muzyką klasyczną, od razu mieli kontakt z jak najlepszym wykona-niem. Kiedy natomiast mówimy o koncertach dla wyrobionej publiczności, gdzie przycho-dzą melomani, potrafiący porównać różnych kompozytorów, znających konkretne utwo-ry w różnych wykonaniach, to jednak atmos-fera takich koncertów jest zupełnie inna, są inne wymagania od publiczności i to się bar-dzo czuje, inaczej się od razu gra, bo pianista dostaje skrzydeł i muzyka się sama niesie. Na-tomiast publiczność mniej wyrobioną same-mu trzeba nieść i zabierać w muzyczną podróż ze sobą. W konsekwencji jednak poziom mu-zyczny tych koncertów jest podobny, bo mu-zyka jest zawsze taka sama.

Czy kompozytorzy zaprezentowani podczas koncertu, to są ci ulubieni przez Pana?

To bardzo trudno powiedzieć. Wielu ludzi mówi i w moim przypadku też się to spraw-dza, że ulubionym kompozytorem jest ten, którego się aktualnie gra, albo nad którym się w danym momencie pracuje. Utwory, któ-re wykonuję od lat, są we mnie głęboko zako-dowane, znam na wylot każdą ich nutkę. Zo-stały sprawdzone przy różnej publiczności, są grane na co dzień od lat. Lecz pracuje tak-że cały czas nad czymś innym, nowym. I to jest cudowne, że można poznawać nowe utwo-ry i jednocześnie koncertować z muzyką, któ-rą się nie zna na wylot, która z biegiem czasu zaczyna żyć własnym życiem. Wykonując ta-kie utwory czuję jednocześnie jak współtwo-rzą koncert, jakby były osobnym bytem, a pia-nista stał się jedynie słuchaczem swojej gry. To są cudowne, magiczne chwile.

(ad, as)

konaniu big band pod dyrekcja Jerzego Ziegle-ra. Potem można było zachwycać się wykona-niami słynnych światowych szlagierów, m.in. ta-kich jak: „Doxy” saksofonisty Sonny Rollinsa, „Różowa pantera” Henry Manciniego, „Sunrise, sunset” – ze znanego musicalu – „Skrzypek na dachu” czy „Fever” – piosence o gorączce miło-ści, którą śpiewały wielkie gwiazdy od Elvisa Pre-sleya po Madonnę. Podczas koncertu tę historię opowiedziała Klaudia Gębiś, która od niedawna rozpoczęła współpracę z MOKSiR-owskim big bandem.

(ad)

Szymon Kowalski określany jest mianem jednego z najbardziej obiecujących polskich artystów mło-dego pokolenia. Otrzymał wiele nagród poświęco-nych m.in. Fryderykowi Chopinowi, Ignacemu Ja-nowi Paderewskiemu, Karolowi Szymanowskie-mu, Arturowi Rubinsteinowi. Jego repertuar kon-certowy obejmuje utwory kompozytorów od baro-ku do XXI wieku. Z licznymi koncertami występu-je w całej Europie (m.in. Belgia, Francja, Holandia, Niemcy, Polska, Włochy). Obok recitali fortepianowych pianista zaangażo-wany jest w wiele przedsięwzięć artystycznych mających na celu propagowanie klasycznej muzy-ki fortepianowej. Od kilku lat czynnie angażuje się w pracę z dziećmi i młodzieżą, prowadząc warszta-ty pianistyczne oraz koncerty edukacyjne, podczas których wykonuje utwory wielkich kompozytorów oraz przybliża szczegóły z ich życia młodej publicz-ności. W latach 2009- 2012 zarejestrował 100 au-torskich audycji radiowych „ABC Muzyki Fortepia-nowej”.Szymon Kowalski jest również utalentowanym fo-tografem i publicystą.Urodził się w 1983 roku. Swoją edukację pianistycz-ną rozpoczął w wieku pięciu lat. Ukończył Szkołę Muzyczną im. Artura Rubinsteina w Bydgoszczy w klasie prof. Małgorzaty Furche-Jurczyk oraz Akade-mię Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Ka-towicach w klasie prof. Zbigniewa Raubo.

Kiedy pianista dostaje skrzydełRozmowa z pianistą Szymonem Kowalskim

Szymon Kowalski

Page 9: Kronika Chrzanowska nr 189

9KronikaChrzanowska KULTURA

Na początku pierwszej wojny świato-wej, w 1914 r. Chrzanów znajdował

się niemal w strefie przyfrontowej, stąd obecność wojska w mieście. Co prawda nie były prowadzone działania fronto-we, ale zgodne z przepisami wojskowej komendy etapowej, tereny te stanowiły zaplecze do działań wojennych.

W kronice szkoły (dzisiaj Zespół Szkół nr 3) kierowniczka A. Ditricht pisze: rok szkolny 1914/1915 rozpoczął się pod znakiem wojny. Już w marcu 1914 roku wojsko zajęło budynek szkoły męskiej, w związku z czym lekcje odbywa-ły się popołudniami w szkole żeńskiej. W sierp-niu w budynku szkolnym zatrzymywały się prze-chodzące wojska, zmieniając się co kilka dni. Bu-dynek był nowy, posiadał dogodną lokalizację z dużym sadem i ogrodem, a jego układ pomiesz-czeń nadawał się znakomicie na cele wojskowe. W sierpniu wojsko zajmowało cały budynek, a od września do połowy listopada parter. Nauka odbywała się w salach na I piętrze. Od 8 listo-pada wojsko zajęło wszystkie budynki szkolne w mieście, zawieszając tym samym całkowicie na-ukę. Natomiast nauczycieli skierowano na urlo-py do odwołania. Kapitan Hrabal otrzymał za-danie zorganizowania na terenie miasta szpitali polowych, tzw. etapowych.

W szkołach przy Alei Henryka, przy ul. A. Mickiewicza, w Gimnazjum (dziś I LO) oraz bu-dynku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” założono szpital epidemiologiczny umieszcza-jąc w nim najpierw chorych na cholerę azjatyc-ką, a później na tyfus brzuszny. Zarządcą szpitala był dr Kose. Gdy front przesunął się bardziej na wschód zostały ewakuowane również szpitale z budynków szkolnych. Niestety w szkołach 4-kla-sowych męskiej i żeńskiej nadal funkcjonował szpital dla chorych na tyfus. Ten stan trwał do końca grudnia 1914 r. Mieszkanie kierownicz-ki szkoły żeńskiej A. Ditrich zajął lekarz wojsko-wy, powróciła do niego dopiero w marcu 1915 r.

Duża śmiertelność wśród pacjentów spowo-dowała konieczność wyznaczenia przez komisję etapową miejsc przeznaczonych na cmentarze wojenne. Jeden z nich został założony na cmen-tarzu parafialnym o nr 444, a drugi za cmenta-rzem żydowskim (prawdopodobnie w okoli-cy lub na miejscu dwóch cholerycznych cmen-tarzy) o nr 445. Zmarli żołnierze odzwierciedla-ją charakter armii austrowęgierskiej wielonaro-dowościowej i wielowyznaniowej. Pochowani są tu m.in. Polacy, Austriacy, Słowacy, Czesi, Chor-waci, którzy zmarli na skutek ran lub chorób zakaźnych. W sumie na obu cmentarzach po-chowanych jest ponad 200 żołnierzy c.k. armii oraz kilku Rosjan. Dzięki spisowi wykonanemu przez wachmistrza żandarmerii Franciszka Mar-ka, wiemy kto i na którym cmentarzu został po-chowany. Niestety dokumentacja ta posiada bra-ki. Błędów nie ustrzegł się też proboszcz para-fii św. Mikołaja wpisując zmarłych żołnierzy do księgi zmarłych. Należy zaznaczyć, iż przy zgo-nach na chorobę zakaźną należało, jak najszyb-ciej dokonać pochówków. Pośpiech przy zgłasza-niu zgonów do proboszcza, jak też obco brzmią-ce nazwiska nie ułatwiały zapisu w księgach zgo-nów. Prawdopodobnie dlatego zaistniały różni-

Działo się to w Chrzanowie, 100 lat temu:

PRZERWANA NAUKA W SZKOŁACH

ce w nazwiskach osób pochowanych na naszym terenie. Pierwszym zmarłym żołnierzem jest Jan Szadby zmarły 10 listopada 1914 r. pochowany dzień później. Ostatnim pochówkiem był po-chówek Jana Meiera 7 kwietnia 1915 r.

W tym roku, w sierpniu, w ramach obcho-dów setnej rocznicy wybuchu I wojny świato-wej na terenie cmentarza wojennego nr 445, dla uczczenia wszystkich pochowanych na chrza-nowskich cmentarzach wojennych, Muzeum w Chrzanowie umieściło brzozowy krzyż i tablicę z nazwiskami pogrzebanych żołnierzy. Symbolicz-na uroczystość zorganizowana 5 sierpnia 2014 r. dała impuls do dyskusji nad formą zachowania tych obiektów w pamięci mieszkańców Chrza-nowa i powiatu.

Po opuszczeniu przez wojsko w maju 1915 r. budynków szkolnych, przeprowadzono ich de-zynfekcje. Personel szkolny rozpoczął liczenie strat. Komisja wojskowa badająca szkody wy-rządzone przez wojsko, przyznała odpowiednie odszkodowania.

W roku szkolnym 1914/15 zgłosiło się 386 uczniów z 465 zobowiązanych do nauki. Po we-zwaniu ich do stawienia się w szkole większość z nich została zwolniona z obowiązku szkolne-go, ze względu na to, że okazali się niezbędnymi w gospodarstwie domowym po fakcie powołania do wojska ich ojców lub starszych braci.

Na początku 1914 roku władze państwowe internowały w Styrii nauczyciela Leona Steran-kę, a następnie powołano do wojska Antoniego Dziedzica, natomiast Leon Książkiewicz wstą-pił do Legionów Polskich. Oboje polegli, kadet Leon Książkiewicz odznaczony krzyżem za wa-leczność zginął w bitwie pod Kostiuchnówką. Za poległych odprawiono żałobne nabożeństwa, postanowiono także uczcić ich pamięć przez wmurowanie w szkołach, w których uczyli pa-miątkowych tablic. W 1915 roku do wojska po-wołano także Stanisława Wiśniewskiego.

Tuż po wybuchu wojny dziewczęta ze szko-ły żeńskiej zajęły się przygotowywaniem cie-płej odzieży dla żołnierzy na froncie. Dziewczęta

robiły szaliki, ochraniacze do nóg, rękawiczki, kominiarki, skarpetki, mitenki (rękawiczki bez palców), bandaże. Pierwsza przesyłka została wysłana do Wiednia w lutym, a następnie druga w listopadzie 1915 r. Materiał niezbędny do wy-konania odzieży zakupiła sama młodzież.

Do kolejnej zbiórki środków na włóczkę przy-czyniły się działania miejscowego Koła Ligi Ko-biet, Urząd Opieki Wojennej w Wiedniu oraz chrzanowska Rada. Ponadto dzieci przygoto-wały przedstawienie „dzieci dla dzieci”, a zebra-ne fundusze przekazały również na zakup mate-riałów. Dla Legionów Polskich przekazano wy-roby 28 listopada 1915 r. oraz 1 stycznia 1916 r. Ponadto dzieci prowadziły akcje zbierania meta-li kolorowych, kauczuku, wełny, płótna, bawełny. Wiosną i jesienią młodzież i dzieci szkól chrza-nowskich udawali się do okolicznych lasów ce-lem zebrania liści poziomki i jeżyny na herbatę dla żołnierzy. Po wysuszeniu przesyłano liście w skrzyniach do zakładów chemicznych w Wied-niu gdzie przygotowywano z suszu herbatę na front dla wojska.

Urząd Opieki Wojennej Wiednia przysy-łał specjalne puszki, do których dzieci zbiera-ły pieniądze, a następnie zapełnione wysyłano z powrotem do Urzędu. Wśród dzieci prowadzo-no zbiórkę składek halerzowych na „Czerwony Krzyż”.

Kolejne lata szkolne 1916/1917, 1917/18 przebiegały bez niespodziewanych przerw w na-uce. Natomiast jesienią 1918 roku zaczęły się w mieście niepokoje. Wykorzystując chwilowy brak silnej władzy, Polacy jeszcze jej nie przeję-li, a Austriacy już jej nie sprawowali, wybuchły w Chrzanowie zamieszki. Zniszczono i splądrowa-no w tym czasie wiele sklepów.

Opisany epizod historii jest tylko fragmen-tem szerszych opracowań poświęconych tej te-matyce.

Ziemia chrzanowska licznie była reprezento-wana przez chrzanowian w mundurach obcych armii oraz w Legionach Polskich.

Agnieszka Bąk

fot. Kamil BoguszUroczystość z okazji wybuchu I wojny światowej na terenie cmentarza wojennego w Chrzanowie 5 sierpnia 2014r.

Page 10: Kronika Chrzanowska nr 189

10 KronikaChrzanowskaNOTY BIBLIO-REDAKTORA

Tradycja? Co to takiego? […] jest jak lustro, w któ-rym odbijają się wieki. Tradycja jest jak drzewo, które korzeniami swymi sięga głęboko w grunt rodziny[…] więź, jaka łączy nas z przodkami, dająca poczucie przynależności narodowej, regionalnej i rodzinnej. Pięknie pisze o tym literatura, a jak to przekłada się na współczesny odbiór tego pojęcia przez młodych ludzi? Spróbujmy się nad tym zastanowić sięgając do źródeł w literaturze jak i do praktycznego młodego odbiorcy na przykładzie akcji Pożyteczne Wakacje 2014 i przeanalizować czy rzeczywiście młode poko-lenie przejmuje dorobek poprzednich pokoleń i od-czytuje go na nowo.

Rola tradycji w życiu człowieka i rodziny ma duże znaczenie. Wiedzą to pokolenia starsze, wie o tym moje pokolenie 40-latków, myślę, że zda-ją sobie z tego sprawę też 30-latkowie, bo mogą już mieć podrastające dzieci, ale nie do końca je-stem przekonana czy o „tradycji” myślą czasami 20-latkowie, a już na pewno nie roczniki jeszcze młodsze.

I wcale nie przemawiam teraz mentorskim to-nem, daleka jestem od tego, ale sama będąc mat-ką dwójki dzieci, wiem,że trzeba im o tym mó-wić, opowiadać, pokazywać (one zresztą same zaczynają podpytywać)…. żeby kiedyś nie pogu-biły się życiowo, tylko wracały do swoich korze-ni. O tradycji można - i na poważnie, i na weso-ło… wszystko zależy od okoliczności, przekazu i odbiorcy (można jeszcze „pozytywnie absurdal-nie” – jak w znakomitym filmie „Miś”, w którym w jednej ze scen jeden z bohaterów chce nazwać nowonarodzoną córkę imieniem Tradycja – bo w jego przekonaniu to najpiękniejsze imię na świecie dla córki. Cudny fragment – nie mogłam się oprzeć go przytoczyć. Pewne jest, że upływ czasu pociąga za sobą wiele różnorodnych zmian w różnych aspektach życia. Zmiany te dotyczą również tradycji – jedne są kultywowane, wzbo-gacane, a inne odchodzą w zapomnienie lub nie-kiedy znów odżywają.

A więc mały spacer po tradycjach rożnych…Tradycja świadczy o dziedziczeniu określo-

nych form i norm zachowania. Pod pojęciem

tradycji rozumie się nie tylko zwyczaje i obyczaje świąteczne lecz również odniesienie do codzien-nego życia wspólnoty rodzinnej. Jest to np. or-ganizacja codziennych zajęć domowych, spędza-nia niedziel i innych dni wolnych od pracy, a tak-że urlopów i wakacji, sposobu przyjmowania go-ści, utrzymywania kontaktów z dalszą rodziną, rozmawiania ze sobą, rozwiązywania konfliktów. Tradycję odzwierciedlają ukształtowane opinie, gusta, formy życia i zachowań. Zdecydowanie stawiam na tradycje rodzinne, które dają naszym dzieciom wzorce do naśladowania w przyszłości. Pozwalają im zrozumieć kim są, skąd się wywo-dzą, jacy byli ich przodkowie, ale też uczą prze-żywania i odbierania emocji, wzruszeń i nastro-jów. Wspólnie celebrowane i przeżywane z pew-nością dadzą efekt w przyszłości.Za taki prze-kaz kulturowy, odpowiadamy my – rodzice, czę-sto babcie i dziadkowie, ale nie tylko, ważną rolę spełnia tutaj również szkoła jak i inne instytu-cje, jak chociażby biblioteka.Dobrą praktyką w tym względzie może być coroczna akcja POŻY-TECZNE WAKACJE, którą organizuje chrza-

nowska biblioteka.Rok temu zapamiętale szuka-liśmy „zarazy niebieskiej”, w tym roku próbowa-liśmy „oswajać tradycję”. AKCJA LETNIA PO-ŻYTECZNE WAKACJE 2014 w chrzanowskiej bibliotece jak co roku skierowana była do dzie-ci i młodzieżyspędzających wakacje w mieście i na wsi. Tegoroczna wakacyjna edycja przebiegał dwutorowo: • WOddzialedlaDzieciprzyul.Bro-

niewskiego 10c oraz w Klubie Literackim „Pod Muzami” al. Henryka 30 zajęcia odbywały się pod hasłem „Książka nas uczy, książka cie-szy, książka w szeroki świat wprowadza”. Dzieci uczestniczące w różnorodnych warsztatach po-znawały historię pisma i książki. • WfiliachbibliotecznychwPogorzy-

cach, Luszowicach i Balinie zajęcia odbywały się pod wspólnym hasłem „Tańcowała kosa z kło-sem, czyli jak oswoić tradycję?” i koncentrowały się wokół miejscowych tradycji związanych z do-żynkami i pracą na roli.

Pozostańmy więc w kręgu tradycji dożynko-wych. Zachowane w Polsce do dzisiejszych cza-sów obchody dożynkowe posiadają kilka wie-ków tradycji i przetrwały różnorakie burze dzie-jowe, a symbole dożynkowe do dzisiaj odgrywa-ją wielką rolę w kultywowaniu. I o tym właśnie mówiliśmy młodym uczestnikom akcji POZY-TECZNE WAKACJE podczas regionalnych warsztatów, muzealnych lekcji, prezentacji mul-timedialnych, warsztatów słowa. Lokalnych tra-dycji dożynkowych i wicia wieńcy dożynkowych uczyli się od najlepszych, czyli gospodyń z Kół Wiejskich z Balina, Luszowic i Pogorzyc, od lo-kalnych rolników, twórców i pasjonatów. Spa-cery po okolicznych łąkach na ścieżkach eduka-cyjnych, wizyty w gospodarstwach rolniczych, czy tez w lokalnych piekarniach, były tak samo atrakcyjne jak wycieczka do Muzeum Chleba w Radzionkowie, jak i do Skansenu w Wygiełzo-wie. Ponad 50 dzieci z Balina, Luszowic i Pogo-rzyc, ale również z Chrzanowa, miały okazję po-znawać tradycje dożynkowe w swoich miejsco-wościach jak i regionie.

Największą radość sprawiło im przygotowa-nie wieńcy dożynkowych, wiedzieli, że będą one prezentowane na Powiatowych Dożynkach 2014 w Luszowicach, 31.08.2014r.

W trakcie akcji dowiedzieli się min o tym, że Dożynki to symboliczne wydarzenie zwień-czenia całorocznej pracy rolnika, organizowa-ne po zebraniu wszystkich plonów. Zwane ina-czej obrzynkami, wyżynkami, okrężnem (od daw-nego zwyczaju obchodzenia lub objeżdżania, a więc okrążania pól po zbiorze zboża), wieńco-wem lub wieńczynami (bo najważniejszym atry-butem tego święta jest wieniec żniwny).

DOKOŃCZENIE NA STR. 11

Tańcowała kosa z kłosem, czyli... jak oswoić tradycję?

Wizyta w piekarni - Filia w Pogorzycach fot. MBP

Zajęcia plastyczne - Filia w Balinie fot. MBP

Olga Nowicka, dział promocji MBP w Chrzanowie, mode-rator Dyskusyjnego Klubu Książki, pa-sjonatka literatury fot. B. Mucha

Page 11: Kronika Chrzanowska nr 189

11KronikaChrzanowska NOTY BIBLIO-REDAKTORA

DOKOŃCZENIE ZE STR. 10Najprawdopodobniej pierwsze Dożynki ob-

chodzono w XVI bądź XVII wieku. Wyprawia-li je właściciele majątków ziemskich dla osób pra-cujących przy żniwach. Współczesne uroczysto-ści dożynkowe mają podwójny charakter: reli-gijny oraz ludowy, powiązany z zabawą z okazji zakończenia zbiorów.Starosta i Starościna Do-żynek to osoby, które przewodniczą całym uro-czystościom. Przez wieś przechodzi korowód z wieńcami dożynkowymi. Gospodarzowi doży-nek wręcza się chleb upieczony z mąki pozyska-nej w ostatnich zbiorach. Dożynki najczęściej kończą się festynem, w trakcie którego na miesz-kańców czeka wiele atrakcji i konkursów.

Bodaj największe symboliczne znaczenie tych uroczystości mają wieńce dożynkowe o różno-rodnych kształtach, w formie krzyży, hostii, kie-lichów i koron, od bardzo prostych snopków czy też chochołów po misternie i długo przygotowy-wane wieńce z figurkami przedstawiającymi ży-cie na wsi. Wplatane w nie zboża, owoce, kwia-ty, zioła, kiście czerwonych jarzębin, orzechy i jabłka do dnia dzisiejszego czynią z nich praw-dziwe „dzieła sztuki”.Tak jak pracy na roli zawsze towarzyszył śpiew, również na Dożynkach nie mogło zabraknąć muzycznych akcentów. Z da-wien dawna pieśni śpiewane przez kroczących z wieńcem żniwiarzy mówiły o ich trudzie i plo-nie, wyrażały: troskę o przyszłoroczne urodzaje, nadzieję na zasłużony poczęstunek i tęgą zabawę. Wspominały różne miejscowe wydarzenia, rado-ści i troski.Były więc prawdziwą, co istotne za-wsze aktualną kroniką danej wsi. Najczęściej in-tonowano powszechnie znaną pieśń o treści:

Plon niesiemy, plon w gospodarza (lub jegomości) dom!Aby dobrze plonowało,Po sto korcy z kopy dało!Otwieraj, panie, szeroko wrotaniesiem ci wieniec ze szczerego złota.Zaściełaj, panie, stoły i ławy,Idzie do ciebie gość niebywały.Plon niesiemy, plon ...Jak pisze Barbara Ogrodowska w „Zwycza-

jach, obrzędach i tradycjach w Polsce”:[…]We wszystkich regionach Polski pieśni dożynkowe były układane według pewnego schematu, z powtarza-jącymi się motywami. […] śpiewano w nich też o trudzie żniwiarskim i o należnej za niego nagro-dzie, czyli spodziewanym poczęstunku i zabawie, i o radości z zakończonej, wykonanej sumiennie pracy, przynoszącej wszystkim wielkie pożytki […] Z czasem pieśni dożynkowe stały się swego rodza-ju kroniką życia wsi, opowiadającą o najważniej-szych wydarzeniach […] . Obecnie także wykony-wane są na dożynkach pieśni z powtarzającym się refrenem o plonie. Pieśni te, dawne i współ-czesne, są dziś przedmiotem zainteresowań i ba-dań naukowych etnografów, folklorystów, języ-koznawców. Do towarzyszących obrzędowi do-żynek praktyk, w których zachowały się relik-ty archaicznych obrzędów wegetacyjnych i rol-niczych, należały do niedawna zachowane zwy-czaje związane z ostatnią garścią, kępą lub pasem niezżętego zboża, które czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości wegetacji zbóż i urodzaju. Te ostatnie pozostawione na polu kło-sy zwano przepiórką, (na Mazowszu i Podlasiu), odlegą - jeśli było to niezżęte zboże rosnące wo-kół wielkich głazów narzutowych (na Mazow-szu), perepełką (na kresach wschodnich), brodą (na wschodnim Mazowszu), kozą (w Małopol-sce), pępem lub pępkiem (w Poznańskiem), a tak-że równianką, plonkopką, wiązką, wiązanką lub garstką.

Dożynkom od wieków towarzyszyły biesia-dy w których bawili się razem szlachta i kmiecie. Biesiady te opisywał w XV w. Jan Długosz, a w XVI w. Jan Kochanowski pisał o nich w „Roz-mowie pana z włodarzem” jako o zwyczaju już zanikającym:

Tak ci bywało, panie, pijaliśmy z sobą, Ani gardził pan kmiotka swojego osobą. Dziś wszystko już inaczej, wszystko spoważnia-

ło, Jak to mówią, postawy dosyć wątku mało.We wspólnych biesiadach szlachty z chłopa-

mi Ignacy Krasicki szukał analogii do zwycza-jów starożytnego Rzymu pisząc w „Panu Pod-

stolim”:[…]w uroczystośćSaturnową na pamiąt-kę złotego wieku zasiadali na wspólnej uczcie pa-nowie z sługami[…] Chleb w tradycji polskiej od najdawniejszych czasów uważano za dar Boga. Do kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba, tęskno mi, Panie - pisał na emigracji Cyprian Kamil Nor-wid. Z kolei Józef Szczypka w „Kalendarzu pol-skim”pisze: […]Od najdawniejszych czasów po żniwach każdy wójt krakowski spieszył z rajcami na Wawel i wręczał królowi jegomości bochen na srebrnej misie. Te same honory spotykały co przed-niejsze znakomitości Rzeczypospolitej, biskupów czy hetmanów, a wreszcie dostawali chleb od swo-ich poddanych różni panowie dziedzicowie[…]

Obecnie uroczystości dożynkowe mają cha-rakter ludowy i religijny. Jak ważne jest to aby nasze dzieci poznawały te tradycje, myślę, że zda-ją sobie sprawę prawie wszyscy. Do zastanowie-nia jest tylko fakt, w jaki sposób zgrabnie „na ta-lerzu” podać im tę wiedzę i praktykę zarazem? A wiec może… Wracać do tego co stare, słuchać opowieści dziadków, pokazywać stare filmy, pod-suwać odpowiednie lektury, celebrować święta, organizować regionalne warsztaty (tak jak tym razem w przypadku biblioteki), a w letnie, sierp-niowe lub wrześniowe popołudnie zabrać rodzi-nę na regionalne Dożynki… dawka tradycji gwa-rantowana.

I tak od wielu, wielu pokoleń…Źródła: Etnografia Polski. Przemiany kultury ludowej,

T.2, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1981Kamocki Janusz, Od Andrzejek do Dożynek,

Warszawa 1986Kuchowicz Zbigniew, Obyczaje staropolskie

XVII-XVIII wieku, Łódź 1975 Ogrodowska Barbara, Polskie obrzędy i zwy-

czaje doroczne, Warszawa 2005 Seweryn Tadeusz, Tradycje i zwyczaje kra-

kowskie, Kraków 1961http://www.jws.net.pl/etnografiahttp://dziedzictwo.kpodr.pl

Olga Nowicka

Piknik na zakończenie lata - Filia w Luszowicach fot. MBP

Page 12: Kronika Chrzanowska nr 189

12 KronikaChrzanowskaZHP

11 i 12.07.2014 r. podczas Harcerskiej Akcji Letniej w Szarym Dworze odbyły się uroczystości związane z jubileuszem 30 lecia powstania Harcerskiej Letniej Bazy Obozowej Hufca Chrzanów w Sza-rym Dworze.

Piątek, 11 lipca 2014Wieczorem w kręgu ogniskowym zasiadło

przeszło 200 osób, uczestników ( zuchów, har-cerzy ) instruktorów, zaproszonych gości miesz-kańców z Szarego Dworu. Na prośbę komendan-ta obozu hm. Krzysztofa Kulawika ognisko roz-paliło wspólnie trzech instruktorów którzy 30 lat temu w 1984 roku brali udział w pierwszym obozie Hufca Chrzanów w Szarym Dworze – druhna pwd. Monika Kula oraz druhowie hm. Henryk Czerwonka i hm. Marian Pałczyński. Harcerskie ogniska były i są zawsze wspaniałą ra-dosną zabawą. Wspólne śpiewanie harcerskich i obozowych piosenek tych sprzed wielu lat i tych co obecnie są na obozowym topie, wesołe plą-sy i skecze przeplatane były przez druha harcmi-strza Mariana Pałczyńskiego krótkimi gawęda-mi oraz quizem tematycznym z 30 letniej histo-rii naszej bazy.Ognisko harcerskie zapewne mo-gło by trwać do białego rana, gdyby nie chwila w której to gitary zaczynają grac a harcerze śpiewać „... już do odwrotu głos trąbki wzywa, ...” . Wo-kół dogasającego ogniska zawiązany został „Krąg Przyjaźni” puszczona została w jego obieg ob-rzędowa „Iskierka”, odśpiewane „Bratnie Słowo” a na zakończenie przy akompaniamencie orga-

Tak świętowaliśmy w Szarym Dworze...

Jubileusz trzydziestoleciaLetniej Bazy Obozowej

nek wszyscy zaśpiewali „Pieśń pożegnalną” .

Sobota, 12 lipca 2014 Dzień rozpoczął się zgodnie z jego rozkładem.

Pobudka, gimnastyka, toaleta poranna, sprząta-nie rejonów i śniadanie. Około godziny 10.00 - uroczysty apel. Po złożeniu meldunków i odśpie-waniu Hymnu Harcerskiego Komendanta Huf-ca ZHP Chrzanów hm. Wojciech Marzec przed-stawił przybyłych na uroczystości jubileuszowe zaproszonych gości, po czym nastąpiła część ofi-cjalna podczas której wręczone zostały odzna-czenia, pamiątkowe dyplomy i podziękowania instruktorom, osobom i instytucjom, które w okresie 30. lat wniosły ogromny wkład w roz-wój, budowę i modernizację Letniej Bazy Obo-zowej w Szarym Dworze, a tym samym umożli-wiły organizacje radosnego i bezpiecznego, wy-poczynku dla przeszło 12 tys. dzieci i młodzieży. Po wystąpieniu gości, podziękowaniach i życze-niach wszyscy przeszli do „Bębenków” ( świetlic ) gdzie przygotowana została wystawa pt. 30 lat maszerujemy w Szarym Dworze” gdzie oprócz zdjęć, artykułów prasowych, kronik obozowych znajdowały się obozowe chusty, totemy, pamiąt-ki z minionych 30 lat. Wszystkich zainteresowa-nych, po wystawie oprowadzała druhna harcmi-strzyni Stefania Miarczyńska, która wspólnie z instruktorami naszego hufca wystawę tą przygo-towała.

W południe, przed rozpoczęciem Polowej Mszy Świętej, Szary Dwór przypomniał o swojej nazwie. Niebo zasnuły szare chmury, zaczął pa-

dać deszcz. „Nieprzemakalna” część gości, har-cerzy i instruktorów pod parasolami i w „pałat-kach” dotrwała dzielnie do jej końca. Mszę Świę-tą odprawił Ksiądz Krzysztof z parafii pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Krokowej.W cza-sie trwania uroczystości jubileuszowych najczę-ściej powtarzanymi, wspólnymi żachaniami były słowa: kolejnych, minimum 30 lat na szlaku w Szarym Dworze.

Komenda Hufca ZHP Chrzanów pragnie przy tej okazji wyrazić serdeczne podziękowanie wszystkim druhnom i druhom, osoba i instytu-cją za pomoc w przygotowaniu obchodów Jubi-leuszu 30 lecia istnienia Bazy w Szarym Dworze! Dziękujemy wszystkim gościom którzy swoją obecnością zaszczycili nasze uroczystości.Szcze-gólne pragniemy również podziękować Dyrek-cji i Pracownikom Działu Promocji Miejskiej Bi-blioteki Publicznej w Chrzanowie za nieocenio-ną pomoc w przygotowaniu jubileuszowej wy-stawy !

Pozostajemy z harcerskim pozdrowieniem C Z U W A J ! hm. Marian Pałczyński

Page 13: Kronika Chrzanowska nr 189

13KronikaChrzanowska ZHP

W lipcu 1984 roku w maleńkiej miejscowości Szary Dwór na polanie pomiędzy lasem a

oborą SHR–u na gruncie (kartoflisku), na którym jeszcze przed rokiem były uprawiane ziemniaki stanęły po raz pierwszy harcerskie namioty. Przeszło 140 zuchów, harcerzy i instruktorów chrzanowskiego Hufca ZHP spędziło tam harcerskie wakacje! Przypuszczam, że większość tych, którzy tam przyjechali nie wyobrażało sobie, że za rok mieliby tutaj powrócić...

„ … Zuchy maszerują, raźno wyśpiewują,raz dwa, raz, dwa, trzy,a za nimi Tadek dopędza gromadę,raz dwa, raz, dwa, trzy, ...” 61 zuchów, całkiem niezła gromadka. W

pierwszym „Szarym Dworze” pełniłem funkcję Komendanta Kolonii Zuchowej. Wraz ze mną kadrę koloni tworzyło jeszcze 6 osób, młodych, wspaniałych ludzi którzy na co dzień pracowali z drużynami zuchowymi w naszym hufcu.

Wydawać by się mogło że wszystko pój-dzie jak pomaśle. Odpowiednie przygotowanie metodyczne kadry, masa pomysłów programo-wych gotowych do realizacji, ale przede wszyst-kim praca z dziećmi które na co dzień należa-ły do drużyn zuchowych a tym samym zna-ły doskonale zasady ówczesnego „zuchowania”. Pierwsze trzy – cztery dni dzięki wspaniałej po-godzie upłynęły zgodnie z planem. Przed połu-dniem kąpiel i plażowanie, gry i zabawy, zucho-we kominki, spotkanie z „Duchem Lasu” itp. Niestety, to co dobre szybko się skończyło, „sza-rodworskie” niebo pokryło się ciemnymi chmu-rami, zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Ko-lejne dni ustabilizowały się o ile chodzi o pogodę, czyli chmury, deszcz z wiatrem na prze-mian. Niemal codziennie chodziliśmy do lasu na „polankę jagodową” gdzie udało się zbudować dwa duże szałasy, które służyły nam zarówno do zabawy jak i ochrony przed kapiącym deszczem. Zresztą w lesie jak by trochę mniej padało, no i na pocieszenie było mnóstwo jagód którymi za-jadaliśmy się bez umiaru. Pomimo tak paskudnej pogody duch w „zuchowej gromadzie” nie ginie. Dwa razy wybraliśmy się na spacer nad morze aby odetchnąć trochę od lasu za każdym razem jednak efekt tych spacerów był podobny. Silnie wiejący wiatr na plaży dosłownie przewracał na-sze małe „Biszkopty” jak kostki domina. Pomy-słów nie brakowało, gorzej było z ich realizacją a raczej miejsca na nią. No bo niby gdzie mieliby-śmy je realizować?

Kolonia zuchowa wyposażona była wówczas w następujące „obiekty”: siedem namiotów typu „NS” przeznaczonych dla zuchów , cztery wolno stojące małe namioty kadrowe, namiot sanitarny i to by było na tyle! Zresztą na całym terenie obo-zu „obiektów” tych nie było za wiele. Przypusz-czam że osoby – uczestnicy, którzy obecnie biorą udział w organizowanych na terenie naszej bazy obozowej Harcerskich Akcjach Letnich na uwie-rzyli by, że przed laty można było w takich warunkach spędzać letnie wakacje. 30 lat temu wyglądało to mniej więcej tak!

Pod względem topograficznym czyli ustawie-nia było bardzo podobnie jak obecnie to znaczy,

Harcerski jubileusz 30-lecia w Szarym Dworze

Zuchy... i inne przypadki z „latryną” w tle

namioty kadrowe „Olimp” ustawiony był tak jak obecnie czyli w rzędzie przy drodze, namioty harcerskie ustawione w jednym rzędzie od ścia-ny lasu w miejscu w którym obecnie rozstawia-ne są podobozy, kolonia zuchowa od samego po-czątku usytuowana była w tym samym miejscu z tą jednak różnicą że stały tam tylko same na-mioty bez domku zuchowego. Pozostałe obiek-ty umiejscowione na teranie obozu to: kuchnia – konstrukcja częściowo oblachowana i obłożona płytami PCV przez pierwsze trzy lata stawiana przed rozpoczęciem obozu a po jego za-kończeniu rozbierana i składowana wraz z pozo-stałym sprzętem obozowym w Goszczynie u gospodarza, dwa namioty typu „NS” ustawione przodem do siebie „robiły” za jadalnie i świetlicę jednocześnie, natomiast jeden „NS” ustawiony po prawej stronie kuchni służył za magazyn żyw-nościowy. Do „obiektów sezonowych” można by jeszcze zaliczyć kopane każdorazowo w in-nym miejscu doły na śmieci i zlewki oraz „latry-ny” które umiejscowione były w lesie w odległości ok. 100 – 150 metrów za namiota-mi uczestników jedna dla dziewcząt druga dla chłopców. Latryna kadrowa znajdowała się w le-sie za drogą, za namiotami kadry.

Na miejscu obecnie stojącej bramy wkopa-ne były cztery grubsze bale przykryte brezentem które to za tą bramę wówczas „robiły”. Zarów-no woda bieżąca jak i prąd częściowo, prowizo-rycznie doprowadzone były z obory pod kuch-nię. Woda dowożona również była ze Stacji Ho-dowli Roślin w dużych beczkowozach i służyła ona głównie dla potrzeb sanitarnych. Chcąc uskutecznić porządniejsze mycie trzeba było naj-pierw nagrzać sobie wody w parnikach a następnie w wiaderkach i miednicach przenieść ją do namiotu sanitarnego celem odbycia „toa-lety wieczornej”. Pozostały sprzęt obozowy rów-nież nie wyglądał imponująco. Wszystkie namio-ty wyposażone były w „kanadyjki” materace typu wojskowego oraz częściowo w kraty pod nogi. Półki, wstępnie przygotowane znajdowały się głównie w namiotach u zuchów, natomiast har-cerze musieli wykazać się własną zaradnością w pracach pionierki obozowej. Jaką półkę udało im się zbić lub powiązać sznurkiem taką po prostu mieli i byli bardzo szczęśliwi gdy nie rozleciała się pod ciężarem wyłożonych tam ubrań przed końcem obozu. Jeżeli dodamy do tego fakt, że na terenie obozu – działki nie było żadnej „krze-

winki” ( krzaczka, drzewa, żywopłotu ) jak rów-nież że teren obozu nie był oświetlony, daje nam obraz pierwszego obozu Hufca Chrzanów na te-renie obecnej bazy.

Nie sposób również nie wspomnieć o pewne-go rodzaju miejscowej „atrakcji” która przez kil-ka pierwszych lat obozowania towarzyszyła nam w Szarym Dworze! Tą „pachnącą atrakcją” była kiszonka > świeżo skoszona trawa zwałowywana, przesypywana środkami chemicznymi a na-stępnie ugniatana przez traktory i spychacze na pryzmie warstwami < . Takie właśnie „kiszonko-we pryzmy” zalegały w bardzo bliskim sąsiedz-twie obozu. Zapach a raczej fetor który towarzy-szył niemal na co dzień, wielu z nas przyprawia-ło o ból głowy. Ale i do tego szło się przyzwycza-ić a co bardziej światłe osoby zaczęły sobie tłuma-czyć że taki zapach dobrze robi leczniczo na gór-ne drogi oddechowe.

Było słońce, deszcz i wiatr, spartańskie obozo-we warunki, nieciekawy aromat gnijącej kiszonki a mimo to wszystkie te „plagi egipskie” nie zdo-łały skutecznie zniechęcić kolejnych pokoleń zu-chów, harcerzy, dzieci i młodzieży niezrzeszonej do przyjazdu na teren Letniej Bazy Obozowej Hufca Chrzanów w Szarym Dworze.

Jest w tym Szarym Dworze coś takiego co przez 30 lat zdołało przyciągnąć kilkanaście ty-sięcy młodych ludzi do spędzenia tutaj letnich wakacji, najczęściej wspaniałych, niezapomnia-nych wakacji?

hm. M. Pałczyńskic. d. n.

Wydawanie wody do mycia menażek Fot. ZHP

Stołówka w Szarym Dworze

Page 14: Kronika Chrzanowska nr 189

14 KronikaChrzanowskaHISTORIA

Prezentujemy Państwu dalszy ciąg okupacyjnych wspomnień śp. Anto-

niego Willimka, zebranych przez jego syna Andrzeja Willimka. I część wspo-mnień opublikowaliśmy w 166 nr „Kroni-ki Chrzanowskiej”.

Piękna to okolica, wieś Regulice, nad poto-kiem Regulanką, z licznymi leśnymi wąwozami, głęboko się wcinającymi, poczym, rozszerzają-cymi się. Urocze doliny Siemoty, Kijowa i inne. Nad Regulicami wznosi się dość wyniosłe wzgó-rze, ze smukłym i bardzo wysokim, dębowym krzyżem, Grzmiączką zwane, jako że pioruny weń walą, każdej przeciągającej burzy.

Nie wiadomo czy urok okolicy, czy też licz-ne zakamarki i kryjówki w wąwozach, sprawił, że Regulice w swych minionych epokach, czę-sto odgrywały, nie zwyczajną rolę. Jakieś dziejo-we przeznaczenie, im wyznaczało misję i pewne role do spełnienia. Tędy przechodzili Konfede-raci, zwani przez lud, Konfederalami albo woj-skiem polskim. Tu kryły się oddziały powstania styczniowego, tu byli Moskale. Tu w roku 1845 w miejscowej szkole, była prawie przez rok, Raj-taria pruska. Dzieje Regulic głoszą, że za czasów Rzeczypospolitej Krakowskiej, jak dawne poda-nie mówi, okres ten „wolnością” zwano.

W tym to czasie, mieszkańcy Regulic, byli przemytnikami, kwitła kontrabanda, na towary z Galicji i do Galicji.

Lata II wojny światowej sprawiły, że Regulice odegrały znów, swoje dziejowe znaczenie. Niem-cy przyłączyli część powiatu chrzanowskiego do III Rzeszy. Granica Rzeszy, przebiegała od Trze-bini, przez Grojec, koło Regulic na południe, przez Porębę, Brodła, Wisłę w kierunku Wado-wic.

W Regulicach, Niemcy założyli dwie placów-ki celne, łącznie z koszarami dla celników, z ro-dzinami. Na tych to placówkach, trzymano wie-lu celników i żołnierzy, razem z wyszkolonymi psami i całym zapleczem śledczym. Liczne pa-trole, ustawicznie kontrolowały tereny przygra-niczne, Regulic.

W kontrakcji, władze Armii Krajowej, po-stanowiły właśnie w Regulicach, założyć „furt-kę”, tajne przejście graniczne z Rzeszy, na teren Guberni. Dowódcą placówki, został były starszy sierżant z Krakowa, ob. Alojzy Jaśko o pseudo-nimie „Karski”, a jego zastępcą zostałem wyzna-czony, ja, miejscowy nauczyciel, Willimek Anto-ni, ps. „Pożycki”, Miałem również funkcję łączni-ka i prowadzącego wywiad.

Placówka była dobrze zorganizowana, miała kilkudziesięciu ludzi, na terenie Alwerni, Grojca, Nieprazu i Regulic. Furtka graniczna w Reguli-cach, była oczkiem w głowie władz AK w Chrza-nowie, jak też w Krakowie i przyległych placów-kach, Trzebini, Krzeszowicach i innych.

Działalność, „furtki Regulice” była szeroka. Głównym jej zadaniem, było udzielanie pomo-cy ludziom „spalonym”, zagrożonym i poszuki-wanym przez gestapo, lub też przekradającym się przez granicę, przedstawicielom, pewnych taj-nych misji. Ludzie ci najczęściej przechodzili bez dokumentów, a przerzut odbywał się przy pomo-cy ludzi z Grojca.

Dowódcą tejże grupy przerzutowej, był tam-tejszy mieszkaniec, młody, energiczny, odważny i nieustraszony ob. Smalcerz. Przez granicę prze-

DZIEJOWE PRZEZNACZENIE REGULIC

chodzili również uciekinierzy, których już inne tajne organizacje, zaopatrzyły w fałszywe doku-menty a my dostaliśmy, jakieś odgórne polece-nia, aby się lepiej na terenie naszym, przyłączo-nym do Rzeszy, nie stykali z policją, celnikami ani innymi organami władzy niemieckiej.

Trzecia grupa uciekinierów, przechodzących przez granicę „furtką regulicką” do Guberni to ta, których koniecznie trzeba było zaopatrzyć w dokumenty, co było sprawą trudną. Jakoś przy pomocy świadomej lub nieświadomej, skradzio-no formularze, w okolicznych instytucjach nie-mieckich: Fabloku w Chrzanowie, gumowni w Trzebini, Arbeitsamtcie, kamieniołomach w Re-gulicach, zakładach chemicznych na Spalonej w Kwaczale, urzędzie gminnym w Alwerni czy wie-lu innych. Placówka regulicka, pustych formula-rzy miała sporo.

Najgorzej było z podrabianiem niemieckich pieczęci. Krój niemieckich liter gotyckich (szwa-bachy) był nader trudny do odtworzenia. Sam, również podrabiałem owe pieczęcie. Posługiwa-łem się różnymi sposobami: wycinałem w mięk-kiej gumie kreślarskiej lub nanosiłem atrament hektograficzny, na odbitkę oficjalnej pieczęci niemieckiej, poczym odbijałem na rozgotowa-nym, zastygłym w postaci galaretki, kleju stolar-skim. Następnie przenosiłem na niemiecki ar-kusz dokumentu, czarne urzędowe, tłustą farbą odbijane pieczęcie, przy pomocy matryc biuro-wych i farby powielaczowej.

Placówka Regulicka AK, dawała niekiedy pie-niądze, na zapomogi dla rodzin, które potrze-bowały pomocy, gdyż ich żywiciele, byli uwię-zieni w obozach koncentracyjnych. Funduszów, udzielano sporadycznie, w miarę ich nagroma-dzenia. Głównymi ofiarodawcami, byli księża. Jedną z czołowych postaci, patriotycznie w tej dziedzinie zaangażowanej, to ks. proboszcz z Po-ręby Żegoty, kanonik Karol Słowiaczek. On to każdego poniedziałku, przygotowywał pienią-dze w rulonach, zebrane w niedzielę na tacę, w czasie nabożeństw. Pieniądze także otrzymywa-liśmy od innych księży: od proboszcza z Regulic ks. Wojciecha Sidzińskiego i ks. Ludwika Łęckie-go. Do takich ofiarnych patriotów, należał rów-nież restaurator z Regulic, ob. Gustawski, który do czasu wysiedlenia go z Regulic, hojnie uczest-niczył we wszystkich składkach, na rzecz „Fun-duszu cierpiących”. Fundusz ten rozdzielaliśmy kolektywnie: „Karski”, ja i Gustawski.

W Regulicach ukrywało się szereg ludzi, z róż-nych stron Polski. Ukrywał się tu powiatowy ko-mendant AK- dyrektor Fabloku w Chrzanowie, inż. Panz, inny - szef zaopatrzenia także z Fablo-ku ob. Ruliński z żoną, komendant P.P z Droho-bycza, ob. Marcela i wiele innych z Wielkopolski, Śląska, czy innych zakątków Polski.

Bardzo ruchliwą postacią, odważną i nieustra-szoną, który tu również do Regulic przywędro-wał, z całą swoją rodziną z Krakowa, był Alojzy Jaśko, pseudonim „Karski”. Był starszym sierżan-tem, oddziału łączności, który stacjonował, na kopcu Kościuszki w Krakowie. Ten dziś, już nie-żyjący człowiek, zawsze z uśmiechem na twarzy, podejmował najtrudniejsze problemy, najniebez-pieczniejszych misji. Jego, to „Chrzanów”, upa-trzył sobie na stanowisko dowódcy, tak ważne-go odcinka, jakim była placówka w Regulicach i „furtka” graniczna. „Karski” wchodził we wszyst-kie środowiska. Wśród robotników w kamienio-łomach, z których dobierał sobie ludzi, do pra-cy na placówce, był bardzo lubiany. Obracał się też, wśród chłopów, oraz inteligencji. „Karski „ był mistrzem w organizowaniu sabotażu i two-rzeniu nieuchwytnych akcji. Z jego to polece-nia, strzałowi w kamieniołomie, oszczędzali tro-tylu czy dynamitu, aby mogły, później służyć in-nym celom. To też dziwić się nie należało, że słu-py i konstrukcje wysokiego napięcia, wylatywały w powietrze, niemal codziennie.

„Karski” był duszą wszelkich poczynań, a wszystko, czego się podjął, było starannie prze-myślane i zaplanowane tak, że mimo groźnych nieraz sytuacji, nie budziło zbytnich podejrzeń. On to zapoczątkował dywersję, przy spisach go-spodarczych wśród chłopów, tłumacząc zasadę „im więcej podajesz, tym więcej szwabi zabiorą”. Przed wysiedleniem chłopów, rolników z Regu-lic, na długo jeszcze przed tym aktem, prowadził akcję „chomik” tj. przechowywania rzeczy war-tościowych, w dalekim kręgu, od własnego go-spodarstwa. Często do tego celu służyły wnęki i dziury w kamieniołomie. Sam z tego korzysta-łem, przechowując niektóre rzeczy i maszynę do pisania, na której obecnie piszę, które zamuro-wane zostały w jakimś zagłębieniu skalnym, re-gulickiego kamieniołomu. Tam też magazyno-wał „Karski” materiały wybuchowe i broń, któ-re miały być przydatne na wypadek pierwszego starcia z Niemcami.

DOKOŃCZENIE NA STR. 15

Punkt graniczny GG-III Rzesza w Dulowej fot. arch. autora

Page 15: Kronika Chrzanowska nr 189

15KronikaChrzanowska HISTORIA

Po poznaniu dr inż. Mieczysława Dwor-niczka, który poinformował mnie, o wyni-kach jego poszukiwań, w historii działalno-ści, Okręgu Chrzanowskiego Armii Krajowej, postanowiłem odszukać dokumenty i spisaną historię okupacyjnego życia, mojego ojca, śp. Antoniego Willimka.

Zdecydowałem się scalić je, w formie wojen-nych wspomnień, do których dołączyłem rów-nież, spisane przeżycia, bliskiego kolegi mego taty, śp. Edwarda Dadaka, za zgodą jego syna, p. Leszka Dadaka. Połączyłem je w jed-ną formę, ponieważ obydwoje działali w jed-nej okolicy, Ziemi Chrzanowskiej, w jednej organizacji, Związku Walki Zbrojnej, Ar-mia Krajowa i opisują indywidualnie, prawie te same wydarzenia, które miały miejsce, pod okupacją hitlerowską,

Wyjaśniła mi się również sprawa, wielkie-go przywiązania i sentymentu, mojego ojca, do miejscowości Regulice. Wynikała ona z hi-storii mojego rodu; mój prapradziadek, Jó-zef Willimek, był nauczycielem w Regulicach, gdzie zmarł 30.11.1893 r. i gdzie jest pocho-

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIAwany, również moja babcia, a matka mojego ojca, pochodziła z Regulic.

Oprócz wspomnień, zamieściłem też cykl akwarel, malowanych przez mojego ojca, za-tytułowany, „Obrazy z martyrologii narodu”. Pierwsza, przypuszczam, dotyczy przeżyć z wizyty, po bombardowaniu wsi Kamień, druga, wysiedlania ludności polskiej, której ojciec był świadkiem. Reszty kanwą, stały się bardzo częste, opowiadania naszej znajomej, która przeżyła KL Auschwitz, prawie od sa-mego początku istnienia obozu, śp. Matyldy Lesińskiej - Trzęsińskiej, nr obozowy 5775.

Pod koniec, zamieściłem okupacyjne doku-menty mojego ojca. Chciałem nadmienić, że w ostatnim okresie, swojego życia, mój oj-ciec, starał się, o publikację swoich wspomnień i dokumentów, bezskutecznie, które złożył w Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, jak również w Komisji Historycznej, ZO ZNP w Katowicach.

Niestety, ani wówczas, ani dziś, mało kogo, obchodzą wspomnienia, tego tragicznego

okresu naszej, polskiej historii.

Te powyżej wymienione fakty, braku wiado-mości o działalności Armii Krajowej, wiążą się filozofią, wpajaną w okresie PRL. Władze komunistyczne, w nadmiarze, gloryfikowały działalność Armii Ludowej i Gwardii Ludo-wej, często z „przyjaciółmi radzieckimi”, bez cenzury logiczno-historycznej, a nawet geo-graficznej. Odczułem to, na „własnej skórze”. W domu, mój tata, z zawodu nauczyciel hi-storii, polonista i przede wszystkim AK-owiec, podawał mi rzeczywistą historię tamtych lat, a w szkole musiałem wkuwać, historię wypa-trzoną, pozbawioną prawdziwych faktów hi-storycznych, o których dopiero teraz, mówi się powszechnie, kiedy komuna, „złamała łeb”, choć nie do końca.

Ponieważ są to, autentyczne, autorskie tek-sty wspomnień, nie wprowadzałem żadnych ważniejszych, poprawek stylistycznych, ani gramatycznych.

Pamięci mojego ojcaAndrzej Willimek

DOKOŃCZENIE ZE STR. 14 „Karski” miał dokładny plan działania, roz-

mieszczenia sił oraz dokładnej strategii, jak obez-władnić miejscowe oddziały niemieckie.

W Regulicach stacjonował duży oddział Luft-waffe, który miał swe kwatery, w domu na ten cel zaadoptowanym, oraz punkt obserwacyjny, uzbrojony, na Górze Grzmiączce.

W Regulicach i przynależnym do nich Nie-porazie, znajdowały się duże koszary celników, uzbrojonych w ciężkie karabiny . Ponieważ znaj-dowały się przy głównych drogach, miały pełne uzbrojenie przeciwczołgowe z „Panzerfaustami” włącznie.

W Alwerni w klasztorze, znajdował się duży oddział policji niemieckiej. W Porębie Żegocie celnicy, też mieli swoje koszary. Poza tym w Re-gulicach i Alwerni mieszkało kilkadziesiąt ro-dzin niemieckich, byli to, bauerzy, osiedleńcy niemieccy, rodziny urzędników kolejowych, za-rządcy kamieniołomu, urzędnicy, Gemeindeamt w Alwerni.

Karski”, przygotowywał bardzo dokładne plany strategiczne, osaczenia i obezwładnienia Niemców. W całej podległej okolicy, rozporzą-dzał setkami zaprzysiężonych Akowców, ale miał również na uwadze, ludzi stojących na uboczu, nie zarejestrowanych (sam kamieniołom regulic-ki, zatrudniał setki robotników, nie tylko z Re-gulic, ale i okolicznych miejscowości).

Reguliczanie syczeli ze złości na Niemców, byli patriotycznie wychowani, ale również pa-łali nienawiścią, za tak wielkie sponiewieranie przy wysiedlaniu wsi. Duch bojowy wśród Re-guliczan trwał, nie było tu zdrajców, Volksdeut-schów .Cierpienia miejscowej, ludności były jeszcze tym większe, że ludzie ci nieraz głodowa-li, zwłaszcza wśród rodzin wielodzietnych, da-

wały się zauważyć niedobory żywności. Niemcy po wysiedleniu wsi, zabrali gospodarstwa rolne, a ludność, gromadząc po kilka rodzin w jednym domu, pozostawili bez zaopatrzenia, przydziela-jąc jej gramowe racje żywnościowe, wydzielane na kartki.

„Karski” zawsze mówił, „benzyna rozlana już jest, wystarczy rzucić zapałkę a wybuchnie, bę-dzie pożar, ale jak zrobić, aby nie było odwetu, aby nie polała się krew, tych tak umęczonych już ludzi”. Stawiał sobie „Karski” pytanie, takie, jak miliony Polaków. Szukał „Karski”, kontaktów z „ludźmi lasu”, z partyzantką. Nawiązał je w oko-licach Myślachowic i w lasach Dulowa, miał spo-tkania. Marzyło się „Karskiemu”, o kontrakcjach po wysiedleniu Regulic, o odpowiedzi zbrojnej po egzekucji, dokonanej na 11-tu Polakach, z okolic Brodeł, w klasztorze alwerniańskim. Ban-dyckiego mordu, dokonało sprowadzone z Kato-wic, Gestapo.

Kontakty „Karskiego” z partyzantami były częste. Sam raz uczestniczyłem, w takim niedo-szłym spotkaniu, w lasach Rudno. Do spotka-nia nie doszło, dlatego, że nie przewidzieliśmy z „Karskim”, sytuacji, jaka w tym czasie zaistnia-ła. Mianowicie Niemcy teren lasów Rudna i Ten-czynka, przygotowali na olbrzymie zmagazyno-wanie, zapasów amunicji.

W lesie zastaliśmy duży ruch. Wciąż przejeż-dżające samochody, motocykle i dużo wciąż krę-cących się „Ukraińców - Własowców”, będących na usługach Niemców.

Po półtoragodzinnym czekaniu w lesie, do-szliśmy obaj do przekonania o bezsensowności, naszej leśnej wizyty. „Karski” za dwa dni, otrzy-mał wiadomość o nowym terminie i innej miej-scowości, ale ja tam już, nie uczestniczyłem.

Placówka AK w Regulicach, miała powiązania

i kontakty, z innymi tego typu akowskimi pla-cówkami. „Karski” wiedział o drogach i niciach tych połączeń. Sam je w terenie utrzymywał i łą-czył. Stąd to ożywienie i ruch konspiracyjny dla wtajemniczonych, był ciągły.

Niezależnie, od zasadniczych, komórek kon-taktowych, mieliśmy jeszcze indywidualne „styki pośrednie”, z Oświęcimiem, za pośrednictwem skrzynki w Chrzanowie i w Libiążu. Stamtąd były przekazywane tylko relacje, bo pomocy, nie byliśmy w stanie przekazywać. Próbowaliśmy or-ganizować przerzucanie lekarstw, ale wnet i tego, zaniechaliśmy, ponieważ piętrzyły się trudności, nie do pokonania.

„Karski” udzielał pomocy, wielu ludziom. Na krótki czas, dużo osób schronił w Regulicach. Ludzie przechodzili, przez Regulice. Jedni za-trzymywali się na dłużej, inni tylko parę godzin, do najbliższej nocy, gdy korzystając z ciemności, przekraczali granicę.

Wielu wybitnych ludzi, konspiracyjnie, było przekazywanych przez „furtkę”. Przechodzili przedwojenni politycy, ludzie uciekający z robót przymusowych, obozów pracy, ludzie chronią-cy się przed gestapo, ludzie potrzebujący pomo-cy. Handlarzom i kombinatorom, bo takich też było dużo, nie udzielaliśmy pomocy, którą nawet chcieli kupić, ale, nie wskazywaliśmy drogi.

Antoni Willimek – przed wojną był kierow-nikiem szkoły w Regulicach. W latach 1939-1945 należał do tajnej niepodległościowej orga-nizacji wojskowej „Orzeł Biały” – ZWZ Armia Krajowa. placówka Alwernia Regulice. Odzna-czony został m.in.: Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Medalem Zwycięstwa i Wolności, Odznaka Grunwaldu, Medalem Komisji Eduka-cji Narodowej. Zmarł 28 marca 1989 roku..

Andrzej Wilimek

Dziejowe przeznaczenie Regulic

Page 16: Kronika Chrzanowska nr 189

16 KronikaChrzanowskaKULTURA

Proszę nam zdradzić, jak powstał pomysł na wystawę „Cywilizacja”?

Ten pomysł w zasadzie powstał w dzieciń-stwie. Potem doszły do niego moje różne współczesne obserwacje, które próbuję przed-stawić w artystycznej formie. Tym sposobem pragnę zwrócić ludziom uwagę na minusy obecnej cywilizacji, w której kariera za wszel-ką cenę jest w modzie, podobnie jak material-ne bogactwo kosztem wartości wyższych, du-chowych. Konsumpcjonizm, pogoń za pienią-dzem i karierą nie znają granic – dominują co-raz bardziej.

To jest raczej gorzkie spojrzenie na naszą cywilizację?

Tak, to prawda. Przykładem m.in. są te wóz-ki, którymi w zasadzie każdy może powozić tą naszą Ziemią na swój sposób, najczęściej ego-istyczny. Każdy człowiek uważa, że robi to naj-lepiej, nie licząc się z nikim innym. W grun-cie rzeczy niszczymy naszą planetę, a jej przy-szłość jest raczej smutna. Boję się, że wylą-dujemy znowu na drzewie, skąd żeśmy zeszli z takim trudem. Nie jest to wcale śmieszne, ale niestety w tym kierunku nasza cywiliza-cja zmierza, poprzez niczym nie ograniczoną, szkodliwą dla Ziemi, ekspansję człowieka.

Patrząc na niektóre rzeźby widzimy swoiste łańcuchy z ludzi. Ktoś jest na dole, ktoś inny na górze, czy to nie smutne?

Z jednej strony smutne, a z drugiej jest tak jak w życiu. Łazimy sobie po głowach, dla własnej kariery depczemy innych. Do sławy, poklasku i pieniędzy nie zawsze dochodzimy właściwy-mi drogami. Pokazuję te nasze przywary po-

CYWILIZACJA NA PASAŻU

przez sztukę, przestrzegam, obnażam prawdę do bólu, bez znieczulenia, choć czasami na we-soło, z przymrużeniem oka.

Jakimi technikami Pan pracuje?Najczęściej jest to mieszanka różnych technik i materiałów. Głównie są to odlewy z brązu połączone blachą korten lub nierdzewką, tzw. kwasówką, ale są też odlewy z żeliwa, połączo-ne z otaczakami, jak to zrobiłem w zwierzę-cym orszaku. Natomiast „Droga do nieba” jest aluminiowa. Jak widać korzystam z wielu ma-teriałów i ciągle uzupełniam je o nowe rzeź-biarskie tworzywa.

Jak wygląda Pana proces twórczy?Główna idea pomysłu zawsze jest na począt-ku, ponieważ widzę ją wcześniej, widzę jak dzieło ma wyglądać po ukończeniu, jaki ma przybrać ostateczny kształt. W czasie tworze-nia jednak niejednokrotnie powstają zmiany, cały czas bowiem dopracowuje szczegóły. Ni-

gdy pierwotna wizja nie jest na początku prze-widziana od a do z, zawsze w procesie tworze-nia dokonuję uzupełnień, poprawek, czy re-tuszu.

Proszę nam jeszcze powiedzieć nad czym Pan aktualnie pracuje?

Parę rzeźb stoi w pracowni rozgrzebanych, głównie na zamówienia. Teraz jest moda na Piłsudskiego, Moniuszkę czy Korfantego. Mam też parę własnych pomysłów, ale jest za-wsze problem ze sfinansowaniem takich pro-jektów, ponieważ w każdą pracę, mówiąc bru-talnie, wsadzam kupę pieniędzy, ponieważ są to kosztowne realizacje, poprzedzone najczę-ściej wielomiesięcznym aktem twórczym. I tak staram się łączyć pracę nad wykonywaniem różnych zamówień, z realizacją własnych po-mysłów.

Rozmawiał Antoni Dobrowolski

Wystawa rzeźby „Cywilizacja”, którą do końca roku można oglądać na pasażu za MOKSiR-em, daleka jest od tematyki re-ligijnej, tak ulubionej przez artystę. Do-tyczy spraw bardziej przyziemnych, jest spojrzeniem twórcy na otaczający nas świat.

Autorem wystawy jest Michał Batkiewicz, po-chodzący z Nowego Targu rzeźbiarz, który two-rzy w drewnie, brązie, stali szlachetnej i kamie-niu. Na chrzanowskim pasażu rozstawiono kil-kanaście rzeźb, które mają różnorodną tematy-kę. Są wśród nich postacie zwierząt, mające sym-boliczne znaczenie. Są wesołe i bliskie podpa-trzonego świata zwierząt, który podobnie jak świat dzieci jest dziewiczy. Może to tęsknota za rajem dzieciństwa? A może dojrzała świado-mość, że jeśli nie staniemy się jak dzieci nie bę-dziemy szczęśliwi?

Michał Batkiewicz pokazuje symbolicznie swoje refleksje, filozofię, zdaje się mówić: czło-wieku, zastanów się skąd przychodzisz i dokąd zmierzasz! Weź przykład ze zwierząt, popatrz na nie - są nieskażone, prawdziwe, dobrze, że są słuchają i kochają; nie przeceniaj się, nie wyol-brzymiaj, bądź radosny, bądź jak dziecko, uwierz, ufaj, bądź blisko natury, bądź sobą, nie udawaj, jesteś częścią wszechświata razem z twoją, wy-obraźnią i intuicją z marzeniami i doświadcze-niami, masz prawo być tutaj. (ad)

Michał Batkiewicz urodził się w 1957 roku w No-wym Targu. Jest absolwentem Liceum Sztuk Pla-stycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem, a także wydziału rzeźby krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego prace znajdują się w USA, Kanadzie i Argentynie. Jest autorem monumentalnych reali-zacji, wykonał m.in. w skali 1:3 replikę drewnia-nego polichromowanego i złoconego ołtarza Wita Stwosza z Kościoła Mariackiego w Krakowie dla Kościoła św. Jana Kantego w Chicago w USA. Za-projektował i zrealizował drewniany kościół wraz z wyposażeniem w Lawton, a także liczne rzeźby plenerowe i pomniki w Hamburgu, Buenos Aires, Turynie oraz w krakowskim Ogrodzie Zoologicz-nym. Artysta jest też autorem tablic pamiątko-wych, statuetek okolicznościowych oraz medali.

Obnażam prawdę do bólu, bez znieczulenia

Michał Batkiewicz fot. AD

fot. DS

Page 17: Kronika Chrzanowska nr 189

17KronikaChrzanowska Z MIASTA

Wiosną tego roku w Chrzanowie roz-gorzała medialna burza. Zaczęło

się od tego, że dziennikarz lokalnego ty-godnika próbował skorzystać z wydane-go dopiero co staraniem powiatu chrza-nowskiego Informatora Turystycznego reklamowanego jako niezbędnik tury-sty. Wówczas nie udało mu się natrafić na reklamowaną atrakcję turystyczną, jaką były Cisowe Skały w Trzebini, a szedł tak jak załączona mapka nakazywała.

Siłą rzeczy temat podchwyciły media regio-nalne, a nawet ogólnopolskie. Problem zaist-niał wskutek nierzetelności wykonawcy zlecenia, który zamiast osobiście sprawdzić wszystko w te-renie oparł się jedynie o materiały archiwalne. Usprawiedliwia go jedynie krótki czas na wyko-nanie zleconego zadania. Zresztą podobnie mu-siało być w przypadku mapy powiatu, gdzie tak-że zauważyłem sporo nieścisłości, chociaż bra-łem udział w konsultacji niektórych fragmen-tów.

Dopiero po tym wszystkim rozpoczęto ak-tualizację danych do nowej oferty turystycznej. Muzeum w Chrzanowie także zostało poproszo-ne o włączenie się w tę akcję, ale warunki Staro-stwa Powiatowego, na jakich miało by się to od-być były nie do zaakceptowania. Oczywiście, każde miasto, każda gmina powiatu chrzanow-skiego może zwrócić się o wykonanie takiego za-dania do Muzeum oddzielnie. Konstruktywnym przykładem takiego działania było przygotowa-nie materiałów dla realizowanego zadania wio-ski tematycznej w Bolęcinie. Powstał dokument zatytułowany „Morskie opowieści, czyli co nam zostało z tamtych lat”. Aby go napisać rzetelnie przeszedłem jeszcze raz wszystkie proponowane miejsca, chociaż dopiero co bo w 2013 brałem udział w opracowaniu walorów przyrodniczych Trzebini. W końcu postawiono na hasło „Wio-ska pod Skałą”.

Ponadto kilka propozycji przedstawiłem w prezentacji podczas tegorocznego III Jarmar-ku Średniowiecznego. Pełna wersja dostępna w dokumentacji naukowej. W tym miejscu go-dzi się zauważyć, że istnieje potężna baza aktual-nych danych turystycznych, jaką są publikowane w domenie publicznej na portalu grzyby.pl Wę-drówki z Grzegorzkiem, o której jak się wydaje starostwo nie wiedziało, chociaż kiedy w 2009 roku, gdy rozpoczynałem tamże publikację foto-reportaży zwróciłem się z propozycją umieszcze-nia linku do tego działu na stronie internetowej starostwa. Tę samą propozycję przedstawiłem in-nym instytucjom i samorządom na obszarze któ-rych działam, ale nie śledzę jaki jest odzew. Jak powiada pewne przysłowie z kręgu kultury isla-mu - można doprowadzić wielbłąda do wodopo-ju, ale nie można go zmusić, aby się napił.

Po tym dość długim wstępie wracamy na na-sze chrzanowskie podwórko. Otóż na terenie miasta i gminy zostały wytyczone cztery ścież-ki przyrodniczo-dydaktyczne, gdzie także figu-ruję jako współautor oraz jedną hydrologiczno-geologiczną. Stało się to w latach 1997 - 1998. Wtedy wszystko było niemalże idealne. Tym nie mniej już wówczas, prowadząc nimi grupy szkol-ne zauważyłem, że niektóre z nich są zbyt długie i zbyt trudne jak na możliwości fizyczne młodzie-

Gdzie są ścieżki z tamtych lat...

ży. W wakacje 2002 roku, na ścieżce prowadzą-cej doliną Chechła w rejonie zakładu Bitumik został trwale uszkodzony a następnie „zniknię-ty” mostek. Niestety, nie udało się doprowadzić do jego naprawy, aby ścieżka była ścieżką na ca-łej długości. Kolejną bardzo trudną trasą okazała się ta, którą od granicy z Jaworznem przez Wój-tową Górę i Balin można powrócić do Chrzano-wa. Tutaj już na samym początku nastąpiła eks-pansja zarośli z udziałem śliwy tarniny. To samo dotyczyło innych odcinków tej trasy. W końcu po wybudowaniu w 2003 roku Zakładu Gospo-darki Odpadami Komunalnymi biegnący tam-tędy odcinek trasy uległ likwidacji. Na jednym z przystanków stoi dzisiaj biurowiec. Pozostałe dwie ścieżki, znaczy się przez Stawy Groble oraz przez Grodzisko Wielkie do Płazy w porówna-niu z tymi są w bardzo dobrym stanie.

Piąta ścieżka od samego początku była bardzo trudna do przejścia za jednym zamachem. Przy-najmniej w dwu miejscach zaistniały konflikty pomiędzy szczytną ideą a świętym prawem wła-sności prywatnej. To były źródła w Simocie oraz wąwóz na Starzynach.

O tym wszystkim informowałem władze, szczególnie po kolejnych testach, którymi były lekcje muzealne w terenie, czy wakacyjne wę-drówki organizowane przez Muzeum w Chrza-nowie, ale nie skutkowało to koniecznymi na-prawami oraz aktualizacjami. Wobec powyższe-go nie ma co się dziwić, że nauczyciele niechęt-nie wędrują tutaj z młodzieżą. Dopiero w la-tach 2006 – 2007 staraniem Wydziału Promo-cji Urzędu Miejskiego cztery najważniejsze ścież-ki zostały przeze mnie zaktualizowane, także po-przez wytycznie nowych tras. Pierwsze dwa fol-dery zostały sprzedane niemalże natychmiast, ostatnie dwa można jeszcze nabyć w Muzeum.

Niestety, także po tej aktualizacji okazało się, że nie będzie możliwa ich konserwacja. Koron-nym argumentem było to, że spore ich odcin-ki biegną po gruntach prywatnych, a tam mia-stu nie wolno inwestować. Nie ma też możliwo-ści zmuszenia właściciela gruntu do udrożnie-nia traktów, które teraz nierzadko figurują jedy-nie na archiwalnych mapach. Oczywiście, kiedy trasy były wytyczane oraz konsultowane ze zle-ceniodawcami, a mapy wydawane i również czę-ściowo aktualizowane te argumenty nie stanowi-ły istotnej przeszkody.

Minęło 7 lat i jest coraz gorzej. Ruch na ścież-kach dydaktycznych praktycznie zamarł. Na-uczyciele jeszcze mniej chętnie, niż kilka lat temu wychodzą na nie z młodzieżą. Koronnym

argumentem jest możliwy wypadek związany nierzadko z trwałym uszczerbkiem na zdrowiu i wiążącymi się z tym konsekwencjami prawnymi. Ponadto trasy są za długie i pod koniec wędrów-ki młodzież bardziej myśli o tym, kiedy będzie koniec, zamiast chłonąć kolejną porcję wiedzy.

Teraz przytoczę kilka negatywnych przykła-dów. Zacznijmy od ścieżki prowadzącej nową trasą, pomijającą dolinę Chechła, ponieważ nie udało się odbudować zerwanego definitywnie mostku. Teraz w kierunku Borowca podążamy przez Pogorzyce. Tutaj w parę lat po wytycze-niu tej trasy najbardziej kontrowersyjnym miej-scem stała się okolica kamieniołomu Żelatowa w miejscu, gdzie niegdyś znajdowała się kopal-nia galmanu Katarzyna. Kamieniołom poszerzył obszar wydobycia i teren został oznakowany jako niedostępny dla osób postronnych. Na tej trasie w rejonie ulicy Bałuckiego na wysoczyźnie Żela-towej wybudowano kilka domów, które skutecz-nie zasłaniają widok na Bukowicę oraz znajdują-ce się w tle Beskidy.

Ścieżka prowadząca z Pogorzyc do Płazy Dol-nej uległa niewielkim zmianom. Po pierwsze już na starcie zniknął okazały jawor z parku podwor-skiego. Po drugie w dolnej części wąwozu po-wstały stawy dla wędkarzy, co jest akurat pozy-tywnym akcentem. W osi polnego przedłużenia ulicy Grodzisko drzewa podrosły, więc znajdu-jący się tam punkt widokowy utracił rację bytu. Dalej aż po Grodzisko Wielkie włącznie jest do-brze. Dalszego odcinka tej trasy nie sprawdza-łem.

Nie sprawdzałem także całego przebiegu tra-sy przez stawy Groble w obrębie kompleksu le-śnego. Wobec prowadzonych tamże prac moder-nizujących leśne trakty nowa wersja przewodni-ka będzie konieczna. Tym nie mniej i tutaj już na początku mamy spory kłopot. Znikł budynek po stacji kolejowej Kąty, zarosły łąki przystan-ku pierwszego. Zaraz na wejściu jest składowa-na biomasa z pobliskiego ogrodu działkowego, co także utrudnia dostęp do miejsc ciekawych florystycznie. Na trasie ku przystankowi drugie-mu odcinek ścieżki został zajęty przez rozszerze-nie ogrodu działkowego. Zniknął jeszcze wy-soki nasyp po linii kolejowej, gdzie można było omawiać interesujące gatunki roślin. Nieco da-lej za basenami na Kątach zasypano dwa cieka-we zbiorniki, w których można było obserwować ściśle chronione gąbki słodkowodne. W niedale-kiej przyszłości ścieżkę ma przeciąć odcinek po-łudniowej obwodnicy Chrzanowa.

DOKOŃCZENIE ZE STR. 24

Pogorzyce – punkt widokowy przy ulicy Bałuckiego (wrzesień 2012 r.)

Page 18: Kronika Chrzanowska nr 189

18 KronikaChrzanowskaKULTURA

Narodowe Czytanie 2014 w ChrzanowieI już wiemy, że w przyszłym roku czytamy „Lalkę” Bolesława Prusa! – taką wieść przekazał Prezydent RP Bronisław Komorowski w warszawskim Ogrodzie Saskim, gdzie zamykał tegoroczną edycję Narodowego Czytania „Trylogii” Henryka Sienkiewicza 6 września 2014r.

NARODOWE CZYTANIE – brzmi dum-nie, bo taki też ma być wydźwięk akcji, choć w różnych formach - poważnie, a czasami cał-kiem na wesoło przygotowywane. Tę ogólnopol-ską akcjęzainicjował Prezydent Rzeczypospo-litej Polskiej Bronisław Komorowski.Jej celem jest min. popularyzowanie w polskiej kulturze ważnych dzieł, wzmacnianie poczucie wspólnej tożsamości, a także promowanie kultury żywego słowa.Czytanie zainaugurowała w 2012 r. wspól-na lektura „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. W 2013 r. w całej Polsce odbyło się wspólne czy-tanie dzieł Aleksandra Fredry. W tym roku Pre-zydent polecił uwadze rodaków publiczne czy-tanie „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, dzie-ła, które zyskało miano Biblii narodowej. Pod-czas tegorocznej edycji, w odezwie Prezydenta skierowanej do włodarzy województw, powia-tów i gmin, miast oraz miejscowości, mogliśmy przeczytać: […]W tym roku, 6 września, pragnę zaprosić Państwa do lektury „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. W powieściach tworzących ten cykl pierwszy polski noblista w wyjątkowy sposób połą-czył głęboki patriotyzm z fascynującą przygodą, a nierzadko komizmem i humorem. […] Narodowe Czytanie stanowi wspaniałą okazję, by raz jesz-cze przeżyć zapierające dech w piersiach przygody Sienkiewiczowskich bohaterów[…]

Liczba instytucji, bibliotek, szkół i organiza-cji które biorą udział w Narodowym Czytaniu, zwiększa się z roku na rok. Dwa lata temu, kiedy czytano „Pana Tadeusza”, było ich zaledwie 60, w zeszłym roku „Zemsta” czytana już była w po-nad 700 miejscach. Tegoroczna liczba zgłoszeń - 1532, oznacza ponad dwukrotny wzrost uczest-ników czytania w ciągu jednego roku. Słowem – to doskonała promocja czytelnictwa i literatu-ry polskiej, która wybiega również poza granice naszego kraju. A w różnych miejscach wizje Na-rodowego Czytania są różne. Jak przedstawiała się tegoroczna edycja?

W Warszawie prezydent Komorowski otwo-rzył w sobotę w południe (6.09) Narodowe Czy-tanie głośną lekturą pierwszych stron „Potopu”, potem fragment książki przeczytała Anna Ko-morowska.12-częściową adaptację „Trylogii”, przygotowaną przez Bronisława Maja, zaprezen-towali w warszawskim Ogrodzie Saskim akto-rzy, m.in.: Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn, Andrzej Grabowski, Jan Peszek, Anna Seniuk, Adam Woronowicz, Izabela Kuna.Czytaniu to-warzyszyła muzyka, specjalnie przygotowana na tę okazję przez kompozytorów młodego pokole-nia. W Krakowie głównym punktem akcji było „Czytanie w Barbakanie”. W ciekawej scenogra-fii, w której uczestniczyła grupa rekonstrukcyjna „Podolski Regiment”, dzieło Sienkiewicza czy-tali również znani krakowscy aktorzy, m.in. Ur-szula, Radosław Krzyżowski,Tomasz Schimsche-iner, Dorota Segda.

W całej Polsce lekturze towarzyszyły do-

datkowe atrakcje – we Wrocławiu, w tramwa-jach i autobusach ubrani w stroje z epoki Sien-kiewiczowskich bohaterów wolontariusze czy-tali fragmenty „Potopu”. W Mińsku Mazowiec-kim odbyła się próba pobicia rekordu Guin-nessa w maratonie czytelniczym dzieł Hen-ryka Sienkiewicza.”Trylogia” czytana była w bibliotekach, na rynkach miast, w szpita-lach, szkołach siedzibach samorządów w nie-mal wszystkich większych miastach Polski.

A nieco dalej? Weźmy na przykład taki… Rzym. W Rzymie – w mieście, które Sienkiewicz uznawał za swoją drugą duchową ojczyznę - Na-rodowe Czytanie odbyło się w dwóch miejscach: w Kościołku „Domine, Quo Vadis?” na Via Ap-piaAntica, gdzie narodziła się idea napisania powieści z czasów Nerona oraz w Caffe Gre-co - Via dei Condotti (Plac Hiszpański), w ulu-bionym miejscu spotkań rzymskiego i światowe-go środowiska artystycznego, w jakim przebywał Sienkiewicz w czasie kilku podróży do Rzymu.

A jak było w Chrzanowie? Od trzech lat ak-cję w mieście koordynuje Miejska Biblioteka Pu-bliczna w Chrzanowie. Tym razem postanowili-śmy zabrać mieszkańców Chrzanowa w literac-ką podróż z Henrykiem Sienkiewiczem, która przybrała formę wielkiego happeningu pod ha-słem„SIENKIEWICZOWSZCZYZNA, CZYLI LITERACKA PODRÓŻ Z HENRYKIEM SIEN-KIEWICZEM”.

„Gdziekolwiek się udajemy, warto podróżować z Jego książkami; podróżowanie stało się jego spo-sobem na życie, przez biografów i historyków na-zywany latającym holendrem i polskim Odyse-uszem”–tak przywitaliśmy wszystkich gości na happeningu bibliotecznym w gmachu bibliote-ki, a zaraz potem sam Henryk Sienkiewicz (Zbi-gniew Klatka) zaprosił wszystkich do literackiej zabawy tymi oto słowy (tekst z zaproszenia):

Ja, Henryk Adam Aleksander Pius Sienkiewicz herbu Oszyk,

narodzony w Ziemi Okrzejskiej, matce za-wdzięczający pociąg do literatury,

obrawszy sobie pseudo Litwos, ale i pod praw-dziwym nazwiskiem piszący,

przyjmując tytuł kawalera Legii Honorowej i członka Serbskiej Akademii Nauk i Umiejętności,

w dniu Jubileuszu swego A.D. 1900r. uhonoro-wany z wdzięcznością wielką Oblęgorkiem,

jako darem narodowym i Nagrodą Nobla w roku 1905, zyskałem miłość swoich i uznanie ob-cych. Cierpiąc zawżdy w przeszłości wielce na brak

ziemi naszej ukochanej, pracowałem dla niej szaleńczo piórem tworząc

„Trylogię” ku pokrzepieniu serc wszystkich, et ca-etera, et caetera…

Z poważaniem wielkim zapraszam obywateli miasta Chrzanowa,

za namową Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego

do wielkiego NARODOWEGO CZYTANIA dzieł moich.

6 września 2014r. o godz. 10.00 w gmachu Miejskiej Biblioteki Publicznej owe

czytanie rozpoczniemy, by dalej przejść dumnie z miłośnikami memi

na Chrzanowski Rynek , gdzie dzieło Narodowego Czytania kontynu-

ować będziem.Uczyńcie mi więc zaszczyt tłumnie w dzień owy

sobotni na Rynku się zjawiając, by wspólnie z Hajduczkiem, Panem Michałem,

Oleńką, Kmicicem, Heleną i Skrzetuskim, w towarzystwie wiernego Zagłoby czy waleczne-

go Podbipięty w NARODOWE CZYTANIE się włączyć, zabawom literackim oddać się zapamię-tale, staropolskich smakołyków posmakować i na-

gród w konkursach wielu zdobyć. DOKOŃCZENIE NA STR. 19

fot. MBP

Page 19: Kronika Chrzanowska nr 189

19KronikaChrzanowska KULTURA

DOKOŃCZENIE ZE STR. 18Po rozdaniu specjalnego biletu (z oryginal-

ną pieczęcią Narodowego Czytania 2014, pro-sto z Kancelarii Prezydenta RP), barwnym koro-wodem przeszliśmy i przejechaliśmy bryczką na Chrzanowski Rynek gdzie Narodowe Czytanie kontynuowaliśmy.Czytać Sienkiewicza w tym roku zgodzilisię min. (w kolejności czytania) :Adam Potocki - Starosta Powiatu Chrzanow-skiego, Lucyna Kozub Jentys - Prezes UTW w Chrzanowie, Krzysztof Zubik - Przewodniczą-cy Rady Miejskiej, Adrian Gaj –Przewodniczą-cy Stowarzyszenia Inicjatywa Chrzanow.pl, Ry-szard Kosowski - Burmistrz Miasta Chrzanowa, Tadeusz Arkit - Poseł na Sejm RP, Marek Nie-chwiej - prawnik, filozof, DKK, Bożena Bier-ca - Dyrektor I LO, Robert Maciaszek - zastęp-ca Burmistrza Miasta Chrzanowa, WojciechTa-lowski - Dyrektor Powiatowy Ośrodek Wsparcia Dziecka i Rodziny, Eligia Gąsior - nauczyciel-bi-bliotekarz ZS nr 2, opiekun DKK dla dzie-ci, Jerzy Kasprzyk - V-ce Dyrektor Powiatowe-go Urzędu Pracy w Chrzanowie, Prezes Lokal-nej Grupy Działania. Partnerstwo na Jurze, Pani Kazimiera Sienkiewicz z Płazy z rodziną, Danu-ta Jakubowska - bibliotekarz I LO w Chrzano-wie, klubowiczka DKK - Dyskusyjnego Klubu Książki.

Naszymi gośćmi byli również:przedstawiciele Zespołu Szkół im. Henryka Sienkiewicza w Bro-dłach, grupa klubowiczów Dyskusyjnego Klubu Książki MBP w Chrzanowie, czytelnicy biblio-teki i mieszkańcy miasta Chrzanowa.

Całość widowiska happeningowego opiera-ła się na literackiej podróży - w postać pięknej narratorki wcieliła się Olga Piotrowska (nauczy-ciel I LO ) i to ona była naszą przewodniczką w sienkiewiczowskiej podróży, a towarzyszył jej sam Henryk Sienkiewicz, czyli jak zawsze zna-komity aktorsko Zbigniew Klatka.Towarzyszyły nam również postaci sienkiewiczowskiew stro-jach epokowych, licealiści z I LO w Chrzano-wie, jak również jej absolwenci:Jan Onufry Za-głoba - Tadeusz Dąbek (UTW), Danusia Juran-

dówna - Ula Rabiasz (I LO), płk. Jerzy Michał Wołodyjowski - Krzysztof Brandys (absolwent I LO, gościnnie), Longinus Podbipięta - Andrzej Romański , Waćpanna Oleńka Billewiczówna - Kamila Matyjasik (I LO), Jagienka ze Zgorze-lic - Anna Cupiał (absolwentka I LO, gościnnie-).W trakcie happeningu wszyscy bawili się qu-izami literackimi i konkursami? ale najważniej-sze były oczywiście TEKSTY Z „TRYLOGII” I I INNYCH POWIEŚCI HENRYKA SIEN-KIEWICZA. Szczegóły chrzanowskiego happe-ningu na www.mbp.chrzanow.pl i www.kultural-nychrzanow.pl

Na koniec warto może zacytować innego pi-sarza Witolda Gombrowicza z tekstu z 1953 r.: Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówi-my: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiada-my: ależ to taniocha - i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! I czytamy w dal-szym ciągu urzeczeni. Potężny geniusz! - i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza dru-gorzędnego. To Homer drugiej kategorii, to Du-

mas ? ojciec pierwszej klasy. Odtąd nic innego Po-lakowi nie mogło naprawdę się podobać.

Sienkiewicz całą Trylogię zamknął jednym zdaniem: „na tym kończy się ten szereg książek pisanych w ciągu kilku lat i w niemałym trudzie - dla pokrzepienia serc”. I tak jest do dnia dzisiej-szego i oby jeszcze dłużej.

W tym roku przy całym przedsięwzięciu współpracowali z biblioteką: I Liceum Ogólno-kształcące w Chrzanowie, Miejski Ośrodek Kul-tury, Sportu i Rekreacji w Chrzanowie, Parafia Matki Bożej Różańcowej w Chrzanowie, Piekar-nia Roman Szwagrzyk / Byczyna

Opracowanie scenariusza akcji : Olga Nowic-ka, Ewelina Deluga, Dział Promocji Biblioteki i Upowszechniania Czytelnictwa (moderator ak-cji)

Źródła:http://www.wiadomosci24.pl, http://www.

prezydent.pl Olga Nowicka

Narodowe Czytanie 2014 w Chrzanowie

fot. MBP

fot. MBP

Page 20: Kronika Chrzanowska nr 189

20 KronikaChrzanowskaZ MIASTA

Chrzanowska oświata zmienia się jak nasze państwo. Poddana została wszelkim procesom,

które odgórnie miały ją zreformować, ale także dotykały ją subiektywne zmiany, wynikające z różnych pozytywnych i negatywnych przesłanek.

Pozytywem są wykonane w placówkach mo-dernizacje i remonty oraz podniesienie się pozio-mu wykształcenia i awansu zawodowego nauczy-cieli. Obiekty oświatowe i ich otoczenie pięk-nieją jak całe nasze miasto. Powstały nowe pla-ce zabaw, wyremontowane zostały liczne obiek-ty. Obecnie także trwają szeroko zakrojone pra-ce modernizacyjne w Gimnazjum Nr 1 oraz ter-momodernizacja w licznych placówkach. W po-przednim roku szkolnym zrealizowano inwesty-cje i remonty o wartości przekraczającej 2 mln zł. Szkoły pozyskały nowe, w tym multimedial-ne pomoce naukowe. Już blisko 80% nauczycie-li uzyskało stopień nauczyciela dyplomowanego.

Negatywne zmiany ostatnich lat to wynik niżu demograficznego i konieczności ogranicze-nia zatrudnienia, a przed kilku laty również li-kwidacji kilku placówek.Szkoły i przedszkola

W ostatnich latach liczba placówek oświato-wych prowadzonych przez Gminę Chrzanów nie uległa zmianie. Gmina prowadzi:• 11przedszkoli,w tymprzedszkole z

oddziałami integracyjnymi (PS Nr 10) i przed-szkole z oddziałem specjalnym (PS Nr 11),• 9szkółpodstawowych,wtym5szkół

funkcjonujących samodzielnie i 4 funkcjonujące w zespołach szkół;• 5 gimnazjów, w tym 1 gimnazjum

funkcjonujące samodzielnie i 4 funkcjonujące w zespołach szkół.

Na terenie gminy Chrzanów w roku szkolnym 2013/2014 funkcjonowały dwie szkoły publicz-ne prowadzone przez fundację, tj. • SzkołaPodstawowaFundacjiViribus

Unitis im. Św. Franciszka z Asyżu w Pogorzy-cach (wraz z oddziałem przedszkolnym)• Gimnazjum Fundacji Viribus Unitis

im. Św. Franciszka z Asyżu w Pogorzycach,którym na każdego ucznia przysługuje dotacja

z budżetu gminyoraz dwa niepubliczne przedszkola:• Niepubliczne Przedszkole im.Walta

Disneya w Chrzanowie,• INiepublicznePrzedszkoleMłodych

Talentów „100 bajek” w Chrzanowie.Tu także przysługuje dotacja na każdego

ucznia. Łącznie w roku szkolnym 2013/2014 z bu-

dżetu Gminy Chrzanów przekazano dotacje w wysokości: 2 145 786,16 zł.Uczniowie

Liczby pokazują zmieniającą się sytuację. Tak wygląda statystyka liczby uczniów w ostatnich latach:

2009/2010 szk.podst, i gimn. 3841, przed-szkola 971

2010/2011 szk.podst, i gimn. 3757, przed-szkola 991

Chrzanowska oświata. Garśćstatystyki z okazji Święta Edukacji

2011/2012 szk.podst, i gimn. 3693, przed-szkola 978

2012/2013 szk.podst, i gimn. 3581, przed-szkola 971

2013/2014 szk.podst, i gimn. 3732, przed-szkola 995

2014/2015 szk.podst, i gimn. 3686 (3826 z „0”), przedszkola 994

Sytuację bieżącego roku szkolnego poprawiło pójście połowy sześciolatków do I klasy razem z siedmiolatkami, a nie wzrost dzieci w najmłod-szym szkolnym roczniku.

Dla porównania, liczba dzieci przed 10 laty; w roku szkolnym 2004/2005 było 5064 uczniów w 141 oddziałach. Natomiast w roku szkolnym 2000/2001 było razem w szko-łach podstawowych i gimnazjach było aż 5464 uczniów. Skala zmian ogromna.

Za to od wielu lat liczba miejsc w przedszko-lach nie ulega zmianie. Bazę przedszkolną uzu-pełniają oddziały przedszkolne funkcjonujące w 6 szkołach podstawowych (SP-1, SP-3, SP-8, SP-Balin, SP-Luszowice, SP-Płaza), do których uczęszczają dzieci 6 i 5 letnie objęte obowiązko-wym rocznym przygotowaniem przedszkolnym.Nauczanie indywidualne, rewalidacja indywidualna, klasy integracyjne i logopedia, wczesne wspomaganie rozwoju dziecka, klasy sportowe

Pomimo zmniejszenia się ogólnej liczby uczniów, systematycznie powiększa się liczba uczniów w oddziałach integracyjnych, funkcjo-nujących w wybranych placówkach, gdzie mają możliwość korekcji różnorodnych dysfunkcji rozwojowych. W 15 oddziałach uczy się 291 uczniów. Mają możliwość nauki w mniejszych grupach zajęć, wspomaga ich rozwój dodatkowy nauczyciel tzw. wspomagający oraz korzystają z dodatkowych godzin zajęć.

Nauczanie indywidualne organizowane jest przez dyrektora szkoły i dotyczy tych uczniów, którzy ze względów zdrowotnych nie mogą uczęszczać do szkoły lub też mogą, ale w bar-dzo ograniczonym wymiarze. W roku szkolnym 2013/14 objęto nim 33 uczniów w wymiarze łącznym 280 g. Z kolei zajęciami rewalidacyjny-mi, w tym logopedycznymi, których celem jest przywrócenie młodemu człowiekowi możliwie pełnej i samodzielnej sprawności funkcjonowa-nia w środowisku objęto 50 uczniów szkół.

Oprócz zajęć w szkołach realizowano szero-ki wachlarz działań wspomagających uczniów w

ich codziennych sprawach, zwłaszcza sytuacjach konfliktowych, wynikających z zaburzeń emo-cjonalnych. Wspomagano uczniów, których ro-dzice wyjechali za granicę,

a także uczniów którzy mieli konflikt z pra-wem lub problemy związane ze spożywaniem alkoholu, czy zażywaniem narkotyków. Szereg działań ukierunkowanych było na poznanie i edukacyjno-wychowawcze wsparcie uczniów w ich środowisku zamieszkania, bowiem ustalo-no, że objawiane trudności edukacyjno-wycho-wawcze mają swoje źródło w stylu życia ich ro-dzin (rodziny patologiczne i niewydolne wycho-wawczo).

Zajęcia logopedyczne organizowane są tak-że we wszystkich przedszkolach. opieką logo-pedyczną objętych było ponad 260 dzieci, co stanowi około 26% dzieci uczęszczających do przedszkoli.

Od lat we wszystkich przedszkolach w ramach zajęć dodatkowych prowadzona jest nauka języ-ka angielskiego. Zajęcia te finansowane są z bu-dżetu Gminy Chrzanów poprzez zatrudnienie nauczycieli posiadających wymagane kwalifika-cje.

W Przedszkolu Samorządowym Nr 10 z Od-działami Integracyjnymi w Chrzanowie orga-nizowane jest wczesne wspomaganie rozwoju dziecka dla dzieci niepełnosprawnych w wieku od 3 - 6 lat, zamieszkałych na terenie Gminy. W roku szkolnym 2013/2014 objęto nim 25 dzie-ci, w tym 6 nie będących wychowankami przed-szkola.

W szkołach tworzone są ponadto klasy spor-towe w 4 dyscyplinach:

w SP 1 piłka ręczna i siatkowa, w PG 1 piłka ręczna i siatkowa, w SP 8 pływanie, szachy. Do 12 klas sportowych uczęszcza 320 uczniów.Nauczyciele

Liczba nauczycieli zatrudnionych w podle-głych Gminie Chrzanów szkołach i przedszko-lach w ostatnich latach szkolnych prezentuje się następująco:

Gdy zajrzymy do archiwaliów, okaże się, że 10 lat temu, w roku szkolnym 2004/2005 na-uczycieli pełnozatrudnionych w szkołach pod-stawowych było 258 i 18 etatów rozdzielonych, a w gimnazjach 150 pełno- i 18 etatów niepeł-nozatrudnionych. Razem 444 etatów, nie licząc przedszkoli. Jeżeli cofniemy się pamięcią dalej, przypomnimy jak w latach 80. czy 90. poprzed-niego wieku zapełnione uczniami były szkoły pracujące na 3 zmiany, a dziś ledwo na jedną. A jeszcze w minionych latach zlikwidowano SP nr 2, SP Nr 4, SP w Pogorzycach oraz w obiekcie SP 7 otwarto PG Nr 1.

Te liczby ukazują, jak wielki ciężar zwolnień musieli ponieść nauczyciele naszych szkół. Niż demograficzny spowodował zmniejszenie liczby uczniów w kolejnych rocznikach, w konsekwen-cji zmniejszenie ilości oddziałów i liczby realizo-wanych godzin zajęć, a to przecież determinu-je liczbę zatrudnianych nauczycieli. Jedynie w przedszkolach w ostatnich latach panowała rów-nowaga.

DOKOŃCZENIE NA STR. 20

Tadeusz Kołacz, naczelnik Wydziału Edu-kacji Urzędu Miejskiego w Chrzanowie

Page 21: Kronika Chrzanowska nr 189

21KronikaChrzanowska Z MIASTA

DOKOŃCZENIE ZE STR. 20Wyniki egzaminów gimnazjalnych 2013/2014 (w procentach)

Egzamin gimnazjalny przeprowadzany jest w trzeciej klasie gimnazjum. Jest powszechny i obowiązkowy, co oznacza, że musi przystąpić do niego każdy uczeń kończący szkołę. Przystą-pienie do egzaminu jest jednym z warunków jej ukończenia. Jeśli uczeń nie przystąpi do egzami-nu gimnazjalnego w danym roku, musi powtó-rzyć ostatnią klasę gimnazjum i przystąpić do niego w roku następnym.

Liczba punktów uzyskana na egzaminie gim-nazjalnym nie ma wpływu na ukończenie szko-ły. Wynik egzaminu gimnazjalnego jest jednak brany pod uwagę przez szkoły ponadgimnazjal-nej przy rekrutacji do tych szkół.

Egzamin gimnazjalny zdawany jest w trzech częściach, jednakże od roku 2012 w obrębie każ-dej z nich wyróżniono zakresy lub poziomy:• pierwsza część humanistyczna, obej-

mująca wiadomości i umiejętności z zakresu ję-zyka polskiego oraz z zakresu historii i wiedzy o społeczeństwie,• druga część matematyczno-przyrod-

nicza obejmująca wiadomości i umiejętności z zakresu matematyki oraz z zakresu przedmiotów przyrodniczych: biologii, geografii, fizyki i che-mii,• trzecia–wiadomościiumiejętnościz

języka obcego nowożytnego, na poziomie pod-stawowym lub rozszerzonym. Z każdej części egzaminu gimnazjalnego uczeń może otrzymać maksymalnie 50 punktów (łącznie 150 punk-tów).Wyniki sprawdzianu po VI klasie w roku szkolnym 2013/2014

Sprawdzian jest egzaminem przeprowadza-nym w szóstej klasie szkoły podstawowej. Jest on powszechny i obowiązkowy, co oznacza, że mu-szą do niego przystąpić wszyscy uczniowie. Przy-stąpienie do sprawdzianu jest jednym z warun-ków ukończenia szkoły. Sprawdzianu nie moż-na nie zdać. Wynik ma znaczenie tylko infor-macyjne i nie powinien być podstawą do prowa-dzenia jakiejkolwiek selekcji. Każdy uczeń, któ-ry ukończył szkołę podstawową, niezależnie od wyników sprawdzianu musi być przyjęty do gim-nazjum

w swoim regionie, jeśli nie ukończył 16 roku

życia. Uczniowie, którzy do sprawdzianu nie przystąpią w danym roku, muszą powtórzyć ostatnią klasę szkoły podstawowej

i przystąpić do sprawdzianu w roku następ-nym.

Na sprawdzianie badany i oceniany jest po-ziom osiągnięć uczniów w zakresie opisanym w standardach wymagań egzaminacyjnych, uję-tych w pięciu obszarach umiejętności:• czytania• pisania• rozumowania• korzystaniazinformacji• wykorzystywaniawiedzywpraktyce.

Na sprawdzianie można uzyskać maksymalnie 40 punktów. Wyniku sprawdzianu nie odnoto-wuje się na świadectwie szkolnym.

Wydatki na oświatę.Koszty oświaty to kwoty otrzymywane w sub-

wencji oświatowej przeznaczone w całości na jej utrzymanie oraz kwoty dopłacane do oświa-ty przez gminę, czerpane z jej innych dochodów;

Wydatki, jakie gmina ponosiła na oświatę w kolejnych latach, razem z przedszkolami:

Ogółem wydatki na oświatę w tym nakłady na remonty i inwestycje

rok 2009 36 530 010,24 843 314,522010 39 904 750,19 1 177 260,692011 38 873 389,49 466 244,462012 39 518 947,20 578 320,802013 41 468 586,72 910 560,15PLAN 2014 48 182 232,32 6

648 387,00Kwoty subwencji oświatowej otrzymanej w

kolejnych latach:2009 21 323 800,002010 22 828 457,002011 24 177 062,002012 25 848 032,002013 25 660 850,00PLAN 2014 26 080 919,00

Dowożenie uczniów do szkółZgodnie z ustawą o systemie oświaty Gmina

Chrzanów zobowiązana jest do bezpłatnego do-wożenia do szkoły dzieci odbywających roczne przygotowanie przedszkolne oraz uczniów szkół podstawowych w klasach I-IV, o ile zamieszkują

ponad trzy 3 km od szkoły zlokalizowanej grani-cach obwodu szkolnego, w którym zamieszkują, oraz uczniów klas V – VI szkół podstawowych i uczniów gimnazjów zamieszkujących powy-żej 4 km od szkoły w obwodzie szkolnym, a tak-że uczniów niepełnosprawnych w przypadkach wskazanych ustawą.

Dowozem objęto 122 dzieci, w tym 31 nie-pełnosprawnych na kwotę 326 tys. zł, a na bile-ty autobusowe dla 72 dzieci wydano niespełna 23 tys. zł.

W działalność chrzanowskiej oświaty zaanga-żowanych jest tysiące osób, uczniów, rodziców, nauczycieli, pracowników niepedagogicznych, przedstawicieli organu prowadzącego i wielu in-nych współpracujących. Z okazji Święta Eduka-cji Narodowej życzę wszystkim realizacji planów i kolejnych udanych lat tworzenia edukacyjnego wizerunku edukacyjnego naszej Gminy.

Tadeusz Kołacz(W tekście wykorzystano tworzone

przez pracowników Wydziału edukacji materiały do przygotowywanej informacji

o stanie realizacji zadań oświatowych gmin-ny Chrzanów za rok szkolny 2013/2014).

Gmina realizuje programy i projekty.• „Wyprawka szkolna” – objęto pomocą207 uczniów szkół podstawowych i ponadgimna-zjalnych oraz 123 niepełnosprawnych uczniów ze wszystkich poziomów edukacji, wykorzystano 71 tys. zł.• „YOUNGSTER PLUS” - pogram wyrówny-wania szans edukacyjnych młodzieży z terenów wiejskich poprzez naukę języka angielskiego, po-zyskano ponad 10 tys. zł.• Projekt„Już pływam” realizowany w ra-mach zadania Zagospodarowanie czasu wolnego dzieci i młodzieży w 2014 r.• „Zakuppodręczników iprzyborówszkol-nych w Gminie Chrzanów w 2013r. program na rzecz społeczności romskiej. Podręczniki oraz przy-bory zakupiono na rok szkolny 2013/2014 dla gru-py uczniów ze Szkoły Podstawowej Nr 1 w Chrza-nowie oraz uczniów ze Szkoły Podstawowej Nr 5 w Chrzanowie.• DodatkowoześrodkówOPSprzeznaczono32 tys. na organizację konkursów, wycieczek, za-kup pomocy dydaktycznych.

Chrzanowska oświata. Garść statystyki fot. DS

Page 22: Kronika Chrzanowska nr 189

22 KronikaChrzanowskaKULTURA

„Mogę już zapłacić rachunki telefoniczne i za prąd przez internet. Nie stoję w kolejkach na poczcie!”Helena, 63 lata „Babcia skończyła kurs w bibliotece i wylicytowała dla mnie na Allegro kolekcję płyt winylowych. To był najfajniejszy prezent jaki od niej kiedykolwiek dostałam. Pomysł podsunęła jej koleżanka z kursu.”Sylwia, 18 lat„Kupiłeś tę pralkę za 600 złotych? Jakim cudem? - zdziwił się sąsiad. A ja mu na to: Idź do biblioteki, to się dowiesz!”Tomasz, 55 lat

Osób z podobnymi historiami może być w małych miejscowościach i na wsiach w Polsce znacznie więcej. Wystarczy, że biblioteka w ich gminie weźmie udział w projekcie O finansach... w bibliotece.

Realizatorem projektu jest Fundacja Rozwo-ju Społeczeństwa Informacyjnego. Projekt jest dofinansowany ze środków Narodowego Ban-ku Polskiego, a jego założenia wpisują się w cele Programu Rozwoju Bibliotek.W realizację pro-jektu zaangażowały się Wojewódzkie Biblioteki Publiczne. W każdej z nich jest opiekun regio-nalny projektu, który wspiera biblioteki gminne w czasie rekrutacji, bierze udział w szkoleniu dla bibliotekarzy oraz wspiera biblioteki w organiza-cji szkoleń, między innymi poprzez wizyty w bi-bliotekach.

Celami projektu są: zwiększenie u osób star-szych mieszkających na terenach wiejskich i w małych miastach umiejętności korzystania z

O finansach w bibliotece – czyli nowe oferty zajęć dla dorosłych

usług finansowych, w tym bankowości elektro-nicznej oraz wzmocnienie zdolności biblio-tekarzy z bibliotek publicznych do zwiększania umiejętności korzystania z usług finansowych wśród osób starszych, mieszkających na terenach wiejskich i w małych miastach.

Dlaczego projekt jest ważny? Ponieważ ma szansę przyczynić się do zmniejszenia wyklucze-nia finansowego osób starszych z terenów wiej-skich i małych miast. Ta forma wykluczenia wy-raża się między innymi poprzez brak dostępu lub utrudnienie w korzystaniu z podstawowych usług finansowych, takich jak posiadanie kon-ta osobistego w banku, którego według różnych badań nie posiada ok. 22% - 31% dorosłych Po-laków. Wykluczenie finansowe, poza czynnika-mi demograficznymi jest także spowodowane czynnikami psychologicznymi, do których na-leży brak zaufania do instytucji finansowych, w tym do banków, oraz obawa przed nowymi tech-nologiami. Do tego dochodzi brak podstawowej wiedzy ekonomicznej i niedostateczne kompe-tencje, potrzebne do korzystania z usług banko-wych, w tym z bankowości elektronicznej. 38% Polaków powyżej 60 roku życia badanych nie ufa nikomu w kwestii oszczędzania - częściej są to osoby starsze i z gospodarstw o niższych do-chodach.

Dlaczego biblioteki? Biblioteki mają doświad-czenie w przekazywaniu wiedzy i rozwijaniu kompetencji, w tym cyfrowych kompetencji se-niorów, oraz są obdarzane przez nich zaufaniem. Biblioteki są postrzegane przez społeczeństwo jako miejsca bezpieczne, nieprowadzące dzia-łalności o charakterze komercyjnym, a bibliote-karze jako osoby cieszą się zaufaniem społecz-nym. Są to cechy z jednej strony deficytowe w polskiej przestrzeni społecznej, z drugiej zaś pre-

destynujące biblioteki i bibliotekarzy do udzie-lania porad w tak wrażliwych sprawach jak poru-szanie się po Internecie, czy tym bardziej korzy-stanie z usług finansowych. Ponadto biblioteka-rze - grupa zawodowa o dość wysokim średnim wieku (ponad 40 lat) - łatwo nawiązują kontakt z seniorami. Seniorzy nie mają zaufania do świa-ta wirtualnego, natomiast mają do bibliotek i bi-bliotekarek/bibliotekarzy.

Projekt skierowany jest do osób dorosłych w wieku 50+ („młodsi seniorzy” i seniorzy), którzy w bibliotekach publicznych uczestniczą w cyklu 5 spotkań poświęconych wybranym usługom fi-nansowym.

W projekcie wzięło udział 110 bibliotek oraz 2200 seniorów - uczestników spotkań w biblio-tekach. Województwa zaproszone do projektu: dolnośląskie, lubelskie, małopolskie, wielkopol-skie i warmińsko-mazurskie.

Zajęcia w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chrzanowie odbywają się już od trzech lat. W maju prowadzimy nabór do projektu natomiast przez cały czerwiec organizowane są kursy Pod-czas pięciu 3-godzinnych spotkań poruszane są następujące tematy:

1. jak racjonalnie gospodarować domowym budżetem,

2. bank przez Internet, jak założyć e-konto i robić przelewy przez Internet,

3. kredyty, lokaty i karty, jak wybrać najko-rzystniejszą ofertę bankową,

4. jak wybrać polisę ubezpieczeniową, 5. bank centralny a inne banki, czy stopy pro-

centowe mają wpływ na nasz budżet domowy.Kontakt w sprawie realizacji projektu: Czytel-

nia Naukowa, tel. 32 763 27 49, e-mail: [email protected].

Ewelina Langer

Page 23: Kronika Chrzanowska nr 189

23KronikaChrzanowska KULTURA

W TEJ RUBRYCE CO MIESIĄC POLECAMY KSIĄŻKI, KTÓRE WARTO PRZECZYTAĆ

LUB OMIJAĆ Z DALEKA… choć podobno de_gustibus_non_

est_disputandum, czyli o gustach się nie dyskutuje…

pozwolę sobie jednak na kilka słów uwago książkach – ale to chyba dobrze,

że książka ma zwolenników i przeciwników.

CZYTAJCIE… BO WTEDY KSIĄŻKA ŻYJE!

NA REGALE. PODWÓJNE ŻYCIE ANNY

Mamy swoje sekretne szuflady…W nich listy miłosne, stary ołówek, zaschniętą stalówkę z atramentowego pióra, kilka koralików, pamiętnik z czasów szkolnych i lalka szmacianka…Może znajdziesz w niej napisany kiedyś wiersz, fragment opowiadania? Przynieś je do naszej SZUFLADY! Mamy pomysł na promocję twojej twórczości!

W dzisiejszej szufladzie znalazł się wiersz anonimowej (jak na razie) autorki, mieszkanki Chrzanowa, której postać przybliżymy Państwu w kolejnym numerze Kroniki.

Z niepublikowanego dotąd tomiku Listy Julii do Romea***Romeoi Juliamarzątęsknią

pragnązatrzymani w czasie niezmiennietrwają przez stuleciamłodzizawszenienasyceninie dotykaichproza życiadoskonalidowodzą wiecznościmiłościCzy Romeokochałby Julięaż do końca świata?

Kontakt z SZUFLADĄ: Dział Promocji Bi-blioteki i Upowszechniania Czytelnictwa / Klub Literacki, e-mail:[email protected], tel:32 7632755

Z ZAKAMARKÓW SZUFLADY

Kontakt z SZUFLADĄ: Dział Promocji Bi-blioteki i Upowszechniania Czytelnictwa / Klub Literacki

Aldona Likus Cannon – Podwójne życie Anny

Tym razem NA REGALE : TAK lub NIE – pozostawiam ocenę jak zawsze czytelnikom i od razu przyznaję się Państwu, że książki jeszcze nie przeczytałam (już zabieram się do czytania!) ale powód mam, aby tę właśnie pozycję zapropono-wać do czytania, właśnie teraz. Jaki?

Otóż… 21.11. 2014r.godz. 17.00 w Klubie Literackim Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie gościć będziemy na spotkaniu au-torskim pisarkę i dziennikarkę Aldonę Likus-Cannon, która przyjedzie do nas wprost z Mo-nachium, gdzie na stałe mieszka, a pochodzi z Zagórza. Do dnia dzisiejszego łączą ją z naszym regionem więzy rodzinne i trwałe przyjaźnie.

Autorka urodziła się a w Zagórzu koło Chrza-nowa. Ukończyła Technikum Hotelarskie w Tar-nowskich Górach. Absolwentka Wyższej Szko-ły Zarządzania Marketingowego i Języków Ob-cych w Katowicach. Pracowała jako urzędnik państwowy, recepcjonistka w hotelu, manager, dyrektor finansowy w międzynarodowej firmie. Obecnie pisarka, felietonistka i dziennikarka. Mieszka w Monachium. Studiuje język włoski i niemiecki. Płynnie mówi po angielsku. Żona amerykańskiego biznesmena, matka trójki dzie-ci. Z pasją fotografuje, wiele podróżuje, w wol-nych chwilach gra w szachy. Kocha zwierzęta i marzy o zwykłym, dachowym kocie. (http://www.cannon.com.pl/)

Z recenzji:Dla wielbicieli historii i historyjek „z życia

wziętych” książka Podwójne życie Anny Aldo-ny Likus-Cannon to naprawdę łakomy kąsek. To prawdziwy longplay gatunku, w którym ciekawość zwyczajnych-niezwyczajnych ludzkich losów wy-grywa z wszystkim innym.

Krzysztof Łęcki, socjolog, felietonistaJakiś czas temu pisarka udzieliła wywia-

du Tygodnikowi Ziemi Chrzanowskiej „Prze-łom” (http://aldona.cannon.w.interia.pl/art_3.html), w którym mówiła o wątkach porusza-nych w debiutanckiej powieści „Podwójne ży-cie Anny” :

[…] Bezrobocie, prostytucja, molestowanie sek-sualne i moralność. Wątki, które poruszam nie są tematami odważnymi, lecz problemami codzien-nego życia[…] Anna to postać fikcyjna. Ukończo-ne studia, znajomość języków obcych, a także praca w zachodniej firmie, to wszystko, co mamy ze sobą wspólnego

[…]Mamy otwarte granice, bezrobocie, nocne kluby pełne młodych dziewczyn, a zwolnienie ko-goś z pracy jest łatwiejsze niż poród. Wątki, któ-re poruszam nie są tematami odważnymi, lecz problemami codziennego życia. To, czy będziemy o nich mówić, czy też nie, to i tak będą istnieć. Z pewnością są to dylematy moralne, dające wiele do myślenia.

[… Historia jest fikcyjna, chociaż najłatwiej pi-sze się o czymś, co się zna. Jako młoda dziewczyna pracowałam jako recepcjonistka w ekskluzywnym hotelu i stąd obserwacja nocnego życia „po drugiej stronie lady”. Wtedy nie mogłam zrozumieć, cze-mu kobiety wybierają taką drogę zarabiania pie-niędzy, co nimi kieruje. Odpowiedź przyszła nie-dawno.

[…]W czasie pisania przyjaciółka zaprosiła mnie na wesele. Było tak cudownie i tak świetnie bawiliśmy się, że postanowiłam to opisać. Tańczy-łam na weselach w różnych krajach, ale myślę, że nikt nie potrafi bawić się tak dobrze jak Polacy, i naprawdę warte jest to uwiecznienia. Wesele fak-tycznie miało miejsce w Zagórzu, ale mogłoby też mieć miejsce w każdej innej podkrakowskiej miej-scowości.

O dylematach moralnych głównej bohaterki, o odważnych tematach społecznych związanych z sytuacją kobiet, ale też i o życiu samej autor-ki – Aldony Likus Canon, będziemy rozmawiać w listopadzie w Klubie Literackim, ul. Broniew-skiego 10C. Miałam wielką przyjemność poznać pisarkę i już na pierwszym spotkaniu przegadały-śmy 5 godzin… to ciepła, otwarta, pełna ekspresji osoba, z którą nie sposób się nudzić. Zapraszam do lektury i na spotkanie z jej autorką.

Olga Nowicka

Page 24: Kronika Chrzanowska nr 189

24 KronikaChrzanowskaSPORT

Najlepsza od wielu lat generacja chrzanowskich szczypiornistów roz-

poczyna w tym roku rywalizację na bo-iskach pierwszoligowych, reprezentując barwy MTS-u Chrzanów. O początkach wspólnej pracy, sukcesach i porażkach opowiedział ich trener Leszek Wójcik.

Kiedy rozpoczął Pan z nimi pracę? Zacząłem ich trenować w 2005 roku, kiedy chłopcy chodzili do klasy trzeciej szkoły pod-stawowej. Wtedy uczęszczali do szkółki pił-ki ręcznej. Natomiast już od czwartej klasy po-wstał już ten właściwy zespół złożony z chłop-ców z rocznika ‚95. Doszło tam też kilku z rocznika ‚96.

To byli chłopcy, którzy uczyli się w jednej szkole?

Większość tak, gdyż całe szkolenie piłki ręcz-nej w Chrzanowie jest na bazie tylko dwóch szkół: SP1 i SP10. Ubolewam nad tym, bo inne szkoły nie chcą się jakoś włączyć do tego programu. Ciężko jest namówić nauczycieli do tego żeby nam pomogli i podsyłali uczniów na treningi popołudniowe. Zajęcia nie ko-lidują z lekcjami, więc myślę, że nie powin-no być problemu, choc tak się dzieje. My ba-zowaliśmy przede wszystkim na chłopakach z bazy sportowej z SP1. Jedyny zawodnik spoza niej to Michał Mucha, który chodził do SP10. Podstawą tego zespołu była więc ówczesna kla-sa sportowa. Prowadziłem z nimi zarówno za-jęcia w szkole, jak i treningi popołudniowe w klubie.

Chłopcy znają się nie tylko z boiska, ale i szkolnej ławki?

Oj, tak. Znają się długo i bardzo dobrze. My-ślę, że to też pomaga, bo atmosfera była zawsze fajna w tym zespole. Nigdy nie było podzia-łów. To są przyjaciele nie tylko na boisku, ale też poza nim. To jest potrzebne by osiągnąć jakiś sukces i przede wszystkim trenować do wieku seniora.

Ilu ich trenowało na początku?Od początku to była liczna, świetnie zgrana grupa. Nikt nikogo nie odrzucał ani nie było konfliktów. To sprawiło, że doszliśmy do wie-ku gimnazjalnego z zespołem, który liczył bli-sko trzydziestu zawodników. Było z kogo wy-bierać, nie było problemu z wyjazdami na me-cze. Jednak z czasem grupa się zmniejszyła. Tak to już bywa, że zawodnicy się wykrusza-ją. Pierwszy etap się kończy, gdy idą do gimna-zjum. Zawodnicy w większości poszli do klasy sportowej PG1, z którą ściśle współpracujemy. Kilku poszło do innych szkół, ale też trenowa-li z nami popołudniami. W ostatnich mistrzo-stwach Polski juniorów miałem do dyspozycji dziewiętnastu zawodników. Myślę, że to jest niezła liczba, jak na takie małe miasto.

Od początku stawiał Pan nacisk na uczest-nictwo w turniejach i zawodach?

Od klasy piątej zaczęliśmy jeździć na duże ogólnopolskie turnieje i rywalizować z dru-żynami nie tylko w Lidze Małopolskiej, ale tez graliśmy z drużynami z całej Polski. Wte-dy też uruchomiliśmy turniej Caban Cup, czy-li do nas zaczęły przyjeżdżać najlepsze zespo-ły z całej Polski. Na koniec szkoły podstawo-wej udało nam się zdobyć brązowy medal Mi-

Przyszłość chrzanowskiego szczypiorniaka

strzostw Polski w Płocku w 2008 roku w kate-gorii dzieci.

Udało Wam się też reprezentować Polskę podczas Mistrzostw Świata?

W gimnazjum chłopcy zdobyli w rozgryw-kach szkolnych mistrzostwo Polski, czego póź-niejszym efektem był wyjazd na Mistrzostwa Świata szkół gimnazjalnych. To była świet-na przygoda. Tam zajęliśmy 13 miejsce, choć wiem, że stać nas było na lepszy wynik.

Po powrocie z Mistrzostw przyszedł Wasz największy sukces?

W I klasie liceum chłopcy uczestniczyli w roz-grywkach juniorów młodszych. Rozgrywki za-częły się od tego, że wyjazd do Chorwacji ko-lidował z naszymi rozgrywkami w mistrzo-stwach Polski. Udało jednak nam się przejść trudne eliminacje i awansować do finału. Nie było to łatwe, ale wywalczyliśmy awans do naj-lepszej ósemki w kraju.

Tam zdobyliście wicemistrzostwo?To były wspaniałe zawody. Turniej finałowy odbywał się w Kwidzynie. W grupie zagrali-śmy świetnie. Wygraliśmy pierwszy mecz z fa-woryzowanym Szczecinem, później pokona-liśmy Końskie i to nam zapewniło pierwsze miejsce w grupie. Fantastycznie wyszedł nam półfinał, w którym wygraliśmy wysoko z Kwi-dzynem, bo aż ośmioma bramkami. Tym spo-sobem zapewniliśmy sobie już srebrny medal. Finał z Płockiem nam już niestety nie wyszedł i zajęliśmy drugie miejsce w Polsce.

Zmotywowany wicemistrzostwem kraju wygraliście Małopolską Ligę Juniorów.

Tak. To był nasz wielki sukces, bo wtedy gra-jąc rocznikiem o rok młodszym, udało nam się pokonać faworytów z Chełmka i Tarnowa. Wszyscy nas wtedy skazywali na trzecie, a na-wet czwarte miejsce. Jednak, mimo że graliśmy z zespołami starszymi wygraliśmy ligę.

Ubiegły rok był tez Waszym ostatnim w pił-ce juniorskiej?

Tamten rok był szczególny. Po wygranej li-dze organizowaliśmy ćwierćfinał i półfinał Mi-strzostw Polski, które dały nam awans do fina-łu w Obornikach. Tam wygraliśmy z gospoda-rzami, ale później nadeszły porażki z Kwidzy-nem trzema bramkami i Szczecinem czterema, co sprawiło, że odpadliśmy z walki o medale.

Tamten turniej pokazał, że zawodnicy z Chrzanowa choć dobrze zgrani, nieco od-stają warunkami fizycznymi od rywali

Niestety, to wtedy dało znać o sobie. Czoło-

we drużyny przewyższały nas warunkami fi-zycznymi. My nadrabiamy szybkością, zgra-niem i technika, ale tamten turniej nam nie wyszedł. Skuteczność zawiodła Paru zawodni-ków miało problemy zdrowotne, które poja-wiły się tam na miejscu i to przesądziło. Zaję-liśmy wtedy siódme miejsce w Polsce. To do-bry wynik, ale patrząc na wcześniejsze sukcesy, wydaje się, że można było osiągnąć coś więcej. Chłopcy bardzo liczyli na medal i byli rozcza-rowani. Ja to tłumaczę też tym, że trzeba było dzielić treningi w juniorach, z treningami w MTS-ie, a to nie było łatwe. Mecze ligowe wy-magały sporo wysiłku i kolidowały z dobrym przygotowaniem. Po przyjeździe z mistrzostw mieliśmy do rozegrania jeszcze dwa mecze w lidze. Szczególnie ważnym było spotkanie z Bochnią. Udało się wtedy wygrać i awansowa-liśmy do I ligi.

Teraz debiutują na parkietach pierwszoli-gowych. To była długa i trudna droga?

Praktycznie cały rocznik ‚95 przeszedł dwa lata temu do MTS-u Chrzanów. Mieliśmy mieszaną drużynę, z kilkoma doświadczony-mi zawodnikami, ale był to w sumie młody ze-spół. W pierwszym sezonie udało nam się za-jąć wysokie trzecie miejsce. Byłem bardzo za-dowolony, choć niektórzy mieli większe ocze-kiwania. W następnym sezonie postawio-no nam za cel - awans. Mało kto się spodzie-wał, że awansujemy z pierwszego miejsca, bo KSZO Ostrowiec było mocnym zespołem. Udało nam się jednak tego dokonać w bezpo-średnich starciach.To jest olbrzymi sukces tych chłopaków i całej drużyny.

Teraz czeka ich rywalizacja z doświadczo-nymi, silnymi i dobrze zbudowanymi za-wodnikami. Jak ta młodzież sobie poradzi z czysto fizyczną walką??

Mieliśmy już pierwsze sparingi i widać do-skonale, że pewnych rzeczy się nie przesko-czy. Chłopaki mogą nadrabiać techniką, ja-kimś sprytem, dobrym rzutem, ale jeśli cho-dzi o możliwości fizyczne to pewnych rzeczy się nie przeskoczy i ciężko im będzie grać efek-tywnie na tym poziomie. Ale myślę, że z bie-giem czasu i będą tu takie warunki żeby mogli trenować, to będą grać coraz lepiej. Im wcze-śniej taki młody zespół zaczyna grać na takim poziomie, tym lepiej.

Dwa lata rywalizują już w seniorskiej piłce, więc widzi Pan już jakiś postęp?

Oj, tak! To było już widać w zeszłym roku w porównaniu do ich pierwszego sezonu. Było już zupełnie inaczej. Szczególnie Patryk Rola ładnie „wszedł” w zespół, stał się takim pierw-szym rozgrywającym. Skrzydłowi i bramkarze też radzili sobie już o wiele lepiej niż w debiu-tanckim sezonie.

Prowadzi Pan teraz MTS, ale to nie koniec Pańskiej pracy z młodymi adeptami piłki ręcznej?

W tamtym roku przejąłem nową grupę chłop-ców z rocznika 2003. To bardzo perspekty-wiczna grupa, która szybko i dobrze się rozwi-ja. Uczę ich też w szkole podstawowej, w klasie sportowej, więc trenujemy razem sporo. Od zawsze pracowałem z młodzieżą i myślę, że to się nie zmieni.

Rozmawiał Tomek Wójcik

Trener Leszek Wójcik

Page 25: Kronika Chrzanowska nr 189

25KronikaChrzanowska KULTURA

Miejska Biblioteka Publiczna w Chrza-nowie otrzymała dofinansowanie w

programie grantowym „Wizyta za jeden uśmiech. Przyjedź, zobacz, działaj”, or-ganizowanym przez Stowarzyszenie Bi-bliotekarzy Polskich w ramach Programu Rozwoju Bibliotek. Program skierowa-ny jest do bibliotek z całej Polski, które uczestniczyły bądź uczestniczą w Progra-mie Rozwoju Bibliotek lub których pra-cownicy są członkami sieci LABIB. Chrza-nowska książnica spełnia oba te wymogi.

Wizyta studyjna to jednodniowe spotkanie, którego celem jest dzielenie się wiedzą i doświad-czeniem bibliotekarzy, inspirowanie do podej-mowania nowych wyzwań, tworzenie sieci ak-tywnych bibliotekarzy umiejących dzielić się do-konaniami oraz popularyzujących dobre pomy-sły i praktyki.

Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie ogłosiła rekrutację i zaprasza bibliotekarzy z ca-łej Polski na wizytę studyjną, która odbędzie się 29 września 2014 roku.

Hasłem przewodnim wizyty jest „Projekty w bibliotece – szansa, konieczność czy kłopot”.

Jej celem jest przedstawienie i wymiana do-świadczeń w realizacji projektów z wykorzysta-niem funduszy zewnętrznych i przy współpracy ze społecznością lokalną oraz zachęcenie uczest-ników do szukania we własnym środowisku możliwości do realizacji takich działań. Wspól-nie zastanowimy się po co i dla kogo realizujemy projekty oraz gdzie szukać wsparcia w ich pro-wadzeniu. Podczas wizyty bibliotekarze wezmą udział w trzech warsztatach:

Projekty w bibliotece – szansa, konieczność czy kłopot

Warsztat I - Zarządzanie projektemJak osiągnąć wyznaczony cel, jakie podjąć

działania by go zrealizować? Uczestnicy pozna-ją zasady planowania projektu, drogi szukania dodatkowego finansowania, metody harmono-gramowania projektu i rozdzielania zadań. Każ-dy uczestnik napisze własny projekt, który bę-dzie mógł być później realizowany. Zapraszamy z własnymi pomysłami, które na warsztacie uj-miemy w ramy projektowe.

Warsztat II - Nowe przestrzenie/technologie/usługi - jak rozwijać działalność z wykorzysta-niem funduszy zewnętrznych - doświadczenia biblioteki w Chrzanowie.

Gdzie znaleźć pieniądze na rozwój i działal-ność biblioteki? Jak realizować projekty z udzia-łem zewnętrznych środków żeby nie zwariować (przy ich rozliczaniu)? Na przykładzie doświad-czeń biblioteki w Chrzanowie, zwrócimy uwa-gę na różnice, wady, zalety oraz możliwości fi-nansowania działalności bibliotecznej z róż-nych funduszy zewnętrznych (programów rzą-dowych, konkursów grantowych, funduszy unij-nych). Uczestnicy będą mieli czas na dyskusję i wymianę doświadczeń, a na koniec zaprosimy ich na wycieczkę on-line do filii gdzie prowadzo-ne są inwestycje dofinansowane z priorytetu Bi-blioteka +. Infrastruktura bibliotek oraz fundu-szy unijnych.

Warsztat III - Jak rozwijać i utrzymywać sieci współpracy ze społecznością lokalną, na przykła-dzie sieci współpracy w Chrzanowie

Gdzie szukać partnerów i jak zachęcać do współpracy? Pokażemy różne podejścia do bu-dowania partnerstw. Czy współpraca przy kon-kretnych zadaniach, a może wspólne z partnera-mi poszukiwanie zadań do realizacji? Uczestni-cy spotkają się z partnerami biblioteki z sołectwa Pogorzyce oraz zapoznają się z mapą partnerstwa sołectwa Płaza. Podczas warsztatu każdy opracu-je własną mapę partnerstwa.

KORZYŚCIUczestnicy poznają zagrożenia i szanse reali-

zacji projektów, a także metody budowania part-nerstw, szczególnie w małym środowisku oraz możliwości zdobywania funduszy. Dowiedzą się gdzie szukać partnerów biblioteki, jak budować współpracę, jak wykorzystywać ich potencjał oraz jak organizować wolontariat w bibliotece.

Warsztaty będą prowadzone przez pracowni-ków chrzanowskiej biblioteki, którzy od lat pro-wadzą warsztaty i szkolenia. Nie tylko zdobywa-ją dodatkowe fundusze na realizację projektów, ale realizowane przez nich przedsięwzięcia zdo-bywały wiele nagród i wyróżnień w ogólnopol-skich konkursach. Małgorzata Zbroszczyk

DOKOŃCZENIE ZE STR. 17Najgorzej sytuacja wygląda na trasie wiodącej

przez Wójtową Górę, Uroczysko Sośnica, Wia-nek, Rosową Górę do Chrzanowa. W tym wy-padku około 60% trasy jest praktycznie nie do przejścia. W wielu miejscach uległy także zatra-ceniu walory, dla których wyznaczono przystan-ki. Tutaj już na samym początku nie sposób tra-fić w trasę z powodu gęstych zarośli tarniny i in-nych ciernistych krzewów. W sierpniu zaobser-wowałem, że zarosła nawet ścieżka wiodąca la-sem przez grzbiet Wójtowej Góry. Tu i ówdzie znikło lub zarosło oznakowanie.

W ostatni dzień maja przetestowałem z gru-pą zainteresowanych trasy turystyczne od Płazy do Pogorzyc. Tak jak się spodziewałem, było bar-dzo źle. Nas najbardziej interesowała możliwość dotarcia do źródła na Starzynach w osi wąwozu, gdzie znajdują się przystanki 12 i 13. Trasa istnie-je tylko na mapie. Dojście do ulicy Zielna biegnie pomiędzy dwoma posesjami, których właściciele dla tego celu odstąpili po metrze terenu. Ten te-raz w pewnym sensie gminny pas jest także pozo-stawiony spontanicznej sukcesji roślinnej. Pod-

czas tej wycieczki pomijając słowa uznane po-wszechnie za obraźliwe, jej uczestnicy oceniając działania administracji w tym zakresie milczeli. Wiele tych i innych przypadków znajduje się na bio-forum w dziale Wędrówki z Grzegorzkiem.

W tej sytuacji czas na konstruktywną krytykę. Ścieżki dydaktyczne jako takie wpisują się w styl uprawiania turystyki kwalifikowanej opisywanej skrótowo 3 x E. Po polsku jest to emocje, eduka-cja, rozrywka. W języku angielskim jest to: exci-tement, education, entertainment. Znaczy się mówiąc oględnie do im większego wysiłku zmu-simy turystę, proponując mu ostępy strome dzi-kie, gdzie sójka z nagłym krzykiem wzlatuje w nieboskłon, tym bardziej powinien on być zado-wolony. Teraz wyznaczając trasę, publikując ją na mapie, wydając okolicznościowy folder a potem jej nie konserwując zdecydowanie wprowadza-my turystów w błąd.

Po pierwsze: można w końcu zdobyć jakieś środki na konserwację tras dochodząc jedno-cześnie do ugody z właścicielami terenów, a tam gdzie jest to niemożliwe wytyczyć nowe trasy i co za tym idzie po aktualizacji napisać nowe fol-

dery. Po drugie: ewentualnie zlikwidować istnie-jące trasy, nawet dokonując usunięcia istniejące-go oznakowania.

Po trzecie: wytyczyć i opisać kilkadziesiąt in-teresujących przyrodniczo miejsc na obszarze miasta i gminy. Podać ich współrzędne geogra-ficzne, ulokować skrytki ze skarbami. Następnie opisać sugerowane możliwości dotarcia do nich pozostawiając ostateczną decyzję po stronie tu-rysty. To się nazywa Geocaching. Szczegóły na stronie Geocaching Polska.

Wówczas oferta turystyczna miasta przypomi-nała by coś w rodzaju baru sałatkowego względ-nie szwedzkiego stołu. Taką ideę zrealizowałem w sąsiedniej Trzebini, gdzie wyznaczyliśmy 12 Zielonych Pereł. Nieco później połączono je w sugerowane szlaki. Niezależnie od tego, jaki kie-runek aktualizacji oferty turystycznej zostanie wybrany tak czy owak nie obejdzie się bez wyda-nia sporych pieniędzy.

A teraz przypominam zawarte w tytule pyta-nie - gdzie są ścieżki z tamtych lat? Prawidłowa odpowiedź jest taka – czas zatarł ślad.

Piotr Grzegorzek

Gdzie są ścieżki z tamtych lat...

Page 26: Kronika Chrzanowska nr 189

26 KronikaChrzanowskaCO SIę wYDARZY?

Czwarty kwartał 2014 roku jest szcze-gólny dla naszego miasta ze wzglę-

du na przypadający na niego okres świą-teczny. Oto przegląd najważniejszych imprez.

PaździernikOd 3 do 5 października odbędzie się XVII

FESTYN PARAFIALNYW PARAFII MAT-KI BOŻEJ RÓŻAŃCOWEJ „WIARA DAJE SIŁĘ”. Organizatorzy zapewniają szereg atrakcji, m.in.: bieg uliczny, rajd Maryjny, będzie można obejrzeć wystawy, odwiedzić kiermasz prac, zba-dać poziom cukru we krwi, skosztować bigosu i ciasta. 8 października o godzinie 17:00 Biblio-teka zaprasza na WSZECHNICĘ CHRZA-NOWSKĄ, gdzie pisarka, dziennikarka, opi-sująca historie krakowskiej medycyny, małopol-skich historii życia codziennego Katarzyna Si-wiec opowie o MAŁOPOLSCE - MATECZ-NIKU NAUK WSZELAKICH. W okresie od 15 października do 8 grudnia w „Domu Urbań-czyka” będzie można obejrzeć jubileuszową wy-stawę na 100-lecie rozbudowy kościoła św. Mi-kołaja w Chrzanowie - WIARA ZAKORZE-NIONA W HISTORII. PAMIĄTKI PARA-FII ŚW. MIKOŁAJA W CHRZANOWIE. 20 października o godz. 17:00 w Biblioteka za-prasza na prelekcję multimedialną SENIORZY W WILNIE, a 25 października o godz. 18:00 w MOKSiR krakowski Teatr Bagatela wystawi spektakl „Kochankowie nie z tej ziemi”. Jest to komedia romantyczna z ciekawą obsadą aktor-ską.

Październik to miesiąc, w którym chrzanow-ski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskie-go rusza z cyklem prelekcji. W każdą środę od godz. 17:30 w moksirowskiej sali odczytowej bę-dzie można wysłuchać ciekawych relacji miło-śników podróży. 22 października w MOKSiR odbędzie się premiera spektaklu „PAN TADE-USZ” na motywach poematu Adama Mickiewi-cza. Spektakl zrealizowano w ramach projektu „Poloneza czas zacząć” realizowanego przez Uni-wersytet Trzeciego Wieku w Chrzanowie oraz I Liceum Ogólnokształcące w Chrzanowie. Auto-rem i koordynatorem projektu, który otrzymał dofinansowanie z Województwa Małopolskiego w ramach konkursu „Mecenat Małopolski” jest dyrektor Bożena Bierca. Seniorów i młodzież przygotowała pani Małgorzata Ciupek-Gładys we współpracy z Marcinem Kobierskim aktorem Teatru Bagatela w Krakowie, który również napi-sał scenariusz i wyreżyserował spektakl. 26 paź-dziernika w sali teatralnej MOKSiR odbędzie się X WIELOPOKOKOLENIOWY PRZE-GLĄD ZESPOŁÓW CHÓRALNYCH pod patronatem Burmistrza Miasta Chrzanowa. Ce-lem przeglądu jest popularyzacja pieśni chóral-nej, prezentacja dorobku chórów oraz zachęta słuchaczy do wstępowania do zespołów chóral-nych. W przeglądzie mogą brać udział amator-

Subiektywny przegląd wydarzeń kulturalnych

skie chóry dziecięce, młodzieżowe i dorosłe. Wy-stęp zespołów ocenia jury powołane przez orga-nizatorów. 29 października Muzeum w ramach Kawiarni Naukowej zaprasza na wykład „BIZ-NES I WARTOŚCI”Listopad

5 listopada o godz. 17:00 Muzeum w ramach Kawiarni Naukowej zaprasza do „Domu Urbań-czyka” na wykład pt. HISTORIA KOŚCIO-ŁA ŚW. MIKOŁAJA NA KARTACH DAW-NYCH DOKUMENTÓW. 7 listopada to fi-nał projektu „Poloneza czas zacząć”. W Biblio-tece zostaną przedstawione fragmenty spektaklu „Pan Tadeusz” z literacką oprawą przygotowaną przez bibliotekarki z Działu Promocji Bibliote-ki oraz wernisaż wystawy fotografii ilustrujących przebieg realizacji projektu autorstwa Domini-ki Biercy. 11 listopada w kościele pw. św. Miko-łaja odbędzie się uroczysta MSZA ŚWIĘTA z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepod-ległości. W tym dniu również o godz. 15:00 w ogrodzie „Domu Urbańczyka” zaplanowane jest wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych. Na-stępnie o godz. 16:30 można się przenieść do klubu Stara Kotłownia i wysłuchać KONCER-TU PIOSENKI LWOWSKIEJ.

NOC W BIBLIOTECE: NOC Z GRIN-GO to projekt edukacyjny Towarzystwa Na-uczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich o/Chrza-nów oraz Miejskiej Biblioteki Publicznej. 14 li-stopada gimnazjaliści z pięciu gimnazjów Gmi-ny Chrzanów wezmą udział w wieczornym spo-tkaniu w chrzanowskiej bibliotece, a inspiracją będzie książka Wojciecha Cejrowskiego „Grin-go wśród dzikich plemion”. Na uczestników cze-kają niezwykłe literackie i „podróżnicze” przygo-dy, goście specjalni oraz wiele niespodzianek! 18 listopada Biblioteka zaprasza na WSZECHNI-CĘ CHRZANOWSKĄ, gdzie regionalista, pa-sjonat dokumentujący historię Osiedla Kąty Ro-man Madejski zaprosi na wykład KOPALNIA MATYLDA WCZORAJ I DZIŚ. 20 listopada w MOKSiR odbędzie się Chrzanowskie Spo-tkanie Folklorystyczne „BOSA NÓŻKA”, któ-rego celem jest przypomnienie zanikających ga-tunków dziecięcego folkloru słownego i muzycz-nego.

23 listopada moksir-owski teatr IMAGINA-RIUM z okazji Międzynarodowego Dnia Plu-szowego Misia wystawi dla najmłodszych wi-dzów spektakl lalkowy MIŚ ŚWIATA. Grudzień

Grudzień to miesiąc magiczny ze względu na przypadający okres świąteczny, a co za tym idzie-…w naszym mieście będzie się naprawdę wiele działo! W okresie od 6 grudnia br. do 6 stycz-nia 2015 r. odbędzie się CHRZANOWSKI JARMARK BOŻONARODZENIOWY. W tym okresie mają miejsce wydarzenia i działa-nia artystyczne związane z najpiękniejszymi we-dług niektórych – ŚWIĘTAMI BOŻEGO NA-RODZENIA. Przez miesiąc w instytucjach kul-

tury i przestrzeni publicznej miasta prezentowa-ne będą widowiska plenerowe, koncerty czy wy-stawy. Przedsięwzięcia te, oprócz walorów arty-stycznych i edukacyjnych stanowić będą dosko-nałą płaszczyznę do wspólnych, świątecznych spotkań i integracji mieszkańców miasta.

3 grudnia o godz. 17:00 Muzeum w ramach Kawiarni Naukowej zaprasza do „Domu Urbań-czyka” na promocję informatora o kościele św. Mikołaja połączoną z wykładem. 5 grudnia bę-dzie można zobaczyć SPEKTAKL BALETO-WY skierowany do najmłodszych „W KRA-INIE GWIAZDY”. Już po raz trzeci chrzanow-ska Biblioteka będzie obchodzić MIĘDZYNA-RODOWY DZIEŃ WOLONTARIUSZA, który przypada 5 grudnia. Książnica zachęca wszystkich, którzy dysponują wolnym czasem, chcą coś zrobić dla swojego regionu i jego miesz-kańców, do włączenia się w działania biblioteki na zasadzie wolontariatu.

13 grudnia o godz. 19:00 w MOKSiRZ-e zagra koncert SZTYWNY PAL AZJI. Będzie można wysłuchać piosenek z kultowej płyty z 1987 roku pod tytułem „Europa i Azja”. Wystą-pią: Jarek Kisiński, Zbyszek Ciaputa, Leszek No-wak i Paweł Nazimek, czyli pierwszy skład ze-społu. Po raz ostatni zespół w takim składzie grał 25 lat temu. Warto dodać, że w 2014 roku naj-większy przebój zespołu –„Wieża radości, wieża samotności” uzyskał pierwsze miejsce w Polskim Topie Wszech Czasów radiowej Trójki.

W okresie od 17 grudnia br. do 25 lutego 2015 r. w „Domu Urbańczyka” zobaczymy wy-stawę prezentującą GÓRNICTWO NA ZIE-MI CHRZANOWSKIEJ.

20 grudnia na chrzanowskim Rynku odbę-dzie się WIECZERZA WIGILIJNA DLA MIESZKAŃCÓW CHRZANOWA. Spotka-nie jest okazją do złożenia sobie świątecznych życzeń czy wspólnego śpiewania kolęd. Koniec miesiąca uwieńczy GALA SYLWESTROWA w sali teatralnej MOKSIR-u. Corocznie Chrza-nów gości znakomitych artystów by wspólnie, przy dobrej muzyce, powitać Nowy Rok. Or-ganizatorzy starają się każdego roku przybliżać inny gatunek muzyczny oraz promować kulturę różnych narodów. Grudniowe wydarzenia niosą ze sobą szereg przeżyć i niespodzianek, które na długo pozostają w pamięci mieszkańców.

Anna Kosowska-CzakKatarzyna Kowalska

Więcej informacji......można znaleźć na stronie www.kulturalnychrza-now.pl poświęconej wydarzeniom kulturalno-ro-zrywkowym w Chrzanowie. Portal zawiera szero-ki wachlarz imprez, z których każdy wybierze coś dla siebie. Ich organizatorami są gmina Chrzanów, miejskie instytucje kultury oraz organizacje poza-rządowe. facebook.com/kulturalnychrzanowRedakcja: [email protected]

i turystycznych ziemi chrzanowskiej