jerzy illg, "rozmowy"
DESCRIPTION
ÂTRANSCRIPT
Jerzy Illg
Rozmowy
Wydawnictwo ZnakKraków 2014
5
spis treści
Tadeusz Sobolewski, Długa podróż wśród ludzi . . . . . . . . . . . . . . . . 7
ICzesław Miłosz
Nocne rozmowy na Niedźwiedzim Szczycie . . . . . . . . . . . . . . 15 „Grozi nam płaskość i.wulgarność” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18
Zofia HertzDobry duch falansteru w.Maisons-Laffitte . . . . . . . . . . . . . . . . 31 „Oddamy, jak będziemy mieli” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
IIZofia Ratajczakowa
„Polska Muza” Josifa Brodskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53 „To nie wzięło się z.powietrza” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Josif BrodskiCzułość chuligana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83 „Żyć w.historii” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87
Natalia GorbaniewskaSztokholmska niespodzianka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105 „Wyborów tych dokonuje zawsze dobry duch” . . . . . . . . . . . . 107
Tomas VenclovaKochany Litwin . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 121 „Dyktando Pana Boga” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125
IIIRobert Hass i Czesław Miłosz
Kalifornijczycy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149Co to jest „kalifornijskość”? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 152
Spis treści
s p i s t r e ś c i
Leonard NathanPodglądacz ptaków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171Ciemna strona Kalifornii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 173
Jane HirshfieldPoetka uważności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 185 „Jeżeli Zen jest we mnie, będzie też w.moich wierszach” . . . . 188
Richard Lourie „Mały król życia” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 213Żyd Wieczny Tłumacz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 217
IVAndrzej Dudziński
Ptak Dudi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 259 „Okno do środka” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 262
Joanna HelanderDzielna Ślązaczka z.Göteborga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283 „Śląsk to jakby trochę inny kraj” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 286
Kazimierz KutzŚląski samuraj . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 311 „Nie znoszę, żeby było nudno” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 314
VWisława Szymborska
O walecznym dziaduniu Noblistki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 333Burzliwe fortuny obroty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 336
Nota wydawnicza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 345Spis ilustracji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 347Indeks osób . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 348
J A N e H I R S H f I e L D
185
Poetka uważności
Niewiele autorek i. autorów Znaku budzi we mnie tak ciepłe uczucia jak kalifornijska poetka Jane Hirshfield To osoba urocza, pełna miękkiej słodyczy, promieniejąca skupieniem i.niezwykłą ser-decznością Wydaje mi się, że istotną rolę w.formowaniu się jej oso-bowości odegrało praktykowanie buddyzmu Zen.– o.czym opowiada w.tym wywiadzie i.co czyni mi ją szczególnie bliską Myślę z.podzi-wem (może i.z.odrobiną zazdrości) o.przebytej przez nią drodze du-chowego rozwoju, o.wewnętrznej dyscyplinie i.odwadze, z.jaką młoda dziewczyna samotnie podróżowała po Ameryce turystycznym vanem, imając się różnych zajęć.– by wreszcie trafić do buddyjskiego klaszto-ru o.bardzo surowej regule W.poszukiwaniu samej siebie, wiedziona niewytłumaczalną potrzebą, wytrwała w.nim osiem lat, w roku 1979 została wyświęcona na ucznia (dziś należałoby powiedzieć: uczenni-cę) w.tradycji Soto Zen Drugą jej ścieżką, przeczuwaną intuicyjnie od najmłodszych lat, była poezja Wzajemne związki między tymi dwie-ma sferami jej życia stanowią osnowę zamieszczonej poniżej rozmowy
Przeprowadziliśmy ją w.krakowskim hotelu jesienią roku 2000, w.czasie wizyty Jane na drugim Spotkaniu Poetów zatytułowanym
Jerzy Illg
186
J e r z y I l l g
„Poezja.– między piosenką a.modlitwą” Poznaliśmy się w.roku 1996.– to jeszcze jedna przyjaźń, którą zawdzięczam Czesławowi Miłoszowi i.jego zaproszeniu do Berkeley W.roku 1998 spędziliśmy kilka nie-zapomnianych dni w.czasie festiwalu zorganizowanego na cześć Mi-łosza w.Claremont McKenna College, gdzie Jane wraz z.czołowymi amerykańskimi poetami czytała swoje wiersze Po upływie kolejnych dwóch lat odwiedziłem ją wraz z.ekipą filmową w.jej domu położo-nym nad Pacyfikiem w.Mill Valley, gdzie mieszka otoczona zielenią, mając w.stajni opodal ukochanego konia Opowiedziała nam o.wpły-wie, jaki na amerykańskich poetów wywarł Czesław Miłosz.– swoją twórczością, a.także antologią Postwar Polish Poetry – uzmysławiając im, że poezja może mówić o.sprawach ważnych, a.nie ograniczać się do lirycznych wyznań czy językowych zabaw Potem były kolejne wizyty Jane w.Krakowie: na Spotkaniu Poetów w roku 2000, w.2004 na Seminarium Poetyckim organizowanym przez Adama Zagajew-skiego i.w.2011 na festiwalu Miłosza Właśnie w.Roku Miłosza od-wiedziliśmy razem Wilno, Kowno, Szetejnie i.Krasnogrudę Zarówno z.tej wyprawy, jak i.ze wspólnej wycieczki w.Tatry, kąpieli w.termach w.Bukowinie czy włóczenia się po zielonych uliczkach Berkeley za-chowałem wiele miłych wspomnień Kiedy mam dosyć ludzi i.nad-miaru zajęć, przyłapuję się na tym, że bezwiednie uciekam myślą do jej białego domku w.ogrodzie pełnym kwiatów, warzyw i.owoców, marząc o.schronieniu w.tej kalifornijskiej Arkadii
Bliska jest mi także jej poezja Jane Hirshfield ma w.swoim do-robku siedem tomów wierszy, cenionych przez amerykańską kry-tykę Prawie wszystkie jej książki były wyróżniane bądź nagradza-ne, ona sama uhonorowana została m in Guggenheim fellowship (1985) i.Rockefeller foundation fellowship (1995) Publikuje nie tylko poezje.– ogłosiła dwa tomy esejów: Nine Gates. Entering the Mind of Poetry (1997) oraz Hiddenness, Uncertainty, Surprise: Three Generative Energies of Poetry (2008), a.także.– ważne dla niej.– anto-logie przekładów poetek Wschodu: The Ink Dark Moon: Love. Poems
p o e t ka u wa ż n o ś c i
by Onono Komachi and Izumi Shikibu, Women of the Ancient Court of Japan (1990), Women in Praise of the Sacred. 43 Centuries of Spiritual Poetry by Women (1994) oraz Mirabai. Ecstatic Poems (2004)
Poetka dużo podróżuje, uczestnicząc w.festiwalach literackich, warsztatach poetyckich, ucząc creative writing i.wykładając gościn-nie na różnych uniwersytetach Podróże, ciekawość świata, niezwy-kła otwartość na spotkania z.ludźmi stanowią nieustające źródło inspiracji dla jej poezji.– pełnej skupienia, współczucia dla wszyst-kich cierpiących istot, uważności poświęcanej otoczeniu, ludziom, przyrodzie, zwykłym przedmiotom Te cechy jej twórczości zwró-ciły uwagę Czesława Miłosza, który jako pierwszy przyswoił wier-sze Jane polszczyźnie w. swojej antologii Wypisy z ksiąg użytecznych Świetnie oddają je także przekłady Magdy Heydel, tłumaczki jedynego jak dotąd tomu Jane Hirshfield, wydanego po polsku w.roku 2002 przez Znak, znamiennie zatytułowanego Uważność (to chyba najlepszy polski odpowiednik angielskiego słowa „mindfulness”. – które doskonale odzwierciedla postawę poetki wobec świata) Znajomość z. Jane, dar jej przyjaźni to jeden z.najdobit-niejszych przykładów tego, jak wspaniałą przygodą jest bycie wy-dawcą, możność poznawania dzięki publikowanym książkom ludzi tak ciekawych i.pięknych jak buddystka z.Kalifornii
188
„Jeżeli Zen jest we mnie, będzie też w.moich wierszach”
Jerzy Illg: Chciałbym, żebyśmy najpierw porozmawiali o tobie, o twoim dzieciństwie, początkach poetyckich, pierwszych spotkaniach z książkami, z poezją...
Jane Hirshfield: Myślę sobie często, że pisarzami zostają dwa rodzaje dzieci Są dzieci, które uwielbiają występować i. recyto-wać, gdy ich rodzice urządzają party, one zaś popisują się przed ich przyjaciółmi Ja nie byłam takim dzieckiem: rozpaczliwie nieśmia-ła, samotna, zwróciłam się ku pisaniu jako sposobowi zrozumienia świata, ale też ku drodze własnego rozwoju Urodziłam się w roku 1953 i.wychowałam w.Nowym Jorku, w.domu z.czerwonej cegły, jakie budowano po drugiej wojnie światowej Dla dziecka nie było to otoczenie magiczne Małe mieszkanie nie miało żadnych za-kamarków, brakowało tam też wiejskiego otoczenia, które moż-na by poznawać, zaś członkowie mojej rodziny nie byli obdarzeni szczególną wyobraźnią ani elokwencją W.domu nie opowiadano sobie żadnych historii, nie rozmawiano o.tym, co się wydarzy ło, nikt w.mojej rodzinie nie był szczególnie zainteresowany literaturą
Jane Hirshfield
189
„ J e ż e l i Z e n J e s t w e m n i e , b ę d Z i e t e ż w m o i c h w i e r s Z ac h ”
czy też kulturą umysłową Mimo to czytywałam klasyczne książki dla dzieci i.już we wczesnym dzieciństwie zrozumiałam, że.słowo pisane może zapewnić dostęp do tajemnicy i.potęgi oraz że mogę przenieść swoje pytania i. doświadczenia do tajemniczej krainy, jaką jest język W.zaciszu mego pokoju późną nocą, gdy wszyscy już spali, mogłam bezpiecznie wędrować w.głąb wyobraźni i.języ-ka, wrażliwości, nadziei i.uczuć W.ciszy uśpionego domu mogłam znaleźć sposób mówienia o.rzeczach, o.których trudno było mówić za dnia
Ile miałaś wtedy lat?
Dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście Ale wiersze zaczę-łam pisać dużo wcześniej Wkrótce potem, jak nauczyłam się pisać, na brązowawym arkuszu papieru w.szerokie linie, jaki daje się u.nas uczniom do ćwiczeń, napisałam: „Kiedy dorosnę, chcę być pisar-ką” Mama zachowała ten arkusz Nie pamiętałam, że to pragnienie sięgało tak głęboko w.przeszłość, ale gdy ukazała się moja pierw-sza książka, mama wyjęła ten kawałek papieru z.dna szuflady ko-mody i.pokazała mi
Była to zatem bardzo wczesna, świadoma decyzja.
Tak Od samego początku zakochałam się w.wierszach Ale z.pewnością, pisząc tamte słowa, nie myślałam, że będę pisać i.wy-dawać książki Sądzę, że ta deklaracja była raczej wyrazem tęsknoty do tego, by mówić prawdziwie i.głęboko, z.samego źródła swojej istoty Nawet będąc tak młodą osobą, czułam, że poezja jest naczy-niem, w.którym może ukształtować się ludzka istota, jest.dla du-szy niejako tyglem I.wiedziałam, że to jest to, czego pragnę i.po-trzebuję: znaleźć drogę do prawdziwej pełni istnienia Myślę, że wszystkie dzieci to robią, szukają jakiegoś sposobu, żeby to osiągnąć
190
Ja n e h i r s h f i e l d
Wiele osób zaczyna pisać wiersze w młodym wieku, później zaś człowiek staje się nadmiernie krytyczny i przestaje uprawiać poezję. Czy miałaś potem taką przerwę w pisaniu?
Tak, ale miała ona zupełnie inny charakter, wiązała się bowiem z.podjęciem poważnej praktyki buddyzmu Zen
Jak do tego doszło?
Gdy w roku 1973 ukończyłam studia w.Princeton, przez rok pra-cowałam na farmie Zbierałam brzoskwinie i.kukurydzę, jabłka i.dynie, jeździłam traktorem Potem, gdy z.początkiem.grudnia skończył się sezon zbiorów, wsiadłam do czerwonego dodge’a.– vana z.biało-żół-tymi zasłonami.– i.ruszyłam na Zachód w.poszukiwaniu przyszłości
Sama?
Tak, całkowicie samodzielnie W.vanie miałam łóżko, małą pół-kę na książki, chłodziarkę, kuchenkę kempingową.– i.przez cztery czy pięć miesięcy przemierzałam kraj, szukając miejsca, w.którym chciałabym żyć Czułam się całkowicie samowystarczalna i. bez-pieczna w.swoim wędrownym domu, spędzając noce nad rzekami lub przy starych leśnych duktach Myślałam, że znajdę jakąś pracę i.będę pisać wiersze, i.że to jest to, co pragnę robić Ale interesował mnie również buddyzm, zwłaszcza Zen, i.wiedziałam, że na odlu-dziu w.Kalifornii znajduje się klasztor Zen, którego reguła oparta jest na japońskiej tradycji Soto, z.tym wyjątkiem, że zezwala się tam na wspólną praktykę kobietom i.mężczyznom To mógł być zatem jeden z.moich przystanków.– chciałam to zobaczyć Nie wiedzia-łam wówczas zbyt wiele o.praktyce Zen ani o.buddyzmie, ale czy-tałam klasyczną poezję japońską i.chińską, dzięki której miałam ja-kieś wyobrażenie, czym jest doznanie, smak i.idea Zen
191
„ J e ż e l i Z e n J e s t w e m n i e , b ę d Z i e t e ż w m o i c h w i e r s Z ac h ”
W college’u czy wcześniej?
Głównie w.college’u Ale już wcześniej w.niewytłumaczalny sposób pociągała mnie kultura japońska Pierwszą książką, jaką so-bie kupiłam, gdy miałam osiem lub dziewięć lat, był mały zbiorek ja-pońskich haiku Nie mam pojęcia, co dziewczynka dorastająca w.No-wym Jorku mogła dostrzec w.tych mikroskopijnych wierszykach wyrastających z.naturalnego świata, z.ich podskórnym nurtem bud-dyzmu A.jednak mówiły o.czymś podstawowym i.pięknym Podą-żałam więc tą pociągającą mnie ścieżką, poprzez różne zakręty, acz nieprzerwanie, przez różne punkty zwrotne mego życia, które ujaw-niały kolejne aspekty stosunku Zen do rzeczywistości Podstawo-we idee buddyzmu zawsze były czymś, co było mi bliskie, w.jakiej-kolwiek formie się z.nimi stykałam Ten sposób widzenia świata nie jest oczywiście czymś przypisanym jedynie kulturom Azji U.emer-sona i.Thoreau znaleźć można pewne niewielkie „domieszki” bud-dyjskie Thoreau nawet przełożył na angielski buddyjską sutrę, po-sługując się francuskim tłumaczeniem Pewne aspekty buddyzmu można wytropić także u.Horacego, którego uczyłam się w.szkole średniej Cokolwiek studiowałam, wszędzie, wydaje mi się, natra-fiałam na pisma wyrażające ulotność ziemskiej egzystencji, a.także znaczenie życia całą pełnią w.tym właśnie momencie Rozpoznawa-łam w.tych ujęciach prawdę, którą chciałam żyć, coś, co odczuwałam jako prawdziwą odpowiedź na pytania stawiane kondycji ludzkiej
Czy nie myślałaś wówczas, że myśl buddyjska jest ściśle związana z azjatycką tradycją kulturalną?
W przemijaniu, w.ulotności chwili buddyzm rozpoznaje za-równo źródło cierpienia, jak i.możliwą ścieżkę nieograniczonego współczucia.– ale poczucie przemijania nie jest czymś, co odczu-wają jedynie buddyści; to podstawowa właściwość naszego życia,
192
Ja n e h i r s h f i e l d
podobnie jak współczucie jest kamieniem węgielnym każdej trady-cji duchowej, przynajmniej w.części Pewne aspekty buddyzmu są oczywiście właściwe tylko tej religii, ale jeżeli coś ma swoje najgłęb-sze źródło w.ludzkim doświadczeniu, można to odnaleźć wszędzie W.jednej z.wczesnych cywilizacji Ameryki Środkowej powstało dzie-ło, zapisane w.języku nahuatl, które brzmi zaskakująco podobnie do poezji średniowiecznej Japonii
Jeśli mówimy o pełnym wykorzystywaniu trwającej właśnie chwili, to czy w znanym z europejskiej tradycji haśle „carpe diem” nie pobrzmiewają także echa buddyjskie?
Właśnie: „carpe diem”.– „chwytaj dzień” To w.znacznym stop-niu właśnie to .Jeżeli uświadamiasz sobie wyraźnie ulotność chwili i.jeżeli odkryjesz, że jedynym ratunkiem przed przemijaniem może być schronienie dokładnie w. tym momencie, który trwa, „carpe diem” jest nieuchronnym wyrażeniem tego odkrycia
Jak to się miało do twojego wychowania? Czy cokolwiek w twojej tradycji rodzinnej mogło cię skłaniać ku buddyzmowi lub oferować jakąś alternatywę?
Wzrastałam właściwie bez jakichkolwiek praktyk religijnych Moja rodzina jest pochodzenia żydowskiego, jeden z.prapradziad-ków był nawet rabinem w.czasach wojny secesyjnej, ale do mojego pokolenia niewiele z.tej tradycji przetrwało Nigdy nie otrzymałam żadnej formacji religijnej, obchodziliśmy świeckie Boże Narodzenie; w.dzieciństwie byłam zaledwie kilka razy w.kościele.– wszystkiego może ze trzy–cztery razy Czy to nie dziwne, że w.tej sytuacji wy-brałam w.wieku dwudziestu jeden lat drogę rygorystycznej prakty-ki w.klasztorze? Pamiętam, jak w.wieku pięciu lat szłam, trzymając za rękę moją mamę, i.powiedziałam jej: „To bardzo niedobrze, że
193
„ J e ż e l i Z e n J e s t w e m n i e , b ę d Z i e t e ż w m o i c h w i e r s Z ac h ”
nie jesteśmy katolikami, bo ja nie będę mogła zostać zakonnicą” To pokazuje, że.– podobnie jak to było z.poezją.– od samego dzie-ciństwa coś we mnie nieuchronnie pociągało mnie w.stronę inten-sywnej praktyki duchowej
Jak zostałaś w końcu regularną uczennicą Zen?
Wiedziałam, że istnieje ten klasztor buddyjski, i.byłam go cieka-wa Nie sądzę, żeby to była ciekawość wyłącznie intelektualna, było to coś znacznie głębszego Czułam, że żyję w.całkowicie nieodpo-wiedni sposób Nie potrafię wyjaśnić tego ściślej, jak tylko mówiąc, że czułam, iż nie wiem, jak być istotą ludzką, jak prawdziwie pano-wać nad swoim życiem, i.wiedziałam, że dopóki się tego nie dowiem, niczego innego nie będę umiała robić dobrze Doznawałam wielu silnych emocji, ale nie umiałam nawiązać z.nimi prawdziwego kon-taktu, mieć wgląd w.nie lub poza nie Tak więc odnalazłam klasz-tor, na który natrafiłam kiedyś, studiując mapę, i.przebyłam czter-naście mil stromą, wyboistą drogą, żeby zobaczyć, co tam jest Na początku planowałam zostać tam przez kilka dni
W klasztorze Zen?
Tak Miejsce nazywało się Tassajara.– to stare indiańskie sło-wo, które oznacza „miejsce suszenia mięsa”, co było w.potocznym odbiorze określeniem ironicznym Ale znajdowały się tam gorą-ce źródła i.to miejsce zawsze uważane było za święte Gdy spędzi-łam tam kilka dni, pomyślałam sobie: „Może powinnam tu pozostać i.kontynuować tę praktykę przez kilka miesięcy, żeby zrozumieć, na czym polega cały ten interes Zen wydaje się dobrym, prawdziwym sposobem życia” A.po kilku miesiącach uświadomiłam sobie oczy-wiście, że nic nie wiem Po kilku miesiącach rozumiesz, że nic nie rozumiesz
W I S ł AWA S Z y M B O R S KA
333
O walecznym dziaduniu Noblistki
Wisława Szymborska nie cierpiała udzielać wywiadów Mówiła mi wielokrotnie, że ma w.takich sytuacjach poczucie, jakby wyszar-pywano jej nieprzemyślane wypowiedzi, nie dając chwili do namy-słu, że gdyby mogła się zastanowić, wyraziłaby się bardziej precy-zyjnie Dlatego niemal wszystkie propozycje wywiadów.– zwłaszcza dla radia czy telewizji.– zdecydowanie odrzucała Po stosunkowo wczesnej, poważnej rozmowie z.Krystyną Nastulanką z roku 1976 istotniejsze wypowiedzi tego typu z.lat późniejszych można by po-liczyć na palcach Wiedząc o.jej zamiłowaniu do mikrofonów, ka-mer i.obiektywów, starałem się raczej chronić ją przed tego rodzaju przyjemnościami, aniżeli dołączać.– zwłaszcza po „trage dii sztok-holmskiej”.– do osaczającej ją nagonki To, że niczego od niej nie chciałem, umożliwiło przyjaźń, wolną od interesowności i. opar-tą z.mojej strony na.– nie wyznawanym, rzecz jasna.– uwielbieniu, z.jej zaś na sympatii i.zaufaniu
Jedną z.pięknych cech Wisławy Szymborskiej była lojalność wobec ludzi jej bliskich Związane z.oficjalnymi zobowiązaniami podróże zagraniczne, nie lubiane tak jak wywiady, podejmowała
Jerzy Illg
334
J e r z y I l l g
właściwie wyłącznie wtedy, gdy wiedziała, że odmowa sprawiłaby przykrość osobom, które darzyła ciepłymi uczuciami Dotyczyło to zwłaszcza jej tłumaczy: Andersa Bodegårda, Karla Dedeciusa i.Pie-tra Marchesaniego (którego nazwisko pieszczotliwie spolszczy-ła na Parmezani).– to w.głównej mierze dla nich odbyła podróże do Szwecji, Niemiec i.Włoch Podobnie z.powodów uczuciowych angażowała się w.kwestie publikacji książek Kornela filipowicza, dbając, by pamięć o.wspaniałym pisarzu i.najbliższym jej człowie-ku trwała Lojalność ta dotyczyła także rodziny Jednym ze sposo-bów jej okazania było powierzenie w roku 2000 Znakowi pamięt-nika dziadka. – Antoniego Szymborskiego Rękopis odnalazł się niegdyś w.papierach rodzinnych, poetka wykorzystała go, pracu-jąc jeszcze w.„Życiu Literackim”, gdzie w.setną rocznicę powsta-nia styczniowego opublikowała fragmenty wspomnień walecznego dziadka z.potyczek jego oddziału z.Moskalami Potem zapomniany pamiętnik przeleżał w.pawlaczu wiele lat i.został niejako powtórnie odnaleziony w.czasie jakichś porządków Wisława opowiedziała mi o.nim podczas którejś z.kolacyjek i.zapadła decyzja o.jego wydaniu
Po przygotowaniu pamiętnika do druku stwierdziłem, że o.wie-le większe szanse powodzenia debiutu.– zwłaszcza pośmiertnego.– będzie miał autor dysponujący rozpoznawalnym nazwiskiem.– a.od czterech lat szanse te wyglądały zdecydowanie lepiej Posłużyłem się haniebnym szantażem („Musisz przecież pomóc dziadkowi!”) i.Wisława zgodziła się na umieszczenie na okładce swojego zdjęcia obok jedynego zachowanego wizerunku Antoniego Szymborskiego Dorysowała nawet własną rączką strzałkę z.dopiskiem „Mój Dzia-dek” Nie obyło się bez trudnych negocjacji: na jej żądanie zdjęcie zostało pomniejszone do rozmiarów znaczka pocztowego Ale było!
Miałem nadzieję namówić Wisławę na napisanie krótkie-go wstępu bądź choćby posłowia do pamiętnika.– szybko jednak straciłem te piękne złudzenia W. tej sytuacji uznałem, że mogę odstąpić od niepisanych reguł, jakich przestrzegałem w.relacjach
o wa l e c Z n y m d Z i a d u n i u n o b l i s t k i
z.poetką, i.poprosiłem ją o.wywiad Kilkakrotnie w.przeszłości.– zachwycony jej kapitalnymi opowieściami o.przyjaciołach i.znajo-mych pisarzach.– usiłowałem nakłonić ją do nagrania takich wspo-mnieniowych portretów Jak zabawny mógłby być ich zbiór, niech zaświadczą dwa.– o.Zbigniewie Herbercie i.Jerzym Hordyńskim.– które udało mi się za jej zgodą opublikować w.Moim znaku Wisła-wa opędzała się ode mnie, machając ręką: „Na takie rzeczy będzie czas po mojej śmierci” Moje wątpliwości, że wtedy możemy mieć niejakie trudności z.nagraniem, nie trafiały jej do przekonania Ale wiedziona rodzinną solidarnością wobec dziadunia.– którego bio-grafia dostarczyłaby scenariusza do kilku awanturniczych filmów.– zrobiła wyjątek Rozmowa o.jego pamiętniku i.skomplikowanych relacjach rodzinnych ukazała się w.„Plusie Minusie”, wówczas jesz-cze świetnym dodatku do „Rzeczpospolitej”, redagowanym przez elżbietę Sawicką, oraz jako posłowie do książki
O samej poetce rozmowa ta mówi pozornie niezbyt wiele, jed-nak rzuca światło na historię jej rodziny Czytana uważnie.– pozwala rozpoznać charakterystyczne dla Wisławy Szymborskiej podejście do świata i.ludzi, cechujące się życzliwą dociekliwością i.poczuciem humoru.– jak na przykład wówczas, gdy zastanawia się, co właści-wie jej dziadek robił w.domu publicznym w.Niemczech Można też, być może, zaryzykować hipotezę, że obdarzony talentem urodzo-nego gawędziarza Antoni Szymborski, uwielbiający bawić towarzy-stwo barwnymi opowieściami, przekazał jakieś geny swojej wnuczce
336
Burzliwe fortuny obroty
Jerzy Illg: Czytelnicy – z pewnością liczni – niezwykłego Pamięt-nika pani dziadka Antoniego Szymborskiego będą niewątpliwie ciekawi, jakie były losy tego rękopisu, jakim cudem przetrwał on do naszych dni.
Wisława Szymborska: Pamiętnik zachował się w. pawlaczu w.domu moich rodziców Rękopis trafił do mnie dość późno, przy okazji jakiegoś remontu Pewnego dnia moja siostra powiada: „Po-patrz, tu jest jakiś stary pamiętnik Jak chcesz, weź go sobie” Wzię-łam i.szybko się zorientowałam, że to pamiętniki mojego dziadka, ciekawa i.cenna pamiątka rodzinna Właśnie zbliżała się setna rocz-nica powstania styczniowego i.udało mi się wtedy zamieścić w.„Ży-ciu Literackim” fragment wspomnień dziadka dotyczący tego okre-su Potem pochłonęły mnie inne sprawy i.wyznam, z.niechęcią do siebie, że nie podjęłam żadnych starań o.wydanie całości Chociaż wiedziałam, że coś z.tym trzeba wreszcie zrobić
Lepiej późno niż wcale. Kto wie zresztą, czy przed rokiem 1996 mógłby pani dziadek skorzystać z tak sprzyjających okoliczności
Wisława Szymborska
337
b u r Z l i w e f o rt u n y o b r o t y
promocyjnych – w momencie debiutu dobrze jest jednak mieć już nazwisko... Czy pani dziadek był postacią, która istniała w rodzinnej legendzie, przekazie, opowieści, była otoczona jakąś atencją czy może kultem?
Tego sobie nie przypominam Naturalnie ojciec musiał kiedyś ten pamiętnik czytać i,. co istotne, zachował go w. swoich papie-rach Kiedy umarł, miałam zaledwie trzynaście lat W.takim wieku nie pasjonujemy się jeszcze przeszłością Pamiętam wiele rozmów z.ojcem, ale o.dziadku żadnej Zakładam nawet, że mój ojciec nie żywił specjalnego kultu swojego ojca Nie znał go prawie, wycho-wywał się z.dala od niego
Jak mogłaby pani to skomentować?
Jest mało faktów, a.reszta to tylko moje domysły Mój dziadek ożenił się stosunkowo późno z.dużo od siebie młodszą panną Sta-nisławą Psarską, sierotą po powstańcu Po roku, w.1870, urodził się syn Wincenty, czyli mój ojciec Wkrótce potem wkroczyła do ak-cji teściowa, osoba bardzo apodyktyczna i.sroga Były jakieś powo-dy, dla których z.zięciem się nie znosili Dość na tym, że pewnego dnia zajechała bryką, usadowiła na niej córkę i.maleńkiego wnuka, po czym strzelając energicznie batem, odjechała do siebie Odtąd mój ojciec podrastał pod opieką matki i.babki, a.wkrótce już tylko babki, bo matka wcześnie go odumarła Być może obie panie nasta-wiały go do ojca nieprzychylnie Od tamtych czasów rodzina spot-kała się tylko raz na krótko w.Warszawie, ale nic z.tego nie wynikło
Jak pani sądzi, kto tu zawinił?
Trudno sądzić, mamy tylko relację z.jednej strony tej małżeń-skiej barykady, czyli to, co na ten temat pisze dziadek Wprawdzie moja babka prowadziła dzienniczek, który się też zachował w.wyżej
338
w i s ł awa s Z y m b o r s ka
już wspomnianym pawlaczu, ale cóż.– to zaledwie kilkanaście kar-tek Ktoś resztę powyrywał Kto.– nie wiadomo Mogę się tylko domyślać, że te wyrwane kartki dotyczyły narzeczeństwa i.małżeń-stwa z.moim dziadkiem Antonim
Można chyba podejrzewać, że pani dziadek nie miał łatwego charakteru.
Oj, chyba nie miał Od siedemnastego roku życia, kiedy uciekł z.domu do powstania wielkopolskiego, jego udziałem stała się bez-ustanna tułaczka, bezdomność i.pogoń za okazją do wojowania Ta-kie życie bez jutra musi trochę wykolejać Myślę, że w.małżeństwie źle znosił przymus codziennych obowiązków Zauważmy przy oka-zji, że był urodzonym gawędziarzem, co w.tym pamiętniku rzu-ca się w.oczy A.gawędziarz to taki człowiek, który wciąż poluje na nowych słuchaczy Może więc na całe dni znikał z.domu i.za-miast doglądać gospodarstwa, przesiadywał po okolicznych dwo-rach? I.jeszcze jeden domysł, chyba nie bez podstaw Dziadek nie miał zbyt silnie rozwiniętych uczuć rodzinnych Kiedy pisze o.la-tach chłopięcych, wspomina jeszcze swoją matkę i.dwie siostry Ale potem, kiedy opisuje swój długoletni pobyt za granicą, są one zu-pełnie w.jego myślach nieobecne Wygląda na to, że nie utrzymy-wał z.nimi żadnego kontaktu.– w.listach czy choćby przez osoby trzecie A.kiedy wraca do kraju i.tuła się od dworu do dworu, nie próbuje ich nawet szukać Zresztą może i.szuka, może nawet znaj-duje, ale nie uważa tego za ważne i.godne zanotowania Naprawdę bliscy jego sercu są tylko komilitoni i.towarzysze licznych podró-ży A.pod koniec życia odebrany mu, nieznany syn
Może nie chciał narażać rodziny? Miał przecież coś w rodzaju wilczego biletu, był inwigilowany, gdy tylko próbował gdzieś osiąść, nakazywano mu opuszczać teren...
339
b u r Z l i w e f o rt u n y o b r o t y
Gdyby jednak tak naprawdę chciał, to by znalazł jakiś sposób
Fantastyczne jest to wpisanie jego losów w wielką historię, bo jednak był świadkiem i uczestnikiem bardzo niezwykłych wydarzeń. Kapitalne są opisy zarówno powstania wielkopolskiego, jak i kampanii w Karpatach pod dowództwem generała Bema, zwłaszcza zaś powstania styczniowego. To są bezcenne świadectwa. Tu Mierosławski, tu Bem, Francesco Nullo, Langiewicz, postacie z kart podręcznika historii. Przy tym musiał z niego być rzeczywiście dobry wojak, bo zdawało się, że kule się go nie imają.
Był także dobrym dowódcą, miał posłuch u.żołnierzy, miał au-torytet.– tak przynajmniej o.sobie pisze
Tajemnicza jest historia ocalenia go i uwolnienia z warszawskiej Cytadeli. Być może został jakoś wykupiony – tak sugeruje we wstępie do Pamiętnika Stefan Bratkowski, doskonale zorientowany w tamtych realiach i podobnych historiach.
Właśnie.– ale przez kogo? Nie wiadomo Może pewne rzeczy musiał pomijać na wypadek, gdyby pamiętnik trafił w.niepowoła-ne ręce
To dosyć niezwykłe, że mówimy o bardzo odległych wydarzeniach, a ich bohater nie jest dla pani jakimś mitycznym przodkiem, ale zaledwie dziadkiem.
Wspomniałam, że dziadek późno się ożenił i.późno spłodził potomka A.mój z. kolei ojciec ożenił się jeszcze później Staty-stycznie rzecz biorąc, dwa pokolenia zostały tu przeskoczone Prawdopodobnie obaj panowie lubili jak najdłużej wieść życie kawa- lerskie
340
w i s ł awa s Z y m b o r s ka
Stefan Bratkowski wyraża domniemanie, że gdyby ojciec pani przeczytał ten pamiętnik jeszcze za życia swojego ojca, to na pewno chciałby z nim o tym porozmawiać, poznać bliżej taką postać.
Z.pewnością Nie wiadomo jednak, kiedy uzyskał dostęp do tego rękopisu Pamiętnik dotarł do niego już w.papierach pośmiert-nych, nie wcześniej
Muszę powiedzieć, iż dziwnie się poczułem, kiedy uświadomiłem sobie, że pani dziadek jest wtedy prawie w moim wieku, a pisze ten pamiętnik u schyłku życia. Urodził się w roku 1831, a zaczyna pisać w 1879, ma więc wówczas czterdzieści osiem lat. Ostatnie zapiski są z marca 1881 roku, kiedy to odnotowuje: „choroba moja”. Być może była to choroba poprzedzająca śmierć...
Przypuszczam, że tak Inaczej pisałby dalej i.jego pamiętnik za-mieniłby się w.regularnie prowadzony dziennik Miał chyba potrze-bę wyżalania się Uważał, że życie mu się nie udało, że wszystkie jego.wysiłki.– łącznie z.niepodległościowymi zrywami, w.których brał udział.– poszły na marne, że społeczeństwo staje się coraz gorsze
Miał poczucie krzywdy spowodowanej przez historię i przez ludzi, uważał, że trudy jego życia nie zostały nagrodzone, że przeciwnie – jest przegrany.
Takich wspomnień pisano wówczas wiele Uczucie goryczy było powszechne
On jest wytworem swojej epoki, XIX wieku, bo z jednej strony jest typowym romantykiem, który nie tylko rzuca się we wszystkie wolnościowe awantury, ale i gnany wiecznym niepokojem bezustannie zmienia miejsce pobytu. Wszak to romantycy wierzyli, że szczęście,
341
b u r Z l i w e f o rt u n y o b r o t y
którego poszukują, jest zawsze gdzie indziej, tam, gdzie jeszcze ich nie ma. Wystarczy tylko tam dotrzeć... A z drugiej strony on przynależy już do epoki pozytywizmu – to życie praktyczne w majątkach ziemskich, to uczenie się zarządzania gospodarstwami rolnymi...
Owszem, on rzeczywiście się tego wszystkiego uczył Ale wol-no wątpić, czy to go uszczęśliwiało Był pozytywistą na siłę.– a.ro-mantykiem z.ducha Konieczność usiedzenia na miejscu była dla nie-go trudna do zniesienia I.to zresztą w.tych wspomnieniach widać Ciągle rozgląda się za sytuacją, która by coś zmieniła w.jego życiu
A.równocześnie, jeśli wziąć pod uwagę jego stosunek do kobiet – to osobny rozdział, bardzo ciekawy – to widać, jak on się wymyka, wyplątuje ze wszystkich związków, ucieka od jakiejkolwiek formy stabilizacji, która dla młodego człowieka musiała być usidleniem. Ta Emma w Niemczech, śliczna szesnastoletnia panna, rodzice chcą swatać, wyprawę dawać, wielki posag. To samo we Włoszech! Też piękne panny starają się go zatrzymać...
Był wówczas przystojnym młodym człowiekiem, bardzo, przy-puszczam, atrakcyjnym dla dziewcząt Później też wspomina o.ja-kimś narzeczeństwie, że już był z.panną po słowie i.nagle o.coś się obraził Ale wreszcie decyduje się na ożenek Chcę wierzyć, że przynajmniej na początku z.wielkiej miłości Znając z.pamiętnika jego usposobienie, trudno go posądzać o.jakieś zimne kalkulacje
Wydaje się, że był on typem outsidera – czytając ostatnie zapiski, odnosi się wrażenie, jakby ciążył nad nim jakiś rodzaj klątwy: folwark mu się spalił, stracił rękę, nieszczęścia trapiły go seriami...
I.od wczesnych lat pech W.Ameryce usiłował kopać złoto, wreszcie zniechęcony działkę sprzedał Działkę kupili Chińczycy i.w.niewiele dni trafili na złotą żyłę
342
w i s ł awa s Z y m b o r s ka
Będąc przegranym i pechowcem, równocześnie był szczęściarzem – to jego ocalenie spod stryczka w Cytadeli, zupełnie jak scena na Placu Marsowym zamykająca Kordiana: dosłownie w momencie, gdy ma odbyć się egzekucja, nadjeżdża galopem oficer z rozkazem ułaskawiającym. Tym razem to fortuny obrót pomyślny...
Obrót fortuny Życie miał barwne i.umiał o.nim barwnie pi-sać.– ja uważam, że to już jest szczęście Tyle że on sobie z.tego szczęścia nie zdawał sprawy Nie był świadom wartości literackiej tego, co pisał Pamiętnik dedykował synowi i.w.nim widział jedy-nego swojego czytelnika Trochę szkoda, bo w.ten sposób pomija niektóre szczegóły, dla młodzieży niedozwolone Albo pisze o.nich bardzo oględnie
O.tym na przykład, jak wydobywa dziewczynę upadłą z domu publicznego w Niemczech...
Właśnie, tylko dlaczego on się w.ogóle w.tym domu znalazł?
Jeśli dać wiarę tym zapiskom, był zawsze przykładem wszelkich cnót.
Nie ma wątpliwości, że był człowiekiem sympatycznym, w.to-warzystwie mile widzianym Ale jednocześnie łatwo wpadał w. furię, w.gniew, nie wiadomo było, kiedy go coś zaboli i.co za chwilę może zrobić
Wystarczy przypomnieć jego reakcję na niezbyt uprzejme przyjęcie przez gospodarza w Wielkopolsce po powrocie do kraju – jakiż on jest rozwścieczony, dotknięty, oburzony tym despektem. To jest bardzo sarmackie.
343
b u r Z l i w e f o rt u n y o b r o t y
Tak, on miał bardzo dużo cech sarmackich Raptus, w.gorącej wodzie kąpany Bywa układny, wesoły, miły.– i.nagle czyjeś słów-ko wyprowadza go z.równowagi Trzaska drzwiami i.na całe życie zachowuje urazę
Musiał to być silny temperament: te egzaltacje, to raptusiewiczostwo, a zarazem skłonność do wpadania w histerię, a nawet stupor – medyk musi go ratować, kiedy leży nieprzytomny w jakimś letargu...
Na pewno był ogromnym wrażliwcem, na punkcie swojego honoru bardzo wyczulonym Tym bardziej że był biedny i.majątku
Wisława Szymborska żegna Czesława Miłosza, czytając jego wiersz w.kościele św .Katarzyny
(Kraków 2004)
w i s ł awa s Z y m b o r s ka
własnego już nie miał Pracował na cudzych Zupełnie jak Bogu-mił Niechcic
A.jak pani sama się czuje jako czytelniczka tego pamiętnika, będąc w końcu związaną z tą osobą w jakiś tajemniczy sposób...
To rzeczywiście tajemniczy związek, związek na wielki dystans Dystans, którego skrócić się już nie da .Kiedy się urodziłam, on już nie żył czterdzieści parę lat Niestety nie wiem, gdzie jest jego grób i.czy jeszcze istnieje Nie wiem nawet, czy choć przez kilka lat po jego śmierci ktoś na ten grób przychodził i.składał na nim kwiaty przewiązane biało-czerwoną wstążeczką