jean giraudoux nie bĘdzie wojny - teatr w polsce · wojn światowej po dzień dzisiejszy -...

11
GDYNIA• SOPOT JEAN GIRAUDOUX NIE W OJNY , TR OJANSKIEJ I I . I

Upload: hoangdung

Post on 01-Mar-2019

220 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

GDAŃSK• GDYNIA• SOPOT

JEAN GIRAUDOUX

NIE BĘDZIE WOJNY ,

TR OJANSKIEJ

I

I . I

Prem iera

clnia 1 październik a l!l58 r.

w Teatrze W iefk im w G!la i1-:ku

Dy r e k t o r·

ANTONI BILICZAK

Ki erow nik a rtys tyczny :

ZYGMUNT H VB NE R

Kierown ik lit e r acki :

WALERIAN LACHNIT T

P rojekt okładk i :

Liliana Baczew ska

Zdjęc i a :

Lip n i /sk i , St. M ie hal ski , E. Zda nowsk i

Jean Hippol y te Giraudoux u rodził się 29 października 1882 r. w Bellac, w środ kowej Francji · W roku 1903 ukończy ł :E:co le Norma!e w Paryżu . 'vV rok póżniej publikuje swe pierwsze opowiada nie w stu­dencki m p iś mie, ukazującym się w Marsylii. Następn i e uzupełnia

s tudia germani tyczne w Monachium i w 19:>6 r. zostaje lektorem języka francusk iego na Uniwersy tecie Harvardzkim w Cambrid ge koło Bostonu (St. Zjed. A. P.). W 1909 r. wydaje pierw zy zbiór opo­wiadań - „Provincia/es" . 'W 1910 r. wstę puj e d o s łużby dyploma­tycznej. W pierwszej wojnie Światowe j s ierżan t Gira udo ux zosta je d wukro tnie ranny , otrzymuje stopie ń po~poruczn ika i . Legię Hono­rową i wyjeżdża do Por tugali i jako ins truktor wojskowy. Swym prze­życiom wojennym da ł wyraz w „Lectures pour une ombre" (19 17) i „A dorable Clio" (1 920) . W 1926 r. u kazu je s i ę „Bella" , jedyna po­wieść Giraudoux tłuma czona w dwudziestoleciu na j ę zyk pol sk i przez Marię Kuncewiczową .

Spotkanie z J ouve tem w 1928 r. s tanowi momen t zwrotny w karie­rze pisarskie j Giraudoux: pow ieściop i sarz i nowelista sla je ię dra ­ma turg iem. Nie porzuca jed nak twór zośc i powieściopisa rsk i ej („Le s A v entures de Jerome Bardini" - 1930, „La Fra nce se ntimentale" -1932, „Combat avec l'ange" - 1933, „Choix c/es elues" - 1939)·

Pierwszym dra matem Giraudoux jes t „Sieg fri ed", przerobiony z po­wieści („Sieg fr ied et Je Limousin" ) wyd ane j w 1926 r. , a pośw ię one j s tos unkom fra ncusko -n iemiec kim. Giraud ox i J ouvel tworzą „swój" teatr , da j ąc przyk ład rzadko spotykanej harmoni i między a utorem il r e żyserem i ak torami. J ouvet dal w swy m teatrze prem iery prawie wszystkich, bo czternastu (z wyjątkiem jednej „Sodome i Gomorrhe" (1 943), k tórą wystawił Douking) sz tuk Gira udoux, spośród których za naj wybitniejsze uważa s ię : „A m phytrion 38" ( 1929), „Jucl ith" ( 1931 ), „Intermezzo" ( 1933). „La guerre cle Troie n'au ra pas Iieu" ( 1935), „Suplement au v o yage de Coo k" (1 935). „Electre" ( 1937), „O ndine" (1939), „L'Apol/on de Be l/ac" (1 942). „La Folie de Chaillot" (1 945), „Pour Lucrece" (1 953) .

W roku 1936 Giraudoux odrzuca proponowaną mu dyrekcję Ko­medii Francusk iej . Na kilka miesię cy przed w yb uchem o ·ta tnie j woj­ny zos taje w rz ądzie Dalad iera komisarzem informacj i. W czasie o kupac ji Fra ncj i przeby wa początkowo nil wsi , potem w Paryżu ,

gdz ie prow adz i a rchiw um Ruchu Oporu. Aresztowa ny przez ges tapo, umiera - już na wolnośc i - 31 s tycznia 1944 rok u, na uremię spo­wodowaną odbiciem nerek.

3

O ,,Wojnie trojańskiej"

Z. H. : Mówi się często, że Giraudoux jest pisarzem trudnym. Wy­daje się jed nak, że trudny dla swego pokoleni a , stal się Giraudoux znaczn ie bardziej zrozumiały dl a współczesnego czytelnika i widza.

B. K.: Giraudoux stracił rzeczywiś c ie dl a części naszych widzów -przynajmniej dla tych, którzy stykają się z nim częściej - ponęty

trudności. \Nydaje się autorem zbyt łatwym, nawet tdk łatwym,

że a ż płytkim. Takie za rzuty przecież ostatnio padły w związku z tym, co o Giraudoux mówiła n asza krytyka teatralna, tłuma cząc co drugie słowo z fran cuskiego ·

Z. H.: Jeśli chodzi o „Wojnę trojańską", taki zarzut wydawa łby

się ca łkiem bezpodstawny. Sądzę, że może powstać obawa ra czej

odwrotna - czy nie jest to sztuka zbyt głęboka, aby można było cale boga ctwo jej treści dostatecznie jasno podać odbiorcy. Problem sztuki jest bowiem problemem uniwersalnym, problemem obejmu­jącym całość losów ludzkości.

B. K.: Tak, sprawa jest n a pewno skomplikowana, ponieważ Girau­d oux jest c hyba jednym z trzech najwybitni ejszych pisarzy la l mii;dzywojwnych. Bo kogo można by tu wymienić: starego już wówczas i coraz mniej przenikliwego Shawa, niezmiernie intere­

sującego Pirdndello i - jako trzeciego - Giraudoux. Druga wojna oddzieliła od nas Giraudoux, zrobiła z niego właśnie autora poprzed­ni ego pok ole nia. Ostatnio Giraudoux zaczął budzić protest u zwolen­nik ów całkowitej nowoczesności. Przed rokiem fanatycy „nowo­czesności", odprawiali swoje ponure nabożeństwa przed kapli czką Becke tta. Otóż nie wydaj e mi się, żeby te dwa nazwiska można było

ze sobą zes ta wiać. Nawet jeśli się weżmie pod uwagę, że Giraudoux pi sał głównie po pierwszej wojnie, trzeba pamiętać, że także doświad­czenia dru giej wojny nie były mu ob ce. A Beckett, którego twórczość pochodz i całkow i cie z okresu po drugiej wojnie, ma chyba jednak mni e jszy za kres wiedzy o świecie i człowieku, aby już ws pominać

o jego umiejętnoś ciac h artystycznych.

\.Vróćmy do Giraudoux jako pisarza uniwe rsa lnego. To bardzo ważne . Dzisia j tą wielką miarą, miarą ś wiatową, mierzyć musimy pi sa rzy prawdziwyc h. Świa t dzisia j mimo wszystkich „wojen re li­gijnyc h" i wszystki ch „kurtyn" staje się jednolity· O tym, czy pi­sarz osta ł się, czy nie, świadczy to, o il e jego twórczość odpowiada

4

Reżyser Bohdan Korzeniewski (z prawej) w rozmowie z Tadeuszem Gwiazdowskim. (Fot. St. Micha lski)

wymaganiom stawianym przez kulturę uniwersalną, bo przy zacho­waniu wszystkich odmian narodowyc h kultura naszych czasów staje się niewątpliwie kulturą jednolitą i powsze chną.

Z. H.: Wracając do „Wojny trojańskiej", wydaje mi się, że ta sztuka s tała się znacznie bardziej uniwersalna dziś, niż przed drugą wo j ną, choćby z tej ra c ji, że zagadnienie stosunku jednostki i narodu do wojny nie było wówczas zagadnieniem tak ogólnoludzkim. Do­świadczenie lat potwierdza żywotność sztuki.

B. K.: Tak się wydaje . Przemawiałyby chyba za tym następujące fakty: Giraudoux należał do pokolenia, które wierzyło w możność

opanowania świata przez rozum. Był wychowankiem racjonalistycz­nej kultury łacińskiej, która zdecydowanie wierzyła, że można świat poznać i uporządkować, ale jednocześnie zaczęła doznawać pod tym

względem wstrząsających wątpliwoś c i. I to jest właśnie bardzo no­woczesne u Giraudoux - jego tragizm; wyczucie tragicznego boha­terstwa człowieka, który chce uporządkować świat.

Z.!-!.: Czy Pan uważa. że sięgnięcie w „Wojnie" do mitologii grec­k i ~ j związane jest ze sprawą tragizmu ?

B. K.: Nasze pokolenie odczuwa tragizm nie tylko w rozumieniu e stetycznym, ale szerzej - jako pewną silę, jako cechę cywilizacji, nawet postawę ludzką . Otóż wydaje się, że tego tragizmu Giraudoux szukał w kulturze a ntycznej dlatego, że nie mógł go zna­lc>i.ć we współcze snej formie dramatycznej.

Z. ł I.: Bo nie we wspó ł czesnym życiu.

5

J. Gira udo ux „ N ie będzie wojny Tro jańskiej" .

Akt I. Teatr „Athenee" , Paryż 1938 (Fot. Lipnit ki - M. Rigal)

B. K.: Oczywiśc ie . O to chodzi, że nasza epoka - od pierwszej wojn światowej po dzień dzisiej szy - zebrała aż nadto materiału dla stw ierdzenia tragizmu, dla stwierdzenia daremności pewnych naj-

zlache tn iej zych d ążeń ludzk ich. I dla tej treś c i - uświadommy

sobie dobrze - n ie znaleziono w naszym teatrze nowoczesnej formy. Chcąc ukazać tragizm n aszych cza sów, ięgamy do u tartego wzoru . Niewątpliw ie Giraudoux szukał nie tylko wzoru literackiego, ale ja­kiegoś spo ob u rozwiązania problem u. Bo Giraudoux jes t pi sarzem, k tóry podejmuje bardzo szerokie pro blemy, problemy k tóre są tak jątrzące do dz isiaj. Właśnie zagadnienie pokoj u.

Z. H. : Mówił Pa n o da remności pewny ch dążeń ludzkich. W ydaje mi się, że in teresuj ąca by łaby próba odpow iedzi, na czym daremność

tych dążeń ludzkich polega. Czy jes t ona dziełem losu rozumianego p rzez Kasandrę u Gira udoux ja ko „głupola Judzi i głupola żywiołów"?

B. K.: Chyba jest tak: Giraudoux wyrósłszy z łac i ńs kiej, porząd ­

kuj ącej św ia t cyw ilizac ji nie może i nie umie zrozumieć losu tak jak Gr2· y . J es t bad z iej dziedz icem Szekspira niż Sofoklesa . Tragizmu nie u mieszcza w s ferach międzyplanetarnych. Los w jego rozumie niu wy -

' 6

n ika po prostu z układ u stosunków między ludźmi. Daremność bo ha­te rstw a ludzkiego w „Wojnie trojcuiskie j" polegil nie na tym, że sprze­ci w ia mu się jakieś fatum, dle , że s przec iwi ają s i ę inni lud zie. Ta k w laśn i e mówi Kasa ndra: „Zdaje; sob ie sprnwc; z podwó jnej głupoty:

głupoty Judzi i .„". W tej p zorn e j komedii, jaką jes t pr zynajmniej z fo rm y ta sztu ka - istni eje bardzo wyraźnie post a w ione zagadn ie ­n ie odpow i edzialności, jedno z czo łowych zagad nie r1 cywi li za cji e u ro­pe jskiej. Odpowiedz i a lność cz łowieka za losy ws zystkich, odpowie ­d z ialność za yw ili zac j ę.

Kasa ndra doda je jeszcze : „i głupoty ż ywio/Uw". Można by to zro­zu mie(: ba rd zo prosto i ca łki em racjonil lnie, jako bezmyślność tych s i ł w przyrod z ie, których człowiek nie zd o ł a ł dotąd opanować .

Z. I-I.: Zast,111 a wia ł em się także nc1d tym, jak zna komi cie sztuk a C iraud o ux chwy ta nasze cechy narod owe, jak bardzo z polsk ie j gleby i z po ls ki e j t radycj i wyrasta postać Demokosa. S ądzę, że jes t to spra­\\"il aktual na dla Polski nie tylko kiedyś, ale i dz iś; dl a teg o, że misj a pos łann i cza lite ratury stale jesl ambicją pe wn ych kół naszyc h intc­lektual is tów.

B. K.: Tak, Demokos jest ba rdzo polski, jest ta k że niezmiernie źy­

\\·y i współcze sn y. Polska ud czasu cło czas u, i raczej przy padkiem,

wy przedza in ne kraj e. Nasze „lib e rum veto" j est dzisiaj znowu regu­la tore m spraw trudnyc h. Nc1s i „wieszczowie" , lj. l iterac i w ro li wo­

dzów narcdu i nawet lud zk o ś c i , odżywa ją w posta c i dz isiejszyc h in­

tc le kluil lis lów. Pomyś lmy tylk o, jaką rolę zaczy n ają dziś od grywać

inte l ektualiś c i. Z resz tą, ci m yś lący n aj ś c iś l ej, to znaczy c i, którzy

budują sate lit ę, c i którzy usiłują się wedrzeć we wszec hświ at", s łowem

i n te l e kt ualiści-technic y, nie inte l ekt ual i śc i-poec i. De mokos j est trady­

c yj n ie poetą. Moż e zresztą i dlatego, że rzecz dzie je się w tej pozor­ne j C recj i. J es t także murs za lkiem Se natu. Tu znowu Cirauclo ux wy­

przedzi! rLecz ywistość; za jego cz <1 sów, poza nim sa mym i dru g im

\1 y bi tnym pi sarze m fran cusk im, Claudelem, ma ł o było wysoki ch

t •rz~ dni ków dyp loma cji, a Zdraze m wysokiej r og i po e tów. Po wojnie

slilło się to ni e mcil jakimś o by za jem. Nic c hciałbym w ymi eniać pol­

s ki . h naz11· is k , które lula j 1rnsu wa jc1 się n a ję z yk.

Z. H.: Zbyt wie le?

B. K.: 1cże zbyt wiele, il może.„

Z. 1-ł.: S ko ncentrowaliśmy się wo kó ł posta i Demokosa, a le odpo-11·ie d ział n dć: poszoną równi eż in ne postac i lej szluki; o ne mają l akżc

Sll'ój rd z'a l 11· b iegu wyp adków. De mokos S ćlm oln y byłb y ki m inn y m, ,1 D mokos mający opa rc ie w odł c1 mi e s po ł ecze r1 . lwa , k tóry w zt.u ce jes t \\ yr c1 ż ni e pr r cdst.a wiony, st a je si ę polę g ą .

7

Makiety dekoracji

Akt li.

Akt I.

J a nu sz Adam Kra sow sk i

JEAN GIRAUDOUX

NIE BĘDZIE "\\t.,.OJJ.?Y TROJAŃSKIEJ

(La guerre de Troie n 'aura pas lieu) Sztuka w dwóch aktach

Przekład Bohdana Korzeniewskiego (Autoryzacja przekładu Jana Lechonia)

Priam . H ekuba Hektor. Andromaka Parys . Helena Kasandra. Troilus _Mała Poliksena Ulisses . Ojaks . Dem ok os Geometra Buz rys

Sternik

O lpides Sta rzec pie r\vszy S arzec drugi . S ta rzec trzeci . Żołn ierz pierwszy . Żołn ierz drugi 1ryda Pokój .

Scenografia:

Osoby:

. Józef Walewski

. Kira Pepłowska Tadeusz Rosiński

. Mirosława Dubrawska . Edmund Fetting

Krystyna Łubieńska Bogusława Czosnowska

Wiesław Ochmański Teresa Kaczyńska

:łl usz Gwiazdowski S~nisław Michalski Stanisław Dąbrowski

Tadeusz Wojtych . Jóźef Niewęgłowski

. Antoni Biliczak Zbigniew Bogdański {~uliusz Przybylski

. Michał W erchowski Mieczysław Nawrocki

Otmar Riamski . Zbigniew Zemło . Gustaw Sielicki

_,.ń.ń.::1~"'11\leksandra Darkow ka . Lech Pietrasz

Służące, żołnierze .

Inscenizacja i reżyseria: Janusz Adam Krassowski Bohdan Korzeniewski

Muzyka : Współpraca reżyserska:

H enryk Jabłoński Zygmunt Hubner ,

\ . ~„ . \

Jean Giraudoux Louis Jouvet w czasie ostatniej próby. „Elektry" w 1937 r. (Fot. Lipnitski - M. Rigal)

':\'r e, 111c jc~lcm w1dk1m pi\arzt•m, je.,ll·m l}•lko małym mistrzem.

J ean Giraudoux

Cel~ byru nic mia/ i.c11/ncqo innl·gu lylt1/u do c/rn uly \\ ''} kotąwa-11.'U mcqo rzemiosłu 1 zaw<Jc/11, juk uranie sztuk 0iraucivux, wv~tar­

cz} lo/Jy m1 Io \\ z11pe/1w,;c1. Louis Jouvet

Pablo Pi casso : Guernica, 1937 r.

I3 . K.: Tak, al e jest to j edn ocz eśn ie mi ej sce , w którym można by już zarzucić Gira udoux niew sp ó ł czesność. Dlaczego? M ianowicie, De ­mokos, starcy i kobiety u Giraudoux należą do tego ś wia ta, który gruntownie przek sz ta łc iła druga wojna - nie biorą udzia łu w w oj­nie. Nasze doświadczenie jest bogatsze: okazało się, że giną wszyscy. Gira udoux mógł jeszcze przeciws tawiać ludzi odpowiedzia lnych za wojnę , ale ni e pono szących j e j konsekwencji, tym, którzy wojny nie c hcieli. Al e muszą ją prowadz ić. Dzisiaj wiemy, że nie ma wo j ny, k tórą prowadzą tylko żołnierz e. J est u Gira udoux takie zdanie: „Przy­wile j w ielkich polega na przyglądaniu się k atastrofie z tarasu" . O t óż

wyższo" cią nasz ych CZil SÓw jes t to, że nie ma takiego Lara u, na któ rym mógłby s t a n ąć wł ad ca i spoko jnie pa t rzeć z góry na toczącą

s ię bitwę. Pierw sza bomba alomowa spadłaby mu na głowę . vVy tar ­czyłoby na w et, gdyby spad ła o sto kilometrów od wyniosłego ta ras u.

Z. H.: N i podważa to w n iczym za gad nie nia odpowiedzi lno"ci, racz.e j je żaoslrza .

B. K.: Tak się wyd a je. Co prawda, Giraudoux nie rozwiązuje spra­wy, die szt uka nie rozwi ązuje dktua lny ch spraw. Ci, któ rzy ż ądają

ttgo od pisarz y - z Szeksp ire m i Euryp ide e m włączn ie - ni e mają

chyba racj i. Zadan ie m sz tuki, zre sz tą nie na czel nym, jest bow iem uka­zywanie ś wia tła w en spo sób, a by pobudzać do myślenia, do sa mo ­dz ie ln ego rozwiązywania probl emów.

Z. IL: Al e także suge row a nie stanowiska wobec ok re "l onych za­gad nie11. vVydaj e rn i s ię to ba rdzo wyraźni e czy telnie w „Wo jnie tro­jańskie j " .

12

B. K.: Na pewno . Sądzę, że Giraudoux wbrew po zorom - bo my,

Polacy, popeł n iamy c iężk i błąd uważaj ą c myś l za „ch łodn ą" , „bezna­

miętną" - zaj muje stano w isko zdecydowane. Nie ma myślenia bez­

namię tne go. I Giraudo ux jest na pewno myśli cielem namiętnym.

„Vvo jna troja1iska" kończy się zgodnie z legend ą , ale to nie znaczy, że można pos ądzać Giraudoux o ł atwy pesymizm.

Z. H .: To jest tragizm, a le nie pesymizm.

B. K.: Tak, tragizm. Bo głupota jednostek czy społeczeństw bywa

również trag iczna . Dopiero jednak w tedy, k ied y wywo ł uje i niszczy boha te rstwo. Nie ma t ra g izmu bez bohate rst wa . Mądrość sta je · ię

t rag iczna, gdy porywa si ę na przemożną głupo tę , by walczyć i ulec.

H e k tor jes t postacią t rag iczn ą tak jak A ndromaka . Oboje bronią naj wyższej wartości, jaką wytworzyła cywilizacja - mił ości dwojga

ludzi. H ektor staje się bohaterem wtedy, k-iedy przesta je być żo łnie­

rzem w zwykłym rozumieniu słowa , kiedy w a lczy dla pokoju nie dla

'·oj ny. Hektor to na pewno jedna z najbliższych Giraudoux postaci.

Koleje losu autora były podobnie t rag icznze. Ten cz łowiek , k tóry p rzez cale życie nawoływał do zgody między na rodami, w 39 rokt~

zos tał ministrem; ba, ministrem propa gandy wojennej . Ponieważ jako

minis te r p ropagandy i jako poeta świadomy swej ludzkie j odpow ie­dzialności, posta nowił mówić prawdę, wię c mówił Fra ncuzom straszn ą

prawdę o bitwach przegryw a nyc h jedna po drugie j.

Z. H.: Tę s tra szną prawdę mówi t a kże w swo je j szt uce .

B. K.: Nie mówi jednak po to , aby j a lowość wszystkiego, co czło ­

wiek myśl i i czyni uzna ć za sens czy bezse ns is tn ienia . Giraudo ux jes t obcy egzyste nc jonali tom. Może d oszl i śmy do rzeczy na jbardzie j

isto tnej . \'V ty m wykwintnym , j ak by można sąd zić, nawet troszkę znu­

żonym nadmiare m myśli p i. a rzu jest głód bo ha terstwa , bardzo jasne

rozum ienie bohaterstwa. Zakończy ł życie zgod nie z Lym, co og ł osił

w swojej sztuce : zg i nął po wyjśc iu z gestapo, ciężko chory, z odbi­

tym i ne rkam i. J ego sztuka i jego życ i e od powiada ł y sobie , byłc1

w ni ch jakaś p ięk n j ed nolitość . To ,ię zdarza n ie każdemu z w ie l­kich p isarzy.

Doszukiwać się u Giraudo ux pesy mizmu nie byłoby słuszne .

Vv „Wojnie trojańskiej" n a l eży widzieć o~ l rzeżenie przed wojną j ct ko

rezultatem prz~de wszys tkim glupoly ludzkiej, a także - jak powia­

d Giraudoux - głupoty lyw io łów. O we „żywioły" n ie obejmowały

je zcze wówczas energii atomo we j. Te n żywio ł rozpętany przez myśl

ludzką jest naprawdę straszli w y w s wej si le niszczącej ; j eżel i będzie

13

działał poza odpowiedzialną kontrolą człowieka, może zburzyć świat.

„Nie będzie wojny trojariskiej" jest bardziej protestem i o s trzeżeniem

1 niż zgodą na bezmyślność i okrucieństwo żywiołu w człowieku i po­Zil człowie kiem. Jest rozumnym wezwaniem do walki, która wym aga największego wytężenia sił, do jakich zdolny jest człowiek: jego

< zlarhe t.noś c i, jego mądrości, jego odwagi - słowem - jego boha·

te rslwa. Czy bohaterstwo zawsze musi być tragiczne?

Sko11czmy na szą rozmowę na tym pytaniu zwróconym do wszyst­kich.

Rozmawiali: Bohd an Korze ni ewski i Zygmunt Miibner

14

@ GLOSSY @ GLOSSY @ GLOSSY @ GLOS

W francuskim wydaniu dziel zbiorowych Giraudox (Paris 1954) za­mieszczono portret pi arza w ka pel uszu na głow ie , z następującym podpisem: „ Jean Girauc/ou x wam się nie kłania, bo nie kłania s ię

nikomu, ani żadne j idei; niemniej j est to k t oś niezw ykle grzeczny " .

„Mi t u n owocześ niony" , gatu nek dramatyczny stworzo ny przez G iraudoux da l w sa me j Fra ncj i ponad dw ie ście utworów plejad y i d ących w jego ślady pi a rzy z Cocteau, Neveux i Anouil h 'em na

cze le .

Teatr Giraudoux, s krzyżowany z s ta rszym odeń tea trem Wyspiań­s kiego , wywa r ł wpływ także na dra ma turgię polsk ą. „Mit unowo­cześn iony" był czę tą formą wypowiedzi drama turgów, szczególnie przed i za raz po drug iej wojnie św ia towej . Na sz ą odmianę tego ro­d zaju drama tycznego, bardziej l iryczną i - z wyj ątk iem może A. M. Swinarskiego „ Trylogii troja ńskiej" - mn ie j parodystyczną i kpiar ­ską, reprezentują : Flukow ki ( „Od ys u Feaków" ), gwirszczyń ka ( „ O rfeusz" ) , Morsti n {„ Obrona K sant ypy" ), Ga yc y-Topornicki („Ho ­nier i O rc hidea" ), Serwińska („Oca l enie Ant ygony" ), Zawieyski ( „ Sokrates" ).

* Robe rt Kemp, podsumowując w „ Le Monde" wypowiedzi drama­

t urgów o Gira udoux w zw iązku z wznow ie niem w r. ub. „ Amfitriona 38' 1 w Comedie des Champs-Elysees , pisał: „„.p rzepisuję ręką , drącą z obu rzenia, to najbardziej .świętokradcze i umyslnie przesadzone o.'iwiadczenie, którego au torem jes t utalentowany pisa rz Jean Du tourd: „G i raudou x człowiek teatru nie wniós ł do teatru nic , jeżeli ni liczyć z/ych sztuk, któ re zaczyna pokrywać kurz". Oto, ja k po·

traktowano tego, który w ok resie spospolicenia teatru - przychodząc w su kurs Pirandellemu - w prowadzi/ na scenę poezję, czyniąc Io z wyk w i ntem i doskonalością języka , z u ro k iem równym czarom i w sposób, k tóry za n ik nął w teat rze od czasu M arivaux i Musseta" . Sol idaryzując s ię z tymi, którzy w Giraudo ux wid.zą jednego z naj ­w ybitniejszych dramaturgów francusk ich , Robert Kemp kończy swój .a rtyku ł wezwa niem: „ Czuw ajmy więc. I w al czm y , przyjacie le. Ra­

tu j my Giraudou x" .

* 15

KRONIKA TEAT~ LI PI EC - WR Z E S IEŃ

In te r Club w Gd yni prz yhołubi! nowopowstały Teatrzyk Młodego Aut o ra i Akto ra, który 19 lipca wystąpił z premierą tr zec h jednoak­

tówek: Kry s tyny U ni ec how sk i j „Płyty", Tadeusza Śliwia k a „U Se­ra /i na" , ; Zygmunta H erber ta „Drugi pokój". Rodzic ie lami nowej sce nki (której to już n a Wybrzeż u ?! ) są: Ma rek Kłys, reżyser inaugu­ra cyjnej premi ery i KM ZMS w Gdyni.

@

A jednak byw,1ją inicjatywy nie efemeryczne. Gd t1iisk i Tec1tr „Rozmów" d <1 ! 19 lipca nową premierę, na którą

z ł ożyly się: E. fonescu - ,,Improwizacja " , J . Coc tec1 u „Fi<; kny i nie­czuly" oraz Fr. Diirre nm a tta „Jesienny wiecz ór". Wykonawcami te go ciekawego i a mbitne go p rog ramu byli: W a nda Stanisławska-Lothe,

Zbigniew Cyb ulski i Beg.umil Kobiela ( za ł ożyc i e le teatrzyku) oraz Jerzy Wożniak-Ernz i Tadeusz Wojtych.

@

„Z jazd gwiażdzisty" - ta k teg oroczny sezon imprezowy na Wy­brzeżu na zywa Informator Sopocki .

Istotni e, sa mych tylko zespo ł ow teatra lnyc h n ie licząc STS

i „Pineski" z Warsza wy oraz wrocławskie j „Zadry" - naliczyliśmy

dwanaście.

W arszawa przysłała nam „ Paryża nkę " Becque'a z Tea tru Polskiego, . Fannę mężatkę" Korzeniowskiego, z Kuniną i Kurn a kowiczem, z Teatru Narodowego, „Swit , dzie1i i noc" Niccodemi'ego z Mrozow­ską i Łapickim z Teatru Współ czesnego" oraz „Strach" Wallace'a i „Samobójstwo doskonałe" Con ty'ego z Teatru Sensac ji. Ślicznie,

prawdą?

Wrocław u sz czę śli wi! sezonową „stonkę" „Małżeństwem doskona­łym" Prutkowskiego, „ Zbrod nią na ·wyspie Kóz" Ugo Beti'egu i ,. Ko­chane k Io ja" Ni e wiarowi cz" - wszys tko w wykon.:iniu Te at ru Roz­m 1t;l o śc i, oraz (znowu!) Conty'ego „Samobójstwem doskonałym"

(Teatr Pows ze c hny) i jednym występem (szkod a, że tylko jednym ') pan tomim y T omaszewskiego.

Przejazdem do W ars zaw y , na j ede n wystę p, zawitał b e lgradzki s tu­den cki Teatr im. Branko Kosma nowicct (laure a t Międzynarodoweg o

Festiwalu Tea tró w Studen ck ich w Teheranie) i pokaza ł nam Jova na Sterii Popowi ca „Oic nek i zamążpójście".

16

Z Krakow a przy byl i a bsolwe nc i PvVST z „Araratem" Swina rskiego, z Pozna nia Komedi a Muzyczn a z „Buchalte r - to ja" Bissona, w adap­tac ji H e ma ra; z Łodz i gośc ili ś my Tea tr Zie mi Łódzkiej z pra premie rą „Serce nie s łu ga " („Li/iomfi" ) Szig liget i'e g o i „Zoczarowanym kołem"

Rydl a o raz Tea tr N owy, jede n z na j c iek awszy c h obecni e tea trów

w Polsce. I tu - p rzykrość .

Tea tr Now y po cz tere c h dniach (26-29 lipca). po kazaw szy tylko część p rzy w iez ionyc h sztuk („Kram z piose nkami" , „Miarka za miar­ką' ', „Dom kobiet"), sta nowiącyc h p rze krój jego ciekawego dorobku,

wyj echał z poważnym defi c yte m' Wni os ki? Nie można l iczyć na to, że widz wykupi bilety na cztery równo­

cześnie odbywające się impre zy, mogąc: pójś ć tylko na jedną. „Kłos przenic y" ( zy t. złot ówki) ka narkom wydziobują wróble. Klęskct Tea tru Nowego (dla niego fin a nsow c1, dl a Wybrzeża - a r­

tystyczna) potwierd za tę obserwację .

@

„Nasze k ochan e dz iatki" Manzar i' ego gra li ś my - chyba z powo ­dzeniem, jak wolno wno s ić z liczby 5.738 wid zó w na 15 pr zeds tawi e ­nia c h - w czas ie od 1 do 13 lipca w Teatrze Roz maitości we W roc ­

ł a wiu .

@

Co się u nas zmienia w nowym sezon ie ? J a k wuważyliście - afis z i progra m. Oczywiś c ie - i r e pertua r. Kierownictwo ar ty s tyczne z dniem l lipca objąl Zygmu nt Hi.ibne r. Se kr e t<1rze m ar ty stycznym zos tał a Zo ticl Szczygiels ka. Przybyw ają no wi a ktorzy: Zo fia Czerwinska, Krys tyna Łubień s k a ,

Paweł Ba ld y , Zdz i s ł aw Maklakiewicz, Ry sLard Moska lu k, Zbignie w Sukna rowski, Zyg mu nt Tddeusia k i Leo n Za ługa .

Z żalem żegna my, d7. iękuj 11c Im za pr<1cę na Wybrzeżu: Tadeu szct 2.uchnie wsk iego, Marię Górecką. \Vandę St a ni s l aws k ą -Lo th e , Milfi ci na

N o wi ck ieg o i tr zech Jurk ów - Śliwę, Sobierają i Wożn i a ka .

@ Za wctrliś m y umowę z T e cilre m Bra c i Mrsztików w Brn ie (Cz echos ł o ­

w ac ja ) na wymicrnę zespo ł ów ttrnt ra ln yc h. Do Brn a p o jed zi my ch y ba z ko ń cem br., C ze si n c1 tomiast przyj a dą do nas n a w iosnę w r o k u przy oz! ym.

Przcsl c1duj e na s pe ch.

„Przekrój" (nr GGS z 2G.J.S8) notatkę, zc1 po wi a d aj c) Cą pre mi e ry " li/­nenia" !3ra nd s tc1 e t te ra w te ci trM:h vVi ed n ic1, ra Lu , Paryża i Ly onu, Zd koii o. yl ce ln ą u\1«1 gą, że sLlUkd l.d „u n ils nie by l.1 gra na" . „U n as "

17

- to znaczy w „Przekroju". Pisaliśmy do psa Fafika, zwracając m u uwagę , że tym razem (wyjątkowo !) węch go zawiód ł , bo prapremiera „Milczenia" odby ła się w Sopocie - ale nawe t nie raczył merdnąć

ogonkiem. Ostatnio „Teatr" (nr 16 z br.) w pouczającym wykazie prapremier

polskich sztuk współczesnych, wystawionych w Polsce w okres ie od I września 1957 r . do 3 1 sierpn ia 1958 r., pominą ł gdańską prapremie­rę „ S/ońce krąży wokól ziemi" Wydrzyńskiego (12 sierpnia w Teatrze Wie lk im). J ak się okazuje z komentującej wykaz nota tki, informa­torem „Tea tru" jest CZT, którego przedstawiciele o wystawieniu sz tu ki Wydrzyńskiego by li dobrze po in formowani.

Za Io m iłą ni espo dziankę spraw i ł o n am „Zycie Literackie" (nr 33 z 17. 8 . br.) ozdabiaj ąc (ś miemy się tak wyrazić) recenzję Juliusza Kyd ryńsk iego z fil mów „Helena i męż.czyi ni" i „Agnieszka wśród ga ngsterów" fo tosem, na któ ry m ze zdu mien iem rozpozna l iśmy Du­braw ską i Ta la rczy ka w „Ma kbecie" . Po n ieważ spros towania nam nie umieszczono, wyjaśn iamy , że Kol eżan ka Du bra wska n ie je t ani Helen ą ani Agnieszk ą, „ je j mężczyzną" je t k toś inny, a Kolega Ta­la rczy k żadnych s tos unków z gang steram i ni e ut rzymuje.

® W końcu s ierpn ia (26-28) prawdziwymi przeżyc iami arty stycznymi

obdarzy ł na s Pa ń s tw. Tea tr Żydowski Im. E. R. Kamińskiej, wysta­wiając Gordina „Mirele Efros" z świetną Idą Kam i ńską i Gold fadena „Ku ne Łeml" .

® Przyjemnie rozm ct wia się przy czarnej kawie. N ie można jednak powied z i e ć, by t rzy i pół godziny konfere ncj i

prasowej ( 12 wrześ n ia ) m i nę ły niespostrzeżenie . Spotkanie przeds ta · wic ieli prasy, rad ia , Związ ku Li teratów Polskich i Wydzia łu Kultury Prez. \ VRN z kierow nic twem tea tru, które przed s tawi ło zm iany struk­tura lne i personalne, zamierzenia , trudności i nadzie je na nadcho­dzący sezon, ucze stn icy konferencj i zgodn ie uzna li za poży teczne .

Ata kowani w ubiegłym sezo nie za wystawianie komedii muzy z­nych, nie bez sat ys fa kcji słucha l iśmy licznych i ża rliwych wypowie­dzi w obronie tego rodzaju teatralnego w naszym r epertuarze, z któ­rego jed nak zrezygnowa l iśmy, nie c h cąc dublować go z Tea trem Muzycznym.

Z ca ł ą powagą na tomiast i poczuciem odpowiedzia l noś i p rzy jmu­jemy zade kla ro wa ny na m przez zebranych kredyt zaufa nia dł a

„lect tru dobrego sma ku", jaki chcem y t worzyć.

® Naj b l iższ ym i naszymi premierami będą: adaptacja scen iczna zna ­

komite j powieśc i Dosto jewskiego „Zbrodnia i kara" oraz no wa sztuk a J erzego Broszkiew icza, komicz na groteska „Jonasz i b łazen " .

18

• „

I

P rzeds ta w ienie p row adzi :

L i d i a K ,1 c p r z a k

Sufle r:

L ucyna Łacwik

Swi n tł o :

Mn ri a 11 !J a rlkiewic z

Re k 11· izy ln r:

J a 11 u ' z M a k a r e 11· i c z

Bryga di e r sce ny:

M a k - y m i l i d 11 K i I o , ._. ~ k i

Kiero •.1·11 ik tec h 11i cwy :

S t anisł a w . ! ntysik

G łówny e le k tryk :

Ta d eus z Kub a ki

K ierownicy pracowni kraw ieckiej:

0 190 Lu cl merowa Konstant;• Z c1krl e 1· s k i

Ki uo w11ik p r <1 c.: O'.vn1 s lolcn - k1c: j:

VVła cl ysł clW M a jclt r z o k

Ki ero w n ik p r.i co wni m <1 l.i rsk ie j :

E d m u n d N o w a k n 11· s k i

Kie rownik p r<1 co11·ni ta pic er s k ie j:

S l <1 n 1 s ł .:i w \ V ł o cl k o 11· s k i

Ki ero wn ik pr <1c o wn i p c ru k<1r sk1e j:

J ó ze f Kl i m c /y k

Mud c lato r :

M a r i .:i n Kujaw s k i

Ki e ro w 11 iq' aclrni ni sl rdcyjn 1 sce n :

H a 1 i n a Cie c hoc i 11 ska (Gdy n i8 )

M i e « L Y S ł c1 W N O W d k (Cdcil'l >ki 11 a ł 1 n a Ze m I o (So pu ll

C:Dt\ - :2 -: :r1. 13.!J.fiH . :100 0. pi ś m .

J. A. Krassowski Fragme nt dekorac ji