austerlitz 1805
TRANSCRIPT
H I S T O R Y C Z N E B I T W Y
R O B E R T B I E L E C K I
AUSTERLITZ 1805
jlfydawnictwo Bellona Warszawa 1993
WSTĘP
Bitwa pod Austerlitz należy do tych kilkunastu wielkich batalii, o których zwykło się mówić, że miały decydujący wpływ na losy świata. Czyż nie oznaczała ona kresu austriackiej przewagi w Niemczech i nie ustanowiła na całą niemal dekadę napoleońskiego porządku na kontynencie europejskim?
Jednocześnie jest powszechnie uznawana za najświetniejsze zwycięstwo Napoleona, za szczyt jego militarnych osiągnięć, za niedościgły wzór sztuki wojennej dla wodzów następnych pokoleń. Mówi się przecież w tym wypadku o „apogeum cesarstwa" i wspomina „słońce znad Austerlitz" jako symbol najlepszych dni Wielkiej Armii. Sam Napoleon, rozpamiętując na wyspie Św. Heleny swą drogę życiową, powracał często myślami właśnie do tej bitwy, wskazując na jej kapitalne znaczenie we własnej karierze wojennej.
Czy jednak tak właśnie było w rzeczywistości, czy to, co zwykło się już uważać za pewnik i rzecz przesądzoną, odpowiada istotnie stanowi faktycznemu, znajduje potwierdzenie w przebiegu wydarzeń na polu bitwy i w jej rezultatach? Czy nie mamy tu do czynienia z pewną manipulacją, z automatycznie powielaną legendą, która zaczęła się wieczorem 2 grudnia 1805 r., a może nawet jeszcze przed samą batalią?
Przypomnijmy, w jakim momencie napoleońskiej epopei rozgrywała się kampania 1805 r. i kończąca ją bitwa pod Austerlitz. Była to pierwsza kampania Napoleona - już nie
generała republikańskich wojsk rewolucyjnych, nie trochl awanturniczego dowódcy ekspedycyjnego korpusu nad Niitanie monarchia z dynastią burbońską. Władza cesarska lem, nie pierwszego konsula, ale imperatora, władcy FranŁie była jeszcze w pełni umocniona i zwycięstwo na polu cuzów. Utrzymywał on wprawdzie, że jest co najmniejlwalki miało dać jej swoisty legitymizm. równy innym monarchom, ale musiał to jeszcze udowodnij Korzenie kampanii 1805 r. - a więc także bitwy pod - właśnie na polu walki - narzucając innym swą wolę. l\usterlitz - to wreszcie rywalizacja Napoleona z carem
Bitwa pod Austerlitz była też pierwszą, jaką stoczyłAleksandrem I. Obaj byli niemal w tym samym wieku, Napoleon po długiej, bo ponad czteroletniej przerwieŁ w każdym razie należeli do tego samego pokolenia, w której nie tylko po trosze zapomniano już o jegcMleksander I marzył o sławie wielkich wodzów, zazdrościł wojennych sukcesach, ale nawet zaczęto kwestionowanej Bonapartemu, a jednocześnie poczuwał się do wielkiej wodzowskie talenty, twierdząc, że Francja ma innych, misji ratowania Europy przed zaborczością francuskiego lepszych generałów jak chociażby Jean Moreau. Niezależi imperatora. Austerlitz było pierwszym starciem, które mianie więc od absolutnej konieczności narzucenia przeciwfo zadecydować, jak ułożą się późniejsze ich stosunki, nikowi swej woli politycznej i zmuszenia go do ustępst\J I J e s z c z e J e d n o - W o J n y napoleońskie - rzecz z pozoru Napoleon musiał także udowodnić, że nadal jest znakomiŁaradoksalna - rozgrywały się nie tylko na polu walki, tym wodzem, któremu nie mogą dorównać najlepsi generaJT°czyły się również na łamach prasy, w salonach hterac-łowie rosyjscy i austriaccy fkich, teatrach, księgarniach, wszędzie tam, gdzie tworzyła
Wszystko to sprawia, że warto przypatrzeć się bliżej !^ ° P i n i a P u b l i c z n a > g d z i e m o z n a « W 0 kształtować, w jakich warunkach i okolicznościach doszło do k a m p a n i ^ r a b i a ć w e d ł u S z § ó r y Palonych t e z - Napoleon był chyba 1805 r. oraz zastanowić się, jakie były jej cele z punktJpierwszym, który dostrzegł, jak kapitalne znaczenie ma widzenia interesów cesarza Ipropaganda. Zorientował się, ze to, co przegrało się na
Korzenie tej kampanii są wielostronne. Przede w s z y s t | P o b o J o w i s k u ' m o z n a o d r o b i ć u m i eJetnymi działaniami kim polityczne. Chodziło tu więc o rywalizację z Anglią|w redakcjach gazet, jeśli dysponuje się ku temu odpowied-o śmiertelne zmagania francusko-brytyjskie najpierw w k o | m m i l u d z m i i środkami. . . . . . loniach i na morzach, a potem na kontynencie europejl Pamiętajmy, że w początkach XIX stulecia w wielkich skim. Chodziło także o frontalne starcie dwu s y s t e r n ó w l w y d a r z e n i a c h ' t a k i ° h w ł a s m e J a A u s t e r l l t z ' b r a ł a u d z i a ? Starego Porządku, bronionego przez Rosję i Austrię o r a J t y l k o n i e z n a c z n a część narodu, a nawet nieznaczna częsc nowego ładu, którego uosobieniem była Francja, jeszcze!™- N i e t y l k o z o ł n i e r z e szeregowi, ale nawet oficerowie do niedawna rewolucyjna i republikańska, a teraz j u j ^ s t n i c z ą c y w bitwach nie bardzo rozumieli co się wokół wprawdzie cesarska, niemniej jednak wciąż budząca n a - T ? d z i e j e - W i e d z i e l i wprawdzie kto odniósł zwycięstwo, dzieje uciemiężonych narodów Europy i niosąca nadali*. k t o , z o s t a ł pokonany, ale nie byli w stanie prawidłowo postęp socjalny locenic, czy było ono przekonywające, czy tez wywalczone
Korzenie tej kampanii to także sytuacja wewnętrzna 'z trudem i czy wszystkie szanse na sukces zostały wykorzy-Francji. Napoleon był cesarzem zaledwie od roku i od s ane-.Bitwy takie, jak Austerlitz rozgrywały się na prze-wyniku tej wojny zależało, czy zaprowadzony p r z e z e ń f ™ W l d u kilometrów, często w terenie pagórkowatym nowy ustrój utrzyma się, czy też nastąpi powrót do daw- ' z o ł n i e r z e z lewego skrzydła nie wiedzieli, co dzieje się nych form republikańskich, a być może przywrócona zo-T C ef r u m c z y n a P r a w y m s kfydle- Nie orientował, się
•n awet, jak walczy sąsiednia dywizja, bo sami byli po-
chłonięci bojem, a zresztą pole batalii spowite było niemal zawsze kłębami dymu armatniego.
Wiadomości rozchodziły się powoli. O wynikach bitwJ wiedzieli najpierw tylko ci, do których adresowane były depesze wysyłane przez Napoleona bądź jego marszałków.! Na przykład przez wiele tygodni cesarzowi udawało się ukrywać tragiczny stan Wielkiej Armii cofającej się w 1812 r. spod Moskwy. Zanim wiadomość o zagładzie dotarła do Paryża, Napoleon przybył sam nad Sekwanę, by podjąć przygotowania do nowej kampanii. Miał jeszcze czas, bj osobiście zredagować słynny 29 biuletyn, w którym dosyć umiejętnie pomniejszał zakres strat, a wydając jednocześni! dyspozycje o nowym poborze stwarzał wrażenie, że cesarl ska potęga wcale się nie załamała.
Wszystkie te elementy razem wzięte - przyczyny kami panii 1805 r., cele polityki zagranicznej i wewnętrznej, jaki! miała spełnić bitwa pod Austerlitz, a wreszcie ogromni możliwości manipulacji propagandowej - sprawiają, że trze! ba uważnie przypatrzeć się zarówno przebiegowi batalii jak i zanalizować jej wyniki i pierwsze relacje powstał! z inspiracji Napoleona. Dopiero wówczas będziemy mogB odpowiedzieć na pytanie: czy rzeczywiście cesarz okazał sil znakomitym wodzem, czy też mamy tu do czynienia z utai lentowanym propagandystą, który starał się wyprowadził w pole zarówno dwory europejskie, jak i własną opinii publiczną, narzucając podkoloryzowany obraz tego, ca wydarzyło się pod Austerlitz.
JAK PRZEPRAWIĆ SIĘ PRZEZ KANAŁ LA MANCHE?
Kiedy 19 brumaire'a roku VII (10 listopada 1799) Napoleon Bonaparte dokonał zamachu stanu, obalając Dyrektoriat, opinia publiczna przyjęła to z wyraźnym zadowoleniem. Liczono na to, że ten zdolny generał zapewni nareszcie krajowi pokój po ponad ośmiu latach nieustannych wojen i ścierania się ze wszystkimi niemal armiami Europy. Pokoju pragnęły zwłaszcza te warstwy francuskiego społeczeństwa, które najbardziej zyskały na rewolucyjnych przemianach. Chciały wreszcie w poczuciu bezpieczeństwa korzystać z wywalczonej z takim trudem uprzywilejowanej pozycji.
Bonaparte dokonał zamachu stanu w dużym stopniu kierowany własną ambicją. Niemniej jednak doskonale wyczuwał to społeczne oczekiwanie, to powszechne pragnienie silnej władzy państwowej, która zapewniłaby krajowi spokój wewnętrzny i bezpieczne granice. Po kampanii 1800 r., po zwycięskich dla Francuzów bitwach pod Ma-rengo i Hohenlinden udało mu się 9 lutego 1801 r. zawrzeć pokój z Austrią w Luneville. Już wcześniej podpisano traktaty pokojowe z Hiszpanią i Prusami. Rosja sama wycofała się z wojny i jej armie nie zagrażały już Republice. Pozostawała jeszcze Anglia, która była zresztą organizatorką dotychczasowych koalicji antyfrancuskich.
Anglia. znajdowała się w stanie wojny z Francją od '792 r. Rząd angielski sądził, iż rewolucyjne wstrząsy osłabią do tego stopnia przeciwnika, że Wielka Brytania będzie mogła zapewnić sobie zdecydowaną przewagę w ko-
8 9
loniach i panowanie na morzu. Francję uważano zresztą za głównego wroga od czasu, kiedy korpus ekspedycyjny gen.
_Jeajaa_Rocharnbeau wspierał armię amerykańską w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Wybuch rewolu-j cji, a potem obalenie Ludwika XVI traktowano więc jako swego rodzaju karę bożą, która spadła na zdradziecką] Francję. Partia wojny - zwolennicy kontynuowania dziaJ łań militarnych - była w Londynie bardzo wpływowa. Ponieważ jednak Anglia była krajem o wiele słabiej zaludnionym niż Francja, nie sposób było prowadzić tej wojny tylko własną armią. Dlatego rząd, kierowany przez konserwatystę Williama Pitta - zaciekłego wroga Francuzów) - starał się to czynić za pośrednictwem innych mocarstw kontynentalnych, przede wszystkim Austrii, Prus, Rosji i Hiszpanii. Nie żałowano na ten cel złota, wspierano też francuskich.rojalistów, pragnących przywrócić monarchię i osadzić na tronie Ludwika XVIII. Wszystko to jednak kosztowało ogromne sumy, tak że dług publiczny rządJ angielskiego zwiększył się w latach 1793-1801 aż o 340 milionów dukatów. Po pokoju w Luneville zaczęto więł zastanawiać się, czy nie nadszedł czas, aby zakończyć wojnę, tym bardziej że Anglia znalazła się teraz w izolacji.
Na kilka dni przed podpisaniem francusko-austriackiegcl pokoju w Luneville, 2 lutego 1801 r. William Pitt zmuszol ny był podać się do dymisji. Jego następca Addingtoa podjął rozmowy z Francuzami, które doprowadziły dJ podpisania 1 października preliminariów pokojowych. EnI tuzjazm londyńskiej ulicy był taki, że na wieść o rychłym pokoju tłum przechodniów wyprzągł konie z karety frani cuskiego negocjatora gen. Lauristona i w triumfie, wznoi sząc radosne okrzyki na cześć Bonapartego, przeciągnął powóz aż do jego- •rezydencji.
25 marca 1802 r. - po długich i trudnych rokowaniacl - brat pierwszego konsula, Józef Bonaparte, i angielski generał lord Cornwallis podpisali w Amiens traktat pokcl jowy kończący dziesięcioletnią wojnę. Do traktatu dopuszczono też Hiszpanię i Holandię. Anglia zpbowiązywała sil zwrócić Francji oraz sprzymierzonym z nią Hiszpanii i Hol
landii wszystkie zagarnięte w czasie wojny kolonie z wyjątkiem wyspy Trynidad i holenderskich posiadłości na Cejlonie. Republika Batawska (Holandia) odzyskiwała nawet Przylądek Dobrej Nadziei - swą kolonię na samym południu Afryki o wielkim znaczeniu strategicznym. Anglicy obiecywali też ewakuować Maltę i Elbę. Artykuł 8 traktatu stanowił, że posiadłości Wysokiej Porty powinny być utrzymane w nienaruszonym stanie - tak jak przed wojną. Oznaczało to, że Anglicy winni też ewakuować Egipt, gdzie znaleźli się w 1801 r. zmusiwszy do kapitulacji francuską armię gen. Jacąuesa Menou. W zamian za te wszystkie, niemałe przecież ustępstwa, Francja zobowiązała się ewakuować Neapol i Państwo Kościelne. Traktat nie mówił natomiast nic o Belgii, lewym brzegu Renu i północnej Italii, a więc o terytoriach, które Francja zajęła w wyniku rewolucyjnych kampanii. Anglia wprawdzie nie uznawała oficjalnie tych zdobyczy, ale też - właśnie ze względu na powszechne pragnienie pokoju - nie domagała się ich ewakuowania K
Bonaparte zdecydował się na zawarcie pokoju z kilku względów. Przede wszystkim francuskie społeczeństwo było tak wyczerpane dziesięcioletnim konfliktem zbrojnym, i że nie sposób było oczekiwać od niego dalszych wyrzeczeń ' bez ryzyka nowych wstrząsów. Pierwszy konsul był zresztą świadomy, że ci, którzy wynieśli go ku władzy, oczekują od niego co najmniej kilku lat pokoju. Trudno więc było nie spełnić tych oczekiwań. Francja wymagała też pokoju dla przeprowadzenia reorganizacji wewnętrznej: umocnienia nowego ustroju, wprowadzenia sprawnie działającej administracji, zreformowania sił zbrojnych, likwidacji powstania szuanów w Wandei, zapewnienia bezpieczeństwa na drogach opanowanych często przez bandy przestępców. Ten pokój był wreszcie potrzebny samemu Bonapartemu dla umocnienia pozycji osobistej. Nie zamierzał on zadowalać się stanowiskiem pierwszego konsula i oddawać po kilku latach z takim trudem wywalczonej władzy.
M. P h i l i p p s o n , La Paix a"Amiens et la politiąue generale de Napoleon, Paris 1902, s. 286-318.
10
Bardzo szybko okazało się jednak, że ów pokój nie może być trwały. Anglików niepokoiła przede wszystkim polityka kolonialna Bonapartego. W otoczeniu pierwszego konsula było wielu ludzi wywodzących się z Antyli (m.in. jego żona, Józefina de Beauharnais, urodzona na Martynice), którzy nalegali, aby energicznie zajął się odbudową francuskiego imperium kolonialnego. Ta grupa nacisku była na tyle wpływowa, że nazywano ją_pąrtią kreolską.
W chwili gdy Bonaparte stawał na czele Republiki, francuskie posiadłości kolonialne ograniczały się do San Domingo, zresztą ogarniętego murzyńskim powstaniem, Gwadelupy, którą potrafił obronić przed Anglikami miejscowy garnizon, oraz Gujany, ale ta z racji fatalnego klimatu wcale ich nie nęciła. Dochodziło do tego kilka nadmorskich faktorii w Senegalu oraz wyspy Bourbon i Ile de France na Oceanie Indyjskim.
Podczas rokowań poprzedzających traktat w Amiens Bonaparte stanowczo domagał się zwrócenia posiadłości kolonialnych zagarniętych przez Anglików. Uzyskał to, że j na mocy owego układu Francja odzyskała Saint-Pierre ] i Miquelon w Ameryce Północnej, Martynikę, Tobago I i Santa Lucia na Morzu Karaibskim, wyspę Goree u wy-1 brzeży Senegalu, Seszele na Oceanie Indyjskim oraz pięć I miast na wybrzeżu Indii. Szczególnie cenne były Antyle, I gęsto zaludnione i bogate swymi plantacjami trzciny cuk-1 rowej2.
Bonaparte - pod wpływem „partii kreolskiej" - zajął się I energicznie odbudową imperium kolonialnego, koncen-1 trując uwagę na strefie Morza Karaibskiego. 1 paździer-1 nika 1800 r. dwór madrycki w tajnym porozumieniu z San I Ildefonso zgodził się przekazać Francji Luizjanę - swą I posiadłość wzdłuż dolnego biegu Missisipi - w zamian za I rozszerzenie księstwa Parmy. To postanowienie było utrzymywane w tajemnicy i właśnie dlatego Bonaparte, przygotowując się do przejęcia Luizjany, przystąpił wiosną 1802 do organizowania 3-tysięcznego korpusu w holenderskir
L. M a d ę l in, L'avenement de l'Empire, Paris 1939, s. 12.
11
porcie Helvoet-Sluys pod kryptonimem „ekspedycja do \ Flessingi". Na czele korpusu stanął najpierw gen. Jean Bernadotte, a potem gen. Claude Victor - późniejsi mar- ' szałkowie, co wskazuje na znaczenie, jakie pierwszy konsul przywiązywał do tego przedsięwzięcia..^ j
Innym przejawem rosnącego zainteresowania Antylami było wysłanie na San Domingo ekspedycyjnego korpusu sen. Victora Leclercka, który ożeniony z Paulina Bonaparte był szwagrem pierwszego konsula. Ekspedycja wyruszyła wkrótce po podpisaniu preliminariów pokojowych, jeszcze przed zawarciem traktatu w Amiens. Celem wyprawy było stłumienie murzyńskiego powstania i przywrócenie na Antylach takiego stanu rzeczy, jaki istniał przed rokiem 1789.
Dla Anglików wszystkie te działania miały jednoznaczną wymowę - oznaczały, że Francja zdecydowana jest rozszerzyć swe imperium kolonialne i że traktat pokojowy w Amiens jest tylko chwilową przerwą w rywalizacji o panowanie na Karaibach. Dlatego też rząd angielski postanowił działać na zwłokę i maksymalnie opóźniać przekazanie Francuzom przynajmniej niektórych posiadłości kolonialnych. Dotyczyło to wyspy Goree, Seszeli i miast na wybrzeżu Indii.
Były też inne przyczyny ponownego wzrostu napięcia między Paryżem a Londynem. Podpisując pokój w Amiens Francja zobowiązała się pośrednio, iż nie wykroczy swym terytorium narodowym rx>za naturalne granice, takie jak Pireneje, Alpy czy Ren.; Tymczasem 11 września 1802 r. - ku powszechnemiizaslćoczeniu - Bonaparte przyłączył do Francji Piemont, y więc tę część dawnego królestwa Sardynii, która leżała już po wschodniej i południowej stronie Alp. Wojska francuskie zapewniły sobie kontrolę nad przełęczami Św. Bernarda, Mont Cenis, Mont Genev-re, Tende i Larche. Co więcej, 28 sierpnia 1802 r. Bonaparte oderwał od Republiki Helweckiej (Szwajcarii) kanton Valais, by uzyskać łatwiejszy dostęp do przełęczy Simplon. Nie ulegało wątpliwości, że Francuzi wcale nie rezygnują z kontroli nad równiną nadpadańską i że chcą utrzymać w swej strefie wpływów znaczną część Lombardii. Ich
12 13
garnizony wciąż pozostawały w środkowych i południowych Włoszech, nie zamierzano ewakuować portów neapo-litańskich. W odpowiedzi na to Anglia zwlekała z przekazaniem Malty zakonowi joanitów3.
W sierpniu 1802 r. - wypełniając postanowienia pokoju z Amiens - Bonaparte wycofał wojska francuskie ze Szwajcarii. Wnet potem wybuchła tu wojna domowa, a wobec przeciągającego się chaosu pierwszy konsul zwołał do Paryża przedstawicieli kantonów, narzucając im tzw. Akt Mediacyjny z 19 lutego 1803 r. Akt ten zapewniał mu dominującą pozycję i sprawiał, że Republika Helwecka stawała się znów w pełni zależna od Francji. .
Kolejnym dowodem, iż Francja zamierza zapewnić sobie mocarstwową pozycję na kontynencie - nie ograniczając się wcale do granic naturalnych - był sojusz zawarty przez Bonapartego z elektorem bawarskim Maxem Józefem. W zamian za 12 tysięcy kilometrów kwadratowych ziem oddanych Francji na lewym i prawym brzegu Renu (m.in. Mannheim i Heidelberg), Bawaria aktem z 25 lutego 1803 r. otrzymywała 17 tysięcy kilometrów kwadratowych, na co składały się aż 83 drobne państewka niemieckie: między innymi wolne miasta, opactwa i biskupstwa w rodzaju Pasawy czy Salzburga. Nie ulegało wątpliwości, że Bonaparte chce stworzyć z Bawarii rodzaj wysuniętego bastionu, który pozwalałby armii francuskiej znaleźć się od razu głęboko w Niemczech bez konieczności wywalczania sobie linii komunikacyjnych po wschodniej stronie Renu.
Pokój z Anglią trwał tylko czternaście miesięcy. Bonaparte, rozdrażniony uporem Brytyjczyków, którzy nie chcieli ewakuować Malty, obraził publicznie ambasadora lorda Withworta podczas przyjęcia w salonach pałacu Tuileries. 12 maja 1803 r. ambasador opuścił Paryż. Trzy dni później przedstawiciel Francji w Londynie otrzymał deklarację wojny, a 16 maja angielska korweta „Doris" ostrzelała francuską jednostkę ,,1'Affronteur" w porcie Au-dierne. Było to pierwsze starcie nowej wojny brytyj-sko-francuskiej, która miała trwać aż do upadku Napoleona.
3 J. T u l a r d , Le Grand Empire, Paris 1982, s. 63.
Ten konflikt zbrojny nie zaskoczył pierwszego konsula, już wcześniej przewidywał jego nieuchronność i 25 marca 1803 r. rozkazał szefowi sztabu gen. Louisowi Berthierowi wysłać do Boulogne-sur-Mer - niewielkiego portu nad kanałem La Manche - dodatkowe oddziały wojska, artylerię, amunicję i zaopatrzenie.
Wraz z wybuchem wojny przed Bonapartem rysowało się kilka możliwości. Teoretycznie mógł próbować działań zbrojnych w koloniach, czyli kontynuować dzieło rozsze-' rzania francuskiego imperium. Wiosną 1803 r. wiedział już jednak, że odzyskanie San Domingo nie jest możliwe. Korpus gen. Leclercka był zdziesiątkowany, przetrzebiony żółtą febrą i zmaganiami z Murzynami. Sam Leclerc zresztą zmarł 2 listopada 1802 r.
Ta koncepcja rozszerzania imperium kolonialnego w rejonie Karaibów groziła konfliktem ze Stanami Zjednoczonymi. Rząd amerykański był nie na żarty zaniepokojony postanowieniami traktatu z San Ildefonso i przygotowaniami do wyprawienia z Europy ku Luizjanie korpusu gen. Victora. 18 kwietnia 1802 r. prezydent Jefferson oświadczył w Kongresie, że „nie ma takiego miejsca na kuli ziemskiej, które byłoby większym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych niż Nowy Orlean pod obcym panowaniem". Nowy Orlean - stolica Luizjany, którą Francuzi zamierzali przejąć od Hiszpanów - zamykał ujście Missisipi i Amerykanie czuli się zagrożeni perspektywą, iż znajdzie się tam silny francuski garnizon. Dlatego 12 kwietnia 1803 r. do Paryża przybył wysłannik rządu amerykańskiego, James Monroe, by zaproponować Bonapartemu kupno Nowego Orleanu za 20 milionów dukatów. Ten - przeświadczony już, że budowa imperium kolonialnego na Karaibach jest nierealna - sam wystąpił z propozycją sprzedania całej
I Luizjany za 80 milionów. Odpowiedni traktat został pod-I pisany 30 kwietnia i Francja - nie dysponująca wystar-I czającą flotą - zrzekła się Luizjany na rzecz Amerykanów, I rezygnując ostatecznie z budowy własnego imperium kolo-I nialnego w tej części świata.
14
Inną możliwością działań przeciwko Anglii było podjęcie próby inwazji na Wyspy Brytyjskie. Gdyby rzeczywiście udało się Francuzom przedostać na drugą stronę kanału La Manche i zająć Londyn - pokój z Anglią byłby zapewniony. Kraj ten nie dysponował przecież większą armią lądową i pod tym względem Francja miała nad nim wyraźną przewagę.
Już w czerwcu 1803 r. Bonaparte udał się do Boulogne -sur-Mer. Wybrał ten port nieprzypadkowo. To właśnie stąd wyruszył Juliusz Cezar na podbój Brytanii, to stąd próbowano dokonać inwazji za czasów Wielkiej Rewolucji.
Pierwsze projekty przeprawy przez kanał La Manche) opracowano już w 1792 r. Kiedy Anglicy zaczęli wspie-i rać powstanie szuanów w Wandei, gen. Lazare Hoche,| któremu powierzono stłumienie owej insurekcji, gorąco; poparł myśl posłania na Wyspy Brytyjskie silnego korpusu ekspedycyjnego. Opracowano kilka wariantów ta-| kiego przedsięwzięcia, brano między innymi pod uwagę możliwość wywołania antyangielskiego powstania w Irlandii.
W 1796 r. admirał Muskeyn zaproponował DyrektoriaJ towi przeprawienie przez kanał La Manche armii francusJ kiej na niewielkich barkach desantowych. Przystąpiono nawet w Dunkierce, Boulogne i Calais do ich budowy. PJ zwycięstwie Bonapartego w kampanii włoskiej 1797 r. i pJ zawarciu pokoju z Austrią w Campoformio, Dyrektoria! postanowił przyśpieszyć przygotowania do inwazji na Wyspy Brytyjskie. Utworzono „Armię Anglii" i powierzono dowództwo nad nią właśnie Bonapartemu. Ten w lul tym 1798 r. przybył do Boulogne, dokonał inspekcji okol licznych portów, polecił rozbudować urządzenia portowe w Ambleteuse i Calais, ale ostatecznie zdecydował się na wyprawę do Egiptu.
W 1801 r., po zawarciu pokoju w Luneville, Bonapartffl znów powrócił do projektu inwazji. Na czele flotylli, która miała przewieźć armię francuską, postawił admirała Latou-che-Treville. Ten zdolny admirał zebrał kilkanaście okrę-
15
toVv w Boulogne i przystąpił do budowy całej serii barek i inwazyjnych. Przedsięwzięcie było na tyle poważne, że zaniepokojeni Anglicy zdecydowali się przeciwdziałać. * 3 i 4 sierpnia 1801 r. admirał Horatio Nelson zaatakował Boulogne, ale flota francuska wspierana przez baterie nadbrzeżne stawiła dzielny opór i nie _została zniszczona. 16 i 17 sierpnia sytuacja się powtórzyła-Jaonaparte uznał wówczas, że mimo przewagi Anglików na morzu, operacja inwazyjna ma pewne szanse powodzenia. Polecił przyśpieszyć przygotowania i między innymi dzięki temu uzyskał zgodę Brytyjczyków na zawarcie pokoju w Amiens.
Teraz, kiedy pokój ten był już zerwany, pierwszy konsul powrócił do pomysłu inwazji. W czasie wspomnianej podróży inspekcyjnej w czerwcu 1803 r. wydał rozkazy rozbudowy urządzeń portowych nie tylko w Boulogne, ale wzdłuż całego francuskiego wybrzeża kanału La Manche. Polecił też, by rozpoczęto koncentrację wojska, magazynowanie żywności, broni, amunicji, sprzętu4.
Głównym doradcą Bonapartego w sprawie przygotowań do operacji inwazyjnej był Pierre Alexandre Forfait, in-żynier-budowniczy okrętów, w latach 1799-1801 minister marynarki. Bonaparte znał go jeszcze z kampanii włoskiej i jemu też zawdzięczał przygotowanie okrętów do wyprawy egipskiej. Forfait uchodził za wysokiej klasy specjalistę, zwiedził swego czasu stocznie angielskie i był autorem Uwag o marynarce brytyjskiej.
Forfait był gorącym zwolennikiem małych jednostek i sądził, że w zupełności wystarczą one do opanowania kanału La Manche i przewiezienia armii inwazyjnej na drugą stronę. Bonaparte poszedł za jego radą i wydał rozkazy rozpoczęcia masowej budowy łodzi i statków rybackich. Sam Forfait został mianowany 24 maja 1803 r. inspektorem generalnym flotylli w Boulogne.
Wybór tej koncepcji był kardynalnym błędem. Już wkrótce miało się okazać, że niewielkie jednostki nie są w stanie
E. D e s b r i e r e , Projets et tentatiws de debarąuement aux ileś orilanniąues (1793-1805). Paris 1900-1902, s. 115.
16
przeciwstawić się angielskim korwetom, fregatom i okręj tom liniowym. Koncepcja Forfaita obowiązywała jednal| kilka lat i był to jeden z powodów, dla których wypraw; do Anglii była przedsięwzięciem z góry skazanym na nie powodzenie. L
Bardzo szybko okazało się też, że tak wielka flotylla inwazyjna - trzeba było przecież w pierwszym rzucie prze wieźć kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy - nie jest w stanid jednocześnie wyjść z portu. Nie sposób też było trzymać jej na kotwicy na redach portowych. Trzeba było odrzuci* pomysł przepłynięcia kanału pod osłoną mgły lub noci w porze zimowej. Morze - bardzo wzburzone w tyra sezonie - z pewnością rozproszyłoby jednostki inwazyjne! a najprawdopodobniej duża część z nich uległaby zatopię] niu. Z kolei inwazja latem, przy dobrej pogodzie, ni« wchodziła w rachubę, bo kanał La Manche patrolowała angielskie okręty wojenne i było oczywiste, że nie dopusz-< czą one słabo uzbrojonych barek desantowych do brytyj-j skich wybrzeży.
Trzy razy: 5 listopada 1803 r., 25 marca i 13 kwietnia 1804 r., barki desantowe wychodziły w morze i trzykrotnie musiały zawracać ostrzelane przez angielskie fregat]! Rzecz jasna, nie była to jeszcze operacja inwazyjna, a jedynie coś w rodzaju rozpoznania bojem. Niemniej jednak niJ ulegało wątpliwości, że w ten sposób Francuzom nie uda się pokonać kanału.
Pozostawała tylko jedna możliwość - opanować choćby na kilka dni kanał La Manche przy użyciu własnej flotył W 1804 r. Wielka Brytania dysponowała 135 okrętami wojennymi, przeciwko którym Francja mogła wystawić! zaledwie około 50 jednostek. Wszystkie okręty francuskie były zresztą zablokowane w portach. W Tulonie znajdowało się 12 jednostek, w Kadyksie 1, Le Ferrol 5,1 Rochefort 5, Lorient 3, Breście 20. Do tego dochodziło 301 okrętów w budowie, ale mogły one być gotowe dopiero zal kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt miesięcy.
W maju 1804 r. Bonaparte podjął pierwszą operację! morską, której celem było przerzucenie na kanał La Man- i
17
che floty wojennej. Admirał Latouche-Treville otrzymał rozkaz wyjścia z Tulonu, przełamania angielskiej blokady i kolejnego uwalniania francuskich okrętów aż do Brestu. Zgromadziwszy w ten sposób 50 jednostek miał wpłynąć na wody kanału La Manche i zapewnić osłonę flocie inwazyjnej.
Latouche-Treville zdołał istotnie wyjść z Tulonu 24 maja, odeprzeć flotę brytyjską, ale nie zdecydował się na popłynięcie ku Kadyksowi. 18 sierpnia zmarł zresztą na pokładzie swego okrętu flagowego „Le Bucentaure". Wnet potem zmarł admirał Bruix. Napoleon stracił nagle dwu najzdolniejszych dowódców morskich.
W grudniu 1804 r. armia inwazyjna zgrupowana w obozie Boulogne była gotowa do przekroczenia kanału. Ponieważ jednak rysowało się poważne niebezpieczeństwo powstania nowej koalicji antyfrancuskiej, Napoleon zrezygnował z przerzucenia tej armii do Anglii. Podczas gdy flota zablokowana w Breście otrzymała rozkaz wyjścia w morze i symulowania operacji inwazyjnej, francuskie eskadry z Tulonu i Rochefort miały popłynąć na Antyle i przewieźć tam posiłki dla rodzimych garnizonów.
Admirał Missiessy zdołał rzeczywiście opuścić port Gra-ves na wyspie Aix 11 stycznia 1805 r. i przewieźć na Martynikę i Gwadelupę 6400 żołnierzy. Admirał Villeneu-ve natomiast wyszedł wprawdzie 17 stycznia z Tulonu, ale niemal natychmiast jego okręty poważnie uszkodziła burza i 21 stycznia znalazły się ponownie w Tulonie. Villeneuve do tego stopnia podupadł na duchu i stracił wiarę w swoje załogi, że zwrócił się do ministra marynarki Decresa o zdjęcie go z dowództwa. Minister odmówił jednak - co już wkrótce miało okazać się fatalne w skutkach.
W marcu 1805 r. sytuacja wydawała się znów korzystna dla przeprowadzenia inwazji. Koalicja antynapoleońska nie doszła jeszcze do skutku, ale za to okręty angielskie zagarnęły na redzie Kadyksu kilka jednostek hiszpańskich, wracających z Ameryki z ładunkiem złota. Neutralna do tej pory Hiszpania zdecydowała się wypowiedzieć wojnę Brytyjczykom. W ten sposób niespodziewanie Napoleon
2 - Austerlitz 1805
18 19
otrzymał do swej dyspozycji kilkadziesiąt zupełnie niezłycW okrętów hiszpańskich.
Jego plan polegał teraz na skupieniu na Martynie! francuskich eskadr z Tulonu i Brestu oraz hiszpańskiej eskadry z Kadyksu. Zebrawszy się na Antylach eskadry teł stanowiąc już bardzo poważną siłę, miały popłynąć kil Europie i osłonić jednostki inwazyjne na kanale La Man-J che.
Villeneuve opuścił Tulon 30 marca 1805 r. Blokujący te ni port admirał Nelson popłynął na południowy wschód sądząc, że Francuzi zechcą - być może - powtórzyć eks-j pedycję do Egiptu. Dzięki temu Villeneuve dotarł do Car-i tageny, gdzie daremnie próbował pociągnąć za sobą hisz-i pańską eskadrę admirała Salcedo. Ten, nie otrzymawszy] rozkazów z Madrytu, odmówił wyjścia w morze.
Francuski admirał popłynął więc do Kadyksu, gdziJ przyłączył się doń hiszpański admirał Gravina z sześcioma okrętami i gdzie uwolniony został - po kilkuletniej bloka-j dzie - francuski okręt wojenny ,,1'Aigle". Miesiąc później! - w połowie maja - cała eskadra dotarła do Martyniki, alei nie zastała tu ani flotylli admirała Ganteaume, który nieg zdołał wypłynąć z zablokowanego Brestu, ani też admirała! Missiessy, który pośpieszył się i odpłynął już ku Europie. I Tak więc raz jeszcze cała operacja spełzła na niczym f i Napoleon nie doczekał się francuskich okrętów wojen-1 nych na kanale La Manche5.
Już wcześniej zresztą zdał sobie sprawę, że inwazja na I Wyspy Brytyjskie jest przedsięwzięciem wyjątkowo trud-1 nym, a najpewniej w ogóle niemożliwym do zrealizowania. I Do końca 1804 r. koncentrował w Boulogne przede wszyst- I kim armię, którą zamierzał wykorzystać w operacji in- I wazyjnej. Kiedy zarysowała się po raz pierwszy groźba I powstania nowej koalicji, która mogłaby uderzyć na Frań- | cję w chwili gdy podstawowa część jej sił będzie zaangażowana po drugiej stronie kanału, Napoleon doszedł do
s R e n o u x, La campagne navale de 1805, „La Revue Maritime" 1976 nr 314, s. 590-604.
wniosku, że niezależnie od już istniejącego korpusu inwazyjnego trzeba stworzyć wielotysięczną armię. Zadaniem jej byłaby osłona granic rdzennej Francji i odparcie ewentualnego najeźdźcy. Stopniowo, w miarę jak załamywały się kolejne operacje morskie, zadanie sformowania licznej armii osłonowej zaczęło górować nad potrzebami korpusu inwazyjnego. Tak zrodziła się idea Wielkiej Armii.
21
23
24 25
26 27
28 29
30 31
32 33
3 - Austeilitz 1805
34 35
41
'.
CESARSKA KORONA
42 43
45
l łapówki w zamian za protekcję przy przyznawaniu omówień na dostawy dla armii.
Armia Renu - republikańska, trzymana w ryzach dyscy-nliny, a P r zy ty™ bynajmniej nie opływająca w dostatki _ nazywana była nieraz „nowoczesnymi Spartanami". Jej bohaterem byłtJiaJx)uxjrAuyer^ne, legendarna już postać wojen rewolucyjnych, który nie przyjął generalskiej nominacji i zadowolił się rangą kapitana oraz honorowym tytułem „pierwszego grenadiera Francji". W 1800 r., będąc już w rezerwie, zaciągnął się znów do wojska jako prosty żołnierz po to, by uwolnić od poboru ostatniego żyjącego jeszcze syna swego starego nauczyciela języka bretońskie-go. Latour d'Auvergne, który dzielił tryb życia prostych żołnierzy, padł pod Neerwinden, trafiony prosto w serce lancą austriackiego ułana. Takich postaci - republikańskich bohaterów - było oczywiście więcej i _nie___ulega wątpliwości, że właśnie w Armii Renu bardziej niż w Armii Tfalii przetrwały ideały Wielkiej Rewolucji.
Utraciwszy latem 1801 r. dowództwo Armii Renu, Moreau przeszedł do opozycji wobec Bonapartego. Publicznie głosił, że wojnę wygrali jego żołnierze i Marengo nie tylko nie miało większego znaczenia, ale że niewiele brakowało, aby starcie to zakończyło się klęską. Jego zdaniem - co kilkakrotnie powtarzano pierwszemu konsulowi - Bonaparte jest pozbawiony talentów wodzowskich, a kampania 1800 r. w Italii świadczy, iż nie potrafi poradzić sobie z Austriakami. Ta opinia utrzymywała się w kręgach ludzi niechętnych Bonapartemu. Przy okazji przypominano, że porzucił on w 1799 r. Armię Wschodu, która teraz odcięta od Francji z pewnością będzie musiała złożyć broń przed Anglikami. Świetne zwycięstwo Bonapartego w kampanii włoskiej 1796-1797 poszło jakby w zapomnienie.
Kiedy zawarty został konkordat z papiestwem, Moreau i inni bliscy mu generałowie otwarcie potępiał „te kapucy-nady". Ironizował też na temat Legii Honorowej ustanowionej przez pierwszego konsula. Pewnego razu, podejmując liczne grono gości, wezwał swego kucharza i oświadczył, że „mianuje go wielkim oficerem orderu
46 47
48
10 marca podczas narady zwołanej przez Bonapa zastanawiano się, któremu z burbońskich książąt ma paść rola „namiestnika". Nie ulegało wątpliwości, że i stan zdrowia uniemożliwiał Ludwikowi XVIII ryzyk podróż do Francji. Podobnie było z jego bratem, h d'Artois, który nigdy do tej pory nie uczestniczył w z
, nych przedsięwzięciach podejmowanych przez rojali; ! nie chcąc narażać własnej skóry. Talleyrand wskaż
księcia d'Enghien, młodego Burbona, który od pew czasu mieszkał w badeńskim miasteczku Ettenheim, kilometrów od francuskiej granicy, zresztą za wiedzą dą Bonapartego.
Odczytano raport wachmistrza żandarmów Lamo posłanego do tego miasteczka, który miał dyskretnie zorować księcia. Twierdził on - nie zadawszy sobie by zweryfikowano te informacje - że d'Enghien spo się z gen. Dumouriezem, osławionym zdrajcą, który czasu przeszedł na stronę Austriaków, oraz z niej Schmittem, wysłannikiem emigrantów z Londynu, czywistości chodziło o kogoś zupełnie innego - oj Thumery'ego - a ów Schmitt był po prostu Schmi adiutantem księcia.
Bonaparte, żyjący od kilku tygodni w napięciu e: nalnym, obawiający się zamachu na swe życie, zdecy się „uderzyć pięścią w stół" i zastraszyć rojalistów, mi się właśnie na księciu d'Enghien. 15 marca wczesnyn kiem szwadron żandarmów prowadzony przez płk. lota uprowadził księcia d'Enghien z Ettenheim i przy go do zamku Vincennes pod Paryżem. Tu odbyła się dia sądu wojskowego - Bonaparte wydał wyrok śi jeszcze przed rozprawą. W tej ponurej aferze znaczna winy spada na Talleyranda, na gen. Savary'ego, osobiście dopilnował, by rozkazy pierwszego konsul stały spełnione we wszystkich szczegółach i który unie liwił d'Enghienowi rozmowę z Bonapartem, jak też ni Hulina, bohatera szturmu na Bastylię, przewodnicz! składu sędziowskiego. W nocy z 20 na 21 marca k skazano na karę śmierci i natychmiast rozstrzelano w
19 października 1805 r. gen. Mack kapituluje przed Napoleonem wra z całym garnizonem twierdzy Ulm. Rycina Famota
4 listopada 1805 r. pod Steyer 13 pułk piechoty lekkiej z awangardy Davouta zdobywa most na rzekach Enns i Steyer. Obraz Simeona Forta
Wojska Murata i Lannesa przechodzą Dunaj 13 listopada 1805 r. Obraz Simeona Forta
Dowódca 3 Korpusu s z a t e k Davout. Rycina Famota
Dowódca 4 Korpusu marszałek Soult. Rycina Famota
50
52 53
Zajmując Hanower, Tarent i Brindisi Bonaparte staJ się jednocześnie zapewnić sobie przychylność mocarj europejskich. Wystosował więc listy do króla Prus, ej Rosji oraz do papieża, w których zrzucał na Anglię J powiedzialność za zerwanie pokoju w Amiens. Próbow też wysondować możliwość stworzenia systemu sojufl kontynentalnych, który chroniłby Francję przed wrog« działaniami Brytyjczyków.
23 lipca 1803 r. w Brukseli Bonaparte przyjął sekretarl króla pruskiego, Lombarda. Proponował Berlinowi zawj cie przymierza, ale oferta ta została grzecznie odrzucona
Podobnie też pierwszy konsu[ wystąpił z propozycją, aw Rosja podjęła się misji mediacyjnej w sporze francJ ko-brytyjskim. Gotów był zrezygnować z Malty pod wa. runkiem, że Wielka Brytania przekaże ją Rosji. W zamiai za to Brytyjczycy otrzymaliby niewielką sąsiednią wyspę Lampeduza. Król Sardynii dostałby natomiast od Franci sowite odszkodowanie za utracony kilka lat wcześniej Piemont.
Car Aleksander I przekazał wprawdzie te propozycji rządowi brytyjskiemu, ale ambasador Woroncow, należący. do partii „starorosyjskiej", uczynił to z tak nieprzychylnymi dla Francji komentarzem, że cała ta pseudomediacja spełzła na niczym. Właśnie pod wpływem partii starorosyjskiej, otwarcie wrogiej Paryżowi, Aleksander zaproponował Bonapartemu „powszechny pokój" pod warunkiem, że Frań-
£Ja_wycofa się z Hanoweru i Holandii, odda Szwajcarię i odwoła swe wojska z Italii. W zamian za to Brytyjczycl mieliby poczynić tylko minimalne ustępstwa. Projekt óm zawierał żądania wobec Francji idące dalej, niż to czyniła nawet strona brytyjska. Bonaparte uznał, że rosyjska mi diacja w sporze z Londynem nie ma sensu, bo Petersburg trzyma wyraźnie stronę Brytyjczyków. 30 września 1803 J podczas spotkania w pałacu Tuileries pierwszy konsB publicznie oskarżył rosyjskiego ambasadora MarkowJ o „nieuczciwość", co spowodowało, że ten — na polecenił cara - opuścił Paryż.
Sprawa stawała się teraz jasna. Obok otwarcie wrogi^
jjj Francja musi liczyć się także z możliwością zbroj-ao wystąpienia Rosji. Francuska służba dyplomatyczna
' trzegała zresztą Bonapartego, że car Aleksander sonduje • lZ możliwość zawiązania nowej koalicji i że chciałby wciągną^ do niej Prusy i Austrię \
Egzekucja księcia d'Enghien wywołała oburzenie większości dworów Europy. Na razie były to jednak tylko deklaracje protestacyjne bądź też wrogie Bonapartemu artykuły w zagranicznej prasie. Żadne z mocarstw kontynentalnych - nawet Rosja - nie było jeszcze gotowe do nowej wojny.
Podobnie było z ogłoszeniem cesarstwa 18 maja 1804 r. Car Aleksander nie uznał tego tytułu, a Ludwik XVIII wystąpił kilka tygodni później z uroczystym protestem. Większość dworów europejskich - bez entuzjazmu - zaakceptowała jednak tę nową francuską formę ustrojową.
To właśnie od tego momentu zaczęła w Europie przeważać opinia, że w gruncie rzeczy Napoleonowi nie chodzi wcale o opanowanie Wysp Brytyjskich, ale o narzucenie Francuskiej dominacji w zachodniej części kontynentu i że dlatego tak bardzo rozbudował swe siły lądowe.
Głównym organizatorem nowej antyfrancuskiej koalicji nie był rząd brytyjski, ale Aleksander I. Ambitny aż do przesady, młodszy o osiem lat od Bonapartego, chorobliwie zazdrościł mu sławy wojennej i politycznych talentów, choć jednocześnie zaprzeczał praw do rządzenia Francją. Przeświadczony, że jego głównym rywalem na kontynencie europejskim jest właśnie Napoleon, starał się żarliwie organizować opór przeciwko niemu - najpierw potajemnie, a potem otwarcie.
W tej wyraźnie wrogiej postawie rosyjskiego cara wobec francuskiego imperatora istotną rolę odegrały względy osobiste. Aleksander doszedł do władzy w wyniku pałacowego przewrotu, kiedy to w nocy z 23 na 24 marca 1801 r. zamordowany został jego ojciec, car Paweł I. Było powszechną tajemnicą, że Aleksander doskonałe wiedział
1 M a d e l i n , op. cit., s. 171.
54 55
Berlinie (z tej racji starał się przyciągnąć Prusy do W tvfrancuskiej koalicji), Johann Stadion, który zajmował a d o b n e stanowisko w Petersburgu, a także cała grupa
A l r » M « A « n iTr/-vL-Ał o r r u r l r f i o / ^ i o T o n i \I/Ct*rvH i oiskowych skupiona wokół arcyksięcia Jana, wśród któ h ],yii gen. Mack, książę Schwarzenberg i gen. Collen-
bach. Należący do tej partii pruski dyplomata Friedrich
Gentz, który z racji neutralności swego kraju przeszedł na służbę austriacką i został radcą dworu wiedeńskiego, wystosował do wicekanclerza Kobenzla „Memoriał o konieczności nieuznawania cesarskiego tytułu Bonapartego". Liczył na to, że jeśli rzeczywiście Wiedeń odmówi Napoleonowi uznania jego tytułu imperatora, to może to doprowadzić do zerwania stosunków dyplomatycznych, a w konsekwencji do wojny.
Franciszek II był jednak przeciwny wywoływaniu już teraz nowego konfliktu. Pozostawał pod wpływem arcyksięcia Karola - najwybitniejszego z austriackich dowódców - który ostrzegał, że armia nie jest jeszcze przygotowana do wojny i że brak funduszy na jej reorganizację. Dlatego też, kiedy 2 marca 1804 r. Bonaparte stanowczo zaprotestował przeciwko planom zajęcia przez Austrię okręgu Inn (należącego do Bawarii), dwór wiedeński natychmiast wycofał się z tego przedsięwzięcia. Podobnie też reakcja Austrii po śmierci księcia d'Enghien była bardzo powściągliwa, chociaż francuscy żandarmi uprowadzili go przecież z terytorium należącego do cesarstwa niemieckiego, 11 sierpnia 1804 r. Franciszek II zrezygnował zresztą z tytufu cesarza Rzeszy i ogłosił się monarchą austriackim (jako Franciszek I). Przy tej okazji przybrał nowe godło - dwugłowego czarnego orła w złotym polu.
12 grudnia 1804 r. - jak już była mowa - Hiszpania wypowiedziała wojnę Anglii, oddając do dyspozycji Napoleona część swej floty wojennej/")
2 stycznia 1805 r. cesarz wystosował list do Jerzego III, proponując mu zawarcie pokoju. Wygląda zresztą na to, że chciał w ten sposób jedynie zyskać na czasie. Rząd brytyjski nie odpowiedział na tę propozycję, zdecydowany bar-
56 57
rech t e atrach operacyjnych, a więc ogarnąć całą niemal Schodnią Europę.
pierwszym zadaniem w rozumieniu Anglików było uwoln i ę Hanoweru i przywrócenie tych ziem elektorowi,
którym był Jerzy III. W tym celu 20 tysięcy żołnierzy " oTeTskich miało wylądować w Cuxhaven i połączyć się
12 tysiącami Szwedów oraz 20 tysiącami Rosjan zbierających się w Stralsundzie - posiadłości szwedzkiej na połu- , dniowo-zachodnim wybrzeżu Bałtyku. Nieco później do tego mieszanego korpusu miała dołączyć 50-tysięczna rosyjska armia gen. Leontija Bennigsena - zresztą z pochodzenia Hanowerczyka - zbierająca się w Puławach nad środkową Wisłą, a w dalszej kolejności 50 tysięcy Rosjan generałów Buxhówdena i Michelsona koncentrujących się w okolicach Rygi. Te dwie armie rosyjskie miały swoim marszem na zachód skłonić króla Prus do przystąpienia do koalicji. Gdyby istotnie doszło do tego, przeciw Napoleonowi wystąpiłoby 200 tysięcy żołnierzy pruskich. ^
Drugim teatrem operacji militarnych miały być doliny Dunaju i Renu. Tu trzeba było liczyć się z oporem wojsk bawarskich, wirtemberskich i badeńskich sprzymierzonych z Francją. Aby więc jak najszybciej zająć Bawarię i zablokować przejścia przez górzyste pasmo Czarnego Lasu zamierzano posłać tam 85 tysięcy Austriaków pod wodzą gen. Karla Macka oraz arcyksięcia Ferdynanda. Kilka tygodni później miała połączyć się z nimi 85-tysięczna armia rosyjska pod komendą gen. Michaiła Kutuzowa zbierająca się na ziemiach polskich. Razem Austriacy i Rosjanie winni byli ruszyć z rejonu twierdzy Ulm ku Renowi, a następnie wkroczyć do Francji.
Osobna 25-tysięczna armia austriacka arcyksięcia Jana miała okupować Tyrol i pobliskie przejścia alpejskie. W razie potrzeby mogła ona wesprzeć Macka w Bawarii bądź też wojska austriackie w północnych Włoszech.
Italia była czwartym, ostatnim teatrem operacji wojennych. Sądzono, że tu właśnie dojdzie do decydującego starcia, skoro Bonaparte tu walczył w latach 1796-1797 i 1800, a ostatnio koronował się na króla Włoch. Zamie-
38
rżano więc posłać do północnych Włoch 100 tysięcy AJ riaków pod wodzą arcyksięcia Karola, bez wątpienia ni lepszego z wodzów austriackich. Arcyksiążę miał proyj dzić elitę pułków habsburskich. Jego zadaniem było pod nanie wojsk księcia Eugene Beauharnais - wicekróla ItJ - a następnie wkroczenie do południowej Francji. ArJ książę mógł liczyć na pomoc 36-tysięcznej armii sycylJ kiej, 17 tysięcy Rosjan stacjonujących na wyspie K o l oraz niewielkiego brytyjskiego korpusu ekspedycyjnej z Malty. Wszystkie te wojska miały opanować Neapol, I następnie poprzez Rzym połączyć się z arcyksięciem KaJ lem. W razie potrzeby Rosja gotowa była wprowadzić J akcji jeszcze armię zbierającą się w Odessie.
Ponadto Brytyjczycy projektowali otwarcie piątego froJ tu - w Wandei - zamierzając wywołać tam kolejne pi wstanie szuanów.
_VVMj805 r. armia austriacka znajdowała się w t r a k J ^gruntownej reorganizacji dokonywanej przez gen. Macka, Ow generał, wywodzący się z ubogiej szlacheckiej rodziny z Anspachu, odznaczył się podczas wojen tureckich, a dzięki protekcji marszałka Laudona uzyskał spore wpływy ni dworze wiedeńskim. Walczył przeciwko Francji już • 1793 r., co prawda ze zmiennym szczęściem. Pięć lal później posłany do Neapolu, próbował reorganizować! tamtejszą armię - zamierzał między innymi zmienić kolor mundurów sądząc, że podniesie to morale jej żołnierzy! - ale został pobity przez gen. Jeana Championneta i dostał się do niewoli. Wiedeń odmówił wymienienia go na jeńców francuskich. Mack, łamiąc dane słowo oficera, zbiegł! i wstąpił na służbę rosyjską.
Mimo licznych porażek na polu walki, Mack cieszył s i i opinią doskonałego stratega, a to między innymi dzięki ogłoszonej w 1794 r. pracy Instrukcje dla generałów, w któ-1 rej opowiadał się za działaniami ofensywnymi. W 1804 rl otrzymał dowództwo wojsk austriackich w Tyrolu i Dal-1 macji. Rok później, w związku z przygotowaniami do j wojny z Francją, uzyskał - dzięki protekcji Anglii - stano-1 wisko kwatermistrza, czyli szefa sztabu całej armii habs-1
59
rskiej- Nie ulega wątpliwości, że decydujące znaczenie iało tu poparcie tej części dworu wiedeńskiego, która
hvła niechętna arcyksięciu Karolowi i stawiała teraz właśnie na Macka.
W czerwcu 1805 r. gen. Mack przedstawił projekt reformy armii, który miał zwiększyć jej zdolności ofensywne. Cesarz Franciszek zatwierdził ten projekt i kwatermistrz raźno zabrał się do dzieła. Pułki piechoty miały od tej pory składać się z batalionu grenadierów (600 ludzi) i czterech batalionów liniowych (po 800 w każdym), czyli liczyć łącznie 3800 żołnierzy szeregowych i oficerów. Kwatermistrzowi udało się wprowadzić te zmiany tylko w niektórych pułkach. W zdecydowanej większości oddziałów obowiązywała w dalszym ciągu dowolność, wynikająca z tego, że dowódcami byli właściciele tych regimentów, którzy zależnie od swych możliwości finansowych rozbudowywali ponad miarę bataliony albo też - przeciwnie - redukowali ich liczebność.
Maćkowi zabrakło po prostu czasu na przeprowadzenie wszystkich projektowanych zmian. Jego reforma pułków piechoty przyszła za późno i spowodowała dalsze komplikacje. Nie udało mu się także zaopatrzyć armii austriackiej w nowoczesną broń. Piechurzy mieli wciąż karabiny wzoru 1754 o wiele cięższe i mniej celne od francuskich wzoru 1777.
Kwatermistrz nie zdołał również wykorzenić praktyki ciągłych zmian w składzie „kolumn", czyli dywizji. Dowódcy większych jednostek byli przyzwyczajeni do takich częstych przesunięć, do przenoszenia pułków, a nawet poszczególnych batalionów z jednej dywizji do drugiej. Sami więc nie znali dobrze podległych im regimentów, a szeregowi żołnierze i oficerowie - dowódców wyższego szczebla. Tymczasem Napoleon już od dawna stosował zasadę, że skład dywizji nie powinien ulegać zmianie, co pozwalało po kilku miesiącach wytworzyć ścisłe związki braterstwa broni zarówno między żołnierzami pułków, które wiele razy walczyły ramię w ramię, jak i między Podkomendnymi a dowódcami.
60
Poważnym mankamentem armii austriackiej był też i skład narodowościowy. Podczas gdy w Wielkiej Arrn] wciąż jeszcze przeważali liczebnie Francuzi, to w wojskacl habsburskich istniała prawdziwa mozaika narodowościJ wa. Służyli tu Niemcy, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Polacy! Rusini, Rumuni, Chorwaci, a nawet Turcy. Większol z tych narodowości nie miała zbytniej ochoty nadstawiaj karku „za cesarza" i przy pierwszej okazji żołnierze gotoJ byli rzucić broń, pójść w niewolę albo zdezerterować.
Artyleria austriacka ustępowała - i to znacznie - fraj cuskiej. Zorganizowana w czterech pułkach po 16 kond panii (baterii) w każdej, liczyła zaledwie 11 tysięcy l u d a Do stałej praktyki należało już wykorzystywanie piechuJ rów w obsłudze dział, ponieważ brakowało wyszkolonych! kanonierów. Musiało to oczywiście odbić się na skuteczności ognia. Podobnie też masowo rekwirowano chłopskin konie do ciągnięcia armat, bo brakowało ich na staniej baterii.
Artyleria wyposażona była w stare XVIII-wieczne działB 3-, 6- lub 12-funtowe, znacznie cięższe, mniej dokładnej i trudniejsze w obsłudze od francuskich systemu Gribeau-I vala. Działa 3-funtowe przydzielone były z reguły dal poszczególnych pułków. Bardzo rzadko decydowano się naf tworzenie „wielkich baterii", które mogły przecież zadecydować o losie batalii.
Jeśli chodzi o zaopatrzenie, to Mack próbował naśladoł wać system napoleoński, według którego „armia żywi się na koszt podbitego kraju". W 1792 r. Austriacy dysponowali zawsze zaopatrzeniem na dziewięć dni, ale musieł li ciągnąć tysiące wozów taborowych. Tym razem Mack zrezygnował z zapasów, ale bynajmniej nie zwiększyło ton operatywności jego armii, bo i tak nie brakowało wozów z bagażami oficerów.
Na niezłym poziomie stała natomiast austriacka kawale^ ria, licząca teoretycznie 58 tysięcy ludzi. Składała się ona I z 8 pułków kirasjerów, 6 dragonów, 6 szwoleżerów, 12 j huzarów i 3 ułanów. Większość pułków miała po 8 szwad-J ronów, ale szwadrony te mogły liczyć od 160 ludzi w cięż kiej kawalerii do 210 w lekkiej.
61
Armia rosyjska przeżywała podobne problemy co aust-acka. I o n a r o w n i e ż przechodziła reorganizację, przez co
tary system - ten z czasów cara Pawła - przestał już właściwie funkcjonować, a nowy, wprowadzony w 1803 r. orzez Aleksandra I, nie przynosił jeszcze pozytywnych efektów.
Regularna armia rosyjska liczyła 541 tysięcy żołnierzy i oficerów, do czego dochodziło 150 tysięcy kozaków. Zdecydowana większość żołnierzy - zwłaszcza w piechocie _ wywodziła się z pańszczyźnianych chłopów. Służba trwała 25 lat, dlatego ten, którego przeznaczono do wojska, szedł do armii z niechęcią, a często z rozpaczą. Właściciele ziemscy wielokrotnie oddawali zresztą do pułków tych swoich poddanych, których chcieli się pozbyć z racji „wi-chrzycielskiego umysłu" czy też popełnionych przestępstw. Stąd też element żołnierski nie zawsze stał na przyzwoitym poziomie.
Niemniej jednak rosyjski piechur cieszył się sporym uznaniem obcych obserwatorów. Posłuszny aż do abnega-cji, odporny na trudy, a nawet długotrwałe wyrzeczenia, obywający się małym, zdyscyplinowany potrafił dzielnie stawać na polu walki. Zdarzało się jednak, że żołnierz ten bywał brutalny, a nawet bezwzględny, kiedy w podbitym kraju oficerowie pozwalali mu rabować2.
Korpus oficerski pozostawiał wiele do życzenia. Stanowiska dowódcze zastrzeżone były w zasadzie dla szlachty. Otrzymywała je ona bez konieczności wykazania się odpowiednim przygotowaniem czy bez zdania egzaminów. Z reguły młodzi oficerowie nie stali na wysokości zadania. Bardziej ceniono osobistą odwagę czy bezsensowną brawurę niż spokojną determinację, rozwagę w dowodzeniu, doświadczenie bojowe.
Car Aleksander przywrócił zasadę, że pułki rekrutowane są w jednej guberni i że noszą jej nazwę. Był też zwolennikiem utrzymania ciągłości w dowodzeniu, jeśli tylko dowódcy batalionów czy pułków odznaczali się przyzwoi-
S. A n d o l e n k o , Histoire de 1'armee russe, Paris 1967, s. 182.
62 63
tym poziomem kwalifikacji. W ten sposób żołnierze pj zwyczajali się do swego dowódcy i do oficerów, co m i j dodatni wpływ na ich postawę na polu walki. Ponie\J jednak zasadę tę zaczęto stosować dopiero od 1803 r., dvi lata później, kiedy rozpoczynała się nowa wojna z F r a n J pozytywne skutki tej reguły jeszcze nie wystąpiły w szifl szym zakresie.
Piechota dzieliła się na liniową - pułki muszkieterćl i grenadierów, oraz lekką - tzw. jegrów. Każdy pu\\ muszkieterski miał jeden batalion grenadierski i dwa muszi kieterskie. Każdy regiment grenadierów składał się nam miast z batalionu grenadierskiego i dwu batalionów t'\M lierskich. Bataliony liczyły po cztery kompanie, z czego w batalionach muszkieterskich i fizylierskich jedna byfef grenadierska. W 1805 r. było 77 pułków muszkieterów oraz dwa samodzielne bataliony, 13 pułków grenadierskicl i 20 pułków jegrów3. Każdy pułk liczył 2256 ludzi.
Do roku 1806 nie było jednostek większych niż pułk. W czasach pokoju grupowano je w luźnych inspekcjach terytorialnych. Liczba pułków w takiej inspekcji mogłaj wahać się od 3 do 11, zwykle jednak wynosiła 6.
Kawaleria rosyjska stała na dobrym poziomie - dorÓMjl nywała austriackiej, a nawet francuskiej. Składała się z 6 pułków kirasjerów, 22 dragonów, 7 huzarów i 3 ułanów. Pułki kirasjerów i dragonów liczyły po pięć dwukom-l panijnych szwadronów. Regimenty huzarów miały po dziesięć szwadronów i liczyły po 1900 żołnierzy. Dochodziły doi tego pułki kozaków, nieregularnej jazdy, która w starciach! z lekką kawalerią francuską - huzarami i strzelcami konnymi - potrafiła niejednokrotnie wykazać swą przewagę 4
Na wysokim poziomie stała rosyjska artyleria. Była oni o wiele lepiej zorganizowana niż austriacka, wyposażona w sprzęt nie ustępujący francuskiej. Rosjanie mieli działa 6-
3 Ph. H a y t h o r n t h w a i t e , The Russian Army of the Napoleonie Wars. Infantry 1799-1814, London 1987, s. 12.
4 Ph. H a y t h o r n t h w a i t e , The Russian Army of the Napoleonie Wars. Cawlry 1799-1814, London 1987, s. 52.
i» funtowe w d w u wersjach - lekkiej i średniej, a także ' bice-jednorogi o dużej celności i zasięgu ognia. Ar-
leria składała się z 8 pułków po 2 tysiące ludzi w każdym, p łki te obejmowały zarówno baterie lekkie, jak i ciężkie.
Słabą stroną armii rosyjskiej była natomiast jej prze-tarzała taktyka działań w polu. Obowiązywały wciąż
reguły zapożyczone z XVIII-wiecznej armii pruskiej, będącej niedościgłym wzorem dla cara Pawła. Z upodobaniem stosowano szyk kolumnowy albo linearny, co powodowało że wojska rosyjskie były mało zwrotne, a Francuzi mogli zawczasu przewidzieć, jaki ruch wykonają Rosjanie. Nadal obowiązywała też reguła wprowadzona przez Suwo-rowa: „Kula głupia - bagnet zuch!", a więc rezygnowano z ognia salwowego, nie doceniano też znaczenia woltyże-rów i walki w luźnych tyralierach.
65
ULM
Napoleon szybko zorientował się, że powstaje przeciwko niemu nowa koalicja i że wojna rozpocznie się najpóźnifl jesienią 1805 r. Austria przystąpiła do konwencji peters* burskiej 9 sierpnia, a już cztery dni później cesarz w obozl w Boulogne podyktował intendentowi generalnemu Dani dyspozycje dotyczące organizacji przemarszu wojsk francuskich znad kanału La Manche nad Ren. Polecił mu też, aby udał się co prędzej do Paryża i tam z ministrem Clarckiem przygotował rozporządzenia wykonawcze dla komendantów placów, dowódców twierdz, strażników magazynów i w ogóle administracji wojskowej. Wszystko tJ miało być utrzymane w ścisłej tajemnicy. Daru winien był więc ogłosić, że udaje się do Ostendy, a w Paryżu miał pracować sam na sam z Clarckiem, nie korzystając z pomocy żadnego urzędnika. Chodziło oczywiście o to, aby przeciwnik nie dowiedział się zawczasu o tych przygotowa-1 niach. Napoleon, dzięki informacjom francuskich amba-j sad, dosyć dobrze orientował się, na czym będzie polegał plan działań trzeciej koalicji. Oficerowie francuskiego wył wiadu, podróżujący po Europie jako turyści bądź też przebywający „u wód", stwierdzili już, że w Austrii przeprowadza się pobór rekruta i że w niektórych rejonach koncentruje się armiaa.
Cesarz uznał, że zagrożenie na północy przeciwko Hanofl werowi i na południu Półwyspu Apenińskiego nie jest zbyt I
• 1 J. C. Q u e n n e v a t, Atlas de la Grandę Armee, Paris 1966, s. 23.
ielkie- Nie przejmował się też zbytnio przyszłymi działa-• mj armii austriackiej w północnej Italii. Posłał tam
marszałka Massenę, który z 50 tysiącami żołnierzy miał ooóźniać marsz arcyksięcia Karola i nie dopuścić do tego, uy Austriacy przedostali się do południowej Francji, yy Neapolu komendę nad wojskami francuskimi objął gen. Gouvion Saint Cyr. I on także miał opóźniać marsz przeciwnika.
Za główny_ teren działań militarnych uznał Napoleon dolinę Dunaju. Tędy bowiem nieprzyjaciel najszybciej
'mógł dotrzeć do granic Trancji. Ponieważ swoistą sferę buforową chroniącą Francję stanowiła sojusznicza Bawaria, Napoleon trafnie przewidywał, że Austriacy zechcą ją zająć, zanim pojawią się tam Francuzi. Najprawdopodobniej - sądził cesarz - Austriacy będą starali się opanować przejścia przez Czarny Las, tak aby nie dopuścić wojsk francuskich do Bawarii. W 1800 r. gen. Moreau obszedł Czarny Las od południa poprzez Bazyleę i Fryburg. Zapewne więc Austriacy zechcą tym razem zabezpieczyć się przed taką ewentualnością i skoncentrują znaczną część sił w rejonie twierdzy Ulm, która może stanowić podstawę ich działań operacyjnych.
Napoleon był pewien, że Rosjanie nie zdążą wkroczyć do Bawarii przed upływem wielu tygodni, r^ostanowjł więc rozbić w pierwszym uderzeniu tę część wojsk austriackich, które skoncentrują jsię w rejonie Ulmu. Ta właśnie armia austriacfa,jdowó3iona przez gen. Macka,TulTmogła liczyć
_na wsparcie ani ze strony Rosjan, zbierających się dopiero na ziemiach polskich, a potem maszerujących przez Mora-"wy, ani też wojsk austriackich w północnej Italii czy nawet w Tyrolu. Wszystko zależało jednak od szybkości działań
"Francuzów. Stąd konieczność zachowania ścisłej tajemnicy w przygotowaniach do nowej kampanii, a później potrzeba maksymalnie sprawnego przemarszu Wielkiej Armii znad kanału La Manche nad Ren. Innym warunkiem, który mógł przynieść Napoleonowi zwycięstwo, było niespodziewane uderzenie na wojska Macka od północy i odcięcie ich °d połączeń z Wiedniem. Jak już mówiliśmy, j\ustrjacy__ oczekiwali natomiast uderzenia Francuzów od południa.
Austerlitz 1805
67
r ek desantowych. Miało to stworzyć pozory, że inwazja Anglię nie została odwołana. Napoleon zatrzymał się tu
• zcze do 3 września po to, by przeciwnik jak najpóźniej zorientował się co do jego planów.
1 września rozpoczął marsz 1 Korpus marszałka Ber-nadotte'a, stacjonujący w Hanowerze, oraz 2 Korpus gen. jyjarrnonta z Holandii. Cesarz wyznaczył im jako punkt zborny Wiirzburg i Moguncję w zachodnich Niemczech. Wreszcie z Paryża ruszyła na wschód gwardia cesarska. Wielka Armia liczyła łącznie 145 tysięcy piechurów, 38 tysięcy kawalerzystów i 340 dział.
Historiografia francuska utrzymuje do tej pory, że Napoleon „wszystko przewidział" już 13 sierpnia, kiedy to podyktował kilkadziesiąt szczegółowych rozkazów intendentowi generalnemu Daru. Niektórzy twierdzą nawet, że miał wówczas „pochylić się nad mapą" i wskazać na niej maleńki punkt - Austerlitz, oświadczając, że „tu rozegra się decydująca batalia".
W rzeczywistości cesarz wyznaczył jedynie ogólny kierunek przemarszu swych wojsk znad kanału La Manche ku Renowi. Początkowo zakładał, że główne siły dojdą do Alzacji, by następnie przeprawić się na prawy brzeg Renu na wprost Czarnego Lasu. W miarę jednak, jak otrzymywał coraz dokładniejsze informacje o ruchach wojsk przeciwnika, modyfikował ów plan. W ten sposób 1 i 2 korpusy skierowane zostały bardziej na wschód, ku Ratyzbonie. Podobnie też 3, 4 i 6 korpusy zwróciły się ku wschodowi i przekroczyły Ren w środkowym jego biegu między Lau-terburgiem a Mannheimem, a następnie poszły na Dietfurt, Neuburg i Ingolstadt, czyli 60-120 kilometrów na wschód od Ulmu, owej twierdzy, w której zamierzali zbierać się Austriacy.
Francuscy historycy utrzymują również, że Wielka Armia, maszerując we wrześniu ku Renowi, pokonała „setki kilometrów" i że Napoleon wygrał później tę kampanię »nogami swoich żołnierzy". Istotnie, przerzucenie tak wielkich mas wojska znad kanału w dolinę Dunaju było zupełnym zaskoczeniem dla Austriaków. Niemniej jednak
68 69
marsz ten nie odbywał się wcale z jakąś niebywałą szybki cią, z jakimś gorączkowym pośpiechem. Cesarz wiedJ dobrze, że po czterech tygodniach marszu ubędzie z kaj dego pułku kilkuset żołnierzy, którzy pozostaną w tyjj wycieńczeni trudami. Aby więc jego dywizje były w pełnj zdolne do walki, musiał ograniczać dzienne przemarsze J 20-25 kilometrów. Niektóre dywizje - jak się póź™ okazało - przechodziły każdego dnia nie więcej niż • a nawet 10 kilometrów4.
Dodajmy, że Napoleon celowo zwalniał tempo przema^ szu, a to dlatego, iż chciał, aby Austriacy wpadli w pułap, kę, czyli skoncentrowali się w rejonie Ulmu, gdzie można było uderzyć na nich od północy i odciąć od Wiednia, Trzeba więc było poczekać, aż armia Macka wkroczy dc Bawarii i posunie się dostatecznie daleko na zachód. O ile Austriakom zależało na opanowaniu Bawarii, zanim znajdą się tam Francuzi, o tyle Napoleon wcale nie śpieszył się z wkraczaniem do Bawarii.
Przez kilka dni cesarz obawiał się, że Austriacy przejrzj jego plany i zawrócą na wschód w stronę Wiednia, • wydostać się z pułapki i zbliżyć do armii rosyjskiej. Kiedy tak się nie stało, Napoleon uznał, że należy przyprzeć) Macka do Czarnego Lasu albo otoczyć go w Ulm. Dlatego rozkazał korpusom, by maszerowały na południe,! a jednocześnie, by stopniowo zbliżały się do siebie. Jeśli! 25 września wojska francuskie szły frontem szerokim na 200 kilometrów, to 3 października liczył on 120 kilometrów, a 7 października - już tylko 70. W ten sposób w ciągnf dwu dni Napoleon mógł skoncentrować swą armię w jednym miejscu.
Tymczasem gen. Mack przekroczył 10 września rzekf '- Inn i wszedł do Bawarii, nie napotykając poważniejszego]
oporu, bowiem armia bawarska cofała się ku Francuzom] Generał był przekonany, że Francuzi obejdą Czarny"~£H od południa. Utwierdzały go w tym doniesienia, że wojska francuskie istotnie zmierzają w kierunku Alzacji. W rzeczyj
4 Tamże, s. 75-76.
istości doszedł tam tylko 5 Korpus marszałka Lannesa, elowo posłany przez Napoleona do Selestat, aby stworzyć
wrażenie, iż Francuzi chcą obejść Czarny Las od południa. Sam cesarz ze swoją gwardią przybył zresztą do Strasbur-
a co dodatkowo musiało przekonać gen. Macka, iż główne uderzenie Francuzów wyjdzie z Alzacji. Austriacki generał najwyraźniej zadowolony, że udało mu się rozpoznać zamiar Napoleona, skoncentrował swą armię w Ulm, pozostawiając w Ingolstadt - bardziej na wschód - tylko słaby korpus gen. Kienmayera dla zabezpieczenia komuni-w^i z Wiedniem. ^Wieczorem 6 października Wielka Armia dotarła nad rjrzeg Dunaju między Neuburgiem a Giinzburgiem, czyli o 125 i 25 kilometrów poniżej Ulmu. Bez większych trudności udało się Francuzom opanować mosty w Neuburgu, Donauwerth i MiinsterJ^orpus Kienmayera utracił w ten sposób łączność z główną armią Macka. Zaatakowany przez Bernadotte'a i wojska bawarskie, Kienmayer wycofał się pośpiesznie ku Monachium, mając nadzieję, że rychło nadejdą Rosjanie. Kutuzow znajdował się jednak jeszcze daleko na wschód, w Austrii.
To uderzenie Francuzów całkowicie zaskoczyło Macka. Nie było już mowy o jego ofensywie w kierunku Renu. Należało co prędzej ściągnąć do Ulmu rozrzucone korpusy wojsk austriackich. Sam Mack i arcyksiążę Ferdynand pośpieszyli do Giinzburga, chcąc odebrać tamtejszy most £[eyowi.
8 października Murat i Oudinot rozbili pod Wertingen rorpus barona von Auffenberga, biorąc 2200 jeńców i 6 sztandarów. Wnet potem Marmont i gwardia zajęły Augsburg, przecinając Maćkowi komunikację—er Monachium. 11 października Soult dotarł do Landsbergu) a Wielka Armia wyszła na linię rzeki Lech. Obsadziła jej brzeg, tworząc w ten sposób 90-kilometrową zaporę między Ulrnem a stolicą Bawarii.
Mack mógł jeszcze wycofać się na południe w kierunku Tyrolu i połączyć się z arcyksięciem Janem. Uważał jed-n ak, że nie powinien tego czynić bez stoczenia batalii,
70 71
72
c
6 H. Vas t , L'Empire-Troisieme et ąuatrieme coaiition (1804-18011 Paris brw., s. 94-98.
W POŚCIGU ZA KUTUZOWEM
W chwili gdy Mack kapitulował przed Napoleonem, rosyjska armia Kutuzowa dochodziła dopiero do rzeki Inn sFanowiącej granicę między Austrią a Bawarią. Liczyła tylko 30 tysięcy żołnierzy, do czego można było dodać 22-tysięczny austriacki korpus Kienmayera, pozostawiony przez Macka w Ingolstadt i wyparty następnie przez Francuzów poza Monachium. Z takimi siłami Kutuzow nie mógł oczywiście stawiać oporu 150 tysiącom żołnierzy Napoleona. Rosyjski generał, zawsze ostrożny na placu boju, uznał, że jedynym wyjściem jest cofanie się na Wiedeń, tak aby można było doczekać się drugiej armii rosyjskiej Buxhówdena, a być może także arcyksięcia Karola operującego we Włoszech. Dlatego też skoro tylko do Kutuzowa dotarła wieść o wydarzeniach w Ulm, natychmiast zawrócił on na wschód.
Napoleon usatysfakcjonowany zwycięstwem nad Maćkiem i tak świetnym początkiem kampanii był zdecydowany działać nadal według dotychczasowej metody, a więc rozbijać po kolei poszczególne armie przeciwnika, zanim zdążą się ze sobą połączyć. Dlatego właśnie ruszył w pościg za Kutuzowem. Już pięć dni po kapitulacji Ulmu Francuzi znajdowali się nad rzeką Isar o 150 kilometrów dalej na wschód.
Droga z Ulmu do Wiednia biegnie równolegle do Dunaju wzdłuż jego prawego brzegu. Na brzegu lewym, czyli Północnym, ciągną się góry dochodzące niemal do samej rzeki, przez co z wielkim trudem, wąską drogą może Przesuwać się tamtędy wojsko. Na prawym brzegu, czyli
74 75
76
JAK DOPROWADZIĆ DO DECYDUJĄCEJ BATALII?
78 79
80
Austerlitz 1805
82 83
84 85
86 87
88 89
kilometrów. Napoleon nie tylko pozostawił bez walki pj ciwnikowi rozległe płaskowzgórze Prace, ale również wiei tzw. ciaśnin, a więc wąskich przejść, przez co jakby utr^ niał własnej kawalerii rozwinięcie się na przedpolu * wypadek ataku. Skoro więc Francuzi zrezygnowali tal łatwo z korzystnych pozycji, skoro skupili się w pobl drogi z Wischau do Brna, nie zabezpieczając swego pra\ve. go skrzydła - co było na dobrą sprawę karygodny^ błędem, gdyby Napoleon zamierzał wydawać bitwę - jM żuło przypuszczać, że nie ma mowy o przygotowaniach d( walki i najprawdopodobniej Wielka Armia wycofa się w2
, ,,'na zachód lub na południe. Tego samego dnia (29 listopada) doszło do spotkani]
i^, Napoleona z adiutantem cara, księciem Dołgorukim, n; francuskich forpocztach. Cesarz odegrał zresztą znafco micie - swą rolę, starając się przekonać księcia, że boi sit walki i gotów jest uczynić bardzo wiele^ niemal wszysm byle tylko doszło do zawarcia pokoju.
Po pierwsze - co już miało świadczyć ó "głębokim niepo koju - Napoleon nie przyjął księcia Dołgorukiego w swJ kwaterze, ale wyjechał na forpoczty, tak jakby nie mj doczekać się carskiego wysłannika i jakby najszybcie chciał się z nim rozmówić. J
Po drugie - na co Dołgoruki zwrócił natychmiast uwagi i potem zdał z tego relację Aleksandrowi - pojawił si( ubrany niechlujnie, w wymiętym mundurze, co przy jeg( małym wzroście odbierało mu wszelkie dostojeństwo) Książę, który nigdy przedtem nie widział cesarza Francuzów, odniósł wrażenie, że ma przed sobą jakiegoś pj weniusza i że w żadnym wypadku nie jest to ani wi wódz, ani tym bardziej wielki monarcha.
Po trzecie - Napoleon przez cały czas rozmowy star; być niemal pokorny, z uwagą słuchał tego, co wynios tonem mówił książę Dołgoruki. W pewnym momem dostrzegł, że kozacy, stanowiący eskortę carskiego adiutan; ta, zaczynają obchodzić ich z prawa i z lewa, jakby pra: gnęli odciąć cesarzowi drogę odwrotu. Zaniepokojot! - prawdziwie czy też udanie - zwrócił na to uwagę ksi
Ten pyszałkowato odpowiedział, że „ręczy za kozaków". Tajemniej jednak Napoleon wydał rozkaz płk. Exelmanowi, aby z kilku żołnierzami starał się trzymać ich na bezpieczną odległość. Nie ulega wątpliwości, że Dołgoruki-musiał odnieść wrażenie, iż Napoleon jest po prostu tchórzem.
Rozmowa toczyła się w cztery oczy i ani Napoleon, ani Dołgoruki nie pozostawili na ten temat pisemnej relacji. Znamy jedynie wersję, jaką - ze strony francuskiej - przekazali obecni przy tym spotkaniu, ale nie słyszący rozmowy, gen. Savary i oficer ordynansowy głównej kwatery PhilipPe de Segur. Znamy także wersję, jaką przekazał Dołgoruki oficerom carskiej kwatery głównej, a którą potem rozpowszechnił rosyjski historyk tej kampanii Mi-chajłowski-Danilewski.
Rozmowa miała doniosłe znaczenie, bo dotyczyła samej istoty tej wojny, jej celów, co ściśle łączyło się z możliwością porozumienia między Francją a Rosją.
Według wersji francuskiej Dołgoruki domagał się od Napoleona, aby nie tylko wycofał się z terytorium austriackiego, ale także oddał wszystkie zdobycze, jakie osiągnęła Francja po roku 1792 - w tym Belgię i prawy brzeg Renu. Wersja ta, rozpowszechniona wkrótce przez paryską prasę i podjęta przez francuskich historyków, miała zrzucić całą odpowiedzialność za to, że doszło do bitwy, na Rosję, która -jak twierdził Napoleon - stawiała warunki niemożliwe do przyjęcia. Tym samym urastał on do rangi obrońcy narodowych interesów i zaangażowanie się tak daleko od granic państwa było usprawiedliwione obroną tych pozycji, jakie Francja wywalczyła w poprzednich wojnach i które powszechnie uważano za niezbędne dla jej bezpieczeństwa.
Według wersji rosyjskiej - ukształtowanej także na potrzeby propagandowe - książę Dołgoruki miał postępować
„ grzecznie i taktownie, motywować przystąpienie Aleksandra do wojny jedynie chęcią zapewnienia wolności Europie. Napoleon natomiast - według tej wersji - pragnął, by
^Francja zdominowała kontynent i okazał się tak nieprzejednany, że wszelkie porozumienie okazało się niemożliwe.
. Według wersji rosyjskiej cesarz Francuzów miał też za-
90 91
proponować carskiemu wysłannikowi, aby Francja i RosjJ dokonały podziału Europy na dwie strefy wpływów. KsiąJ żę z oburzeniem miał tę propozycję odrzucić jako niegodną cara, myślącego wyłącznie o wolności i szczęśliwości naro. dów.
Wydaje się, że obie wersje nie są zbyt rzetelne, chojl francuska jest mimo wszystko bliższa prawdy. Znając i charakter Dołgorukiego - wypowiada się na ten temat I wielu pamiętnikarzy, między innymi książę Adam Czar-toryski - można przypuszczać z dużą dozą prawdopodo. bieństwa, że rzeczywiście okazał się on pyszałkiem i traktował z góry Napoleona. Taka postawa carskiego adiutanta odpowiadała zresztą w pełni cesarzowi Francuzów. Nie liczył on wcale, iż może dojść do porozumienia z Rosją bez generalnej batalii, a zresztą taka bitwa, która przyniosłaby rozgromienie przeciwnika, znacznie bardziej odpowiadała mu niż pokojowy kompromis, w którym zdobycze terytorialne nie mogły być duże.
Według francuskich relacji rozmowa na trakcie ołomu-j nieckim trwała zaledwie kwadrans i zakończyła się gwałtowną repliką Napoleona. Cesarz z oburzeniem oświadczył, że żądanie ewakuacji Belgii jest nie do przyjęcia i nawet gdyby nieprzyjaciel stał już na szczycie góry Mont-martre pod Paryżem, to Francja też nie złoży broni. Według relacji rosyjskich rozmowa trwała co najmniej godzinę, co miało być dowodem, iż książę Dołgoruki starał się na wszelkie sposoby nakłonić Napoleona do umiarkowania, ale próby te zakończyły się niepowodzeniem.
Nie jest zresztą wykluczone, że Napoleon nie mogąc już ścierpieć pyszałkowatości księcia Dołgorukiego - który ani razu nie użył wobec niego tytułu sire, więc ostentacyjnie dawał do zrozumienia, że Rosja nie uznaje jego cesarskiego tytułu - po prostu stracił panowanie nad sobą i gwałtownie zareplikował słysząc żądanie ewakuacji Belgii. W każdym razie naoczni świadkowie tej sceny piszą, że Napoleon wracając ku przednim strażom bił ziemię pejczem, co było u niego oznaką najwyższej wściekłości. Kiedy mijał karabiniera z 17 pułku piechoty lekkiej, stojącego na warcie na skraju drogi, zatrzymał się przed nim i rzekł:
Te łajdaki są przekonane, że damy się im połknąć bez
°P Q;I Oj! Jeszcze czego! Staniemy im kością w gardle! .p0Wiedział ze spokojem stary wiarus, który widział już
niejedną batalię, 130 listopada sprzymierzeni posunęli się kilka kilometrów L- z a c nód w kierunku Brna, a także na południe, ku
Austerlitz. Car Aleksander był już zdecydowany wydać batalię- Był przekonany, że wszystko przemawia za tym, by właśnie teraz zgnieść Napoleona, zanim ten rozpocznie pośpieszny odwrót. Relacja Dołgorukiego ze spotkania z Bonapartem przekouak go, że Francuzi boją się tej rozstrzygającej bitwy. __}
Rosjanie i Austriacy doszli wprawdzie do Austerlitz, ale nie zajęli jeszcze płaskowzgórza Prace. Napoleon mógł więc w eskorcie strzelców konnych gwardii, dowodzonych przez kpt. Daumesnila, przeprowadzić kilkugodzinny rekonesans właśnie na tym płaskowzgórzu, raz jeszcze zapoznając się z terenem niedalekiej już batalii. Cesarz wiedział, że dojdzie do bitwy, że przeciwnik pragnie jej z całego serca, że jest pewien wygranej.
Napoleon mógł jeszcze skierować 4 Korpus Soulta z powrotem na płaskowzgórze Prace i na tak dogodnych pozycjach oczekiwać starcia. Taka koncepcja zawierała jednak duże niedogodności. Do bitwy doszłoby już nazajutrz, a więc 1 grudnia, a to groziło, że Francuzi nie zdążą skoncentrować wszystkich swych sił. Wprawdzie już 30 listopada wieczorem czołówka 1 Korpusu Bernadotte'a dotarła do Brna, ale 3 Korpus Davouta był jeszcze bardzo daleko i nie było mowy, aby przybył wcześniej niż w nocy z 1 na 2 grudnia. Co więcej, gdyby Francuzi zajęli pozycje na płaskowzgórzu, to tym samym skłoniliby nieprzyjaciela do podjęcia frontalnego ataku. W takiej walce szanse na zwycięstwo byłyby raczej po stronie sprzymierzonych, którzy mieli liczniejszą armię i więcej dział. Napoleon chciał natomiast doprowadzić do tego, aby przeciwnik rozdzielił swe siły, aby Bagration pozostał na szosie ołomunieckiej, a jednocześnie, aby reszta wojsk rosyjsko-austriackich ude-
92
rzyła na prawe skrzydło Francuzów. Batalia w tafcy układzie znacznie zwiększała szanse Napoleona, a g<W rzeczywiście udało mu się odnieść zwycięstwo, to m[J ono znamiona pewnej niezwykłości, pewnego majsterszK ku i świadczyłoby o talencie Bonapartego.
Dlatego 30 listopada Napoleon nie zmienił rozmie$J czenia swych wojsk poza drobnymi przesunięciami nje, których dywizji o kilkaset metrów. Przybył do 17 pufl-,, piechoty lekkiej, stojącego pod wzgórzem Santon, i w pjJ miennym przemówieniu wezwał żołnierzy, aby raczej (SI się wybić do ostatniego, niż oddali swą pozycję, ktm będzie mieć kluczowe znaczenie. Zaraz też piechurzy ^H brali się do fortyfikowania wzgórza. Z pomocą saperó* usypano na szczycie baterię dla kilkunastu dział i wykonano prace ziemne na wschodnim stoku, tak aby utrudnić Rosjanom wspinanie się na szczyt.
1 grudnia kawaleria francuska prowadziła intensywne działania rekonesansowe zarówno na drodze z Brna do Ołomuńca, jak i na płaskowzgórzu Prace. Chodziło o B, by jak najwcześniej stwierdzić ruch wojsk nieprzyjaciela świadczący o zajmowaniu pozycji wyjściowych do generalnego ataku, a także rozpoznać jego kierunek. Na razie Napoleon był przekonany, że przeciwnik zajmie płasko-wzgórze Prace, by następnie zejść jego zachodnim skłonem i zaatakować prawe skrzydło Wielkiej Armii pod Kobylnicami.
Szczególnie aktywna była brygada lekkiej jazdy gen. Margarona - 11 i 26 pułki strzelców konnych. 300 jej żołnierzy dotarło aż do osady Mały Hostieradek na południowym skłonie płaskowzgórza Prace. Późnym popołudniem stwierdzono stąd przesunięcia wojsk rosyjskich i austriackich, które zdawały się świadczyć, że nieprzyjaciel zamierza wykonać szerokie obejście Francuzów od południa. Sądzono, że sprzymierzeni przesuwają się ku południowi przez osadę Ujezd, by następnie obejść stawy Za-czan i skręcić potem na zachód, ku drodze z Brna dl Wiednia. Zapewne dlatego Napoleon posłał rozkaz gen. Friantowi, dowódcy czołowej dywizji z korpusu Davouta,
93
. zatrzymał się w Rajhradzie i tam był przygotowany na „owstrzymanie nieprzyjaciela.
Cały ten ruch wojsk rosyjsko-austriackich mógłby odbywać się drogami biegnącymi na wschód od płaskowzgó-
za Prace. Gdyby nieprzyjaciel wybrał rzeczywiście ten wariant, to - po pierwsze - jego przemarsz byłby niewidoczny dla Francuzów i - po drugie - Napoleon nie mógłby zaatakować przesuwających się kolumn, bo znajdowałby sie od nich za daleko. Tymczasem jednak sprzymierzeni zajęli 1 grudnia późnym popołudniem płaskowzgórze Prace i na jego szczycie, a także obu skłonach - wschodnim i zachodnim - rozłożyli się biwakiem. W ten sposób ich późniejsze ruchy nie mogły być dla Napoleona tajemnicą, bo na takiej wyniosłości Rosjanie i Austriacy byli widoczni jak na dłoni. Ten kardynalny błąd miał już wkrótce okazać się dla sprzymierzonych fatalny w skutkach.
BITWA TRZECH CESARZY
DZIAŁANIA WSTĘPNE
Potyczka pod Telnicami. Wieczorem 1 grudnia brygadą lekkiej jazdy gen. Margarona (8 pułk huzarów, 11 i 26 pułki strzelców konnych) wspierana przez 300 strzelców Padu zajęła wioski Telnice i Sokolnice. Leżały one nad brzegiem Złotego Potoku: Telnice po stronie wschodniej, Sokolnice - zachodniej. Brygada już w dniach poprzednich działała na wschodnim brzegu rzeki i obsadzała przez pewien czas płaskowzgórze Prace. Jej żołnierze orientowali się więc dość dobrze, w którym miejscu można przeprawić się przez Złoty Potok. Wszystkie te punkty - kilka błotnistych brodów - zostały teraz obsadzone przez wzmocnione placówki.
Wieś Sokolnice składała się z dwu ulic w kształcie literf T. W jej północnej części znajdował się pałac otoczony parkiem, a także bażanciarnia - teren zamknięty murem o bokach 300 i 600 metrów. Była to dogodna pozycja obronna, tym bardziej że gdyby nieprzyjaciel zechciał przedostawać się tu ze wschodniego brzegu rzeki, musiał nie tylko pokonać błotnisty Złoty Potok, ale jeszcze wspiąć się na jego dosyć wysoki brzeg zachodni. Francuzi mogli bronić się w zabudowaniach Sokolnic - wzdłuż głównej ulicy. Większość brygady - między innymi 11 pułk strzelców konnych - znalazła się jednak pod pałacem w Sokol-nicach, traktując go jako umocniony punkt obrony. Cały teren pałacowy był przecież otoczony wysokim murem
95
• niep r zyJ a c ' e ' musiał najpierw sforsować bramę, żeby dostać się do środka. Francuscy kawalerzyści stanęli w pogotowiu pod samą ścianą pałacu, od strony zachodniej, tak że nie mogli być widoczni z płaskowzgórza Prace. Obowią-zywał rozkaz absolutnej ciszy, nie wolno było palić ognisk, kołnierze byli zziębnięci i głodni. Połowa koni miała być osiodłana, nie było mowy o śnie czy wypoczynku 1.
Brygada Margarona tak doskonale przyczaiła się w ciemnościach, że Austriakom wydawało się, iż nikt nie broni przeprawy przez Złoty Potok. Dowodzący austriacką awangardą gen. Kienmayer posłał więc około północy silny oddział szwoleżerów z pułku 0'Reilly z zadaniem zajęcia Teinie i Sokolnic. Miało to ułatwić następnego dnia rano przeprawę wojsk sprzymierzonych na zachodni brzeg Złotego Potoku.
W Telnicach stali strzelcy Padu, czyli włoska piechota lekka. Odparli oni pierwszy atak szwoleżerów, zresztą całkowicie zaskoczonych obecnością Francuzów. Na odgłos walki dowódca 3 Dywizji w korpusie Soulta gen. Legrand posłał do Teinie I batalion 3 pułku piechoty liniowej. Batalion ten dotarł do Teinie wkrótce po północy i zabezpieczył wioskę przed dalszymi próbami jej opanowania przez austriacką jazdę. Francuzi zajęli stanowiska nie tylko wzdłuż chałup - Telnice to długa ulicówka - ale również wysunęli się na przedpole, w kierunku wschodnim, aż pod dosyć stromy nasyp ziemny, wzdłuż którego biegła polna droga. Austriacka jazda miała spore kłopoty z pokonaniem tego nasypu. W ciemnościach nie było mowy o szarżowaniu pełnym kłusem. Konie można było w najlepszym wypadku ostrożnie sprowadzić za uzdę z owej stromizny i dopiero wówczas nacierać.
Ponieważ jednak około godziny 2 - już 2 grudnia - Kienmayer rzucił na Telnice kolejny oddział kawalerii, Legrand posłał tam II i III bataliony 3 pułku liniowego. W ten sposób w Telnicach znalazło się 1600 francuskich piechurów, a w Sokolnicach 300 piechurów i 500 kawalerzystów
D u p u y , Souvenirs militaires, s. 40-41.
96
Margarona. Siły te zostały wzmocnione 6 lekkimi armata mi polowymi.
Napoleon, powróciwszy przed północą do swego biwak na wzgórzu Zurari, położył się spać w szałasie z desek, jaLj sklecili mu naprędce saperzy gwardii. Warunki takieg0
biwakowania były ciężkie, temperatura spadła nocą <j0
minus pięciu stopni. Nie było wprawdzie śniegu, ale wiał a to przejmujący do szpiku kości wiatr. W pobliżu szałasy rozniecono ognisko, przy którym grzali się dyżurni adiu. tanci. Nieco dalej podobne ogniska rozłożyli żołnierz pułków gwardyjskich oraz korpusów Soulta i Bernadot te'a.
Cesarz rozkazał, aby obudzono go skoro tylko „wydam się coś ważnego". Kiedy więc po północy rozległy się strzały „gdzieś od południowej strony", Berthier zdecydował się powiadomić o tym Napoleona. Cesarz posłał natychmiast kolejno dwu oficerów, aby zorientowali się na miejscu, o co chodzi. Niecierpliwy, że nie wracają, wysłał pół godziny później gen. Savary'ego, nakazując mu, by dotarł do gen. Legranda i dowiedział się dokładnie, w którym miejscu doszło do potyczki z nieprzyjacielem. Informacje musiały być precyzyjne, bo właśnie one pozwalaj" przewidzieć, gdzie nastąpi - już za kilka godzin - główne uderzenie przeciwnika. Napoleon nie miał wątpliwości, a jest to próba nieprzyjaciela przedostania się na zachodni brzeg Złotego Potoku i zajęcia przepraw przez tę rzekę2.
Mgła utrzymywała się tak gęsta, że nie było widać dalej niż na 10 metrów. Savary - aby nie zbłądzić i nie wpaść na posterunki nieprzyjacielskie - jechał więc konno wzdh? linii własnych placówek, nakładając w ten sposób niej drogi. Wnet jednak znalazł się na biwaku Legranda - da wódcy najdalej na południe wysuniętej dywizji. Od niego dowiedział się, że jazda austriacka zaatakowała Telnice, ale została już odparta, a tamtejsze własne placówki wzmoe nione 3 pułkiem liniowym.
Savary w kwadrans później był z powrotem na wzgórzu
2 A. S a v a r y , Memoires pour servir a ihistoire de Napoleon, Paris 1828, s. 62.
97
r a n i zdał relację cesarzowi. Potwierdził jego przypusz-nia, że Austriacy chcą opanować przeprawy przez Złoty
pf tok po to, by wykorzystać je za kilka godzin. Wiado-ość miała kapitalne znaczenie dla Napoleona. Dowodzi-
że jego plan rozegrania batalii nie odpowiada nowej la, sytuacji.
Zmiana francuskiego ugrupowania. O godzinie 3.00 Napoleon po dłuższej chwili zastanowienia, po wymianie uwag z Soultem i oficerami sztabu zasiada do dyktowania sekretarzom rozkazów. Trzeba absolutnie zmienić plan batalii, trzeba wykorzystać niebywałą szansę, bo wiadomo jUż teraz, na kilka godzin przed walką, co zrobi przeciwnik.
Napoleon orientuje się więc, że nieprzyjaciel będzie próbował obejść jego prawe skrzydło szerokim łukiem przez Telnice i Sokolnice, przerzucając tam sporą część swoich sił z płaskowzgórza Prace i spod Starych Vinohradów. Dochodzi do wniosku, że w ten sposób przeciwnik popełni kardynalny błąd dzieląc swe wojska na dwie części. Jedna pozostanie na szosie ołomunieckiej na wprost Santonu. Druga będzie próbowała obejść Francuzów od południa.
Cesarz chce wobec tego wprowadzić własne wojska między te dwa nieprzyjacielskie ugrupowania i rozdzieliwszy je, uniemożliwić im tym samym wspieranie się w walce. Można to zrobić tylko w jeden sposób - opanowując płaskowzgórze Prace. Utrzymanie jego pozwoli na przecięcie w połowie wrogiej formacji. W dalszej fazie bitwy można będzie zepchnąć północne zgrupowanie przeciwnika ku Górom Morawskim, a południowe ku stawom Zaczan.
Napoleonowi wydawało się, że w północnej części płaskowzgórza Prace nie było nieprzyjacielskich ogni. Wysnuł stąd wniosek -jak się później okazało błędny - że znajdują się tam jedynie niewielkie siły rosyjskie, a być może nie ma ich wcale. Dlatego uznał, że nie trzeba pchać w tę stronę aż dwu dywizji z korpusu Soulta - wystarczy tylko dywizja Vandamme'a, podczas gdy pułki Saint-Hilaire'a mogą uderzyć bardziej na południe. W rezultacie tej błędnej oceny już niedługo okaże się, że francuskie uderzenie na płasko-
' Austerlitz 1805
98 99
nąć wojska na pozycje wyjściowe, pozwalały cesarz0% w pełni wykorzystać czynnik zaskoczenia.
O godzinie 7.00 - na rozkaz Napoleona - na wzg<W Zuran stawili się dowódcy korpusów. Relacje naoczny^ świadków różnią się tu trochę. Niektórzy twierdzą, ^ cesarz przyjmował ich wszystkich razem, inni natomiast,^ z każdym rozmawiał oddzielnie, zależnie od tego, kiedy zjawił się na jego biwaku. Istotne jest to, że owa odprawa pozwoliła Napoleonowi zapoznać marszałków z generał. nym planem batalii, jaką zamierzał rozegrać już w najbliż. szych godzinach. Zakładał on - opierając się na informac-jach od Legranda - że nieprzyjaciel będzie próbował obejść prawe skrzydło Wielkiej Armii. Kiedy już Rosjanie i Austriacy mocno zaangażują się w tym kierunku, centrum wojsk francuskich wykona uderzenie na płaskowzgórze Prace, aby w ten sposób przepołowić ugrupowanie przeciwnika. Każdy z marszałków otrzymał więc odpowiednie rozkazy w tym względzie. Lannes miał stać ze swym korpusem na szosie ołomunieckiej i związać prawe skrzydło nieprzyjaciela. Soult winien był wykonać w odpowiednim momencie atak na płaskowzgórze. Murat i Bernadot-te, których wojska stały na razie w drugiej linii, mieli wesprzeć go w razie potrzeby. Davout z korpusem dopiero nadciągającym na pole bitwy winien był natomiast wesprzeć dywizję Legranda.
Tu warto zwrócić uwagę, że ta krótka odprawa odbyła się 2 grudnia rano, bezpośrednio przed bitwą, a nie poprzedniego dnia wieczorem. Wskazuje to, że cesarz nie byl pewien ruchów wojsk nieprzyjaciela i dosłownie w ostatnim momencie zadecydował, jaką przyjąć koncepcję rozegrania batalii.
Francuzi przed bitwą
2 grudnia_wjczesn.ym-jmikjem -jnigdzy^godziną 5.00-a 7.Ó0 - Wielka Armia zajęła wyznaczone pozycje. Wojska francuskie składały się z pięciu części, zresztą o nierównej sile, przy czym środek ciężkości znajdował się na lewym skrzydle i w centrum z wyraźnym osłabieniem skrzydła |
orawego. Mówiliśmy już, że celem Napoleona było wciągnięcie nieprzyjaciela w pułapkę i skłonienie go do uderzenia na prawe skrzydło wojsk francuskich - w kierunku drogi grno-Wiedeń. Osłabienie tego skrzydła było właśnie jednym z elementów pułapki zastawionej na Rosjan i Austriaków. "Skrajne lewe skrzydło ugrupowania Wielkiej Armii stanowiła brygada lekkiej jazdy gen. Fauconneta, składająca się z 1 i 13 pułków strzelców konnych. Brygada ta, licząca łącznie 580 żołnierzy, zajęła pozycje na lewo od wzgórza Santon, w rejonie osady Posorice. Jej zadaniem było niedopuszczenie Rosjan do obejścia lewego skrzydła francuskiego. Francuzi mogli tu wykorzystać dogodne dla nich warunki terenowe, bo na lewo od wzgórza Santon - w odległości kilku kilometrów - zaczynały się już Góry Morawskie. Brygada Fauconneta wypełniała więc lukę między wzgórzem Santon a owymi górami. Mogłoby wydawać się, że tych 580 żołnierzy nie jest w stanie powstrzymać większych sił rosyjskich. Napoleon był jednak pewien, że nieprzyjaciel zaatakuje akurat z przeciwnego skrzydła, a więc, że brygada Fauconneta nie będzie mieć zbyt wiele roboty. Dalszy rozwój wydarzeń w pełni potwierdził to przypuszczenie.
Drugą część ugrupowania Wielkiej Armii stanowiło jej lewe skrzydło złożone z 5 Korpusu marszałka Lannesa. Korpus ten miał już zupełnie inny skład niż na początku kampanii. Obejmował on teraz dywizje piechoty gen. Su-cheta (poprzednio w 4 Korpusie Soulta) i gen. Caffarel-liego (poprzednio należącą do 3 Korpusu Davouta i dowodzoną do niedawna przez gen. Bissona).
Dywizja Sucheta stanęła na lewo od drogi Brno-Ołomuniec, na wysokości wzgórza Santon. Samo wzgórze zostało obsadzone przez 17 pułk piechoty lekkiej, który wysunął silne ubezpieczenie w kierunku nieprzyjaciela zajmując osadę Bosenice. Dywizja stanęła w dwu liniach: w pierwszej brygada gen. Valhuberta złożona z 40 i 34 pułków liniowych, a w drugiej brygada gen Claparede'a, czyli 88 i 64 pułki liniowe.
102 103
Na prawo od drogi Brno - Ołomuniec rozwinęła Się w podobnym ugrupowaniu dywizja gen. Caffarelliego, SJ; gając aż po osadę Jirzikowice. W pierwszej linii bryga^ gen. Demonta, czyli 30 i 17 pułki liniowe, oraz 13 p jh lekki. W drugiej linii brygada gen. Epplera, czyli 61 i ^ pułki liniowe.
Trzecią część ugrupowania Wielkiej Armii tworzyło cen. trum, rozciągające się jednak w taki sposób, że zachodziło częściowo na lewe skrzydło. Centrum to tworzył 1 Korpus marszałka Bernadotte'a oraz kawaleria rezerwowa marszałka Murata.
Kawaleria Murata to trzy dywizje: lekkiej jazdy gen, Kellermanna, dragonów gen. Beaumonta (ponieważ chory pozostawał w Wiedniu, dowództwo sprawował gen. Boyer) i gen. Walthera, wreszcie ciężkiej jazdy gen. d'Hautpoula i gen. Nansouty'ego. Łącznie - pięć dywizji wszystkich rodzajów jazdy.
Dywizja lekkiej jazdy Kellermanna składała się z brygad gen. Treilharda (9 i 10 pułki huzarów) oraz gen. Milhauda (16 i 21 pułki strzelców konnych). Obie stanęły w kolumnach szwadronowych u stóp wzgórza Santon, w bezpośrednim sąsiedztwie drogi Brno - Ołomuniec, wysuwając się nieco przed piechotę. O ile do niedawna dywizja Kellermanna przydzielana była do korpusu Bernadotte'a, to na kilka godzin przed bitwą Napoleon zadecydował, że będzie wspierać korpus Lannesa.
Przed piechotą 5 Korpusu Lannesa - na prawo od drogi - znalazły się także dwie dalsze brygady lekkiej jazdy: gen. Picarda (4 i 2 pułki huzarów) oraz gen. van Mariziego (5 strzelców konnych i 5 huzarów).
Obok 5 Korpusu - osłonięte dywizją Kellermanna - stanęły natomiast w kolumnach szwadronowych dwie dywizje dragonów. Na lewym skrzydle brygady gen. Rogera (3. 6 i 10 pułki dragonów) oraz gen. Boussarda (11, 13 i 22 dragonów) tworzące dywizję gen. Walthera. Na prawyuj skrzydle natomiast brygady gen. Boyera (5, 8 i 9 pułki dragonów) oraz gen. Scalforta (12 i 16 dragonów) stanowiące dywizję gen. Beaumonta. Ta ostatnia dywizja znalazła się już naprzeciw Jirzikowic.
Ciężka jazda generałów d'Hautpoula i Nansouty'ego ozostawiona została w tyle, w drugiej linii. D'Hautpoul tanął za dywizją piechoty Sucheta, a Nonsouty za dywizją
piechoty Caffarelliego. Centrum to także 1 Korpus marszałka Bernadotte'a
składający się z dywizji piechoty gen. Rivauda i gen. proueta. Obie te dywizje zajęły stanowiska na prawo od (jrogi Brno - Ołomuniec w rejonie wzgórza Zuran, na którym znajdował się Napoleon. Tak więc tworzyły one już trzecią linię w ugrupowaniu wojsk francuskich - po lekkiej jeździe Kellermanna i dragonach Beaumonta i Walthera. Obie dywizje piechoty stanęły w kolumnach batalionowych. Na lewym skrzydle dywizja Rivauda, czyli brygady gen. Dumoulina (8 i 45 pułki liniowe) oraz gen. Pacthoda (jeden tylko 54 pułk liniowy). Na prawym skrzydle natomiast brygady gen. Werle (27 pułk lekki i 94 pułk liniowy) oraz gen. Frere (jeden tylko 95 pułk liniowy). Jak z tego widać, 1 Korpus był bardzo osłabiony i w rzeczywistości miał siłę zaledwie dywizji.
Czwarta część ugrupowania Wielkiej Armii to jej prawe skrzydło rozciągnięte od wioski Jirzikowice aż po Telnice, a więc obejmujące dwie trzecie całości frontu, jaki wojska napoleońskie zamierzały przeciwstawić Rosjanom i Austriakom. To prawe skrzydło tworzył przede wszystkim 4 Korpus marszałka Soulta, podzielony jednak na dwa zgrupowania.
Lewe zgrupowanie stanowiły dywizje piechoty gen. Van-damme'a - naprzeciw Jirzikowic - i gen. Saint-Hilaire'a - naprzeciw Puntowic. Zgrupowanie to swoim lewym skrzydłem przylegało do centrum Wielkiej Armii, czyli do 1 Korpusu Bernadotte'a i kawalerii rezerwowej Murata. Miało ono - w myśl założeń Napoleona - stać się główną siłą uderzeniową wojsk francuskich, przynajmniej w pierwszej fazie batalii.
Prawe zgrupowanie 4 Korpusu tworzyła dywizja piechoty gen. Legranda, która została przesunięta wyraźnie na Południe i obsadziła wioski Telnice i Sokolnice nad Złotym Potokiem. Zadanie jej polegało na stawianiu oporu woj-
104 105
2 zestawienia tego widać, że główne siły Wielkiej Armii x pieszczone zostały w centrum jej ugrupowania. Stąd miały wyjść decydujące uderzenia przeciwko Rosjanom ; Austriakom, podczas gdy zadaniem lewego skrzydła ; flankierów prawego było powstrzymanie skrzydeł nieprzyjacielskich, związanie ich walką, tak aby nie mogły pośpieszyć z pomocą własnemu centrum.
Sprzymierzeni przed bitwą 1 grudnia wieczorem wojska sprzymierzonych przesunę
ły się na płaskowzgórze Prace, zamierzając spędzić tam noc przed bitwą i zająć pozycje wyjściowe do ataku.
Awangarda pod rozkazami austriackiego generała Kien-mayera, złożona głównie z kawalerii, rozłożyła się na południowych skłonach plaskowzgórza, na zachód od wioski Ujezd. Część jej nawiązała już kontakt bojowy z oddziałami 4 Korpusu Soulta, próbując opanować brody w Telnicach i Sokolnicach.
1 kolumna sprzymierzonych - były to pułki rosyjskie pod dowództwem gen. Dochturowa - stanęła obozem na południowo-wschodnim skłonie plaskowzgórza Prace. Nie była ona widoczna od strony Francuzów, bo jej ognie biwakowe przesłaniało to wzniesienie.
2 kolumna - także rosyjska - pod rozkazami gen. Langerona, stanęła na szczycie plaskowzgórza i to właśnie jej ogniska mogli obserwować żołnierze Margarona czuwający pod Sokolnicami.
3 kolumna - również rosyjska - dowodzona przez gen. Przybyszewskiego, zajęła centrum płaskowzgórza Prace.
Na północ od niej - także na wzniesieniu - stanęła 4 kolumna rosyjska gen. Miłoradowicza.
5 kolumna, dowodzona przez księcia Lichtensteina i złożona z pułków jazdy, znalazła się na północ od płaskowzgórza Prace, w pobliżu szosy ołomunieckiej.
W wiosce Krzenowice, na wschodnim skłonie wzgórza, rozłożyła się gwardia rosyjska. Tu również spędzili noc car Aleksander i cesarz Franciszek. Na szosie ołomunieckiej
106
pozostała natomiast rosyjska awangarda pod dowództwem Bagrationa 4.
Około godziny 23 dowódcy kolumn otrzymali rozta stawienia się w Krzenowicach, gdzie zwołano naradę~~jj> której Weirother miał przedstawić swój plan ataku w dnff następnym. Narada odbywała się w chacie, w której ZŁ trzymał się Kutuzow. Popijając herbatę czekano na Bag. rationa. Wreszcie pojawił się jego adiutant raportując, ż» dowódca rosyjskiej awangardy nie przyjedzie, gdyż „ma ą daleko", a poza tym zajęty jest rozmieszczaniem wojsk na
szosie ołomunieckiej. Narada zaczęła się o godzinie 1.00 - już 2 jyudnja
- w obecności cara Aleksandra i cesarza Franciszka. Kuto-zow siedział w wygodnym fotelu, w rozpiętym płaszczu, z zamkniętymi oczyma, tak że nie bardzo było wiadomo - śpi czy śledzi to, co mówi Weirother.
Austriacki pułkownik proponował obejście prawego skrzydła wojsk francuskich pomiędzy wioskami Telnice a Sokolnice po to, by można było zaatakować je od południa i po przełamaniu oporu ścigać aż do Brna. Według tego planu awangarda Kienmayera powinna oczyścić przedpole między zachodnim stokiem płaskowzgórza Prace a Złotym Potokiem, następnie opanować przeprawy na tej rzece i ustąpić miejsca kolumnom piechoty. Najwcześniej miała atakować 1 kolumna Dochturowa, próbując przeprawić się przez Złoty Potok w Telnicach. Kiedy już tego dokona, ma - po przejściu na zachodni brzeg - zatrzymać się, zwrócić frontem ku północy i czekać, aż wykonają swe zadania następne kolumny.
2 kolumna Langerona powinna przejść Złoty Potok między Telnicami a Sokolnicami, czyli o kilkaset metrów bardziej na południe. Po przeprawie przez rzekę i posunięciu się kilkaset metrów ku zachodowi miała zwrócić się na północ i wyrównać front z 1 kolumną. Obie miały czekać, aż wykona swe zadanie 3 kolumna Przybyszewskiego.
Kolumna ta - według Weirothera - uderzałaby na wios-
A. C z a r t o r y s k i , Memoires, Paris 1887, s. 68.
107
§0kolnice w rejonie tamtejszego pałacu, a więc najdalej ' południe ze wszystkich wojsk sprzymierzonych. Po
"rzejściu na zachodni brzeg Złotego Potoku winna była osunąć się około dwu kilometrów na zachód, następnie
Lrócić się na północ i wyrównać front z 2 i 1 kolumnami. p0pjero wówczas wszystkie trzy kolumny miały uderzyć ku północy na wojska francuskie między Puntowicami
wzgórzem Turas. Kawaleria Kienmayera stanowiła osłonę lewego skrzydła tej nacierającej masy wojsk rosyjs-Ico-austriackich.
W tym samym czasie awangarda Bagrationa zwiąże siły francuskie w rejonie wzgórza Santon. Kawaleria Lichten-steina i gwardia rosyjska - użyte jako rezerwa - będą rzucone do walki wówczas, gdy trzy pierwsze kolumny rozbiją już Francuzów. Działania rozpoczną się o godzinie 7. 00, ale sama walka zostanie podjęta nieco później.
Weirother mówił ze swadą, tryskała zeń energia i optymizm, widać było, że czuje się główną postacią, że to szczególnie ważny moment w jego życiu. Tłumaczył na wielkiej mapie okolic Brna - tak jak to czyni się w akademii wojskowej - co powinien zrobić każdy z dowódców kolumn. Najwidoczniej oczekiwał wyrazów uznania dla własnych pomysłów5.
Langeron - francuski emigrant w rosyjskiej służbie, zresztą doskonały wojskowy - zapytał z odcieniem sceptycyzmu, „czy rzeczywiście wszystko będzie przebiegać dokładnie tak, jak to nam wyłożył pan pułkownik." Weirother - pewien poparcia ze strony cara - odpowiedział mu wyniośle, że „nie ma żadnych powodów, by sądzić, że plan ten zawiedzie w czymkolwiek".
Tylko Kutuzow zaprotestował i zgłosił poważne zastrzeżenia. Jego zdaniem, pozycja na płaskowzgórzu Prace, którą teraz zajmowali Rosjanie i Austriacy, miała wybitnie °bronny charakter. Jak zawsze ostrożny, przestrzegał Przed opuszczaniem tego płaskowzgórza, a więc przed
5 C . M a n c e r o n , Austerlitz, Paris 1960, s. 182-185.
108
rezygnacją z przewagi, jaką nad Francuzami daje im ten Uważał, że lepiej będzie poczekać, aż Napoleon przeje do ataku i spróbuje zdobyć - w niedogodnej dla siek sytuacji - Prace.
Weirother odrzekł na to, że „Napoleon gdyby chciał, t, dawno zaatakowałby sprzymierzonych", a więc jego bi» ność dowodzi, że „najwidoczniej boi się". Zresztą - USM kajał zgromadzonych - Francuzi mają nie więcej niż 4 tysięcy żołnierzy. Według jego zapewnień zwycięstwo j e s t
niewątpliwe, a to z racji liczebnej przewagi sprzymierzo. nych i - tu nie był zbyt skromny - „doskonałego pla^ działania". Kutuzow nie dał się przekonać, ale musiaj ustąpić, bowiem zarówno car Aleksander, jak i cesarz Franciszek przyznali rację Weirotherowi.
Narada zakończyła się około godziny 3. Dyspozycji Weirothera trzeba było teraz przetłumaczyć z niemieckiego na rosyjski. Zajmował się tym ppłk Toll, który zdoła) zakończyć swą pracę dopiero około godziny 7. Zaledwk o 8.00 dowódcy kolumn otrzymali te dyspozycje, kiedy większość z nich zwinęła już obozowiska i zaczęła maszerować na pozycje wyjściowe. Ci dowódcy kolumn opierali się więc na własnych notatkach, na tym, co sami usłyszeli oj Weirothera. Stąd pierwsze - bardzo poważne - komplikł cje. Książę Lichtenstein - nie wiedzieć dlaczego - wyobrai sobie, że jego kawaleria powinna zająć stanowiska na poł* dniowych skłonach płaskowzgórza Prace, podczas gdy w ra czywistości wyznaczono jej skłon północny, oddalony o doi re 6 kilometrów. Pułki jazdy ruszyły więc jeszcze w ciemna ściach ku osadzie Ujezd. Tu - zupełnie zdezorientowany - Lichtenstein dowiedział się od Langerona, że powinien od dawna znajdować się na stanowiskach w pobliżu szosy oło-munieckiej. Langeron chwycił nawet jego konia za uzdę i poprowadził kilka kroków we właściwym kierunku. Ti opóźnienie w zajęciu stanowisk wyjściowych do ataku sprawi ło, że nie stało już czasu, by nakarmić konie 6.
6 L a n g e r o n , Journal des campaignes faites au serńce de Russh Paris 1895, s. 98.
109
110 111
Czynił tak nie tylko dlatego, że 4 kolumna nie mogła iść dalej- Nawet kiedy Lichtenstein zwolnił przedpole, stary eenerał nie poderwał swych pułków. Jako doświadczony wódz dostrzegł od razu, że zejście wojska z płaskowzgórza prace w dolinę naraża armię sprzymierzonych na wielkie niebezpieczeństwo. Jakże łatwo Francuzi mogliby w takim wypadku uderzyć na wzniesienie i przepołowić armię rosyj-slco-austriacką.
Do Kutuzowa podjechał car Aleksander. Rosyjski historyk Michajłowski-Danilewski przytacza dialog, jaki wywiązał się między nimi:
- Michale Iłłarionowiczu, dlaczego nie posuwasz się dalej?
- Czekam, aż cała kolumna zbierze się. - Nie jesteśmy na Polu Marsowym ani na paradzie, aby
czekać, aż nadejdą wszystkie pułki. - Sire! Właśnie dlatego, że to nie parada, zatrzymałem
się. Zresztą jeśli Wasza Cesarska Mość rozkazuje... - Tak, rozkazuję! Chwilę później kolumna Kolowratha, a w jej składzie
rosyjskie pułki Miłoradowicza, zaczęła schodzić w dolinę. W tym momencie w niemałym stopniu rozstrzygnęły się
losy batalii. Kutuzow nie wyjaśnił carowi, na czym polegają jego obawy. Zapewne nie chciał otwarcie krytykować planu Weirothera, który zyskał aprobatę cara. Aleksander - bez żadnego doświadczenia bojowego - nie zorientował się, skąd grozi niebezpieczeństwo i spowodował zejście dużej części 4 kolumny w dolinę.
Tymczasem dowódca prawego skrzydła, gen. Bagration, Przystąpił zgodnie z planem do akcji o godzinie 7.00. Posunął swe oddziały szosą ołomuniecką na zachód i zdobył nawet wioskę Bosenice bronioną przez niezbyt liczny oddział piechoty z korpusu Lannesa. Kiedy jednak poszedł dalej, znalazł się w zasięgu 18 dział dużego kalibru stojących na szczycie Santonu. Rosyjska awangarda została "atychmiat zastopowana. I ona również czekała na wynik 8?ląłań lewego skrzydła Buxhówdena.
12 113
A"sterlitz 1805
114 115
silnym ogniem. Dopiero po chwili - są już zabici i - wyjaśnia się, że to 26 pułk lekki wyparty z Sokoli pomylił swoich towarzyszy broni z Rosjanami10.
Żołnierze 108 pułku krzyczą, by zaprzestano ognia, r* którzy cofają się od strony Sokolnic, nie bardzo wierzą w zapewnieniom, że są Francuzami. Kpt. Livadot wpada «, pomysł, by unieść wysoko w górę pułkowego orła i naocj. nie udowodnić tym we mgle, że tu rzeczywiście są jeszc* Francuzi.
O godzinie 9.30 wzdłuż Złotego Potoku na dłużsi chwilę zapanował względny spokój. Sprzymierzeni, któ. rych oddziały zmieszały się ze sobą, próbują teraz za prowadzić trochę porządku. Buxhówden rozkazuje rosyj. skim pułkom piechoty kijowskiemu, jarosławskiemu, wfc. dzimierskiemu i nowoingermanlandzkiemu zająć pozycj(
do ataku na zachód od Ujezdu. Wejdą one do akcji, gdj przełamana zostanie ostatecznie francuska obrona i gfc już swobodnie można będzie przekroczyć Złoty Potok. Na razie w Telnicach oficerowie starają się zebrać wokół siebit rozproszonych żołnierzy Kienmayera i Dochturowa. Uporządkowane formacje są rozstawiane wzdłuż Złotego Potoku. Kolumny 2 i 3 wciąż czekają na wejście do akcji Buxhówden ustala, że Dochturow będzie za chwilę atakował poprzez Telnice, Langeron poprzez Sokolnice, a Przybyszewski na północ od niego poprzez park pałacowj w Sokolnicach.
Tymczasem jednak o godzinie 10.00 nadciąga trzon dywizji Frianta. Piechurzy są zmęczeni do granic wytrzymałości. W ciągu ostatnich 48 godzin kazano im pokonać ponad 100 kilometrów. Na ostatnim postoju w Rajhradzit - na szosie z Wiednia do Brna - oficerowie kopniakami i przekleństwami zmuszali żołnierzy do powstania i dalszego marszu. Teraz jednak są gotowi do walkix ł.
Ten trzon dywizji Frianta to brygada gen. Locheta - $ i 111 pułki liniowe, razem 1200 ludzi. Brygada uderzaj Sokolnice, zagarnia 6 armat, bierze 2 chorągwie i w zaciek
Q uen ne vat, op. cit., s. 40-41. S t u 11 e r h e i m, op. cit., s. 65.
• walce na bagnety wyrzuca Rosjan na wschodni brzeg fi teg° P o t°ku. Friant pozostawia 48 pułk w Sokolnicach
atychmiast zawraca w lewo. Ze 111 pułkiem próbuje 'rlebrać Przybyszewskiemu pałac i park w Sokolnicach. 0 o godzinie 10.30 rozpoczyna się krwawy bój o Sokółce Ledwie 111 pułk ruszył na północ, kiedy spoza
Złotego Potoku uderza kurski pułk piechoty. To Langeron Howódca 2 kolumny sprzymierzonych - próbuje odzys
kać Sokolnice i nawet udaje mu się to. 48 pułk piechoty francuskiej z najwyższym wysiłkiem utrzymuje się na południowym skraju wioski. Dowodzi nim bezpośrednio gen. Lochet - również doskonały dowódca.
Obie strony wprowadzają do walki wciąż nowe siły, starając się opanować zarówno Sokolnice, jak i pałac oraz park na północ od tej miejscowości. Friant posyła do boju 15 pułk lekki i 33 liniowy. Langeron i Przybyszewski natomiast - pułki kijowski, jarosławski i włodzimierski.
Około godziny 11 dowództwo przejmuje Davout. Ma on zaledwie 8 tysięcy piechurów i 2800 kawalerzystów przeciwko 35 tysiącom sprzymierzonych. Na szczęście dla niego Rosjanie i Austriacy mogą wprowadzić do akcji tylko część swoich sił. Brak po prostu miejsca na rozwinięcie tak wielkich mas wojska, a zresztą przez Złoty Potok można przejść jedynie w kilku punktach. Te krwawe zmagania mają ogromne znaczenie dla Wielkiej Armii. Walcząc w stosunku 1:3 czy nawet 1:4 Davout wiąże nie tylko awangardę Kienmayera, ale także trzy kolumny: Dochturowa, Langerona i Przybyszewskiego. W ten sposób nie mogą one być użyte w boju na płaskowzgórzu Prace, który toczy się w tym samym czasie 1 2 .
O godzinie 11.00 Francuzi trzymają się tylko na południowym skraju Sokolnic, gdzie wykrwawiony 48 pułk liniowy zabarykadował się w kilku domach. Austriacy ' Rosjanie opanowali Telnice oraz pałac i park w Sokolicach, ale nie mogą jeszcze swobodnie wyjść na równinę.
L a n g e r o n , op. cit., s. 101.
116 117
oołudnie ku Telnicom i Sokolnicom. Nie chronił ich "wet najcieńszy łańcuch placówek lekkiej jazdy. ^Francuzi już nie kryją się, choć nadal osłania ich jeszcze
ia Dwustu doboszy idących przed frontem kolumn t [jonowych bije teraz równy rytm kroku szturmowego.
. „rZyjaciel musi słyszeć ten odgłos werbli, ale wciąż • szcze nie reaguje. Dopiero kiedy Francuzi wyłaniają się ^ mgły, kiedy widać ich w odległości zaledwie 800 metrów, Rosjanie rozpaczliwie starają się zmienić front kolumn ' przyjąć to nagłe, zupełnie niespodziane uderzenie.
Atak Francuzów wyszedł spomiędzy wiosek Jirzikowice j puntowice. Najpierw pokonali oni dolinę strumienia, a zaraz potem zaczęli wspinać się łagodnym zboczem plaskowzgórza, które ma dwa szczyty. Na lewo, na wysokości 298 metrów, leży miasteczko Stare Vinohrady. To cel dywizji Vandamme'a. Na prawo, na wysokości 324 metrów, leży miasteczko Prace. To cel dywizji Saint-Hilaire'a. Napoleońska piechota idzie równym krokiem, nie odpowiadając na salwy Rosjan. Oprócz odgłosów werbli dochodzi od tych kolumn rewolucyjna pieśń Le Reveil du Pere Duchesne, dawno już nie śpiewana we francuskiej armii, bo o zbyt jakobińskim charakterze. Teraz jednak cesarz pozwala na wszystko, chce pobudzić swych żołnierzy do najwyższego wysiłku. Od tego uderzenia zależą przecież losy batalii. Jeśli uda się zepchnąć nieprzyjaciela z plaskowzgórza i utrzymać Prace, to armia sprzymierzonych zostanie przecięta na dwie części.
Francuski atak prowadzony jest następująco. Najpierw w długich tyralierach idą pułki piechoty lekkiej - po jednym przed każdą dywizją. Potem cztery kolumny pierwszych batalionów czterech regimentów piechoty liniowej. Po kilkudziesięciometrowej przerwie kolejne cztery kolum-nY- To drugie bataliony czterech regimentów, jakie liczy wda z dwu dywizji.
Dywizja Saint-Hilaire'a ma trochę łatwiejsze zadanie. Warunki terenowe sprzyjają jej o tyle, że nie ma przed nią ?t?bokich rozpadlin. Dlatego też może wysunąć się nieco Przed dywizję Vandamme'a. Dywizję Saint-Hilaire'a po-
118 119
wie nie są w stanie przygotować swych podwładnych ! przyjęci uderzenia. Wielu Rosjan i Austriaków nie
n zumie zresztą, co się stało i co stanie się za chwilę 1 6 . f Teraz Kutuzow wysuwa się ku przodowi, usiłuje włas-yin przykładem zachęcić do stawienia oporu. Zostaje
draśnięty kulą w policzek, ocieka krwią. Car posyła mu w e g 0 osobistego lekarza Wyllie, ale generał odsyła go ze
,j0wami: „Podziękuj pan cesarzowi i powiedz mu, że moja rana nie jest wcale groźna, ale że śmiertelne rany grożą nam z tej strony". Tu wskazał na Francuzów wspinających się po stokach płaskowzgórza. Był to jakby gniewny wyrzut, że przed chwilą - co prawda niezbyt jasno - przestrzegał imperatora przed niebezpieczeństwem, ale ten zlekceważył to ostrzeżenie i oto nastąpiły tego skutki.
Uderzenie korpusu Soulta spycha Rosjan w dolinę, ku Austerlitz. Francuzi instalują się na płaskowzgórzu, oczyszczają miasteczka: Vandamme - Stare Vinohrady, Sa-jnt-Hilaire - Prace.
Kutuzow próbuje nadal organizować opór, ale jego głos tonie w ogólnym zgiełku. Mało kto go słucha, może dowodzić zaledwie kilkuset żołnierzami znajdującymi się w najbliższym sąsiedztwie. U jego stóp pada hrabia Tieseh-hausen, zięć generała, a zarazem adiutant, śmiertelnie trafiony kulą karabinową. Kutuzow, zupełnie bezradny, wycofuje się na wschodni stok wzgórza. Car Aleksander, widząc, co się dzieje, wydaje rozkaz odwrotu po to, by w pewnej odległości od szczytu można było zreorganizować wojsko i podjąć kontratak. Zamęt jest tak wielki - to prawie panika - że na razie ta część wojska jest niezdolna do skutecznego uderzenia.
Rosjanie i Austriacy próbują odzyskać płaskowzgórze. ^dyną zorganizowaną formacją znajdującą się na płaskowzgórzu jest brygada Kamińskiego, która stanowiła ariergardę kolumny Langerona. Dowódca brygady, widząc Francuzów biegnących ku szczytowi wzniesienia zatrzymał swych żołnierzy i natychmiat zawrócił ku miasteczku Pra-
6 Tamże, s. 77.
120
ce. Nie było zresztą czasu na jakiekolwiek konsult^ z Langeronem. Ku tej brygadzie nadbiegł Kutuzow wid>? w niej ostatni ratunek, ostatnią szansę odzyskania płash wzgórza Prace. Teraz nakazuje Kamińskiemu uderzyć c& siłą na Francuzów i wyprzeć ich ze szczytu ! 7.
Ledwie pułki Saint-Hilaire'a opanowały miasteczko K ce, a już przyszło im przyjąć na siebie bardzo silny aM brygady Kamińskiego od południa. Niewiele później nj, stąpił też atak części kolumny Kolowratha ze wschodi Składała się ona wprawdzie w dużej części z ozdrowieńca bądź „rekrutów, którzy nie wąchali jeszcze prochu, dowódca jednej z brygad, gen. Jurczik, zresztą Czedj z pochodzenia, okazał się doświadczonym i bojowym do. wódcą. Kolumna Kolowratha uderzyła jednak w większym stopniu na miasteczko Stare Vinohrady niż na Prace, czyi że ucierała się przede wszystkim z dywizją Vandamme'a.
Dywizja Saint-Hilaire'a to w pierwszej fazie tej wal tylko trzy pułki piechoty: 10 lekki, 14 i 36 liniowe. Poza tałe oddziały nie dotarły jeszcze na szczyt wzniesienia. 1 pułk lekki odparł wprawdzie pierwsze uderzenie jednego z batalionów apszerońskiego pułku piechoty, ale zara ustąpił pod naporem pozostałych jego pododdziałów. Ti trzeba wyjaśnić, że 10 pułk walczył w szyku rozproszonym a więc trudno mu było powstrzymać napór zwartycl kolumn rosyjskich. Saint-Hilaire posyła na pomoc 14 pul liniowy, ale pierwszy jego batalion wpada w zasadzi! i ostrzelany przez nieprzyjaciela cofa się w popłochu.
Francuzi tracą kilkaset metrów terenu, z najwyższyn trudem trzymają się jeszcze na szczycie. Saint-Hilaire, uważany wówczas za najdzielniejszego z generałów Wielkie Armii, zastanawia się nawet, czy nie wycofać się z miastetf ka Prace ku Puntowicom. Napór brygady Kamili-skiego oraz Austriaków Kolowratha od wschodu jest bo wiem bardzo silny. Sprzeciwia się temu stanowczo dowód' ca 10 pułku lekkiego płk Pouzet. Chwilę później podryg swych żołnierzy do rozpaczliwego wysiłku i odrzuci*
17 Tamże, s. 81.
121
zV brygadę Kamińskiego odzyskuje 200 metrów terenu18. * y/ tym momencie z pomocą dywizji Saint-Hilaire'a przy
da 6 dział 12-funtowych. Jest to cała artyleria 4 Kor-usu, którą dysponował Soult obserwujący z niepokojem
nagania na płaskowzgórzu. Marszałek wydaje płk. Fon-t ay rozkaz przeprowadzenia dział spod Puntowic na szczyt wzniesienia. Kiedy Fontenay jest już na miejscu, otrzymuje od gen. Thiebaulta - dowódcy tej brygady w dywizji Saint-Hilaire'a, która trzyma szczyt - rozkaz załadowania dział podwójnym ładunkiem kartaczy bądź teZ jednocześnie pełnymi kulami i kartaczami. Chodzi mu 0 to, by maksymalnie zwiększyć siłę ognia tej skąpej artylerii. Fontenay oponuje tłumacząc, że działa bardzo szybko ulegną zniszczeniu i że może nawet dojść do rozsadzenia lufy, co zawsze grozi śmiercią artylerzystom. Thiebault upiera się jednak przy swoim, domaga się, by kanonierzy „celowali na wysokość pasa, w sam środek nieprzyjacielskich kolumn". Chce przy następnym ataku złamać psychicznie Rosjan, chce, aby ponieśli tak krwawe straty, że „odechce się im nowego ataku".
Istotnie, chwilę później kolumny Kamińskiego znowu podchodzą pod szczyt płaskowzgórza. Oprócz pułków rżew-skiego i fanagoryjskiego są dwa szwadrony dragonów sanktpetersburskich i setka kozaków z 3 pułku Isajewa. Sześć francuskich armat ukrytych jest na razie za ścianą piechoty. Ta rozstępuje się, kiedy Rosjanie są już blisko i wówczas pada salwa, powodując krwawe bruzdy w zwartych szeregach jegrów i grenadierów. Ten nowy atak rosyjski zostaje odparty, zmieszane kolumny odchodzą w popłochu w dolinę. Kutuzow, który do tej pory znajdował się przy kolumnie Kamińskiego, traci ostatecznie kontakt z carem Aleksandrem i wraz z częścią brygady Kamińskiego wycofuje się do Hostieradka. Nie odegra już żadnej roli w dalszej części batalii. Sprzymierzeni nie mają więc swego nominalnego wodza ig.
18 J. T h i r y , Ulm, Trafalgar, Austerlitz, Paris 1962, s. 160. 19 J. [S o u 11], Mkmoires du marechal Soult, Paris 1854, s. 121.
122
W tym momencie następuje przesilenie - Francuzi nabj. rają znowu ufności, są niemal pewni, że zdołają utrzy j się na płaskowzgórzu. Dochodzi jeszcze do gwałtów wymiany zdań między Soultem a Thiebaultem 2 0 . Obaj QJ. krępują się w słowach, mają wprawdzie powody do zad* wolenia, ale marszałek nie bardzo może ścierpieć, że w ty* krytycznym momencie to jeden z podwładnych - nawet ni» dowódca dywizji, ale tylko brygady - okazał się bardziej zdeterminowany od niego. Armaty są wprawdzie nie do użytku, ale dywizja Saint-Hilaire'a jest uratowana. O g0. dżinie 10.30 dociera zresztą brygada gen. Vare - 43 i 53 pułki piechoty liniowej - która wydatnie wspomaga teraz brygadę Thiebaulta.
Dywizja Vandamme'a nie miała - przynajmniej począt-kowo - takich trudności. Wnet po opanowaniu miasteczka Stare Vinohrady przyjęła pierwsze uderzenie części austriackiej kolumny Kolowratha, ale odparła je bez większych kłopotów. Na północny wschód od Starych Vinohradów weszła do akcji część rosyjskiej kolumny Miłoradowicza złożona z bardzo dobrych pułków piechoty, ale dowodzona przez miernego generała. Miłoradowicz - bardziej dworak niż wojskowy - świadomy, że obserwuje go car Aleksander, starał się przede wszystkim wykazać swą osobistą odwagę i poświęcenie, nie myśląc jednak o zorganizowaniu naprawdę skutecznego kontrataku. Dosiadając rączego konia krwi angielskiej, pędził od jednego pułku do drugiego pośród świszczących kul, czym rzeczywiście stwarzał wrażenie jakby był najdzielniejszy ze wszystkich. Wprowadzał swe regimenty do walki kolejno, a nie jednocześnie, przez co, zanim jeszcze zbliżyły się do dywizji Vandamme'a, otrzymywały taki ogień francuskiej piechoty, iż po kilku minutach musiały cofać się w nieładzie.
Gen. Repniński próbuje utrzymać się na pozycji z pierwszym batalionem pułku nowgorodzkiego. Jest to ambicja bezsensowna, bo cóż może zrobić jeden batalion piechoty' Repniński pada ranny, trafiony trzema kulami, jego regi-
20 P. T h i e b a u 11, Memoires, Paris 1893, s. 60-62.
123
m e n t natychmiast cofa się ku swoim. Podobnie postępuje en- Berg dowodzący pułkiem małorosyjskim. T on również
"ostaje ranny, Francuzi biorą go w niewolę, a regiment odchodzi w popłochu na tyły 2 1.
Lannes i Murat wiążą Bagrationa i Lichtensteina. Działania na lewym skrzydle Francuzów (prawym Rosjan) rozpoczęły się później niż w centrum. Bagration, stojący na szosie ołomunieckiej, słyszał wprawdzie odgłosy walki gdzieś daleko na lewym skrzydle sprzymierzonych, a potem w centrum, ale nie orientował się zupełnie w sytuacji i nie otrzymał żadnych rozkazów ani od Kutuzowa, ani od Weirothera, ani od cara Aleksandra. Zniecierpliwiony próbował posuwać się naprzód prawą stroną szosy ołomunieckiej i zajął nawet - o czym była już mowa - wioskę Bosenice, ale niemal natychmiast, około godziny 9 został zatrzymany przez 5 Korpus Lannesa.
Na lewo od Bagrationa i szosy ołomunieckiej znajdowały się dwa duże zgrupowania wojsk sprzymierzonych. Była to jazda Lichtensteina oraz gwardia rosyjska pod rozkazami wielkiego księcia Konstantego. Obaj ci dowódcy - podobnie jak Bagration - od początku nie wiedzieli, co mają czynić i zdani byli wyłącznie na własne rozeznanie. Co więcej, nie przyszło im do głowy, by uzgodnić chociażby między sobą działania. Od razu też to, co działo się na prawym skrzydle sprzymierzonych, miało znamiona braku koordynacji, a nawet chaosu.
Wielki książę Konstanty wyruszył rano z częścią gwardii rosyjskiej z miasteczka Krzenowice i około godziny 8.30 znalazł się na wzniesieniu w pobliżu Blaziowic stanowiącym północny skraj rozległego płaskowzgórza Prace. Tu natychmiast zorientował się, że jest izolowany, że w sąsiedztwie nie ma żadnych większych jednostek własnych. Bagration stał wówczas na szosie ołomunieckiej i to wyraźnie w tyle, w pobliżu stacji pocztowej Posorice, dokąd nie dochodziły już pociski francuskiej baterii na wzgórzu San-ton. Konstantego od Bagrationa dzieliło ponad 1500 met-
S t u 11 e r h e i m, op. cii., s. 82.
rów otwartego terenu, nie obsadzonego przez żadne \vo» k o 2 2 .
Jeszcze dalej, bo 2 kilometry na lewo, w rejonie Starym Vinohradów znajdował się koniec 4 kolumny Kolowratha która oddalała się zresztą na południe i już niknęła * horyzontem. Przed gwardią rosyjską rozwinęła się j a ^ Lichtensteina podzielona na dwie części. Pułki austriacka pod rozkazami księcia Hohenlohe zajęły pozycje tuż obol szosy ołomunieckiej, utrzymując kontakt z czołówką wojsfc Bagrationa i osłaniając jej lewe skrzydło. Pułki rosyjskje
pod rozkazami generałów Uwarowa, Essena II i Szepele. wa, ale ogólną komendą samego Lichtensteina, stały nieco na lewo od księcia Hohenlohe, na północ od wioski Blazio-wice.
Wielki książę Konstanty zorientował się od razu, że na jego gwardii spoczywa teraz zadanie wypełnienia rozległej luki między lewym skrzydłem armii sprzymierzonych a jej centrum. Jeśli wejdzie w nią francuska jazda, a potem piechota, to wówczas wojska rosyjsko-austriackie zostaną rozdzielone na dwie części, i Bagration będzie zagrożony od południa zepchnięciem w Góry Morawskie23.
Widząc już linię wojsk francuskich rozciągającą się od Bosenic pod wzgórzem Santon aż po Stare Vinohrady, o które zaczęła właśnie bój dywizja Vandamme'a - Konstanty zdecydował się wysunąć ku przodowi i pośpiesznie zająć Blaziowice leżące w samym środku rozległej równiny między płaskowzgórzem Prace a szosą ołomuniecką. Od utrzymania tej wioski zależało teraz, kto będzie kontrolować równinę, a więc, czy Francuzom uda się wbić klin między prawe skrzydło a centrum wojsk sprzymierzonych.
Konstanty posłał do Blaziowic batalion strzelców pieszych gwardii, a zaraz potem batalion siemionowskiego pułku piechoty i 3 działa. Reszta gwardii stanęła w trzech liniach na wschód od Blaziowic: w pierwszej pułki preob-rażeński i siemionowski, w drugiej izmajłowski wraz
22 S a i n t-C h a m a n s d e, Memoires, Paris 1896. s. 72. 2 3 S t u 11 e r h e i m, op. cit. s. 70.
•c0TT1panią artylerii, trzecią tworzyli kirasjerzy i huzarzy 1
w a rdii. Wyraźnie z tyłu, w pobliżu Krzenowic, pozostały Kzcze w r e z e r w i e pułki gwardyjskie jazdy: kawalergardzi, iretiadierzy konni i kozacy.
Ledwie gwardia rosyjska zajęła Blaziowice, a już przed . • frontem, na całej linii między wzgórzem Santon a Jirzi-lowicami ruszyły masy wojsk francuskich. Był to korpus , annesa i kawaleria Murata, a za nimi korpus Bernadot-te'a. W ty"1 rnomencie Kutuzow przysłał do Konstantego adiutanta z prośbą o pomoc dla 4 kolumny Kolowratha, rozpaczliwie próbującej utrzymać się na płaskowzgórzu Prace. Wielki książę świadomy, że sam zaraz znajdzie się w akcji, mógł posłać Kutuzowowi tylko jeden batalion pułku izmajłowskiego.
Wróćmy jednak do Francuzów. Lannes - w przeciwieństwie do Bagrationa - miał jasno sprecyzowane zadanie, które wykonywał z żelazną konsekwencją. Chodziło o to, by tak związać Bagrationa, aby ten nie mógł przyjść z pomocą pułkom walczącym o płaskowzgórze. Dalszy rozwój wydarzeń sprawił zresztą, że Lannes związał również sporą część jazdy Lichtensteina i rosyjską gwardię Konstantego.
Na prawo od Lannesa stała kawaleria rezerwowa Murata. Jej rola polegała na związaniu jazdy rosyjsko-austriac-kiej, aby nie mogła ona wykonać uderzenia na centrum wojsk francuskich, czyli dywizję Vandamme'a. Następnie, z chwilą gdy uda się już złamać Lichtensteina, Murat miał - wspólnie z Lannesem - uderzyć od południa na korpus Bagrationa i zepchnąć go w Góry Morawskie.
Lannes rozpoczął działania ofensywne nieco później niż Soult, wówczas kiedy Francuzi docierali już do szczytu płaskowzgórza Prace. Było to około godziny 9. Dywizje piechoty Sucheta i Caffarelliego ruszyły wolnym krokiem I niby na paradzie - przez równinę, jaka rozciągała się na Prawo od szosy ołomunieckiej, a którą potem nazwano »rowniną kawalerii". Wraz z piechotą ruszyły pułki jazdy Murata, osłaniając Lannesa z prawa. Zareagował na to ^'chtenstein, próbując własną jazdą zablokować marsz
126
5 Korpusu. Zareagował też Konstanty zajmując - o czw była już mowa - Blaziowice 2 4 .
Kiedy piechota Lannesa dotarła na wysokość Blazio\yjc
została powitana ogniem artylerii gwardii rosyjskiej, a ta^ że lekkich działek wspomagających jazdę austriacką. Gej Foucher de Careil, dowódca artylerii 5 Korpusu, skoncent rował ogień swoich armat na bateriach Bagrationa. Caf. farelli natomiast wysunął ku przodowi własne działa i p^. jął ostrzał Blaziowic2S.
Artyleria rosyjska, zwłaszcza baterie Bagrationa, by}a
liczniejsza od francuskiej i bardziej od niej zróżnicowana. Stąd Francuzi chwilowo zaprzestali dalszego marszu. Lich. tenstein uznał, że jest to właściwy moment, by przejść do kontrataku. Wydzielił 10 szwadronów huzarów elizawieto-gradzkich pod rozkazami gen. Uwarowa, nakazując mu. by stanął koło oberży Hołubice i stąd osłaniał lewe skrzyd-ło Bagrationa. Sam zaś zaczął przygotowywać się do uderzenia na Lannesa.
Uprzedził go jednak wielki książę Konstanty, kierując pułk ułanów cesarzewicza należący do gwardii ku dywizji Caffarelliego. Natarciem dowodził gen. Essen II. Nie czekał on, aż sformują się inne pułki jazdy, działał więc w osamotnieniu i zbyt pośpiesznie.
Dywizję Caffarelliego osłaniała teraz lekka jazda Keller-manna. Kellermann (syn marszałka) uznał, że nie ma szans na powstrzymanie doborowego pułku ułanów, znacznie liczniejszego niż jego regimenty huzarów i strzelców konnych. Aby uniknąć rozbicia własnej dywizji, która cofając się mogłaby zmieszać francuskich piechurów i tym ułatwić Rosjanom złamanie ich szyku, rozkazał swym huzarom i strzelcom konnym wycofać się pośpiesznie na tyły. W to sposób, mając odsłonięte przedpole, 51 i 61 pułki liniowe mogły przywitać ułanów intensywnym ogniem karabinowym z odległości zaledwie 25 metrów. Efekt takiej salw)' był piorunujący. Doborowy pułk rosyjskiej gwardii poniósł
2 4 T h i r y , op. cit., s. 172. 25 Q u e n n e v a t , op. cit., s. 43-44.
127
krvvawe straty, zmieszał się, rozsypał na boki i straciwszy cZvvartą część ludzi i koni odszedł w popłochu szosą ^O0iuniecką ku stanowiskom Bagrationa. Kilka plutonów ułanów przedostało się na tyły dywizji Caffarelliego. Trzeci szereg tej dywizji wykonał błyskawiczny zwrot w lewo i dosłownie rozstrzelał tych kilkudziesięciu nieszczęśliwych, którzy nie mieli już gdzie się schronić. Dowódca pułku, g e n. Essen II, był śmiertelnie ranny, gen. Meller-Zakomel-ski został wzięty do niewoli przez trębacza Pincemaille z 5 pułku huzarów. Łączne straty ułanów cesarzewicza sięgały 500 ludzi.
Teraz do walki wchodzi jazda Lichtensteina. Uderzają dwa doświadczone pułki rosyjskie: huzarzy pawłogradzcy i dragoni twerscy. Tymczasem Kellermann wyprowadza swą dywizję lekkiej jazdy przed front piechoty Caffarelliego. Dochodzi do starcia rosyjskich huzarów i dragonów z 2, 4 i 5 pułkami francuskich huzarów oraz 5 pułkiem strzelców konnych. 4 pułk francuski jest otoczony, ponosi spore straty, a jego dowódca dostaje się do niewoli. Kellermann zbiera jednak trzy pozostałe pułki dywizji, uderza z boku na pawłogradzkich huzarów i twerskich dragonów, odrzuca ich na tyły. Wnet dochodzi do trzeciej szarży wykonanej przez dywizję lekkiej jazdy. Ściera się ona z 5 pułkiem rosyjskich jegrów.
W tym samym czasie - około godziny 10.30 - Lannes uderza na Blaziowice zajmowane do tej pory przez rosyjską gwardię pieszą. 13 pułk piechoty lekkiej wdziera się do wioski, bierze sporo jeńców, zmusza Rosjan do odwrotu. Natychmiast przychodzi mu z pomocą batalion 51 pułku liniowego, który zagarnia nowych jeńców. Kawaleria rosyjska próbuje uwolnić dwa bataliony gwardii trzymające się jeszcze na skraju Blaziowic. 17 i 61 pułki piechoty liniowej formują się w czworoboki i tak zabezpieczone przed groźnymi szarżami ostrzeliwują jazdę zadając jej dotkliwe straty- Ginie jednak płk Castex, dowódca 13 pułku lekkiego26.
W tym momencie dochodzi do zdumiewającej pomyłki.
Capitaine P o y e n - B e r l l i s t e , Historique du 13 regiment d'infan-terie legere, Paris bmw. s. 14.
128
Rosyjska kawaleria dopada grupy jeńców, których Fra» cuzi zagarnęli w Blaziowicach. Bierze ich za nieprzyjaciel i rąbie szablami. To z kolei powoduje, że Murat znajdują^ się w pobliżu sądzi, iż jazda w nie znanych mu mundurach to zapewne jakiś oddział kawalerii bawarskiej - sojus, ników Francuzów. Rozkazuje więc przerwać ogień, aby „nie razić swoich". Wykorzystują to Rosjanie, docierają niemalże do stanowiska dowodzenia Murata. Marszalek zmuszony jest sięgnąć po szablę, a towarzyszący mu oficj. rowie tworzą wokół niego mur z własnych ciał.
Walka nabiera intensywności. Blaziowice są kluczową pozycją w tej części pobojowiska. Zajęcie wioski przę Francuzów powoduje, że Bagration niemal traci łączność z centrum. Francuska piechota wychodząc z Blaziowic w kierunku wschodnim może teraz zwrócić się w lewo i zagrozić oddziałom Bagrationa na szosie Ołomuniec-kiej2 7.
Jazda francuska przechodzi do kontrataku. Najpierw uderza dywizja lekkiej kawalerii Kellermanna, a potem dragoni. Wywiązuje się zacięta, choć chaotyczna walka, w której żadna ze stron nie uzyskuje przewagi. W pewnp momencie dwie masy kawalerii odskakują od siebie, wycofując się nieco na tyły.
Teraz znowu czas na piechotę Lannesa. Obie jego dywizje posuwają się kilkaset metrów dalej na wschód, równolegle do szosy ołomunieckiej. Idą lewą stroną „równiny kawalerii", zasłanej zresztą rannymi i zabitymi jeźdźcami i wierzchowcami. W tym momencie Lannes po raz pierwszy poważnie zagraża Bagrationowi, że odetnie go centrum sprzymierzonych.
Bagration, przewidując taką możliwość, ustawił jednał 40 dział na swoim lewym skrzydle. Teraz działa te, prowadząc z boku ogień na dywizję Caffarelliego, wytrącaj z walki ponad 400 Francuzów w ciągu trzech minut. Jeden z pocisków armatnich obala cały rząd doboszy idący^ przed frontem dywizji. Lannes zmuszony jest zatrzymać 9f i wysunąć ku przodowi swoją artylerię.
27 M a n c e r o n , op. cit., s. 246-248.
129
7aCzyna się zaciekły, wyjątkowo intensywny pojedynek j0wy między piechotą a artylerią francuską i rosyjską.
Trwa on d° godziny 10.30, kiedy to obie strony decydują _ _»/-»/-1ił^r'i » a ta l r i i
>i? tia podjęcie ataku
Bagration raz jeszcze próbuje opanować wzgórze San-0 l l gdzie broni się 17 pułk piechoty liniowej. Poprze-injego dnia Napoleon skłonił tych żołnierzy do złożenia
zySięgi, że raczej padną niż opuszczą szczyt wzgórza. Jest L bowiem kluczowa pozycja dla armii francuskiej. Jej upadek to zagrożenie dla całości wojsk napoleońskich, ujmo zaciekłych ataków piechoty i jazdy (tu kilkakrotnie szarżują huzarzy mariupolscy) Bagration nie jest w stanie posunąć się ani o metr.
Przypomnijmy, że w tym samym czasie Lannes uderzył na Blaziowice. 13 pułk piechoty lekkiej wziął je szturmem w walce na bagnety.
Upadek Blaziowic powoduje, że Bagration niemal traci łączność z rosyjskim centrum. Francuska piechota wychodząc z Blaziowic w kierunku wschodnim może i teraz zwrócić się w lewo i zagrozić oddziałom Bagrationa na szosie ołomunieckiej.
Lichtenstein usiłuje temu przeciwdziałać, rzucając przeciwko dywizji Caffarelliego 6 tysięcy jazdy. Francuska piechota rozwinęła się w trzech liniach, co pozwala jej na prowadzenie intensywnego ognia karabinowego. W ogniu tym załamują się trzy kolejne szarże austriackich ułanów i huzarów. Lichtenstein organizuje jednak czwartą szarżę, wykorzystując ostatnie już rezerwy. Wspiera go tym razem około tysiąca kawalerzystów rosyjskich.
Kawaleria Murata znajduje się na prawo od dywizji Caffarelliego. Jest mniej liczna od rosyjsko-austriackiej, najwyżej 3 tysiące ludzi. Murat zdaje sobie jednak sprawę, że nadchodzi decydujący moment walki, że jeśli Austriacy i Rosjanie złamią opór piechoty, to mogą się odmienić losy batalii. Sięga więc także po ostatnie rezerwy, a mianowicie kirasjerów generałów d'Hautpoula i Nansouty'ego, którzy d° tej pory szli za dywizją gen. Caffarelliego. Kirasjerzy obchodzą z prawej strony piechurów, rozwijają się do a*aku i podejmują szarżę.
Auslerlitz 1805
130
Jako pierwsi idą do akcji kirasjerzy. Rozrywają czołową linię jazdy przeciwnika zamierzając zepchnąć ja ^ drugą linię i w ten sposób zmieszać tamtą. Tą drugą u 7 dowodzi jednak książę Hohenlohe i gen. Uwarow - 0LJ doświadczeni dowódcy. Na ich rozkaz druga linia rn? stępuje się, zmieszana jazda austriacka chroni się bezpier nie na tyły, a tymczasem huzarzy elizawietgradzcy i drag* ni czernichowscy wraz z kirasjerami lotaryńskimi (to p ii austriacki) stopują szarżę francuskich kirasjerów.
I znów dochodzi do gwałtownych zmagań, w którym żadna ze stron nie uzyskuje przewagi. Przesądza jednał o wszystkim szarża kirasjerów Nansouty'ego - rosłym żołnierzy na wielkich koniach, które już samym swyj, ciężarem zdolne są obalić lżejszą jazdę nieprzyjaciela. Opót
Austriaków i Rosjan jest złamany, jazda wycofuje m gwałtownie ku wschodowi. Lichtenstein, Hohenlofe i Uwarow umyślnie czynią to z wielkim pośpiechem, abj można było odskoczyć od Francuzów i kilkaset metro* dalej zebrać się i zorganizować na nowo. Istotnie, korzystając z osłony strumienia, który płynie tu z północy południe, jazda austriacka i rosyjska częściowo znów zbiera się w zwarte formacje. Nansouty nie decyduje się zresĄ na pościg i po wykonaniu zwycięskiej szarży chowa się ze swymi kirasjerami za dywizją Caffarelliego. Jedynie tylko 3 pułk kirasjerów zaangażował się zbyt daleko. Otoczonj nagle z trzech stron przez austriacką jazdę poniósł spon straty, zanim zdołał przebić się do swoich28.
Te zmagania kawalerii trwały kilkadziesiąt minut. Trzykrotnie Austriacy i Rosjanie podejmowali szarże i trzy raz) czynili to Francuzi. Wreszcie około godziny 11 Lichtenstein wycofał swe pułki. Jazda Murata była jednak tak wyczerpana, że chwilowo nie myślano o dalszym natarciu
Teraz znowu zaczął działać korpus Lannesa. Dywizj' Sucheta i Caffarelliego wolno posuwają się wzdłuż szosy ołomunieckiej. Zepchnięcie jazdy austriackiej i rosyjski* umożliwia Lannesowi odcięcie Bagrationa od centnn"
28 T h i r y , op. cit., s. 175.
131
132
Podobnie też prawe skrzydło sprzymierzonych sta\vja)
czoło od zachodu korpusowi Lannesa w rejonie wzgóJ1
Santon, ale również od południa innym oddziałom teB? korpusu i jeździe Murata.
Dla Rosjan i Austriaków nadszedł moment ostateczno wysiłku. Jeśli mieli jeszcze wygrać tę batalię, a przynąjn niej zmniejszyć rozmiary porażki, to musieli odzysK; płaskowzgórze Prace. Przez dwie godziny - od 11.00 d0
13.00 - decydujące zmagania będą rozgrywać się właśni, tutaj.
Narzucając sobie tak rozległy front - około 15 kilornet-rów od północnych stoków Santonu aż po Telnice - sprzy. mierzeni bardzo szybko wyczerpali swe rezerwy. W chwili gdy o godzinie 11.00 przystępowali do ostatecznej próby odebrania płaskowzgórza, mogli to uczynić jedynym juj zgrupowaniem rezerwowym, jakie im pozostało. Była piesza gwardia rosyjska i część kawalerii gwardii pod rozkazami wielkiego księcia Konstantego. Razem zaledwie 10 batalionów piechoty i 18 szwadronów jazdy. Tymczasem Napoleon dysponował jeszcze nie tkniętym 1 Korpusem Bernadotte'a, dywizją grenadierów Oudinota (dowodzoną przez Duroca) i swoją gwardią. Łącznie miał więc 25 tysięcy świeżych żołnierzy. Już w tym momencie jego zwycięstwo było przesądzone.
Około godziny 11.30 Konstanty podejmuje pierwszy atak gwardią na północną część płaskowzgórza Prace, a zwłaszcza miasteczko Stare Vinohrady. Wysyła tam cztery bataliony najlepszych pułków armii rosyjskiej - siemio-nowskiego i preobrażeńskiego, które należą do gwardii od czasów Piotra Wielkiego. Są to bataliony liczniejsze od liniowych, a przy tym złożone z rosłych, niemal dwumetrowych żołnierzy, doświadczonych w boju i świetnie wyćwiczonych. Oba pułki maszerują w zwartych kolumnad nie zwracając uwagi na ogień francuskiej piechoty i san* także nie strzelając. Konstanty nakazał bowiem, aby Stare Vinohrady wziąć „na bagnety"2 9.
29 Q u e n n e v a t , op. cit., s. 43-44.
133
^a 300 metrów od Francuzów oba pułki zaczynają biec bagnetami wysuniętymi do ataku. Za wcześnie padł ten
2oZlcaz, bo teraz trzeba wspinać się po dosyć stromej
foChyłości. Kiedy są już w bezpośrednim pobliżu Fran-uzów, większość atakujących z trudem łapie oddech,
^prawdzie udaje im się obalić pierwszy szereg 13 pułku lekkiego i 4 liniowego, ale następny trzyma się znakomicie. Wyszkoleni w ogniu salwowym Francuzi zadają preob-rażeńcom i siemionowcom poważne straty. Gwardia załamuje się, odchodzi na tyły, wycofuje się w stronę Krzeno-
wic-Do dywizji Vandamme'a dotarł już marszałek Soult. Na
Prace zmierza zresztą także Napoleon ze swym sztabem. Cesarz uważa, że nadszedł czas, aby wykonać zwrot w prawo i udrzyć z płaskowzgórza ku południowi na lewe skrzydło sprzymierzonych. Vandamme, który odniósł dwie rany i siedzi teraz na przewróconym jaszczu amunicyjnym czekając, aż chirurg skończy go opatrywać, otrzymuje od cesarza rozkaz, by wraz ze swą dywizją ruszył w stronę miasteczka Prace.
W chwilę potem jednak do Vandamme'a przyskakuje jeden z adiutantów Soulta. Marszałek, obserwujący okolicę przez lunetę, dostrzegł-podejrzany ruch od strony Krzeno-wic. Przestrzega teraz Vandamme'a, że to pewnie gwardia rosyjska podejmuje nową próbę zepchnięcia Francuzów z płaskowzgórza. Poleca więc generałowi, aby wydzielił jeden z batalionów, który będzie obserwować te nadchodzące rosyjskie oddziały, a jednocześnie tak ubezpieczać dywizję, aby rosyjski atak nie zaskoczył jej od tyłu.
Vandamme desygnuje do tego zadania batalion 4 pułku liniowego, który osłaniał go do tej pory z lewa. Zresztą Pułk ten w dalszym ciągu znajduje się na lewo od dywizji Vandamme'a i ma najbliżej do nadchodzącej gwardii rosyjskiej. Vandamme przesyła odpowiedni rozkaz przez swego adiutanta, kpt. Vincenta, mjr. Bigarre, który sprawuje faktyczne dowództwo pułku. Nominalnym dowódcą jest bowiem Józef Bonaparte - brat cesarza - do tego stopnia
134
nie nadający się do wojennego rzemiosła, że Napoleo
kazał mu pozostać w Paryżu3 0. Bigarre z 1 batalionem swego pułku maszeruje w kierun
ku północno-wschodnim ku najbliższemu grzbietowi p}as
kowzgórza, który przesłania dalszy widok. Sam zre^u wraz z Vincentem wysuwa się ku przodowi. Ledwie staje na owym grzbiecie, natychmiast orientuje się, że nadciąoa
cała niemal kawaleria rosyjskiej gwardii. Konie są ro?. pędzone, idą pełnym galopem, za chwilę będą na szczycje
wzniesienia i runą na batalion, który nie spodziewa się niczego. Bigarre i Vincent zawracają konie i pędzą co sil ku swoim. Jeszcze w tym pędzie wydają komendę, aby bata-lion formował czworobok. To jedyny sposób skutecznego przyjęcia tak gwałtownego ataku jazdy. Rosyjska kawale-ria dociera do grzbietu wzgórza i tu nagle staje. Po chwili rozstępuje się na boki i wówczas zaczyna strzelać bateria rosyjskich dział. Strzały kartaczne są celne, jest sporo zabitych i rannych. Teraz następuje pierwsze uderzenie jazdy, które francuskim piechurom udaje się odeprzeć. Drugie rozpoczyna się jednak wówczas, kiedy żołnierze mjr, Bigarre ładują karabiny, a więc nie mogą prowadzić ognia salwowego. Rosyjscy kawalerzyści obalają Francuzów, rozbijają ich czworobok, zawracają i raz jeszcze przejeżdżają po karkach piechurów. Od ich szabel ginie blisko 200 żołnierzy 4 pułku liniowego. Co gorsza, w ogólnym zamęcie pułk ten traci swego orła. To najwyższa hańba3 1.
Z pomocą nadbiega 24 pułk piechoty lekkiej. Natychmiast uderza nań rosyjska jazda, częściowo miesza szyki. 7 oficerów pada zabitych, 25 jest rannych. Resztki pułku zawracają spiesznie ku dywizji Vandamme'a. 24 pułk traci także swojego orła. Wprawdzie nie zabierają go Rosjanie, ale leży teraz na pobojowisku - wypadł z rąk poległego chorążego. Na szczęście nadbiega jeden z żołnierzy 4 pułku liniowego. Podnosi orła przekonany, że to znak jego własnego regimentu. Dopiero godzinę później żołnierze orieo*
30 Memoires du generał Bigarre, Paris 1875, s. 48. 31 M a n c e r o n , op. cii., s. 274-277.
135
pułku piechoty liniowej dostał się już w ręce Konstan który wywiezie go do Petersburga i tam ozdobi nim łoże.
j_ się, że walczą pod godłem innego pułku. Są wściekli 1
raCji tej pomyłki - z niechęcią przekazują orła 24 puł-Łyj, ale sami bezpowrotnie stracili swojego. Ów orzeł
^ ^ tego. svvoje
Napoleon z odległości około 1200 metrów - spod Pun-
towic - obserwuje przez lunetę zmagania dywizji Vandam-me'a z gwardią. W chwili gdy dostrzega zamęt w szeregach francuskich decyduje się wesprzeć dywizję swoją gwardią. Na jego rozkaz Bessieres wydziela dwa szwadrony strzelców konnych i powierza je płk. Morlandowi. Nie jest to dobra metoda, bo owi szaserzy stanowią zbyt małą siłę, by przeważyć szalę zwycięstwa. Bessieres zawsze jednak starał się oszczędzać żołnierzy i niechętnie angażował od razu całe pułki.
Morland cwałuje ze strzelcami konnymi ku rosyjskiej jeździe, ale drogę zagradza mu piechota pułku siemionow-skiego. Szaserzy nie są w stanie przełamać czworoboków, zatrzymują się, a potem zaczynają cofać. Dwu żołnierzy podtrzymuje ociekającego krwią, śmiertelnie rannego Mor-landa.
Teraz Bessieres zdecydowany jest użyć znacznie większych sił. Uderza gen. Oerdener z trzema szwadronami grenadierów konnych, a w chwilę potem książę Borghese - cesarski szwagier - z dwoma świeżymi szwadronami strzelców konnych. Do przodu idzie też cała artyleria konna gwardii.
W tym samym momencie od strony Jirzikowic rusza na carską gwardię zwarta masa francuskiej piechoty. To marszałek Bernadotte, który do tej pory nie miał jeszcze okazji wziąć udziału w walce, sam, na własną rękę, bez rozkazu cesarza, rzuca do boju dywizję gen. Drouet d'Erlona. Są to trzy pułki liniowe, które już z daleka otwierają ogień sahvowy, by zwrócić na siebie uwagę Rosjan i w ten sposób ułatwić zadanie własnej gwardii.
Gwardia carska to przede wszystkim pułk kawalergar-dów - potężni mężczyźni na ogromnych koniach, należący
136
w większości do dobrej rosyjskiej szlachty. Ulubiony „pięknych pań z Petersburga". Kawalergardzi obak końskim impetem kilka czworoboków piechoty DrrJ' d'Erlona. Żołnierze francuscy padają na ziemię, starają .• rękami osłonić głowę, niejeden z nich rzeczywiście zj j przetrwać to tratowanie końskich kopyt, ale wielu jest <> żko rannych, kontuzjowanych, a nawet zabitych. Kawaler
gardzi natykają się jednak teraz na grenadierów konnyn Oerdenera, a więc pułk złożony z takich samych jak ojj żołnierzy, na podobnie ciężkich koniach. Grenadierzy Wy_ trzymują impet kawalergardów, zatrzymują ich i prze?
dobry kwadrans toczy się zaciekła, bezpardonowa walfo na pałasze.
Napoleon z niepokojem przypatruje się tym zmaganiom Wydaje mu się, że kawalergardzi złamią jego grenadierów. Rozkazuje więc Rappowi - jednemu z adiutantów - bv wziął jeszcze dwa szwadrony strzelców konnych i szwadron mameluków. Rapp, pełen zapału, ledwie zdołał wydać rozkaz, by szwadrony ruszyły za nim, i już pocwałował w kierunku kawalergardów32. Wysunął się kilkadziesiąt metrów przed własnych szaserów - był to najlepszy sposób zwrócenia na siebie uwagi cesarza i zyskania opinii bohatera. Mogło to jednak kosztować go utratę życia, bo nagle otoczyło go sześciu rosyjskich jeźdźców. Zorientowali się od razu, że to oficer z cesarskiego sztabu i chcą go wziąć w niewolę. Rapp jest już dwukrotnie ranny, już plamy krwi I wystąpiły na jego mundurze, kiedy z opresji ratuje go kpt. Daumesnil, który nadbiegł z plutonem szaserów. Ten Dau-mesnil zdobędzie sobie w przyszłości znaczną sławę, kiedy to - straciwszy nogę pod Wagram - będzie komendantem zamku Vincennes pod Paryżem i nie podda go, „dopóki Austriacy nie oddadzą mu nogi".
Atak strzelców konnych i mameluków w połączeniu z uderzeniem dywizji Drouet d'Erlona przeważa ostatecznie szalę zwycięstwa na stronę Francuzów. 200 kawalergardów - w tym dowódca książę Repnin - dostaje się do
32 Memoires du generał Rapp ecrites par lui-meme, Paris 1823, s. 68. |
137
jgwoli i Rapp osobiście odprowadza go ku Napoleonowi. Cesarz jest zachwycony, zwraca Rosjaninowi jego szpadę. o0zkazuje, by korpus Bernadotte'a zajął szczyt płasko-wZgórza Prace i zwolnił w ten sposób dywizję Vandamme'a j0 dalszych zadań. Chwilę później imperator sam zresztą wjeżdża ze sztabem na szczyt płaskowzgórza.
Jest to jeden z przełomowych momentów batalii. Teraz wiadomo już, że zwycięstwo przypadło Francuzom. Trzeba ;e jednak zamienić w pełny sukces. Rosyjskie centrum zostało złamane i wojska nieprzyjaciela - w tym także gwardia - odchodzą spiesznie w stronę Krzenowic, a zaraz potem na Austerlitz.
Napoleon stoi przed potrójnym wyborem. Czy ma ścigać Konstantego na wschód, w kierunku Austerlitz, i próbować zagarnąć także w niewolę cara Aleksandra, który z pewnością znajduje się gdzieś w tamtej stronie?
Czy dokonać zwrotu w lewo i uderzyć korpusem Ber-nadotte'a na północ, by wspólnie z korpusem Lannesa i kawalerią Murata odciąć Bagrationowi drogę odwrotu na Ołomuniec i zepchnąć go w bezdroża Gór Morawskich?
Czy wreszcie zwrócić się na południe i uderzyć na tyły całego lewego skrzydła sprzymierzonych, a więc straży przedniej Kienmayera i trzech kolumn rosyjsko-austriac-kich?
Napoleon wybiera ten ostatni wariant, rezygnując z pościgu za Aleksandrem i Konstantym i zostawiając Lan-nesowi oraz Muratowi zadanie rozprawienia się z Ba-grationem.
Zanim jednak zajmiemy się tą nową fazą batalii, trzeba jeszcze przypomnieć, co działo się na lewym skrzydle sprzymierzonych (prawym Francuzów) od godziny 11.00, kiedy to dywizje Frianta i Bourciera wsparły rozpaczliwą obronę Legranda pod Telnicami i Sokolnicami.
O godzinie 11.00 sytuacja była zupełnie jasna - przynajmniej w ocenie Langerona, dowódcy 2 kolumny. Ów francuski emigrant w służbie rosyjskiej w lot zorientował się, jak śmiertelne niebezpieczeństwo zawisło nad lewym skrzydłem sprzymierzonych, kiedy korpus Soulta wdarł się
138
na płaskowzgórze Prace. Dlatego właśnie - o czym była j^ mowa - zawrócił ariergardę swej kolumny i próbował z0r
ganizować kontratak, aby zepchnąć Francuzów w dolinę. W południe Langeron stracił ostatecznie nadzieję, ^
można będzie odzyskać Prace. Kutuzow wycofywał się j^ wówczas na wschód w stronę Hostieradka. Langeron p0. cwałował wobec tego do Buxhówdena, który wciąż czeka) na wschodnim brzegu Złotego Potoku, kiedy to wreszcie jego wojska przełamią opór Davouta i podejmą dalszy marsz, aby potem uderzyć na Francuzów od południa. Rzecz w tym jednak, że dywizje Frianta, Legranda i Bou-ciera stawiały tak zaciekły opór, iż Rosjanie i Austriacy absolutnie nie byli w stanie uzyskać przełamania. Co więcej, w południe Friant, zmobilizowawszy ostatnie rezerwy, zdołał odzyskać Sokolnice i zepchnąć Rosjan w kierunku pałacu i parku na północ od tej wsi.
Około godziny 12.30 Langeron dotarł do Buxhówdena i usiłował przekonać go, iż najwyższa już pora, aby wycofać lewe skrzydło sprzymierzonych. Ten jednak zupełnie nie rozumiał powstałej sytuacji. Nie rozumiał dlatego, że był kompletnie pijany, a przy tym upierał się, że musi wykonać powierzoną mu część planu Weirothera, czyli przejść na zachodni brzeg Złotego Potoku, a następnie obejść Francuzów od południa3 3.
Langeron stracił dobry kwadrans na tłumaczenie przełożonemu, że lada moment Francuzi odetną całe lewe skrzydło od zaplecza i wówczas przyjdzie chyba kapitulować. Buxhówden upierał się przy swoim, tym bardziej że jego wojska wciąż trzymały się w Telnicach. Zgodził się na odwrót dopiero wówczas, gdy tuż przed godziną 13.00 przybył do niego adiutant Kutuzowa z formalnym rozkazem wycofania. Rozkaz ten wydany był jeszcze o godzinie 10.00, bo już wtedy naczelny wódz przewidział, jakie muszą być skutki opanowania płaskowzgórza Prace przez Francuzów. Adiutant zmarnował jednak te trzy godziny i dotarł do Buxhówdena dopiero teraz, choć przecież miał do pokonania nie więcej niż 3 kilometry.
33 L a n g e r o n , op. cit., s. 190. Duffy, Austerlitz, London 1977, s. 57.
140
Pierwszy uderza Saint-Hilaire. Ma przed sobą 3 kolurn nę Przybyszewskiego, która znajduje się na obu brzegaci Złotego Potoku, na północ od Sokolnic. Na zachodnia brzegu strumienia walczą 7 pułk jegrów, pułki piechoh, halicki, butyrski i narwski, które zamknęły się w otoczone; wysokim murem bażanciarni niby w jakiejś fortecy. Do\v0. dzi nimi gen. Strick. Na wschodnim brzegu - wraz z Przy. byszewskim - pozostały pułki azowski i podolski ora? jeden batalion pułku narwskiego. Tu komendę sprawuje gen. Wimpfen.
Od zachodu blokują Rosjan pułki z dywizji Frianta. Od wschodu naciska teraz dywizja Saint-Hilaire'a. Do akcji wchodzą zresztą także inne francuskie jednostki, które z płaskowzgórza Prace schodzą w kierunku południo-wo-zachodnim, kierując się na Sokolnice i bażanciarnię. Jest to dywizja Legranda, a także część 3 Dywizji Dragonów Beaumonta. W ten sposób przeciwko 7 tysiącom żołnierzy Przybyszewskiego zgromadziło się tu już dobre 12 tysięcy Francuzów otaczających Rosjan coraz ściślejszym pierścieniem od zachodu, wschodu i północy3 5.
Przybyszewski nie wie, co czynić dalej. Chciałby wycofać się na południe, ale obowiązuje przecież rozkaz walki o przeprawy na Złotym Potoku. Nie dotarły do niego dyspozycje Buxhówdena, iż całe lewe skrzydło ma odejść na wschód. Przybyszewski wysyła więc adiutantów do naczelnego wodza i do Langerona z zapytaniem, „jak dalej postępować". Ci oficerowie nie dotarli do Buxhówdena, prawdopodobnie zostali zagarnięci przez Francuzów. Przybyszewski daremnie czekał na ich powrót, tracąc cenny czas, a tym samym szansę wyprowadzenia choćby części wojska z pułapki.
Przybyszewskiemu towarzyszy gen. Wimpfen, Niemiec z pochodzenia, niegdyś oficer francuskiej armii królewskiej, potem emigrant, a teraz pozostający w rosyjskiej służbie. Uzyskuje on od dowódcy 3 kolumny zgodę na
35 Q u e n n e v a t , op. cit., s. 42-43.
141
Ujęcie próby przebicia się z jednym batalionem piechoty 1/ kierunku Menina. Wimpfen liczy na to, że na zachodnim . fZegu Złotego Potoku pierścień francuski nie jest tak ^,arty i że można będzie przerwać się właśnie w stronę Uenina, a stamtąd wydostać „na Węgry". Ledwie jednak pokonał kilkaset metrów, kiedy dopadli go dragoni Beaumonta. Zrąbali część piechurów, pozostałych wzięli w niedolę. Samego generała zagarnął ppor. Sporanzi z 1 pułku dragonów. Ciężko ranny Wimpfen ociekał krwią. Resztki jego oddziałów poprowadził z powrotem do Sokolnic gen. Selechow36.
Od kolumny Przybyszewskiego skupionej w bażanciarni odrywa się masa około 2 tysięcy żołnierzy, faktycznie nie dowodzonych już przez oficerów. Nie jest to żaden zorganizowany atak, po prostu desperacka próba wydostania się z saku. Te 2 tysiące Rosjan, a za nimi jeszcze tysiąc, rzeczywiście wydostaje się z bażanciarni w kierunku zachodnim i biegnie w stronę wzgórza Turas, a więc także Brna. Jest to ucieczka rozpaczliwa, bez większego sensu, bo przecież prowadzi w głąb francuskich pozycji. Od razu też z północy uderza na nich część grenadierów Oudinota, którzy do tej pory nie mieli zbyt wielu okazji uczestniczenia w walce. Teraz - już w ostatniej fazie boju - chcą za wszelką cenę skrzyżować broń z wrogiem. W ciągu kwadransa zmuszają do kapitulacji te masy wojska. Dalsze pół godziny zabiera im jednak wyłapywanie Rosjan. Niektórzy z żołnierzy Przybyszewskiego przedostali się nawet pod Szlapanice. Byli zresztą i tacy - są to zupełnie pojedyncze wypadki - którym rzeczywiście udało się zbiec w kierunku zachodnim i ukryć w lasach3 7.
Po kapitulacji tej podstawowej masy żołnierzy, Przybyszewskiemu zostało nie więcej niż 2 tysiące ludzi. Trzymał się on wciąż na wschodnim brzegu Złotego Potoku, na wysokości bażanciarni i zupełnie nie wiedział, co ma dalej
36 M a n c e r o n , op. cit., s. 189-295. 1 J. G a r n i e r , Austerlitz. Dictionnaire Napoleon, Paris 1988,
s-131-141.
142
czynić. Dwie próby wyjścia z saku okazały się daremne, f. na Menin i ta na Szlapanice.
Wokół Przybyszewskiego zacieśnia się krąg francuskie], żołnierzy. Teraz na wschodnim brzegu Złotego Potok znajduje się również brygada gen. Locheta z dywizji Frian. ta. Lochet ma wielką ochotę osobiście wziąć do niewolj Przybyszewskiego. Zmierza już w jego stronę na czele batalionu 36 pułku liniowego. Batalion ten - z bagnetami na karabinach - przeciska się przez masę Rosjan, goto. wych kapitulować. Kiedy jednak Lochet jest zaledwie 200 metrów od Przybyszewskiego, pojawia się nagle gen. Frań-ceschi na czele 8 pułku huzarów. Ma ledwie 80 jeźdźców ale nawet z taką garstką decyduje się uderzyć na wielokrot-nie liczniejszych Rosjan. Traci 20 zabitych i drugie tyle rannych, ale przebija się do Przybyszewskiego. Wzywa go do oddania szpady, a ten - nie widząc już sensu stawiania dalszego oporu - posłusznie spełnia to. Wraz z nim kapitulują generałowie Strick i Selechow. Jest to koniec 3 kolumny. W samym pałacu w Sokolnicach zagarnięto jeszcze gen. Mullera, który ranny na początku bitwy czekał tam na ewakuację.
Gen. Lochet, który spóźnił się zaledwie kilka minut i któremu mimo wielkich zasług w dotychczasowej walce nie udało się wziąć do niewoli żadnego rosyjskiego generała, nigdy nie daruje Franceschiemu, że wyprzedził go dosłownie w ostatniej chwili.
3 kolumna Przybyszewskiego została już wprawdzie zlikwidowana, ale jej długotrwały i mimo wszystko dosyć twardy opór sprawił, że Francuzi musieli poświęcić na tę walkę dobrą godzinę, co pozwoliło z kolei Dochturowowi i Langeronowi zorganizować swój własny odwrót.
Tymczasem Vandamme dotarł na południowo-wschodni kraniec płaskowzgórza Prace, dominujący nad miasteczkiem Ujezd. To miasteczko nabrało teraz strategicznego znaczenia, bo właśnie przez nie prowadziła droga z Teinie, którą szły na wschód oddziały rosyjskie i austriackie próbujące wydostać się z pułapki.
Yandamme miał jednak ze sobą tylko pięć batalionów
143
jechoty, stanowczo za mało, aby odciąć sprzymierzonym Jjroge odwrotu. Jego pozostałe pułki dopiero nadchodziły <0 miasteczka Prace. Żołnierze byli wykończeni dotych-zaSową walką, głodni, a przy tym - mimo zwycięstwa
f wyczerpani nerwowo. Stąd coraz większe opóźnienia w wykonywaniu rozkazów. Wielu z tych, którzy szli z Van-jainrn'em pokładło się na śniegu albo siadło na nim, nie mając siły rzucić się do nowego ataku.
Wśród skłębionej masy wojsk rosyjskich i austriackich wyraźnie widać było w pobliżu Teinie kilka czworoboków piechoty stojących jeszcze w karnym ordynku. To stare rosyjskie pułki: kijowski, jarosławski, włodzimierski i no-woingermanlandzki, należące głównie do 1 kolumny. Jej dowódca, gen. Dochturow - jeden z najlepszych w armii carskiej - nie upadł na duchu i teraz dosyć skutecznie organizował obronę. Zebrał on resztki kawalerii austriackiej Kienmayera, uporządkował do tego stopnia, że - pod rozkazami rosyjskiego generała Sieversa - zdolne były odeprzeć około godziny 14 atak francuskiej 3 Dywizji Dragonów Beaumonta. Inna sprawa, że owi żołnierze byli już solidnie zmęczeni kilkakrotnymi szarżami na północnym skraju płaskowzgórza Prace.
Co więcej, Dochturow skupił też w pobliżu Teinie 25 dział rosyjskich i ustawiwszy je w potężną baterię rozpoczął ostrzał południowego stoku płaskowzgórza, tam gdzie Vandamme przygotowywał się do zadania ostatecznego ciosu sprzymierzonym.
Langeron, wydatnie wspomagający Dochturowa, zdołał zebrać 8 pułk jegrów i pułk wyborgski, z którymi otworzył sobie drogę odwrotu. Musiał jednak pozostawić u stóp płaskowzgórza permski pułk piechoty, który wziął na siebie pierwsze uderzenie Francuzów i związał ich walką na dobre pół godziny. Pułk permski otoczony wnet ze wszystkich stron musiał kapitulować. Francuzi zagarnęli tu także 6 rosyjskich armat.
Dzięki tym działaniom część awangardy Kienmayera (ro.in. cała jego artyleria) i 2 kolumny Langerona zdołała Przemknąć się między Ujezdem a stawem Zaczan, wy-
144
chodząc w ten sposób z potrzasku3 8. Jeden z pierwszym wydostał się tędy Buxhówden, który z chwilą kiedy p r ?
kroczył most na kanale łączącym Ujezd ze stawem, nk oglądał się już na nic, tylko pocwałował jak najdalej «. wschód. Nie znalazł się też nikt, kto pomyślałby o ro» stawieniu ubezpieczeń w pobliżu mostu tak, aby Francu? nie mogli przeciąć tej drogi odwrotu. Most załamał sjc
kiedy wjechało na niego pierwsze działo cofającej się it[ tylerii. Przechodziła potem tędy już tylko piechota. Trzeba było wobec tego pozostawić w pobliżu mostu blisko 60 dział rosyjskich i austriackich.
Dowódca 2 kolumny, gen. Langeron, zostawił przed mostem konia i próbował uciekać dalej na piechotę. Wnet jednak wziął go do niewoli płk Dommanget, dowódca 8 regimentu dragonów.
Dochturow natomiast znalazł inną drogę odwrotu. Otóż między stawami Zaczan a Menin biegła grobla na tyle szeroka, że mogło tędy iść obok siebie po dwu żołnierzy, choć trudno było ewakuować tabory i artylerię. Wprawdzie odwrót przez ową groblę odbywał się powoli - powstały bardzo szybko zatory - niemniej jednak i w ten sposób spora część rosyjskiej piechoty i kawalerii mogła wydostać się z pułapki. Byli też tacy, którzy próbowali obejść od zachodu staw Menin, ale tu napotykali zaraz żołnierzy Frianta, którzy brali ich do niewoli.
Przewidujący Dochturow posłał groblą najpierw grupę kawalerii Kienmayera i kilka jako tako zdyscyplinowanych jeszcze batalionów piechoty pod rozkazami gen. von Nos-titza z zadaniem obejścia stawu Zaczan od południa i zajęcia pozycji obronnej frontem do Ujezdu. W ten sposób zabezpieczał się przed możliwością odcięcia przez Francuzów tej drogi odwrotu przez groblę. Do ostatka zresztą Francuzom nie przyszło do głowy, aby uczynić coś takiego.
Na południowo-wschodni skraj płaskowzgórza Prace, tam, gdzie znajduje się kapliczka Św. Antoniego, przybył około godziny 14.30 Napoleon w towarzystwie Soulta. Nie
3 8 S t u 11 e r h e i m, op. cit., s. 107.
145
i zadowolony z działań 4 Korpusu w końcowej fazie jLgań, bo z pięciu batalionami dywizji Vandamme'a nie
0in'd było zamknąć przeciwnika w potrzasku. Jeszcze ed godziną 15.00 - kiedy już skapitulowała kolumna
Lzy by szewskiego - dotarła do Ujezdu reszta dywizji Van-,aIT1rne'a. Zajęła ona miasteczko i dopiero wówczas zo-ta}a ostatecznie przecięta droga odwrotu. Rosjanie i Austriacy prowadzący tędy działa i wozy
taborowe próbowali przemknąć się jeszcze nad samym północno-wschodnim brzegiem stawu. Mimo mrozu błotnista ziemia była rozmiękła i bardzo szybko artyleria ugrzęzła wśród trzcin i zarośli. Artylerzyści świadomie zresztą wpakowali tam sporo dział, których nie było czasu zniszczyć czy chociażby zagwoździć.
Pozostała jednak jeszcze kolumna Dochturowa, a wokół niej spora masa rozbitków z oddziałów Kienmayera i Lan-gerona. Dochturow powierza gen. Urusowowi dowództwo nad swoją ariergardą. Ma on za zadanie bronić dostępu do grobli między stawami Zaczan a Menin, na którą Dochturow wprowadza kolejne pułki. Z Urusowem zostaje też gen. Stutterheim, jeden z najlepszych dowódców austriackich, który walczył do tej pory w szeregach awangardy Kienmayera. Tę ariergardę tworzą przede wszystkim węgierscy huzarzy księcia Maurycego Lichtensteina oraz szwoleżerowie z pułku 0'Reilly.
Podczas gdy Dochturow przesuwa się powoli groblą na południe - uda mu się wyprowadzić większość swoich pułków - Urusow próbuje organizować opór przy pomocy 5 tysięcy zdezorientowanych i w dużym stopniu ogarniętych już paniką żołnierzy. Ci ludzie myślą nie tyle o związaniu Francuzów po to, by Dochturow mógł swobodnie oderwać się od pościgu. Ich pragnieniem jest wydostanie się z okrążenia, bo słusznie przewidują, że lada moment Napoleon zarządzi artyleryjski ostrzał. Istotnie, nadeszło już 6 armat artylerii gwardii, która pod osłoną 3 Dywizji Dragonów Beaumonta strzela teraz z bliskiej odległości. Wnet otwierają ogień inne francuskie baterie3 9.
In Austerlitz 1805
146
Wielka bateria rosyjska - ta, która do niedawna t r ty mała dywizję Vandamme'a w bezpiecznej odległości - pJ~ stała strzelać około godziny 16. Artylerzyści zaprzęgli dzja
ła i starają się wyprowadzić je wzdłuż północnego brze&
stawu Zaczan. Od razu zrezygnowali z cofania się groty między stawami, bo jest ona za wąska, aby przeszły w działa. Nie wiedzą jednak jeszcze, że droga na Ujezd j e s i
już przerwana nie tylko dlatego, że zawalił się tam most ale również z tej racji, że dotarli do miasteczka Rosjanie Kiedy orientują się, że nie sposób dalej maszerować, skrę! cają w prawo i sprowadzają armaty tuż nad brzeg stawu
Od kilku dni na Morawach utrzymywała się mroźna pogoda, stawy pokryte były więc dosyć grubą warstwą lodu. Urusow waha się, czy można przejść po lodowej powłoce na drugi brzeg, który widnieje w odległości niemalże kilometra. Staw Zaczan ma bowiem aż 180 hektarów. Na lód wchodzi ostrożnie kilku piechurów i radoś-nie woła, że „chyba można będzie przejść". Zaraz potem Urusow wydaje rozkaz, aby z największą ostrożnością wprowadzić jedno działo. Okazuje się, że lód trzyma, wobec czego zezwala, by zrobiono to samo z następnym. Artylerzyści śpieszą się, teraz na lodowej powłoce znajdują się niemal wszystkie zaprzęgi artyleryjskie. Niektóre działa są już w odległości 100, a nawet 200 metrów od brzegu.
To dodaje odwagi maruderom, którzy kłębią się na brzegu. I oni także wbiegają na lód. Czynią to nie tylko piechurzy, ale również kawalerzyści, między innymi dwa szwadrony sanktpetersburskich dragonów i kozacy Isaje-wa. Ci prowadzą swe wierzchowce za uzdy, bo na śliskim lodzie niebezpiecznie jest jechać konno. Urusow jest niezadowolony, stara się powstrzymać dalszych żołnierzy. Pod ciężarem armat i setek ludzi lada chwila może prysnąć powłoka lodowa.
Rzeczywiście, słychać już pierwszy suchy trzask. Pęk8
lód, zaraz potem następuje kolejne pęknięcie. W ciąg11
kilku minut powłoka jest już tak popękana, lada moment musi zawalić się. Istotnie, coraz to nowi żołnierze p0; grążają się w wodzie, na szczęście tylko po pas, a najwyżej
147
., ramiona. Okazuje się, że woda w stawie Zaczan nie jest 'byt głęboka. To przecież tylko staw rybny, sztuczny j,iornik wody, przystosowany do jesiennego spuszczania
jla odłowu karpi. kołnierze wprawdzie nie toną, ale skąpani w wodzie nie
-a zdolni do jakichkolwiek działań. Ci najbliżej brzegu wychodzą na ląd. Ci dalsi starają się także wydostać, rozgarniając rękami kawałki kry. Rzecz w tym jednak, że w wodzie pogrążyła się cała artyleria - kilkadziesiąt dział polowych. Gen. Stutterheim rozpaczliwie nawołuje, aby odciąć konie", bo inaczej same nie wydostaną się. Kilku
żołnierzy, którzy nie stracili głowy, istotnie odcina uprząż i postronki. Niemniej jednak ponad sto koni idzie na dno I ciężar armat i wozów jest taki, że nie mogą same wydostać się4 0.
Napoleon, który spod kaplicy Św. Antoniego obserwował próbę ucieczki przez staw Zaczan, wydał rozkaz, by artyleria gwardii otworzyła ogień. Chodziło mu nie tyle o likwidację żołnierzy, ile o zniszczenie lodowej powłoki, tak aby rosyjska artyleria nie mogła wydostać się z pułapki. Zależało mu bardzo na tego rodzaju trofeach, bo wiedział już, że na drugim krańcu bitewnego pola Lannes i Murat swym nieporadnym działaniem, pozbawieni cesarskich rozkazów, dopuścili, by Bagration wycofał się szosą ołomuniecką na wschód wraz z całą swą awangardą. W wyniku ognia artylerii gwardii lód załamał się jeszcze w kilkunastu miejscach. Ogień ten nie miał już jednak praktycznego znaczenia, bo i tak ta ostatnia droga ucieczki lewego skrzydła sprzymierzonych została przerwana, kiedy lód zaczął pękać pod ciężarem artylerii, koni i setek żołnierzy.
Dywizja Vandamme'a schodzi nad sam brzeg stawu. Tu Werze do niewoli ponad 3 tysiące Rosjan i Austriaków, 3 dalszych kilkuset ludzi wyławia zmoczonych i zzięb-ni?tych ze stawu. Rosjanie sami zresztą w wielu wypadkach wychodzą na ląd, pomagając sobie wzajemnie. Niektórzy
0 G a r n i er, op. cit., s. 141.
148
z nich są ranni i teraz przemarznięci do szpiku kości n
mogą ogrzać się, bo nie ma tu ognisk, ryzykują zapaWC
płuc i rychłą śmierć, zwłaszcza że niejeden z nich jest ratm bądź wyczerpany do cna długotrwałą walką41. Odwrót centrum i prawego skrzydła sprzymierzonych. £a
nim dokonał się los wojsk Buxhówdena, rozpoczęło od. wrót centrum i prawe skrzydło sprzymierzonych.
O godzinie 13.00, kiedy Francuzi ostatecznie opanowali płaskowzgórze Prace, Napoleon rozkazał kawalerii Mura-ta i korpusowi Lannesa wykonać zwrot w lewo, ku p0). nocy, aby zepchnąć Bagrationa z szosy ołomunieckiej w Góry Morawskie.
Bagration przewidywał jednak tego rodzaju manewr i już wcześniej - widząc daremność kontrataku gwardii rosyjskiej - wycofał się spod Bosenic na wschód, trzymając jeszcze kilka pułków w wioskach Kruh i Hołubiec Kiedy Francuzi rozpoczęli swój zwrot zaczepny, Bagration wy. dzielił z awangardy trzy pułki piechoty i pod rozkazami gen. Uwarowa rzucił je do kontrataku na lewe skrzydło manewrującego przeciwnika. Kontratak nie powiódł się i Uwarow został odrzucony z poważnymi stratami ku wioskom Kruh i Hołubiec Stracił zresztą przy tej okazji kilka dział artylerii konnej.
Zaczęła się teraz ponad godzinna walka o te wioski. Wprawdzie 6 pułk jegrów wycofał się z nich pod naporem Francuzów, ale Bagration posłał tam na wsparcie doborowy pułk archangielski pod komendą dzielnego gen. Kamieńskiego II. Stawiał on zaciekły opór kawalerii Murata, ale otoczony wnet ze wszystkich stron poniósł duże straty od ognia francuskiej artylerii. W ciągu godziny pułk straci! w zabitych, rannych i jeńcach aż 1600 żołnierzy. W pewnej chwili pocisk armatni dosłownie przeszył na wylot konia. którego dosiadał generał. Kamiński II wyszedł wprawdzie cało z tej opresji, ale swój ratunek zawdzięczał tylko przytomności umysłu adiutanta Zakrewskiego, który wy-
41 M a n c e r o n , op. cii., s. 295-297.
149
•aenął S° sP°d końskich zwłok, dał mu własnego wierzą c a i oszołomionego wyprowadził na tyły 4 2. O godzinie 14.30 - widząc, że bitwa jest definitywnie
rzegrana - Bagration rozpoczął odwrót. Czynił to jak Lykle z wielkim spokojem i zimną krwią, dzięki czemu manewr Murata i Lannesa nie powiódł się. Niemal cała awangarda Bagrationa odeszła na wschód szosą ołomunie-cką. a Francuzi zagarnęli zaledwie kilkaset jeńców, głównie zresztą rannych, których pozostawiono w Hołubicach.
Wkrótce po godzinie 13.00 rozpoczął się odwrót rozbitej na płaskowzgórzu Prace 4 kolumny Kolowratha. Straciła 0na w zabitych i rannych generała, 6 oficerów wyższych, 19 oficerów niższych, 1886 żołnierzy. Ponadto 5 oficerów i 470 żołnierzy dostało się do niewoli.
Kolumna wycofała się od razu do Wischau i pod wieczór zaczęła się reorganizować w wioskach Hagiedice i Hers-pice. Odwrót osłaniała jazda Lichtensteina. Aż do zapadnięcia ciemności pozostawała ona pod Krzenowicami, zresztą nie atakowana przez Francuzów4 3.
Już wcześniej odszedł na wschód car Aleksander - w momencie, kiedy okazało się, że wielki książę Konstanty nie zdoła ze swą gwardią odzyskać płaskowzgórza Prace. Car w otoczeniu adiutantów, trzymając się oddziałów Miłora-dowicza, czyli resztek kolumny Kolowratha, zawrócił na wschód i dotarł do Krzenowic, tam gdzie spędził noc przed bojem. Około godziny 16 wysłał kilku oficerów na poszukiwanie Kutuzowa, który znajdował się zaledwie o półtorej mili stąd w osadzie Wazan. Panowało takie przygnębienie, a wrażenie klęski było tak wielkie, iż spodziewano się, że lada chwila dotrze tu francuski pościg. Coraz to nowi oficerowie opuszczali Aleksandra, tak że w pewnym momencie został praktycznie sam - towarzyszyli mu jedynie adiutant Czerniszew, lekarz Wyllie i koniuszy Jaehnc Car nie orientował się zupełnie, gdzie znajdują się teraz
42 S t u t t e r h e i m , op. cit., s. 90-91. 43 Tamże, s. 85-86.
150 151
jego wojska, które dywizje zdołały wycofać się, a któr
uległy zagładzie i jakie są rozmiary klęski. W despergJ szukał rady u swego lekarza, tak jakby ten znał się 1 wojennym rzemiośle.
Dopiero wieczorem nadeszła wiadomość, że cesarz Fran
ciszek czeka na Aleksandra w wiosce Czeicz i że spodziewa
się tam również Kutuzowa dla odbycia narady. Monarcha rosyjski był jednak tak wyczerpany fizycznie i psychicznie że w drodze do Czeicz zatrzymał się w wiosce Urszice i ^ w chłopskiej chacie legł bez sił na wiązce słomy. Dopiero po trzech godzinach snu mógł jechać dalej, przez co narada z cesarzem Franciszkiem odbyła się 3 grudnia rano.
Wiadomo już było wówczas w ogólnych zarysach, jakie są rozmiary klęski. Cała kolumna Przybyszewskiego dostała się do niewoli, podobnie jak przynajmniej połowa kolumn Dochturowa i Langerona. Oddziały Miłoradowi-cza, choć mocno przetrzebione, mogły jednak wycofać się przez Krzenowice i Austerlitz. Znacznie lepiej wyglądała sytuacja na prawym skrzydle, gdzie Bagration - zaraz po załamaniu się ataku rosyjskiej gwardii - umiejętnie wycofał się na wschód unikając w ten sposób oskrzydlającego manewru Lannesa i Murata. Teraz Bagration z niemal nie naruszoną awangardą minął już skrzyżowanie szosy oło-munieckiej z „drogą na Węgry" i posuwał się w kierunku północno-wschodnim na Ołomuniec.
Na naradzie w Urszicach postanowiono, że Rosjanie i Austriacy będą wycofywać się na wschód, a nie w kierunku Ołomuńca, jak prawdopodobnie sądzą Francuzi. Francuski pościg na szosie ołomunieckiej byłby z pewnością bardzo skuteczny, a sprzymierzeni nie byli na razie zdolni do przyjęcia nowej batalii.
Awangarda Bagrationa stanie się teraz ariergardą i będzie osłaniać odchodzące wojska rosyjskie. Odwrót musi jednak odbywać się w maksymalnym pośpiechu, tak aby można było oderwać się od Francuzów. Aleksander przewidywał, że w ciągu dwu dni (3 i 4 grudnia) trzeba będzie przejść co najmniej 60 kilometrów. Należy pozostawić własnemu losowi rannych i maruderów. Niech zajmują się j
j^j Francuzi. Nie ma żadnych zapasów, wobec czego Ojsko będzie żywić się „tym, co znajdziemy po drodze". Aleksander ma wiele pretensji do Austriaków, zwłaszcza
a „wspaniały plan Weirothera". Teraz więc domaga się od cesarza Franciszka, aby resztki austriackiej kawalerii osła-nja}y odwrót sprzymierzonych. Ustalono też, że książę r ichtenstein - dowódca jazdy sprzymierzonych - wystąpi w charakterze dyplomaty i jak najśpieszniej uda się na francuskie fortpoczty, by prosić o rozejm. Być może uda sjc w ten sposób zyskać na czasie i wprowadzić w błąd napoleona, tak jak to udało się z Muratem pod Hollab-runn. Napoleon ocenia wyniki boju
Aż do zapadnięcia ciemności cesarz obserwował zagładę lewego skrzydła sprzymierzonych spod kaplicy Św. Antoniego na południowym skraju płaskowzgórza Prace. Po-
-iem przez kilka godzin - do późnego wieczora - objeżdżał pole bitwy, by zorientować się w szczegółach, jakie są wyniki boju i możliwości dalszego działania.
Jako doświadczony wódz już z samego przebiegu walki i z pierwszych raportów podkomendnych wyciągnął właściwy wniosek, że bitwa zakończyła się wprawdzie zwycięstwem, ale okupionym ogromnym wysiłkiem fizycznym jego żołnierzy i niemałymi stratami własnymi. Co więcej, nie wykorzystano możliwości zadania nieprzyjacielowi dotkliwych ciosów i spowodowania jego całkowitej klęski.
W przeciwieństwie do prostych żołnierzy i oficerów, a nawet dowódców dywizji Napoleon był świadomy, że tylko na pewnych odcinkach rozległego pola bitwy wykorzystane zostały wszystkie szanse. Tak więc nie powiódł się zupełnie manewr Lannesa i Murata, którego celem miało być oskrzydlenie awangardy Bagrationa i zepchnięcie prawego skrzydła sprzymierzonych w Góry Morawskie. Teraz Bagration wycofywał się na wschód szosą ołomuniecką, Prowadząc ze sobą artylerię i tabory. Tu Francuzi zagarnęli nie więcej niż tysiąc jeńców. Ta część armii rosyjskiej była więc w pełni zdolna do dalszej walki.
aie
152
NieJidałosię też rozbić rosyjskiej gwardii. Poniosła wprawdzie spore straty w walce o płaskowzgórze Prace przecież nie została zniszczona. Po chwilowym zamęcjC
stare pułki siemionowski, preobrażeński i izmajłowski, ja? też większość oddziałów jazdy znowu stały się sprawnym jednostkami. Dowodzący nimi wielki książę Konstant,, okazał się zupełnie niezłym wodzem i teraz wyprowadzi podległe sobie jednostki poza strefę działania Wielkk Armii.
Nie udało się też Francuzom pochwycić cara Aleksandra ani cesarza Franciszka, którzy znajdowali się przy 4 kołu. mnie Kolowratha. Gdyby «ar wpadł w ręce żołnierza napoleońskich, to wówczas rokowania pokojowe byłyby sprawą dziecinnie prostą. To samo zresztą odnosi się do cesarza Franciszka. Obaj władcy wycofywali się teraz po. spiesznie gdzieś na wschód - Napoleon nie wiedział do-kładnie w jakim kierunku - i praktycznie nie groziło iirgui pochwycenie przez Francuzów.
Jedyny oczywisty sukces odniosła armia napoleońska na prawym skrzydle likwidując w dużym stopniu - chotCstt całkowicie - lewe skrzydło sprzymierzonych. Tu ltezfea jeńców była znaczna, a przede wszystkim, co było największym sukcesem, zagarnięto wiele armat. Było więc czjaj pochwalić się i stworzyć wrażenie, że zwycięstwo jest oczywiste.
Niemniej jednak Napoleon miał też świadomością nawet na prawym skrzydle nie wykorzystano wszystkich szans. Wzięto do niewoli tylko dowódcę 2 kolumny gen Langerona i 3 kolumny gen. Przybyszewskiego. Zdq0i natomiast wydostać się zarówno dowódca całego lewego skrzydła sprzymierzonych Buxhówden, jak też 1 kolumny - Dochturow i awangardy - Kienmayer. Umknęła niewoli większość żołnierzy austriackiej awangardy, 1 kolumny wojsk rosyjskich i znacznej części 2 kolumny. Ci z Rosjan, którzy zmuszeni byli złożyć broń, należeli w zdecydowanej większości do 3 kolumny Przybyszewskiego, a tylko w części do 2 - Langerona i 4 - Kolowratha.
Obserwując bój wokół stawu Zaczan Napoleon zorien-
153
w ał się od razu, że jego żołnierze są wyczerpani fizycznie Cogodzinną walką. Korpus Soulta, który miał wykonać
7Vvrot zaczepny w prawo zamykając tym samym Rosjanom • Austriakom drogę odwrotu, spóźnił się z realizacją tego zadania, bo ze względu na wyczerpanie fizyczne tylko pięć batalionów z dywizji Vandamme'a stawiło się na czas na południowym krańcu płaskowzgórza Prace. Reszta tej dywizji, jak też dywizja Saint-Hilaire'ea nadeszły znacznie później, z godzinnym opóźnieniem, przez co większość sprzymierzonych z lewego skrzydła zdołała wydostać się z pułapki.
Napoleon zorientował się, że wykończona fizycznie jest dywizja Legranda, która cały dzień trzymała przecież So-lcolnice i Telnice. Odnosiło się to także do dywizji Frianta z korpusu Davouta. Niepokoiło go, że dwie dalsze dywizje Davouta nie tylko nie zdążyły przybyć 2 grudnia rano na pole walki, ale nie dotarły tam nawet do wieczora.
Wyczerpana była także kawaleria. Zarówno dywizja dragonów Bouciera, walcząca na prawym skrzydle pod Sokolnicami i Telnicami, jak i kawaleria rezerwowa Murata, która musiała wykonać wiele szarż (w wypadku niektórych pułków chodziło tu nawet o 8 ataków w ciągu dnia) - były zmordowane fizycznie, a konie nie nadawały się chwilowo do żadnych działań.
Wprawdzie cesarz dysponował jeszcze czterema świeżymi dywizjami piechoty (dywizja Drouet d'Erlona i Rivauda z 1 Korpusu Bernadotte'a, grenadierzy Oudinota oraz gwardia piesza), ale ta część jego armii, która zaangażowana była w boju, wymagała absolutnego wypoczynku - przynajmniej przez najbliższe 24 godziny. Żołnierze nie jedli od ostatniego wieczora, bo trudno nazwać posiłkiem te parę łyków wódki, jakie dano im we wczesnych godzinach rannych. W wielu pułkach - co wielce charakterystyczne - żołnierze byli tak wycieńczeni i otępiali, że kładli się na śniegu, zapadali w głęboki sen, nie czekając nawet na rozniecenie ognia, nie mówiąc już o gorącym posiłku.
Tego wieczora, zaraz po bitwie, Napoleon dokonał również wstępnej oceny działań podległych mu marszałków
154
i generałów. Z pewnością mógł być w pełni ządowpl0,. z dwu dowódców: ^Soulta, który był prawdziwym boha^T rem batalii, oraz Dayouta. Smjjt wykonał przecież zwycj» ski atak na płaskowzgórze Prace, utrzymał się na nim mimo silnych kontruderzeń rosyjskich i austriackich, a na' stępnie - choć już ze znacznie mniejszym powodzeniem - doprowadził do likwidacji sporej części lewego skrzydla
sprzymierzonych. Podobnie Davout wziął na siebie obronę linii Złotego Potoku i dzięki jego uporowi^ powstrzyrnane zostały kolumnyJBujchowdena. Ta wysoka ocena działań odnosiła się również do kilku dowódców dywizji, przede wszystkim zaś Vandamme'a, Saint-Hilaire'ea, Legranda Frianta, Bouciera.
Grorzej natomiast było z innymi marszałkami. Lannęs bez wątpienia jeden z najzdolniejszych w tym gronie, tym razem nie stanął na wysokości zadania i nie zdołał zepchnąć Bagrationa w Góry Morawskie. Napoleon czynił mu w następnych godzinach gorzkie wymówki, a obrażony Lannes - w dodatku zazdrosny o sławę Soulta - pogniewał się do tego stopnia na cesarza, że zostawił swój 5 Korpus i nie oglądając się na nic wyjechał do Wiednia, a zaraz potem do Paryża.
Podobnie też cesarz nie miał powodów, by być zadowolonym ze swego szwagra. Murata. Wprawdzie związał on _na jakiś czas prawe skrzydło Rosjan i wykonał kilka zwycięskich ataków na rosyjską gwardię, czym wsparł wydatnie Soulta w walce o płaskowzgórze Prace, ale przecież pogubił się w drugiej części boju i nie tylko nie zepchnął Bagrationa w góry, ale jeszcze pozwolił mu wycofać się bez większych strat.
Jeśli chodzi o Bernadotte'a, to jego rola w bitwie była ^zupełnie drugorzędna, bo przecież 1 Korpus nie zosta) praktycznie wykorzystany w walce.
W tej pierwszej analizie przebiegu batalii Napoleon starał się odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czy żołnierz francuski wyszkolony przez niego w obozie pod Boulogne góruje nad żołnierzem rosyjskim?
Nie ulega wątpliwości, że francuska piechota i kawaleria
155
rtjjała wyraźną przewagę nad Austriakami, których pobiła .^ tyle razy w toku tej kampanii i którym zadała kolejny \os P°d Austerlitz. Inaczej jednak wyglądała sprawa w pognaniu z Rosjanami. Wprawdzie na prawym skrzydle prancuzi odnieśli oczywisty sukces zmuszając do złożenia goni kolumnę Przybyszewskiego i zadając spore straty kolumnom Dochturowa i Langerona, ale w walce z Bag-rationem czy gwardią ta przewaga jakościowa francuskiej •pjećhoty i kawalerii nie była już tak wyraźna. Już sam fakt, jz o płaskowzgórze Prace trzeba było walczyć przez kilka godzin, świadczył wymownie, że Rosjanie są bardzo groźnym przeciwnikiem.
Biorąc pod uwagę walory bojowe rosyjskich żołnierzy i oficerów Napoleon musiał dojść do wniosku, że zwycięstwo pod Austerlitz zawdzięcza w dużym stopniu - być może nawet był to czynnik decydujący - błędom popełnionym przez sprzymierzonych.
Przede wszystkim nie mieli oni jednolitego, konsekwentnie działającego dowództwa. Ich działania nie były skoordynowane, niektóre partie wojsk - na przykład Bagration - w ogóle nie wiedziały, co mają robić. Inne trzymały się ściśle otrzymanych przed bitwą dyspozycji, nie modyfikując ich, bo nie doszły do nich nowe rozkazy. Odnosi się to przede wszystkim do lewego skrzydła Buxhówdena.
Jedyny ewidentny sukces - likwidacja znacznej części Jewego skrzydła wojsk rosyjsko-austriackich - była rezultatem zupełnej nieprzydatności Buxhówdena, który pijany już od godzin rannych niczego nie rozumiał i nie dostrzegł w porę zagrożenia, jakie stanowiło wdarcie się korpusu Soulta na płaskowzgórze Prace. Nie ulegało wątpliwości, że gdyby Buxhówden zrobił to samo, co jego podkomendni Langeron i Kamiński, a więc wstrzymał dalszy atak na Sokolnice i Telnice, a zamiast tego uderzył od południa na Prace, to Francuzi musieliby wycofać się, a w najlepszym wypadku utrzymaliby się wprawdzie na wzgórzu, ale całe 'ewe skrzydło miałoby czas na bezpieczne wycofanie się znad Złotego Potoku. To, że udało się zmusić kolumnę Przybyszewskiego do kapitulacji, nie było wcale rezulta-
156
tern samego - ofiarnego zresztą - działania korpusu Sotik i zaciekłej obrony Davouta. To upór Buxhówdena, któr! nie chciał słyszeć o żadnej zmianie rozkazów, to załamać dowództwa sprzymierzonych już od godziny 8.00, to zma nowanie przez Przybyszewskiego szansy wycofania s; spod Sokolnic, kiedy jeszcze droga na wschód stała ot. worem.
Reasumując, Napoleon musiał być świadomy, że be? kardynalnych błędów, jakie popełniło dowództwo sprzy. mierzonych (przede wszystkim fatalny plan Weirothera odsłaniający płaskowzgórze Prace, a potem bezsensowny upór Buxhówdena) wyniki boju byłyby zupełnie inne. I tu właśnie zawierał się podstawowy - choć nie dla wszystkich dostrzegalny - wniosek, jaki należało wyciągnąć z owej batalii. Cesarz zdawał sobie sprawę, że jeśli przeciwnik nie będzie popełniać tak fundamentalnych błędów, jeśli zachowa większą ostrożność i rozwagę, to dysponuje - zwłaszcza Rosjanie - wystarczającymi siłami, aby stawić Francuzom skuteczny opór. Dlatego też mimo zwycięstwa pod Austerlitz dalsza wojna wcale nie przedstawiała się jako pasmo murowanych i łatwych sukcesów.
PO BITWIE
Tego wieczora 2 grudnia, bezpośrednio po zakończeniu batalii, Napoleon nie wiedział oczywiście, jakie są zamiary przeciwnika. Nie mając jeszcze żadnych raportów na ten temat, nie znając nawet kierunku, w którym wycofują się Rosjanie i Austriacy, musiał dokonać analizy sytuacji strategicznej z założeniem, że nieprzyjciel zamierza nadal stawiać opór. Inaczej cesarz popełniałby kardynalny błąd lekceważenia wroga, a to - nawet w jego wypadku - mogłoby okazać się fatalne w skutkach.
Jakimi siłami dysponowali teraz sprzymierzeni? Armia rosyjska nie została rozbita i z pewnością ^awangarda Bagrationa mogła od razu - już 3 grudnia - wejść znowu 3o walki. Pod Austerlitz pułki Bagrationa zostały wykorzystane tylko w niewielkim stopniu i nie doznały poważniejszych strat. Trochę inaczej było z gwardią Konstantego, bo J a rzeczywiście uporczywie zmagała się z Francuzami o płaskowzgórze Prace. Napoleon nie wątpił jed-ia¥, że gwardia rosyjska może - po kilkudniowym wypoczynku i reorganizacji - znowu znaleźć się w boju.
Chociaż więc car Aleksander wycofał się spod Austerlitz poważnie osłabiony i choć potrzebował czasu na uporządkowanie swych wojsk, to przecież sytuacja, w jakiej znajdował się, wcale nie wymagała przerwania walki i podjęcia rokowań pokojowych. Co więcej - to Napoleon wiedział od wziętych do niewoli rosyjskich oficerów - lada dzień należało spodziewać się przybycia do Ołomuńca świeżego korpusu Bennigsena. Tak więc nie później niż za dziesięć
158
dni Aleksander mógł dysponować armią równie silną j a . ta, którą miał rankiem 2 grudnia.
Inaczej wyglądała sprawa z Austriakami. Pod Austerljt stanowili oni niewielką część sił sprzymierzonych, a terj ponieśli spore straty na lewym skrzydle (awangarda Ki J. mayera) i w centrum (4 kolumna Kolowratha). Bez wąi pienia morale wojsk austriackich zostało bardzo poważnje
podkopane, bo przecież Austerlitz wydłużyło pasmo nieus-tannych porażek i klęsk. Spod Austerlitz wycofało się kilka tysięcy żołnierzy austriackich, których można było uży,; w walce nie wcześniej niż za kilka tygodni. Cesarz Frań. ciszek mógł jednak liczyć na stosunkowo świeży korpus arcyksięcia Karola, który znajdował się na wschód od Wiednia o kilka dni marszu. Mógł także ściągnąć korpus arcyksięcia Ferdynanda stojący do tej pory pod Igławą. Można było wreszcie w ciągu najbliższych dwu tygodni zebrać jeszcze kilkanaście tysięcy rekrutów - wprawdzie bez doświadczenia bojowego, ale stanowiących przecież pewną siłę bojową. Reasumując, o ile Rosjanie byliby zdolni do walki w ciągu dziesięciu dni i mogliby wystawić około 60 tysięcy żołnierzy, to Austriacy musieliby mieć mniej więcej miesiąc, aby przeciwstawić Napoleonowi wystarczająco liczną i odtworzoną armię. Znajdowali się jednak na swoim terenie i mogli liczyć na wsparcie miejscowej ludności - zarówno Niemców, Czechów, jak i Węgrów.
W tej pierwszej analizie wyników boju i perspektyw dalszego działania Napoleon musiał też zastanawiać się, jakimi siłami dysponuje. Jest wielce charakterystyczne, że objeżdżając pole bitwy pytał się przede wszystkim o straty własne, a nie te, jakie poniósł nieprzyjaciel. Własnejibytki w szeregach oceniano wstępnie na 2 tysiące zabitych, 8 tysięcy rannych i około tysiąca jeńców, bo mimo wszystko Rosjanie i Austriacy zagarnęli także trochę żołnierzy francuskich. Łącznie więc armia, którą w danym momencie dysponował cesarz, zmniejszyła się o ponad 10 tysięcy ludzi.
Napoleon mógł ściągnąć w najbliższych dniach resztę korpusu Davouta (dwie dywizje piechoty) i prawdopo-
159
dobnie dywizję bawarską z korpusu Bernadotte'a, która .iłowała wojska arcyksięcia Ferdynanda pod Igławą, jyby ten zechciał połączyć się z główną armią austriacką.
L praktyce te trzy dywizje wyczerpywały możliwości ściągnięcia posiłków. Jeśli Wielka Armia miała utrzymać swe komunikacje z Francją i nie dać się otoczyć, to musiała pozostawić wystarczająco silny garnizon w Wiedniu oraz korpusy blokujące nieprzyjaciela na granicy Węgier i w Tyrolu. Nie było więc mowy o dalszym marszu na wschód, bo taki marsz - mimo zwycięstwa pod Austerlitz - byłby po prostu awanturą.
0 północy 2 grudnia Napoleon dotarł do stacji pocztowej w Posoricach na szosie ołomunieckiej. Postanowił tam właśnie spędzić noc w przekonaniu, że nieprzyjaciel - a przynajmniej znaczna jego część - wycofuje się w kierunku północno-wschodnim. Chwilowo nie wydawał żadnych dyspozycji - wojsko miało pozostać na pobojowisku i tu wypoczywać do rana. Cesarz uznał, że przez najbliższe kilka godzin nie będzie nic czynić, czekając na zebranie dokładniejszych informacji, które pozwolą mu zorientować się, jak naprawdę wygląda sytuacja.
Wnet po północy powiadomiono Napoleona, że na francuskich fortpocztach od strony Ołomuńca pojawił się książę Jan Lichtenstein - dowódca austriackiej kawalerii - i domaga się widzenia z cesarzem. Jak miał oświadczyć - celem tego spotkania byłoby zawarcie rozejmu'.
Wiadomość była ważna i mogła rzeczywiście oznaczać, że Austriacy, załamani rozmiarami przegranej, zdecydowali się naprawdę nawiązać rozmowy pokojowe. Jednocześnie jednak mógł to być taki sam wybieg, jak pod Hollabrunn, a więc próba wprowadzenia w błąd Francuzów po to, by wojska rosyjskie i austriackie mogły odskoczyć o kilka dni marszu i tam dokonać reorganizacji.
Stojąc przed takim wyborem - rzeczywistymi negocjacjami albo też zręcznym wybiegiem ze strony przeciwnika ~ Napoleon polecił „zatrzymać Lichtensteina do rana na
1 M i c h i e 1 s, P e c r i a u x, op. cit., s. 239 - 340.
160
fortpocztach". W ten sposób zyskiwał trochę czasu, k lepiej zorientować się w sytuacji, a ponadto stwarzał wraź nie, że sam jest tak pewny wygrania wojny, iż wcale ni zależy mu na podpisywaniu rozejmu. Było to akurat OH wrotne działanie niż te, jakie stosował Napoleon kilka dn' wcześniej, gdy chodziło o skłonienie Rosjan i Austriaków do wydania mu bitwy.
O godzinie 4.00 Lichtenstein został wprowadzony H.0
cesarskiej kwatery. Okazało się, że ma pełnomocnictwa cesarza Franciszka, który rzeczywiście prosi o wstrzymanie dalszych działań wojennych i zawarcie rozejmu. Ze słów księcia wynikało, że jeszcze późnym wieczorem 2 grudnia
' doszło do spotkania cara Aleksandra z cesarzem Franciszkiem i ustalono wówczas, iż Rosjanie wycofają się z Moraw na północ, wracając do siebie. Lichtenstein miał udać się do Napoleona prosząc o rozejm, po to, by armia carska mogła bezpiecznie opuścić państwo Habsburgów. W ten sposób cesarz Franciszek otrzymał pełną swobodę dalszego dyplomatycznego działania i mógł rozpocząć negocjacje pokojowe. "T^
Napoleorfnie był do końca przekonany, czy słowa Lichtensteina odpowiadają prawdzie. Nie chciał godzić się na rozejm, przeciwnie - domagał się spotkania z cesarzem Franciszkiem. Spotkanie takie potwierdziłoby, iż koalicja rosyjsko-austriacka została zerwana i że Austriacy są gotowi rozpocząć rozmowy pokojowe. Cesarz zaproponował, aby doszło ono do skutku 4 grudnia po południu na francuskich fortpocztach. Nie chciał stwarzać wrażenia, że ogromnie zależy mu na tym spotkaniu, dlatego odrzucił nawet propozycję, aby nastąpiło ono kilka godzm wcześniej.
Zaraz po odjeździe księcia Napoleon - teraz już niemal przekonany, że Austriacy zostali rzeczywiście opuszczeni przez Rosjan, a więc nie są w stanie stawiać dalszego oporu - wydał za pośrednictwem Berthiera całą serię dyspozycji nakazujących poszczególnym korpusom i dywizjom marsz na wschód. Chodziło mu o to, by przekonać Austriaków, że Francuzi są zdolni pójść jeszcze dalej i tylko szybka
101
ja na rokowania pokojowe może powstrzymać ich "walania.
Murat ze swą kawalerią miał iść na północny wschód osą ołomuniecką, za nim winien postępować Lannes
dywizjami Sucheta i Caffarelliego. 1 Korpus Bernadot-fZ
e'a został skierowany drogą z Austerlitz do Goeding, więc w kierunku południowo-wschodnim. W ten sposób
ajjy francuskie rozchodziły się - z oczywistym zamiarem Lk najszybszego ustalenia, w jakim to kierunku cofają się sprzymierzeni. Murat i Lannes nie powinni iść dalej jak do #jschau, a więc zaledwie kilka kilometrów. Podobnie gernadotte miał zatrzymać się już w Zaroszicach.
Między te korpusy Napoleon wprowadził grenadierów Oudinota, kierując ich na miejscowość Rausznice. Na Wschód posłano też kilkoma drogami polnymi dragonów i lekką jazdę.
Piechota - zwłaszcza ta, która biła się 2 grudnia - była jednak tak zmęczona, że nie mogła podjąć natychmiastowych działań. Davout poderwał dywizję Frianta dopiero o godzinie 21.00, czyli całą dobę po zakończeniu bitwy. 4 Korpus Soulta, szczególnie wyczerpany, mógł wyruszyć z pobojowiska dopiero 4 grudnia rano, a więc 36 godzin po zakończeniu batalii. Żołnierze musieli po prostu odetchnąć po takim wysiłku, zwłaszcza że na przykład dywizja Frianta odbyła przecież 1 grudnia długi marsz spod Wiednia. W rezultacie francuski pościg za sprzymierzonymi był mało energiczny, a to pozbawiło Napoleona w dużym stopniu owoców zwycięstwa, bo w ręce Francuzów nie wpadli już nowi jeńcy poza tymi, których zagarnięto na samym pobojowisku.
4 grudnia o świcie Napoleon opuścił pałac księcia Kau-nitza w Austerlitz i w eskorcie gwardii pieszej i konnej, ubranej w paradne mundury, ruszył w kierunku Goeding. Zatrzymał się w miejscowości Spaleny Młyn około 15 kilometrów na południowy wschód od Austerlitz. Tu miało dojść do spotkania z cesarzem Franciszkiem.
Ponieważ młyn był zdewastowany przez wojsko i nie bardzo nadawał się do odbycia tak ważnej rozmowy,
- Austerlitz 1805
162
Napoleon zdecydował się spotkać z cesarzem Franciszka w pobliskim wyrobisku piasku. Było tu zacisznie, saper?
gwardii rozniecili wielkie ognisko, ułożyli też ze słoń, rodzaj honorowego chodnika od tego ognia biwakoweg do drogi, którą miał nadjechać Franciszek.
Cesarz Austrii spóźniał się, co zaczęło już denerwować a potem nawet niepokoić Napoleona. Wreszcie o godzin-14.30 nadjechał w eskorcie dywizjonu huzarów Kienmaye. ra i dywizjonu ułanów Schwarzenberga. Gwardia francus-ka oddała honory. Napoleon podszedł do drzwi karety i przywitał się z władcą Austrii niemalże jak równy z rów-nym. W każdym razie był uprzejmy, starał się stworzyć wrażenie, że gotów jest zawrzeć z nim sojusz, jeśli tylko zaakceptuje on - stosunkowo umiarkowane - żądania pokojowe. _~j
Rozmowa odbywała się na stojąco, w cztery oczy, wprost na drodze. Napoleon oddalił Berthiera i grzecznie, lecz stanowczo nakazał księciu Lichtensteinowi, aby także odszedł na bok. Dokładna treść rozmowy nie jest znana, francuscy generałowie słyszeli tylko niektóre słowa w rodzaju: „Anglicy to handlarze mięsem armatnim", jakie miał wypowiedzieć Franciszek. Tak przynajmniej utrzymywał sam Napoleon, który zacytował je w 31 biuletynie Wielkiej Armii, bez wątpienia po to, aby wywołać wrażenie w Londynie, że Austria opuszcza już Anglię.
Mniej więcej po godzinie obaj władcy pożegnali się. Napoleon wrócił do grupy, w której znajdowali się Bert-hier, Bessieres, Soult, Bernadotte i Caulaincourt. „Panowie, wracamy do Paryża. Pokój już zawarty".
Rozmowy pokojowe były prowadzone w Bratysławie, nazywanej wówczas Preszburgiem. Francję reprezentował minister spraw zagranicznych Talleyrand, Austrię natomiast książę Jan Lichtenstein oraz gen. Gyulayj Na mogj
^traktatu preszburskiego. podpisanego 26 grudpra: Ausitw oddawała Francji Wenecie. Islrje i Dalmarifi / których utworzono tzw. prowincje illiryjskie. Bawaria otrzymała Tyról^Yorarlberg iJTrentino, a Wirtembergia austriackie terytoria w Szwabii. fCesarz Franciszek dostał natomiast
163
LEGENDA I RZECZYWISTOŚĆ
Już 2 grudnia późnym popołudniem, kiedy bitwa dobiegi końca i wiadomo było, że Francuzi odnieśli zwycięstwo Napoleon wysłał swego adiutanta, płk. Lebruna, z depeszami do Paryża. Miał on powiadomić o wynikach batalii tamtejsze władze, a po drodze - w Strasburgu - cesarzową Józefinę. Zgodnie z kilkuletnią praktyką, to, co zawierał) owe depesze, należało natychmiast opublikować w rządowym „Monitorze", a następnie w całej prasie.
Ta pierwsza depesza posłana przez Napoleona jeszcze w trakcie walk mogła zawierać tylko prowizoryczną ocenę wyników boju. Nie chodziło zresztą wcale o dokładną relację. Przeciwnie, wyraźna przesada była tu nawet świadoma. Cesarz podawał więc, że zmagania zakończyły się wzięciem 40 tysięcy jeńców, w tym wielu generałów i jednego rosyjskiego księcia, oraz 70 armat. Donosił też, że „gwardia rosyjska została częściowo zniszczona" i że car Aleksander pośpiesznie ucieka do Ołomuńca wraz z cesarzem Franciszkiem. Napoleon nazwał tę bitwę - co było zręcznym zabiegiem propagandowym - „batalią trzech cesarzy". W ten sposób narzucał uznanie własnego tytułu całej Europie, a jednocześnie stawiał siebie wyżej, bo przecież odniósł zwycięstwo nad dwoma pozostałymi imperatorami.
Następnego dnia - jako uzupełnienie - Napoleon posłał kolejny list do Józefiny, datowany już z Austerlitz. Jest w nim mowa o „pobiciu armii rosyjskiej i austriackiej dowodzonych przez dwu cesarzy", jak też o trudnościach
165
166
tego chciały - bo wojska liniowe potrafiły same wykona całą robotę.
Ów biuletyn dotarł do Paryża jednocześnie z tekstem proklamacji, jaką Napoleon wydał do swych żołnierzv
3 grudnia, chociaż jest ona datowana dzień wcześnie, a więc rzekomo miała być podyktowana bezpośrednio Po' bitwie. W tej proklamacji imperator wyraża zadowolenie z postawy wojska, przyznaje, że to armia ocaliła jep0
cesarską koronę. Obiecuje też żołnierzom, że „skoro tylk0
spełnione zostanie wszystko to, co jest niezbędne dla szczę. ścia i dobrobytu ojczyzny, zaprowadzi ich z powrotem do Francji, gdzie staną się przedmiotem jego szczególnej troski. Mój lud obaczy was znowu z radością i wystarczy wam powiedzieć - byłem pod Austerlitz - aby wam odpowiedziano: oto jeden z dzielnych".
Wreszcie 5 grudnia - nazajutrz po spotkaniu z cesarzem Franciszkiem, kiedy bardzo realnie zarysowała się już perspektywa pokoju korzystnego dla Francji. Napoleon podyktował 31 biuletyn Wielkiej Armii zawierający sprawozdanie ze spotkania w Spalenym Młynie.
Wszystkie te publikacje, a więc 30 i 31 biuletyn oraz proklamacja do Wielkiej Armii, posłużyły za kolejną - jeszcze dokładniejszą - relację, ogłoszoną jako osobny druk. również pod bardzo długim tytułem: Ciekawy opis pamiętnej batalii trzech cesarzy wydanej pod Austerlitz między Ołomuńcem i Brnem, w której armia rosyjska została niemal całkowicie zniszczona. Bohaterskie czyny księcia Murata, marszałków Bernadotte'a, Soulta, Lannesa i innych generałów. Spotkanie cesarza Niemiec z Jego Cesarską Mością cesarzem i królem. Interesująca rozmowa tych dwu monarchów, przeprowadzona dla zawarcia pokoju. Przyjęcie pełnomocników upoważnionych do negocjowania z reprezentantami Jego Królewskiej Mości króla Prus dla zawarcia traktatu pokojowego.
Z Ciekawego opisu... Francuzi mogli dowiedzieć się, że 55 tysięcy żołnierzy Wielkiej Armii pokonało 80 tysięcy Austriaków i Rosjan i że bitwę pod Austerlitz można przyrównać do batalii pod Arbelą (1 X 331 p.n.e.), w której Aleksander Wielki pobił króla Persów, Dariusza.
167
Publikacja wymieniała wszystkich marszałków uczestniczą-vch w walkach 2 grudnia, jak również generałów Sucheta, j?affarelliego, Kellermanna, Walthera, Beaumonta, Nan-oUty'ego, d'Hautpoula, Rivauda, Droueta, Vandamme'a, cajnt-Hilaire'a, Legranda, Frianta, Gudina i Oudinota. fak więc cesarz starał się nie zapomnieć o żadnym z dowodów korpusów ani dywizji. Wymienieni zostali również obrońcy wzgórza Santon, a zwłaszcza - jako jedyny - 17 pułk piechoty lekkiej.
Wyniki boju przedstawione przez Napoleona mogły rzeczywiście sugerować wspaniałe zwycięstwo. Cała gwardia rosyjska - według cesarskiej relacji - została pokonana, a 8 tysięcy jej żołnierzy złożyło broń. Rosjanie stracili w zabitych dalszych 18 tysięcy, ponadto 20 tysięcy utopiło się w stawach, a 25 tysięcy Rosjan i Austriaków dostało się do niewoli. Reasumując, straty sprzymierzonych miały przekraczać 50 tysięcy ludzi, a biorąc pod uwagę panikę, jaka ogarnęła obie ich armie, car Aleksander i cesarz Franciszek wyprowadzili z pobojowiska zaledwie 25 tysięcy żołnierzy ze 105 tysięcy, jakimi dysponowali na początku batalii. Francuzi zdobyli w boju 70 armat oraz dalszych 110 porzuconych przez nieprzyjaciela już w ucieczce. W ich ręce wpadło również 40 sztandarów. Wśród jeńców miało znajdować się 15 generałów i 2 książąt. „Nigdy jeszcze pole bitwy nie przedstawiało straszliwszego obrazu. Pośród ogromnych stawów słychać było krzyki tysięcy ludzi, których nie sposób już było uratować".
Już kilka dni po bitwie Napoleon polecił ministrowi spraw wewnętrznych, aby wydano w dużych ilościach ryciny upamiętniające zwycięstwo pod Austerlitz, przy czym tematyka owych scen bitewnych miała być wzięta z 30 i 31 biuletynu Wielkiej Armii. Jeszcze w grudniu 1805 r., pojawiły się pierwsze takie ryciny, które stanowiły < ważny element napoleńskiej propagandy. W paryskiej Bibliotece Narodowej w zespole de Vinck zachowały się dziesiątki owych rycin, przy czym wiele z nich przedstawia wysoki poziom artystyczny. Niemal każda rycina była
168 169
opatrzona w szczegółowy podpis, który sam w sobie bvi często majstersztykiem cesarskiej propagandy.
Oto niektóre z tych podpisów: „Cesarz Napoleon na bi waku przygotowuje w myślach zwycięstwo pod Austerii '-(nakładem J. D. Verzy w drukarni przy ulicy J. J. R0Us
seau). „Te bękarty sądzą, że można łatwo nas połknąć - powiedział cesarz w przeddzień bitwy pod Austerlitz do karabiniera z 17 pułku lekkiego. Oj, oj! - odpowiedział mu żołnierz. - To im tak łatwo nie przejdzie. Staniemy m, kością w gardle" (wydane przez Dubreuila w drukarni przy ul. Zacharie nr 8). „Bitwa pod Austerlitz. Na zawsze sławna przewidziana, przygotowana, przeprowadzona i odniesiona przez cesarza Francuzów, Napoleona Wielkiego" (nakla-dem Basseta w Paryżu). „Generał Rapp, okryty ranami przybywa galopem, by zawiadomić cesarza o klęsce rosyjskiej gwardii cesarskiej". „General Vandamme na czele swej dywizji atakuje szczątki rosyjskiej piechoty".
Na polecenie cesarza zmobilizowano też poetów. Kilkudziesięciu z nich zabrało się raźno do pisania wierszy na cześć imperatora, jego marszałków i żołnierzy i w ogóle bitwy pod Austerlitz. Wiele z tych utworów - przede wszystkim były to ody - wydano drukiem i sprzedawano w księgarniach. Szczególnie dużo takich publikacji ukazało się na prowincji. Niejaki Malinas napisał Odę na cześć ostatnich zwycięstw Napoleona Pierwszego i zadedykował ją imperatorowi. (Angers 1805), J. A. F. Massabiau zdobył się na Odę o kampanii 1805< roku (Paryż 1805). A. Maguin ogłosił Kuplety poświęcone naszym dzielnym żołnierzom Wielkiej Armii. Generał Jube de la Perrelle tworzył Pieśń dziękczynną na cześć bitwy pod Austerlitz.
W większości francuskich kościołów na polecenie imperatora odśpiewano uroczyste Te Deum, przy czym miejscowi notable - prefekci, podprefekci, dowódcy okręgów wojskowych, prokuratorzy, deputowani - zabierali głos wygłaszając istne panegiryki ku chwale Napoleona. Mowy te także wydano drukiem 1.
Nazajutrz po bitwie cesarz rozkazał oficerom ze swego
1 Relation des fetes donnees par la ville de Strasbourg..., Strasbourg 1806, s. 12.
biura topograficznego sporządzić dokładne plany poszczególnych faz batalii. Plany te zachowały się w Archiwum Wojennym w Vincennes. Posłużyły one następnie jako [Dateriał dokumentacyjny dla pierwszych prac historycz-nych na temat tej bitwy. W początkach 1806 r. ukazała się f0zprawa Luciena de Saint Prevosta: Historia podboju pokonanego w ciągu 63 dni od 1 października do 2 grudnia 05 roku przez cesarza i króla Napoleona a obejmującego Szwabię, Bawarię. Górną i Dolną Austrię, Czechy, Morawy, część Węgier, Tyrol, Styrię, Karyntię, państwo weneckie, jak leż historia 27 bitew rozegranych w tym czasie, zakończonych wielkim zwycięstwem odniesionym pod Austerlitz nad Rosjanami i Austriakami oraz traktatem pokojowym zawartym 27 grudnia pomiędzy Francją i Austrią.
W tym samym czasie ukazał się drukiem zbiór wszystkich biuletynów Wielkiej Armii. Niektóre zachowane egzemplarze tego zbioru stanowią prawdziwe arcydzieła sztuki introligatorskiej. Były one przeznaczone zarówno dla dostojników cesarstwa, jak i - również w celach propagandowych - jako podarunki dla ówczesnych władców europejskich.
Wszystkie te publikacje na temat bitwy pod Austerlitz, jakie ukazały się w grudniu 1805 r. i pierwszych miesiącach roku 1806, tworzyły logiczną całość. Miały one na celu narzucenie zarówno francuskiej opinii publicznej, jak i opinii w całej Europie określonego obrazu tej wielkiej batalii kończącej dwumiesięczną kampanię. _ —^
1. Bitwa pod Austerlitz była nie tylko niekwestionowa-jjym zwycięstwem Francuzów, ale w dodatku wygraną wręcz niebywałą, górującą nad dotychczasowymi sukcesami Bonapartego. O rozmiarach tego wiekopomnego zwycięstwa miały świadczyć: wielka liczba jeńców, wielka liczba śmiertelnych ofiar po stronie przeciwnika, wielka liczba zdobytych dział, wielka liczba zagarniętych sztandarów, całkowite rozbicie nieprzyjacielskiej armii, która poszła w rozsypkę i rzuciła się do panicznej^ ucieczki.
2. Było to zwycięstwo odniesione dzięki geniuszowi Na-
171
znakomity plan całej kampanii, a potem samej bata i który jeszcze przed bitwą publicznie oświadczył żarowa swym generałom, jak i żołnierzom, że zwycięstwo j e s t
murowane. Co więcej, ujawnił nawet, w jaki sposób zamierza to uczynić. Ów geniusz Napoleona - największego tt
współczesnych wodzów, którego można jedynie przyrów-nywać do Aleksandra Wielkiego - jest najlepszą gwarancja bezpieczeństwa Francji i podstawą jej przyszłej dominacji w Europie.
3. Było to jednak także zwycięstwo uzyskane dzi^u wysiłkowi Wielkiej Armii - dzięki talentom jej marszałków i generałów, a także waleczności, sprawności fizycznej, wytrzymałości, poświęceniu, dyscyplinie, entuzjazmowi żołnierzy i oficerów, którzy pod każdym względem górowali nad przeciwnikiem. Ta przewaga była tak znaczna, że nie trzeba było nawet wykorzystywać całości francuskich sił - między innymi gwardii.
4. Było to zwycięstwo odniesione mimo wyraźnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela, mimo połączenia sił rosyjskich i austriackich, mimo perspektywy, iż do koalicji dołączą Prusy, mimo to że Wielka Armia była oddalona od granic Francji.
5. Było to zwycięstwo odniesione nad cesarzem Franciszkiem, a przede wszystkim - co znacznie ważniejsze
nad carem Aleksandrem. Obaj ci suwereni musieli sromotnie uchodzić z pola bitwy. Pierwszy od razu zgodził się na rozmowy pokojowe, a drugi w ogóle opuścił ziemie austriackie. W ten sposób europejscy przeciwnicy Francji i Napoleona nie mieli co liczyć na młodego władcę Rosji, który okazał się fatalnym wodzem i któremu nie stało hartu ducha, aby przetrwać przeciwności losu.
6. Bitwa pod Austerlitz, zwycięsko kończąca kampanię, przypieczętowała istniejący już wcześniej sojusz cesarza
jJWeUEą-Arrmą, uczyniła z niej gwaranta bezpieczeństwa Francji i główną siłę cesarstwa istniejącega._dopjero_od^
YóToi. Jednym słowem, daremne są rachuby, iż w owej. armii pojawią się jacyś marszałkowie czy generałowie,
(/
172
Po drugie - i to jest szczególnie ważne - w oryginaW wersji, tej, która została odczytana żołnierzom w przen dzień bitwy wieczorem 1 grudnia, odpowiedni fragment proklamacji brzmiał: „Nasze pozycje są znakomite i p0(i czas gdy wróg będzie maszerować na nasze baterie, chce zaatakować ich skrzydła". Na egzemplarzu przeznaczonym dla dowództwa artylerii Napoleon -już po bitwie - skreśli) kilka słów i zastąpił je wersją: „podczas gdy wróg będzje
maszerować, aby obejść moje prawe skrzydło, wystawi mi swą flankę".
Wielu francuskich historyków nie tylko XIX w., ale również współczesnych, z zachwytem komentuje cesarską proklamację jako oczywisty dowód geniuszu Napoleona. Tylko nieliczni - najpierw Colin, a potem Lachouąue i Thiry - dostrzegli ten zręczny zabieg propagandowy, ten swoisty majstersztyk manipulacji opinią publiczną2. Jeszcze dziś nie brak historyków - nawet wysokiej klasy, jak chociażby Claude Manceron - którzy nie znając pracy Colina snują rozważania na temat „jak pewny zwycięstwa musiał być Napoleon, skoro ujawnił przed bitwą swój plan strategiczny". Niektórzy idą nawet tak daleko, że dopatrują się w tym rzekomym ujawnieniu planu batalii „ostatniej próby nawiązania rozmów pokojowych z carem" poprzez uświadomienie Aleksandrowi, że musi ponieść sromotną klęskę, jeśli nie podejmie negocjacji. Są też tacy, którzy wychwalają niebiosa, iż żaden z drukowanych egzemplarzy proklamacji nie dostał się w ręce wroga, „bo przecież w ten sposób cały plan cesarza zostałby przekreślony i nie doszłoby do wspaniałego zwycięstwa". Te rozważania to przede wszystkim dowód, jak znakomitym propagandystą był Napoleon, skoro jeszcze teraz, blisko 200 lat po batalii, niektórzy historycy dają się zwieść cesarskim zabiegom obliczonym na ukształtowanie w opinii publicznej przekonania, iż on sam jest niebywałym geniuszem militarnym.
2 H. L a c h o u ą u e , Napoleon a Austerlitz, Paris 1961, s. 252-253:
T h i r y , op. cit., s. 292.
174
cesarz przemierzał te pozycje, zbliżając się ku biwakom rozlegały się coraz głośniejsze wiwaty, bo przypomniał sobie, że to przecież wigilia rocznicy koronacji, która odbyła się zaledwie przed rokiem. Uznano to za dobry znak, za wróżbę zwycięstwa. Ta właśnie scena - cesarz obchodzący biwaki wśród morza ognia - to temat wsp0. mnianego obrazu Badera d'Albe.
Jak było w rzeczywistości? Zacznijmy od tego, że późnym wieczorem 1 grudnia czy
nawet po północy wojska francuskie nie zajmowały jeszcze pozycji, na których według rozkazów cesarza miały stanąć przed bitwą. Francuzi znajdowali się nadal z dala od tych stanowisk, w pobliżu szosy Brno - Ołomuniec i na wzgórzu Zuran, tam, gdzie od kilku już dni mieli swe względnie dobrze zagospodarowane obozowiska. W tę mroźną noc byłoby bezsensem trzymać żołnierzy w polu, skoro następnego dnia mieli dać z siebie wszystko, aby odnieść zwycięstwo. Napoleon do ostatka zwlekał z rozwinięciem wojsk, aby nie ujawniać nieprzyjacielowi, jakimi dysponuje siłami. Dlatego też obraz Badera d'Albe przedstawiający długie linie pułków francuskich, rozwiniętych do boju, a teraz oświetlonych pochodniami pośród nocy - jest po prostu zwykłą fantazją.
Gen. Bigarre, ówczesny dowódca 4 pułku piechoty liniowej, podaje w pamiętnikach dokładny przebieg „incydentu z pochodniami". Napoleon obchodził nocą stanowiska korpusów Soulta i Lannesa - tak jak to zazwyczaj czynił przed bitwą. Nie wysuwał się jednak wcale poza linię własnych placówek, w stronę wroga, bo to byłoby karygodną nieostrożnością. Gdyby cesarz wpadł w ręce kozaków - Wielka Armia byłaby zgubiona3.
Napoleon w towarzystwie Soulta i Lannesa oraz Bert-hiera i Murata przybył do biwaku 1 kompanii grenadierów 4 pułku liniowego na stokach wzgórza Zuran, o dobre dwa kilometry od pierwszych placówek nieprzyjaciela. Zaczął rozmawiać z żołnierzami, którzy przy wielkim ognisku
3 General B i g a r r e , Suvenirs militaires, Paris brw., s. 175-177.
ILE SZTANDARÓW ZDOBYLI FRANCUZI ?
W epoce napoleońskiej - bardziej niż kiedykolwiek - rozmiary zwycięstwa mierzono między innymi liczbą zdobytych sztandarów. Świadomy tego cesarz w proklamacji do żołnierzy wydanej zaraz po bitwie mówił o „wszystkich chorągwiach i sztandarach gwardii rosyjskiej", które wpadły w ręce Francuzów. 30 biuletyn Wielkiej Armii, zawierajmy opis zmagań pod Austerlitz, wspominał już o 45 sztandarach nieprzyjacielskich, i dodawał zaraz, że na Pobojowisku „wciąż znajduje się szczątki dalszych sztandarów".
19 stycznia 1806 r. sztandary zdobyte pod Austerlitz z°stały uroczyście złożone w paryskiej katedrze Notre
176
Damę. Według protokołu tej ceremonii 49 sztandarów przekazał arcybiskupowi Paryża szef sztabu Wielkiej Arrm' marszałek Berthier, a jeszcze jeden - pięćdziesiąty - do$tar. czył marszałek Murat. Z tych 50 sztandarów 27 by}0
rosyjskich, a 23 austriackie. Według innych obliczeń sztan-darów rosyjskich było 30.
Trofea spod Austeriitz zawieszone pod sklepieniem katedry znajdowały się tam do 31 marca 1814 r. W nocy poprzedzającej wejście wojsk nieprzyjacielskich do francuskiej stolicy prefekt Paryża, Frochot, polecił władzom kościelnym, aby zdjęły sztandary i „dobrze ukryły". Polecenie wykonano z tak znakomitym skutkiem, że sztandarów - schowanych gdzieś na terenie katedry - nie sposób odnaleźć do dnia dzisiejszego. Tajemnicę, gdzie je ukryto, zabrali ze sobą do grobu arcybiskup Paryża i jego wikariusz generalny, którzy zmarli wkrótce po upadku Napoleona. Tak więc - choć sztandary spod Austerlitz gdzieś istnieją - nie sposób dokonać ich oględzin i ustalić, ile wśród nich było rosyjskich, a ile austriackich oraz z jakich pochodziły pułków.
Można natomiast przeanalizować źródła pisane mówiące o zdobyczach spod Austerlitz. Informacje na ten temat zawierają zarówno raporty francuskich dowódców sporządzane zaraz po bitwie, jak też ich propozycje odznaczenia krzyżami Legii Honorowej niektórych żołnierzy.
Dwie chorągwie austriackie zdobyli na płaskowzgórzu Prace sierż. Jacot i karabinier Charpentier z 10 pułku piechoty lekkiej. 36 pułk piechoty liniowej zagarnął „wiele sztandarów" - niektóre źródła mówią nawet o 13 sztukach. 18 pułk liniowy mógł pochwalić się pięcioma sztandarami rosyjskimi, które wpadły w jego ręce. Kpr. Villain z 33 pułku liniowego także zdobył sztandar rosyjski. Grenadierzy Mauzy i Prout ze 108 pułku liniowego przynieśli swym dowódcom po bitwie dwa sztandary, za co obaj otrzymali potem Legię Honorową. Woltyżerzy Parent, Hubert i Hal-luin z 48 pułku liniowego zagarnęli trzy znaki pułkowe pod Sokolnicami i również zostali odznaczeni Legią. Następne
trzy dostały się kpt. Merssemannowi, wach. Bianco i strz.
Bitwa pod Austerlitz, godz. 10.00. Widok ze wzgórza Belatice. Z prawej strony Francuzi, z lewej Rosjanie i Austriacy. Widoczna droga z Brna do Ołomuńca. Obraz Simeona Forta
Wzgórze Santon na lewym skrzydle wojsk francuskich, dominujące nad drogą z Brna do Ołomuńca. Tu bronił się 7 pułk piechoty lekkiej, wspierany przez artylerię gen. Claparede
Kamień pamiątkowy na szczycie wzgórza Zuran, gdzie znajdował się Napoleon w początkowej fazie bitwy
Śmierć gen. Valhuberta. Obraz z epoki ze zbiorów muzeum w Wersalu
-w**- *łfcl
177
Actis z 26 pułku strzelców konnych. Wszystkich uhonoro-I *ano oczywiście Legią Honorową. Kpt. Braun z 2 pułku
czarów także zagarnął znak pułkowy. Dwa dalsze zdobyli pod Sokolnicami żołnierze 14 pułku liniowego. Woltyżer yagnener z 43 pułku piechoty liniowej również mógł podwalić się zdobyciem rosyjskiego sztandaru. Dwa następne wpadły w ręce kaprali Baylina i Leboue z 26 pułku piechoty lekkiej. Szef szwadronu Jacąuemin z 5 pułku kirasjerów zdobył sztandar w zaciętej walce z grupą rosyjskich żołnierzy. Płk Corbineau dowodzący 5 pułkiem strzelców konnych zagarnął sztandar koło wioski Blaziowice. Dwa następne dostały się żołnierzom 4 pułku liniowego, a dwa inne zagarnęli na płaskowzgórzu Prace grenadierzy 55 pułku liniowego. Jeden sztandar zdobył fizylier Noble z 75 pułku piechoty liniowej, a batalion strzelców kor-
I sykańskich mógł pochwalić się dwoma dalszymi, które dostały mu się w boju z kurskim pułkiem piechoty.
O wszystkich tych zdobyczach mówią źródła francuskie, z natury skłonne do wyolbrzymiania sukcesów armii napoleońskiej. Gen. Langeron - dowódca jednej z rosyjskich kolumn w bitwie pod Austerlitz - stwierdza także w swoich pamiętnikach, że wieczorem po zakończeniu boju „brakowało co najmniej 36 sztandarów". Na pierwszy rzut oka zdaje się to więc potwierdzać tezę strony francuskiej, że w ręce żołnierzy Wielkiej Armii dostało się co najmniej 30 rosyjskich sztandarów i chorągwi.
Jak to wyglądało jednak w rzeczywistości? Zacznijmy od tego, że w 1797 r. car Paweł I przeznaczył
każdemu z pułków piechoty po 10 chorągwi. W regimentach pieszych było wówczas po dwa bataliony, a każdy z nich składał się z kompanii grenadierskiej i pięciu kompanii fizylierskich (muszkieterskich). Kompanie grenadier-skie nie miały swoich chorągwi, natomiast otrzymały je wszystkie kompanie fizylierskie. Pierwsza kompania fizy-lierska pierwszego batalionu miała od tej pory chorągiew z biały krzyżem, uważaną za „chorągiew pułkową". Inne kompanie dostały chorągwie z krzyżami kolorowymi ~w różnych wariantach. Na chorągwiach nie było żadnych
Austerlitz i 805
178 179
napisów, które pozwalałyby zidentyfikować pułk, jakiem, zostały wręczone4.
W 1802 r. car Aleksander zmniejszył liczbę chorągw pułkowych do dwu na batalion. Teraz jednak pułki miah! po trzy bataliony, a więc chorągwi było sześć w każdym regimencie. W 1803 r. wprowadzono chorągwie nowego modelu, ale tylko dla pułków zupełnie nowej formacji.
Piechota rosyjska w kampanii 1805 r. miała chorągwie wszystkich trzech serii: 1797, 1802 i 1803 r. Chorągwie rozdano jedynie pułkom piechoty liniowej i gwardii, natomiast nie dostała ich piechota lekka. W pułkach jazdy każda kompania dysponowała własnym proporyczykiem który nie miał żadnego oficjalnego znaczenia, a był używany jedynie dla oznakowania miejsca jej biwakowania. Często jednak Francuzi brali te proporczyki za oficjalne sztandary, bowiem wyhaftowana była na nich nazwa pułku i numer kompanii. Łącznie w bitwie pod Austerlitz armia rosyjska miała 162 chorągwie piechoty, nie licząc proporczyków kawalerii.
Zgodnie z rosyjską tradycją wojskową chorągiew była uosobieniem żołnierskiego honoru, a jednocześnie niemalże kościelną relikwią. Jeszcze car Piotr w 1716 r., opracowując swój Regulamin dla wojska, nakazywał, by w walce - gdy powstanie zagrożenie dla pułkowej chorągwi - żołnierz odpowiedzialny za tę świętość starał się za wszelką cenę uchronić ją przed dostaniem się w ręce wroga. Chorąży miał więc obowiązek oderwać płat od drzewca i owinąwszy się nim starać wydostać się w bezpieczne miejsce. W wojnach ze Szwecją, Prusami i Turcją było zresztą w XVIII stuleciu wiele przypadków takiego właśnie ratowania pułkowych chorągwi. Takie postępowanie było tym bardziej zrozumiałe, że zgodnie z przepisami wspomnianego regulaminu pułk, który utracił chorągiew, podlegał rozwiązaniu.
Nie ulega wątpliwości, że w bitwie pod Austerlitz rosyjscy piechurzy decydowali się również na taki desperacki
4 S . A n d o l e n k o , Aigles de Napoleon contrę drapeaux du tsar, Paris 1970, s. 312.
I trok, ukrywając pod mundurem płachty chorągwiane, a porzucając drzewce na polu walki. Była już mowa, że kangeron w swych pamiętnikach wspomina o braku 36 chorągwi wieczorem po zakończeniu batalii. W raporcie do
Lara pisanym 27 grudnia 1805 r., a więc niespełna cztery tygodnie po Austerlitz, Kutuzow podaje, że czterech rosyjskich żołnierzy zbiegło z francuskiej niewoli, a każdy z nich przyniósł po znaku pułkowym. Byli to: podoficer Aleksy Izmajłow z pułku butyrskiego oraz podoficerowie Nikifor Bubnow, Sylwester Kufajew i Iwan Wojkow z pułku halickiego. Podoficer Aleksander Andriejew - także zbiegły z niewoli - przyniósł natomiast sam grot drzewca i ozdobne sznury. Wszyscy oni decyzją cara otrzymali stopnie praporszczyków.
Z uzupełniającego raportu gen. Essena II wynika, że Izmajłow - ranny w czasie bitwy - oderwał płat od drzewca i ukrył w swym czaku. Francuzi wielokrotnie rewidowali go, zanim zawiedli do obozu jeńców w Brnie. Ponieważ jednak Izmajłow miał obwiązaną krwawym bandażem głowę, nie przyszło im na myśl sprawdzić, co ma w czaku.
28 stycznia 1807 r. Kutuzow meldował carowi, że w rękach Francuzów znajduje się nie więcej niż 20 chorągwi, bo w ostatnich tygodniach zbiegło z niewoli kilku dalszych żołnierzy, którym udało się uratować aż 12 znaków pułkowych. Generał podawał nawet, z jakich pułków one pochodziły. Tak więc trzy należały do halickiego pułku piechoty, tyleż samo do permskiego, dwa do butyrskiego i po jednym do kurskiego, narwskiego, azowskiego i podolskiego. Kutuzow prosił cara o zgodę na ponowne przybicie tych płacht chorągwianych do drzewc, bo przecież „ani przez chwilę nie znajdowały się one w rękach wroga".
W następnych tygodniach - w podobny sposób uratowano jeszcze 11 chorągwi. Tak więc według obliczeń Kutuzo-wa brakowało tylko 9 chorągwi i tylko część z nich stała się zdobyczą Francuzów.
Czym wobec tego należy tłumaczyć tak zasadniczą różnicę między owymi 50 chorągwiami i sztandarami zawieszonymi pod sklepieniem Notre Damę, a zaledwie 9 chorągwiami, których nie mogli doliczyć się Rosjanie?
180 181 Wytłumaczenie jest proste. Część pułków rosyjska
- zwłaszcza tych, które walczyły na lewym skrzydle, w rejo. nie wiosek Telnice i Sokolnice - była przez pewien czas
zagrożona otoczeniem i zniszczeniem. Niektóre z nich zresztą musiały cofać się przez zamarznięte stawy, gdzie p0
załamaniu się lodowej powłoki wielu żołnierzy dostało się do niewoli. Nie ulega wątpliwości, że w sytuacji takiego zagrożenia, kiedy lada chwila chorągwie mogły dostać się w ręce nacierających Francuzów, musiały paść rozkazy oderwania płatów od drzewc i ukrycia chorągwi pod płaszczami czy kurtkami mundurowymi. Na pobojowisku pozostało natomiast wiele drzewc, nie traktowanych przez Rosjan jako coś szczególnie cennego i w żadnym wypadku nie mających charakteru pułkowej świętości. 36 pułk francuskiej piechoty liniowej otrzymał wieczorem po bitwie rozkaz przeszukania pobojowiska - głównie po to, by wreszcie udzielić pomocy rannym. Żołnierze tego pułku znaleźli kilkanaście drzewc - bez płacht - i tym należy tłumaczyć oficjalny raport stwierdzający, że to właśnie ów regiment „zdobył wiele chorągwi". Co więcej, z meldunków dowódców pułków i dywizji wynika też, że niektóre z tych drzewc były przełamane na dwie części i że każdą z nich liczono oddzielnie - jako odrębną chorągiew - zwłaszcza jeśli takie kawałki przynosili różni żołnierze.
Z protokołu przekazania trofeów spod Austerlitz katedrze Notre Damę wynika niedwuznacznie, że zdecydowana większość chorągwi była niekompletna, a więc, że były to albo same płachty, albo same drzewca. Te ostatnie traktowano jako godła pułkowe tym chętniej, że w armii napoleońskiej liczył się przede wszystkim cesarski orzeł z numerem pułku, zdobiący szczyt drzewca, natomiast płat nie miał żadnego znaczenia i jego utrata nie oznaczała hańby dla pułku.
Reasumując, przy ocenie tego, co właściwie zdobyli Francuzi pod Austerlitz, trzeba uwzględnić trzy elementy. Po pierwsze, w każdym pułku rosyjskim było od 6 do 10 chorągwi w porównaniu do 2 w pułkach francuskich (p° jednej na batalion), przez co zdecydowana większość spoś
ród owych 162 chorągwi, jakie miała ze sobą piechota f0syjska, były to znaki kompanijne, a nie pułkowe. Po drugie, Francuzi - zupełnie niesłusznie - za godła pułkowe
I uważali też kompanijne proporczyki pułków kawalerii, których utrata nie miała żadnego prestiżowego znaczenia dla rosyjskich jeźdźców. Po trzecie, w ręce Francuzów dostały się w ogromnej większości same drzewca, których także nie traktowali Rosjanie jako godła regimentowe.
Francuski generał i historyk wojskowości Serge An-dolenko - zresztą syn rosyjskiego oficera - pokusił się 0 dokładne przebadanie, co właściwie dostało się pod Austerlitz w ręce Francuzów.
Azowski pułk piechoty otrzymał w 1797 r. od cara Pawła 10 chorągwi kompanijnych, a w 1803 r. 4 dalsze od cara Aleksandra. Według inwentarza z 1903 r. w arsenale petersburskim zachowało się 9 chorągwi tego pułku, po jednej w soborze kazańskim i archiwum sztabu generalnego. Razem więc jeszcze blisko sto lat po bitwie było 11 chorągwi pułku azowskiego, czyli że brakowało 3. Według Andołenki to właśnie owe - wszystkie kompanijne - zdobyli Francuzi pod Austerlitz.
Podolski pułk piechoty został utworzony w 1803 r. i dostał wtedy od Aleksandra 6 chorągwi. Według inwentarza z 1903 r. w arsenale petersburskim zachowała się tylko jedna chorągiew - z białym krzyżem, a więc pułkowa. Wygląda na to, że pułk stracił 5 chorągwi kompanijnych, ale niekoniecznie pod Austerlitz. Pułk walczył bowiem pod Hollabrunn i doznał wówczas bardzo poważnych strat. Car Aleksander czekał do roku 1810, a więc do chwili gdy z niewoli francuskiej powrócili już wszyscy żołnierze. Ponieważ tylko jeden z nich - jeszcze w styczniu 1807 r. -przyniósł chorągiew (była to właśnie ta z białym krzyżem), należało uznać, że pozostałe dostały się Francuzom. Teraz Aleksander nie miał już wątpliwości i właśnie w 1810 r. - najwidoczniej za karę - rozwiązał pułk podolski.
Narwski pułk piechoty rozpoczął bitwę pod Austerlitz z 6 chorągwiami, wyniósł z niej 4, a więc stracił 2.
Archangielski pułk piechoty utracił jedną chorągiew
182
i według wszelkiego prawdopodobieństwa była to właśnje
ta, którą zdobył płk Jacąuemin z 5 pułku kirasjerów. Permski pułk piechoty uratował 5 chorągwi, stracił więc
jedną. Wreszcie kurski pułk piechoty utracił 2 chorągwie kom.
panijne. W szczególnej sytuacji znalazł się pułk butyrski, w któ
rym po bitwie było zaledwie 269 żołnierzy i brakowało aż 5 chorągwi. Już jednak 6 grudnia 1805 r. wspomniany wyżej podoficer Izmajłow uciekł z obozu jeńców w Brnie i przyniósł jedną z chorągwi. 5 stycznia 1807 r. udało się to samo żołnierzowi Chanainowi. 8 sierpnia 1806 r. rosyjski ambasador w Wiedniu przekazał carowi trzecią chorągiew pułku butyrskiego uratowaną przez por. Łaptiewa. 15 sierpnia tego roku radca stanu Oubril przywiózł do Petersburga czwartą chorągiew, którą ocalił Polak - kpt. Janowski. Ów oficer dostał się do niewoli i przebywał w obozie jenieckim w Luneville w Lotaryngii. To właśnie tam dyskretnie przekazał Oubrilowi ocalony przez siebie znak pułkowy. Wreszcie 28 lutego 1808 r. gen. Meller-Zakomel-ski donosił carowi, że chorągiew pułku butyrskiego z białym krzyżem uratował podoficer Kokurin, który znalazł się w obozie jeńców w Bourges. Po jego śmierci chorągiew ukrył Polak - sierż. Mostowski, który wrócił właśnie do Rosji. W 1905 r. Mikołaj II wręczył uroczyście tę właśnie chorągiew 66 butyrskiemu pułkowi piechoty. W 1920 r. żołnierze korpusu gen. Wrangla, w którym walczył ów pułk, wywieźli swą historyczną już chorągiew do Belgii i dziś znajduje się ona w Muzeum Królewskim w Brukseli.
Zupełnym nieporozumieniem - stwierdza Andolenko - są twierdzenia niektórych autorów francuskich, że pod Austerlitz żołnierze napoleońscy zdobyli jakieś sztandary rosyjskiej gwardii konnej. W bitwie uczestniczyły cztery konne regimenty gwardyjskie: kawalergardów, gwardii konnej, huzarów i kozaków. Huzarzy i kozacy - jako jazda lekka - nie mieli sztandarów. Dwa pozostałe pułki zostawiły swe sztandary w miasteczku Austerlitz jeszcze przed bitwą. Pułk kawalergardów otrzymał w 1800 r. od
184 185
- tak naprawdę - zdobyli tylko 5 lub 6 chorągwi rosyjs kich, przy czym żadna z nich nie była głównym znakiem pułkowym. Jeśli wziąć pod uwagę, że w tej samej bitwie francuski 4 pułk piechoty liniowej utracił swego orła - ^ garniętego przez rosyjską jazdę - to Napoleon w gruncie rzeczy nie miał specjalnych powodów do chwalenia się«
ILU ROSJAN I AUSTRIAKÓW UTONĘŁO W STAWIE ZACZAN?
W 30 biuletynie Wielkiej Armii, tym, gdzie zawarty został opis bitwy pod Austerlitz, Napoleon twierdził, że gros armii Buxhówdena przyciśnięte do stawów Zaczan i Menin potonęło w nich wraz z artylerią i taborami. „20 tysięcy ludzi rzuciło się do wody, znajdując tam śmierć".
Jeden z najpopularniejszych francuskich pamiętnikarzy gen. Marhot, któremu zresztą Napoleon w swym testamencie polecił opisać czyny Wielkiej Armii, utrzymuje również, że „lód na stawach załamał się w mnogich miejscach i zaraz potem dał się słyszeć przeraźliwy trzask. Woda wystąpiła na taflę, pokryła wnet odłamki kry i zobaczyliśmy, jak tysiące Rosjan wraz z końmi i działami oraz wozami taborowymi pogrąża się w odmęcie. Był to widok zarówno okropny, jak i wspaniały, i nigdy go nie zapomnę. W jednej chwili powierzchnia stawu pokryła się tymi, którzy umieli pływać i potrafili to uczynić. Ludzie i konie walczyli o życie z krą i wodą. Niewielu z nich jednak potrafiło uratować się, przy czym pomagali im nasi żołnierze, podając im żerdzie i rzucając liny. Ogromna większość zginęła w głębinach".
Philippe de Segur, którego pamiętniki doczekały się także mnóstwa wydań, dodaje: „W mgnieniu oka zobaczyliśmy, jak ta biała powłoka pokryła się mnóstwem ciemnych punkcików. To uciekinierzy, którzy zaawanturowali się na taflę, a którą teraz bezlitośnie rozbijaliśmy kulami armatnimi. W tym momencie cesarz przyglądający się z wyniosłości, powiedział: Toż to Abukir!"
6 Ch. Tarard, Les trophees de la campagne d'Austerlitz, ,M~ mes-uniformes de 1'Histoire" 1972 nr 8, s. 7-10.
Zacytujmy jeszcze gen. Lejeune'a, autora licznych ob-! razów batalistycznych, który także był uczestnikiem zmagań pod Austerlitz. „Nagle ten zbity tłum, obciążony
I ^onią i bagażami, zniknął w ciągu dwu sekund w otchłani, gcena ta napełniła przerażeniem wszystkich obecnych".
Pułkownik artylerii Seruzier podaje nawet szczegóły, w jaki sposób miało dojść do zagłady Rosjan: „W chwili ody wojska carskie zaczęły w dobrym porządku cofać się na okryty lodem staw, Napoleon nadjechał galopem ku mojej baterii. »Tracicie czas - zawołał - strzelajcie do tego tłumu. Trzeba ich zatopić, strzelajcie w lód«.
Przez 10 minut nikomu nie udawało się wykonać tego rozkazu. Darmnie posłano oficerów, a wśród nich także mnie, na stok wzgórza, aby spełnić to, czego chciał cesarz. Nasze pociski ślizgały się po lodzie, nie przebijając go jednak. Spróbowałem wówczas innego sposobu. Skierowałem lufę najcięższego działa ku górze. Pociski spadały teraz z wysoka i przebijały lód. Inne baterie poszły za moim przykładem. Wkrótce zatopiliśmy w odmętach tysiące Rosjan i Austriaków".
Ta wersja o 20 tysiącach potopionych żołnierzy nieprzyjacielskich utrzymywała się we Francji dość długo. Dopiero historycy opisujący kampanię 1805 r. zaczęli zastanawiać się, czy rzeczywiście przeciwnik doznał takiej zagłady. Adolph Thiers mówi już tylko o 2 tysiącach ofiar i tę liczbę przyjęli za nim inni.
W początkach naszego stulecia ukazała się niewielka książeczka Aloisa Slovaka, proboszcza ze Sławkowa, który jako miłośnik historii-amator zadał sobie trud przebadania lokalnych dokumentów, a więc kronik parafialnych, rejestrów okolicznych domen, notatek pozostawionych przez tych, którzy byli świadkami wydarzeń z grudnia 1805 r. Ta książeczka Slovaka wydana w niewielkim nakładzie, najpierw po niemiecku, a potem po francusku, znajduje się między innymi w paryskiej Biblioteąue Nationale7. Jest
7 A. S1 o v a k, La bataille d'Austerlitz d'apres des documents inedits, paris 1908, s. 110-125.
186
trudno dostępna i praktycznie uchodzi uwadze historyków, wojskowości. Stąd wersja o „co najmniej 2 tysiącach pot0. pionych" w dalszym ciągu krąży we francuskich publikacjach.
Co pisze Alois Slovak? Powołuje się on między innymi na Karla Beranka
kanonika honorowego i proboszcza kościoła w Ujeździe Według tego ostatniego w stawie|Zaczan]znaleziono zwłoki tylko 3 żołnierzy rosyjskich i to rannych już wcześniej Podobną informację zawiera bardzo dokładna kronika parafii w Telnicach. Według tegoż Beranka zaraz po bitwie mieszkańcy okolicznych wiosek wyciągnęli sznurami ze stawu pewną liczbę dział zatopionych w błocie od strony Rychmanowa, czyli od północnego wschodu. Nie znaleźli oni jednak żadnych zwłok poza wspomnianymi 3 żołnierzami. Proboszcz z Teinie zanotował w swej kronice, że „Rosjanie porzucili w trzcinie nad stawem 250 koni i wielką liczbę powozów. Jeśli chodzi o zwłoki ludzkie, to znaleziono tylko 3 Rosjan zabitych od kul karabinowych, ale żaden z żołnierzy nie utonął".
W rejestrze majątku ziemskiego Chirlice Alois Slovak znalazł następujący zapis: „Już w następnych dniach po bitwie oficer francuskiej artylerii nazwiskiem Camp polecił naczelnemu rybakowi stawu Zaczan, aby na wyraźny rozkaz Napoleona spuścił wodę i powyciągał działa, wozy i zwłoki ludzkie, jeśli tam będą znajdować się. Gen. Suchet, który był komendantem placu Brna, nadzorował spuszczanie stawu od 8 do 16 grudnia i staw ten został rzeczywiście spuszczony całkowicie. Wydobyto 17 czy 18 armat, pewną liczbę zwłok końskich, ale ani jednych zwłok ludzkich. Przez cały czas stało na brzegu 200 czy nawet 300 mieszkańców okolicznych wiosek, którzy brali do woli słynne karpie i to tak ochoczo, że francuscy pionierzy musieli do nich strzelać.
12 grudnia administrator majątku Chirlice, Petr Schwarz, udał się do gen. Sucheta i do dyrektora policji w Brnie, by uzyskać anulowanie rozkazu o osuszenie stawu, bo to groziło wielkimi stratami materialnymi. Do-
187
Ipjero po ponownej jego wizycie, kiedy nie ulegało już wątpliwości, że w stawie nie ma żadnych armat ani też ^łok ludzkich, gen. Suchet zgodził się, by staw ponownie
I oapełniono wodą". W lutym 1806 r. okazało się jednak, że handlarze ryb
w Wiedniu nie mogą sprzedać ani jednego karpia ze stawu 2aczan. Wiedeńczycy dowiedzieli się oczywiście o treści 30 biuletynu Wielkiej Armii, w którym była mowa o 20 tysiącach potopionych. Byli więc przekonani, że dorodne karpie żywiły się ludzkimi zwłokami. Na polecenie dworu wiedeńskiego, który do tej pory także korzystał ze stawu, przeprowadzono ponowne śledztwo, by ustalić, jak było w rzeczywistości. Oficjalny raport podawał, że ze stawu wydobyto zwłoki 2 Rosjan i 180 koni, a także 18 armat. Nie uratowało to jednak stawu Zaczan. Trzeba go było osuszyć i zlikwidować hodowlę, bo nadal nikt nie chciał kupować tamtejszych karpi.
Oględziny pola bitwy pozwalają definitywnie rozstrzygnąć wątpliwości. Staw Zaczan, chociaż od dawna osuszony i zamieniony w pole warzywne, istnieje do dnia dzisiejszego. Ocalały też groble otaczające go, sięgające nie więcej niż metr powyżej dna stawu. Oznacza to, że w takim stawie żołnierze rosyjscy i austriaccy nie mogli się po prostu utopić, bo jeśli już znaleźliby się w wodzie, to sięgałaby im zaledwie do pasa.
I jeszcze jedno. Wszyscy pamiętnikarze opisujący „tragedię na stawie Zaczan" twierdzą, że obserwowali ją ze stoków płaskowzgórza Prace. Tymczasem wizja lokalna pozwala stwierdzić, że stok ten jest bardzo łagodny i góruje zaledwie kilka metrów nad dawną powierzchnią stawu. Co więcej, jest on oddalony o 1500 metrów od jego północnego krańca. Innymi słowy, w zimowe pochmurne popołudnie czy nawet wczesny wieczór 2 grudnia 1805 r. Napoleon i towarzyszący mu oficerowie nie mogli po prostu widzieć z tak płaskiego kąta powierzchni stawu, a więc rzekomo topiących się tam Rosjan. To, co cesarz napisał w 30 biuletynie Wielkiej Armii i co
li 189
powtórzyli za nim pamiętnikarze - zresztą z jak najW szą wiarą - jest więc całkowicie wyssane z palca8
CZY AUSTERLITZ TO RZECZYWIŚCIE WIELKIE ZWYCIĘSTWO?
Bitwa pod Austerlitz jest powszechnie uważana za najwięk. sze zwycięstwo Napoleona w jego długiej, bo ponad dwudziestoletniej karierze wojskowej. Właściciwe nie ma takiego historyka, który nie pisałby z zachwytem o przebiegu owej batalii i nie uznawałby, że cesarz okazał się tu prawdziwym geniuszem.
Rzecz w tym jednak, że w ogromnej większości owi historycy opierają się na relacjach pamiętnikarzy, które - jeśli idzie o Francuzów - pisane były z wyraźną myślą przewodnią: umocnienia cesarskiej legendy. Napoleon już wieczorem 2 grudnia 1805 r. jakby podzielił się sławą zwycięstwa ze swą armią. Powiedział przecież żołnierzom, że kiedy tylko oświadczą swym rodakom: „Byłem pod Austerlitz", mogą oczekiwać od nich odpowiedzi: „Oto jeden z dzielnych". W ten sposób już sama obecność pod Austerlitz była najlepszą gwarancją bohaterstwa i wielu z tych, którzy opisywali później swój udział w batalii, nie ośmieliło się zakwestionować choćby w najmniejszym szczególe oficjalnej wersji, iż wszystko odbyło się zgodnie z planem, jaki cesarz opracował przed bitwą.
W biuletynach Wielkiej Armii, w odpowiednio zmodyfikowanej proklamacji ogłoszonej na łamach „Monitora", w starannym doborze materiałów, jakie ukazały się w prasie francuskiej, Napoleon narzucił wszystkim wersję, według której celem jego działania było skłonienie przeciwnika do próby oskrzydlenia Francuzów od południa - poprzez przecięcie im drogi odwrotu na Wiedeń - co z kolei pozwoliło cesarzowi uderzyć na płaskowzgórze Prace, przepołowić wojska nieprzyjaciela, a następnie zniszczyć tę
8 J. C. Q u e n n e v a t , La write sur les etaugs a"Austerlitz, „Souvenir Napoleonien" nr 250, Paris 19..., s. 16.
190 191
leon w przedbitewnej proklamacji wyraźnie mówił o ty^ właśnie pułkach „pobitych pod Hollabrunn".
Celem działań cesarza było jednak przede wszystkim zniszczenie gwardii rosyjskiej. Jej rozbicie stanowiłoby wy. jątkowo dotkliwy cios zadany Aleksandrowi i świadczyło, by o niekwestionowanej przewadze Francuzów. Ta gwar-dia rosyjska pod rozkazami wielkiego księcia Konstantego znajdowała się w centrum rosyjskiego ugrupowania, bliżej jednak Bagrationa niż Buxhówdena.
Kolumny, którymi dowodził Buxhówden, składały się oczywiście również z pułków rosyjskich, ale były to zwykłe pułki liniowe. Były tu także resztki armii austriackiej. Pod względem jakości to lewe skrzydło przeciwnika znacznie ustępowało skrzydłu prawemu. Dlatego też Napoleon nie zamierzał początkowo zajmować się Buxhówdenem, stawiając sobie za cel nadrzędny zniszczenie rosyjskiej gwardii i awangardy Bagrationa.
Los sprzyjał cesarzowi Francuzów. Bagration zajmował stanowiska na szosie ołomunieckiej i wyglądało na to, że będzie działał wzdłuż jej osi. Francuzi mieli wyjątkowo korzystną pozycję, a mianowicie solidnie ufortyfikowane wzgórze Santon. Przewidując, że właśnie w jej pobliżu dojdzie do decydującego starcia z Bagrationem i gwardią, Napoleon skoncentrował tu nie tylko 5 Korpus Lannesa i 1 Korpus Bernadotte'a, ale także swą gwardię, kawalerię rezerwową Murata i dywizję grenadierów Duroca. Przeciwko lewemu skrzydłu Rosjan Bonaparte wystawił tylko część 4 Korpusu Soulta i 3 Korpusu Davouta.
Początkowo bitwa przebiegała tak, jak tego chciał cesarz. Rosjanie próbowali obejść Francuzów od południa i rozciągając się długim wężem na kilka kilometrów umożliwili Napoleonowi uderzenie na płaskowzgórze Prace, czyli przepołowienie sił nieprzyjaciela.
Następnie jednak sprawy zaczęły komplikować się. Walka o płaskowzgórze Prace przedłużała się, nie została rozstrzygnięta od razu. Do boju weszła rosyjska gwardia, która mimo pewnych strat skutecznie stawiała czoło Muratowi i nie dała się rozbić. Zawiódł zupełnie Lannes, który
* miał ze swym korpusem wykonać uderzenie od południa i „a awangardę Bagrationa i zepchnąć ją w Góry Moraw-
slcie. Uderzenie to prowadzone było bez przekonania i niemal natychmiast zastopowane przez Rosjan. Pod koniec dnia Bagration mógł wycofać się w pełnym porządku nie tracąc ani artylerii, ani bagaży. Tu Francuzi wzięli niewielu jeńców. Wycofała się też w dobrym porządku gwardia. Pod tym względem plan Napoleona zawiódł, uderzenie na prawe skrzydło Rosjan nie powiodło się, nie przyniosło roz
strzygnięcia, nie doprowadziło do katastrofy przeciwnika. Już po bitwie cesarz czynił z tego powodu gorzkie wyrzuty
j Lannesowi, który obraził się, opuścił komendę 5 Korpusu i odjechał.
Na szczęście dla cesarza o wiele lepiej wyglądała sytuacja
* w południowej części placu boju. Z jednej strony jest to zasługa francuskich obrońców Teinie i Sokolnic, czyli dywizji Legranda i Frianta, które potrafiły zablokować dalszy marsz oskrzydlający przeciwnika. Z drugiej strony - co jeszcze ważniejsze, co w jeszcze większym stopniu przyczyniło się do zwycięstwa Francuzów - rosyjskie dowództwo popełniło właśnie tutaj całą serię błędów. Popełni! je przede wszystkim mocno pijany Buxhówden, który upierał się, by „iść naprzód" i nie rozpoczął wycofywania
.wojsk, kiedy był na to jeszcze czas. W konsekwencji |-głównie w wyniku błędów Buxhówdena - lewe skrzydło Rosjan i Austriaków znalazło się w pułapce i zmuszone było pośpiesznie cofać się wzdłuż stawu Zaczan.
I tu również Napoleon nie wykorzystał w pełni nadarzającej się szansy. Z uporem oczekiwał rozstrzygnięcia bitwy w jej części północnej, bo zależało mu na rozbiciu gwardii i Bagrationa. Z dużym opóźnieniem skierował z płasko-wzgórza Prace na południe korpus Soulta, przez co znaczna część kolumn Buxhówdena mogła mimo wszystko wydostać się z pułapki. W ręce Francuzów wpadło tu kilka tysięcy Rosjan, ale z pewnością o wiele mniej niż gdyby francuskie uderzenie rozpoczęło się dwie godziny czy nawet Sodzinę wcześniej. 'T~? I Istnieje kilka miar militarnego sukcesu, kilka sposobów f sPrawdzenia, czy bitwa była wielkim zwycięstwem, czy też
P
192 193 tylko średnim. W epoce napoleońskiej rozmiary sukcesu mierzono liczbą jeńców, zdobytych armat i sztandarów wziętych do niewoli generałów.
Zajmowaliśmy się już problemem sztandarów wykazując że tak naprawdę to Francuzom dostało się ich o wiele mniej niż twierdził Napoleon w swoich biuletynach. Według przy' toczonych wcześniej obliczeń gen. Andolenki było ich najwyżej sześć. Dla porównania, kiedy gen. Mack kapitulował w Ulm, musiał złożyć Francuzom 40 sztandarów.
W bitwie pod Austeriitz Francuzi wzięli do niewoli 8 rosyjskich generałowi ani je^jnggg^sgiackTegóT ByflTo"^ według"" rapóftu"genTAndreossy'ego z 4 grudnia" 1805 r. - dowódca 3 kolumny gen. por. Przybyszewski, dowódca 2 kolumny gen. Langeron oraz generałowie Muller „od ułanów" (w rzeczywistości Meller-Zakomelski), Muller „od strzelców konnych", Berg, Selichow, Strick i Wimpfen. Większość tych generałów dowodziła jednak tylko pułkami. Ponadto w ręce Francuzów dostali się książęta Repnin, Galicyn, Sibirski i Kropotkin (wszyscy w randze pułkownika), pułkownicy Andrejew, Waj-szkow, Metenzow i Sulima oraz 20 majorów i 336 oficerów niższych, w tym tylko 20 austriackich. Dla porównania - w Ulm poszło do niewoli 17 austriackich generałów.
Jeśli idzie o liczbę zdobytych dział, to przedstawiała się ona następująco: Rosyjskie: działa 12-funtowe 24 sztuki działa 6-funtowe 70 haubice duże 13 haubice małe 35
Austriackie: działa 12-funtowe działa 6-funtowe działa 3-funtowe haubice
142
1 22
1 10 34'
9 Etat de bouches a feu Russes et Antrichiennes prises a la batai»e
d'Austerlitz.
Razem więc Francuzi zagarnęli 176 dział oraz 111 jaszczyków amunicyjnych i 3 kuźnie polowe. Dla porównania, $ Ulm wpadło w ich ręce 60 armat i tyleż jaszczyków. Pod
I tym względem więc zdobycz spod Austerlitz była niemal yzykrotnie większa, z tym jednak, że trzeba pamiętać, iż działa te zostały porzucone przez Rosjan i Austriaków # odwrocie, głównie z racji trudności transportowych. £aden z francuskich pamiętnikarzy nie pisze, by którykolwiek z pułków zdobył szturmem jakąś baterię. Aż 35
* zdobytych dział rosyjskich to 3-funtowe jednorogi, przydzielone do batalionów piechoty i traktowane niemal jak wiwatówki. Znalazły się one na wyposażeniu armii rosyjs
kiej w 1805 r. i zupełnie nie zdały egzaminu. Żołnierze
1 porzucali je jako nieprzydatne. Te 3-funtowe jednorogi zostały już w kilka miesięcy po Austerlitz wycofane z armii rosyjskiej.
Liczba jeńców zagarniętych przez Wielką Armię nie była natomiast pokaźna, w każdym razie nie na miarę zwycięstwa, jakiego pragnął Napoleon. Według bardzo dokładnych raportów przez Brno przeszło w grudniu 1805 r. 18 konwojów jenieckich, w których było 9767 Rosjan i 1686 Austriaków, a więc razem 11 453.
Z tej liczby austriacka awangarda Kienmayera, która najwcześniej biła się pod Telnicami, straciła 150 ludzi. Rosyjska 1 kolumna Dochturowa utraciła około 1200
t żołnierzy. Z dużą dokładnością można też ustalić straty 2 kolumny
Langerona. Pułk kurski posłany na pomoc brygadzie Ka-mińskiego utracił 736 jeńców, podczas gdy sama brygada (pułki riaziański i fanagoryjski) około 200. Brygada Ol-suwiewa (pułki permski, wyborgski i 8 jegrów) utraciła natomiast 1500 ludzi.
Straty 3 kolumny Przybyszewskiego ocenia się na 3600 jeńców. To właśnie ta kolumna dostarczyła ich najwięcej, kapitulując w dużej części pod Sokolnicami.
Rzecz ciekawa, 4 kolumna Miłoradowicza, która walczyła na płaskowzgórzu Prace, oddała Francuzom tylko 2 jeńców. Zagarnęli oni za to aż 1400 ludzi z oddziałów austriackich Kolowratha.
13 Austerlitz 1805
194
Jeńców z gwardii rosyjskiej - co ważne - było tylko HQ Wreszcie z awangardy Bagrationa dostało się w ręce
Francuzów około 1000 ludzi, głównie z pułków archangiei. skiego, staroingermanlandzkiego i 6 jegrów1 0.
Tak więc, w porównaniu z 30 tysiącami Austriaków którzy kapitulowali pod Ulm, liczba jeńców wziętych pod Austerlitz była trzykrotnie mniejsza. Ta stosunkowo niska liczba jeńców była wynikiem braku francuskiego pościgu już po bitwie, kiedy to z reguły można wziąć do niewoli całe zdemoralizowane grupy uciekinierów. Lekka jazda która zazwyczaj zajmowała się wyłapywaniem uchodzących, była tak zmęczona walką, że cesarz nie mógł posłać jej 2 grudnia wieczorem w pościg za cofającymi się Rosjanami. W ten sposób zmarnowano okazję zagarnięcia dalszych kilku tysięcy jeńców.
Reasumując, pod wielu względami kapitulacja garnizonu Ulm była większym sukcesem Francuzów niż bitwa pod Austerlitz.
Cóż wobec tego czyni Napoleon, aby mimo wszystko Austerlitz można było uznać za wielkie zwycięstwo? Przeprowadza wiele zabiegów propagandowych, o których już była mowa, a zwłaszcza stara się stworzyć pozory, iż batalia była druzgocącą klęską armii rosyjskiej. Stąd mowa aż o 45 tysiącach jeńców, o 20 tysiącach potopionych w stawie Zaczan, o 30 tysiącach poległych.
Ponieważ jednak Aleksander z gwardią i awangardą Bagrationa zdołał wycofać się z pobojowiska, a w następnych godzinach połączyła się z nim większość ocalałych żołnierzy Buxhówdena, Napoleon musiał jakoś wytłumaczyć Francji i Europie, jak to się stało, że mimo wspaniałego zwycięstwa przeciwnik jest nadal zdolny do walki. Zadanie ułatwił mu - i to w niemałym stopniu - cesarz Franciszek, prosząc o pokój. Bonaparte wiedział już, że wojna - przynajmniej z Austrią - dobiega końca.
W 31 biuletynie Wielkiej Armii Napoleon przedstawił całkowicie wyssaną z palca wersję wydarzeń utrzymując, że
10 M i c h i e l s , P e c r i a u x , op. cit., s. 236-237.
E 195 spotkaniu z cesarzem Franciszkiem posłał do rosyjs
ko obozu swego adiutanta gen. Savary'ego. „Znalazł on resztki armii rosyjskiej bez artylerii, bez
I bagaży, w straszliwym nieporządku. Była już północ. Generał Merveldt został odparty pod Goeding przez marszałka Davouta, armia rosyjska była więc otoczona, ani jeden człowiek nie mógł ujść z pułapki. Książę Czartoryski oprowadził gen. Savary'ego do cara.
- Powiedz swemu panu - zawołał ten władca - że odchodzę, że dokonał on niemałych cudów, że ten dzień zwiększył mój podziw dla niego, że jest zesłańcem niebios, że mojej armii potrzeba stu lat, by dorównać jego wojskom. Czy jednak mogę powrócić bezpiecznie do siebie?
- Tak, sire - odpowiedział mu generał Savary - jeśli Wasza Cesarska Mość ratyfikuje to, co dwaj cesarze Francji i Niemiec ustalili podczas swego spotkania.
- A cóż to takiego? - Że armia Waszej Cesarskiej Mości wycofa się spokoj
nie do siebie według marszy etapowych, które zostaną ustalone przez cesarza i że ewakuuje Niemcy i Polskę austriacką. Pod tym warunkiem mam rozkaz cesarza udać się do przednich straży wojsk, które już was otoczyły i dać im polecenie osłaniania waszego odwrotu, bo cesarz pragnie uszanować tego, który był przyjacielem pierwszego konsula.
- Jaką chcesz gwarancję za to? - Sire, twego słowa. - Daję to słowo. Ów adiutant wyruszył natychmiast galopem, udał się do
marszałka Davouta, któremu przekazał rozkaz zaprzestania wszelkiego ruchu i pozostania w spokoju. Oby ta wspaniałomyślność cesarza Francuzów nie była natychmiast zapomniana w Rosji, tak jak to stało się z pięknym gestem cesarza, kiedy odesłał on carowi Pawłowi 6 tys. jeńców z jakąż wielkodusznością i oznakami szacunku dla niego!"
W ten sposób Napoleon za jednym zamachem tłumaczył, dlaczego ustały działania zaraz po bitwie, dlaczego nie
196
było pościgu za Rosjanami, utrzymując bez żenady, że
tylko dzięki jego wspaniałomyślności Aleksander z resztka-mi swej gwardii mógł w ogóle wrócić do domu, bo przecież był już otoczony przez Francuzów.
Rzeczywistość była jednak inna. Zaraz po bitwie niezdolni do pościgu za przeciwnikiem Francuzi stracili z nim kontakt bojowy. Rosjanie wycofali się drogą na Węgry, co wskazuje na chęć połączenia się z armią arcyksięcia Karola i prowadzenia dalszej walki. Po decyzji cesarza Franciszka przerwania oporu, zawrócili na północ i zaczęli marsz odwrotowy przez Morawy ku Galicji i Rosji. W żadnym momencie odwrót ten nie był zagrożony przez Francuzów a już zupełną nieprawdą jest twierdzenie Napoleona, że armia rosyjska została otoczona. Po kilku dniach Aleksander połączył się zresztą z bardzo silnym korpusem Bennig-sena i zdolny był nawet do wydania nowej batalii.
KONSEKWENCJE ZWYCIĘSTWA POD AUSTERLITZ
Bitwa pod Austerlitz to przede wszystkim militarne zwycięstwo nad Rosjanami i Austriakami kończące kampanię 1805 r. Bezpośrednią jej konsekwencją był pokój podpisany w Bratysławie, który w istotnym stopniu modyfiko-waf" układ sił w środkowej części kontynentu. Ponadto wyniesiona propagandowo do rangi niebywałego zwycięstwa, pozwoliła też Napoleonowi rozwiązać pewne problemy z dziedziny polityki wewnętrznej i międzynarodowej.
1. Bitwa ta przyniosła przede wszystkim zasadniczą zmianę w charakterze systemu władzy Pierwszego Cesarstwa. Do tej pory, poczynając od 18 brumaire'a aż po wybuch wojny z trzecią koalicją, Napoleon starał się nadać swoim rządom charakter pokojowy spychając na drugi plan aspekty militarne.
Przejęcie władzy 18 brumaire'a miało wszelkie znamiona wojskowego zamachu stanu. Bonaparte chciał jednak, aby jego rządy odbierała francuska i międzynarodowa opinia publiczna jako system mający szerokie poparcie społeczne, jako coś, co wynika z woli narodu, co ma pełne uzasadnienie prawne. Dlatego właśnie w latach 1799-1803 dążył do zawarcia pokoju ze wszystkimi przeciwnikami Francji, skoncentrował swą uwagę na reformach administracyjnych, na rozwoju gospodarczym, na uspokojeniu kraju po wojnie w Wandei, na przywróceniu spokoju i bezpieczeństwa wewnętrznego.
Ta polityka uzyskania międzynarodowej akceptacji, zmierzająca do włączenia konsularnej, a potem cesarskiej
198 199
Francji w system mocarstw europejskich, załamała się w 1805 r. z racji ekspansjonizmu Bonapartego, który zagrażał już nie tylko Anglii i Austrii, ale również Rosji.
Po wybuchu wojny z Anglią w 1803 r. Napoleon miał nadzieję, że zdoła ją ograniczyć tylko do konfliktu z rządem brytyjskim. Rok 1805 - powstanie trzeciej koalicji - zupełnie wywrócił system Pierwszego Cesarstwa. Zagrożona przez trzy główne mocarstwa europejskie Francja musiała przekształcić się w potęgę militarną zdolną obronić już nie tylko swe naturalne granice, ale także zdobycze terytorialne w Italii i Niemczech.
Właśnie od kampanii 1805 r. i od bitwy pod Austerlitz zmienia się radykalnie charakter cesarskiej Francji. Będzie się ona od tej pory kojarzyć mieszkańcom Europy z wielotysięczną armią, z brutalną siłą, z talentami militarnymi jej władcy. Bezpośrednio po Austerlitz i po pokoju w Bratysławie Napoleon podjął intensywną kampanię propagandową z wykorzystaniem wszystkich dostępnych mu środków: gazet, pism ulotnych, poematów, sztuk teatralnych, ceremonii - byle tylko przekonać całą Europę, że Francja jest wielką potęgą militarną, że niebezpiecznie jest ją atakować, bo ten, kto ośmieli się to uczynić, poniesie zasłużoną karę. Na takim właśnie strachu przed francuskim odwetem budował teraz cesarz spokój i bezpieczeństwo swego państwa.
2. Kampania 1805 r. była pierwszą, jaką prowadziła Wielka Armia, powstała zaledwie rok wcześniej w obozie Boulogne. Poprzednio - jeszcze w latach 1800 -1804 - armia ta dzieliła się na dwa podstawowe odłamy. Tych żołnierzy, którzy byli towarzyszami walk Bonapartego we Włoszech i Egipcie oraz - ich rywali - związanych głównie z Armią Renu i jej bohaterem gen. Moreau.
Moreau został wprawdzie aresztowany w 1804 r., skazany na 2 lata więzienia i wygnany z Francji, ale nie oznaczało to jeszcze, że jego sympatycy dali za wygraną. Ostatecznie Bonaparte, który sięgnął po cesarską koronę, był takim samym zdolnym generałem, jak kilku innych i nie brakowało do 1805 r. wojskowych, którzy wcale nie czuli się
związani z nowym imperatorem. Dopiero wojna przeciwko trzeciej koalicji, zakończona zwycięstwem pod Austerlitz, przekonała ogół generalicji, korpusu oficerskiego i pro
stych żołnierzy, że Napoleon jest rzeczywiście wodzem l prawdziwego zdarzenia, że może ich powieść do sukcesów, że jest zdolny zapewnić Francji dominującą pozycją na znacznym obszarze Europy. Od bitwy pod Austerlitz opozycja wobec Napoleona w armii przestaje praktycznie istnieć.
Ten związek z Wielką Armią był rezultatem nie tylko zwycięstwa pod Austerlitz. To nieprzypadkowo cesarz za-
j raz po bitwie objeżdżał pole walki, troskliwie dopytując się i o los rannych. Nieprzypadkowo też poświęcił tej swojej szczególnej inspekcji obszerny akapit w 30 biuletynie. Cho-
' dziło mu bowiem o wytworzenie przeświadczenia, że trosz-I czy się o los żołnierzy, że chce być ich ojcem - i to nie tylko podczas kampanii, ale również w czasie pokoju.
Rozkazem z 17 frimaire'a (7 grudnia 1805) Napoleon zadecydował, że wdowy po generałach poległych pod Austerlitz będą dożywotnio pobierały roczną pensję w wysokości 6 tysięcy franków. Wdowy po pułkownikach i majorach miały otrzymać pensję w wysokości 2400 franków, po kapitanach - 1200 franków, po porucznikach i podporucznikach - 800 franków, a po prostych żołnierzach - 200 franków. Tym samym rozkazem cesarz adoptował wszystkie sieroty po generałach, oficerach i żołnierzach. Chłopcy mieli wychowywać się na koszt państwa w zamku Ram-bouillet, a dziewczynki w zamku w Saint Germain--en-Laye. Niezależnie od dotychczasowego imienia i nazwiska sieroty miały otrzymać imię Napoleon bądź Napoleona.
Przez cztery tygodnie - od bitwy pod Austerlitz aż po pokój w Bratysławie - Napoleon dobrotliwie pozwalał swym żołnierzom niemal na wszystko. Mogli rabować mieszkańców morawskich wiosek, domagać się, by dostarczano im wino i piwo, wysypiać się do woli. Kiedy po podpisaniu pokoju Wielka Armia zaczęła opuszczać Morawy, cesarz wielokrotnie nakazywał swym generałom, aby nie przemęczali żołnierzy długimi marszami. W ciągu dnia
200 201
należało przejść najwyżej 3 albo 4 mile, a co trzy dni przewidziany był całodobowy odpoczynek. W ten sposób Wielka Armia całymi tygodniami wycofywała się bardzo wolno ku Francji. Po kilkumiesięcznej kampanii, a przede wszystkim po wycieńczających marszach znad kanału La Manche do Bawarii, żołnierze wyglądali niezbyt okazale. Mundury wielu z nich były w strzępach, buty zdarte do cna. Teraz, właśnie podczas tego powolnego odwrotu wymieniano mundury i buty na nowe. Jeśli nie można było dostarczyć mundurów francuskich, to rozdawano uniformy austriackie, zagarnięte w magazynach. Żołnierze opływali w dostatki, bo można już było przygotować dla nich godziwe kwatery i pożywienie. Zdarzało się nawet, że niektóre oddziały były podwożone wozami.
W proklamacji do Wielkiej Armii wydanej nazajutrz po bitwie pod Austerlitz Napoleon obiecywał żołnierzom, że wkrótce zaprowadzi ich do Francji, gdzie będą przedmiotem jego szczególnej troski. Korpusy liniowe Wielkiej Armii nie doszły jednak do ziemi ojczystej. W styczniu i lutym zatrzymano je w krajach niemieckich. Początkowo żołnierze sądzili, że to tylko chwilowy postój przewidziany na wymianę mundurów i obuwia. Po kilku tygodniach okazało się, że Wielka Armia ma okupować kraje zależne od Francji. Zawód był niemały, otwarcie sarkano na „małego kaprala", że nie pozwolił żołnierzom wrócić do domów. Niemniej jednak nigdzie nie doszło do buntu. Tłumaczono sobie, że trzeba poczekać, aż Austria spełni wszystkie postanowienia traktatu z Bratysławy. Żołnierze nie zdawali sobie sprawy, że już za kilka miesięcy czeka ich nowa wojna - tym razem z Prusami - i że większość nich, o ile nie padnie w kolejnych kampaniach, wróci do domu dopiero w roku 1814.
3. Już pierwsze cesarskie publikacje na temat bitwy pod Austerlitz zwracały uwagę na szczególne miejsce, jakie cesarz przeznaczył Wielkiej Armii w swoim systemie władzy i to nie tylko w sprawach wojny, ale również w życiu cywilnym. Na generałów i oficerów - w mniejszym stopniu na szeregowych żołnierzy - posypał się deszcz krzyży Legii
Honorowej, awansów, donacji i gratyfikacji. Armia została wyniesiona do rangi zbiorowego bohatera - obrońcy narodowych granic, gwaranta potęgi cesarstwa w Europie.
Wprawdzie wojska liniowe zostały zatrzymane w Niemczech, a więc nie powróciły do Francji, ale za to gwardia - która poza jazdą nie brała czynnego udziału w bitwie pod Austerlitz - została sprowadzona do Paryża i tu witana wręcz antuzjastycznie przez mieszkańców stolicy. Jej triumfalny przemarsz przez ulice miasta był oczywistym dowodem, że prosty żołnierz i oficer to teraz obywatele stojący wyżej od innych.
Napoleon kontynuował też praktykę wynoszenia na narodowe ołtarze bohaterów poległych w jego służbie. Pod Austerlitz padł płk Morland, który na czele dwu szwad-
J ronów strzelców konnych gwardii ucierał się z gwardią rosyjską. Na rozkaz cesarza jego zwłoki - zakonserwowane w beczce rumu - przewieziono do Paryża, gdzie odbył się uroczysty pogrzeb. Tu makabryczny szczegół, nie ujawniony oczywiście publiczności: przez te kilka tygodni, kiedy wieziono poległego pułkownika, urosły mu tak bardzo wąsy, że sięgały kolan. Imieniem płk. Morlanda nazwano jedną z ulic w pobliżu placu Bastylii, a wnet potem most łączący prawy brzeg Sekwany z wyspą Św. Ludwika.
Najważniejszym jednak postanowieniem, które miało symbolizować uprzywilejowaną rolę Wielkiej Armii w społeczeństwie, była decyzja cesarza o wzniesieniu na placu Vendóme - w centrum eleganckiego Paryża, przed siedzibą komendanta wojskowego stolicy - kolumny Wielkiej Armii. Napoleon polecił, aby odlano ją ze spiżu rosyjskich i austriackich armat zdobytych pod Austerlitz, stąd też czasem jest ona nazywana kolumną Austerlitz. Za wzór posłużyła kolumna Trajana w Rzymie, ozdobiona serią scen bitewnych, które oplatają tę kolumnę od dołu ku górze. Na kolumnie Vendóme - ukończonej w 1808 r. - widnieją sceny z kampanii 1805-1807. Jej szczyt zdobił posąg Napoleona w stroju „małego kaprala", czyli w trój-rożnym kapeluszu i długim wojskowym płaszczu. Wszystko tu miało swą symboliczną wymowę: cesarz dominujący
202 203
nad miastem z wysokości 30 metrów, stojący na szczycie kolumny jakby stworzonej z setek żołnierskich postaci.
4. Mówiliśmy już o pokoju w Bratysławie - bezpośredniej konsekwencji zwycięstwa pod Austerlitz.
Wygrana batalia pozwalała teraz Napoleonowi odnieść jeszcze jeden sukces dyplomatyczny, o niemałym znaczeniu. W początkach kampanii 1805 r. Aleksander przybył niespodziewanie z wizytą do Berlina i zawarł tam sojusz z pruskim królem Fryderykiem Wilhelmem. Sojusz ten przypieczętowała „przysięga przyjaźni" złożona przez obu monarchów nad trumną Fryderyka Wielkiego w Poczdamie.
Sojusz przewidywał, że Prusy przystąpią do koalicji antynapoleońskiej i rozpoczną wojnę z Francją „tak szybko, jak tylko będzie to możliwe". Zaraz też podjęto w Prusach przygotowania do nowej kampanii, prowadząc je jednak niezbyt energicznie. Fryderyk Wilhelm wahał się, najwyraźniej czekał, jakie będą rezultaty pierwszych starć.
Kapitulacja armii Macka w Ulm powstrzymała chwilowo Prusaków przed wystąpieniem. Posłany do Berlina Duroc - jeden z zaufanych generałów Napoleona - umiejętnie utrzymywał króla w tym stanie duchowego zawieszenia między interwencją i biernością, obiecując w imieniu swego władcy, że w zamian za neutralność Fryderyk Wilhelm otrzyma Hanower.
W miarę jednak jak Napoleon posuwał się coraz dalej w głąb Austrii, kiedy znalazł się niemal izolowany na Morawach i czekał na decydującą batalię, na dworze berlińskim zaczęła przeważać opinia, że jego sytuacja jest bardzo ryzykowna i że najprawdopodobniej połączone armie rosyjska i austriacka odniosą nad nim zwycięstwo. Fryderyk Wilhelm posłał więc swego ministra Hardenber-ga do obozu Napoleona, polecając mu wręczyć wypowiedzenie wojny w wypadku, gdyby sprzymieżeni byli górą. Hardenberg specjalnie opóźniał swą podróż - między innymi udając chorobę - tak, aby doczekać się rozstrzygającej batalii. Przybył jednak do Brna jeszcze przed bitwą pod Austerlitz. Napoleon, który doskonale orientował się w tej
grze i który chciał uniknąć wojny z Prusakami, spotkał się z nim bardzo krótko i zaraz odesłał do Wiednia na rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Talleyrandem. Kiedy kilka dni później Hardenberg dowiedział się o wygranej cesarza Francuzów, nie było oczywiście mowy o wypowiadaniu wojny. Zawarte zostało natomiast porozumienie francusko-pruskie, na mocy którego Fryderyk Wilhelm otrzymał obiecany Hanower.
5. Bitwa pod Austerlitz wyniesiona przez Napoleona do rangi niebywałego zwycięstwa, miała - w intencji cesarza - przekonać Europę, że Francja jest niepokonana mając tak znakomitą armię i tak genialnego władcę. Na tym właśnie opierał cesarz przyszły system bezpieczeństwa Francji. Miał nadzieję, że zapanuje teraz pokój - jeśli nie „wieczny", to przynajmniej wieloletni - który pozwoli mu kontynuować dzieło wewnętrznego porządkowania własnego kraju.
W tym celu podjął - o czym już była mowa - wielką akcję propagandową wokół hasła „Austerlitz to niebywałe zwycięstwo". Jeśli przejrzymy gazety europejskie z grudnia 1805 r., to łatwo zorientujemy się, że kampania ta miała jednak ograniczony zasięg. Ogarnęła oczywiście Francję i zależne od niej państwa włoskie i niemieckie. Zatrzymała się jednak tam, gdzie kończyły się bezpośrednie francuskie wpływy polityczne. Gazety austriackie, rosyjskie i pruskie były na tę propagandę zupełnie odporne. Tak więc na przykład Polacy - żyjący wówczas pod zaborami, czytając gazety warszawskie, poznańskie, krakowskie, lwowskie - absolutnie nie zdawali sobie sprawy, że Napoleon odniósł decydujące zwycięstwo. Przeciwnie, mogli odnieść wrażenie, że bitwa była nie rozstrzygnięta, a nawet w niektórych dziennikach pojawiły się doniesienia, że „zwyciężyła jednak armia rosyjsko-austriacka". Podobnie oceniali bitwę pod Austerlitz Prusacy i Rosjanie, bo po prostu w interesie tamtejszych władców leżało ukrycie prawdy. W Austrii sytuacja wyglądała inaczej - wprawdzie prasa pisała bardzo powściągliwie o bitwie, ale wieść o jej wynikach - odpowiednio złagodzona - mimo wszystko rozeszła się po kraju.
204
I w tym właśnie punkcie zawiodła całkowicie strategia Napoleona. Nie zdołał on batalią pod Austerlitz narzucić Europie „wiecznego pokoju", który byłby oczywiście „p0_ kojem francuskim". Po pierwsze, taki pokój był sprzeczny z interesami pozostałych mocarstw. Po drugie, mocarstwa te wcale nie traktowały bitwy pod Austerlitz jako ostateczności, jako oczywistego dowodu druzgocącej przewagi armii francuskiej i geniusza jej wodza. Bardzo szybko wytworzyła się opinia, że zwycięstwo Francuzów to w dużej mierze wynik błędów dowództwa sprzymierzonych. Starano się oczywiście znaleźć kozła ofiarnego. Kutuzow na dobrych kilka lat został odsunięty od komendy, Przybyszewski stanął przed sądem, Weirother był ostatecznie skompromitowany, Dołgoruki popadł w niełaskę - zresztą ranny pod Austerlitz wkrótce zakończył życie.
Już kilka miesięcy później (jesienią 1806) dojdzie do nowej wojny. Przeciwko Francji wystąpią Prusy, które wcale nie będą obawiały się podjąć walki samotnie. To najlepszy dowód, że napoleńska akcja propagandowa o „niezwyciężoności Wielkiej Armii" zawiodła. Austerlitz najwyraźniej nie wywarło większego wrażenia na Prusakach.
6. Pozostaje jeszcze problem Rosji i cara Aleksandra. Kampania propagandowa wokół Austerlitz opierała się na tezie, że Rosjanie ponieśli tam druzgocącą klęskę. 31 biuletyn Wielkiej Armii zawierający opis fikcyjnej rozmowy gen. Savary'ego z carem był tak skonstruowany, aby upokarzał Aleksandra wobec całej Europy. Nawet jeśli nie został on przedrukowany przez prasę austriacką, pruską, a tym bardziej rosyjską, to przecież znany był - za pośrednictwem gazet francuskich - na wszystkich dworach europejskich. Napoleon - autor tego biuletynu - akcentował nieudolność cara jako wodza, jego naiwność w polityce, łatwowierność wobec „złych doradców". Co więcej, wkładał w usta Aleksandra słowa bałwochwalczego uznania wobec władcy Francuzów, których car nigdy oczywiście nie wypowiedział. Dodajmy, że Napoleon twierdził, iż tylko jego wspaniałomyślności car zawdzięczał ocalenie, bo przecież „był już całkowicie otoczony".
205
Aleksander głęboko przeżył to upokorzenie. Od tej pory stanie się śmiertelnym wrogiem Napoleona. Już rok później (jesienią 1806) Rosjanie pośpieszą z pomocą Prusakom. W tej nowej kampanii Aleksander będzie bardzo ostrożny, wyciągnie wnioski z walk pod Austerlitz. Nie będzie próbował odgrywać roli naczelnego wodza, powierzy komendę doświadczonym generałom.
Po Austerlitz cała armia rosyjska będzie pałała żądzą odwetu, będzie chciała jak najszybciej wykazać, że nie tylko może dorównać francuskiej, ale jest od niej silniejsza i sprawniejsza. Już bitwa pod Pruską Iławą w lutym 1807 r. wykazała, że są to armie tej samej wartości. Pod Friedlan-dem Napoleon odniósł przekonywające zwycięstwo, ale znowu - tak jak pod Austerlitz - było to w dużej mierze rezultatem błędów rosyjskiego dowództwa.
Austerlitz otwiera więc długie pasmo zmagań francus-ko-rosyjskich zakończone dopiero w 1814 r. wjazdem cara Aleksandra I do Paryża.
POLACY POD AUSTERLITZ
Czy Polacy walczyli pod Austerlitz? W 1805 r. istniały tylko dwie jednostki polskie - pozostałość Legionów - a mianowicie dawna 1 półbrygada, zamieniona na pułk piechoty polskiej, oraz regiment ułanów Aleksandra Roż-nieckiego. W wojnie przeciwko trzeciej koalicji oba te oddziały walczyły we Włoszech, gdzie piechurzy wsławili się 23 listopada pod Castelfranco, przyczyniając się do rozbicia austriackiego korpusu księcia Rohana.
W armii francuskiej pod Austerlitz służyło jednak kilkudziesięciu oficerów polskich. Znamy nazwiska niektórych z nich tych, którzy przydzieleni zostali do sztabów, między innymi jako tłumacze. W Archiwum Wojennym w Vincen-nes w kartonie C 2-17 zachowały się wykazy owych oficerów sztabowych.
Wiemy więc, że w sztabie głównym Wielkiej Armii pod bezpośrednimi rozkazami marszałka Berthiera służyli płk Wincenty Aksamitowski (dawny dowódca 2 półbrygady, a w przyszłości generał w Księstwie Warszawskim), kpt. Hipolit Falkowski (w przyszłości pułkownik, oficer or-dynansowy Napoleona), szef batalionu Kazimierz Małachowski (w przyszłości dowódca 1 pułku piechoty Księstwa Warszawskiego, a potem generał i przejściowo wódz naczelny powstania listopadowego), kpt. Ignacy Bolesta (w przyszłości dowódca 16 pułku piechoty Księstwa Warszawskiego), szef batalionu Stanowski i szef batalionu Junges.
W dyspozycji kwatery głównej (a la suitę) znajdowali się natomiast gen. Józef Zajączek (w przyszłości namiestnik
207
jCrólestwa Polskiego), adiutant-komendant Ludwik Dembowski (w przyszłości generał na służbie francuskiej), por. Jakub Filip Kierzkowski (znany później pamiętnikarz), ppor. Stanowski i ppor. Orłowski.
W 1 Korpusie Bernadotte'a byli przydzieleni do sztabu ]cpt. Darewski i por. Pornorowski (nazwisko z pewnością przekręcone). W 3 Korpusie Davouta - także w sztabie - służył kpt. Michał Zadra (pozostanie u Davouta aż do końca wojen napoleońskich, potem będzie pułkownikiem w powstaniu listopadowym i uczestnikiem Wielkiej Emigracji) oraz kpt. Jasiński. W 4 Korpusie Soulta służył w sztabie ppor. Billewicz. Drugi z wyznaczonych tu Polaków, ppor. Wilczyński, nie przybył pod Austerlitz. W 5 Korpusie Lannesa nie było w sztabie Polaków. Odnajdujemy ich natomiast w rezerwie kawalerii Murata. Tak więc kpt. Milkiewicz i kpt. Paszkowski służyli w sztabie samego marszałka, ppor. Wójcikiewicz w sztabie 1 Dywizji Ciężkiej Jazdy, por. Różycki w sztabie 2 Dywizji Ciężkiej Jazdy, a por. Jamrzyński w sztabie 2 Dywizji Dragonów.
Wiemy, że było też trochę polskich oficerów liniowych, jak chociażby por. Jan Paweł Jerzmanowski (później oficer pułku szwoleżerów gwardii i generał powstania listopadowego) czy kpt. Konstanty Przebendowski (w przyszłości dowódca 1 pułku strzelców konnych w Księstwie Warszawskim, a następnie generał). Pod Austerlitz walczył także por. Franciszek Żymirski (w przyszłości generał powstania listopadowego).
Z pewnością byli także Polacy służący jako prości żołnierze i podoficerowie w pułkach francuskich, w tym nawet w gwardii.
O wiele więcej Polaków służyło jednak w armii rosyjskiej. Carowi Aleksandrowi towarzyszył - jako cywilny doradca - były minister spraw zagranicznych książę Adam Czartoryski, który opisał bitwę pod Austerlitz w swych pamiętnikach. Dowódcą 3 kolumny - zresztą nader nieudolnym - był gen. Przybyszewski. Do niewoli dostał się płk Sulima. Był tu również gen. Bartłomiej Giżycki, w przyszłości marszałek szlachty wołyńskiej.
208
Szczególnie wielu Polaków, poddanych rosyjskich, służyło w tych pułkach piechoty, które były formowane bądź uzupełniane na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Pod Austerlitz biły się pułki archangielski i pskowski, należące do tzw. inspekcji litewskiej, oraz staroingermanlandzki, podolski i apszeroński z inspekcji brzeskiej.
Jeśli idzie o kawalerię, to od 1803 r. istniały w armii rosyjskiej trzy pułki ułanów: polski (zwany też konnopol-skim), litewski i tatarski, złożone w dużym stopniu z Polaków. Żaden z nich jednak nie bił się pod Austerlitz.
Armia austriacka była częściowo formowana w Galicji, czyli na ziemiach pierwszego i trzeciego zaboru. Dotyczyło to zwłaszcza pułku piechoty szefostwa Czartoryskich, którego jeden batalion walczył w 4 kolumnie Kolowratha. Polaków - żołnierzy austriackich - było jednak znacznie więcej, do tego stopnia, że już wcześniej szef batalionu Junges (Polak - oficer francuski) zwrócił się do Napoleona z projektem utworzenia nowych Legionów Polskich. Projekt ten nie wzbudził jednak większego zainteresowania cesarza.
ZAŁĄCZNIKI
Z a ł ą c z n i k 1
WIELKA ARMIA POD AUSTERLITZ
Dowódca - Napoleon Bonaparte, cesarz Francuzów, król Italii Szef sztabu, minister wojny - marszałek Louis Alexandre Berthier
Flankierzy lewego skrzydła
Brygada Lekkiej Kawalerii - gen. bryg. Jean Fauconnet 1 pułk strzelców konnych 334
13 pułk strzelców konnych 246
580
Lewe skrzydło
5 Korpus - marszałek Jean Lannes szef sztabu - gen. bryg. Jean Compans
3 Dywizja Piechoty gen. Louis Gabriel Suchet 1 Brygada gen. Nicolas Beker
17 pułk piechoty lekkiej - płk Dominiąue Vedel 1412 2 Brygada gen. Jean Valhubert
34 pułk piechoty liniowej - płk Pierre Dumoustier 1812 40 pułk piechoty liniowej - płk Francois Legendre 1428
3 Brygada gen. Michel Claparede 64 pułk piechoty liniowej - płk Nerin 1140 88 pułk piechoty liniowej - płk Philibert Curial Artyleria (12 dział) 121 Pociągi 136
6049
14 - Austerlitz 1805
210
1 Dywizja Piechoty gen. Francois Augustę Caffarelli 1 Brygada gen. Joseph Demont
13 pułk piechoty lekkiej - płk Castex 1407 17 pułk piechoty liniowej - płk Nicolas Conroux 1661 30 pułk piechoty liniowej - płk Walther 1372
2 Brygada gen. Georges Eppler 51 pułk piechoty liniowej - płk Joseph Bonnet 1278 61 pułk piechoty liniowej - płk Jean Nicolas 1206 Artyleria (12 dział) 89 Pociągi 102
7115
Centrum
1 Korpus - marszałek Jean Baptiste Bernadotte Szef sztabu - gen. dyw. Leopold Berthier
1 Dywizja Piechoty gen. 01ivier Rivaud de la Raf-finiere
1 Brygada gen. Charles Dumoulin 8 pułk piechoty liniowej - płk Antie 45 pułk piechoty liniowej - płk Jean Barrie
2 Brygada gen. Michel Pacthod 54 pułk piechoty liniowej - płk Armand Philippon Artyleria (12 dział) Pociągi
1858 1603
1614 111 80
5266
2 Dywizja Piechoty gen. Jean Drouet d'Erlon 1 Brygada gen. Francois Werle
27 pułk piechoty lekkiej - płk Chanotet 94 pułk piechoty liniowej - płk Jean Razout
2 Brygada gen. Bernard Frere 95 pułk piechoty liniowej Artyleria (12 dział) Pociągi
2069 1814
1903 118 111
6015
Kawaleria rezerwowa - marszałek Joachim Murat Szef sztabu - gen. dyw. Augustę Belliard
211
pywizja Lekkiej Kawalerii gen. Francois Etienne (Cellermann | Brygada gen. Picard
4 pułk huzarów - płk Andre Burthe 280 2 pułk huzarów - płk Jean Barbier 328
2 Brygada gen. Frederic van Marizi 5 pułk strzelców konnych - płk Claude Corbineau 317 5 pułk huzarów 342
3 Brygada gen. Edouard Milhaud 16 pułk strzelców konnych - płk Antoine Durosnel 320 22 pułk strzelców konnych - płk Victor Latour-Maubourg 234
4 Brygada gen. Francois Treilhard 9 pułk huzarów - płk Etienne Guyot 227 10 pułk huzarów - płk Beaumont 179
1427
212
1672
Prawe skrzydło
4 Korpus - marszałek Jean de Dieu Soult Szef sztabu - gen. dyw. Charles Saligny
2 Dywizja Pichoty gen. Dominiąue Vandamme 1 Brygada gen. Joseph Schiner
24 pułk piechoty lekkiej 1291 4 pułk piechoty liniowej płk Seruzier 1658 Brygada gen. Claude Ferey 28 pułk piechoty liniowej 1599 46 pułk piechoty liniowej 1350 Brygada gen. Jacąues Candras 57 pułk piechoty liniowej 1743 Artyleria (12 dział) 117 Pociągi 132
8060
7034 Brygada Lekkiej Kawalerii gen. Pierre Margaron
11 pułk strzelców konnych - płk Bertrand Bes-sieres 308 26 pułk strzelców konnych - płk Alexandre Dige-
976
Flankierzy prawego skrzydła 3 Korpus - marszałek Louis Nicolas Davout Szef sztabu - gen. bryg. Joseph Daultanne
1 Dywizja Piechoty gen. Louis Friant 1 Brygada gen. Georges Kister
15 pułk piechoty lekkiej - płk Jean Desailly 754 33 pułk piechoty liniowej - płk Saint-Remond 1214
2 Brygada gen. Pierre Lochet 48 pułk piechoty liniowej - płk Joseph Barbanegre 1365 108 pułk piechoty liniowej - płk Higonnet 1637
3 Brygada gen. Heudelet 111 pułk piechoty liniowej - płk Grey 1440 Artyleria (12 dział) 161 Pociągi 101
6672
214
4 Dywizja Dragonów gen. Francois Antoine Bour-cier
1 Brygada gen. Jean Laplanche 15 pułk dragonów - płk Nicolas Barthelemy 385 17 pułk dragonów -płk Saint Dizier 474 18 pułk dragonów - płk Lefebvre 553
2 Brygada gen. Louis Sahuc 19 pułk dragonów - płk Augustę Caulaincourt 408 25 pułk dragonów - płk Rigaud 396 28 pułk dragonów - płk Fereyre 365 Artyleria i pociągi 81
2662
Rezerwa
Gwardia cesarska Pułk grenadierów pieszych Pułk strzelców pieszych Grenadierzy królewskiej gwardii włoskiej Mamelucy Żandarmeria wyborcza Artyleria (24 działa)
4500
Z a ł ą c z n i k 2
ARMIA ROSYJSKO-AUSTRIACKA
Nominalni wodzowie naczelni - car Aleksander I i cesarz Franciszek I Wódz naczelny - gen. Michaił Kutuzow Dowódca wojsk austriackich - gen. por. książę Jan von Lichtenstein Szef sztabu - gen. mjr Weirother
Gwardia rosyjska 6730 piechoty i 3700 kawalerii Dowódca - wielki książę Konstanty
Siemionowski pułk piechoty (dwa bataliony) Preobrażeński pułk piechoty (dwa bataliony) Izmajłowski pułk piechoty (dwa bataliony) Batalion strzelców pieszych Pułk grenadierów ( trzy bataliony) Pułk kirasjerski kawalergardów (pięć szwadronów) Pułk kirasjerski Gardę du Corps (pięć szwadronów) Pułk huzarów (pięć szwadronów) Pułk kozaków (dwa szwadrony) Pionierzy (kompania) Artyleria (40 dział)
Awangarda rosyjska 9200 piechoty i 4500 kawalerii Dowódca - gen. por. książę Piotr Bagration
5 pułk jegrów (trzy bataliony) 6 pułk jegrów (trzy bataliony) Archangielski pułk piechoty (trzy bataliony) Staroingermanlandzki pułk piechoty (trzy bataliony) Pskowski pułk piechoty (trzy bataliony) Pułk kirasjerów cesarzowej (pięć szwadronów) Twerski pułk dragonów (pięć szwadronów) Sanktpetersburski pułk dragonów (trzy szwadrony) Pawłogradzki pułk huzarów (dziesięć szwadronów) Mariupolski pułk huzarów (dziesięć szwadronów) Pułk kozaków Kisielewa (pięć szwadronów) Pułk kozaków Małachowa (pięć szwadronów) Pułk kozaków Chazenkowa (pięć szwadronów) Artyleria (42 działa)
216
Awangarda armii Buxhówdena 3440 piechoty i 3440 kawalerii Dowódca - gen. por. Kienmayer
1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Carneville Pułk piechoty granicznej (batalion) 1 pułk piechoty szeklerów (dwa bataliony) 2 pułk piechoty szeklerów (dwa bataliony) Pionierzy (trzy kompanie) 1 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Stutterheim Pułk szwoleżerów 0'Reilly (osiem szwadronów) Pułk ułanów Merveldta (kompania) Pułk ułanów Schwarzenberga (dwie kompanie) 2 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Moritz Lichtenstein Szeklerski pułk huzarów (osiem szwadronów) Pułk kozaków Sysojewa (pięć szwadronów) Pułk kozaków Melentiewa (pięć szwadronów) Artyleria (12 lekkich dział)
1 kolumna 13 290 piechoty i 250 kawalerii Dowódca - gen. por. Dymitr Dochturow
1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Lewis 7 pułk jegrów (batalion) Nowoingermanlandzki pułk piechoty (trzy bataliony) Jarosławski pułk piechoty (trzy bataliony) 2 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Urusow Włodzimierski pułk piechoty (trzy bataliony) Briański pułk piechoty (trzy bataliony) Wiacki pułk piechoty (trzy bataliony) Moskiewski pułk piechoty (trzy bataliony) Kijowski pułk grenadierów (trzy bataliony) Pionierzy (kompania) Kawaleria Pułk kozaków Denisowa (dwa i pół szwadronu) Artyleria (40 dział lekkich i 24 ciężkie)
2,7
2 kolumna 11 250 piechoty i 300 kawalerii powódca - gen. por. Langeron
1 Brygada Piechoty powódca - gen. mjr Olsuwiew g pułk jegrów (dwa bataliony) Wyborgski pułk piechoty (dwa bataliony) permski pułk piechoty (trzy bataliony) Kurski pułk piechoty (trzy bataliony) 2 Brygada Piechoty powódca - gen. mjr Kamiński Riazański pułk piechoty (trzy bataliony) Fanagoryjski pułk grenadierów (trzy bataliony) Pionierzy (kompania) Kawaleria Sanktpetersburski pułk dragonów (dwa szwadrony) Pułk kozaków Isajewa (szwadron) Artyleria (30 dział lekkich)
3 kolumna 7700 piechoty Dowódca - gen. por. Przybyszewski
1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Meller 7 pułk jegrów (dwa bataliony) 8 pułk jegrów (dwa bataliony) 2 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Selechow Halicki pułk piechoty (trzy bataliony) Butyrski pułk piechoty (trzy bataliony) Podolski pułk piechoty (trzy bataliony) Narwski pułk piechoty (trzy bataliony) Pionierzy (kompania) Artyleria (30 dział lekkich)
4 kolumna 23 900 piechoty Dowódca - gen. por. Miłoradowicz i gen. por. Kolowrath
Awangarda Dowódca - gen. Monachin Nowgorodzki pułk piechoty (dwa bataliony) Apszeroński pułk piechoty (batalion) Pułk dragonów arcyksięcia Jana (dwa szwadrony)
218
1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Wodniański Nowgorodzki pułk piechoty (batalion) Apszeroński pułk piechoty (dwa bataliony) Małorosyjski pułk grenadierów (trzy bataliony) Smoleński pułk piechoty (trzy bataliony) 2 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Rottermund Salzburski pułk piechoty (sześć batalionów) Pułk piechoty Kaunitza (batalion) Pułk piechoty Auersperga (batalion) 3 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Jurczik Pułk piechoty cesarza (batalion) Pułk piechoty Czartoryskiego (batalion) Pułk piechoty Reuss-Gratz (batalion) Pułk piechoty Wurtemberg (batalion) Pułk piechoty Beaulieu (batalion) Pułk piechoty Karpen (batalion) Pułk piechoty Lindenau ( batalion) Strzelcy piesi wiedeńscy (dwie kompanie) Pionierzy (dwie kompanie) Artyleria (52 działa lekkie i 24 ciężkie)
5 kolumna 5375 kawalerii Dowódca - gen. por. książę Jan von Lichtenstein
1 pułk kawalerii Dowódca - gen. mjr Caramelli Pułk kirasjerów von Nassau (sześć szwadronów) Pułk kirasjerów von Lothringen (sześć szwadronów) 2 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Weber Pułk kirasjerów cesarza (osiem szwadronów) 3 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Gładkow Pułk ułanów cesarzewicza (dziesięć szwadronów) Kozacki pułk Gordiejewa (pięć szwadronów) Kozacki pułk Isajewa (cztery szwadrony) Kozacki pułk Denisowa (dwa i pół szwadronu) 4 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. Fiodor Uwarow Czernichowski pułk dragonów (pięć szwadronów) Charkowski pułk dragonów (pięć szwadronów) Pułk huzarów elizawietogradzkich (dziesięć szwadronów) Artyleria (24 działa lekkie)
BIBLIOGRAFIA
B a 1 d e t Marcel, La vie ąuotidienne dans les Armees de Napoleon, Paris 1964.
B e a u c o u r Fernand, Le Chateau du Pont de Briąues, Paris 1971. B i g n o n Louis, Histoire de France depuis le 18 Brumaire jusąu 'a la paix
de Tilsit, Paris 1830. Ca m o n , J. Precis des campagnes de Napoleon, Paris 1898. C a m o n J., Le systeme de guerre de Napoleon, Nancy 1923. C o i g n e t Roch, Les Cahiers, Paris 1907. C z a r t o r y s k i Adam, Memoires, Paris 1887. D a u d e t Ernest, La conspiration de Pichegru, Paris 1901. D e s b r i e r e Edouard, Projets et tentathes de debarąuement aux ileś
bńtanniąues (1793-1805), Paris 1900-1902. D r o u et d'Erlon, Vie mUitaire ecrite par lui meme, Paris 1844. G a r r os Louis, Itineraire de Napoleon Bonaparte, Paris 1947. G a u b e r t Henri, Conspirateurs au temps de Napoleon, Paris 1962. L a c h o u ą u e Henry, Napoleon et la Gardę Imperiale, Paris 1962. L a c h o u ą u e Henry, Napoleon a Austerlitz, Paris 1961. L e n o t r e Gosselin, Georges Cadoudal, Paris 1962. M a d e l i n Louis, L'avenement de 1'Empire, Paris 1939. M a n c e r o n Claude, Austerlitz, Paris 1960. M i c h a j ł o w s k i - D a n i l e w s k i Aleksander, Histoire des campagnes
de 1'Empereur Napoleon dans la Baviere et 1'Autriche en 1805, Paris 1843.
M i c h i e 1 s Renę, P e c r i a u x Raymond, Au soleil a"Austerlitz - lapogee de VEmpire, Geneve 1974.
Q u e n n e v a t Jean Claude, Atlas de la Grandę Armie, Paris 1966. P e l l e p o r t , Souvenirs militaires et intimes, Paris 1857.
220
[S a i n t-C h a m a n s d e], Memoires, Paris 1896. S a v a r y A., Memoires pour serw a 1'histoire de Napoleon, Paris 1828 S e g u r de Philippe, Histoire edMemoires, Paris 1873. Si x Georges, Dictionnaire des generaux et amiraux francais, Paris 1934 S ł o w a k Alois, La bataille d'Austerlitz d'apres des documents inedits
Paris 1908. [S o u 11 Jean], Memoires di marechal Soułt, Paris 1854. S t o c k l a s k a Walter, Die Schlacht bei Austerlitz, Brunn 1905. S t u 11 e r h e i m, La bataille d'Austerlitz par im militaire, Paris 1806. T h i e r s Augustę, Histoire du Consulat et de VEmpire, Bruxelles 1845. T h i r y Jean, Ulm, Trafalgar, Austerlitz, Paris 1962. T r a n c h a n t d e Lavergne, Relation de la bataille d'Austerlitz, Paris 1879. V a s t H., L Empire. Troisieme et ąuatrieme eoalition (1804-1807), Paris,
brw.
SPIS ILUSTRACJI
Na okładce: Bitwa pod Austerlitz, 2 grudnia 1805 r. Repr. z: J. B r o -sse, H. L a c h o u ą u e , Uniformes et du costumes 1-er empire, Paris 1972
Koronacja cesarzowej Józefiny. Fragment obrazu Davida. Repr. z: J. M i s 11 e r, Napolion et l'Empire, Paris 1969
19 października 1805 r. gen. Mack kapituluje przed Napoleonem wraz z całym garnizonem twierdzy Ulm. Rycina Famota. Repr. z: R. M i -c h i e l s , R. P e r c i a u x , Ausoleild'Austerlitz, Paris 1974
Inna wersja kapitulacji Ulmu. Obraz Thevenina. Repr. z: J. C. Q u e n -nevat, Atlas de la Grandę Armee, Paris 1966
4 listopada 1805 r. pod Steyer 13 pułk piechoty lekkiej z awangardy Davouta zdobywa most na rzekach Enns i Steyer. Obraz Simeona Forta. Tamże
Wojska Murata i Lannesa przechodzą Dunaj 13 listopada 1805 r. Obraz Simeona Forta. Tamże
Dowódca połączonych wojsk rosyjsko-austriackich gen. Kutuzow. Portret ze zbiorów Biblioteąue Nationale w Paryżu. Repr. z: M i c h i e 1 s, P e r c i a u x, op. cit. Car Aleksander. Portret ze zbiorów Biblioteąue Nationale w Paryżu. Tamże
Napoleon przygotowuje bitwę pod Austerlitz. Rycina Famota. Tamże „Żołnierska strawa godna jest uczty królów". Napoleon na biwaku
55 pułku piechoty liniowej w przeddzień bitwy pod Austerlitz. Tamże Stacja pocztowa Posorice. W pobliżu doszło do rozmowy Napoleona
z księciem Dołgorukim. Repr. z: Q u e n n e v a t , op. cit. Cesarski biwak 1 grudnia 1805 r. Służba rozładowuje pojazd Napoleona
pilnowany przez grenadiera. W pobliżu cesarza stoją marszałkowie Berthier i Bessieres. Za nimi mameluk Rustam. Obraz Lejeune'a, naocznego świadka tego wydarzenia. Repr. z: Histoire universelle des armees, t. 3, Paris 1966
Noc z 1 na 2 grudnia 1805 r. Napoleon przy świetle pochodni przechodzi wzdłuż pozycji francuskich. Obraz Barclera d'Albe. Repr. z: Q u e n -n e v a t, op. cit.
222
Dowódca 3 Korpusu marszałek Davout. Rycina Famota. Repr. z: Mi-c h i e 1 s, P e r c i a u x, op. cit.
Dowódca 4 Korpusu marszałek Soult. Rycina Famota. Tamże Napoleon w otoczeniu marszałków na wzgórzu Zuran 2 grudnia 1805 r
o świcie. Od lewej: Bernadotte, książę Eugene Beauharnais, Murat i Lannes. Obraz ze zbiorów muzeum w Wersalu. Repr. z: Q u e n -n e v a t , op. cit.
Bitwa pod Austerlitz, godz. 10.00. Widok ze wzgórza Belatice. Z prawej strony Francuzi, z lewej Rosjanie i Austriacy. Widoczna droga z Brna do Ołomuńca. Obraz Simeona Forta. Tamże
Wzgórze Santon na lewym skrzydle wojsk francuskich, dominujące nad drogą z Brna do Ołomuńca. Tu bronił się 7 pułk piechoty lekkiej, wspierany przez artylerię gen. Claparede. Tamże
Kamień pamiątkowy na szczycie wzgórza Zuran, gdzie znajdował się Napoleon w początkowej fazie bitwy. Tamże
Śmierć gen. Valhuberta. Obraz z epoki ze zbiorów muzeum w Wersalu. Tamże
Bitwa pod Austerlitz. Rycina Giraudona. Repr. z: M i c h i e l s , P e -c i a u x, op. cit.
Szarża kawalerii Murata. Rycina z epoki. Tamże Bitwa pod Austerlitz. Współczesna rycina niemiecka. Repr. z: „Journal de
la France" Tak wygląda obecnie staw Zaczan. Repr. z: Q u e n n e v a t, op. cit. Bitwa pod Austerlitz, godz. 16.00. Wojska rosyjskie spychane są w kie
runku stawów. Z lewej widoczna kaplica Św. Antoniego. Obraz Simeona Forta. Tamże
Żołnierze Dochturowa usiłują przedostać się przez stawy. Rycina Myr-bacha. Repr. z: M i c h i e l s , P e r c i a u x. op. cit.
Bitwa pod Austerlitz. Rycina współczesna. Repr. z: M i c h i e l s , Perci a u x, op. cit.
Spotkanie Napoleona z cesarzem Franciszkiem 4 grudnia 1805 r. Rycina Famota. Tamże
To samo spotkanie według Lejeune'a. Repr. z: „Journal de la France" Podpisanie pokoju w Preszburgu. Rycina Famota. Repr. z: M i c h i e l s ,
P e r c i a u x, op. cit. Pomnik poległych na płasko wzgórzu Prace wzniesiony w 1912 r. Repr. z:
Q u e n n e v a t, op. cit. Stół Austerlitz znajdujący się w muzeum w Malmaison. Na marmurowym
blacie portrety marszałków i generałów - uczestników słynnej bitwy: I - Murat, 2 - Augereau, 3 - Soult, 4 - Mortier, 5 - Davout, 6 - Marmont, 7 - Caulaincourt, 8 - Duroc, 9 - Bessieres, 10 - Ney, II - Lannes, 12 - Bernadotte, 13 - Berthier. Repr. z: J. Bi l l ie t , Malmaison, Paris brw.
SPIS MAP
Sytuacja w końcu listopada 1805 r. Bitwa pod Austerlitz, 2 grudnia 1805 r., walki przedpołudniowe Bitwa pod Austerlitz, 2 grudnia 1805 r., końcowa faza bitwy
BITWA POD AUSTERLITZ 2 grudnia 1805 r.
KOŃCOWA FAZA BITWY
SPIS TREŚCI
WSTĘP 3 JAK PRZEPRAWIĆ SIĘ PRZEZ KANAŁ LA MANCHE? 7 WIELKA ARMIA 20 CESARSKA KORONA 40 TRZECIA KOALICJA 51 ULM 64 W POŚCIGU ZA KUTUZOWEM 73 JAK DOPROWADZIĆ DO DECYDUJĄCEJ BATALII? 77 BITWA TRZECH CESARZY 94
- Działania wstępne 94 - Faza pierwsza (7.00-8.30) 109 - Faza druga (8.30-11.00) 112 - Faza trzecia (11.00-13.00) 131 - Faza czwarta (13.00-16.00) 139
PO BITWIE 157 LEGENDA I RZECZYWISTOŚĆ 164
- Co zawierała cesarska proklamacja? 171 - Czy Napoleon rozpoznawał stanowiska nieprzyja
cielskie przed bitwą? 173 - Ile sztandarów zdobyli Francuzi 175 - Ilu Rosjan i Austriaków utonęło w stawie Zaczan? . . 184 - Czy Austerlitz to rzeczywiście wielkie zwycięstwo? . . . 188
KONSEKWENCJE ZWYCIĘSTWA POD AUSTERLITZ . 197 POLACY POD AUSTERLITZ 206 ZAŁĄCZNIKI 209 BIBUOGRAFIA . 219 SPIS ILUSTRACJI 221 SPIS MAP 223