architekt - biblioteka cyfrowa politechniki...
TRANSCRIPT
ARCHITEKTMIESIĘCZNIK, POŚWIĘCONY ARCHITEKTURZE, BU-DOWNICTWU I PRZEMYSŁOWI ARTYSTYCZNEMU,
ROK X • GRUDZIEŃ 1909 • ZESZ. 12.ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 14.
W KRAKOWIE.
SULEJÓW.(DAWNE OPACTWO CYSTERSÓW I PROJEKT PRZERÓBKI NA ŚREDNIĄ
SZKOŁĘ ROLNICZĄ).
[Ilekroć" słyszymy o jakiejkolwiek ro-Ubociekoło zabytku przeszłości, o pro-jekcie przeróbki i zastosowania go dopotrzeb dzisiejszych, lub chociażby tylkorestauracyi, ogarnia nas zrozumiałe uczu-cie zaniepokojenia i trwogi. Zabytki bo-wiem mają nie tylko znaczenie szano-wnych świadków sławnej przeszłości, nietylko urok zjawisk artystycznych o nie-zrównanym nastroju, ale są jednocześniepouczającym dla teraźniejszości przykła-dem, jak budowano dawniej mądrze,trwale i pięknie. Dlatego też nie dziwnąjest troska o to, aby te dokumenty da-wnej kultury i sztuki przekazać poko-leniom następnym przynajmniej w tymstanie, w jakim zostawili je nam przod-kowie, aby i nadal mogły one działaćna uczucie i wyobraźnię, aby jak naj-dłużej były dla ludzkości przykładembudującym i nauką.
Cóż się dzieje tymczasem dokoła? Otow oczach naszych sypią się w gruzy iginą wspaniałe zamki i klasztory, mury
obronne i baszty, albo pod nieumiejętnąi bezduszną ręką wczorajszych i dzisiej-szych »restauratorów«, przywdziewająnową sztywną szatę, zatracając nie-powrotnie cały swój charakter: nie mó-wią już nic do serca i wyobraźni,przestają kształcić myśl i cieszyć oko.Obraza to dla przeszłości wielka, aleteż i krzywda dla społeczeństwa, któ-rego się pozbawia nieocenionych war-tości moralnych i rzeczowych, jakieprzedstawiają zabytki przeszłości.
Tragicznym szczególnie jest los za-bytków, przez sztuczne czy prawdziwepotrzeby chwili powołanych do nowegożycia.
Mania rekonstrukcyi historycznej, od-twarzania pierwotnego stanu budowli,doprowadzania jej do jednolitości stylo-wej, wczuwania się w ducha epoki itworzenia dalej w tym rzekomym jejduchu, opanowała ludzi jak jakaś cho-roba nieuleczalna, pozbawiającich równo-wagi i zdrowego sensu i wykluczając
205
wszelki szczery, swobodny stosunek dopotrzeb bieżących, do danych konkret-nych zadań, słowem —do współczesnegożycia.
Mimo prawie powszechnego uznaniazdrowych pojęć teoretycznych w kwe-styi zabytków, jesteśmy bezustannie je-szcze świadkami, jak w praktyce ludziedzisiejsi, zwłaszcza gdy chodzi o archi-tekturę, grzeszą strasznym brakiem od-czucia i poszanowania przeszłości, bochcą ją poprawiać i uzupełniać, a jedno-cześnie nie mogą się zdobyć na odważnezmierzenie się z teraźniejszością, bo chcąjej narzucić piętno historyczne. Starechcą mieć jak nowe, a w nowem naśla-dują stare.
Od dłuższego czasu w piśmie naszemśledzimy z bólem smutne objawy tejdługotrwałej choroby. Dziś nie chcemyjuż dalej mnożyć litanii popełnionychi popełnianych nieustannie błędów i grze-chów — aby nie rozgoryczać nikogow chwili, gdy stoimy przed pomysłempięknym i szczerym, który ratuje rzad-kiej piękności zabytek od niechybnejzagłady i jednocześnie szczęśliwym zbie-giem okoliczności rozwiązuje jedno z pa-lących zadań współczesnego życia.
Dawne opactwo Cystersów w Sule-jowie pod Piotrkowem, cudownie poło-żone w okolicy lesistej nad brzegiem Pi-licy — kompleks budynków okalającychwielkie podwórze niby murem obronnymzwiązanym szeregiem średniowiecznychbaszt, z resztkami klasztoru i pięknym ko-ściołem — perłą architektury romańskiejw Polsce, — ma być zamienione naszkołę rolniczą. Taki powstał projekt,który rozwija się i dojrzewa.
Zdrowa myśl społeczna znajduje szczę-śliwe wcielenie artystyczne. Myśl to nie-zwykle doniosła, a szczególnie ciekawaz tego względu, że jednym czynem speł-nia ważny postulat szkolnictwa, chronizabytek od ruiny i bez zarzutu rozwiązujenowoczesne zadanie architektoniczne.
To też korzystając z materyału To-
warzystwa Opieki nad zabytkami prze-szłości w Warszawie, podajemy pomysłten do wiadomości publicznej z uczu-ciem głębokiego przekonania, pragnącpozyskać mu jaknajdalej idące poparcie,na które ze wszech miar zasługuje.
I.»Minęły te czasy, kiedy rolnictwo było
zawodem dla nic nie umiejących". Temisłowy zaczyna się gorąca odezwa zie-mian Królestwa Polskiego o potrzebiezałożenia własnemi siłami szkoły rolni-czej. Nie tu miejsce na dowodzenie tejpotrzeby. Wystarczy zaznaczyć, że brakszkoły takiej w Królestwie, w kraju oludności kilkunastomilionowej, w krajuo korzystnych warunkach klimatycznych,jest anomalją wprost niebywałą w sto-sunkach europejskich. Anomalię tę uspra-wiedliwić mogą chyba znane wszystkimprzyczyny zastoju szkolnictwa w tymdziwnym kraju, gdzie obok wysokiegostanu kultury ogólnej, spotyka się cokrok w poszczególnych dziedzinach prze-rażające objawy zacofania, przeciwkoktórym słusznie zaprotestowało sumie-nie społeczne. To też męski i przekony-wający głos ziemian, skupionych w Cen-tralnem Towarzystwie Rolniczem, jestwyrazem jednego z najpilniejszych po-stulatów społecznych doby obecnej. Ma-my do czynienia z potrzebą istotną, niewywołaną sztucznie i dlatego zadaniearchitektoniczne, o którem niżej będziemowa, a które jest tej potrzeby natu-ralnym wynikiem, nabiera wszystkichcech życia, staje się dla nas specyalniewdzięcznem i w wysokim stopniu inte-resującem.
Sprawa stała się aktualną z chwilą,gdy pośmiertną wolą dwóch ziemiangubernii piotrkowskiej ś. p. SewerynaMiniszewskiego i Oktawiana JuliuszaŁuczyckiego, oddaną została do rozpo-rządzenia Centralnego Towarzystwa Rol-niczego znaczniejsza suma na założenieszkoły rolniczej. Życzenie jednego z za-
206
pisodawców i pochodzenie obu wska-zywały gubernię piotrkowską, jako miej-scowość, w której szkoła ma powstać.Do tej myśli skłoniło się TowarzystwoRolnicze. Gdy zamiar doszedł do wia-domości publicznej, wówczas w łonieTowarzystwa Opieki nad zabytkamiprzeszłości w Warszawie powstała myślskorzystania z tej okoliczności dla urato-wania wspaniałego zabytku w ziemipiotrkowskiej — dawnego Opactwa Cy-stersów w Sulejo-wie. Zabytek ten,częściowo stano-wiący własnośćprywatną, częścio-wo własność nie-bogatej parafii,znajduje się w ta-kim stanie, że je-szcze lat kilka lubkilkanaście opusz-czenia i zaniedba-nia, a zostanie nie-powrotnie straco-ny, i najciekaw-sze prócz kościołajego części — ba-szty, rozsypią sięw gruzy, jak pałacopata, z któregopozostała tylkomalownicza rui-na, jak zresztą tyleinnych zamków,baszt i klasztoróww Polsce. Z dru-giej strony murybudynków, a na-wet wiązania dachowe i baszty są natyle mocne jeszcze i zdrowe, że przyodpowiedniem zabezpieczeniu służyć mo-gą długie lata. Zupełny brak nadziei zna-lezienia funduszu na wykupienie i utrzy-manie budynków wyłącznie w celachkonserwatorskich, obawa wreszcie przej-
*) Większość zdjęć fotograf, na tablicach 3o, 3l(trzy baszty) i 32 wykonał p. Zdzisław Kalinowski.
Sulejów pod Piotrkowem. Projekt przeróbki na szkolę rolniczą.Fragment. — Projektował Czesław Przybylski w Warszawie.
ścia zabytku w inne ręce prywatne zbu-dziły ową szczęśliwą myśl związaniaz zabytkiem interesów takich, które mubędą najlepszą opieką i ochroną. W ło-nie Towarzystwa Opieki myśl ta zna-lazła odrazu gorących i całą duszą od-danych sprawie rzeczników, którzyrozpoczęli w tym kierunku energicznąakcyę, a rezultatem jej były wspólnenarady i oględziny na miejscu (4 maja1908 r.) przez delegatów obu instytucyj:
T-wa O p i e k i iT-wa Rolniczego.Pomimo, że i w ło-nie T-wa Rolni-czego projekt zna-lazł zwolenników,kwestya do dziśdnia rozstrzygnię-tą nie jest, a stojątemu na przeszko-dzie, o ile namwiadomo,główniewzględy natury fi-nansowej, miano-wicie wygórowa-na cena, jakiejżąda obecny wła-ściciel gruntu i bu-dynków. Towa-rzystwo Opiekinie ustaje jednakw zabiegach i abyprzyjść z pomocąsprawie, wygoto-wało bezintereso-wnie zdjęcia*) o-raz kosztorysy iplany przeróbki
obecnych budynków na cele szkoły. Do-konał tego członek T-wa Opieki architektp. Czesław Przybylski w Warszawie.
O projekcie tym niżej. A teraz wypadasłów parę poświęcić opisowi zabytku.
II.Dawne Opactwo Cystersów leży we
wsi Sulejów-Podzamcze nad Pilicą w kie-
207
runku zachodnim od osady Sulejów,od której dzieli je odległość % kilo-metra. Osada zaś Sulejów leży o 14kilometrów od miasta Piotrkowa; łą-czy ją z miastem kolej wązko-torowa(l godz. 10 min. jazdy).
WładysławŁuszczkiewicz, rozpoczyna-jąc w r. 1879 wydawnictwo sprawozdańKomisyi Akademii Umiejętności do ba-dania historyi sztuki w Polsce, artykułpierwszy tomu I-szego poświęca Sulejo-wowi i tak rozpoczyna opis opactwa:»W okolicy lesistej i płaskiej, na dro-dze z Piotrkowa ku wschodowi, zjawiasię w osłoniętej pagórkami dolinie sreb-rzysta wstęga Pilicy wśród łąk poryso-wanych kępami olch i wierzb, obramo-wana z brzegu jasnym piasku rąbkiem,Nad rzeką rozsiadło się ubogie mia-steczko Sulejów, nurtami jej rozpoło-wione; wiąże je długi most drewniany,przy którym wieszają się bielone drew-niane chaty; na wzgórzu wpośród drzewświeci wieża parafialnego kościoła. Kra-jobraz to piękny, swojski — nierównościgruntu, jakie tworzą pagórki zwolna spa-dające ku rzece, bogacą pierwszy planobrazu, ożywionego miasteczkowym ru-chem ; wzgórkami strzępią się też dal-sze plany, aby w ustępach pokazaćw dali szarzejące lasy.
»Co to za gmachy, co skupiły się ra-zem w potężną całość, aby zapanowaćna lewo nad pięknością tego widoku,a wznosząc się nad brzegiem Pilicy, jeżąsię wieżycami i wystrzeliwają ponad li-nie pejzażu. Białe, a choć pożółkłe je-szcze błyszczące mury, odbijające odzczerniałych cegieł i dachówek szczy-tów, świecące krzyże u wież, poszczer-bane baszty powiązane fortecznym mu-rem, składają się tutaj na tę barwistośći pełność tonów krajobrazu polskiego.Cała jeszcze zdała napozór budowa, nibyzamczysko średniowieczne zdolne dozamieszkania, jest ruiną dawnego Opac-twa Sulejowskiego, które dało sławętemu miejscu, a było stolicą bogatego
państwa mnichów powołanych tu przedwiekami. Te reszty opuszczone wielkiegoklasztoru Cystersów dogorywają powol-ną śmiercią, jaką czas pustkom przynosi.Robak zniszczenia przebywa tutaj z za-sobem mchu i pleśni — wieńcem po-grzebowym świeżej roślinności zdobiposzczerbane mury, dzierga w wykwin-tne koronki ceglane pokrycie dachówi rzuca śmiałe arkady z gruzów, gro-żące co chwila zawaleniem. Zna on ta-jemnicze sposoby zyskania harmoniiw tej powolnej pracy, i smutno tylko,że chciwość ludzka starała mu się w niejdopomagać; niezgrabną rękę człowiekaniszczącego widać w ruinach Sulejow-skiego Opactwa, a te rany zadane si-wiźnie, rychło go do grobu poprowadzą«.
Podobnie jak opis uczonego historykasztuki z przed lat 3o-tu, bezgraniczniesmutną nutą brzmi opowieść o Sulejo-wie, prosta a malownicza, skreślonaświeżo przez Avłościanina samouka wier-szem, który podajemy czytelnikowi w do-datku do niniejszego zeszytu.
Ale wróćmy do przedmiotowego opisuSulejowa. Zabudowania opactwa zajmująkilkumorgową przestrzeń na pochyłościlekkiego wzgórza spadającego ku rzecei składają się z budynków, murów,ruin i 6-ciu wież, okalających duże po-dwórze podzielone na wewnętrzne dzie-dzińce; w części południowej znajdujesię kościół z resztkami właściwego kla-sztoru (patrz sytuacyę na str. 2i3). Częśćpołudniowa całego kompleksu z kościo-łem, klasztorem, plebanią, tak zwanym»arsenałem«, ruinami pałacu opata i trze-ma basztami należy do parafii, częśćpółnocna, która ma być nabyta na celeszkoły — do prywatnego właściciela.Nieruchomość ta składa się z wydłużo-dego budynku z przylegającym do niejgruntem w ilości 3 morgów. Budynekciągnący się łukiem silnie rozwartymliczy długości 123 m. 90 cm., szerokościzaś w jednym końcu 11 m. 5o cm.w dru-gim 10 m. 80 cm. Przerywająca go po-
20S
środku wieża z bramą wjazdową jestdwonnicą kościelną i należy do kościoła,grunt zaś pod nią do właściciela nieru-chomości. Dwie inne wieże stanowiączęści składowe budynku, który mieścimieszkanie właściciela, urządzenia bro-warne, magazyn, wozownię, stajnię i t. d.
Baszty wojenne w charakterze XVi XVI wieku i mur okalający, który jemiędzy sobą wiąże, nadają Opactwu Su-lejowskiemu wybitny charakter obron-nego zamku. —Ale idźmy za opisem Łu-szczkiewicza:*) »Praca późniejszych epokwidna tu odrazu w giętych dachach,szczerbanych attykach, pomimo tego je-dnak rozkład ogólny budynków za-chował właściwe swe miejsca; za-budowania gospodarcze mieszcząsię na przodzie, kościół,claustrum i opackiemieszkanie kryją sięw głębi, w pobliżuki oddzielonej tutaj o-grodami.
»J e d y n ewejście odpółnocy pro-w adz i dośrodka kla-s z t o r u nadziedziniec,
Sulejów. Zdję-cie murów istnie-jącego budynku,przeznaczonego naszkołę rolniczą.
spodem wy-sokiej jakby kościelnej wieży, przezszeroką wjezdną bramę, w której nalewo było dawne mieszkanie odźwier-nego. Otwory od ogromnych zapór u po-dwójnych drzwi świadczą o obronnościwejścia, jakkolwiek wieża ma charak-ter stylowy XVII wieku. Niepodobnaprzypuścić, aby wielki dziedziniec, jakisię minąwszy bramę oczom przedsta-wia, nie był niegdyś choć w części za-budowanym — zarosły dziś trawą, w czę-ści obrócony na użytek rolniczy, mie-ścił zapewne wymagane obyczajem Cy-stersów zabudowania dla gości wraz
*) Opis ten przytaczamy w ważniejszych wyjąt-kach.
z ich kaplicą. Prawdopodobnie przezdziedziniec ten przechodzić musiało ko-ryto robocze rzeki, aby zasilać licznewarsztaty. Po dziś dzień pozostały przymurze obwodowym różne zabudowa-nia gospodarcze, pod jednym niemalciągnącym się dachem. Budowle te sta-nęły z gruntu w późniejszych czasach,może po napadach Szwedzkich, w któ-rych klasztor wiele ucierpiał.
»Baszta narożna od wschodu, wielko-ścią i układem odpowiada resztom forty-fikacyj dawnego Krakowa. Basztę tęzaliczamy do dzieł architektury wojen-nej XVI wieku, broniła ona pałac Opa-
i cki w pobliżubędący. Innabaszta w ro-gu zacnod-
',.,1? 7 r ,••-L nim prawdo-podobnie by-ła zamieszki-
waną, stojąc w związku z domem szkol-nym. Baszta ta należy niezawodnie dojednej epoki z poprzedzającą*).
»Zabudowania dziedzińca klasztornegoodnoszą się do przeznaczeń wielkiegogospodarstwa rolnego, więc gorzelniai browar usadowiły się wokoło murów,ale że społeczeństwo zakonne Cyster-sów w XII i XIII wieku znalazło sięw potrzebie zastąpienia słabej kulturykrajowej, sądzimy słusznie, że zakładyrzemieślnicze i przemysłowe znalazły tu-taj schronienie. Sulejów w obrębie dzie-dzińca posiadał zapewne fabryki narzę-dzi gospodarczych, folusze dla sukna,blichy dla płótna i świec, a kto wieczy nie było i zakładów, w których wy-rabiano naczynia kościelne ze srebrai złota, jak bywało po innych klaszto-rach. Dopiero ze zmianą znaczenia kla-sztoru w sprawie cywilizacyjnej kraju,zabudowania dziedzińca zastosowały się
*) Resztę baszt odnieść należy do końca XVIlub początku XVII wieku. Attyka na jednej z basztsąsiadującej z wieżą wejściową właściwa jest bu-dowlom XVII wieku.
209
wyłącznie do potrzeb rolnictwa, wyrobyprzemysłu znalazły się w miastach głó-wnych, świecką dokonywane ręką. Bra-cia klasztorni ustąpili miejsca cechowymrękodzielnikom.
"Właściwe ascetyczne klasztorne życiekierowane regułą nie tak łatwo zmie-niać się mogło, a program według któ-rego ułożyły się zabudowania ku czci bo-żej i na mieszkania mnichów przezna-czone, stałej mógł się zatrzymać. Domboży zawsze służyć miał dla modlitwyzakonników, cóż w nim zmienić się mo-gło, chyba gdy dla bogactwa nabytego
Dawn. Opact. Cystersc>w w Sulejowie.Stan obecny murów i budynków. —Zdejmow. arch. Czesław Przybylski.
z czasem za skromnym się wydawał pier-wotny budynek.
»Na szczęście budynki kościelne Sule-jowa nie przechodziły zarówno z inne-mi Opactwami Małopolski tej fazy stro-jenia się w nowe szaty, jakiej się do-czekały niemal wszystkie Opactwa Wiel-kopolskie. A jeżeli w najstarszym z nichLędzkim już w r. 1646 burzą stary ko-ściół i stawiają nowy z gruntu, w ze-psutym smaku XVII wieku — tu w Su-lejowie pozostał prawie nietkniętym,tak jak go wiek XIII pozostawił. Znaj-dujemy tutaj nieocenione dla badacza
2 1 0
zabytki romanizmu: dzieła Cystersów pol-skich, których prac dotąd historya sztukinie zanotowała z odpowiednią powagą.
»W głębi dziedzińca gospodarskiegozwrócony bokiem od wschodu ku za-chodowi stoi stary klasztorny kościół,zbudowany z pięknego ciosu z wejrze-niem starożytnem *). Czerwony dach bla-chą pokryty z niedołężnie ukleconą po
*) Kościół fundowany w 1178 r. przez Kazimie-rza II Sprawiedliwego, konsekrowany 1232 roku.Klasztor dopiero w r. 1819 opuszczają zakonnicy,poczem stale jeden z nich przebywał w klasztorze.
Dawn. Opact. Cystersów' w Sulejowie.Projekt przeróbki na śred. szkolę roln.Projektów, arch. Czesław Prz3Tbylski.
r. 1847 drewnianą sygnaturką na środku,drobne naprawy frontonowe szczytów,oto jedyne anachronizmy, które nowszeprzyniosły czasy. Za kościołem od po-łudnia skryło się zakonne claustrumzbudowane w części z cegły ze swymikrużgankami, kapitularzem, resztami dor-mitarza i refektarzy; po za tem poszczer-bane mury opackiego pałacu".
IIIPrzechodząc do pomysłu p. Przybyl-
skiego i zestawiając stan obecny bu-
211
dynków z projektem przeróbki, widzimyże autor kierował się ściśle zasadaminajpoprawniej pojętej konserwacyi za-bytku, zabezpieczając mury i ruiny oddalszego rozsypywania się w gruzy,zachowując wszystkie baszty w stanieobecnym bez żadnych zmian, przyczemjedną basztę okrągłą, której dach runął,zabezpieczył zwykłym dachem stożko-wym.
Przy zastosowaniu zaś dawnego bu-dynku do celów nowożytnej szkoły, ar-chitekt jak widać kierował się przede-wszystkiem potrzebami tej szkoły i swo-im dzisiejszym artystycznym odczuciemi smakiem. Dostał do przeróbki budynekdługi w kształcie silnie rozwartego łuku,z dachem w głównych swych częściachwysokim łamanym, budynek gdzienie-gdzie przerwany i najeżony basztami.Sam budynekstosunkowomniej dawnegopochodzenia, oczywiście nie był ściśledostosowany »stylowo« do baszt o cha-rakterze wieku XV, XVI i XVII (jakzakończenie wieży z bramą). Mimo tojako sylweta łączył się z temi basztamiw harmonijną całość. Tę to sylwetęarchitekt zachował, bo odpowiadało tojego artystycznym przekonaniom, muryzaś zewnętrzne zdrowe i dachy o po-mysłowem i mocnem wiązaniu, nada-wały się dobrze do potrzeb szkoły. Na-stępnie śmiało uzupełnił brakujące czę-ści dachu i budynku, dobudowując dal-szy jego ciąg dla koniecznego powię-kszenia miejsca na szkołę aż do wieżyczworobocznej złączonej z tak zwanym»arsenałem«, domem ofiarowanym dzi-siaj przez zarząd dyecezyalny na użytekszkoły. Dom ten przeznacza na miesz-kanie i kancelaryę dyrektora lub nau-czycieli, szkołę zaś samą z salami i in-ternatem na 100 uczniów, ze wszelkieminowoczesnemi urządzeniami hygienicz-nemiiszkolnemi, umieszcza na parterze,I piętrze oraz w poddaszu głównego bu-dynku. Potrzebną ilość światła wpu-szcza za pomocą dużych okien w mu-
rach zewnętrznych i okienek w dachu.Nie znajdując w murach budynku ża-nych wnętrz godnych uwagi, zastosowujewszystkie ściany działowe ściśle do po-trzeb szkoły. W dużej sali rekreacyjneji gimnastycznej daje sklepienie, któ-rego następstwem są szkarpy przy mu-rze zewnętrznym. Plan rozmieszczeniaszkoły prosty, wygodny i zastosowany dozarysu murów dawnego budynku, któryrozrzucony na długiej przestrzeni, ideal-nie się nadaje do potrzeb szkoły na wsi.A więc na parterze: klasy, sala rekrea-cyjna i gimnastyczna, sala stołowa, ku-chnia, szpital domowy, wreszcie muze-um ludoznawcze i sala odczytowa dlawłościan. Na I piętrze: sypialnie, biblio-teka, sale zbiorów i zajęć praktycznych,laboratoryum chemiczne. W poddaszu:umywalnie, wanny i inne urządzenia hy-gieniczne, szafy, służba, sala zajęć prak-tycznych i przyrządów, gabinet meteo-rologiczny, obserwatoryum astronomi-czne i sale zapasowe.
Największej zmiany zewnętrznej do-konał architekt w oknach. Nie starałsię jednak naśladować ani okien odpodwórza, ani małych okienek zewnę-trznych, nie dostrajał się też »stylowo«do baszt, tylko dał duże proste oknatej wielkości, jakich wymaga nowo-czesna szkoła. Kształt, rozkład okieni drobny podział oszklenia nadaje masiebudynku charakter jednolitej, pasem cią-gnącej się płaszczyzny, dobrze z pun-ktu estetycznego wiążącej baszty. Oknamniejsze, (a liczne, bo tego wyma-gałaby szkoła) lub innego kształtu alboinaczej oszklone, przerwały by ciągłośćbudynku, działając nieestetycznie i nie-pokojąco. Perspektywa (na tablicy Nr 33)jest tylko szkicem, w którym naturalnienastąpić mogą zmiany, ale zasadniczorzecz rozwiązana dobrze. Ani cienia»rekonstrukcyi«, która tak często opierasię jedynie na domysłach, jak też wy-glądały dawne budynki lub mury imwspółczesne. Widać z jednej strony po-
2 1 2
PROJEKT PRZEROBKi ZABUDOWAŃ DAVNC60KL^ZTORJJ C/5TER5OW WdUlEJOWlŁ NA
łREDNiA óZKOtf RDINICS*
PRRJCKt PR?CR£)BKl ZABUPCW^ DAVNK0KlASIToRU CV5ICBS6v w &U1ŁJOWJC NA
A SZKDtĘ. R0LNl6Z»-
D N - 16 UPCA ABO<>
QOUU
szanowanie całości zabytku, z drugiejnadanie przerobionej części wybitnegopiętna nowożytnej szkoły. W dawnybudynek związany trzema basztami istanowiący cząstkę, prawdopodobnie go-spodarczą, założonego z wielką fantazyąi pomysłowością obronnego klasztoru,wprowadzono nowe życie, bez pogwał-cenia przeszłości żadnym wandalizmemani fałszywie pojętym pietyzmem, —szczerze i bez pretensyi.
A życie to nowe, które zakwitnie
w nim coś nadzwyczajnego, jakąś ory-ginalną myśl artystyczną, twórczą —w tym wypadku nie było pola po temu —ale ponieważ autor spojrzał na zadaniezdrowem okiem, plan rozwiązał dobrze,wyciągnął na zewnątrz wszystkie z pla-nu wynikające konsekwencye, a ustrzegłsię przytem wszelkich prób archeologi-zowania i tych wszystkich błędów, którezatem idą. Słowem nie zrobił wielu rze-czy, które niejeden by na jego miejscupopełnił. Tak łatwo, zdaje się, jest cze-
I
n
¥k
r
K A
u
k
n
ti
r
"ikis
n
YAIS
Sulejów. Wiązania dachowe części budynku przeznaczonego na szkolę rolniczą. — Zdejmował Czesław Przybylski.
w budynkach szkolnych zastosowanychdo potrzeb rolnictwa, nie będzie w tychwarunkach życiem sztucznem, bo jakgłosi tradycya, zgodna z historyą za-konu, właśnie w tem samem miejscu,w obrębie murów i baszt klasztornychkipiała praca niegdyś rzemieślnicza, a pó-źniej rolnicza z całym aparatem ówcze-snej kultury.
Podnosimy tak wysoko projekt p.Przybylskiego nie dla tego, że widzimy
goś nie zrobić.. . Tymczasem w dzi-siejszych czasach cnotę powściągliwościw architekturze wciąż jeszcze podno-sić musimy jako specyalną zasługę.
Pozostaje jeszcze uwaga natury ogól-niejszej. Zadanie podobne zdarzyć sięmoże jeszcze nieraz. Na samą myśl o temstrach nas zdejmuje, że sprawa ta staćsię może zachętą do masowej przeróbkizabytków: zamków, klasztorów, starychdomów — na cele dzisiejsze, a następ-
214
stwem tego będzie bezpowrotne ich ze-szpecenie i zniszczenie.
Zewnętrzna forma faktów, oderwanychod życia, naśladowanych bez zrozumie-nia istoty rzeczy, w bezkrytycznem spo-łeczeństwie i u bezkrytycznych ludzi,rodzi najgorsze skutki. Architekturaprzedewszystkiem jest sztuką, którą braćtrzeba w ścisłym związku z istotą po-trzeb, które ją rodzą, trzeba brać zgłę-bokiem zrozumieniem okoliczności, którejej towarzyszą. Odnosi się to do wszyst-kich jej objawów, a więc naturalnie i dozastosowania starych budynków do ce-lów dzisiejszych. Jest ono dopuszczal-nem tylko wtedy, gdy wynika z istotnejpotrzeby, gdy decyduje o losach zabytku,a przedewszystkiem gdy z r o b i o n ejest d o b r z e . Zrobienie tego samego,drugi raz źle, byłoby zbrodnią nie doprzebaczenia. I wolelibyśmy już stokro-tnie — gdy innego wyjścia nie ma —żeby zabytek rozpadł się w gruzy, gi-nąc powolną ale naturalną śmiercią.Proste to rzeczy, a jednak wymagająciągłego przypominania i powtarzania.
Projekt p. Przybylskiego musi byćuważnie rozpatrzony i oceniony. Nie dajBoże, by stał się jedynie f o r m a l n ą re-c e p t ą dla pozornie ponownych, a je-dnak odmiennych wypadków, by stałsię wzorem do b e z m y ś l n e g o naśla-d o w a n i a dla mniej utalentowanychi mniej zdrowo na rzeczy patrzących ar-chitektów.
Wykonanie opisanego projektu wpro-wadzi do Sulejowa sporą garstkę in-
teligencyi starszego i młodszego poko-lenia i zwróci odrazu uwagę społeczeń-stwa na zabytek, który jako całość wrazz kościołem, resztkami klasztoru, muramii basztami dozna odtąd siłą rzeczy trwa-łej opieki konserwatorskiej.
Z tym samym gorącym entuzyazmem,który budzi w nas nadzieja uratowaniaczarującego zabytku i wprowadzeniaw życie pięknego projektu, odnosimysię i do samej myśli założenia szkołyrolniczej w tem właśnie miejscu. Szkołana wsi, w prześlicznej zdrowej okolicywśród jedynych w swoim rodzaju arty-stycznych zabytków, stwarza dla za-stępu młodzieży, która się tu wycho-wywać i kształcić będzie, idealną atmo-sferę moralnego i fizycznego zdrowia,a korzystne warunki pod względem ko-munikacyi, bliskości miasta, gruntu rol-nego i t. d. wobec dobrych i pomysło-wych planów, odpowiedzą najzupełniejwszystkim wymaganiom, jakie stawiaćmożna nowoczesnej szkole.
Na poparcie moralne i materyalne zestrony okolicznych obywateli, włościani parafii liczyć można napewno. Sprawajednak ma szersze znaczenie: obchodziogół polskiego społeczeńswa. I dlategoz upragnieniem wyczekiwać należy chwiliwystosowania imieniem TowarzystwaRolniczego i Opieki nad zabytkamiwspólnej odezwy do społeczeńswa o po-parcie materyalne zamiaru, którego wy-konanie będzie jasną kartą w dziejachnaszej kultury, a ludzie, którzy to do sku-tku doprowadzą, wystawią sobie trwałypomnik, zasługując na wdzięczność ca-łych pokoleń. JERZY WARCHAŁOWSKI.
TOWARZYSTWO OPIEKI NAD ZABYTKAMI PRZE-SZŁOŚCI W WARSZAWIE.
D wa lata istnienia Towarzystwa opiekinad zabytkami przeszłości dowiodły
chlubnie wartości umiejętnej inicyatywyi sił zbiorowych, które skupiła świado-
ma siebie wola. — Rozpatrując pracetego Towarzystwa*) dokonane w ciągu
*) Sprawozdanie Tow. Opieki nad zabytkamiprzeszłości w Warszawie za lata 1906/7 i 1908.
2l5
tak niedługiego czasu widzimy, że skła-dali się na nią ludzie o szerokiem po-jęciu dzisiejszych kulturalnych zadań ijasno określonych środkach działania.W celu odkrycia, zachowania i restau-racyi zabytków przeszłości zrobiło To-warzystwo dużo — jeśli się zważy, żepracowało w kraju, gdzie ani rząd, anispołeczeństwo dotąd nie ochrania za-bytków sztuki, gdzie brak pietyzmu dlanich, lub nieświadomość ich znaczeniazwalczać wciąż jeszcze trzeba czujniei niestrudzenie.
Przyglądając się ustawie tego Towa-rzystwa, formie jego organizacyi i spo-sobom wprowadzania zamiaru w czyndrogą skuteczną bo szybką, musimy muprzyznać wielką siłę żywotną.
Zbytecznem byłoby powtarzać rzeczyznane o celach T-wa i szczegółach jegoustawy. Sam tytuł mieści w sobie wszyst-ko. Pragniemy tutaj podnieść 3 cechycharakterystyczne, które stanowią jegoodrębność w dążeniach do pokrewnegoinnym instytucyom celu.
l) Przyczyną żywotności i ruchliwościTowarzystwa jest dobre rozłożenie czyn-ności między jego Zarząd, Koresponden-tów i Delegatów, którzy niezwłoczniezawiadamiają o wszystkiem, co w naj-dalszych nawet kątach kraju dotyczyochrony zabytków. Zużytkowanie w tensposób wielu sił i ustawienie placówekw różnych miejscowościach ułatwia Za-rządowi przegląd spraw konserwator-skich, inwentaryzowanie zabytków isprawia, że akcya przeciw ich niszcze-niu rozpoczyna się nie zapóźno. — Za-rząd Towarzystwa utworzył szereg wy-działów, jak »architektoniczny«, »inwen-taryzacyjny«, »malarski i rzeźbiarski«,»Starej Warszawy« oraz »gospodarczy«.
Wzorową jest w szczególności orga-nizacya ochrony zabytków Starej War-szawy. Towarzystwo potrafiło zaintere-sować wielu miejscowych obywateli,którzy podzielili między siebie Staremiasto, broniąc jego charakteru z zapa-
łem i donosząc niezwłocznie Zarządowi0 każdem odkryciu i o każdym zamia-rze lub fakcie grożącym zabytkowi.
2) Towarzystwo warszawskie ujawni-ło w dalszym ciągu dobrą znajomośćdyplomacyi w walce o zabytki krajuprzez nawiązanie ścisłych stosunkówz duchowieństwem.
Gorączka budowania bezdusznych alenowych »katedr wiejskich«, przeraża-jąca wszystkich, którzy odczuwają du-szę współczesną, gotycyzowanie wsi,zwłaszcza polskiej, spowodowało Tow.Opieki do wystosowania odpowiednichodezw rozesłanych do duchowieństwa,aby w sprawie przebudowy dawnychlub budowy nowych kościołów porozu-miewało się z Towarzystwem i nadsyłałoprojekty przedsiębranych robót. Skutektej odezwy był pomyślny. Archidyecezyawarszawska, biskupstwo płockie, dyece-zya sandomierska, biskupstwo kujaw-sko-kaliskie i wiele innych poważnychosobistości z duchowieństwa weszłow stały kontakt z Towarzystwem, za-pewniło mu trwały wpływ na budo-wnictwo kościelne nowe — i współdzia-ła gorliwie w ochranianiu zabytkówsztuki kościelnej, którymi zarządza.Wskutek tego wpływu mnożą się teżmuzea dyecezyalne. Stosunki Towarzys-twa z duchowieństwem podkreślić należypotrójną kreską jako objaw najbardziejpocieszający — zasługę obustronną iwskazówkę dla tych jeszcze niezmierniemocnych w zastoju probostw, które stojątwardą przeszkodą w spełnianiu kultu-ralnego zadania.
3) Towarzystwo podejmuje się wre-szcie samo restauracyi zabytków, wy-konywa projekty przebudowy i udzielaporady w zakresie wszelkich spraw sztu-ki kościelnej.
W ten sposób jako instytucya szerzącakult dla zabytków sztuki, nakłaniająca1 wykonawcza zarazem, wybija się naplan pierwszy z pomiędzy innych tegorodzaju Towarzystw polskich. W skład
216
Towarzystwa oprócz historyków i ar-cheologów wchodzą liczni architekci,malarze i rzeźbiarze, którzy doraźnietalentem swoim wspierają ideę prze-wodnią Towarzystwa*). Podkreślić nad-to należy system kolegialny pracy —wykluczający łatwą pomyłkę artysty w za-stosowaniu zasad konserwatorskich. —Do rozważenia szczegółowego każdejsprawy wymagany jest referat, popartyplanem architektonicznym i zdjęciamifotograficznemi. Dopiero wówczas Wy-dział rozpatruje nadesłany projekt re-stauracyi. W sprawach kościelnych o-rzeczenie wysyła zazwyczaj Wydziałw dwóch egzemplarzach, do konsystorzai do probostwa. Podczas roboty kiero-wnik wyznaczony z ramienia T-wa ko-munikuje się z nim bez przerwy i dajesprawozdanie z przebiegu robót, orazz ewentualnych nowych odkryć. Dobrewyniki i wzajemna korzyść z pracy zbio-rowej sprawiły, że architekci należącydo Towarzystwa, zazwyczaj sami sięzgłaszają z projektami wygotowanychprzez siebie prac koło budowli pomni-kowych i poddają je rozpatrzeniu kole-gialnemu.
Wskutek odezwy k r a k o w s k i e g oT o w a r z y s t w a O p i e k i nad pol-s k i m i za by t ka m i s z t u k i i k u l t u r yw celu zespolenia sił obu Towarzystwdla wspólnych celów, zawiązane zostałyz tem Towarzystwem stosunki, którychnastępstwem był parokrotny przyjazdjego delegatów w sprawach dotyczącychKrólestwa. Z inicyatywy Towarzystwawarszawskiego odbyła się też na wiosnęr. b. konferencya konserwatorska w War-szawie przy licznym udziale przedsta-wicieli wszystkich pokrewnych insty-
tucyj polskich. Pozatem Towarzystwoutrzymuje stałe stosunki z Cesarską ko-misyą Archeologiczną w Petersburgu.
Ruchliwa ta i dobrze zorganizowanapraca żywotnej instytucyi pozwoliłajej na dokonanie szeregu restauracyj,doniosłych zdjęć zabytków, na zin-wentaryzowanie wielu z nich i zgroma-dzenie ruchomych dzieł sztuki tak, żeokazała się nawet potrzeba stworzeniaMuzeum starożytności. Ofiarność publi-czna będzie w tym wypadku wielką po-mocą. Sprawozdanie Towarzystwa wy-licza czynności jego szczegółowo. Pod-trzymanie ruin Zamku w Nowogródku,Czersku, restauracya wielu kościołów,wśród nich kościoła św. Jakóba z XIII w.w Sandomierzu, a obecnie sprawa urato-wania zabudowań po dawnem OpactwieCystersów w Sulejowie i wygotowanieprojektu przeróbki części budynków naszkołę rolniczą, — sprawa, której poświę-cony jest niniejszy zeszyt »Architekta«,dalej wydanie kwestyonaryusza dla in-wentaryzacyi kościołów i znajdującychsię w nich zabytków i t. d. — wszystkiete prace stanowią trwałą podwalinę po-żytecznej działalności.
Towarzystwo Opieki nad zabytkamiprzeszłości w Warszawie jest jedną z in-stytucyj, opartych na obywatelskiemsumieniu społeczeństwa, które uzupełniabraki tkwiące w organizmie państwo-wym. Zataczając coraz dalsze kręgi, zy-skując coraz więcej członków, nakładaodpowiedzialność za stan kultury w krajuna coraz szersze warstwy i jako objawpoczęty z umiłowania a bez nakazu,w intensywności swojej przewyższaćmusi pracę urzędów choćby najbar-dziej prawidłowych. w. KRZYŹANOWSKI.
*) Pierwszym prezesem Towarzystwa był ś: p.ordynat Adam lir. Krasiński. Obecnie prezesemjest p. Zygmunt Gloger, sekretarzem a za-razem gospodarzem lokalu własnego Towarzy-stwa w Warszawie (Nowy świat 41) p. Kazi-mierz Broniewski. W skład Zarządu wcho-dzą nadto pp: Tadeusz Korzon, Erazm Majew-
ski, Władysław Marconi, Konstanty Wojciechow-ski, Jarosław Wojciechowski, Józef Dziekoński,Łukasz Wolski, Aleksander Kraushar, Franci-szek Pułaski, Włodzimierz Powichrowski, Anto-ni Srrzałecki, Ks. Kanonik Skimborowicz i HugoSeydel. — Liczba członków Towarzystwa w ro-ku bieżącym dochodzi 1400.
217
KRONIKA.Z WAWELU. Dnia 25 listopada b. r, od-było się posiedzenie Komitetu krajowegorestauracyi zamku królewskiego na Wawelu.
Obecni członkowie Komitetu: pp. Marsza-łek krajowy Stanisław Hr. Badeni, EdwardHr. Chołoniewski, Karol Hr. Lanckoroński,Leon Hr. Piniński, Prezydent miasta Dr.Juliusz Leo, Prof. Maryan Sokołowski,Dr. Stanisław Tomkowicz, Prof. BolesławUlanowski, Jacek Malczewski, Wacław Szy-manowski, inż. bud. Józef Pakies, kie-rownik odnowienia arch. Zygmunt Hendeli arch. Kazimierz Wyczyński.
Na wstępie przewodniczący Marszałek hr.Badeni zawiadomił, że zezwolił Leonowihr. Pinhiskiemu na umieszczenie dzieł sztu-ki z prywatnych zbiorów w jednej ze salzamkowych na I. piętrze, wyznaczonej tym-czasowo zanim wnętrze Wawelu będzie od-restaurowane.
Po zdaniu sprawozdania przez kierow-nika restauracyi z wykonanych robót oddnia 1-go czerwca b. r. Marszałek krajowyzawiadomił Komitet o postanowieniu, żeroboty restauracyjne w roku przyszłym obej-mą całe skrzydło zachodnie wraz z bramąwjazdową i połowę północnego skrzydłado muru ogniowego.
Komitet uchwalił:Ułożoną już na zrestaurowanem połud-
niowem skrzydle krużganków dachówkęnową, zrobioną według wielkiego formatuz XVI. wieku, zastąpić dachówką formatuobecnego pokrycia dachu na całym pałacukrólewskim, przyczem żelazne łacenie wy-wykonane na tej części ma być przemon-towane do mniejszego formatu tej dachów-ki. Prócz tego Komitet polecił jeszcze razw myśl uchwały (punkt 3) ostatniego posie-dzenia Komitetu starać się o nabycie starejdachówki karpiówki, oraz zamówić odpo-wiednią ilość dachówki nowej, formatu obe-cnego przykrycia i spatynować odpowied-nio, aby nie raziła przy ułożeniu razem zestarą na nowych dachach.
Wykonać strop kasetonowy nad krużgan-kami Il-go piętra z okapem znacznie upro-szczonym i mniejszym od próby zrobionejnad południowym krużgankiem, a to we-dług przedłożonego rysunku Kierownictwa.
Obecny murowany i tynkowany gzymskoronujący na fasadach zewnętrznych, któ-rym przecięto renesansowe okienka stry-chowe dawnej budowy, ma być dla odsło-nięcia tych okienek dźwignięty w górę o3 warstwy cegły i wykonany z kamienia owyskoku obecnego gzymsu, według prze-dłożonego rysunku Kierownictwa, lecz bezrzeźbionych ornamentów.
Brakujące na II. piętrze obramienia fa-sady podworczyka od katedry mają być zro-
bione z kamienia bez profilów, jak dwa namiejscu zachowane.
Obramienia okien I. piętra tamże mająbyć zrestaurowane.
Ganek, łączący zachodnie skrzydło zam-ku z wieżą przy Skarbcu katedralnym, mabyć wykonany według projektowanej alter-natywy z balustradą kamienną.
Restauracya fasady bramy wjazdowej mabyć wykonana według przedłożonego pro-jektu w ten sposób, aby uzupełnić braku-jące laskowania okien I-go piętra z opusz-czeniem projektowanego gzymsu kordono-wego pod niemi, dalej wyreperować (wy-taszlować) obramienia okienne w części dol-nej tak bramy wjazdowej jak furtek bocz-nych. Gzyms pod oknami Il-go piętra mabyć zrestaurowany.
Nakrywy na attyce szczytowej mają byćwykonane w kamieniu, a stare banie mie-dziane przywrócone na swoje miejsca.
Gzyms główny pod attyką ma pozos.taćceglany o profilu dzisiejszym.
Polichromia bramy z furtkami i fragmentfigury św. Floryana nad prawą furtką ma-ją być zachowane i utrwalone; reszta fasa-dy ma być przykryta zwykłym tynkiem.
Prezydent miasta Dr. Juliusz Leo zrefero-wał przedłożony mu memoryał naczelnikaStraży miejskiej krakowskiej celem zabez-pieczenia zamku od ognia i postawił wnio-sek o zakupienie niezbędnych przyrządówi przeprowadzenie niektórych urządzeń.
O BASZCIE KOŚCIUSZKI JESZCZESŁOWO. W oświadczeniu delegatów jede-nastu Towarzystw krakowskich, umiesz-czonem w zeszycie listopadowym »Archi-tekta« z r. b. powiedziano między innemi,że budynek ten: »owiany był urokiem le-gendy, wiążącej go z imieniem Kościuszki,który jak wieść niesie mieszkał w nie-istniejącym już dziś pałacyku Wodzickich,do którego brama ta była wjazdem".
Otóż z całem uznaniem dla akcyi obron-nej wspomnianych Towarzystw, należyzaznaczyć, że pobyt Naczelnika w dawnympałacyku Wodzickich, to nie »wieść«,ale fakt historyczny tak samo pewny, jakwykonanie przez Kościuszkę przysięgi naRynku krakowskim.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że Kościu-szko przybył do Krakowa dnia 23-go marca1794. roku i przenocował w pałacyku Wo-dzickich, skąd w pamiętny poniedziałekdnia 24. tegoż miesiąca i roku, udał się na Ry-nek krakowski w celu wykonania przysięgi.
Stwierdzają to liczne świadectwa histo-ryczne, a przedewszystkiem pamiętnik ów-czesnego prezydenta miasta Krakowa Fili-pa Lichockiego.
218
W pamiętniku tym Lichocki opowiadadokładnie, jak wezwano go do »pana gene-rała Kościuszki", stojącego kwaterą w pa-łacyku Wodzickich »za szewską furtką« ijak tegoż następnie, z radcami miejskimipoprzedzał w pochodzie przez furtkę i uli-cę szewską do Rynku głównego, gdzie na-stąpiła przysięga.
Wobec faktu tego zburzenie "Baszty Koś-ciuszki« tem większy żal obudzić musi w ka-żdym, kto kocha przeszłość narodu.
INŻ. E. ŚMIAŁOWSKl.
Z MUZEUM TECHNICZNO-PRZEMYSLO-WEGO W KRAKOWIE. Wystawa intro-l i g a t o r s k a . Od dnia i grudnia do dnia15 r. b. odbywała się w salach MuzeumTechn. Przem. wystawa prac uczestnikówkursu introligatorskiego, urządzonego sta-raniem Wydziału krajowego a w szczegól-ności p. Radcy Dworu A. N a w r a t i l a .który sprowadził do prowadzenia tego kursup. Pawia Adama, nauczyciela i redaktora»Archiv fur Buchbinderei« w Dusseldorfie.
Jednocześnie urządzono wystawę starychopraw ze zbiorów Archiwum miejskiego,Muzeum Narodowego i Biblioteki Jagielloń-skiej, jakoteż wystawę prac wykonanych wewzorowym warsztacie introligatorskim przyMuzeum Techniczno-przemysłowem podkierownictwem werkmistrza p. Len ar ta.Sprawozdanie odkładamy do nast. numeru.
"SZTUKA". Towarzystwo artystów polskich»Sztuka« urządziło w gmachu Towarzystwaprzyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie wy-
stawę prac swych członków pp. KsaweregoDunikowskiego, Jana Szczepkowskiego iWojciecha Weissa.
Najbliższe wystawy "Sztuki":Budapeszt (Konyves-Kalman), dzień otwar-
cia 1 stycznia 1910.Kraków (Tow. Przyj. Sztuk Pięknych).
Dzień otwarcia i5 marca 1910. Termin nadsy-łania zgłoszeń i5 lutego 1910. Termin nadsy-łania przesyłek 1. marca 1910. (Tow. Przyj.Szt. Piękn.).
KONGRES ZARZĄDÓW MIAST 1 WY-STAWA PRAC TECHNICZNYCH I ARCHI-TEKTONICZNYCH W BARCELONIE.Na wystawę tę, mającą się rozpocząć w sty-czniu 1910 roku, a obejmującą plany i pro-jekty regulacyi miast, oraz wszelkie pracetechniczne odnoszące się do zakresu bu-downictwa miejskiego, zapraszają człon-k ó w k r a k o w s k i e g o T o w a r z y s t w aT e c h n i c z n e g o : Komitet wystawy, jakoteż Stowarzyszenie katalońskich architektów(Asociación de Arąuitectos de Cataluna.Barcelona calle de Santa Ana, 25).
Projekty, względnie ich kopie, opakowanew rulonach tekturowych, należy posyłać dokońca bieżącego roku pod adresem: Con-gres de Govern Municipal , Barcelona,Boters , 4., prał.
OMYŁKA DRUKU I OBJAŚNIENIE. Na tablicy32 niniejszego zeszytu pod kliszą dolną napiszamiast: nkapitularz przy dawnym klasztorze Cy-stersów« powinien brzmieć: »zewnętrzna ścianaistniejącej części krużganku, z którego prowadziwejście do kapitularza«.
PIŚMIENNICTWO.Przegląd Techniczny. Nr. 43. Most że-
lazno-betonowy w Gmundertobel. Wykształ-cenie techniczne w Stanach ZjednoczonychAmeryki Półn. (c. d.). Z wystawy przemy-słu i rolnictwa w Częstochowie. Normyustrojów oziębiających (dok.). Wypadki nie-szczęśliwe w kopalniach węgla kamiennegow Zagłębiu Dąbrowskiem. Z Towarzystwtechnicznych. Kronika. A r c h i t e k t u r a .S. Portner: Nowoczesne typy budynkówszkolnych (c. d.). Ruch budowlany i Roz-maitości. Konkursy. — Nr. 44. M. Nesto-rowicz: Współczesna literatura technicznao drogach kołowych. Nowy sposób usuwa-nia niedogodności, zachodzących w cylin-drach parowozu podczas jazdy bez pary.O wymurowaniu kopulaka. Sprawozdanieinspektorów fabrycznych za r. 1906. Z to-warzystw technicznych. Kronika. Drobnewiadomości. A r c h i t e k t u r a - T. Tołwiń-ski: Osady ogrodowe w Anglii (c. d.). Ruchbudowlany i Rozmaitości. Konkursy. — Nr.
45. Wykształcenie techniczne w StanachZjedn. Ameryki Półn. (c. d.). S. Smoleński:O wyciągach elektrycznych (c. d.). V-tyKongres Stowarzyszenia międzynar. do próbmateryałów w Kopenhadze. Krytyka i biblio-grafia. Z towarzystw technicznych. Kronika.Drobne wiadomości. A r c h i t e k t u r a . H.St.: Międzynarodowy kongres architekt.w Rzymie. S. Portner: Nowoczesne typybudynków szkolnych (dok.). Konkursy —Nr. 46. Wykształcenie techniczne w Stan.Zjedn. Ameryki Półn. (c. d.). S. Smoleński:O wyciągach elektrycznych. M. Nestoro-wicz: Współczesna literatura o drogach ko-łowych. Ruszty ruchome. Z towarzystw te-chnicznych. Kronika. A r c h i t e k t u r a . S.Szyller: Kościół w Olbierzowicach. Z. Mą-czeński: W sprawie pokryć dachowych. Bi-bliografia. Ruch budowlany i Rozmaitości.Konkursy. Do numeru dołączono 3 tablice:Z. Mączeńskiego projekt konk. kościoła N.Poczęcia N. P. Maryi w Warszawie, St.
219
Odrzywolskiego projekt gmachu Tow. Rol-niczego w Krakowie, Jana Witkiewicza domsztuki na wystawie w Częstochowie.
Czasopismo Techniczne. Lwów Nr. 21.Z. Sochacki: Rozwój motorów cieplikowychw ostatnich latach. Z. Sochacki: Nowocze-sne turbiny parowe. T. M. Gotogurski: Czy-stość cięcia w maszynach żniwnych. Konkursna dom Galie. Banku Związkowego weLwowie. Sprawozdanie z literatury techni-
cznej. Rozmaitości. Do numeru dołączono3 tablice z projektami konk. domu Galie.Banku Związkowego przez pp: IgnacegoKędzierskiego i Adama Opolskiego (I nagr.),Alfreda Zacharjewicza (II nagr.) i AlfonsaGravier (III nagi.). — Nr. 22. T. Baecker:O regulacyi górskich dopływów Odry. Z.Sochacki: Nowoczesne turbiny parowe. T.M. Gołogurski: Czystość cięcia na maszy-nach żniwnych. Sprawozdania. Wiadomościosobiste.
KONKURSY.ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU
na szkice dekoracyi kaplicy Sobieskiego na Kah-lenbergu (ogłoszonego za pośrednictwem T'wa
„Polska sztuka stosowana" w Krakowie).
Rostrzygnięto 23 listopada b. r. Prac nadesłano7. Nagrodę I (600 kor.) otrzymał p. Ka roi Frycz,art. mai. w Krakowie, jednogłośnie. Nagrodę II(400 kor.) — p. Antoni Dzierzbicki , art. mai.w Monachium (większością głosów 7 na 5); przygłosowaniu na II nagrodę 5 głosów oddano napracę oznaczoną godłem »Jesienią l683«. Sąd kon-kursowy stanowili pp. J. Czajkowski, W. Ekielski,St. Filipkiewicz, St. Kamocki, W. Krzyżanowski,J. Makarewicz, F. Mączyński, J. Szczepkowski,
J. Warchałowski, W. Weiss, oraz reprezentantCentralnej Komisyi w Wiedniu prof. Deiningeri X. rektor Kukliński.
KONKURS NA PROJEKT KOŚCIOŁA.
Komitet T-wa Osad Rolnych i Przytułków Rze-mieśln. w Warszawie ogłasza za pośrednictwemKoła Architektów konkurs na projekt kościoławe wsi Orłów. Kościół murowany, sklepiony, we-wnątrz tynkowany. Architektura — konstrukcyjnaprosta, malownicza. Sąd stanowią pp.: M. Tołwiń-ski, W. Marconi, K. Jankowski, zastępca A. Nie-niewski, oraz członkowie komitetu Rady pp.: B.Dmochowski, K. Komierowski, zastępca St. hr. Łu-bieński. Bliższe warunki w Redakcyi »Architekta«.
TABELA OGŁOSZONYCH KONKURSÓW.
Rozpisuje
Magistratm. Krakowa
Zjednoczony Komitetbudowy w Kijowie(konkurs międzyn.).
Dyrekcya Kasyosczędności m. Prze-
myśla.
Koło Architektóww Warszawie dla Ko-
mitetu Tow. OsadRoln. i Przytułków
rzemieśln.
Zadanie
Plan regulacyjnyW. Krakowa.
Projekt pomnikaTarasowi Szewczence
w Kijowie.
Plan parcelacyjnyplacu budowlanego
Projekt kościoła
Termin
odroczony do1 marca 19101'.
1—14 Maja1910 r.
10 Stycznia1910 r.
1-5 Luty1910 r,
-. Nagrody
5ooo, 3ooo, 2000 kor.i 2000 kor. na zakupy.
l5oo, 1000 i 5oo rubli
5oo, 3oo i 200 kor.
5oo, 35o i 25o rubli
Odnośniki
»Architekt« zesz. 81909 r.
Po warunki zgłosićsię: Kijów Zarząd
miejski.
Po warunki zgłosićsię: Dyrekcya Kasyoszcz. m. Przemyśla.
Patrz wyżej:» Konkursy «.
Treść zeszytu: Jerzy Warchałowski: Sulejów, dawne opactwo Cystersów i projekt przeróbki na średnią szkołę rolnicząWacław Krzyżanowski: T-wo opieki nad zabytkami przeszłości w Warszawie. — Kronika — Piśmiennictwo Konkursy.
REDAKTOR: JERZY WARCHAŁOWSKI.KOMITET REDAKCYJNY: WŁADYSŁAW EKIELSKI, WACŁAW KRZYŻANOWSKI, FRANCISZEK MĄCZYŃ-SKI, TADEUSZ STRYJEŃSKI, EUSTACHY ŚMIAŁOWSKI, LUDWIK WOJTYCZKO, KAZIMIERZ WYCZYŃSKI.Nakładem Tow. Technicznego w Krakowie. — Tekst i tablice odbito w drukarni Uniw. Jagiell. pod żarz. J. Filipowskiego.
220
SULE.IÓW POO PIOTRKOWEM. — DAWNE OPACTWO CYSTERSÓW. — ZABUDOWANIA ZEWNĘTRZNE I BASZTY.(Fotografie ze zbiorów Towarzystwa Opieki nad zabytkami przeszłości w Warszawie).
X . 1 2 . SS).
SULEJÓW POD PIOTRKOWEM. — ZABUDOWANIA OPACTWA CYSTERSÓW.
SULEJÓW POD PIOTRKOWEM. — ZABUDOWANIA OPACTWA CYSTERSÓW.(Fotografie ze zbiorów Towarzystwa Opieki naci zabytkami przeszłości w Warszawie).
X. 12. 80.
SUUiJÓW POD P1OT14KOWEM. DAWNE OPACTWO CYSTERSÓW. BASZTY.(Fotografie ze zbiorów Towarzystwa Opieki nad zabytkami przeszłości w Warszawie).
X. 12. 81.
SULE.IÓW. — WEJŚCIU DO KOŚCIOŁA DAWNEGO KLASZTORU CYSTERSÓW.
S UL EJ ÓW. — KAPITULARZ PRZY DAWNYM KLASZTORZE CYSTERSÓW.
(Fotografie ze zbiorów Towarzystwa Opieki nad zabytkami przeszłości w Warszawie).
X. 12. 32.