achard marcel wtedy achard zauważyłfrancuski filozof i matematyk jean le rond d'alembert,...

140
ACHARD Marcel W czasie balu znany komediopisarz francuski, Marcel Achard, powiedział do młodej aktorki: - Pięknie pani po szampanie. - Ależ ja nie piłam szampana! — zawołała dziewczyna. - Tak, ale ja piłem... - Nie chciałbym za nic w świecie być drugim mężem wdowy — powiedział ktoś w obecności pisarza. Wtedy Achard zauważył: - Doprawdy? Wolałby pan być raczej tym pierwszym? W czasie jednego ze spotkań literackich zapytano Marcela Acharda co sądzi o literatach. Autor powiedział: - Pisarz jest jak kobieta lekkiego prowadzenia: dlaczego pisze? Z początku dlatego, że mu to sprawia przyjemność, później, aby sprawić przyjemność innym, a w końcu — dla pieniędzy. ADENAUER Konrad Jeden z 23 wnuków, 87-letniego byłego kanclerza RFN, Adenauera, zapytał: - Dziadku, czy mogę zostać kanclerzem, gdy będę duży? Adenauer odpowiedział: — Nie bądź głupi, nie możemy mieć aż dwóch kanclerzy. ALCYBIADES Wybitnego polityka ateńskiego Alcybiadesa zapytał jeden z przyjaciół: - Powiedz mi, czemu zadajesz się z heterą Leisą, skoro wiadomo, że ona cię wcale nie kocha? - Mój drogi — odparł Alcybiades — wino i ryby także mnie nie kochają, a jednak mi smakują. AMPERE Andre Marie Francuski fizyk i matematyk, Andre Ampere, miał dwa koty - dużego i małego — które bardzo lubił. Przeszkadzały mu jednak ciągłym drapaniem do drzwi, więc w końcu wpadł na doskonały pomysł. Kazał wywiercić dla kotów dwa otwory w drzwiach: jeden duży — dla dużego, drugi mały — dla mniejszego. ALEMBERT Jean Le Rond d' Francuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z prośbą o zwolnienie francuskich oficerów, wziętych do niewoli w Polsce, podczas walk konfederacji barskiej. Caryca odpisała uprzejmie, stwierdzając między innymi: - Nie mogę spełnić pańskiego żądania, gdyż ludzie ci są mi nieodzowni dla zaprowadzenia dobrych manier w moich prowincjach syberyjskich. - To nie do wiary — powiedział oburzony Abbe Voisenon po jednym z posiedzeń Akademii Francuskiej. — Przypisują mi każde głupstwo tutaj powiedziane! - Drogi prałacie — odrzekł mu d'Alembert — pan wie, że pożycza się tylko bogatym.

Upload: others

Post on 29-Dec-2019

2 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

ACHARD Marcel

W czasie balu znany komediopisarz francuski, Marcel Achard, powiedział do młodej aktorki:- Pięknie pani po szampanie.- Ależ ja nie piłam szampana! — zawołała dziewczyna.- Tak, ale ja piłem...

- Nie chciałbym za nic w świecie być drugim mężem wdowy — powiedział ktoś w obecnościpisarza.Wtedy Achard zauważył:- Doprawdy? Wolałby pan być raczej tym pierwszym?

W czasie jednego ze spotkań literackich zapytano Marcela Acharda co sądzi o literatach.Autor powiedział:- Pisarz jest jak kobieta lekkiego prowadzenia: dlaczego pisze? Z początku dlatego, że mu tosprawia przyjemność, później, aby sprawić przyjemność innym, a w końcu — dla pieniędzy.

ADENAUER KonradJeden z 23 wnuków, 87-letniego byłego kanclerza RFN, Adenauera, zapytał:- Dziadku, czy mogę zostać kanclerzem, gdy będę duży?Adenauer odpowiedział:— Nie bądź głupi, nie możemy mieć aż dwóch kanclerzy.

ALCYBIADESWybitnego polityka ateńskiego Alcybiadesa zapytał jeden z przyjaciół:- Powiedz mi, czemu zadajesz się z heterą Leisą, skoro wiadomo, że ona cię wcale niekocha?- Mój drogi — odparł Alcybiades — wino i ryby także mnie nie kochają, a jednak mismakują.

AMPERE Andre MarieFrancuski fizyk i matematyk, Andre Ampere, miał dwa koty - dużego i małego — którebardzo lubił. Przeszkadzały mu jednak ciągłym drapaniem do drzwi, więc w końcu wpadł nadoskonały pomysł. Kazał wywiercić dla kotów dwa otwory w drzwiach: jeden duży — dladużego, drugi mały — dla mniejszego.

ALEMBERT Jean Le Rond d'Francuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca WielkiejEncyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z prośbą o zwolnienie francuskich oficerów,wziętych do niewoli w Polsce, podczas walk konfederacji barskiej.Caryca odpisała uprzejmie, stwierdzając między innymi:- Nie mogę spełnić pańskiego żądania, gdyż ludzie ci są mi nieodzowni dla zaprowadzeniadobrych manier w moich prowincjach syberyjskich.

- To nie do wiary — powiedział oburzony Abbe Voisenon po jednym z posiedzeń AkademiiFrancuskiej. — Przypisują mi każde głupstwo tutaj powiedziane!- Drogi prałacie — odrzekł mu d'Alembert — pan wie, że pożycza się tylko bogatym.

Page 2: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

AMUNDSEN RoaldZnakomity podróżnik i badacz polarny Roald Amundsen, był pewnego razu z wizytą uznajomych. Córka gospodarzy, dorastająca dziewczyna, chciała jakoś zabawić znakomitegogościa, z którym siedziała od kilku minut sama na uboczu. Nie wiedząc czym gozainteresować, nagle wpadła na — jej zdaniem — genialny pomysł:- A może by pan obejrzał naszą lodówkę?

Roald Amundsen opowiadał kiedyś w towarzystwie, że w czasie jednej nocy wyrosły mu 15-centymetrowe wąsy.Niektórzy z gości zaczęli kwestionować prawdziwość tego faktu.- Ależ proszę państwa — wyjaśnił uczony — to była noc polarna.

ANDERSEN Hans ChristianHans Christian Andersen — syn szewca i szwaczki - zanim został sławnym pisarzem, chciałbyć aktorem. Zgłosił się więc do dyrektora pewnego teatru z prośbą o angaż. Ten jednak,kiedy zobaczył chudego, zabiedzonego młodzieńca, powiedział wprost, że kogoś takiegozaangażować nie może.Na to Andersen:— Niech mi pan da dobrą gażę, a zobaczy pan, jak szybko utyję!Oczywiście na nic się to nie przydało i Andersen zaczął zarabiać piórem; za co wszyscybądźmy wdzięczni „nieludzkiemu" dyrektorowi.

Bajkopisarz duński Hans Christian Andersen znany był z tego, że nie dbał zupełnie o swójwygląd zewnętrzny. Jego stary, zniszczony i wytarty płaszcz znała cała Kopenhaga.Pewnego razu jakiś człowiek zaczepił Andersena na ulicy i złośliwie zapytał:- Ten nędzny przedmiot na głowie nazywa pan kapeluszem?Bajkopisarz nie tracąc spokoju odrzekł:- A ten nędzny przedmiot pod pana kapeluszem nazywa pan głową?

ARAKCZEJEW AleksiejPewnego razu przed rewią wojskową, która miała się odbyć w obecności cesarza AleksandraI, minister spraw wojskowych hrabia Arakczejew, osławiony reakcjonista i despota, zwróciłsię do popularnego wówczas generała A.P. Jermołowa:- Aleksieju Piotrowiczu powinieneś podciągnąć artylerię. Uważaj, żeby i konie były wporządku!- Wiem, panie hrabio. Nasz los często od bydła zależy — odparł Jermołow, który nienawidziłwszechwładnego ministra despoty.

ARYSTOTELESJeden z uczniów greckiego filozofa Arystotelesa zapytał: — Dlaczego człowiek ma dziesięćpalców, dwoje uszu, dwoje oczu, a tylko jedne usta i jeden język? Arystoteles odpowiedział: -Ponieważ człowiek musi pracować dziesięć razy więcej niż jeść, a widzieć i słyszeć dwa razywięcej niż mówić.

Pewien gaduła natrętnie zanudzał Arystotelesa jałowymi opowiastkami i po każdej zapytywałfilozofa:- Prawda, mistrzu, jakie to interesujące?- Moim zdaniem — odpowiedział po pewnym czasie Arystoteles - interesujące jest to, żeczłowiek posiadający dwie zdrowe nogi, jak na przykład ja, nie odchodzi, a traci czas,słuchając tych opowiadań, młody człowieku.

Page 3: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

AUBER Daniel FrancoisKompozytor francuski Daniel Auber oświadczył kiedyś w rozmowie z RyszardemWagnerem:- Potrzeba mi było blisko trzydziestu lat, ażeby się przekonać, że właściwie nie mam wcaletalentu do muzyki.Zdumiony Wagner zapytał:— No i co, przestał pan wtedy komponować?— Nie — odpowiedział z uśmiechem Auber — wtedy byłem już sławny.

BACH Johann SebastianJohann Sebastian Bach spotkał się podczas swego pobytu w Dreźnie z królem polskimAugustem II, słynącym z ogromnej siły.Kiedy Bach zapytał króla, czy to prawda, że potrafi złamać podkowę, August II wyjął zkieszeni kilka podków i połamał je na oczach zdumionego i zachwyconego kompozytora.Następnie dał muzykowi jedną podkowę, zachęcając do jej złamania. Ale choć Bach siębardzo natężał, nie potrafił dokonać tej sztuki. Uśmiechnął się więc do króla i powiedział, żełatwiej jest komponować fugi.Wzruszony król objął go ramieniem i uściskał serdecznie.

Bach był dość niezaradny i zawsze we wszystkim wyręczał się żoną. Gdy zmarła, zakryłtwarz dłońmi szlochając i siedział niezdolny do niczego.Wkrótce przybył jeden z przyjaciół, który obiecał zająć się pogrzebem i wspomniał, że napochówek potrzebne będą pieniądze.Wtedy Bach odpowiedział:— W tej sprawie musisz się zwrócić do mojej żony...

J.S. Bach zagrał kiedyś na organach dla jednego ze swych uczniów, który przyszedł do niegow odwiedziny. Gdy Bach skończył, uczeń w entuzjastycznych słowach wyrażał swój podziwdla mistrzowskiej gry. Bach spojrzał na niego ostro i niemal z niezadowoleniem odparł:- Nie ma tu co podziwiać, młodzieńcze. Trzeba tylko uderzyć we właściwej chwili wewłaściwy klawisz, a resztę już sprawiają organy.

Bach tak mówił o Handlu:— To jedyny człowiek, którego chciałbym zobaczyć, nim umrę, i jedyny, którym chciałbymbyć, gdybym nie był Bachem.

BACON FrancisAmbasador francuski przy królu angielskim Jakubie I podczas pierwszego swego posłuchaniawykazał więcej żywości i lekkości niż zdrowego sądu i giętkości umysłu.Po posłuchaniu król zapytał Bacona - polityka, filozofa i pisarza - co myśli o ambasadorze..Bacon odpowiedział, że jest to człowiek duży i dobrze zbudowany.- Ale -zapytał król ponownie - co pan myśli o jego głowie? Czy to człowiek zdolnywykonywać swe zadanie?- Królu — odpowiedział Bacon — ludzie wysokiego wzrostu podobni bywają niekiedy docztero- lub pięciopiętrowych domów, w których najwyższe mieszkanie jest zazwyczaj

Page 4: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

najgorzej umeblowane.

BAEYER Adolf vonGdy Adolfowi Baeyerowi (chemik, noblista) nie udawał się podczas wykładu jakiśeksperyment, zwracał się z wyrzutem do swego asystenta Yanino:— Czy pan tego nie wypróbował, doktorze Yanino? Pewnego dnia Baeyer chciał zapalićpalnik, ale zapałki odmawiały posłuszeństwa, jedna za drugą.Niezadowolony spojrzał na Yanino. Ten natychmiast zawołał:— Wszystkie wypróbowałem, panie profesorze!

Mając osiemdziesiąt lat Baeyer, brał jeszcze udział w jakiejś konferencji chemicznej, alekiedy trzeba było wracać do domu, sędziwy uczony zapomniał nazwy hotelu, w którym sięzatrzymał.- Pamiętam tylko tyle, że nazwa ma coś wspólnego ze skrzydłami — oświadczył.- Może w takim razie mieszka pan w „Złotym Łabędziu"?- Nie, to nie to.- A może w „Srebrnej Mewie"?- Też nie.Wyliczano po kolei: „Czarnego Orła", „Zielone Kakadu" i inne podobne nazwy, lecz żadnanie była ta.- Mam, mam nareszcie! — zawołał Baeyer w pewnej chwili. — Mieszkam „Pod ZłotymAniołem".

Żona Baeyera lubiła urządzać taneczne wieczorki, na które spraszała mnóstwo osób, nieraznie znających pana domu.Pewnego razu jeden z gości uciekł z salonu, gdzie nudził się potwornie, do biblioteki, wktórej zastał kilku panów.- Nudy na pudy, panowie — zawołał. — Chodźmy lepiej do sąsiedniej knajpy. Mają tamdobre piwo.- Ja niestety nie mogę — odrzekł Baeyer, który również był w bibliotece. — Jestem tugospodarzem.

Do Baeyera przyjechał raz z Zurychu prof. Eugen Bamberger. Podczas kolacji, na której byłokilku innych uczonych, Bamberger wyciągnął tubkę z odkrytym przez siebie alkaloidem ipokazał ją Baeyerowi ze słowami:- To najpiękniejsze ciało, jakie kiedykolwiek znalazłem w swoim życiu.Na to Baeyer:- Znalazł pan ciało znacznie piękniejsze — swoją własną żonę.

Adolf Baeyer miał stary melonik. Nosił go na głowie również w laboratorium. Złośliwitwierdzili, że nawet w nim sypia. Gdy natomiast udawało mu się rozwiązać jakieśzagadnienie, wstawał mówiąc do siebie:- Problem załatwiony — po czym podnosząc melonik kłaniał się sobie samemu.

BAHR HermannDramatopisarz wiedeński Hermann Bahr otrzymał raz pocztą od pewnego młodego literatarękopis tragedii historycznej z prośbą o przeczytanie i ocenę. Do rękopisu załączony był list,utrzymany w bardzo skromnym tonie, z następującym zakończeniem:„Jeżeli pan znajdzie w moim utworze jakieś braki lub wady, to proszę mi szczerze powiedziećcałą prawdę. Czuję się bardziej uszlachcony, gdy jestem ganiony przez mędrca".

Page 5: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Bahr odesłał tę sztukę z uwagą: „Najchętniej nadałbym panu tytuł co najmniej wielkiegoksięcia".

BALL RobertRoberta Balla spotyka znajoma i bardzo żałuje, że nie mogła wysłuchać jego wykładu oplamach słonecznych.- To dość szczególny temat, łaskawa pani — pociesza ją astronom.- Jak to szczególny — oburza się dama. — Mnie osobiście żywo interesuje. Gdy tylkozaświeci słońce, mam zaraz pełno plam na twarzy.

BALZAC Honore deHonore de Balzac, sam z natury romansowy, przestrzegał swych przyjaciół przed zbytnimzaangażowaniem uczuć. Teofil Gautier, również pisarz, taką otrzymał radę:- Miłości ci nie wzbraniam. Owszem, kochaj się, ale korespondencyjnie. Pisanie listówmiłosnych znakomicie wyrabia styl.

Pewien niedouczony poeta, pesymista i nieuk zamęczał na przyjęciu Balzaka teoriami wrodzaju: „Świat toczy się w przepaść, świat się skończył. Sztuka upadła zupełnie. Światdzisiejszy nic nowego nie wymyślił nad to, co znano za czasów Hammurabiego czy Homera".Zaintrygowany jednak uporczywym milczeniem Balzaka, zapytał:- Powiedz mi pan, czego nie było przed 2000 lat?- Balzaka — odparł spokojnie autor „Komedii ludzkiej".

Krytyk włoski Angelo Florentini odwiedził pewnego razu Balzaka, który w trakcie rozmowypokazał mu sporą książkę pod tytułem „Melancholijne opowiastki".- Choć jeszcze nie zajrzałem, czuję, że poznam wszystkie pana myśli — powiedział krytyk.- Proszę — uśmiechnął się pisarz.Krytyk otworzył rękopis i czyta: masło, makaron, cukier...- Co to jest? — pyta zdziwiony.- Widzi pan — wyjaśnił Balzak — stale mam mało pieniędzy i dlatego tak nazwałem swojąksiążkę wydatków na dom.

Gdy Balzak był jeszcze początkującym pisarzem i napisał jedną z pierwszych powieści, żadenwydawca nie chciał jej wydać. Wreszcie jeden z nich przeczytał powieść i zdecydował się nadruk. Zamierzał zapłacić młodemu autorowi trzy tysiące franków. Dowiedziawszy się jednak,w jakiej dzielnicy autor mieszka, doszedł do wniosku, że dwa tysiące franków jest sumąwystarczającą.Kiedy jednak przybył pod wskazany adres i dowiedział się od dozorcy, że pisarz mieszka naszóstym piętrze, zdecydował się dać mu tysiąc franków. Poszedł na górę i wszedł domaleńkiej klitki. Rozejrzał się i rzekł.- Proponuję panu trzysta franków za ten rękopis.Autor zgodził się bez wahania.

W początkach kariery Honoriusz Balzak często „klepał biedę". Nie było tygodnia, by nienachodził swego wydawcy z żądaniem zaliczki na poczet honorarium. Pieniądze otrzymywał.Pewnego dnia służący zatrzymał Balzaka przed drzwiami kantoru wydawcy mówiąc:- Bardzo przepraszam, ale szef dziś nie przyjmuje.- Nie szkodzi — odparł Balzak z uśmiechem. — Najważniejsze, by dawał.

Balzak był prawdziwym utrapieniem paryskich drukarzy. Robiąc korektę składu zecerskiego,

Page 6: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

nie ograniczał się do poprawiania błędów literowych.Tak zwaną odbitkę szczotkową traktował jak surowy materiał. Gruntownie przerabiał, anawet na nowo pisał całe akapity. Doszło do tego, iż składacze żądali podwójnych stawek zaskładanie rękopisów Balzaka.Utarło się też między nimi powiedzenie: „Godzina nad Balzakiem starczy za dzień pracy".

Balzak stale miał kłopoty finansowe. Pewnego razu jeden z licznych wierzycieli pisarzazawołał z rozpaczą:- Już dłużej nie mogę czekać na pieniądze. Jutro muszę spłacić duży dług!Balzak spojrzał na niego zgorszony i powiedział:- Co pan sobie właściwie wyobraża? Zaciąga pan lekkomyślnie długi, a potem ja je mampłacić?

Pewnej nocy do mieszkania Balzaka zakradł się złodziej. Słysząc regularny oddech pisarza,złodziej zaczął wytrychem otwierać szuflady biurka. Nagle zaskoczył go wybuch śmiechu.- Co pan widzi w tym śmiesznego? — spytał pomimo strachu złodziej.- Panie! W nocy i bez światła szuka pan pieniędzy w biurku, w którym ja ich nie mogęznaleźć w biały dzień!

Balzak był wyjątkowym żarłokiem.Podróżując po Gaskonii, znalazł się pewnego razu w jakiejś oberży. Zawołał właściciela ipyta:- Ma pan coś do zjedzenia?- Oczywiście, mamy duży wybór! Węgorze, pstrągi, jaja na twardo, szynkę, boczek, zająca,królika, pasztet, sery...- Dobrze — przerywa pisarz. — Niech mi pan to wszystko poda. Na razie...

Pewna wdowa zwierzyła się Balzakowi, że wychodzi po raz trzeci za mąż.- I któż jest tym szczęśliwcem? — spytał pisarz.- Fabrykant win.- Ach, nic dziwnego. Taki zna się najlepiej na starych rocznikach...

— Chcę mówić z panem Balzakiem! - woła komornik dobijając się do zamkniętych drzwi.— Pana Balzaka nie ma w domu - odpowiada służący służący.— To niemożliwe, przecież widziałem go z ulicy w oknie!— Ale on pana także widział — odpowiada służący.

W restauracji, do stolika, przy którym siedział Honoriusz Balzak w gronie przyjaciół,podszedł kierownik zespołu muzycznego i zwrócił się do pisarza z pytaniem:- Czego mistrz chciałby posłuchać?- Ciszy - usłyszał w odpowiedzi.

Do Balzaka zwrócił się kiedyś przyjaciel, który miał zaślubić młodą, posażną pannę.- Powiedz mi, czy będę w małżeństwie szczęśliwy? Autor „Komedii ludzkiej" odrzekł:- No cóż, mój drogi... Musisz wiedzieć jedno. Szczęście żonatego mężczyzny zależy odwielu ludzi, z którymi się wcale nie żeni...

W pierwszej połowie ubiegłego wieku znany był szeroko w kołach artystycznych Paryżasalon księżnej Barganoff, gdzie odbywały się wspaniałe bale i przyjęcia. Szczególnie jednakupodobali sobie te zebrania pisarze, wśród których prym wodził Balzak.

Page 7: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewnego razu, gdy przyszło mniej gości niż zwykle, tematem rozmowy stały się kobiety.Mówiono o ich życiu duchowym, o tajemnicach charakteru, którego nigdy mężczyźni niezrozumieją.- A pan, mistrzu — zwróciła się księżna do znakomitego pisarza — jakim jest znawcą duszykobiecej?- Znam kobiety na wylot — odparł Balzak. Gdy którejkolwiek raz spojrzę w oczy, zarazpoznaję całe jej życie i to z najdrobniejszymi szczegółami. Czy pozwoli księżna, że opowiemz jej życia kilka fragmentów, jak na przykład ten, że...- Na Boga, panie Balzak — krzyknęła przerażona księżna — i nachyliwszy się do uchaBalzaka, szepnęła: — Nie teraz. Później, gdy będziemy sami...

Honoriusz Balzak nie należał do pedantów. Kiedyś od jednego ze znajomych pożyczył cenną,rzadką książkę, którą po pewnym czasie odesłał pobrudzoną i zatłuszczoną.Bardzo zdenerwowany właściciel książki zapakował spory kawałek tłustej kiełbasy i wysłałBalzakowi z bilecikiem:- Szanowny panie, bardzo dziękuję za zwrot książki. Przy okazji przesyłam zakładkę, którejużywał pan i zapomniał wyjąć.

Pewnego dnia Balzak pouczał swego służącego:- Skłonność do kłamstwa jest najwstrętniejszą z ludzkich wad. Pamiętaj, raz na zawsze, iż niewolno okłamywać bliźniego.Na to służący:- Wobec tego nie rozumiem, dlaczego, ilekroć do naszych drzwi puka komornik, każe mi panmówić, że nie ma pana w domu, co jest oczywistym kłamstwem...- Komornik?! — zawołał Balzak z przejęciem. — Ależ komornika nie można uważać zanaszego bliźniego!

Młody literat przechwalał się przed Balzakiem.- Pochlebiam sobie, że nic nikomu nie zawdzięczam. Jestem dzieckiem własnych dzieł iwszystko stworzyłem sam z siebie.- Niech pan powinszuje swemu ojcu — odrzekł Balzak. — Uwolnił go pan od wielkiejodpowiedzialności.

Pewnego razu Balzak ukrył się przed wierzycielami w hotelu na przedmieściu Paryża. Ranoobudziło go gwałtowne pukanie do drzwi.- Nie ma mnie. Wyszedłem z domu! — zawołał pisarz chowając głowę pod kołdrę.- Nonsens! — krzyknął natrętny gość. — Pańskie obuwie stoi przecież pod drzwiami!...- Wyszedłem w pantoflach.

Po wypiciu kilku kieliszków piołunówki Balzac opuszczał bar. Kelner wybiegł za nimwołając:- Mistrzu, pan zapomniał zapłacić!- Wiem drogi przyjacielu, ja właśnie piję, żeby zapomnieć.

- Jestem ciekaw, czy wierzy pan w wędrówkę dusz — spytał kiedyś Balzak swojegowydawcę.- Oczywiście, drogi mistrzu — odparł zapytany. — Wiem, na przykład, że już kiedyś byłemosłem...- Niemożliwe! Kiedy to było?- Wtedy, kiedy pożyczyłem panu pieniądze na podróż do Genewy, których mi pan do dziś nie

Page 8: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

oddał...

Pewnego dnia, około południa, gdy sławny pisarz Honoriusz Balzak spał jeszcze, wpadł dojego pokoju krawiec.— Czego pan sobie życzy — zapytał Balzak, którego ta wizyta wprawiła w najgorszy humor.— Przynoszę panu rachunek do wyrównania.— Dobrze. Zechce pan otworzyć biurko.Uradowany, że wreszcie zobaczy pieniądze, krawiec spełnił czym prędzej życzenie pisarza.- A teraz otwórz pan tę szufladę.- Pusta.- A więc tę poniżej.- Ta również pusta.- No to następną.- I w tej nic nie ma.- Może więc w tej po prawej.- Także pusta.- Zatem zechciej pan nacisnąć sprężynę, którą tam widać. Otworzy się jeszcze jeden schowek.- Ale tu nie ma żadnych pieniędzy, tylko pełno kartek papieru.- Doskonale. Wszystko to są rachunki moich wierzycieli, którzy jak pan czekają na zapłatę.Zechciej pan przeto włożyć tam i swój rachunek, zamknąć szufladę i zostawić mnie wspokoju!

BARRAULT Jean-LouisJean-Louis Barrault, już jako słynny francuski aktor i reżyser, spotkał kiedyś, będąc naprowincji, kolegę ze szkoły. Rzucili się sobie w objęcia.- Kopę lat! — zawołał kolega. — Co u ciebie słychać? Pamiętasz? — jako sztubak mówiłeśzawsze, że zostaniesz wielkim aktorem.- Pamiętam.- No i co? Pracujesz może w teatrze?

BAUDELAIRE Charles PierrePewna niemłoda już dama zapytała zalotnie sławnego poetę francuskiego Baudelaire'a:— Ile mi pan daje lat? Baudelaire odpowiedział:— A po cóż jeszcze dawać? Wystarczy tyle, ile pani ma.

Charles Baudelaire był zadłużony u swego krawca. Pewnego dnia zniecierpliwiony wierzycielpowiedział:- Proszę mi wyznaczyć konkretny termin spłaty długu, żebym mógł spokojnie spać...Baudelaire spojrzał na niego ze smutkiem i odparł:- Mój drogi, gdybym panu podał ten termin, nie mógłby pan w ogóle spać!

BECAUD GilbertDziennikarka pyta piosenkarza i kompozytora Gilberta Be-caud:- Czy bywał pan zakochany w kobietach starszych od siebie?- Ależ nie ma kobiet starszych ode mnie!

BEECHAM Sir ThomasZnakomity angielski dyrygent Thomas Beecham spacerował kiedyś po Hyde Parku wLondynie. W pewnej chwili zrobiło mu się gorąco.Zatrzymał wtedy taksówkę, podał szoferowi swój płaszcz i kapelusz i powiedział:

Page 9: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Proszę, niech pan jedzie za mną.

Ostatnim punktem programu koncertu pod dyrekcją znakomitego Thomasa Beechama miałabyć uwertura do „Śpiewaków norymberskich" Wagnera. Zamiast tego orkiestra odegrała„Karnawał rzymski" Berlioza. Gdy następnie publiczność zaczęła domagać się bisów,Beecham skłonił się i oświadczył:- A teraz, panie i panowie, odegramy wam to, co myślicie, żeście dopiero co wysłuchali.

Pianista Harold Lister przerwał swoje turnee koncertowe po Izraelu. Po powrocie do Londynuzwierzył się dyrygentowi Beechamowi, że musiał przerwać występy, ponieważ w czasiedziałań wojennych został dwukrotnie ostrzelany przez Arabów.- Co ty mówisz -- zdziwił się Beecham. Nigdy bym nie przypuszczał, że Arabowie tak dobrzeznają się na muzyce.

BEETHOVEN Ludwig vanGoethe i Beethoven pewnego razu udali się na przechadzkę za Karlsbad, aby móc w spokojuporozmawiać. Wszędzie jednak spotykali spacerowiczów, którzy kłaniali się im z wielkimszacunkiem. Wreszcie Goethe, zniecierpliwiony, powiada:- Jakież to męczące. Nigdzie nie mogę się schronić przed tymi honorami.Beethoven na to spokojnie i z uśmiechem:- Ależ proszę się tak nie denerwować. Bardzo możliwe, że te honory przeznaczone są dlamnie.

Gdy Napoleon był konsulem, Ludwik van Beethoven żywił dlań nieograniczony podziw.Właśnie komponował swoją III Symfonię, której dał tytuł „Bonaparte", kiedy pewnego dniawpadł do jego mieszkania uczeń Ries z wiadomością, że Napoleon proklamował sięcesarzem. Usłyszawszy to Beethoven zawrzał ogromnym gniewem i zawołał:- Straciłem dla niego cały szacunek. To zwykły karierowicz! Teraz zacznie deptać prawo doczłowieczeństwa, będzie starał się zaspokoić jedynie własną ambicję. Będzie się wynosił nadwszystkich! Stanie się tyranem!Na koniec podbiegł do stołu, wyrwał kartę tytułową, podarł ją na kawałki i podeptał.Uspokoiwszy się, wziął nową kartę papieru i nadał swojej III Symfonii nową nazwę:„Eroica".

Pewien młody człowiek, mający wysokie mniemanie o swych zdolnościach, chciał zostaćuczniem Beethovena. Gdy odegrał przed mistrzem utwór fortepianowy według własnegowyboru, ten orzekł:- Musi pan jeszcze długo, długo grać na fortepianie, zanim pan spostrzeże, że nic pan nieumie.

Johann Beethoven, brat genialnego kompozytora, Ludwika, przywiązywał wielką wagę domajątku i chlubił się nim ponad miarę. Na nowy rok 1823 przysłał kompozytorowi życzeniana swojej karcie wizytowej, na której wydrukowane było: - Johann Beethoven — właścicielziemski.Ludwik napisał na odwrocie:Ludwik van Beethoven — właściciel rozumu.I zwrócił kartę swemu bratu.

Ludwik van Beethoven został pewnego razu zaproszony do konserwatorium, aby wydaćorzeczenie o grze jakiegoś pianisty. Gdy młody człowiek zakończył swój popis, Beethoven

Page 10: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

westchnąwszy odezwał się:- Zawsze mówiłem, że słonie, to bardzo niebezpieczne zwierzęta.- Ależ, mistrzu — zawołał zdumiony pianista — co wspólnego mają słonie z muzyką?- Słonie dostarczają kłów, z których robi się klawisze do fortepianu — odrzekł surowokompozytor.

Pewnego wieczoru ukochany uczeń Beethovena, Ferdynand Ries, otrzymał zaproszenie odhrabiny Browne, gorącej wielbicielki jego mistrza. Przez cały wieczór Ries grał utworyBeethovena. Na koniec, proszony o bisy, zaczął improwizować jakiś marsz. Zebranetowarzystwo w przekonaniu, że jest to najnowszy utwór Beethovena, głośno wyrażało swójzachwyt, Ries nie prostował nieporozumienia.Nazajutrz, będąc ponownie gościem hrabiny Browne, tym razem jednak w towarzystwiemistrza, Ries znów zmuszony był zagrać marsza, gdyż goście zaczęli składać gratulacjeBeethoveno-wi. Utwór ponownie wzbudził szalony entuzjazm, wówczas Beethoven, któremumłodzieniec wyjaśnił wcześniej, o co chodzi, odkrył towarzystwu tajemnicę „swojej nowejkompozycji".Po kolacji, ubawiony, powiedział do Riese:— Widzisz, mój kochany chłopcze, ci niby-znawcy, nie mają pojęcia o tym, co słyszą: każdykicz jest dla nich arcydziełem, byle tylko nosił sławne nazwisko.

- Mistrzu, czy pan nie był chory? — zapytał raz Beethovena znajomy. — Tak dawno pana niewidziałem.- Ja, nie — odpowiedział Beethoven — lecz moje buty. A ponieważ posiadam tylko jednąparę, dlatego w czasie ich kuracji siedziałem w domu.

W 1786 roku młody Ludwik van Beethoven wyjechał ze swego rodzinnego miasta Bonn doWiednia. Szesnastolatek chciał się przedstawić Mozartowi. W tym okresie Mozart odnosiłnajwiększe sukcesy, był u szczytu sławy. O Beethovenie wówczas nikt jeszcze nie słyszał.Beethoven był uszczęśliwiony znalazłszy się w domu Mozarta, gdzie posadzono go przyklawiaturze i gdzie miał zagrać przed mistrzem. Mozart wysłuchał jego gry, pochwalił ją, alewypadło to dość chłodno. Beethoven był rozczarowany. Może przecenił swoje siły? PoprosiłMozarta o wskazanie innego tematu muzycznego. Mozart przychylił się do jego prośby iBeethoven zagrał improwizację z wielkim ogniem i pasją. Mozart wraz z zebranymiprzyjaciółmi na chwilę zamilkli. Potem — będący pod głębokim wrażeniem tego co usłyszał -- Mozart rzekł:- Na tego uważajcie! O nim pewnego dnia mówić będzie cały świat!

BELLINI VincenzoGdy Bellini napisał operę „Bianka i Fernando", cenzura Królestwa Neapolitańskiego niezezwoliła na jej wystawienie, ponieważ ówczesny król Neapolu akurat miał na imięFernando.Bellini zmienił tytuł na „Bianka i Gernando" i dopiero wtedy opera została wystawiona.

BELLOC HilaireHilary Belloc, polityk i pisarz angielski, znany był ze swej religijności i szczerości. Gdykandydował kiedyś do parlamentu jako liberał, kler katolicki odradzał mu demonstrowanieswojej religijności na wiecach przedwyborczych.Belloc nie posłuchał i już na pierwszym wiecu powiedział: - Panowie, jestem katolikiem. Gdytylko mogę, chodzę do kościoła. Gdy tylko mogę, klęczę i odmawiam różaniec.Jeżeli odrzucicie mnie z tego powodu, będę dziękował Bogu, że zaoszczędził mi hańby

Page 11: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

reprezentowania was w parlamencie.Wybrano go większością głosów.

BERGSON HenriWielki filozof francuski, krytyk poznania rozumowego, Henri Bergson, zauważył kiedyśmałego chłopczyka, który ogromnie się trudził, aby wyrwać zielsko.- Czy to bardzo ciężko? — zapytał go.- Naturalnie — odpowiedział chłopiec — przecież cały świat ciągnie z drugiej strony.

BERLIN IrvingKompozytor amerykański Irving Berlin całe życie cierpiał na bezsenność. Kiedyś widząc jakmizernie wygląda, przyjaciel zapytał go, czy spał gorzej niż zwykle. Berlin odpowiedział:- Nawet spałem, tylko całą noc śniło mi się, że nie mogę zasnąć!

BERLIOZ HectorNa koncercie muzyki Berlioza wykonano między innymi marsz żałobny. Był on tak długi, żepubliczność zaczęła w końcu ziewać.Wreszcie jeden z przyjaciół kompozytora, siedzący obok niego, zapytał:- Mistrzu, daleko jeszcze do cmentarza?

Opera „Trojanie" Hektora Berlioza w pierwszej redakcji liczyła sobie osiem aktów. DyrektorTeatru Lirycznego, zapoznawszy się z wyciągiem fortepianowym opery, orzekł, że jest zadługa i należy ją skrócić. Berlioz z uporem bronił całości. Nawet argument, że przedstawieniebędzie trwało sześć godzin nie przemawiał do kompozytora. Wreszcie dyrektor odwołał siędo próżności artysty: - A co będzie, jeśli audytorium zażąda bisów? Jestem pewien, żezażąda!To przekonało Berlioza i zgodził się skrócić operę.

Do Hektora Berlioza przyszedł kiedyś pewien młody muzyk z prośbą, aby mistrz zechciałocenić jego kompozycje. Berlioz po przejrzeniu partytur powiedział:- Chcąc być uczciwym, muszę panu wyznać, że nie posiada pan nawet najmniejszychzdolności muzycznych. Mówię szczerze, nie bawiąc się w żadne pochlebstwa, a to dlatego,żeby póki czas, wybrał pan sobie inny zawód.Gdy młodzieniec był już na ulicy, nagle, w otwartym oknie ukazał się Berlioz i zawołał:- Młody człowieku!Załamany chłopiec przystanął i niechętnie podniósł głowę.- Chcąc być uczciwym — powiedział kompozytor — musze panu wyznać, że kiedy byłem wpańskim wieku i w pańskiej sytuacji, ówcześni profesorowie powiedzieli dokładnie to samo,co ja panu dzisiaj.

Hector Berlioz studiował w Paryżu medycynę, lecz wkrótce ją porzucił i wstąpił dokonserwatorium. Zrobił to mimo sprzeciwu ojca, który ufając, że uda się przezwyciężyć upórsyna, odmówił mu wszelkiej pomocy finansowej.- Wolałbym zostać bagażowym lub piratem, niż porzucić studia muzyczne — powiedziałmłody Berlioz.

Berlioz zrażony do publiczności, która niechętnie odnosiła się do jego muzyki, postanowiłuciec się do podstępu. Skomponował oratorium „Dzieciństwo Chrystusa" i podpisał jenazwiskiem zapomnianego muzyka z XVIII wieku Pietro Ducre.Oklaski były entuzjastyczne. Oratorium uznano za arcydzieło. Krytycy byli pełni entuzjazmu:

Page 12: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

„Co za prostota, co za styl! Jaka melodyjność! Jakże przewyższa to wszystko, co napisałBerlioz!".Dopiero po pewnym czasie Berlioz wyjaśnił, że kompozycja była jego dziełem.

Pod koniec życia Berlioza francuska publiczność zaczęła doceniać jego muzykę.- Przychodzą i przychodzą — powiedział przyjaciel Berlioza, wskazując na zapełnioną salę.- Tak — odrzekł Berlioz ze smutnym uśmiechem, Oni przychodzą, ale ja odchodzę...

BERNARD Tristan- Co pan sądzi o moim ostatnim obrazie — spytał Tristana Bernarda (właśc. Paul Bernard)pewien młody malarz.- Bardzo dobra technika.- I nic więcej nie może pan o nim powiedzieć? A czy pan wie, że sprzedałem go wczoraj za500 franków?- To już jest sztuka!

Zapytano kiedyś Tristana Bernarda, który unikał rozmowy z panem X:- Czy ma pan coś przeciwko niemu?- Nie. Wydaje się być człowiekiem dobrze wychowanym. Ale uważam, że nie jest zbytinteligentny. Dlatego jeśli nie podziela mojej opinii, odczuwam dla niego litość. Jeśli zaś jąpodziela, zaczynam być niespokojny o siebie!

De Fleurs miał kilka nałogów: giełda, ruleta, karty. Pewnego razu żali się przed TristanemBernard:- Straciłem przyjaciela!- Tak? W jakiej grze?

Książka Colette pt. „Dialoąues de Bettes" zyskała szalone powodzenie. Wydawca rzucił sięna poszukiwanie nowych powieści o zwierzętach. Mauriac napisał książkę o kotach, Morando małpach, zaś Tristan Bernard zadepeszował do wydawcy:„Odpowiedzcie natychmiast, czy tapir jest jeszcze wolny".

Pisarz i dramaturg francuski Tristan Bernard był kiedyś z żoną w teatrze na sztuce swegoprzyjaciela. Sztuka była tak nudna, że po pierwszym akcie Bernard podniósł się z miejsca iskierował do drzwi.- Nie wychodź teraz — mówi żona. — Przysłano nam zaproszenie i choćby przez grzecznośćpowinniśmy zostać do końca.- Dobrze — odpowiada Bernard. Ale w połowie drugiego aktu znowu kieruje się do wyjścia.- Dokąd znowu idziesz?- Do kasy. Chcę kupić bilety, żeby móc opuścić teatr, jak każdy widz.

Początkujący poeta przyniósł Tristanowi Bernard tomik swych wierszy. Po kilku dniachzjawił się ponownie:- Drogi mistrzu, czy pan czytał moje wiersze? — O tak, i to znacznie wcześniej niż pan!

W towarzystwie mówiono kiedyś o niebie i piekle. Jedna z dam zagadnęła Bernarda:— A pan nic nie powie na ten temat?— Trudno mi się zdecydować. Chciałbym iść do raju ze względu na klimat, ale piekło mniepociąga ze względu na towarzystwo.

Page 13: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Tristana Bernarda spytał kiedyś jego szewc: - Czy stosuje się pan w życiu do tych wszystkichzasad, które głosi pan w książkach?Ten odparł spokojnie:— A pan nosi wszystkie buty i pantofle, które pan szyje?

Tristan Bernard cieszył się ogromnym autorytetem. Pewnego razu początkujący literat zapytałgo, jak należy się zachować na zakończenie spotkania z czytelnikami.- Zwyczajnie — poradził Bernard. — Należy pozbierać swoje notatki, wstać, ukłonić sięzebranym i wyjść z sali na palcach.- Dlaczego na palcach?- Żeby nikogo nie obudzić...

Zapytano kiedyś Bernarda, dlaczego nie ubiegał się o członkostwo Akademii Francuskiej.- Widzi pan -- odparł humorysta -- wolę, by mówiono o mnie: „Dlaczego jego tam nie ma?"niż: „Dlaczego, do diabła, on tam jest!".

Tristan Bernard zamówił w kawiarni kieliszek aperitifu, ale to, co podano mu w kieliszku,miało smak lekarstwa. Wypił spokojnie, jednak gdy przyszło do płacenia rachunku, rzekł dokelnera:- Proszę pamiętać o zwrocie recepty.

Tristan Bernard rozmawiał kiedyś ze słynnym doktorem Melun:- Pan zapewne dużo zarabia, panie doktorze?- Przesada -- odparł lekarz. -- Pacjenci niechętnie płacą honoraria...- No, a spadkobiercy?

Tristan Bernard został kiedyś przedstawiony jakiemuś drugorzędnemu literatowi, któryspecjalizował się w pisaniu biografii sławnych ludzi.- Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem napisania książki o panu — rzekł literat. — Gdypan umrze, opublikuję pańską biografię.- Wiem o tym — odrzekł Bernard z uśmiechem — i dlatego właśnie tak bardzo pragnę żyć.

W salonie, na uroczystym przyjęciu, zjawia się młoda aktorka w czerni.- Żałoba? — pyta sąsiada Tristan Bernard.- Właśnie została wdową.Na to Tristan Bernard ze wzrastającym zainteresowaniem: — A któż to umarł?

Młody dramaturg, spotkawszy na pewnym przyjęciu Tristana Bernarda, rzekł:- Było mi niezmiernie miło widzieć pana na premierze mojej sztuki. Ale co się stało, żewyszedł pan po drugim akcie?- Byłoby niegrzecznie — odparł Bernard — gdybym wyszedł już po pierwszym.

Młody poeta spytał Tristana Bernarda:— Mistrzu, jak się panu podobają moje nowe wiersze? Na to Tristan Bernard:— Są wśród nich dwa takie, jakich nie mógłby napisać ani Goethe, ani Byron.— Pan mi schlebia... — zaczerwienił się poeta. — A dlaczego nie mogliby oni tego napisać?— Bo jeden wiersz jest o radiu, a drugi o kinie...

Dramaturg francuski Tristan Bernard został kiedyś zaproszony na premierę pewnej komedii.Sztuka nie podobała się Bernardowi.

Page 14: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Dał on temu wyraz, powtarzając dość głośno:— Ależ to kompletny idiotyzm! Na to pan siedzący obok:— Jestem autorem tej sztuki.By zatrzeć nieprzyjemne wrażenie, Bernard powiedział jeszcze głośniej:- Właściwie sztuka nie najgorsza, nawet dobra, tylko położyła ją, odtwórczyni głównej roli,aktorka do niczego!- To moja żona... — burknął pan siedzący obok.

- Nic się nie traci na uprzejmości — powiedział ktoś w towarzystwie Tristana Bernarda.- Owszem — odparł pisarz — swoje miejsce w autobusie.

Tristan Bernard szedł kiedyś z bardzo zarozumiałym pisarzem. Przed domem, gdzie właśnieświeżo wmurowano tablicę ku czci Huysmansa, pisarz ów zapytał:- Ciekaw jestem, co będzie napisane na domu, w którym ja mieszkam, po mojej śmierci?- Łatwo przewidzieć — odparł Bernard. — „Mieszkanie do wynajęcia".

Tristan Bernard rozmawiał na przyjęciu z pewnym lordem znanym z mrukliwości.- Napije się pan koniaku? — spytał pisarz.- Dziękuję, raz spróbowałem, ale mi nie smakował.- Może zapali pan cygaro?- Dziękuję. Raz zapaliłem i mam dość.- Więc może zagramy w bilard?- Dziękuję. Raz grałem, ale nie podobało mi się. Może zagra z panem mój syn. Właśnieprzyszedł.- Zapewne jest to jedynak — powiedział Bernard.

Tristan Bernard przebywał w nadmorskiej miejscowości. Kiedyś, w czasie ulewnego deszczu,schronił się w poczekalni stacyjki.Pewien podróżny, znudzony oczekiwaniem na pociąg, usiłuje wciągnąć pisarza w rozmowę.— Psi czas, prawda? Czy to tak długo jeszcze potrwa? Jak pan sądzi?— Nie wiem, kochany panie — odpowiada lakonicznie Bernard. — Jestem nietutejszy.

Tristan Bernard, wysłuchawszy kiedyś cierpliwie do końca sztuki, którą mu czytał pewienmłody autor, zapytał:- Przepraszam, jak to się skończyło? Co się stało z pańską wdową?- Otruła się.- Lepiej by było, gdyby się zastrzeliła.- Dlaczego?- Chodzi o huk. Jakoś przecież trzeba publiczność obudzić.

Żona pewnego amerykańskiego dyplomaty skarżyła się Tristanowi Bernard:- Szanująca się kobieta nie może wyjść w Paryżu na ulicę. Gdy wczoraj wracałam do domu,co kilka kroków zaczepiali mnie jacyś mężczyźni.— To pani wina. Nigdy by do tego nie doszło, gdyby pani poszła z pierwszym z nich.

Tristana Bernarda zapytano kiedyś:— Co sądzi pan o roli kobiet w życiu mężczyzn?— Jednej kobiecie potrzeba dwadzieścia lat, by wykierować swego syna na człowieka,drugiej natomiast wystarczy pół godziny, żeby z tego człowieka uczynić pajaca.

Page 15: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewnego razu Bernard był obecny na jakimś odczycie. Po prelekcji zwrócił się do prelegentaz zapytaniem:— Szanowny panie, skąd pan czerpał tyle wiedzy?— Jak to skąd? — zdziwił się prelegent. — Przecież jestem doktorem filozofii.— Że jest pan doktorem filozofii, to rozumiem -- odparł Bernard. — Ale w jaki sposób dostałpan maturę?

W obecności Tristana Bernarda narzekał ktoś na bóle głowy.- Ja — zwierza się ktoś z obecnych — ilekroć mam ból głowy, ratuję się geometrią. Staramsię rozwiązywać jakieś zawiłe zadanie...- Ze mną było inaczej — odzywa się Tristan Bernard. — Ilekroć kazano mi rozwiązywaćzawikłane zadanie, ratowałem się bólem głowy...

Bankier pokazuje Tristanowi Bernard swoje zbiory obrazów. Wskazując na swój portretnaturalnej wielkości namalowany przez znanego artystę, bankier zwraca się do swegoznakomitego gościa:— Jak go pan znajduje?— Niezły, tylko poza nienaturalna.— Dlaczego?— Bo pan trzyma rękę we własnej kieszeni.

Tristan Bernard przebywał raz w towarzystwie, w którym rozmawiano o pewnej znanejaktorce.— Postanowiła ona — powiedział jeden z obecnych — zamknąć drzwi swego domu przedkobietami, które się źle prowadzą.— Do licha! — odezwał się na to pisarz. — Jak ona wobec tego wejdzie do swego własnegomieszkania?

Bernard spotkał pewnego razu na ulicy dwóch braci znanych z brzydoty.- Co słychać mistrzu? — zapytali go.- Źle! — odpowiedział Bernard. — Spędziłem noc bezsennie.- Cóż się stało?- Miałem straszny sen. Wyobraźcie sobie: śniło mi się, że jest was trzech.

BERNHARDT SarahPewien młody dramaturg wyprosił u słynnej aktorki francuskiej Sary Bernhardt zgodę naodczytanie przez niego swej sztuki. Był to utwór kiepski i nudny. W sukurs aktorce przyszłapapuga. Ptak w pewnej chwili wrzasnął:- Milcz, milcz! Ty mnie ogłupiasz!Sara nie zdołała powstrzymać śmiechu, a zdetonowany autor przerwał czytanie, by go już niedokończyć...

Sara Bernhardt była bardzo wybuchowa. Kiedyś powiedziała do jednego ze znajomych:- Ludzie sądzą, że mam zły charakter i nie znoszę krytyki. Tymczasem mam dużo sympatiidla tych, którzy szczerze mówią, co o mnie myślą.- Dobrze — odparł znajomy. — Przy najbliższej okazji powiem szczerze, co o pani sądzę.Będzie pani miała wtedy dla mnie wiele sympatii, wyrzucając mnie za drzwi.

Kiedy Sarah Bernhardt grała w Stanach Zjednoczonych „Damę Kameliową", przyjęto jejwystęp gwizdami. Przy końcu pierwszego aktu wielka dama teatru powiedziała groźnie:

Page 16: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Jak będą mi dokuczać, to umrę w drugim akcie!

Stały lekarz Sary Bernhardt, powiedział kiedyś o niej: — W młodości Sara była tak szczupła,że dość jej było przełknąć pigułkę, którą zapisywałem na kaszel, aby wyglądała tak, jakbybyła w ciąży.

Przeraźliwa chudość Sary Bernhardt podsunęła pod pióro pewnemu dowcipnemurecenzentowi paryskiemu takie oto zdanie:— „Przed teatr zajeżdża pusty ekwipaż i kto z niego wysiada? Sara Bernhardt".

BISMARCK Otto vonKanclerz Otto von Bismarck prosił kiedyś cesarza Wilhelma o udzielenie dymisji jednemu zministrów. Monarcha zapytał o przyczynę.- Jest po prostu głupi — wyjaśnił kanclerz.- Mnie też uważacie za głupiego — odparł cesarz — a mimo to jestem na swoim stanowisku.Niech więc i on pozostanie.

BIZET GeorgesPo premierze opery Bizeta „Carmen" spytano jednego z krytyków, jak ją ocenia.— Nie było w niej nic hiszpańskiego — odparł. — Dopiero sceny w szatni przypominaływalki byków.

BOITO ArrigoWłoski kompozytor Arrigo Boito szedł kiedyś wieczorem ulicą. W pewnej chwili podszedł doniego młodzieniec i z wielką uniżonością poprosił o autograf.- Mistrzu — mówił — od miesiąca kołatam do pańskiego domu, ale odźwierny nigdy niechciał mnie wpuścić.- Dobrze, że mi pan o tym mówi — stwierdził kompozytor. — Odźwierny dostanie ode mniesolidny napiwek.

Premiera „Mefistofelesa" Boita w mediolańskiej La Scali była nieprawdopodobnym fiaskiem.Gwizdy i wycia rozlegały się niesamowite. Pewien gość we fraku podszedł do rampy izwrócił się do kompozytora:- Już dość tego! Proszę opuścić kurtynę! Boito spokojnie odpowiedział:- Nie. Spektakl zostanie dokończony.Po przedstawieniu mistrz, nie tracąc dobrego humoru poszedł na kolację do słynnej restauracji„Córa". Liczne towarzystwo siedzące przy sąsiednich stolikach nie przestawało krytykowaćopery.Gdy do Boito zbliżył się kelner z zapytaniem, co podać, ten odpowiedział głośno, tak żebywszyscy słyszeli:- Dzisiaj będę jadł wyłącznie świninę. Świnie dziś wściekały się na mnie w Operze, a teraznadszedł czas zemsty i ja je po prostu zjem!

BORODIN AleksanderPewnego razu Aleksander Borodin wybrał się z żoną w podróż za granicę. Podczas kontrolipaszportów urzędnik zapytał muzyka o imię żony. Borodin znany z roztargnienia, zasępił się iw żaden sposób nie mógł odpowiedzieć na pytanie.Urzędnik patrzył na niego podejrzliwie.— Katiu, jak dobrze że jesteś! — zawołał uradowany kompozytor. — Powiedz temu panu,jak ci na imię...

Page 17: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Aleksander Borodin pewnego razu wychodząc z domu, zostawił w drzwiach kartkę znapisem: „Wrócę za godzinę". Po jakimś czasie wrócił, zauważył ową kartkę i powiedział: —Jaka szkoda. Znowu go nie zastałem — po czym usiadł na schodach i czekał na samegosiebie.

BOUCHER FrancoisFrancuski malarz Francois Boucher dyskutował z młodym oficerem na temat malarstwa orazsztuki wojennej.- Malarstwo jest o wiele trudniejszą sztuką niż strategia - powiedział Boucher. — Znaliśmy whistorii miernych generałów, którym jednak przynajmniej raz w życiu udało się wygrać jakąśbitwę. A czy kiepski malarz namalował arcydzieło? Nie!

BOURDELLE Emile AntoineMłody artysta-malarz zapytał Emila Bourdelle'a, twórcę pomnika Mickiewicza w Paryżu:— Mistrzu, co mam uczynić, aby mnie poznał świat? Rzeźbiarz odrzekł:— To bardzo łatwe, drogi przyjacielu. Niech pan tylko stworzy arcydzieło, to wszystko.

Bourdelle siedział kiedyś znudzony na koncercie dobroczynnym obok starszej damy, któraorganizowała ten występ.— Czy nie uważa pan — spytała go — że orkiestra brzmi wspaniale? Niech pan pomyśli, żeci ludzie przez jedenaście lat grają razem.— Jedenaście lat? — dziwi się artysta. — A ja myślałem, że my już dłużej tak siedzimy.

Jeszcze za czasów młodości Bourdelle wynajął pokój z „gorącym śniadaniem" u pewnejmieszczki, która uważała za zupełnie naturalne wyciskać ze swych lokatorów największeczynsze, w zamian za minimum świadczeń.Zaraz pierwszego dnia po zjedzeniu śniadania, rzeźbiarz zwrócił się do gospodyni znastępującymi słowami:- Szanowna Pani! Pozwolę sobie najuprzejmiej zaproponować pewną zmianę w menu. Jeślito, co piłem przed chwilą było kawą, to na przyszłość poproszę o herbatę. A jeśli to byłaherbata, proszę o kawę.

BÓCKLIN ArnoldMłody malarz skarżył się Arnoldowi Bócklinowi:- Ach, Szanowny Mistrzu, cóż mam robić, proszę mi poradzić. Maluję taki obraz w dwa lubtrzy dni — a potrzeba mi roku lub dwóch, aby go sprzedać.Bócklin poklepał swego kolegę po ramieniu i powiedział:- Mój drogi, nic prostszego, aby temu zaradzić! Powinien Pan pracować nad obrazem dwa dotrzech lat, a wtedy sprzeda go Pan w ciągu dwóch lub trzech dni.

BORNE LudwigLudwik Borne — niemiecki pisarz i publicysta, jeden z twórców felietonu — w początkachswej twórczości miał radykalne poglądy. Kiedyś ujawnił je konserwatywnemu politykowi,który rzekł:- W pańskim wieku w tych sprawach byłem osłem...- Muszę stwierdzić — odparł Borne — że świetnie się pan zakonserwował!

BRAHMS JohannesJohannes Brahms został kiedyś zaproszony do znajomych na obiad.

Page 18: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Nalewając słynnemu kompozytorowi kieliszek wina, gospodarz chcąc powiedzieć mukomplement, a jednocześnie pochwalić swoje wino, rzekł:- Mistrzu, proszę skosztować: to Brahms moich win. Brahms wypił.- Wyborne — powiedział i podstawił na nowo kieliszek.- A czy teraz mógłbym pana prosić o kieliszek Beethovena?

Poproszony przez córkę Jana Straussa na jej urodzinowym przyjęciu o autograf, JohannesBrahms nakreślił na swej fotografii pierwsze takty słynnego walca „Nad pięknym modrymDunajem", a pod tym dopisał: „Niestety, nie moje! Brahms".

W pewnym okresie Brahms tworzył dzieła muzyczne przepojone smutkiem. Wydawcazwrócił artyście uwagę:- Mistrzu, publiczność chciałaby również usłyszeć coś wesołego.- Pomyślę o tym — odpowiedział Brahms — i skomponował kantatę, którą nazwał:„Radośnie układam się do grobu".

Johannes Brahms przyjaźnił się w czasach młodości z Edwardem Scholzem próbującym takżeswych sił w sztuce kompozycji.Przyjaźń ta przetrwała lata, mimo że sława Brahmsa przyćmiła Scholza.Pewnego razu Brahms zawitał do przyjaciela.Ten właśnie świeżo ukończył utwór kameralny i chciał się nim pochwalić.Podał partyturę Brahmsowi i czekał wyroku. Brahms przejrzał dzieło uważnie, pokiwałgłową, wreszcie ujmując ostatnią stronę nutowego zapisu w dwa palce zapytał:- Gdzie kupujesz tak świetny papier?

Brahms był nie tylko twórcą sonat i rapsodii, ale także znanym smakoszem. Pewnego razuzaczepił go na ulicy przyjaciel:— Dokąd tak się spieszysz?— Do domu. Mam gęś na kolację...— Oby tylko nie było zbyt wielu biesiadników!— Bez obawy — powiedział Brahms z satysfakcją — będzie nas tylko dwoje: gęś i ja...

Brahms, zapytany w towarzystwie, w jaki sposób udaje mu się tworzyć tak natchnione i pełnegłębi uczuć utwory muzyczne, odrzekł:- To całkiem proste. Wydawcy taką właśnie muzykę u mnie zamawiają.

Johannes Brahms z wielką uwagą i nawet ze swoistym upodobaniem czytywał wymierzoneprzeciwko sobie bezlitosne krytyki Hugo Wolfa, zamieszczane w jednym z wiedeńskichczasopism. Dawał je również do czytania swoim przyjaciołom.Pewnego dnia ukazała się recenzja Wolfa, a w niej następujące zdanie: „Nie do pojęcia jest,by muzyk, który napisał tyle słabych rzeczy, stworzył pieśń tak piękną jak „O wiecznejmiłości".Brahms, bardzo skwaszony, pokazał artykuł przyjacielowi ze słowami:- Na nikogo nie można liczyć. Już nawet Wolf mnie chwali.

Billroth, sławny lekarz, zarazem wielki miłośnik muzyki i wytrawny skrzypek, grał kiedyśjakąś sonatę razem z Brahmsem. W trakcie jej wykonywania Billroth nagle przerwał izawołał:- Panie Brahms, pan gra z takim temperamentem, że ja zupełnie nie słyszę swegoinstrumentu!

Page 19: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Brahms pokiwał poważnie głową i powiedział:- Niech pan będzie z tego zadowolony.

Brahms bywał nieznośny. Potrafił być złośliwy nawet wobec przyjaciół. Pewnego razu musiałwcześniej opuścić towarzystwo.Wychodząc powiedział:- Jeżeli przypadkowo kogoś dzisiaj nie obraziłem, to proszę o wybaczenie.

Pewnego razu Brahms przed podróżą do Wiednia żegnając się ze swym ojcem (ojciecBrahmsa był kontrabasistą orkiestry miejskiej w Hamburgu), uśmiechnął się chytrze ipowiedział:- Ojcze, jeśliby sprawy szły kiepsko, pamiętaj, że muzyka jest najlepszą pociechą. Idź wtedy izagraj sobie „Saula" — znajdziesz tam pokrzepienie.Pomiędzy karty partytury Handlowskiego oratorium Johannes Brahms powkładał znacznąilość banknotów...

Brahms nie przepadał za sztucznie i pretensjonalnie zachowującymi się wielbicielami.Pewnego razu spotkał jednego z nich w winiarni. Chcąc przerwać potok pochlebstw, którymizasypywał go adorator, poczęstował go cygarem.- Mistrzu! Dziękuję, ale ja tego cygara nie wypalę, lecz schowam je na pamiątkę!Na to Brahms:- W takim razie oddaj pan to cygaro. Dam panu gorsze.

Brahms zachorował i został skierowany do sanatorium. Poddawany był tam różnymbadaniom lekarskim, pił wody lecznicze itp.Gdy nadszedł ostatni dzień kuracji, lekarz zwrócił się doń z pytaniem:— No i jak się pan czuje? Niczego panu nie brak?.— Dziękuję — odpowiedział Brahms. — Wszystkie dolegliwości, z jakimi przyjechałem,zabieram ze sobą.

Johannes Brahms przyszedł do winiarni, usiadł przy wolnym stoliku i zamówił kieliszekwina. Po chwili podszedł do niego młody człowiek i zwrócił się uprzejmie do kompozytora: -Przepraszam Pana, ale siedzi Pan na moim kapeluszu.- Ach, rzeczywiście -- odparł Brahms — czyżby Pan już wychodził?

BRASSENS GeorgesZnany piosenkarz, poeta i kompozytor francuski, Georges Brassens, nie palił fajki jedyniewtedy, gdy śpiewał. Któregoś dnia przyjaciel, widząc go pogrążonego w kłębach dymu, pyta:- Czy palenie nie przeszkadza ci w śpiewie?- Nie, bo widzisz, ja jestem w o wiele większym stopniu palaczem niż śpiewakiem.

BRECHT BertoldBertold Brecht nienawidził długich, nudnych, bezowocnych zebrań i posiedzeń. Pewnegorazu został zaproszony do wzięcia udziału w zebraniu literatów i poproszony o jego otwarcie.Brecht był w tym czasie bardzo zapracowany i odmówił. Organizatorzy nie dawali mu jednaktak długo spokoju, aż zniecierpliwiony pisarz uległ i wyraził zgodę na udział w zebraniu.Do sali posiedzeń przybył punktualnie i zajął miejsce w ostatnim rzędzie. Został zaproszonydo prezydium zebrania. Jeden z organizatorów w długim wstępie powitał przybyłych ipoprosił Brechta o otwarcie posiedzenia. Brecht wstał. Reporterzy, którzy przybyli przedewszystkim po to, by wysłuchać mowy inauguracyjnej Brechta, wyciągnęli bloki i notesy,

Page 20: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

rozległy się trzaski aparatów fotograficznych. Brecht powiedział lakonicznie:- Otwieram posiedzenie. — I usiadł. Posiedzenie trwało krótko i było bardzo owocne.

BREL JacąuesZnakomity pianista i kompozytor francuski, Jacąues Brel, podczas próby swego koncertuzwraca się do dyrektora sali:— Niestety, kiepski jest ten wasz fortepian. Jestem tym okropnie zmartwiony.— Ależ mamy tu inny instrument i zaraz go każę zamienić. - Tak? To świetnie. A jaka jestróżnica między tym fortepianem a tamtym, który chce mi pan dać?— Tamten jest czarny.

BRUCH MaxZnakomity kompozytor niemiecki Max Bruch prowadził kiedyś w Wiedniu próbę orkiestrowąwłasnej przeróbki słynnej żydowskiej pieśni religijnej Kol-Nidrei. Próba szła składnie, próczjednego miejsca, gdzie Żyd wiolonczelista stale grał inaczej, niż było w nutach. Kompozytorwreszcie nie wytrzymał:— Czemu, u licha, nie gra pan tak, jak napisane. Musi pankoniecznie zmieniać? Na to muzyk:— To nie ja zmieniam lecz pan! Ja to grałem już dwadzieścia lat temu, zanim panskomponował!

BRUCKNER AntonAnton Bruckner, XIX-wieczny kompozytor i organista austriacki, był bardzo nieśmiały imałomówny w towarzystwie kobiet Podczas kolacji posadzono przy nim jedną z wielbicielekjego twórczości. Niestety Bruckner zupełnie nie zwracał na nią uwagi W końcu damawyszeptała:- Na pana cześć profesorze, włożyłam dzisiaj swą najładniejszą suknię.Na to Bruckner:- Jeśli o mnie chodzi, to mogła pani nic na siebie nie wkładać...

Symfonie Brucknera nie miały licznej publiczności, mimo że w koncertach brał udział samkompozytor.Pewnego razu Bruckner ujrzał wśród słuchaczy krytyka wiedeńskiego Hanslicka i zdziwionyzapytał o powód przybycia na koncert.Hanslick odrzekł:- Gdy jestem zdenerwowany i czuję potrzebę samotności, wybieram się posłuchać pańskichsymfonii.

Bruckner był ogromnym wielbicielem Straussowskich walców. Pewnego razu przybył doniego ksiądz, żeby omówić muzykę kościelną. Zastał Brucknera grającego na fortepianiewalca „Nad pięknym, modrym Dunajem". Ksiądz sądząc, że utwór jest dziełem gospodarza,wygłosił kilka pochlebnych zdań na temat wykonywanego walca. Wywołało to zdziwienieBrucknera. Zrozumiawszy swoją pomyłkę, ksiądz zaczął się wycofywać:- Ach tak, poznaję dokładnie, to jedno z owych modnych obecnie dzieł, które tak niewiele sąwarte.Na to Bruckner:- Że ksiądz ten utwór przypisał mnie, to nieważne, ale nie znać tak wspaniałego walca,którego gra, śpiewa i gwiżdże cały Wiedeń, to już grzech nie do darowania.

Anton Bruckner został po premierze jednej ze swoich symfonii w Wiedniu zaproszony do

Page 21: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

przyjaciół, gdzie spotkał młodą damę, która u niego w Linzu pobierała lekcje gry naskrzypcach.W naukę tę wnosiła ona wiele zapału, lecz serdecznie mało talentu. Kompozytor powitał jąprzyjaźnie i zapytał:- Czy gra Pani w dalszym ciągu z takim zapałem na skrzypcach?Młoda dama pokręciła głową i odrzekła, że od czasu zamążpójścia zajęta jest dziećmi i brakjej na to czasu. Bruckner uśmiechnął się i stwierdził:- Tak, tak, dzieci są wielkim błogosławieństwem.'

BUNSEN Robert WilhelmMimo, że wykłady prof. Bunsena cieszyły się sporym powodzeniem, byli i tacy studenci,którzy wagarowali, zjawiając się dopiero pod koniec semestru po podpis profesora.Uczony zapytał kiedyś jednego z nich:— Jak to się stało, że nigdy pana nie widziałem na wykładach?— Zawsze siedziałem za kolumną — odparł student.— To bardzo dziwne, że tak wielu studentów mieści się za jedną jedyną kolumną w saliwykładowej.

Znakomity chemik Bunsen był oszczędny aż do przesady. Nie pozwalał wyrzucać nawetniedopalonych zapałek. Kazał je zbierać i kłaść na swoim stole laboratoryjnym. Podczasdoświadczeń zapalał je od płomienia palnika i w ten sposób używał powtórnie.Pewnego dnia asystent Bunsena zauważył ze zdziwieniem, że laborant wyjmuje z pudełkazupełnie nowe zapałki, zapala je, gasi, a niedopałki składa na kupkę.— Co pan wyprawia? — woła asystent. — Dlaczego pan marnuje zapałki?— Wcale nie marnuję — odrzekł laborant z urazą. — Pan profesor ma jutro wykład, więcmuszę mu przygotować niedopałki!

Znajomi wyciągnęli kiedyś Bunsena na koncert symfoniczny. Wynudził się na nimniezwykle. Na zakończenie zapytał:- Czy wszystkie skrzypce grają to samo?- Oczywiście, przynajmniej jeśli chodzi o te, które są po lewej stronie.- Cóż to w takim razie ma za sens? — oburzył się Bunsen. — Czy nie byłoby słuszniejzastąpić te osiem małych skrzypiec przez jedne większe i silniejsze?

Robert Bunsen przebywał pewnego razu na przyjęciu towarzyskim. Jego partnerka przy stolezwierzała mu się, ubolewając, że nie posiada dzieci. Bunsen, który słuchał trochę nieuważniewynurzeń, rozmyślając jednocześnie o jakimś naukowym problemie, spytał damę uprzejmie:- Czy Pani matka miała dzieci?- Co Pan ma na myśli? — zapytała zaskoczona i skonfundowana dama.Na to Bunsen:- No, bo wie Pani, istnieje przecież możliwość, że bezdzietność jest w Pani rodziniedziedziczna.

Robert Bunsen dla dobrego kawału był gotów poświęcić nawet osobistą wygodę. Zasiedziałsię kiedyś u znajomych do późnego wieczora. Kiedy miał wychodzić, zaczął padać rzęsistydeszcz.Ponieważ mieszkał dość daleko, gospodarze zaczęli go namawiać, aby u nich zanocował.Bunsen po namyśle zgodził się.Na tymże przyjęciu byli jednak jeszcze inni goście. Kiedy się rozeszli, stwierdzono, że razemz nimi zniknął i Bunsen.

Page 22: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Sądzono, że się rozmyślił i mimo deszczu postanowił wrócić do domu. Wybierano się więcjuż spać, gdy nagle u drzwi wejściowych rozległ się dzwonek. Na zewnątrz stał Bunsen zwielkim pakunkiem w ręku. Był przemoczony do ostatniej nitki — woda lała się z niegostrumieniami.— Co się z panem działo? Przecież miał pan u nas zostać na noc! — woła gospodarz.— Oczywiście — odpowiada Bunsen z niezmąconym spokojem. — Ale musiałem przecieżprzynieść sobie z domu nocną koszulę.

Podczas podróży po Anglii profesor Bunsen, został przedstawiony pewnej pani, którapomyliła go z innym Bunsenem, teologiem, właśnie niedawno zmarłym.- Czy pan już zakończył swe wielkie dzieło o Bogu w historii? — zapytała go pani.- Niestety nie - odparł Bunsen. — Moja przedwczesna śmierć nie pozwoliła mi na spełnienietego zamiaru.

BUONARROTI MichelangeloPewien florentyńczyk zachwycony dziełami Michała Anioła, a zwłaszcza posągamiprzedstawiającymi Dawida i Mojżesza, spytał artystę:— Mistrzu, w jaki sposób tworzy pan swe arcydzieła?— To bardzo proste — odparł rzeźbiarz. — Biorę kawał marmuru i odrąbuję wszystko, cojest zbyteczne...

Gdy 60-letni już Michał Anioł kończył swój „Sąd Ostateczny", kardynał Casena wystąpił zostrą krytyką dzieła. Rozgniewany artysta zemścił się, dając jednemu z potępieńców twarzCaseny.Obrażony Casena próbował interweniować u papieża.— Gdybyś był namalowany w czyśćcu, może dałoby się coś zrobić, ale w piekle? Tam mojeinterwencje już nie pomogą... — odpowiedział papież.

Książę Cosimo Medici, który w wolnych chwilach zajmował się rzeźbą, wykonał posągNeptuna i kazał go postawić na głównym placu Florencji.Pewnego dnia książę zapytał wielkiego architekta, rzeźbiarza j malarza Michała AniołaBuonarrotiego:- Jakie uczucia budzi w tobie mój Neptun?- Religijne — odpowiedział genialny artysta.- Jak to religijne? — zdumiał się książę.- Ilekroć widzę ten posąg, proszę Opatrzność, aby darowała księciu, iż zmarnował tak pięknymarmur.

Michała Anioła Buonarrotiego odwiedził pewnego razu znajomy. Oglądając jego obrazy,zatrzymał się przy jednym.- Wybacz, drogi mistrzu, ale jeszcze nie widziałem anioła w sandałach.- A czy widział pan kiedyś anioła bez sandałów — odparł z uśmiechem wielki malarz.

BURNS RobertPewnego dnia szkocki poeta Robert Burns przechadzał się nad brzegiem Tamizy. Zdarzyłosię, że był świadkiem dramatycznej sceny. Oto wskutek własnej nieostrożności wpadł dorzeki bogaty kupiec i byłby niechybnie utonął, gdyby nie pospieszył mu z pomocą jakiśbiedak.Uratowany kupiec odwdzięczył się wybawcy zaledwie drobną monetą.Świadkowie wydarzenia byli tak oburzeni niewdzięcznością bogacza, że niewiele brakowało,

Page 23: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

a wrzuciliby go ponownie do wody.Wtedy Burns ich uspokoił:— Ludzie, opamiętajcie się! On sam przecież najlepiej wie, ile jest wart...

BURTON Richard— Kiedy byłem młody — opowiadał Richard Burton — ojciec powtarzał mi: „Pamiętaj,nigdy nie chodź do teatrzyków rewiowych. Mógłbyś tam zobaczyć rzeczy, których nie powi-nieneś widzieć." Tak mnie tym zaintrygował, że przy pierwszej okazji poszedłem do takiegoteatrzyku. I rzeczywiście zobaczyłem coś, czego nie powinienem był widzieć. Mianowicie —ojca.

BUSONI FerruccioFerruccio Busoni, kompozytor i pianista niemiecki włoskiego pochodzenia, koncertował wcałej Europie. Po powrocie do Berlina podejmowany był przez przyjaciół w jednym zwytwornych lokali. Rozmawiali o ostatniej podróży pianisty.- Zapewne zna pan język hiszpański, skoro przebywał pan w Hiszpanii — zapytał jeden zobecnych.- Nie — uśmiechnął się Busoni. — Nie znam hiszpańskiego.- A więc zapewne doskonale pan włada francuskim.- Niestety, tego języka także nie znam.- Hmm... To jak porozumiewał się pan w obcym kraju?- Bardzo prosto — odpowiedział Busoni. — Za mnie mówił fortepian...

BULOW Hans Guido vonPewien młody kompozytor prosił Bulowa o przejrzenie swej kompozycji oraz o szczerą ibezwzględną opinię. Bulow odpowiedział: — A ja bym wolał, żebyśmy nadal mogli zostaćprzyjaciółmi...

Do Bulowa przyszła kiedyś wytworna dama prosząc o ocenę głosu jej córki, gdyż wielumuzyków orzekło, że panienka posiada wybitny talent śpiewaczy. Po wysłuchaniu dwóchpieśni wykonanych przez młodą osobę Bulow rzekł:- Według mnie córka szanownej pani powinna czym prędzej znaleźć się w sklepiekolonialnym.- Ależ dlaczego? — zdumiała się dama.- Ponieważ w głowie ma migdały, a w gardle rodzynki.

Hans Bulow, słynny pianista i dyrygent, musiał bardzo często wysłuchiwać gry młodych,początkujących muzyków. Pewnego dnia, słuchając gry młodego ucznia, podszedł do okna iotworzył je szeroko. Uczeń przerwał grę i zwrócił pytający wzrok w stronę dyrygenta. Tenodpowiedział z uśmiechem:- Niech Pan spokojnie gra dalej, młody człowieku. Okno otwieram jedynie ze względu nasąsiada. Jego codzienne hałasy denerwują mnie i chciałem mu od dawna dopiec.

BYRON George GordonZnakomity poeta angielski lord George Byron bardzo nie lubił szarych oczu. Przy każdejokazji ostrzegał znajomych, by nie wierzyli ludziom o takich oczach, są bowiem źli i bezserca.- Ależ milordzie, pan sam ma przecież szare oczy — zauważył ktoś.- Toteż lepiej, aby wszyscy mający ze mną do czynienia wiedzieli na co się narażają —odparł Byron.

Page 24: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

CALLAS MariaPodczas obiadu wydanego na cześć Marii Callas, poproszono ją, by coś zaśpiewała.Śpiewaczka zwróciła się wtedy do pana domu z zapytaniem:— Jaki jest pański zawód?— Mam fabrykę armat...— Wobec tego proszę wystrzelić z armaty, a potem ja zaśpiewam.

CAMUS AlbertFrancuski eseista, powieściopisarz i dramaturg, Albert Camus, otrzymał przesyłkę pocztowązawierającą maszynopis powieści i list, w którym autor prosił o zaopiniowanie jego dzieła. Wodpowiedzi Camus napisał: „Jest to powieść zarówno dobra, jak i oryginalna, szkoda tylko, żejej dobre fragmenty nie są oryginalne, a oryginalne nie są dobre".

Gdy Camus rozpoczynał swą wielką karierę pisarską, ktoś powiedział do niego:— Przyszłość należy do młodych!— Owszem — odpowiedział Camus — należy do nich, bo ja się z każdym dniem starzeję.

CANOVA AntonioAntonio Canova, wielki rzeźbiarz włoski, dostał nakaz sportretowania siostry Napoleona,pięknej Pauliny. Portretował ją jako antyczną boginię, zupełnie nagą.— Ależ to okropne! — oburzyła się jedna ze starszych osób w rodzinie. — Pozować nago?— Droga moja — uspokoiła ją Paulina — nie mogłam się przeziębić, bo w pracowni byłociepło.

Pewna dama zdradziła sekret powodzenia Canovy u kobiet,mówiąc: — On jeden potrafi rozmawiać z kobietami — świetnie słucha.

Canova brał udział w bankiecie, podczas którego przedmiotem powszechnego zachwytu byłapewna frywolna dama. Nazajutrz przyjaciółka artysty pyta go, jaką suknię miała na sobieowego wieczoru podziwiana dama.— Nie umiem na to odpowiedzieć — oświadczył rzeźbiarz — bo nie jestem przyzwyczajonydo zaglądania pod stół.

CARUSO EnricoSłynny włoski śpiewak Enrico Caruso jechał pewnego razu na występy za granicę. Gdyulokował się już wygodnie w przedziale, a pociąg za chwilę miał ruszyć, wpadł do wagonuzziajany krawiec teatralny, wręczając śpiewakowi pokaźnych rozmiarów paczkę.— To jest korona — rzekł. — Zapomnieliśmy zapakować ją do walizki.Artysta opróżnił więc pudło na kapelusze i schował do niego ten rekwizyt.Na granicy wchodzi do przedziału celnik pytając, czy jest coś do oclenia.- Nie — odpowiada Caruso.- A co jest w pudle?- Proszę zobaczyć — śpiewak uchylił wieczko, a wówczas celnik ujrzał mieniącą sięzłocistym blaskiem koronę.- Wasza Królewska Mość raczy wybaczyć! — rzekł i kłaniając się pokornie opuścił przedział.

Enrico Caruso chorował. Po wyzdrowieniu zapytał lekarza, ile wynosi należność za kurację.— Dwieście dolarów, mistrzu — odpowiada medyk.— Coś podobnego! — przeraził się wielki tenor — więc byłem chory aż tak poważnie?

Page 25: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Caruso opowiadał w gronie przyjaciół o swym triumfalnym tournee po StanachZjednoczonych.- Wyobraźcie sobie: każdego dnia ogromny sukces, morze kwiatów, cenne prezenty...Zdarzało się, że po koncercie moi wielbiciele wyprzęgali konie z powozu i sami,odwozilimnie do hotelu!- Piękne wspomnienia, mistrzu — zauważyła jedna z pań.- Piękne, łaskawa pani — westchnął Caruso -- ale jakże kosztowne. Wszystkie teekstrawagancje znalazły odbicie w rachunku, jaki wystawił mi mój amerykański impresario.

Caruso, w czasie swego pobytu w Ameryce, został zaproszony do willi pewnego miliardera,gdzie otrzymał propozycję zaśpiewania kilku arii. Honorarium było wprost bajeczne. Artystazjawił się o wyznaczonej godzinie i ze zdziwieniem ujrzał, że w domu jest tylko gospodarz ikilka psów.Na życzenie pana domu Caruso zaczął śpiewać. Ledwie zabrzmiały pierwsze takty arii, jedenz psów zawył. Rozgniewany śpiewak przerwał występ, lecz gospodarz z przyjaznym uśmie-chem wręczył mu czek na umówioną sumę i powiedział:- Proszę się nie gniewać mistrzu i więcej nie trudzić. Wie pan, jak bardzo lubię śpiewać, aleile razy zacznę, ten pies zaczyna wyć. Chciałem się przekonać, czy wyje także wtedy, gdyzaśpiewa Caruso.

Caruso miał słabość do pisania humoresek i to w dodatku złych. Uważał bowiem, że pisaniejest jego prawdziwym powołaniem.Kiedyś zaproponował pewnemu krytykowi, że odczyta mu swój utwór.— Proszę nie próbować! — zawołał satyryk ostrzegawczo. — Bo inaczej ja natychmiastzacznę śpiewać.

Caruso opowiadał kiedyś przygodę, jaka wydarzyła mu się w Niemczech.Po występie, przed budynkiem opery, otoczył go tłum wielbicieli i łowców autografów. Nagleprzepchnęła się do niego okazale ubrana kobieta, niemniej okazałej tuszy, mówiąc:- Drogi mistrzu! Mam do pana wielką prośbę...- Słucham — odpowiedział uprzejmie śpiewak, sądząc zapewne, że otrzyma zaproszenie naprywatne przyjęcie.- Drogi mistrzu, zgubił się mój woźnica. A słyszałam, że pan ma bardzo silny głos. Czybyłby pan tak łaskaw zawołać: „Ka-rooooollu!"?

Enrico Caruso przyjechał na kilkudniowy występ do Paryża. Po pierwszym spektaklu zaziębiłsię i nie mógł występować w kolejnych. Dyrektor opery załamywał ręce.- Co ja pocznę? Jak mógł się pan przeziębić?- Nie rozumie pan? Zaraz wytłumaczę — odparł śpiewak. — Najpierw sala rozgrzanazapałem słuchaczy. Potem burza oklasków. Wreszcie zimne przyjęcie krytyki. Czy to niewystarczy?

Caruso często opowiadał:„Kiedy podróżowałem po stanie Nowy Jork, zepsuł mi się samochód i musiałem wezwaćpomoc drogową. Zanim przyjechała, poszedłem ogrzać się do pobliskich zabudowań go-spodarskich. Prędko zaprzyjaźniłem się ze starym farmerem, który zapytał mnie, jak sięnazywam. Powiedziałem mu, że Caruso. Farmer ze wzruszenia podskoczył i długo ściskał miprawicę.- Nigdy bym nie uwierzył, że dom nasz zaszczyci swoją osobą tak sławny człowiek — cieszyłsię farmer.

Page 26: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Uśmiechnąłem się i puściłem jego rękę, ale farmer szybko zawołał żonę, dzieci, parobków isłużące dziewczęta:— Wyobraźcie sobie, kto jest naszym zacnym gościem. Caruso! Sławny podróżnik RobinsonCaruso!".

W czasie tournee artystycznego po Stanach Zjednoczonych, w małym miasteczku, tuż przedkoncertem, zjawił się u impresaria Carusa pewien mężczyzna, mówiąc, iż musi się w ważnejsprawie zobaczyć z artystą.- Czego pan sobie życzy? — zapytał Caruso.- Przeczytałem w programie, że będzie pan śpiewał „Pieśń o kowalu". Otóż ja właśnie jestemkowalem i chcę prosić, by pan przy okazji dodał, że również naprawiam wózki dziecięce.

Caruso kupił dom, kazał go wyremontować, a sam w jednym z pokojów ćwiczył głos,śpiewając arie i pieśni. Naraz do pokoju wszedł majster malarski.- Ja tylko na chwilę... Czy chce pan mieć remont szybko skończony?- Naturalnie — odpowiedział Caruso.- To niech pan przestanie śpiewać, bo gdy tylko pan zaczyna, malarze odkładają robotę isłuchają pana śpiewu. Żadną siłą nie można ich zapędzić do pracy.Caruso opowiadał później, że był to najprzyjemniejszy moment w jego karierze.

Zapytany o to, jakie są najpotrzebniejsze cechy nieprzeciętnego śpiewaka, Carusoodpowiedział:— Szeroka pierś, wielkie usta, dziewięćdziesiąt procent pamięci, dziesięć procent inteligencji,dużo dokładnej pracy i nieco serca.

Caruso opowiada w swoich pamiętnikach, że bardzo często zdarzało mu się na sceniezapomnieć nagle słów śpiewanej arii.Kiedyś podczas występów w mediolańskiej „La Scali" w pewnym momencie ani rusz niemógł sobie przypomnieć dalszych słów arii, którą właśnie śpiewał. Począł wtedy śpiewać: tra-la-la, tra-la-la...Po opuszczeniu kurtyny, Caruso z dumną miną szedł za kulisy. Zobaczywszy reżysera, któryaż pienił się z wściekłości i już gotował się do wielkiej awantury, Caruso protekcjonalnieklepiąc go po ramieniu, powiedział:— Ma pan szczęście, że jestem także doskonałym poetą, i że tak wspaniale umiem napoczekaniu dobierać rymy do „tra-la-la"...

Mało na ogół znany jest fakt, że Caruso przed każdym występem odczuwał wielką tremę.Zwalczał ją rysowaniem karykatur swoich partnerów. Doszedł w tym do tak dużejdoskonałości, że jeden z rysowników stwierdził:- Jako karykaturzysta zdobyłby pan również wielką sławę.Na to Caruso:- To szkoda, że nim nie zostałem. Nie odczuwałbym wówczas tremy.Gdy Caruso pierwszy raz wylądował w Ameryce, został otoczony rojem dziennikarzy,zadających mu pytania z najróżnorodniejszych dziedzin.Śpiewak był zmęczony podróżą i panującą wrzawą, dlatego, gdy jeden z dziennikarzy zapytałgo:— Co pan sądzi o stosunkach handlowych między Włochami a Stanami Zjednoczonymi? —odpowiedział:— Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, lecz jestem przekonany, że o opinii mojej w tejsprawie dowiem się z jutrzejszych gazet.

Page 27: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

W trakcie przedstawienia „Pajaców", na którym obecne były tak zwane wyższe sfery, naglezachorował tenor występujący w roli Arlekina. Obecny na sali Caruso postanowił ratowaćsytuację i odśpiewał serenadę za kulisami. Zazwyczaj pojawienie się Carusa na sceniewywoływało burzę oklasków, tym razem jednak publiczność nie wiedziała, kto śpiewa, iprzyjęła arię milczeniem.Po przedstawieniu Caruso z gorzkim uśmiechem zwraca się do Titty Ruffo, który kreowałrolę Tonią:- Ot, widzisz, co znaczy wyższa sfera. Ona ceni tylko te nazwiska, które są wymienione naafiszach.

CASALS PabloGenialny wiolonczelista Pablo Casals tłumaczył jednemu ze swych uczniów, że jego solopowinno brzmieć jak miłosne wyznanie. Młodzieniec powtórzył solo, lecz mistrza niezadowolił.Zdenerwowany Casals zawołał: - Grając powinieneś myśleć o narzeczonej, a nie o teściowej!

CASANOVA Giacomo Giovanni di SeingaltSłynny uwodziciel Casanovą będąc raz w gronie młodzieży powiedział:- Uczcie się geografii choćby dla potrzeb spodziewanego kiedyś małżeństwa. Przyda się,ponieważ w małżeństwie trzeba wiedzieć, gdzie piętrzą się góry przeszkód, gdzie znajdują sięgłębokie przepaście do pokonania, niespodziewane pułapki, a także ciekawe, kuszącewędrowca regiony. Przede wszystkim zaś granice, których nie wolno przekroczyć bez ryzykautraty prawa powrotu do znanych już i własnych stron.

CEZANNE PaulSławny malarz francuski Paul Cezanne opowiadał w gronie przyjaciół o swojej drodzeartystycznej.— Od początku byłem uważany za cudowne dziecko...— Jak to rozumieć? — pytali przyjaciele.— Otóż wszyscy w rodzinie ciągle powtarzali, że będzie to prawdziwy cud, jeśli z tegodziecka coś wyrośnie

Właściciel hotelu pyta Cezanne'a:- Jak się panu spało? Boję się,.że niezbyt dobrze, bo siennik jest twardy.- Tak, leżeć było nieszczególnie — odrzekł malarz — ale wstawałem kilka razy iodpoczywałem.

Do siedzącego przy kawiarnianym stoliku Cezanne'a podszedł pewien przeciętny, ale bardzozarozumiały malarz i zapytał:- Cóż u pana słychać, panie kolego?- Kolego? — zdziwił się Cezanne. — Panu także dokucza reumatyzm?

Cezanne został kiedyś zaproszony przez jednego z bankierów francuskich. Po dobrymobiedzie, gospodarz oprowadzając gościa po pałacu obwieszonym licznymi portretamipowiedział z dumą:- To są portrety moich przodków. Co pan o nich sądzi?- Sądzę — odparł malarz — że mają bardzo zdziwione miny!

Paul Cezanne był jednym z twórców malarstwa nowoczesnego. Gdy zmarł mu ojciec, artysta

Page 28: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

chciał wykonać jego podobiznę. Wtedy żona powiedziała:— Jeżeli portret ma być podobny, wezwij innego malarza.Cezanne, przechodząc ulicą podczas deszczu, spostrzegł przystojną panienkę, którą znał zwidzenia, ale pragnął poznać osobiście. Zebrał się więc na odwagę i zapytał:— Czy mogę panią osłonić swym parasolem?— Bardzo dziękuję, ale mam przecież swój.— O, to nic nie szkodzi — odparł malarz — tamten możemy złożyć.

Obecnie obrazy Paula Cezanne'a kosztują miliony, ale za życia nie udawało się artyściesprzedawać swych dzieł nawet po 100 franków.Pewnego dnia Renoir spotkał na ulicy Cezanne'a idącego z obrazem pod pachą.- Muszę go sprzedać! Jestem bez grosza! — zawołał Cezanne. Renoir życzył mu szczęścia.Po dwóch godzinach spotkali się znowu. Tym razem Cezanne nie miał już obrazu.- Zrobiłeś dobry interes? — zapytał Renoir.- O tak, jestem zupełnie zadowolony. Znalazłem osobę, która potrafiła właściwie ocenić mójobraz.- To ile dostałeś?Cezanne milczał. Po chwili przyznał się: — Spotkałem znajomego muzyka, któremu obrazbardzo się podobał. Dałem mu więc w prezencie.

CHAMFORT NicolasNa przyjęciu podano pisarzowi francuskiemu Chamfortowi świetne wino. Przyjął toobojętnie. Obrażony gospodarz polecił więc przynieść pospolite wino.— Dobre! — zawołał wtedy pisarz.— To jest tanie, gdy tamto było bezcenne — rzekł gospodarz.— Dlatego nie chwaliłem go — rzekł Chamfort — podczas gdy temu potrzeba pochwały.

Pewien poeta dał Chamfortowi do oceny swój dwuwiersz. — Świetny — rzekł Chamfort —tylko za długi...

Gorąca wielbicielka Chamforta zaproponowała mu małżeństwo.— Pani — odparł pisarz — niegdyś do szaleństwa lubiłem dwie rzeczy: kobiety i stankawalerski. Pierwsza z tych namiętności już mnie opuściła. Czy mogę dobrowolnie pozbywaćsię drugiej?

CHAPLIN Charles SpencerPewnego razu zapytano Chaplina, dlaczego tak często bywa w kinach. Na to Chaplinodpowiedział:— Kino jest wyjątkową okazją do oglądania cudów, które w życiu spotyka się bardzo rzadko.Na przykład, ogromnie się cieszę, gdy widzę kobiety, które otwierają usta i... nic nie mówią.Było to oczywiście w okresie filmu niemego.

Na przyjęciu w Hollywood Charlie Chaplin zabawiał gości naśladowaniem różnych osób ześrodowiska artystycznego. Wreszcie wykonał arię z włoskiej opery. Zaśpiewał ją wspaniale.- Nie wiedziałem — zachwyca się któryś z gości — że potrafi pan tak pięknie śpiewać!- Kiedy ja wcale nie umiem śpiewać — odpowiedział Chaplin. — Ja tylko starałem sięwiernie naśladować Beniamina Gigli!

Charlie Chaplin w rozmowie z pewną młodą aktorką z cierpliwością wysłuchiwał jejwywodów, że nie wie ona, co to trema. W pewnym momencie Chaplin powiedział ojcowskim

Page 29: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

tonem: — Proszę mi wierzyć, moje dziecko, że i tego się pani doczeka. Trema przychodzirównocześnie z talentem...

Charlie Chaplin przebywając w Genewie mieszkał parę razy w tym samym hotelu. Ostatnimrazem, opuszczając go, dał portierowi 20 franków napiwku. Ten podziękował, ale powiedziałz wyrzutem:— Mistrzu, poprzednio dał mi pan 40 franków, abym wypił za pańskie zdrowie.— Zgadza się — odrzekł słynny aktor — lecz teraz czuję się znacznie lepiej...

Gdy Chaplin chciał się rozejść ze swoją pierwszą żoną, powiedziała, że jeśli to zrobi, napewno drugiej takiej żony nie znajdzie. - Już to jedno jest wystarczającym powodem —odpowiedział Chaplin.

Po premierze jednego z filmów Chaplina, krytycy wytykali artyście niektóre błędy. WówczasChaplin powiedział:- Na cudze błędy patrzymy jak na cudze żony. Mamy z nich dużo więcej radości niż zeswoich własnych.

Charlie Chaplin na własnym przykładzie radził palaczom jak zwalczać nałóg.— Zanim wyciągnę papierosa, zapalam zapałkę. Następnie sięgam po papierosa i gaszęzapałkę. Potem odkładam zapałkę do pudełka i zapalam nową zapałkę, wyjmuję papierosa,gaszę zapałkę i odkładam papierosa.Wszystkie te czynności powtarzam aż do chwili, kiedy zaczyna mnie to złościć i ciskampapierosa razem z zapałkami na ziemię...

Einstein rozmawiał z Chaplinem:- Dokonał pan cudu — powiedział twórca teorii względności. — Cały świat pana podziwia irozumie.- Pan dokonał jeszcze większego - - odparł Chaplin. -Wszyscy pana podziwiają, choć małokto rozumie.Charlie Chaplin pracował w początkach swojej kariery w podmiejskim teatrzyku w Londynie.Ponieważ budynek roił się od szczurów, dyrektor często wołał, załamując ręce:- Już nie mogę wytrzymać! Jak się pozbyć tej plagi?!Na to Chaplin:- Niech pan da im moją gażę, wtedy szybko zdechną z głodu.Brytyjski premier MacDonald po posiedzeniu gabinetu, na którym postanowiono rozwiązaćparlament, spotkał na ulicy bawiącego właśnie w Londynie Chaplina.- Pracuje pan nad nowym filmem? — spytał premier. Tak. Ale i pan, jak słyszałem,przygotowuje nie lada widowisko?- Kto wie — odparł MacDonald. — Tylko, że my, politycy, nie możemy układać sobie scentak jak wy, artyści.- Dlatego też — odparł Chaplin — wasze sztuki o wiele mniej podobają się publiczności.

Pewnego dnia Chaplin szedł na przechadzkę z ulubionym pieskiem. Po drodze spotkałznajomą, odznaczającą się niebywałą wprost smukłością. Uradowana dama z daleka skinęłana artystę i przyzywała go do siebie. Podrażniony tym gestem pies, rzucił się na znajomą.Chaplin przepraszał:- Proszę wybaczyć pieskowi, ale pokusa dla niego była zbyt wielka. On nigdy nie widział naraz tyle kości!

Page 30: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Kiedy w prasie nie zamieszczano jeszcze reklam, pewna fabryka kapeluszy wpadła nagenialny pomysł, że będzie reklamować swe wyroby przy pomocy Charlie Chaplina.Za jakiś czas pojawiły się olbrzymie plakaty głoszące: „Nasze kapelusze nosi również CharlieChaplin".Jednakże na drugi dzień wszystkie plakaty posiadały już drobne „uzupełnienia": byłynalepione na nich wąskie paski papieru, na których konkurencyjna firma wydrukowała napis:„Dlatego śmieje się z niego cały świat".

Razem z popularnością Chaplina, rosły też jego honoraria. Pewnego razu, w czasieomawiania nowego kontraktu, zapytano go, jakie proponuje warunki.- Chcę mieć tysiąc dolarów tygodniowo — powiedział Chaplin.- Ależ młody człowieku! — zawołał oburzony producent. — Przecież tyle nawet ja niezarabiam!- Wiem — odparł z całym spokojem aktor. — Ale publiczność nie staje w kolejce przykasach ze względu na pańskie nazwisko, lecz na moje, nieprawdaż?

Pewnego razu Charlie Chaplin brał udział w naradzie filmowej. Dzień był upalny, parny imuchy dokuczały niemożliwie. Jedna szczególnie natrętna brzęczała mu koło ucha. Artystaopędzał się kilka razy, wreszcie zirytowany poprosił o klapkę. Dyskusja toczyła się dalej, aChaplin siedział z klapką, śledząc uważnie lot muchy. Trzy razy trzepnął i trzy razy chybił. Wkońcu mucha usiadła tuż przed nim. Chaplin przyczaił się, ostrożnie podniósł klapkę,wycelował... i odłożył klapkę na bok.- Dlaczego jej nie zabiłeś? — pyta zdziwiony sąsiad.Chaplin wzruszył ramionami:- To nie była ta mucha!

CHESTERTON Gilbert KeithPewien wydawca spytał kiedyś Gilberta Chestertona:- Jaką książkę chciałby pan mieć przy sobie, gdyby znalazł się pan na bezludnej wyspie?- Podręcznik budowy statków — odparł pisarz bez namysłu.

Angielski pisarz i działacz społeczny, Gilbert Keith Chesterton z zapałem dyskutował napewnym zebraniu problemy odrębności rasowych na świecie. Po zebraniu podeszła do niegojedna z uczestniczek i spytała do jakiej rasy może on ją zaliczyć.Chesterton poprawił okulary, przyjrzał się damie i odpowiedział: - Nie mam wątpliwości.Pani należy do rasy zdobywców!

CHEVALIER MauricePewien dziennikarz zapytał raz słynnego śpiewaka francuskiego Maurice Chevaliera, jakiejzasadniczej rady mógłby udzielić młodemu pokoleniu. Rada ta powinna być wyrażona wjednym zdaniu.Oto odpowiedź:— Młodym ludziom mógłbym poradzić, aby zgodzili się na nieco nudy w wieku, którydostarcza im, wyłącznie przyjemności, po to, by mogli zaznać nieco przyjemności w wieku,który dostarcza wyłącznie nudy...

Maurice Chevalier jechał kiedyś samochodem z przyjacielem. W pewnej chwili ten zapytał:- Przed nami kobieta prowadzi wóz. Właśnie wysunęła rękę przez okno. Jak myślisz, co tomoże znaczyć?- To znaczy — odparł Chevalier — że okno jest otwarte.

Page 31: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

W podeszłym wieku Maurice Chevalier chętnie przebywał w towarzystwie młodychdziewcząt. Na docinki przyjaciół odpowiadał:- Tylko raz w życiu jest się starym...

Maurice Chevalier opowiadał kiedyś podczas bankietu:- Zamieściłem kiedyś w prasie ogłoszenie, że chcę sprzedać różne zbędne meble. Następnegodnia zgłosiła się telefonicznie jakaś pani, która zapytała:- Czy ma pan do sprzedania ładne, podwójne łóżko, bo mój syn się żeni.- Nie, ale mam całe urządzenie pokoju stołowego i piec gazowy.- Dziękuję — odparła — o ile go znam, nie wybiega myślą tak daleko w przyszłość!

Maurice Chevalier opowiadał raz:— Gdy w 1928 roku pojechałem do USA, by podpisać z wytwórnią filmową „Paramount"umowę, ujrzałem któregoś dnia nad gmachem wytwórni, jak zaświeciły się pierwsze literymojego nazwiska: C H E V. Byłem bardzo dumny i pomyślałem, że Amerykanie zawszepamiętają o reklamie.Spojrzałem jeszcze raz w górę i przeczytałem następne litery: ROLET.

Maurice Chevalier odwiedził raz w Londynie słynnego angielskiego producenta filmowegoAleksandra Kordę. W czasie rozmowy weszła do pokoju młoda sekretarka. Po jej wyjściuChevalier powiedział z westchnieniem:- Jakie to smutne dla niej...- Co ma być smutne!- Taka młoda, taka ładna i nie w Paryżu.

Maurice Cheyalier znany był ze swej daleko posuniętej oszczędności.Nic więc dziwnego, że gdy kiedyś zgubił w hotelu banknot 500-frankowy, zaalarmował całypersonel. Już po chwili zjawił się w jego pokoju boy oświadczając, że znalazł pieniądze iwręczył je aktorowi.Chevalier był tak zadowolony z odzyskania, bezpowrotnie zdawałoby się, utraconej sumy, żenie mógł powstrzymać się od okrzyku:- Ależ ja zgubiłem banknot 500-frankowy, a nie 10 banknotów po 50!- Faktycznie — odparł boy — ale widzi pan, ostatnim razem, kiedy zwróciłem jednemu znaszych gości zgubione przez niego 500 franków w jednym banknocie, to okazało się, że niemiał drobnych.

Do znanego aktora Periera, Maurice Chevalier wysłał egzemplarz swoich pamiętników znastępującą dedykacją: „Drogiemu Perierowi, który mimo swego młodego wieku posiada to,czego mi brak".Aktor zadowolony z komplementu zapytał Chevaliera, co miał na myśli. Ten odpowiedział: -Pan ma troje dzieci...

Chevalier wyznał kiedyś w towarzystwie:- Mówienie prawdy jest w gruncie rzeczy niezwykle wygodne. Nie musi człowiek pamiętać,co mówił przedtem...

Kiedyś pytano 82-letniego Maurice'a Chevaliera skąd u niego, mimo siwych włosów, takażywotność.- Mężczyzna z siwymi włosami — odparł Chevalier — jest jak dom, na którego dachu leży

Page 32: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

śnieg. Nie oznacza to wcale, że w kominku nie może palić się ogień.

CHRISTIE AgathaMłody pisarz przyniósł do Agaty Christie rękopis powieści kryminalnej z prośbą o ocenę. Pojakimś czasie pisarka zwróciła mu tekst z adnotacją:„Podziwiam pańskie wczucie się w duszę przestępcy! Nie chodzi o to, co mówi i robi bohater,ale że cały pomysł jest ukradziony"...

Zapytano raz Agatę Christie, jak rodzą się u niej pomysły kolejnych powieści kryminalnych.- Podczas zmywania naczyń. Jest to tak obrzydliwe i irytujące zajęcie, że lęgną się w głowienajbardziej zbrodnicze myśli -odpowiedziała pisarka.

CHURCHILL Sir Winston Leonard SpencerDziennikarz do Winstona Churchilla:- Co, zdaniem pana, powinno cechować dobrego polityka? - Umiejętność przewidywaniatego, co nastąpi w przyszłości, oraz wyjaśniania, dlaczego tak się stało.

Z okazji swoich urodzin Winston Churchill otrzymał prezent w postaci kompletu dzieł AgatyChristie, którą sędziwy polityk przedkładał nad wszystkich innych autorów powieścikryminalnych. Churchill mówił o Agacie z dużym respektem:- Od czasów Lukrecji Borgii jest to pierwsza kobieta, której zbrodnie przyniosły wielkiekorzyści.

W czasie debaty perlamentarnej Winston Churchill zadziwił wszystkich cytując z pamięcidziesiątki liczb o wartościach porównawczych i statystycznych. W kuluarach parlamentupodszedł do premiera jeden z jego sekretarzy i zapytał:- Jakim cudem, w tak krótkim czasie, zdobył pan te wszystkie liczbowe dane? Pańskisekretariat potrzebowałby pół roku, żeby je zgromadzić...- Być może — odparł Churchill — toteż tyle właśnie czasu będą potrzebowali moi polityczniantagoniści, zanim się połapią, że te liczby mijają się z prawdą...

Winston Churchill namiętnie palił cygara. Pewnego razu do jego zadymionego gabinetuwszedł jeden z jego przyjaciół, i stanąwszy na progu, zawołał ze zgorszeniem:- Człowieku, to powietrze może zabić wołu!- Wybacz, mój drogi — zauważył grzecznie gospodarz — ale nie widziałem, że przyjdziesz.

Winston Churchill był — jak wiadomo — plastykiem amatorem. Były brytyjski premierHarold MacMillan po zwiedzeniu wystawy obrazów Churchilla powiedział:— Zrozumiałe dlaczego Winston zajmuje się polityką. Musiał mieć inny zawód, by nieumrzeć z głodu.

Mało anielskie usposobienie Winstona Churchilla było często przyczyną irytacji jegobliższego i dalszego otoczenia. Lady Astor powiedziała mu kiedyś w gniewie:— Gdybym była pańską żoną, lałabym panu truciznę do kawy.Znakomity mąż stanu odpowiedział:— Gdybym miał taką żonę jak pani, wypiłbym tę kawę.

Winston Churchill, już jako premier, spotkał raz na ulicy starszego pana, który go zaczepił ispytał:- Przepraszam, czy pan nie nazywa się przypadkiem Churchill?

Page 33: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Tak.Na to starszy pan:— Ach Winston, tyś się prawie wcale nie zmienił. Jestem John Dowbridge, pamiętasz mnie?Chodziliśmy razem do szkoły. Powiedz, co u ciebie, bo od tamtych lat zupełnie nie wiem, cosie z tobą dzieje!

Na pewnym oficjalnym przyjęciu kelner nalewając szampana oblał łysinę Churchilla istrasznie się przestraszył, tym bardziej, że przy stole zaległa grobowa cisza. Przerwał jąChurchill:— Doprawdy, mój drogi, uważa pan, że to mi pomoże?

Gdy Churchill złamał nogę, lekarz oświadczył: — Pańska noga mnie nie zachwyca, ale teżnie jestem specjalnie nią zmartwiony.- Ja też bym się tak strasznie nie martwił, gdyby pan złamał nogę — odparł Churchill.

W czasie ostatniej wojny, Winston Churchill przybył niespodziewanie do brytyjskichjednostek wojskowych w Afryce, rozlokowanych nad morzem w pobliżu Tripolisu.Przyjmował go marszałek Montgomery. Churchill przyjrzał się wyprężonym na bacznośćżołnierzom i zapytał zdziwiony:- Dlaczego wszyscy noszą białe spodenki kąpielowe?- Sir, oni w tej chwili nie noszą żadnych...

Winston Churchill zgodził się kiedyś, by dwa jaja które zniosły łabędzie królowej Anglii,wysiadywane były przez jego czarną łabędzicę australijską. Gdy małe łabędziątka wyklułysię, Churchill powiedział:- To nie pierwszy przypadek pomocy z mej strony dla rodziny królewskiej.

Winston Churchill usłyszawszy tezę uczonych, że gdzieś około roku 2100 światem będąrządzić kobiety, przymrużył oko i rzucił:— Nadal?

Winston Churchill zapytany raz został przez jednego z młodych członków parlamentubrytyjskiego, w jaki sposób należy wygłaszać przemówienia, by wywrzeć największewrażenie na słuchających.— Takie przemówienie — odparł Winston — musi mieć dobry początek i dobre zakończenie.Ale przede wszystkim należy pamiętać, by początek i koniec znajdowały się możliwie bliskosiebie...

Winston Churchill był kiedyś na przyjęciu w Manchesterze. Gdy po bankiecie podano kawę,burmistrz miasta nachylił się i szepnął:- Czy pozwolimy, by zebrani zabawili się jeszcze trochę, czy też chce pan już wygłosićprzemówienie?

Winstonowi Churchillowi zadano kiedyś pytanie:- Do jakiego wieku człowiek zabiega o przyjaciół?- Przyjaciół można mieć zawsze — pod warunkiem, że się ich nie potrzebuje —odpowiedział polityk.

Winston Churchill przez długie lata martwił się wyczynami swej córki Sary, która prowadziłasię nieco skandalicznie, nadużywając alkoholu.

Page 34: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewnego razu, w gronie przyjaciół, Churchill powiedział z ubolewaniem:— Gdyby choć nie upijała się w barach publicznych, lecz w domu, jak wszystkie szanującesię Angielki...

Przyjaciółka zapytała panią Churchill, która skarżyła się na słaby wzrok:— Dlaczego nie nosisz stale okularów? Na to 76-letnia pani Churchill odparła:— Noszę je, gdy jestem sama. Winston zawsze mówi, że okulary mnie postarzają...

Churchill miał zwyczaj późnego wstawania. Nie ubierał się potem jeszcze przez dłuższy czasi wypijając kilka kieliszków koniaku pracował zwykle do południa.W czasie jednego z tajnych spotkań z Rooseveltem w czasie wojny, prezydent wszedł kołopołudnia z pilną wiadomością z frontu do pokoju premiera, i zastał go zupełnie nagiego,dyktującego sekretarzowi depesze. Zażenowany Roosevelt chciał się wycofać.- Przyjacielu — zawołał Churchill -- teraz pan widzi, że premier Wielkiej Brytanii nie ukrywaniczego przed prezydentem USA!

Po jednym z przemówień politycznych podeszła do Churchilla jakaś kobieta.- Dwie rzeczy w panu budzą we mnie odrazę — powiedziała — pańskie poglądy i pańskiewąsy.- Może się pani nie obawiać - - odpowiedział spokojnie Churchill. — Nigdy nie zetknie siępani bliżej ani z jednym, ani z drugim.

Dyplomata angielski, uprzednio ambasador w Paryżu, Christopher Soames, był zięciemChurchilla. Churchill uważał go za nudziarza i niezbyt lubił. Soames natomiast narzucał sięteściowi i przy wszystkich rodzinnych okazjach zasypywał go mnóstwem pytań.Kiedyś po obiedzie, kiedy Churchill marzył o spokojnym wypaleniu cygara, Soames zacząłgo zanudzać pytaniami:- Powiedz, ojcze, kto twoim zdaniem był największym człowiekiem naszych czasów?Churchill wykręcał się długo, ale wreszcie przyciśnięty do muru, odpowiedział:- Mussolini.- Ten faszysta? A to dlaczego? — spytał zdumiony Soames.- Bo kazał rozstrzelać swojego zięcia — odparł zimno Churchill.

W czasie odbywającej się w Poczdamie konferencji, w Anglii miały miejsce wybory, któreChurchill przegrał. Zwyciężył przywódca Labour Party - - Clement Attlee. Pocieszając byłegopremiera jeden z jego przyjaciół zauważył:- Attlee ma swoje zalety. To człowiek bardzo skromny...- Tak — odparł Churchill. — I zupełnie słusznie.

Kiedy Churchill został po raz pierwszy członkiem parlamentu, dziennikarze spytali go:- Jakie było pańskie pierwsze wrażenie, kiedy znalazł się pan w Izbie Gmin?- Zdziwienie — jak się tu znalazłem.Po kilku latach jeden z dziennikarzy zapytał ponownie:— Jakie są pierwsze pańskie wrażenia, kiedy rozpoczyna się sesja?— Zdziwienie — jak znaleźli się tu inni.

Ojciec Winstona Churchilla — Randolph Churchill był znany ze swej niezwykłejcierpliwości, uprzejmości i z tego, że nigdy nie przerywał swym rozmówcom.Pewnego razu w klubie jeden z dżentelmenów zaczął opowiadać leciwemu lordowi ogromnienudną i długą historię. W pewnym momencie Randolph Churchill zwrócił się do stojącego

Page 35: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

obok kelnera:— Proszę wysłuchać, dopóki ten pan nie skończy. Ja muszę wyjść na chwilę.

Winston Churchill, który był zapalonym malarzem, pokazywał kiedyś przyjacielowi sweobrazy. — Dlaczego malujesz tylko krajobrazy? -— Bo drzewa nigdy nie narzekają, że są dosiebie niepodobne.

Dobry znajomy Winstona Churchilla powiedział do niego z żalem:- To bardzo smutne, że kiedy człowiek się starzeje, stwierdza, że miłość, bogactwo i sławanie warte są jednego cygara.- To prawda — odrzekł z uśmiechem Churchill — lecz jeszcze smutniejsze jest, gdy siękonstatuje, że cygaro też jest nic nie warte!

Gdy Churchill wpływał do portu nowojorskiego, na widok Statuy Wolności zawołał:- No proszę, jeszcze stoi! A niektórzy twierdzą, że Amerykanie nie są tolerancyjni.

CICERO Marcus TulliusMarek Cycero, rzymski filozof, znakomity mówca, usłyszał kiedyś, jak konsul GnejuszKorneliusz Dolabella opowiadał przyjaciołom o swojej żonie i zapewniał ich, że matrzydzieści lat.W pewnym momencie Cycero mu przerwał, mówiąc:- To musi być prawdą, ponieważ powtarzasz to samo od dwudziestu lat.

Lentulus, zięć Cycera, był wyjątkowo małego wzrostu. Cycero zobaczył go raz, jakparadował z długim mieczem u boku, i krzyknął:- Kto przypasał mego zięcia do miecza?

Cycero był na obiedzie u Damasippa. Podano dosyć podłe wino i gospodarz powiedział:— Pijcie tego felerna, ma czterdzieści lat! Na to Cycero:— Dobrze się trzyma na swój wiek.

CLAIR ReneSłynny reżyser francuski Rene Clair angażował aktorów do nowego filmu. Między innymizgłosiła się kobieta nie pierwszej młodości.- Wiek pani? — zapytał reżyser. Kandydatka milczała.- Niechże pani nie zwleka z odpowiedzią — pogroził palcem Clair. — Każda chwila zwłokipogarsza pani sytuację.

CLEMENCEAU GeorgesFrancuski mąż stanu Clemenceau, zwany powszechnie „Starym Tygrysem", w podeszłym jużwieku wybrał się na targ i kupił parę drobiazgów. Dla żartu targował się o cenę:- Ta marchew jest stanowczo za droga — powiedział do jednej z przekupek. — Mogęzapłacić za nią tylko połowę żądanej ceny.Przekupka spojrzała nań i odrzekła:- Dobrze, staruszku, ale tylko dlatego, że jest pan podobny do naszego „Starego Tygrysa".

COCTEAU JeanPewna pani zwróciła się kiedyś do słynnego pisarza i poety Jeana Cocteau:- Czy pan naprawdę wierzy, że poezja się na coś przydaje?- Oczywiście, droga pani — odrzekł Cocteau i po chwili namysłu dodał:

Page 36: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Ale dokładnie to nie wiem na co.

Pewna paryżanka, po bardzo burzliwej i romantycznej młodości, stała się na starośćarcycnotliwa. Jean Cocteau powiedział, gdy rozmawiano na jej temat:- Jest coraz bardziej wybredna w swych stosunkach towarzyskich. Niedługo dojdzie do tego,że przestanie sama siebie przyjmować.

Jean Cocteau słynął z dowcipu. Jego powiedzenia obiegały cały Paryż. Zapytano go pewnegorazu, czy lubi zwierzęta:- Ogromnie! - - odpowiedział. - - Zwłaszcza psy, choćby najbardziej złośliwe! One nigdy niegryzą tych, którzy dają im pożywienie. Co za wspaniały przykład dla krytyków!

Na przyjęciu do Jeana Cocteau podeszła pewna dama, znana ze swego trudnego usposobienia.- Niebawem wychodzę za mąż. Jak pan sądzi, czy zawarcie ślubu „trzynastego" nieprzyniesie pecha memu małżeństwu?Na to artysta:- Dlaczego „trzynasty" miałby być wyjątkiem?

Restauracja „Byk na dachu" była swego czasu miejscem spotkań całego artystycznegoParyża.Pewnego wieczoru, kiedy Cocteau jadł tam kolację, weszło dwóch młodych prowincjuszy,którzy po jakimś czasie głośno skonstatowali:— Ech, właściwie nie ma tu nic nadzwyczajnego.Na to Cocteau zwrócił się do barmana z zamówieniem: - Fred, jeszcze jedną szklaneczkękrwi...

COLETTE Sidonie GabrielleZnana francuska pisarka Colette, wspomina w swej książce „Gwiazda Wieczorna" pewnąstaruszkę, która twierdziła, iż przechowywanie listów miłosnych nie sprawia jejprzyjemności. Wręcz przeciwnie, tylko ją złości. Dlatego wszystkie je zniszczyła.- Jak to — wszystkie?- No, jeden tylko zachowałam — rzekła starsza pani.- To musi być naprawdę piękny list.- Znam jego treść na pamięć: „Klucz pod słomianką".- I co dalej?- To już wszystko. — Zamilkła na chwilę i dodała: — Niech mi pani wierzy, to wystarczyło.

Gabrieli Colette prawiono kiedyś komplementy w związku z jej książką, w której poruszyłaproblem podświadomości w życiu duchowym kobiet.- Podświadomość w życiu duchowym kobiet? — rzekła Colette. — No przecież tomężczyzna!

Colette na naleganie adoratorów często tak im odpowiadała: — Niech pan pozwoli mizastanowić się przez tydzień. Jeżeli powiem „tak" — będzie pan bardzo zadowolony, ale jeślipowiem „nie" — będzie pan mnie za to błogosławił.

COOLIDGE CalvinPrezydent Stanów Zjednoczonych Coolidge przeszedł do historii jako nieprawdopodobnymilczek. Zdarzyło się, że podczas kampanii wyborczej dopadli go dziennikarze i zaczęliwypytywać:

Page 37: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Co ma pan do powiedzenia na temat prohibicji? — Nic — odpowiedział Coolidge.- A co chciałby pan powiedzieć na temat bezrobocia?- Nic.- A co może pan powiedzieć na temat sytuacji międzynarodowej?- Nic — odpowiada Coolidge i zaraz dodaje:- Tylko proszę moich wypowiedzi nie cytować!

Jak dość często bywa, los dał milczkowi Coolidge'owi za żonę kobietę wielce gadatliwą.Pewnej niedzieli zdarzyło się, że słabująca, nie mogła pójść do kościoła. Z niecierpliwościątedy oczekiwała na powrót małżonka. Wreszcie się zjawił.- No i co?- Nic.- Pastor miał kazanie?- Mhm.- O czym mówił?- O grzechu.- Ale co mówił o grzechu? — nalegała żona.- Był mu przeciwny — odpowiedział po dłuższym namyśle Coolidge.

COOPER GaryZnakomity aktor Gary Cooper zwrócił się kiedyś do znajomego pastora z prośbą opoświęcenie jego samochodu. Po uroczystości pastor poprosił go na bok i szepnął:- Jako twój przyjaciel, pragnę ci jednak zwrócić uwagę, że moje błogosławieństwo sięgatylko do 60 km na godzinę.

Gary Cooper pochodził z biednej rodziny i miał smutne dzieciństwo. Kiedy skończył szkołę,powiedział ojcu, że chce zostać aktorem filmowym.Stary Cooper załamał ręce i zawołał:— Tego nam jeszcze brakowało! Boże, co ja ci zrobiłem, że mnie tak karzesz! Jeden syn jestmalarzem, córka pisarką, trzecie moje dziecko komponuje nowoczesną muzykę, a ten wariatGary chce iść do filmu!Na to Gary starał się uspokoić ojca:- Nie przejmuj się tatusiu! Ty zupełnie zapominasz, że twój najstarszy syn Jess jestwindziarzem w hotelu i zarabia na nas wszystkich.

Grupa turystek odwiedziła atelier, w którym kręcono film z Gary Cooperem w głównej roli.W czasie przerwy jedna z pań tak długo hipnotyzowała Coopera pełnym uwielbieniawzrokiem, aż wreszcie aktor uśmiechnął się i pozdrowił ją gestem dłoni.Natychmiast pobiegła do niego i zawołała:— Ach, wiedziałam, że pan mnie pozna! Przecież tyle razy byłam na pańskich filmach...

Opowiadano kiedyś Gary Cooperowi, że pewna gwiazdeczka włoska została skazana nazapłacenie grzywny za to, że długo i namiętnie całowała się na ulicy ze swoim ukochanym.— A w Hollywood — zauważył Gary Cooper — otrzymałaby Oskara...

CORINTH LovisLovis Corinth, malarz niemiecki, malował portret pewnego starszego pana, który nieodznaczał się zbytnią pięknością. Artysta swoim zwyczajem nie starał się o upiększenieobrazu.Jeden ze znajomych artystów, który widział portret jeszcze w czasie malowania, spytał

Page 38: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Corintha:— Co portretowany mówił przy odbiorze? Corinth uśmiechnął się i rzekł:— Rodzina ofiarowała mu ten portret na gwiazdkę. —- Tak? A bardzo się nim cieszyli?Artysta wzruszył ramionami:— Mówili, że wszystkim chciało się płakać.— Płakać? Ależ dlaczego?— Mówili, że nie mieli zupełnie pojęcia, że ich ojciec tak wygląda.

CORTOT AlfredZnakomity pianista Alfred Cortot miał ucznia z dobrej rodziny, który udawał znawcę muzyki.Pewnego dnia Cortot zadał mu pytanie:- Ile symfonii napisał Beethoven?- Trzy — odparł uczeń — Są to „Eroica", „Pastoralna" oraz „Dziewiąta".

COURTELINE GeorgesGdy wynaleziono telefon, francuski satyryk Courteline zainstalował go w swoim mieszkaniu.Pewnego dnia złożył mu wizytę przyjaciel.Podczas rozmowy zadzwonił telefon.- Dlaczego nie podnosisz słuchawki?- Bo zainstalowałem sobie telefon dla własnej wygody, a nie dla ułatwienia życia innym.

COWARD NoelAngielski komediopisarz Noel Coward spotkał na przyjęciu krytyka znanego ze złośliwych,ale niedowcipnych recenzji.Pan domu rzekł: - Staniemy się świadkami bitwy, w której orężem będzie dowcip.Na to Coward:— Nie walczę z bezbronnymi...

CREBILLON Prosper JolyotO Prosperze Crebillon złośliwe języki mówiły, że jego dzieła w rzeczywistości napisałuczony mnich — Kartuz. Gdy Charles Pinot Duclos zapytał go kiedyś, jaki utwór uważa zanajlepszy,Crebillon odparł:- Nie wiem, ale najmniej udany jest ten — i wskazał na swego syna Klaudiusza, późniejszegoznanego pisarza.- No, no — wtrącił się ten do rozmowy — czy to takie pewne, że twoje utwory pochodzą odciebie, tato?

Crebillon chwalił się kiedyś przed Janem Jakubem Rousseau, że wyszło już czwarte wydaniejego utworu, podczas gdy dzieło jego rozmówcy „Nowa Heloiza" ukazało się tylko raz, a i tojedno wydanie nawet się nie rozeszło.Na to Rousseau:— To prawda, że milion razy więcej rodzi się żołędzi, niż ananasów, ale kto je spożywa?

CROCE BenedettoPewien dziennikarz, który przeprowadzał wywiad ze słynnym filozofem włoskim BenedettoCroce, zauważył ze zdumieniem, że nad drzwiami jego domu jest przybita podkowa.— Maestro! — zawołał dziennikarz. — Nigdy bym nie uwierzył, że pan, człowiek o takgłębokim umyśle, wierzy w przesądy— Ależ skąd? — oburzył się filozof. — Oczywiście, że nie wierzę. Tylko widzi pan, okazuje

Page 39: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

się, że taki przedmiot, jak na przykład podkowa, przynosi szczęście nawet wówczas, gdy sięw to nie wierzy.

CZAJKOWSKI PiotrGdy Piotr Czajkowski postanowił ostatecznie porzucić pracę w ministerstwie sprawiedliwościi wstąpić do konserwatorium w Petersburgu, jego dziadek gderał niezadowolony:— Ach, Pietia, co za wstyd! Prawo zamieniać na dudy!

DALTON JohnKtoś zanudzał Daltona pytaniami z dziedziny chemii i fizyki. - Proszę pana — przerywa muDalton. — Napisałem o tych sprawach specjalną książkę: kosztuje trzy i pół szylinga.

Dalton przewodniczy zebraniu naukowemu. Ktoś czyta mało interesującą pracę. Daltonprawie jej nie słucha. Wreszcie prelegent kończy.- A więc panowie — odzywa się Dalton jako przewodniczący — pozwolę sobie stwierdzić, żeten wykład na pewno był bardzo interesujący dla tych, których mógł zaciekawić.

Dalton przez jakiś czas zajmował się nauczaniem młodzieży szkolnej. W związku z tymnapisał podręcznik gramatyki języka angielskiego. Nie zawsze jednak dobrze, gdy dogramatyki zabierają się filozofowie. O czasie teraźniejszym Dalton napisał tak:„Należy przyjąć jako pewnik, że czas w ścisłym znaczeniu tego słowa może istnieć jedynie wformie przeszłej lub przyszłej. Jednakże ze względów językowych musimy przyjąć istnienieczasu teraźniejszego, który wyraża krótki stan trwania. Składa się on z jednej strony z pewnejczęści przeszłej, z drugiej - części przyszłej. „Teraz" czy też „obecnie" jest granicą międzynimi".Podręcznik gramatyki Daltona nie miał w szkołach angielskich wielkiego powodzenia...

D'ANNUNZIO GabrielePisarz włoski Gabriel D'Annunzio podczas spaceru spotkał wieśniaka, który jadąc wózkiemzaprzężonym w osła, utknął w błocie. Poeta pomógł mu wydostać się na twardy grunt.- Serdecznie panu dziękuję -- rzekł wieśniak. — Jednym osłem nie dałbym rady.

Pewien młody książę zapytał raz Gabriela D'Annunzio:— Znam bardzo bogatą damę, której jednak nie kocham. Czy mam się z nią ożenić?— Niech się pan ożeni z miłości i rozsądku.— Jak to możliwe?— To bardzo proste — stwierdził D'Annunzio — tę dar weźmie pan z rozsądku, a pieniądzez miłości.

DANTE AlighieriPewien cenzor niemiecki w Kolonii skreślił w 1881 r. ogłoszenie w Rheinische Zeitungdonoszące o ukazaniu się przekładu „Boskiej Komedii" Dantego.Powód? — Z boskich rzeczy nie należy robić komedii...

Kiedy Dante uczęszczał do szkoły, otrzymał zadanie napisać wypracowanie na temat: „Cowydarzyło się w ubiegłym tygodniu?"Przyszły poeta rzekomo napisał:„W poniedziałek ojciec wybrał się na połów ryb. Jedliśmy je w poniedziałek, wtorek, środę,czwartek, piątek, sobotę i niedzielę".

Page 40: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

DARWIN Charles RobertJeden z przyjaciół Darwina, twórcy teorii ewolucji, spytał kiedyś jego ogrodnika, co sądzi oswoim gospodarzu.- Kochany, dobry człowiek — odrzekł zapytany. — Szkoda tylko, że nie ma nic do roboty.Traci czas na spacerach po ogrodzie i czasami przez kwadrans lub dłużej przypatruje sięjednemu kwiatu...

Darwin wypełniając pewną ankietę do celów statystycznych, w rubryce: „specjalneuzdolnienia" napisał:„Żadnych, oprócz talentu do interesów, o czym świadczy prowadzenie rachunków,załatwianie korespondencji i bardzo korzystne inwestowanie pieniędzy".

Geolog Adam Sedgwick prorokował Karolowi Darwinowi, że zostanie wielkim uczonym.Jednakże po przeczytaniu dzieła Darwina „O pochodzeniu człowieka", w którym sławnyuczony dowodził, że człowiek pochodzi od małpy, tak się rozzłościł, że list do Darwinapodpisał:„Potomek małpy — Twój były przyjaciel".

Teoria Darwina wywołała początkowo sprzeciwy, ale w końcu uznano ją za genialną, toteżpogrzeb, jaki sprawiono uczonemu; odbył się z całą pompą. Po ceremonii jeden z lordów pytprzyjaciela Darwina, Tomasza Huley'a:— Czy on miał rację?- Tak — odparł tamten. — Małpa człekokształtna jest naszym przodkiem.- Doprawdy — skrzywił się lord — czy nie mógł tej wiadomości zachować dyskretnie dlasiebie?...

DAVID Jacques LouisZnakomity malarz francuski przełomu XVIII i XIX wiekv, Jacąues Louis David, byłzagorzałym jakobinem i m.in. poć pisał wyrok śmierci na Ludwika XVI. Gdy po upadkuNapoleona nastąpiła restauracja monarchii, malarz musiał ucieka z kraju.Przyjaciele namawiali go, by dla przebłagania króla, namalował portret Karola X. Wielkiartysta odrzekł:- Z całą przyjemnością. Wiek i sytuacja nie pozwalają jednak jechać do Francji. Przynieściemi więc jego głowę.

Jacques Louis David, który głosował za śmiercią Ludwika XVI, grał pewnego dnia w karty.Gdy partner zagrał źle, David zrobił mu wymówkę, że nie wyszedł z króla.— Tak! Z króla, z króla — zawołał broniąc się partner wiadomo co pan robi z królami!

DEGAS EdgarFrancuski impresjonista Edgar Degas został zaproszony na ślub swojej modelki. Poprzywitaniu się z panną młodą, odezwał się do jednego z gości:- Po raz pierwszy widzę ją ubraną. Ale muszę przyznać, że bardzo jej z tym do twarzy.

Gość, który odwiedził pracownię Edgara Degasa, zauważył, że na ścianach nie ma anijednego obrazu mistrza i zapytał, dlaczego tak jest.Sędziwy już wtedy Degas odparł:- Mój panie, absolutnie mnie nie stać na kupowanie tak drogich obrazów. Nie mam tylepieniędzy...

Page 41: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

W roku 1912 znalazł się na licytacji słynny obraz Degasa i osiągnął cenę 435 000 franków. Poukończeniu licytacji pewien dziennikarz wybiegł czym prędzej do przyległego pokoju, gdzieoczekiwał mistrz i zawołał:- Przed chwilą pański obraz został sprzedany za 435 000 franków!- To piękna cena — odpowiedział ukrywając wzruszenie Degas.- Czy nie jest pan oburzony, że nic nie otrzyma z tej olbrzymiej sumy?- Mój panie — odpowiedział Degas, który swego czasu otrzymał za obraz 500 franków —jestem jak ten koń na wyścigach, który wygrał derby: zadowalam się moją porcją owsa.

Edgar Degas w rozmowie z młodymi paniami powiedział: — Młoda dziewczynabezwzględnie winna czekać, aż spotka właściwego mężczyznę. Oczywiście — może w tymczasie wyjść za mąż...

Edgarowi Degas zwierzał się pewien malarz, że straszny to moment, kiedy artysta zauważy,że traci talent. Na to Degas odpowiedział: — O wiele jest gorzej, kiedy tego nie zauważy!

DEWEY JohnJohn Dewey, filozof amerykański, słynął z wyjątkowego, nawet jak na profesoraroztargnienia. Gdy pewnego dnia przechodził z kolegą przez dziedziniec uniwersytecki,zbliżył się doń chłopiec i poprosił o 20 centów. Dewey dał mu monetę i z irytacją rzekł doswego towarzysza:— Fatalne! Ci chłopcy ciągle żebrzą!— Ale przecież to był pański syn! — zawołał kolega. Dewey spojrzał za odchodzącymchłopcem.— Rzeczywiście — stwierdził — jak pan to zauważył?

DESCARTES ReneSpytano raz znakomitego filozofa francuskiego, Kartezjusza:- Co jest więcej warte: wielka wiedza, czy wielki majątek?- Wiedza — odpowiedział filozof.- Jeśli tak, to dlaczego tak często widzi się uczonych pukających do drzwi bogaczy, a nigdyodwrotnie?- Ponieważ uczeni znają dobrze wartość pieniędzy, a bogacze nie znają wartości wiedzy.

DE SICA VittorioNa pytanie: iloma językami się posługuje, włoski reżyser filmowy, Vittorio De Sica,powiedział:- Czterema! Po francusku rozmawiam z dziewczyną, po angielsku dyskutuję na tematkosztów produkcji, po niemiecku mówię, chcąc się kogoś pozbyć, a w języku ojczystym —gdy żona naleje mi za gorącą wodę do wanny...

Vittorio de Sica często mawiał:— Mężczyzna, który umie trafnie ocenić wiek kobiety, nie jest dżentelmenem!

DICKENS CharlesDickens lubił opowiadać przyjaciołom następującą anegdotkę:Kapitanowi amerykańskiego parostatku, udającego się w podróż z Liverpoolu do Londynu,oddano pod opiekę młodą panienkę, która swoją urodą zawróciła głowę pięciu młodymtowarzyszom podróży.

Page 42: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Chętnie wyszłaby za mąż, ale jak sobie poradzić z wyborem. Zwierzyła się kapitanowi zeswego kłopotu. Kapitan po namyśle rzekł:- Dam pani radę. Mamy dziś prześliczną pogodę i ciszę morską. Rzuć się pani do morza, nibyprzypadkiem. Ja zawczasu przygotuję łódkę do ratowania, możesz więc być pewna, że niczłego ci się nie stanie... Z pięciu wielbicieli wybierzesz tego za męża, który bez namysłu rzucisię za panią w morze — będzie to dowód miłości.Rada spodobała się podróżnej. Wskoczyła do morza. Ale w programie wystąpiła komplikacja:zamiast jednego na ratunek rzuciło się czterech wielbicieli.Dziewczyna znowu zwróciła się do kapitana.— Jeżeli pani chcesz mieć rozumnego męża — odparł — to radzę ci szczerze, weź piątego,nie zmoczonego.

DIDEROT DenisDenis Diderot, francuski filozof i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, wybierał się do Rosjiw roku 1773 na zaproszenie Katarzyny II. Obwieścił swój wyjazd jednemu z królewskichministrów, mówiąc mu:— Mam nadzieję, że król nie ma nic przeciwko mojemu wyjazdowi na pewien czas do Rosji.- Ależ naturalnie, że nie — odpowiedział minister. — Pozwala panu nawet pozostać tam nastałe.

DIETRICH MarleneMarlena Dietrich jechała kiedyś windą w jednym z hoteli na Riwierze. Razem z nią jechałamłoda kobieta bacznie się jej przyglądając. W pewnej chwili kobieta rzekła:- Pani wygląda zupełnie jak Marlena Dietrich.- Możliwe, ale ona jest znacznie młodsza.

Marlena Dietrich, zapytana kiedyś na temat starzenia się, powiedziała:— Gdy wchodzę na scenę, a podłoga trzeszczy, widownia sądzi, że to ja... Obserwują mnieprzez lornetkę, żeby dokładnie obejrzeć moje zmarszczki, a rzucają kwiaty po to, bysprawdzić, czy potrafię się jeszcze po nie schylać.

Marlena Dietrich niejednokrotnie skarżyła się na wielbicieli oglądających ją w sposób wielcenatrętny.— Ludzie, którzy na mnie patrzą — powiedziała pewnego razu — przypominają mi widzówna korcie tenisowym, z tą jednak różnicą, że nie ruszają głowami z lewej do prawej, lecz zdołu do góry...

Jeden z producentów filmowych opowiadał o Marlenie Dietrich: — Zrezygnowała z pisaniapamiętników, zanim ukończyła pierwsze zdanie. Brzmiało ono: „Urodziłam się dnia...".

DIOGENESSłynnego filozofa starożytnej Grecji, Diogenesa, zapytano co się najszybciej starzeje.Diogenes odpowiedział: — Wdzięczność.

Diogenes został pewnego razu wtrącony do kamieniołomów za to, że skrytykowałwystąpienie ateńskiego tyrana.Po pewnym czasie został znów wezwany przed oblicze władcy, a gdy ten zaczął mowę,Diogenes wstał z miejsca i ruszył ku wyjściu.- A ty dokąd? — spytał, przerywając przemówienie, tyran.- Do kamieniołomów — odpowiedział Diogenes.

Page 43: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Co cię tak cieszy? — zapytał Diogenes pewnego młodzieńca.- Czyżbyś nie wiedział, że zwyciężyłem na olimpiadzie? — odparł zdumiony młodzian.- Wykazałeś więc, że inni zawodnicy byli słabsi od ciebie? — badał filozof.— Oczywiście, przyznano mi przecież laur zwycięzcy.— Jest się czym chwalić — powiedział lekceważąco mędrzec. — Pokonałeś słabszych.

Aleksander Macedoński rozmawiał kiedyś z Diogenesem przystanąwszy obok jego beczki.Zachwycony odpowiedziami mędrca rzekł:— Możesz mnie prosić o co tylko chcesz! - Odsuń się trochę — poprosił Diogenes.Zasłaniasz słońce.

Gdy Platon ogłosił definicję: „Człowiek jest dwunogim stworzeniem pozbawionym piór",Diogenes nie odmówił sobie przyjemności dokuczenia nielubianemu koledze. Wyrwał piórakogutowi i zaniósł go do szkoły platończyków.Wobec tego musiano uzupełnić definicję słowami: „z płaskimi paznokciami".

DIRAC Paul Adrien MauriceFizyk, laureat nagrody Nobla, P.A. Dirac, skończył wykład i zwrócił się do grupy studentów:- Czy są jakieś pytania?- Nie rozumiem, jak pan profesor doszedł do tego wyniku... — odezwał się jeden zesłuchaczy.— To jest stwierdzenie faktu, a nie pytanie — odpowiedział Dirac.

DISNEY WaltGdy słynny twórca filmów animowanych Walt Disney otrzymał doktorat honorowy, nadanymu przez uniwersytet w Yale, pewien profesor powiedział:— Powiodło mu się to, czego nie potrafiły dokonać laboratoria doświadczalne zoologii ibiologii. On dał zwierzętom duszę.

DONIZETTI GaetanoGaetano Donizetti należał do niezwykle płodnych kompozytorów operowych, w dodatkukomponował bardzo szybko.Znakomitą operę „Don Pasquale" napisał w ciągu ośmiu dni. Gdy powiedziano mu, żeRossini na skomponowanie „Cyrulika sewilskiego" potrzebował „aż" dwóch tygodni, rzekł:- To mnie wcale nie dziwi. Rossini jest przecież taki leniwy...

DOSTOJEWSKI FiodorKiedy słynny pisarz Fiodor Dostojewski redagował w Moskwie pismo, przyszedł do niegoprzyjaciel, prosząc o przyjęcie do pracy znajomego.- No, już go sobie wyobrażam - - narzekał Dostojewski — jak tylko przyjdzie, zarazpoprosi o zaliczkę...- Ależ nie, na pewno nie! — zapewniał przyjaciel.- O, jeżeli tak, to niech nie przychodzi - - odpowiedział Dostojewski. Jeżeli nie wie, co to sąkłopoty finansowe, nigdy nie będzie z niego dobry dziennikarz.

Fiodor Dostojewski, będąc po pięćdziesiątce, często tracił pamięć. Pewnego dnia przyszedł dodomu zdenerwowany i zapytał żonę:- Aniu, jak ty się nazywasz?- Dostojewska — odpowiedziała zdziwiona małżonka.- To wiem. Ale jakie było twoje panieńskie nazwisko? Pytano mnie o to w banku, a ja nie

Page 44: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

wiedziałem. Czuje, że się naraziłem na śmieszność.- Snitkina...— Nie mogłaś mi tego wcześniej powiedzieć?! — rzekł z wyrzutem sławny pisarz.

Podczas pobytu w więzieniu Dostojewski poznał pewnego zbrodniarza, z którym zawarłbliższą znajomość. Po wyjściu z więzienia rozeszli się w najlepszej komitywie. Pewnego razuDostojewski spotkał swego przyjaciela, który ze wstydem odwrócił głowę i nie odkłonił się.Zdziwiony podchodzi do opryszka i pyta, co się stało.— Wstydzę się panu spojrzeć w oczy. Wstąpiłem do polic

DOYLE Sir Arthur ConanNa przyjęciu towarzyskim Arturowi Conan Doyle został kiedyś przedstawiony jakiś niedoszłykryminolog. Po półgodzinnym wysłuchaniu jego bardzo nudnych wywodów Conan Doyle niewytrzymał i uciekł do sąsiedniego pokoju, gdzie spotkał pana domu.- On jest może trochę nudny, ale to niezwykły umysł. Wynalazł podobno sposób nadokonanie zbrodni doskonałej.- Omal nie padłem jej ofiarą. Zanudził mnie na śmierć -odparł Connan Doyle.

Na proszonym obiedzie rozmawiano o życiu pozagrobowym i o tym, czy po śmierci warto bybyło wrócić ponownie na ziemię. Jedni byli za, drudzy przeciw. Wreszcie odzywa się ConanDoyle:— Byłbym za, lecz postawiłbym swoje warunki.

Conan Doyle w wolnych chwilach zajmował się spirytyzmem, a później stał się nawet jegofanatycznym zwolennikiem. Pewnego razu, twórca Sherlocka Holmesa spotkał się zBernardem Shaw i postanowił wykorzystać tę okazję do nawrócenia sceptycznego pisarza.Zaczął więc opowiadać o swych doświadczeniach ze stolikiem.— Gdy wyciągnę dłonie, wówczas stolik zaczyna się cofać i ustępować...— Oczywiście — przerwał Shaw — mądry zawsze pierwszy ustępuje...

Conan Doyle był spirytystą, natomiast nie uznawał przesądów j zabobonów. Pewnego razuzapytała go znajoma: __Czy pan niechętnie zasiada do stołu, gdy jest trzynaścieosób?— Bardzo niechętnie — potwierdził Conan Doyle — zwłaszcza, gdy podano tylko dladwunastu osób.

DÓBLIN AlfredŚwietny pisarz a zarazem popularny lekarz — Alfred Dóblin zapytany został kiedyś, czyzdarzyła mu się kiedyś w życiu przykra pomyłka, której dotychczas żałuje. Odpowiedział:— Owszem. Otóż wyobraźcie sobie, że mój pacjent wyzdrowiał już po pierwszej u mniewizycie, lecz dopiero później dowiedziałem się, że był... milionerem.

DUBOIS JacquesProfesor chirurgii i położnictwa w Paryżu, Dubois, nie był bezinteresowny. Kazał sobie płacićza każdą poradę według przez siebie ustalonej taksy.Gdy kiedyś wręczono mu pieniądze za poradę, uznał, że otrzymane honorarium jest zbyt małei jakby przez niezręczność upuścił je na podłogę. Gdy domownicy podnieśli pieniądze i wrę-czyli mu je po raz drugi, Dubois zauważył:— Proszę jeszcze poszukać, zapewne na podłodze pozostała część należnego mi honorarium.

Page 45: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

DUCLOS CharlesMoralista francuski Karol Duclos kąpał się raz w Sekwanie. Nagle spostrzegł, że jadącabrzegiem kareta przewróciła się, wyrzucając na drogę młodą damę. Nagi Duclos pospieszyłdamie na pomoc.— Pani — rzekł podając jej rękę — proszę wybaczyć, że jestem bez rękawiczek...

Duclos powiedział kiedyś na przyjęciu:— Nikt tak nie udaje świętoszka, jak właśnie kobiety będące w rzeczywistości do cnazepsute. Im mniej ktoś posiada cnoty, tym bardziej nie pozwala na najmniejszą swobodę wsłowach.Po takim wstępie Duclos opowiedział jakieś nieprzyzwoite zdarzenie, potem drugie, wreszciezaczął trzecie, jeszcze pikantniejsze.Wtedy jedna z dam nie wytrzymała i powiedziała: - Ostrożnie Duclos, pan ma nas już zabardzo uczciwe.

DUMAS AlexandreAleksander Dumas (ojciec) jadł pewnego razu obiad u znanego lekarza Gistala, który swoimgościom lubił przedkładać „książkę pamiątkową".- Mistrzu, czy mógłby pan coś wpisać do tej książki? Dumas napisał: „Odkąd dr Gistal leczyrodziny, trzeba było zburzyć szpital...- Pan mi pochlebia! — przerwał ucieszony lekarz. Dumas uśmiechnął się i dokończyłrozpoczęte zdanie: ... i założyć dwa cmentarze".

Dumas-ojciec i Dumas-syn rozmawiali kiedyś na temat występu scenicznego pewnej aktorki.Syn zwierzył się:— Ojcze, chcę ci powiedzieć, że pragnę się z tą artystką ożenić. Kocham ją i nic nie jest wstanie nas rozdzielić...— Nie dziwię ci się mój synu — odpowiedział ojciec. — Gdy byłem w twoim wieku, teżchciałem się z nią ożenić...

Rouen jest miastem rodzinnym autora „Cyda", Corneille'a, a zarazem miastem, w którymzginęła na stosie Joanna d'Arc.\V tym mieście stanął w charakterze świadka w procesie teatralnym Aleksander Dumas. .—Pański zawód? — pyta przewodniczący.— Pisarz dramatyczny, jeśli wolno mi tak siebie nazwać w mieście, które wydało na światwielkiego Corneille'a.Z kolei staje przed sądem młodziutka aktorka.— Pani stan cywilny? — pyta sędzia.— Dziewica, jeśli wolno mi to wyznać w mieście, gdzie spalono już jedną na stosie...

Pewna pani chciała zakpić z Aleksandra Dumasa-syna i zapytała go ironicznie, gdzie poznałświatowe kobiety, o których pisze.Dumas odparł:— W moim mieszkaniu...

Karol Monselet świetnie ujął naiwną próżność Aleksandra Dumasa-ojca:- Próżność jest częścią składową jego talentu. Dumas jest jak balon: Wzbija się wtedy, gdy sięnadyma.

Aleksander Dumas gorąco oklaskiwał sztukę swego syna pt. „Demimonde". Po

Page 46: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

przedstawieniu ktoś zadał mu pytanie:- Przyczynił się pan do powodzenia?— Przyczyniłem się? Powodzenie zawdzięcza wyłącznie mnie.- Jak to, więc to pańska sztuka?- Sztuka — nie, ale autor.

Do Aleksandra Dumasa zwrócono się z prośbą o 200 frankóv na pogrzeb komornika.— Oto 400 franków — powiedział autor „Trzech muszkieterów". — Pochowajcie od razudwóch.

Aleksander Dumas-ojciec wrócił do domu z przyjęcia, które wydali jego przyjaciele.- Jak się bawiłeś? — zapytał go syn.- Świetnie! Ale gdyby mnie tam nie było, umarłbym z nudów.

Aleksander Dumas był chory. Lekarz polecił mu zaangażowanie doświadczonej pielęgniarki,najlepiej w wieku około pięćdziesiątki.Pisarz, którego pociąg do pań był powszechnie znany, zapytał lekarza:- Czy nie można by zaangażować dwóch pielęgniarek po dwadzieścia pięć lat?

Aleksander Dumas-syn był bardzo inteligentnym dzieckiem. Gdy miał zaledwie siedem lat,pewien stary szlachcic powiedział do Dumasa-ojca:— Tak mądre dzieci z wiekiem bardzo głupieją. Obecny przy tej rozmowie syn odrzekł:— Pan widocznie w dzieciństwie należał do najmądrzejszych

Do autora „Trzech Muszkieterów" przybiegł znajomy, znany z lekkomyślności.— Jeśli mi natychmiast nie pożyczysz 300 franków — zawołał dramatycznym głosem —powieszę siebie i troje dzieci!Dumas przeszukał kieszenie, nie znalazł jednak więcej niż 100 franków.— To mi nie pomoże, muszę mieć trzysta! — krzyknął gość.Na to pisarz z uśmiechem:- Dam ci dobrą radę. Powieś się sam, a dzieci zostaw na później...

Do Aleksandra Dumasa-syna zwrócił się pewien krytyk:— Wybaczy pan, mistrzu, ale z tym wyrażeniem „bolesna pustka", którego użył pan w swymutworze, trudno mi się pogodzić.— Dlaczego?— Bo przecież tam, gdzie jest pustka, nie może być mowy o bólu.— Czyżby nigdy nie bolała pana głowa?

Aleksander Dumas-syn, podobnie jak jego ojciec, słynący z dowcipu, rzekł kiedyś na tematkobiety:- Według Biblii kobieta jest ostatnim stworem Boga. Stworzył ją w sobotę wieczorem. Znaćzmęczenie...

Aleksander Dumas-ojciec, znajdował się, jak zwykle, w wielkich kłopotach finansowych.Pewnego dnia rozmawiał z synem. Ten zadał pytanie:- Wytłumacz mi ojcze, co to właściwie jest weksel? Ciągle o nim mówisz.Dumas wyjął blankiet z biurka i tak objaśnił synowi:- Widzisz ten odcinek papieru? W tej chwili jest on wart franka. A teraz, gdy go podpiszę,nikt nie da za niego ani centima.

Page 47: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Aleksander Dumas był synem Mulata. Nie było to dla niego miłe i dlatego nikt w jegoobecności nie odważył się wspomnieć choć słowem o jego przodkach.Kiedyś jednak, w czasie ostrej dyskusji, został nazwany Murzynem.Dumas opanował gniew i spokojnie rzekł w odpowiedzi na to:- To prawda, mój panie, że ojciec mój był Murzynem, a pradziadek małpą. Ta jednak istniejeróżnica między moim a pańskim rodowodem, że mój zaczyna się tam, gdzie pański kończy.

Aleksander Dumas, pisząc jeden ze swych dramatów, był w kłopocie, jakie dać zakończenieswemu dziełu. Zapytał o to swego przyjaciela Miraulfa, ale i on nie umiał poradzić.Wreszcie Dumas zadecydował, jaki będzie koniec dzieła i udał się do przyjaciela, aby mu tooznajmić. Niestety nie zastał go w domu. Odchodząc rzekł służącemu:- Proszę zawiadomić swego pana, że wszystko skończone. Zabiłem Pawła Aubry...Służący osłupiał, a kiedy drżąc ze wzruszenia, zawiadomił o tym swego pana, ten odparł:— A, doskonale! Zabił go. Tak zresztą będzie najlepiej...

W Paryżu grana była sztuka francuskiego komediopisarza Emila Augiera. Siedzący obokautora Aleksander Dumas pokazuje mu w pewnym momencie widza, który smacznie zasnął.— Oto jak działa pańska sztuka na widza — powiedział Dumas.W dwa dni później obaj autorzy oglądali sztukę Aleksandra Dumasa. Tym razem Augierwskazuje na śpiącego widza.— Niech pan zobaczy teraz, jak skutkuje pańska sztuka. Dumas spojrzał i odrzekł:— Ach, poznaję go! To jest ten widz z pańskiej sztuki. On się jeszcze nie obudził.

Aleksander Dumas używał najrozmaitszych sposobów, aby nie pozwolić oszukiwać sięwydawcom. Pewnego razu od jednego z nich otrzymał zamówienie na romans, przy czym,zgodnie z umową, miał otrzymać honorarium od wiersza.Dumas zasiadł do biurka i rozpoczął swą powieść dialogiem, który w każdym wierszu miałtylko jedno albo dwa słowa. Wydawca zorientował się szybko, że zrobił błąd. Zmienił więcumowę. Dumas miał otrzymać honorarium od sylaby.Autor „Trzech Muszkieterów" i na to znalazł sposób. Wprowadził do powieści jąkałę. Odtądkażda sylaba dialogu powtarzała się kilkakrotnie.Wobec tego wydawca postanowił zaproponować pisarzowi honorarium ryczałtowe. Dumaszgodził się. W dniu, kiedy zainkasował z góry całą należność, uśmiercił w powieści biednegojąkałę i na tym powieść zakończył.

W gronie krytyków literackich czyniono wyrzuty Aleksandrowi Dumas, iż w swojejtwórczości lekceważył prawdę dziejową. Jeden z krytyków wyraził się nawet, iż Dumas poprostu zniewolił historię...- Być może — odpowiedział żartobliwie powieściopisarz — ale przyznacie chyba panowie,że udane spłodziłem potomstwo...

DUPUYTREN GuillaumeZnakomity chirurg francuski Dupuytren nie spodziewał się, ani nie śmiał żądać żadnegohonorarium, gdy w wyniku nieudanej operacji, pacjent zmarł.Zdarzyło się jednak, że spadkobierca pewnego zmarłego poczuwał się do obowiązku zwrócićsię do chirurga i osobiście wyrazić mu swoje podziękowanie za opiekę nad wujem.Dupuytren zdziwiony, jak zawsze złośliwy i przyzwyczajony raczej do skąpstwa i cynizmu,bo sam z tego słynął, przerwał brutalnie słowa podziękowania siostrzeńca zmarłego i zapytałcynicznie:

Page 48: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Po co aż tyle czułości? Czy jestem panu potrzebny dc jeszcze jednego wuja?

DURER AlbrechtPewnego dnia cesarz Maksymilian wszedł — wraz ze swoim orszakiem — do kościoła św.Wawrzyńca w Norymberdze. W tym czasie w kościele pracował nad obrazem — stojąc nawysokiej drabinie — Albrecht Durer. W pewnej chwili, cesarz zauważył, że drabina zaczynasię chwiać.- Trzymaj drabinę — krzyknął cesarz do jednego z rycerzy. Gdy ten się zawahał, cesarz samprzytrzymał drabinę i powiedział do rycerza:— Nie bądź tak dumny ze swego pochodzenia. Z tuzina chłopców mogę zrobić tuzinrycerzy, ale nawet z tuzina rycerzy trudno byłoby mi zrobić jednego artystę.

DYCK Anton vanVan Dyck malował portret księżniczki, która była bardzo brzydka. Artysta uwiecznił twarzzgodnie z oryginałem, natomiast ręce na portrecie były ładne i delikatne.Kiedy księżniczka spytała go, dlaczego ręce są piękniejsze od twarzy, van Dyck odrzekł:— Ponieważ z tych rąk, Wasza Wysokość, otrzymuję wynagrodzenie.

EDDINGTON Sir Arthur StanleyW roku 1917 pewien fizyk powiedział do angielskiego astronoma Artura Eddingtona:— Pan jest jednym z trzech ludzi na świecie, którzy rozumieją teorię względności.Na twarzy Eddingtona zjawił się wyraz zakłopotania. Jego rozmówca spiesznie dorzucił:— Pan jest zbyt skromny. To nie jest powód do zażenowania.— Ależ nie — zaprzeczył Eddington. — Wcale nie jestem zażenowany. Zastanawiam sięjedynie, kim jest ten trzeci...

EDISON Thomas AlvaW letniej rezydencji Edisona pełno było urządzeń, które miały na celu ułatwienie pracy izaoszczędzenie czasu.Pewnego razu jeden z gości, który przebywał na letnisku u Edisona, uskarżał się na kołowrótu wejścia do parku.- Porusza się tak ciężko — mówił gość, że musiałem użyć całej swej siły, aby go obrócić.- Ale za to obracając go, napompował mi pan do zbiornika na dachu aż 30 litrów wody —roześmiał się Edison.

Tomasz Edison od wczesnej młodości odczuwał nieprzezwyciężony pociąg do wszelkiegorodzaju doświadczeń.Pewnego razu, gdy był czteroletnim chłopcem, matka znalazła go w kurniku, siedzącego wkącie.- Co ty tutaj robisz?- Nic, mamusiu. Ja tylko chciałem przekonać się, czy potrafi? wysiedzieć z jaj kurczątko —odpowiedział malec.

Jakiś dziennikarz przeprowadzając wywiad z Edisonem, uprzedził go, że w swoim artykulezaraz na wstępie zaznaczy, że rozprawiał z człowiekiem, który pierwszy stworzył mówiącąmaszynę.- O, nie — odrzekł wynalazca — pierwsza mówiąca maszyna została wynaleziona znaczniewcześniej i była zrobiona z żebra.

Po wykonaniu pierwszej żarówki elektrycznej, Edison zwrócił się do znanego potentata

Page 49: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

finansowego, Morgana, z prośbą o zezwolenie na urządzenie w jego banku próbnejdemonstracji wynalazku.Po długim wahaniu Morgan odpowiedział:- Niech pan tę swoją lampę umieści w moim gabinecie, ale ostrzegam: jeśli mnie zabije lubspali bank, odpowiedzialność spadnie wyłącznie na pana.

„Zbyt tępy, ażeby go można było zatrzymać w szkole" — oto treść noty, z którą młodyEdison wrócił po skończonym roku szkolnym do domu. Uczęszczał do tej szkoły tylko wciągu jednego roku, gdyż na skutek tej cenzurki, dalsze pozostanie w szkole było bezcelowe.Całą swoją olbrzymią wiedzę zawdzięczał Edison jedynie wytrwałemu samouctwu.

EDWARD VIIIKról Edward VIII w czasie swojego krótkiego panowania znany był ze swej niechęci dodworskiej pompy i etykiety. Pewnego razu, podróżując samochodem incognito przez Szkocje,zatrzymał się w małym hoteliku. Rano właściciel hoteliku przyniósł do pokoju gorącą wodę izastał króla golącego się. Zaczął mu się uważnie przyglądać.— Pana twarz jest mi znajoma. Chyba widziałem pańskie fotografie w gazetach. Czy panczasem nie pozostaje w służbie króla?- Tak.— A co pan robi?— Właśnie golę Jego Królewską Mość.

EINSTEIN AlbertAlbert Einstein, znakomity fizyk i matematyk, przy tym z zamiłowania skrzypek, żył wprzyjaźni ze słynnym pianistą Arturem Schnablem. Pewnego dnia grali razem jedną ztrudniejszych sonat Mozarta. Einstein miejscami niemiłosiernie fałszował.Wreszcie zdenerwowany pianista zawołał:— Nie tak, Albercie, nie tak! To ma być tak: raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy... Czy ty nie umieszliczyć do trzech?!

Lekarze zabronili Einsteinowi palenia, ale uczony nie potrafił się wyrzec tego nałogu.- Która to z kolei dziś fajka? — pyta zatroskana żona.- Pierwsza.- Jak to pierwsza. Przed chwilą widziałam...- No więc druga.- Wykluczone. Co najmniej czwarta! — nie daje za wygraną żona.- Ależ moja droga — śmieje się Einstein — przecież mi nie wmówisz, że jesteś mocniejsza wmatematyce ode mnie.

Z okazji pierwszego pobytu w USA urządzono Albertowi Einsteinowi triumfalny wjazd doNowego Jorku. Był nieprzebrany tłum ludzi.Samochód wielkiego uczonego miał na dachu umocowany transparent z napisem: „To jestsławny profesor Einstein".- Co ty o tym sądzisz, Albercie? — zapytała żona profesora.- Wygląda to zupełnie jak w cyrku — roześmiał się Einstein. — Myślę jednak, że ciludzie o wiele więcej pożytku mieliby z oglądania słonia czy żyrafy, aniżeli staregoprofesora...

Albert Einstein nie potrafił bez pomocy drugiej osoby wypełnić deklaracji podatkowej.- To jest zbyt skomplikowane dla matematyka — mawiał Einstein. — Do tego trzeba być

Page 50: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

filozofem.

Wielcy ludzie bywają często roztargnieni. Takim też człowiekiem był Albert Einstein.Zdarzyło się, że nie mógł znaleźć okularów. Odnalazła mu je dziewczynka.- Dziękuję ci moje dziecko — jak się nazywasz?— Klara Einstein, tatusiu — odpowiedziała dziewczynka.

Einstein chętnie opowiadał o pewnym wydarzeniu.- Miałem kiedyś cykl wykładów w Nowym Jorku. Po jednym z pierwszych podeszły do mniew kawiarni dwie panie pytając:- Czy to pan miał wczoraj odczyt w Town Hali?- Tak.- Właśnie wydawało nam się, że pana poznajemy. Pan był wspaniały! Wprost nadzwyczajny!A właściwie jak się pan nazywa?

Do Alberta Einsteina przychodziła regularnie córeczka sąsiadów. Żona wielkiego uczonegospytała go kiedyś, czy nie żal mu tracić swego cennego czasu dla takiej smarkuli.Einstein odpowiedział poważnie:— Ależ ja wcale nie tracę czasu. Bardzo lubię miodowe cukierki. Ona mi je stale przynosi, aja jej za to rozwiązuję zadania z rachunków.

Kiedyś Albert Einstein był na przyjęciu w domu snobistycznych Amerykanów. Pani domu,chcąc się pochwalić swoją uczonością, zaprosiła go do okna i pokazała jakąś gwiazdę,mówiąc:— To jest Wenus. Poznaję ją, bo błyszczy jak piękna kobieta.- Przykro mi — odpowiedział wielki fizyk — ale planeta, którą pani pokazuje, to Jowisz.- Ach, drogi profesorze! Pan jest naprawdę niezwykły. Z tak olbrzymiej odległości potrafi panodróżnić płeć gwiazdy.

Einstein, kiedy był studentem, nie był lubiany przez profesorów, których przewyższał wiedzą.Niektórzy starali się mu dokuczać.Pewnego razu jeden z nich zwrócił się drwiąco do nielubianego studenta:- Jak pan sądzi, czy skutek może wyprzedzać przyczynę?- Może — odparł Einstein. — Na przykład taczki popychane przez człowieka.

Katedrę fizyki po Einsteinie objął profesor Frank. Dziekan przyjął go następującymi słowami:- Żądamy od pana tylko jednej jedynej rzeczy — normalnego zachowania.- Jak to? — zdziwił się Frank. — Czy to taka rzadka cecha u fizyków?— Chyba nie zechce pan we mnie wmawiać, że pański poprzednik, Einstein, był człowiekiemnormalnym — oburzył się dziekan.

Pewnego dnia Albert Einstein realizował czek w banku. Po Powrocie do samochodustwierdził brak pozostawionej na siedzeniu jesionki.W mig otoczyło go grono gapiów.- To pańska wina — odezwał się jeden z nich, — Nie zostawia się tak lekkomyślnie płaszczaw samochodzie.Drugi orzekł:— To wina kierowcy, który nie zwrócił uwagi na niedomkniętedrzwiczki.- Co kierowca! — wtrącił trzeci. — Portier bankowy powinien był czuwać nad własnością

Page 51: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

klienta.- Tak jest — westchnął na koniec znakomity fizyk. — My trzej ponosimy winę. Niewinnyjest jedynie złodziej...

Dwaj amerykańscy studenci założyli się, że list zaadresowany jedynie: „Profesor Einstein,Europa" -— dojdzie do rąk adresata.List oczywiście doszedł w normalnym czasie, Einstein zaś bez najmniejszej chełpliwościstwierdził po prostu: - Poczta funkcjonuje u nas doskonale.

Einstein był akurat z wizytą, kiedy zaczął podać deszcz. Na odchodnym zaproponowano mupożyczenie kapelusza, ale Einstein odmówił:- Po co? - - powiedział. — Wiedziałem, że będzie deszcz i naumyślnie nie wziąłem kapelusza.Schnie o wiele wolniej od moich włosów. To chyba oczywiste.

- Co myśli pan o ewentualnościach trzeciej wojny światowej i jaka broń będzie dla tej wojnycharakterystyczna? — spytano kiedyś Einsteina.- Postęp w tej dziedzinie jest tak zadziwiająco szybki, że nie mógłbym uczciwieodpowiedzieć na to pytanie — rzekł uczony. — Natomiast z całą pewnością mogę stwierdzić,że czwarta wojna światowa odbędzie się na maczugi i kamienie.

Opowiadają, że Albert Einstein objeżdżał uniwersytety amerykańskie, gdzie miał wykłady oswej teorii względności. Podróżował w limuzynie z kierowcą. Pewnego dnia w czasie jazdykierowca rzekł do uczonego:— Panie doktorze, ja już słyszałem pana wykład ze trzydzieści razy. Znam go na pamięć isłowo daję, sam bym mógł go wygłosić.— Świetnie! Można spróbować. Tam, dokąd teraz jedziemy, nikt mnie osobiście nie zna. Jawłożę pana czapkę, pan przedstawi się za mnie i wygłosi wykład — odrzekł Einstein.Gdy kierowca skończył wykład i zbierał się do odejścia, zatrzymał go jeden z profesorówobecnych na wykładzie, prosząc o odpowiedź na wielce skomplikowane pytanie, pełnedziałań i wzorów matematycznych. Kierowca bez namysłu odpowiedział:- Odpowiedź na to pytanie, profesorze, jest tak prosta, iż nie mogę się nadziwić, że je panzadał. Aby pana przekonać jak bardzo prosty jest ten problem, zwrócę się do mego kierowcy,aby go rozwiązał.

Kiedy Albert Einstein odwiedził pewnego razu Edisona, ten skarżył mu się, że wciąż jeszczenie ma asystenta, mimo, że zgłosiło się wielu kandydatów ubiegających się o to stanowisko.- A jak Pan upewnia się, czy kandydat się nadaje? — spytał Einstein.- Bardzo prosto - - odparł Edison i wręczył Einsteinowi arkusz papieru.- Proszę spojrzeć, ten, który odpowie na te pytania, zostanie moim asystentem.Einstein przeczytał z wielkim zainteresowaniem pierwsze pytanie: „Ile mil wynosi odległośćz Nowego Jorku do Chicago?", i natychmiast odpowiedział:- Należałoby to sprawdzić w rozkładzie jazdy. Przeczytał następne pytanie: „Jaki jest składnierdzewnej stali?"- Tego można poszukać w podręczniku metalurgii — odparł szybko.W podobny sposób odpowiedział na wszystkie pytania i stwierdził na zakończenie:— Nie czekając na pańską odmowę, wycofuję dobrowolnie swoją kandydaturę.

Albert Einstein spotkał u fryzjera małego chłopca, który strasznie płakał.- Czemu płaczesz? -- zapytał go przyjaźnie twórca teorii względności.- Zgubiłem pieniądze i nie mam na opłacenie strzyżenia — odparł chłopiec.

Page 52: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Einstein, który nosił bardzo długie włosy, wyciągnął z kieszeni monetę i dał ją chłopcu. Tenobejrzał pieniądz, spojrzał na włosy profesora i stwierdził:- Nie, dziękuję, niech Pan zatrzyma te pieniądze, potrzebuje Pan ich bardziej niż ja.

Spotkawszy przyjaciela Einstein powiedział:— Niech pan przyjdzie jutro do nas na obiad. Będzie profesor Smithson...- Ależ profesorze, przecież Smithson to właśnie ja!— Nic nie szkodzi, niech pan przyjdzie.

Zapytano kiedyś Einsteina, z jakich zagadnień będzie egzaminował studentów. Profesorodpowiedział:— Pytania będą takie same, jak w ubiegłym roku.— Ależ, profesorze, przecież to szalone ułatwienie!— Nic podobnego. Pytania są wprawdzie takie same, ale prawidłowe odpowiedzi zupełnieinne.

Pewnego razu, kiedy Albert Einstein grał na skrzypcach na prośbę zebranych w jego domugości, zauważył, że znany komik Olson, ulubieniec Broadwayu, głośno się śmieje. Einsteinprzerwał grę i z całą powagą zapytał:- Dlaczego pan się śmieje, panie Olson? Czy widział pan, abym kiedykolwiek się śmiał, kiedypan gra?

EISLER HannsZnakomity kompozytor niemiecki Hanns Eisler był szczególnie wyczulony na punkcie siły idynamiki dźwięku. Pewnego razu Bertold Brecht skarżył mu się na reżysera Pabsta:- Wyobraź sobie, Pabst przestał mi się kłaniać tylko dlatego, że ośmieliłem się mu kiedyśpowiedzieć moje zdanie! Po prostu moje zdanie!- Mam tylko jedno pytanie — odrzekł Eisler. — Jak głośno?

ELŻBIETA IBłazen królowej angielskiej Elżbiety I przez dłuższy czas nie śmiał ukazywać się przed jejobliczem. Obawiał się gniewu swej pani, ponieważ ośmielił się ostro wykpić jejpostępowanie.Gdy wreszcie zezwoliła mu zjawić się w komnacie królewskiej, rzekła:- Cóż, przychodzisz, by mi znów wytykać błędy?- Nie, Najjaśniejsza Pani — odparł błazen — nie leży w moich zwyczajach rozprawiać orzeczach, o których mówią wszyscy.

EMERSON Ralph WaldoRalph Waldo Emerson, amerykański pisarz i filozof, często dawał zaskakujące rady swoimkolegom i znajomym, nawet, gdy o to nie prosili. Któregoś dnia ktoś melancholijniepowiedział, że życie jest jak rzeka.Niesie człowieka w nieznane. Na to Emerson: Tylko troszkę ma pan rację. Rzeka niesie naswojej fali wszystko, co lekkie i słabe, na przykład śmiecie. Niech pan płynie pod prąd.Śmiecie popłyną w nieznane, a pan dotrze do czystego źródła. Chyba, że jest pan lekki i bezmocy, wtedy trzeba się zdać na siły losu.

ENGELS FriedrichGdy pewnego dnia jeden z towarzyszy, odwiedzając 70-le-tniego Fryderyka Engelsa,stwierdził, że ten studiuje język norweski, zdziwił się i zapytał:

Page 53: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Ależ towarzyszu Engels, na co ci to w twoim podeszłym wieku.- Chcę czytać Ibsena i Kiellanda — wyjaśnił Engels.- Ależ istnieją bardzo dobre tłumaczenia tych autorów -zdumiał się towarzysz.- Ach, ci tłumacze — odrzekł Engels — to, czego nie rozumieją, po prostu opuszczają.

FERNANDELTę historyjkę opowiedział Fernandel (właśc. Fernand Joseph Contandin) w gronie przyjaciółpo powrocie z podróży do Japonii.— Podczas kolacji w pewnym hotelu kazałem sobie ot tak, dla zaspokojenia ciekawości,podać do wybranego menu kieliszek słynnej w świecie, oryginalnej japońskiej wódki z ryżuzwanej sake. Po wypiciu kieliszka doznałem gwałtownego wstrząsu i odniosłem wrażenie, żecały świat kołuje razem ze mną. Wezwałem kelnera i mówię:— Ależ piekielnie mocna ta wasza wódka, okropnie na mnie podziałała!A kelner na to z grzecznym uśmiechem:— To nie wódka. To było małe trzęsienie ziemi...

W miarę jak rosła sława, rosły również dochody. Toteż jednego dnia pani Fernandel odezwałasię do męża:- Mój drogi, czy nie sądzisz, że skoro tak podwyższono ci honoraria w filmie i w telewizji, tomoglibyśmy wynająć jakiś większy i bardziej reprezentacyjny dom?Fernandel przez chwilę rozmyślał i wreszcie odpowiedział:- Nie gniewaj się, ale nic z tego nie będzie. Przyznam, że zbyt się do tego domuprzyzwyczaiłem i bardzo dobrze się tu czuję. Żebyś jednak nie myślała, że żałuję wydatku,mam propozycję: pójdź do gospodarza domu i poproś, żeby nam podwyższył czynsz...

Na początku lat siedemdziesiątych tego stulecia, Fernandel zasłynął w serialu filmowym„Don Camillo", w którym grał rolę proboszcza. Pewnego razu, w czasie przerwy w kręceniufilmu, Fernandel wyszedł w księżych szatach na mały spacer. Nagle przyczepił się do niegojakiś pijak.- Wielebny księże proboszczu — poprosił natarczywie — ja tu blisko mieszkam, proszę mniepodprowadzić do domu.Fernandel, jak zawsze uczynny, nie odmówił prośbie. Kiedy się znaleźli pod domem, pijakodezwał się znowu:- A teraz proszę wejść ze mną do domu. Niech moja żona zobaczy, że pijam w przyzwoitymtowarzystwie.

Pewnej nocy Fernandel usłyszał podejrzane szmery w sąsiadującym z sypialnią pokoju. Nieprzeląkł się zbytnio, a trzeba wiedzieć, że w przeszłości był już kilkakrotnie nawiedzanyprzez złodziei, którzy szukali łupu w domu znanego aktora. Wstał cicho z łóżka i uruchomiłmagnetofon z nagranym na taśmie tekstem: „Zobacz no, Fernandzie, co się tam podejrzanegodzieje w sąsiednim pokoju? Rewolwer masz w szufladzie nocnego stolika..."Następnego dnia rano znalazł w tym pokoju kartkę, na której napisano: „... a pięć tysięcyfranków miał pan w prawej szufladzie biurka".

Raz Fernandel opowiadał kolegom w atelier filmowym: - Parę tygodni temu poszedłem dodentysty, aby mi wyrwał bolący ząb. I oto wczoraj otrzymałem od niego list polecony. Wkopercie zamiast rachunku kilka słów tekstu na kartce oraz 500-frankowy banknot. Dentystanapisał: „Sprzedałem ząb jednej z pańskich wielbicielek, która nosi go na łańcuszku jakotalizman. Z otrzymanej za ten ząb kwoty potrącam moje honorarium, a resztę Panu odsyłam zwyrazami szacunku..."

Page 54: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewnego razu Fernandel przyszedł do studia wielce zmartwiony.— Wyobraźcie sobie — zawołał z goryczą — znowu okradli moje mieszkanie! Zabraliwszystko, co najcenniejsze, nawet nie doczytaną jeszcze do końca powieść kryminalną. Ach,dranie!- Jeśli dobrze pamiętamy - - odezwał się jeden z przyjaciół — masz zawsze pod poduszkąnabity rewolwer...- Ach, rzeczywiście! — krzyknął Fernandel. — Wyobraźcie sobie, że na szczęście go nieznaleźli.

Fernandel został zaproszony na obiad do pewnej mieszczańskiej rodziny. Wchodząc,spostrzegł na dywanie dwa wspaniałe okazy kotów i zaczął im się przyglądać z upodobaniem.— Syjamskie — mówi pani domu. Na to Fernandel:— I pani udało się je rozdzielić?

Zapytano Fernandela, co sądzi o wróżkach, które ponoć wiedzą wszystko.- Gdzie tam — odrzekł zapytany — nie wierzę im. Pewnego dnia poszedłem do jednej,pukam do drzwi i słyszę głos z zewnątrz:„Kto tam? Czego pan sobie życzy?"

Kiedyś jeden z przyjaciół spytał Fernandela:- Czy często otrzymujesz listy od wielbicieli?- Tak — odrzekł aktor. — Wczoraj nadszedł list, którego autor dziękował mi zarozśmieszanie ludzi. Jego wuj podczas oglądania mnie w którymś z filmów umarł bowiem ześmiechu i on został spadkobiercą.

Fernandel postanowił kiedyś zostać jaroszem i przez pewien czas zajadał się tylko zieleninąoraz produktami mlecznymi. Pewnego razu jednak zobaczono go w restauracji pałaszującegoogromny sznycel po wiedeńsku.— Człowieku, miałeś przecież zostać jaroszem — zwrócił się do niego któryś ze znajomych.— Owszem jestem nim — odpowiedział Fernandel — ale dziś jest piątek i my, jarosze, mamyw ten dzień post.

Przyjacielowi, który postanowił się ożenić, Fernandel udzielał cennych rad. Powiedział mumianowicie:Pamiętaj, przed ślubem musisz mieć oczy szeroko otwarte!— A po ślubie? — spytał tamten.— Potem je będziesz musiał przymykać.

Któregoś wieczoru Fernandel zaprosił swoich przyjaciół na kolację. Przy suto zastawionymstole goście rozmawiali między innymi na temat grzeczności.- Czy wiecie, dlaczego gospodarze odprowadzają swoich gości do drzwi? — spytał jeden zgości.- Ja wiem - - rzekł Fernandel. - - Aby się upewnić, czy rzeczywiście wyszli.

FEUCHTWANGER LionKiedy Lion Feuchtwanger przyjechał po raz pierwszy do Nowego Jorku, wielkie wrażeniewywarły na nim reklamy świetlne w nocy na Broodwayu. Zachwycony westchnął:- Jak cudowny to musi być widok dla człowieka, który nie umie czytać.

FISCHER Emil Hermann

Page 55: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Fischerowie byli bogatą rodziną kupiecką. Stary Fischer pragnął, aby syn poszedł w jegoślady. Oddano go do szwagra na praktykę. Młody Emil tak mało interesował się handlem, żeszwagier rzekł krótko: „Nic z niego nie będzie".W końcu i ojciec Fischera skapitulował.- Trudno, na kupca jest zbyt głupi — niech studiuje — powiedział.Emil Fischer został profesorem, wybitnym chemikiem i biochemikiem.

Emil Fischer wybiera w sklepie parasol. Żąda najtańszego.— Ten jest najtańszy — mówi sprzedawca — ale nie gwarantujemy za jego jakość.— Nie szkodzi, ja i tak kupuję go po to, żeby go zapomnieć w kawiarni.

FLAUBERT GustaveGdy zapytano znakomitego powieściopisarza francuskiego Gustawa Flauberta, jakie wolikobiety: mądre czy głupie, autor „Madame Bovary" odpowiedział:— Takie, które zdają sobie sprawę ze swojej głupoty i te, które nic nie wiedzą o swojejmądrości.

FLEMING Sir AlexanderAleksander Fleming pracując w swoim laboratorium był bardzo niezadowolony z panującychtam nieporządków. Któregoś dnia stwierdził:- To nie do zniesienia. Wszędzie pleśń i pleśń. Nawet moje bakterie zdychają. A może coś wtym jest?I tak Fleming odkrył penicylinę.

FRANCE AnatolePisarz francuski Anatol France (właśc. Francois A. Thibault) rozmawiał na przyjęciu z damą,o której wiadomo było, że wydaje krociowe sumy na podtrzymywanie swej przekwitającejurody. Zapytała ona mistrza, na ile lat ją ocenia:- Sądząc po ząbkach — na osiemnaści. Po płowych włosach — na dziewiętnaście. Po figurze— na szesnaście.- To miłe, co pan mówi — rzekła rozanielona dama — ale tak naprawdę, ile mam lat?- Przecież powiedziałem — rzekł nieco zniecierpliwiony France — Osiemnaście idziewiętnaście, i szesnaście, to razem pięćdziesiąt trzy!

Kiedyś Anatol France przyjmował do pracy młodą stenotypistkę, którą polecił mu ktoś zeznajomych.— Podobno pani dobrze stenografuje?- Sto trzydzieści słów na minutę, proszę pana.— Sto trzydzieści słów na minutę! — zawołał pisarz. — Kochana, skąd ja pani wezmę tylesłów na minutę?!

Proust zapytał Anatola France'a, jak to się stało, że ten ma tak dużą wiedzę.- Gdy byłem w twoim wieku — odpowiedział France — nie miałem twej prezencji. Niepodobałem się i nie udzielałem towarzysko. Siedziałem w domu i czytałem, bez przerwyczytałem.

France odwiedził raz przyjaciela, który opuścił Paryż i osiadł na wsi na własnymgospodarstwie.Przyjaciel pokazał gościowi swój skromny dom, a potem zaprowadził go do małego ogródka.Tam zapytał:

Page 56: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— No, jak ci się podoba moje gospodarstwo?Anatol France rozejrzał się, potem spojrzał w niebo i odpowiedział.— Wielkie ono nie jest, ale za to jakże wysokie!

Anatol France, w 1889 roku, po ostatniej kłótni z żoną, wyszedł z domu w szlafroku i wpantoflach, niosąc na tacy gęsie pióro, kałamarz i rękopis, nad którym właśnie pracował. Udałsię piechotą do hotelu.Potem posłał po swoje ubrania i nigdy już nie wrócił do domu.Przemieszkiwał u swojej przyjaciółki pani Arman de Caillavet i stanowił ozdobę jej salonu.Pani Arman tyranizowała pisarza swoim oddaniem, a kiedy się rozleniwiał, zamykała go,żeby pracował.

Kiedyś spytano Anatola France'a, dlaczego 35-letnia kobieta wygląda starzej od mężczyzny wtym samym wieku. Bo przeważnie jest starsza! — odparł pisarz.

Na spotkaniu towarzyskim w czasie swobodnej dyskusji na różne tematy, ktoś powiedział doAnatola France:- Ciekawe, że na świecie jest o wiele więcej ludzi dobrych niż mądrych.- Nic dziwnego — uśmiechnął się France. — W pierwszym wypadku o wiele łatwiej jestudawać niż w drugim.

Anatol France wstawał zazwyczaj dopiero w południe.- Dlaczego pan tak późno wstaje? — zapytał go znajomy.- Chyba dlatego, że zbyt wolno śpię.

Początkujący literat posłał Anatolowi France do oceny manuskrypt swojej pierwszej noweli.W liście towarzyszącym napisał:„Tych kilka brakujących znaków z zakresu interpunkcji zechce pan łaskawie sam dopisać".France odesłał autorowi jego dzieło z uwagą tej treści:„Proszę mi przysłać większą ilość znaków interpunkcyjnych — treść noweli napiszę sam".

Podczas jednej ze swoich podróży Anatol France zachorował Trzeba było posłać po lekarza.Ten wkrótce przybył i zbadał pisarza.— To nic strasznego - - powiedział. - - Sam przebyłem tę chorobę i nie umarłem.— Być może — powiedział France — ale miał pan innego lekarza.

FRANCISZEK Józef ICesarz austriacki Franciszek I zwiedzał więzienie. Gdy wchodził, rzuciło mu się do nóg kilkuskazańców, prosząc o łaskę, zapewniając, że byli niewinni. Powtarzało się to przy każdej celi.Wreszcie jeden więzień nie poruszył się na jego widok.- Za co tu jesteś? — spytał zdziwiony władca.- Za kradzież, rozbój, gwałt, oszustwo i morderstwo.- Popełniłeś to wszystko?- Tak.Cesarz zwrócił się do dyrektora więzienia:- Proszę wypuścić łotra, by nie psuł zacnych ludzi, którzy tu siedzą...

Franciszek Józef I wszystkie swoje mowy czytał z kartki.Oczywiście mowy pisali jego sekretarze. Najjaśniejszy Pan często nie fatygował się nawet,żeby przed publicznym wygłoszeniem zapoznać się z ich treścią. Opowiadano, że kiedyś, z

Page 57: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

okazji jakiegoś święta państwowego, wygłosił przemówienie, które zakończył następująco:— A teraz, na cześć naszej kochanej ojczyzny wznoszę po trzykroć okrzyk: Hoch! Hoch!I przewróciwszy kartkę na drugą stronę zawołał po raz trzeci: — Hoch!

Dunikowski opowiadał o pewnym krakowskim malarzu, który w zdenerwowaniu oświadczyłpublicznie, że ma w dupie Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa.Jak zwykle wśród słuchaczy znalazł się „życzliwy", który doniósł o tym komu trzeba.Krakowski sędzia nie chciał karać malarza za ciężką zbrodnię obrazy majestatu. Zmieniłkwalifikację czynu i ukarał oskarżonego za „rozsiewanie fałszywych pogłosek na tematmiejsca pobytu Najjaśniejszego Pana".

FRANKLIN BenjaminKiedy amerykański mąż stanu Benjamin Franklin był jeszcze małym chłopcem, bardzo sięnudził w czasie długich modlitw, odprawianych przez ojca przed i po każdym posiłku.Pewnego dnia, kiedy matka w kuchni kwasiła kapustę na zimę, Beniamin odezwał się:- Ojcze, a gdybyś tak pomodlił się od razu nad całą beczką kapusty? Ileż to czasuzaoszczędzilibyśmy później...

FUNES Louis deZnakomity komik francuski Louis de Funes rozpoczął swoją karierę jako... pianista wpodrzędnej knajpie. Jego kontrakt brzmiał: „Zaplata za granie od 17 do 5 rano pluswyżywienie".- W tym czasie prawie nic nie jadłem — zwierzał się kiedyś komik. -- Kiedy przychodziłemdo pracy, nie byłem jeszcze głodny. Gdy zaś wychodziłem, nie chciało mi się już jeść, gdyżfortepian stał w pobliżu wejścia do kuchni i widziałem, jak przygotowywano potrawy.

FURTWANGLER WilhelmZnakomity niemiecki kompozytor, Wilhelm Furtwangler został zaproszony na przyjęcie dobogatego berlińskiego przemysłowca.- Słyszałam — pani domu zwraca się w trakcie kolacji do muzyka — że pan gra nafortepianie.- Owszem — odpowiada skromnie Furtwangler.— To doskonale się składa — uśmiechnęła się mile gospodyni. Moja córka da za chwilę małykoncert. Czy byłby pan łaskaw przewracać jej nuty?

Wilhelmowi Furtwanglerowi wielkie kłopoty sprawiał na próbie puzonista. Dyrygent długosię z nim męczył, nim muzyk zdołał go zadowolić.— Żeby mi tylko jutro na koncercie zabrzmiało to właśnie tak, jak teraz — powiedziałspocony Furtwangler.— Dobrze, przekażę to koledze, którego dzisiaj zastępuję — odparł puzonista.

GABOR Zsa ZsaZnana aktorka amerykańska węgierskiego pochodzenia Zsa Zsa Gabor odrzuciła razzaproszenie na przyjęcie w klubie nudystów mówiąc:— Co to za przyjemność — przyjęcie, na którym wszystkie kobiety noszą to samo?

GARBO GretaJedna z najsłynniejszych gwiazd filmowych Greta Garbo tak wyjaśniła reporterom fakt, iż niewyszła za mąż: — Zawsze żywiłam ogromnie dużo sympatii do inteligentnych mężczyzn.Który zaś prawdziwie inteligentny mężczyzna chciałby zostać mężem sławnej kobiety?

Page 58: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewna dziennikarka niespodziewanie spotkała się z Gretą Garbo na przyjęciu i była tymfaktem bardzo podniecona.— Muszę powiedzieć moim przyjaciołom, że panią poznałam! — krzyknęła na zakończenie.Na to rozległo się mruknięcie:— Ale proszę nie zapomnieć powiedzieć im, że był to czysty przypadek.

GARNERIN Andre JacąuesAndre Jacąues Garnerin, pilot balonowy i skoczek spadochronowy, który samodzielnieskonstruował balon i wzniósł się w nim, w parku Monceau w Paryżu 31 sierpnia 1790 roku,oświadczył po udanym eksperymencie, że chce go powtórzyć. Tym razem jednak zamierzałwznieść się w przestworza w towarzystwie kobiety, która następnie miała wyskoczyć naspadochronie i wylądować na Polach Elizejskich.Władze republiki jednak uznały za niemoralne i nieprzyzwoite, żeby dwoje ludzi płciodmiennej wzniosło się w powietrze. Wobec tego, damę musiała zastąpić owca.

GAULLE Charles Andre deGenerał de Gaulle zwiedza ZOO. Uwagę jego zwraca piękny żółw, prosi więc dyrektora, bymu takiego żółwia przysłał do posiadłości w La Boissiere.— Dobra myśl — powiada dyrektor. — Wie pan, że te zwierzęta żyją i do 150 lat!- W takim razie — odpowiada generał — niech mi pan tego żółwia nie przysyła. Człowiekprzyzwyczaja się do zwierzątek a potem zamartwia, kiedy zdychają...

GAUTIER TheophileW mieszkaniu francuskiego poety, Teofila Gautier, zjawił się rzemieślnik celem odebranianależnej kwoty. Poeta poprosił go by przyszedł kiedy indziej, ponieważ dzisiaj nie mapieniędzy.Rzemieślnik rozgniewał się:- Z panem to istne skaranie boskie! Albo pana nie ma w domu, albo kiedy już pan jest, niema pan pieniędzy...- To całkiem naturalne, drogi przyjacielu -- tłumaczy się poeta. — Gdybym miał pieniądze,nie byłoby mnie teraz w domu...

GIDE AndrePisarz francuski Andre Gide siedział na premierze pewnej sztuki obok jej autora. W pewnejchwili autor zwraca się do niego:- I co pan sądzi o mojej sztuce?- Myślę — odparł pisarz, że na dworze musi być okropna pogoda.- Ależ, co to ma do rzeczy?— No, bo nikt nie wychodzi z teatru.

GIGLI BeniaminoBeniamino Gigli zaszedł pewnego razu do małej winiarni na przedmieściu Rzymu. Do stolikasłynnego tenora przysiadł się roznosiciel gazet. Po chwili przy lampce wina wywiązała sięożywiona rozmowa.— Swoją drogą, nie ma to, jak być gazeciarzem — rzekł Gigli. Zarobki małe, ale za to pracanieskomplikowana. Jak uważasz, dobry byłby ze mnie gazeciarz?- Żeby sprzedawać gazety — odparł przygodny towarzysz śpiewaka — trzeba je umiećreklamować. A do tego, żeby je reklamować, trzeba mieć, bracie, nie byle jaki głos!

Page 59: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Podczas gościnnych występów mediolańskiej La Scali w Bostonie, partnerka Beniamina Gigliw trakcie przedstawienia zauważyła fatalną dziurę w jego spodniach.— Niech pan się obróci, ma pan dziurę w spodniach — zaśpiewała, zmieniając tekst swojejarii.Ku wielkiemu zdumieniu śpiewaka na sali rozległy się gromkie śmiechy. Jak się okazało,wśród publiczności było wielu Włochów, którzy świetnie zrozumieli słowa śpiewaczki.

Pewien bas, lubiący chwalić się siłą swego głosu, powiada do tenora Beniamino Gigli:- Kiedy wczoraj ćwiczyłem w moim pokoju, od siły mojego głosu popękały szyby!- A jesteś pewien — zapytał Gigli — że nie zostały stłuczone z zewnątrz?

GIRARDON FrancisFrancuskiego rzeźbiarza Francois Girardona odwiedził w pracowni jeden ze znanychkrytyków. Świeżo ukończone dzieło zwróciło jego uwagę. Pochwalił, ale zapytał zzastanowieniem:- Dlaczego właściwie wybrał pan taki brzydki model?- To jest moja matka — odrzekł Girardon. Krytyk zmieszany chciał naprawić swój błąd:- Właściwie powinienem był sam poznać. Przecież jest zupełnie podobna do pana...

GLUCK ChristophKiedyś spytano Christopha Glucka, co najbardziej lubi. Odrzekł:— Pieniądze, wino i sławę.— Jak to? — zawołano. — Sławę stawia pan po winie i pieniądzach?— Tak — odrzekł kompozytor. — Za pieniądze kupuję wino pobudza moją zdolnośćtwórczą, a to daje mi sławę.

Gdy Gluck przygotowywał wystawienie opery „Ifigenia w Aulidzie", stale był niezadowolonyz aktora Larrivee'go, któremu raz po raz zmuszony był zwracać uwagę.Wreszcie śpiewak rzekł:- Mistrzu, wszystko będzie dobrze. Jak tylko włożę kostium, mistrz mnie nie pozna!Na generalnej próbie Gluck woła do Larrivee'go:- Kolego! Poznałem pana mimo kostiumu!

GODOWSKI LeopoldPianista amerykański polskiego pochodzenia Leopold Godowski opuszcza z przyjacielem poswoim recitalu salę koncertową.- Co się z tobą działo? Jesteś w złej formie — mówi przyjaciel.— Tak, to nie był mój najlepszy koncert.W tym momencie zbliża się do nich rywal Godowskiego.— Leopoldzie, byłeś wspaniały! Nigdy nie słyszałem cię tak grającego!Na to Godowski do przyjaciela:- Nie sądziłem, że było aż tak źle.

GOETHE Johann WolfgangPewnego dnia, gdy Johann Wolfgang Goethe znów pojawił się w Jenie, udał się do gospody.Zamówił tam butelkę wina, do którego polecił przynieść wodę. Przystąpiwszy do picia wina,rozcieńczał je za każdym razem wodą.Przy sąsiednim stole siedzieli studenci. Byli w dobrych humorach i robili wiele szumu,ponieważ zdążyli już wypić sporo wina. Zauważywszy, że siedzący obok pan rozcieńczawino wodą, zaczęli się z takiego sposobu picia głośno wyśmiewać. Jeden ze studentów

Page 60: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

zapytał:- Powiedzcie mi mój panie, czemu rozcieńcza pan tak dobre wino wodą?Goethe odpowiedział bez namysłu: — Sama woda czyni niemym, czego dowodem są ryby wstawie. Samo wino ogłupia, czego dowodem są Panowie przy stole. A ponieważ nie chcę byćżadnym z nich, piję wino zmieszane z wodą.

Pewnego razu Goethe przechodził przez park w Weimarze. Na ścieżce, której szerokośćpozwalała na poruszanie się jednej tylko osoby, wyłonił się naprzeciwko poety pewienkrytyk, który dotychczas nie zostawił na jego dziełach suchej nitki. Kiedy obaj spacerowiczespotkali się oko w oko, krytyk odezwał się wyniośle:- Nie ustępuję z drogi żadnemu głupcowi.- Ale ja — tak — odpowiedział Goethe, ustępując z uśmiechem na bok.

Pewnego dnia zameldowano Goethemu o wizycie małego, grubego człowieka z Wiednia.Wielki poeta, zirytowany, że znów musi kogoś podejmować, przebrał się jednak i udał dopokoju Przyjęć, w którym przybysz już czekał. Gość nie wypowiedział ani słowa, tylko niemoprzyglądał się spoza okularów Goethemu.Goethe również przez czas jakiś milczał, a następnie odwrócił się tyłem tak, aby przybyszmógł go ujrzeć i z tej strony, poczym zwrócił się do wstydliwego gościa- A więc, czy wystarczająco długo oglądaliśmy to cudo?Ten zastanowił się przez chwilę, następnie z kieszeni surduta, wyciągnął jednego guldena,położył go na stole, złożył głęboki ukłon i wyszedł z pokoju. Goethe zawoła służącego i kazałsobie podać kartę wizytową gościa. Na karcie można było przeczytać; Franz Schubert zWiednia.

GOGH Vincent vanNa wystawie impresjonistów pewien krytyk, oglądając obraz Van Gogha, zwrócił się domalarza:- Ależ panie, takich barw nie ma w ogóle w naturze!- Są, proszę pana, są — rzekł malarz. — Ale widzi pan, natura jest jak kobieta. Nie każdemupokazuje wszystkie swoje wdzięki.

GOGOL MikołajGogol pokonał ciężką chorobę. Stan jego zdrowia polepszył się na tyle, że pisarz mógł jużprzyjmować gości. Jeden z nich zapytał:- Niebezpieczeństwo już minęło?- Nie — odparł z westchnieniem pisarz. — Lekarze chcą jeszcze przyjść.

GÓRKI MaksymMaksym Górki był zaprzysiężonym wegetarianinem. W czasie podróży po StanachZjednoczonych, na jednym z przyjęć, znalazł się przy stole obok damy, która konieczniechciała go namówić do zjedzenia mięsa. Wywiązał się dialog:— Może kawałek kurczaka?— Nie, dziękuję.— Może porcję szynki?— Nie, dziękuję, łaskawa pani.— Kawałeczek polędwiczki?— Nie, nie jadam.- Bardzo smaczna baranina — nalegała dama.Wreszcie Górki stracił cierpliwość i zwracając się do natrętnej damy powiedział:

Page 61: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Pragnę panią powiadomić, że jeśli kiedykolwiek będę jadł mięso, to tylko ludzkie i nasurowo!!!

Maksym Górki w latach młodości był przez jakiś czas śpiewakiem w pewnej prowincjonalnejoperze. Będąc już u szczytu pisarskiej sławy, w pewnym towarzystwie śpiewał dla rozrywki imiał przy tym zamknięte oczy.Młody literat zapytał będącego również na tym przyjęciu Czechowa:- Dlaczego Górki śpiewa z zamkniętymi oczami?- Skoro pan czytał jego utwory, to pan powinien wiedzieć — odpowiedział Czechów. —Jest to człowiek zbyt wrażliwy, by móc patrzeć na cierpienia innych ludzi.

GOUNOD CharlesZnakomity francuski kompozytor Charles Gounod miał czterdzieści lat, kiedy skomponowałoperę „Faust". Podczas premiery jeden z przyjaciół zapytał kompozytora:- Ile lat ma twój Faust w I akcie?- Myślę, że jakieś sześćdziesiąt. Sześćdziesiątka to prawdziwa starość.W dwadzieścia lat później, kiedy Gounod osiągnął sześćdziesiątkę, zadano mu to samopytanie.- Mój Boże — odparł Gounod — myślę, że Faust musi mieć koło osiemdziesiątki.Osiemdziesiątka to prawdziwa starość.

Gounod ponoć nie był zbyt wierny swojej małżonce. Kiedyś, gdy wyjeżdżał, żona zwróciłasię do niego: ~ Przysięgnij, że będziesz mi wierny!Gounod, wskazując na marmurowy pomnik jednego z wielkiej mężów, przysięga:— Tak jak on, najdroższa. Pomnik był w kształcie popiersia.

Charles Gounod wypisał kiedyś na drzwiach swego domu: - Kto mnie odwiedzi, uczyni mizaszczyt. Kto mnie nie odwiedzi — zrobi mi przyjemność.

Będąc u szczytu sławy Karol Gounod rozmawiał z młodym muzykiem na temat swoichkompozycji. Autor „Fausta" mówił w zamyśleniu:- Im bardziej wgłębiamy się w naszą sztukę, tym większe mamy uszanowanie dla dziełprzeszłości. Kiedy byłem w pańskim wieku mówiłem sobie „Ja". Gdy miałem 25 lat —mówiłem: „Ja i Mozart". Po latach: „Mozart i Ja". Dzisiaj mówię całkiem cicho: „Mozart".

Wielbicielka Gounoda odwiedziła mistrza w jego willi. Przechodząc przez jadalnię zauważyłana stoliku pestkę wiśni i błyskawicznie ukryła ją w rękawiczce.Gdy po tygodniu muzyk rewizytował damę, nosiła ona piękną broszkę: była to pestka wiśniotoczona wspaniałymi brylantami.Słysząc jej historię Gounod roześmiał się:— Szanowna pani, nigdy nie jadam wisien. Wszystkie wiśnie w domu zjada mójkamerdyner...

GOYA y Lucientes FranciscoKiedy Francisco Goya miał malować portret znanego z brzydoty króla hiszpańskiego KarolaIV, zapytano artystę, czy zamierza na obrazie upiększyć monarchę.Goya nie miał takiego zamiaru, ale nie chcąc sobie zaszkodzić z tego powodu, rzekł zpozorowaną powagą:— Władca jest zawsze piękny!I namalował króla z pełnym podobieństwem. Dzięki temu wszyscy teraz znają i znać będą

Page 62: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

podobiznę króla Hiszpanii, Karola IV, niczym nie sfałszowaną.

GRIEG Edvard HagerupEdwardowi Griegowi, w uznaniu jego zasług dla Norwegii, król przyznał order. Kompozytorwłożył frak i udał się na zamek, aby przyjąć odznaczenie. Następnie, podziękowawszy zazaszczyt, schował order do kieszeni.Jak wiadomo, frak ma kieszeń z tyłu...

Grieg dał w stolicy swego kraju koncert złożony z własnych utworów. Jednakże na skuteknieprzewidzianych okoliczności w ostatniej chwili zmienił końcowy punkt programu. Zastąpiłwłasny utwór utworem Beethovena.Nazajutrz w jednym z większych dzienników stołecznych ukazała się zjadliwa recenzja pióraznakomitego krytyka norweskiego, wrogo ustosunkowanego do muzyki Griega.W recenzji tej autor szczególnie ostro odniósł się do ostatniego utworu koncertu, pisząc, że„skomponowany jest w konwencji śmiesznej i nie do przyjęcia".Grieg roześmiał się serdecznie. Następnie zatelefonował do krytyka.- Tak, to ja — zgłosił się krytyk. — Z kim mówię?- Z duchem Beethovena — oświadczył Grieg. — I muszę panu powiedzieć, że jest panosłem. Ten ostatni utwór na koncercie Griega to ja skomponowałem.

GRIMM Jacob Ludwig KarlDo Jakuba Grimma przyszła pewnego razu mała dziewczynka zapytała:- Czy jesteś tym panem Grimmem, który napisał tyle bajek?— Tak jest moje dziecko, ja i mój brat Wilhelm napisaliśmy te bajki.— To z pewnością napisałeś również tę bajkę o mądrym krawczyku, która kończy sięsłowami: „kto temu nie wierzy, płaci jeden talar"? — pytała dziewczynka dalej.- Tak, moje dziecko, to jest również nasza bajka - odpowiedział Jakub Grimm.- W takim razie jestem ci dłużna jeden talar, ponieważ nie wierzę w tę historię, ale dziś mogędać ci tylko trzy grosze, gdy będę miała w swojej skarbonce więcej, przyniosę ci resztę.

GRIMM WilhelmDo Wilhelma Grimma przyszedł pewnego razu student z zagranicy mówiący bardzo słabo poniemiecku, choć już od trzech lat przebywał w Berlinie. Grimm zapytał go, dlaczego nie starasię o lepsze opanowanie języka.- To obrzydliwy język, nadający się dla koni — stwierdził student.- Ach - - odpowiedział na to Grimm - - teraz nareszcie rozumiem dlaczego orły nie potrafiąsię go nauczyć.

GUITRY SachaFrancuski aktor i reżyser Sacha Guitry zapytany o to, czy lubi małe dzieci, odpowiedział:- Bardzo, zwłaszcza wtedy, kiedy krzyczą. — Dlaczego zwłaszcza wtedy?- Ponieważ — odpowiedział Sacha Guitry — na ogół wtedy są zabierane!

Ostatnia żona Sachy Guitry zapytała go kiedyś:— Co, twoim zdaniem, jest najlepszą rzeczą w życiu?Kochać, oczywiście.A następnie?Być kochanymDlaczego lepiej jest kochać niż być kochanym?Nie lepiej. Po prostu: pewniej!

Page 63: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Sacha Guitry brzydził się sknerstwem. Wychodząc kiedyś z balu spotkał milionera, który dałszatniarzowi pół franka. Guitry wyjął portfel i ostentacyjnie wręczył szatniarzowi stofranków.— Przepraszam — mówi szatniarz zwracając banknot — pan się chyba pomylił.- Nie — odrzekł Guitry obrzucając milionera pogardliwym spojrzeniem — to ten pan siępomylił!

Sacha Guitry tak pocieszał swoją piątą żonę, bardzo o niego zazdrosną:- Tamte, moja droga, były tylko moimi żonami, ale ty będziesz wdową po mnie.

Do Sachy Guitry zwrócił się jego znajomy:- Czy byłby pan tak uprzejmy i zechciał podzielić się ze mną swym bogatymdoświadczeniem życiowym? Był pan pięć razy żonaty, ja zamierzam to pierwszy raz uczynići muszę szczerze przyznać, że nie jestem całkowicie pewien trafności mego wyboru.- Doświadczenie życiowe nauczyło mnie — mówi aktor — że każdy mężczyzna powinien siężenić z wybitnie piękną niewiastą. Daje to bowiem gwarancję, że ktoś inny zechce kiedyś mują zabrać.

Sacha Guitry opisuje w swoich wspomnieniach, że po raz pierwszy zakochał się, mając lat 13i to w jednej z najpiękniej, szych kobiet Paryża.Po wielu nieprzespanych nocach zdecydował się wyznać swoją miłość ukochanej.Zaopatrzywszy się we wspaniały bukiet róż udał się do jej domu. Zaproszono go do buduaru,gdzie piękność spoczywała przed gotowalnią.- Jak się masz mój drogi? - - zawołała gospodyni wesoło — z czym do mnie przychodzisz?- Przyniosłem kwiaty -- wymamrotał zmieszany chłopiec, podając jej bukiet.- Och, jakie śliczne! Jak cudnie pachną! - - wykrzyknęła piękna pani. — Podziękuj za nieserdecznie twemu ojcu.

Sacha Guitry opowiadał kiedyś:- Chiromantka przepowiedziała mi, że zostanę zabity, pokrajany na kawałki, a następniezjedzony. Najpierw przeraziłem się okropnie, ale w końcu skonstatowałem, że wróżyła mi zręki obciągniętej w rękawiczkę ze świńskiej skóry.

Przygodny znajomy zanudzał Sachę Guitry utyskiwaniem na obecne czasy.— Ma pan rację — zakpił Guitry. — Dawniej, na przykład, jeśli się chciało kupić pióro, nietrzeba było iść do sklepu, jak obecnie, lecz szło się do handlarza drobiu, kupowało gęś,wyciągało pióro, a resztę jeszcze można było kazać upiec!

Sacha Guitry uważał się za znawcę kobiet i chętnie radził przyjaciołom: — Nigdy niezapominajcie powtarzać kobiecie, że różni się całkowicie od innych licznymi zaletami. Każdachętnie w to uwierzy i spełni wasze intymne życzenia. Później możecie się odnosić do nichjak do wszystkich innych kobiet...

Sacha Guitry miał znajomą, która słynęła z ogromnego gadulstwa, ale przy tym była bardzoładna i miła. Pewnego razu powiedział o niej: - Ona mówi, mówi, mówi, aż znajdzie coś dopowiedzenia.

W sztuce reżyserowanej przez Sachę Guitry występowała aktoreczka protegowana przezwpływową osobistość. Ponieważ nie miała ani krzty talentu, więc role jej ograniczały się do

Page 64: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

podawania listów na tacy. Protektor aktorki męczył Sachę, aby dał jej ważniejszą rolę. Guitry,chcąc się odczepić od natręta, powiedział:- Dobrze, od jutra będzie podawała tylko listy polecone.

Sachę Guitry zapytano, czy pamięta swoją pierwszą miłość.- Bardzo żałuję — tłumaczył się aktor — ale jako dziesięcioletni chłopiec zachorowałem natyfus i miałem bardzo wysoką gorączkę, wskutek czego zapomniałem wszystko, co byłoprzedtem...

W rozmowie z Sacha Guitry pewna aktorka powiedziała, że jedyne co posiada, tointeligencja.- Niech pani się nie martwi — odrzekł Guitry. — Ubóstwo nie hańbi.

HAFIZ Szamsuddin SziraziWielki poeta perski z XIV wieku Hafiz powiedział kiedyś do dość licznego grona słuchaczy:- Za jeden uśmiech pewnej dziewczyny z Szirazu oddałbym Samarkandę i Bucharę.Szybko doniesiono o tym Tamerlanowi, rezydującemu w Sal markandzie, który niedawnopodbił Persję. Rozgniewany władca kazał wezwać poetę przed swoje oblicze. Niczegodobrego to Hafizowi nie wróżyło.Poeta znany był powszechnie z wyjątkowej niedbałości o swój wygląd zewnętrzny. W takimteż skromnym i niedbałym stroju stanął przed tronem.- Słyszałem, Hafizie — powiedział groźnie władca — że za uśmiech jakiejś dzierlatki chceszoddać dwa moje najpiękniejsze miasta?Na to Hafiz z uśmiechem, wskazując na swoją powierzchowność:- No i widzisz, panie, do czego doprowadziła mnie ta rozrzutność?Ubawiony Tamerlan kazał poetę suto obdarować.

HAHNEMANN Samuel Friedrich ChristianSamuel Hahnemann, lekarz niemiecki, twórca homeopatii, przyjął pewnego razu bogategoAnglika, który szeroko i szczegółowo opisał mu swoje liczne dolegliwości.Pod koniec wizyty Hahnemann, na którym wynurzenia pacjenta nie wywarły większegowrażenia, wydobył z szafki ściennej małą buteleczkę, podsunął ją pod nos choremu mówiąc:— Proszę dobrze powąchać i będzie pan wyleczony ze wszystkich dolegliwości.- Ile jestem winien za kurację? — zapytał pacjent.— Tysiąc franków — padła odpowiedź lekarza.Wówczas Anglik nie ociągając się wydobył z portfela banknot ; podsunął go Hahnemannowipod nos, powiadając:- Proszę dobrze powąchać i będzie pan już należycie wynagrodzony.

HANDEL Georg FriedrichUniwersytet w Oxfordzie nadał Fryderykowi Handlowi zaszczytny tytuł doktora honoriscausa. Gdy kompozytora poinformowano, że za dyplom należy uiścić opłatę, zawołał:— Co? Za to, że te cymbały będą miały prawo nazywać mnie kolegą, mam jeszcze płacić?Wykluczone.

Na pierwszy koncert Fryderyka Handla przyszło bardzo mało ludzi. Przyjaciele kompozytorabardzo byli zmartwieni, on zaś uśmiechnął się:

Page 65: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Nic się nie martwcie. Im bardziej pusta sala, tym lepiej brzmi muzyka.

Georg Friedrich Handel został pewnego dnia zaproszony na angielski dwór. Wiedząc, żeHandel jest smakoszem, poczęstowano go znakomitym winem z królewskich piwnic.- Jak pan je znajduje, mistrzu? — zapytał jeden z lordów. Czy nie sądzi pan, że jest równiecudowne, jak pańskie oratorium?- Tak, to prawda — odparł kompozytor — jest znakomite, ale występuje solo. Oratoriumwymaga chóru, więc gdyby Pan kazał podać jeszcze inne wina, porównanie byłobyprawdziwe.

Handel wszedł kiedyś do restauracji londyńskiej i zamówi} śniadanie na 4 osoby. Po długimczasie oczekiwania zawołał:- Gdzie jest moje śniadanie?- Podam je, gdy zjawi się reszta towarzystwa — otrzymał uprzejmą odpowiedź.- A więc dawajcie prestissimo! Całe towarzystwo — to ja.

W czasie, gdy Georg Friedrich Handel piastował stanowisko dyrygenta w Londynie, zwróciłsię do niego pewien wiejski kantor z prośbą o posadę. Prosił o zgodę, aby wolno mu byłozaśpiewać solo. Handel nie znał kandydata, ale przychylił się do jego prośby. Człowiek tenśpiewał tak źle, że został wygwizdany. Po koncercie Handel wyraził swoją opinię:- Żal mi pana bardzo, drogi przyjacielu, ale niech pan wróci lepiej do swego wiejskiegokościoła. Dobry Bóg wybaczy panu ten zły śpiew chętnie, a ci bezbożni ludzie, tu wLondynie, nie znają litości.

HAUPTMANN GerhartPewnego pięknego, pogodnego poranka Gerhart Hauptmar pojechał na konną przejażdżkę.Stało się, że wjechał na zakazany teren i ujrzał policjanta, który zagrodził mu drogę i poleciłnatychmiast opuścić ten teren.- Czy nie wiecie, kim ja jestem? — spytał poeta.— Tak jest — odpowiedział policjant. — Pan jest Goethe, ale mimo to musi pan stądodjechać!

Pewnego razu, po przedstawieniu teatralnym podeszła do wielkiego dramaturga młodadziewczyna i ku zdziwieniu poety poprosiła o dwa autografy. Hauptmann zaciekawionyspytał:- Ale proszę mi powiedzieć, dlaczego muszą być aż dwa?- Widzi pan, my się wymieniamy — odpowiedziała dziewczyna — za dwa Hauptmannyotrzymuje się jednego Lehara.

Przed wyjazdem na wypoczynek nad morze, Gerhart Hauptmann zamówił dwa garnitury,które krawiec miał mu dosłać.ponieważ od krawca nie było żadnych wiadomości, poeta napisał do niego trzy kolejne listy.Bez rezultatu.Po powrocie do Berlina Hauptmann udał się do owego krawca by zapytać o los swoichgarniturów.— Szanowny panie Hauptmann, stokrotnie przepraszam! -powiedział krawiec — ale widzipan, są ludzie, którzy zbierają znaczki pocztowe, ja zbieram pana listy. Garnitury sąnaturalnie od dawna gotowe. Ale proszę mi wierzyć, za pana listy otrzymam więcej, niż panmi za te garnitury zapłaci!

Page 66: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewien dramaturg, którego pierwsze wystawione dzieło upadło, a krytyka nie zostawiła nanim suchej nitki, żalił się Gerhartowi Hauptmannowi na brak zrozumienia u krytyków.- Mój drogi, niech pan sobie z tego nic nie robi — rzekł mistrz klepiąc go po plecach —proszę się rozejrzeć wokół: cały świat przepełniony jest pomnikami, które wzniesione zostałyku chwale artystów, poetów, malarzy i muzyków. A czy widział pan kiedyś pomnikpostawiony krytykowi?

Kiedy sławny niemiecki pisarz Gerhart Hauptmann odwiedził swoje rodzinne Szczawno izaszedł do miejscowego rzeźnika, zobaczył za ladą kolegę z lat młodzieńczych. Ten muzaczął opowiadać jak się wyuczył zawodu, ożenił, wzbogacił, ile ma dzieci, i jak jest dzisiajznany i szanowany w całej okolicy.- A ty? — zapytał w końcu pisarza — co ty robisz, że jakoś o tobie nic nie słyszałem?

HAYDN JosephKiedy sławny kompozytor wiedeński Józef Haydn występował w Londynie, po koncercie,publiczność zachwycona grą mistrza otoczyła estradę oklaskując go i obrzucając kwiatami.W tej chwili stało się coś nieoczekiwanego: zawieszony u sufitu olbrzymi żyrandol spadł irozbił się na kawałki. Nikogo jednak nie zranił, gdyż cały środek sali był pusty. Ludziezdrętwieli z przerażenia. Wtedy odezwał się Haydn:- A więc, proszę państwa, moja muzyka na coś się przydała: ocaliła życie kilkunastuosobom...

Gdy w Paryżu po raz pierwszy miało być wystawione wielkie oratorium Haydna „Stworzenieświata", dyrektor zwrócił się do wykonawców z prośbą, by zjawili się w ubiorach stosownychdo nastroju uroczystości. Na to odezwała się wykonawczyni partii Ewy:- Panie dyrektorze, ja jestem szanującą się artystką i w stroju Ewy śpiewać nie będę.

Bawiąc w Londynie Józef Haydn miał prowadzić koncert, podczas którego miał byćwykonany również jego koncert wiolonczelowy z towarzyszeniem orkiestry. W czasie próbysolista stale mylił się i fałszował. Chcąc się usprawiedliwić, rzekł w pewnej chwili doHaydna:— Panie kapelmistrzu, orkiestra gra tak głośno, że sam siebie nie słyszę!- A to z pana szczęściarz — odparł kompozytor.

Bywało niegdyś, że koncerty symfoniczne w Londynie przeciągały się aż do północy,wskutek czego większość słuchaczy zasypiała ze znużenia. Przekonał się o tym również JózefHaydn, dyrygujący wówczas koncertami w stolicy Anglii. Pewnego dnia wpadł na dowcipnypomysł. Skomponował symfonię której andante zawierało nieoczekiwane, głośne uderzenia wkotły.Podczas prawykonania efekt był piorunujący. Przy pierwszym uderzeniu drzemiącetowarzystwo zerwało się na równe nogi i okrzykiem przestrachu.Niebawem utwór stał się najbardziej ulubioną pozycją sezonu koncertowego.

rzyjaciel Haydna, muzyk Kranz, natknął się w jego mieszkaniu na paczkę nieodpieczętowanych listów z adresem Haydna wypisanym na kopertach.- Co to za listy? — spytał.- Od mojej żony — odpowiedział Haydn. — Pisze do mnie co miesiąc, a ja odpowiadam nawszystkie, nie otwierając ich. Ona zresztą tak samo postępuje z moimi listami.

Kiedy Haydn mieszkał w Wiedniu, odwiedził go pewnego dnia wysoki muskularny

Page 67: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

mężczyzna, z zawodu rzeźnik. Przepraszał, że zabiera czas, ale pragnął zamówić utwór, którybyłby grany na weselu jego córki. Haydn skomponował menueta i złożył do rąk właściciela.Za kilka dni Haydn usłyszał menueta, granego przez orkiestrę pod jego domem. Opróczmuzyków stał pod oknem udekorowany biały wół i zadowolony autor widowiska — rzeźnik.Wół był prezentem dla kompozytora w dowód wdzięczności za piękny utwór.

Na krótko przed śmiercią uwielbiający Haydna wiedeńczycy Organizowali na jego cześć dużąuroczystość. Orkiestra była złożona ze stu trzydziestu muzyków. Występowali najświetniejsjówcześni śpiewacy.Najpiękniejsze panie z wiedeńskiej arystokracji, z wieńcami w rękach czekały, by powitaćniesionego na fotelu Haydna (utracił już wówczas władzę w nogach).Przed rozpoczęciem koncertu, dyrygujący orkiestrą Antoni0 Saleri powiedział:— Oczekuję twoich rozkazów, Mistrzu. - Rozkaz jest taki, abyś mnie uściskał — odrzekłHaydn.

W maju 1805 roku zmarł brat Haydna, tenor występujący w mieście Eisenstadt. Tymczasempo całym świecie rozeszła się pogłoska, że zmarł słynny mistrz Józef.Kompozytor „Cherubini", natychmiast napisał utwór żałobny, na którego wykonanie przybyłydo Paryża ogromne tłumy ludzi.Kiedy Józef Haydn dowiedział się o tym, rzekł do przyjaciół:- Gdybym był wiedział, że stanie się to tak płomienną manifestacją, wierzcie mi, samprzyjechałbym do Paryża.

HEIFETZ JaschaPewnego dnia, podczas podróży statkiem „Queen Mary' wielki skrzypek amerykański JaschaHeifetz przed południem grał w tenisa, a po południu dał koncert na cele dobroczynne. Wczasie kolacji jeden z pasażerów zwrócił się doń ze słowami:— Zrobił mi pan wielką przyjemność, mistrzu. Wspaniale pan grał. Szczególnie pańskibackhand jest wysokiej klasy.

Jascha Heifetz, zapytany przez pewną damę o przebieg jego kariery, powiedział:— Pierwszy koncert dałem mając sześć lat i od tego czasu ćwiczę po osiem godzin dziennie.— A przedtem? Przedtem pan tylko bąki zbijał? — dopytywała się dama.

HEINE HeinrichStryj wybitnego poety niemieckiego Henryka Heinego robił mu raz wyrzuty:- Za kogo ty siebie masz? Uważam, że to potworne szukać zwady z królem!Na to poeta:- Bo skompromitował mój zawód.- W jaki sposób król mógł skompromitować twój zawód? — krzyknął stryj z oburzeniem.- Stryju, on pisze wiersze... — zaśmiał się Heine.

Wracając z zagranicy do Niemiec, młody wówczas Henryk Heine został zapytany na stacjigranicznej przez urzędników celnych, czy nie posiada zakazanych książek.- O tak, całą masę — odpowiedział.- Gdzie? — zainteresowali się celnicy.— Tu — odpowiedział poeta wskazując na swoje czoło.

Młoda dama spytała raz Heinego, czy trudno jest nauczyć się języka francuskiego.Odpowiedź poety brzmiała:

Page 68: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— To nic skomplikowanego! Po prostu zamiast słów nierniec. kich trzeba używaćfrancuskich.

Henryk Heine zwykł był mawiać o swoim bogatym stryju Salomonie:- Mnie matka w dzieciństwie czytała bajki, jemu opowieści zbójnickie. Dlatego ja zostałempoetą, a on bankierem.

Pewnego razu Henrykowi Heine podano w restauracji zupę z ryżu, w której pływałapokaźnych rozmiarów mucha.- Przepraszam — rzekł poeta do kelnera — ale nie zamawiałem zupy z domowego ptactwa.

Pewien duński aktor czytał raz w towarzystwie literatów dramat, który napisał po niemiecku.Niemczyzna jego była fatalna. Na twarzy obecnego tam Heinego malowało się przez całyczas zdumienie. Po skończonej lekturze spytano Heinego:— Czemu się tak dziwiłeś podczas czytania?- Nigdy nie przypuszczałem — odrzekł poeta — że rozumiem tak dużo po duńsku.

Zapytano kiedyś Heinego, co robił przed południem.— Przeczytałem ostatnio napisany wiersz i w pewnym miejscu postawiłem przecinek.— A po południu?— Przeczytałem ten sam wiersz — odpowiedział poeta -i skreśliłem przecinek, gdyż okazałosię, że jest niepotrzebny-

Henryk Heine po jakiejś ostrej sprzeczce zmuszony był przyjąć na pojedynek. W dniupojedynku padał ulewny deszcz. Unurzany po kolana w błocie poeta odezwał się dotowarzyszących mu sekundantów: — Jak widzicie, drogi honoru bywają nieraz bardzobrudne...

Heinrich Heine, mistrz ironii, był stroną w pojedynku. Strzelił pierwszy i chybił. Następniestrzelił przeciwnik i trafił Heinego w pierś, lecz kula utkwiła w portfelu, a poeta nie odniósłnajmniejszego szwanku. Heine spokojnie wyciągnął portfel z kieszeni i powiedział:- Oto, co znaczy powiedzenie: „dobrze ulokować gotówkę"!

Henryk Heine taką wydał opinię o kompozycjach Giacomo Meyerbeera:- Najoryginalniejszą jego operą są „Hugenoci". Chrześcijanie zwalczają się tam nawzajem, aŻyd pisze do tego muzykę.

Henryk Heine poważnie zachorował. Przewożono go do szpitala. Pielęgniarki znosiły go dokaretki. Nagle poeta zwrócił się do zatroskanych jego stanem przyjaciół:- Jak widzicie, nic się w moim życiu nie zmieniło. Kobiety wciąż jeszcze noszą mnie narękach.

Heinrich Heine na tydzień przed śmiercią wezwał notariusza, by podyktować mu swojąostatnią wolę. - Cały mój majątek i prawo do przyszłych honorariów ze wszystkich wznowieńdzieł zapisuję mojej żonie, pod warunkiem jednakże, iż ponownie wyjdzie za mąż.— Ależ dlaczego? — zapytał zdumiony notariusz.— Chcę, aby był ktoś, kto na pewno będzie mnie wdzięcznie wspominał.

Heinrich Heine przebywał w Dreźnie, gdzie miał zwyczaj jadać obiad w jednej ze znanychrestauracji.

Page 69: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Pewnego dnia księżniczka wydawała w swoim zamku uroczyste śniadanie, na którymgłównym tematem rozmów był słynny poeta. Niektórzy z gości, obecni na przyjęciu pragnęlipoetę poznać osobiście. Księżniczka, która pragnęła spełnić życzenie swoich gości, wysłałajednego z dworskich urzędników do restauracji, aby zaprosił Heinego na filiżankę kawy. Poprzekazaniu przez urzędnika zaproszenia, Heine powiedział:- Proszę powiedzieć księżniczce, że pijam moją filiżankę kawy zawsze tam, gdzie jadłemobiad.

Pewnego pięknego dnia, bracia Heinrich i Maksymilian Heine zorganizowali wycieczkę zGetyngi do pruskiego miasteczka Heiligenstadt, lekkim powozem. Na granicy musielizatrzymać się przed pruską kontrolą celną. Gruby sierżant podszedł do nich i głośno zapytał:„Imię?"„Heinrich", odpowiedział poeta„Nazwisko?"„Heine"„Nie ma pan nic do oclenia?"„Nic, oprócz myśli i długów!"

Pewnego dnia poczta dostarczyła Heinrichowi Heine do domu paczkę. Poeta był tym mocnozdziwiony, ponieważ nie oczekiwał żadnej przesyłki. Heine rozpoczął paczkę rozpakowywać,ale znalazł w środku jedynie dużo papieru. Wyciągał arkusz po arkuszu i dopiero na samymdnie znalazł pudełeczko. Po jego otwarciu odkrył w środku list zawierający tylko jednozdanie: „Jestem zdrowy. Twój przyjaciel".Po niedługim czasie ów przyjaciel otrzymał z poczty zawiadomienie o nadejściu paczki dlaniego. Pośpieszył na pocztę. Na miejscu przekonał się, że paczka była bardzo ciężka, wzwiązku z czym, wynajął do przewozu dorożkę. Następnie musiał przesyłkę wnieść na trzeciepiętro do swego mieszkania. Kilkakrotnie przystawał na schodach, aby wypocząć.Natychmiast po wejściu do mieszkania przystąpił do rozpakowywania przesyłki. Jak wielkiebyło jego zdumienie, kiedy znalazł w środku jedynie wielki kamień. Na kamieniu nalepionabyła kartka ze słowami:„Drogi przyjacielu! Otrzymałem twoją przesyłkę i dziękuję Ci za nią bardzo. Przy czytaniulistu od Ciebie spadł mi z serca ten oto kamień. Z najlepszymi pozdrowieniami, TwójHeinrich Heinrich

Heine siedział kiedyś w holu hotelowym i czytał książkę. Przy czytaniu przeszkadzały mudwie siedzące obok damy, które prowadziły bardzo głośną rozmowę. Wreszcie poeta miałtego dość. Wstał, zamknął książkę i zwrócił się do dam: - Jeżeli paniom — przy ich rozmowie— przeszkadza moje czytanie, chętnie poczytam sobie gdzie indziej.

HEMINGWAY ErnestW czasie pobytu w Kenii Hemingway poznał wodza plemienia murzyńskiego, który nosiłoryginalny naszyjnik. - Z czego on jest zrobiony? — spytał pisarz.— Z zębów krokodyla.— Chętnie kupiłbym taki naszyjnik.— Kosztuje 500 funtów.— Ależ za to mógłbym kupić naszyjnik z pereł!— Czy sądzi pan — odrzekł kacyk — że trudniej jest otworzyć muszlę, by wyjąć perłę, niżpaszczę krokodyla, by wyrwać mu zęby?

Pewnego razu jeden z przyjaciół zapytał wprost Hemingwaya o jego światopogląd.

Page 70: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Jedno jest pewne — powiedział Hemingway — a mianowicie to, że nie jestem i nigdy niebyłem idealistą. Wszyscy idealiści, których znam, twierdzą, że róże wydzielająprzyjemniejszą woń niż kapusta i stąd wysnuwają wnioski, że zupa z róż winna byćsmaczniejsza od kapuśniaku.

Ernest Hemingway był miłośnikiem kotów. Mawiał o nich tak: - Udaje im się to, czego ja niemogę osiągnąć. Idą przez całe życie, nie czyniąc hałasu.Ernest Hemingway był wielkim miłośnikiem walki byków i lubił opowiadać o swoichwrażeniach z corridy. Pewnego razu po obiedzie, gdy panie przeszły do innego pokoju, autor„Pożegnania z bronią" opowiadał panom z wielkim przejęciem o swych przeżyciach.W pewnym momencie użył całej siły swych płuc, aby możliwie wiernie oddać ryk buhaja. Posekundzie uchyliły się drzwi i pani Hemingway zapytała:— Kochanie, wołałeś mnie?

Ernest Hemngway miał syna, który był już w swym dwudziestoletnim życiu kolejno:bokserem, górnikiem, kowbojem, detektywem, barmanem. Młody Hemingway postanowiłwięc napisać z tak bujnego życia pamiętniki.Zaproponował swemu wielkiemu ojcu, aby ten — Laureat Nagrody Nobla — napisał do tychpamiętników przedmowę.— A więc ojcze, co się tyczy praw autorskich, to załatwimy-— Mój synu — przerwał ojciec — muszę zaznaczyć, że jako twój ojciec posiadam wszelkieprawa autorskie, jeśli chodzi o twoją osobę.

Kiedy po dłuższej podróży po Europie Ernest Hemingway wrócił do USA, jeden zdziennikarzy zapytał go o wrażenia z Paryża..- Paryż mnie rozczarował — odparł pisarz. - - Wygląda zupełnie inaczej, niż go opisywałemw moich książkach.

Hemingway przerwał spacer nad rzeką i przysiadł się do nieznajomego wędkarza.Przesiedzieli tak w milczeniu kilka godzin. Ryba nie brała.- Zamiast tak bezczynnie siedzieć — odezwał się wreszcie wędkarz — trzeba było raczejprzyjść z wędką i samemu popróbować szczęścia...— Ech, wie pan odpowiedział Hemingway — obawiam się, że nie miałbym cierpliwości...

Ernesta Hemingwaya poproszono raz w towarzystwie o zdefiniowanie szczęścia.Szczęście — powiedział Hemingway — to dobre zdrowie i kiepska pamięć.

HENRYK VIIKról angielski Henryk VII, będąc już starym człowiekiem postanowił ożenić się z młodąkrólową Neapolu.W tym celu wysłał trzech posłów, którzy mieli zbadać sprane na miejscu i zaraz poprzyjeździe przesłać królowi szczegółowy opis postaci i charakteru królowej.Posłowie wywiązali się znakomicie ze swego zadania. Oto treść ich raportu:„Najjaśniejszy Panie! Królowa jest ładna i niewymalowana. Oczy ma brązowe, cerę świeżą,nos kształtny. Nie zauważyliśmy ani jednego włoska koło jej ust. Ręce ma ładne, palce długieoddech świeży. Figura jej jest kształtna, szyję ma dość długą, biust w sam raz, jest też wmiarę wysoka.Nie zauważyliśmy, by objadała się zbytnio na ucztach, wina używa w miarę. Wydaje się, żema bardzo dobry charakter. Jest wesoła i miła a przy tym rozsądna.Nie ma oczywiście człowieka bez wad, więc i królowa ma pewne drobne wady, jak na

Page 71: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

przykład upór.Uparła się, że nie poślubi Waszej Królewskiej Mości, ale poza tym jest to idealna kandydatkana żonę".

HENRYK VIIIKról angielski Henryk VIII namawiał jednego ze swoich dworzan, żeby zgodził się zostaćambasadorem przy dworze króla Francji, Franciszka I.— Nie bój się — tłumaczył — jeżeli coś ci się stanie, zetną głowę dwunastu Francuzom.— Obawiam się Najjaśniejszy Panie — odparł kandydat — że żadna z nich nie będziepasowała do mojej szyi.

HENRYK IVKról Francji Henryk IV często spożywał chleb z masłem, cebulą lub czosnkiem. Biadabyła rozmawiającym z jego króleWską mością. Jego czosnkowy oddech przeszedł dohistorii. Toteż faworyty królewskie skarżyły się:__ Ach, Sire! Gdyby Pan nie był królem, nie można byłoby znieść tego... zapachu.

HEPBURN KatherineZnakomitą aktorkę Katherine Hepburn zapytano kiedyś, co sądzi o małżeństwie.— Małżeństwo jest jak film — odparła Hepburn, jedna z najbardziej przykładnych żonspośród artystek filmowych. –Im więcej ma treści, tym jest lepsze i mniej w nimniepotrzebnych scen.

HERRIOT EduardW rozmowie z francuskim politykiem i pisarzem, Edwardem Herriot, jeden z jego starychprzyjaciół ubolewał nad tym, jak dalece ludzie się wzajemnie nienawidzą.— Tak, tak — potwierdził Herriot. — Można śmiało powiedzieć, że szczęśliwcami są wśródnas ci, którzy nienawidzą tylko wrogów...

HESSE HermannHermann Hesse stwierdził pewnego dnia ze zdumieniem, że jego wydawca zamieścił jedną zjego wczesnych nowel w pewnym piśmie, bez jego zgody. Swoje zarzuty w związku z tymodkryciem zawarł pisarz w wysłanym do wydawcy liście.Po kilku dniach, ów wyjaśnił, że Hesse przed trzydziestoma laty odstąpił mu wszystkie prawado tej noweli, dowodem na co jest własnoręcznie napisany przez Hessego list. Po pewnymczasie Hesse spotkał się z wydawcą i spytał go, czy mógłby ten list zobaczyć.— To jest niestety niemożliwe — odpowiedział zapytany.— Dlaczego? — chciał wiedzieć Hesse.— Ponieważ list sprzedałem wiele lat temu pewnemu zbieraczowi autografów i to za cenępięćdziesięciokrotnie wyższą, niż ówczesne honorarium autorskie.— W porządku — rzekł Hesse — wycofuję swoje zarzuty ale czy może mi Pan zwrócićprzynajmniej ten list, w którym są one zawarte?- To jest niestety również niemożliwe — odpowiedział wydawca pisma — ten list sprzedałemjuż innemu zbieraczowi.

HITCHCOCK AlfredAlfred Hitchcock miał zwyczaj zasypiania na przyjęciach. Raz przy takiej okazji udało mu sięprzespać trzy godziny. Gdy żona zbudziła go mówiąc:- Obudź się. Czas iść do domu. Odparł:- Jak tak można?! Gospodarze pomyślą, że źle się bawię!

Page 72: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Na pytanie dziennikarza, co to dramat filmowy, Alfred Hitchcock odpowiedział:- Dramat filmowy jest to kawałek życia, z którego wycięto nudne partie.

Pewnego razu Alfred Hitchcock opowiadał w gronie przyjaciół:- Przyszedł do mnie Otto Preminger i zapytał, czy zagrałbym w jego filmie rolę Pana Boga.Odpowiedziałem mu:— Trudno się zdecydować, nie wiem przecież nawet, czy jestem do niego podobny...

HOFFMANN Ernst Theodor AmadeusE.T.A. Hoffmann, niemiecki pisarz, kompozytor i rysownik, zabawiał się pewnego razu wBerlinie w towarzystwie swego przyjaciela, aktora Ludwika Devrient. Gdy nad ranem kelnerprzyniósł rachunek, Hoffmann zawołał ze zdumieniem:— Co? Aż dziesięć butelek? To zupełnie wykluczone, ponieważ mój żołądek mieścidokładnie dziewięć.- Dlatego właśnie dziesiąta uderzyła panu do głowy — powiedział kelner.

HOOYER Herbert ClarkPrezydent USA Herbert Hoover opowiadał taką historyjkę:— Kiedyś poczułem apetyt na banany, więc poprosiłem o funt. Sprzedawca podał bardzowysoką cenę.— To szalenie drogo! — zawołałem.— Banany to dziś deficytowy towar.— Jak to? — zdziwiłem się. — Podobno gniją na drzewach!— Właśnie dlatego są deficytowe — powiedział sprzedawca.

Herbert Hoover wygłosił kiedyś przemówienie na temat stale rosnących cen oraz związanej ztym konieczności zwiększenia płac. Spotkało się to z ogromnym oddźwiękiem.Nieco później prezydent zwierzył się dziennikarzom: - Było to moje przemówienie sprzed lat,w którym nie zmieniłem ani jednego słowa...

HOUDON Jean AntoineFrancuski rzeźbiarz Jean Houdon wybrał się do „Komedii Francuskiej" i poprosił o bezpłatnybilet.- Na czym opiera pan swą prośbę?'— spytał dyrektor teatru. Artysta wskazał stojące w halluteatru popiersie Wolterai rzekł:- Na tym, że on zawdzięcza mi swe istnienie. Na to dyrektor zawołał do kasjera:- Proszę dać bilet ojcu Woltera!

- Miałem straszny sen — opowiadał przyjaciołom Houdon. — Śniło mi się, że wylądowałemna samotnej wyspie, gdzie zupełnie nie było mężczyzn, tylko same młode i pięknedziewczęta.— I cóż w tym strasznego? — dziwili się koledzy.— Sęk w tym — odpowiedział artysta — że we śnie ja również byłem dziewczyną!

Zapytany kiedyś Houdon, które kobiety, blondynki czy brunetki dochowują wierności —odpowiedział:— Siwe.

Page 73: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

HUGO Victor MariePoczątkujący poeta zgłosił się kiedyś do Wiktora Hugo i zaczął opowiadać o swoich planachżyciowych. Konkludując zaś rzeki z głębokim westchnieniem:- Zanim umrę, chciałbym dokonać czegoś wielkiego i czystego zarazem.Hugo poradził mu:— Drogi przyjacielu, to bardzo łatwe. Niech pan spróbuje umyć słonia.

Wiktora Hugo zapytano kiedyś, czy zdaje sobie sprawę ze swojej popularności pisarskiej ijakie jej objawy ceni najbardziej.Odpowiedział:— Na moją popularność zwrócił mi uwagę pewien fakt, ceniony przeze mnie najwyżej. Otóżwracałem nocą do domu po przyjęciu i nie mogłem dodzwonić się do dozorcy, aby otworzy!mi bramę.Byłem więc zmuszony załatwić potrzebę fizjologiczną „na ciemno" przed budynkiem. I otojakiś przechodzień wrzasnął mi nad uchem: — Ty stary draniu, musisz to robić akurat podbramą Wiktora Hugo?

Kompozytor Arrigo Boito po przeczytaniu dzieła Wiktora Hugo „Rok dziewięćdziesiątytrzeci", pełen zachwytu, wysłał do autora telegram, w którym było tylko jedno słowo:„Gloria".Wiktor Hugo odwzajemnił się przyjacielowi jeszcze bardziej lakonicznym telegramem.Kiedy w Bolonii wystawiono z olbrzymim sukcesem „Mefistofelesa", pisarz wysłał do Boitatelegram, w którym kompozytor znalazł jedynie wykrzyknik „!".

Wielki pisarz francuski powrócił kiedyś zmęczony do domu i oświadczył domownikom:- Spotkałem znajomego. Wymieniliśmy nasze poglądy i koncepcje... Rzecz dziwna, mamzupełną pustkę w głowie.

Do Wiktora Hugo przyszedł przyjaciel, który dzięki wysokiej protekcji miał zostaćdyplomatą. Przyszedł po radę do wielkiego pisarza:- Powiedz mi od czego zależy wielkość dyplomaty?- Od wielkości działa, które za nim stoi — wyjaśnił autor „Nędzników".

Poeta francuski Leconte de Lisie zastał kiedyś Wiktora Hugo Cedzącego przy biurku wgłębokim zamyśleniu. O czym pan myśli, drogi mistrzu? — spytał.— Myślę, co mam powiedzieć Bogu, kiedy pierwszy raz przed Nim stanę — odpowiedział zcałą powagą Wiktor Hugo.Leconte de Lisie zwykle wybaczał wielkiemu pisarzowi przejawy jego przesadnej próżności,ale w tym przypadku nie mógł się powstrzymać od żartobliwej uwagi:— Ależ to zupełnie proste. Powie pan: „No, co tam słychać, Panie Kolego".

W Akademii Francuskiej filozof Cousin stwierdził kiedyś:- Upadek języka francuskiego zaczął się w roku 1789...— Przepraszam, o której godzinie? -- wtrącił uszczypliwie Wiktor Hugo.

HUMBOLDT Alexander vonWolnomyślny Aleksander Humboldt stale wojował z klerem. Pewnego razu podczas obiadu ukróla pruskiego Humboldt coś opowiadał o rosyjskim ministrze wyznań religijnych.— Ależ pan się myli! — woła król. — Ten, o którym pan mówi, jest ministrem nie religii,lecz oświaty.

Page 74: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Zgoda — odpowiada Humboldt. — A więc nie minister oświaty, lecz czegoś zupełnieodwrotnego.

12 sierpnia 1845 roku miano odsłonić w Bonn pomnik Beethovena.W ostatniej chwili przybyła na tę uroczystość królowa angielska Wiktoria bawiąca akurat wNiemczech oraz król pruski Fryderyk IV.Dostojni goście wraz z licznym orszakiem zjawili się zupełnie nieoczekiwanie i komitetorganizacyjny ulokował ich na balkonie pałacu hrabiego Firstenberga.Gdy po odegraniu hymnu ze spiżowego posągu opadła zasłona, król pruski wybuchnął nagległośnym śmiechem. Pomnik Beethovena mianowicie stał tyłem do obecnych na uroczystościmonarchów.Należący do komitetu znakomity uczony Aleksander Humboldt szybko zorientował się wsytuacji i zwracając się do dostojnych gości oświadczył:— Wasze Królewskie Moście! Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że Beethoven byłwprawdzie wielkim kompozytorem, ale jako człowiek był trochę nieokrzesany. I oto właśnie,nawet po śmierci, daje nam tego dowody...

Aleksander von Humboldt oraz francuski fizyk Gay-Lussac byli zaprzyjaźnieni. Gay-Lussac,pracujący wówczas w carskiej Rosji, potrzebował do swych eksperymentów, większej ilościretort, które w owym czasie sprowadzić można było tylko z Austrii. Gdy towar zamówionyprzez Gay-Lussaca nadszedł, rosyjskie władze celne zażądały opłacenia tak wysokiego cła, żeuczony zmuszony był przesyłkę zwrócić. Zmartwiony, zwierzył się Humboldtowi, którywpadł na genialny pomysł. A mianowicie zaproponował, aby Gay-Lussac zamówił puste, alezatkane woskiem retorty z nalepką zawierającą następującą informację: „Uwaga, szkło.Próbki niemieckiego powietrza".Gdy w ten sposób oznakowane retorty znalazły się na granicy, celnicy carscy nadaremnieszukali odpowiedniego przepisu, nie byli jednak w stanie ustalić taryfy celnej na powietrze.W ten sposób Gay-Lussac otrzymał swoje retorty, bez uiszczenia za nie cła.

HUMBOLDT Wilhelm vonKtoś rozpuścił pogłoskę o śmierci sędziwego pedagoga Wilhelma Humboldta. W związku ztym pewien przyrodnik napisał do Przyjaciela Humboldta, że pragnąłby dokonać pomiarówczaszki zmarłego.Humboldt, który poznał treść listu, odpisał:- Niestety, nie mogę panu służyć moją czaszką, gdyż przez Pewien czas będzie mi jeszczepotrzebna.

HUSTON JohnPodczas realizacji w dżungli kongijskiej filmu „Afrykańska królowa", znany reżyserhollywoodzki John Huston wynajął łódź z kilkoma krajowcami. Ledwie odbili od brzegu,rozległy się w dżungli dźwięki tam-tamów.- Co mówią tam-tamy? - - zapytał Huston starego Murzyna.- Mówią, że przyjechali bardzo bogaci biali ludzie i trzeba podnieść ceny towarów...

JACOBI Carl Gustav JacobStarszy brat Karola Jacobiego był fizykiem i wynalazcą. Z tego powodu cieszył się znaczniewiększą popularnością niż wielki matematyk, znany jedynie w sferach naukowych. Dawało topowód do licznych nieporozumień, które bardzo śmieszyły Karola.— Przepraszam — mówił w takich okazjach — ale ja nie jestem sobą. Ja jestem moimbratem.

Page 75: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

JAN XXIIIJan XXIII, zanim został wybrany papieżem, spędził wiele lat we Francji jako nuncjuszpapieski i z tego tytułu był tani dziekanem korpusu dyplomatycznego. Kiedyś zwierzył sięszefowi protokołu na Quai d'Orsay:— Dziwna rzecz — ilekroć na przyjęciach dyplomatycznych pokazuje się jakaś bardzowydekoltowana ambasadorowa — nikt nie podziwia jej wdzięków. Wszyscy patrzą na mnie!

JEROME Jerome KlapkaKtoś poprosił wielkiego humorystę Jerome o sprzedaż za pięć funtów kilku dowcipów.— To byłoby niewygodne dla nas obu. Kiedy ktoś ujrzy, że mam pięć funtów, to pomyśli odrazu, że je ukradłem. Kiedy pan powie dobry dowcip, tak samo od razu będzie wiadomo, że tonie pański.

JERZY IKról angielski Jerzy I, przedstawiciel dynastii hanowerskiej na brytyjskim tronie, częstoodwiedzał swój kraj rodzinny. Trasa jego podróży wiodła zwykle przez Holandię, gdzie jakzauważył, tamtejsi oberżyści bezceremonialnie łupili przejezdnych.Ograniczał więc król swoje podróżne wydatki w miarę możności.Któregoś razu wszakże, w Alkmayerze, poczuł się bardzo głodny. Kazał sobie podać trzyjajka na miękko. Nim zjadł, zapytał o cenę.- Dwieście florenów — poinformował oberżysta.- Co takiego? To jajka w Alkmayerze są taką rzadkością? — zapytał zdumiony król.- Jajka? Nie. Rzadkością są u nas królowie — odparł oberżysta.

JERZY HKról Anglii i Irlandii Jerzy II, który panował w latach 1727—1760, był bardzo niewiernymmężem. Wprawdzie bardzo kochał swą żonę, księżniczkę z rodu Anspach, ale nie do tegostopnia, by jej nie zdradzać z innymi kobietami.Kiedy królewska małżonka była już na łożu śmierci, błagała męża, by nie żył w samotności iponownie się ożenił. Replika szlochającego króla brzmiała:- Oh, nie. Nigdy więcej. Tylko kochanki!

Kiedyś doszło do wiadomości króla Jerzego II, iż pewien dziennikarz ma być surowo ukaranyza to, że chcąc mieć wcześniej od innych tekst mowy tronowej, sam ją ułożył i wydrukowałKról interweniował u ministra sprawiedliwości, by darowano dziennikarzowi karę.- Wydaje mi się — oświadczył monarcha ministrowi — że ten człowiek niewiele zawinił.Porównywałem jego mowę z moją i widzę, iż jego jest dużo lepsza...

JOACHIM JózsefJózef Joachim, słynny skrzypek i pedagog berliński, był twórcą znakomitego kwartetusmyczkowego ,,Joachim-Quartett", którego poziom zachwycał krytyków i publiczność.Po jednym z koncertów Joachim otrzymał od zamożnej wielbicielki entuzjastyczny listnastępującej treści:„Zachwycona koncertem, załączam czek na tysiąc marek, abyś pan mógł powiększyć swojąorkiestrę, która tak ładnie gra".

Józef Joachim opowiadał, jak to kiedyś zachciało mu się iść do berlińskiego Tiergarten naślizgawkę. Zwrócił się więc do mistrza tego sportu, by udzielił mu kilku lekcji jazdy nałyżwach. Po paru koziołkach Joachima, mistrz ów zauważył: — Tak, tak, panie profesorze,

Page 76: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

jeździć na łyżwach jest trochę trudniej niż grać na skrzypcach.

KALIGULASłynny z okrucieństwa cesarz rzymski Kaligula (Caius lulius Caesar Caligula), ucztując wgronie dworaków, wybuchnął gromkim śmiechem bez widocznego powodu. Dwóchkonsulów, zajmujących miejsce obok cesarza, spytało o przyczynę tej wesołości. Na todespota, krztusząc się ze śmiechu, odparł:— Przyszło mi na myśl, że jednym skinieniem mógłbym kazać was udusić!

KANDINSKY WassilyNa wernisażu, do głośnego malarza abstrakcjonisty Kandinsky'ego, podeszła dama uważającasię za znawczynię sztuki.- Daruj mistrzu, ale ten obraz zupełnie do mnie nie przemawia.- Jakże trafnie odczytała pani moją intencję! — zawołał malarz.- To znaczy, że...- Właśnie. Ten obraz powinien milczeć, wyraża bowiem milczenie.

KANT ImmanuelFilozof niemiecki Immanuel Kant był znany ze skąpstwa. Kiedyś jednak zaprosił znajomegona szklaneczkę wina. Gdy opuszczali winiarnię, zaproszony rzekł do kelnera:— Macie tu doskonałe wino! Na to kelner:— Powinien pan spróbować rocznika, który pan Kant podawać, gdy przychodzi sam...

Pewien elegant zauważył w garniturze Immanuela Kanta dziurę i rzekł:- Panie Kant, stąd wygląda mądrość.Słynny filozof odwrócił się i odpowiedział spokojnie:- Tak, a zagląda tu głupota.

KAROL IIAngielski poeta Waller przeczytał kiedyś królowi Karolowi II swe wiersze napisane z okazjirestauracji monarchii w Anglii. Król po wysłuchaniu ich powiedział:- Bardzo to piękne wiersze, ale podobno jeszcze piękniejsze można było znaleźć w pańskimzbiorze na cześć Cromwella.- Wasza Królewska Mość się nie myli, ale to dlatego, że poecie łatwiej się obracać w krainiefikcji niż rzeczywistości.

KAROL VIIKról Francji Karol VII rzekł raz do swego błazna:— Może zamienimy się naszymi rolami? Trefniś milczał.- Cóż — nalegał Karol — wstydzisz się być władcą?— Nie — odparł ten — ale wstydziłbym się mieć takiego błazna.

KEAN EdmundSłynny aktor angielski Edmund Kean przybył kiedyś do lina. Spożywszy w pewnej gospodziesuty obiad, powiedział zadowolony:

Page 77: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Przysięgam, że nikt w Anglii nie jadł dzisiaj takiego świetnego obiadu, jak ja!— Wyjąwszy pana burmistrza miasta Dublina! — rzekł z powagą gospodarz oberży.— Bzdury! — zawołał Kean. — Nie znam żadnych wyjątków!— Musi pan jednak zrobić wyjątek dla pana burmistrza, bo on zawsze zajmuje pierwszemiejsce.Wynikła sprzeczka i w końcu sprawa oparła się o sąd miejski, który skazał aktora na pięćgwinei grzywny za uchybienie zwyczajowi, według którego należało zawsze uczynić wyjątekdla pana burmistrza.Kean, rad nierad, zapłacił grzywnę, po czym powiedział: - Nie znam na świecie większegodurnia, niż mój gospodarz... wyjąwszy pana burmistrza miasta Dublina.

KELLER GottfriedPisarz Gottfried Keller pił dużo wina, o wiele więcej niż pozwalał mu stan zdrowia. Lekarzuprzedził go taktownie, by używał mniej płynów. Keller spąsowiał, lecz po chwili na jegotwarzy pojawił się uśmiech:— Oczywiście, panie doktorze, od dzisiaj rezygnuję z zupy.

KIPLING RudyardHotelowy wóz ciężarowy zniszczył ogrodzenie willi Kiplinga. Ten natychmiast napisał dowłaściciela hotelu, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Napisał drugi list — i znów żadnegoskutku.Zirytowany udał się do hotelarza, by mu wygarnąć, co o tym myśli.Hotelarz wysłuchał go spokojnie i odpowiedział: - Szanowny panie! Sprzedałem pańskipierwszy list za dwa funty szterlingi, a drugi za siedem funtów. Jeśli pan napisze do mniejeszcze jeden list, to akurat wystarczy na pokrycie kosztów ogrodzenia.

Kipling mieszkał kilka dni w nowojorskim hotelu. Przed odjazdem powiedział właścicielowi,że tak obskurnego i przy tym drogiego hotelu w życiu nie widział.Hotelarz grzecznie przemilczał uwagę klienta, ale w rachunku doręczonym Kiplingowi przezrecepcjonistkę znalazła się obok ceny za pobyt, następująca pozycja: „Za impertynencję — l0dolarów".

KISCH Egon ErwinEgon Erwin Kisch, mistrz reportażu literackiego, przekazuje słuchawkę telefoniczną koledzeredakcyjnemu ze słowami:— Jakaś kobieta do ciebie...Kolega, wyraźnie zaniepokojony, poprosił:— Ratuj mnie! Nie chcę z nią mówić. Powiedz, że poszedłem do domu, albo gdzie indziejpracuję, albo wyjechałem na urlop...Kisch kiwnął głową i z całą powagą mówi do słuchawki:— On powiada, że poszedł do domu, albo gdzie indziej pracuje, albo wyjechał na urlop.Moje uszanowanie pani!

Światowej sławy reportażysta Egon Erwin Kisch zachorował na grypę.Zmuszony do leżenia w łóżku, usiłował odzyskać zdrowie za pomocą napojów wyskokowychi środków na poty. Trwało to jednak dość długo. Pewnego pięknego dnia wydawca Kischawybrał się do niego w odwiedziny.— Co panu właściwie jest? — spytał chorego.— Nieżyt oskrzeli skomplikowany przez grypę i... dwóch lekarzy — wyjaśnił spokojniechory.

Page 78: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Było to przed pierwszą wojną światową. Redakcja, w której pracował Kisch, wydelegowałago jako swego „specjalnego sprawozdawcę" do miejscowości, w której miały się odbyćwybory do Rady Gminnej. Przed wyjazdem Kisch starał się o uzyskanie zaliczki. Chciałdostać sto koron, lecz otrzymał tylko piętnaście. Następnego dnia zatelegrafował do redakcji.„Wybory do Rady Gminnej były tak wielką niespodzianką, że... tu kończy się moja zaliczka— Kisch".

Jeden z przyjaciół Kischa wyraził zdziwienie z powodu wysokości sumy, jaką Kisch podjął zaartykuł w pewnym czasopiśmie. Powiedział żartobliwie:- Ależ ty otrzymujesz wysokie honorarium od wiersza! Kisch uśmiechnął się i odparł:- No, tak, bo też u mnie można jeszcze wiele wyczytać między wierszami...

E.E. Kisch po powrocie z podróży reporterskiej do Ameryki biesiadował w Pradze wtowarzystwie przyjaciół.- Co możesz powiedzieć o dziennikarzach amerykańskich? — padło pytanie.Wtedy Kisch odpowiedział:— Można ich z grubsza podzielić na dwa gatunki: jedni piszą więcej niż wiedzą, drudzy zaświęcej wiedzą niż piszą.

KLAPROTH Martin HeinrichNiemiecki chemik Martin Heinrich Klaproth w ciągu swej pracy badawczej odkrył aż czterynieznane wcześniej pierwiastki. Odkrycie czterech pierwiastków przez jednego uczonego towyczyn nie lada. Nic więc dziwnego, że pewnemu uczonemu, który wygłaszał mowępogrzebową nad grobem Klaprotha, wymknął się taki lapsus:— Liczbę pierwiastków, z których Stwórca zbudował Ziemie, Klaproth powiększył o cztery!

KLEIN FelixNiemiecki matematyk Feliks Klein twierdził w pewnym towarzystwie, że najlepsze latatwórczości przypadają na trzydziestkę — później tylko się głupieje.Obecny przy tym Nernst odrzekł, że jest przeciwnego zdania. Uważa bowiem, że z każdymdniem staje się mądrzejszy.- Tak pan sądzi? — chłodno spojrzał na niego Klein. — No, to w takim razie wkrótce sięwyrównamy.

KOCH RobertRobert Koch, światowej sławy lekarz i bakteriolog, był odkrywcą prątka gruźlicy i zarazkacholery. Pewnego razu odwiedził go w jego latoratorium berlińskim znajomy lekarz. Zastałuczonego pilnującego nad ogniem rondelka, przykrytego pokrywką.- Niech pan zgadnie, co tu gotuję! — zapytał Koch.- Paciorkowce? — pytaniem odpowiedział lekarz.- Nie.- Prątki gruźlicy? — lekarz cofnął się o krok.- O, nie...— Vibriones cholerae? — lekarz cofnął się jeszcze dalej.— Nie zgadnie pan — uspokoił go Koch, podnosząc pokrywkę. — Parówki, panie kolego,parówki, którymi zaraz pana poczęstuję.

Do Roberta Kocha przyszła raz na badanie pani z wyższych sfer. — Co pani dolega — spytałuczony.

Page 79: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Przywykłam — zawołała urażona — by tytułowano mnie wielce szanowną panią.Niestety, tej choroby nie jestem w stanie wyleczyć — odparł i wezwał następnego pacjenta.

Robert Koch kierował w Berlinie Instytutem Chorób Zakaźnych. Oprócz tego był równieżprofesorem na uniwersytecie i często egzaminował studentów. Pewnego razu, postawił zda-jącemu egzamin studentowi następujące pytanie:— Proszę mi powiedzieć, młody przyjacielu, co zrobiłby Pan, gdyby przyprowadzono Panukonia, u którego stwierdzono złamanie obojczyka.Egzaminowany wymienił cały szereg zaleceń, ale Robert Koch uśmiechając się, wciążpotrząsał przecząco głową. Wreszcie student zamilkł, wymieniwszy wszystkie znane mumożliwości kuracji. Profesor podszedł do niego i powiedział:- Proszę Pana, powiem Panu, co ja zrobiłbym w takim wypadku. Otóż natychmiastzadzwoniłbym do muzeum przyrodniczego i spróbowałbym sprzedać tam konia.Student zdumiał się.- Byłby to mianowicie pierwszy koń, który ma obojczyk.

Robert Koch brał kiedyś udział w przyjęciu towarzyskim. Jego sąsiadem przy stole był młodyczłowiek, który uważał się za bardzo kompetentnego i nieomylnego we wszystkich sprawach.Gdy w pewnym momencie rozmowa zeszła na temat zawodu lekarza, młody człowiekstwierdził:- Z pewnością większość pacjentów to chorzy z urojenia.- W takim razie — rzekł Koch —jest rzeczą tak samo pewną, że jest również wielu zdrowychz urojenia.

KREISLER FritzZabawny epizod zdarzył się w Antwerpii słynnemu skrzypkowi Fritzowi Kreislerowi. Idąculicą ujrzał na wystawie antykwariatu skrzypce, które ogromnie go zainteresowały. Cenaokazała się wysoka. Zewnętrznie nic nie wskazywało na mistrzowskie Po chodzenieinstrumentu. Kreisler zaczął się targować i aby udokumentować swoją rację wyjął z futerałuwłasne skrzypce, które miał ze sobą.Antykwariusz ujrzawszy je, podekscytowany oświadczył, że musi na moment wyjść zesklepu, a po chwili wrócił z policjantem.- Proszę aresztować tego człowieka. On ukradł skrzypce Kreislerowi — oświadczył.Po chwili pomyłka wyjaśniła się, a skrzypek i antykwariusz zostali przyjaciółmi.

KRYLÓW IwanIwana Kryłowa, wielkiego bajkopisarza, ktoś zagadnął o to, dlaczego tak mało pisze bajek.- Tak jest lepiej — odrzekł Krylów. — Niech ludzie narzekają, że mało piszę. Byłoby o wielegorzej, gdybym pisał dużo, a ludzie pytali, po co to robię.

Właściciel domu, w którym Iwan Kryłow, wynajął mieszkanie, przyniósł mu do podpisaniaumowę.Widniał tam paragraf, że gdyby dom spłonął z jego winy, zapłaci 60 tyś. rubli. Kryłow dodałdwa zera i podpisał kontrakt, mówiąc:— Pan będzie się pewniej czuł, a mnie wszystko jedno, bo i tak nie mógłbym zapłacić tejsumy.

Kryłow, nie chcąc sprawiać przykrości, chwalił nieraz to, co nie zasługiwało na uznanie.Kiedyś jeden z pisarzy umieścił w przedmowie do swego marnego utworu pochwały, którewydrukował o nim Kryłow.

Page 80: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Widzisz, jak wykorzystano twoje słowa! — rzekł do bajkopisarza jeden z przyjaciół.- Nie szkodzi — odparł Kryłow. — Przecież wszyscy wiedzą, , moją specjalnością są bajki.

KUPRIN AleksanderAleksander Kuprin, pisarz rosyjski, zjawił się kiedyś na przyjęciu dworskim wydanym przezcara Mikołaja II dla pisarzy rosyjskich obwieszony najwyższymi orderami.Gdy ktoś go zapytał, za co otrzymał tak wysokie odznaczenia, odpowiedział bez wahania:- Otrzymałem? Ależ nic podobnego! Kupiłem je, oczywiście, kupiłem. Bo jeżeli nazaproszeniu napisano: „Strój wieczorowy, ordery", to jakże mogłem nie zastosować się dowoli Najmiłościwszego Pana?

KUSSMAUL AdolfZnakomitego profesora chorób wewnętrznych ze Strasburga Adolfa Kussmaula wezwanopewnego dnia do łoża starej, samotnej, bardzo zamożnej, a ciężko chorej damy.Gdy przybył, zastał już tam zgromadzoną dalszą rodzinę chorej — liczyli na spadek po starejkrewniaczce... Wyprosił ich z sypialni, a sam, wraz z leczącym ją stale lekarzem domowym,dokładnie zbadał chorą.Kiedy po zbadaniu i naradzie z kolegą profesor wyszedł z pokoju chorej, zastąpił mu drogęogromnie zatroskany jeden z członków rodziny. Kossmaul posępnym tonem zakomunikowałmu swoją opinię- Proszę bardzo ostrożnie przygotować rodzinę... ciotka wyzdrowieje!

LA FONTAINE Jean dePewien bogacz zaprosił na obiad La Fontaine'a w nadziei, że człowiek, którego bajkamizachwyca się cały świat, potrafi świetnie zabawić gości. La Fontaine jadł i pił, ale milczał iwcześnie pożegnał towarzystwo tłumacząc się, że musi iść do Akademii- Nie musi się pan spieszyć... — nalegał zachmurzony gospodarz.- Wiem o tym — spokojnie odparł bajkopisarz — toteż pójdę dłuższą trasą.

Pewnego razu małżonka bajkopisarza francuskiego Jeana La Fontaine'a znalazła go we łzachprzy biurku. Kiedy zapytała o przyczynę troski, La Fontaine odczytał jej przerywanymgłosem rozdział powieści, w którym bohater nie może pokonać przeszkód, aby zdobyćukochaną kobietę.Żona autora rozpłakała się również i rzekła proszącym tonem:- No, dajże mu nareszcie tę jego ukochaną.- Nie mogę -- odpowiada La Fontaine — piszę dopiero pierwszy tom.

LAMPI JohannMalarz wiedeński Johann Lampi, gdy w towarzystwie rozmawiano na tematy kulinarne,zdradził przyjaciołom swoją zasadę „gastronomiczną":— Bigosu nie jem w domu, bo wiem co w nim jest, a w restauracji nie jem, bo nie wiem, co wnim jest.

LEHAR FerencKompozytor Franciszek Lehar autor licznych operetek, m.in. ;Wesoła wdówka", „HrabinaLuxemburg", otrzymał pewnego razu zaproszenie na kolację do bogatych bankierów wiedeń-skich.

Page 81: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Na zaproszeniu był następujący dopisek: „Moja żona zagra pańskie kompozycje, moja córkateż je zaśpiewa, a o dziewiątej godzinie zasiadamy do kolacji".Lehar odpisał: „Dziękuję, będę punktualnie o dziewiątej".

Dwaj młodzi kompozytorzy procesowali się: jeden oskarżał drugiego o kradzież melodii. Sądnie mógł zaopiniować, bo obie melodie były bardzo do siebie podobne.Franciszek Lehar został wezwany do sądu w roli rzeczoznawcy.Przyniesiono fortepian i w obecności Lehara zagrano obie melodie. Po czym przewodniczącyzapytał:- Więc, jak pan sądzi? Kto jest poszkodowany?Lehar odpowiedział bez wahania:- Offenbach.

Franciszkowi Leharowi zwierzył się pewien początkujący kompozytor:- Wie pan, mistrzu, najchętniej i najwydatniej pracuje nad nową kompozycją w nocy...— Wcale się nie dziwię -- odparł dobrodusznie Lehar wszak kradnie się przeważnie nocą.

Franciszek Lehar opowiadał, że wypadło mu kiedyś dyrygować w małym miasteczku. Poprzybyciu na próbę stwierdził z przyjemnością, że orkiestra była liczna. Wśród instrumentównie zabrakło nawet puzonu. Lecz, gdy partia solowa nie wypadła imponująco Lehar zapytał:- Panie puzonisto, dlaczego pana nie słychać? Na co puzonista:- Niestety nie mogę grać, gdyż otrzymałem ten instrument tylko po to, aby nasza orkiestrazrobiła na panu dobre wrażenie.

LEIBNITZ Gottfried WilhelmNiemiecki matematyk i filozof Wilhelm Leibnitz pewnego razu przepływał przez rzekę wtowarzystwie przewoźnika. Podstępnie wypytywał go, czy coś wie o matematyce, geometrii,filozofii i astronomii.Zniecierpliwiony wiosłujący przewoźnik odpowiadał, że nic nie wie o tych naukach, uczonyzaś za każdym razem stwierdzał, że na zgłębianiu tych nauk stracił trzy czwarte swego życia.Łódka w pewnym momencie zawadziła o przeszkodę i wywróciła się.— Umiecie pływać?! — krzyczał przewoźnik do uczonego.- Nie umiem! — wołał przestraszony filozof.- To trzymajcie się moich pleców, bo stracicie naraz wszystkie cztery czwarte swego życia!

LEONCAVALLO RuggieroRuggiero Leoncavallo, kompozytor włoski, podczas swego pobytu w Manchesterzepostanowił pójść incognito do te gdzie grano wówczas jedną z jego oper — „Pajace".Siedzący obok niego jegomość oklaskiwał z zapałem i entuzjazmem to arcydzieło. Mistrzchcąc dowiedzieć się, czy ten entuzjazm jest szczery, zaczął krytykować graną operę.- Arcydzieło? — odezwał się. — Nie. Nie jestem tego zdania, a jako muzyk znam się na tym.Ta opera jest nic nie warta. Aria drugiego aktu wzięta żywcem z Berlioza. Duet pierwszegoaktu — to kopia Gounoda, a co do finału — to marne naśladownictwo Verdiego.Tamten nic nie odpowiedział. Ale jakież było zdziwienie i przerażenie kompozytora, gdy nadrugi dzień w jednym z najpoczytniejszych dzienników Manchesteru przeczytał sensacyjnyartykuł, którego tytuł wydrukowany był olbrzymimi literami i brzmiał:„Zdanie Leoncavalla o własnej operze — „Pajace". Muzyk przyznaje, że to plagiat. Spowiedźkompozytora pozbawionego wszelkiej oryginalnej koncepcji".Jak się okazało, sąsiad muzyka był dziennikarzem i poznał Leoncavalla.

Page 82: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

LIEBERMANN MaxZapytano kiedyś słynnego malarza niemieckiego Maxa Liebermanna, jakie pięć obrazówratowałby przede wszystkim, gdyby w Galerii Narodowej w Berlinie wybuchł pożar:- Pięć wiszących najbliżej drzwi — odparł spokojnie Liebermann.

Maks Liebermann portretował znanego profesora-internistę. Lekarz zasłaniając się brakiemczasu, oświadczył, że może pozować artyście jedynie dwa razy.Dodał przy tym:- Mnie wystarczy do postawienia diagnozy jedna wizyta pacjenta.- No, tak — odpowiedział malarz. — Jeśli pan coś spartaczy, to pańską robotę skryje ziemia.Ale jeśli ja spartaczę, to moja robota będzie latami wisiała na ścianie i świadczyła przeciwmnie.

Maks Liebermann wykonywał portret pewnej leciwej damy żony bankiera. Gdy dama zrobiłakilka krytycznych uwag na temat swojego wizerunku, artysta przerwał jej groźnie:— Jeszcze jedno słowo, a namaluję panią tak, jak pani wygląda naprawdę.Do Maksa Liebermanna przyszedł pewnego dnia jeden z mniej utalentowanych malarzymonachijskich i westchnął ciężko:- Proszę sobie wyobrazić, że są głupcy, którym moje obrazy nie podobają się.- Niech się pan pocieszy — odparł Liebermann — są także głupcy, którym się pańskieobrazy podobają.

LINCOLN AbrahamMcClellean, szkocki generał w służbie amerykańskiej, zniecierpliwiony tym, że prezydentLincoln stale domagał się od niego drobiazgowych raportów, wysłał raz gońca znastępującym meldunkiem:„Schwytaliśmy sześć krów. Co robić?" Prezydent Lincoln odpowiedział natychmiast:„Generał McClellean, dowódca armii Potomac. Potwierdzam odbiór meldunku. Schwytanekrowy wydoić".

W rozmowie z generałem McClelleanem ganił Lincoln politykę generała. Strofowany wypadłw końcu z równowagi i zapytał:— Czy pan mnie uważa za głupca?- Ależ nie — dopowiedział prezydent spokojnie. A po chwili dodał z uśmiechem: —Oczywiście, mogę się mylić.

Abraham Lincoln, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych, szedł ulicą w towarzystwiedwóch małych synków, rzewnie płaczących.— Co się stało? — zapytał znajomy.— Nic szczególnego — odpowiedział Lincoln — to, co normalnie się dzieje wśród dzieci nacałym świecie. Mam w kieszeni trzy orzechy, a każdy z nich chce dostać dwa...

W czasie wojny secesyjnej spytano Abrahama Lincolna: — Czy sądzi pan, że Bóg jest ponaszej stronie? No co Lincoln odpowiedział:- Nie wiem tego i nigdy o tym nie marzyłem, lecz cały jestem zaprzątnięty troską, czy aby myjesteśmy po jego stronie.

Douglas, jeden z przeciwników Abrahama Lincolna w wyborach na prezydenta StanówZjednoczonych, chcąc go ośmieszyć, opowiadał dziennikarzom, że był on przed latywłaścicielem knajpy.

Page 83: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- To prawda - - odpowiedział Lincoln. - - Sprzedawałem whisky. Douglas był moim stałymklientem i wiele razy staliśmy po przeciwnych stronach lady: ja nalewałem, on wypijał.Różnica miedzy nami jest taka, że ja moje miejsce za ladą opuściłem wiele lat temu, podczasgdy on dotąd na swoim pozostał.

Pewnego razu zapytano Abrahama Lincolna o jego przodków.— Nie wiem — odparł Lincoln — kim był mój dziadek, ale szczerze mówiąc bardziej mnieinteresuje, kim będzie jego wnuk.

Abraham Lincoln przysłuchiwał się raz, jak jeden z dyplomatów zagranicznych z uniesieniemwychwalał swój kraj.— To piękne — powiedział Lincoln — kiedy politycy dumni są ze swego kraju, ale jeszczepiękniejsze, kiedy kraj może być dumny ze swoich polityków...

Lincoln był w młodości proszony przez jednego z sąsiadów o żyrowanie weksla. Odrzekłwtedy:- Gdy podpiszę się, nie zapłaci pan tej sumy, do czego będę sam zmuszony i poróżnimy się.Wolę więc poróżnić się teraz

LISZT FerencW roku 1842 Franciszek Liszt był u szczytu sławy. Uniwersytet w Królewcu postanowiłwtedy nadać mu honorowy doktorat. Obawiano się jedynie sprzeciwu dziekana wydziału,historyka Drumanna, który uważał muzykę za zajęcie mało poważne i niegodne zaszczytów.Jednak Drumann zgodził się nadspodziewanie łatwo. Zdziwionym uczonym-kolegomwyjaśnił:- Jeśli obecnie nadaje się tytuły doktorskie nawet chemikom, to dlaczego nie nadawać ichmuzykom?Jak z tego widać, w połowie XIX wieku chemia wciąż jeszcze była traktowana jak alchemia.

Ferenc Liszt przez wiele lat pragnął posiąść księżnę Hohenlohe, ale księżna stale odrzucała zniesmakiem jego umizgi.W końcu jednak słynny pianista dopiął swego i znalazł się w sypialni niedostępnej dotychczasarystokratki.Kiedy opuszczał nad ranem jej buduar, pragnąc upokorzyć księżnę za kilkuletnią zwłokę,położył na nocnym stoliku sto koron.Księżna wzięła pieniądze, przeliczyła i zwróciła Lisztowi dziewięćdziesiąt koron ze słowami:— Oto reszta, nie widzę powodu, żeby od mistrza brać więcej niż od innych.

Znakomitego kompozytora i wirtuoza Franciszka Liszta zapytano kiedyś, dlaczego nie piszewspomnień, skoro jego życie jest tak bogate.— Moje życie — odparł kompozytor — zabiera mi tyle czasu, że nie starcza mi go już napisanie wspomnień.Pewna dama zapytała Liszta:— Czy to prawda, mistrzu, że pianistą trzeba się urodzić? - Oczywiście — odparł. — Nieurodziwszy się, nie można grać na fortepianie!

Liszt przyjaźnił się z Schumannem, który od czasu do czasu przyjeżdżał z Drezna do Lipska,aby spędzić z przyjacielem kilka godzin.Wizyta ta miała zawsze mniej więcej taki sam przebieg. Najpierw Liszt grał długo nafortepianie, a Schumann siedział bez słowa i słuchał. Po jakimś czasie Liszt zabierał się do

Page 84: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

pisania listów, a przyjaciel, nie przeszkadzając mu, milczał w jakimś kącie pokoju.Gdy zapadł zmrok, Liszt przypominał sobie o obecności przyjaciela. Wówczas Schumannwychodząc ze swego kąta, mawiał łagodnie:- No to do widzenia. Jakże przyjemnie pogadaliśmy sobie, tak od serca.

Jak wiadomo-, jeden z ważniejszych motywów w drugim akcie »Walkirii" RyszardaWagnera, został zaczerpnięty z „Fausta", Poematu symfonicznego Liszta.Gdy pewnego wieczoru Liszt wykonując swego „Fausta", doszedł do owego miejsca wpartyturze, zbliżył się do fortepianu Wagner i odezwał się żartobliwie:— Papciu, ten motyw ja ci właśnie skradłem.Liszt, który bez zawiści odnosił się do niezwykłych sukcesów swego zięcia, odpowiedział nato:— To świetnie. Ludzie przynajmniej częściej będą to słyszeć

Liszt goszcząc u księżnej pruskiej był proszony o danie koncertu. Artysta chętnie na tępropozycję przystał. Gdy zasiadł do fortepianu, swoim zwyczajem postawił cylinder podkrzesłem. Może przypadkiem, może też umyślnie, potrącił go nogą. Cylinder potoczył siędaleko po lustrzanej posadzce.- Cylinder! Cylinder! — zawołała księżna.- Wasza Królewska Mość — odpowiedział artysta podnosząc się szybko z krzesła i składającukłon — po co mi cylinder, kiedy na skutek okazywanej mi dobroci i tak już straciłem głowę.

Pewnego razu Liszt i Rubini zapowiedzieli swój koncert w jednym z większych miast Francji.Zdziwili się niepomiernie, gdy na sali ujrzeli zaledwie pięćdziesiąt osób.Rubini przeklinał, ale śpiewał jak anioł. Liszt grał fenomenalnie, widząc jednak, żepubliczność jest dość posępna — zawołał:— Panowie i pani (była bowiem jedna kobieta) sądzę, że macie już dość muzyki. Czy mogęsię teraz ośmielić i zaprosić wszystkich zebranych na kolację?Przez chwilę wśród pięćdziesięciu widzów trwała niepewność, co robić, ale rzucona w tensposób propozycja znalazła wkrótce zwolenników i całe towarzystwo udało się do restauracji.Liszt zapłacił 1200 franków.

Gdy na którymś z koncertów dworskich car Mikołaj I podczas gry Liszta wdał się w rozmowęz siedzącym za nim adiutantem i ich dialog przeciągał się, Liszt nagle przestał grać.po chwili car zwrócił uwagę na siedzącego przy fortepianie bez muzyka i spytał: Dlaczegoprzestał pan grać? W odpowiedzi usłyszał: —- Gdy cesarz mówi, wszyscy winni milczeć.

Pierwszym muzykiem, który złamał ogólnie obowiązującą zasadę, że w każdym koncerciemusi brać udział kilku wykonawców, był Franciszek Liszt. Ze swej podróży do Włoch, Liszttak napisał o tym do księżnej Belgioioso:„Ponieważ nie mogłem złożyć żadnego uczciwego programu, ośmieliłem się dać wielekoncertów sam i dziś za przykładem Ludwika XIV mogę oświadczyć publicznie: koncert toja".

Napoleon III, goszcząc Liszta w Tuileries, powiedział w przypływie szczerości:— Czuję się bardzo zmęczony. Czasami mam wrażenie, że żyję sto lat.- Wcale mnie to nie dziwi — odpowiedział kompozytor. — Jest pan wszak stuleciem,Sire.Dworna odpowiedź Liszta obiegła cały Paryż.

Page 85: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Na jednym z towarzyskich zebrań poproszono Liszta, żeby zagrał któryś ze swych utworów.Artysta początkowo wymawiał się, gdy jednak nie przestano nalegać, ustąpił. Podchodząc dofortepianu, powiedział:— Dobrze, zagram więc jedną z moich etiud.— Cooo? — jeden z obecnych dał wyraz swemu rozczarowaniu. — To pan chce terazćwiczyć?

Franciszek Liszt został zaproszony na dwór cesarski w Wiedniu, gdzie miał dać koncert.Po odegraniu całego programu artysta, zmuszony do bisów zagrał słynnego „MarszaRakoczego", którego wykonanie w cesarstwie austriackim było zabronione pod karą 8tygodni aresztu Zapanowała konsternacja. Goście zbledli, jedynie cesarz z entuzjazmem biłbrawo, domagając się powtórzenia „Marsza":— Nigdy dotąd nie miałem sposobności usłyszeć tego wspaniałego utworu — powiedział,zwracając się do Liszta.

LOLOBRIGIDA GinąGiną Lolobrigida ma dwóch małych siostrzeńców. Kiedy spodziewała się dziecka, jeden zchłopców pyta drugiego:- Powiedz mi, skąd ciocia Giną może wiedzieć, że da nam małego kuzyna za pięć miesięcy?- Jak to skąd? Przecież ciocia Giną też czyta gazety.

LUDWIK XIVLudwik XIV ofiarował siostrze opactwo w Calles. Obecni na uroczystości goście olśnieni byliilością diamentów, muzyką i udziałem wielu dostojników spośród wyższego kleru.— Tak tu wszystko wygląda jak w raju — powiedziała jakaś dama.— Nie — powiedział ktoś złośliwy — w raju nie ma tylu biskupów.

Król francuski Ludwik XIV wezwał do siebie słynnego literata i krytyka, Boileau.Pokazawszy mu swoje wiersze, zachęcił do przeczytania i wydania o nich opinii. Boileaudługo wertował kartki z królewską poezją, wreszcie rzekł:— Dla Waszej Wysokości nie ma nic niemożliwego. Chciała Wasza Królewska Mość napisaćzłe wiersze i to się jej udało.

Ludwik XIV zagadnął kiedyś pewnego dygnitarza na swoim dworze, czy zna językhiszpański.- Nie, Najjaśniejszy Panie — odpowiedział zapytany.— Szkoda — powiedział król. Dygnitarz zrozumiał to „szkoda" jako możliwość wyjazdu naplacówkę, pod warunkiem, że nauczy się hiszpańskiego. Zabrał się więc raźno do nauki iwkrótce oznajmił monarsze, że nauczył się już hiszpańskiego— A czy zna pan na tyle język, aby móc rozmawiać z Hiszpanami? — zapytał król— Tak, Najjaśniejszy Panie — odpowiedział pełen otuchy dygnitarz.— No, to winszuję Panu — mówi król. — Będzie pan mógł czytać „Don Kichota" woryginale...

W kaplicy królewskiej wykonywano „Miserere" Lully'ego. Król Ludwik XIV słuchał utworuklęcząc, w czym też musieli go naśladować wszyscy dworzanie. Po wysłuchaniu całości królzwrócił się do hrabiego Grammonta z pytaniem, jak mu się podobał utwór.- Wasza Królewska Mość — odparł hrabia — ta muzyka jest cudownie miękka dla uszu, alebardzo twarda dla kolan.

Page 86: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

ŁOMONOSOW MichaiłKiedyś jeden z dostojników carskich spotkawszy Łomonosowa spytał: — Niech mi panpowie, dlaczego tak często wołają pana do carskiego pałacu? Najwidoczniej ma pan bardzoznakomitych przodków.— Mnie przodkowie nie obowiązują — rzekł uczony. — Ja sam jestem znakomity przodek,proszę Waszej Ekscelencji.

MAHLER GustavGustav Mahler był człowiekiem niezwykle sumiennym. Nigdy nie zdarzyło mu się, żebyopuścił jakąkolwiek próbę. Jakież było więc zdziwienie wykonawców, gdy pewnego dniakierowanie próbą Mahler powierzył swemu zastępcy, sam zaś oświadczył, że musi wyjść nagodzinę. Zdarzyło się to pierwszy raz, odkąd objął stanowisko kapelmistrza.Dokładnie w godzinę później Mahler zjawił się w operze i stanął przy pulpicie dyrygenta. Popróbie, jeden z muzyków, zaprzyjaźniony z Mahlerem, zapytał o przyczynę tego niezwykłegowydarzenia.— Ożeniłem się — odparł spokojnie kapelmistrz.

W roku 1907, skutkiem intryg i ataków ze strony przeciwników, Mahler zgłosił rezygnację zestanowiska dyrektora opery.Porządkując swoje biurko, natrafił na szufladę wypełnioną orderami, które otrzymał w okresieswej działalności. Nie zastanawiając się wiele, zatrzasnął biurko i powiedział:— Te ordery może ponawieszać na siebie mój następca.

Młoda śpiewaczka z zagranicy, po przyjeździe do Wiednia, czyniła starania o przyjęcie jej doOpery Wiedeńskiej. Kapelmistrzem Opery był wtedy Gustaw Mahler, do któregoobowiązków należało przesłuchanie i ocena każdego adepta. Chętnie wyznaczyłby kogośinnego do przeegzaminowania kandydatki, ale z uwagi na to, że była ona protegowanawysoko postawionego urzędnika na dworze cesarskim, musiał przesłuchać śpiewaczkęosobiście.Już po kilku minutach wiedział, że nie ma przed sobą wielkiej mistrzyni. Nie przerywającjednak jej śpiewu, zwrócił się do kogoś z obsługi opery z pytaniem:- Która godzina?- Wpół do drugiej, Panie Dyrektorze - - brzmiała odpowiedź.- Dobrze. W takim razie niech Pan pójdzie na scenę i powie tej Pani, aby śpiewała trochęszybciej. Zdąży wtedy jeszcze na powrotny pociąg do swojej ojczyzny, odjeżdżający o trze-ciej".

Po zakończeniu konkursu śpiewaczego w wiedeńskim konserwatorium, zwrócił się ktoś doGustawa Mahlera z pytaniem:— Czy to prawda, że pewnej młodej śpiewaczce do uzyskania pierwszej nagrody zabrakłotylko jednego głosu?- Tak było — odpowiedział Mahler. Tej Pani zabrakło istotnie tylko jednego głosu — jejwłasnego.

Page 87: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

MAHOMETProrok Mahomet (Muhammad ibn Abd Allah) rozstrzygał często zwykłe ludzkie sprawy wsposób dość rozsądny. Może o tym świadczyć przekazana przez tradycję odpowiedźMahometa na pytanie beduina:- Czy mam wielbłądzicę uwiązać, czy pozwolić jej biegać i zaufać Bogu? Mahomet odrzekł:— Uwiąż ją i zaufaj Bogu.

MALAPARTE CurzioCurzio Malaparte spytany przez dziennikarza, dlaczego obrał taki pseudonim (właściwe jegopersonalia brzmiały Kurt Erich Suckert) odpowiedział:- Ponieważ „Bonaparte" był już zajęty.

MANN ThomasMann zwiedzał pewnego razu szkołę. Nauczyciel przedstawił mu najzdolniejszą uczennicę iprosił o zadawanie pytań.- Jacy są najwięksi pisarze świata — pyta autor „Wyznań hochsztaplera Feliksa Krulla".- Homer, Wergiliusz, Dante, Szekspir i pan... — pada odpowiedź — ale nie pamiętam pananazwiska.

Do Tomasza Manna zgłosił się początkujący literat z teką pełną rękopisów. Po przeczytaniukilku utworów prosił znakomitego pisarza o wyrażenie opinii.- Powinien pan czytać — powiedział autor „Czarodziejskiej góry" — jak najwięcej czytać.- Czy to takie konieczne? — zdziwił się młody człowiek. — Oczywiście, im więcej będziepan czytał — tym mniej czasu będzie pan miał na pisanie.

W czasie, gdy Tomasz Mann był jeszcze zupełnie nie znanym pisarzem, udał się do znanegomonachijskiego miłośnika sztuki, aby mu pokazać swoją pierwszą książkę. Miał nadziejęznaleźć u tego człowieka poparcie, lecz okazało się, że się omylił. Przyjaciel sztuki niewykazał żadnego zainteresowania książką Tomasza Manna.— Uważałem Pana za mecenasa sztuki — odważył się powiedzieć Mann przy pożegnaniu.Ale ja nie uważam Pana za poetę — odpowiedział przyjaciel- W takim razie proszę o wybaczenie, prawdopodobnie myliliśmy się obaj — powiedziałTomasz Mann i odszedł.

MANN Henrykpewnemu młodemu i gadatliwemu literatowi, który godzinami zanudzał towarzystwo, dałHenryk Mann następującą dobrą rade: — Niech Pan zawsze pamięta o tym, że najlepsząnamiastką inteligencji jest... milczenie.

Pewien młody literat-rewolucjonista wołał w październiku 1919 roku:— Wystarczyłoby mi ściąć dziesięć tysięcy burżujskich głów!— Zadowoliłbym się jedną — pańską — powiedział mu Henryk Mann.

MAREK AureliuszObjeżdżając prowincję, Marek Aureliusz dostrzegł pewnego razu w zgromadzonym na jegopowitanie tłumie człowieka uderzająco do siebie podobnego. Spytał go więc:- Twoja matka była zapewne kiedyś w służbie cesarza?- Nie, panie — odparł ten. — Ojciec...

MARX Groucho

Page 88: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Komik amerykański Groucho Mara przysłuchiwał się raz obradom Kongresu. Spytany owrażenia odparł:- To coś wspaniałego! Jeden z senatorów mówił przez osiem godzin.— O czym?— Nie wiem. Tego, niestety, nie powiedział...

Groucho Mara siedząc na przyjęciu obok gwiazdy filmowej Katarzyny Hepburn, szepnął jej:- Jeśli nie przestanie się pani tak głupio snobować, powiem wszystkim, że jest pani babkąAudrey Hepburn!Katarzyna była od niej starsza o 23 lata.

Marx zażądał od producenta filmów telewizyjnych pięciuset tysięcy dolarów za rolę wodcinku filmowym. Producent oburzył się:- Pół miliona za półgodzinny film? Nawet prezydent Johnson za swojej kadencji nie zarabiału nas więcej niż sto tysięcy dolarów rocznie!- Możliwe — odparł niewzruszony komik. — Przyzna jednak pan, że jego dowcipy byłygorsze...

Groucho Mara znalazł się kiedyś w nowojorskim domu gry podczas obławy policyjnej.Policjant od progu zawołał:— Jeśli ktoś się ruszy, strzelę! Na to komik z flegmą:— Jeżeli ktoś strzeli, ruszę się.

MASCAGNI PietroZnakomity kompozytor włoski Pietro Mascagni, choć był Toskańczykiem, nie przepadał zamakaronem, słynnym przysmakiem swego kraju.Kiedyś, w czasie pobytu w Berlinie, został przedstawiony cesarzowi Niemiec Wilhelmowi II.Kajzer, który nosił spiczaste, podkręcane do góry wąsy, pragnąc sprawić przyjemność słyn-nemu Włochowi, zapytał:- Czy moje wąsy nie przypominają panu spaghetti, mistrzu?- Ależ oczywiście — odpowiedział muzyk. — Ile razy podają mi do stołu spaghetti, myślę owąsach Waszej Cesarskiej Mości...W niespełna dwa lata po tej odpowiedzi wybuchła I wojna światowa.

Kompozytor operowy Mascagni często popadał w konflikt ze swymi librecistami. Kiedyś ktośmu zaproponował, żeby sam pisał teksty do swoich oper.- Nie mogę — odparł Mascagni.- Dlaczego?- A z kim wtedy mógłbym się kłócić?

Wielu sławnych dyrygentów włoskich, wśród nich Artur Toscanini i Piotr Mascagni, zostałozaproszonych do wzięcia udziału w wielkim festiwalu muzycznym w Mediolanie,urządzonym na cześć Verdiego. Mascagni zazdrościł Toscaniniemu sławy i przyjąłzaproszenie pod jednym warunkiem, że dostanie honorarium większe niż Toscanini.- Niech to będzie tylko jeden lir, ale musi być więcej — oświadczył Mascagni.Komitet zgodził się.Gdy Mascagni odbierał honorarium, ze zdziwieniem stwierdził że wynosiło ono rzeczywiściejeden lir. Toscanini dyrygował za darmo.

Pietro Mascagni był niezmiernie popularny także za granica Naśladowano nawet jego sposób

Page 89: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

uczesania. Nazywano to fryzura a la Mascagni.Pewnego razu Mascagni bawił we Francji, gdzie wystawiano jego operę. Podczas wizyty ufryzjera kompozytor poprosił, aby go uczesano a la Mascagni. Na to fryzjer:- Wybaczy pan, ale pańska głowa zupełnie nie nadaje się do tego uczesania.

MAJAKOWSKI Władimir W.Włodzimierz Majakowski lubił podczas wieczorów autorskich popijać mocną herbatę. Kiedyśpodano mu ją z pływającym włosem.- Czy mógłbym prosić o herbatę łysą? — zażartował poeta.

MAUGHAM William SomersetPisarz angielski Somerset Maugham niedługo przed śmiercią tak powiedział dziennikarzom:— Nie dopisuje mi zdrowie. Rano czuję się tak źle, że zaczynam dzień od czytanianekrologów. Gdy nie widzę tam swego nazwiska, wiem, że jeszcze żyję.

MAUROIS AndreGdy pytano pisarza francuskiego Amdre Maurois, kto najbardziej zmienił bieg historii,odpowiedział:- Jak długo istnieje cywilizacja, nikt tak nie zmienił biegu dziejów, jak historycy...

MAZARIN JulesKardynał Mazarin chętnie udzielał pomocy potrzebującym. Wymagał jednak, by prośby swewyrażali treściwie i krótko. Kiedyś zameldowano, że prosi o posłuchanie jakiś nędzarz.— Niech wejdzie — odparł kardynał — ale wolno mu powiedzieć tylko trzy słowa.Żebrak wszedł i kłaniając się powiedział:— Głód i chłód!Mazarin skinął głową i zwracając się do sekretarza rozkazał:— Chleba i drzewa!

MENDELSSOHN-BARTHOLDY FelixZnakomity kompozytor Mendelssohn był początkowo urzędnikiem u pewnego fabrykanta.Kiedyś odwiedził go przyjaciel i zawołał oburzony: - Czy to sprawiedliwe, abyś ty, człowiektak zdolny, zajmował się rachunkami takiego zera, jak twój szef?— Widzisz — odparł Mendelssohn z uśmiechem — on jest szefem, a ja podwładnym, mójbyt jest zapewniony. Gdybym ja był szefem, on umarłby z głodu...

MENDELSSOHN MosesPewien zaprzyjaźniony kanonik przekonywał Mojżesza Mendelssohna, niemieckiego pisarza ifilozofa:— Wy, Żydzi, od niepamiętnych czasów wierzycie w Boga Ojca. Uwierzcie więc i w JegoSyna! Nie zwykliście przecież odmawiać kredytu dzieciom bogaczy...- Jakże możemy udzielić Mu kredytu — odpowiedział filozof — skoro Ojciec żyć będziewiecznie?

METTERNICH Klemens Lothar vonKlemensa Metternicha zapytał kiedyś synek znajomych, kto to właściwie jest dyplomata.- Moje dziecko — rzekł Metternich — dyplomata to jest człowiek, którego zadaniem jestrozwiązanie wszystkich politycznych powikłań, które by nigdy nie zaistniały, gdyby nie byłodyplomatów.

Page 90: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

MEIR GoldaGolda Meir, kiedy była premierem Izraela, złożyła wizytę papieżowi w Watykanie.Oczekując w salonie na audiencję powiedziała ze wzruszeniem do szefa protokołu:- W głowie mi się nie mieści, że ja, córka biednego żydowskiego cieśli z Kijowa, będę zachwilę przyjęta przez papieża!Dyplomata pokiwał głową.- Pani premier — odparł — w tym budynku biedny żydowski cieśla ma zupełnie wyjątkowąpozycję!

MEUNIER ConstantinZnany malarz i rzeźbiarz belgijski Constantin Meunier szukał mieszkania na przedmieściu. Powielu wędrówkach znalazł obszerne i wygodne mieszkanie, które ogromnie mu się podobało.Jedynie zastrzeżenie wzbudzał budynek zasłaniający widok z okna.— Co tam się znajduje? — zapytał Meunier gospodyni.— O, niech się pan tym wcale nie przejmuje — pocieszyła malarza — to jest tylko fabrykadynamitu, która wcześniej czy później wyleci w powietrze i widok będzie wspaniały.

Meunier będąc w Anglii pragnął zwiedzić pałac Pittich. Przyjeżdża więc i zwraca się dolokaja, który otworzył drzwi:— Czy mógłbym obejrzeć zabytki pałacu? Stary lokaj z całą powagą odpowiada:— Niestety nie można, ponieważ pani hrabina wyjechała.

MIKOŁAJ IPodczas I wojny światowej Niemcy dotarli do Kowna. Car Mikołaj I konsultuje się ze swoimdoradcą wojskowym:- Niemcy chcą mi zabrać Kowno. Co pan radzi uczynić?- Przepisać Kowno na imię carowej!

Car Mikołaj I spotkał kiedyś pijanego oficera na służbie:- Ach, ty swołocz! — krzyknął rozgniewany. — Ciekaw jestem, co byś ty zrobił, będąc terazna moim miejscu!Oficer wybełkotał:- Najjaśniejszy Panie! Toż ja bym z pijaną świnią nie gadał... Car zaśmiał się i poszedł dalej.

MIKOŁAJ IICar Rosji Mikołaj II miał już dwie córki i niecierpliwie oczekiwał narodzin następcy tronu.Po trzecim rozwiązaniu carowej, jej dama dworu hrabina Ignatiewa zawiadamia Mikołaja, żeNajjaśniejsza Pani znów raczyła urodzić córkę.— Do licha, to już trzecia! — westchnął car. Hrabina odpowiedziała z westchnieniem:- Cóż zrobić, Najjaśniejszy Pan raczy się jeszcze raz pofatygować...

MILTON JohnSławny poeta angielski John Milton, autor „Raju utraconego" był niewidomy. Gdy ożenił się(po raz trzeci) z córką zamożnego właściciela ziemskiego panną Elisabeth Minshall, popewnym czasie usłyszał od jednego ze znajomych taki komplement:- Pańska małżonka jest jak róża!- Koloru nie widzę, bo jestem ślepy — odparł poeta — ale kolce czuję.

Milton znany był z nieuprzejmego traktowania swojej żony. Pewnego razu zapytał ją przygościach:

Page 91: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Żoneczko, czy tam, gdzie siedzisz, nie ma przeciągu?— Nie, kochanie — odpowiada pani Milton, zdumiona i wzruszona niespodziewanątroskliwością męża.— W takim razie przesiądźmy się, bo tu wieje jak diabli.

MIRABEAU Honore Gabriel Riąueti deFrancuski pisarz i działacz polityczny, hrabia Mirabeau, wezwał raz swego lokaja i rzekł:— Muszę cię zwolnić. Upijasz się w te same dni, co ja. Lokaj skłonił się z godnością:— Czy to moja wina — rzekł — za pan hrabia upija się codziennie?

MOLIEREMolier (właśc. Jean Baptiste Pouquelin) nie darzył lekarzy zbytnią sympatią i kpił z nich przykażdej okazji. Kiedyś spotkał go znajomy lekarz. Zwraca się do autora „Chorego z urojenia" zuradowaną miną:— Mistrzu, cieszę się ogromnie, że pana spotykam. Muszę Opowiedzieć panu o ciekawymprzypadku, jaki mi się ostatnio wydarzył w mojej praktyce. Może mi pan wierzyć: coś takiegoprzytrafiło mi się w życiu po raz pierwszy...Molier przerywa mu:—- Już wiem, wiem... Pański pacjent na pewno wyzdrowiał...

Pewien duchowny prosił Moliera, by ten ofiarował coś na klasztor.- Zbyt wiele mam długów — odpowiedział komediopisarz.- Bogu jesteś winien więcej niż wszystkim wierzycielom razem! — zawołał zakonnik.- Być może - - odparł Molier - - ale on nie nalega tak natarczywie na spłatę długów, jak inniwierzyciele.

Molier wysłuchiwał skarg przyjaciela:- Powiadam ci, jestem najnieszczęśliwszym z ludzi! Przegrałem w karty cały majątek.Wydziedziczył mnie ojciec. Wreszcie onegdaj uciekła ode mnie żona. Czy może mniespotkać coś jeszcze gorszego?- Może, przyjacielu — pocieszył go Molier.- Na miłość boską, co!? — zawołał nieszczęsny. — To, że żona do ciebie wróci...

Kiedy Molier umarł, duchowieństwo Paryża odmówiło pochowania go w poświęconej ziemi— wszak Molier był aktorem. Sprawa stała się tak głośna, że zainteresował się nią królFrancji, Ludwik XIV i zapytał:- Do jakiej głąbokości poświęcona jest ziemia na cmentarzu?- Zmarłych chowa się na głębokości trzech stóp — brzmiała wymijająca odpowiedź.— W takim razie wykopcie Molierowi grób na głębokości sześciu stóp! — rozkazał król.

MOLNAR FerencZnany węgierski pisarz Ferenc Molnar miał dwa sposoby odprawiania niepożądanychinteresantów. W stosunku do osób sobie obojętnych polecał sekretarce odpowiadać, że panaMolnara nie ma w domu. A w stosunku do osób nie lubianych stosował następującą metodę:- Pan Molnar tylko co wyszedł. Jeśli pan się pośpieszy i natychmiast wybiegnie na ulicę, to napewno go pan jeszcze spotka.

Autor „Chłopców z placu broni", Ferenc Molnar, miał w domu prawdziwą menażerię:hodował koguta, kota, sępa, nie licząc małp.— Nienawidzę bydląt — mawiał — lecz uwielbiam zwierzęta!

Page 92: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Ferenc Molnar wyszedł któregoś dnia na przechadzkę. Na rogu ulicy zaczepiła go bardzoładna dziewczyna i zaproponowała wspólny wieczór.— Ile by to kosztowało? — spytał ubawiony pisarz.— 500 forintów.— Nigdy nie płacę więcej niż 50 — odparł Molnar.Dziewczyna odeszła. Następnego dnia Molnar wybrał się z żoną do kina. W hallu natknął sięna tę samą dziewczynę, która mijając go szepnęła złośliwie:— Oto co można mieć za 50 forintów.

Ferenc Molnar podróżował kiedyś w Anglii pociągiem, który strasznie się wlókł. Zirytowanyzaczął więc w końcu narzekać.Na to kontroler:- Jeśli panu pociąg nie odpowiada, może pan iść.- Zrobiłbym to — odparł spokojnie pisarz — ale nie przygotowałem znajomych na swewcześniejsze przybycie...

Ferenc Molnar należał do ludzi, którzy lubią długo się wysypiać. Pewnego razu otrzymałwezwanie do sądu na godzinę 9 rano, w charakterze świadka w procesie swego przyjaciela.Przyjaciel, któremu bardzo zależało na zeznaniach Molnara, przyszedł do niego na godzinęprzed wyznaczoną rozprawą i siłą wyciągnął go z łóżka. Gdy wyszli na ulicę, Molnarprzystanął i ze zdumieniem obserwując ożywiony ruch uliczny, zwrócił się do przyjaciela:- Słuchaj, czy to wszystko twoi świadkowie?

Gdy dobry przyjaciel Ferenca Molnara chciał popełnić samobójstwo, znakomity satyrykpowiedział:- Czy życie warte jest tego, żeby przez nie odbierać sobie życie?

Ferenc Molnar przyglądał się kiedyś przedstawieniu śpiewaków ulicznych. Po występie jedenze śpiewaków zbiera datki i podchodzi również do Molnara. Molnar nic nie daje. Wówczasśpiewak mówi oburzony:— Przecież pan również oglądał przedstawienie! - Tak, ale ja jestem z prasy...

MOMMSEN TheodorHistoryk i prawnik niemiecki Teodor Mommsen znany był z roztargnienia. Gdy kiedyś jechałtramwajem zatopiony w lek. turze jakiegoś dzieła, kontroler poprosił go o bilet. Uczony podajmu jakiś zmięty świstek.- Ależ to wczorajszy bilet — rzekł kontroler.- Czy to możliwe? — zdziwił się uczony. — W takim razie na pewno wczoraj dałem panubilet dzisiejszy.

MONTAIGNE Michel Eyquem deMichel de Montaigne, pisarz i filozof francuski z XVI wieku, zauważył pewnego razu wtowarzystwie, że najsprawiedliwiej na świecie podzielony jest rozum.Gdy ciekawi spytali go, jak doszedł do tego wniosku, odpowiedział:— No przecież nikt się dotąd na brak rozumu nie uskarżał.

MONTESQUIEU Charles Louis de SecondatFrancuski pisarz i myśliciel, Monteskiusz, toczył kiedyś zawzięty spór z pewnym radcą. Wkońcu radca odezwał się w ten sposób:

Page 93: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Jeżeli tak nie jest, jak to panu przedstawiłem, daję swoją głowę.— Dobrze, przyjmuję — odpowiedział Monteskiusz. — Drobne podarunki podtrzymująprzyjaźń między ludźmi.

Monteskiusz w czasie swego pobytu w Rzymie został przyjęty przez papieża, który udzieliłjemu i jego rodzinie dyspensy od jedzenia mięsa przez cały rok.Po audiencji urzędnik zaprowadził Monteskiusza do kancelarii, gdzie przygotowanoodpowiedni dokument, za który — wedle zwyczaju — należało słono zapłacić. Filozof, którynie miał ochoty pozbawiać się gotówki, rzekł:- Serdecznie dziękuję wielebnym ojcom, ale ja ponad wszystko cenię sobie słowoŚwiętobliwości i żadnych już dokumentów nie potrzebuję...

MONTEUX PierreFrancuski dyrygent Pierre Monteux był bardzo dumny ze swego młodego wyglądu. Mając 85lat, gdy poproszono go o autograf, napisał na zdjęciu:„Pierre Monteux za 10 lat".

MONTGOMERY Sir Bernard Law of AlameinW jednej z londyńskich szkół wystawiono dziennik lekcyjny z 1915 roku, w którym figurujenastępująca opinia ciała pedagogicznego o pewnym siedemnastoletnim uczniu: „Spóźniony wrozwoju, nie rokuje żadnych nadziei na przyszłość".W rubryce „imię i nazwisko": Bernard Montgomery. Z nieuka wyrósł słynny pogromcamarszałka Rommla pod Al-Alamajn.

MORAVIA AlbertoWybitnego włoskiego pisarza Alberto Moravię zapytano kiedyś, czy jego zdaniem kobiety,które zdradzają mężów, mają wyrzuty sumienia.Pisarz odpowiedział:- Niewątpliwie tak, ale z pewnością dużo mniejsze niż te kobiety, które dochowują wierności.

MORE Sir ThomasTomasz More, kanclerz angielski za panowania króla Henryka VIII, porównywał mężczyznęzabierającego się do stanu małżeńskiego z człowiekiem, co sięga ręką do worka, w którymznajduje się sto węży i jeden węgorz.— Stawiam sto dukatów naprzeciwko jednemu — mówił ten mąż stanu — że zamiastwęgorza, węża uchwyci.

MOREAU JeanneW filmie „Viva Maria" występują obok siebie dwie gwiazdy francuskiego ekranu — BrigitteBardot i Jeanne Moreau.Po premierze filmu jeden z dziennikarzy zwraca się do Jeanne Moreau:- Która z pań odniosła większy sukces w filmie?- Przyznaję dobrowolnie, że ubrana jedynie w kąpielowy ręcznik mam znacznie mniejszytalent niż Brigitte.

MOSZKOWSKI MaurycyZapytano pewnego razu znakomitego pianistę i kompozytora, członka Berlińskiej AkademiiSztuk, Maurycego Moszkowskiego, który z dwóch braci Scharwenka — Filip czy Ksawery— jest lepszym muzykiem.Moszkowski odrzekł:

Page 94: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Doprawdy, trudno mi na to odpowiedzieć. Gdybyście mnie zapytali, który z nich jest gorszy,odpowiedziałbym natychmiast.

MOZART Wolfgang AmadeusPewnego razu odwiedził Mozarta młody kompozytor i zwrócił się z prośbą: — Proszę miporadzić, jak napisać symfonię...- Jeszcze pan za młody — odpowiedział Mozart. -- Radziłbym zaczynać od czegośłatwiejszego, na przykład od ballad.- A przecież pan sam napisał pierwszą symfonię mając zaledwie dziewięć lat — odparł gość- To prawda, ale ja nikogo nie pytałem, jak to zrobić...

Kiedy Wolfgang Amadeusz Mozart był małym chłopcem, skomponował ojcu piosenkę, którąśpiewał co wieczór przed pójściem spać.Ojciec sadzał go na podnóżku i sam śpiewał drugim głosem. Po skończeniu tej ceremoniichłopak chwytał ojca za koniec nosa i tak mówił:— Kiedy ojciec będzie stary, będę go kładł pod szkło, żeby go chronić przed przeciągami,żeby go mieć przy sobie, i żeby go czcić.

Młody Mozart postanowił kiedyś zażartować ze swojego nauczyciela — kompozytoraHaydna.- Napisałem taką sztukę, której pan nie będzie umiał zagrać — rzekł.Haydn wziął nuty i siadł do fortepianu.- No tak — rzekł — ale w tym miejscu obie ręce powinny wykonać pasaże poprzeciwległych końcach klawiatury w tym samym czasie, gdy trzeba wziąć kilka nutpośrodku. Rzeczywiście jest to niewykonalne.Mozart uśmiechnął się, siadł do fortepianu i zagrał owe środkowe nuty... nosem.

Stolica Apostolska przywiązywała wielką wagę do dzieł wykonywanych w Bazylice św.Piotra podczas ostatniego tygodnia Przed Wielkanocą. Nie wolno było żadnemu śpiewakowinapisać, ani też wynosić lub pokazywać komukolwiek nut muzyki wykonywanej w te dni.Jednakże Mozart wszedł w posiadanie najważniejszego z tych utworów: „Miserere"Allegriego. Przybywszy w środę do Rzymu pobiegł natychmiast do kościoła, by to znakomitedzieło usłyszeć a wróciwszy do domu przepisał całe z pamięci. Tajemnica ,,kradzieży"rozeszła się po całym mieście. Zażądano więc konfrontacji.W obecności Christoforiego, artysty oficjalnie w tym celu przysłanego, Mozart odegrał bezpomyłki całe „Miserere". Christofori o mało zmysłów nie stracił, nie mogąc pojąć, jakimsposobem tak znaczne dzieło, napisane w starym stylu kościelnym można było razusłyszawszy, skopiować z pamięci.

Na wielkiej aukcji rękopisów w Kolonii, wystawiono na sprzedaż autentyczny list Mozarta, wktórym kompozytor, będąc w nędzy, prosi o wsparcie w wysokości 100 guldenów.List Mozarta został sprzedany za 21 tysięcy marek.

Młody Mozart otrzymał zaproszenie na obiad do króla. Przy stole chłopiec zachowywał sięswobodnie i wesoło. Brak poszanowania etykiety bardzo dotknął obecnych tam generałów.Zwrócili na to uwagę króla.Jakiż był ich zawód, gdy król roześmiał się i powiedział: — Zostawcie Mozarta w spokoju.Generałowie rodzą się codziennie, a Mozart tylko jeden jedyny raz.

Mozart wezwany do złożenia zeznania o dochodach, wpisał do formularza osiemset guldenów

Page 95: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

gaży, którą pobierał jako nadworny kompozytor cesarza Józefa, do rubryki zaś „specjalneuwagi":„Zbyt wiele za to, co robię, i zbyt mało za to, co mógłbym zrobić".

Pewnego dnia Wolfgang Amadeusz Mozart spacerował po Wiedniu i zobaczył starego ślepcagrającego na skrzypcach jeden z jego utworów. Przed starym na ziemi leżał kapelusz.Większość ludzi przechodziła obojętnie obok, nie wrzucając do kapelusza żadnego datku.Mozart przystanął i spytał ślepca:— Proszę mi powiedzieć, czy często grywacie Mozarta?- Bardzo często — odpowiedział stary. — Muzyki Mozarta wszyscy słuchają chętnie.— A czy można z tego wyżyć? - - dowiadywał się Mozart.— O, tak — odpowiedział mężczyzna.— Ale mnie się to nie udaje — rzekł Mozart.Potem poprosił starego o skrzypce i zaczął na nich grać. Przechodnie przystawali i zewzruszeniem słuchali jego gry. Ze wszystkich stron do kapelusza posypały się monety,wkrótce był ich pełen. Poruszony starzec zapytał- Kim pan jest?- Kolegą. Biednym muzykantem tak jak wy — odpowiedział Mozart i poszedł dalej.

MUSSOLINI BenitoW czasie posiedzenia przedwojennej włoskiej rady ministrów, Wiktor Emanuel upuściłniechcący chusteczkę do nosa. Mussolini podniósł ją i podał królowi, który mu za to gorącodziękował.- Wasza Królewska Mość jest dla mnie zbyt łaskawa — rzekł Mussolini. — Niespodziewałem się, że taki drobiazg zjedna mi aż tyle życzliwości.- Ekscelencjo, wszak to od pewnego czasu jedyna rzecz, gdzie jeszcze wetknąć swój nos —odparł monarcha.

NAPOLEON BonaparteChcąc zakpić z pewnego znanego lekarza, Napoleon zwrócił się do niego z zapytaniem:- Ilu ludzi wyprawił pan dzięki swemu kunsztowi lekarskiemu, na tamten świat?- O pięćset tysięcy mniej niż Wasza Wysokość, Sire - brzmiała odpowiedź.

Napoleon chciał pewnego razu wydobyć ze swej szafy bibliotecznej jakąś książkę, znajdującąsię na najwyższej półce. Ponieważ jednak wielki wódz był, jak wiadomo, niskiego wzrostu,nie mógł ręką dosięgnąć książki.Wówczas jeden z obecnych przy tym generałów doskoczył, aby pomóc cesarzowi.- Pozwolisz, Sire, jestem większy od ciebie.- Chyba chciałeś powiedzieć, generale, wyższy... A jeżeli tak, to wszystko w porządku.Dziękuję za pomoc.

Napoleon I tak kiedyś ocenił swoich współpracowników:- Condsart często miał wątpliwości i nie zawsze potrafił odpowiedzieć na moje pytania.Horeau nigdy nie miał wątpliwości i wyjaśniał wszystko.Pierwszy był uczonym i lekarzem, a drugi ignorantem.

Kiedyś pewien oficer powiedział do Napoleona:

Page 96: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Sire, wierzymy, że Bóg i Napoleon uratują nasz kraj!Na to cesarz: W połowie wasza wiara jest słuszna...

Napoleon często przechadzał się wieczorami po paryskich ulicach. Kiedyś spotkał pijanego,wykrzykującego:— Jestem najznakomitszym człowiekiem w Paryżu!— A kto ty jesteś? — spytał cesarz.— Najlepszy cukiernik w Paryżu. Wszyscy mnie podziwiają, ministrowie ubiegają się o mojewzględy, kiedy potrzebują dobrych ciast i tortów. A ty kto jesteś?— Napoleon, cesarz Francuzów.Cukiernik zastanowił się przez chwilę, wreszcie rzekł: - No cóż, też niezłe zajęcie...

Napoleon miał bardzo nieczytelne pismo. Kiedy ktoś z otoczenia zwracał się doń z prośbą orozszyfrowanie nieczytelnego słowa, cesarz sam często nie mógł go odczytać. Wykrzykiwałwówczas gniewnie:Nie pisałem tego dla siebie, tylko dla was!

Pewnego dnia do kancelarii cesarskiej wpłynęło pismo od duchownego, który byłnauczycielem Napoleona w Akademii Wojskowej w Brionne, z prośbą o wsparcie.- Każ mu wypłacić dziesięć tysięcy franków rocznej pensji — rzekł cesarz do adiutanta.- A za co?- Był moim nauczycielem kaligrafii.- Pozwól Wasza Cesarska Wysokość zrobić sobie uwagę, że nikt mniej nie zasługuje nanagrodę niż on...

Pewnego dnia Napoleon, wściekły na swego ministra policji Józefa Fouche, wrzasnął:— Fouche, powinienem ci odciąć łeb! Na co usłyszał spokojną odpowiedź:— Mam odmienne zdanie w tej kwestii, Sire.

Napoleon, niezadowolony ze swego ministra skarbu, wezwał go do siebie i kazał mu podaćsię do dymisji.— Mam nadzieję — zauważył minister — że Wasza Cesarska Wysokość nie oskarża mnie onadużycia finansowe.— Wolałbym, żeby tak było — odparł Napoleon. — Złodziejstwo bowiem ma swoje granice,ale głupota nie.

Podczas jednej z parad wojskowych, gdy Napoleon przechodził wzdłuż szeregu, jegokapelusz upadł na ziemię. Pewien żołnierz podniósł go i podał z tyłu cesarzowi. Ten zaś,sądząc, iż podającym jest kapitan, który przed chwilą składał raport, rzekł nie odwracając się:- Dziękuję ci, kapitanie.- A w którym pułku, Sire? — zareagował z fantastycznym refleksem żołnierz.Napoleon odwrócił się, spojrzał na rezolutnego chłopaka i uśmiechając się dodał: —Kapitanie mojej gwardii przybocznej!

Francuski malarz David zapytał raz cesarza, jak chciałby być namalowany. — Spokojny, naognistym rumaku — odpowiedział Napoleon.

NAPOLEON IIIAdiutantem cesarza Napoleona III był młody markiz August de Galliffet — wielki zawadiakai kawalarz. Pewnego razu

Page 97: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

założył się z kolegami, że na śniadanie dostarczy im autentycznego złotego karpia ze stawuSaint-Cloud. Karpie te, wielkie jak sumy, znajdowały się pod ścisłą ochroną cesarza, którywielce się szczycił swoją hodowlą i każdego ranka osobiście karmił je i doglądał.Zachowując wszelkie środki ostrożności, adiutant zakradł się Oocą nad staw. Złowiłnajwiększego karpia i wrócił do swego pokoju, sąsiadującego z komnatą cesarza. Niestety,Napoleona III, który z reguły źle sypiał, zaniepokoiły dziwne szmery dobiegające z pokojusługi. Wstał więc z łoża i zastukał do drzwi.- Kto tam?- Cesarz!Przerażony Galliffat, który właśnie mocował się z karpiem, schował go pod kołdrę w swoimłóżku i pobiegł otworzyć drzwi.- Masz kobietę?- N... nie... Najjaśniejszy Panie — wykrztusił adiutant. Cesarz szybko zbliżył się do łóżka izerwał kołdrę. Na pościeli łomotało ogonem wielkie karpisko. Władca z niedowierzaniempokręcił głową, wzruszył ramionami i wyszedł.Na drugi dzień wezwał dowódcę warty cesarskiej i kazał mu zmienić adiutanta.- Najjaśniejszy Panie, byłeś przecież zadowolony z młodego markiza?- Owszem, dobry to żołnierz, ale razi mnie jego zboczenie. Ten człowiek sypia z karpiami!

W arystokratycznym salonie paryskim dyskutowano gdzieś w początkach XX wieku, który zwładców Francji był najlepszy?Pewna starsza dama zawołała: — Oczywiście Napoleon III!- Dlaczego? — spytali zdziwieni obecni.- Bo ja za jego panowania miałam 20 lat...

NELSON HoratioJednooki admirał Nelson często dworował sobie ze swego kalectwa, a nieraz korzystał z tegorównie dyplomatycznie, jak i złośliwie.Gdy nie chciał czegoś widzieć, obracał się tą stroną twarzy gdzie miał ślepe oko.Jeden z jego adiutantów opowiada w swych pamiętnikach, że gdy w czasie bitwy morskiejjeden z nieprzyjacielskich okrętów dawał sygnał poddania, Nelson przyłożył lunetę doślepego oka i oświadczył, iż absolutnie nie widzi żadnych sygnałów, po czym najspokojniejprowadził dalej bitwę.

NESTROY Johann NepomukKomediopisarz austriacki J.N. Nestroy był również aktorem i występował na scenie rewiowej.Gdy piekarze wiedeńscy bez uzasadnionej przyczyny zmniejszyli kiedyś wielkośćwypiekanych bułeczek, Nestroy ukazał się na scenie we fraku, który zamiast guzików miałminiaturowe bułeczki...Cech piekarzy dopatrzył się w tym zniesławienia i zaskarżył aktora do sądu. Nestroy zostałskazany na dwa dni aresztu.Po odsiedzeniu kary Nestroy grał zaraz wieczorem. Partner na scenie, witając go, zadał muzaimprowizowane pytanie, jak się czuł w więzieniu i czy przypadkiem nie cierpiał tam głodu.— Ależ bynajmniej — odparł satyryk. -- Córka dyrektora więzienia zakochała się we mnie odpierwszego wejrzenia i przez cały dzień wsuwała mi po kryjomu do celi bułeczki... przezdziurkę od klucza...

NEWTON Sir IsaacGenialny fizyk angielski Izaak Newton, słynny również ze swego roztargnienia, był autoremlistu do zaprzyjaźnionego z nim generała:

Page 98: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Opowiadają tu, że wygrałeś dwukrotnie bitwę i podobno zostałeś zabity. Napisz mi, proszęcię usilnie, ile w tym prawdy? Chyba wiesz dobrze, jak zmartwiłaby mnie twoja śmierć".

Pewnego razu Izaak Newton zaprosił na obiad przyjaciela, ale zapomniał o tym uprzedzićsłużbę. Gdy gość się zjawił, zobaczył na stole jedno nakrycie, a stwierdziwszy, że Newtonakurat pokonuje obliczeń, zjadł obiad, i -- nie chcąc mu przeszkadzać — wyszedł.— To dziwne — rzekł uczony skończywszy pracę. — Gdyby nie dowody rzeczowe, którestoją na stole, mógłbym sądzić, że dziś nie jadłem obiadu...

NIKISCH ArthurWęgierski dyrygent Artur Nikisch w pokoju artystów przygotowywał się do koncertu, którymiał prowadzić, gdy nagle wpadł rozpromieniony impresario:- Mistrzu! Ależ powodzenie! Wszystkie bilety sprzedane. Ludzie biją się o miejsca!- Niech się biją — powiedział spokojnie Nikisch. — Ja swoje miejsce stojące i tak mamzarezerwowane.

O. HENRYAmerykański pisarz O. Henry (właśc. Wiliam Sydney Porter) wysłał do swego wydawcyposłańca z prośbą o 50-dolarową zaliczkę.— Ani dolara! — zawołał ten — dopóki nie dowiem się, na co pieniądze zostaną wydane.Jeszcze w tym samym dniu chłopiec wrócił i położył na stole wydawcy zaklejoną kopertę. Pootwarciu okazało się, że jest w niej damski jasny włos.O. Henry żądaną zaliczkę otrzymał.

OKTAWIAN AugustCzłowiek usunięty z urzędu prosił Augusta o darowiznę pieniężną, tak to motywując:- Nie robię tego dla zysku, ale żeby się zdawało, żem otrzymał to na podstawie twojej decyzjii w ten sposób ustąpiłem z urzędu.August odpowiedział:- Zapewniaj wszystkich, żeś dostał ode mnie, a ja nie zaprzeczę, że dałem.

August nie odmawiał prawie nigdy, gdy go ktoś zapraszał. Więc też, kiedy go ktoś przyjąłbardzo skromnym i niemal codziennym obiadem, wychodząc z tego skąpego przyjęcia, przypożegnaniu szepnął tylko do gospodarza:— Nie przypuszczałem, że jesteśmy w tak zażyłych stosunkach.

August wypędził ze swego obozu Herenniusza, młodego człowieka bardzozdemoralizowanego. Herenniusz, chcąc go przebłagać i ułagodzić, wołał:— Jakże ja się pokażę w rodzinnym domu? Co powiem memu ojcu?— Powiedz, że ci się nie spodobałem — doradził August.

Opowiedziano Augustowi o dwudziestu milionach długów, jakie zaciągnął za swego życiapewien rzymski ekwita. August kazał na aukcji pośmiertnej kupić dla siebie piernat z jegołóżka. Widząc zdziwienie otoczenia, wyjaśnił:— Musi mieć właściwości nasenne piernat, na którym mógł ten człowiek spać, mając tyledługów.

OLIVIER Sir Laurence KerrZnakomity aktor angielski Laurence Olivier, debiutował kiedyś w rólce dramatu klasycznego.Z bijącym sercem czekał na swoje wejście. „Czy już?" - pytał ustawicznie inspicjenta.

Page 99: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

„Jeszcze nie" - odpowiadał za każdym razem inspicjent.Nadeszła wreszcie chwila, kiedy Olivier znalazł się w powodzi świateł na scenie.- Królowa żyje? -- padło pytanie.- Jeszcze nie! — odpowiedział wzruszony debiutant.

O'NEILL EugenieGdy słynny dramatopisarz amerykański O'Neill stawiał pierwsze kroki na scenie, jego sztukazostała strasznie wygwizdana przez publiczność jakiegoś prowincjonalnego teatru.Przyjaciel O'Neilla, obecny przy tej klęsce, zauważył z przerażeniem, że sam autor przyłączyłsię do wrogiej manifestacji. Zapytany po przedstawieniu, dlaczego to zrobił, O'Neill powie-dział:— Strasznie się bałem, że w przeciwnym razie wezmą mnie za autora!

PAGANINI NiccoloLegendarny skrzypek Niccolo Paganini miał koncertować na dworze królewskim wLondynie. Za występ zażądał bardzo wysokiego honorarium.Kiedy zaczęto się targować, powiedział:— Ależ panowie, przecież król może posłuchać mojej gry za znacznie mniejszą sumę, jeślikupi bilet na mój koncert w teatrze.

Pewien pianista przechwalał się na wieczorze towarzyskim, że na jego koncerty przychodzitylu słuchaczy, że nie mieszczą się nawet na sali koncertowej. Tłoczą się aż na korytarzu.Na to odezwał się Niccolo Paganini:— To jeszcze nic, proszę pana. Na moich koncertach jest tylu słuchaczy, że nawet ja sammuszę stać...

PAGNOL MarcelAndre Roussin, przyszły członek Francuskiej Akademii Nauk, był bardzo niezadowolony zeswej pierwszej sztuki:— Była ona tak okropna, że nawet aktorzy wychodzili przed końcem.

Jego kolega po piórze, Marcel Pagnol, uspokajał go słowami:— Musisz wiedzieć, że w teatrze liczy się tylko jedno: pójdą do łóżka, czy nie. Jeśli pójdą —jest to komedia. Jeśli nie — to oczywiście dramat.

PARACELSUSSłynny lekarz, filozof i alchemik Paracelsus, ubierał się zawsze bardzo skromnie. Pewnegorazu wezwano go do chorego cesarza. Dworzanie uważali, że nie może wystąpić w swymzwykłym ubraniu. Mimo protestów zmusili go do przywdziania czerwonej aksamitnej togi,noszonej przez ówczesnych lekarzy.Tak ubrany Paracelsus wchodzi do sypialni cesarza, zatrzymuje się przed jego łożem i stoibez słowa.— Czemu nic nie mówisz? — niecierpliwi się cesarz.— Panie — rzekł uczony -- twoi dworzanie uznali, że nie jestem godzien wejść do twejkomnaty w zwykłym stroju i kazali mi przywdziać tę suknię. A skoro suknia jest ważniejszaode mnie, to niech ona przemówi!

Page 100: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

PASTEUR LouisW szkole średniej przyszły wielki uczony Ludwik Pasteur stale zadawał pytanianauczycielowi chemii Darlayowi, a ten nie zawsze umiał na nie odpowiedzieć. W końcuDarlay rozgniewał się i powiedział ostro:- Dość tego. To ja ciebie powinienem pytać, a nie ty mnie, i w dodatku przed całą klasą!

PATTI AdelinaSłynna włoska śpiewaczka Adelina Patti, zanim osiągnęła sukcesy na polu artystycznym,miewała trudności finansowe i musiała nawet zaciągać długi u rzeźnika.Na pierwszym jej występie zjawił się również ów rzeźnik. Widząc entuzjazm publiczności ikwiaty, pragnąc ze swej strony również złożyć hołd artystce, wrzasnął: - Patti, Patti, kwita zamięso!

Adelina Patti zażądała od impresaria za trzymiesięczne tournee po Ameryce 30 tysięcydolarów.Impresario zmieszał się i powiedział, że nawet roczna pensja Prezydenta StanówZjednoczonych tyle nie wynosi.— Bardzo proszę — odpowiedziała Patti — jeżeli prezydent jest tańszy, niech on panuzaśpiewa.

Pewien bogaty bankier zaprezentował Patti swoją 14-letnią córkę i nadmienił, że wdziewczynie drzemie prawdziwy talent — Cicho, niechże go pan nie budzi! — zawołała Patti.

PAWŁOW IwanZnakomity fizjolog rosyjski Iwan Pawłow pisał:- Kiedy Pitagoras sformułował swoje znane twierdzenie, przyprowadził bogom w ofierze stobyków! Czekając aż rozpali się stos ofiarny, byki ryczały, przeczuwając swój koniec.Od tego czasu już się tak utarło, że gdy się odkrywa prawdę, bydło ryczy. Przeczuwa swojązgubę.

PEARY Robert EdwinZnany podróżnik Robert Peary podróżując przez Stany Zjednoczone przeczytał w drzwiachswego pokoju hotelowego następujące ostrzeżenie: „Pamiętaj o pożarze w Chicago".Peary dopisał pod spodem: „Nie pluj. Pamiętaj O wylewie Missisipi".

PETÓFI SandorPoeta węgierski Sandor Petofi nie był nigdy zasobny w gotówkę. Pewnego razu wypadło muprzeprawić się na drugi brzeg rzeki. Nie miał jednak pieniędzy na przewoźnika. Rzekł muwięc:— Przyjacielu, przewieź mnie na drugi brzeg, a wynagrodzę cię dobrą radą.Przewoźnik przystał na ten warunek. Gdy Petofi był już po drugiej stronie, rzekł mu:— Nie rób z nikim takiego interesu jak ze mną, tylko od każdego bierz co ci się należy, boinaczej nic nie zarobisz.

PIAF EdithO dwóch świetnych piosenkarkach francuskich, Edith Piaf i Patachou. Patachou w rozmowiez Edith Piaf oświadczyła z dumą:- Przed dwoma laty ubezpieczyłam się na wypadek utraty głosu. Wyceniono go na bardzowysoką sumę!- Wyobrażam sobie - - odparła Piaf - - jak musieli być niezadowoleni, gdy natychmiast

Page 101: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

zgłosiłaś się po wypłatę.

Edith Piaf poznała podczas przyjęcia przemysłowca, którego firma budowała mosty.- Ach, to pani jest tą sławną piosenkarką, która wciąż nagrywa nowe płyty. Zaczynam,żałować, że nie kupuję płyt...- Więc jesteśmy kwita — odparła Piaf — bo ja nigdy nie kupuję mostów.

PICASSO PabloPablo Picasso zaproponował jednemu z przyjaciół, iż zrobi mu portret. Ledwie modelusadowił się na krześle, usłyszał okrzyk mistrza:— Gotowe!— Jak to? Tak szybko? Przecież nawet pięć minut nie upłynęło - Nie zapominaj, mój drogi— zauważył Picasso — że znam cię czterdzieści lat...

Pablo Picasso miał psa. Któregoś dnia pies się przeziębił i artysta wezwał słynnegolaryngologa. Gdy lekarz przyszedł dowiedział się, że pacjentem jest pies, ale zbadał go iprzypisał kurację.Wówczas Picasso rzekł tonem usprawiedliwienia:— Widzi pan, musiałem zwrócić się o pomoc do jakiejś znakomitości, gdyż mój pies na tozasługuje.Po upływie tygodnia ów lekarz dzwoni do Picassa:- Drogi mistrzu, chciałbym, żeby mi pan wymalował kuchnię Zanim zdumiony artysta cośzdążył powiedzieć, laryngolog dodał:- Niech się pan nie dziwi, że w tej sprawie zwracam się do takiej znakomitości, jak pan, alemoja kuchnia na to w pełni zasługuje.

Picasso zwiedzał wystawę prac pewnego malarza.- Jak panu podoba się ten obraz, mistrzu?- Mógłby być gorszy — odparł Picasso.- Doprawdy, przykro mi to słyszeć. Czy nie mógłby pan nic zmienić w swoim oświadczeniu?- Owszem. Nie mógłby być gorszy.

Podczas II wojny światowej komendantura niemiecka wezwała Pabla Picassa naprzesłuchanie w związku z jego antyfaszystowskimi przekonaniami.Hitlerowiec podsuwa artyście fotografię obrazu „Guernica", przedstawiającego ruinyhiszpańskiego miasta po bombardowaniu hitlerowskich samolotów w czasie hiszpańskiejwojny domowej.— Czy to pana dzieło?— Nie, wasze — odpowiedział Picasso.

W obecności Pabla Picassa dyskutowano o współczesnej młodzieży- Prawdą jest — rzekł w pewnej chwili znakomity malarz — że dzisiejsza młodzież jestokropna, bezideowa, zepsuta, nastawiona konsumpcyjnie. Ale najgorsze jest to, że my do niejnie należymy...

Pablo Picasso uczestnicząc w pewnym wernisażu był, jak zwykle, otoczony przez grupędziennikarzy. Jeden z nich zapytał mistrza:— Którego z wielkich malarzy przeszłości ceni pan najwyżej?- Rubensa. — Dlaczego?- Przede wszystkim dlatego, że z dwóch tysięcy obrazów, które namalował, zachowało się do

Page 102: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

dziś około czterech tysięcy...

Picasso, który prowadził intensywny tryb życia, musiał wybrać się do lekarza. Ten, pozbadaniu pacjenta, zawyrokował:- Nie jest z panem najlepiej. Koniecznie trzeba przestać pić i palić. Jeść należy niewiele,codziennie gimnastykować się i chodzić na długie spacery przed snem.Zirytowany tymi poleceniami malarz powiedział:- Wybaczy pan, doktorze, ale gdybym to wszystko robił, w ogóle nie miałbym potrzebychodzić do lekarza...

Pewna elegancka dama rozmawiała kiedyś ze słynnym malarzem.- Muszę przyznać, mistrzu — rzekła — że znakomicie dobiera pan kolory. Niech mi panzdradzi swą metodę.- To bardzo proste — odpowiedział Picasso. — Zamykam oczy i maczam pędzel w bylejakiej puszce farby. Dotychczas miałem szczęście.

Pewna Amerykanka odwiedziła pracownię Picassa i nabyła jeden z jego obrazów za 30000franków.Najpierw rozpływała się w zachwycie nad obrazem, aż wreszcie zapytała malarza:- Mistrzu, niech mi pan jednak powie, co właściwie przedstawia ten obraz?- Dla pani... 30000 franków — odparł Picasso.

Na wystawie dzieł Picassa zwrócił się do niego jeden ze zwiedzających:- Przepraszam, mistrzu, ale ja ciągle nie mogę zrozumieć pańskich dzieł.— A język chiński pan rozumie? — odpowiedział na to pytaniem Picasso.- Nie.- Więc widzi pan, z malarstwem jest podobnie jak z chińszczyzną — trzeba się go uczyć, abyzrozumieć.

PIOTR I RomanowPiotr I podczas swego pobytu we Francji zauważył, że jeden z dworskich dostojnikówcodziennie ma na sobie ubrania innego kroju. Skomentował to słowami:— Widocznie ten francuski szlachcic nie jest zadowolony ze swego krawca.

Po zdobyciu twierdzy (później Szlisselburskiej) Piotr I mianował jej gubernatorem, jakrównież innych zdobytych prowincji, swego faworyta Mienszikowa.Gdy ten przyszedł podziękować carowi za dowód łaski, monarcha rzekł:— Możesz mi nie dziękować. Mianując cię, nie myślałem o twoim szczęściu. Gdybym miałkogoś, kto lepiej mógłby te Obowiązki spełniać, na pewno nie mianowałbym ciebie.

PLANCK MaxMax Pianek — fizyk, noblista — podczas pobytu w Budapeszcie został zaproszony przezwęgierskiego arystokratę na przyjęcie wydane na jego cześć. Słynny uczony nie zabrał zesobą fraka, w związku z czym, zmuszony był przybyć na przyjęcie w ciemnym garniturze.Przy wejściu, służący odmówił wpuszczenia gościa, widząc jego niestosowny na tę okazjęubiór. Pianek bez słowa odszedł.- Zawdzięczam temu służącemu - opowiadał później Planck, że miałem przynajmniejczas, aby zwiedzić Budapeszt.

POE Edgar Allan

Page 103: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Zdarzyło się raz, że do Edgara Poe, otoczonego rojem wielbicieli, przecisnął się przez tłummłody człowiek. Chcąc najwidoczniej zaimponować towarzystwu, objął pisarza kordialnie izawołał:- Ach, drogi mistrzu! Jakże dawno już pana nie widziałem!- Rzeczywiście dawno — odparł Poe — od daty pańskiego urodzenia.

PROKOFIEW SiergiejW 1919 roku, w chicagowskiej operze, przygotowano premierę „Miłości do trzechpomarańczy" Prokofiewa. Wydarzeniem tym zainteresowało się kilku „pomarańczowychkrólów".Jeden z nich nawet zaofiarował dyrekcji opery poważną sumę dolarów, jeśli wyrazi zgodę nawywieszenie w hallu plakatu z wielkimi pomarańczami i napisem:„Takie pomarańcze zainspirowały Sergiusza Prokofiewa. Jada on tylko owoce z naszejfirmy".

PROUST MarcelZnakomity pisarz francuski Marcel Proust był chorobliwie wrażliwy na punkcie niewyrządzania nikomu przykrości.Jego przyjaciel Reynaldo Hahn opowiadał, że wychodząc z kawiarni lub restauracji Proustrozdawał napiwki wszystkim kelnerom, a gdy dojrzał takiego, który siedział gdzieś w kącie iwcale mu nie usługiwał, podchodził także do niego.Często zdarzało się, iż stojąc na stopniach powozu, wracał do lokalu, ponieważ przypomniałomu się, że nie pożegnał się ze swoim kelnerem.- To byłoby niegrzecznie — powiadał. — Jakże musi być przykro poczuć się zapomnianym.

PUCCINI GiacomoSłynny kompozytor włoski Giacomo Puccini gościł raz przyjaciela, który uroił sobie, że marównież talent kompozytorski.W pewnej chwili Puccini będąc w dobrym humorze, zanucił jakąś frazę muzyczną, którawinna jego zdaniem zyskać uznanie kolegi.- Jesteś już stary, Giacomo — rzekł gość. — Napiszę zaraz w oparciu o ten motyw marszażałobnego dla ciebie.Sławny kompozytor odpowiedział z całą powagą:- Pisz! Ale pamiętaj, że będzie to pierwszy wypadek, kiedy wygwiżdżą pogrzeb.

Puccini lubił wysyłać swoim znajomym torty w podarunku. Kiedyś wysłał tort do dyrygenta,z którym się pokłócił. Aby ten nie przyjął tego jako przeprosin, posłał gońca z bilecikiem znastępującą treścią: „Tort został wysłany przez omyłkę".Dyrygent skorzystał z usług tego samego gońca i na odwrocie napisał: „Tort został już przezpomyłkę zjedzony".

PUSZKIN AleksanderWiersze młodego Aleksandra Puszkina pełne były oburzenia na tyrańską samowolę caratu ikrzywdę pańszczyźnianego chłopa. Zjadliwe epigramaty na samego cara rozchodziły się wtysiącach odpisów.To wszystko zaniepokoiło władze. Nad głową Puszkina zbierała się burza. Petersburskigenerał-gubernator wezwał do siebie poetę i przy nim rozkazał policmajstrowi przeprowadzićrewizję w mieszkaniu Puszkina.— Panie generale — rzekł Puszkin — to niepotrzebne. W mieszkaniu nie ma czego szukać. Ajeśli chcecie, to wszystko znajdziecie tu! -- wskazał palcem na swoje czoło.

Page 104: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Generał był oburzony i krzyknął: - To ja waszą głowę poślę na Sybir! Pojedzie na Sołówki.Wysłano jednak Puszkina na południe Rosji, do służby w kancelarii generała Juzowa.

Na jednym z przyjęć towarzyskich zagadnięto Aleksandra Puszkina o damę, z którąrozmawiał przez dłuższy czas.- Co o niej myślisz? — dopytywano się. — Czy jest inteligentna, mądra?...- Nie wiem — odparł z powagą poeta.- Jak to — nie wiesz? Przecież rozmawiałeś z nią.- Tak, ale ja rozmawiałem po francusku.

RABELAIS FrancoisRabelais, znakomity pisarz francuskiego renesansu żył bardzo skromnie. U schyłku życianapisał testament:- Nie mam nic. Winien jestem wiele. Resztę pozostawiam ubogim.

Podczas towarzyskiego zebrania, na którym był obecny Franciszek Rabelais, pewien satyrykodczytywał swoje epigramaty skierowane wyłącznie przeciwko nieboszczykom. Kilkuobecnych zwróciło się do Rabelais'ego z prośbą, czy i on nie zechciałby odczytać kilkuswoich utworów satyrycznych dla zabawienia towarzystwa.Rabelais odpowiedział: - Niestety, nie mogę. Moja klientela jeszcze żyje.

RACHMANINOW SiergiejRachmaninow wspominał kiedyś: Gdy byłem chłopcem, grałem pewnego razu na przyjęciu upewnego rosyjskiego księcia Sonatę Kreutzerowską. W utworze tym jest wiele długich pauz.Podczas jednej z nich, gdy zdjąłem ręce z klawiatury, podeszła do mnie księżna i szepnęłaprzyjaźnie:- Chłopcze drogi, zagraj nam coś, co umiesz na pamięć.

RAMEAU Jean PhilippeKompozytor francuski Jean Rameau był kiedyś z wizytą pewnej damy, na której kolanachsiedział piesek. W czasie rozmowy pies zaczął szczekać. Wtedy Rameau wstał, otworzyłokno i... wyrzucił psa na zewnątrz.— Dlaczego pan to zrobił? — spytała przerażona dama. Na to kompozytor odpowiedziałspokojnie:— Bo fałszował, szczekając...

Janowi Filipowi Rameau zarzucano, że dla swoich oper posługuje się tak miernym librecistą,jak Cahusac.- Dajcie mi lepiej dziennik urzędowy, a dorobię do niego muzykę — odpowiedział wielkitwórca.

REGER MaxKompozytor Max Reger był mistrzem w grze na organach. Pewnego wieczoru, po koncerciew Meiningen, podeszła doń jedna z księżniczek i składając mu gratulacje, wyraziła żal, że wczasie gry mogła widzieć tylko plecy artysty.- Nic nie szkodzi — odpowiedział żartobliwie Reger. -Mam taką właściwość, że z przodu i ztyłu wyglądam jednakowo.

Page 105: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Reger miał oczywiście na myśli pisownię swego nazwiska, które czytane wspak brzmiidentycznie.

Maxowi Regerowi pewien krytyk nie przestawał dokuczać swoimi recenzjami. Studencikonserwarotium, w którym uczył Reger, postanowili zemścić się na owym krytyku. Całągromadą udali się wieczorem pod jego okna, gdzie zagrali „kocią" muzykę.Krytyk wyjrzał przez okno i zapytał:- Czy to najnowsza kompozycja waszego profesora?- Nie — odpowiedział jeden ze studentów. — To jest pana recenzja przełożona na muzykę.

W pewnym hotelu Max Reger natknął się na swego wielbiciela który przez cały wieczór nieprzestawał wychwalać pod niebiosa jego muzyki. Po kolacji Reger udał się do swego pokoju igrał na fortepianie do późnej nocy. Następnego dnia przy śniadaniu Reger znów spotykaswego entuzjastę, który powiada:- Proszę sobie wyobrazić, mistrzu, że przez całą noc nie mogłem zasnąć, bo jakiś bałwan wsąsiednim pokoju grał i grał do późna, chociaż stale waliłem w ścianę- Przecież ogromnie pan lubi moją muzykę — uśmiechnął się Reger. — Tak mnie panwczoraj chwalił, że postanowiłem pograć trochę specjalnie na pańską cześć. A stukanie wścianę potraktowałem jako domaganie się bisów.

Na koncercie kameralnym Reger tak znakomicie wykonał partię fortepianową z kwintetuSchuberta „Pstrąg", że nazajutrz jakaś rozentuzjazmowana dama przesłała pianiście wpodarunku pół tuzina pstrągów.Reger napisał piękny list z podziękowaniem i zakończył go następująco: „W programiemojego najbliższego koncertu zamierzam zamieścić »Wołowego« menueta Haydna".

Po koncercie, na którym wykonywane były dzieła Maxa Regera, w prasie ukazała się ostrakrytyka jednego z recenzentów.„Szanowny panie — pisze doń Reger następnego dnia — siedzę w najbardziej ustronnymzakątku mego domu i mam pańską krytykę przed sobą. Za chwilę będę ją miał za sobą".

REINHARDT MaxPewien kiepski aktor wiedeński zwykł opowiadać, że przed laty pracował w banku wraz zesławnym reżyserem Maksem Reinhardtem.On zarabiał osiemdziesiąt koron miesięcznie, a Reinhardt sześćdziesiąt. Obydwaj kochaliteatr. Ponieważ Reinhardt mniej zarabiał, zdecydował się wcześniej porzucić pracę w banku ipójść na scenę. On zaś zrobił to samo dopiero po sześciu miesiącach. - No i tych sześciumiesięcy — wzdychał — nie udało mi się nigdy nadrobić.

Reinhardt zwraca się w czasie próby do nieutalentowanej, lecz zarozumiałej aktorki:- Niech się pani cofnie!Aktorka cofnęła się, lecz po chwili Reinhard znów woła:- Jeszcze. Niech się pani jeszcze cofnie!- Ależ, panie dyrektorze — mówi z rozpaczą w głosie aktorka, stojąca już przy samej rampie— chcąc się dalej cofnąć, będę musiała zejść ze sceny.— Oto mi właśnie chodzi!

RENOIR AugusteCezanne i Renoir rozmawiali kiedyś o ciężkiej doli człowieka po upadku pierwszychrodziców.

Page 106: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Ale dlaczego — dziwił się Cezanne — również i zwierzęta, które nic nie zawiniły, mająrównież ciężką dolę? Czyż może być gorszy los, niż życie dorożkarskich koni?- Tak, życie zwierząt jest ciężkie — rzekł Renoir — ale kto wie, może ich pierwsi rodzicezjedli zakazanego siana?

Renoir pewnego dnia zapytał swoją ukochaną: - Co masz tutaj nad lewym okiem?— Ach, mój drogi — wykrzyknęła zrozpaczona dama — znamy się tak długo, a ty dzisiajdopiero zauważyłeś skazę, którą mam od urodzenia... To znak, że przestałeś mnie kochać!

RIEPIN IljaSłynny malarz rosyjski Ilja Riepin przyjechał do Paryża w okresie, kiedy wielu artystówentuzjazmowało się dopiero co wynalezioną fotografią.Zainteresował się nią i Riepin. Nakrył się czarnym suknem i próbował sfotografowaćznajomego. Szybko rzucił to zajęcie.- Przecież tu się można udusić — zawołał. — W jakim celu wynaleziono ten aparat, kiedycałkiem zwyczajnie można narysować świetny portrecik!

- Proszę pani, dlaczego mi pani podała jajko Kolumba? — spytał Riepin młodąparyską kelnerkę.- Ależ mistrzu, pan żartuje. Skądżebym je miała?- Proszę, niech pani powącha...

Pytano Riepina, jaką znajduje przyjemność w rozmowie z piękną aktorką, która co prawdabardzo wiele mówi, ale wcale nie odznacza się rozumem.- Cóż z tego — odrzekł artysta — ja wcale jej nie słucham, lubię po prostu patrzeć, jak mówi.

RIMSKI-KORSAKOW NikołajKompozytor rosyjski Mikołaj Rimski-Korsakow słysząc obawę jednego z uczniów, że utwórjego jest nieco podobny do kompozycji Borodina — odrzekł:— Niech pana to nie smuci. Byłoby znacznie gorzej, gdyby pańska muzyka do niczego niebyła podobna.

RODIN AugusteZnakomity rzeźbiarz francuski August Rodin oprowadzał kiedyś po muzeum florenckimznajomą i, pokazując jej rzeźbę gigantycznej ręki, rzekł:— Niech pani dobrze się jej przyjrzy. To dzieło Michała Anioła.Gdy znajoma spytała, skąd to wie, skoro pod rzeźbą nie ma podpisu, Rodin odparł:- Tylko dwóch ludzi mogło wyrzeźbić taką rękę: Michał Anioł i ja. A skoro ja jej nierzeźbiłem...

RONTGEN Wilhelm ConradRontgen otrzymał kiedyś list. Nadawca pisał, że w jego klatce piersiowej tkwi kula, ale niemając czasu na przyjazd do Rentgena, prosi słynnego fizyka o przysłanie kilku promieniroentgenowskich wraz z instrukcją, jak należy je stosować. Rontgen, który miał dużepoczucie humoru, odpowiedział na list następująco:„Szanowny Panie! Niestety nie mam obecnie żadnych promieni na składzie, poza tym ichprzesłanie jest trudne. By sprawę uprościć, proszę o przesłanie mi swojej klatki piersiowej".

ROOSEVELT Franklin DelanoPrezydent USA Franklin Delano Roosevelt był człowiekiem drobiazgowym i niełatwo było

Page 107: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

załatwić u niego jakąkolwiek sprawę od ręki. Kiedyś pewien senator wybiegł zziajany z jegogabinetu.Zatrzymał go kolega i zapytał, czy mu się udało załatwić sprawę u prezydenta.Odpowiedział:— Czy próbowałeś kiedyś przybić gwoździem porcję tortu ściany? Mnie to się nie udało.

Gdy prezydent Roosevelt, który był działaczem Partii Demokratycznej, przemawiał pewnegorazu w stanie Maine, zapytał czy na sali znajduje się przedstawiciel demokratów.Starszy, wąsaty pan podniósł rękę i oświadczył, że jest demokratą. Roosevelt zapytał go,dlaczego. Na to usłyszał odpowiedź: - Mój dziadek był demokratą, mój ojciec był demokratą,a więc i ja jestem demokratą.— Gdyby pański dziadek i ojciec byli koniokradami, pan również zostałby koniokradem? —zapytał Roosevelt.— W takim przypadku byłbym republikaninem!

ROOSEVELT Anna EleanorEleonora Roosevelt znana była jako dama sympatyczna i godna najwyższego szacunku.Pewnego razu, gdy w towarzystwie toczyła się rozmowa na temat kobiet, sędziwa już paniRoosevelt powiedziała:- Jeśli ktoś, mając lat siedemdziesiąt, chce być uroczą starszą panią, musi być najpierw urocządziewczyną w wieku lat siedemnastu.

ROSSINI GioacchinoGdy Rossini miał trzydzieści lat, rada miejska w Mediolanie postanowiła w dowód hołdu dlawielkiego artysty wznieść mu za życia pomnik w mieście.Któregoś dnia do Rossiniego przybyła delegacja ojców miasta w celu uzyskania jego zgodyna ten projekt.— Ile ma kosztować pomnik? — zapytał Rossini.— Trzysta tysięcy lirów.— Wobec tego coś wam zaproponuję! — zawołał Rossini — Dajcie mi te pieniądze, a jazobowiązuję się codziennie aż śmierci stać po kilka godzin na głównym placu w Mediolanie!

Rossini został zaproszony przez młodego kompozytora na premierę jego opery. Wedługówczesnego włoskiego zwyczaju siedział w cylindrze. Przy każdej prawie arii zdejmowałjednak nakrycie głowy i uprzejmie wymachiwał nim w powietrzu. Zdziwiony kompozytorzapytał w końcu, co to ma znaczyć?— Pozdrawiam starych znajomych — odparł pogodnie Rossini.

Gioacchino Rossini, twórca słynnych oper „Cyrulik Sewilski" i „Wilhelm Tell", był wielkimsmakoszem. Nie lubił przy stole głośnych rozmów ani śmiechów, to przeszkadzało mu wskupieniu się nad smakowaniem potraw.Pewnego razu na przyjęciu, w którym uczestniczył Rossini jako gość, wywiązała się przystole ożywiona dyskusja.- Może będą państwo ciszej rozmawiać — zwrócił się muzyk do dyskutantów — po prosunie wiem, co jem.Na to jeden z urażonych gości:- A może spróbowałby pan ciszej jeść, bo nie słychać, co się mówi.

- Nieszczególnie się czuję — grobowym głosem mówi Rossini w obecności Meyerbeera,który nie był mu przychylnym. — Boli mnie bok i z trudnością powłóczę nogami.

Page 108: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Po odejściu Meyerbeera towarzysz Rossiniego pyta go, czy istotnie jest chory.- Ależ bynajmniej — odpowiada autor „Cyrulika" — chciałem tylko sprawić przyjemnośćMeyerbeerowi, który rad by widzieć mnie w trumnie.

W przeddzień pogrzebu Meyerbeera przyszedł do Rossinieg0 krewny zmarłego twórcy„Hugonotów" i podając rękopis p0. prosił mistrza o przejrzenie skomponowanego przezeńmarsza żałobnego na cześć stryja. Po zapoznaniu się z utworem Rossini zwracając rękopisrzekł:- Byłoby stokroć lepiej, gdyby Meyerbeer dla pana napisał marsz żałobny.

Gioacchino Rossini ,u schyłku swego życia, z większym niż do muzyki zamiłowaniemoddawał się sporządzaniu różnych potraw i najczęściej przyjaciół swych przyjmował wkuchni.Gdy pewnego razu jeden z gości rozwodził się nad pięknem opery „Cyrulik Sewilski",kompozytor zajęty przyrządzaniem pasztetu, zawołał:- Co tam „Cyrulik Sewilski"! Spróbujesz tego pasztetu, to dopiero będziesz wiedział, jaki zemnie kompozytor.

Piękny indyk nadziewany truflami był przedmiotem zakładu między Rossinim a jegoprzyjacielem.Wygrawszy zakład Rossini czekał, kiedy przyjaciel wywiąże się z zobowiązania. Lecz dnimijały, a przyjaciel ani myślał dotrzymać słowa. W końcu Rossini przyjeżdża do przyjaciela ipyta: - Jak tam indyk?— Ach, mistrzu — odpowiada ten bardzo zmieszany — pora roku nie jest teraz odpowiedniadla trufli...Na to Rossini śmiejąc się:— Brednie, mój przyjacielu. Tę fałszywą wiadomość rozpowiadają indyki, bo nie chcą, by jenadziewać truflami.

Rossini nie znosił muzyki Wagnera. Pewnego razu, gdy po obiedzie u Rossiniegotowarzystwo usiadło na tarasie przy kieliszkach słodkiego wina, ze stołowego pokoju dobiegłnieprawdopodobny hałas. Słychać było brzęk, łoskot, dudnienie — wreszcie jęki i zgrzyty.Goście zamarli w przerażeniu. Rossini pobiegł do jadalni. Po chwili wrócił z uśmiechem:- Dzięki Bogu, to tylko służąca zaczepiła o obrus i zrzuciła całą zastawę — a ja myślałem, żektoś ośmielił się w moim domu zagrać uwerturę z „Tannhausera".

Pewna dama, która miała śpiewać w większym towarzystwie jedną z arii Rossiniego,powiedziała do kompozytora:- Ach, mistrzu, mam taką wielką tremę! Na to Rossini kiwając przytakująco głową:- A cóż dopiero ja!

Pewnego razu Rossini wracał do domu w towarzystwie Aleksandra Dumasa. W owym czasieRossini mieszkał w Passy koło Paryża, w domu położonym blisko dworca kolejowego.Przy rozstaniu Dumas zapytał przyjaciela, czy w tworzeniu nie przeszkadzają mu częstegwizdy lokomotywy.- Mój drogi — odparł Rossini — ten, kto słyszał przeraźliwe gwizdy podczas premiery„Cyrulika Sewilskiego", z łatwością zniesie gwizd lokomotywy.

Rossini uczestniczył w proszonym obiedzie. Menu było tak skąpe, że autor „CyrulikaSewilskiego" wstał od stołu głodny. Pani domu podeszła do niego i odezwała się uprzejmie:

Page 109: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Mistrzu, serdecznie zapraszam, proszę znowu przyjść kiedyś na obiad...- Z miłą chęcią, madame — odpowiedział Rossini — choćby zaraz!

Pewnego razu Rossini był wraz z przyjacielem na koncercie który prowadził Franciszek Liszt.W pewnej chwili przyjaciel zwrócił się do Rossiniego z zapytaniem, jak mu się podobałwykonany właśnie utwór Liszta. Rossini odpowiedział:- Nie wiem jeszcze. Liszt tak wiele robi w tym kierunku, żeby go obserwowano, iż niemiałem jeszcze czasu, żeby posłuchać jego muzyki.

Rossini przyjaźnił się w Paryżu z niejakim panem Lavignac który dostarczał mu sardynekrzadkiego gatunku, łowionych wyłącznie z Zatoce Gaskońskiej. Dziękując pewnego razu zadar, Rossini poprosił, aby przyjaciel nie przynosił mu sardynek w sobotę.- Widzi pan — wyjaśnił — w sobotę zawsze mam na śniadaniu kilku przyjaciół i musiałbymsię z nimi podzielić, a ja wolę rozkoszować się nimi w samotności.

Do Rossiniego zgłosił się kiedyś pewien młodzieniec z dwoma grubymi foliałami pod pachą.- Dyrektor orkiestry przyrzekł zagrać jedną z moich dwóch symfonii — powiedział młodymuzyk. — Chciałbym odegrać je mistrzowi i dowiedzieć się, która jest lepsza.Młodzieniec zasiadł do fortepianu, a Rossini obok niego. Po kilkunastu taktach Rossiniwstaje, zamyka zeszyt i klepie twórcę po ramieniu:— Ta druga chłopcze, ta druga!

Rossini na wiele lat przerwał komponowanie, co zwróciło uwagę jego otoczenia. Zapytany oprzyczynę, odpowiedział z uśmiechem:- Pracuje się właściwie z trzech powodów: dla sławy, złota i przyjemności. Sławę mam, złotami nie trzeba, a przyjemności już dawno mnie znudziły.

Pewnego razu Rossini będąc w towarzystwie oświadczył żartem, że zamierza przestaćkomponować. Ktoś z obecnych na przyjęciu powtórzył tę wiadomość Baltuzziemu, któryznany był z tego, iż bardzo nie lubił twórcy „Cyrulika Sewilskiego".— Ach, cóż to za wielka strata dla Włoch. Taki wspaniały talent! — wykrzyknął przejętywiadomością Baltuzzi.Po chwili, gdy rozmówca-znający jego niechęć do Rossiniego — okazał zdziwienie, dodałzaniepokojony:— Czy to aby nie fałszywa pogłoska?

Do Joachima Rossiniego pewna dama przyprowadziła swą córkę z prośbą, by mistrz zechciałocenić jej zdolności. Panienka najpierw grała na fortepianie, a potem śpiewała. - Co z córkibędzie: pianistka czy śpiewaczka?Rossini odpowiedział:— Matka.

Rossini znany był z wrażliwego podniebienia. Raz, po spożyciu obiadu w jakiejś jadłodajni,kazał sobie przywołać właściciela. Gdy ten się zjawił, rzucił mu się niemal ze łzami na szyję- Czyżby panu aż tak smakował obiad z mojej kuchni? -spytał zdumiony.- Nie, żegnam cię spłakany po obiedzie, jaki mi dałeś. Wiem, że już nigdy się niezobaczymy!

ROSTAND EdmondFrancuski dramatopisarz i poeta, Edmund Rostand, zanim zdobył jeszcze sławę i uznanie,

Page 110: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

został kiedyś zaproszony przez pewnego francuskiego bankiera na przyjęcie. Gospodarzoprowadzając gościa po swoim pałacu, mówił:— No, i widzi pan, kochany panie Rostand, tego dorobiłem się mając na początku zaledwiepięćset franków, które odziedziczyłem po swoim ojcu.Niedługo po tej rozmowie odbyła się prapremiera sztuki Rostanda „Cyrano de Bergerac",która przyniosła autorowi wielki sukces. Wśród osób składających gratulacje Rostandowiznalazł się również bankier.- No, i widzi pan — powiedział pisarz - - to wszystko powstało z 25 liter, których nauczyłemsię w szkole.

Edmond Rostand uczestniczył w próbach przed kolejną premierą „Cyrano de Bergeraca".Aktor grający główną rolę zapytał Rostanda:- Czy bohater sztuki koniecznie musi mieć wydatny nos?- Proszę pana — brzmiała odpowiedź — aktor grający w tej sztuce musi mieć bezwarunkowoalbo wielki talent, albo wielki nos. Sądzę, że pan powinien mieć wielki nos...

SAGAN FrancoiseFrancoise Sagan (właśc. F. Quoirez) powiedziała kiedyś o mężczyznach, że bywają podobnowśród nich mili, ludzcy, a nawet sympatyczni. Wszyscy natomiast cierpią na niesłychaneprzewrażliwienie.— Czyżby? — zapytał z niedowierzaniem jeden z jej przyjaciół.— Oczywiście! Wystarczy ich zdradzić, a już się obrażają...

SAINT-SAENS CamilleSaint-Saens, prowadząc próby w Wielkiej Operze w Paryżu, oburzony był stosowanąpowszechnie przez muzyków praktyką przysyłania zastępców.Gdy więc zdarzyło się, że przez kilka dni pod rząd, na próbie pojawiał się ten sam skrzypek,Saint-Saens postanowił pochwalić jego pilność.— Mistrzu — odezwał się muzyk, rad z pochwały. — Ja nigdy nie opuszczam próby. Tylkowieczorami bywam zajęty i nie przychodzę na przedstawienia.

SANGER FrederickAngielski biochemik Fryderyk Sanger otrzymał w roku 1958 Nagrodę Nobla. Kiedy gozapytano, co zrobi z otrzymanymi pieniędzmi, odrzekł bez namysłu:- O, moja żona na pewno znajdzie dla nich jakieś zastosowanie.

SARDOU VictorienKiedy francuski dramatopisarz Wiktor Sardou napisał komedię pod tytułem „Czarne diabły",w której była tyrada przeciw blondynkom, komisja czterech cenzorów wezwała autora i na-czelny cenzor zwrócił się do niego:- Tyrada pańska jest nie do przyjęcia. Cesarzowa była blondynką.A drugi dodał:— I gdyby tylko cesarzowa! Ale pani Walewska była też blondynką.

SAUERBRUCH Ernst FerdinandDo światowej sławy chirurga niemieckiego, Sauerbrucha, zgłosił się kiedyś pacjent, któryskarżył się na swój stan zdrowia.

Page 111: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Panie doktorze, chociaż nie palę, nie piję i nie obcuję z kobietami, czuję taki ból, jakgdyby moją głowę ściskała żelazna obręcz.— To widocznie pańska aureola stała się zbyt ciasna — odparł bez namysłu profesor.

SCHIAPARELLI Giovanni VirginioAstronom włoski Giovanni Schiaparelli, odkrywca słynnych kanałów na Marsie, któreokazały się złudzeniem, został pewnego razu przedstawiony znanej gwieździe teatralnejParyża.- Czuję się szczęśliwa — powiedziała aktorka — z poznania tak znakomitej osobistości.- Szczęście jest raczej po mojej stronie — odpowiedział astronom — bo proszę sobiewyobrazić, jakie wrażenie wywoła w świecie naukowym wiadomość, że udało mi się oglądaćgwiazdę z bliska.

SCHOPENHAUER ArthurArtura Schopenhauera denerwowało to, że jego matka, która była autorką popularnychromansów, miała szeroki krąg czytelniczek i czytelników.- Za 10 lub 20 lat nikt nie będzie o twych książkach pamiętać, ani jeden egzemplarz niebędzie do nabycia - - prorokował filozof.- Masz rację — odpowiedziała matka, zgadzając się z opinią syna — ale za dwadzieścia lat,żadne z wydań twoich książek nie będzie jeszcze sprzedane.Oboje mieli rację.

SCHILLER FriedrichFryderyk Schiller, wielki poeta i dramaturg niemiecki, grywał również na harfie. Pewnegorazu ktoś z dworu wirtemberskiego chciał się przed Schillerem popisać znawstwem muzyki:- Gra pan jak król Dawid, tylko nie tak dobrze.- W ferowaniu wyroków przypomina pan króla Salomona. Tylko że on orzekał mądrze —odrzekł spokojnie poeta.

SCHONBERG ArnoldW Filharmonii Wiedeńskiej odbywały się próby najnowszego utworu Arnolda Schonberga.Muzycy byli zaszokowani. Schonberg rozgoryczony powiedział:- Zobaczycie, panowie, za pięćdziesiąt lat ta muzyka będzie wszędzie wykonywana irozumiana.- To dlaczego mamy ją grać już dzisiaj? — spytał jeden z instrumentalistów.

Ktoś spytał Schonberga, jak mu idzie praca pedagogiczna w klasie kompozycji.- Znakomicie — odpowiedział. — Znowu udało mi się zniechęcić do komponowania jednegoucznia.

SCHUBERT FranzPewnego razu jeden z przyjaciół, chcąc utorować Schubertowi drogę do sukcesów, zaniósł dofirmy wydawniczej jego arcydzieło - balladę „Król elfów". Wydawcom nazwisko autorawydawało się podejrzane, gdyż w Dreźnie pracował kompozytor o tym samym nazwisku.Napisali do niego list z prośbą o orzeczenie, czy załączony rękopis nie jest przypadkowo jegoautorstwa.Drezdeński Schubert z irytacją odpisał, że nie ma nic wspólnego z tym „rozwichrzonymutworem", że „energicznie będzie dochodził, kto nadsyłając podobną kompozycję, zaszkodziłjego dobrej sławie".Dziś nikt nie zna drezdeńskiego Schuberta. Natomiast ten, który rzekomo dybał na jego dobre

Page 112: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

imię, pozostał jedynym wielkim Schubertem.

Młody muzyk wiedeński, Fahrbach, rozpoczął właśnie pracę w jednej z większych firmwydawniczych, kiedy jakiś nieznany mu jegomość niskiego wzrostu, z okrągłą twarzą,trzymając zwitek nut w ręku, uchylił nieśmiało drzwi.Nie zdążył wejść, gdy spostrzegł go wydawca i machnąwszy ręką, krzyknął: „Dziś niepotrzeba".- Któż to był? — zapytał szefa Fahrbach.Na co wydawca odpowiedział lekceważąco:— Powraca tu codziennie i suszy głowę. Nazywa się Franciszek Schubert.

Franciszka Schuberta odwiedził jeden z przyjaciół. Widząc, że kompozytor jest bardzozmartwiony, zapytał o przyczynę.— Widzisz, przyjacielu — wyjaśnia Schubert — zgubiłem okulary i nie wiem, co teraz robić— Ależ trzeba je odnaleźć — odpowiada gość— To prawda. Ale żeby szukać, muszę mieć okulary, a mieć je będę wtedy, gdy je znajdę.

SCHUMANN RobertRobert Schumann, wybitny kompozytor niemiecki i zarazem publicysta zwalczającyzacofanie w różnych dziedzinach sztuki, został kiedyś zaatakowany słownie:- Jak pan mógł napisać źle o mojej tragedii scenicznej, skoro będąc na przedstawieniu, spałpan prawie od początku.- Drogi panie — powiedział Schumann — spanie jest też pewnego rodzaju krytyką.

Robert Schumann towarzyszył swej żonie, wspaniałej pianistce, w czasie podróżykoncertowej. Po jednym z dworskich koncertów, książę chwaląc wielki kunszt artystki,zwrócił się do jej męża pytając:- Czy Pan jest również muzykalny, Panie Schumann?

Robert Schumann i Ryszard Wagner poważali się bardzo nawzajem jako muzycy, ale jakoludzie nie potrafili znaleźć prawdziwego kontaktu. Każdy z nich twierdził, że ten drugi jestczłowiekiem nie do zniesienia. Wagner powiedział raz:- Z tym Schumannem nie można prowadzić żadnej rozmowy, ja gadam, a on nawet ust nieotworzy!Dowiedziawszy się o tym, Schumann stwierdził:- Ten Wagner jest nieznośny. On gada bez przerwy tak, że człowiekowi odchodzi ochota domówienia!

SCHWEITZER AlbertDr Albert Schweitzer, francuski myśliciel, moralista i lekarz misjonarz, który wiele lat przeżyłwśród szczepów w afrykańskim buszu, opowiadał w czasie jednego z rzadkich pobytów wEuropie:- W ciekawy sposób zareagowali tubylcy w Gabonie, kiedy po raz pierwszy zobaczyli rowery.Oto ich opinia: ci biali są aż tak leniwi, że siedzą nawet wtedy, kiedy uciekają...

SCOTT Sir WalterWalter Scott spotkał na ulicy żebraka, który prosił go o pół szylinga. Nie mając drobnych,pisarz dał mu całego szylinga i rzekł:- Pamiętaj, że jesteś mi winien pół szylinga.- Oby cię, panie — odparł żebrak — Bóg zachował przy życiu tak długo, aż odbierzesz ode

Page 113: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

mnie te pieniądze.

SHAKESPEARE WilliamZnakomity szekspirolog Sir Samuel Johnson spotkał się z pytaniem, czy to możliwe, że — jaktwierdzą niektórzy — wszystkie przypisywane Szekspirowi dzieła napisał współczesny mupoeta Christopher Marlowe.— Nie wiem — brzmiała odpowiedź — ale jeżeli tego nie uczynił, przegapił wprostfantastyczną okazję...

Pewnego razu William Szekspir w antrakcie swego przedstawienia „Ryszard III" zauważyłartystę, który z wielkim zajęciem i czułością rozmawiał z młodą, zachwycającą panienką.Zbliżył się nieznacznie i usłyszał, jak panienka mówiła:— O dziesiątej godzinie zapukaj trzykrotnie do drzwi, gdy zapytam kto tam? — musiszodpowiedzieć: Ryszard III.Szekspirowi bardzo się panienka podobała, zjawił się więc u niej o kwandrans wcześniej, dałumówiony znak i odpowiedź.Został też wpuszczony do środka. Gdy panienka go poznała, miał dość szczęścia, żeby jąudobruchać.Po pewnym czasie zjawił się właściwy amant. Szekspir otworzył okno i zapytał:- Kto tam?— Ryszard III — brzmiała odpowiedź.- Ryszard przychodzi za późno — powiedział Szekspir -Wilhelm Zdobywca już zająłtwierdzę.

SHAW George BernardGdy w obecności B. Shawa mówiono, że kobiety nie potrafią dotrzymać tajemnicy, tenzaprotestował:- To nieprawda, potrafią! - - i zaraz dodał: - - Ponieważ jednak jest to bardzo trudna rzecz,czynią to kolektywnie.

Kiedyś przedstawiono Shawa pewnej damie, która potraktowała go arogancko. Po kilkudniach pisarz otrzymał od niej zaproszenie o tej treści: „W każdy czwartek między 16 a 18jestem w domu".Nie namyślając się wiele, odpisał na odwrocie:„Ja też. Shaw".

Bernard Shaw został pewnego razu zaproszony przez jednego z arystokratów angielskich nawieczór klubowy. Shaw nienawidził imprez tego rodzaju. Telefonuje więc do lorda i mówi:- Bardzo żałuję, ale nie mogę przyjść. Kłamliwe powody podam panu listownie.

Bernard Shaw, mając już dziewięćdziesiątkę, szedł londyńską ulicą w towarzystwieprzyjaciela. W pewnym momencie przystanął na widok dwóch pięknych dziewcząt iwestchnął. - Co ci jest? — spytał przyjaciel.— Ach, nic, pomyślałem tylko, że człowiek nie może mieć wiecznie osiemdziesięciu lat...

Bernard Shaw, spytany, dlaczego zwykł milczeć przy stole, odparł:- Nie lubię dyskusji przy jedzeniu. Zwycięża w nich bowiem ten, kto ma najmniejszy apetyt.

Pewnego wieczoru przyjaciel państwa Shaw słuchał anegdot opowiadanych przez wielkiegopisarza. W pewnym momencie gość zwrócił się do pani Shaw, robiącej na drutach.

Page 114: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

- Czy pani stale robi na drutach?- Nie — odparła. — Tylko wtedy, gdy mąż opowiada anegdoty. Słyszałam je już kilkatysięcy razy! Gdybym nie zajęła czymś rąk, z pewnością bym go udusiła...

George Bernard Shaw był raz na przyjęciu w domu londyńskiego bankiera. Gospodarze,łagodnie mówiąc, nie odznaczali się urodą. Kiedy gościowi przedstawiono syna państwadomu, chłopca uderzającej urody, Shaw spojrzał na ojca, potem na matkę i powiedział:— Sądzę, proszę państwa, że to dziecko przyniósł bocian.

W pewnym momencie dwie młode panienki spytały obecnego na przyjęciu Bernarda Shawa:— Ile ma pan lat?Pisarz odparł ostrożnie: - To zależy od waszych zamiarów, moje panie...

Bernard Shaw spytał raz słynnego filozofa angielskiego Russella:- Czy mógłby pan napisać historię ludzkiej głupoty?- Owszem — odparł uczony — ale zanadto by się pokrywała z historią powszechną...

Sławny reżyser filmów kryminalnych, A. Hitchcock, przebywał podczas wojny w Ameryce,gdzie się niebywale roztył. Po powrocie do kraju spotkał G.B. Shawa i powiedział:- Patrząc na pana, można by sądzić, że cała Europa umiera z głodu.Na to dramaturg i kpiarz:- Patrząc zaś na pana, można by sądzić, że pan jest temu winien...

Do Bernarda Shawa zgłosił się młody człowiek i oświadczył, że porzucił studia medyczne,aby zostać pisarzem.- Uważam — dodał — że w ten sposób wyświadczę ludzkości większą przysługę.- Drogi przyjacielu — zawołał Shaw. — Przecież i tak zasłużył się pan dostatecznieludzkości, rzucając medycynę. Nie musiał pan poświęcać się literaturze...

Pewnego dnia Shawa odwiedził początkujący literat. Długo zanudzał pisarza opowiadaniem owłasnych trudnościach twórczych. Wreszcie powiedział:- Wie pan, mistrzu, mam pełną głowę znakomitych pomysłów powieściowych. Jeden tylko, ito największy kłopot przy Pisaniu: jak zacząć...Bernard Shaw uśmiechnął się i doradził: - Ależ to bardzo łatwe, młody człowieku. Po prostuw lewym górnym rogu arkusza papieru.

Bernard Shaw opowiadał kiedyś:- Kiedy byłem jeszcze w szkole, zapadłem pewnego dnia na jakąś chorobę. Ojciecutrzymywał, że to szkarlatyna. Matka upierała się, że odrą.- A co było naprawdę?- Lekcja geografii, na której miałem być pytany z całości materiału.

Bernard Shaw, który nie znosił muzyki przy jedzeniu, w czasie bankietu na swoją cześć,skinął na kapelmistrza:- Czy zagra pan, jeśli poproszę?- Ależ naturalnie, mistrzu.- W takim razie, proszę, niech pan zagra w domino.

Wielki sceptyk odbył kiedyś w USA serię spotkań autorskich. Nie miał tam jednak dobrejprasy, gdyż kpiącymi uwagami naraził się wielu dziennikarzom. Wspominając tę podróż

Page 115: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

mawiał:— Najgorzej potraktował mnie pewien reporter z „Dallas News", poświęcając artykuł toaleciemej żony, jej gustom i upodobaniom. O mnie było tam tylko takie zdanie: „Pani Shawtowarzyszy jej mąż, podobno pisarz"...

Lekarz zbadał B. Shawa i mówi:— Nie jest dobrze, ma pan zbyt wolne tętno.— Niech się pan nie martwi — pocieszył go pacjent – mam czas...

Shaw zatrzymał się kiedyś w skromnym paryskim hotelu. Wieczorem spytał pokojowej:— Czy mógłbym mieć ciepłą kąpiel?- Dziś nie ma ciepłej wody.— Zatem proszę przygotować mi zimną kąpiel!- Co? — zawołała pokojowa. — Czy pan nie pomyślał, że jest listopad? Chce pan dostaćgrypy?- A więc — odparł spokojnie Shaw — proszę przygotować mi zimną kąpiel, a potemzamówić dla mnie pogrzeb pierwszej klasy...

G. B. Shaw, podczas dyskusji nad rozwojem techniki we współczesnym świecie, powiedział:- Teraz, kiedy nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki i pływać pod wodą jak ryby,brakuje nam już tylko jednego: byśmy się nauczyli żyć na Ziemi jak ludzie.

Gdy Bernard Shaw był w sile wieku i miał bujną, rudawą czuprynę oraz takąż brodę, otrzymałod pewnej ekscentrycznej aktorki, znanej z nieprzeciętnej urody, następujący list:„Szanowny mistrzu! Znany jest pan z talentu, rozumu i dowcipu. Ja uchodzę za piękną.Uważam, że powinniśmy zawrzeć małżeństwo. Dzieci, które odziedziczą pański rozum i mojąurodą, będą doprawdy cudownymi dziećmi".Wielki pisarz odpisał:„Szanowna pani! Sądzę, że propozycja jest ciekawa. Jedno mnie tylko zastanawia: co będzie,gdy dzieci odziedziczą moją urodę, a rozum pani".

Bernard Shaw ogromnie nie lubił, kiedy kobiety w wieku ponadbalzakowskim robiły się „napodlotki", a w dodatku święcie wierzyły w siłę swoich mocno sfatygowanych wdzięków.Takaż dama usiłowała kokietować dramaturga w czasie wydanego na jego cześć bankietu. Wpewnej chwili spytała:- Proszę powiedzieć, mistrzu, jakie budzę w panu uczucia? Shaw bez chwili namysłuodpowiedział:- Te najszlachetniejsze. Zwłaszcza wstręt do grzechu.

Bernard Shaw zagadnął przechodzącą ulicą damę:- Wygląda dziś pani czarująco!- Ależ ja pana nie znam — zdziwiła się dama.— Proszę mi wybaczyć — skłonił się Shaw. — Pomyliłem się.

Bernard Shaw miał wielu wrogów wśród arystokracji angielskiej. Pewnego razu podczasprzyjęcia podszedł doń lord Londsdale i zapytał:- Czy to prawda, że pański ojciec był krawcem?- Tak, milordzie.- Więc czemu pan również nie został krawcem? Pisarz uśmiechnął się.- Pański ojciec, milordzie, był dżentelmenem. Dlaczego więc pan nim nie został?...

Page 116: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Bernard Shaw chwalił się raz, że pisze tylko genialne utwory. Jeden z jego znajomychzauważył wtedy:- Przecież któraś z pańskich sztuk była wygwizdana w Londynie, Berlinie, Nowym Jorku iRzymie.- Tak — odparł kpiarz — kto inny może się pochwalić takim światowym rozgłosem?

Początkujący aktor usilnie prosił wielkiego dramaturga o rekomendację do dyrektora teatru.Shaw w końcu zgodził się i napisał taki list polecający:„Z całego serca rekomenduję Panu tego młodego aktora. Gra Hamleta, Shylocka, Cezara, naflecie i w bilard. Najlepiej gra w bilard".

Jedno z pism londyńskich ogłosiło w numerze noworocznym 1931 r. ankietę na temat: „Jakądatę w historii ostatnich 200 lat uważa Pan(i) za najważniejszą?"Odpowiedzi były bardzo zróżnicowane. Wahały się bowiem od zburzenia Bastylii powynalezienie telefonu i radia.Tylko Bernard Shaw napisał na formularzu datę: 26 lipca 1856 r.Gdy po długich dociekaniach nikt nie mógł odgadnąć, co za fakt historyczny kryje się pod tądatą, zwrócono się do Shawa, z prośbą o wyjaśnienie.Wielki kpiarz odpowiedział krótko: - Moje urodziny.

Pewien wydawca spotkał raz na ulicy zamyślonego Bernarda Shawa i zaczepił go:- Dałbym dolara, by dowiedzieć się, o czym pan teraz myśli.- To nie jest warte dolara — odparł kpiarz.- Więc, o czym pan myśli.- O panu.

Bernard Shaw przysłuchiwał się rozmowie na temat niedoskonałości ludzkiego organizmu ipowiedział:— Nic w tym dziwnego, proszę państwa, w czasie, gdy Bóg tworzył świat, wiedza stałajeszcze na bardzo niskim poziomie...

G.B. Shaw stał się wrogiem filmu od czasu, gdy w dowolny sposób nakręcono filmowąwersję jego „Pigmaliona". Kiedy zaproponowano mu filmową adaptację „Świętej Joanny"wskazując jednocześnie na konieczność zmiany tytułu ze względów komercyjnych,zirytowany Shaw powiedział:- Dobrze, na wszystko się zgodzę, ale pod jednym warunkiem: zmienicie mi także nazwiskona Bobby Brown!

Kiedy Louis Armstrong spotkał się po raz pierwszy z Bernardem Shawem, wielki kpiarztłumaczył się, że nie może go przyjąć jak należy:-— Proszę mi wybaczyć — cierpię na ogromną migrenę. - Co byłbym w stanie dla panazrobić? Może coś zagrać?— Przepraszam bardzo, wolę już migrenę.

Ktoś, wskazując pewną młodą damę, mówi do Bernarda Shaw:- To jest kochanka pańskiego kolegi po piórze, dramaturga N.- Niemożliwe — odpowiedział pisarz. — Przecież przy nim śpi tylko publiczność.

Bernard Shaw pokazywał kiedyś bawiącemu u niego gościowi, swoją rzeźbioną podobiznę

Page 117: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

dłuta Rodina:- Śmieszna rzecz — powiedział słynny kpiarz — ale wydaje mi się, że to popiersie młodniejez miesiąca na miesiąc, z roku na rok...

Kiedy Shaw był krytykiem muzycznym, został pewnego razu zaproszony przez damę, wktórej domu popisywał się młody skrzypek. Koncertowi przysłuchiwało się tym razem okołostu zaproszonych gości ze środowiska arystokratycznego. Po skończonym programie damazapytała Shawa, co myśli o jej protegowanym.Pisarz odpowiedział, że przypomina mu Paderewskiego.— Ależ — rzekła dama — Paderewski nie jest skrzypkiem!— Właśnie dlatego...

Jeden z przyjaciół odwiedził Bernarda Shaw w jego willi w Hertfortshire. W pewnymmomencie spytał go, dlaczego w tej właśnie, niezbyt pięknej miejscowości obrał swojąsiedzibę. Wtedy pisarz zaprowadził go na miejscowy cmentarz i pokazał nagrobek, na którymbył wyryty napis:„Tu spoczywa Jane Ebersley, urodzona w r. 1805, zmarła w r. 1895. Krótki był jej żywot."- Jak pan widzi — powiedział Shaw — musi tu być zdrowy klimat.I musiało coś w tym być, skoro pisarz dożył dziewięćdziesięciu czterech lat.

Na pewnym przyjęciu, sąsiadka Shawa dosłownie zasypywała go pytaniami. W końcuzagadnęła, dlaczego wszyscy uważają go za tak mądrego? Shaw ożywił się nagle i szepnął jejna ucho:— Mogę pani udzielić rady, jak to osiągnąć. Trzeba tylko skrzętnie ukrywać swoje głupiemyśli...

Kiedy Bernard Shaw poważnie zachorował, odwiedził go przyjaciel i zastał piszącego włóżku.— Jak pan może pracować, chorując? — zawołał.— Przecież nie mam wtedy nic innego do roboty.

Po pierwszym występie genialnego skrzypka, Jaschy Heifetza w Londynie, do pokoju dlamuzyków przyszedł Bernard Shaw i składając artyście gratulacje, rzekł na koniec:- Na tym świecie nie może być nic doskonałego, gdyż wzbudziłoby to zazdrość bogów.Radziłbym panu każdego wieczora przed udaniem się na spoczynek zagrać choćby jedenfałszywy ton.

Na jednym z balów dobroczynnych Shaw tańczył z panią, która była zachwycona tymwyróżnieniem.- Ach, jak to uprzejmie z pana strony, że pan tańczy z taką, nic nie znaczącą istotą, jak ja!- Ależ, proszę pani! - - odpowiedział Shaw. - - Czyż nie jesteśmy na balu dobroczynnym?

Bernard Shaw zwrócił się do kelnera: — Czy befsztyki są u was miękkie? Kelner chcąc byćdowcipny odpowiedział:- Miękkie i delikatne jak serce kobiety.- Jeśli są miękkie jak serce kobiety, to proszę mi podać bigos.

Do Bernarda Shawa, w późniejszych latach jego życia, sprowadzono lekarza, któryzbadawszy pacjenta rzekł:— Niestety, nie jestem cudotwórcą, nie mogę pana odmłodzić.

Page 118: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Ależ, ja nie chcę, żeby mnie pan odmładzał. Chcę tylko móc się dalej starzeć.

Kiedy G.B. Shaw obchodził swoje 90-lecie, pewnemu młodemu fotoreporterowi udało się gosfotografować. Po uroczystości wyraził nadzieję, że na stulecie też będzie miał zaszczytzrobić znakomitemu dramaturgowi zdjęcie.- Myślę, mistrzu — zwrócił się do niego — że doczekam tego momentu?Shaw przyjrzał mu się wnikliwie i odpowiedział:- Dlaczegóż by nie? Wszak wygląda mi pan na zupełnie zdrowego.

G.B. Shaw zamówił u krawca frak. Po dwóch tygodniach krawiec zjawił się z gotowymubraniem i rachunkiem. Shaw wypróbował frak, przejrzał się w lustrze, zerknął na rachunek ipowiedział:- Przykro mi bardzo, ale widzę, że tu będzie potrzebna pewna poprawka...- Ach, to drobiazg -- zauważył krawiec -- zrobi się na poczekaniu.- Obawiam się, że to nie będzie takie łatwe.- Dlaczego?- Dlatego, że trzeba zmniejszyć...- Proszę się nie kłopotać, zmniejszymy frak o tyle, o ile trzeba.- Frak? — zapytał Shaw. — Ależ jak mam na myśli rachunek...

G.B. Shaw przeglądał pewnego razu książki w antykwariacie. Znalazł tam tom swoichutworów, który kiedyś ofiarował z dedykacją swojemu dobremu znajomemu. Dedykacjabrzmiała: „Z szacunkiem i przyjaźnią G. B. S.".Shaw kupił tę książkę, wyjął pióro i dopisał pod pierwszą dedykacją słowa: „Z odnowionymszacunkiem i przyjaźnią" — i wysłał książkę raz jeszcze znajomemu.

Bernarda Shaw odwiedził zarozumiały młody autor i zapytał mistrza o radę, co powinienczynić, aby wiersze jego dotarły do mas.Shaw odpowiedział:- Każ pan rękopisy swoje pociąć na confetti, wtedy z pewnością dotrą do tłumów.

Pewien dziennikarz przeprowadzający wywiad z Bernardem Shaw, siląc się na oryginalność,zapytał pisarza, co sądzi o piekle. - Wie pan, trudno mi mówić o tych rzeczach obiektywnie— odparł Shaw — mam tam tylu przyjaciół...

Po premierze „Pigmaliona", zachwycona publiczność wywołała Bernarda Shaw na scenę.Kiedy ów kłaniał się widowni, z galerii dał się słyszeć głos:- Ta sztuka jest do niczego. To bzdura!Shaw spojrzał na surowego krytyka i rzekł ze spokojem:- W zupełności zgadzam się z panem, drogi przyjacielu, ale co możemy na to poradzić?Jesteśmy w mniejszości.

W jednym z salonów towarzyskich w Londynie, wśród zebranego grona gości, Bernard Shawopowiedział o swoich wrażeniach z podróży do Grecji. Jedna z pań, którą mało interesowałyruiny Akropolu, przerwała opowiadającemu pytaniem:— Czy to prawda, że wszystkie córy Hellady mają greckie nosy?— Bez wątpienia droga pani — odpowiada pisarz — kobiety greckie są zbyt dobrymipatriotkami i oszczędnymi damami, aby swoje nosy miały sprowadzać z zagranicy!

Młody dziennikarz zwrócił się z prośbą do Bernarda Shawa, aby opowiedział mu treść swojej

Page 119: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

nowej sztuki. — Dobrze, opowiem panu, proszę słuchać uważnie...Akt I — Mężczyzna pyta: Kochasz mnie?Kobieta mówi: Ubóstwiam cię! Akt II — Mężczyzna mówi: Kochasz mnie?Kobieta mówi: Ubóstwiam cię! Akt III — Mężczyzna pyta: Kochasz mnie?Kobieta mówi: Ubóstwiam cię! I kurtyna zapada.- Ależ, ależ... to... to nadzwyczajne — mówi speszony dziennikarz — ale w czym tkwiintryga?- Intryga, przyjacielu — tłumaczy Shaw — w tym, że kobieta jest zawsze ta sama, a tylkomężczyzna jest w każdym akcie... inny.

Opowiadano kiedyś Bernardowi Shaw, że autor powieści sensacyjnych, Edgar Wallace, możepisać jedynie wówczas, gdy pali. - Czy nie można by go odzwyczaić od palenia? — zapytał zwestchnieniem Shaw.Pewien młody angielski arystokrata zapytał kiedyś Shawa:- Czy to prawda, że gdy mówiono w towarzystwie, iż jestem inteligentny, pan temuzaprzeczył?- Nic podobnego - - odparł pisarz. - - Nigdy nie byłem w towarzystwie, w którym uważanoby pana za inteligentnego...

Podczas rozmowy o małżeństwie, ktoś zwrócił się do Bernarda Shaw:- Mężczyzna, który źle traktuje żonę, zasługuje na to, by dach zawalił mu się na głowę.Pisarz, który doskonale znał rozmówcę, odparł:- Sądzę, że ubezpieczył pan dom na dużą sumę...

Na pewnym przyjęciu córka gospodarzy grała na fortepianie.- Sądzę, że jest pan wielbicielem muzyki — zwróciła się do obecnego tam Bernarda Shawapo odegraniu kilku utworów.- Oczywiście — odparł pisarz. — Ale nic nie szkodzi. Proszę grać dalej...

Pewien śpiewak zapytał Bernarda Shawa, skąd bierze się u niego zjadliwa ironia i humor.- To zasługa mojej matki — odparł pisarz. — Rozbudziła we mnie poczucie humoru,próbując zostać śpiewaczką operową.

Do Bernarda Shawa przyszedł pewien początkujący literat, który zaraz po przywitaniu sięwyjął ze swojej teczki rękopis powieści i zaczął ją odczytywać gospodarzowi. Wtem Shawotworzył okno.- Dlaczego pan otwiera okno, Mister Shaw? — spytał gość. — Czy chce pan, by sąsiedzi teżusłyszeli fragment mej powieści?- Bynajmniej! — odparł Shaw. — Ale chodzi o to, że od wczesnej młodości przyzwyczaiłemsię sypiać przy otwartym oknie...

Bernard Shaw został raz zaproszony na koncert dobroczynny.- Ach, jak ten śpiewak okropnie fałszuje! — zawołał w pewnej chwili.- To nie jego wina — poinformował go sąsiad. — On jest głuchy.- Jak to? — Głuchy?- Tak. Biedak stracił na wojnie słuch.— W takim razie może by mu powiedzieć, że ta aria już się skończyła?...

Bernard Shaw powiedział kiedyś:- Bardzo chciałbym żyć we Francji za czasów Napoleona Bonapartego, bo wówczas tylko

Page 120: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

jeden człowiek uważał się za Napoleona...

SHERIDAN Richard BrinsleyDramatopisarz angielski i sławny mówca parlamentarny R.B. Sheridan urządził przyjęcie dlagrona przyjaciół. Kiedy damy opuściły towarzystwo, gospodarz zwrócił się z pytaniem dopanów:- A teraz, moi drodzy, zabierzemy się do mocniejszych napojów. Przedtem jednakuzgodnimy, jak będziemy pić: jak ludzie, czy jak zwierzęta?Po chwili konsternacji zaczęły się odzywać głosy:- Hm, to oczywiste, że jak ludzie... tylko jak ludzie... Sheridan uśmiechnął się i powiada:- W takim razie urżniemy się w kij, jak ludzie. Bo zwierzęta, jak wiadomo, nigdy nie pijąwięcej, niż potrzebują.

Ciężko choremu Sheridanowi lekarz zabronił wszelkiego rodzaju trunków. Po trzech dniachzjawił się u pisarza:- Czy zastosował się pan ściśle do moich wskazówek?- Jak najbardziej!- Widzi pan, bo to jedyny środek, żeby panu przedłużyć życie.- Nie wątpię. Nigdy mi się ono tak nie dłużyło, jak w ciągu ostatnich trzech dni.

SIMON Michel FrancoisZnany z brzydoty aktor Michel Simon zwierzał się kiedyś w gronie przyjaciół:- Zawsze byłem szkaradny, nawet jako dziecko. Pamiętam, Pewnego dnia przyszedłem późnoze szkoły. Ojciec mnie zapytał — gdzie byłeś? Odpowiedziałem, że przy szkolnej bramiezatrzymała mnie jakaś pani i prosiła, abym pomógł towarzystwu walki z alkoholizmem.Ojciec mnie pochwalił i zapytał, co takiego robiłem.- Nic nadzwyczajnego — odpowiedziałem. — Niosłem w pochodzie tablicę z napisem:„Dziecko alkoholika".

Michel Simon był kiedyś zaproszony na pokaz mody. Potem oświadczył:- Jestem olśniony urodą i elegancją kobiet, które tu widziałem.— Przecież — zdziwił się ktoś — często widuje pan eleganckie kobiety.— Tak — odparł aktor — ale rzadko kiedy ubrane.

SMEATON GeorgeZnany pisarz amerykański George Smeaton stawał przed komisją poborową w czasie wojnywietnamskiej. Lekarz zapytał go:- Czego panu brakuje?- Ależ doktorze, ja mam pewnych rzeczy w nadmiarze: reumatyzm, chorą wątrobę, wrzodyżołądka, astmę...Główny lekarz komisji wojskowej bez badania orzekł:- Zdolny do służby liniowej! Smeaton spojrzał zdziwiony:- Jak to?— Proszę pana, w pana przypadku śmierć na polu chwały będzie tylko wybawieniem!

SMETANA BedrichZnakomity kompozytor czeski, Bedrich Smetana, rozgniewany na źle śpiewający chór wczasie prób „Sprzedanej narzeczonej”, ukarał grzywną pieniężną inspicjenta Ćapka. Kiedyten, zgnębiony wysokością kary, zaczął się usprawiedliwiać, Smetana rzekł:— Kara musi być! W przeciwnym razie z teatru zrobi się gołębnik...

Page 121: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Opuszczając miejsce przy pulpicie dyrygenckim Smetana zauważył już łagodniej:— Pan tej kary nie zapłaci. Zawinił chór, niech każdy zapłaci swoją część.Na koniec, już przy drzwiach, Smetana, znany z miękkiego serca, dodał ciszej:- Ale, żeby to nikogo nie bolało, sam zapłacę za wszystkich. Ale kara musi być!

SOFOKLESSofokles powiedział kiedyś, że napisanie trzech linijek zabrało mu trzy dni pracy.— Trzy dni? — zawołał pewien niezbyt utalentowany poeta. — Ja w tym czasie napisałbymsto!— Tak — odpowiedział Sofokles — ale przetrwałyby tylko trzy dni.

SOKRATESKtoś kopnął Sokratesa w czasie dyskusji. Nie zareagował, a kiedy ktoś inny dziwił się temu,powiedział:- Czy, gdyby mnie osioł kopnął, wytaczałbym mu sprawę w sądzie?

Sokrates przypatrując się często mnóstwu wystawionych na sprzedaż towarów mówił sam dosiebie: — Ileż to jest rzeczy, których ja nie potrzebuję!

Do Sokratesa, odpoczywającego właśnie po awanturze, jaką urządziła mu Ksantypa,przyszedł jeden z uczniów.- Mistrzu, co mam robić? Dwie żony powiesiły mi się na jabłoni, którą posadził mój ojciec,kiedy się urodziłem. Boję się wycinać jabłoń, ale boję się też ją zachować...Na to Sokrates:- Mój przyjacielu, zachowaj drzewo, aż wyda owoce, a wtedy przynieś mi ziarenko. Posadzęje w swoim ogrodzie...

Pytano kiedyś Sokratesa, co myśli o lekarzach. Wielki filozof odpowiedział:- Lekarze mają wyjątkowe szczęście: słońce opromienia ich powodzenia, a ziemia pokrywabłędy.

SPONTINI GasparoPrzy łożu umierającego Gaspare Spontiniego czuwał jego przyjaciel Hector Berlioz. Staremukompozytorowi bardzo trudno było pogodzić się z myślą o konieczności rozstania się z tymświatem:— Nie chcę umierać, nie chcę umierać! Berlioz serdecznie starał się go uspokoić:— Jakże mógłbyś umrzeć, ty, nieśmiertelny?- Tylko bez głupich kawałów — rozgniewał się umierający.

STAEL-HOLSTEIN Germaine deMadame de Stael, znakomita pisarka francuska, poróżniła się poważnie z wicehrabią deChoiseul za złośliwe epigramy, których jej nie szczędził. Przypadek zrządził, że spotkali sięjednak na jakimś przyjęciu i podczas kolacji musieli usiąść obok siebie.Dla zachowania pozorów rozmowa była nieunikniona.— Dawno już pana nie widziałam — rzuciła oschle pani de Stael.— Ach, pani, byłem ciężko chory...— Rzeczywiście? Choroba była niebezpieczna?- Straszna. Zatrułem się śmiertelnie jakimś nieznanym jadem...— Okropność... A czy pan przez nieostrożność nie ugryzł się we własny język?

Page 122: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

STEINBECK JohnJohn Steinbeck, autor „Na wschód od Edenu", spytany, z którymi pisarzami się przyjaźni,odpowiedział:- Jeśli jacyś autorzy podobają mi się jako ludzie, przyjaźnię się z nimi — i wówczaswybaczam im nawet to, że są pisarzami...

STRAUSS JohannPrzyszły „król walca" Johann Strauss jako dziecko nie od razu wzbudzał swym talentemzachwyt w rodzinie. Jego ojciec, sam uznany kompozytor, wręcz lekceważył wyjątkowezdolności synka. Pewnego razu komponując przy fortepianie, Strauss - ojciec uparcie szukałharmonijnego przejścia w nowo tworzonym utworze. Długo — bez pożądanego skutku.Wtedy z dziecinnego pokoju wybiegł mały Johann i manewrując paluszkami wynalazł takpomysłową modulację, że zmieszany ojciec wpadł w podziw. I szybko zadecydował:- Teraz ty będziesz komponował walce, a ja odrabiał twoje lekcje.

Sławnemu Janowi Straussowi w jego podróżach artystycznych towarzyszył zawsze lokaj iulubiony czarny pudel o bujnym owłosieniu.Pewnego dnia Strauss zauważył, że pies łysieje. Zwrócił uwagę lokajowi, że niedbalepielęgnuje ulubieńca i ten na pewno ma jakąś chorobę skóry.Lokaj wyznał jednak całą prawdę. Okazało się, że sprzedaje loki pudla jako włosy mistrza,licznym jego wielbicielkom.

Kiedyś Strauss wchodzi do magazynu z obuwiem. Przymierza i ogląda dziesiątki par, wkońcu macha z rezygnacją ręką i mówi: — Widzę, że nie znajdę tego, czego szukam.- A czego szanowny pan szuka? — pyta sprzedawca.- Dwóch butów, które by skrzypiały na jeden ton — odparł kompozytor „Zemsty nietoperza".

Pewnego dnia jedna ze śpiewaczek z zachwytem wyrażająca się o pieśniach Straussa, leczmiernego talentu, oznajmiła kompozytorowi z entuzjazmem, że za odśpiewanie kilku jegopieśni otrzymała właśnie 1000 marek honorarium.- Bardzo się cieszę — odparł Strauss. — Teraz wreszcie ma pani pieniądze, aby zacząć sięporządnie kształcić.

Do Jana Straussa przyszedł pewnego razu bardzo znany i bogaty przemysłowiec mówiąc:- Drogi Mistrzu! zapłacę Panu chętnie 10 tysięcy guldenów, jeśli nauczy mnie Pan gry naskrzypcach.Strauss odpowiedział po zastanowieniu:— Proszę wybaczyć mi niedyskretne pytanie. Ile właściwie zarabia Pan rocznie?— Ja? — odrzekł dumnie przemysłowiec — około 100 tysięcy guldenów.Na to Strauss:— Czy nie zechciałby Pan mnie nauczyć, jak to się robi?

STRAUSS RichardKompozytor niemiecki i dyrygent, Ryszard Strauss, skomponował w swoim czasie oryginalnyutwór. Żart muzyczny naorkiestrę polegający na tym, że poszczególni wykonawcy schodzą kolejno z estradyzostawiając na niej w końcu samego dyrygenta.Pewnego razu podczas pobytu Straussa w Karlsbadzie, miejscowa orkiestra wykonała tenutwór na jego cześć.Gdy członkowie zespołu kolejno opuszczali estradę, jeden ze słuchaczy siedzący obok

Page 123: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

kompozytora szepnął mu na ucho: - Widzi pan, oto są skutki działania soli karlsbadzkiej.

Ryszard Strauss sam kierował próbą „Symfonii Alpejskiej". Przy szybkich i rozwichrzonychpasażach w części pt. „Burza", koncertmistrzowi przy pierwszym pulpicie wypadł z rękismyczek.Strauss wstrzymuje orkiestrę, mówiąc: - Zacznijmy „Burzę" od początku, bo naszkoncertmistrz zgubił parasol.

Na koncercie, po wykonaniu walca z opery komicznej „Kawaler srebrnej róży", kompozytorserdecznie podziękował kapelmistrzowi. Ten powiedział:- Cieszy mnie, że podobało się panu wykonanie. Napisać taką muzykę, to każdy by potrafił,ale zagrać ją, to dopiero cholerna robota.

Ryszard Strauss dyrygował w Monachium koncertem, w którym gościnnie występowałazagraniczna śpiewaczka. Miała ona niewiele talentu, ale za to była bardzo zarozumiała. Kiedyw czasie próby mistrz musiał robić przerwy, aby skorygować jej błędy, poczuła się obrażona,podeszła do niego i powiedziała:— Nie pozwolę, aby pan mnie wciąż strofował, ja jestem wielką artystką.Ryszard Strauss ukłonił się dwornie i odpowiedział:— Szanowna Pani, proszę się nie martwić. Jestem człowiekiem dyskretnym i nie zdradzętego nikomu.

STRAWIŃSKI IgorGdy w roku 1928 Gershwin przybył do Paryża, zwrócił się do wielkiego kompozytorarosyjskiego pochodzenia, Igora Strawiń-skiego, że chciałby u niego studiować.Strawiński zgodził się. Kiedy jednak po jakimś czasie dowiedział się, że Gershwinowi jegokompozycje przynoszą rocznie sto do dwustu tysięcy dolarów, zawołał:— Drogi przyjacielu, to raczej ja powinienem brać lekcje u pana!

Igor Strawiński wsiadając do taksówki w Nowym Jorku zauważył, że na tabliczce wozuwidnieje jego własne imię i nazwisko.- Jest pan krewnym kompozytora? — zapytał.- Czy jest kompozytor o nazwisku Strawiński? — zdziwił się kierowca. — Nigdy o nim niesłyszałem. Strawiński, to nazwisko właściciela. Ja z muzyką nie mam nic wspólnego.Nazywam się Puccini.

STRINDBERG AugustAugust Strindberg spotkał raz w winiarni niemieckiego poetę Richarda Dehmela. W czasieożywionej dyskusji wypróżnili kilka butelek dobrego wina. W pewnej chwili Strindbergwyciągnął z kieszeni portfel i zaczął przeliczać jego zawartość.— Co pan robi, mistrzu? — zapytał zgorszony Dehmel.— Ach, sprawdzam tylko, czy mam jeszcze pragnienie.

SUPPE Franz vonGdy słynnemu twórcy operetek Franciszkowi Suppe zwrócił uwagę dyrygent, że motyw jegonowego dzieła można znaleźć już u Beethovena, kompozytor odrzekł gładko:- No więc co z tego? Czy Beethoven nie jest dla pana dostatecznie dobry?

SWIFT JonathanJonathan Swift, autor „Podróży Guliwera", koniecznie chciał jak najszybciej ożenić swego

Page 124: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

bardzo młodego jeszcze syna. Przyjaciele próbowali go powstrzymywać:— Poczekaj, niech młokos nabierze rozsądku.— Kiedy nabierze rozsądku, to już żadnym sposobem nie zmuszę go do ożenku.

SZALAPIN FiodorZanim Fiodor Szalapin stał się sławnym śpiewakiem, był ubogi i nie miał obyciatowarzyskiego. Zaproszony raz na herbatkę do wielkopańskiego domu, poszedł tam wpożyczonym fraku i w butach z cholewami wysmarowanymi czernidłem. Przy stole usiadłyobok niego dwie panienki i namiętnie adorowały artystę. Naraz poczuł on, że do jego lewejnogi ktoś się delikatnie tuli. Szalapin dumny, pozwalał na te pieszczoty, a w końcu zajrzałpod stół i zobaczył tam... psa gospodarzy kończącego zlizywanie czernidła z buta.- Żeby mi chociaż oba buty wylizał, to by uszło — powiedział później Szalapin — a tak, tomusiałem przedefilować wśród gości i ulicą w różnokolorowych butach. Jeden był czarny, adrugi pozlizywany do czerwoności skóry.

Szalapinowi zaproponowano kiedyś udział w bezpłatnym koncercie. Znakomity śpiewakpowiedział:- Proszę sobie zapamiętać raz na zawsze, że jedynie ptaki śpiewają za darmo...

Podczas swego pobytu w Paryżu Fiodor Szalapin został któregoś dnia zaproszony na występydo domu pewnego bankiera.— Uprzedzam pana, że biorę osiem tysięcy franków za występ — powiedział bogaczowisłynny śpiewak rosyjski.- Dobrze, zgadzam się — odrzekł finansista — ale muszę pana uprzedzić, że u mnie w domuartyści nie stykają się z moimi gośćmi.— Ach tak? — odparł Szalapin. — Nie wiedziałem o tym. W takim razie wystarczy mi tylkopołowa honorarium.

Szalapin występował przez dłuższy czas na scenach amerykańskich.Pewnego razu przyjechał do jednego z miast prowincjonalnych. Na dworcu przywitali godziennikarze, zarzucając stereotypowymi pytaniami. Kiedy wreszcie odeszli, żeby oddaćwywiady do druku, zjawiła się obok Szalapina pewna dama, która oświadczyła, że jest gorącąwielbicielką jego talentu. Minął kwadrans. Rozentuzjazmowana paniusia nie wykazywałanajmniejszych chęci do odejścia.Szalapin zaczął się zastanawiać nad sposobem spławienia uciążliwej wielbicielki. Naglepojawił się w pobliżu fotograf.- Czy mogę pana prosić, mister Szalapin? Zechce się pan uśmiechnąć.Szalapin w mig wykorzystał sposobność i powiedział do nieproszonej towarzyszki:— Muszę się z panią pożegnać. Słyszała pani przecież, że fotograf prosił mnie, abym zrobiłprzyjemny wyraz twarzy!

Pewien amerykański łowca talentów filmowych usłyszał na przyjęciu u znajomych arię zBorysa Godunowa śpiewaną przez Szalapina.— Ten człowiek zrobiłby fantastyczną karierę w filmie — zawołał — gdzie on terazmieszka?— Ależ to Szalapin — zauważyła z zażenowaniem pani domu.— No to co z tego. Nazwisko zawsze można zmienić.

Na jakimś przyjęciu zwraca się do Szalapina jegomość z pytaniem:— A pan czym się zajmuje?

Page 125: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Śpiewam — odpowiada Szalapin.— Ja nie o to pytam. Pragnę wiedzieć, czym się pan naprawdę zajmuje. Śpiewać, to każdypotrafi. Wypije sobie człowiek, to i śpiewa. Ja też śpiewam, gdy mi smutno. Ja po prostupytam, gdzie pan pracuje?

Fiodor Szalapin miał lokaja Piotra. Podczas pobytu w Berlinie zgłosił się do niego jeden zdziennikarzy z prośbą o wywiad u artysty.— Nic z tego — powiada Piotr. — Mój pan jest obecnie przy toalecie i nie może panaprzyjąć, ale ja mogę udzielić wywiadu, bo o wszystkim, co dotyczy mego pana, jestemdoskonale poinformowany.- Zatem, jakie plany artystyczne ma nasz mistrz na najbliższą przyszłość?- Wybieramy się w najbliższym czasie do Mediolanu, gdzie w teatrze „La Scala" będziemyśpiewać Mefistofelesa. Później jedziemy do Londynu, gdzie znów w pałacu królewskim damywielki koncert wobec arystokracji angielskiej.W tej chwili uchylają się drzwi od łazienki i Szalapin odzywa się przez szparę:- Wszystko doskonale, ale nie zapomnij, Piotrze, gdy pojedziemy do Mediolanu iLondynu, zabrać mnie ze sobą.

Kiedy wszelkie próby nawiązania kontaktów z agencjami koncertowymi zawiodły, nie znanyjeszcze Szalapin postanowił sam sobie zorganizować występ. Wynajął salę małą i brzydką —bo na taką tylko było go stać — stary rozklekotany fortepian, zamówił akompaniatora i czekałna publiczność.Ta jednak nie nadchodziła. Całą widownię stanowili dwaj mężczyźni o wyglądzie raczej niebudzącym zaufania. Byli wszakże jedynymi w całym Petersburgu, którzy zainteresowali siękoncertem i zdawali się wierzyć w talent Szalapina. Młody śpiewak z wdzięcznością w sercustanął na podium i spytał najserdeczniej, jak potrafił:- Jeżeli panowie nie będą mieli nic przeciwko temu, to poczekamy jeszcze chwilkę.W odpowiedzi dał się słyszeć mrukliwy głos:- Na cóż tu czekać? Zaczynajcie? Przyszliśmy po fortepian i chcielibyśmy go już zabrać zpowrotem...

Spytano raz Szalapina jakie partie solowe lubi śpiewać. - W dobrych operach duże, a wkiepskich małe — odparł.

TALLEYRAND-PERIGORD Charles Maurice deSłynny francuski mąż stanu Talleyrand miał kiedyś sporządzić raport o możliwościpołączenia Francji z Hiszpanią.Gdy raport był gotów, pokazał go sekretarzowi.- Uważam, że jest świetnie napisany -- rzekł ten — ale przyznam się, że nie wiem: propagujeczy odrzuca on koncepcję połączenia z Hiszpanią.— Dziękuję — odparł zadowolony polityk. — O to mi właśnie chodziło.

Na jednym z przyjęć u Talleyranda, markiza de Berlivers, osoba niemłoda i bardzo dowcipna,zgubiła ząb. Dama bez żenady przyznała się do zguby, więc wszyscy wzięli udział w po-szukiwaniach. Niestety bez rezultatu.Nazajutrz markiza otrzymała od Talleyranda przesyłkę z listem, w którym powiadamiał damę,że zguba się odnalazła, więc zwraca ją właścicielce. W paczuszce rzeczywiście był ząb, ale...świński.Nie tracąc kontenansu, markiza odpisała:- Wierzyłam zawsze w pańską życzliwość, lecz nigdy nie przypuszczałam, że posunie się pan

Page 126: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

tak daleko, aby dla mnie pozbawiać się własnego zęba. Jestem za to Ekscelencji niezmierniewdzięczna i oceniam ten postępek, jak na to zasługuje.

Minister Talleyrand, który utykał, podczas przyjęcia zagadnięty został przez pewną damę:- I jakże panu idzie, drogi książę?Talleyrand, który wiedział, że owa dama ma bardzo słaby wzrok, odparł bez namysłu:- Jak pani widzi, madame.

Talleyrand siedział przy stole między dwiema paniami: ładną i miłą oraz brzydką iuszczypliwą.Zabawiał rozmową tę ładną. W pewnym momencie brzydka przerwała mu rozmowępytaniem:- Gdybyśmy obie tonęły, którą z nas pan by ratował?- Łaskawa pani, jestem przekonany, że umie pani świetnie pływać.

Talleyrand znalazł się kiedyś na dość poślednim miejscu przy stole w czasie oficjalnegoobiadu.Po przyjęciu gospodarz przepraszał go za nieporozumienie, z powodu którego nie dostałhonorowego miejsca.— Nic nie szkodzi — odparł zimno dyplomata — miejsce honorowe jest zawsze tam, gdzie jasiedzę.

Talleyrand był wielkim niedowiarkiem. Arcybiskup Paryża próbował kiedyś nawrócić go.— A jeśli jednak Bóg istnieje — powiedział — i stanie pan kiedyś przed Jego obliczem, czypotrafi Mu pan spojrzeć w oczy?— Nie śmiejąc się? — spytał Talleyrand.

TATUM ArtZnanego muzyka jazzowego, Arta Tatuma, spytano kiedyś, dlaczego został pianistą, chociażjako dziecko grywał na skrzypcach.- Dlatego — odparł Tatum — że na skrzypcach trudniej jest postawić kufel z piwem...

TOŁSTOJ LewZnakomity pisarz rosyjski Lew Tołstoj widząc jak policjant niezbyt delikatnie obchodzi się zzatrzymanym, zawołał z gniewem do przedstawiciela władzy:- Czy umiesz czytać?- Tak.— A czytałeś Ewangelię? — pyta dalej autor „Wojny i Pokoju".- Czytałem.— To powinieneś wiedzieć, że bliźniego nie wolno znieważać!— A czy pan umie czytać? — pyta policjant.— Umiem — odpowiada Tołstoj.— A czytałeś pan instrukcję dla stójkowych?— Nie, nie czytałem.- To niech pan nic nie mówi, dopóki pan nie przeczyta.

Na pytanie, co sądzi o kobietach, Lew Tołstoj powiedział: - Kiedy już będę w grobie,powiem, co myślę o kobietach i natychmiast... zasunę na siebie płytę grobową.

TOSCANINI Arturo

Page 127: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Toscanini łatwo wpadał na próbach w irytację. Kiedyś dyrygował symfonią, w której tylkojeden jedyny raz, i to jednym tonem, odzywa się harfa. Ale i ten ton harfista potrafił na próbiesfuszerować. Toscanini zwymyślał go i kazał powtarzać całą symfonię od początku. Dochodzido miejsca, gdzie harfista ma uszczypnąć swoją strunę. Speszony poprzednimniepowodzeniem biedak znów się myli. Toscanini w złości opuszcza salę.Wieczorem ma się odbyć koncert. Nieszczęsny harfista zajmuje swoje miejsce w orkiestrze.Zdejmuje z harfy futerał. I cóż widzi? Wszystkie struny zdjęte. Została tylko jedna: dobra.

Artura Toscaniniego zapytano, dlaczego w jego orkiestrze brak kobiet.— Sprawa jest jasna — odparł Toscanini. — Kiedy kobieta jest piękna, rozprasza uwagęmuzyków, kiedy zaś brzydka - przeszkadza mnie samemu.

Artur Toscanini, pomimo wielkiej sławy i poważania, jakim cieszył się na całym świecie, byłbardzo skromny. Ogromnie nie lubił wywiadów. Gdy pewnego razu wysłannikowiamerykańskiego dziennika „Daily Maił" udało się przedrzeć do apartamentu Toscaniniego whotelu, dyrygent nie odezwał się ani słowem. Nie zrażony tym dziennikarz zwraca się dodyrygenta:— Mistrzu, pan widocznie nie wie, że ma pan przed sobą najsłynniejszego dziennikarza wAmeryce.- Zatem świetnie się składa — odpowiedział Toscanini, przerywając milczenie. — Umówmysię więc: ja nikomu nie powiem o pańskiej sławie, a pan niech nie mówi o mojej.

Zdarzyło się, że na kilka minut przed rozpoczęciem jednego z wielkich publicznychkoncertów, którym miał dyrygować Toscanini, pierwszemu wiolonczeliście pękła struna.Ponieważ zapasowej nie było, sytuacja stała się kłopotliwa. Wszyscy byli zdenerwowani.Zauważył to Toscanini i zapytał o przyczynę niepokoju. Dowiedziawszy się w czym rzecz,przymknął oczy, przetarł dłonią czoło i powiedział do strapionego wiolonczelisty:- Przyjacielu, przecież może pan obejść się bez tej struny.Jak się okazało, fenomenalny muzyk miał rację — wiolonczelista istotnie mógł wykonać całąswą partię bez korzystania z owej czwartej, pękniętej struny.

Jedna z wielbicielek Toscaniniego zwróciła się doń po koncercie:— Dziś znowu udowodnił pan, mistrzu, że ma, pan dwudziestoletnie serce.Sędziwy już wówczas Toscanini odrzekł:— To dlatego łaskawa pani, że już od dawna nie robię z tego organu użytku.

Jak bardzo Toscanini był wrażliwy na barwę prowadzonej przez siebie orkiestry, świadczynastępujący fakt:Na próbie zespołu nowojorskiego w pewnym momencie przerwał grę i wskazując na jednegoze skrzypków, powiedział:— Pan dzisiaj ma inny instrument.— Tak, własne skrzypce zostawiłem w domu.- To proszę iść po nie i grać na własnych.

TOULOUSE-LAUTREC Henri deFrancuski malarz i grafik, Henryk Toulouse-Lautrec, opowiadał w gronie przyjaciół: Zjawiłsię u mnie jakiś nieznany filantrop.— Proszę pana — zaczął — chciałem pana prosić o pomoc dla pewnej biednej rodziny.Okropna nędza, serce się kraje. Ojciec dawno nie żyje, matka ciężko chora, nie możepracować, sześcioro dzieci nie ma co jeść, a najgorzej jest z mieszkaniem: biedna schorowana

Page 128: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

kobieta nie płaci komornego od kilku miesięcy. Lada dzień nastąpi eksmisja. Niech panpomyśli: chora wdowa z sześciorgiem małych dzieci znajdzie się na bruku! Potrzebna jestpomoc, szybka, radykalna pomoc! Trzeba koniecznie zapłacić mieszkanie! Może by pan sięprzyczynił?...Miałem łzy w oczach. Sięgnąłem do kieszeni...- Naturalnie... z przyjemnością... ale czy mogą wiedzieć, kim pan jest?Filantrop odrzekł poważnie:— Ja jestem właścicielem domu, w którym ci biedacy mieszkają.

Toulouse-Lautrec umówił się z damą swego serca na spotkanie. Pani jednak spóźniła sięponad godzinę. Przyszedłszy przepraszała malarza:— Wybaczy pan, że się nieco spóźniłam...— Ależ — przerwał artysta — gdyby pani przybyła punktualnie, a nawet wcześniej — totęsknota moja jest tak wielka, że i tak spóźniłaby się pani o wiele...

Pewien doktor spacerował kiedyś w ogrodzie Toulouse-Lautreca i wyrażał gospodarzowipodziw, że drzewa rosną tak szybko. - Panie doktorze — powiedział malarz — niech panpomyśli, że one nie mają nic innego do roboty.

Jeden ze znajomych Toulouse-Lautreca zaproponował artyście założenie spółki nawigacyjnej.- Dobrze — odpowiedział artysta po dłuższej dyskusji — zgadzam się pod warunkiem, żepodzielimy się robotą na pół. Pan da statki, a ja oceany, zgoda?

TWAIN MarkMark Twain (właśc. Samuel Langhorne Clemens) amerykański pisarz, humorysta i satyryk —nie grzeszył w latach młodości zbyt wielką pilnością. Pewnego dnia, po powrocie ze szkoły,powiada do ojca:- Tatusiu, dziś byłem jedynym uczniem w klasie, który mógł odpowiedzieć na pytanienauczyciela.- A o co pytał nauczyciel?— Kto nie napisał na dziś zadania.

Mark Twain, odpowiadając na list młodego kandydata na powieściopisarza, napisał:„Prosił pan o radę, toteż po przeczytaniu Pańskiej noweli zalecam z całą odpowiedzialnością:należy jeść jak najwięcej ryb. Zawierają dużo fosforu, który zdaniem lekarzy, dodatniowpływa na inteligencję. Sądzę, iż w Pańskim przypadku wystarczą dwa średniej wielkościwieloryby."

Pewien młodzieniec zwierzał się Markowi Twainowi:— Mój ojciec nie pozwala mi rozwinąć skrzydeł. On jest taki ograniczony.— Trochę cierpliwości, mój drogi — odparł Twain. — Kiedy miałem czternaście lat, mójojciec także wydawał mi się głupi. A kiedy skończyłem dwadzieścia lat, byłem zdziwiony, żeten staruszek przez te sześć lat tak zmądrzał.

Mark Twain, redagując gazetę lokalną w Missouri, otrzymał od pewnego kupca listnastępującej treści: „Czytając pańską gazetę, znalazłem między stronami olbrzymiego pająka.Proszę wyjaśnić, czy przyniesie mi to szczęście?"Redaktor opublikował odpowiedź: „Znalezienie pająka nic nie oznacza. Po prostu przeglądałon stronicę gazety, aby zobaczyć, kto z kupców nie ogłasza się w naszym piśmie. Szukałbowiem sklepu, w którym mógłby na drzwiach wejściowych rozwiesić pajęczynę i żyć

Page 129: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

spokojnie".

Mark Twain zapytany został przez pewną wielbicielkę:— Czy w miłości ma pan szczęście czy pecha?— Zdecydowanego pecha, łaskawa pani — odparł Twain. Jedyna kobieta na świecie, którąkocham, wyszła za mąż.— Czy będę niedyskretna, jeśli zapytam za kogo?— Za mnie — odpowiedział pisarz.

Chory i głodny Mark Twain prosił siostrę szpitalną o coś do zjedzenia i otrzymał łyżkę kaszkimanny. Połknął i zwrócił się znów do siostry:— A teraz, gdy sobie podjadłem, proszę mi przynieść coś do czytania. Może być znaczekpocztowy.

Pewnego razu Mark Twain złożył wizytę wydawcy, któremu zaofiarował druk wyboruswoich humoresek.- Chcę pana uprzedzić — powiedział wydawca przeglądając rękopisy, że nie uznaję stałegocennika. Każdą rzecz wyceniam osobno, według jej wartości.— Och, nigdy nie przypuszczałem, że dostanę aż tyle! — zawołał Mark Twain.

Mark Twain na pewnym przyjęciu znalazł się przy stole obok słynnej aktorki, znanej zzarozumiałości.— Ależ pani jest piękna! — zauważył Twain z galanterią.— Bardzo żałuję, że nie mogę tego samego o panu powiedzieć — odpaliła aktorka.— Ależ to nic trudnego — powiedział Twain z całym spokojem. — Niech pani kłamie tak,jak ja...

— Czy książki przydają się do czegoś? — spytała kiedyś Marka Twaina młoda, naiwnapanienka.— Ależ oczywiście — odpowiedział słynny humorysta. — Tom oprawiony w skórę nadajesię do ostrzenia brzytwy, broszura z powodzeniem podeprze stolik, wielkim tomemskutecznie można odprawić napastnika. Natomiast atlas o szerokich kartach zastąpi stłuczonąszybę w oknie...

W prowincjonalnej gazecie amerykańskiej ukazał się nekrolog pewnego szewca, który wcalenie umarł.Zdenerwowany rzemieślnik pobiegł do redakcji, by dowiedzieć się, kto go zamieścił. Gdyusłyszał, że zrobił to Mark Twain, zażądał od pisarza wyjaśnień.Humorysta spojrzał na szewca ze zdziwieniem:— Więc pan żyje? Tydzień temu oddałem panu do naprawy moje buty. Obiecał pan wtedy, żeodniesie pan mi je za 4 dni, chyba, że pan umrze. Ponieważ dotąd nie otrzymałem butów,byłem pewien, że pan umarł.

Mark Twain miał swoiste poczucie humoru od dzieciństwa. Pewnego razu nauczyciel zadałuczniom wypracowanie na temat próżniactwa.Następnego dnia wszyscy uczniowie przynieśli wypracowania.Tylko Twain — z poważną miną — wręczył nauczycielowi... pustą kartkę.

Mark Twain złożył pewnego razu wizytę autorce „Chaty wuja Toma" — H. Beecher-Stowe,która była jego sąsiadką. Gdy wrócił do domu, żona powitała go wyrzutami:

Page 130: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

— Co za niedbalstwo, byłeś u naszej sąsiadki bez krawata?Twain udał się do sypialni, skąd po chwili wrócił z małą paczuszką. Następnie kazał jąsłużącemu zanieść do pani Beecher-Stowe.W paczuszce był krawat i list takiej treści:„W tej chwili dowiedziałem się od żony, że byłem u pani pół godziny bez krawata. Oto mójkrawat. Proszę łaskawie oglądać go sobie przez pół godziny, a po obejrzenie odesłać. Jest tomój jedyny krawat".

Mark Twain jako redaktor gazety napisał kiedyś o pewnym senatorze, że nie jest on wart, abymu napluć w twarz.Senator zaskarżył pisarza do sądu, który orzekł, że Twain na tej samej szpalcie ma odwołaćobelżywe słowa. Nazajutrz w gazecie ukazał się następujący inserat:„Zgodnie z wyrokiem sądu odwołuję to, co napisałem o senatorze X, że nie jest on wart, abymu napluć w twarz i stwierdzam, że wprost przeciwnie: senator X jest wart, żeby mu naplućw twarz".

Gdy Mark Twain był jeszcze redaktorem skromnej gazety prowincjonalnej, dużo czasuzajmowało mu czytanie bzdurnych utworów nadsyłanych do redakcji przez różnychgrafomanów.Kiedyś patrząc na wypełniony po brzegi redakcyjny kosz, westchnął:— Szkoda, że nie byłem redaktorem w czasach, gdy pisano na kamiennych płytach. Jakipiękny dom mógłbym sobie z nich wybudować!

Mark Twain był na zebraniu towarzyskim, na którym wygłoszono odczyt na tematnajnowszych zdobyczy naukowych. Gdy po prelekcji zebrani gratulowali mówcy, pisarzrzekł:— Pozwolę sobie zaznaczyć, że cały pański referat jest słowo w słowo zawarty w książce,którą mam w domu.— Wykluczone — odparł oburzony prelegent.— A jednak tak jest...— W takim razie stanowczo proszę przysłać mi tę książkę!— Dobrze.Nazajutrz Twain wysłał uczonemu... obszerny słownik języka angielskiego.

Podczas przyjęcia pewien młodzieniec ciągle wypytywał Twaina:- Jak pan myśli, mister, jaką mam wybrać sobie żonę?- Niech się pan ożeni z kobietą, która ma dużo rozumu -powiedział Twain — a najlepiej ztaką, co ma tyle, by starczyło dla dwojga...

Mark Twain udzielał wywiadu grupie dziennikarzy amerykańskich. W pewnej chwilipowiedział:- Kiedy jeszcze byłem małym chłopcem, prezydent Stanów Zjednoczonych, James Madison,opowiadał mi...— Ależ, panie Twain — przerwał jeden z reporterów — kiedy Madison był prezydentem,pana jeszcze na świecie nie było!— Brawo! — zareplikował Twain. — Oto spotkałem pierwszego dziennikarzaamerykańskiego, który poprawił błąd, zanim ukazał się w druku!

Pewnego razu rozeszła się pogłoska o śmierci Marka Twaina. Redakcja jednego z dziennikówamerykańskich zatelegrafowała do niego bezpośrednio celem stwierdzenia, ile prawdy jest w

Page 131: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

tej pogłosce.Twain odpowiedział telegraficznie: „Pogłoska mocno przesadzona".

Mark Twain przy okazji swojej wizyty w Londynie został zaproszony przez naukowców nadyskusję o twórczości Szekspira, w czasie której zastanawiali się m.in. czy Szekspir jestautorem przypisywanych mu dzieł. Jeden z niedowiarków zwrócił się do Twaina z prośbą ojego opinię w tej sprawie.- Poczekam do czasu, gdy znajdę się u siebie i tam osobiście spytam Szekspira, kto pisał jegosztuki — odparł pisarz.— Obawiam się, że tam go pan nie znajdzie — usłyszał w odpowiedzi.- Wobec tego pan będzie mógł go zapytać — zakończył spór Twain.

Pewien wielbiciel Marka Twaina chciał do niego napisać, ale nie znał adresu. Zaadresowałwięc: „Mr Mark Twain, Bóg wie gdzie".Odpowiedź brzmiała: „Bóg wiedział. Dziękuję. Mark Twain".

Marka Twaina zapytał raz pewien młody poeta:— Czy mógłby mi pan powiedzieć, jak tworzyć dobre aforyzmy?Humorysta dał mu taki przepis:— Jak najmniej słów, jak najwięcej sensu.

W pewnym towarzystwie, w którym obecny był także Mark Twain, rozmawiano o miłości,kobietach i małżeństwie. Jedna z pań wyraźnie kokietująca pisarza, zadała mu pytanie:— Czy mąż ma prawo otwierać listy swojej żony?Zaskoczony tym pytaniem Twain, po krótkim namyśle odpowiedział:- Nie wiem, czy ma prawo, ale na pewno musi mieć wielką odwagę.

Mark Twain napisał raz — jeszcze jako dziennikarz — w sprawozdaniu z pogrzebuprezydenta Stanów Zjednoczonych, Wilsona:„Orszak pogrzebowy miał trzy kilometry długości, podobnie jak wygłoszone przez pastoraSmitha kazanie, którego końca zgromadzeni nie mogli się doczekać.

Mark Twain przebywał pewnego razu w towarzystwie amerykańskich rekinów finansowych,a że opowiadał niezwykle zabawne historie — słuchacze śmiali się do łez.Po jednej z opowiedzianych historyjek, pewien król nafty oświadczył:— Czegoś podobnego nie słyszałem, jak żyję! — i sięgnął po chusteczkę do nosa.— Oho — zawoła Mark Twain. — Właśnie widzę coś bardziej komicznego, a przedewszystkim coś niezmiernie rzadkiego: Król nafty sięga do własnej kieszeni!

Twain nie znosił bankierów i zawsze ich wyśmiewał.- Są to ludzie — mówił — którzy dadzą wam parasol, kiedy świeci słońce, ale potrzebują gonatychmiast z powrotem, kiedy zacznie padać.Opowiadał o pewnym bankierze, który miał szklane oko, zrobione przez znakomitego jubileraparyskiego. Bankier się tym bardzo chlubił. Pewnego razu powiedział do Twaina:— Dam panu pięć tysięcy dolarów, o które pan prosił, jeśli pan zgadnie, które oko mamszklane.— Na pewno lewe — powiedział Twain — bo tylko w nim zachowała się iskierka ludzkiejdobroci.

Page 132: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Marka Twaina, będącego u szczytu sławy, odwiedził początkujący literat nie grzeszącyskromnością.— Moje powieści, proszę pana — przechwalał się zarozumiale — będą czytane, kiedy jużwszyscy zapomną o istnieniu Woltera, Stendhala, Dostojewskiego...— Z całą pewnością, drogi panie - zgodził się Twain — ale nigdy przedtem, nigdy przedtem!

Nie wszyscy pewnie wiedzą, że Twain wydał jedną z córek za Polaka, Kuryłowicza. Kiedyobchodzono uroczyście siedemdziesiąte urodziny Twaina, ten odpowiadając na różne toastywyznał: - Resztę życia pragnę spędzić na zajęciach w ogrodzie, a w wolnych chwilach będęsię uczył wymawiać nazwisko mego zięcia.

Pewna znajoma skarżyła się kiedyś Markowi Twainowi: — Nie mogą zrozumieć mego męża.Czasem jest nadzwyczaj męski, a czasem sprawia wrażenie zupełnie zniewieściałego...- To sprawa dziedziczności — odparł z powagą humorysta. -Musi pani wiedzieć, że połowaprzodków pani męża to byli mężczyźni, druga zaś połowa — same kobiety.

Marka Twaina spytano raz, dlaczego z taką cierpliwością wysłuchuje beznadziejnej gadaninypewnej starej damy.Odpowiedział wówczas:— Stare i bogate kobiety podobne są do kwok. Wysłuchujemy ich gdakania, gdy towarzyszytemu zniesienie jajka.

W czasach, gdy Mark Twain nie był jeszcze znanym pisarzem i stawiał dopiero pierwszekroki w literaturze, jedna z jego znajomych spotkała go na ulicy, niosącego pod pachąpudełko cygar.- Widzę, że zaczyna się panu dobrze powodzić. Kupuje już pan cygara...— Myli się pani.- A to pudełko?— Wewnątrz są moje rzeczy. Przeprowadzam się.

Pewna dama zaprosiła Marka Twaina do swojej loży i podczas całego spektaklu bawiła gorozmową. Po przedstawieniu zaproponowała:— A może w przyszłym tygodniu pójdziemy razem na „Toscę"?To byłoby ogromnie interesujące. Nigdy nie słyszałem pani w „Tosce".

W czasie spotkania towarzyskiego pewna pani zapytała Marka Twaina:— Mistrzu, jak właściwie pisze się poczytne książki?— Wystarczy po prostu papier i pióro, potem pisze się bez trudności to, co przychodzi namyśl. Najgorzej jest z tym, co przychodzi na myśl! — odpowiedział Twain.

Mark Twain wiódł któregoś dnia zażartą dysputę z członkiem sekty Mormonów, który broniłpoligamii:— W całej Biblii nie ma ani słowa przeciwko poligamii!— Myli się pan — rzekł Twain — w Biblii napisano wyraźnie: „Nie będziesz służył dwómpanom".

Mark Twain będąc jeszcze redaktorem prowincjonalnej gazetki, popadał często w kłopotyfinansowe i wówczas zastawiał u miejscowego lichwiarza swój zegarek. Potem, kiedy stał sięjuż sławnym i świetnie zarabiającym pisarzem, spotkał kiedyś na ulicy znajomego lichwiarza.— Co się z panem dzieje? Dawno pana nie widziałem u siebie, zgubił pan zegarek? —

Page 133: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

zawołał lichwiarz na jego widok.

W czasie dyskusji o raju Mark Twain powiedział: — Adam był tylko człowiekiem — totłumaczy wszystko. Zjadł jabłko nie z zamiłowania do jabłek, ale dlatego, że było onozakazane. Błąd polegał na tym, że nie zakazano węża. Gdyby tak uczyniono, zjadłby węża.

Mark Twain, nie pytany, powiedział: - Istotne źródło humoru stanowi nie radość, lecz troska.Dlatego niebo wyprane jest z humoru.

UTRILLO MauriceMaurycy Utrillo, który nigdy nie pogardzał dobrym winem, pewnego dnia zachorował.Wezwany lekarz stwierdził puchlinę wodną.- Eee... niemożliwe — uśmiechnął się sceptycznie Utrillo - niemożliwe, bo przecież ja przezcałe życie nie wypiłem ani kropli wody

Maurycy Utrillo otrzymał pozwolenie na zwiedzenie jednej z większych francuskich kopalń.Pewnego dnia znalazł się w mknącej z szaloną szybkością windzie wraz z kilkoma górnikami.Po kilku chwilach malarz zaczął się czuć nieswojo i z niepokojem zapytał:— Czy aby lina nie pęknie?— Wykluczone, kochany panie — odpowiedział górnik. — Każda lina gwarantowana jest nadziesięć lat. Ta tutaj, zostanie zmieniona dopiero za dwa dni.

Utrillo, na którego zdrowiu poważnie zaciążyło nadużywanie alkoholu rzekł, dając pewnegorazu napiwek paryskiemu dorożkarzowi:

— Tu macie, wypijcie za moje zdrowie!Na to dorożkarz:

— — Mistrzu, pan tak źle wygląda, jeden chyba nie wystarczy.

Utrillo opowiada przyjacielowi:- Wyobraź sobie, widziałem milionera, który śmiał się ze wszystkich dowcipów swojegorozmówcy, mimo że były to bardzo słabe dowcipy.- Nie do wiary!- A jednak. Ten drugi był miliarderem.

VERDI GiuseppeKiedy Giuseppe Verdi ukończył komponowanie „Trubadura", zaprosił jednego z przyjaciół,wybitnego krytyka, i zapoznał go z kilkoma najważniejszymi fragmentami opery.— Co pan o tym myśli? — zapytał kompozytor.— Jeśli mam być szczery, wszystko to przedstawia się dość niewyraźnie.W tej chwili Verdi rzucił mu się na szyję i gorąco uściskał.— Dziękuję — zawołał. — Uradował mnie pan serdecznie. Jeżeli utwór nie podoba się panu,jestem przekonany, że u publiczności znajdzie entuzjastyczne przyjęcie.Nadzieje Verdiego spełniły się.

W 1851 roku przygotowywano w Wenecji operę „Rigoletto" Verdiego. Próby dobiegały

Page 134: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

końca. Brak było tylko arii księcia „La donna e mobile", której kompozytor wciąż nieprzynosił. Zrobił to dopiero ostatniego dnia, żądając od orkiestry zachowania w ścisłejtajemnicy melodii tej arii.Na premierze tenor zmuszony był kilkakrotnie ją bisować, a już następnego dnia śpiewała jącała Wenecja.- Teraz widzicie — tłumaczył Verdi przyjaciołom — że dobrze wiedziałem, co robię. Gdybyta piosenka przeniknęła do publiczności przed premierą, krytycy bez wątpienia napisaliby, żeukradłem wenecką piosenkę ludową.

VIRCHOW RudolfRudolf Virchow był niezwykle wymagającym egzaminatorem wobec zdających u niegostudentów medycyny. Pewnego razu spytał odpowiadającego przed komisją egzaminacyjnąstudenta:- Co zapisałby Pan choremu, u którego występują symptomy...?Student wymienił prawidłowo nazwę lekarstwa, które należałoby stosować w wypadku tejchoroby.— Dobrze — rzekł Virchow — a jaką porcję tego lekarstwa zapisze Pan choremu?— Dużą łyżkę, Panie profesorze.Kiedy student opuścił pokój egzaminacyjny, przypomniał sobie nagle, że duża łyżka stanowiza wielką dawkę. Uchylił więc drzwi do pokoju i krzyknął głośno:— Panie profesorze, choremu przepiszę tylko łyżeczkę od herbaty tego lekarstwa.Virchow odpowiedział chłodno:— Za późno. Chory już umarł.

VOLTAIRENajkrótszy list historycy przypisują Wolterowi (Francois Marie Arouet), który zaniepokojonylosami swego utworu przesłał do wydawcy pismo, w którym był tylko jeden znak: ,,?".Wydawca odpowiedział: „!".

- Mistrzu, co pan sądzi o mojej nowej sztuce teatralnej? -spytał Woltera młody aktor.- Miły przyjacielu - - odpowiedział mu pisarz - - w taki sposób będzie mógł pan pisać wtedy,kiedy będzie pan już sławny. Do tego czasu jednak musi pan pisać sztuki dobre...

Młody poeta przyniósł Wolterowi napisaną przez siebie odę „Do potomnych". Wolterprzeczytał i powiedział: — Hm... nie sądzę, aby dotarła ona do adresatów.

Spytano raz Woltera o zdanie na temat wystawionej niedawno tragedii.- Przypomina mi miecz Karola Wielkiego — odparł filozof. — Jest bowiem długa i płaska.

Wolter przebywał przez jakiś czas na dworze króla pruskiego Fryderyka II (zwanegoWielkim). Nie zawsze jednak przestrzegał obowiązującej tam etykiety. Spóźniał się na obiad,co było poważnym uchybieniem. Pewnego razu Fryderyk postanowił dać mu nauczkę.Napisał więc kredą na marmurowym blacie stołu: „Wolter — pierwszy osioł". Wolterprzeczytawszy obelżywe słowa, dopisał pod spodem: „Fryderyk II".

W czasie pobytu Woltera na dworze króla pruskiego Fryderyka Wielkiego, królzaproponował wybitnemu filozofowi przejażdżkę łodzią.Wolter zauważywszy, że łódź przecieka, szybko wyskoczył na brzeg.- Tak się pan lęka o swoje życie? — zaśmiał się król. — Ja się nie boję.- Oczywiście — rzekł Wolter — królów na świecie jest kilku, a Wolter tylko jeden.

Page 135: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Wolter, zwiedzając pewnego dnia stajnie króla pruskiego, zauważył, że jeden z koni jestwspaniale przybrany. Zapytał o powód wyróżnienia. Odpowiedziano mu, że konia tegodosiadał król w czasie bitwy pod Melwitz.W kilka dni później Wolter spotkał na ulicy żebraka bez nóg i ślepego na jedno oko. Gdyspytał go o przyczynę tego kalectwa, żebrak odpowiedział mu: Miałem zaszczyt brać udział wbitwie pod Melwitz.

Siostrzenica Woltera, pani Marie Louise Denis, była głupia i brzydka. Wuj, który był na jejpunkcie zaślepiony, powierzył jej rolę tytułową w jednej ze swoich sztuk. Wypadła w niejfatalnie.Ktoś chcąc się przypodobać Wolterowi, gratulował jej znakomitej gry. Ona zaś zaczęła siękrygować, mówiąc:— Powinno się być młodą i piękną.Na co jeden z obecnych mruknął pod nosem:— Pani jest dowodem czegoś wręcz przeciwnego.

Znany malarz Klaudiusz Józef Vernet odwiedził kiedyś Woltera, który witając gowykrzyknął:— Ach to pan, Vernet! Pańskie kolory są najżywsze i najtrwalsze!— Moje kolory nie dadzą się jednak porównać z pańskim atramentem — odrzekł skromniemalarz.

Pewien członek akademii w Chalons chwalił się przed Wolterem:— Nasza akademia jest najstarszą córką Akademii Paryskiej. Na to Wolter:— Wydaje mi się, że jest to bardzo porządna córka, bo jakoś nic o niej nie słychać...

Wolter uskarżał się pewnego razu przewodniczącemu parlamentu (przed rewolucją 1789 r.był to Królewski Sąd Najwyższy), że jego członkowie niesprawiedliwie rozstrzygnęli pewnąsprawę.Na to przewodniczący odpowiedział:— Koń ma cztery nogi i także się potyka.— Przypuśćmy, że tak jest — rzekł Wolter — jeden koń może się potknąć, ale całej stajni tojuż nie przystoi.

Woltera spytano kiedyś, czy wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia...— Tak — odparł pisarz — ale zawsze wolę spojrzeć po raz drugi.

Wolter kiedyś w gronie przyjaciół wyraził się bardzo pochlebnie o uczonym szwajcarskim —Hallerze. Kiedy powiedziano mu, że opinia Hallera o nim jest wręcz przeciwna, zamyślił się irzekł:— Zapewne mylimy się obaj...

W Paryżu krążyły pogłoski rozsiewane przez wrogów Woltera, jakoby jedna z tragedii niewyszła spod jego pióra.— Bardzo bym się cieszył — powiedział Wolter usłyszawszy o tym.— Dlaczego? — zapytał jeden z przyjaciół.— Gdyż mielibyśmy, oprócz Woltera, jeszcze jednego rzetelnego pisarza i myśliciela.

Jeden z gości oglądając bibliotekę Woltera zdziwił się widząc w niej mnóstwo dzieł

Page 136: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

teologicznych.- Czy możliwe, że pan przeczytał to wszystko?- Owszem — przeczytałem, ale mi drogo za to zapłacą!

Gdy w 1731 roku ukazały się „Listy o Anglikach", jeden z członków parlamentu oburzonyzwrócił uwagę autorowi:- Pańskie dzieło zasługuje na to, aby je spalono na stosie...- Tym lepiej — odpowiedział Wolter. — Moje dzieła są jak kasztany. Im się więcej piecze,tym się ich więcej sprzedaje i tym lepiej smakują.

Fryderyk II podejmował raz gości w swym pałacu w Poczdamie. Wśród nich był Wolter.Władca polecił służbie, aby nie podawać filozofowi łyżki. Gdy podano zupę, zawołał:— Durniem jest ten, kto nie zje zupy!Wolter wziął kromkę chleba, wydrążył ją i za pomocą takiej łyżki zjadł zupę. Gdy skończyłrzekł:- Durniem jest ten, kto nie zje swojej łyżki!Po czym najspokojniej spożył swoją chlebową łyżkę...

W młodości Wolter siedział w więzieniu za satyrę na rozwiązłe życie księcia Orleanu. Gdy poopuszczeniu więzienia Wolter poznał księcia osobiście, a książę wspaniałomyślnie przyrzekłmu opiekę, Wolter powiedział:- O jedno tylko chciałbym prosić Waszą Książęcą Mość. Niech na przyszłość nie troszczy sięo moje mieszkanie.

W trakcie rozmowy o życiu przyszłym Wolter oświadczył:- W niebie zdziwimy się trzykrotnie: Po pierwsze dlatego, że spotkamy tam ludzi, których niespodziewaliśmy się spotkać. Po drugie, że nie spotkamy tam ludzi, których spodziewaliśmysię spotkać. Po trzecie wreszcie dlatego, że sami tam będziemy.

Wolter — zapytany przez pewną niewiastę, dlaczego nie ma małżeństwa w niebie —odpowiedział:— Dzieje się tak na zasadzie kompensaty, bo przecież również w małżeństwie nie ma nieba.

WAGNER RichardPewnego pięknego dnia Ryszard Wagner spacerował po Berlinie. Nagle usłyszał dźwiękikatarynki. Zdumiony przystanął. Czyż nie jest to marsz weselny z jego opery „Lohengrin"?To okropne, jak ta uroczysta muzyka została zniekształcona.Wagner poszedł za dźwiękiem katarynki i znalazł się na podwórzu, tam podszedł dokataryniarza, przedstawił się i rzekł:— Proszę mi pozwolić samemu pokręcić korbą.Właściciel katarynki nie miał nic przeciw temu, stanął obok i wsłuchiwał się w muzykę.Po kilku dniach Wagner spotkał znów tego samego człowieka, tym razem marsz był grany wodpowiednim tempie. Ku swemu zdumieniu Wagner odkrył na katarynce szyld o następującejtreści: „Uczeń Ryszarda Wagnera".

WALLACE EdgarAutor powieści kryminalnych Edgar Wallace znany był z tego, że najczęściej pisał jedynie

Page 137: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

szkic każdej nowej powieści. Było to coś w rodzaju scenariusza, którego dalsze opracowaniezlecał sekretarzowi.— Czytał pan już moją najnowszą powieść? — zapytał Wallace jednego ze znajomych.— Jeszcze nie — brzmiała odpowiedź. — A pan już czytał?

WEBER Carl Maria vonKiedy Karol Weber ukończył swoją operę „Wolny strzelec", przesłał ją Beethovenowi zprośbą o ocenę. Znakomity kompozytor odesłał nuty z krótką uwagą: „Nigdy nie pisz jużoper".Niemile dotknięty Weber przy najbliższym spotkaniu spytał go, dlaczego uważa, że opera jestzła?— Zła? — zdziwił się Beethoven. — Wspaniała! Sądzę więc, że drugiej takiej już nienapiszesz...

Weber powiedział kiedyś do artysty, który śpiewał w „Oberonie".- Bardzo mi przykro, że pan tak się męczy nad tą rolą.— Nic podobnego mistrzu! — odparł.— Jednak twierdzę, że tak — dodał kompozytor. — Zadał pan sobie niemało trudu, byśpiewać tak wiele nut, których wcale nie umieściłem w partyturze...

Karol Maria Weber razem ze swoim znajomym udali się na premierę opery napisanej przezkrólewsko - pruskiego generalnego dyrygenta — Gasparo Spontiniego, który był wielkimprzeciwnikiem kompozytora. Weberowi opera się nie podobała — ale w czasieprzedstawienia wydarzyło się coś nieprzewidzianego: słoń biorący udział w akcji opery, wpewnym momencie podniósł ogon — wzbogacając scenę o dodatkowy rekwizyt. Weber znieukrywanym zadowoleniem zauważył:— Źle tresowane zwierzę, ale za to doskonały krytyk!

WAUGH EvelynNa pytanie, jaki najmilszy komplement otrzymał w życiu, pisarz angielski Waugh odparł:— Najmilszy usłyszałem od pewnego Szkota. Powiedział mi mianowicie: „Tak mi sięostatnia pańska książka podobała, że omal jej nie kupiłem".

WEDEKIND FrankFrank Wedekind miał często kłopoty pieniężne. Pewnego dnia zjawił się wierzyciel, któremuWedekind winien był liczącą się sumę. Człowiek ten pragnął odzyskać swoje pieniądze ikrzycząc powtarzał wciąż:— Niech mi Pan powie, kiedy wreszcie spłaci Pan swoje długi! Wedekind odpowiedział nato:— Proszę mi wierzyć mój Panie, będzie Pan z całą pewnością spać spokojniej, jeżeli niebędzie Pan wiedział, kiedy je spłacę.

Kiedy doszło do sytuacji, że Frank Wedekind nie był w stanie spłacić swoich długów,przyszedł do niego komornik. Poeta pozdrowił go grzecznie i rzekł: „Proszę wejść dalej", iwskazując krzesło, „proszę usiąść, ale jest to jedyna rzecz, którą może Pan zająć"!

WHISTLER JamesPewna wielbicielka talentu znakomitego malarza i grafika amerykańskiego Jamesa Whistlerapowiedziała mu raz w rozmowie:- Mistrzu, widziałam pewien uroczy zakątek, który mi przypomina jeden z pańskich

Page 138: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

obrazów.- To możliwe — powiedział malarz — natura nauczyła się oceniać mój talent i jak tak dalejpójdzie, będzie mnie naśladowała znakomicie.

Jeden z amatorów sztuki zamówił u Whistlera obraz, który miał między innymi wyobrażaćkościół. Po ukończeniu dzieła, nabywca oglądał płótno; zachwycony był pejzażem,świeżością barw oraz kunsztem wykonania. W pewnej chwili, nie widząc żadnej postaciludzkiej zwrócił się do malarza:— Pan zapomniał zupełnie o ludziach w swoim obrazie.— Oni są na mszy - - odrzekł artysta niezadowolony, że kupujący sugeruje inną koncepcję.— Dobrze. Kupię ten obraz, jak ludzie wyjdą z kościoła — usłyszał odpowiedź malarz.

Whistler dowiedział się, że jednego z jego znajomych zabił piorun.- Biedak — powiedział artysta ze współczuciem — ale też w ostatnich czasach rzeczywiścieźle wyglądał.

Amerykański grafik i malarz James Whistler występował przed sądem w charakterzeświadka.— Czy mógłby pan wyjaśnić przysięgłym, co to jest sztuka? — pyta sędzia.Whistler włożył monokl w oko, powiódł wzrokiem po ławie przysięgłych i odparł krótko:— Nie..WIKTORIAKrólowa angielska, Wiktoria, która we wszystkich sprawach radziła się swego premiera, ŻydaDisraelego, zadała mu raz pytanie:— Jaka jest różnica między nieszczęśliwym wypadkiem, a nieszczęściem?— To proste — odpowiedział dyplomata. — Gdyby mój najzawziętszy wróg lord Gladstonewpadł do morza, byłby to nieszczęśliwy wypadek. Nieszczęście — gdyby go jednak ktośwyciągnął z wody.

WILDE Oscar Fingal WillsSłynny dramaturg, poeta i powieściopisarz brytyjski, Oscar Wilde, był zadłużony po uszy.Leżał już na łożu śmierci, gdy dowiedział się, jakich honorariów żądają czuwający przy nimlekarze.Westchnął tylko i rzekł:— Stanowczo umieram ponad stan.

Kiedy Oscar Wilde był na łożu śmierci, jeden z jego przyjaciół powiedział:— Gdybyś przypadkiem spotkał na tamtym świecie moją żonę, powiedz jej...— A nie mógłbyś zrobić tego sam? — przerwał mu Oscar Wilde.

Mierny poeta angielski sir Lewis Morris spotkawszy Oscara Wilde'a gorzko uskarżał się naprasę i wydawnictwa literackie:— Powiadam ci, oni mnie wszyscy ignorują. To jest cicha zmowa. Prawdziwy spisekprzeciwko mnie. Co mam robić?— Przyłącz się do spisku — poradził Wilde.

W towarzystwie zapytano Oscara Wilde'a,co sądzi o kobietach. — Kobiety bronią sięatakując, tak jak i atakują przez nagłe poddanie się.

Page 139: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

Oskar Wilde powiedział kiedyś o twórcy „Pigmaliona" (B. Shaw):— Nie jest on jeszcze dość wybitny, by mieć wrogów, ale już nie lubi go żaden z przyjaciół.

WILHELM IINa kilka dni przed I wojną światową cesarz niemiecki Wilhelm II przybył z oficjalną wizytądo Petersburga, ówczesnej stolicy Rosji.Powitany na dworcu kolejowym przez kompanię honorową jednego z pułków gwardyjskich,władca Niemiec zauważył na sztandarze pułkowym odznakę w postaci srebrnego orła.Zaciekawiony tym spytał chorążego:— Za co wasz pułk otrzymał to odznaczenie?— Za zdobycie Berlina w 1761 roku, Wasza Cesarska Mość. Dalszych pytań Wilhelm II jużnie zadawał.

WINAWER BrunoBruno Winawer, znany pisarz i uczony, wdał się raz w spór z własną żoną. Kiedy zaczęłapłakać, uczony małżonek oświadczył:— Twoje łzy wcale mnie nie wzruszają. Bo cóż w nich jest? Minimalna ilość kwasufosforowego i jeszcze mniej chloru. Wszystko inne, to tylko woda.

WOLF HugoHugo Wolf znany był w świecie muzycznym jako bardzo surowy krytyk. Kiedyś do Wiedniaprzyjechał pewien śpiewak, który wykonując partię Landgrafa w operze „Tannhauser" Wag-nera, dopuścił się licznych zmian tekstu muzycznego.Wówczas Wolf napisał doń:„Powinien pan gościć u ludożerców, wtedy prawdziwy barbarzyńca znalazłby się wśródbarbarzyńców".

WORDSWORTH WilliamPo śmierci angielskiego poeta W. Wordswortha rzekł ktoś do wieśniaka z okolicznej wsi:— Ponieśliście wielką stratę.— To prawda — odparł chłop — ale nie wątpię, że jego żona poprowadzi dalej interes iuczyni go niemniej zyskownym, niż przedtem.

WRIGHT Frank LloydSławny architekt amerykański Frank Lloyd Wright zeznawał raz w sądzie w charakterzeświadka. Nazwisko? — zapytał sędzia.- Frank Lloyd Wright. — Zawód?- Największy architekt świata.Tego samego dnia, w dużym towarzystwie, czyniono Wrightowi wyrzuty, iż zgołaniepotrzebnie wynosił się ponad innych przedstawicieli swego zawodu.- Co wy wygadujecie! — oburzył się Wright. — Musiałem tak powiedzieć, przecieżzeznawałem pod przysięgą...

ŻUKOWSKI WasilijPopularny i ceniony w ubiegłym stuleciu poeta rosyjski Wasyl Żukowski podróżował kiedyśpo Szwajcarii. Jego przyjaciel zaproponował mu tam wędrówkę w góry. Żukowski spojrzał na

Page 140: ACHARD Marcel Wtedy Achard zauważyłFrancuski filozof i matematyk Jean Le Rond d'Alembert, wydawca i współtwórca Wielkiej Encyklopedii, zwrócił się do carycy Katarzyny II z

niebotyczne szczyty Alp i odpowiedział:- Rezygnuję z tej wędrówki. Do gór i do kobiet mam zawsze jednakowy stosunek: wolęprzebywać u ich stóp.