2015 05 03 278 09

16
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 9 (278) 3 maja 2015 r. Już za tydzień kolejny rocznik dzieci przystąpi po raz pierwszy do Stołu Pańskiego. Nie chcąc odbierać radości z tego faktu ich rodzinom naszymi tekstami, zachęcamy jednak do refleksji nad tym wydarzeniem oraz do dalszej pracy nad rozwijaniem i umacanianiem wiary dziecka. I własnej. Ja Jestem Zmartwychwstaniem Liturgia słowa Ewangelia wg św. Jana (J 15, 1-8) Ja jestem krzewem winnym, wy - latoro- ślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. W tym numerze polecamy: Jubileusz 50lecia kapłaństwa ks. Mariana Szablewskiego CR – str. 5, Genezę modlitw maryjnych – str. 8, Plan apeli jasnogórskich, które zaczynamy odprawiać od poniedziałku – str. 10.

Upload: dwutygodnik-jjz

Post on 22-Jul-2016

214 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

W tym numerze polecamy: * Jubileusz 50-lecia kapłaństwa ks. Ma-riana Szablewskiego CR – str. 5, * Genezę modlitw maryjnych – str. 8, * Plan apeli jasnogórskich, które zaczy-namy odprawiać od poniedziałku – str. 10.

TRANSCRIPT

Page 1: 2015 05 03 278 09

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda

www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 9 (278) 3 maja 2015 r.

 

 

Już za tydzień kolejny rocznik dzieci przystąpi po raz pierwszy do Stołu Pańskiego. Nie chcąc odbierać radości z tego faktu ich rodzinom naszymi tekstami, zachęcamy jednak do refleksji nad tym wydarzeniem oraz do dalszej pracy nad rozwijaniem i umacanianiem wiary dziecka. I własnej. 

J a J e s t e m

Zmartwychwstaniem

Liturgia słowa Ewangelia wg św. Jana (J 15, 1-8) Ja jestem krzewem winnym, wy - latoro-ślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.

 

W tym numerze polecamy: 

Jubileusz 50‐lecia kapłaństwa ks. Ma‐riana Szablewskiego CR – str. 5, 

Genezę modlitw maryjnych – str. 8, 

Plan apeli jasnogórskich, które zaczy‐namy odprawiać od poniedziałku – str. 10. 

Page 2: 2015 05 03 278 09

List do parafian 

Strona 2 

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r.  

Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zyg‐munt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotro‐wie, Małgorzata Świderska, Leszek Zygmunt.  Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt.  Współpraca: Tomasz Szymczak (Rzym), Emilia Mrowińska (teatr). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo:  [email protected] lub  [email protected] albo  osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19,  tel./faks 0 61 833 73 85  

Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów. 

Redakcja „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu uka-zania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publikujemy wszystkie numery – w kolorze.

Moi Drodzy, maj to dziwny miesiąc. Maryjny, komunijny. Iluzo­ryczny. 

W niedziele maja nasze świątynie napełniają się ludźmi. Przychodzą tacy, których od wielu, wielu lat nie uświadczysz, nie zobaczysz. I sam nie wiesz, czy się cieszyć czy płakać. Nierzadko spotykam się z opinią, że to szansa dla nas – wspólnoty, duszpa­sterzy, by takie osoby „zachęcić”, „przekonać” (do powrotu na łono Kościoła, do ożywienia wiary?). Ale przecież Kościół to oblubienica Chrystusa. Dlaczego mam się wdzięczyć i przymilać, jak ktoś, kto na siłę chce się ożenić albo wyjść za mąż? Nie chcę nikogo na siłę przekonywać do Chrystusa, do Kościoła. Mogę co najwyżej opowiedzieć o swoim doświadczeniu Jezusa, ale nie o tym takie osoby chcą rozmawiać, „zamawiając” chrzest. Dlaczego mam tym Chrystu­sem grać wobec osoby, która się nie stara, nie zależy jej, ma to – przysłowiowo – w nosie. Czy oczekuje się ode mnie jakiegoś zaangażowania misyjnego wobec osób, które nie przedstawiają żadnego wysiłku, żad­nego starania? 

Nie widzę sensu zabiegania o ludzi, którzy raz jeden przychodzą do kościoła: z okazji święconki, pierwszej komunii chrześniaka, chrztu synka. Bo niestety nic mnie (na razie!) z nimi nie wiąże. 

Uważam, że właśnie w takich sytuacjach na­leży postawić pytanie o jakość naszego chrześcijań­stwa. Być może należy rozpocząć od takiej funda­mentalnej tezy, że ilekroć wchodzimy w przestrzeń Kościoła, to musimy wyznać, że nic nam się nie należy. Nic. Nie mamy prawa do chrztu dziecka, nie mamy prawa do Pierwszej Komunii Świętej. Nie mamy prawa do niczego. I to, co piszę powyżej, dotyczy wszystkich. Również mnie. Wszystko jest łaską, wszystko jest darem. A skoro jest darem, to moje „chcę” jest bez żadnej mocy sprawczej. Pozo­staje mi tylko otwartość na słowa i czyny Boga i na doświadczenie Jego obecności. 

Piszę te słowa, gdyż coraz częściej mam do czynienia z osobami, które wychodzą właśnie z założenia, że im się należy. Należy im się chrzest, Pierwsza Komunia. Kościół zostaje zamieniony na galerię handlową. Wydaje się, że poruszamy się w komercyjnej przestrzeni, w której decydują jakieś nasze dzieła. Pół biedy, jeśli są to dzieła mające pozór duchowy: uczęszczanie na niedzielną liturgię i codzienna modlitwa. Ale co zrobić, kiedy te dzieła, uczynki w rozumieniu Pawłowym, mają charakter ściśle pogański? Ostatnio usłyszałem, że muszę zgodzić się na chrzest (nigdy w naszej parafii ni­komu nie odmówiłem chrztu), bo przecież ciasto już zostało kupione! 

Maj to złudny miesiąc. Pełne kościoły dzieci i ich rodziców. Biel szat przyjmujących po raz pierwszy Komunię Świętą. I pustka chrześcijań­

stwa, które zostało zredukowane do obrzędowości. Nie dajmy się zwieść, nie uczestniczymy w castingu ani rankingu najlepszej parafii, księdza czy wspólno­ty. Albo ktoś przychodzi do kościoła dla Boga, albo uprawia folklor. W tym drugim nie czuję się najmoc­niejszy i nie mam nawet ambicji, by być. 

Jak zawsze z sympatią o. Adam CR 

 

FESTYN PARAFIALNY

24 MAJA

W GODZINACH POPOŁUDNIOWYCH

Prosimy parafian i wszystkie osoby do-brej woli o ufundowanie nagród do lote-rii fantowej oraz o upieczenie ciasta, do-

chód ze sprzedaży których zasili nasz wspólny cel – dofinansowanie letniego

wypoczynku dla dzieci z parafii.  

Page 3: 2015 05 03 278 09

Rozważanie 

3‐5‐2015  Strona 3 

Rozważanie nad Ewangelią  

Słowo Boże a mycie zębów   

Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. (J 15, 3)  

Najtrudniejsze  jest  dla  mnie  systematyczne  przyj‐mowanie  leków.  Trudno  mi  o  tym  pamiętać  i  kiedy opowiadałam o tym mojej rodzinnej pani doktor, wów‐czas podała mi ciekawą radę: „A pamiętasz o myciu zę‐bów?” „No jasne!” – odpowiedziałam. „To postaw sobie przy  szczoteczce  opakowanie  leków  i zażyj  przed  my‐ciem zębów!”. Poskutkowało rewelacyjnie. 

Dzielę się tym, bo skojarzyło mi się z dzisiejszym Sło‐wem.  Jezus mówi  swoim  uczniom  „Już  jesteście  czyści dzięki  Słowu,  które do was wypowiedziałem”  (J 15, 3). A zatem  Jego  Słowo nas oczyszcza. Kiedy? Gdy Go  słu‐chamy! 

Bardzo  często,  gdy  czytam  Słowo,  gdy  słyszę  Je  na Eucharystii czy też w czasie naszych galilejskich spotkań, to mam ważenie, że nic z Niego nie zostaje, że przepły‐wa  ono  przeze mnie  niezauważone. Wtedy  przychodzi zniechęcenie  i  zastanawiam  się, na  ile warto  to  konty‐nuować. Na szczęście od razu przypomina mi się fakt, że przecież myję  zęby  kilka  razy dziennie,  a  i  tak  się  bru‐dzą:‐), a jednak nie rezygnuję z tej czynności. 

Stąd może warto przy myciu  zębów  zadać  sobie py‐tanie, czy dziś już oczyściłem moje serce przez czytanie, słuchanie Słowa? Czy dałem Panu  szansę na oczyszcze‐nie mnie? 

Jezu,  proszę  Cię  o  łaskę wsłuchiwania  się w  Twoje Słowo. Oczyszczaj mnie przez Nie! Amen | 

MAŁGORZATA HEIGELMANN 

  

Zaproszenie  

d  ośmiu  lat  bodajże,  każdego  tygodnia  spoty‐kam  się  z  grupą  parafian  (około  pięciu  osób) i czytamy wspólnie Pismo Święte. Staramy się 

stosować  starożytną  (dokładnie  tak)  metodę  lectio divina. Pisałem już o tym na łamach „JJZ”. Nie potrafię już  dzisiaj  zliczyć  tych wszystkich  ksiąg,  które  prze‐czytaliśmy. Przytrafił nam się nawet prorok Aggeusz (to bodajże sugestia pani Renaty), do którego pewnie bym nie zajrzał, gdyby nie mobilizacja lectio. 

Największe wrażenie chyba zrobił na mnie fakt, że przez  dwa  lata,  w  takiej  wąskiej  grupie  osób,  udało nam się  przeczytać   List  do  Hebrajczyków.   To  było 

P O L E C A M Y

 

Zapraszamy do zakupu  i  lektury majowego wydania czasopisma „W drodze”. Ponownie  na  łamach  dominikańskiego  miesięcznika wydawanego w Poznaniu publicystyka autorstwa nasze‐go  księdza  proboszcza. W majowym  numerze  znajdują się teksty o chrzcie świętym oraz o niemieckim pastorze Dietrichu Bohnhoefferze. Majowe „W drodze” do kupienia również w naszej para‐fii,  ponadto  w  sieci  Empik  oraz  na  stronie  miesiecz‐nik.wdrodze.pl  i w wersji elektronicznej w  iStore  i Ama‐zon. (RED)  

   

na lectio divina  

37  spotkań!  Myślę,  że  właśnie  w  takich  sytuacjach uwidacznia się wpływ wspólnoty na pasterza. Gdyby nie obecność tych kilku osób (kłaniam się tutaj nisko Barbarze,  Marioli,  Urszuli,  Annie,  Markowi,  Annie, Arletcie,  Beacie  i  Renacie)  nie  czytałbym  tych  ksiąg, nie modliłbym się tymi słowami. 

Rozpoczęliśmy  teraz  lectio  poświęcone  Pierwsze‐mu Listowi  do Tesaloniczan.  To najstarsze,  najwcze‐śniejsze  pismo  Nowego  Testamentu.  Zapraszam wszystkich  na  modlitewne  spotkania  lectio  divina w każdą środę po mszy świętej wieczornej w Sali Por‐tretowej. 

KS. ADAM BŁYSZCZ 

O

Page 4: 2015 05 03 278 09

Z życia parafii 

Strona 4 

Przystanek  

Między środkami tymi jednym z najgłówniejszych jest codzienny rachunek sumienia i kontrolowanie siebie. 

 

Bogdan Jański (7 VIII 1836) 

Minęło  

13 ministrantów  oraz  13  dziew‐czynek z Załogi Pana Boga wzięło udział  w  corocznym  spotkaniu służby  liturgicznej  parafii  zmar‐twychwstańców Mini‐Emaus. 

W  sobotę,  2  maja,  uroczystość 50‐lecia  kapłaństwa  świętował w  naszym  kościele  nasz  parafia‐nin,  o.  Mariana  Szablewskiego CR, misjonarza w Australii – wię‐cej na str. 5. 

 

Informacje  finansowe:  taca  z  nie‐dzieli 12 kwietnia wyniosła 3 940 zł, a z 19 kwietnia 2 750 zł. Wszystkim ofiarodawcom  składamy  serdeczne podziękowania. Młodzież kwestująca na wyjazd na rekolekcje  formacyjne  zebrała kwo‐tę  1 355  zł.  Bóg  zapłać  wszystkim, którzy wsparli tę inicjatywę.  

Nadejdzie   We  wtorek,  5  maja,  w  ramach 

Laboratorium Wiary czytamy ka‐techezy  św.  Jana  Pawła  II  doty‐czące małżeństwa i rodziny. 

W  środę,  6  maja,  o.  Sebastian obchodzi  IX  rocznicę  święceń kapłańskich. 

7  maja  przypada  pierwszy czwartek miesiąca.  O  18  zapra‐szamy  na  Godzinę  Świętą, a o 18.30  na  mszę  św.  o  liczne i święte  powołania  kapłańskie i zakonne.  Po  mszy  spotkanie wspólnoty Braci Zewnętrznych. 

W piątek, 8 maja, z okazji pierw‐szego  piątku  miesiąca,  zapra‐szamy  na  Godzinę  Miłosierdzia o 15.00. 

W niedzielę  10 maja o  godz.  11 pierwsza  grupa  dzieci,  uczniów ze  Szkoły  Podstawowej  nr  5, przystąpi  do  Pierwszej  Komunii Świętej. 

W  niedzielę,  10  maja,  o  godz. 16.30  spotkanie wspólnoty osób żyjących w  związkach  niesakra‐mentalnych. 

W czwartek, 14 maja, wspólnota Nie  Jesteś  Sam wyjeżdża  na  co‐

roczny turnus wypoczynkowy do Zaniemyśla. 

W sobotę, 16 maja, po mszy św. wieczornej  zapraszamy  na  czu‐wanie modlitewne poprzedzają‐ce Marsz dla Życia. 

W niedzielę  17 maja o  godz.  11 druga  grupa  dzieci,  uczniów  Ze‐społu  Szkół  nr  2,  przystąpi  do Pierwszej Komunii Świętej. 

W  każdy  wtorek  mszą  św. o godz.  18.30  swoje  spotkanie rozpoczyna  Dom  Zmartwych‐wstania  Wspólnoty  Chrystusa Zmartwychwstałego  Galilea.  Po mszy  spotkanie  w mieszkaniu animatora,  w  czasie  którego uwielbiamy Boga wspólną,  rado‐sną  modlitwą,  czytamy  Słowo Boże  i  dzielimy  się  naszym  do‐świadczeniem  wiary  oraz  rado‐ściami i troskami życia. Spotkania są otwarte. 

Również  we  wtorki,  o  godz. 18.30  zapraszamy  na  mszę  św. Al‐Anon  Zmartwychwstanie w intencji  trzeźwości,  po  której o 19.15 obywa się spotkanie. 

Każdego  13.  dnia  miesiąca o godz. 18:30 msza św. w intencji Ojca  św.  kapłanów,  ojczyzny i Radia Maryja. 

Wszystkie dzieci chcące uczestni‐czyć  w  Oazie  Dzieci  Bożych  za‐praszamy we wtorki na 17.30 do salki obok kaplicy. 

Miłośników Słowa Bożego zapra‐szamy na spotkania Lectio divina w środy po mszy św. wieczornej w  Sali  Portretowej.  W  najbliż‐szych tygodniach czytamy Pierw‐szy List do Tesaloniczan, najstar‐sze pismo Nowego Testamentu. 

W każdy czwartek od godz. 15 do godz. 21 zapraszamy na adorację Najświętszego  Sakramentu.  Na 

zakończenie  adoracji,  o  godz. 20.45 odmawiamy kompletę.   

Kalendarz liturgiczny  

4 V – poniedziałek, św. NMP Kró‐lowej Polski, głównej patronki Pol‐ski Ap 11, 19a; 12, 1. 3‐6a. 10ab; Kol 1, 12‐16; J 19, 25‐27 5 V – wtorek Dz 14, 19‐28; J 14, 27‐31a 6 V – środa, św. app. Jakuba i Filipa 1 Kor 15, 1‐8; J 14, 6‐14 7 V – czwartek Dz 15, 7‐21; J 15, 9‐11 8 V – piątek św. Stanisława bp. I m., głównego patrona Polski i archidiecezji Dz 20, 17‐18a. 28‐32. 36; Rz 8, 31b‐39; J 10, 11‐16 9 V – sobota Dz 16, 1‐10; J 15, 18‐21 10 V – 6. Niedziela Wielkanocna Dz 10, 25‐26. 34‐35. 44‐48; 1 J 4, 7‐10; J 15, 9‐17 11 V – poniedziałek Dz 16, 11‐15; J 15, 26‐16, 4a 12 V – wtorek Dz 16, 22‐34; J 16, 5‐11 13 V – środa Dz 17,15. 22‐18,1; J 16,12‐15 14 V – czwartek, św. Macieja, ap. Dz 1, 15‐17. 20‐26; J 15, 9‐17 15 V – piątek Dz 18, 9‐18; J 16, 20‐23a 16 V – sobota, św. Andrzeja Boboli Ap 12, 10‐12a lub 1 Kor 1, 10‐13. 17‐18; J 17, 20‐26 17 V – 7. Niedziela Wielkanocna, Wniebowstąpienie Pańskie Dz 1, 1‐11; Ef 1, 17‐23; Mk 16, 15‐20 

Page 5: 2015 05 03 278 09

Rozmowa 

3‐5‐2015  Strona 5 

Ks. Marian Szablewski, urodzony 25 stycznia 1940 r. w Po‐znaniu. Absolwent Liceum Ogólno‐kształcącego im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu. Pierwsze śluby zakonne złożył we wrześniu 1959 roku. Studia teologiczne odbywał w Kra‐kowie, gdzie 19 marca 1965 r. przyjmuje święcenia kapłańskie. Decyzją władz zakonnych zostaje skierowany do pracy duszpasterskiej w Poznaniu, Złocieńcu i Warsza‐wie. Kontynuuje studia teologiczne na rzymskiej uczelni Anselmianum, gdzie uzyskuje doktorat. Od 1976 do 1978 r. rektor Wyższego Seminarium Duchownego zmar‐twychwstańców w Krakowie. W 1978 r. wyjeżdża do pracy misyj‐nej w Australii (Ottoway, Para Hills, Morphett Vale). Na początku lat 80. pełni rolę tutora w seminarium duchownym w Ade‐lajdzie. Jest założycielem i reżyserem Zespo‐łu Teatralnego w Ottoway, który działa do dziś. 

 

Z perspektywy 50 lat 

    Od  50  lat  kapłan,  zmartwychwstaniec,  od  36  lat misjonarz w Australii. Nasz parafianin, ks. Marian Szablewski  świętuje dziś w rodzinnej parafii swój kapłański jubileusz.    Większość swojej kapłańskiej posługi odbywa Ksiądz w Australii – czy składając śluby, spodziewał się Ksiądz, że będzie pracował na misjach, w Australii? W Australii służę ludziom w duszpasterstwie przez 36 lat, co stanowi większość mojej  życiowej posługi kapłańskiej. Nie  spodziewałem się, że będę pracował na misjach w Australii. Jednakże o pracy na misjach marzyłem już jako chłopak i tak też pewno zrodziło się moje powoła‐nie  do  kapłaństwa. W  okresie  szkolnym  cały  czas  służyłem  do Mszy św. i miałem kontakt z księżmi zmartwychwstańcami na Wildzie. Duży wpływ wywarli  na moje powołanie  nie  tylko księża,  ale  także bracia zakonni. Pamiętam, że coś mnie ostatecznie utwierdziło w przekona‐niu o wyborze powołania misyjnego, gdy ks. Marian Żelazek, werbista, brat zmartwychwstańca, ks. Stanisława Żelazka, opowiadał w sali pa‐rafialnej na Wildzie o swoich przeżyciach w Indiach.  Jak  to  się  stało,  że  tam Ksiądz wylądował  (dosłownie  i przeno­śnie)? Wyjazd na misje do Australii wraz z ks. Franciszkiem Trzupkiem [dzi‐siaj kapłan diecezji Hamilton w Kanadzie – przyp. red.] i Władysławem Sobolewskim  [jako  zmartwychwstaniec do dzisiaj pracuje na Bermu‐dach – przyp.  red.] zaproponował mi ówczesny ksiądz prowincjał  Je‐rzy  Smoliński.  Był  on  świadomy  tego,  że  na  kapitule  prowincjalnej w roku 1977 przedstawiłem radykalny wniosek o konieczności rozwo‐ju Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego na misjach. Widać, że realizacja  tego  wniosku  w  jakiś  sposób  dotyczyła  również  i  mnie. W Australii  pracowałem  głównie  w  duszpasterstwie  w  Adelaide, a także  na  początku w  seminarium  diecezjalnym wśród  kandydatów do kapłaństwa.  Jak wyglądało i wygląda życie misjonarza w Australii? Służyliśmy jako zmartwychwstańcy w parafiach australijskich zarów‐no  ludziom miejscowym,  jak  i  emigrantom  z  różnych  krajów  i  grup etnicznych. Moja praca na pierwszej placówce w Ottoway była bardzo urozmaicona,  a  przy  tym  interesująca.  Oprócz  regularnego  duszpa‐sterstwa  marzyłem  o  zakładaniu  zespołów  wokalno‐muzycznych wśród młodzieży  i dorosłych. W kilka  lat po rozpoczęciu naszej misji duszpasterskiej przy kościele św. Józefa Robotnika w Ottoway powstał dziewczęcy  chór polski  „Alleluja”,  chór włoski oraz polski Zespół Te‐atralny  Ottoway.  Najbardziej  rozwinęła  się  grupa  teatralna  i  pracuje 

intensywnie  do  dzisiaj.  Jej  zadaniem było  propagowanie  kultury  chrześci‐jańskiej  wśród  rodaków,  a  także wśród  innych  narodowości  poprzez występy  teatralne  oraz  produkcję i emisję filmów w miejscowych kana‐ 

Page 6: 2015 05 03 278 09

Rozmowa 

Strona 6 

łach telewizyjnych. Praca w naszych parafiach odznaczała się również wytężonym wysiłkiem nad  zdobywaniem  powołań  do  kapłaństwa i życia  zakonnego.  Jednakże pomimo  tych  sta‐rań żaden z czterech kandydatów nie wytrwał w swoim powołaniu. Życie  duszpasterza  w  Australii  jest  bardzo urozmaicone. Parafie są często bardzo rozległe i potrzeba wiele czasu na różne dojazdy i wizy‐ty  duszpasterskie.  Oprócz  normalnej  troski duszpasterskiej,  obejmującej  chorych,  star‐szych i ubogich w różnych szpitalach i domach opieki,  ważnym  zadaniem  jest  ewangelizacja kandydatów zgłaszających się do chrztu lub do Kościoła  katolickiego.  Szkoły  katolickie w  parafiach  są  przedmiotem wielkiej troski duszpasterskiej, ale uczestnictwo młodzieży i ich rodzi‐ców na Mszy św. w niedziele jest niezadowalające. Jest to jeden z waż‐kich problemów duszpasterskich w naszej zachodniej cywilizacji.  Co  się  zmieniło  przez  te  lata  posługi  Księdza i zmartwychwstańców na Waszej misji? Nasze  misje  duszpasterskie  w  Australii  ograniczają  się  do  pracy  na przedmieściach Adelajdy i Melbourne. W okresie rozwoju naszej misji dziewięciu księży pracowało zarówno na przedmieściach, jak i w „co‐untry”, ale później na skutek braku księży musieliśmy ograniczyć na‐sze  duszpasterstwo  do  pracy  na  przedmieściach.  Obecnie  jest  nas trzech  księży  w  Adelajdzie  (ks.  Roman  Palma,  ks.  Marek  Ptak  i  ja) i dwóch w Melbourne  (ks.  Kazimierz  Trawicki  i  ks.  Mirosław  Knap). Czekamy na chętnych kandydatów na misjonarzy z Polski.  Jakie refleksje, myśli towarzyszą Księdzu w obliczu 50 lat kapłań­stwa? Jakie to było 50 lat? Moje refleksje dotyczą różnych sektorów pracy duszpasterskiej. Ogól‐nie  można  by  je  określić  jako  „Na  medialnych  misjach  w  Australii”. Taki jest również tytuł filmu, jaki ostatnio wyprodukowałem z Zespo‐łem  Teatralnym  Ottoway.  Okres  50  lat  kapłaństwa  upłynął  mi  dość szybko. Czas pracy  i urlopu odmierzało się przelotami samolotem do Europy i z powrotem. Chwalić Boga, mogliśmy korzystać z zadawala‐jącego  wyposażenia  materialnego,  szczególnie  w  okresie  korzystnej wymiany dolara na polskie złotówki. Od czasu podwyższenia się war‐tości złotówki obniżyła się nasza stopa życiowa podczas urlopu w Pol‐sce, ale za to urosła nasza duma narodowa względem ekonomii innych krajów. | 

 OPRACOWANIE ROMANA ZYGMUNT   

  

Księdzu Marianowi gratulujemy zacnego jubileuszu i życzymy dalszego błogosławieństwa oraz opieki Bożej. Niech Pan prowadzi Księdza po swoich ścieżkach i towarzyszy w każdym 

dziele  

Redakcja 

W  święto  Św.  Józefa,  19  marca 

2015  r.  odbyła  się  w  Adelajdzie, w Południowej Australii, w kościele Św.  Maksymiliana  Maria  Kolbe, uroczystość 50‐lecia kapłaństwa ks. Mariana  Szablewskiego  CR.  We mszy  świętej  koncelebrowanej wziął udział Ks. Arcybiskup Leonard Faulkner  oraz  licznie  zgromadzeni księża  diecezjalni  i  zakonni  oraz Bracia  i  Siostry  z  różnych  Zgroma‐dzeń. Po mszy  świętej, w sali para‐fialnej  imienia  św.  Jana  Pawła  II w Ottoway  odbyło  się  przyjęcie zorganizowane  przez  Ks.  Marka Ptaka  dla  parafian  oraz  zaproszo‐nych  gości.  Podczas  przyjęcia  ks. Roman  Palma  odczytał  życzenia nadesłane  od  Ojca  Świętego  oraz od  różnych  instytucji  kościelnych i świeckich. Polska część obchodów zacnego  jubileuszu  obywa  się w naszej wildeckiej parafii 2 maja.  

(Tekst i fot. za Zmartwychwstańcy.pl)

Page 7: 2015 05 03 278 09

Z życia parafii 

3‐5‐2015  Strona 7 

Parafia Zmartwychwstania Pańskiegoul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań

tel. 0 61 833‐34‐62 Strona internetowa: www.poznancr.pl, e­mail: [email protected] 

konto bankowe: PKO Bank Polski S.A, III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498  

Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30. 

 

Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62 

Lekcja ufania  „Emaus,  hura!”  Biegliśmy  na  kurs  jak  dzieci  do słodyczy. Dlaczego? Ponieważ mieliśmy  tam  spo‐tkać bardzo dobrego Przyjaciela. Przyjaciela? Tak, Jezusa! Odkąd  zagościł w naszym  życiu, po  reko‐lekcjach Nowe Życie, tak Go właśnie traktujemy.  

Co nam dały te rekolekcje? Wspólnie z żoną trakto‐waliśmy  kurs  Emaus  jako  kolejny  etap  naszej  Nowej Ewangelizacji,  mogliśmy  „doładować”  swoją  wiarę, ponieważ z czasem stajemy się mniej wrażliwi na nawo‐ływanie  Boga.  Mogliśmy  „wyprostować”  swoją  drogę, gdyż  zawiłe  potrafią  być  ścieżki,  losy  ludzi.  Jak  opisuje św. Łukasz w swojej Ewangelii, uczniowie szli do Emaus zasmuceni, dopiero gdy poznali Jezusa podczas  łamania chleba, wstąpiła w nich radość. 

   

POMOC DLA NEPALU

  

25  kwietnia  Nepal  został dotknięty tragicznym w skut‐kach  trzęsieniem  ziemi.  Do tej  pory  liczba  ofiar  tego kataklizmu  została  oszaco‐wana  na  ok.  5  000  zabitych i ponad  8000  rannych. Mieszkańcy tego kraju zostali pozbawieni  dachu  nad  gło‐wą,  w  szpitalach  zabrakło miejsc,  środków  opatrunko‐wych.  Na  terenach,  gdzie zawaliły  się  budynki,  trwa wyścig z czasem, bo w przypadku osób uwięzionych pod gruzami szanse na przeżycie maleją z każdą godziną od kataklizmu. W  Nepalu  wprowadzono  stan  wyjątkowy, a władze tego kraju apelują o pomoc humanitarną. 

 Mamy  nadzieję,  że  ten  smutny  czas,  gdy  nachodzą 

nas  pewne  wątpliwości,  dzięki  kursowi  Emaus,  który nauczył nas wsłuchiwać  się,  rozumieć  i ufać Słowu, bę‐dzie krótki, a czas radości i ufności w Jezusa nieskończe‐nie długi. Chwała Panu. | 

Adam i Ewa (pierwsi rodzice)  

  

 

 

Każdy z nas może pomóc, wpłaca‐jąc dowolną kwotę na konto Fun‐dacji Redemptoris Missio. 

Tytuł przelewu: Pomoc dla Nepalu 

Nr konta: 09 1090 2255 0000 0005 8000 0192 

Fundacja  Pomocy  Humanitarnej Redemptoris Missio 

ul. Gruwaldzka  86, 60‐311 Poznań 

Również Caritas Polska uruchomi‐ła zbiórkę środków na pomoc ofia‐rom. Pieniądze można wpłacać na 

konto  Caritas  Polska  z  tytułem  przelewu  „Nepal”  lub wysłać SMS o treści POMAGAM na numer 72052 (koszt 2,46 zł z VAT). Na pierwszą pilną pomoc dla poszkodo‐wanych Caritas Polska przekazuje 30 000 Euro. 

 

Page 8: 2015 05 03 278 09

Modlitwa 

Strona 8 

 

Modlitwy ku czci Maryi Skąd się wzięły?  Rozliczne sanktuaria, obrazy z cudownymi wizerunkami,  liczne modlitwy, ma‐jowe,  różańcowe. Polska  to kraj szczególnej dbałości o kult Matki Bożej. Ten kult jest bardzo mocno zakorzeniony w polskiej tradycji. Prezentujemy krótką genezę  i  historię  kilku  znanych modlitw maryjnych,  które  nieodzownie  się z owym kultem wiążą. Zwłaszcza w maryjnym miesiącu – maju.   

ANIOŁ PAŃSKI – modlitwa o pokój i bezpieczeństwo Z łaciny Angelus Domini. Przedmiotem rozważania tej 

modlitwy  jest zwiastowanie Maryi przez archanioła Ga‐briela  i wcielenie  Jezusa Chrystusa. W zależności od  lo‐kalnych  zwyczajów modlitwa  ta  odmawiana  jest  o  go‐dzinie  6.00,  12.00  i  18.00  przez  cały  rok,  z wyjątkiem okresu  wielkanocnego,  kiedy  należy  odmawiać  Regina Coeli. 

Początki  tej modlitwy datuje  się na XI–XIV wiek. Od tego  czasu  przechodziła  sze‐reg modyfikacji. Obecną wer‐sję  zatwierdził  papież  Bene‐dykt XIV w XVIII wieku. 

W  średniowieczu  istniał obrzęd  niekościelny,  by o zmierzchu  dzwonić  w  na‐czynia  do  przechowywania ognia.  Stąd  zwyczaj  odma‐wiania  tej  modlitwy  na dźwięk dzwonu. Papież Grze‐gorz IX w XIII wieku zarządził, by  Anioł  Pański  odmawiać rano  i wieczorem, zawsze na dźwięk  dzwonu.  Potwierdził to  Synod  w  Kolonii  w 1279 roku.  Zwyczaj  odmawiania tej  modlitwy  upowszechnił się  w XIV  wieku  w całym chrześcijaństwie  zachodnim. Zwyczaj odmawiania w połu‐dnie  został  wprowadzony przez  papieża  Kaliksta  III w 1456 roku w celu uprosze‐nia u Maryi ratunku dla oblę‐żonego przez Turków Belgra‐

du. Od  tego momentu wiąże  się  tę modlitwę  z prosze‐niem  o  pokój  i bezpieczeństwo.  Po  dziś  trwa  tradycja niedzielnej modlitwy Anioł Pański papieża na Placu  św. Piotra w Rzymie w samo południe, która gromadzi tłumy wiernych. 

 POD TWOJĄ OBRONĘ – prośba o opiekę To najstarsza modlitwa maryjna. Pochodzi z III wieku 

z Egiptu, kiedy to chrześcijanie byli prześladowani przez cesarzy  rzymskich.  Wskazuje na  wczesne  pojmowanie  roli Maryi jako tej, która pośredni‐czy  między  Bogiem  i człowie‐kiem.  Za  Jej  pośrednictwem prosimy Naszego Ojca o opie‐kę, pomoc i przebaczenie. 

 ZDROWAŚ MARYJO – modlitwa z okresu zarazy Z  łaciny  Ave  Maria,  nazy‐

wana  także  Pozdrowieniem Anielskim.  To modlitwa  odda‐jąca cześć Maryi, Matce Jezusa wraz z prośbą o wstawienniczą modlitwę,  a  także  Jezusowi. Uznana zarówno przez Kościół katolicki,  jak  i Cerkiew  prawo‐sławną.  Składa  się  z  trzech części. Najstarsze dwie to cyta‐ty  z Nowego  Testamentu:  sło‐wa  Archanioła  Gabriela,  wy‐powiedziane  w  czasie  zwia‐stowania  oraz  słowa  św.  Elż‐biety,  skierowane  do  Maryi w czasie nawiedzenia. 

Page 9: 2015 05 03 278 09

Modlitwa 

3‐5‐2015  Strona 9 

 

Tylko miłość  Oprawione w ramy Z kwiatów nasyconych Wszystkim co unieść może Człowieczy los Do Twych stóp Madonno Spływają modlitwy Bez twarzy Bez adresu zwrotnego Samotne pacierze Odziane nagością pragnień Niby krzyczące baobaby W samym środku karawany Nikt bardziej od Ciebie Nie rozumie ich sensu Bo nie ma większej miłości Ponad Twoją Panienko Ponadludzką ponadczasową Matko spod krzyża Powierniczko pragnień Pocieszycielko gdy bardzo boli Pomoście do raju bram Królowo z orłem w koronie Przytulonym do piersi Masz polski naród w obronie Bądź uwielbiona w życia prozie Oraz na skrzydłach pieśni 

DANUTA PIOTR

Przez wiele wieków modlitwa  Zdrowaś Maryjo  była dokładnym  powtarzaniem  ewangelicznego  pozdrowie‐nia Archanioła Gabriela  i  św. Elżbiety. W XIII wieku  za‐częto  dodawać  do  dwóch  fraz  biblijnych  imię  Jezusa, w ten sposób imię to stało w centrum modlitwy. 

Trzecia część modlitwy powstała dopiero w XIV wie‐ku, kiedy Europę opanowała  zaraza dżumy. W  słowach modlitwy pozostał ślad grozy tamtych dni. Papież Pius V w 1566  roku nakazał umieścić dodatkowe  słowa modli‐twy  w brewiarzu  rzymskim,  co  sprawiło,  że  uznano  ją oficjalną modlitwą. 

 

LITANIA LORETAŃSKA – ponoć z Loreto Modlitwa  na  cześć  Matki  Bożej,  odmawiana  przez 

kapłana  naprzemiennie  z wiernymi.  Po wstępnym  bła‐ganiu skierowanym do Trójcy Świętej następuje wezwa‐nie do Matki Bożej, w którym uwidocznione są Jej szcze‐gólne cnoty. 

Jej  nazwa  pochodzi  od  nazwy miejscowości  Loreto we Włoszech,  gdzie modlitwę  tę  szczególnie  propago‐wano. Nazywana  jest  także Litanią do Najświętszej Ma‐ryi Panny. 

Źródła  podają,  że  litania  ta powstała  w  XIII  w.  we  Francji, jednak  jej  wersja  pierwsza  się nie zachowała. Spośród  licznych schematów  litanii  maryjnych utrwalił  się  ten,  który  był  uży‐wany  w  I  połowie  XVI  wieku w Loreto.  Stąd  też  nazwa  tej litanii.  Tekst  miał  przedłożyć papieżowi  Grzegorzowi  XII  ar‐chidiakon  Guido  Candiotti w 1578  roku. W 1581  roku  pa‐pież  Sykstus  V  nadał  za  jej  od‐mawianie przywilej odpustu. 

W  ciągu  wieków  pojawiały się  nowe  wezwania.  Z powodu mnożących  się  wezwań  papież Klemens VIII wydał w 1601 roku dekret,  który mówił  o  koniecz‐ności zatwierdzenia  litanii przez Stolicę Apostolską. W XX wieku dodano  kilka  nowych  tytułów: Matko  Dobrej  Rady,  Królowo Polski, Królowo Pokoju, Królowo Wniebowzięta, Matko  Kościoła, Królowo  Rodzin.  Wezwania podkreślają  macierzyństwo i cnoty  Maryi,  przywołują  Jej tytuły  powszechne  i  te  jako Królowej  Wspólnoty  Świętych. Dużą rolę w propagowaniu Lita‐nii Loretańskiej odegrały zakony dominikanów,  kapucynów, karmelitów i mariawitów. 

APEL JASNOGÓRSKI – rodem z Częstochowy Wieczorna modlitwa do Maryi, Królowej Polski i Mat‐

ki Kościoła odmawiana w intencji ojczyzny i Kościoła. Nie jest  znany  jest  autor  treści  apelu.  Przez  tę  modlitwę wyraża się zawierzenie i miłość nie tylko kościoła w Pol‐sce, ale także na całym świecie. 

Jestem  przy  Tobie  – oznacza,  że  chce być  z Bogiem dziś i zawsze. 

Pamiętam – że Maryja jest Matką i Królową, pomaga w codziennym życiu zachować prawo Chrystusa, pamię‐tać o Nim. 

Czuwam – by wszystko we mnie było poddane woli Maryi i Jej Syna, czuwam nad czynem, słowem, myślą. 

Głównymi  propagatorami Apelu  Jasnogórskiego  byli Kardynał Stefan Wyszyński i papież Jan Paweł II. 

Pierwszy Apel Jasnogórski odprawiono w Częstocho‐wie 8 maja 1953 roku. 

 

Przykładem przepięknej i głębokiej w treści modlitwy maryjnej jest także różaniec, o którego genezie pisaliśmy już w jednym z numerów naszego periodyku parafialne‐go.| 

A.G. 

 

Włącz 

i słuchaj!  

Audycje o Bogdanie Jańskim autorstwa na‐szego ks. proboszcza Ada‐ma Błyszcza z udziałem interesujących gości roz‐mawiających o fenomenie i spuściźnie Bogdana Jań­skiego, założyciela Zgro‐madzenia Księży Zmar‐

twychwstańców Co piątek – 12.40. 

Powtórka – sobota, 8.40. Posłuchaj również w in‐

ternecie: www.radioemaus.pl. 

Page 10: 2015 05 03 278 09

Modlitwa 

Strona 10 

APELE JASNOGÓRSKIE   

Co  roku  w  maju  o  godzinie  20.30  schodzimy  się przy  grocie  NMP.  Wspólna  modlitwa,  rozważanie, śpiew apelu  jasnogórskiego. Tak to wygląda każdego roku. 

Zastanawiałem  się  nad  programem  apelu  jasno‐górskiego w  tym  roku.  Z  pomocą  przyszedł mi,  nam Ojciec Święty Franciszek. Otóż 11 kwietnia tego roku opublikował bullę Misericordiae vultus (Oblicze miło‐sierdzia),  która  ma  zainicjować  Nadzwyczajny  Rok Jubileuszowy – Rok Miłosierdzia od 8 grudnia 2015 r. do  20  listopada  2016  roku).  Pomyślałem  zatem,  że byłoby rzeczą wskazaną, aby tegoroczne apele oprzeć o tę papieską refleksję odnoszącą się do miłosierdzia. 

Zatem  każda  wspólnota  będzie  miała  przypisane zdanie, fragment bulli papieskiej. Proszę, aby w opar‐ciu o to zdanie zbudować rozważanie. Proszę również o to, aby poszukać w Piśmie Świętym czytań odnoszą‐cych  się  do  Bożego  miłosierdzia.  Jak  zatem  będzie wyglądać  apel  jasnogórski  w  tym  roku?  Chcę,  to  po części sugestia naszego Ojca Świętego Franciszka, aby każdego  wieczoru  było  czytane  Pismo  Święte.  Na‐stępnie rozważanie oparte o tekst papieskiego doku‐mentu.  To wiąże  się  z  tym,  że  chcę,  aby  ta  papieska bulla, w której pojawia się dwoje polskich świętych – Jan Paweł II i siostra Faustyna Kowalska – była czyta‐na w naszych wspólnotach. I inspirowała nasze dusz‐pasterstwo. 

A zatem każde wieczorne, majowe spotkanie przy Grocie  NMP  będzie  miało  dwa  mocne  punkty:  pro‐klamację Słowa Bożego i rozważanie słów Ojca Świę‐tego  Franciszka.  Poszczególne  wspólnoty,  odpowie‐dzialne  za  przygotowanie  apelu,  zaproponują  nam albo  odmówienie  litanii  loretańskiej  albo  jednej  ta‐jemnicy  różańca  świętego.  Nie  może  oczywiście  za‐braknąć rachunku sumienia i aktu żalu. 

Zapraszam od poniedziałku do piątku, o 20.30 na spotkanie z Matką naszego Pana. 

KS. ADAM BŁYSZCZ 

 

Schemat apelu jasnogórskiego  1. Pieśń 2. Proklamacja Słowa Bożego o miłosierdziu 3. Pieśń 4. Rozważanie w oparciu o bullę Ojca Świętego 

Franciszka 5. Pieśń 6. Różaniec lub litania loretańska 7. Pieśń 8. Rachunek sumienia 9. Akt żalu 10. Apel jasnogórski 

  

Plan apeli – maj 2015  

 

4 maja, poniedziałek – ministranci 

5 maja, wtorek – wspólnota Nie Jesteś Sam 

6 maja, środa – Parafialna Wspólnota Modlitwy Wstawienniczej 

7 maja, czwartek – Bracia Zewnętrzni 

8 maja, piątek – Chór Zmartwychwstanie 

11 maja, poniedziałek – Żywy Różaniec 

12 maja, wtorek – Parafialny Zespół Caritas 

13 maja, środa – wspólnota związków niesakra‐mentalnych 

14 maja, czwartek – Legion Maryi 

15 maja, piątek – Ruch Światło – Życie 

18 maja, poniedziałek – Equipes Notre‐Dame oraz Pro‐Life 

19 maja, wtorek – Dom Zmartwychwstania Wspól‐noty Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea 

20 maja, środa – Świetlica u Zmartwychwstańców 

21 maja, czwartek – Załoga Pana Boga 

22 maja, piątek – Chór Campanelli 

25 maja, poniedziałek – kandydaci do bierzmowa‐nia 

26 maja, wtorek – Duszpasterstwo Trzeźwości 

27 maja, środa – Lectio Divina i Laboratorium Wiary 

28 maja, czwartek – Redakcja „Ja Jestem Zmar‐twychwstaniem” 

29 maja, piątek – księża 

Page 11: 2015 05 03 278 09

Wiara 

3‐5‐2015  Strona 11 

 

Komunijne dylematy 

  

oczątek  maja  niezmiennie  związany  jest z odbywającymi  się w  tym  czasie  uroczysto‐ściami  Pierwszej  Komunii  Świętej.  Dla  jed‐

nych sporo zamieszania  i duże wydatki, dla  innych przeżycie głównie duchowe. 

Wielu  rodziców dzieci  pierwszokomunijnych  stawia  zarzuty Kościołowi,  że  przygotowanie  do  tego  sakramentu  to  ciągłe  spo‐tkania, bieganie z dzieckiem ma msze i duże wydatki. Ostatnio usły‐szałam nawet o badaniach sondażowych,  z których wynika,  że ok. 48%  rodziców  posyła  swe  dzieci  do  Pierwszej  Komunii  Świętej z pobudek  czysto  świeckich  (bo  tak  wypada,  bo  rówieśnicy  przy‐stępują, bo prezenty dziecko dostanie) i nie kierują się oni zupełnie pobudkami  religijnymi. To przerażające! Ale w naszym coraz bar‐dziej świeckim społeczeństwie niestety nie powinno to nikogo dzi‐wić. 

A gdy cofniemy się pamięcią do naszej Pierwszej Komunii, ja‐kie  wspomnienia  wracają?  Ja  pamiętam  piękną,  rodzinną  uroczy‐stość w mieszkaniu w bloku, pożyczone stoły i krzesła od sąsiadów, sukienkę  komunijną  uszytą  przez  moją  babcię,  i  bardzo  piękną, rozśpiewaną uroczystość w samym kościele. A prezenty naprawdę nie  były  dla  mnie  najważniejsze,  chociaż  do  dziś  pamiętam  swój pierwszy biały elektroniczny zegarek z podświetlanym ekranem. 

Dla każdego dziecka prezenty na pewno są ważne, ale musi‐my pamiętać o zachowaniu umiaru i zdrowego rozsądku. Wiadomo, że dziesięciolatek nie będzie korzystał ze skutera czy quada, który w prezencie dostanie od zamożnego wujka. Może bardziej ucieszy się  z  roweru,  czy  rolek  albo  fajnego  zegarka.  Trzeba  spróbować wytłumaczyć  kilkulatkowi,  co  naprawdę  liczy  się w  życiu  i  że  nie musi posiadać najnowszego  laptopa  czy  iphone’a,  żeby poczuć  się szczęśliwym. Naprawdę nie trzeba brać kredytów i zapożyczać się, żeby zorganizować przyjęcie w dobrej restauracji, w której termin trzeba nierzadko rezerwować z rocznym wyprzedzeniem. Jeśli ko‐goś nie  stać, naprawdę może zaprosić najbliższych gości do domu i poczęstować ich własnoręcznie przygotowanym obiadem. 

Ważne,  by w  ten  dzień  Pierwszej  Komunii  okazać  zaintere‐sowanie  dziecku,  być  przy  nim  w  tym  ważnym  dniu,  pójść  na wspólny  spacer  po uroczystym obiedzie  czy  zwyczajnie  porozma‐wiać. Może przy okazji przystąpienia dziecka do tego pięknego sa‐kramentu,  rodzice  dokonają  wewnętrznego  rachunku  sumienia i spróbują umocnić swoje więzi? 

I jeszcze jedno: pamiętajmy, że samo przystąpienie do Pierw‐szej Komunii Świętej to dopiero początek drogi. Teraz od rodziców zależy,  czy młody  człowiek  będzie  dalej  rozwijał  swą  duchowość. To  właśnie  rodzice  powinni  uczestniczyć  w  niedzielnych mszach, przystępować razem z dzieckiem regularnie do spowiedzi  i komu‐nii świętej, i swoją postawą dawać dobry przykład chrześcijańskie‐go życia. 

 

MAŁGORZATA ŚWIDERSKA 

 

Po prostu Komunia  

 asza  redakcja  za  sprawą  tego numeru  „Ja  Jestem  Zmartwych‐wstaniem”  może  wyjść  na  mal‐

kontentów.  Osobiście  powiedziałabym raczej  –  realistów.  Co  roku  to  samo  – kult  pieniądza,  fetysz  strojów,  imprez komunijnych  itp.  spraw  wokół  jednej z najważniejszych uroczystości religijnej w  życiu  chrześcijanina.  I  na  razie  nie widać, by  coś  się  zmieniało –  zwłaszcza na lepsze. 

Tymczasem  moja  chrześniaczka  we Francji  przystępuje  w  czerwcu  do Pierwszej  Komunii  Świętej.  Jako  jedna z dwóch osób w klasie. I jako jedna z 14‐osobowej  grupy  dzieci  około  10‐letnich w całej  parafii  niedużego miasta  na  po‐łudniu  Francji  (jedna  parafia  katolicka na  ok.  12‐tysięczne  miasto).  Od  dwóch lat  rozmowy  na  ten  temat  wywołują zawsze  zdziwienie  w  polskiej  rodzinie. Różnic jest wszak wiele. 

Wymogiem  przystąpienia  dziecka  do komunii  jest  odbycie  pięciu  lat  katechi‐zacji,  przy  parafii,  w  szkołach  nie  ma bowiem  zajęć  religii.  W  minionych dwóch  latach  dla  dzieci  przygotowują‐cych się do komunii  zorganizowano kil‐kukrotnie  jedno‐i  dwudniowe  weeken‐dowe  wyjazdy  na  rekolekcje  i piel‐grzymki.  Wszystko  przystosowane  dla małych adeptów wiary – modlitwy, zaję‐cia,  pokazy,  filmy.  W  wyjazdy  mieli  za‐angażować  się  też  rodzice  –  w  miarę możliwości   choć   raz.  Z   chodzenia   na 

N

Page 12: 2015 05 03 278 09

Wiara 

Strona 12 

mszę  co  niedzielę  nikt  nie  rozlicza (ksiądz  swoje wie  i  widzi,  jak  liczna to  wspólnota,  można  się  domyślić), mile widziane  jest,  by  rodzina  przy‐najmniej raz w miesiącu, gdy organi‐zowana jest rodzinna msza, pojawiła się w świątyni. 

Jesienią roku szkolnego, w którym zaplanowana  jest  Komunia,  ksiądz proboszcz  ogłosił  trzy  możliwe  ter‐miny  tej uroczystości – dwa majowe i jeden  czerwcowy.  Kto  pierwszy zgłosi  się  na  rozmowę  dziecka  i  ro‐dzica z księdzem,  ten ma prawo wy‐boru.  Terminy  uzależnione  są  od grafiku  mszy  niedzielnych  i  sobot‐nich  w  kościołach,  które  obsługuje ten duszpasterz, dlatego część dzieci przyjmie  swoją  pierwszą  Komunię w innej  wspólnocie,  w  innej  miej‐scowości  nieopodal.  Zatem  o wspól‐nym  przygotowaniu  i  przeżywaniu nie  ma  mowy  –  dzieci  podczas  tej jednej wyznaczonej mszy podchodzą do  ołtarza  i  to  wszystko.  Żadnych prób,  umawiania  się,  ćwiczeń  tym bardziej.  Czasem  pojawią  się  jacyś goście,  czasem  ktoś  się  odświętnie ubierze.  Jak  przekazała  mi  siostra, katechetka  zwróciła  jedynie  dzie‐ciom  uwagę,  by  tego  dnia  nie  przy‐chodziły  do  kościoła  w  krótkich spodenkach  czy  dresie  (jak  to  ma miejsce  co  niedzielę)  –  to  jedyny „wymóg  organizacyjny”.  Odzieżowe‐go  biznesu  pierwszokomunijnego więc (już?) we Francji nie ma. 

Święcenie książeczek – nie stosuje się,  różańca  –  brak  takiej  tradycji („Tu  nigdy w  kościele  się  nie  odma‐wia  różańca”  –  twierdzi  siostra). Gromnica  –  po  co  dzieciom?  Jedynie organizowana  jest  –  i  to  ze  sporym wyprzedzeniem – pierwsza spowiedź (która  w  tym  kraju  będzie  pewnie ostatnią tych młodych ludzi). 

Spotkanie  z  księdzem  w  roku szkolnym przystąpienia do Pierwszej Komunii Świętej stanowi ostatni etap przygotowań,  to  rozmowa,  podczas której  dziecko ma  samo,  swoim  sło‐wami  powiedzieć,  czemu  chce  przy‐stąpić  do  tego  sakramentu,  po  co  to robi. Oczekuje się, że 10‐letnie dziec‐ko  odmówi  samodzielnie  Ojcze  nasz i Zdrowaś  Maryjo,  wyznanie  wiary ma  prawo  nieco  kuleć.  Uczenie  ja‐kichś  pieśni  na  tę  okoliczność?  Spe‐

cjalnych modlitw? Odpytanie z wiedzy, z katechizmu? Niewyobrażalne. Grunt, że dziecko jako tako orientuje się w przebiegu mszy. Jako tako. 

Ksiądz był pod wrażeniem dojrzałości religijnej  i gorliwości chrze‐śniaczki – że uczestniczy co niedzielę we mszy, ma zebrane  i opraco‐wane  wszystkie  materiały  z  katechez,  że  ma  pojęcie  o  Zmartwych‐wstaniu, choć trochę pomieszało  jej się Zesłanie Ducha Świętego z Je‐zusa Wniebowstąpieniem. I lubi bardzo modlitwę Zdrowaś Maryjo (bo ją wzrusza). Jednym słowem wybija się ponad tamtejszą przeciętność. 

Pytam w marcu  siostrzenicę,  czy  i  jakie  przygotowania  ją  jeszcze czekają przed uroczystością,  czy  nie musi  się  czegoś nauczyć,  nie ma jakichś zadań dodatkowych. „Tylko sukienkę musimy kupić” – szczerze odpowiedziała,  nie  wnikając  za  bardzo  w  szczegóły.  Nie  chodziło  jej bowiem o jakąś konkretną kiecę, bo rośnie w takim tempie, że co rusz trzeba jej coś kupić i lepiej nie kupować z dużym wyprzedzeniem. Py‐tam  siostrę,  czy  temat  komunii  zajmuje  kogoś  poza  nimi,  rodzicami i nami,  polską  rodziną.  Ale  jest  tak  mało  dzieci  przystępujących  do Komunii  i  katolickich w  ogóle,  że  trudno  z  kimkolwiek  o  tym poroz‐mawiać. Siłą rzeczy nie ma więc wyścigu na prezenty, stroje, imprezy, a w mediach publikacji o tym, co króluje na stołach,  jakie są hity pre‐zentowe  w  sklepach  czy  w  modzie.  A Miriam  pewnie  bardziej  myśli o tym, że na kilka dni przyjedzie do niej rodzina z Polski, z którą z racji odległości widzi  się  raz  lub dwa razy na  rok niż o  swoich życzeniach czy marzeniach prezentowych. Bo tych brak. Po prostu w czerwcu za‐cznie przystępować do Komunii Świętej. 

Może,  wbrew  pozorom,  w  takim  otoczeniu  łatwiej  przeżyć  samo przystąpienie do Komunii Świętej? Czas pokaże. | 

ROMANA ZYGMUNT 

  

Gdzie  są  granice  mojej  wiary  ‐ chrześcijanin w życiu publicznym  Granic tych szukali na zaproszenie miesięcznika „W drodze” ks. bp Grze‐gorz  Ryś,  mediawista  i  biskup  pomocniczy  Archidiecezji  Krakowskiej, oraz Ryszard Bugaj, ekonomista, profesor Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.  Miesięcznik  „W  drodze”  zorganizował  debatę  we  współpracy z Collegium  Iuridicum Novum w  Poznaniu w  ramach  cyklu  „500 minut o Kościele w świecie” (z okazji 500. numeru miesięcznika). 

Prof.  Ryszard  Bugaj  stwierdził,  rozpoczynając  debatę:  ‐  Zaproszenie mnie przez o. Romana (redaktora naczelnego „W drodze”) wynika z zami‐łowania  do  pluralizmu.  Jak  powiedział,  nie  uważa  się  za  ateistę,  bo  nie wierzy, że Boga nie ma. Do lat młodości był ministrantem, ale potem uległ wpływom – jak się wyraził – inteligentniejszego kolegi, który przekonał go do swoich niereligijnych racji. Jest zafascynowany osobą Jezusa, blisko mu do  głoszonych  przez Niego wartości  i  idei. Ale  niejednokrotnie  zraża  go postawa  samych  chrześcijan. Niemniej uważa,  że nie ma  i  raczej nie po‐wstanie konkurencyjna do chrześcijańskiej obyczajowość, a  rola chrześci‐jaństwa w historii jest nie do przecenienia. Wytknął jednak Kościołowi, że „zawiesił na haku” wartości, które sam głosił,  jak sprawiedliwość. Ubole‐wał,  że  encykliki  papieskie na  temat  sprawiedliwości pozostały w  sferze teorii w Kościele. 

Swoją  odpowiedź  na  temat wiary we współczesnym  świecie  bp.  Ryś sprowadził do relacji każdego człowieka z Jezusem Chrystusem. Brak rela‐cji osobistej z Jezusem redukuje wiarę do ideologii,  co już przerabialiśmy 

Page 13: 2015 05 03 278 09

Wiara 

3‐5‐2015  Strona 13 

w historii. Wówczas wiara  stanowi  przykrywkę  dla  róż‐nych działań, o których  trudno wyrażać  się pochlebnie. Jeśli  w życiu  doświadczyłem  obecności  Jezusa,  to  nie sposób o  tym nie mówić  (co  świetnie ukazuje przykład Apostołów),  ale  by  doświadczyć w  życiu  Jezusa,  trzeba się spotkać z nawróceniem  i przebaczeniem. Niestety te dwa terminy są obce współczesnemu człowiekowi. 

Krakowski biskup pomocniczy nie krył swojego ocza‐rowania papieżem Franciszkiem i jego nauczaniem, które przypomina,  że Kościół nie powinien  zajmować  się  sam sobą.  Kościół  bowiem  tłumaczy  się  (wyraża  się)  przez misje.  Kluczowe  jest  tworzenie  przez  ludzi  Kościoła miejsc spotkania ze wszystkimi – tak, by Kościół spełniał swoją rolę jednoczenia, by był zgodnie z definicją z Kon‐stytucji  Lumen Gentium narzędziem  jedności  całego  ro‐dzaju  ludzkiego.  Ale w  tym  celu  nie  trzeba wszystkich chrzcić na siłę. Biskup przywołał tu treść najnowszejbulli, którą Ojciec  Świty  poświęcił Bożemu miłosierdziu  i  po‐trzebie  jego głoszenia.  Jak mówił biskup, nie da  się  żyć według dekalogu – łaska musi poprzedzać moralność. 

Nie  zabrakło  dyżurnego  tematu  rozdziału  Kościoła i państwa.  Bp  Ryś wspomniał  postać  francuskiego  księ‐dza  Lamennais,  który  już w  XIX w.  głosił  potrzebę  roz‐działu  tych  instytucji.  Jasne było dla niego,  że wiąże się to z utratą majątku kościelnego, ale  jak uznał – nie  jest mu on do niczego potrzebny. Te (między  innymi) poglą‐dy przepłacił życiem i śmiercią w ekskomunice. 

Z kolei prof. Bugaj powiedział, że jako człowiek spoza Kościoła  nie ma w  ogóle  problemu  z  tym,  że  państwo dotuje budowę  Świątyni Opatrzności Bożej  czy wypłaca zgromadzeniom odszkodowania za odebrane dobra. Jeśli jednak Kościół upomina się do państwa, czyli społeczeń‐stwa, o zwrot budynków, w których od 1945 r. urzęduje jakaś szkołą czy uniwersytet,  to wtedy  jest  to dla niego przejaw pazerności przedstawicieli Kościoła. 

Jak podsumował o. Roman Bielecki OP, od dawna nie było tak dobrej dyskusji. „Kraków ma Dziedziniec pogan, a w Poznaniu rodzi się podwórko”. | 

ROMANA ZYGMUNT  

 

MISERICORDIAE VULTUS  

Fragment bulli papieża Franciszka   (…) Kościół ma misję głoszenia miłosierdzia Boga, 

bijącego  serca  Ewangelii,  aby  w  ten  sposób  dotknąć serce  i  umysł  każdego  człowieka.  Oblubienica  Chry‐stusa  czyni  swoim  zachowanie  Syna  Bożego,  który wszystkim wychodzi naprzeciw, nie pomijając nikogo. W naszym czasie, w którym Kościół jest zaangażowa‐ny w nową ewangelizację,  temat miłosierdzia wyma‐ga,  by  go  ponownie  przedstawić  z  nowym  entuzja‐zmem i z odnowioną działalnością duszpasterską. Jest to kluczowe dla Kościoła oraz dla wiarygodności jego 

głoszenia,  aby  żył  on  i  świadczył w pierwszej  osobie o miłosierdziu.  Język  Kościoła  i  jego  gesty  powinny przekazywać  miłosierdzie  tak,  aby  wejść  w  głębię serca  ludzi  i  sprowokować  ich do odnalezienia drogi powrotu do Ojca. 

Pierwszą  prawdą  Kościoła  jest  miłość  Chrystusa. Tejże miłości,  która  zmierza  aż do przebaczenia  i  do dania siebie samego, Kościół czyni się sługą i pośred‐nikiem wobec  ludzi.  Stąd  też  tam,  gdzie  Kościół  jest obecny,  musi  się  też  zaznaczyć  miłosierdzie  Ojca. W naszych parafiach, w naszych wspólnotach, w  sto‐warzyszeniach, w  ruchach,  gdziekolwiek  są  chrześci‐janie, każdy powinien tam odnaleźć oazę miłosierdzia. 

Chcemy żyć tym Rokiem Jubileuszowym w świetle słowa  Pana:  Miłosierni  jak  Ojciec.  Ewangelista  przy‐pomina nauczanie Jezusa, który mówi: „Bądźcie miło‐sierni,  jak Ojciec wasz  jest miłosierny”  (Łk 6, 36). To program na życie, który jest trudny, ale zarazem boga‐ty w radość i w pokój. Nakaz Jezusa jest zwrócony do tych,  którzy  słuchają  Jego  głosu  (por.  Łk  6,  27).  Aby być  zdolnymi  do miłosierdzia,  powinniśmy  najpierw nastawić  się  na  słuchanie  słowa  Bożego.  To  oznacza odzyskanie  na  nowo  wartości  ciszy,  aby  móc  medy‐tować słowo, które  jest do nas zwrócone. W ten spo‐sób  możliwa  jest  kontemplacja  miłosierdzia  Boga i przyjęcie go jako własnego stylu życia. 

(…)  Nie  zmęczy  mnie  nigdy  powtarzanie,  żeby spowiednicy stali się prawdziwym znakiem miłosier‐dzia  Ojca.  Bycie  spowiednikiem  to  nie  improwizacja. Spowiednikami stajemy się przede wszystkim wtedy, gdy wpierw sami  jako penitenci  szukamy przebacze‐nia.  Nigdy  nie  zapominajmy,  że  być  spowiednikiem znaczy  mieć  udział  w  samej  misji  Jezusa  i  być  kon‐kretnym  znakiem  ciągłości  Boskiej  miłości,  która przebacza  i  zbawia. Każdy z nas otrzymał dar Ducha Świętego dla przebaczenia grzechów i za  to  jesteśmy odpowiedzialni. Nikt z nas nie  jest panem sakramen‐tu, ale wiernym sługą przebaczenia Boga. Każdy spo‐wiednik  powinien  przyjmować  wiernych  jak  ojciec z przypowieści o marnotrawnym synu: to ojciec, który wybiega  na  spotkanie  syna,  pomimo,  że  ten  ostatni roztrwonił  jego  majątek.  Spowiednicy  są  wezwani, aby  objąć  skruszonego  syna,  który  wraca  do  domu i by wyrazić  radość  z  tego,  że  się  odnalazł. Niech nie zmęczy  spowiedników  również  to,  że  będą  musieli wyjść  do  drugiego  syna,  który  pozostał  na  zewnątrz i jest  niezdolny  do  radości,  aby  wytłumaczyć  mu,  że jego  ostry  osąd  jest  niesprawiedliwy  i  nie  ma  sensu w obliczu  miłosierdzia  Ojca,  które  nie  zna  granic. Niech  nie  zadają  aroganckich  pytań,  lecz  jak  ojciec z przypowieści  niech  przerwą wywód  przygotowany przez  syna marnotrawnego,  ażeby potrafili  uchwycić w  sercu  każdego  penitenta  wezwanie  do  pomocy i prośbę  o przebaczenie.  Spowiednicy  są wezwani  do tego,  aby  byli  zawsze  i  wszędzie,  w  każdej  sytuacji i pomimo  wszystko,  znakiem  prymatu  miłosierdzia. (…) | 

Page 14: 2015 05 03 278 09

Polecamy 

Strona 14 

 Dobry adres   Legnicki  Caritas  zaprasza  na  wy‐poczynek do… Szklarskiej Poręby. Proponuje  swój  nowy,  pięknie położony  pensjonat,  którego  nie powstydziłby się  żaden  tour ope‐rator. Obiekt otworzył  swoje po‐dwoje w styczniu 2014 roku.  

W Szklarskiej Porębie sezon jest cały rok –  nawet  poza  sezonem.  Kogo  interesuje choćby odrobinę aktywna turystyka, ten wie: zimą moż‐na  robić  wszystko,  co  ze  śniegiem  związane,  brzydką zimą można w  tych  samych miejscach maszerować  po licznych  ciekawych  szlakach,  a  od  wiosny  korzystać z rowerów. Tym bardziej więc  takich  turystów zadowoli lokalizacja Domu na Białej Dolinie, położonego  tuż przy torach kolejki  (jeździ rzadko, więc nie  jest to uciążliwe), blisko Osiedla Huty, a ok. 1 000 m od schroniska Chatka Robaczka. 

Raz wjechawszy pod dom, można zostawić samochód i zapomnieć o centrum miejscowości.  Idealne  rozwiąza‐nie w przypadku potrzeby prawdziwego wytchnienia od codziennych zajęć  i obowiązków. Nie  trzeba nawet szu‐kać kościoła – kaplica jest na miejscu  i pełni rolę kaplicy dla  mieszkańców  okolic,  toteż  co  niedzielę  (a  nawet w tygodniu) gwarantowana pełna posługa duszpasterska (spowiedź w niedzielę przede mszą). 

Właściciele Domu  zadbali  o wszystko,  co  potrzebne do  pełnego wypoczynku. Wyżywienie  – w  cenie  nocle‐gów obfite  śniadania. Dodatkowo płatne  równie sowite porcje obiadowe i kolacyjne lub obiadokolacji. A do tego:  

  

sala rekreacyjna  i sportowa (sprzęt gimnastyczny, siłow‐nia),  sauna  i  jacuzzi  (dodatkowo  i niedużo płatne),  sala kominkowa  z  biblioteką,  pomieszczenie  na  narty  (do suszenia sprzętu). Do wszystkiego mila i uczynna obsługa otwarta na potrzeby i oczekiwania gości. 

Wszystkie  pokoje  cieszą  zmysły  świeżością  i  nowo‐ścią.  Są  przestronne, wyposażone w  łazienki, wszystko przystosowane  dla  osób  niepełnosprawnych.  Tylko lampki do czytania słabe (warto zabrać coś swojego). 

Pokoje z balkonami  i widokiem na piękną panoramę Karkonoszy. Wokół domu duży kompleks zieleni, miejsce na  spacer,  medytację  czy  spotkania  na  łonie  natury. A wszędzie spokój. 

Ośrodek pomieści 60 osób. Świetnie nadaje się na or‐ganizację  konferencji,  spotkań,  warsztatów  (odrębne sale konferencyjne).  Jest  też dobrym adresem dla  tury‐stów  w  każdym  wieku  i  o  różnych  zainteresowaniach. Szczerze  polecamy  –  na wakacyjne wojaże  i  na  pobyty o dowolnej porze roku. (RLZ)   

Więcej informacji: http://domnabialejdolinie.pl/ Dom na Białej Dolinie Diecezjalny Dom Caritas im. Jana Pawła II ul. Wolności 11 58‐580 Szklarska Poręba tel. +48 75 761 26 77   mail: [email protected] 

Page 15: 2015 05 03 278 09

Recenzja 

3‐5‐2015  Strona 15 

 

Magia teatru  

Teatr  Scena  na  Piętrze  zaproponował  nam  27 kwietnia  monodram  „Zwierzenia  bezrobotnego aktora”,  którym  był  Marcin  Zarzeczny.  To  jego autorski  spektakl.  Jest  to  opowieść  z  życia bezrobotnego  aktora,  jak  mówi  tytuł  sztuki,  to historia  o  jego  determinacji  w  drodze  do wyznaczonego sobie celu i walce o realizację marzeń. Mówi  o  tym  w  sposób  lekki,  bez  użalania  się  nad losem.  Bohater  próbuje  myśleć  tylko  pozytywnie i patrzeć na  trudne sytuacje  z humorem  i  ogromnym dystansem. Marcin Zarzeczny  tworzy przedstawienia w unikatowy sposób, na oczach widzów. „Zwierzenia’’ oklaskiwano  w  Zabrzu,  Katowicach,  Krakowie i Warszawie  oraz  w  wersji  anglojęzycznej  na festiwalach w Teheranie  i Reykjaviku,  gdzie  spektakl Zarzecznego  został  gorąco  przyjęty  przez  widzów i organizatorów.  Dzięki  własnej  inicjatywie „bezrobotny aktor”ma teraz pełne ręce roboty. 

Przyznam  teraz,  że  jestem  w  bardzo  trudnym i niezręcznym  położeniu,  bowiem  w  moim  odczuciu ten  monodram  był  mało  porywający,  by  nie powiedzieć,  że  wręcz  nudny.  Ale  „de  gustibus  non disputandum est”, czyli o gustach się nie dyskutuje. 

Mam  tylko  nadzieję,  że majowy  spektakl  (18  i  19 maja) „Edukacja Rity” nie sprawi mi zawodu. 

 EMILIA MROWIŃSKA 

Wojciechowe rozważania 

o rodzicielstwie   

roczystość św. Wojciecha, a właściwie Ewange‐lia na ten dzień uderzyła mnie mocno – bo po‐twierdzała  moje  przemyślenia,  które  akurat 

tego dnia otworzyły mi oczy.  Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno 

pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego ży­cia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja je­stem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci 

go mój Ojciec. (J 12,24‐26)  

Myślałam  o  rodzicielstwie  –  że  jest  pełne  wyrze‐czeń,  trudności,  że  radości  są  wielkie,  ale  najpierw trzeba się namęczyć. Obserwacja przyjaciół borykają‐cych się z problemami związanymi z opieką nad nie‐mowlęciem skłoniła mnie do uogólnionej refleksji na dzisiejszy  świat.  Oni  mówią:  „Gdybyśmy  wiedzieli, jakie  to  jest  trudne,  zastanowilibyśmy  się  dziesięć razy”.  I świat właśnie tak żyje – nie chce umierać dla innych. I zostaje sam. 

Dzisiejsi szanujący się małżonkowie nie podejmują pochopnie  decyzji  o  dziecku.  Czasem  nie  podejmują jej wcale… Dziecko później,  jak będą  lepsze warunki. A gdy nadchodzą, okazuje  się,  że  lepiej byłoby wcze‐śniej.  Nigdy  nie  ma  odpowiedniego  czasu  na  ofiarę. A to  de  facto  oznacza  rodzicielstwo:  codzienne  ob‐umieranie.  Jeśli  tego  nie ma,  rodzicielstwo  nie może być szczęśliwe. I nie ma sensu. 

To  pewnie  dlatego,  że  to  Bóg  jest  Dawcą  Życia. A jednocześnie  –  Miłością.  To  oznacza,  że  daje  życie poprzez miłość.  Ale  także  to,  że  daje miłość  poprzez ofiarę  z  życia. Wiele  razy załamywałam się w swoim rodzicielstwie;  zawsze  okazywało  się,  że  zgubiłam 

sens,  bo  zapomniałam,  że mam  to  Bogu  ofiaro‐wać. I że miłość jest cierpieniem, obumieraniem. Może stąd obecna fala niepłodności? Nie chcemy kochać, nie chcemy dawać siebie – nie może być nowego życia. Zostajemy sami. 

A  na  koniec  –  nie  po  to,  żeby  rozrzedzić  pe‐symistyczny  ferment  tych  rozważań,  ale  żeby ukazać  prawdę:  „A  jeśli  ktoś  Mi  służy,  uczci  go mój  Ojciec”.  Radości  przychodzą  później.  Przy‐chodzą  niespodziewanie, właściwie  już  nieocze‐kiwane.  I  dlatego  są  prawdziwymi  radościami  – wolnymi, bo pochodzącymi z ofiarnej miłości.  

AGATA KAMZELAK 

U

ANEGDOTA DLA MATURZYSTÓW

Pewnego majowego dnia Sławomir Mrożek dostrzegł młodego człowieka w garniturze i domyślając się, że jest to maturzysta, zapytał z troską: – Było „Tango”? – Było – odpowiedział strapiony młodzieniec. – Przepraszam – wydusił Mrożek.

Page 16: 2015 05 03 278 09

Dla dzieci 

Strona 16 

   

W tym numerze również kontynuujemy temat św. Jana Pawła II. Przed-stawiamy kilka anegdot dotyczących Papieża, którego wielu ceniło za Jego poczucie humoru.

Wkrótce po wyświęceniu na kapłana, Karol Wojtyła w 1946 roku przybył do Rzymu, aby tu kontynuować swoje studia. Jeden z jego ówczesnych kolegów, Albert Felice, wspominał po latach: ‐ Karol opowiadał nam dowcipy po łacinie.  ***  W roku 1983, w swojej rezydencji w Castel Gandolfo, Jan Paweł II przyjął piłkarzy Lechii Gdańsk, którzy byli wówczas zdobywcami Pucharu Polski. W pewnym momencie papież powiedział: ‐ Ja kiedyś grałem głównie na bramce. Który z was jest bramkarzem? Gdy przed papieżem stanął bramkarz Tadeusz Fajfer, papież dodał: ‐ Domyślam się na podstawie moich doświadczeń, że grasz najgorzej ze wszystkich, dlatego wzięli cię na bramkę?  Wierszyki na różne okazje  Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany "Wujkiem", często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W 1957 roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz: "Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią i jak tu można wierzyć tym... paniom".  

W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował notes z dedykacją: "W tym notesie nie pisz dwójek, o to prosi Cię dziś Wujek!".  

W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie "Wujek" nie tracił rezonu i całą sytuację spointował rymowanką: "Za te całodzienne harce, Zmówię brewiarz przy latarce".  Mów mi wujaszku  Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy'ego Cartera. Pięcioletnia wów‐czas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko: ‐ Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość. Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział: ‐ Mów mi wujaszku.  Papieskie wagary Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: „Dano wam dziś wolne w szkole?”. „Tak” – wrzasnęła z radością dzieciarnia. „To znaczy – skomentował Jan Paweł II – że papież powinien częściej tu przy‐jeżdżać”.  

Anegdoty pochodzą ze str. internetowej www.apostol.pl