2015 05 03 278 09
DESCRIPTION
W tym numerze polecamy: * Jubileusz 50-lecia kapłaństwa ks. Ma-riana Szablewskiego CR – str. 5, * Genezę modlitw maryjnych – str. 8, * Plan apeli jasnogórskich, które zaczy-namy odprawiać od poniedziałku – str. 10.TRANSCRIPT
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda
www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 9 (278) 3 maja 2015 r.
Już za tydzień kolejny rocznik dzieci przystąpi po raz pierwszy do Stołu Pańskiego. Nie chcąc odbierać radości z tego faktu ich rodzinom naszymi tekstami, zachęcamy jednak do refleksji nad tym wydarzeniem oraz do dalszej pracy nad rozwijaniem i umacanianiem wiary dziecka. I własnej.
J a J e s t e m
Zmartwychwstaniem
Liturgia słowa Ewangelia wg św. Jana (J 15, 1-8) Ja jestem krzewem winnym, wy - latoro-ślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.
W tym numerze polecamy:
Jubileusz 50‐lecia kapłaństwa ks. Ma‐riana Szablewskiego CR – str. 5,
Genezę modlitw maryjnych – str. 8,
Plan apeli jasnogórskich, które zaczy‐namy odprawiać od poniedziałku – str. 10.
List do parafian
Strona 2
„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r.
Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zyg‐munt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotro‐wie, Małgorzata Świderska, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt. Współpraca: Tomasz Szymczak (Rzym), Emilia Mrowińska (teatr). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub [email protected] albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85
Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów.
Redakcja „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu uka-zania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publikujemy wszystkie numery – w kolorze.
Moi Drodzy, maj to dziwny miesiąc. Maryjny, komunijny. Iluzoryczny.
W niedziele maja nasze świątynie napełniają się ludźmi. Przychodzą tacy, których od wielu, wielu lat nie uświadczysz, nie zobaczysz. I sam nie wiesz, czy się cieszyć czy płakać. Nierzadko spotykam się z opinią, że to szansa dla nas – wspólnoty, duszpasterzy, by takie osoby „zachęcić”, „przekonać” (do powrotu na łono Kościoła, do ożywienia wiary?). Ale przecież Kościół to oblubienica Chrystusa. Dlaczego mam się wdzięczyć i przymilać, jak ktoś, kto na siłę chce się ożenić albo wyjść za mąż? Nie chcę nikogo na siłę przekonywać do Chrystusa, do Kościoła. Mogę co najwyżej opowiedzieć o swoim doświadczeniu Jezusa, ale nie o tym takie osoby chcą rozmawiać, „zamawiając” chrzest. Dlaczego mam tym Chrystusem grać wobec osoby, która się nie stara, nie zależy jej, ma to – przysłowiowo – w nosie. Czy oczekuje się ode mnie jakiegoś zaangażowania misyjnego wobec osób, które nie przedstawiają żadnego wysiłku, żadnego starania?
Nie widzę sensu zabiegania o ludzi, którzy raz jeden przychodzą do kościoła: z okazji święconki, pierwszej komunii chrześniaka, chrztu synka. Bo niestety nic mnie (na razie!) z nimi nie wiąże.
Uważam, że właśnie w takich sytuacjach należy postawić pytanie o jakość naszego chrześcijaństwa. Być może należy rozpocząć od takiej fundamentalnej tezy, że ilekroć wchodzimy w przestrzeń Kościoła, to musimy wyznać, że nic nam się nie należy. Nic. Nie mamy prawa do chrztu dziecka, nie mamy prawa do Pierwszej Komunii Świętej. Nie mamy prawa do niczego. I to, co piszę powyżej, dotyczy wszystkich. Również mnie. Wszystko jest łaską, wszystko jest darem. A skoro jest darem, to moje „chcę” jest bez żadnej mocy sprawczej. Pozostaje mi tylko otwartość na słowa i czyny Boga i na doświadczenie Jego obecności.
Piszę te słowa, gdyż coraz częściej mam do czynienia z osobami, które wychodzą właśnie z założenia, że im się należy. Należy im się chrzest, Pierwsza Komunia. Kościół zostaje zamieniony na galerię handlową. Wydaje się, że poruszamy się w komercyjnej przestrzeni, w której decydują jakieś nasze dzieła. Pół biedy, jeśli są to dzieła mające pozór duchowy: uczęszczanie na niedzielną liturgię i codzienna modlitwa. Ale co zrobić, kiedy te dzieła, uczynki w rozumieniu Pawłowym, mają charakter ściśle pogański? Ostatnio usłyszałem, że muszę zgodzić się na chrzest (nigdy w naszej parafii nikomu nie odmówiłem chrztu), bo przecież ciasto już zostało kupione!
Maj to złudny miesiąc. Pełne kościoły dzieci i ich rodziców. Biel szat przyjmujących po raz pierwszy Komunię Świętą. I pustka chrześcijań
stwa, które zostało zredukowane do obrzędowości. Nie dajmy się zwieść, nie uczestniczymy w castingu ani rankingu najlepszej parafii, księdza czy wspólnoty. Albo ktoś przychodzi do kościoła dla Boga, albo uprawia folklor. W tym drugim nie czuję się najmocniejszy i nie mam nawet ambicji, by być.
Jak zawsze z sympatią o. Adam CR
FESTYN PARAFIALNY
24 MAJA
W GODZINACH POPOŁUDNIOWYCH
Prosimy parafian i wszystkie osoby do-brej woli o ufundowanie nagród do lote-rii fantowej oraz o upieczenie ciasta, do-
chód ze sprzedaży których zasili nasz wspólny cel – dofinansowanie letniego
wypoczynku dla dzieci z parafii.
Rozważanie
3‐5‐2015 Strona 3
Rozważanie nad Ewangelią
Słowo Boże a mycie zębów
Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. (J 15, 3)
Najtrudniejsze jest dla mnie systematyczne przyj‐mowanie leków. Trudno mi o tym pamiętać i kiedy opowiadałam o tym mojej rodzinnej pani doktor, wów‐czas podała mi ciekawą radę: „A pamiętasz o myciu zę‐bów?” „No jasne!” – odpowiedziałam. „To postaw sobie przy szczoteczce opakowanie leków i zażyj przed my‐ciem zębów!”. Poskutkowało rewelacyjnie.
Dzielę się tym, bo skojarzyło mi się z dzisiejszym Sło‐wem. Jezus mówi swoim uczniom „Już jesteście czyści dzięki Słowu, które do was wypowiedziałem” (J 15, 3). A zatem Jego Słowo nas oczyszcza. Kiedy? Gdy Go słu‐chamy!
Bardzo często, gdy czytam Słowo, gdy słyszę Je na Eucharystii czy też w czasie naszych galilejskich spotkań, to mam ważenie, że nic z Niego nie zostaje, że przepły‐wa ono przeze mnie niezauważone. Wtedy przychodzi zniechęcenie i zastanawiam się, na ile warto to konty‐nuować. Na szczęście od razu przypomina mi się fakt, że przecież myję zęby kilka razy dziennie, a i tak się bru‐dzą:‐), a jednak nie rezygnuję z tej czynności.
Stąd może warto przy myciu zębów zadać sobie py‐tanie, czy dziś już oczyściłem moje serce przez czytanie, słuchanie Słowa? Czy dałem Panu szansę na oczyszcze‐nie mnie?
Jezu, proszę Cię o łaskę wsłuchiwania się w Twoje Słowo. Oczyszczaj mnie przez Nie! Amen |
MAŁGORZATA HEIGELMANN
Zaproszenie
d ośmiu lat bodajże, każdego tygodnia spoty‐kam się z grupą parafian (około pięciu osób) i czytamy wspólnie Pismo Święte. Staramy się
stosować starożytną (dokładnie tak) metodę lectio divina. Pisałem już o tym na łamach „JJZ”. Nie potrafię już dzisiaj zliczyć tych wszystkich ksiąg, które prze‐czytaliśmy. Przytrafił nam się nawet prorok Aggeusz (to bodajże sugestia pani Renaty), do którego pewnie bym nie zajrzał, gdyby nie mobilizacja lectio.
Największe wrażenie chyba zrobił na mnie fakt, że przez dwa lata, w takiej wąskiej grupie osób, udało nam się przeczytać List do Hebrajczyków. To było
P O L E C A M Y
Zapraszamy do zakupu i lektury majowego wydania czasopisma „W drodze”. Ponownie na łamach dominikańskiego miesięcznika wydawanego w Poznaniu publicystyka autorstwa nasze‐go księdza proboszcza. W majowym numerze znajdują się teksty o chrzcie świętym oraz o niemieckim pastorze Dietrichu Bohnhoefferze. Majowe „W drodze” do kupienia również w naszej para‐fii, ponadto w sieci Empik oraz na stronie miesiecz‐nik.wdrodze.pl i w wersji elektronicznej w iStore i Ama‐zon. (RED)
na lectio divina
37 spotkań! Myślę, że właśnie w takich sytuacjach uwidacznia się wpływ wspólnoty na pasterza. Gdyby nie obecność tych kilku osób (kłaniam się tutaj nisko Barbarze, Marioli, Urszuli, Annie, Markowi, Annie, Arletcie, Beacie i Renacie) nie czytałbym tych ksiąg, nie modliłbym się tymi słowami.
Rozpoczęliśmy teraz lectio poświęcone Pierwsze‐mu Listowi do Tesaloniczan. To najstarsze, najwcze‐śniejsze pismo Nowego Testamentu. Zapraszam wszystkich na modlitewne spotkania lectio divina w każdą środę po mszy świętej wieczornej w Sali Por‐tretowej.
KS. ADAM BŁYSZCZ
O
Z życia parafii
Strona 4
Przystanek
Między środkami tymi jednym z najgłówniejszych jest codzienny rachunek sumienia i kontrolowanie siebie.
Bogdan Jański (7 VIII 1836)
Minęło
13 ministrantów oraz 13 dziew‐czynek z Załogi Pana Boga wzięło udział w corocznym spotkaniu służby liturgicznej parafii zmar‐twychwstańców Mini‐Emaus.
W sobotę, 2 maja, uroczystość 50‐lecia kapłaństwa świętował w naszym kościele nasz parafia‐nin, o. Mariana Szablewskiego CR, misjonarza w Australii – wię‐cej na str. 5.
Informacje finansowe: taca z nie‐dzieli 12 kwietnia wyniosła 3 940 zł, a z 19 kwietnia 2 750 zł. Wszystkim ofiarodawcom składamy serdeczne podziękowania. Młodzież kwestująca na wyjazd na rekolekcje formacyjne zebrała kwo‐tę 1 355 zł. Bóg zapłać wszystkim, którzy wsparli tę inicjatywę.
Nadejdzie We wtorek, 5 maja, w ramach
Laboratorium Wiary czytamy ka‐techezy św. Jana Pawła II doty‐czące małżeństwa i rodziny.
W środę, 6 maja, o. Sebastian obchodzi IX rocznicę święceń kapłańskich.
7 maja przypada pierwszy czwartek miesiąca. O 18 zapra‐szamy na Godzinę Świętą, a o 18.30 na mszę św. o liczne i święte powołania kapłańskie i zakonne. Po mszy spotkanie wspólnoty Braci Zewnętrznych.
W piątek, 8 maja, z okazji pierw‐szego piątku miesiąca, zapra‐szamy na Godzinę Miłosierdzia o 15.00.
W niedzielę 10 maja o godz. 11 pierwsza grupa dzieci, uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 5, przystąpi do Pierwszej Komunii Świętej.
W niedzielę, 10 maja, o godz. 16.30 spotkanie wspólnoty osób żyjących w związkach niesakra‐mentalnych.
W czwartek, 14 maja, wspólnota Nie Jesteś Sam wyjeżdża na co‐
roczny turnus wypoczynkowy do Zaniemyśla.
W sobotę, 16 maja, po mszy św. wieczornej zapraszamy na czu‐wanie modlitewne poprzedzają‐ce Marsz dla Życia.
W niedzielę 17 maja o godz. 11 druga grupa dzieci, uczniów Ze‐społu Szkół nr 2, przystąpi do Pierwszej Komunii Świętej.
W każdy wtorek mszą św. o godz. 18.30 swoje spotkanie rozpoczyna Dom Zmartwych‐wstania Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea. Po mszy spotkanie w mieszkaniu animatora, w czasie którego uwielbiamy Boga wspólną, rado‐sną modlitwą, czytamy Słowo Boże i dzielimy się naszym do‐świadczeniem wiary oraz rado‐ściami i troskami życia. Spotkania są otwarte.
Również we wtorki, o godz. 18.30 zapraszamy na mszę św. Al‐Anon Zmartwychwstanie w intencji trzeźwości, po której o 19.15 obywa się spotkanie.
Każdego 13. dnia miesiąca o godz. 18:30 msza św. w intencji Ojca św. kapłanów, ojczyzny i Radia Maryja.
Wszystkie dzieci chcące uczestni‐czyć w Oazie Dzieci Bożych za‐praszamy we wtorki na 17.30 do salki obok kaplicy.
Miłośników Słowa Bożego zapra‐szamy na spotkania Lectio divina w środy po mszy św. wieczornej w Sali Portretowej. W najbliż‐szych tygodniach czytamy Pierw‐szy List do Tesaloniczan, najstar‐sze pismo Nowego Testamentu.
W każdy czwartek od godz. 15 do godz. 21 zapraszamy na adorację Najświętszego Sakramentu. Na
zakończenie adoracji, o godz. 20.45 odmawiamy kompletę.
Kalendarz liturgiczny
4 V – poniedziałek, św. NMP Kró‐lowej Polski, głównej patronki Pol‐ski Ap 11, 19a; 12, 1. 3‐6a. 10ab; Kol 1, 12‐16; J 19, 25‐27 5 V – wtorek Dz 14, 19‐28; J 14, 27‐31a 6 V – środa, św. app. Jakuba i Filipa 1 Kor 15, 1‐8; J 14, 6‐14 7 V – czwartek Dz 15, 7‐21; J 15, 9‐11 8 V – piątek św. Stanisława bp. I m., głównego patrona Polski i archidiecezji Dz 20, 17‐18a. 28‐32. 36; Rz 8, 31b‐39; J 10, 11‐16 9 V – sobota Dz 16, 1‐10; J 15, 18‐21 10 V – 6. Niedziela Wielkanocna Dz 10, 25‐26. 34‐35. 44‐48; 1 J 4, 7‐10; J 15, 9‐17 11 V – poniedziałek Dz 16, 11‐15; J 15, 26‐16, 4a 12 V – wtorek Dz 16, 22‐34; J 16, 5‐11 13 V – środa Dz 17,15. 22‐18,1; J 16,12‐15 14 V – czwartek, św. Macieja, ap. Dz 1, 15‐17. 20‐26; J 15, 9‐17 15 V – piątek Dz 18, 9‐18; J 16, 20‐23a 16 V – sobota, św. Andrzeja Boboli Ap 12, 10‐12a lub 1 Kor 1, 10‐13. 17‐18; J 17, 20‐26 17 V – 7. Niedziela Wielkanocna, Wniebowstąpienie Pańskie Dz 1, 1‐11; Ef 1, 17‐23; Mk 16, 15‐20
Rozmowa
3‐5‐2015 Strona 5
Ks. Marian Szablewski, urodzony 25 stycznia 1940 r. w Po‐znaniu. Absolwent Liceum Ogólno‐kształcącego im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu. Pierwsze śluby zakonne złożył we wrześniu 1959 roku. Studia teologiczne odbywał w Kra‐kowie, gdzie 19 marca 1965 r. przyjmuje święcenia kapłańskie. Decyzją władz zakonnych zostaje skierowany do pracy duszpasterskiej w Poznaniu, Złocieńcu i Warsza‐wie. Kontynuuje studia teologiczne na rzymskiej uczelni Anselmianum, gdzie uzyskuje doktorat. Od 1976 do 1978 r. rektor Wyższego Seminarium Duchownego zmar‐twychwstańców w Krakowie. W 1978 r. wyjeżdża do pracy misyj‐nej w Australii (Ottoway, Para Hills, Morphett Vale). Na początku lat 80. pełni rolę tutora w seminarium duchownym w Ade‐lajdzie. Jest założycielem i reżyserem Zespo‐łu Teatralnego w Ottoway, który działa do dziś.
Z perspektywy 50 lat
Od 50 lat kapłan, zmartwychwstaniec, od 36 lat misjonarz w Australii. Nasz parafianin, ks. Marian Szablewski świętuje dziś w rodzinnej parafii swój kapłański jubileusz. Większość swojej kapłańskiej posługi odbywa Ksiądz w Australii – czy składając śluby, spodziewał się Ksiądz, że będzie pracował na misjach, w Australii? W Australii służę ludziom w duszpasterstwie przez 36 lat, co stanowi większość mojej życiowej posługi kapłańskiej. Nie spodziewałem się, że będę pracował na misjach w Australii. Jednakże o pracy na misjach marzyłem już jako chłopak i tak też pewno zrodziło się moje powoła‐nie do kapłaństwa. W okresie szkolnym cały czas służyłem do Mszy św. i miałem kontakt z księżmi zmartwychwstańcami na Wildzie. Duży wpływ wywarli na moje powołanie nie tylko księża, ale także bracia zakonni. Pamiętam, że coś mnie ostatecznie utwierdziło w przekona‐niu o wyborze powołania misyjnego, gdy ks. Marian Żelazek, werbista, brat zmartwychwstańca, ks. Stanisława Żelazka, opowiadał w sali pa‐rafialnej na Wildzie o swoich przeżyciach w Indiach. Jak to się stało, że tam Ksiądz wylądował (dosłownie i przenośnie)? Wyjazd na misje do Australii wraz z ks. Franciszkiem Trzupkiem [dzi‐siaj kapłan diecezji Hamilton w Kanadzie – przyp. red.] i Władysławem Sobolewskim [jako zmartwychwstaniec do dzisiaj pracuje na Bermu‐dach – przyp. red.] zaproponował mi ówczesny ksiądz prowincjał Je‐rzy Smoliński. Był on świadomy tego, że na kapitule prowincjalnej w roku 1977 przedstawiłem radykalny wniosek o konieczności rozwo‐ju Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego na misjach. Widać, że realizacja tego wniosku w jakiś sposób dotyczyła również i mnie. W Australii pracowałem głównie w duszpasterstwie w Adelaide, a także na początku w seminarium diecezjalnym wśród kandydatów do kapłaństwa. Jak wyglądało i wygląda życie misjonarza w Australii? Służyliśmy jako zmartwychwstańcy w parafiach australijskich zarów‐no ludziom miejscowym, jak i emigrantom z różnych krajów i grup etnicznych. Moja praca na pierwszej placówce w Ottoway była bardzo urozmaicona, a przy tym interesująca. Oprócz regularnego duszpa‐sterstwa marzyłem o zakładaniu zespołów wokalno‐muzycznych wśród młodzieży i dorosłych. W kilka lat po rozpoczęciu naszej misji duszpasterskiej przy kościele św. Józefa Robotnika w Ottoway powstał dziewczęcy chór polski „Alleluja”, chór włoski oraz polski Zespół Te‐atralny Ottoway. Najbardziej rozwinęła się grupa teatralna i pracuje
intensywnie do dzisiaj. Jej zadaniem było propagowanie kultury chrześci‐jańskiej wśród rodaków, a także wśród innych narodowości poprzez występy teatralne oraz produkcję i emisję filmów w miejscowych kana‐
Rozmowa
Strona 6
łach telewizyjnych. Praca w naszych parafiach odznaczała się również wytężonym wysiłkiem nad zdobywaniem powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Jednakże pomimo tych sta‐rań żaden z czterech kandydatów nie wytrwał w swoim powołaniu. Życie duszpasterza w Australii jest bardzo urozmaicone. Parafie są często bardzo rozległe i potrzeba wiele czasu na różne dojazdy i wizy‐ty duszpasterskie. Oprócz normalnej troski duszpasterskiej, obejmującej chorych, star‐szych i ubogich w różnych szpitalach i domach opieki, ważnym zadaniem jest ewangelizacja kandydatów zgłaszających się do chrztu lub do Kościoła katolickiego. Szkoły katolickie w parafiach są przedmiotem wielkiej troski duszpasterskiej, ale uczestnictwo młodzieży i ich rodzi‐ców na Mszy św. w niedziele jest niezadowalające. Jest to jeden z waż‐kich problemów duszpasterskich w naszej zachodniej cywilizacji. Co się zmieniło przez te lata posługi Księdza i zmartwychwstańców na Waszej misji? Nasze misje duszpasterskie w Australii ograniczają się do pracy na przedmieściach Adelajdy i Melbourne. W okresie rozwoju naszej misji dziewięciu księży pracowało zarówno na przedmieściach, jak i w „co‐untry”, ale później na skutek braku księży musieliśmy ograniczyć na‐sze duszpasterstwo do pracy na przedmieściach. Obecnie jest nas trzech księży w Adelajdzie (ks. Roman Palma, ks. Marek Ptak i ja) i dwóch w Melbourne (ks. Kazimierz Trawicki i ks. Mirosław Knap). Czekamy na chętnych kandydatów na misjonarzy z Polski. Jakie refleksje, myśli towarzyszą Księdzu w obliczu 50 lat kapłaństwa? Jakie to było 50 lat? Moje refleksje dotyczą różnych sektorów pracy duszpasterskiej. Ogól‐nie można by je określić jako „Na medialnych misjach w Australii”. Taki jest również tytuł filmu, jaki ostatnio wyprodukowałem z Zespo‐łem Teatralnym Ottoway. Okres 50 lat kapłaństwa upłynął mi dość szybko. Czas pracy i urlopu odmierzało się przelotami samolotem do Europy i z powrotem. Chwalić Boga, mogliśmy korzystać z zadawala‐jącego wyposażenia materialnego, szczególnie w okresie korzystnej wymiany dolara na polskie złotówki. Od czasu podwyższenia się war‐tości złotówki obniżyła się nasza stopa życiowa podczas urlopu w Pol‐sce, ale za to urosła nasza duma narodowa względem ekonomii innych krajów. |
OPRACOWANIE ROMANA ZYGMUNT
Księdzu Marianowi gratulujemy zacnego jubileuszu i życzymy dalszego błogosławieństwa oraz opieki Bożej. Niech Pan prowadzi Księdza po swoich ścieżkach i towarzyszy w każdym
dziele
Redakcja
W święto Św. Józefa, 19 marca
2015 r. odbyła się w Adelajdzie, w Południowej Australii, w kościele Św. Maksymiliana Maria Kolbe, uroczystość 50‐lecia kapłaństwa ks. Mariana Szablewskiego CR. We mszy świętej koncelebrowanej wziął udział Ks. Arcybiskup Leonard Faulkner oraz licznie zgromadzeni księża diecezjalni i zakonni oraz Bracia i Siostry z różnych Zgroma‐dzeń. Po mszy świętej, w sali para‐fialnej imienia św. Jana Pawła II w Ottoway odbyło się przyjęcie zorganizowane przez Ks. Marka Ptaka dla parafian oraz zaproszo‐nych gości. Podczas przyjęcia ks. Roman Palma odczytał życzenia nadesłane od Ojca Świętego oraz od różnych instytucji kościelnych i świeckich. Polska część obchodów zacnego jubileuszu obywa się w naszej wildeckiej parafii 2 maja.
(Tekst i fot. za Zmartwychwstańcy.pl)
Z życia parafii
3‐5‐2015 Strona 7
Parafia Zmartwychwstania Pańskiegoul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań
tel. 0 61 833‐34‐62 Strona internetowa: www.poznancr.pl, email: [email protected]
konto bankowe: PKO Bank Polski S.A, III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498
Biuro parafialne czynne: od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12, w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30.
Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62
Lekcja ufania „Emaus, hura!” Biegliśmy na kurs jak dzieci do słodyczy. Dlaczego? Ponieważ mieliśmy tam spo‐tkać bardzo dobrego Przyjaciela. Przyjaciela? Tak, Jezusa! Odkąd zagościł w naszym życiu, po reko‐lekcjach Nowe Życie, tak Go właśnie traktujemy.
Co nam dały te rekolekcje? Wspólnie z żoną trakto‐waliśmy kurs Emaus jako kolejny etap naszej Nowej Ewangelizacji, mogliśmy „doładować” swoją wiarę, ponieważ z czasem stajemy się mniej wrażliwi na nawo‐ływanie Boga. Mogliśmy „wyprostować” swoją drogę, gdyż zawiłe potrafią być ścieżki, losy ludzi. Jak opisuje św. Łukasz w swojej Ewangelii, uczniowie szli do Emaus zasmuceni, dopiero gdy poznali Jezusa podczas łamania chleba, wstąpiła w nich radość.
POMOC DLA NEPALU
25 kwietnia Nepal został dotknięty tragicznym w skut‐kach trzęsieniem ziemi. Do tej pory liczba ofiar tego kataklizmu została oszaco‐wana na ok. 5 000 zabitych i ponad 8000 rannych. Mieszkańcy tego kraju zostali pozbawieni dachu nad gło‐wą, w szpitalach zabrakło miejsc, środków opatrunko‐wych. Na terenach, gdzie zawaliły się budynki, trwa wyścig z czasem, bo w przypadku osób uwięzionych pod gruzami szanse na przeżycie maleją z każdą godziną od kataklizmu. W Nepalu wprowadzono stan wyjątkowy, a władze tego kraju apelują o pomoc humanitarną.
Mamy nadzieję, że ten smutny czas, gdy nachodzą
nas pewne wątpliwości, dzięki kursowi Emaus, który nauczył nas wsłuchiwać się, rozumieć i ufać Słowu, bę‐dzie krótki, a czas radości i ufności w Jezusa nieskończe‐nie długi. Chwała Panu. |
Adam i Ewa (pierwsi rodzice)
Każdy z nas może pomóc, wpłaca‐jąc dowolną kwotę na konto Fun‐dacji Redemptoris Missio.
Tytuł przelewu: Pomoc dla Nepalu
Nr konta: 09 1090 2255 0000 0005 8000 0192
Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio
ul. Gruwaldzka 86, 60‐311 Poznań
Również Caritas Polska uruchomi‐ła zbiórkę środków na pomoc ofia‐rom. Pieniądze można wpłacać na
konto Caritas Polska z tytułem przelewu „Nepal” lub wysłać SMS o treści POMAGAM na numer 72052 (koszt 2,46 zł z VAT). Na pierwszą pilną pomoc dla poszkodo‐wanych Caritas Polska przekazuje 30 000 Euro.
Modlitwa
Strona 8
Modlitwy ku czci Maryi Skąd się wzięły? Rozliczne sanktuaria, obrazy z cudownymi wizerunkami, liczne modlitwy, ma‐jowe, różańcowe. Polska to kraj szczególnej dbałości o kult Matki Bożej. Ten kult jest bardzo mocno zakorzeniony w polskiej tradycji. Prezentujemy krótką genezę i historię kilku znanych modlitw maryjnych, które nieodzownie się z owym kultem wiążą. Zwłaszcza w maryjnym miesiącu – maju.
ANIOŁ PAŃSKI – modlitwa o pokój i bezpieczeństwo Z łaciny Angelus Domini. Przedmiotem rozważania tej
modlitwy jest zwiastowanie Maryi przez archanioła Ga‐briela i wcielenie Jezusa Chrystusa. W zależności od lo‐kalnych zwyczajów modlitwa ta odmawiana jest o go‐dzinie 6.00, 12.00 i 18.00 przez cały rok, z wyjątkiem okresu wielkanocnego, kiedy należy odmawiać Regina Coeli.
Początki tej modlitwy datuje się na XI–XIV wiek. Od tego czasu przechodziła sze‐reg modyfikacji. Obecną wer‐sję zatwierdził papież Bene‐dykt XIV w XVIII wieku.
W średniowieczu istniał obrzęd niekościelny, by o zmierzchu dzwonić w na‐czynia do przechowywania ognia. Stąd zwyczaj odma‐wiania tej modlitwy na dźwięk dzwonu. Papież Grze‐gorz IX w XIII wieku zarządził, by Anioł Pański odmawiać rano i wieczorem, zawsze na dźwięk dzwonu. Potwierdził to Synod w Kolonii w 1279 roku. Zwyczaj odmawiania tej modlitwy upowszechnił się w XIV wieku w całym chrześcijaństwie zachodnim. Zwyczaj odmawiania w połu‐dnie został wprowadzony przez papieża Kaliksta III w 1456 roku w celu uprosze‐nia u Maryi ratunku dla oblę‐żonego przez Turków Belgra‐
du. Od tego momentu wiąże się tę modlitwę z prosze‐niem o pokój i bezpieczeństwo. Po dziś trwa tradycja niedzielnej modlitwy Anioł Pański papieża na Placu św. Piotra w Rzymie w samo południe, która gromadzi tłumy wiernych.
POD TWOJĄ OBRONĘ – prośba o opiekę To najstarsza modlitwa maryjna. Pochodzi z III wieku
z Egiptu, kiedy to chrześcijanie byli prześladowani przez cesarzy rzymskich. Wskazuje na wczesne pojmowanie roli Maryi jako tej, która pośredni‐czy między Bogiem i człowie‐kiem. Za Jej pośrednictwem prosimy Naszego Ojca o opie‐kę, pomoc i przebaczenie.
ZDROWAŚ MARYJO – modlitwa z okresu zarazy Z łaciny Ave Maria, nazy‐
wana także Pozdrowieniem Anielskim. To modlitwa odda‐jąca cześć Maryi, Matce Jezusa wraz z prośbą o wstawienniczą modlitwę, a także Jezusowi. Uznana zarówno przez Kościół katolicki, jak i Cerkiew prawo‐sławną. Składa się z trzech części. Najstarsze dwie to cyta‐ty z Nowego Testamentu: sło‐wa Archanioła Gabriela, wy‐powiedziane w czasie zwia‐stowania oraz słowa św. Elż‐biety, skierowane do Maryi w czasie nawiedzenia.
Modlitwa
3‐5‐2015 Strona 9
Tylko miłość Oprawione w ramy Z kwiatów nasyconych Wszystkim co unieść może Człowieczy los Do Twych stóp Madonno Spływają modlitwy Bez twarzy Bez adresu zwrotnego Samotne pacierze Odziane nagością pragnień Niby krzyczące baobaby W samym środku karawany Nikt bardziej od Ciebie Nie rozumie ich sensu Bo nie ma większej miłości Ponad Twoją Panienko Ponadludzką ponadczasową Matko spod krzyża Powierniczko pragnień Pocieszycielko gdy bardzo boli Pomoście do raju bram Królowo z orłem w koronie Przytulonym do piersi Masz polski naród w obronie Bądź uwielbiona w życia prozie Oraz na skrzydłach pieśni
DANUTA PIOTR
Przez wiele wieków modlitwa Zdrowaś Maryjo była dokładnym powtarzaniem ewangelicznego pozdrowie‐nia Archanioła Gabriela i św. Elżbiety. W XIII wieku za‐częto dodawać do dwóch fraz biblijnych imię Jezusa, w ten sposób imię to stało w centrum modlitwy.
Trzecia część modlitwy powstała dopiero w XIV wie‐ku, kiedy Europę opanowała zaraza dżumy. W słowach modlitwy pozostał ślad grozy tamtych dni. Papież Pius V w 1566 roku nakazał umieścić dodatkowe słowa modli‐twy w brewiarzu rzymskim, co sprawiło, że uznano ją oficjalną modlitwą.
LITANIA LORETAŃSKA – ponoć z Loreto Modlitwa na cześć Matki Bożej, odmawiana przez
kapłana naprzemiennie z wiernymi. Po wstępnym bła‐ganiu skierowanym do Trójcy Świętej następuje wezwa‐nie do Matki Bożej, w którym uwidocznione są Jej szcze‐gólne cnoty.
Jej nazwa pochodzi od nazwy miejscowości Loreto we Włoszech, gdzie modlitwę tę szczególnie propago‐wano. Nazywana jest także Litanią do Najświętszej Ma‐ryi Panny.
Źródła podają, że litania ta powstała w XIII w. we Francji, jednak jej wersja pierwsza się nie zachowała. Spośród licznych schematów litanii maryjnych utrwalił się ten, który był uży‐wany w I połowie XVI wieku w Loreto. Stąd też nazwa tej litanii. Tekst miał przedłożyć papieżowi Grzegorzowi XII ar‐chidiakon Guido Candiotti w 1578 roku. W 1581 roku pa‐pież Sykstus V nadał za jej od‐mawianie przywilej odpustu.
W ciągu wieków pojawiały się nowe wezwania. Z powodu mnożących się wezwań papież Klemens VIII wydał w 1601 roku dekret, który mówił o koniecz‐ności zatwierdzenia litanii przez Stolicę Apostolską. W XX wieku dodano kilka nowych tytułów: Matko Dobrej Rady, Królowo Polski, Królowo Pokoju, Królowo Wniebowzięta, Matko Kościoła, Królowo Rodzin. Wezwania podkreślają macierzyństwo i cnoty Maryi, przywołują Jej tytuły powszechne i te jako Królowej Wspólnoty Świętych. Dużą rolę w propagowaniu Lita‐nii Loretańskiej odegrały zakony dominikanów, kapucynów, karmelitów i mariawitów.
APEL JASNOGÓRSKI – rodem z Częstochowy Wieczorna modlitwa do Maryi, Królowej Polski i Mat‐
ki Kościoła odmawiana w intencji ojczyzny i Kościoła. Nie jest znany jest autor treści apelu. Przez tę modlitwę wyraża się zawierzenie i miłość nie tylko kościoła w Pol‐sce, ale także na całym świecie.
Jestem przy Tobie – oznacza, że chce być z Bogiem dziś i zawsze.
Pamiętam – że Maryja jest Matką i Królową, pomaga w codziennym życiu zachować prawo Chrystusa, pamię‐tać o Nim.
Czuwam – by wszystko we mnie było poddane woli Maryi i Jej Syna, czuwam nad czynem, słowem, myślą.
Głównymi propagatorami Apelu Jasnogórskiego byli Kardynał Stefan Wyszyński i papież Jan Paweł II.
Pierwszy Apel Jasnogórski odprawiono w Częstocho‐wie 8 maja 1953 roku.
Przykładem przepięknej i głębokiej w treści modlitwy maryjnej jest także różaniec, o którego genezie pisaliśmy już w jednym z numerów naszego periodyku parafialne‐go.|
A.G.
Włącz
i słuchaj!
Audycje o Bogdanie Jańskim autorstwa na‐szego ks. proboszcza Ada‐ma Błyszcza z udziałem interesujących gości roz‐mawiających o fenomenie i spuściźnie Bogdana Jańskiego, założyciela Zgro‐madzenia Księży Zmar‐
twychwstańców Co piątek – 12.40.
Powtórka – sobota, 8.40. Posłuchaj również w in‐
ternecie: www.radioemaus.pl.
Modlitwa
Strona 10
APELE JASNOGÓRSKIE
Co roku w maju o godzinie 20.30 schodzimy się przy grocie NMP. Wspólna modlitwa, rozważanie, śpiew apelu jasnogórskiego. Tak to wygląda każdego roku.
Zastanawiałem się nad programem apelu jasno‐górskiego w tym roku. Z pomocą przyszedł mi, nam Ojciec Święty Franciszek. Otóż 11 kwietnia tego roku opublikował bullę Misericordiae vultus (Oblicze miło‐sierdzia), która ma zainicjować Nadzwyczajny Rok Jubileuszowy – Rok Miłosierdzia od 8 grudnia 2015 r. do 20 listopada 2016 roku). Pomyślałem zatem, że byłoby rzeczą wskazaną, aby tegoroczne apele oprzeć o tę papieską refleksję odnoszącą się do miłosierdzia.
Zatem każda wspólnota będzie miała przypisane zdanie, fragment bulli papieskiej. Proszę, aby w opar‐ciu o to zdanie zbudować rozważanie. Proszę również o to, aby poszukać w Piśmie Świętym czytań odnoszą‐cych się do Bożego miłosierdzia. Jak zatem będzie wyglądać apel jasnogórski w tym roku? Chcę, to po części sugestia naszego Ojca Świętego Franciszka, aby każdego wieczoru było czytane Pismo Święte. Na‐stępnie rozważanie oparte o tekst papieskiego doku‐mentu. To wiąże się z tym, że chcę, aby ta papieska bulla, w której pojawia się dwoje polskich świętych – Jan Paweł II i siostra Faustyna Kowalska – była czyta‐na w naszych wspólnotach. I inspirowała nasze dusz‐pasterstwo.
A zatem każde wieczorne, majowe spotkanie przy Grocie NMP będzie miało dwa mocne punkty: pro‐klamację Słowa Bożego i rozważanie słów Ojca Świę‐tego Franciszka. Poszczególne wspólnoty, odpowie‐dzialne za przygotowanie apelu, zaproponują nam albo odmówienie litanii loretańskiej albo jednej ta‐jemnicy różańca świętego. Nie może oczywiście za‐braknąć rachunku sumienia i aktu żalu.
Zapraszam od poniedziałku do piątku, o 20.30 na spotkanie z Matką naszego Pana.
KS. ADAM BŁYSZCZ
Schemat apelu jasnogórskiego 1. Pieśń 2. Proklamacja Słowa Bożego o miłosierdziu 3. Pieśń 4. Rozważanie w oparciu o bullę Ojca Świętego
Franciszka 5. Pieśń 6. Różaniec lub litania loretańska 7. Pieśń 8. Rachunek sumienia 9. Akt żalu 10. Apel jasnogórski
Plan apeli – maj 2015
4 maja, poniedziałek – ministranci
5 maja, wtorek – wspólnota Nie Jesteś Sam
6 maja, środa – Parafialna Wspólnota Modlitwy Wstawienniczej
7 maja, czwartek – Bracia Zewnętrzni
8 maja, piątek – Chór Zmartwychwstanie
11 maja, poniedziałek – Żywy Różaniec
12 maja, wtorek – Parafialny Zespół Caritas
13 maja, środa – wspólnota związków niesakra‐mentalnych
14 maja, czwartek – Legion Maryi
15 maja, piątek – Ruch Światło – Życie
18 maja, poniedziałek – Equipes Notre‐Dame oraz Pro‐Life
19 maja, wtorek – Dom Zmartwychwstania Wspól‐noty Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea
20 maja, środa – Świetlica u Zmartwychwstańców
21 maja, czwartek – Załoga Pana Boga
22 maja, piątek – Chór Campanelli
25 maja, poniedziałek – kandydaci do bierzmowa‐nia
26 maja, wtorek – Duszpasterstwo Trzeźwości
27 maja, środa – Lectio Divina i Laboratorium Wiary
28 maja, czwartek – Redakcja „Ja Jestem Zmar‐twychwstaniem”
29 maja, piątek – księża
Wiara
3‐5‐2015 Strona 11
Komunijne dylematy
oczątek maja niezmiennie związany jest z odbywającymi się w tym czasie uroczysto‐ściami Pierwszej Komunii Świętej. Dla jed‐
nych sporo zamieszania i duże wydatki, dla innych przeżycie głównie duchowe.
Wielu rodziców dzieci pierwszokomunijnych stawia zarzuty Kościołowi, że przygotowanie do tego sakramentu to ciągłe spo‐tkania, bieganie z dzieckiem ma msze i duże wydatki. Ostatnio usły‐szałam nawet o badaniach sondażowych, z których wynika, że ok. 48% rodziców posyła swe dzieci do Pierwszej Komunii Świętej z pobudek czysto świeckich (bo tak wypada, bo rówieśnicy przy‐stępują, bo prezenty dziecko dostanie) i nie kierują się oni zupełnie pobudkami religijnymi. To przerażające! Ale w naszym coraz bar‐dziej świeckim społeczeństwie niestety nie powinno to nikogo dzi‐wić.
A gdy cofniemy się pamięcią do naszej Pierwszej Komunii, ja‐kie wspomnienia wracają? Ja pamiętam piękną, rodzinną uroczy‐stość w mieszkaniu w bloku, pożyczone stoły i krzesła od sąsiadów, sukienkę komunijną uszytą przez moją babcię, i bardzo piękną, rozśpiewaną uroczystość w samym kościele. A prezenty naprawdę nie były dla mnie najważniejsze, chociaż do dziś pamiętam swój pierwszy biały elektroniczny zegarek z podświetlanym ekranem.
Dla każdego dziecka prezenty na pewno są ważne, ale musi‐my pamiętać o zachowaniu umiaru i zdrowego rozsądku. Wiadomo, że dziesięciolatek nie będzie korzystał ze skutera czy quada, który w prezencie dostanie od zamożnego wujka. Może bardziej ucieszy się z roweru, czy rolek albo fajnego zegarka. Trzeba spróbować wytłumaczyć kilkulatkowi, co naprawdę liczy się w życiu i że nie musi posiadać najnowszego laptopa czy iphone’a, żeby poczuć się szczęśliwym. Naprawdę nie trzeba brać kredytów i zapożyczać się, żeby zorganizować przyjęcie w dobrej restauracji, w której termin trzeba nierzadko rezerwować z rocznym wyprzedzeniem. Jeśli ko‐goś nie stać, naprawdę może zaprosić najbliższych gości do domu i poczęstować ich własnoręcznie przygotowanym obiadem.
Ważne, by w ten dzień Pierwszej Komunii okazać zaintere‐sowanie dziecku, być przy nim w tym ważnym dniu, pójść na wspólny spacer po uroczystym obiedzie czy zwyczajnie porozma‐wiać. Może przy okazji przystąpienia dziecka do tego pięknego sa‐kramentu, rodzice dokonają wewnętrznego rachunku sumienia i spróbują umocnić swoje więzi?
I jeszcze jedno: pamiętajmy, że samo przystąpienie do Pierw‐szej Komunii Świętej to dopiero początek drogi. Teraz od rodziców zależy, czy młody człowiek będzie dalej rozwijał swą duchowość. To właśnie rodzice powinni uczestniczyć w niedzielnych mszach, przystępować razem z dzieckiem regularnie do spowiedzi i komu‐nii świętej, i swoją postawą dawać dobry przykład chrześcijańskie‐go życia.
MAŁGORZATA ŚWIDERSKA
Po prostu Komunia
asza redakcja za sprawą tego numeru „Ja Jestem Zmartwych‐wstaniem” może wyjść na mal‐
kontentów. Osobiście powiedziałabym raczej – realistów. Co roku to samo – kult pieniądza, fetysz strojów, imprez komunijnych itp. spraw wokół jednej z najważniejszych uroczystości religijnej w życiu chrześcijanina. I na razie nie widać, by coś się zmieniało – zwłaszcza na lepsze.
Tymczasem moja chrześniaczka we Francji przystępuje w czerwcu do Pierwszej Komunii Świętej. Jako jedna z dwóch osób w klasie. I jako jedna z 14‐osobowej grupy dzieci około 10‐letnich w całej parafii niedużego miasta na po‐łudniu Francji (jedna parafia katolicka na ok. 12‐tysięczne miasto). Od dwóch lat rozmowy na ten temat wywołują zawsze zdziwienie w polskiej rodzinie. Różnic jest wszak wiele.
Wymogiem przystąpienia dziecka do komunii jest odbycie pięciu lat katechi‐zacji, przy parafii, w szkołach nie ma bowiem zajęć religii. W minionych dwóch latach dla dzieci przygotowują‐cych się do komunii zorganizowano kil‐kukrotnie jedno‐i dwudniowe weeken‐dowe wyjazdy na rekolekcje i piel‐grzymki. Wszystko przystosowane dla małych adeptów wiary – modlitwy, zaję‐cia, pokazy, filmy. W wyjazdy mieli za‐angażować się też rodzice – w miarę możliwości choć raz. Z chodzenia na
P
N
Wiara
Strona 12
mszę co niedzielę nikt nie rozlicza (ksiądz swoje wie i widzi, jak liczna to wspólnota, można się domyślić), mile widziane jest, by rodzina przy‐najmniej raz w miesiącu, gdy organi‐zowana jest rodzinna msza, pojawiła się w świątyni.
Jesienią roku szkolnego, w którym zaplanowana jest Komunia, ksiądz proboszcz ogłosił trzy możliwe ter‐miny tej uroczystości – dwa majowe i jeden czerwcowy. Kto pierwszy zgłosi się na rozmowę dziecka i ro‐dzica z księdzem, ten ma prawo wy‐boru. Terminy uzależnione są od grafiku mszy niedzielnych i sobot‐nich w kościołach, które obsługuje ten duszpasterz, dlatego część dzieci przyjmie swoją pierwszą Komunię w innej wspólnocie, w innej miej‐scowości nieopodal. Zatem o wspól‐nym przygotowaniu i przeżywaniu nie ma mowy – dzieci podczas tej jednej wyznaczonej mszy podchodzą do ołtarza i to wszystko. Żadnych prób, umawiania się, ćwiczeń tym bardziej. Czasem pojawią się jacyś goście, czasem ktoś się odświętnie ubierze. Jak przekazała mi siostra, katechetka zwróciła jedynie dzie‐ciom uwagę, by tego dnia nie przy‐chodziły do kościoła w krótkich spodenkach czy dresie (jak to ma miejsce co niedzielę) – to jedyny „wymóg organizacyjny”. Odzieżowe‐go biznesu pierwszokomunijnego więc (już?) we Francji nie ma.
Święcenie książeczek – nie stosuje się, różańca – brak takiej tradycji („Tu nigdy w kościele się nie odma‐wia różańca” – twierdzi siostra). Gromnica – po co dzieciom? Jedynie organizowana jest – i to ze sporym wyprzedzeniem – pierwsza spowiedź (która w tym kraju będzie pewnie ostatnią tych młodych ludzi).
Spotkanie z księdzem w roku szkolnym przystąpienia do Pierwszej Komunii Świętej stanowi ostatni etap przygotowań, to rozmowa, podczas której dziecko ma samo, swoim sło‐wami powiedzieć, czemu chce przy‐stąpić do tego sakramentu, po co to robi. Oczekuje się, że 10‐letnie dziec‐ko odmówi samodzielnie Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, wyznanie wiary ma prawo nieco kuleć. Uczenie ja‐kichś pieśni na tę okoliczność? Spe‐
cjalnych modlitw? Odpytanie z wiedzy, z katechizmu? Niewyobrażalne. Grunt, że dziecko jako tako orientuje się w przebiegu mszy. Jako tako.
Ksiądz był pod wrażeniem dojrzałości religijnej i gorliwości chrze‐śniaczki – że uczestniczy co niedzielę we mszy, ma zebrane i opraco‐wane wszystkie materiały z katechez, że ma pojęcie o Zmartwych‐wstaniu, choć trochę pomieszało jej się Zesłanie Ducha Świętego z Je‐zusa Wniebowstąpieniem. I lubi bardzo modlitwę Zdrowaś Maryjo (bo ją wzrusza). Jednym słowem wybija się ponad tamtejszą przeciętność.
Pytam w marcu siostrzenicę, czy i jakie przygotowania ją jeszcze czekają przed uroczystością, czy nie musi się czegoś nauczyć, nie ma jakichś zadań dodatkowych. „Tylko sukienkę musimy kupić” – szczerze odpowiedziała, nie wnikając za bardzo w szczegóły. Nie chodziło jej bowiem o jakąś konkretną kiecę, bo rośnie w takim tempie, że co rusz trzeba jej coś kupić i lepiej nie kupować z dużym wyprzedzeniem. Py‐tam siostrę, czy temat komunii zajmuje kogoś poza nimi, rodzicami i nami, polską rodziną. Ale jest tak mało dzieci przystępujących do Komunii i katolickich w ogóle, że trudno z kimkolwiek o tym poroz‐mawiać. Siłą rzeczy nie ma więc wyścigu na prezenty, stroje, imprezy, a w mediach publikacji o tym, co króluje na stołach, jakie są hity pre‐zentowe w sklepach czy w modzie. A Miriam pewnie bardziej myśli o tym, że na kilka dni przyjedzie do niej rodzina z Polski, z którą z racji odległości widzi się raz lub dwa razy na rok niż o swoich życzeniach czy marzeniach prezentowych. Bo tych brak. Po prostu w czerwcu za‐cznie przystępować do Komunii Świętej.
Może, wbrew pozorom, w takim otoczeniu łatwiej przeżyć samo przystąpienie do Komunii Świętej? Czas pokaże. |
ROMANA ZYGMUNT
Gdzie są granice mojej wiary ‐ chrześcijanin w życiu publicznym Granic tych szukali na zaproszenie miesięcznika „W drodze” ks. bp Grze‐gorz Ryś, mediawista i biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej, oraz Ryszard Bugaj, ekonomista, profesor Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN. Miesięcznik „W drodze” zorganizował debatę we współpracy z Collegium Iuridicum Novum w Poznaniu w ramach cyklu „500 minut o Kościele w świecie” (z okazji 500. numeru miesięcznika).
Prof. Ryszard Bugaj stwierdził, rozpoczynając debatę: ‐ Zaproszenie mnie przez o. Romana (redaktora naczelnego „W drodze”) wynika z zami‐łowania do pluralizmu. Jak powiedział, nie uważa się za ateistę, bo nie wierzy, że Boga nie ma. Do lat młodości był ministrantem, ale potem uległ wpływom – jak się wyraził – inteligentniejszego kolegi, który przekonał go do swoich niereligijnych racji. Jest zafascynowany osobą Jezusa, blisko mu do głoszonych przez Niego wartości i idei. Ale niejednokrotnie zraża go postawa samych chrześcijan. Niemniej uważa, że nie ma i raczej nie po‐wstanie konkurencyjna do chrześcijańskiej obyczajowość, a rola chrześci‐jaństwa w historii jest nie do przecenienia. Wytknął jednak Kościołowi, że „zawiesił na haku” wartości, które sam głosił, jak sprawiedliwość. Ubole‐wał, że encykliki papieskie na temat sprawiedliwości pozostały w sferze teorii w Kościele.
Swoją odpowiedź na temat wiary we współczesnym świecie bp. Ryś sprowadził do relacji każdego człowieka z Jezusem Chrystusem. Brak rela‐cji osobistej z Jezusem redukuje wiarę do ideologii, co już przerabialiśmy
Wiara
3‐5‐2015 Strona 13
w historii. Wówczas wiara stanowi przykrywkę dla róż‐nych działań, o których trudno wyrażać się pochlebnie. Jeśli w życiu doświadczyłem obecności Jezusa, to nie sposób o tym nie mówić (co świetnie ukazuje przykład Apostołów), ale by doświadczyć w życiu Jezusa, trzeba się spotkać z nawróceniem i przebaczeniem. Niestety te dwa terminy są obce współczesnemu człowiekowi.
Krakowski biskup pomocniczy nie krył swojego ocza‐rowania papieżem Franciszkiem i jego nauczaniem, które przypomina, że Kościół nie powinien zajmować się sam sobą. Kościół bowiem tłumaczy się (wyraża się) przez misje. Kluczowe jest tworzenie przez ludzi Kościoła miejsc spotkania ze wszystkimi – tak, by Kościół spełniał swoją rolę jednoczenia, by był zgodnie z definicją z Kon‐stytucji Lumen Gentium narzędziem jedności całego ro‐dzaju ludzkiego. Ale w tym celu nie trzeba wszystkich chrzcić na siłę. Biskup przywołał tu treść najnowszejbulli, którą Ojciec Świty poświęcił Bożemu miłosierdziu i po‐trzebie jego głoszenia. Jak mówił biskup, nie da się żyć według dekalogu – łaska musi poprzedzać moralność.
Nie zabrakło dyżurnego tematu rozdziału Kościoła i państwa. Bp Ryś wspomniał postać francuskiego księ‐dza Lamennais, który już w XIX w. głosił potrzebę roz‐działu tych instytucji. Jasne było dla niego, że wiąże się to z utratą majątku kościelnego, ale jak uznał – nie jest mu on do niczego potrzebny. Te (między innymi) poglą‐dy przepłacił życiem i śmiercią w ekskomunice.
Z kolei prof. Bugaj powiedział, że jako człowiek spoza Kościoła nie ma w ogóle problemu z tym, że państwo dotuje budowę Świątyni Opatrzności Bożej czy wypłaca zgromadzeniom odszkodowania za odebrane dobra. Jeśli jednak Kościół upomina się do państwa, czyli społeczeń‐stwa, o zwrot budynków, w których od 1945 r. urzęduje jakaś szkołą czy uniwersytet, to wtedy jest to dla niego przejaw pazerności przedstawicieli Kościoła.
Jak podsumował o. Roman Bielecki OP, od dawna nie było tak dobrej dyskusji. „Kraków ma Dziedziniec pogan, a w Poznaniu rodzi się podwórko”. |
ROMANA ZYGMUNT
MISERICORDIAE VULTUS
Fragment bulli papieża Franciszka (…) Kościół ma misję głoszenia miłosierdzia Boga,
bijącego serca Ewangelii, aby w ten sposób dotknąć serce i umysł każdego człowieka. Oblubienica Chry‐stusa czyni swoim zachowanie Syna Bożego, który wszystkim wychodzi naprzeciw, nie pomijając nikogo. W naszym czasie, w którym Kościół jest zaangażowa‐ny w nową ewangelizację, temat miłosierdzia wyma‐ga, by go ponownie przedstawić z nowym entuzja‐zmem i z odnowioną działalnością duszpasterską. Jest to kluczowe dla Kościoła oraz dla wiarygodności jego
głoszenia, aby żył on i świadczył w pierwszej osobie o miłosierdziu. Język Kościoła i jego gesty powinny przekazywać miłosierdzie tak, aby wejść w głębię serca ludzi i sprowokować ich do odnalezienia drogi powrotu do Ojca.
Pierwszą prawdą Kościoła jest miłość Chrystusa. Tejże miłości, która zmierza aż do przebaczenia i do dania siebie samego, Kościół czyni się sługą i pośred‐nikiem wobec ludzi. Stąd też tam, gdzie Kościół jest obecny, musi się też zaznaczyć miłosierdzie Ojca. W naszych parafiach, w naszych wspólnotach, w sto‐warzyszeniach, w ruchach, gdziekolwiek są chrześci‐janie, każdy powinien tam odnaleźć oazę miłosierdzia.
Chcemy żyć tym Rokiem Jubileuszowym w świetle słowa Pana: Miłosierni jak Ojciec. Ewangelista przy‐pomina nauczanie Jezusa, który mówi: „Bądźcie miło‐sierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). To program na życie, który jest trudny, ale zarazem boga‐ty w radość i w pokój. Nakaz Jezusa jest zwrócony do tych, którzy słuchają Jego głosu (por. Łk 6, 27). Aby być zdolnymi do miłosierdzia, powinniśmy najpierw nastawić się na słuchanie słowa Bożego. To oznacza odzyskanie na nowo wartości ciszy, aby móc medy‐tować słowo, które jest do nas zwrócone. W ten spo‐sób możliwa jest kontemplacja miłosierdzia Boga i przyjęcie go jako własnego stylu życia.
(…) Nie zmęczy mnie nigdy powtarzanie, żeby spowiednicy stali się prawdziwym znakiem miłosier‐dzia Ojca. Bycie spowiednikiem to nie improwizacja. Spowiednikami stajemy się przede wszystkim wtedy, gdy wpierw sami jako penitenci szukamy przebacze‐nia. Nigdy nie zapominajmy, że być spowiednikiem znaczy mieć udział w samej misji Jezusa i być kon‐kretnym znakiem ciągłości Boskiej miłości, która przebacza i zbawia. Każdy z nas otrzymał dar Ducha Świętego dla przebaczenia grzechów i za to jesteśmy odpowiedzialni. Nikt z nas nie jest panem sakramen‐tu, ale wiernym sługą przebaczenia Boga. Każdy spo‐wiednik powinien przyjmować wiernych jak ojciec z przypowieści o marnotrawnym synu: to ojciec, który wybiega na spotkanie syna, pomimo, że ten ostatni roztrwonił jego majątek. Spowiednicy są wezwani, aby objąć skruszonego syna, który wraca do domu i by wyrazić radość z tego, że się odnalazł. Niech nie zmęczy spowiedników również to, że będą musieli wyjść do drugiego syna, który pozostał na zewnątrz i jest niezdolny do radości, aby wytłumaczyć mu, że jego ostry osąd jest niesprawiedliwy i nie ma sensu w obliczu miłosierdzia Ojca, które nie zna granic. Niech nie zadają aroganckich pytań, lecz jak ojciec z przypowieści niech przerwą wywód przygotowany przez syna marnotrawnego, ażeby potrafili uchwycić w sercu każdego penitenta wezwanie do pomocy i prośbę o przebaczenie. Spowiednicy są wezwani do tego, aby byli zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji i pomimo wszystko, znakiem prymatu miłosierdzia. (…) |
Polecamy
Strona 14
Dobry adres Legnicki Caritas zaprasza na wy‐poczynek do… Szklarskiej Poręby. Proponuje swój nowy, pięknie położony pensjonat, którego nie powstydziłby się żaden tour ope‐rator. Obiekt otworzył swoje po‐dwoje w styczniu 2014 roku.
W Szklarskiej Porębie sezon jest cały rok – nawet poza sezonem. Kogo interesuje choćby odrobinę aktywna turystyka, ten wie: zimą moż‐na robić wszystko, co ze śniegiem związane, brzydką zimą można w tych samych miejscach maszerować po licznych ciekawych szlakach, a od wiosny korzystać z rowerów. Tym bardziej więc takich turystów zadowoli lokalizacja Domu na Białej Dolinie, położonego tuż przy torach kolejki (jeździ rzadko, więc nie jest to uciążliwe), blisko Osiedla Huty, a ok. 1 000 m od schroniska Chatka Robaczka.
Raz wjechawszy pod dom, można zostawić samochód i zapomnieć o centrum miejscowości. Idealne rozwiąza‐nie w przypadku potrzeby prawdziwego wytchnienia od codziennych zajęć i obowiązków. Nie trzeba nawet szu‐kać kościoła – kaplica jest na miejscu i pełni rolę kaplicy dla mieszkańców okolic, toteż co niedzielę (a nawet w tygodniu) gwarantowana pełna posługa duszpasterska (spowiedź w niedzielę przede mszą).
Właściciele Domu zadbali o wszystko, co potrzebne do pełnego wypoczynku. Wyżywienie – w cenie nocle‐gów obfite śniadania. Dodatkowo płatne równie sowite porcje obiadowe i kolacyjne lub obiadokolacji. A do tego:
sala rekreacyjna i sportowa (sprzęt gimnastyczny, siłow‐nia), sauna i jacuzzi (dodatkowo i niedużo płatne), sala kominkowa z biblioteką, pomieszczenie na narty (do suszenia sprzętu). Do wszystkiego mila i uczynna obsługa otwarta na potrzeby i oczekiwania gości.
Wszystkie pokoje cieszą zmysły świeżością i nowo‐ścią. Są przestronne, wyposażone w łazienki, wszystko przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Tylko lampki do czytania słabe (warto zabrać coś swojego).
Pokoje z balkonami i widokiem na piękną panoramę Karkonoszy. Wokół domu duży kompleks zieleni, miejsce na spacer, medytację czy spotkania na łonie natury. A wszędzie spokój.
Ośrodek pomieści 60 osób. Świetnie nadaje się na or‐ganizację konferencji, spotkań, warsztatów (odrębne sale konferencyjne). Jest też dobrym adresem dla tury‐stów w każdym wieku i o różnych zainteresowaniach. Szczerze polecamy – na wakacyjne wojaże i na pobyty o dowolnej porze roku. (RLZ)
Więcej informacji: http://domnabialejdolinie.pl/ Dom na Białej Dolinie Diecezjalny Dom Caritas im. Jana Pawła II ul. Wolności 11 58‐580 Szklarska Poręba tel. +48 75 761 26 77 mail: [email protected]
Recenzja
3‐5‐2015 Strona 15
Magia teatru
Teatr Scena na Piętrze zaproponował nam 27 kwietnia monodram „Zwierzenia bezrobotnego aktora”, którym był Marcin Zarzeczny. To jego autorski spektakl. Jest to opowieść z życia bezrobotnego aktora, jak mówi tytuł sztuki, to historia o jego determinacji w drodze do wyznaczonego sobie celu i walce o realizację marzeń. Mówi o tym w sposób lekki, bez użalania się nad losem. Bohater próbuje myśleć tylko pozytywnie i patrzeć na trudne sytuacje z humorem i ogromnym dystansem. Marcin Zarzeczny tworzy przedstawienia w unikatowy sposób, na oczach widzów. „Zwierzenia’’ oklaskiwano w Zabrzu, Katowicach, Krakowie i Warszawie oraz w wersji anglojęzycznej na festiwalach w Teheranie i Reykjaviku, gdzie spektakl Zarzecznego został gorąco przyjęty przez widzów i organizatorów. Dzięki własnej inicjatywie „bezrobotny aktor”ma teraz pełne ręce roboty.
Przyznam teraz, że jestem w bardzo trudnym i niezręcznym położeniu, bowiem w moim odczuciu ten monodram był mało porywający, by nie powiedzieć, że wręcz nudny. Ale „de gustibus non disputandum est”, czyli o gustach się nie dyskutuje.
Mam tylko nadzieję, że majowy spektakl (18 i 19 maja) „Edukacja Rity” nie sprawi mi zawodu.
EMILIA MROWIŃSKA
Wojciechowe rozważania
o rodzicielstwie
roczystość św. Wojciecha, a właściwie Ewange‐lia na ten dzień uderzyła mnie mocno – bo po‐twierdzała moje przemyślenia, które akurat
tego dnia otworzyły mi oczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno
pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci
go mój Ojciec. (J 12,24‐26)
Myślałam o rodzicielstwie – że jest pełne wyrze‐czeń, trudności, że radości są wielkie, ale najpierw trzeba się namęczyć. Obserwacja przyjaciół borykają‐cych się z problemami związanymi z opieką nad nie‐mowlęciem skłoniła mnie do uogólnionej refleksji na dzisiejszy świat. Oni mówią: „Gdybyśmy wiedzieli, jakie to jest trudne, zastanowilibyśmy się dziesięć razy”. I świat właśnie tak żyje – nie chce umierać dla innych. I zostaje sam.
Dzisiejsi szanujący się małżonkowie nie podejmują pochopnie decyzji o dziecku. Czasem nie podejmują jej wcale… Dziecko później, jak będą lepsze warunki. A gdy nadchodzą, okazuje się, że lepiej byłoby wcze‐śniej. Nigdy nie ma odpowiedniego czasu na ofiarę. A to de facto oznacza rodzicielstwo: codzienne ob‐umieranie. Jeśli tego nie ma, rodzicielstwo nie może być szczęśliwe. I nie ma sensu.
To pewnie dlatego, że to Bóg jest Dawcą Życia. A jednocześnie – Miłością. To oznacza, że daje życie poprzez miłość. Ale także to, że daje miłość poprzez ofiarę z życia. Wiele razy załamywałam się w swoim rodzicielstwie; zawsze okazywało się, że zgubiłam
sens, bo zapomniałam, że mam to Bogu ofiaro‐wać. I że miłość jest cierpieniem, obumieraniem. Może stąd obecna fala niepłodności? Nie chcemy kochać, nie chcemy dawać siebie – nie może być nowego życia. Zostajemy sami.
A na koniec – nie po to, żeby rozrzedzić pe‐symistyczny ferment tych rozważań, ale żeby ukazać prawdę: „A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”. Radości przychodzą później. Przy‐chodzą niespodziewanie, właściwie już nieocze‐kiwane. I dlatego są prawdziwymi radościami – wolnymi, bo pochodzącymi z ofiarnej miłości.
AGATA KAMZELAK
U
ANEGDOTA DLA MATURZYSTÓW
Pewnego majowego dnia Sławomir Mrożek dostrzegł młodego człowieka w garniturze i domyślając się, że jest to maturzysta, zapytał z troską: – Było „Tango”? – Było – odpowiedział strapiony młodzieniec. – Przepraszam – wydusił Mrożek.
Dla dzieci
Strona 16
W tym numerze również kontynuujemy temat św. Jana Pawła II. Przed-stawiamy kilka anegdot dotyczących Papieża, którego wielu ceniło za Jego poczucie humoru.
Wkrótce po wyświęceniu na kapłana, Karol Wojtyła w 1946 roku przybył do Rzymu, aby tu kontynuować swoje studia. Jeden z jego ówczesnych kolegów, Albert Felice, wspominał po latach: ‐ Karol opowiadał nam dowcipy po łacinie. *** W roku 1983, w swojej rezydencji w Castel Gandolfo, Jan Paweł II przyjął piłkarzy Lechii Gdańsk, którzy byli wówczas zdobywcami Pucharu Polski. W pewnym momencie papież powiedział: ‐ Ja kiedyś grałem głównie na bramce. Który z was jest bramkarzem? Gdy przed papieżem stanął bramkarz Tadeusz Fajfer, papież dodał: ‐ Domyślam się na podstawie moich doświadczeń, że grasz najgorzej ze wszystkich, dlatego wzięli cię na bramkę? Wierszyki na różne okazje Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany "Wujkiem", często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W 1957 roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz: "Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią i jak tu można wierzyć tym... paniom".
W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował notes z dedykacją: "W tym notesie nie pisz dwójek, o to prosi Cię dziś Wujek!".
W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie "Wujek" nie tracił rezonu i całą sytuację spointował rymowanką: "Za te całodzienne harce, Zmówię brewiarz przy latarce". Mów mi wujaszku Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy'ego Cartera. Pięcioletnia wów‐czas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko: ‐ Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość. Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział: ‐ Mów mi wujaszku. Papieskie wagary Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: „Dano wam dziś wolne w szkole?”. „Tak” – wrzasnęła z radością dzieciarnia. „To znaczy – skomentował Jan Paweł II – że papież powinien częściej tu przy‐jeżdżać”.
Anegdoty pochodzą ze str. internetowej www.apostol.pl