witt gen stein ludwig - traktat logiczno-filozoficzny

Upload: joanna-zymalska

Post on 17-Jul-2015

97 views

Category:

Documents


1 download

TRANSCRIPT

BIBLIOTEKA KLASYKW

FILOZOFII

LUDWIG WITTGENSTEIN

TRACTATUS LOGICO-PHILOSOPHICUS

Przeoy i wstpem

opatrzy

BOGUSAW WOLNIEWICZ

2000 WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN

Dane o oryginale

Ludwig Wittgenstein, Tractatus Logico-Philosophicus Routledge London-New York 1974. Reprinted 1994. Routledge & Kegan Paul Ltd 1961, 1974

Okadk i obwolut projektowa

Wiesaw KosiskiRedaktor

Maria SzymaniakRedaktor techniczny

Teresa Skrzypkowska

F

Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. z o.o. Warszawa 1997

ISBN 83-01-12337-0Wydawnictwo Naukowe PWN SA 00-251 Warszawa, ul. Miodowa 10 tel.: (0-22) 695-43-21 faks: (0-22) 826-71-63 e-mail: [email protected] http://www.pwn.com.pl

SPIS TRECI

Wstp. O Traktacie Literatura cytowana

VII XLI

TRACTATUS LOGICO-PHILOSOPHICUS

Przedmowa [Traktat) Skorowidz osb Skorowidz poj

35

84 86

O TRAKTACIE

Pan, ktrego wyrocznia jest w Delfach, niczego nie zwiastuje, ani nie ukrywa, lecz daje do zrozumienia. Heraklit

Traktat logiczno-filozoficzny Wittgensteina jest jednym z wielkich dzie filozofii w ogle, a w naszym stuleciu chyba po prostu najwikszym. 1. A u t o r . Ludwig Wittgenstein (1889-1951) urodzi si w Wiedniu, w rodzinie wielkiego przemysowca Karla Witt gensteina, zwanego wtedy austriackim Kruppem. Paac Wittgensteinw by jednym z centrw kulturalnych wczesnego Wiednia, zwaszcza muzycznie. Bywa u nich Brahms. Sam Wittgenstein te by wysoce muzykalny, a jego ulubionym kompozytorem by Schubert. Przez par lat Wittgenstein studiowa budow maszyn na politechnikach w Berlinie i Manchesterze. Studia te jednak zarzuci i w 1912 r. przenis si do Cambridge, by studiowa tam u Bertranda Russella podstawy matematyki i filozofi. W 1913 r. przedstawi mu pierwszy szkic swoich pomysw znany dzi jako Notes on Logic ktry zrobi na Russellu wielkie wraenie, i sta si zaczynem jego pniejszej filozofii logicznego atomizmu". Z wybuchem wojny Wittgenstein wstpi na ochotnika do armii austriackiej, i pozosta w niej do koca. Przez trzy lata by na froncie rosyjskim, w 1916 r. przey tam w pierwszej linii wielk ofensyw Brusiowa. Na pocztku 1918 r. zosta awansowany na podporucznika w puku artylerii grskiej i przeniesiony na front woski. By wielokrotnie odznaczany za odwag; latem 1918 r., podczas cikich walk pod Asiago, dowdztwo jego puku wystpio o odznaczenie go Zotym Medalem Walecznych, austriackim odpowiednikiem naszego

VIII

Wstp

Krzya Virtuti Militari. W uzasadnieniu napisano: Jego wybitnie dzielna postawa, spokj, odwaga i zimna krew wzbudziy niekamany podziw wrd onierzy" ([26], s. 59 - 60). Po kapitulacji Austrii trafi do obozu jecw na Monte Cassino. Wittgenstein prowadzi na froncie dziennik filozoficzny. (Jego zachowana cz ukazaa si w 1961 r. jako Notebooks 1914-1916) W sierpniu 1918 r., urlopowany z frontu, przebywa u swego stryja Paula pod Salzburgiem i tam zredagowa na podstawie tego dziennika swj Traktat. Uka za si on najpierw w 1921 r. jako Logisch-philosophische Abhandlung w czasopimie Annalen der Naturphilosophie", a w 1922 r. wysza w Londynie jego synna niemiecko-angielska wersja ksikowa pod aciskim tytuem Tractatus logico-philosophicus zaproponowanym przez G. E. Moore'a. (Przekadu na angielski dokonali F. P. Ramsey i Ch. K. Ogden.) O wydawc nie byo atwo. Z listu do jednego z nich zachowa si nastpujcy komentarz autora:[...] ksika ta ma sens etyczny. Chciaem swego czasu da w przedmowie zdanie, ktrego teraz faktycznie tam nie ma, ale ktre tu pisz, bo moe bdzie dla Pana kluczem. Ot chciaem napisa, e moja praca skada si z dwu czci: z tego, co w niej napisaem, oraz z wszystkiego, czego n i e napisaem. I wanie ta druga cz jest wana. Tre etyczn moja ksika wyznacza niejako od wewntrz; i jestem przekonany, e T Y L K O tak da si j wyznaczy c i l e . Krtko mwic sdz, e wszystko, co w i e l u dzi k l e p i e , zawarem w swej ksice milczc ([25], s. 15).

2. R e c e p c j a . Ukoczywszy Traktat Wittgenstein od wrci si od filozofii. Majtek odziedziczony po ojcu rozda rodzestwu (a wic chce Pan popeni finansowe samobj stwo" ([16], s. 215) rzek mu notariusz), ukoczy jakie kursy nauczycielskie i we wrzeniu 1920 r. podj prac w szkole wiejskiej. Latem 1924 r. odpisa J. M. Keynesowi, dawnemu znajomemu z Cambridge:Pyta Pan, czy nie mgby czego uczyni, by umoliwi mi znowu prac naukow. Nie, w tej sprawie nic si nie da zrobi. [...] Wszystko, co rzeczywicie miaem do powiedzenia, powiedziaem i na tym rdo wyscho ([11], s. 12).

Ci, z ktrych zdaniem liczy si najbardziej Frege i Russell nie przyjli jego Traktatu tak, jak oczekiwa. Fregego zna

O Traktacie

IX

jeszcze sprzed wojny i posa mu teraz kopi maszynopisu. Dosta tak odpowied:Paska rozprawa jest dla mnie trudno zrozumiaa. [...] Zaraz na wstpie spotykam wyraenia by faktem" {der Fali sein) oraz fakt" (Tatsache) i przypuszczam, e znacz to samo. Ale oto pojawia si jeszcze trzecie wyraenie, istnienie stanw rzeczy" (das Bestehen von Sachverhalten). Czy nie mona by tu skreli sowa istnienie" i powiedzie: Kady fakt jest pewnym stanem rzeczy, i kady inny innym"? A moe daoby si rwnie rzec: Kady stan rzeczy jest istnieniem pewnego faktu"? Jak Pan widzi: wikam si od pocztku w wtpliwociach i trudno mi si posun dalej. [...] Czy s stany rzeczy, ktre nie istniej? Czy kade poczenie przedmiotw jest pewnym stanem rzeczy? Czy nie zaley to take od tego, co je czy? Czym jest w cznik? [...] Chciabym jakiego przykadu na to, e Wezuwiusz jest skadnikiem pewnego stanu rzeczy. Wtedy, jak si zdaje, skadniki Wezuwiusza te musz by skadnikami owego faktu; fakt bdzie si zatem skada take z zastygej lawy. Co mi si to nie wydaje ([31, s. 19-20).

W licie do Russella Wittgenstein skwitowa odpowied Fregego krtko: nie rozumie ni sowa" ([13], s. 164). Ale i Russell sprawi mu zawd. Jego wstp do Traktatu Witt genstein okreli jako lur" i rzeczywicie jest on niespodziewanie wty i pytki. Russell czu chyba, e dziea dobrze nie rozumie, ale zobligowany okolicznociami i peen najlepszych chci czu si zmuszony co, wbrew lepszej wiedzy, napisa. Natomiast wtpliwoci Fregego nie byy od rzeczy: cz z nich zachowaa sw aktualno do dzi. Pierwsi nadali Traktatowi rozgos dwaj matematycy. Jednym by Frank P. Ramsey z Cambridge, ktry w 1923 r. opub likowa w kwartalniku Mind" obszern, wnikliw i entuzjas tyczn recenzj [15]. Drugim by Hans Hahn, profesor matematyki na uniwersytecie w Wiedniu, za ktrego spraw Traktat sta si przedmiotem dugich deliberacji w powstaj cym wtedy wanie Kole Wiedeskim. Moritz Schlick, dusza tego Koa, by nim urzeczony. Gdy w 1926 r., po odejciu ze szkoy, Wittgenstein wrci na stae do Wiednia, doszo do ich spotkania w domu jego siostry, ekscentrycznej milionerki Margarete Stonborough (uwiecznionej na znanym portrecie Klimta). ona Schlicka tak to pniej opisaa:Zaproszenie od pani Stonborough przynioso wielk rado i oczekiwanie, a nadzieje Moritza nie spezy tym razem na niczym. Mogam znowu (jak za poprzedniej, nieudanej wizyty na wsi) obserwowa z zaciekawieniem jego

X

Wstp

pen rewerencji postaw pielgrzyma. Wrci zafascynowany, mao mwi, i czuam, e nie naley o nic pyta ([11], s. 14).

Takie wraenie autor Traktatu wywiera na wielu. Po latach Russell napisa, e spotkanie z nim byo najwiksz przygod intelektualn" jego ycia. A Tadeusz Kotarbiski, mao skdind Wittgensteinowi przychylny, rzek kiedy w zwizku z tym: Russell ugi si pod naciskiem potniejszej od siebie osobowoci". 3. D o c i e k a n i a f i l o z o f i c z n e . PowrtWittgensteina do filozofii zaczyna si od momentu, gdy wiosn 1928 r. wysucha przypadkiem w Wiedniu odczytu L.EJ. Brouwera, gonego przedstawiciela tzw. intuicjonizmu w nowoczesnej filozofii matematyki. (Dwa lata pniej Russell pisa do Moore'a o Wittgensteinie: ma sporo napisane o niesko czonoci, ale grozi mu stale powtrka z Brouwera, i musi ciga cugle, gdy staje si zbyt jawna" ([13], s. 293).) W nastpnym roku przenis si na stae do Cambridge; w 1939 powoano go tam na katedr filozofii, z ktrej w 1947 r. sam zrezygnowa. Zmar 29 kwietnia 1951 r. Zaraz po powrocie do Cambridge w 1929 r. Wittgenstein opublikowa krtki artyku Some Remarks on Logical Form [22], sw drug i ostatni prac, jaka si ukazaa za jego ycia. Obraca si ona jeszcze cakowicie w krgu mylowym Traktatu, a jej tre sprowadza si do dwu punktw: do uznania, e wbrew Traktatowi zdania elementarne mog si wzajem wyklucza; oraz do stwierdzenia, e w skad formy logicznej tych zda czego Traktat nie przesdza musz wchodzi liczby. W Cambridge Wittgenstein radykalnie zmieni front. Po krtkim okresie przejciowym przypadajcym na lata 1929-1932, kiedy to wysun swe synne haso sensem zdania jest metoda jego weryfikacji" odrzuca sumarycznie Traktat jako jedno wielkie nieporozumienie i zaczyna uprawia filozofi w cakiem innym duchu i stylu, w niczym tamtego nie przypominajcym. Najpeniejszym wyrazem tej nowej", czy pnej" filozofii Wittgensteina s jego pomiertnie wydane w 1953 r. Dociekania filozoficzne, znane szeroko pod tytuem angielskim Philosophical Investigations [19]. Potem wydano

O Traktacie

XI

jeszcze wiele innych jego pnych tekstw, ale niczego istotnie nowego ju nie wniosy. (Znany logik G. Kreisel, ongi suchacz Wittgensteina, recenzujc jego wydane w 1956 r. Remarks on the Foundations of Mathematics [21], uzna je za zadziwiajco bahy produkt wietnego umysu" [7].) Dociekania to utwr chaotyczny i bezksztatny. Skadaj si z lunych uwag na temat gier jzykowych", uycia wyrae", stosowania regu" i rzeczy podobnych, przy czym unika si tam programowo wypowiadania jakichkolwiek twierdze oglnych i stanowczych. Wszystko pozostaje pynne i do odwoania; peno natomiast retorycznych pyta, niewyranych sugestii, niejasnych aluzji i trywialnych przykadw, nie wiadomo dokadnie czemu sucych. Co waciwie autor chcia tam powiedzie, jest do dzi przedmiotem sporw i dyskusji, ale jedno jest pewne: ,jzyk" rozumie si w Dociekaniach cakiem inaczej ni w Traktacie. Tam pojmowany by jako nonik prawdy i faszu: jako wielkie zwierciado, w ktrym odbija si wiat. Tu za pojmuje si go czysto instrumentalnie i naturalistycznie: jako rodek ekspresjii i narzdzie komunikacji, za pomoc ktrego ludzie w rnych sytuacjach swego ycia zwanych tam wanie grami jzykowymi" steruj wzajemnie swoim zachowaniem. Elzenberg powiedzia kiedy: Midzy Traktatem a Dociekaniami Wittgenstein jako bardzo wypozytywnia". Nowa filozofia Wittgensteina ma swoich licznych i czsto zapalonych zwolennikw. Jej wpyw przechodzi dwiema falami. Kulminacja pierwszej przypada na przeom lat pi dziesitych i szedziesitych, kiedy staa si w krajach anglosaskich obok wpywu G.E. Moore'a i J. L. Austina gwnym rdem inspiracji dla tzw. filozofii lingwistycz nej, polegajcej na drobiazgowym ledzeniu leksykalnych i frazeologicznych zawioci mowy potocznej. Druga zacza si w latach osiemdziesitych, odkd dopatrzono si w p nym Wittgensteinie" prekursora i proroka postmodernistycz nej" rozbirki filozofii. Jej uprawianie ma ju mie, wedug niego, cele tylko destrukcyjne: ma wygasza problematyk filozoficzn przez ujawnienie jej faktycznej bezprzedmiotowo ci, skrytej za zwodniczymi analogiami sownymi. Dlatego mawia si susznie, e ta nowa filozofia Wittgensteina jest filozofi terapeutyczn": nie rozwizuje problemw, tylko

XII

Wstp

usiuje z nich leczy. (Wittgenstein wpisa kiedy Schlickowi na jego egzemplarzu Traktatu: Kada z tych tez to wyraz choroby" ([12], s. X).) W ocenie obu dzie Wittgensteina nie naley jednak kierowa si tym, co on sam o nich sdzi. Zdanie autora o wasnym dziele nie jest miernikiem jego obiektywnej wartoci, jak to wida chociaby z przykadw Pana Tadeusza i Procesu Kafki. Traktat otwiera myli filozoficznej dalekie perspektywy; Dociekania prbuj je zamyka, s drog donikd. Skd jednak bierze si tak wielka rnica w jakoci obu dzie? Po prostu std, e Traktat mia potne rdo inspiracji w nauce: bya nim nowoczesna logika formalna, wtedy wanie nabierajca rozpdu. To ona bya jego si non. Natomiast Dociekania s zupenie oderwane od jakiejkolwiek cisej myli naukowej, a filozofia oderwana od nauki i ywica si jedynie sama sob szybko dzi jaowieje. 4. S y s t e m . Rozwaania Wittgensteina obracaj si w Trak tacie wok podstawowego problemu wszelkiej filozofii, czyli problemu, jaki jest stosunek myli do wiata. Jakie wiato rzuca na ten stosunek nowoczesna logika? Traktat utosamia mylenie z jzykiem, czyli z wszelkim sensownym uyciem symboli (teza 4), wobec czego problem podstawowy przesuwa si na kwesti stosunku jzyka do opisywanej w nim rzeczywistoci. (Std pozr, e Wittgenstein zajmuje si gwnie jzykiem.) Jak pokazali Frege i Russell, jzyk ma logicznie budow klasyczne go rachunku zda (tezy 5 i 6), a to znaczy w terminologii nieco pniejszej e ma budow wolnej algebry Boole'a. Powstaje teraz pytanie: jak budow musi mie wiat, ktry daje si opisa w takim wanie jzyku? (Czy w szczeglnoci te musi by woln algebr Boole'a, i to jak wskazywaaby teza 2 wraz z wzorami kombinatorycznymi w tezach 4.27 i 4.42 wolno generowan przez og moliwych stanw rzeczy"; czy moe niekoniecznie?) W Traktacie Wittgenstein rozwija wielki system metafizy czny, ktry ma by ostatecznym rozwizaniem postawionego zagadnienia (Przedmowa). Wida to ju z synoptycznego zestawienia jego siedmiu tez gwnych. Oto one:

O Traktacie 1 2 3 4 5 6 7

XIII

wiat jest wszystkim, co jest faktem. To, co jest faktem fakt jest istnieniem stanw rzeczy. Logicznym obrazem faktw jest myl. Myl jest to zdanie sensowne. Kade zdanie jest funkcj prawdziwociow zda elementarnych. (Zdanie elementarne jest funkcj prawdziwociow samego siebie.) Oglna forma funkcji prawdziwociowej ma posta: [p, Af(C)]. Jest to oglna forma zdania. O czym nie mona mwi, o tym trzeba milcze.

Uderza sia i prostota tych tez, a zarazem jaka ich osobliwa zagadkowo wcale nie terminologiczna, raczej kom binacyjna. Bo symbole w tezie 6 to po prostu indukcyjna definicja ogu zda, przy zaoeniu, e dany ju jest og zda elementarnych, oznaczony tam przez /?". (W dzisiejszej symbolice matematycznej oznaczylibymy go przez (/?,), iePT, gdzie N jest zbiorem liczb naturalnych.) Operacja ,,N(%)" to jednoczesna negacja wszystkich zda w zbiorze %: ani to, ani to, ani tamto". A pojcie funkcji prawdziwo ciowej", jedyny tam termin techniczny, atwo znale w ka dym nowoczesnym podrczniku logiki. Siedem tez Wittgensteina to nie s ani lune aforyzmy, ani aksjomaty jakiego systemu dedukcyjnego, ktrymi charak teryzuje si jego pojcia pierwotne. Tezy te stanowi jeden cig mylowy, kolejno do siebie nawizujc: kada dalsza rozwija jakie pojcie, ktre nie rozwinite pojawio si w poprzedniej. Na przykad: teza 2 precyzuje bliej pojcie bycia faktem" wprowadzone w tezie 1, a teza 4 pojcie myli" wprowadzone w tezie 3. (Osobno stoi tylko ostatnia, bo jest konkluzj tamtych szeciu: stosunek myli do wiata jest ostatecznie niewyraalny.) W ten sposb owietlaj si one i wspieraj wzajemnie, i rzeczywicie przypominaj jak aksjomatyk, cho ni nie s. A sidemka jest liczb magiczn. 5. A t o m i z m . W myl Traktatu wiat jest mozaik niezalenych od siebie faktw (teza 1.2). Kamykami tej mozaiki s fakty atomowe", z ktrych kady polega na zaistnieniu pewnego stanu rzeczy". (Dlatego mawia si za

XIV

Wstp

Russellem, e Traktat wyraa filozofi logicznego atomizmu" w odrnieniu od filozofii logicznego monizmu", ktra tak niezaleno neguje.) Stany rzeczy s to twory tylko m o l i w e : jedne z nich s rzeczywiste, drugie urojone. Pierwsze wystpuj w wiecie jako fakty pozytywne", drugie jako fakty negatywne" (2.06) co wyjania czciowo wtpliwoci Fregego podniesione w jego licie. Stany rzeczy s to zawsze twory z o o n e , twory o pe wnej strukturze" wewntrznej (2.021). Ale s rwnie two ry p r o s t e : Wittgenstein nazywa je przedmiotami" (2.02), a ich og substancj wiata" (2.021). Te przedmioty s zanurzone w przestrzeni logicznej" stanw rzeczy, czyk' swych moliwych konfiguracji" (2.0272), ktra jest za razem ich form". T ostatni definiuje si jako mo liwo struktury" (2.033) i przysuguje ona tylko przed miotom tak jak tylko stanom rzeczy przysuguje stru ktura. Owe stany rzeczy s elementami czy punktami" przestrzeni logicznej. Przedmioty s w tej przestrzeni obecne nie wprost, lecz jedynie poprzez tamte: kady przed miot jest w niej reprezentowany przez og tych stanw rzeczy, w ktrych wystpuje. Gdyby za jakie przedmioty miay zawsze wspwystpowa czyli reprezentowaby je w przestrzeni logicznej ten sam zbir stanw rzeczy to byyby po prostu jednym i tym samym przedmiotem: jednym niepodzielnym atomem Demokryta. (Jest to oczywicie inne pojcie atomu" ni poprzednie atomy logiczne".) Jako og przedmiotw substancja wiata jest zarazem ogem form (2.025). Tym samym zawarte s ju w niej wszystkie moliwe stany rzeczy (2.014), czyli caa prze strze logiczna. Obie zatem przenikaj si wzajemnie: substancja jest zanurzona w przestrzeni, ktra sama jest ju w niej zawarta. W ten sposb stanowi one cznie pewn sta matryc wiata, na ktrej ukada si zmienna mozaika faktw. 6. P r z e s t r z e . Podana dopiero co interpretacja pojcia przestrzeni logicznej" nie jest jedyna. Drug wskaza E. Stenius [17], a trudno ley w tym, e myl Wittgensteina

O Traktacie

XV

stale oscyluje midzy obiema, bezskutecznie prbujc t dwoisto przezwyciy. Nie wiadomo te dotd, czy jest to w ogle wykonalne; a jeeli, to jak. Przy obu interpretacjach wiat jest wysp faktw (teza 1.13) w oceanie moliwoci, jakim jest owa przestrze; ale mo liwoci" te co innego znacz. W pierwszej interpretacji punktami przestrzeni logicznej byy pojedyncze stany rzeczy: moliwoci co do zasigu m i n i m a l n e , takie od ktrych nic ju odj si nie da. W drugiej jest odwrotnie: punktami s moliwoci m a k s y m a l n e , takie do ktrych nic si ju nie da doda. Traktat nazywa je cikawo jedyne to w nim zachwianie stylistyczne moliwociami prawdziwocio wymi zda elementarnych" (4.3), przy czym chodzi nie o kade z tych zda z osobna, lecz o wszystkie na raz. Dla jednego zdania elementarnego mamy zatem dwie moliwoci prawdziwociowe (prawd i fasz), dla dwu mamy ich ju cztery, dla trzech osiem, a dla wszystkich nieprzeliczal nie wiele (4.31 i 4.463 (c)). Pojedynczemu zdaniu elementarnemu odpowiada po stronie wiata pewien stan rzeczy (4.21). Wyobramy sobie, e wszystkie one s ustawione w jeden nieskoczony cig: 7?i, /? , Piszc pod kadym jedynk lub zero albo jak Wittgenstein P" lub F" dzielimy w cig na dwoje. Ot kady taki podzia czyli kady nieskoczony cig par postaci (/?, 1) lub (p, 0) reprezentuje wanie pewien m o l i w y w i a t : ten, w ktrym kady stan rzeczy ozna czony jedynk zrealizowa si jako fakt pozytywny, a kady oznaczony zerem jako fakt negatywny. wiat w jest moliwy" w tym przynajmniej sensie, e jest w naszym jzyku o p i s y w a l n y (4.26): daby si w nim opisa rwnie dobrze, czy rwnie le, jak wiat rzeczywisty. Te moliwoci prawdziwociowe" nazywano potem rnie: ,X-stanami" (Carnap [1] za Wittgensteinem), ocenami" (Suszko [18]), reali zacjami" (o [9]), czy wreszcie moliwymi wiatami" (Kripke [8] za Leibnizem). Og moliwych wiatw stanowi przestrze logiczn" w drugiej interpretacji tego terminu. Obie interpretacje s wyranie rne, ale zachodzi midzy nimi wany zwizek. Polega on na tym, e we wszystkich moliwych wiatach wystpuj te same przedmioty proste, bo2

XVI

Wstp

zawsze ta sama jest przecie ich przestrze logiczna. Moliwe wiaty nie rni si zatem substancj, lecz jedynie jej skonfigurowaniem, czyli faktami (2.022, 2.023 i 2.024). Dawno zauwaono, e Wittgensteinowska substancja wiata" od powiada cile materii pierwszej" Arystotelesa; tyle e w jednej metafizyce jest pomylana jako ziarnista, w drugiej jako ciga. 7. R e a l i z a c j e . Teza 5 wyraa zasad ekstensjonalnoci, dla logiki kluczow, a tu po raz pierwszy w literaturze wyranie sformuowan. Gosi ona, e wszystkie zdania s funkcjami prawdziwociowymi zda elementarnych, czyli e warto logiczna zda zaley jedynie od wartoci wchodzcych w ich skad zda elementarnych (a nie od ich sensu!). A skoro tak, to kady moliwy wiat wyznacza jak powinien nie tylko warto logiczn kadego zdania elementarnego, lecz wszystkich zda w ogle. Dlatego w Traktacie mwi si (4.41 i 4.431), e wiaty" te s w a r u n k a m i p r a w d z i w o c i zda po prostu, a dokadniej warunkami wystarczajcymi ich prawdziwoci lub faszywoci. Rwnie termin warunki prawdziwoci" (truth-conditions), dzi w literaturze logicznej czsto uywany, zosta tu wprowadzony do niej po raz pierwszy. Niech a bdzie dowolnym zdaniem. Te moliwe wiaty, w ktrych byoby ono prawdziwe, Wittgenstein nazywa jego podstawami prawdziwoci" (5.101), a ich og miejscem logicznym" wyznaczonym przez to zdanie w przestrzeni logicznej (3.4). Oznaczmy to miejsce przez M(a). Pozwala to przedstawi spraw bardzo pogldowo. Niech prostokt na naszym rysunku bdzie przestrzeni logiczn, a poszczeglne punkty moliwymi wiatami. Jednym z nich jest wiat rzeczywisty; oznaczmy go przez w. Z tej perspektywy og faktw przypomina ju nie tyle wysp na oceanie, co gwiazd na firmamencie, ale to nie szkodzi. Gdzie w tej przestrzeni ley punkt w , tego dokadnie nie wiadomo. Jednak kade nowe zdanie, ktrego warto logiczn udao si rozpozna, dokadniej go w niej lokalizuje. Tak wic postp wiedzy coraz bardziej przestrze logiczn jzyka zacienia, kolejno z niej pewne moliwoci prawdziwociowea

O Traktacie

XVII

eliminujc i dc w granicy do punktu w , w ktrym caa ta przestrze do niego jednego si zredukuje. Niech a, p, y bd jakimi zdaniami: dwa pierwsze prawdziwe i niezalene, trzecie faszywe, pierwsze wy klucza trzecie, drugie z trzeciego wynika. Zdanie jest praw dziwe wtedy i tylko wtedy, gdy punkt w ley w jego miejscu logicznym. Powstaje zatem ukad jak na rysunku 1. Zacieniowana cz wsplna obszarw M(a) i M(P) jest oczywicie miejscem logicznym koniunkcji: M(a A p) = M(a) n M ( p ) . Jest ono zawarte jak trzeba (teza 5.12) w miejscach obu swych skadnikw, bo te z niego logicznie wynikaj. Tak samo mamy: M(y) c: M(P). Dla alternatywy i negacji jest podobnie: M(a v P) = = M ( a ) u M ( P ) , M ( ~ a ) = M(a). Miejsca logiczne zda tworz wic algebr Boole'a, ktrej jednoci jest caa przestrze logiczna (miejsce tautologii), a zerem zbir pusty (miejsce sprzecznoci), zgodnie z tez 4.463.0 a

Przestrze logiczna

Rysunek 1

Czy algebra miejsc logicznych jest wolna? Na to potrzeba, by miejsca kadego zbioru zda elementarnych i ich negacji, nie zawierajcego pary sprzecznej, przecinay si niepusto. To za jest warunek trudny do spenienia. Nie wystarczy np. wzajemna niezaleno stanw rzeczy postulowana w tezach 2.061 i 2.062, bo znaczy ona tylko, e miejsca te przecinaj

XVIII

Wstp

si kade z kadym parami. Wystarczy natomiast, e jak w tezie 4.27 dopuszcza si jako elementy przestrzeni logicznej wszystkie cigi zero-jedynkowe moliwe k o m b i n a t o r y c z n i e . (Znaczy to, mwic nawiasem, e tezy 2.061 i 2.062 wynikaj logicznie z tezy 4.27 jako jej przypadek szczeglny.) Miejsca logiczne zda elementarnych bd wtedy wolnymi generatorami tej algebry. Ta elegancka konstrukcja formalna rodzi jednak trudnoci metafizyczne. Co np. oznacza w niej cig samych zer? Suszko mniema, e nie ma wtedy adnego wiata, i e cig ten trzeba wobec tego z przestrzeni logicznej wykreli jako niemoliwy. Ale wtedy algebra przestaje by wolna. A poza tym nie mona go wykrela, bo przecie nawet wtedy istniej dalej przed mioty: ich istnienie nie zaley od tego, jakie s fakty (2.024). A skoro istniej, musz by jako skonfigurowane, choby jak na to wskazuj owe zera skrajnie chaotycznie. Cho wic wiat w skada si niby z samych faktw negatywnych, to jednak musz si w nim znale take jakie pozytywne a to przeczy zaoeniu. Albo co oznacza cig samych jedynek? Oczywicie oznacza to, e zrealizowao si pozytywnie wszystko, co si tylko zrealizowa mogo: wiat jest peny, bez dziur. Ale przecie jak to potem uzna sam Wittgenstein stany rzeczy mog si wyklucza. Przypumy bowiem, e zdania Jan jest teraz w Toruniu" i Jan jest w Warszawie" s elementarne w sensie Traktatu. Kady z tych dwch stanw rzeczy jest z osobna moliwy, ale razem pozytywnie zrealizowa si nie mog; tym bardziej nie mog wszystkie. Pewne cigi zero-jedynkowe reprezentuj wic wiaty niemoliwe" i trzeba je wykreli. Wtedy jednak algebra znowu przestaje by wolna, atomizm logiczny za cakowity. Stosunek jzyka do wiata osabia si wic z domniemanego (4.04) zwierciadlanego izomorfizmu do homomorfizmu. Po wstaje zatem kwestia jego kierunku. Ot jest to homomorfizm z jzyka w wiat, zamiast odwrotnie: dwa zdania logicznie nierwnowane mog teraz wyznacza to samo miejsce logiczne. (Szczegy tego homomorfizmu znajdzie czytelnik w Ontologii sytuacji [23].) W zwizku z podanym przykadem dodajmy, e naprawd

O Traktacie

XIX

elementarnymi owe dwa zdania nie s, bo ani Jan, ani Toru, ani Warszawa nie s to obiekty absolutnie proste. Midzy zdaniami gramatycznie prostymi i zdaniami logicznie elemen tarnymi zachodz jednak pewne homologie, dziki ktrym rne tezy Traktatu i w tym jego sia przenosz si na obiekty, ktre s proste tylko relatywnie, czyli proste wzgldem jzyka albo wzgldem uniwersum dyskursu. Tak jest np. wtedy, gdy na mapie w duej skali miasta kurcz si do punktw; a take wtedy, gdy prawa dynamiki formuowane dla punktw materialnych" przenosi si na obiekty jak kule bilardowe lub ciaa niebieskie ktre takimi punktami bynajmniej nie s. (Dla Wittgensteina jednym z wanych rde inspiracji byy wspominane take w Traktacie Die Prinzipien der Mechanik [5] Heinricha Hertza, w kt rych pojcie punktu materialnego" odgrywa rol jeszcze bardziej istotn ni zwykle w mechanice). Kade zdanie sensowne przedstawia pewn moliw s y t u a c j (teza 2.202 z tez 4.01). Stany rzeczy stanowi tylko ich przypadek graniczny: s sytuacjami atomowymi". 8. E k s t e n s j o n a l n o . Zasada ekstensjonalnoci wy raona w tezie 5 bywa kwestionowana. S zdania zoone powiada si ktrych prawdziwo wcale nie zaley od prawdziwoci ich zda podrzdnych, nie mog one zatem by ich funkcjami prawdziwociowymi. Jako przykad podaje si zwykle tzw. konteksty intensjonalne, czyli zwroty typu Jan myli, e /?", Jan wie, e /?", Jan mwi, e /?", itp. (W gramatyce aciskiej odpowiadaj im zwroty zawierajce jakie verba sentiendi et dicendi wraz z konstrukcj accusativi cum infinitivo.) Replik Traktatu stanowi tezy 5.541 - 5.542. S one jednak trudne, i dlatego nasza ich interpretacja atwo moe by sporna. Obiekcj odpiera si tam w dwch krokach. Wskazuje si najpierw, e zdania postaci Jan mwi, e p maj w istocie form '/?' mwi, e p". Myl jest w tym taka: zdanie Jan mwi, e Ala ma kota", znaczy: Jan wypowiada zdanie Ala ma kota", a to ostatnie s a m o ju mwi, e Ala ma kota. W ten sposb zdanie uniezalenia si od osoby je wypowiadajcej, komunikujc pewien obiektywny stan rzeczy.n

XX

Wstp

To nie po Janie przecie suchacz poznaje, e Ala ma kota, tylko po jego sowach. W drugim kroku Wittgenstein idzie za Fregem i jego interpretacj mowy zalenej, ale z istotnymi modyfikacjami. Wskazuje mianowicie, e formua '/?' mwi, e p" jest rwnowana pewnemu zdaniu zoonemu, w ktrym nie wystpuje w ogle ani zdanie /?" jako cao syntaktyczna, ani adne mu rwnowane chocia wystpuj tam wszystkie logicznie istotne skadniki zdania p" z osobna. Trzeba si tu jednak uwolni od sugestii, jaka pynie z semantyki Tarskiego. Gdy bowiem traktowa cudzysw semantyczny jako funkcj, ktra przyporzdkowuje swym argumentom zdaniowym nazwy indywidualne, skdind ca kiem dowolne, to formua mwi, e p" bdzie zawsze prawdziwa. Bdzie zatem tautologi, a przecie formua wyjciowa Jan mwi, e p" tautologi w oczywisty sposb nie bya. Wedug semantyki Traktatu inaczej ni u Tarskiego ujmujc znak zdaniowy w cudzysw, nie tworzymy nazwy tego znaku, lecz dajemy o p i s jego struktury syntaktycznej i odniesie semantycznych.. Znak zdaniowy nie jest jakim przedmiotem, ktry mona by nazywa, lecz pewnym faktem: faktem, e pewne wyrazy zostay zestawione z sob w pewien okrelony sposb. W tym miejscu replika rozdziela si na dwa podkroki. Niech dla zda cudzysw podwjny bdzie odtd cudzy sowem Tarskiego, a pojedynczy Wittgensteina. (Na nazwach oba cudzysowy pokrywaj si.) Ot teraz jak w tezie 3.1432 utosamia si najpierw wyraenie '/?'" ze zwrotem to, e q", gdzie zdanie q" jest opisem znaku zdaniowego /?". W ten sposb formua '/?' mwi, e p" nazwijmy j krtko formu P" przechodzi rwnowa nie w formu to, e q, mwi, e T ostatni za interpretuje si nastpnie jako jednoczesne uznanie zdania q" i skorelowanie jego skadnikw syntaktycznych ze skadnikami stanu rzeczy, ktrego obrazem byo zdanie p". Aby jednak rzecz uwyrani, trzeba zej z poziomu logiki zda na poziom logiki predykatw. Wemy np. jakiekolwiek zdanie relacyjne postaci aRb" (chociaby zdanie Ala ma

O Traktacie

XXI

kota"). I niech opisem tego zdania bdzie wyraenie: 0" S b". Stwierdza ono, e midzy nazwami a" i b" zachodzi pewien stosunek zdaniotwrczy S (3.1432). Wtedy formua P: ,,'aRb' mwi, e a Rb", przechodzi najpierw w formu to, e a"Sb", mwi, e aRb, a nastpnie w zwyk koniunkcj: jest tak, e a" S b", przy czym nazwa a" reprezentuje tutaj przedmiot a, nazwa b" przedmiot b, forma (...) S (...)" za reprezentuje form (...) R (...). Koniunkcja ta jest rwnowana formule P, cho zdanie a R b" wcale w niej nie wystpuje w caoci, jedynie w kawakach. Nic przeto dziwnego, e prawdziwo formuy P od jego prawdziwoci zalee nie moe. W zdaniu, Jan mwi, e Ala ma kota" zdanie podrzdne nie jest argumentem, podobnie jak w zdaniu Jan da drapaka" rzeczownik drapak" nie jest nazw adnego przedmiotu. Co to znaczy, e ,jedna forma reprezentuje tu drug"? Znaczy po prostu, e jest z ni i d e n t y c z n a , niczym ksztat dwu figur geometrycznie podobnych. (Cho tutaj chodzi jedynie o identyczno formy logicznej", czyli o takie m i n i m u m podobiestwa midzy zdaniem i przedstawianym w nim faktem, przy ktrym ten drugi jest jeszcze z pierwszego r o z p o z n a w a l n y . ) Tak np. forma P(...) obecna np. w zdaniu dzicio stuka" reprezentowa by jej nie moga, poniewa jest i n n a : tamta bya form funkcji zdaniowej od dwu argumentw, ta jest form funkcji od jednego. Dlatego wzajemn reprezentacj form naleaoby wyrazi raczej tak: Forma (...)-(...) obecna w zdaniu i znakowana tam liter S" jest identyczna z form obecn w fakcie i znakowan w jego opisie liter R". Litery czy inne znaki uyte do oznakowania form same nic nie znacz, jak indeksy lub nawiasy. Su jedynie temu, by rne przypadki wystpienia tej samej formy uczyni odrnialnymi, podobnie jak numery wybijane na niektrych produktach seryjnych. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by liter ,,/?" w zdaniu ,/iRb" potraktowa jako nazw pewnego przedmiotu innej kategorii. Wtedy jednak predykat przesuwa si samoczynnie w konstrukcj zdania a R b", nie reprezentowany ju w nim adnym wyraeniem. Jednake wyraenie takie mona by atwo wprowadzi, piszc to zdanie jako funkcj od trzech

XXII

Wstp

argumentw, np. tak: (p(a, b, R). (Ala i kot pozostaj do siebie w stosunku posiadania".) Otwiera to jednak drog do regresu Bradleya, ywo wtedy w Cambridge dyskutowanego. (Jeeli dwa przedmioty pozostaj w pewnym stosunku, to midzy nimi a tym stosunkiem, ktry te jest pewn istnoci, musi zachodzi jaki stosunek drugiego stopnia itd. in infinitum.) Ale zrobienie paru krokw w tym kierunku moe by czasem teoretycznie celowe: bdziemy wtedy mieli przedmioty rnych typw logicznych. Teza 5.542 mwi, e formua P ustanawia korelacj dwch faktw, korelujc ze sob ich przedmioty. Ale jakich? Jednym jest niewtpliwie sam znak zdaniowy: to, e pewne wyrazy zostay zestawione w pewien sensowny sposb. A drugim? Nie jest nim przedstawiany stan rzeczy, bo ten jest tylko pewn moliwoci logiczn, nie faktem. Ot faktem drugim jest r z e c z y w i s t a konfiguracja wszystkich tych przed miotw, o ktrych w zdaniu mowa. Ta za moe by taka sama, jak konfiguracja syntaktyczna nazw w zdaniu, albo inna: stan rzeczy realizuje si bd pozytywnie, bd negatyw nie. A o tym w formule P nie byo w ogle mowy. (Tu zachodzi wyrane podobiestwo z Fregem i jego rozrnieniem sensu" i znaczenia" zda.) Skadowe formy logicznej w fakcie, eaRb czy w jakim kolwiek innym s to pewne stae logiczne" w rozumieniu tezy 4.0312. W myl niej nie mog by zatem reprezentowane w jego obrazie zdaniowym przez nic rnego od siebie samych, nie mog by niczym zastpione: wystpuj zawsze o s o b i c i e (jak mawia P.T. Geach), nigdy przez przedstawiciela czy zastpc. Przez zastpcw tzn. przez jakie znaki repre zentowane s w zdaniach jedynie prze^rnioty. Tyle w sprawie ekstensjonalnoci, bo jej zadowalajce omwienie wymagaoby odrbnego studium. A poza tym, tak czy inaczej, jedna refleksja oglna nasuwa si chyba w tym miejscu nieodparcie: gsto treci w Traktacie jest tak ogromna, e po jego uwanej lekturze prawie wszystkie inne dziea filozofii zdaj si wodniste. 9. Z d a n i e . Traktat zawiera nie jedn, lecz dwie teorie stosunku myli do wiata, i chce je ze sob stopi. Trudno si

O Traktacie

XXIII

one jednak cz, a dwoisto ta sprawia, e dzieo grozi stale pkniciem, czyli sprzecznoci. Jest to ta sama dwoisto, z ktr zetknlimy si ju wskazujc na dwa rozumienia przestrzeni logicznej": jedno rozumienie wie si z jedn teori, drugie z drug. Z punktu widzenia Traktatu zagadka stosunku myli do wiata sprowadza si do pytania o istot z d a n i a (5.4711). Krtko przed mierci, za ostatniego pobytu u rodziny we Wiedniu na Gwiazdk 1950 r., Wittgenstein rzek na wp do siebie wobec zebranych (bya tam m.in. Elisabeth Anscombe): W zdaniu, w zdaniu caa tajemnica!" (Der Satz, der Satz ist das Geheimnisvolle!). Echo tego pobrzmiewa te w Dociekaniach ([19], 93): Kto mgby rzec Zdanie to rzecz najpowszedniejsza w wiecie, a kto inny Zdanie to co nader osobliwego!". (Dawno temu, wrd publikowanych w Przekroju" zabawnych okrele z zeszytw szkolnych znalazo si i takie: Zdanie jest to myl zako czona kropk". Paradoksalna zagadkowo jest tu piknie widoczna.) Dwie teorie Traktatu to wanie dwie teorie zdania; i Witt genstein by wiadom ich dwoistoci. W swoich notatkach wojennych wspomina on pod dat 6 czerwca 1917 r. o teorii zdania jako klasy" i jako obrazu", oraz o trudnoci ich powizania. Pierwsza ujmuje zdanie jako klas warunkw prawdziwoci; o tym bya ju mowa. Druga ujmuje je jako o b r a z moliwego stanu rzeczy. Obie maj si do siebie mniej wicej tak, jak dla nazw teorie ich zakresw i ich treci: miejsce logiczne zdania to jego zakres", a przedstawiony w nim stan rzeczy to jego tre". Obie s te zwizane podobnym prawem odwrotnoci: im wikszy zakres, tym mniej treci; i odwrotnie" (5.121 i 5.122); tylko e dla zda jak byo do przewidzenia zwizek ten jest o wiele bardziej skomplikowany ni dla nazw. W swych Notatkach z 1913 r. Wittgenstein powiada na wstpie: Filozofia skada si z logiki i metafizyki; pierwsza jest baz drugiej" [20]. Dwie teorie Traktatu odpowiadaj dwu gwnym dziaom logiki: rachunkowi zda i rachunkowi predykatw. Zdania logicznie proste (elementarne" w terminologii

XXIV

Wstp

Wittgensteina) traktuje si w rachunku zda jako niepodzielne atomy sensu, nie troszczc si o ich tre, lecz tylko o to, jak wpywaj na prawdziwo zda z nich zoonych. (A wedug zasady ekstensjonalnoci wpywaj tylko sw wartoci logicz n.) Jzyk rachunku zda jest wic czysto zdaniowy" (propositional). Temu dziaowi logiki odpowiada w Traktacie metafizyka miejsc logicznych. W rachunku predykatw zdaniowy atom sensu zostaje rozbity na funkcj i argument, czyli predykat i nazw (albo zwyczajnie na orzeczenie i podmiot, cho troch inaczej ni w gramatyce pojte). Ten dzia logiki wiedzie do metafizyki moliwych stanw rzeczy i tworzcych je przedmiotw, oraz ich form. Mona wic rzec, e w Traktacie teoria zdania jako klasy jest teori zda zoonych, a teoria zdania jako obrazu teori zda prostych. Wedug tej ostatniej spjniki logiczne w niczym nie przyczyniaj si do obrazowoci jzyka (5.4611): caa ona tkwi w samych tylko zdaniach elementarnych (2.034). Wemy za przykad zdanie Ja kocha Magosi, lecz ona kocha Stasia, a Sta jej nie kocha". Spjniki a" i lecz" s logicznie po prostu stylistycznymi odmianami znaku koniunkcji, a wic zdanie to ma posta: K(x,y) A K(y,z) A ~ K(z,y). Czony tej koniunkcji cz si w obraz miosnego trjkta, ale nie sprawia tego bynajmniej znak koniunkcji, lecz powtarzanie si zmiennych. (Podobnie jak w geometrii kombinatorycznej okrela si wielocian przez luny zbir odcinkw w ten sposb, e identyfikuje si z sob niektre ich koce i czyni w ten sposb jego krawdziami.) Jednak koniunkcja nie jest logicznie jaowa. W naszym przykadzie znaczy ona, e znak / ' z pierwszego czonu jest tym samym znakiem co znak y" z drugiego, cz$li odnosi si do tej samej Magosi. Mimo to operacja koniunkcji nie ma z obrazowoci jzyka nic wsplnego, podobnie jak rama z treci obrazu. Przypomina raczej nawiasowanie, a wic co gosi teza 5.4611 interpunkcj. Koniunkcja jest czci wewntrznej maszynerii jzyka, jego skadni logicznej" (3.33) by znowu uy terminu wprowadzonego do literatury przez Wittgensteina, cho rzadko mu w niej przypisywanego.

O Traktacie

XXV

Z alternatyw i negacj sprawa jest oczywicie trudniejsza. (Szczegy zawiera wspomniana Ontologia sytuacji [23].) W kadym jednak razie czony alternatywy nie tworz jednego obrazu co wida najlepiej, gdy si wzajem wykluczaj lecz stanowi ich z b i r , niczym obrazy rozwieszone na cianie. Ale i tutaj tosamo znaczeniowa jednakowych zmiennych jest zagwarantowana. W jzyku przedmiotom odpowiadaj nazwy, a faktom zdania. Nazwa jest przyporzdkowana przedmiotowi umow nie, natomiast midzy zdaniem i faktem zachodzi wi i s t o t n a (4.03). Przyporzdkowanie jest dzieem ludzkim, ta wi nie (3.342). Uwidacznia si ona w tym, e zdanie pokazuje swj sens samo, bez dalszych objanie, cho stanowi nowy znak (4.01 i 4.02). A gdyby nawet jakie objanienia miay si gdzie okaza potrzebne umowy mog by zawie (4.002) i wymaga caych acuchw definicji (3.261) to i tak owe zdania objaniajce bd w kocu musiay pokaza swj sens ju bezporednio, bez dalszych objanie. Zdanie jest obrazem i wymaga tylko tyle objanie co on. Aby jednak zdanie czy cokolwiek mogo by obrazem jakiegokolwiek faktu, spenione musz by dwa warunki. Po pierwsze: zdanie samo musi by faktem (3.14)! Jest to bowiem pewna syntaktycznie nieobojtna konfiguracja wyra zw znakw syntaktycznie prostych, czyli o zoonoci syntaktycznie obojtnej podobnie jak stan rzeczy jest konfiguracj prostych przedmiotw. I tak musi by, bo naczelna zasada semantyczna jest taka: fakty przedstawia si tylko przez fakty (3.142). Po drugie: struktura znaku zdaniowego musi odwzorowy wa struktur faktu, ktrego istnienie to zdanie stwierdza (4.022). Na to za jak ju wskazywalimy struktura obu musi by jednakowa, czyli musi by po prostu t s a m struktur. Z tych dwu warunkw wynika, e zda nie mona nazywa; bo nie mona nazywa faktw: mona je jedynie o p i s y w a (3.144). Tak np. znak (Ala ma kota")" odwzorowuje struktur skadniow znaku Ala ma kota", nie jest wic adn nazw, lecz opisem.

XXVI

Wstp

Mwic niech to krzeso oznacza Kozi Wierch, a tamten st Trzy Korony", traktujemy przyporzdkowywane sobie twory jakby byty proste. Midzy znakiem i jego obiektem nie powstaje wtedy adna wi wewntrzna, ktra pozwalaaby po tych meblach rozpoznawa, co reprezentuj i czy cokolwiek. Gdy natomiast dana jest oglna regua rzutowania faktw-obiektw w pewne fakty-znaki (3.11 i 3.12) np. taka, e rozmiary mebli maj odpowiada trudnoci podejcia na symbolizowane przez nie szczyty wtedy nasze przypo rzdkowanie pokazuje co automatycznie, niezalenie od nas. To, e st jest wikszy ni krzeso, mwi przy takiej metodzie projekcji w tym wypadku oczywicie faszywie, lecz zrozumiale e atwiej wej na Kozi Wierch ni na Trzy Korony (3.1431 i 3.1432). Gdzie brak danej z gry, oglnej metody rzutowania, tam proponowana umowa semantyczna niech to oznacza tamto" nie moe w ogle doj do skutku. Proponuje si w niej bowiem niepodobiestwo. Poza systemem jzyka czyli poza metod formuowania sensownych zda nie ma adnego oznaczania", ani te adnych nazw" (3.3). Co staje si nazw tylko przez to, e aktem nazwania zostaje od razu wstawione w kontekst jakich m o l i w y c h zda. Nie ma nazw, gdzie nie ma form zdaniowych jak nie ma cen, gdzie nie ma potencjalnych nabywcw. Jzyk jako og moliwych zda (4.001) stanowi ukad zamknity (4.12). 10. H o m o m o r f i z m . Odwzorowanie faktw atomowych w zdaniach elementarnych te jest homomorficzne, ale w drug stron: ze wiata w jzyk. Tamten homomorfizm by przeja wem n a d m i a r o w o c i jzyka; polega ona na tym, e w jzyku mona przedstawia rwnowanie to samo w rny sposb. Ten za jest przejawem n i e o s t r o c i jzyka: jego rozdzielczo jest za maa, by sprosta nieskoczonej zoono ci wiata. Niech zdanie n ley na stole" w skrcie xLy" bdzie zdaniem elementarnym; wiadomo wtedy, o jaki n i jaki st chodzi. Przypumy, e jest prawdziwe. Stwierdza

O Traktacie

XXVII

si w nim zatem pewien fakt; a e jest elementarne, jest to fakt atomowy: istnienie pewnego stanu rzeczy. Fakt ten mg si jednak zrealizowa na mnstwo sposobw: n ley tu albo tam, z brzegu lub w rodku, w poprzek albo na skos itd. Przez stan rzeczy" mona tu zatem rozumie jedno z dwojga: bd kade takie pooenie z osobna, bd to, co jest im wsplne, niejako ich ontologiczny ekstrakt. Tylko ten ekstrakt zosta odzwierciedlony w naszym zdaniu jednoznacznie. Nazwijmy pierwsze rozumienie konkretnym", drugie abs trakcyjnym". Temu drugiemu odpowiadaaby nieskoczona alternatywa rozczna owych wzajemnie si wykluczajcych stanw rzeczy konkretnych: x y v xL y v ... v xL y v .... Jednake zdania nieskoczenie dugie w ludzkim jzyku nie istniej. Nie pomoe te tutaj to, co Wittgenstein nazywa generalizacj zdania" (5.522): przejcie od zdania xhy" do postaci skwantyfikowanej Vi: x L , y , gdzie skwantyfikowany predykat L," byby pierwowzorem" (Urbild) wszystkich owych pooe, a znaki x" i y" peniyby rol staych nazwowych. Albowiem to te jest fikcja: predykatw kwantyfikowa si nie da. Skoro tylko prbujemy to zrobi, wtedy predykat jak mawia Suszko ucieka nam w konstrukcj zdania ( ) L , ( ) " i prbie si wymyka. Izomorfizm ze struktur syntaktyczn zdania, postulowany w tezie 4.04, dotyczy jedynie stanw rzeczy abstrakcyjnych. Stany konkretne odzwierciedlaj si w niej tylko o tyle, o ile odzwierciedliy si ju w strukturze ontologicznej tamtych. Schematycznie pokazuje to rysunek 2 (s. XXVIII). Podwjna strzaka oznacza tam izomorfizm struktury zdania elementarnego /?" ze struktur pewnego abstrakcyjnego stanu rzeczy; strzaki pojedyncze to homomorficzne odwzo rowania na w stan abstrakcyjny struktury kadego kon kretnego stanu rzeczy ze zbioru A; strzaki przerywane oznaczaj superpozycj obu odwzorowa, czyli homomorfizm ze zbioru A na zdanie p". Rozrnienie stanw rzeczy konkretnych i abstrakcyjnych nie wystpuje w Traktacie wprost. Zgadza si jednak dobrze z tez 5.156, jeeli opatrzy j maym komentarzem uzupe niajcym, dodanym tutaj w nawiasach: Zdanie moe byx 2 n

XXVIII

Wstpzdania elementarne

p"

stany rzeczy abstrakcyjne

stany rzeczy konkretne

Rysunek 2

wprawdzie niepenym obrazem danej sytuacji (konkretnej), ale jest zawsze j a k i m penym obrazem (czyli: penym obrazem j a k i e j sytuacji abstrakcyjnej)". W tezie 5.156 uywa si terminu sytuacja", a nie stan rzeczy", bo mwi si w niej o wszelkich zdaniach sensownych, niekoniecznie tylko elementarnych. Moliwe stany rzeczy s granicznie prostym przypadkiem moliwych s y t u a c j i . (Je eli przyj, e w naszym przykadzie z Jasiem i Magosi czony koniunkcji przedstawiaj pewne stany rzeczy, to caa koniunkcja przedstawia pewn sytuacj). Rozrnienie nasze stosuje si wic take do sytuacji: one te mog by rozumiane bd konkretnie, bd abstrakcyjnie. Opozycja sytuacji konkretnych i abstrakcyjnych ywo przypomina opozycj substancji pierwotnych i wtrnych u Arystotelesa. Jest to tylko jeden z wielu przykadw uderzajcego paralelizmu, jaki przebiega midzy obu sys temami: midzy metafizyk s u b s t a n c j i w jednym przypad ku i metafizyk f a k t w w drugim. Polega to na tym, e wewntrz systemu zwizki logiczne gwnych kategorii ka-

O Traktacie

XXIX

dego z nich s jednakowe: substancje maj form, fakty maj struktur itd. Dla obu te systemw baz bya logika: dla metafizyki Arystotelesa ta, ktr stworzy on sam; dla meta fizyki Wittgensteina ta, ktr na przeomie naszego stulecia wsptworzyli Frege i Russell. (Wskazany paralelizm om wiony zosta szerzej w monografii Rzeczy i fakty. Wstp do pierwszej filozofii Wittgensteina [24].) Warto moe doda w tym miejscu mae objanienie ter minologiczne. Ot obraz i z o m o r f i c z n y jest jak odbicie w lustrze: obiekt jest w peni rozpoznawalny. Natomiast obraz h o m o m o r f i c z n y jest jak chiskie cienie na ekranie: rozpoznajemy z nich obiekt tylko w konturze, wiele szczeg w si zaciera. W wietle tego porwnania struktura zdania /?" byaby wic jedynie lustrzanym odbiciem cienia, jaki elementy zbioru A rzucaj na ekran abstrakcyjnych stanw rzeczy i to rzucaj w taki sposb, e wszystkie ich cienie si pokrywaj. Nie zawsze, rzecz jasna, izomorfizm jest tak atwo widoczny jak midzy wygldem obiektu w naturze i w odbiciu lustrza nym. Dobrym przykadem trudniejszego izomorfizmu moe by tabelka w tezie 4.447: jest ona izomorficzna z drugim wykresem z tezy 6.1203 i wyraa te to samo, co on, mianowicie warunki prawdziwoci dla implikacji. (Ideografia naszkicowana w tezie 6.1203 ma ju jak ideografia Fregego znaczenie tylko historyczne, bo przyja si duo praktyczniej sza symbolika tabelek zero-jedynkowych. W Traktacie wprowadzaj j tezy 4.442-4.46 i 5.101, ale nie stamtd zostaa przejta, tylko z prac ukasiewicza [10] i Posta [14], opublikowanych w tym samym 1921 r. Natomiast termin tautologia", powszechnie dzi w logice uywany, pochodzi rzeczywicie z Traktatu.) 11. F o r m a . Najwaniejszym pojciem w systemie Trak tatu jest pojcie formy", ale jest tam zarazem najtrudniejsze. Dotykalimy go ju w punkcie 5, wyraniej w punkcie 8. Teraz chcemy co dopowiedzie, lecz z wahaniem, bo wcale nie jestemy tu pewni swego. Pojcie formy" jest sprzone w Traktacie z pojciem m o l i w o c i . Nie tylko jednak dlatego, ani nawet nie

xxx

Wstp

gwnie, e form" definiuje si tam jako moliwo struktury" (2.033). Pojcie moliwoci przenika ca kon strukcj mylow Traktatu, a wyrazy mona", mgby", moliwy", moliwo" oraz ich pochodne stale si w jego tezach przewijaj. Czsto wystpuj niejawnie, bo ukryte w definicji terminu: tak np. fakt" to okoliczno, e co jest tak a tak, cho m o g o b y by inaczej; stan rzeczy" to m o l i w a konfiguracja przedmiotw; itd. Metafizyk faktw mona by rwnie dobrze nazywa metafizyk moliwoci". Wittgensteinowskie rozumienie moliwoci" rni si od zwykego. Teza 3.02 gosi bowiem, e wszystko, co mona pomyle, jest moliwe a to brzmi paradoksalnie. Paradoksalno ta nieco si jednak zmniejszy, gdy odwrciwszy t tez przez transpozycj przekonamy si, i znaczy ona, e nie mona pomyle niemoliwoci. Kiedy, w dziecistwie, zdumiaa nas bajka o smoku, co mia tak waciwo, e od ba do ogona by dugi na mil, a od ogona do ba na dwie! To przecie niemoliwe", mylelimy sobie a jednak przez kogo pomylane. Wcale nie pomylane rzekby Wittgenstein ta bajka jest bezsensownym zestawieniem sw, ktre adnej myli nie wyraa". A gdyby kto replikowa, e bajka jest bez sensu, bo jej niemoliwo jest jawna, zapytaby, w czym waciwie niemoliwo ukryta miaaby by dla myli lepsza od jawnej. Teza 3.02 tylko o tyle odbiega od zwykego rozumienia moliwoci", e to, co jawne, zostao w niej zrwnane logicznie z tym, co ukryte. Podobnie rozumia moliwo" Hume, uznajc za oczywis te, e cokolwiek mona sobie wyobrazi, jest moliwe". Midzy Traktatem Wittgensteina i Traktatem Hume'a [6] w ogle zachodzi gbokie powinowactwo duchowe, tym bardziej zastanawiajce, e skdind byy to osobowoci skrajnie rne: Hume pogodny i dobroduszny sangwinik, Wittgentein chmurny i surowy melancholii. A jednak w metafizyce chodzili tymi samymi drogami. (Szerzej o tym we wspomnianej Ontologii sytuacji [23].) O moliwoci" w ujciu Wittgensteina jedno da si powiedzie na pewno: spenia ona reguy formalne skodyfikowane w logice modalnej jako system S5". Charakterystyczny aksjomat tego systemu gosi, e cokolwiek jest moliwe, jest

O Traktacie

XXXI

z koniecznoci moliwe. Wolno zatem rzec, e co jest rzeczywiste z przypadku; a nie wolno, e jest z przypadku moliwe. W Traktacie wszystkie brane pod uwag moliwoci s nieprzypadkowe (2.012-2.0121). Duch Traktatu jest eleacki. Wszystko, co konieczne, jest odwieczne i niezmienne; przypadkowe s tylko fakty: dzi jestemy jeden fakt, jutro nas nie bdzie drugi. Ale ta szczeglna forma, ktra si w nas i nasze ycie wcielia, bya od zawsze by tak rzec zapisana w gwiazdach jako pewna moliwo, i na zawsze w nich zapisana pozostanie. Wcielajc si w fakty, forma ta jedynie staje si widoczna, niczym wywoane zdjcie. Logiczna przestrze moliwoci jak To, co jest Jedno" Parmenidesa jest pena i sztywna: nic w niej ani przyby, ani uby nie moe. W tym te sensie jest bardziej realna ni wiat faktw (5.563). Wittgenstein nazywa swj pogld na stosunek jzyka do wiata czyli sw semantyk teori logicznego od wzorowania". W notce z 20 padziernika 1914 r. tak j streci:Teoria l o g i c z n e g o o d w z o r o w a n i a przez j z y k gosi cakiem oglnie: aby zdanie m o g o b y prawdziwe lub f a s z y w e zgadza si z rzeczywistoci, albo nie c o w zdaniu musi b y z rzeczywistoci identyczne.

Wielkie pytanie Traktatu brzmi po prostu: c o? Odpowied zawieraj tezy 2.1-2.19. Najwaniejsze z nich s dwie: 2.15-2.151, w ktrych wprowadza si pojcie f o r m y o d w z o r o w a n i a . Pojcie to jeszcze trudniej przejrze ni pojcie formy" w ogle. (Ju Ramsey pisa: to nieuchwytne co forma odwzorowania" ([15], s. 274).) Niepodobna go tu jednak pomin, bo jest centralne. Nakrelmy wic cho jego zarys z grubsza, niestety, i nie rczc za trafno. Niech wyraenie a~b-c" bdzie zdaniem elementarnym, a", b", c" za bd znakami prostymi. (Kreseczki midzy nimi markuj ich powizanie syntaktyczne; np. ko cwkami, nawiasami, szykiem wyrazw czy kategori syntaktyczn.) I niech to zdanie przedstawia pewien stan rzeczy, polegajcy na konfiguracji przedmiotw A, B, C odpowied nio przez owe znaki reprezentowanych.

XXXII

Wstp

Przedmioty A, B, C mog mie rn form". Nie definiujc tego pojcia cho pewn definicj, podobn do tej typu logicznego" u Russella, daoby si nawet poda poprze stamy na objanieniu go prostym przykadem. Zdania takie, jak n ley na stole", rozkada si zwykle w logice na nley nastole", traktujc jako wyraz pewnego stosunku midzy dwiema rzeczami: noem i stoem. Zdanie ma zatem posta xRy", a oba czony w nim wymieniane maj t sam form: s przedmiotami materialnymi (cikie, ruchome, dotykalne itd.) To samo zdanie mona jednak rozoy inaczej, gramatycz nie: na podmiot i grup orzeczenia, a t dalej na orzeczenie waciwe i okolicznik miejsca: nleyna stole" W tym ujciu, nie gorszym logicznie od tamtego, zdanie ma nadal posta xRy", ale czony s rnej formy: pierwszym jest znowu przedmiot materialny, drugim natomiast jest m i e j s c e , ktrego nazw czyli znakiem na nie wskazujcym jest wyraenie na stole". Miejsca s to te pewne przedmioty", tylko innej formy ni te materialne. (U Arystotelesa stanowiy, jak wiadomo, jedn z dziesiciu kategorii bytw.) Przy obu rozbiorach zdanie n ley na stole" przedstawia pewn konfiguracj przedmiotw, ale i przedmioty, i kon figuracje maj inn form: rzeczy z rzecz w jednym wypadku, rzeczy z miejscem w drugim. Zdanie elementarne o d w z o r o w u j e przedstawiany stan rzeczy. Znaczy to, e po pierwsze rzeczywistej konfigu racji znakw w zdaniu odpowiada pewna moliwa kon figuracja przedmiotw w wiecie. Po drugie odpowia danie" to na tym polega, e zwizki skadniowe znakw w zdaniu s i d e n t y c z n e ze zwizkami przedmiotw w stanie rzeczy. Bez tej identycznoci odwzorowanie nie dochodzi do skutku. Struktur zdania a-b-c" jako obrazu w sensie tezy 2.15, a take zwizan z nim form odwzorowania, wyobraamy sobie jak na rys. 3. Rysunek ten wymaga paru komentarzy. Wszystko, co na rys. 3 pokazane jest powyej prostej poziomej, naley do obrazu; wszystko poniej jej do odwzorowanej rzeczywistoci. Linie cige pokazuj zwizki faktycznie zachodzce, linie

O Traktacie

XXXIII

Rzeczywisto:

LiiAForma odwzorowania:

OA

A

Rzeczywisto:

ORysunek 3

przerywane zwizki moliwe wobec formy wchodzcych w gr elementw. Same te formy zaznaczono przyjwszy, e s tylko dwie kkiem lub kwadratem wok litery markujcej dany element. Gdzie kko i kwadrat s puste, tam markuj dowolny element tej wanie formy. ukami zaznaczono zwizki syntaktyczne w znaku zdanio wym i ich odpowiedniki w stanie rzeczy. Gdyby dolne uki narysowa lini cig, to schemat pokazywaby struktur zdania prawdziwego: stan rzeczy faktycznie zachodzi. Jednake uki przerywane byyby tam dalej obecne, tylko niewidoczne, bo przykryte cigymi.

XXXIV

Wstp

Strzaki pokazuj stosunek n a z y w a n i a , ale ujty troch inaczej ni zwykle. Albowiem wyobraenie, e oznaczamy sobie przedmioty nazwami po prostu tak, jak przyklejamy znaczek do koperty, jest zwodnicze. Nazywanie to operacja wielce zoona. (Przyklejanie znaczkw zreszt te, bo jest w nie uwikana caa instytucja poczty, i tylko dziki temu rni si ono np. od kalkomanii.) W schemacie Wittgensteinowskim operacja nazywania rozkada si na dwa kroki: pierwszy pokazuj strzaki skierowane w gr, drugi skie rowane w d. Nazywajc co, nie tyle m y oznaczamy sobie przedmiot, ile sam ten przedmiot wysya niejako ku nam swego przed stawiciela, by go w sprawie do zaatwienia czyli w kon strukcji zdania wobec nas r e p r e z e n t o w a (3.22 oraz 4.0311-4.0312). My mu tylko troch pomagamy. Wysanie przedstawiciela stanowi pierwszy krok nazywania i jest w nim naturalnie wiele dowolnoci ale nie sama tylko dowolno. Przedstawicielem nie moe by bowiem byle kto: f o r m a musi by zawsze zachowana. (Jeeli znakowi waciwa forma nie przysuguje z natury brak mu np. prostoty to mu si j nada reguami skadni, ktre uczyni go niepodzielnym.) Drugi krok dokonuje si ju samoczynnie. Reprezentant zajmuje gotowe miejsce w formie zdaniowej, ktra po wype nieniu rzuca zwrotnie swj cie na rzeczywisto, stajc si jej obrazem. Obiekt przezroczysty czyli pusta forma zdaniowa cienia nie daje. Schemat do pojcia formy odwzorowania" trzeba bra jeszcze mniej dosownie. Forma ta skada si z samych tylko form przedmiotw oraz zwizkw midzy nimi. Ale dlaczego brak w tym schemacie dolnych ukw i skierowanych ku nim strzaek? Ot dlatego, e tam, gdzie nie ma rzeczywistego obrazu czyli sformuowanego i pomylanego zdania (3.11) tam te moliwoci staj si niewidoczne. Tworzc obraz (2.1), nie stwarzamy przecie przedstawianej w nim moliwo ci, lecz j jedynie u w i d a c z n i a m y . Bez obrazu znika ona z pola widzenia. Nieadekwatno drugiego schematu ley przede wszystkim w tym, e pokazuje on jedynie drobny fragment formy odwzo rowania zwizanej ze zdaniem a-b-c". Przyporzdkowanie

O Traktacie

XXXV

znaku a" przedmiotowi A, tam pokazane, to nie tylko wstawie nie go w ten jeden poza tym jeszcze pusty schemat, lecz wstawienie go jednoczenie we wszystkie schematy tego rodza ju, w ktrych przedmiot tej formy w ogle reprezentowany by moe (5.451). A form przedmiotu jest og tkwicych w nim moliwoci konfiguracyjnych, czyli og stanw rzeczy, w ja kie jest uwikany. Tak mniej wicej wygldaaby w wietle Traktatu operacja wprowadzania nazwy do jzyka", logicznie ujta (3.3411). Czytelnik zechce wybaczy liczne niecisoci, ktre si w tym punkcie naszej ekspozycji znalazy. W notatce z 15 listopada 1914 r. Wittgenstein zada sobie pytanie: Ten cie, ktry obraz niejako rzuca na wiat: jak go uj cile?". My te nie wiemy; a jednak trudno oprze si wraeniu, e prawda o stosunku myli do wiata ley gdzie we wskazanym przez jego Traktat kierunku. 12. M i 1 c z e n i e. S rzeczy, ktrych w jzyku wyrazi si nie da (6.522). Gdy tylko zaczynamy o nich mwi, sens si ulatnia i nasza mowa przeradza si w rodzaj gaworzenia uchu by moe miego, a przez sw artykuowan gramatyczno dajcego te jakiego sensu pozr. Poczucie sensu nie jest rkojmi sensownoci. I nie jest te tak, e cho nic sensownego nie da si tam powiedzie, to przynajmniej da si pomyle (4.116). Rozumne pomylenie i sensowna wypo wied s tym samym (teza 4), nieoddzielne od siebie jak dwie strony jednej kartki papieru. Wszystko, co si da zrobi cho ju i to jest wielce problematyczne to rzecz wskaza i umilkn. Waciw mow filozofii jest milczenie (6.53). Rzeczy niewyraalne s dwojakiego rodzaju. Pierwszy rodzaj stanowi t o , c o l o g i c z n e (4.12): prawda o stosunku myli do wiata faktw. Opisuje si zawsze z jakiego punktu widzenia, ktry jest zewntrzny wzgldem tego, co opisywane. Aeby zatem mc co sensownego o owym stosunku powiedzie, trzeba by stan poza nim: tu myl, tam wiat, a my gdzie z boku. Taka perspektywa nie istnieje ani dla nas, ani dla adnego w ogle umysu skoczonego. Stosunkiem owym jest bowiem logiczna forma od wzorowa-

XXXVI

Wstp

a", a ta jest zawsze obecna, gdy tylko tworzymy sobie jakie [obrazy. Wyj poza ni jest niepodobiestwem (2.17-2.174). Drugi rodzaj stanowi t o , c o w y s z e (6.42): prawda o stosunku woli do wiata wartoci. To, co nadaje warto pewnym faktom, samo nie moe by adnym faktem, ani nawet superfaktem" (6.41). Ley tym samym poza mo liwoci opisu, bo wszystkie zdania, a take opisywane w nich fakty, stoj na jednej paszczynie; np. to, e Kasia si popakaa, albo to, e wszystkie ciaa grawituj (6.4.) Bg nie objawia si w wiecie" mwi teza 6.432. Nie znaczy to, e Boga nie ma, ani e si nie objawia. Znaczy natomiast, e objawia si w i a t e m , czyli samym i s t n i e n i e m jakiegokolwiek wiata. Z tego punktu widzenia jest obojtne, jakie w tym wiecie zachodz fakty: czy woda zamienia si gdzie w wino, czy jacy lepi przejrzeli wszystko to s fakty jak inne. By moe s dla kogo bardzo pomylne, jak wygrana na loterii; moe nawet s pomylne dla wielu, jak wygrana wojna dla tego, co wysze, nie ma to adnego znaczenia. Wszystko w wiecie jest przypadkiem i mogoby by inaczej, ale to, e co w ogle jest przypadkiem, ju przypadkiem nie jest. Obojtne jest te, czy To, co objawia si wiatem, bdziemy nazywa tym, co wysze" czy Bogiem", moc konieczno ci" czy Losem", albo jeszcze jako inaczej. Na dramat utkany z faktw ludzkiego ycia pada jaki blask, jaka lux aeterna, co nie ze wiata faktw jest rodem i o ktrej zatem nic sensownie powiedzie si nie da. Czego dyskursywn proz filozofii wyrazi si nie da, to wyraa czasem muzyka, albo poezja, albo liturgia, albo po prostu zewntrzny ksztat czyjego ycia, dobrze opisany. Paul Engelmann, architekt i znajomy Wittgensteina, przesa mu wiosn 1917 r. na front pewien wiersz Uhlanda, za znaczajc, e jest tak jasny, i nikt go nie rozumie". Wittgenstein odpisa:Wiersz Uhlanda jest rzeczywicie wspaniay. I tak to jest: gdy si nie silimy, by wyrazi to, co niewyraalne, n i c si nie zatraca. Niewyraalne jest bowiem wtedy niewyraalnie w wyraonym z a w a r t e ! [2]

Wiersz opowiada o pewnym krzyowcu i nosi tytu Graf

O Traktacie

XXXVII

Eberhards Weissdorn (Gg hrabiego Eberharda). Przemy jego pierwsz strofk, reszt krtko stremy: Graf Eberhard Brodaty, / A z wirtemberskiej ziemi, / Przyby w zbonej wdrwce / Do brzegw Palestyny" tam za, jadc gdzie konno, uci sobie po drodze gazk gogu; zabra j potem do Wirtembergii i posadzi. Gg wyrs w drzewo, a hrabia siada czasem pod nim i wspomina dalek krain. Oto caa j a w n a tre wiersza. A ukryta? Tej wypowiedzie lepiej nawet nie prbujmy, bo si natychmiast rozwieje, a nam zostan w rku jakie plewy. Traktat Wittgensteina jest dzieem niezwykym. Jego tezy s w swej surowej lakonicznoci tym dla filozofii, czym wierchy dla taternika: nieustannym wyzwaniem, by wznie si po nich na puap, ktrego same sigaj. Takie dzieo powstaje przez zryw myli, na jaki czowiek moe si zdoby raz w yciu. Niewiele ich te powstao. * S c h e m a t k o m p o z y c j i . Stosunek siedmiu tez gw nych do tez numeracyjnie wzgldem nich podrzdnych jest nieco inny ni wskazywaaby zasada kompozycji podana przez samego autora. Kada teza gwna poza ostatni cignie rzeczywicie za sob seri komentujcych j uwag, ale ten komentarz w pewnym miejscu si urywa. (Tak np. dla tezy 2 s nim jedynie tezy 2.01-2.063.) Pojawia si tam bowiem teza od poprzedzajcej j tezy gwnej cakiem niezalena i inicjujca nowy wtek mylowy, ktry sw kulminacj znajdzie w tezie gwnej nastpnej. (Jest ni np. teza 2.1, przygotowujca wraz ze swymi podrzdnymi tez 3.) Zwizek logiczny midzy nimi jest taki: dana teza gwna (np. teza 2) wraz z idc po niej tez inicjujc (tu tez 2.1) stanowi przesanki dla kolejnej tezy gwnej (tu tezy 3), ktra pojawia si jako ich najwaniejszy wniosek. T zasad kompozycji narusza jedynie teza 5.6, ktra wraz ze swymi podrzdnymi nie prowadzi wcale do tezy 6, lecz omijajc j zapowiada ju tez 7. W poczeniu z tezami 6 i 6.4 stanowi te jej najwaniejsz przesank.

XXXVIII

Wstp Schemat kompozycji 1 1.1-1.13 1.2

2.01-2.063 2.1

3.001-3.05 3.1

4.001-4.0641 4.1

5.01-5.02 5.1

6.01-6.3751

5.6 6.4

Rysunek 4

Tak wic rol podobn do aksjomatw systemu dedukcyj nego peni w Traktacie nie tezy gwne prcz pierwszej lecz tezy inicjujce, czyli tezy: 1; 1.2; 2.1; 3.1; 4.1; 5.1; 5.6; 6.4. Na schemacie tezy komentujce wskazalimy po lewej stronie, a tezy inicjujce po prawej, odpowiednio rnicujc graficznie ich stosunek do tez gwnych.

O Traktacie

XXXIX

U w a g i d o p r z e k a d u . Przekad Traktatu Wittgen steina nastrcza liczne trudnoci, z ktrych wymienimy jedynie kilka. W przekadzie zatara si rnica midzy terminem Tatsache (fakt) i zwrotem der Fali sein (by faktem). Stwarza to w przekadzie tezy 2 pozr bdnego koa. (Sprawa ta zostaa omwiona obszernie w innym miejscu [24]). W Traktacie odrnia si bliskoznaczne skdind okrelenia sinnlos i unsinnig. Tumaczylimy je odpowiednio przez bezsensowny" i niedorzeczny". Uyte w tezie 3.323 zdanie Grim ist griin zostawilimy w oryginale. Jego sens jest oczywicie taki, e pan Zielony jest zielony" (tj. niedowiadczony). Termin Allgemeinheitsbezeichnung oddajemy przez znak generalizacji", a Verallgemeinerung i verallgemeinerter Satz odpowiednio przez generalizacja" i zdanie zgeneralizowane". Generalizacj nazywa si tu za Russellem uzmiennienie staej i zwizanie jej kwantyfikatorem, niekoniecznie oglnym. Termin Allgemeinheitsbezeichnung pochodzi od Fregego ([4], s. 34). Begriffsschrift tumaczylimy wszdzie jako ideografia logiczna", nawizujc do tytuu znanej rozprawy Fregego. Tekst tezy 5.152 odpowiada drugiemu wydaniu Traktatu z 1933 r. Pierwotnie drugie a linea brzmiao: Zdania wzajemnie niezalene (np. jakiekolwiek dwa zdania elemen tarne) daj sobie prawdopodobiestwo 1/2". Jest to jedyna poprawka rzeczowa wniesiona pniej przez autora. Synn tez 5.6 zachowalimy w utartym ju w naszej literaturze przekadzie, oddajc bedeuten przez oznaczaj". Jest to jednak przekad troch mylcy, gdy nie chodzi tu o oznaczanie w sensie stosunku semantycznego. Bedeuten znaczy bowiem w niemczynie take, e si komu co daje do zrozumienia" (porednio, lecz stanowczo), i o to wanie znaczenie chyba tu chodzi. Trafniejszym przekadem byoby: Granice mego jzyka w s k a z u j granice mego wiata". Najwaniejsza bodaj trudno wizaa si z przekadem czasownika zeigen (pokazywa"), wystpujcym w Traktacie w opozycji do sagen (mwi", powiedzie"). Zrezygnowali my z oddawania go w przekadzie zawsze tym samym sowem.

XL

Wstp

Tam, gdzie wystpuje on jako czasownik przechodni, dawali my przekad pokazywa" (np. w tezie 4.022), albo ujawnia" (tylko w tezach 6.12 i 6.1201). Natomiast gdy wystpuje on w formie zwrotnej (es zeigt sich), tumaczylimy go przez widzi si" lub wida" (np. w tezie 6.36). Tak samo mona by zreszt tumaczy wikszo przypadkw pierwszej kate gorii, np. tez 4.022 przez: Sens zdania widzi si". W drugim a linea tezy 6.5 ucieklimy si do wolnego przekadu dodajc przy dawk wielka", ktrej w oryginale nie ma; jest tylko podkrelenie zwrotu das Ratsel.

*Poprawki przekadu do drugiego wydania byy liczne, ale dotyczyy tylko stylu. Miay one zbliy przekad jeszcze bardziej do oryginau pod wzgldem siy wyrazu i lakonicznej zwizoci. Jeeli si to udao, to take dziki krytyce i sugestiom pani redaktor Ewy Szlesiskiej-Ziach. Bogusaw Wolniewicz

Literatura cytowana[1] Carnap Rudolf, Introduction to Semantics, Cambridge Mass. 1942, Harvard University Press. [2] Engelmann Paul, Letters from Ludwig Wittgenstein, Oxford 1967, Blackwell. [3] Frege Gottlob Briefe an Wittgenstein, Grazer Philosophische Studien" 1989, t. 33/34. [4] Frege Gottlob Grundgesetze der Arithmetik, t. 1, Jena 1893, H. Pohle. [5] Hertz Heinrich, Die Prinzipien der Mechanik in neuem Zusammenhange dargestellt. Gesammelte Werke, cz. 3, Leipzig 1895, Johann Ambr. Barth. [6] Hume David, Traktat o naturze ludzkiej, tum. Czesaw Zna mierowski, Warszawa 1963, PWN, t. 1-2. [7] Kreisel Georg, Wittgenstein's Remarks on the Foundations

Literatura cytowana

XLI

[8]

[9] [10] [11]

[12] [13] [14] [15]

[16] [17] [18] [19] [20] [21] [22]

of Mathematics, ,3ritish Journal for the Philosophy of Scien ce" 1958, t. 9. Kripke Saul, Semantic Analysis of Modal Logic, Zeitschrift fiir mathematische Logik und Grundlagen der Mathematik" 1963, t. 9. o Jerzy, O ciaach zdarze i ich definicji w aksjomatycznej teorii prawdopodobiestwa, Studia Logica" 1960, t. 9. ukasiewicz Jan, Logika dwuwartociowa, Przegld Filozoficz ny" 1921, t. 23. McGuinness Brian F., Vorwort des Herausgebers, w: L Witt genstein, Schriften 3: Ludwig Wittgenstein und der Wiener Kreis, Frankfurt am Main 1967, Suhrkamp. Maslow Alexander, A Study of Wittgenstein's Tractatus, Berkeley - Los Angeles 1961, University of California Press. Monk Ray, Ludwig Wittgenstein: The Duty of Genius, London 1991, Vintage. Post Emil, Introduction to a General Theory of Elementary Propositions, American Journal of Mathematics" 1921, t. 43. Ramsey Frank P., A Critical Notice of L Wittgenstein 's Tractatus Logico-Philosophicus, Mind" 1923, t. 32; za przedrukiem w: F.P. Ramsey, The Foundations of Mathematics and Other Logical Essays, London 1931, Routledge and Kegan Paul. Recollections of Wittgenstein, Rush Rhees (red.), Oxford 1984, Oxford University Press. Stenius Erik, Wittgenstein's Tractatus: A Critical Exposition ofthe Main Lines ofThought, Oxford 1960, Blackwell. Suszko Roman, Formalna teoria wartoci logicznych. /., Studia Logica" 1957, t. 6. Wittgenstein Ludwig, Dociekania filozoficzne, tum. Bogusaw Wolniewicz, Warszawa 1972, PWN. Wittgenstein Ludwig, Notebooks 1914-1916, Oxford 1961, Blackwell. Wittgenstein Ludwig, Remarks on the Foundations of Ma thematics, Oxford 1956, Blackwell. Wittgenstein Ludwig, Some Remarks on Logical Form,,,Proceedings of the Aristotelian Society: Supplementary Volume 9" 1929; za przedrukiem w: Essays on Wittgenstein's Tractatus, I.M. Copi, R.W. Beard (red.), New York 1966, Macmillan.

XLII

Literatura cytowana

[23] Wolniewicz Bogusaw, Ontologia sytuacji. Podstawy i za stosowania, Warszawa 1985, PWN. [24] Wolniewicz Bogusaw, Rzeczy i fakty. Wstp do pierwszej filozofii Wittgensteina, Warszawa 1968, PWN. [25] von Wright Georg Henrik, Historical Introduction, w: Ludwig Wittgenstein. Prototractatus, London 1971, Routledge and Kegan Paul. [26] Wuchterl Kurt, Hubner Adolf, Ludwig Wittgenstein in Selbstzeugnissen und Bilddokumenten, Reinbek bei Hamburg 1979, Rowohlt.

TRACTATUS LOGICO-PHILOSOPHICUS

Pamici mego przyjaciela Davida H. Pinsenta

...a wszystko, co si wie, nie tylko w szumie i zgieku syszao, da si powiedzie w trzech sowach. Kiirnberger

PRZEDMOWA

Ksik t zrozumie moe tylko ten, kto sam ju przemyla myli w niej wyraone albo przynajmniej myli podobne. Nie jest to zatem podrcznik. Cel jej byby osignity, gdyby komu czytajcemu j ze zrozumieniem sprawia przyjemno. Ksika dotyczy problemw filozoficznych i pokazuje jak sdz e pyn one z niezrozumienia logiki naszego jzyka. Cay jej sens mona uj tak: co si w ogle da powiedzie, da si jasno powiedzie; o czym za nie mona mwi, o tym trzeba milcze. Ksika zmierza wic do wytyczenia granic myleniu, albo raczej nie myleniu, lecz wyrazowi myli. Chcc bowiem wytycza granice myleniu, trzeba by mc pomyle obie strony granicy (wic i to, co si pomyle nie da). Tak wic granic wytycza si tylko w jzyku, a co poza ni, bdzie po prostu niedorzecznoci. Nie chc ocenia, jak dalece moje usiowania pokrywaj si z usiowaniami innych filozofw. Co wicej, to, co napisaem, w szczegach nie pretenduje wcale do nowoci. Dlatego nie podaj adnych rde, gdy jest mi obojtne, czy to, co pomylaem, pomyla ju przede mn kto inny. \ Pragn jedynie wspomnie, e wiele zawdziczam wspaniai ym dzieom Fregego oraz pracom mego przyjaciela Bertranda Russella. - Jeeli praca ta ma jak warto, to dwojakiego rodzaju. Po

4

Tractatus logico-philosophicus

pierwsze t, e wyraono w niej myli. Warto ta bdzie tym wiksza, im lepiej si je wyrazio. Im dokadniej utrafiono w sedno. Zdaj sobie spraw, e bynajmniej nie wszystko, co moliwe, zostao tu osignite. Po prostu dlatego, e si mi nie starcza, by sprosta zadaniu. Niech inni zrobi to lepiej. Natomiast prawdziwo komunikowanych tu myli zdaje mi si niepodwaalna i definitywna. Sdz wic, e w istotnych punktach problemy zostay rozwizane ostatecznie. A jeeli si tu nie myl, to wartoci niniejszej pracy jest po wtre to, e wida z niej, jak mao si przez ich rozwizanie osigno. L.W.Wiede 1918

wiat jest wszystkim, co jest faktem. wiat jest ogem faktw, nie rzeczy. wiat jest wyznaczony przez fakty oraz przez to, e s to wszystkie fakty. 1.12 Og faktw wyznacza bowiem, co jest faktem, a take wszystko, co faktem nie jest. 1.13 wiatem s fakty w przestrzeni logicznej. 1.2 wiat rozpada si na fakty. 1.21 Jedno moe by faktem lub nie by, a wszystko inne pozosta takie samo. 2 To, co jest faktem fakt jest istnieniem stanw rzeczy. 2.01 Stan rzeczy jest poczeniem przedmiotw (obiektw, rzeczy). 2.011 Dla rzeczy jest istotne, e moe by skadnikiem stanu rzeczy. 2.012 W logice nic nie jest przypadkowe. Jeeli rzecz moe wystpi w stanie rzeczy, to jego moliwo musi ju w niej by przesdzona. 2.0121 Wygldaoby na jaki przypadek, gdyby do rzeczy, co moe istnie z osobna, pasowaa potem jaka sytuacja. Jeeli rzeczy mog wystpowa w stanach rzeczy, to musi to ju w nich tkwi.* Liczby dziesitne jako numery tez wskazuj ich wag logiczn, nacisk, jaki spoczywa na nich w mej ekspozycji. Tezy n. 1, n. 2, n. 3 etc. s uwagami do tezy n; tezy n. ml, n. ml etc. uwagami do tezy n. m; i tak dalej.

1* 1.1 1.11

6

Tractatus logico-philosophicus

2.0122

2.0123

2.01231

2.0124 2.013

2.0131

(Nic, co logiczne, nie moe by tylko-moliwe. Logika mwi o kadej moliwoci i wszystkie mo liwoci s jej faktami.) Jak przedmiotw przestrzennych nie mona sobie w ogle pomyle poza przestrzeni, a czasowych poza czasem, tak adnego przedmiotu nie mona pomyle poza moliwoci jego powizania z innymi przedmiotami. Jeeli mog pomyle sobie przedmiot w kontek cie stanu rzeczy, to nie mog go pomyle poza moliwoci tego kontekstu. Rzecz jest samodzielna o tyle, e moe wystpowa we wszelkich moliwych sytuacjach; ale ta posta samodzielnoci jest postaci zwizku ze stanem rzeczy, postaci niesamodzielnoci. (Jest niemoliwe, by sowa wystpoway dwojako: osobno i w zda niu.) Znajc przedmiot, znam te wszystkie moliwoci jego wystpowania w stanach rzeczy. (Kada z tych moliwoci musi lee w naturze przedmiotu.) Nie mona odkrywa potem jakiej nowej. Aby zna przedmiot, nie musz wprawdzie zna jego wasnoci zewntrznych, ale musz zna wszystkie jego wasnoci wewntrzne. Jeeli dane s wszystkie przedmioty, to tym samym dane s te wszystkie moliwe stany rzeczy. Kada rzecz jest niejako w przestrzeni moliwych stanw rzeczy. Przestrze t mog pomyle sobie jako pust, ale rzeczy bez przestrzeni nie. Przedmiot przestrzenny musi lee w nieskoczonej przestrzeni. (Punkt przestrzeni to miejsce na ar gument.)

Tractatus logico-philosophicus

7

2.014 2.0141 2.02 2.0201

2.021 2.0211

2.0212 2.022

2.023 2.0231

2.0232 2.0233

2.02331

Plama w polu widzenia nie musi by wprawdzie czerwona, ale jak barw mie musi: otacza j niejako przestrze barw. Dwik musi mie jak wysoko, przedmiot dotyku jak twardo itd. Przedmioty zawieraj moliwo wszystkich sytuacji. Moliwo wystpowania w stanach rzeczy jest form przedmiotu. Przedmiot jest prosty. Kad wypowied o kompleksach mona rozoy na wypowied o ich skadnikach oraz na zdania, ktre opisuj te kompleksy cakowicie. Przedmioty stanowi substancj wiata. Dlatego nie mog by zoone. Gdyby wiat nie mia substancji, wtedy to, czy dane zdanie ma sens, zaleaoby od tego, czy pewne inne zdanie jest prawdziwe. Nakrelenie obrazu wiata (prawdziwego lub fa szywego) byoby wwczas niemoliwe. Jest oczywiste, e wiat pomylany nawet jak najbar dziej rnie od rzeczywistego musi mie z nim co wsplnego mianowicie pewn form. T sta form stanowi wanie przedmioty. Substancja wiata moe wyznacza jedynie form, nie wasnoci materialne. Te przedstawiane s bowiem dopiero przez zdania tworz je dopiero konfigura cje przedmiotw. Mwic niezbyt cile: przedmioty s bezbarwne. Dwa przedmioty o tej samej formie logicznej rni si od siebie pomijajc ich wasnoci zewntrzne tylko tym, e s rne. Albo rzecz ma wasnoci, jakich nie ma adna inna wtedy mona j wyodrbni zwyczajnie przez opis i na to wskaza; albo te s rzeczy, ktrym

8

Tractatus logico-philosophicus

wszystkie wasnoci s wsplne wtedy niepodobna w ogle wskaza na jedn z nich. Jeeli bowiem rzecz niczym si nie wyrnia, to i ja jej wyrni nie mog; inaczej byaby wanie wyrniona. 2.024 Substancja jest tym, co istnieje niezalenie od tego, co jest faktem. 2.025 Jest ona form i treci. 2.0251 Przestrze, czas i barwa (barwno) s formami przedmiotw. 2.026 Tylko gdy istniej przedmioty, moe istnie staa forma wiata. 2.027 Przedmiot i to, co stae i trwae to jedno. 2.0271 Przedmiot jest tym, co stae i trwae; konfiguracja tym, co zmienne i nietrwae. 2.0272 Konfiguracja przedmiotw tworzy stan rzeczy. 2.03 W stanie rzeczy przedmioty splataj si z sob jak ogniwa w acuchu. 2.031 W stanie rzeczy przedmioty maj si do siebie w okrelony sposb. 2.032 Sposb, w jaki przedmioty wi si w stanie rzeczy, jest struktur stanu rzeczy. 2.033 Forma to moliwo struktury. 2.034 Struktura faktu skada si ze struktur stanw rze czy. 2.04 Og istniejcych stanw rzeczy jest wiatem. 2.05 Og istniejcych stanw rzeczy wyznacza te, jakie stany rzeczy nie istniej. 2.06 Istnienie i nieistnienie stanw rzeczy jest rzeczywis toci. (Istnienie stanu rzeczy nazywam faktem pozytyw nym, nieistnienie negatywnym.) 2.061 Stany rzeczy s od siebie niezalene.

Tractatus logico-philosophicus

9

2.062

2.063 2.1 2.11 2.12 2.13 2.131 2.14 2.141 2.15

2.151 2.1511 2.1512 2.15121 2.1513 2.1514 2.1515

Z istnienia lub nieistnienia jednego stanu rzeczy nie mona nic wnosi o istnieniu lub nieistnieniu drugie go. Caa rzeczywisto jest wiatem. Tworzymy sobie obrazy faktw. Obraz przedstawia pewn sytuacj w przestrzeni logicznej istnienie i nieistnienie stanw rzeczy. Obraz jest modelem rzeczywistoci. Przedmiotom odpowiadaj w obrazie elementy obra zu. W obrazie przedmioty s reprezentowane przez jego elementy. Obraz polega na tym, e jego elementy maj si do siebie w okrelony sposb. Obraz jest faktem. To, e elementy obrazu maj si do siebie w okrelony sposb, wyobraa, i rzeczy tak si do siebie maj. Nazwijmy ten zwizek elementw obrazu jego struktur, a jej moliwo jego form odwzorowa nia. Forma odwzorowania jest to moliwo, e rzeczy tak si do siebie maj, jak elementy obrazu. Tak wanie obraz jest powizany z rzeczywistoci; dosiga jej. Jest jak miara przyoona do rzeczywistoci. Tylko skrajne punkty podziaki dotykaj mierzonego przedmiotu. W tym ujciu do obrazu naley take stosunek odwzorowania, ktry czyni go obrazem. Stosunek odwzorowania skada si z przyporzd kowa midzy elementami obrazu i rzeczami. Przyporzdkowania te to niejako czuki elementw obrazu, ktrymi dotyka on rzeczywistoci.

10

Tractatus logico-philosophicus

2.16 2.161

2.17

2.171

2.172 2.173

2.174 2.18

2.181 2.182 2.19 2.2 2.201

Aby by obrazem, fakt musi mie co wsplnego z tym, co odwzorowuje. W obrazie i w tym, co odwzorowane, co musi by identyczne, aby w ogle jedno mogo by obrazem drugiego. Tym, co obraz musi mie wsplnego z rzeczywisto ci, by mg j na swj sposb trafnie lub bdnie odwzorowywa, jest jego forma odwzorowania. Obraz moe odwzorowywa kad rzeczywisto, ktrej form ma. Obraz przestrzenny wszystko przestrzenne, ob raz barwny wszystko barwne itd. Obraz nie moe jednak odwzorowywa swej formy odwzorowania; on j tylko przejawia. Obraz przedstawia swj obiekt z zewntrz. (Punktem widzenia jest dla niego jego forma przedstawiania.) Dlatego przedstawia go trafnie lub bdnie. Obraz nie moe si jednak ustawi na zewntrz swej formy przedstawiania. Tym, co wszelkiemu obrazowi jakiejkolwiek for my i rzeczywistoci musi by wsplne, by mg j w ogle trafnie lub bdnie odwzorowywa, jest forma logiczna, czyli forma rzeczywistoci. Gdy form odwzorowania jest forma logiczna, obraz nazywamy logicznym. Kady obraz jest take obrazem logicznym. (Nato miast nie kady jest np. obrazem przestrzennym.) Obraz logiczny moe odwzorowywa wiat. Obrazowi i temu, co on odwzorowuje, wsplna jest logiczna forma odwzorowania. Obraz odwzorowuje rzeczywisto przedstawiajc pewn moliwo istnienia i nieistnienia stanw rzeczy.

Tractatus logico-philosophicus

11

Obraz przedstawia pewn moliw sytuacj w prze strzeni logicznej. 2.203 Obraz zawiera moliwo przedstawionej sytuacji. 2.21 Obraz jest zgodny lub niezgodny z rzeczywistoci; jest trafny lub bdny, prawdziwy lub faszywy. 2.22 Obraz przedstawia to, co przedstawia niezalenie od swej prawdziwoci lub faszywoci przez form odwzorowania. 2.221 To, co obraz przedstawia, stanowi jego sens. 2.222 Prawdziwo lub faszywo obrazu polega na zgod noci lub niezgodnoci jego sensu z rzeczywistoci. 2.223 Aby rozpozna, czy obraz jest prawdziwy, czy faszywy, trzeba go porwna z rzeczywistoci. 2.224 Z samego obrazu nie mona rozpozna, czy jest prawdziwy, czy faszywy. 2.225 Nie ma obrazu prawdziwego a priori. 3 Logicznym obrazem faktw jest myl. 3.001 Pewien stan rzeczy jest do pomylenia" znaczy: moemy utworzy sobie jego obraz. 3.01 Og myli prawdziwych jest obrazem wiata. 3.02 Myl zawiera moliwo pomylanej sytuacji. Cokol wiek da si pomyle, jest te moliwe. 3.03 Nie mona pomyle nic nielogicznego, gdy inaczej trzeba by myle nielogicznie. 3.031 Mawiano, e Bg moe stworzy wszystko, ale nic sprzecznego z prawami logiki. Nie potrafilibymy bowiem powiedzie, jak taki nielogiczny" wiat ma wyglda. 3.032 W jzyku nie da si przedstawi nic sprzecznego z logik" jak w geometrii nie da si poda wsprzdnych figury sprzecznej z prawami prze strzeni, albo punktu, ktry nie istnieje. 3.0321 Mona wprawdzie przedstawi przestrzennie stan

2.202

12

Tractatus logico-philosophicus

3.04 3.05

3.1 3.11

3.12

3.13

3.14

3.141

rzeczy sprzeczny z prawami fizyki, ale nie sprzeczny z prawami geometrii. Trafna a priori byaby myl, z ktrej moliwoci wynikaaby jej prawdziwo. Tylko wtedy mona by wiedzie a priori, e dana myl jest prawdziwa, gdyby jej prawdziwo dawaa si rozpozna z niej samej (bez obiektu porwnawczego). W zdaniu myl wyraa si w sposb zmysowo postrzegalny. Posugujemy si zmysowo postrzegalnym znakiem zdania (fonetycznym lub graficznym itd.) jako projek cj moliwej sytuacji. Metod projekcji jest pomylenie sensu zdania. Znak, ktrym wyraamy myl, nazywam znakiem zdaniowym. A zdanie jest to znak zdaniowy w jego projekcyjnym stosunku do wiata. Do zdania naley wszystko, co naley do projekcji; ale nie to, co rzutowane. A zatem moliwo tego, co rzutowane, lecz nie ono samo. Tak wic zdanie nie zawiera jeszcze swego sensu, zawiera natomiast moliwo jego wyraenia. (Tre zdania" to tyle, co tre zdania sensow nego.) Zdanie zawiera form swego sensu, ale nie jego tre. Znak zdaniowy polega na tym, e jego elementy wyrazy maj si w nim do siebie w okrelony sposb. Znak zdaniowy jest pewnym faktem. Zdanie nie jest mieszanin wyrazw. (Podobnie jak temat muzyczny nie jest mieszanin tonw.) Zdanie jest artykuowane.

Tractatus logico-philosophicus

13

Tylko fakty mog wyraa jaki sens, zbiory nazw nie mog. 3.143 T okoliczno, e znak zdaniowy jest faktem, przesania nam zwyky sposb wypowiadania si w pimie lub druku. Bo np. w zdaniu drukowanym wygld znaku zdaniowego nie rni si istotnie od wygldu so wa. (Std Frege mg uzna zdania za zoone nazwy.) 3.1431 Istota znaku zdaniowego staje si bardzo jasna, gdy wyobrazimy go sobie jako zbudowany nie ze znakw graficznych, lecz z przedmiotw przestrzennych (sto w, krzese, ksiek). Wzajemne pooenie przestrzenne tych rzeczy wyraa wwczas sens zdania. 3.1432 Nie: Zoony znak aRV mwi, e a pozostaje w stosunku R do b", lecz: to, e a" pozostaje w pewnym stosunku do b", mwi, e aRb. 3.144 Sytuacje mona opisywa, nie nazywa. (Nazwy przypominaj punkty, zdania strzaki: maj sens.) 3.2 W zdaniu myl moe wyraa si tak, e jej przed miotom odpowiadaj elementy znaku zdaniowego. 3.201 Elementy te nazywam znakami prostymi", a zdanie cakowicie zanalizowanym". 3.202 Nazwy to zastosowane w zdaniu znaki proste. 3.203 Nazwa oznacza przedmiot. Przedmiot jest jej znacze niem. (A" jest tym samym znakiem, co A".) 3.21 Konfiguracji prostych znakw w znaku zdaniowym odpowiada konfiguracja przedmiotw w sytuacji. 3.22 Nazwa reprezentuje w zdaniu przedmiot. 3.221 Przedmioty mog tylko nazywa. Znaki je reprezenl

3.142

14

Tractatus logico-philosophicus

3.23 3.24

3.25 3.251

3.26 3.261

3.262

tuj. Mog tylko mwi o nich, wypowiedzie ich nie mog. Zdanie mwi jedynie, jaka rzecz jest, nie czym jest. Postulat moliwoci znakw prostych jest postulatem okrelonoci sensu. Zdanie o kompleksie pozostaje w stosunku wewntrz nym do zda o jego skadnikach. Kompleks moe by dany tylko przez opis, a ten bdzie trafny lub nie. Zdanie, w ktrym mowa 0 kompleksie, nie staje si niedorzeczne, gdy w kompleks nie istnieje, lecz po prostu faszywe. To, e jaki element zdania oznacza pewien kom pleks, przejawia si w nieokrelonoci zda, ktre w element zawieraj. Wiemy wtedy, e nie wszystko jeszcze zostao tym zdaniem ustalone. (W znaku generalizacji zawarty jest przecie pewien pierwo wzr.) Symbol kompleksu mona skrci do symbolu prostego przez definicj. Jest jedna i tylko jedna cakowita analiza zdania. Zdanie wyraa to, co wyraa, w sposb okrelony 1 dajcy si jasno sformuowa: zdanie jest artykuo wane. Nazwy nie da si rozoy adnymi definicjami: nazwa to znak pierwotny. Kady znak zdefiniowany oznacza poprzez znaki, ktre go definiuj; a definicje wskazuj drog. Dwa znaki jeden pierwotny, drugi przez pier wotne zdefiniowany nie mog oznacza w ten sam sposb. Nazw nie mona rozkada przez defini cje. (Ani adnego znaku, ktry z osobna, samodzielnie ma znaczenie.) To, co w znakach nie znajduje wyrazu, pokazuje ich

Tractatus logico-philosophicus

15

3.263

3.3 3.31

3.311

3.312

3.313

3.314

3.315

zastosowanie. Co znaki poykaj, ich zastosowanie wypowiada. Znaczenie znakw pierwotnych mona wyniszcza przez objanienia. Objanieniami s zdania, ktre zawieraj owe znaki. Mona je wic zrozumie tylko wtedy, gdy znaczenie tych znakw jest ju znane. Tylko zdanie ma sens; tylko w kontekcie zdania nazwa ma znaczenie. Wyraeniem (symbolem) nazywam kad cz zda nia, ktra charakteryzuje jego sens. (Samo zdanie te jest wyraeniem.) Wyraeniem jest wszystko, co istotne dla sensu zdania, i co zdaniom moe by wsplne. Wyraenie znamionuje pewn form i pewn tre. Wyraenie zakada formy wszelkich zda, w ktrych moe wystpowa. Jest ono wspln cech charak terystyczn pewnej klasy zda. Przedstawia je wic oglna forma charakteryzowa nych przez nie zda. W formie tej wyraenie jest sta, wszystko inne jest zmienne. Wyraenie przedstawia si wic przez zmienn, ktrej wartociami s zawierajce je zdania. (W przypadku granicznym zmienna staje si sta, a wyraenie zdaniem.) Zmienn tak nazywam zmienn zdaniow". Wyraenie ma znaczenie tylko w zdaniu. Kad zmienn mona ujmowa jako zmienn zdaniow. (Take zmienn nazw.) Gdy jaki skadnik zdania przeksztaci w zmienn, to istnieje klasa zda, bdcych wartociami po wstaego tak zdania zmiennego. Klasa ta zaley na

16

Tractatus logico-philosophicus

3.316

3.317

3.318 3.32 3.321

3.322

3.323

og od tego, jak moc arbitralnej umowy rozu miemy poszczeglne czci owego zdania. Gdy jednak wszystkie znaki o arbitralnie ustalonym znaczeniu przeksztaci w zmienne, to klasa taka nadal istnieje. Ale nie zaley ju od adnej umowy, lecz jedynie od samej natury zdania. Odpowiada ona pewnej formie logicznej pewnemu logicznemu pierwowzorowi. Jakie wartoci moe przyjmowa zmienna zdaniowa, jest kwesti ustalenia. Ustalenie wartoci jest wanie zmienn. Ustalenie wartoci zmiennej zdaniowej jest to podanie zda, ktrych wspln cech jest owa zmienna. Ustalenie jest opisem tych zda. Ustalenie dotyczy zatem tylko symboli, nie ich znaczenia. I tylko to jest w ustaleniu istotne, e stanowi ono jedynie opis symboli, nie mwic nic o tym, co one oznaczaj. Jest nieistotne, jak dokonuje si opisu zda. Zdanie ujmuj jak Frege i Russell jako funkcj zawartych w nim wyrae. Znak jest tym, co z symbolu zmysowo postrzegalne. Znak (graficzny lub dwikowy itd.) moe by wic wsplny dwu rnym symbolom oznaczaj wtedy w rny sposb. Nie moe nigdy wskazywa na wspln cech dwu przedmiotw to, i oznaczamy je tym samym zna kiem, ale w rny sposb. Znak jest przecie dowolny. Mona by wzi dwa rne znaki, i c zostaoby wtedy wsplnego w oznaczeniu? W mowie potocznej zdarza si nader czsto, e to samo sowo oznacza na rne sposoby naley wic do rnych symboli; albo e dwu sw, ozna-

Tractatus logico-philosophicus

17

3.324 3.325

3.326 3.327 3.328

3.33

czajcych na rne sposoby, uywa si w zdaniu pozornie w ten sam sposb. Tak swko ,jest" pojawia si jako spjka, jako znak rwnoci i jako wyraz istnienia; istnie" jako czasownik nieprzechodni jak i"; tosamy" jako przymiotnik; mwimy o czym, ale take o tym, e co si dzieje. (W zdaniu Griin ist griin" gdzie pierwszy wyraz jest nazwiskiem, a ostatni przymiotnikiem sowa te nie maj po prostu rnego znaczenia, lecz s rnymi symbolami.) Std bior si atwo najbardziej zasadnicze pomyki (jakich w filozofii peno). By ich unikn, trzeba uy symboliki, ktra by je wykluczaa symboliki nie stosujcej tego samego znaku w rnych symbolach i nie posugujcej si w sposb pozornie jednakowy znakami, ktre ozna czaj na rne sposoby. A wic symboliki zgodnej z gramatyk logiczn z logiczn skadni. (Ideografia Fregego i Russella jest takim jzykiem, cho nie wyklucza jeszcze wszystkich bdw.) Aby w znaku rozpozna symbol, trzeba zwaa na jego sensowne uycie. Znak wyznacza pewn form logiczn dopiero wraz ze swym logiczno-syntaktycznym zastosowaniem. Znak nie uywany nic nie znaczy. Taki jest sens maksymy Ockhama. (Gdy wszystko jest tak, jakby znak mia znaczenie, to ma znaczenie.) W skadni logicznej znaczenie znaku nie powinno nigdy gra roli. Trzeba j budowa, nie wspominajc o znaczeniu znakw. Wolno zakada jedynie opis wyrae.

18

Tractatus

logico-philosophicus

3.331

3.332

3.333

3.334

3.34

3.341

Spjrzmy w wietle tej uwagi na Russellowsk theory of types": bd Russella przejawia si w tym, e ustanawiajc reguy dla znakw musia mwi o ich znaczeniu. Zdanie nie moe orzeka niczego o sobie samym, gdy znak zdaniowy nie moe zawiera sam siebie. (Oto caa theory of types".) Funkcja nie moe by swym wasnym argumentem, poniewa znak funkcyjny zawiera ju pierwowzr swego argumentu, a nie moe zawiera sam siebie. Przypumy, e funkcja F(fx) mogaby by swym wasnym argumentem. Mielibymy wtedy zdanie: F(F{fx)y\ w ktrym zewntrzna funkcja F i we wntrzna funkcja F miayby rne znaczenia; funkcja wewntrzna ma bowiem form (p(fx), a zewntrzna form A(