proudhon - pisma wybrane tom 2

Upload: adiamowicz-twojstary

Post on 19-Jul-2015

212 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

PIERRE JOSEPH PROUDHONWybr pism | 2

Tom IIWyboru dokona Jakub Litwin Wstp Jana Garewicza Przypisami opatrzy Marek Wykurz Tumaczyli: JADWIGA BORNSTEIN, HALINA MORTIMER, BARBARA SIEROSZEWSKA, BOLESAW WSCIEKLICA Redaktor ALEKSANDRA BARANOWSKA

KSIKA i WIEDZA-1974

O SPRAWIEDLIWOCI W REWOLUCJI I KOCIELE Studium pierwsze POSTAWIENIE ZAGADNIENIA SPRAWIEDLIWOCIDo Jego Eminencji . Kardynaa Matthieu Arcybiskupa Besancon Monseigneur, Czy Wasza Eminencja zna pewn ma ksieczk formatu 32, w tej okadce, napisan przez Eugeniusza de Mirecourt, ktra ukazaa si przed niespena dwoma laty pod tytuem Prondhon w wydawnictwie Gustawa Havard przy ul. Guenegaud w Paryu? Nie odpowie Wasza Eminencja moja pami tak daleko nie siga. Nie znam ani ksiki, ani jej autora. Chwileczk, Monseigneur, ta maa ksieczka, wchodzca w skad serii noszcej oglny tytu Wspczeni2, wysza pod kolejnym numerem 32. Jest to tak zwana biografia, ktrej autor, stwierdziwszy w pewnym sensie, e moje ycie prywatne jest nieposzlakowane, dochodzi mimo to do wniosku i daje niedwuznacznie do zrozumienia kademu, kto ma w piersi swej serce chrzecijaskie, e jestem ajdakiem. Charakter informacji, na jakich opar si autor, duch, w jakim ksieczka jest napisana, interesy, jakim ma rzekomo suy wszystko to, wedug mnie, wskazuje, e wysza ona ze sfer kocielnych. Doprawdy, mj panie, nic z tego nie rozumiem. Dokd waciwie pan zmierza? Znajduj si tam cytaty z listu adresowanego do ' biografa przez pewnego witobliwego arcybiskupa", bliej przez autora nie okrelonego. Poniewa list ten zawiera pewne szczegy dotyczce mojej rodziny, moich lat modzieczych, spdzonych cakowicie w rodzinnym miecie, doszedem do wniosku, e moe on pochodzi jedynie od Waszej Eminencji. Czy Wasza Eminencja uznaje ten list za swj? Mj panie, co znaczy ta indagacja? Paskie pytania s w najwyszym stopniu natrtne. Nie jestem panu winien zgoa adnych wyjanie. A wic, Monseigneur, widziaem ten list. Zacny pan de Mirecourt by tak uprzejmy, e mi go pokaza. witobliwy arcybiskup, ktry dostarczy autorowi Wspczesnych tak cennych informacji, to nie kto inny, tylko Monseigneur Cezar Matthieu, arcybiskup Besancon, kardyna, senator i, jak niegdy, ksi witego Cesarstwa... A Na Boga, jakim e to rzemiosem para si Wasza Eminencja? Wsppraca z wydawnictwem broszurowych pamfletw! Kumanie si z panem de Mirecourt! Nie znaczy to, uchowaj Boe, ebym si mia a tak dalece zapomina, aby nazywa Wasz Eminencj kumem Matthieu"!... Czy Monseigneur zna chocia tego jegomocia, z ktrym wdaje si w tego rodzaju korespondencj? Czy po to, aby uwietni jego dziaalno, dziaalno gorszc niektrzy j nazywaj szantaem Wasza Eminencja udziela bogosawiestwa piru tego cygana", ktry nie obawia si wcale sdu i kary? Pan de Mirecourt zaczepia mnie pewnego wieczoru u drzwi mego domu i oznajmia swj zamiar opublikowania mojego yciorysu. Jego zwrcenie si do mnie byo, jak twierdzi, podyktowane li tylko wzgldami kurtuazji: chcia ocali czowieka. Chodzio mu jedynie 0 uszeregowanie moich idei w porzdku chronologicznym. Wtedy to pokaza mi list otrzymany od Waszej Eminencji; wyzna musz, e mnie to mocno dotkno. Nie mwic ju o miosierdziu w stosunku do mojej osoby, zwyke poczucie patriotyzmu, jakie oywia wszystkich mieszkacw Franche-Comte, powinno byo powstrzyma Wasz Eminencj jako duszpasterza mego rodzinnego miasta od wydania na pastw zoliwego pamflecisty jednego z czonkw besancoskiej rodziny. Ech, prosz nie sdzi, Monseigneur, e ja przejmuj si t moj biografi i jej autorem! Czy nie okazaem si jedn z najmniej sponiewieranych postaci Wspczesnych? W gruncie rzeczy Wasza Eminencja sam odda mi sprawiedliwo. Urazio mnie tylko, e wanie na Wasz Eminencj natknem si w tej aferze, gdy dla mnie osoba Waszej Eminencji reprezentowaa moje rodzinne miasto i na widok tego podpisu pod listem poczuem, e pka jedna z tych niewidzialnych wizi, jakie cz czowieka z jego ojczyzn... Nie okazaem jednake nic z tych uczu i powiedziaem panu de Mirecourt, e bybym mu nader wdziczny, gdyby zechcia w ogle, ani tak, ani owak, nie informowa publicznoci o mojej osobie. To niemoliwe odpowiedzia mi zobowizaem si. Nie znaem wwczas wcale pana de Mirecourt. Nie czytaem adnej z jego publikacji i do dzi nie znam adnej z wyjtkiem tej, ktra mnie dotyczy. Liczyem, e po tym kurtuazyjnym" pocztku sam mi przyniesie, jak przystao na lojalnego krytyka, pierwszy egzemplarz swojej broszury. Niewtpliwie dopeni tego obowizku wobec Waszej Eminencji, swego korespondenta. atwo wic sobie Wasza Eminencja wyobrazi, jak byem zaskoczony odczytujc te bazestwa przyrzdzone na sposb pobony, w ktrych przetrzsa si moje ycie prywatne i na dnie ktrych dostrzega si lwi pazur arcybiskupa!

Oto dokd zaszo spoeczestwo francuskie pod przewodnictwem religii i miosierdzia w ustroju adu spoecznego! Oto obyczaje, jakie usiuj nam narzuci zbawcy rodziny, stre ycia prywatnego, przewodnicy ycia duchowego. Oto co bawi publiczno i na co patrzy spokojnie sprawiedliwo, straniczka zarwno osb, jak ich mienia; oto co Koci aprobuje i popiera. Rozprze-, dano dwadziecia tysicy egzemplarzy tej rzekomej biografii. Zachcony powodzeniem pan de Mirecourt kontynuuje swoj martyrologi; doszed ju do numeru 80. Z pewnoci nie zamierzam przypisywa autorowi Wspczesnych wicej znaczenia, ni mu go przypisuj jego wani czytelnicy. Nie sdz nawet, by w gbi duszy wyznawa on jakiekolwiek zasady, przynalea do jakiegokolwiek kocioa. Po prostu on nie myli. Prosz jednak zway, e ten czowiek, ktry w przedmowie umieszczonej na pocztku swojej ksieczki nr 32 chwali si starannoci, z jak zbiera swoje informacje", i ktry zreszt za nic ma wszelkie sankcje karne, wrcz je nawet prowokuje, musi czu silne poparcie. Z gry ju zaj stanowisko, uoy sobie plan na kad ewentualno. Od czasu, kiedy zechcia askawie zaliczy mnie do swojej galerii karykatur, dowiedziaem si o nim niejednego!... Ale, o dobrzy ludzie, ktrych kalumnia gorszy i oburza, milczcie, na miy Bg. Pan de Mirecourt nie jest jeden na wiecie; z chwil kiedy zacz uprawia swe rzemioso, liczy wanie na to, e bdziecie krzyczeli; on jest i tak wyszy ponad wszelki afront. Nie chc nic wiedzie o jego yciu prywatnym. Odpowiada na zo, ktre rozgasza o innych, wyliczaniem za, ktre sam mg popeni, to zaiste za metoda rozumowania i nie trafiajca w sedno. Zagadnienie siga wyej: kady cios, jaki wymierzycie w pamflecist, bdzie chybiony. Trzeba sign do sedna rzeczy. Pan de Mirecourt c mnie obchodzi jego przeszo i jego pseudonim? to dla mnie jedynie broszurka formatu 32, liczca 92 strony. Nic poza tym. Czyme, jest ta broszurka? Czego chce ode mnie? Jak myl reprezentuje? W imi jakich interesw odszukaa mnie w mym ustroniu, ja myszkowa po moim yciu, mojej -rodzinie, moich prywatnych sprawach, po c odziewa A mnie w t koszul skazanych na stos i usiuje pogry w opinii wiata, ktry ju zacz o mnie zapomina? Ot bez trudu przyszo mi znale odpowied na te pytania, ktre naturalnym biegiem rzeczy rodz si z powyszego faktu. Nie uraajc tych, ktrzy s przeciwnego zdania, stwierdzi musz, e autor Wspczesnych to nie tylko literacki awanturnik eksploatujcy kosztem wybitnych postaci swojej epoki ciekawo publicznoci. Pan de Mirecourt to znak czasu. To szermierz prawa boskiego, a jego dziaalno wie si z ustrojem reakcyjnym, ktry w danej chwili panuje w caej Europie. Oto jak przemawia do swoich przeciwnikw: Ktocie wy? Skd pochodzicie? Adwokaci niegodnej sprawy, przemawiajcie, ile chcecie, w jej obronie, ale nie spodziewajcie si repliki. Moecie do woli broni pana de Lamennais i tych wszystkich, ktrzy zasuyli na nasze potpienie. Koniuszek demokratycznego ucha i partyjne pretensje daj si a nadto dostrzec w waszym gniewie..." W innym miejscu mwi: Dwch jest ludzi, ktrych w czasie rewolucji winien dyktator za wszelk cen zmusi do milczenia: to Proudhon i Girardin". W swoim dzienniku bo pan de Mirecourt wydaje za zgod rzdu wasny dziennik przemawia jak onierz ochotnik armii wiary... Wszyscy wiedz, e Wasza Eminencja jest znakomitym prawnikiem i e lubi si tym chwali. Znana jest Waszej Eminencji formua prawna: Is fecit cui prodest. A std pynie wniosek: pan de Mirecourt peni tu jedynie rol somianej kuky. Czy jest onierzem ochotnikiem, czy najemnym odakiem kontrrewolucji nie wiem tego i mao mnie to obchodzi; ani ndza, ani brak zasad moralnych nie uzasadniayby w dostatecznym stopniu jego istnienia. Poza rodowiskiem, w ktrym istnienie jego jest moliwe i ktrego jest on wytworem, nie miaby racji bytu. Bez jego stosunkw z Wasz Eminencj, a co za tym idzie z caym duchowiestwem besancoskim, ta moja biografia" nie byaby dla niego osigalna. Bez chrzecijaskiego nawietlenia, ktrego mu Wasza Eminencja dostarczy, nie zdoaby on nada swojej broszurce adnego znaczenia. Nie mgby zachowa swego tupetu, swej afektowanej bezczelnoci, ktre su mu do zdezorientowania przeciwnika, gdyby nie czu oparcia w reakcyjnej, dewocyjnej opinii publicznej. Stary manewr wojenny, przy pomocy ktrego ma on nadziej, podobnie jak krzyowcy Piotra Eremity i witego Bernarda4, uzyska drog gromadzenia pienidzy odpuszczenie grzechw i szacunek porzdnych ludzi". A oto teren, ktry obra sobie jako pole bitwy i ktry, przynajmniej jeli chodzi o moj osob, zosta mu podsunity przez Wasz Eminencj; oto temat, ktry rozwija idc ladem duchownych pamflecistw ubiegego stulecia, jak Freron czy Desfontaines6: poza Autorytetem Wiary, poza Kocioem i rzdami absolutnymi nie istnieje cnota ani uczciwo, ani skromno, ani delikatno, ani sumienie; jest tylko zepsucie, lenistwo i pycha, rozwizo, okruciestwo, -obuda wiadcz o tym Lamennais 7, George Sand , Emil de Girardin, E. Sue , a zwaszcza Produhon. Jak Wasza Eminencja widzi, uderzam na wroga wprost, z odkryt przybic. Pan de Mirecourt, bezmzgi pisarzyna, nie jest w moich oczach niczym wicej ni niewypacalnym dunikiem: naprawd odpowiedzialnym za to jest Wasza Eminencja, ksi Kocioa. Nie rzucam adnych rekryminacji: po prostu w paru linijkach streszczam utwr pana de Mirecourt i ustalam temat rozprawy. Wasza Eminencja moe mu nakaza, eby da ju temu spokj; czytelnikom wystarczy to, czego ju si naczytali. A to, co mam do powiedzenia o sobie, posuy wszystkim innym. Kiedy misiarz przychodzi, mwi wieniacy z Franche-Comte, trzeba kastrowa". Ta sielska maksyma mu- KJ siaa obi si o uszy Waszej Eminencji w czasie objazdw pasterskich. W naszych stronach misiarzem nazywaj wdrownego specjalist, ktry dokonuje tego zabiegu na cieltach, prositach, jagnitach, koltach i rebakach. Co roku wiosn misiarz odbywa swj obchd. Przechodzc przez wie czy obok jakiej fermy gra zawsze t sam melodi na piszczace. Syszc j, chopi wychodz przed dom i przyzywaj misiarza: Tempus castrandi jak mwi Eklezjasta. Usyszaem piszczak Czasu. Ostrzega mnie ona, e nadesza pora walnej rozprawy. Trzeba, podczas gdy rzesze klcz

w pokorze, wydrze cnot spod wadzy przestarzaego mistycyzmu, wykorzeni z serc ludzkich dewocj, ktra podtrzymujc w nich zabobony nisz\j czy Sprawiedliwo i utrwala niemoralno. Wiek XVIII to bya zaledwie pierwsza potyczka. Jego krytyka libertyska i powierzchowna nie moga odnie zwycistwa tam, gdzie obok rozumu wysokiej prby potrzebna bya najczystsza moralno. Jake Wolter, z caym swoim esprit, zdoaby zmiady Nikczemnika", skoro dawa mu do rki glejt w postaci -Dziewicy Orleaskiej? Jake Rewolucja, mimo caej swej potgi, mogaby zaprowadzi wolno, jeli skaniaa gow przed teologi? Rewolucja, filozofujca z Baillym Condorcetem, Clootsem, Maratem, Volneyem w osobie Robespierre'a oddaje si Bogu i oto nazajutrz jest ju na nowo optana. Z chwil kiedy zaczyna opiera si na wierze, cnota rewolucyjna doprowadza do korupcji termidora. Nawet sam socjalizm, ktry pocztkowo zapowiada ,si jako Rozum Ludzkoci, spekulatywny i praktyczny zarazem, i z tego tytuu uwaany by za dzieo Antychrysta w socjalizm, ktry w dogmatach swych pozosta teologiczny, ewangeliczny w swych przemowach, a pontyfikalny w swoich wityniach ktry prawi upadajcemu spoeczestwu o rozkoszy, o porywach namitnoci, o wolnej mioci, emancypacji kobiety i rehabilitacji ciaa, kiedy naleao raczej zastosowa mocny lek Sprawiedliwoci socjalizm nie podoa swojej misji i popad w sprzeczno z samym sob: jego dzieo trzeba rozpocz od nowa. Od tej chwili koniec z dwuznacznoci, z targami, ktre wszystkim partiom przynosz hab. Atakuje si Rewolucj w dziedzinie jej idei i jej obyczajw; niszczy si j w zarodku. Istota zagadnienia jest taka: sprawiedliwo jako produkt wiary czy sprawiedliwo jako produkt wolnoci. Chodzi o to, czy czowiek, z chwil v kiedy nareszcie zaczyna wada sob, moe samym tylko wysikiem swojej wiadomoci czyni postpy w cnocie, czy te skazany jest przez sw uomn natur na pozostanie na wieczne czasy istot nieczyst, zdoln do sprawiedliwoci wtedy jedynie, kiedy owieci go pomyk Ducha witego. Co do mnie, sdz, e zawsze trzeba szanowa godno innych, nawet jeli moja stawiana jest pod prgierz. Szanujc w religii naiwn wiar ludu, a w ksiach nauczycieli i przewodnikw tej wiary, nie zamierzam bynajmniej w tym doniosym momencie afiszowa si ze swym niewczesnym bezbonictwem, drwi z powszechnie czczonych symboli, zniewaa pomazacw Najwyszego. Kto si spodziewa znale w mojej ksice bluniercz rozrywk, nieche j czym prdzej zamknie. Ja bowiem szukam praw rzdzcych sprawiedliwoci, dobrem i prawd. I tylko z tego tytuu pozwaam sobie niepokoi religi. Religia! Przynaley ona do ludzkoci, jest owocem jej ona. Kt mgby j lekceway? W kadej religii, w kadym Kociele, uznanym czy nie uznanym przez Pastwo, nawet w Bogu, ktrego ona wielbi, uszanujmy ludzkie sumienie; yjmy w pokoju i zgodzie z ludmi, ktrym ta religia jest droga. To nasz obowizek, i ja tego obowizku dopeni. Ale niezalenie od szacunku dla wiary mam prawo krytykowa teologi: prawo pastwowe mi na to zezwala. Niechaj ksik t czyta kady tak, jak zostaa napisana, ze spokojem, jakiego wymaga prawda. Chodzi tu o nasze ycie moralne, o zbawienie wieczne jak to nazywa Koci. Nigdy wzniolejsze zagadnienie nie zaprztao ludzkich umysw.

Rozdzia pierwszy DEFINICJE, METODA, AKSJOMATYPodejmujc t dysput, w ktrej trwa mamy na stanowiskach nieustajcego antagonizmu, czy zechce Wasza Eminencja uczyni mi jedno przynajmniej ustpstwo pozwoli na postawienie zasadniczych problemw? Wszystko, co si wie z moralnoci, wydaje si otoczone jak tajemnic i to wanie w niemaej mierze przyczynio si do zdyskredytowania bada w tej dziedzinie. Zwaszcza od czasu Wyznania wiary wikariusza sabaudzkiego moralici jakby si umwili, by nadawa prawom rzdzcym sumieniem charakter na poy objawienia, rwnie mao sprzyjajcy wymogom rozumu, jak i szczerej wiary. Sprbujmy na pocztek ustali pewne pojcia zgodne ze zdrowym rozsdkiem. I. Definicje. 1. Wyraz obyczaje [fr. moeurs] pochodzi od aciskiego rzeczownika mos, drugi przypadek moris, liczba mnoga mores, oznaczajcego zwyczaj, sposb, przyzwyczajenie, instytucj, a w liczbie mnogiej obyczaje. rdosw ten sam co w wyrazie modus sposb, maniera; modius miara, korzec; modestia cecha duchowa polegajca na przestrzeganiu umiaru i przyjtych obyczajw. Vir modestus to m obyczajny, powcigliwy w mowie i uczuciach. Z tego samego rda wywodzi si meta granica; metrum metr; mensura miara itd. Grecki wyraz efoc lub r$oc, z ktrego wzilimy etyk, jeli go sprowadzi do rdosowu eo i, przyj ma sens analogiczny. Oznacza chd, postaw, przyjcie. acina, bardziej abstrakcyjna, znamionuje geniusz prawniczy wadczego narodu; jzyk grecki, bardziej obrazowy, lepiej suy poezji. Grecy na okrelenie obyczajw posugiwali si sowem rcojtoi, co znaczy sposoby", formy", maniery", zwyczaje". Wedug Diona cesarz August, ktry zwyk krasi swoje rozmowy wyraeniami greckimi, przyj tytu TQOJIOV, ktry Swetoniusz tumaczy: Recipit morum legumue regimen uj kierownictwo obyczajw i praw. Zgodnie z etymologi wyraz obyczaje" oznaczaby wic sposoby", ruchy" i ksztaty" istot yjcych, zarwno jednostek jak gatunkw, w dziedzinie myli, mowy, wzajemnych stosunkw, mioci jednym sowem wszelakich aktw yciowych. Przez obyczaje rozumiem wic formalne warunki ycia we wszystkich stanach i stosunkach. Podobnie jak nie moe by istoty bez cech, duszy bez uzdolnie, substancji bez stanw, nauki bez metody, tak te nie do pojcia jest ycie przejawiajce si w jednostce czy grupie bez warunkw; kada wic ywa istota, czowiek czy zwierz, przez to samo, e yje, musi mie jakie obyczaje. 2. Poniewa sposoby postpowania podmiotu, bd jednostkowego, bd zbiorowego, zale od jego wewntrznej konstytucji, a zarazem od rodowiska, w ktrym dane mu jest y, wynika std, e u osobnikw tego samego gatunku obyczaje mog w pewnej mierze rni si midzy sob. Tak wic istniej obyczaje ludw pnocnych i obyczaje ludw poudniowych, obyczaje monarchiczne i republikaskie, robotnicze i buruazyjne, obyczaje chopskie, onierskie, obyczaje mwcw czy kapanw. Ale bez wzgldu na t rnorodno obyczajw istnieje u wszystkich istot moralnych pewna cecha dominujca, w ktrej przejawia si to, co zwyko si nazywa charakterem, i ktra polega na tym, e dany podmiot, szacujcy siebie wyej od jakiegokolwiek innego, z mniejsz lub wiksz si przekonania gosi wasn nietykalno i niezaleno od innych, sobie podobnych, swoj zgod z samym sob i supremacj nad ca reszt. T wanie cech nazywa bdziemy godnoci. Bez godnoci nie ma obyczajnoci. 3. Maksym przewodni czy regu postpowania "A godnoci jest szczliwo. Tak wic trzy te terminy szczliwo, obyczajno, godno s adekwatne i solidarne i logicznie biorc, nie mog si znale na pozycjach przeciwstawnych. Std te pojcia dobra i za moralnego, synonim pojcia szczcia i cierpienia. Zalenie od staoci lub nieadu obyczajw, poszanowania lub te nieposzanowania bliniego, podmiot doznaje uczucia zadowolenia lub niezadowolenia z siebie, i to tak dalece, e wiadomo ocalonej godnoci moe go uczyni szczliwym, a godnoci zranionej da mu poczucie wasnej ndzy. Stosunki te powizane s midzy sob tak cile jak skutek z przyczyn, jak forma z istot rzeczy. Przyjemno lub przykro jest nieuchronn konsekwencj moralnego zdrowia lub moralnej deprawacji. A zatem godno stanowi dla danego podmiotu pozytywne prawo, ktrego sankcj jest uczucie szczcia, o ile godno jest zachowana, a cierpienia w razie jej pogwacenia. 4. Kada istota czy to bdzie jednostka, czy spoeczestwo dy poprzez spontaniczno swego ycia do wysuwania swojej godnoci na plan pierwszy we wszelkich okolicznociach, a w konsekwencji do zachowania swoich obyczajw w ich jednolitej caoci. Pojcie istoty walczcej z wasnymi podstawowymi cechami, istoty z gruntu zej, zawiera samo w sobie sprzeczno. Kto zy dla siebie samego! To to absurd! Niewtpliwie koleje ycia i jego powikane przypadki mog zahamowa, opni i utrudni wytworzenie waciwych obyczajw: wynika to ze

zmiennoci rodowiska, w ktrym yjemy, a take z naszych cech organicznych. Moliwe jest take, e w pewnych duszach, tak jak w pewnych ciaach, nastpuje nieodwracalny rozkad. Ale/^ zawsze osobnik, choby nie wiem jak zdeprawowany, walczy bdzie z wasnym upodleniem, gdy ono jest jego nieszczciem: demoralizacja, nawet nieuleczalna, nie moe, podobnie jak choroba, sta si nasz drug natur. Cnot" nazywam, oglnie biorc, bardziej lub mniej aktywn energi, z jak podmiot czowiek lub nard dy do ustalenia swoich dobrych obyczajw, do umocnienia swej godnoci, wzgldnie do jej odzyskania, jeli ucierpiaa. Ale ta cnota, jak wszystko, co wie si z ruchem i z yciem, ulega wahaniom i osabieniom; miewa chwile upadku, chwile przerw, podlega chorobom i zamieniom: s to naogi, grzechy, zbrodnie. 5. Zo moralne moe by wynikiem ciemnoty i nadmiernego ucisku, ale moe te wypywa z nikczemnoci danego podmiotu; std te cierpienia, jakie ono powoduje, przybieraj w wiadomoci bardzo rny charakter zalenie od tego, czy rdem ich jest ta pierwsza, czy ta druga przyczyna. Grzech pochodzcy z niewiedzy nie pozostawia w duszy ywych i trwaych ladw: nie kazi on woli i pami rycho go odrzuca. Natomiast zo popenione przez nikczemno rodzi gorycz, ktra zatruwa dusz, wyniszcza sprawc w najgbszej jego istocie, podgryza korzenie ycia i czsto prowadzi nawet do samobjstwa: to wyrzuty sumienia. 6. Zreszt, jak kade skrzywienie nasuwa myl o wyprostowaniu, jak choroba wie si z pragnieniem i nadziej uleczenia, tak te zo moralne, nawet najcisze, zawiera moliwo naprawy. To wanie nazywa si pozy, kut, zadouczynieniem, ekspiacj. Jeli pokuta czy ekspiacja jest dobrowolna, zwie si j skruch; jeeli jest narzucona cudz wol i si, nazywa si kar, zemst, kani. Prawd mwic, skrucha jest jedynym prawdziwym zadouczynieniem za grzech, jedynym, ktre rehabilituje sprawc, gdy ona tylko uwalnia go od wyrzutw sumienia, ona jedynie przywraca mu szacunek. Tam, gdzie skrucha nie wystpuje, mona widzie wroga, dzik besti, potwora: z trudem jednak daoby si tam dostrzec winowajc. W ksikach traktujcych o moralnoci powracaj raz po raz inne jeszcze pojcia, jak religia, sprawiedliwo, wolno itp. Ju sama definicja tych poj stanowi nie lada problem, jeden z najtrudniejszych, jakie praca niniejsza stawia sobie do rozwizania. II. N a u k a i m e t o d a . Poniewa obyczaje s formami czy te zjawiskami, w ktrych przejawia si na zewntrz niewidzialna, niezmienna, istotna cz podmiotu, wynika std, po pierwsze, e moralno, tak samo jak wraliwo, inteligencja, mio i wszelkie afekty, stanowi w nim element realny, istotny, i nie jest tylko wytworem fantazji; a zatem podlega ona pewnym prawom i moe sta si przedmiotem bada naukowych. Poniewa, jak to ju wyej powiedziano, na dany podmiot oddziaywa otoczenie, w jakim on yje, obyczaje jego mog zalee od dwojakich przyczyn: staych, wypywajcych z natury rzeczy, oraz zmiennych, dziaajcych z zewntrz. A zatem procedura naukowa, czyli metoda, polega bdzie najpierw na klasyfikacji faktw w zalenoci od ich pochodzenia, a nastpnie na porwnaniu midzy sob faktw tej samej kategorii; wreszcie na wydobyciu cechy czy tendencji wsplnej im wszystkim i bdcej ich prawem. Etyk lub moralnoci nazywamy nauk o obyczajach, czyli o warunkach formalnych ludzkiego ycia i szczcia, i to zarwno w odniesieniu do jednostki, jak i spoeczestwa. Jest to owa wiedza zego i dobrego", ktr w Ksidze Rodzaju symbolizuje owoc z zakazanego drzewa. III. A k s j o m a t y . Obok definicji nauka o oby- A czajach zakada a priori prawdziwo pewnej iloci zasad, ktrych dowie si nie da, czyli zasad pierwszych; wymieni spord nich tylko niektre, a mianowicie: 1. Co, co jest konieczne, nie moe by niczym zasada k o n i e c z n o c i . 2. Co nie moe zosta dobyte z niczego ani te w nic si obrci zasada r e a l n o c i . 3. Co nie moe si wytwarza dla niczego zasada p r z y c z y n o w o c i . 4. Co nie dzieje si nigdy w celu niczego zasada c e l o w o c i albo s z c z l i w o c i . 5. Co nie moe by zrwnowaone przez nic zasada r w n o c i i s t a o c i . 6. Co nie moe by wyrazem niczego zasada z n a c z e n i a albo z j a w i s k o w o c i . 7. Nic si nie zaczyna ani nie przestaje istnie bez-czasowo zasada e w o l u c j i albo t r w a n i a . 8. Co nie moe by zestawem samych tylko czci zasada s e r i i albo s y n t e z y . Wszystkie te twierdzenia wypywaj logicznie z koncepcji ycia i jego sposobw. Zgodne s z kadym systemem i nie da si ich kwestionowa: zobaczymy niebawem, gdzie zaczynaj si trudnoci.

Rozdzia drugi O TYM JAK SPRZECZNO INTERESW DAA NAM IDE ZASADY RWNOWAGI. ROZMAITE HIPOTEZY. PIERWSZY RZUT OKA NA PEWIEN STAN PRAWNYIV. Jeeli rozpatrujemy dany podmiot pojedynczo, badanie obyczajw, bez wzgldu na rnorodno wpyww zewntrznych, zdaje si nie przedstawia powanych trudnoci. Skoro czowiek podporzdkowuje si naturze i suy tylko sobie samemu, wasn godno cenic ponad wszystko, a szczcie uznajc za jedyne prawo znikd nie wyaniaj si sprzecznoci. Inaczej ma si rzecz, jeli osobnika rozpatrujemy w aspekcie jego stosunkw z innymi, jako jednostk yjc w spoeczestwie. Nasuwa si pytanie, czy w zbiorowoci zoonej z osobnikw rozumnych i wolnych badanie obyczajw jest w ogle moliwe. Rozmaito obyczajw u rnych narodw jest wrcz nieskoczona. Czy istnieje, czy moe istnie jaki spoeczny czynnik stay? I tutaj otwiera si szereg problemw, ktre doprowadzaj do rozpaczy filozofw, a tryumfem napawaj teologw. Powiedziano wyej, e dla kadego podmiotu, czy to bdzie jednostka czy grupa, abstrahujc od wszelkich jego stosunkw z innymi jednostkami czy grupami tego samego gatunku, regu obyczajw jest najwiksze dobro, to, co si zwyko nazywa maksymaln szczliwoci". Ot zdarzy si moe, a jak dowiadczenie wykazuje, zdarza si nawet czsto, e interesy zarwno jednostkowe, jak grupowe, mimo sympatii czcej osobniki tego samego gatunku, s diametralnie sprzeczne midzy sob. Jak pogodzi te sprzeczne interesy, jeeli dla wszystkich regua obyczajw jest ta sama: maksymalna szczliwo? Jak zaspokoi rwnoczenie dania antagonistyczne, z ktrych kade domaga si czego innego, sprzecznego z tym, czego domagaj si inne? V. Aby uzyska rwnowag sta, uciekano si do rozmaitych hipotez. Jedni, uwaajc, e czowiek posiada warto tylko A dziki spoeczestwu, a poza spoeczestwem popada w stan zdziczenia, d wszelkimi siami, w imi wszelkich interesw jednostkowych i spoecznych do wchonicia jednostki przez zbiorowo. A zatem, uznaj za suszne tylko interesy grupy spoecznej, uwzgldniaj godno i nietykalno wycznie grupow tak aby jedynie w onie grupy jednostki uzyskiway to, co zwyko si, nader niecile, nazywa prawami. W takim systemie jednostka wobec prawa nie istnieje; sama przez si jest niczym; nie moe da praw, ma tylko obowizki. Jednostka jest wytworem spoeczestwa, ktre specjalizuje j w jakim kierunku, powierza jej jak funkcj, przydziela pewn czstk szczcia chway: jednostka zawdzicza spoeczestwu wszystko,spoeczestwo jednostce nic. Taki jest, w skrcie, ustrj komunistyczny goszony przez Likurga, Platona, zaoycieli zakonw oraz przez wikszo wspczesnych socjalistw. Ustrj ten, ktry mona by okreli jako upadek osobowoci w imi spoeczestwa, odnajdujemy z niewielkimi zmianami w absolutyzmie wschodnim, w autokracji cezarw i absolutyzmie prawa boskiego. Jest to podstawa wszystkich religii. Teoria tego systemu da si sprowadzi do tej sprzeczno zawierajcej maksymy: Ujarzmi jednostk, aby masy uczyni wolnymi". To, oczywicie, nie jest rozwizanie trudnoci, lecz jej przecicie. Oznacza to tyrani, tyrani mistyczn i anonimow, bynajmniej za nie zrzeszenie. Tote i rezultaty byy takie, jakie mona byo z gry przewidzie: po wyzuciu osobowoci ludzkiej z jej praw spoeczestwo utracio gwny bodziec yciowy; nie daoby si przytoczy ani jednego przykadu wsplnoty, ktra, cho zaoona z powszechnym entuzjazmem, nie popadaby w kocu w zidiocenie. VI. Myl wpada z jednej kracowoci w drug. Po przestrodze, jak byo niepowodzenie komunizmu, przerzucono si na hipotez nieograniczonej wolnoci. Zwolennicy tej teorii twierdz, e w gruncie rzeczy sprzeczno interesw nie istnieje: poniewa natura ludzka jest wszystkim wsplna i jedni potrzebuj drugich, interes wszystkich jest identyczny, a tym samym atwy do zaspokojenia; jedynie ignorancja, nieznajomo praw ekonomii wywoaa w antagonizm, ktry musi znikn z chwil kiedy, lepiej owieceni, powrcimy do swobody i do natury. Krtko mwic, dochodzi si do wniosku, e istniejce midzy ludmi rozdwiki pyn gwnie z wtrcania si wadz w sprawy, ktre do nich nie nale, z manii ujmowania wszystkiego w przepisy prawne i z praworzdnoci. Trzeba tylko pozwoli dziaa wolnoci owieconej przez nauk, a niewtpliwie zapanuje ad. Tak teori wyznaj nowoczeni ekonomici, zwolennicy wolnego handlu, zwolennicy zasady laissez faire, laissez passer kady u siebie i kady dla siebie" itp. Jak widzimy, i to take nie jest rozwizaniem trudnoci, a tylko negowaniem jej istnienia. Nic nam po waszej sprawiedliwoci powiadaj zwolennicy wolnoci absolutnej poniewa nie uznajemy realnego istnienia antagonizmw. Sprawiedliwo i uyteczno to dla nas pojcia jednoznaczne. Wystarczy, eby tak zwane sprzeczne interesy zrozumiay si wzajemnie, a bd si szanowa. Zarwno u czowieka yjcego spoecznie, A jak i u samotnika, cnota to tylko dobrze zrozumiany egoizm".

Ta teoria, wedug ktrej organizacja spoeczna miaaby polega wycznie na rozwoju wolnoci indywidualnej, byaby moe suszna i mona by powiedzie, e nauka o prawach i nauka o korzyciach jest jedn i t sam nauk, gdyby nauka o korzyciach, czyli ekonomia, ju istniejca, nie napotykaa w zastosowaniu praktycznym trudnoci. Teoria ta byaby suszna, gdyby interesy dao si ustali raz na zawsze i cile sprecyzowa; gdyby od pocztku byy sobie rwne i w dalszym swym rozwoju posuway si rwnym krokiem, posuszne tym samym prawom; gdyby w ich wzrastajcej nierwnoci nie trzeba byo tak wiele ka na karb przypadku i samowoli; gdyby mimo tylu i tak uderzajcych anomalii najbahszy nawet projekt uregulowania nie wzbudza ze strony jednostek o zabezpieczonym bycie tak ywych protestw; gdyby dao si ju teraz, z gry, przewidzie kres nierwnoci, a co za tym idzie antagonizmu; gdyby interesy, z natury rzeczy ruchome i podatne na rozwj, nie stawiay wci nowych przeszkd, nie obiy wci nowych przepaci; gdyby nie dyy, na przekr wszystkiemu, do pochaniania siebie nawzajem i wdzierania si na miejsce innych; gdyby, na koniec, misja prawodawcy nie polegaa wanie na sankcjonowaniu swymi prawami, w miar jej krystalizowania si, nauki o interesach, o ich wzajemnych powizaniach, ich rwnowadze i solidarnoci; nauki, ktra byaby najwyszym wyrazem prawa, gdyby mona byo kiedykolwiek uzna j za ostatecznie uksztatowan; nauki wreszcie, ktra jako e przychodzi zawsze post factum, nie uprzedza trudnoci i zmuszona jest narzuca swoje decyzje w oparciu o wadze pastwowe i ktra moe wietnie suy za narzdzie i czynnik pomocniczy adu, ale nie moe sta si owego adu maksym przewodni. Z tych wszystkich wzgldw teoria wolnoci absolutnej, czyli dobrze zrozumianego egoizmu, bez zarzutu, jeli przyjmiemy hipotez skrystalizowanej nauki ekonomicznej oraz identycznoci interesw, sprowadza si do zwykego postulatu. Przyjmuje ona jako zrealizowane rzeczy, ktre nigdy cakowicie zrealizowa si nie dadz. Rzeczy, ktrych realizacja nieustajca, przybliona, czciowa i zmienna stanowi wieczne denie rodzaju ludzkiego. Tote o ile utopia komunistyczna ma wyznawcw usiujcych wprowadzi j w czyn, utopia anarchistw nie osigna nigdy nawet wstpnego stadium realizacji. VII. Skoro tedy odrzucamy zarwno hipotez komunistyczn, jak i hipotez indywidualistyczn pierwsz jako destruktywn w stosunku do osobowoci, drug jako chimer pozostaje nam tylko jedno wyjcie, co do ktrego zreszt wikszo ludw i wikszo prawodawcw jest zgodna: wyjciem tym jest Sprawiedliwo. Godno czowieka jest waciwoci wynios, absolutn, nie znoszc jakiejkolwiek zalenoci i adnego prawa nad sob, dc do panowania nad innymi i do owadnicia wiatem. Zakada si a priori, e wszyscy ludzie bdcy czstkami spoeczestwa rozpatrywani po prostu jako jednostki moralne, przy czym abstrahuje si od ich uzdolnie, oddanych przez nich usug oraz upadkw, na jakie byli naraeni, obdarzeni s godnoci w jednakim stopniu. e wic domaga si mog dla siebie tego samego szacunku i z tego samego tytuu uczestniczy mog w rzdzeniu spoeczestwem, ustanawianiu praw i penieniu funkcji publicznych. Szacunek dla ludzi, jednakowy i wzajemny bez wzgldu na moliw antypati, zazdro, rywalizacj, sprzeczno pogldw i interesw oto zasada pierwsza. Druga jest waciwie zastosowaniem pierwszej. Tendencja czowieka do posiadania na wasno jest, podobnie jak godno, z ktrej emanuje, absolutna i nieograniczona. Przyznaje si te prawo do tej tendencji wszystkim osobnikom, ale tylko pod pewnymi warunkami, niezbdnymi do stwierdzania wasnoci kadego z nich i do rozrnienia wasnoci jednego od wasnoci innych. Tak wic wasno jest uprawniona, a co za tym idzie nienaruszalna i zagwarantowana przez wadze, jeeli przedmiot jej jest cile okrelony; jeeli wadanie jest rzeczywiste; jeeli obiekt zosta nabyty przez zasiedzenie, prac, kupno, dziedzictwo itd. Warunki te podlegaj zreszt rewizji; mog, w miar rozrostu i powikania interesw, powikszy si o nowe punkty; takie, jakie aktualnie istniej, winny by gorliwie przestrzegane. Poszanowanie wasnoci i dochodw, rwne i wzajemne, w warunkach prawnie ustalonych na przekr zawici, skpstwu, lenistwu czy nieudolnoci oto zasada druga. Jednym sowem: wzajemne uznawanie godnoci i korzyci, takich jak zostay okrelone i uwarunkowane przez umow spoeczn oto, w najwikszym skrcie, istota systemu sdowniczego, Sprawiedliwoci. Szacunek za szacunek, gwarancja za gwarancj, usuga za usug, na zasadzie rwnoci oto cay system. Ukamy teraz jego korzyci. VIII. W odniesieniu do czowieka: Jak widzielimy, komunizm wyszed z zaoenia, e czowiek jest istot z gruntu niespoeczn i z, homo homini lupus; e nie ma on w stosunku do podobnych sobie adnych praw i adnych obowizkw; e tylko spoeczestwo dziaa poprzez niego, ono jedno daje mu godno, czyni ze istot moraln. Jest to, ni mniej ni wicej, tylko upadek czowieka postawiony jako zasada; a to jest nie do przyjcia z punktu widzenia znajomoci bytu i zawiera w sobie sprzecznoci. W ustroju wolnoci absolutnej godno jednostki, ktr ta druga kracowo miaa rzekomo ocali, zostaje mimo wszystko zoona w ofierze. Tutaj czowiek nie ma ju ani cnoty, ani sprawiedliwoci, ani moralnoci, ani instynktu spoecznego wszystko dokonuje si w nim w imi korzyci; jest to czym odpychajcym dla wiadomoci, ktra buntuje si przeciwko temu, by j sprowadza li tylko do egoizmu. Idea prawa zdaje si pod tym wzgldem czyni zado najszlachetniejszym aspiracjom naszej natury: przyznaje nam godno, instynkt spoeczny, moralno, zdolno kochania, powicenia, cnoty; nienawi zna tylko poprzez mio, chciwo poprzez przywizanie, zdrad poprzez heroizm; oczekuje od naszego sumienia tego, co gdzie indziej narzuca si naszej ulegoci lub do czego si zachca w celu osignicia korzyci. 20 W odniesieniu do spoeczestwa wysun mona analogiczne rnice: W komunizmie spoeczestwo, pastwo, w stosunku. do jednostki zewntrzne i nadrzdne, ma wyczne prawo inicjatywy; poza nim adna wolno dziaania nie istnieje. Wszystko wchania wadza bezimienna, autokratyczna, nie

podlegajca dyskusji, ktra niby jaka opatrzno askawa lub mciwa zsya z wysokoci na kornie pochylone gowy nagrody lub kary. To nie jest IS spoeczestwo, to nie jest pastwo, ale stado rzdzone przez wadc, ktry z prawa dziery w swym rku cay zasb rozumu, wolnoci i godnoci czowieka. W ustroju wolnoci absolutnej, gdyby w ogle dao si cho na chwil uzna jego realizacj za moliw, byoby jeszcze mniej elementu spoecznego ni w komunizmie. Poniewa, z jednej strony nie uznaje si ycia w kolektywie, z drugiej za uwaa si, e dla utrzymania pokoju niepotrzebne s adne wzajemne ustpstwa i e wszystko sprowadza si do kalkulacji korzyci wszelka dziaalno polityczna i spoeczna staje si zbdna: w rzeczy samej spoeczestwo nie istnieje. Jest tylko nagromadzenie jednostek kroczcych rwnolegle, ale bez adnej wizi organicznej, bez siy, jak daje wsplnota; wadza pastwowa nie ma tu nic do roboty, wsplnota ogranicza si do sprawdzania rachunkw i jeli nawet w pewnym sensie istnieje, to jest, rzec mona, nielegalna. Warunkiem istnienia spoeczestwa istot rozumnych jest pewne ograniczenie wolnoci, pewna dobrowolna wymiana usug i wzajemnych zobowiza. Ale do tego konieczne jest zastosowanie drugiej zasady prawnej zasady wzajemnej pomocy. Sprawiedliwo z zasady jest pod wzgldem formy komutatywna; a spoeczestwo nie tylko nie moe zrodzi si ponad i poza jednostkami, tak jak to ma miejsce w teorii komunizmu, ale wrcz istnieje tylko poprzez jednostki; jest wynikiem ich wzajemnego oddziaywania i ich wsplnej energii; jest tej energii wyrazem i syntez. Dziki organizacji spoecznej jednostki, z racji swego pochodzenia jednakowe, specjalizuj si zalenie od swoich uzdolnie, swojej pracy, swoich funkcji; rozwijaj i pomnaaj wasn dziaalno i wasn wolno. Dochodzimy wic do decydujcego wniosku: chcc postpowa w myl wolnoci i tylko wolnoci wolno t umniejszamy; zmuszajc j do pewnego przystosowania pomnaamy j. 3 W odniesieniu do postpu: Komuna, raz ustanowiona, ma trwa wiecznie. adnych rewolucji, adnych przeksztace: absolut jest nienaruszalny. Nie znosi adnych zmian. I po c miaby si zmienia? Czy nie polega na wchanianiu, w coraz wikszym stopniu, przez bezimienn wadz wszelkich przejaww ycia, wszelkiej myli i dziaania? Na zamykaniu drg wyjcia, uniemoliwianiu swobodnej pracy, swobodnej wymiany i oceny? Postp byby tu nonsensem. Przy wolnoci nieograniczonej mona sobie z trudem wyobrazi jaki postp w przemyle, ale nie w yciu publicznym, nie w instytucjach, skoro w myl odnonej hipotezy suszne" i uyteczne" s jednym i tym samym, podobnie jak moralno" i korzy"; nie istnieje solidarno spoeczna, wsplno interesw, nie istniej instytucje. Jedynie Sprawiedliwo nazwa mona postpow, gdy ona tylko jedna zakada stae ulepszanie prawodawstwa w oparciu o dowiadczenie powszednich stosunkw, wytwarzajc system coraz bardziej niezawodny Zreszt wyszo idei prawa nad obiema hipotetycznymi formami: komunizmu i indywidualizmu, polega na tym, e podczas gdy prawo jest samowystarczalne, komunizm i indywidualizm, niezdolne zrealizowa si o wasnych siach, nie mog obej si bez pomocy przepisw prawnych. Zmuszone wzywa Sprawiedliwo na pomoc, same wydaj na siebie wyrok, ujawniajc sw niekonsekwencj i sprzecznoci. Komunizm, zmuszony rewolt uciskanych indywidualnoci do pewnych ustpstw i rozlunienia zasad, ginie prdzej czy pniej: najpierw pod wpywem fermentu, ktry sam w swym onie zaszczepi, a nastpnie przez wprowadzone przez siebie sdownictwo, strzegce zobowiza. Indywidualizm, nie umiejc rozwiza a priori swego sawetnego problemu zgodnoci interesw, zmuszony wic do ustanawiania praw przynajmniej tymczasowych, rwnie z kolei abdykuje wobec tej nowej potgi, ktra wyklucza wolno absolutn. IX. Z trzech tedy hipotez, ktre miay zatryumfowa nad sprzecznoci interesw, zaprowadzi ad w onie ludzkoci i obrci mnogo jednostek w zbiorowo, ostaa si realnie tylko jedna Sprawiedliwo. Sprawiedliwo, z natury swej mutualistyczna i komutatywna, zapewnia wolno i wzmaga jej moc, tworzy spoeczestwo i daje mu, wraz z nieodpart si, niemiertelno. I podobnie jak sdownictwo, gdzie wolno wznoszc si na wyszy stopie zmienia jednoczenie charakter, tak te pastwo, z chwil kiedy uzyskao t niezmiern si, nie jest ju tym samym pastwem, jakie przewidywaa hipoteza komunistyczna: jest wypadkow, a nie dominant interesw. W konsekwencji wynika std radykalna rnica midzy rewolucj a ancien regime'em: jakkolwiek pastwo, pojte jako jednostka wysza, jako osobowo kolektywna, moe mie wasn sw godno, wasne interesy, wasn dziaalno, wasne prawa wreszcie, jego najwaniejszym zadaniem jest czuwa nad tym, by kady szanowa osob, wasno i interes kadego, jednym sowem by wszyscy wiernie przestrzegali paktu spoecznego. Na tym zasadza si gwna prerogatywa pastwa; wszystkie jego atrybucje std wanie pyn. Znaczy to, e pastwo nie rzdzi interesem spoecznym, lecz \j istnieje po to, by mu suy. Poniewa jednostka obowizana jest respektowa pakt pod grob utraty opieki pastwa i naraenia si na przeladowanie, wydaje si, e jest ona podporzdkowana pastwu. Ale poniewa ten sam osobnik ma prawo wzywa innych do respektowania paktu i domaga si ochrony od pastwa, tym samym stoi od niego wyej, sam jest wadc. W ustroju prawnym czy demokratycznym wadza, ktr dzi tak lubimy si szczyci, innego znaczenia "nie posiada.

Rozdzia trzeci TRUDNOCI WYWOANE IDE PASTWA OPARTEGO NA PRAWIE. NIEMOLIWO ZMIANY KIERUNKU. POD JAKIM WARUNKIEM SPRAWIEDLIWO MOE STAC SI PRAWD?X. Jeli rozwaa sprawy wycznie z czysto spekulatywnego punktu widzenia, przed jakkolwiek prb zastosowania praktycznego, nie ulega wtpliwoci, e Sprawiedliwo, czyli ustrj spoeczny oparty na systemie wolnej wymiany i wzajemnych gwarancji, majcy jako wykadnik arbitra gminy, jako sankcj jej wadz, nie ulega wtpliwoci, powtarzam, e ta hipoteza jest nieskoczenie bardziej racjonalna, praktyczna, bardziej podna anieli obie pozostae, jedyne zreszt, jakie w ogle mona jej przeciwstawi. Ale wykaza wyszo jakiej teorii to nie wszystko. Trzeba si jeszcze upewni, e ta teoria odpowiada swemu przedmiotowi, e w obliczu trudnoci realizacji czy zej woli ludzi nie zginie marnie, zmieniajc nadzieje prawodawcy w rozczarowanie. Tutaj nasuwaj si najdrastyczniejsze zagadnienia. Czowiek jest wolny, z natury swej jest egoist, mona nawet rzec usprawiedliwionym egoist; jest zdolny do powice pod wpywem mioci czy przyjani, ale buntuje si przeciwko wszelkiemu przymusowi, jak przystao rozumnej i obdarzonej godnoci istocie. Cho szuka towarzystwa, jest peen nieufnoci wzgldem swoich wspbraci, ktrych tym trafniej umie osdza, im lepiej zna samego siebie; atwo odrzeka si swych zobowiza, zrywa je albo odsuwa, jeli powemie wtpliwo co do ich zasadnoci, szczeroci czy poytku. Rzecz wic w tym, czy czowiek da swoj zgod na w system wymiany, ktry mu si zachwala pod nazw Umowy spoecznej czy te Prawa; a tam gdzie nie ma zgody, nie ma, rzecz jasna, Sprawiedliwoci. I czy w ogle ma mono wyboru, zwaywszy z jednej strony konieczno przyjcia jakiego ustroju, z drugiej nierealno tamtych dwch systemw, z ktrych jeden pozbawia go wolnoci, drugi za wydaje na pastw antagonizmw. W tych warunkach niemoliwa jest odmowa, przynajmniej formalna. Ale czy akceptacji nie bd towarzyszy utajone zastrzeenia i opory, ktre w praktyce pakt unicestwi? Czy czowiek niezbyt pochwalajc prawa, bdzie bardziej zadowolony z ich wykonawcw? A Czy zatem owo pastwo prawnicze, po ktrym oczekiwao si cudw, nie sprowadzi si do systemu obudy, z ktrego czowiek przezorny wemie to, co mu si wyda korzystne, a odrzuci ca reszt? Kt bdzie formuowa prawa? Kto bdzie gosicielem susznoci i obowizku? W czyim i w czego imi wystpowa bdzie ta Sprawiedliwo, zawsze lepa, zawsze niespieszna, nigdy nie dajca penego zadouczynienia? Kto zagwarantuje mdro jej przepisw? Przypumy, e prawo bdzie suszne: kto zagwarantuje kademu uczciwo jego ssiada, prawo sdziego, bezinteresowno ministra, rozwag i lojalno urzdnika? W tym tak piknym na pozr ustroju, gdzie wszystko ma zalee od czowieka i obywatela, gdzie wszystko ma by wyrazem jego woli ile gwatw i samowoli! Ile kradziey!... Jeli teraz, kiedy przez chwil ogldalimy w penym blasku wznios ide prawa, mielibymy przyzna ladem teologii, e Sprawiedliwo integralna nie jest z tego wiata, e moemy co najwyej zdoby jej pojcie i zawadn jej cieniem, to jake moglibymy da, by peen nieufnoci umys ludzki uzna co, co byoby prawdopodobiestwem zaledwie w przyblieniu? Jake tu pta sumienia? Kto moe czu si powoanym do oskarania tych, ktrzy prawo ami? Jak kara ludzi, ktrzy, eby nie pa ofiar, zmuszeni s obchodzi prawo? Czym w takim razie staje si wystpek i cnota? Co si dzieje z moralnoci? Czy nie lepsza byaby dla nieszczsnych ludzi otwarta wojna, walka zacieka, bez wytchnienia i pardonu, ni ten haniebny pokj peen ndz, perfidii, zdrad i mordw pod rzekomym panowaniem prawa? Jake to? Mielimy si uchroni od tyranii i od anarchii przy pomocy Sprawiedliwoci i oto pod paszczykiem Sprawiedliwoci mamy absolutn wadz pastwa, sprzeczno interesw i na domiar wszystkiego zdrad!... Od czasu kiedy czowiek stowarzyszy si z innymi w celu wsplnej obrony i zdobywania poywienia, ten ogromny problem istnieje, a jego rozwizanie nie wydaje si ani o krok blisze ni pierwszego dnia. Rewolucje nastpuj jedna po drugiej; zmieniaj si religie, rzdy, prawa, a Sprawiedliwo jest wci rwnie dwuznaczna, rwnie bezsilna. Co mwi? Wanie ta poraka Sprawiedliwoci stanowi powszechne nieszczcie. Jak za czasw pierwszego wtajemniczenia duch marzy o prawie, o rwnoci, wolnoci i pokoju. Ale to wci tylko marzenie; wiara wygasa, a prawda si nie objawia; rzdzi wiatem zasada wasnej korzyci, zaledwie zagodzona bojani bo i strachem przed kar; i jeeli obyczaje ludzkie rni si czym od zwierzcych, to tylko ow komedi prawa, na ktr wanie zwierzco" czyni zwierzta mniej podatnymi. Tak wic mimo nienagannej racjonalnoci systemu Sprawiedliwo w praktyce nie moga si urzeczywistni. Niead panuje w ciele spoecznym, prawo jest sabe i niejasne; w rezultacie pastwo waha si midzy absolutyzmem i anarchi,

sdownictwo jest sceptyczne, masy rozproszone i nieszczliwe. XI. Taka sytuacja jest rwnie sprzeczna z naturalnym stanem rzeczy jak z rozumem ludzkim i dlatego wanie nie moemy si z ni pogodzi. Zgodnie z prawem natury istota rozumna i wolna sama wytwarza swoje obyczaje; przycza si do jakiej grupy zgodnie z prawami rozumu i wolnoci; i w jakiejkolwiek znajduje si sytuacji, samotna czy w gromadzie, dy do szczcia poprzez wasn moralno. Oto co mwi rozum i czego da natura; w pewnej mierze potwierdza to przykad zwierzt. Tego te szuka czowiek pod wpywem dwojakiego nieodpartego impulsu: swojej wraliwoci i swego sumienia. Trwa w tym stanie poowicznej sprawiedliwoci jest niemoliwe: trzeba i naprzd, tym bardziej e i tak nie moglibymy zmieni systemu; wcignlimy si w sub Sprawiedliwoci przez nasze wasne wysiki dce do jej zrealizowania. Wystarczy si troch zastanowi, aby nabra o tym przekonania. Przede wszystkim stwierdzam, e mniej ni kiedykolwiek gotowi jestemy podda si jarzmu komunizmu. Podporzdkowanie jednostki grupie, ktra jest podstaw tego ustroju, daje si zaobserwowa u wszystkich zwierzt stadnych. Jest ono konsekwencj zasady fizjologicznej, ktra w kadym organizmie podporzdkowuje poszczeglne funkcje oglnemu przeznaczeniu. U pszcz, na przykad, wsplnota wynika z organicznych waciwoci jednostek, a raczej naleaoby powiedzie, e te waciwoci s rezultatem potrzeb ycia kolektywnego. Dua ilo samiczek pocigaaby za sob du ilo rodzin, co znw z kolei spowodowaoby rozbicie wsplnoty. Wic te caa wsplnota ma tylko jedn samiczk, krlow, ktra reprezentuje jedno spoeczn i ktrej podno wystarcza do utrzymania roju. Krlow obsuguje siedmiu czy omiu krlw, ktrych zabija si po zoeniu jajeczek, czyli kiedy nie s ju potrzebni. Robotnice nie maj pci, nic ich wic nie skania do odstpstw i podziaw. Caa ich mio, ich dusza, ich szczcie skupiaj si na ulu, na dobrobycie wsplnoty, poza ktr gin jako istoty pozbawione racji bytu, czstki odcite od rda ycia. Oto wsplnota zgodna z logik, wsplnota, jak realizuje przyroda. Ot skoro przyroda sama uczynia ludzi podobnymi, jeli nie zupenie jednakowymi, to w kadym razie mniej wicej rwnowartociowymi; skoro obdarzya ich wysokim stopniem poczucia wasnej godnoci; skoro stworzya jednakow ilo osobnikw obu pci; skoro czc ich w pary sama sugerowaa wyodrbnienie rodziny najwidoczniej nie da od ludzi a tak zabjczego podporzdkowania. Przyroda pozostawia czowiekowi jego osobowo. Chce, aby zrzeszajc si pozosta jednak wolny. Jaka istnieje moliwa forma spoeczestwa ludzkiego, jeli nie ma by ono komunistyczne? W imi czego, na mocy jakiego prawa czowiek, pomnaajc swoj si przez zrzeszenie, moe rwnoczenie zachowa dziaalno osobist i woln wol? Oto pytanie, na ktre ju od stuleci ludzko szuka odpowiedzi. Dlatego obalaa kolejno tyle rozmaitych rzdw, ktrych absolutystyczne tendencje i tyrania chciay j zepchn do stanu zwierzcej wsplnoty. Dlatego te dzisiaj, goniej ni kiedykolwiek opowiadajc si za uspoecznieniem, jako pierwszy warunek stawia zawsze wolno. XII. Ale jeli wsplnota absolutna jest dla nas organicznie odpychajca, to znw wolno, nawet podsycana motywami korzyci, nie wystarczy sama jedna do stworzenia ustroju. Pojcie uytecznoci, ktre w spoeczestwie odgrywa tak wielk rol, jest bezsilne bez pomocy tego, co cay wiat zwyk okrela mianem Prawa i Obowizku. Bliej to wyjani porwnanie. Kiedy fizjolog, rozwaajc prawa rzdzce yciem, wyprowadza z nich reguy dotyczce sposobu odywiania, ubioru, mieszkania, pracy, stosunkw pciowych, wychowania dzieci itp., to tworzy on kodeks higieny; nikt nie powie, e pisze on traktat o obowizkach i e kadzie podwaliny pod ustrj spoeczny. Prawa higieny mog dostarczy motywu i okazji do korzystania z pewnych praw i wypeniania pewnych obowizkw; ale same przez si nie obowizuj nikogo i prno chciaoby si na tej drodze rozwizywa problem spoeczestwa. Szkodliwo pewnych zawodw dla zdrowia to jedna sprawa, a interes przedsibiorcy to sprawa inna. Jeli przedsibiorca uzna za korzystne powici zdrowie setek robotnikw, aby szybciej dorobi si fortuny; jeli robotnicy, znceni wysok pac, uznaj za korzystne ryzykowanie zdrowia dla chwilowego dobrobytu, nie powstrzymuj ich zalecenia higieny. Ale powie mi kto w interesie pastwa ley oszczdzanie zdrowia i ycia obywateli i ten interes gruje nad innymi. Odpowiem na to, e jakkolwiek interes pastwa gruje nad dobrze czy le pojtym interesem przedsibiorcy i robotnikw, nie znaczy to bynajmniej, eby interesy te byy identyczne, tak jak by powinny w ustroju, w ktrym uyteczne" uwaa si za wyraz susznego", a wolno jest rwnoznaczna ze sprawiedliwoci; po drugie, e nie ma co si powoywa na poytek spoeczny, jeeli wychodzi si z zaoenia wolnoci absolutnej. Jedynie komunizm i Sprawiedliwo mog mwi o interesie publicznym. Ot to samo, co powiedzielimy o higienie, stosuje si w sensie oglnym rwnie do ekonomii. Niechaj utylitarysta, za przykadem Benthama, szuka w naturalnych stosunkach, jakie wytwarza midzy ludmi praca, wasno, handel czy kredyt, regu i gwarancji dotyczcych operacji handlowych, przewidywania ryzyka, bezpieczestwa i dobrobytu; niechaj posunie si a do dowodzenia, e w wielu wypadkach ten, kto naprawd rozumie swj interes, woli raczej powici co z tego, co posiada, ni angaowa si w walk ze wspobywatelem czy ze spoeczestwem: taki filozof moe by wielkim ekonomist, ale nie bdzie mia nic wsplnego z gosicielem Sprawiedliwoci i Prawa. Ekonomia polityczna i gospodarcza, nauka wybitna, ustpujca pierwszego miejsca chyba tylko nauce prawa, dostarczy moe, podobnie jak higiena spoeczna i prywatna, obszernego pola dziaania zarwno prawodawstwu, jak instytucjom upowszechniajcym moralno. Nie jest ona bynajmniej Sprawiedliwoci; to nie tylko utarte pojcie, wynika to z samej natury rzeczy. W kadym przypadku prawa ekonomii czy higieny mog by sugerowane jedynie w postaci rady, nie za nakazu, z perspektyw korzyci, jeli dany osobnik si do niej zastosuje, lub szkody, jeli j odrzuci. Sprawiedliwo natomiast,

zawaywszy zasad wzajemnoci, na ktrej si opiera i ktra nas wie, narzuca si w sposb imperatywny i nieraz uciliwy, nie troszczc-si o korzyci, majc na uwadze jedynie prawa i obowizki, choby te pierwsze byy w danych okolicznociach mao korzystne, a drugie nawet zgubne. A wic ani wsplnoty, gdy zbyt wiele mamy nawykw niezalenoci, osobowoci, odpowiedzialnoci, rodzinnoci, krytyki, rewolty. Ani wolnoci nieograniczonej, gdy mamy, z jednej strony, zbyt duo interesw wsplnych z drugiej za, zbyt potrzebujemy jedni przeciwko drugim interwencji pastwa. Jedynie Sprawiedliwo, coraz janiej formuowana, coraz rozumniej sza i coraz surowsza tego wymaga sytuacja, tego domagaj si wszystkie gosy Ludzkoci. XIII. Czyby wynikao std, e spoeczno ludzka w cisym sensie jest czym nieosigalnym? e nasz gatunek jest jaki dwuznaczny, ni to samotniczy, ni to stadny; e jego trwaniu nie sprzyja ani ustrj prawny, ani wsplnota, ani egoizm i e caa moralno czowieka ogranicza si do ochraniania wasnych prywatnych korzyci przeciwko zakusom pobratymcw przy jednoczesnym paceniu haraczu pewnej fikcji, ktra jeli nie spenia cakowicie jego oczekiwania, to przynajmniej zmniejsza jego ryzyko mwic bandycie: posuniesz si dotd, ale dalej ju nie". Rzecz to warta bliszego rozpatrzenia. Bo gdyby byo tak, jak utrzymuj niektrzy, e mianowicie nasza Sprawiedliwo i jej formuki s tylko maskowaniem naszych antagonizmw, to, szczerze mwic, trzeba by bardzo spuci z tonu, a wszystko, co miaaby do powiedzenia nauka, to uzna, e dziwne z nas stworzenia. Idmy dalej: czowiek nie odwaajcy si przyzna, e prawem jego natury jest egoizm; nie mogcy peni swojej roli spoecznej, ktra wymaga powicenia; miotajcy si midzy pokojem a wojn, spekulujcy jednoczenie na hipotetycznym prawie i realnym bandytyzmie czowiek jest istot doprawdy nieobyczajn, z natury i przeznaczenia niemoraln. Czy nie to wanie mia na myli ten kto w staroytnoci, kto porwnywa prawa z pajczyn? Muchy si w ni api, mwi on, trzmiele przechodz wolno, Prawo obowizuje szare masy, obowizuje tym bardziej, im s one ndzniejsze, natomiast ten, komu si powiodo, w miar jak wzrasta w siy i bogactwa, zrzuca mask, wyzwala si z przesdw, umacnia si w swej pysze, afiszuje swj egoizm, zdaje mu si, e w ten sposb odzyskuje godno. Talent, wadza, majtek zawsze byy w oczach ludu czym, co uwalnia od obowizkw narzuconych masom. Najpodrzdniejsi literaci, nikomu nie znana boheme'a, jeli tylko wyobraa sobie, e ma talent, stawia si ponad prawem. Czyme si rni ksita" literatury i sztuki od ksit Kocioa i dostojnikw pastwowych? Podobnie jak religi moralno pozostawia si plebsowi. Dopki plebs z kolei nie zacznie przybiera tonw wielkopaskich i buruazyjnych! Kto jeszcze jest do naiwny, by si na to nabra? Czy na przestrzeni ostatnich lat siedemdziesiciu nie zmienilimy hase ze dwadziecia razy? Czy nie podziwiamy sukcesu ponad wszystko? I cho przecigamy si w hipokryzji, czy nie mylimy i nie rozpowiadamy kademu, kto tylko chce sucha, e zbrodnia i cnota to tylko sowa, e wyrzuty sumienia s saboci, Sprawiedliwo straszakiem, a moralno pustym dwikiem? Sprawiedliwo, moralno! Mona o nich powiedzie to samo, co Anglicy mwi dzi o protekcjonizmie, e to wynalazek przestarzay, recepta na nic ju nie przydatna. Niestety! Cay wiat zna ju ten fatalny sekret i zgodnie z tym postpuje. Nie ma sprawiedliwoci mwi wam te biedne guptasy. Przyrodzonym stanem czowieka jest niesprawiedliwo, ale niesprawiedliwo ograniczona, podobnie jak wojn ograniczaj zawieszenia broni, wymiany jecw, prowizoryczne traktaty pokojowe, klecone z koniecznoci lub podstpem, a zrywane przez nienawi i mciwo. Pewien publicysta, pan de Girardin, z waciw sobie jasnoci sformuowa t sytuacj. Przecz istnieniu moralnoci napisa w broszurce opublikowanej wkrtce po zamachu stanu przecz istnieniu sprawiedliwoci, prawa, wstydu, dobrej wiary, cnoty. Wszystko jest zbrodnicze, z natury swej zbrodnicze, tylko i wycznie zbrodnicze". Przeciwko tej zbrodni proponuje prosz zgadn co, Monseigneur, moe religi? O, nie, pan de Girardin jest dzieciciem swego stulecia, niezbyt mistycznego i zgoa nie teologicznego; proponuje system ubezpiecze... XIV. Stremy pokrtce te trzy pierwsze rozdziay i z tego, co wolno nam z ca pewnoci stwierdzi, e mianowicie kada istota ma jakie obyczaje, wycignijmy wnioski co do tego, jakie powinny by obyczaje w spoeczestwie ludzkim, jakie by musz pod grob mierci jednostki i caego gatunku. Zgodnie z naszymi definicjami kady podmiot musi mie jakie obyczaje, podobnie jak ma uzdolnienia i namitnoci. Obyczaje te tworz sam istot podmiotu; one stanowi jego godno, gwarancj i prawo jego dobrego samopoczucia. Obyczaje s wic w danym podmiocie zarazem rzeczywistoci i ide; rzeczywistoci, poniewa nie s niczym innym jak sam w podmiot rozpatrywany pod ktem warunkw jego ycia i rozwoju jego waciwoci; ide poniewa wynikaj z obcowania podmiotu z przyrod i z innymi istotami. Z tych samych powodw obyczaje tumacz podmiot: wiadcz o jego organizmie, jego zdolnociach, jego namitnociach, jego zaletach i wadach, radociach i smutkach, wystpkach i poprawach. Mwi o danej istocie najwicej. Kto nie zna obyczajw czowieka, to choby posiada najdoskonalsz znajomo jego organizmu, o czowieku nie umiaby nic powiedzie. To jeszcze nie wszystko. Podmiot, istota moralna, zna siebie i czuje siebie. Ma instynkt, intuicj, znajomo praw, ktre nim rzdz. Prawa te uznaje, pragnie ich, chtnie si im poddaje; ma wewntrzn pewno, e tylko przez nie moe by szczliwy i ca potg swej woli dy do ich realizacji, podporzdkowujc temu celowi wszystko, co go otacza. Stosujc te zasady do czowieka yjcego w spoeczestwie, twierdz: Kondycja spoeczna nie moe ujmowa czowiekowi godnoci, moe mu jej tylko przydawa. Trzeba wic, aby S p r a w i e d l i w o ktrym to mianem okrelamy zwaszcza cz moralnoci charakteryzujc jednostk w spoeczestwie bya skuteczna; a w tym celu musi by ona czym wicej ni ide: musi by za razem

rzeczywistoci. Trzeba, eby penia funkcj nie tylko terminu, za pomoc ktrego moemy si porozumiewa, formuy okrelajcej pewien stosunek ekonomiczny, ale eby dziaaa jako sia duchowa, forma woli, energia wewntrzna, instynkt spoeczny, odpowiadajcy u czowieka owemu instynktowi wsplnoty, jaki obserwujemy u pszczoy. Przypuszcza bowiem mona, e jeli Sprawiedliwo pozostaa po dzi dzie bezsilna, to dzieje si tak dlatego, e jako si pdn cakowicie j zapoznalimy, zlekcewaylimy jej rozwj, ktry nie poszed bynajmniej tak, jak poszed naprzd rozwj inteligencji, e, na koniec, traktowalimy j jak wytwr naszej wyobrani czy te mistyczne odbicie woli obcej. Trzeba wic, powtarzam, ebymy t Sprawiedliwo czuli w sobie jak mio, jak rozkosz, jak rado, jak gniew; ebymy byli pewni jej doskonaoci zarwno z punktu widzenia naszego osobistego szczcia, jak z punktu widzenia dobra spoecznego; eby tym arliwym kultem Sprawiedliwoci czy te uchybieniami wobec tego kultu day si tumaczy wszelkie fakty naszego ycia zbiorowego, jego instytucje, jego utopie, jego zaburzenia i objawy korupcji; eby jawia nam si jako pocztek, rodek i cel, jako uzasadnienie i usankcjonowanie naszych losw. Jednym sowem: sia Sprawiedliwoci, a nie tylko pojcie Sprawiedliwoci; sia, ktra wpywajc na wzrost godnoci, bezpieczestwa i szczcia jednostki, chroniaby jednoczenie ad spoeczny przed zakusami egoizmu. Oto czego szuka filozofia, oto bez czego spoeczestwo nie moe istnie. Czy ta sia Sprawiedliwoci istnieje? Czy tkwi wewntrz czowieka, czy poza nim? Tutaj znowu nastpuje rwnica pogldw.

Studium drugie OSOBYRozdzia pierwszy ZASADA GODNOCI OSOBISTEJMonseigneur, Poniewa pomys tej mojej ksiki powziem w zwizku z pewnym faktem natury osobistej, prosz mi wybaczy, e powrc jeszcze do tego faktu, ktry Waszej Eminencji nie jest obcy, i pozwol sobie postawi pewne pytanie. To, co szczeglne, mwi logika, stanowi odbicie oglnego; fakt musi by wyrazem idei. Wychodzc z faktu atwo dojdziemy do prawa, podczas gdy kierunek odwrotny jest tu niemoliwy. Nie jest to, przyznaj, metoda odkrywcw; ale dyktuje j zdrowy rozsdek, a ja przecie nie pisz teologicznego traktatu. I. Zapytuj tedy Wasz Eminencj, tak bieg w prawie pisanym i nie pisanym, boskim i ludzkim na jakiej zasadzie, jakim prawem czowiek, ktrego nigdy w yciu nie widziaem, pozwala sobie ogasza za mego ycia moj biografi, bez mojej zgody, a nawet wbrew mojej wyranie wypowiedzianej woli? Kiedy pan de Mirecourt przysa do mnie swego sekretarza, aby wypyta mnie o rozmaite szczegy mego prywatnego ycia, odesaem go do ksig stanu cywilnego, do Journal de la Librairie i do czasopism. Kiedy nastpnie p. de Mirecourt, zbrojny w list Waszej Eminencji, zaszczyci mnie odwiedzinami, zadaem, aby mnie zostawi w spokoju i radziem nawet, eby porzuci swoje rzemioso biografa. C wicej mogem uczyni nie majc adnych rodkw dziaania przeciwko niemu? Ale moralno, obowizujca chrzecijanina na rwni z socjalist, moralno, jak Waszej Eminencji wiadomo, siga dalej ni gwarancje kodeksu. A wic raz jeszcze musz zapyta, jak to si dzieje, e, abstrahujc nawet od zniesawienia, jaki biograf moe bezkarnie wtrca si do mnie? Wywoa to zapewne umiech Waszej Eminencji, jako e do obowizkw biskupa naley czuwanie, nadzorowanie, ostrzeganie, cenzurowanie blinich. Chwilk cierpliwoci, a Wasza Eminencja przestanie si mia. Wasno jest nienaruszalna. Pod adnym pozorem nie wolno dotkn czego, co stanowi wasno cudz, nie wolno si tym do czegokolwiek posugiwa, nie wolno w niczym tego zmieni, umniejszy, a tym bardziej przywaszczy sobie bez zezwolenia waciciela. Artykuy 675 do 680 Kodeksu Cywilnego wzbraniaj nawet patrzenia na cudz wasno inaczej ni z zachowaniem surowych warunkw, ktre czyni to patrzenie cakowicie nieszkodliwym. Uchybienie temu poszanowaniu wasnoci pociga za sob skutki zalene od wagi danego przypadku: od zwykej grzywny a po kary dotkliwe i habice, nawet a po mier. Oto jak prawodawca cywilny chroni wasno, rzecz nalec do czowieka. Prawodawca boski poszed jeszcze dalej: zabroni jej pragn; uzna to pragnienie za grzech, ktry moe sta si miertelny: Non concupisces. Ale co si tyczy ja czowieka, to nie zatroszczono si o nie wcale; moe w nim szpera pierwszy lepszy, wydane jest na pastw niedyskrecji biografw, eksploatowane przez pamflecistw, zniewaane przez gorliwcw zbrojnych w miecz sowa i sztylet pisma gwoli obrony religii i adu. Wolno im bez zastrzee wyciga po owo ja rk, wolno im z nim robi, co tylko zechc, zaglda we a do dna, sadowi si w nim, torturowa je, szydzi z niego, oczernia, byleby to nie przekraczao pewnych granic, o tym za, czy przekracza, w wypadku skargi poszkodowanego decyduje sd. Skde, Eminencjo, bierze si ta rnica? ycie czowieka w spoeczestwie dzieli si na dwie czci cile ze sob, co prawda, zwizane: ycie publiczne i ycie prywatne. Pierwsze, jak wynika z definicji, jest domen publiczn; atakujcie dziaalno publiczn, byleby istniaa mono obrony; nie mam co do tego zastrzee. Ale ycie prywatne? Do kog ono naley? Jake sekrety mego ycia wewntrznego, moich zwyczajw, pod pewnymi wzgldami na pewno mieszne czy niskie, mog by rozgaszane? Jake to rozgaszanie moe si sta przedmiotem spekulacji? Miaaby moja dusza i na pastw fabrykanta broszurek, by sprzedana z licytacji jak niewolnik na targu? Gdyby nawet te biografie nie zawieray notorycznych kalumnii, byyby i tak czym nieprzyzwoitym; nie wychodzi na dobre wolnoci i honorowi narodu, jeli obywatele wystawiaj na

widok publiczny swoje intymne ycie, jeli traktuj jedni drugich niby lokajw komediowych i kuglarzy. Chcecie przygotowywa kraj do niewoli? Sprawcie, by ludzie pogardzali sob nawzajem, zniszczcie szacunek... Kt moe usprawiedliwi podobn samowol? Wasza Eminencja powinien to wiedzie, skoro nieraz przykada rki do tego rodzaju akcji. e oficer policji moe w kadej chwili, dniem czy noc, aresztowa mnie w moim wasnym domu na podstawie potajemnego donosu, podejrzenia, nie stawiajc mnie w stan oskarenia; e mog by wtrcony do Mazas i przetrzymany prewencyjnie przez tygodnie czy nawet miesice w celi, ktra zgodnie z przepisami prawa karnego mogaby suy co najwyej skazacowi; e mog mnie nastpnie sdzi na zasadzie raportw nie ujawnionego agenta bez skonfrontowania mnie z nim; e w kocu, gwoli popiechu, wyle si mnie bez wyroku, po cichu, do Cayenne czy Lambese: wszystkie te gwaty krzywdz jedynie ciao i dostatecznym ich wytumaczeniem jest stan wojny socjalnej, w jakim yjemy, oraz dyktatorski reym, bdcy tej wojny konsekwencj. Ale ycie prywatne, ale sumienie w jego najintymniejszych, niezgbionych przejawach jaka racja stanu moe usprawiedliwi ich pogwacenie? Ach, skoro odebralicie nam habeas corpus, zostawcie nam przynajmniej habeas animam. Ostatecznie, ta przemoc dokonywana na naszym ciele wiadczy o potdze pewnej zasady i w pewnym sensie przynosi nam zaszczyt. Ale kto was upowania, by do tego dorzuca niesaw? II. Zaczn wic od postawienia zasady, ktr nazwabym zasad godnoci osobistej, podstawow dla nauki i obyczajw: s z a n u j s i e b i e . Ustaliwszy t zasad dodam, e w konsekwencji wynika z niej, i powinnimy szanowa godno innych tak samo jak nasz wasn. Miosierdzie idzie dopiero pniej, i to o wiele pniej, gdy nie zawsze moemy kocha, a szanowa moemy zawsze; a godno, jak to w dalszym cigu zobaczymy, jest Sprawiedliwoci. Ot jeli wzi pod uwag nasz samowol, nasze upodobanie do kalumnii, nasz ustrj policyjny, nasz brak solidarnoci, nasz niedbao o dobro publiczne, nasze niewolnicze, lokajskie cechy oczywiste jest, e poszanowanie godnoci indywidualnej bardzo w duszach naszych osabo. Ten jeden fakt wystarczy do stwierdzenia, e nasze spoeczestwo nie ma dobrych obyczajw. Uoglniam tedy zagadnienie i nie zajmujc si wicej tym, co mnie osobicie dotyczy, zapytuj: jak to si dzieje, e poszanowanie godnoci indywidualnej, ktre zgodnie z nasz definicj obyczajw i wobec uprzedze, jakie ywimy w stosunku do sprawiedliwoci, powinno by kamieniem wgielnym spoeczestwa, tak dalece w wiadomoci naszego narodu zanika? Bo tu nie chodzi ju o jak wyjtkow ofiar nakazan wzgldami dobra publicznego: jest to wrcz system powszechnego poniewierania, ktry zaprzepaszczajc godno wszystkich obywateli zaprzepaszcza tym samym godno caego narodu. Mame wypowiedzie moj myl do koca, Monseigneur? Ot tej odpowiedzi, jakiej si domagam, Wasza Eminencja udzieli mi nie moe dlatego, e widnieje ona na czole Waszej Eminencji: waciwie ja raczej mog j wyczyta. Prosz zaprzeczy, jeli tak nie jest, w gr wchodzi tu nader cenny Waszej Eminencji interes. Gdy, jeli wolno mi si posuy metafor, ktra zgoa nie odnosi si do osoby Waszej Eminencji uderz pasterza, jak mwi Pismo wite, i biada wwczas trzodzie jego! Fakt, o ktrym mwi, wywodzi si z pojcia owego Niewidzialnego, ktry, wedug mistykw, stoi za naszym sumieniem, podszeptujc mu jego prawa i obowizki, i ktrego wyobrania ludw pierwotnych przedstawiaa jako istot zewntrzn zwierz, soce czy niebiosa twrc i stra prawa wielbionego pod imieniem Boga. Chrystianizm, ktry zrodzi si w czasach nieszczliwych, wycign z tego pojcia wszelkie moliwe konsekwencje; jego to wpywom zawdzicza si w zanik godnoci, jaki od lat dziesiciu cechuje spoeczestwo francuskie. In medias res, jak mwi Horacy. Zagadnienie oparem na poszczeglnym fakcie: dowiod go teraz historycznie. XXVIII. Bez religii nie ma moralnoci gosia mdro ludw w religijnym okresie dziejw; a oto widzimy jak religia, czynic z Boga istot moralnoci, dosza do negowania ludzkoci jako takiej. Ot bez ludzkoci nie ma moralnoci; pozostaje tylko symbolizm kultu, arbitralno Kocioa i jego upokarzajca dyscyplina. Std atwo zrozumie, e - okres religijny musia by okresem niemoralnoci. W czasach pogaskich religia ograniczaa si do stwierdzania istnienia jakiej moralnoci, nigdzie jasno nie sformuowanej. I spoeczestwo staroytne upado z braku wiedzy o obyczajach. Od pocztkw chrystianizmu religia usiowaa zastpi t wci jeszcze nie znan wiedz instytucj pokuty; i znowu jestemy wiadkami stopniowego upadku cywilizacji. Na prno d do jej odnowy prawnicy i filozofowie, uczeni i pisarze, mistycy i utylitaryci, skadajc jej danin swego trudu; na prno, chcc przynci umysy pierwiastkiem racjonalnym, upraszczaj teodyce albo zgoa j pomijaj. Poniewa nie wychodz poza granice systemu opartego na prawie boskim czy te prawie pastwowym, nikt ich nie sucha: nudz. Czy zatem nie byby to waciwy moment, aby odmieni hipotez, poszuka regu i gwarancji obyczajw nie w transcendentnym objawieniu, ale w znajomoci nas samych, a po znalezieniu ich zdecydowa si na uczciwo bez motyww religijnych, dla samej przyjemnoci ycia uczciwie? Moja wiara w Rewolucj pynie std, e uwaam j za logiczn, tak jak logiczny by w swej pocztkowej fazie chrystianizm, a 2000 lat przed nim politeizm. Rewolucja jest nie tylko logiczna jest prawdziwa. Oparta na dowiadczeniu dziejowym, wolna od wszelkiego iluminizmu, posiada ona wszystkie cechy pewnoci, realnoci, uniwersalnoci i wykonalnoci. " Zastanwcie si nad jej pochodem i sposobem, w jaki pojawia si na wiecie. XXIX. Po osiemnacie wiekw trwajcej kuracji chrystianizm pozostawi spoeczestwo w stanie rwnie godnym

poaowania jak ten, w ktrym je by zasta. Mona nawet rzec, e sytuacja pogorszya si o ca uporczywo, jakiej religia w swej bezsile uyczaa panujcemu nieadowi. Na to, czego nie zdoa dokona Chrystus, jake czowiek mgby si way? Si Per-gama dextra defendi possent, etiam hac defensa fuissent. Przyznajcie, bardzo odporna musi by ludzka wiadomo, skoro wytrwaa mimo tak dugotrwaych rozczarowa. Osiemnacie stuleci po dwudziestu wiekach politeizmu grecko-aciskiego i pidziesiciu czy szedziesiciu Egipcjan i Magw medejskich i perskich! Nie ludzkoci zabrako wierze, mwi sobie Rewolucja, ale wiary zabrako ludzkoci. Skoczmy wreszcie z przypisywaniem jakiej wewntrznej przyczynie owej niemoralnoci, ktra nas zabija: ta przyczyna nie jest w nas, jest przypadkowa i zewntrzna. Przestamy te wyczekiwa, a mdro nadludzka zele nam wiato, ktre bdzie nas wiodo: czowiek i spoeczestwo nie s trudniejsze do przeniknicia ni przyroda". I oto Rewolucja kadzie wystpek i zbrodni na karb ciemnoty, przesdw, ndzy, zej gospodarki, zych rzdw i zamiast do objawienia zwraca si do rozumu. Biorc pod uwag gosi deklaracja z 3 wrzenia 1791 e nieznajomo, zapomnienie lub pogarda p r a w czowieka s jedynymi przyczynami nieszcz publicznych i korupcji rzdw, itd". Deklaracje z 24 czerwca 1793 i z roku 1848 powtarzaj to samo. Te z lipcasierpnia 1789, z 15 i 16 lutego 1793, z 5 fructidora roku III (25 sierpnia 1795) zawieraj t sam myl. Co si tyczy konstytucji Konsulatu i Cesarstwa, a take konstytucji z lat 1814 i 1830, jeli tych myli nie powtarzaj, to dlatego, e nie przystao im krytykowa rzdw. Co do mnie, wyznaj, e ten sposb postpowania wydaje mi si tyle decydujcy, ile racjonalny. A priori, jak wynika z pojcia bytu i jego modi, zawiera on sprzeczno: czowiek i spoeczestwo nie maj w samych sobie praw rzdzcych ich obyczajami; a posteriori hipoteza, ktra zepsucie istoty ludzkiej przypisuje jej samej i ktra, wedug oblicze Egipcjan i innych ludw Wschodu, panuje od lat z gr 8000, przyniosa jedynie zepsucie i obud. A zatem conclusum est ad-versus theologos trzeba zmieni system. Przenisszy rdo za z wntrza na zewntrz, trzeba z kolei znale na nie lekarstwo. Do kogo zwraca si z tym Rewolucja? Kler oskara rewolucjonistw o ateizm. Byo to wyciganie zagadnienia niebezpiecznego, niemoliwego do rozwizania i odwracajcego wzrok od problemu istotnego. Jake zgromadzenie prawodawcw, uksztatowanych w szkole nauki i filozofii eksperymentalnej, mogoby da si wcign w dysput teologiczn, wypowiada si, czy istnieje, czy nie istnieje Najwysza Istota, jaka ta Istota jest i jakie s midzy ni a ludzkoci stosunki? Rewolucja odsuna tedy kwesti teologiczn na bok, nie rozstrzygajc jej ani tak, ani owak, zostawiajc j do pniejszego rozwaenia, jeli zajdzie tego potrzeba, i to wraz z dobrodziejstwem inwentarza. A oto jak si przedstawia pod tym wzgldem caoksztat deklaracji. Te z 3 wrzenia 91, z 24 czerwca 93 i 22 sierpnia 95 odwouj si do Najwyszej Istoty; natomiast w deklaracjach z lipca sierpnia 89, z 13 grudnia 99 nie ma o tym ani sowa. Co si tyczy konstytucji z lat 1804, 1814, 1815 i 1830, ograniczaj si one, godzc si zreszt na finansowanie potrzeb kultu, do wyraania zasady wolnoci religijnej bez najmniejszej nawet wzmianki o Bstwie. Ju to samo, powiecie, jest ateizmem. Porozumiejmy si. Rewolucja, odsuwajc na bok wraz z grzechem pierworodnym hipotez istnienia Boga, sama jej nie neguje. Bdc rzeczniczk prawa spoecznego i prawd naukowych, nie uwaa si za powoan do negowania czy te afirmowania tego, co wykracza poza granice rozumu i dowiadczenia. Pozostajc w sferze przejaww ludzkich ogranicza si do twierdzenia, e idea Boga jest moralnoci ludzkiej obca, a nawet dla niej szkodliwa. Nie dlatego, aby Bg jako taki by zy, bo i c jest ze samo w sobie? ale dlatego, e jego interwencja w ludzkie sprawy wywouje li tylko zo, a to z racji konsekwencji, jakie pociga naduy, zabobonw i rozprzenia duchowego. Rewolucja bya zbyt mdra, by tyka tego rodzaju idei. Wiedziaa, e przed ni wszyscy zaoyciele i reformatorzy spoeczestw usiowali dla dobra moralnoci oczyci ide Boga. Jaki jest Bg, mwiono, takie bdzie spoeczestwo. Czy nie to samo czyni do dzi dysydenci, ktrzy uwaajc, e Bg-Chrystus nie jest na poziomie obecnej epoki, szukaj rozwiza teologicznych bardziej zgodnych z dzisiejsz skonnoci umysw i zasigiem wiedzy? Rewolucja stwierdzia, przeciwnie, e rodzaj i. stopie doskonaoci istoty boskiej s waciwie bez znaczenia; e moe by ona rwnie dobrze anioem, czowiekiem, gwiazd czy fallusem, byleby budzia respekt; gdy wanie poprzez ten respekt, czyli religi, wywiera ona wpyw na moralno. I Rewolucja wypowiadaa si przeciwko religii wanie jako elementowi oddziaywania moralnego. Krtko mwic, Rewolucja postawia sobie zadanie uwolnienia moralnoci od wszelkich przymieszek mistycznych. I przez to odcia si radykalnie nie tylko od chrystianizmu, ale od kadej religii dawnej, obecnej czy przyszej. Jak niezmoona musi by namitno do teologizowania, skoro gorliwi wyznawcy Rewolucji zdoali odkry, e wywodzi si ona w prostej linii z chrzecijaskiego dogmatu! XXX. Pozostaje wic czowiek: jego jest rzecz znalezienie istoty Sprawiedliwoci, jej zaoe, regu i sankcji. Stojc twarz w twarz z przyrod, czowiek, dziki swej wyszoci moralnej i rozwojowi swoich zdolnoci, sam tworzy swoj wadz nad rzeczami. Aktywnoci sw stwarza sobie prawo do eksploatacji ziemi, z ktrej czyni swj warsztat pracy, prac za prawo do objcia jej na wasno. Rozum daje mu prawo do nauki i do objawiania myli. Uczucia prawo do rodziny i serdecznych przywiza, jakie std pyn. Ale w stosunku do innego czowieka, jakie czowiek moe mie prawo? Na czym moe ono polega? Nie bdzie to dziaanie takie, jakie czowiek wywiera na przedmioty i zwierzta: tego rodzaju dziaanie wywoaoby natychmiastowy konflikt, ukazaoby nico tego prawa. Prawo czowieka w stosunku do czowieka moe by tylko jedno: prawo do szacunku.

Ale co wytworzy w duszy czowieka w szacunek? Boja boa odpowiada prawodawca staroytny. Interes spoeczny odpowiadaj dzisiejsi nowatorzy, ateici i nie ateici. Tak czy tak, przyczyn szacunku, pierwsz zasad prawa i sprawiedliwoci umieszcza si poza czowiekiem, co w konsekwencji rwna si negacji samej zasady, zniszczeniu jej warunku sine qua non, jakim jest wrodzono, immanencja. Sprawiedliwo, ktra sprowadza si do posuszestwa i uytecznoci, wykracza poza prawd: jest fikcj. C wic zostaje, jeli bez Sprawiedliwoci nie moemy si obej, jeli ta Sprawiedliwo ma by w nas czym immanentnym i realnym a wiadomo powszechna i aksjomaty naukowe (Aks. 2, 3, 6) mwi, e Sprawiedliwo czym takim by nie moe? Pozostaje to, e Sprawiedliwo jest pierwsz i najbardziej istotn z naszych monoci; monoci grujc nad wszystkimi innymi, tym samym jednak najpowolniej si ksztatujc i najtrudniejsz do poznania. Jest to zdolno odczuwania i afirmowania naszej godnoci a wic i chcenia jej, i stawania w jej obronie, i to zarwno jeli chodzi o godno wasn, jak i godno innych. Pozostaje to, e czowiek tak ju jest uksztatowany, i niezalenie od namitnoci, jakie nim miotaj i ktrymi zawadn nakazuje mu jego przeznaczenie, niezalenie od wzgldw sympatii, wsplnych korzyci, mioci, rywalizacji, nienawici, zemsty nawet, jakimi moe si kierowa w stosunku do tej czy innej jednostki w jej obecnoci odczuwa czowiek, czy chce, czy nie chce, pewn jak gdyby wdziczno za wasn ludzko, a take pewien szacunek, ktrego nawet pycha nie zdoa przezwyciy. Czu i afirmowa godno ludzk przede wszystkim w tym, co nas samych dotyczy, ale take w osobie bliniego, bez nawrotw egoizmu, bez udziau bojani boej i wzgldw wsplnoty: oto istota prawa. By gotowym w kadych okolicznociach do stanicia w obronie tej godnoci, i to ze wszystkich si, a w razie potrzeby nawet przeciwko sobie: oto S p r a w i e d l i w o . Znaczy to, e poprzez Sprawiedliwo kady z nas czuje si zarazem osob i zbiorowoci, jednostk i rodzin, obywatelem i narodem, czowiekiem i ludzkoci. Uczucie to atwo mona stwierdzi, wiadczy o nim przede wszystkim wewntrzny protest, jaki si w nas budzi na widok zniewagi wyrzdzonej przez jednego czowieka innemu czowiekowi; nastpnie wyrzuty sumienia, jakich doznajemy, jeli my sami wyrzdzilimy komu zniewag; wreszcie wstyd, jaki nas ogarnia w obecnoci winnego, jak gdybymy to my sami zawinili. XXXI. Czu wasne istnienie w innych tak dalece, by temu uczuciu zoy w ofierze wasne korzyci, da dla innych tego samego stosunku co dla siebie, oburza si na tych, ktrzy pozwalaj sobie ublia, jak gdyby troska o ich godno nie bya ich wasn spraw taka waciwo wydaje si na pierwszy rzut oka dziwna. Ale kiedy si nad tym zastanowimy, zrozumiemy, e tak wanie by powinno, a gdyby byo inaczej, znaczyoby to, e nie jestemy istotami moralnymi, nawet jeli pojmowa moralno z punktu widzenia indywidualizmu; zadawalibymy kam wasnej godnoci a to jest sprzeczno sama w sobie. Jednym z praw stworzenia i praw rozumu jest to, e poszczeglne istoty charakteryzuj zachodzce midzy nimi rnice, i na odwrt identyczno cech suponuje identyczno natury. A poniewa natura objawia si przede wszystkim w zbiorowoci, zachowuje si w zbiorowoci i tym wyraniej si zarysowuje, im wiksz ilo poszczeglnych wypadkw zbiorowo ta obejmuje jednostki podzielone indywidualnymi rnicami mog si uwaa nawzajem za kopie samych siebie, kopie yjce w sposb identyczny z racji wsplnej im wszystkim natury. Kady czowiek dy do zdeterminowania i wysunicia na czoo wasnej natury, ktra stanowi jego godno (Def. 5). Wynika std, e skoro natura jest u wszystkich ludzi identyczna, kady z nas czuje si zarazem jednostk A i przedstawicielem gatunku; zniewag wyrzdzon odczuwa i ten, kto j wyrzdzi, i ten, kto jej dozna, a take odczuwaj j inni; w rezultacie wic protest V jest powszechny; i to wanie jest Sprawiedliwo. Posugujc si jzykiem teologicznym, ktry ukazuje rzeczywisto nadprzyrodzon tam, gdzie nauka poprzestaje na abstrakcjach, powiedzie mona, e kiedy w naszych duszach daje si sysze wadczy gos Sprawiedliwoci jest to S o w o , Logos, wsplna dusza ludzkoci wcielona w kadego z nas, ktra wzywa nas ku swej obronie. Analiza psychologiczna i metafizyczna daje nam wic tutaj swe wiadectwo. Dowodzi a priori, e Sprawiedliwo, czyli zdolno odczuwania godnoci zarwno w innych, jak w sobie samych, a co za tym idzie, wola bronienia jej, jest w nas elementem zasadniczym; rzecz dowiadczenia jest wykaza, e jest ona czym rzeczywistym. Sprbujemy na innym miejscu ustali bezporednio realno naszego instynktu prawa; na razie niech nam wystarczy przypomnienie podstawowych faktw, ktre go czyni moliwym do przyjcia. XXXII. 1. Faktem jest, e pomimo krzywd przynoszcych hab spoeczestwu, trwa ono jednak wanie dziki Sprawiedliwoci; e rozwj cywilizacji na niej si opiera i e z niej bierze pocztek cay dobrobyt, jakim cieszy si rodzaj ludzki. Ludzko ma zatem w sobie pewien element, pewn si, ktra j podtrzymuje i wlewa w ni ycie. Czymkolwiek byaby ta sia, nie jest na pewno nicoci (Aks. 3). 2. Element ten nie wypywa, i wypywa nie moe, jako czynnik dodatkowy z jakich rde ponadludzkich, jak to gosz mity religijne. Z jednej strony, religia jest negacj godnoci ludzkiej jako podstawy i celu Sprawiedliwoci: zostaa ustanowiona, eby nam Sprawiedliwo zastpi, nie eby nam j da. Z drugiej strony, ruch religijny jest odwrotnoci ruchu prawnego: podczas gdy wiara sabnie stopniowo i traci swoje wpywy, zrozumienie prawa i jego stosowanie wzrasta, opanowujc stopniowo wszystkie dziedziny. Z jakiegokolwiek punktu na nie spojrze, religia i Sprawiedliwo okazuj si sprzeczne. Stosunek, jaki je czy okrelimy go bliej w dalszym cigu nie jest na pewno stosunkiem przyczynowym. 3. Sprawiedliwo nie wywodzi si rwnie ze spoeczestwa: jake gatunek mgby by obdarzony waciwoci,

ktrej brak poszczeglnym jednostkom? Nie jest to ani sympatia, ani instynkt towarzyski, ani dobro, ani instynkt opiekuczy. A Po pierwsze, z owym socjalizmem jest tak jak z religi: dla chway Ludzkoci poknby czowieka, zabiby w nim poczucie moralne i unicestwi Sprawiedliwo. Nastpnie, jak wiadczy o tym historia, a jest to fakt rwnie pewny jak ten, o ktrym mwilimy w zwizku (z religi postp Sprawiedliwoci jest proporcjonalny do postpu wolnoci; jest przeciwiestwem zarwno komunizmu, jak i religii, w ogle wszelkiej formuy dcej do wchonicia osobowoci przez spoeczestwo czy pastwo. Na koniec, jest rzecz oczywist, e Sprawiedliwo nie da si sprowadzi do sympatii czy towarzyskoci, waciwoci czysto instynktownych, ktrych pielgnowanie jest chwalebne i poyteczne, ale z ktrych nie wypywa bynajmniej poszanowanie godnoci wroga, lecz ktre, przeciwnie, poszanowanie to wykluczaj. Niektre spord gatunkw zwierzcych yjcych na ziemi wyrniaj si rozwinitym instynktem spoecznym. Czy czowiek zalicza si do nich? I tak, i nie. Mona go okreli rwnie dobrze jako zwierz samotnicze, jak i jako zwierz towarzyskie. Jedno jest pewne: e odpychajca jest dla taka forma zrzeszenia, jak uprawiaj zwierzta, a ktra jest wanie czyst form komunizmu. Czowiek, istota wolna, akceptuje spoeczestwo tylko pod warunkiem, e pozostanie w jego onie wolny; a ten warunek da si osign jedynie przy pomocy specyficznego poczucia, odmiennego od instynktu towarzyskiego i wyszego ode: poczucia Sprawiedliwoci. Co si tyczy instynktu pomocy, ktry dawniejszy ni jakiekolwiek prawo stanowi, zdaniem p. Oudot, Sprawiedliwo, to jest to cnota zalecana, a nie obowizujca jak mwi kazuici. Nader chwalebny sam w sobie, podobnie jak cnota miosierdzia, z ktrej si wywodzi, instynkt ten jest tak od Sprawiedliwoci odlegy, e wrcz dy ona do jego wyeliminowania przez uczynienie go niepotrzebnym. Sprawiedliwo nigdy nie za wiele o tym przypomina jest wanie poczuciem ludzkiej godnoci. Ot podobnie jak godno nakazuje nam obywa si bez cudzej opieki i pomocy, tak te chcemy, eby nasi blini obywali si bez naszej. Chrzecijastwo, ktre stworzyo pojcie mioci z litoci", debiutum conjugale, nie omieszkao te uczyni ze Sprawiedliwoci dodatku do miosierdzia. Pod tym wzgldem chrzecijastwo wierne pozostao swoim zaoeniom i swojej roli. Ale kt by si spodziewa, e t teori, przeciwko ktrej buntuje si nasza duma, podejm filozofowie zrodzeni z Rewolucji i e stan si jej rzecznikami? Nie jest e to dziwne, e ci sami pisarze, ktrzy chcc uwici Sprawiedliwo w naszych oczach przypisuj jej niebiaskie pochodzenie i wynosz ponad ludzko strcaj j nastpnie poniej czowieka, wywodzc j z ciemnych, na wskro cielesnych zwierzcych afektw? 4. Skoro ju krytyka przywioda nas do wzmianki o zwierzciu, porwnajmy to, co si dzieje w sercu czowieka, kiedy ma do czynienia ze swymi wspbrami z uczuciem, jakiego doznaje w stosunku do zwierzt. Czowiek poluje na zwierzta jest to jeden z jego przywilejw. Nastawia sida na te istoty niszego rzdu, posuguje si przeciwko nim przemoc i podstpem; odnosi si do nich jak despota, rzdzi si wobec nich kaprysem; obrabowuje je, wyzyskuje, sprzedaje, zjada; wszystko to legalnie i bez wyrzutw sumienia. Sumienie siedzi cicho, nie cierpi serce ani umys. Czowiek nie dostrzega w tym niesprawiedliwoci. A jaka tego przyczyna, jeli wolno spyta? Ot przyczyna jest ta, e czowiek nie przyznaje zwierztom godnoci, a raczej, mwic cilej, nie czuje swojej godnoci w ich osobie. A jednak istnieje midzy czowiekiem a zwierzciem pewnego rodzaju sympatia oparta na niejasnym poczuciu wsplnoty ycia, w ktrej uczestnicz wszystkie ywe istoty. Od niepamitnych czasw uczucie to byo przedmiotem spekulacji teologicznych i filozoficznych. I w kadej epoce marzyciele starali si wysnu std ide jakiego pokrewiestwa pomidzy czowiekiem a wiatem zwierzcym. Znane s teorie Pitagorasa i braminw oparte na dogmacie metempsychozy. Obecnie, kiedy pojcie prawa wrd nas, ludzi, ulego zaciemnieniu, niektrzy moralici uznali za waciwe poucza nas o naszych obowizkach wobec zwierzt; w Revue de Paris" z 15 czerwca 1856 natrafiem na artyku, w ktrym nawrt do wielkiego przymierza", antycznego przymierza", do powszechnego miosierdzia" goszony jest jako jedno ze znamion nowej ery. Chyl czoo przed prawem Grammonta" i przed orientaln gocinnoci w stosunku do koni i osw; ale w caej tej pisaninie nie mog si dopatrze niczego poza panteistyczn frazeologi i wydaje mi si ona jedn z poaowania godnych oznak naszego upadku moralnego i intelektualnego. Antyczne przymierze", jakie przetrwao w Singapurze, u Arabw i u Turkw, to po prostu pierwotny, zwierzcy etap ludzkoci. W miar wznoszenia si wzwy czowiek oddala si od zwierzt; zatraca swoje skonnoci myliwca i kata, przybiera natomiast w stosunku do zwierzt postaw zatwardziaego wyzyskiwacza. Jake pogodzi, pozwol sobie zapyta, w nawrt do antycznego przymierza", odnow pitagorejskich sentymentw, z gigantycznym zuyciem weny, skr, rogu, bkitu pruskiego, masa, serw, misa wieego i konserw? Nasza filozoja" bdzie si zawsze w praktyce sprowadzaa do zasady angielskiej: dobrze karmi zwierzta, dba o nie, korzystnie krzyowa, aby otrzyma jak najwicej mleka, tuszczu, sierci, misa, a mniej koci a wszystko po to, eby je zje. A jeli obchodzimy si ze zwierztami agodnie, to nie przez wzgld na nie same, trzeba to sobie powiedzie, ale na nasz wasn wraliwo. Zupenie inaczej rzecz si ma w stosunku do czowieka, biaego, tego, czerwonego czy czarnego. Jeeli postpuj z nim w sposb, na jaki sobie pozwalam w stosunku do zwierzt, obraam go, a tym samym obraam samego siebie. Jeeli przemawiam do mego bliniego faszywie, uchybiam jego godnoci, oszukuj go; prcz tego uchybiam take mojej godnoci, kami. Podwjny wystpek: z samej natury Sprawiedliwoci wynika, e wystpek jest zawsze podwjny. Jeli uczyni go niewolnikiem, jeeli odbior mu on, dziecko lub mienie, jeeli go zabij bd tyranem, zodziejem, morderc, uwodzicielem. Bd czu, e postawiem si poniej ludzkoci, ktra jest w nim i we mnie, a to

znaczy, e w swoim mniemaniu zasuguj na mier. Jeeli go zjem, zamieni si w zwierz. C znaczy to wszystko, jeli nie to, e midzy czowiekiem a czowiekiem oprcz uczucia yczliwoci i braterstwa istnieje co wicej powaanie i respekt, wykraczajce poza krg naturalnej yczliwoci, jaka czy wszystkie ywe istoty, a ktrej brak pomidzy czowiekiem a zwierztami. Innymi sowy, jeli nawet midzy czowiekiem a zwierzciem istnieje przywizanie, to jednak nie ma ono nic wsplnego z tym, co nazywamy Sprawiedliwoci; i to wanie stanowi jedn z cech wyrniajcych nasz rodzaj, podobnie jak sowo, jak poezja, jak dialektyka, jak sztuka? XXXIII. Po wyjanieniu istoty Sprawiedliwoci, odseparowaniu jej od religii, wyodrbnieniu od sympatii trzeba si z kolei zastanowi, jaki jest jej udzia w ksztatowaniu si spoeczestwa. Dopiero Rewolucja przemylaa i zdefiniowaa umow spoeczn. Mwicie, e zrzeszanie si jest spontaniczne, e adna umowa spoeczna nigdy nie istniaa. Niewtpliwie; tak samo jak nie istniaa adna umowa gramatyczna". Co nie przeszkadza, e gramatyka zostaa nam dana a priori jako podstawowa regua jzyka, wynikajca z samej natury umysu ludzkiego. Istnieje wic umowa czy te konstytucja spoeczna, dana a priori przez pewne formy wiadomoci, jak wolno, godno, rozum, Sprawiedliwo oraz przez stosunki, ssiedztwa i wymiany, jakie musz nieuchronnie istnie pomidzy ludmi. Jest to akt, przez ktry ludzie, czc si w grup, deklaruj ipso facto identyczno i solidarno swoich indywidualnych godnoci, uznaj si nawzajem i z tego samego tytuu za istoty penoprawne i bior odpowiedzialno jedni za drugich. Tak wic Sprawiedliwo, ten wysoki przywilej czowieka, ktry Rzym pogaski odda pod stra swoim bogom, a Rzym chrzecijaski zatopi w witoci swojej Trjcy Sprawiedliwo ma jako gwarancj i sankcj Sprawiedliwo. A zatem czonkowie nowego spoeczestwa, przyjmujc odpowiedzialno jedni za drugich, speniaj wobec siebie wzajem rol opiekuczych bstw i Opatrznoci: jest to koncepcja zamiewajca wszystko, co do tamtej pory rozum ludw wyprodukowa najgbszego. Nigdy nasza natura nie zaznaa wikszej gloryfikacji, nigdy te teorie transcendencji nie znalazy si tak blisko swego koca. Wedug transcendentalistw czowiek niezdolny jest do samorzutnego posuszestwa wobec prawa i do powicenia wasnego interesu na rzecz Sprawiedliwoci; tote wkracza religia, by go do tego zmusi w imi boskiego majestatu. W tym systemie obowizek istnieje wic duej ni prawo; a waciwie, poniewa obowizek jest podstawowym warunkiem czowieczestwa, nie ma tu ju miejsca na prawo. Umowa spoeczna ca t teologi unicestwia. Zgodnie z zasad rewolucyjn czowiek, ukonstytuowany w spoeczestwie dziki Sprawiedliwoci, ktra w nim immanentnie istnieje, nie moe by taki, jaki byby, gdyby y w odosobnieniu. Inna jest jego wiadomo, jego ja ulego przemianie. Nie rezygnujc z dobrobytu, podporzdkowuje to swoje ja Sprawiedliwoci, tym bardziej e w poszanowaniu umowy spoecznej dostrzega szczcie wyszego gatunku; a z upywem czasu poszanowanie stao si w nim przyzwyczajeniem, potrzeb, drug natur. Sprawiedliwo staje si nowym egoizmem, i ten wanie egoizm, bdcy przeciwiestwem tamtego, jest jednoznaczny z uczciwoci. Przyjaciel powierza mi w depozyt powan sum, po czym umiera. Nikt o tym depozycie nie wie, waciciel nie wzi na nawet pokwitowania. Czy zwrc t sum? Tylko kto, kto nie zna ludzkiego serca, mgby zaprzeczy, e pierwszym odruchem jest w tym wypadku tajemna ch zachowania pienidzy dla siebie. Zmary pozostawi tylko dalekich krewnych, bogatych i tak, ktrych nie lubi. Mam podstawy do przypuszczenia, e gdyby przewidzia sw rych mier, mnie ustanowiby swoim spadkobierc: wiadczy o tym ju chociaby jego zaufanie do mnie. Kog, zreszt, obrabowabym z pienidzy? Obcych, ktrym ta przypadkowa i niespodziewana fortuna spadnie jak z nieba. Czemu nie miaaby przypa raczej mnie? Kto zada ode mnie rachunku? Kto bdzie o tym wiedzia? Nachodz mnie, co prawda, refleksje, e zamierzenie moje nie jest w zgodzie z istniejcym prawem, e jaka nieprzewidziana okoliczno moe ujawni mj sekret, a wwczas bybym zhabiony; e niemao miabym kopotu z wyjanieniem mego nagego bogactwa itd. Wszystko to wprawia mnie w wielk rozterk. Na koniec moje sumienie buntuje si: mwi sobie, e ju podobne rozwaanie jest hab; e chocia prawo jest niedoskonae, ludzkie przewidywania zawodne, przypadek, ktry jednych wzbogaca zuboajc drugich, jest absurdalny, a zbieg okolicznoci niemoralny, niemniej przeto ja nie mam do tych pienidzy prawa, a bogactwo nieuczciwie zdobyte nie jest warte mego szacunku dla samego siebie. Jednym sowem, zwracam pienidze. A wic wykrzyknby La Rochefoucauld sam pan widzi, e postpi pan uczciwie przez egoizm!... Porozumiejmy si: owszem, przez egoizm Sprawiedliwoci, co stanowi sprzeczno terminologiczn i cakowicie obala oskarenie. Jak mona nie widzie, e mamy tu do czynienia z czowiekiem, ktrego poszanowanie Sprawiedliwoci oraz odczuwanie wasnej godnoci w innych tak dalece wynaturzyo, e staje po stronie innych przeciwko sobie samemu; e obsesja prawa wytworzya w nim oprcz woli pierwotnej inn wol, prawn", ktr nazwabym nadprzyrodzon" nie dlatego, ibym j wywodzi z przyczyny transcendentnej czy boskiej, ale dlatego, e jest ona wyrazem stanu nowego, wyszego anieli stan naturalny", do ktrego wyeliminowania stopniowo zda. Niechaje wic egoizm rozwija si w tej sferze do woli. Daleki od tego, by go sobie wyrzuca jako zbrodni, skonny jestem uczyni ze sobie tytu do witoci. Tak, cofn si przed publiczn degradacj, ludzki respekt skoni mnie do spenienia dobrego uczynku; posun sw obud do powtarzania tej roli od nowa, jeli si zdarzy okazja, choby co dzie; egoizm mj bdzie si sili, by znajdowa coraz to nowe prawa do szacunku ze strony moich braci; folgujc temu egoistycznemu przyzwyczajeniu stworz sobie z niego drug natur; bd si lubowa moj uczciwoci; i w kocu zaczn okazywa tyle radoci idc za podszeptami mojej spoecznej mioci wasnej, ile zapau kadem ongi w

zaspokajanie moich osobistych namitnoci. I wanie na tym, na tym jedynie polega bdzie moja C n o t a . Powiecie teraz moe, e moje motywy nie s czyste, skoro kryje si w nich interes; ale to mizerny wykrt, niegodny rozsdnego czowieka. Dobry uczynek, ktry w systemie transcendentnym mia zyska nagrod od Boga, a zatem dyktowany by egoizmem, zmuszeni jestemy teraz odnie do czystej Sprawiedliwoci, immanentnie we wszystkich ludziach istniejcej. Zapewne, dzieo Sprawiedliwoci mieci w sobie swoist delektacj, podobnie jak zadowolenie zmysw mieci w sobie rozkosz. Nie bybym bardziej moralny, gdybym tej radoci nie odczuwa. Teologowie ucz, e ukochanie Boga jest w niebiesiech nieodcznie zwizane z uczuciem szczliwoci, e sama ta