panorama silesia 02/2015 r

20
NR 02 (50)/2015 (luty) ukazuje się na terenie ŚLASKA I ZAGŁĘBIA ISSN 20082-1417 MAGAZYN BEZPŁATNY CUDZE CHWALICIE, ZE SWOJEGO TEŻ WARTO BYĆ DUMNYM str. 12 WWW.PANORAMASILESIA.PL str. 18 str. 13 str. 07 str. 08 SAAB – COŚ WIĘCEJ NIŻ SAMOCHÓD TANIO W ŚWIAT, CZYLI DOBRA STRONA GLOBALIZACJI ŚWIAT MODY ZZA KULIS DISCO ZE ŚLĄSKA NA CAŁY ŚWIAT WYWIAD Z MAXIMILIANEM SKIBĄ

Upload: panorama-silesia

Post on 08-Apr-2016

237 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Panorama Silesia 02/2015 r

NR 02 (50)/2015 (luty) ukazuje się na terenie ŚLASKA I ZAGŁĘBIA ISSN 20082-1417 M A G A Z Y N B E Z P Ł A T N Y

CUDZE CHWALICIE, ZE SWOJEGO TEŻ WARTO BYĆ DUMNYM

str. 12

WWW.PANORAMASILESIA.PLWWW.PANORAMASILESIA.PL

str. 18

str. 13

str. 07

str. 08

SAAB – COŚ WIĘCEJ NIŻ SAMOCHÓD

TANIO W ŚWIAT, CZYLI DOBRA STRONA GLOBALIZACJI

ŚWIAT MODY ZZA KULIS

DISCO ZE ŚLĄSKA NA CAŁY ŚWIATWYWIAD Z MAXIMILIANEM SKIBĄ

Page 2: Panorama Silesia 02/2015 r

02 lut y 2015 nr 02

Z d r u g i e j s t r o n y

Panorama poleca

Altus, Katowice, ul. Uniwersytecka 13Energomontaż-Południe, Katowice, ul. Mickiewicza 15Biuro Centrum Katowice, ul. Mickiewicza 29Rektorat Uniwersytetu Śląskiego, Katowice, ul. Bankowa 12Rektorat Uniwersytetu ekonomicznego, Katowice, ul. 1 Maja 5Cogitatur, Katowice, ul. Gliwicka 9aJazz Club Hipnoza, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2MG Centrum, Katowice, ul. Kolejowa 54Hotel Arsenal Palace, Katowice/Chorzów, ul. Paderewskiego 35Centrum Informacji Turystycznej, Katowiceul. Rynek13Lorneta z Meduzą, Katowice, ul. Mariacka 5Flow Club, Katowice, ul. 3 Maja 23Kato Bar, Katowice, ul. Mariacka 13Tommed, Katowice, ul. Fredry 22Oko Miasta, Katowice, Rondo im. Gen. Jerzego Ziętka 1Śląski Urząd Wojewódzki, pl. Sejmu Śląskiego 1Biuro ESK 2016, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2Quality Hotel Katowice, ul. Szybowcowa 1AWSZMOIJO Gallus, Katowice, ul. Gallusa 12Bawaria Motors, Katowice, al. Roździeńskiego 204Teatr Śląski, Katowice, Rynek 10Biblioteka Śląska, Katowice, pl. Rady Europy 1Lexus, Katowice, al. Roździeńskiego 208AAutokopex, Katowice, al. Roździeńskiego 208B.Fit, Katowice, ul. Dąbrówki 10Cyferblat, Katowice, ul. Damrota 6Centrum Sztuki Filmowej, Katowice, ul. Sokolska 66Galeria Szyb Wilson, Katowice, ul. Oswobodzenia 1Renault Pietrzak, Katowice, ul. Bocheńskiego 125Pro-Moto, Katowice, ul. Rzepakowa 6Regionalna Izba Gospodarcza, Katowice, ul. Opolska15Fundusz Górnośląski, Katowice, ul. Sokolska 8Filharmonia Śląska (HalaGallus), Katowice, ul. Pszczyńska 6Tauron PE, Katowice, ul. Lwowska 23Księgarnia Matras, Katowice, Stawowa 10Księgarnia Matras, Katowice, pl. Wilhelma Szewczyka 1 (dworzec PKP)Księgarnia Matras, Katowice, Chorzowska 107 (Silesia City Center)

Geszeft, Katowice, Morcinka 23-25Złoty Osioł, Katowice, Mariacka 1Longman, Katowice, Gliwicka 10Dentim Clinic, Katowice, ul. Opolska 7Dębowe Tarasy, Dentim Clinic, Katowice, ul. Baildona 12Centrum Kultury Katowice, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2WSZOP, Katowice, ul. Bankowa 8Dobra Karma, Katowice, ul. Św. Jacka 1Urząd Miejski, Bytom, ul. Parkowa 2Auto-Boss, Chorzów, Drogowa Trasa Średnicowa 51teKlimaty, Czeladź, ul. Wojkowicka 13Opera Śląska, Bytom, ul. Moniuszki 21/23Peugeot Lubos, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 82Crenault Bamarko, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 51Centrum Działalności Podwodnej „Nurek-Bytom”, Bytom, ul. Chorzowska 28AJazz Club Fantom, Bytom, ul. Żeromskiego 27Music republic Museum, Bytom, pl. Jana III Sobieskiego 2Agora Bytom, pl. KościuszkiHala na Skarpie, Bytom, ul. Frycza Modrzewskiego 5aTeatr Dzieci Zagłębia, Będzin, ul. Teatralna 4Urząd Miejski, Będzin, ul. 11 Listopada 20Zamek, Będzin, ul. Zamkowa 1Centrum Handlowe Pogoria, Dąbrowa Górnicza, ul. Jana III Sobieskiego 6Nemo, Dąbrowa Górnicza, Aleja Róż 1Galeria Secesja, Gliwice, ul. Grodowa 5ASiłownia Dublet, Gliwice, ul. Warszawska 35Squash Ball Club, Gliwice, ul. Robotnicza 2Biurowiec GZUT, Gliwice, ul. Kościuszki 1CAutostrada A4, Punkt Obsługi Klienta, Mysłowice, ul. Piaskowa 20Śląski Klub Golfowy, Siemianowice Śląskie, ul. SowiaHotel Vacanza, Siemianowice Śląskie, ul. Olimpijska 4Renault Pietrzak, Świętochłowice, ul. Bytomska 39Urząd Miasta, Piekary Śląskie, ul. Bytomska 84MBP w Rudzie Śląskiej, ul. Dąbrowskiego 18

Centrum Informacji Miejskiej, Sosnowiec, pl. StuleciaAgencja Rozwoju Lokalnego, Sosnowiec, ul. Teatralna9Salon Berendowicz&Kublin, Sosnowiec, ul. Warneńczyka 2Urząd Miasta Sosnowiec, al. Zwycięstwa 20EXPO SILESIA, Sosnowiec, ul. Braci Mieroszewskich 124Środula, Sosnowiec, ul. Zuzanny 24Urząd Miasta Radzionków, ul. Męczenników Oświęcimia 42Centrum Kultury Karolinka, Radzionków, pl. Jana Pawła II 2Muzeum Chleba, Radzionków, ul. Z. Nałkowskiej 5Zamek Tarnowice Stare, Tarnowskie Góry, ul. Pyskowicka 39Muzeum Miejskie, Tychy, ul. Katowicka 9Tyskie Browarium, Tychy, ul. Mikołowska 5Mera, Tychy, ul. Przemysłowa 70Kopalnia Guido, Zabrze, 3 Maja 93Muzeum Górnictwa Węglowego, Zabrze, ul. 3 Maja 19Panorama trafia także do najlepszych szkółśrednich w regionie:LO Filomata, Gliwice, ul. Bojkowska 20AII LO, Gliwice, ul. Wróblewskiego 9Technikum nr 1, Gliwice, ul. Chorzowska 5III LO, Katowice, ul. Adama Mickiewicza 11I Społeczne lo, Katowice, ul. Mikołowska 26I LO, Katowice, ul. Sienkiewicza 74Centrum na Mariackiej, Katowice, ul. Mariacka 10Zespół Szkół Plastycznych, Katowice, ul. Ułańska 7AŚląskie techniczne Zakłady naukowe, Katowice, ul. Sokolska 26Technikum nr 1, Katowice, ul. Techników 7Technikum nr 2, Katowice, ul. Raciborska 3Katolickie LO, Zabrze, ul. Tarnopolska 3III LO, Zabrze, ul. Sienkiewicza 33IV LO, Sosnowiec, pl. Zillingera 1I LO, Chorzów, ul. Dąbrowskiego 36I LO, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 9IV LO, Bytom, pl. Sikorskiego 1Technikum nr 2, Bytom, ul. Powstańców Śląskich 10Technikum nr 8, radzionków, ul. Knosały 113

PANORAMA SILESIAAdres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, [email protected] Naczelny: Dawid Kwiecień / [email protected] / Zespół: Monika Pacukiewicz, Tomasz Adamiec, Łukasz Respondek, Izabela Suliga, Rafał Barteczko, Mariusz Szczygielski, Sebastian Zamiejski / Fotore-porter: Łukasz Kaliszewski, Adrian Larisz / Skład: Edyta Bagińska / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź / Reklama i Promocja: Rafał Bura, [email protected], / tel. 668 355 248 / Kolportaż: Erwin Sławik / Druk: Polskapresse Sp. z o.o. Oddział Poligrafia / ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec

„Panoramę Silesia” znajdą Państwo w takich miejscach, jak:

Kolejnej Panoramy szukajcie w marcu

Dlaczego akurat pocztówki? -Pomysł zwią-zany z  realizacją pocztówek rodził się od dawna. Pomimo nieustannie rosnącego zaintere-sowania Górnym Śląskiem, bardzo mało jest cieka-wych pocztówek związanych z naszym regionem. Chcę zapełnić tę niszę – mówi Tomasz Kiełkow-ski. Obecnie dostępne są cztery rodzaje tego typu widokówek. Znalazły się na nich: Spodek, Pomnik Powstań Śląskich, Drapacz Chmur oraz jedna z  modernistycznych kamienic. Myślę, że w przyszłości będzie ich więcej. Z pewnością będą to miejsca powszechnie znane, ale pokazane w nietypowy sposób – dodaje fotograf. Chętni na zakup kartek powinni zajrzeć do Księgarni Zła Buka pod katowickim rondem. Cena: 3zł.

Rafał Barteczko

POCZTóWKA ZE ŚLĄSKAChcesz wysłać znajomym i rodzinie oryginalną

kartkę pocztową ze stolicy Górnego Śląska lub

mieć na półce wydane w postaci widokówki

symbole Katowic? Architektoniczne perełki

znalazły się w czarno-białym obiektywie

Tomasza Kiełkowskiego.

Pocztówki, na których widnieje

m.in. Spodek i Drapacz Chmur

przy ulicy Żwirki i Wigury

wydała GrupaKulturalna.pl.

Page 3: Panorama Silesia 02/2015 r

03lut y 2015 nr 02

w w w . p a n o r a m a s i l e s i a . p l

Agencja Rozwoju Lokalnego S.A.

ul. Teatralna 9, 41-200 Sosnowiec

tel. 32 266 50 41, 32 293 36 10, fax 32 293 37 31

e-mail: [email protected]

www.arl.org.pl

Sosnowiecki Park Naukowo-Technologiczny

ul. Wojska Polskiego 8, 41-208 Sosnowiec

tel. 32 778 91 00, fax 32 778 91 09

e-mail: [email protected]

www.spnt.sosnowiec.pl

POWIERZCHNIEDO WYNAJĘCIA

FUNDUSZPOŻYCZKOWY

DLA FIRM

reklama

Kiedy w  XV wieku wielcy odkrywcy docierali do nowych lądów, a  Jan Gutenberg uruchomił pierwszą maszynę drukarską, ani oni, ani on nie zdawali sobie sprawy, że właśnie kładą kamień węgielny pod globalizację. Dla jednych otwo-rzyły się w ten sposób nowe rynki zbytu i taniej siły roboczej, dla drugich powstało zaś narzędzie umożliwiające skuteczniejsze i szersze oddziały-wanie intelektualne i indoktrynację duchową lub społeczną. Dzięki książkom drukowanym w wielu egzemplarzach ta sama myśl, doktryna, docierała do o wiele większej grupy ludzi, niż wcześniej.

Jednak choć do połowy lat osiemdziesiątych XX  wieku świat poddawał się w  mniejszym lub większym wymiarze globalizacji, to jednak prze-kaz informacji nigdy nie był tak błyskawiczny, jak dziś. To fakt, że ten sam samochód, kosmetyk, odzież czy urządzenie pojawiało się w  różnych zakątkach świata, ale bardziej na zasadzie wod-nych kręgów, niż fali tsunami, jak to się dzieje dzisiaj. Internet na zawsze zmienił ziemski glob, a  określenie świata „globalną wioską” – choć brzmi jak wyświechtany komunał – jest naszą współczesną rzeczywistością.

Globalizm budzi różne uczucia: od niechęci po fascynację. Ma swoich zwolenników i  zagorza-łych przeciwników. Bezsprzeczne jest jedynie to, że poprzez rozwój i coraz większą liczbę transna-rodowych korporacji oraz wszechobecny Inter-net, globalizacja szczelnie pokrywa cały świat jak lawa z gorącego wulkanu. W dodatku ta lawa ma coraz bardziej jednolitą konsystencję. Czy zatem w  jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości i  przy

GLOBALIZACJIzachowaniu obecnej tendencji fuzji i połączeń mniejszych firm z wielkimi korporacjami, doj-dzie do tego, że kiedyś cały świat będzie się ubierać w  identyczną odzież, będzie jeździć takimi samymi samochodami, będzie jeść te same jogurty, pić te same napoje i prać rzeczy w  tym samym proszku? Teoretycznie jest to możliwe. Już dziś jedząc czekoladę z „E.Wedla” jemy produkt należący do japońskiego kon-cernu Lotte, jeżdżąc oplem, siedzimy w aucie wyprodukowanym przez koncern General Motors. Co więcej, typowo polski produkt, za-bierany często jako prezent w  różne zakątki świata, czyli „Żubrówka”, to od jakiegoś czasu własność amerykańskiej firmy CEDC, która z  kolei została przejęta przez międzynarodo-wy koncern Russian Standard. Podobnie stało się z  popularnymi soczkami Bobofrut, które najpierw przejęła firma Gerber, a w 2007 roku koncern Nestle. Przykłady fuzji i przejęć można mnożyć, bo to znak firmowy naszych czasów. A  zatem teoretycznie jest taka szansa, że za jakiś czas wszyscy ludzie na świecie będą jeść, czytać, oglądać i nosić to samo. Jednak mam nadzieję, że tak się nie stanie. Istnieje bowiem coś, co wydaje mi się dla ludzi ważniejsze niż poszerzanie stref wpływów i  zysków. To jest indywidualizm. Ludzie tak pięknie się różnią, że nawet największa superkorporacja nie jest w  stanie ubrać nas w  takie same szare mun-durki, jak to zrobił Mao Tse Tung proklamu-jąc Chińską Republikę Ludową. Przynajmniej mocno wierzę, że jest to niemożliwe.

Mariusz Szczygielski

W ZAKLĘTYM KRĘGU

Globalizacja

to na pewno

coś, co dotyczy

wszystkich ludzi

na świecie. To coś, co

występuje ponad różnicami narodowymi

czy regionalnymi, a może nawet zasadniczo

wpływa na zacieranie się tych różnic.

Page 4: Panorama Silesia 02/2015 r

04 lut y 2015 nr 02

R e k l a m a

Page 5: Panorama Silesia 02/2015 r

05lut y 2015 nr 02

w w w . p a n o r a m a s i l e s i a . p l

POdstAwA to dobry

planGmina Wyry ze strategię

rozwoju na lata 2014-2022

KOnseKwenCJA w dZIAłAnIu- W  ramach strategii ustaliliśmy sześć naj-ważniejszych obszarów, w których koniecz-ne jest podjęcie określonych inwestycji i  przedsięwzięć, by strategia przyniosła oczekiwane efekty – mówi wójt Gminy Wyry Barbara Prasoł – Tegoroczny budżet oprócz wydatków koniecznych do utrzymania nor-malnego funkcjonowania gminy, zawiera działania wynikające bezpośrednio z przyję-tej do realizacji strategii.

sZeść fILArów rOZwOJuRozwój gminy oparto na sześciu obsza-rach, które metodą małych kroków będą realizowane do roku 2022. Takie podejście pozwoli na sukcesywne budowanie wize-runku Gminy oraz rozwój w kluczowych ob-szarach. Najważniejsze punkty podkreślane przez mieszkańców i osoby zainteresowane na spotkaniach konsultacyjnych to rozwój strefy publicznej, gospodarki, środowiska i  przestrzeni, infrastruktury, usług publicz-nych oraz komunikacji i  uwarunkowań ze-wnętrznych

Strefa społeczna – to przede wszystkim in-westycje w bazy rekreacyjne i turystyczne.

Gospodarka – ulgi podatkowe dla przed-siębiorców, szkolenia w  zakresie tworzenia działalności gospodarczej oraz wyposażenie w  infrastrukturę techniczną terenów inwe-stycyjnych, to tylko kilka podstawowych wy-tycznych tego punktu.

Środowisko i przestrzeń – to głównie niwe-lowanie problemu niskiej emisji i  dbałość o środowisko naturalne gminy.

Infrastruktura – skupia się wokół rozbudowy kanalizacji oraz budowie dróg i ronda.

Usługi publiczne – ułatwienie mieszkańcom dostępu do e-usług, organizacja punktu darmowych usług prawnych oraz placówki Poczty Polskiej w Gostyni.

Komunikacja i  uwarunkowania zewnętrzne – organizacja sprawnego systemu komu-nikacji publicznej zapewniający dojazd do ościennych miejscowości bez konieczności przesiadek oraz zacieśnienie współpracy z gminami i  partnerami zagranicznymi.

1.

2.

3.

4.5.

6.

Wzorem najlepszych jednostek samorządowych w Polsce Gmina Wyry stworzyła w zeszłym roku

własną strategię rozwoju. Niezwykle istotny dokument, który pozwali zaplanować działania

powodujące podniesienie jakości życia mieszkańców w najważniejszych obszarach

funkcjonowania wyrskiego samorządu. Strategia powstała w efekcie wielogodzinnych

dyskusji i  konsultacji z mieszkańcami i dzięki zaangażowaniu ponad

stu osób związanych z różnymi sferami życia gminy.

BADANIA MARKETINGOWE I SOCJOLOGICZNE REKLAMA SZKOLENIA DLA BIZNESU I INSTYTUCJI

PROJEKTOWANIE I ZAKUP MEDIÓW KONSULTING BIZNESOWY KONSULTING MARKETINGOWY

PUBLIC RELATIONS MEDIA RELATIONS SOCJAL MEDIA EVENTY

WWW.PRC.PL UL. SZPITALNA 3, 41-250 CZELADŹ 32 364 04 00 ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU: GRUPA PRC

SPODZIEWAJ SIĘ NAJLEPSZEGO!

reklama

Page 6: Panorama Silesia 02/2015 r

06 lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a o s o b i s t o ś c i

Ostatnie wydarzenia na Ukrainie nie napa-wają optymizmem. Jak Pan oceni sytuację za naszą wschodnią granicą, zwłaszcza w obliczu złamania zawieszenia broni i za-machów w Charkowie? Czy na Ukrainie jest jeszcze możliwa stabilizacja?Trudno tutaj mówić o  jakimś zawieszeniu bro-ni, które sygnował Władimir Putin, czyli osob-nik łamiący wszelkie porozumienia. To nie jest pierwsze jego porozumienie, które podpisał. To najważniejsze to chyba to o  zrzeczeniu się przez Ukrainę posiadania arsenału broni jądro-wej w zamian za gwarancję, że Krym pozosta-nie w  granicach Ukrainy. W  tej chwili rzeczy-wiście Ukraina jest bardzo słabym państwem. Nie ma tak naprawdę własnej armii. Armia jest w  rozsypce. Ma mnóstwo generałów, którzy pochodzą z  byłego Związku Radziec-kiego i  którzy bardziej sympatyzują z Rosją niż z państwem, którego powin-ni bronić. Dochodzą do tego ogromne problemy energetyczne, ekonomiczne, gospodarcze. To wszystko pokazuje, że w tym najtrudniejszym momencie, kie-dy Ukraina chce odbudowywać swoją państwowość i  normalny ustrój, Putin wbija jej nóż nie chcąc doprowadzić do tego, żeby Ukraina mogła się podnieść z  kolan, bo w  tej chwili na tych kola-nach się znajduje.

Czy satysfakcjonuje Pana polska po-lityka zagraniczna w kontekście kon-fliktu na Ukrainie?Nie możemy działać samodzielnie i doprowa-dzić jako państwo do tego, żeby za wschod-nią granicą nastał pokój. Problem jest taki, że mieliśmy wielu ekspertów, którzy często by-wali na Ukrainie, rozmawiali tam, na tej bazie budowali swój wizerunek polityczny i  jakoś dzisiaj ich nie słychać, nie słychać by przed-stawiali jakieś sensowne i konkretne rozwiąza-nia. Jestem przekonany, że gdyby takie zdro-worozsądkowe rozwiązania się pojawiły, to przynajmniej mogłyby być one przedmiotem jakiejś dyskusji w ramach Unii Europejskiej czy w ramach paktu NATO. W tym kierunku powin-niśmy działać, żeby jako sojusz przedstawiać konkretne rozwiązania i  wyjścia z  sytuacji, nawet jeśli te rozwiązania miałyby być odrzu-cone. Nie może być tak, że Polska stoi z boku i  od czasu do czasu politycy mówią: „może

wyślemy tam broń, a  może nie wyślemy tam broni”. Nasz kraj jako najbliższy sąsiad Ukrainy, jako ekspert od spraw wschodnich, bo takim mieliśmy ambicje być, nie ma żadnego pomy-słu na to w  jaki sposób działać i  jak konflikt na Ukrainie złagodzić. Prezydent Unii Euro-pejskiej, nasz były premier dystansuje się od tego, co dzieje się na Ukrainie. Kanclerz Merkel i  Prezydent Hollande rozmawiają z  Putinem, bardziej dbając o  własne narodowe interesy, nie reprezentując w ten sposób Unii Europej-skiej. To wszystko powoduje, że Putin ogrywa Europę, widząc, że ta nie przemawia jednym głosem, że wiele krajów w  imię własnych in-teresów jest w stanie zrezygnować z wartości, które nam jako Unii Europejskiej powinny to-warzyszyć.

Czy Polska w  strukturach NATO może czuć się bezpieczna? Mamy takie operacje jak Baltic Air Policing, czyli obronę przestrzeni powietrznej krajów nadbałtyckich, ale co więcej?Przykład ukraiński pokazuje przede wszyst-kim, że jeżeli oczekuje się pomocy od społecz-ności międzynarodowej, to najpierw trzeba pomóc sobie samemu. Najpierw trzeba wyka-zać siłę i  wolę walki i  wówczas można liczyć, że ktoś nam przyjdzie z pomocą. Ukraina tego egzaminu nie zdała z  winy wszystkich przy-wódców, elit rządzących, które kraj grabiły, aniżeli budowały jego silne fundamenty. Jeżeli Ukraina nie jest w  stanie wystawić swojego wojska i  skutecznie przeciwstawić się nie aż tak pokaźnym siłom separatystów, to trudno oczekiwać, że społeczność międzynarodowa będzie w sposób militarny pomagała Ukrainie,

podczas gdy ich poborowi uchylają się od służby i obrony kraju. Pozycja Polski w NATO zależy od nas samych. Nam powinno zależeć na cementowaniu i  budowaniu siły NATO. Potrzebne są do tego spryt, odpowiednia i  skuteczna dyplomacja, która pozwoli poko-nać mur pod nazwą „poprawność polityczna”, dzięki któremu wielcy w Europie robią swoje narodowe interesy.

Czy Polska jest militarnie gotowa na hipo-tetyczny atak takiego agresora jak Rosja? Owszem, mamy prestiżowe jednostki jak np. GROM, mamy nowoczesne myśliwce F-16 w wersji Block52+, ale czy to nie jest kropla w morzu?Dziś żadne państwo nie jest w  stanie samo

prowadzić wojny i  zwyciężać, jeżeli nie ma sojuszników. Dotyczy to Rosji i  oczywiście zdecydowanie bardziej Polski. Mamy siły specjalne, z  których możemy być dumni. Generałowie tych sił będą dowodzić i  już w zasadzie do-wodzą w  strukturach NATO. To poka-zuje ogromne do nich zaufanie, które zdobyliśmy prowadząc operacje, po-cząwszy od Kosowa, przez Afganistan, Iran i ponownie Afganistan. To jest coś co rzeczywiście może być powodem do dumy. Tych elit doświadczonych w  boju jest niestety zaledwie 20, 30 tysięcy, nie więcej. To zdecydowanie za mało. Trzeba dążyć do tego, aby

pozostałe elementy armii, działały synergicz-nie. W tej kwestii jest wiele do zrobienia, ponieważ ubiegło-roczne reformy doprowadziły do zniszczenia systemu dowo-dzenia siłami zbrojnymi. Ktoś inny szkoli, ktoś inny planuje, ktoś inny realizuje działania w  boju. Taki podział ma sens jeśli to jest armia amerykańska i ma kilka teatrów wojennych, na których prowadzi działa-nia, a  niespecjalnie ma sens w  Polsce, gdzie potężne do-wództwo operacyjne, z dużą ilością generałów, sztabowców nie dowodzi w tej chwili praktycz-nie niczym. Może tylko tymi setkami żołnierzy, którzy pełnią funkcje doradcze w Afganistanie czy innych podobnych miejscach.

Globalne (nie)bezpieczeństwo

W  tym numerze PANORAMY szeroko pisze-my o  globalizacji. Czy w  kontekście bez-pieczeństwa narodowego ta postępująca i  wszechogarniająca globalizacja ma we-dług Pana więcej wad czy jednak zalet?Wszystko ma swoje wady i zalety. Z pewnością wadą jest to co dzieje się w Afganistanie, Iraku. To co dzieje się za pośrednictwem Państwa Is-lamskiego. To paradoksalnie zaczyna dotykać także naszego kraju. Miał rację premier Leszek Miller, kiedy wysyłając żołnierzy GROM-u  do Iraku mówił, że o bezpieczeństwo naszego kra-ju lepiej się troszczyć wcześniej poza granicami

niż czekać, aż to zagrożenie przyjdzie do nas. Tyle, że ta mi-sja w Iraku była kolejną niedo-kończoną, w której był pomysł na wejście, ale nie było pomy-słu na to, jak okupować ten kraj i doprowadzić do norma-lizacji. Tym bardziej w tym mo-mencie zadziwia wypowiedź byłego premiera Donalda Tu-ska, który tak chętnie wysyłał wojska do Iraku i Afganistanu, a w sytuacji, gdy wojna dzieje

się za naszą wschodnią granicą, sugeruje jakby nie dotyczyło to naszego państwa.

MJ

Żyjemy w świecie, który cały stoi przed nami otworem. Mamy otwarte granice, komunikacja między kontynentami zajmuje krótkie chwile, mówimy w wielu językach i pracujemy za granicą. Czy w dobie wszechpotężnej i wszechogarniającej globalizacji jesteśmy bezpieczni? Czy możemy spać spokojnie? O bezpieczeństwie naszego kraju, zwłaszcza w cieniu wydarzeń na Ukrainie rozmawialiśmy z generałem Romanem Polko – byłym dowódcą GROM-u i szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

fot. archiwum prywatne Romana Polko

Page 7: Panorama Silesia 02/2015 r

07lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a t r e n d ó w

Na jakim etapie są przygotowania? Dlaczego akurat Świętochłowice? Świętochłowice zawsze stawiały na alternatywę i  świeżość, o którą obecnie dość trudno w tak zwanym modowym świecie. Miasto propono-wało zawsze coś nowego, promowało odmien-ność i wspierało wartościową sztukę. Przyciąga ludzi o odmiennych od ogółu punktach widze-nia, o innej wrażliwości na sztukę i w końcu co najważniejsze, ludzi którzy całkowicie zostają pochłonięci przez moc i  barwę otaczających ich ubrań. Jest to ogromnie wymagająca publi-ka, którą po pierwsze dość trudno przyciągnąć i jeszcze trudniej usatysfakcjonować. Aktualnie jest bardzo gorący czas jeżeli chodzi o  etapy przygotowań. Mnóstwo rzeczy do załatwienia, mnóstwo telefonów i  rozwiązywania nawet najmniejszych problemów.

rozmowa ze Stefanią Lazar – młodą reżyserką pokazów

7 marca Świętochłowice staną się małą stolicą mody. Zagości tam impreza FASHION INSIDE, czyli spotkanie ze

światową, współczesną modą, kulturą i sztuką. Obecnie trwają m.in castingi dla młodych modeli i modelek,

których zwycięzcy zaprezentują się przed szerszą publicznością. Goście finału zobaczą 3 pokazy mody

– Bola, Furelle i Meisel. Organizatorzy zapewniają, że na odwiedzających będzie czekało mnóstwo niespodzianek.

Koordynatorką całego wydarzenia jest Stefania Lazar, młoda reżyserka pokazów mody.

PLAn wYdArZenIA7 marca 2015 19:00 oficjalne otwarcie19:30 pokaz marki MEISELpokaz marki FURELLEkoncert GOSI ANDRZEJEWICZpokaz marki BOLA22:00 bankiet

Cena biletu – 10 złBILETY DO NABYCIA W Centrum Kultury Śląskiej w Świętochłowicach

Na co dzień zajmujesz się reżyserią pokazów mody, choreografią, organizacją eventów mo-dowych. Pracujesz z coraz bardziej znanymi pro-jektantami, pracowałaś na planie telewizji TVP2 i TVN. Spory bagaż obowiązków i doświadczeń jak na tak młody wiek. Od zawsze o tym marzy-łaś? Co jeszcze znajduje się w Twoim portfolio? Tak - bardzo szybko rozpoczęłam żyć życiem za-wodowym. Kocham swoją pracę, dlatego staram się zdobywać jak najwięcej doświadczenia. Na co dzień przebywam w rożnych światach. Świat nagrań telewizyjnych, świat pokazów mody, se-sji zdjęciowych, organizacja wydarzeń kultural-nych. Każda praca to inna niezwykle pasjonują-

śwIAt mOdY zza kulis

ca mnie bajka. Mianownikiem wspólnym całego tzw. świata modowego jest ogrom poświęcenia, praca często 24/24 h w longach produkcyjnych. Trudno odpowiedzieć czy zawsze o tym marzy-łam. Na pewno chciałam kreatywności – a tutaj nie ma czasu na nudę i monotonię! Jak się pra-cuje na planie telewizyjnym? Bardzo przyjemnie. Top model to powtarzanie scen jak w filmie, tylko na prawdziwych emocjach. Natomiast telewizja śniadaniowa to tętniące serce - nie ma poprawki. Musi być wszystko przygotowane perfekcyjnie

Prócz bliskiej realizacji imprezy w Świętochłowi-cach, jesteś na Śląsku kojarzona także z takimi

wydarzeniami jak m.in. Modny Śląsk, Modna Ruda, Rybnik Swap Party. W jakim stopniu takie festiwale/wydarzenia promują świat mody? Czy Śląskie miasta powoli dorównują bardziej koja-rzonej z kręgiem modowym np. Łodzi? Świat mody daje szansę i pyta – chcesz się dołą-czyć? Przygotuj się na spore wyzwanie i napraw-dę dużo pracy. To bardzo wymagający rynek. Śląsk ma coraz większą świadomość, coraz wię-cej chce wiedzieć i  poznawać. Moim zdaniem, naszym największym sukcesem jest posługiwa-nie się gwarą i wykorzystywanie jej w designie.

Rafał Barteczkofot. Marek Makowski

fot.

arch

iwum

pry

wat

ne S

tefa

nii L

azar

Po raz pierwszy w historii Oscar za film nieanglo-języczny- statuetka przyznawana przez amery-kańską Akademię Filmową - trafił w ręce Polaków. Nagroda za „Idę” Pawła Pawlikowskiego cieszy i jest powodem do dumy dla wszystkich między Wisłą, a  Odrą. Powstaje jednak pytanie czym są dzisiaj amerykańskie „Oscary”?

Od nICKeLOdeOnu dO fABrYKI snówHistorię kina otwierają w Stanach Zjednoczonych nickelodeony, sale będące knajpą, wodewilem i kinem. Dały one początek wielkim wytwórniom filmowym w  Hollywood. Prezentowanie filmów na dużym ekranie okazało się bardzo intratnym przedsięwzięciem, choć początkowo była to roz-rywka dla niższych grup społecznych. Władze na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych nie patrzyły na ten interes zbyt przychylnym okiem. Twórcy i  dystrybutorzy filmów przenieśli się więc na Zachód, a w Los Angeles powstała fa-bryka snów – Hollywood – stworzona przez kilka

wytwórni filmowych. Każdy kinoman zna loga ta-kich potentatów filmowych jak 20th Century Fox, Metro – Goldwyn – Mayer, Paramount Pictures czy Warner Bros. Ta ostatnia ma bardzo polski charak-ter. Została założona przez: Alberta, Sama i  Har-ry’ego Warners, Polaków żydowskiego pocho-dzenia, którzy tak naprawdę nazywali się: Aaron, Szmul i  Hirsz Wonsal i  pochodzili z  Krasnosielca w powiecie Makowskim na Mazowszu. Za konia imieniem Bob i zegarek ojca kupili swój pierwszy projektor. Dwadzieścia lat później założyli słynną do dziś wytwórnię filmową, która wyprodukowa-ła już około 6,5 tysiąca filmów fabularnych.

BIZnes, A sZtuKAHollywoodzkie superprodukcje to coś zupełnie innego, niż europejska kinematografia. Te pierw-sze to towar oparty na produkcji i  dystrybucji, który ma przynieść zysk. Artystyczne filmy euro-pejskie, to sztuka realizowana dzięki mecenato-wi państwa lub instytucji związanych z  kulturą.

Europejscy twórcy filmowi rzadko przejmują się oglądalnością swoich filmów i  ich dystrybucją. Dla nich liczą się jedynie środki na realizację fil-mów. Dlatego różnice pomiędzy amerykańskimi i europejskimi produkcjami filmowymi są zasad-nicze. W  Hollywood na pierwszym miejscu jest rachunek ekonomiczny. Szefom hollywoodzkich wytwórni nie żal pieniędzy na superprodukcje, jak najdroższy w  historii kina film „Piraci z  Kara-ibów. Na krańcu świata”, który kosztował 300 mln dolarów. Zanim film trafia do realizacji przepro-wadzane są badania jego odbioru i poziom zain-teresowania widzów liczony w … dolarach. Dla porównania najdroższy polski film „Quo vadis” pochłonął 21 mln dolarów, a produkcja oscarowej „Idy” wyniosła raptem 2,4 mln dolarów.

KAsA I sAtYsfAKCJAKonkursy filmowe, jak amerykańskie „Oscary”, berlińskie „Złote Lwy’, francuski Festiwal Filmowy w Cannes i wiele innych to miejsca, w których ceni

się sztukę filmową, znakomitych aktorów, reżyse-rów, operatorów kamer, osoby związane z  pro-dukcją filmową. Zdobycie nagrody w  konkursie o randze światowej to ogromna satysfakcja i pre-stiż, możliwość zapisania się w  annałach sztuki, świadomość, że znawcy tematu docenili pomysł i realizację. Zarówno gala oscarowa, jak i wszelkie inne festiwale filmowe powinny zatem istnieć jak najdłużej i dawać twórcom radość z otrzymywa-nych nagród. Jeśli zaś komuś zależy na finanso-wym sukcesie filmu, to w sumie jest tylko jeden adres: Hollywood.

Mariusz Szczygielski

Globalny wymiar HOLLYwOOd

Polski film „Ida” nagrodzony oskarem.Agata Trzebuchowska, Paweł Pawlikowski i Agata Kulesza pod-czas uroczystego wręczenia Oscarów w Dolby Theatre w Holly-wood, fot.polskieradio.pl

Page 8: Panorama Silesia 02/2015 r

08 lut y 2015 nr 02

i sami nie wiedzą co z tym zrobić. Finalnie zostało to zaakceptowane, ale na takiej zasadzie, jak pra-ca za granicą. Nie jestem specjalistą. Myślę jednak, że powinno to zostać rozliczone w ramach pracy artystycznej. Czy więc zostało to zrobione rzetel-nie? Śmiem wątpić (śmiech).

Tematem tego numeru Panoramy  Silesia  jest globalizacja. Wiem, że na początku znajomości z  Kathy  Diamond  często kontaktowaliście się za pośrednictwem serwisu  Myspace. Jaką rolę Internet i nowe technologie pełnią w życiu mu-zyka?Na pewno ten skok technologiczny ułatwił wszystko – nie tylko w sferze komunikacji, ale także samej produkcji. Kiedyś, żeby zrobić ja-kiś  edit  na kawałku trzeba było ciąć taśmę, dziś dzieje się to gdzieś w wirtualnej przestrzeni. Nie traci się taśm, nie szkodzi się środowisku (śmiech). 

Obecnie  robi się wiele akcji przy okazji wydania płyty. Często proponuje się artystom kontrakt 360 stopni, który obejmuje nie tylko muzykę, ale tak-

że różnego rodzaju gadżety sygnowane nazwiskiem  wyko-nawcy.

Nowe technologie to także piractwo. Z jednej strony le-galnej sprzedaży jest dużo mniej, z drugiej liczba po-tencjalnych odbior-ców jest większa. Mniej pieniędzy za fonogramy, większy dostęp do samej

muzyki.  Ponadto w takich serwisach jak  Youtu-be czy Spotify za słuchanie nie trzeba płacić. Mu-zyka jest więc wszędzie. Patrzę na to raczej pozy-tywnie, bo tworzę tak czy siak – nie dla zarobków.

Kathy  Diamond  jest Brytyjką, Ty Polakiem. Czy zauważasz jakieś różnice w mentalności i sposobie patrzenia na muzykę?

P a n o r a m a m u z y c z n y c h w r a ż e ń

Mówisz, że muzyka to pasja, którą żyjesz. A czy dałbyś radę żyć z muzyki?Tak, żyłem z muzyki przez dwa-trzy lata. Mieszka-jąc na Śląsku i muzykując po świecie można się z tego utrzymać (śmiech).

Na czym zarabia muzyk?W chwili obecnej na show.  Płyty są  materiałem promocyjnym, pewnego rodzaju napędem. Bez płyty nie istniejesz, bo to ona wzbudza zain-teresowanie. Gdy zainteresowanie się pojawia, zaczynają  spływać propozycje, możliwości kon-certowania. To podstawowe źródło. Jeśli płyta się dobrze sprzedaje, a nie mamy jakiegoś krwio-żerczego kontraktu, to z tego też są pieniądze. Trzecie źródło to tantiemy, ale z nimi bywa różnie. Najfajniej wychodzą tantiemy radiowo-telewizyj-ne, gdy kawałek puszczany jest w prime-time. Są też różnego rodzaju zlecenia – muzyka do filmu, do reklamy, pokazów mody. Źródeł utrzymania może być jeszcze więcej.

Powiedziałeś o tantiemach. W Polsce dba o nie ZAIKS. Jak oceniasz tę organizację?Jeśli jest podmiot, który potencjalnie może korzy-stać z praw autorskich muzyka, to ZAIKS „z góry” ściąga od niego opłatę. Jednak wcale nie jest tak, że ZAIKS jest zmuszony do rozliczania się z kim-kolwiek. Gdy nie jesteś zrzeszony, to nie powiedzą ci, czy mają dla ciebie pieniądze, czy nie.

A Ty jesteś zrzeszony w ZAIKS-ie?Ja jestem zrzeszony w Gemie – to taki niemiecki ZAIKS. Myślę, że Niemcy pod względem ściągania opłat są jeszcze bardziej dokładni i wyciskają to, co się da. Jeśli chodzi zaś o samą obsługę artysty,

– w y w i a d z m a x i m i l i a n e m s k i b ą

Maximilian Skiba – muzyk, artysta, producent. Razem z Kathy Diamond  tworzą człon zespołu THE KDMS, z którym właśnie przygotowuje się do nagrania drugiej płyty. Występował w wielu krajach Europy, w Stanach Zjednoczonych i Azji. Jego kawałek był puszczany przez Snoop Doga, materiał spodobał się Madonnie. W Panoramie Silesia rozmawiamy z  nim o życiu artysty w Polsce, możliwościach jakie daje globalizacja i o  przygotowaniach do nagrania drugiej płyty.

to jest ona na wysokim poziomie. Można w każdej chwili zadzwonić, sprawdzić stan finansów, do-wiedzieć się jak wygląda moja sytuacja prawna. Wszystko jest bardzo przejrzyste.

Są jeszcze jakieś różnice?Żeby w ZAIKS-ie się stowarzyszyć, musisz zostać polecony przez dwie osoby, które już należą do tej organizacji. Moim zdaniem to kompletnie bez sensu, bo twoja muzyka może być puszczana w radiu, ale jeśli nie masz odpowiednich znajomo-ści, to nie jesteś brany pod uwagę jako członek, a ktoś mimo wszystko żyje z twoich praw. W Gemie  warun-kiem przynależności jest sama deklaracja posiadania praw autorskich, nie musi Cię nikt polecać.

W Polsce artyście żyje się dobrze? Państwo wspiera ludzi kultury?Tu mogę podać jako przykład hi-storię  z Urzędem Skarbowym. Rozliczanie się za tantiemy,  to  jakiś absolutny kosmos. W przeszłości Gema poprosiła mnie o zaakceptowanie przez polski urząd faktu, że podatek – bo za tantiemy też płaci się podat-ki – jest opłacany w Niemczech i nie powinienem opłacać go drugi raz w Polsce. Ja przekazałem swoje dokumenty urzędnikom, którzy  powie-dzieli, że pierwszy raz spotykają się z taką sytuacją

Zdecydowanie. Mam zaszczyt współpracować z Brytyjką, a to dlatego, że tradycja muzyki pop została zapoczątkowana i wywodzi się z Wielkiej Brytanii. To oni wymyślili Beatlesów i tak dalej. Tam tradycja jest super silna i ma bardzo, bardzo głębokie i świadome korzenie. W Wielkiej Brytanii dużo więcej osób gra na instrumentach, muzy-ka odgrywa większe znaczenie w życiu. Tak więc podejście Brytyjczyka i Polaka jest skrajnie różne. Na wyspach każdy jest z rodziny muzycznej. Tutaj tego brak.

Na jakim etapie jest obecnie THE KDMS?Jesteśmy na etapie stricte płytowym. Cała pra-ca  soundwriterska  została już zrobiona. Mamy kilkanaście kawałków, większość z nich jest już w takiej wersji, która nas zadowala. Pozostaje tylko popracować nad detalami. Mogę zdradzić, że na płycie będzie paru gości.  Nie chciałbym powie-dzieć, że to etap końcowy, bo jeszcze nie, ale już bliżej niż dalej (śmiech). 

A kiedy możemy jej się spodziewać?Po wakacjach, ale pierwsze video i single pojawią się przed.

W opinii wielu słuchaczy pierwsza płyta nie była jakąś składanką, ale spójną, jednolitą całością. Drugi album zamierzacie utrzymać w podob-nym zamyśle?Myślę, że będzie jeszcze bardziej spójna, ponie-waż ta pierwsza tworzyła się na przestrzeni kilku lat. Z początku miał to być tylko  featuring, po czym jednak stwierdziliśmy, że bardzo dobrze nam się współpracuje i szkoda byłoby nie zakoń-czyć tego nagraniem całego albumu. W przypad-ku drugiej płyty koncept towarzyszy nam od sa-mego początku. Ona będzie takim zestawieniem wszystkich wniosków, które pojawiły się po wyda-niu pierwszego albumu, graniu koncertów.

W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia. Czekam z niecierpliwością na płytę. Dziękuję za wywiad.Dziękuję

Dawid Kwiecień

dIsCO Ze śLĄsKA nA CAłY śwIAt

fot.

Mar

zena

Filu

k-Bu

kow

ska

Page 9: Panorama Silesia 02/2015 r

09lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a ś w i a t a

KOLumBIA– b o g a c t wo k u l t u r i k ra j o b ra z ó w, my l ą c a r e p u t a c j aCzęsto pierwszym skojarzeniem z tym krajem są narkotyki, kartele i przestępczość. Coraz częściej to niechlubna, ale już przeszłość. Kraj stabilizuje się i otwiera na turystów oferując bogactwo doświadczeń. Kolumbię oblewają wody dwóch oceanów, a zamieszkują mieszkańcy o niemal każdym spotykanym kolorze skóry. Można tam zobaczyć śnieg na szczytach wulkanów i odpocząć na tropikal-nych plażach Morza Karaibskiego w tym samym czasie. Urocze, kameralne, kolonialne miasteczka kontrastują z wielomilionowymi, rozwijającymi się metropoliami. Warto odwiedzić teraz, kiedy nie ma jeszcze tłumu turystów.

Cartagena: Kilka wieków temu to portowe miasto nad Morzem Karaibskim było jednym z najważniejszych w Ameryce ośrodków handlu niewolnikami. Pozostałością są czarnoskórzy mieszkańcy tego regionu.

Park Tayrona: Można tutaj podziwiać jedno z najbardziej urokliwych wybrzeży całej Ameryki Południowej. A wszystko na chronio-nym terenie pełnym natury, a wolnym od betonowych kurortów.

Guane: Środkowa Kolumbia pełna jest małych, kolonialnych miasteczek, których urok tworzą kamienne uliczki i 300-letnie kamie-nice zwieńczone dachami z czerwonej dachówki.

Dolina Cocora: Palmy w tej dolinie rosną na najwyższej na świecie wysokości (około 2000 m n.p.m.) i jednocześnie są najwyższe - mierzą do 60 metrów.

Cartagena: To jedno z najbardziej urokliwych miast całej Ameryki Łacińskiej. Dumny kolumbijski punkt na liście UNESCO za świetnie zachowaną, kolonialną, kolorową architekturą.

Villa de Leyva: Centralnym punktem każdego kolonialnego miasteczka jest duży, wyłożony brukiem plac z katedrą.

Autorem zdjęć i tekstów

jest Tomasz Król, który

od kilkunastu lat podróżuje

i fotografuje najodleglejsze

zakątki świata.

Pochodzi z Czeladzi

i odwiedził już ponad 100

krajów.

Page 10: Panorama Silesia 02/2015 r

10 lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a s z t u k i f o t o g r a f i c z n e j

TO S

IĘ M

OŻE

ZD

ARZ

YĆ K

AŻD

EMU

Page 11: Panorama Silesia 02/2015 r

11lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a s z t u k i f o t o g r a f i c z n e j

„To się może zdarzyć każdemu, proszę mi wie-rzyć” – autorem tytułu jest Pani Magdalena. Ele-gancka kobieta. Pani Magdalena jest już babcią. Wyglądem i zachowaniem burzy stereotyp ty-powej osadzonej. Wszystko potoczyło się bar-dzo szybko. Błaha sprawa, jakich setki w Polsce i miejsce, które dla większości z nas znane jest tylko z  filmów, staje się twoim domem. Nowi ludzi i nowe otoczenie dla każdego są szokiem. Pytam o  te pierwsze godziny, pierwszy dzień. Łzy, zaprzeczenie. Potem przychodzi oswojenie ze swoją aktualną sytuacją - punkt zwrotny dla każdej osadzonej.

Pod sufitem w  celi Pani Magdaleny wiszą pa-pierowe ozdoby. Powstają w prywatnej manu-fakturze, za drzwiami celi nr 7, na oczach kole-żanek. Przepis na kwiaty z papieru jest bardzo prosty, wystarczy brystol i klej. Takie drobnost-ki, figurki, listy i  zdjęcia na ścianie przybliżają odległy chwilowo dom. I tak, podczas gdy Pani Magdalena śpi, czuwa nad nią cała rodzina w ilości około 10 odbitek formatu pocztówko-wego. Czekają na powrót kogoś bliskiego, kogo brak im tak bardzo doskwiera. Odskocznią od więziennej codzienności są przepustki i widze-nia. Na te wydarzenia czeka się całymi dniami. Chwila spędzona z  rodziną, krótkie rozmowy i  uścisk dłoni. Działa to jednak w  dwie strony –  powrót do celi, kiedy jeszcze przed chwilą było się z  rodziną, należy do najtrudniejszych momentów w życiu osadzonych.

Życie nie lubi pustki, a  w  życiu Pani Magdale-ny po prostu czasu na pustkę brak. Spotkać ją można w  jednym z  pobliskich domów opieki, gdzie pracuje jako wolontariuszka. W „Zamecz-ku” - bo tak nazywa się miejsce jej pracy - zapo-

Zakład Karny w Lublińcu jest jednym z trzech Zakładów Karnych w Polsce przeznaczonych dla kobiet. Ulokowany w zabytkowym budynku z 1883 r. jest miejscem pobytu około 240 osadzonych. Aktualnie realizuje liczne programy resocjalizacyjne oraz terapeutyczne między innymi w trzech Domach Pomocy Społecznej w Lublińcu.

Tekst i fotografie:

DANIEL DMITRIEW

www.danieldmitriew.com

mina o tym, gdzie jest. „Mogłabym tam być cały dzień” – i niech nie zmyli nikogo, że tam jest lżej. Tu zapominasz o  swoim prywatnym dramacie i  skupiasz się nad pomocą tym najbardziej niewinnym – dzieciom, które wymagają stałej opieki. Jej „tymczasowe wnuki” cieszą się kiedy widzą swoją „babcię” każdego dnia. Poczucie bycia potrzebnym jest teraz priorytetem. Jej podopiecznym będzie brakowało Pani Magda-leny kiedy wróci do domu kończąc tym samym wolontariat. Paradoksalnie jej brak będzie od-czuwany również w  Zakładzie Karnym, przez pozostałe osadzone, na które – zdaniem wielu – ma bardzo dobry wpływ. Jest z  nimi bardzo zżyta. Najlepszym przykładem na to, jak ważna jest jej praca, była nominacja z ramienia grupy - w  której pracuje Pani Magdalena - do tytułu Wolontariusza Roku. Dzięki temu odebrała na scenie z  rąk Rzecznika Praw Obywatelskich –  prof. Ireny Lipowicz – pamiątkową nagrodę i dyplom.

Świetlica, kilkanaście krzeseł, 3 stoły. Pani Mag-da się uśmiecha. Opowiada o  domu i  weselu syna. Pytam, czy potrafi dostrzec jakikolwiek plus tego, że jej los się tak potoczył. Sponta-nicznie oznajmiła, że miała okazję wspinać się na skały na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej wraz z jej niepełnosprawnymi podopiecznymi. Kiedy to mówiła, widziałem na jej twarzy auten-tyczne szczęście, być może bardzo chwilowe, lecz stuprocentowo prawdziwe.

Plany na przyszłość? Ślub. Z mężczyzną, z któ-rym związana jest od dawna. Tym, który czeka i wysyła paczki. Tym, którego ma prawo widy-wać trzykrotnie w  miesiącu, podczas godzin-nych odwiedzin i przepustek.

Page 12: Panorama Silesia 02/2015 r

12 lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a k u l t u r y

CUDZE CHWALICIE, ZE SWOJEGO TEŻ WARTO BYĆ DUMNYM

Ziarno prawdy, fot. Next Film

mIstrZ KrYmInAłu ZnAd wIsłYPoczątek roku z  pewnością należał do Zyg-munta Miłoszewskiego. 14 stycznia pisarz został uhonorowany Paszportem Polityki, a słowa, które wypowiedział podczas uroczy-stej gali, obiegły Polskę z prędkością światła i  były chętnie cytowane przez rzesze ludzi. –  Chciałbym się zwrócić do różnych urzędni-ków państwowych, którzy postanowili przyjść na imprezę ludzi kultury: macie państwo niezły tupet – przyznał Miłoszewski. I  choć twórcy wciąż narzekają na brak wsparcia ze strony państwa, to pisarz jest doskonałym przykładem na to, że i  bez tego można od-nosić sukcesy.

Bo sukcesu Miłoszewskiemu nie sposób od-mówić. Jego kryminalna trylogia o prokurato-rze Teodorze Szackim, thriller „Bezcenny” czy też rozgrywający się na warszawskim bloko-wisku horror „Domofon” cieszą się zaintereso-waniem nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Co więcej, twórczość doczekała się przeniesienia do świata filmu. Co prawda ekranizacja „Uwi-kłania” okazała się klapą, ale „Ziarno prawdy” w  reżyserii Borysa Lankosza wynagrodziło wcześniejszy niesmak. Produkcja z  udziałem świetnych aktorów (między innymi Robert Więckiewicz, Jerzy Trela, Magdalena Walach i  Krzysztof Pieczyński) pokazała, że historie pisane przez Zygmunta Miłoszewskiego nie tylko dobrze się czyta. Są także doskonałym materiałem na scenariusz filmowy.

Z KAmerĄ ZA PAn BrAtO  rodzimym kinie raczej nie mamy dobrego zdania. Jeśli jednak odrzucimy produkcje ni-

„Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną”, pisał Andrzej Sapkowski. Na szczęście, choć zachwycamy się kulturą z importu, tej rodzimej nie musimy się wstydzić, a nawet możemy być z niej dumni!

skich lotów, mające być komediami, pozosta-nie wiele perełek. Od wielu lat naszą mocną stroną są dramaty, filmy ciężkie, poruszające trudne tematy. Zaledwie kilka dni temu pod-czas Międzynarodowego Festiwalu Filmo-wego w  Berlinie „Berlinale” Małgorzata Szu-mowska otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia w  kategorii Najlepszy Reżyser za film „Body/ciało”. Szumowska dała się wcześniej poznać widzom takimi głośnymi produkcjami jak „Sponsoring” czy też „W imię”.

Są również inni reżyserzy, którzy w ostatnich latach pokazują, że możemy być dumni z na-szego kina. Tryumfy odnosi między innymi Wojciech Smarzowski. Większość odbiorców usłyszała o  nim po raz pierwszy przy okazji „Wesela” – gorzkiej komedii obnażającej na-sze narodowe słabości i  wady. Na laurach Smarzowski nie osiadł, a jego późniejsze filmy („Dom zły”, „Drogówka” czy też „Pod Mocnym Aniołem”) wzbudzały równie duży zachwyt.

W 2012 roku wielki powrót zaliczył natomiast Władysław Pasikowski, który w latach 90. po-darował widzom między innymi „Krolla”, „Psy” oraz „Demony wojny wg Goi”. W  „Pokłosiu” odsłonił on ciemną kartę polskiej historii, nie bojąc się kontrowersji, których wybuch był pewny. Fim zdobył kilka nagród oraz uzna-nie widzów. Mówiąc o rodzimej kulturze nie wypada nie wspomnieć o filmie „Ida” Pawła Pawlikowskiego, który został nagrodzony Oscarem w kategorii „Najlepszy film niean-glojęzyczny”.

Dawid Kwiecień

Od paru lat możemy mówić o  modzie na go-towanie. W kuchni jesteśmy coraz odważniejsi, chętniej eksperymentujemy z  nowymi smaka-mi. Przekłada się to na rynek gastronomiczny –  co i  rusz powstają nowe punkty, które nie dość, że oferują ciekawe potrawy, to stają się markami samymi w sobie.

Tak jest między innymi w  przypadku sosno-wieckiego Zapiekarnika. Zaczęło się w  stycz-niu 2014 roku od małej budki w sosnowieckiej dzielnicy Pogoń, porównywanej często do Kra-kowa. Zapiekanki nie są tu jednak mrożone, ale przygotowywane na miejscu ze świeżych składników. Każda z  kompozycji smakowych nawiązuje do Zagłębia Dąbrowskiego – charak-terystycznych miejsc czy postaci. W  menu są więc Przysmak Janka, Pogoń za osłem, Duma Edwarda czy też Czarne na murawie.

Dziś Zapiekarnik to nie tylko budka na Pogo-ni, ale również lokal w  zabytkowej kamienicy Dom Potoka w centrum miasta. Na brak gości właściciele nie mogą narzekać, a  serwowane tu przysmaki znają nie tylko sosnowiczanie, ale i  mieszkańcy innych miast – zarówno Zagłę-

GLOBALIZACJA CZY WŁASNA DROGA?

bia, jak i Śląska. Co najważniejsze, Zapiekarnik stał się marką samą sobie, promującą fast-food w lokalnym wydaniu.

Z  amerykańskimi fast-foodami najbardziej ko-jarzą nam się burgery. Tych nie musimy szukać w popularnych sieciówkach. W Katowicach bez problemu znajdziemy kilka lokali, w  których możemy się najeść i zadbać o ciekawe doznania smakowe. Jednym z nich jest Mad-Mick – miej-sce, gdzie burgerów jest do wyboru, do koloru. Począwszy od tradycyjnych, a skończywszy na wariacjach z wykorzystaniem ananasów, bana-nów czy koziego sera. Do tego steki, bagietki z  rozmaitymi dodatkami, tortille. Menu jest więc naprawdę szerokie.

Podobnych lokali do opisanych powyżej na Ślą-sku i Zagłębiu jest znacznie więcej. Proponują własną wersję street-foodu i  trzeba przyznać, że radzą sobie z tym doskonale. Dziś „jedzenie z budki” nie kojarzy już się z mrożonymi ham-burgerami z  dużą ilością dość przeciętnego sosu, ale potrawami na wysokim poziomie.

Dawid Kwiecień

Lata 90. to nie tylko zmagania z przystosowaniem państwa do nowego ustroju, ale także otwarcie drzwi na rozmaite aspekty globalizmu. W 1992 roku powstał w Polsce pierwszy bar McDonald’s (ten w  Katowicach przy ulicy Stawowej był trzeci), a do kraju zaczęły wkraczać kolejne sieciówki. Z  czasem jednak fascynacja „zachodem” przygasła i  choć dziś niemożliwym jest nie być częścią globalnej wioski, wnosimy do niej coś swojego zamiast bezmyślnego kopiowania.

fot. Michał Oborzyński

Page 13: Panorama Silesia 02/2015 r

13lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a g l o b a l i z a c j i

Tanie bilety, szczególnie w  najbardziej popu-larnych kierunkach, nie są mitem i  naprawdę istnieją. Przekonałem się o tym na własnej skó-rze. Norwegia za 16 zł, Wyspy Kanaryjskie za 220 zł, Majorka za 300 zł, Londyn za 80 zł. Tyle dotychczas zapłaciłem za swoje loty (cena za bilet w  obie strony). Jednak mój podróżniczy dorobek nijak się ma do wyprawowego portfo-lio od wielu lat mieszkających na Śląsku – Ani i  Marcina Nowaków. Ich internetowy notatnik gdziewyjechac.pl niespełna dwa lata temu był laureatem w  kategorii blog roku, a  jego po-pularność ciągle roście. – Zawsze marzyliśmy o tym, by stworzyć fajną stronę o podróżach czy podróżowaniu. Podróże były od zawsze, potem studia i Polska wzdłuż i wszerz, a tuż po studiach i  ślubie chwyciliśmy bakcyla do taniego latania po Europie i tak jakoś wyszło – dlatego ten blog. Odwiedziliśmy na razie dwadzieścia kilka kra-jów i  czterdzieści kilka miast, a to chyba nawet nie jest połowa drogi. Ledwo się obejrzeliśmy a  tu… wszystko wskazuje na to, że to nasz blog jest jednym z  najpopularniejszych obecnie blo-gów o  podróżowaniu – mówi Marcin Nowak. Jednym głosem powtarzają, że piszą o  trzech najważniejszych rzeczach w  życiu – o  pasji, marzeniach i  o  ich spełnianiu. Na blogu prócz dużej ilości pomysłów na samodzielne i  tanie podróże, opisów ciekawych miejsc i  odczu-ciach z nimi związanych, można znaleźć sporo zdjęć i filmów. Ania i Marcin dodatkowo starają

tAnIO w śwIAt, CZYLI DOBRA STRONA GLOBALIZACJI

Jak tanio podróżować i jak szukać atrakcyjnych promocji biletowych? To pytanie z rumieńcami na twarzy zadawane głównie przez osoby, które loty za grosze znają tylko i wyłącznie z opowieści swoich znajomych. Odpowiedzią jest rzecz jasna Internet. Jednak jak nie zagubić się w gąszczu naciąganych reklam i fałszywych informacji? Warto śledzić blogi podróżnicze – te najbardziej profesjonalne pełne są pomysłów, poradników i przepisów na wycieczkę życia.

się rysować mapy turystyczne i  panoramiczne ze zwiedzonych miejsc w  Europie. Co w  przy-szłości? W  naszym przekonaniu blogi powinny wyznawać zasadę – nie tworzymy dla siebie, two-rzymy dla Ciebie – czyli ciągle się rozbudowywać. Blog o  podróżach to nie tylko relacje „z”. To też relacje „pomiędzy”, relacje „dla”, relacje „o”. Dla-tego myślimy o ciekawych działaniach, które da-dzą ludziom pretekst do przebywania na naszym serwisie dłużej. Póki co jest świetnie i dziękuję za wszystkie dobre słowa i maile – dodaje Ania.

Z  doświadczeń wielu podróżników wynika, że najtańszych biletów lotniczych należy szukać od września do listopada oraz od stycznia do końca maja. Okres najwyższych cen to wakacje i święta (ale i w tych przypadkach to nie koniec świata). Tanie loty to loty w  środku tygodnia (wtorek-czwartek). Przy promocyjnym lataniu ważna jest elastyczność dat oraz powrotów. Najtańsze ceny biletów są 3-4 miesiące przed planowanym wylotem (dotyczy to przede wszystkim takich linii lotniczych jak Ryanair, Wizzair). Przed wyjazdem dobrze jest poczytać o miejscu do któremu się wyjeżdża. Z pewno-ścią jednak byli już tam Ania i Marcin, dlatego warto śledzić bloga gdziewyjechac.pl. Obec-nie przebywają w  Malezji, skąd pozdrawiają wszystkich czytelników Panoramy.

Rafał Barteczko

fot. gdziewyjechac.pl

Chiny, Indie, Kazachstan, Iran, a  także Polska to kraje, w  których powstawały, powstały lub powstają specjalne strefy ekonomiczne. Jest to sposób na przyciągnięcie inwestorów w  rejo-ny, które z różnych przyczyn przeżywają ciężki okres gospodarczo – ekonomiczny. Na kilkana-ście lub kilkadziesiąt lat firmy, które nawet nie pomyślały, by zainteresować się lokalizacją in-westycji w danym państwie, decydują się na to. Jednak nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek filantropią czy szczególnym sentymentem dla danego państwa.

Magnesem, który przyciąga inwestorów są przede wszystkim ulgi podatkowe, zwolnienia z podatku dochodowego oraz bardzo tania siła robocza, skoro strefy ekonomiczne powstają zwykle w  regionie dotkniętym strukturalnym bezrobociem. Nic zatem dziwnego, że z  takiej okazji korzystają duże światowe korporacje. Tak się stało między innymi w  Polsce, gdzie w  la-tach dziewięćdziesiątych strefy ekonomiczne stały się formą walki z rozpadającą się, nieren-towną gospodarką. Do naszego kraju ściągnęły wtedy ku radości rządzących tuzy światowej gospodarki. W  Gliwicach pojawił się Opel, do Wałbrzycha sprowadziła się Toyota, w  całym kraju powstało 14 stref ekonomicznych, w któ-rych stworzono jak dotąd 185 tysięcy miejsc pracy, a  1242 firmy zainwestowały w  nich po-nad 86 miliardów złotych.

LeK nA CAłe ZłOWielu zwolenników takiego rozwiązania twier-dzi, że strefy ekonomiczne w  zdecydowany sposób przyczyniły się do restrukturyzacji miast i  gmin przeżywających regres gospodarczo – ekonomiczny. Tak było między innymi w  Wał-

brzychu, gdzie w  latach 90-tych rozpadła się monokultura gospodarcza oparta na górnic-twie i nikt nie miał pomysłu, co można stworzyć w zamian. Miasto padło na kolana i przez długi czas nie mogło się z nich podnieść. W powstałej pod koniec lat dziewięćdziesiątych Wałbrzy-skiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej pojawiły się między innymi takie światowe marki, jak wspomniana Toyota, BASF, Faurecia, NSK, Ronal oraz wiele innych. Powstały ponad 32 tysiące miejsc pracy. Podobnie stało się w Katowicach, gdzie ponad 50 tysięcy osób znalazło zatrud-nienie czy w Tarnobrzegu, gdzie po zamknięciu dwóch kopalni siarki w  strefie ekonomicznej zatrudnienie znalazło 29 tysięcy osób.

PAństwO w PAństwIeStrefy ekonomiczne z punktu widzenia poszu-kujących pracę były dobrym rozwiązaniem w  początkowym okresie przemian gospodar-czo – ekonomicznych w Polsce. Jednak należy zachować umiar w  traktowaniu firm w  strefie jako element napędzający koniunkturę gospo-darczą w danym regionie. Oczywiście korzysta-ją na tym usługodawcy, pojawia się w  danym regionie trochę kooperantów firm pochodzą-cych ze strefy ekonomicznej, ale firmy te nie są typowymi przedsiębiorstwami wpisującymi się w  krajobraz gospodarczo – społeczny danego regionu. Wszak są w tym miejscu tylko na chwi-lę. W  Polsce strefy ekonomiczne początkowo

miały istnieć do 2020 roku. Rząd przedłużył jednak ich żywotność do 2026 roku. Nie zmie-nia to jednak faktu, że firmy te powstały na ba-zie skrupulatnego rachunku ekonomicznego. Udzielane ulgi podatkowe, tania siła robocza i  często znakomite, uzbrojone tereny z  rozbu-dowaną siecią dróg wykonaną przez lokalny sa-morząd, to zjawiska pozwalające na uzyskanie wyższego zysku. Jeśli w jakimkolwiek momen-cie gdziekolwiek indziej na świecie stworzone zostaną lepsze warunki, firma bez mrugnięcia okiem przeniesie się na przykład z Polski do Ko-rei czy Tajwanu. Wszak świat to globalna wioska i wszelkie kwestie logistyczno – organizacyjne są do zrealizowania, o  ile tylko to się opłaca. Dlatego firmy w strefach ekonomicznych funk-cjonują poza organizmem miasta, z  którym sąsiadują. Nie angażują się w  jego sferę spo-łeczną, kulturalną czy sportową. Nie muszą być sponsorem i tworzyć w otoczeniu swojego dobrego wizerunku opartego na działania CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu). Po co wydawać na to pieniądze, skoro za chwilę przedsiębiorstwa już tu nie będzie.

Można powiedzieć, że trochę to przypomina koczownictwo z  początków historii człowieka. Przemieszczanie się w  przestrzeni tam, gdzie są najlepsze warunki do funkcjonowania, po-lowania (dziś: produkcji) i życia (dziś: mnożenia zysku). I co by nie mówić o strefach ekonomicz-nych, będzie dobrze, jeśli w  końcu nadejdzie czas, że już ich w Polsce nie będziemy potrze-bować, bo ich miejsce zajmą firmy, które w tym samym miejscu będą potrafiły zakorzenić się na długo, a nawet na stałe.

Mariusz Szczygielski

KtO ZABrOnI

BOGAtemuZakłady Toyoty w WSSE w Wałbrzychu wyglądają imponująco. Szkoda tylko, że ich funkcjonowanie w tym miejscu obarczone jest przeświadczeniem o tymczasowości takiego rozwiązania, fot. Dtp-24.pl

Page 14: Panorama Silesia 02/2015 r

14 lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a t e c h n o l o g i i

mILIOnY GIGABAJtów InfOrmACJINaukowcy z  kalifornijskiego uniwersytetu w San Diego udowodnili, że ilość słów, z jaką mamy do czynienia w  ciągu jednego dnia, przekracza 100 tysięcy. W  ciągu ostatnich trzydziestu lat liczba docierających do na-szego mózgu informacji wzrosła ponad dwu-krotnie i  wynosi jedenaście trylionów. Jeśli dorzucimy do tego wiadomości płynące do nas z Internetu czy telewizji, to okazuje się, że rocznie przyjmujemy informacje, które wyra-

żają się ogromną liczbą 3,6 miliona gigabajtów danych.

Niektórzy badacze zastanawiają się czy tak duża porcja informacji może zakłócić pracę ludzkiego mózgu. Są psychiatrzy, którzy twier-dzą, że mózg nie jest w stanie przyswoić takiej liczby wiadomości, a to prowadzi u niektórych ludzi do poczucia pewnego wyizolowania ze społeczeństwa. Takie opinie uspokaja jednak neurofizjolog z Uniwersytetu w Oxfordzie John Stein. Uważa on, że takie obawy są bezpod-stawne. Zdarzały się już wcześniej w  historii ludzkości, gdy w  XV wieku pojawiła się prasa drukarska i liczba wiadomości przekazywanych w  formie drukowanej była dla ówczesnych lu-dzi porażająca, ale nie spowodowała żadnych negatywnych skutków w  pracy mózgu. A  za-tem mózg nam się „nie przegrzeje”, ponieważ różne informacje przechowywane są w różnych strukturach mózgu.

InfOrmAtIOn OverLOAdMimo to stworzone zostało nie tak dawno nowe pojęcie „information overload” (przeładowanie informacjami). O  ile bowiem ilość informacji nie powoduje jakichś fizycznych szkód w  na-szym mózgu, to na pewno mają one wpływ na postrzeganie świata, jego rozumienie i funkcjo-nowanie we wciąż zmieniającej się w  efekcie postępu technologicznego rzeczywistości. Zja-wisko to wynika z kilku przyczyn. Nowe techno-logie powodują powstawanie nowych i dostęp-

nych dla każdego narzędzi pozwalających na przekazywanie informacji. Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce mieliśmy do dyspozycji zwy-kłe telefony stacjonarne, rachityczne faksy czy dalekopisy, ale przede wszystkim kopertę, pió-ro i kartkę papieru. Wiadomość tworzona dziś, docierała do adresata po tygodniu. Wszystko to zmienił Internet, który istnieje w skali globalnej. Spowodował on powstanie mobilnych narzędzi komunikacji, jak: telefon komórkowy, smartfon, ipod, komputer, laptop czy tablet. Te urządze-nia z pewnością ułatwiają i przyspieszają pracę wielu ludzi, ale też są narzędziem „produkcji” informacji na niespotykaną dotąd skalę.

Trzeba przyznać, że postęp cywilizacyjny to zja-wisko, którego nikt nie jest w stanie powstrzy-mać i oprócz pozytywnych stron, niesie ze sobą także negatywne skutki. Jednym z  nich jest szybkość zmian zachodzących w  otaczającym nas świecie. Powodują one nie tylko wrażenie błyskawicznie umykającego czasu będącego dla niektórych bolidem, którego nie można doścignąć. Stają się także powodem do odczu-wania odrzucenia społecznego, jeśli ktoś w tej nowej rzeczywistości i wśród tych urządzeń nie potrafi się odnaleźć.

w KOntAKCIe…Zupełnie naturalna jest chęć każdego z  nas do rozmowy z drugą osobą. Czy to jednak normalne, że dziś codziennie wszyscy ludzie na świecie wy-syłają 12 miliardów wiadomości tekstowych, po-

CAŁODOBOWE

Wiele osób przyznaje, że ma poczucie, iż czas

w ich życiu niesamowicie przyspieszył. Dni i tygodnie

mijają błyskawicznie, mamy wrażenie, że coś

nam umyka. Czyżby Ziemia kręciła się szybciej, a doba

nie miała już dwudziestu czterech godzin? Ludzie

po czterdziestce i starsi czuję tę czasową różnicę

bardziej, bo kiedyś faktycznie było inaczej.

nad 3 miliardy osób posiada telefony komórko-we, a miliard komputery? Za cztery lata te liczby mają się podwoić. Z popularnego portalu spo-łecznościowego Facebook korzysta 400 milio-nów użytkowników, a każdy z nas spędza w In-ternecie średnio 4 godziny w  czasie wolnym. Wielu także w pracy przez 8 godzin posługuje się komputerem, Internetem, e-mailem i  tele-fonem komórkowym. Jesteśmy uzależnieni od urządzeń, tworząc w  ten sposób „społeczeń-stwo całodobowe”. Wszystkie tzw. urządzenia mobilne to sprzęt służący przekazywaniu i two-rzeniu komunikatów przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. Non stop jesteśmy w kontakcie, choć tak naprawdę brakuje nam czasu na ten inny, bezpośredni. Z  ciągłego niedoboru cza-su rzadko odwiedzamy znajomych, z  którymi pogadamy przez skype lub inny komunikator internetowy. W  pracy jesteśmy zdecydowanie bardziej wydajni, uchwytni dla szefa o  każdej porze dnia i  nocy. Nie czekamy wiele dni na korespondencję od kontrahentów, bo e-mail dociera do nas w kilka minut z najodleglejszego zakątka świata. Pracujemy, uczymy się, poznaje-my świat, kontaktujemy się z nim interaktywnie. Jakże banalnie w takim świecie brzmi propozy-cja, by spotkać się twarzą w twarz, pójść na spa-cer do parku lub po prostu wyłączyć telewizor, komputer, telefon i przez chwilę być w kontak-cie ze sobą… Może to i  fajne, ale przecież nie mamy na to czasu.

Mariusz Szczygielski

Także „Panorama Silesia” jest ... w kontakcie ze swoimi czytelnikami na mobilnych urządzeniach i w internecie. Kwestią czasu jest moment, gdy wydanie gazetowe będzie dodatkiem do portalu, a nie odwrotnie, fot. Panorama Silesia

Społeczeństwo

Page 15: Panorama Silesia 02/2015 r

15lut y 2015 nr 02

że istotne tam były sprawy pozaringowe. Gołota chciał wtedy rozwiązać kontrakt z  promotorem Donem Kingiem. Wobec tego King „podziałał” przez sędziów. To były układy. Dla mnie Gołota to niekoronowany mistrz świata – dodaje Andrzej Kostyra. Przez krzywdzące werdykty sędziów, niestety zapamiętamy Andrzeja Gołotę jako tego, którego błyskawiczne porażki z  Lewisem i Brewsterem pokazał w całości Teleexpress, a nie jako dwukrotnego mistrza świata…

ZABIć sędZIeGO!Był 12 czerwca 2008 roku. Pierwszym meczem prowadzonym przez Anglika Howarda Webba podczas mistrzostw Europy w  piłce nożnej było spotkanie gospodarzy Austriaków z  reprezenta-cją Polski. Webb w 93 minucie podyktował kon-trowersyjny rzut karny, z którego Ivica Vastić zdo-był wyrównującą bramkę. Strata punktów w tym meczu i  kolejna porażka z  Chorwacją spowo-dowały, że biało-czerwoni zakończyli zmagania w turnieju już na fazie grupowej, zajmując w niej ostatnie miejsce. Decyzja angielskiego sędziego

wywołała w  naszym kraju ogromną dyskusję, w której swe oburzenie wyrazili nawet prezydent Lech Kaczyński i  premier Donald Tusk. Howard Webb stał się w Polsce wrogiem publicznym nu-mer 1. Anglik, którego życie zamieniło się po tej decyzji w piekło, stał się bohaterem filmu doku-mentalnego „Zabić sędziego”, ujawniającego ku-lisy pracy sędziów piłkarskich. Obraz skłaniał do refleksji nad szaleństwem jakiemu ulegają kibice piłkarscy i pokazał „ludzką stronę” pracy arbitrów.

O ile błędy sędziowskie są efektem tej „ludzkiej strony” to można je arbitrom wybaczyć, bo to tylko sport. Jeśli jednak są one świadomym oszustwem, to trzeba je tępić w  zarodku. Do-póki pracy sędziów w  każdej dyscyplinie nie będzie wspomagała nowoczesna technologia, dopóty czarne owce będą grać w „sędziowskie-go pokera”…

MJ

P a n o r a m a s p o r t u

nIe tYLKO śCIAnY POmAGAJĄ GOsPOdArZOm.Przewaga własnego boiska, parkietu, ogłu-szający doping kibiców – to zawsze są nie-zaprzeczalne atuty gospodarzy sportowej potyczki, zwłaszcza podczas imprezy rangi mistrzowskiej. Niestety nie zawsze to wystar-cza. W  styczniu przekonali się o  tym polscy szczypiorniści, którzy w  półfinale rozgry-wanych w  Dausze Mistrzostw Świata prze-grali z  niżej notowaną reprezentacją Kataru,

owce

a w zasadzie reprezentacją najemników sku-szonych ogromnymi pieniędzmi. W  opinii naszych rodaków, pokusie ulegli również roz-jemcy tego meczu – serbski duet Nenad Ni-kolić i Dusan Stoijković. Sędziowie tego pół-finału w  każdym zagraniu Polaków widzieli przekroczenie przepisów. Z  tymi dolarami co dostali nie da się wygrać. Katar kupił sobie mi-strzostwa, najlepiej od razu przyznać im pierw-sze miejsce, a reszta niech gra o drugie! – mó-wił po meczu rozgoryczony Bartosz Jurecki.

W jeszcze bardziej ordynarny sposób sędziowie holowali gospodarzy podczas mistrzostw świa-ta w  piłce nożnej w  2002 roku rozgrywanych w Korei Płd. i Japonii. Mistrzem przekrętu oka-zał się ekwadorski arbiter Byron Moreno, który w meczu 1/8 finału między Koreą Południową a Włochami wyczyniał takie cuda, jakich świat futbolu dawno nie widział. Zresztą Moreno w tym meczu też niewiele widział… Na pewno fauli Koreańczyków. Wobec reprezentantów Italii był natomiast wyjątkowo skrupulatny. W dogrywce nie podyktował rzutu karnego za faul na Francesco Tottim, pokazał mu drugą żółtą kartkę, a  żeby tego było mało, nie uznał prawidłowo zdobytej bramki Damiano Tomma-siego. Koreańczycy po złotym golu Ahn Jung--Hwana wygrali ze Squadrą Azzurrą 2:1 i zagrali w  ćwierćfinale, gdzie w  podobny sposób „za-łatwili” Hiszpanów. A Byron Moreno… 8 lat po Mundialu w Korei i Japonii został aresztowany na lotnisku JFK w Nowym Jorku za próbę prze-szmuglowania 6 kilogramów heroiny w swojej bieliźnie. Kurtyna…

Wydarzenia z 2002 roku to było jednak nic przy tym, co działo się w Korei podczas Igrzysk Olim-pijskich Seul ’88. Reprezentant USA w  boksie, legendarny dziś Roy Jones Jr, walczył wów-czas w finale z Koreańczykiem Park Si-Hunem. Amerykanin trafił rywala 86 razy, reprezentant gospodarzy zadał zaledwie 32 ciosy. Jaki był werdykt sędziowski? Zwycięstwo Park Si-Huna 3:2. W mojej opinii to był najbardziej spektakular-ny sędziowski przekręt w historii sportu. Roy Jones był w tej walce zdecydowanie lepszy. Po tym prze-kręcie zmieniono przepisy bokserskie i  wprowa-

dzono maszynki do liczenia ciosów – mówi An-drzej Kostyra, komentator boksu, szef redakcji sportowej Super Expressu.

nIeKOrOnOwAnY mIstrZ śwIAtA.Przekręty i mocno kontrowersyjne werdykty sę-dziów zdarzały się i w boksie zawodowym. Przez jednych kochany, przez innych znienawidzony Andrzej Gołota coś o  tym wie. Wielka nadzieja białych (jak o  nim mówiono), stoczył w  2004 roku dwie walki o mistrzostwo świata. Najpierw z  Chrisem Byrdem o  pas federacji IBF, później z Johnem Ruizem o pas federacji WBA. Pierwszy pojedynek zakończył się remisem i pas pozostał w posiadaniu Byrda, w drugim sędziowie orzekli zwycięstwo Ruiza na punkty. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Andrzej Gołota powinien być dwu-krotnym mistrzem świata. Dwa razy Gołota został skrzywdzony. Obie walki oglądałem i komentowa-łem. To były walki przez Gołotę wygrane. Zresztą rodzina Andrzeja i  on sam sugerował wówczas,

Powinni być obiektywni i mieć nieskazitelną opinię. Powinni my-śleć analitycznie i zawsze zachowywać chłodny umysł. Na swoim fachu powinni znać się doskonale. Sędziowie sportowi, bo o nich właśnie mowa, to bardzo specyficzna grupa zawodowa. Ciąży na nich ogromna presja. To do nich należy czuwanie nad prawidło-wym przebiegiem gry i przestrzeganiem jej zasad. Jedna ich błęd-na decyzja może zrujnować lata treningów, wyrzeczeń i tytanicz-nej pracy sportowca. Co gorsza, bywa i tak, że te błędne decyzje podejmowane są przez sportowych rozjemców zupełnie świado-mie. Wszędzie znajdą się czarne owce…

Howard Webb - wróg publiczny nr 1, fot. www.weloba.com Roy Jones Jr - lepszy, a mimo tego przegrany, fot. www.cnn.com

Andrzej Gołota w walce z Chrisem Byrdem, fot. www.youtube.com

Janusz Gajos jako sędzia Laguna w „piłkarskim Pokerze” Janusza Zaorskiego, fot. www.intermediolan.com

Byron Moreno - arbiter i szmugler,fot. www.diario.latercera.com

Page 16: Panorama Silesia 02/2015 r

16 lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a h i s t o r i i

Raz w Kula, zawsze w Kula!

WALENTYNKI WCALE NIE TAKIE AMERYKAńSKIEWalentynki wielu ludziom kojarzą się ze wszystkim, co najgorsze w globalizacji. Uzna-je się je za przejaw amerykanizacji i  komer-cyjne święto, którego jedynym celem jest napędzanie sprzedaży kwiatów i pluszowych zabawek. Dzień Zakochanych wcale jednak nie przyszedł do nas zza oceanu, choć to wła-

GLOBALNE TRADYCJEOkres pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Wielkanocą szczególnie sprzyja kobietom, bowiem w lutym i marcu przypadają dwa dni, w których traktuje się nie niemal jak boginie. W Walentynki – Dzień Zakochanych – obdarowuje się je drobnymi upominkami, kwiatami i okolicznościowymi kartkami. Z kolei 3 tygodnie później obchodzimy Dzień Kobiet. Jaka jest historia tych dwóch świąt, celebrowanych dziś niemal na całym świecie?

śnie tam nabrał on współczesnego charakte-ru. Walentynki są jednak znacznie starsze, niż by się mogło wydawać. Obchodzono je już w  średniowieczu – głównie w  południowej i  zachodniej Europie. Wtedy jednak zwyczaj ten ograniczał się do pisania listów miło-snych.

Z czasem obchody Walentynek nabrały innego znaczenia. Zamiast listów wręczamy upominki, a obdarowują się nie tylko zakochani, ale także znajomi, przyjaciele i członkowie rodzin.

OD STAROŻYTNOŚCI DO CZASóW WSPóŁCZESNYCHPoczątków kojarzącego się z komunizmem i ru-chami robotniczymi Dnia Kobiet należy szukać

w starożytności. W Rzymie na początku marca obchodzone były Matronalia. Podczas tego święta kobiety otrzymywały od swoich partne-rów drobne upominki.

Później w historii nic specjalnego się nie dzia-ło aż do przełomu XIX i  XX wieku. Wtedy to kobiety, przy okazji rosnących w  siłę ruchów robotnicznych, masowo zaczęły domagać się swoich praw. Organizowały marsze i  strajki, walcząc o  lepsze jutro. Między innymi dzięki tym odważnym decyzjom w  1910 roku Mię-dzynarodówka Socjalistyczna w  Kopenhadze ustanowiła międzynarodowy Dzień Kobiet. W marcu 1911 obchodzono go w Australii, Da-nii, Niemczech i Szwajcarii. W kolejnych latach lista państw, w  których kobiety miały swoje święto, wydłużała się. Polska dołączyła do tej grupy dopiero po II wojnie światowej. Wła-dze PRL-u podchodziły jednak do tego święta bardzo poważnie. Kobiety w  zakładach pracy otrzymywały goździki oraz drobne upominki, odbywały się apele i  zebrania, prezentowano plakaty propagandowe.

Dziś, choć to święto nie ma już państwo-wego charakteru, wciąż jest chętnie ob-chodzone. Mężczyźni wręczają tego dnia kwiaty swoim partnerkom i  koleżankom, pary wybierają się na romantyczne kola-cje, a organizacje feministyczne organizują manify. Sposobów świętowania jest więc bez liku.

Dawid Kwiecień

fot. Sufrażystki w Krakowie. Dzień Kobiet w 1911

Rytuał Kula Kato na Śląsk sprowadzili orga-nizatorzy letniej kampanii Katowice - Miasto Gospodarz. W  wakacje przy kanapach wysta-wianych na ulice gościli uczestników festiwali muzycznych, teraz zainspirowali się rytuałem opisanym przez polskiego antropologa - Bro-nisława Malinowskiego. Rytuał Kula w  orygi-nalnej wersji polegał na wymianie podarun-ków pomiędzy wzajemnie odwiedzającymi się partnerami. Aspekt społeczny i  kulturowy rytuału oraz wyjątkowe podejście praktykują-cych go osób tak bardzo zafascynowały orga-nizatorów, że postanowili Kulę zaadaptować w Katowicach.

– Kula Kato daje powód do wyjścia z domu, spo-tkania się ze znajomymi, do rozmowy nad kawą i  ciastkiem – mówi Adrianna Kauczor z  Zill-mann Tea&Coffee, biorącego udział w  Kula Kato. – Dla nas, prowadzących biznesy w Kato-

Rytuał egzotycznych plemion w katowickiej wersji

Od stycznia katowiczanie i ich goście praktykują nowy rytuał. Odwie-dzając miejsca z gościnnej sieci Kula Kato, zbierają specjalne bony, które wymieniają na konkretne przywileje. Kluby, księgarnie, ka-wiarnie, taksówki… We wszystkich miejscach oznaczonych rytuałem Kula Kato można zanurzyć się w gościnne zwyczaje.

wicach, jest to również okazja do nawiązania re-lacji i współpracy. Aspekt społeczny rytuału jest dla nas bardzo ważny.

Miejsc w gościnnej sieci jest już niemal 30. Wy-starczy je odwiedzić, wziąć udział w koncercie czy zamówić ulubione danie, aby wejść w rytu-ał Kula Kato. Dla przykładu w Zillmann Tea&Cof-fe w zamian za zakupiony zestaw można otrzy-mać bon Kula Kato, za pomocą którego obsługa poleci przejażdżkę Car-Bon Taxi, oczywiście ze zniżką. Gdy dojedziecie do centrum, to z  bo-nem z Car-Bonu dobrze jest wpaść na obiad do Noodle Bar, a  stamtąd po ciekawą książkę do Antykwariatu Sofa. Każde miejsca poleca mak-symalnie trzech partnerów, więc kombinacji ścieżek z Kula Kato jest bardzo wiele.

– Do udziału w  Kula Kato zaprosił nas za-przyjaźniony antykwariusz z Kocham Książki.

PANORAMA SILESIA OBJĘŁA AKCJĘ PATRONATEM MEDIALNYM. BONY DLA CZYTELNIKÓW BĘDZIE MOŻNA

ZDOBYĆ W KONKURSACH ORGANIZOWANYCH NA NASZYM FANPAGE’U.

Choć na co dzień jesteśmy dla siebie konku-rencją, to dzięki programowi możemy wspól-nie zrobić coś interesującego – mówi Łukasz Suszek z Antykwariatu Sofa. – I to działa za-równo na naszą korzyść, jak i osób, które nas odwiedzają.

Kula Kato nie ogranicza się wyłącznie do wy-miany bonami. Część rytuału odbywa się także na stronie www.katohostcity.pl, gdzie można zarejestrować swój bon, a tym samym powięk-szać przywileje. Kula Kato stale się rozwija. Organizatorzy mają w  planach specjalne wy-darzenia skierowane do najbardziej zaanga-żowanych w  rytuał i  dla tych, którzy dopiero zaczynają go poznawać. O  szczegółach będą informować, więc dobrze śledzić fanpage Kula Kato na Facebooku.

tekst i foto: materiały prasowe

Page 17: Panorama Silesia 02/2015 r

17lut y 2015 nr 02

reklama

P a n o r a m a s z t u k i

Skąd pomysł na pop-art w sztuce? – Koncepcja ukazania znaczących postaci ze świata filmu, które od XX wieku wpisują się w naszą historię, oczywiście wyszedł od Andy’ego Warhol’a i jego przedstawie-nia Marylin Monroe. Moją inspiracją był powrót do albumów tworzonych przez mamę od lat 60, wyklejonych pięknymi zdjęciami gwiazd ekranu. Fotografie te wycinane z rozmaitych magazynów filmowych były specyficznie pokolorowane (brązy, pomarańcze, błękity), co tworzyło niepowtarzalny klimat tamtych czasów. Oprócz fascynacji filmem, zainteresowaniem ludzi „okresu siermiężnej szaro-ści”, która panowała w sklepach, była obserwacja tzw. trendów w modzie. Sukienki, kapelusze itd.,

stawały się mate-riałem wzorcowym

do kreowania mody również w Polsce – mówi Be-ata Kolba. Czy Filharmonia – świątynia sztuki wy-sokiej – jest odpowiednim miejscem do wystawy sztuki pop-art? – Muzyka oraz plastyka poszukują piękna i harmonii, temat jest zawsze tylko pretek-stem, inspiracją do tworzenia. Mam nadzieję, że pod tym kątem moje prace zostaną tak właśnie odebra-ne w Rzeszowie. Żart w muzyce też istnieje. Prócz cyklu portretów ikon popkultury w Filharmonii Podkarpackiej można zobaczyć także inne prace. -Pozostałe obrazy to pewnego rodzaju przegląd twórczości ostatnich lat. Na początku inspirowałam

się sztuką pierwotną – szukałam symboli i znaków towarzyszących człowiekowi od samego początku, które do dziś nie straciły na swojej wartości. Później zajęłam się profanum, czyli człowiekiem, chociaż uważam, że to też sacrum. Te prace dają odbiorcom możliwość dowolnej interpretacji – dodaje artystka.

Wystawa Beaty Kolby w Podkarpackiej Filhar-monii im. Artura Malawskiego w Rzeszowie to interesujące wydarzenie artystyczne wzbogaca-jące ofertę kulturalną Rzeszowa. Organizatorem ekspozycji jest Fundacja „Bliźniemu swemu...” działająca na rzecz Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Organizuje wystawy i aukcje we

POP-ArtOd początku lutego w  rzeszowskiej Filharmonii Podkarpackiej można podziwiać obrazy Beaty Kol-by. Przedstawiony zbiór prac jest malarską wyciecz-ką po różnych okresach twórczości pochodzącej z  Chełmu Śląskiego artystki. Prócz abstrakcyjnych symboli, często widniejących w jej pracach, można będzie zobaczyć portrety takich ikon popkultury jak m.in: Sophia Loren, Marilyn Monroe, George Sand

czy Louis de Funes. Obrazy zostały wykonane techniką akryl na płótnie i stanowią bardzo cie-kawą korelację z pełnym klasycznych dźwięków wnętrzem budynku Filharmonii Podkarpackiej. Wystawę pod koniec lutego zakończyć ma fini-saż z udziałem artystki.

współpracy z różnymi instytucjami kultury. – Fil-harmonia Podkarpacka ze swoimi doskonałymi warunkami do prezentowania dzieł sztuki z przy-chylną dyrekcją oraz zawsze niezawodną publicz-nością jest doskonałą i naturalną przestrzenią do prezentacji sztuki współczesnej. Obrazy Beaty Kolby poprzez tematykę i nastrój znakomicie współgrają z rozbrzmiewającą w tym obiekcie muzyką. Ekspozy-cja cieszy się dużym zainteresowaniem publiczności – mówi Emil Jurkiewicz, organizator wystawy. Pra-ce można podziwiać do końca lutego. Wstęp jest bezpłatny.

Rafał Barteczko

W FILHARMONII

fot. archiwum Beaty Kolby

Page 18: Panorama Silesia 02/2015 r

18 lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a m o t o r y z a c j i

Utożsamianie się z  marką i  lojalność wobec producenta najlepiej chyba widać w  branży motoryzacyjnej. Ilu producentów, tyle klu-bów miłośników pojazdów. Czy to Trabant, Syrena czy Ferrari, użytkownicy aut wszyst-kich marek zrzeszają się w  kluby, organizują zloty i zawody.

Wśród nich miłośnicy Saabów są grupą nie-zwykłą. Bo też ich pojazdy są niezwykłe. Wszystko rozpoczęło się po II wojnie świa-towej i  miało ścisły związek z  przemysłem lotniczym. Gdy skończyły się zamówienia wojskowe, szwedzkie przedsiębiorstwo lot-nicze SAAB zdecydowało się na utworzenie oddziału motoryzacyjnego. Tak rozpoczęła się historia jednej z  najbardziej wyrazistych marek w historii motoryzacji...

To właśnie na związku z  lotnictwem właści-ciele SAAB-a  zbudowali legendę tej marki. Gros, własciciel pojazdów produkowanych w  szwedzkim Trollhattan, w podobieństwach z  samolotami widzi ich fenomen. Ogromny kokpit, mnóstwo przełączników, charakte-rystyczne dźwięki i  komunikaty znane z  rej-sowych samolotów jak np.”fasten your se-atbelts!” czy wreszcie funkcja NIGHTPANEL wyłączająca w  kabinie wszystkie podświetle-nia z  wyjątkiem prędkościomierza, zupełnie

jak we współczesnych myśliwcach to cechy, które każdego posiadacza SAAB-a przypra-wiają o  szybsze bicie serca. Te samoloty bez skrzydeł w  dowcipny sposób przedstawił Jeremy Clarkson w  legendarnym programie Top Gear. Brytyjczyk uznał, że jedyne co łączy SAAB-a  z  samolotem to właśnie NIGHTPA-

NEL. Zaraz potem dodał, że są to napraw-dę bardzo dobre samochody. SAAB-a zawsze cecho-wały wprowadzanie zaskakujących nowości technicznych i  skrupu-latna praca nad najdrob-niejszymi nawet detalami. Szwedzki producent jako pierwszy na świecie wpro-wadził w 1970 roku do swo-ich aut wycieraczki i  spryski-wacze przednich reflektorów.

Rok później zaskoczył wprowadzeniem na rynek elektrycznie podgrzewanego fotela kierowcy.

Wracając do miłośników SAAB-a... To chyba je-dyna grupa użytkowników samochodów, która szczerze i  życzliwie pozdrawia się na drogach, organizuje nietuzinkowe zloty z ogromną pom-

pą, niejednokrotnie na lotniskach i podczas po-kazów lotniczych. Na wielu SAAB-ach z  dumą wożą naklejkę: „SAAB – born from jets”. Tu wła-śnie pojawia się największy paradoks SAAB-a. Wszystko to dzieje się w  obliczu bankructwa firmy i kolejnych mało udolnych prób wznowie-nia produkcji. Po tym jak z wyjściem spod kre-ski nie poradziły sobie General Motors i Spyker Cars – koncerny, które wykupiły udziały SAAB-a, w  szwedzkiej siedzibie pod koniec 2011  roku ogłoszono bankructwo. Wówczas w  skandy-nawskich salonach zanotowano rekordy sprze-daży. Po tych wydarzeniach produkcję modelu 9-3 dwukrotnie wznawiała szwedzka firma NEVS, jednak wszystko wskazuje na to, że pa-kiet większościowy trafi w  tym roku w  ręce indyjskiego koncernu Mahindra...

SAAB jednak nie odejdzie w zapomnienie. Dzięki fanom, dzięki niesamowitej pracy jaką wykonali marketingowcy, dzięki kulturze popularnej, w  której SAAB co rusz się pojawia.

„Po co jeździć, skoro można latać SAAB-em?”

Do zobaczenia na drodze.

MJ

sAAB

– coś więcej niż samochód

Zlot miłośników SAAB-ów w Brnie, fot. Adrian Larisz Dwa krokodyle - tak pieszczotliwie nazywane są SAAB-y 900, fot. Adrian Larisz

Nadal jest nas wielu!, fot. Adrian Larisz

SAAB – jak w samolocie, fot. saabplanet.com

Postępująca globalizacja i  wydostanie się naszego kraju zza żelaznej kurtyny dało nam Polakom dostęp do tego, co jeszcze 25 lat temu oglądaliśmy tylko w  fil-mach i co wydawało się nieosiągalnym marzeniem. Na ryn-ku pojawiły się produkty wielu zachodnich marek, wszystkie praktycznie na wyciągnięcie ręki. Wspierała to wszystko wkra-dająca się do naszych domów reklama. Spece od marketingu dbali o to, by klient utożsamiał się z marką i był wobec producenta lojalny. W  tym zakresie bardzo dobrze swoje zadanie domowe odrobił zespół marketingowców, piarowców, handlowców i przede wszystkim inżynierów SAAB-a – szwedzkiej marki samochodów.

fot. germancarforum.com

Page 19: Panorama Silesia 02/2015 r

19lut y 2015 nr 02

P a n o r a m a s m a k u

BURGERY I FRYTKI Z SOSNOWCA? „Am mnIAm”!

Pierwsze co zwraca uwagę, to oryginalna i  wywołująca uśmiech na twarzy nazwa. Jak przyznaje właściciel – Błażej Wacławik – są to pierwsze słowa jego córki Poli, która niedawno skończyła roczek. A co proponuje „Am Mniam” i  czy faktycznie jest to tak dobre, jak sugeruje nazwa?

Specjalnością lokalu są burgery i  frytki bel-gijskie. Pozycji jest tylko kilka, ale są na tyle różnorodne, że każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie. Dla delikatniejszych podniebień przygotowano „Francuski pocałunek” z  serem camembert, świeżą rukolą i  żurawiną. Z  kolei „Na ostro siostro” składa się z bekonu, sosu chil-li, papryczki jalapeno oraz sałata. Do wyboru mamy również między innymi „Bejkon” (bekon, sos czosnkowy, sałata, ogórek kiszony, cebula)

oraz „Marczjano Italjano” (ser mozarella, pomi-dor suszony, rukola, cebula). Do burgera warto zamówić belgijskie frytki. – Nasze frytki są z Pol-ski. Grzechem byłoby sprowadzać je zamrożone z Belgii. Nazwa odnosi się raczej do sposobu sma-żenia, który jest długotrwały. Ważny jest także tłuszcz używany do smażenia. Tu nie mogę po-wiedzieć już nic więcej, bo to nasza słodka, a wła-ściwie słona tajemnica – mówi Błażej Wacławik. Frytki podawane są z majonezem i lepiej wziąć dużą porcję, bo ich smak powoduje, że kubełek szybko staje się pusty.

Jak zdradza właściciel „Am Mniam”, kuchnia wykorzystuje tylko świeże produkty. Nie znaj-dziemy tu zamrażarki, a  składniki dostarczane są codziennie od zaufanych dostawców. To sprawia, że burgery i  frytki są naprawdę pysz-

ne. Najlepiej świadczą o  tym kolejki klientów. Od kilku dni specjałów z „Am Mniam” możemy spróbować nie tylko na Pogoni, ale także w cen-trum Sosnowca, w „Bistro na Głównej” przy ulicy 3 maja.

– Możliwe, że w  lokalu będziemy chcieli uroz-maicić menu o inne burgery, których niestety na Grota Roweckiego nie jesteśmy w stanie przygo-tować. Pomysłów jest kilka, fantazja naszego ku-charza nie zna granic, ale kebabów czy zapieka-nek w ofercie nie będziemy mieli. Specjalizujemy się w burgerach i frytkach i niech tak już zostanie – tłumaczy właściciel „Am Mniam”.

Dawid Kwiecień

„Am Mniam”ul. Grota Roweckiego 36

41-200 SosnowiecJeszcze jakiś czas temu budki serwujące jedzenie kojarzyły

się z czymś niezdrowym i niezbyt smacznym. Teraz

jednak ten trend ulega zmianie. Coraz więcej tego

typu lokali proponuje jedzenie na wysokim poziomie, które

nie tylko dobrze smakuje, ale także dobrze wygląda.

Niedawno na kulinarnej mapie regionu pojawiło się kolejne

warte uwagi miejsce. To sosnowiecki „Am Mniam”.

Piękne widoki przenoszą się także do wewnątrz. W  samej restauracji utrzymany jest eleganc-ki i  gustowny wystrój, stanowiący niebanalną oprawę do serwowanych dań. Lokal to swego rodzaju firma rodzinna, gdzie osobiste pasje wpływają na jakość i  rodzaj dań jakie są poda-wane. – Specjalizujemy się w kuchni staropolskiej z  dużym wykorzystaniem dziczyzny. Staramy się podkreślić nasze korzenie i  historie obiektu ser-wując dobrze przygotowaną dziczyznę. Jesteśmy

Restauracja na wysokim poziomie

we Włodowicach

Restauracja to część składowa kompleksu wypoczynkowego we Wło-dowicach. Ośrodek zawdzięcza swoją nazwę położeniu w  sąsiedz-twie szlaku turystycznego Orlich Gniazd, czyli średniowiecznych zamków i warowni. Obiekt otoczony jest lasami o unikatowej florze i faunie, co stwarza doskonałe warunki do wypoczynku i relaksu. Lo-kalizacja obiektu pozwala jego gościom na łatwy dostęp do najatrak-cyjniejszych miejsc na Jurze.

dumni, że możemy wykorzystać grzyby i owoce le-śne pochodzące z lasu, który tak zachwyca gości. Sami też staramy się wytwarzać produkty. Może-my pochwalić się, m.in. „przysmakiem myśliwego”, czyli konserwą mięsną z  dzika wyprodukowaną z samych naturalnych składników. Zajmujemy się także uprawą własnych ziemniaków – mówi Mag-dalena Włosińska, Dyrektor ds. marketingu. Szef kuchni przyrządza m.in. wyśmienite polędwicz-ki wieprzowe w  sosie z zielonego pieprzu czy

tzw. mieszek z polędwicy z ratatuille i bukietem warzyw. W  menu znajdziemy jednak także po-trawy trochę bardziej egzotyczne – sola w sosie karaibskim, karp po żydowsku na placuszkach ziemniaczanych. Na przystawkę można sobie zażyczyć łososia w  pikantnym sosie chrzano-wym, polędwiczkę faszerowaną bazylią w sosie z  owoców leśnych czy cabernet w  borówkach. Prawdziwy restauracyjny rarytas stanowią także propozycje dla łasuchów. – Przy deserach sięgnę-liśmy do starych przepisów naszych babć i oferuje-my przepyszne ciasta, takie jak szarlotka na gorą-co, sernik czy zapomniane już ciasto z dzieciństwa - murzynek w  polewie czekoladowej. Nasi goście zawsze mogą liczyć na słodkie co nie co w postaci np. cynamonowej choinki, wielkanocnego jajka czy zgrabnego pączka w  tłusty czwartek. Takie małe drobnostki wpływają na stworzenie domo-wej atmosfery na której nam bardzo zależy – wy-jaśnia Pani Magdalena.

Restauracja połączona jest z pubem, który jest znakomitym miejscem do spotkań w  kame-ralnym gronie. Aranżowany na styl piwniczki zamkowej zapewnia miły nastrój i  przybliża historyczną atmosferę średniowiecznych zam-ków, jakich w okolicy było niegdyś wiele. Cały ośrodek jest świetnym miejscem dla organi-zacji szkoleń, spotkań biznesowych czy więk-szych wesel i  komunii. Dania w  restauracji są bardzo okazałe, dlatego człowiek nie wycho-dzi z  niej głodny nawet po długim spacerze szlakiem Orlich Gniazd.

Rafał Barteczko

– ORLE GNIAZDO

Ośrodek Wypoczynkowy „Orle Gniazdo Hucisko”

Ul. Orle Gniazdo 20Włodowice

fot.

„Am

Mni

am”

fot.

„Orle

Gni

azdo

Page 20: Panorama Silesia 02/2015 r

20 lut y 2015 nr 02

R e k l a m a